To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Artkowe trzeżwienie N-ta próba

artek - Pon 17 Maj, 2010 12:15
Temat postu: Artkowe trzeżwienie N-ta próba
Korzystam z propozycji Wiedżmy i piszę ten swój temat. Zacznę od tego ,że nie przebyłem żadnej terapii. Chadzałem sobie na mitingi i tyle. Chadzam dalej ,ale tylko chadzam ,nie chodzę . Uprzedzam ,że chcę przestać pić a nie ,że jakbym chciał przestać tobym chodził.
Moim zdaniem ,i nie tylko moim, bo członkowie grupy radzili od razu terapię , tu zawaliłem .Trzeba mi było iść za ciosem i równolegle z mitingami rozpocząć terapię. Zbagatelizowałem sprawę , a ponieważ udział w grupie dawał mi satysfakcję to siadłem na laurach.
Jest jeszcze inny problem ,który zauważyli członkowie ,mianowicie grupa składa się z gości o długim stażu trzeżwości 5,7,10 lat ,i namawiali mnie abym poszukał ludzi z mniejszym stażem ,a najlepiej tych co też zaczynają bo będziemy się lepiej rozumieć . Znów nie posłuchałem STARSZYCH i zbagatelizowałem . Teraz jestem na etapie rozpoczęcia terapii(kilka dni), musi się udać ,musi przynieść efekty. Są tacy ,którym się udało, bardzo wielu, więc warto próbować . No i w tej rundzie mogę zaglądać na forum ,a to dla mnie ogromne wsparcie.
Się napisałem :zmeczony:

milutka - Pon 17 Maj, 2010 12:37

artek napisał/a:
Się napisałem :zmeczony:
..nie przesadzaj ...myślę ,że stać Cię na więcej ...
artek napisał/a:
Teraz jestem na etapie rozpoczęcia terapii(kilka dni), musi się udać ,musi przynieść efekty.
trzymam kciuki ,najważniejsze ,że robisz coś w tym kierunku i się nie poddajesz ...a na drugi raz jak Ci starsi mówią to słuchaj ;) :)
yuraa - Pon 17 Maj, 2010 12:42

artek napisał/a:
Chadzałem sobie na mitingi i tyle. Chadzam dalej ,ale tylko chadzam ,nie chodzę .

czyli jestes bywalcem a nie uczestnikiem. znam ludzi co trzeźwieją tylko w AA bez terapii. Twój wybór. Czy słuchając rad kolegów z grupy czułeś bunt, że ich nie posłuchałeś ??
masz w królewskim miescie duży wybór grup AA może poszukaj tej na której się dobrze poczujesz

artek - Pon 17 Maj, 2010 13:32

YURAA Ja też myślałem ,że dam radę bez terapii,jednak starsi stażem w postanowieniu ,przekonywali mnie , że nikt nie da rady bez pomocy fachowca. Ja uważałem coś innego , tak jak kiedyś uważałem ,że problem picia mnie nie dotyczy a potem byłem przekonany ,że umiem z umiarem. Na prawdę podziwiam gościa ,który 5 czy 10 lat nie pije .To dzięki tym ludziom teraz wierzę ,że da się . Odnośnie innych grup to nie próbowałem jutro pierwszy raz na nową , to będę wiedział. A bywalcem byłem,, wiesz, ja nie umiem tego określić konkretnie ale między mną a grupą była jakaś niewyczuwalna przepaść,i ja to czułem i grupa chyba też .Cały czas twierdzę ,że chodziło o staż .No ja zielony , jakie zasady? jakie 12? co?24 godziny o co chodzi ,a tu towarzystwo obeznane z tematem ,po latach wspierania się ,po imprezach plenerowych,wszyscy obeznani jak łyse konie ,i ja tam gdzieś siedzę w kątku wystraszony. Po jakimś czasie to nawet gadać zacząłem . Ale słuchałem i uwierzyłem ,że się da .Trzeba tylko poznać sposób i tego się spodziewam po terapii.Mój sposób na mojego wroga. :roll:
Wiedźma - Pon 17 Maj, 2010 13:42

artek napisał/a:
Teraz jestem na etapie rozpoczęcia terapii(kilka dni),

Rozumiem, że to terapia ambulatoryjna (czyli dochodząca),
bo na stacjonarnej nie miałbyś dostępu do netu...
Chodzisz na nią popołudniami?

artek - Pon 17 Maj, 2010 14:19

Ze względów formalnych , muszę zebrać papierki , w środę dopiero będę mógł się zarejestrować .
Wiedźma - Pon 17 Maj, 2010 14:22

Aha, znaczy - jeszcze nie zacząłeś terapii?
stiff - Pon 17 Maj, 2010 14:23

artek napisał/a:
Są tacy ,którym się udało, bardzo wielu, więc warto próbować .

Zawsze warto... :)

artek - Pon 17 Maj, 2010 14:34

Nie jeszcze nie byłem . Dostałem namiar od kolegi z grupy , dzwoniłem do przychodni czy jak to nazwać ,dowiedziałem się ,że w środę rejestracja ,zapytałem co trzeba mieć ? Papierki pozbieram i idę ,kurde idę .
Wiedźma - Pon 17 Maj, 2010 15:01

No to kurde, idź!
Żebyś tylko nie stchórzył! :nono:

Jacek - Pon 17 Maj, 2010 15:19

artek napisał/a:
grupa składa się z gości o długim stażu trzeżwości 5,7,10 lat ,i namawiali mnie abym poszukał ludzi z mniejszym stażem

pewnie się chłopaki kierowali 12 krokiem :mgreen:

artek - Pon 17 Maj, 2010 15:36

Wiedżma, idę i nie stchórzę . Za dużo mogę wygrać .A jak mam rację i znajdę tam mój sposób? Druga strona medalu : dzisiaj mam żonę i syna ,mam, no mieszkają tu ze mną , a jak się obudzę po następnym piwku i ich nie będzie?

Jacek , ja broń boże nie wyczułem jakiejś złej woli w mojej grupie.Po prostu dwa światy , ja nowicjusz a oni już "PO" O ile kiedykolwiek jest po.

Wiedźma - Pon 17 Maj, 2010 15:43

artek napisał/a:
Wiedżma, idę i nie stchórzę . Za dużo mogę wygrać

No to będę Ci kibicować! :kciuki:
Oczywiście czekam na relacje.

artek - Pon 17 Maj, 2010 15:45

:skromny: dziękuję , będę w kontakcie
jal - Pon 17 Maj, 2010 15:55

Musi mi się udać - to nie najlepsze sformułowanie... udać mi się może babka z piasku.

Nie ma nic za darmo,jeśli nie chcę pić to muszę zadbać o swoją trzeźwość.
Tonący chwyta się brzytwy i ja tak się złapałem - znalazłem czas ta terapię , na AA i ŻYJĘ.

Pd - janusz

Jacek - Pon 17 Maj, 2010 16:02

artek napisał/a:
ja nowicjusz a oni już "PO" O ile kiedykolwiek jest po.

bo to jest jak życie,ciągle się uczymy czegoś nowego
no i zawsze pewien etap jest "PO",które to po otwiera następny etap
i tak w kółko
gorzej jak to koło się zamiast powiększać w wiedzy
to kręci w dumie
nie ma czegoś takiego jak "namawiali"
jedynie gdy zauważyli że się nie dogadujecie to mogli "zasugerować"
jedynym warunkiem przystąpienia,jest pragnienie "nie picia"
i taki warunek cię upoważnia do bywania na grupach meetingowych AA na całym świecie
bez zasad na wiek i płeć

stiff - Pon 17 Maj, 2010 16:10

artek napisał/a:
Po prostu dwa światy , ja nowicjusz a oni już "PO"

To Ty niewłaściwie do tego podchodzisz, tam nie ma fali czy czegoś na jej podobieństwo... :roll:
To ze ktoś dłużej nie pije nie oznacza wcale, ze wszystko ma już za sobą,
a problem zniknął... :roll:

artek - Wto 18 Maj, 2010 12:17

OK. Jacek użyję określenia wielokrotnie sugerowali czy nie lepiej będzie jak znajdę "młodszą" grupę.
Od soboty nic nie wypiłem ,nawet nie wszedłem do sklepu. Po tym sobotnim zapiciu ,podle się czuję . Postanowienie rozpoczęcia terapii równolegle z mitingami z nową grupą nadal mocne. Chcę wygrać !

emigrantka - Wto 18 Maj, 2010 12:26

artek napisał/a:
Chcę wygrać !
nie walcz z alkoholem !! on silniejszy od Ciebie

kazdy alkoholik jest taki sam ,kazdego od zapicia dzieli jeden kileonek ,nie wazne czy ma 1 czy 10 lat niepicia

artek - Wto 18 Maj, 2010 13:15

Ani mi to we łbie!
Walka z alkoholem to mnie kojarzy się z kombinowaniem z piciem kontrolowanym.
A ja chcę wygrać wojnę o normalny dom ,rodzinę . Normalne życie po prostu. 8|

Janioł - Wto 18 Maj, 2010 13:17

artek napisał/a:
A ja chcę wygrać wojnę o normalny dom ,rodzinę . Normalne życie po prostu.
udając się na wojnę ,zakładasz walkę a mądry dowódca zakłada również możliwość porażki , ty już poległeś zacznij odbudowę nie nową wojnę
milutka - Wto 18 Maj, 2010 13:20

Cytat:
A ja chcę wygrać wojnę o normalny dom ,rodzinę . Normalne życie po prostu. 8|
:brawo: cele już masz ...teraz wystarczy je zrealizować ...niby niewiele ależ jak dużo ;)
Jacek - Wto 18 Maj, 2010 13:36

artek napisał/a:
OK. Jacek użyję określenia wielokrotnie sugerowali czy nie lepiej będzie jak znajdę "młodszą" grupę.

a ja powtórzę
pewnie się chłopaki kierowali krokiem 12
Artku pomyśl przez chwilkę
gdy by ktoś wysyłał cię z 5 kl do pierwszej , to było by to logiczne
gdyż w pierwszej kl jest ktoś kto ma tytuł nauczyciel i on tą wiedzę przekazuje
a na grupie AA jesteśmy sami sobie nauczycielami
więc gdzie u nich logika wysyłania mniej doświadczonego stażem do podobnym jemu

artek - Wto 18 Maj, 2010 16:00

andrzej, Ja to wyobrażam sobie nieco inaczej ,wojna !. Codzienna wojna. Z samym sobą ,żeby nie sięgnąć i z piwkiem ,żeby stało w sklepie. Codzienna wewnętrzna walka. Poległem ,może i masz rację . Ale to dla tego ,że nie miałem "broni " nie poszedłem do terapeuty . Może za dużo sobie wyobrażam ale tak to widzę. Odbudowy nikt nie zaczyna gdy trwa wojna.

Milutka , mam cel ! To faktycznie niby nie wiele a w sumie wszystko. Prawda?

Jacku , ja tam się absolutnie nie żalę . Wiesz, bardziej doświadczeni to wiedzą lepiej ,tak pomyślałem . I teraz żałuję bo nie spróbowałem po Ich myśli . Może udałoby się.

Powtarzam wyrażnie że nie mam pretensji do nikogo ,tylko do siebie. Nie próbuję szukać winnych ,gdzie ich nie ma . :(

Janioł - Wto 18 Maj, 2010 18:18

[quote="artek"]Codzienna wewnętrzna walka. [/quote ] zamień na codzienne wewnętrzne przyznanie że walka nie ma sensu i nie idź do terapeuty po broń tylko spytaj jak zacząć odbudowę
stiff - Wto 18 Maj, 2010 18:21

artek napisał/a:
nie mam pretensji do nikogo ,tylko do siebie.

Tez tak mam, ale trzeba zadziałać, aby te pretensje wyblakły
i zacząć żyć inaczej... :roll:

czarna róża - Wto 18 Maj, 2010 18:32

Artek..tak ciebie czytam i myślę że w końcu dobrze zaczynasz tą swoją odbudowe..bo wcześniej coś tam chciałeś ale nie tymi drogami..trzymam kciuki..
artek - Wto 18 Maj, 2010 20:25

Dziękuję WAM za wsparcie , bardzo potrzebne mi to forum , całą dobę nie jestem sam. To jest to !
Dzisiaj przypomniano mi o POKORZE .
Widać brakuje mi pokory.
Rozmyślam , POKORA :szok:
pozdrawiam

artek - Śro 19 Maj, 2010 06:42

Na stronie głównej pt. Z historii AA, yuraa napisał o pierwszej dziewczynie w AA , która znalazła jakiś inny sposób na wytrzeżwienie , niż AA.
Wie ktoś o co chodzi albo gdzie znajdę informację na temat tych innych sposobów

jolkajolka - Śro 19 Maj, 2010 07:51

A po co masz szukać innych sposobów. Idź na terapię,ona pomogła więcej niż jednej dziewczynie. Czy nie lepiej trzymać się sprawdzonych sposobów?
Tomek - Śro 19 Maj, 2010 08:06

Co tam znowu kombinujesz?
W końcu musisz gdzieś iść po pomoc, naprawdę sam nie dasz rady, i ja to przerabiałem i nie tylko ja...
Chociaż nie chodze na mitingi A-owskie to chyba właśnie tam jest takie powiedzenie, "niech na początek przyjdzie do nas twoje ciało, reszta sama pózniej dołączy" - w tym powiedzeniu jest sama prawda, na poczatek trzeba" trochę" się pomęczyć z ciałem, pózniej dopiero praca nad resztą, i obojętnie gdzie dają te narzędzia dla ciała czy jest to system terapii czy grupy samopomocowej, w jednym i drugim przypadku jest taka sama droga,
niestety gdyby ludzie mieli cudowne wyłączniki od alkoholizmu nie byłoby tego problemu,
3-maj się
ps. a swoją drogą to jakaś dziwna ( :D ) historia z ta grupą weteranów AA, tak nie do końca mogę uwierzyć, ze nie mogłeś uzyskać wsparcia od tych osób, chyba pierwszy taki przypadek w historii AA, a może wina była gdzie indziej...może w naturze samego uzależnienia

yuraa - Śro 19 Maj, 2010 08:24

czuję się wywolany do odpowiedzi Artku.
ja nie wiem jaki sposób ta dziewczyna znalazła, w literaturze AA jest tylko wzmianka o niej.
a inne sposoby?? myslę ze chodzi o to aby znaleźć swój sposób indywidualny.
mi pasuje ten który stosuję dla siebie, dobrze się czuję z tym co robię.
Codzi o to głównie by wypełnić czas , który poswięcałem na picie czyms co zaangażuje mój umysł a co za tym idzie ręce by nie musiały trzymać butelki.
spotkałem takich co trzymają się tymi rękoma towarzyszy z AA, ale też takich co nagle te swoje dłonie złączyli w modlitwie i też nie piją. Inny z kolei odkrył że zamiast trzymać kieliszek woli coraz to inną dziewczynę głaskać czy zapamiętale w klawiaturę stukać.
W AA jest ta cała otoczka ideologiczna, przerabianie kroków ale większość po prostu przychodzi raz na tydzień na grupę pokazać się : patrzcie jestem, nadal trzeźwy.
Coś tam bąknie że jest wdzięczny wspólnocie bo uratowała mu zycie i znowu go tydzień nie ma. co kto robi miedzy mityngami - jego sprawa, ważne że nie pije.

a wdzięczność wyrażana tylko słowami to wg mnie kicha,
wiara bez uczynków jest martwa- gdzieś tam napisane jest.
ale to temat na inny temat

pterodaktyll - Śro 19 Maj, 2010 08:42

artek napisał/a:
Wie ktoś o co chodzi albo gdzie znajdę informację na temat tych innych sposobów

Boshee Następny co chce wyważać "otwarte drzwi"...........

milutka - Śro 19 Maj, 2010 09:06

Artek a ty innego zdjęcia nie masz ? :uoee: to jest obrzydliwe... ;)
Wiedźma - Śro 19 Maj, 2010 09:13

No wiesz, Milutka, nie każdy jest taki fotogeniczny jak Ty :skromny:
milutka - Śro 19 Maj, 2010 09:23

Wiedźma napisał/a:
No wiesz, Milutka, nie każdy jest taki fotogeniczny jak Ty :skromny:
sdfgdrg ...no dobra może przesadziłam ale ....co ja zrobie jak mi się nie podoba ...ja fotogeniczna na pewno nie jestem ale wybrałam takie zdjęcie coby było ładne ...a i przy okazji trochę sama lepiej się czuję mając taką ładną fotkę ...a co mi tam :skromny: ...a jakie szkaradełko ze mnie to przecież i tak wszyscy w albumie widzą ;)

i mimo wszystko będe się upierać na swoim ....Artek ! zmień to zdjęcie :rotfl:

artek - Śro 19 Maj, 2010 10:54

To nie jest tak ,że kombinuję . Chciałbym poznać JESZCZE inne sposoby, JEŻELI SĄ jakieś .
Rozumiem to mniej więcej tak :
Ogień gasimy wodą ,tak? Ale można piaskiem, gaśnicą , płachtą i dynamitem .
Wszyscy gaszą wodą . Ja nic nie kombinuję chciałbym tylko wiedzieć czy jest coś jeszcze .
Może dodatkowo ,równolegle. Kiedyś słyszałem o hipnozie :wysmiewacz: , no ale mówmy poważnie.Była kiedyś moda na jakieś elektryczne cuda na nie palenie . Różne cuda są ,różne działają . Wszyscy chodzą na AA ,terapię ,no to ja też . Zawsze można czegoś popróbować ,może akurat to coś okaże się właśnie tym moim sposobem.Wiem jakie jest podstawowe" lekarstwo "i nie chcę czegoś zamiast. Ja już bardzo dawno przerabiałem ,że mój problem jest inny i wszystko jest inaczej :wysmiewacz:
Trochę przydługie te moje wywody ale chciałbym byś dobrze zrozumiany.
Ps. Milutka , ja naprawdę tak się widzę przy goleniu.(jak mam odwagę spojrzeć w lustro) :boisie:

jal - Śro 19 Maj, 2010 11:04

Artek
Zaśmiewasz swój problem - też tak robiłem na początku...
Daj czas czasowi... ale do czasu.

PD - janusz

Małgoś - Śro 19 Maj, 2010 13:05

Jeśli to n-a próba, jakaś grupa Ci nie odpowiadała, to chyba nie ma innego wyjścia tylko szukaj innej... Yuraa mądrze pisze, że ważne jest to co dzieje się z Tobą na codzień, tylko Ty to wiesz, w zasadzie znasz siebie najlepiej. Ale sam wszystkiego możesz nie widzieć i tu pojawia się miejsce dla terapeuty. Każdy chciałby dać sobie radę sam, ale to chyba ślepy zaułek.. czy warto ryzykować i błąkać się samotnie? Skoro dociera do nas świadomość bezsilności to w jaki sposób niby mamy dać sobie radę?
jolkajolka - Śro 19 Maj, 2010 13:20

Tomek napisał/a:
a swoją drogą to jakaś dziwna ( :D ) historia z ta grupą weteranów AA, tak nie do końca mogę uwierzyć, ze nie mogłeś uzyskać wsparcia od tych osób, chyba pierwszy taki przypadek w historii AA, a może wina była gdzie indziej...może w naturze samego uzależnienia


Też się jeszcze z czymś podobnym nie spotkałam. Teraz nie chodzę na mityngi,ale przez pierwsze 2 lata trzeźwienia,chodziłam w miarę regularnie. Zawsze byli ludzie z 20 letnim i 2 tygodniowym stażem. Poza tym,nikt nikogo o to nie pytał,nie mówiąc o odradzaniu.
A tak na marginesie " nie udzielamy rad" ;)

artek - Śro 19 Maj, 2010 15:57

Nie zrozumieliśmy się .Piję od 15-lat
kolejność mniej więcej:
1- zaszywanie -dla świętego spokoju -nie działa
2-tabletki - bo chciałem -nie działa
3-zaszywanie -bo chciałem -nie działa
4-grupa AA -chadzam z przerwami -działa nie działa-zapijam -nie piję -zapijam
NIE powiedziałem i nie uważam , że to wina grupy . Widać potrzebuję czegoś jeszcze. Nikt na grupie mnie nie pytał o nic ,sam mówiłem , propozycje zmiany na inną grupę pojawiły się jak zacząłem zapijać , tak jak propozycje terapii takiej czy zamkniętej. Nie powiedziałem ,że sam sobie dam radę .Szukam swojej drogi a nie samodzielnej. Przeczytałem ,że jakaś kobieta znalazła INNY sposób no to zapytałem ,czy nie WIECIE jaki to był jej sposób.Powiedziałem ,że nie szukam nic ZAMIAST. Ja już przerabiałem stan umysłu ,że jestem inny ,że muszę mieć inny sposób a nie jak wszyscy AA i terapia. I Z TEGO się śmieję i z hipnozy jako" zamiast " się śmieję , a nie zaśmiewam problemu.
Jeśli znajdę informację ,że gwóżdż w lewym uchu komuś pomógł,to po powrocie od terapeuty będę siedział na mitingu z dwoma gwożdziami w lewym uchu. O ! ;)

Klara - Śro 19 Maj, 2010 16:08

artek napisał/a:
po powrocie od terapeuty będę siedział na mitingu z dwoma gwożdziami w lewym uchu. O ! ;)

Eurekaaa! Już wiem, w czym tkwi problem!
Ty, Artek masz tendencję do "przedobrzania"!
Jak usłyszysz, że w uchu ma być gwóźdź, to powinieneś sobie zaaplikować zgodnie z przepisem jeden gwóźdź, a nie dwa.
Po prostu trzeba zanieść cztery litery do terapeuty, słuchać i stosować toczka w toczkę, a jak już zapanujesz nad sytuacją, wtedy będziesz sobie kombinował ze swoją drogą :D

Kulfon - Śro 19 Maj, 2010 16:26

tak sbie czytam i czytam ten watek artka,
i se tak mysle ze chyba diagnoza choroby tak naprawde nie dotarla jeszcze do artka :mysli:

Wiedźma - Śro 19 Maj, 2010 17:06

artek napisał/a:
w środę rejestracja

W środę, czyli dziś.
Byłeś?

artek - Śro 19 Maj, 2010 17:13

Byłem i nic. Muszę mieć ubezpieczenie . Czekam na papierek z urzędu pracy. :evil2"
emigrantka - Śro 19 Maj, 2010 17:14

:roll:
kiwi - Śro 19 Maj, 2010 17:17

Wiedzmo bylas szybsza jak ja,tez chcialam sie zapytac Artka czy byl sie zameldowac.

Hallo Artek dzisiaj sroda....i co tam u Ciebie slychac ???

Pozdrawia Kiwi

Jacek - Śro 19 Maj, 2010 17:24

artek napisał/a:
To nie jest tak ,że kombinuję

wiesz Artku jak na to się mówi w środowisku AA
nie wiesz to ci powiem
"chcę chcieć"

Wiedźma - Śro 19 Maj, 2010 17:32

artek napisał/a:
Czekam na papierek z urzędu pracy.

Na zaświadczenie o ubezpieczeniu? To kazali Ci na to czekać? :shock:
A to banda! U nas wydają od ręki...

artek - Śro 19 Maj, 2010 17:50

Nie wiem Jacek ,jak jak się na to mówi w środowisku. Wiem ,że trzeba mieć ubezpieczenie ,żeby iść do poradni. Przez ostatnie parę lat pracowałem na tzw.czarno ,w tym za granicą.
Jak mi trzeba było iść do okulisty to brałem 150 zł i szedłem . Teraz się okazuje ,że do poradni trzeba w rejestracji pokazać ubezpieczenie.Żebym miał ubezpieczenie muszę iść do urzędu pracy i się zarejestrować ,żeby mnie pani zarejestrowała to muszę pokazać papierek ,że ja ani moja żona nie posiada gospodarstwa rolnego oraz nie jesteśmy ubezpieczeni w KRUS. Mieszkam na przedmieściach Krakowa do centrum 15min. ale już gmina i dla tego . Od poniedziałku kolęduje po urzędzie gminy , KRUS , urzędzie pracy i poradni. Może chcę chcieć .W każdym razie działam.Coś robię,nie polazłem po piwa, tylko klikam na trzeżwo :)

Jacek - Śro 19 Maj, 2010 18:12

artek napisał/a:
Żebym miał ubezpieczenie muszę iść do urzędu pracy i się zarejestrować ,żeby mnie pani zarejestrowała to muszę pokazać papierek

jeśli tak działasz jak piszesz ,to jak sama nazwa kieruje na to że "działasz"
a jeśli tylko o tym klikasz i lamentujesz nad tym to tak się nazywa jak poprzednio pisałem
a tak faktycznie to chodziło mnie o to że dużo piszesz o poszukiwaniu metody
i z tond to moje skojarzenie chcenia

stiff - Śro 19 Maj, 2010 18:35

artek napisał/a:
nie polazłem po piwa, tylko klikam na trzeżwo :)

I tego sie trzymaj... :)

jolkajolka - Śro 19 Maj, 2010 18:56

artek napisał/a:
Byłem i nic. Muszę mieć ubezpieczenie . Czekam na papierek z urzędu pracy. :evil2"

Ano fakt. Ale np. w mojej przychodni rejestrują,przyjmują i każą donieść papier w ciągu miesiąca. Alkoholizm jest chorobą społeczną,nie wolno ludzi na lodzie zostawiać,gdy chcą sie leczyć.

rufio - Śro 19 Maj, 2010 21:48

Ab przestac pic sa tylko dwa sposoby
1 . Przestaje pic samemu
2. Przestaje pic w grupie

AD 1 . Nie picie samemu dzielimy na pare sposobów
- Żyje na d*** i wszystkich wkurzam dookoła
- Żyje na d*** i wszyscy mnie wkurzaja
- zyje na d*** i po .... zapijam - bo juz umie nie pic ( .... tu wpisac liczbe dni )
- Jestem jak sos nie konca doprawiony i szukam przypraw
- Przyjmuje postawe do walki i padam po pierwszym ciosie
- Przyjmuje postawe fizolofa i nurtuja mnie nurty

AD 2 . Nie picie w grupie polega na :
- Słucham co do mnie mówią - nie zawsze to słysze ale słycham
- Podgladam jak inni to robia i wysnuwam wnioski - moze nie od razu madre ale jakies na pewno
- Jak padam to jest szansa ze ktoś mi poda reka i przerwie lot
- Jest do kogo pysk otworzyc jak mnie cos gryzie .
- Jest szansa że skoro zarazie temu w swetrze sie udaje to ja w marynarce nie potrafie ?
- Nie musze wymyslac sposobów bo juz sa i własnie mi je pokazuja .
A reszta to juz nalezy do Ciebie - bo ja juz nie musze ja moge chciec - prsk

jolkajolka - Śro 19 Maj, 2010 21:58

:brawo: Rufio
czarna róża - Śro 19 Maj, 2010 22:07

No to ja sie pomyliłam co do Ciebie,na początku postu wydawało mi się że masz inne spojrzenie..
artek - Czw 20 Maj, 2010 06:21

czarna róża napisał/a:
No to ja sie pomyliłam co do Ciebie,na początku postu wydawało mi się że masz inne spojrzenie..



przykro ,że rozczarowałem.

Dzięki Rufio !, teraz już wiem ,że muszę znależć inną grupę .
We wtorek miałem namiastkę . ;)

jal - Czw 20 Maj, 2010 06:44

artek
W AA nadal nie potrzeba żadnych zaświadczeń - ale to by było za proste...

PD - janusz

milutka - Czw 20 Maj, 2010 08:26

Wiedziałam ,że znajdziesz jakąs lepszą fotkę ;)
artek - Czw 20 Maj, 2010 10:01

jal napisał/a:
artek
W AA nadal nie potrzeba żadnych zaświadczeń - ale to by było za proste...

PD - janusz


Wiem gdzie jest w Skarżysku ul. Żurawia . Gdzie jest przychodnia ? Nie wiem.
W Krakowie są dwa rodzaje przychodni. Pierwsze nie należą do tzw.funduszu i płaci się w nich za porady pieniędzmi . Drugi rodzaj przychodni należy do tzw. funduszu i nie płaci się w nich pieniędzmi , pokazuje się natomiast w REJESTRACJI dowód ubezpieczenia. Jakiś ZUS .czy kasa chorych. Coś co udowadnia, że TY lub TWÓJ pracodawca odprowadzacie comiesięczną składkę ,z których to składek finansowana jest działalność przychodni , szpitali i wszystkich innych instytucji nazywanych publiczną służbą zdrowia. W MOIM PRZYPADKU nie ma MOJEGO pracodawcy,JA NIE PROWADZĘ działalności gospodarczej,więc ZA MNIE te składki opłaca URZĄD PRACY. Jak to zrobić żeby urząd pracy zapłacił za mnie składki tłumaczyłem już wcześniej,i nie chce mi się znowu. Bo nie mam czasu ,bo znowu jestem trzeżwy i mam kupę zaległej roboty w domu.


Milutka , specjalnie dla Ciebie . Gdyż pomyślałem ,że już za dużo ludzi jest w małopolsce, którzy na mój widok się żle czują to nie potrzeba mi nowych. :lol2:

Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 13:07

Słuchaj, a kto ciebie utrzymuje? Kto łoży pieniądze na czynsz, prąd, internet, jedzenie, ubranie - dla ciebie i dzieci? Skąd bierzesz kasę na alkohol, kiedy pijesz?

Bo skoro nie pracujesz, nie jesteś zarejestrowany jako bezrobotny, nie masz zasiłku, nie stać cię na wizytę w prywatnej poradni w Krakowie, nie masz też papierków potrzebnych do bezpłatnej wizyty w poradni finansowanej z NFZ - to bardzo mnie dziwi, że cię w ogóle stać na mieszkanie, na komputer, na internet, elektryczność, jedzenie, ubranie itepe...

Żona cię, pijaczyno, utrzymuje?

Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 13:14

artek napisał/a:
pomyślałem ,że już za dużo ludzi jest w małopolsce, którzy na mój widok się żle czują


Na przykład żona i syn, nieprawdaż?

Wiesz, co JESZCZE możesz zrobić, OPRÓCZ chodzenia na mityngi i terapię?
Kup sobie sznurek i igłę, po czym sobie zaszyj usta.
A potem poproś żonę, żeby ci zawiązała ręce z tyłu za plecami.
Żebyś nie mógł rozpruć szwu.
Wtedy się na pewno nie napijesz.
Nie będziesz miał fizycznej możliwości.
Proste - a jakże skuteczne. :wysmiewacz:

jal - Czw 20 Maj, 2010 13:33

artek
Mam wrażenie że grasz z nami w kulki...

PD - janusz

Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 13:42

Tylko kto przegrywa w tej grze??? 8|
evita - Czw 20 Maj, 2010 14:45

rufio napisał/a:
AD 1 . Nie picie samemu dzielimy na pare sposobów
- Żyje na d*** i wszystkich wkurzam dookoła
- Żyje na d*** i wszyscy mnie wkurzaja
- zyje na d*** i po .... zapijam - bo juz umie nie pic ( .... tu wpisac liczbe dni )
- Jestem jak sos nie konca doprawiony i szukam przypraw
- Przyjmuje postawe do walki i padam po pierwszym ciosie
- Przyjmuje postawe fizolofa i nurtuja mnie nurty


Rufio podpisuję się pod tym obiema ręcami i nóżętami i czym jeszcze tam dusza zapragnie ;)
mój men :
- Żyje na d*** i wszyscy go wkurzaja
lub
- Przyjmuje postawe fizolofa i nurtuja go nurty

a ja sobie spkojnie żyję tuż obok :)

evita - Czw 20 Maj, 2010 14:48

artek napisał/a:
Od poniedziałku kolęduje po urzędzie gminy , KRUS , urzędzie pracy i poradni.

akurat w to wierzę, że załatwienie jakiejkolwiek sprawy urzędniczej wymaga niezłego samozaparcia i ogromu cierpliwości żeby doprowadzić sprawę do końca :(

evita - Czw 20 Maj, 2010 14:53

jal napisał/a:
Mam wrażenie że grasz z nami w kulki...

Tomoe napisał/a:
Tylko kto przegrywa w tej grze???


no cóż ... a ja jakoś mam odmienne zdanie tym razem choć niewykluczone, że się mylę :|
przeszło przez te forum już kilka osób niczym tabun koni, którzy to deklarowali się że to już ostatni raz był, że teraz terapia, że nigdy więcej piwa do ust nie wezmą i ... gdzieś zaginęli bez wieści :/ artek być może też nam się zagubi we mgle ale jego wypowiedzi są jakieś pełne wiary w to, że chce wytrzeźwieć ... tyle, że nasza biurokracja może zepsuć wszystko to co się tak dobrze zaczyna a czas działa na niekorzyść :shock:

Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 15:07

Oj, Evitka, Evitka...
Przecież on od dawna zapija... i od dawna nie słucha rad aowców, żeby się zgłosił na terapię.
Cały czas mu biurokracja przeszkadza wytrzeźwieć?

Na moje oko chłopak ostro idzie w użalanie się nad sobą...
Manipuluje ludźmi, chce wzbudzić współczucie, jaki to on jest biedny i jak mu wszyscy rzucają kłody pod nogi...
Książkowy wręcz przykład manipulatora, który chce mieć wszystko, nie chce niczego stracić, tylko jakoś nie chce wytrzeźwieć. :luzik:

pterodaktyll - Czw 20 Maj, 2010 15:08

artek napisał/a:
nie mam czasu ,bo znowu jestem trzeżwy

Ciekaw jestem jak długo? Jak się nie chce czegoś zrobić, to zawsze się znajdzie jakaś "przeszkoda" nie do przeskoczenia
artek napisał/a:
. Drugi rodzaj przychodni należy do tzw. funduszu i nie płaci się w nich pieniędzmi , pokazuje się natomiast w REJESTRACJI dowód ubezpieczenia. Jakiś ZUS .czy kasa chorych.

Wielokrotnie korzystałem z tego rodzaju przychodni i pies z kulawą nogą nie upomniał się o coś takiego.........

evita - Czw 20 Maj, 2010 15:10

Tomoe napisał/a:
Oj, Evitka, Evitka...
Przecież on od dawna zapija...

może rzeczywiście masz rację ? może nie zauważam tego na co ty już jesteś wyostrzona w swoim czytaniu między wierszami ? :shock:
obym się jednak nie myliła :(

pterodaktyll - Czw 20 Maj, 2010 15:10

Cytat:
Na moje oko chłopak ostro idzie w użalanie się nad sobą...
Manipuluje ludźmi, chce wzbudzić współczucie, jaki to on jest biedny i jak mu wszyscy rzucają kłody pod nogi.

dokładnie. Nic dodać nic ująć...

Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 15:14

U nas w mieście też domagają się zaświadczenia o ubezpieczeniu. Ale na pierwszą wizytę wpuszczają bez takiego zaświadczenia. Potem można je donieść.
W przypadku Arka formalności są proste: wystarczy się zarejestrować w PUP i dostać zaświadczenie o odprowadzaniu składek na NFZ. To się da załatwić w jeden dzień. :)

Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 15:17

PS. Tylko że do ośrodka terapeutycznego trzeba przyjść TRZEŹWYM.
I to jest, jak mi się wydaje, warunek dla Arka nie do spełnienia...

evita - Czw 20 Maj, 2010 15:21

Tomoe napisał/a:
I to jest, jak mi się wydaje, warunek dla Arka nie do spełnienia...

:zalamka:

Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 15:29

Wiesz, Evitko, wielu alkoholikom się wydaje, że jak oni już zaczną chodzić na tę terapię lub do tego AA, to nagle jakimś cudem ODECHCE IM SIĘ PIĆ.

A to jest akurat bzdura. Pić się nie odechciewa. Przynajmniej nie na samym początku trzeżwienia.
Głody alkoholowe i tak nadal się będą pojawiały.
Tylko że alkoholik w AA lub na terapii uczy się, jak te głody u siebie rozpoznawać i jak sobie z tymi głodami radzić.
I albo tę wiedzę wykorzystuje, kiedy go doapada chęć napicia się, albo sobie nie radzi z głodami i zapija.
Tu nie ma żadnej magii.
Są natomiast konkretne umiejętności.

Nikt nie będzie dla Arka straznikiem jego abstynencji. Akurat o to jedno - o swoją abstynencję - on musi zadbać sam. Tego nikt za niego nie zrobi. AA lub terapia mogą tylko w tym pomóc. :)

evita - Czw 20 Maj, 2010 15:32

Tomoe napisał/a:
alkoholik w AA lub na terapii uczy się, jak te głody u siebie rozpoznawać i jak sobie z tymi głodami radzić

ciekawe jak ten mój to znosi nie korzystając z żadnej terapii jednocześnie ! No i jak długo jeszcze będzie znosił ...

Mądrze prawisz Tomoe :)

pterodaktyll - Czw 20 Maj, 2010 15:34

evita napisał/a:

ciekawe jak ten mój to znosi nie korzystając z żadnej terapii jednocześnie ! No i jak długo jeszcze będzie znosił ...

I tak sobie żyjesz na tej huśtawce.......... :bezradny:

evita - Czw 20 Maj, 2010 15:35

pterodaktyll napisał/a:
I tak sobie żyjesz na tej huśtawce.....

a dlaczego tak sądzisz ? przecież ja się nie bujam razem z nim :)

pterodaktyll - Czw 20 Maj, 2010 15:37

evita napisał/a:
przecież ja się nie bujam razem z nim

Ty nie.....Twoje emocje.....

Tomoe - Czw 20 Maj, 2010 15:44

evita napisał/a:

ciekawe jak ten mój to znosi nie korzystając z żadnej terapii jednocześnie ! No i jak długo jeszcze będzie znosił ...


A bo ja wiem? Jak ma tak zwany d***, to zwieracze mogą mu kiedyś puscić... a wtedy bedzie jeden wielki smród. :bezradny:
Tylko co ty mozesz na to poradzić?
Nie masz na to wpływu i nie ma najmniejszego sensu, żebyś się tym zamartwiała.
Przecież to i tak nic nie da. Tyle tylko, że sama sobie robisz kuku.

evita - Czw 20 Maj, 2010 15:47

pterodaktyll napisał/a:
Ty nie.....Twoje emocje.....

uwierz mi Ptero, że zupełnie inne i zupełnie odmienne moje emocje bardziej dawają mi teraz popalić :( i nic to nie ma wspólnego z tym moim bujającym się d*** :uoee:

artek - Czw 20 Maj, 2010 18:38

Tomoe napisał/a:
Słuchaj, a kto ciebie utrzymuje? Kto łoży pieniądze na czynsz, prąd, internet, jedzenie, ubranie - dla ciebie i dzieci? Skąd bierzesz kasę na alkohol, kiedy pijesz?

Bo skoro nie pracujesz, nie jesteś zarejestrowany jako bezrobotny, nie masz zasiłku, nie stać cię na wizytę w prywatnej poradni w Krakowie, nie masz też papierków potrzebnych do bezpłatnej wizyty w poradni finansowanej z NFZ - to bardzo mnie dziwi, że cię w ogóle stać na mieszkanie, na komputer, na internet, elektryczność, jedzenie, ubranie itepe...

Żona cię, pijaczyno, utrzymuje?


Nie płacę czynszu bo mam dom na przedmieściach , swój własny ,własnoręcznie zbudowany.
Dziecko mam jedno . Ale dwa samochody. Na alkohol nie pożyczam. Nie powiedziałem ,że mnie nie stać. Powiedziałem , że pracowałem na czarno , w tym za granicą.
Pijaczyną nie jestem .JESTEM ALKOHOLIKIEM.

artek - Czw 20 Maj, 2010 19:06

O książkowych przykładach manipulowania nic nie wiem . Nikt nie polecał mi żadnych książek, poza Wielką księgą , którą przeczytałem kilka razy.
To jest numer tel pod który dzwoniłem i TAM polecono mi PRZY REJESTRACJI , NIE PO MIESIĄCU, pokazać ubezpieczenie ORAZ, jeśli jestem alkoholikiem WYNIK ALKOTESTU :124255747 .
Wychodzi na to ,że jak każdy z was potrzebował pomocy to reszta świata aż się paliła ,żeby jej udzielić . Bo wszystko jest proste ,JAK SIĘ CHCE, tylko ja cuduję.
Oceniajcie więc.
Ja przeczytałem wypowiedż Rufio i dzięki Mu za pomoc. Pomógł mi bardzo .

Nadal trzeżwy i cały dzień pracowałem przy domu.Wspaniałe uczucie, jak mnie rodzina zobaczyła po powrocie do domu, przy pracy trzeżwego .Zaskoczenie na twarzach. :)

evita - Czw 20 Maj, 2010 19:11

a ja bardzo chcę ci wierzyć artek :) i powodzenia życzę ;)
milutka - Czw 20 Maj, 2010 19:12

artek napisał/a:
Nadal trzeżwy i cały dzień pracowałem przy domu.Wspaniałe uczucie, jak mnie rodzina zobaczyła po powrocie do domu, przy pracy trzeżwego .Zaskoczenie na twarzach. :)
...i tak trzymaj ...bo jak sam piszesz -warto ;) ale przyznam ,że ten wynik alkotestu to chyba jakieś żarty :szok: ...spróbuj gdzie indziej bo jeśli to prawda co piszesz to to jest chore...
stiff - Czw 20 Maj, 2010 19:15

artek napisał/a:
Bo wszystko jest proste ,JAK SIĘ CHCE, tylko ja cuduję.

Nic nie jest proste, ale trzeba to zrobić, inaczej porażka... :roll:

artek - Czw 20 Maj, 2010 19:27

Milutka, to nie żarty, powtarzam co powiedziała pani w rejestracji. Zaraz się okaże ,że bredziłem do niej i dla tego. :lol:
yuraa - Czw 20 Maj, 2010 20:55

a ten wynik alkotestu to skąd masz niby wziąć.
nigdy nie słyszałem o czymś takim.
aż jutro z ciekawości zadzwonię:
Cytat:
NZOZ Krakowskie Centrum Terapii Uzależnień
Wielicka 73
30-552 Kraków
tel.: 012 425 57 47

jolkajolka - Czw 20 Maj, 2010 21:36

artek napisał/a:
Milutka, to nie żarty, powtarzam co powiedziała pani w rejestracji. Zaraz się okaże ,że bredziłem do niej i dla tego. :lol:


Wierzę w ten alkotest,bo we wszystkich poradniach (3),w których podpisywałam kontrakt,była klauzula o ewenualnym teście,w razie wątpliwości,czy pacjent jest trzeźwy. Ale ja ani razu nie miałam pzry sobie dowodu ubezpieczenia,bo zgłaszałam się tam z marszu,z potrzeby chwili. I nigdy mi nie odmówiono,zawsze zostałam zarejestrowana i zobowiązana do doniesienia dowodu ubezpieczenia. Może po prostu,spróbuj gdzie indziej. Masz fart,że mieszkasz w dużym mieście,a w związku z tym masz też duży wybór. Ja w sumie zaliczyłam cztery poradnie,zanim trafiłam na tę właściwą. Powodzenia.

artek - Pią 21 Maj, 2010 06:00

Nareszcie nie pada. Kończę kawusię i do roboty, między czasie zadzwonię do urzędu ,może już coś dla mnie mają. Tak patrze ile czasu zmarnowałem i dziwnie się czuję , tak jakbym miał dogonić jakiś pociąg. Wszystko nadrobić ,wszystko naraz. Gdzieś czytałem ,że to normalne i ,żeby sobie zrobić plan zadań i codziennie coś z tego wykreślać . No spróbujemy.
Tomoe - Pią 21 Maj, 2010 08:05

Artek, mnie nie interesuje, ile ty masz samochodów. Bardziej mnie interesuje ile dni nie pijesz.
ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 08:07

artek napisał/a:
No spróbujemy.

...no to powodzenia... :okok:

jolkajolka - Pią 21 Maj, 2010 09:21

Artek,nie goń. Spójrz,ile czasu masz przed sobą :) Tak lepiej. Jeszcze jest tyle rzeczy,które możesz zrobić!
artek - Pią 21 Maj, 2010 10:09

Właśnie przyjechałem z KRUS. To są jaja w biały dzień. Spędziłem w kolejce godzinkę i okazało się ,że nie ma zaświadczenia. No to ja wydymiłem :CO TO MA ZNACZYĆ . Kręcą się w kółko ,szukają ,nie ma . Pytają : gdzie i u której koleżanki składałem wniosek?
No to ja ,że u takiej blondyneczki na pobliskiej stacji benzynowej. No to mi mówią,że zaraz mi to zaświadczenie wypiszą ,żebym poczekał .Odpowiadam że już parę dni czekam i co.
Oni mi ,że dla mnie mogą wypisać ale żona musi przyjść osobiście. No to za dużo było i nie wytrzymałem. W końcu jakaś przytomna pyta po co mi te zaświadczenia. Mówię ,że do powiatowego urzędu pracy w celu rejestracji jako bezrobotny. Kobitka pyta ile hektarów ma moje gospodarstwo . Tłumaczę jak dziecku NIE MAM GOSPODARSTWA . Dom i 20 arów trawnika. Ona mi mówi ,że w takim razie nie potrzeba mi żadnego zaświadczenia ;wystarczy kwitek z podatku od nieruchomości. No to ja znowu ,że dzwoniłem do urzędu pracy i CHCĄ takie zaświadczenie . Kobitka dzwoni do urzędu pracy i op...... ich ,że wprowadzają w błąd. No to tyle na temat KRUS.
Straciłem pół dnia ale nadal jestem trzeżwy.
Zapomniałem o najważniejszej sprawie . Wychodziłem z tego KRUS i już oczyma wyobrażni widziałem siebie w pobliskim ogródku pod parasolką nad kuflem ,mówiącego do całego świata:NO WIDZICIE ! TO NIE MOJA WINA CHCIAŁEM DOBRZE.
Zabiłem tę myśl ,i wiecie co zrobiłem ? Zadzwoniłem do żony . No poważnie. Kurcze ,dobrze zrobiłem jak się okazało . Opowiedziałem jej o sprawie ,ochłonąłem ,a ONA żebym obiad zrobił jak będę w stanie bo z synem będą póżniej. Poważnie !

ZbOlo - Pią 21 Maj, 2010 11:11

artek napisał/a:
nadal jestem trzeżwy.

artek napisał/a:
ochłonąłem

...no to szczerze się cieszę... żeby jeszcze sprawy się potoczyły w dobra stronę...

jal - Pią 21 Maj, 2010 12:54

artek - dobrze Ci idzie, nie zbaczaj...

PD - janusz

Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 14:09

artek napisał/a:
już oczyma wyobrażni widziałem siebie w pobliskim ogródku pod parasolką nad kuflem ,mówiącego do całego świata:NO WIDZICIE ! TO NIE MOJA WINA CHCIAŁEM DOBRZE.

No po prostu miód-malina! :smieje:
Dawaj więcej takich perełek, jeśli masz! Fajnie powspominać :skromny:

milutka - Pią 21 Maj, 2010 14:12

artek napisał/a:
Straciłem pół dnia ale nadal jestem trzeżwy.
...a widzisz -da się tylko trzeba chcieć :skromny: ...a tak poważnie -masz rację ,że zeby iść coś załatwić w naszych polskich urzędach trzeba mieć stalowe nerwy...kołują ludzmi jak tylko mogą :szok: ...no ale już coś się ruszyło do przodu z twoim ubezpieczeniem...załatwiaj dalej i nie poddawaj się ;)
Nasunęło mi się na myśl powiedzenie które powtarzała mi często moja mama..."pamiętaj dziecko z dużą du...ą wejdziesz wszędzie a z dużą gębą -nie "...Zawsze jak idę coś załatwiać kieruję się własnie tą myślą ale przyznam ,że często niestety muszę łamać tę zasadę ...bo jak staram się być miła to nic nie załatwię a jak czasami się uniosę -to i urzędniczki rusza tyłek by coś pomóc ;)
acha ...Artek co ugotowałeś na obiad :skromny:

artek - Pią 21 Maj, 2010 18:17

Obiadu w końcu nie było , żona była na chwilę ale pojechała na hurtownie i jeszcze jej nie ma ,więc nie cudowałem . Mały przyjechał ze szkoły i chciał pizze . Nie zamówiłem tylko zrobiłem mu spaghetti ,tak na szybko. Poleciałem do garażu wrzuciłem pompę bo był basen ,no i trochę tam ogarnąłem .Obiad będzie jutro . Kurczę ja bardzo lubię gotować , jak jestem trzeżwy,bo jak piwo to po co jeść. PEREŁKA DLA WIEDŻMY : gotuję makaron i nagle z nienacka w gębie czuję GIN ,no aż mnie skręcało . Autentyczny jałowiec . Popiłem kawy ,żeby zabić ten smak, jakoś poszło. Lecę pozałączać ogrzewanie bo jak bóstwo przyjedzie to pewnie jej będzie zimno.

Ps. nadal trzeżwy. :)

Dziękuję Klaro póżniej popatrze :lol:

Wiedźma - Pią 21 Maj, 2010 18:27

artek napisał/a:
PEREŁKA DLA WIEDŻMY : gotuję makaron i nagle z nienacka w gębie czuję GIN ,no aż mnie skręcało . Autentyczny jałowiec . Popiłem kawy ,żeby zabić ten smak,

No to ja Ci na to odpowiem terapeutycznie:
Dzienniczek głodu napisał/a:
6. Smak, zapach alkoholu, gdy go nie ma
źródło: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=4404#4404
Wygląda na to, szanowny kolego, że jesteś na głodzie.
Pośpiesz no się z załatwianiem tych formalności, bo faktycznie wylądujesz pod parasolem
z przekonaniem, że chciałeś dobrze, a wyszło jak zawsze :/

artek - Pią 21 Maj, 2010 19:17

Dzięki ,Wiedżma pamiętałem ,że to zły znak (kilka razy już próbowałem nie pić bez chemii)
Przeczytałem . Ja dla odmiany wymieniłem klocki w audi . (i tak byłem w garażu) :lol:

artek - Sob 22 Maj, 2010 08:23

Byłem rano pomóc ,żonie przy towarze ,bo w soboty ma młyn ,wróciłem przed ósmą,pije kawę...,no właśnie sobota !
Od ostatniej soboty nic nie piłem. Bez "chemii" tydzień , bez jednego choćby piwka.
Siedzę łażę, po forum i myślę ,że to właśnie WY na tym forum jesteście tą moją" chemią ",
tą wszywką . Dzięki ,że jesteście.

evita - Sob 22 Maj, 2010 08:28

artek napisał/a:
Siedzę łażę, po forum i myślę ,że to właśnie WY na tym forum jesteście tą moją" chemią ",
tą wszywką


no toś chłopie wpadł jak śliwka w kompot i masz kolejne uzależnienie ;) ale za to jakie przyjemne :>
artek napisał/a:
Dzięki ,że jesteście

:buziak:

artek - Sob 22 Maj, 2010 08:31

Zupełnie nie szkodliwe ale jakże przyjemne uzależnienie. :lol2:
Wiedźma - Sob 22 Maj, 2010 08:56

Jest nas tutaj więcej takich uzależnionych od Dekadencji. Ja tyż :paluszkiem:
Ale póki to uzależnienie nie przynosi mi strat, nie myślę o terapii od niego.

artek - Sob 22 Maj, 2010 18:36

Wróciłem po zabieganym ,jak na sobotę dniu. Czy u WAS też się tak zdarza ,ze planujecie coś a potem wszystko się wali i robicie coś innego i to jeszcze "na wariata" . Ja tak mam często. No ale do rzeczy , sobota się zaraz skończy a ja trzeżwy. TYDZIEŃ na trzeżwo.
Ne wpadam w jakąś euforię, tylko jestem zadowolony. W poniedziałek dalej do spraw związanych z terapią tu się NIC nie zmienia. Bardzo dobrze ,że TUTAJ trafiłem. :lol:

evita - Sob 22 Maj, 2010 18:40

artek napisał/a:
Czy u WAS też się tak zdarza ,ze planujecie coś a potem wszystko się wali i robicie coś innego i to jeszcze "na wariata"

całe moje życie leci mi "na wariata" :) ciągle jakaś bieganina, wiecznie trzeba coś komuś załatwić a jak już trafi się wolna chwila to czas na nałóg czyli - Dekadencja :mgreen:

stiff - Sob 22 Maj, 2010 18:57

evita napisał/a:
a jak już trafi się wolna chwila to czas na nałóg czyli - Dekadencja

Tylko terapia może Cie uratować... :D

evita - Sob 22 Maj, 2010 18:58

stiff napisał/a:
Tylko terapia może Cie uratować...

no i czym się trułeś tym się lecz czyli w ramach terapii - Dekadencja :mgreen:

artek - Nie 23 Maj, 2010 12:49

Poszedłem rano na ogród popatrzyć jak tam po deszczach,a tu bum. Miałem na starej śliwce gniazdo jakiś ptaków z młodymi w środku, patrze tam dzisiaj ,gniazdo pełne wody małe potopione . Jakoś mi tak się zrobiło smętnie jakbym stracił coś cennego. Wiem ,to może śmieszne ,że w obliczu powodzi i tragedii ludzkich to takie ptaki to nic ,ale jakoś mi tak żal.
Poza tym to dalej trzeżwo . Obiad zrobiłem , popapusiali, zwłaszcza młody. No i jeszcze muszę pogrzebać w autku żonki , bo coś tam się podziało. Dokończę kawusie i lecę. ;)

jal - Nie 23 Maj, 2010 13:14

artek napisał/a:
Poszedłem rano na ogród popatrzyć jak tam po deszczach,a tu bum. Miałem na starej śliwce gniazdo jakiś ptaków z młodymi w środku, patrze tam dzisiaj ,gniazdo pełne wody małe potopione . Jakoś mi tak się zrobiło smętnie jakbym stracił coś cennego.


Podzielam Twój smutek...

PD - janusz

Wiedźma - Nie 23 Maj, 2010 13:14

artek napisał/a:
Wiem ,to może śmieszne ,że w obliczu powodzi i tragedii ludzkich to takie ptaki to nic ,ale jakoś mi tak żal.

Nie, to wcale nie śmieszne.
To świadczy o Twojej wrażliwości.

...mi też zrobiło się smutno, gdy to przeczytałam... :(

Jacek - Nie 23 Maj, 2010 14:06

artek napisał/a:
Poszedłem rano na ogród popatrzyć jak tam po deszczach,a tu bum. Miałem na starej śliwce gniazdo jakiś ptaków z młodymi w środku, patrze tam dzisiaj ,gniazdo pełne wody małe potopione

takie wydażenie rodzi smutek
już pisałem że palić chodzę na balkon
a tam so obserwuję gniazdo gołębi z młodymi ,u sąsiada na balkonie
mam pare fotek może wkleję

evita - Nie 23 Maj, 2010 14:37

artek napisał/a:
Jakoś mi tak się zrobiło smętnie jakbym stracił coś cennego.

stworzenie Boże takie jak każde z nas więc i szkoda ptaszyny :(

Jacek - Nie 23 Maj, 2010 19:34

szlak by trafił :nerwus:
jeden z gołąbków miał pierwszy lot niedaleki , bo wylądował między fotel plażowy na balkonie i znalazł się za ogrodzeniem balustrady
kurde ja głupek poszedłem jemu pomóc
w tym czasie miał dłuższy start na pobliskie drzewo
zaraz przyleciały jego rodzice
no i pech spadł w duł gdzie czekał kocur
z dwójki został jeden
żal bo tyle się te dorosłe nakarmiły - pierwszy lot i pech :zalamka:

jal - Nie 23 Maj, 2010 19:47

Jacek napisał/a:


żal bo tyle się te dorosłe nakarmiły - pierwszy lot i pech :zalamka:


Kilka razy na moim balkonie wykluły się gołębie - niestety nigdy nie doczekały dorosłego życia.
Pewnie że szkoda...

PD - janusz

stiff - Nie 23 Maj, 2010 19:48

jal napisał/a:
Kilka razy na moim balkonie wykluły się gołębie - niestety nigdy nie doczekały dorosłego życia.

Mlode ponoć sa najlepsze... :D

artek - Nie 23 Maj, 2010 20:38

Nie ,żebym pajacował, ale taka jakaś analogia , kruchość życia, no bo to też żywe , nie? Pyk i już .Nie ma .Do pomyślenia we właściwym czasie.
czarna róża - Nie 23 Maj, 2010 21:53

Artek..uważaj prosze,bo ta twoja euforia to jeden ze stanów..a po niej róznie może byc,bądż czujny i załatwiaj leczenie..
artek - Pon 24 Maj, 2010 08:24

Czytasz w myślach ,Różo ? Faktycznie trochę się poudzielałem na forum to tu, to tam , trochę pożartowałem , i już wieczorem zacząłem się zastanawiać,czy ja mam dobry humor ,czy to aby nie początki opisywanych wielokrotnie euforii ? Nie mam pojęcia jak to rozpoznać .Może na terapii się dowiem na co zwracać uwagę. W tej chwili w mojej świadomości kształtuje się to tak jakbym chodził po linie nad przepaścią . Jeden fałszywy krok i po mnie. Teraz taka sprzeczność , jeżeli mam dobry humor to gdzie niebezpieczeństwo ,przed ,którym ostrzegają ? Przecież pije się min. na poprawę nastroju ?
No chyba ,żeby się nie zatracić w tym "szczęściu". Kurcze , w sumie to:" wiem ,że nic nie wiem." Ostatnio "odkryłem ",że słuchanie "czas wielkiej wody " Budki Suflera , pomaga mi osiągnąć stan jakiejś takiej refleksji. Uważam osobiście ,że autor tekstu mówi w nim sam do siebie,tzn sam trzeźwy do samego siebie pijanego.Ogólnie to pewnie śmieszne rzeczy wypisuje ,ale tak mam .
Dzięki ,za ostrzeżenie !
Kończę kawusię i lecę do urzędów . dsg45t

evita - Pon 24 Maj, 2010 08:28

artek napisał/a:
Kończę kawusię i lecę do urzędów .

mam nadzieję artek, że dzisiaj z powodzeniem załatwisz wszystko i zaczniesz wdrażać w życie swój plan na trzeźwe życie ;) powodzenia życzę !

artek - Pon 24 Maj, 2010 08:30

:kwiatek: Dzięki . Wrócę to zajrzę.
Borus - Pon 24 Maj, 2010 11:27

artek napisał/a:
Przecież pije się min. na poprawę nastroju
...tu się nie zgadzam,bo nejeden raz piłem dlatego, że coś mi poszło dobrze... :uoee: więc lepiej uważać... ;)
evita - Pon 24 Maj, 2010 16:10

artek melduj się w tu w końcu ! coś długo cię nie ma :/
artek - Pon 24 Maj, 2010 18:56

Jestem , wreszcie się odrobiłem . Nadal trzeźwy. :lol:
evita - Pon 24 Maj, 2010 19:22

artek napisał/a:
Jestem , wreszcie się odrobiłem . Nadal trzeźwy.

a co załatwiłeś poza tym ? znowu nic ? :(

artek - Pon 24 Maj, 2010 20:24

Znowu nic???? Zwątpienie ? niedowierzanie?
A tak poważnie to:
Rano byłem po zaświadczenie o tej działalności rolniczej. Wchodzę do pokoju a tam panie w strojach galowych kroją torty ,komunie były,zaświadczenia nie ma , sprawdzały na dzienniku podawczym czy nie zostało ,w końcu mówię ,że przyjdę później. Wpadłem po południu MAM.
Jutro rano jadę po towar to wyskoczę wcześniej i zarejestruje się w końcu i będę miał to ubezpieczenie. TAK MOGŁEM zaczekać rano do skutku i załatwić obie sprawy dzisiaj, ale żona dzwoniła ,że jak jestem trzeźwy to przydałoby się żebym jej pomógł i przyjechał bo towar a sama nie daje rady. NIE mogłem jej odmówić bo :cyt."15 lat już rzucasz picie,chodzisz się leczyć i g..... z tego jest , miałeś czas na wszystko i co? dobrze nie przyjeżdżaj dam sobie radę sama ,jak zwykle ,a ty idź chlej dalej"
No i tego ZNOWU nie chciałem usłyszeć ,więc nic nie tłumaczyłem tylko pojechałem do niej i wszystko BĘDZIE GRAŁO. Trochę mi zeszło z odpowiedzią bo robiliśmy z małym kolację. Tak teraz myślę ,jakie to fajne ,ja i mój mały robimy hot-dogi,taka zwykła rzecz ,niby nic . Muszę wytrwać . Muszę . :)

czarna róża - Pon 24 Maj, 2010 20:45

Rozpoznawanie pewnych stanów prowadzących do zapicia nauczysz sie na terapii i rozmawiając na spotkaniach z innymi trzeżwiejącymi alkoholikami..po co masz się uczyc na swoich błędach kiedy możesz skorzystac z darmowych ale bezcennych rad innych, którzy sobie z tym radzą?
stiff - Pon 24 Maj, 2010 20:48

czarna róża napisał/a:
Rozpoznawanie pewnych stanów prowadzących do zapicia nauczysz sie na terapii i rozmawiając na spotkaniach z innymi trzeżwiejącymi alkoholikami..po co masz się uczyc na swoich błędach kiedy możesz skorzystac z darmowych ale bezcennych rad innych, którzy sobie z tym radzą?

Ja zrozumiałem, ze On do tego dąży, chyba, ze sie mylę... 8|

artek - Pon 24 Maj, 2010 20:56

I dlatego właśnie TUTAJ jestem.Niestety trochę za późno ale pełen zapału. Wierzę ,że tym razem się uda.Wtorek drugi raz nowa grupa ,no i cały czas pełne postanowienie o terapii.
Dzisiaj jestem pewien ,że to nie euforia ,po prostu zobaczyłem pewną nadzieję na poprawę w domu, z żoną i synem.

milutka - Pon 24 Maj, 2010 21:08

artek napisał/a:
Dzisiaj jestem pewien ,że to nie euforia ,po prostu zobaczyłem pewną nadzieję na poprawę w domu, z żoną i synem.
kurcze Artek jak fajnie sie to czyta co piszesz .... :) pamiętaj małymi kroczkami byle do przodu ;)
stiff - Pon 24 Maj, 2010 21:09

artek napisał/a:
,po prostu zobaczyłem pewną nadzieję na poprawę w domu, z żoną i synem.

Bedzie tylko lepiej, jeśli będziesz konsekwentny w realizacji tego celu,
który sobie obrałeś... :roll:
Wytrwałości życzę... :)

artek - Wto 25 Maj, 2010 07:53

Dziękuję , staram się pamiętać o małych kroczkach i o wytrwałości. To podobno normalne ,że naraz chciałoby się nadrobić wszystkie lata stracone przez pijaństwo, załatwić wszystkie sprawy ,no ale . Idę po cienkiej linie nad przepaścią i muszę uważać iść powoli i ostrożnie, ale wytrwale do celu.
evita - Wto 25 Maj, 2010 07:55

artek napisał/a:
,a ty idź chlej dalej"

jakbym siebie słyszała ! kiedyś, dawniej ...

artek - Wto 25 Maj, 2010 17:27

Nadal trzeźwy . Załatwiłem formalności z ubezpieczeniem ,nareszcie ,jutro rejestracja na terapię. :D
evita - Wto 25 Maj, 2010 18:01

artek napisał/a:
Nadal trzeźwy . Załatwiłem formalności z ubezpieczeniem ,nareszcie ,jutro rejestracja na terapię. :D

no i to jest wielce pozytywna wiadomość :tak: a ponieważ jutro jadę do pracy to już dziś powodzenia na jutro życzę ;)

artek - Wto 25 Maj, 2010 18:06

Dziękuję , :lol:
milutka - Wto 25 Maj, 2010 18:10

artek napisał/a:
Nadal trzeźwy . Załatwiłem formalności z ubezpieczeniem ,nareszcie ,jutro rejestracja na terapię. :D
...wiesz co w całym twoim zdaniu podoba mi sie to słowo ..."nareszcie" ;) ...tak trzymaj :okok:
artek - Wto 25 Maj, 2010 18:17

Nie obyło się bez przygód (ja to mam szczęście w życiu nie ) , wiecie że urząd pracy nie ma kserokopiarki a pobliski bank ma . Cyba im kurdę kupię jakąś z wystawki , niech wstydu nie robią .

Dziękuję Paniom za trzymanie kciuków.

milutka - Wto 25 Maj, 2010 18:18

artek napisał/a:
Cyba im kurdę kupię jakąś z wystawki , niech wstydu nie robią .
g45g21 ...
evita - Wto 25 Maj, 2010 18:18

artek napisał/a:
wiecie że urząd pracy nie ma kserokopiarki

w moim PUP-ie telebimy wiszą na ścianach nawet więc jestem w szoku tym brakiem ksero :shock:

Kulfon - Wto 25 Maj, 2010 19:06

Cytat:
w moim PUP-ie telebimy wiszą na ścianach nawet więc jestem w szoku tym brakiem ksero


w Lubliniecim PUPie, ksero tez maja w du***

przynajmniej jeszcze pare miesiecy temu tak bylo :wysmiewacz:

KICAJKA - Wto 25 Maj, 2010 19:19

evita napisał/a:
w moim PUP-ie telebimy wiszą na ścianach nawet więc jestem w szoku tym brakiem ksero :shock:
U mnie również a na dokładkę komputery i wszelkie możliwe rzeczy są dostępne na miejscu dla petentów ale najśmieszniejsze jest to,że córka musi osobiście dostarczać listę obecności ze stażu co miesiąc ,bo z jednego pokoju do drugiego meilem nie potrafią sobie przesłać(raczej im się nie chce).Wygląda na to,że PUP jest dla samodzielnych i wsio samo działających -więcej informacji jest w komputerach niż wiedzą panie urzędniczki w pokojach :mgreen:
stiff - Wto 25 Maj, 2010 19:20

evita napisał/a:
w moim PUP-ie telebimy wiszą na ścianach

I lecą teledyski, pewnie... :D

evita - Wto 25 Maj, 2010 19:22

stiff napisał/a:
I lecą teledyski, pewnie...

siadasz wygodnie w fotelu jak w kinie i oczekujesz na swoją kolejkę do podpisu a w tym czasie telebimy wyświetlają ci aktualne oferty pracy ;)

stiff - Wto 25 Maj, 2010 19:26

evita napisał/a:
telebimy wyświetlają ci aktualne oferty pracy

Tyle, ze nie ma chetnych do pracy... :D

pterodaktyll - Wto 25 Maj, 2010 19:27

evita napisał/a:
tym czasie telebimy wyświetlają ci aktualne oferty pracy

Wolałbym jakiś dobry film.................. :mysli:

artek - Wto 25 Maj, 2010 19:27

No , ja się jeszcze wygłupiłem przy okazji . Dziewczę mi mówi z taką pretensją w tonacji i z jakąś satysfakcją :" no ale pan nie ma kserokopii dokumentów ,jak to pan nie ma , to jak pan przychodzi się zarejestrować?" A ja w szoku , to jakiś problem , mówię ," no musi sobie pan zkserować" , a ja , z właściwą sobie gracją , TO PANI NIE UMIE ?????
No i trwało to dobrą chwilę zanim zajarzyłem o co biega . No nie mieli w urzędzie kopiarki albo papieru do niej , w każdym razie dymałem do banku i tam zrobili.
Najgorsze jest to ,że cały czas rozglądałem się nerwowo dookoła ,bo w uszach już słyszałem głos małżonki " nie możesz się powstrzymać ?, ty to zawsze obciachu narobisz"
No mówię, ja to mam szczęście w życiu ,a do urzędów zwłaszcza. :glupek:

evita - Wto 25 Maj, 2010 19:28

Cytat:
Tyle, ze nie ma chetnych do pracy...

do takiej jaką oferują :)

evita - Wto 25 Maj, 2010 19:31

artek napisał/a:
" nie możesz się powstrzymać ?, ty to zawsze obciachu narobisz"

no wiesz artek :foch: jak mogłeś takiego obciachu narobić :wysmiewacz:

artek - Wto 25 Maj, 2010 19:45

Wiesz ja z czasem zrobiłem się przekorny,zawsze byłem pod prąd ,inaczej niż wszyscy , odwrotnie i na gadki ,że wszyscy robią tak odpowiadałem ,że ja nie jestem wszyscy , co ludzie powiedzą ? ,w d.... mam ludzi. No i tu jest problem . Ja np. uważam ,że jak idziesz do urzędu coś załatwić to oni w tym urzędzie po to są aby pomóc tobie załatwić tą sprawę ,a nie spławiać cię na każdym kroku. No i ja IM daję do zrozumienia ,że właśnie tak myślę.
A takie myślenie jest wbrew mniemaniu o sobie pań urzędniczek i innych okienkowych lokalnych bóstw. Mistrzostwo osiągnąłem w trakcie formalności związanych z budową domu.
A i sanepid i urząd skarbowy ,celny, bardzo polubiłem . :lol2:

Kulfon - Wto 25 Maj, 2010 20:27

artek napisał/a:
urząd skarbowy ,celny


ehhh tych nie lubie bo mi wiecznie cos zabieraja :evil2"

evita - Śro 26 Maj, 2010 15:04

artku jak tam twoja n-ta i zarazem ostatnia próba ? ;) mam nadzieję że dzisiaj już jesteś zgłoszony na terapię :)
Tomek - Śro 26 Maj, 2010 15:36

Drogi Artku nawet nie wiesz jak sie ucieszylem, ze masz w d...ie ludzi,

mozesz nie patrzac na nikogo przesta pic :D
mozesz miec w d...e namawiajacych
reklamujacych
pijacych
itd itp
obys tylko znalazl sobie jakis autorytet w
prowadzeniu do trzezwosci i nie mial go... :D

jakbym siebie slyszal z przeszlosci

artek - Śro 26 Maj, 2010 17:26

evita napisał/a:
artku jak tam twoja n-ta i zarazem ostatnia próba ? ;) mam nadzieję że dzisiaj już jesteś zgłoszony na terapię :)


TAK JEST ! NA PIĄTEK :radocha:

artek - Śro 26 Maj, 2010 17:33

Tomeczku to nie tak . Chodziło mi o to słynne powiedzenie : co ludzie powiedzą ?.
Przykładowo koszę trawnik w niedziele ,a sąsiadka ,że to nie ładnie bo co ludzie powiedzą .
Ciężarówka padła w sobotę , więc dłubię przy niej w sobotę w niedzielę bo w poniedziałek MUSZĘ jechać po towar , no to nie rób bo co ludzie powiedzą . Są ludzie ,którzy uważają się za wszystko wiedzące wyrocznie i mówią innym co jest dobre a co złe . I takich właśnie miałem na myśli.

Wiedźma - Śro 26 Maj, 2010 17:54

artek napisał/a:
NA PIĄTEK :radocha:

:brawo: c4fscs

Tomek - Śro 26 Maj, 2010 18:15

Ale Artku Tak!
Mowie do zony ide sie leczyc do poradnii
a, ona na to co ludzie powiedza w naszej dziurze
ja na to w d....ie mam co ludzie powiedza
jednak jest latwiej, tylko gorzej z uznaniem autorytetow, moze dlatego to jest N ty raz u Ciebie i to jest ten powod

sorry cos pindzy sie z moja klawiatura

artek - Śro 26 Maj, 2010 18:33

NO TO SIĘ ZGADZAMY! Ja osobiście zauważyłem ,że w takich dziurach (też mieszkam 5lat) nie wolno inaczej niż wszyscy. Niedziela , wszyscy elegancko poubierani i pielgrzymka : panie z dziećmi do kościoła a panowie pod kościół.Po godzinie z powrotem ,panie z dziećmi do domu a panowie pod sklep. Po południu panie z dziećmi po panów pod sklep na hol i do domu. I taki jest rytuał niedzielny a o mnie mówią ,ooooo w niedzielę trawę kosi albo auto naprawia poszedłby do kościoła lepiej. No i to mnie rozwala. Takie właśnie autorytety ,takie właśnie co ludzie powiedzą? Tacy "ludzie"i ich gadki mam w ..... .
U mnie któryś raz , ale to nie z powodu autorytetów ,bo nie zwracam na nich uwagi. U mnie był brak chęci , takiego prawdziwego CHCĘ , chciałem spróbować , albo mieć spokój , ale powody były nie takie jak trzeba.

evita - Śro 26 Maj, 2010 18:41

artek napisał/a:
TAK JEST ! NA PIĄTEK

bardzo się cieszę :) :buziak:

artek - Śro 26 Maj, 2010 18:48

:skromny: :skromny: :skromny: sdfgdrg
czarna róża - Śro 26 Maj, 2010 20:27

To dobre wiadomości jak na razie..fajnie,czas decyzji się zaczął,ale jak się zaczniesz wycofywac i kręcic to cie op..rze..
Tomek - Śro 26 Maj, 2010 20:51

to uparty zadaniowiec :D da rade spoko
artek - Śro 26 Maj, 2010 20:53

Różyczko ,jak na razie ani mi kręcenie i cofanie. Mam nadzieję ,że na tej terapii dowiem się jak przedłużyć ten stan umysłu tj.,że chcę . Może sobie za dużo obiecuję a może nie .Nigdy wcześniej nie poszedłem do terapeuty to nie wiem. Nie wpadam w euforię ,różowych okularów nie zakładam ,po prostu teraz to jakoś inaczej przebiega. Nie umiem tego nazwać ale tak najprościej mówiąc to jakoś tak inaczej chcę. Trochę zamotałem te wypociny ale kiepsko dzisiaj się czuję, coś z pikawką ,jakieś leki nasercowe dostałem i liczę ,że do jutra będzie ok. :)
evita - Śro 26 Maj, 2010 20:53

artek napisał/a:
:skromny: :skromny: :skromny: sdfgdrg

i vice wersal :skromny:

milutka - Śro 26 Maj, 2010 21:12

artek napisał/a:
TAK JEST ! NA PIĄTEK :radocha:
Artku bardzo sie ciesze :) ...i to jest przykład ,ze jak sie bardzo chce to można góry przenosić :skromny: ..
czarna róża - Śro 26 Maj, 2010 21:21

To wypocznij,weż leki i się porządnie wyśpij..zapewne słyszałeś o HALT..i powinieneś zacząc to przestrzegac..nawet nie wiesz ile to ułatwia w zwykłym życiu..
Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 07:37

artek napisał/a:
jakieś leki nasercowe dostałem


Byle nie kropelki na spirytusie. Etykietkę sprawdzałeś, czy nie ma w nich alkoholu?

artek - Czw 27 Maj, 2010 08:15

Nie kropelki , jakieś tabletki. A jeszcze mam do siebie wstręt tak wielki ,że chyba kropelki nie pociągnęły by mnie . ;)
Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 08:18

No, skoro tabletki, to mnie uspokoiłeś. :)
Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 09:45

A mnie niekoniecznie :?
Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 09:50

No tak...odruch pt. "muszę sobie coś łyknąć"...
O tym nie pomyślałam. 8|

Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 09:54

Ja raczej w kontekście uzależnienia krzyżowego - jakem lekomanka 8)
Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 10:01

No właśnie o tym mówię, Ewa.

Pomyśl sama, jaki mechanizm łączy te dwa uzależnienia?
Ja to nazywam odruchem: "muszę sobie coś łyknąć".

Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 10:25

Zgadza się :tak:
A czy to jest kieliszek, czy tabletka - jeden czort! :evil:

artek - Czw 27 Maj, 2010 11:08

Wiedźma napisał/a:
Zgadza się :tak:
A czy to jest kieliszek, czy tabletka - jeden czort! :evil:


Już spieszę wyjaśnić :
Jak już wspomniałem ,sam własnoręcznie zbudowałem dom ,kończę ,wykańczam sam, bez pomocy jakiegokolwiek "fachowca" WSZYSTKO SAM . Któregoś dnie nie byłem w stanie popchnąć taczki z piaskiem , mdlałem ,zawroty głowy ,coś mówiłem ale mnie nie rozumieli gdyż nie czułem twarzy i języka no i po prostu coś bełkotałem. Kardiolog powiedział ,że to początki choroby wieńcowej, że to się leczy objawowo itd. Kazał zrobić badania, rzucić palenie ,picie, zmienić tryb życia na spokojniejszy i regularnie się odżywiać oczywiście wykluczyć z diety szkodliwe produkty itd.
Ja stwierdziłem ,że za 200zł za wizytę to mógł powiedzieć coś mądrzejszego, i oczywiście olałem jego i jego zalecenia. Jak kończyły się tabletki to szedłem po receptę i tyle.
Palę 3 paczki dziennie ,piłem ile chciałem a dietą nie przejmuję się zupełnie .
Gotować lubię , umiem ,a nawet SAM piekę chleb ,robię wędliny i jem co chcę i kiedy chcę.
W okresach trzeźwości np. po za szyciu przez rok często odczuwałem dolegliwości "sercowe" ,ale gdy rok abstynencji minął wystarczyło sięgnąć po panaceum w butelce i złagodzić objawy. Teraz właśnie myślę co dalej z tym zrobić. No najpierw alkohol a potem się zobaczy,Nie wszystko na raz.

czarna róża - Czw 27 Maj, 2010 12:09

Hmm,widzę że dosięgają cie właśnie skutki kilkuletniego chlania i ogólnie zycia na maxa..coż jednych mniej, jednych więcej a innych jeszcze wcale..a picie na bolące serce to złudna ulga..artek,kurcze,przecież ty nie masz nawet 40..szkoda by cie było..a masz akuratnie wiek na pierwszy zawał lub wylew...
artek - Czw 27 Maj, 2010 12:20

No to są skutki . Zawsze powtarzałem ,że przez życie trzeba przelecieć ,z papierosem w zębach ,butelką w dłoni z jakąś laleczką pod rękę a najlepiej dwiema i rzucając się w mogiłę krzyknąć : K.... ALE TO BYŁA JAZDA!
Tylko im dalej to zmieniam zdanie. No ale co tam za błędy się płaci. Będzie dobrze,byle trzeźwo. Sikor ostatnio zaśpiewał :" życie ogólnie jest szkodliwe ale cholernie przyjemne" ;)

ZbOlo - Czw 27 Maj, 2010 12:27

artek napisał/a:
K.... ALE TO BYŁA JAZDA!

...czyli - żyj szybko kochaj mocno i umieraj młodo... by ładnego trupa po sobie zostawić...

rufio - Czw 27 Maj, 2010 12:30

ZbOlo napisał/a:
ładnego trupa po sobie zostawić...

" W naszej trumnie wygladasz jak zywy ' Slogan jednej z firm pogrzebowych .

ZbOlo - Czw 27 Maj, 2010 12:40

rufio napisał/a:
Slogan jednej z firm pogrzebowych .

..."Wieczna Przyszłość"....

czarna róża - Czw 27 Maj, 2010 12:54

Chyba trzeba znależc swój złoty środek..nie wieżc zbyt nudnego życia a jednocześnie nie ryzykowac zanadto.. :D
artek - Czw 27 Maj, 2010 12:59

No albo ;nie pij, nie pal , zdrowo się odżywiaj , badaj się regularnie a będziesz najzdrowszy na cmentarzu. :lol2:
A poważnie to , fajnie jest jak nic nie dolega, ale jak coś nie tak ze zdrówkiem to wtedy się zaczyna ,a mogłem to a mogłem tamto .
To tak jak z piciem piwko ,flaszka , ale jak przychodzi uzależnienie i związane z tym problemy to też ; a mogłem nie pić ,a po co piłem . Nie na darmo się mówi ; mądry polak po szkodzie.

Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 13:47

Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

(Jan Kochanowski)

artek - Czw 27 Maj, 2010 18:48

czarna róża napisał/a:
To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??A w czym się ta innośc objawia..



Poczekaj cierpliwe to się dowiesz. Ja na przykład dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy ,kopalnia wiedzy normalnie. Wiem już ,że nie jestem alkoholikiem tylko pijaczyną , który książkowo manipuluje ludźmi, wiem już też ,że jestem dewiantem bo alkoholizm jest dewiacją , dowiedziałem się również ,że nie wolno dziękować ,żadnej (nie znanej osobiście) kobiecie za zainteresowanie i mobilizację do leczenia uzależnienia ,bo to jest propozycja matrymonialna, a dzisiaj dowiedziałem się ,że jak zażyję ogólnodostępną ,sprzedawaną w aptece bez recepty tabletkę leku nasercowego to jestem uzależniony również od leków i nawet o tym nie wiem bo robię to podświadomie, a teraz już wiem ,że kocham inaczej. Niecierpliwie czekam czego jeszcze dowiem się od autorytetów dowartościowujących się cudzym kosztem.

Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 23:52

artek napisał/a:
czarna róża napisał/a:
To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??A w czym się ta innośc objawia..
Poczekaj cierpliwe to się dowiesz. Ja na przykład dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy ,kopalnia wiedzy normalnie. Wiem już ,że nie jestem alkoholikiem tylko pijaczyną , który książkowo manipuluje ludźmi, wiem już też ,że jestem dewiantem bo alkoholizm jest dewiacją , dowiedziałem się również ,że nie wolno dziękować ,żadnej (nie znanej osobiście) kobiecie za zainteresowanie i mobilizację do leczenia uzależnienia ,bo to jest propozycja matrymonialna, a dzisiaj dowiedziałem się ,że jak zażyję ogólnodostępną ,sprzedawaną w aptece bez recepty tabletkę leku nasercowego to jestem uzależniony również od leków i nawet o tym nie wiem bo robię to podświadomie, a teraz już wiem ,że kocham inaczej. Niecierpliwie czekam czego jeszcze dowiem się od autorytetów dowartościowujących się cudzym kosztem.

Poczułam się urażona tym postem, Artku.
W pierwszej chwili odpisałam na niego w dość dosadnych słowach,
ale Yura przytomnie mnie przystopował, więc usunęłam wpis (dzięki, Jurek).
Poczekałam, aż opadną emocje i teraz mogę odpowiedzieć Ci spokojnie:
to, że moje ostrzeżenie przed uzależnieniem krzyżowym odczytałeś jako diagnozę lekomanii,
ani to, że nie dajesz wiary moim słowom na temat emocji u alkoholików
(do pozostałych "zarzutów" się nie odniosę, bo nie dotyczą moich wypowiedzi),
- nie daje Ci prawa do kwestionowania mojej wiedzy na temat uzależnień,
ani tym bardziej do oceniania mojej forumowej działalności jako leczenia własnych kompleksów.
To ostatnie Twoje zdanie odebrałam jako niegrzeczną i obraźliwą zaczepkę także pod moim adresem.

Masakra - Pią 28 Maj, 2010 00:30

nie przejmuj sie droga Wiedzmo :) To taki rodzaj buntu ze niektorzy przenosza zle emocje na innych gdyz boja sie prawdy. Artek jesli kwestionuje wiedze trzezwych alkoholikow piszac z glupia ironia to niech sie radzi specow z pod budki z piwem. Pomysl czy jest to warte Twoich nerwow? On o ile bedzie mial szczescie po wielu latach piekla dojdzie do wniosku ktory ma tutaj podany na tacy:)
Zaakceptuj to czego zmienic nie mozesz :] - sumienie masz czyste.
Swoja droga bylo nie edytowac postu :)

artek - Pią 28 Maj, 2010 06:03

Nie miałem zamiaru nikogo obrażać. Fascynują mnie ludzie ,którzy wiedzą lepiej . Czy ktoś zmierzył czymś w jakiś sposób uczucia. Widocznie tak . Tak to zrozumiałem ,normalni ludzie kochają na 10 a alkoholicy na 3 . tak? bo nie potrafią , bo są dewiantami? Kto to zmierzył ? czym ? jak? Piszesz ,że czujesz się urażona . A ja z kolei czuję się poniżej szamba .
Na każdym kroku jestem posądzany o jakieś niestworzone historie, złe intencje,kombinacje, ale z tą inną miłością to już przesada. I tak myślę diagnozujecie u mnie jakieś książkowe przypadki chcąc się przekonać ,że macie rację i przy okazji mnie ,że tkwię w błędzie.
Kol. Masakra , 15lat jestem w piekle, pod budką autorytetów nie mam bo mój problem objawiał się tak,że piłem sam. A jeżeli sposób podany na tacy objawia się odbieraniem wartości ,wpędzaniem w następne kompleksy to dziękuję bardzo. W szambo wpędziłem się już dawno sam a poczucie wartości przepiłem . dziękuję.

artek - Pią 28 Maj, 2010 06:54

13 trzeźwy dzień , bez "wspomagania" . 13 i piątek . noooo
artek - Pią 28 Maj, 2010 07:00

Droga Wiedźmo ,dla dobrego zrozumienia : nie kwestionuję Twojej wiedzy w temacie ,poddaję wątpliwości zasadność jej zastosowania w pewnym przypadku i to wszystko.
Prawdopodobnie chodzi o to ,że "dmuchasz na zimne.

z całym SZACUNKIEM artek

Wiedźma - Pią 28 Maj, 2010 07:05

Myślę, Artku, ze każdy alkoholik zanim odbije się od dna czuje się - jak to określiłeś - poniżej szamba.
Ja też tak się kiedyś czułam i też byłam bardzo niezadowolona, gdy dowiadywałam się na czym polega alkoholizm.
Też mi się nie podobało, że mam chore emocje, że działam na zasadzie jakichś dziwnych mechanizmów,
że manipuluję, kłamię, oszukuję, że jestem nie dość że egoistką to jeszcze cyniczką! :szok: No!Tak mi na terapii powiedzieli!
Bolała mnie prawda o alkoholiźmie jak cholera, bo była to prawda o mnie.
Ale do kogo miałam mieć o nią pretensje? Do tych, którzy mi ją uświadamiali?
Przecież nie oni ją wymyślili ani stworzyli. Alkoholizm po prostu taki jest, czy się komuś to podoba czy nie.
Mogłam pomyśleć o tym zanim zaczęłam chlać, a nie później tupać, że ja tak nie chcę,
że wole, żeby mnie pogłaskać, bo to przyjemniejsze.

Dużo w tobie buntu, Artek, ale to się często zdarza, nie każdy z pokorą przyjmuje chorobę.
Pewnie jeszcze nie raz Ci się zagotuje, gdy już rozpoczniesz terapię i w jej trakcie dowiesz się o czymś,
czego wolałbyś nie wiedzieć. Przygotuj się już teraz na takie sytuacje i postaraj się na nie uodpornić,
bo - nie chcę Cię straszyć - ale na terapii nie zawsze jest łatwo, miło i przyjemnie.
Żebyś czasem stamtąd nie uciekał, gdy terapeuta powie Ci coś nie po Twojej myśli...

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 07:30

artek napisał/a:

Ja na przykład dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy ,kopalnia wiedzy normalnie. Wiem już ,że nie jestem alkoholikiem tylko pijaczyną , który książkowo manipuluje ludźmi, wiem już też ,że jestem dewiantem bo alkoholizm jest dewiacją , dowiedziałem się również ,że nie wolno dziękować ,żadnej (nie znanej osobiście) kobiecie za zainteresowanie i mobilizację do leczenia uzależnienia ,bo to jest propozycja matrymonialna, a dzisiaj dowiedziałem się ,że jak zażyję ogólnodostępną ,sprzedawaną w aptece bez recepty tabletkę leku nasercowego to jestem uzależniony również od leków i nawet o tym nie wiem bo robię to podświadomie, a teraz już wiem ,że kocham inaczej. Niecierpliwie czekam czego jeszcze dowiem się od autorytetów dowartościowujących się cudzym kosztem.


I ta wypowiedź - jest właśnie pięknym przykładem manipulacji.
Ludzie piszą coś do ciebie - a ty sobie wyczytujesz z ich wypowiedzi coś całkiem innego niż rzeczywiście zostało przez nich napisane.
Pomijasz fakty, a w ich miejsce dorabiasz własne interpretacje.
A w tych swoich interpretacjach budujesz coś, co wprawdzie daleko odbiega od faktów, ale ci akurat w tym momencie pasuje, żeby zrobić z siebie ofiarę złych ludzi, czyli tych "autorytetów dowartościowujących się cudzym (czyt. twoim) kosztem".Próbujesz tak pomanipulować swoimi rozmówcami, aby postawić ich w złym świetle i wzbudzić w nich poczucie winy.
Bo ty przecież taki biedny i dobry chłopak jesteś... Nic, tylko ci aureolkę nad głową powiesić i ... Santo subito! :wysmiewacz:

evita - Pią 28 Maj, 2010 07:53

artek napisał/a:
13 i piątek . noooo

artek spluwaj przez lewe ramię, na widok okularników ukręcaj guziki, czarne koty przerzucaj na drugą stronę ulicy coby same ci drogi nie przełaziły a napotkane zakonnice ucałuj na dzień dobry :wysmiewacz: jednym słowem chuchaj i dmuchaj na zimne a przysłowiowy pech ominie cię szerokim łukiem ;)

artek - Pią 28 Maj, 2010 07:58

Mam kupę roboty w ogrodzie za domem . Zajmę się tym , ochoty na piwo nie mam . Będzie dobrze. Poza tym dzisiaj terapia . Myśl ,że zapanuję.
artek - Pią 28 Maj, 2010 08:13

Tomoe napisał/a:
artek napisał/a:

Ja na przykład dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy ,kopalnia wiedzy normalnie. Wiem już ,że nie jestem alkoholikiem tylko pijaczyną , który książkowo manipuluje ludźmi, wiem już też ,że jestem dewiantem bo alkoholizm jest dewiacją , dowiedziałem się również ,że nie wolno dziękować ,żadnej (nie znanej osobiście) kobiecie za zainteresowanie i mobilizację do leczenia uzależnienia ,bo to jest propozycja matrymonialna, a dzisiaj dowiedziałem się ,że jak zażyję ogólnodostępną ,sprzedawaną w aptece bez recepty tabletkę leku nasercowego to jestem uzależniony również od leków i nawet o tym nie wiem bo robię to podświadomie, a teraz już wiem ,że kocham inaczej. Niecierpliwie czekam czego jeszcze dowiem się od autorytetów dowartościowujących się cudzym kosztem.


I ta wypowiedź - jest właśnie pięknym przykładem manipulacji.
Ludzie piszą coś do ciebie - a ty sobie wyczytujesz z ich wypowiedzi coś całkiem innego niż rzeczywiście zostało przez nich napisane.
Pomijasz fakty, a w ich miejsce dorabiasz własne interpretacje.
A w tych swoich interpretacjach budujesz coś, co wprawdzie daleko odbiega od faktów, ale ci akurat w tym momencie pasuje, żeby zrobić z siebie ofiarę złych ludzi, czyli tych "autorytetów dowartościowujących się cudzym (czyt. twoim) kosztem".Próbujesz tak pomanipulować swoimi rozmówcami, aby postawić ich w złym świetle i wzbudzić w nich poczucie winy.
Bo ty przecież taki biedny i dobry chłopak jesteś... Nic, tylko ci aureolkę nad głową powiesić i ... Santo subito! :wysmiewacz:


No to czytać ze zrozumieniem też nie umiem jak twierdzisz.
A ja powiem Ci coś innego. Dużo czytałem o ezoteryce i jesteś książkowym przykładem wampira energetycznego. Nie potrafisz wytworzyć własnej pozytywnej aury ,dlatego wysysasz ją z innych. Atakujesz i pozbawiasz innych pozytywnych wibracji.
Albo z innej beczki : to co robisz na tym forum z takimi jak ja określone jest jako molestowanie psychiczne. Narzucasz komuś swój pogląd a jeśli nie podziela go wraz z tobą obrażasz i poniżasz ,publicznie i szyderczo piętnujesz ,jak mnie w tej chwili. Poczytaj swoje komentarze (czyt. ataki) do mnie . I to jest właśnie to o czym mówię ,dokopujesz ,stawiasz swoją bożal się boże diagnozę doznając jakiejś satysfakcji wewnętrznej i dowartościowujesz się w ten sposób. Przeanalizuj swoje wypowiedzi a potem pogadaj o manipulacji , w której masz mistrzostwo świata.

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 08:29

artek napisał/a:

A ja powiem Ci coś innego.


A ja ci powiem jeszcze coś innego.
Ale najpierw cytacik.

artek napisał/a:
13 trzeźwy dzień , bez "wspomagania" . 13 i piątek . noooo


Ja jestem alkoholiczką. I jestem trzeźwa 5 lat, 10 miesięcy i 25 dni.
Czyli 2153 dni.

A teraz - zanim znowu na mnie naskoczysz - zastanów się, jaka jest między nami różnica. :)
I zastanów się, dlaczego mnie się udało to, co tobie się ciągle nie udaje. :)

Popyskuj jeszcze trochę. Ja się z tego powodu nie napiję. A ty?

artek - Pią 28 Maj, 2010 08:53

Nie pyskuję , próbuje Ci uświadomić ,że wiem kim jesteś ,znam Twoje sposoby działania.
Pochlebiasz sobie myśląc ,że napiję się z Twojego powodu .

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 09:07

Różnica między nami jest taka, że ja już byłam w tym miejscu, w którym ty teraz jesteś. Wiem, jak się czuje, jak się zachowuje i jak myśli alkoholik świeżo odstawiony od flaszki.

A ty będziesz w miejscu, w którym ja jestem, za 2140 dni.
Przyjmuj zatem do wiadomości, że ja przez te 2140 dni, które nas dzielą, nabyłam już takiej wiedzy o uzależnieniu od alkoholu i takich doświadczeń, które uprawniają mnie do mówienia ci pewnych rzeczy, których ty jeszcze nie wiesz lub nie umiesz.

Twoją reakcją jest bunt, złość, ironia, sarkazm, robienie z siebie ofiary, obrażanie mnie, przypisywanie mi niecnych intencji.
A wiesz dlaczego tak reagujesz?

Bo w twoim mózgu uzależnione "ja" walczy z tym "ja", które dopiero od 13 dni jest trzeźwe.
Twoje uzależnione myślenie i odczuwanie każe ci odrzucać to, co do ciebie mówi trzeźwy człowiek.
Bo ty tak naprawdę wcale jeszcze nie jesteś pewien, czy ty chcesz być trzeźwy.
No a poza tym masz jeszcze objawy zespołu abstynencyjnego.

artek - Pią 28 Maj, 2010 09:56

Typowe obracanie kota ogonem. Po zdemaskowaniu próbujesz przekonać cały świat ,że tobie nie o to chodziło ,że ja źle zrozumiałem.Jeszcze raz powtarzam Tobie : naskoczyłaś na mnie ,zaczęłaś obrażać od pierwszego dnia jak się tu znalazłem. A teraz próbujesz mnie obwiniać.Staż w abstynencji Cię do tego upoważnia? Do obrażania ,naskakiwania , dziwne ,że tylko Ty praktykujesz takie działania. Swoją drogą dziwna ta Twoja pomoc ,gnojenie innych. Masz jakąś fobie jakąś nienawiść do alkoholików i częstujesz nią na prawo i lewo.
Powtarzam TO NIE JA byłem przyczyną TWOJEGO picia i tego co przez to straciłaś ,więc nie odgrywaj się na mnie. A Jeżeli to całe AA jest takie jak TY i to pomaganie polega na obrażaniu i gnojeniu wsadzaniu szpilek na każdym kroku przez Ciebie i tobie podobnych to ja dziękuję za taką pomoc. A o pyskowaniu pogadaj sobie w domu .

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 10:10

artek napisał/a:

Powtarzam TO NIE JA byłem przyczyną TWOJEGO picia i tego co przez to straciłaś ,więc nie odgrywaj się na mnie.


Odpowiem:
To NIE JA jestem przyczyną twojego picia.
I to NIE JA jestem powodem twojego ciągłego powracania do picia.
Powodem jest to, co dzieje się W TOBIE.
Także teraz, w tej chwili.

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 10:21

artek napisał/a:
Staż w abstynencji Cię do tego upoważnia?


Nie.
Nie sam czas się liczy, tylko to, co my, ludzie, z tym czasem robimy.
Ja, alkoholiczka, od 5 lipca 2004 roku zdrowieję z alkoholizmu.
A co ty ze swoim życiem robiłeś przez ten czas?
Powtarzam: NIE JA jestem temu winna, że ja nie piję 2153 dni, a ty dopiero 13.
Więc nie odgrywaj się na mnie. :)

O której masz tę swoją terapię?

evita - Pią 28 Maj, 2010 10:25

Tomoe napisał/a:
O której masz tę swoją terapię?

też bym chciała to wiedzieć :) będę w tym czasie myślami w pobliżu ;)

Bebetka - Pią 28 Maj, 2010 10:39

Artku,

Ja wprawdzie nie przechodziłam aż tak dotkliwie,
jak Ty fazy buntu i złości na prawdę o sobie i o tym kim jestem.
Ale od początku, szczerze od serca postanowiłam,
zaufać temu co mówili mi inni trzeźwiejący alkoholicy, terapeuci.
Taką przyjęłam od początku zasadę i powiem Ci, ze pomimo złości, którą nie raz odczuwałam - typu, nie, ja taka nie jestem, było mi łatwiej trzeźwieć.

Bo zawsze, za każdym razem, przynajmniej starałam się zastanowić nad tym co mówią do mnie inni. To się nazywa spojrzeć na siebie oczyma innych.

I wiesz co? Robiłam to "bezczelnie" dla swojego dobra.
Wcale mi to nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie.
Uważam, że dzięki temu, miedzy innymi, jestem trzeźwa do dziś (rok i osiem m-cy) :skromny:

Powiem Ci jeszcze jedno.
Ze swojego doświadczenia, pamiętam, jak
z każdym trzeźwym dniem, otwierały mi się
coraz szerzej oczy na moją prawdziwą rzeczywistość.
I to co starali mi się uzmysłowić inni, sprawdzało się.

Bez zaufania dla innych trzeźwiejących alko, którzy przez to przeszli
i pokory wobec alkoholizmu, nie ma trzeźwienia Artku ;)
Cały pic na początku polega na tym, aby nauczyć się, chcieć i umieć słuchać innych.

artek - Pią 28 Maj, 2010 10:39

Tomoe napisał/a:
artek napisał/a:
Staż w abstynencji Cię do tego upoważnia?


Więc nie odgrywaj się na mnie. :)

O której masz tę swoją terapię?


No cały czas powtarzam odwracanie kota ogonem.
Zaczęłaś mnie gnoić obrażać a teraz to ja się na tobie niby odgrywam ?????!!!!!!!
Bez jaj.

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 10:41

Nie odpowiedziałeś na pytanie.
O której idziesz na terapię?

Jacek - Pią 28 Maj, 2010 10:42

Tomoe napisał/a:
NIE JA jestem temu winna, że ja nie piję 2153 dni

Aluniu,ja też nie
za to za swoje nie picie,jestem w pełni odpowiedzialny :mgreen:

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 10:50

Ejże, Jacuś, ty zacytowałeś kawałek zdania wyrwany z kontekstu.
Ten cytat jest ewidentnie zmanipulowany!!!
g45g21

artek - Pią 28 Maj, 2010 10:52

Tomoe napisał/a:
Nie odpowiedziałeś na pytanie.
O której idziesz na terapię?


To nie wiesz??
Udowadniasz ,że wszystko wiesz lepiej . Upoważniłaś się do oceniania mnie i moich dokonań , co zrobiłem a czego nie zrobiłem ,wiesz co próbowałem a czego nie ile razy, a tego nie wiesz ?
Potrzebujesz następnego powodu do szyderstw ,zarzucania ,że kłamię ,że nie chcę ,że manipuluje kombinuje ,??? daj spokój

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 10:55

Nie możesz normalnie odpowiedzieć na normalne pytanie o godzinę rozpoczęcia swojej dzisiejszej terapii?
Bo to akurat JA zapytałam?
No to może ktoś inny zapyta, komu odpowiesz?

beata - Pią 28 Maj, 2010 11:00

Tomoe napisał/a:
No to może ktoś inny zapyta, komu odpowiesz?
O której zaczynasz dziś terapię? :skromny:
emigrantka - Pią 28 Maj, 2010 11:05

wazne o ktorej ?? :roll:
Wiedźma - Pią 28 Maj, 2010 11:09

emigrantka napisał/a:
wazne o ktorej ?? :roll:

Dla mnie ważne, bo obiecałam trzymać kciuki, o: http://komudzwonia.pl/vie...p=135218#135218
a nie mogę przecież trzymać przez cały dzień... :oczy:

artek - Pią 28 Maj, 2010 11:17

Tomoe napisał/a:
Nie możesz normalnie odpowiedzieć na normalne pytanie o godzinę rozpoczęcia swojej dzisiejszej terapii?
Bo to akurat JA zapytałam?
No to może ktoś inny zapyta, komu odpowiesz?


Nie mam żadnej terapii , kłamałem .
I tego się trzymaj
Pozdrawiam

artek - Pią 28 Maj, 2010 11:20

Wiedźma napisał/a:
emigrantka napisał/a:
wazne o ktorej ?? :roll:

Dla mnie ważne, bo obiecałam trzymać kciuki, o: http://komudzwonia.pl/vie...p=135218#135218
a nie mogę przecież trzymać przez cały dzień... :oczy:


Pani w rejestracji na ul. Wielickiej 73 w Krakowie , powiedziała:" proszę być przed 16 to sobie z p. magister porozmawiacie"
I nie idę na piwo.

beata - Pią 28 Maj, 2010 11:24

artek napisał/a:
proszę być przed 16
:kciuki:
Bebetka - Pią 28 Maj, 2010 11:28

artek napisał/a:
A teraz próbujesz mnie obwiniać.Staż w abstynencji Cię do tego upoważnia?

Artku,

Dopowiem cos jeszcze do tego co napisałam wyżej.
Pisała kiedyś tutaj super fajna dziewczyna o nicku Utopia (była moderatorem)
Waliła prosto z mostu, nie głaskała po główce. Za co ja bardzo ceniłam,
a z czasem byłam nawet wdzięczna za to.

Pamiętam jak dziś, tutaj na forum, dosłownie naskoczyłam na nią tak samo.
Dokładnie z tym samym pytaniem.
Czułam się obrażona i myślałam wtedy, że Utopia pastwi się nade mną tylko dlatego,
ze ma dłuższy staż niż ja.
Byłam już wtedy po skończonej terapii i miałam chyba 5 m-cy trzeźwości.

Okazało się, ze jej intencje były zupełnie inne, ale ja zwyczajnie tak to odebrałam wtedy.
Rożnica była taka, że nie zamykałam sie właśnie na to co mówili, pisali do mnie inni.
Tylko na spokojnie przeanalizowałam to sobie i parę rzeczy wykorzystałam dla siebie.

I wiesz, z czasem nawet poznałyśmy się w realu i bardzo polubiłyśmy :)
Pomagała mi potem bardzo często w trudnych chwilach.

Tak więc Artku, każdy z nas ma swoja drogę trzeźwienia,
ale pewne jego filary są niezmienne i stałe dla wszystkich.
Tak uważam dziś :) ale póki do tego doszłam, tez nie raz
próbowałam wyważać otwarte drzwi.

Trzeźwienie, to długi, czasem bolesny proces, który wymaga ciężkiej pracy nad sobą.
Ale warto......bo dziś jestem inną osobą, inaczej postrzegam wiele spraw i dzięki temu jest mi lżej w życiu.

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 11:50

artek napisał/a:
Wiem ,że trzeba mieć ubezpieczenie ,żeby iść do poradni.
(...)
Teraz się okazuje, że do poradni trzeba w rejestracji pokazać ubezpieczenie.


W ośrodku terapeutycznym przy ul. Wielickiej 73 w Krakowie nie wymagają od alkoholików "na wejściu" zaświadczenia o ubezpieczeniu.
Dla osób nieubezpieczonych ten ośrodek organizuje spotkania informacyjne z terapeutami w każdy poniedziałek.
Te spotkania są otwarte, każdy z ulicy może na nie przyjść i dowiedzieć się, na czym polega terapia, na jakich zasadach się odbywa itepe.

Poza tym pacjenci "pierwszorazowi" mogą się zarejestrować na swoją pierwszą wizytę u terapeuty nawet jeśli są nieubezpieczeni.
Zaświadczenie o ubezpieczeniu mogą sobie załatwić i donieść później, już po pierwszej wizycie.
I taka jest prawda.

Wiesz co, Artek?
Nie chce mi się już z tobą gadać.
Masz mnie z głowy. :)

Bebetka - Pią 28 Maj, 2010 11:59

Tomoe napisał/a:
Nie chce mi się już z tobą gadać.
Masz mnie z głowy.

Tomoe :)

Na własnej skórze, przekonałam się,
że tak już jest, że czasem bardzo powoli
dorastamy do wiedzy i mądrości,
która jest w zasięgu ręki..... :lol:

Jacek - Pią 28 Maj, 2010 12:37

Tomoe napisał/a:
Jacuś, ty zacytowałeś kawałek zdania

masz tu całe zdanie
Tomoe napisał/a:
Powtarzam: NIE JA jestem temu winna, że ja nie piję 2153 dni, a ty dopiero 13.

i nie chodziło mnie o cały kontekst
jak i o ciebie Alu :)
czytając ciebie (twoje wypowiedzi razem wzięte)wiem dobrze że miałaś nie to na myśli
co tam się wkradło w to zdanie
chodziło mnie raczej o potomnych o tych co dopiero startują w trzeźwość
bo to ważne zdanie że to ja jestem odpowiedzialny za to że piłem
i za podjęcie decyzji że nie piję
a cała reszta to motywacja temu

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 12:43

Jacek napisał/a:
to ważne zdanie że to ja jestem odpowiedzialny za to że piłem
i za podjęcie decyzji że nie piję


Rozumiem.
:tak:

Tomek - Pią 28 Maj, 2010 15:47

hm, chciałbym coś zaproponować w zw. z dość "ostrą" dyskusją,
coś co być może da nam obraz samych siebie, obraz trochę bogatszy o nowe spojrzenie,

wystarczy przeanalizować to co nas drażni w innych, co tak naprawdę nas w innych ludziach wkurza

i ....poszukać tego czegoś w sobie

czasami mozna sie zdziwić

patent jak patent wymyśliłemgo kiedyś, ale po pewnym czasie okazało się, że drugi raz "wymyśliłem proch", juz wcześniej ktoś to wymyślił :?

Artek ma prawo bać się o swoją "wole" w wytrwałości, może dla tego pojawiły sie takie a nie inne teksty w postach,
myślę, ze jeśli podejmie terapie będzie mu dana szansa na poprzygladanie się samemu sobie za jakiś czas, temu jak myslał, jak funkcjonował, ma to wszystko "wkalkulowane" w swój alkoholizm

Bebetka - Sob 29 Maj, 2010 10:24

Tomek napisał/a:
Jestem za tym, że była za duża konfrontacja na forumie

Myślę, że jak każdy z nas kiedyś, także i Artek potrzebuje czasu aby ochłonąć trochę, pozbierać myśli i takie tam ;)
Jak dla mnie to normalna reakcja.....

artek - Sob 29 Maj, 2010 18:35

Nadal trzeźwy. 14 dzień . Siedzę w ogrodzie drugi dzień i wszystko mi wisi. Terapia też .
Pozdrawiam

pterodaktyll - Sob 29 Maj, 2010 18:37

artek napisał/a:
Siedzę w ogrodzie drugi dzień i wszystko mi wisi. Terapia też .
g45g21 :okok:
stiff - Sob 29 Maj, 2010 18:41

artek napisał/a:
Siedzę w ogrodzie drugi dzień i wszystko mi wisi.

Wyrwij jakąś laskę, to Ci sie podniesie... :D

Jacek - Sob 29 Maj, 2010 18:48

artek napisał/a:
Siedzę w ogrodzie drugi dzień

czyli znalazłeś swoje miejsce - taki swój mały raj
ważne by był bezpieczny

jal - Sob 29 Maj, 2010 19:10

artek napisał/a:
Nadal trzeźwy. 14 dzień . Siedzę w ogrodzie drugi dzień i wszystko mi wisi. Terapia też .
Pozdrawiam


Jeśli 14 dni to najwyżej nie po spożyciu. Trzeźwość to jest poważna sprawa...
Ale na początek dobre i to. Pozdrawiam.

PD - janusz

Wiedźma - Sob 29 Maj, 2010 19:28

artek napisał/a:
wszystko mi wisi. Terapia też .

Aha.
A w tym ośrodku w końcu byłeś?

Janioł - Sob 29 Maj, 2010 19:29

nie bo mu ośrodek powiesili
pterodaktyll - Sob 29 Maj, 2010 19:29

Wiedźma napisał/a:
A w tym ośrodku w końcu byłeś?

Po co pytasz? Jego życie, jego sprawa.....

Bebetka - Sob 29 Maj, 2010 21:17

artek napisał/a:
Siedzę w ogrodzie drugi dzień i wszystko mi wisi

stiff napisał/a:
Wyrwij jakąś laskę, to Ci sie podniesie... :D

rg5th67j :smieje:

stiff - Sob 29 Maj, 2010 21:44

Bebetka napisał/a:
artek napisał/a:
Siedzę w ogrodzie drugi dzień i wszystko mi wisi

stiff napisał/a:
Wyrwij jakąś laskę, to Ci sie podniesie... :D

rg5th67j :smieje:


To nie je śmieszne... :foch:

Bebetka - Sob 29 Maj, 2010 21:54

stiff napisał/a:
To nie je śmieszne... :foch:

nie? szkoda :oczy:

:smieje:

artek - Nie 30 Maj, 2010 06:12

Tomoe napisał/a:
artek napisał/a:
Wiem ,że trzeba mieć ubezpieczenie ,żeby iść do poradni.
(...)
Teraz się okazuje, że do poradni trzeba w rejestracji pokazać ubezpieczenie.


W ośrodku terapeutycznym przy ul. Wielickiej 73 w Krakowie nie wymagają od alkoholików "na wejściu" zaświadczenia o ubezpieczeniu.
Dla osób nieubezpieczonych ten ośrodek organizuje spotkania informacyjne z terapeutami w każdy poniedziałek.
Te spotkania są otwarte, każdy z ulicy może na nie przyjść i dowiedzieć się, na czym polega terapia, na jakich zasadach się odbywa itepe.

Poza tym pacjenci "pierwszorazowi" mogą się zarejestrować na swoją pierwszą wizytę u terapeuty nawet jeśli są nieubezpieczeni.
Zaświadczenie o ubezpieczeniu mogą sobie załatwić i donieść później, już po pierwszej wizycie.
I taka jest prawda.

Wiesz co, Artek?
Nie chce mi się już z tobą gadać.
Masz mnie z głowy. :)


Też mam tą broszurę ,dostałem na grupie AA.
Mam nadzieję ,że to równie mocne postanowienie co i Twoja trzeźwość.

Jestem już tym zmęczony,i nic mi się nie chce.

rufio - Nie 30 Maj, 2010 16:02

artek napisał/a:
Jestem już tym zmęczony,i nic mi się nie chce.

Czym / A moze juz Ci przeszło / Ano popatrze dalej / Moze z tego cos wyjdzie ?

artek - Nie 30 Maj, 2010 19:07

Nadal trzeźwy.
kiwi - Nie 30 Maj, 2010 19:43

Hallo Artek !!!
Napisales....nadal trzezwy...jak to dobrze !!!!
I tak trzymaj !!!!
Dzis nie pilismy !!!!
Jutro nie pijemy tez !!!!
Po jutrze tez my trzezwi !!!!
Wyliczanka dobra,wszystkie sposoby sa dobre aby nie zapic !!!!!
Pozdrawia
nadal trzezwa Kiwi

czarna róża - Pon 31 Maj, 2010 00:34

A mnie się bardzo nie podoba podkreślanie..ja nie pije ponad 2000 dni a ty ..DOPIERO ..13..a ponoc trzeba cenic każde 24 godziny..nie wiem czy to motywujące..?
verdo - Pon 31 Maj, 2010 00:59

czarna róża napisał/a:
A mnie się bardzo nie podoba podkreślanie..ja nie pije ponad 2000 dni a ty ..DOPIERO ..13


Mi tez sie nie podoba Rozo......

czarna róża napisał/a:
nie wiem czy to motywujące..?


Na pewno nie.Zdecydowanie demotywuje...... :/ .......

evita - Pon 31 Maj, 2010 07:34

Artku nadrabiam zaległości po dwudniowej nieobecności i z wpisów nic nie wynika czy byłeś w ośrodku czy nie ? możesz tak poza powyższym konkursem w długości stażu zwyczajnie mi odpowiedzieć ? :skromny:
artek - Pon 31 Maj, 2010 08:24

Droga Evito , w końcu nigdzie nie poszedłem . Przesiedziałem w ogrodzie cały czas , bo jakieś zniechęcenie mnie ogarnęło ,takie: " nic mi się nie chce,zmęczony jestem "
Porozmyślałem trochę , i tyle. Dziwne ale pierwszą myśl o skrzynce piwa , zkwitowałem sobie: " to byłoby banalne". I dalej sobie rozmyślałem. Ważne ,że na trzeźwo. :)

Tomoe - Pon 31 Maj, 2010 08:26

czarna róża napisał/a:
ponoc trzeba cenic każde 24 godziny


Powiem inaczej.
Na każde 24 godziny trzeba sobie zapracować.
Jeśli uczciwie sobie zapracowałam na każdy 24-godzinny odcinek mojej trzeźwości, daję sobie prawo do satysfakcji z tego, ile sobie tych odcinków nazbierałam.
I daję sobie również prawo do przekazania osobie, która jest na samym początku drogi takiego oto przesłania:
"Rób to co ja, a osiągniesz to co ja. To co ja robię - działa. To co ty robisz - nie działa."

A jeśli wszystko w zachowaniu tej osoby wskazuje na to, że ta osoba nie chce robić tego co trzeba robić, aby zachować trzezwość - to ja, alkoholiczka z prawie szescioletnim stażem trzeźwosci, mogę z góry przewidzieć wynik takiego "bujania się" z własnym alkoholizmem.
Bo bardzo dużo takich przypadków już na swojej trzeźwej drodze widziałam na własne oczy. Nie tylko w internecie.

A na czym polega "bujanie się" Artka? To widać już w jego pierwszym poście, rozpoczynającym ten temat.
Artek doskonale wie, na czym polega jego problem i dlaczego od tylu lat ciągle zapija.
Artek sam swój problem świetnie zdiagnozował:

artek napisał/a:
Znów nie posłuchałem STARSZYCH i zbagatelizowałem.


No comments... :)

evita - Pon 31 Maj, 2010 08:32

artek napisał/a:
w końcu nigdzie nie poszedłem

to nie dobrze :( zaczynasz czuć się zbyt pewny siebie i pewnie sądzisz, że dam radę sam ... tyle, że ja już wiem że nie dasz rady niestety :( bez obrazy artku ...

Bebetka - Pon 31 Maj, 2010 09:12

czarna róża napisał/a:
A mnie się bardzo nie podoba podkreślanie..ja nie pije ponad 2000 dni a ty ..DOPIERO ..13..

Uważam, ze źle zostały odczytane intencje, niestety :?

Nikt nie chwalił się, jak to nazywacie długością stażu.
Te pytania zostały niejako "sprowokowane" podczas tej dyskusji.
Po to aby uzmysłowić sobie, jak postrzega rzeczywistość i siebie, ktoś kto nie pije parę dni.
A ktoś kto jest trzeźwy kilka lat.
To wszystko.
Bynajmniej taki jest mój odbiór ;)

milutka - Pon 31 Maj, 2010 10:15

artek napisał/a:
Droga Evito , w końcu nigdzie nie poszedłem . Przesiedziałem w ogrodzie cały czas , bo jakieś zniechęcenie mnie ogarnęło ,takie: " nic mi się nie chce,zmęczony jestem "
Artku najważniejsze,że nie zapiłeś :okok: moim zdaniem za dużo myślisz...ustal jeszcze raz tę wizytę i ić ...nie oglądaj się za siębie ;)
artek - Pon 31 Maj, 2010 11:36

evita napisał/a:
artek napisał/a:
w końcu nigdzie nie poszedłem

to nie dobrze :( zaczynasz czuć się zbyt pewny siebie i pewnie sądzisz, że dam radę sam ... tyle, że ja już wiem że nie dasz rady niestety :( bez obrazy artku ...


Absolutnie nie czuję się pewny siebie. Wręcz przeciwnie ! Boję się wyjść za bramę . Boję się bo wiem jak niewiele mi trzeba. Wiem również ,że sam nie dam rady. Nigdy sam nie dawałem . WYDAJE MI SIĘ ,że muszę ochłonąć ,i zacząć raz jeszcze od początku.

evita - Pon 31 Maj, 2010 11:43

artek napisał/a:
WYDAJE MI SIĘ ,że muszę ochłonąć ,i zacząć raz jeszcze od początku

ochłoń w takim razie jak najszybciej :) przeanalizuj w sobie ze spokojem wszystkie za i przeciw a jak już dojdziesz do ładu ze sobą to wiesz co powinieneś zrobić więc po prostu zrób to co ci podyktuje rozsądek a nie głód alkoholowy ;)

Bebetka - Pon 31 Maj, 2010 12:32

artek napisał/a:
WYDAJE MI SIĘ ,że muszę ochłonąć ,i zacząć raz jeszcze od początku.

I o to chodzi Artku, bo tylko wtedy te całe trzeźwienie ma sens, jeżeli to jest Twoja decyzja i jesteś o niej całkowicie przekonany, że tego właśnie pragniesz dla siebie.

Dla mnie poukładanie sobie w głowie wielu spraw, było zaledwie początkiem.
Potem, po kilku nie udanych próbach poradzenia sobie z tym problemem sama, zapadła decyzja o terapii.
Zwyczajnie, przekonałam się, że sama to ja co najwyżej mogę się tylko ponownie napić ;)

Od momentu, gdy skorzystałam z fachowej pomocy innych ludzi, ruszyłam dopiero do przodu.
Czego i Tobie serdecznie życzę :)

Tomek - Pon 31 Maj, 2010 15:38

Doskonale pamiętam jak trudno mi było dogadać się na początku terapii z trzeżwiejącymi na temat trzezwienia. Niby z nimi rozmawiałem o trzeżwieniu, niby w tym samym języku (bo po polsku), ale to były zupełnie dwa odmienne języki, oni mówili za siebie, za mnie mówiła moja choroba.

Sądze Artku, że można siedzieć w ogrodzie i prowadzić wewnętrzny dialog z chorobą.
Istnieje jednak poważna obawa, że choroba w tym dialogu wygra, wiesz ona ma bardzo silne argumenty i ona to wykorzysta by Ciebie przekonać. I to jest jedyny powód by poprosić o pomoc czy terapeute, czy grupe wsparcia.
Nie ja to wymyśliłem, nie wymyśliły tego osoby na forum...

artek - Wto 01 Cze, 2010 08:23

Posiedziałem ,pomyślałem ,nie napiłem się. Jest dobrze. Przy okazji sięgnąłem po książkę.
Wybór padł na "Pielgrzyma" . No i doznałem olśnienia. Któryś raz to czytałem i dopiero teraz .? No jak mówią lepiej późno niż wcale. Chodzi mi o pewną analogię .Paulo podczas swojej "pielgrzymki ", swojej drogi ,spotykał demony. I ja tak jak Paulo spotkałem swojego demona . Demona ,krzykacza, uprawiającego swoje krytykowanie w czambuł wszystkiego z iście onanistyczną zajadłością. Demona , który wrzeszczy "Rób to co ja,ty robisz źle " ale nic nie oferuje, niczego nie radzi,nic nie daje w zamian , nic poza krytykanctwem.
I tak sobie przypominam moje długie rozmowy z doktorem , który mnie naście razy zaszywał , który mnie namawiał na grupę ,na terapię ale zamkniętą, bo ,jak mówił trzeba się WYCISZYĆ i pod okiem terapeuty dojść do "ładu" ze sobą .Mówił też ,że wielu nawróconych alkoholików czuje potrzebę zbawiania innych za wszelką cenę. I jak tak teraz patrzę na tego mojego demona ,to z wyciszaniem nie ma nic wspólnego. Ale za to TERAZ jest malutkim ,żałosnym ,skrzeczącym piskliwym głosikiem demonikiem. Coś jak postać małego głoda.
Dzięki Paulo, dzięki doktorze ! znów mi się chce.

Tomoe - Wto 01 Cze, 2010 08:29

1. Terapia uzależnień.
2. Wspólnota AA.

To jest oferta dla alkoholików, którzy chcą być trzeźwi i chcą się leczyć.
Skorzystasz - wygrasz życie.
Nie skorzystasz - twoja sprawa.

pterodaktyll - Wto 01 Cze, 2010 09:12

artek napisał/a:
teraz patrzę na tego mojego demona ,to z wyciszaniem nie ma nic wspólnego. Ale za to TERAZ jest malutkim ,żałosnym ,skrzeczącym piskliwym głosikiem demonikiem

....a jutro??.....

artek - Wto 01 Cze, 2010 09:23

Jeszcze nie mam odwagi myśleć ,co jutro. Ważne jest trzeźwe dzisiaj ,i na tym się skupiam .
Może kiedyś będę tak pewny siebie ,że zaplanuję jakieś jutro.

pterodaktyll - Wto 01 Cze, 2010 09:32

Cytat:
Jeszcze nie mam odwagi myśleć

A do odważnych świat należy.... :)

artek - Wto 01 Cze, 2010 09:43

"Spiesz się powoli " czy nie?
artek - Śro 02 Cze, 2010 11:36

Siedziałem sobie rano i rozmyślałem ,że skoro dzisiaj środa to może spróbować z terapią raz jeszcze. No i dylemat : nadal chcę , sam dla siebie , czy może chcę coś komuś udowodnić . No niby głupia sprawa o nic ,ale wciąż słyszę ,że trzeba chcieć dla siebie ,że to najważniejsze. No i tak to sobie "analizowałem" aż pojawił się "znak". Moje bóstwo oznajmiło ,że ma sprawę na tandecie (niedaleko ul.Wielickiej) i czy nie wiem jak z objazdami. No to pojechaliśmy. Niestety w rejestracji już nie miałem szczęścia i najbliższy termin dopiero 2 lipca. Przy okazji wziąłem adresy podobnych placówek w mieście i będę próbował JEDNOCZEŚNIE gdzieś w innym miejscu. No i przy okazji garść informacji dla tych trwających w samozachwycie nad własną trzeźwością , szafujących obelgami i stawiających swoje żałosne diagnozy publicznie .
absolutną g..prawdą jest ,że przyjmują bez zaświadczenia o ubezpieczeniu. Na każdych drzwiach napisane jest ,że rozmawiają z pacjentem na podstawie dowodu tożsamości plus dowód ubezpieczenia. To samo powtarza pani w rejestracji.I NIE MA żadnego przynoszenia później. Absolutną g.... prawdą jest ,że przyjmują na jakiekolwiek terapie z "ulicy" są TERMINY. Jest na drzwiach napisane ,że pierwszorazowych pacjentów w dniu rejestracji kierują na spotkanie z terapeutą ,ale to jest tylko napisane,bo na razie nie mają takich możliwości i tyle. Absolutną g..prawdą jest ,że są jakieś terapie w poniedziałki ,na które może wejść każdy. Bo to nie są żadne terapie , nazywa się to terapią zbiorową ,a dokładnie mówiąc jest to zwyczajny miting AA ,który prowadzi terapeuta. Więc następnym razem zanim zaczniesz mnie piętnować publicznie ,stawiać swoje pożal się boże diagnozy pseudo psychologiczne,co to ja niby według ciebie robię kim manipuluje i co postanowiłem ,to sprawdź swoje informacje a nie cytuj broszur reklamowych ruchu AA. Zastanów się również ,w swojej doskonałości , ,że możesz komuś zrobić krzywdę swoim "pomaganiem". Swoją drogą powinien być również taki przycisk obok pomógł, "zaszkodził"np.swoim wywyższaniem się. Powinienem tak właściwie to wszystko olać ,bo kimże w końcu dla mnie jesteś ,żebym się przejmował tym twoim "diagnozowaniem " mnie ,ale mimo alkoholizmu i tych wszystkich wad z tą"dewiacją "związanych, to zostało we mnie trochę uczciwości. I jak mówię ,że po to tu jestem bo chcę przestać ,to tak jest do cholery. I jak mówię,że ludzie na tym forum mi pomagają (oprócz ciebie) to wiem co mówię . UPRZEDZAM , ŻE W PRZYCHODNI DZISIAJ BYŁEM Z ŻONĄ ,więc nie wymyśliłem tego co napisałem.


PS. w razie problemów zapraszam do mnie , pokażę gdzie jest ul. Wielicka

evita - Śro 02 Cze, 2010 11:40

Artku skąd tyle złości w tobie dzisiaj ? :shock: wyluzuj trochę :pocieszacz:
Kulfon - Śro 02 Cze, 2010 11:46

Artek cos taki naladowany :p zlosc pieknosci szkodzi ;)
Bebetka - Śro 02 Cze, 2010 11:47

Artek wyluzuj, szkoda żołądka ;)
artek - Śro 02 Cze, 2010 11:48

Przepraszam ,już idę się uspokoić .(Znów powódź w garażu) 8|
evita - Śro 02 Cze, 2010 11:50

artek napisał/a:
Przepraszam ,już idę się uspokoić

:buziak:

Kulfon - Śro 02 Cze, 2010 11:52

artek napisał/a:
Przepraszam ,już idę się uspokoić .(Znów powódź w garażu) 8|


kazdy moze miec lepsze lub gorsze dni :pocieszacz:

wyladujesz sie na powodzi ;) potem na nowo, tym razrm pozytywnie, naladujesz i zaraz zycie bedzie fajniejsze ;)

Tomek - Śro 02 Cze, 2010 12:07

E tam, chorobna sie broni i kombinuje na wszelkie sposoby coby wrócić do Artka, takie swoje se przeniósł na Tomoe i to jest normalne w alkoholiżmie...(tylko nie wiem czy Tomoe tez czegoż wcześniej nie przeniosła na Artka)
pić się chce to się g...nami rzuca,
Siła Wyższa w swojej dobroci dała Ci powódż to masz okazje swoją złość na niej odreagować .

Halibut - Śro 02 Cze, 2010 12:44

Tomoe napisał/a:
Skorzystasz - wygrasz życie.
Nie skorzystasz - twoja sprawa.


Ja wiem, że najłatwiej i najprościej jest żyć w świecie czarnobiałym. Ale osobiście przedkładam przyjemność kontemplacji całej gamy odcieni szarości. Ja odczuwam, że w całym twoim gadaniu, w tym wątku, najważniejsza jesteś ty i twoje ego.

Kulfon - Śro 02 Cze, 2010 12:57

Tomek napisał/a:
chorobna sie broni i kombinuje na wszelkie sposoby coby wrócić do Artka


ale skad on to ma wiedziec ;) bedzie chcial to sie nauczy rozpoznawac swoje "humory"



ilez razy ja potrafilem z kims (nieraz nie swiadomie) przez kilka dni sie konfliktowac by standardowo w piatek sobie "ulzyc" :/

Tomek - Śro 02 Cze, 2010 13:12

Ego to sie ma do czasu jak się ma powypierane i poukrywane problemy, jak się porobi porządki to ego takie tyciutkie sie robi, ze go prawie nie ma :)
Tomoe - Śro 02 Cze, 2010 13:41

Tomek napisał/a:
nie wiem czy Tomoe tez czegoż wcześniej nie przeniosła na Artka


Owszem.
Przez chwilę postawiłam się na miejscu jego żony i wyobraziłam sobie, co ona przeżywa przez 15 lat małżeństwa z tym facetem.

A teraz już zmykam z tego tematu.
Nie będę go nawet czytać, bo jeszcze wyjdzie na to, że jak się Artek napije, to przeze mnie.
Bo to nie alkoholizm jest jego demonem, tylko ja.
Zatem - spadam. dsv5gh

Tomek - Śro 02 Cze, 2010 13:47

"Tyle" przeżyła co moja ze mną,
a to nie jest śmieszne, i dlatego warto nie mącić już więcej, z czasem troche wybaczyła, ale klnie się na wszystkie śiętości, że nie zapomni - przynajmniej sprawa jest jasna i nie mam złudzeń.

Tomoe - Śro 02 Cze, 2010 14:00

No tak, ale ty nie byłeś nigdy w skórze swojej żony.

A ja miałam wątpliwą przyjemność żyć osiem lat pod jednym dachem z czynnym alkoholikiem.
A potem jeszcze przez dwa lata "okresowo współuczestniczyłam" w jego kolejnych próbach leczenia - i kolejnych powrotach do picia.
A ostatni jego powrót do picia - miał finał śmiertelny po trzymiesięcznym ciągu.

I taka jest, Tomku, między nami różnica.
Ja jestem i alko, i koalka.

Dobra, idę sobie stąd już.

evita - Śro 02 Cze, 2010 14:12

Tomek napisał/a:
ale klnie się na wszystkie śiętości, że nie zapomni

myśle, że żadna z nas nie jest w stanie zapomnieć :/ i nie można mieć Tomoe za złe, że stara się uświadomić wagę problemu choć muszę przyznać, że czyni to ostrym słowem i twarda z niej sztuka ! no ale biorąc pod uwagę fakt, że to właśnie drastyczne środki powodują, że alkoholik zaczyna trzeźwieć więc w czym rzecz ? trzeba przyjąć prawdę na klatę i albo wyciągnąć z niej wnioski albo przejść obojętnie obok :roll:

Flandria - Śro 02 Cze, 2010 14:12

Tomoe napisał/a:
No tak, ale ty nie byłeś nigdy w skórze swojej żony.

Tomoe, z całym szacunkiem, ale przecież Ty też nie byłaś nigdy w skórze jego żony :)

przeżyłaś swoją niepowtarzalną historię - być może podobną do wielu innych, ale jednak inną :)

emigrantka - Śro 02 Cze, 2010 14:26

artek napisał/a:
że możesz komuś zrobić krzywdę swoim "pomaganiem". Swoją drogą powinien być również taki przycisk obok pomógł, "zaszkodził"np.swoim wywyższaniem się. Powinienem tak właściwie to wszystko olać ,bo kimże w końcu dla mnie

po pierwsze nieszkodzic

czasem bardzo przydatny jest kubel zimnej wody po to aby "ocucic" ,obudzic do dzialania ...
tylko najwazniejsze aby nie przekraczac pewnych granic

kazdy z nas musial dojrzec do decyzji o niepiciu o leczeniu ,dajmy to prawo takze innym

evita - Śro 02 Cze, 2010 14:30

emigrantka napisał/a:
kazdy z nas musial dojrzec do decyzji o niepiciu o leczeniu ,dajmy to prawo takze innym

tyle że w tym przypadku upływ czasu zdecydowanie działa na niekorzyść :|

KICAJKA - Śro 02 Cze, 2010 14:38

evita napisał/a:
tyle że w tym przypadku upływ czasu zdecydowanie działa na niekorzyść :|
Evitko tylko Artek ma takie samo prawo do ociągania w podejmowaniu decyzji i własnych przemyśleń jak Ty w swojej sprawie (terap) :pocieszacz: Każdy ma swój czas i sam ponosi konsekwencje kiedy jak i co :buzki:
evita - Śro 02 Cze, 2010 14:41

KICAJKA napisał/a:
Evitko tylko Artek ma takie samo prawo do ociągania w podejmowaniu decyzji i własnych przemyśleń jak Ty w swojej sprawie

z tą różnicą, że artka zdrowie dużo bardziej na tym ucierpi niż moje a że polubiłam go bardzo to nie chciałabym przeczytać tu pewnego dnia, że jednak zapił :(

KICAJKA - Śro 02 Cze, 2010 14:44

evita napisał/a:
że artka zdrowie dużo bardziej na tym ucierpi niż moje
On o tym doskonale wie a z doświadczenia własnego wiem,że om większy nacisk tym większy opór :)
kiwi - Śro 02 Cze, 2010 15:50

Flandra,Emigrantka i Kicajka napisaly to co ja rowniez mysle.Nie wolno nikogo zmuszac do niczego i Artek sam musi decydowac co i kiedy mu potrzebne.Wydaje mi sie ze my wszyscy jako wirtualna grupa ludzi mozemy tylko wskazac mu rozne mozliwosci.My wszyscy i ja rowniez nie jestesmy zadni specjalisci,terapeuci czy lekarze.Tak troche to zrobiono "nagonke "na niego,az sie zbuntowal i ma racje.kazdy z nas szedl do SWOJEJ TRZEZWOSCI inna droga.Ja moge Artkowi tylko napisac i mu podpowiedziec co ja zrobilam zeby nie pic.I u mnie to "dziala".
Nie ma stuprocentowej gwarancji .....wszystko jedno co robimy...czy terapie,czy grupeAA,czy wszywanie lekarstwa,czy apukuntura,czy hypnose czy jeszcze cos innego ze nie zapijemy.
Chyba moge to napisac ze maz Evity juz dlugo nie pije (oby jak najdluzej !!!)i nie robi nic......po prostu postanowil z jakiegos powodu nie pic.
Artek wierze ze i Ty znajdziesz swoja pasujaca do ciebie pomoc !!!!
Artek i Urszula tak samo dlugo nie pija.Brawo !!!! Artek siedzi sobie w ogrodzie i mysli,Urszula po dwoch tygodniach juz przy pijacym stole.Artek jest bardzo potepiany i zmuszany ,a dla niej tylko BRAWO sie bije,ach miesiac miodowy....nikt sie nie odezwal ze to cos nie wporzadku z nia.Dwoch chorych na chorobe alkoholowa ludzi.....a jak roznie z nimi sie obchodzimy.
Artek .....bedzie dobrze....
serdecznie pozdrawia
Kiwi

Mysza - Śro 02 Cze, 2010 16:01

KICAJKA napisał/a:
Każdy ma swój czas i sam ponosi konsekwencje kiedy jak i co :buzki:

pod tym się podpiszę Kicajko :)
dzisiaj dokładnie o tym rozmawiałam na terapii, bo jestem osobą co to "wyważa otwarte już drzwi", wolę wszystko sprawdzić na "własnej skórze" niż od razu postępować tak jak mówią inni, no i dowiedziałam się, że skoro tak mi pasuje, to tak mam robić i z niczym się nie spieszyć...że na wszystko potrzeba czasu, żeby samemu zrozumieć w jakiej się jest sytuacji, zastanowić się co należy wg mnie zmienić i do czego dążyć, ale zanim cokolwiek zacznę robić mam być pewna na 1000% że tak właśnie ja chcę, a nie że tak należy zrobić, bo tak mi mówią inni :)

artek - Śro 02 Cze, 2010 20:04

No właśnie , pojawiła się teoria ,że pić mi się chce i świruję . No i o to chodzi ,że nie. Właśnie tak się zatraciłem w tym sporze ,że nawet nie pomyślałem żeby sobie ulżyć w wiadomy sposób. Owszem w pierwszej chwili pomyślałem o "skrzynce piwa " ale to byłoby jak zwykle i dałem sobie spokój. A teraz jest jakoś inaczej , cały czas mam świadomość ,że chcę nie pić ,inaczej, chce nie pić, a nie ,że muszę nie pić .Cały czas mam tę świadomość. Nie ma ,o dziwo, "impulsu" i przebudzenia na drugi dzień z kacem , nie wiem jak to jest "fachowo" określane ale tak na razie mam i oby jak najdłużej. Być może naczytałem się forum i coś więcej do mnie dociera, być może nowy zapał do trzeźwego życia (oby nie słomiany) nie mam pojęcia o co chodzi.
Jest jeszcze druga strona medalu ,o tym nie pomyślałem , a napomknęła mi o tym moje bóstwo. Otóż, jak wiadomo ileś tam już razy się zaszywałem cudowałem ,no bez efektu, ale jak mnie doktor odtruwał zaszywał ,no jak spałem po kroplówkach ,to moje bóstwo dużo z doktorem rozmawiała (gość bardzo ,bardzo ,obeznany z AA), i dowiedziała się co nieco . I teraz właśnie bóstwo mi mówi dosłownie coś takiego :"może ktoś cię podpuszcza, doktor mówił,że różne działają sposoby na takich jak ty". No mówiąc szczerze to nie pomyślałem . Nawiasem mówiąc to ze mną od zawsze był problem ,że jestem impulsywny i wybuchowy. Na trzeźwo zupełnie . Np.Ostatnio pojechałem po materiały budowlane ,10 min.autem , nie było mnie 40min. bo była kolejka ,się trochę zagadałem no i zeszło . Na składzie budowlanym nie mam zasięgu w telefonie, dojeżdżam do domu i przychodzą 4 sms-y o połączeniach z domu. Wpadam a tu piekło , że chlam piwo w barze i wyłączyłem telefon i jeszcze autem jadę pijany, akurat byłem trzeźwy nic nie wypiłem ,no ale bóstwo wiedziało lepiej ,no i wpiera mi dalej. Pokazuję jej te sms-y nie ,że nie wyłączałem telefonu ,tłumaczę a ona swoje ,no to trzasnąłem telefonem o ścianę i 1500 zł za ericssona poszło w drobiazgi. A potem rozmyślania ,że można było na spokojnie wyjaśnić ,ale ja tak mam od zawsze. Jak wiem ,że mam rację albo wiem że coś się da a ktoś mi wmawia ,że jest przeciwnie do staję na głowie ,bo jak wiem że tak jest to tak jest i koniec. Takie mam przekleństwo poza piciem oczywiście. :(

Mysza - Śro 02 Cze, 2010 20:15

artek napisał/a:
ktoś mi wmawia ,że jest przeciwnie do staję na głowie ,bo jak wiem że tak jest to tak jest i koniec

ja myślę, że najwazniejsze to być szczerym z samym sobą, a pozostali.... no cóż, nie mamy wpływu na to co pomyślą inni :pocieszacz:

artek - Śro 02 Cze, 2010 20:23

A no nie mamy wpływu , a ja nawet często powtarzam ,że g.. mnie obchodzi co ludzie powiedzą . Sprzeczność taka w myśleniu .
rufio - Śro 02 Cze, 2010 21:36

1.Nie licz ze od razu beda Ci wierzyc - do roku nie wiadomo co bedziesz robił i ak robił zawsze pierwsza myśl u drugiej osoby bedzie taka sama - pije . Bedziesz sie źle czuł - nie za bardzo wygladał - pił lub pije - spożnisz sie na spotkanie - nie kupisz chleba - poszedł pić - to sie zmieni a Twoje nerwy i takie a nie inne tłumaczenia nic nie zmienią - tu musi upłynac czas - na to nie ma rady swoje trzeba odstac w kolejce po trzezwośc i zaufanie .

2. Jezeli chodzi o osrodek i karty i ubezpieczenia - ja jak zacząłem to TRZY m-ce nie miałem karty - wcieło gdzies i zbierałem sie do wyrobienia nowej j/w i co i nic . Wystarczył dowód i nip zakładu pracy . Nie było problemu .Ale co kraj to obyczaj - wiec g... było nie potrzebne .
A co do wybuchowości i cholerykowości - terapia oprócz narzędzi i sztuki omijania ochoty do picia uczy tez kontroli - ale to juz inna bajka . To przychodzi z czasem .prsk

Halibut - Śro 02 Cze, 2010 21:44

Tomek napisał/a:
Ego to sie ma do czasu jak się ma powypierane i poukrywane problemy, jak się porobi porządki to ego takie tyciutkie sie robi, ze go prawie nie ma :)


Jak na przykład u ciebie. Prawie go niema. :brawo:

Co do Tomoe:

Jeżeli rościsz sobie prawo do mówienia autorytatywnie, jaki kto ma problem, co i kiedy powinien zrobić żeby wyjść z alkoholizmu, oceniając go na podstawie swojego doświadczenia i wiedząc o nim tylko tyle, co napisał na forum, to świadczy o pewnym uproszczeniu postrzegania rzeczywistości. Równie dobrze mogłabyś autorytatywnie oświecić nas mądrością, że aby nie pić trzeba zdecydować się przestać pic. Cóż kilka tautologii prostych jak cepy i walić nimi na prawo i lewo po głowach niepokornych i patrzeć z satysfakcją jak oczy zachodzą im mgłą i z zaskoczenia i zdziwienia potrafią wydobyć z siebie tylko iskierkę spontanicznego buntu i złości. A ten bunt i złość to na pewno zaburzenia emocjonalne spowodowane alkoholizmem.
A jak już totalnie zabraknie argumentów to używa się takich:
Pogadamy koleś jak nie będziesz pił tak długo jak ja, bo na razie cienki Bolek jesteś i bredzisz jak każdy o tak krótkim stażu niepicia, nie podskakuj, bo za mało wiesz i za krótko nie pijesz.

Tomek - Śro 02 Cze, 2010 21:56

Drogi Halibucie moim jedynym marzeniem jest by wogle go nie było, bo cóż to ego, to tylko pozory i złudzenia, finalnie padło ludzkie, z dużym czy małym, czy znikomym ego tak samo śmierdzi, bo muszki składają swoje jajeczka już po dwóch godzinach po śmierci w każdym ciele (eskimosi mają lepsze położenie)
Zbyt dużo śmierci widziałem i znikomości i delikatności nici życia by tracić czas bezsensownie na kreowanie swojego ego i tworzenie pozorów.

Halibut - Śro 02 Cze, 2010 22:14

Tomek napisał/a:
Zbyt dużo śmierci widziałem i znikomości i delikatności nici życia by tracić czas bezsensownie na kreowanie swojego ego i tworzenie pozorów.


Cóż mogę odpowiedzieć?
Mówisz spokojnie, mówisz rzeczowo, mówisz o rzeczach ważnych, mających duży wpływ na naszą świadomość. Tak naprawdę nie mam żadnych podstaw żeby kwestionować twoje słowa.

Tomek napisał/a:
Drogi Halibucie moim jedynym marzeniem jest by wogle go nie było, bo cóż to ego, to tylko pozory i złudzenia,


W normalnych wymiarach jest nam potrzebne, pomaga nam przetrwać. Tak mi się wydaje.

artek - Czw 03 Cze, 2010 18:33

Następny trzeźwy dzień. Zrobiłem obiadek , popapusiali , no i siedzimy sobie. Byle do jutra , coś podłubię przy domu. Może nie będzie padać . Niebezpieczne takie nieróbstwo ,jak mówią , ale na razie na myśl o alkoholu nadal mam obrzydzenie. No i oby jak najdłużej. :)
kiwi - Czw 03 Cze, 2010 19:41

Dobry wieczor Artku !!!!
jak to fajnie znowu u ciebie i u mnie trzezwy dzien mija.Obiadek ugotowales,i lubisz to robic jak to dobrze.I rodzinka zadowolona i Ty oczywiscie tez.
Nie ma dwoch zdan zycie bez alk.jest naprawde przyjemne i daje zadowolenie.
Zycze przyjemnego wieczoru !!!!
Jutro tez nie pijemy !!!!
i tak trzymac.
Serdecznie pozdrawia
Kiwi

artek - Czw 03 Cze, 2010 19:45

Dzięki , Kiwi . Jutro nie pijemy , masz rację . Też się trzymaj.
artek - Pią 04 Cze, 2010 07:19

Następny trzeźwy dzień. W planach mam trochę roboty przy domu, nie wiem tylko czy nie będzie padać. W nocy był koniec świata ,burzowo deszczowy . A no i zaraz próbuję zadziałać z inną przychodnią . Może tu się uda coś wcześniej , z drugiej strony mam niedaleko to mogę sobie podjechać . Zawsze osobiście to lepiej niż przez telefon. Kończę kawusię i działam . :)
emigrantka - Pią 04 Cze, 2010 07:37

artek, trzymaj sie
ja tez dzis nie pije

Tomek - Pią 04 Cze, 2010 11:53

ja też
artek - Pią 04 Cze, 2010 14:13

No i nie piję dzisiaj. Trochę mi się plany popieprzyły (NIE LUBIĘ) i nie pojadę dzisiaj do tej zapasowej przychodni. Dopiero pewnie w poniedziałek. No ale garaż też ważny. Przyjedzie zaraz żwir ,bo musiałem zrobić odwodnienie , jak patrzę na te powalone domy to mam dreszcze. Więc zadziałałem z odwodnieniem garażu bo ciągle pełen wody. No i się zająłem robotą i nie myślę o piwku. Jest dobrze.
Tomoe - Pią 04 Cze, 2010 14:46

W razie jakby coś - to walnij czymś o ścianę.
Tylko trzymaj na Boga ręce z daleka od ericssonów po 1500 złotych. :rotfl:
A jakbyś się chciał na kogoś wyzłościć - to ja chętnie służę, ale dopiero w poniedziałek.
Trzymaj się trzeźwo. :okok:

evita - Pią 04 Cze, 2010 16:56

Tomoe napisał/a:
Tylko trzymaj na Boga ręce z daleka od ericssonów po 1500 złotych.

kiedyś sobie tak w nerwach walnęłam o ścianę moją nowiutką Nokią :( a później jeszcze przydepłam dla pewności, że z niej nic nie zostanie :( a wszystko przez to, że men ciągle mnie posądzał, że piszę sms-y z jakimś kolejnym wyimaginowanym kochankiem i wpadłam w szał :shock: w każdym razie znam ból utraty telefonu w tak głupi sposób więc niech cię artek ręka Boska broni :mgreen:

evita - Pią 04 Cze, 2010 16:57

Tomoe napisał/a:
A jakbyś się chciał na kogoś wyzłościć - to ja chętnie służę, ale dopiero w poniedziałek.

niesamowite :shock: :wysmiewacz:

artek - Pią 04 Cze, 2010 19:26

No to się zmęczyłem trochę tym żwirem ,jutro skończę . Nie mam siły na nerwowe posunięcia . Nadal trzeźwy.
Telefon cały. :rotfl:

Urszula - Pią 04 Cze, 2010 22:42

artek napisał/a:
zapraszam do mnie , pokażę gdzie jest ul. Wielicka

Artku, ja sama chętnie skorzystałabym z zaproszenia, bo bardzo ciekawi mnie, gdzie jest ta ul. Wielicka w Twojej miejscowości.
Wiem, gdzie jest ul Wielicka w Krakowie, ale pewnie w innych miejscowościach też jest jakaś Wielicka...
Nie stać mnie w tej chwili na bilet do Polski, więc nie pogłaszczę Cię po wkurzonej głowie, ani nie przytulę do serducha, żebyś mógł się wypłakać.
Ale może to Cię pocieszy, że jestem z Tobą, trzymam kciuki za Twoje powodzenie i... wierzę, że uda Ci się wykaraskać z bagienka, mimo wszelkie przeciwności losu?
Pijemy dzisiaj? Nie pijemy!!!
I to jest najważniejsze.
Z całą resztą (biurokracją, durnymi przepisami i procedurami) jakoś sobie poradzisz, jak setki i tysiące innych ludzi!
Nasza przyjaciółka w Polsce przez trzy lata zajmowała się synkiem swojej zmarłej przedwcześnie siostry. Ustanowiona została przez sąd Rodziną Zastępczą i nikt się jej nie czepiał, nikt nawet nie zainteresował się, czy ciotka dzieciątka nie głodzi, albo sama się nie głodzi chcąc nakarmić dziecię. Nikt, ani z tzw. Opieki Społeczej, ani innych instytucji (poza paniami ze żłobka) nie przyszedł jej z pomocą.
Do momentu, gdy zapragnęła formalnie adoptować dziecię.
Wtedy zaczęły się jakieś durne najazdy kuratorów sądowych, sprawdzanie, czy ma środki na utrzymanie dziecięcia, obliczanie metrażu mieszkania na jedną osobę i... zastrzeżenia co do tego, że jest osobą samotną.
Pani kutatorka (wcześniej chyba chodziła w czapce-niewidce, bo zastępcza matka nigdy na oczy jej nie widziała) oświadczyła przed sądem, że:
- Od lat obserwuję dziecko i matkę zastępczą. Jestem zdania, że dziecko powinno wychowywać się w pełnej rodzinie. Ciotka jest osobą samotną, jej zarobki nie pozwalają na zaspokojenie wszystkich potrzeb dziecka, warunki mieszkaniowe też nie spełniają przyjętych norm. Ponadto mieszkanie odwiedzają głównie kobiety, co pozwala wnioskować o orientacji seksualnej matki zastępczej.
Kuratorka na siłę chciała dzieciaka umieścić w Domu Dziecka "dla jego dobra". Sąd, zgodnie z procedurami, też.
A mimo to, dzieciak do Domu Dziecka jednak nie trafił! Kupę czasu zajęła walka o dziecko. Zdeterminowana ciotka udała się do proboszcza swojej parafii z żądaniem: "Ksiądz się ze mną ożeni i wtedy będzie pełna rodzina!".
Uśmialiśmy się czytając tę ostatnią wiadomość, ale kobita swoje osiągnęła!
Nie poddała się przed urzędami, choć nie jeden raz opadały jej ręce w bezsilności.
Ja tego nie potrafię, ale Ty jesteś przebojowym człowiekiem i wiem, że jak Cię wywalą drzwiami, to wleziesz oknem.
Nie poddawaj się, Artku! Nie dziś, to jutro załatwisz wszystko po swojej myśli.
Wszystkiego dobrego i powodzenia!!!

Wiedźma - Pią 04 Cze, 2010 22:56

Urszula napisał/a:
bardzo ciekawi mnie, gdzie jest ta ul. Wielicka w Twojej miejscowości.
Wiem, gdzie jest ul Wielicka w Krakowie, ale pewnie w innych miejscowościach też jest jakaś Wielicka...

No przecie Artek jest z Krakowa! :wysmiewacz:

artek - Sob 05 Cze, 2010 06:38

Dzięki Ulka,oczywiście wpadaj jak będziesz. Cudów jak w ameryce nie ma ,ale na łeb nie kapie. :rotfl:
A poważnie ,to już tak mam . Wszystko co się nie da ,to dla mnie wyzwanie. Wielokrotnie bywało, że bóstwo mówiło "ty musisz to załatwić ,bo ja już nie mam siły. " Albo "jak żeś to zrobił , przecież pani zosia mówiła tak się nie da" No a ja potem cały happy ,otwierałem buteleczkę i napieszczałem się swoją wspaniałością. Mniej więcej od roku gdzieś coś mi się stało ,coś pękło , nie umiem kupić chleba w sklepie. Nie wiem jaki dzisiaj dzień, miesiąc ,rok. Nie umiem się skoncentrować ,jadę autem i nie wiem gdzie i po co. Myślę o czymś nieistotnym a zapominam o podstawowych sprawach. Mówiąc po mojemu "kręcę się jak g.. w przeręblu" i nie wiem za co się łapać. Kładę to na grzbiet alkoholizmu , bo przecież było tak ,że nie istotne co robię ,ważne żeby "paliwa" nie brakło . Piwko i pochodne zajmowało mnie bez reszty , całkowicie. No a teraz mam to myślenie o alkoholu zastąpić czymś innym. Nauczyć się żyć od nowa. Da się ,bo się da , tylko dopiero trzeci tydzień i na razie się czuję zagubiony jak mały kotek.
Dzisiaj nie pijemy , idę do żwiru. ;)

A , no i pizza na obiadek , obiecałem "małemu" :wysmiewacz:
No i zapomniałem , wiesz że byłem w szoku bo się okazało ,że w cywilizowanym świecie ,wszystko załatwia się przez pocztę , nie łazisz po urzędach tylko wysyłasz a oni odsyłają. Poważnie , a jak już chce z tobą gadać tax office osobiście to pytają czy masz czas ,ochotę , kiedy ,o której i przede wszystkim czy TY możesz przyjść do nich bo mogą wysłać pracownika do Ciebie. Normalnie w szoku byłem . No ale co Ci będę gadał jak wiesz.
A propos ciotki , mam tu na miejscu u mnie taką sprawę z samotną matką z czwórką dzieci ,mieszkali w gminnym socjalu i mieli ciężko pier..... kuratorkę . Co ta baba wyprawiała z nimi to się w pale nie mieści. Włos się na łbie prostuje co można wyprawiać zgodnie z prawem dla "dobra dzieci" oczywiście.

stiff - Sob 05 Cze, 2010 06:43

artek napisał/a:
Dzisiaj nie pijemy , idę do żwiru. ;)

Cholera źle mi się kojarzy, to... g45g21

milutka - Sob 05 Cze, 2010 06:47

artek napisał/a:
Dzisiaj nie pijemy , idę do żwiru. ;)
Artku nie mam czasu ostatnio bywać na forum ale wchodząc na Twoje posty i czytając coś takiego bardzo się ciesze ;) od samego początku trzymam kciuki za Twoją trzeźwość ;) Tak trzymaj :)
artek - Sob 05 Cze, 2010 06:55

Znaczy sie co ? żwir????

Dzięki MILUTKA :skromny:

stiff - Sob 05 Cze, 2010 08:37

artek napisał/a:
Znaczy sie co ? żwir????

Żwir z piachem mi sie skojarzył i wyszło - idę do piachu... :wysmiewacz:

artek - Sob 05 Cze, 2010 08:58

stiff napisał/a:
Żwir z piachem mi sie skojarzył i wyszło - idę do piachu


No to też pojechałem :wysmiewacz:

Urszula - Sob 05 Cze, 2010 17:59

Wiedźma napisał/a:
No przecie Artek jest z Krakowa!

A skąd miałam to wiedzieć?
Fajnie, że jest z Krakowa! Lubię "krakusów"! Sama przez ładnych kilka lat mieszkałam w Krakowie (przy Syrokomli) i powiem Wam, że drugiego takiego miasta, takiej atmosfery i tak fajnych "centusiów" nie ma na całym świecie!!!

Klara - Sob 05 Cze, 2010 18:05

Urszula napisał/a:
A skąd miałam to wiedzieć?

Jest napisane pod avatarkiem:
Cytat:
Pomógł: 1 raz
Wiek: 39
Dołączył: 16 Maj 2010
Posty: 162
Skąd: kraków

Urszula - Sob 05 Cze, 2010 18:15

Klara napisał/a:
Jest napisane pod avatarkiem:

Łoj, przegapiłam, Klaro!!!
Zwykle skupiam się jedynie na postach i wczytuję się w nie do zatraty tchu.
Artka przepraszam z to moje gapiostwo (pozostałych Forumowiczów też)!
Od dziś będę uważniej przyglądąć się "profilom", choć w sumie chyba nie jest ważnym kto skąd pochodzi, ale jaki ma problem.

Klara - Sob 05 Cze, 2010 18:23

Urszula napisał/a:
przepraszam z to moje gapiostwo

Nikogo nie przepraszaj :)
Przecież nic się nie stało, a i miejsce zamieszkania w dobie internetu nie ma znaczenia :)

Urszulko, odbierz priva!

Urszula - Sob 05 Cze, 2010 19:31

A teraz do Artka na poważnie:
Wydajesz mi się być bardzo silnym facetem, zdecydowanym, przebojowym i odpowiedzialnym, bez względu na to, co twierdzi Twoje Bóstwo i co myśłą o Tobie inni Forumowicze.
Ja w Ciebie WIERZĘ bardziej, niż w siebie (ślimaka zamkniętego w skorupie kompleksów i lejącego łzy nad własnym losem).
Jesteś bardzo inteligentny (nie Twoja zasługa, bo nikt sam sobie nie wybiera ilorazu IQ!), jesteś otwarty na świat (który we mnie nie budzi okrzyków zachwytu), masz w sobie coś, co i mnie pozwala dopatrywać się pozytywnych stron życia, gdy czytam nawet te Twoje "wk... ne" posty.
Artek, damy radę!!!
Graba? Piona? Żółwik?
Nie pijemy!!!
Jeśli sami sobie nie pomożemy, to wszelkie terapie o kant tyłka rozbić!!!
Znałam faceta, który po wyjściu z mitingów AA (na które "na siłę" zawoziła go córka) wstępował do pubu na małe jasne. Musiał odreagować "odtrutkę"...
Żona go opuściła, dzieci się od niego odwróciły, a on chlał i chlał.
Nie miał w sobie motywacji, położył lagę na wszystko, doszedł do wniosku, że niczego już nie naprawi, choćby był trzeźwym do końca życia.
Znaleźli go martwego na jednej z chicagowskich ulic. A taki był z niego świetny muzyk (pianista i perkusista)!
Nie chcę zakończyć żywota tak samo.
Ty pewnie też nie?
No, to musimy przede wszystkim w sobie znaleźć moc do trzeźwienia! Ani terapeuci, ani mitingi AA za nas tego nie załatwią. Owszem, mogą pomóc, ale jeśli sami sobie nie powiemy, że MUSIMY, bo CHCEMY - żadna forma terapii nie będzie skuteczna.
Forum pomaga!
Lubię wchodzić na "Dekadencję", bo czuje się tu "między swoimi". Obrugają? A niech tam! Podniosą na duchu? Tym lepiej! Czytam o przejściach innych i nie czuję się taka samotna z problemem.
Ot, choćby Ciebie spotkałam!!! Masz taki sam czas próby trzeźwienia jak ja.
I mam nadzieję, że i Tobie, i mnie się uda zaleczyć jakoś to świństwo.
Pijemy? Nie!!!
A reszta powinna się jakoś tam powoli ułożyć...

artek - Nie 06 Cze, 2010 10:38

Dzięki Ulka za dobre słowo , no i cóż Ci mogę powiedzieć ? No pewnie ,że damy radę , cała Polska południowa i kawałek Ameryki patrzy na nas . :wysmiewacz:
A poważnie , Pamiętasz może CHŁOPCY Z PLACU BRONI ? Bogusia znałem osobiście. I jest to pewnego rodzaju memento , patrząc na losy niektórych. No ale dobra ,na smutno będzie w następnej fazie. A teraz idę do garów , obiadek robię , "małemu " obiecałem kebaba,piekę pitę ,przy okazji chlebuś razowy na jutro ,no i szyneczkę konserwową czas zrobić bo już się tydzień marynuje. He He ,zaś bóstwo będzie kwiczeć coś o jej odchudzaniu. :p

artek - Pon 07 Cze, 2010 21:17

Minął kolejny trzeźwy dzień. Dziś mimo upału nawet nie pomyślałem o piwie. Od razu myśl -mineralna. Dziwne. Nie było "a może piwo" nawet "chciałbym ale nie mogę" nic takiego . Od razu woda . Może to jakiś objaw czegoś ? nie wiem, ale spróbuję coś poszukać na ten temat. A może to nic nie znaczy ,tylko przypadek. Się boję co bym nie przegapił jakiegoś "znaku", bo za dobrze idzie , a wiadomo ,że gdzieś jest haczyk jak za dobrze idzie. Myślę ,że za dobrze idzie bo w ciągu tych trzech tygodni nie "piliło" mnie za bardzo. Jakieś tam ciągotki były nie powiem ,ale nic poważnego. Nawet ja co bez żadnego ,w sumie przygotowania, sobie poradziłem z tymi ochotkami. No cóż jestem "czujny" i się nie dam sam sobie.
stiff - Pon 07 Cze, 2010 21:31

artek napisał/a:
No cóż jestem "czujny" i się nie dam sam sobie.

Jest taka zasada, która sie sprawdza, ze trzeba zawsze mieć cos przy sobie,
aby ugasić pragnienie...

artek - Pon 07 Cze, 2010 21:39

stiff napisał/a:
Jest taka zasada, która sie sprawdza, ze trzeba zawsze mieć cos przy sobie,
aby ugasić pragnienie...


No i właśnie gdzieś na stronce o tym czytałem . I trochę pojeździłem sobie dzisiaj autkiem i mimo włączonej klimatyzacji miałem w schowku mineralną. Ale wszedłem do sklepu po wodę ,rozumiesz, po wodę. Bez wewnętrznej kombinacji o piwie .

stiff - Pon 07 Cze, 2010 21:53

artek napisał/a:
Ale wszedłem do sklepu po wodę ,rozumiesz, po wodę.

Doskonale to rozumie, bo to taki mechanizm obronny, ja zawsze mam jakiś sok owocowy pod ręką... :)

artek - Czw 10 Cze, 2010 21:34

Nadal trzeźwy ! Nakręciła mi się kupa jazdy ,drugi dzień się wożę , wracam padnięty. Jutro też trasa cały dzień zdaje się . Ale na trzeźwo i jestem zadowolony,chociaż dzisiaj tak stałem gdzieś na światłach i tak sobie patrzę na to towarzystwo pod parasolkami na trawniku,i NAPRAWDĘ im zazdrościłem tego "kufla" z pianką ,no i poczułem "ochotkę" żeby na pompie kupić parę puszek na wieczór ,a może jedną z lodówki od razu a resztę na wieczór ...... No i zmieniło się światło to sobie pojechałem i zacząłem myśleć ,że naprawdę niedużo trzeba .Cholera muszę się pilnować bo życie to jednak kusi. 4gg4g
pterodaktyll - Czw 10 Cze, 2010 21:36

artek napisał/a:
Cholera muszę się pilnować

A musisz, musisz.......... :bezradny:

Urszula - Pią 11 Cze, 2010 15:31

Oj, kusi, kusi... Nie tyle życie, co wóda. Ale fajnie, że się trzymasz!!!
U siebie zauważyłam coś takiego: kiedy mam dużo zajęć i wszystko się udaje, chęć walnięcia w przełyk spada do zera. Gorzej, kiedy coś mnie wkurzy, albo powraca deprecha...
Wczoraj wszystko szło mi jak z płatka, więc nawet widok oszronionej butelki piwa (reklama w witrynie sklepu) nie zrobił na mnie wrażenia. Owszem, weszłam do tego sklepu i kupiłam dwa 1,5-litrowe kartony soku pomidorowego.
Kiedyś tam obiecywałam sobie, że będę omijać wszystkie sklepy z alkoholem, ale to mało realne, bo autkiem nie jeżdżę, zakupy są zwykle ciężkie, a ten sklepek jest bardzo blisko mojego domku.

verdo - Pią 11 Cze, 2010 15:34

........najwazniejsze,zeby w domu alkoholu nie bylo zadnego..........dobrze Ci radze........
Tomoe - Pią 11 Cze, 2010 15:41

"Sam sobie nie radzę, to przynajmniej poradzę komuś innemu". :wysmiewacz:
Jak u ciebie alkoholu nie było, to sobie go przyniosłeś. 8|

emigrantka - Pią 11 Cze, 2010 15:42

Tomoe napisał/a:
"Sam sobie nie radzę, to przynajmniej poradzę komuś innemu". :wysmiewacz:
dobre :mgreen:
verdo napisał/a:
ajwazniejsze,zeby w domu alkoholu nie bylo zadnego..........dobrze Ci radze.......

verdo - Pią 11 Cze, 2010 15:48

...........nooo bo wtedy mozna poplynac........skorzystaj z mojego doswiaczenia.........
.........mi sie to przytrafilo..........i nie zaluje...............

......narazie...... zobaczymy jak bedzie.....ooooooooook....

Urszula - Pią 11 Cze, 2010 15:50

O, w związku z ostatnim moim postem przyszło mi do głowy, że zakaz reklamowania alkoholu w Polsce jest ze wszech miar słuszny!
Tu na każdym kroku natykam się na reklamy, po których pragnienie ugaszenia głoda wzrasta. Włączam TV na wiadomości: Stawski namawia na polskie wódki, albo sprytnie i dowcipnie skonstruowane filmiki nawołują do picia "Harnasia", "Tyskiego", czy "Lecha"... Amerykańcy prześcigają się w propozycjach sprzedaży swoich wyrobów wywieszając gdzie się da zdjęcia butelek i kufelków złocistego, spienionego płynu...
No i tak idę ulicą i widzę te fotosiki. Obok jest reklama dżinsów, wczasów na Hawajach, jakiejś "jedynej okazji", lub letniej wyprzedaży futer, ale moje ślepawe oczy wyłapują bezbłędnie właśnie te niedozwolone dla mnie.
Mózg wciaż zaprogramowany mam na alko i... No, nie wiem, czy już do końca życia będę widzieć jedynie tego typu reklamy?

Tomoe - Pią 11 Cze, 2010 15:53

verdo napisał/a:
skorzystaj z mojego doswiaczenia


Przeczytałam wszystkie twoje posty na tym forum, Verdo.
Wolę jednak korzystać z własnego doświadczenia.
Przynosi lepsze efekty.

verdo - Pią 11 Cze, 2010 15:56

Urszula napisał/a:
O, w związku z ostatnim moim postem przyszło mi do głowy, że zakaz reklamowania alkoholu w Polsce jest ze wszech miar słuszny!


.......Polska to kraj absurow.......w innych regionach Europy mozna pic gdzie sie komu zywnie podoba.....nawet w centurm miasta i nikt na to uwagi nie zwroci........

Tomoe - Pią 11 Cze, 2010 15:56

Urszula napisał/a:
No, nie wiem, czy już do końca życia będę widzieć jedynie tego typu reklamy?


To, że koncentrujesz się na nich, świadczy o głodzie alkoholowym.
Czy będziesz miała takie głody do końca życia?
Nie.
Ale przez pierwszy rok trzeźwienia jeszcze się z tym pomęczysz.
To, że przestałaś pić - nie oznacza, że automatycznie odechciało ci się pić.

artek - Pią 11 Cze, 2010 16:02

verdo napisał/a:
w innych regionach Europy mozna pic gdzie sie komu zywnie podoba


Przykro ale Cię rozczaruję ,niestety nie można, w USA możesz mieć w torebce , a np. w UK. nie kupisz alkoholu przed 10 rano, i mniej jest sklepów całodobowych z alkoholem . I nie we wszystkich barach kupisz drinka po 24 mimo ,że są otwarte. No i w większości krajów Police ściga bardzo za picie byle gdzie .

artek - Pią 11 Cze, 2010 16:10

Tomoe napisał/a:
To, że koncentrujesz się na nich, świadczy o głodzie alkoholowym.



No właśnie dziwna sprawa ,wczoraj miałem smaki na piwo bo zobaczyłem jak piją w "ogródku piwnym" przy skrzyżowaniu . I tak sobie rozmyślałem o tym trochę i wyszło mi ,że chyba raczej było to coś w rodzaju "ja też chce" tzn. też chciałem usiąść pod parasolką w knajpie przy piwku ,jak oni wszyscy. Nie miałem jakichś suchości , drżących rąk czy coś. Po prostu chęć "dorównania" . No coby to nie było trza się mieć na baczności.

artek - Pią 11 Cze, 2010 16:12

Ulka ,dzisiaj nie pijemy ,a jutro to będzie 4 tydzień. ;)
verdo - Pią 11 Cze, 2010 16:15

artek napisał/a:
w USA


Ja nie pisalem o USA..........tylko o EU......w wiekszosci krajow(chyba) mozna..

Narkotiki w Usa tez sa "niby" nielgalne..........jednak policja czesto to toleruje....

Tomoe napisał/a:
Wolę jednak korzystać z własnego doświadczenia.


....nie wolisz tylko musisz........wiesz o tym dobrze..........

Tomoe napisał/a:
Przynosi lepsze efekty.


.....to Twoje prywtne zdanie........

verdo - Pią 11 Cze, 2010 16:17

artek napisał/a:
jutro to będzie 4 tydzień


.........najgorsze przed Toba wiedz o tym mistrzuuuuuu.......powodzenia......

Tomoe - Pią 11 Cze, 2010 16:23

artek napisał/a:
Nie miałem jakichś suchości , drżących rąk czy coś.

Artek, a kto ci powiedział, że to są jedyne objawy głodu alkoholowego? Skąd ty to wziąłeś?

Tomoe - Pią 11 Cze, 2010 16:24

verdo napisał/a:


.....to Twoje prywtne zdanie........


No!
I moje prywatne życie. :)

Urszula - Pią 11 Cze, 2010 16:24

artek napisał/a:
Przykro ale Cię rozczaruję ,niestety nie można, w USA możesz mieć w torebce , a np. w UK. nie kupisz alkoholu przed 10 rano, i mniej jest sklepów całodobowych z alkoholem . I nie we wszystkich barach kupisz drinka po 24 mimo ,że są otwarte. No i w większości krajów Police ściga bardzo za picie byle gdzie .

Nie wiem, jak jest w Europie, ale i w USA też picie w miejscu publicznym (poza barem lub restauracją) jest zabronione. I też istnieją pewne ograniczenia, jeśli chodzi o sprzedaż alkoholu. Np. w Chicago, nie kupisz nawet piwa przed 11-stą rano w niedzielę. W samochodzie wolno przewozić alkohol jedynie w bagażniku (nawet jeśli butelka jest fabrycznie zamnięta).
verdo napisał/a:
.......Polska to kraj absurow.......

A nie! To Stany są krajem absurdów. Nie tylko, zresztą, jeśli chodzi o alkohol. Z jednej strony wydaje się mnóstwo kasy na kampanie anty-alko, wprowadza często idiotyczne obostrzenia i przepisy, z drugiej reklamuje się go na wszelkie możliwe sposoby!

Borus - Pią 11 Cze, 2010 16:25

verdo napisał/a:
.........najgorsze przed Toba wiedz o tym mistrzuuuuuu.......
...przed Tobą też 8| tego możesz być pewien ;) mistrzuuuuuuuuuu
Urszula - Pią 11 Cze, 2010 16:32

artek napisał/a:
Ulka ,dzisiaj nie pijemy ,a jutro to będzie 4 tydzień.

Pewnie, że nie pijemy!
Przynajmniej ja nie mam takiego zamiaru, nawet, gdyby bardzo, ale to bardzo chciało mi się zamoczyć pyszczysko.
Wczoraj obeszło się bez namacalnego głoda, dzisiaj idę do Marty, jutro od rana będę miała kołomyję z urzędami - muszę dać radę.
Ty też się trzymaj!!!

Urszula - Pią 11 Cze, 2010 16:46

Cytat:
artek napisał/a:
Nie miałem jakichś suchości , drżących rąk czy coś.
Artek, a kto ci powiedział, że to są jedyne objawy głodu alkoholowego? Skąd ty to wziąłeś?

Ja nawet w pierwszym tygodniu po odstawieniu alko, nie miałam podobnych objawów poza wzmożoną potliwością, przygnębieniem i ogólnym osłabieniem.
U mnie głód objawia się w "chcicy łyknięcia" i w tym, że widzę wszędzie reklamy, puszeczki, buteleczki i drinkujących.
Wczoraj weszłam do restauracji na prośbę koleżanki, która w niedzielę będzie miała gości i chciała, żeby zamówić jej obiadek z dostawą do domu. W knajpce pełno. Siedzą ludziska, wsuwają w pośpiechu zupę, perogi, czy co tam kto sobie wziął. Stolików ze 30, nigdzie nikt nie pije niczego mocnejszego (pewnie po przerwie na lunch wracają do roboty), ale ja musiałam akurat wypatrzeć jeden jedyny stolik, na którym stały kieliszki i butelka z winem! Suchości w gardle nie poczułam (nawet w przenośni), ale dlaczego akurat zobaczyłam tę butelkę, a nie to, co było na talerzach?

Wiedźma - Sob 12 Cze, 2010 00:00

Urszula, Artek - mylicie objawy głodu z objawami zespołu odstawiennego (te drżączki i poty są objawami tego drugiego).
One mogą występować jednocześnie na samym początku abstynencji,
ale później, gdy ostry zespół minie i organizm fizycznie nieco się uspokoi, pozostają tylko objawy głodu


...aha, czasami (dość rzadko) występuje PZA (przewlekły zespół abstynencyjny),
który - u szczególnych pechowców - może pojawiać się nawet po kilku latach abstynencji.
Ot - taka niesprawiedliwość :bezradny:

Urszula - Sob 12 Cze, 2010 15:38

Wiedźma napisał/a:
...aha, czasami (dość rzadko) występuje PZA (przewlekły zespół abstynencyjny),
który - u szczególnych pechowców - może pojawiać się nawet po kilku latach abstynencji.

No, to mnie "pocieszyłaś"! Niby o tym wiem, niby czytałam, ale mam nadzieję, że mnie to ominie. W tej chwili nie chcę się zastanawiać nad PZA, bo wprawia mnie to w jeszcze większe przygnębienie i przerażenie.
Nie chciałabym przechodzić powtórnie tego, co już przeszłam po odstawieniu alko.
A ten mój "miesiąc miodowy" przebiega chyba jakoś nietypowo...
Mam cholerne huśtawki nastroju! Euforia, bo udało się coś załatwić (na trzeźwo) a zaraz potem zjazd w dół i znowu "czarna rozpacz". Z przewagą tych ostatnich doznań.

Urszula - Sob 12 Cze, 2010 16:48

No jak tam, Artku, trzymasz się?
Nie jest łatwo, co?
Wiem. Ale też się trzymam.
Głód alko głodem, ale w moim przypadku najgorsza jest deprecha. Dopada mnie średnio tak trzy razy dziennie i wtedy mam ochotę zapić.
Może, gdybym już znalazła jakąś robotę, byłoby lżej?
Nawet zazdroszczę Ci trochę tego piachu i żwiru...
Mam nadzieję, że Twoje Bóstwo docenia te Twoje starania?
Wszystkiego dobrego!
I... nie pijemy!!!

artek - Nie 13 Cze, 2010 19:36

No witam Ulka , jak tam dzisiaj ? A propos depresji , od wczoraj byłem u teściowej i właśnie wróciliśmy, moje bóstwo chciała odwiedzić "mamunie" i pogadać z siostrami. No jakoś przeżyłem ale "dochodzę " do siebie. Nie lubię "zjazdów" rodzinnych , wolę siedzieć w ogrodzie albo dłubać przy domu. No ale nie chciałem zostawać sam. Nie chcę kusić losu, a i moje bóstwo była spokojniejsza jak miała mnie na oku. Nie myślała co znowu będzie jak przyjedzie do domu. Ni to tyle atrakcji ,jutro nie pijemy !
jal - Pon 14 Cze, 2010 13:52

artek napisał/a:
No witam Ulka , jak tam dzisiaj ? A propos depresji , od wczoraj byłem u teściowej i właśnie wróciliśmy, moje bóstwo chciała odwiedzić "mamunie" i pogadać z siostrami. No jakoś przeżyłem ale "dochodzę " do siebie. Nie lubię "zjazdów" rodzinnych , wolę siedzieć w ogrodzie albo dłubać przy domu. No ale nie chciałem zostawać sam. Nie chcę kusić losu, a i moje bóstwo była spokojniejsza jak miała mnie na oku. Nie myślała co znowu będzie jak przyjedzie do domu. Ni to tyle atrakcji ,jutro nie pijemy !


Kroki bez alkoholu wcale nie są łatwe - a żyć trzeba...
Pozdrawiam.

PD - janusz

Urszula - Pon 14 Cze, 2010 15:42

Witaj, Artku!
Trzymać, to się trzymam. I wczoraj nie piłam, i dzisiaj nie piję, i jutro też zaraz raniutko powiem sobie, że nie piję.
Powiem Ci szczerze, że ja też nie lubię "zjazdów" rodzinnych. Tzn. dawniej wydawało mi się, że lubię, teraz dochodzę do wniosku, że "lubienie", sama sobie wmawiałam.
Po prostu, nie wypadało mi nie lubić spotkań z rodziną, bo "...rodzina to jest siła...".
Owszem, bywają spotkania, które sprawiają mi autentyczną przyjemność!!! Ostatnio kuzyn Jaśko zafundował mi grilla z ciotkami i wujkami i byłam z tego bardzo zadowolona. W tamtej chwili, potrzebowałam takiego właśnie spotkania i czułam prawdziwą więź między nimi a mną. To było wtedy, kiedy wykopana zostałam z roboty przez chlanie i bardzo nie chciałam zostać z problemem sama.
Bywa, że godzinami wiszę na telefonie (albo Skype) z kuzynką w Polsce i świetnie mi się gada, ale bywa, że ręce i cycki mi opadają, kiedy mam zadzwonić do kogoś np. z życzeniami z jakiejś tam okazji. Dzwonię, bo tak wypada, bo tego wymaga kultura, bo inni tego ode mnie oczekują - a tak naprawdę, to nie mam tej osobie niczego do powiedzenia poza sztampowym "wszystkiego najlepszego".
Ale wiesz, co? Może Twoje Bóstwo ma rację wyciągając Cię z chałupy między ludzi?
Po sobie wiem, że łatwiej jest nie zapić, kiedy jest się w towarzystwie trzeźwych, niż zostając samemu z sobą i z własnymi myślami w domu.
Wczoraj moje dzieci wyciągnęły mnie na piknik jednej z chicagowskich parafii. Bardzo nie chciało mi się jechać!!!!!!! Wolałabym poleżeć w wyrku, poleniuchować z książką (ostatnio w wolnych chwilach niczego innego nie robię). Ale skoro po mnie przyjechali, no, to się wybrałam. I nie żałuję.
Żałuję tylko tego, że ze wzglęgu na pogodę, musieliśmy się zwinąć z pikniku dość wcześnie.
Ale może i dobrze się złożyło, bo zdążyłam na miting AA. Nie miałam już żadnej wymówki przed sobą w stylu "poszłabym, ale byłam na pikniku"...
Odczucia po mitingu? Bardzo, ale to bardzo mieszane!!!
Ale na następny też się wybieram. Może z czasem okaże się, że i ta forma terapii w jakiś sposób mi pomoże?
Trzymaj się!
Nie pijemy!!!


Byłam po raz pierwszy w życiu na takim mitingu.

yuraa - Pon 14 Cze, 2010 15:56

Urszula napisał/a:
Odczucia po mitingu? Bardzo, ale to bardzo mieszane!!!

super że poszlaś Urszulo
a że mieszane uczucia to chyba dobrze, bo chyba słuchałas i wyciągalas wnioski.
jakbys napisała że było super i na 102 wszystko Ci się podobało to bym nie uwierzył.

mi się na dzisiaj wszystko w AA podoba nawet to co mi się nie podoba, przyjmuję takie jakie jest, ale potrzebowałem na to kilkuset mityngów

Urszula - Pon 14 Cze, 2010 17:21

Yuraa, tak szczerze?
Mało co słuchałam. Co nie znaczy, żebym nie starała się słuchać i słyszeć, ale niewiele do mnie docierało. Czułam się tak, jakby to wszystko toczyło się obok mnie i jakbym przypadkiem trafiła do jakiejś innej bajki.
Może zdeprymowało mnie to, że zaraz przy drzwiach spotkałam znajomego (nigdy nie podejrzewałam go o problemy z alko!) i miałam ochotę wziąć nogi za pas?
To, że nie zwiałam jest tylko jego zasługą, bo przywitał się normalnie, wziął mnie za rękę i posadził na krzesełku obok siebie. Poszeptał coś tam z prowadzącym miting, wrócił do mnie i powiedział, że jeśli nie chcę, to nawet przedstawiać się nie muszę.
Nikt o nic mnie nie pytał. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Zebranie toczyło się normalnym trybem, ja byłam jedynie obserwatorem.
Mam wątpliwości, czy taka forma terapii jest dla mnie odpowiednia, ale w końcu i przeciwko terapii serwowanej mi przez Kaśkę też się buntuję, choć liczę na to, że mi pomoże.
W każdym razie, na następny miting też się wybieram.
Zobaczę, co z tego wyjdzie...

yuraa - Pon 14 Cze, 2010 19:07

nie wiem jak tam w ojczyźnie AA sie z nowicjuszami obchodzi.
na grupach mi znanych zwykle prowadzący pyta czy jest ktos po raz pierwszy na spotkaniu, jesli się zgłosi to pada pytanie : czy chcesz przestać pic?
jesli odpowie -tak, dostaje oklaski i prowadzący mówi mu:
- zostałes przyjety do wspólnoty AA, masz prawo przebywać na tej grupie i m
na wszystkich innych grupach AA na całym swiecie.
potem zaczyna się mityng, przeważnie z racji nowej osoby poswięcony pierwszemu krokowi AA

to zadawane pytanie też wzbudza kontrowersje, są grupy gdzie się go nie zadaje, bo jesli już ktos przyszedł to chyba wie po co a jedynym warunkiem przynależności do AA jest pragnienie zaprzestania picia. moim zdaniem ma to sens bo przychodzi wystrachany człowiek a tu usmiechy oklaski, oficjalne przyjęcie. czuje sie częścią wspólnoty.

Urszula a jakby nie ten znajomek to siadłabys w kąciku i jakbys się czuła gdyby nikt na Ciebie nie zwrócił uwagi?

artek - Wto 15 Cze, 2010 07:25

Brawo Ulka ,że poszłaś na miting.Strasznie nie było co ? Kurczę ja sobie od dawna obiecuję ,że wybiorę się gdzieś na jakąś inną grupę ,ale na razie nie mam siły.Strasznie mi się ostatnio jazdy nakręciło ,wracam wieczorem padnięty, i już mi się nic nie chce. Pewnie się głupio tłumaczę bo jakbym sobie wszystko dobrze poukładał to poszedłbym na ten miting. Prościej jednak zajrzeć na forum. Dzisiaj też mam jazdę pewnie do wieczora, nie wiem jak bóstwo sama dawała radę jak piłem , myślę ,że dobrze się dzieje jak jestem trzeźwy i pomagam w interesie ,chociaż widzę czy też czuję ,że czekają oboje z "małym" na kolejne moje pijaństwo. Nie umiem powiedzieć co sprawia, że to widzę ale to widzę. Czuję przez skórę ,że patrzą z obawą na mnie i czekają kiedy znów zawiodę. To pewnie potrwa jakiś czas ,na pewno dłuższy czas ,więc muszę bardzo się pilnować ,bo piwo widzę wszędzie. No ale dobra, dzisiaj nie pijemy! ;)
Tomoe - Wto 15 Cze, 2010 09:08

Myślę, Artek, że gdyby twoi bliscy widzieli, że podjąłeś jakieś konkretne formy pracy nad swoją trzeźwością, byliby znacznie spokojniejsi.
A ty co?
Czekasz na terapię, nie chodzisz na mityngi i "po prostu nie pijesz".
Taki wariant oni już przerabiali - i to niejednokrotnie.
Zawsze kończyło się to twoim powrotem do picia po dłuższej lub krótszej przerwie.
Dlatego ja się nie dziwię, że teraz twoja żona i dziecko boją się takiego samego finału.
To nie jest przecież twoja pierwsza przerwa w piciu.
A co się zmieniło w twoim postępowaniu w porównaniu z tymi poprzednimi przerwami?
Praktycznie nic, oprócz twojego bywania na forum.

Urszula, mityngi AA nie są, jak to określasz, "formą terapii".
We wspólnocie AA nie ma terapeutów, nie ma profesjonalistów prowadzących jakieś zajęcia.
AA to wspólnota trzeźwiejących alkoholików.
Na mityngu zgłaszanie się do wypowiedzi jest dobrowolne.
Jeśli ktoś chce coś powiedzieć - podnosi rękę i mówi.
Pozostali słuchają wypowiedzi innych alkoholików.
Cieszę się, że masz za sobą pierwszy mityng.
I zobacz sama, jak bardzo jego przebieg różnił się od tego co sobie wczesniej wyobrażałaś.

Urszula - Wto 15 Cze, 2010 13:59

yuraa napisał/a:
Urszula a jakby nie ten znajomek to siadłabys w kąciku i jakbys się czuła gdyby nikt na Ciebie nie zwrócił uwagi?

Yuraa, mnie właśnie o to chodziło, żeby nikt nie zwracał na mnie uwagi! Ja się na trzeźwo bardzo boję ludzi...
Kiedy zobaczyłam tego znajomka, naprawdę miałam ochotę zwiać i pewnie bym to uczyniła, ale było za późno. Domyślił się, że jego widok musiał mnie wystraszyć, złapał mnie za łokieć i na siłę wtargał na krzesełko obok siebie. Poprosiłam, żeby odbyło się bez prezentacji, itd...
Powiedział o tym prowadzącemu i prowadzący uszanował moje obawy. Za co jestem bardzo wdzięczna.
Siedziałam sobie cichutko i, no nie powiem, żeby było mi dobrze!, ale wytrwałam do końca spotkania bez wzmożonej chęci ucieczki.
Znajomy pociesza mnie, że za każdym razem będzie lepiej, muszę się tylko "oswoić".
Ciekawe, jak długo to oswajanie potrwa?

Urszula - Wto 15 Cze, 2010 14:06

Tomoe napisał/a:
I zobacz sama, jak bardzo jego przebieg różnił się od tego co sobie wczesniej wyobrażałaś.

Fakt! Moje wyobrażenia były tak odmienne od tego, czego doświadczyłam, że aż lżej mi się zrobiło na serduchu. :mgreen:

Urszula - Wto 15 Cze, 2010 14:08

artek napisał/a:
Czuję przez skórę ,że patrzą z obawą na mnie i czekają kiedy znów zawiodę. To pewnie potrwa jakiś czas ,na pewno dłuższy czas ,więc muszę bardzo się pilnować ,bo piwo widzę wszędzie.

Artku, mam to samo!
Ale pilnuję się jak cholera!!!
I dzisiaj też nie piję!

Tomoe - Wto 15 Cze, 2010 14:09

Bałaś, że cię postawią na środku i każą ci opowiadać o sobie przed tłumem obcych ludzi? :)
Urszula - Wto 15 Cze, 2010 15:42

Tomoe napisał/a:
Bałaś, że cię postawią na środku i każą ci opowiadać o sobie przed tłumem obcych ludzi?

Ano, Tamoe, coś w tym rodzaju...
Ale przekonałam się, że nikt nikogo do niczego nie zmusza. Nawet przedstawiać się nie musiałam i... i to było fajne!
Tzn. to, że nie musiałam wyduszać na siłę z siebie żadnego słówka. Bo co do reszty? Czy ja wiem... Bardzo obco się tam czułam i trochę jednak "na cenzurowanym". Widziałam zaciekawione spojrzenia rzucane w moim kierunku, choć były i uśmiechy.
Teraz tak sobie rozmyślam i przychodzi mi do głowy, że może lepiej by było, gdybym się jednak przedstawiła?
Ale do tego też jeszcze muszę "dojrzeć".
Poza tym, nie podobało mi sę tam dwóch gości, którzy zachowywali się "z lekka" chamsko. Rozumiem, że alkoholik nie jest aniołem i każdy mówi takim językiem do jakiego przywykł, ale kilkakrotnie prowadzący musiał przywoływać ich do porządku.
Powiedz, Tomoe, jak to jest, że w niektórych ustach nawet grube przekleństwa nie rażą, a u innych niewinne "głupku" odbiera się jak obelgę?
Na szczęście był tam jeszcze jeden "komik", który rozładowywał żartami dość "napiętą" dyskusję i jego komentarze wywoływały salwy śmiechu. Nawet ja kilkakrotnie się roześmiałam, choć temat, bynajmniej, nie był śmieszny.
Na następny miting pójdę już z mniejszymi oporami.
Aha! Ten mój znajomek obiecał rozglądnąć się dla mnie za grupą "startujących trzeźwików", lub grupą, w której jest więcej kobiet. On sam trzeźwieje od 12 lat (o czym dowiedziałam się w drodze powrotnej, bo był tak miły, że podrzucił mnie autkiem w pobliże domu), zna większość stałych uczestników mitingów AA, "przerobił swoje" w różnych grupach i zapewnia mnie, że tylko początki są trudne. ;)

Tomoe - Śro 16 Cze, 2010 07:56

Przyglądali ci się z zaciekawieniem, a niektórzy przesyłali ci uśmiechy, powiadasz?
Nic dziwnego, dołączyła przecież do grupy nowa osoba. A nowa osoba zawsze skupia na sobie uwagę przynajmniej części grupy. Sama się na mityngach z zaciekawieniem przyglądam nowym osobom i próbuję im dodać otuchy uśmiechem.

Możesz mi wierzyć na słowo, że ci wszyscy ludzie, którzy ci się przyglądali i przesyłali uśmiechy, doskonale wiedzieli, co przeżywasz. Każdy z nich był kiedyś w tej samej sytuacji, co ty. Każdy z nich musiał pokonać wiele lęków i oporów, zanim odważył się na swój pierwszy w życiu mityng. I każdy z nich na swoim pierwszym w życiu mityngu przeżywał dokładnie to samo, co ty. :)

Urszula, zapewniam cię, że nikt tak dobrze nie rozumie trzeźwiejącego alkoholika, jak drugi trzeźwiejący alkoholik.
Sama się o tym przekonasz, kiedy już się oswoisz z grupą, kiedy zaczniesz nie tylko słuchać, ale i mówić.
Nie wiem, ile ci to zajmie czasu, ale przyjdzie taki moment, kiedy przestaniesz myśleć i mówić "ja" i "oni" - a zaczniesz myśleć i mówić "my".
Przyjdzie taki moment, kiedy poczujesz więź z grupą.
Żeby tak się stało - wystarczy, że będziesz regularnie chodziła na mityngi. I możesz być pewna, że podobnie jak na pierwszym mityngu - nikt cię do niczego nie będzie zmuszał.

Fajnie, że od razu na pierwszym mityngu spotkałaś znajomego.
Większość alkoholików przed pójściem na swój pierwszy w życiu mityng, boi się właśnie tego, że tam spotka kogoś znajomego.
Tymczasem nie ma się czego bać. Jeśli spotykasz na mityngu znajomego, to oznacza tylko jedno - że ten znajomy ma dokładnie ten sam problem, co ty. A skoro twój znajomy jest trzeźwy od 12 lat - to dla ciebie żywy dowód, że można być alkoholikiem i nie pić alkoholu 12 lat. Skoro on może - to i ty też możesz! :)
Fajnie, że się tobą zaopiekował. Dzięki temu twoje uczucie wyobcowania przynajmniej troszkę się zmniejszyło. Masz już "punkt zaczepienia". :)
Powodzenia. :)

Urszula - Czw 17 Cze, 2010 01:02

artek napisał/a:
Brawo Ulka ,że poszłaś na miting.Strasznie nie było co ?

Tak strasznie to nie, ale dość dziwnie... Trochę czułam się jak Alicja w Krainie Czarów, trochę jak piąte koło... Nic to!
Może następnym razem będzie lepiej? Teraz, kiedy wiem, że ani nikt mi tam łba nie urwie, ani nie będzie zmuszał do gadania, pokuszę się na następny miting.
Za chwilę mam spotkanie z terapeutką, więc muszę się zbierać.
A jutro co, Artku, nie pijemy?
Pewnie, że nie!!!

artek - Czw 17 Cze, 2010 06:08

Cześć Ulka , też się czułem na pierwszych spotkaniach "nieswojo" ,dłuższy czas się nie odzywałem wcale. Miałem też takie wrażenie ,że jak piąte koło. No to chyba normalnie się czułaś. No wiesz ,po pierwszym razie to jeszcze małe pojęcie jak to jest :wysmiewacz:
Spróbujesz parę razy to będziesz wiedzieć, tylko się nie zniechęcaj zbyt szybko ,bo ja taki błąd zrobiłem ,i skończyło się w wiadomy sposób.
Dzisiaj mam kolejny "pracowity" dzień ,jeeezu nie nadążam z tym wszystkim. Dostawa towaru ,pilnowanie "interesu" znów towar zamówić ,załadować , przywieźć ,rozładować, dostarczyć odbiorcom,wieczorem coś żreć ugotować , kur... nie wiem jak bóstwo dawała radę sama ,jak byłem w "letargu". Mimo ,że padam na pysk to jakoś fajnie mi z tym zmęczeniem bo nie mam kaca. Dzisiaj nie pijemy!

artek - Czw 17 Cze, 2010 06:18

Tomoe napisał/a:
Czekasz na terapię, nie chodzisz na mityngi i "po prostu nie pijesz".
Taki wariant oni już przerabiali - i to niejednokrotnie.
Zawsze kończyło się to twoim powrotem do picia po dłuższej lub krótszej przerwie.

No cóż ? jak zwykle masz rację . Na swoje "usprawiedliwienie" to mam tylko tyle ,że czekam na ten termin jak na zbawienie bo bardzo dużo oczekuję po tej terapii. Nie wiem co będzie jak się"przejadę" na tym , czy nie robię błędu wierząc ,że to będzie jakieś cudo i może po trochu też w to ,że po wizycie "samo " mi przejdzie. Przeraża mnie ta cała ciężka praca nad sobą,ale z drugiej strony przecież , wiem nikt za mnie nie będzie trzeźwiał , prawda? No i tym razem to jestem zadowolony ,że trzymam się bez żadnego wspomagania. A w moim przypadku to dużo . DAM RADĘ . ;)

Tomoe - Czw 17 Cze, 2010 08:00

Pewnie, że dasz radę.
Nie ma sensu kręcić sobie na zapas horrorów we własnej głowie i wyobrażać sobie Bóg wie co. :)
A z tym piciem "bez wspomagania" - zobacz, jakie to jest oszustwo, ten cały esperal.
Przez lata się zaszywałeś, myśląc, że to jest jakieś "wspomaganie". Ale to co ci wtedy pomagało nie pić - było tylko w twojej głowie. Esperal ani niczego nie leczy, ani nie likwiduje głodu alkoholowego. Jest tylko i wyłącznie "straszakiem". Nie piłeś wyłącznie ze strachu, że kiedy się napijesz, to stanie się coś okropnego.
No i jakie było to niepicie ze strachu? Zero komfortu, zero przyjemności, zero satysfakcji. Tylko pełne napięcia oczekiwanie, kiedy wreszcie ten straszak przestanie działać i będziesz się mógł bezpiecznie napić.
Teraz jest inaczej. Nie pijesz, bo tak postanowiłeś, bo taka była twoja decyzja.
Zniknęła presja chemii. Juz nie masz, za przeproszeniem, rozumu zaszytego w d****.
Rozum ci wrócił na swoje miejsce.
No i masz wyznaczony termin.
A termin to jest niezwykle ważna rzecz.
Motywator, powiedziałabym.
A nie straszak.
Masz już jakieś korzyści ze swojej trzeźwości? Zaczyna cię ona cieszyć, przynosić ci satysfakcję? Jeśli tak, to jesteś na bardzo dobrej drodze. :)

Urszula - Wto 22 Cze, 2010 22:18

Ahoj, Artku!
Co z Tobą? Od kilku dni nie pojawiasz się na forum. Mam nadzieję, że nie popłynałeś!!!

artek - Śro 23 Cze, 2010 04:36

Trochę ostatnio mam młyn. Niedziela rodzinka z kolei. A normalnie to wieczorem padam. No mam nadzieję ,że już będzie trochę luźniej bo "mały" ma wakacje.
Kulfon - Śro 23 Cze, 2010 05:22

sv4v Witaj

Artku a co w tym calym stresie nalog porabia ??
Popadasz w pracoholizm :D

Pozdrooffka

artek - Śro 23 Cze, 2010 05:36

Kulfon napisał/a:
Artku a co w tym calym stresie nalog porabia ??


Piwo za mną łazi. Cały czas. Nie chcę zostawać sam ze sobą i szukam zajęć na siłę .
Jeszcze parę dni do terminu terapii ,może się coś dowiem od terapeuty . No cóż nie ukrywam ,że ciężko jest.

montreal - Śro 23 Cze, 2010 05:44

Nie potrafię dać jakiejś mądrej rady. Powiem tylko, że znam to uczucie doskonale. Uważaj na siebie. (no tak.. mądry sie znalazł, co to sam niedawno zapił...)
Klara - Śro 23 Cze, 2010 07:05

artek napisał/a:
No cóż nie ukrywam ,że ciężko jest.

Artek! Nie mam własnych doświadczeń w tym względzie, ale to że tak dużo pracujesz, nie jest bezpieczne dla Twojej trzeźwości i piszę to dlatego, że dotąd nikt z trzeźwiejących alko nie zwrócił Ci na to uwagi.
Myślę, że na terapii dowiesz się więcej, ale żebyś jakoś dotrwał do tej terapii, przeczytaj o programie HALT: http://alkoholiczka-mad.b...czne,index.html

Kulfon - Śro 23 Cze, 2010 08:11

artek napisał/a:
Kulfon napisał/a:
Artku a co w tym calym stresie nalog porabia ??


Piwo za mną łazi. Cały czas. Nie chcę zostawać sam ze sobą i szukam zajęć na siłę .
Jeszcze parę dni do terminu terapii ,może się coś dowiem od terapeuty . No cóż nie ukrywam ,że ciężko jest.


Artek, osrodek satysfakcji i zadowolenia zaspokajaj poprzez zimna cole w duzej ilosci, maslanke o smaku cytrynowym, wielki zimny jogurt pitny, mineralna niewiele pomaga, bo nie daje zadowolenia.
Wierz mi ze jak na fajrant wypijesz litr pysznego zimnego jogurtu to zaden glod nie ma szans ;)

pterodaktyll - Śro 23 Cze, 2010 08:15

artek napisał/a:
Piwo za mną łazi

Jak mawia Emi, pij tylko mleko..... :mgreen:

Bebetka - Śro 23 Cze, 2010 08:18

pterodaktyll napisał/a:
pij tylko mleko..... :mgreen:

a będziesz wielki :lol:

Kulfon - Śro 23 Cze, 2010 08:21

Bebetka napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
pij tylko mleko..... :mgreen:

a będziesz wielki :lol:

No ale bez "czosnku" ... :mgreen:

Tomoe - Śro 23 Cze, 2010 08:53

Kulfon napisał/a:
maslanke o smaku cytrynowym


34dd

Ja rozumiem, że trzeźwienie ma boleć, ale żeby aż tak?

Kulfon - Śro 23 Cze, 2010 09:26

Tomoe napisał/a:
Kulfon napisał/a:
maslanke o smaku cytrynowym


34dd

Ja rozumiem, że trzeźwienie ma boleć, ale żeby aż tak?


No dobra, moze byc zwykla ze szczypta soli :skromny:

Urszula - Śro 23 Cze, 2010 16:09

pterodaktyll napisał/a:
Jak mawia Emi, pij tylko mleko.....

He, he... Gdzieś to przeczytałam: "Alkohol nie rozwiąże twoich problemów! Ale z drugiej strony, mleko też nie."
Ja faszeruję się ostatnio zieleniną: sałata, surowe brokuły, groszek cukrowy i ogórki (surowe, albo kiszone). Dzień bez pomidora ( lub pomidorowego soczku) jest dla mnie dniem straconym. No i lody! Lody! Lody!!!
Robię je sama (mam taką maszynkę do domowej produkcji): miksuję sok owocowy lub miękkie owoce z jogurtem, lekko dosładzam, albo dodaję miodu i wstawiam na kilka godzin do zamrażarki. To jest moja kolacja, a czasem "izolator", kiedy mam ochotę np. na piwo.
Śniadania i obiady jadam normalnie (zupy, mięcho, ryby), a zieleninę wpylam pomiędzy posiłkami. Zapycha żołądek i pozwala na zaspokojenie głoda alko.
Wykombinowałam już sobie taką masę zielonych sałatek, że za każdym razem ta zielenina ma inny smak.
Artku, polecam!!! Posiekanie sałaty i doprawienie jej przyprawami, które lubisz, wcale nie jest zbyt praco- i czasochłonne.

milutka - Czw 24 Cze, 2010 08:57

artek napisał/a:
Piwo za mną łazi. Cały czas. Nie chcę zostawać sam ze sobą i szukam zajęć na siłę .
Artku myślę ,że jak rzucisz się w wir pracy to ci to nic nie da -problem sam nie zniknie ....przeanalizuj sobie za i przeciw ....wypijesz to piwo -okej ale co z tego będziesz miał .....karuzela zacznie się kręcić od nowa -chcesz tego?daleko już zaszedłeś i szkoda by było to zmarnować .wierzę ,że dasz radę przezwyciężyć ten głód i trzymam za Ciebie kciuki bo wiem ile to dla Ciebie znaczy :pocieszacz:
jal - Czw 24 Cze, 2010 09:05

artek napisał/a:
Kulfon napisał/a:
Artku a co w tym calym stresie nalog porabia ??


Piwo za mną łazi. Cały czas. Nie chcę zostawać sam ze sobą i szukam zajęć na siłę .
Jeszcze parę dni do terminu terapii ,może się coś dowiem od terapeuty . No cóż nie ukrywam ,że ciężko jest.


Mnie pomagała lektura książek o problemie i mitingi jak najczęściej...

PD - janusz

Urszula - Czw 24 Cze, 2010 16:10

jal napisał/a:
Mnie pomagała lektura książek o problemie

W moim przypadku na "łażenie piwa" lektura książek o problemie nie pomaga.
A i za mną to piwo łazi jak za Artkiem, szczególnie w upały, kiedy chce się czymś ugasić pragnienie.
Sama mineralna nie pomaga, to fakt! Ale podpatrzyłam, że pracownicy budowlani kupują niegazowaną mineralizowaną, wciskają do butelki trochę soku z cytryny lub pomarańczy i wpychają tam jeszcze plasterek owocu (koniecznie ze skórką).
Wypróbowałam na sobie. Dobre!

jolkajolka - Czw 24 Cze, 2010 23:02

Ja w takich chwilach odliczam czas. Nie mówię,że dziś nie piję,tylko dzielę dobę na małe kawałeczki.Jak wytrzymam godzinkę,to potem leci następna. I tak dalej. A tak przy okazji,już dawno czegoś takiego nie miałam.Odpukać :mysli:
Urszula - Sob 26 Cze, 2010 19:34

Artku, jestem z Tobą!!!
Też odliczam codziennie czas trzeźwienia i też zmagam się z "chcicą"!
No, to cholerne piwo łazi i łazi za czlowiekiem, szczególnie w upalne dni.
Po jakimkolwiek (fizycznym lub psychicznym) wysiłku tym bardziej się go pragnie.
Nawet nie wiesz, jak doskonale Cię rozumiem!!!
Ale co? Dzisiaj nie pijemy?
Dzisiaj z pewnością nie.
I jutro powiemy sobie to samo.
Ja już zaczynam odkrywać uroki trzeźwego życia... Życzę Ci, żebyś też jak najszybciej mógł je dostrzec!!!

Kulfon - Sob 26 Cze, 2010 19:43

Urszula napisał/a:
No, to cholerne piwo łazi i łazi za czlowiekiem, szczególnie w upalne dni.
Po jakimkolwiek (fizycznym lub psychicznym) wysiłku tym bardziej się go pragnie.
Nawet nie wiesz, jak doskonale Cię rozumiem!!!


ja na poczatku, zastapilem ilosci wypijanego piwa woda i orezadami, maslanka, ilosc plynow byla okropna po 8 litrow na dzien. Kiedys jak chodzilem na spodkania grupy motywujacej, ladna pani psycholog :mgreen: zwrocila mi uwage ze ja sam sie nakrecam, na takie ilosci ze strachu by nie zapic, albo poprostu upijam sie na sucho. potem zdazyly mi sie jeszcze 2 czy 3 razy redbule w ilosciach bardzo duzych :/ obecne szklaneczka gora dwie zimnej koli czy jogurta.

Małgoś - Sob 26 Cze, 2010 19:55

Kulfon napisał/a:
Urszula napisał/a:
No, to cholerne piwo łazi i łazi za czlowiekiem, szczególnie w upalne dni.
Po jakimkolwiek (fizycznym lub psychicznym) wysiłku tym bardziej się go pragnie.
Nawet nie wiesz, jak doskonale Cię rozumiem!!!


ja na poczatku, zastapilem ilosci wypijanego piwa woda i orezadami, maslanka, ilosc plynow byla okropna po 8 litrow na dzien. Kiedys jak chodzilem na spodkania grupy motywujacej, ladna pani psycholog :mgreen: zwrocila mi uwage ze ja sam sie nakrecam, na takie ilosci ze strachu by nie zapic, albo poprostu upijam sie na sucho. potem zdazyly mi sie jeszcze 2 czy 3 razy redbule w ilosciach bardzo duzych :/ obecne szklaneczka gora dwie zimnej koli czy jogurta.


mój facet kursuje do lodówki i ciągle coś je... nie zapija płynami tylko zajada, troszkę tego troszkę tamtego ale ciągle coś...

yuraa - Sob 26 Cze, 2010 20:20

Kulfon napisał/a:
ja na poczatku, zastapilem ilosci wypijanego piwa

a ja przez pierwszy rok wypijałem nieprawdopodobne ilości napojów typu cola.
wszędzie z butelka chodzilem a potem jakos tak mi przeszło, teraz po waszych postach mi się przypomniało.

pterodaktyll - Sob 26 Cze, 2010 20:33

Urszula napisał/a:
zmagam się z "chcicą"

Nie lekceważ pokusy, bo drugi raz może nie przyjść... :p

Flandria - Sob 26 Cze, 2010 20:42

pterodaktyll napisał/a:
Urszula napisał/a:
zmagam się z "chcicą"

Nie lekceważ pokusy, bo drugi raz może nie przyjść... :p


jak rozumiem Ptero, chciałeś w ten sposób udzielić wsparcia ? :mysli:

pterodaktyll - Sob 26 Cze, 2010 20:49

Flandra napisał/a:
ak rozumiem Ptero, chciałeś w ten sposób udzielić wsparcia ?

Jak nie, jak tak :mgreen:

Kulfon - Sob 26 Cze, 2010 20:56

Flandra napisał/a:
chciałeś w ten sposób udzielić wsparcia ?


raczej dac do myslenia :roll:

Jacek - Sob 26 Cze, 2010 20:58

pterodaktyll napisał/a:
Urszula napisał/a:
zmagam się z "chcicą"

Nie lekceważ pokusy, bo drugi raz może nie przyjść... :p

pterodaktyll napisał/a:
Flandra napisał/a:
ak rozumiem Ptero, chciałeś w ten sposób udzielić wsparcia ?

Jak nie, jak tak :mgreen:

no i właśnie,czy może tak facet weprzeć na odległość
chociaż słyszałem że może
gdy odległość jest krótsza od długości (czegoś tam) :skromny:

jolkajolka - Sob 26 Cze, 2010 21:03

yuraa napisał/a:
a ja przez pierwszy rok wypijałem nieprawdopodobne ilości napojów typu cola.
wszędzie z butelka chodzilem a potem jakos tak mi przeszło, teraz po waszych postach mi się przypomniało.


To tak, jak ja :> Tylko light :P

Borus - Sob 26 Cze, 2010 21:08

Jacek napisał/a:
chociaż słyszałem że może
gdy odległość jest krótsza od długości (czegoś tam)
...w przypadku "chcicy" jak najbardziej ;)
Flandria - Sob 26 Cze, 2010 21:08

Jacek napisał/a:
od długości (czegoś tam)

ramienia ? :)

artek - Pon 28 Cze, 2010 07:33

No i stało się ! Pojechaliśmy wczoraj na bazarowo , Bóstwo chciała kawę ,poszedłem do żydowskiej knajpy bo tam robią taką z migdałową pianką. Niosę jej tę filiżankę przechodzę obok sklepu i na wystawie widzę porter stoi. Nie wiem co się podziało ale jak się "obudziłem" to już piłem drugie a kupiłem cztery. Dziewiąta rano . Bóstwo przyjechała autem do domu i mówi ,że widziała jak od kilku dni mnie nosiło, qfa a ja nadal myślę ,że nikt nie widzi jak mnie nosi. No to po południu polazłem do sklepu po lody ale kupiłem litra. No i tak sobie siedzę i się telepię ,troszeczkę kac, ale najgorsze ,że zawaliłem . Cholera tak dobrze szło. Znowu wlazłem w kupę,zawiodłem . Tyle chociaż dobrze ,że w domu spokój ,Bóstwo z "małym" powiedzieli ,że już nie długo wizyta u terapeuty to może mi tam pomogą.
Dobrze że do mnie gadają a nie mijają w milczeniu , podle się czuję ,i zły jestem na siebie.

Tomoe - Pon 28 Cze, 2010 07:53

Dobrze szło, powiadasz?
No jasne: "tak fajnie żarło i zdechło".

Robiłeś wszystko, Artku, tylko nie to co trzeba.
Na mityngu chociaż raz byłeś?

Oczywiście, że nie byłeś.
Mityngi są dla alkoholików, którzy chcą przestać pić.
Czyli, najwyraźniej, jeszcze nie dla ciebie.
Ty sobie chcesz jeszcze trochę "pokontrolować picie" po swojemu.
Ciekawa jestem, czy uda ci się teraz o własnych siłach "przyhamować" i "wytrzymać" do wizyty u terapeuty - czy po wczorajszym pijaństwie wpadniesz w ciąg.
Bo forum - jak sam widzisz - jednak ci nie pomaga.

Powiedz uczciwie - jak długo tym razem trwała twoja przerwa w piciu "wspomagana" tym razem nie esperalem, lecz wizytami na forum?
I czy ta przerwa była krótsza czy dłuższa niż twoje poprzednie przerwy?

Halibut - Pon 28 Cze, 2010 08:20

artek napisał/a:
,Bóstwo z "małym" powiedzieli ,że już nie długo wizyta u terapeuty to może mi tam pomogą.


No właśnie Artek, wygląda na to, że to jedyna droga dla ciebie.

artek napisał/a:
Znowu wlazłem w kupę,zawiodłem


Wszyscy popełniamy błędy, życiowa mądrość polega na wyciąganiu z nich wniosków i wprowadzaniu ich w życie.
Trzymaj sie i wal jak najszybciej na mityng czy terapie.

Kulfon - Pon 28 Cze, 2010 08:28

:bezradny:

Nie ty pierwszy nie ostatni, Artku
Tez sie nie sluchalem starszyzny,
No i skonczylo sie jak u ciebie.
Ale czegos sie nauczylem, ze ja sam nie dam rady na dluzsza mete.
Terapeuta na 1 spodkaniu powiedzial ze jak zapije i na detoxie wyladuje, to mi uwierzy zem alko. Na 2 spodkanie juz nie chcalem isc, ale niedalem sie zdemotywowac.

artek - Pon 28 Cze, 2010 08:55

No nie wiem właśnie czy na kacu iść dzisiaj gdzieś na jakiś miting , bóstwo mnie podrzuci jak coś , czy może poczekam do jutra, sam nie wiem. Normalnie nic dzisiaj mi się nie chce. Ale to chyba nie może tak być ,trzeba coś robić od razu. Na gorąco.
artek - Pon 28 Cze, 2010 08:58

Powiedz uczciwie - jak długo tym razem trwała twoja przerwa w piciu "wspomagana" tym razem nie esperalem, lecz wizytami na forum?
I czy ta przerwa była krótsza czy dłuższa niż twoje poprzednie przerwy?

No tak bez "łańcucha" to najdłuższa.

Tomoe - Pon 28 Cze, 2010 08:59

Wniosek?
Twoje przerwy w piciu - realizowane metodą "sam sobie poradzę" trwają najwyżej miesiąc i kilka dni.
Czas zmienić metodę.
Albo pić dalej i czekać co będzie się działo. 8|

artek - Pon 28 Cze, 2010 09:07

Tomoe napisał/a:
Albo pić dalej i czekać co będzie się działo


Na co niby ? Małe dzieci nawet wiedzą jak się to kończy.
Co mam zrobić jak nie czułem jakiejś wewnętrznej konieczności pójścia na miting. Na siłe mam chodzić ? Zawsze jakoś się wykręciłem sam przed sobą.

Janioł - Pon 28 Cze, 2010 09:15

artek napisał/a:
Co mam zrobić jak nie czułem jakiejś wewnętrznej konieczności pójścia na miting. Na siłe mam chodzić ? Zawsze jakoś się wykręciłem sam przed so
za to czułeś wewnętrzną potrzebę picia.na mityngach mówią przynieś na mityng swoje du**sko głowa przyjdzie z czasem
jolkajolka - Pon 28 Cze, 2010 09:24

Co do mityngów,to powiem,że przez pierwsze dwa lata chodziłam w miare regularnie. Teraz zaprzestałam,a jak sie to skończy,to sie okaże :)
Ale raz byłam na bardzo ciężkim kacu,szłam ze wstydem i bardzo niechętnie. A po mityngu czułam się tak,jakby mi ktoś zdjął wielki ciężar z pleców. Do tej pory wspominam go jako jeden z najlepszych.
Artku,ja też niejednokrotnie zapijałam swoje trzeźwienie. Nie poddawaj się,warto! :okok:

evita - Pon 28 Cze, 2010 09:34

artek napisał/a:
No nie wiem właśnie czy na kacu iść dzisiaj gdzieś na jakiś miting

nie mam pojęcia czy tym sposobem nie złamiesz jakichś zasad ogólnie przyjętych ale ja na twoim miejscu gdybym czuła taką potrzebę - poszłabym bym ! siedząc w domu i myśląc o swoim kacu może ci się zachcieć "leczyć go" wiadomym sposobem.

milutka - Pon 28 Cze, 2010 09:37

artek napisał/a:
No i tak sobie siedzę i się telepię ,troszeczkę kac, ale najgorsze ,że zawaliłem . Cholera tak dobrze szło. Znowu wlazłem w kupę,zawiodłem .
.....to nie jest Artku jeszcze koniec świata ,teraz najważniejsze żebyś wyciągnął z tego wniosek czy chcesz dalej tkwić w tym gównie czy nie ?....sam sobie na to odpowiedz ....w razie czego wiesz co masz robić ....nadal w Ciebie wierzę ...powodzenia :pocieszacz:
milutka - Pon 28 Cze, 2010 09:40

artek napisał/a:
No nie wiem właśnie czy na kacu iść dzisiaj gdzieś na jakiś miting , bóstwo mnie podrzuci jak coś , czy może poczekam do jutra, sam nie wiem.
myślę ,że powinieneś iść .
artek - Pon 28 Cze, 2010 09:40

evita napisał/a:
może ci się zachcieć "leczyć go" wiadomym sposobem.

Nie ma szans. Dopieszczam trawnik ,między czasie zaglądam tutaj. No i już z pięć razy dzwoniłem do bóstwa ,żeby się nie martwiła bo ciągu dalszego nie ma , no i co tam na obiad chcą.

evita - Pon 28 Cze, 2010 09:42

artek napisał/a:
Nie ma szans.

jeszcze wczoraj rano zapewne tak samo myślałeś o spędzeniu wolnego niedzielnego czasu :( bez szans na zapicie ...

Tomoe - Pon 28 Cze, 2010 09:46

artek napisał/a:
Co mam zrobić


To co zrobili przed tobą ci alkoholicy, którzy nie piją dłużej od ciebie.

milutka - Pon 28 Cze, 2010 09:49

artek napisał/a:
Nie ma szans. Dopieszczam trawnik ,między czasie zaglądam tutaj. No i już z pięć razy dzwoniłem do bóstwa ,żeby się nie martwiła bo ciągu dalszego nie ma , no i co tam na obiad chcą.
noi kolejny raz myślisz ,że sam dasz radę ................ :roll:
artek - Pon 28 Cze, 2010 09:56

Popatrzyłem sobie w listę mitingów jest dzisiaj do wyboru do koloru, do wieczora trochę się kaca pozbędę ,to mnie bóstwo podrzuci gdzieś na jakiś miting.
Pieprzyć to ,pójdę na siłe.

evita napisał/a:
wolnego niedzielnego czasu


No właśnie cały figiel w tym,że ja tam byłem "w pracy".
Żonie qfa pomagałem w interesie.No to się "napomagałem"

artek - Pon 28 Cze, 2010 10:02

Moje zapłakane oczy
Jak przez soczewkę
Ledwo rozpoznają kształt tej chwili.
Nie lecę już wysoko po błękitnym, czystym niebie,
Lecz spiralnym lotem
Spadam ku tej dziurze w ziemi,
Która jest moją kryjówką.

Jeśli uda ci się przejść przez pole minowe,
Pokonać psy i oszukać zimne,
Elektroniczne oczy fotokomórki,
Jeśli uda ci się
Uniknąć strzałów w korytarzu,
Nastaw szyfr i otwórz celę.
Jeśli mnie w niej znajdziesz,
Powiem ci, co jest za tym murem.

Pewien chłopak miewał halucynacje,
Kochając się z panienkami
Z kolorowych pism.
Teraz zastanawia się,
Czy sypiasz ze swoją nowo odszukaną wiarą.
Czy ktoś potrafi go pokochać,
Czy to tylko zły sen?

Jeśli ukażę ci moją ciemną stronę,
To czy pozwolisz mi w nocy przytulić się do siebie?
Jeśli otworzę przed tobą moje serce
I obnażę moją słabą stronę,
To co uczynisz?
Czy sprzedasz swoją historię "Rolling Stone'owi"?
Czy zabierzesz dzieci
I zostawisz mnie?

Czy będziesz ufnie uśmiechać się,
Szepcząc czułe słowa do słuchawki?
Czy przyślesz mi paczkę?
Czy zabierzesz mnie do domu?

Myślałem, że powinienem obnażyć me uczucia.
Myślałem, że powinienem zerwać tę zasłonę.
W roztrzęsionych rękach trzymałem już żyletkę.
Byłem gotowy to zrobić,
Lecz nagle zadzwonił telefon.
Nigdy nie miałem tyle odwagi,
Aby wykonać śmiertelne cięcie.

No i tak sobie tego słucham i mogę ;albo leczyć kaca w wiadomy sposób i TAM WEJŚĆ albo zanieść du**sko na miting. Bo jeszcze mnie w domu nie przekreślili po wczorajszym

evita - Pon 28 Cze, 2010 10:05

a co ty takie dołujące teksty zapodajesz ? :szok:
ja mam w planie zacząć nowy tydzien na wesoło więc wykrześ z siebie odrobinę raodści ;)

artek - Pon 28 Cze, 2010 10:16

evita napisał/a:
a co ty takie dołujące teksty zapodajesz ?


Nie no , sprawa stara jak świat . PINK FLOYD The final cut.
Bardzo lubię ich muzykę.
A coś śmiesznego mógłbym Ci zapodać tylko nie mam jak nagrać teraz , widoku jak mój pies próbuje się dobrać do króliczka w klatce ,bo "mały" wystawił zwierzątko na trawnik.

yuraa - Pon 28 Cze, 2010 10:19

artek napisał/a:
No nie wiem właśnie czy na kacu iść dzisiaj gdzieś na jakiś miting

Artek stało się , trudno.
ale znowu kombinujesz jakby tu nie iść, no bo kac, jak będę wyglądał, co inni pomyslą??
jesteś facet z jajami czy nie ??
bo żeby nie pić wcale to dopiero trzeba chłopem być, a Ty się mazgaisz, co myslisz że na mityngach skacowanych ludzi nie widzieli??

masz dzisiaj osiem mityngów do wyboru pierwszy o 16 ostatni o 20 , tu chodzi o Twoje życie człowieku

Wiedźma - Pon 28 Cze, 2010 10:31

artek napisał/a:
Pieprzyć to ,pójdę na siłe.

A idź choćby na siłę. Ważne, żebyś po prostu tam sie znalazł i zaczął stosować metody inne niż dotychczas.
Bo sam widzisz, że te dotychczasowe zawodzą. I pamiętaj, że cierpliwość bóstwa ma swoje granice.

Wiedźma - Pon 28 Cze, 2010 10:33

yuraa napisał/a:
żeby nie pić wcale to dopiero trzeba chłopem być

:foch:

evita - Pon 28 Cze, 2010 10:35

Wiedźma napisał/a:
yuraa napisał/a:
żeby nie pić wcale to dopiero trzeba chłopem być

:foch:

g45g21

yuraa - Pon 28 Cze, 2010 10:36

no i to z jajami :wysmiewacz:
sabatka - Pon 28 Cze, 2010 10:37

mój znajomy gdy powiedział że nie pije usłyszał: a co z ciebie za polak??? :szok: :szok: :szok:
kluiwert1 - Pon 28 Cze, 2010 10:38

Witajcie.Ja byłem na terapii od uzależnień alkoholowych w Wiśle, i polecam takie leczenie właśnie, wszystkim osobom uzależnionym, detoks na takim pobycie naprawdę pomaga;];]




Edit - usunęłam link do strony prywatnego ośrodka.
Odsyłam do naszych zasad
Wiedźma

Jacek - Pon 28 Cze, 2010 12:53

evita napisał/a:
artek napisał/a:
No nie wiem właśnie czy na kacu iść dzisiaj gdzieś na jakiś miting

nie mam pojęcia czy tym sposobem nie złamiesz jakichś zasad ogólnie przyjętych ale ja na twoim miejscu gdybym czuła taką potrzebę - poszłabym bym

droga Ewo,drogi Artku aby pójść na meeting - jest potrzebna jedna rzecz
to jest właśnie poczucie potrzeby tam pójścia
ani kac,ani rausz nie jest temu przeszkodą
tam są ludzie,którzy rozumieją takich co akurat im zaświta chęć pójścia na meeting
i to może w tymże czasie gdy pali kac jak i doskwiera rausz
i nikt nie ma prawa gościa wypraszać
jedynie gdy by źle się zachowywał no i raczej nie ma prawa zabierania głosu
a jako słuchacz

kiwi - Pon 28 Cze, 2010 14:04

Ach,Artek....zla jestem na ciebie jak cholera !!!! Nawet tu wystapilam w Twojej obronie,a teraz musze przyznac z opuszczona glowa ze Tomoe miala racje.Co ty tam wyprawiasz...do jasnej cholery ??!! "telewidzu....obudz sie ...zaczynamy" co zaczynamy oczywiscie trzezwe Zycie !!! jak ci sie nie chce...to ci sie zachce....Dzisiaj jest Mitting,to trzeba pojsc oczywiscie.A od 2 lipca TERAPIA !!!!!!!!!
zycze powodzenia
Kiwi

artek - Pon 28 Cze, 2010 14:07

Dzięki , oczywiście polezę na miting ,albo raczej zaniosę d... jak mówią .
pterodaktyll - Pon 28 Cze, 2010 18:17

A cóż to? Zaczynamy artkowe trzeźwienie, próba n+1??? :szok:
Tomek - Pon 28 Cze, 2010 19:26

daleki jestem od bicia braw komukolwiek, czy to Artkowi (który ma całkowite prawo do posiadania jeszcze przez bardzo długi okres poczucia, zresztą złudnego, kontroli nad tym co się z nim dzieje) jak i nam wszystkim piszącym w swoich postach o pewnych mechanizmach zauważonych u Artka, a teraz piszących "a nie mówiłem(am), to nie chodzi o brawa, to bardziej chodzi o osobiste doświadczenie czegoś co spowoduje zawierzenie sie w opiekę innym, chociaz trochę poczucia swojej bezsilności
te całe historie o złych terapeutach, złych grupach AA to jedna wielka bzdura, a raczej wychodzące mechanizmy choroby, nie ma złych terapeutów, złych grup samopomocowych to tylko ALKOHOLIZM z cała jego otoczką,

a kciuki trzymam cały czas

Kulfon - Wto 29 Cze, 2010 08:08

artek napisał/a:
Dzięki , oczywiście polezę na miting ,albo raczej zaniosę d... jak mówią .


Pisz jak bylo ...

artek - Wto 29 Cze, 2010 10:34

No cóż tam ,jak było ? No posiedziałem w kącie i tyle. Kac moralny . Złość na siebie i roztrząsania wewnętrzne. Dzisiaj od rana kopię w ogrodzie łopatą ,słońce grzeje jak diabli i w ogóle do d.....
Janioł - Wto 29 Cze, 2010 10:38

artek napisał/a:
w ogóle do d.....
do du** najlepsze podobno czopki, a zajęcie szlachetne i nie nudzisz się , nuda to raczej niebezpieczny stan dla ledwo co nawróconego, kiedyś usłyszałem jam alkoholik z nudy zaczyna myśleć to jedyne co może wymyślić to pół litra
artek - Wto 29 Cze, 2010 10:54

A no widzisz ,w cholerną niedzielę to niby się nie nudziłem bo na bazarowie byłem i zamiast pilnować interesu ,czy co tam jeszcze trzeba było, to zawaliłem . I nie wiem jak do tego doszło. Normalnie się zastanawiam i nie wiem.
Janioł - Wto 29 Cze, 2010 10:58

artek napisał/a:
Normalnie się zastanawiam i nie wiem.
to normalnie sie nie zastanawiaj bo to musztarda po obiedzie , zadbaj o to by alkohol nie znalazł się w zasięgu Twojej ręki, to bardziej ci sie przyda
Tomoe - Wto 29 Cze, 2010 11:49

Normalnie - silny głód alkoholowy, z którym sobie nie poradziłeś.

Jesteś normalnym alkoholikiem.
A to oznacza, że pasują do ciebie normalne metody leczenia.

Urszula - Wto 29 Cze, 2010 18:12

Kurde, Artek, zapiłeś?
No i co z tego?! Nie pierwszy raz. Ludzka rzecz... Ja też nie mam pewności, że nie zapiję, choć okrutnie się staram i na wszelkie możliwe sposoby odganiam głoda.
Prawdę powiedziawszy, to sama nie wiem, dlaczego tak się jeszcze nie stało, bo przecież nie siła woli (której nie mam) powstrzymuje mnie przed piciem.
Najbardziej chciało mi się pić, kiedy przyznałam się na forum, że zamierzam podjąć się opieki nad cudzymi dzieciakami i prawie wszyscy mi to odradzali, zarzucali nieodpowiedzialność, brak rozeznania w problemie alko, egoizm, chęć instrumentalnego wykorzystania dzieciaków w procesie własnego trzeźwienia, itd., itp.
Jezuuu, jak bardzo wtedy chciało mi się łyknąć cokolwiek!!! Zachlać ryja i olać tę robotę!
Dlaczego tego nie zrobiłam? Nie wiem.
Może zadziałała sama chęć wyczołgania się z chałupy i włączenia w normalne życie trzeźwych ludzi? Może chęć udowodnienia sobie, że chcę trzeźwieć, więc będę trzeźwa? Może pragnienie zarobienia tych kilku nędznych dolarów? Może to, że dzieciaki wydały mi się sympatyczne i miałam ochotę spotkać się z nimi ponownie? A może rozmowa z terapeutką, która koniec końców uznała, że stać mnie na takie ryzyko i dała mi kredyt zaufania?
Za kilka dni rozpoczynasz terapię, więc może być już tylko lepiej!
Powodzenia!!!

Wiedźma - Wto 29 Cze, 2010 19:12

Urszula napisał/a:
Artek, zapiłeś?
No i co z tego?!

To z tego, że każde kolejne zapicie może okazać się śmiertelne.
Dlatego nie należy do tego tak niefrasobliwie podchodzić.
Daleka jestem od dawania Artkowi reprymendy, ale też nie powiem mu,
że nic takiego się nie stało. Bo się stało. Choćby to, że naraził się na niebezpieczeństwo.
Alkoholizm jest chorobą śmiertelną i nie należy o tym zapominać.

Urszula - Wto 29 Cze, 2010 19:47

Wiedźma napisał/a:
To z tego, że każde kolejne zapicie może okazać się śmiertelne.
Dlatego nie należy do tego tak niefrasobliwie podchodzić.

Masz rację, Wiedźmo!
Znowu mi coś nie wyszło... Ale chciałam tylko Artka trochę podnieść na duchu, że to zapicie nie oznacza końca jego trzeźwienia. Przecież wkrótce zaczyna terapię i ja osobiście w niego wierzę!
Już bardzo wiele zrobił dla siebie, więc ten jeden upadek o niczym jeszcze chyba nie przesądza, co?

Tomoe - Śro 30 Cze, 2010 07:21

Urszula napisał/a:

Najbardziej chciało mi się pić, kiedy przyznałam się na forum, że zamierzam podjąć się opieki nad cudzymi dzieciakami i prawie wszyscy mi to odradzali, zarzucali nieodpowiedzialność, brak rozeznania w problemie alko, egoizm, chęć instrumentalnego wykorzystania dzieciaków w procesie własnego trzeźwienia, itd., itp.
Jezuuu, jak bardzo wtedy chciało mi się łyknąć cokolwiek!!! Zachlać ryja i olać tę robotę!


Manipulujesz.
Próbujesz nas tutaj obwiniać za swój głód alkoholowy.
Ja się nie czuję winna, że ty sobie nakręcasz te swoje mega głody.

Jak się napijesz - to napiszesz, że zrobiłaś to przez nas, bo źle cię potraktowaliśmy?

Zastanów się, dlaczego reagując na nasze wskazówki pomyślałaś: "Zachlać ryja i olać tę robotę!" a nie pomyślałaś: "A może oni mają rację, może dla mnie jest jeszcze za wcześnie na taką odpowiedzialną pracę?"

Urszula - Śro 30 Cze, 2010 17:18

Tomoe napisał/a:
Próbujesz nas tutaj obwiniać za swój głód alkoholowy.
Ja się nie czuję winna, że ty sobie nakręcasz te swoje mega głody.

Tomoe, to nie był "mega głód"!
To był po prostu głód, którego nie odczuwałam od kilku dni. I nikogo za to nie obwiniam!!!
Pojawił się jak zawsze, tzn. wtedy, gdy staję na rozdrożu, gdy mam wątpliwości, gdy nie wiem, co począć, gdy nasilają się "problemy nie do rozwiązania", a które bardzo chcę pokonać.
Pojawił się właśnie dlatego, że pomyślałam: "A może oni mają rację?. No, to kaplicha!!!"
I zamiast szukać argumentów w sobie, w moim pozytwywnym nastawieniu do tej pracy, w pierwszej chwili miałam ochotę sięgnąć po tak doskonale znany mi "znieczulacz". Nie sięgnęłam.
Chęć udowodnienia sobie, że nie muszę, że są inne sposoby radzenia sobie z emocjami, a nade wszystko chęć zmiany na lepsze mojego życia przeważyła nad głodziskiem.
Tomoe, nawet trzeźwi ludzie wiedzą doskonale, że najłatwiej jest olać! Nie zawracać sobie głowy, nie komplikować sobie życia, czyli po prostu poddać się, podleźć pod poprzeczkę, skoro nie ma pewności, że uda się ją przeskoczyć...
Do tej pory "olewałam" wszystko alkoholem. Teraz nie chcę tego robić. Teraz zdecydowałam, że nie zrezygnuję z opieki nad dziećmi tylko dlatego, że jestem alkoholiczką. Za wcześnie dla mnie? Być może...
Ale ja się czuję na siłach podjęcia tej pracy. A dodatkowo liczę na to, że taka "dziecioterapia" pomoże mi w oswojeniu własnej choroby.
Bo nie o pieniądze tu chodzi! Wynagrodzenie, nawet jak na kryzys gospodarczy, jest śmieszne... Chcę coś tym dzieciom dać z siebie i równocześnie wiem, że kontakt z nimi może i mnie coś dobrego przynieść.
Myślisz, że trzeźwa niańka ćmiąca pety przy maluchach, sadzająca je na siłę przed bajką na DVD i michą pełną kukurydzianych chrupek, jest lepsza od trzeźwiejącej niańki? Że trzeźwa niańka godzinami wisząca na telefonie, lakierująca sobie pazury i zamykająca dzieci w łazience, żeby jej nie przeszkadzały w tych czynnościach, lepsza jest od trzeźwiejącej niańki?
Odeszłam od tematu, ale wkurzyło mnie to:
Tomoe napisał/a:
Manipulujesz.

Ani mi w głowie jakieś manipulacje! I nikogo nie zamierzam obwiniać za własne uzależnienie, ani głody alkoholowe! Nawet jeśli zdarzy mi się zapić (co nie daj Boże!) to też doliczę to do własnego rachunku.
Napisałam szczerze, jak czułam się po przeczytaniu krytycznych postów i tyle!

Tomoe - Czw 01 Lip, 2010 08:03

Urszula napisał/a:
są inne sposoby radzenia sobie z emocjami


Są. Znasz i stosujesz te sposoby? Jakie sposoby radzenia sobie z emocjami stosujesz?

Tomoe - Czw 01 Lip, 2010 08:15

Artek, od wtorku milczysz. Odezwij się.
Urszula - Czw 01 Lip, 2010 18:48

Tomoe napisał/a:
Są. Znasz i stosujesz te sposoby? Jakie sposoby radzenia sobie z emocjami stosujesz?

Mnie pomagają moje własne, które pewnie Tobie wydadzą się głupie, niemniej w moim przypadku przynoszą pożądany efekt.
M.in. "zajadanie głoda i stresa" zieleniną, lodami i orzechami. Najchętniej w chwilach stresu chrupałabym landrynki, ale boję się o zęby... Co nie oznacza, że od czasu do czasu nie kupuję paczki landynek i nie pożeram jej w błyskawicznym tempie.
Dobrze robi mi zmęczenie fizyczne przy pracach, które lubię: np. koszenie trawnika, wyrywanie chwaściorów z rabatek i grządek, okopywanie drzewek i krzewów (dzięki temu mam pięknie utrzymany przydomowy ogródek, skrzynki kwiatowe i doniczki w chałupie).
Fajnie byłoby wybrać się gdzieś na rowerze. Lubię ruch na świeżym powietrzu, ale poprzednie rowery mi zakosili, a spacerek po wybetonowanych ulicach "cóś-jakoś za bardzo" mnie nie pociąga. Przeludnione miejskie parki z placami zabaw też... Za to latem mogę sobie usiąść na drewnianych schodach, zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że łażę po lesie. Zapach świerków i cisów, które kilka lat temu zasadziłam obok chatynki, dają mi to złudzenie.
W dzień, kiedy jestem sama w domu i nikomu to nie przeszkadza, siadam do pianinka i łupię w klawisze dopóki łapy mnie nie rozbolą. Jeśli nie mogę sobie na to pozwolić (bo złe myśli dopadają mnie i w nocy), biorę naprzemiennie zimy i ciepły prysznic, owijam się w szmatkę i kładę do łóżka z knigą.
Ze względu na słaby wzrok nie powinnam tego czynić, ale książka (nawet kilkakrotnie przeczytana) odciąga moje myśli od przykrych rzeczy. Nie zawsze są to "ambitne dzieła"! Uwielbiam czytać kryminały i jeśli uda mi się gdzieś dorwać takowy, wcale nie szkoda mi "jałowienia" czasu. Im głupszy kryminał, tym lepiej! I zawsze zaczynam czytać od końca, a przy czytaniu pogryzam orzeszki...
Dobrze robi mi również modlitwa. Takie wyżalenie się Panu Bogu na siebie. Z tym, że nie udaję się w tym celu do kościoła, czy kaplicy, nie klękam, rąk nie składam, nie odklepuję różańców, ani nie odczytuję ułożonych przez kogoś modlitw. Po prostu przy różnych domowych czynnościach gadam sobie do Bozi...
Najfajniejszę rzeczą jest kontakt z wnuczkami. Przy nich zapominam nie tylko o uzależnieniu, ale i o całym świecie! Niestety, wnuczki nie zawsze są pod ręką.
"Telefon do przyjaciela" nie wchodzi w rachubę, bo w dalszym ciągu boję się ludzi.
Co jeszcze? Muzyka, muzyka, muzyka... Różne jej rodzaje: od klasyki, przez jazz, aż po tzw. poezję śpiewaną. Nie lubię zbyt nowoczesnej i agresywnej (nie rozumiem jej), ale zdarza się mi czasem posłuchać rap'u, lub pośmiać się przy polskim disco-polo.
Głupie te moje sposoby na stresa? Z pewnością. Szczególnie landynki i kryminały.
Moja terapka Marta zaleca mi wczytywanie się w zalecenia dla trzeźwików, odmawianie różnych litanii, medytacje, rozważania i inne takie tam różne różności.
Próbowałam.
Podobnie, jak próbuję teraz z mitingami AA.
Byłam dopiero na trzecim, więc nie wiem, czy tam się "przyjmę". Zachwycona nie jestem. W przyszłym tygodniu też pójdę. Pójdę, bo chcę zrobić wszystko, co tylko możliwe, żeby trzeźwieć i radzić sobie z miotającymi mną negatywnymi emocjami.
Ale może Ty, Tomoe, podrzucisz mi jeszcze jakieś inne pomysły?
Będę bardzo wdzięczna.

pterodaktyll - Czw 01 Lip, 2010 21:43

A gdzież to autor tego wątku. Czyżby rozpoczynał następną próbę??? :mysli:
Tomoe - Pią 02 Lip, 2010 08:39

Urszula napisał/a:

Ale może Ty, Tomoe, podrzucisz mi jeszcze jakieś inne pomysły?


Tak, chętnie.
Mój pomysł na twoje trzeźwienie jest taki:

Przestań traktować obie swoje terapeutki i przestań traktować mityngi AA jak sklepy samoobsługowe, do których na chwilkę wpadasz, rozglądasz się po półkach, bierzesz z półek tylko to, co ci pasuje, a resztę zostawiasz.
:)

I mam jeszcze jeden pomysł: Ze swoich dwóch terapeutek wybierz jedną. I koniecznie wybierz tą, która ci mniej pasuje.

yuraa - Pią 02 Lip, 2010 09:36

Artek :krzyk:
rufio - Pią 02 Lip, 2010 09:38

Wakacje :mgreen:
ZbOlo - Pią 02 Lip, 2010 11:15

pterodaktyll napisał/a:
Czyżby rozpoczynał następną próbę??? :mysli:

...oby nie... :(

pterodaktyll - Pią 02 Lip, 2010 12:30

ZbOlo napisał/a:
.oby nie..

Czarno to widzę.... :bezradny:

kiwi - Pią 02 Lip, 2010 12:59

Wpadlam dopiero po pracy do domu,i od razu sprawdzam co napisal Artek.....a tu nic....
Tja,co tu myslec mam ? Widze tez to czarno !
Kiwi

Tomoe - Pią 02 Lip, 2010 13:24

Jeśli jest tak, jak przypuszczamy, że Artkowe niedzielne upicie się przerodziło się w ciąg alkoholowy, to byłby to kolejny żywy dowód na to, że alkoholik po wprowadzeniu pierwszej dawki alkoholu do organizmu nie jest w stanie sam włączyć sobie hamulca, bo traci kontrolę nad piciem...

A jeśli kogoś z alkoholików to dziwi, smuci, rozczarowuje lub szokuje - niech się sam napije i poeksperymentuje na własnym żywym organizmie.
Ja już nie chcę przeprowadzać takich eksperymentów na sobie. :uoee:

pterodaktyll - Pią 02 Lip, 2010 13:28

Tomoe napisał/a:
jeśli kogoś z alkoholików to dziwi, smuci, rozczarowuje lub szokuje - niech się sam napije i poeksperymentuje na własnym żywym organizmie.
g45g21 g45g21
Tomoe - Pią 02 Lip, 2010 13:41

"Dziś się napijemy, jutro trzeźwiejemy" - co, Ptero? ;)

A figa z makiem! :nie:
To za cholerę tak nie działa! :nie:

pterodaktyll - Pią 02 Lip, 2010 13:44

Tomoe napisał/a:
To za cholerę tak nie działa!

Ja o tym wiem, Ty o tym wiesz i jeszcze parę osób o tym wie. Niestety potwierdza się stara prawda, że jak nie pie*****esz nosem o glebę, to ni cholery tego nie zrozumiesz, więc duup o glebę a potem "o Jezuuu" :lol2:

Tomoe - Pią 02 Lip, 2010 13:46

... i niektóre Wańki-wstańki tak se ćwiczą aż do usr***j śmierci.
Urszula - Pią 02 Lip, 2010 13:47

Artek, też się martwię o Ciebie...
Mam nadzieję, że nie odzywasz się do nas, bo brak Ci czasu, komp się zawiesił, albo wystąpiły jeszcze inne przeszkody w pojawieniu się na forum, niekoniecznie związane z alko.
Dzisiaj chyba miałeś rozpoczać terapię?
Wstawaj na nogi, chłopie!
I odezwij się!!!

pterodaktyll - Pią 02 Lip, 2010 13:49

Cytat:
... i niektóre Wańki-wstańki tak se ćwiczą aż do usr***j śmierci.

Wiesz, ja już zacząłem przechodzić nad tym do porządku dziennego. W końcu jak mawiają, jak kto se spieprzy swoje życie, takie będzie miał. Ich problem a nie mój...... :mgreen:

kiwi - Pią 02 Lip, 2010 13:52

Nie ma dwoch zdan,najwazniejsze to jest to zebym Ja byla trzezwa !!!!
ja juz z tym cholernym alk.nie chce nic eksperymentowac......tak jak teraz jest ,nie jest u mnie zle.Kazdy z nas musial dla siebie znalesc SWOJA trzezwa droge,ja rowniez.
A Artek albo sie odnajdzie...albo nie,na dwoje babka wrozyla !!!
Ja mam dzisiaj dysfunkcje systemu motywacyjnego.....i dobrze mi z tym.
Smieszne okreslenie.
Kiwi

Tomoe - Pią 02 Lip, 2010 13:59

To dobrze, że cię to określenie śmieszy. Bo to taki żarcik. :)
pterodaktyll - Pią 02 Lip, 2010 13:59

kiwi napisał/a:
mam dzisiaj dysfunkcje systemu motywacyjnego.....i dobrze mi z tym.

To zupełnie tak jak ja......dzień taki czy co??? :lol2:

Tomoe - Pią 02 Lip, 2010 14:05

Wy macie dziś - a ja mam cały czas. :rotfl:
kiwi - Pią 02 Lip, 2010 14:18

Tomoe,hallo !!!! Jestes tam...to dobrze !!!! Ja mam pytanie,moze Ty i inni mi to wytlumaczycie.Juz sie Yuraa pytalam.....ale on gdzies w cieniu sobie odpoczywa !!!!
Yuraa tak napisal :
Wiem sporo o alkoholizmie.
Ale co ja wiem o trzezwieniu ???
O alkoholizmie wiem tez dosc duzo,a o trzezwieniu ....to nie chodzi o dolegliwosci zwiazane z odstawieniem alk.? To ma jakis glebszy sens ?! Albo ?
Artkowi tez sie to wytlumaczenie przyda....mysle.
Kiwi

Tomoe - Pią 02 Lip, 2010 14:20

Myślę, że jak przyjdzie Yuraa, to sam ci wytłumaczy, co miał na myśli. :)
Urszula - Pią 02 Lip, 2010 16:46

Tomoe napisał/a:
I mam jeszcze jeden pomysł: Ze swoich dwóch terapeutek wybierz jedną

Tomoe, naprawdę uważasz, że robienie sobie na złość
Tomoe napisał/a:
wybierz tą, która ci mniej pasuje.
odgoni deprechę i stresa?
Narazie nie zamierzam wybierać żadnej z nich, bo nawet nie wiem, która mi "bardziej pasuje"...
Marta jest poukładana, konkretna, rozmodlona, trochę nudna, spotkania z nią nie bolą, ale też nie prowokują mnie do specjalnego wysiłku w pracy nad sobą. Jak najbardziej mi to pasi!
Spotkania z Kaśką bolą!!! Potrafi być złośliwa, uszczypnąć boleśnie i przez to zmusić do wielu przemyśleń i zmiany zachowań.
Marta za dobrą monetę przyjmuje wszystko, co mówię, nie szuka "drugiego dna", bo zakłada, że przychodząc po pomoc wiem, co gadam i wywnętrzam się zupełnie szczerze.
Kaśka nie ma zaufania do tego, co tam jej gadam. Tzn. wierzy, że w danym momencie jestem szczera, ale dotąd we mnie grzebie, aż to drugie dno znajdzie.
Z Martą rozmawia mi się miło i przyjemnie na temat 12 kroków, potędze pomocy Opatrzności, itd. Zgadzam się zawsze z tym, co mi chce przekazać i po wyjściu od Marty czuję się podbudowana duchowo. Dodaje mi nadziei na uporanie się z problemem alko, dodaje mi wiary w to, że mogę trzeźwieć bez względu na przeszłość i własne, osobiste przywary.
Rozmów z Kaśką zawsze z lekka się obawiam. Prowokuje do dyskusji, stawia tezy sprzeczne z moimi dotychczasowymi przekonaniami i... nie zawsze jest miła. Po rozmowie z Kaśką "zbudowana duchowo" bywam rzadko. Raczej naładowana buntem i energią do działania. Co nie wyklucza tego, że wszczepia we mnie optymizm potrzebny do tego działania.
I jedną, i drugą terapkę zdążyłam polubić.
Przy Marcie już nie czuję się spięta i nie odczuwam już takich oporów jak przy pierwszym spotkaniu.
Przy Kaśce często bywam wściekła! Podejrzewam, że jest czarownicą i widzi mnie na wylot, a to nie jest zbyt przyjemnym uczuciem.
Zrezygnować z Marty? Nie chcę. Jest takim plasterkiem kojącym rany i pomagającym wygrzebać się z g***.
Zrezygnować z Kaśki? Też nie chcę. Świadomość, że mogę do niej zadzwonić o każdej porze dnia i nocy po pomoc, jest dla mnie bardzo ważna.
A może powinnam zrezygnować z obu i oprzeć trzeźwienie wyłącznie na mitingach AA?

Wiedźma - Pią 02 Lip, 2010 17:35

Ja stawiam na Kaśkę! :okok:
Wiedźma - Pią 02 Lip, 2010 17:37

Tylko nie rozumiem, dlaczego ta rozmowa toczy się w wątku Arka :?
Borus - Pią 02 Lip, 2010 18:08

Wiedźma napisał/a:
Ja stawiam na Kaśkę! :okok:
...ja też, bezapelacyjnie :tak:
Urszula - Pią 02 Lip, 2010 19:17

Wiedźma napisał/a:
Ja stawiam na Kaśkę!

Ja na obie.
Jedna inna, druga inna - jak ogień i woda. Nie mogę się zdecydować, czy wolę podtopić, czy podpalić to moje choróbsko.
Czytam, analizuję, "przemyśliwam" wszelkie wskazówki dla świeżych trzeźwików, dla byłych alko i chcących się wyrwać ze szponów nałogu. Czytam wszystkie wypowiedzi na tym forum, dostałam dodatkowe bumagi tak od Kaśki, jak i od Marty, i jestem trochę skołowana.
Marcie ufam. Widzę, że chce mnie prowadzić dokładnie tą samą drogą, jaką wyszli na prostą inni alkoholicy. Skoro innym się udało, mnie też powinno się udać, no nie?
Modlitwa, medytacje, wyciszenie, rachunek sumienia, pokuta, zadośćuczynienie, pokora i zgoda na wszystko (oprócz zapicia!) - to rzeczy, o których właśnie teraz marzę.
Kaśkę polubiłam od pierwszego wejrzenia, ale nie jestem pewna, czy nie przeprowadza na mnie jakiegoś swojego kolejnego eksperymentu! Dłubie we mnie jak rzeźbiarz w glinie, podpuszcza do niekonwencjonalnych zachowań, a potem wali pałą przez łeb, kiedy zbaczam z kursu.
Ani Marcie nie przyznałam się do spotkań z Kaśką, ani Kaśce do spotkań z Martą. Boję się, że mogą uznać, iż skoro mam (tak czy tak) bezpłatną pomoc terapeutyczną, to któraś z nich wysilać się już nie musi i w pewnym momencie obie mnie odstawią.
A one obie są mi teraz bardzo potrzebne!

Urszula - Pią 02 Lip, 2010 19:21

Wiedźma napisał/a:
Tylko nie rozumiem, dlaczego ta rozmowa toczy się w wątku Arka

Aaaa, tak po prostu wyszło, Wiedźmo...
Plączą się te wątki, bo i Artek, i ja usiłujemy trzeźwieć.

Wiedźma - Pią 02 Lip, 2010 20:13

Urszula napisał/a:
Artek, i ja usiłujemy trzeźwieć.

Artek chyba już przestał usiłować... :/

Flandria - Pią 02 Lip, 2010 21:24

Wiedźma napisał/a:
Artek chyba już przestał usiłować...


co to za czarnowidztwo :baba:

na razie się nie odzywa i to znaczy tyle, że się nie odzywa ! :mgreen:
jak się odezwie to będzie wiadomo co i jak :)

Urszula - Sob 03 Lip, 2010 18:13

Wiedźma napisał/a:
Artek chyba już przestał usiłować...

"A pypeć Tobie na jęzor!!!" - jak mawiał jeden z moich ukochanych nauczycieli, kiedy ktoś nie zjawiał się na ćwiczeniach i jakiś dowcipniś sugerowal, że "albo wpadł pod tramwaj, albo leczy kaca"...
Artek teraz nie ma czasu klikać w klawiaturę, bo albo pojechał z Bóstwem na bazarek, albo macha łopatą przy piachu, albo rozpoczął terapię.
Ja wierzę, że wróci nie tylko na forum, ale i do trzeźwego życia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wiedźma - Sob 03 Lip, 2010 18:52

A założymy się? :|
pterodaktyll - Nie 04 Lip, 2010 22:00

Urszula napisał/a:
i Artek, i ja usiłujemy trzeźwieć.

Mam wrażenie, że już tylko Ty zostałaś Orszulko ;)

ZbOlo - Pon 05 Lip, 2010 07:18

Urszula napisał/a:
Ja wierzę, że wróci nie tylko na forum, ale i do trzeźwego życia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

...wiara ginie ostatnia... dlatego wierzyć trzeba...

Tomoe - Pon 05 Lip, 2010 07:36

Urszula napisał/a:

Ani Marcie nie przyznałam się do spotkań z Kaśką, ani Kaśce do spotkań z Martą.


I jak się z tym czujesz?



Podstawą trzeźwienia jest uczciwość.
Bezwzględna uczciwość.
Jest o tym mowa w piątym rozdziale książki "Anonimowi Alkoholicy" pt. "Jak to działa", który w Polsce jest czytany jako stały fragment na poczatku każdego mityngu AA.

To, że alkoholizm jest chorobą zakłamania i że swoje trzeżwienie trzeba oprzeć na uczciwości, tłumaczyłam ci już, gdy była na forum mowa o tym, że nie przyznałaś się do alkoholizmu rodzicom dziewczynek, którymi się opiekujesz.

Dopóki będziesz powielała zakłamane schematy swoich zachowań z okresu picia - masz, niestety, niewielkie szanse na osiągnięcie trwałej trzeźwości.
A szkoda by cię było, dziewczyno. :)

Tomoe - Pon 05 Lip, 2010 07:38

Flandra napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Artek chyba już przestał usiłować...

co to za czarnowidztwo :baba:


Żadne czarnowidztwo.
Po prostu realizm.

milutka - Pon 05 Lip, 2010 14:31

Wiedźma napisał/a:
Artek chyba już przestał usiłować... :/
jeśli tak to my nic na to nie możemy poradzić :| ....jedynie czekać ,że szybko się pozbiera i metodą prób i błędów zacznie dalej trzeźwieć i dążyć do lepszego jutra dla siebie i rodziny ;)
Urszula - Pon 05 Lip, 2010 14:37

Tomoe napisał/a:
Urszula napisał/a:
Ani Marcie nie przyznałam się do spotkań z Kaśką, ani Kaśce do spotkań z Martą.

Tomoe napisał/a:
I jak się z tym czujesz?

Prawdę powiedziawszy, do d***.
Nie raz miałam ochotę im o tym powiedzieć, ale strach przed tym, że któraś powie "a to sobie chodź do tej drugiej", przeważył.
Tomoe napisał/a:
że swoje trzeżwienie trzeba oprzeć na uczciwości, tłumaczyłam ci już, gdy była na forum mowa o tym, że nie przyznałaś się do alkoholizmu rodzicom dziewczynek, którymi się opiekujesz.

To też ze strachu, że jak się przyznam, to wtedy kicha!!! Alkoholiczkę mieliby zatrudnić?
Jeśli zapytaliby mnie o uzależnienia, to co innego. Nie zapytali. A bywają sytuacje, w których lepiej całej prawdy na wierzch nie wywalać...

Tomoe - Pon 05 Lip, 2010 14:44

"Jedyną rzeczą, której powinniśmy się bać, jest strach."
(Winston Churchill)

Pozdrawiam Cię serdecznie :)

Urszula - Pon 05 Lip, 2010 14:47

Wiedźma napisał/a:
A założymy się?

Jeśli idzie o Artka? Nie!
Mogłoby mu to pecha pecha przynieść.
A ja naprawdę chcę za parę dni przeczytać post od niego w stylu: upadłem, ale się pozbierałem, wyciągnąlem lekcję i teraz już może być tylko lepiej.

Tomoe - Pon 05 Lip, 2010 14:52

Urszula, proponuję ci powrót do któregoś z twoich tematów i skoncentrowanie się na twoim trzeźwieniu.

Za Artka pewnie wszyscy będziemy trzymać kciuki. Ja w każdym razie będę. I podobnie jak ty, mam nadzieję, że Artek wyprostuje swoje ścieżki.
Szkoda mi czasem, że niektórzy alkoholicy muszą sobie jeszcze długo poleżeć twarzą w kałuży, zanim zacznie docierać do nich prawda o ich położeniu. :bezradny:

Ale cóż - tak to już jest w tej naszej chorobie. :)

Urszula - Pon 05 Lip, 2010 14:55

pterodaktyll napisał/a:
Mam wrażenie, że już tylko Ty zostałaś Orszulko

:beczy: :beczy: :beczy:
Zdążyłam Artka polubić! I z uwagą śledziłam jego zmagania z bóstwem i piachem. Ale on wróci! Przecież poszedł na terapię, no nie?

rufio - Pon 05 Lip, 2010 14:58

Zacznij myslec o Sobie - tu trzeba byc zawzietym egoista - szczegółnie na poczatku - rozwolnienie nie sprzyja skupieniu .
Urszula - Pon 05 Lip, 2010 14:59

Tomoe napisał/a:
"Jedyną rzeczą, której powinniśmy się bać, jest strach."

Jedyną?!
Tomoe, ja właśnie cały czas żyję w strachu przed strachem i tym bardziej te moje strachy olbrzymieją.

Urszula - Pon 05 Lip, 2010 15:06

rufio napisał/a:
Zacznij myslec o Sobie

A co ja innego robię?
Przecież cały czas głównie o sobie myślę i ryję we własnych odczuciach jak kret.

Urszula - Pon 05 Lip, 2010 15:08

Tomoe napisał/a:
Urszula, proponuję ci powrót do któregoś z twoich tematów i skoncentrowanie się na twoim trzeźwieniu.

O.K., Tomoe!
Właśnie zamierzałam napisać parę słów w temacie "Sen Urszuli". Przenoszę się do tamteko wątku.

Małgoś - Pon 05 Lip, 2010 15:15

Tomoe napisał/a:
Szkoda mi czasem, że niektórzy alkoholicy muszą sobie jeszcze długo poleżeć twarzą w kałuży, zanim zacznie docierać do nich prawda o ich położeniu.


rufio napisał/a:
tu trzeba byc zawzietym egoista - szczegółnie na poczatku - rozwolnienie nie sprzyja skupieniu


Kurcze, uwielbiam fajne aforyzmy ale na tym forum jest ich zatrzęsienie... :lol:
chyba zacznę gdzieś to wszystko kopiować i składować... :mgreen:

Urszula - Pon 05 Lip, 2010 17:05

rufio napisał/a:
rozwolnienie nie sprzyja skupieniu .

Rozwolnienie nawet kichaniu nie sprzyja!
Ponoć pewnien lekarz przeziębionym pacjentom przepisywał środki przeczyszcząjące ze słowami: "- Pan se to zażyj, pan se odczekaj jakąś godzinkę, a potem spróbuj se pan zakaszleć!".

Flandria - Pon 05 Lip, 2010 17:12

Tomoe napisał/a:
"Jedyną rzeczą, której powinniśmy się bać, jest strach."
(Winston Churchill)


:)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group