To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - motywy zaprzestania picia

Anonymous - Wto 14 Paź, 2008 19:33
Temat postu: motywy zaprzestania picia
witam
chciałabym poruszyć temat o motywach zaprzestania picia, z jakiego powodu przestałem/am pić- jakie były motywy mojego zaprzestania picia, kto spowodował że nie pije, jakie było moje dno

zapraszam do dzielenia sie doświadczeniem- być może ktoś kto jeszcze szuka tego dna i motywacji skorzysta:)

pozdrawiam
asia

Anonymous - Wto 14 Paź, 2008 20:00

Aśka ....napiszę.
Ale nie dzisiaj.

Napiszmy dla innych ...

Anonymous - Wto 14 Paź, 2008 20:11

no właśnie- dla innych- bo łapie się na tym że ja coś tam wiem i już- a przecież nie zawsze tak było- też nasłuchałam i naczytałam się opowieści o tym co kto i jak- i czerpałam z tego doświadczenia- może teraz trzeba by to oddać>?

tez napisze może jutro- muszę wrócić do tego czasu o którym już dawno nie myślałam:)

montreal - Wto 14 Paź, 2008 20:15

Mnie zawsze wałkowano, że robi się to tylko dla siebie. Tylko dla siebie. Ale dla mnie wcale nie jest to takie proste. Może za jakieś trzy lata trzeźwego życia wypowiem ten slogan? Ja to tak rozumiem: to "dla siebie" to dla mnie pewien zbiór jakichś życzeń, marzeń, osób. Nawet kasy. zdrowia. Myślę, że mógłbym rzucić alkohol dla osoby, ale dlaczego tego nie robiłem tyle razy? Dużo pytań... dużo pytań...
stiff - Wto 14 Paź, 2008 20:22

montreal napisał/a:
Myślę, że mógłbym rzucić alkohol dla osoby, ale dlaczego tego nie robiłem tyle razy? Dużo pytań... dużo pytań...


Nie mógłbyś jak sadze ,bo kiedy chciało by Ci sie pic,zrobił byś coś ,aby ta osoba dala Ci powód do picia...Tak łatwiej zacząć ...

yuraa - Wto 14 Paź, 2008 20:31

chlałem i od dawna wiedziałem że to mnie zabija,
zabija cialo i umysl a mimo to chlałem nadal.
przyjeżdżałem napity do pracy, skacowany często a wtedy w bidonie na ramie roweru pół litra było
chlalem po łyczku myśląc że nikt nie widzi
chciałem przestać - nie umiałem, potrzebowalem kopa w odpowiednim kierunku.
rodzina straciła nadzieję, czekali na tragedię, wydawałoby się nieuniknioną, ja chyba też czekałem bo zwisało mi wszystko.
jakiś egzamin miałem mieć potwierdzający moje uprawnienia energetyczne- raz na kilka lat trzeba taki zaliczyć. w dniu egzaminu przyszedlem nawalony
-panie Jurku, wstawimy panu 8 godzin niech pan idzie odpocząć i na 15 na egzamin
wracając do domu obudzilem się ok 10 pod wiaduktem kolejowym!!!??? poszedlem do domu po drodze kupilem ćwiartuchnę.
pojechałem na ten egzamin i oczywiście zawalilem belkocąc coś bez sensu
. zadzwonilem żeby dali mi urlop- dali, chlałem do końca
przestałem na siłę, 24 godziny przed nocną zmianą. było to 02 12 2002 o 22 wychlalem ostatni alkohol do dnia dzisiejszego

po paru dniach wezwał mnie kierownik
-jest pan fachowcem, cenionym fachowcem ale tak nie może dalej być, niech pan cos z tym zrob albo się pożegnamy i powiedział że on sam juz osiem lat nie pije!!!
powiedzial gdzie iść. i powiedział wierzę w pana, panie Jurku
rewelacja ktoś jeszcze we mnie wierzył. to były ważne słowa.
od tamtej pory nie piję.
kierownikowi podziękowałem po jakims czasie, a teraz on kieruje do mnie ludzi z problemem.
na dzień dzisiejszy zamieniłem: NIE MOGĘ pić, na: MOGĘ nie pić

wolf - Wto 14 Paź, 2008 21:48

montreal napisał/a:
to "dla siebie" to dla mnie pewien zbiór jakichś życzeń, marzeń, osób. Nawet kasy. zdrowia

dobrze kombinujesz-bo w skład "dla siebie" whcodzi na przykłąd moja kobieta, moje szczenieta, moja jama, mój rewir, pogryziony nudów gajowy itd etc
"dla siebie"...............to poprostu wszystko w czym jestem, będę ,a nawet w czym byłem
chocby mgnienie oka na ukochaną kobiete, jej gesty, usmiech , łzy nieobsuszone pocałunkiem czułym, godność dzieci zszargana - to też "dla siebie"
całe zycie jest "dla siebie".............choć niektórzy traktują to dosłownie i też git.
nie mnie oceniać kogoś-ale i innym wara od mojego "dla siebie"

montreal - Wto 14 Paź, 2008 21:53

No niby tak... ale miłość do partnera nie jest do konca egoistyczna. Chyba można rzucić picie dla kobiety, która kocha i przez to cierpi. Jeśli kiedyś ostatecznie zerwę z alkiem, czego sobie życzę, będę myślał także i o swojej kobiecie. Tak sobie tylko mniemam.
Wiedźma - Wto 14 Paź, 2008 22:02

Ależ nie chodzi o to, ze nie jest mozliwe rzucenie picia dla kogoś.
To jest po prostu terapeutycznie nie zalecane.
Rzecz w tym, że motywacja wewnętrzna zwykle jest trwalsza od zewnętrznej
i daje większe szanse na powodzenie.
Poza tym obiekt motywacji zewnętrznej może zniknąć - np kobieta może odejść
wówczas delikwent zwykle sięga po kielich, bo juz nie ma dla kogo nie pić :?
Co oczywiście nie musi się zdarzyć, niemniej dość często sie zdarza...



...mądruję się? :roll:

Anonymous - Śro 15 Paź, 2008 08:59

mądrujesz wiedźma:)

u mnie było tak

byłam w takim dołku psychicznym, że teksty w stylu zrób to dla siebie nie działały na mnie- chciałam umrzeć więc dla siebie mogłam jedynie połykać tony tabletek i popijać morzem wódki, co zresztą już miało miejsce tylko że jakoś nie udawało mi się przenieść na tamten świat.

Na terapii moja pani psycholog powiedziała mi, że motywacja może być jakakolwiek byle była - mam znaleźć cokolwiek na ten czas co mi pozwoli zatrzymać się w tej destrukcji, tą motywacją była moja córka. Wtedy uczepiłam się tej motywacji jak rzep psiego ogona, bo innej nie miałam i dobrze, to pozwoliło mi na zaprzestanie picia - nie było łatwo ale udało się i po jakiś dwóch latach dopiero mogłam stwierdzić że nie piję dla siebie.

Po latach mogę stwierdzić że obszar motywacji jest mało istotny ważne że jakiś jest - terapeuci nie zawsze mają rację zwłaszcza Ci którzy są ze starej szkoły, a teksty w stylu "terapeutycznie nie zalecane" są o kant tyłka roztrząsnąć- najpierw trzeba przestać pić obojętnie z jakiego powodu- potem można zacząć wchodzić głębiej w przemiany duchowe- a czasami nie ma tych przemian- ale na dzień dzisiejszy po latach mogę stwierdzić że chociażby dla zdrowia fizycznego warto przestać pić:)


pozdrawiam

asia

wolf - Śro 15 Paź, 2008 09:07

nie poznaje Cie Utopio
ale jestem pod wrażeniem-zwłaszcza ,że to ja zimą odbyłem 6-tygodniowy poligon zamknięty :D
ale ok-miło coś takiego przeczytac u "starszej" w wierze koleżanki .
mimo poligonu odbytego grzecznie i zgodnie z regulaminem-nadal uważam ,że na poligonie nie każdy kapral wie co robi, a nie każdy rekrut się w ogóle nadaje.
czyli w prostych słowach :
*j**** coś głowie i git
albo nie *j**** -tylko połynęło dalej.

Anonymous - Śro 15 Paź, 2008 09:09

wolf napisał/a:
nie poznaje Cie Utopio


wiesz wolf- po latach to już przestaje się wierzyć w bajki- tworzy się własne:P

wolf - Śro 15 Paź, 2008 09:13

utopia napisał/a:
wiesz wolf- po latach to już przestaje się wierzyć w bajki- tworzy się własne:P

i tu mnie masz...............jak sierżant kadeta w trakcie onanizacji wtórnej.
co mówi wtedy sierżant?:
ano mówi tak
egoista :wysmiewacz:

yuraa - Śro 15 Paź, 2008 09:15

problem w tym że terapia jest opracowana dla jakiegoś wzorcowego modelu alkoholika
a taki po prostu nie istnieje
dla jednego skuteczne mogą być owe "terapeutycznie nie zalecane" a dla innego z kolei trzeba by opracować cały zestaw zaleceń bo nie przystaje do modelu.
dokładnie tak "terapeuci nie zawsze mają rację"
tylko czy oni są wstanie to zrozumieć
podobni w AA jak przyszedłem to stary wyjadacz w przerwie mówi do mnie: musisz (od razu szok) robić to, to i tamto a tego nie wolno
popatrzylem i powiedzialem odpier.... się . poszedł sobie, urażony???
dawno go nie widziałem a ja jestem

wolf - Śro 15 Paź, 2008 09:16

jakis cud 15 października nastąpił czy co?
nawet Yura gada ludzim głosem
hej Yura

ja Wam powiem jak ja to widzę-ten cały "przemysł" leczeniowo-pomocowy
dla mnie to jak rehabilitacja po wypadku-sa zalecenia,zą fizykomasażyści -/czy jak im tam na imię/ -ale cały wysiłek spoczywa na połamańcu-innej drogi nie ma
jednym po rehabilitacji uda sie iść samemu, innym przy pomocy kul, jeszcze inni wylądują na wózku inwalidzkim najlepiej gdy elektryczny, lub wyczynowy do uprawiania szermierki. mozna nawet łazic z takimi kijkami co teraz modne się zrobiły ..........ja na ten przykład łaze teraz z ciupagą, ale mam na oku taką gustowną laseczkę ze srebrnym wilkiem w miejscu rękojeści -cała z hebanu z dodatkiem stali w środku :D
ale co bedzie to będzie..........w razie czego kupie se wózek z napedem hybrydowym-------blondynka będzie go pchała ,a brunetka smarowała osie-ruda zaś zajmie się klimatyzacją.

yuraa - Śro 15 Paź, 2008 09:21

jakos tak lekko się pisze jak piszę to co myślę
a nie to co publika by miała przeczytać

hej Wolfie

wolf - Śro 15 Paź, 2008 09:23

ja nigdy pod publike nie pisze-=zawsze pod siebie.
ale efekt tego taki-że przewaznie to co pisze-okreslają tym , co pod siebie robie.
paranoja

Janioł - Śro 15 Paź, 2008 12:44

ja przestałem pić bo miałem dość słuchania że znów coś spieprzyłem i do niczego sie nie nadaje, bo walizki były już spakowane, bo chciałem się zapić i nie wyszło a ile można próbować, bo kocham żonę i chciałem ratować nasz związek
Anonymous - Śro 15 Paź, 2008 12:50

Przestałam pić - bo ogromnie się wstydziłam , że piję.
Tak bardzo się już wstydziłam , że chlałam i ryczałam z powodu tego, że piję....
I tak na okrągło.
Poza tym ...miałam tak potworne ciągi , że każdy następny był gorszy
od poprzedniego.
Choruję na cukrzycę . Cud , że się nie ,,przekręciłam,,.


Kocham męża,kocham dzieci .... a ONI mnie.
To chyba mówi za siebie.
Co by nie gadać - gdyby to trwało nadal,nie wiem,czy bylibyśmy razem .

Jacek - Śro 15 Paź, 2008 13:29

Wiedźma napisał/a:
Poza tym obiekt motywacji zewnętrznej może zniknąć - np kobieta może odejść
wówczas delikwent zwykle sięga po kielich, bo juz nie ma dla kogo nie pić :?


A u mnie to właśnie tak było,i nie był to żaden przykład tylko rzeczywistość
delikwent odstawił kielich,bo odeszła kobieta
jest tylko małe "ale" bo na początku myślałem że to dla niej odstawiłem picie,był to tylko pretekst,a po przemyśleniu robiłem to dla siebie,bo to ja chciałem pokazać że nie piję,aby wróciła,rozumując "ja" chciałem przestać pić "ja" chciałem aby wróciła,bo jej już na tym nie zależało (ja chciałem dla siebie jej powrotu,więc musiałem odstawić powód odejścia)

Janioł - Śro 15 Paź, 2008 13:38

Cytat:
delikwent odstawił kielich,bo odeszła kobieta
ja odstawiłem i odszedłem w trzecim roku trzeżwości ale wróciłem do kobiety dla której i dzięki której przestałem pic
wolf - Śro 15 Paź, 2008 13:40

niesm iało tylko wtrącę, że tak samo jak alkoholik może przestac pić "dla siebie" -cokolwiek to znaczy-------nie inaczej jest- gdy do picia wraca-tez robi to "dla siebie"
bo przecież nie dla kogos innego.
ale to taka dygresja-

Janioł - Śro 15 Paź, 2008 13:43

wolf napisał/a:
tez robi to "dla siebie"
dokładnie dla siebie i na własne życzenie
Marc-elus - Śro 15 Paź, 2008 18:48

Przestać pić dla kogoś...to rozumiem
Pić dla siebie...to "oczywista oczywistość"

wolf - Śro 15 Paź, 2008 18:52

Marc-elus napisał/a:
Przestać pić dla kogoś...to rozumiem

czy aby napewno? :D
bo po drugiej części wypowiedzi trochę watpię
ale wyjasnię jak to ja widzę:
" kogoś" nie wyklucza ,że tym "kimś" jestem "ja"-
a ponieważ i tak dalej, gdyż ,iż, azaliż , zaprawde powiadam wam ------reszta koncepcji jest git

wolf - Sob 18 Paź, 2008 12:32

mówiąc na skróty
pić przesałem------------bo poprostu miałem już dość
co prawda taki stan mnie dopadał kilka razy w zyciu wcześniej- jednak trochę się różnił od teraz
wczesniej miewałem dość, ale nie na tyle dość, by o tym pamiętać dłużej niż 2 miesiące.

Ate - Sob 18 Paź, 2008 14:51

dziecko
dlugixp - Sob 10 Kwi, 2010 23:48

...no i tak...
czego to człowiek z nudów nie wygrzebie... :D
Dreptałem sobie po starszych wątkach i wydreptałem właśnie ten...
Dlaczego ?
W sumie... sam nie wiem... zaciekawiło mnie...i może ktoś znowu się wypowie w tym temacie...
Ale do rzeczy...
Dlaczego przestałem ?
Otóż jestem chyba podręcznikowym przykładem, idealnym rekwizytem dla terapeutów...
Pewnego dnia, leżąc wieczorem na łóżku, trzęsąc się, pocąc i cierpiąc na bezsenność po prawie dwutygodniowym ciągu, powiedziałem sobie "od jutra koniec"...mam dość trzęsawek, mam dość bólu głowy, dość smrodu nieprzetrawionego alkoholu z gęby, dość zaspawanych ropą powiek i dość kombinowania skąd wziąć rano na piwo, bo inaczej się rozlecę...
Było to wieczorem 23.07.2009r.
Dodam, że tego typu myśli często mnie nachodziły, lecz wcześniej mówiłem "MOŻE od jutra by przestać pić ?" i w ten sposób podświadomie zostawiałem sobie furtkę...A tak ?
Postanowione - "od jutra nie biorę alkoholu do ust"...
Na dzień dzisiejszy słowa sobie dotrzymuję, pomimo, że pojawiają się chwilami doły, wątpliwości i oraz zwątpienia w sens bycia trzeźwym.

Jacek - Nie 11 Kwi, 2010 10:17

dlugixp napisał/a:
Otóż jestem chyba podręcznikowym przykładem, idealnym rekwizytem dla terapeutów.

ja też jestem i mam w tym udział dla takiego podręcznika
tyleż że z moich zapisków wzięli tyle że mnie takie słowa od jutra nie piję
udawały się do momenty gdy mnie puszczały te poty,częsawki i cierpienia związane z kacem
dlugixp napisał/a:
Na dzień dzisiejszy słowa sobie dotrzymuję, pomimo, że pojawiają się chwilami doły

sugeruję abyś zdał sobie sprawę że alkohol nie dla ciebie i to do końca życia
w każdej postaci ,nawet toast lemoniadowy

dlugixp - Nie 11 Kwi, 2010 10:22

Jacek napisał/a:
sugeruję abyś zdał sobie sprawę że alkohol nie dla ciebie i to do końca życia

i właśnie tak to sobie mówię kilka razy dziennie... fsdf43t

pterodaktyll - Nie 11 Kwi, 2010 12:24

dlugixp napisał/a:
Jacek napisał/a:
sugeruję abyś zdał sobie sprawę że alkohol nie dla ciebie i to do końca życia

i właśnie tak to sobie mówię kilka razy dziennie

Lepiej sobie wymyśl czym go zastąpić bo samo myślenie, że nie dla Ciebie, to jednak trochę za mało....

dlugixp - Nie 11 Kwi, 2010 12:59

pterodaktyll napisał/a:
Lepiej sobie wymyśl czym go zastąpić bo samo myślenie, że nie dla Ciebie, to jednak trochę za mało....

...nie wiem, czy wyszukiwanie sobie substytutu jest dobrym pomysłem...
po prostu...
nie lubię wątróbki, to jej nie jem...
nie potrzebuję masła, to go nie używam...
nie mogę pić wódy, to nie chlam...

pterodaktyll - Nie 11 Kwi, 2010 13:30

dlugixp napisał/a:
..nie wiem, czy wyszukiwanie sobie substytutu jest dobrym pomysłem...

Nie to miałem na myśli. Mówiąc o zastąpieniu myślę o znalezieniu takich celów życiowych, które zastąpią alkohol. Samo powiedzenie, że nie mogę to nie piję to za mało żeby trzeźwieć (moim zdaniem oczywiście, monopolu na nieomylność nie mam)

dlugixp - Nie 11 Kwi, 2010 13:50

pterodaktyll napisał/a:
Mówiąc o zastąpieniu myślę o znalezieniu takich celów życiowych, które zastąpią alkohol.

...powiem tak...
Zbyt dużo przez swoje picie, zaprzepaściłem wytyczonych wcześniej celów.
Próbując nieporadnie odbudowywać, to co się zawaliło, znowu zapijałem i zasypywałem i tak liche fundamenty...
W tej chwili, można powiedzieć, że chwilowo poddałem się...
Jestem po prostu na etapie "jestectwa", żyję dniem dzisiejszym i nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość ze swoimi planami, celami i przedsięwzięciami...
Nie powiem, że jest mi z tym dobrze, lecz jeszcze za krótko jestem trzeźwy i wolę, na dzień dzisiejszy, kręcić się w kółko w jednym miejscu, niż zrobić o jeden krok za daleko...

Wiedźma - Nie 11 Kwi, 2010 14:27

dlugixp napisał/a:
Jestem po prostu na etapie "jestectwa", żyję dniem dzisiejszym i nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość ze swoimi planami, celami i przedsięwzięciami...

No i słusznie :tak:
Trzymaj się zasady "dziś nie piję" i tak sobie trwaj, dopóki nie będziesz gotów do dalszych działań.
A plany - zwłaszcza te zbyt ambitne - często prowadzą do frustracji i w rezultacie do zapicia.
Bezpieczniej iść małymi kroczkami i nie stawiać sobie zbyt wysoko poprzeczki.
Wówczas łatwiej o tak potrzebną alkoholikowi satysfakcję, nawet tę opartą na drobnych sprawach.
Ciesz się drobiazgami, jak Ula i Kiwi. Na wielkie rzeczy przyjdzie czas, o ile nie będziesz siebie popędzał.

pterodaktyll - Nie 11 Kwi, 2010 14:41

Cytat:
Jestem po prostu na etapie "jestectwa", żyję dniem dzisiejszym i nie wybiegam zbyt daleko w przyszłość ze swoimi planami, celami i przedsięwzięciami.

Cytat:
Nie powiem, że jest mi z tym dobrze,

dlugixp napisał/a:
wolę, na dzień dzisiejszy, kręcić się w kółko w jednym miejscu,

No cóż przecież to Twoje życie ale nie wydaje mi się, żeby to był najlepszy sposób na trzeźwość.

stiff - Nie 11 Kwi, 2010 15:06

pterodaktyll napisał/a:
żeby to był najlepszy sposób na trzeźwość.

Na początku, to jeden z lepszych pomysłów na trzeźwość... :roll:
Zbyt wygórowane oczekiwania i dalekie plany zniechęcić mogą do trzeźwienia
po pierwszych niepowodzeniach...
Małymi krokami, ale zawsze do przodu... :)

pterodaktyll - Nie 11 Kwi, 2010 15:27

stiff napisał/a:
Zbyt wygórowane oczekiwania i dalekie plany zniechęcić mogą do trzeźwienia

Przecież ja nie mówię o jakichś wygórowanych planach tylko o pomyśle na życie w ogóle. Kurczowe trzymanie się "nie mogę pić" moim zdaniem nie prowadzi do niczego. Na początek trzeba sobie zadać pytanie do czego ta cała trzeźwość ma służyc. Do trzeźwości? :szok: Czy może jednak do czegoś innego

stiff - Nie 11 Kwi, 2010 15:35

pterodaktyll napisał/a:
Na początek trzeba sobie zadać pytanie do czego ta cała trzeźwość ma służyc.

Ty piszesz z perspektywy czasu w jakim nie pijesz wiec wydaje Ci sie to proste,
ale przecież na początku tak nie jest...
Plan jest jeden i bardzo prosty czyli zaprzestać pic i trzymać sie tego, każdego następnego dnia...
Dopiero kiedy poukładamy sobie w głowie to wszystko związane z niepiciem,
możemy zacząć zajmować sie pozostałymi aspektami naszego życia...
Zgadzam sie z Toba, ze nie można do końca życia zyc tylko dla trzeźwości,
Ale trzeba zachować kolejność ważności czyli najpierw trwała trzeźwość,
a później cala reszta...

pterodaktyll - Nie 11 Kwi, 2010 15:49

stiff napisał/a:
Ty piszesz z perspektywy czasu w jakim nie pijesz wiec wydaje Ci sie to proste,
ale przecież na początku tak nie jest

Owszem ale prawdę mówiąc znowu takiego długiego stażu w niepiciu to nie mam jak wiesz.
stiff napisał/a:
Zgadzam sie z Toba, ze nie można do końca życia zyc tylko dla trzeźwości

Ależ to jest fundamentalne zagadnienie. Sam wiesz, że absolutnie wszystkie stresy czy radości odreagowywaliśmy chlaniem. Odbierając sobie możliwość takiego odreagowania musimy znaleźć jakiś zamiennik, żeby odreagować. O tym cały czas piszę. Jeśli Długi twierdzi, że nie może pić a tak pisze, to co to oznacza? Tylko tyle, że zaczyna kumulować w sobie jakieś problemy i nie potrafi sobie z nimi poradzić na trzeźwo. Do czego to prowadzi wiesz tak samo dobrze jak ja i cały czas usiłuję mu wytłumaczyć, że musi znaleźć jakiś zamiennik, żeby nie odreagować tak jak zawsze do tej pory.

stiff - Nie 11 Kwi, 2010 16:00

pterodaktyll napisał/a:
że musi znaleźć jakiś zamiennik,

Proponuje skupienie sie na płci przeciwnej... :D

pterodaktyll - Nie 11 Kwi, 2010 16:11

Cytat:
Proponuje skupienie sie na płci przeciwnej

Es ist eine Gutee Idee g45g21 Najlepszy zamiennik jaki znam :lol2:

kiwi - Pią 16 Kwi, 2010 17:39

Dlaczego ja przestalam pic ?i od 24.maja 2009 zyje trzezwo ?Bo juz nie moglam,organizm moj byl tak wykonczony,ze juz nie szlo .Po tygodniowce ,chcialam zeby te straszne "dolegliwosci"zniknely,i dlatego zadzwonilam do lekarza.I to on mi uswiadomil ,to co ja oczywiscie juz tez wiedzialam ,ale on to jakos tak mi przekazal ze ten moj chory,nienormalny rozum zrozumial.
Oczywiscie przestalam pic alk. DLA SIEBIE !!!!!
Gdybym nie przestala to:
Stracilabym prace-Klopoty finansowe.
Stracila bym mieszkanie-pijacka melina (jak by jeszcze mnie tam przyjeli)
Stracila bym corke z jej rodzina-ktora bardzo kacham
Zabrali by prawo jazdy
Rozbila auto (stare ale jeszcze bylo)
Zdrowie by wogle odeszlo "w sina dal"
To co wyrzej napisalam to tez ja,moje zycie,innego nie mam.
przeciez nie zyje na bezludnej wyspie,Tak ze jak alkohol odsunelam Dla siebie,to wszystko co poloczone ze mna zaczelo powolutku dochodzic do "normalnosci".
Ja i alkohol-nieszczescia !!!!!
ja bez alkoholu-spokojne,pracowite ale dajace zadowolenie zycie.
Oczywiscie wybieram to drugie !!!!!!
Pozdrawia
Kiwi

stiff - Pią 16 Kwi, 2010 18:03

kiwi napisał/a:
Dla siebie,to wszystko co poloczone ze mna zaczelo powolutku dochodzic do "normalnosci".

To nie dzieje sie natychmiast po zaprzestaniu picia, ale warto uzbroić sie w cierpliwość,
aby do takiego stanu dojść... :)

bejrut86 - Pią 16 Kwi, 2010 19:06

Dla mnie bardzo silnym powodem by stac sie innym i lepszym czlowiekiem, bylo to ze w grudniu dowiedzialem sie ze mam corke. Chcem poprostu zeby miala dobrego ojca takim jaki jest moj ojciec dla mnie a nie zeby sie mnie wstydzila. Poskutkowalo bardzo dobrze:) nie pije juz 4 miesiace bez zadego odtrucia i regularnych wizyt w poradniach lub AA. :) :skromny: Pozdrawiam
jolkajolka - Pią 16 Kwi, 2010 19:36

bejrut86 napisał/a:
Dla mnie bardzo silnym powodem by stac sie innym i lepszym czlowiekiem, bylo to ze w grudniu dowiedzialem sie ze mam corke. Chcem poprostu zeby miala dobrego ojca takim jaki jest moj ojciec dla mnie a nie zeby sie mnie wstydzila. Poskutkowalo bardzo dobrze:) nie pije juz 4 miesiace bez zadego odtrucia i regularnych wizyt w poradniach lub AA. :) :skromny: Pozdrawiam


Oby!Życzę Ci powodzenia z całego serca. Ja mam syna,którego kocham nad życie. I kochałam,ale nie przeszkodziło mi to w piciu i rujnowaniu mu dzieciństwa.

bejrut86 - Pią 16 Kwi, 2010 19:44

jolkajolka napisał/a:
I kochałam,ale nie przeszkodziło mi to w piciu i rujnowaniu mu dzieciństwa
a co Cie skolnilo do zaprzestania? Oczywiscie jesli mozna spytac :)
jolkajolka - Pią 16 Kwi, 2010 19:55

Wiesz,w zasadzie to już wszystko. Byłam potwornie zmęczona ciągami,wiecznym kłamaniem,ukrywaniem prawdy. Nienawidziłam swojego wyglądu w lustrze,nakładania ton pudru przed wyjściem do pracy i całej tej męki w pracy. Brania naciąganych zwolnień,nagłych urlopów,tłumaczenia spóźnień. Koszmarnych nocy,potwornych poranków. I spojrzeń ludzi.A kropkę nad i postawiła mi moja szefowa,dając mi szansę. Kazała wybrać,albo zwolnienie z pracy,albo terapia. I chyba dobrze wybrałam...
Jacek - Pią 16 Kwi, 2010 20:13

kiwi napisał/a:
zaczelo powolutku dochodzic do "normalnosci"

tak na prawdę to w moim życiu,zdałem sobie sprawę że to już do jego końca
będzie się to wszystko normowało
raz szybko,innym razem wolno
to znowuż pod górkę i z górki
bo takie jest życie trzeźwego
w innym przypadku to monotonnie mnie płynęło
chlanie - kac,chlanie - kac ...................>

bejrut86 - Pią 16 Kwi, 2010 20:14

Jolka, nie chyba tylko NAPEWNO :)
jolkajolka - Pią 16 Kwi, 2010 20:20

:) :] :>
Ula - Sob 17 Kwi, 2010 09:18

A co mnie skłoniło ze przestałam pic od 20.01.2009.
Utrata najukochanszej osoby.
Cierpieni mojej rodziny
Mogłam stracic prace
Mogłam spowodowac wypadek jadac pijana na skuterze
Miała juz dosc kaca moralnego
No i zdrowie ktore było bardzo kiepskie.
Te kłamstwa oszukiwanie boze jakie to było okropne...

Kulfon - Czw 17 Lut, 2011 18:40

bejrut86 napisał/a:
Dla mnie bardzo silnym powodem by stac sie innym i lepszym czlowiekiem, bylo to ze w grudniu dowiedzialem sie ze mam corke. Chcem poprostu zeby miala dobrego ojca takim jaki jest moj ojciec dla mnie a nie zeby sie mnie wstydzila. Poskutkowalo bardzo dobrze:) nie pije juz 4 miesiace bez zadego odtrucia i regularnych wizyt w poradniach lub AA. :) :skromny: Pozdrawiam


ciekawe co u dzisiejszego solenizanta :mysli:

kiwi - Sob 26 Lis, 2011 08:19

Mnie rowniez sklonilo do zaprzeszania picia alk.podobnie jak Ule:
- Zdrowie bardzo nadszarpane,organizm nie przyjmowal juz alkoholu
-moglam stracic prace i mieszkanie
-Rowniez ten ogromny kac moralny
-I te klamstwa tlumaczace moje pijanstwo.....okropnosc !!!!
-jak rowniez monotonnosc zycia (tydzien szybko przetrzymac ciagle myslac o alk. w weekendy ja i flaszka,na nic nie mialam ochoty i czasu i checi....butelka alkoholowa jest bardzo zaborcza i zazdrosna !!!!!).
Jak to dobrze i fajnie i wygodnie mi sie teraz na trzezwo zyje !!!!!!
Moja trzezwosc podoba mi sie bardzo !!!!!
Dzisiaj nie pije i jestem szczesliwa !!!!!
Kiwi

Wiedźma - Sob 26 Lis, 2011 09:22

Z czego się śmiejesz, Marcel? Nie miałeś tak? Bo ja miałam i to naprawdę był dramat.
Bo nawet klina zrobić nie mogłam - co wypiłam, to wylatywało spowrotem :bezradny:

staaw - Sob 26 Lis, 2011 09:24

Ja cytrynówkę kupiłem, zmroziłem.... też nie weszła.... :bezradny:
kiwi - Sob 26 Lis, 2011 09:35

Tez sie zapytam Marcel....z czego sie smiejesz ????!!!!
Ja i Wiedzma wiemy obie o co nam chodzi !!!!!
Dla mnie osobiscie to moj dramat,moja pijacka koncowka,moje dno !!!!!
Ale tez poczatek trzezwosci.....z czego sie bardzo ciesze !!!!!!
Pozdrawiam
Kiwi

staaw - Sob 26 Lis, 2011 09:38

Nigdy nie zatankował do pełna... :wysmiewacz:
Marc-elus - Sob 26 Lis, 2011 09:39

kiwi napisał/a:
wiemy obie o co nam chodzi !!!!!

Źadziwie Cię: ja też wiem o co chodzi. Jak piłem to kasacyjnie, po paru dniach takich to chyba nawet tlenu nie przyjmowałem, przynajmniej takie odczucie miałem.
Zaśmiałem się ze zbitka słów, a nie z całości wypowiedzi. :)

yuraa - Sob 26 Lis, 2011 09:57

uwaga
będzie obrzydliwie ale to fakt

nalalem do szklanki tak ponad setę, przechyliłem do gardzioła
za chwile czuje wraca
szklanke jeszcze miałem w ręku
więc wrociło do niej
cos jakby wiecej i bardziej gęste
popatrzyłem i wziąlem jeszcze raz
przyjęło sie

Jędrek - Sob 26 Lis, 2011 10:35

yuraa napisał/a:
uwaga
będzie obrzydliwie ale to fakt


No cóż..ja wielokrotnie łykałem to co mi wracało do ust....Przecież szkoda napoju bogów...albo nie wypada żygnąć przy wszystkich...no ięc jako doskonały aktor przybierałem maskę "nic się nie dzieje" i łykałem. I piłem dalej. Conajwyżej jakąś przerwę w kolejce, czy zwolnienie tempa...Twardy byłem i uparty.

I wcale się nie zastanawiałem, że coś jest nie tak. To była rutyna:
"Trza chlać...trza chlać, reeggae..."

kiwi - Sob 26 Lis, 2011 10:39

Yuraa,to co opisales jest obrzydliwe,ale to jest ta nasza choroba ktora ja i Ty mamy w sobie.
Alkohol jako taki nie jest zly ( Marcelus,chyba znowu zle slowa dobralam ???!!! ). jak ktos od czasu do czasu wypije sobie piwko czy lampke wina czy kieliszeczek czystej wodki.....i delektuje sie tym,czy na tej jednej czy dwoch pozostanie......
Ale ja nie umiem tego zatrzymac.....moj hamulec jest nieodwracalnie zniszczony......dlatego w mojej chorobie alkoholizmie,zmuszanie sie do wypicia szklanki alkoholu to na koncu przed terapia tez mialam.....nie chce alk.a musze.....makabryczna sytuacja !!!!!!
W tym nie ma zadnej przyjemnosci....to ogromny przymus picia alk......obled !!!!!
Zatrzymac to wariactwo,na samym poczatku mojej trzezwosci nie bylo latwo,dlatego napisalam zeby nie byc samemu,mnie pomogla bardzo obecnosc mojej corki,nasze dlugie spacery po plazy.......kazdego nastepnego dnia bylo lepiej.....i terapia !!!!!
Yuraa,chyba czas dla nas na mala kawke z mlekiem ???!!!! Zapraszam !!!!!
Kiwi

Andres - Sob 26 Lis, 2011 10:48

Piłem wiele lat. Przez ostatnie dwa może trzy przed rozpoczęciem trzeźwienia piłem 7dni w tygodniu 24 h na dobę z tym, że to były małe dawki ale często. Permanentny rausz. Dosyć dobrze pamiętam swoje usilne starania by dotknąć dna. Nie pojmowałem dna jako czegoś od czego można się odbić a raczej jako granicę za którą już nic nie ma - czarna dziura, śmierć? Być może, ale to wówczas było nieważne, po prostu chciałem by coś się skończyło. Piłem w pracy i nie było to manifestacją, nie było to wołaniem o pomoc a tyko tworzeniem komfortu picia. Pewnie, że wielokrotnie dorabiałem teorie o sygnale że potrzebuję pomocy itd. ale to nie prawda to tylko komfort.
Gdy już to był absolutny przymus, nie myślałem o zaprzestaniu picia a o powrocie jakiejkolwiek kontroli a jeżeli nie to rozwiązanie ostateczne, ale też nie własną ręką. Odpowiedzialność musiała być zepchnięta na kogoś innego "przecież cierpiałem". Miłość do rodziny, zdrowie, praca to były tylko deklaracje bez pokrycia, frazesy. "Nie chciałem przestać pić, nie chciałem musieć" (głupio to brzmi ale taki jest sens). Zatem co mnie skłoniło do zaprzestania picia - nie wiem Na pewno nie zrodziło się to w mojej głowie, nie miało nic wspólnego z wolą bo jej byłem zupełnie pozbawiony.
Dno ujrzałem znacznie później, znacznie później dojrzałem do trochę świadomej deklaracji o zaprzestaniu picia.
Kiwi! Czy twój poprzedni post nie jest koloryzowaniem przecież trzeźwiejąc nie zmienia się życie tylko zmienia się każdy z nas. Nie wracamy do raju a do rzeczywistości, do normalnego życia, które częściej bywa do du** niż ukwieconą łąką. Wielkość trzeźwości polega na czym, że to czujemy, że ból jest bólem, radość radością w końcu życie jest życiem a nie pozbawioną wszelkich atrybutów papką.
Andrzej

Jędrek - Sob 26 Lis, 2011 11:14

utopia napisał/a:
z jakiego powodu przestałem/am pić


Bo mnie żona wk****ła i postanowiłem jej pokazać że wcale nie jestem alkoholikiem...

A rozum potem sam przyszedł. Trwało to jakieś dwa lata :)
Pozdrawiam

kosmo - Sob 26 Lis, 2011 11:58

yuraa napisał/a:
uwaga
będzie obrzydliwie ale to fakt

nalalem do szklanki tak ponad setę, przechyliłem do gardzioła
za chwile czuje wraca
szklanke jeszcze miałem w ręku
więc wrociło do niej
cos jakby wiecej i bardziej gęste
popatrzyłem i wziąlem jeszcze raz
przyjęło sie


yuraa...
Dlaczego ja nie słucham ostrzeżeń... :[
dsv5gh

szymon - Sob 26 Lis, 2011 12:05

Cytat:
uwaga
będzie obrzydliwie ale to fakt


uwaga, moje obrzydliwe.
wstaje raz z rana i taaak się pić chce jak dzikowi po szyszkach!
patrze, w kuchni jest pół szklanki browarka!!!!!
przechyliłem, wypiłem, jakieś gęste.
kurde to białko z jajka było...
nie przyjęło sie :uoee:

Jacek - Sob 26 Lis, 2011 12:22

szymon napisał/a:
uwaga, moje obrzydliwe.
(... ... ...)
kurde to białko z jajka było...

:mysli:
znaczy twe???

szymon - Sob 26 Lis, 2011 12:27

Cytat:
znaczy twe???

żartowniś :nunu:

Jonesy - Sob 26 Lis, 2011 12:41

Myślę że mój organizm jeszcze by parę lat dał sobie radę z alkoholem :bezradny:
Zresztą nigdy potrzeby klinowania nie miałem - jak piłem piwo rano, to przez to, że towarzystwo też piło i była zabawa :bezradny:
To głowa nie dała rady i to coś w środku.
Na urodziny starszej córki (oczywiście już na gazie) wziąłem młodszą na ręce i zacząłem podrzucać mocno pod sufit, "oczywiście" łapiąc ją. Mała miała niezłą zabawę. Ja na wspomnienie tego następnego dnia omal się posrałem.
Po tym był poniedziałek i zarejestrowałem się na "Dekadencji".
Resztę już znacie.

Jacek - Sob 26 Lis, 2011 12:50

szymon napisał/a:
żartowniś :nunu:

acha :tak:
znaczy się
i szyszki całe
i dzik zadowolony :skromny:

grzesiek - Sob 26 Lis, 2011 12:55

Jędrek napisał/a:
z jakiego powodu przestałem/am pić

Bo nie potrafiłam już żyć a amoku.
Pierwsza próba przestania- detox, zbyt łatwo,zbyt szybko i bezboleśnie to przeżyłem. nie wywarło to na mnie oczekiwanego wrażenia.
Druga-terapia zamknięta 28 dni- abstynencja po niej 20 m-cy i powrót do picia. Zaniedbałem to co dostałem od terapeutów.
Trzecia-terapia zamknięta 6 tyg.-abstynencja 11-m-cy i jak wyżej.
Za czwartym razem byłem w ciągu , prawie 3 miesiące picia non stop.już nie funkcjonowałem, tylko sklep zapas wódki,łóżko i picie w barłogu.Przestałem jeść,i pić inne napoje,słabłem.Straciłem poczucie czasu. WYMIOTY,CIĘŻKI ODDECH,BÓL MIĘŚNI,DRGAWKI, POTY, ITD. Mój brat przyprowadził do mnie trzeżwego alkoholika,( ponad 20 lat trzeźwości) jak mnie zobaczył,to zapytał czy chcę żyć. Powiedział wytrzymaj do jutra bez alko, przyjdę jutro. Nie piłem prawie dobę po czym zabrał mnie na miting.Nie miałem już siły tak się męczyć, umrzeć też nie. Zaliczając te męki uświadomiłem sobie później,że to było DNO, pozostawala tylko śmierć albo powrót do życia w trzeźwości. Wybrałem to drugie i jestem wdzięczny starszemu koledze za nowe życie, za podanie ręki opatrzności.

szymon - Sob 26 Lis, 2011 12:55

Jonesy napisał/a:
"oczywiście" łapiąc ją
:okok: g45g21
endriu - Sob 26 Lis, 2011 13:18

Jonesy napisał/a:
Na urodziny starszej córki (oczywiście już na gazie) wziąłem młodszą na ręce i zacząłem podrzucać mocno pod sufit, "oczywiście" łapiąc ją. Mała miała niezłą zabawę. Ja na wspomnienie tego następnego dnia omal się posrałem.


Ja ze swoją córką (wtedy 4 lata) jechałem po pijaku na rowerze.
Wracałem od szwagra (że on mnie puścił?).
Ona na siodełku z tyłu. Przewróciłem się z nią już prawie przy domu.
Płakała. Moja mama ją wzięła do siebie. Ja drogi prawie nie pamiętam.
Tylko tą wywrotkę.
Potem piłem jeszcze 7 lat.

Jonesy - Sob 26 Lis, 2011 13:47

różne mamy dna, bo i każdy z nas jest inny.
Ale problem ten sam :bezradny:

Olin - Sob 26 Lis, 2011 18:15

Ja mialam juz dosc planowania zycia pod picie.Sztucznie wymyslanych problemow,aby potem moc je zapic.Chlania i zygania.Umierania na nastepny dzien.Uczucia ze czulam sie jak nic nie warta szmata.Nie moglam juz na siebie patrzec w lustrze.Jak wychlalam to sie potem uzalam nad soba bardzo,lub tak sie nie nawidzilam ze sie sama lalam po glowie.Myslalam ze musze ze soba skonczyc,bo tak juz nie da sie zyc(jeszcze wtedy nie przychodzilo mi do glowy ze poprostu musze przestac pic).Prob samobojczych,ktore byly wlasciwie tak na postrach(sama teraz nie wiem kogo).Mialam dosc tej wieczne zapijaczonej lub skocowanej mordy w lustrze.Mialam dosc tego ze musialam skrecic do sklepu po piwo.Mialam dosc ze syn,patrzyl na to wszystko i cierpial gdy pilam.Mialam dosc ze moj facet i rodzice zamartwiali sie o mnie.Mialam dosc ze czepiam sie swojego faceta,gdy wypije.Mialam dosc ze bylam zniecierpliwiona,agresywna,nie do zycia.Mialam dosc ze alkohlo byl tym najwazniejszym w moim zyciu.Mialam dosc tego wszystkiego.
kiwi - Nie 22 Lip, 2018 13:50

Motywy zaprzestania mojego picia .....osmieszylam sie bardzo i ogromny ,bardzo ogromny wstyd !!!!
DarkDarek - Sob 15 Wrz, 2018 10:14

Będąc pod wpływem mieszanki alkoholu, leków i narkotyków, dałem się namówić na spróbowanie heroiny. Nawet jako zawodowy alko- ćpun uważam, że heroina to już ostatni przystanek w 'karierze'. Nie mniej jednak uważam, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Może gdyby nie ten incydent, biegłym teraz po flaszkę i dzwonił do dilera.
Stefan0410 - Nie 16 Wrz, 2018 20:38

Pamiętam, jak „jeszcze kontrolowałem” chlanie i jaranie trawy, to myślałem-jak dobrze, że nie mam problemu, bo przecież jest jeszcze heroina - a ja taki „czysty” 😆 u mnie motywem przewodnim było : zdanie sobie sprawy, że nie potrafię przestać ( zacząłem uprawiać sport, gryzło się z tym chlanie ), uświadomienie sobie, że mi spowiedzi nie wychodzą ( nawrócenie, chęć zmiany duchowości-okłamywałem samego siebie), dziś wiem, że to były mechanizmy, no i chyba najważniejsze-żona, w trakcie leczenia dda została szybko przeklasyfikowana do współuzależnionych. Wtedy zdałem sobie sprawę, że trzeba zacząć dxiałać, choć oczywiście na początku było mi to baaaardzo nie na rękę. Uznanie bezsilności, takie w sercu, przyszło dopiero po 6 m-cach abstynencji, jak przeszedłem przez cały wachlarz przeżyć związanych z książkowymi przykładami głodu i nawrotów.
Jędrek - Pon 17 Wrz, 2018 07:46

Cytat:
witam
chciałabym poruszyć temat o motywach zaprzestania picia, z jakiego powodu przestałem/am pić- jakie były motywy mojego zaprzestania picia, kto spowodował że nie pije, jakie było moje dno

Zaprzestałem pić, bo się śmiertelnie przeraziłem.
Mimo to po 8 tygodniach znowu poszedłem pić...
Dnem był oddział zamknięty Szpitala Psychiatrycznego po zapiciu leków psychotropowych.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group