To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Rozterki matki

Grażka18 - Czw 18 Sie, 2011 07:42
Temat postu: Rozterki matki
Nie bardzo wiedziałam jaki nadać tytuł mojemu postowi więc jest jaki jest.
Szczerze mówiąc nie bardzo wiem od czego zacząć moją wypowiedź i co nią chcę osiągnąć. Po przejrzeniu forum wszystko wydawałoby się jasne a jednak...
Mój przypadek taki jakich wiele. Ale staż małżeński mam 20 letni. Dwoje dzieci 11 i 6-letnie. I mąż wiadomo. Właściwie to pił już przed naszym ślubem ale byłam pewna, że na pewno się zmieni i nie wiedziałam co mnie czeka bo mój dom rodzinny funkcjonował normalnie, bez alkoholu więc nie mogłam wiedzieć co to znaczy. No cóż najpierw pił bo nie mogłam zajść w ciążę przez 9 lat a ja niezmiennie trwałam na posterunku zamiast już wtedy zawinąć szmaty. Potem przyszło na świat jedno dziecko, bo kolejnych pięciu drugie. Powód do picia pewnie inny ale kto wie jaki. Wiadomo pewnie wszystkim na forum, że to moja wina no bo czyja. Chciałam odejść już kilka razy - spytajcie mnie dlaczego nie odeszłam? Dobrze zarabiałam, mogłam się doskonale sama utrzymać. Ale nie, ja tkwiłam dalej i przez jego nieróbstwo i moją głupotę nabrałam kredytów i popadłam w długi co w efekcie spowodowało, że teraz też dobrze zarabiam ale pół tego bierze komornik. Ale to też moja wina - bo ja brałam. Szanowny małżonek pracuje na czarno i oddaje mi jakąś pensję, z czego dziennie woła na piwo i papierosy. A ja daję? Dlaczego? Dla świętego spokoju.
I co ciekawe nie wynika to z faktu, że go tak kocham że życia sobie nie wyobrażam bez niego. Nie. Po pierwsze to litość. Jak patrzę na to jak panuje nad nim wóda, co potrafi zrobić z człowieka to po prostu mi go żal jako człowieka. Człowieka zdolnego, pracowitego który mógłby wiele osiągnąć gdyby nie.... Druga kwestia i najważniejsza w tym wszystkim to żal moich dzieci. Córka (starsza) jest do niego mimo wszystko przywiązana, syn mniej. I teraz wiem, że źle że na to patrzą. Rozmawiałam wstępnie z cóką że chyba będziemy się musieli wyprowadzić do babci i tu widzicie ona przedkłada fakt, że ma tu swój pokój, duży dom a tam musielibyśmy się we trójkę gnieść w jednym pokoju. Wynika to pewnie z faktu, że nie ma jakiejś agresji w domu, nie dokucza jej, nie bije. Jeżeli chodzi o samo moje nastawienie do niego w takich sytuacjach to jestem niespotykanie spokojna, pogodzona z losem. Na zasadzie gadaj ile wlezie i tak koło d... mi to lata. Odsunęłam od siebie moich znajomych bo z nim do nich pójdę, ich też nie zaproszę. Sama nie wyjdę bo nie mam z kim zostawić dzieci. Zresztą wiecie jak to jest.
Co mnie skłoniło do napisania na forum to to, że jednak naprawdę myślę, żeby to wszystko rzucić w diabły. Moim problemem jest chyba przyzwyczajenie do tkwienia w takiej stangacji. Nie powiem, że warunko lokalowe za tym nie przemawiają.
Chciałabym żeby któraś z kobiet opisała jak sytuacja odejścia od męża wpłynęła na dzieci. Co lepsze dla nich - tak jak w moim przypadku.
Rozpisałam się a i tak nie udało raczej mi się przedstawić moich odczuć i obaw.

Ate - Czw 18 Sie, 2011 07:49

Witaj Grazko..Jestem alkoholiczka czyli "po drugiej stronie barykady" , ale jkestem rowniez matka...
Czy ty meza w ogole jeszcze kochasz?

Grażka18 - Czw 18 Sie, 2011 08:10

Trudne pytanie. Myślę, że chyba uczucie o ile było to wygasło. Jest mi go po prostu szkoda. Wiem, że jak go zostawię to się stoczy na dno. Wiem, że odpowiecie że tak musi być żeby się od dna odbić. Ale ja wiem, że on się nie odbije. On jest strasznie słaby psychicznie. Widzę też pierwsze symptomy choroby spowodowanej przez permanentne picie. O leczeniu oczywiście nie chce słyszeć i nie wiem czy akurat moje odejście i stoczenie się na dno spowoduje jakąś zmianę w myśleniu. Można powiedzieć, że jest on DDA bo teść pił do 65 roku życia kiedy umarł. Ale co im dokuczył w życiu to pewnie pozostawiło ślad.
Tak więc patrząc z boku sprawa wydaję się prosta bo jeżeli tu już nie ma uczucia z mojej strony to pakuj manatki. Pozostają jednak dzieci.

pterodaktyll - Czw 18 Sie, 2011 09:35

Grażka, można by powiedziec, że opisałaś moje życie i drugie małżeństwo (za wyjątkiem paru detali). Mogę Ci powiedziec, że skończyło sie to rozwodem itd. ale twierdzę, że to było najlepsze wyjście, zwłaszcza jesli chodzi o dzieci. Lepiej żeby miały ojca i matkę zamiast jakiejś mocno toksycznej "rodziny". Do niczego to nie prowadzi.
Grażka18 napisał/a:
ja wiem, że on się nie odbije. On jest strasznie słaby psychicznie. Widzę też pierwsze symptomy choroby spowodowanej przez permanentne picie. O leczeniu oczywiście nie chce słyszeć i nie wiem czy akurat moje odejście i stoczenie się na dno spowoduje jakąś zmianę w myśleniu

Nie wiesz nigdy co "siedzi" w drugim człowieku, więc nie możesz zakładać, że tak właśnie będzie. Ja byłem bardzo podobny a jednak podjąłem walkę o uratowanie tego co jeszcze dało się uratować w tej sytuacji.

Grażka18 - Czw 18 Sie, 2011 10:35

Problem polega na tym, że ja to rozumiem. Powiem więcej - jak w międzyczasie czytałam ponowne wynurzenia kobiet współuzależnionych to łatwo mi przychodziły na myśl epitety typu głupia, naiwna itp. Należę do osób nieśmiałych, nieprzebojowych, wręcz chyba słabych. Podziwiam kobiety silne, zdeterminowane. Mam koleżankę, można powiedzieć przyjaciółkę, z którą niestety utrzymuję nikły kontakt z uwagi na fakt, że ja się już jej nie zwierzam a ona przestała poruszać ze mną tematy związane z moją sytuacją. Ile razy ona próbowała mnie "ustawić". Powtarzała wszystko to co Wy tutaj doświadczeni mówicie. Aż się któregoś dnia zdenerwowała na moją głupotę i teraz dzwoni rzadko, sprawdza chyba czy jeszcze żyję. Przytaczając jej słowa powiedziała, że jestem osaczona przez rodzinę męża i wysysają ze mnie ostatnie soki. Utkwiło mi to bo to chyba racja.
Tylko dlaczego tak trudno mi się zebrać? Łatwiej byłoby w sytuacji gdyby mnie np. uderzył, znęcał się nad dziećmi wtedy nie byłoby dyskusji. Chociaż głupstwa piszę. Przepraszam.
Dobrze, że trafiłam na to forum bo zaczęło mi coś łomotać w głowie, że taka sytuacja jest chora dla wszystkich. Jednocześnie dzwoniłam dzisiaj do jedynego ośrodka terapii w mojej miejscowości i spotkania są owszem ale raz w tygodniu o 15.30 - pytanie dla kogo? Dla ludzi bezrobotnych? Przecież nie będę brała urlopu. W okolicy - odległości ok. 60 km trochę lepiej bo o 17.00 - kiedy właśnie wychodzę z pracy a trzeba się jeszcze dostać te 60 km. Dlatego będę wdzięczna za wszelkie doświadczenia z Waszej strony.
Pytanie też jak Wasze dzieci sobie radziły w szkole w sytuacji nagłej zmiany tj. opuszczenia męża? Nie odbiło się to na nauce? Psychice? Martwię się o córkę bo jest bardzo wrażliwa i zamknięta.
Pterodaktyllu a co się udało uratować w Twojej sytuacji poza tym że się "uratowałeś'? Oczywiście to bardzo dużo. Żeby być dobrze zrozumianą - czy zmieniły się na plus relacje z Twoimi dziećmi i żoną?

pterodaktyll - Czw 18 Sie, 2011 10:41

Grażka18 napisał/a:
Pterodaktyllu a co się udało uratować w Twojej sytuacji

Na dzisiaj mam bardzo dobre relacje z całą trójką dzieci, poprawne z byłą żoną i święty spokój oraz całkiem fajne życie, zresztą "druga strona" też specjalnie nie narzeka o ile mi wiadomo. Jeszcze raz powtarzam, lepiej dla dzieci jest gdy mają matkę i ojca, niekoniecznie razem, niż życie w jakimś patologicznym tworze............moja córka jest również bardzo wrażliwa i długo przeżywała ten fakt rozejścia ale dziś mogę powiedzieć, że wszyscy są zadowoleni z takiej sytuacji

Grażka18 - Czw 18 Sie, 2011 11:00

Dzięki, takie szczere dzielenie się doświadczeniami jest bardzo pomocne. Cieszę się, że tu trafiłam.
staaw - Czw 18 Sie, 2011 11:12

Grażka18 napisał/a:

Tylko dlaczego tak trudno mi się zebrać? Łatwiej byłoby w sytuacji gdyby mnie np. uderzył, znęcał się nad dziećmi wtedy nie byłoby dyskusji.

Sama nie wiesz jak bardzo się mylisz :bezradny:
Tłumaczenie było by : może jeszcze nie bije tak mocno, uderzył ale ręki nie złamał, ten siniak to szybko zejdzie....

Myślałaś o Al-Anonie?
Tam uczą jak być szczęśliwą i uprzykrzyć życie czynnemu alko...

Krzysztof 41 - Czw 18 Sie, 2011 11:43

A morze lepiej jakby to on się wyprowadził od was i przychodził tylko w odwiedziny do waszych dzieci oczywiście trzeźwy może wtedy coś zrozumie.
Grażka18 - Czw 18 Sie, 2011 12:26

Otóż co do wyprowadzki to ja jestem u niego gościem i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Dom należy w jednej części do teściowej (zajmującej dół), niemieszkającego z nami brata męża i mojego męża. Właśnie trwa spór o spłatę części szwagra. Domaga się on spłaty z racji tego że tu mieszkamy (jednocześnie nie chciał mnie zameldować z dziećmi pomimo tego, że jego żonie kiedyś był potrzebny meldunek i mój wspaniałomyślny mąż udzielił zgody na ich zameldowanie). Tak więc pozostaje mi tylko wyprowadzka do matki. Ten spór o "majątki" to osobny rozdział w znacznym stopniu przyczyniający się a właściwie stanowiącym pretekst to picia.
Grażka18 - Czw 18 Sie, 2011 12:37

Jeżeli chodzi o Al-Anon to w kwestii wyjaśnienia drążę tematy forum od wczoraj. Weszłam na ich stronę i niestety tak jak pisałam najbliższy jest 60 km od mojej miejscowości - spotkanie raz w tygodniu o 17.00. Jest to dla mnie za wczesna godzina. Co prawda jeszcze tam nie dzwoniłam, jest tylko info z netu. Natomiast zainteresowała mnie umieszczona tam literatura i na pewno sobie coś zamówię jak narazie dobre i to. Bo rozumiem, że coś takiego jak forum (może porady on-line) nie są dostępne na ich stronie.
staaw - Czw 18 Sie, 2011 12:41

Grażka18 napisał/a:
Bo rozumiem, że coś takiego jak forum (może porady on-line) nie są dostępne na ich stronie.

Tutaj też czasem wchodzą bojowniczki, zwłaszcza wieczorem by ich nikt nie rozpoznał. Z pewnością Ci napiszą coś mądrego. Ja nie w temacie :bezradny:

Pierwszą książkę jaką mogę Tobie polecić to "Małżeństwo na lodzie", cała prawda, aż boli...

kahape - Czw 18 Sie, 2011 12:48

Grażka18 napisał/a:
jest on DDA
Grażka18 napisał/a:
Pozostają jednak dzieci.
mam rozumieć, że chcesz aby wychowywały się przy ojcu alkoholiku i też były DDA :evil:
Szkoda ci dzieci, szkoda ci jego a siebie..... to nie szkoda Ci?
pozdr

pterodaktyll - Czw 18 Sie, 2011 12:49

staaw napisał/a:
Tutaj też czasem wchodzą bojowniczki, zwłaszcza wieczorem by ich nikt nie rozpoznał.

Powiedz dlaczego mam wrażenie, że już nie żyjesz? g45g21

staaw - Czw 18 Sie, 2011 12:51

pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Tutaj też czasem wchodzą bojowniczki, zwłaszcza wieczorem by ich nikt nie rozpoznał.

Powiedz dlaczego mam wrażenie, że już nie żyjesz? g45g21

Mam wrażenie że nie rozumiesz mojego toku rozumowania... :mysli:

Klara - Czw 18 Sie, 2011 12:54

Witaj Grażko :)
Grażka18 napisał/a:
Wiem, że jak go zostawię to się stoczy na dno.

Ja należę do tych najgłupszych, które nie odeszły od męża, nie wzięły rozwodu. Przez kilka lat żyłam obok alkoholika, a on i tak się stoczył i w konsekwencji zapił.
Nie masz żadnego wpływu na to, czy będzie pił nadal, czy nagle stanie się cud.

Klara - Czw 18 Sie, 2011 12:59

Grażka18 napisał/a:
Jeżeli chodzi o Al-Anon to w kwestii wyjaśnienia drążę tematy forum od wczoraj.

Na wszelki wypadek wklejam tu dwa linki - Al-Anon, czyli grupy samopomocowe skupiające osoby bliskie alkoholikom: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Tam nie dzwoń, bo na mityng możesz wejść po prostu z ulicy i pobyć, posłuchać, oraz zabrać głos.
oraz ośrodki leczenia uzależnień, w których odbywa się terapia (między innymi dla osób współuzależnionych) prowadzona przez wykwalifikowanych terapeutów uzależnień: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html
Gdybyś chciała skorzystać z terapii, to najlepiej wcześniej zadzwonić do ośrodka i umówić się z terapeutą na pierwsze spotkanie.

yuraa - Czw 18 Sie, 2011 13:04

Klara napisał/a:
oraz ośrodki leczenia uzależnień, w których odbywa się terapia (między innymi dla osób współuzależnionych) prowadzona przez wykwalifikowanych terapeutów uzależnień: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html

kiedys zauważylem że na stronach PARPA są osrodki których nie ma na psychologia .edu
więc uzupełniam
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

Klara - Czw 18 Sie, 2011 13:18

yuraa napisał/a:
na stronach PARPA są osrodki których nie ma na psychologia .edu

Dziękuję Jurek ergr
Pozwolisz, że będę wykorzystywała ten link?

pietruszka - Czw 18 Sie, 2011 13:21

Witaj Grażko
Współuzależnienie robi taką pustkę w głowie, że właśnie trudno jest odejść, bo ... coś trzyma: litość, źle pojmowana litość, uzależnienie finansowe, lokalowe, itd.
Ale z tego wszystkiego najgorsze jest uzależnienie emocjonalne od drugiego człowieka.
To że zapewne zdarza Ci się przekładać jego potrzeby nad własne potrzeby. Ot choćby i to wydzielanie mu pieniędzy na alkohol? Nie znalazłabyś lepszego sposobu ich wykorzystania? Na pewno.

Sama nie mam dzieci, a widzę jak rozkwitają moje koleżanki Al-anonki, jak zaczynają naprawiać nadwątlone relacje z dziećmi w miarę jak pracują nad swoim współuzależnieniem. I wcale nie zawsze odchodzą fizycznie od swoich alkoholików. Ale "odrywają się" emocjonalnie. A często po jakimś czasie nabierają takiej werwy i sił, że robią prawa jazdy, kursy zawodowe, zmieniają pracę, nabierają większej niezależności i... odchodzą również fizycznie.

Żeglarz - Czw 18 Sie, 2011 17:31

Grażka18 napisał/a:
jak Wasze dzieci sobie radziły w szkole w sytuacji nagłej zmiany tj. opuszczenia męża? Nie odbiło się to na nauce? Psychice? Martwię się o córkę bo jest bardzo wrażliwa i zamknięta.
Grażka18 napisał/a:
Chciałabym żeby któraś z kobiet opisała jak sytuacja odejścia od męża wpłynęła na dzieci. Co lepsze dla nich - tak jak w moim przypadku.

Witaj Grażka,
Nie jestem co prawda kobietą i matką (do nich się zwracasz), ale za to jestem ojcem, który wyprowadził się z córkami. Co prawda są starsze od Twoich dzieci, ale powiem Ci, że ta wyprowadzka to błogosławieństwo dla nich. Oczywiście potrzeba było trochę czasu - ok. roku - żeby powróciły do emocjonalnej równowagi, ale teraz jest świetnie. Piszesz, że Twoja córka jest wrażliwa i zamknięta. Nie dziwię się, że jest zamknięta, skoro jest taka wrażliwa. Jeżeli chcesz, żeby sie otworzyła musisz usunąć przyczynę dla której się zamyka w sobie. Jak myślisz co jest tego przyczyną? U nas w domu przyczyną był niezdrowa sytuacja rodzinna.
Rozmawiałaś też z córką o ewentualnej wyprowadzce i słuchałaś co ma do powiedzenia. Czy nie jest tak, że szukasz u 11 letniej córki wsparcia w podjęciu decyzji? Czy nie uważasz, że jest na to za młoda? Jeżeli jest tak jak się domyślam, to nie powinnaś jej obarczać taką odpowiedzialnością. To Ty musisz podjąć tą decyzję sama.

Życzę dobrych wyborów :)

Paweł

beata - Czw 18 Sie, 2011 17:45

staaw napisał/a:
Tam uczą jak być szczęśliwą i uprzykrzyć życie czynnemu alko...
Tam niczego nie uczą Staaw. sdgwz
Strasznie drażnią mne takie teksty.

staaw - Czw 18 Sie, 2011 17:49

beata napisał/a:
staaw napisał/a:
Tam uczą jak być szczęśliwą i uprzykrzyć życie czynnemu alko...
Tam niczego nie uczą Staaw. sdgwz
Strasznie drażnią mne takie teksty.
Przepraszam Beato, jeżeli te teksty zaczęły Ciebie drażnić. Może za często ostatnio je powtarzam. Jeżeli jednak AA pomaga (można powiedzieć uczy) mnie trzymać się z dala od alkoholu, to przez indukcję wyprowadziłem tezę że podobnie jest ze współuzależnionymi...
Wiesz że nic nie mam przeciwko Al-Anonowi.... przynajmniej odkąd jestem trzeźwy :lol2:

beata - Czw 18 Sie, 2011 17:55

Pomiędzy "Tam uczą",a idę i się uczę,jest różnica.
pietruszka - Czw 18 Sie, 2011 17:56

beata napisał/a:
staaw napisał/a:
Tam uczą jak być szczęśliwą i uprzykrzyć życie czynnemu alko...
Tam niczego nie uczą Staaw. sdgwz
Strasznie drażnią mne takie teksty.


mnie nie drażnią, tylko martwi mnie czasem brak wiedzy na ten temat.
A co do uprzykrzania życia alkoholikowi?
Nie... dopóki w kobiecie siedzi chęć uprzykrzania życia alkoholikowi, odwetu, zemsty, szkodzenia, odegrania się - to jest nadal silne emocjonalnie zamotanie się wokół alkoholika i jego butelki. czyli wciąż współuzależnienie. czyli nadal jest zakręcona jak ruski termos.

Zupełnie czymś innym jest pozwolenie, by alkoholik ponosił konsekwencje swych działań. Tego nie nazwałabym uprzykrzaniem życia, tylko nie przeszkadzaniem, by zobaczył rzeczywistość i skutki swojego picia.

staaw - Czw 18 Sie, 2011 17:57

Czyli powinno być...
staaw napisał/a:
Tam nauczysz się jak być szczęśliwą i by alkoholik ponosił konsekwencje swych działań. ...

Teraz musi być dobrze...
:mysli:

beata - Czw 18 Sie, 2011 18:00

staaw napisał/a:
Czyli powinno być...
staaw napisał/a:
Tam nauczysz się jak być szczęśliwą i uprzykrzyć życie czynnemu alko...


:mysli:
Dokładnie.
Bądź:"Tam nauczysz się jak być szczęśliwą/odzyskać szczęście,i odciąć się od życia czynnego alko zajmując się swoim życiem.Bo tylko na własne życie masz wpływ.

beata - Czw 18 Sie, 2011 18:01

staaw napisał/a:
Teraz musi być dobrze...
No prawie mnie zadowoliłeś :p
staaw - Czw 18 Sie, 2011 18:02

Beti po poście Pietruszki troszkę się zmieniło...
Cieszę się że doszliśmy do porozumienia :rotfl:

beata napisał/a:
staaw napisał/a:
Teraz musi być dobrze...
No prawie mnie zadowoliłeś :p

Nie tak głośno :milczek:

pietruszka - Czw 18 Sie, 2011 18:08

Cytat:
Cieszę się że doszliśmy do porozumienia :rotfl:

beata napisał/a:
staaw napisał/a:
Teraz musi być dobrze...
No prawie mnie zadowoliłeś :p

Nie tak głośno :milczek:

eeee tam prawie... to czyni dużą różnicę

Grażka18 - Czw 18 Sie, 2011 18:44

No cóż. Fajnie, że dyskusja się rozwija. Wpadłam tylko na chwilę bo jestem zajęta lekturą "Małżeństwo na lodzie". Dzięki za wsparcie. Biorę się za siebie.
Jacek - Czw 18 Sie, 2011 18:48

Grażka18 napisał/a:
Wpadłam tylko na chwilę

nie nie nie :nie:
chwilka przyjemności,a konsekwencje na całe życie :skromny:

Jacek - Czw 18 Sie, 2011 18:56

beata napisał/a:
staaw napisał/a:
Tam uczą jak być szczęśliwą i uprzykrzyć życie czynnemu alko...
Tam niczego nie uczą Staaw. sdgwz
Strasznie drażnią mne takie teksty.

Stasiu,nasze panie są bardzo wrażliwymi uczuciowo kobietkami
czasem musimy uważać co przy nich mówimy
nas bawią tematy alkoholowe,ta radość pewnie stąd że mamy to za sobą
kiedyś ja rozmawiałem z innym alkoholikiem w obecności mojej żony
i nie pamiętam co to już był za temat
ale moja żona spojrzała mi głęboko w oczy i rzekła - to cię bawi
mniej więcej się poczułem jak bym od Gołoty w ryj dostał

pietruszka - Czw 18 Sie, 2011 19:17

Grażka18 napisał/a:
jestem zajęta lekturą "Małżeństwo na lodzie".

Jedna z pierwszych książek o współuzależnieniu, którą pochłonęłam, polecam również
Ewa Woydyłło "Aby wybaczyć. Poradnik dla rodzin alkoholików",
Anna Wobiz "Współuzależnienie w rodzinie alkoholowej. Czym to się je i jak się tym nie udławić?..."

pietruszka - Czw 18 Sie, 2011 19:20

Jacek napisał/a:
ale moja żona spojrzała mi głęboko w oczy i rzekła - to cię bawi

teraz to i nieraz się pośmieję Jacusiu, ale kiedyś na początku mojej drogi wcale nie było mi do śmiechu :/

Pati - Czw 18 Sie, 2011 19:39

Grażka18 napisał/a:
Chciałabym żeby któraś z kobiet opisała jak sytuacja odejścia od męża wpłynęła na dzieci.

Początki były tragiczne bo bez przerwy dzieci mówiły o tacie i tęskniły za nim.
Miały mi to za złe bo zostawiły ''swój świat''( przyjaciółki,znajomych,pokój,podwórko)
Całkowita zmiana otoczenia,wyprowadzka do innego miasta była stresująca dla dzieci jak i dla mnie.
Mijały tygodnie,miesiące a ja wciąż tłumaczyłam dzieciakom,że tak jest lepiej bo bez alko bez awantur i tu mamy spokój i normalne warunki do normalnego życia.
Było mi bardzo cieżko.
Idzie trzeci rok moje dziewczyny rozkwitły,otworzyły się,mają nowych kolegów i znajomych.
Przede wszystkim są usmiechnięte,zwariowane,spędzamy wspólnie wiele czasu.
Reasumując podjęłam decyzję najlepszą jaką mogłam.
Nie żałuję jej wręcz przeciwnie biję sobie brawo :brawo:

beata - Czw 18 Sie, 2011 20:59

Jacek napisał/a:
nas bawią tematy alkoholowe,ta radość pewnie stąd że mamy to za sobą
Jacuś mnie też bawią takie tematy.
Ale nie mozna komuś mówić,że przyjdzie na mityng Al-Anon i My,Go czegoś nauczymy. :roll:

Grażka18 - Sob 27 Sie, 2011 20:17

Hey,
no cóż, jestem po lekturze i po tygodniu przemyśleń. Nie wiedziałam czy się odezwać a widzę, że i Wy byliście delikatni.
Reasumując - teorię mam opanowaną, natomiast jeżeli chodzi o praktykę to dopadł mnie marazm. Nie chce mi się nic robić. Olewam to. Pożycia z mężem nie ma żadnego. On sam, ja z dziećmi. Łatwiej jest o tyle, że przychodzi późno. On siada do TV ja dziećmi rozmawiam i idziemy spać. No i tak się kręci.. To co zrobiłam dla siebie to zaczęłam chodzi na siłownię, z dziećmi też spędam dużo czasu a on - no cóż.. Wiem, że to chore. Taki mam po prostu czas. Wiem, że za parę dni mogę być znów zdeterminowana. Najgorsze są te zmiany nastrojów. Raz bojowo nastawiona, raz olewająca.
Jesteście wspaniali na tym forum i tak głupio nie słuchać Waszych mądrych rad. Niemniej jednak sami tego wszystkiego doświadczyliście i wiecie, że decyzja czasami długo dojrzewa.

staaw - Sob 27 Sie, 2011 20:54

Grażka18 napisał/a:
wiecie, że decyzja czasami długo dojrzewa.

:tak: :pocieszacz:
Oby jak najwcześniej...

dromax - Nie 28 Sie, 2011 16:20
Temat postu: Re: Rozterki matki
Grażka18 napisał/a:
Mój przypadek taki jakich wiele. Ale staż małżeński mam 20 letni. Dwoje dzieci 11 i 6-letnie. I mąż wiadomo. Właściwie to pił już przed naszym ślubem ale byłam pewna, że na pewno się zmieni i nie wiedziałam co mnie czeka.

:| Wiedzialaś, że ma problem i wyszłaś za niego?
To teraz masz babo placek!
Po co ci do szczęścia mąż alkoholik?
:evil: daj sobie spokój. dzieci juz masz dysfunkcyjne, a będzie coraz gorzej. W końcu syn tak znienawidzi ojca, ze dojdzie do rękoczynów. To pewne. po co ci to piekiełko?

Grażka18 - Pon 29 Sie, 2011 10:38

Żeglarz napisał/a:
Czy nie jest tak, że szukasz u 11 letniej córki wsparcia w podjęciu decyzji? Czy nie uważasz, że jest na to za młoda? Jeżeli jest tak jak się domyślam, to nie powinnaś jej obarczać taką odpowiedzialnością. To Ty musisz podjąć tą decyzję sama


Chyba tak jest. Najlepiej byłoby gdyby ktoś podjął decyzję za mnie albo rzeczywiście stał się jakiś cud, a te niestety wiemy niezmiernie rzadko się zdarzają.

dromax - Pon 29 Sie, 2011 17:19

Grażka18 napisał/a:
[Chyba tak jest. Najlepiej byłoby gdyby ktoś podjął decyzję za mnie albo rzeczywiście stał się jakiś cud, a te niestety wiemy niezmiernie rzadko się zdarzają.

Zostaw ty kolesia samemu sobie i ratuj dzieci od dysfunkcji!

evita - Pon 29 Sie, 2011 17:34

Grażka18 napisał/a:
Wiadomo pewnie wszystkim na forum, że to moja wina no bo czyja

normalka :P
Grażka18 napisał/a:
Chciałam odejść już kilka razy - spytajcie mnie dlaczego nie odeszłam?

a bo to kto wie ? większość z nas współuzależnionych próbowała bądź nosiła się z taki zamiarem co oczywiście spełzło na niczym . Do momentu gdy same nie sięgnęłyśmy dna :/
Grażka18 napisał/a:
nabrałam kredytów i popadłam w długi co w efekcie spowodowało, że teraz też dobrze zarabiam ale pół tego bierze komornik

to też jest największa moja zmora i nijak nie mogę zrozumieć gdzie ja wówczas rozum miałam i chyba nawet własną d**ę bym obraziła stwierdzając, że tam :roll:

No to teraz witaj Grażko :)
Nie napisałaś nic nowatorskiego i mogłabym cię tak cytować przez nieomalże cały twój post :) Jestem w bardzo podobnej sytuacji do twojej z tą różnicą, że ja już czekam na termin rozprawy separacyjnej. Dłuuuga droga jeszcze przede mną i z tego zdaję sobie sprawę ale twoja nie dość, że długa jeszcze to i wyboista więc warto byłoby starać się zrozumieć to co do ciebie tutaj piszą i wyciągnąć z tego wnioski. Pamiętaj, że każdy stracony dzień to o jeden siwy włos w twej duszy ;)

Grażka18 - Pon 05 Wrz, 2011 07:43

Mam pytanie odnośnie alimentów. Wiecie może czy żeby wystąpić o alimenty muszę mieć orzeczoną separację? Ponadto oficjalnie szanowny małżonek nie jest zatrudniony więc jak będzie z ich pozyskaniem?
Tak na marginesie to od piątku nie przychodzi do roboty. Jest już coraz gorzej. Jestem zdeterminowana żeby to skończyć.

Janioł - Pon 05 Wrz, 2011 07:48

Grażka18 napisał/a:
Wiecie może czy żeby wystąpić o alimenty muszę mieć orzeczoną separację?
nie
Klara - Pon 05 Wrz, 2011 07:49

Zobacz tu: http://www.google.pl/sear...lient=firefox-a
olga - Pon 05 Wrz, 2011 13:05

Grażka18 napisał/a:
Mam pytanie odnośnie alimentów. Wiecie może czy żeby wystąpić o alimenty muszę mieć orzeczoną separację?

wystąp do Sądu o alimenty. Później z postanowieniem pójdziesz do komornika. Jak komornik nie będzie miał z czego sciągnąć dostaniesz pismo o bezskutecznej egzekucji i z tym pójdziesz do Funduszu. Długo to trwa ale pieniędzy się doczekasz. On jak nie będzie wpłacał na fundusz to dług będzie mu rósł

Grażka18 - Pią 09 Wrz, 2011 11:31

Abstrahując od wcześniejszej wypowiedzi chciałam się podzielić moim snem.
Ostatnie dni nieustannie czytam, zbieram siły, myślę intensywnie. Dzisiaj w nocy obudził mnie straszny sen. Otóż widzę córkę leżącą na dywanie (ćwiczymy sobie nieraz tak razem) i gimnastykującą się ale nie ma jednej stopy tylko kikut. Przyglądam się jej a ona sobie nic z tego nie robi tylko się śmieje, widać że jest szczęśliwa. Obudziłam się natychmiast i gonitwa myśli do rana. Najpierw przeraźliwy strach, że może jej się coś stać, potem zaczęłam to analizować w kontekście ostatnich wydarzeń i przyszła mi do głowy taka analogia, że może po opuszczeniu ojca byłaby w pewnym sensie kaleką duchową, uczuciową, nie wiem jak to nazwać. Po prostu by cierpiała ale jednocześnie byłaby szczęśliwa. Starsznie mnie ten sen przeraził i musiałam się z nim kimś podzielić. Naprawdę nie wiem co o tym sądzić.

olga - Pią 09 Wrz, 2011 12:17

Grażka18 napisał/a:
Abstrahując od wcześniejszej wypowiedzi chciałam się podzielić moim snem.
Ostatnie dni nieustannie czytam, zbieram siły, myślę intensywnie. Dzisiaj w nocy obudził mnie straszny sen. Otóż widzę córkę leżącą na dywanie (ćwiczymy sobie nieraz tak razem) i gimnastykującą się ale nie ma jednej stopy tylko kikut. Przyglądam się jej a ona sobie nic z tego nie robi tylko się śmieje, widać że jest szczęśliwa. Obudziłam się natychmiast i gonitwa myśli do rana. Najpierw przeraźliwy strach, że może jej się coś stać, potem zaczęłam to analizować w kontekście ostatnich wydarzeń i przyszła mi do głowy taka analogia, że może po opuszczeniu ojca byłaby w pewnym sensie kaleką duchową, uczuciową, nie wiem jak to nazwać. Po prostu by cierpiała ale jednocześnie byłaby szczęśliwa. Starsznie mnie ten sen przeraził i musiałam się z nim kimś podzielić. Naprawdę nie wiem co o tym sądzić.


Myślę, że to podświadomy lęk o córkę. Ale wydaje mi się, że rozstanie z ojcem dobrze jej zrobi a nie odwrotnie jak piszesz. Odkąd mojego alko nie ma w domu moje dzieci są spokojniejsze.

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 12:31

olga411 napisał/a:
Myślę, że to podświadomy lęk o córkę.

Też mi się tak wydaje ...

Jeśli odejdziesz od męża to "kalectwo" Twojej córki będzie widoczne - tak jak w Twoim śnie było widać, że nie miała nóżki, będzie widać, że wychowuje się bez ojca.
Tylko weź pod uwagę, że teraz Twoja córeczka już jest w jakimś stopniu "kaleką" - ona już nie ma ojca, czynny alkoholik nie zachowuje się przecież jak kochający, troskliwy ojciec. Tyle, że na zewnątrz tego nie widać ... (albo tylko Tobie się wydaje, że jest to niewidoczne)

Grażka18 - Pią 09 Wrz, 2011 12:48

Cyt."Po prostu by cierpiała ale jednocześnie byłaby szczęśliwa".

Widzę, że zostałam źle zrozumiana. Dokładnie myślę tak jak wy. Obserwuję, że teraz cierpi po cichu bo to już nie jest ten tata ukochanej córeczki. Tylko rano widzi go trzeźwego ale cuchnącego z wczorajsza.

Grażka18 - Wto 13 Wrz, 2011 06:26

Odeszłam wczoraj z dziećmi od męża. Oj nie jest lekko. Jak na złość przypominają się te dobre chwile. Nie jest łatwo po 20 latach małżeństwa. Nie wiem jak ja to przeżyję.
Klara - Wto 13 Wrz, 2011 06:47

Grażka18 napisał/a:
Nie jest łatwo po 20 latach małżeństwa. Nie wiem jak ja to przeżyję.

Myślę, że lepiej zamknąć za sobą ten rozdział i myśleć do przodu.
Kombinować, jak poprawić sytuację swoją i dzieci, a nie rozpamiętywać to, co już było, bo to i tak nie wróci.
Trzymaj się Grażka! DASZ RADĘ! :pocieszacz:

pterodaktyll - Wto 13 Wrz, 2011 07:39

Grażka18 napisał/a:
Nie jest łatwo po 20 latach małżeństwa.

Moje trwało 23. Da się to jakoś przeżyć, uwierz.......... :)

olga - Wto 13 Wrz, 2011 08:43

Przyjdzie taki czas, sam z siebie, że przestaniesz przypominać sobie o najlepszych chwilach, a zaczniesz myśleć o tym co w tej chwili, ja też tak miałam.
Grażka18 - Wto 13 Wrz, 2011 08:55

Do tego teściowa już zaczyna akcję agitacyjną. Chce się spotkać z dziećmi i rozmawiać. Powiedziałam, że absolutnie. Nie będzie im w głowach mieszać. Oczywiście wszytko moja wina. Jej synek jest teraz taki biedny. Podobno całą noc wył z bólu bo go bolą plecy. Dopiero teraz to zauważyła, że mu zdrowie szwankuje. Ech, szkoda gadać.
pterodaktyll - Wto 13 Wrz, 2011 08:57

Grażka18 napisał/a:
teściowa już zaczyna akcję agitacyjną.

Trzymaj ją jak najdalej od tego a w razie potrzeby zastrzel...... :evil:

Klara - Wto 13 Wrz, 2011 08:59

Grażka18 napisał/a:
teściowa już zaczyna akcję agitacyjną

Teściową się nie przejmuj :pocieszacz:
Pogada i przestanie.

KICAJKA - Wto 13 Wrz, 2011 12:48

Życzę Ci abyś nauczyła się żyć tym co tu i teraz a nie rozpamiętywaniem co było :pocieszacz: Zwłaszcza jak ma się dziecko/dzieci ważne jest aby im zapewnić spokój i lepszą przyszłość. :) Jeden odważny krok zrobiłaś,więc dalej działaj konsekwentnie :buziak: :kciuki:
olga - Wto 13 Wrz, 2011 14:16

teściowa już zaczyna akcję agitacyjną[/quote]


Jeśli Twój mąż zamieszkał z matką to tylko kwestia czasu kiedy uświadomi sobie, że on ma problem, tak było u mnie. Nie chcieli tego przyjąć do wiadomości, kiedy mieszkał ze mną.

Pati - Wto 13 Wrz, 2011 18:35

Grażka18 napisał/a:
Odeszłam wczoraj z dziećmi od męża

No widzę,że powolutku pierwszy krok zrobiony :okok:
pterodaktyll napisał/a:
Trzymaj ją jak najdalej od tego a w razie potrzeby zastrzel......

Dokładnie tak :smieje:
Uważam,że gorzej już nie będzie tylko już lepiej czego Ci oczywiście życzę :buziak:

Grażka18 - Nie 15 Kwi, 2012 17:30

:zalamka: Witam Was ponownie. Wróciłam czynnie na forum. Patrzyłam na datę ostatniego wpisu na moim poście bo już zapomniałam kiedy miała miejsce poprzednia próba. No cóż. Przestałam wtedy pisać bo oczywiście wróciłam po jakimś czasie do męża. Jakiś miesiąc czasu temu znowu powtórka z rozrywki. Mam nadzieję, że już definitywnie. Przez ten czas oczywiście było źle, gorzej, coraz gorzej, najgorzej. Picie, brak kasy, itp itd. Wicie, rozumicie. Pewnego dnia moi rodzice, którzy mnie ciągle wspomagali finansowo powiedzieli dosyć. Zrujnował Ciebie, zrujnuje nas, że nie będziemy Ci już mogli pomóc bo nie będziemy mieli środków. Nie wiem jak to się stało, ale pewnego dnia wstałam, otrząsnęłam się i go zostawiłam a z dziećmi się wyprowadziłam. Jestem tu już miesiąc. Na razie dał córce na okulary 300 zł. Poczekam jeszcze do połowy maja i występuję o alimenty. Z perspektywy czasu widzę, że zmarnowałam ostatnie pół roku. Wyrzucam sobie, że nie odeszłam znacznie znacznie wcześniej kiedy nie był tak zaawansowany może łatwiej przyszłoby mu zdrowienie. Niemniej jednak zaczynam od początku.
Babeta35 - Nie 15 Kwi, 2012 17:37

Witaj Grażka, dobrze że wróciłaś ;)
OSSA - Nie 15 Kwi, 2012 17:42

Grażka18 napisał/a:
Wyrzucam sobie, że nie odeszłam znacznie znacznie wcześniej kiedy nie był tak zaawansowany może łatwiej przyszłoby mu zdrowienie. Niemniej jednak zaczynam od początku.


Nie rób sobie wyrzutów na taką decyzje nigdy nie ma dobrego momentu, gdybyś odeszła wcześniej miałabyś żal, że nie próbowałaś.
Z alimentami nie czekaj do połowy maja , czerwca czy innej odległej daty , dzieci muszą jeść codziennie. Twoi rodzice mogą pomagać finansowo, ale nie mają obowiązku Poza tym sama sprawa o alimenty trochę trwa, jak będzie płacił do dobrze , jak nie komornik , fundusz alimentacyjny i pół roku w plecy.

milutka - Nie 15 Kwi, 2012 17:56

Grażka18 napisał/a:
Poczekam jeszcze do połowy maja i występuję o alimenty. Z perspektywy czasu widzę, że zmarnowałam ostatnie pół roku. Wyrzucam sobie, że nie odeszłam znacznie znacznie wcześniej kiedy nie był tak zaawansowany może łatwiej przyszłoby mu zdrowienie. Niemniej jednak zaczynam od początku.
i co Ci da to czekanie ?myslisz ,że sie coś zmieni ...,że nagle zacznie o Ciebie dbać i o dzieci ?nic skarbie złudnego ...ja to właśnie przechodzę i przyznam ,że gdyby nie kilka osób z tego forum ale i wreszcie moje dojrzałe decyzje czekałabym pewnie dalej ...Grażko nie miej skarbie o nic wyrzutów :pocieszacz: zadbaj o siebie i dzieciaków a pierwszym własnie krokiem by to zrobić jest własnie zadbanie o to byś miała co do "garczka dzieciom włożyć "i składaj ten pozew o alimenty jak najszybciej ..(ps.... sama nie wierzę ,że to mówię -jeszcze nie tak dawno mi to do głowy wkładali :roll: )..Kurcze wiem jakie to trudne i dlatego życzę Ci powodzenia :pocieszacz: ...i prosze nie oglądaj się za siebie bo wtedy staniesz w miejcu a może być jeszcze gorzej i wrócisz do niego a wtedy karuzela będzie się kręcić :roll: Słusznych wyborów Grażko ...ciesze się ,że jesteś z nami :pocieszacz:
Grażka18 - Nie 15 Kwi, 2012 19:17

Dziękuję za szybką reakcję i wsparcie. Myślicie, że wyegzekwowanie alimentów aż tyle trwa? Druga sprawa to nie wiem ile wpisać we wniosku. Prawda jest taka, że formalnie mąż nie pracuje więc ściągnięcie z pensji nie wchodzi w grę. Jest stolarzem. Bardzo zdolnym zresztą. Robi piękne meble i stolarkę drewnianą. Ma własny warsztat. I zero kasy. Co weźmie na coś zadatek wszystko przepija. Powinien z takim fachem spać na forsie. Na razie tylko na butelkach. Jego ojciec też był stolarzem (alkoholikiem) ale chociaż dawał kasę do domu. Pił za to co mu zbywało. Wracając do tematu. Nie wiem ile napisać na dwoje dzieci. Przy ostatniej kłótni jak o tym wspomniałam mówi "zgłoś to dostaniesz 200 zł i na co ci to starczy." Fakt jest taki, że przez ostatnie dwa miesiące dał mi 600 zł.
Klara - Nie 15 Kwi, 2012 19:27

Nie słuchaj tego, co on mówi, lecz poczytaj:
http://www.dobra-rada.pl/...c-alimentow_749
Tu są arkusze kalkulacyjne pomagające obliczyć wysokość należnej Ci kwoty:
http://www.grzybkowski-gu...lkulacyjne.html

OSSA - Nie 15 Kwi, 2012 19:39

Obowiązek alimentacyjny ciąży na was obojgu.
Powinnaś policzyć ile wynosi czynsz stałe opłaty , telefon, internet, prąd, jedzenie, leki, ubrania. Dobrze wiedzieć takie sprawy i mieć rachunki, dla sądu nie liczy ile ty myślisz ,że on powinien płacić , tylko ile faktycznie kosztuje utrzymanie dzieci.

Poza tym to, że on nie wykazuje żadnych dochodów to nie powód by nic nie dawał, nie wiem jak to się fachowo nazywa ale chodzi o to by zapewnić dzieciom środki na utrzymanie w oparciu o uzasadnione potrzeby i możliwości zarobkowe rodziców.

Jeśli on nie ma dochodów i nie będzie chciał płacić to z wyrokiem sądu idziesz do komornika , ten nie będzie miał czego mu zająć , wystawi ci zaświadczenie i idziesz z tym do Funduszu.
Tylko to wszystko trwa, każdy urząd ma swoje procedury, terminy trzeba go skutecznie zawiadomić, on może nie odbierać listów.

Nie masz na co czekać trzeba działać, ja mam dorosłe dzieci teraz mogą już same na siebie zarobić, ale kiedyś musiałam zadbać o nie , założyłam sprawę o alimenty już po miesiącu jak men nie dał na życie.
To było prawie 20 lat temu :szok:

OSSA - Nie 15 Kwi, 2012 19:46

Klara napisał/a:
Nie słuchaj tego, co on mówi, lecz poczytaj:
http://www.dobra-rada.pl/...c-alimentow_749
Tu są arkusze kalkulacyjne pomagające obliczyć wysokość należnej Ci kwoty:
http://www.grzybkowski-gu...lkulacyjne.html


Klara ma rację nie słuchaj co on mówi tylko poszukaj informacji w necie , idź do prawnika wcale nie musisz wydawać na to majątku, osobiście korzystałam z darmowych porad prawnych

Grażka18 - Pon 16 Kwi, 2012 07:21

Dziękuję bardzo za linki. Super rzecz ten kalkulator. Czy takie wyliczenie załącza się do pozwu o alimenty czy raczej muszą to być jakieś rachunki, faktury? Dla ogólnego rozeznania uzupełniłam sobie pobieżnie tę tabelę i przy minimalnych kosztach (zakupy w ciucholandach czy u Chińczyków), przy podstawowych wydatkach bieżących wyszło mi prawie 500 zł na dziecko. Czy to realne do uzyskania? Zdarza się przecież, że nawet pracujący mężczyzna zarabia 1200 zł, dochodzi kwota wolna od zajęć to niewiele zostaje na pokrycie alimentów. Kurczę, nie przypuszczałam że kiedykolwiek przyjdzie mi zgłębiać taką tematykę.
esaneta - Pon 16 Kwi, 2012 09:09

Grażko, składając pozew o alimenty możesz rownież zawnioskować o tzw. zabezpieczenie powództwa na czas trwania procesu. Oznacza to mniej więcej tyle, ze zanim zakończy sie postepowanie alimentacyjne juz wczesniej mozesz ich namiastke otrzymywac od męża. Poczytaj tutaj: http://www.eporady24.pl/z...y,3,16,299.html

Mozesz dla przejrzystości dołączyc te tabelkę do pozwu, nie zapomnij jednak o rachunkach fakturach, paragonach, wyciągach bankowych etc.
A jeżeli chodzi o to, czy 500 zł na jedno dziecko nie jest wygórowaną kwotą, to uzasadniając to tabelka i rachunkami powinno sąd przekonać, że dziecko takie własnie ma potrzeby.

Grażka18 - Pią 12 Gru, 2014 14:30

No cóż, witajcie ponownie. Zaczęłam przeglądać swoje posty, nie myślałam że upłynęło aż ponad trzy lata od mojego pierwszego postu. Postanowiłam napisać, żeby może pomóc niezdecydowanym. Straciłam trzy lata życia przez nadzieję, że może się coś zmieni. Niestety jestem w punkcie wyjścia. Wyprowadziłam się z dziećmi, tylko tyle, że teraz moja córka ma 14 lat i to ona jest mądrzejsza ode mnie i mnie wspiera. Właściwie to już definitywnie skończone. KOBIETY NIE CZEKAJCIE aż się zmieni bo to strata czasu. Naprawdę przez te trzy lata, które upłynęły jakoś bym się ogarnęła i wyszła na prostą, a tak to teraz zaczynam od zera. Ale wiem na pewno, że do męża nie wrócę. Po prostu potrzebowałam aż tyle czasu na ogarnięcie się. Czytając swoje poprzednie posty wściekam się na siebie, że byłam taka głupia.
Klara - Pią 12 Gru, 2014 14:38

Grażka18 napisał/a:
Czytając swoje poprzednie posty wściekam się na siebie, że byłam taka głupia.

Każdy ma swój czas :pocieszacz:
Nie trać energii na spoglądanie do tyłu. Skieruj ją raczej na odbudowanie siebie i zapewnienie spokoju dzieciom.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group