czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Nastolatek a alkohol
Scarlet O'Hara - Czw 08 Lis, 2012 12:36 Temat postu: Nastolatek a alkoholPozwoliłam sobie założyć temat w tym dziale bo liczę na wskazówki od osób które stoją po tej drugiej stronie.
Otóż mój problem dotyczy mojego 16-to letniego syna.
Rok temu w wakacje był u babci.Dowiedziałam się po fakcie ,że moje dziecko nie źle balowało.
Przeprowadziłam z nim rozmowę i wydawało mi się ,że wszystko sobie wyjaśniliśmy.Zapewniał mnie,że nie pije.Nie sprawdzałam nie wąchałam bo nic nie wskazywało na to,że moja latorośl kontynuuje zabawę w dorosłość.
Ostatnio jego zachowanie znów wzbudziło moje podejrzenie i zaczęłam sprawdzać kieszonki.Okazało się ,że popala .
Po drugie ma bardzo dobry kontakt z osobą w rodzinie,której się zwierzył z tego,że pije,pali i popala trawkę.
Musiałam jakoś załatwić delikatnie tę sprawę by nie stracić źródła informacji no i by syn nie poczuł się zdradzony.
Staram się nie wpadać w panikę bo gdy przypomnę siebie z tego okresu to ja też już wtedy miałam pierwsze popalanie,picie (od narkotyków zawsze trzymałam się z dala).
Ojciec trzymał mnie bardzo krótko i gdy pierwszy raz wyjechałam na szkolny biwak to upiłam się tak ,że film mi się urwał a miałam wtedy 16 lat.
Dzisiaj nie ma problemów alkoholowych wyszumiałam się i jestem stateczną współuzależnioną żoną i matką.
Jednak bardzo się boję tego,że syn się w to wszystko wciągnie.Tłumaczyłam mu ,że znajduje się w kręgu osób o podwyższonym ryzyku.Dziadkowie piją,tatuś też choc ostatnio mniej.
Kiedyś myślałam,że jak złapię swoje dziecko na paleniu to kupię paczkę mocnych i każę wypalić całą od razu ale jakoś nie mam odwagi.
Mówiłam mu,że tym wszystkim dodatkowo obniza swoją koncentrację (zawsze miał z nią problem).Przytuliłam,powiedziałam ,że go kocham (często to robię),nie krzyczałam.Byłam spokojna choć bylo mi bardzo przykro bo znów szukałam winy w sobie.Był przestraszony,ręce mu się trzęsły bo spodziewał się innej reakcji a przede wszystkim było mu strasznie głupio.
Wydawało mi się ,że rozumie.Tak się cieszyłam jak powiedział mi kiedyś takie zdanie "ja pić nie będę nie chcę być taki jak ojciec" ale jak widać tylko krowa zdania nie zmienia.
Nie wiem jak z nim rozmawiać.Czy karać ,czy wąchać i sprawdzać.
Oprócz komputera nie ma żadnych zainteresowań.Wyciągnąć go gdzieś graniczy z cudem.Praktycznie wszystko na siłę.
Doskonale wiem,że zakazy daja zupełnie odwrotny efekt.
Prawdę mówiąc czuję się bezradna ale nie mogę patrzeć na to z boku bezczynnie z nadzieją,że to przejściowe i prawo wieku.Małgoś - Czw 08 Lis, 2012 16:55 Scarlet O'Hara, Syn robi dokładnie to czego się nauczył, takie ma wzorce. Jeśli w rodzinie alkohol był nadużywany on będzie robił dokładnie to samo. Jeśli Ty, ojciec lub inna osoba która jest dla niego guru postępuje inaczej to i on tak będzie postępował. Ale nei możesz oczekiwać że mówiąc "synu nie rób tak jak ojciec", bo on i tak będzie nieświadomie postępował dokładnie w taki sam sposób. Dzieci przede wszystkim obserwują i w ten sposób uczą się żyć... Alkohol nie jest niczym złym, jest wszechobecny na świecie i najważniejsze to by nie stał się ważny w życiu. Trudna sprawa jeśli idzie o młodzież bo będąc na przedsionku dorosłości niby już ja czują, niby mogą więcej i cholernie manifestują tą swoją niezależność właśnie między innymi sięgając po używki. Jednym to zachłyśnięcie dorosłością przechodzi (po okresie studiów szczególnie) a inni nei dojrzewają, nie przejmują odpowiedzialności za siebie i.... jal - Czw 08 Lis, 2012 17:05 Scarlet... przestań gadać a zacznij działać,zamień miłość naiwną, na twardą.
Pewnie nie wiesz jak to zrobić ?
Idź po pomoc dla siebie w poradni leczenia współuzależnienia oraz w Al-anon - a gdy się czegoś nauczysz stosuj w stosunku do syna; ale nie wcześniej.
Swoim zaniechaniem i naiwną miłością pomagasz mu w chlaniu !
Powodzenia losowynick - Czw 08 Lis, 2012 22:16 Cześć, ja powiem bardziej z punktu widzenia tego syna. Ja uważam że za dużo mu mówisz że jest w jakimś tam kręgu ryzyka itp. Gnojek ma 16 lat więc to najgłupszy wiek i musi się wyszumieć. Myślę że jesteś przewrażliwiona i twoje współuzależnienie daje się we znaki. U mnie było tak że im więcej mama mówiła mi co ja mam robić to ja i tak nie słuchałem bo miałem przesyt informacji mimo że mama miała rację ja szedłem w dużej mierze swoją ścieżką więc nie bombardować chłopaka od razu informacjami o alkoholiźmie, oczywiście jak zasłuży opier...lać ale nie robić scen typu ja cie synu bardzo kocham itp. On i tak se myśli - kuźwa wypiłem trochę, zapaliłem trawkę nawet i co takiego się stało? Matka znów lamentuje o co jej chodzi? I jak niby chcesz do niego dotrzeć tym przekazem.
Obserwować patrzeć jak się nachleje to na drugi dzień opier...lić powiedzieć że sobie nie życzysz pijanego syna w twoim domu itp ale mówić to bez lamentu i pretensji.
Co sprawdzać i wąchac? ty to mówisz na poważnie? Nie rób sceny. Jak chłopak walnie browara to nie przesadzajmy. Księdza chcesz z niego zrobić?
Po 1 to WYLUZUJ. JEŚLI POTRAFISZ - A MOŻE JUŻ NIE POTRAFISZ?losowynick - Czw 08 Lis, 2012 22:20 To czy on będzie palił czy nie to jest jego sprawa tak na prawdę a paczka mocnych to jakiś relikt z prl. I tak jak będzie chciał palić to będzie. Należy tylko informować go o szkodliwości palenia, ale nie w taki sposób aby uznał że mówisz do niego, o nim, oraz broń Boże z pretensją do niego bo od razu może być efekt odwrotny. Staraj się budować relacje, ciężko mi powiedzieć. Mnie mama np. nauczyła że palenie to zło i jakoś tak się z nią razem zgadzałem a mimo to popalałem ale przyszedł czas że rzuciłem bo ciągle wiedziałem że te popalania a później palenie do niczego nie prowadzi. Jak syn będzie miał to samo zakodowane i ma trochę oleju w głowie a zakładam że ma to palenie może być tylko jakimś tam epizodem w jego życiu. Ale po pierwsze nie staraj się kontrolować go bo to też objaw współuzależnienia, pamiętaj że syn choć jeszcze głupi jest prawie dorosły i jak się uprze i będzie palił to będzie i i tak nic nie zrobisz bo to jest osobny człowiek a nie twoja własność i on ostatecznie ma prawo decydować o swoim życiu a nie Ty za niego.plusio - Czw 08 Lis, 2012 22:51 Genow i tak sie nie oszuka.
W ogole juz jest za pozno na jakiekolwiek wychowanie, przeca on juz to lubi i nic tego nie zmieni, chyba, ze sam do tego dojdzie.
Ja nie wiem o czym wy gadacie. Wy jak mieliscie 16 lat to czegos jeszcze od rodzicow sie uczyliscie? Jak juz cos to mogloas cosik zmienic w dziecinstwie, a nie teraz.
W ogole czym ty sie przejmujesz? Ze se pije? Przeca kazdy w tym wieku pije. I masz pewnik pewnie, ze jara trawe. Ale nie rob hala bo kazdy tak robi. Nastolatek nie chce byc ciotą, musi robic to co inni.
Ja mialem ojca alkomata i co? Cale mlode zycie zylem w strachu, we wstydzie, lazilem za nim po melinach. Myslisz ze nie mialem zlego doswiadczenia z alko? Chyba nic nie wytlumaczy jakim gownem jest picie niz moje doswiadczenie, a dzis sam jestem alko i narko i co ty na to?
Live is brutalMB87 - Pią 09 Lis, 2012 02:28 Temat postu: Re: Nastolatek a alkohol
Scarlet O'Hara napisał/a:
Kiedyś myślałam,że jak złapię swoje dziecko na paleniu to kupię paczkę mocnych i każę wypalić całą od razu ale jakoś nie mam odwagi.
Co???? Po co? Dlaczego?
Rozumiem, że to taka sama anologia jakbys mu siłą wlała pół litra do gardła tylko po to by sie porzygał i przestraszył używki. Wiem, że na takich forach nie oceniamy siebie nawzajem, ale jak dla mnie patologia ....
No chyba, że miałaś co innego na myśli. Jestem ciekaw.pterodaktyll - Pią 09 Lis, 2012 08:34
MB87 napisał/a:
jak dla mnie patologia
Raczej akt niemocy i rozpaczy jeśli jużJonesy - Pią 09 Lis, 2012 09:07 Temat postu: Re: Nastolatek a alkohol
MB87 napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
Kiedyś myślałam,że jak złapię swoje dziecko na paleniu to kupię paczkę mocnych i każę wypalić całą od razu ale jakoś nie mam odwagi.
Co???? Po co? Dlaczego?
Rozumiem, że to taka sama anologia jakbys mu siłą wlała pół litra do gardła tylko po to by sie porzygał i przestraszył używki. Wiem, że na takich forach nie oceniamy siebie nawzajem, ale jak dla mnie patologia ....
No chyba, że miałaś co innego na myśli. Jestem ciekaw.
To nie patologia. To tak zwana "miejska legenda" - hen, dawno temu, jak zaczynałem palić, zawsze krążyły opowieści o kumplu kumpla, co jak ojciec go złapał na paleniu, to mu całą
paczkę kazał spalić od razu, albo opowieści o ojcu co kazał niesfornemu synkowi spalić papierosa z paznokciami w środku - raczej takie młodzieńcze strachy na lachy. Żaden normalny rodzić świadomie nie zmusi dziecka do takiego czynu, bo to zagraża zdrowiu przecież.
Ps. Jak kolega wypił pół litra na raz też już widziałem - jakąś minutę był w miarę ok. A potem KO na 24h...
Scarlet, niestety dzieci dorastają. I wybierają swoje drogi jakimi się kierują. Czasem uda im się wcześniej wpoić jakieś wartości, czasem nie, czasem są po prostu odporni na taką wiedzę. Twój syn to nie Twoja kopia i nie ma obowiązku powtarzać Twoich schematów. A im bardziej drastyczne zakazy będziesz wprowadzać, tym bardziej na przekór Tobie, on będzie po zakazany owoc sięgał. Rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Zaproponuj mu, że pójdziecie razem na miting otwarty, posłucha co tam mówią. Po tym sam zdecyduje, czy chce dalej być w ten sposób dorosły, czy woli jednak klasyczne formy dorastania.Jacek - Pią 09 Lis, 2012 09:19
Scarlet O'Hara napisał/a:
Oprócz komputera nie ma żadnych zainteresowań.
na pewno ma,jedynie trudno jemu pogodzić swe zainteresowania w kontaktach ze znajomymi
On sam ich nie przedstawia,a u innych wyczuwa inne
dlatego zostają pośrednie,,a są to fajki,alkohol,narkotyki
dajmy na to,jeżeli On ma zainteresowanie do piłki nożnej,to pewnie ani z tobą,ani z ojcem nie ma wspólnego języka
lub też On nie ma zainteresowania do piłki,a gdy ojciec nawija to znowu jego nie wciąga
proponuję zainteresowanie jaką dziedzina by jego wciągnęła
zachęcać,wyszukać kluby zainteresowań
z dwa dni temu w TV było o tym jak kobieta była spawaczem a facet robił manikiur
czasem najmniej spodziewane zdolności można wykryć w człowieku
a czasem może cza pomóc je odkryć
samo zainteresowanie również nie powinno być na wymuszaniu
lepiej aby to był temat o kimś,jak to komuś pomogło - taki lekki temat w tle
i obserwacja jak reaguje syn - czy temat go wciąga,,czy zabiera głosScarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 17:28 Na wstępie dziękuję za odpowiedzi wszystkim.
Małgoś napisał/a:
Scarlet O'Hara, Syn robi dokładnie to czego się nauczył, takie ma wzorce. Jeśli w rodzinie alkohol był nadużywany on będzie robił dokładnie to samo. Jeśli Ty, ojciec lub inna osoba która jest dla niego guru postępuje inaczej to i on tak będzie postępował. Ale nei możesz oczekiwać że mówiąc "synu nie rób tak jak ojciec", bo on i tak będzie nieświadomie postępował dokładnie w taki sam sposób. :
Małgoś
W większości przypadkach rzeczywiście tak jest ale nie zawsze.
Mój ojciec pił a ja i dwójka mojego rodzeństwa NIE .W mojej rodzinie się nie paliło -palę tylko ja
Mało tego żeby nikt tutaj mi zaraz nie zarzucił ,że ja chciałabym by syn był moją kopią powiem,że w mojej rodzinie (a jest bardzo duża) na spotkaniach ,wakacjach dorośli pili -taki mieli pomysł na spędzanie ze sobą czasu i z tego co wiem nie tylko mój tato nie wylewa za kołnierz a na 8-mioro nas kuzynów żadne nie powiela tej tradycji.Z bliskiego otoczenia znam kilka osób ,które są przeciwieństwem rodziców .Ci co chlali mają ułożone dzieci a ci co nie chlali z kolei mają problemy z dziećmi.
Nikt z nami nie rozmawiał o piciu,paleniu,narkotykach czy seksie.Nie pamiętam żadnej rozmowy na ten temat z rodzicami.
Także nie ma reguły.Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 17:37
jal napisał/a:
Scarlet... przestań gadać a zacznij działać,zamień miłość naiwną, na twardą.
Pewnie nie wiesz jak to zrobić ?
Idź po pomoc dla siebie w poradni leczenia współuzależnienia oraz w Al-anon - a gdy się czegoś nauczysz stosuj w stosunku do syna; ale nie wcześniej.
Swoim zaniechaniem i naiwną miłością pomagasz mu w chlaniu !
Powodzenia
Droga Jal
prosiłam o radę a nie wymądrzanie się.
Zapytam masz dzieci?(nie musisz mi odpowiadać)
Skąd Ty wiesz co ja robię ,skąd wiesz,że tylko gadam?
Rozpoczęłam pierwszy etap terapii grupowej.prosilam o rady na teraz.Chyba jesteś dobrze poinformowana ,że terapia trwa 2 lata i za nim ja się nauczę to może być za późno.
Po drugie skąd ta pewność ,ze moja miłość do niego jest naiwna?
A co miałaś na myśli pisząc o twardej miłości.Nie wiem czy wiesz ale jeśli chodzi o nastolatków to nie wszystkie zasady twardej miłości można przenieść na nieletnie dziecko.
Wybacz ale Twoja wypowiedź naprawdę nic nie wniosła do tematu ,który założyłam.
Dziękuję jednak bo mam nadzieję ,że miałaś dobre chęci a ton jakim się do mnie zwróciłaś byl spowodowany jakąś chwilową niedyspozycją.
Pozdrawiam.staaw - Pią 09 Lis, 2012 17:40
Scarlet O'Hara napisał/a:
Dziękuję jednak bo mam nadzieję ,że miałaś dobre chęci a ton jakim się do mnie zwróciłaś byl spowodowany jakąś chwilową niedyspozycją.
Myślę jednak że post Jala był opisem własnych doświadczeń jako alkoholika.
Mężczyzny...smokooka - Pią 09 Lis, 2012 17:45 Scarlet, ja też nie odebrałam postu Jala jako naskok na Ciebie... I jak najbardziej odnosi się do tematu... pterodaktyll - Pią 09 Lis, 2012 17:50
Scarlet O'Hara napisał/a:
Droga Jal
Nasza Droga Czytelniczko. Sugerujemy Ci abyś na przyszłość czytała nieco uważniej co i kto pisze. Na pewno pomoże to w nawiązaniu lepszych kontaktów interpersonalnych. Pozdrawiamy, Redakcja Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 17:52
losowynick napisał/a:
Cześć, ja powiem bardziej z punktu widzenia tego syna. Ja uważam że za dużo mu mówisz że jest w jakimś tam kręgu ryzyka itp. Gnojek ma 16 lat więc to najgłupszy wiek i musi się wyszumieć. Myślę że jesteś przewrażliwiona i twoje współuzależnienie daje się we znaki. U mnie było tak że im więcej mama mówiła mi co ja mam robić to ja i tak nie słuchałem bo miałem przesyt informacji mimo że mama miała rację ja szedłem w dużej mierze swoją ścieżką więc nie bombardować chłopaka od razu informacjami o alkoholiźmie, oczywiście jak zasłuży opier...lać ale nie robić scen typu ja cie synu bardzo kocham itp. On i tak se myśli - kuźwa wypiłem trochę, zapaliłem trawkę nawet i co takiego się stało? Matka znów lamentuje o co jej chodzi? I jak niby chcesz do niego dotrzeć tym przekazem.
Obserwować patrzeć jak się nachleje to na drugi dzień opier...lić powiedzieć że sobie nie życzysz pijanego syna w twoim domu itp ale mówić to bez lamentu i pretensji.
Co sprawdzać i wąchac? ty to mówisz na poważnie? Nie rób sceny. Jak chłopak walnie browara to nie przesadzajmy. Księdza chcesz z niego zrobić?
Po 1 to WYLUZUJ. JEŚLI POTRAFISZ - A MOŻE JUŻ NIE POTRAFISZ?
(przepraszam,że cytuję całą wypowiedź a nie odnoszę się do poszczególnych zdań ale mój mały czarodziej zamachał mi myszką i akurat na tej stronie ,na tym forum zmienił mi czcionkę na drobny maczek i wszystko mi się zlewa.Z ledwością czytam odp. a nie umiem tego odkręcić)
Bardzo dziękuję bo Twoja wypowiedź jakoś pozwoliła mi faktycznie "wczuć" się w skórę syna.
Ja też nie byłam swięta w jego wieku i po mimo,że krótko trzymana to swoje zrobiłam.
Choć nie wiem co by było gdyby tatuś poluzował trochę tę smycz
Moja mama zawsze dawała się okłamywać.łykała wszystko.Na pytanie czemu śmierdzisz fajkami mówiłam,że byłam z klasą na kawie po lekcjach (wtedy się jeszcze paliło w knajpach) nigdy nie wykablowała mnie ojcu.
Jeśli chodzi o moją reakcję i rozmowę to zapewniam nie był to lament
a informacja o tym,że znajduje się w kręgu podwyższonego ryzyka była jedna i krótka .
A czy potrafię wyluzować.........?hm jeśli chodzi o własne dziecko to chyba jest trudne.
dziękiScarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 17:55
staaw napisał/a:
Mężczyzny...
w takim radzie przepraszam Jal-mężczyznę ale niedoczytanie jest spowodowane moim problemem z czcionką (napisałam post wyżej)Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 18:07
plusio napisał/a:
Ja mialem ojca alkomata i co? Cale mlode zycie zylem w strachu, we wstydzie, lazilem za nim po melinach. Myslisz ze nie mialem zlego doswiadczenia z alko? Chyba nic nie wytlumaczy jakim gownem jest picie niz moje doswiadczenie, a dzis sam jestem alko i narko i co ty na to?
Live is brutal
Naprawdę nie wiem co powiedzieć na ten temat .Chyba tylko to,że jest to bardzo smutne.
Uważam chyba ,że jest to siła charakteru może.Alergia organizmu na alkohol?
Nie chcę się wypowiadać w tym temacie.
Ja sama jakoś wbiłam sobie do głowy,że nie chcę być jak ojciec,nie chcę być jak mama (choć to dobra kobieta-nigdy nie piła) ale była zależna od ojca,nie zaradna , pesymistka .Ja starałam się być ich przeciwieństwem .jedynie co mi się nie udało to znalazłam męża bardzo podobnego do ojca a zawsze mówiłam,że takiego męża to ja mieć nie będę. yuraa - Pią 09 Lis, 2012 18:09
Scarlet O'Hara napisał/a:
zmienił mi czcionkę na drobny maczek i wszystko mi się zlewa.Z ledwością czytam odp. a nie umiem tego odkręcić)
lewy ctrl i +++
aż do skutkuMałgoś - Pią 09 Lis, 2012 18:15
Scarlet O'Hara napisał/a:
nie ma reguły.
Tylko w pewnym sensie nie ma reguły, bo badania mówią co innego. Tzn powielane są nie same zachowania ale chore mechanizmy czyli np syn w chorej rodzinie idzie nie w kierunku zrównoważenia tylko np w pracoholizm, seksoholizm, dewocję etc. Dzieci to nie nasze kopie, kopiowane są za to chore (szkodliwe) wzorce zachowań. Np mój eks mąż (syn alkoholika) miał uraz, nienawidził alkoholu, ale nie przeszkadzało mu to wejść w pracoholizm a po jakimś czasie "polubił" też alkohol.
Myślę, że jedynym sposobem na zdrowe dziecko jest stanie się samemu zdrowym, a najważniejsza jest pogoda ducha Więcej luzu, bo nad wszystkim i tak nie będziemy mieli kontroli... na szczęście Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 18:17 Temat postu: Re: Nastolatek a alkohol
MB87 napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
Kiedyś myślałam,że jak złapię swoje dziecko na paleniu to kupię paczkę mocnych i każę wypalić całą od razu ale jakoś nie mam odwagi.
Co???? Po co? Dlaczego?
Rozumiem, że to taka sama anologia jakbys mu siłą wlała pół litra do gardła tylko po to by sie porzygał i przestraszył używki. Wiem, że na takich forach nie oceniamy siebie nawzajem, ale jak dla mnie patologia ....
No chyba, że miałaś co innego na myśli. Jestem ciekaw.
Miałam na myśli dokładnie to co napisałam.
Patologia? Dlaczego?
Znam osoby,które po takich praktykach swoich rodziców mają wstręt do palenia do dziś ludzie grubo po 40-tce.
Żyją do dziś.Czy im się coś stało?Zostali podtruci raz a porządnie a pomyśl ile przez kolejnych 30 lat zaoszczędzili zdrowia i pieniędzy.
Nie uważam tego za patologię wręcz pochwalam jednak sama nie mam odwagi tego zrobić.
Z alkoholem pewnie było by tak samo jednak chyba większe ryzyko nigdy taka metoda nie przyszłaby mi do głowy choc sama 13 lat temu zatrułam się winem -nie piję go do dziś ale ja miałam wtedy 24 lata a nie 16-cie.
Każda metoda jest dobra jeśli daje dobry skutek.Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 18:31 Temat postu: Re: Nastolatek a alkohol
Jonesy napisał/a:
Scarlet, niestety dzieci dorastają. I wybierają swoje drogi jakimi się kierują. Czasem uda im się wcześniej wpoić jakieś wartości, czasem nie, czasem są po prostu odporni na taką wiedzę. Twój syn to nie Twoja kopia i nie ma obowiązku powtarzać Twoich schematów. A im bardziej drastyczne zakazy będziesz wprowadzać, tym bardziej na przekór Tobie, on będzie po zakazany owoc sięgał. Rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Zaproponuj mu, że pójdziecie razem na miting otwarty, posłucha co tam mówią. Po tym sam zdecyduje, czy chce dalej być w ten sposób dorosły, czy woli jednak klasyczne formy dorastania.
Niby to wszystko rozumiem i zgadzam się z Tobą ale wiesz jak to zaczyna dotyczyć mnie to ja mimo woli wpadłam w panikę.
Już w myślach nawtykałam sobie.Zwaliłam całą winę na siebie,już oczyma wyobraźni zobaczyłam go obdartego ,nachlanego gdzieś na melinie.
Jest bardzo trudno odnaleźć ten złoty środek.
Na jednego działa to a na drugie dziecko co innego.
Piszecie,że mam skończyć z obwąchiwaniem,poluzować a ja sama byłam trzymana na smyczy .
.Nie mogłam nosić czarnych butów czy kurtek bo tak ubierają się skini.Nie ważne ,że ja byłam "depechówą" to też byli skini.Musiałam prosić ojca na kolanach 2 godz.żeby puścił mnie na urodziny.
Pierwszy sylwester gdy miałam 17 lat obok w bloku , warunek o 24:00 miałam przyjść chuchnąć i tatunio wtedy decydował czy mogę iść dalej czy nie.
Dyskoteka pierwsza gdy skończyłam 18-cie lat z kuzynką o 2 lata starszą ,która miała mnie pilnować.
mogę wiele przykladów tutaj pisać ale nie o to chodzi.
Pytam samą siebie czy wyszło mi to na złe?
Chyba nie.Czy mam żal do ojca?Wtedy tak dzisiaj nie.
Na zakonnicę nie wyrosłam.....
Postaram się z tej" burzy mózgów "wyłuskać coś dla siebie .Na błędy już nie ma czasu.Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 18:32
yuraa napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
zmienił mi czcionkę na drobny maczek i wszystko mi się zlewa.Z ledwością czytam odp. a nie umiem tego odkręcić)
lewy ctrl i +++
aż do skutku
I love you Małgoś - Pią 09 Lis, 2012 18:41
Scarlet O'Hara napisał/a:
ja sama byłam trzymana na smyczy .
A teraz role się odwrociły i to Ty kontrolujesz bo nie potrafisz inaczej, nie wierzysz że można zaufać, że dorastanie to też bolesne doświadczenia. Ciebie starano się krótko trzymać ale czy odnioslo to oczekiwany skutek? Czy wyrosłaś na szcześliwą, zadowoloną z siebie osobę? Czy nie masz wątpliwości jak wychowywać syna? Same zakazy i krótka smycz to za mało, musi być przykład z góry...
Taka piosenka mi się przypomniala, chyba będzie dobra w temacie
Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 18:46
Jacek napisał/a:
samo zainteresowanie również nie powinno być na wymuszaniu
lepiej aby to był temat o kimś,jak to komuś pomogło - taki lekki temat w tle
i obserwacja jak reaguje syn - czy temat go wciąga,,czy zabiera głos
Do wszystkiego ma słomiany zapał
Starałam się zawsze z boku przyglądać dając mu możliwości nie zważając na pieniądze.
Ostatnio był język japoński,kultura,książki.
Nakupiłam mu podręczników,znalazłam nawet nauczyciela języka japońskiego (wszystko na jego prośbę-nic na siłę ) co nie było łatwe ale był warunek.Jesli nauczysz się podstawowych słówek z ksiąki , wtedy pójdzie na kurs (bardzo drogi dlatego taki był warunek)
Trwało to ok m-c.Uczył się ale wszystko przeminęło z wiatrem. a już miałam cichą nadzieję.)
Obserwuję, rozmawiam,zachęcam a czasem i zabrać gdzieś muszę na siłę niestety.
Niby nie chce , ciągnę go na siłę,on się buntuje a później bardzo bardzo jest zadowolony.Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 18:56
Małgoś napisał/a:
A teraz role się odwrociły i to Ty kontrolujesz bo nie potrafisz inaczej, nie wierzysz że można zaufać, że dorastanie to też bolesne doświadczenia. Ciebie starano się krótko trzymać ale czy odnioslo to oczekiwany skutek? Czy wyrosłaś na szcześliwą, zadowoloną z siebie osobę? Czy nie masz wątpliwości jak wychowywać syna? Same zakazy i krótka smycz to za mało, musi być przykład z góry...
Małgoś ja pisząc tutaj głośno się zastanawiam nad problemem, i tym jak powinnam postąpic.Jak jest dobrze,jak będzie dobrze.Nie chcę być zaślepiona swoimi racjami.Chciałam poznać zdanie innych.
Ja naprawdę nie trzymałam i nie trzymam go krótko.Miał pełne zaufanie.
Żadnych wymówek za złe stopnie,czy złe zachowanie w szkole.
Sam powiedział nie mi co prawda ale osobie ,której się zwierza ,że jego mama jest super.Gdybym była heterą ,nadopiekuńczą matką to chyba tak by nie uważał.
Jeśli chodzi o metody ojca.Nie mam do niego żalu.Wychowywali tak jak umieli .
Nie mam zamiaru wytykać im błędów bo wiem,że były nieświadome.
Nie uważam się za nieszczęśliwa osobę (choć jeszcze 3 lata temu było inaczej)
pozdrawiam.Małgoś - Pią 09 Lis, 2012 19:05
Scarlet O'Hara napisał/a:
Miał pełne zaufanie.
Ale jednak obwąchujesz...
Pełne zaufanie, to oddanie konsekwencji jego działań jemu nawet jeśli coś mu wyjdzie nie tak jak by chciał. Bo tylko on będzie potrafił wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Scarlet O'Hara napisał/a:
jak powinnam postąpic.Jak jest dobrze,jak będzie dobrze.
Posłuchaj swojej intuicji, zaufaj jej...staaw - Pią 09 Lis, 2012 19:29 Skarlet... miesiąc temu ja się dowiedziałem że moja 14 letnia córka piła u babci...
Usłyszałem na forum że przytulenie zdziała więcej niż kontrola, jak na razie to działa...
Prócz przytulania oczywiście "wmieszałem" w to psychologa szkolnego (okazał się do bani) oraz psychologa w poradni uzależnień. To był strzał w dziesiątkę...
Oczywiście za mało czasu jest by powiedzieć że zmiany podziałały, jednak jeżeli poprzednie metody zawiodły, nie mam nic do stracenia...
No i oczywiście poważna rozmowa z nieodpowiedzialnymi "dziadkami" wynikiem której jest ZAKAZ kontaktów z córcią bez mojej wiedzy...
(Były takie ze szwagierką, gdzie uczyła siostrzenicę oszukiwać starego ojca)Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 19:38 Małgoś piosenka wstrząsająca.daje do myslenia.
A tu pozwolę sobie wkleić wypowiedź psychologa co prawda dotyczy innego tematu :
"Co o tym sądzi psycholog:
Uznaj prawo syna do prywatności. Chłopak dorasta, chce być niezależny i potrzebuje odrobiny przestrzeni, do której dorośli nie mają dostępu. Szperając w jego rzeczach, okazałabyś mu brak szacunku, naruszyła jego prywatność. Co innego, gdy mamy podstawy, by podejrzewać dziecko o coś złego, np. branie narkotyków. Wtedy trzeba wręcz wzmóc kontrolę, by zapobiec groźnym skutkom nierozważnego postępowania nastolatka."
Bądź tu mądrym.....jednak mnie bardziej zależało na waszym zdaniu bo psycholog raczej ma wykutą teorię a to nie zawsze się ma do praktyki.Scarlet O'Hara - Pią 09 Lis, 2012 19:46 staaw
Kiedy ciotka chciała go zaprowadzić do poradni monaru tak na pogadankę (po tym jak jej powiedział co wyprawia) zapierał się nogami.obruszył się ,że narkomana z niego robi.Nie dał się. więc odpuściła.
Jeśli będzie mnie coś niepokoiło to napewno zrobie tak jak Ty z córką.
pozdrawiamstaaw - Pią 09 Lis, 2012 19:57
Scarlet O'Hara napisał/a:
Jeśli będzie mnie coś niepokoiło to napewno zrobie tak jak Ty z córką.
Mam teorię że lepiej zapobiegać niż leczyć...Mój terapeuta mawiał "Słuchajcie mnie, bo za to co ja wam mówię za darmo, firmy płacą mi duże pieniądze"
Strasznie mnie tym znerwiał, jednak dziś uważam że miał rację...
Twój syn pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej, ma złe wzorce, psycholog mu się przyda niezależnie od tego czy będzie pił/ćpał czy nie...Małgoś - Pią 09 Lis, 2012 20:32
staaw napisał/a:
lepiej zapobiegać niż leczyć...
staaw napisał/a:
Twój syn pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej, ma złe wzorce
dokładnie tak i nie ma sensu zapierać się przed prawdą bo to nic nam nie da, a tym bardziej nie da dzieciakowi.
Jest coś takiego jak Alateenolga - Pią 09 Lis, 2012 23:01
Scarlet O'Hara napisał/a:
Do wszystkiego ma słomiany zapał
DDA MB87 - Sob 10 Lis, 2012 00:41 Temat postu: Re: Nastolatek a alkohol
Scarlet O'Hara napisał/a:
MB87 napisał/a:
Scarlet O'Hara napisał/a:
Kiedyś myślałam,że jak złapię swoje dziecko na paleniu to kupię paczkę mocnych i każę wypalić całą od razu ale jakoś nie mam odwagi.
Co???? Po co? Dlaczego?
Rozumiem, że to taka sama anologia jakbys mu siłą wlała pół litra do gardła tylko po to by sie porzygał i przestraszył używki. Wiem, że na takich forach nie oceniamy siebie nawzajem, ale jak dla mnie patologia ....
No chyba, że miałaś co innego na myśli. Jestem ciekaw.
Miałam na myśli dokładnie to co napisałam.
Patologia? Dlaczego?
Znam osoby,które po takich praktykach swoich rodziców mają wstręt do palenia do dziś ludzie grubo po 40-tce.
Żyją do dziś.Czy im się coś stało?Zostali podtruci raz a porządnie a pomyśl ile przez kolejnych 30 lat zaoszczędzili zdrowia i pieniędzy.
Nie uważam tego za patologię wręcz pochwalam jednak sama nie mam odwagi tego zrobić.
Z alkoholem pewnie było by tak samo jednak chyba większe ryzyko nigdy taka metoda nie przyszłaby mi do głowy choc sama 13 lat temu zatrułam się winem -nie piję go do dziś ale ja miałam wtedy 24 lata a nie 16-cie.
Każda metoda jest dobra jeśli daje dobry skutek.
No to nie zdziw sie, jeśli pewnego dnia przy stosowaniu takich "metod" twój synalek zwyczajnie ci odmaluje w pysk. Ot - na znęcanie psychiczne zareaguje bardziej bezpośrednio, z racji wieku.
I o ile z przemocą domową NIE MAM ŻADNYCH doświadczeń, o ile coś takiego jest godne potępienia, to nie zdziwiłbym sie takiej reakcji, gdy matka mu wyjeżdza z ciemnogrodem.
Może od razu go do pieca wsadź, tak jak Rozalke w "Janku muzykancie" żeby "choroba szybciej wyszła".Tajga - Sob 10 Lis, 2012 10:12
Scarlet O'Hara napisał/a:
Oprócz komputera nie ma żadnych zainteresowań.
Scarlet O'Hara napisał/a:
(przepraszam,że cytuję całą wypowiedź a nie odnoszę się do poszczególnych zdań ale mój mały czarodziej zamachał mi myszką i akurat na tej stronie ,na tym forum zmienił mi czcionkę na drobny maczek i wszystko mi się zlewa.Z ledwością czytam odp. a nie umiem tego odkręcić)
I trzeba było zawołać starszego syna na pomoc, pokazać mu że jest ważny,
nawet nie zbędny.
Przeczytałam cały wątek.
Wszystko co robisz, robisz właśnie od du** strony, jak ktoś tu napisał.
Idziesz złą drogą.
Mówi Ci to alkoholiczka, matka 26 letniej kobiety, która widziała
powolny upadek matki, jednak wyrosła na ludzi.
Też paliła w wieku 16 lat, też popijała...takie są "prawa wieku".
ZAKAZY = bunt.pchor - Sob 10 Lis, 2012 10:49 Ostatnio rozmawiałem na temat wychowania dzieci z panią dyrektor poradni psychologiczno - pedagogicznej. Kobieta ma ogromną wiedzę, doświadczenie i kwalifikację. Zgodnie z jej uwagami "nowy dorosły człowiek" to przede wszystkim geny (z tym nie da się nic zrobić - wychowawczo że tak powiem), oraz środowisko w którym dorasta. Najpierw domostwo a z wiekiem szkoła i środowisko. Cała reszta dzieje się sama i "wychowanie" nastolatka tak naprawdę nie istnieje bo to samonapędzająca się maszyna ...Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 11:29 Temat postu: Re: Nastolatek a alkohol
MB87 napisał/a:
Może od razu go do pieca wsadź, tak jak Rozalke w "Janku muzykancie" żeby "choroba szybciej wyszła".
Jeśli przeczytałeś dokładnie co napisałam to jest tam takie zdanie "pochwalam i nic nie mam do takich metod ale sama odwagi zrobić tego nie mam"
po drugie skoro gówniarstwo uważa się za takie dorosłe to proszę bardzo niech wypali całą paczkę legalnie w towarzystwie rodzica.
W moim przekonaniu ani to przemoc psychiczna ani znęcanie się nad dzieciakiem.
Wspomnianym przeze mnie znajomym nie pozostał naprawdę żaden uraz .
Więc myślę,że bez potrzeby dramatyzujesz i dopowiadasz sobie.
pozdrawiamolga - Sob 10 Lis, 2012 11:31
pchor napisał/a:
Zgodnie z jej uwagami "nowy dorosły człowiek" to przede wszystkim geny (z tym nie da się nic zrobić - wychowawczo że tak powiem)
A to ciekawe.... co ona w takim razie robi w tej swojej poradni?
pchor napisał/a:
przede wszystkim geny
Nie rodzimy się jako "biała karta". Dziedziczymy pewne predyspozycje po naszych przodkach. Cała reszta to wpływ środowiska. Jaki jest procentowy udział tych czynników - nie wiadomo. Dotychczas trwa spór na ten temat. Pewne jest jednak, że środowisko odgrywa ogromną rolę. W początkowych latach życia na dziecko wpływa dom rodzinnych, tu czerpie wzorce zachowań, później jego rola minimalizuje się a "pałeczkę" przejmuje srodowisko rówieśnicze. To od nas rodziców zależy jakie wzorce przekażemy dziecku. To dzięki nam albo na skutek przekazywania nieodpowiednich wzorów dziecko będzie wybierało odpowiednie dla siebie towarzystwo i właśnie w takim a nie innym otoczeniu będzie sie dobrze czuło.Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 11:33
olga napisał/a:
DDA
Bez wątpienia.Jak wyszłam z propozycją terapii dla takich dzieci to ze łzami w oczach zapierał się i błagał mnie prawie na kolanach,że on nie chce chodzić na coś takiego.olga - Sob 10 Lis, 2012 11:35 Sam dojrzeje jak poczuje, że cechy DDA mocno go uwierają.
Ja z terapii DDA uciekłam, więc rozumiem, nie jest to łatwe.pchor - Sob 10 Lis, 2012 11:37 Pomaga dzieciakom ktore rodzice wychowywali na swoja modle w oparciu o swoje pomysly wychowawcze.olga - Sob 10 Lis, 2012 11:39 Czyli jednak da się wychowywać nastolatki?pchor - Sob 10 Lis, 2012 11:45 Jezeli uwazasz ze poradnie pelnia funkcje wychowawcza to prosze Cie bardzo ...olga - Sob 10 Lis, 2012 11:46 A co to jest "wychowanie"?Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 11:48
Tajga napisał/a:
Wszystko co robisz, robisz właśnie od du** strony, jak ktoś tu napisał.
Idziesz złą drogą.
.
Czy mogłabyś to bardziej rozwinąć bo nie chciałabym błędnych wniosków wyciągać z Twojej wypowiedzi.Bo pierwsze co przyszło mi do głowy to to,że skoro Ty miałaś problem z alkoholem i tak jak napisałaś staczałaś się to raczej nie miałaś czasu się nią zająć?
Myślę,że mój syn właśnie ma za dużo luzu bo bardziej pilnowałam tatusia a nie własne dziecko i to tutaj tkwi problem.Jednak nie byłam głucha na jakieś jego problemy.
A jeśli chodzi o problem z komputerem to zawołałam starszego syna.Był zajęty kolegą ,który był w domu .Coś tam pogrzebał na szybkiego i powiedział ,że na ubuntu się nie zna.
I tak pomału zaczyna mi się wydawać ,że Wy chyba uważacie mnie za jakąś idiotkę.olga - Sob 10 Lis, 2012 11:53 Każda akcja rodzi reakcję, im bardziej będziesz go osaczać tym bardziej będzie się buntował choćby na złość, po to żeby pokazać swoją niezależność.staaw - Sob 10 Lis, 2012 11:58 Nie sądzę by ktoś uwažał cie za idiotkę.
Rozumiem jednak że odzieranie ze złudzeń boli...Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 11:59
olga napisał/a:
Nie rodzimy się jako "biała karta". Dziedziczymy pewne predyspozycje po naszych przodkach. Cała reszta to wpływ środowiska.
Zgadzam się z tym.
Mam dwoje dzieci z tej samej matki i ojca.
Starszy syn nigdy nie wykazywał chęci pomocy.Zachęcany do jakiejś współpracy był nawet czasem obrażony.
Jak miał 3 lata wiadomo zadawał pytania co to jest ,co to?
Jednak widziałam,że wystarczyła mu jakakolwiek odpowiedź i dalej nie drążył.
Mój drugi syn wychowywany tak samo : interesuje się wszystkim,nauka na pierwszym miejscu, milion pytań.Pomaga , myje sprząta,ładuje pranie do pralki,miksuje,mieli.Wszystko!Teraz nie może doczekać sie śniegu bo obiecałam naukę jazdy na nartach.Duży za to jak chciałam go nauczyć jeżdzić zjechał na kuckach z góry,poszedł do samochodu i grał na komórce obrażony na cały świat.
Dwoje dzieci z tego samego domu a zupełnie inni.Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 12:06
staaw napisał/a:
Nie sądzę by ktoś uwažał cie za idiotkę.
Rozumiem jednak że odzieranie ze złudzeń boli...
Staaw jakie odzieranie ze złudzeń?Jestem świadomą i raczej wyrozumiałą matką
problem z jakim się zwrociłam to taki jak powinnam postąpić w przypadku gdy złapałam dziecko na tym i na tym.
Gdybym się o niego nie troszczyła nie zastanawiałabym się nad tym i slepo wierząc w swoje racje robiła to co uważam a być może właśnie to przyniosło by odwrotny skutek.
Przecież ja nie jestem w stanie tutaj napisać o całym swoim życiu,próbach i błędach w relacjach z synem.
Czuję ,że niektórzy tutaj uważają mnie właśnie za jakąś kretynkę ,która napłodziła dzieci i siedzi z założonymi i czeka na nie wiadomo co.olga - Sob 10 Lis, 2012 12:12 Co możesz zrobić? Na pewno zakazami, nakazami, nadmierną kontrolą nie uchronisz go przed ewentualnym nałogiem, przed wpadnięciem w złe towarzystwo. Jedyne co możesz robić to tworzyć ciepły, bezpieczny dom będący "schronieniem" przed trudami i niebezpieczeństwami życia, gdzie bedzie chętnie wracał.Tajga - Sob 10 Lis, 2012 12:16
Scarlet O'Hara napisał/a:
bo nie chciałabym błędnych wniosków wyciągać z Twojej wypowiedzi.
No właśnie wyciągnęłaś błędne wnioski.
Scarlet O'Hara napisał/a:
Bo pierwsze co przyszło mi do głowy to to,że skoro Ty miałaś problem z alkoholem i tak jak napisałaś staczałaś się to raczej nie miałaś czasu się nią zająć?
Nie napisałam że się STACZAŁAM, to już Twoja interpretacja.
Powolny upadek w moim przypadku, to picie w domu, częste spanie, rozkojarzenie.
Ze "staczaniem" to nie miało nic wspólnego.
Nie nocowałam na melinach,nie okradałam z pieniędzy własnego dziecka,
nie bywałam na izbach wytrzeźwień, itp.
Moja droga jest opisana w Pamiętnikach, może kiedyś dojdziesz do tego.
Piłam, ale byłam w domu, piłam, ale moje dziecko nie odeszło
ode mnie mentalnie, i fizycznie.
Nie każdy alkoholik traci kontakt z własnym dzieckiem, co zdarza się
osobom nie pijącym.
Kiedy zobaczyłam że moja córka zaczęła popalać, to pomyślałam
sobie " no cóż, kiedyś musiało to nastąpić, ja sama palę".
Do głowy by mi nie przyszło dawanie jej paczki fajek, i wymuszanie
wypalenie całej przy mnie.
Widzisz Scarlet....Ja piłam, ale JA wychowywałam.
Czemu i komu by to miało służyć???
No chyba, że bardzo bym chciała, aby mnie znienawidziła.Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 12:18
olga napisał/a:
Każda akcja rodzi reakcję, im bardziej będziesz go osaczać tym bardziej będzie się buntował choćby na złość, po to żeby pokazać swoją niezależność.
Nigdy nie starałam się robić coś w brew jego woli.Tak na te narty wyciągnęłam go na siłę.Był to pierwszy i ostatni raz.Nie spodobało się - trudno miał prawo .
Jednak pamiętam na łyżwy też był wyciągniety na siłę - też nie chciał ale tak mu się spodobało,że lepiej jeździł ode mnie.
Teraz ani myśli z mamuśką chodzic na lodowisko ale i samemu mu się nie chce.
Gdy uczył się jazdy na desce wysłałam go na obóz deskorolkowy.Był wściekły a wrócił zadowolony.
Wycieczki szkole były dla niego karą a wracał zadowolony i sam mówił "wiesz mamo fajnie ,że pojechałem było tak fajnie a nasza wychowawczyni okazała się być taka fajna a ja zawsze ją uważałem za heterę.
Więc czasem muszę robić coś na siłę bo inaczej zgniłby przed tym komputerem.Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 12:20
olga napisał/a:
Co możesz zrobić? Na pewno zakazami, nakazami, nadmierną kontrolą nie uchronisz go przed ewentualnym nałogiem, przed wpadnięciem w złe towarzystwo. Jedyne co możesz robić to tworzyć ciepły, bezpieczny dom będący "schronieniem" przed trudami i niebezpieczeństwami życia, gdzie bedzie chętnie wracał.
Ciepła,konkretna odpowiedź normalna,bez oskarżeń .
Ja naprawdę sobie zdaję sprawę ze swoich błędów i glośno umiem się do nich przyznać ale jak ktoś zarzuca mi absurdy to się denerwuję staaw - Sob 10 Lis, 2012 12:35
Scarlet O'Hara napisał/a:
Czuję ,że niektórzy tutaj uważają mnie właśnie za jakąś kretynkę ,która napłodziła dzieci i siedzi z założonymi i czeka na nie wiadomo co.
Ja swoją córkę zaprowadziłem do psychologa, co zrobisz Ty to Twoja sprawa.
Jednak uważaj bo dzisiaj syn błaga Cię na kolanach byś nie posyłała go na terapię, jutro Ty możesz błagać by na terapię poszedł.
Coś mi mówi że wtedy nie będzie Cię słuchał...Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 12:46
Tajga napisał/a:
Nie napisałam że się STACZAŁAM, to już Twoja interpretacja.
Powolny upadek w moim przypadku, to picie w domu, częste spanie, rozkojarzenie.
Ze "staczaniem" to nie miało nic wspólnego.
Dziękuję za wyprowadzenie z błędu.
Tajga napisał/a:
Moja droga jest opisana w Pamiętnikach, może kiedyś dojdziesz do tego.Piłam, ale byłam w domu, piłam, ale moje dziecko nie odeszło
ode mnie mentalnie, i fizycznie.
Chętnie poczytam bo ciężko mi w to uwierzyć.
Tajga napisał/a:
Do głowy by mi nie przyszło dawanie jej paczki fajek, i wymuszanie
wypalenie całej przy mnie.
Czemu i komu by to miało służyć???
No chyba, że bardzo bym chciała, aby mnie znienawidziła.
Każdy ma inny pomysł na wychowywanie.
W tamtej rodzinie nikt nie znienawidził za to matki choć ona sama paliła.
Ja tak jak już wspomniałam nie mam odwagi zrobić tego czemu ? Nie wiem?
Mam wewnętrzny opór i tyle.
Tajga napisał/a:
Widzisz Scarlet....Ja piłam, ale JA wychowywałam.
Dlatego poproszę o link do Twojej historii .zaciekawiła mnie Twoja wypowiedź bo jak na razie trudno mi w to wierzyć.Mój tato też pił ,niby wychowywał ale jak sobie przypomnę jak fantazjował po wypiciu i jakie brednie opowiadał ,kłamstwa itp.itd.
Jak był jednego razu srogi a drugiego razu do rany przyłóż to sama nie wiedziałam w co mam wierzyć czego się spodziewać.
Więc jakoś w to cudowne wychowywanie dziecka przez czynnego alkoholika ciężko mi uwierzyć.Wpajanie jakiś zasad w momencie gdy samemu ma się zaburzoną wizję świata.
Kupy mnie się to nie trzyma.
ps.dodam,że jestem na początku terapii i nie jestem tak do końca wgłębiona w tajniki tego wszystkiego i to co napisałam zapewne brzmi dziwne ale to są moje odczucia.smokooka - Sob 10 Lis, 2012 12:49 Tajga wrzuć na luz Scarlet O'Hara - Sob 10 Lis, 2012 12:53
staaw napisał/a:
Ja swoją córkę zaprowadziłem do psychologa, co zrobisz Ty to Twoja sprawa.
Moj syn chodzi co tydz,.do psychologa szkolnego.sam z własnej i nie przymuszonej woli.
staaw napisał/a:
Jednak uważaj bo dzisiaj syn błaga Cię na kolanach byś nie posyłała go na terapię, jutro Ty możesz błagać by na terapię poszedł.
Coś mi mówi że wtedy nie będzie Cię słuchał...
Tego się boję.masz rację tak może być ale co mam go wsadzić do auta powiedzieć ,że jedziemy do dentysty a na miejscu okaże się ,że zatargałam go na terapię?
Na ten temat przegadałam z nim sporo .
Na dzień dzisiejszy jest NIE I KONIEC to jego słowa.olga - Sob 10 Lis, 2012 12:58 Nie zmusisz go, on musi sam zechcieć Nikogo nie da sie zmusić do zmiany swoich zachowań, do zmiany samego siebie. Ty możesz go zachęcać, przedstawiać korzyści płynące z przejścia przez terapię, najlepiej na własnym przykładzie. I czekać.Tajga - Sob 10 Lis, 2012 13:00
Scarlet O'Hara napisał/a:
Dlatego poproszę o link do Twojej historii .zaciekawiła mnie Twoja wypowiedź bo jak na razie trudno mi w to wierzyć.
Niestety nie dam linka, to są Pamiętniki.
Dając linka, dałabym dostęp do historii "Pamiętnikarzy".
Scarlet O'Hara napisał/a:
Mój tato też pił ,niby wychowywał ale jak sobie przypomnę jak fantazjował po wypiciu i jakie brednie opowiadał ,kłamstwa itp.itd.
No widzisz, a MÓJ tato nie pił.
I NIGDY sam nie wypił piwa.
Wychowywał mnie metodą "luźnej smyczy".
Scarlet O'Hara napisał/a:
Więc jakoś w to cudowne wychowywanie dziecka przez czynnego alkoholika ciężko mi uwierzyć.
Jeszcze nie jedno w życiu Ciebie zadziwi.
Na takiej samej zasadzie ja się mogę dziwić, jak matce nie pijącej
dziecko może się wymykać spod kontroli
Scarlet O'Hara napisał/a:
Wpajanie jakiś zasad w momencie gdy samemu ma się zaburzoną wizję świata.
Widać można....trzeba tylko CHCIEĆ.staaw - Sob 10 Lis, 2012 13:07
Scarlet O'Hara napisał/a:
Tego się boję.masz rację tak może być ale co mam go wsadzić do auta powiedzieć ,że jedziemy do dentysty a na miejscu okaże się ,że zatargałam go na terapię?
Ja rozmawiałem z córą, opowiadałem jak mi pomogło, pokazywałem przykłady ludzi (jej ukochanej cioci ) którzy bez terapii marnują życie sobie i innym...
Zgodziła się...
Oczywiście stało się to wszystko po karczemnej awanturze kiedy się dowiedziałem co nawywijała
Jednak zauważyłem że szybciej ją zabiję niż złamię...
Dzisiaj sama zna swoje obowiązki i je wypełnia, miała również kilka zastrzeżeń do mojego zachowania.
Dla mnie bzdety, jednak po ROZMOWIE okazało się że DLA NIEJ te rzeczy bzdetami nie są...Klara - Sob 10 Lis, 2012 15:48 Wtrącę swoje trzy grosze, chociaż zawsze wydaje mi się, że nie ma dwóch takich samych sytuacji wychowawczych i wzorowanie się na kimś nie zawsze rodzi taki sam skutek.
Mam dorosłą córkę, która ma już swoje dorastające dzieci, a która wychowywała się w rodzinie z wiecznie pijanym ojcem.
Prawda jest taka, że nie byłam łagodną mamą, pozwalającą na wiele i nie wyrażającą pretensji. Gdy coś miałam do powiedzenia, waliłam prosto z mostu, jednak nie wynikało z tego nic więcej. Nie chowałam urazy, nie było godzin milczenia, ani wypominania.
Z drugiej strony pozwalałam córce wyrażać swoje pretensje uważając, że wolę wiedzieć co jej się nie podoba, bo wówczas mogę się do tego ustosunkować.
Zostało jej to i nie bywa dla mnie przyjemne. Nigdy nie była pokornym dzieckiem, ale też często przychodziła do mnie "na pogaduchy" i wówczas nawet kosztem zarwanej później nocy odkładałam wszystko i gadałyśmy o wszystkim.
Wydaje mi się, że najważniejsze jest jasne wyznaczenie granic i konsekwentne ich przestrzeganie: Wychodzisz? - Dobrze, ale nieprzekraczalna godzina powrotu jest (do ustalenia). Nie jesteś pełnoletni, odpowiadam za ciebie i nie pozwalam na to żebyś pił alkohol. Jeśli zorientuję się, że to robisz to... (takie i takie konsekwencje). Chcesz się uczyć chińskiego, suahili, czy eskimoskiego? - Dobrze, ale zastanów się czy wytrzymasz (czas do wyboru) na kursie, bo jeśli nie (ustalone konsekwencje).
Jeśli tak lubi komputer jak piszesz, dotkliwą karą może być szlaban na komputer.
W rozmowach z córką często wyrażałam swoje zdanie na temat zachowań, które mi się nie podobają. Było to wprawdzie coś w rodzaju obgadywania innych, ale równocześnie w jakiś sposób wpływało na to jak postrzegała ludzi i chyba jednak brała pod uwagę moje oceny.
Nigdy nie paliła, a i ze zdziwieniem skonstatowała jakiś czas temu, że gdy bywała na imprezach, nikomu nie przychodziło do głowy, żeby jej zaproponować "zwykłego" papierosa, czy marihuanę, nie mówiąc o czymś mocniejszym.
Alkohol do tej pory spożywa w minimalnych ilościach, przy wyjątkowych okazjach.
Może coś z tego co napisałam zainspiruje Cię Scarlet, a może nie, ale podzieliłam się z Tobą swoim doświadczeniem, bo i sytuacja rodzinna jest podobna do Twojej.esaneta - Nie 11 Lis, 2012 20:49
Scarlet O'Hara napisał/a:
Myślę,że mój syn właśnie ma za dużo luzu bo bardziej pilnowałam tatusia a nie własne dziecko i to tutaj tkwi problem.Jednak nie byłam głucha na jakieś jego problemy.
Też tak sądziłam, ale po latach, gdy zaczęły się problemy z synem, uświadomiłam sobie, że to nie kwestia zbyt dużego luzu, ale braku uwagi. Takiej zwykłej matczynej uwagi, czasu, rozmow, posłuchania. Zmiana mojego postępowania w stosunku do dzieci, okazanie im uwagi spowodowały, że nie mam problemów wychowawczych a i alkohol i narkotyki były (nie tylko trawa) Scarlet O'Hara - Wto 20 Lis, 2012 14:10
esaneta napisał/a:
Zmiana mojego postępowania w stosunku do dzieci, okazanie im uwagi spowodowały, że nie mam problemów wychowawczych a i alkohol i narkotyki były (nie tylko trawa)
Ja też zauważyłam,że gdy zmieniłam sposób rozmów (po pzeczytaniu "jak mówić,żeby dzieci nas słuchały ,jak słychać żeby dzieci do nas mówiły) jest popawa.
Zauważyłam,ŧeż drugą rzecz od ostatniej naszej rozmowy mój syn juz nigdzie nie wychodzi wieczorami.Siedzi w domu od niespełna 2 tyg.Nie obwąchuję go żeby było jasne więc nie robi tego ze strachu.W między czasie poinformowałam go ,że chodzę na terapię a odkąd nie ma ojca mój syn już nie zamyka się w pokoju po przyjściu ze szkoły.
Śmiejemy się,on mi opowiada co było w szkole..Ojca nie ma więc móglby sobie pozwolić na więcej (tego się bałam).
Myślę,że małymi kroczkami uda mi się pomalutku odbudować relację z synem.smokooka - Wto 20 Lis, 2012 14:16 dlaczego wyraz obwąchuję jest wykropkowany?
A tak poważnie, fajnie, wspaniale jest widzieć jak z dziecka schodzi napięcie, staje się bardziej otwarte i zaangażowane w dom Scarlet O'Hara - Wto 20 Lis, 2012 14:32 ja też jestem szczęśliwa .muszę tylko uzbroić się w cierpliwośc bo zdaję sobię sprawę ,że potrzeba czasu.
Powiem,szczerze ,ze widzę sens tego co robię i tylko jedno nasuwa mi się :dlaczego tak późno?Janioł - Wto 20 Lis, 2012 14:36
Scarlet O'Hara napisał/a:
dlaczego tak późno?
bo właśnie nadszedł odpowiedni moment ? bo musiałaś do tego dojrzeć ?esaneta - Wto 20 Lis, 2012 14:49 Każdy ma swoje tempo, Scarlet Scarlet O'Hara - Wto 20 Lis, 2012 14:53 To ja jestem wyjatkowo opóźniona w rozwoju hihiesaneta - Wto 20 Lis, 2012 14:55 ja też niepredko dojrzałam
właściwie wciąz jeszcze dojrzewamstaaw - Wto 20 Lis, 2012 16:10
Scarlet O'Hara napisał/a:
To ja jestem wyjatkowo opóźniona w rozwoju hihi
Spoko... jesteś młodsza ode mnie a ja jeszcze nie wiem jak rozmawiać z dzieckiem... Marc-elus - Wto 20 Lis, 2012 16:26
Scarlet O'Hara napisał/a:
widzę sens tego co robię i tylko jedno nasuwa mi się :dlaczego tak późno?
A może lepiej cieszyć się że tak wcześnie, a nie za 15lat?