To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Po 24 tygodniach trzeźwości

dadof2 - Pią 27 Lip, 2012 21:24
Temat postu: Po 24 tygodniach trzeźwości
Chciałbym podzielić się doświadczeniem ostatnich dni.

Nie piję od prawie pol roku. Chodziłem na terapię, na mitingi nie starczyło czasu.
Nie miałem (większego) problemu żeby przerwać picie, nie było fizycznych dolegliwości.
1 sen alkoholowy no i raz poważny głód wywołany zresztą reakcja mojego mózgu na przeczytany tu post o smaku ginu z tonikiem.

Dzis mamy piątek. Od środy drążąca czapę myśl - napić się piwa, wieczorem ok, może poza rundka w sklepie przy polkach sklepowych z piwem i sprawdzeniu ceny, czego nie robiłem od dnia 0. Czwartek, to samo, tyle ze pod czapka wykiełkowała myśl: masz wolne, tyle udało Ci się zrobić przez te pol roku, kończy Ci się urlop (1-szy na trzeźwo ) no i ... rundka do sklepu, tyle że już po piwo. Piwo kupiłem w ilości sztuk 12 małych bo tak tu w moim kraju, ekonomicznie (!) pomyślano. Mogłem oczywiście kupić jedno albo 6, ale ja wybrałem 12 wiedząc, że mi 1 albo 6 nie wystarczy.

Podczas zakupów pojawiły się wyrzuty sumienia i myśl: Boże, daj mi jakiś znak. Zaznaczę, że nie jestem osoba zbyt religijna. Znaku nie było. Piwo kupione.

W domu postawiłem je przed sobą i zacząłem myśleć: czy naprawdę warto?
Próbowałem czytać Dekadencje i inne dostępne miejsca, chyba po to by się oświecić. Co ciekawe, tak jak jakaś potworna siła zaciągnęła mnie do tego sklepu ( w domyśle: ja sam) to po kupieniu alkoholu tak jakby mi ulżyło...

Reasumując - nie zapiłem, przespałem się i zadowolony wstałem rano.

Ale problem pozostał - nie tylko w kuchni bo 'bydlaki' stoją ale przede wszystkim w mojej głowie...

Na razie zrobiłem herbatę i zastanawiam się komu oddać to piwo.

Przepraszam za przydługi post.

Pozdrawiam Dadof2

Pastel - Pią 27 Lip, 2012 21:30

Nie pękaj dadof2, to siedzi tylko w Twojej głowie. Wyrzuć to stamtąd!
Ja mogę nie pić to i Ty możesz! :mgreen:
No i wywal to piwsko!
Trzymam kciuki!

szymon - Pią 27 Lip, 2012 21:31

proponuję wyrzucić to piwo, jak Ci nie będzie przeszkadzała zapach, to wylej do kibla

PS
siedzisz na minie teraz - zaraz pierdyknie :evil2"

smokooka - Pią 27 Lip, 2012 21:31

Dadof, oddaj to piwo komukolwiek, nie myśl komu, to może być przechodzień na ulicy. Idź na miting, podziel się tym z innymi trzeźwymi alkoholikami "na żywo". Dopieść się wszystkim co lubisz robić, jeść, oglądać, pij hektolitry napojów - mogą być kaloryczne, może być woda. Daj radę, trzymam kciukasy.
dadof2 - Pią 27 Lip, 2012 21:37

szymon napisał/a:
jak Ci nie będzie przeszkadzała zapach, to wylej do kibla


chyba wole nie ryzykować, przypomniał mi się skecz z Kabaretu Dudek o 12 butelkach Jałowcówki

szymon napisał/a:
siedzisz na minie teraz - zaraz pierdyknie


wiem, próbuję ją rozbroić, na razie cofnąłem nogę...
smokooka napisał/a:
oddaj to piwo komukolwiek


niezła myśl, może je po prostu wy...e do śmietnika.

szymon - Pią 27 Lip, 2012 21:39

dadof2 napisał/a:
na mitingi nie starczyło czasu.


masz z kim porozmawiać? z drugim alkoholikiem czy masz tyko to forum?

dadof2 - Pią 27 Lip, 2012 21:42

szymon napisał/a:
masz z kim porozmawiać? z drugim alkoholikiem czy masz tyko to forum?


Nie bardzo mam.

szymon - Pią 27 Lip, 2012 21:45

koniecznie zaprzyjaźnij się z drugim trzeźwym alkoholikiem

ja na początku miałem kilka takich osób, bardzo mi to pomogło

dadof2 - Pią 27 Lip, 2012 22:13

Obeszło się bez teatralnych gestów. Pojechałem do sklepu u oddałem to piwo. Pani się trochę zdziwiła i zapytała czy niedobre... Odpowiedziałem, ze po prostu chce oddać.

Zaraz idę, już na spokojnie kupić cukierki i lody, na które niespodziewanie mam budżet... :)

Jezu jak się cieszę, że pokonałem własną głupotę.

Pastel - Pią 27 Lip, 2012 22:56

No i po bólu.
:okok:

leon - Pią 27 Lip, 2012 23:42

lubie dobre zakonczenia
dadof2 - Pią 27 Lip, 2012 23:51

Właściwie powinienem wysunąć tezę, że istnieje 'suche zapicie', tak jak istnieje 'suchy kac'...

Wczoraj, jak jechałem po alkohol, bylem przekonany, że go wypiję. To, że nie wypiłem, to albo cud albo skutek zmian w moim łbie poprzez abstynencje i związanej z tym lepszej kontroli emocji. Skłaniam się przy drugim bo w cuda nie wierze :)

Tajga - Sob 28 Lip, 2012 07:02

dadof2 napisał/a:
bo w cuda nie wierze :)

:mysli: Ja też....

jal - Sob 28 Lip, 2012 07:14

dadof2 napisał/a:
Obeszło się bez teatralnych gestów. Pojechałem do sklepu u oddałem to piwo. Pani się trochę zdziwiła i zapytała czy niedobre... Odpowiedziałem, ze po prostu chce oddać.

Zaraz idę, już na spokojnie kupić cukierki i lody, na które niespodziewanie mam budżet... :)

Jezu jak się cieszę, że pokonałem własną głupotę.


...jak już,to rozwiązaniem jest wylanie,wyrzucenie a nie noszenie się z tym jakby to była jakaś świętość.

Mitingi AA - to dobre rozwiązanie,mnie pomagają.

Powodzenia:)

piotr7 - Sob 28 Lip, 2012 08:07

Wylanie nie jest rozwiązaniem,ponieważ woń alkoholu może wzmocnić głód.
leon - Sob 28 Lip, 2012 09:14

piotr7 napisał/a:
Wylanie nie jest rozwiązaniem,ponieważ woń alkoholu może wzmocnić głód.

ta...zaczniesz pic w trakcie wylewania,albo pojdziesz po nastepne

Jędrek - Sob 28 Lip, 2012 09:49

dadof2 napisał/a:
.....Jezu jak się cieszę, że pokonałem własną głupotę.

Obawiam się że to nie głupota.
Kiedy po dwóch miesiącach abstynencji kupiłem sobie czteropaka, bo już nie mogłem wytrzymać goni myślowej, napięcia, projekcji chorej wyobraźni to napięcie zeszło ze mnie już w momencie gdy podjąłem decyzję i wyciągnąłem rękę po piwo na półce w sklepie. Spokojnie poszedłem do domu....pierwsze duszkiem...ukojenie....rozluźnienie...
To 19 lat picia nie głupota. Na drugi dzień po zapiciu psychotropów miałem takie lęki, że bałem się sam wyjść na ulicę....

leon - Sob 28 Lip, 2012 10:58

piotr7 napisał/a:
Wylanie nie jest rozwiązaniem,ponieważ woń alkoholu może wzmocnić głód.

pamietasz jak w niedziele opisalem moi dziewieciodniowy urlop z dwunastoma flaszkami,ale to nie wszystko.w niedziele dziesiatego dnia wiedzialem,ze nie moge chlac,bo w poniedzialek do roboty.mimo wszystko mocno roztelepany zrobilem "rutynowy" przeglad przeglad pustych flaszek-stad wiem,ze bylo 12,oraz innych miejsc,gdzie normalnie ukrywam flaszki przed zona.w koszu na brudna posciel znalazlem cala zamknieta flache jim beam black.natychmiast do kibla wylac.przerwalem jednak proces wylewania.nie moglem sie powstrzymac,by wziasc duzy lyk po czum reszte wylalem.jak powiedziales zapash....

Tajga - Sob 28 Lip, 2012 11:27

Nie bardzo dowierzam temu co czytam.
Obowiązku wierzenia nie mam, fakt.
Kiedy ja po dziesięcio dniowym ciągu,i następnych dziesięciu dniach
dochodzenia do siebie, po zatruciu totalnym alkoholem, nie jedząc niczego
w końcu pozbawiona możliwości ( na własna prośbę) wyjścia z domu.
Zaczęłam dochodzić do siebie jako tako...znalazłam pół litra, zadzwoniłam po sąsiadkę.
Gdym była z 5 minut dłużej w towarzystwie butelki, na bank bym wypiła...
O żadnym wylewaniu by nie było mowy.
Bardziej namacałam tę butelkę, niż ją widziałam, ale właśnie sąsiadce
powiedziałam, żeby 'to" wyjęła i zabrała, i u siebie wylała.
Poczuwszy woń, NA PEWNO bym wypiła.
Jeżeli dadof2 kupił i odniósł do sklepu to cóż...."Ga ga chwała BOHATEROM".

szymon - Sob 28 Lip, 2012 11:30

Tajga napisał/a:
O żadnym wylewaniu by nie było mowy.


o pici wódki z odkręconego syfonu umywalki też słyszałem

Tajga - Sob 28 Lip, 2012 11:35

szymon napisał/a:
o pici wódki z odkręconego syfonu umywalki też słyszałem

No popatrz, a ja tego nie słyszałam ;)
O piciu przez rurkę wsadzona do dziurki wizjera..to tak.
Ale każdy chyba słyszał ;)

smokooka - Sob 28 Lip, 2012 11:38

Tak, każdy ;) patenty i błyskotliwość godna Einsteina, szkoda, że tyle trupów po drodze....
leon - Sob 28 Lip, 2012 11:38

Tajga napisał/a:
Nie bardzo dowierzam temu co czytam.
Obowiązku wierzenia nie mam, fakt.
Kiedy ja po dziesięcio dniowym ciągu,i następnych dziesięciu dniach
dochodzenia do siebie, po zatruciu totalnym alkoholem, nie jedząc niczego
w końcu pozbawiona możliwości ( na własna prośbę) wyjścia z domu.
Zaczęłam dochodzić do siebie jako tako...znalazłam pół litra, zadzwoniłam po sąsiadkę.
Gdym była z 5 minut dłużej w towarzystwie butelki, na bank bym wypiła...
O żadnym wylewaniu by nie było mowy.
Bardziej namacałam tę butelkę, niż ją widziałam, ale właśnie sąsiadce
powiedziałam, żeby 'to" wyjęła i zabrała, i u siebie wylała.
Poczuwszy woń, NA PEWNO bym wypiła.
Jeżeli dadof2 kupił i odniósł do sklepu to cóż...."Ga ga chwała BOHATEROM".

w moim przypadku chcialo mi sie wyc z rozpaczy,ale zachowalem resztki zdrowego roszadku

Tajga - Sob 28 Lip, 2012 11:53

leon napisał/a:
zachowalem resztki zdrowego roszadku

Ja to żyć chciałam, dziecko miałam jeszcze młode.
I za dużo mnie kosztowało wyjście z zespołu abstynenckiego.
Do tej pory pamiętam te telepki, jakby to wczoraj było.
W moim przypadku to też strach zadziałał.
Rozsądek jeszcze był "pijany". :(

leon - Sob 28 Lip, 2012 12:16

Tajga napisał/a:
leon napisał/a:
zachowalem resztki zdrowego roszadku

Ja to żyć chciałam, dziecko miałam jeszcze młode.
I za dużo mnie kosztowało wyjście z zespołu abstynenckiego.
Do tej pory pamiętam te telepki, jakby to wczoraj było.
W moim przypadku to też strach zadziałał.
Rozsądek jeszcze był "pijany". :(

wiedzialem tyle,ze po tej flaszce pojde w poniedzialek do pracy pijany i strace prace

Tajga - Sob 28 Lip, 2012 12:27

leon napisał/a:
wiedzialem tyle,ze po tej flaszce pojde w poniedzialek do pracy pijany i strace prace
:cacy1: Jesteś rozsądny, przyznaję.
I odpowiedzialny.

wampirzyca - Sob 28 Lip, 2012 12:32

leon napisał/a:
wiedzialem tyle,ze po tej flaszce pojde w poniedzialek do pracy pijany i strace prace



i co dalej teraz ?

leon - Sob 28 Lip, 2012 12:46

[quote="wampirzyca"]
leon napisał/a:
wiedzialem tyle,ze po tej flaszce pojde w poniedzialek do pracy pijany i strace prace



i co dalej teraz ?[/quote
od niedzieli nie pije.jutro ide na pierwszy miting AA

piotr7 - Sob 28 Lip, 2012 13:55

Dobry wybór,życzę wytrwałości,a wierz mi naprawdę warto.
Ja trzezwieję od dziesięciu miesięcy.
To jest zupełnie inne życie,spokojne,monotonne,świetne.

leon - Sob 28 Lip, 2012 14:37

Tajga napisał/a:
leon napisał/a:
wiedzialem tyle,ze po tej flaszce pojde w poniedzialek do pracy pijany i strace prace
:cacy1: Jesteś rozsądny, przyznaję.
I odpowiedzialny.

jak bym byl to bym nie pil ponad 30 lat.ale lepiej pozno niz wcale

Tajga - Sob 28 Lip, 2012 15:06

leon napisał/a:
jak bym byl to bym nie pil ponad 30 lat.

TAMTO już było, teraz jest... TERAZ. :)

dadof2 - Sob 28 Lip, 2012 16:28

Tajga napisał/a:
Jeżeli dadof2 kupił i odniósł do sklepu to cóż...."Ga ga chwała BOHATEROM".


Właśnie wstałem, u mnie jest 11ta bo 6 godzin różnicy do tylu.

Tak jak wspomniałem w pierwszym poście - nigdy nie miałem zespołu abstynenckiego. Wiem z terapii i z czytania tego forum, że zapach alkoholu może być wyzwalaczem. Nie chciałem ryzykować wylewania, wiedząc że i tak już wszedłem na minę, kupując alkohol.

Nie czuje się bohaterem ale tak, odniosłem piwo do sklepu i dostałem za nie pieniądze, za które kupiłem inne picie, cukierki i przedłużacz do domu bo był mi potrzebny. Wieczór spędziłem przy kompie, z przerwą na spacer, na który poczułem wielką ochotę ( co mnie zdziwiło).

A to, że pozbyłem się piwa, ostatecznie zawdzięczam Wam, którzy odpowiedzieli na mój post, zaproponowali rozmowę, bo to była taka wirtualna energia od Was i umocnienie mnie w słabym wtedy postanowieniu niewypicia.

Jestem bardzo szczęśliwy, ze nie wypiłem i nie zmarnowałem tych 24 tygodni. Wiem jedno - dziś nie pije.
Dziękuję

szymon - Sob 28 Lip, 2012 17:02

to Twoja decyzja :okok:




pamiętaj, że coś podobnego może przytrafić Ci się nawet jutro,
dlatego działaj już dzisiaj i rozejrzyj się za drugim alkoholikiem,
z którym mógłbyś tam daleko porozmawiać,
taka rozmowa czyni cuda.

wiesz, ze leczenie jest drogie, a zapobieganie i prewencja nic Cię nie kosztuje

rejek - Sob 28 Lip, 2012 18:51

leon napisał/a:

wiedzialem tyle,ze po tej flaszce pojde w poniedzialek do pracy pijany i strace prace


To znaczy że nie jesteś alkoholikiem.
I tak trzymaj.
A co myslicie o tym że u mnie w samochodzie się flaszka żubrówki poniewiera już 6 rok (btw zjezdziła ze mną z pół europy :rotfl: ) i co jakiś czas wpada mi w ręce,ostatnio jakis tydzien temu jak kumplowi wyciągałem klucz do kół ze schowka?
Czy to skleroza,palimpsesty ,czy już wczesny korsakow?

leon - Sob 28 Lip, 2012 18:58

rejek napisał/a:
leon napisał/a:

wiedzialem tyle,ze po tej flaszce pojde w poniedzialek do pracy pijany i strace prace


To znaczy że nie jesteś alkoholikiem.
I tak trzymaj.
A co myslicie o tym że u mnie w samochodzie się flaszka żubrówki poniewiera już 6 rok (btw zjezdziła ze mną z pół europy :rotfl: ) i co jakiś czas wpada mi w ręce,ostatnio jakis tydzien temu jak kumplowi wyciągałem klucz do kół ze schowka?
Czy to skleroza,palimpsesty ,czy już wczesny korsakow?

dzieki za optymizm.podbudowales mnie

rejek - Sob 28 Lip, 2012 19:03

Cytat:
dzieki za optymizm.podbudowales mnie


Masz coś co cię hamuje przed pójsciem na całość.
Że SAM stopujesz.
Ja nie miałem.

Marc-elus - Sob 28 Lip, 2012 19:09

rejek napisał/a:
A co myslicie o tym że u mnie w samochodzie się flaszka żubrówki poniewiera już 6 rok (btw zjezdziła ze mną z pół europy :rotfl: ) i co jakiś czas wpada mi w ręce,ostatnio jakis tydzien temu jak kumplowi wyciągałem klucz do kół ze schowka?
Czy to skleroza,palimpsesty ,czy już wczesny korsakow?

Zbyt rzadko sprzątasz samochód, to pewne.
Nie wiedziałeś o niej? No, zdarza się.
A jeżeli co jakiś czas "wpadasz" na nią i chowasz tak jak jest, czy też zrobiłeś tak raz.... to sam sobie odpowiedz. Duży jesteś. :)

leon - Sob 28 Lip, 2012 20:01

[quote="rejek"]
Cytat:
dzieki za optymizm.podbudowales mnie


Masz coś co cię hamuje przed pójsciem na całość.
Że SAM stopujesz.
Ja nie miałem.[/quote
moze gramy w innej lidze?z tym stopowaniem coraz gorzej.normalnie od piatku jazda z wodo do niedzieli i smierdzacy w poniedzialek w robocie.jak mialem urlop to od rana do wieczora chlanie przez caly urlop.w latach 90-tych jak mialem wiecej czasu miedzy rejsami bylem marynarzem to chlanie tygodniami czasami dluzej.na niektorych statkach bylo przyzwolenie na spozycie,wiec 6 miesiecy chlanie po robocie i wstawanie do pracy 7 razy w tygodniu,bo tam nie bylo dni wolnych.moze stad ta dyscyplina u mnie?kontrola tego na wlasna reke nic nie dawala.wszyfka w tamtym okresie przepita w pare miesiecy.2 lata przerwy 1998-2000 i piekny powrot do zrodelka.to jast po prostu meczace.nie chce dojsc do etapu w ktorym trzeba mnie zamknac,zebym przestal rozumiesz?17 lat temu zona sama zadzwonila po serwis z wszyfka bo wtedy nie moglem przestac,ale straszak dzialal tylko kilka miesiecy.czuje,ze jak teraz nie przestane to wkrotce juz sam nie dam rady..

Tajga - Sob 28 Lip, 2012 20:07

rejek napisał/a:
A co myslicie o tym że u mnie w samochodzie się flaszka żubrówki poniewiera już 6 rok

Pytasz co myślimy?
JA myślę że ściemniasz chłopie.

Krzysztof 41 - Sob 28 Lip, 2012 20:42

rejek napisał/a:
flaszka żubrówki poniewiera co jakiś czas wpada mi w ręce

Czyżbyś miał do niej słabość?
Czy trzymasz jako wyjście awaryjne?
A może jesteś w stanie kontrolować ją? i siebie?

leon - Sob 28 Lip, 2012 20:59

Rejek
z ta Twoja flaszka to mysle,ze podpuszczasz

Mimochodem - Sob 28 Lip, 2012 22:57

dadof2 napisał/a:


Zaraz idę, już na spokojnie kupić cukierki i lody, na które niespodziewanie mam budżet... :)

Jezu jak się cieszę, że pokonałem własną głupotę.


Wiesz co, z jednej strony fajnie, na pewno sukces jest, na chwilę sie uciesz.
Ale moim zdaniem bez fanfarów!
To co opisujesz, to nie jakiś sen alkoholowy, gdzieś tam chwilowy wyzwalacz. Na prawdę byłeś o krok od zapicia! Miałeś już alkohol w ręce, czyli mnóstwo rzeczy u Ciebie zawiodło!

Nie piję 16 miesięcy (to nie porównywanie) i nie byłem jeszcze blisko takiej sytuacji w jakiej Ty się znalazłeś. Nie piszę tego żeby się chwalić, wręcz przeciwnie jak czytałem Twój post byłem przerażony bo wyobraziłem sobie że ja też też mogę znaleźć się tak blisko.

Obym był złym prorokiem, ale myślę że przesunąłeś sobie teraz granice. Być może gdzieś w tyle głowy będziesz myślał że zakup alkoholu to jeszcze nie koniec świata, że jeszcze się w domu zastanowisz.
Kupiłeś alkohol, zabrałeś do domu! Nie wypiłeś, znaczy huurra - ocalony!!!
Stąpasz po cienkim lodzie, bo zawiodło Cię wszystko to co miało Cię uchronić nawet przed ROZWAŻANIEM zakupu piwa.

Mam nadzieję że nie zrozumiesz mnie źle, ja cieszę się z tego że Ci się udało, ale właśnie "udało ci się", " Upiekło".
Dobrze że tak się skończyło, ale nie możesz to tego dopuścić drugi raz.

dadof2 - Nie 29 Lip, 2012 00:28

Mimochodem napisał/a:
Stąpasz po cienkim lodzie, bo zawiodło Cię wszystko to co miało Cię uchronić nawet przed ROZWAŻANIEM zakupu piwa.


Dziękuję Ci za Twój post Mimochodzie :) .
Przemyślę sobie to co napisałeś.
Potrzebowałem takiej wypowiedzi bo dywagacje nad flaszka Reneka w bagażniku były dość zaskakujące.

Pozdrawiam

Tajga - Nie 29 Lip, 2012 09:29

dadof2 napisał/a:

Dziękuję Ci za Twój post Mimochodzie :) .
Przemyślę sobie to co napisałeś.
Potrzebowałem takiej wypowiedzi bo dywagacje nad flaszka Reneka w bagażniku były dość zaskakujące.


Mimochodem napisał Tobie ŚWIĘTĄ prawdę.
To że raz się udało, nie znaczy że kolejnym razem tak będzie.
Mnie się nie udało, i po ośmiu latach popłynęłam z nurtem alkoholu.
Ileż to razy stałam w sklepie i się mocowałam z sobą!!

I kupiłam, i nie potrafiłam się zatrzymać w tym piciu.
W du** poszła cała moja wiedza nabyta na terapii.
Mózg mi zrobił małe ku ku..uwierzyłam, że skoro tyle nie piłam...
to może jestem zdrowa?

Zbytnia pewność siebie, jest dla Mnie alkoholiczki wyrokiem.
Bardzo szybko zracjonalizowałam sobie w głowie, odrzuciłam przeciw...ZA...okazało się
kolejnym dnem.

Wiesz już, dadof że nie ma picia kontrolowanego, UDAŁO Ci się tym razem.
Miałeś cholernego farta, lub dobre Anioły nad Tobą.
Napiszę Ci jeszcze raz...JA bym nie odniosła do sklepu.
Jeżeli już bym podjęła decyzję o kupnie, to bym wypiła ino mig
i poleciała na skrzydłach po następne.

Mam nadzieję, że dostałeś dobrą lekcje pokory w temacie TY, i alkohol.
Powodzenia :)

Jonesy - Nie 29 Lip, 2012 09:47

dadof2 napisał/a:
Właściwie powinienem wysunąć tezę, że istnieje 'suche zapicie', tak jak istnieje 'suchy kac'...

Wczoraj, jak jechałem po alkohol, bylem przekonany, że go wypiję. To, że nie wypiłem, to albo cud albo skutek zmian w moim łbie poprzez abstynencje i związanej z tym lepszej kontroli emocji. Skłaniam się przy drugim bo w cuda nie wierze :)


Parę razy czytałem o fenomenie "gawędziarzy" - facet dzwoni do panienki, czy to na telefon czy prostytutki, gada do niej, umawia się, snuje wizje i tak dalej. W końcu się nakręca tak mocno, że może nawet dojść do spełnienia. I wtedy... Koniec, szlus. Tematu nie kończy, na spotkanie nie jedzie, bo tego nie chce.
Podobnie z gośćmi co kupują sobie motory, płacą kupę forsy i nigdy nimi nie jeżdżą. Ale samo przebywanie w pobliżu, pieszczenie detali, kupowanie akcesoriów daje im takiego kopa, jakby jeździli...
Myślę że trafiło Ci się podobnie - "nachlałeś się" samymi rozmyślaniami, wędrówkami po sklepie, procederem zakupu i oglądaniem opakowania. Po czym odwiozłeś towar do sklepu.
Dobrze że go odwiozłeś, ale wiesz, nie jest za dobrze u Ciebie. Powinieneś to przedyskutować, pogadać z kimś na grupie albo na mitingu, bo zakładam, że kogoś takiego jak terapeuta uzależnień to brak u Ciebie (w sensie komunikatywnym)?
Z tym piwem to tak samo jak z tym facetem co to wydzwania do panienek. Odpowiedz sobie sam na pytanie - jest to już zdrada czy jeszcze nie?

rejek - Nie 29 Lip, 2012 10:17

Tajga napisał/a:
JA myślę że ściemniasz chłopie.

Cytat:
Rejek
z ta Twoja flaszka to mysle,ze podpuszczasz

Krzysztof 41 napisał/a:
Czyżbyś miał do niej słabość?
Czy trzymasz jako wyjście awaryjne?
A może jesteś w stanie kontrolować ją? i siebie?

Jest podobno demokracja więc nie musicie wierzyć :wysmiewacz:
Poprostu zapominam o niej -ostatnio wpadła mi w łapy jak pisałem a wczesniej jak samochód zmieniałem i przerzucałem graty do nowego .
Mimo że pamiętam po co ją kupiłem(a raczej dla kogo) -to nie wiem czy by ją przyjeli z powrotem .
Jednak do meritum - chyba nie ma w alkoholu zamkniętym w butelce nic demonicznego czy mistycznego jakiejś takiej siły co by pchała do jego spożycia -tym nie mniej zgadzam się z tym czego na terapii uczą -że łatwiej jest wyjąc piwo z lodówki niż pojechać po nie do sklepu -logika w tym jest.

Tajga - Nie 29 Lip, 2012 13:09

rejek napisał/a:
chyba nie ma w alkoholu zamkniętym w butelce nic demonicznego czy mistycznego jakiejś takiej siły co by pchała do jego spożycia

W samym alkoholu nie ma NIC.
To tylko szkło wypełnione płynem.

Natomiast w mózgu alkoholika jest wiele różnych rzeczy, które płatają niespodzianki.
Zastanawia mnie to, że nie możesz się rozstać z tą butelką.
Oddać komuś lub po prostu wyrzucić do śmieci.
To jakaś próba sił?
Sobie chcesz udowodnić, że taki kozak jesteś?

Demokracja, demokracją, ale JA tego nie "kupuję".
I nie wierzę w to, że alkoholik przez sześc lat wozi wódkę w schowku samochodowym świadomie.

Dziubas - Nie 29 Lip, 2012 16:05

Tajga napisał/a:
nie wierzę w to, że alkoholik przez sześc lat wozi wódkę w schowku samochodowym świadomie.

Ja też nie. Chyba, że codziennie ją zmienia :wysmiewacz:

piotr7 - Nie 29 Lip, 2012 17:43

To może być oznaka że cały czas walczysz,nie poddałeś się jeszcze.
dadof2 - Nie 29 Lip, 2012 18:16

Tajga napisał/a:
I nie wierzę w to, że alkoholik przez sześc lat wozi wódkę w schowku samochodowym świadomie.


że świadomie to ja akurat wierzę. Nie wierzę, że nieświadomie :)

piotr7 napisał/a:
To może być oznaka że cały czas walczysz,nie poddałeś się jeszcze.


Ponieważ watek butelki w schowku samochodowym przoduje, to już nie wiem czy ta uwaga do mnie czy do Rejka?

Tajga - Nie 29 Lip, 2012 18:41

dadof2 napisał/a:


że świadomie to ja akurat wierzę. Nie wierzę, że nieświadomie :)

Świadomie,ale po co?
Równie dobrze można wozić butelkę z nitrogliceryną.
Nieświadomie wierzę, pod warunkiem że to by była wielka ciężarówka do przewozu mebli.
No ewentualnie w kącie,za gratami by mogła być...

Świadomie, nieświadomie........nie wierzę. :bezradny:

dadof2 - Nie 29 Lip, 2012 18:48

Jonesy napisał/a:
Parę razy czytałem o fenomenie "gawędziarzy" - facet dzwoni do panienki, czy to na telefon czy prostytutki, gada do niej, umawia się, snuje wizje i tak dalej.



Próbuję nie skupiać się na przykładach, które, w odniesieniu do mnie są nietrafione, tylko na tym co chciałeś przekazać.

Masz racje co do tego, że nie jest ze mną dobrze i że ( tu już moja interpretacja ) powinienem kontynuować (przerwaną) terapię.
Paradoksalnie, czuje się po tym epizodzie silniejszy i umocniony w decyzji o zmianie swojego życia, która wg. mnie, jest niezbędna dla utrzymania trzeźwości.

Jonesy napisał/a:
Z tym piwem to tak samo jak z tym facetem co to wydzwania do panienek. Odpowiedz sobie sam na pytanie - jest to już zdrada czy jeszcze nie?


Nie porównywałbym piwa do kobiet ( w tym przykładzie, prostytutek). Ale stosując takie uproszczenie, to odpowiedz w moim przypadku jest prosta. Nie doszło do zdrady a raczej do czegoś pozytywnego, czego efektem jest to, ze piszę teraz trzeźwy i czuje się silniejszy.

dadof2 - Nie 29 Lip, 2012 18:55

Tajga napisał/a:
Świadomie, nieświadomie........nie wierzę.


Znam kogoś kto nie pije 4 lata i trzyma w domu alkohol. Ostatnio go odwiedziłem (widziałem w akcji przez parę dni) i stwierdzam, ze on tylko nie pije ( przy oczywistych zyskach ) ale... zachowania ma niezdrowe.

Nie wiem czy Rejek trzyma butelkę czy nie i od ilu lat. Jeżeli tak, to wg. mnie jest to bardzo świadoma furtka, niekoniecznie prowadząca do wypicia - raczej próba pokazania sobie, ze się nie jest alkoholikiem.

I zeby nie bylo ze taki madry jestem to i ja mam problem z zaakceptowaniem faktu bycia alko. Za malo strat, za malo delirium ...

piotr7 - Nie 29 Lip, 2012 18:59

Ja spotykam takich alko na mitingu.Cały czas jadą na d***.
szymon - Nie 29 Lip, 2012 19:04

dadof2 napisał/a:
I zeby nie bylo ze taki madry jestem


lepiej skoncentrować się na sobie, ja staram się tak robić...
nie zastanawiam się po co, ile sztuk, ile litów ktoś wozi w bagażniku alkoholu.
nie można walczyć z nowotworem jeżeli nie został wykryty

endriu - Nie 29 Lip, 2012 19:14

dadof2 napisał/a:
Paradoksalnie, czuje się po tym epizodzie silniejszy i umocniony w decyzji o zmianie swojego życia, która wg. mnie, jest niezbędna dla utrzymania trzeźwości.

pieprzysz dadof2,
następnym razem napiszesz, że czujesz się silniejsi po zapiciu...

Tajga - Nie 29 Lip, 2012 19:17

dadof2 napisał/a:
I zeby nie bylo ze taki madry jestem to i ja mam problem z zaakceptowaniem faktu bycia alko. Za malo strat, za malo delirium ...

Nie trzeba być przypiętym pasami do łózka, żeby pogodzić się z własnym alkoholizmem.
Za mało delirium... :mysli: czy jednak zostawiasz otwartą furtkę?

rejek - Nie 29 Lip, 2012 19:20

dadof2 napisał/a:
Jeżeli tak, to wg. mnie jest to bardzo świadoma furtka

Problem w tym ,że jak napisałem wyżej nie świadoma bo o niej zapominam- qrde alzhaimer
dadof2 napisał/a:
raczej próba pokazania sobie, ze się nie jest alkoholikiem.

No ja to nie mam siebie co przekonywać że nie jestem -mimo tego nawet ,że ostatnio mnie NFZ w postaci komisji lekarskiej uleczył z alkoholizmu.
Ja dalej nie czuję się uleczony ani zdrowy.To i nie mam sobie czego pokazywać.

dadof2 - Nie 29 Lip, 2012 19:51

endriu napisał/a:
pieprzysz dadof2,


ok, skoro lepiej wiesz jak się czuję.
endriu napisał/a:
następnym razem napiszesz, że czujesz się silniejsi po zapiciu...


prorok?

Tajga napisał/a:
a mało delirium... :mysli: czy jednak zostawiasz otwartą furtkę?


Wydaje mi się po prostu, ze ci którzy zaliczyli totalna glebę maja prostsza decyzje. Ja takiej nie zaliczyłem.
Furtkę to ja próbuję zamknąć.

dadof2 - Nie 29 Lip, 2012 19:53

Cytat:
nie można walczyć z nowotworem jeżeli nie został wykryty


Ja mam cały czas nadzieje, ze mój jest niezłośliwy :)

rejek - Nie 29 Lip, 2012 20:10

Cytat:
Zastanawia mnie to, że nie możesz się rozstać z tą butelką.
Oddać komuś lub po prostu wyrzucić do śmieci.
To jakaś próba sił?
Sobie chcesz udowodnić, że taki kozak jesteś?


A dlaczego miałbym sie z nia rozstawac ? Wszakże
Tajga napisał/a:
To tylko szkło wypełnione płynem.

Tajga - Nie 29 Lip, 2012 20:18

Idąc dalej tym tokiem rozumowania
mógłbyś być kiperem...to tylko praca.

staaw - Nie 29 Lip, 2012 20:43

Tajga napisał/a:
Idąc dalej tym tokiem rozumowania
mógłbyś być kiperem...to tylko praca.

Kiperem to może nie koniecznie, ale ja co najmniej co godzinę myję ręce w spirytusie...
Taka parszywa robota :bezradny:
Jakoś odkąd NAPRAWDĘ zacząłem trzeźwieć, nie przychodzi mi do głowy go wypić...

jolkajolka - Nie 29 Lip, 2012 20:56

dadof2 napisał/a:
Właściwie powinienem wysunąć tezę, że istnieje 'suche zapicie', tak jak istnieje 'suchy kac'...

Wczoraj, jak jechałem po alkohol, bylem przekonany, że go wypiję. To, że nie wypiłem, to albo cud albo skutek zmian w moim łbie poprzez abstynencje i związanej z tym lepszej kontroli emocji. Skłaniam się przy drugim bo w cuda nie wierze :)


Kiedyś przeżyłam podobną (no może nie do końca) sytuację. Byłą niedziela wieczór, wracałam z mityngu, na którym paskudnie się wkurzyłam. Nie chciało mi się juz być trzeźwą ,ale sklepy pozamykane... Postanowiłam wsiąśc do metra i podjechać jedna stację do Tesco. Zlazłam na dół i właśnie uciekł mi pociąg. Następny miał być za 8 minut. Po czterech minutach czekania ochłonęłam, puknęłam się w czoło i pomaszerowałam grzecznie do domu...Czasem czas pomaga :)

wampirzyca - Pon 30 Lip, 2012 07:33

To wszystko dzieje sie w naszej główce........kiedys wchodząc do sklepu i patrząc na alkohol na półkach ....który przewaznie jest przy kasach czułam jakis dziwny niepokój jakiś dziwny ścisk nawet nie w zołądku tylko jakis dreszcz mnie przechodził...odkąd pogodziłam sie ze soba i z tym ze to nie dla mnie przestałam walczyc ....wchodze do sklepów i patrzac na niego nic nie czuje dosłownie nic odkryłam to niedawno....poprostu towar i tyle......
:)

Przestałam tez tęsknić....i miec żal do wszystkich którzy moga sie napić....zamiast tego odkrywam inne pyszne smaki kawy.....kupiłam sobie nowy expresik cisnieniowy.drogi porządny...a co w końcu nie taka kase sie na wóde wydawało ...i nie ma dla mnie nic piekniejszego jak usiaść sobie napic sie kawki i zjeśc dobre ciacho.na imprezie np na działce ... :)

Myslę ze takie pogodzenie sie ze soba trwa ......ale jak przyjdzie to wtedy człowiek zaczyna odczuwac taki wewnętrzny spokój...i wszystko wogóle staje sie inne.........myslę ze niewarto zastanawiac sie wazyc przekomarzac w jakiej jest się fazie ...tylko brac du** w troki i pomóc sobie ....bo przeciez to chodzi o nasze zycie czemu nie mozemy sobie pozwolic na to zeby było lepsze....

Janioł - Pon 30 Lip, 2012 07:40

wampirzyca napisał/a:
wchodze do sklepów i patrzac na niego nic nie czuje dosłownie nic odkryłam to niedawno....poprostu towar i tyle......


z pamiętnika :

Prawdą też jest też to że w okresie od lipca 2006 do lutego 2007 kierowałem hurtownia piwa i alkoholi i teraz do mnie dotarło jak pozorne poczucie siły i opanowania choroby pozwoliło mi na podjęcie pracy w takim miejscu .
Jak ten ważny element w życiu jakim jest praca mógł uciec mojej pamięci, nie jestem w stanie pojąć, choć pracowałem tam po 12 godzin dziennie prze 7 miesiecy ,dzień w dzień z tysiącami butelek i tłumaczyłem sobie że to tylko towar który należy odpowiedni przyjąć, prawidłowo przechować i dobrze sprzedać.

..tak bylo przed moim zapiciem ...ku przestrodze

wampirzyca - Pon 30 Lip, 2012 07:46

Andrzejku drogi......nie czuje sie silna.....ani nie opanowałam choroby przeciez ona jest w nas i będzie do końca zycia...ale cenne jest dla mnie twoje doswiadczenie.... :)

pogodzenie sie ze sobą a poczucie siły...i pewnosci że sie pokonałao chorobę to zupełnie co innego....

Janioł - Pon 30 Lip, 2012 08:26

wampirzyca napisał/a:



andrzejku drogi......nie czuje sie silna.....
i tego nie napisąłem i powiem szczerze nie w tych kategoriach odniosłem się do Twojej wypowiedzi, skojarzyłem słowo 'towar' i tak jakoś poszlo , natomiast co do siły to nie tak to widzę , ja kombinuje tak skoro alkohol jest mi obojętny to za chwile robi sie coś takiego że będzie tolerowany a jak będzie tolerowany to w zasięgu ręki i to juz zaczyna pachnieć co najmniej katastrofą
wampirzyca - Pon 30 Lip, 2012 09:16

Andrzej napisał/a:
ja kombinuje tak skoro alkohol jest mi obojętny to za chwile robi sie coś takiego że będzie tolerowany a jak będzie tolerowany to w zasięgu ręki i to juz zaczyna pachnieć co najmniej katastrofą


ja nie napisałam ze stał sie dla mnie obojetny....poprostu zmieniła sie moja reakcja na jego widok :)

Janioł - Wto 31 Lip, 2012 05:52

wampirzyca napisał/a:
wchodze do sklepów i patrzac na niego nic nie czuje dosłownie nic odkryłam to niedawno....poprostu towar i tyle......
a to jak nazwać ? czułą i namietną relacją ? Kasiula :szok:
wampirzyca - Wto 31 Lip, 2012 06:42

Andrzej napisał/a:
a to jak nazwać ? czułą i namietną relacją ? Kasiula


nio :skromny:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group