To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Emocje alkoholika

Tomoe - Czw 27 Maj, 2010 13:42

evita napisał/a:
doskonale go rozumiem co teraz przeżywa ...

Niemożliwe.
Nie jesteś alkoholiczką.

evita - Czw 27 Maj, 2010 14:40

Tomoe napisał/a:
Niemożliwe.
Nie jesteś alkoholiczką.

oczywiście myślałam tu o sferze uczuć związanych z miłością a nie z alkoholizmem ;)

Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 15:48

Evito, ale weź pod uwagę to, że alkoholik inaczej doznaje emocji niż osoba nieuzależniona.
To z resztą jest powodem, że sięga po alkohol - właśnie z emocjami sobie nie radzi.
Nie można zatem porównywać sfery uczuć Twojej z Tomka czy moją
I jak Ty nie jesteś w stanie wyobrazić sobie co ja czuję w jakiejś sytuacji,
tak ja nie nigdy pojmę Twoich uczuć współuzależnionej...
Pod tym względem po prostu mieszkamy w innych bajkach :|

evita - Czw 27 Maj, 2010 15:53

Wiedźma napisał/a:
weź pod uwagę to, że alkoholik inaczej doznaje emocji niż osoba nieuzależniona.

masz rację Wiedźmo ! I nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że nawet tak podstawowe uczucia jak miłość, przyjaźń, nienawiść ... możemy zupełnie inaczej odbierać .
Wiedźma napisał/a:
Pod tym względem po prostu mieszkamy w innych bajkach

i to jest niefajne w tym wszystkim :( chciałabym potrafić żyć w tej samej bajce z wszystkimi ...

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 16:55

evita napisał/a:
to jest niefajne w tym wszystkim :( chciałabym potrafić żyć w tej samej bajce z wszystkimi .

To się porządnie nachlaj..... :p

czarna róża - Czw 27 Maj, 2010 18:01

To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??A w czym się ta innośc objawia..
stiff - Czw 27 Maj, 2010 18:37

czarna róża napisał/a:
A w czym się ta innośc objawia..

Cierpią ze ranią rodzinę przez swój alkoholizm,
a nie potrafią tego zatrzymać, bo nie rozumieją jak to działa...

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 18:39

czarna róża napisał/a:
To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??A w czym się ta innośc objawia..


No właśnie... wytłumaczcie mi to. Może ktoś? Cięgle czytam że alkoholik kocha tylko swoją flaszkę, więc ile jest w tym prawdy? Nie wierzę że pozbawiony jest uczuć wyższych całkowicie, musiał by nie być człowiekiem... :?

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 18:42

stiff napisał/a:
Cierpią ze ranią rodzinę przez swój alkoholizm,
a nie potrafią tego zatrzymać, bo nie rozumieją jak to działa...


Czyli tępo powtarzają słowa nie czując ich znaczenia?

stiff - Czw 27 Maj, 2010 18:43

Małgoś napisał/a:
Cięgle czytam że alkoholik kocha tylko swoją flaszkę,

Nienawidzi raczej, ale nie potrafi bez niej zyc... :evil:

emigrantka - Czw 27 Maj, 2010 18:44

pterodaktyll napisał/a:
evita napisał/a:
to jest niefajne w tym wszystkim :( chciałabym potrafić żyć w tej samej bajce z wszystkimi .

To się porządnie nachlaj..... :p

ale tak z 10 lat minimum ;-)

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 18:50

stiff napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Cięgle czytam że alkoholik kocha tylko swoją flaszkę,

Nienawidzi raczej, ale nie potrafi bez niej zyc... :evil:


Tak jej nienawidzi, że leje ją w mordę... :(

stiff - Czw 27 Maj, 2010 18:57

Małgoś napisał/a:
Czyli tępo powtarzają słowa nie czując ich znaczenia?

Wszystkie współuzależnione podkreślają, ze ich alko kiedy nie pije,
to chodzący ideał, nie mam na myśli tych co żyją z psychopatami,
z czego wynika, ze kochają i chcą kochać, ale obsesja picia jest silniejsza
i nie ma wtedy miejsca na jasne myślenie...
Prowokujemy wtedy sytuacje, aby dać sobie powód do picia,
bo jest nas wstyd, ze znów okażemy słabość wobec alko...
Kiedy przychodzi przesilenie czyli świadomi jesteśmy, ze alko odebrał nam wolność,
to samobójstwo, zazwyczaj nieskuteczne, albo pójście po bandzie i chlanie kasacyjne...
Po latach przychodzi przebudzenie lub kostucha, choc niektorym udaje sie dozyc
późnej starości...

stiff - Czw 27 Maj, 2010 18:59

emigrantka napisał/a:
ale tak z 10 lat minimum ;-)

Porządnie nie znaczy długo... :roll:

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 19:08

stiff napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Czyli tępo powtarzają słowa nie czując ich znaczenia?

Wszystkie współuzależnione podkreślają, ze ich alko kiedy nie pije,
to chodzący ideał, nie mam na myśli tych co żyją z psychopatami,
z czego wynika, ze kochają i chcą kochać, ale obsesja picia jest silniejsza
i nie ma wtedy miejsca na jasne myślenie...
Prowokujemy wtedy sytuacje, aby dać sobie powód do picia,
bo jest nas wstyd, ze znów okażemy słabość wobec alko...
Kiedy przychodzi przesilenie czyli świadomi jesteśmy, ze alko odebrał nam wolność,
to samobójstwo, zazwyczaj nieskuteczne, albo pójście po bandzie i chlanie kasacyjne...
Po latach przychodzi przebudzenie lub kostucha, choc niektorym udaje sie dozyc
późnej starości...


Czyli kochać potraficie a nasze poddawanie pod wątpliwość waszych uczuć jest tylko kolejnym pretekstem do ucieczki w swoją obsesję... Błędne koło :/

milutka - Czw 27 Maj, 2010 19:17

stiff napisał/a:
Wszystkie współuzależnione podkreślają, ze ich alko kiedy nie pije,
to chodzący ideał, nie mam na myśli tych co żyją z psychopatami,
....dodam skromnie ,że czytajac Was niepijacych to mam wrażenie ,że jestescie ideałami ...i tak mi sie marzy coby mój mąz był taki ale z tego co widzę to" marzenie ściętej głowy" :mgreen:
stiff - Czw 27 Maj, 2010 19:17

Małgoś napisał/a:
jest tylko kolejnym pretekstem do ucieczki w swoją obsesję...

Chocby nie było najmniejszego pretekstu, to i tak nic nie zmienia... :roll:
To jest dopiero...
Małgoś napisał/a:
Błędne koło

stiff - Czw 27 Maj, 2010 19:19

milutka napisał/a:
,że jestescie ideałami ...

Kazdy za uszami swoje ma... :wysmiewacz:

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 19:24

stiff napisał/a:
Małgoś napisał/a:
jest tylko kolejnym pretekstem do ucieczki w swoją obsesję...

Chocby nie było najmniejszego pretekstu, to i tak nic nie zmienia... :roll:
To jest dopiero...
Małgoś napisał/a:
Błędne koło


A jednak czasem udaje się jakimś cudem z tej zwariowanej karuzeli zejść.. Dlaczego? Skoro umysł jest tak zmanipulowany, to nie powinno to być możliwe. :roll:

milutka - Czw 27 Maj, 2010 19:26

stiff napisał/a:

Kazdy za uszami swoje ma... :wysmiewacz:
....no to akurat wiem ale staracie się przynajmniej ....i to bynajmniej dla mnie sie liczy :(
Kulfon - Czw 27 Maj, 2010 19:28

Małgoś napisał/a:
A jednak czasem udaje się jakimś cudem z tej zwariowanej karuzeli zejść.. Dlaczego? Skoro umysł jest tak zmanipulowany, to nie powinno to być możliwe


Karuzele w "wesolych miasteczkach" tez sie psuja czasami ;)

stiff - Czw 27 Maj, 2010 19:29

Małgoś napisał/a:
A jednak czasem udaje się jakimś cudem z tej zwariowanej karuzeli zejść..

Nie ma wyjścia, bo trzeba zregenerować organizm, podreperować finanse
na kolejne chlanie, nie każdy urodził sie menelem, ale i nim z czasem sie stajemy
jeśli w porę nie zaprzestaniemy picia...

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 19:37

Kulfon napisał/a:
Karuzele w "wesolych miasteczkach" tez sie psuja czasami ;)


czyli przerwa na konserwację... :/

stiff napisał/a:
Nie ma wyjścia, bo trzeba zregenerować organizm, podreperować finanse
na kolejne chlanie, nie każdy urodził sie menelem, ale i nim z czasem sie stajemy
jeśli w porę nie zaprzestaniemy picia...


przerwa konserwacyjna j.w. :/ a jednak niektórym udaje się coś więcej, czyli zaprzestają, potrafią przechytrzyć swój zmanipulowany przez wódę umysł...

stiff - Czw 27 Maj, 2010 19:38

Małgoś napisał/a:
a jednak niektórym udaje się coś więcej, czyli zaprzestają, potrafią przechytrzyć swój zmanipulowany przez wódę umysł...
Cud... :D
Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 19:44

stiff napisał/a:
Małgoś napisał/a:
a jednak niektórym udaje się coś więcej, czyli zaprzestają, potrafią przechytrzyć swój zmanipulowany przez wódę umysł...
Cud... :D


"Są na niebie i ziemi rzeczy o których się filozofom nie śniło" :D

Kulfon - Czw 27 Maj, 2010 19:47

Małgoś napisał/a:
"Są na niebie i ziemi rzeczy o których się filozofom nie śniło"


o dokladnie o to chodzi, bo filozofom sie nie sni odtawienie alkoholu :wysmiewacz:

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 19:53

Kulfon napisał/a:
o dokladnie o to chodzi, bo filozofom sie nie sni odtawienie alkoholu :wysmiewacz:


cóż... większość z nich "myślało" po pijaku i stąd pewnie tyle sprzecznych "mądrości" :lol:

stiff - Czw 27 Maj, 2010 20:06

Małgoś napisał/a:
większość z nich "myślało" po pijaku i stąd pewnie tyle sprzecznych "mądrości"

Filozof jak alkoholik, teorie życia ma w małym palcu,
ale wprowadzić ja w życie, to już inna bajka...

tomek18 - Czw 27 Maj, 2010 20:08

stiff napisał/a:
Małgoś napisał/a:
większość z nich "myślało" po pijaku i stąd pewnie tyle sprzecznych "mądrości"

Filozof jak alkoholik, teorie życia ma w małym palcu,
ale wprowadzić ja w życie, to już inna bajka...



trafna uwaga

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 20:20

stiff napisał/a:
Małgoś napisał/a:
większość z nich "myślało" po pijaku i stąd pewnie tyle sprzecznych "mądrości"

Filozof jak alkoholik, teorie życia ma w małym palcu,
ale wprowadzić ja w życie, to już inna bajka...


Na szczęście nie każdy alkoholik jest tylko filozofem... ;)

stiff - Czw 27 Maj, 2010 20:23

Małgoś napisał/a:
Na szczęście nie każdy alkoholik jest tylko filozofem...

Nie tylko, a przede wszystkim... :p

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 20:26

Małgoś napisał/a:

A jednak czasem udaje się jakimś cudem z tej zwariowanej karuzeli zejść.. Dlaczego? Skoro umysł jest tak zmanipulowany, to nie powinno to być możliwe.

Ponieważ terapia polega między innymi na tym żeby ten chory umysł "zmanipulować" że tak powiem, w drugą stronę...

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 20:27

stiff napisał/a:
Cud.

Nie pieprz bo wiesz sam jaka to ciężka praca nad samym sobą..... :mgreen:

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 20:27

stiff napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Na szczęście nie każdy alkoholik jest tylko filozofem...

Nie tylko, a przede wszystkim... :p


Przede wszystkim chyba każdy takim jest, ale niektórzy potrafią być też praktykami ;)

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 20:32

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:

A jednak czasem udaje się jakimś cudem z tej zwariowanej karuzeli zejść.. Dlaczego? Skoro umysł jest tak zmanipulowany, to nie powinno to być możliwe.

Ponieważ terapia polega między innymi na tym żeby ten chory umysł "zmanipulować" że tak powiem, w drugą stronę...


I to jest właśnie tym trudem, cudem czy jak to zwał.. ;) Odkręcić coś co skręcane było całymi latami nie jest łatwe a jednak się udaje...

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 20:36

Małgoś napisał/a:
Odkręcić coś co skręcane było całymi latami nie jest łatwe a jednak się udaje

Oczywiście, że się udaje........trzeba tylko mocno tego chcieć i nie bać sie konsekwencji swojego postępowania.
Małgoś napisał/a:

I to jest właśnie tym trudem, cudem czy jak to zwał.

Z cudami to akurat ma niewiele wspólnego...

Małgoś - Czw 27 Maj, 2010 20:49

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:

I to jest właśnie tym trudem, cudem czy jak to zwał.

Z cudami to akurat ma niewiele wspólnego...
_________________


pewnie, że nie ma.. strach ma często wielkie oczy i dlatego tak trudno uwierzyć, że da się radę.

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 20:53

Małgoś napisał/a:
strach ma często wielkie oczy i dlatego tak trudno uwierzyć, że da się radę.

To jest strach przed podejmowaniem konkretnych decyzji i ponoszeniu konsekwencji z nich wynikających.....

Jacek - Czw 27 Maj, 2010 21:02

czarna róża napisał/a:
To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??A w czym się ta innośc objawia..


do życia potrzebne są 5 rzeczy
- powietrze
- jedzenie
- picie
- sen
- (święty spokój - odczucia)
pod tym ostatnim zagadnieniem kryje się wiele czynności
takich jak odpowiednie przeżycia i uczucia z nimi związane
w zależności jaki mamy dostatek z tych pierwszych 4, zależy ten 5
tak więc ten 5 to w pewnym sensie zorganizowanie tych 4
i odpowiadając ci na to pytanie
to nic tu nie ma wspólnego z charakterem człowieka (alkoholika)
bo jak wiemy charakteru nie zmienimy
każdy człowiek odczuwa według swego uznania, odczucia, charakteru
a więc alkoholik nie że nie ma uczuć,inaczej kochają czy też nie nawiedzą
alkoholik też człowiek
a to że przestaje chlania nie oznacza że stał się ideałem
wrócił do stanu normalnego, na tyle okazuje swoje uczucia na ile rozumuje jego charakterystyka
a będąc w stanie trwałego i biernego upojenia alkoholowego,również te uczucia miałem
tyleż że tylko w głowie,nigdy lub prawie nigdy w czynach
a gdy jakieś były to mojej żonie i tak przyćmiewał mój stan upojenia alkoholowego
jednym słowem albo mnie nie było,albo napity co robiło wrażenie nie obecnego
czyli gdzie i kiedy miałem okazać swe uczucia skoro nie obecny
a taki stan był po spożyciu rozweselacza , który miał wpływ na dobre samopoczucie
z czasem stał się płynem wody ognistej i był tak ważny że był potrzebny do mojego życia nie omal codziennie
a to z kolei powodowało że zaniedbywałem tak ważne i potrzebne rzeczy ważne dla życia
- zatruwałem powietrze oparami alkoholowymi
- nie dojadałem
- piłem tylko na kaca
- zaniedbany sen
- i gdzie ten święty spokój - kiedy na swoją odpowiedzialność,uczucia kładłem wielką lachę
bo nade wszystkie uczucia,odpowiedzialność,miłość była flaszka
te wszystkie uczucia były lecz kiedy je miałem wyłonić na światło dzienne
skoro gdy świt i ślepia otwarłem a w gardle susza to ona nie pozwalała
to ta pierwsza myśl o zaspokojeniu sahary i pragnienia
muszę to powiedzieć
boshe - jak dobrze że to już się skończyło
że mam to już za sobą
a teraz może nie idealny
ale przymnijcie mnie z takimi uczuciami jakie mogę wam zaoferować :skromny:

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 21:04

Jacek napisał/a:
przymnijcie mnie z takimi uczuciami jakie mogę wam zaoferować

Dobra...............wsiadaj............. :mgreen:

Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 21:04

czarna róża napisał/a:
To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??A w czym się ta innośc objawia..

Różo, nie inaczej kochają czy nienawidzą, ale w inny sposób odbierają pojawiające się w nich emocje i co innego z nimi robią.
Dla zdrowego człowieka emocje pełnią rolę sygnału mówiącego o tym co się dzieje w jego relacjach z otoczeniem,
i tym samym skłaniają go do adekwatnych reakcji, co z założenia ma regulować funkcjonowanie człowieka w społeczeństwie.
Dla alkoholika odbiór tego sygnału jest nieczytelny i jawi mu się jedynie jako przyjemne bądź przykre doznanie,
które należy stłumić, żeby nie bolało, bądź podtrzymać, aby trwało jak najdłużej -
w zależności od tego, czy jest przykre czy przyjemne.
I tak na przykład bardzo ważna i potrzebna emocja jaką jest strach
nie pełni swojej funkcji chroniącej przed niebezpieczeństwem,
a miłość nie skłania do dbania o obiekt uczuć i co za tym idzie - o trwałość i pomyślność związku,
gdyż jedyne co alkoholik robi ze swoimi emocjami, to reguluje je alkoholem.
Alkoholik, także ten potencjalny, swoje emocje przeżywa bardzo silnie, często wręcz trudno mu je znieść.
Dlatego - poznawszy znieczulająco-euforyzujące właściwości alkoholu - woli emocje z jego pomocą wyeliminować,
zamiast podjąć pod ich wpływem konstruktywne działanie, jak to intuicyjnie robi osoba nieuzależniona.

evita - Czw 27 Maj, 2010 21:17

czarna róża napisał/a:
To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??

nie wiem czarna różo :bezradny: ale tak twierdzą :(

evita - Czw 27 Maj, 2010 21:18

pterodaktyll napisał/a:
To się porządnie nachlaj.....

dziękuję ! może skorzystam :/

evita - Czw 27 Maj, 2010 21:20

milutka napisał/a:
mam wrażenie ,że jestescie ideałami ...

już kilka miesięcy temu do tego samego wniosku doszłam ... dla mnie trzeźwy alkoholik to bohater :) tylko nie wiem czemu odnosi się te moje mniemanie tylko w stosunku do tych "cudzych" a u swojego nie umiem odnaleźć nawet zalążków tego bohaterstwa :szok:

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 21:23

evita napisał/a:
. dla mnie trzeźwy alkoholik to bohater

:rotfl:
evita napisał/a:
u swojego nie umiem odnaleźć nawet zalążków tego bohaterstwa

To proste. Myśmy Ci nie dokopali a on tak..... :mgreen:

milutka - Czw 27 Maj, 2010 21:23

Jacek napisał/a:
boshe - jak dobrze że to już się skończyło
że mam to już za sobą
a teraz może nie idealny
ale przymnijcie mnie z takimi uczuciami jakie mogę wam zaoferować :skromny:
....ideał Jacku nie istnieje ...każdy ma w sobie to 'coś " i u każdego jest to inne to "coś"....tylko u trzeźwego można to zauważyć a u alkoholika chciało by sie gdyby nie ....to co wyżej napisałeś....
evita - Czw 27 Maj, 2010 21:25

pterodaktyll napisał/a:
To proste. Myśmy Ci nie dokopali

i mam nadzieję, że nie masz na to ochoty :szok:

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 21:26

evita napisał/a:
mam nadzieję, że nie masz na to ochoty

Uchowaj boże :szok: przeca Pterodaktyll-gentelman jestem :lol2:

evita - Czw 27 Maj, 2010 21:28

pterodaktyll napisał/a:
Pterodaktyll-gentelman

we4ed

yuraa - Czw 27 Maj, 2010 21:31

" a bo ty to tak mnie kochasz po swojemu, inaczej""
osobiście słyszałem
a jak mam kochać ? nie po swojemu ? to jak niby ?
kocham tak jak umiem a nie tak jak to jest oczekiwane
kiedy chlałem też kochałem, po swojemu.
tylko ja i Bóg jeśli istnieje wie że to prawda.
kochałem i chlałem z bezsilności że nie umiem kochać tak jak tego oczekują.
przecież ja nienawidziłem alkoholu, nienawidziłem tego co robi ze mną a piłem by zapomnieć.
jak w "małym księciu"
- dlaczego pijesz?
- bo się wstydzę
- czego się wstydzisz?
-wstydzę się ze piję


kiedyś w epoce przedforumowej napisałem artykuł do biuletynu AA Zdrój
pt "Utopione uczucia" właśnie o tym

stiff - Czw 27 Maj, 2010 21:34

pterodaktyll napisał/a:
Nie pieprz bo wiesz sam jaka to ciężka praca nad samym sobą....

To już następny etap czyli pracoholizm... 8)

stiff - Czw 27 Maj, 2010 21:35

Małgoś napisał/a:
ale niektórzy potrafią być też praktykami

Praktycznie, to mi na ten przykład sie nie chce... :p

evita - Czw 27 Maj, 2010 21:36

yuraa napisał/a:
kochałem i chlałem z bezsilności że nie umiem kochać tak jak tego oczekują.

yuraa dałeś mi teraz nieźle do myślenia ...

Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 21:39

yuraa napisał/a:
kiedyś w epoce przedforumowej napisałem artykuł do biuletynu AA Zdrój
pt "Utopione uczucia" właśnie o tym

Jest to gdzieś do przeczytania?

pterodaktyll - Czw 27 Maj, 2010 21:49

Cytat:
Jest to gdzieś do przeczytania?

Oczywiście. W biuletynie...... ;)

evita - Czw 27 Maj, 2010 21:54

Wiedźma napisał/a:
Jest to gdzieś do przeczytania?

yuraa napewno masz gdzieś cały tekst i myślę, że jako autor mógłbyś w całości na forum to wrzucić ! co ty na to Wiedźmo ?

Wiedźma - Czw 27 Maj, 2010 22:15

evita napisał/a:
co ty na to Wiedźmo ?

A myślisz, Evi, że po co zapytałam? :cwaniak:

yuraa - Pią 28 Maj, 2010 07:03

Wiedźma napisał/a:
Jest to gdzieś do przeczytania?

tak w numerze 6/2005 :)
mam egzemplarz autorski, chyba przepiszę jak czas znajdę
a swoją drogą ciekawe jak to dzisiaj mi się przeczyta

Wiedźma - Pią 28 Maj, 2010 07:06

yuraa napisał/a:
mam egzemplarz autorski, chyba przepiszę jak czas znajdę

Super, Yura! :)
Wstaw go do działu czytelniczego, wtedy będzie widoczny na stronie naszego portalu.

evita - Pią 28 Maj, 2010 07:33

yuraa napisał/a:
swoją drogą ciekawe jak to dzisiaj mi się przeczyta

ja wiem tylko, że z chęcią zaliczę tą lekturę skoro zaczątek zaledwie już tak bardzo mnie zaintrygował :)
nie raz przerabialiśmy tu na forum temat "kochania" bądź nie pijących alkoholików a twój tekst pewnie pozwoli wiele zrozumieć ...

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 07:37

czarna róża napisał/a:
To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??A w czym się ta innośc objawia..



Polecam artykuł Grażyny Płachcińskiej "Alkohol i miłość".
http://www.prometea.pl/in...list=go&idx=132

KICAJKA - Pią 28 Maj, 2010 10:00

evita napisał/a:
yuraa napisał/a:
kochałem i chlałem z bezsilności że nie umiem kochać tak jak tego oczekują.

yuraa dałeś mi teraz nieźle do myślenia ...

Evitko to była jedna z pierwszych rzeczy jakich dowiedziałam się zaczynając spotkania w Al-anon. :) Dlatego nie znienawidziłam tego co mówił,że kocha a zachowywał się wprost odwrotnie. :skromny:

Małgoś - Pią 28 Maj, 2010 12:12

Tomoe napisał/a:
czarna róża napisał/a:
To alkoholicy inaczej kochają,czują,nienawidzą??A w czym się ta innośc objawia..



Polecam artykuł Grażyny Płachcińskiej "Alkohol i miłość".
http://www.prometea.pl/in...list=go&idx=132



Bardzo ciekawy artykuł.

Czy można się dziwić, że w tym zwariowanym świecie ludzie nie wiedzą co to miłość? Gdzie dzieci wychowują sie przy niańkach lub w żłobkach, gdzie nikt dla drugiej osoby nie ma czasu choćby na szczerą rozmowę...

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 12:17

No racja, ale w tym zwariowanym świecie nie wszyscy przecież zostają alkoholikami.
Tylko niektórzy.
I nie wszyscy alkoholicy trzeźwieją za życia.
Tylko niektórzy.
:)

Małgoś - Pią 28 Maj, 2010 12:24

Tomoe napisał/a:
No racja, ale w tym zwariowanym świecie nie wszyscy przecież zostają alkoholikami.
Tylko niektórzy.
I nie wszyscy alkoholicy trzeźwieją za życia.
Tylko niektórzy.
:)


Tak, ale samo nie bycie alkoholikiem nie oznacza szczęśliwego życia... Zagubieni potrafią się odnaleźć (niektórzy) ;) A kluczem jest chyba właśnie miłość, do siebie przede wszystkim. :)

evita - Pią 28 Maj, 2010 12:30

Małgoś napisał/a:
kluczem jest chyba właśnie miłość, do siebie przede wszystkim.

ta jest przynajmniej bezpieczna i jeśli zrani to na własne żądanie :|

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 12:34

Małgoś napisał/a:
miłość, do siebie przede wszystkim. :)


Tak. Do siebie przede wszystkim. :tak:

Małgoś - Pią 28 Maj, 2010 12:57

evita napisał/a:
Małgoś napisał/a:
kluczem jest chyba właśnie miłość, do siebie przede wszystkim.

ta jest przynajmniej bezpieczna i jeśli zrani to na własne żądanie :|


Jeśli kochamy samych siebie to ranić się nie pozwalamy i mało tego - to się udziela innym... Bo zawsze trzeba zacząć od siebie samego.

Tomoe napisał/a:
Małgoś napisał/a:
miłość, do siebie przede wszystkim. :)


Tak. Do siebie przede wszystkim. :tak:


To często jest czymś abstrakcyjnym. Ale człowiek ma tak, że ma możliwość uczenia się całe życie... :)

Tomoe - Pią 28 Maj, 2010 12:59

Małgoś napisał/a:
człowiek ma tak

Człowiek - czyli kto?

Małgoś - Pią 28 Maj, 2010 13:08

Tomoe napisał/a:
Małgoś napisał/a:
człowiek ma tak

Człowiek - czyli kto?


Każdy bez wyjątku skoro urodził się istotą myślącą...

Tomek - Sob 29 Maj, 2010 09:53

Tak sobie myśle, ze miłość + alkohol to niewyobrażalna hustawka emocjonalna, diabelski młym w nie wesołym miasteczku.
No bo tak:
pije sobie d-gie piwo, ale wiem już w tym momencie, że zawiodę osobę, która kocham no i sam siebie, wiec cóz mi szkodzi i tak bedzie piekło z szatanami, dokładam jeszcze cztery na spłaszczenie wyrzutów sumienia, lub jeszcze więcej na wyłączenie, w najlepszym stopniu wracam do domu wyłączony, a tu kochajaca żona zadaje mi w progu dwa ciosy smierci niczym Bruce Lee, przecież kocha, a jak kocha to jak może zadać gwałt kochanej osobie,
na drugi dzień kac mi przypomina o wyrzutach sumienia - więc nienawiść do samego siebie, ona nienawidzi siebie za gwałt na osobie którą kocha, i tak poczucie wartości stopniowo spada w obu przypadkach do zera

jal - Sob 29 Maj, 2010 15:19

Tomek napisał/a:
Tak sobie myśle, ze miłość + alkohol to niewyobrażalna hustawka emocjonalna, diabelski młym w nie wesołym miasteczku.
No bo tak:
pije sobie d-gie piwo, ale wiem już w tym momencie, że zawiodę osobę, która kocham no i sam siebie, wiec cóz mi szkodzi i tak bedzie piekło z szatanami, dokładam jeszcze cztery na spłaszczenie wyrzutów sumienia, lub jeszcze więcej na wyłączenie, w najlepszym stopniu wracam do domu wyłączony, a tu kochajaca żona zadaje mi w progu dwa ciosy smierci niczym Bruce Lee, przecież kocha, a jak kocha to jak może zadać gwałt kochanej osobie,
na drugi dzień kac mi przypomina o wyrzutach sumienia - więc nienawiść do samego siebie, ona nienawidzi siebie za gwałt na osobie którą kocha, i tak poczucie wartości stopniowo spada w obu przypadkach do zera


Ale to chyba odgrzewasz z przeszłości...

PD - janusz

Tomek - Pon 31 Maj, 2010 17:03

Oczywiście, że wspomnienie z przeszłości, bo jeśli pracuje sie nad soba, jeśli trzeżwieje, to ja osobiście nie widzę problemu żeby wszystko wróciło do normy.
Chore sa uczucia czynnego lub nawet suchego alkoholika, ale i osoby najbliższej sponiewieranej i pogubionej w całym tym świecie alkoholowym.

Czasami moja żona (oczywiśćie cf2423f nie była na jakiejkolwiek terapii dla współuzaleznionych tylko sama się edukowała, ja jej ino materiały znosiłem)
ma jakiś odpał i robi akcje typowo uzależnieniową, no muszę się wam przyznać, że bywa to dla mnie niezłą niespodzianką...dlatego myślę, ze dobrze jest "razem" trzeżwieć, bo bardzo często spotykam się z żonami moich trzeżwiejących kolegów, które są poprostu zmęczone i mam wrażenie, że troche "tęsknią" do tego pijanego świata, on był przecież znany, a jak znany to w jakiś sposób bezpieczny, a jak jeszcze są to osoby współuzależnione i jednocześnie DDA ...

stiff - Pon 31 Maj, 2010 18:53

Tomek napisał/a:
ma jakiś odpał i robi akcje typowo uzależnieniową, no muszę się wam przyznać, że bywa to dla mnie niezłą niespodzianką...

Moze wyjaśnisz jak wygląda typowo uzależnieniowa , cokolwiek to znaczy... :roll:

Tomek - Pon 31 Maj, 2010 20:12

wie, gdzie jestem, wie, że wróce póżno i nie wiadomo o, której po całym dniu nieobecności, wie, że musze tam być, wie z kim jestem, no jest wszechwiedząca o sytuacji,
wracam np. o godz 23.00
moja zona siedzi na kanapie w pozycji i miną wzorcą taka jaką znam z okresu kiedy piłem
(poprostu obrażona ki djabeł wie na co, no bo jakoś powodu nie widze, wtedy jakoś też nie widziałem, to sie robie czujny alkoholowo)
miłe powitanie z mojej strony, z drugiej jakiś pomruk obrażonego mamuta
staram się docieco się stało i ku swojemu zdziwieniu dowiaduje się, że ona przygotowała dla mnie gorącą kolacje, która była gotowa na 21.00, tu monolog skierowany na wywołanie poczucia winy, no ok na razie spokój grabaża, sobie jedzonko odgrzewam, bo niby jaka to nowość i święto z tym odgrzewaniem a, i czynność prosta nie trzeba chodzić do lasu nic upolować a, monolog skierowany na wywołanie poczucia winy nie gaśnie i zakończony jest jakimś dziwnym pytaniem: "nie mogłeś zadzwonić, że wrócisz o 23 ? - wie, że nie mogłem"
no i mogę starym sposobem zapytać się czemu to ona nie zadzwoniła by dowiedzieć się kiedy wróce? - no, ale przecież wiem, że nie mogła zadzwonić bo ja miałem wyłączony telefon (taka wersja głupawej kłótni "rodziny problemowej") albo moge pójść w rozkminianie co tu się dzieje ciekawego w tej całej dziwnej sytuacji i o co tak naprawde chodzi,
poniewaz czasami troche mnie bawi cała sytuacja to troche sobie w nią wchodze, ale i tak trzeba rozkminić temat

milutka - Pon 31 Maj, 2010 20:15

Tomku a jak ty byś zareagował gdyby to Twoja zona tak postąpiła ? :mysli:
Tomek - Pon 31 Maj, 2010 20:31

ale jak postąpiła?
milutka - Pon 31 Maj, 2010 20:36

Tomek napisał/a:
ale jak postąpiła?
Tak jak Ty ;) ...domyślam sie ,że tez byś pytał czy nie mogła zadzwonić i ....żeby pokazać ,że jestes obrażony robiłbyś jej wymówki ,że naszykowałeś kolacje o 21-ej....i to chyba nie miało by nic wspólnego ze współuzależnieniem ;)
Tomek - Pon 31 Maj, 2010 20:45

hm, pewnie chodzi Ci o to, że nie przyjechałem na tą kolacje o godz. 21 jak była gotowa - nie mogłem, nie mogłem, nie mogłem, ona o tym wiedziała,
że niby ona o mnie dba a ja niewdzięczny nie jestem na tej kolacji - nie mogłem ona wie o tym

juz nie pamiętam, ale to się nazywa we współuzależnieniu jakoś tak: syndrom trójkata kopciuszka czy coś, przecież nie będę szukał po książkach,
etap pierwszy ofiary - wzbudzanie poczucia winy itd, etap drugi - agresja bez powodu (no bo nie ma powodu mścić się na chłopie co pije bo jest uzalezniony, tak zachowuja się osoby współuzależnione, no etap trzeci - ma kaca moralnego (bo się nadjabliło w zachowaniach i emocjach całkowity brak adekwatności)

przedostanim zdarzeniem jakie przyczyniło się do podjęcia decyzji o moim trzeżwieniu było to, że moja żona "laske położyła" na moje picie, i do tej pory nie wiem jak ona do tego doszła bez jakiejkolwiek terapii, mądrość czy kobieca intuicja

yuraa - Pon 31 Maj, 2010 20:52

Tomek napisał/a:
moja żona "laske położyła" na moje picie, i do tej pory nie wiem jak ona do tego doszła bez jakiejkolwiek terapii, mądrość czy kobieca intuicja

to Twoja żona podobnie jak moja, intuicyjnie bez terapii wpadła na to co należy robić

a na innym forum przeczytałem :
Cytat:
Oddaję Ci twoje picie w twoje ręce,ja już w tym udziału brać nie chcę i nie będę.Jestes dorosły i sam decydujesz o swoim życiu,więc jesli chcesz pić to pij ale ze wszystkimi konsekwencjami "



spodobało mi się i polecam dziewczynom

stiff - Pon 31 Maj, 2010 21:04

Tomek napisał/a:
poniewaz czasami troche mnie bawi cała sytuacja

A co zmieniłeś w kontaktach z zona poza tym, ze wracasz późno, a jednak trzeźwy... :roll:

Tomoe - Wto 01 Cze, 2010 08:07

Tomek napisał/a:

juz nie pamiętam, ale to się nazywa we współuzależnieniu jakoś tak: syndrom trójkata kopciuszka czy coś, przecież nie będę szukał po książkach,


To się nazywa "Trójkąt Dramatyczny Karpmana".
Współuzależniona osoba funkcjonuje między trzema kątami tego trójkąta, odgrywając kolejno trzy role: wybawcy, ofiary i prześladowcy.

A co do monologów obliczonych na wywołanie poczucia winy - ja do dziś łapię się na tym, że podejmuję próby ich stosowania. Tylko że na mojego partnera ta "sztuczka" nie działa. On ją w trymiga rozpoznaje i nie daje się złapać. :rotfl:

Tomoe - Wto 01 Cze, 2010 11:37

Znalazłam w necie artykuł na temat "Trójkąta Dramatycznego Karpmana", charakteryzującego zachowania osób współuzależnionych w rolach wybawcy, ofiary i prześladowcy:
http://ddabook.webpark.pl/trojkat.htm

Tomek - Wto 01 Cze, 2010 12:31

Jesu, Stiff...
Co za bezkresne pytanie...
Ja sobie zrobiłem takie założenie na poczatku, że rewolucji to ja w domu robić nie będe, nijak mi nie pasowało odgrywanie ról doskonały i idealny mąż, doskonały tatuś, przykładny sasiad itd.
Już samą rewolucja było to, ze do czasu zaprzestania pracowałem po 16 godzin dziennie a, w soboty i niedziele byłem wyłaczony całkowicie lub po części a, po zaprzestaniu picia zaczełem przebywac w domu. Jak się okazało "władza" została całkowicie przejęta przez żone i proces ten właściwie jakby sie nie skończył, po zabraniu mi moich wszystkich zabawek typu wiertaka itd ostatnio zakusy zostały skierowane na moja świętość - piłę spalinową - to jest chore do cna i nie pomagają protesty jak i przebiegłe wybiegi, do pilota od RTV nie mam prawie dostępu :D .

Tak sobnie myśle, że najważniejsza rzeczą jaka się zmieniła to wprowadzenie zasady całkowitej uczciwości, wykluczenie jakiejkolwiek manipulacji wobec bliskich, bo w życiu jak to w zyciu różnie bywa, czasami coś "się" przytrafi, jeszcze nie wszystko rozbrojone...a tak wogle gdyby nie te wszystkie "mechanizmy uzaleznieniowo - współuzależnieniowe i kolosalne obciążenia DDD" to pewnie lżej by było wcześniej.
Ja nie mam długiego stażu trzeżwościowego, a utrwalenie zmian i pogodzenie sie z nimi (nawet takimi na lepsze, ale jednak nowymi i nieznanymi) wymaga czasu, dość długiego czasu nie tylko odemnie, ale także i od drugiej strony, ja to wiem, ona też, ale czasami....

jal - Czw 03 Cze, 2010 07:00

Zdrowienie rodziny - to długi proces...
Najlepiej jak ona jest też po terapii. U mnie cała rodzina zrozumiała że alkoholizm to nie tylko mój problem ale NASZ.
Żona od 16 lat jest w Al - anonie,córki są po różnych terapiach,syn po literaturze - jest pełne zaufanie i miłość.
Jestem wdzięczny mojej rodzinie i ich bardzo kocham!

PD - janusz


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group