To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

Do poczytania, do przemyślenia... - Mężczyzna za murem

Wiedźma - Wto 02 Gru, 2008 18:13
Temat postu: Mężczyzna za murem
Mężczyzna za murem
Jak zapobiec dramatom cierpiących z miłości kobiet?


Przeciwieństwa nawzajem się przyciągają. Najczęściej partnerem kobiety uzależnionej od miłości jest mężczyzna trudny, emocjonalnie niedostępny, unikający zaangażowania w związek. Dlaczego tak się dzieje i co z tego wynika?
Zwykle oceniamy innych swoją miarą. Kochająca za bardzo kobieta, która poświęca swoje życie dla partnera, nie może zrozumieć jego zachowań. Im bardziej ona dąży do zbliżenia się z nim, tym bardziej on ucieka. A gdy – nie mogąc więcej znieść braku zaspokojenia swoich potrzeb, bliskości, czułości, troski i szacunku – rozstaje się z partnerem, jest zasypywana przez niego wyznaniami i dowodami miłości. Wybacza mu zdrady, upokorzenia, wierzy, że nastąpiła w nim cudowna przemiana. Znów przez jakiś czas są szczęśliwi. A potem wszystko wraca do normy. I rozstają się po raz kolejny, być może tym razem to on odchodzi - do innej kobiety.

Jest też inny scenariusz dla kobiety kochającej za bardzo – związek trwa latami, a ona, mimo iż nie czuje się w nim dobrze, kontynuuje go, dając z siebie partnerowi coraz więcej i więcej. W imię miłości, wiecznie czekając na to, że on się wreszcie zmieni.


Toksyczny związek

Toksyczne związki, niemające nic wspólnego z partnerstwem, opartym na prawdziwej miłości, są pełne niebiańskich rozkoszy i piekielnych męczarni bądź też relacją dwóch mieszkających pod wspólnym dachem zupełnie obcych sobie osób. Związki takie tworzą ludzie emocjonalnie niedojrzali, którzy nie mają kontaktu ze sobą, ze swoim wnętrzem, swoimi uczuciami. To właśnie uniemożliwia im nawiązywanie zdrowych, dojrzałych relacji z innymi. Dojrzałych, czyli opartych na wzajemnej bliskości.


Zimny racjonalista

Kobiety, które czują spełnienie w swoim życiu poprzez znalezienie "drugiej połówki", nie potrafią pojąć, że połączenie się z tą "drugą połówką" napawa kogoś panicznym strachem.

Mężczyzna unikający bliskości za wszelką cenę chce zachować swoją indywidualność i uniknąć brania odpowiedzialności za innych. Zachowuje dystans, jest zamknięty w sobie, buduje wokół siebie mur. Chce być samowystarczalny – nikogo nie potrzebować, wobec nikogo nie mieć zobowiązań. Jego podstawową strategią życiową jest zapewnienie sobie poczucia bezpieczeństwa, a kontakt z innymi ludźmi jest dla niego niebezpieczny, ponieważ niesie ryzyko zranienia. Cechuje go nieufność w stosunku do ludzi, oschłość, a wszelkie przejawy uczuć skierowane do niego odbiera z zażenowaniem, węsząc podstęp. Sam uczuć wyrażać nie potrafi, co więcej, uważa to za rzecz wstydliwą, kobiecą. Zimny racjonalista, często bardzo rozwinięty intelektualnie, nie ma za grosz empatii. Krzywdząc innych, nie ma poczucia winy, on po prostu nic nie czuje.


Człowiek w masce

Potwór? Nie. Nieszczęśliwy człowiek, który nie zaznał od rodziców dojrzałej miłości w dzieciństwie. Pozbawiony rodzicielskiej troski, jako mały chłopiec nauczył się troszczyć o siebie sam. Często wziął na siebie odpowiedzialność także za szczęście rodziców. Został pozbawiony dziecięcej beztroski, wynikającej z poczucia bezpieczeństwa i bycia kochanym takim, jaki jest. Nie nauczył się być po prostu sobą. Karcony za wyrażanie uczuć, zablokował je w sobie. Całkowicie zależny od rodziców, zamknął w swoim wnętrzu złość za wyrządzone przez nich krzywdy, które boleśnie odczuwał jako dziecko. Wykształcił w sobie lęk przed bliskością, bo zobaczył, że otwieranie się przed innymi ma dla niego wyłącznie niekorzystne następstwa.

W życiu dorosłym zraniony chłopiec założył maskę, by inni nigdy nie zobaczyli, co naprawdę czuje. Z czasem sam przestał czuć cokolwiek, a jedynym sposobem jego reakcji na otaczający świat pozostała agresja. Wszystkie inne emocje nauczył się kontrolować, tłumić w zarodku, jako coś dla niego niebezpiecznego, grożącego utratą maski. Agresja stała się dla niego sposobem obrony, gdy ktoś usiłuje mu ją zdjąć.


Grunt to wolność

Mężczyzna unikający bliskości szuka przede wszystkim krótkich, intensywnych, opartych na seksie i romantycznej oprawie związków. Jeśli spotka kobietę, której chodzi o to samo, relacja trwa jakiś czas, aż nawzajem się sobie znudzą. Małżeństwo uważa za przestarzałą instytucję, jest przekonany, że i tak przecież małżonkowie się zdradzają. Naczelną wyznawaną przez niego wartością jest wolność – nie wyobraża sobie bycia wiernym w związku.

Sytuacja się zmienia, gdy spotyka kobietę, która kocha za bardzo. W mężczyźnie odzywa się nieuświadomiony lęk przed samotnością, potrzeba posiadania czułej i troskliwej opiekunki, którą nigdy dla niego nie była matka. A ona tę rolę znakomicie odgrywa. Często jest od niego starsza, bardziej doświadczona, umiejąca lepiej sobie radzić z życiowymi problemami. Dla niej to idealny partner, bo kobieta, która kocha za bardzo, szuka słabego partnera, aby się móc nim opiekować i poprzez tę opiekę zapewnić sobie jego miłość. Tylko że mężczyzna unikający bliskości tak naprawdę oczekuje od niej miłości bezwarunkowej. Żeby go kochała takim, jaki jest, nie oczekując niczego w zamian - bo on dawać nie potrafi i w dalszym ciągu swoją wolność stawia na pierwszym miejscu. Dopóki kobieta pogrąża się we współuzależnieniu i zaspokaja jego potrzeby – wszystko gra. Jeśli jednak zacznie wymagać czegoś dla siebie, jeśli nie spodobają się jej jego zachowania, na przykład flirty z innymi kobietami, szastanie pieniędzmi, poświęcanie całego wolnego czasu na uprawianie swojego hobby, grać przestaje. Dochodzi do sprzeczek, kłótni, awantur. On nie ma zamiaru rezygnować ze swojego stylu życia, ona coraz bardziej cierpi, ale nie potrafi się z nim rozstać.

U wielu mężczyzn unikających bliskości z czasem rozwija się nienawiść do kobiet. Po pierwsze, nienawidzą ich, bo ich potrzebują dla potwierdzenia własnej męskości. Po drugie, ponieważ nigdy się przed sobą nie przyznają, że to ich zachowanie doprowadziło do rozpadu związku. Odchodząc od partnerki, zyskują potwierdzenie, że wszystkie kobiety są takie same. Zaborcze i godzące w ich wolność.

Oddzielając seks od uczuć, mężczyźni unikający bliskości traktują kobiety jako obiekty służące zaspokajaniu ich pożądania. Gra wstępna, służące intymnemu zbliżeniu, jest dla nich stratą czasu, a po spełnionym akcie najchętniej kobiety jak najszybciej by się pozbyli. Pieszczoty i okazywanie czułości partnerce są im obce, bo zawsze obcy jest ktoś będący tylko obiektem.


Mało, mało

Związek kobiety z mężczyzną unikającym bliskości jest dla niej wiecznym niezaspokojeniem, oczekiwaniem na czuły gest, przytulenie, ciepłe słowa. I dawaniem z siebie wszystkiego, bo jej partner jest ciągle niepewny jej uczuć. Nie mając kontaktu z własnymi uczuciami, w głębi duszy uważający się za niewartego miłości, bez przerwy wymaga od niej potwierdzenia. Warto tu przypomnieć słowa piosenki Kory Jackowskiej: Oddałam Ci serce, oddałam Ci ciało, odchodzisz i mówisz: mało, mało, mało.

Obsesyjna zazdrość to również jedna z konsekwencji lęku przed bliskością. Totalny brak zaufania do drugiego człowieka, do partnerki, może objawić się poprzez ciągłe jej sprawdzanie, szpiegowanie, zarzuty niewierności. Mężczyzna wpada w swoją własną pułapkę, często dokonując projekcji swojego stylu życia na kobietę, z którą się związał.

Izolacja emocjonalna, wybuchy agresji, upokorzenia, zaniedbywanie, brak szacunku, egoizm, zdrady, nałogi partnera – to może wytrzymać tylko kobieta, która kocha za bardzo. Takie toksyczne związki potrafią trwać bardzo długo, albo burzliwie rozpadają się po krótkim czasie. Rany kobiety po rozstaniu z takim partnerem pogłębia niemożliwość zrozumienia, dlaczego ten, którego kochała, tak ją traktował.


Lęk przed…

Paradoksalnie, kobieta, która kocha za bardzo, ma w sobie również lęk przed bliskością, tyle że nieuświadomiony, gdyż jej uświadomionym lękiem jest lęk przed samotnością. Nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie jej podświadomość zadziałała, gdy wybrała sobie za partnera mężczyznę niedojrzałego, trudnego, zamkniętego w sobie. Często ich relacja zaczęła się od seksu, który utożsamiła z miłością. Dopiero podczas poznawania siebie w gabinecie psychoterapeuty dochodzi do wniosku, że ona też boi się bliskości. Odsłonięcia się przed drugim człowiekiem z obawy przed zranieniem. Dociera do niej, że w związku odgrywała rolę – rolę kochającej matki, by poprzez poświęcenie zasłużyć na miłość. Powtarzała schemat znany jej z dzieciństwa.


Czy może zdarzyć się cud?

Czy jest jakiś sposób, w jaki kobieta, która związała się z mężczyzną unikającym bliskości, może go zmienić? Tą nadzieją żyje wiele partnerek, wierząc, że ich miłość zdolna jest do dokonania cudów. Odpowiedź jest brutalna, ale im szybciej kobieta skonfrontuje się z prawdą, tym szybciej wyjdzie z toksycznego związku.

Nikt nie ma takiej mocy, by zmienić drugiego człowieka. Mężczyzna unikający bliskości może się zmienić tylko wtedy, gdy sam zechce zdjęć swoją maskę, zdecyduje się na dotarcie do swojego wewnętrznego, wywodzącego się z dzieciństwa bólu. Do swoich zablokowanych uczuć. Wtedy dopiero, poprzez własne cierpienia, uświadomienie sobie krzywd, jakich zaznał od matki i ojca i wyrzucenie z siebie tego, co przez lata trawiło go od środka, jest w stanie emocjonalnie dojrzeć.


Eugenia Herzyk
prezes Fundacji Kobiece Serca ( www.kobieceserca.pl ),
organizującej kompleksową pomoc psychoterapeutyczną
dla kobiet uzależnionych od miłości.

źródło: http://www.kobieceserca.pl/czytelnia.html

sabatka - Wto 02 Gru, 2008 18:21

wiedźmo ja mam nadzięje że ty nam te nottki dozujesz w odpoewiedniej ilości, bo jak mi się w głowie poprzewraca... :rotfl:

żart :)

Wiedźma - Wto 02 Gru, 2008 19:17

Eeeeee tam...
Wogóle tego nie kontroluję... :nie:

Klara - Wto 02 Gru, 2008 20:03

He he, wszystko (w jakimś stopniu) do mnie pasuje :lol:
Zupełnie jak wtedy, gdy przeglądam np. encyklopedię zdrowia - objawy większości chorób wypisz wymaluj jak to, co mi akurat dolega fsdf43t

stiff - Wto 02 Gru, 2008 20:19

Wiedźma napisał/a:
Czy jest jakiś sposób, w jaki kobieta, która związała się z mężczyzną unikającym bliskości, może go zmienić?

Moze oddalić sie na z góry upatrzone pozycje... :roll: czyli załatwić sobie coś na boku czy z boku... :p

Wiedźma - Wto 02 Gru, 2008 20:24

Stiff!
Naprawdę przeczytałeś ten artykuł??? :shock:
No nie wierzę!

rufio - Wto 02 Gru, 2008 20:26

czxcc 325t5 adsa vfrv
Anonymous - Wto 02 Gru, 2008 20:39

stiff napisał/a:
czyli załatwić sobie coś na boku czy z boku...



No ... mój drogi ... :lol:
Podoba mi się , jak do tego podchodzisz .
Hmmmm ....

Wiedźma - Wto 02 Gru, 2008 20:50

Tak, Monka - to właśnie słynny pragmatyzm Stiffa... 8)
stiff - Wto 02 Gru, 2008 20:57

Monka napisał/a:
Podoba mi się , jak do tego podchodzisz .
Hmmmm ....

Mi tez :roll: Jednak gdyby to działo sie w moim związku :mysli: ,to pewnie zweryfikowałbym swoje poglądy w tym temacie... :mgreen:
Chyba,chyba ,ze tez bym miał coś na boku... :p

Anonymous - Wto 02 Gru, 2008 21:07

stiff napisał/a:
Jednak gdyby to działo sie w moim związku :mysli: ,to pewnie zweryfikowałbym swoje poglądy w tym temacie..



Bałam się zapytać , co by było gdyby ... :mgreen:

Wiedźma napisał/a:
Tak, Monka - to właśnie słynny pragmatyzm Stiffa...



Stiff to cwaniak jest ... my wiemy to obie. :-> :lol:

Wiedźma - Wto 02 Gru, 2008 21:45

Monka napisał/a:
my wiemy to obie. :-> :lol:

98l9i

Jacek - Śro 03 Gru, 2008 09:08

stiff napisał/a:
czyli załatwić sobie coś na boku czy z boku..

hihihi-"załatwić" :wysmiewacz: mówią też że winogrona sąsiada lepiej smakują niż własne

wolf - Śro 03 Gru, 2008 09:15

Klara napisał/a:
Zupełnie jak wtedy, gdy przeglądam np. encyklopedię zdrowia - objawy większości chorób wypisz wymaluj jak to, co mi akurat dolega

choc jedna rozsądna osoba
i popieram powyższą obserwacje
gdy kiedyś chciałem zobaczyc co może dolegac mnie.................wyszło mi po przeczytaniu, że wszystko
już prawie zamówiłem urnę z katafalkiem.................oczywiście w obrządku ateistycznym
czyli:
pół godziny ceremoniału
pół gromnicy przy urnie
pół litra pod ręką

Anonymous - Śro 03 Gru, 2008 13:07

wolf napisał/a:
choc jedna rozsądna osoba


Przyznam - nie czytałam tekstu . :oops:
Co nie znaczy, że chcę być uznana za rozsądną.
Czytałam wszystko , co napisane pod tekstem. :p

Klara - Śro 03 Gru, 2008 21:33

wolf napisał/a:
gdy kiedyś chciałem zobaczyc co może dolegac mnie.................wyszło mi po przeczytaniu, że wszystko

Tak jest, ale to wcale nie znaczy, że należy powyrzucać encyklopedie (zdrowia w szczególności) :mgreen:
Pewnie ta konstatacja świadczy tylko o tym, że nijak nie da się człowieka przyłożyć do szablonu, bo jest mocno skomplikowanym stworzeniem.

Pozdrawiam

wolf - Śro 03 Gru, 2008 21:56

Klara napisał/a:
Tak jest, ale to wcale nie znaczy, że należy powyrzucać encyklopedie (zdrowia w szczególności)

ale zaglądac tam zbyt często---------to ryzykowne
prawie jak : wyrywać sobie samemu zęba

rufio - Śro 03 Gru, 2008 22:52

wolf napisał/a:
wyrywać sobie samemu zęba

Wbrew pozorem to nie takie trudne - technicznie - trudniejsze psychologiczne a może psychicznie

sabatka - Czw 04 Gru, 2008 14:53

a ja często się odnajduję w postaciach z książek przygodowych. a imie mam po bohaterce z ostatniego mohikanina. :rotfl:

mój tyfus pasuje do tego opisu. :cry: jest bardzo pokrzywdzony, mnie też krzywdził i ja też po części pasuję tutaj, ale to nie znaczy, że możemy sobie teraz wakacje i ulgi robić. :D
mimo, iż nie doznał wielkiej miłości od rodziców daje ją teraz dzieciom. ja myślę że będzie ok, ale zobaczymy. :roll:

cf2423f strasznie i go szkoda, ale nie okazuje mu tego. widzę,że on czuje się lepiej i funkcjonuje bez mojego użalania się i łaski. :lol:

Andy - Czw 04 Gru, 2008 18:40

Nie wierze pani Eugenii Hercyk piszącej o miłości... :D

To kolejna psychologiczna bzdura.. :/

Wierze Platonowi,Owidiuszowi,Petrarce,Szekspirowi,Villonowi.Asnykowi i innym....

Coz dzieje sie ze wspólczesnym człowiekiem iz wierzy w tresc kazdego poradnika psychologicznego lub w artykuł ze Zwierciadła lub Charakterów..??? :shock:

Zatrważające.. :D

Serdeczności !!!

sabatka - Czw 04 Gru, 2008 18:58

andy ja najpierw poznałam tyfusa i jego zachowania, a później przeczytałam tekst i stwierdziłam że jego zachowanie jest czasem takie jak opisano.

Andy napisał/a:
Wierze Platonowi,Owidiuszowi,Petrarce,Szekspirowi,Villonowi.Asnykowi i innym....

też wierzyłam w taką miłość. kiedyś

Wiedźma - Czw 04 Gru, 2008 19:25

Andy napisał/a:
Nie wierze pani Eugenii Hercyk piszącej o miłości... :D
To kolejna psychologiczna bzdura.. :/
Wierze Platonowi,Owidiuszowi,Petrarce,Szekspirowi,Villonowi.Asnykowi i innym....

Następnym razem wkleję coś z Platona! :foch:
Napewno wszyscy się ucieszą...

Jacek - Czw 04 Gru, 2008 21:32

"Czasem to małe coś jest większe i ma moc potężniejszą
czasem to ulotne coś czego nie można dotknąć,a przetrwa wieki
ona była od początku i dotrwa do końca
gdy już ją masz nie wypuszczasz
bo w niej jest siła,blask,bogactwo
kim by bez niej był człowiek
a cóż to takiego???
czasem nie wiem sam
ona sprawia,że mam nogi jak z waty
serce przyspiesza
i jest jak lekarstwo na wszystkie bóle i troski
to radość z tego co się ma
to nie pytać to po prostu się ma "
To moje!!!!!!!!!

Andy - Pią 05 Gru, 2008 12:38

Wiedzmo...

..a po co cokolwiek wklejać..??? fsdf43t

Psychologia mnie wk***ia..bo odziera człowieka z jego niepowtarzalności,jednostkowosci,tajemniczości itp...wysnuwa twierdzenia,orzeka..

..a literatura,filozofia..poszukuje,niedopowiada,próbuje..czyni los człowieka nadzwyczajnym,dramatycznym itp..

Kto za kilkanascie lat będzie pamietał o ..jakims tam psychologu..??..lub chociazby o autprce tego artykułu.

..a Szekspir i Owidiusz sa wieczni.. :D

Serdeczności !!!

Wiedźma - Pią 05 Gru, 2008 13:15

Andy napisał/a:
Kto za kilkanascie lat będzie pamietał o ..jakims tam psychologu..??

No przecie pamietamy o C.G. Jungu... na przykład :roll:

Andy - Pią 05 Gru, 2008 13:58

C.G.Jung..w pierwszym rzedzie był psychiatrą.. :D

napisałem tez "jakimś tam"... :D

Wiedźma - Pią 05 Gru, 2008 14:18

Aha, czyli o psychiatrach zwyczajowo pamiętamy wszyscy od pokoleń? :roll:
Andy - Pią 05 Gru, 2008 14:22

Nie wiem o kim pamiętamy...bo nie mam świadomosci zbiorowej.. :p

Pytałem "kto będzie pamiętał"..??.np. o pani Eugenii Hercyk..oprócz jej wnuków..o ile jest dla nich szczodra.. :D

sabatka - Pią 05 Gru, 2008 15:13

w każdym micie jest ziarno prawdy
Jacek - Pią 05 Gru, 2008 20:52

Andy napisał/a:
Eugenii Hercyk..oprócz jej wnuków..o ile jest dla nich szczodra..

w tym ambaras cały że dobre uczynki na krótko zapamiętamy
złe zaś na dłużej w pamięci utkwią,i na językach pofalują

sabatka - Sob 06 Gru, 2008 18:44

mi jakoś wszystko szybko znika z pamięci

alzheimer w wieku 21 lat? :wysmiewacz:

ale te najgorsze rzeczy i najlepsze zostają na dłłłłłłłłłłłuuuuuuuuuuggggggooooooo 8)

stiff - Sob 06 Gru, 2008 18:46

sabatka napisał/a:
ale te najgorsze rzeczy i najlepsze zostają na dłłłłłłłłłłłuuuuuuuuuuggggggooooooo 8)

Możesz o nich napisać... :roll: :p

sabatka - Sob 06 Gru, 2008 21:05

pamiętam jak byłam z babcią w ogródku jak miałam 3 lata i mnie wołała, ja w przedszkolu kolega dał mi buziaka na występie na dzień matki te rzeczy były miłe.

może nie pamiętam wszystkich kłótni z moją mamą czy Tyfusem ale kilka mi utkwiło w pamięci. pamiętam jak poroniłam.

stiff - Sob 06 Gru, 2008 21:51

Te pikantne opowiadaj... :p
sabatka - Nie 07 Gru, 2008 09:20

stiff napisał/a:
pikantne opowiadaj...

które?? :evil:

wolf - Nie 07 Gru, 2008 09:49

Andy napisał/a:

Psychologia mnie wk***ia..bo odziera człowieka z jego niepowtarzalności,jednostkowosci,tajemniczości itp...wysnuwa twierdzenia,orzeka..

..a Szekspir i Owidiusz sa wieczni.. :D

!!!

siema Andy :D
z tym *ku**** , to mam podobnie Andy.. jednak po pewnym doświadczeniu osobistym doszedłem do wniosku- .że z "psycholami" to jak z literatami czasami.
pisze wiersze wielu...........ale szekspirów jest mało.
o owidiuszach mało kto już pamięta.
poznałem kilku /a dokładnie dwoje. dwie? / psycholi-----całkiem rozsądni ludzie, normalnie jak trenerzy kadry sportów extremalnych.
stwierdzili ,ze jestem niewątlpiwie alkoholikiem- i mam spory potencjał tfurczy w tym względzie.
orzekli ,że jak sie sam za siebie nie wezme. to oni co najwyżej moga mi ułozyc epitafium.
zasugerowali bym w ramach ostrego treningu trzeźwiennego przed kolejna wyprawa w głąb interioru codzienności:
niepowtarzalność własną, wykorzystał poraz pierwszy na własna korzyść .
indywidualizm i jednostkowość niewatpliwą-----skierował w kierunku z którego nikt do mnie nie strzela, ani ja do nikogo.
z tajemniczością to uwazali ,że pownienem se w moim wieku już dać spokój .i nie kokietowac niom jak jakis 16-letni harcerz na obozie koedukacyjnym .

dali mi plan treningowy na kolejne kilka lat------pokazali sparringpartnerów
i poszli na kawe.
........................a jako główna letoda tego treningu stosowali-----kapralskie metody czołgania i musztry na potrzeby zewnetrzne
tudzież poczucie humoru i autoanalizę własnych zasobów obronnych na potrzeby wewnetrzne.
dduchy, skuchy, aniołki, ciała atralne i inne takie-----------kazali zostawić u bram koszar.
był jednak pewien wyjatek...............w ramach zajęć pozataktycznych---pozwolili nam korzystać z ciał jamistych ile wlezie. o ile jeszcze jest czym.

a tak na poważnie...........terapia wszelka, może być dobra i może do du**.
tyle ,że najłatwiej osiagnąć poziom do du**-bo to nie wymaga profesjonalizmu i zaangazowania.
myslę ,że w AA.................jest identycznie./łatwiej klepać cytaty taty , z ksiegi wielkiej na raty, rzucać refleksjami na każdy dzień tygodnia............ale nie na temat :wysmiewacz:
amen

Andy - Pon 08 Gru, 2008 15:53

..rzadko oglądam telewizję..ale ostatnio odpalam telewizor i cóz widze i słyszę...??

Pani psycholog (niezła du** nawet) radzi jak poderwac partnera czy partnerke na Sylwestra.. :D

I zaczyna od rady..."nawiązac kontakt wzrokowy".. :shock:

.oczywiscie bardzo naukowo i odkrywczo..reszty rad nie przytocze bo są banalniejsze od wypowiedzi naszej Bebetki.. :p

Swiat stanał na głowie...i niebawem pod kioskiem z piwem bedzie stał psycholog radzacy jak kupić piwo,jakie,jak i z kim je wypić i ile zapłacic...no i kontakt wzrokowy ze sprzedającym nawiązac..a nuz umówi sie na Sylwestra.. :shock:

wolf - Wto 09 Gru, 2008 08:19

Andy napisał/a:
Swiat stanał na głowie

chyba nie jest tak źle :D
całkiem niedawno czytałem jak to było koło roku 1200 w europie
wtedy z jakichś powodów namnozyło sie proroków, teologów objawionych, filozofów mysli chrześcijańskiej, wizjonerów, czarnoksiężników, astrologów itp.
no i się zaczęło.....to co wczesniej było proste i jasne, trzeba było przekuć w wyprawe krzyzową
to co stanowiło rozsądny codzienny rytm------czyli wzloty i upadki -----zamieniono na idealizowanie cierpienia jako jedynej wartości godnej człowieka.
zwykłe bzykanie się pomiędzypłciowe- uznano za diabelski wynalazek i zalecano w ramach "terapii" wniebowzietej-pokuty, celibaty, tudzież chłostanie się jak zamiennik-------napięcią przedmiesiaczkowego :D
a facetom dodatkowo zalecano-----7 dni postu od wszystkiego--a potem odpust wieczysty w ramach dalszego postu :D

ale............coby nie było ,że wieki średnie były takie nudne. ludzie, biblii słuchali po łacinie, co im pozwalało robić co zechcą. z tej prostej przyczyny, że nawet kler słabo łacinę znał, a to co rozumiał z niej-zawsze ograniczało się do :
spirytus sanctus amor
lub:
femina opus dei............pośród traw i kniei :D

Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 09:07

Andy napisał/a:
naszej Bebetki..

:shock: czy Ty aby Andy nie przesadzasz?

Ate - Wto 09 Gru, 2008 11:03

Bebetka napisał/a:
czy Ty aby Andy nie przesadzasz?
Nie sadze by przesadzal. zadnych konkretow Bebetko, pewnie, jestes wolnym czlowiekiem i niczego nie musisz, jedyne co opowiedzials z terapii to jakis durny test , i lapidarne , wymijajace odpowiedzi. Po tego typu tekstach nie dziw sie, ze ja np Ci nie wierze co do terapii. Wiem, wiem, moja sprawa :)
wolf - Wto 09 Gru, 2008 11:10

mniejsza o to ,była nie była :D
czy Beba to "niebeba".........
mozna pogadać o wszystkim-nawet o *p****-lecz powiem ,że *p**** też muszą mieć smak, koloryt i coś co je odróżnia od magla w tv..........lub pisemek kolorowych dla tłuków

Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 14:35

Ate napisał/a:
Po tego typu tekstach nie dziw sie, ze ja np Ci nie wierze co do terapii


Nie bardzo wiem o co Ci chodzi z tą terapią Ate? Złosliwa się zrobiłaś. Jak nie mam ochoty na razie o tym rozmawiać to nie rozmawiam......dwa miesiace w tym siedziałam i chce na razie odpocząć od "wakacji" jak to mawia Wolf i zająć się normalnym życiem :roll:
A jeżeli coś konkretnie Cię interesuje z terapii służe chętnie pomocą i w miarę mozliwości Ci Ate odpowiem.

Ate napisał/a:
jedyne co opowiedzials z terapii to jakis durny test

Dzięki to było bardzo miłe :roll:

Ate - Wto 09 Gru, 2008 19:03

Bebetka napisał/a:
? Złosliwa się zrobiłaś.
nie, na pewno nie jestem zlosliwa, gdybym byla, wbijalabym Ci szpile przy kazdej okazji a napisalam jasno i otwarcie co mysle o Bebetka's Story, nic wiecej, nie trzeba dorabiac teorii na temat wad mojego charakteru :)
Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 19:26

Ate napisał/a:
Bebetka's Story

A co to za story? Nie czytałam :roll: A terapię to bym Ci jednak Atuś polecała bo czytałam gdzieś tutaj ze podobno zastanawiasz się czy myslisz o niej :roll:

Ate - Wto 09 Gru, 2008 19:32

Na terapie jestem juz zapisana :) ciesze ze dajesz mi dobre rady, dzieki :)
Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 19:40

Ate napisał/a:
Na terapie jestem juz zapisana

Cieszę się.....ja dopiero teraz to wiem, ze samemu to nic sie nie wskóra i tylko człowiek meczy się sam z chorobą. Terapia dobra rzecz i na pewno bedziesz czuła się po niej o niebo lepiej. Chociaz gwarancji na to, ze nie zapijesz po jakims czasie nie ma :roll:
Stacjonarna czy dochodząca?

Ate - Wto 09 Gru, 2008 19:42

dochodzaca, w sumie 5 godzin w tygodniu :)
Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 19:49

Ate napisał/a:
dochodzaca, w sumie 5 godzin w tygodniu

Tam gdzie byłam tez była grupa dzienna. Mieli zajęcia od 8 do 13 codziennie. Czasami zdarzało sie nam mieć z nimi zajęcia. Jak bym miała wybierać raz jeszcze wolałabym jednak stacjonarną.

Ate - Wto 09 Gru, 2008 19:51

Sa rozne warianty, mozna codziennie przed poludniem, mozna od 8ej do 16ej, lub jak ja mniej godzin ale za to bardzo rozczagnieta w czasie, nawet do roku, mnie ze wzgledow organizacyjnych taka pasuje najbardziej, do tego mityngi, mysle ze wyjde z tego:)
Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 19:55

Ate napisał/a:
mysle ze wyjde z tego:

Z pomocą innych ludzi i terapii z pewnością Ate bedzie Ci o wiele łatwiej wyjśc z tego, zapewniam. Sama sie przekonałam i czasami żałowałam ze wcześniej sie nie zdecydowałam na terapię :)

Anonymous - Wto 09 Gru, 2008 19:58

ale kurtuazja- a obie walicie po oczach sarkazmem jak nic :wysmiewacz:
Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 19:59

utopia napisał/a:
ale kurtuazja- a obie walicie po oczach sarkazmem jak nic

O co Ci chodzi :shock: nie wiem kto tutaj jest bardziej sarkastyczny utopio :roll: chyba Ty

Ate - Wto 09 Gru, 2008 20:00

Utopia, nie , tym razem sie mylisz, mowie co mysle :)
stiff - Wto 09 Gru, 2008 20:07

Bebetka napisał/a:
czasami żałowałam ze wcześniej sie nie zdecydowałam na terapię :)

Czasami żałowałaś... :roll: Ile czasu jesteś po terapii...

Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 20:31

stiff napisał/a:
Czasami żałowałaś... :roll: Ile czasu jesteś po terapii...

Żałowałam ja byłam na terapii jak rozjaśniało mi sie powoli wiele nurtujacych mnie do tej pory problemów np. moje nie udane próby abstynencji. Terapię ukończyłam 1 grudnia :roll:

stiff - Wto 09 Gru, 2008 20:38

Bebetka napisał/a:
Terapię ukończyłam 1 grudnia :roll:

Ty to szczęściara jesteś urodzona pod szczęśliwą gwiazda...Tak wiele Ci sie pozmieniało po terapii ,ze już możesz robić bilans osiągnięć :roll:
Ty ta terapie to pewnie w zeszłym roku ukończyłaś i to wcześniej jak w grudniu... :roll:

Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 20:46

stiff napisał/a:
Ty ta terapie to pewnie w zeszłym roku ukończyłaś i to wcześniej jak w grudniu..

Mozesz jasniej bo tego sarkazmu jakoś nie mogę strawić :roll:

wolf - Wto 09 Gru, 2008 20:48

pax vobiscum parafiany
:wysmiewacz:
sam zaczałem te durną zabawe-to prosze teraz by ją skończyć,
bo siem zapędzimy w naroznik :D

stiff - Wto 09 Gru, 2008 20:51

Bebetka napisał/a:
stiff napisał/a:
Ty ta terapie to pewnie w zeszłym roku ukończyłaś i to wcześniej jak w grudniu..

Mozesz jasniej bo tego sarkazmu jakoś nie mogę strawić :roll:

To nie sarkazm...A moja ocena tego co piszesz.To sie kupy nie trzyma mości panowie... :wysmiewacz:

Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 20:56

stiff napisał/a:
To sie kupy nie trzyma mości panowie...

A kim Ty jesteś żeby mnie oceniać :roll: i na jakiej podstawie wyciągasz takie wnioski. Jak chcesz sie zabawic cudzym kosztem to chyba nie to miejsce :roll:

stiff - Wto 09 Gru, 2008 20:57

Bebetka napisał/a:
Jak chcesz sie zabawic cudzym kosztem to chyba nie to miejsce :roll:

To samo mogę Tobie przekazać...

Anonymous - Wto 09 Gru, 2008 21:02

Obejrzyjcie !!!!!!!!!!
Warto!!!!!!!


http://pl.youtube.com/wat...feature=related

Bebetka - Wto 09 Gru, 2008 21:02

stiff napisał/a:
To samo mogę Tobie przekazać...

Naprawdę znudziła mi się ta ciucubaka......ja już w ogóle nie rozumiem o co tutaj chodzi. Ciągle sie mnie czepiacie....Beba to Beba tamto. Nudni wszyscy jesteście i monotematyczni :roll: Nie wiem po co w ogóle tutaj zajrzałam :/
Dobranoc!

stiff - Wto 09 Gru, 2008 21:07

http://pl.youtube.com/watch?v=d_LGgf8jh_s&NR=1
Jak już to to.... 8)

Andy - Śro 10 Gru, 2008 13:40

Co Wy z tym youtube..??? :D

Dajcie linka na niezłe pornole... :p

wolf - Śro 10 Gru, 2008 13:52

Andy napisał/a:
Dajcie linka na niezłe pornole...

na innym forum pewien facio dał
i od tamtej pory nikt nie wie o co chodzi--------bo monitory mają ciagle zachlapane.

Ate - Śro 10 Gru, 2008 14:00

hahaha, to oni stoja przy tych monitorach czy trzymaja je na kolanach :roll:
Jacek - Śro 10 Gru, 2008 14:10

Ate napisał/a:
hahaha, to oni stoja przy tych monitorach czy trzymaja je na kolanach

a z całą pewnością stoją,bo na kolanach to tylko zwisa lub leży!!! :wysmiewacz:

wolf - Śro 10 Gru, 2008 14:10

Ate napisał/a:
to oni stoja przy tych monitorach czy trzymaja je na kolanach

znów robisz się drobiazgowa--opisałas w temacie obok- własne kryteria organków na jakich się wygrywa piesni adwentowe---------więc komupterowców już zostaw w spokoju.

sabatka - Śro 10 Gru, 2008 15:33

Bebetka napisał/a:
Nudni wszyscy jesteście i monotematyczni

ja też?

Bebetka - Śro 10 Gru, 2008 19:29

sabatka napisał/a:
ja też?

Ty nie Sabatko :roll:

Wiedźma - Śro 10 Gru, 2008 19:35

Bebetka napisał/a:
sabatka napisał/a:
ja też?
Ty nie

No widzisz? - mówiłam, żeby nie uogólniać... :p

wolf - Śro 10 Gru, 2008 19:48

Wiedźma napisał/a:
No widzisz? - mówiłam, żeby nie uogólniać..

i jaki interesujący dialog temu towarzyszył.............wprost nie nadarzam za czytaniem stereotematów

Bebetka - Śro 10 Gru, 2008 19:52

wolf napisał/a:
nie nadarzam za czytaniem stereotematów

kup sobie nowe głosniki :roll: moze


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group