To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - sytuacja bez wyjścia

NickSinclair - Nie 17 Cze, 2012 22:34
Temat postu: sytuacja bez wyjścia
Witamy,
jesteśmy siostry i córki alkoholika. Mamy po dwadzieścia kilka lat, nasz tato pije już od jakichś 13 lat - ostatnio dosyć mu się udawało nie pić po tym jak odbył połowę terapii (jakieś 7 lat temu). Przez ostatnie 7 lat miał kilka incydentów alkoholowych - około 5 ciągów i kilka pojedynczych dni. W ostatnim pół roku choroba wróciła dość mocno, miesiąc temu zdarzyło mu się pić tydzień, dzień w dzień po litr wódki, po czym cudem z tego wyszedł, gdyż jego organizm kompletnie już wysiada - delirka, stany lękowe, podwyższone ciśnienie, bezsenność (zresztą co ja tu będę pisać - sami znawcy tematu). Dodam, że tato był też uzależniony od leków psychotropowych, na szczęście do tego nie wrócił, ale wpłynęło to silnie na jego psychikę i obecny stan organizmu.

Tydzień temu zaczął się kolejny ciąg, wydaje nam się, że nigdy wcześniej nie był w takim stanie jak teraz, na każde pytanie odpowiada dosłownie "pić", "dajcie wódkę" itp., kompletnie nie można z nim rozmawiać, pije ponad litr wódki dziennie już od 7 dni i na razie nie zapowiada się żeby chciał skończyć - żadnych słów na temat wyjścia z ciągu, detoksu, szpitala itp. Nie myśli w ogóle o tym, że z tego wyjdzie, boi się, że umrze, jest w takim dole że nie potrafi się podnieść i nie widzi szansy w ogóle na wyjście i życie.

Jest mu wszystko obojętne, zrobi wszystko żeby dostać wódkę, jest agresywny, kiedy ma niedobór wódki (wykrzykuje, szantażuje).

Z każdym jego ciągiem jego organizm jest coraz słabszy, objawy bardzo się nasiliły i same boimy się o to żeby nic mu się nie stało. Po pierwsze żeby się nie zapił, bo pije bez ograniczeń i bez umiaru, bez przerw, śpi, wstaje, pije i idzie dalej pić, dzień w dzień, noc w noc. Po drugie boimy się zespołu abstynencyjnego - już ostatnio miał bardzo silną delirkę, podwyższone ciśnienie itp. Nie jesteśmy mu w stanie pomóc i on sobie też nie.

W jaki sposób możemy mu pomóc jeżeli widzimy, że on się wykańcza na naszych oczach skoro nie możemy wezwać żadnej pomocy lekarskiej bez jego zgody?
Niby można zgłosić go na policję kiedy jest agresywny, ale jak zamkna go na 1 dobę w Izbie Wytrzeźwień (nie wiemy, ale chyba tam raczej pomocy medycznej alkoholikowi nie udzielają) to mu to nic nie da. Wręcz przeciwnie - może wrócić do domu będąc jeszcze bardziej agresywny, zresztą na tej Izbie Wytrzeźwień (czy gdzie tam oni ich zabierają) może mu się coś stać na skutek nagłego odstawienia alkoholu...

Doradźcie, może są jakieś detoxy, gdzie można oddać osobę będącą pod wpływem alkoholu w kujawsko-pomorskim?? I może wiecie czy można jakkolwiek na niego wpłynąć żeby się zgodził do zabrania go do szpitala... prośbą, groźbą... czy czym?...

HELP

olga - Nie 17 Cze, 2012 22:38

witam - Olga współ
Ja mojego eksa oddawałam :bezradny: nie chciał sie oddać

szymon - Nie 17 Cze, 2012 22:42

witajcie siostry i córki :pocieszacz: :pocieszacz:

macie kilka wyść
1. zająć sie sobą
2. zadzwonić na policję jeżeli jest agresywny
3. zadzwonić po karetę, by go zabrała na detox (zagrożenie życia)

Cytat:
W jaki sposób możemy mu pomóc

w jaki sposób dbacie o siebie?

yuraa - Nie 17 Cze, 2012 22:46

witaj(cie) :)

macie po dwadzieścia kilka lat, wiec domyslam sie że wasz alkoholik koło 50.
prawdopodobnie nie pracuje bo cięzko pracować jak sie dzien pije.
strzelam ze emeryt wojskowy
nieźle was zakręcił, wszystko wokół jego picia się kręci.

co robić??
zostawić, traktować jak powietrze, powaznie.
nawet szklanki wody nie podawać
na razie wasze działanie nic nie daja a sytuacja zmierza do dołu grobowego.

NickSinclair - Nie 17 Cze, 2012 22:50

Szczerze mówiąc - dopiero przed kilkoma dniami wyczytałyśmy na temat DDA, i trochę objawów zauważyłyśmy u siebie. Mamy zamiar coś z tym zrobić - jakaś terapia itp., ale obecnie najważniejsze jest żeby skończył się ten ciąg...

Ogólnie rzecz biorąc przez ostatnie 7 lat zapomniałyśmy o problemie alkoholowym, a nawet jak zdarzały się incydenty to chciałyśmy bardzo wierzyć w to, ze to tylko chwila a potem będzie nastęne kilka lat spokoju - niestety ostatnio tak nie jest...

I przez te ostatnie lata Tata bardzo się zmienił - na lepsze, i w sumie to w końcu cieszyłyśmy się z normalnej rodziny i prawdziwego ojca, niestety wciaż jeszcze nie na sto procent i problem wrócił..
on jest taki słaby psychicznie i fizycznie, nie możemy zostawić go samego.

olga - Nie 17 Cze, 2012 22:54

NickSinclair napisał/a:
on jest taki słaby psychicznie i fizycznie


Na pewno go nie wzmocnicie, ani siebie tym bardziej.

yuraa - Nie 17 Cze, 2012 22:54

NickSinclair napisał/a:
on jest taki słaby psychicznie i fizycznie, nie możemy zostawić go samego.

możecie,
slaby fizycznie alkoholik potrafi zapieprzac z buta kilka kilometrów w deszczu i śniegu po alkohol.
on was wykorzystuje bo wie jak zagrać

NickSinclair - Nie 17 Cze, 2012 22:57

W tej chwili sytuacja w domu wygląda tak, że ojciec budzi się, krzyczy grozi, żeby dać mu wódki bo umiera, wszyscy wstają, boją się o siebie i wlewają mu do szklanki żeby zasnął i dał nam spokój.
Żeby robić inaczej i traktować go jak powietrze musielibyśmy się wyprowadzić, ale nie mamy gdzie. Udaję się nam wyjść z domu na chwilę, na godzinę czy dwie i odetchnąć ale wtedy w domu dzieją się różne rzeczy i strach przed powrotem jest jeszcze gorszy niż gdybyśmy mieli tam być cały czas.

pannaJot - Nie 17 Cze, 2012 22:57

NickSinclair napisał/a:


on jest taki słaby psychicznie i fizycznie, nie możemy zostawić go samego.

Owszem możecie. Nawet musicie jeżeli chceci mu pomóc. To bardzo trudne...Ale do przejścia. Jak będziecie koło niego skakać pokażecie mu tylko że może dalej pić całkiem bezkarnie. Dajecie mu komfort. Pije bo wie, że ktoś się nim zajmie.

Jras4 - Nie 17 Cze, 2012 22:57

Cytat:
sto procent i
a macie taki lek żeby był skuteczny w 100 % to dacie i mi
pannaJot - Nie 17 Cze, 2012 23:01

NickSinclair napisał/a:
W tej chwili sytuacja w domu wygląda tak, że ojciec budzi się, krzyczy grozi, żeby dać mu wódki bo umiera, wszyscy wstają, boją się o siebie i wlewają mu do szklanki żeby zasnął i dał nam spokój.
Żeby robić inaczej i traktować go jak powietrze musielibyśmy się wyprowadzić, ale nie mamy gdzie. Udaję się nam wyjść z domu na chwilę, na godzinę czy dwie i odetchnąć ale wtedy w domu dzieją się różne rzeczy i strach przed powrotem jest jeszcze gorszy niż gdybyśmy mieli tam być cały czas.

To NIEPRAWDA. Wcale nie musicie się wyprowadzać. Musiecie jasno określić swoje granice. Nie dostaniesz wódki. Nie będziesz się awanturował bo wezwiemy policję. Ale konswkwencja jest najważniejsza. Mówicie i robicie.

szymon - Nie 17 Cze, 2012 23:02

NickSinclair napisał/a:
wlewają mu do szklanki


sąsiedzi mu wlewają czy najbliższa rodzina? może:

NickSinclair napisał/a:
siostry i córki



siedzicie po uszy w tym! jeszcze troszkę i poczujecie się odpowiedzialne za to co się teraz dzieje.
macie wpływ tylko i wyłącznie na swoje czyny,
nia ma takiej siły na tej ziemi, by coś odciągnęło go od wódy.
tylko on sam moze to zrobić.
narazie ma wspaniałą rodzinę, która mu polewa i zapewnia wspaniały komfort picia.

mozecie mu zepsuć ten komfort, mozecie zająć się soba w pierwszej kolejności

Jras4 - Nie 17 Cze, 2012 23:03

NickSinclair napisał/a:
że ojciec budzi się, krzyczy grozi, żeby dać mu wódki
znamy to znamy ..jest jeden sposób ... niedać nic nawet żreć nawet na miske zupy tszeba zasłużyć za chalc pana i w dzwi i koniec problemu ..musicie dbać o siebie a na niego jak wam starczy chęci i czasu ..
yuraa - Nie 17 Cze, 2012 23:05

NickSinclair napisał/a:
same boimy się o to żeby nic mu się nie stało

NickSinclair napisał/a:
wszyscy wstają, boją się o siebie i wlewają mu do szklanki

zabijacie ojca, kiedyś po kolejnej szklance wódki nastąpi zgon
lekarz wpisze w papier
udar mózgu spowodowany niewydolnościa krążenia w wyniku rozległego zawału serca.
(to autentyczny opis z karty zgonu mojego brata,)

olga - Nie 17 Cze, 2012 23:08

NickSinclair napisał/a:
wszyscy wstają, boją się o siebie i wlewają mu do szklanki żeby zasnął i

masakra, ale dałyście sie wkręcić :szok:
musicie sie od tego odciąć, wiem, że to boli, mnie też bolało, ale przywraca komfort życia

Jras4 - Nie 17 Cze, 2012 23:09

Yura może to i sposób na wolność od tego syfu
NickSinclair - Nie 17 Cze, 2012 23:23

macie racje - mamy spaczone mózgi i nie powinniśmy brać udziału w jego piciu, to wszystko racja

problem w tym, że nasze stawianie mu warunków nic nie da - wielokrotnie w przeszłości przy odmawianiu mu alkoholu dopuszczał się takich czynów, ze w końcu dostawał co chciał.
Na policję szczere mówiąc nie za bardzo liczymy - może być tak że przyjadą, on już będzie potulny i nawet go nie zabiorą. Zresztą, kiedyś w środku nocy dzwoniłam w potrzebie na policję - nikt nie odbierał.

Gonzo.pl - Nie 17 Cze, 2012 23:23

Nicki, możesz wezwać karetkę. Od razu powiedz, że ojciec jest w wielodniowym ciągu alkoholowym i jego życie jest zagrożone. Szpital Psychiatryczny w Świeciu przyjmuje takie osoby.
Możesz też zadzwonić tutaj i spytać, co masz robić.

Cytat:
Oddział Terapii Uzależnień i Współuzależnień od Substancji Psychoaktywnych

(Pododdział dla Osób z Zaburzeniami Psychicznymi) Katedra i Klinika Psychiatrii
85-094 Bydgoszcz
ul. Kurpińskiego 19
tel.: 52 585 42 82, 52 585 42 83

pietruszka - Nie 17 Cze, 2012 23:31

NickSinclair napisał/a:
Na policję szczere mówiąc nie za bardzo liczymy - może być tak że przyjadą, on już będzie potulny i nawet go nie zabiorą. Zresztą, kiedyś w środku nocy dzwoniłam w potrzebie na policję - nikt nie odbierał.

Witajcie :)
Kilka razy ostatnio dzwoniłam na policję w nocy (z innych powodów) ale jakoś się dodzwaniam w miarę bez problemu... W razie czego warto dzwonić do skutku

Myślę, że warto, zebyście uważnie przeczytały informacje w dziale Niezbędnik:
http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026
Ale na początek proponuję poniższy artykuł, bo przybliża trochę jak pomóc (nie pomagając) alkoholikowi:
http://www.pracowniapsych..._pomagierzy.htm

pietruszka - Nie 17 Cze, 2012 23:32

NickSinclair napisał/a:
mamy spaczone mózg

a tak o sobie nie mówcie :tupie:

NickSinclair - Nie 17 Cze, 2012 23:34

Czytałyśmy właśnie, że w Świeciu przyjmują osoby pod wpływem alkoholu, czy alkoholik musi wyrazić zgodę na przyjęcie do tego szpitala?
Co do karetki to mama pracuje w szpitalu i mówiła, że zabraliby go gdyby było bezpośrednie zagrożenie dla życia (np. popiłby substancje psychotropowe alkoholem lub miał zapaść), można by tu coś pokombinować ale może jednak Świecie byłoby prostszym wyjściem :)

Gonzo.pl - Nie 17 Cze, 2012 23:39

Toż właśnie po to sugeruję karetkę, by go do Świecia zawieźli. :)
co do zgody na leczenie - nie wiem.
Czy możecie same zawieźć go bez skierowania - nie wiem.

Ja tam jechałem trzeźwy i ze skierowaniem. Ale myślę, że telefonicznie takie informacje uzyskasz.

NickSinclair - Nie 17 Cze, 2012 23:48

jutro będziemy dzwonić do Świecia.
dziękujemy bardzo za wszystkie rady.
wprawdzie jesteśmy dopiero na początku długiej drogi do takiej świadomości o alkoholizmie jak Wy, ale uświadomiłyśmy sobie, że potrzebna nam też jakaś terapia a na pewno zmiana myślenia.
Damy znać co będzie dalej,
pewnie do jutra :)

Gonzo.pl - Nie 17 Cze, 2012 23:59

Napisz koniecznie.
Spokojnej nocy.

Obcy - Pon 18 Cze, 2012 07:41

Ja widzę jedno wyjście jak wam nie wypali Świeć ( nie wiem czy dobrze odmieniam).
Przestanie mu pomagać się truć ( alkoholem).
Zgłoście na komisje rozwiązywania problemu alkoholowego ( może dożyje)
'Skupcie sie na sobie ( terapia, mityngi )
A w razie awantur dzwońcie na policje ( Najlepiej na numer 112 wszystkie rozmowy są tam nagrywane)> A gdyby się zdarzyło że przyjadą, nic nie zrobią i pojadą to piszcie skargę od razu do komendy wojewódzkiej a kopie dajcie komendantowi miejscowej policji jako informacje. I warto pomyśleć o założeniu niebieskiej karty.
Wiem ze w kilku małych komendach które znam skargi do wojewódzkiej cuda potrafiły zdziałać. A zgłoszenia przez numer 112 a traktowane poważniej. Tak samo jak zgłoszenia osób z niebieską kartą. Jeśli ja założycie to nie zapominajcie przy dzwonieniu na 112 tego mówić.

Żeglarz - Pon 18 Cze, 2012 08:33

Witajcie dziewczyny,

Po pierwsze, nie Wy macie spaczone mózgi, tylko jesteście ofiarami przemocy psychicznej i prawdopodobnie fizycznej.
To Wam (przypuszczam, że Waszej mamie też) potrzebna jest pomoc w tej sytuacji.

Po drugie, nie tylko Wasz tata jest chory, ale każda z Was jest chora i każde z Was potrzebuje leczenia. A że jesteście wszyscy dorośli, każdy powinien zająć się własnym leczeniem, tata swoim, mama swoim i Wy swoim.

Pierwsze czego się nauczyłem na swojej terapii to to, że najlepszą pomocą osobie uzależnionej jest brak pomocy. Każda pomoc podtrzymuje tą chorobę, podsyca ją, przedłuża.
Zastosować trzeba tak zwaną "twardą miłość".
Każde Wasze postępowanie odbierające ojcu komfort picia jest rzeczywistą pomocą.
Jest to trudne do zrozumienia bo jest nielogiczne. Jeszcze trudniejsze do zastosowania. Ale możliwe.

W tej sytuacji są trzy rzeczy, które powinyście razem z mamą i resztą rodziny zrobić.
1. Traktować ojca jako osobę dorosłą, za siebie w pełni odpowiedzialną. Pozwolić mu robić co chce (oprócz znęcania się nad Wami w jakiejkolwiek formie) i pozwolić mu doświadczyć konsekwencji tego co robi.
2. Bronić siebie przed przemocą możliwymi dostępnymi środkami.
3. Podjąć leczenie, które nauczy Was właściwie w tej sytuacji postępować oraz które pozwoli niwelować skutki zdrowotne, które Was niechybnie dotknęły.

Jesteście na początku drogi. Jest to droga niełatwa i długa.
Życzę Wam, żebyście ją przeszły jak najszybciej. :tak:

Pozdrawiam,
Paweł

JaKaJA - Pon 18 Cze, 2012 12:19

Witajcie dziewczyny :) ))
Jestem alkoholiczką i DDA -w moim domu wszyscy pili,więc wiem o czym piszecie.
Wasz ojciec jest w najlepszym momencie by otrzeźwieć,ale wy-cała wasza rodzina musicie mu w tym pomóc-jak? zostawiając go samego dosłownie!!!! tak jak zostało już to napisane-nawet szklanki wody! nic. wiem,ze serce się kraje ale tylko to może mu pomóc.
Moja Mama piła wiele lat,tak strasznie,że zgroza,kupe lat robiłam to co wy-pomagałam jej ale w piciu 8| kiedy zostawiłam Ją samą sobie,umierała z głodu,pijaństwa,chorób,nie kontaktowałam się z nią,co noc modliłam się by jeszcze żyła,ale nie jeździłam,nie pytałam....doszła do stanu w jakim jest wasz ojciec,dno dna,wtedy poprosiłam siostrę by do niej pojechała,(siostra mieszka za granicą) przyjechała a Matka błagała o leczenie....to było straszne ale DZIŚ JEST TRZEŹWA!!! teraz już wiem,że gdybym przy niej była-zabiłabym Ją -bo piłaby dalej.
Dużo siły Wam życzę :buziak:

NickSinclair - Pon 18 Cze, 2012 14:43

Wiem, że macie wszyscy racje, że powinniśmy go zostawić samego na pastwę losu żeby w końcu przeszedł mu przez głowę strach/totalne poniżenie czy jeszcze coś innego, co by pomogło.
Niestety, przyzwyczaiłyśmy go do tego że jesteśmy - on chodzi, marudzi, użala się, jak bardzo cierpi - myśmy tego wysłuchiwały - i teraz mamy za swoje.
Obecnie jesteśmy z siostrą poza domem - wróciłyśmy na studia - w domu została mama, najmłodsza siostra i brat. Są chyba na niego bardziej znieczulone niż my, ale to i tak za mało.

Pierwszy największy bład - pomoc alkoholikowi w piciu.
Drugi zaraz po nim - w czasie abstynencji zapomniałyśmy o problemie i nie stawiałyśmy wobec niego wymagań.

Mówiłam mamie, żeby najlepiej zostawiła go w domu i przenocowała kilka dni np. u ciotki - bo z nim nie można być asertywnym, zbyt duże niebezpieczeństwo. Może się w końcu zdecyduje. Wiem, że on już długo fizycznie nie pociągnie - i w końcu zdecyduje się na szpital, bo to jego nawrót, więc sam już dużą świadomość swojego alkoholizmu ma. W poprzednich dwóch razach po tygodniu sam prosił o leczenie.

Co do Świecia - niestety, przyjmują tylko trzeźwych.

Klara - Pon 18 Cze, 2012 14:52

NickSinclair napisał/a:
Niestety, przyzwyczaiłyśmy go do tego że jesteśmy

Czas go odzwyczaić.
Zaproponuj mamie terapię dla współuzależnionych. Nauczy się, jak się zachowywać wobec alkoholika
Tu są adresy: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
Od razu można iść na mityng samopomocowy rodzin alkoholików: http://www.al-anon.org.pl/spis.html

Tobie i siostrze też przyda się takie "przeszkolenie", więc poszukajcie sobie stosownych adresów w mieście w którym studiujecie.
Życzę powodzenia!

pannaJot - Pon 18 Cze, 2012 17:20

Wiesz co bardzo mnie uderzyło w Twoich postach? ON zawsze na pierwszym miejscu, WY nie istniejecie jako jednostki tylko jako służki w spełnianiu jego wymogów. Żyłam a takim domu bardzo długo, miałam już swoje dzieci a na jażdy telefon leciałam godzić rodziców (piją oboje), lub ratować to mniej nawalone. Aż powiedziałam dość. Zostawiłam ich samym sobie. Powiedziałam, albo idziecie sami na leczenie albo ja was zgłaszam. Pili dalej, nie uwierzyli. A ja zgłosiłam oboje do Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zostawiłam mamę z połamanym barkiem (po pijaku). Możesz sięgnąc po piwo, możesz zadbać o siebie. Ja zadbałam o siebie.
emigrantka - Pon 18 Cze, 2012 20:15

A mnie poraził tytuł wątku ,,sytuacja bez wyjścia ''
czytając całość zauważam mnóstwo rozwiązań ,czyli nie ma sytuacji bez wyjścia ,,,czasem życie samo pisze scenariusze ,i nie wiemy jak będzie ?
w tym konkretnym przypadku ,wyjście jest jedno konkretne
innym wyjściem nie wyjdziecie
pozdrawiam

NickSinclair - Czw 21 Cze, 2012 11:28

od wtorku Tata jest w szpitalu psychiatrycznym - całe szczęście tym razem wszystko się dobrze skończyło (właściwie nie wszystko - tylko ciąg).

Ale nic nie jest w porządku i z jego podejściem do sprawy nie będzie - myśli, że dojdzie do siebie, wyjdzie ze szpitala i wszystko wróci do normy. Bez terapii, bez leczenia, bez niczego, bo on jest taki mądry, że ma nad sobą kontrolę... ahaaaaa

Wczoraj przy rozmowie z nim aż ciśnienie mi podskoczyło - wiem, że w ogóle nie powinniśmy go namawiać na leczenie, bo on sam za siebie powinien być odpowiedzialny. Powinien, ale nie jest - po tylu latach bycia na dnie, potem dlugiej abstynencji teraz dwa ciągi w ciągu trzech miesięcy - alkoholizm powrócił z impetem a on nie widzi problemu - korci mnie żeby mu tłumaczyć żeby się wziął za siebie, ale jego pewność siebie, głupota i upór mówią mi, że to nic nie da...

Żeglarz - Czw 21 Cze, 2012 11:53

NickSinclair napisał/a:
Wczoraj przy rozmowie z nim aż ciśnienie mi podskoczyło

Tak będzie zawsze.
NickSinclair napisał/a:
korci mnie żeby mu tłumaczyć żeby się wziął za siebie, ale jego pewność siebie, głupota i upór mówią mi, że to nic nie da...

To się nazywa system iluzji i zaprzeczeń i jest jednym z objawów choroby uzależnieniowej. Występuje także u osób niedojrzałych.
A to korcenie to jest objaw Twojej dysfunkcji związanej ze współuzależnieniem.

Żebyś mogła jakkolwiek pomóc swojemu tacie, najpierw musisz pomóc sobie i wyleczyć się ze swoich niezdrowych zachowań.

Gonzo.pl - Czw 21 Cze, 2012 11:54

Pomogłaś mu na ile pomóc mogłaś.
Teraz pora zadbać o siebie. Ty, siostra, mama.
Zacząć inaczej wobec niego postępować, opracować sobie sposób postępowania.
A Tobie i siostrze proponowałbym jak najszybciej mitingi Al-Anon.
Nie po to, by pomóc ojcu. Po to, by pomóc sobie.

Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

olga - Czw 21 Cze, 2012 11:57

Alko, którzy sie nie chcą leczyć nic nie jest w stanie zmusić. Mój eks miał sie stawić do szpitala na odwyk w poniedziałek, zrobił zakupy, spakował torbę i pojechał. Cała jego rodzina odetchnęła z ulgą. Dzisiaj sie okazało, ze go tam nie ma. Poszedł w tango. Jego ojciec zrozpaczony, nie wie jak go szukać. Ja :bezradny: nie pomogę bo to za mna jest.
Szkoda mi go ale ja nic nie mogę zrobić.

Dziubas - Czw 21 Cze, 2012 12:04

Przejdźcie się może na otwarty miting AA w swojej okolicy, przedstawcie problem. Może znajdzie się ktoś chętny, kto porozmawia z waszym ojcem?
To wg. mnie ostatnia szansa.
Jednocześnie popieram słowa przedmówców, że powinnyście zająć się przede wszystkim sobą.

Gonzo.pl - Czw 21 Cze, 2012 12:09

Dziubas napisał/a:
Przejdźcie się może na otwarty miting AA w swojej okolicy, przedstawcie problem. Może znajdzie się ktoś chętny, kto porozmawia z waszym ojcem?

Bardzo dobry pomysł.
Byle nie poszło to w kierunku dalszego zajmowania się wyłącznie ojcem.

Żeglarz - Czw 21 Cze, 2012 13:26

Gonzo.pl napisał/a:
Byle nie poszło to w kierunku dalszego zajmowania się wyłącznie ojcem.

Gonzo ma rację.
Ja bym zalecał najpierw zakrzątnąć się wokół własnej terapii, a potem najwyżej podejmować jakieś działania związane z pomocą ojcu.
Dziewczyny dla własnego zdrowia musza odłaczyć się emocjonalnie od swojego taty. A każde zajmowanie się jego problemami będzie im w tym przeszkadzało. Na dodatek, każde działanie pomocowe, bez jego aktywnego udziału będzie nakręcało to zaklęte koło i tak naprawdę również jemu będzie utrudniało wejście na właściwą drogę zdrowienia.
Ojciec dziewczyn teorię ma opanowaną, bo juz się terapeutyzował i wydaje mi się, że żadne pogawędki nic tu nie wskórają. Chyba tylko doświadczenie skutków swojego postępowania, może Go wyciagnąć ze szponów systemu iluzji i zaprzeczeń.

NickSinclair - Sob 23 Cze, 2012 00:30

Witam ponownie!
Postępy - mama poszła dziś na spotkanie współuzależnionych.
Chyba odrobinę zmieniło się nasze myślenie - po czytaniu forum i długogodzinnych rozmowach .

Klara - Sob 23 Cze, 2012 06:37

NickSinclair napisał/a:
mama poszła dziś na spotkanie współuzależnionych.
Chyba odrobinę zmieniło się nasze myślenie - po czytaniu forum i długogodzinnych rozmowach .

Szczerze gratuluję! :okok:
Jeśli jeszcze połączycie Al-Anon z terapią (dla całej współuzależnionej rodzinki), BĘDZIE DOBRZE! :)

NickSinclair - Pon 25 Cze, 2012 16:55

Witajcie!

Jest ciężko, bardzo, bardzo - alko cały czas w szpitalu, mama przestała koło niego latać, kazałyśmy jej (jak i Panie z Al-anon) dbać o siebie - ojciec nie pozwolił jej nigdzie wychodzić z koleżankami itp. jest chorobliwie zazdrosny. Przestała się nad nim użalać i kiedy ma ochotę wyrazić swoją złość to wyraża - a jest o co, bo do problemów alkoholowych dochodzą też inne (inne kobiety).

Ojciec wściekły - za te zmiany, my też już dla niego nie takie miłe. A on bardzo bardzo chamski - gada takie rzeczy, że śmiać się chce np. "tylko trzy ciągi miałem i trzy pojedyncze dni picia w ciągu 8 lat a Ty narzekasz?!!???!!!", do nas: "mój Tata a wasz Dziadek też pił i się awanturował i to było normalne" - ohohoho wytłumaczenie. Do tego wypomniał nam, że za późno chodzmiy spać przez co on jest zdenerwowany (i to jedna z przyczyn jego picia niby ulala) ponadto, że "ja też nie jestem doskonała i powinnam nad sobą pracować" - najlepszą obroną jest atak.

I powiedział mamie, że chce rozwodu, nawyzywał ją itd. (ale to tylko straszenie, bo on nie ma dokąd pójść - kolejna część, że najlepszą obroną jest atak).
Teraz nam łatwo - bo go w domu nie ma, nawet jak nami manipuluje to może sobie tylko gadać - gorzej będzie jak wróci do domu, zapowiada się wieeeelka awantura oby nic więcej.

Jest przekonany że nie mamy żadnych praw, żadnych. Kolejny argument "mój brat napier*** żonę a ona nigdy nie zadzwoniłą na policję a Ty chcesz dzwonić?!!!????"

A ja - mam już dosyć depresyjnego życia, poczytałam o tym całym syndromie DDA i teraz widzę skąd te ciągłe spanie, niechęć do niczego, do wychodzenia z domu, strach przed ludźmi, wieczny strach przed ojcem, napięcie...

Linka - Pon 25 Cze, 2012 17:07

NickSinclair napisał/a:
I powiedział mamie, że chce rozwodu,

i to chyba najlepsze co mógłby dla niej zrobić

NickSinclair - Pon 25 Cze, 2012 17:22

Ja wiem o tym i gdyby to była obca kobieta/przyjaciółka itd. to bym jej to poradziła..

Ale - i teraz serio - jak nasz alko nie ma ciągu, to jesteśmy naprawdę taką fajną rodziną :( (

Linka - Pon 25 Cze, 2012 17:33

NickSinclair napisał/a:
jak nasz alko nie ma ciągu, to jesteśmy naprawdę taką fajną rodziną (

napisałaś też
NickSinclair napisał/a:
ojciec nie pozwolił jej nigdzie wychodzić z koleżankami itp. jest chorobliwie zazdrosny.

NickSinclair napisał/a:
teraz widzę skąd te ciągłe spanie, niechęć do niczego, do wychodzenia z domu, strach przed ludźmi, wieczny strach przed ojcem, napięcie...


przeczytaj to jeszcze raz
jak jest tak dobrze, to dlaczego jest tak żle?

Klara - Pon 25 Cze, 2012 17:36

NickSinclair napisał/a:
jak nasz alko nie ma ciągu, to jesteśmy naprawdę taką fajną rodziną :(

Ale ma ciągi i jest agresywny.
Bardzo często jest tak, że alkoholik gdy nieco otrzeźwieje i przemknie mu przez mózgownicę, że narozrabiał, oraz fizycznie źle się czuje to na tzw. poczuciu winy jakoś nadrabia (w swoim rozumieniu) to co zepsuł.
Tylko co z tego.... ?

NickSinclair - Pon 25 Cze, 2012 17:49

To tak nie do końca.
Dobrze jest kiedy alko nie ma ani ciągu, ani głodu alkoholowego. Wtedy jest bajka - potrafi być naprawdę dobrym ojcem, z którym i pośmiać się idzie, i z jego alkoholizmu pożartować nawet, i pograć w piłę, pogadać, wszystko. Pracuje, jeździ z nami na wczasy, pomaga innym alkoholiko
Ostatnie 3 miesięce to dwa ciągi, wcześniej osiem lat z jednym ciągiem, po którym odżałował - i potem nie pił kolejne 5 lat.
Ostatnio zaczął udowadniać sobie, że nie jest alkoholikiem - że tyle lat minęło i on może wypić jedno, dwa piwa i nie wpadnie w ciąg. Jak się skończyło - to wiadomo.

Mam wrażenie, że jego świadomość własnego alkoholizmu spadła - i nawet po tym ciągu niby się przyznaje, ale na leczenie raczej nie ma ochoty się zgłosić.

Ja wiem, że za dużo bym chciała itd., że cały czas zajmuje się problemami domu - a powinnam zająć swoim życiem i sobą. Po prostu było długo tak dobrze i zapomniałyśmy wszystkie już kto to alkoholik - że siedzi ten diabeł w domu alkoholizm i czyha na okazję - i jakie potem jesteśmy znerwicowane itd. Nie zdawałyśmy sobie też sprawy z tego, że nerwy ojca co jakiś czas - nie wiadomo skąd - są wynikiem jego głodów alkoholowych.

Co do tych objawów moich: depresja, ciągła senność, strach przed ludźmi itd. - wiem, że to wynik jego długoletniego chlania, kiedy jeszcze byłam dzieckiem i nastolatką, po prostu teraz to odkryłam. To nie jest obrazek naszego domu na co dzień - to obraz mojej duszy po takim dzieciństwie.

Dziubas - Pon 25 Cze, 2012 20:01

NickSinclair napisał/a:
I powiedział mamie, że chce rozwodu, nawyzywał ją itd. (ale to tylko straszenie, bo on nie ma dokąd pójść - kolejna część, że najlepszą obroną jest atak).

On poczuł się zagrożony, On czyli alkoholizm. Próbujecie odebrać mu komfort picia, więc się broni.
Czasami może w tej obronie tak zapędzić, że zrobi co obiecuje, ale raczej rzadko.
Przewidywalny scenariusz: podwinie ogon na trochę, uspokoi was, uśpi czujność i zacznie od nowa.( to wszystko moje doświadczenia, żeby nie było, że scenariusze kręcę :mgreen: )
A co z Wami, z rodziną?
To jest w waszych rękach, niezależnie co on zrobi, Wy powinnyście zadbać o siebie ;)

JaKaJA - Wto 26 Cze, 2012 18:32

Dziewczyny wiec macie najlepszy czas by zadbać o siebie,zarówno Wy jak i Mama.
Al-Annon terapia dla współ,dla was dda i bedzie dobrze,jedno czego On się przeraźliwie boi to ZMIANY,wasza przedewszystkim :evil2" Ja choć sama jestem alkoholiczką i DDA z uwielbieniem psuję komfort picia,wciąż pijącym :evil2" a to z tej prostej przyczyny,że WIEM z własnego doświadczenia,że tylko wówczas alkoholik jaki jeszcze pije,ma szansę na to,by przestać,liczę zawsze na to,ze coś na stykach zaskoczy w końcu ;) :wysmiewacz: Mnie zajeło prawie 2 lata (odkąd powiedziałam sobie samej,że mam problem) ,targowania się,udowadniania sobie i innym że alkoholiczką nie jestem itd. z ust alkoholiczek takich jak ja usłyszałam prawdę,jaka za każdym razem kiedy sięgałam po browara tłukła się po głowie,aż przyszedł dzień,że tak zaryłam o dechy aż błagałam o pomoc na kolanach prawie. 8|
ale co ja "ćwiczyłam" przez ten czas to głowa mała :evil2" :wysmiewacz: najlepsza teorią jaką uknułam to taka,że skoro chodzę do terapeuty i Ona nie wie,ze między wizytami chleję to znaczy,że nie mam problemu bo specjalista by wiedział takie rzeczy,więc alkoholiczką nie jestem a tylko piję w nadmiarze :shock: :smieje: :smieje: na całe szczęście moje dno zbliżało się już w przyspieszonym tempie i własnie rzeczone 2 lata wystarczyły bym chlała już dzień w dzień :?
Dbajcie o siebie wszystkie trzy i mocno,mocno trzymam kciuki :pocieszacz:

ulena - Wto 26 Cze, 2012 20:19

Witajcie dziewczyny to co tutaj zostało napisane wcześniej- nic nie możecie zrobić napewno nie teraz , teraz to trzeba zająć się sobą , a później i odwaga przyjdzie i wtedy rozwiązania same się nasuną ale dopiero wtedy wcześniej nawet nie marzcie o tym , że uda Wam się alkoholika przekonać do tego by się leczył -nawet tego uświadomionego- ale gdy już same się zmienicie to zmieni się Wasze podjeście do całego problemu. Ja -żona alko , który pił, nie pił prawie3 lata, wpadł w ciąg przestał na pół roku teraz znów jest po totalnym chlaniu(zdrowia też niet jest i po zawałach2, i ostrej chorobie płuc) więc doskonale was rozumiem , że się boicie o ojca ale jeszcze raz powtarzam z własnego doświadczenia -WY na pierwszym miejscu. Trzymajcie się dzielnie
NickSinclair - Wto 26 Cze, 2012 20:36

Witam,
tym razem odzywa się druga siostra,
po ostatnim ciągu alko mam straszną złość do niego, nie potrafię z nim normalnie rozmawiać, najchętniej wypominałabym mu wszystko i uświadamiała w jakim jest bagnie, że mamy tego dość, że nie rozumiem jego oporu co do terapii,
nie wiem jak powinnam się zachowywać, naczytałam się forum i obudził się we mnie agresor, którego wcześniej nie miałam :D
powiedzcie mi jak mam do tego podchodzić, bo kompletnie się pogubiłam, nie wiem w jakim stopniu mam ograniczyć swoje nadmierne uczucia do alko.........................

olga - Wto 26 Cze, 2012 20:53

NickSinclair napisał/a:
po ostatnim ciągu alko mam straszną złość do niego, nie potrafię z nim normalnie rozmawiać, najchętniej wypominałabym mu wszystko i uświadamiała w jakim jest bagnie,


Uczucie złości jest normalne, ja tez przechodziłam przez taki etap,tylko lepiej byłoby te złośc rozladowywac w inny sposób jak na jej obiekcie. Może jakiś sport, moze domowe porządki?

A rozmowy z alko, wypominanie mu, uświadamianie? szkoda energii i czasu, bo nic to nie da

Linka - Wto 26 Cze, 2012 21:24

NickSinclair napisał/a:
najchętniej wypominałabym mu wszystko i uświadamiała w jakim jest bagnie

możesz mu powiedzieć jeżeli chcesz , co czułaś, czujesz - temu nie może zaprzeczyć

rufio - Śro 27 Cze, 2012 14:07

Po przeczytaniu całego wątku doszedłem do wniosku , że nie macie żadnych zainteresowań - żadnych pasji - prowadzicie monotematyczne życie . Nic oprócz tego , że ojciec pije was nie obchodzi - podobno jesteście młode - itd, itp . Naprawdę nie macie innych zajęć ?
A tłumaczenie czynnemu , że to , tamto i owanto jest zbliżone do dyskusji czy w Górach Skalistych żyje Yeti .

prsk :D

JaKaJA - Śro 27 Cze, 2012 14:30

Jesli czujesz złość to BARDZO DOBRZE!!! złość może być motorem zmian,jeśli jeszcze do tego masz dość,to podwójnie bardzo dobrze ;)
Teraz wykorzystaj tę złość na to co DLA CIEBIE/WAS NAJLEPSZE czyli zadbanie o siebie i zajęcie się własnym życiem,czyli TERAPIA,tam nauczą was wszystkiego co potrzebujecie by wyjść z tego zaklętego koła zaprzeczeń,iluzji itd.
zaproście mamę do Nas i we trzy dbajcie o siebie nawzajem,tu,na Al_annon w terapii- jest wasza siła,jak we trzy dokonacie zmian to będzie ogień :evil2" :cwaniak:

NickSinclair - Śro 11 Lip, 2012 18:16

Witajcie ponownie :)
polećcie proszę jakieś książki o współuzależnieniu i DDA :) wiem, że gdzieś to się przewijało w pewnych wątkach, ale musiałabym wszystko przeszukawiać a tego wieeeele

staaw - Śro 11 Lip, 2012 18:21

Małżeństwo na lodzie. Według mnie podstawa, jest wersja PDF w sieci...
Rozdział "Do żon" z Wielkiej księgi AA...

Klara - Śro 11 Lip, 2012 19:04

"Małżeństwo na lodzie" w pdf jest np. na Chomiku, tu: http://chomikuj.pl/z-wodn...ie,91724967.pdf
Inne pozycje to:
- Melody Beattie "Koniec współuzależnienia" (bardzo ważna pozycja)
- Anna Wobiz "WSPÓŁUZALEŻNIENIE w rodzinie alkoholowej (czym to się je i jak się tym nie udławić?)"
Poza tym zajrzyj na strony dwóch wydawnictw: "Media Rodzina", oraz "Akuracik".
Tam znajdziesz najnowsze pozycje z tej tematyki.

pterodaktyll - Śro 11 Lip, 2012 22:36

A "Emocjonalne wampiry"? :skromny:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group