To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Ciężko przyznać się do swojej "choroby"przed samym

agnes - Sob 30 Maj, 2009 09:25
Temat postu: Ciężko przyznać się do swojej "choroby"przed samym
witajcie.mam pytanie,czy Wam też było ciężko przyznać się do swojej "choroby"przed samym sobą?bo mi tak.Zajęło mi to dużo czasu,dopiero na terapii dotarło to do mnie.teraz na trzeżwo wstydzę się tego co robiłam.najbardzięj wstyd mi przed moją rodziną,że tak ich oszukiwałam,a także przed szefową,bo piłam w pracy.a praca moja jest odpowiedzialna i nie chcę wiedzieć co mogłoby się stać gdybym dalej piła...przez swoje picie przeżyłam trudne chwile,ale nikogo nie obwiniam,tylko siebie.mam żal do siebie,że dałam się wciągnąć w to bagno.ale cieszę się,że teraz nie piję,choć nie powiem miewam pokusy jak każdy chyba.wtedy jednak przypominam sobie przez co przeszłam i nie mam ochoty do tego wracać.ale się rozpisałam:)ale nie mam za bardzo z kim o tym pogadać.nikt tak nie zrozumie alkoholika jak drugi alkoholik.pozdrawiam.:)
pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 09:31

agnieszkap-80 napisał/a:
czy Wam też było ciężko przyznać się do swojej "choroby"przed samym sobą?

Owszem. Mnie to zajęło jakieś 25 lat zanim zrozumiałem, że jestem alkoholikiem i podjęłem leczenie. Aga, piszesz, że nie masz z kim porozmawiać o swojej chorobie. Czy to oznacza, że nie chodzisz na żadne mityngi czy też terapię uzupełniającą?

Tempe - Sob 30 Maj, 2009 09:34

agnieszkap-80 napisał/a:
hej.jestem Aga.jestem alkoholiczką.nie piję od 10 miesięcy i jest super.


Witam Cię serdecznie.
Nie piję i nie biorę leków nasennych już prawie 4 miesiące.

Jacek - Sob 30 Maj, 2009 09:35

agnieszkap-80 napisał/a:
czy Wam też było ciężko przyznać się do swojej "choroby"przed samym sobą?

tak Aguś,mnie również było ciężko się przyznać
przecież nie piłem kiedy nie chciałem i miewałem hamulce--takie miałem tłumaczenia,a przecież to było nic innego jak oszukiwanie samego siebie-- a co gorsza sam w to wierzyłem
dopiero teraz widzę całą prawdę--jak to było naprawdę

wolf - Sob 30 Maj, 2009 09:44

agnieszkap-80 napisał/a:
czy Wam też było ciężko przyznać się do swojej "choroby"przed samym sobą?


czesc Aga...........
ja nie mialem z tym problemu. z przyznaniem sie, czy z akceptowaniem siebie jako alkoholika.
niewiele mnie to interesowalo prawde mowiac. poki nie sprawialo mi to problemu w zyciu, poki moglem nim dosc swiadomie kierowac, poki radzilem sobie rodzinnie, zawodowo........sowj alkoholizm traktowalem, jak jedna z ulomnosci...........na ktora mnie stac i dodatkowo uwazalem, ze wcale nie jest tak xle...........skoro zawsze udawalo mi sie spasc na 4 lapy.
raczej naiwnie usilowalem-trzymac swoj alkoholizm pod kontrola..zwlaszcza ostanie 10 lat. i paradoksalnie. czym lepeiej mi sie to udawalo, tym bardziej sie utwierdzailem w przekonaniu, ze z alkoholizmem czynnym da sie zyc calkiem fajnie.
ale tak zwane wstydy teraiopwo mityngowe : " ja alkoholik :oops: ".byly mi zupelnie obce

yuraa - Sob 30 Maj, 2009 10:03

nie miałem zadnych oporów do przyznania sie przed samym sobą,
zdiagnozowałem sie sam- objawy pasowały do tych z opisów medycznych.
podobnie jak Wolf, funkcjonowałem czas jakis normalnie z tą przypadlóścią,
nawet złudzenie pełnej kontroli nad chorobą było.

największa trudność sprawiło mi publicznie powiedzieć że sam piłem, bo po ch... mi towarzystwo było. ale jak zobaczyłem ze gosciu w krawacie mówi że sam walił wódę z gwinta to zrozumiałem ze nie różnię się od innych.

a tak na marginesie uważam ze do picia drugi człek mi zbędny,
a do trzeźwienia potrzebuje ludzi jak najwiecej

Tempe - Sob 30 Maj, 2009 10:25

yuraa napisał/a:
a tak na marginesie uważam ze do picia drugi człek mi zbędny,
a do trzeźwienia potrzebuje ludzi jak najwiecej


Dokładnie mam tak samo.
Piłem często do lustra, ale trzeźwieję wśród innych, takich jak ja.

wolf - Sob 30 Maj, 2009 10:30

picie samotne...........to wlasciwie inna forma picia z kumplami pod chmurka w parku.
i tak kazdy na lweczce jest sam ze soba i slucha tylko sam siebie...............jedynie to bywa na korzysc grupy pijakow, ze czasami latwiej skolowac kilka zeta wspolnie na flaszke.
lecz ja bylem dosc operatywny........nawet w rynsztoku
i pewnie dlatego............picie z innymi bylo mi zbedne

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 10:31

yuraa napisał/a:
a tak na marginesie uważam ze do picia drugi człek mi zbędny

Ale mamy podobne życiorysy..........

agnes - Sob 30 Maj, 2009 10:33

nie chodzę na mitingi,ale uczestniczę w terapii uzupełniającej.staram się sama radzić ze swoją "chorobą".
wolf - Sob 30 Maj, 2009 10:33

pterodaktyll napisał/a:
Ale mamy podobne życiorysy..........

piciorysy tez :D

ps-wreszcie gdy baby sa w mniejszosci..........gadka jakas sensowna sie klei :D
bo juz mnie mdlosci dopadaly :D

wolf - Sob 30 Maj, 2009 10:35

agnieszkap-80 napisał/a:
ale uczestniczę w terapii uzupełniającej

no i git.........waqzne ze w jakis sposob wspierasz sama siebie.........ja kilka lat usilowalem tylko sam-ze soba
i kicha

moze innym sie to udaje......mnie sie nie udalo i troche szkoda mi tego czasu

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 10:37

agnieszkap-80 napisał/a:
staram się sama radzić ze swoją "chorobą"

Na odwyku terapeuta powiedział mi kiedyś "już dosyć się nawalczyłeś sam ze swoją chorobą. To nie na tym polega". Jak dowodzą autorytety to nie jest choroba z którą człowiek poradzi sobie sam. Pomyśl o tym Aga.

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 10:43

agnieszkap-80 napisał/a:
swoją "chorobą"

Aga dlaczego bierzesz w cudzysłów tą chorobę? Ona istnieje naprawdę. Podświadomie jeszcze się jej wstydzisz?

wolf - Sob 30 Maj, 2009 10:48

z ta choroba Ptero..........to jest troche tak , jak z trojkatem bermuzkim
nie wiadomo: kosmici, tsunami, atlantyda itd etc........a faktem jest , ze szlak zeglugowy niebezpieczny i korytarz lotniczy tez :D
no i choroba alkoholowa..........niby jest, a niby jej nie ma :wysmiewacz:
bo jak sie nie pije.........to podobno czlowiek sie wlasciwie rehabilituje
jak sie wypije........znaczy znow choroba dala o sobie znac
i tak w kolko

wolf - Sob 30 Maj, 2009 10:49

pewnie dlatego.......w AA lecza dusze
na terapii psychosomatyke
a my na forum...............leczymy zupelnie co innego :D

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 10:50

wolf napisał/a:

bo jak sie nie pije.........to podobno czlowiek sie wlasciwie rehabilituje
jak sie wypije........znaczy znow choroba dala o sobie znac

To trochę taka kwadratura koła ale rzeczywiście tak to wygląda

wolf - Sob 30 Maj, 2009 10:52

a na powaznie...........dlugo szukalem okreslenia dla samego siebie co to jest ten alkoholizm
i wyszlo mi ,ze to jest:
zespol dlugotrwalego opilstwa skutkujacy w sposob zuzpelnie inny od zamierzonego ...............i tego sie trzymam

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 10:52

wolf napisał/a:
...niby jest, a niby jej nie ma

Czy my jesteśmy przykładem na to, że ta choroba jest, czy że jej nie ma :lol:

yuraa - Sob 30 Maj, 2009 10:53

ale siedzi w delikwencie non stop choróbsko,
nie pije na codzień a przechodzi koło ogródka piwnego i juz kosmate stwory oczy otwierają i węszą.
to kto wtedy o sobie znac daje jak nie choroba

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 10:55

Cytat:
zespol dlugotrwalego opilstwa skutkujacy w sposob zuzpelnie inny od zamierzonego

W tym sedno sprawy. Dopóki pamiętasz i zdajesz sobie sprawę z tego kim jesteś i jakie konsekwencje grożą "użyciem" możesz w miarę bezpiecznie funkcjonować.

wolf - Sob 30 Maj, 2009 10:57

pterodaktyll napisał/a:
Czy my jesteśmy przykładem na to, że ta choroba jest, czy że jej nie ma


w wieku 14 pakowali takich jak my w dyby...........na dwa dni .
tak zwanych mistykow....chocby sw. Terese erotomanke........dzis by zamkneli u czubkow z diagnoza: " niepochamowana mania sexulalna o podlozu religijnym ".

a co do ogrodkow piwnych Yura...............trzeba zapytac Ate :wysmiewacz:
Ona jest specjalistka od czucia smaku , czegos , czego nigdy nie pila na widok czegos ,czego nie mozna nie wiedziec

wolf - Sob 30 Maj, 2009 10:58

pterodaktyll napisał/a:
Dopóki pamiętasz i zdajesz sobie sprawę z tego kim jesteś i jakie konsekwencje grożą "użyciem" możesz w miarę bezpiecznie funkcjonować.


mam nadzieje, ze to w koncu kiedys minie trwale..........ze stanie sie nowa natura, a nie tylko doswiadczeniem opierajacym sie na bolesnych wspomnieniach

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 11:08

Cytat:
mam nadzieje, ze to w koncu kiedys minie trwale..........ze stanie sie nowa natura,

Niezbadane są wyroki Opatrzności

wolf - Sob 30 Maj, 2009 11:10

pterodaktyll napisał/a:
Niezbadane są wyroki Opatrzności


na opatrznosc niezbyt licze w tej mierze :D

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 11:12

wolf napisał/a:
na opatrznosc niezbyt licze w tej mierze

To tak jak ja :lol:

wolf - Sob 30 Maj, 2009 11:18

pterodaktyll napisał/a:
To tak jak ja


\kiedys pewien facet..usilowal mnie przekonac ,ze plan boski byl taki:
wpierw stalem sie alkoholkiem, po to by w wyniku duchowego obudzenia zostac swietym ............no tak w skrocie

Wiedźma - Sob 30 Maj, 2009 11:18

agnieszkap-80 napisał/a:
czy Wam też było ciężko przyznać się do swojej "choroby"przed samym sobą?

Przyznać się przed sobą - nie. To było dla mnie najłatwiejsze i nastąpiło stosunkowo szybko.
Znacznie trudniej było mi przyznać się przed resztą świata - trudniej przed obcymi niż przed najbliższymi.
Natomiast akceptacja tego faktu napotkała we mnie większy opór.

Aga, różnie ludzie mają i to,że Tobie nie było łatwo przyznać się, nie jest niczym szczególnym ani złym.
Na terapii spotkałam sporo osób mających tak jak Ty i jakoś sobie z tym musieli radzić.
Ja natomiast borykałam się z ogromnym, wprost nie do uniesienia wstydem i poczuciem winy :|
No ale z tym jest już u mnie coraz lepiej, myślę, że z czasem Ty też poradzisz sobie z tym co Ciebie dręczy.
Pod warunkiem oczywiście, że nie wrócisz do picia.

wolf - Sob 30 Maj, 2009 11:20

Wiedźma napisał/a:
Ja natomiast borykałam się z ogromnym, wprost nie do uniesienia wstydem i poczuciem winy


to strasznie ciagnie w dol

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 11:27

Wiedźma napisał/a:
z ogromnym, wprost nie do uniesienia wstydem i poczuciem winy

Walczę z tym jak św. Jerzy ze smokiem, bo czuję że gdybym temu uległ to najprawdopodobniej bym poległ a trzeźwe życie jest takie fajne

wolf - Sob 30 Maj, 2009 11:31

pterodaktyll napisał/a:
Walczę z tym jak św. Jerzy ze smokiem, bo czuję że gdybym temu uległ to najprawdopodobniej bym poległ a trzeźwe życie jest takie fajne


na pewnym teraningu dla pijakow..........no mniejsza o wiekszosc
robilysmy takie rozne "cwiczenia" i fikimiki.........no i wyszlo mi ,ze sie strasznie rozwalilem na poczuciu winy
wtedy psycholog.mi powiedzial pewne zdanie, ktore mi zapadlo w pamieci:
"darek, czy Ty jestes panem bogiem , ze sam siebie mozesz osadzic, ukarac,? wiecej pokory, jestes tylko czlowiekiem "..............i mi przeszlo.
oczywscie moja pamiec sie nie zresetowala do zera..........nie polubilem tez pewnych fragmentow swej przeszlosci..........ale sie z nimi pogodzilem.
to juz bylo i minelo........a jak spiewal ktos tam:
"wazne sa te dni ktorych jeszcze nie znamy "

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 11:42

wolf napisał/a:
..nie polubilem tez pewnych fragmentow swej przeszlosci..........ale sie z nimi pogodzilem

No pewnie że tak ale nie można bez końca ujeżdżać tego wszystkiego. Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy

agnes - Sob 30 Maj, 2009 11:44

sama nie niewiem.fakt,że odkąd nie piję to czuję się znacznie lepiej.ale nie czuję potrzeby aby każdy wiedział o moim alkoholizmie.nie chodzę na mitingi dlatego,że nie mam zamiaru użalać się nad sobą i ciągle przypominać jaka to byłam gdy piłam.Oczywiście,że nie zapomnę pewnych rzeczy do końca życia,bo się nie da wszystkiego wymazać z pamięci.Byłam na kilku i nie podobało mi się.może to co piszę to mało sensowne.ale dla mnie terapią wstrząsową było dyscyplinarne zwolnienie z pracy i wylądowanie na odwyku.na dzień dzisiejszy jak pomyślę o tym,to nie mam ochoty nawet na odrobinę alkoholu.co zabawne przekonałam się,że bez tego da się normalnir żyć,że nie jest on do niczego potrzebny,ani niczego nie rozwiąże,nie załatwi.dla mnie w chwili obecnej najgorsze są wachania nastroju.często się nakręcam niepotrzebnie.
wolf - Sob 30 Maj, 2009 11:47

pterodaktyll napisał/a:
No pewnie że tak ale nie można bez końca ujeżdżać tego wszystkiego.


ale mialem z tym sporo problem............nawet ostatnie kilka lat , gdy pilem, nie pilem.........poczucie winy, to byl dosc czesty moj stan psyche.
nawet gdy robilem co fajnego dla rodziny........dopadaly mnie mysli :
"-a czemu dopiero teraz?. a czemu nie wczesniej? a co by bylo gdybym tego, lub tamtego kiedys niezrobil ? "

no i tak sie plotlo bez sensu.........az musialo albo w te, albo we wte

wolf - Sob 30 Maj, 2009 11:50

agnieszkap-80 napisał/a:
dlatego,że nie mam zamiaru użalać się nad sobą i ciągle przypominać jaka to byłam gdy piłam


nie ma takiego obowiazku tam czynic :wysmiewacz:
mityng to nie jest obowiazkowe pokutowanie i spowiedx publiczna po raz 100 :D

ja co prawda z innych powodow nie bywam na mityngach.........ale pamietam ,ze kilku bylo niexle.spotkalem ludzi, ktorzy glownie mowili o dniu dzisiejszym i o przyszlosci :D .........gawedziarzy dramatyczno-historycznych..........zawsze olewalem

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 11:53

agnieszkap-80 napisał/a:
w chwili obecnej najgorsze są wachania nastroju.często się nakręcam niepotrzebnie.

I właśnie dlatego przydałoby Ci się pójście na mityng. Tam naprawdę nikt nad sobą się nie użala. A może wiele pomóc. Sam byłem przeciwnikiem tej formy terapii. Dzisiaj widzę, że nie ma lepszej

wolf - Sob 30 Maj, 2009 11:54

pterodaktyll napisał/a:
Tam naprawdę nikt nad sobą się nie użala.

nikt, jak nikt :D ........ale kilku sie zawsze znajdzie :D

pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 11:56

wolf napisał/a:
...ale kilku sie zawsze znajdzie

Tak jak mówisz, tych gawędziarzy się po prostu olewa bo w każdym stadzie znajdzie się parszywa owca :lol:

wolf - Sob 30 Maj, 2009 11:58

na jednym mityngu-znaczy na jdnej grupie w w -wie.......prowadzocy mityng ,czasami przerywa jalowe legendy i potok uniesien duchowych......o ile zajdzie taka potrzeba :D
pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 12:03

wolf napisał/a:
.prowadzocy mityng ,czasami przerywa jalowe legendy i potok uniesien duchowych......o ile zajdzie taka potrzeba :D

Jest to pomysł godny szerszego wprowadzenia. Byłem kiedyś na dużym otwartym mityngu, gdzie spiker opowiadał swój piciorys. Nie uwierzysz, ale gość gadał 2godz i 50 min Nikt tego nie wytrzymał chociaż na początku było ok 200 ludzi na sali. Na normalnych mityngach niestety też by się przydało czasem odebrać głos jakiemuś zrzędzie :lol:

wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:07

wszystko jest przeciez w tradycjach i innych didaskaliach na ten temat......po to jest w koncu prowadzacy mityng.
a z tymi spikerkami.......to sam wiem jak jest.

w w-wie jest kilku facetow, ktorzy robia za " operatorow" spikerskich....od dawna.
jednego z nich slyszalem dwa razy........koszmar.
rozumiem, ze dla "nowego" moze to byc ciekawe..........ale nic tak nie skupia uwagi .........jak zwiezlosc.
inaczej..........przypomina to czesto pijackie mantylowanie wielogodzinne

Tempe - Sob 30 Maj, 2009 12:10

>nie chodzę na mitingi dlatego,że nie mam zamiaru użalać się nad sobą i ciągle przypominać >jaka to byłam gdy piłam.

Ja chodzę na mityngi co tydzień. Regularnie.
Zabieram na każdym mityngu głos, ale NIGDY, przenigdy nie użalam się nad sobą.
Mówię pozytywne rzeczy.
Kto Ci się karze na mityngu użalać nad sobą? :shock: :szok:

wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:11

??
pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 12:12

wolf napisał/a:
dla "nowego" moze to byc ciekawe

Ha ha Chyba żartujesz to był jeden z moich pierwszych mityngów i przez parę miesięcy terapeuta miał ze mna sporo kłopotów żeby mnie przekonać do pójścia na mityng

wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:13

pterodaktyll napisał/a:
Ha ha Chyba żartujesz

no tak sobie zalozylem teoretycznie

agnes - Sob 30 Maj, 2009 12:14

może kiedyś się wybiorę.
wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:14

nie ma przymusu........ani nie ma dowodu na to ,ze to jedyny sposob
pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 12:15

wolf napisał/a:
no tak sobie zalozylem teoretycznie

Teoria nie wytrzymała konfrontacji z praktyką :lol:

wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:15

pterodaktyll napisał/a:
Teoria nie wytrzymała konfrontacji z praktyką

dlatego nie chodze na mityngi

Tempe - Sob 30 Maj, 2009 12:19

agnieszkap-80 napisał/a:
może kiedyś się wybiorę.


Na mityng gdzie ja chodzę, chodzi też terapeuta uzależnień - notabene, ma bardzo dobre wyniki.
Ten terapeuta jest na mityngu jako zwykły alkoholik.
Też ładuje akumulatory.
Może to ten terapeuta tak przyciąga ludzi, bo na mityngu jest zawsze od 20 do 30 osób.
Nieraz brakuje krzeseł, ale radzimy sobie.

wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:21

stachst napisał/a:
Może to ten terapeuta tak przyciąga ludzi, bo na mityngu jest zawsze od 20 do 30 osób.


wiesz co ..........odnosze wrazenie, coraz bardziej intensywne, ze bardzo uzalezniasz swoje niepicie od innych ludzi . jakbys w ich rece oddawal odpowiedzialnosc za siebie

Tempe - Sob 30 Maj, 2009 12:25

Cytat:
wiesz co ..........odnosze wrazenie, coraz bardziej intensywne, ze bardzo uzalezniasz swoje niepicie od innych ludzi . jakbys w ich rece oddawal odpowiedzialnosc za siebie


Może i tak jest.
Sam niestety nie poradziłbym sobie.

wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:29

stachst napisał/a:
Sam niestety nie poradziłbym sobie.

moze tak, moze nie.......tego nie wiadomo
ale nie o to biega.......biega o "dzis" ......i "jutro"

na terapii jako jeden z glownych tematow bylo: jak sobie radzic, gdy nadejda trudnechwile.......no i zawsze kladlismy nacisk na wlasne, suwerenne decyzje........nawet jesli sie w koncu napijemy.

to taki paradoks. mozna /czasami nawet nalezy / szukac pomocy u innych ludzi, ale nie wolno od nich uzalezniac swoich sukcesow , lub porazek

agnes - Sob 30 Maj, 2009 12:32

owszem pomoc innych jest potrzebna.bez tego nie da się trzeżwieć.ale bez przesady,jeśli sami nie będziemy pragnęli zaprzestania picia to nic i nikt nam nie pomoże.
pterodaktyll - Sob 30 Maj, 2009 12:33

agnieszkap-80 napisał/a:
,jeśli sami nie będziemy pragnęli zaprzestania picia to nic i nikt nam nie pomoże.

To podstawa trzeźwienia i cieszę się , że to rozumiesz :lol:

Ate - Sob 30 Maj, 2009 12:34

stachst napisał/a:
Nieraz brakuje krzeseł, ale radzimy sobie.
dziewczyny siadaja facetom na kolanach? sorry, tak mi sie skoajrzylo :lol:

stachst napisał/a:
Może i tak jest.
Sam niestety nie poradziłbym sobie.

ja wiem na pewno, ze sama nie poradzilabym sobie, juz pare razy wyciagali mnie z dna, zwlaszcza gdy jest jakis ogromny stres, ludzie ci pomgaja mi spojrzec na problem z innego, obiekytwnego punktu widzenia. To czy sie napije czy nie, wiem, zalezy tylko ode mnie, jednak bez pomocy z zewantrz nie dalabym sobie rady, cienka jestem, tak naprawde :?

wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:36

Ate napisał/a:
jednak bez pomocy z zewantrz nie dalabym sobie rady

to co tu robisz w takim razie teraz?...........spojrza na to tak Ate:

skoro prosze kogos o pomoc..........znaczy podejmuja jedna z najbardziej odpowiedzialnych i SAMODZIELNYCH DECYZJI .

rozumiesz?

Tempe - Sob 30 Maj, 2009 12:36

Ate napisał/a:
ja wiem na pewno, ze sama nie poradzilabym sobie, juz pare razy wyciagali mnie z dna, zwlaszcza gdy jest jakis ogromny stres, ludzie ci pomgaja mi spojrzec na problem z innego, obiekytwnego punktu widzenia. To czy sie napije czy nie, wiem, zalezy tylko ode mnie, jednak bez pomocy z zewantrz nie dalabym sobie rady, cienka jestem, tak naprawde :?
_________________


Dobrze że napisałaś ten post, bo ja myślę dokładnie tak samo.
Dlaczego mam się wstydzić, że bez grupy nie poradziłbym sobie?

wolf - Sob 30 Maj, 2009 12:37

stachst napisał/a:
Dlaczego mam się wstydzić, że bez grupy nie poradziłbym sobie?

tu nie chodzi o zaden wstyd przeciez...........niech sie wstydzi , kto nie widzi :D

agnes - Sob 30 Maj, 2009 12:44

dla mnie w moim trzeżwieniu najbardziej przeszkadza zbyt emocjonalne podchodzenie do życia.to najbardziej daje mi się we znaki nieraz tak się nakręcę,że sama nie wiem po co. wtedy próbuję się wyciszyć,albo dzwonię do mamy.
Ate - Sob 30 Maj, 2009 12:45

wolf napisał/a:
skoro prosze kogos o pomoc..........znaczy podejmuja jedna z najbardziej odpowiedzialnych i SAMODZIELNYCH DECYZJI .

rozumiesz?
rozumiem, rozumiem . Ja podejmuje decyzje ze przyjme pomoc od innych, pasuje? :roll:
Ate - Sob 30 Maj, 2009 12:49

jeszcze gdzies w tym watku temu przeczytalam o poczuciu winy,tak, to naprawde niebezpieczna sprawa, staram sie nie roztkliwaic nad tym , o to niczego dobrego nie doprowadzi. Mialam ogromne poczucie winy, teraz zaczynam patrzec na to troche inaczej, spojrzec na siebie laskawszym wzrokiem .Dzis, teraz , jutro - podstawa, tego sie ucze kazdego dnia 8|
Tempe - Sob 30 Maj, 2009 12:51

Ate napisał/a:
Mialam ogromne poczucie winy, teraz zaczynam patrzec na to troche inaczej, spojrzec na siebie laskawszym wzrokiem


Miej gdzieś poczucie winy, bo co się stało, to i tak się nie odstanie.

Jacek - Sob 30 Maj, 2009 12:59

stachst napisał/a:
Sam niestety nie poradziłbym sobie.

Ate napisał/a:

ja wiem na pewno, ze sama nie poradzilabym sobie

jeśli kto twierdzi że jest inaczej,to nie okłamuje mnie-ale sam siebie
przede wszystkim wiedziałem dobrze że robię źle pijąc alkohol
ale przenigdy nie przyznawałem,że ja sobie nie dam rady sam z tym problemem
a dobre rady i uwagi innych,co ja robię --kwitowałem
ale to z czasem one dały mnie do myślenia --- bez nich nigdy bym nie wpadł na to że to jest złe co robię

Bebetka - Sob 30 Maj, 2009 13:00

Tak czytam Was......nie chce znowu wzbudzać kontrowersji z tego powodu ale ja na mitingi nie chodzę w ogóle, od początku, jak tylko skończyłam terapię, nie byłam przez 8 miesiecy ani razu......nie czułam i nie czuję zwyczajnie takiej potrzeby do dziś :roll:
Jacek - Sob 30 Maj, 2009 13:01

agnieszkap-80 napisał/a:
albo dzwonię do mamy.

fajnie jest mieć taką mamę :)

Ate - Sob 30 Maj, 2009 13:04

Jacek napisał/a:
ale przenigdy nie przyznawałem,że ja sobie nie dam rady sam z tym problemem
a ja przyznaje bo tak po prostu jest .
Tempe - Sob 30 Maj, 2009 13:05

Bebetka napisał/a:
Tak czytam Was......nie chce znowu wzbudzać kontrowersji z tego powodu ale ja na mitingi nie chodzę w ogóle, od początku, jak tylko skończyłam terapię, nie byłam przez 8 miesiecy ani razu......nie czułam i nie czuję zwyczajnie takiej potrzeby do dziś


Dużo daje też po prostu przebywanie w towarzystwie innych trzeźwiejących ludzi.
Nie musi być to akurat w formie mityngu.
Może i mi wystarczyłoby chodzenie do Klubu Abstynenta i jeżdżenie z tymi wspaniałymi ludźmi na wycieczki czy grila, ale trafiłem na fajną grupę AA, więc tam chodzę.

Bebetka - Sob 30 Maj, 2009 13:09

stachst napisał/a:
Nie musi być to akurat w formie mityngu.

Być może, dlatego wystarcza mi to forum tzn. ludzie, którzy tutaj piszą. Powiem tak, jest mi dobrze z tym.....

Jacek - Sob 30 Maj, 2009 13:14

Aguś sorki za te offtopy i odbieg od tematu
ale jesteście takie słodkie że trudno się powstrzymać
dla wszystkich pań g6jyfn

wolf - Sob 30 Maj, 2009 13:20

agnieszkap-80 napisał/a:
najbardziej przeszkadza zbyt emocjonalne podchodzenie do życia


wlasnie o tym gdzies tu pisalismy obok........by isc w miare mozliwosc srodkiem drogi,a nie hustac sie od skraja do skraja. ale to samo nie mija, wymaga wysiliku i swiadomego dzialania..........przyznam , ze czasami strasznie nudnego .
az by sie chcialo komus dac w ryja.........w jakiejs sytuacji, albo pozwolic sobie na marzycielskie chwile.......a tu lipa.
nalezy brac psa za pysk, na krotki smycz, kaganiec na kufe i git

no i zeby nie bylo tak dydaktycznie.........od czasu do czasu odrobina szalenstwa, wscieklosci, jest konieczna :D

agnes - Sob 30 Maj, 2009 13:28

Fajnie się z Wami rozmawiało.:)pozdrowionka i pa pa.:)
Wiedźma - Sob 30 Maj, 2009 14:11

agnieszkap-80 napisał/a:
pa pa

Ale nie żegnasz się chyba z nami na zawsze?
Będziesz zaglądała?

agnes - Pon 01 Cze, 2009 08:33

pewnie,że tak. :lol2:
Jagna - Pon 01 Cze, 2009 08:55

Witaj Agnieszko :) Nie miałam okazji Cię przywitać wcześniej, bo imprezowałam na zlocie radosci AA, było wspaniale.
Ciesze się, ze do nas przybylas, czuj sie tutaj dobrze.
Serdecznosci :D

agnes - Pon 01 Cze, 2009 11:07

witajcie.ostatnio spotykam się z pewnym chłopakiem.jest fajnie,ale czasami męczy mnie to,czy i w jaki sposób powiedzieć mu o swojej chorobie,na razie to nic poważnego,ale często nad tym myślę.na razie wie tylko tyle,że nie piję alkoholu w ogóle.fakt,że się nie dopytyje dlaczego,aE KIEDYŚ MOŻE ZAPYTAĆ I TAK NAPRAWDĘ TO NIE WIEDZIAŁABYM CO MU ODPOWIEDZIEć.boję się tego co by sobie pomyślał. cf2423f
sabatka - Pon 01 Cze, 2009 11:17

a czy on pije przy tobie?
Jacek - Pon 01 Cze, 2009 20:06

agnieszkap-80 napisał/a:
czy i w jaki sposób powiedzieć mu o swojej chorobie

a po co???
a gdy piłaś -to opowiadałaś wszystkim że pijesz???
no kiedyś może się zdarzyć że będziecie w towarzystwie gdzie na stole znajdzie się alkohol
no może nie za pierwszym razem,ale za którymś ,może spytać
wtenczas najlepiej powiedzieć prawdę
że wyszłaś z tego i nie chcesz wrócić w to, dlatego nie zabierasz się nawet za jednego

agnes - Wto 02 Cze, 2009 08:05

jak na razie to rzadko i zawsze pyta czy nie mam ochoty również się z nim napić.on sam twierdzi,że nie przepada za alkoholem.może dlatego,bo z tego co się dowiedziałam to jego ojciec lubi sobie nieżle popić.a może dlatego,że nie czuje potrzeby.poza tym denerwuje mnie fakt,że alkoholików traktuje się jak zło konieczne.przekonałam się o tym na terapii oraz w trakcie prywatnych rozmów z osobami,które nic nie wiedzą o mojej chorobie.Ciężko jest żyć jeśli zostanie się zaszufladkowanym,że jak alkoholik to i tak nic z niego dobrego nie będzie.a jak nie piję to reszta tylko czeka kiedy znowu zacznie.
agnes - Wto 02 Cze, 2009 08:34

na dzień dzisiejszy to nie przeszkadza mi widok osoby pijącej.ale żle się czuję po spotkaniach towarzyskich gdzie piją.na drugi dzień mnie nosi.staram się wtedy wyciszyć lub czymś zająć.zabawne,bo wcale nie myślę o alkoholu,a mimo to fatalnie się czuję.
pterodaktyll - Wto 02 Cze, 2009 08:43

agnieszkap-80 napisał/a:
wcale nie myślę o alkoholu,a mimo to fatalnie się czuję.

Weź pod uwagę fakt, że jednym z Twoich zmysłów jest węch a zapachy też budzą jakieś skojarzenia. Prawda?

Jagna - Wto 02 Cze, 2009 08:52

agnieszkap-80 napisał/a:
żle się czuję po spotkaniach towarzyskich gdzie piją.na drugi dzień mnie nosi.staram się wtedy wyciszyć lub czymś zająć.zabawne,bo wcale nie myślę o alkoholu,a mimo to fatalnie się czuję.

Bo to choroba alkoholowa, tak to działa. Podświadomość wciąż pamieta wszystkimi zmysłami czym dla nas był alkohol. Dlatego najważniejsze, to - nie przebywac tam gdzie się pije. Ja nie mówię, że już nigdy i wcale, ale na początku należy tak postepować, by nie byc w miejscach gdzie kiedyś się piło. Unikać, rezygnować. Bo to cholerstwo i tak wyjdzie, w snach...a jeszcze gorzej gdy w napadzie głodu alkoholowego.

Jagna - Wto 02 Cze, 2009 08:58

agnieszkap-80 napisał/a:
poza tym denerwuje mnie fakt,że alkoholików traktuje się jak zło konieczne.przekonałam się o tym na terapii oraz w trakcie prywatnych rozmów z osobami,które nic nie wiedzą o mojej chorobie.Ciężko jest żyć jeśli zostanie się zaszufladkowanym,że jak alkoholik to i tak nic z niego dobrego nie będzie.a jak nie piję to reszta tylko czeka kiedy znowu zacznie.


Przestanie Cię denerwować, gdy zaakceptujesz siebie jako osobę uzależnioną, jako alkoholiczkę, gdy pogodzisz się z tym w swojej głowie.
Mnie także to irytowało, miałam wrażenie, że każdy mnie potępi, że jestem gorsza.
Teraz tak nie myślę, to na co choruję akurat ja, to moja prywatna sprawa, moja intymność.
O tym, że jestem alkoholiczką mówię osobom, którym chcę powiedzieć, mogę.
Innym ludziom nic do tego! Moja prywatność :)
Jestem zwykłym człowiekiem, mam tylko jedną ułomność czy skazę, alergię, chorobę- jak zwał tak zwał, jest to alergia na alkohol, a wierz mi bywają grożniejsze i mniej przyjemne choroby.
To nie jest koniec świata.
Ja siebie akceptuje już, jest mi z tym nareszcie dobrze, ale na to potrzeba trochę czasu.
Mnie pomogły mitingi, na które wciąz chodzę.
Bo spotykam setki ludzi takich samych jak ja, wiec w czym miałabym byc gorsza czy lepsza?
Taka sama w tej chorobie. :)

A inni ludzie? Ktoś mądry doświadczeniem mawiał mi wtedy " ludzie różne rzeczy jedzą i rózne rzeczy mówią" Zawsze gadali i będą, ale to ich i tylko wyłącznie ich problem, a ludzi nie zmienisz bo i po co? :)
Pozdrawiam cieplutko!

agnes - Wto 02 Cze, 2009 09:20

w sumie masz rację.jeszcze nie do końca zaakceptowałam siebie jako alkoholiczkę.jednak wiem,że alkohol to nie dla mnie i na dzień dzisiejszy nie mam zamiaru ani ochoty udowadniać sobie,że jest inaczej. :luzik: Dzięki za słowa otuchy Jagna. :lol2:
agnes - Wto 09 Cze, 2009 14:10

witajcie.ostatnio często tutaj zaglądam i tak się zastanawiam.czy zawsze macie takie dobre humory?bo mnie osobiście ostatnio wszystko wnerwia,denerwuję się wszystkim.po prostu czuję złość na wszystko to co nie idzie po mojej myśli.czuję,że się nakręcam,chętnie bym powrzeszczała tylko możliwości brak. fsdf43t
Anonymous - Wto 09 Cze, 2009 14:16

agnieszkap-80 napisał/a:
chętnie bym powrzeszczała tylko możliwości brak.


gdy mieszkałam w innym miejscu w parku do którego chodziłam na spacery z córka i psem przechodził wiadukt którym przejeżdża szybki tramwaj - stawałyśmy pod nim gdy przejeżdżał tramwaj i wrzeszczałyśmy- ja to nazywam uwalnianiem energii- pomaga :)

Wiedźma - Wto 09 Cze, 2009 14:33

agnieszkap-80 napisał/a:
tak się zastanawiam.czy zawsze macie takie dobre humory?

No skądże, Agnieszko! Oczywiście, że nie zawsze.
Jesteśmy przecież ludźmi, a na dodatek w większości alkoholikami, więc nastroje nasze są przeróżne - często naprawdę fatalne.
Tylko, że jest nas tu sporo i zawsze trafi się ktoś kto ma akurat dobry humor i taka osoba potrafi rozkręcić resztę towarzystwa.
Dobry humor jest bowiem zaraźliwy i jeżeli (mówię za siebie, ale myślę, że wielu z nas ma podobnie)
akurat nie mam bardzo poważnych problemów, a tylko wstałam lewą nogą, to jestem na te zarazki szczególnie podatna.
No i taka jedna osoba potrafi zainfekować dużą grupę, zwłaszcza nadającą na podobnych falach.
No a przecież takie właśnie nadawanie jest magnesem przyciągającym ludzi do siebie
i gromadzącym w takich miejscach jak nasze forum.

Czasem też zdarza nam się przeprowadzać akcję, którą ja nazywam zaśmiewaniem głoda ,
co może patrzącemu z boku wydaje się głupkowate, ale w rezultacie potrafi odpędzić głód alkoholowy.



No i dlatego właśnie u nas często jest wesoło 5t4b

agnes - Wto 09 Cze, 2009 14:38

no tak,wszystko jasne. :lol: ale ostatnio często się złoszczę,łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.szybko się irytuję.a najgorsze w tym,że na pewne rzeczy i tak nie mam wpływu.a mimi to się wnerwiam.mam wrażenie,że przez to cała pozytywna energia gdzieś ucieka.normalnie nic się nie chce tylko usiąść i płakać. :cry:
Wiedźma - Wto 09 Cze, 2009 14:53

agnieszkap-80 napisał/a:
najgorsze w tym,że na pewne rzeczy i tak nie mam wpływu


A Modlitwę o Pogodę Ducha zna?
To niech odmawia jak najczęściej! ;)

Boże,
użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić.
Odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

:)


Agnieszko, to jest pierwszy rok Twojej abstynencji, więc takie stany nie są niczym dziwnym.
Na terapii napewno opracowywałaś dla siebie coś takiego jak plan trzeźwienia (chyba tak to się nazywało)
Wróć może do tych notatek i sprawdź w którym momencie odeszłaś od tego planu.
No i oczywiście postaraj się wrócić na wytyczone tory.
Przypomnij sobie jakich narzędzi miałaś używać w wypadku gorszego samopoczucia i zastosuj je.

No i nieodmiennie: zasuwaj na mityng!

Wiedźma - Wto 09 Cze, 2009 14:56

agnieszkap-80 napisał/a:
nic się nie chce tylko usiąść i płakać. :cry:

No to może usiądź i płacz.
Poważnie mówię - płacz potrafi zdziałać cuda!
Oczyszcza, rozładowuje napięcie, pozwala wyrzucić złą energię.
Spróbuj...

Ula - Wto 09 Cze, 2009 15:05
Temat postu: .
agnieszkap-80 napisał/a:
no tak,wszystko jasne. :lol: ale ostatnio często się złoszczę,łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.szybko się irytuję.a najgorsze w tym,że na pewne rzeczy i tak nie mam wpływu.a mimi to się wnerwiam.mam wrażenie,że przez to cała pozytywna energia gdzieś ucieka.normalnie nic się nie chce tylko usiąść i płakać. :cry:


Agnieszko ja tez ostatnio sie złoszcze ale to tylko w pracy.I tez wiem ze moje zloszczenie nic nie zmieni ale sie nakrecam.
Dzisiaj własnie była nie ciekawa sytuacja w pracy.Jedna z kolezanek ktora pracuje na moim dziale poprosiła rano majstrowa o przepustke o godz.12 bo dziecko jej jest chore i jest umowiona do lekarza.Powiedziała jej ze dostanieale po godzinach przyszła do niej i powiedziała ze ma isc na przepustke ale wrocic o 15 i pracowac do 22 bo jeden z pracownikow nie przyjdzie na druga zmiane.Dziewczyna powiedziała ze nie moze bo mama nie zostanie z chorym dzieckiem bo sama jest chora,wiec majstrowa powiedziała jej ze o przepustce ma zapomniec bo nie dostanie.
Mnie dosłownie poniosło byłam tak oburzona tym zachowaniem ze miałam ochote pujsc do dyrektorki powiedziec jak traktowani sa pracownicy na moim oddziale.ale sie opanowalam wypiłam melise i porozmawialam z moja bliska osoba ktora mnie uspokoiła.Ta majstrowa jest straszna i wiem ze ona sie juz nie zmieni ale mimo to ja sie zawsze wkurzam na jej zachowanie

Agus :kwiatek:

agnes - Śro 10 Cze, 2009 07:36

witajcie.oczywiście,że znam tą modlitwę,którą odmawiam codziennie. fsdf43t jednak ostatnio zastanawiam się nad sobą czy aby nie użalam się za mocno nad sobą.mam wrażene,że zachowuję się jak rozkapryszona dziewczynka,która złości się,bo nie dostała tego czego chce.nienawidzę tego uczucia. cf2423f skutecznie zatruwa mi to życie.czuję się taka samotna i nikomu nie potrzebna.nic mi się nie chce.nawet w pracy wysilam się minimalnie,robiąc dobrą minę.chyba głód mnie trzyma nadal.
stiff - Śro 10 Cze, 2009 07:54

agnieszkap-80 napisał/a:
czuję się taka samotna i nikomu nie potrzebna.nic mi się nie chce.

Tez mam takie okresy, ale u mnie powstaje coś takiego, kiedy spoczywam na laurach
i zaczynam sie nudzić... :roll:
Nadmiar wolnego czasu muszę wtedy skutecznie wypełnić i po zabiegu...
Zawsze pomaga... :D

sabatka - Śro 10 Cze, 2009 08:57

to może pobiegaj wtedy ? :mgreen:
Wiedźma - Sob 04 Lip, 2009 21:22

Agnieszko, co u Ciebie?
Odezwij się, bo takie zamilknięcie przywodzi na myśl jedno... :|
A nawet gdyby... to też się odezwij.

agnes - Śro 08 Lip, 2009 12:29

hejka wszystkim.:)u mnie wszystko ok.:)nie odzywałam się,bo jestem na urlopie i zwyczajnie nie mam czasu pisać. :lol: jestem zadowolona,bo w końcu zdałam egzamin na prawo jazdy.A także z tego,że byłam na weselu gdzie był alkohol i mnie wcale nie ciągneło.czego bardzo się bałam.
Jagna - Śro 08 Lip, 2009 13:41

Cześć Agnieszkap-80 :)
Gratulacje zdanego egzaminu na prawko :okok: I miłego wypoczynku na urlopie! :)

Co do Twojego udziału w weselu, to podziwiam odwagi.
Fajnie, że dałas sobie radę. Teraz jednak obserwuj siebie, bo nagłe zachcianki moga zdarzyć sie średnio po około 2 tygodniach od wydarzenia.
Mój kolega z terapii w zeszłym roku w czerwcu tak bohatersko uczestniczył w weselu, był dumny z siebie że nie wypił.
Jednak już w lipcu pił...pije do dzisiaj i jest bardzo źle. Wówczas miał pół roku trzeźwości, okazuje się że nazbyt wcześnie wypuścił się na głębokie wody.
Nie bez powodu nam alkoholikom zaleca się unikanie takich miejsc , gdzie się dużo pije,a należy do nich z pewnością wesele.
Obserwuj się i bądź ostrożna, w razie...idż do poradni LU , na miting albo jedno i drugie.Pozdrawiam Agnieszko i odzywaj się częściej, pisz co u Ciebie :)

klucz7 - Śro 08 Lip, 2009 14:14

agnieszkap-80 napisał/a:
hejka wszystkim.:)u mnie wszystko ok.:)

:skromny:

agnes - Śro 08 Lip, 2009 15:33

fakt czułam następnego dnia trochę rozdrażnienie,ale wiem ,że to minie z czasem,że muszę wtedy dać sobie na luz.coby bardziej się nie nakręcać. fsdf43t najważniejsze,że nikt mnie nie namawiał do picia.A kolega z którym byłam na weselu,praktycznie też nie pił.on wie,że nie piję,tylko nie do końca dlaczego.I to stara się uszanować.Co mnie cieszy.może mu kiedyś to wyjśnię,nie wiem.
Wiedźma - Śro 08 Lip, 2009 17:30

Dobrze, że się odezwałaś, Agnieszko, bo już mnie różne myśli nachodziły...
No ale cieszę się, że u Ciebie wszystko OK :)
Z tym weselem, to właściwie Jagna już Ci napisała to, co ja chciałam napisać -
głód alkoholowy nie zawsze występuje bezpośrednio podczas kontaktu z wyzwalaczem,
często przychodzi po paru dniach, kiedy już zdążyliśmy zapomnieć o tym, co mogło go wywołać.
Ot - taka podstępna kreatura! :zeby:
Obserwuj siebie czy nie pojawiają się jakieś niepokojące objawy.
Chodzisz na terapię, więc zapewne znany Ci jest dzienniczek głodu, w którym te objawy są wyszczególnione.
Na wszelki wypadek jednak zajrzyj jednak tam: Głod alkoholowy tak dla przypomnienia.
Mam nadzieje, że masz swoje wypracowane metody radzenia sobie z głodem?

agnes - Czw 09 Lip, 2009 11:38

staram się przynajmniej.dla mnie najgorsze jest rozdrażnienie,gonitwa myśli.jeśli się na tym złapię,to staram się wyciszyć lub zająć się czymś mało istotnym.jak się uspokoję,napięcie mija i znów wracam do pionu. :lol:
Jagna - Pią 10 Lip, 2009 06:00

I dobrze, że potrafisz wyłapać ten moment, kiedy się "zakręcasz"- jesteś rozdrażniona itp.
Właśnie tego można nauczyć się na terapii- jak sobie radzić- dają nam narzędzia.
Ważne też by w takich chwilach mieć pod ręką numery do znajomych, najlepiej innych niepijących alkoholików i nie bać się skorzystać z telefonu.
Takie rozmowy, wiem z doświadczenia bardzo wiele dają, mnie raz uratowały tyłek.
Trzymaj się Agnieszko :)

wolf - Pią 10 Lip, 2009 09:16

a ja mam wesele za miesiac i zamierzam sie ubawic ile sie tylko da :D

ale rok temu nazad.........to pewnie bym nie poszedl

pterodaktyll - Pią 10 Lip, 2009 09:33

wolf napisał/a:
a ja mam wesele za miesiac

Wolfie!!! Żenisz się?????

wolf - Pią 10 Lip, 2009 09:39

pterodaktyll napisał/a:
Wolfie!!! Żenisz się?????


pogielo Cie? ;)
ja mam staz w stadle: 27 lat minie 31 lipca.......ale moze nie minac. :wysmiewacz: to juz inna sprawa.
choc?..........my w rodzinie wilkow, nie jestesmy zbyt szybcy w podejmowaniu bylejakich decyzji. wolimy bylejak sie wstrzymac od nich ;) ,ale wstrzymac

pterodaktyll - Pią 10 Lip, 2009 09:42

wolf napisał/a:
ja mam staz w stadle: 27

To już najwyższy czas wymienić na "nowszy model" remont za drogo kosztuje :wysmiewacz:

wolf - Pią 10 Lip, 2009 09:44

ja tam lubie antyki
pterodaktyll - Pią 10 Lip, 2009 09:48

Cytat:
ja tam lubie antyki

Kwestia gustu mój drogi :wysmiewacz:

Jacek - Pią 10 Lip, 2009 09:51

wolf napisał/a:
ja tam lubie antyki

znaczy się ,wybór padł na teściową g45g21

agnes - Pią 10 Lip, 2009 17:49

witajcie.jestem dzisiaj bardzo rozdrażniona.spowodowane to zostało telefonem od faceta mego,wydaje mi się,że miałam głód,bo poczułam się bezsilna,rozdrażniona,wszystko mnie wnerwiało.Ale teraz jest już trochę lepiej.
Wiedźma - Pią 10 Lip, 2009 18:38

agnieszkap-80 napisał/a:
teraz jest już trochę lepiej.

Samo Ci się zrobiło lepiej, czy coś w tym kierunku zadziałałaś?

stiff - Pią 10 Lip, 2009 18:39

agnieszkap-80 napisał/a:
witajcie.jestem dzisiaj bardzo rozdrażniona.spowodowane to zostało telefonem od faceta mego,wydaje mi się,że miałam głód,bo poczułam się bezsilna,rozdrażniona,wszystko mnie wnerwiało.Ale teraz jest już trochę lepiej.

Nieważne co to było, a to, ze jesteś i masz sie dobrze... :)

agnes - Pon 20 Lip, 2009 14:54

witajcie.niedługo minie u mnie 1 rok całkowitej abstynencji. :lol2: zabawne jak to szybko zleciało.mimo tych paskudnych ataków głodu,to zyję całkiem lepiej jak kiedyś.lubię wasze forum,bo wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.a co najważniejsze,że nie jestem sama ze swoim problemem.przynajmniej tutaj mogę liczyć na jakiekolwiek zrozumienie.pozdrawiam serdecznie wszystkich. :)
Anonymous - Pon 20 Lip, 2009 15:00

to kiedy to dokładnie? cobyśmy kwiaty kupili :)
Wiedźma - Pon 20 Lip, 2009 16:28

No! Zrobimy imprezke! :cwaniak:

A czy widzisz w sobie jakąś zmianę? Jak ten rok na Ciebie wpłynął?

agnes - Wto 21 Lip, 2009 07:35

ello.dokładnie 1 sierpnia. :) sporo jest tych zmian.najważniejsze,że pomału odbudowuję to co straciłam.jakoś sobie radzę. :) tylko z emocjami nie bardzo,szczególnie z ich nadmiarem.
Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 07:47

Ano jakże by miało być inaczej? Wszak alkoholizm nazywany jest chorobą emocji.
Piliśmy, bo nie umieliśmy sobie inaczej z nimi poradzić.
Teraz nie ma "lekarstwa", a dolegliwość została i jeszcze długo może dawać znać o sobie.
Trza by coś z nią zrobić, w sposób - że tak powiem - przyjazny dla środowiska (nie mylić z ekologią)

wolf - Wto 21 Lip, 2009 07:51

Wiedźma napisał/a:
Wszak alkoholizm nazywany jest chorobą emocji.
Piliśmy, bo nie umieliśmy sobie inaczej z nimi poradzić.

nie zadne "smy"..........ino konkretne osoby

jedni pili, bo im emocje fruwaly pod kopulka.
inni pili..........bo mamusia zamiast mleka kupowala alpagi ,a tatus nie uzywal musztardy z musztardowki .

agnes - Wto 21 Lip, 2009 08:46

no to nieżle bywało. :wysmiewacz: ja nie radzę sobie z uczuciami.spotykam się z kimś i sama nie wiem co mam robić.często mam wachania nastroju.nie raz słyszę,że jestem taka nerwowa,on natomiast nie wie,czym to jest spowodowane.nieraz chciałabym mu powiedzieć,że ta nerwowość jest spowodowa tym,że jestem trzeżwiejącą alkoholiczką,że tak czasami jest,gdy całkowicie się nie pije alkoholu.czasami chciałabym mu o wszystkim opowiedzieć,ale mam wrażenie,że on tego nie zrozumie raczej.gnębi mnie myśl,że chyba nigdy nie będę miała rodziny,no bo kto chciałby wiązać się z alkoholiczką.
Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 09:00

Słuchaj, jeśli czujesz, że to poważna znajomość, to moim zdaniem powinnaś powiedzieć.
Przecież trzymanie to w tajemnicy on może kiedyś potraktować jako kłamstwo i stracić do Ciebie zaufanie.
Natomiast powiedzenie mu o tym świadczyłoby o Twoim zaufaniu do niego, prawda?
Powinien zatem to docenić, o ile także traktuje tę znajomość poważnie.

No ale nie możesz też wykluczyć, że odwróci sie na pięcie i odejdzie...
czujesz się na tyle silna, żeby znieść taki stres? Na trzeźwo?

wolf - Wto 21 Lip, 2009 09:06

na razie Aga napisala tylko ,ze sie z kims spotyka.... :D a nie ,ze spotkala milosc swego zycia............i w ogole czuje sie jak Julia na balkonie

proporcje............to dobra rzecz

Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 09:17

Wolf, Aga pisze o tej znajomości i swoim dylemacie już od jakiegoś czasu,
więc może poczytaj najpierw jej wątek i dopiero wtedy bierz się do wymądrzania.

Z reszta napisałam: jeśli czujesz, że to poważna znajomość

A ja natomiast czuję, że Ty szukasz worka treningowego.

agnes - Wto 21 Lip, 2009 09:36

nie wiem.trudno powiedzieć.wiem,że byłoby mi ciężko.ale na dzień dzisiejszy,wiem,że nie wróciłabym do picia.za dużo było przez to kłopotów,no i nie warto. :] biorę pod uwagę to,że może się ode mnie odwrócić.ma do tego prawo.jeśli by tak było,jestem pewna jednego,że już więcej nie wiązała się z nikim.wiem,że alkoholik to też człowiek,tylko po przejsćiach,wiem,że na własne życzenie.bałabym się braku zrozumienia,no bo pijak to pijak.nawet u mnie w domu dokładnie nie wiedzą na czym ta choroba polega.fakt to nic poważnego,ale nieraz nad tym myślę.no bo jak powiedzieć komuś o tym,że wszystko ze mną ok,tylko jestem uzależniona od alkoholu,jestem trzeżwiejącą alkoholiczą?co wy o tym sądzicie.Z góry dziękuje za Wasze wypowiedzi na ten temat. :)
wolf - Wto 21 Lip, 2009 09:42

Wiedźma napisał/a:
I drażni mnie Twój mentorski ton!

wstalas lewa noga? :D

pisze wprost. by uniknac niedomowien.......a nie pisze , by pouczac ex katedra /jestem ateista :wysmiewacz: /

agnieszkap-80 napisał/a:
co wy o tym sądzicie.Z góry dziękuje za Wasze wypowiedzi na ten temat.


nie wiem............to wszystko zalezy od sytuacji w jakiej Ty sie znajdujesz. przykladowo pojdziesz z nim na wesele...........wszyscy siegna po szampanowy toast za mloda pare...........i co wtedy?

agnes - Wto 21 Lip, 2009 10:02

byłam w takiej sytuacji.powiedziałam,że w ogóle nie piję.może coś tam sobie pomyślał,ale nic nie mówił.
wolf - Wto 21 Lip, 2009 10:13

rozumiem........ale kiedys padnie pytanie . takie zwyczajne
przy zupelnie nieoczekiwanej sytaucji:
-nie pijesz od zawsze? czy swiatopogladowo? ..........
ja oczywiscie nie jestem zwolennikiem oglaszania wszem i wobec bez wyraznej przyczyny: " jestem alkoholikiem"..........ale doswiadczenie mi udowodnilo, ze wiecej mialem zamieszania z stosowania unikow, niz z mowienia prawdy /co prawda nie natychmiast gdy kogos poznalem /

raz mnie nawet posadzili ,ze jestem Jehowy swiadek............i bardzo sie dziwili, ze pic nie pije,,,,,,,,,,ale paierosy jednak pale . czyli nie taki jestem swiety za jakiego chce uchodzic.........i inne takie kabarety.
na to im powiedzialem ,ze w trakcie mszy.mieszamy krew i bzykamy inicjacyjnie dziewice :wysmiewacz: .to ich najbardziej zaciekawilo

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 10:41

"nie pije bo nie lubię, przeszkadza Ci to?"

to nie jest chyba trudne powiedzieć że nie robi się czegoś co szkodzi.

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 10:46

albo "nie pije bo alkohol mi szkodzi"

ostatnio byłam na imprezie i jeden koleś siedział i pił piwo, większość towarzystwa drinkowała i co chwilkę pytanie było do niego, "czemu nie pijesz, napij się z nami, choć wypijemy" a on klamkował się jak dziwak, a ja w końcu chciałam to jego cierpienie zakończyć bo widziałam że zaczyna się nakręcać i mówię do nich- "chcecie to pijcie może jemu wódka szkodzi" no i pytania się zakończyły bo on zaraz to podchwycił i powiedział- dokładnie mi wódka szkodzi - ja przy pierwszym pytaniu postawiłam sprawę jasno- nie piję. krótko i na temat- tonem nieznoszącym sprzeciwu i żadnego namawiania i pytań nie było- wydaje mi się że to kwestia stanowczości a jak facet się wahał no to mu gadali. Pogadałam z nim później i powiedział mi że po wódce dostaje amoku i jest agresywny i dlatego nie pije, no i OK- każdy ma swoje powody, najważniejsza zasada- nikomu tłumaczyć się z własnych nie muszę.

Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 11:32

Ok, tłumaczyć sie każdemu zainteresowanemu, mniej lub bardziej namolnemu biesiadnikowi nikt nie musi.
Ale Aga pyta o faceta, z którym się (na razie niezobowiązująco, ale w przyszłości - kto wie) spotyka -
czy jemu powinna powiedzieć o swoim alkoholizmie?
Czy też zbyć go byle frazesem typu: nie piję, bo tak zdecydowałam,
bo mam prawo do wyboru, bo mam alergię na alkohol...bla bla bla...

No więc jak to jest?
Ma prawo facet wiedzieć z kim się spotyka i być może angażuje, czy nie?
A kobieta ma prawo do swojej tajemnicy, czy nie?
Gdzie się kończy mowa o własnej prywatności a zaczyna o uczciwości?

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 12:10

ja nie zatajałam - jak facet mądry zrozumie jak głupi- wyjawienie tajemnicy pokazuje że nie ma co brnąć dalej

powiem tak- przy facetach typu "na jedną noc" - nie potrzebne jest obciążanie ich taką wiedzą

przy związku poważnym- uczciwiej powiedzieć

tyle w temacie

Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 12:14

utopia napisał/a:
przy facetach typu "na jedną noc"

:szok: Aśka!

Nie znałam Cię od tej strony... :skromny:

...ale też nie jestem facetem, więc nie musiałam :wysmiewacz:

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 12:17

no naprawdę :foch:

przecież to teoria w czystej postaci :skromny:

Flandria - Wto 21 Lip, 2009 12:23

ja niedawno przerabiałam dosyć intensywnie temat nerwic
i z tego, co wiem, nerwice biorą się z nierozwiązanych konfliktów wewnętrznych
wydaje mi się, że takie zastanawianie się "powiedzieć czy nie powiedzieć" jest przykładem takiego wewnętrznego konfliktu
im później taki konflikt zostanie rozwiązany - im później zostanie podjęta decyzja, co zrobić - tym większe może spowodować problemy w psychice

choćby dlatego warto powiedzieć - dla własnego zdrowia psychicznego

kiedy mam zrobić coś trudnego, stresującego itd staram się sobie wyobrazić co najgorszego może mnie w takiej sytuacji spotkać, a później szukam pozytywów w tym "czarnym scenariuszu" (technika zapożyczona z książki o stresie - polecam)

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 12:37

a mogę ja ????? :skromny:

Flandra to się nazywa projekcja- a u alkoholika to nie jest dobre- nie namawiaj proszę alkoholiczki do technik dla ludzi z innym schorzeniem bo to co jednemu pomaga przy innej chorobie może zaszkodzić.

zawsze radząc trzeba mieć na uwadze komu radzimy

wolf - Wto 21 Lip, 2009 12:40

utopia napisał/a:
a mogę ja ?????

skoro musisz............tylko nie placz potem jak nazwe Cie : forumowym strachem na rozowe wroble

Flandria - Wto 21 Lip, 2009 12:43

utopia napisał/a:
Flandra to się nazywa projekcja- a u alkoholika to nie jest dobre- nie namawiaj proszę alkoholiczki do technik dla ludzi z innym schorzeniem bo to co jednemu pomaga przy innej chorobie może zaszkodzić.


ale co tu niby jest projekcją ? :)
pogubiłam się :/

chodziło mi o to, że moim zdaniem zamiast zastanawiać się czy facet ma prawo wiedzieć czy nie - lepiej zastanowić się czy to całe myślenie "powiedzieć nie powiedzieć" nie jest szkodliwe dla samej zainteresowanej ...

wolf - Wto 21 Lip, 2009 12:52

Flandra napisał/a:
chodziło mi o to, że moim zdaniem zamiast zastanawiać się czy facet ma prawo wiedzieć czy nie - lepiej zastanowić się czy to całe myślenie "powiedzieć nie powiedzieć" nie jest szkodliwe dla samej zainteresowanej ...

to jest wlasnie projekcja

Flandria - Wto 21 Lip, 2009 12:56

wolf napisał/a:
projekcja

wydaje mi się, że projekcja byłaby wtedy, gdybym napisała "lepiej powiedzieć"
a ja napisałam "lepiej zastanowić się"
po prostu zwracam uwagę na inny aspekt problemu - to wszystko

Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 12:57

Flandra napisał/a:
lepiej zastanowić się czy to całe myślenie "powiedzieć nie powiedzieć" nie jest szkodliwe dla samej zainteresowanej ...

A po co my o tym rozmawiamy? Przecież Aga już od dłuższego czasu wspomina, że nosi w sobie ten dylemat.
Toć jej go nie wmówiliśmy, tylko próbujemy pomóc rozwiązać - żeby mogła przestać myśleć o nim właśnie.
Alternatywą byłoby stłumienie go lub wyparcie (skoro już tak mechanizmami psychologicznymi ostatnio jedziemy),
uważasz, że to byłoby lepsze dla pacjentki? fsdf43t

wolf - Wto 21 Lip, 2009 12:58

Flandra napisał/a:
wydaje mi się, że projekcja byłaby wtedy, gdybym napisała "lepiej powiedzieć"
a ja napisałam "lepiej zastanowić się"
po prostu zwracam uwagę na inny aspekt problemu - to wszystko

projekcja jest w tym wypadku wyraz "lepiej"........w kazdym kontekscie i zbitce slownej,
kazdy z nas tego uzywa co jakis czas........Ty , ja proboszcz itd.
projektujemy..........bo taka jest natura naszego umyslu.
i nie kazda polemika tutaj na przyklad...........to od razu moj worek treningowy, lub strzelnica

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 13:00

projekcją jest czarnowidztwo - u alkoholików niebezpieczne

Flandra napisał/a:
wydaje mi się, że projekcja byłaby wtedy, gdybym napisała "lepiej powiedzieć"

to jest rada
Flandra napisał/a:
po prostu zwracam uwagę na inny aspekt problemu - to wszystko

Flandra napisał/a:
chodziło mi o to, że moim zdaniem zamiast zastanawiać się czy facet ma prawo wiedzieć czy nie - lepiej zastanowić się czy to całe myślenie "powiedzieć nie powiedzieć" nie jest szkodliwe dla samej zainteresowanej ...

wiesz czasem w życiu mamy dylematy- to ludzkie

a aga pyta i ma rację- kto pyta nie błądzi - albo - koniec języka za przewodnika- cyta. z mojej babci :)

Flandria - Wto 21 Lip, 2009 13:06

Wiedźma napisał/a:
Alternatywą byłoby stłumienie go lub wyparcie (skoro już tak mechanizmami psychologicznymi ostatnio jedziemy),
uważasz, że to byłoby lepsze dla pacjentki?


ale ja nie wiem co byłoby lepsze dla pacjentki :D
wiem tylko tyle, że na jej miejscu zastanowiłabym się, czy chcę się męczyć z tym "powiedzieć - nie powiedzieć" patrząc na to z perspektywy ewentualnych konsekwencji takich męczarni dla mnie samej, dla moich emocji, dla mojej moralności itd
mam akurat teraz podobny problem - jeśli ktoś się do mnie zbliża - mówię, "co mi jest" i to jak on zareaguje - jego sprawa - ja nie mam na to wpływu, ale dzięki nie męczę się tym "powiedzieć - nie powiedzieć" i jestem szczęśliwa sama z sobą :)

wolf - Wto 21 Lip, 2009 13:07

Flandra napisał/a:
ale ja nie wiem co byłoby lepsze dla pacjentki

jak to nie wiesz?.........przeciez piszesz wyraxnie: :lepiej

Flandria - Wto 21 Lip, 2009 13:09

wolf napisał/a:
jak to nie wiesz?.........przeciez piszesz wyraxnie: :lepiej


ale ja nie odpowiadam na pytanie "powiedzieć - nie powiedzieć"

tylko mówię lepiej spojrzeć na problem z perspektywy własnego samopoczucia, a nie z perspektywy ewentualnych konsekwencji

wolf - Wto 21 Lip, 2009 13:10

Flandra napisał/a:
tylko mówię lepiej spojrzeć na problem z perspektywy własnego samopoczucia, a nie z perspektywy ewentualnych konsekwencji

rozumiem .......ale to kolejna projekcja .
ja staram sie rozwiazywac problemu tu i teraz
konsekwencje ich oczywiscie przewiduje........ale nie determinuje to mojego dzialania dzis

Flandria - Wto 21 Lip, 2009 13:10

mówiąc krócej: najlepiej być fair w stosunku do siebie
wolf - Wto 21 Lip, 2009 13:13

Flandra-tu chodzi poprostu o nie wchodzenie zbyt gleboko w myslenie- "co by bylo , gdyby bylo i co z tego wyniknie potem" :D

jak komus dolega problem: czemu nie pije i jak mu to powiedziec.........to jest to problem na teraz...........i juz :D

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 13:15

Flandra- niektóre mechanizmy trzeba sobie wypracować- ja na ten przykład jak poznaje faceta to na dzień dobry jak się pyta co robię w wolnych chwilach mówię- zajmuję się córką- od jego reakcji zależy czy dalej z nim gadam czy nie.
Chodzi mi o to ze do pewnych rzeczy trzeba dojść, więc pozwól mieć dylematy Agnieszce bo ona uczy się pewnych rzeczy- a mówiąc po co myśleć "powiedzieć czy nie powiedzieć" spłycasz. Dla niej to dylemat i poważna sprawa- nie da się sobie powiedzieć- ok nie myślę - myśli a to cieszy.

Flandria - Wto 21 Lip, 2009 13:21

wolf napisał/a:
"co by bylo , gdyby bylo i co z tego wyniknie potem"

no, ale jak inaczej podjąć decyzję ?
wydaje mi się, każda decyzja wiąże ze sobą jakieś konsekwencje - żeby ją podjąć trzeba sobie te konsekwencje troche wyobrazić i wtedy zdecydować ...
a Ty jak podejmujesz decyzje, rozwiązujesz problemy ? :? bo się pogubiłam :|

Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 13:23

Flandra napisał/a:
lepiej spojrzeć na problem z perspektywy własnego samopoczucia, a nie z perspektywy ewentualnych konsekwencji

Ależ właśnie od wizji owych konsekwencji zwykle zależy samopoczucie!
Tego się nie da rozgraniczyć i odciąć jedno od drugiego.

Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 13:26

Flandra napisał/a:
każda decyzja wiąże ze sobą jakieś konsekwencje - żeby ją podjąć trzeba sobie te konsekwencje troche wyobrazić i wtedy zdecydować ...
Flandra napisał/a:
lepiej spojrzeć na problem z perspektywy własnego samopoczucia, a nie z perspektywy ewentualnych konsekwencji

Flandro, nie wydaje Ci się, że przeczysz sama sobie?
Czy może ja już się pogubiłam...? :drapie:

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 13:29

Flandra napisał/a:
wydaje mi się, każda decyzja wiąże ze sobą jakieś konsekwencje - żeby ją podjąć trzeba sobie te konsekwencje troche wyobrazić i wtedy zdecydować ...
a Ty jak podejmujesz decyzje, rozwiązujesz problemy ?


Flandra z tego wynikają "nasze" nieporozumienia- teraz mnie olśniło

Ty nie rozumiesz myślenia alkoholików- Ty nie masz wiedzy na ten temat- Ty myślisz że każdy umysł jest taki sam i tak samo powinien reagować

mówię po raz kolejny

Agnieszka jest alkoholiczką, to co dla Ciebie dobre i się sprawdza jej zaszkodzi

rozum alkoholika pędzi jak pociąg ekspresowy, nie potrafimy się zatrzymać w czarnowidztwie, nie potrafimy (przynajmniej nie na początku) wyobrazić sobie dobrych i złych stron tematu do rozwiązania- my lecimy w czarnowidztwo- wszędzie widzimy złe strony i nasze lęki zasłaniają dobre strony, zrozum umysł alkoholika działa inaczej i przyjmij to jako aksjomat i przestań dawać rady z książek- te książki się nie sprawdzają.

Flandria - Wto 21 Lip, 2009 13:45

Wiedźma napisał/a:
Flandro, nie wydaje Ci się, że przeczysz sama sobie?


może tak
A. Konsekwencje:
1. jeśli mam podjąc decyzję, to muszę się liczyć z konsekwencjami tej decyzji
2. jeśli nie wiem, co się wydarzy, jeśli zdecyduję się na COŚ, to będę się tej decyzji bała i jej nie podejmę, dlatego staram się wyobrazić sobie czarny scenariusz i przygotować na ewentualność, że właśnie tak to się skończy
to może się kojarzyć z czarnowidztwem, ale czarnowidztwem nie jest - jeśli mówię komuś "co mi jest", to po prostu muszę się liczyć z tym, że już więcej się ze mną nie zobaczy, ale to nie znaczy, że uważam, że NA PEWNO tak się to skończy - to tylko jedna z możliwości, na którą muszę być gotowa

B. Własne samopoczucie
1. jeśli nie podejmę decyzji, to problem najprawdopobniej sam się nie rozwiąże - będę się biła z myślami, męczyła itd zamiast zająć się np. czymś przyjemnym
2. problem może narastać np. jeśli będzie mi coraz bardziej zależało na danej osobie - więc będę się jeszcze bardziej biła z myślami, męczyła itd

decyzja prędzej czy później zostanie podjęta, konsekwencje i tak nastąpią
dlatego wydaje mi się, że lepiej zadbać o własne samopoczucie i tą decyzję podjąć jak najszybciej

Wiedźma - Wto 21 Lip, 2009 14:11

wolf napisał/a:
wszystkich tak nie obdarzam dzis miloscia

Wiem. Mnie źgasz szpilkami :ysz:

Tomoe - Wto 21 Lip, 2009 14:23

utopia napisał/a:
rozum alkoholika pędzi jak pociąg ekspresowy, nie potrafimy się zatrzymać w czarnowidztwie, nie potrafimy (przynajmniej nie na początku) wyobrazić sobie dobrych i złych stron tematu do rozwiązania- my lecimy w czarnowidztwo- wszędzie widzimy złe strony i nasze lęki zasłaniają dobre strony


Aśka, dedeowcy mają identycznie.
Albo jeszcze gorzej.
Byłam rok na grupie terapeutycznej z kilkunastoma dedeowcami, którzy nie byli alkoholikami. Wiem co mówię.

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 14:26

swoja drogą fajny temat mi się nasunął
jakie są różnice w myśleniu człowieka będącego tylko DDA a człowieka będącego alkoholikiem i DDA - nie mówiąc już o tym jak ktoś jest współuzależnionym do tego jeszcze.

3 w jednym to już kompletny kosmos :(

Tomoe - Wto 21 Lip, 2009 14:32

To żaden kosmos.
"Trzy w jednym" to dość częste przypadki.
Większość dedeowców w dorosłym życiu albo się uzależnia, albo się wiąże z osobą uzależnioną - albo dzieje się i jedno, i drugie.

Jagna - Wto 21 Lip, 2009 14:38

Agnieszko, jeśli myślisz powaznie o tym związku....powiedz. Powiedz teraz, im dalej tym szok prawdy dla obojgu może dotkliwszy.
Szkoda, że Kkk nie ma, może opowiedziałaby jak to było niedawno u niej.

Anonymous - Wto 21 Lip, 2009 14:39

no fakt - wiem to po sobie- u mnie uzależnienie od faceta trwało 12 lat a potem jak go zabrakło zaczęłam pić - ale już przestałam się dziwić :)
wolf - Wto 21 Lip, 2009 14:45

utopia napisał/a:
u mnie uzależnienie od faceta trwało 12 lat a potem jak go zabrakło zaczęłam pić - ale już przestałam się dziwić

a ja dopiero teraz :D

Jagna - Wto 21 Lip, 2009 23:22

No to lecimy
brandish - Pon 03 Sie, 2009 23:55

widzę, że mam podobne problemy z alkoholem jak większość z was :/
Bebetka - Wto 04 Sie, 2009 08:33

Cytat:
widzę, że mam podobne problemy z alkoholem

Nie łam sie Brandi....problemy sa po to aby je rozwiązywać :)

agnes - Wto 11 Sie, 2009 10:43

witam wszystkich bardzo serdecznie. :) tak ostatnio czytam wypowiedzi osób,które jeszcze zastanawiają się nad tym co mają zrobić ze swoim problemem alkoholowym.miotają się,szukają sposobu jak obejść ten problem.Otóż według mnie najlepsze co można dla siebie zrobić to uświadomić sobie,że ma się problem z alkoholem i pójście na terapię.ja też walczyłam z "wiatrakami"co doprowadziło mnie do poważnych kłopotów.Musiałam dostać ostro po d***e za nim dotarło do mnie,że to co robię jest złe i nie tylko ja cierpię z tego powodu.Uważam,że terpia i silna chęć zaprzestania picia spowodowały,że jestem innym człowiekiem.Zycie bez tego jest o wiele ciekawsze i spokojniejsze.a najważniejsze w tym,że chodzę teraz bardziej uśmiechnięta i z podnisioną głową. ;)
krzysiek - Wto 11 Sie, 2009 12:57

Aga :) Twoja decyzja też potrzebował nieco czasu i zdarzeń aby dojrzeć przeca.. :) cieszy optymizm i determinacja płynące z Twego postu :)
agnes - Wto 11 Sie, 2009 13:44

ale gdybym nie zwlekała z podjęciem decyzji o leczeniu unikęłabym wiele nieprzyjemnych rzeczy.dlatego uważam,że należy szukać pomocy jak najszybciej.
Beniamin - Wto 11 Sie, 2009 17:36

agnieszkap-80 napisał/a:
jak najszybciej


w pewnym sensie uważam że nie istnieje takie pojęcie

przekornie powiem

to musi być TA chwila inaczej może być ........ za wcześnie

Wiedźma - Pon 21 Wrz, 2009 11:34

Agnieszko, dawno nic nie pisałaś...
Co u Ciebie?
Nawet jeśli coś nie gra - odezwij się.

agnes - Pon 21 Wrz, 2009 14:38

hey.ostatnio mam dużo pracy,więc tylko czasem tu zaglądam.:)w sumie to nic ciekawego się nie dzieje.praca,praca,praca.chyba jestem pracoholiczką,bo na nic nie mam czasu.Ciągle w biegu.:)Może to i dobrze,bo rozstałam się z chłopakiem,to nie mam czasu o tym myśleć.W sumie oboje doszliśmy do wniosku,że tak będzię lepiej.
Wiedźma - Pon 21 Wrz, 2009 14:45

Uff... Dobrze, że sie w końcu odezwałaś :)
Zaganiana, zalatana - znaczy się, że wszystko się kręci :okok:

Flandria - Pon 21 Wrz, 2009 14:51

agnieszkap-80 napisał/a:
Może to i dobrze,bo rozstałam się z chłopakiem,to nie mam czasu o tym myśleć


przykro mi, rozstania zawsze są trudne :| :(

Atommyt - Pon 21 Wrz, 2009 19:10

agnieszkap-80 napisał/a:
nie dzieje.praca,praca,praca.chyba jestem pracoholiczką,


Cześć Agnieszko fanie że jesteś i chociaż mnie nie znasz to mam jedno pytanie a kiedy czas na wypoczynek bo to jest równie ważne w życiu jak praca i aktywność?!

agnes - Wto 22 Wrz, 2009 07:17

hey.Różnie z tym bywa.:)Często jest tak,że robię wszystko z zegarkiem w ręku.odpoczynek?ja chyba nie umiem.Męczy mnie jak nie mam co robić.Zresztą jestem osobą samotną,to przynajmniej nie mam czasu rozmyślać nad swoim "smutnym"życiu.Chociaż staram się szukać pozytywnych stron.
Wiedźma - Śro 23 Wrz, 2009 14:42

A pamiętasz o programie HALT Agnieszko? :roll:
agnes - Czw 24 Wrz, 2009 10:00

pamiętam.Staram się tego przestrzegać.Ale zdarza mi się,że mam takie okresy,że każdy wie o mojej chorobie,jakbym miała na czole napisane alkoholiczka.czasami w*****a (dosłownie)mnie myśl,że jestem alkoholiczką,a przez to kimś gorszym.
Bebetka - Czw 24 Wrz, 2009 11:39

agnieszkap-80 napisał/a:
czasami w*****a (dosłownie)mnie myśl,że jestem alkoholiczką,a przez to kimś gorszym.

Nie doświadczyłam takich myśli......może jednak masz Agnieszko jeszcze jakiś problem z tym czyli nie pogodziłaś się z tym do końca kim jesteś - nie akceptujesz siebie, taką jaka jesteś. Dlatego tak Ci trudno i źle chwilami.

Tak mi się wydaje, ale mogę się mylić.

Terhenetar - Czw 24 Wrz, 2009 12:16

agnieszkap-80 napisał/a:
czasami w*****a (dosłownie)mnie myśl,że jestem alkoholiczką,a przez to kimś gorszym.


Miałam tak długo. W końcu zelżało, kiedy zaczęłam pracować nad wzrostem mojego poczucia własnej wartości. Niestety, nadal są momenty, kiedy wraca przekonanie, że nie zasługuję na coś, bo jestem alkoholiczką, że nie można mi ufać, bo jestem alkoholiczką, że nie nadaję się do związków, bo jestem alkoholiczką. To ostatnie przekonanie niestety jest stałe, jakoś nie umiem - może nie chcę? - go zmienić. Z całą resztą nauczyłam się dawać sobie radę, ale to żmudny proces terapii i wielu ćwiczeń z listą swoich zalet, sukcesów, osiągnięć...

Można zmienić takie myśli i przekonania, Agnieszko. :)

pterodaktyll - Czw 24 Wrz, 2009 16:24

Terhenetar napisał/a:
- może nie chcę?
Tak jest w istocie.
Terhenetar - Czw 24 Wrz, 2009 17:23

pterodaktyll napisał/a:
Tak jest w istocie.

Zapewne. I niewiele ma to wspólnego z alkoholizmem. Alkoholizm stanowi tylko idealną wymówkę, czyż nie? 8)

pterodaktyll - Czw 24 Wrz, 2009 20:26

Terhenetar napisał/a:
niewiele ma to wspólnego z alkoholizmem

Obawiam się że jest dokładnie na odwrót


Terhenetar napisał/a:
Alkoholizm stanowi tylko idealną wymówkę,

Alkoholizm jest skutkiem a nie przyczyną

Jacek - Czw 24 Wrz, 2009 20:45

agnieszkap-80 napisał/a:
zdarza mi się,że mam takie okresy,że każdy wie o mojej chorobie,jakbym miała na czole napisane alkoholiczka

gdy piłem,zdawało mnie się że tego nikt nie widzi
na początku mego trzeźwienia,na swoje potrzeby przyznawałem się do bycia alkoholika
widziałem u tych ludzi w wyrazie twarzy zdziwienie i uśmieszki
dziś ci sami ludzie pytają z zazdrości w głosie - ty to już trochę nie pijesz
ale nikt przez ten okres w trzeźwości ,nie może mnie zarzucić że jestem gorszy
z powodu że jestem alkoholikiem

Terhenetar - Czw 24 Wrz, 2009 21:45

pterodaktyll napisał/a:
Terhenetar napisał/a:
niewiele ma to wspólnego z alkoholizmem

Obawiam się że jest dokładnie na odwrót


Hmmm... To zależy, z której strony patrzeć. Patrz niżej :)

pterodaktyll napisał/a:
Terhenetar napisał/a:
Alkoholizm stanowi tylko idealną wymówkę,

Alkoholizm jest skutkiem a nie przyczyną


Skutkiem tak, tylko nie tego. I stanowi wymówkę: łatwiej powiedzieć "nie nadaję się do związku, bo jestem alkoholiczką" (czego przecież nie mogę zmienić) niż przyznać, że schrzanione jest coś innego, co zmienić, prawdopodobnie, można.

pterodaktyll - Czw 24 Wrz, 2009 21:48

Terhenetar napisał/a:
schrzanione jest coś innego, co zmienić, prawdopodobnie, można.

Oj można, można. Tylko trzeba chcieć a nie manipulować swoją świadomością a przede wszystkim podświadomością ;)

agnes - Sob 03 Paź, 2009 13:47

Dzisiaj to całkiem nic mi się nie chcę.huśtawka nastrojów a do tego śnił mi się dzisiaj alkohol.Kiedy to w końcu minie i pozwoli jakoś normalnie żyć.wszystko drażni,mam pretensje do całego świata,a do siebie najbardziej.czuję się do niczego.wiem,że się użalam nad sobą.
montreal - Sob 03 Paź, 2009 13:49

Spoko. Użalanie się nigdy nie przestanie być na czasie. :)
Wiedźma - Sob 03 Paź, 2009 14:00

To są objawy głodu alkoholowego, Agnieszko.
Przeanalizuj ostatnie woje dni, zastanów się co mogło je spowodować -
może miałaś jakiś kontakt z wyzwalaczem, albo powód do stresu?

Borus - Sob 03 Paź, 2009 15:14

Mój ostatni tydzień też nie był najlepszy. Nie byłem na żadnym mitingu, ze względu na pogodę (10 km w deszczu to dla mnie zbyt wiele). Do tego doszedł "magiel" na forum, który też pewnie mi "pomógł". Za to dziś byłem w Ośrodku terap., spotkałem się ze swoimi i już jest ok. Zresztą, jeśli wiem (a już wiem...), że taki stan następuje i mija, to łatwiej jest sobie z nim poradzić. Agnieszko! i Ty sobie poradzisz! ;)
Jacek - Sob 03 Paź, 2009 18:05

Borus napisał/a:
Nie byłem na żadnym mitingu, ze względu na pogodę (10 km w deszczu to dla mnie zbyt wiele).

nie abym cię ganił czy poganiał
ale tak do pochwalenia kolegi który na początku nie opuścił ani jednego meetingu
a dojeżdżał na rowerku 7 km deszcz czy upał ,on zawsze się meldował

Borus - Sob 03 Paź, 2009 18:21

Jacek napisał/a:
początku nie opuścił ani jednego meetingu
nie ,bym się chwalił, czy tłumaczył, ale to nie taki znów początek a jeżdżę motorowerem... :)
stiff - Sob 03 Paź, 2009 19:37

Jacek napisał/a:
a dojeżdżał na rowerku 7 km deszcz czy upał ,on zawsze się meldował

I zapadł na zapalenie pluc... :szok: :p

agnes - Pon 05 Paź, 2009 09:11

witajcie.:)dzisiaj czuję się znacznie lepiej.wczoraj byłam na spotkaniu z kolegą,było fajnie.Fajnie tak wyjść z kimś od czasu do czasu.:)
Jacek - Pon 05 Paź, 2009 09:17

agnieszkap-80 napisał/a:
tak wyjść z kimś od czasu do czasu.:)

Aguś daj tylko znać,a na pewno znajdę czas :skromny:

agnes - Pon 05 Paź, 2009 09:25

Będę miała to na uwadze. ;) Dzięki.
agnes - Pon 05 Paź, 2009 09:39

Ale tak poważnie,to myślę,że ten mój znajomy domyślił się,że jestem uzależniona.Tak jakoś wyszło.Spytał od kiedy nie piję w ogóle,odpowiedziałam,że od roku.a najgorsze w tym,że się zmieszałam,zrobiło mi się jakoś głupio,niezręcznie.po raz pierwszy w życiu odkąd trzeżwieje. 8| myślę,że domyślił się wszystkiego.Szkoda tylko,że przestał się odzywać.No cóż,bywa i tak.A życie toczy się dalej. :)
Wiedźma - Pon 05 Paź, 2009 09:46

A to jakaś ważna znajomość? I długo już tak sie nie odzywa?
Może potrzebuje czasu, żeby to przetrawić...?

Ale cóż - z różnymi sytuacjami przychodzi nam się zetknąć w związku z naszym alkoholizmem.
Także i z niemiłymi dla nas reakcjami otoczenia :?
Alkoholizm ma generalnie pejoratywne skojarzenia i niewiele możemy na to poradzić.
Każdy na swoim podwórku niech pokazuje swoją postawą, że nawet alkoholik,
a tym bardziej alkoholiczka :szok: może żyć godnie,
wtedy jest szansa, że inni będą w nas widzieli Basię, Zosię czy Marysię, a nie alkoholiczke.

Jagna - Pon 05 Paź, 2009 09:57

agnieszkap-80 napisał/a:
domyślił się,że jestem uzależniona.Tak jakoś wyszło.Spytał od kiedy nie piję w ogóle,odpowiedziałam,że od roku.a najgorsze w tym,że się zmieszałam,zrobiło mi się jakoś głupio,niezręcznie.po raz pierwszy w życiu odkąd trzeżwieje.


Nie zawsze nam pasuje mówić prawdę. Bo lepiej wygląda, lepiej brzmi.
Jedynie swoim życiem możemy pokazać, że dobrze nam z tą trzeźwością, że pędzimy pogodne, radosne, dojrzałe życie, że nam się chce, że można teraz na nas liczyć....Jeśli wstydzimy się, ukrywamy swą chorobą, pokazujemy że to dla nas trąd , zaraza okrutna, nieszczęście i kara boża, to jak ma się czuć ktoś , kto się o tym dowiaduje i widzi...jak to cierpimy z tym ? A no nogi za pas, ze strachu, zwyklego strachu.

agnes - Pon 05 Paź, 2009 10:03

to nic tak ważnego.tylko przy nim jakoś tak uśpiła się moja czujność na ten temat.do tej pory krótko informowałam,że nie piję i koniec tematu było.przy nim poczułam się jakoś inaczej :skromny:myślałam,że to specjalnie nie zmieni naszej znajomości.jednak nasze społeczeństwo dalej żyje w średniowieczu jeśli chodzi o alkoholizm.Latwo jest oceniać innych.
agnes - Pon 05 Paź, 2009 10:24

kurczę.może masz i rację.Dałam plamę. :oops: Ale wyciągnęłam z tego wniosek,że następnym razem będzie inaczej :)
Jagna - Pon 05 Paź, 2009 10:29

agnieszkap-80 napisał/a:
Ale wyciągnęłam z tego wniosek,że następnym razem będzie inaczej


Otóż to, następnym razem możesz postąpić inaczej :) A uczymy sie na swoich błędach, tyle że alkoholik niekoniecznie sam to widzi, dlatego mnie pomocne , bardzo pomocne okazały się mitingi, bo tam słyszę jak przeżył to ktoś inny, a historie jakby często z mojego zycia, ktoś sprawdził, pocierpiał, zmienił.
Dlaczego mam nie korzystać z czyjegoś doświadczenia? :)Dlaczego mam nie podzielić sie tym, co mnie boli. Któż inny, jak nie drugi alkoholik zrozumie mój problem...

Jacek - Pon 05 Paź, 2009 10:45

agnieszkap-80 napisał/a:
kurczę.może masz i rację.Dałam plamę. :oops: Ale wyciągnęłam z tego wniosek,że następnym razem będzie inaczej

to jest twoje życie więc rób jak uważasz
ale moim zdaniem nie dałaś plamy
i mimo że otwarcie o sobie mówię kim jestem i jak ktoś mnie ocenia to znam swoją wartość
a ty mówiąc jemu dlaczego siebie tylko oceniasz
a on co ma za wartości - dla mnie żadnej skoro tak postąpił
a co byś się po takim spodziewała,gdy byś go oznajmiła że jesteś w ciąży

agnes - Pon 05 Paź, 2009 10:47

odezwał się.Nie było tak żle jak myślałam. Napisał,że też fajnie się bawił.NIe taki diabeł straszny jak go malują. :wysmiewacz: Zycie jest piękne !!! :lol2:
Jagna - Pon 05 Paź, 2009 10:51

agnieszkap-80 napisał/a:
NIe taki diabeł straszny jak go malują. :wysmiewacz: Zycie jest piękne !!! :lol2:


:buziak: c4fscs

Jacek - Pon 05 Paź, 2009 10:57

agnieszkap-80 napisał/a:
Napisał,że też fajnie się bawił

a widzisz nie dałaś plamy
przemyślał i dostrzegł inne wartości
a wyobraź sobie gdy byś go okłamywało a z czasem wyszło by na jaw
w tęczas z pewnością miałby słuszną pretensje że był okłamywany

agnes - Pon 05 Paź, 2009 10:59

Drogi Jacku. :) trudno powiedziec,bo faceci(bez urazy)dużo mówią,a za mało działają.Ile to ja się już nasłuchałam obietnic,itp rzeczy.tylko co do czego to nic.wiem,że wyjątki się zdarzają :mgreen: Ale to produkt deficytowy :wysmiewacz:
Jacek - Pon 05 Paź, 2009 11:07

agnieszkap-80 napisał/a:
trudno powiedziec,bo faceci dużo mówią,a za mało działają

dlatego powyżej pisałem abyś nie tylko skupiała się na swych wartościach i słabościach
no i pamiętaj
"miłość to choroba
a małżeństwo to lekarstwo na tę chorobę"
bo dopiero wtenczas się widzi swe charaktery

Wiedźma - Pon 05 Paź, 2009 11:39

agnieszkap-80 napisał/a:
odezwał się.

98l9i

No widzisz - nie ma co zawczasu pisać czarnych scenariuszy!

agnes - Pon 05 Paź, 2009 11:57

wiem. :skromny: Ale już tak mam,że martwię się na zapas.
Wiedźma - Pon 05 Paź, 2009 12:00

Powiem Ci w tajemnicy, że ja też tak mam :plotki:
agnes - Pon 05 Paź, 2009 12:08

w pisaniu czarnych scenariuszy mogę mieć mistrzostwo. :wysmiewacz:
sabatka - Pon 05 Paź, 2009 12:12

nieprawda, co najwyżej drugie miejsce zaraz za mną :)
agnes - Pon 05 Paź, 2009 12:27

no nie wiem Sabatko. :wysmiewacz: nie znasz moich możliwości :)
Jagna - Pon 05 Paź, 2009 12:28

Hej dziewczyny, to może to zmieńcie ? :mgreen:
agnes - Pon 05 Paź, 2009 13:11

Staram się to robić. :) tylko efekt końcowy bywa różny. :wysmiewacz:
sabatka - Pon 05 Paź, 2009 13:21

Jagna napisał/a:
Hej dziewczyny, to może to zmieńcie ?

ja już zmieniam od jakiegoś czasu, ale nie da rady tak hop siup

agnes - Sob 10 Paź, 2009 16:19

hello.dzisiaj mam wolne.pojechałam do domu.fajnie tak od czasu do czasu zmienić otoczenie. :) po ostatnim tygodniu napięć czuję w końcu spokój.no i kolega się odzywa. :> szkoda tylko,że wyjeżdża za granicę.cóż takie życie. :)
Wiedźma - Sob 10 Paź, 2009 16:46

agnieszkap-80 napisał/a:
kolega się odzywa. :> szkoda tylko,że wyjeżdża za granicę

Ale chyba nie na zawsze? :roll:

agnes - Pon 12 Paź, 2009 07:31

witajcie. :) wczoraj miałam fajny dzień,mimo,że padało.wyciszyłam się i jestem gotowa do pracy. :wysmiewacz:
agnes - Pon 12 Paź, 2009 07:39

mam dobry humor,bo zadzwonił do mnie znajomy i mnie batdzo rozbawił. :) :skromny:
Klara - Pon 12 Paź, 2009 07:40

agnes napisał/a:
wczoraj miałam fajny dzień

Fantastycznie! Wychodzisz na prostą i to jest optymistyczne :D
Życzę Ci samych słonecznych dni, nawet podczas deszczu :lol2:

agnes - Pon 12 Paź, 2009 08:03

postanowiłam zadbać i bardziej rozwijać duchową sferę swego życia. :) pomyślałam sobie,że czemu nie spróbować myśleć i działać bardziej pozytywnie.Zacząć wyobrażać dobre rzeczy,a nie widzieć wszystko negatywnie. ;)
Klara - Pon 12 Paź, 2009 08:09

agnes napisał/a:
Zacząć wyobrażać dobre rzeczy

O, widzisz! :tak:
Wkleiłam w piwnicy, ale teraz zrobię to jeszcze tu, tak a`propos tego co napisałaś i specjalnie dla Ciebie, Agnieszko: Pogoda ducha

agnes - Pon 12 Paź, 2009 08:11

ot jaka ja mądra się zrobiłam :wysmiewacz:
Jagna - Pon 12 Paź, 2009 08:44

Agnes , i o to chodzi :okok:
stiff - Pon 12 Paź, 2009 11:01

agnes napisał/a:
że czemu nie spróbować myśleć i działać bardziej pozytywnie

To podstawa każdego działania, bo bez wiary w powodzenie
każdego przedsięwzięcia nie może być sukcesu... :roll:
Samych pozytywów życzę... :)

agnes - Sob 07 Lis, 2009 12:36

witam wszystkich bardzo serdecznie. :) pomimo tak brzydkiej pogody czuję się dobrze. :) Mój dobry humor wiążę się z tym,że mam dzisiaj spotkanie. :skromny:
kkk - Sob 07 Lis, 2009 12:41

agnes napisał/a:
Szkoda tylko,że przestał się odzywać.


AGNES przepraszam za dociekliwość i ciekwaośc (oczywiście moje pytanie moze pozostac bez odpowiedzić) czyzby KOLEGA sie jednak odezwał ?

agnes - Sob 07 Lis, 2009 12:45

kolega się odezwał.ale tym razem mam spotkanie z innym kolegą. :)
kkk - Sob 07 Lis, 2009 12:51

agnes napisał/a:
kolega się odezwał.ale tym razem mam spotkanie z innym kolegą.


Zazdroszcze SZCZEŚCIARA :okok:

A tak apropo tematu...rekcje na więść o mojej chorobie bywają bardzo rózne....od podziwu do zaprzestania utrzywywania ze mną kontaktu. Wiem jedno JA jestem wartościa samą w sobie i albo ktoś mnie lubi taka jaką jestem albo NIE. Nie buduje już swojego poczucia wartości na czyimś widzimisie...opiniach....komplementach...itp...

agnes - Sob 07 Lis, 2009 12:55

ale ja nie spieszę się z mówieniem komukolwiek o mojej chorobie.
kkk - Sob 07 Lis, 2009 12:58

agnes napisał/a:
ale ja nie spieszę się z mówieniem komukolwiek o mojej chorobie.


Ja też nie spiesze się z mówieniem o tym - czasem bywa tak że otaczajacy mnie ludzie dowiaduja sie o mojej chorobie mimo mojej WOLI...od osób trzecich ceewd

agnes - Sob 07 Lis, 2009 13:04

wiem,że to przykre,że ludzie tak szybko nas oceniają.ale ja jestem dumna z tego,że wyszłam z tego bagna.
Jagna - Sob 07 Lis, 2009 13:11

Hej Aga :)
Zycze Ci zatem miłych wrażen, pięknych chwil, i radości dzisiaj !!! :)

evita - Sob 07 Lis, 2009 14:09

Cytat:
kolega się odezwał.ale tym razem mam spotkanie z innym kolegą.


tylko pozazdrościć tej adrenalinki :) powodzenia życzę :)

Bebetka - Sob 07 Lis, 2009 14:17

evita napisał/a:
tylko pozazdrościć tej adrenalinki

aha :) randka fajna rzecz :lol:

Jacek - Sob 07 Lis, 2009 17:44

Aguś czy ta fotka to twoje odbicie :skromny:
agnes - Pon 09 Lis, 2009 08:16

hey.tak,jestem bardzo podobna do tej pani. :skromny: no może poza tymi lokami.wysmiewacz:
evita - Czw 03 Gru, 2009 15:49

Cytat:
kolega się odezwał.ale tym razem mam spotkanie z innym kolegą

już blisko miesiąc minął od tego spotkania a ty nic nie meldujesz jak minęła randka ? czyżbyś zakochała się aż tak bardzo, że dla nas czasu ci zabrakło :)

agnes - Pią 04 Gru, 2009 08:22

witam wszystkich. :) spotkanie było udane,tym bardziej,że to spotkanie było z byłym.Nie powiem,widziałam,że się stara.Ale ja nie wiem czy chciałabym być z nim znowu razem.poza tym jest ktoś jeszcze,ale nie wiem czy ta osoba jest mną zainteresowana tak jak bym tego chciała.istny kogel mogel :wysmiewacz:
agnes - Pon 21 Gru, 2009 08:30

dziś czuję się parszywie.wczoraj dowiedziałam się,że muszę szukać nowego mieszkania,mało tego to dowiedziałam się,że facet na którym mi zależało ,żeni się z byłą dziewczyną bo ta jest w ciąży.ciężko mi na duszy.
agnes - Pon 21 Gru, 2009 08:31

Życ mi się nie chce :beczy:
beata - Pon 21 Gru, 2009 08:41

agnes napisał/a:
Życ mi się nie chce :beczy:
Aguś co się stało? :pocieszacz:
beata - Pon 21 Gru, 2009 08:43

agnes napisał/a:
dziś czuję się parszywie.wczoraj dowiedziałam się,że muszę szukać nowego mieszkania,mało tego to dowiedziałam się,że facet na którym mi zależało ,żeni się z byłą dziewczyną bo ta jest w ciąży.ciężko mi na duszy.
Przepraszam nie doczytałam,bo przeraził mnie następny post. :pocieszacz:
Borus - Pon 21 Gru, 2009 08:47

agnes napisał/a:
Życ mi się nie chce :beczy:
:pocieszacz:
agnes - Pon 21 Gru, 2009 09:01

mam do niego ogromny żal,że mnie oszukiwał,że był taki nieuczciwy.
agnes - Pon 21 Gru, 2009 09:05

wczoraj miałam takie,życzenie,żeby dzisiaj już się nie obudzić,a tu proszę kolejny cholerny dzień,całe życie pod górkę.
beata - Pon 21 Gru, 2009 09:09

Aguś w życiu każdego z Nas zdarzają się złe chwile.Ale po burzy zawsze świeci słońce.Wiem co piszę,bo już nie raz pisałam na forum,że nie chce mi się żyć.Teraz też mam taki moment.Okres świąt jest dla mnie bardzo trudnym okresem,który odbiera mi chęć do życia.Bardzo pomaga mi to forum.Więc pisz Słoneczko,a my będziemy przy Tobie.No ja na pewno. :) Przytulam Cię bardzo,bardzo mocno.
beata - Pon 21 Gru, 2009 09:10

agnes napisał/a:
wczoraj miałam takie,życzenie,żeby dzisiaj już się nie obudzićkolejny
A ja się bardzo cieszę,że jesteś :buziak:
Klara - Pon 21 Gru, 2009 09:34

agnes napisał/a:
mam do niego ogromny żal,że mnie oszukiwał,że był taki nieuczciwy.

Przecież świetnie się złożyło, że to nie Ty jesteś z nim w ciąży, a inna.
Gdyby sprawy zaszły dalej, mogłoby się okazać, że taki nieuczciwy facet zniszczyłby Ci zupełnie życie.
Pomyśl jak mogłoby się skończyć, gdybyś np. wyszła za niego za mąż?

Mieszkanie przecież wynajmiesz następne. Może będzie ładniejsze i tańsze?
BĄDŹ DOBREJ MYŚLI AGNIESZKO!
BĘDZIE DOBRZE! :pocieszacz: :okok:

agnes - Pon 21 Gru, 2009 09:35

jestem dzisiaj w pracy i nie mogę pracować,brak sensu życia.
sabatka - Pon 21 Gru, 2009 09:46

Aga nie gdybaj co by było. pomyśl co teraz masz do zrobienia :)
poszukaj mieszkania. masz psa czy kota? to zafunduj im trochę ruchu albo głaskania. (mruczenie kota uspokaja, jak nie masz pod ręką to pożycz od sąsiada)
masz kwiatki? pomaluj ładnie doniczki albo potańcz nago przy ulubionej muzyce i zasłoniętych zasłonach.
spraw SOBIE radość

albo zjedz czekoladę 8)

Wiedźma - Pon 21 Gru, 2009 10:00

Na ból związany z facetem żadnej dobrej rady nie ma - trzeba to po prostu przetrwać i przeczekać, aż czasz zagoi rany.
Skoncentruj się na mieszkaniu i potraktuj to, jako najważniejszą obecnie sprawę, a facet niech spada na dalszy plan.
Ile masz czasu na opuszczenie lokum? Mam nadzieję, że w umowie jest jakiś rozsądny okres wypowiedzenia.

Bebetka - Pon 21 Gru, 2009 10:18

Wiedźma napisał/a:
facet niech spada na dalszy plan.

No właśnie Agnes, potraktuj go tak, jak na to zasługuje :pocieszacz:

Wpakował sie d*** z ciążą i to on ma problem, nie Ty ;)

Wiedźma - Pon 21 Gru, 2009 10:31

No, ma problem, zważywszy, że to jego była dziewczyna -
znaczy, nie zamierzali być razem, a tu taki pech :?
Oj, niektórzy faceci naprawdę nie myślą mózgiem.
Ty się ciesz, Aga, że to nie Tobie taki przypadł, niech się martwi jego narzeczona.

agnes - Pon 21 Gru, 2009 10:43

Dzięki za słowa otuchy.Jesteście kochani!!!
agnes - Wto 22 Gru, 2009 08:24

nie wiem,czy dobrze zrobiłam,ale napisałam do niego smsa.myślałam,że mi nie odpisze,ale odpisał,że mnie przeprasza.Cóż z tego,jak ja cierpię.A czsu nie da się cofnąć.Wiem,że to moja wina,bo gdybym zadbała o niego bardziej,to teraz byłoby inaczej.a tak nie potrafię się z tym pogodzić,tylko płaczę po kątach.
agnes - Wto 22 Gru, 2009 08:33

nie potrafię cieszyć się życiem,wkoło tylko zamęczam ludzi swoimi problemami.Jestem beznadziejna,do niczego.Nawet nie potrafiłam zatrzymać faceta przy sobie.a pozwoliłam na to,żeby zadał się z inną.nie potrafię cieszyć się jego szczęściem.jak powiedziała moja koleżanka "obudziłam się z ręką w nocniku."
Klara - Wto 22 Gru, 2009 08:39

agnes napisał/a:
Nawet nie potrafiłam zatrzymać faceta przy sobie

Zatrzymywanie kogoś na siłę mija się z celem i może doprowadzić do dramatu.
Agnieszko, spotkasz na swojej drodze takiego, który będzie przy Tobie bez specjalnego przytrzymywania.
Uśmiechnij się!
BĘDZIE DOBRZE! :)

beata - Wto 22 Gru, 2009 08:47

agnes napisał/a:
tylko płaczę po kątach.
Słoneczko,przecież On nie zasługuje na Twoje łzy.Co ja gadam,On nawet na ciebie nie zasługuje.A powiedz mi co by Ci dało zatrzymanie Go na siłę?
Jacek - Wto 22 Gru, 2009 08:50

agnes napisał/a:
nie potrafię cieszyć się życiem

przyjdzie jeszcze taki czas
ale wiem co teraz przeżywasz
miałem taki okres czasu,to myślałem że wszystko się zawali-i podemną i na mnie
był to czas gdy piłem i odeszła żona
przez dwa lata byłem w takim napięciu,i gdy już zaczynałem powątpiewać
ona z dziećmi wróciła

agnes - Wto 22 Gru, 2009 08:57

nie wierzę w to.Zawsze jak mi zależy na facecie to muszę coś spieprzyć.chyba coś ze mną nie tak.
agnes - Wto 22 Gru, 2009 09:00

ale on do mnie nie wróci,przecież ona jest w ciąży.
Wiedźma - Wto 22 Gru, 2009 09:01

agnes napisał/a:
nie potrafiłam zatrzymać faceta przy sobie.a pozwoliłam na to,żeby zadał się z inną.

Ależ Ty nie masz wpływu na to co ktoś robi!
W jaki sposób chciałabyś mu na coś nie pozwolić, czy zatrzymać go?
Nie masz takiej mocy! I nie możesz robić sobie z tego powodu wyrzutów.

beata - Wto 22 Gru, 2009 09:05

agnes napisał/a:
nie wierzę w to.Zawsze jak mi zależy na facecie to muszę coś spieprzyć.chyba coś ze mną nie tak.
Ja Cię bardzo serdecznie zapraszam do mojego wątku o niskim poczuciu własnej wartości.Tam sobie popłaczemy i poużalamy się nad sobą,jakie to jesteśmy głupie i beznadziejne.
Albo nie.Mam lepszy pomysł,otrzemy oczy,wydmuchamy noski,i pokażemy światu tak :P .A potem się uśmiechniemy.

Jacek - Wto 22 Gru, 2009 09:10

agnes napisał/a:
ale on do mnie nie wróci.

a czy to musi być on
ja tylko napisałem że wiem co czujesz bo byłem w podobnej sytuacji
i że cierpliwie czekałem i godziłem się z sytuacją
no przez te dwa lata nikt inny się nie trafił ,a na łowy nie chodziłem
przyznam że pierwszy rok był trudniejszy ale w drugim gdy bym spotkał odpowiednią osobę ,to napewno bym się nie skazywał na dalszą samotność

rufio - Wto 22 Gru, 2009 16:04

agnes napisał/a:
moja wina,bo gdybym zadbała o niego bardziej,to teraz byłoby inaczej.

Troche będe złosliwy - :uoee:

To znaczy jak / Obie w ciąży /Podobno faceci sa do bani i nie mysla głowa ? To jak to rozumiec ? Oj Agnes - poboli i przestanie - tylko poboli a nic nie bedzie rosło . :shock:

agnes - Sob 26 Gru, 2009 16:40

witajcie kochani.jak tam po świętach?
stiff - Sob 26 Gru, 2009 17:38

agnes napisał/a:
witajcie kochani.jak tam po świętach?

Jakie po, ja sie dopiero rozkręcam... :p

Jacek - Sob 26 Gru, 2009 17:38

agnes napisał/a:
witajcie kochani.jak tam po świętach?

u mnie się kończą po nowym roku ,razem z urlopem :]

rufio - Sob 26 Gru, 2009 18:53

Też :mgreen:
słomka - Sob 26 Gru, 2009 18:55

Był czas ,kiedy z powodu braku obok mnie "kogoś",czułam się fatalnie.Teraz juz wiem..to nie obecność Jegoświadczy o mnie.To ja buduję poczucie własnej wartości/jakie to trudne/,porządkując teren wokół siebie.Jeszcze trochę "sprzątania' zostało.Nie chcę,aby ktoś ,kogo może spotkam kiedyś naciął się na kobiete z problemami,kompleksami,dołkami.
święta byly cudne,spokojne.Zaraz ide biegać.Życzę Wam duzo siły i radości.

beata - Sob 26 Gru, 2009 23:16

agnes napisał/a:
witajcie kochani.jak tam po świętach?
A co u Ciebie Agnes?
agnes - Nie 27 Gru, 2009 08:46

Swięta minęły i trzeba pomału wracać do rzeczywistości.Życie toczy się dalej,choć mi ciężko.wiesz co jest dla mnie najgorsze,że obwinam siebie za wszystko i nie nawidzę siebie.
Klara - Nie 27 Gru, 2009 10:24

agnes napisał/a:
obwinam siebie za wszystko

Nie jesteś niczemu winna Agnes!
Rozsypało się, bo miało tak być. To przykre, ale lepsze dla Ciebie, niż gdybyś miała dalej żyć nie wiedząc że jesteś oszukiwana.
Życie biegnie dalej, a Ten Jedyny już gdzieś Ciebie szuka :tak:

rufio - Nie 27 Gru, 2009 12:14

agnes napisał/a:
dla mnie najgorsze,że obwinam siebie za wszystko i nie nawidzę siebie.

Za to że nie sniegu
Za to że zabrakło mrozu
Za to że niebo nie swieci
Za to że w poniedziałek do pracy
Czy to tez Twoja wina ?
A jak myslisz kiedy Ci przejdzie ten stan ?
Kiedy pierwszy człowiek stanie na Marsie ?
Naprawde nie masz większych zmartwien ? A to tez Twoja wina ze zmartwienia sa wokół nas ?

beata - Nie 27 Gru, 2009 14:08

agnes napisał/a:
.wiesz co jest dla mnie najgorsze,że obwinam siebie za wszystko i nie nawidzę siebie.
Ale nie da się,zyć obwiniając siebie.Cóż...świńska grypa to tez Twoja wina? :roll:
Co mogłaś zrobić żeby zapobiec tej sytuacji?Nic.Faceci tacy niestety są.Powiem Ci,że serdecznie współczuję tamtej lasce,bo to Ona skończy z ręką w nocniku a nie Ty.On się raczej nie zmieni i ją w końcu tez wyroluje.Ty natomiast masz szczęście,bo masz szansę ułożyć sobie życie od nowa. :)

agnes - Nie 27 Gru, 2009 15:00

rufio miałam na myśli obwinianie się z powodu faceta,a nie całego świata, :roll:
beata - Nie 27 Gru, 2009 15:02

agnes napisał/a:
rufio miałam na myśli obwinianie się z powodu faceta,a nie całego świata, :roll:
Na jedno wychodzi.Powiedz mi czemu Ty jesteś winna co?Temu,że zdradza?A może temu,że jest niedojrzałym gnojkiem?
agnes - Nie 27 Gru, 2009 15:14

bo ja długo się zastanawiałam czy chcę z nim być i jak doszłam do wniosku,że tak,to on kombinował już w tym czasie z nią.chodzi mi oto,że gdybym nie zwlekała z podjęciem dezyzji,to byłoby może całkiem inaczej,przepraszam Cię,niechcę zadręczać nikogo swoim problemem,ale trochę obiektywizmu i opinni innych osób sprawi,że inaczej podejdę do tego. :)
beata - Nie 27 Gru, 2009 15:24

agnes napisał/a:
przepraszam Cię,niechcę zadręczać nikogo swoim problemem,ale trochę obiektywizmu i opinni innych osób sprawi,że inaczej podejdę do tego. :)
Ależ Ty nikogo tu nie zadręczasz.Po to jest to forum,aby móc się wyżalić.Jeśli poczuję się zadręczana...to Ci o tym powiem :pocieszacz: Pisz Agnes. :buziak:
beata - Nie 27 Gru, 2009 15:26

Zresztą mnie ciężko byłoby zadręczyć :wysmiewacz: Nie dam siem ;)
beata - Nie 27 Gru, 2009 15:29

Napiszę to jeszcze raz i będę powtarzać Ci do znudzenia.To nie Twoja wina,że facet jest gnojkiem :pocieszacz:
agnes - Nie 27 Gru, 2009 15:51

może masz i rację :) czas pomyśleć o sobie.
beata - Nie 27 Gru, 2009 15:54

agnes napisał/a:
czas pomyśleć o sobie.
:okok: :brawo: :buziak:
czarna róża - Nie 27 Gru, 2009 16:17

Jeśli mężczyzna nie chce poczekac i tak szybko się zniechęca że od razu szuka innej...to raczej nie jest wart zaufania i nie było z jego strony prawdziwego uczucia....to moje zdanie,wiem że odchorowywanie miłosci potrwa i kosztuje..wyrzuty sumienia,gdybanie..zal,smutek,wszystkie te symptomy.. ale miną.. u mnie to już trwa rok..najśmieszniejsze jest to że tylko ja to robię..tamten spotykal juz inne ważne osoby w swoim życiu i miewa się całkiem dobrze..pora się obudzic i życ swoim życiem,zakończyc zludzenia.
Kulfon - Nie 27 Gru, 2009 17:08

czarna róża napisał/a:
Jeśli mężczyzna nie chce poczekac i tak szybko się zniechęca że od razu szuka innej...to raczej nie jest wart zaufania i nie było z jego strony prawdziwego uczucia....


Dobrze prwawisz Rozo :okok:


agnes uszy do gory ;)

Jacek - Nie 27 Gru, 2009 17:12

agnes napisał/a:
chodzi mi oto,że gdybym nie zwlekała z podjęciem dezyzji,to byłoby może całkiem inaczej

myślę ze tak ci było pisane,i żadne nie zwlekanie by tego nie zmieniło

agnes - Wto 29 Gru, 2009 08:26

dzisiaj dowiedziałam się od jego ciotki,że on się tak zmienił,spokorniał,że taki zadowolony,a mi o mało serce nie pękło z rozpaczy. :beczy: z tego wszystkiego kupiłam papierosy,ale jeszcze nie paliłam.
beata - Wto 29 Gru, 2009 08:34

agnes napisał/a:
dzisiaj dowiedziałam się od jego ciotki,że on się tak zmienił,spokorniał,że taki zadowolony,a mi o mało serce nie pękło z rozpaczy. :beczy: z tego wszystkiego kupiłam papierosy,ale jeszcze nie paliłam.
Czy Ty musisz się katować wysłuchiwaniem nowinek o tym panie?Musisz się katować?
A fajki jak nie palisz to wyrzuć do kosza.Zrobisz to dla mnie? :skromny: Proszę :skromny:

agnes - Wto 29 Gru, 2009 08:52

to dlattego,że mi na nim zależy niestety.nie potrafię o nim zapomnieć.miałam wobec niego poważne plany.są momenty,że brakuje mi miejsca,przestrzeni,nie potrafię się z tym pogodzic.A fajek postaram się nie palić. :skromny:
agnes - Wto 29 Gru, 2009 09:02

nie mogę znieść myśli,że oni są razem.
beata - Wto 29 Gru, 2009 09:36

agnes napisał/a:
to dlattego,że mi na nim zależy niestety.nie potrafię o nim zapomnieć.miałam wobec niego poważne plany.są momenty,że brakuje mi miejsca,przestrzeni,nie potrafię się z tym pogodzic
Wiesz,jakbyśmy sie spotkały w realu,to po prostu bym przy Tobie usiadła i pozwoliła Ci się wypłakać.To jest Ci teraz potrzebne.Przyjaciel,który po prostu usiądzie z Tobą i Cię wysłucha.Pomilczy. :pocieszacz:
beata - Wto 29 Gru, 2009 09:36

agnes napisał/a:
nie mogę znieść myśli,że oni są razem.
Więc przestań o Nim myśleć.On nie jest tego wart.
stiff - Wto 29 Gru, 2009 09:49

agnes napisał/a:
nie mogę znieść myśli,że oni są razem.

Jeśli sie rozstaną, to poczujesz sie lepiej...
Przecież wtedy znajdzie inna, Ty zrób to samo...

Jras4 - Wto 29 Gru, 2009 09:52

agnes napisał/a:
dzisiaj dowiedziałam się od jego ciotki,że on się tak zmienił,spokorniał,że taki zadowolony,a mi o mało serce nie pękło z rozpaczy. z tego wszystkiego kupiłam papierosy,ale jeszcze nie paliłam.
i o to im chodzi ...widziałas to słyszałaś to czy tylko słuchasz okolicznych debili ...pomyśl co za facet z niego jesli by ciebie chciał to by pszy tobie był rozumiesz czy nie ..
Bebetka - Wto 29 Gru, 2009 09:57

Jras4 napisał/a:
pomyśl co za facet z niego jesli by ciebie chciał to by pszy tobie był rozumiesz czy nie .

I to jest konkretne, męskie spojrzenie na całą sprawę :okok:

evita - Wto 29 Gru, 2009 09:59

Bebetka napisał/a:
I to jest konkretne, męskie spojrzenie na całą sprawę

amen :)

Bebetka - Wto 29 Gru, 2009 10:03

Za to cenię facetów ;) nie roztrząsają tak wszystkiego, jak my kobiety. Czasem naprawdę lubię posłuchać ich opinii, zdania.....
Jras4 - Wto 29 Gru, 2009 10:06

A wogule to ile ona ma lat .. bo chyba 15 cie ...Rozumiem to nie jest miłe dla niej ale niech pomyśli o tym innaczei ...np tak co by było gdyby cudował i sciemniał dłuzej ...odszedł by napewno a cios byłby wiekszy ..albo jakby zajżał pod spudniczke a takie mendy własnie dlatego tak lataią jak te muchy ...i co wtedy dzieciak w drodze a tatus tesz w drodze zaglandać pod inna kiecke ... Babo opamientaj sie a mało to facetów a nie takich osrańców szukać poszedł niech on żałóuje że taką spudniczke zostawił ..
stiff - Wto 29 Gru, 2009 10:09

agnes napisał/a:
nie mogę znieść myśli,że oni są razem.

Nie wiem czy właściwie mnie zrozumiesz, ale zacznij traktować życie
jak stan przejściowy w którym nic nie jest dane nam na zawsze... :roll:
Czas nie stoi w miejscu, a przeszłością żyć się nie da
wiec zacznij żyć chwila i korzystaj z życia szukając okazji,
aby je przeżyć jak najpełniej... ;)

beata - Wto 29 Gru, 2009 10:39

Jras4 napisał/a:
Babo opamientaj sie a mało to facetów a nie takich osrańców szukać poszedł niech on żałóuje że taką spudniczke zostawił ..
Popieram :okok:
agnes - Wto 29 Gru, 2009 10:48

nie wiem już sama co mam myśleć,robić.gdy się dowiedziałam tych rewelacji,byłam w takim szoku,że przez moment pomyślałam o tym aby wypić.ale nie byłam wtedy sama na szczęście,no i strach przed powtórką z rozrywki.
Jras4 - Wto 29 Gru, 2009 10:55

Właśnie ..bo rozrywka może być jeszcze lepsza nisz pszedtem ... i nigdy niewiesz jak sie skączy a powiedz dlaczego tak sie stało że sie wachałaś i czy wogule byłaś z nim czy tylko chciałaś być ...
sabatka - Wto 29 Gru, 2009 11:01

agnes napisał/a:
dzisiaj dowiedziałam się od jego ciotki,że on się tak zmienił,spokorniał,że taki zadowolony,a mi o mało serce nie pękło z rozpaczy

kochana on na chwilke sie zmini a zaraz wróci do starych nawyków :szok:
takie jest moje zdanie

agnes - Wto 29 Gru, 2009 11:19

wachałam się,bo nie byłam pewna jego.bywało,że mówił co innego,a robił inaczej.Wiedziałam też,że ma powodzenie u kobiet.miałam do niego dystans,bo nie wiedziałam,czy mogę mu zaufać.Ale w końcu mu zaczęłam wierzyć i ufać.myślałam,że jesteśmy razem skoro spotykaliśmy się i byliśmy ze sobą blisko.w moim przypadku nie tak łatwo zdobyć moje zaufanie.Nie miałam podstaw,aby mu nie wierzyć.Niedawno miałam urodziny,które spędziliśmy razem i nic nie wskazywało,że coś jest nie tak.
rufio - Wto 29 Gru, 2009 11:32

Miał swoje plany i zamierzenia a Ty jak sama pisałaś troche trzymalas na dystans - taka kobieca intuicja i z lekka czekałas - a on chciał juz i teraz i najlepiej pare ulow a tu niby ciebie miał i niby nie - więc nie chciało mu sie dalej czekac i poszukał mniej strzezonego pastwiska . Ot i wszystko a czemu nie moze mieć kilka dziuer- przeciez kot przy jednej dziurze nieraz umiera z głodu .prsk
agnes - Wto 29 Gru, 2009 12:30

możliwe.Ale jak mu pogratulowałam potomka to nic mi nie odpisał.potem wysłałam smsa,że myślałam,że mu na mnie zależało,ale cóż pomylić się ludzka rzecz,to odpisał mi,że mnie przeprasza.tylko za co,że zawracał mi głowę czy narobił nadzieii.
rufio - Wto 29 Gru, 2009 12:52

On nie ciebie przepraszał tylko siebie .Nie udało mu sie miec dwa ule - jeden sie zbiesił i wydał miód - a gratulacje odebrał na opak i przestań juz sie nakrecac - to juz koniec - zacznij iśc w inna strone - chcesz przegapic wschód słońca ?
sabatka - Wto 29 Gru, 2009 12:56

szkoda tego potomka tylko :/
rufio - Wto 29 Gru, 2009 12:57

sabatka napisał/a:
szkoda tego potomka tylko :/


Nastepna co tworzy przyszłośc bez znajomości terazniejszości -

sabatka - Wto 29 Gru, 2009 13:18

rufio napisał/a:
bez znajomości terazniejszości -

dla mnie wytarczy że ojciec dziecka to nieodpowiedzialny s****
ma je gdzieś "uganiając" się za inną (sorki Agnes)
ale w momencie gdy pojawia się dziecko przede wszystkim ono jest najważniejsze :/

rufio - Wto 29 Gru, 2009 13:24

Zaraz Sabat - Agnes nie jest w ciąży tylko ta druga - i dlatego z tamta sie żeni bo bedzie babel - może i jest sukinkotem ale dla kogo ?
evita - Wto 29 Gru, 2009 13:26

Cytat:
Zaraz Sabat - Agnes nie jest w ciąży tylko ta druga

jak w wenezuelskiej telenoweli to teraz wyszło :wysmiewacz:

sabatka - Wto 29 Gru, 2009 13:36

rufio napisał/a:
Agnes nie jest w ciąży tylko ta druga - i dlatego z tamta sie żeni bo bedzie babel

wiem że ta druga

małżeństwa przez ciąże to debilizm.
dziecko to nie obowiązek jedynie.
jemu nie wystarczy dać jeść i wyprać.
trzeba kochać malucha

ciekawe czy tatuś zdolny będzie odpowiednio emojonalnie się zająć.i jak długo?
a może znajdzie się kolejna zaciążona z którą trzeba będzie ślub brać :/

Cytat:
"uganiając" się za inną (sorki Agnes)

tu się chyba pomyliłam. sorki

Jras4 - Wto 29 Gru, 2009 16:35

agnes napisał/a:
e spędziliśmy razem i nic nie wskazywało,że coś jest nie tak
powiedz wprost bo mi alkohol muzg wyżarł Byliśćie po słowie czy nie bo sie pogubiłem
agnes - Śro 30 Gru, 2009 08:24

nie byliśmy,ale on wspominał nieraz o małżeństwie.Zresztą już czasu się nie cofnie.To,że ja teraz cierpię,płaczę przeżywam od nowa,to moja sprawa.On podejrzewam,że ma to w du***.To mój problem nie jego.On teraz nie jest sam.
agnes - Śro 30 Gru, 2009 08:38

w sumie dla mnie będzie lepiej jak będę sama.nie chcę się już z nikim zadawać,bo i tak nic z tego.trudno nie wszyscy muszą mieć drugą połówkę.Najwyrażniej coś ze mną nie tak,skoro faceci ode mnie uciekają,bo na to wygląda.Może faktycznie jestem zbyt ostrożna i nieufna na początku znajomości,ale to tylko dlatego,że już tyle razy się zawiodłam.ktoś kiedyś mnie bardzo skrzywdził.wiem,że to żadne tłumaczenie.jestem bardzo wrażliwa i łatwo mnie zranić.
evita - Śro 30 Gru, 2009 08:43

agnes napisał/a:
On podejrzewam,że ma to w du***

on na 100 % ma to w du*** ! Więc przestań się już udręczać i żyj dalej swoim życiem a miłość i tak cię znajdzie kiedy to nawet nie będziesz się tego spodziewała ;)

stiff - Śro 30 Gru, 2009 08:48

agnes napisał/a:
w sumie dla mnie będzie lepiej jak będę sama.nie chcę się już z nikim zadawać,

Idz na mróz i odmróź sobie uszy za kare... :D

pterodaktyll - Śro 30 Gru, 2009 08:50

agnes napisał/a:
nie wszyscy muszą mieć drugą połówkę

Słusznie. Czasami wystarczy jedna. :mgreen:

agnes - Śro 30 Gru, 2009 09:01

nic mnie nie cieszy,nawet fakt,że kupiłam samochód.nie chcę już nawet mamie zawracać głowy swoim gadaniem o tej sprawie,bo ona też ma swoje sprawy.doszłam do wniosku,że jestem emocjonalnym wrakiem.Zawsze byłam bojażliwa,nieodważna.wszystko mnie przerastało,to akurat wyniosłam z domu.wieczne kłotnie,niezadowolona matka,niedogodzony ojciec.bywało tak,że jako dziecko myślałam,że to przeze mnie.Matka nieraz potrafiła mnie zgńebić,Nieraz się zastanawiałam za co ona mnie nie lubi.Przecież byłam grzeczna,nie sprawiałam kłopotów,nieżle się uczyłam,a ona i tak była czymś niezadowolona.byłam dobra jak trzeba było pomóc,matka zawsze pociągała za sznurki,musiało być tak jak ona chce,dlatego brak mi samodzielności w podejmowaniu decyzji,odwagi w działaniu.to śmieszne ale ja nie potrafię sama podjąc jakiś ważniejszych decyzji,bez konsultacji z mamą lub kimś innym.bywało tak,że nieważne czy ja będę zadowolona,ważne było aby mama to zaakceptowała.
Klara - Śro 30 Gru, 2009 09:06

agnes napisał/a:
nie potrafię sama podjąc jakiś ważniejszych decyzji,bez konsultacji z mamą lub kimś innym

Dobra rada, dobra rzecz.
Nie ma nic złego w tym, że pytasz innych o zdanie przed podjęciem decyzji.
Niezależnie od tego, czas zostawić za sobą traumy z dzieciństwa, pójść na jakąś terapię i zacząć żyć SWOBODNIE samodzielnym życiem, słowem ODCIĄĆ PĘPOWINĘ!

evita - Śro 30 Gru, 2009 09:07

agnes napisał/a:
ważne było aby mama to zaakceptowała

sama już jestem mamą a nawet babcią :) i uwierz mi, że nadal zdanie mojej mamy jest dla mnie bardzo ważne :) jakby nie patrząc kawał więcej życia już przeżyła a co za tym idzie to i jakieś doświadczenie życiowe ma zasobniejsze ! A poza tym to ... nie ma jak u mamy :) nieraz mam ochotę cofnąć się w czasie i jak dziecko znowu się do niej przytulić, schować w jej ramionach i zapomnieć o wszystkich problemach ...

beata - Śro 30 Gru, 2009 09:11

evita napisał/a:
znowu się do niej przytulić, schować w jej ramionach ...
No to zawsze można zrobić,nawet jak się ma dzieści lat :okok:
Borus - Śro 30 Gru, 2009 09:21

beata napisał/a:
evita napisał/a:
znowu się do niej przytulić, schować w jej ramionach ...
No to zawsze można zrobić,nawet jak się ma dzieści lat :okok:
...można, pod warunkiem, że jeszcze jest... 8|
Jras4 - Śro 30 Gru, 2009 10:34

posłuchai Agnes ..jak sama wspominasz on jusz sie zadowolił ... teraz czas żebyś pszestała myśleć o nim a zaczeła myśleć o sobie ...... napewno masz coś ciekawszego do roboty ...
Jras4 - Śro 30 Gru, 2009 10:39

agnes napisał/a:
nic mnie nie cieszy,nawet fakt,że kupiłam samochód.nie chcę już nawet mamie zawracać głowy swoim gadaniem o tej sprawie,bo ona też ma swoje sprawy.doszłam do wniosku,że jestem emocjonalnym wrakiem.Zawsze
Nie jesteś żadnym wrakiem co Ty jakiś Tytanik czy co pszestań piepszyć bzdety sama sie biczujesz ...Zmień myślenie rozumiesz pszestaw w głowie klepki i myśl sobie ....jestem jak inne kobiety i druga połówka sie pszyda ...Ale ona sama pszyjdzie rozumiesz ja *p**** podobne banały a dziś jestem szcześliwy i samo pszyszło a tego osrańca zapomnij co to za pi***olenie że byłaś nieufna bojażliwa To ku*** co miałaś leść do uszka odrazu czy jak bo jak ten pedał na to czekał to znaczy że to jakiś zboczeniec rozumiesz co ci ludzie piszą czy nie
Jras4 - Śro 30 Gru, 2009 10:42

agnes napisał/a:
aby mama to zaakceptowała.
Skącz z tą mamą bo kiedyś bendzie tak że położysz sie z facetem do uszka zacznie być miło i nagle z kopa mama wywali dzwi gościa wypierdzieli pszez okno i sama sie uwali do uszka .......żartowałem oczewiście ale mama jako cały świat to Waterloo
Jras4 - Śro 30 Gru, 2009 10:43

evita napisał/a:
zdanie mojej mamy jest dla mnie bardzo ważne
o nastepna
beata - Śro 30 Gru, 2009 10:47

Klara napisał/a:

Dobra rada, dobra rzecz.
Nie ma nic złego w tym, że pytasz innych o zdanie przed podjęciem decyzji.
Tak tylko,że ostateczną decyzję należy podjąć samodzielnie.
evita - Śro 30 Gru, 2009 10:50

Jras4 napisał/a:
Skącz z tą mamą bo kiedyś bendzie tak że położysz sie z facetem do uszka zacznie być miło i nagle z kopa mama wywali dzwi gościa wypierdzieli pszez okno i sama sie uwali do uszka ...

Iras jesteś niemożliwy :lol2: przy okazji i mnie troszkę uświadomiłeś :wysmiewacz: ale słusznie prawisz :brawo:

agnes - Śro 30 Gru, 2009 11:40

Dzięki Iras4,potrafisz otrzeżwić :) chyba tego mi trzeba,żeby na wszystko spojrzeć z dystansem.
Borus - Śro 30 Gru, 2009 12:50

...Jras jest dobry w te klocki, nie da się ukryć... :okok:
agnes - Śro 30 Gru, 2009 13:11

Jras4 napisał/a:
Ale ona sama pszyjdzie rozumiesz ja *p**** podobne banały a dziś jestem szcześliwy i samo pszyszło a tego

nie bardzo wiem ,co miałeś na myśli to pisząc to.

Jras4 - Śro 30 Gru, 2009 14:47

agnes napisał/a:
co miałeś na myśli to pisząc to.
A to że naipierw szukałem jak opetany wszędzie i na siłę bo jak ja taki wspaniały i pszestałem pić to iak powiedzieć kolegom że niemam baby ..powiedzą że pedał albo co no i duma ...potem tłumaczyłem sobie że ja taka szmata że musze być sam a kumplom wciskałem że baba to tylko kłopoty ... a jak ja na forum rozpavczałem a jakie głupoty wypisywałem ......jak Ty No i pewnego dnia poznałem Olę iak zobaczyłem jakiś głos w głowie wrzasnoł TO TA .....i zaczeło sie ...nowe życie nowe widzenie człowieka ona iest DDA i czasem nie jest łatwo ale ona iest jak... Media Markt ... nie dla idiotów ...
evita - Śro 30 Gru, 2009 15:11

Jras4 napisał/a:
ale ona iest jak... Media Markt ... nie dla idiotów ...

to jest chyba najpiękniejszy komplement jaki słyszałam :)

Klara - Śro 30 Gru, 2009 16:04

beata napisał/a:
ostateczną decyzję należy podjąć samodzielnie.

Toć napisałam: przed ;)

beata - Śro 30 Gru, 2009 16:18

Klara napisał/a:
beata napisał/a:
ostateczną decyzję należy podjąć samodzielnie.

Toć napisałam: przed ;)
Wiem :)
Kinga - Czw 31 Gru, 2009 00:23

Agnes,

zobacz może książkę Robin Norwood "Kobiety, które kochają za bardzo".

Kiedyś tak miałam, że umierałam za każdą straconą miłością, z każdym odrzuceniem (jeszcze trochę tak mam, choć nie w takim nasileniu jak kiedyś).

To książka "terapeutyczna"

agnes - Czw 31 Gru, 2009 13:14

Iras4,pocieszyłeś mnie bardzo i dałeś nadzieję,że jeszcze zaświeci dla mnie słoneczko.Dziękuję. :)
Jacek - Czw 31 Gru, 2009 14:03

agnes napisał/a:
ktoś kiedyś mnie bardzo skrzywdził


Posłuchaj, co Ci powiem dziś:
Już jesteś niepotrzebny mi.
Już zapomniałam chwile te -
Zły los i łzy, marzenia, sny...
Powrócisz do mnie tylko w śnie.

Dziś jeszcze, jak każdego dnia,
Tęsknimy czasem Ty i ja.
A rano gdy budzimy się
Na innej ulicy i w innym mieście,
Mówimy: to nie pech, że wreszcie
Jesteśmy sobie niepotrzebni.

Już zapomniałam smutne dni,
Nie wracam do minionych chwil.
Nie warto przecież - dobrze wiem.
Czy mam wybaczyć Ci czy nie?
Posłuchaj, co Ci powiem dziś:
Już nie chcę wracać do tych dni.


czy słyszysz co mówię

Jras4 - Czw 31 Gru, 2009 16:12

Agnes ..słońce świeci zawsze ....czesto jednak tego nie widzimy ...bo nasze przeżycia z czasów pijaństwa ciągle nad nami wiszą jak gradowe chmóry Ale pamientai tam wysoko nad nimi świeci piękne słonce ....Bug pamienta o każdym z nas ale dał nam wolną wole i czeka że sie do niego zwrucimy ...Nie poddawaj sie napewno jesteś wspaniałą kobietą niema takich kobiet kture są nic nie warte są tylko takie które sie zagubiły i niemaią dla kogo być kobiece Ale zapewniam cie jeśli przestaniesz widzieć siebie w złym świetle i uwierzysz że jesteś coś warta słońce nie tylko zaświeci z nieba ale i pięknie rozbłyśnie w twym sercu
yuraa - Pią 01 Sty, 2010 21:09

kilka postów o wrażeniach sylwestrowych dokleiłem do tematu Sylwester bez alkoholu
http://komudzwonia.pl/vie...er=asc&start=15
a tak w sumie to wątek jest mocno rozbudowany i mozna by go na kilka tematów podzielić,
tylko co na to autorka i czy mi się chce??

Jacek - Pią 01 Sty, 2010 21:23

yuraa napisał/a:
tylko co na to autorka i czy mi się chce??

Jurek z takim pytaniem do autorki

agnes - Wto 05 Sty, 2010 08:46

Cześć wszystkim. :) Jak Wam się zaczął nowy rok?U mnie spokojnie,pomału wracam do pionu.pomału też robię porządki wokół siebie.A w sylwestra spotkałam jego,jak wychodziłam z pracy.Chciałam udać,że go nie widzę,ale mnie zauważył.zaczepił mnie,zapytał o coś mało konkretnego,odpowiedziałam mu,odwróciłam się na pięcie i poszłam.ńie powiem,korciło mnie aby się odwrócić i popatrzeć na niego,ale nie zrobiłam tego.poza tym on był z kolegą więc nie mogłabym i tak z nim normalnie pogadać.
Jras4 - Wto 05 Sty, 2010 19:34

agnes pw
agnes - Sob 20 Lut, 2010 14:17

jestem taka beznadziejna,że aż szkoda gadać.przeczytałam tutaj kilka hisotrii i normalnie włos mi się na głowie zjeżył.współczuję tym kobitom bardzo.mam nadzieję,że podejmą w końcu właściwe dla siebie decyzje.Głupio mi teraz,że tak użalałam się nad sobą,zatruwałam innym życie.
agnes - Sob 20 Lut, 2010 14:18

wiecie co,doszłam do wniosku,że jestem toksyczną osobą ,tak mi się wydaje po przeanalizowaniu paru spraw.To straszne.
emigrantka - Sob 20 Lut, 2010 14:38

a mozemy Ci jakos pomoc bo skoro oglaszasz ten fakt wszem i wobec to nasuwa sie pytanko : po co ?
pterodaktyll - Sob 20 Lut, 2010 14:39

agnes napisał/a:
wiecie co,doszłam do wniosku,że jestem toksyczną osobą

A ja dochodzę do wniosku, że nie wierzę w to co piszesz :lol2:

agnes - Sob 20 Lut, 2010 14:53

nie radzę sobie z emocjami.zadręczam siebie i innych swoimi sprawami.bywa tak,że sama już nie wiem jaka jestem. :wysmiewacz: może jest to też spowodowane tym,że mam kłopoty ze snem już od miesiąca,próbuję coś z tym zrobić jakoś marny tego efekt. :)
beata - Sob 20 Lut, 2010 14:54

agnes napisał/a:
nie radzę sobie z emocjami.zadręczam siebie i innych swoimi sprawami
A byłaś u psychologa?
emigrantka - Sob 20 Lut, 2010 14:56

klopoty ze snem maja na pewno jakies podloze ,poszukaj przyczyny
agnes - Sob 20 Lut, 2010 14:59

w tej mieścinie nie ma psychologa.w sumie to mi chyba potrzebny psychiatra. :wysmiewacz: w sumie masz rację Emigrantko, po co,znów piszę głupoty.jak to zwykle bywa każdy ma własne sprawy.Na razie
pterodaktyll - Sob 20 Lut, 2010 14:59

Cytat:
nie radzę sobie z emocjami.zadręczam siebie i innych swoimi sprawami.bywa tak,że sama już nie wiem jaka jestem

Tak na mój gust to chyba pogubiłaś się trochę w swoich celach albo Ci się nieco "rozmyły"

pterodaktyll - Sob 20 Lut, 2010 15:00

agnes napisał/a:
, po co,znów piszę głupoty

Bo to też jest sposób na rozładowanie emocji ;)

Jacek - Sob 20 Lut, 2010 15:11

agnes napisał/a:
Głupio mi teraz,że tak użalałam się nad sobą,zatruwałam innym życie

droga Agnuś,nie tym się przejmuj
kto z nas tak nie miał na początku
ja choć przeżywałem to w milczeniu - to i tak w głowie tylko swe przeżycia miałem
dziś gdy już mam trochę to życie poukładane,to na tych moich przejściach i doświadczeniach mogę trochę przytoczyć tych doświadczeń

emigrantka - Sob 20 Lut, 2010 15:21

agnes napisał/a:
w sumie masz rację Emigrantko, po co,znów piszę głupoty.jak to zwykle bywa każdy ma własne sprawy.Na razie


czy powiedzialam ze Ty glupoty piszesz ? chcialam Ci pomoc jakos i pytam co Cie gnebi ??

agnes - Pon 22 Lut, 2010 08:26

poprostu nie mogę się pogodzić z tym,że on jest z nią,będą mieli dziecko,synka,nie potrafię o nim zapomnieć.Myślę o nim na okrągło.na niczym innym nie mogę się skupić.nic tak jakoś nie cieszy.uśmiecham się,ale jest to wymuszone.poprostu uważam,że nie dałam mu chyba zbyt jasno do zrozumienia,że mi zależy na nim.skoro zadał się z nią czyli byłą panną.mam kłopoty ze snem,jakąś obsesję na jego punkcie.A najgorsze jest to,że mam wrażenie,że już nikogo nie znajdę.Dręczą mnie wyrzytu sumienia i poczucie winy,że za mało zrobiłam aby z nim być,że powinnam jasno powiedzieć o co mi chodzi.Na swoją obronę powiem tyle,że myślałam,że mamy czas.tym bardziej,że o tamtej to nic nie wiedziałam.
agnes - Pon 22 Lut, 2010 09:15

raz się cieszę,za chwilę smucę.raz rozmyślam o nim wspaniale,jaki on fajny,a za chwilę,że to cholerny drań.słyszałam od jego ciotki,jak tamta mówiła,że sprawdziła jego komórkę dokładnie i chyba postanowiła złapać go na dziecko,żeby mieć go dla siebie.wiem,że to nic nie zmieni.
agnes - Pon 22 Lut, 2010 10:16

może to śmieszne,ale zazdroszczę jej,że ona ma go dla siebie,a ja nie. :(
Klara - Pon 22 Lut, 2010 10:28

agnes napisał/a:
zazdroszczę jej,że ona ma go dla siebie,a ja nie. :(

Agusiaaaa! :krzyk:
Jeżeli on jest takim draniem, jakim się okazał w stosunku do Ciebie, to ona szybko tego pożałuje, a Ty dziękuj Opatrzności, że nie zostałaś sama z dzieckiem i zacznij żyć przyszłością.
NIE OGLĄDAJ SIĘ JUŻ ZA SIEBIE! NIE WARTO!

stiff - Pon 22 Lut, 2010 10:32

agnes napisał/a:
chyba postanowiła złapać go na dziecko,żeby mieć go dla siebie.wiem,że to nic nie zmieni.

Uważasz , ze można faceta złapać na dziecko ... :roll:
Zazwyczaj sa juz wtedy dwie nieszczęśliwe osoby czyli matka i dziecko...

beata - Pon 22 Lut, 2010 11:25

Aguś więcej szacunku dla siebie Ci życzę
agnes - Pon 22 Lut, 2010 11:25

Bardziej chodziło mi oto,że powinnam była bardziej okazać mu swoje zainteresowanie.powiedzieć wprost o co mi chodzi.tylko,że ja jestem bardzo nieśmiała jeśli chodzi o uczucia i trochę staroświecka,bo ja lubię żeby facet się kręcił w okól mnie,zdobywał.
stiff - Pon 22 Lut, 2010 13:17

agnes napisał/a:
,bo ja lubię żeby facet się kręcił w okól mnie,zdobywał.

W tym również dobrze jest, aby zachować umiar... :roll:
Trafisz na zdobywce, który szybko zniknie z Twego życia i wtedy znów problem... :roll:

agnes - Pon 22 Lut, 2010 13:20

ta panna twierdzi,że oni chcieli mieć dziecko,tylko dziwi fakt,że czekała 3 m-ce,aby go o tym poinformować.z drugiej strony skoro był z nią,wrócili chyba do siebie,to po co jeszcze mi głowe zawracał po co ten cyrk cały?mam jeszcze wiele innych wątpliwości,na które i tak nie dostanę odpowiedzi.
Jacek - Pon 22 Lut, 2010 13:36

agnes napisał/a:
bo ja lubię żeby facet się kręcił w okól mnie,zdobywał.

a ja lubię zdobywać,i wcale nie żartuję
jednego to zmęczy i odejdzie bo uzna że nie warto
inny odejdzie gdy zdobędzie i po wykorzystaniu odejdzie
ja zaliczam się do tej trzeciej kategorii, zdobyłem - zostałem
i dlatego Aguś,nie zadręczaj się że to twoje nie dociągnięcia

stiff - Pon 22 Lut, 2010 14:00

agnes napisał/a:
mam jeszcze wiele innych wątpliwości,na które i tak nie dostanę odpowiedzi.

A nie lepiej skupić sie na sobie i odpowiedzieć sobie na pytanie,
co zrobić aby szczsliwa być, a przeszłość zostawić historyka... :)

agnes - Śro 24 Lut, 2010 10:15

może to głupie,ale przeraż mnie myśl,że mam już prawie 30 lat i nikogo sobie nie znajdę,że będę sama.a może ja nie umiem być z kimś,skoro mi tak nie wychodzi. :( Boję się samotności,boję się,że niedługo nikt mnie nie zechce.niedawno słyszałam tekst,że taka ładna a za mąż jeszcze niewyszła,albo,że wybredna jestem. :( może za dużo marzę,a nie myślę realnie.mam tylko rodziców,boję się,że jak ich zabraknie,to sobie nie dam rady,będę sama jak palec.
agnes - Śro 24 Lut, 2010 10:22

dużo we mnie jest żalu,negatywnych emocji.chciałabym się ich pozbyć,bo trawią mnie od środka jak jad jakiś.próbuję się wyciszyć,ale różnie bywa.
emigrantka - Śro 24 Lut, 2010 10:22

agnes
nic na sile bo mozna niezle wpasc ,jesli szukamy za wszelka cene ,to klapki na oczach i potem lzy
rozejzyj sie czasami milosc jest tuz ,tuz tylko tego nie widzisz

jolkajolka - Śro 24 Lut, 2010 22:28

Agnes,teraz moda na single :) .To oczywiście żart.
A poważnie to moje koszmarne życie w małżeństwie trwało do 31 roku życia.I nie chcę tego pamiętać. Moją drugą połowę spotkałam jak skończyłam 32 lata. I minęło już 12 lat jak jesteśmy razem. Teraz uważam,żę warto poczekać na tę właściwą osobę,niż plątać się w niepewne związki.
Aha,i nie szukaj winy w sobie,nie tędy droga...

agnes - Czw 25 Lut, 2010 08:40

Jolkajolka a skąd wiedziałaś,że to ta właściwa osoba?
stanisław - Czw 25 Lut, 2010 16:25

agnes napisał/a:
Jolkajolka a skąd wiedziałaś,że to ta właściwa osoba?
ZZobaczysz ak ją znajdziesz to będziesz wiedziała
agnes - Pią 26 Lut, 2010 09:36

odezwał się wczoraj,pisał,że tęskni i marzy o takiej żonie jak ja.zaskoczył mnie tym bardzo.tym bardziej,że dziecko ma z inną,która podobno na 90 % go wrobiła.w normalnych okolicznościach bym bardzo się cieszyła,ale teraz sytuacja jest bardzo skomlipkowana,przynajmniej dla mnie.Jeśli to prawda to ta panna skrzywdziła 3 osoby.
beata - Pią 26 Lut, 2010 09:40

agnes napisał/a:
odezwał się wczoraj,pisał,że tęskni i marzy o takiej żonie jak ja
Mnie też zaskoczył :shock:
agnes - Pią 26 Lut, 2010 09:59

nie wiem jak do tego podejść.A może to jakaś gra z jego strony?panna pojechała do domu,a jemu zebrało się na amory.wiadomo ciąża zaawansowana.Nie wiem.
beata - Pią 26 Lut, 2010 10:07

agnes napisał/a:
nie wiem jak do tego podejść.
Nie daj się omamić.Facet jest...aż mi słów brak. :roll:
evita - Pią 26 Lut, 2010 10:09

agnes napisał/a:
,pisał,że tęskni i marzy o takiej żonie jak ja

rozchwiany emocjonalnie du*ek ! odpuść sobie ! zejdziecie się a po miesiącu to samo zacznie wypisywać do tej drugiej ? życie to nie telenowela i nie ma gotowego scenariuszu ! musisz sama go sobie wykreować tak, żeby zakończyło się happy endem czego bardzo ci życzę ;)

Klara - Pią 26 Lut, 2010 10:14

agnes napisał/a:
podobno na 90 % go wrobiła

:shock:
Agnieszko! Wykreśl tego gościa ze swojego życia! Uciekaj od niego jak najdalej! Zapomnij o nim! TO JEST OSZUST!!!

rufio - Pią 26 Lut, 2010 13:21

Trele morele - facet wyszedł z zalozenia ze kot przy jednej dziurze zdycha - miał je kilka - ale jedna była cwana i sie nie dała i go złapała . Teraz znów by chciał a Ty jeszcze masz w pamieci dobre czatowania to próbuje - a jak czemu nie ? I bedzie miał dwie dziury w tym jedna pelna a druga jeszcze nie . Potem przyjdzie babel - humory zmeczenie - brak nastroju - kolki - przeziebienia - wizyty u pediatry - dobrze miec odskocznie w drugiej dziurze - pełen relaks . Piszesz się na to aby byc - zamiast ?
jolkajolka - Sob 27 Lut, 2010 22:12

agnes napisał/a:
Jolkajolka a skąd wiedziałaś,że to ta właściwa osoba?


Szczerze mówiąc,nie wiedziałam. Zakładałam,że będzie to krótki romans. Jak się później okazało,on też miał podobne plany. A potem samo sie zadziało. Nie martw się,będziesz wiedziała :pocieszacz:

agnes - Pon 01 Mar, 2010 08:36

mieliśmy się spotkać w ten weekend,ale nie doszło do tego,bo nie stawił się,nie znam powodu.najgorsze,że nie mogę o nim przestać myśleć,nie chce mi się jeść,kłopoty ze snem,nie chce nic robić.czuję się okropnie.
jolkajolka - Pon 01 Mar, 2010 20:56

Bo uczuciom nie da się powiedzieć"wynocha".Nawet jeśli głowa rozumie ,że coś nie gra, uczucia ciągną do tego człowieka. Ale on chyba nie zasługuje na Ciebie...
agnes - Śro 03 Mar, 2010 08:09

śniło mi się dzisiaj,że byłam pijana.sen był na tyle realny,że myślałam o tym,że tyle czasu wytrzymałam,a tu proszę.już od dłuższego czasu żle się czuję,może dopadł mnie głód alkoholowy powiązany ze sprawami uczuciowymi w jednym.
ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 08:12

agnes napisał/a:
dopadł mnie głód alkoholowy

...dokładnie tak jest... ja też miewam takie sny... mam prawie 14 miechów abstynencji, ale sny realne jak na jawie... taka choroba, takie objawy - trzeba uważać Agnes!!!

emigrantka - Śro 03 Mar, 2010 08:19

agnes
a masz natretne mysli zwiazane z alkoholem ??

agnes - Śro 03 Mar, 2010 08:21

właśnie,że nie.Zero w tym kierunku.czasami raczej myślę aby zapalić papierosa.
ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 08:22

emigrantka napisał/a:
a masz natretne mysli zwiazane z alkoholem

...ja nie za bardzo - bardziej mi to "w sny poszło". Czasami tylko myślę, że jakiś stres w teraźniejszym życiu - to "wtedy" bym na pewno zapił...!!!

emigrantka - Śro 03 Mar, 2010 08:28

ja mialam sny w pierwszym m-cu abstynecji ,,
zawsze budzilam sie z ogromna ulga ze to tylko sen
a ja nie pilam !! to mnie nawet cieszylo
teraz snie duuzo milej :mgreen:
stres tak to mnie tez rozlozy ...
tylko musialby to byc bardzo duzy stres
ale lepiej nie mowic
bo jeszcze cus sciagne na swoj leb

emigrantka - Śro 03 Mar, 2010 08:30

agnes napisał/a:
właśnie,że nie.Zero w tym kierunku.czasami raczej myślę aby zapalić papierosa.

agnes
zajmij sie czyms przejdzie....
tak jak wszystko
i program 24 h

pterodaktyll - Śro 03 Mar, 2010 08:40

Cytat:
właśnie,że nie.Zero w tym kierunku.czasami raczej myślę aby zapalić papierosa.

Nie żałuj sobie. Jakiś nałóg na "p" nie zaszkodzi pod warunkiem, że nie będzie to alkohol ;)

agnes - Śro 03 Mar, 2010 08:42

tylko,że brak mi siły na cokolwiek.W pracy się obijam.TAk przeżywam stres związany z facetem,bo nie mogę się pogodzić,że on tak postąpił.a dodatkowych emocji dostarczył fakt,że się odezwał i pisał takie rzeczy.Znów zmącił mój spokój.Nie wiem po co to robił.nawet na spotkanie się nie stawił,bo zmęczony był podróżą.A ja durna na niego czekałam.
emigrantka - Śro 03 Mar, 2010 08:45

agnes
dlatego daj sobie spokoj z tym facetem sama
widzisz ja to na Ciebie dziala

agnes - Śro 03 Mar, 2010 08:49

wiem,że powinnam. :( wszystko mnie wk***ia.chętnie zaszyłam bym się gdzieś z dala od tego wszystkiego.
emigrantka - Śro 03 Mar, 2010 08:52

agnes napisał/a:
wiem,że powinnam. :( wszystko mnie wk***i*.chętnie zaszyłam bym się gdzieś z dala od tego wszystkiego.


On dziala na Ciebie niczym wyzwalacz ..
jego niby obecnosc w Twoim umysle oj oj
pilnuj sie dziewczyno
a jaby co to jestesmy tu ...
chetnie pomozemy

Wiedźma - Śro 03 Mar, 2010 09:20

Facet, a raczej Twoje emocje z nim związane powodują u Ciebie głód alkoholowy.
To naturalne w tej chorobie, niestety. Powinnaś przede wszystkim wyeliminować przyczynę tego stresu.
Wiem, że to szczególnie trudne, bo serce nie sługa, no ale jednak definitywne zakończenie
wszelkich kontaktów z tym panem w końcu przyniosłoby Ci ukojenie.
Jeżeli tego nie zrobisz, będziesz ciągle nakręcona, aż w końcu się napijesz :/
Wykreśl go w swojej głowie i przyklej mu nalepkę PRZESZŁOŚĆ.
A tymczasem zadbaj o siebie - rozładuj jakoś nagromadzone emocje, sprawiaj sobie przyjemności,
rób wszystko to, co się robi w chwili głodu. Bo sen alkoholowy to ewidentna jego oznaka.
I nie ważne, że jeszcze nie masz ochoty na alkohol - Twoja podświadomość już Cię ku temu urabia.

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 09:22

emigrantka napisał/a:
ja mialam sny w pierwszym m-cu abstynecji ,,

...a ja w drugim półroczu trzeźwienia... widać "różnie piliśmy - różnie trzeźwiejemy"

stiff - Śro 03 Mar, 2010 10:33

agnes napisał/a:
wszystko mnie wk***i*.chętnie zaszyłam bym się gdzieś z dala od tego wszystkiego.

Mnie tez, ale alko mi sie nie sni... :roll:

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 10:36

stiff napisał/a:
ale alko mi sie nie sni...

...no to szczęściarz z Ciebie... nie masz "suchych kaców"... :(

stiff - Śro 03 Mar, 2010 10:47

ZbOlo napisał/a:
...no to szczęściarz z Ciebie... nie masz "suchych kaców"...

Mam, kiedy jaram po 60 fajek na dobe... :uoee:

pterodaktyll - Śro 03 Mar, 2010 11:37

Cytat:
Mam, kiedy jaram po 60 fajek na dobe.

To kiedy Ty oddychasz?? :szok:

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 12:02

stiff napisał/a:
jaram po 60 fajek na dobe...

:szok: :szok: o Boże :szok: :szok: ile Ty na faje wydajesz.... 8|

losowynick - Śro 03 Mar, 2010 13:01

stiff napisał/a:
ZbOlo napisał/a:
...no to szczęściarz z Ciebie... nie masz "suchych kaców"...

Mam, kiedy jaram po 60 fajek na dobe... :uoee:


Stiff, to teraz dałeś CZADU :szok:

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 13:03

losowynick napisał/a:
dałeś CZADU

...w dosłownym znaczeniu tego słowa... ;)

stiff - Śro 03 Mar, 2010 13:08

pterodaktyll napisał/a:
To kiedy Ty oddychasz?? :szok:

W przerwach miedzy paleniem... :D

stiff - Śro 03 Mar, 2010 13:10

ZbOlo napisał/a:
ile Ty na faje wydajesz...

Około 200 EU na miesiąc... 8|

stiff - Śro 03 Mar, 2010 13:11

losowynick napisał/a:
to teraz dałeś CZADU

Nie dałem, tylko chodzę zaczadzony lub na czadzie... :wysmiewacz:

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 13:13

stiff napisał/a:
Około 200 EU na miesiąc...

...czyli 2 400 rocznie... :szok:

stiff - Śro 03 Mar, 2010 13:18

ZbOlo napisał/a:
stiff napisał/a:
Około 200 EU na miesiąc...

...czyli 2 400 rocznie... :szok:

Nie wiem jak to policzyłeś, ale mi wychodzi ok. ośmiu kola... :D

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 13:29

stiff napisał/a:
Nie wiem jak to policzyłeś

...200 razy 12 miesięcy to daje 2 400... chyba, że ja już matematykę zapomniałem... ;)

dlugixp - Śro 03 Mar, 2010 13:30

stiff napisał/a:
ZbOlo napisał/a:
stiff napisał/a:
Około 200 EU na miesiąc...

...czyli 2 400 rocznie... :szok:

Nie wiem jak to policzyłeś, ale mi wychodzi ok. ośmiu kola... :D

...w sumie proste... :D
200EU * 12 miesięcy = 2400 EU... :lol2:

stiff - Śro 03 Mar, 2010 13:34

ZbOlo napisał/a:
to daje 2 400...
dlugixp napisał/a:
200EU * 12 miesięcy = 2400 EU...

To mi sie popieprzyło, bo korony na euro, później złotówki i misz masz gotowy... :D

dlugixp - Śro 03 Mar, 2010 13:36

stiff napisał/a:
To mi sie popieprzyło, bo korony na euro, później złotówki i misz masz gotowy... :D

...a mówili, że jak będzie EURO, to będzie łatwiej... :lol:

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 13:38

stiff napisał/a:
To mi sie popieprzyło

...tak czy siak - sporo z dymem puszczasz...

losowynick - Śro 03 Mar, 2010 14:04

Stiff ja bym sie bal o zdrowie sam teraz rzucilem palenie dopiero tydzien wczesniej rzucalem nawet na rok ale z glupoty zaczynalem.
milutka - Śro 03 Mar, 2010 14:22

stiff napisał/a:
Mam, kiedy jaram po 60 fajek na dobe...
Mój mąż też tyle pali a że to rocznie tyle kasy -nigdy nie liczyłam ale dzięki ZbOlo-jak wróci z pracy to dopiero będzie dym :szok:
ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 14:28

milutka napisał/a:
ale dzięki ZbOlo-jak wróci z pracy to dopiero będzie dym

...no to ja nie wiem czy dobrze zrobiłem... mam nadzieję, że będzie to z korzyścią... :)

milutka - Śro 03 Mar, 2010 14:37

ZbOlo napisał/a:
no to ja nie wiem czy dobrze zrobiłem...
nie obawiaj się nie będzie aż tak źle ale tak poważnie to nigdy nie czepiałam się męża że traci kasę na papierosy byłam bardziej skupiona na traceniu na alkohol. :)
stiff - Śro 03 Mar, 2010 16:45

milutka napisał/a:
ZbOlo-jak wróci z pracy to dopiero będzie dym

Możesz mu tutaj sprawić manto, bo przecież Zbolo jest pod ręką... g45g21

ZbOlo - Śro 03 Mar, 2010 17:19

stiff napisał/a:
przecież Zbolo jest pod ręką...

...na szczęście jeszcze w pracy siedzę... :)

montreal - Śro 03 Mar, 2010 17:20

Pax! Pax pomiedzy Chrześcijany!
milutka - Śro 03 Mar, 2010 17:20

Możesz mu tutaj sprawić manto, bo przecież Zbolo jest pod ręką... g45g21 [/quote]a ty nie pomożesz jakby co? :(
agnes - Czw 04 Mar, 2010 08:10

dzisiaj też miałam sen alkoholowy,piłam piwo.jak się obudziłam to,jakoś dziwnie mi było.chyba już zapomniałam,że przy tej chorobie trzeba się pilnować,by w czas dostrzec objawy głodu.
Wiedźma - Czw 04 Mar, 2010 08:12

agnes napisał/a:
chyba już zapomniałam,że przy tej chorobie trzeba się pilnować,by w czas dostrzec objawy głodu.

No właśnie, Aga.
Co robisz dla siebie, aby nie pozwolić na pełne rozwinięcie się głodu?

agnes - Czw 04 Mar, 2010 08:21

ostatnio jestem bardzo zmęczona i śpiąca,wię po pracy nic nie robię,tylko kładę się do łóżka,piję ziołowe uspakajające herbatki,rozmawiam z mamą przez telefon.najgorsze dla mnie jest myślenie,natłok myśli.Zauważyłam,że jak myślę o nim to automatycznie,boli mnie głowa,żle się czuję,wiem,że to głupie.Mam wrażenie,że mam jakieś urojenia dotyczące tego faceta,że on nie jest taki zły i takie tam,choć doskonale wiem jaka jest sytuacja.
beata - Czw 04 Mar, 2010 09:01

Ja to widzę,że Ty jesteś uzależniona od tego faceta.Zastosuj wobec niego program 12 kroków
ZbOlo - Czw 04 Mar, 2010 09:12

beata napisał/a:
Ty jesteś uzależniona od tego faceta

...a czym się różni uzależnienie od przyzwyczajenia... 8|

stiff - Czw 04 Mar, 2010 11:46

agnes napisał/a:
dzisiaj też miałam sen alkoholowy,piłam piwo.jak się obudziłam to,jakoś dziwnie mi było.chyba już zapomniałam,że przy tej chorobie trzeba się pilnować,by w czas dostrzec objawy głodu.

Nic nie dzieje się bez przyczyny wiec przyjrzyj sie sobie,
co takiego sie dzieje w Twoim życiu, ze masz takie sny... :roll:

agnes - Pią 02 Kwi, 2010 08:30

święta tuż tuż a ja mam wszystko gdzieś.Tęsknię za nim jeszcze bardziej jak przedtem.wiem,że sama jestem sobie winna.Nie mogę patrzeć na inne pary.na około same pary,szczęśliwe lub mamy spodziewające się dzieci lub je mające.dzisiaj to tylko płaczę,choć jestem w pracy i nie powinnam. h6h5g widzę go czasami przez okno i to cała moja radość.nawet wyżalić się nie mam komu.
beata - Pią 02 Kwi, 2010 09:48

Ja to już nawet nie wiem co mam Ci napisać.Przecież do Ciebie nic nie dociera :szok:
Jagna - Pią 02 Kwi, 2010 10:18

Agnes :)
agnes napisał/a:
święta tuż tuż a ja mam wszystko gdzieś.Tęsknię za nim jeszcze bardziej jak przedtem.wiem,że sama jestem sobie winna.Nie mogę patrzeć na inne pary.na około same pary,szczęśliwe lub mamy spodziewające się dzieci lub je mające.dzisiaj to tylko płaczę,choć jestem w pracy i nie powinnam.

Widzimy to, co chcemy widzieć.
Wiesz to tak, jak ja gdy piłam. Widziałam tylko ludzi pijących, że wszystko kręci się wokół zabawy, drinków i piwa. Nie wyobrażałam sobie świąt, weekendy bez alko i takich znajomych.
Hmmm,a to było we mnie, tylko we mnie. Teraz , dzisiaj wiem że świat nie jest jednorodny, a wiele zależy od mojego odbioru, jak ja go widzę.
Spróbuj zobaczyć to inaczej :-)
A dzidzi przyjdzie do Ciebie, kiedy będziesz gotowa , uwierz :-)
Pozdrawiam cieplutko!

agnes - Pią 02 Kwi, 2010 11:34

Droga Jagno,to znaczy jak?
pterodaktyll - Pią 02 Kwi, 2010 11:35

Cytat:
Droga Jagno,to znaczy jak?

To znaczy, przestań jęczeć i weź się do kupy. Nie jesteś małą dziewczynką

stiff - Pią 02 Kwi, 2010 11:41

agnes napisał/a:
widzę go czasami przez okno i to cała moja radość.nawet wyżalić się nie mam komu.

Kiedy i gdzie... ;)

yuraa - Śro 14 Kwi, 2010 08:13

dylemat o tym o co może chodzić facetowi przenioslem do :

desperat czy świr ??

agnes - Pon 10 Maj, 2010 07:30

hey wszystkim.Ciężko mi na duszy,bo moja mama jest poważnie chora.Boję się,że może być bardzo żle.
ZbOlo - Pon 10 Maj, 2010 07:32

agnes napisał/a:
hey wszystkim.Ciężko mi na duszy,bo moja mama jest poważnie chora.Boję się,że może być bardzo żle.

...Agnes - trzymaj się - bardzo, bardzo Cię rozumiem... jestem myślami i modlitwą z Wami...

Wiedźma - Pon 10 Maj, 2010 08:16

Ja też bardzo dobrze wiem, co teraz możesz czuć...
Trzyma się i nie poddawaj. Teraz jesteś bardzo potrzebna mamie.

beata - Pon 10 Maj, 2010 08:20

agnes napisał/a:
.Ciężko mi na duszy,bo moja mama jest poważnie chora
Pomodlę się. :pocieszacz:
pterodaktyll - Pon 10 Maj, 2010 08:58

agnes napisał/a:
moja mama jest poważnie chora.Boję się,że może być bardzo żle
:pocieszacz:
KICAJKA - Pon 10 Maj, 2010 09:37

agnes napisał/a:
.Ciężko mi na duszy,bo moja mama jest poważnie chora.
Trzymaj się,jesteśmy z Tobą. :pocieszacz: :buziak:
agnes - Pon 10 Maj, 2010 10:11

Dziękuję Wam bardzo.
Ula - Pon 10 Maj, 2010 14:27

agnes trzymaj sie :pocieszacz: :buziak:
Jacek - Pon 10 Maj, 2010 14:38

agnes napisał/a:
Ciężko mi na duszy,bo moja mama jest poważnie chora

Agusiu pociechy i lekkości na duszy dla ciebie
i dla mamusi szybkiego powrotu do zdrówka :pocieszacz:

stiff - Pon 10 Maj, 2010 16:25

agnes napisał/a:
,bo moja mama jest poważnie chora.Boję się,że może być bardzo żle.

Współczuje Ci bardzo i rozumiem, bo mam podobny problem z ojcem...

beata - Pon 10 Maj, 2010 16:32

stiff napisał/a:
mam podobny problem z ojcem...
:pocieszacz:
emigrantka - Pon 10 Maj, 2010 18:46

wspolczuje
znam to uczucie ;-(

milutka - Pon 10 Maj, 2010 18:50

agnes napisał/a:
.Ciężko mi na duszy,bo moja mama jest poważnie chora

Trzymaj się Agnes-jesteśmy z Tobą :pocieszacz:

puerco - Śro 12 Maj, 2010 17:42

Z tego jak ja to widzę to w ogóle ciężko jest mi to pojąć że to może być choroba i może stąd wynika że jest problem z przyznaniem się, nawet teraz jak zdarzył już mi sie chyba drugi albo trzeci tygodniowy ciąg to nie zamierzam raczej szukać pomocy u kogoś w jakims AA np.,myślę sobie że po prostu przestane pić i problem zniknie, ale coś się obawiam że moge być w błędzie, fakt udało sie nie pić przez pół roku no ale wróciłem do tego.
pterodaktyll - Śro 12 Maj, 2010 17:45

puerco napisał/a:
coś się obawiam że moge być w błędzie,

obawiam się, że się nie mylisz. Takie destrukcyjne picie o jakim piszesz oznacza, że masz już problem....
puerco napisał/a:
udało sie nie pić przez pół roku no ale wróciłem do tego

No właśnie.....tylko Ci się udało. A co dalej????

puerco - Śro 12 Maj, 2010 17:53

No właśnie nie zamierzam już pić, zobaczymy co z tego wyjdzie, no ja to widzę żę to nie jest normalne, i było coraz gorzej bo jak już wypiłem tych pare piw jednego dnia to oczywiście musiałem sie "leczyć" następnego, no i wiadomo jaki ciąg dalszy, w ogóle nie mogłem sie powstrzymać
pterodaktyll - Śro 12 Maj, 2010 18:00

puerco napisał/a:
No właśnie nie zamierzam już pić,

A co masz zamiar zrobić ze swoim piciem? Nie wyrzucisz go na śmietnik. Problem jest już w Twojej głowie i o ile czegoś z tym nie zrobisz, to prędzej czy później znowu polegniesz.
puerco napisał/a:
zobaczymy co z tego wyjdzie,

Pewnie to co u mnie czyli wielkie g***o..........o ile nie podejmiesz leczenia

puerco - Śro 12 Maj, 2010 18:25

pterodaktyll napisał/a:
puerco napisał/a:
No właśnie nie zamierzam już pić,

A co masz zamiar zrobić ze swoim piciem? Nie wyrzucisz go na śmietnik. Problem jest już w Twojej głowie i o ile czegoś z tym nie zrobisz, to prędzej czy później znowu polegniesz.
puerco napisał/a:
zobaczymy co z tego wyjdzie,

Pewnie to co u mnie czyli wielkie g***o..........o ile nie podejmiesz leczenia

Mam rozumieć że dopiero leczenie wyrwało cię z nałogu? No nie wiem ,zobaczę, ale jakoś siebie nie widzę na grupach AA. Najgorszę jest to że tak jak piszesz że problem już jest w mojej głowie i nie jest to tylko kwestia silnej woli jak to kiedyś sobie myślałem że przecież ja mam silną wolą i mogę w każdej chwili powstrzymać się od picia.

pterodaktyll - Śro 12 Maj, 2010 18:30

puerco napisał/a:
Mam rozumieć że dopiero leczenie wyrwało cię z nałogu

dokładnie tak
puerco napisał/a:
nie jest to tylko kwestia silnej woli

Z tego co piszesz wynika, że możesz zapomnieć o swojej silnej woli. Alkoholik takowej nie posiada i Ty najprawdopodobniej już też. Pozostaje Ci wolny wybór między piciem a niepiciem ale jak to zrealizować, dowiesz się dopiero na terapii.
puerco napisał/a:
jakoś siebie nie widzę na grupach AA

Ja też się nie widziałem.................... ;)

yuraa - Czw 13 Maj, 2010 07:45

puerco napisał/a:
Z tego jak ja to widzę to w ogóle ciężko jest mi to pojąć że to może być choroba

to zastanów się czy to jest stan zdrowia?? kiedy mimo widocznych oznak zamulenia alkoholem nadal pijesz?? wszyscy piją i nie chorują a niektórzy chorują.
kiedys pamiętam wstawałem rano mówilem: no dobra dzis nie pije mam sprawy do załatwienia, potem wypijałem jedno piwo by uspokoic rozedrgane ręce i mialo byc tylko jedno ale po godzinie byłem juz nawalony. czy to nie objaw choroby kiedy rozsądek podpowiada: nie pij a chory umysł i tak kieruję rękę by złapała za flaszkę.

opiszę Ci jeszcze moja osobistą jednostkę chorobową , której pewnie nawet nie sklasyfikowano w wykazie chorób WHO.
kiedyś zauważylem że czasem nagle bez powodu zaczynam kaszlać i jest to specyficzny kaszel, bez jakiejs wydzieliny duszący i wredny. po pewnym czasie wyczaiłem że następuje kilka minut po zjedzeniu rzodkiewek. kiedyś tego nie miałem teraz mam. cos jest w rzodkiewkach że wywołuje u mnie reakcje alergiczną czyli chorobę ciała.
ale rozum podpowiada: bzdura, wszyscy jedzą rzodkiewki i nie kaszlą. ale wszyscy to nie ja, ja kaszlę, moje ciało jest uczulone na rzodkiewki i choruje po ich spożyciu.

podobnie choruję po spożyciu alkoholu, jedna porcja powoduje że w moim mózgu powstają jakies połączenia nieobecne na codzień i ciało woła: jeszcze jeszcze aż do kompletnego upicia się mimo że rozsądek mówi: NIE, piję na maksa.
dlatego omijam szerokim łukiem alkohol bo wiem czym grozi mi jego spożycie, nauczyłem się tego na własnych doświadczeniach, na terapii zobaczyłem ze jest grupa ludzi co ma podobnie, spotykam się z takimi w AA gdzie słucham jak sobie radzą ze swoim problemem i czytam wypowiedzi na forum dla takich jak ja chorych na alkoholizm.

forum dla Kaszlących Od Rzodkiewek chyba nie ma,
zaraz zaraz jakiś KOR był kiedyś w tym kraju. ale to chyba nie to

puerco - Czw 13 Maj, 2010 08:44

Hmm, Yuraa, ciekawie napisane i nie powiem nawet to do mnie trafia, zwłaszcza ten argument że po wypiciu nawet niewielkiej ilości alkoholu przestajemy zachowywać sie racjonalnie
ZbOlo - Czw 13 Maj, 2010 08:48

yuraa napisał/a:
opiszę Ci jeszcze moja osobistą jednostkę chorobową

...ładnie to ująłeś... myślałeś o pisaniu książek... jeden Polak-Noblista był alko... czas na drugiego.... :okok:

pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 08:59

Puerco!! powiadaj jak udało Ci się przeżyć tą noc...
stiff - Czw 13 Maj, 2010 09:11

puerco napisał/a:
po wypiciu nawet niewielkiej ilości alkoholu

Mechanizm jest prosty, do tego tak prosty, ze trudno nam samemu do tego dojść... :roll:
Zawsze sobie obiecywałem, ze tym razem będzie inaczej,
ze tylko wypije na rozluźnienie i na tym koniec, a kończyło sie zawsze tak samo
czyli dłuższym lub krótszym ciągiem...

puerco - Czw 13 Maj, 2010 09:48

pterodaktyll napisał/a:
Puerco!! powiadaj jak udało Ci się przeżyć tą noc...

Nawet nie było tak tragicznie, fakt że chyba dopiero około 2 czy nawet później udało mi się tak na prawdę zasnąć bo do tej pory kiepsko było, przewracałem się tylko z boku na bok, beznadziejny stan, do tego jakieś schizy czy urojenia , czasami dreszcze ale jak już zasnąłem to nawet w miare twardy sen, tylko kilka razy sie przebudzałem, nawet śniły mi się w miare normalne rzeczy :) tak więc tych kilka godzin snu było i dziś już nie jest tak źle

pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 09:49

puerco napisał/a:
tak więc tych kilka godzin snu było i dziś już nie jest tak źle

No i co dalej????

ZbOlo - Czw 13 Maj, 2010 09:49

puerco napisał/a:
dziś już nie jest tak źle

...no to trzymaj "chłopie"... będzie co raz lepiej... :okok:

puerco - Czw 13 Maj, 2010 10:46

pterodaktyll napisał/a:
puerco napisał/a:
tak więc tych kilka godzin snu było i dziś już nie jest tak źle

No i co dalej????

Znaczy tak ogólnie czy tylko dziś? Bo teraz to jestem jeszcze mocno zmarnowany i osłabiony ale chociaż drżenie rąk już prawie ustało i myślę że wychodzę na prostą, po tym co przeżyłem ostatnio (rano wczoraj tak mi się trzęsły ręce że łyżeczki nie mogłem utrzymać) bedzie to ostateczną nauczką żeby nie tykać alkoholu

stiff - Czw 13 Maj, 2010 10:48

puerco napisał/a:
bedzie to ostateczną nauczką żeby nie tykać alkoholu

Przyjacielu ja horrory przezywałem wiele razy i to niczego mnie nie nauczyło...

pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 10:48

puerco napisał/a:
teraz to jestem jeszcze mocno zmarnowany i osłabiony ale chociaż drżenie rąk już prawie ustało i myślę że wychodzę na prostą, po tym co przeżyłem ostatnio (rano wczoraj tak mi się trzęsły ręce że łyżeczki nie mogłem utrzymać) bedzie to ostateczną nauczką żeby nie tykać alkoholu

Ile razy ja sobie coś takiego powtarzałem.......................i zawsze wychodziło to samo :(

yuraa - Czw 13 Maj, 2010 10:49

Cytat:
po tym co przeżyłem ostatnio (rano wczoraj tak mi się trzęsły ręce że łyżeczki nie mogłem utrzymać) bedzie to ostateczną nauczką żeby nie tykać alkoholu

jesli nie zaczniesz czegoś robić ze swoją chorobą, mam tu na mysli podjęcie leczenia.
za dwa trzy tygodnie zapomnisz o przykrych skutkach picia i zaczniesz od nowa.

puerco - Czw 13 Maj, 2010 10:58

Tego się właśnie obawiam ale mimo wszystko na razie leczenia nie podejmuje , moze wynika to z tego że nie zdaję sobie sprawy z wagi problemu i go bagatelizuje ze sobie sam z tym poradze ? bede pisał na forum, dam znac za jakiś czas co sie dzieje ,
pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 11:01

puerco napisał/a:
nie zdaję sobie sprawy z wagi problemu i go bagatelizuje

Dobrze, że choć tego jesteś świadomy
Cytat:
sobie sam z tym poradze

Szanse masz praktycznie żadne

stiff - Czw 13 Maj, 2010 11:02

puerco napisał/a:
dam znac za jakiś czas co sie dzieje ,

Powodzenia... :)

pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 11:03

puerco napisał/a:
mimo wszystko na razie leczenia nie podejmuje

Kolejny czas zmarnowany na nic.....................

yuraa - Czw 13 Maj, 2010 11:04

puerco napisał/a:
bede pisał na forum, dam znac za jakiś czas co sie dzieje ,

pisz jak najwięcej, dobrze żebym czasem przypomnial sobie jak kiedys myslałem

puerco - Czw 13 Maj, 2010 11:06

pterodaktyll napisał/a:
puerco napisał/a:
mimo wszystko na razie leczenia nie podejmuje

Kolejny czas zmarnowany na nic.....................

Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem a im więcej czytam to forum coraz bardziej zdaję sobie sprawę z wagi problemu i zaczynam rozumieć o co w tym wszystkim chodzi bo do tej pory w ogóle nie trafiały do mnie teksty że alkoholizm to choroba

pterodaktyll - Czw 13 Maj, 2010 11:08

puerco napisał/a:
do tej pory w ogóle nie trafiały do mnie teksty że alkoholizm to choroba

Niech do Ciebie wreszcie dotrze, że to Ty jesteś chory i do tego śmiertelnie i postępująco jeśli nic z tym nie zrobisz.....

rufio - Czw 13 Maj, 2010 11:14

" Ruszac sie koczkodany - chcecie zyc wiecznie '
sierzant z okopów I wojna swiatowa

stiff - Czw 13 Maj, 2010 11:56

puerco napisał/a:
zaczynam rozumieć

Zrozum jedno, ze Ty na prawdę chcesz, ale przychodzi taki moment,
kiedy zapominasz o tym co sie działo przy poprzednim piciu i ponownie wchodzisz
w to szambo... :roll:

Małgoś - Pią 14 Maj, 2010 00:51

puerco napisał/a:
alkoholizm to choroba


Postępująca i nieuleczalna (póki co)!!! Pamiętaj o tym.
Ale podobno można nauczyć się z nią żyć i nie pić...

Od siebie dodam tylko, byś nie zastanawiał się zbyt długo, bo jeśli już wlazłeś w to źródełko to prawdopodobnie popłyniesz wcześniej czy później. Ale z drugiej strony skoro jesteś tu, to oznacza, że masz trochę oleju w głowie czyli jakieś światełko w tunelu dla Ciebie mruga.. No chyba, że wpadłeś tu jedynie po receptę na szybkie i bezbolesne wyjście z kaca by następnym razem gdy będziesz czuł się gorzej - lepiej sobie radzić... :roll:

Tomoe - Pią 14 Maj, 2010 08:34

puerco napisał/a:
alkoholizm to choroba


Alkoholizm to twoja choroba.
Nie jakaś tam choroba, tylko twoja.

A choroby się leczy. Zwłaszcza własne.

agnes - Pon 06 Cze, 2011 09:58

witam wszystkich.Dawno mnie tutaj nie było. :)
pterodaktyll - Pon 06 Cze, 2011 10:07

agnes napisał/a:
witam wszystkich.Dawno mnie tutaj nie było.

No to witaj i opowiadaj :)

agnes - Pon 06 Cze, 2011 10:13

Za wiele się u mnie nie zmieniło.Pracuję,mam nową sympatię(fajny facet),choć mi bardziej zależy niż jemu,takie życie. :) Ale najważniejsze,że nadal żyję w trzeżwości. ;)
pterodaktyll - Pon 06 Cze, 2011 10:14

agnes napisał/a:
najważniejsze,że nadal żyję w trzeżwości.

I tej wersji się trzymajmy :)

agnes - Pon 06 Cze, 2011 10:44

czytałam dzisiaj 1 wątek i mnie olśniło w pewnym sensie.mianowicie chodzi o faceta,zaczyna dziwnie się zachowywać.skoro tak się zachowyję,nie pozostaje mi nic innego jak zająć się sobą.zauważyłam,że dużo czasu i myśli krąża wokół niego.próbuję go usprawiedliwiać,albo tłumaczyć jego zachowania.
agnes - Pon 06 Cze, 2011 11:09

wiem,że to może wydać się śmieszne,ale on ma w planach wyjazd za granię i pyta mnie co będzie jak on wyjedzie.czy on daje mi do zrozumienia,żebym sobie nim głowy nie zawracała.
Jonesy - Pon 06 Cze, 2011 16:08

Cześć Agnieszko.
Przeczytałem wątek z wielkim zainteresowaniem. Gratuluję trzeźwości z całego serca. Widać, że problemy i tak nie znikną, ale teraz to my a nie gorzała decydujemy jak je rozwiązać.

Skąd ten pech do kawalerów? A jaki to wyjazd za granicę? W celach zawodowych na rok, dwa? To lepiej odpuścić. Małżeństwa nie wytrzymują tej próby, a gdzie związki.

stiff - Pon 06 Cze, 2011 18:38

agnes napisał/a:
Ale najważniejsze,że nadal żyję w trzeżwości. ;)

Dokładnie o to chodzi w tym całym bałaganie... :D
Powodzenia... :)

jolkajolka - Pon 06 Cze, 2011 22:05

agnes napisał/a:
wiem,że to może wydać się śmieszne,ale on ma w planach wyjazd za granię i pyta mnie co będzie jak on wyjedzie.czy on daje mi do zrozumienia,żebym sobie nim głowy nie zawracała.


Za mało faktów,żeby coś poradzić. Może chce Cię zabrac ze sobą?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group