To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - ze skrajności w skrajność...

Ines - Pon 07 Cze, 2010 21:15
Temat postu: ze skrajności w skrajność...
Witam Kochani.
Od kilku dni sledze to forum i w koncu postanowilam napisac sama.Pierwszy raz publicznie opisuje swoje emocje, uczucia i dziele problemami wiec prosze wybaczcie mi jezeli popelnie jakies bledy.
Moze zaczne od poczatku...
Jakis czas temu poznalam chlopaka,zaczelismy sie spotykac dobrze sie przy nim czulam nadawalismy na tych samych falach bynajmniej tak mi sie wtedy wydawalo.
Od poczatku wiedzialam w co sie pakuje bo opowiedzial mi o swoim dotychczasowym zyciu.
Mianowicie.. ehh ciezko mi o tym pisac większość swojego zycia ''przećpał''
Rok czasu byl nawet w osrodku i leczyl sie.Od tamtego czasu minely ponad 2 lata .. jak nie bierze.
zaczol pic...:( pije duzo i czesto w sumie jak go poznalam mial juz z tym problem ale ja tego nie widzialam.. dopiero z czasem jak zaczelismy sie wiecej i czesciej spotykac zorientowalam sie ze cos jest nie tak
To naprawde dobry i madry chlopak ale z problemami wiem ze ciagle siedzi mu w glowie to co kiedys robil..:( ciagna sie za nim problemy z prawem z długami z tamtych czasow :( wydaje mi sie ze w ten sposob probuje zapomniec o tym chociaz na chwile.
Jak sie napije nie ma z nim problemow jest wesoly usmiechniety pelen energi poprostu dusza towarzystwa.
Ostatnio zapytalam go w prost czy zdaje sobie sprawe z tego ze jest alkoholikiem powiedzial ze tak.. i ze bardzo by chcial nie pic ale nie umie...przestac:(
Czesto mowi ze ma doły psychiczne ,czasami nawet zapada sie pod ziemie i miesiacami sie nie odzywa nie odbiera telefonu twierdzac ze chce odpoczac od wszystkiego i wszystkich ze jest zle ze jest mu ciezko.. a mi jak tego slucham peka serce...
ze nie umiem nie potrafie a chce mu pomoc bardzo:(
Zalezy mi na nim strasznie chciala bym mu jakos pomoc pokazac ze moze na mnie liczyc ze jestem z nim ale kompletnie nie wiem jak zaczac.Nie cchce juz na samym poczatku popelnic jakiegos bledu...;/Prośba?? grozba? szantazem ? nie wiem kompletnie co robic.Nie wiem jak postepowac z takimi ludzmi.Prosze o rady:(
pozdrawiam wszystkich serdecznie:*

pietruszka - Pon 07 Cze, 2010 21:32

Ines napisał/a:
To naprawde dobry i madry chlopak ale z problemami

Oj Inez... widzę, ze ciągnie Cię do "trudnych przypadków".
Ines napisał/a:
Zalezy mi na nim strasznie chciala bym mu jakos pomoc pokazac ze moze na mnie liczyc ze jestem z nim

no i prosto pakujesz się we wspóluzależnienienie :/ Poczytaj sobie historię żon alkoholików, czy naprawdę chcesz takiego życia? Wiem, że pewnie myślisz, że w Twoim przypadku będzie inaczej... 8|

A;) - Pon 07 Cze, 2010 22:12

Prawie jakbym czytała swoje myśli sprzed ...... wielu lat..... prawie, bo narkotyków nie było. A potem kilka lat chodzenia, ślub, 15 lat małżeństwa i ponad dwa lata od uprawomocnienia wyroku rozwodowego.....
.....tylko czy na pewno nie żal mi tych wszystkich lat na tych lękach, kłopotach i ciągłych zmartwieniach przeplatanych złudnym szczęściem??????

Ja już znam odpowiedź. Ty zastanów się, czy po 20 latach chcesz takie słowa komuś pisać?

Flandria - Pon 07 Cze, 2010 23:24

Ines napisał/a:
nie wiem kompletnie co robic


chciałam napisać, ze nic nie możesz zrobić, ale właściwie coś możesz :)

1.
a mianowicie możesz go zaakceptować takim jakim jest bez zmieniania czegokolwiek
z całym jego alkoholizmem, długami, problemami, znikaniem na całe miesiące, z tym wszystkim czego u niego nie lubisz

pozwól mu być takim jakim jest teraz, zostaw mu pełne prawo do decydowania o sobie. Ma prawo robić ze swoim życiem co chce, nawet jeśli to skok w przepaść.

Każdy z nas wie najlepiej co mu najbardziej potrzebne - nikt nie wie lepiej od nas samych, co nam najbardziej smakuje, kiedy jesteśmy głodni, co chcemy w zyciu robić itd
Widocznie on ma ochotę teraz się realizować w taki destrukcyjny sposób.

Jeśli będziesz w stanie zaakceptować go w pełni, jeśli jego postępowanie nie będzie Ci sprawiało bólu, i jeśli taki związek sprawi, że będziesz szczęśliwa - to super :)

Mnie osobiście zawsze najbardziej pomaga, jeśli ktoś mnie w pełni akceptuje (ze wszystkimi moimi wadami) a gdy na mojej drodze pojawiają się problemy mówi "wierzę w Ciebie, poradzisz sobie" :)
A jeśli ktoś chce rozwiązać moje problemy za mnie - to w moim rozumieniu mówi "ale z ciebie niezdara, nic nie potrafisz zrobić" :/ Do diabła z takim "pomaganiem"! :)

2.
możesz też, dać mu do zrozumienia, że nie podoba Ci się to co robi ze swoim życiem, że swoim postępowaniem sprawia Ci ból, i na potwierdzenie swoich słów - zostawić go,
przynajmniej do czasu, kiedy sam się nie pozbiera "do kupy"
Jeśli mu na Tobie naprawdę zalezy - stanie na rzęsach, żeby się pozbierać. W tej chwili, żeby Cię "mieć" nie musi nic kompletnie robić - może pić, znikać na całe miesiące, a Ty nadal jesteś obok, więc po co ma robić z sobą cokolwiek ?

3.
a jeśli obie powyższe możliwości są dla Ciebie niewykonalne, to proponuję wizytę u terapeuty bądź psychologa
bo być może - masz równie duży problem z sobą, jak ten facet ... a pomagając mu "prośbą, groźbą czy szantażem" możesz mu tylko zaszkodzić :/
ludzie pod naciskiem - owszem, zmieniają się - ale na gorsze :/

milutka - Wto 08 Cze, 2010 07:26

Ines napisał/a:
Prosze o rady:(
Witaj Ignes :) Widzisz.... my kobiety alkoholików które przeszły już nie jedno a w moim przypadku akurat nie jedno przede mną ,możemy Ci tylko powiedzieć byś nie wiązała się z tym chłopakiem ...podejrzewam ,że jesteś młodą dziewczyna i serce mi się kraje jak pomyślę w co Ty się chcesz wpakować ...ja jedynie co mogę Ci doradzić to nie angażuj się za bardzo w życie tego chłopaka ,Ty nie jesteś mu w stanie pomóc ...nabierz do niego dystansu a to pozwoli Ci na "trzeźwą "ocenę sytuacji .Flandra napisała bardzo przejrzyście jak powinnaś sie zachować :)
Flandra napisał/a:
możesz też, dać mu do zrozumienia, że nie podoba Ci się to co robi ze swoim życiem, że swoim postępowaniem sprawia Ci ból, i na potwierdzenie swoich słów - zostawić go,
przynajmniej do czasu, kiedy sam się nie pozbiera "do kupy"
Jeśli mu na Tobie naprawdę zalezy - stanie na rzęsach, żeby się pozbierać.
A pod tymi słowy podpisuję się obiema rękoma ...powodzenia :)
kasiac - Wto 08 Cze, 2010 08:15

Witam! Ja Tylko potwierdzę słowa poprzedniczek - lepiej nie wiązać się z taką osobą. Jak poznałam mojego faceta,to stawał na rzęsach żeby mnie do siebie przekonać. Odkąd jednak stał się pewny moich uczuć i tego ,że będę ( zamieszkaliśmy razem ,mamy dziecko) zaczęły się problemy. Wiedziałam ,że wcześniej pił ,bo mi o tym opowiedział. A teraz jest po terapii , nie potrafimy się dogadać i mówi ,że alkohol zabił jego uczucia i już mnie nie kocha i że jest ze mną tylko dlatego ,że mamy małą cudowną córeczkę. Tacy ludzie są bardzo chwiejni emocjonalnie i nie wiadomo co przy nich przyniesie jutro... niestety
Bebetka - Wto 08 Cze, 2010 09:53

Witaj Ines :)
No cóż....ja również podpisuję się pod tym co napisały Ci dziewczyny wyżej.
Flandra napisał/a:
Jeśli mu na Tobie naprawdę zalezy - stanie na rzęsach, żeby się pozbierać. W tej chwili, żeby Cię "mieć" nie musi nic kompletnie robić - może pić, znikać na całe miesiące, a Ty nadal jesteś obok, więc po co ma robić z sobą cokolwiek ?

Taka właśnie jest rzeczywistość, jak określiła to Flandra ...... w tej chwili ma tzw. komfort picia i stylu życia, który sobie wybrał.
Praktycznie nie masz żadnego wpływu, na to, co on zrobi. Dlatego nie staraj się naprawiać jego życia, bo zmarnujesz swoje.... :?

evita - Wto 08 Cze, 2010 09:58

Wiej dziewczyno gdzie pieprz rośnie :szok:
no i witaj na pokładzie :)

Jacek - Wto 08 Cze, 2010 10:06

kasiac napisał/a:
mówi ,że alkohol zabił jego uczucia i już mnie nie kocha i że jest ze mną tylko dlatego ,że mamy małą cudowną córeczkę.

droga Kasiu,czy nie sądzisz że tu jest sprzeczność w tym zdaniu???

kasiac - Wto 08 Cze, 2010 11:02

Jacek napisał/a:
kasiac napisał/a:
mówi ,że alkohol zabił jego uczucia i już mnie nie kocha i że jest ze mną tylko dlatego ,że mamy małą cudowną córeczkę.

droga Kasiu,czy nie sądzisz że tu jest sprzeczność w tym zdaniu???


Sprzeczność?- może to tylko uczucia do mnie prysły a do dziecka zostały, a może to poczucie obowiązku nie wiem. Wiem ,że między nami wieje takim chłodem jak na Antarktydzie :bezradny:

Tomoe - Wto 08 Cze, 2010 11:05

No to może czas się przenieść w jakieś cieplejsze rejony świata? :)
pterodaktyll - Wto 08 Cze, 2010 11:07

kasiac napisał/a:
może to tylko uczucia do mnie prysły

Kasiu. Ni prysły tylko zostały kompletnie zalane i najprawdopodobniej już nic z tego nie będzie.............Tak było w moim przypadku. Lepiej zrób jak Ci sugeruje Tomoe......przenieś się w jakieś inne, cieplejsze miejsce ;)

kasiac - Wto 08 Cze, 2010 11:18

pterodaktyll napisał/a:
kasiac napisał/a:
może to tylko uczucia do mnie prysły

Kasiu. Ni prysły tylko zostały kompletnie zalane i najprawdopodobniej już nic z tego nie będzie.............Tak było w moim przypadku. Lepiej zrób jak Ci sugeruje Tomoe......przenieś się w jakieś inne, cieplejsze miejsce ;)


Najpierw terapia,mam nadzieję ,że zacznę myśleć po niej innymi kategoriami. Potem zobaczymy. Chyba mam ciągle nadzieję ,że to wszystko co było wróci - chodz wiem ,że to bez sensu. Po za tym nie mam gdzie się "przenieść" ... czas pokaże na razie zacznę od siebie i muszę sobie parę rzeczy poukładać w głowie ;)

Jacek - Wto 08 Cze, 2010 11:23

kasiac napisał/a:
Sprzeczność?- może to tylko uczucia do mnie prysły

Kasiu,trudno mnie się tu wymądrzać
gdyż znam tylko twoje zdanie,a nie znam twego partnera zdania
pamiętajmy do miłości i jej uczuć - są potrzebne dwie osoby i ich zaangażowania
kasiac napisał/a:
mówi ,że alkohol zabił jego uczucia

nie alkohol,tylko on sam
bo to on sam przywar do flaszki z alko,jak rzep psiego ogona - a nie na odwrót
a może trzeba jemu wspomóc ożywić te uczucia
oczywiście moje słowa są wypowiedziane w podejrzliwości że twój men jest aktualnie nie pijącym alko

Flandria - Wto 08 Cze, 2010 17:56

Ines napisał/a:
nadawalismy na tych samych falach bynajmniej tak mi sie wtedy wydawalo


tak sobie pomyślałam, że to do tego i w ogóle do wszystkich trudnych, nieudanych związków pasuje:

Myślisz, że pomagasz ludziom, bo ich kochasz. Jeśli tak, to chciałbym cię powiadomić, że w nikim nie jesteś zakochana. Kochasz jedynie swą z góry przyjętą i pełną nadziei wizję tej osoby. Pomyśl o tym przez chwilę. Nigdy nie byłaś zakochana w rzeczywistej osobie, byłaś natomiast zakochana w swojej a priori przyjętej wizji tej osoby. I czy to nie jest właśnie powód, dla którego się odkochujesz? Twoja wizja uległa zmianie, prawda? "Jak mogłeś mnie do tego stopnia zawieść, skoro ja tobie tak ufałam?" – mówisz komuś. Czy rzeczywiście ufałaś mu? Nigdy nikomu nie ufałaś! Przestań w to wierzyć! To część prania mózgu, ufundowanego ci przez społeczeństwo. Przecież nigdy nikomu nie ufasz. Za jednym wyjątkiem: ufasz jedynie swemu sądowi na temat danej osoby. Na co więc się żalisz? Prawda jest taka, że nie lubisz przyznawać się do tego, że "mój sąd był nieprawdziwy". To cię zbytnio nie zachwyca. Wolisz powiedzieć: "Jak mogłeś sprawić mi taki zawód".

A więc podsumujmy. Ludzie tak naprawdę nie chcą dojrzeć, nie chcą się zmienić, nie chcą być szczęśliwi. Jak to mi kiedyś ktoś mądrze powiedział: "Nie staraj się ich uszczęśliwiać na siłę, bo narobisz sobie kłopotów. Nie próbuj uczyć świni śpiewu. Stracisz swój czas, a i świnię zdenerwujesz".
(..)
Takie działanie nie ma sensu. "Przestań, przestań i jeszcze raz przestań" – mówię do siebie.
Powiedz swoje i zmykaj stąd. Jeśli skorzystają z tego, to dobrze. Jeśli nie, to trudno!

To fragment "Przebudzenia" Anthony de Mello
Zawsze jak czytam fragment o denerwowaniu świnii śmieję się straszliwie :mgreen:

rufio - Śro 09 Cze, 2010 19:22

Pogieło Cie - no ale Twoje dni i noce - a łzy tak łatwo płyną.prsk
Małgoś - Sob 26 Cze, 2010 09:46

Flandra napisał/a:
Myślisz, że pomagasz ludziom, bo ich kochasz. Jeśli tak, to chciałbym cię powiadomić, że w nikim nie jesteś zakochana. Kochasz jedynie swą z góry przyjętą i pełną nadziei wizję tej osoby. Pomyśl o tym przez chwilę. Nigdy nie byłaś zakochana w rzeczywistej osobie, byłaś natomiast zakochana w swojej a priori przyjętej wizji tej osoby. I czy to nie jest właśnie powód, dla którego się odkochujesz? Twoja wizja uległa zmianie, prawda? "Jak mogłeś mnie do tego stopnia zawieść, skoro ja tobie tak ufałam?" – mówisz komuś. Czy rzeczywiście ufałaś mu? Nigdy nikomu nie ufałaś! Przestań w to wierzyć! To część prania mózgu, ufundowanego ci przez społeczeństwo. Przecież nigdy nikomu nie ufasz. Za jednym wyjątkiem: ufasz jedynie swemu sądowi na temat danej osoby. Na co więc się żalisz? Prawda jest taka, że nie lubisz przyznawać się do tego, że "mój sąd był nieprawdziwy". To cię zbytnio nie zachwyca. Wolisz powiedzieć: "Jak mogłeś sprawić mi taki zawód".

A więc podsumujmy. Ludzie tak naprawdę nie chcą dojrzeć, nie chcą się zmienić, nie chcą być szczęśliwi. Jak to mi kiedyś ktoś mądrze powiedział: "Nie staraj się ich uszczęśliwiać na siłę, bo narobisz sobie kłopotów. Nie próbuj uczyć świni śpiewu. Stracisz swój czas, a i świnię zdenerwujesz".
(..)
Takie działanie nie ma sensu. "Przestań, przestań i jeszcze raz przestań" – mówię do siebie.
Powiedz swoje i zmykaj stąd. Jeśli skorzystają z tego, to dobrze. Jeśli nie, to trudno!

To fragment "Przebudzenia" Anthony de Mello
Zawsze jak czytam fragment o denerwowaniu świnii śmieję się straszliwie


Nie czytałam książki, ale ten fragment rzeczywiście jest super :mgreen:

Wszak świnia chce być świnią.. a nie śpiewakiem - bo nam tak by się podobało

Flandria - Sob 26 Cze, 2010 14:00

Małgoś napisał/a:
Nie czytałam książki


polecam
naprawdę warto ją przeczytać :)

rufio - Nie 27 Cze, 2010 12:06

A Ines przeniosła sie w cieplejsze strony i zyje dniem w całkowitej szczęśliwości i wypatruje żagiel gdzies tam w dali .prsk
Ines - Nie 27 Cze, 2010 14:26

z nowości:),,,
niedawno dowiedzialam sie ze go zamkneli:D dostal 3 tyg odsiadki za nie placenie mandatów...
na poczatku bylam smutna poplakalam sie.. ze jest tak glupi i nieodpowiedzialny
ale teraz żałuje ze to nie 3 miesiace moze by zmadrzal;/ troche watroba mu odpocznie;p
czuje sie beznadziejnie majac takie emocje i mysli w sobie..;/

Klara - Nie 27 Cze, 2010 14:56

Ines napisał/a:
troche watroba mu odpocznie;p

Po co? :shock:
Żeby mógł pić z nowymi siłami?
Współczujesz mu? Martwisz się, że dostał to, na co zasłużył? Cierpisz???

Ines - Nie 27 Cze, 2010 15:11

wiem ze wyda ci sie to conajmniej smieszne ale cierpie...bardzo..mysle co on tam przezywa.. kiedy zmarzeje.. czy w ogóle te 3 tyg dadza mu do myslania...;/
Flandria - Nie 27 Cze, 2010 15:27

Ines napisał/a:
cierpie...bardzo..mysle co on tam przezywa..


pomyśl o tym z drugiej strony
taki "zimny prysznic" czasem może obudzić :)

Klara - Nie 27 Cze, 2010 15:57

Ines napisał/a:
wiem ze wyda ci sie to conajmniej smieszne ale cierpie

Nie Ines, nie wydaje mi się to śmieszne.
Sama cierpiałam przez wiele lat, ale to cierpienie nie jest w stanie uzdrowić alkoholika i przegrałam życie walcząc z cudzym alkoholizmem
Chcę Ci powiedzieć, że szkoda Twoich uczuć, energii, czasu. Trawisz je na próżno.
Przeczytaj jeszcze raz to co Ci napisałyśmy gdy weszłaś tu po raz pierwszy!
Nic nie zdziałasz. Uciekaj od niego najdalej jak możesz...... 8|

Jacek - Nie 27 Cze, 2010 16:15

Ines napisał/a:
czy w ogóle te 3 tyg dadza mu do myslania...;/

tylko w jednym przypadku gdy tam dostanie takiego kopa i zrozumie że warto robić wszystko aby tam nie wrócić

pterodaktyll - Nie 27 Cze, 2010 18:00

Ines napisał/a:
..bardzo..mysle co on tam przezywa.. kiedy zmarzeje.

A kiedy Ty zamierzasz zmądrzeć??? :mysli:

pterodaktyll - Nie 27 Cze, 2010 18:00

Ines napisał/a:
czy w ogóle te 3 tyg dadza mu do myslania...;/

g***o mu dadzą , moim skromnym zdaniem........... :p

rufio - Nie 27 Cze, 2010 19:05

Odpocznie - przytyje - wyśpi sie - wykapie a po powrocie będzie jeszcze lepiej tzn dla niego bo przeciez Ty czekacz - tęsknisz - szlochasz - i kwiaty i dywan a dywanie Ty .
Masz teraz czas - wykorzystaj go mądrze - zadbaj o Siebie w każdy mozliwym kierunku ! Utopia .prsk

Mikiwojt - Nie 27 Cze, 2010 19:50

Ja na twoim miejscu tezbym uciekała jeśli wiesz i widzisz tyle rzeczy teraz to daj sobie spokój. Na prawdę trudno się trzymac w zyciu nadziei. Nie wiem jaka jest Twoja sytuacja ale jeśli nie wiążą cię dzieci to moim zdaniem nie masz się co zastanawiać choć to byłaby trudna decyzja to wiem jedno. Trudno bawić sie w zbawicielkę (wiem to z własnego doświadczenia) a jeszcze trudniej zrozumieć, że w ogóle nie nalezy się nią bawić...

Kiepski ze mnie autorytet bo ja dopiero się uczę a i wciąż trwam przy mężu ale mnie trzyma beznadziejna nadzieja....a Ty się jej wyzbądź. Dzisiaj przeczytałam, że większości kobiet/żon wydaje się że jak on przestanie pić to wszytsko będzie cacy a tu niestety właśnie wtedy jest trudno bo on wtedy zaczyna zajmować się sobą ale w ten zdrowy sposób jednakże pochłania mu to wiele czasu a ty oczekujesz że zajmie się tobą. No i jak nie kijem to pałą.... dlatego uciekaj póki możesz bo nie wiesz w co się pakujesz....a facetów no cóż... parafrazując tego kwiatu pół światu...

Jacek - Nie 27 Cze, 2010 20:04

Mikiwojt napisał/a:
..a facetów no cóż... parafrazując tego kwiatu pół światu

no cóż,ja to na ten przykład z Hiacynta jestem :]

Ines - Nie 27 Cze, 2010 21:40

Jezeli chodzi o dzieci to nie mamy.. nie wiaze mnie z nim w sumie nic oprocz tej chorej beznadziejnej obsesji na jego punkcie..zakochalam sie w nim bez pamieci...:(
a czemu?? co w nim widze nie wiem..!! moze to ze dobrze sie przy nim czuje.. znamy sie krotko ale wiem o nim bardzo duzo..jako jedyny dal mi poczucie ze nie jestemm byle kim..nie wiem co ja mam w glowie w sumie sama sie gubie w swoich myslach..;/
jak to mowi jego siostra... ''...... on jest dobrym manipulatorem i aktorem...'' ale nawet szczere slowa jego siostry nie przemawiaja do mnie tak zebym zupelnie sie odciela od niego..dobijcie mnie blagam:(!!

Flandria - Nie 27 Cze, 2010 21:46

Ines napisał/a:
nie wiaze mnie z nim w sumie nic oprocz tej chorej beznadziejnej obsesji na jego punkcie


obsesja to rodzaj uzależnienia :/

myślałaś o jakiejś terapii - dla siebie ?

Ines - Nie 27 Cze, 2010 22:05

terapii??... ehh... myslisz ze juz az tak ze mna zle??;/ nie myslalam.. w sumie.. nawet nie wiem co i jak..jak sie za to zabrac... szczerze?? to wolałabym zeby on poszedl na terapie a nie ja..
Flandria - Nie 27 Cze, 2010 22:14

Ines napisał/a:
szczerze?? to wolałabym zeby on poszedl na terapie a nie ja..

i co ? wtedy minie Ci obsesja ? :mgreen:

masz u siebie któreś z tych cech ?
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=53700#53700
http://flandra.wordpress..../cechy-dda-v-1/

pterodaktyll - Nie 27 Cze, 2010 22:17

Ines napisał/a:
.dobijcie mnie blagam:

A po jaką cholerę? Sama się skutecznie dobijasz i pomoc w tym względzie Ci nie potrzebna :evil2"

Ines - Nie 27 Cze, 2010 22:20

tak mam...:(
Flandria - Nie 27 Cze, 2010 22:23

Ines napisał/a:
tak mam...:(


w Twojej rodzinie występował alkoholizm ? np. któreś z rodziców piło ?
przemoc ? (jakakolwiek)

Ines - Nie 27 Cze, 2010 22:25

moj tata... z tego co wiem pil .. a jak pil to bil moja mame.. jak byla ze mna w ciazy.. ale jak mialam 4 latka umarl.. wiec szczerze to nie bardzo go pamietam... i nie sadze zeby to mialo jakies znaczenie
Flandria - Nie 27 Cze, 2010 22:33

Ines napisał/a:
moj tata... z tego co wiem pil .. a jak pil to bil moja mame.. jak byla ze mna w ciazy.. ale jak mialam 4 latka umarl.. wiec szczerze to nie bardzo go pamietam... i nie sadze zeby to mialo jakies znaczenie


mogło mieć
poza tym, jeśli wychowywałaś się bez ojca, to może też stąd ten głód emocji i ta cała obsesja ? :/

pytałam o alkoholizm, bo jeśli Twój tato był alkoholikiem to masz prawo do terapii refundowanej z NFZetu
tu znajdziesz listę ośrodków: http://www.ipz.edu.pl/ind...&id=167&lang=pl

możesz też oczywiście umówić się po prostu z jakimś terapeutą nie związanym z DDA :)

warto coś z tą "listą cech" zrobić :)

Ines - Nie 27 Cze, 2010 22:36

hehe a jak udowodnie ze moj tata byl alkoholikiem:D zreszta nie wiem zrobia mi tam pewnie pranie mozgu.. a ja poprostu musze sie tylko z niego wyleczyc.. ja problemow z alkoholem nie mam.. ale nie umiem przestac o nim myslec.. o nim o jego problemach..ahh
Flandria - Nie 27 Cze, 2010 22:50

Ines napisał/a:
hehe a jak udowodnie ze moj tata byl alkoholikiem:D


nie bedziesz musiała niczego udowadniać :)
niektóre ośrodki prowadzą po prostu terapię dla osób, które mają cechy, które Ci wrzuciłam (czyli dla DDA/DDD)

Ines napisał/a:
zreszta nie wiem zrobia mi tam pewnie pranie mozgu.. a ja poprostu musze sie tylko z niego wyleczyc.. ja problemow z alkoholem nie mam.. ale nie umiem przestac o nim myslec.. o nim o jego problemach..ahh

też nigdy nie miałam problemów z alkoholem
a na terapię poszłam, bo gdy pojawiły sie w moim życiu problemy - po prostu sobie sama nie radziłam (moja terapia nadal trwa)

weź pod uwagę to, że Twój facet tak samo może patrzeć na terapię ... skoro ta terapia taka niefajna to dlaczego chcesz go tam wysłać ? :P

nie mam zamiaru Cię do niczego przekonywać - zrobisz jak zechcesz :)
gdybyś miała jakieś pytania - służę,
dziewczyny pewnie też chętnie opowiedzą co i jak

powodzenia :)

pterodaktyll - Nie 27 Cze, 2010 22:58

Flandra napisał/a:
skoro ta terapia taka niefajna to dlaczego chcesz go tam wysłać ?

Flandra!!! Co Ty bredzisz??? :szok:

beata - Nie 27 Cze, 2010 23:00

Ines napisał/a:
a ja poprostu musze sie tylko z niego wyleczyc.. ja problemow z alkoholem nie mam.. ale nie umiem przestac o nim myslec.. o nim o jego problemach..ahh
Ech...jakbym siebie czytała w przeszłości.Normalnie cała ja. :roll:
Ines - Czw 30 Sie, 2012 16:48

Witam kochani.. nie było mnie tu dwa lata...a to dlatego ze chyba dałam sobie z nim w koncu spokoj.. nie mielismy ze soba kontaktu...Dowiedzialam sie od jego siostry ze ponownie siedzi w osrodku na leczeniu i ze nie jest z nim dobrze..:( postanowilam napisac mu list .. ale tak ooo poprostu po przyjacielsku.. nawet nie liczylam ze odpisze...
Pewnego dnia zadzwonil do mnie i poprosil o spotkanie.. poszlismy na kawe jak przyjaciele... pogadalismy i tyle bez jakichkolwiek uczuc..pozniej znowu pol roku milczenia.Odpuscilam sobie ta miłosc...az do pamietnego 12 sierpnia kiedy zadzwonil telefon nie wierzylam wlasnym oczom.. znowu chcial sie spotkac..oczywiscie uleglam...

ciezko mi sie do tego przyznac ale chyba wszystkie wspomnienia i uczucia wrocily.. opowiadal mi .. ze juz jest po leczeniu.. i ze zmienil miasto i miejsce zamieszkania ze wzgledu na ''stare towarzystwo'' pracuje sam sie utrzymuje i wynajmuje mieszkanie widze ze troche sie zmienil.. i oczywiscie nie zabraklo tekstow typu ze on chce byc ze mna ze żałuje wszystkiego co zrobil , ze byl takim palantem.. ze teraz to rozumie.. i chce to naprawic.. padła tez propozycja zebym przeniosla sie do niego i zamieszkala z nim.. nie wiem kompletnie co o tym myslec...:(

esaneta - Czw 30 Sie, 2012 16:53

Ines napisał/a:
nie wiem kompletnie co o tym myslec...:(


chwilę wcześniej napisałaś:
Ines napisał/a:
widze ze troche sie zmienil


czy to Ci wystarczy?

pterodaktyll - Czw 30 Sie, 2012 17:42

Ines napisał/a:
. nie wiem kompletnie co o tym myslec...:

Dobry tytuł ma ten temat............."Ze skrajności w skrajność"

Dziubas - Czw 30 Sie, 2012 17:46

pterodaktyll napisał/a:
"Ze skrajności w skrajność"

Lepszy by był "Wchodzę drugi raz do tej samej sadzawki" :p

matiwaldi - Czw 30 Sie, 2012 18:37

cześć , jestem alko

Ines napisał/a:
nie wiem kompletnie co o tym myslec...:(


kompletnie nie znam Twojej historii ,ale zakładając ,że oboje się zmieniliście ,to chyba tytuł

Dziubas napisał/a:
"Wchodzę drugi raz do tej samej sadzawki"


nie jest adekwatny.....

skoro tu piszący alko kiedyś tez musieli przejść metamorfozę,aby dzisiaj tak sensownie radzić ,to istnieje prawdopodobieństwo,że Twój alko ,tez idzie w tym kierunku .....

zajrzyj może głęboko w siebie i zdecyduj,czy ten nowy-"stary" jest człowiekiem,na którego widok czujesz motylki.....

mnie się nie udało i rozwodzę się po kilku latach abstynencji,ale to nie wyklucza,że ktoś inny może jeszcze trochę tego szczęścia zaznać.....

daj sobie i jemu trochę czasu.....bo wspólne mieszkanie ,to chyba za wcześnie......
8)

Ines - Czw 30 Sie, 2012 18:38

nie wiem czy to mi wystarczy... na dzien dzisiejszy nie wiem nic... mam taki sajgon w glowie ze koniec..
yuraa - Czw 30 Sie, 2012 18:54

cześć ines
"stara miłość nie rdzewieje" :)
Ty chcesz wrocić i tu u nas tylko potwierdzenia szukasz i przyklasku.
serce mówi wracaj a rozsądek waha się.
czas zabliźnia rany,
może wybaczyłaś ale czy zapomniałaś?

poobserwuj przez czas jakiś, jedź na weekend ale zostaw sobie drogę odwrotu.
na pewno nie będzie tak jak było

KICAJKA - Czw 30 Sie, 2012 18:59

Ja po wielokrotnych leczeniach i wielokrotnych
dłuższych czy krótszych okresach abstynencj
przestałam wierzyć w cokolwiek.
Dopiero po dwóch latach widząc solidną pracę nad sobą
i pozytywne zmiany ,
zobaczyłam "światełko w tunelu".
A i dziś po 18 latach 100% pewności nie mam,
i nikt jej nie ma.
Ale ja przeszłam dobrą szkołę -
przez kilkanaście lat Al_anon. :)

Klara - Czw 30 Sie, 2012 19:43

Ines napisał/a:
pozniej znowu pol roku milczenia

Bardzo by mnie interesowało, co robił przez te pół roku.
Pracował nad swoim rozwojem, czy..... pił?

Ines - Czw 30 Sie, 2012 20:32

przez pol roku byl w osrodku... Monar ... do ktorego zglaszasz sie z wlasnej woli.. sa tam ludzie uzaleznieni od narkotykow i alko
JaKaJA - Czw 30 Sie, 2012 21:28

wiesz,bardzo przypominasz mnie samą sprzed lat i nawet masz podobna historię,jeśli chcesz przeczytaj moją iw wyciągnij wnioski :
Miałam 16-17 lat gdy zakochałam się bez pamięci w pewnym chłopaku,nigdy nie widziałam w nim problemu,bezgranicznie Mu ufałam,wtedy był moim Adonisem :shock: :wysmiewacz: pomieszkiwaliśmy razem,nie widziałam NIC prócz Jego niebieskich oczu :chmurka: tak bardzo byłam szczęśliwa....ledwo skończyłam 18 lat chcieliśmy się pobrać,załatwilismy kościół i jakąś sukienkę odkupioną od kogoś za grosze,nie mieliśmy nic prócz siebie 8| na miesiąc przed ślubem zaprosili nas Jego rodzice na obiad,coś mi nie pasowało-ojciec jakiś nie swój,matka nerwowo chodzi w koło...nagle ojciec wziął go do pokoju obok i usłyszałam tylko: JAK MOGŁEŚ JEJ NIE POWIEDZIEĆ ?Ty tchórzu!! i plask policzka :shock: po chwili ojciec przyszedł i mówi do mnie; On jest złodziejem,kradł,oszukiwał Ciebie i Nas,nie powinnaś z Nim się wiązać,on idzie do więzienia i przytulił mnie serdecznie. 8| Byłam w takim szoku,że nie pamiętam co mówił dalej,jednak Ja wyszłam i zerwałam z Nim wiedząc że jesli okłamywał mnie wtedy to zawsze będzie 8| Kontakt z Jego rodziną miałam bardzo bliski przez wiele,wiele lat,do dziś czasem się spotykamy,stąd znam Jego dalszą historię-do teraz zdradzał,okłamywał swoje dwie żony i kilkanaście dziewczyn, jest skrajnie nieodpowiedzialny,alkohol,narkotyki,śliskie interesy.... 8| Kiedyś,gdzieś po drodze przyszło Nam do głowy spróbować jeszcze raz,ale ocknełam się szybko i skończyło się na chwili przyjemności :skromny: i wiesz co Ci powiem? ta decyzja,że odwracam się i wychodzę była jedną z lepszych w moim życiu,choć uwierz mi,że serce pękało mi po stokroć 8|
Pisząc do Ciebie te słowa uświadomiłam sobie,że mineło wiele lat od tamtej chwili a ja w moim obecnym związku z moim mężem powieliłam dokładnie mój własny schemat i zachowywałam sie dokładnie jak wtedy z tą różnicą,że tym razem nie wyszłam gdy powinnam była to zrobić 8| zatem chyba powinnam Ci podziękować :) a Tobie dobrych wyborów życzę :)

milutka - Czw 30 Sie, 2012 22:02

Cytat:
. padła tez propozycja zebym przeniosla sie do niego i zamieszkala z nim.. nie wiem kompletnie co o tym myslec...:(
:shock: ...nie wiesz ...to ja Ci powiem ...rzuć słoneczko wszystko ,pracę jesli masz ,dom ,rodzinę ,przyjaciół ..a co Ci zależy ...w sumie facet zaczął się leczyć ... :szok: ...wiesz co ...nawet nie chce mi się dalej tego komentować :( ...Słoneczko pomyśl o sobie ,pomyśl co dla Ciebie jest najlepsze i czy tego chcesz na prawde ....jeśli to ma być wielka miłośc to niech poczeka aż będziesz na to gotowa i pewna ,że tego chcesz :pocieszacz: a skoro tutaj przyszłaś po rade to chyba nie jesteś pewna co ? ...i masz watpliwości:roll:
Żeglarz - Pią 31 Sie, 2012 08:43

Ines napisał/a:
przez pol roku byl w osrodku... Monar ... do ktorego zglaszasz sie z wlasnej woli..

Zgłaszasz się z własnej woli i wychodzisz z własnej woli. Ale nie po pół roku. Jeżeli pół roku był w Monarze to najprawdopodobniej usunęli Go z ośrodka.

Moja żona była w Monarze ponad dwadzieścia lat temu. Teraz znowu nadużywa.

Lepiej daj sobie spokój, jeżeli nie chcesz przeżywać ponownie zawodu i cierpienia.

Jo-asia - Pią 31 Sie, 2012 09:15

Ines napisał/a:
nie wiem czy to mi wystarczy... na dzien dzisiejszy nie wiem nic... mam taki sajgon w glowie ze koniec..

nikt z nas nie siedzi w głowie tego chłopaka,
nikt z nas nie może zagwarantować, że nie wróci do nałogu,
nikt z nas nie zadecyduje za Ciebie,

jedynie czas może pomóc Ci podjąć właściwą decyzję,
takie jest moje zdanie ;) powodzenia

Małgoś - Pią 31 Sie, 2012 09:40

Ines napisał/a:
na dzien dzisiejszy nie wiem nic... mam taki sajgon w glowie ze koniec..

Więc na dzień dzisiejszy nie podejmuj decyzji... bo nie masz danych ;)

Ja miałam bardzo podobną historię do Jakaji, też bez pamięci zakochałam się w narkomanie, ale nie zdążyliśmy razem zamieszkać, przekręcił się. Oczywiście wcześniej zaliczył wiele prób wyjścia z ćpania w Monarze, również sam sobie robił w domu detox.
Jego śmierć była dla mnie tragedią a zarazem wybawieniem bo miałam tak olbrzymi uraz do tamtych ludzi że zerwałam całkowicie kontakty.
Pomagał mi w dojściu do siebie psycholog - eks narkoman. Całe szczęście że go poznałam, bo tylko on był dla mnie autorytetem a ja żyłam w ogromnym, nie dającym żyć poczuciu winy, długo wywalałam z głowy poczucie odpowiedzialności za jego śmierć.

dromax - Pią 31 Sie, 2012 22:03

Ines napisał/a:
przez pol roku byl w osrodku... Monar ... do ktorego zglaszasz sie z wlasnej woli.. sa tam ludzie uzaleznieni od narkotykow i alko

A po co ci narkioman do szczęścia? Chcesz mieć piekiełko na własne życzenie?
cf2423f Czy to po tej Ziemi nie chodzą mężczyźni nieuzależnieni?

EmEr - Nie 02 Wrz, 2012 17:47

Czesc Ines (majka - wspol.)
moze to wybieganie zbyt dalekie do przodu, ale ja jeszcze wzielabym pod uwage ewentualne potomstwo z tego zwiasku....
znam przypadki (nie wiem do konca, czy medycznie w 100% potwierdzone, ale cos w tym jest!!) , ze dzieci nie sa do konca zdrowe - nosza na sobie do konca zycia slady naduzywania rodzica(cow) psychicznie i fizycznie...
ale niestety milosc JEST slepa - trafilysmy tu na "psy przewodniki" - pomagaja nam swoim doswiadczeniem - warto posluchac, albo przynajmniej dac sobie wiecej czasu
pozdrawiam Cie

esaneta - Nie 02 Wrz, 2012 17:52

majka mr napisał/a:
trafilysmy tu na "psy przewodniki"

zwracam, koleżance z branzy uwagę na małe faux pas - lekko nietaktowne to okreslenie, nawet jesli zasejwowane cudzysłowiem :uoee:

EmEr - Nie 02 Wrz, 2012 17:57

przepraszam jesli urazilam, ale nie mialam nic zlego na mysli - PRZECIWNIE! -role przwodnika - jak dla ociemnialych - istote na ktora mozna liczyc w ciemno...!

:buzki:

esaneta - Nie 02 Wrz, 2012 17:59

Bez zbytniej przesady....mnie tez zdarza się błądzić :mgreen:
pterodaktyll - Nie 02 Wrz, 2012 18:00

majka mr napisał/a:
przepraszam jesli urazilam,

Ja się urażony nie czuję :)

Klara - Nie 02 Wrz, 2012 18:01

esaneta napisał/a:
zwracam, koleżance z branzy uwagę na małe faux pas

Potwierdzam :(
Nie wiem Majko, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że różnisz się od nas wyłącznie wiedzą o problemie, który Ciebie dotknął?

EmEr - Nie 02 Wrz, 2012 18:33

Klara napisał/a:
Potwierdzam
Nie wiem Majko, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że różnisz się od nas wyłącznie wiedzą o problemie, który Ciebie dotknął?



powiedzialabym, ze roznie sie nie wylacznie, a przede wszystkim brakiem wiedzy - i tu mam do Was ogromny szacunek, dlatego tym bardziej potrzymuje swoja wersje obrony...

esaneta - Nie 02 Wrz, 2012 18:42

majka mr napisał/a:
dlatego tym bardziej potrzymuje swoja wersje obrony...

tu nikt Cię nie atakuje, więc nie musisz się bronić; zwrócilismy Ci uwagę na to, byś bardziej ważyła słowa w swoich wypowiedziach :)

EmEr - Nie 02 Wrz, 2012 19:26

esaneta napisał/a:
zwrócilismy Ci uwagę na to, byś bardziej ważyła słowa w swoich wypowiedziach

ok 2ff3



pterodaktyll napisał/a:
majka mr napisał/a:
przepraszam jesli urazilam,


Ja się urażony nie czuję


:)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group