To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Motywacja

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 10:22
Temat postu: Motywacja
Mario, a może ty byś zaczął wreszcie brać na siebie pełną odpowiedzialność za swoją chorobę, za swoje zapicia i za swoje trzeźwienie?

Skoro my dwoje, Mario, ty i ja, pętamy się po różnych alkoforach od ponad siedmiu lat - i oboje jesteśmy alkoholikami chorymi na tę samą chorobę i majacymi dostęp do tych samych metod zdrowienia z tej choroby - to od kogo to właściwie zależy że ty w ciagu tych siedmiu lat ciągle wracasz do picia, a ja nie wracam?
OD KOGO TO ZALEŻY, MARIO???

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 13:03

Tomoe napisał/a:
o od kogo to właściwie zależy że ty w ciagu tych siedmiu lat ciągle wracasz do picia, a ja nie wracam?

od wielkiej księgi? :mysli:

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 13:53

Pytanie brzmiało "od kogo" a nie "od czego". :rotfl:
Mario - Czw 04 Sie, 2011 16:13

Jonesy napisał/a:
żeby mając świadomość jaką chorobą jest alkoholizm i podejmując świadomą decyzję o leczeniu się, wciąż zamyśliwać, że kiedyś tam będzie można się napić

Wciąz ? Czyli jak często wedle Ciebie to robię ? Rano, wieczór we dnie , w nocy ?
I nie zamysliwać, tylko byc świadomym.
Rozumiem z tego co piszesz, że skoro Ty świadomie zacząłeś się leczyć, to już nie zamyślujesz. Tak ? Tylko się ponoć panicznie obawiasz ?

Czego w takim razie, skoro nie dopuszczasz możliwości picia ?
Moglibyśmy tak się szermować na słowa długo, ale po co ? Powiem Ci tak.

Śmiem twierdzić, że jestem grubo bardziej doświadczony życiowo niż Ty.........z racji wieku chociażby. I uwierz mi Jonesy, że widziałem w swoim życiu wielu cwaniaczków, którzy też twierdzili że " nigdy, oni nie, bo oni chcą, bo im lepiej, bo nigdy , bo już zawsze itp, itd ble, ble, ble ".............................a potem na kolejnej terapii opowiadali zdziwieni, jak im to - nie wiedzieć skąd - w sklepowym koszyku zgrzewka piwa się znalazła.
Aha. I byli wsród nich i tacy co mieli więcej niż siedem lat i trzydzieści dni :roll:
:roll:
Reasumując. Ja tam wolę się mile zdziwić, niż nie mile rozczarować :)

Wiedźma - Czw 04 Sie, 2011 16:15

Mario napisał/a:
Ja tam wolę się mile zdziwić,

A zdarza Ci się to?

Mario - Czw 04 Sie, 2011 16:23

Tomoe napisał/a:
byś zaczął wreszcie brać na siebie pełną odpowiedzialność za swoją chorobę, za swoje zapicia i za swoje trzeźwienie?

Ubierz to w konkrety .Tak maksymalnie w trzech zdaniach. Co Ty właściwie przez to rozumiesz. Bo wiesz ..........na banał i frazes można odpowiedzieć podobnie , ale po co ?
Cytat:
OD KOGO TO ZALEŻY, MARIO???

Oczywiście, że ode mnie i od Ciebie............od nas dwojga , znaczy się :) Po prostu jesteś silniejsza a ja słabszy.Czasami tak w życiu bywa. Nie wiedziałaś ?

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 16:25

Mario napisał/a:
Po prostu jesteś silniejsza a ja słabszy.Czasami tak w życiu bywa.

A co na ten temat mówi wielka księga? :mysli:

Mario - Czw 04 Sie, 2011 16:27

Wiedźma napisał/a:
A zdarza Ci się to?

Oczywiście. Były w moim życiu okresy czasu kiedy nie piłem dłużej, niż się spodziewałem.
No i wszystko jeszcze przede mną. Aktualnie zamierzam być mile zdziwiony przez bardzo, bardzo długi czas :)

Mam cichą nadzieję, że mi swoim następnym postem, tej miłej radości nie odbierzesz ;)

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 16:31

Mario napisał/a:
Mam cichą nadzieję, że mi swoim następnym postem, tej miłej radości nie odbierzesz

Sorry, ale jak to wszystko czytam to mi się nasuwa takie powiedzenie......."dziś żyję, jutro gniję....." i tak mi jakoś to do Ciebie pasuje..... :bezradny:

Mario - Czw 04 Sie, 2011 16:33

Cytat:
A co na ten temat mówi wielka księga?

Pteruś. Przy całej sympatii do Ciebie powiem Ci, że od pewnego czasu smucisz i nudzisz na potęgę.Te Twoje, jednozdanioowe poprzetykane wszystkimi językami świata posty, niczego właściwie na te Forum nie wnoszą.
Nie są śmieszne, ciekawe, zajmujące, dające do myślenia. Nie są nawet - tak jak moje - głupie.
One są tak bezpłciowe,że cięzko je nazwać. Czemu one mają właściwie służyć - powiedz mi ?

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 16:40

Mario napisał/a:
Nie są śmieszne, ciekawe, zajmujące, dające do myślenia. Nie są nawet - tak jak moje - głupie.

i co ja mam Ci odpowiedzieć, skoro nie dalej jak parę dni temu spotkałem się z diametralnie różnym od Twojego, zdaniem, właśnie na temat tego co i jak piszę......
Kurna, nie idzie wszystkim dogodzić......... :bezradny:
Poza tym, wiesz....przy całej mojej sympatii do Ciebie, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że albo mocno się pogubiłeś w tym trzeźwieniu, albo, daruj, wygłupiasz się i też się zastanawiam czemu to ma służyć........

Wiedźma - Czw 04 Sie, 2011 16:46

Mario napisał/a:
Były w moim życiu okresy czasu kiedy nie piłem dłużej, niż się spodziewałem.

Dwa miesiące zamiast jednego? 23r

Mario - Czw 04 Sie, 2011 16:57

Wiedźma napisał/a:
Dwa miesiące zamiast jednego?

A choćby nawet to co ? Dlaczego chcesz odebrać mi radośc z mojego małego sukcesu ?
Skąd w ogóle ta Twoja złośliwość wobec mnie ? Się pytam :roll: :roll:

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 17:01

Mario napisał/a:

Ubierz to w konkrety .Tak maksymalnie w trzech zdaniach. Co Ty właściwie przez to rozumiesz.


Konkretnie, w jednym zdaniu, brzmi to tak:
Trzymaj się blisko zwycięzców i zacznij robić wszystko, co robią trzeźwi alkoholicy, którzy nie wracają do picia, w tym celu żeby nie wracać do picia.

A w trzech zdaniach brzmi to tak:
Różnica między nami to nie jest kwestia mojej siły czy też twojej słabości.
To jest kwestia moich działań i twoich zaniechań.
Chcesz mieć takie efekty w trzeźwieniu jak ja, to podejmij takie działania jak ja, a efekty przyjdą.

Proste? :)
Tu naprawdę działa i jest skuteczna metoda prostego naśladownictwa.
"My to zrobiliśmy - i nam to pomogło. Ty też możesz to zrobić." - jak powiada Wielka Księga.

Może bys tak na początek chociaż raz ją przeczytał?

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 17:08

Tomoe napisał/a:
Chcesz mieć takie efekty w trzeźwieniu jak ja, to podejmij takie działania jak ja, a efekty przyjdą.


a nie uważasz, że problem może tkwić w motywacji?
W tzw. dnie, które każdy musi osiągnąć by w ogóle chcieć podjąć zazwyczaj bolesny proces zmiany?
Jeśli już porównujesz siebie i Maria, może też warto spojrzeć na przeżycia jakie wcześniej mieliście? Może Twoja motywacja bierze się z tego, że to co przeżyłaś bolało tak bardzo, że już nigdy więcej nie chcesz tego powtórzyć? :pocieszacz:

Swoją drogą to trochę pasuje do tematu tego wątku - bo czy te najtrudniejsze z przeżyć nie są naszą największą motywacją? I czy wyjście z nich nie jest sukcesem większym niż cokolwiek innego?

Wiedźma - Czw 04 Sie, 2011 17:39

Mario napisał/a:
Skąd w ogóle ta Twoja złośliwość wobec mnie ? Się pytam :roll: :roll:

Sama nie wiem. Tak mi sie jakoś ostatnio porobiło... ceewd
W każdym razie - dla własnego bezpieczeństwa - lepiej miej się na baczności :cwaniak:

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 19:04

Flandra napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Chcesz mieć takie efekty w trzeźwieniu jak ja, to podejmij takie działania jak ja, a efekty przyjdą.


a nie uważasz, że problem może tkwić w motywacji?


A cóż ja innego miałam na myśli, używając słowa "chcesz"... ?
Oczywiście że chodzi o motywację wewnętrzną, czyli o to, żeby się naprawdę chciało chcieć...

Właśnie wróciłam z warsztatów pt. "Praca z uzależnionymi od narkotyków i innych substancji psychoaktywnych." nawet mam zaświadczenie o uczestnictwie. Trzy czwarte zajęć było poświęcone motywowaniu. A konkretnie - przekształcaniu motywacji zewnętrznej w wewnętrzną. :)

PS. Pojęcie dna jest złudne.
Pod każdym dnem może być drugie, trzecie, czwarte dno.... i można bez zatrzymywania się przelatywać przez te kolejne denka, przebijając je na wylot...

Mario - Czw 04 Sie, 2011 19:27

Tomoe napisał/a:
Trzymaj się blisko zwycięzców i zacznij robić wszystko

Zacząłem jakis czas temu. Wierz mi , że jestem tak blisko jednego zwycięzscy, że bliżej już nie można :roll: .Będzie dobrze Tomoe. Jestem pewien, że tym razem będzie dobrze :)
Tomoe napisał/a:
nawet mam zaświadczenie o uczestnictwie

Ja nie mam żadnego.Jakbym miał to na pewno byłoby mi łatwiej :roll:
Wiedźma napisał/a:

Sama nie wiem. Tak mi sie jakoś ostatnio porobiło

Nie rób tego Ewo więcej. Nie pomaga mi to w dojściu do siebie :/ fsdf43t .........do trzeżwośći znaczy się :)

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 19:40

Tomoe napisał/a:
A konkretnie - przekształcaniu motywacji zewnętrznej w wewnętrzną.


mam nadzieję, że głównie z pomocą marchewki a nie kijka? :mgreen:

btw, warsztat? brzmi ciekawie :)

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 20:35

Marchewka i kijek - to formy motywacji zewnętrznej, Flandro.
A nie o nią nam przecież chodzi. :D

A warsztat nie tylko brzmi... zapewniam cię. Także robi wrażenie i odnosi efekty. :D

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 20:37

Mario napisał/a:
Będzie dobrze Tomoe. Jestem pewien, że tym razem będzie dobrze :)


Powtórzę pytanie Mario: Od kogo to zależy? :)

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 20:37

Tomoe napisał/a:
Także robi wrażenie i odnosi efekty.


wyleczyłaś już jakiegoś narkomana ? :mgreen:

Co masz na myśli? :)

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 20:40

Nie, nie wyleczyłam żadnego narkomana.
Jeszcze. :)

Mam na myśli to, że aby jakieś działanie - ot, chociażby takie warsztaty - odniosły efekty, nie wystarczy o tym wydarzeniu przeczytać. Trzeba je przeżyć. Być, uczestniczyć, odczuć, doświadczyć. :)

stiff - Czw 04 Sie, 2011 20:44

Tomoe napisał/a:
Mam na myśli to, że aby jakieś działanie - ot, chociażby takie warsztaty - odniosły efekty, nie wystarczy o tym wydarzeniu przeczytać. Trzeba je przeżyć. Być, uczestniczyć, odczuć, doświadczyć. :)

To tak jak z seksem... :D

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 20:45

Bardzo dobre porównanie. :okok:
stiff - Czw 04 Sie, 2011 20:47

Tomoe napisał/a:
Bardzo dobre porównanie. :okok:

Jak zawsze, zapomniałaś dodać... :p

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 20:50

Tomoe napisał/a:
odniosły efekty


no, ale skoro byłaś, przeżyłaś, uczestniczyłaś, odczułaś, doświadczyłaś to chyba możesz napisać coś o tych efektach? :)

stiff - Czw 04 Sie, 2011 20:54

Flandra napisał/a:
doświadczyłaś to chyba możesz napisać coś o tych efektach?

Za ok. 9 m-cy coś na pewno napisze... :D

stiff - Czw 04 Sie, 2011 21:00

Flandra napisał/a:
spoko, cierpliwa jestem :mgreen:

To ile chcesz jeszcze czekać... :p

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 21:04

stiff napisał/a:
To ile chcesz jeszcze czekać...

zależy na co :p

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 21:17

Flandra napisał/a:

no, ale skoro byłaś, przeżyłaś, uczestniczyłaś, odczułaś, doświadczyłaś to chyba możesz napisać coś o tych efektach? :)


Efekty? Proszę bardzo:
Jestem głęboko poruszona tym, w czym uczestniczyłam, doświadczyłam w krótkim czasie wielu intensywnych uczuć, które mogłam u siebie obserwować. Tyle w sferze emocjonalnej.
A w sferze poznawczej - po pierwsze: skonfrontowałam swoje własne postrzeganie uzależnienia z tym, jak osoby nieuzależnione postrzegają alkoholików.
Po drugie, usłyszałam również wiele interesujących i zaskakujących dla mnie informacji na temat tego, jak wygląda proces terapeutyczny z punktu widzenia osoby, która ten proces prowadzi. :)
No i dowiedziałam się jeszcze paru innych fajnych nowych rzeczy. I poznałam paru fajnych nowych ludzi. :)

To wszystko wywołało we mnie zmiany i wzbogaciło mnie wewnętrznie.
Takie mam efekty. :)

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 21:20

stiff napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Bardzo dobre porównanie. :okok:

Jak zawsze, zapomniałaś dodać... :p


No, ba! To się rozumie samo przez się. :tak:

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 21:24

Tomoe napisał/a:
Nie, nie wyleczyłam żadnego narkomana.
Jeszcze.

a zamierzasz leczyć? :mysli:
zaintrygowało mnie do czego potrzebne Ci takie warsztaty? chcesz zostać terapeutą uzależnień?
Tomoe napisał/a:
To wszystko wywołało we mnie zmiany i wzbogaciło mnie wewnętrznie.

gratuluję :)

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 21:45

Nie. Nie zamierzam zostać terapeutą. :nie:
Zresztą tego typu warsztaty nie dają takich uprawnień. :nie:

Zostały zorganizowane jako "impreza towarzysząca" przeglądowi filmów o tematyce uzależnień. Jako forma pogłębienia wiedzy widzów o poruszanej w filmach tematyce i forma uzupełnienia przekazu filmowego.
W ramach przeglądu wczoraj obejrzałam w kinie studyjnym film "Candy" a dziś "Narkomanów" z 1971 roku. W tym filmie gra młody i piękny jeszcze wówczas Al Pacino.
Cokolwiek bym ci tutaj napisała o tych filmach, nie zastąpi ci to ich obejrzenia. Więc obydwa polecam. :)

Dodam jeszcze tylko, że zdaniem mojego byłego terapeuty, który prowadził dzisiejsze warsztaty, alkohol jest narkotykiem. Narkotykiem z grupy depresantów. Tej samej grupy, do której należą heroina i kokaina.

Wiedźma - Czw 04 Sie, 2011 22:03

Tomoe napisał/a:
"Narkomanów" z 1971 roku. W tym filmie gra młody i piękny jeszcze wówczas Al Pacino.

Oj, pamiętam - oglądałam ten film jeszcze w latach siedemdziesiątych...
Chętnie obejrzałabym go teraz - mając swoje doświadczenia... :|

Mario - Czw 04 Sie, 2011 22:24

Cytat:
Powtórzę pytanie Mario: Od kogo to zależy?

No przecież napisałem Ci już !! Ode mnie po częsci a w reszcie od Siły Wyższej.

Albo łutu szczęscia jak wolisz. Może od Gwiazdy naszych narodzin, Losu, Karmy, Przeznaczenia, Ducha świąt Bożego Narodzenia,Wielkanocnego Zajączka .....................sam już nie wiem :? :|
Wiem jedno. W znikomym stopniu od terapii i całej tej reszty :roll: :roll:

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 22:31

Mario napisał/a:
Wiem jedno. W znikomym stopniu od terapii i całej tej reszty

Napisze tu jeszcze jednego nijakiego posta........

Moje trzeźwienie zaczęło się dopiero od terapii i wyłącznie dlatego, że JA chciałem wytrzeźwieć..........

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 22:42

Pozwól że sobie to uporządkuję co napisałeś Mario.

Zatem to czy pijesz czy nie, zależy według ciebie od:
1. Od ciebie - po części.
2. Od Siły Wyższej, która może się objawić w postaci: łutu szczęscia, Gwiazdy narodzin, Losu, Karmy, Przeznaczenia, Ducha świąt Bożego Narodzenia,Wielkanocnego Zajączka.
3. Sam nie wiesz od czego.
4. W znikomym stopniu od terapii i całej tej reszty.

Czy dobrze cię zrozumiałam?
:)

Ja tak sobie myślę, odnosząc te cztery punkty do siebie, że jeśli (patrz punkt drugi) moja Siła Wyższa (w dowolnej postaci) chce żebym była trzeźwa, a terapia i ta cała reszta (patrz punkt czwarty) też sprzyjają temu żebym była trzeźwa, to odpowiedzialność za moje ewentualne powroty do picia ponosiłabym albo ja (patrz punkt pierwszy) albo (punkt trzeci) sama nie wiem co... :roll: :roll: :roll:

Też tak masz, Mario? :)

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 22:42

Jesuuuu!!! Tomoe!!!! :szok: Możesz jakoś przystępniej??? :prosi:
Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 22:44

No kurczę, w punktach masz wszystko!!!
Czytaj wolniej niż latasz! :rotfl:

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 22:47

Mario napisał/a:
Karmy


Jako adeptka buddyzmu fsdf43t mogę Ci tylko powiedzieć, że tzw. Karma to nie tylko to co było wczoraj, ale przede wszystkim to co robisz dzisiaj :p
Nie porównywałabym tego do Siły Wyższej, Przeznaczenia, Gwiazd itp, Karma to raczej praca "własnych rąk" :)

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 22:53

Tomoe napisał/a:
No kurczę, w punktach masz wszystko!!

No kurcze...rzeczywiście, ale jutro poczytam bo późno już a poniewaz od jakiegos czasu preferuję tzw. zdrowy tryb życia więc o tej porze oszczędzam już oczy :mgreen:

Jonesy - Czw 04 Sie, 2011 22:57

Mario napisał/a:
Śmiem twierdzić, że jestem grubo bardziej doświadczony życiowo niż Ty.........z racji wieku chociażby. I uwierz mi Jonesy, że widziałem w swoim życiu wielu cwaniaczków, którzy też twierdzili że " nigdy, oni nie, bo oni chcą, bo im lepiej, bo nigdy , bo już zawsze itp, itd ble, ble, ble ".............................a potem na kolejnej terapii opowiadali zdziwieni, jak im to - nie wiedzieć skąd - w sklepowym koszyku zgrzewka piwa się znalazła.
Aha. I byli wsród nich i tacy co mieli więcej niż siedem lat i trzydzieści dni :roll:
:roll:
Reasumując. Ja tam wolę się mile zdziwić, niż nie mile rozczarować :)


Mario napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Trzymaj się blisko zwycięzców i zacznij robić wszystko

Zacząłem jakis czas temu. Wierz mi , że jestem tak blisko jednego zwycięzscy, że bliżej już nie można :roll: .Będzie dobrze Tomoe. Jestem pewien, że tym razem będzie dobrze :)


Nawet nie będę komentował...

Mario, z racji tego, że w moim mniemaniu, robisz sobie po prostu z nas jaja, dochodzę do wniosku, że lektura twoich postów nie tylko nie pomaga, ale wręcz szkodzi. Mnie szkodzi, żeby być konkretnym.
Dlatego też za dalszą polemikę z Tobą uprzejmie dziękuję. Weź Ty sobie trzeźwiej, czy co tam robisz, życzę Ci powodzenia. Ja zaś będę stosował te metody, które do tej pory stosuję. Bo wiesz co Mario - póki co skutkują i to całkiem dobrze.
Czego Ty o swoich powiedzieć nie możesz.

Mario - Pią 05 Sie, 2011 07:03

O co chodzi Jonesy ? Te wytłuszczenie u góry w powiązaniu z tym na dole, ma świadczyć o tym, że nie jestem konsekwentny?
Udowodnienie tego było Twoim zamiarem ?
Jeśli tak to chyba nie do końca Ci to wyszło. Ja nie widzę związku między jednym a drugim.
Pisząc " będzie dobrze" nie mam na myśli, niezachwianej pewności, że tak będzie do grobowej deski fsdf43t

Moja niezachwiana pewność siebie dotyczy tylko jednego. Będę próbował i się starał tak bardzo, jak nigdy dotąd. Co będzie , czas pokaże :)

Mario - Pią 05 Sie, 2011 07:11

Tomoe napisał/a:

Też tak masz, Mario?

Tomoe. Pisz Ty prosciej. Weż pod uwagę, że jestem prostym człowiekiem. Na dodatek lata alkoholizowania się sprawiły, że i w mózgu pewne zmiany zaszły.
Bez ozdobników proszę i tych literackich volt, bo nie rozumiem o co pytasz :roll: :roll:

Tomoe - Pią 05 Sie, 2011 07:32

Trudno, Mario.
Percepcja odbiorcy czasem rozmija się z intencjami nadawcy.
Tak bywa.
Weźmiesz z mojego przekazu tyle ile ci się zmieści.

Tylko proszę cię - nie obwiniaj źródła o ograniczoną pojemność naczynia. :P

Mario - Pią 05 Sie, 2011 10:24

Tomoe napisał/a:
Tylko proszę cię - nie obwiniaj źródła

No co Ty. Przecież jestem odpowiedzialny za swoje trzeżwienie i swych ewentualnych niepowodzeń, nie składam na słabe kobiece barki :roll: :roll:

Halibut - Pią 05 Sie, 2011 10:28

Flandra napisał/a:
a nie uważasz, że problem może tkwić w motywacji?
W tzw. dnie, które każdy musi osiągnąć by w ogóle chcieć podjąć zazwyczaj bolesny proces zmiany?


Dużo w tym racji, jednak to zbyt duże uogólnienie, moim zdaniem nie każdy uzależniony musi w swoim życiu bardzo boleśnie na własnej skórze odczuć skutki picia żeby uzyskać dostatecznie silną motywację do trzeźwienia. A jeżeli tak, to w większości wypadków wynika to z braku refleksji, obserwacji siebie i konsekwencji swoich działań w odniesieniu do własnego życia i wynikającej z różnych powodów nieumiejętności wyciągania poprawnych wniosków a co za tym idzie podejmowania właściwych decyzji. Oczywiście wiedza wynikająca z poznania przez doświadczenie ma wyższy wymiar jakościowy i jest pełniejsza i bardziej determinująca od wiedzy płynącej z dedukcji, obserwacji i teorii, ale obie mogą prowadzić do tych samych wniosków i tego samego skutku. Konieczna jednak jest wewnętrzna potrzeba refleksji, otwarcie się na siebie, swoje doznania i wewnętrzne mechanizmy decydujące o naszym postępowaniu Taki proces będzie znacznie łatwiejszy i szybszy, jeżeli będzie wspomagany terapią, mam na myśli ukierunkowanie przez psychologa. Po za tym wydaje mi sie, ze motywację zaprzestania picia trzeba również rozważyć w szerszym kontekście dotyczącym całości osobowości i światopoglądu człowieka, walka z uzależnieniem to walka o normalne życie, rozumiane przeze mnie jako podstawa do osiągnięcia zamierzonych życiowych celów. Więc można wysnuć założenie, że konieczna jest również motywacja do normalnego życia czy życia w ogóle. Jednym słowem trzeba widzieć cel i sens w samym życiu, żeby mieć motywację zlikwidowania przeszkód do realizacji tego celu.

Mario - Pią 05 Sie, 2011 11:06

Hali. Jestem fanem Twoich postów, ale proszę uzywaj częściej " enter" bo ciężko się czyta :)
Flandria - Pią 05 Sie, 2011 11:34

Halibut napisał/a:
Jednym słowem trzeba widzieć cel i sens w samym życiu, żeby mieć motywację zlikwidowania przeszkód do realizacji tego celu.


ok :)
tylko czasem tego sensu życia po prostu nie widać. Wydaje się nierealistyczny, nieosiągalny. Przyszłość wydaje się mroczna, bez perspektyw itd Osiąganie jakichkolwiek zamierzeń wydaje się wtedy absurdalne, bo po co, skoro i tak w dłuższej perspektywie widzimy tylko przepaść?

I kiedy ktoś, kto to tak postrzega swoje życie upada tak bardzo, że w końcu czuje ogromny ból zaczyna czegoś chcieć :) Diametralnie zmienia się perspektywa, życie nabiera sensu. A im bardziej bolało - tym większy ten sens.
Choć z drugiej strony bywa i tak, że w takiej sytuacji nie znajdujemy właściwej pomocy i rezultacie znowu tracimy wiarę w sens naszych działań, w przyszłość i dopiero kolejny bolesny dołek pozwala nam znowu coś poczuć i znowu próbować ...

Piszę "my", ale mam na myśli siebie. Może Wy mieliście/macie inaczej ...

Halibut - Pią 05 Sie, 2011 12:56

Mario napisał/a:
Hali. Jestem fanem Twoich postów, ale proszę uzywaj częściej " enter" bo ciężko się czyta


Chciałem tylko napisać, że nie koniecznie trzeba zaliczyć doła żeby wyjść z picia, czasem wystarczy wola i jasność umysłu.
A jeżeli dla kogoś jedynym celem jest rzucenie picia to pustka, w jakiej się znajdzie, gdy go rzuci zepchnie go ponownie w chlanie albo jakieś inne gó wno.

Halibut - Pią 05 Sie, 2011 12:59

Flandra napisał/a:
I kiedy ktoś, kto to tak postrzega swoje życie upada tak bardzo, że w końcu czuje ogromny ból zaczyna czegoś chcieć Diametralnie zmienia się perspektywa, życie nabiera sensu. A im bardziej bolało - tym większy ten sens.


Ale mooże chcieć tylko tego żeby przestało boleć. I wracamy do punktu wyjścia, chce rzucić picie czy jakąś inną przyczynę bulu. Skąd to nagłe olśnienie i poczucie sensu?

Halibut - Pią 05 Sie, 2011 13:32

Tomoe napisał/a:
Oczywiście że chodzi o motywację wewnętrzną, czyli o to, żeby się naprawdę chciało chcieć...


Żeby naprawdę chciało się chcieć, trzeba uwierzyć w to, że można dobrze poczuć się we własnym życiu, po prosu się odnaleźć, dostrzec szanse i możliwości dla siebie i własnej realizacji. Ale pewnie i to nie przesądza sprawy.

Mario - Pią 05 Sie, 2011 14:18

Cytat:
Ale mooże chcieć tylko tego żeby przestało boleć.

Cudowne działanie alkoholu ma to do siebie, że zabija ból istnienia.Ale tylko do pewnego momentu.Po przekroczeniu tej granicy, przestaje się gorzała w tej roli spełniać :/

A jak u Ciebie Hali jest ? Pomaga, czy już przestało ?

Flandria - Pią 05 Sie, 2011 14:20

Halibut napisał/a:
Ale mooże chcieć tylko tego żeby przestało boleć. I wracamy do punktu wyjścia, chce rzucić picie czy jakąś inną przyczynę bulu. Skąd to nagłe olśnienie i poczucie sensu?


Victor Frankl pytał swoich pacjentow dlaczego nie popełnią samobójstwa. Ludzie, którzy stoją na granicy życia i śmierci często nagle odkrywają, że jednak jest coś, co sprawia, że chcą żyć. Może to coś to tylko strach? A może życie jednak odkrywa przed nimi (nami) jakąś wartość, o którą warto dbać, i dla której warto wstawać co rano i stawiać czoło rzeczywistości?

Halibut - Pią 05 Sie, 2011 14:32

Mario napisał/a:
A jak u Ciebie Hali jest ? Pomaga, czy już przestało ?


Nie chce Mario tutaj mieszać. Moja Wieka Księga zawiera prawdy nie przez wszystkich akceptowane. Choć tak naprawdę zwykłe i proste.

Mario napisał/a:
Cudowne działanie alkoholu ma to do siebie, że zabija ból istnienia.Ale tylko do pewnego momentu.


Czasami ból istnienia jest tak mocny, że kac czy delirka są akceptowalne a wręcz pożądane bo choć na chwile odwracają od niego uwagę. W końcu dla niektórych życie jest takim cierpieniem, że popełniaja samobójstwo. To oczywiście skrajność.

Halibut - Pią 05 Sie, 2011 14:40

Flandra napisał/a:
którzy stoją na granicy życia i śmierci często nagle odkrywają, że jednak jest coś, co sprawia, że chcą żyć. Może to coś to tylko strach? A może życie jednak odkrywa przed nimi (nami) jakąś wartość, o którą warto dbać, i dla której warto wstawać co rano i stawiać czoło rzeczywistości?


Coś w tym jest, czytałem, że ludzie którzy cudem uniknęli śmierci, zaczynają sie cieszyć każdą chwilą i ja doceniać. Jakby nagle w jakiś głębszy sposób uświadomili sobie że każda chwila może być ostatnią i tak łatwo i niespodziewanie mozna odejść z tego świata. A przecież jeszcze tyle do zrobienia. :lol:

pterodaktyll - Pią 05 Sie, 2011 14:42

Halibut napisał/a:
czytałem, że ludzie którzy cudem uniknęli śmierci, zaczynają sie cieszyć każdą chwilą i ja doceniać. Jakby nagle w jakiś głębszy sposób uświadomili sobie że każda chwila może być ostatnią i tak łatwo i niespodziewanie mozna odejść z tego świata. A przecież jeszcze tyle do zrobienia.

Piszesz o mnie? :mysli:

Halibut - Pią 05 Sie, 2011 14:46

pterodaktyll napisał/a:
Piszesz o mnie?


Czyżbyś cudem uniknął śmierci. Nic o tym nie wiem. Ale chętnie posłucham.

ZbOlo - Pią 05 Sie, 2011 14:47

Halibut napisał/a:
Coś w tym jest, czytałem, że ludzie którzy cudem uniknęli śmierci, zaczynają sie cieszyć każdą chwilą i ja doceniać.

...nie uciekłem śmierci, ale z nią walczyłem.... reanimowałem mojego ojca, czułem ją przez skórę jej wielkość, jej nieodwracalność... z każdą chwilą uciekającego życia mojego taty, we mnie rosło poczucie niepowtarzalności mojego życia... teraz cieszę się każdą jego chwilą i, że jest trzeźwe....

pterodaktyll - Pią 05 Sie, 2011 14:57

Halibut napisał/a:
Czyżbyś cudem uniknął śmierci.

można to i tak określić................ale nie chcę już o tym rozmawiać.........jakąś część przeszłości już zamknąłem.......


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group