To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Beznadzieja....

milutka - Nie 21 Mar, 2010 07:36
Temat postu: Beznadzieja....
Jalie to wszystko jest beznadziejne ....Jeszcze wczoraj rano byłam pełna optymizmu,silna .....co taki dureń potrafi z człowiekiem zrobić....
Nie bardzo wiem co mam robić .Wczoraj mój mąz znowu wypił,po awanturze wyszedł z domu zostawiając pożegnalny list ....i nie wiem co mam o tym myśleć ...czy to jego kolejna komedia?czy ten dureń sobie coś zrobi?I niby mnie to nie obchodzi ale tak jakoś dziwnie się czuję bo nigdy nie pisał zadnych listów.....a w jego rodzinie był już przypadek samobójstwa....nie wiem czy mam czekać czy zgłosić to gdzieś?doradzccie mi proszę?

evita - Nie 21 Mar, 2010 09:45

milutka napisał/a:
.czy to jego kolejna komedia?czy ten dureń sobie coś zrobi?

tego nigdy nie będziesz wiedziała jak jest naprawdę , ale sądzę, że to jednak jego zagrywka żeby ruszyć twoje sumienie ! pozostaje czekać i jak najmniej myśleć o tym ...

Borus - Nie 21 Mar, 2010 09:55

milutka napisał/a:
Nie bardzo wiem co mam robić
...na ten czas właściwie nie możesz nic zrobić; nie znam treści listu, ale to może być kolejna zagrywka 8|
podobny przypadek miałem ze swoją ex; wyjechała mówiąc, że jedzie do swoich rodziców i nie dotarła, telefonu nie odbierała, raban się zrobił na pół Polski... :szok:
znalazła się tuż przed upływem 48 godz., gdy córka już chciała zgłosić zaginięcie 8|
myślę, że możesz teraz tylko czekać na dalszy rozwój wypadków a brak wiadomości, to dobra wiadomość... ;)

summer4best - Nie 21 Mar, 2010 09:58

milutka napisał/a:
czy to jego kolejna komedia?

jak ja przychodziłem do domu wypity albo nie daj Boże niedopity, każdy powód do kłótni był dobry aby wyrwać się z domu. Pytanie tylko po co do niego w ogóle przychodziłem? Chyba po kasę albo aby uspokoić żonę i swoje sumienie.

evita - Nie 21 Mar, 2010 10:01

ze mną men też się raz tak ostentacyjnie pożegnał tyle, że ja nie siedziałam a panikowałam :szok: znalazłam go na drugi dzień śpiącego w melinie pośród całej kupy puszek, petów i przytulonego do równie zalanego koleżki ... zdjęcie mam do dzisiaj jakie mu wtedy pstrykłam :) teraz z moją obecną świadomością żałuję, że kiedykolwiek wcześniej ruszyłam tyłek żeby go szukać rób więc tak milutka, żebyś nigdy nie musiała niczego żałować ;)
Klara - Nie 21 Mar, 2010 10:33

Mnie się wydaje, że skoro jest list, to dobrze by było zgłosić na policję.
Powinni to zgłoszenie przyjąć i najwyżej powiedzą, że jeżeli nie znajdzie się w ciągu iluś tam godzin, to zgłoszenie należy ponowić.
Miałabyś wtedy czyste sumienie Milutka :/

milutka - Nie 21 Mar, 2010 10:35

dziękuję za wasze opinie na ten temat....nie mam zamiaru go szukać ....naubliżał mi wczoraj jak tylko się dało,oczywiście był tekst ,że pije przeze mnie,on mnie utrzymuje ,powinnam się go słuchać ...ach szkoda gadać ....jak zobaczył ,że mnie to wcale nie rusza i nie reaguję na jego zaczepki to wyłączył prąd bo ,że to ja niby z dziećmi go za dużo używamy tak więc pościeliłam łużka i położyliśmy się spać -zobaczył ,że kolejny raz nas to nie ruszyło to włączył ,przyszedł do nas do pokoju z głupim uśmieszkiem i chciał nam włączyć telewizor ale ja powiedziałam ,żeby tego nie robił bo idziemy spać -powiedział ,że ja mam gu.....o do gadania i spytał chłopców -oni też mu powiedzieli ,że już nie chcą .odwrócił się na pięcie i zgaszony wyszedł.Spakował ciuchy ,napisał list ,że ja wygrałam i że nas kocha i wyszedł....ja w normalnych warunkach zalała bym się łzami ale pozamykałam dom ,wziełam syrop uspakajający i poszłam spać ale ta noc już była taka niespokojna....tak myślę ,że z jego strony to zagrywka ale tak jakoś mam dziwne przeczucia....planuję z chłopcami jechać po obiedzie do kina żeby czymś zająć myśli ....może do wieczora coś się zmieni ....
milutka - Nie 21 Mar, 2010 10:37

Cytat:
Miałabyś wtedy czyste sumienie Milutka :/

Klaro właśnie o to mi chodzi ,że jak ten dureń sobie coś zrobi to sumienie nie da mi żyć ...poczekam chyba do wieczora jak się nie odezwie to poproszę brata i ze mną pojedzie na policję ....

summer4best - Nie 21 Mar, 2010 10:42

milutka napisał/a:
jak ten dureń sobie coś zrobi to sumienie nie da mi żyć

ja wiem, że tak prosto radzi się na odległość ale na Twoim miejscu to nie obciążał bym tak bardzo swego sumienia, przecież o to mu chodzi on pije a ciebie wciąga w poczucie winy!!

milutka - Nie 21 Mar, 2010 10:50

summer4best napisał/a:
nie obciążał bym tak bardzo swego sumienia, przecież o to mu chodzi on pije a ciebie wciąga w poczucie winy!!

tAK Summer zawsze twierdził,że coś zrobiłam nie tak i przez to pije a ja głupia płakałam całe noce teraz nauczyłam się radzić z tymi emocjami i nie biore tego do siebie co on mówi jak wypije ale gdyby sobie coś zrobił to pewnie bym przeżywała,że nie zareagowałam w pore ....taka jestem nic na to nie poradzę.....

dlugixp - Nie 21 Mar, 2010 10:53

milutka napisał/a:
ale gdyby sobie coś zrobił to pewnie bym przeżywała,że nie zareagowałam w pore

hmm... to jak spadnie wychlany ze schodów, to pewnie też Twoja wina, bo nie zareagowałaś w porę ?

summer4best - Nie 21 Mar, 2010 10:56

milutka napisał/a:
gdyby sobie coś zrobił to pewnie bym przeżywała,że nie zareagowałam w pore ....taka jestem nic na to nie poradzę.....

No właśnie, tylko co niby miałabyś robić? Chodzić za nim, trzymać na dystans sznur i noże. Myślę, że jak ktoś chce zrobić sobie krzywdę to nie trąbi o tym na cały świat! 8|
Klasyczny przypadek- żona winna a mąż pije!!

milutka - Nie 21 Mar, 2010 11:04

pewnie macie rację ....ja nic nie zrobię ..
idę teraz zająć się chłopcami a wieczorem dam znać co u mnie ....
dziękuję ,że jesteście :)

emigrantka - Nie 21 Mar, 2010 11:07

Milutka
On chce zwrocic na siebie uwage ,chce pokazac jaki "biedny " nieszczesliwy , chory
chociaz z drugiej strony bywa i tak ze pojawiaja sie mysli samobojcze 8|

mysle jednak ze jezeli mialby cos zrobic to juz by sie to stalo ,,,
a tak ...nic tylko poczekac na rozwoj sytuacji

summer4best - Nie 21 Mar, 2010 11:10

milutka napisał/a:
dziękuję ,że jesteście

do usług madame, do usłyszenia

Jacek - Nie 21 Mar, 2010 11:41

milutka napisał/a:
.ja nic nie zrobię ..

ależ zrób,i zrób to tak
idź na policję osobiście,a najlepiej w asyście z bratem
przedstaw sprawę na czym rzecz leży
i poproś aby jemu dali szkołę taką aby się jemu odechciało takich nómerów
do przykładów powiem ci jak kumpel opowiadał
udawał że się wiesza i wybrał taką gałąź co niby się pod jego ciężarem złamała
a jego żona wezwała pogotowie - przez co najadł się takiego wstydu
że już więcej nie robił takich numerów

stiff - Nie 21 Mar, 2010 12:42

milutka napisał/a:
,że jak ten dureń sobie coś zrobi to sumienie nie da mi żyć .

Przecież to on sobie zrobi, a nie Ty jemu,
to o jakim sumieniu myślisz skoro nie masz na to wpływu... :roll:

biedronka - Nie 21 Mar, 2010 16:47

Mój zrobił to raz i więcej nie próbował, bo przestraszył sie że naprawde skończy ze sobą.
5 lat temu, gdy chlał bez umiaru, pierwszy raz wywaliłam go z domu i powiedział że idzie sie wieszać. To narazie - powiedziałam i zamknełam drzwi. Poszedł na strych i siedział tam ze 4 godziny. Podkusiło mnie aby tam wejśc. Gdy weszłam on szybko wstał z podłogi i załozył sobie wczesniej przygotowany sznur i zawisł. W kilku sekundach zrobił sie fioletowy, nie wiem, skąd wzięłam siłę aby go zciągnąć. Tak się przestraszyłam, że zabrałam go do domu. Teraz wiem, że był to był przemyslany atak na mnie. Czekał az do niego przyjdę i na moich oczach chciał sie powiesić, aby czuła się odpwiedzialna za jego picie Później rozmawialismy na ten temat i powiedział że nigdy więcej tego nie zrobi. Przez miesiąc miłą fioletowy sznurek na szyi i wstydziła sie pokazać. Czasami żałuję, że to juz wtedy sie nie skończyło. Chociaż gdybym tam nie weszła, on nie miałby widowni i dla kogo by to wtedy robił?

stiff - Nie 21 Mar, 2010 17:06

biedronka napisał/a:
Chociaż gdybym tam nie weszła, on nie miałby widowni i dla kogo by to wtedy robił?

Znam przypadek, ze gościu wieszał się wiele razy, a robił to tak...
Kiedy widział ze wraca z zakupami, to szybko sie wieszał, ale tak aby zawsze zdążyła go ściągnąć,
ale raz sie przeliczył, bo zona zagadała sie z sąsiadka... :wysmiewacz:

pterodaktyll - Nie 21 Mar, 2010 17:54

Klasyczny przypadek manipulacji i wpędzania w poczucie winy. Mila!! Jak kiwniesz choćby palcem ,zeby go szukać, to potem od razu udaj się do terapeuty i sama się lecz.
milutka - Nie 21 Mar, 2010 18:03

Już jestem ,O godz.13 wrócił ale nie z podtulonym ogonem tylko z pretensjami ,że to wszystko moja wina ,po ostrej wymianie zdań wyszłam z domu z chłopcami ....spędziliśmy miłą niedziele na mieście ...wróciliśmy nie dawno to mężuś sobie smacznie śpi .
milutka - Nie 21 Mar, 2010 18:06

pterodaktyll napisał/a:
Jak kiwniesz choćby palcem ,zeby go szukać, to potem od razu udaj się do terapeuty i sama się lecz.

Ptero nie kiewnęłam palcem żeby go szukać ,nie dzwoniłam do niego ale przyznam ,że podświadomie miałam czarne myśli .....ale okazało się,że macie wszyscy rację ,jeszcze muszę się sporo nauczyć .............. :(

pterodaktyll - Nie 21 Mar, 2010 18:07

milutka napisał/a:
.wróciliśmy nie dawno to mężuś sobie smacznie śpi

Nie zapomnij przykryć go kołderką, żeby biedaczek broń boże się nie przeziębił g45g21

milutka - Nie 21 Mar, 2010 18:11

pterodaktyll napisał/a:
Nie zapomnij przykryć go kołderką, żeby biedaczek broń boże się nie przeziębił g45g21

Tobie do śmiechu a mi nie .........a jak mi się biedactwo przeziębi i będzie chore to kto na mnie będzie pracował,taki cudowny i odpowiedzialny mąż a ty sobie jaja robisz :uoee: gdzie ja takiego durnia drugiego znajdę :figielek:

stiff - Nie 21 Mar, 2010 18:14

milutka napisał/a:
.ale okazało się,że macie wszyscy rację

To nie w tym rzecz, abyśmy mieli racje, ale abyś Ty zrozumiała
wreszcie, co to alkoholik i jak to działa na Ciebie, ze nie potrafisz
tego ogarnąć i wszystko przyjmujesz do siebie...
Mechanizm którym działa na Ciebie jest zawsze ten sam
czyli kij i marchewka, a jak to nie pomaga, to wywołania w Tobie poczucia
winny, abys sie nad nim użaliła...
I tak do usranej śmierci... :wysmiewacz:

stiff - Nie 21 Mar, 2010 18:16

milutka napisał/a:
gdzie ja takiego durnia drugiego znajdę

Traktowanie małżonka jak durnia prowadzi go do alkoholizmu,
gdzieś musi odreagować... :D

pterodaktyll - Nie 21 Mar, 2010 18:17

milutka napisał/a:
podświadomie miałam czarne myśli

Klasyczny przypadek współuzależnienia jesteś

pterodaktyll - Nie 21 Mar, 2010 18:20

milutka napisał/a:
gdzie ja takiego durnia drugiego znajdę

Pełno durniów na tym świecie, pewnie się jaki znajdzie ;)

KICAJKA - Nie 21 Mar, 2010 18:23

milutka napisał/a:
podświadomie miałam czarne myśli
Ja na początku też bywałam w strachu, jak mnie próbował szantażować,że się powiesi.Za którymś razem sama podałam mu pasek do spodni jak chciał wieszać się na klamce a następnym razem krawat.Nigdy więcej potem nie próbował takich numerów.Na ostatnim swoim detoksie jak płakał,że nie umie przestać to terapeutka kazała mu się powiesić - i zadziałało,nie pije do dziś. :)
milutka - Nie 21 Mar, 2010 18:25

stiff napisał/a:
I tak do usranej śmierci... :wysmiewacz:

Stiff mam nadzieję ,że tak długo to nie będzie trwało ....Tak jak pisałam we wcześniejszych postach zrobiłam już naprawdę dużo zeby odmienić swój i dzieci los ....obecnie myślę nad jakims mieszkaniem by się od niego wyprowadzić tylko to wszystko nie jest takie proste jak się stoi krucho finansowo...Przyznam ,że trochę rano spanikowałam ale szybko postawiliście mnie do pionu swoimi radami i teraz myślę ,że prędko mu takie rzeczy nie przyjdą do głowy bo zobaczył,że mnie to w ogóle nie ruszyło....

milutka - Nie 21 Mar, 2010 18:28

stiff napisał/a:
Traktowanie małżonka jak durnia prowadzi go do alkoholizmu,
gdzieś musi odreagować... :D

Ja go zaczęłam traktować jak durnia po tym jak się zaczął zachowywać ....a po drugie po tym co mi wczoraj powiedział i naubliżał -dodam bezpodstawnie-to jak mam na niego mówić -KOCHANIE :uoee:

pterodaktyll - Nie 21 Mar, 2010 18:31

milutka napisał/a:
jak mam na niego mówić -KOCHANIE

Najlepiej "koteczku" podobno działa :wysmiewacz:

Klara - Nie 21 Mar, 2010 18:32

Milutka, myślałaś o tym, żeby się uniezależnić finansowo? - Pójść do pracy?
milutka - Nie 21 Mar, 2010 18:37

Klara napisał/a:
Milutka, myślałaś o tym, żeby się uniezależnić finansowo? - Pójść do pracy?

Tak cały czas coś prubuję z tym zrobić ...
Moja mama wraca niedługo ze szpitala i jak trochę dojdzie do siebie obiecała zając się dzieciakami a ja będę mogła iśc do pracy....

Klara - Nie 21 Mar, 2010 18:42

milutka napisał/a:
Moja mama wraca niedługo ze szpitala

Z trojgiem dzieci chora mama może mieć trudno... przecież istnieją przedszkola.
Przepraszam, że tak obcesowo, ale jestem babcią i czasami mam dość tego jak inni "ustawiają" mi życie :( więc piszę to ku refleksji.

milutka - Nie 21 Mar, 2010 18:54

Klara napisał/a:

Z trojgiem dzieci chora mama może mieć trudno... przecież istnieją przedszkola.

Mój syn najmłodszy ma już 7 lat ,narazie chodzi do zerówki i trzeba go osobiscie dostarczyć i odebrać ze szkoły.Ja mieszkam na wsi ,do szkoły jest ponad dwa kilometry tak więc ja go zawożę ,jak będzie w 1 klasie będzie obięty dowozami autobusem tak więc mi to już ułatwi sprawę .Będzie jeżdził ze starszymi synami ,mama wtedy będzie potrzebna do bycia w domu jak wrócą ze szkoły...Mam jeszcze nadzieję ,że szkoła w przyszłym roku uruchomi jakąś swietlicę szkolną bo była o tym mowa na ostatnim zebraniu ...a niestety na mojej wsi nie ma przedszkola,gdybym miała jedno dziecko woziła bym je do sąsiedniej wsi ale co z tyi dwoma ...i tak niestety jestem uzależniona od swojęgo męża w sprawach finansowych a on mi przy pierwszej lepszej okazji skrupulatnie to przypomina .......

Klara - Nie 21 Mar, 2010 19:01

milutka napisał/a:
mama wtedy będzie potrzebna do bycia w domu jak wrócą ze szkoły.

A tak, to już inna sprawa :tak:
milutka napisał/a:
on mi przy pierwszej lepszej okazji skrupulatnie to przypomina .......

Uświadom mu może, że niezależnie od tego co on o tym myśli, gdyby była taka konieczność, sąd by przyznał Ci alimenty na dzieci i na Ciebie (gdybyś nie mogła pracować).

Tak a propos przedszkola: w mojej wsi są dwa - jedno prywatne, drugie gminne (grupa łączona), a od ubiegłego roku z funduszy europejskich gmina buduje przedszkole - kolos, aż się wszyscy dziwią, czy starczy dzieci na takie przestrzenie :lol:

milutka - Nie 21 Mar, 2010 19:02

Dodam jeszcze Klaro ,że udaje mi sie czasami dorobić w domu bo mam taką możliwość tak więc staram się żeby było nam lżej finansowo jak tylko mam okazję ale to jest zbyt mało zeby wyprowadzić się i płacic za wynajem mieszkania ...ale na pewno zrobię coś bo takie życie nie ma kompletnie sensu....
milutka - Nie 21 Mar, 2010 19:05

Klara napisał/a:
Tak a propos przedszkola: w mojej wsi są dwa - jedno prywatne, drugie gminne (grupa łączona), a od ubiegłego roku z funduszy europejskich gmina buduje przedszkole - kolos, aż się wszyscy dziwią, czy starczy dzieci na takie przestrzenie :lol:

To jest jakieś rozwiązanie dla matek w takiej sytuacji jak ja :)

beata - Pon 22 Mar, 2010 10:19

milutka napisał/a:
Ptero nie kiewnęłam palcem żeby go szukać ,nie dzwoniłam do niego
:brawo:
milutka napisał/a:
ale przyznam ,że podświadomie miałam czarne myśli .
I wcale Ci sie nie dziwię,bo ja chyba też bym je miała.I tak byłaś bardzo dzielna. :pocieszacz:
beata - Pon 22 Mar, 2010 10:22

stiff napisał/a:
Traktowanie małżonka jak durnia prowadzi go do alkoholizmu,
gdzieś musi odreagować... :D
A jak ma odreagować zona? :roll:
stiff - Pon 22 Mar, 2010 10:23

beata napisał/a:
A jak ma odreagować zona? :roll:

Pójść do fryzjera lub kosmetyczki... :D

beata - Pon 22 Mar, 2010 10:26

stiff napisał/a:
Pójść do fryzjera lub kosmetyczki..
Zapomniałeś dodać,że także na spotkanie Al-Anon,lub do psychologa. ;)
stiff - Pon 22 Mar, 2010 10:28

beata napisał/a:
Zapomniałeś dodać,że także na spotkanie Al-Anon,lub do psychologa. ;)

Jeżeli już, to o agencji zapomniałem... :D

beata - Pon 22 Mar, 2010 10:31

stiff napisał/a:
Jeżeli już, to o agencji zapomniałem...
Zapewniam Cię,że Al-Anonka i bez agencji sobie poradzi :P
milutka - Wto 23 Mar, 2010 11:15

noi pozamiatane ;) ale porządek musi być :)
Dodam do tej mojej beznadziejnej sytuacji ,że mój mąż dziś wyjechał na kilka dni w delegację z czego bardzo się ciesze ale wnerwia mnie fakt ,że wczoraj przeobijał się cały dzień ,chodził z miną bardzo pokrzywdzonego ,nie oddzywając sie ani do dzieci ani do mnie a dziś rano pojechał bez słowa ....żeby chociaż chłopcom powiedział,że wyjeżdża na kilka dni -nie -ja musiałam z nimi rano rozmawiać bo się dopytywali....a już nie wspomnę ,żeby mi spróbował wytłumaczyć się choć trochę ....wiem ,że robi to po to żebym to ja czuła sie winna -zawsze tak było...i niby mnie to nic nie obchodzi ale jakoś pusto mi na sercu ....

evita - Wto 23 Mar, 2010 11:24

milutka napisał/a:
nie oddzywając sie ani do dzieci ani do mnie

milutka napisał/a:
ja musiałam z nimi rano rozmawiać bo się dopytywali...

trzeba było chłopcom wytłumaczyć, że tatuś to takie duuuże nierozgarnięte dziecko i na pewno zrozumieli by to doskonale ;)

beata - Wto 23 Mar, 2010 11:36

milutka napisał/a:
-ja musiałam z nimi rano rozmawiać bo się dopytywali....
Mój mąż ma takie momenty,że wychodzi z domu nie mówiąc gzie idzie i kiedy wróci.Jak córka mnie pyta o to to mówię.....Tata ma te swoje dni,albo po prostu mówię nie wiem,bo ze sobą nie rozmawiamy.
milutka - Czw 25 Mar, 2010 20:44

Powiedzcie mi jak można być takim zmiennym ...wczoraj mój mąz zadzwonił do mnie przepraszając ,obiecując poprawę i takie tam ....powiedziałam mu ,że i tak mu nie wierzę ,że mieszkam z nim tylko ze względu na dzieci i na to ,że nie mam się gdzie wyprowadzić...a on na to ,że nie muszę sie wyprowadzać ,że nas Kocha ,poprawi się ......a dziś burak zadzwonił i zaczął obwiniać mnie za wszystko ...i kolejna wiązanka jaki on dobry a ja tego nie doceniam...a najlepsze było jak stwierdził ,że ja też piję i on nic nie mówi -normalnie szok :szok: facet zaczyna mi wmawiać ,że ja jestem alkoholiczką ....zastanawiam się jak ja długo to jeszcze wytrzymam :( czy warto się tak poświęcać dla dzieci?
stiff - Czw 25 Mar, 2010 20:52

milutka napisał/a:
czy warto się tak poświęcać dla dzieci?

Uważasz, ze to jest dobry układ i dzieci mogłyby na tym stracić,
gdybyście się rozstali... :roll:
To tak jakbyś mu przyznawała racje... :szok:

Klara - Czw 25 Mar, 2010 20:57

Nie popieram pijackich zachowań i jestem przeciwna poddawaniu się manipulacjom, ale chciałabym Ci zwrócić uwagę na to:
milutka napisał/a:
że mieszkam z nim tylko ze względu na dzieci i na to ,że nie mam się gdzie wyprowadzić

...czy gdybyś Ty usłyszała coś takiego, nie czułabyś się dotknięta do żywego i nie reagowałabyś złością próbując jednocześnie - tak jak potrafisz - udowodnić, że Ty jesteś w porządku?

milutka - Czw 25 Mar, 2010 21:03

Nie Stiff nie o to chodzi ...Ja naprawdę nie chce z nim już być i było by mi łatwiej gdybym mogła się wyprowadzić z tego cholernego domu.........................
ale czy powinnam narażać dzieciaków na tułaczkę bo gdzie pujdziemy mieszkać a i tak jak wspomniałam we wcześniejszych postach on dla chłopców jest dobry a że ostatnio pije mniej to chłopcy bardzo się do niego przywiązali...
Muszę się narazie godzić na tą chorą sytuację ale naprawdę nie mam innego wyjścia a on rośnie w piórka ....

stanisław - Czw 25 Mar, 2010 21:04

Nie wypowpowiadałem się w tym temacie bo jestem uzależniony ale twój przypomina mnie kiedy jeszcze piłem myślisz że zależy mu na dzieciach zależy mu na wódzie i chce mieć swiety spokuj jak wróci pijany zawsze jest ktoś einien tylko nie on
milutka - Czw 25 Mar, 2010 21:05

Klara napisał/a:
..czy gdybyś Ty usłyszała coś takiego, nie czułabyś się dotknięta do żywego i nie reagowałabyś złością próbując jednocześnie - tak jak potrafisz - udowodnić, że Ty jesteś w porządku?

No dobrze Klaro tto jak mam się zachowywać bo teraz to już zgupiałam :(

Klara - Czw 25 Mar, 2010 21:14

milutka napisał/a:
jak mam się zachowywać bo teraz to już zgupiałam :(

Jest taka zasada: mówisz tylko to, co chcesz zrobić i konsekwentnie to wykonujesz.
Jeżeli czegoś nie zrobisz, to nie obiecuj.
Jest jeszcze jedno - należy się starać nie obrażać drugiego człowieka, w tym także alkoholika.
Jest to tak trudne, że prawie niemożliwe, ale wprowadza do domu pewien spokój.
Nie należy też podejmować dyskusji z pijanym.
Jeżeli przychodzi do domu pod wpływem alkoholu, albo nie odpowiadasz na jego zaczepki, albo wychodzisz, albo przytakujesz niezależnie od tego co mówi (zdziwienie jakie to wywołuje jest śmieszne).

Mysza - Czw 25 Mar, 2010 21:20

Klara napisał/a:
Jest taka zasada: mówisz tylko to, co chcesz zrobić i konsekwentnie to wykonujesz.
Jeżeli czegoś nie zrobisz, to nie obiecuj.
Jest jeszcze jedno - należy się starać nie obrażać drugiego człowieka, w tym także alkoholika.
Jest to tak trudne, że prawie niemożliwe, ale wprowadza do domu pewien spokój.
Nie należy też podejmować dyskusji z pijanym.
Jeżeli przychodzi do domu pod wpływem alkoholu, albo nie odpowiadasz na jego zaczepki, albo wychodzisz, albo przytakujesz niezależnie od tego co mówi (zdziwienie jakie to wywołuje jest śmieszne).


Klaro :) , dołóż proszę jeszcze parę wskazówek i będziemy miały taki "nasz dekalog" :tak:

evita - Czw 25 Mar, 2010 21:22

milutka napisał/a:
facet zaczyna mi wmawiać ,że ja jestem alkoholiczką ....

a też już to przeżyłam na swojej skórze :) a ty nie wiesz, że najlepsza obrona to atak ? :szok: u mnie w oczach mojego mena cała rodzina była alkoholików , moi rodzice też ponieważ zawsze w barku coś tam stoi to pewnie piją :p
milutka napisał/a:
czy warto się tak poświęcać dla dzieci?

milutka napisał/a:
czy powinnam narażać dzieciaków na tułaczkę bo gdzie pujdziemy mieszkać

moje po wielu latach wygarnęły mi, że lepiej by im było pod mostem niż w domu z takim ojcem :/ obyś i ty się tego nie doczekała :|

milutka - Czw 25 Mar, 2010 21:23

Klara napisał/a:
Jest taka zasada: mówisz tylko to, co chcesz zrobić i konsekwentnie to wykonujesz.
Jeżeli czegoś nie zrobisz, to nie obiecuj.

Widzisz tę teorię znam i niby wiem jak powinnam postępować ale w takiej beznadziejnej sytuacji w jakiej się znalazłam chciałam żeby wiedział co czuję ...żeby wiedział ,że nie chce z nim być i co mnie jeszcze w tym domu trzyma ...aze tego nie zrealizuję co powiedziałam to wiem i bardzo nad tym ubolewam .....

stiff - Czw 25 Mar, 2010 21:24

milutka napisał/a:
Muszę się narazie godzić na tą chorą sytuację

Ja to rozumie, ze sa pewne uwarunkowania, których tak łatwo przeskoczyć się nie da...
Ale tak żyć, tez nie chcesz wiec trzeba zadziałać, aby to zmienić i tyle...

Klara - Czw 25 Mar, 2010 21:26

myszaczek napisał/a:
dołóż proszę jeszcze parę wskazówek i będziemy miały taki "nasz dekalog" :tak:

Jak mi się coś przypomni, to dołożę.
Zresztą przyjdą Beatka i Pietruszka, to sypną radami, bo One są na bieżąco.

Tę całą niezbędną wiedzę zdobywa się też na terapii i na mityngach.

evita - Czw 25 Mar, 2010 21:29

Klara napisał/a:
Jeżeli przychodzi do domu pod wpływem alkoholu, albo nie odpowiadasz na jego zaczepki, albo wychodzisz, albo przytakujesz niezależnie od tego co mówi

nie zawsze jednak jest to możliwe co piszesz Klaro :( to zależy też od stopnia agresji jaki w gościu siedzi ! jak się odzywałam było źle - logiczne zresztą ! gdy przestałam się odzywać było jeszcze gorzej i wtedy meble zaczynały fruwać no bo jak tak można pana lekceważyć milczeniem :szok: przytakiwanie ? trudno byłoby mi przytakiwać słowa gdy to się stwierdza, że jestem szmata, dziwka itp itd :( pozostaje wyjście z domu ale powrotu niestety wówczas nie było :shock: nieraz siedziałam pod domem i czekałam czy łaskawca wpuści mnie i dzieci do środka a najczęściej to czynił mając na rękach kolczatkę od naszego psa ...

Klara - Czw 25 Mar, 2010 21:34

evita napisał/a:
nie zawsze jednak jest to możliwe co piszesz Klaro :(

Wiem Evitko, ale zakładam, że agresywnego wyprowadza policja, dlatego biorę pod uwagę tylko "spokojne" przypadki.

evita - Czw 25 Mar, 2010 21:39

Klara napisał/a:
ale zakładam, że agresywnego wyprowadza policja

mi nie wyprowadzili :roll: ale to już osobna historia i teraz już wiem co trzeba w takich sytuacjach robić oraz mam nadzieję, że i milutka i wszystkie podążające moim śladem zrozumieją, że nie tędy droga ! że nie rzecz w tym, żeby pseudo chronić dzieci tylko żeby je naprawdę chronić ! że miłość miłością a rozum musi być ponad tym wszystkim ! no i wreszcie jeszcze jedno ... że my też mamy prawo do normalnego życia :(

Klara - Czw 25 Mar, 2010 21:48

evita napisał/a:
mi nie wyprowadzili :roll:

Dlatego, kiedy mogę to wypisuję DRUKOWANYMI LITERAMI to, o czym informował POLICJANT na spotkaniu dotyczącym agresji.
Jeżeli patrol który przyjedzie nie zabiera agresora, czy też odmówi założenia Niebieskiej Karty, należy zażądać podania numeru służbowego policjanta, a następnie złożyć skargę u komendanta (na piśmie - jeden potwierdzony egzemplarz zachować dla siebie).
Na posterunku są podane dni i godziny w których komendant przyjmuje interesantów, więc należy się pofatygować osobiście.
Taka wizyta przynosi oczekiwane efekty.
Sprawdziłam.

evita - Czw 25 Mar, 2010 21:51

Klara napisał/a:
Jeżeli patrol który przyjedzie nie zabiera agresora, czy też odmówi założenia Niebieskiej Karty, należy zażądać podania numeru służbowego policjanta, a następnie złożyć skargę u komendanta (na piśmie - jeden potwierdzony egzemplarz zachować dla siebie).
Na posterunku są podane dni i godziny w których komendant przyjmuje interesantów, więc należy się pofatygować osobiście.


i to sobie właśnie dopiszcie sobie dziewczyny do swojego dekalogu :) i nigdy nie zapominajcie o swoich prawach !!!!!!!!!

Jacek - Czw 25 Mar, 2010 21:54

myszaczek napisał/a:
Klaro :) , dołóż proszę jeszcze parę wskazówek i będziemy miały taki "nasz dekalog" :tak:

to może ja
alkoholik pije coraz więcej i częściej
i jest coraz agresywniejszy
wiem po sobie,w porę mnie się udało z tego bałaganu wyleź
może nie tyle byłem agresywny do innych
co w sobie czułem gdy nie było co wypić
a ile już wtenczas do agresji ,aby to na innych się odbiło

milutka - Czw 25 Mar, 2010 22:00

Cytat:
i to sobie właśnie dopiszcie sobie dziewczyny do swojego dekalogu :) i nigdy nie zapominajcie o swoich prawach !!!!!!!!!
_________________

Ja sobie na pewno zapamiętam bo nigdy nie wiadomo czy nie będę tego potrzebować :( Zdecydowałam się jeszcze trochę to wytrzymać ,chociaz do czasu kiedy zacznę pracować i nie będe od niego uzalezniona ...ale nie wiem jak będzie dalej bo jak zacznie pić częściej to może być różnie :(

evita - Czw 25 Mar, 2010 22:00

Jacek napisał/a:
alkoholik pije coraz więcej i częściej
i jest coraz agresywniejszy

czyli, że nawet słodki aniołek choć wiecznie pijany kiedyś może nam się przeobrazić we wściekłego brytana ? nie znamy dnia ani godziny :| to jest kolejna bardzo ważna wskazówka Jacuś :buziak:

Klara - Czw 25 Mar, 2010 22:06

evita napisał/a:
nawet słodki aniołek choć wiecznie pijany kiedyś może nam się przeobrazić we wściekłego brytana ?

Dokładnie tak.
Mój mąż był zawsze spokojny, a w ostatniej fazie swego alkoholizmu chodził z zaciśniętymi pięściami i mówił, że musi kogoś zabić.
Nie czekałam aż będzie to realizował, bo już byłam wyedukowana, więc zrobiłam to, co wyżej opisałam.

evita - Czw 25 Mar, 2010 22:08

Klara napisał/a:
w ostatniej fazie swego alkoholizmu chodził z zaciśniętymi pięściami i mówił, że musi kogoś zabić.

wem Klaro, że gdzieś to już pisałaś ale nie wiem gdzie to teraz szukać - ile lat pił twój mąż ?

Klara - Czw 25 Mar, 2010 22:14

evita napisał/a:
ile lat pił twój mąż ?

Ojej, całe życie... :?
Zmarł mając 63 lata, a jak się po czasie dowiedziałam, jako piętnastolatek już się upijał.
W czasie naszego narzeczeństwa skrupulatnie ukrywał swoje skłonności, choć gdybym miała dzisiejsze doświadczenie, zauważyłabym od razu że nie wszystko jest jak należy :oops:

milutka - Czw 25 Mar, 2010 22:14

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi a Tobie Klaro za wskazówki :)
Przyznam ,że już dużo nauczyłam sie jak mam postępowac i wiem ,że to pomaga ale mam czasami gorsze dni i mętlik w głowie .....

beata - Czw 25 Mar, 2010 22:49

milutka napisał/a:
chciałam żeby wiedział co czuję .
Z czynnym alkoholikiem nie ma o czym dyskutować,a Twoje uczucia w następnej potyczce zapewne wykorzysta przeciwko Tobie.Więc jaki jest sens strzępić sobie język? :roll:
milutka napisał/a:
.a najlepsze było jak stwierdził ,że ja też piję i on nic nie mówi -normalnie szok
Dla mnie nie jest to żaden szok,bo ja też wiele razy słyszałam te słowa.A gdy próbowałam mu wyjaśnić,że piję okazjonalnie,że nie szwendam się po nocy i,że nie muszę pić.Trafiały w próżnię.Mogłam sobie gadać do upadłego...a on i tak jak modlitwę powtarzał..."Ty też pijesz i ja ci na to nic nie mówię" :roll:
milutka napisał/a:
Muszę się narazie godzić na tą chorą sytuację
Nie,nie musisz...masz wybór,tylko trzeba z niego skorzystać.
milutka napisał/a:
czy warto się tak poświęcać dla dzieci?
Robisz to dla dzieci?To powiem tak....kiedyś podziękują Ci za terapię DDA.Bo będą dziećmi alkoholika,które nie będą umiały poradzić sobie w życiu.Taki los dla Nich wybierasz?
myszaczek napisał/a:
dołóż proszę jeszcze parę wskazówek i będziemy miały taki "nasz dekalog"
Nie należy reagować na zaczepki pijanego.
A najlepiej w ogóle nie wpuszczać do domu.Niech śpi na wycieraczce.Awanturuje się?Wzywać policję.

pietruszka - Czw 25 Mar, 2010 23:30

milutka napisał/a:


w takiej beznadziejnej sytuacji w jakiej się znalazłam

dlaczego beznadziejnej? Takie myślenie na pewno nie motywuje Ciebie do zmiany, prawda? Owszem, na pewno to trudna sytuacja, ale wierzę, ze kroczek po kroczku i Tobie się uda zmienić Twoje życie i Twoich dzieci na lepsze.

Cytat:
chciałam żeby wiedział co czuję

A co Ci z tego przyjdzie? Nie gada się za dużo z czynnym alkoholikiem, lepiej już pogadać ze ścianą, mniejsza szansa, że ściana Ciebie zmiażdży tak, jak potrafi to czynny alkoholik.
Od wygadania się, wyrzucenia tego, co się czuje, znacznie lepsze są: terapeuta, koleżanki z terapii, Al-anonu, czy choćby dziewczyny (no i chłopaki) tu z forum.

Cytat:
...żeby wiedział ,że nie chce z nim być i co mnie jeszcze w tym domu trzyma


w tym przypadku powiem tak: do facetów (nie tylko czynnych/nieczynnych alkoholików) najlepiej trafiają konkrety i działania, nie słowa. My kobietki lubimy pogadać, "słownie" się pogłaskać, facet w najlepszym wypadku umyje Ci samochód, ale pomoże przytaszczyć zakupy ze sklepu, co oznacza, że przynajmniej Ciebie lubi (no chyba, że ma interes, albo topi się w poczuciu winy). Działania i konkrety. No i oczywiście Konsekwencja



A co jeszcze do dekalogu?
Odszukać siebie, zdobywać wiedzę o alkoholizmie i współuzależnieniu, ćwiczyć asertywność, nauczyć się wyznaczania granic i bronienia ich, zadbać o swoje prawa, zadbać o swój relaks (życie z czynnym alkoholikiem jest długotrwałym silnym stresem), umieć rozpoznawać manipulacje, radzić sobie z manipulacjami, zadbać o poczucie własnej wartości (BARDZO WAŻNE!), pozbyć się nadkontroli, nadopiekuńczości, zajmować się sobą i dziećmi, a nie innymi dorosłymi. Jak mi się coś przypomni, to jeszcze napiszę ;)
Najłatwiej i najkrócej (!) przerobić to na terapii i Al-anon, bo po co wyważać otwarte drzwi.

Cytat:
ale mam czasami gorsze dni i mętlik w głowie


W gorsze dni być łagodną dla siebie :buziak:

KICAJKA - Pią 26 Mar, 2010 11:23

pietruszka napisał/a:
Odszukać siebie, zdobywać wiedzę o alkoholizmie i współuzależnieniu, ćwiczyć asertywność, nauczyć się wyznaczania granic i bronienia ich, zadbać o swoje prawa, zadbać o swój relaks (życie z czynnym alkoholikiem jest długotrwałym silnym stresem), umieć rozpoznawać manipulacje, radzić sobie z manipulacjami, zadbać o poczucie własnej wartości (BARDZO WAŻNE!), pozbyć się nadkontroli, nadopiekuńczości, zajmować się sobą i dziećmi, a nie innymi dorosłymi.

Otóż to,ale tego wszystkiego można nauczyć się na terapii albo na spotkaniach Al-anon.Poczytując sobie tylko tu na forum,bez przepracowania z żywymi organizmami to niewiele zdziałasz.Życzę Ci wytrwałości i konsekwencji w działaniu OBOK pijącego. afc4fvca :pocieszacz: :buziak:

Tomoe - Pią 26 Mar, 2010 12:15

Kicajko, ja mam do Ciebie pytanie. Czy w twoim mieście spotyka się jeszcze grupa Al-Anon? Pytam, bo w aktualnym spisie internetowym jej nie znalazłam, a akurat poszukuję dogodnych dla mnie terminów spotkań w okolicach mojego miejsca zamieszkania.
Jeśli nie chcesz mi odpowiadać na forum, proszę o pw. :)

milutka - Pią 26 Mar, 2010 13:04

pietruszka napisał/a:
A co Ci z tego przyjdzie? Nie gada się za dużo z czynnym alkoholikiem, lepiej już pogadać ze ścianą, mniejsza szansa, że ściana Ciebie zmiażdży tak, jak potrafi to czynny alkoholik.
Od wygadania się, wyrzucenia tego, co się czuje, znacznie lepsze są: terapeuta, koleżanki z terapii, Al-anonu, czy choćby dziewczyny (no i chłopaki) tu z forum.

wiem,że to nic nie da ale czasami dla mnie nerwy też puszczaja w takich jak te ostatnio sytuacje....potrzebowałam sie wczoraj wygadać i dziękuję ,że wysłuchaliście mnie a wasze rady na pewno wykorzystam ....czasami muszę wygadać i wypłakać swoje emocje ...ale dziś jest już lepiej i dzięki wam jestem bogadsza w doświadczenia jak mam postępować ...tym bardziej ,że moj mąż jutro wraca ...a teraz lecę do swoich obowiązków . :)

czarna róża - Pią 26 Mar, 2010 13:57

Milutka jak długo chcesz tak życ?..czy ty w ogóle potrafisz sobie wyobrazic inne życie?bo ja często taka mądra jestem,niby wiem co i jak a mechanizmy nadal działają..
pietruszka - Pią 26 Mar, 2010 14:08

milutka napisał/a:
le czasami dla mnie nerwy też puszczaja w takich jak te ostatnio sytuacje.

pamiętam jedno, we mnie w środku tak kumulowały się wszelkie napięcia, ze ciało miałam napięte aż do bólu, bóle karku, pleców, aż po silne zawroty głowy, na które szukałam wszędzie rady, tylko nie w zmianie sytuacji w domu. Na pytanie neurologa, czy mam jakieś problemy, to ja odpowiadałam ależ skąd 8|

Przebywanie w długotrwałym stresie jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia. Warto nauczyć się, jak te napięcia niwelować, zanim
Cytat:
nerwy [...] puszczaja
. Można się tego nauczyć :skromny:
evita - Pią 26 Mar, 2010 18:50

pietruszka napisał/a:
we mnie w środku tak kumulowały się wszelkie napięcia, ze ciało miałam napięte aż do bólu, bóle karku, pleców

miałam podobne objawy ... w zasadzie to nadal miewam , w zależności od nastroju ale coraz rzadziej :)

stiff - Pią 26 Mar, 2010 19:42

pietruszka napisał/a:
Przebywanie w długotrwałym stresie jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia.

Cos o tym wiem, bo na teraz to niby wszystkie klocki mam poukładane,
ale ta bezczynność mnie dobija...
Dzis zrobiłem sobie długi spacer, choc na prawdę mi sie nie chciało...
Trochę pomogło, staram sie nie popaść w kompletna apatie i jak narazie mi sie udaje...
Jeszcze tydzień i będę w Polsce... ;)

evita - Pią 26 Mar, 2010 19:46

stiff napisał/a:
Jeszcze tydzień i będę w Polsce...

to już całkiem niedługo stiff :) codziennie mały spacerek i będzie tak jakbyś był coraz bliżej domu ;)

milutka - Pią 26 Mar, 2010 20:07

czarna róża napisał/a:
Milutka jak długo chcesz tak życ?..czy ty w ogóle potrafisz sobie wyobrazic inne życie?bo ja często taka mądra jestem,niby wiem co i jak a mechanizmy nadal działają..
Różo nie wiem jak długo ..........zmusza mnie do tego sytuacja materialna ....nie mam gdzie mieszkać ,dzieci mają dobre warunki do życia i dopuki nie zapewnie im dobrego bytu myślę ,że nie mam prawa ich tego pozbawiać ...a jeśli chodzi o te mechanizmy to nie ukrywam ,że gdzieś w głębi serca chciała bym żeby mój mąz podjął leczenie i jeśli moja wyprowadzka miała by być bodzcem dla niego do tego zrobiła bym to już dziś ......ale nie mam też pewności czy zaczął by się leczyć czy by zaczął pić już do upadłego ...a co ze mną i z dzieciakami mamy sie tułać po jakiś ośrodkach ....puki nie jest wobec nas agresywny jakoś to narazie zniosę ale przyznam ,że nie mam już siły na to wszystko ,mam dośc tych jego kłamstw ..
czarna róża - Pią 26 Mar, 2010 21:13

Są rozwody,alimenty..wiem,łatwo mi mówic Milutka,tylko szkoda Ciebie,mogłabyś jeszcze sobie życie ułożyc,ale hmm..czy współuzależnione tak jak alkoholicy potrzebują swojego dna żeby powiedziec DOSC?
pterodaktyll - Pią 26 Mar, 2010 22:24

To ja też spadam ;)
milutka - Sob 27 Mar, 2010 18:08

Mój mężuś już wrócił...były kwiaty ,coś na słodko ,przeprosiny -krótkie ale były...noi do tego wszystkiego przepita bużka :( Staram być bardzo opanowana i nawet mi to wychodzi ....od czasu do czasu szuka zaczepki ale jak widzi ,że nie reaguję lub wychodzę to zajmuje sie swoimi sprawami....,rzeczywiście nie ma sensu z wypitym dyskutować ....i jak tak dziś patrzę na niego to poprostu mi go żal ....jak wódka potrafiła go zmienić ,bredzi takie głupoty :(
Klara - Sob 27 Mar, 2010 18:25

milutka napisał/a:
od czasu do czasu szuka zaczepki ale jak widzi ,że nie reaguję lub wychodzę to zajmuje sie swoimi sprawami.

:tak: 98l9i
Spróbuj to w sobie wyćwiczyć.

Są tacy, którzy zalecają interwencję: http://bez-dymka.fm.interia.pl/popup.html
Jeżeli jest dobrze przygotowana, ponoć jest skuteczna.

milutka - Sob 27 Mar, 2010 19:00

Klaro dziękuję za tę interwencję zaczęłam czytać i mnie bardzo zainteresowała ale muszę doczytać w poniedziałek jak mąz będzie w pracy bo teraz chodzi po domu i zaczyna się czepiać ,że siedzę na internecie ....dla świętego spokoju zajmę się czym innym ...chyba że uśnie to jeszcze wejdę na forum .....tego niestety mi też zabrania :(
pietruszka - Sob 27 Mar, 2010 19:50

milutka napisał/a:
tego niestety mi też zabrania


Malutka jesteś pełnoletnia?

milutka - Sob 27 Mar, 2010 21:02

pietruszka napisał/a:
Malutka jesteś pełnoletnia?
Pietruszko a jakie ma to znaczenie wtedy jak mąż jest pijany ?....wiem ,że nie ma prawa mi tego zabronić ale tak jak dzisiaj jest pijany wolę ustąpić niż toczyć wojnę z nim czego skutkiem mogłoby być zniszczenie komputera?...a tak to on usnął....dzieci też śpią spokojnie a ja mogę kontynuować co zaczęłam...
evita - Sob 27 Mar, 2010 21:09

milutka napisał/a:
.wiem ,że nie ma prawa mi tego zabronić ale tak jak dzisiaj jest pijany wolę ustąpić niż toczyć wojnę z nim czego skutkiem mogłoby być zniszczenie komputera?

rozumiem cię doskonale ! nie da rady inaczej :bezradny: chyba że zwalczać agresję agresją ale to do niczego dobrego nie prowadzi :/

stiff - Sob 27 Mar, 2010 21:10

milutka napisał/a:
ja mogę kontynuować co zaczęłam...

Kontynuuj wtedy... ;)

pterodaktyll - Sob 27 Mar, 2010 21:40

stiff napisał/a:
Kontynuuj wtedy.

Tylko kiedy? :szok:

milutka - Sob 27 Mar, 2010 21:49

Cytat:
Kontynuuj wtedy... ;)

pterodaktyll napisał/a:
Tylko kiedy? :szok:




Już skończyłam ;)

stiff - Sob 27 Mar, 2010 21:51

milutka napisał/a:
Już skończyłam ;)

Watek Ci sie urwał... :D

pterodaktyll - Sob 27 Mar, 2010 21:53

stiff napisał/a:
Watek Ci sie urwał

Zabiła starego g45g21

milutka - Sob 27 Mar, 2010 21:58

pterodaktyll napisał/a:
Zabiła starego g45g21

Uśpiłam raczej a zabiję zaraz Ciebie jak nie przestaniesz się zbijać :uoee:

pterodaktyll - Sob 27 Mar, 2010 22:00

Cytat:
Uśpiłam raczej
:wiking: g45g21
milutka - Sob 27 Mar, 2010 22:01

wariat :)
stiff - Sob 27 Mar, 2010 22:02

pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
Uśpiłam raczej
:wiking: g45g21

Nie ważna metoda uśpienia, a liczy się cel nadrzedny,
jakim jest skutecznie i długotrwale uśpienie... :D

pterodaktyll - Sob 27 Mar, 2010 22:04

stiff napisał/a:
liczy się cel nadrzedny,
jakim jest skutecznie i długotrwale uśpienie.

Amen g45g21

milutka - Sob 27 Mar, 2010 22:20

stiff napisał/a:
Nie ważna metoda uśpienia, a liczy się cel nadrzedny,

Pewnie i dla mnie tym celem było spędzenie spokojnie wieczoru..........................................
pterodaktyll napisał/a:
Amen g45g21

emigrantka - Sob 27 Mar, 2010 22:26

takich dwoch jak stiff, pterodaktyll, to nie ma ani jednego :mgreen:
beata - Sob 27 Mar, 2010 23:19

milutka napisał/a:
.wiem ,że nie ma prawa mi tego zabronić ale tak jak dzisiaj jest pijany wolę ustąpić niż toczyć wojnę z nim czego skutkiem mogłoby być zniszczenie komputera?...a tak to on usnął....dzieci też śpią spokojnie
Ja uważam,że bardzo mądrze postąpiłaś.Koleś jak nic szukał zaczepki i Ty po prostu mu to udaremniłaś.Bo gdyś zaczęła dyskusję względem komputera,t pewnie byłaby awantura,dzieci by tego słuchały,a także jak piszesz mógłby potłuc komputer.
Ja zawsze gdy tylko mąż pojawił się w drzwiach starałam się go jak najszybciej wysłać w objęcia Morfeusza,aby nie jazgotał i nie szwendał mi się po domu. :roll:

evita - Sob 27 Mar, 2010 23:32

beata napisał/a:
zawsze gdy tylko mąż pojawił się w drzwiach starałam się go jak najszybciej wysłać w objęcia Morfeusza,aby nie jazgotał i nie szwendał mi się po domu.

wańka - wstańka :/ a właściwe niańka-usypianka :/ skąd ja to znam ! dobrze jest ustąpić, dobrze jest być cicho, dobrze jest się usuwać w cień, dobrze dla dobra dzieci, dobrze, żeby sąsiedzi nic nie usłyszeli ! wszystko jest słuszne i tak powinno się postępować tylko .... i teraz się właśnie gryzę w język :uoee:

beata - Sob 27 Mar, 2010 23:38

evita napisał/a:
żeby sąsiedzi nic nie
O sąsiadach jakoś nieszczególnie w takich chwilach myślałam 8|
evita - Sob 27 Mar, 2010 23:44

beata napisał/a:
O sąsiadach jakoś nieszczególnie w takich chwilach myślałam

a ja tak ! na drugi dzień życzliwie mi taka jedna meldowała zawsze jak to słyszała jak się mąż o mnie wyrażał :( dziwne że nic poza tym nie słyszała i gdy policja wywiad robiła to ponoć u mnie zawsze cicho było i spokojnie ! do czasu ... gdy była zmuszona przybiec do mnie żebym jej pomocy udzieliła i pod swoim dachem gościłam ją wraz z jej czwórką dzieci ! jest takie powiedzenie ... pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy :p

beata - Sob 27 Mar, 2010 23:49

My część pijaństwa męża spędziliśmy już na wsi...więc awantur sąsiedzi nie słyszeli,a jak mieszkaliśmy w Łodzi...to kurcze...głównie mnie było słychać :wysmiewacz:
beata - Pon 29 Mar, 2010 21:56

Milutka :krzyk: co u Ciebie?
milutka - Pon 29 Mar, 2010 22:17

beata napisał/a:
Milutka :krzyk: co u Ciebie?
ale krzyczysz Beatko ;)
u mnie narazie spokojnie ..mąż chodzi struty po ostatnich wyczynach ,,stara się poprawić i naprawić wszystko ...a ja jestem obok......,zajmuję się sobą i swoimi sprawami....nie krytykuję ,nie krzyczę i chyba bardziej go to boli niż bym mu wygarnęła wszystko ale stwierdziłam ,że to nie ma sensu ...czas pokarze co będzie dalej .
dziś byłam u fryzjera co mnie troszkę wzmocniło psychicznie ,długi spacer tez odbyłam- tak więc jakoś dochodzę do siebie bo w ostatnich dniach byłam wypompowana psychicznie ;)

beata - Wto 30 Mar, 2010 01:25

milutka napisał/a:
ale krzyczysz Beatko ;)
A no tak jakoś się wydarłam :skromny:
milutka napisał/a:
dziś byłam u fryzjera co mnie troszkę wzmocniło psychicznie ,długi spacer tez odbyłam-
Cieszę się,że znajdujesz w sobie siłę do zajęcia się sobą. :)
milutka - Wto 30 Mar, 2010 07:53

beata napisał/a:
Cieszę się,że znajdujesz w sobie siłę do zajęcia się sobą. :)

kiedyś jak były dzieci mniejsze i mąż zapił potrafiłam przesiedzieć w domu cały dzień i przepłakać ,nie wychodziłam na spacery bo wydawało mi się ,że wszyscy się śmieją na wsi ze mam męża alkoholika .Trochę to trwało zanim poukładałam sobie w głowie to wszystko .na dzień dzisiejszy jest mi o wiele łatwiej się pozbierać .pierwsza moja zasada w takich sytuacjach -jak zapije nie siedzę w domu ,staram sie zorganizować sobie jakieś wyjście z chłopcami z domu ,dla mnie to pomaga a i chłopcy nie przyglądają sie na pijanego tatusia.Ale mimo tego,że wiem jak mam postępować czasami mam takiego doła ,że potrafię przepłakać całą noc ...ale takie oczyszczenie tez czasami jest dobre.Ale ostatnio przekonałam sie ,że będe musiała skorzystać z porad u jakiegoś terapeuty bo sama sobie nie dam rady. :)

evita - Wto 30 Mar, 2010 08:01

milutka napisał/a:
ostatnio przekonałam sie ,że będe musiała skorzystać z porad u jakiegoś terapeuty bo sama sobie nie dam rady

i własnie w takich sytuacjach uważam, że skoro nie daję rady sama ze sobą to nogi za pas i na terapię ! więc nie oglądaj się milutka na nic tylko pędź do przodu i szukaj pomocy tam gdzie ją możesz uzyskać profesjonalnie :)

czarna róża - Wto 30 Mar, 2010 19:11

A po cholere chodzic we własnym domu na paluszkach...
evita - Wto 30 Mar, 2010 20:51

czarna róża napisał/a:
A po cholere chodzic we własnym domu na paluszkach...

bo czasami tak trzeba niestety ... bo czasami cokolwiek byśmy sobie nie pomyśleli i jakąkolwiek wiedzę nie posiedli to dopóki jest się w takim domu z takim człowiekiem to inaczej po prost nie da rady chodzić jeśli chce się jeszcze w przyszłości w ogóle chodzić :szok:

milutka - Wto 30 Mar, 2010 20:54

czarna róża napisał/a:
A po cholere chodzic we własnym domu na paluszkach...

Różo czasami tak trzeba ......niestety a reszte dopowiedziała Evita.

evita - Wto 30 Mar, 2010 20:55

milutka napisał/a:
Różo czasami tak trzeba ....

:pocieszacz:

milutka - Wto 30 Mar, 2010 20:57

evita napisał/a:
:pocieszacz:

dziękuję Evito :)

yuraa - Wto 30 Mar, 2010 21:08

oj dałyście mi do myslenia tym chodzeniem na paluszkach.
coś mi się pootwierało z przeszłości.
no wracają stare sprawy, znaczy główka pracuje. coś zepchnięte gdzieś głęboko a tu nagle bach i wyłazi

evita - Wto 30 Mar, 2010 21:11

yuraa napisał/a:
oj dałyście mi do myslenia tym chodzeniem na paluszkach.

a po co teraz chcesz o tym myśleć yuraa ? po co sobie mózg łamać ? chyba nie masz podobnych planów na przyszłość ;)

milutka - Wto 30 Mar, 2010 21:11

morze coś konkretniej yuraa? :)
yuraa - Wto 30 Mar, 2010 21:12

milutka napisał/a:
morze coś konkretniej yuraa?

jutro , jutro. albo i nie bo po co wracać do przeszłości
muszę sie z tym przespać

milutka - Wto 30 Mar, 2010 21:14

yuraa napisał/a:
jutro , jutro. albo i nie bo po co wracać do przeszłości
muszę sie z tym przespać

ach pospieszyłam się z tym pytaniem :skromny:

evita - Wto 30 Mar, 2010 21:17

yuraa mam pytanie trochę poza tematem ale co najwyżej się przerzuci gdzieś później ;)
jeśli dobrze i prawidłowo nadążam ze wszystkim na forum to prowadzisz jakąś grupę AA ! jeśli tak to nie znam zasad takiej grupy a dokładnie programu jaki należy przerobić, choć gdybym się trochę postarała to pewnie i to znalazłabym gdzieś tutaj ;) a moje pytanie ? czy przemyślenia zarówno alko jak i współuzależnionych, które tutaj można znaleźć, są czasami przez ciebie cytowane na waszych spotkaniach ? nie to że ma coś przeciwko tylko tyle czy przydaje ci się to czego tutaj się doczytasz i czy może to pomóc w zrozumieniu ?

yuraa - Śro 31 Mar, 2010 08:24

tak prowadzę spotkania AA, na grupie Grono w moim miescie, i jeszcze w osrodku terapii na grupie dla terapeutowanych,
dosłownie nic nie cytuję ale to co tu czytam ma olbrzymi wpływ na moje przemyślenia i prawdopodobnie mysli stąd pojawiaja się w moich wypowiedziach na spotkaniach AA.
nigdy si.ę nad tym nie zastanawiałem,
zaraz zaraz, chyba kiedys jakis temat tu wałkowany zapodałem jako temat mityngu, co to było??? nie pamietam

yuraa - Śro 31 Mar, 2010 08:43

a wracając do wczorajszego to faktycznie chodzili na paluszkach jak byłem w transie.
wszyscy schodzili mi z drogi ale i tak zawsze coś znalazlem by się przyczepić.
rozmawia żona przez telefon, oczywiście za długo, aparat na podłodze postawila no to z kopa w ten aparat- rozlecial się. telewizor oglądają?? a czemu akurat na tym programie zabrać pilot i przełączyć nieważne że pijane oczy dwie piłki widzą, mecz trzeba oglądać a nie jakieś g***o.
obiad zrobila - nie dobry jakiś, nie zrobila jeszcze gorzej.
naczynia myje- do cholery ja płacę za wodę czemu tak mocno leci.
ech wiele przykładów by można podać,jak tu chodzić na paluszkach jak i tak znajdzie coś by się przyczepić
pewnie jak by był wtedy komputer to bym sie wk****ał że coś pisze za moimi plecami, pewnie knuje przeciwko mnie

stiff - Śro 31 Mar, 2010 10:01

czarna róża napisał/a:
A po cholere chodzic we własnym domu na paluszkach...
milutka napisał/a:
Różo czasami tak trzeba ......niestety a reszte dopowiedziała Evita.

Z pijanym sie nie dyskutuje, ani w takim momencie, kiedy jest nawalony
nie warto z nim wchodzić w dyskusje... :roll:
Chyba, ze ktoś musi odreagować i podświadomie szuka dymu,
ale czy to sie opłaca...

evita - Śro 31 Mar, 2010 12:25

yuraa napisał/a:
to co tu czytam ma olbrzymi wpływ na moje przemyślenia i prawdopodobnie mysli stąd pojawiaja się w moich wypowiedziach na spotkaniach AA

takiej odpowiedzi właśnie oczekiwałam yuraa :) i myślę, że słusznie czynisz ;)

milutka - Śro 31 Mar, 2010 16:38

yuraa napisał/a:
a wracając do wczorajszego to faktycznie chodzili na paluszkach jak byłem w transie.
wszyscy schodzili mi z drogi ale i tak zawsze coś znalazlem by się przyczepić.


:)
Tak Yuraa tak właśnie jest i trzeba nie lada siły i spokoju żeby z byle powodu nie zrobiła się awantura ....ja myślę ,że nauczyłam się już nie reagować na zaczepki męża jak wypije ale również nie wszczynać w tych dniach awantur...to na pewno pomaga....ale jak sam zauważyłeś nie trzeba jakiegoś wielkiego powodu coby mieć się do czego przyczepić .


.
stiff napisał/a:
Z pijanym sie nie dyskutuje, ani w takim momencie, kiedy jest nawalony
nie warto z nim wchodzić w dyskusje... :roll:


Masz rację tylko tego trzeba się nauczyć :( ja potrzebowałam naprawdę dużo czasu by to zrozumieć ale nie ukrywam,że wiedza na temat alkoholizmu dużo mi pomogła :)

evita - Śro 31 Mar, 2010 19:41

stiff napisał/a:
Chyba, ze ktoś musi odreagować i podświadomie szuka dymu,
ale czy to sie opłaca...

to nie jest stiff tak jak piszesz ! ani podświadomość ani chęć zrobienia zadymy przeważa tutaj nad rozumem ! niby wiadomo że nie tędy droga, że lepiej się uciszyć i usunąć w kąt z drugiej zaś strony czasami trzeba stanąć w obronie własnej bądź dzieci. Ja głównie w obronie dzieci stawałam bo nie pozwalałam na bicie ich czy też chociażby jakieś poszturchiwanie, trudno też byłoby się usunąć w kąt w środku nocy :/ a później to już była cała lawina nieszczęść ... nie zawsze więc idzie tak spokojnie działać zgodnie z rozumem częściej górę bierze instynkt samozachowawczy ...

czarna róża - Śro 31 Mar, 2010 20:21

To ja powtórzę pytanie...po cholerę chodzic we własnym domu na paluszkach...pije..siedz cicho..nie pije siedz cicho bo jest dobrze..trzeżwieje..ma humory..terapia..siedz cicho..nie prowokuj zapicia..trzeżwieje,cieszysz się...to inny facet..nie wiesz jak się kłócic...bo to Ty masz już problemy ze sobą..a gdzie w tym wszystkim TY...
evita - Śro 31 Mar, 2010 20:25

czarna róża napisał/a:
..pije..siedz cicho..nie pije siedz cicho bo jest dobrze..trzeżwieje..ma humory..terapia..siedz cicho..

no to może lepiej by już było przestać istnieć ? :/ wtedy też będzie cicho :(

czarna róża - Śro 31 Mar, 2010 20:29

oj..nie taki wniosek chcialam..tylko mnie sie wszystko buntuje jak czytam niektóre rzeczy..tak bardzo mi szkoda że niektórzy zaplątali się w to błędne koło..i kręcą się w nim..kręcą...
milutka - Śro 31 Mar, 2010 21:04

czarna róża napisał/a:
tak bardzo mi szkoda że niektórzy zaplątali się w to błędne koło..i kręcą się w nim..kręcą...
żebyś Różo wiedziała,że to takie błędne koło....

czarna róża napisał/a:
pije..siedz cicho..nie pije siedz cicho bo jest dobrze..trzeżwieje..ma humory..terapia..siedz cicho..nie prowokuj zapicia..trzeżwieje,cieszysz się...to inny facet..nie wiesz jak się kłócic...bo to Ty masz już problemy ze sobą..a gdzie w tym wszystkim TY...


no właśnie ? :( Ja dziś się posprzeczałam z moim mężem bo wróciłam do domu a tu on z kolegami a w środku "flaszeczka"-nie skomentowałam i wyszłam z domu .wydzwaniał ,przepraszał,twierdzi,że on nie pił...,że zdenerwowałam się niepotrzebnie -on chce się zmienić a ja mu nie ufam .I jego zdaniem ja nie mam prawa się złościć ,muszę być spokojna ,najlepiej tolerancyjna i jeszcze go głaskać i całować a najlepiej dziękować ,że nie wypił.

Klara - Śro 31 Mar, 2010 21:09

milutka napisał/a:
on chce się zmienić a ja mu nie ufam

Może powiedz mu, że on nie ma CHCIEĆ, tylko ma to WYKONAĆ, czyli zmienić się, a nie chcieć się zmienić.

milutka - Śro 31 Mar, 2010 21:20

Klara napisał/a:

Może powiedz mu, że on nie ma CHCIEĆ, tylko ma to WYKONAĆ, czyli zmienić się, a nie chcieć się zmienić.
Klaro ja mu to mówię i uwierz mi ,że całkiem spokojnie .Właśnie niedawno z nim rozmawiałam ,spytałam czemu nie poprosił kolegów żeby poszli gdzie indziej pić po pierwsze,że mieli wrócić chłopcy ze szkoły i żeby się nie przyglądali a po drugie wiedział ,że ja wrócę do domu i będę się złośćić to stwierdził,że przesadzam ,że jak powiedział,że nie będzie pił to ja powinnam mu uwierzyć :( i gdzie teraz w tym ja ?i kolejny raz zwala winę na mnie ,on nie zrobił nic złego a ja się zezłościłam .Chciałby żebym ja z nim normalnie rozmawiała ,uśmiechała się itp. a ja już nie potrafię wobec niego być taka ...nie wierzę mu i nie ufam .Najgorsze w tym wszystkim,że on nie widzi w sobie problemu tylko wiecznie we mnie .
Klara - Śro 31 Mar, 2010 21:24

milutka napisał/a:
Najgorsze w tym wszystkim,że on nie widzi w sobie problemu tylko wiecznie we mnie .

Nie chcę Ciebie martwić Milutka, ale on może tego problemu nigdy nie zobaczyć, tak jak mój mąż.
Myśl i kombinuj, jak ten układ zmienić, bo alkoholizm jest chorobą postępującą i może być coraz gorzej.

beata - Śro 31 Mar, 2010 21:31

milutka napisał/a:
kolejny raz zwala winę na mnie ,on nie zrobił nic złego a ja się zezłościłam .
Skąd ja to znam. :roll: Najlepsze było to,że stawał w drzwiach zachlany jak świnia i witał mnie właśnie takimi słowami...."No co,przecież nic złego nie zrobiłem".W takich chwilach miałam nieodpartą ochotę Go zabić. :uoee:
milutka napisał/a:
,że jak powiedział,że nie będzie pił to ja powinnam mu uwierzyć
Wiesz co?Możesz Mu powiedzieć ode mnie,że mnie strasznie rozbawił...aż córka siedząca obok zaczęła kreślić kółka na czole.
milutka napisał/a:
.nie wierzę mu i nie ufam .Najgorsze w tym wszystkim,że on nie widzi w sobie problemu tylko wiecznie we mnie .
I tu nasuwa się pytanie....Po co Ty się z Nim męczysz? :roll: :pocieszacz:
milutka - Śro 31 Mar, 2010 21:31

Cytat:
Myśl i kombinuj, jak ten układ zmienić, bo alkoholizm jest chorobą postępującą i może być coraz gorzej.

Narazie co wymyśliłam to to ,że pójdę po świętach do jakiegoś terapeuty bo widzę,że sama sobie z tym problemem nie poradzę a co dalej to nie wiem :(

milutka - Śro 31 Mar, 2010 21:36

beata napisał/a:
I tu nasuwa się pytanie....Po co Ty się z Nim męczysz? :roll: :pocieszacz:
Beatko pewnie z tych samych powodów co ty ze swoim ;) ...a tak poważnie to gdzieś w głębi serca wierzyłam ,że się zmieni a teraz zaczynam w to wątpić i chyba mi już tak nie zależy .
Klara - Czw 01 Kwi, 2010 07:57

milutka napisał/a:
że pójdę po świętach do jakiegoś terapeuty bo widzę,że sama sobie z tym problemem nie poradzę

Idź, Milutka!
W ten sposób zrobisz ten pierwszy, najważniejszy krok :tak:

Tomoe - Czw 01 Kwi, 2010 08:09

milutka napisał/a:
gdzieś w głębi serca wierzyłam , że się zmieni


Czyli - jak rozumiem - miałaś nadzieję, że twój mąż nie jest jeszcze alkoholikiem?
Wierzyłaś, że jeśli tylko zechce, to potrafi ograniczyć picie alkoholu i będzie się zachowywać jak normalny, umiarkowanie pijący człowiek?
Na to właśnie liczyłaś w głębi serca?

milutka - Czw 01 Kwi, 2010 14:02

Tomoe napisał/a:
Wierzyłaś, że jeśli tylko zechce, to potrafi ograniczyć picie alkoholu i będzie się zachowywać jak normalny, umiarkowanie pijący człowiek?
Na to właśnie liczyłaś w głębi serca?

Tomoe chyba tak i najgorsze jest to ,że nadal czasami tak myślę choć tak jak wspomniałam nie zależy mi już tak bardzo .Może dla tego ,że zajęłam się sobą ....ach nie chcę narazie o tym myśleć ....

milutka - Czw 01 Kwi, 2010 14:26

A teraz coby nie było,że ja taka ciągle smutna ...ależ nie :) dziś od rana tryskam humorem mimo wszystko i udziela się to wszystkim w domu...zakupy już zrobiłam ,porządki też ...prawie już :skromny: ,mam zamiar później z chłopcami iść na spacer do lasu po borówki ...ach bigosik się już gotuje i w ogóle jest całkiem znośnie :) nie chcę by cały świat kręcił się wokół mojego alko -chcę cieszyć się tymi świętami ....
evita - Czw 01 Kwi, 2010 15:28

Tomoe napisał/a:
Czyli - jak rozumiem - miałaś nadzieję, że twój mąż nie jest jeszcze alkoholikiem?

milutka napisał/a:
Tomoe chyba tak

to jest właśnie to najgorsze co dopada współ... życie w ułudzie, życie nadzieją, życie w poczuciu, że teraz już na pewno będzie lepiej :/ a jak już wyleczymy się z tego wszystkiego i dotrze do nas w czym rzecz to w miejsce nadziei wkrada nam się wredna pustka, która nie pozwala więcej wierzyć, ufać, łudzić się ...

milutka - Sob 10 Kwi, 2010 07:40

wytłumaczcie mi proszę na czym polega ..niebieska karta...?wczoraj mój mąż zadzwonił na policję by go zabrali na izbę i tak się stało .Policjant powiedział mi ,że przyjedzie do mnie dzielnicowy i założy niebieską kartę mężowi ,mniej więcej wiem o co chodzi ale nie do końca.
Klara - Sob 10 Kwi, 2010 07:43

milutka napisał/a:
na czym polega ..niebieska karta...?

Tu jest informacja na ten temat że tak powiem z samego źródła: http://www.lubuska.policj...niebieska_karta
Tu bardziej przystępnie: http://www.parpa.pl/index...id=80&Itemid=99

milutka - Sob 10 Kwi, 2010 07:51

Klaro bardzo dziękuję :)
Wiedźma - Sob 10 Kwi, 2010 08:10

milutka napisał/a:
wczoraj mój mąż zadzwonił na policję by go zabrali na izbę i tak się stało .

Sam zadzwonił? :zdziwko:
Ciekawy przypadek z tego Twojego męża, Milutka...
No ale w sumie czemu się dziwić? Wóda czyni cuda :beba:

milutka - Sob 10 Kwi, 2010 08:17

Wiedźma napisał/a:
Sam zadzwonił? :zdziwko:
Ciekawy przypadek z tego Twojego męża, Milutka...
tak ..właśnie sama nie wiem co o tym myśleć ....wydaje mi się,że czekał aż ja powiem,żeby odwołał ich a nie spodziewał się że rzeczywiście przyjadą ...jakie to wszystko jest chore :( troche się boję jak się będzie zachowywał jak wróci ?chol....a wie co w tej jego chorej głowie siedzi....
Klara - Sob 10 Kwi, 2010 08:28

milutka napisał/a:
troche się boję jak się będzie zachowywał jak wróci ?

Milutka, nie bój się.
Wpisz sobie do komórki numer telefonu na policje i gdyby był problem, od razu dzwoń!

Już przykleiłam rady na temat zapicia (możesz sobie wybrać punkty, które Tobie okażą się pomocne mimo że Twój mąż właściwie nie trzeźwieje), a w drugiej części są sugestie właśnie z Niebieskiej Linii pomocne wtedy, gdy jest stosowana przemoc.
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2459

milutka - Sob 10 Kwi, 2010 08:37

Klara napisał/a:
Milutka, nie bój się.
Wpisz sobie do komórki numer telefonu na policje i gdyby był problem, od razu dzwoń!

mam już wpisany w razie czego ..dziękuję Klaro za te rady...sprubuję się trochę otrząsnąć i wracam do obowiązków :)

Wiedźma - Sob 10 Kwi, 2010 08:40

milutka napisał/a:
wydaje mi się,że czekał aż ja powiem,żeby odwołał ich a nie spodziewał się że rzeczywiście przyjadą

Niewątpliwie była to jakaś demonstracja zrodzona w pijanym mózgu.
Nie zaprzątaj sobie tym głowy, Milutka.
Niech on sobie wymyśla cuda-wianki, a Ty to po prostu olewaj i rób swoje.

yuraa - Sob 10 Kwi, 2010 09:51

milutka napisał/a:
wczoraj mój mąż zadzwonił na policję by go zabrali na izbę

a ja myslę że musi być porządnie zdesperowany, może ma juz serdecznie dość picia i szuka sposobu by się wyrwać z łap beznadziejności.
ja tak miałem, nie chciałem juz pic a pilem i czekalem aż wydarzy się coś co mną wstrząśnie.
ja myślę Milutka że to dobrze rokuje

beata - Sob 10 Kwi, 2010 13:58

milutka napisał/a:
wczoraj mój mąż zadzwonił na policję by go zabrali na izbę i tak się stało
:zdziwko: Sam z siebie zadzwonił?No....kurcze,aż nie wiem co powiedzieć.
milutka napisał/a:
boję jak się będzie zachowywał jak wróci
Milutka....wrócił?Jak się zachowuje?Napisz choć kilka słów. :pocieszacz:
pterodaktyll - Sob 10 Kwi, 2010 15:52

yuraa napisał/a:

a ja myslę że musi być porządnie zdesperowany, może ma juz serdecznie dość picia i szuka sposobu by się wyrwać z łap beznadziejności

yuraa napisał/a:
myślę Milutka że to dobrze rokuje
:)
beata - Sob 10 Kwi, 2010 17:41

beata napisał/a:
Milutka....wrócił?Jak się zachowuje?Napisz choć kilka słów.
Milutka.Daj znać.Martwię się o Ciebie. asfe534
milutka - Sob 10 Kwi, 2010 18:15

beata napisał/a:
Milutka....wrócił?Jak się zachowuje?Napisz choć kilka słów. :pocieszacz:
Przepraszam ale nie mogłam wcześniej się odezwać .Tak wrócił i zachowuje się jakby się nic nie stało ,rżnie cwaniaka i mam wrażenie ,że znowu coś wypił ale jest spokojny .próbował wymusić kluczyki od samochodu ale mu nie dałam ...zrozumiał bez niepotrzebnej agresji....dziś wiem ,że będzie się tak zachowywał ale jak przetrzeźwieje znowu będzie sobie pluł w brodę co narobił...mam nadzieję ,że ta rozmowa z dzielnicowym coś pomorze.Dziękuję wam kochani ,jak to dobrze ,że w takich chwilach mam w was wsparcie i rady jak się zachowywać . :)

yuraa napisał/a:
ja myślę Milutka że to dobrze rokuje

yuura ja też tak myślę jak obserwuję jego zachowanie ,wyczerpały mu się już pomysły jakby mnie zranić ..bo już się ciął,straszył powieszeniem ,wyprowadzał się ,rozbił auto i teraz ta policja....myśle,że sobie już uświadomił,że ma problem tylko nie wie gdzie zwrócić się o pomoc ...jak opadną emocje spróbuje mu to jakoś podpowiedzieć na spokojnie a jak nie da rady to może ten dzielnicowy coś wskóra .

Klara - Sob 10 Kwi, 2010 18:34

Milutka, może spróbuj wydrukować wykaz mityngów AA w Twojej miejscowości (czy najbliżej Was). Tu jest spis: http://www.aa.org.pl/mityngi/
Dla ułatwienia ustaw sortowanie wg. nazw miejscowości, wtedy ustawią się według alfabetu i łatwiej znajdziesz.
Możesz równocześnie dać mu adresy przychodni - to te same w których leczą współuzależnienie.

beata - Sob 10 Kwi, 2010 19:03

milutka napisał/a:
że w takich chwilach mam w was wsparcie i rady jak się zachowywać .
Jak to dobrze,że już niedługo masz spotkanie z terapeutą. ;) :pocieszacz:
pterodaktyll - Sob 10 Kwi, 2010 19:17

milutka napisał/a:
mam w was wsparcie i rady jak się zachowywać

Tylko nie zapomnij, że dobrymi radami to piekło jest wybrukowane.............. :evil:

milutka - Nie 11 Kwi, 2010 09:16

pterodaktyll napisał/a:
Tylko nie zapomnij, że dobrymi radami to piekło jest wybrukowane.............. :evil:
Ptero nie wiem co masz na myśli ....ostatnio źle interpretuję czyjeś słowa ,mam mętlik w głowie i chciałabym żebyś napisał co masz na myśli.
pterodaktyll - Nie 11 Kwi, 2010 12:18

milutka napisał/a:
,mam mętlik w głowie i chciałabym żebyś napisał co masz na myśli.

Każdą dobrą radę o której piszesz musisz jednak niejako zaadaptować do swojej sytuacji, a nie na "ślepo" się do niej stosować. To miałem na myśli ;) Może też niezbyt precyzyjnie się wyraziłem :szok:

milutka - Nie 11 Kwi, 2010 13:30

pterodaktyll napisał/a:

Każdą dobrą radę o której piszesz musisz jednak niejako zaadaptować do swojej sytuacji, a nie na "ślepo" się do niej stosować.

widzisz ja to inaczej zinterpretowałam ...teraz wiem o co Ci chodziło ...masz rację i ja to wiem i np dziękowałam za radę taką np.
Wiedźma napisał/a:
Niewątpliwie była to jakaś demonstracja zrodzona w pijanym mózgu.
Nie zaprzątaj sobie tym głowy, Milutka.
Niech on sobie wymyśla cuda-wianki, a Ty to po prostu olewaj i rób swoje.


Tak właśnie zrobiłam i okazało się to prawdą a myślałam o tym żeby pojechać z dzieciakami do siostry na dwa dni ale co by mi to dało ?W takich sytuacjach trudno jest podjąć "trzeźwą"decyzję .
Dziś rozmawiałam z mężem na spokojnie ,twierdzi ,że wie ,że ma problem z alkoholem i chce się leczyć .powiedziałam ,że mu pomogę ale tylko wtedy jak z jego strony zobaczę ,że robi coś w tym kierunku.Dałam mu adresy przychodni gdzie się ma zgłosić i na czym polega leczenie .Nie obiecuję sobie po tej rozmowie zbyt wiele ale to jedyne co mogę w tej sytuacji.

pterodaktyll - Nie 11 Kwi, 2010 13:33

milutka napisał/a:
.Nie obiecuję sobie po tej rozmowie zbyt wiele ale to jedyne co mogę w tej sytuacji

prawda. Nic więcej dla niego i siebie zrobić w tej chwili nie możesz

czarna róża - Nie 11 Kwi, 2010 15:02

Milutka,jakoś tak czytając Ciebie nabrałam nadziei że twoja rodzina idzie w jakimś kierunku,że może przetrzeżwieje..tak trzymaj,pozdrawiam cieplutko.
milutka - Wto 13 Kwi, 2010 15:34

Dziś zostałam po raz kolejny wystawiona na ciężką próbę ze strony męża .
zadzwonił do mnie z pracy (pracuje niedaleko domu) i poprosił abym przywiozła mu jakieś leki na uspokojenie bo jest bardzo poddenerwowany i nie wie co się z nim dzieje i prosi mnie o pomoc....Powiedziałam mu ,że ja nie mam leków które mogła bym my dać i jeśli się tak dzieje pracuje obok ośrodka zdrowia i niech pójdzie do lekarza to mu coś przepisze ....on na moje słowa się zdenerwował i powiedział ,że ostatni raz poprosił mnie o pomoc :( ...no i okej ...po jakiejś godzinie opadły mi emocje -złe oczywiście i zadzwoniłam do niego bo pomyślałam ,że może naprawdę się źle czuje...mówię mu ,że podjadę po niego i wezmę go do domu,przebierze się i zawiozę go do lekarza ...a on na to ,że na jego nerwy nie jest lekarz potrzebny ,tylko wyrozumiała żona i więcej nie potrzebuje ode mnie pomocy i więcej o nią nie poprosi :(
Przyznam,że byłam z siebie dumna,że nie polecjałam na jego zawołanie i nie dałam się po raz kolejny oszukać ale coraz bardziej dociera do mnie,że mój mąż manipulował mną jak chciał a ja nieświadomie pomagałam mu oszukiwać się ...Boże jakie to wszystko trudne i ile trzeba w sobie mieć siły by to znieść :(

evita - Wto 13 Kwi, 2010 15:46

milutka napisał/a:
poprosił abym przywiozła mu jakieś leki na uspokojenie bo jest bardzo poddenerwowany i nie wie co się z nim dzieje i prosi mnie o pomoc....

ja myślę, że jest teraz przerażony perspektywą tego jak będzie wygladał wasz związek jeśli nie podejmie terapii . Pewnie sobie wymyślił, że jak się "rozchoruje" to wzbudzi twoją litość i wyrok zostanie odroczony :)
milutka napisał/a:
on na to ,że na jego nerwy nie jest lekarz potrzebny ,tylko wyrozumiała żona

taaa ... żona, która powinna pogłaskać po główce i powiedzieć, że bez względu na to co się stanie będzie kochać :/ próbuje wywołać w tobie poczucie winy więc nie daj się milutka i trzymaj twardo :okok:

beata - Wto 13 Kwi, 2010 15:53

milutka napisał/a:
..a on na to ,że na jego nerwy nie jest lekarz potrzebny ,tylko wyrozumiała żona i więcej nie potrzebuje ode mnie pomocy i więcej o nią nie poprosi
Straszny z Niego manipulant. :szok:
milutka napisał/a:
Przyznam,że byłam z siebie dumna
Ja tez jestem z Ciebie dumna.Bardzo :buziak: Ale jednak jeszcze trochę potrafi Tobą zamanipulować,bo jednak zadzwoniłaś.
Gdyby był naprawdę chory,to sam poszedłby do lekarza,a nie dzwonił i nakazywał przynieść sobie jakieś leki.
evita napisał/a:
ja myślę, że jest teraz przerażony perspektywą tego jak będzie wygladał wasz związek jeśli nie podejmie terapii .
Przerażony to On naprawdę będzie w chwili gdy Milutka rozpocznie terapię :wysmiewacz: A gdy ją ukończy to On chyba ucieknie z domu. :roll:
milutka - Wto 13 Kwi, 2010 16:03

evita napisał/a:
próbuje wywołać w tobie poczucie winy więc nie daj się milutka i trzymaj twardo :okok:
tak właśnie później sobie pomyślałam.
beata napisał/a:
Ja tez jestem z Ciebie dumna.Bardzo :buziak: Ale jednak jeszcze trochę potrafi Tobą zamanipulować,bo jednak zadzwoniłaś.

Pisałam tu dzisiaj bo chyba potrzebuję potwierdzenia,że dobrze zrobiłam :( a to ,że mną manipuluje to ja wiem Beatko ...dopiero teraz to zaczęłam dostrzegać ...dociera do mnie jak bardzo potrzebuję pomocy i" fachowej ręki"coby mi to wszystko poukładał w tej mojej chorej głowie :(

czarna róża - Wto 13 Kwi, 2010 19:22

Bo Ty Milutka jesteś już dojrzałą kobietą i zaczynasz wiedziec czego chcesz od życia i widzisz że to możliwe..po pierwsze nie masz już tych 18 lat..życie zweryfikowało twoje poglądy,prysły złudzenia,naiwna miłośc ulotniła się,są dzieci i one są na pierwszym miejscu...manipulant ma coraz mniejszą broń.A jak pójdziesz na terapie to w ogóle wytrącisz mu tę broń z ręki.
pterodaktyll - Wto 13 Kwi, 2010 20:13

milutka napisał/a:
poprosił abym przywiozła mu jakieś leki na uspokojenie bo jest bardzo poddenerwowany i nie wie co się z nim dzieje i prosi mnie o pomoc

W manipulacji to jesteśmy mistrzami świata g45g21

milutka - Wto 13 Kwi, 2010 20:50

pterodaktyll napisał/a:
W manipulacji to jesteśmy mistrzami świata g45g21

W tej kwestii się z tobą zgodzę ale nie przyzwyczajaj się ;)

pterodaktyll - Wto 13 Kwi, 2010 20:52

Cytat:
W tej kwestii się z tobą zgodzę ale nie przyzwyczajaj się

Przecież wiesz, że przyzwyczajenie to druga natura człowieka :lol2:

milutka - Sob 17 Kwi, 2010 13:25

Tomoe jesli chodzi czy dobrze się bawiłam ?jeśli chodzi o zabawę to tak ,obracam się w towarzystwie gdzie dobrze się czuję i nie przeszkadza mi to ,że inni piją bardziej złościło mnie to ,że po imprezie cała odpowiedzialnośc spadała na mnie ..powrót do domu ,zajęcie się dziećmi bo mąż pijany usypiał ...na weselach zazwyczaj dobrze się bawiliśmy ...mąż nigdy nie upijał się do upadłego tak więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie .
Mysza - Sob 17 Kwi, 2010 13:35

milutka napisał/a:
po imprezie cała odpowiedzialność spadała na mnie ..

i wtedy kończyła się zabawa...

wiem Milutka, że trudno zdecydować czy się pójdzie, czy zostanie się w domu z trzeźwiejącym mężem, ale tak jak teraz nie możemy nic zrobić żeby przestali pić, tak i później nie będziemy mogły żeby nie zaczęli. I po to poszłyśmy na terapię żeby sobie uzmysłowić że mamy myśleć o sobie, więc jak będziemy miały ochotę iść to pójdziemy, a oni jak uważają....
My mamy myśleć o nas samych, a nie skupiać się tylko i wyłącznie na nich i na tym co zrobią, wypiją, nie wypiją...
Wiem, że to trudne, sama często się z tym mierzę, ale najważniejsze, że to wiemy, i że powoli będziemy to wdrażały w nasze życie, a czy nasi mężowie nam dotrzymają kroku? życzę im z całego serca żeby tak, ale jak będzie to zobaczymy... :pocieszacz:

milutka - Sob 17 Kwi, 2010 13:42

myszaczek napisał/a:
I po to poszłyśmy na terapię żeby sobie uzmysłowić że mamy myśleć o sobie, więc jak będziemy miały ochotę iść to pójdziemy, a oni jak uważają....
widze ,że dla mnie potrzebna jest terapia exstra ;) przyznam,że kolejny raz pomyślałam co on by na to powiedział gdybym poszła sama :( czy nie byłby zazdrosny i to nie był by powód do zapicia :( jakoś mi się smutno zrobiło,że tak pomyślałam ...
Tomoe - Sob 17 Kwi, 2010 13:50

Kochane dziewczyny, najważniejsze, że już tę terapię zaczęłyście. Już macie z kim pogadać o swoim rozterkach i wątpliwościach. :)
Basiu, nie wybiegaj za bardzo myślami w przyszłość. Co będzie - to będzie.
Dzisiaj zrób tak, żeby dzisiejszy dzień przyniósł ci jak najwięcej radości i satysfakcji.
Ściskam mocno. :)

Mysza - Sob 17 Kwi, 2010 13:57

milutka napisał/a:
jakoś mi się smutno zrobiło,że tak pomyślałam ...

pewnie często będziemy tak się czuły, bo to trudne, żeby z dnia na dzień zmienić siebie, swoje myślenie, swoje zachowanie, ale powolutku....wierzę że damy radę, zobaczysz :buziak:

Jacek - Sob 17 Kwi, 2010 14:06

milutka napisał/a:
przyznam,że kolejny raz pomyślałam co on by na to powiedział gdybym poszła sama

Basiu skarbie,ty tak se nie myśl,ty tak zrób :tak:
masz prawo wyskoczyć na klejdry do koleżanki,a dzieci pod opieką męża zostawić

milutka - Sob 17 Kwi, 2010 14:19

myszaczek napisał/a:
wierzę że damy radę, zobaczysz :buziak:
Pewnie ;) :buziak: cieszę się ,że nie jestem z tym sama . :)
Cytat:
Basiu skarbie,ty tak se nie myśl,ty tak zrób :tak:
:)
beata - Sob 17 Kwi, 2010 16:05

milutka napisał/a:
po imprezie cała odpowiedzialnośc spadała na mnie ..powrót do domu ,zajęcie się dziećmi bo mąż pijany usypiał ...na weselach zazwyczaj dobrze się bawiliśmy ...mąż nigdy nie upijał się do upadłego
Ja miałam trochę inaczej,Wszelkie imprezy rodzinne mój mąż przechodził bezalkoholowo,ale za to w ciągu dwóch,trzech dni odbijał sobie z nawiązką. :uoee:
Jacek napisał/a:
masz prawo wyskoczyć na klejdry do koleżanki,a dzieci pod opieką męża zostawić
Oj tak.W momencie w którym zdałam sobie z tego sprawę,był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu.Złapałam wtedy pierwszy głęboki oddech i teraz śmigam na ploty,aż miło. :)
milutka - Sob 17 Kwi, 2010 19:32

beata napisał/a:
Oj tak.W momencie w którym zdałam sobie z tego sprawę,był jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu.Złapałam wtedy pierwszy głęboki oddech i teraz śmigam na ploty,aż miło. :)
Beatko w tym co ja pisałam chodziło mi raczej o wyjścia na jakieś większe imprezy typu wesele ,imieniny czy Sylwester itp.Gdy chce iść do koleżanki czy jadę na jakieś zakupy to po prosu wychodzę ,wcześniej tak nie było ale teraz już nie patrzę na to co mi powie mąż (choć nie raz po pijaku mi to wygarnie)....na co dzień jestem osobą bardzo aktywną i nie myślę o tym czy mąz ze mną pójdzie gdziekolwiek czy nie .....ale jeśli chodzi np. o wesele i załóżmy,że mąż podejmie leczenie a ja np.mam takowe w sierpniu i chciała bym na nim być nie bardzo będę wiedziała jak mam się zachować ....nie chcę odbiegać myślami tak daleko ale o to mi chodziło w tych wcześniejszych postach.Jacku ty też troszkę nie tak mnie zrozumiałeś ale chciałeś dobrze i za to dzięki :) :)
beata - Nie 18 Kwi, 2010 08:46

Jacek napisał/a:
a dla placka to ja mogie wsyściutko :skromny:
Ja to sobie na pewno zapamiętam. :mgreen:
milutka napisał/a:
ale jeśli chodzi np. o wesele i załóżmy,że mąż podejmie leczenie a ja np.mam takowe w sierpniu i chciała bym na nim być nie bardzo będę wiedziała jak mam się zachować ....
Milutka,jeśli mąż zacznie leczenie,będziecie wiedzieli oboje jak macie postąpić.Ale zapewne terapeuci odradzą Wam,abyście tam szli.Jeśli Twój mąż zacznie leczenie,i On nie będzie chciał iść,a poprosi Ciebie,abyś też nie szła....zadam Ci wtedy pytanie,:"Co jest dla Ciebie ważniejsze.Trzeźwość męża czy dobra zabawa.
Ja na takie pytanie już dawno sobie odpowiedziałam,gdy mąż prosił,abyśmy nie szli na wesele,bo On nie czuje się na siłach.I chyba domyślasz się mojej odpowiedzi. :skromny:

milutka - Nie 18 Kwi, 2010 13:50

beata napisał/a:
"Co jest dla Ciebie ważniejsze.Trzeźwość męża czy dobra zabawa.

Beatko tu już nie chodzi o dobrą zabawę ale nie ukrywam,że trochę to wszystko trudne i tak na dobrą sprawę pewnie została bym w domu bo ważniejsza mi będzie jego trzeźwość a i było by trochę głupio iść samemu na wesele mając męża .....ale prawda jest taka,że gryzę się myślami czy jestem gotowa na takie poświęcenie....

Tomoe - Pon 19 Kwi, 2010 08:28

beata napisał/a:
mąż prosił, abyśmy nie szli na wesele, bo On nie czuje się na siłach.


Egocentryk.
Mógł sobie zostać w domu sam.
Byłaś mu potrzebna, żeby mu śliniaczek założyć czy pampersiki zmieniać?

beata - Pon 19 Kwi, 2010 08:52

Tomoe napisał/a:
Byłaś mu potrzebna, żeby mu śliniaczek założyć czy pampersiki zmieniać?
Nie...no wiesz,śliniaczek już umie sobie sam założyć,tylko z pampersikim ma problem i dlatego muszę zostać z Nim w domu. :wysmiewacz:
A tak na poważnie.Mąż poszedł na pierwszy mityng 8 marca,a pierwsze wesele mieliśmy we wrześniu.Ja jeszcze wtedy byłam na etapie,gdzie mąż tam i ja.Poza tym przecież jeślibym poszła sama to by jeszcze zapił i co? :roll:
Z czasem ustaliliśmy RAZEM,że decyzję czy na jakąś imprezę rodzinną idziemy czy nie,podejmujemy razem.A,że praktycznie nie chodzimy na imprezy alkoholowe,więc problemu nie było.
Tomoe,gdybym chciała,to poszłabym sama na wesele,ale mnie po prostu pijani ludzie tam irytują.A poza tym przez to całe AA chyba trochę zdziczałam :wysmiewacz: bo zdecydowanie wolę iść na zabawę aowską niż do rodziny na wesele. :roll:

Tomoe - Pon 19 Kwi, 2010 10:00

A ja kiedyś na spotkaniu Al-Anon (dawno temu) słyszałam, jak jedna al-anonka się chwaliła, że jej trzeźwiejący mąż tak się z miłości do niej poświęcił, że pojechał z nią w góry na zakrapianego Sylwestra, chociaż wcale nie miał na tę imprezę ochoty.
Dziewczyna była szczerze dumna z jego poświęcenia.
Ja natomiast byłam szczerze zdumiona, kiedy jej słuchałam.
W mojej ocenie - zaryzykowała trzeźwość męża dla własnej przyjemności.

Wolę "przegięcia" w drugą stronę.

beata - Pon 19 Kwi, 2010 11:08

Tomoe napisał/a:
W mojej ocenie - zaryzykowała trzeźwość męża dla własnej przyjemności.
No właśnie.Mnie jest trochę ciężko wybrać się na wesele ponieważ gdzie bym nie chciała pojechać muszę najpierw jechać do Łodzi,a dopiero potem dalej.Mąż często mi proponował gdy nie chciał iść,że mnie po prostu zawiezie i wróci.Ale wiadomo jak to jest,podejrzewam,że gdybyśmy dojechali na miejsce udało by się im namówić męża aby został.Poza tym sam fakt podjechania pod dom weselny jest już wyzwalaczem,a że mój mąż nie pił na imprezach,ale odbijał sobie to po,więc sam boi się jaki skutek mogłoby to wywołać.
Powiem jeszcze tak.W zeszłym roku mieliśmy wesele mojego kuzyna.Jego rodzice pokazali nam ruch AA.Właściwie wcale się nie wybieraliśmy do momentu w którym poprosili nas,abyśmy poszli tam jako grupa wsparcia dla Nich.Siedzieliśmy w szóstkę i na naszym stole nie było alkoholu.Była to nasza pierwsza i jak dotąd jedyna impreza alkoholowa.I powiem szczerze....nie bawiłam się dobrze wiedząc,że prawie sześćdziesiąt osób jest pod wpływem alkoholu.Więc co musiał myśleć sobie mój mąż?Zaliczyliśmy wtedy chyba trzy mityngi w ciągu tygodnia.
W tym roku mamy wesele w sierpniu na 350 osób,na wsi,z zachowaniem wszystkich dawnych Łowickich tradycji.Wybieramy się na nie,ale już ustaliliśmy(OBOJE),że gdy mój mąż powie wychodzimy,po prostu wstanę,pożegnam się i wyjdziemy.Uważam,że w ten sposób wspieram trzeźwość męża w zgodzie z samą sobą.Świadomie godzę się na to i uważam,że dobrze postępuję.
Ale nie byłabym sobą gdybym nie pogadała na ten temat o tym z terapeutką. :mgreen:

Jacek - Pon 19 Kwi, 2010 12:39

Tomoe napisał/a:
A ja kiedyś na spotkaniu Al-Anon (dawno temu) słyszałam, jak jedna al-anonka się chwaliła, że jej trzeźwiejący mąż tak się z miłości do niej poświęcił, że pojechał z nią w góry na zakrapianego Sylwestra, chociaż wcale nie miał na tę imprezę ochoty.
Dziewczyna była szczerze dumna z jego poświęcenia.
Ja natomiast byłam szczerze zdumiona, kiedy jej słuchałam.
W mojej ocenie - zaryzykowała trzeźwość męża dla własnej przyjemności.

Aluś,to zależy od tego ile ten małżonek już zna program i na ile go stosuje i ile czasu w tym jest
jednym słowem nie na ile się poczuwa,tylko na ile sobie zdaje sprawę z tej swojej choroby
ja na ten przykład po zejściu się rodziny wkrótce byliśmy na osiemnastce,zakrapiane imieniny za niedługo dwa wesela w ciągu roku i to wszystko rodzina żony
dlaczego bym miał z powodu mej choroby odmówić przyjemności żonie
no ja już dobrze stałem w trzeźwości bo przez te dwa lata rozłąki to se nieźle do łba nawbijałem na ten temat
między innymi to co tak często tu piszę - "boję się napić,bo znam temu konsekwencje"
ta myśl "boję się napić" gasi we mnie wszystkie myśli kusicielki jakie się pojawiały

milutka - Wto 20 Kwi, 2010 08:43

Tomoe napisał/a:
Ja natomiast byłam szczerze zdumiona, kiedy jej słuchałam.
W mojej ocenie - zaryzykowała trzeźwość męża dla własnej przyjemności.
Przyznam Tomoe ,że czegoś tu nie rozumiem ?...wszyscy mówią żeby zająć się sobą ,myśleć o swoich potrzebach i przede wszystkim myśleć o sobie ...dziewczyna ta pomyślała o sobie w tym momencie...Prawda jest taka,że my też chcemy coś z tego życia wynieś ..i czy uważasz ,że jak się będzie unikało tych wszystkich imprez dlatego,że partner trzeźwieje to mamy pewność ,że on nigdy się nie napije?To on ma walczyć z tymi pokusami a nie my mamy się całe życie poświęcać ! i teraz moja sytuacja ....guzik za tego małżeństwa użyłam bo albo dzieci małe ,albo mąż bawił się sam a ja oczywiście musiałam zająć się dziećmi.,a to brak finansów itp...i teraz kiedy chłopcy już odchowani i mam możliwośc coś z tego życia jeszcze zgarnąć to mam nie iść na jakąś imprezę bo mąż trzeźwieje a jak pójdę to ktoś określi mnie jako osobę która dla własnej zabawy -przyjemności zaryzykowała trzeźwość męża :szok: to najlepiej już teraz założyć habit i latać z różańcem w ręce i tylko się modlić żeby się nie napił!czy to nie jest poświęcenie?i w sumie niby mamy myśleć o sobie ale dla dobra jego trzeźwości nie powinnyśmy iść ...czy widzisz tu jakiś wolny wybór bo ja nie? :(
Wiedźma - Wto 20 Kwi, 2010 09:17

A nie możesz na te imprezy chodzić bez męża, Milutka?
Wilk byłby syty i owca cała.
...przecież on też wcześniej bawił się sam, jak piszesz...

beata - Wto 20 Kwi, 2010 09:41

milutka napisał/a:
..czy widzisz tu jakiś wolny wybór bo ja nie? :(
Oczywiście.Zasze możesz iść bez Niego. :roll:
emigrantka - Wto 20 Kwi, 2010 10:01

milutka, swiete slowa

trudne to wszystko jednak chyba nie warto sie az tak poswiecac
moj mezowaty twierdzi ,ze jak ktos nie chce to nie pije ;]
a jesli ktos zapija najwyrazniej nie ma zbyt mocnej motywacji aby nie pic
ja jednak omijam szerokim lukiem (poki co ) imprezy z alko
nie chcialabym nikogo nigdy ograniczac z powodu mojej choroby ...

milutka - Wto 20 Kwi, 2010 10:02

Wiedźma napisał/a:
A nie możesz na te imprezy chodzić bez męża, Milutka?
mój post miał inny sens....no ale jeśli pytasz to na takie nie,mając męża a jeśli chodzi o inne mniejsze tymu imieniny itp.to owszem ,mogę iśc sama.

Cytat:
Oczywiście.Zasze możesz iść bez Niego. :roll:

a ty byś poszła sama?

beata - Wto 20 Kwi, 2010 10:15

milutka napisał/a:
a ty byś poszła sama?
Nawet byłam.Na komunii mojego chrześniaka. ;)
milutka - Wto 20 Kwi, 2010 10:17

beata napisał/a:
Nawet byłam.Na komunii mojego chrześniaka. ;)
na komunie to i ja bym poszła ;) ale czy poszła byś sama na wesele ,Sylwestra .Andzrzejki....sama mając męża ?
beata - Wto 20 Kwi, 2010 10:19

milutka napisał/a:
ale czy poszła byś sama na wesele ,Sylwestra .Andzrzejki....sama mając męża ?
Jeśli miałabym na to ochotę?Jasne,że tak.
A co do sylwestra.....zawsze spędzamy go z przyjaciółmi z AA :skromny:

yuraa - Wto 20 Kwi, 2010 12:29

moja zona poszła a raczej pojechala sama na wesele aż za Wroclaw.
uznałem że na miejscu zawsze mogę wrócic do domu a tam bym nie miał azylu.
to bylo chyba cztery lata temu. teraz może bym pojechał

Tomoe - Śro 21 Kwi, 2010 08:55

Milutka, życie z alkoholikiem - to jest życie z alkoholikiem.
Zawsze.
Skoro twój mąż jest alkoholikiem - to nie przestanie nim być. Nawet wtedy gdy przestanie pić.
Jeśli chcesz mieć normalne życie z normalnym mężem - wymień męża na "lepszy model".
Bo z tym "modelem", który masz w domu, twoje życie nigdy nie będzie takie samo, jak życie małżeństw, w których nie ma choroby alkoholowej.

milutka - Śro 21 Kwi, 2010 18:06

DZiś załatwiłam kolejną sprawę z którą zwlekałam od dłuższego czasu...otóż założyłam sobie książeczkę oszczędnościową ....powinnam już dawno to zrobić ale tak jakoś schodziło ...próbowałam odkładać w domu ale zawsze gdy zabrakło na coś pieniędzy to sięgałam do schowka :)Nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać .....
verdo - Śro 21 Kwi, 2010 20:18

beata napisał/a:
Nawet byłam.Na komunii mojego chrześniaka.


....ooooooooo Beata nawet na komunii........tooooo szacunek......ja to bylem nawet na tym...jak to sie nazywa.....zapomniełem... :p

emigrantka - Śro 21 Kwi, 2010 21:19

verdo napisał/a:
jak to sie nazywa.....zapomniełem... :p

mlody ,nie dokazuj :-)

evita - Czw 22 Kwi, 2010 06:55

milutka napisał/a:
założyłam sobie książeczkę oszczędnościową ...

w tej sytuacji życzę obfitych przypływów bez odpływów ;) niech stan konta rośnie na potęgę a tobie żyło się dostatnio ;)

milutka - Czw 22 Kwi, 2010 07:56

evita napisał/a:
niech stan konta rośnie na potęgę a tobie żyło się dostatnio ;)
Dziękuję ....na razie mam na uwadze odkładać na wyjazd nad morze na wakacje tylko nie wiem w którym roku to będzie :szok: i mam nadzieję ,że mi się to uda ,że pieniądze nie będą potrzebne w innym celu :) :)
beata - Sob 01 Maj, 2010 16:22

Przed chwilą zadzwoniła do mnie Milutka,która przeżywa dramat o jakim Wam się nawet nie śniło.Otóż......biedaczka nie ma dostępu do internetu już od kilku dni i nie może wejść na Dekadencję :panika:
Nosi Ją po całym domu.Powiedziała,że tak bardzo się z nami zżyła,że nie może bez nas wytrzymać. :medal:
Ma jednak cichą,ale głęboką nadzieję,że jeszcze dziś uda się Jej nas odwiedzić.Jeśli nie to wróci do nas dopiero po świętach.Biedactwo.
U Niej wszystko jest w porządku,była na drugim spotkaniu z terapeutą i jest z niego zadowolona.
Mam Was pozdrowić i ucałować.Więc jeśli to mnie ten zaszczyt spotkał,to ja jeśli można najpierw panów ucałuję. 54rerrer (mogę nawet dwa razy sdfgdrg ).
Mam nadzieję,że już niedługo z nami będzie z powrotem.

Chyba ten telefon od Milutkiej to jakaś telepatia,bo dziś miałam zapytać o Nią na forum ;)

pterodaktyll - Sob 01 Maj, 2010 16:24

beata napisał/a:
...biedaczka nie ma dostępu do internetu już od kilku dni i nie może wejść na Dekadencję

:szok: Chyba bym się pochlastał. Przekaż jej ode mnie najgłębsze wyrazy współczucia 8|

pterodaktyll - Sob 01 Maj, 2010 16:25

beata napisał/a:
jeśli można najpierw panów ucałuję.

Całuj................ :skromny:

beata - Sob 01 Maj, 2010 16:25

pterodaktyll napisał/a:
Chyba bym się pochlastał.
Ja też.
pterodaktyll napisał/a:
Przekaż jej ode mnie najgłębsze wyrazy współczucia
Już Jej powspółczułam przez telefon. 8|
beata - Sob 01 Maj, 2010 16:27

pterodaktyll napisał/a:
Całuj................ :skromny:
Z największą przyjemnością :buziak: :buziak: :buziak:
Klara - Sob 01 Maj, 2010 16:34

beata napisał/a:
Nosi Ją po całym domu

O kurczę, jak ja to rozumiem! :krzyk:
MILUTKA, ŁĄCZĘ SIĘ Z TOBĄ w bólu 8|

Wiedźma - Sob 01 Maj, 2010 17:10

beata napisał/a:
przeżywa dramat o jakim Wam się nawet nie śniło.

Ojezu, a już się przestraszyłam, że naprawdę coś strasznego sie stało.
No chyba, że ma objawy abstynencyjne - to rzeczywiście byłby problem.
Bo wtedy wiadomo - terapia i bezwzględna abstynencja! :panika:

pterodaktyll - Sob 01 Maj, 2010 17:11

Wiedźma napisał/a:
- terapia i bezwzględna abstynencja!

A na czym to polega w tym przypadku?? :mysli:

milutka - Sob 01 Maj, 2010 17:57

beata napisał/a:
Ma jednak cichą,ale głęboką nadzieję,że jeszcze dziś uda się Jej nas odwiedzić.Jeśli nie to wróci do nas dopiero po świętach.Biedactwo.
U Niej wszystko jest w porządku,
....zawsze powtarzałam ,.że trzeba miec nadzieję :lol2: ...Beatko bardzo śliczne dzięki :buziak: ...przyznam ,że nie wierzyłam ,że będę miała dziś naprawiony komputer ale udało się ....łącze internetowe na razie działa ale jak długo ...nie wiem...a puki co bardzo się cieszę ,że do Was zajrzałam choć na chwilkę bo muszę przyznać ,że tęskniło mi się za forum :oops: ...uzależniłam się czy co? :szok:


pterodaktyll napisał/a:
:szok: Chyba bym się pochlastał.
Ptero no cośty aż tak źle z Tobą? ;) Przykszało mi się ale nie do przesady :wysmiewacz:
A tych całusów to Beatka nie za dużo Ci przekazała :skromny:

milutka - Sob 01 Maj, 2010 17:57

Klara napisał/a:

O kurczę, jak ja to rozumiem! :krzyk:
MILUTKA, ŁĄCZĘ SIĘ Z TOBĄ w bólu 8|
:buziak:
beata - Sob 01 Maj, 2010 18:01

Wiedźma napisał/a:
Ojezu, a już się przestraszyłam, że naprawdę coś strasznego sie stało.
No chyba, że ma objawy abstynencyjne - to rzeczywiście byłby problem.
Niemożność wejścia na forum jest gorsza :beba:
pterodaktyll - Sob 01 Maj, 2010 18:03

milutka napisał/a:
A tych całusów to Beatka nie za dużo Ci przekazała

Jak dla mnie to i tak za mało :skromny:

milutka - Sob 01 Maj, 2010 18:05






Beatko a to dla Twojej córci z okazji urodzin...ucałuj ją od milutkiej :buziak:

beata - Sob 01 Maj, 2010 18:05

pterodaktyll napisał/a:
ak dla mnie to i tak za mało
No to masz...a co mi tam :beba: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak: :buziak:
beata - Sob 01 Maj, 2010 18:06

milutka napisał/a:
Beatko a to dla Twojej córci z okazji urodzin...ucałuj ją od milutkiej
Ojej....zaraz Jej pokażę.Dzięki :skromny:
milutka - Sob 01 Maj, 2010 18:06

pterodaktyll napisał/a:
Jak dla mnie to i tak za mało :skromny:
Typowy facet ;) :buziak: wystarczy? :)
pterodaktyll - Sob 01 Maj, 2010 18:10

milutka napisał/a:
wystarczy?

Ni cholery......całuj dalej :lol2:

milutka - Sob 01 Maj, 2010 18:13

pterodaktyll napisał/a:
Ni cholery......całuj dalej :lol2:
musi Ci to wystarczyć :skromny:
pterodaktyll - Sob 01 Maj, 2010 18:15

milutka napisał/a:
musi Ci to wystarczyć

Beznadzieja.................a tak obiecująco się zaczęło :bezradny:

Jacek - Sob 01 Maj, 2010 18:16

milutka napisał/a:
.ucałuj ją od milutkiej :buziak:

od dziadźi Jacka tyż :buzki:

beata - Sob 01 Maj, 2010 19:58

Jacek napisał/a:
od dziadźi Jacka tyż
To Ty daj mnie,a ja przekażę. sdfgdrg
KICAJKA - Sob 01 Maj, 2010 20:02

Ja też posyłam buziaczki urodzinowe dla Twojej córci. :buzki: :buzki: :buzki:
beata - Sob 01 Maj, 2010 22:34

KICAJKA napisał/a:
Ja też posyłam buziaczki urodzinowe dla Twojej córci.
Córcia z nosem wsadzonym w Dekadencję,serdecznie dziękuje :buzki:
Wiedźma - Sob 01 Maj, 2010 22:38

No to jeszcze od ciotki Wiedźmy kwiatek!
beata - Sob 01 Maj, 2010 22:42

Wiedźma napisał/a:
No to jeszcze od ciotki Wiedźmy kwiatek!
A od Ani dla Wiedźmy buziaczek :buziak:
Wiedźma - Sob 01 Maj, 2010 22:43

4g5
beata - Sob 01 Maj, 2010 22:44

Tak się zastanawiam....czemu to moje dziecko jeszcze nie śpi cczxc
Jacek - Sob 01 Maj, 2010 23:14

beata napisał/a:
To Ty daj mnie,a ja przekażę. sdfgdrg

:buziak: Cmok

beata - Sob 01 Maj, 2010 23:29

Jacek napisał/a:
Cmok
O Jesuuu...i teraz nie zasnę :wstyd:
milutka - Nie 02 Maj, 2010 09:04

beata napisał/a:
Tak się zastanawiam....czemu to moje dziecko jeszcze nie śpi cczxc

przyzwyczajaj się :wysmiewacz: już niedługo o tej porze to będzie dopiero wracać do domu ;) :)

milutka - Wto 04 Maj, 2010 10:16

Od kilku dni czuję ,że we mnie następują jakieś dziwne zmiany...oczywiście na lepsze...i nie bardzo wiem czy pomaga mi w tym pomoc terapeutki czy fakt,że zaczyna do mnie docierać tak naprawdę jak wiele w moim życiu zależy ode mnie.....dopiero teraz zaczynam zauważać jak bardzo moje życie kręciło się wokół mojego męża...wydawało mi się ,że się zmieniam i moje życie się zmienia na lepsze a to było guzik prawda ..to był zwykły bunt przeciwko czemuś co mnie uwierało ....wiem ,że jeszcze długa droga przede mną by zmienić własne życie by ono miało sens ale dopiero teraz czuję ,że obrałam właściwą drogę ...i czuję się z tym naprawdę dobrze ....pozdrawiam was milutko i dziękuję ,że jesteście :)
Klara - Wto 04 Maj, 2010 10:21

milutka napisał/a:
zaczyna do mnie docierać tak naprawdę jak wiele w moim życiu zależy ode mnie

Świetnie się to czyta :tak:
Powodzenia Milutka! :)

rufio - Wto 04 Maj, 2010 11:08

milutka napisał/a:
do mnie docierać tak naprawdę jak wiele w moim życiu zależy ode mnie...

Wrocimy do tego zdania za m-c - ciesz sie chwilą

KICAJKA - Wto 04 Maj, 2010 13:47

milutka napisał/a:
dopiero teraz czuję ,że obrałam właściwą drogę ...i czuję się z tym naprawdę dobrze .
Bardzo mnie to cieszy :buziak: Oby tak dalej,trzymam kciuki :kciuki: :cacy: :buzki:
evita - Wto 04 Maj, 2010 19:09

milutka napisał/a:
i czuję się z tym naprawdę dobrze ..

i oby tak już pozostało na wieki wieków ;)

stiff - Wto 04 Maj, 2010 19:56

evita napisał/a:
oby tak już pozostało na wieki wieków ;)

Amin... ;)

milutka - Śro 05 Maj, 2010 16:51

Dzisiaj mój mąż kolejny dzień jest "pod humorkiem" i chcę wam napisać ,że wcale nie siędzę ,nie płaczę i nie przeżywam tego ....przyglądam się mu z boku na jego zachowanie i postępowanie i dociera do mnie jak bardzo jest już uzależniony :( a jaki z niego manipulant :szok: jeden dzień przeprasza ,błaga ,że się zmieni itp.,ja oczywiście za każdym razem odpowiadam mu ,że czekam na czyny z jego strony a nie słowa itp ,nie ustępując mu to na drugi dzień zwala winę na mnie ,że gdybym była inna to by nie pił....a najlepszy tekst to powiedział wczoraj ..."jak się nie zmienie to zacznie chodzić na ku***"....bo przy mnie to on życia nie ma ......Boże kochany jak ja mogłam być tyle czasu taka zaślepiona ....ale mimo wszystko mam całkiem niezłe samopoczucie .... ;)
Małgoś - Śro 05 Maj, 2010 16:57

milutka napisał/a:
"jak się nie zmienie to zacznie chodzić na ku***"....bo przy mnie to on życia nie ma ..


Ja chromolę... :evil:
Ja to bym mu wypaliła, że dziwi mnie dlaczego tego do tej pory nie zrobił skoro k**wa lepsza ode mnie :evil: :evil: :evil:

milutka - Śro 05 Maj, 2010 18:13

Małgoś napisał/a:
Ja to bym mu wypaliła, że dziwi mnie dlaczego tego do tej pory nie zrobił skoro k**wa lepsza ode mnie :evil: :evil: :evil:
Małgosiu czy ta k....rwa była by lepsza to nie mnie oceniać i zastanawiać się dlaczego do tej pory tego nie zrobił ;) ...ale masz okazję na moim przykładzie zobaczyć jak alkoholik potrafi umilić życie kobiecie ...i prawda jest taka ,że gdybym mu tak powiedziała co ty mówisz to nic by to nie dało ...z jego strony to kolejna manipulacja ....a ja wiem o tym ,że niestety przy wyglądzie do jakiego się doprowadził przez alkohol to tylko k....rwa go zechce bo żadna przyzwoita kobieta raczej nie(chyba ,że się mylę :skromny: )..... i jeśli woli tak nisko upaść niż zacząć się leczyć to .....droga wolna .....
Małgoś - Śro 05 Maj, 2010 18:29

Ja myślę, że to tylko takie jego gadanie, bo chce się dowartościować Twoim kosztem. Lusterko ma i dobrze wie co i jak... ;) Mój jest zazdrosny, to chyba też pewien objaw niedowartościowania.
Ja postanowiłam pomóc sobie, by w przyszłości i teraz lepiej sobie radzić, by nie zwątpić...

yuraa - Śro 05 Maj, 2010 18:40

milutka napisał/a:
powiedział wczoraj ..."jak się nie zmienie to zacznie chodzić na ku***"....bo przy mnie to on życia nie ma .

też tak kiedyś powiedziałem żonie, dokładnie to było jakby usprawiedliwianie swojego zapicia i brzmiałlo:
zastanawiałem się iść na kó...y czy kupić flaszkę, na razie wybrałem flaszkę ale kto wie...
a żona na to:
a ja się zastanawiam czy nie szukać sobie trzeźwego chłopa

potem jak przetrzeźwiałem , po kilku dniach nie spytała czy naprawdę myslę o chodzeniu na k...
eeee tam tak tylko gadałem i sie skończyło na gadaniu.

różne rzeczy człowiek po pijaku gada bo szuka usprawiedliwienia dla swojego picia, na zewnątrz szuka zamiast w sobie

Małgoś - Śro 05 Maj, 2010 19:07

yuraa napisał/a:
a żona na to:
a ja się zastanawiam czy nie szukać sobie trzeźwego chłopa


i jak zareagowałeś? uwierzyłeś?

pterodaktyll - Śro 05 Maj, 2010 19:29

Małgoś napisał/a:
jak zareagowałeś? uwierzyłeś?

Jak znam te zachowania, to tak 8|

milutka - Śro 05 Maj, 2010 19:31

yuraa napisał/a:
różne rzeczy człowiek po pijaku gada bo szuka usprawiedliwienia dla swojego picia, na zewnątrz szuka zamiast w sobie
Tak to prawda...teraz to dopiero widzę ...a ile wcześniej przepłakałam nocy ,że człowiek którego tak bardzo pokochałam takie rzeczy gada....świadomość o chorobie alkoholowej dużo pomaga .....
Halibut - Śro 05 Maj, 2010 21:05

milutka napisał/a:
ale mimo wszystko mam całkiem niezłe samopoczucie


Mimo wszystko?
A jakie są powody, dla których miałoby być inaczej..
Twoje serce bije dla ciebie - dla twojego szczęścia..
Twoja wola jest zależna od determinacji twoich pragnień…
Niech do koła trzęsie się ziemia...
A ty zrozum, że nie jesteś tu - ze swojego wyboru…
Przecież wszyscy pragniemy odnaleźć sens w chaosie…
Czekają na nas zielone ogrody rozkoszy…

Alkoholizm??? Uzależnienie???
To wy jesteście uzależnieni od siebie…


Hali na całkiem wielkiej fali…

Mysza - Śro 05 Maj, 2010 21:40

milutka napisał/a:
powiedział wczoraj ..."jak się nie zmienie to zacznie chodzić na ku***"....bo przy mnie to on życia nie ma ......


ja bym otworzyła szeroko drzwi i życzyła mu szerokiej drogi...

Małgoś - Śro 05 Maj, 2010 21:46

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
jak zareagowałeś? uwierzyłeś?

Jak znam te zachowania, to tak 8|


Hmm, dzięki... to mi daje do myślenia ;)

milutka - Sob 08 Maj, 2010 08:41

Halibut napisał/a:
Mimo wszystko?
A jakie są powody, dla których miałoby być inaczej..
Hali na tym etapie na którym ja jestem to niestety mam jeszcze dni w których mam cholernego doła ....mój mąż cały tydzień jest w ciągu i niestety ja na to patrzę ....organizuję sobie tak czas by o tym nie myśleć i nawet mi się to udaje ale sa chwile ,że sobie nie radzę z emocjami ....ale myślę ,jestem na dobrej drodze by tych dołków było mniej :)


Czy to ,że on teraz pije na okrągło to fakt ,że wgłębia się w alkoholizm coraz bardziej czy to ,że ma postawione ultimatum i buntuje sie przeciwko temu ....co mam o tym myśleć ?

Klara - Sob 08 Maj, 2010 08:48

milutka napisał/a:
....co mam o tym myśleć ?

Nigdy nie wiadomo, w jakim kierunku to pójdzie.
Lepiej Milutka wymyślaj sobie plan B (tak na wszelki wypadek), bo może Ci się kiedyś przydać... :(

pterodaktyll - Sob 08 Maj, 2010 08:49

milutka napisał/a:
....co mam o tym myśleć

Przede wszystkim myśl o sobie a nie o nim jeśli możesz. Widać nie osiągnął jeszcze swojego "dna". Najlepsze co możesz dla niego zrobić to "kopnąć" go żeby poczuł, że grunt spod nóg mu ucieka....

milutka - Sob 08 Maj, 2010 11:08

Klara napisał/a:
Nigdy nie wiadomo, w jakim kierunku to pójdzie.
Lepiej Milutka wymyślaj sobie plan B (tak na wszelki wypadek), bo może Ci się kiedyś przydać... :(
Tego to i ja nie wiem już ....coraz częściej zachowuje się dziwnie ,wygaduje takie bzdury ,że jakby sam siebie słyszał to miałby się z czego pośmiać .........najgorsze jest to ,że straszy mnie czym sie tylko da...zabierze mi samochód bo jezdżę tu i tam ....nie będzie dawał mi pieniędzy .....wyp......oli komputer itp......odgraża się i przygląda jak ja reaguję a ,że widzi ,że ja nic sobie z tego nie robię daje spokój i idzie spać .....
pterodaktyll napisał/a:
Przede wszystkim myśl o sobie a nie o nim jeśli możesz.

staram się żyć tak żeby wynieść z tego życia jak najwięcej dla siebie ....uczę się tego powoli ......
Wczoraj koleżanka która mieszka niedaleko ale nie utrzymujemy zbyt często kontaktów powiedziała ..."Basiu ja nie mogę się napatrzeć i nadziwić ile w tobie jest radości i chęci życia ,mimo ,że masz taką sytuację w domu....chciała bym miec tyle siły spokoju w sobie do dzieci co ty ...."Spytałam o jakiej sytuacji myśli ? a ona na to ...przecież wszyscy widzą jakiego masz męża ...codziennie pijany..."Przyznam ,że to było z jej strony miłe ale poczułam się trochę jakby się mnie litowała i trochę mnie to zezłościło :uoee: Zauważyłam po sobie,że nie lubię jak ktoś się mnie lituje ...pewnie to jakiś instynkt obronny ...czy może dla tego ,że zawsze starałam się robić dobrą minę do złej gry :( ....ale od pewnego czasu naprawdę czuję się inaczej ...wesoła....mimo wszystko i to nie jest sztuczne :)

Klara - Sob 08 Maj, 2010 12:51

milutka napisał/a:
.coraz częściej zachowuje się dziwnie ,wygaduje takie bzdury ,że jakby sam siebie słyszał to miałby się z czego pośmiać .........najgorsze jest to ,że straszy mnie czym sie tylko da...zabierze mi samochód bo jezdżę tu i tam ....nie będzie dawał mi pieniędzy .....wyp......oli komputer itp......odgraża się

Nagraj go, a jeżeli się nie tym przejmie, poinformuj, że w tym co mówi są groźby karalne i że za to jest odpowiedzialność karna http://www.we-dwoje.pl/gr...tykul,7317.html
Byłoby dobrze, gdybyś sobie te nagrania zachowała.
Poczytaj jeszcze o znęcaniu się psychicznym, bo zdaje się groźba pozbawienia Cię pieniędzy (w sytuacji gdy nie pracujesz) pod to podlega http://prawoity.pl/wiadom...zne-i-fizycznie

milutka - Nie 09 Maj, 2010 08:00

Klaro dziękuję za te linki ,rozmawiałam na ten temat z terapeutką i trochę już wiem co powinnam zrobić ...Jeśli te sytuacje się będą powtarzać będę musiała zareagować ,na razie myślę ,że próbuje mnie w ten sposób zastraszyć bo zabrałam mu komfort picia -szkoda tylko,że nie rozumie,że to dla jego dobra ......A o tym ,że takie odgrażanie psychiczne jest karalne powiedziałam mu wczoraj ....noi chyba się przejął bo się opił 8| ...zawsze tak robi gdy ma jakiś problem 8| .
odkąd jestem na forum zaczynam tak naprawdę pojmować co to jest alkoholizm ....wydawało mi się ,że sama świadomośc tego ,że mąż jest alkoholikiem to już dużo ...a to guzik prawda .,dopiero teraz dostrzegam te wszystkie zachowania i to ,że ja mu nie pomogę musi on sam chcieć ...
A teraz trochę weselsza strona z mojego życia :) wczoraj mój syn grał kolejny koncert ,tym razem był to prezent imieninowy dla ks.Stanisława w naszej parafii ...jaka jestem z niego dumna ,chłopak jest "chytry na muzykę"...bardzo mnie cieszy jak widzę jego postępy a kilka dni temu dostałam gratulacje od Kapelmistrza który prowadzi jego grupę ..powiedział ,że jest dumny z mojego syna bo w ciągu roku zrobił takie postępy ,że gra lepiej niż chłopcy którzy sa starsi od niego i ćwiczą dłużej na tym instrumencie(trąbka)...ja kocham muzykę i dla mnie ta cała sytuacja to miód na serce :) Może mi się uda wrzucić dziś kilka fotek do albumu z moim synem :)

Klara - Nie 09 Maj, 2010 09:24

milutka napisał/a:
wczoraj mój syn grał kolejny koncert

milutka napisał/a:
gra lepiej niż chłopcy którzy sa starsi od niego

Gratuluję Milutka! Na pewno wielka część tego sukcesu jest po Twojej stronie :tak:

(coś o tym wiem z własnego doświadczenia ;) )

stiff - Nie 09 Maj, 2010 09:43

milutka napisał/a:
instrumencie(trąbka).

Gratuluje... :)
Tez lubię grę na trąbce, ale słuchać... :D

KICAJKA - Nie 09 Maj, 2010 11:02

milutka napisał/a:
wczoraj mój syn grał kolejny koncert ,tym razem był to prezent imieninowy dla ks.Stanisława w naszej parafii ...jaka jestem z niego dumna ,chłopak jest "chytry na muzykę"...bardzo mnie cieszy jak widzę jego postępy
Gratuluję Syna i Twojej postawy. :buziak: Życzę jak największych sukcesów. :buzki:
pterodaktyll - Nie 09 Maj, 2010 16:52

milutka napisał/a:
wczoraj mój syn grał kolejny koncert ,tym razem był to prezent imieninowy dla ks.Stanisława w naszej parafii ...jaka jestem z niego dumna

Moje gratulacje. Cieszę się, że syn robi takie postępy :brawo:

czarna róża - Nie 09 Maj, 2010 17:02

Mój ojciec znów chodzi pijany.i wiesz co milutka..mam to gdzieś,czuję jakbym była obok,jakby mnie to już nie dotyczyło..dziś przyprowadził do domu jakąś starą pijaną k...pili razem w pokoju itd..powinnam zrobic dym,wywalic towarzystwo ale olałam ,ja juz nie mam na to wpływu,jak się niedługo wyprowadzę to i tak zrobi melinę,szkoda moich nerwów.Nie chce juz tym zyc...a na ulicy i tak chodzę z uniesiona głową..córka tego pijaka..to nie moja wina,to nie ja chleje.
pterodaktyll - Nie 09 Maj, 2010 17:43

czarna róża napisał/a:
..córka tego pijaka..to nie moja wina,to nie ja chleje.
:pocieszacz:
milutka - Nie 09 Maj, 2010 17:57

Ojej jak miło...dziękuję za gratulacje :)
stiff - Nie 09 Maj, 2010 18:03

czarna róża napisał/a:
.a na ulicy i tak chodzę z uniesiona głową..

Dziwne by było gdybyś zachowywała sie inaczej...

milutka - Nie 09 Maj, 2010 18:04

czarna róża napisał/a:
Mój ojciec znów chodzi pijany.i wiesz co milutka..mam to gdzieś,czuję jakbym była obok,jakby mnie to już nie dotyczyło.

cieszę się Różo ,że tak do tego podchodzisz....masz rację zajmij się sobą i ciesz się życiem :) :pocieszacz: ....mój mąż też całą niedzielę przespał pijany ale ja mam to gdzieś ....byłam z chłopcami w Tesco(...tylko nie pomyślcie ,że zależało mi na tym odchudzaniu...wtajemniczeni będą wiedziec o co chodz :smieje: )....i jeszcze mamy rozegrać mecz piłki siatkowej ....tak więc padnę pewnie umęczona po całym dniu .... :)

pterodaktyll - Nie 09 Maj, 2010 18:12

Po meczu czy po Tesco?? g45g21
milutka - Nie 09 Maj, 2010 18:12

Cytat:
Po meczu czy po Tesco?? g45g21
Grypa Ci przeszła ....wariat ;)
stiff - Nie 09 Maj, 2010 18:13

milutka napisał/a:
.byłam z chłopcami w Tesco(...tylko nie pomyślcie ,że zależało mi na tym odchudzaniu..

Tesco to odchudza portfel, ale chyba nie takie odchudzanie masz na myśli... :D

stiff - Nie 09 Maj, 2010 18:14

milutka napisał/a:
Grypa Ci przeszła ....wariat ;)

To symulator... :lol:

pterodaktyll - Nie 09 Maj, 2010 18:14

Cytat:
Grypa Ci przeszła .

Wręcz przeciwnie. Rozwija się wspaniale :uoee:

stiff - Nie 09 Maj, 2010 18:15

pterodaktyll napisał/a:
Rozwija się wspaniale

Sa powody do zadowolenia wtedy... :p

milutka - Nie 09 Maj, 2010 18:16

stiff napisał/a:
Tesco to odchudza portfel, ale chyba nie takie odchudzanie masz na myśli... :D
...tutaj się z tobą zgodzę ...tym bardziej,że byłam tam z trzema synami :szok: ...ale nie o takie odchudzanie chodziło...nie czytasz uważnie postów ;)
stiff - Nie 09 Maj, 2010 18:20

milutka napisał/a:
.ale nie o takie odchudzanie chodziło...nie czytasz uważnie postów

Odchudzam forum... g45g21

beata - Pon 10 Maj, 2010 08:34

milutka napisał/a:
próbuje mnie w ten sposób zastraszyć bo zabrałam mu komfort picia
A ja myślę,że zauważył,iż mu się po domu jakaś inna Basia kręci....i teraz sprawdza "biedaczek"na ile może sobie pozwolić.
milutka napisał/a:
...jaka jestem z niego dumna ,chłopak jest "chytry na muzykę"...bardzo mnie cieszy jak widzę jego postępy a kilka dni temu dostałam gratulacje od Kapelmistrza który prowadzi jego grupę ..powiedział ,że jest dumny z mojego syna bo w ciągu roku zrobił takie postępy
Serdecznie Ci gratuluję i cieszę się Twoim szczęściem. ;)
czarna róża napisał/a:
a na ulicy i tak chodzę z uniesiona głową..córka tego pijaka..to nie moja wina,to nie ja chleje.
Bardzo się cieszę Różczko,ze tak do tego podchodzisz. :buziak:
milutka napisał/a:
byłam z chłopcami w Tesco(...tylko nie pomyślcie ,że zależało mi na tym odchudzaniu...wtajemniczeni będą wiedziec o co chodz
A to dziwne,bo zawsze chodziłaś do Reala. :mysli:
Tomoe - Pon 10 Maj, 2010 08:37

czarna róża napisał/a:
dziś przyprowadził do domu jakąś starą pijaną k...


Milutkie.... :)

evita - Pon 10 Maj, 2010 10:10

Tomoe napisał/a:
czarna róża napisał/a:
dziś przyprowadził do domu jakąś starą pijaną k...


Milutkie.... :)

tiaaa ... chyba bym z nożem wyskoczyła na takie cóś :uoee:

czarna róża - Pon 10 Maj, 2010 19:32

niepotrzebnie..najgorsze z możliwych rozwiązań..
emigrantka - Pon 10 Maj, 2010 19:35

Wczoraj ogladalam na tvn reportaz to byla "uwaga"
tytul "zabic z milosci "
kobieta wiele lat zyla z alkoholikiem ,znosila wszystko bo go kochala !!
wkoncu nerwy puscily ,chciala go postraszyc nozem i zabila
jest w wiezieniu ;-(

Halibut - Pon 10 Maj, 2010 20:11

milutka napisał/a:
Hali na tym etapie na którym ja jestem to niestety mam jeszcze dni w których mam cholernego doła ....mój mąż cały tydzień jest w ciągu i niestety ja na to patrzę ....organizuję sobie tak czas by o tym nie myśleć i nawet mi się to udaje ale sa chwile ,że sobie nie radzę z emocjami ....ale myślę ,jestem na dobrej drodze by tych dołków było mniej


Bo wtedy, gdy ty nie możesz liczyć na niego, musisz liczyć na siebie, a wtedy on nie może już liczyć na ciebie, bo jeżeli ktoś tonie i opada na dno, instynkt i rozsądek każe pozostawić go sobie, by dać szansę przeżycia ratującemu. Tu właśnie tkwi dramat, ale czy masz prawo skazywać się na śmierć w imię miłości, przywiązania czy lojalności. Przecież tak wiele jeszcze jesteś winna samej sobie. A miłość i szczęście czeka na ciebie, przelewa się do koła, jak spienione wody oceanu. Trzeba tylko dać przyzwolenie i szansę, by uniosły cię do słońca. Życie jest piękne i kolorowe jak tęcza, potrzeba tylko deszczu, słońca i chęci spojrzenia w niebo. Tak wiele i tak mało zarazem. Czasem się zdarza.

Hali na *j**** fali....

stiff - Pon 10 Maj, 2010 20:39

Halibut napisał/a:
Czasem się zdarza.

Ze jest inaczej... ;)

milutka - Pon 10 Maj, 2010 21:18

Cytat:
Wczoraj ogladalam na tvn reportaz to byla "uwaga"
tytul "zabic z milosci "
Emi też oglądałam ten reportarz ...smutne ale tak bardzo prawdziwe :(
kiwi - Wto 11 Maj, 2010 19:43

Milutka,tyle dla siebie zrobilas i robisz....az podziw bierze.I z jaka miloscia piszesz o swoich synach.Gratulacje....ze Twoj syn tak ladnie na trabce gra.Co do meza pijacego jeszcze.....zostaw,niech tonie sam....i nie ciagnie Ciebie i chlopcow na dno !!! Ale latwiej to powiedziec,napisac jak zrobic.kiedys kolezanka mi opowiadala ze do pijacego meza (jak byl trzezwy)tak powiedziala i na kartce miala zapisane i mu dala:zakochalam i chcialam byc z toba bo.........,teraz jest tak........do czego ty mi w gruncie zeczy jestes potrzebny?Poskutkowalo,wzial sie za siebie.Mial na kartce wszystko zapisane za i przeciw.
Serdecznie pozdrawiam
Trzymaj sie !!!!!
Kiwi

milutka - Wto 11 Maj, 2010 19:59

kiwi napisał/a:
Serdecznie pozdrawiam
Trzymaj sie !!!!!
dziękuję Kiwi za tyle ciepłych słów ;) ja również Cię pozdrawiam :)
milutka - Śro 26 Maj, 2010 10:00

Przy okazji swięta jakie dzisiaj mamy chciała bym napisać ,że jestem bardzo szczęsliwą :) mamą :) moi trzej synowie to najpiękniejsze szczęście jakie mnie w życiu spotkało ....mimo ,że życie nie układa mi się tak jakbym chciała to dzięki moim synom uśmiech codziennie gości na mojej twarzy .Żeby nie było tak słodko to dodam ,że są dni kiedy dadzą mi nieźle w kość i są sytuacje trudne z którymi muszę się zmierzyć by postąpić właściwie by ich dobrze wychować ...ale za każdym razem uczę się czegoś nowego .Częst słysze od innych starszych mam -"jeszcze zobaczysz jak Ci daczą popalić jak dorosną "...pewnie tak będzie ale na razie rozkoszuję sie ich dzieciństwem a co będzie później ...czas pokarze :) :)
evita - Śro 26 Maj, 2010 12:08

pięknie milutka napisane :)
czasami się zastanawiam co by ze mną teraz się działo gdybym nie miała dzieci ... wyrzuty sumienia ciągle mnie jeszcze gryzą bo człowiek człowiekowi potrafi zgotować kiepski los ale jak już matka dziecku takie cóś funduje to woła o pomstę do nieba :uoee:
ale ich i moja miłość wynagradza nam nawzajem wszystko to co mogło być dobre a jednak nas ominęło :)

milutka - Śro 26 Maj, 2010 22:03

Cytat:
ale ich i moja miłość wynagradza nam nawzajem wszystko to co mogło być dobre a jednak nas ominęło :)
...jednak jeszcze dużo przed Wami :) ....Widzisz Evitko ...ja od jakiegoś czasu nauczyłam się nie myśleć o tym jak było- tylko jak jest teraz ....i dla mnie bardzo to pomaga w codziennym życiu ...i przyznam ,że aż za nad to nie wybiegam myślami co będzie ...nie wiem czy to dobrze czy nie ale na razie mi z tym dobrze :) ...Wcześniej bardzo użalałam sie nad soba ...nie miałam łatwego dzieciństwa a i moje życie po ślubie nie było usłane różami ...wydawało mi się ,że całe życie nie ma sensu i w ogóle ...i im bardziej myślami cofałam się wstecz bardziej to bolało :( ...dzieci patrzyły na mnie zapłakana i ciągle smutną ....Teraz zmieniło się bardzo dużo ,chłopcy zaczęli widzieć mnie uśmiechnięta ,często żartujemy ,spędzamy ze sobą dużo czasu ...i pewnie nie będe mogła im dać tego wszystkiego co maja dzieci w trzeźwych rodzinach ale myślę ,że nie odczuwają aż tak bardzo skutków picia ich taty ...jak ja czułam w ich wieku...miłości na pewno im nie brakuje :)
milutka - Pon 28 Cze, 2010 21:24

Czytam sobie dziś te wcześniejsze swoje posty i tak sie zastanawiam co w sumie osiągnęłam przez ten czas od kiedy zaczęłam walkę o lepsze jutro .....biling wychodzi taki :jestem bogatsza o doświadczenia ,zrozumiałam po części na czym polega choroba alkoholowa mojego męża ,nauczyłam się też po części żyć obok niej ,częściej sie uśmiecham tak na prawdę a nie przez łzy,chodzę do terapeutki co mi bardzo pomaga i wydawało by sie ,że to jest dużo ....ale według pani Renaty zatrzymałam się w MIEJSCU.....na następne spotkanie mam jej wytłumaczyć co przez to rozumiem .......Dociera do mnie co ona przez to chce mi powiedzieć ....tak naprawdę zrozumiałam dużo ale najgorsze chyba jest to ,że pogodziłam się z chorobą męża i niby mam świadomość ,że moim postępowaniem pomagam mu ale nadal nie myślę o sobie ...czekam na cud ,że on wreszcie podejmie leczenie nie biorąc pod uwagę tego ,że tak się może nie stać .....dziś dotarło do mnie tak na prawdę ,że jeśli nic nie zrobię z własnym życiem będę nadal spędzać kolejne wieczory samotnie ,zastępować chłopcom ojca i uśmiechać się mimo wszystko ....smutne to wszystko -ale najgorsze jest to ,że to znowu tylko teoria.Przepraszam ,że tak zasmucam ale gdzieś uszło ze mnie powietrze. :|
beata - Pon 28 Cze, 2010 21:43

milutka napisał/a:
Przepraszam ,że tak zasmucam ale gdzieś uszło ze mnie powietrze
Milutka,piszesz po prostu to co czujesz i nie masz za co przepraszać. ;)
Flandria - Pon 28 Cze, 2010 21:47

beata napisał/a:
milutka napisał/a:
Przepraszam ,że tak zasmucam ale gdzieś uszło ze mnie powietrze
Milutka,piszesz po prostu to co czujesz i nie masz za co przepraszać. ;)


no właśnie :)


trzymam kciuki :buzki:

evita - Pon 28 Cze, 2010 21:49

milutka napisał/a:
dotarło do mnie tak na prawdę ,że jeśli nic nie zrobię z własnym życiem będę nadal spędzać kolejne wieczory samotnie ,zastępować chłopcom ojca

:pocieszacz: i tyle tylko mogę :bezradny:

milutka - Pon 28 Cze, 2010 21:58

Beata napisał/a:
Milutka,piszesz po prostu to co czujesz i nie masz za co przepraszać. ;)
ja już tak mam z tym przepraszaniem :roll: ...jak mnie dopada chandra to nawet przepraszam ,że się urodziłam ...............
evita napisał/a:
:pocieszacz: i tyle tylko mogę :bezradny:
to naprawdę dużo ....
beata - Pon 28 Cze, 2010 21:58

Ej....tamto na górze było moje :foch:
milutka - Pon 28 Cze, 2010 22:00

beata napisał/a:
Ej....tamto na górze było moje :foch:
...no widzisz ...znowu przepraszam ;) ...zaraz poprawię ....
beata - Pon 28 Cze, 2010 22:01

milutka napisał/a:
.znowu przepraszam
:mgreen: E tam nie gniewam się.
Klara - Wto 29 Cze, 2010 07:15

Milutka, kombinuj najpierw, żeby się załapać do jakiejś pracy, a później szukaj światełka w tunelu - jakiejś możliwości wyprowadzenia się gdzie indziej, byle dalej od alkoholika i jego zwidów!
Nie spiesz się, powoli stawaj na nogi, gdy poczujesz się mocna, znajdziesz rozwiązanie! :pocieszacz:

beata - Wto 29 Cze, 2010 07:50

milutka napisał/a:
tak naprawdę zrozumiałam dużo ale najgorsze chyba jest to ,że pogodziłam się z chorobą męża i niby mam świadomość ,że moim postępowaniem pomagam mu ale nadal nie myślę o sobie ...czekam na cud ,że on wreszcie podejmie leczenie nie biorąc pod uwagę tego ,że tak się może nie stać .....dziś dotarło do mnie tak na prawdę ,że jeśli nic nie zrobię z własnym życiem będę nadal spędzać kolejne wieczory samotnie ,zastępować chłopcom ojca i uśmiechać się mimo wszystko ....smutne to wszystko -ale najgorsze jest to ,że to znowu tylko teoria.
Bardzo ważne słowa tu napisałaś.Milutka fakt,że sobie to wszystko uświadomiłaś.,bardzo wiele znaczy.Teraz tylko wystarczy wziąść się do roboty i zmienić to,co zmienić możesz. ;)Ważne jest też,że nie obraziłaś się na terapeutkę,tylko analizujesz Jej słowa i wyciągasz wnioski. ;)
Jak to mówią....POWOLI,LECZ PEWNIE Milutka. :buziak:

Tomoe - Wto 29 Cze, 2010 09:10

milutka napisał/a:
nadal nie myślę o sobie ...czekam na cud ,że on wreszcie podejmie leczenie nie biorąc pod uwagę tego, że tak się może nie stać ...


Jeśli to u siebie widzisz, jeśli jesteś tego świadoma - to bardzo duże osiągnięcie. :)
Najpierw trzeba coś wyraźnie zobaczyć i mocno poczuć, a potem dopiero można myśleć o zmianie. :)

milutka - Wto 29 Cze, 2010 11:53

Klara napisał/a:
Milutka, kombinuj najpierw, żeby się załapać do jakiejś pracy, a później szukaj światełka w tunelu - jakiejś możliwości wyprowadzenia się gdzie indziej, byle dalej od alkoholika i jego zwidów!
Klaro kombinuję już od dawna ale to nie takie proste ,na razie dzwonie ,pytam ...wszystko było by prostsze gdybym miała z kim dzieciaków zostawić ,mama na razie nie jest jeszcze w stanie zając się nimi a niestety żeby podjąć jakąkolwiek pracę muszę być co najmniej od 6-ej rano dyspozycyjna na przynajmniej 8-10 godzin ...jedyna nadzieja w szkolnej świetlicy -jeśli takowa będzie bo jak na razie dyrekcja szkoły obiecuje .Obawiam się ,że około dwuch lat będę musiała się pomęczyć zanim chłopcy zrobią się bardziej samodzielni -przynajmniej ten najmłodszy .
beata napisał/a:
Ważne jest też,że nie obraziłaś się na terapeutkę,tylko analizujesz Jej słowa i wyciągasz wnioski. ;)

Beatko nie po to do niej chodzę coby się na nią obrażać :p ,jest bardzo sympatyczna i potrafi tak ze mną rozmawiać coby mi dało do myślenia co źle robię a nie żebym się denerwowała ,potrafi bardzo umiejętnie wyciągnąć ze mnie wszystkie skryte bóle .
Tomoe napisał/a:
Najpierw trzeba coś wyraźnie zobaczyć i mocno poczuć, a potem dopiero można myśleć o zmianie. :)

zaczynam to powoli czuć i przeraza mnie myśl ,że jeśli czegoś nie zrobię z dnia na dzięń będę narażała i siebie i chłopców na coraz większe niebezpieczeństwo ,gdyż dopiero teraz zauważam jak alkoholizm męża postępuje i jaki się robi wobec nas agresywny gdy jest pijany a po trzeźwemu tego nie pamięta ,kiedyś się aż tak nie zachowywał :( Prawda boli ale to chyba dobrze bo jest to jakiś kopniak coby wreszcie coś zrobić.

Tomoe - Wto 29 Cze, 2010 12:15

milutka napisał/a:
:( Prawda boli


Wiem. :pocieszacz:
Ale nic tak silnie, jak ból, nie mobilizuje do działania.
Prawda boli, to fakt, ale ten ból prowadzi do wyzwolenia. :)

Mysza - Wto 29 Cze, 2010 12:18

Tomoe napisał/a:
Ale nic tak silnie, jak ból, nie mobilizuje do działania.

najprawdziwsza prawda :tak:
....szkoda tylko, że najpierw musiałam sprawdzić to na sobie, by dojść do takich wniosków (zresztą chyba nie tylko ja...)

Tomoe - Wto 29 Cze, 2010 12:34

Ja też. :)
milutka - Wto 29 Cze, 2010 12:41

Tomoe napisał/a:
Prawda boli, to fakt, ale ten ból prowadzi do wyzwolenia. :)

myszaczek napisał/a:
..szkoda tylko, że najpierw musiałam sprawdzić to na sobie, by dojść do takich wniosków
Tomoe napisał/a:
Ja też. :)

Od wczoraj chba pierwszy raz sie uśmiechnęłam gdy to przeczytałam -utwierdza mnie to w przekonaniu ,że jestem na dobrej drodze do wyzwolenia .....ale mimo wszystko jeszcze potrzebuję czasu ....dziękuję za wsparcie :) :)

Tomoe - Wto 29 Cze, 2010 12:53

h65hj
Klara - Wto 29 Cze, 2010 13:30

milutka napisał/a:
kombinuję już od dawna ale to nie takie proste ,na razie dzwonie ,pytam...

Nie napisałam, że proste, nie napisałam też, że masz się spieszyć.
Chodzi o to, żebyś nie spoczęła na laurach, a w którymś momencie możliwości się pojawią i wtedy pójdziesz ostro do przodu :pocieszacz:

Flandria - Wto 29 Cze, 2010 13:43

Klara napisał/a:
Chodzi o to, żebyś nie spoczęła na laurach, a w którymś momencie możliwości się pojawią i wtedy pójdziesz ostro do przodu


ładnie to napisałaś Klaro :)

beata - Wto 29 Cze, 2010 13:47

milutka napisał/a:
utwierdza mnie to w przekonaniu ,że jestem na dobrej drodze do wyzwolenia .....ale mimo wszystko jeszcze potrzebuję czasu ....
Jak to mówią..".Daj czas czasowi". ;)
milutka - Wto 29 Cze, 2010 13:59

Klara napisał/a:
Nie napisałam, że proste, nie napisałam też, że masz się spieszyć.
Chodzi o to, żebyś nie spoczęła na laurach,
Tak wiem Klaro ,tak właśnie odebrałam to co napisałaś :buziak:
KICAJKA - Wto 29 Cze, 2010 15:37

Milutka - powiem Ci,że dość prędko zauważyłaś niektóre rzeczy i wyciągasz dobre wnioski :) Cieszę się z tego,bo inni marnują lata aby dojść do tego co Ty :pocieszacz: " Nie od razu Kraków zbudowano" a jesteś na dobrej drodze :) Powodzenia życzę :kciuki: :buziak:
beata - Wto 29 Cze, 2010 15:47

KICAJKA napisał/a:
Cieszę się z tego,bo inni marnują lata aby dojść do tego co Ty
:wstyd: No...właśnie.Mnie się zeszło znacznie dłużej.I zauważ Milutka,ze ja właściwie od początku miałam łatwiejszą sytuację,bo mój mąż już nie pił.A ja jakoś tak opornie do pewnych spraw podchodziłam.
Właściwie mam wiedzę,zaczęłam stosować ją w praktyce...ale nie wiem jak bym się zachowała w przypadku zapicia.Czy nie cofnęłabym się na początek drogi? :bezradny:

milutka - Wto 29 Cze, 2010 15:50

KICAJKA napisał/a:
Cieszę się z tego,bo inni marnują lata aby dojść do tego co Ty :pocieszacz: " Nie od razu Kraków zbudowano" a jesteś na dobrej drodze :) Powodzenia życzę :kciuki: :buziak:
Kicajko pomogła mi w tym terapia,to forum ale chyba najbardziej to ,że życie nie oszczędza mi bólu a ,że mnie to uwiera staram się coś z tym zrobić -dziękuję za wsparcie :)
milutka - Wto 29 Cze, 2010 16:09

Cytat:
:wstyd: No...właśnie.Mnie się zeszło znacznie dłużej.I zauważ Milutka,ze ja właściwie od początku miałam łatwiejszą sytuację,bo mój mąż już nie pił.A ja jakoś tak opornie do pewnych spraw podchodziłam.
Beatko kiedyś miałam takie chwile ,żę w ciężkich sytuacjach chciałam uciec gdzieś daleko ,z dala od ludzi ,od problemu ,ja to nazywałam może śmiesznie ale ,że MYŚLENIE SPRAWIA MI BÓL....do dziś tak mam ,że zaszyła bym się gdzieś z dala od wszystkiego ale zrozumiałam ,że teraz nie mogę myśleć tylko o sobie ale również o swoich synach i dopóki są mali i bezbronni ja jestem za nich odpowiedzialna i nie wypieram się ,że moim motorem napędowym w pewnych działaniach sa właśnie oni ....ale w tych działaniach nadal czuję się samotna i czasami bezsilna ....i dotarło do mnie ,że albo się zaszyję gdzieś z dala i się będę oszukiwać w samotności albo coś zrobię ....A czy długa będzie moja droga między teorią a praktyką jak na razie nie wiem -na tym kończą się moje mądrości ....a nie ukrywam ,że bardzo bym chciała żeby mój mąż podjął leczenie ,żeby zrozumiał jak bardzo nas krzywdzi ...coś tam do niego dociera ale idzie mu to mozolnie .
beata - Wto 29 Cze, 2010 22:37

milutka napisał/a:
żę w ciężkich sytuacjach chciałam uciec gdzieś daleko ,z dala od ludzi ,od problemu
Moje zapiski w pamiętniku z czasów picia męża mówią,o tym jak bardzo chciałam w takich chwilach wsiąść w pociąg pojechać w góry i zaszyć się w jakiejś chatce z daleka od ludzi i w ogóle od cywilizacji.Tylko ja i książki.
Teraz nie powiem chętnie bym wyjechała gdzieś sama,ale już nie na żadne odludzie,ale aby się zabawić,poznać nowych ludzi,iść na mityng.
Oj zmieniło się to moje nastawienie,zmieniło.

milutka - Śro 30 Cze, 2010 21:01

Tomoe napisał/a:
On coś robi, prowokuje - a ty nie reagujesz.

No chyba że prowokacje zamieniają się w niebezpieczną agresję - wtedy się bronisz.

rufio napisał/a:
Śmiechem :wysmiewacz: :lol:

No mi to już do śmiechu nie jest ....jak zobaczył ,że nie reaguję to zaczyna się odgrażać ....i kurcze pośmiała bym sie ale w tym momencie zaczynam się bać :( i niby mam świadomość ,że chce mnie zastraszyć ale cholera wie co mu do głowy uderzy ?

Klara - Śro 30 Cze, 2010 21:08

Milutka, jeżeli możesz, nagraj go.
Następnie powiedz mu, że jeżeli jeszcze raz Ci zagrozi, zgłosisz to na policję: http://karne.pl/grozba-karalna.html
http://www.we-dwoje.pl/gr...tykul,7317.html

milutka - Śro 30 Cze, 2010 21:18

Klara napisał/a:
Milutka, jeżeli możesz, nagraj go.
Następnie powiedz mu, że jeżeli jeszcze raz Ci zagrozi, zgłosisz to na policję:
Będę musiała bo zaczyna to być mało zabawne ...do tej pory się go nie bałam ...byłam pewna ,że mi nic nie zrobi a teraz zaczynam odczuwać strach ,staram sie mu tego nie dać odczuć ....ale ostatnio nie wytrzymałam i powiedziałam ,żeby się tak nie zachowywał bo sie boję a on na to ,że właśnie o to mu chodzi i żebym się do tego przyzwyczajała ....tak więc nie wiem co mam myśleć czy mnie zastrasza czy bo już nie ma siły przebicia czy rzeczywiście jestem narażona na krzywdę z jego strony ?
Flandria - Śro 30 Cze, 2010 21:33

milutka napisał/a:
tak więc nie wiem co mam myśleć czy mnie zastrasza czy bo już nie ma siły przebicia czy rzeczywiście jestem narażona na krzywdę z jego strony ?


u mnie w domu, największy hardcore pojawił się w momencie, gdy moja matka wniosła pozew o rozwód
musieliśmy nocować u rodziny :/
ale mój ojciec był już wcześniej agresywny

trudno powiedzieć jak to jest z Twoim mężem, bo każdy człowiek jest inny
jeśli się boisz to może przygotuj sobie jakiś plan awaryjny ?

Mysza - Śro 30 Cze, 2010 22:11

milutka napisał/a:
.tak więc nie wiem co mam myśleć czy mnie zastrasza czy bo już nie ma siły przebicia czy rzeczywiście jestem narażona na krzywdę z jego strony ?

co by to nie było lepiej zawsze być przygotowanym :pocieszacz: niż dać się zaskoczyć....zadbaj o siebie i dzieci i pomyśl o waszym bezpieczeństwie :buziak:

Tomoe - Czw 01 Lip, 2010 07:50

milutka napisał/a:
zaczynam odczuwać strach
(...)
powiedziałam ,żeby się tak nie zachowywał bo sie boję a on na to ,że właśnie o to mu chodzi i żebym się do tego przyzwyczajała
(...)
czy rzeczywiście jestem narażona na krzywdę z jego strony ?


Owszem, jesteś narażona na krzywdę z jego strony.
Skoro już was zastrasza, to może przejść od słów do czynów.
W takiej sytuacji bądź przygotowana na konieczność wezwania policji, w razie wystąpienia realnego zagrożenia.
Zastraszanie, groźby karalne - to nie jest "wstęp do przemocy". To są formy przemocy psychicznej. A przemoc jest przestępstwem.
Jeśli będziesz jej ulegała i przesuwała granice swojej tolerancji - nastąpi eskalacja przemocy.
Ja cię, Basiu, nie straszę, tylko ostrzegam.
Koniecznie obgadaj ten temat z terapeutką. :pocieszacz:

milutka - Czw 01 Lip, 2010 07:59

Tomoe napisał/a:
Ja cię, Basiu, nie straszę, tylko ostrzegam.
Koniecznie obgadaj ten temat z terapeutką. :pocieszacz:
Zdaję sobie z tego jak najbardziej sprawę Tomoe ,i nie ma potrzeby mnie straszyć bo widzę co się dzieje a dobrze nie jest ....ale uciekam z tond juz bo to jest temat myszki nie mój ....ale chciałam między innymi jej pokazać jaka jest reakcja alkoholika na to jak nie ma już jak manipulować i do czego może być zdolny.
evita - Czw 01 Lip, 2010 08:08

milutka z własnego doświadczenia mała porada ... pamiętaj, żeby zawsze mieć telefon pod ręką ! gdyby się zdarzyło, że furiat dostanie ataku może być tak, że nawet nie będziesz miała możliwości żeby dojść po telefon i zadzwonić po policję :/ brr ... jakie nie miłe wspomnienia :uoee:
Tomoe - Czw 01 Lip, 2010 08:11

evita napisał/a:
zawsze mieć telefon pod ręką !


I odpowiedni numer telefonu w aparacie.
Ja bym sugerowała, Basiu, żebyś pod nieobecność męża zaprosiła kiedyś dzielnicowego do domu na kawę i rozmowę. On jest od prewencji, więc dużo ci może podpowiedzieć i doradzić.
Ja tak kiedyś zrobiłam i dostałam od dzielnicowego wiele ważnych wskazówek. :)

Ale najpierw obgadaj to z terapeutką. Pamiętaj, że w sytuacjach kryzysowych masz prawo zadzwonić do ośrodka i poprosić o przyspieszenie terminu wizyty. :pocieszacz:

evita - Czw 01 Lip, 2010 08:12

Tomoe napisał/a:
Ja bym sugerowała, Basiu, żebyś pod nieobecność męża zaprosiła kiedyś dzielniocowego na kawę i rozmowę

ja byłam osobiście u dzielnicowego i rzeczywiście po takiej rozmowie poczułam się bezpieczniejsza :) tyle, że od tej rozmowy nie zdarzyła się żadna scysja ale kto wie co mnie jeszcze czeka ...

milutka - Czw 01 Lip, 2010 08:20

Rozmawiałam ze starszymi synami na te tematy ,to sa bardzo mądrzy i rozsądni chłopcy ,powiedziałam im ,że w razie czego mają zadzwonić po policję gdybym ja nie mogła ...mam nadzieję ,że to nie będzie potrzebne :( ...ale właśnie zastanawiałam się czy nie zgłosić tych gróźb dzielnicowemu .
milutka - Czw 01 Lip, 2010 08:21

Dziękuję Klaro .
evita - Czw 01 Lip, 2010 08:27

milutka napisał/a:
...ale właśnie zastanawiałam się czy nie zgłosić tych gróźb dzielnicowemu .

oczywiście, że tak ! i to zarówno po to żeby uzmysłowić mu powagę sytuacji a gdyby jeszcze porozmawiał z twoim mężem to chłopina zdał by sobie sprawę, że z tobą nie ma przelewek !

milutka - Czw 01 Lip, 2010 08:28

evita napisał/a:
z własnego doświadczenia mała porada ... pamiętaj, żeby zawsze mieć telefon pod ręką !
....bardzo często mam sny właśnie związane z telefonem ,nie są one bardzo wyraźne ale mniej więcej chodzi o to ,żę chcę wezwać pogotowie ale nigdy w tym śnie nie wiem do kogo i dla czego ....wybieram numer i nie mogę się dodzwonić ,innym razem ,żę nie mam takiego numeru w telefonie ,a ostatnio ,że bateria mi siadła ....te sny powtarzają mi się często i bardzo mnie męczą ....
Tomoe - Czw 01 Lip, 2010 08:42

Myślę, że te sny wyrażają z jednej strony twój strach i poczucie zagrożenia - a z drugiej strony potrzebę poszukania dla siebie pomocy poza domem. Potrzebę, która już w tobie jest, istnieje, ale jeszcze w praktyce nie masz umiejętności realizacji, zaspokojenia tej potrzeby. :)
milutka - Pon 19 Lip, 2010 07:14

Wracam dziś do swojego tematu bo ostatnio właśnie się tak czuję .kompletna beznadzieja i pustka ...i nie wiem po co tu piszę ?...być może po to żebyście dali mi kopniaka bym znowu ruszyła z miejsca ...nie wiem ?...najgorsze jest to ,że złapałam się na tym ,że bardzo łatwo przychodzi mi doradzanie komuś i układanie czyjegoś życia ..a ze swoim nie potrafię sobie poradzić ...znowu wraca do mnie chęć wyjechania gdzieś daleko ,z dala od tych wszystkich problemów ..albo najchętniej opiła bym się i nie myślała o niczym ....i wiem ,żę to głupie ale tak się właśnie czuję ... :( zła jestem na siebie i wcale nie chce mi się myśleć co będzie dalej...przepraszam ,że Wam tak biadolę ale to jest chyba jedyne miejsce gdzie czuję się zrozumiana ......
evita - Pon 19 Lip, 2010 07:21

milusia wszystkich nas łapią jakieś doły czasami i nie potrafimy spojrzeć w przyszłość z uśmiechem na twarzy ... ja swoje nauczyłam się już "przemilczać" pozostając na pozycji obserwatora ale to wcale nie jest dobry sposób :/
postaraj się spojrzeć na wszystko z dystansem i wypłakuj się tutaj jeśli tylko najdzie cię ochota :buziak:

czarna róża - Pon 19 Lip, 2010 07:23

Milutka..jak to po co piszesz? dla nas,dla siebie,żeby ubrac uczucia w słowa,żeby je uporządkowac,zrozumiec..beznadziejne chwile zdarzają się i będą się zdarzac,nic na to nie poradzimy bo czasem przychodzą niespodziewanie i bez przyczyny lub dlaczegoś...Co się stało Milutka? możemy cos na to poradzic? :pocieszacz:
milutka - Pon 19 Lip, 2010 07:24

evita napisał/a:
ja swoje nauczyłam się już "przemilczać" pozostając na pozycji obserwatora ale to wcale nie jest dobry sposób :/
postaraj się spojrzeć na wszystko z dystansem i wypłakuj się tutaj jeśli tylko najdzie cię ochota :buziak:
.Evito ...mnie już od dłuższego czasu to wszystko męczy ...jakoś sobie radzę ale musiałam to z siebie wyrzucić ....
Klara - Pon 19 Lip, 2010 07:24

milutka napisał/a:
zła jestem na siebie i wcale nie chce mi się myśleć co będzie dalej...

Jeżeli tak czujesz, to skup się na tym, żeby dzisiejszy dzień był najlepszy na jaki Cię stać, a planować będziesz wtedy, kiedy będziesz silna i gotowa góry przenosić.
Przyjdzie taki czas, tylko się do niego przygotuj :tak:

milutka - Pon 19 Lip, 2010 07:35

czarna róża napisał/a:
.Co się stało Milutka? możemy cos na to poradzic? :pocieszacz:
Różo ,nie wiem co?...na pewno moje samopoczucie ma związek z sytuacją jaka jest w domu ,z moim mężem ...to ,że nie potrafimy sie dogadać ,to ,że już sama nie wiem co myśleć i co dalej robić ...
Klara napisał/a:
Jeżeli tak czujesz, to skup się na tym, żeby dzisiejszy dzień był najlepszy na jaki Cię stać, a planować będziesz wtedy, kiedy będziesz silna i gotowa góry przenosić.
Klaro ja niby to wszystko wiem ,wiem ,że to minie ,że to jest chwilowe ale ta pustka mnie przeraża ...próbuję już któryś dzień z kolei wykrzesać z siebie trochę energii ale to takie sztuczne i nie moje ....
czarna róża - Pon 19 Lip, 2010 08:06

Milutka ,sytuacja z twoim mężem nie rozwiąże się z dnia na dzień,problem cały czas jest..może zajmij się dziś tym co lubisz? co sprawia ci radośc? Wiem ,że spacer,masz tam u siebie takie piękne okolice..albo rower,pisałaś kiedyś że lubisz..albo zabierz chłopaków do kina? Zrób coś co przywróci ci uśmiech..tu i teraz..
milutka - Pon 19 Lip, 2010 08:11

czarna róża napisał/a:
spacer,masz tam u siebie takie piękne okolice..albo rower,pisałaś kiedyś że lubisz..albo zabierz chłopaków do kina?
pewnie coś wymyśle ...ale to będzie wymuszone ....dziś jazda na rowerze i spacery odpadają -pada u nas od samego rana ...ale dziękuję Różo :)
kiwi - Pon 19 Lip, 2010 08:20

Dzien dobry Milutka !!!!
Piszesz ...masz dzisiaj taki nie szczegolny dzien.......zycze Tobie zeby zebys znalazla mozliwosc sie rozweselic !!!! No wlasnie,tak jak juz Czarna Roza napisala moze z chlopcami na basen (jak macie gdzies w poblizu),kino czy spacer tez mile zajecie.Co do problemow w domu,same sie nie rozwiaza...musisz myslec,jak je rozwiazac....i duzo,duzo rozmawiac z mezem.I najwazniejsze to ....zostac przy sobie....nie za duzo innymi sie zajmowac.
Przepieknego letniego dnia Tobie
zyczy Kiwi

Tomoe - Pon 19 Lip, 2010 08:55

milutka napisał/a:
znowu wraca do mnie chęć wyjechania gdzieś daleko ,z dala od tych wszystkich problemów ..albo najchętniej opiła bym się i nie myślała o niczym ....i wiem ,żę to głupie ale tak się właśnie czuję ...


Basieńku, to co czujesz, wcale nie jest głupie. To jest potrzeba ucieczki, przynajmniej na chwilę, przed problemami, które ciężko ci dźwigać.
h65hj

Dlaczego chcesz dostać kopa? Życie już wystarczająco mocno dokopuje. :pocieszacz:

Popłacz sobie... albo przynajmniej się wygadaj. :)

Flandria - Pon 19 Lip, 2010 10:14

:pocieszacz:
może to też jakieś przeciążenie upałowe ?

Milutka, a jaką Ty masz wizję swojej przyszłości ? masz jakąś ? Jak wyobrażasz sobie swoje życie np. za 3 lata ?

Mysza - Pon 19 Lip, 2010 10:22

Tomoe napisał/a:
Popłacz sobie... albo przynajmniej się wygadaj. :)

czasem to najlepsze rozwiązanie :pocieszacz: nie można ciągle się spinać i udawać że wszystko dzieje się obok nas i wcale nas nie obchodzi..... bo przecież obchodzi i dotyka i potem w taki właśnie nastrój popadamy
milutka napisał/a:
mnie już od dłuższego czasu to wszystko męczy

milutka napisał/a:
ale ta pustka mnie przeraża ...próbuję już któryś dzień z kolei wykrzesać z siebie trochę energii

to minie Basiu tylko uśmiechnij się :buziak: choćby nawet przez łzy

Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 12:10

Milutka, piszesz, że masz ochotę uciec i opić się... A to wcale nie taki głupi pomysł, no może bez tego opilstwa... 8)

Nie masz jakiejś fajnej koleżanki? Co by zabrać tyłki gdzieś w plener, czy na miasto? ;)
Jeśli macie dzieciaki, to zabrać je i piknik sobie zmontować... :mysli: Taka mała ucieczka ale jakże potrzebna czasem... bo ładuje akumulatorki :)

czarna róża - Pon 19 Lip, 2010 13:03

Ja czasem przesypiam problemy..jak mam jakiś kłopot to uciekam w sen,potrafię spac takim mocnym snem i 12 godzin..bez wspomagaczy..i potem jest lepiej..potem zawsze coś wpadnie do głowy albo taki podły nastrój odejdzie..czasem trzeba sobie popłakac,wypłakac świństwo..i też robi się lepiej..a potem uśmiechnąc się do siebie i iśc dalej do przodu..
czarna róża - Pon 19 Lip, 2010 13:05

Byle się nie dac wciągnąc do tej czarnej dziury i nie nakręcac w ten czarny nastrój..
Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 13:07

czarna róża napisał/a:
Ja czasem przesypiam problemy.


ja też tak mam i często stosuję gdy czuję totalną bezradność... :)
i to naprawdę działa :)

beata - Pon 19 Lip, 2010 13:09

czarna róża napisał/a:
Ja czasem przesypiam problemy..
I ja ostatnio dużo śpię.Biorę książkę i przy niej zasypiam.Tylko,że potem wcale nie jest lepiej.
Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 13:13

beata napisał/a:
czarna róża napisał/a:
Ja czasem przesypiam problemy..
I ja ostatnio dużo śpię.Biorę książkę i przy niej zasypiam.Tylko,że potem wcale nie jest lepiej.


to weź zaśnij bez książki... tylko ze swoimi myślami
może coś zatrybi... :roll:

czarna róża - Pon 19 Lip, 2010 13:15

Czasem coś musi dłużej potrwac..dziś wierzę że żeby było lepiej musi byc najpierw gorzej..i tego się trzymam.
beata - Pon 19 Lip, 2010 13:16

Małgoś napisał/a:
. tylko ze swoimi myślami
Tego właśnie się boję.Bo jak myślę,to głupoty wymyślam.
Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 13:26

beata napisał/a:
Małgoś napisał/a:
. tylko ze swoimi myślami
Tego właśnie się boję.Bo jak myślę,to głupoty wymyślam.


Oj tam głupoty... analizujesz różne opcje ;)
A tak naprawdę wcale nie chcesz zakończyć życia, tylko ono w tym momencie wydaje się za trudne ;)

Jak pomyślisz dłużej, to bankowo znajdziesz światełko w tunelu :tak:

Flandria - Pon 19 Lip, 2010 13:38

beata napisał/a:
Małgoś napisał/a:
. tylko ze swoimi myślami
Tego właśnie się boję.Bo jak myślę,to głupoty wymyślam.


mnie z depresji wyciągnęła m.in. medytacja, która de facto polega na tym żeby zakończyć gonitwę myśli
kolejny krok to mindfulness - czyli uważność, też forma medytacji

to oczywiście nie jest sposób na rozwiązanie problemów, ale dzięki temu, że daje mnóstwo wewnętrznego spokoju łatwiej jest sobie radzić z różnymi trudnymi sprawami

Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 13:45

Flandra napisał/a:
beata napisał/a:
Małgoś napisał/a:
. tylko ze swoimi myślami
Tego właśnie się boję.Bo jak myślę,to głupoty wymyślam.


mnie z depresji wyciągnęła m.in. medytacja, która de facto polega na tym żeby zakończyć gonitwę myśli
kolejny krok to mindfulness - czyli uważność, też forma medytacji

to oczywiście nie jest sposób na rozwiązanie problemów, ale dzięki temu, że daje mnóstwo wewnętrznego spokoju łatwiej jest sobie radzić z różnymi trudnymi sprawami


To miałam na myśli ;)
Bo tak naprawdę my to wszystko mamy w sobie, tylko wywlec nie potrafimy... gonimy, spieszymy się cały czas, robimy wiele zbędnych gestów i gubimy się w końcu.

milutka - Pon 19 Lip, 2010 15:26

Kochani dziękuję za miłe słowa pocieszenia :) nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy ...dziś nie mogę korzystać z internetu tak więc odezwę się jutro ..pozdrawiam wszystkich .
milutka - Pon 19 Lip, 2010 21:47

Małgoś napisał/a:
Milutka, piszesz, że masz ochotę uciec i opić się... A to wcale nie taki głupi pomysł, no może bez tego opilstwa... 8)
...oznajmiam ,że to była tylko ochota by zapomnieć ale jeszcze trochę rozumu mam ;) ....za to mój mąż sie odstresował :uoee:
Flandra napisał/a:
Milutka, a jaką Ty masz wizję swojej przyszłości ? masz jakąś ? Jak wyobrażasz sobie swoje życie np. za 3 lata ?
Flandro przyznam szczerze ,że nie wiem ...przeraża mnie sama myśl o tym ,że moje życie ma tak dalej wyglądać ...u boku wiecznie pijanego męża .. :( ...ale żeby coś zmienić puki co nie widzę na to nadziei ....
czarna róża napisał/a:
czasem trzeba sobie popłakac,wypłakac świństwo..i też robi się lepiej..a potem uśmiechnąc się do siebie i iśc dalej do przodu..
czasem płacz pomaga owszem ale nie rozwiąże problemu ....
Dziękuje Wam wszystkim za pocieszenie ...mam nadzieję ,że jutro będzie lepszy dzień :)

beata - Pon 19 Lip, 2010 21:50

milutka napisał/a:
mam nadzieję ,że jutro będzie lepszy dzień
W końcu każdy dzień daje nam nadzieję,aby móc powiedzieć,że był dobry,prawda?Ale to chyba zależy tylko od nas jaki będzie.
Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 22:03

milutka napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Milutka, piszesz, że masz ochotę uciec i opić się... A to wcale nie taki głupi pomysł, no może bez tego opilstwa... 8)
...oznajmiam ,że to była tylko ochota by zapomnieć ale jeszcze trochę rozumu mam ;) ....za to mój mąż sie odstresował :uoee:


tak sobie pomyślalam, że złapałaś doła bo mężowi za wesoło :/
ale nic nie stoi na przeszkodzie byś i Ty się wyluzowała, nie koniecznie tak jak on (bo co to za luz by był.. :/ )
dziewczyny trąbią na okrągło by zająć się sobą a pijaków olać.. ;)

milutka napisał/a:
.przeraża mnie sama myśl o tym ,że moje życie ma tak dalej wyglądać ...u boku wiecznie pijanego męża ..


nawet o tym nie myśl! przecież jesteś jego żoną a nie niańką, praczką, sprzątaczką i gotowaczką....

anakonda - Pon 19 Lip, 2010 22:06

Cytat:
Flandro przyznam szczerze ,że nie wiem ...przeraża mnie sama myśl o tym ,że moje życie ma tak dalej wyglądać ...u boku wiecznie pijanego męża .. ...ale żeby coś zmienić puki co nie widzę na to nadziei ....



A czemu tak ma wygladac?Zmienic mozna nawet caly swiat jak sie mocno mocno... tego chce:)

Flandria - Pon 19 Lip, 2010 22:13

milutka napisał/a:
przyznam szczerze ,że nie wiem ...przeraża mnie sama myśl o tym ,że moje życie ma tak dalej wyglądać ...


beata napisał/a:
Ale to chyba zależy tylko od nas jaki będzie.


pytałam Was obie o wizję przyszłości, bo ja żeby coś robić muszę wiedzieć do czego zmierzam, mieć jakąś wizję w głowie
jeśli tej wizji nie mam - to klops, wysypuję się :/

teraz staram się pracować nad zobaczeniem tej wizji z terapeutami
na razie odkryłam tyle, że czasem nie jest potrzebna jedna wielka wizja, ale można skupić się na jakiejś malutkiej i ona też trochę pcha do przodu :)

beata - Pon 19 Lip, 2010 22:14

Anakonda.Jak Tyś zrobił ten podpis? :shock:
anakonda - Pon 19 Lip, 2010 22:15

Cytat:
teraz staram się pracować nad zobaczeniem tej wizji z terapeutami
na razie odkryłam tyle, że czasem nie jest potrzebna jedna wielka wizja, ale można skupić się na jakiejś malutkiej i ona też trochę pcha do przodu



To polega na tym jak to szamani robili (faja i ognisko ) :wysmiewacz: ?

Flandria - Pon 19 Lip, 2010 22:18

anakonda napisał/a:
To polega na tym jak to szamani robili (faja i ognisko ) ?


nie :mgreen:

raczej chodzi o pracę z emocjami - głównie lękiem, ale też smutkiem, które mi przeszkadzają patrzeć w swoją przyszłość

anakonda - Pon 19 Lip, 2010 22:19

Cytat:
Anakonda.Jak Tyś zrobił ten podpis?


juz ci pisze :

Kod:
[scroll]text[/scroll]

Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 22:25

anakonda napisał/a:
Cytat:
Anakonda.Jak Tyś zrobił ten podpis?


juz ci pisze :

Kod:
[scroll]text[/scroll]


Bajer :mgreen:

Ale u mnie kiepsko wygląda, za długi mam tekst..

Flandria - Pon 19 Lip, 2010 22:31

dostaję zawrotów głowy od tych Waszych scrollów :mgreen:

:mgreen: :mgreen: :mgreen: :mgreen: :mgreen: :mgreen: :mgreen:

Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 22:33

następna zabawa! 8)

:chmurka: :chmurka: :chmurka: :chmurka: :chmurka:

ZbOlo - Pon 19 Lip, 2010 22:34

wiesz Gość , ciekawe czy mnie się uda
Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 22:37

znowu będzie śmietniczka Gość
Jacek - Pon 19 Lip, 2010 22:45

ZbOlo napisał/a:
wiesz Jacek , ciekawe czy mnie się uda

no i się udało :dokuczacz:

Małgoś - Pon 19 Lip, 2010 22:57

banda wariatów

zvrrv zvrrv zvrrv zvrrv zvrrv zvrrv

Wiedźma - Pon 19 Lip, 2010 23:20

cr4c cr4c cr4c cr4c cr4c

dfg566

beata - Wto 20 Lip, 2010 05:42

Wiedźma ma nas dosyć :lol2:
Ale to jest wypaśne :lol2:

beata - Wto 20 Lip, 2010 05:49

Ciekawe co na to powie Milutka :buziak:
milutka - Wto 20 Lip, 2010 05:50

miało być beznadziejnie w tym moim wątku a tutaj tak wesoło ....jesteście debeściaki :lol2:
beata - Wto 20 Lip, 2010 05:51

milutka napisał/a:
.jesteście debeściaki :lol2:

Wiemy. :lol2:

milutka - Wto 20 Lip, 2010 05:52

beata napisał/a:
Ciekawe co na to powie Milutka :buziak:


a co mam powiedzieć ....uśmiech pojawił mi się z samego rana na twarzy a to dobry znak ;) ...dla wszystkich ode mnie :buziak: :buzki:

beata - Wto 20 Lip, 2010 05:53

Jak złapałaś mój tekst? :wysmiewacz:
milutka - Wto 20 Lip, 2010 06:05

beata napisał/a:
Jak złapałaś mój tekst? :wysmiewacz:
no już jestem ...czytałam twój watek i zaraz sobie z tobą kochaniutka pogadam :nono: ....ale najpierw odpowiem Ci na pytanie ...twój tekst złapałam całkiem normalnie ....chyba nigdy nie pisałam ,że nawet szybko biegam :skromny: ....
milutka - Wto 20 Lip, 2010 06:34

Małgoś napisał/a:
tak sobie pomyślalam, że złapałaś doła bo mężowi za wesoło :/
nie Małgosiu ...jak bym całkowicie była uzależniona od męża to musiała bym mieć doła co drugi dzień :roll: ...ale rzeczywiście miedzy innymi to jest powód ,że nie chce mi sie ostatnio nic i nic mnie nie cieszy ....nie da sie całkowicie odciąć od tego co się dookoła mnie dzieje przez jego picie .
anakonda napisał/a:
A czemu tak ma wygladac?Zmienic mozna nawet caly swiat jak sie mocno mocno... tego chce:)
...widzisz ja tego bardzo chce i o niczym ostatnio innym nie myśle by sie od tego uwolnić ale to tylko chęci ....i naprawdę nie wystarczy chcieć :( i naprawdę nie siedzę w miejscu ...robię w tym kierunku wiele ale w tym momencie już nie mam siły ....niech sie dzieje co chce ...
Flandra napisał/a:
pytałam Was obie o wizję przyszłości, bo ja żeby coś robić muszę wiedzieć do czego zmierzam, mieć jakąś wizję w głowie
jeśli tej wizji nie mam - to klops, wysypuję się :/
ja do tej pory miałam cos w tym stylu ,postanowiłam ,że nie będe siedzieć i użalac się ,pogodziłam sie z tym ,że mąż pije i w tym kierunku by to zmienić nic nie robi-jest mu z tym dobrze :roll: ..a mnie nie i chce coś zmienić w swoim życiu ale jak na razie to stoje przed wielkim murem i nie wiem jak go przeskoczyć .....pewnie coś wymyślę ale to potrwa ...na razie nie mam na to już siły 8|
Tomoe - Wto 20 Lip, 2010 08:10

Trudno ci będzie samej coś wymyślić.
Bywasz jeszcze u tej terapeutki? Nie proponowała ci grupy?
Grupa to jest fajna rzecz, bo spotykasz kobiety, które miały podobne problemy jak ty i mogą się z tobą podzielić swoim doświadczeniem, jak je pokonały.
Tu dostajesz pewne wsparcie, ale tu z oczywistych względów nie o wszystkich swoich problemach szczegółowo opowiadasz.
W grupie, w zamkniętej, bezpiecznej przestrzeni, mogłabyś sobie pozwolić na więcej otwartości i zyskać więcej możliwości.
Warto być w grupie.
Pomyśl o tym. :pocieszacz:

milutka - Wto 20 Lip, 2010 08:16

Tomoe napisał/a:
Trudno ci będzie samej coś wymyślić.
Bywasz jeszcze u tej terapeutki? Nie proponowała ci grupy?
Tak proponowała ale jak na razie nie jestem przekonana co do tej formy pomocy ....może kiedyś ...
Tomoe w zeszłym tygodniu miałam wizytę i nie poszłam :( ...wiem ,że to źle ale na razie czuję bunt do wszystkiego ,taka jakaś beznadzieja i wszystko co robię przestało mieć sens ....

Tomoe - Wto 20 Lip, 2010 08:23

To bardzo źle, że nie poszłaś.
I bardzo źle że nie skorzystałaś z propozycji terapeutki.
Przestajesz o siebie dbać.
Pomoc jest w zasięgu ręki - a ty ją odrzucasz, Basiu.
Jesteś niedobra dla siebie.
Tak się nie robi.
Nie wolno siebie zaniedbywać, zwłaszcza w trudnych momentach.
Ty masz być swoją przyjaciółką.
Swoim własnym sprzymierzeńcem.

Jeśli ty o siebie nie zadbasz i odrzucisz pomoc - to kto o ciebie zadba, Basiu? Kto się ciebie zatroszczy?
Zatroszczenie się o siebie jest twoim obowiązkiem wobec najważniejszej osoby w twoim życiu - czyli CIEBIE. :pocieszacz:

Klara - Wto 20 Lip, 2010 08:47

milutka napisał/a:
w zeszłym tygodniu miałam wizytę i nie poszłam :(

Basiu, nie powinnaś opuszczać ŻADNEJ wizyty u terapeutki.
milutka napisał/a:
nie jestem przekonana co do tej formy pomocy

Nie możesz być przekonana, bo tej formy nie znasz. Jak nie spróbujesz, to się NIE PRZEKONASZ!
Uważam, że do tego powinnaś chodzić na Al-Anon.
Informacje - praktyczne informacje - które uzyskasz podczas kontaktów i innymi osobami będącymi w takiej sytuacji jak Twoja, mogą pomóc pokonać ten mur, przed którym teraz stoisz!

Flandria - Wto 20 Lip, 2010 08:51

milutka napisał/a:
przepraszam ,że Wam tak biadolę ale to jest chyba jedyne miejsce gdzie czuję się zrozumiana ......


Klara napisał/a:
Uważam, że do tego powinnaś chodzić na Al-Anon.


Milutka, sporo osób mówi mi, że dzięki Al-Anonowi, terapii grupowej stanęło na nogi, to takie forum jest, tylko w realu :)
Tam też będziesz zrozumiana :)

Tomoe - Wto 20 Lip, 2010 09:05

Basiu, coś ci powiem.
Między tobą i mną jest wiele różnic.
Jesteśmy w różnym wieku, mamy różne doświadczenia życiowe, różne życiowe priorytety.
To nie znaczy, że któraś z nas jest lepsza, a któraś gorsza. Po prostu się różnimy.
Ja z alkoholowego domu jako osiemnastolatka uciekłam na studia.
Ty jako osiemnastolatka uciekłaś w małżeństwo. I o ile sobie przypominam, pod naciskiem narzeczonego zrezygnowałaś z jakiejś szkoły, na której ci zależało.
Ja od osiemnastego roku życia bywałam w zyciu z mężczyznami, albo bez mężczyzn. Różnie to bywało. Natomiast ty od osiemnastego roku życia jesteś z jednym mężczyzną.
Dla mnie rola żony nigdy nie była szczytem marzeń, synonimem spełnienia. Spełniałam się w różnych życiowych rolach. Matką być nie mogę ze względu na pewne ograniczenia mojego organizmu.
Dla ciebie, Basiu, najważniejsze w życiu są role żony i matki.
Ja nigdy nie byłam na niczyim utrzymaniu. zawsze zarabiałam na siebie sama.
Ty natomiast od wielu lat jesteś uzależniona finansowo od męża.

Ale widzisz, Basiu, mimo tych wszystkich różnic, które nas dzielą, jest coś, co nas łączy.
Ty jesteś Dorosłym Dzieckiem Alkoholika.
Ja jestem Dorosłym Dzieckiem Alkoholika.

Ty jesteś współuzależniona.
Ja jestem współuzalezniona.

Gdybyśmy się spotkały w jednej sali terapeutycznej - szybko okazałoby się, że w sferze uczuć i zachowań jesteśmy identyczne.

I tak działa grupa.
Spotykają się osoby na zewnątrz bardzo różne, ale w środku identyczne.
Dzielą się i tym, co je łączy, i tym, co je różni.

Siła grupy jest niesamowita, uwierz mi.
To działa.

milutka - Wto 20 Lip, 2010 09:28

Tomoe napisał/a:
To bardzo źle, że nie poszłaś.
wiem :(
Klara napisał/a:
Nie możesz być przekonana, bo tej formy nie znasz. Jak nie spróbujesz, to się NIE PRZEKONASZ!
przyznam ,że kilka razy o tym myślałam ...wiem ,że to było by dla mnie dobre ale tak jakoś nie mam śmiałości i wewnętrznego przekonania ....na terapię wrócę -tego jestem pewna ale muszę jeszcze to wszystko na spokojnie ogarnąć .
Flandra napisał/a:
Milutka, sporo osób mówi mi, że dzięki Al-Anonowi, terapii grupowej stanęło na nogi, to takie forum jest, tylko w realu :)
Tak wiem ,rozmawiałam o tym z terapeutką .
Tomoe napisał/a:
Siła grupy jest niesamowita, uwierz mi.
To działa.
Tomoe przeczytałam co napisałaś -dało mi to do myślenia ....nie wiem jaką podejmę decyzje ale na pewno pomyślę nad tym ....na razie nie czuję sie na siłach psychicznie by cokolwiek planować....mam trochę prywatnych problemów które muszę najpierw ogarnąć jak tylko poczuję sie lepiej ...a jak na razie nie robię nic ,nie myślę i nic nie planuje ....taki bezpłatny nieplanowany urlop od wszystkiego ;) Chłopcy wyciągają mnie na wycieczkę rowerowa i to chyba będzie najlepsze rozwiązanie na dzisiejszy dzień :)
Tomoe - Wto 20 Lip, 2010 09:34

Basiu, w ten sposób najpierw doprowadzisz się do apatii, a potem do depresji.
Nie ogarniesz tego wszystkiego co się dzieje dookoła ciebie, jeśli najpierw nie ogarniesz tego co się dzieje w tobie.
A metodą "Zosi samosi" niewiele zdziałasz. Tą metodą działałaś od początku swojego małżeństwa. Jest nieskuteczna!
Najwyższy czas zmienić metodę. :)

Tomoe - Wto 20 Lip, 2010 09:37

milutka napisał/a:
jak tylko poczuję sie lepiej...

:roll:
O ile mi wiadomo, cierpiący człowiek potrzebuje leczenia wtedy, kiedy się czuje gorzej, a nie wtedy, kiedy się czuje dobrze.
:roll:

milutka - Wto 20 Lip, 2010 09:42

Tomoe napisał/a:
A metodą "Zosi samosi" niewiele zdziałasz. Tą metodą działałaś od początku swojego małżeństwa. Jest nieskuteczna!
Najwyższy czas zmienić metodę. :)
Tomoe napisał/a:
O ile mi wiadomo, cierpiący człowiek potrzebuje leczenia wtedy, kiedy się czuje gorzej, a nie wtedy, kiedy się czuje dobrze.
:roll:
Tomoe ja to wszystko wiem ....wiem ,że nie powinnam sie poddawać ale nie mam siły ....nie mam siły ogarnąć tego wszystkiego ,wczoraj postawiłam na to wszystko lachę ....
Tomoe - Wto 20 Lip, 2010 09:44

To smutne. :(
milutka - Wto 20 Lip, 2010 09:50

Cytat:
To smutne. :(
smutne ale co poradzić . :roll: zmykam sie czymś zająć .... :papa2:
Tomoe - Wto 20 Lip, 2010 09:53

:buzki:
Mysza - Wto 20 Lip, 2010 10:36

milutka napisał/a:
nie jestem przekonana co do tej formy pomocy ....może kiedyś ...

Basiu, zanim poszłaś na terapię, pewnie tak samo mówiłaś....zresztą u mnie było tak samo, i tez miałam pewne opory przed grupową, poszłam z lekkim stresem, że muszę od nowa się uzewnętrzniać przed obcymi..... ale pierwszy raz nie było tak źle, mówisz ile chcesz, jak nie chcesz to nie mówisz....słuchasz, co mówią inne kobiety, każda sobie radzi na swój sposób i każda tym się dzieli z innymi.....to sprawdzone i pomaga :) pomyśl proszę o grupowej i idź przynajmniej raz i spróbuj, a wtedy będziesz wiedziała, czy jesteś przekonana czy nie.....
c4fscs

beata - Wto 20 Lip, 2010 11:00

milutka napisał/a:
Tak proponowała ale jak na razie nie jestem przekonana co do tej formy pomocy ....może kiedyś ...
Wiesz co ja pomyślałam i poczułam po pierwszym spotkaniu z grupą?Może to podłe,ale wtedy poczułam ulgę,że nie tylko ja mam takie życie...a nawet,że niektóre kobiety mają,bądź miały gorzej ode mnie.Ulga była tak duża,że bez oporu poszłam drugi raz,aby znów ją poczuć.CHociaż...przez dwa miesiące chodziłam tam na siłę....bo mąż chodził do AA.Potem zaczęłam dla siebie.Miałam momenty zwątpienia,nie wierzyłam,że to pomaga...robiłam przerwy i to kilku miesięczne....a dziś dziękuję Bogu,że postawił na mojej drodze Al-Anon.
A wiesz....może jak pójdziesz to się jednak przekonasz?Skąd wiesz jak będzie?
Klara napisał/a:
Basiu, nie powinnaś opuszczać ŻADNEJ wizyty u terapeutki.
No właśnie.Zobacz Basiu...wiesz jak jakie ja mam ostatnio mam jazdy...i ja zadzwoniłam raniutko do mojej terapeutki i powiedziałam co prawda tylko,że prawie połknęłam tabletki,bo więcej nie mogłam z siebie wykrztusić.I kazała mi natychmiast przyjechać.Nie wiem jak Ona to zrobiła,bo przecież miała umówione spotkania,ale gdy przyjechałam natychmiast do mnie wyszła i zgarnęła mnie do gabinetu.
milutka napisał/a:
.wiem ,że nie powinnam sie poddawać ale nie mam siły ....nie mam siły ogarnąć tego wszystkiego ,wczoraj postawiłam na to wszystko lachę ....
Piękna mnie doradzasz co powinnam zrobić,sugerujesz pójście po pomoc,a sama co robisz?Hm?Czy ja mam brać poprawkę na Twoje słowa do mnie?Czy mam Ci nie wierzyć? :uoee:
pietruszka - Wto 20 Lip, 2010 12:57

milutka napisał/a:
mam trochę prywatnych problemów które muszę najpierw ogarnąć jak tylko poczuję sie lepiej

Sęk w tym, Milutka, że możesz wcale nie poczuć się lepiej, lub będzie to tylko na chwilę 8|
To tak jak z wiecznie cerowanymi skarpetkami, jak już zaczną się przedzierać to koniec. :szok: Czasem lepiej kupić nowe. Tak jak nauczyć się nowych zachowań na terapii. W grupie jest to łatwiejsze, bo grupa widzi to, czego sami nie widzimy, ale grupa to też potężna siła WSPARCIA.

beata - Wto 20 Lip, 2010 12:58

pietruszka napisał/a:
ale grupa to też potężna siła WSPARCIA.
Potwierdzam.
milutka - Wto 20 Lip, 2010 14:47

beata napisał/a:
Piękna mnie doradzasz
Piękna ...łał ;) i bestia ;)
beata napisał/a:
milutka napisał/a:
.wiem ,że nie powinnam sie poddawać ale nie mam siły ....nie mam siły ogarnąć tego wszystkiego ,wczoraj postawiłam na to wszystko lachę ....
Piękna mnie doradzasz co powinnam zrobić,sugerujesz pójście po pomoc,a sama co robisz?Hm?Czy ja mam brać poprawkę na Twoje słowa do mnie?Czy mam Ci nie wierzyć? :uoee:
Beatko na mnie to Ty sie niczego nie ucz i nie sugeruj się moimi problemami :) mam doła -to prawda i sek w tym ,że problemy tak szybko się nie rozwiążą ....ale Tobie doradzam bo czytam co się u Ciebie dzieje i mnie to przeraża ...i to nie jest tak ,że ja tej pomocy nie potrzebuję a Ty tak ...tylko ja sobie jeszcze jakoś radze mimo wszystko a Ty skoro targasz sie na własne życie to coś jest Beatko nie tak i to mnie martwi ...i to co pisze to prawda ,masz wierzyć ;) Ja tez sie odbiję tylko potrzebuję trochę czasu .
pietruszka napisał/a:
Sęk w tym, Milutka, że możesz wcale nie poczuć się lepiej, lub będzie to tylko na chwilę 8|
oj ...nie będzie az tak źle ...ale masz racje nie zapowiada sie dobrze .
beata - Wto 20 Lip, 2010 15:02

milutka napisał/a:
i bestia
Że to niby ja? :foch:
beata - Wto 20 Lip, 2010 15:05

milutka napisał/a:
tylko ja sobie jeszcze jakoś radze mimo wszystko
Jakoś. 8| A nie lepiej skorzystać z pomocy i zacząć radzić sobie świetnie?
milutka - Wto 20 Lip, 2010 18:03

beata napisał/a:
milutka napisał/a:
i bestia
Że to niby ja? :foch:
ej ...no co Ty ...nie ciebie miałam na myśli ;) tak jakoś mi sie skojarzyło ;)
beata napisał/a:
milutka napisał/a:
tylko ja sobie jeszcze jakoś radze mimo wszystko
Jakoś. 8| A nie lepiej skorzystać z pomocy i zacząć radzić sobie świetnie?
...jakoś -niestety ale na razie tak musi być .
beata - Wto 20 Lip, 2010 19:33

milutka napisał/a:
ale na razie tak musi być .
A ja Ci mówię,że nie musi.TY mozesz to zmienić.
Tomoe - Śro 21 Lip, 2010 09:40

Zdaje mi się, że obie panie B znalazły się w impasie i każda kręci się dookoła własnego ogona, jednocześnie poganiając tę drugą do działania. 8|
milutka - Śro 21 Lip, 2010 09:45

Tomoe napisał/a:
Zdaje mi się, że obie panie B znalazły się w impasie i każda kręci się dookoła własnego ogona, jednocześnie poganiając tę drugą do działania. 8|
...no właśnie tak to wygląda...chyba przydałby sie jeszcze ktoś trzeci coby nas pchnął-pogonił :oops: ale tak porzadnie ;)
Tomoe - Śro 21 Lip, 2010 10:01

samo życie cię popchnie, kiedy już cię wystarczająco mocno zaboli.
Ech... :(

beata - Śro 21 Lip, 2010 10:34

Tomoe napisał/a:
Zdaje mi się, że obie panie B znalazły się w impasie
O przepraszam,ja może wolniej i oporniej,ale idę do przodu. :foch:
Klara - Śro 21 Lip, 2010 14:17


Póżniejsze stadia współuzależnienia


-ospałość
-przygnębienie
-wycofanie i izolacja

-zaniedbywanie obowiązków , burzenie dziennego rozkładu zajęć
-dręczenie i zaniedbywanie dzieci i innych członków rodziny
-utrata nadziei na zmiany
-myśli samobójcze

-choroby psychiczne i somatyczne
-zaburzenia łaknienia ( przejadanie sie lub niedojadanie )
-uzależnienie od alkoholu lub narkotyków
[podkr. moje - Klara]

Źródło: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=2046

milutka - Śro 21 Lip, 2010 14:20

Klara napisał/a:
Póżniejsze stadia współuzależnienia
...kurcze az mnie ciary przeszły jak to przeczytałam ... :( ...Klaro ...po prostu nie wiem co mam powiedzieć :(
Klara - Śro 21 Lip, 2010 14:29

milutka napisał/a:
nie wiem co mam powiedzieć :(

Może jednak biegnij na tę terapię, na tę GRUPOWĄ TERAPIĘ i na ten cholerny Al-Anon????

milutka - Czw 22 Lip, 2010 05:59

Klara napisał/a:
milutka napisał/a:
nie wiem co mam powiedzieć :(

Może jednak biegnij na tę terapię, na tę GRUPOWĄ TERAPIĘ i na ten cholerny Al-Anon????
Klaro wziąwszy pod uwagę ,że jeszcze trzy punkty i cały ten wykaz będzie mój wiem ,że powinnam tak zrobić ...ale proszę uwierzcie mi nie mam na to ochoty ,nie potrafię bynajmniej na razie sięgnąć po tę pomoc ,jakiś wewnętrzny bunt czuję na to wszystko ....i jeśli to zrobię to z przymusu ....a czy to wtedy będzie miało sens ...Wiem ,że chcecie dla mnie dobrze ,wiem ,że to najlepsze rozwiązanie ...już niby dużo wiem ale .....i tu zaczyna się pustka i beznadzieja .
beata - Czw 22 Lip, 2010 06:03

milutka napisał/a:
wiem ,że to najlepsze rozwiązanie ...już niby dużo wiem ale .....i tu zaczyna się pustka i beznadzieja .
No to poczekaj sobie,aż doprowadzisz się do takiego stanu jak ja. :szok:
milutka - Czw 22 Lip, 2010 06:09

beata napisał/a:
No to poczekaj sobie,aż doprowadzisz się do takiego stanu jak ja. :szok:
Beatko jednego jestem pewna ,,,na swoje życie nigdy nie targnę .....chyba ,że będę tego nie świadoma .....jedyne czego nie jestem pewna to w nerwach mogę targnąć w końcu na sprawce mojego złego samopoczucia :uoee: (to był żart ;) )
beata - Czw 22 Lip, 2010 06:25

milutka napisał/a:
to w nerwach mogę targnąć w końcu na sprawce mojego złego samopoczucia :uoee: (to był żart ;) )
Oby to był tylo żart.Bo w nerwach często przestajemy się kontrolować.
milutka - Czw 22 Lip, 2010 06:34

beata napisał/a:
Oby to był tylo żart.Bo w nerwach często przestajemy się kontrolować.
możesz być pewna ,że żart ....jak mnie kiedyś poznasz ..a tak na pewno będzie :) zobaczysz ile we mnie jest siły spokoju ;) nerwy wolę wypłakać niż wykrzyczeć ...a sprawcę mojego samopoczucia złego nie muszę krzywdzić -sam się krzywdzi i to wystarczy :roll:
beata - Czw 22 Lip, 2010 06:38

milutka napisał/a:
nerwy wolę wypłakać niż wykrzyczeć
A to odwrotnie niż ja. :uoee:
Ja to jak rozedrę gębę to mnie w drugim województwie słychać. :wysmiewacz:

milutka - Czw 22 Lip, 2010 06:43

beata napisał/a:
Ja to jak rozedrę gębę to mnie w drugim województwie słychać. :wysmiewacz:
Ja mam taką sąsiadkę ...to wyobrażam sobie :szok: ...choć czasami takie krzyki sa dobre .....wykrzyczy sie te wszystkie bule a nie dusi w sobie :)
Klara - Czw 22 Lip, 2010 09:07

Basiu! Miałam taki okres buntu.
Byłam już po terapii, ale chodziłam na Al-Anon. Niby wiedziałam, że chodzę tam dla siebie, ale mąż się nie zmieniał, A PRZECIEŻ POWINIEN! (tak mi siedziało gdzieś w tyle głowy).
Też "rżnęłam" wszystko i poszłam żując w zębach: "Po cholerę mi to wszystko, mam w d... to leczenie i wszystkich pieprzonych alkoholików!". Powiedziałam nawet coś takiego bardzo miłej i szczęśliwej dziewczynie, która była alkoholiczką i współ..." Patrzyła mnie przerażona nie mogąc pojąć co się ze mną dzieje.
Różnica między Tobą a mną jest taka: podczas terapii i kilku lat uczęszczania na Al-anon dużo się dowiedziałam o moich możliwościach, prawach i ograniczeniach.
Bardzo dokładnie przemyślałam moją sytuację i różne zależności w które byłam uwikłana.
Rozpatrzyłam wszystkie za- i przeciw i już wiedziałam, że jedynym racjonalnym wyjściem w mojej sytuacji jest pozostawienie status quo. Musiało tak pozostać.
Ty jesteś na początku drogi. Jesteś młoda, dzieci są w okresie rozwoju, nie wiesz jeszcze czy i jak możesz się z tej sytuacji wyplątać, a powinnaś się dowiedzieć.
Nie ma lepszego miejsca na zdobycie informacji jak inni sobie z takimi historiami poradzili niż Al-Anon. Na terapii grupowej też można zdobyć wiele informacji na ten temat. Dlatego namawiam Cię, żebyś się przemogła i zrobiła to jeżeli nie dla siebie, to dla Twoich dzieci :prosi:

Tomoe - Czw 22 Lip, 2010 09:12

milutka napisał/a:
jeśli to zrobię to z przymusu ....


To się zmuś!!!

Ja również na terapiach i we wspólnotach dużo się dowiedziałam o moich możliwościach, prawach i ograniczeniach.
I kiedy włączam racjonalne myślenie i podejmuję konkretne, przemyślane działania, korzystając z mojej wiedzy i umiejętności... wszystko jest OK.

Gorzej jest wtedy, kiedy włączam stare, magiczno-życzeniowe myślenie i wciskam nogi w "stare buty".

No ale to cholerne współuzależnienie, tak jak alkoholizm - ma nawroty. :bezradny:

milutka - Czw 22 Lip, 2010 09:25

Cytat:
Rozpatrzyłam wszystkie za- i przeciw i już wiedziałam, że jedynym racjonalnym wyjściem w mojej sytuacji jest pozostawienie status quo. Musiało tak pozostać.
Klaro w moim przypadku jest podobnie ....tyle ,że u mnie musi NA RAZIE tak pozostać ....proszę uwierz ,że rozpatrywałam za i przeciw ..nie sama ,razem z moją terapeutką również ....jestem w trudnej sytuacji i na razie tak musi zostać ale to nie oznacza,że poddałam sie całkowicie .
Klara napisał/a:
Dlatego namawiam Cię, żebyś się przemogła i zrobiła to jeżeli nie dla siebie, to dla Twoich dzieci :prosi:
Wszystko co robię to zawsze z myślą o nich ....a teraz nie podejmuję żadnej decyzji bo jest we mnie tyle buntu -wewnętrznego buntu ,że każda decyzja jaka podejmę nie będzie miała sensu ...tak więc puki co siedzę i marudzę ...Klaro mogłabym dziś zadzwonić do terapeutki i umówić wizytę ...jaki to problem?ale nie chcę ,nie mam ochoty iść do niej ....nie wiem jak długo to potrwa ale na razie nie potrafię ....wczoraj do pierwszej w nocy siedziałam przed domem i obserwowałam gwiazdy ...to było cudowne,cisza spokój ...chyba teraz tego mi potrzeba tak więc nie robię nic by to zmienić a jak moje drugie ja zacznie sie buntować to ruszę tyłek i przestanę marudzić ...tak na razie musi być .Dziękuję Klaro .
Tomoe - Czw 22 Lip, 2010 09:33

milutka napisał/a:

nie chcę
nie mam ochoty
nie potrafię
nie robię nic by to zmienić
...tak na razie musi być


Sama sobie zaprzeczasz.
Najpierw stwierdzasz jasno i uczciwie, że to twój świadomy wybór (nie chcę, nie mam ochoty)... a potem nagle szukasz usprawiedliwień, wymówek dla swojego wyboru (nie potrafię, tak musi być).

Prawda jest taka:
Potrafisz i wcale nie musi tak być - tylko nie chcesz i nie masz ochoty nic robić żeby to zmienić.

Klara - Czw 22 Lip, 2010 09:35

milutka napisał/a:
u mnie musi NA RAZIE tak pozostać

:bezradny: MUSZĘ uwierzyć w to, że Ty wiesz lepiej co jest dla Ciebie dobre.

Tomoe - Czw 22 Lip, 2010 09:36

Jasne.
Ja też POWINNAM w to uwierzyć.
Bo przecież najlepiej jest, kiedy pacjent leczy się sam.

Bebetka - Czw 22 Lip, 2010 09:46

Się wtrącę :roll:

Ja odebrałam to co napisała Milutka, trochę inaczej.
Czasami kazdy z nas potrzebuje trochę się posmucić, poużalać...... świadome przezywanie takich uczuć też czasem jest zbawienne i ma sens.
milutka napisał/a:
rozpatrywałam za i przeciw ..nie sama ,razem z moją terapeutką również

Skoro tak ustaliła to Milutka z terapeutką :roll:
Tomoe napisał/a:
tylko nie chcesz i nie masz ochoty nic robić żeby to zmienić.

w myśl zasady "nic nie muszę" wierzę, że Milutka wie co robi i to jest świadome.... ;)

Tomoe - Czw 22 Lip, 2010 09:49

Bebetka napisał/a:

Skoro tak ustaliła to Milutka z terapeutką :roll:


Kochanie, Milutka z terapeutką ustaliła przede wszystkim termin kolejnej wizyty.
I nie poszła do terapeutki, wbrew tym ustaleniom.
Więc proszę mi tu terapeutki nie mieszać. :nono:

Bebetka - Czw 22 Lip, 2010 09:50

Tomoe napisał/a:
Więc proszę mi tu terapeutki nie mieszać

No ja opieram się na tym co przeczytam ;)

Tomoe - Czw 22 Lip, 2010 09:54

Ja też opieram się na tym co czytałam. O przerwaniu swojej terapii Milutka też pisała. :)
milutka - Czw 22 Lip, 2010 15:42

Tomoe napisał/a:
Prawda jest taka:
Potrafisz i wcale nie musi tak być - tylko nie chcesz i nie masz ochoty nic robić żeby to zmienić.
Tak ...tak to wygląda ...bynajmniej na razie .
Tomoe napisał/a:
Ja też POWINNAM w to uwierzyć.
Bo przecież najlepiej jest, kiedy pacjent leczy się sam.
no i po co ta złośliwośćTomoe :roll:
milutka - Czw 22 Lip, 2010 15:45

Tomoe napisał/a:
Ja też opieram się na tym co czytałam. O przerwaniu swojej terapii Milutka też pisała. :)
....przerwaniu to za duże słowo....po prostu nie poszłam na wizytę i tyle ...ale nie twierdzę ,że już nie pójdę...tylko na razie tak musi być .
beata - Czw 22 Lip, 2010 23:19

Cytat:
no i po co ta złośliwośćTomoe :roll:
To nie złośliwość.To szczera prawda. :roll:
milutka - Pią 23 Lip, 2010 05:58

beata napisał/a:
no i po co ta złośliwośćTomoe :roll:
To nie złośliwość.To szczera prawda. :roll:
Beata ...powiem tak ....ostatnio staram sie mało udzielać sie na forum bo moja kondycja psychiczna mi na to nie pozwala ....przez nerwy jakie we mnie kumulują boję sie ,że źle odczytam czyjeś inntencje -tak więc jak nie musze to nie doradzam ....a Ty Beatko musisz swoje pięćgroszy wtrącić tylko po to żeby cokolwiek napisać .....Napisałam do Tomoe po co ta złośliwość tylko dla tego ,że jasno i wyraźnie przedstawiłam co i jak się teraz czuję dodając również ,że to na razie ,że na pewno coś z tym zrobię ale nie teraz -Tomoe mimo,że zrozumiała co chcę powiedzieć skwitowała ,że najlepiej jest kiedy pacjent leczy sie sam ....a ja przecież nigdzie nie napisałam ,że się leczę sama ....pisałam jasno i wyraźnie ,że nie mam na nic siły ,że jeszcze nie teraz itp.Więcej nie komentowałam bo wiem ,że Tomoe jak i inni starają mi się pomóc i dla tego tak piszą.....ale to co przeczytałam od Ciebie zezłościło mnie ....i mam wrażenie ,że przesłanie tego forum jest takie by się wspierać wiedzą i doświadczeniem a nie być dla siebie złośliwym .
beata - Pią 23 Lip, 2010 06:25

milutka napisał/a:
ale to co przeczytałam od Ciebie zezłościło mnie
Już się zamykam,bo na mnie wyżywać się nie będziesz. :bezradny:
evita - Pią 23 Lip, 2010 06:30

jak nic burza dzisiaj będzie ;)
beata - Pią 23 Lip, 2010 06:32

evita napisał/a:
jak nic burza dzisiaj będzie
Z piorunami :/
milutka - Pią 23 Lip, 2010 06:47

beata napisał/a:
milutka napisał/a:
ale to co przeczytałam od Ciebie zezłościło mnie
Już się zamykam,bo na mnie wyżywać się nie będziesz. :bezradny:
..no widzisz ...ja się nie wyżywam tylko piszę jakie mam odczucia ...no ale okej .
ZbOlo - Pią 23 Lip, 2010 07:12

evita napisał/a:
jak nic burza dzisiaj będzie

beata napisał/a:
Z piorunami :/

....a grad z kamieniami... :(

beata - Pią 23 Lip, 2010 07:13

ZbOlo napisał/a:
a grad z kamieniami... :(
Co siem smutasz?
milutka - Pią 23 Lip, 2010 07:15

ZbOlo napisał/a:
evita napisał/a:
jak nic burza dzisiaj będzie

beata napisał/a:
Z piorunami :/

....a grad z kamieniami... :(
czemu tak sądzicie?....a ja myślę ,że będzie świecić słonko .....wydaje mi się ,że wyładowania już były ;)
beata - Pią 23 Lip, 2010 07:16

milutka napisał/a:
czemu tak sądzicie?.
v43rvj
Mysza - Pią 23 Lip, 2010 08:21

milutka napisał/a:
...to ja na kilka dni opuszcze to forum ....tak będzie lepiej

jeśli Tobie ma być tak lepiej to ok :) , ale Ty Basiu na razie rezygnujesz z terapii, na grupową nie chodzisz ani na spotkania al-alnon, więc to forum to jedyne miejsce gdzie możesz się wygadać.....zastanów się czy taka izolacja będzie ci w czymś pomocna... :buziak:

Mysza - Pią 23 Lip, 2010 08:25

Klaro, czemu moja odpowiedz na to co pisze milutka o chwilowym rozstaniu z forum, wylądowała w śmietniczce?
milutka - Pią 23 Lip, 2010 08:26

myszaczek napisał/a:
Klaro, czemu moja odpowiedz na to co pisze milutka o chwilowym rozstaniu z forum, wylądowała w śmietniczce?
Myszko ...przeczytałam co napisałas ...było to w innym temacie ...dziękuję Ci za to . :)
Mysza - Pią 23 Lip, 2010 08:36

milutka napisał/a:
...dziękuję Ci za to . :)

bardzo proszę..... :) wiem, że bywają lepsze i gorsze dni, czasem czujemy się silni ze moglibyśmy przenosić góry, czasem popadamy w jakiś marazm...nic nam się nie chce, nie widzimy sensu, ani żadnych pozytywów....zrobisz jak zechcesz, jeśli potrzebujesz zrobić sobie przerwę od forum to rób :) , tylko proszę nie poddawaj się i dbaj o siebie :) a jeśli będziesz miała ochotę pisz na pw :pocieszacz:

Klara - Pią 23 Lip, 2010 08:43

Cytat:
Klaro, czemu moja odpowiedz na to co pisze milutka o chwilowym rozstaniu z forum, wylądowała w śmietniczce?

Nie wiem, widocznie wysłałaś ją w momencie, gdy część postów tam leciała...
Zaraz ją tu przywrócę.

Już wiem Myszaczku!
Nie w Śmietniczce, tylko w Undergroundzie i jest częścią rozmowy, więc tam pasuje.
Nie obrażaj się, bo to nie był zamach na Ciebie :buziak:
Post o który Ci chodzi już jest w tym wątku.

Mysza - Pią 23 Lip, 2010 08:46

Klara napisał/a:
Zaraz ją tu przywrócę.

dziękuję :)

(Przeczytaj, co dopisałam do mojego postu wyżej - Klara)

Mysza - Pią 23 Lip, 2010 19:49

Klara napisał/a:
Nie obrażaj się, bo to nie był zamach na Ciebie :buziak:

Klaro :) , nawet mi przez głowę nie przeszło, żebym miała się obrażać, zapytałam bo wróciłam do wątku i nie było postu, tylko dlatego :buziak:

beata - Nie 25 Lip, 2010 22:36

Baśka!!!!!!! :krzyk: :krzyk: :krzyk:
pterodaktyll - Nie 25 Lip, 2010 22:46

beata napisał/a:
Baśka!!!!!!!

Czego sie wydzierasz. Może śpi........... ;)

beata - Nie 25 Lip, 2010 22:48

pterodaktyll napisał/a:
Może śpi........... ;)
To niech wstanie,bo ja się martwię.
Baśka!!! :krzyk:

Jacek - Nie 25 Lip, 2010 23:14

beata napisał/a:
To niech wstanie,bo ja się martwię.
Baśka!!! :krzyk:
:krzyk: :krzyk: :krzyk: Baśka!!!
rufio - Pon 26 Lip, 2010 08:28

:roll:
milutka - Pon 26 Lip, 2010 08:42

Witam kochani ...próbuję od rana się do Was odezwać ale mam bardzo złe połączenie internetu ....mam nadajnik radiowy a pogoda niezbyt dobra i być może dla tego te usterki ......
U mnie wszystko w porządku ...przez te kilka dni jedyna mądra myśl mi przyszła do głowy to to ,że te moje złe nastroje spowodowane sa między innymi tym ,że mam za dużo wolnego czasu ostatnio ....ja jestem osobą która lubi być w ruchu ,robić coś ,organizować itp . a ostatnio przez brak takich zajęc wkradła sie do mojego życia nuda która spowodowała stan taki a nie inny ....tak więc staram sie to jakoś zmienić a jeśli mi się powiedzie to zmienię to na dłużej gdyż zaraz jadę w sprawie pracy ...i jesli mi się uda ja dostać będzie super ...będzie to praca dorywcza 4-5godz dziennie ale to już coś by się nie nudzić ...a i pare groszy wpadnie z czego się bardzo cieszę ...tak więc trzymajcie kciuki :buzki:


Acha ....Beatko nie krzycz Baśka :nerwus: ...nie lubię jak się tak do mnie woła ...lubię Basia :skromny: ;) :buziak:

Klara - Pon 26 Lip, 2010 09:29

milutka napisał/a:
zaraz jadę w sprawie pracy

To rozumiem!
:okok: :kciuki:

Mysza - Pon 26 Lip, 2010 12:31

milutka napisał/a:
....tak więc staram sie to jakoś zmienić a jeśli mi się powiedzie to zmienię to na dłużej gdyż zaraz jadę w sprawie pracy ...

tak trzymaj :) a ja trzymam za Ciebie :kciuki:

KICAJKA - Pon 26 Lip, 2010 14:15

milutka napisał/a:
praca dorywcza 4-5godz dziennie ale to już coś by się nie nudzić ...a i pare groszy wpadnie z czego się bardzo cieszę ...tak więc trzymajcie kciuki :buzki:

No i bardzo dobrze :pocieszacz: :kciuki:

pterodaktyll - Pon 26 Lip, 2010 15:15

milutka napisał/a:
.Beatko nie krzycz Baśka

A mówiłem cicho być?? :p

beata - Pon 26 Lip, 2010 16:01

milutka napisał/a:
.Beatko nie krzycz Baśka
To była prowokacja,żebyś się odezwała. :mgreen: Przecież nigdy tak nie mówię. :skromny:
milutka - Pon 26 Lip, 2010 16:42

No i jestem ...być może będę miała tę pracę ...konkretnej odpowiedzi nie dostałam ale wszystko jest na dobrej drodze :) ale się ciesze :lol2:
pterodaktyll - Pon 26 Lip, 2010 16:46

milutka napisał/a:
ale się ciesze
cg45g
beata - Pon 26 Lip, 2010 21:00

milutka napisał/a:
ale się ciesze
A ja razem z Tobą. cg45g cg45g cg45g
milutka napisał/a:
No i jestem
Czyli zamierzony cel osiągnęłam :mgreen:
milutka - Wto 27 Lip, 2010 06:30

beata napisał/a:
milutka napisał/a:
No i jestem
Czyli zamierzony cel osiągnęłam :mgreen:
...osiągnęłaś owszem ...ale czy musiałaś az tak drastycznie wołać ..BAŚKA :szok: ;) ;) ;)
Dziś znowu wyruszam w plener by nie siedzieć w domu .....Trochę ruchu nie zaszkodzi a samopoczucie o wiele lepsze ...mój mąż znowu w ciągu tak więc muszę tak zorganizować czas by na to nie patrzeć .

evita - Wto 27 Lip, 2010 08:04

milutka napisał/a:
.mój mąż znowu w ciągu

walnij mu wałkiem do ciasta w łeb to zapomni jak się nazywa a co dopiero o swoim ciągu :p

Jacek - Wto 27 Lip, 2010 10:18

evita napisał/a:
walnij mu wałkiem do ciasta w łeb

:roll: ja bym tu jednak proponował zmianę
nie obchodzi mnie w co go tam walniesz
ale zmień może ten wałek od ciasta :nerwus: na cosik innego

pterodaktyll - Wto 27 Lip, 2010 14:00

Jacek napisał/a:
zmień może ten wałek od ciasta :nerwus: na cosik innego
:wiking:
milutka - Wto 27 Lip, 2010 14:24

evita napisał/a:
walnij mu wałkiem do ciasta w łeb to zapomni jak się nazywa a co dopiero o swoim ciągu :p
musiała bym go dobić bo strach pomyśleć coby zrobił jakby się ocknął :szok:
Jacek napisał/a:
ale zmień może ten wałek od ciasta :nerwus: na cosik innego
co konkretnie ...bo ja mam różne myśli ? ;)
pterodaktyll napisał/a:
Jacek napisał/a:
zmień może ten wałek od ciasta :nerwus: na cosik innego
:wiking:
na bejsbola ? :szok: toć po czymś takim już by nie wstał :roll:
pterodaktyll - Wto 27 Lip, 2010 14:28

milutka napisał/a:
toć po czymś takim już by nie wstał

No to nie..............jego problem :wysmiewacz:

milutka - Wto 27 Lip, 2010 14:30

pterodaktyll napisał/a:
No to nie..............jego problem :wysmiewacz:
pewnie ...jak zwykle mój g45g21
pterodaktyll - Wto 27 Lip, 2010 14:49

milutka napisał/a:
pewnie ...jak zwykle mój

Cheba współuzależniona jesteś..... g45g21

milutka - Wto 27 Lip, 2010 15:02

pterodaktyll napisał/a:
Cheba współuzależniona jesteś..... g45g21
tak ..na szczęście to się leczy ;)
milutka - Wto 27 Lip, 2010 15:06

no i zaczynało wszystko wracać do normy ....gdyby nie to ,że przed chwilą odebrałam telefon z wiadomością ,że moja babcia zmarła :( ....czemu to życie jest takie trudne ?.......
Flandria - Wto 27 Lip, 2010 15:09

milutka napisał/a:
że moja babcia zmarła


ojej :(
bardzo mi przykro :pocieszacz:

pterodaktyll - Wto 27 Lip, 2010 15:10

milutka napisał/a:
moja babcia zmarła
:pocieszacz:
Klara - Wto 27 Lip, 2010 15:10

milutka napisał/a:
moja babcia zmarła :(

Współczuję 8|

yuraa - Wto 27 Lip, 2010 15:11

smutne to Basiu. przyjmij wyrazy wspólczucia
milutka - Wto 27 Lip, 2010 15:16

Była to jedyna babcia jaką miałam ...dziadków ze strony mamy i dziadka -z taty- nie znałam ,zmarli jak byłam mała .
Jacek - Wto 27 Lip, 2010 15:23

milutka napisał/a:
co konkretnie ...bo ja mam różne myśli ? ;)

mogą być nawet i na myśli
byle nie wałek od ciasta
bo jak przyjadę to czym ukręcisz ciasto na placki

Jacek - Wto 27 Lip, 2010 15:26

:pocieszacz: Basiu łączę się w bólu z tobą
Borus - Wto 27 Lip, 2010 17:49

:pocieszacz:
milutka - Wto 27 Lip, 2010 19:05

Ale to miłe ,że w takiej chwili jesteście ze mną ..dziękuję wam .
stiff - Wto 27 Lip, 2010 19:08

milutka napisał/a:
.czemu to życie jest takie trudne ?.......

Przyjmij to jak coś naturalnego, bo jest czas przemijania i nikt tego nie zmieni... :roll:

KICAJKA - Wto 27 Lip, 2010 19:29

:pocieszacz: Taka kolej rzeczy. Współczuję :buziak:
Mysza - Wto 27 Lip, 2010 20:15

milutka napisał/a:
moja babcia zmarła :( ...

:pocieszacz:

beata - Wto 27 Lip, 2010 21:35

milutka napisał/a:
ale czy musiałaś az tak drastycznie wołać ..BAŚKA
Baśka miała fajny biust :muza:
beata - Wto 27 Lip, 2010 21:36

milutka napisał/a:
moja babcia zmarła
Strasznie mi przykro Basiu :pocieszacz:
Wiedźma - Śro 28 Lip, 2010 04:45

milutka napisał/a:
moja babcia zmarła

Dopiero teraz przeczytałam.
Bardzo Ci współczuję, Basieńko :pocieszacz:

milutka - Śro 28 Lip, 2010 07:38

stiff napisał/a:
milutka napisał/a:
.czemu to życie jest takie trudne ?.......

Przyjmij to jak coś naturalnego, bo jest czas przemijania i nikt tego nie zmieni... :roll:
.tak Stiff masz rację na niektóre rzeczy nie mamy żadnego wpływu ,tak jest i trzeba się z tym pogodzić :( Babcia w ostatnim czasie chorowała i bardzo cierpiała ...ulżyła sobie i swoim bliskim którzy sie nią opiekowali .
Dziś pogrzeb ,za oknem zimno i mokro ...dość ten dzień smutny to jeszcze ta pogoda dołuje .

Klara - Sob 28 Sie, 2010 08:58

Gdzie jest Milutka?
Baasiaaaaa!!! :krzyk:

evita - Sob 28 Sie, 2010 09:05

Klara napisał/a:
Gdzie jest Milutka?

rzeczywiście dawno jej nie było :szok: Beti może masz numer do milutkiej ?

Wiedźma - Sob 28 Sie, 2010 11:12

Była dziś rano w Piwnicy...

x e [Dzisiaj 6:40] milutka: hej śpioszki .....dzień dobry wszystkim ....

Klara - Sob 28 Sie, 2010 14:31

Wiedźma napisał/a:
Była dziś rano w Piwnicy...

O, rzeczywiście! :oops:

milutka - Pon 30 Sie, 2010 07:16

Klara napisał/a:
Gdzie jest Milutka?
Baasiaaaaa!!! :krzyk:
Jestem Klaro :) ostatnie rzeczywiście mało czasu jestem na forum ale obiecuję ,że za kilka dni troszkę więcej czasu Wam poświęcę .W ostatnich dniach nazbierało mi się troszkę trudnych spraw które powodują ,że nie mam siły spędzać przy komputerze ....ale czasami do Was zaglądam tylko przyznam ,że nie udzielam się w dyskusjach .
evita napisał/a:
Beti może masz numer do milutkiej ?
Tak Beti ma mój numer ale i jej ostatnio na forum nie ma ...pisałam do niej kilka dni temu na pw i jeszcze nie odczytała :( ...ale jeśli chcesz mogę Ci mój numer tel. podać :)
Klara - Pon 30 Sie, 2010 07:35

milutka napisał/a:
W ostatnich dniach nazbierało mi się troszkę trudnych spraw które powodują ,że nie mam siły spędzać przy komputerze

Powoli wszystko się ułoży.... :pocieszacz:

milutka - Pon 30 Sie, 2010 08:04

Klara napisał/a:
Powoli wszystko się ułoży.... :pocieszacz:
Dziękuję Klaro :) musi się ułożyć ...Zdrowie po woli wraca do normy a to najważniejsze ,czeka mnie dłuższe leczenie ale rokowania sa dobre .Mąż pije coraz więcej i coraz dłuższe ma ciągi ,nie myślałam ,że ta choroba alkoholowa tak szybko postępuje ....jeszcze pół roku było to wszystko w miarę do zniesienia a teraz jak widzę jak bardzo ma silną potrzebę napicia się -przeraża mnie to .Na razie nie dopuszcza do siebie myśli ,że musi się leczyć ,twierdzi ,że sam sobie poradzi ....Ja staram się jak najmniej żyć jego życiem i przyglądam się temu wszystkiemu z boku ...na razie nic więcej nie mogę .Dziś jest nasza 13 rocznica ślubu ..jakoś mi tak nijak ...zastanawia mnie ..jak można świętować coś czego tak na dobrą sprawę nie ma ?I żeby mi go zabrała choroba !wypadek samochodowy !kochanka!-mogłabym sobie to jakoś wytłumaczyć ...ale zabrała mi go ta przeklęta zmora jaką jest alkohol .... :(
Klara - Pon 30 Sie, 2010 08:11

milutka napisał/a:
..jak można świętować coś czego tak na dobrą sprawę nie ma ?

Od czasu, gdy głośno powiedziałam, że nie będę świętowała rocznic naszego ślubu, bo w naszej sytuacji nie jest mi do śmiechu i w tym wypadku najbardziej stosowne są kondolencje, mój mąż przestał o tych rocznicach zapominać i ZAWSZE miał na tę okoliczność kwiaty.
Niczego więcej to nie zmieniło i pił nadal... 8|
Bierz pod uwagę taką możliwość, że Twój mąż nie zechce przestać pić.

ZbOlo - Pon 30 Sie, 2010 08:22

milutka napisał/a:
ale zabrała mi go ta przeklęta zmora jaką jest alkohol .... :(

...współczuje! Jestem przerażony relacjami partnerów czynnych alkoholików... to tak jak bym wrócił do przeszłości i... "wszedł w mózg" mojej żony... :(

milutka - Pon 30 Sie, 2010 08:29

Klara napisał/a:
mój mąż przestał o tych rocznicach zapominać i ZAWSZE miał na tę okoliczność kwiaty.
Niczego więcej to nie zmieniło i pił nadal... 8|
Kwiaty ja dostaję co roku -tego nie mogę mu zarzucić ...ale nie jest przyjemne kiedy je wręcza będąc pod wpływem alkoholu lub po przepiciu (skacowany na maksa).Nie chcę tych kwiatów ,prezentów ....chce żeby nie pił ...czy to tak wiele ?
Klara napisał/a:
Bierz pod uwagę taką możliwość, że Twój mąż nie zechce przestać pić.
Na dzień dzisiejszy tak jest i chyba się już z tym pogodziłam ....ale serca nie da sie oszukać i gdzieś głęboko ukryta jest ta iskierka nadziei .....i już nie zależy mi by to zrobił dla mnie ale dla siebie .....mimo wszystko mam dla niego jeszcze szacunek za to jaki był kiedyś .
Małgoś - Pon 30 Sie, 2010 09:51

milutka napisał/a:
ale zabrała mi go ta przeklęta zmora jaką jest alkohol .... :(
milutka napisał/a:
chyba się już z tym pogodziłam ....ale serca nie da sie oszukać i gdzieś głęboko ukryta jest ta iskierka nadziei .....i już nie zależy mi by to zrobił dla mnie ale dla siebie ....


bo to tak jest... nawet jesli byście się rozstali a Ty byś go wciąż kochała, to myślałabyś o tym... Serce nie sługa, pamietamy to co dobre...
A iskierka nadzieji jest, póki życie trwa... :pocieszacz:

Bądź dobrej myśli... kurcze, może mąż zauważy, że jest gorzej, że choroba postępuje :roll:

Flandria - Pon 30 Sie, 2010 10:51

Cytat:
W naszym społeczeństwie panuje przekonanie, że skoro się kogoś kocha, to należy z nim zawrzeć małżeństwo. Sądzi się powszechnie, że osoba przez nas kochana jest osobą dla nas właściwą. Oczywiście, miłość jest warunkiem wstępnym dla trwałego i zapewniającego spełnienie związku, jednak nie stanowi żadnej gwarancji, że kochana przez nas osoba jest tą właściwą.

tu masz cały tekst
http://flandra.wordpress....o-nie-wszystko/

ZbOlo - Pon 30 Sie, 2010 11:27

Flandra napisał/a:
tu masz cały tekst

...nie wiem czy "nie wyskoczę jak Filip z konopi", ale jestem zwolennikiem małżeństwa... nie jest to w temacie, a więc "...to by było na tyle...".

Kulfon - Pon 30 Sie, 2010 11:34

milutka napisał/a:
....chce żeby nie pił ...czy to tak wiele ?


hej milutka dzis juz 2x odpisuje na to, za 1x wessalo mi jak walilem z komorki :evil2"
wiec:
przestac pic jet kurrrewnie ciezko, a zaczac niewyobrazalnie latwo.
powstrzymywac sie od picia to nie znaczy zyc trzezwo,
zanim mi sie ta lampka zaswiecila troche minelo,
no i wierze ze bez pomocy (moja droga zaczela sie tu na forum) z zewnatrz nadal bym sie silowal,
zreszta to co pokazal ostatni rok, wskazuje na to ze ja jednak sie nadal siluje,
ze moj cel w rzyciu i droga ku niemu sa nie wystarczajaco wyrazne niekiedy,
kiedys bylem pewny ze juz nigdy sie nie napije, ale po 2 tygodniach przebywania z pijakami,
dostalem takiej nieodpartej ochoty ze se lyknalem cwiarteczke :evil2"
a 3 dni temu mialem w domu inny produkt ktorym moglem tydzien pogazowac i to bez %,
pokusa byla oj byla, az wkoncu to cos na bol (duszy) poplynelo w kiblu.

nie zyj jednak tylko nadzieja ze twoj kiedys sie obudzi, ze zapali mu sie lampka,
bo jesli nawet to nastapi, nie zagwarantuje ci tego, ze juz nigdy nie wroci do chlania.
pisze tak bo ja sam sobie nie jestem wstanie tego zagwarantowac w 100%,
sa czasami takie zbiegi okolicznosci w zyciu, ze czlowiek zaczyna myslec, jakby sobie "pomoc".

ZbOlo - Pon 30 Sie, 2010 11:40

Kulfon napisał/a:
przestac pic jet kurrrewnie ciezko, a zaczac niewyobrazalnie latwo.

...tu masz racje...
Kulfon napisał/a:
powstrzymywac sie od picia to nie znaczy zyc trzezwo,

...ii tu też masz racje...

Kulfon napisał/a:
nie zyj jednak tylko nadzieja ze twoj kiedys sie obudzi, ze zapali mu sie lampka,

...z mojego punktu widzenia jest tak, że gdybym nie miał wsparcia ze strony żony... nic by mi się nie udało. Pewnie, że gdyby odeszła ode mnie na początku mojej alko-drogi, miała by 20 lat, ale czy na pewno lepszych...????

Kulfon - Pon 30 Sie, 2010 11:48

Cytat:
...z mojego punktu widzenia jest tak, że gdybym nie miał wsparcia ze strony żony... nic by mi się nie udało. Pewnie, że gdyby odeszła ode mnie na początku mojej alko-drogi, miała by 20 lat, ale czy na pewno lepszych...????


tylko po co jej ta droga krzyzowa ??

ZiBi ja przeplakalem ponad rok pijac ze ja nie chce pic,
rozwalona watroba, trzustka, nic nie bylo mnie wstanie powstrzymac,
nawet to ze sam dzieci wychowywalem przez jakis czas,
kiedys jak je uspalem kumpla przyszli na piwko, jak sie skonczylo to pojechalem samochodem po dokladke :/ - a jakbym juz nie wrocil :(
ech, szkoda gadc, :?

Flandria - Pon 30 Sie, 2010 11:50

ZbOlo napisał/a:
jestem zwolennikiem małżeństwa..
ZbOlo napisał/a:
gdybym nie miał wsparcia ze strony żony... nic by mi się nie udało


no ok, ale ... co by było gdyby było odwrotnie ? Gdyby to Twoja żona 20 lat piła ? Też byłbyś takim zwolennikiem małżeństwa ? :mysli:

ZbOlo - Pon 30 Sie, 2010 12:07

Flandra napisał/a:
co by było gdyby było odwrotnie ? Gdyby to Twoja żona 20 lat piła ? Też byłbyś takim zwolennikiem małżeństwa ?

...szczerze mówiąc, nie wiem... nie wiem jak bym się zachował. Oczywiście teraz mogę napisać, że bym ją wspierał, ale chcąc być szczery piszę nie wiem....

anakonda - Pon 30 Sie, 2010 14:46

Flandra napisał/a:
Gdyby to Twoja żona 20 lat piła ? Też byłbyś takim zwolennikiem małżeństwa ?


gotowych recept na nic nie ma i gdybanie gdby ..... nic nie daje

milutka - Pon 30 Sie, 2010 15:23

Małgoś napisał/a:
Bądź dobrej myśli... kurcze, może mąż zauważy, że jest gorzej, że choroba postępuje :roll:
Myślę Małgosiu ,że on to już widzi i odczuwa skutki swego picia tylko jak na razie walczy sam ze sobą -oszukując samego siebie przy tym .
Flandra napisał/a:
tu masz cały tekst
Flandro czytałam ten tekst ....nie bardzo wiem jak się mam do niego odnieść ...ja osobiście jestem zwolenniczkom zawierania związku małżeńskiego ....wydaje mi się ,że trochę nie na czasie jest ten artykuł ....
Flandra napisał/a:
W naszym społeczeństwie panuje przekonanie, że skoro się kogoś kocha, to należy z nim zawrzeć małżeństwo.
Takie przekonanie było kiedyś ...teraz młodzi ludzie inaczej troszkę postępują a i w moim przypadku było inaczej ....zawarcie związku małżeńskiego było decyzją dość przemyślaną mimo młodego mojego wieku i nie miało nic wspólnego z "przekonaniem społeczeństwa '...wydaje mi się ,że to jest u każdego bardzo indywidualna sprawa ...a tak w ogóle to jak dla mnie jest to bardzo rozdrabnianie się w szczegóły .
Flandria - Pon 30 Sie, 2010 15:35

milutka napisał/a:
Flandro czytałam ten tekst ....nie bardzo wiem jak się mam do niego odnieść ...ja osobiście jestem zwolenniczkom zawierania związku małżeńskiego ....wydaje mi się ,że trochę nie na czasie jest ten artykuł ....


szczerze mówiąc ja nawet nie zwróciłam uwagi na słowo "małżeństwo". Czy jest na czasie czy nie - nie wiem :mgreen:

Przesłałam Ci go, bo uważam - tak jak w tytule - że miłość to nie wszystko i że nie warto tkwić w związku tylko dlatego, że się kogoś kocha 8|

milutka napisał/a:
zawarcie związku małżeńskiego było decyzją dość przemyślaną mimo młodego mojego wieku i nie miało nic wspólnego z "przekonaniem społeczeństwa '

i po 13 latach nie zmieniłaś zdania ? nie masz dość pijaka w domu ?

milutka - Pon 30 Sie, 2010 15:41

Kulfon napisał/a:
milutka napisał/a:
....chce żeby nie pił ...czy to tak wiele ?


hej milutka dzis juz 2x odpisuje na to, za 1x wessalo mi jak walilem z komorki :evil2"
wiec:
Hej Kulfik ...rzeczywiście sie poświęciłeś by mi odpisać :skromny: postaram się to docenić ;)
Kulfon napisał/a:
przestac pic jet kurrrewnie ciezko, a zaczac niewyobrazalnie latwo.
powstrzymywac sie od picia to nie znaczy zyc trzezwo,
Juz teraz to rozumiem i zgodzę się z Tobą ,na co dzień widzę jak mój mąż się siłuje sam ze sobą i jak bardzo wierzy w to ,że sam sobie poradzi ...ba ...on nawet jest wręcz przekonany o tym ,że jak nie chce pić to jest w stanie nad tym zapanować a później jak wpadnie w ciąg to .... :roll:
Kulfon napisał/a:
nie zyj jednak tylko nadzieja ze twoj kiedys sie obudzi, ze zapali mu sie lampka,
bo jesli nawet to nastapi, nie zagwarantuje ci tego, ze juz nigdy nie wroci do chlania.
..nie żyję już tylko nadzieją ,staram się przede wszystkim normalnie żyć ale u boku czynnego alkoholika jest to bardzo trudne ,jednak dzięki pomocy forum i mojej terapeutki nauczyłam się jak sobie radzić z emocjami ,jak nie siedzieć zamknięta w domu i nie płakać,jak żyć w miarę normalnie jeśli nie mogę na razie inaczej ...ale w takich dniach jak ten dzisiejszy ciężko jest mi zapanować nad pustką jaka mną targa :roll: ..... a nadzieja Kulfik zawsze gdzieś tam będzie u mnie ukryta głęboko w sercu -nie ważne czy będę z nim nadal czy nie ...trak to czuję i nie chcę się z tym siłować tylko dla tego ,że powinno być inaczej .
Kulfon - Pon 30 Sie, 2010 15:56

milutka napisał/a:
na co dzień widzę jak mój mąż się siłuje sam ze sobą i jak bardzo wierzy w to ,że sam sobie poradzi


wiesz w co on wierzy .... :roll:
on wierzy w kontrolowane picie, wszyscy w kolo pija, wiec dlaczego on nie moze,
kazdy z nas alko to cheba przerabial :skromny:
mnie osobiscie przeleci czasami przez glowe mysl, na temat kontrolowanego picia :evil2"
wtedy ja natychmiast kontruje, zlymi wspomnieniami i zapytaniem czy ja tego znow chce :roll:

milutka napisał/a:
nie żyję już tylko nadzieją ,staram się przede wszystkim normalnie żyć ale u boku czynnego alkoholika jest to bardzo trudne ,jednak dzięki pomocy forum i mojej terapeutki nauczyłam się jak sobie radzić z emocjami ,jak nie siedzieć zamknięta w domu i nie płakać,jak żyć w miarę normalnie jeśli nie mogę na razie inaczej ...ale w takich dniach jak ten dzisiejszy ciężko jest mi zapanować nad pustką jaka mną targa ..... a nadzieja Kulfik zawsze gdzieś tam będzie u mnie ukryta głęboko w sercu -nie ważne czy będę z nim nadal czy nie ...trak to czuję i nie chcę się z tym siłować tylko dla tego ,że powinno być inaczej .


nalezy jeszcze zepsuc mu komfort pijackiego zycia :mgreen:
nadzieja - woda tez drazy skaly 8) tylko coby zrodelko nie wyschlo zanim sie otwor w skale zrobi :uoee:

milutka - Pon 30 Sie, 2010 15:56

Flandra napisał/a:
milutka napisał/a:
zawarcie związku małżeńskiego było decyzją dość przemyślaną mimo młodego mojego wieku i nie miało nic wspólnego z "przekonaniem społeczeństwa '

i po 13 latach nie zmieniłaś zdania ? nie masz dość pijaka w domu ?
Nadal po 13latach uważam ,że postąpiłam dobrze i wcale tego nie żałuję ...mam w tym związku trzech wspaniałych ,zdrowych synów ,Flandro nie zawsze było źle ,mam dość dużo miłych wspomnień ale rzeczywiście od jakiegoś czasu mam dość ,jego picie coraz bardziej daje się we znaki dla mnie jak również dla dzieci i zdaję sobie sprawę ,że jeśli mąż nie podejmie leczenia będę musiała się rozwieść .Jestem na to psychicznie przygotowana tylko jak na razie nic więcej nie mogę .I tak jak pisałam wcześniej próbuję sobie z tym poradzić ale ...jak dla mnie CHCIEĆ A MÓC TO BARDZO DŁUGA DROGA ...
milutka - Pon 30 Sie, 2010 16:10

Kulfon napisał/a:
nalezy jeszcze zepsuc mu komfort pijackiego zycia :mgreen:
Od pewnego czasu to robię ...i według niego moje zachowanie jest powodem jego picia co mi na każdym kroku wypomina ...

Przyszła mi na myśl pewna sprawa o której dziś myślałam .....w zeszłym roku w rocznice mojego ślubu mój mąz spał pijany ...były oczywiście kwiaty ale co z tego jak wieczór spędzałam sama bo on spał ....żeby sobie to wynagrodzić siedziałam sobie przed telewizorem ,sączyłam drinka po drinku az pełna żalu usnęłam ...na drugi dzień życie toczyło się dalej ........
Dziś dzięki forum i dzięki terapii myśl o wypiciu drinka nie przychodzi mi nawet do głowy ,nie ma we mnie aż tyle żalu jak w zeszłym roku ,wiedza jaką zdobyłam na temat alkoholizmu pozwala mi uniknąć błędu jaki popełnia w takich chwilach załamania wiele kobiet .Tak więc chcę Wam bardzo podziękować za to ,że jesteście ze mną i za pomoc jaką od Was otrzymałam :) :buzki:

Tomoe - Pon 30 Sie, 2010 17:29

milutka napisał/a:
I żeby mi go zabrała choroba !wypadek samochodowy !kochanka!-mogłabym sobie to jakoś wytłumaczyć ...ale zabrała mi go ta przeklęta zmora jaką jest alkohol .... :(


Basiu, właśnie choroba ci go zabrała.
To jest taka właśnie straszliwa, progresywna choroba. h65hj

beata - Wto 31 Sie, 2010 08:24

evita napisał/a:
Beti może masz numer do milutkiej ?
Mam i pisałyśmy sobie. :skromny:
milutka - Śro 01 Wrz, 2010 13:58

Tomoe napisał/a:
Basiu, właśnie choroba ci go zabrała.
To jest taka właśnie straszliwa, progresywna choroba. h65hj
Tak Tomoe wiem ...ale co poradzić ...dziękuję Ci :)
pterodaktyll - Pią 01 Paź, 2010 21:24

Cytat:
Wydzieliłam nowy wątek Milutkiej:

I słusznie bo do tej beznadziei o już nijak się nie nadawał..... :mgreen:

milutka - Pią 01 Paź, 2010 21:24

Klara napisał/a:
Wydzieliłam nowy wątek Milutkiej: Mam pomysł na resztę życia
:buziak: dziękuję
stiff - Pią 01 Paź, 2010 22:12

Klara napisał/a:
Mam pomysł na resztę życia

A ja nie... :szok:

Borus - Pią 01 Paź, 2010 22:40

stiff napisał/a:
Klara napisał/a:
Mam pomysł na resztę życia

A ja nie... :szok:
...ja też nie :bezradny:
stiff - Sob 02 Paź, 2010 08:21

Borus napisał/a:
stiff napisał/a:
Klara napisał/a:
Mam pomysł na resztę życia

A ja nie... :szok:
...ja też nie :bezradny:


Musimy to przedyskutować... :D

milutka - Sob 02 Paź, 2010 08:22

stiff napisał/a:
Musimy to przedyskutować... :D
Ja mam sporo pomysłów to może wam coś podpowiem ? ;)
Klara - Sob 02 Paź, 2010 08:26

stiff napisał/a:
A ja nie... :szok:

Cytat:
...ja też nie :bezradny:

stiff napisał/a:
Musimy to przedyskutować... :D

milutka napisał/a:
może wam coś podpowiem ? ;)

Zainwestujcie w "Gospodarstwo" Milutkiej i zawiążcie spółkę :D

milutka - Sob 02 Paź, 2010 08:42

Klara napisał/a:
Zainwestujcie w "Gospodarstwo" Milutkiej i zawiążcie spółkę :D

Klaruś tylko nie to :p ....toć ja z nimi bym cały czas żartowała ...a jak do tego dołączy Ptero :szok: ....a w tym temacie trzeba troszkę skupienia i powagi :p ....co mi sie czasami udaje ;)

Klara - Sob 02 Paź, 2010 08:47

Cytat:
Klaruś tylko nie to :p

Taa.... "Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki" :lol:

Borus - Sob 02 Paź, 2010 12:02

milutka napisał/a:
....toć ja z nimi bym cały czas żartowała
...ale ja w tym punkcie wcale nie żartowałem 8|
byłem poważny, jak 9-ty miesiąc :uoee:

pterodaktyll - Sob 02 Paź, 2010 20:50

Borus napisał/a:
byłem poważny, jak 9-ty miesiąc

Znaczy się wrzesień czyli september???? :mysli:

kiwi - Nie 20 Lut, 2011 07:34

Dzien dobry Milutka !!!!!
Napisals u mnie,ale ja chce Ci tu u Ciebie odpowiedziec.Ledwo Cie znalazlam,dawno tu u siebie nie pisalas.
Napisalas jestes smutna,to i mnie sie smutno zrobilo.Stracony optymizm mozna znalesc spowrotem.....Hi...Hi...tylko trzeba poszukac !!!!!! Gdzies sie schowal,ale Ty go wytropisz w to wierze....Hi...Hi...
"Dzien bez usmiechu jest dniem straconym",dlatego zycze Tobie zebys dzisiaj duzo sie smiala !!!!!!!
Pozwalam sobie dla Ciebie zalaczyc ten utwor muzyczny.
Milego dnia dla Pani Milutkiej
zyczy Kiwi

http://www.youtube.com/watch?v=5bNE-5TVAmg

milutka - Pon 21 Lut, 2011 08:04

Dzień dobry Kiwi :) Dziękuję za utwór muzyczny bardzo trafny -lubię tę piosenkę :buzki: Już nie jestem smutna :buzki:
Masz rację ,ostatnio mało piszę w swoim watku ale to tylko dla tego ,że nic się szczególnego nie dzieje i może to zabrzmi śmiesznie ale dośc często i sporo tutaj o tym czytałam ,że jak mąż przestaje pić dla takiej osoby jak ja życie staje sie nudne ;) I u mnie chyba tak jest :roll: Mam ostatnio sporo zajęc i mało czasu by się nudzić ale po przeczytaniu Twojego watku zrobiło mi sie jakoś smutno bo dotarło do mnie ,że ja już nie potrafię się cieszyć ze wszystkiego co mam ,co osiągnę ...tak jakoś pusto ...praca jest pracą ,codzienne obowiązki -obowiązkami.Kiedyś potrafiłam się cieszyć z pierdółek ,każda nowa drobna nawet rzecz zakupiona do mojego domu powodowała u mnie zadowolenie ,sukcesy moich chłopców to była dla mnie duma a teraz traktuję to wszystko "lajtowo"-taka jakaś szara rzeczywistość :roll:Przyznam ,że tęsknię już za wiosną bo ta mi daje chęć do życia a na sama myśl o pracach w ogrodzie już się uśmiecham ;) Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję :)

Tomoe - Pon 21 Lut, 2011 09:00

milutka napisał/a:
dośc często i sporo tutaj o tym czytałam ,że jak mąż przestaje pić dla takiej osoby jak ja życie staje sie nudne ;) I u mnie chyba tak jest :roll:


A co? Czyżby twój mąż przestał pić?
Nie wspominałaś o tym ostatnio. :)

milutka - Pon 21 Lut, 2011 10:15

Tomoe napisał/a:
A co? Czyżby twój mąż przestał pić?
Przestał to za duzo powiedziane :roll: -raczej chyba ma przerwę w piciu :roll: -ja bynajmniej nie nastawiam sie na jakąs dłuższą abstynencje ale rzeczywiście jakiś czas już jest trzeźwy a co przy tym idzie jest całkiem spokojnie i normalnie ...i tak mi sie nasunęła taka myśl ,że jako współuzależniona nauczona jestem ,że sie coś dzieje tym bardziej ,że w ostatnim czasie miał dość długie ciągi a wtedy się działo :szok: ...ale to tylko takie moje spostrzeżenie Tomoe ;)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group