To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Pomóżcie mi odejść

Zaczynajaca_od_nowa - Sob 24 Mar, 2018 14:03
Temat postu: Pomóżcie mi odejść
Witam wszystkich serdecznie.
Jakieś parę lat temu czytałam to forum, myślałam wtedy o odejściu od alkoholika.. Ale zostałam, wydawało się że jest w miarę lepiej, to znaczy raz lepiej, raz gorzej ale w miarę było ok. Tak na prawdę to życie z alkoholikiem nigdy nie jest na prawdę szczęśliwe. Zawsze jest stres ze znów zapije.
Po raz kolejny mnie rozczarował, musiałam wyjechać z powodów rodzinnych a on w tym czasie zapil, zwolnili go z pracy i zdałam sobie sprawę że nie mogę już tak dłużej, nie mogę być z człowiekiem któremu nigdy nie mogę zaufac.
Proszę pomóżcie mi odejść, nie chce znowu zmienić decyzji. Jest mi trudno bo on jest bardzo dobrym człowiekiem. Przez nasze wspólne dziesięć lat ja nigdy nie usłyszałam złego słowa od niego, zawsze mi we wszystkim pomaga. Jak jesteśmy razem to nie pije, ale przecież nie mogę być przy nim cały czas. Proszę napiszcie mi wasze historie, że udało wam się odejść i być szczęśliwe...

olga - Sob 24 Mar, 2018 14:15

Witaj :)
Życzę żebyś rzeczywiście zaczęła od nowa
Poczytaj moją historię "była żona alkoholika"

pietruszka - Sob 24 Mar, 2018 14:21

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
roszę pomóżcie mi odejść, nie chce znowu zmienić decyzji.

Widzisz, cały ambaras polega na tym, że ę decyzję musisz podjąć sama. Tu nie można przerzucić odpowiedzialności na kogoś innego, bo to ty poniesiesz konsekwencje swoich decyzji: czy to pozostania czy to odejścia.

Wiem jedno... kiedyś na innym forum nosiłam nick decyzja, a że nick nieco zobowiązuje... poczytałam sporo o podejmowaniu decyzji, procesach decyzyjnych, itd. A z tym, to sporo koalek ma problemy. Albo odciągamy decyzje w nieskończoność, albo podejmujemy je pod wpływem emocji, nagłego impulsu. Do podjęcia jakiegokolwiek wyboru trzeba mieć sporo informacji i wiedzy, jeśli chce się chociaż zminimalizować trochę ryzyko podjęcia złej decyzji. Ja sobie kiedyś wyznaczyłam termin podjęcia takiej ważnej decyzji. To był rok, ale nie był to rok bezczynny- to był rok terapii, zdobywania intensywnego wiedzy, rok zdobywania też wiedzy o sobie, o swoich potrzebach... No, ale mój partner obok też trzeźwiał, terapeutyzował się, więc też sytuacja się zmieniała.

No i często zdarza się, że decyzje wcale nie muszą być ostateczne...Czasem ludzie schodza się, czasem po jakimś czasie rzchodzą, gdy wydawałoby się, że będzie ok.
Owszem, zwykle tu trudniej, bo to decyzje rozkladają się czasem na dwoje... ae życie bywa bardziej elastyczne i kolorowe niż się to widzi w przystępie rozpaczy i konkretnej degrengolady..

Linka - Sob 24 Mar, 2018 15:27

Witaj Zaczynająca.
Moja historia, tak jak i wiele innych jest na tym forum.
Pytań mam wiele, choćby takie, czy jesteście małżeństwem, czy macie dzieci, wspólny dom, czy mieszkanie.
I jedno najważniejsze: co zrobiłaś dla siebie od momentu, kiedy czytałaś nasze forum, czy byłaś na terapii, chodziłaś na Al- anon ?
Czy Twój alkoholik przyznaje się do problemu, czy się leczy ?
Samo odejście, to mało. Trzeba wielu zmian w Tobie, byś mogła żyć pełnią życia.

Zaczynajaca_od_nowa - Sob 24 Mar, 2018 15:39

Olga przeczytałam twój cały wątek. Dużo przeszlaś ale cieszę się że już jesteś szczęśliwa. Myślę ze bardzo do siebie podobne jesteśmy. Ja tez zawsze dbam bardziej o swoją rodzinę niż o siebie, ja zawsze jestem na drugim miejscu. Zresztą z moim alko związałam się też żeby mu pomóc, pił bo go dziewczyna zostawiła, a zostawiła go bo pił. Więc skoro on taki biedny, nieszczęśliwy to jak się nim zaopiekuję to przestanie pić. Wtedy jeszcze nie znałam tej choroby i tak mi sie wydawało że jak mu dam dużo miłości to on pił nie będzie. Fakt że bardzo się zmienił ale niestety nie jest tak jak być powinno.
Łatwiej było by mi odejść od niego gdyby mnie źle traktował. Ja wiem że jest bardzo dobrym człowiekiem, tak troskliwie i kochanego człowieka nigdy nie znajdę, tylko ten jego alkoholizm marnuje jemu i mnie życie. Mam do niego olbrzymi żal że w wieku 40 lat musze zaczynać wszystko od nowa. Ciężko mi z tym...

Zaczynajaca_od_nowa - Sob 24 Mar, 2018 15:48

Witaj Linka
Odpowiadam na twoje pytania. Nie jesteśmy małżeństwem chociaż jesteśmy już ze sobą 10 lat, dzieci nie mamy bo mieć nie możemy chociaż bardzo byśmy chcieli. Mamy wspólne mieszkanie, które albo sprzedamy albo on zostawi sobie. Moja rodzina mieszka daleko stąd więc ja tutaj nie zostanę bo tutaj miałam tylko jego i jego rodzinę. Mam do niego duży żal że musze zaczynać przez niego wszystko na nowo..
Do problemu sie przyznaje ale wiem że ma za mało silnej woli żeby cokolwiek zmienić. Myślę że jest w stanie teraz nie pić żebym tylko do niego wróciła ale upłynie trochę czasu i wszystko wróci do normy.

pterodaktyll - Sob 24 Mar, 2018 16:14

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Mam do niego olbrzymi żal że w wieku 40 lat musze zaczynać wszystko od nowa.

Sorry, ale Ty nic nie musisz. Albo chcesz zacząć nowy rozdział w swoim, dość krótkim zresztą, życiu, albo nie..........
Koniec jest zarazem początkiem nowego. Utyskiwanie i próżne żale nie są najlepszym początkiem nowego rozdania...........

Linka - Sob 24 Mar, 2018 16:18

Bez względu na to jaka decyzje podejmiesz, zmiany musisz zacząć od siebie.
To może być terapia, albo Al-anon.
To w Tobie tkwi problem, skoro związałeś się z człowiekiem, o którym wiedziałaś, ze pije..
Nie wiń go teraz za wszystko, to Ty podjęłaś taka decyzję.
Alkoholizmu nie leczy się miłością. Skoro to już wiesz, czas zacząć działać.

Zaczynajaca_od_nowa - Sob 24 Mar, 2018 16:57

Związałam się z nim bo wierzyłam że się zmieni, zresztą tak obiecywał. Nigdy wcześniej nie znałam nikogo uzależnionego od alkoholu, nie znałam tej choroby więc wierzyłam że jak będzie chciał to się zmieni
olga - Sob 24 Mar, 2018 17:09

Cytat:
Mam do niego olbrzymi żal że w wieku 40 lat musze zaczynać wszystko od nowa. Ciężko mi z tym...

Miałam 41 jak się rozwodzilam, 42 jak się ostatecznie pożegnałam...tak, że za późno nie jest, jeszcze wiele przed Tobą

staszek - Sob 24 Mar, 2018 17:15

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Związałam się z nim bo wierzyłam że się zmieni, zresztą tak obiecywał.

Witaj.
A nie obiecywał,że już ostatni raz pije dzisiaj,albo że wcale nie będzie pił.
Bo Ja tak obiecywałem.Powiem tak konsekwencja mojej Żony dała mi kopa
do roboty coś ze sobą.Ale Ja chciałem. :) Staszek alkoholik. :)

Zaczynajaca_od_nowa - Sob 24 Mar, 2018 17:22

Staszek pewnie że obiecywał i znów obiecuje. Mówi że zrobi wszystko żebym tylko z nim została. Myślę że na terapię by poszedł jakbym tylko powiedziała że zostanę. Ale obawiam się że przyjdzie lato, urlopy, rodzina i on nie będzie potrafił przyznać się że jest alkoholikiem i nie pije i znów się zacznie.
Jak długo nie pijesz Staszku? I jak w tym żona Ci pomogła.

staszek - Sob 24 Mar, 2018 17:36

Ja nie piję 5 rok.Żona mi w tym pomogła w ten sposób,że postawiła ultimatum:Albo coś ze sobą robisz albo koniec, tzn.rozwód.Jeśli mnie kochasz i dzieci,to będzie tobie zależało i wybierzesz alko,albo Ja.To dało mnie kopa żebym coś z sobą robił.No potem terapia podstawowa i ciągła praca nad sobą.Ale pamiętaj to Ja wybrałem, bo chciałem nie jest to proste przyznać się że jestem alko. :)
Zaczynajaca_od_nowa - Sob 24 Mar, 2018 17:46

No właśnie Staszku sam chciałeś. Myślę że z moim alko jest tak że on chce coś z tym zrobić bo sam jak coś zawali przez alkohol to płacze, przeżywa. Tylko myślę że jest za slaby, zbyt mało silnej woli ma żeby całkiem odmówić sobie alkoholu. Może jeszcze nie spadł na samo dno?? Chciałabym mu pomoc bo tak jak pisałam jest dobrym człowiekiem i serce mi pęka jak to wszystko przeżywa, ale też nIe chce sie znów nim rozczarować.
Tak bardzo ciężkie jest to życie cf2423f

olga - Sob 24 Mar, 2018 18:09

Mój płakał regularnie, prawie co dzień :beba:
Dnem stało się wieko od trumny... tak że nie czekaj na to mityczne dno bo możesz się nie doczekać
Nie rozczulaj się nad nim bo nic w zamian nie dostaniesz. Zatroszcz się o siebie

staszek - Sob 24 Mar, 2018 18:23

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Może jeszcze nie spadł na samo dno?

Tym tokiem myślenia,nie brnij.Ja piłem prowadziłem firmę kasy mi nie brakowało
na nic.Którą prowadzę do dzisiaj.Jak już pisałem,wcześniej Żona też o to walczyła
żebym nie pił.Robiłem to dla niej,żeby zmanipulować, że wszystko mam pod kontrolą.
Przerwy w piciu trwały od 1 roku nawet i do 2,5 roku.Niedługo się cieszyła,bo przyszedł
moment i ponowny ciąg picia. :)

Zaczynajaca_od_nowa - Sob 24 Mar, 2018 18:35

Cieszę się Staszek że Tobie się udało. Pocieszające to jest że są ludzie którzy potrafią żyć bez alkoholu. Chciałabym jak ja odejdę żeby ten mój alko przestał pić i poukładał sobie życie jakoś.
olga - Sob 24 Mar, 2018 18:36

A sobie czego życzysz?
pterodaktyll - Sob 24 Mar, 2018 18:41

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
. Chciałabym jak ja odejdę żeby ten mój alko przestał pić i poukładał sobie życie jakoś.

Najpierw odejdź ..........
Wszystkie robicie ten sam klasyczny błąd, chcecie zmieniać partnera a nie samą siebie.
Zastanów się przez chwilę, co Cię będzie obchodził obcy w końcu facet kiedy już odejdziesz, o ile w ogóle znajdziesz w sobie tyle odwagi.........jakbym własną eks małżonkę słyszał........klasyka gatunku.

staszek - Sob 24 Mar, 2018 18:47

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Chciałabym jak ja odejdę żeby ten mój alko przestał pić

Ty się nie martw o niego,zaczerpnij wiedzy od koleżanek i zadbaj o siebie.
On jak mu będzie zależało na to Tobie,to zrobi wszystko żeby Ćię nie stracić.
Twoja konsekwencja wobec niego może tylko zmotywować do działania,
ale tak jak pisałem,on sam tego musi chcieć.Powodzenia :)

Mała - Sob 24 Mar, 2018 20:11

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
w wieku 40 lat musze zaczynać wszystko od nowa. Ciężko mi z tym...
:shock:
ja w wieku 40 lat rozstałam się z partnerem alkoholikiem. Wyszłam z tego związku razem z 2 małych dzieci. I wiesz co? Dziś - mam fajnego faceta przy sobie i razem mamy 4 dzieci.

Nie myśl o tym, że będzie ciężko, że (itp,itd...) - pomyśl o tym - co możesz zrobić teraz:
pójść na al-anon (super sprawa!)
zająć się własnymi pasjami (masz jakieś? jeśli nie - to ich poszukaj - warto!)
przestać myśleć w kółko i na okrągło o nim - a zacząć realizować siebie...Swoje marzenia, pragnienia - wiecznie odkładane do szuflady "na później", "kiedyś", "nie teraz"...Bo tak samo, jak do tej pory - spędzisz resztę życia, na zastanawianiu się: "co by było gdyby?" i nigdy się tego nie dowiesz :bezradny:
Nie wahaj się, zacznij robić coś dla siebie...Nie patrząc na to, czy partner pije, czy nie...Masz tylko jedno życie. :okok:

Zaczynajaca_od_nowa - Sob 24 Mar, 2018 20:29

Macie rację, po prostu muszę zrobić ten krok i odejść. Najbardziej przeraża mnie to że muszę znowu zaczynać wszystko od zera. Muszę się wyprowadzić z tego miasta, znaleźć nową pracę, wynająć na początek jakiś pokój. Na dodatek mam chorego tatę który praktycznie umiera. Opiekuje się teraz nim i kryje mojego alko bo nie chcę żeby się mama martwilla.To wszystko tak mnie przybija że boję się każdego dnia. Tak ciężkiego okresu w życiu chyba jeszcze nie miałam.
margo - Nie 25 Mar, 2018 00:04

Na 8 postów zdążyłaś 5 razy użyć słowa "muszę" :mysli: a zastanawiałaś się może, czego tak na prawdę CHCESZ? Jak już będziesz wiedziała, czego chcesz, to po prostu to zrób. Życie jest jedno. Nikt nie stoi nad Tobą z bratem i nie zmusza Cię do niczego. Jesteś dorosła. Jesteś panią swojego życia i to Ty podejmujesz decyzję, a nie jakąś zewnętrzna siła, która Cię zmusza do tego, żebyś robiła coś, czego tak na prawdę nie chcesz.

A poza tym, to cześć! :)

Zaczynajaca_od_nowa - Nie 25 Mar, 2018 07:23

Czego ja chcę? Ja chcę żeby mój alko nie pił. Mamy swoje mieszkanie, pracę, on też miał do wczoraj bardzo dobrą. Kocham jego, on też kocha mnie. Ale co z tego że ja tak chce jak na to jego picie nie mam wpływu. Dlatego MUSZĘ odejść. Chyba każda z nas tutaj na tym forum jednak kochała swojego alko a decyzja o odejściu od niego nie była taka prosta. Dlatego wydaje mi sie że słowo muszę jest tutaj odpowiednie bo to co ja chcę jest nieosiągalne
olga - Nie 25 Mar, 2018 07:49

Obawiam się, że możesz mylić miłość ze współuzależnieniem. U alkoholika też ta miłość jest raczej wątpliwej jakości... Alkoholik w okresach niepicia jedzie na poczuciu winy, obieca i zrobi wszystko czego zapragniesz, jest miły, pomocny i kochający...byle tylko nie stracić komfortu picia, zachować ułude, że wszystko jest ok. że nic nie traci....a i tak butelka jest najważniejsza...
Nie masz wrażenia, że jesteś zdradzana? Nie z jakąś inną kobietą a z butelką właśnie

Linka - Nie 25 Mar, 2018 08:03

Ja dla swojego męża byłam raz diabłem, a raz aniołem.
Ani ten obraz, ani ten prawdziwy nie był.
A dla mnie oznaczało to wieczna huśtawkę.
A miłość.......z czasem zostaje tylko ta do butelki.

Mała - Nie 25 Mar, 2018 08:29

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Czego ja chcę? Ja chcę żeby mój alko nie pił.
A czego chcesz dla siebie? Czy wiesz, że jeśli tak ustawicznie przestaniesz się nim zajmować, a zaczniesz sobą - jemu to też może dać do myślenia? I jest szansa, że wtedy coś do niego dotrze? Że kiedy skończy mu się tzw."komfort picia", skończy się Twoje dbanie o niego, pilnowanie jego, skończą mu się wymówki - "nie piję, bo ona mnie pilnuje" i wtedy, być może, zaliczy wreszcie dno, od którego będzie mógł się odbić...
Byłam kiedyś w podobnej sytuacji, jak Ty teraz...I dziś się cieszę, ze wtedy się rozeszliśmy, choć kosztowało mnie to wtedy masę nerw i byłam cieniem samej siebie... :pocieszacz:
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Macie rację, po prostu muszę zrobić ten krok i odejść
Nikt tu nie każe Ci odejść. My tylko pokazujemy Ci - jak było na naszych przykładach...
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Najbardziej przeraża mnie to że muszę znowu zaczynać wszystko od zera
Masz prawo do tego strachu. Ale chciałabym, żebyś wiedziała - że my to też przerabialiśmy :) Nie jesteś sama ze swoim strachem :pocieszacz: I wiesz co? On kiedyś minie :mgreen: I tylko od Ciebie zależy - kiedy. Kiedy zaczniesz działać :buzki:
Zaczynajaca_od_nowa - Nie 25 Mar, 2018 08:52

Dziewczyny z tą miłością to tak też nie do końca. Nigdy mi żadnej krzywdy nie zrobił ani złego słowa nie powiedział. Dla mnie jest bardzo dobry. Jak jesteśmy razem to nie pije. Teraz musiałam wyjechać na miesiąc i w tym czasie zapil i stracił pracę.
Pewnie to brzmi jakbym go tłumaczyła, ale ja po prostu nigdy nie czułam że ta butelka jest ważniejsza ode mnie. Myślę że najpierw jestem ja a butelka zaraz za mną.

olga - Nie 25 Mar, 2018 08:58

Jego picie nie jest Twoją krzywdą?

Mój też nigdy nie był agresywny, nigdy na mnie ręki nie podniósł, nigdy nie wszczynal awantur, nie ubliżał, nie szukał winy we mnie, był cichy i potulny jak baranek...tylko skąd u mnie depresje, nerwice?

AnnaEwa - Nie 25 Mar, 2018 09:10

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Jak jesteśmy razem to nie pije. Teraz musiałam wyjechać na miesiąc i w tym czasie zapil i stracił pracę.

A czy nie jest tak, że jesteś dla niego trochę jakąś protezą? Gdy Ciebie nie ma, sięga po inną protezę... Protezy się nie kocha, ale się jej potrzebuje, więc się o nią dba. Do pewnego etapu.
To jest strasznie miłe i ekscytujące ratować komuś życie i być dla kogoś całym, no prawie, światem ;) , ale... to jest też zabieranie komuś życia, i życie czyimś, zamiast własnym.
Tu w ogóle jest kilka ważnych "ale": alkoholizm często maskuje inne, głębsze problemy i krzywdy, z którymi sobie nie radzimy - a które nadają się do rozwiązania, a nie do maskowania. Zasłanianie się przed problemem związkiem z drugim człowiekiem jest nie fair wobec tego człowieka, ale jest też szkodliwe dla nas samych.
Drugim "ale" jest to, że alkoholizm nie stoi w miejscu, on postępuje, jak to choroba. I będzie gorzej.
Mówisz, że go kochasz - no więc: nie pomagasz mu, wspierając jego chorobę.
Nie wiem, czy musisz koniecznie zaraz-teraz, z przytupem odchodzić. Nie wiem w ogóle, co, i czy coś musisz. Ja zaczęłabym od terapii, żeby zdobyć potrzebną wiedzę i zwyczajnie się wzmocnić przed jakąś decyzją, żeby nie podejmować decyzji histerycznie i nie wycofywać się z niej za dwa tygodnie. Zadbałabym też o pewien dystans, niejako urlop od takiego bardzo ścisłego związku, żeby sobie w głowie poustawiać różne MOJE drobiazgi, a nie te wspólne.

Zaczynajaca_od_nowa - Nie 25 Mar, 2018 12:08

Macie rację, pewnie muszę iść na terapię, wszystko sobie jakoś w głowie poukładać. Muszę zacząć od siebie. Teraz wyjeżdżam opiekować się tatą, na terapię pójdę jak wrócę. On zostaje tutaj, ja będę tam, nabiore do tego wszystkiego dystansu. Szkoda mi go bo nie umie sobie z tym wszystkim poradzić, po raz kolejny widzę jak się meczy. Ale na to nie mam wpływu.
Klara - Nie 25 Mar, 2018 12:24

Witaj Zaczynająca :)
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
na terapię pójdę jak wrócę

Uwierzyłabym, że pójdziesz, gdybyś zgłosiła się do Ośrodka już teraz i umówiła się na pierwsze spotkanie w terminie, gdy będziesz na miejscu.
Bardzo możliwe, że byłby to czas zbieżny z możliwościami Ośrodka, bo nie jest tak, że nieustannie czeka tam wolne miejsce. Czasami terminy są dość odległe a każdy dzień zwłoki działa na Twoją niekorzyść.

Zaczynajaca_od_nowa - Nie 25 Mar, 2018 12:29

Klara niestety nie mam takiej możliwości. Wyjeżdżam jutro wcześnie rano a kiedy wrócę nie mam pojęcia dlatego wcześniej się umówić nie mogę. W sumie to mówiąc terapia bardziej myślałam o Al-anon. Czy jednak terapia jest bardziej odpowiednia?
Klara - Nie 25 Mar, 2018 12:41

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
W sumie to mówiąc terapia bardziej myślałam o Al-anon. Czy jednak terapia jest bardziej odpowiednia?

Według mnie obydwie formy wzajemnie się uzupełniają. Tak to sama praktykowałam i bardzo mi pomogło.
Na Al-Anon możesz także pójść tam gdzie będziesz. Zakładam, że podczas opieki nad Tatą będziesz mogła wykroić dwie godzinki dla siebie....

Mała - Nie 25 Mar, 2018 12:58

Klara napisał/a:
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
W sumie to mówiąc terapia bardziej myślałam o Al-anon. Czy jednak terapia jest bardziej odpowiednia?

Według mnie obydwie formy wzajemnie się uzupełniają. Tak to sama praktykowałam i bardzo mi pomogło.
Na Al-Anon możesz także pójść tam gdzie będziesz. Zakładam, że podczas opieki nad Tatą będziesz mogła wykroić dwie godzinki dla siebie....

I pod tym podpisuję się wszystkimi czterema kończynami :brawo:

margo - Nie 25 Mar, 2018 15:53

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Dlatego MUSZĘ odejść


nie musisz :bezradny: albo chcesz, albo nie chcesz. I albo to zrobisz, albo nie...
Jak to mówi pewien skrzydlaty klasyk "każdy sobie pieprzy życie jak chce" ;)

Kami - Pon 26 Mar, 2018 00:30

Zaczynajaca_od_nowa, mniej żal do siebie a nie do niego. Żyjesz iluzją ... mój były partner też był dobry miły i kochany. Tak jak Ty byłam przekonana, że miłość go zmieni. Nic bardziej mylnego. Odeszłam po trzech latach. Przynajmniej o 2 lata za długo byłam w tym związku. Poza utratą zdrowia i rozstrojem psychicznym taki związek nic dobrego ci nie da. I wiedz jedno, że nawet jeśli przestanie pić to Twoje życie przy nim będzie tylko i wyłącznie pasmem własnych wyrzeczeń. Zastanów się czy warto ......
Zaczynajaca_od_nowa - Pon 26 Mar, 2018 11:25

Jak na razie ja wyjechalam, on został. Obydwoje możemy sobie to wszystko przemyśleć, ja będę się przyglądać z daleka co to dalej będzie.
Jak już po opadzie emocji swój związek podsumowuje to też nie mogę powiedzieć że jestem aż taka nieszczęśliwa. Problem jest tego typu że jak wszystko sie dobrze układa to po jakimś czasie on zapomina że ma problem z alkoholem (ja zresztą też o tym zapominam) i wtedy zapije. Może właśnie terapia albo AA nie pozwoliłoby mu o tym zapomnieć?
Kama ale to co to taki człowiek już jest całkiem skreślony, bo nawet jak nie bedzie pił to i tak będę nieszczęśliwa? Ale przecież są tutaj nawet na forum zony trzeźwych alkoholików i chyba nie sa nieszczęśliwe.

Kami - Pon 26 Mar, 2018 13:19

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Kama ale to co to taki człowiek już jest całkiem skreślony, bo nawet jak nie bedzie pił to i tak będę nieszczęśliwa?

Ja nie napisałam, że skreślam ludzi, którzy mają czy też mieli problem z alkoholem. Dzięki właśnie tym osobom, które poznałam między innymi tu na forum przez chat bądź osobiście zrozumiałam, że życie z osobą, która zaprzestała picia to żadna gwarancja na przyszłość. Były mąż wykańczał mnie psychicznie, odkąd go poznałam mimo, że był alkoholikiem nigdy nie widziałam pijanego tak, by się zataczał, przewracał czy wymiotował. Ba, nigdy bym go nie nazwała alkoholikiem a potrafił obciągnąć butelkę dziennie. Pił po kryjomu i w małych ilościach prowadząc przy tym samochód (mam ciarki jak o tym dziś myślę). Jego kawa poranna była z alkoholem. W pracy w biurku alkohol, po pracy alkohol i w obiad alkohol.
Rozstałam się z nim nie przez alkohol, ale przez choleryczny charakter (dziś wiem czym to było spowodowane). Po moim mężu poznałam człowieka, dla którego straciłam głowę. Jak się okazało alkoholik :/ . Właśnie to on prosił by mu pomóc. Był kochany, grzeczny i bardzo ale to bardzo się wstydził, że pije. Leczyłam go rosołkami, latałam po piwko a on mi tak bardzo, bardzo dziękował, że jestem taka wyrozumiała i tolerancyjna i że kocha mnie najbardziej na świecie.
Kiedyś nie wyobrażałam sobie bez niego życia. Dziś nie wyobrażam sobie, że mogłabym z nim być z jednego jedynego powodu. Nie chcę i nie umiałabym żyć w wiecznym strachu o to co będzie jak zapije. Nie umiem i nie chciałabym się uczyć pokonywać własny strach z cudzego powodu. Zamęczyłabym i siebie i jego telefonami gdyby się spóźniał do domu...... Nie miałam z nim dzieci więc nie miało sensu moje przy nim trwanie. Ja osobiście wybrałam święty spokój.
Byłego męża nie trawię. Patrząc na niego z perspektywy czasu (minęło 10 lat odkąd odeszłam) widzę, że nadal jest despotyczny, choleryczny i narwany. Rozmawiamy czasem bo mamy córkę.
Były partner cóż żyje sobie własnym życiem. Uważam nadal, że jest fajny, spokojny. Czasem do mnie zadzwoni ot tak po przyjacielsku by pogadać. Powiedział mi że zapił ponownie.
Kiedy odchodziłam błagał bym została bo on DLA MNIE się zaszył i poszedł na terapię a raczej przeniósł tam tyłek by mi coś udowodnić. To taka choroba, że strach towarzyszy zawsze.
Ja nikogo nie przekreślam jedynie dokonałam wyboru. :)
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Ale przecież są tutaj nawet na forum zony trzeźwych alkoholików i chyba nie sa nieszczęśliwe.

Nie mi się wypowiadać w temacie. :)

Jacek - Pon 26 Mar, 2018 13:22

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Może właśnie terapia albo AA nie pozwoliłoby mu o tym zapomnieć?

cześć :)
widzisz moja droga,wręcz przeciwnie
terapia i AA to szkoła to narzędzia do startu to poznać siebie i wiedza co robić ze sobą
a czyn niezapomnienia i przypominający to "miłość" o której tu tak często wspominasz
lecz to co Ty nazywasz "miłością" to są marzenia o "idealnej miłości" "o księciu na białym koniu"
a trzebno se zdać sprawę ze ideału nie ma i to po obu stronach płci
a "miłość" jest wtedy gdy dwojga ludzi patrzy w różnych kierunkach
lecz nie daj "Boże" idą w różnych kierunkach
i tak - jak wspomniałem ideału nie ma a więc przyjmujemy partnera z jego wadami i to jest "miłość"
ale nie za każdą cene
u was to wygląda tak
On ma wade "pociąg do picia alkoholu"
Tobie to przeszkadza
On tego nie chce zmienić
a więc gdzie tu "miłość" chadzacie w różnych kierunkach
albo Ty przyjmujesz jego przywar albo On przystaje na Twoje
ale jak widzisz masz tylko złudy że On przystanie na Twoje

Zaczynajaca_od_nowa - Pon 26 Mar, 2018 15:17

Kama przeczytałam twoją historię, rzeczywiście dużo przeszłas. Doczytałam się też że wszystko ci się fajnie poukladalo, cieszę się, to bardzo pocieszające.
Jacek ja nie napisałam że on nie chce się leczyć. Powiedział że wszystko zrobi żeby skończyć z piciem, żeby już takich historii nie było, ja będę stała z boku i będę się przyglądać. W głowie układam sobie plan co zrobię ze swoim życiem jak mu się nie uda.
Jeśli chodzi o miłość to to że on kocha mnie a ja jego to wiem. Nie jest to ani iluzja, ani jakies udawanie, ani nie wygląda nasze życie tak że on ciągle pije a ja ciągle jestem nieszczęśliwa. Ale ponieważ zdaje sobie sprawę z jego nałogu to jednak się zastanawiam co zrobić dalej. Na pewno te wasze rady są bardzo pomocne, może do niektórych decyzji muszę dorosnąć, muszę przetrawic wszystko co piszecie.

Janioł - Pon 26 Mar, 2018 15:18

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Może właśnie terapia albo AA nie pozwoliłoby mu o tym zapomnieć?
to on ma pamiętać i dbać o swoją trzeźwość, nikt a nic za niego tego nie zrobi
Zaczynajaca_od_nowa - Pon 26 Mar, 2018 15:27

To w czym pomaga AA. Co dają te spotkania?
Mała - Pon 26 Mar, 2018 15:37

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
To w czym pomaga AA. Co dają te spotkania?

Tobie nic - dla Ciebie - jest al-anon :)
Ja też przerobiłam na własnej skórze trzeźwienie mojego partnera. :milczek:
I też byłam kiedyś taka jak ty teraz :pocieszacz:
Jeszcze dużo dobrego przed Tobą! :okok: [/b]

Klara - Pon 26 Mar, 2018 15:41

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Powiedział że wszystko zrobi żeby skończyć z piciem

Czym jest to mityczne WSZYSTKO? Co on przez to rozumie? - musisz wiedzieć, że to zdanie jest typowe dla (chyba) wszystkich czynnych alkoholików, którzy w rozmowie zmierzają do tego, żeby się partnerka wreszcie od nich odczepiła i przestała gadać.
Ciebie mogą interesować jedynie KONKRETY:
- CO ZROBI;
- KIEDY PODEJMIE TE DZIAŁANIA.
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
ja będę stała z boku i będę się przyglądać

Taaaaa..... :beba:
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
W głowie układam sobie plan co zrobię ze swoim życiem jak mu się nie uda.

Nigdy nie będziesz wiedziała, czy już mu się udało, czy za chwilę zapije.
Życie z alkoholikiem jest jak siedzenie na bombie zegarowej. Jeśli takie "krzesełko" najbardziej Ci odpowiada, to nikt i nic nie jest w stanie Ciebie przekonać, że jest niewygodne.
Jeśli jednak siądziesz na nim, powinnaś dokładnie wiedzieć, na co się decydujesz.

olga - Pon 26 Mar, 2018 16:21

Nie chcę być złośliwa :) w tytule wątku dziewczyna napisała "Pomóżcie mi odejść"....teraz, mam wrażenie, tytuł powinien brzmieć "Pomóżcie mi zostać"
W odchodzeniu doświadczenie mam...w zostawaniu niestety nie.....
Chociaż....zanim odeszłam wiele razy zostawałam....
Może to jeszcze nie ten czas.....byleby tylko kiedyś nadszedł.....


Mam pewne pytanie: chciałabyś mieć dzieci?

Zaczynajaca_od_nowa - Pon 26 Mar, 2018 16:57

O jejku, wszyscy mi jednogłośnie dajecie do zrozumienia żeby odejść. Przerażające to jest, to oznacza że dla niego też nie ma szans na poukładane sobie życia. Przerażające to wszystko jest...
olga - Pon 26 Mar, 2018 17:13

Takie mamy doświadczenie :bezradny:

Czym się różni życie z czynnym alkoholikiem od życia bez niego? Różni się diametralnie. Przede wszystkim koniec z ciągłym lękiem, z ciągłym strachem co przyniesie kolejny dzień.... przyjdzie trzeźwy czy troszkę wcięty...a może kompletnie pijany...zarobi jakieś pieniądze czy nie. Koniec nasluchiwania w jaki sposób zgrzyta klucz w zamku ( po tym poznawalam w jakim jest stanie), koniec smrodu w domu, bezsennych nocy, zgryzoty, depresji, nerwów... powolny powrót do równowagi psychicznej, świat zaczyna odzyskiwać barwy, na twarzy pojawia się uśmiech i poczucie lekkości bytu...

Ja spotkałam zdrowego partnera, żyję normalnie, nie boję się zgrzytajacego klucza w zamku... jest mi dobrze...czemu miałabym Tobie nie życzyć tego samego?... Zrób to, nie pożałujesz :)

Nie kombinuj co by go uzdrowilo...on musi sam chcieć... będzie chciał to pójdzie na AA, na terapię...możesz go tam zaprowadzić (ja wprowadzałam...na meeting, na terapię, do psychologa.... szedł ze mną dla świętego spokoju ale nic to nie dało bo on naprawdę nie chciał)...

Zaczynajaca_od_nowa - Pon 26 Mar, 2018 18:11

Olga jeśli chodzi o dzieci to tak, chciałabym mieć ale niestety nie mogę.
Olga wiem że tytuł wątku brzmiał "pomóżcie mi odejść" ale chyba też trochę mnie rozumiesz że to nie jest dla mnie takie proste. Wiem że macie to już za sobą i z waszej perspektywy to już jest proste.A mnie się serce kraje jak prosi żebym mu jeszcze dala szansę po raz ostatni.Nie jestem z kamienia...

Linka - Pon 26 Mar, 2018 18:14

olga napisał/a:
...możesz go tam zaprowadzić (ja wprowadzałam...na meeting, na terapię, do psychologa.... szedł ze mną dla świętego spokoju ale nic to nie dało bo on naprawdę nie chciał)...

Tak samo było u mnie.
Bo to ja chciałam, nie on.
On ma trzeźwieć dla siebie...nie dla Ciebie, czy kogokolwiek innego.
Jeżeli w ogóle zacznie trzeźwieć. Liczą się czyny , a nie słowa, nie obietnice.

edit:
moja historia w tym wątku https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=5444

olga - Pon 26 Mar, 2018 19:04

olga napisał/a:
.A mnie się serce kraje jak prosi żebym mu jeszcze dala szansę po raz ostatni.


Za mało po d*** ce jeszcze dostałaś ( to nie jest złośliwie). Ja podjęłam decyzję jak mnie tyłek już tak mocno bolał, że nie mógł przyjąć ani jednego razu więcej.

Mała - Pon 26 Mar, 2018 20:04

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
wszyscy mi jednogłośnie dajecie do zrozumienia żeby odejść
Nie. dajemy Ci do zrozumienia - żebyś zajęła się sobą. Podjęła jakąś decyzję i zaczęła ją realizować. Dbać o siebie...Zaczynajaca_od_nowa... Wszystkie swoje kroki - uzależniasz od jego działań - wiesz jak to się nazywa? WSPÓŁUZALEŻNIENIE. I to jest problem...Twój - którym powinnaś się zająć.
Mój także i zaczęłam coś z nim robić...Wiesz co pierwsze mnie zszokowało na warsztatach związanych ze współ, na które poszłam dla SIEBIE? - że mam się "odczepić od alkoholika, zająć sobą i pozwolić mu żyć. Podejmować własne decyzje - których konsekwencje poniesie TYLKO ON..."
Dziś wiem, że to była DOBRA rada.

Jacek - Pon 26 Mar, 2018 20:06

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Jacek ja nie napisałam że on nie chce się leczyć.

moja droga,uwierz mnie,wiem co mówie ,siedze w tym 20 lat
i nie siedze bezczynnie - w tym czasie próbowałem poznać tę chorobę w tym i siebie i drugą stronę (czyli tych co mnie otaczali) rodzinę
powiedz co wiesz po jego reakcji,po słowach jego,które mają cię niby zapewnić w jego nie picie,czy w jego "leczenie"
nie wiesz nic - dopiero zaczynasz - może kiedyś będziesz tu na forum dawała innym porady,ale tu i teraz dopiero próbujesz coś uchwycić
te jego "chcę się leczyć" nazywa się - "chcę chcieć" a nawet gdy pójdzie,to pójdzie dla "Ciebie" bo to Ty tego chcesz
rozumiesz??? a przynajmniej spróbuj
coś tam napisałaś o iluzji
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Jeśli chodzi o miłość to to że on kocha mnie a ja jego to wiem. Nie jest to ani iluzja, ani jakies udawanie,

udawanie może i nie,lecz iluzja pełną gębom
gdzieś napisałaś że staniesz z boku i się będziesz przyglądać
przecież cały czas stoisz z boku i cały czas kończy się tym samym - iluzją

Zaczynajaca_od_nowa - Pon 26 Mar, 2018 22:05

Olga masz rację, nie dostałam tak mocno jeszcze po tyłku i stąd moje dylematy. Czytam Wasze historie i faktycznie nie przeżyłam tyle co wy (może jeszcze nie przeżyłam????)
Mała też już zaczęłam to rozumieć że powinnam zająć się przede wszystkim sobą, wiem o co chodzi. Ale też my jesteśmy tak blisko ze sobą, że jedno żyje życiem drugiego. Prawie wszystko robimy razem, tak on żyje moim życiem jak i ja jego. Ale rozumie ideę tego.
Natomiast nie rozumie dlaczego mówisz Jacek że to że mnie kocha to jest iluzja? To znaczy że alko kochać też nie potrafi. Tutaj się niestety nie zgodzę. Jestem z nim 10 lat i to że mnie kocha to wiem bo mi to okazuje i po prostu wiem.

pterodaktyll - Pon 26 Mar, 2018 22:16

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
nie rozumie dlaczego mówisz Jacek że to że mnie kocha to jest iluzja? To znaczy że alko kochać też nie potrafi. Tutaj się niestety nie zgodzę. Jestem z nim 10 lat i to że mnie kocha to wiem bo mi to okazuje i po prostu wiem.


Chciałbym Ci coś napisać na temat, jak to alkoholik "kocha", ale myślę, że lepiej będzie dla Ciebie jeśli boleśnie przekonasz się na własnym grzbiecie jak wygląda "miłość" alkoholika. To jest choroba POSTĘPUJĄCA i NIEODWRACALNA ...........o czym pewnie przekonasz się, jak przyjdzie na to czas..........i uwierz mi, że wiem co piszę. Każdy ma prawo popełnić swoje błędy i choć podobno lepiej uczyć się na cudzych, wszyscy, albo prawie wszyscy uważamy, że mamy monopol na nieomylność. To spotyka innych przecież mnie nie może spotkać, i tu następuje cała lista życzeń, dlaczego nie może mnie to samo spotkać. Życie niestety dość brutalnie weryfikuje te "życzenia", ale o tym pewnie sama się przekonasz jak przyjdzie na to czas..........
Dobrych wyborów życzę, jak to mawiał nasz forumowy Klasyk :)

AnnaEwa - Wto 27 Mar, 2018 07:31

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
my jesteśmy tak blisko ze sobą, że jedno żyje życiem drugiego

I myślę, że dotknęłaś istotnego problemu. Ja też byłam bardzo blisko z moim małżonkiem, do tego stopnia, że gdy on pił, to ja miałam kaca. Serio, fizyczne objawy.
Jednym z elementów współuzależnienia jest zaburzenie granic - gdzie kończę się ja, a zaczynają inni ludzie. Dwugłowy smok z bajki miałby zaiste przechlapane, gdyby jedna z jego głów piła. Sądzę, że teraz jesteś w analogicznej sytuacji, ale - dwugłowe stworzenia to stwory bajkowe, ich tak naprawdę nie ma! Nie przetrwałyby w przyrodzie!
Myślę, że zajmowanie się tematem "kocha-nie kocha" nie ma żadnego sensu.
I nie o to też chodzi, czy zostawisz go, czy nie.
To, że tu piszesz, świadczy o tym, że problem Twojej rodziny Cię przerósł - a problem jest poważny.
Więc zajmij się nim na poważnie - NIE MĘŻEM, PROBLEMEM!!
Spoko-maroko, jak dzień po dniu będziesz szła w dobrą stronę, w końcu dojdziesz w lepszy punkt, w którym będziesz się lepiej czuła i będzie stamtąd lepiej widać :) Ważne, żeby iść i starać się nie cofać.

margo - Wto 27 Mar, 2018 08:59

A może po prostu pójdziesz na terapię... Zaczniesz zajmować się sobą, dzięki temu Przemyślu szybko parę spraw, kilka rzeczy nagle rozjaśni Ci się przed oczami i wtedy już będziesz wiedziała, co robić? Ja bym Ci polecała wybrać się na terapię i spróbować się zmierzyć sama ze sobą :) a później podejmować decyzje :okok: to jak, kiedy się zapisujesz?
Kami - Wto 27 Mar, 2018 10:38

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Olga masz rację, nie dostałam tak mocno jeszcze po tyłku i stąd moje dylematy.

Jestes na dobrej drodze. :(
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Czytam Wasze historie i faktycznie nie przeżyłam tyle co wy (może jeszcze nie przeżyłam????)

Też czytając forumowe historie kobiet współuzależnionych uważałam się za szczęściarę.
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Prawie wszystko robimy razem, tak on żyje moim życiem jak i ja jego.

W ten sposób wydaje ci się, że panujesz nad sytuacją i go kontrolujesz. Nic bardziej mylnego. Poglebiasz swoje współuzależnienie. Gdybys mogła oddychałabyś za niego.
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
to że mnie kocha to jest iluzja? To znaczy że alko kochać też nie potrafi.

To jest chora miłość.
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Tutaj się niestety nie zgodzę. Jestem z nim 10 lat i to że mnie kocha to wiem bo mi to okazuje i po prostu wiem.

Mi też się wydawało, że mnie kocha nad życie. Kochałam i ja, bardziej niż wszystko inne.
Kiedy go zostawiłam jako pocieszenie zabrał pierwszą z brzegu panienkę na wakacje do Chorwacji. Tyle dla niego znaczyła ta miłość. Ja natomiast długo wylizywałam rany.
Jego wyjazd bardzo mi pomógł. Nienawidzę zdrad, nie umiem wybaczyć, nie potrafiłabym zapomnieć. Odpuściłam .......
Dziś, z perspektywy czasu nie zastanawiam się czy to była miłość?... czy może przywiązanie, albo wypełnienie pustki w sercu. Nawet nie chce mi się zastanawiać, bo nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia i należy do przeszłości. Chora ja (dla mnie współuzależnienie to choroba), chory na chorobę alkoholową on. Czy mógł być to zdrowy, rokujący związek?
Wiem, że mimo jakiegoś tam wcześniejszego leczenia albo przynajmniej podjętych prób zapija. Taka to choroba.
Dziś wiem tyle, że to jego problem, jego życie i w związku z tym jego sprawa.
Za żadne skarby swiata nie związałabym się z człowiekiem po takich przejściach, zaleczonych albo z ogromem problemów. Dla mnie zawsze byłaby to ogromna niepewność i powrót w przeszłość.
Spokój w moim domu jest dla mnie w tej chwili wartością najwyższą. Moja twierdza, mój azyl i to cenię najbardziej.
Sporo czasu mi to zajęło. Wizyta u psychiatry pomogła byłam przez chwilę na psychotropach przywróciłam zdrowy sen.

Może to co piszę brzmi strasznie i wygląda na to, że jestem mało tolerancyjna.
Nie obchodzi mnie co sobie ktoś myśli. Obchodzi mnie to, że jest mi w końcu dobrze w tym życiu i niech tak zostanie. ;)

Kami - Wto 27 Mar, 2018 10:46

Zaczynajaca_od_nowa, i jeszcze jedno. Kiedyś na wszystkie argumenty przeciw mojemu związkowi ulubioną moją odpowiedzią by odeprzeć argumenty odpowiadałam "tak... ale ...."
wymiociny nie śmierdziały tak jak inne, brudny sedes nie był znowu aż taki brudny jak te innych i dało się to posprzątać raz dwa. Kiedy go karmiłam cudnie mnie całował po rączkach... a jaki był wtedy bezbronny. Chętnie robiłam wszystko za niego i dla niego właśnie z tej do niego miłości. (A prawda była taka, że miałam go w garści i wydawało mi się, że panuję nad sytuacją).
Znikałam często z forum, bo sie wstydziłam, że nie umiem inaczej i mimo, ze wiedziałam jak dla mnie jest to szkodliwe to tkwiłam nadal w tym po uszy.

Jacek - Wto 27 Mar, 2018 16:02

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
to że mnie kocha to wiem bo mi to okazuje i po prostu wiem.

o czym Ty teraz mówisz bo się pogubiłem???
jak dziewczyna może tak mówić,a niedawno weszła na forum z hasłem - "Pomóżcie mi odejść"
która kobieta odchodzi od kochającego partnera???
i to jest właśnie iluzja :tak:
słowo "iluzja" jest zapożyczone dosłownie od "iluzjonisty"
a iluzjonista to ktoś,kto potrafi pokazać widzowi to co chce i przy tym ukryć to co rzeczywiste
i uwierz mnie że Ty sama dla siebie jesteś taką iluzjonistą
to twój mózg robi Tobie taką iluzję - nie dopuszczasz strat ,twój mózg wybiera to co chce zobaczyć

Zaczynajaca_od_nowa - Czw 05 Kwi, 2018 20:57

Tak to prawda, związek z alkoholikiem to nie jest szczęście to jest iluzja. Chyba tylko dlatego że nigdy nie byłam ze zdrowym człowiek, bez uzależnień to nie wiem co tracę.
Boję się bardzo tego mojego zaczynania mojego życia od nowa. Muszę się wyprowadzić, znaleźć nową pracę, mieszkanie, cale życie postawić do góry nogami. Nie boję się samotności, za nim nawet tęsknila nie będę, ale boję się zaczynania wszystkiego na nowo... Jak wy daliście sobie z tym radę?

olga - Czw 05 Kwi, 2018 21:16

Ja śpiewająco :) jak tylko drzwi się za nim ostatecznie zamknęły zrobiło się o niebo lepiej
Zaczynajaca_od_nowa - Sob 07 Kwi, 2018 07:18

Ja tez myślę że jak się rozstaniemy to nie będę nawet za nim tęsknić. Boję się tylko czy sobie sama poradzę z mieszkaniem, praca. Olga ty zostałas w swoim mieszkaniu?
czerwonamila - Sob 07 Kwi, 2018 07:25

a czemu miałabyś sobie nie poradzić sama? Co TY dziecko jesteś? ;)


I to pisze dorosła kobieta? fsdf43t

Zaczynajaca_od_nowa - Sob 07 Kwi, 2018 17:34

Czy możecie mi polecić jakąś książkę odnośnie współuzależnienia?
olga - Sob 07 Kwi, 2018 18:11

Ja zostałam w swoim mieszkaniu :)
Maciejka - Sob 07 Kwi, 2018 18:41

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Czy możecie mi polecić jakąś książkę odnośnie współuzależnienia?

Zależy czego oczekujesz; jak informacji prostej i od początku to polecam; trudna nadzieja. Poza kontrolą. Pułapka wspóluzaleznienia, Małżeństwo na lodzie; jak czegoś mocniejszego to np; Koniec wspóluzależnienia

Zaczynajaca_od_nowa - Nie 08 Kwi, 2018 18:38

Dzięki za odpowiedź. Szukam właśnie takiej książki jak napisałaś perełka, prostej i od podstaw. Poszukam na necie książki "trudna nadzieja".
Klara - Nie 08 Kwi, 2018 18:58

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Poszukam na necie książki "trudna nadzieja".


http://darmowe-ebooki.com...nanadzieja.html

Kami - Pon 09 Kwi, 2018 10:17

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Czy możecie mi polecić jakąś książkę odnośnie współuzależnienia?

Nie wiem, czy znasz te lekcje.... Mi pomogły .....

https://www.youtube.com/watch?v=T8mJ110pUzo

Mimo, że kupiłam mnóstwo książek psychologicznych one tylko potwierdzały w jakim jestem dole.
Dużo oglądałam filmów o nałogach i współuzależnieniu....
Wiedziałam jak żyć nie chcę......



dla mnie ta książka to biblia, bardzo trudna do zdobycia... często do niej wracam



i te niżej zamieszczone to pożądne sentencje na życie w pigułce .....








Tak jak Twój nick .... zacznij wszystko od nowa i daj SOBIE szansę.
Nie trać czasu na JEGO zmiany. On sam musi chcieć.
Twoje grośby, prośby, płacze na nic się nie zdadzą .... spalasz własną energię bez sensu.

Kiedy się odetniesz zrobisz miejsce na inne, nowe i na pewno lepsze życie.
Siedzisz w tym stanym trudnym życiu już 10 lat.
Ja kiedy odeszłam od męża po 13 latach poczułam ogromną ulgę. Świętowałam 40 urodziny nareszcie tak jak chciałam.
Po tym związku jak już pisałam zakochałam się w kolejnym alkoholiku....... (tu cierpiałam strasznie, chciałam go uzdrowić, był jeden problem ...nie jestem cudotwórcą), kiedy to zrozumiałam życie jest teraz dla mnie o wiele prostrze.
Na dzień dzisiejszy moim przedwczorajszym problemem było to, że fryzjer obciął mi trochę za krótko włosy. Przez chwilę byłam na niego zła. ;)
A tak poważnie, pomyśl po co tracisz czas, skoro przez dziesięć lat nie udało Ci się poprawić przy nim i z nim jakości Twojego życia .......

Zaczynajaca_od_nowa - Wto 10 Kwi, 2018 16:29

Bardzo wszystkim dziękuję za odpowiedź. Na pewno zaopatrze się w literaturę, na pewno pomoże mi to zmienić moje życie.
Maciejka - Śro 11 Kwi, 2018 01:48

Samo czytanie nie da nic, trzeba jeszcze pracowac nad soba, zmieniac myslenie, zachowanie, sposob postrzegania a to wymaga czasu, wysilku, samozaparcia, boli i trwa. To proces.
Zaczynajaca_od_nowa - Sob 14 Kwi, 2018 11:34

Wiem Perełka że to proste nie będzie, muszę nad sobą popracować trochę.
Wybieram się we wtorek na miting Al-anon po raz pierwszy. Czy mam po prostu wejść na spotkanie, bo wcześniej chyba nie trzeba się jakoś umawiać. Pewnie głupie pytanie ale idę po raz pierwszy i nie wiem jak mam się zachować.

Maciejka - Sob 14 Kwi, 2018 13:18

Po prostu idz tam i juz. Nic nie trzeba to grupa samopomocowa.
Zaczynajaca_od_nowa - Wto 17 Kwi, 2018 15:07

Nie wiem dlaczego ale cały dzień się denerwuje przed mitingiem. Wiem, że to głupie, sama siebie nie potrafię zrozumieć. Boję się, wstydzę, jak mam to przełamać i po prostu iść? Chciałabym poznać tam takie mądre osoby jak tutaj na forum.
pterodaktyll - Wto 17 Kwi, 2018 15:11

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Chciałabym poznać tam takie mądre osoby jak tutaj na forum.

No to idź!! :rotfl:
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
jak mam to przełamać i po prostu iść?

Najlepiej przez drzwi :p
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Boję się, wstydzę,

Nie nałykałaś się przypadkiem więcej tego wstydu przy jego boku? :mysli:

;)

Klara - Wto 17 Kwi, 2018 15:11

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
jak mam to przełamać i po prostu iść?

Po prostu idź :tak:
Spotkasz tam osoby z TAKIM SAMYM problemem jak Twój. Zostaniesz przyjęta z sympatią i zrozumieniem.



P.S.
Na wszelki wypadek zabierz zapas chusteczek :)

rufio - Wto 17 Kwi, 2018 15:33

Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
Boję się,
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
denerwuje przed mitingiem

Czyli jest szansa dla Ciebie
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
wstydzę

Przeciez bedziesz ubrana
Zaczynajaca_od_nowa napisał/a:
prostu iść

Tak po prostu - najpierw jedna noga potem druga i tak powoli do przodu - otwórz drzwi nie wywazaj tylko otwórz a chusteczki na pewno sie przydadza i zeszyt w kratke .


prsk

Maciejka - Wto 17 Kwi, 2018 18:18

A zeszyt to po co na al- anon?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group