To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

HydePark - Pomaganie a pomagactwo - o co chodzi?

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 10:15
Temat postu: Pomaganie a pomagactwo - o co chodzi?
Witajcie.
Czym się różni "pomagactwo" od pomagania?
Proszę o opinie, żebym mógł wyrobić sobie poglądy na ten temat. Sądzę że wiele osób ten temat zaciekawi.

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 10:38

Najkrócej określił to jeden z prezydentów. Daj wędkę a nie rybę...

Pomagactwo, jest robieniem czegoś za człowieka któremu chcemy pomóc.

Prawdziwa pomoc to pokazanie drogi. Zmniejszenie obaw przed nieznanym, przez podanie literatury, towarzyszenie przy pierwszej wizycie w poradni czy mityngu, przyjacielską rozmowę bez moralizatorstwa...
Później, kiedy delikwent już wie którędy droga, niech radzi sobie sam, by pomoc w pomagactwo się nie zmieniła...

Krzysztof 41 - Pią 09 Wrz, 2011 10:39

Jak dla mnie Marceli to jeżeli ktoś chce Ci naprawdę pomóc to robi to z sercem bo naprawdę tego chce, chce naprawdę pomóc a natomiast pomagactwo to nic innego jak próba pomocy komuś na pokaz dla innych żeby widzieli jaki to jestem dobry jak staram się pomóc innym a w głębi serca jest mu wszystko jedno czy pomoże czy nie.
Takie jest moje zdanie :)

Lenka - Pią 09 Wrz, 2011 11:04

staaw napisał/a:
Prawdziwa pomoc to pokazanie drogi. Zmniejszenie obaw przed nieznanym, przez podanie literatury, towarzyszenie przy pierwszej wizycie w poradni czy mityngu, przyjacielską rozmowę bez moralizatorstwa..


Też tak uważam :tak: .
I tak było u mnie. Wiedziałam co robić, gdzie się udać....i co z tego? Strach mnie po prostu paraliżował. Zdecydowałam się zadzwonić do alkoholiczki, którą poznałam na forum. Rozmawiałyśmy ponad godzinę, mówiła "tak po ludzku", zaproponowała spotkanie i pójście ze mną na mityng - mój pierwszy. Tego mi było trzeba, resztą zajęłam się sama :mgreen:

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 11:36

staaw napisał/a:
Prawdziwa pomoc to pokazanie drogi. Zmniejszenie obaw przed nieznanym, przez podanie literatury, towarzyszenie przy pierwszej wizycie w poradni czy mityngu, przyjacielską rozmowę bez moralizatorstwa...

Pod tym mogę się podpisać.
Z resztą sądzę, że to iż poszliśmy razem na miting, to pomoc, a nie pomagactwo(co za określenie).
Było mi raźniej widząc jakąś znajomą mordkę.
Zgodnie z powyższym, to że dałem forumowiczce adres poradni, opisałem co i jak, to żadne pomagactwo. Po prostu pokazałem kierunek, chciałem zmniejszyć Jej obawy, nic za nią nie zrobiłem.
Z resztą, nie mam czasu na pomagactwo, mam swoje sprawy.

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 11:38

Krzysztof 41 napisał/a:
próba pomocy komuś na pokaz

Tu dochodzimy do czegoś innego... czy "pomoc" służy adresatowi, czy "pomagaczowi"?
Odnoszę wrażenie że wiele osób musi się zastanowić, czy robi coś dla kogoś, czy po to żeby poprawić sobie samopoczucie, połechtać własne ego.

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 11:41

Czasem zbyt ortodoksyjnie odczytany tekst, powoduje wylewanie dziecka z kąpielą...
http://pracowniapsycholog..._pomagierzy.htm

Marc-elus napisał/a:

Odnoszę wrażenie że wiele osób musi się zastanowić, czy robi coś dla kogoś, czy po to żeby poprawić sobie samopoczucie, połechtać własne ego.

Ja to czynię dla poprawy..... pamięci.
Bym nie zapomniał kim byłem...
Za każdym razem kiedy łechtałem swoje Ego, dobry Bóg stawiał mi na drodze sklep monopolowy. Bym nie zapomniał...

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 12:04

moim zdaniem pomaganie jest
1. bezinteresowne
2. nie obciąża pomagającego

wydaje mi się też, że nigdy nie wiadomo czy to co powiemy/zrobimy itd tak naprawdę pomoże komuś czy nie. Ani w jakim stopniu.
Anthony de Mello wręcz napisał "Dobro ma znaczenie wówczas, gdy czynione jest
bezwiednie."

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 12:07

Flandro, tu chodzi o to, jak pomagać by nie szkodzić...

Czy zaprowadzić człowieka na mityng za rączkę czy skopać i patrzeć czy da radę się doczołgać...

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 12:22

staaw napisał/a:
Flandro, tu chodzi o to, jak pomagać by nie szkodzić...

Staaw, ja przecież właśnie o tym pisałam. Tyle, że nie podając żadnych przykładów.

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 12:26

Ja zrozumiałem że skupiasz się na osobie pomagającej...
Teraz wiem co miałaś na myśli...

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 12:27

Flandra napisał/a:
nie obciąża pomagającego

Ciekawe, a jak obciąża? Dlaczego takie pomaganie jest gorsze/nie jest pomaganiem?

Jras4 - Pią 09 Wrz, 2011 12:31

Marc-elus napisał/a:
Czym się różni "pomagactwo" od pomagania?
pomagactwo to jest wtedy gdy ten co ma pomóc gada tylko o sobie w stylu ,,zobacz ja jestem wielki AA a ty jesteś niczym ,, stale w rozmowie udowadnia jaki to jest kozak jak to on i stale on a ten kturemu ma pomuc ma wrażenie że bez pomocy akurat tego Gościa nic niezrobi ....A pomaganie jest wtedy jak pomagaiący mówi nie o sobie nie kreuje sie na guru a pokazuie jedynie droge kturą pszeszło wielu ale musi uważać by niedawać stale ,,ryby ,, tylko uczyć jak sobie zrobić wędkę ..niewiem czy ktoś to zrozumie
Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 12:43

Marc-elus napisał/a:

Flandra napisał/a:
nie obciąża pomagającego


Ciekawe, a jak obciąża? Dlaczego takie pomaganie jest gorsze/nie jest pomaganiem?


jeśli będę np. pomagać Ci swoim kosztem to prędzej czy później - sama będę potrzebowała pomocy. Kto wie, być może nawet większej niż ta, której udzieliłam ...
albo będę czuła się pokrzywdzona, a więc w jakimś stopniu nieszczęśliwa i obciążę tym - marudzeniem, złym nastrojem itp - kolejną osobę, być może tę, której niby to tak bardzo pomogłam ...

Tosia - Pią 09 Wrz, 2011 12:43

Jras4 napisał/a:
niewiem czy ktoś to zrozumie

rozumię :skromny:

Jonesy - Pią 09 Wrz, 2011 12:51

Ja wczoraj rano w pociągu spotkałem męża kuzynki mojej żony. Alkoholik i to mocno czynny. Miesiąc temu żona się z nim rozwiodła, bo nie przejawiał chęci. Pracował hurtowni alkoholi, a po tym jak go wywalili parę miesięcy temu, zaczął pracować w drugiej hurtowni alkoholi.
Waliło od niego wczoraj tak, że jak już wysiadł, przez 4 stacje ludzie się nie dosiadali do mnie, tylko patrzyli na degenerata jakiegoś.
Przez te dziesięć minut wspólnej drogi myślałem intensywnie czy z nim pogadać czy nie. Chciałem mu dać numer do mojej terapeutki. Ale bałem się, że pijący alkoholik wykorzysta to że przyznałem się do alkoholizmu w pierwszej lepszej kłótni z byłą żoną, tłumacząc, że przecież z nim nie jest tak źle, skoro ja też jestem alkoholik. A poza tym jestem zdania, że pomóc można osobie, która pomocy szuka sama. Gdyby przede wszystkim nie był wciąż nawalony, powiedział, że widzi że coś się pi***oli, że nie wie co ma robić, dałbym mu numer, a nawet szczerze porozmawiał, spóźniając się do pracy. Ale przecież on doskonale wiedział co chce zrobić. I zrobił to zaraz po wyjściu z pociągu - poszedł do monopola...
A pomagactwo, to dla mnie akurat, taka akwizycja na siłę, wbrew zainteresowanemu. Pomagactwo kończy się w większości przypadków biciem piany, krzykami i apelami. A adresat pomagactwa i tak ma to głęboko w tyle.

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 13:08

Flandra napisał/a:
jeśli będę np. pomagać Ci swoim kosztem to prędzej czy później - sama będę potrzebowała pomocy. Kto wie, być może nawet większej niż ta, której udzieliłam ...
albo będę czuła się pokrzywdzona, a więc w jakimś stopniu nieszczęśliwa i obciążę tym - marudzeniem, złym nastrojem itp - kolejną osobę, być może tę, której niby to tak bardzo pomogłam ...

Można pomagając w jakiś sposób obciążając siebie, oczywiście w ograniczonym zakresie, bo może się zdarzyć przypadek jak z pierwszej części wypowiedzi.
Czyli nie "przeciążając się", bo ograniczone obciążenie przecież człowiek znosi bez uszczerbku. :)
Natomiast poczucie krzywdy... tak, trzeba na to uważać. Szczególnie przy pomaganiu danej osobie, która to niestety ale w żaden sposób nie poczuwa się do tego że otrzymała pomoc lub tą pomoc marnuje.
No dobra, ale przecież pomagamy dla tej osoby, a nie żeby otrzymać jakiś "zwrot" lub pokładać nadzieje że pomoc się powiedzie. ;)

stiff - Pią 09 Wrz, 2011 13:11

Marc-elus napisał/a:
czy "pomoc" służy adresatowi, czy "pomagaczowi"?

Sadze, ze w naszym przypadku, to obie strony na tym korzystają... :roll:

Tosia - Pią 09 Wrz, 2011 13:21

12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach. ;)
Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 13:22

Tosia napisał/a:
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych poczynaniach. ;)

Tosiu, 12kroków AA nie rozumieją nawet ludzie z AA, więc my się nie starajmy.... ;)

Tosia - Pią 09 Wrz, 2011 13:26

Marc-elus, nie doceniasz mnie, ja rozumiem ;)
Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 13:31

Marc-elus napisał/a:
Czyli nie "przeciążając się", bo ograniczone obciążenie przecież człowiek znosi bez uszczerbku.


ja to rozumiem, że "nie obciążając się" znaczy w ogóle się nie obciążać :)
tak naprawdę nigdy nie wiesz ile taka pomoc będzie Cię kosztować wszak przysłowie "dasz palec a weźmie całą rękę" nie bierze się z sufitu :mgreen:

Jeśli jeszcze nie czytałeś to polecam "Przebudzenie" Anthony de Mello :)

Jędrek - Pią 09 Wrz, 2011 13:34

Marc-elus napisał/a:
Tosiu, 12kroków AA nie rozumieją nawet ludzie z AA, więc my się nie starajmy.... ;)


Bo "na głowę to jest kapelusz"... Bardzo wielu stara się zrozumieć...Ja też przez dwa lata po ściślacku starałem się poukładać wszystko....i sie kisiłem w depresji..
A jak sie poddałem i otworzyłem, i zacząłem wprowadzać w życie tre wszystkie dla mnie dotąd infantylne, głupie i dziecinne zachowania, to coś sie zaczęło zmieniać...i dalej nie rozumiem....ale coraz częściej zostawiam zrozumienie i korzystam po prostu....
"Nigdy nie rozmawiaj z alkoholikiem z wyżyn moralizatorstwa. Przedstaw mu po prostu komplet narzędzi służących do rozwoju duchowego...."(Anonimowi Alkoholicy, rozdział Praca z innymi)

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 13:34

Flandra napisał/a:
ja to rozumiem, że "nie obciążając się" znaczy w ogóle się nie obciążać
Można pomóc samemu się nie obciążając? Ja widzę taką pomoc tylko jako pozwolenie wyniesienia śmieci. Co w nich znajdzie może zjeść...
Tosia - Pią 09 Wrz, 2011 13:40

Flandra napisał/a:
"dasz palec a weźmie całą rękę"

,,nie mierz innych swoja miarą,,
Po co mi cała ręka, jesli mogę ..mieć palec ..ten uczciwy ;)

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 13:42

Flandra napisał/a:
"nie obciążając się" znaczy w ogóle się nie obciążać

Bardzo wygodnie, ciekawe co na to wolontariusze, ludzie zajmujący się chorymi, biednymi, wyrzutkami społeczeństwa a nawet cywilizacji... Wg Ciebie nie pomagają prawdziwie? Ich pomoc ma jakiś "błąd" w sobie?
Flandra napisał/a:
tak naprawdę nigdy nie wiesz ile taka pomoc będzie Cię kosztować wszak przysłowie "dasz palec a weźmie całą rękę" nie bierze się z sufitu

Z takim myśleniem niestety ale cywilizacja by nie ruszyła z miejsca, bo równie dobrze nie opłaca się zaczynać żadnej pracy, o której nie wiemy ile sił pochłonie.

Bardzo zachowawcze Flandro, dlatego się nie zgadzam. :)

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 13:45

staaw napisał/a:

Flandra napisał/a:
ja to rozumiem, że "nie obciążając się" znaczy w ogóle się nie obciążać
Można pomóc samemu się nie obciążając? Ja widzę taką pomoc tylko jako pozwolenie wyniesienia śmieci. Co w nich znajdzie może zjeść...


można
są rzeczy, które robimy odruchowo, które sprawiają nam przyjemność - takie, które nic nas nie kosztują a może nawet dzięki nim sporo zyskujemy, a jednocześnie tym samym pomagamy innym

jeśli się obciążasz - choćby minimalnie - to już jest pomagactwo moim zdaniem

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 13:51

Marc-elus napisał/a:
Bardzo zachowawcze Flandro, dlatego się nie zgadzam

przeczytaj "Przebudzenie" :)

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 13:53

Flandra napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Bardzo zachowawcze Flandro, dlatego się nie zgadzam

przeczytaj "Przebudzenie" :)

Nie wiem czy nie za dużo wysiłku to mnie nie będzie kosztowało, bo jeśli tak to mogę przy okazji poczuć złość do de Mello, Flandry i polskiego wydawcy.... :mgreen:

Jędrek - Pią 09 Wrz, 2011 13:55

Flandra napisał/a:

jeśli się obciążasz - choćby minimalnie - to już jest pomagactwo moim zdaniem


No tak...nie wolno się przeciążyć???
Czyli 12 krok, tzw posłanie np. do Zakładów Karnych, Detoksów to też pomagactwo??
A już wogóle broń Boże nie pomagać staruszce na pasach, jeżeli idę w przeciwnym kierunku...
Oj chyba nie jestem dziś w nastroju...

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 13:57

Marc-elus napisał/a:

Bardzo wygodnie, ciekawe co na to wolontariusze, ludzie zajmujący się chorymi, biednymi, wyrzutkami społeczeństwa a nawet cywilizacji... Wg Ciebie nie pomagają prawdziwie? Ich pomoc ma jakiś "błąd" w sobie?

Akurat wolontariat uważam za oszczędności na kosztach zatrudnienia przez niektóre środowiska...

pterodaktyll - Pią 09 Wrz, 2011 14:03

A Wy to sobie teraz pomagacie czy uprawiacie pomagactwo, bo już całkiem sie pogubiłem.......Help :krzyk:
staaw - Pią 09 Wrz, 2011 14:04

Flandra napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Bardzo zachowawcze Flandro, dlatego się nie zgadzam

przeczytaj "Przebudzenie" :)


Pierwszy z brzegu przykład bełkotu...

Cytat:
Jakież to urzekające! Czyż to nie cudowne? Kochałaby mnie kosztem swego szczęścia, a ja kochałbym ją kosztem mego szczęścia. I tak mielibyśmy w konsekwencji dwie nieszczęśliwe istoty. Ale to nieważne, niech żyje miłość.


Kocham kosztem siebie, jednak będąc kochanym moje szczęście wzrasta. Więc w najgorszym wypadku bilans wychodzi na zero...
Nie przemawia do mnie ta pani...

szymon - Pią 09 Wrz, 2011 14:05

Marc-elus napisał/a:
Coś cicho


już były pyskówki i nikomu to na dobre nie wychodziło.
potem było wypominanie kto pierwszy zauważył, zareagował, to chorzy ludzie... teraz jest spokój i tak właśnie ma być...

myślę nad założeniem gdzieś na dole pyskówki, obraźni, kłótówki żeby co nie którym se ulżyło a i mi pomoże ;)

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 14:27

staaw napisał/a:
Nie Tomku, to tylko przykład źle pojętego altruizmu.... cudzymi rękoma...

Jednak pomoc jest udzielana, tam gdzie jest potrzebna. Fakt? Fakt.
Ludzie ją niosący również czerpią profity z tego, ich sumienia są spokojne, ego wzrasta, być może pokutują w ten sposób. Fakt? Fakt.
Dlaczego więc nie jest to takie jak "być powinno"? Co ma do rzeczy to iż w ten sposób ktoś ma oszczędności?
Widzę w Tobie wiele złości mój Synu, na różnorakie organizacje, na rządy.... pozbądź się jej, jak kamień wrzuć do Wisły(najlepiej na wysokości mostu Siekierkowskiego)..... ;)

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 14:31

Marc-elus napisał/a:

Widzę w Tobie wiele złości mój Synu, na różnorakie organizacje, na rządy....

To nie złość... Mi żal tych ludzi karmionych złudzeniami że tyranie za darmo to niezbędny element ich kariery...
Myślisz że wielu z nich pomaga bo lubi?

(nie wygasiłeś posta, odpowiadając na wygaszony... :szok: )

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 14:34

Cytat:
Myślisz że wielu z nich pomaga bo lubi?

Nie wiem, nigdy nie byłem na ich miejscu.
Za to wiem co to znaczy pomoc, bo sam jej doświadczyłem, sam też ją dawałem.
Może mieć różne postacie, formy, grunt żeby była skuteczna, czyli nie-chwilowa.
Dlatego jestem ostrożny w ocenach.

Gonzo.pl - Pią 09 Wrz, 2011 14:39

Jędrek napisał/a:

Czyli 12 krok, tzw posłanie np. do Zakładów Karnych, Detoksów to też pomagactwo??

Jędrek, to nie tak. Chodzi oto, by nie obciążać swojej psychiki, emocji. Nie brać odpowiedzialności za czyjeś sukcesy, ale i czyjeś picie. Nie zawalać swojego życia dla kogos.
A także dać mu możliwość manewru.
I nie przekonywać na siłę chyba też, Marcel. (Tak, tak, ja też).
Właśnie w firmie spotkałem kolegę z pracy, zawsze się mijamy na dyżurach. Dziś mieliśmy trochę czasu na rozmowę. Pochwaliłem się swoją rocznicą, a goscia ledwo znam.
I nagle okazuje sie, że jest po kilku terapiach, bez efektu. I pyta mnie o ten ośrodek, o mitingi. Ale sam pyta!
Zaprosiłem go na jutro na rocznice, pomogę dostać się na terapię, jesli zechce.
Ale najpierw umówiliśmy sie na poniedziałek porozmawiać.
I jeszcze za mną krzyczał - Tylko przyjdz na pewno.
a to cieszy.

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 14:40

Marc-elus napisał/a:
Nie wiem czy nie za dużo wysiłku to mnie nie będzie kosztowało, bo jeśli tak to mogę przy okazji poczuć złość do de Mello, Flandry i polskiego wydawcy....

no ja Ci tego nie będę czytać :mgreen:
w sumie w sieci krąży audiobook - sama tak to "czytałam" za pierwszym razem :mgreen:

Gonzo.pl - Pią 09 Wrz, 2011 14:41

staaw napisał/a:
Mi żal tych ludzi karmionych złudzeniami

Myśl o sobie. Inni sobie poradzą.

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 14:46

Gonzo.pl napisał/a:
staaw napisał/a:
Mi żal tych ludzi karmionych złudzeniami

Myśl o sobie. Inni sobie poradzą.
Marku, masz jakieś pełnomocnictwa by rozkazywać mi co mam robić?
Wydaje mi się że moje prawa obywatelskie chcesz ograniczać... :mysli:

Gonzo.pl - Pią 09 Wrz, 2011 14:47

Cytat:
Wszystko podane jak na tacy, adres poradni, adresy mitingów.... nie chcesz iść sama, ktoś z Tobą pójdzie, z resztą, nie masz 100km, tylko pewnie z max 30min komunikacją miejską.... Mieszkasz w mieście gdzie jest bardzo dużo poradni, a mitingów najwięcej w Polsce, ludzie się śmieją że jak ktoś zechce to może od rana do wieczora chodzić po mitingach....


No to powiedz mi Marcel, co z tego wszystkiego wynika?

Staaw, nie wylewaj na mnie wszystkich swoich frustracji. Trochę cie nie było.
Na tym forum już nie ma awantur

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 14:51

Cytat:
No to powiedz mi Marcel, co z tego wszystkiego wynika?

Czy uważasz że za dużo tego? Przecież to podstawowe rzeczy, "narzędzia".
A z czego dokładnie wynika ten post? Z chęci pokazania akurat jednej rzeczy: jak alkoholik nie chce sam, to żadne sprzyjające okoliczności nic nie znaczą.

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 14:53

staaw napisał/a:
Pierwszy z brzegu przykład bełkotu...

Cytat:
Jakież to urzekające! Czyż to nie cudowne? Kochałaby mnie kosztem swego szczęścia, a ja kochałbym ją kosztem mego szczęścia. I tak mielibyśmy w konsekwencji dwie nieszczęśliwe istoty. Ale to nieważne, niech żyje miłość.


Kocham kosztem siebie, jednak będąc kochanym moje szczęście wzrasta. Więc w najgorszym wypadku bilans wychodzi na zero...
Nie przemawia do mnie ta pani...

czytałeś tę książkę?

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 14:57

Flandra napisał/a:
czytałeś tę książkę?

Zapoznałem się ze stroną internetową ...
http://astro.eco.pl/astro2/przebudzenie.html#2
Jeżeli to jest ta książka o której mówisz, to tak...

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 16:02

staaw napisał/a:
Jeżeli to jest ta książka o której mówisz, to tak...

tak, to ta książka

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 16:18

Nie zgadzam się z tezami opisanymi w tej książce...

Cytat:
Albo, powiedzmy, rujnuję sobie zdrowie alkoholem.

- Uprzejmie proszę o podanie mi sposobów i środków, przy pomocy których mógłbym się pozbyć nałogu.

Osoba, która by coś takiego powiedziała, nie ma świadomości. Wie, że sama siebie niszczy, ale nie jest tego świadoma. Gdyby to sobie uświadomiła, nałóg znikłby w tym samym momencie.

Choćby ten przykład. Chyba że jeszcze nie uświadomiłem sobie że nałóg mnie niszczy, bo czasem strasznie chce mi się pić...

pietruszka - Pią 09 Wrz, 2011 16:44

Hmmm... tak sobie pomyślałam... :mysli:
że jest różnica pomiędzy pomaganiem a "niesieniem posłania". Dla mnie "nieść posłanie" to zaświadczać, że można żyć inaczej, że można coś zmienić, nie trwać w stagnacji, ruszyć się z miejsca, ze jest dostępna pomoc. Tyle i aż tyle.

Jako współuzależniona często kiedyś narzucałam się z niesieniem pomocy. Ot niskie poczucie wartości często pchało mnie w toksyczne relacje "dawania wsparcia", "proponowania pomocy kosztem własnych potrzeb", "przedkładaniem cudzych potrzeb nad własne", "bycia potrzebną", "niezbędną", itd...

Dzisiaj częściej czekam, jak ktoś mnie prosi o pomoc, o konkretną pomoc. Paradoksalnie uczę się też jak... "odmawiać pomocy" - wbrew pozorom to też potrzebna umiejętność. Wiele współuzależnionych kobietek ma z tym problem. Czasem mamy takie "nadwrażliwe" serduszka. A taką nadgorliwością często robi się więcej krzywdy sobie i czasem również osobie, która potrzebuje (?) pomocy.

endriu - Pią 09 Wrz, 2011 16:57

szymon napisał/a:
było wypominanie kto pierwszy zauważył

to zauważam, że Marc-elus nie znosi monotonii (jak każdy uzależniony zresztą) i reguluje sobie nastrój zakładając następny bezsensowny temat jak "Zapicie a trzeźwienie..." "Apostazja..." do dalszego nakręcania się

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 17:05

endriu napisał/a:
szymon napisał/a:
było wypominanie kto pierwszy zauważył

to zauważam, że Marc-elus nie znosi monotonii (jak każdy uzależniony zresztą) i reguluje sobie nastrój zakładając następny bezsensowny temat jak "Zapicie a trzeźwienie..." "Apostazja..." do dalszego nakręcania się


Przecież nikt cie nie zmusza do pisania, więc jeżeli cie nie interesuje ten temat to omiń go, nie wiem w czym problem.
A co do nakręcania, to parę postów napisałem w tym temacie, jeżeli choć w jednym masz symptomy nakręcania się, to pokaż. A jeżeli takiego nie znajdziesz, to przeproś.
Zachowaj się jak facet.

szymon - Pią 09 Wrz, 2011 17:10

Marc-elus napisał/a:
Zachowaj się jak facet.
który ma przynajmniej jedno jajo ;)

ale przyznajeę racje endriemu, trzeba coś wymyślić na forum bo brakuje czegoś, a jak brakuje czegoś to głupie myśli przychodzą, takze marcel może o wyborach... albo miłości... albo o największym wstydzie jaki przeszedłeś podczas picia....

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 17:13

Akurat tego tematu nie uważam za bezsensowny. Często nieumiejętnie pomagając można komuś zrobić krzywdę...
Podobną krzywdę robią często żony osłaniające swoich alko...

szymon - Pią 09 Wrz, 2011 18:08

staaw napisał/a:
rzywdę robią często żony osłaniające swoich alko...


o nie!! :blee: to mi robiła jeszcze jak nie była żoną... fuj!

endriu - Pią 09 Wrz, 2011 18:28

szymon napisał/a:
albo o największym wstydzie jaki przeszedłeś podczas picia....

szczególnie ostatniego...

to by mi pomogło

Gonzo.pl - Pią 09 Wrz, 2011 19:20

szymon napisał/a:
może o wyborach...

dopiero by się działo :evil2"

yuraa - Pią 09 Wrz, 2011 19:29

tak sie zastanawiam czemuż to ten temat w dziale alkoholizm przez autora umieszczon został
oczekuje sensownego wyjaśnienia albo zsyłaM do HP

Marc-elus - Pią 09 Wrz, 2011 19:34

yuraa napisał/a:
oczekuje sensownego wyjaśnienia albo zsyłaM do HP

Myślałem o "pomagactwie" w aspekcie alkoholizmu, ale temat poszedł w inne tory.

Lecimy do HP. :D

szymon - Pią 09 Wrz, 2011 19:41

Marc-elus napisał/a:
Lecimy do HP. :D


Dell lepszy :p

Jędrek - Pią 09 Wrz, 2011 19:43

Gonzo.pl napisał/a:
Jędrek napisał/a:

Czyli 12 krok, tzw posłanie np. do Zakładów Karnych, Detoksów to też pomagactwo??

Jędrek, to nie tak. Chodzi oto, by nie obciążać swojej psychiki, emocji. Nie brać odpowiedzialności za czyjeś sukcesy, ale i czyjeś picie. Nie zawalać swojego życia dla kogos.


No wróciłem z mitingu oczyszczony....wczoraj Irasowi dorzuciłem, dziś od rana byłem czepliwy...I widziałem to co chciałem widzieć....O jak ja uwielbiałem być cynikiem i upierdliwcem.
No ale wyrzuciłem troche balastu w smutkach i radościach, naładowałem akumulatory i przepraszam za uszczypliwości.
Pogody Ducha w pomaganiu :)

Gonzo.pl - Pią 09 Wrz, 2011 20:15

ja w sumie chciałem dodac dwa słowa...
Współuzaleźnionemu radzicie - nie nakrywaj żony, niech zmarznie, niech śpi na podłodze, niech się zarzyga - to zrozumie...
Bo on "nasz", a ona ta wstretna chlajuska, czy jak?
Bo do "naszych" alkoholiczek widzę inne podejście.
a tak samo nie chcą się leczyć, jak i ona.
Jakieś rozdwojenie jazni, czy jak?

staaw - Pią 09 Wrz, 2011 20:24

Współuzależniony jest równie (lub nawet bardziej) chory jak alkoholik...
Czy taki człowiek bez uszczerbku dla siebie może pomóc drugiemu?
Takie oddzielenie się emocjonalne jest niezbędne.

Jednak alkoholikowi zawsze pokażę drogę na mityng. Choćby zawiódł 10 razy, jedenasty mu zaufam...

Flandria - Pią 09 Wrz, 2011 20:30

staaw napisał/a:
Współuzależniony jest równie (lub nawet bardziej) chory jak alkoholik...

alkoholicy też są często współuzależnieni (w znaczeniu - zajmują się bardziej innymi niż sobą)
współuzależnienie może być przyczyną uzależnienia

Gonzo.pl - Pią 09 Wrz, 2011 20:31

staaw napisał/a:
Współuzależniony jest równie (lub nawet bardziej) chory jak alkoholik...
Czy taki człowiek bez uszczerbku dla siebie może pomóc drugiemu?
Takie oddzielenie się emocjonalne jest niezbędne.

a widzisz...
to mi trochę rozjaśniło...

szymon - Pią 09 Wrz, 2011 20:35

Flandra napisał/a:
alkoholicy też są często współuzależnieni (w znaczeniu - zajmują się bardziej innymi niż sobą


przyznam ci rację pierwszy raz odkąd cię czytam ;)
bo przechodziłem takowy etap :p

Gonzo.pl - Pią 09 Wrz, 2011 20:38

Flandra napisał/a:
alkoholicy też są często współuzależnieni (w znaczeniu - zajmują się bardziej innymi niż sobą)

do tego nałogowe, chore uczucia, potrzeba bliskości, nierozpoznawanie uczuc.
Mówię o sobie. W tym temacie wiesz na pewno więcej ode mnie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group