To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Jestem tu nowa, szukam wsparcia

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 12:23
Temat postu: Jestem tu nowa, szukam wsparcia
Witam wszystkich.
Mam na imię Ania, myślę, że jestem osobą dość współuzależnioną. Szukam wsparcia, bo jestem w kompletnej rozsypce....
Jestem związana z człowiekiem, który kompletnie mnie zawodzi na całej linii a ja nie potrafię od niego odejść...
Pije, pali, szantażuje mnie emocjonalnie a ja nadal tu jestem...

esaneta - Pią 05 Sie, 2011 12:26

Witaj Aniu.
Można ten problem jakos "ogarnąć" :)
Powiedz coś więcej o sobie - spróbujemy pomóc.

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 12:42

Nie wiem dokładnie nawet od czego zacząć...
To, że popijał - wiedziałam.
To, że popalał trawkę - też wiedziałam.
Jesteśmy razem 3 lata, krótko bardzo a już dwoje dzieci... Pierwsza córka to wpadka, druga - szybko po pierwszej, bo jeszcze byłam ślepa i wydawało mi się, że się jakoś facet ogarnie jak będą obowiązki i można myśleć o założeniu rodziny (???)...
Nie jesteśmy małżeństwem, taki chociaż plus...
Rafał nie pije często. Zdarza mu się dwa razy w tygodniu.. Czasem trzy.. Tylko coraz więcej. I nie pije tak "normalnie", tzn, nie kupuje alkoholu, nie stawia na stól i nie pije... On szuka głupiego pretekstu do kłótni, żeby wyjść z domu i się narąbać. I żeby powiedzieć, że to przeze mnie to wszystko... Już nie wytrzymuję z tym hipokrytą...

Marc-elus - Pią 05 Sie, 2011 12:44

Hej Aniu, Tomek z tej strony, jestem alkoholikiem. :D
Ania80 napisał/a:
jestem osobą dość współuzależnioną

To potrzebna Ci pomoc, skoro tak piszesz.
Wiesz, czasem przychodzą tu osoby, ale jeszcze nie dość. Nie chcą słuchać dobrych rad.

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 12:48

Witam Tomku.
Wiem, że jestem współuzależniona... Mam koleżankę, która przechodziła przez to wszystko. Tylko u niej było trochę "łagodniej" niż u mnie, bo tam było tylko picie, bez kłamstw, hipokryzji, szntażu, przemocy... Jej udało się wymóc na swoim partnerze terapię, sama też na taką chodzi. Uświadamia mi od dawna, że powinnam zostawić go jak najszybciej. Raz posłuchałam, ale po m-cu wróciłam... I mam za swoje...

Marc-elus - Pią 05 Sie, 2011 12:53

Ania80 napisał/a:
bo tam było tylko picie, bez kłamstw, hipokryzji, szntażu, przemocy...

Hmmm bo się dalej może nie zdążyło rozwinąć? :roll:
Ja piłem i okłamywałem, najbardziej siebie. Wystarczająco straszne, więc mogę sobie wyobrazić co się dzieje jak jest jeszcze szantaż i przemoc....

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 12:56

Kiedy jestem szczerze wkurzona - postanawiam odejść. Planuję wszystko ze szczegółami, kiedy, jak itd. A potem zostaję przez niego zaszantażowana i już... wszystko mija... Dzisiaj znalazłam w historii przeglądania oferty mieszkań do wynajęcia, które przeglądał... Wiem, że to podstęp, żeby mnie jakoś "ruszyć" (nie odzywamy się od 4 dni, mieszkam w pokoju córek). Ale daję się ciągle jakoś złapać... Bo jak to? On odchodzi ode mnie??? Przeciez powinno być odwrotnie!!! Jaka ja głupia jestem.....
Marc-elus - Pią 05 Sie, 2011 12:57

Ania80 napisał/a:
Zdarza mu się dwa razy w tygodniu.. Czasem trzy.. Tylko coraz więcej.

A będzie częściej i więcej.... Ta choroba postępuje.
Ania80 napisał/a:
On szuka głupiego pretekstu do kłótni, żeby wyjść z domu i się narąbać.

Przecież to oczywiste, ma się "powód", to się pije, klasyka.... :)
Dobrze że dostrzegasz iż te kłótnie to tylko pretekst.

ZbOlo - Pią 05 Sie, 2011 13:00

Ania80 napisał/a:
Witam wszystkich.

....witaj Aniu, ZbOlo alkoholik....

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:04

Dużo w swoim czasie czytałam o wampirach emocjonalnych, jakie są ich sposoby działania, manipulacji, szatażu... Wszystko pasuje.. Napisze teraz może głupią rzecz, ale trudno. Mi bardziej niż to, że on pije, przeszkadza to, w jaki sposób szuka do tego pretekstu... Te podchody, te kłótnie o bzdety, to wszystko już nie powinno na mnie działać, bo uczyłam się długo to ignorować a jednak znów dałam się podejść i odpowiedziałam wrzaskiem na jego kretyńskie pretensje i se poszedł... bo już miał powód do picia... I znowu to ja jestem ta zła
Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:04

Witaj ZbOlo!
Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:07

Ile Wy się musicie naczytać postów od tych biednych dziewczyn, które zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie, siedzą i użalają się nad sobą...
Marc-elus - Pią 05 Sie, 2011 13:11

Ania80 napisał/a:
Ile Wy się musicie naczytać postów od tych biednych dziewczyn, które zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie, siedzą i użalają się nad sobą...

Eeetam, czyhamy na takie biedne istoty.... :zeby: :mgreen:
A tak serio to zabrzmiało to jakbyś chciała przepraszać że żyjesz.... :roll:
Dlaczego? Miałaś wcześniej(poza swoim facetem) kontakt z alkoholikami?

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:13

Wujek, brat mamy, zza ściany domków-bliźniaków... Nie miałam z nim dobrego kontaktu, częściej słyszałam o jego piciu niż widziałam
szymon - Pią 05 Sie, 2011 13:21

Ania80 napisał/a:
I znowu to ja jestem ta zła


nie jesteś zła!!!! co najwyżej twoje czyny mogą być złe a to możesz zmienić szybko...
ale:
ja alkoholik na początku potrzebowałem pretekstu, byle jakiego, zupa zasłona, dłuższe zakupy żony, coś nowego, byle co... żeby tylko się zaczepić i wyjść na piwo.
chory mózg alkoholika właśnie takie wybiegi stosuje i oszukuje sam siebie oraz partnera. to nie twoja wina, że partner wychodzi z domu, wraca pijany i mówi, że to przez ciebie, sam w środku gdzieś na dnie wie że to nieprawdna ale w pewnym momencie się zapętla tak bardzo, ze niesposób zeskoczyć z karuzeli...

no... chyba, że mu wlewasz wódę tak jak karmią gęsi na farmach uprzednio przywiązując go do grzejnika... to wtedy jesteś winna 8|

ZbOlo - Pią 05 Sie, 2011 13:23

Ania80 napisał/a:
Ile Wy się musicie naczytać postów od tych biednych dziewczyn, które zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie, siedzą i użalają się nad sobą...

...tyle ile trzeba, kiedyś ktoś ze mną korespondował i dodawał mi otuchy, więc teraz ja czytam i piszę... takie to są koleje losu... ;) ;)

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:26

Generalnie to myślę sobie, że skoro szuka mieszkania, to fajnie, niech idzie gdzie pieprz rośnie... Będzie mi lżej bez niego.. Ale wiem, że to tylko taka podpucha... Bo go nie stać na to, żeby samemu wynająć mieszkanie... To dlaczego tak boli cholernie, kiedy pomyślę, że to może jednak nie podpucha? (już skakał z balkonu - z I-ego piętra, nic by mu się nie stało; już się podpalał - oblał się rozpuszczalnikiem, zdążyłam przechwycić zapalniczkę; już prowadził protest głodowy przeciwko MOJEMU !!! zachowaniu - nakłoniłam go do zakończenia tej farsy; już się nawet wieszał - napisał w smsie, że sory za linę holowniczą, ale nie zawahał się jej użyć......
Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:29

Zawahał... haha
Marc-elus - Pią 05 Sie, 2011 13:30

Jak tak piszesz to tych rzeczach które wyprawia... wybacz, to jakiś pajac. Niech idzie w siną dal...
szymon - Pią 05 Sie, 2011 13:31

i ty chcesz z kimś takim dalej zyć kto cię psychicznie zamęczyć chce?
wiesz po co on to robi? żeby mógł spokojnie pić, żebyś mu dała spokój.

zobaczysz jak tu wejdą kobiety współ i jak szybko ci uświadomią twój schemat...

ZbOlo - Pią 05 Sie, 2011 13:31

Ania80 napisał/a:
Generalnie to myślę sobie, że skoro szuka mieszkania, to fajnie, niech idzie gdzie pieprz rośnie... Będzie mi lżej bez niego.. Ale wiem, że to tylko taka podpucha... Bo go nie stać na to, żeby samemu wynająć mieszkanie... To dlaczego tak boli cholernie, kiedy pomyślę, że to może jednak nie podpucha? (już skakał z balkonu - z I-ego piętra, nic by mu się nie stało; już się podpalał - oblał się rozpuszczalnikiem, zdążyłam przechwycić zapalniczkę; już prowadził protest głodowy przeciwko MOJEMU !!! zachowaniu - nakłoniłam go do zakończenia tej farsy; już się nawet wieszał - napisał w smsie, że sory za linę holowniczą, ale nie zawahał się jej użyć......

...znając alkoholików - a jednego znam b. dobrze od prawie 30 lat, żyję z nim w jednej skórze - jest to wszystko PODPUCHA... ani by się nie zagłodził, ani podpalił, ani powiesił.... bo jesteśmy tchórzami, to alkohol robi z nas WIELKIMI, a tak naprawdę jesteśmy małymi, strachliwymi gnojkami, którzy myślą o tym jak zachlać swoją mordkę....

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:32

Witaj Szymonie...
Nie wlewam mu wódki do ust... Już dawno obiecałam sobie, że alkoholu to mu kupować nie będę... Ale czasem kupuję, wydaje mi się, że dla znajomych... Oni przynoszą swoją, którą wypijają, a ta przeze mnie kupiona zostaje w lodówce.... Któż korzysta jak nie on...

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:36

I to jest właśnie mój problem - wiem doskonale, że NIECH SE IDZIE PAJAC W SINĄ DAL. Tylko dlaczego tak boli......
Czekam cierpliwie na kobiety współ :shock:

szymon - Pią 05 Sie, 2011 13:37

Ania80 napisał/a:
Któż korzysta jak nie on...
wspaniały komfort picia, otwieram lodówke, patrze a tam 20 browarów, żona ideał...

a tak na poważnie to zapomnij o kupowaniu alkoholu pod każdą postacią...
dla gości ciasto zrób, ciasta, kawa...

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:48

Myślałam, że mój wyjazd z dziećmi go otrzeźwi. Dałam mu do zrozumienia, że powinien iść na terapię. Wróciłam właściwie nie wiadomo po co i dlaczego... Teraz uświadamiam sobie, że mi jakoś tak głupio było (!!!!) a on tak ładnie prosił...
Żadna terapia się nie zaczęła. Po 1,5 m-ca od powrotu zaczyna się zabawa na nowo

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:54

Ania80 napisał/a:
Czekam cierpliwie na kobiety współ


Mam nadzieję, że Panowie nie pomyśleli, że z Wami nie chcę pisać....

Janioł - Pią 05 Sie, 2011 13:55

bo my nie współ tylko wespół fsdf43t
szymon - Pią 05 Sie, 2011 13:55

myślalaś żeby zrobić coś dla siebie?
Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:56

Z Wami i z Paniami, na które cierpliwie czekam, też :)
Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 13:58

Coś dla siebie? Jak narazie intensywnie rower, gdy on jest w domu i może mnie zmienić w opiece nad dziećmi
Ale pewnie nie o to chodziło...

szymon - Pią 05 Sie, 2011 13:58

to żeby podtrzymac rozmowę to 80 to rocznik czy wiek ? :glupek:
ZbOlo - Pią 05 Sie, 2011 14:00

szymon napisał/a:
to żeby podtrzymac rozmowę to 80 to rocznik czy wiek ? :glupek:

...obwód w pasie.... ;) lub w biodrach....

czarna róża - Pią 05 Sie, 2011 14:06

Witaj Aniu,jestem dorosłym dzieckiem alkoholika ,w pewnym sensie i współuzależnioną,bo mieszkałam też długo z ojcem pijakiem jako osoba dorosła...ja mogę ci tylko poradzic byś zajęła się sobą,ponieważ dajesz sobą manipulowac,weszłaś w typowe mechanizmy wspłuzaleznienia i się wokół tego kręcisz..kiedy zaczniesz to wszystko sobie uświadamiac,poznawac..jest szansa że się od tego teatru uwolnisz..scenariuszy jest kilka-
-nie zrobisz z tym nic ani on ani ty..i to będzie trwało ale będzie coraz gorzej..alkoholizm to choroba postępująca..aż zmarnujesz sobie i dzieciom życie
-zrobisz coś z tym-proponuje na początek tobie spotkania al-anon,czyli z kobietami takimi jak Ty..i to Ty zaczniesz w końcu kierowac swoim życiem,bo tak naprawdę nawet jeśli twój partner jakims cudem zacznie się leczyc to i tak nie wiadomo jak się to skończy..i wbrew pozorom nie gwarantuje happy endu..przede wszystkim wiedza o problemie ,spotkania al-anon,może i terapia..mają pomóc tobie byś nie uczestniczyła biernie w tym teatrze..

a moja rada..zostaw gnoja w cholerę..

yuraa - Pią 05 Sie, 2011 14:11

hej Aniu
przeczytałem dotychczasowe posty
ostatni mnie zmroził
zostawiasz malutkie dzieci pod opieką nieodpowiedzialnego faceta????
myslisz że to przeszkodzi mu w napiciu się,
NIE,
dla czynnego alkoholika nic sie nie liczy kiedy zacznie pić.

a te wzystkie proby samobójcze to teatrzyk dla widowni jaka jesteś Ty.
nie będzie widza nie bedzie teatru.
jakby chciał skutecznie to zrobić to by zrobił bez swiadków

Tomoe - Pią 05 Sie, 2011 14:15

Ania80 napisał/a:
i se poszedł...
I znowu to ja jestem ta zła


No to jak już jesteś ta zła - to co ci zależy, bądź jeszcze gorsza. :smieje:

Witaj w klubie. 98l9i

czarna róża - Pią 05 Sie, 2011 14:19

Dokładnie..te próby samobójcze mają jedno na celu..żebyś to Ty czuła się winna..jeśli nie ma widowni ..to nie ma prób..
wiem..łatwo powiedziec..nie przejmuj się tym..ale naprawdę powinnaś teraz byc twarda..jeśli zależy ci jeszcze na nim i chcesz z nim byc ..to niestety TWARDA MIŁOSC i KONSEKWENCJA..(ma isc na leczenie i stawiasz warunki)..i chodz na spotkania al-anonu..a jeśli nie chcesz z nim byc to to zakończ ale też chodż na spotkania al-anon,bo problem jest też już u Ciebie..

Jonesy - Pią 05 Sie, 2011 14:20

Ania80 napisał/a:
już skakał z balkonu - z I-ego piętra, nic by mu się nie stało; już się podpalał - oblał się rozpuszczalnikiem, zdążyłam przechwycić zapalniczkę; już prowadził protest głodowy przeciwko MOJEMU !!! zachowaniu - nakłoniłam go do zakończenia tej farsy; już się nawet wieszał - napisał w smsie, że sory za linę holowniczą, ale nie zawahał się jej użyć......


:zemdlal:

Miałem nie pisać, ale o kurde, co za debil...

Sorry Aniu, bo to Twój jak by nie było partner. Ale weź stań tak z boku i przeczytaj ten post jako zupełnie obca osoba. Willy Kojot mi się przypomina...



Kopnij w d**ę tego pajaca...

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 14:23

Dzięki za te wszystkie posty!
Zacznę od tego, że 80 to rocznik
Co do dzieci pod jego opieką - aż niewiarygodne, ale gdy jest z nimi sam - nigdy się nie napił (lub o tym nie wiem).
I na koniec - chcę go zostawić w cholerę ale jeszcze nie umiem tego wykonać, niestety... Dlatego tu jestem... chyba...

pterodaktyll - Pią 05 Sie, 2011 14:24

Witaj Aniu.

Ja widze tylko trzy wyjścia w Twojej sytuacji
1. Zostajesz i w szybkim tempie spieprzysz sobie i dzieciom życie do reszty, za co pewnie po latach będą miały pretensje do ciebie a nie do niego
2. zostawiasz to wszystko, zmieniasz nr. tel i zwiewasz gdzie pieprz rosnie, zacierając starannie za sobą wszelkie ślady, bo inaczej sie od pijawki nie uwolnisz
3. Wywalasz goscia na zbity pysk bez prawa powrotu .
4. Wszystkie uczucia i emocje chowasz oczywiście do kieszeni, bo inaczej to wszystko nie ma sensu. My jesteśmy mistrzami świata w manipulowaniu wszystkimi i wszystkim naokoło co się rusza........


Dr. Ptero-Daktyll, wieloletni alkoholik

czarna róża - Pią 05 Sie, 2011 14:27

Poczytaj sobie w dziale współuzaleznienie historie kobiet takich jak ty..ale tak od dechy do dechy.. :pocieszacz:
Marc-elus - Pią 05 Sie, 2011 14:28

pterodaktyll napisał/a:
My jesteśmy mistrzami świata w manipulowaniu wszystkimi i wszystkim naokoło co się rusza........

To się chyba nazywa telekineza... g45g21

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 14:38

Czytałam. Może nie wszystkie z braku czasu, ale sporo...
Czytam i myślę sobie, że to wszystko ma taki sam scenariusz, że ile trzeba włożyć pracy w to, żeby zrobić coś z własnym życiem, z życiem dzieci...
Że tym wszystkim dziewczynom, którym się udało - zazdroszczę, też tak chcę...
Że tez chcę odejść, już to zrozumiałam, tyle, że 'pomyśleć' a 'wykonać' to duża różnica...

pterodaktyll - Pią 05 Sie, 2011 14:40

Ania80 napisał/a:
'pomyśleć' a 'wykonać' to duża różnica...

chciec to móc............ :mgreen:

pterodaktyll - Pią 05 Sie, 2011 14:40

Marc-elus napisał/a:
To się chyba nazywa telekineza...

Jak zwał, tak zwał. Ważne, że działało :mgreen:

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 14:42

Zawsze znajdzie się jakieś 'ale'...
pterodaktyll - Pią 05 Sie, 2011 14:46

Ania80 napisał/a:
Zawsze znajdzie się jakieś 'ale'...

chciałem cię uprzejmie zawiadomić, że te "ale" wynajdujemy sobie sami jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości w sprawie :mgreen:

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 14:50

Np. takie, że odejście od niego, to wielka logistyczna operacja...
Dla tego faceta zostawiłam wszystko i przeniosłam się z nim do miasta oddalonego od mojego o 460 km... Jesteśmy tu sami, bez żadnej rodziny, choć on do swojej ma bliżej, jakieś 50 km... Znajomych jak na lekarstwo, on ma swoich kumpli od picia (całych dwóch), ja mam tak naprawdę jedną dobrą znajomą, która też ma faceta alkoholika, tylko leczącego się...
Z jednej strony - skoro nic mnie tu nie trzyma, to po co tu jestem?
Ale z drugiej strony - powrót będzie... porażką może nie, ale niespełnieniem marzeń o fajnym życiu w górach... Ech, te wymówki....
Kurczę - ja jestem tego wszystkiego świadoma. Tego, że trzeba spadać, że to manipulant, pajac itd...
I co?
I nic....

pterodaktyll - Pią 05 Sie, 2011 15:02

Ania80 napisał/a:
powrót będzie... porażką może nie, ale niespełnieniem marzeń o fajnym życiu w górach..

Nie żartuj.......uratowanie swojego i dzieci życia tak nazywasz?
Ania80 napisał/a:
ja jestem tego wszystkiego świadoma. Tego, że trzeba spadać, że to manipulant, pajac

"serce nie sługa, nie zna co to pany......"
Jak tu trochę pobędziesz, razem radę damy :mgreen:

Borus - Pią 05 Sie, 2011 15:07

Cześć Aniu... :)
Tu już właściwie wszystko zostało powiedziane,
teraz czas na decyzje i działania... :mysli:
Powodzenia... :okok:

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 15:08

pterodaktyll napisał/a:
Ania80 napisał/a:
powrót będzie... porażką może nie, ale niespełnieniem marzeń o fajnym życiu w górach..

Nie żartuj.......uratowanie swojego i dzieci życia tak nazywasz?


Dziękuję, że w tak mocny sposób uświadamiacie mi to wszystko...
Może w końcu kiedyś zadziała...

pterodaktyll - Pią 05 Sie, 2011 15:13

Ania80 napisał/a:
Dziękuję, że w tak mocny sposób uświadamiacie mi to wszystko...

Wiesz na czym polega największy problem, zresztą u uzależnionych też? Na strachu przed podjęciem jakiejś konkretnej decyzji i oczywiście konsekwencji z niej wynikających......
Ania80 napisał/a:
Może w końcu kiedyś zadziała...

Jesli ją podejmiesz i będziesz konsekwentna w swoim postępowaniu, to właściwie nie ma innej mozliwości :)

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 15:22

W trzy godziny nie załatwi się wszystkiego, jeśli ktoś ma ewidentnie problem ze sobą, jak ja...
Ale za wszystkie posty dziękuję.
Zajrzę tu jutro... Zaraz Rafał wraca z pracy a poza tym dzieci...
Dziękuję raz jeszcze

Ania80 - Pią 05 Sie, 2011 15:38

Marc-elus napisał/a:
W tym miesiącu mamy zniżki na abonamenty dla współuzależnionych


Chętnie skorzystam :)
A narazie już naprawdę znikam...

pietruszka - Pią 05 Sie, 2011 16:11

Cześć Aniu,
jak Cię przeraża całe uruchomienie wielkiej procedury Odejścia, to zacznij od małego kroczku. Na przykład od pójścia na miting Al-anon, potem możesz pomyśleć o kolejnych kroczkach :tak:

Jacek - Pią 05 Sie, 2011 16:33

cześć Aneczko :)
Ania80 napisał/a:
On szuka głupiego pretekstu do kłótni, żeby wyjść z domu i się narąbać. I żeby powiedzieć, że to przeze mnie to wszystko..

i naprawdę to ci odpowiada takie warunki Aniu

Klara - Pią 05 Sie, 2011 17:45

Witaj Aniu!
Wszystkiego dowiedziałaś się ze źródła, to znaczy - od samych alkoholików (teraz trzeźwych).
Masz wielkie szczęście w tym kłopocie, że jest internet i możesz się skontaktować z wieloma ludźmi.
Nikt Ci tu nie wmawia, że nie umiesz z nim rozmawiać, że wszyscy piją, że on zmądrzeje, tylko trzeba czasu....
Takie były "rady" które słyszałam przez połowę życia.
Ty nie musisz takich doradców słuchać.

Wierz mi - im dłużej będziesz zwlekała z odejściem, tym będzie Ci trudniej, tym bardziej będziesz uwikłana w problemy.
Schowaj do kieszeni swoją dumę, zapomnij o niespełnionych marzeniach, bo z tym człowiekiem ich już nie osiągniesz.
Trzymaj się! :pocieszacz:

Pati - Pią 05 Sie, 2011 17:47

Witam Cię Aniu :)
Ania80 napisał/a:
(już skakał z balkonu - z I-ego piętra, nic by mu się nie stało; już się podpalał - oblał się rozpuszczalnikiem, zdążyłam przechwycić zapalniczkę; już prowadził protest głodowy przeciwko MOJEMU !!!

Trzebabyło go podpalić samemu :wysmiewacz:
Kiedyś pamiętam jak mój ex próbował mnie uderzyć po raz czwarty to wpadłam w szał i go powaliłam miałam podobno pianę na ustach :(
Lałam go leżącego na podłodze i krwawiącego o mało go nie zabiłam(3cm od skroni)
Nie mogły mnie odciągnąć trzy dorosłe osoby.
Gdy się ocknęłam(doszłam do siebie) to przyjechało pogotowie i policja :(
W szpitalu założono mu trzydzieścikilka szwów na głowie i twarzy :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops:
Mój ex też próbował skakać z okna a ja głupia baba go powstrzymałam trza go było jeszcze popchnąć :uoee:
Jak się wieszał to wszystkich obdzwonił i się żegnał.
Zabrało go pogotowie :uoee:
Doszłam do wniosku,że nic nie potrafi porządnie zrobić nawet się zabić!
Powiem Ci jeśli chcesz być cała przez następne lata to uciekaj jak najdalej się da.
Bo po Twoich postach można przewidzieć jak to życie potoczy się dalej z tym v43rvj .....ojcem Twoich dzieci.
No i oczywiście dzieci nie mają spokoju Ty masz pojęcie co One przeżywają :szok:
Wiem,żę Ci ciężko Aniu,mnie też było.
:pocieszacz: pora zmienić swoje życie malutkimi kroczkami.

Marc-elus - Pią 05 Sie, 2011 17:53

Pati napisał/a:
Jak się wieszał to wszystkich obdzwonił i się żegnał.

:rotfl:
Wybacz Patko, ale śmieszne to.... Wiem, Tobie pewnie do śmiechu nie było. :pocieszacz:

Pati - Pią 05 Sie, 2011 17:56

Nie no Marceli :) wtedy nie było mi do śmiechu ale dzisiaj nie mogę przestać się śmiać z samej siebie i ze swojej naiwności :wysmiewacz: :smieje:
Klara - Pią 05 Sie, 2011 21:56

Dyskusja która się rozwinęła w ciągu wieczoru znalazła się w tym temacie: Potęga wyobraźni.
Mario - Sob 06 Sie, 2011 10:35

Ania !! :krzyk:
Wstawaj i budż Rafała. Kilka pięter niżej aż kipi od wsparcia dla Ciebie :)

Ania80 - Sob 06 Sie, 2011 12:33

Witam wszystkich....
Chciałam napisać o czymś zupełnie innym... ale wyszło jak wyszło....
Dzisiaj 5 dzień nie odzywania się do siebie z Rafałem...
Zapytałam go kiedy się wyprowadza, bo skoro szuka mieszkania, co wiem po historii przeglądania...
On na to, że nie wie jeszcze...
Ja mu na to, że jeśli to ma być podpucha, to nie działa na mnie...
I że jak chce, żeby między nami było dobrze, to musi iść na terapię dla AA...
I dostałam w twarz....
Wynoszę się....
Tak ciężko, ale przytula się do mnie moja córka.....

Ania80 - Sob 06 Sie, 2011 12:35

I że to ja to wszystko niszczę....
I że jestem pier.....ta...
I że szmata....
Na trzeźwo.....

Ania80 - Sob 06 Sie, 2011 12:42

Czytałam na innym wątku wypowiedź, że trzeba się dać totalnie zeszmacić, żeby zrozumieć, że trzeba spieprzać...
Może więc sama sprowokowałam to uderzenie....?
Żeby był w końcu jakiś pretekst....

Flandria - Sob 06 Sie, 2011 12:44

Ania80 napisał/a:
I dostałam w twarz....

Ania80 napisał/a:
I że to ja to wszystko niszczę....
I że jestem pier.....ta...
I że szmata....
Na trzeźwo...


masakra
:pocieszacz:

Tomoe - Sob 06 Sie, 2011 12:44

Jeśli masz spieprzać - to zrób to teraz, już!!!
Dlaczego się jeszcze nie pakujesz, tylko siedzisz przed komputerem?

Flandria - Sob 06 Sie, 2011 12:46

Ania80 napisał/a:
Może więc sama sprowokowałam to uderzenie....?

:zemdlala:

pogodę też prowokujesz? :mysli:

szymon - Sob 06 Sie, 2011 12:52

Ania80 napisał/a:
Może więc sama sprowokowałam to uderzenie....?


ze głeboko już w tym siedzisz, to powinien być sygnał do odejścia:

Ania80 napisał/a:
dostałam w twarz....


:pocieszacz:

staaw - Sob 06 Sie, 2011 12:55

Tomoe napisał/a:
Jeśli masz spieprzać - to zrób to teraz, już!!!
Dlaczego się jeszcze nie pakujesz, tylko siedzisz przed komputerem?

TAK ANIU!
Masz dokąd pójść?
Te reakcje są wynikiem jego choroby a nie Twojego zachowania...
Gdyby obcy człowiek uderzył Ciebie na ulicy zgłosiłabyś pewnie to na policję...
Dla czego teraz uważasz że to Twoja wina?

Ania80 - Sob 06 Sie, 2011 12:56

Dlaczego się nie pakuję?
Bo on wyszedł a w każdym momencie może wrócić...
A siedzę przed kompem dlatego, że szukałam firmy transportowej, która jutro przewiezie mi rzeczy ...
On wychodzi jutro na 10-tą do pracy...
Spakuję się jutro, panowie są już umówieni na 12-tą
Nie będę się pakować teraz, bo to grozi utratą życia po jego powrocie...

Tomoe - Sob 06 Sie, 2011 12:58

A pozostanie w domu z agresywnym alkoholikiem, który prawdopodobnie poszedł się upić, niczym ci nie grozi? Ani tobie, ani dzieciom?
Na co się narażasz?
Przed chwilą oberwałaś po twarzy.
Co on ci JESZCZE musi zrobić?

Ania80 - Sob 06 Sie, 2011 12:58

Ale zdania nie zmienię, o to się nie boję
Mama już wie, że przyjeżdżam....

Tomoe - Sob 06 Sie, 2011 13:00

Ale zostajesz z nim pod jednym dachem. Bezbronna.
Opamiętaj się, kobieto!!!
On w tej chwili jest zagrożeniem dla ciebie.

szymon - Sob 06 Sie, 2011 13:02

Ania80 napisał/a:
Bo on wyszedł a w każdym momencie może wrócić...

wróci pijany i będzie jeszcze bardziej agresywny, spakój do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, dokumenty, klucze, kartę do bankomatu w razie szybkiej ewakuacji...

Ania80 napisał/a:
Nie będę się pakować teraz, bo to grozi utratą życia po jego powrocie...

jeżeli masz gdzie iść to zrób to teraz

Flandria - Sob 06 Sie, 2011 13:03

Ania80 napisał/a:
Nie będę się pakować teraz, bo to grozi utratą życia po jego powrocie...

brzmi dosyć przerażająco 8|
a jeśli nie będziesz się pakować to będzie sielankowo jak facet wróci?

Tomoe - Sob 06 Sie, 2011 13:04

Po rzeczy wrócisz potem. Koniecznie z obstawą.
Ania80 - Sob 06 Sie, 2011 13:08

Idę...
Nie będzie mnie jakiś czas, bo moja mama nie ma internetu...
Ale odezwę się i napiszę co u mnie...
Dzięki za słowa otuchy i wsparcia...
Byłam tu tylko 2 dni a tyle się wydarzyło...
Kto wie, czy nie dzięki Wam....

Tomoe - Sob 06 Sie, 2011 13:10

Zadbaj o swoje bezpieczeństwo i o bezpieczeństwo dzieci.
Odezwij się jak będziesz miała możliwość.

Trzymam za ciebie kciuki. :kciuki: :sztama:

Borus - Sob 06 Sie, 2011 13:14

Ania80 napisał/a:
I że jak chce, żeby między nami było dobrze, to musi iść na terapię dla AA...
I dostałam w twarz....

Jeśli ktoś miał wątpliwości co do słuszności udzielanych tu rad, to chyba już się rozwiały... :mysli:

Tomoe - Sob 06 Sie, 2011 13:19

Jeśli ktoś miał złudzenia co do skuteczności tych rad - to też chyba się rozwiały... :bezradny:

Najpierw człowiek musi sam dojrzeć do podjęcia decyzji, potem dopiero bierze pod uwagę cudze rady. A i tak tylko niektóre... :)

Mario - Sob 06 Sie, 2011 13:25

Cytat:
I dostałam w twarz

Jesli to prawda, to i ja sie dołączam do chóru.
Chorobę alkoholową idzie zatrzymać, bo czynnik który może ją wznowić, stoi sobie spokojnie na półce w markecie.
Fizycznej agresji nie, bo ona tkwi we wnętrzu człowieka.
Męższczyzna nie bije kobiety. Nic tego nie może usprawiedliwić !! Ktoś kto tak postępuje, nie jest przede wszystkim męższczyzną.

I alkoholizm nie ma tu nic do rzeczy !!
Proponuję Ci prosty sposób na spokojną wyprowadzkę. Jak tylko zorientujesz się , że wraca, to bez względu na to czego się można by było spodziewać dzwoń na 997.
Powiedz pałom jak było, że był i jest jest agresywny i obawiasz się o siebie i dzieci.
Będzie na pewno pod wpływem a więc nikt nie będzie słuchał jego tłumaczeń. Gdyby chcieli Cię olać postrasz ich czymkolwiek. Zarządaj danych służbowych, sporządzenia pisemnej notatki z całego zajścia, telefonem do oficera dyżurnego............ płacz , krzycz, wpadnij w histerię.
Wezmą goscia na dołek a Ty będziesz mioała spokojny czas na wszystko.
Trzymaj się :)

Klara - Sob 06 Sie, 2011 13:27

Cytat:
Mama już wie, że przyjeżdżam....

Ja też trzymam kciuki za to, żebyś była bezpieczna :pocieszacz:

czarna róża - Sob 06 Sie, 2011 14:29

Aniu..odezwij się jak najszybciej...
beata - Sob 06 Sie, 2011 15:18

Ania80 napisał/a:
Idę...
:pocieszacz: Odezwij się jak najszybciej.
esaneta - Sob 06 Sie, 2011 18:47

Aniu, ja również przyłączam się do oczekujących na Twój powrót.
A póki co, mocno trzymam kciuki.

Pati - Nie 07 Sie, 2011 10:07

Nie wiem czy się wyprowadziłaś Aniu :bezradny:
Jeśli nie to pamiętaj,że:
-nie musisz go wpuszczać do domu jak jest pod wpływem gorzały bo takie przysługuje Ci prawo!
-jak będzie się dobijał wzywaj policję bo takie masz prawo!
-chroń siebie i dzieci to Twój obowiązek!
:pocieszacz:

Ania80 - Nie 07 Sie, 2011 10:19

Właśnie się pakuję...
Rafał jest w pracy....
Ciężko mi jest tak strasznie................................

Ania80 - Nie 07 Sie, 2011 10:19

Za 40 minut przyjdą panowie od przeprowadzek a ja mam kryzysss.................................
Ania80 - Nie 07 Sie, 2011 10:21

Czemu to jest takie trudne..?
Ja chcę z nim być, tylko z nim zdrowym
Czy do niego to dotrze?
Czy ta utrata rodziny zmusi go do leczenia i walki o nas???

pterodaktyll - Nie 07 Sie, 2011 10:21

Ania80 napisał/a:
ja mam kryzysss..................

Jak sie nie wyprowadzisz to dopiero będziesz miała kryzysssssss

Pati - Nie 07 Sie, 2011 10:21

Ania80 napisał/a:
Ciężko mi jest tak strasznie................................

Wiem kochanie,wiem 4g5
Popatrz ile masz strat a ile zysków z tego związku.
Pakuj się pakuj myślami jestem z Tobą :pocieszacz:

Klara - Nie 07 Sie, 2011 10:22

Ania80 napisał/a:
Za 40 minut przyjdą panowie od przeprowadzek a ja mam kryzysss.
:pocieszacz:
To dobrze, że masz się gdzie schronić.
Wczoraj się przekonałaś, że jest źle.
Trzymam za Ciebie kciuki Aniu :kciuki:

Mysza - Nie 07 Sie, 2011 10:22

Ania80 napisał/a:
Za 40 minut przyjdą panowie od przeprowadzek a ja mam kryzysss.................................

skoro już powzięłaś taką decyzję, to nie zmieniaj jej i nie poddawaj się, bo lepiej nie będzie...tylko gorzej..
przecież wiesz o tym....wróć dwie strony do tyłu...przeczytaj co wczoraj pisałaś i bądż silna, dla siebie i dla dzieci
trzymam za Ciebie kciuki :kciuki:
:pocieszacz: :buziak:

Pati - Nie 07 Sie, 2011 10:24

Odbierz pw Aniu :)
Ania80 - Nie 07 Sie, 2011 10:25

Czy on to zrozumie?
Ania80 - Nie 07 Sie, 2011 10:28

Nie mam żadnej prywatnej wiadomości... cf2423f
Bebetka - Nie 07 Sie, 2011 10:30

Ania80 napisał/a:
Ciężko mi jest tak strasznie...........

Trzymaj się Aniu :pocieszacz:
Nie myśl o tym za dużo, tylko działaj.
Twoje bezpieczeństwo jest teraz najważniejsze.

Ja swego czasu miałam agresora alkoholika w domu, swoje przeżyłam i dobrze Cię rozumiem.
Uciekałam z domu trzy razy do rodziców :/
Potem zdecydowałam się na interwencję policji i już z domu uciekać nie musiałam.
Jednak strach towarzyszył mi ciągle.

Pati - Nie 07 Sie, 2011 10:32

Ania80 napisał/a:
Nie mam żadnej prywatnej wiadomości...

przepraszam juz sie poprawiłam
juz jest wiadomosc do Ciebie Aniu

Tomoe - Nie 07 Sie, 2011 10:33

Ania80 napisał/a:
Czy on to zrozumie?


Jesteś ofiarą przemocy.
On jest sprawcą przemocy.

Czy ty to rozumiesz?

Flandria - Nie 07 Sie, 2011 10:36

Ania80 napisał/a:
Właśnie się pakuję...
Rafał jest w pracy....
Ciężko mi jest tak strasznie................................


nic strasznego nie robisz :pocieszacz:
Po prostu dbasz o bezpieczeństwo swoje i dzieci.

A co będzie dalej? Kto wie? Wszystkiego dobrego :)

Bebetka - Nie 07 Sie, 2011 10:37

Tomoe napisał/a:
Jesteś ofiarą przemocy.
On jest sprawcą przemocy.

Czy ty to rozumiesz?


Jeżeli pozwolisz Tomoe, podpiszę się pod tym i ja!

Wiedźma - Nie 07 Sie, 2011 10:58

Ania80 napisał/a:
Czy ta utrata rodziny zmusi go do leczenia i walki o nas???

Wyprowadzając się dajesz mu na to szansę.
Gdybyś została, nie dotarłoby do niego, że coś złego robi.
Gwarancji co prawda nie masz żadnej, ale szansę - tak.

czarna róża - Nie 07 Sie, 2011 11:24

Aniu..kiedy tu przyszłaś..wszyscy nasi chlopacy..ALKOHOLICY odradzali ci bycie z tym człowiekiem...a czemu..? przecież logicznie powinni ciebie namawiac,zostań ..on jest przeciez chory ..to wódka...nie on..ale wszyscy bez wyjątku powiedzieli..NIE ZOSTAWAJ Z NIM..bo tylko utrata czegoś co się kocha może coś zmienic..może jeśli straci rodzinę pójdzie się leczyc..jeśli TAKI ARGUMENT na niego nie zadziała to NIE JEST TEGO WART..to w kwestii twoich współuzależnionych reakcji w które już się wkręcasz i zaczynasz żałowac..za chwilę zapomnisz że uderzył cię bo przecież mogły mu puścic nerwy..za chwilę usprawiedliwisz go we wszystkim..
A tak naprawdę zostawiłaś GO dla siebie..żebyś TY mogła zyc normalnie..może za jakiś czas,(kiedy wszystko przerobisz-IDZ proszę na MITING AL-ANONU w miejscowości w której teraz jesteś..)okaże się że wcale nie chcesz jego powrotu..

beata - Nie 07 Sie, 2011 11:55

Aniu,trzymam za Ciebie kciuki. :kciuki:
KICAJKA - Nie 07 Sie, 2011 12:43

Witam Cię Aniu :) Myślę,że przeprowadzka to dobra decyzja,czas zadbać o siebie i dzieci.Życzę Ci wytrwałości i konsekwencji :buziak:
Borus - Nie 07 Sie, 2011 12:46

czarna róża napisał/a:
NIE ZOSTAWAJ Z NIM..bo tylko utrata czegoś co się kocha może coś zmienic..może jeśli straci rodzinę pójdzie się leczyc..jeśli TAKI ARGUMENT na niego nie zadziała to NIE JEST TEGO WART..

Podpisuję się pod tym, jeśli oczywiście mogę... :skromny:

esaneta - Pon 08 Sie, 2011 07:20

Bebetka napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Jesteś ofiarą przemocy.
On jest sprawcą przemocy.

Czy ty to rozumiesz?


Jeżeli pozwolisz Tomoe, podpiszę się pod tym i ja!


...i ja.
Aniu zajrzyj do mojego wątku, ja nigdy nie doświadczyłam razów od swojego ślubnego a mimo to jestem ofiarą przemocy (własnie czekam na sprawę o znęcanie się). Nie trzeba miec podbitych oczu, wybitych zębów etc., żeby być ofiarą przemocy.
Bardzo mocno Ci ściskam i cieplutko myślę o Tobie. :pocieszacz:

szymon - Pon 08 Sie, 2011 08:16

ja się nie podpisuję pod tym tylko napisze tak:

- przestałem pić dwa miesiące po odejściu żony (niby z żalu piłem dwa miesiące)
- zacząłem się leczyć kilka miesięcy po odejściu żony
- na terapię poszedłem mając ponad pół roku abstynencji

przez rok mnie prosiła i błagała bym poszedł się leczyć, by coś z tym zrobić... nic.
jeden na 100 zrozumie, ale te 99 musi coś stracić najważniejszego w życiu by przestać pić.

kto jest tym jednym? postaw szklankę na podłodze, podrzuć sto kart do góry i zobacz czy on wpadnie do środka, takie jest prawdopodobieństwo dla alkoholika, który to sam się opamięta.

życzę dobrych wyborów i konsekwencji!

Ania80 - Pon 08 Sie, 2011 09:28

Witam wszystkich.
Więc już mnie w tamtym mieszkaniu nie ma...
Graty pojechały a ja siedzę narazie w hotelu lub u koleżanki, bo muszę załatwić jeszcze parę spraw...
Jadę definitywnie jutro.
Jest mi ciężko, choć koleżanka i mama cały czas powtarzają to wszystko co Wy..
Wczoraj miałam słabszy dzień, myślałam, że nie dam rady a dałam, choć były momenty, że chciałam rzucić to wszystko w cholerę i zostać...
Ale dałam radę.
W nocy przypomniałam sobie to wszystko, co było między mną a Rafałem złego i to dodało mi sił.
Ale rano doznałam małego szoku... Myślałam, że jak on wróci z pracy po 19-ej, to dozna jakiegoś szoku czy coś, może będzie do mnie wydzwaniał... A on siedział sobie na Allegro i licytował koszulki rowerowe.... (wiem, bo wszystkie wiadomości z allegro przychodzą na moją pocztę)
Trochę się zawiodłam, a powiedziałabym, że bardzo.
Nie wiem na co czekam, ale myślałam, że nim wstrząsnę i jakoś się ogarnie..
Ale może to musi trwać... Albo nie ...
Macie rację - muszę zająć się sobą
I od dzisiaj zaczynam

esaneta - Pon 08 Sie, 2011 09:54

Ania80 napisał/a:
Więc już mnie w tamtym mieszkaniu nie ma...


Bardzo się cieszę Aniu.

Ania80 napisał/a:
W nocy przypomniałam sobie to wszystko, co było między mną a Rafałem złego i to dodało mi sił.


Rozmyslaj o tym częściej a siły Cię nie opuszczą.

szymon - Pon 08 Sie, 2011 09:56

Ania80 napisał/a:
Myślałam, że jak on wróci z pracy po 19-ej, to dozna jakiegoś szoku czy coś, może będzie do mnie wydzwaniał... A on siedział sobie na Allegro i licytował koszulki rowerowe.... (wiem, bo wszystkie wiadomości z allegro przychodzą na moją pocztę)
Trochę się zawiodłam, a powiedziałabym, że bardzo.


Aniu80,
ja przez miesiąc nie interesowałem się żoną jak odeszła, coś tam dzwoniłem i bełkotałem z płaczem, obiecywałem gruszki na wierzbie i takie tam *p**** wtedy... nie chciałem wtedy nic robić dla siebie i żony...

ja musiałem po prostu dojrzeć do decyzji zaprzestania picia, musiałem dojrzeć do tego by zrozumieć co zrobiłem, teraz wszystkiego żałuję ale nie mogę cofnąć czasu.
jestem przekonany, że nie dociera do niego to co zrobiłaś, w innym wypadku już błagałby o litość, co nastąpi po jakimś czasie... pamiętaj jednak o tym co ci zrobił i czego nie zrobił.

Lila - Pon 08 Sie, 2011 10:09

[quote="Ania80"]

Ale rano doznałam małego szoku... Myślałam, że jak on wróci z pracy po 19-ej, to dozna jakiegoś szoku czy coś, może będzie do mnie wydzwaniał... A on siedział sobie na Allegro i licytował koszulki rowerowe.... (wiem, bo wszystkie wiadomości z allegro przychodzą na moją pocztę)
Trochę się zawiodłam, a powiedziałabym, że bardzo.
Nie wiem na co czekam, ale myślałam, że nim wstrząsnę i jakoś się ogarnie..

Witaj Aniu,
czytam Twój wątek od początku, dopiero teraz się odzywam, ponieważ sama jest "świeża" po rozstaniu...
Twoja historia bardzo przypomina mi moją, choć ja nie mam dzieci...
Gdy dziś przeczytałam o Twoim "szoku", przypomniałam sobie, jak ja pakowałam się 2 dni przed Wigilią, gdy wrócił mój alko, wkurzył się tylko i powiedział, że wychodzi..Wyprowadziłam się 500 km od niego..Zmierzam do tego, że gdy rozmawialismy o tej sytuacji 2 mc później, kiedy był po terapii, powiedział, że myślał wtedy, że ja tego nie zrobię, a jesli nawet wyjadę to po świętach wrócę, że jakoś to będzię, że nie jestem skłonna go zostawić i takie tam. Dodam jeszcze, że był na silnym głodzie, więc nie obchodziło go, że są święta itd., musiał się napić.
Twój facet nie myśli logicznie, nie wspomnę już o przemocy. Jesli raz to zrobił, to bez pomocy z zewnątrz zrobi to kolejny i kolejny...
Podjęłaś najlepszą decyzję jaką mogłaś. Bądź tu jak najczęściej, ludzie, którzy do Ciebie piszą, znają temat od podszewki. Mnie pomogli w utrzymaniu decyzji jakieś 3 tygodnie temu, dzięki nim wytrwałam, wiedziałam co robić. Dalej czuję ich wsparcie!
Aniu jestem z Tobą całym sercem!

Jonesy - Pon 08 Sie, 2011 11:30

Słuchaj, jeszcze kilka "technicznych" spraw.
Pozmieniaj hasła do swojej poczty, gadu gadu, konta na allegro, hasła do kont w banku. Wszystkie te rzeczy, które on może znać i może wykorzystać, żeby złośliwie narobić Ci smrodu. Jeżeli konto na allegro jest na Ciebie, może się okazać, że nakupiłaś kupę "fajnych niechciajek" albo na przykład samochód. Wybrnąć z tego pewnie wybrniesz, ale co nerwów stracisz to Twoje.
Odetnij się kompletnie od niego, przynajmniej na czas jakiś.
Myślę że dobrym pomysłem byłoby kupić nowy numer albo w ogóle zmienić stary. Chyba że chcesz co jakiś czas w nocy odbierać płaczliwe smsy albo telefony. Tudzież mms-y z kanistrem benzyny w tle i zapalniczką na pierwszym planie. Szkoda nerwów.

Gratuluję decyzji. Odważna z Ciebie kobietka. Wierz mi, Twoje dzieci to docenią na pewno za jakiś czas, że uratowałaś im dzieciństwo.

czarna róża - Pon 08 Sie, 2011 16:26

Masz jedno życie..nikt ci straconego czasu nie odda..dobrze zrobiłaś..jeśli rozstanie nic nie zmieni..po prostu żyj najlepiej jak umiesz..uwolnij się..
beata - Pon 08 Sie, 2011 22:30

Ania80 napisał/a:
I od dzisiaj zaczynam
:kciuki: Jesteś bardzo dzielna. :pocieszacz:
Ania80 - Śro 10 Sie, 2011 09:12

Witam!
W drodze do celu zrobiłam sobie przystanek u koleżanki, bo jednak 460 km z małymi dziećmi to dużo jak na jeden raz.
Rafał odezwał się w poniedziałek wieczorem, pewnie pił i go wzięło na smsy. Najpierw zapytał co z mieszkaniem (wynajęte na mnie), co z internetem (też na mnie, ale zabrałam komputer, więc nie wiem za bardzo o co mu chodziło). I jeszcze pytał, czy zapłaciłam za ten miesiąc za mieszkanie.. Odpisałam krótko i treściwie. Nie chciałam wdawać się z nim w jakieś dyskusje. PPotem zapytał kiedy przyjadę po lodówkę i pralkę, a przecież wie doskonale, że sam za to płacił i ja tego nie zabiorę (zresztą po co mojej mamie dwie lodówki i dwie pralki...). Nie odpowiedziałam. Zapytał ile może mieszkać w tym mieszkaniu, bo nie stać go, żeby samemu za nie płacić. Odpisałam, że to jego problem. Potem zapytał ile ma mi oddać za ten miesiąc za mieszkanie. Odpisałam, że musi sam zdecydować. I co odpisał? Cytuję: "Nie, to ty musisz zapłacić za to mieszkanie, więc ty mi napisz ile. To ty w tym związku podejmujesz trudne decyzje"!!!! Już mu miałam odpisać, że kurcze w jakim związku?, ale se darowałam. Nie odpisałam nic.
Dzisiaj, kiedy emocje już opadły mam do siebie żal, że tak to wszystko rozstrząsałam. Facet mnie bije a ja siedzę i płaczę, że tak mi ciężko od niego odejść... Matko jedyna!!! Trochę mi wstyd za to.... Dzisiaj jestem wkurzona i zła na całą tę sytuację, mam ochotę napisać mu, żeby spadał na bambus, jeżeli nie dociera do niego, że nas już nie ma i nie będzie, jeśli nie przejdzie terapii nie mamy nawet o czym smsować.... Jest mi głupio... Ale mam nadzieję, że ta złość będzie dla mnie impulsem do zmian, do działania, do siły i konsekwencji. Oby. Chcę iść na terapię, chcę zająć się przede wszystkim sobą i dziewczynkami. Jak tu ktoś napisał: jeżeli utrata nas nie skłoni go do żadnej zmiany, tzn, że nie jest nas wart. I w takim nastawieniu pozostaję. Mam nadzieję, że na długo.
Pozdrawiam was wszystkich, teraz nie wiem kiedy tu zajrzę, dopiero będę montować internet u mamy. Buziaki i dzięki wielkie za to, że trzymacie za mnie kciuki :) :)

beata - Śro 10 Sie, 2011 09:20

Ania80 napisał/a:
Najpierw zapytał co z mieszkaniem (wynajęte na mnie)
Ania80 napisał/a:
Zapytał ile może mieszkać w tym mieszkaniu, bo nie stać go, żeby samemu za nie płacić. Odpisałam, że to jego problem. Potem zapytał ile ma mi oddać za ten miesiąc za mieszkanie.
Ja na Twoim miejszcu wymówiłabym wynajem.A On niech się sam martwi o siebie. :roll:
Ania80 napisał/a:
hcę iść na terapię, chcę zająć się przede wszystkim sobą i dziewczynkami.
:brawo:
Ania80 napisał/a:
dzięki wielkie za to, że trzymacie za mnie kciuki
No ba. :kciuki: :sztama:
Klara - Śro 10 Sie, 2011 09:22

Ania80 napisał/a:
Buziaki i dzięki wielkie za to, że trzymacie za mnie kciuki :) :)

O tak!
Kciuki będą Ci potrzebne, głównie za to, żebyś nie dała się wciągać w wymianę SMS-ów, czy telefonowanie :kciuki:

Mysza - Śro 10 Sie, 2011 09:25

beata napisał/a:
Ja na Twoim miejszcu wymówiłabym wynajem.A On niech się sam martwi o siebie

również myślę, że to najrozsądniejsze rozwiązanie, żeby później nie było, że Ty wynajmujesz, i Ty musisz płacić, mimo że nie mieszkasz...

Ania80 napisał/a:
Buziaki i dzięki wielkie za to, że trzymacie za mnie kciuki

jasne, po to miedzy innymi tu jesteśmy, by się wspierać, jak jest gorzej :kciuki: :pocieszacz:

Bebetka - Śro 10 Sie, 2011 09:31

Ania80 napisał/a:
co z mieszkaniem (wynajęte na mnie), co z internetem (też na mnie,

Aniu, nie wiem jakie masz te umowy na wynajem mieszkania i internet, co w umowach jest zawarte ale żeby uniknąć ewentualnych kłopotów, może ureguluj te sprawy z właścicielem mieszkania czy dostawcą netu - bo jak napisałaś umowy są na Ciebie.

Ureguluj tzn. skontaktuj się i/lub zamknij te umowy. Wszystko zależy od tego jakie masz dalsze plany.

Pati - Śro 10 Sie, 2011 11:16

Ania80 napisał/a:
Chcę iść na terapię, chcę zająć się przede wszystkim sobą i dziewczynkami

To jest najważniejsze :okok:
Ale to też
Bebetka napisał/a:
żeby uniknąć ewentualnych kłopotów, może ureguluj te sprawy z właścicielem mieszkania czy dostawcą netu - bo jak napisałaś umowy są na Ciebie.

Ureguluj tzn. skontaktuj się i/lub zamknij te umowy. Wszystko zależy od tego jakie masz dalsze plany.

Trzymam kciuki nadal za Ciebie i za Twoje gwiazdeczki :pocieszacz: :buziak:

czarna róża - Śro 10 Sie, 2011 14:13

Złośc to w pewnym momencie dobra rzecz..i płacz też,tylko pamiętaj żeby w tej złości nie wdawac się w nic nie załatwiające tel i smsy..ale dobrze zadziałałaś..krótko i konkretnie,bez zbędnych dyskusji..bo tak naprawdę teraz tylko Ty wiesz czego chcesz..bo on na pewno jeszcze nie..pozdrawiam :D
olimpijka - Śro 10 Sie, 2011 17:08

Nie liczyłabym na to, że odejście podziała "tzreźwiąco" :) Bywają takie przypadki, ale...
Odeszłaś - super. jak dla mnie nie mogłaś nic lepszego zrobić. Przechoruj, przecierp, przebolej - i żyj!
Smsami, telefonami się nie przejmuj. Olewaj. Weszła ustawa o stalkingu. Bedzie tragicznie - postrasz.
Ja odeszłam. Mój były mąż nie przestał pić. (a przynosił mi nawet zaświadczenia że na terapię chodzi). Stracił świetną pracę, wcześniej mnie. Nic nie pomogło. Teraz nie wiem co się dzieje, bo to zupełnie dla mnie obca osoba. średnio co miesiąc zamęcza mnie tonami smsów, jak to ona mnie kocha, jak to ja kocham jego i takie tam. a minęło już ponad póltora roku.
Trzymaj się i czasem się nie poddawaj!

Babeta35 - Śro 10 Sie, 2011 20:03

Witaj Aniu!
Mój eks partner czynny alkoholik powiedział mi w przypływie szczerości że cieszył się że od niego odeszłam bo miał wspaniały pretekst by miesiąc pić bez wyrzutów sumienia.Przecież miał doskonały powód ku temu.
Nie daj się w żaden sposób wciągnąć w manipujacje że pije przez Ciebie.
Jeśli masz siłę to nie odbieraj sms-ów,trzymaj się i nie poddawaj.
Całuję mocno ;)

Ania80 - Czw 11 Sie, 2011 12:55

Witam wszystkich!
Od wczoraj jestem u mamy. Niby jest ok, ale wiecie jak to jest - nie jestem u siebie.. Zawsze, od nastolatki, dazylam do samodzielnosci, wyprowadzilam sie z domu w wieku 20 lat, a tu trzeba sie dostosowac do mamy, bo ona tu rzadzi... Jestem mamie bardzo wdzieczna za to, ze pozwolila mi ze soba zamieszkac, ale boje sie jak to bedzie, bo mama ma charakter lekko despotyczny a poza tym lubi swoje dorosle juz dzieci traktowac jakby byly malutkie. Ale zagryze zeby jakby co...
Rafal... Nie odzywa sie, poza poniedzialkiem. Wczoraj tylko zapytal gdzie jest klucz od skrzynki na listy. Nic wiecej. Wiem tylko tyle, ze nakupil sobie ciuchow rowerowych (allegro juz zablokowalam) i wybiera sie na festiwal rowerowy w ten weekend (Facebook skarbnica wiedzy!). I na to kase ma, ale zeby dac mi choc pare zloty na dzieci, to juz nie...
Ja caly czas zastanawiam sie, czy to nasze odejscie go ruszy.. Poki co - chyba swietnie mu bez nas..
Dziwnie sie czuje. Raz go nienawidze, raz tesknie.. Hustawka nastrojow. Wydaje mi sie, ze on sobie narazie nie uswiadamia tego, ze odeszlam na dobre. Mysli pewnie, ze nie wytrzymam z mama i szybko wroce.. Ale ja sie zawzielam, mimo ciezszych chwil..
Momentami mi go brakuje, chcialabym, zeby sie do mnie jakos dobijal (tak sami pisaliscie - ze bedzie wydzwanial, smsowal, ze sie nie opedze). A tu cisza, ktora zbija mnie troche z tropu... Chyba po prostu dobrze mu bez nas. I tyle...

olimpijka - Czw 11 Sie, 2011 13:03

wiem, że to boli.
ale ciesz się - lepsze coś takiego niż 100 smsów i telefonowanie upitego :)

Klara - Czw 11 Sie, 2011 13:24

Ania80 napisał/a:
I na to kase ma, ale zeby dac mi choc pare zloty na dzieci, to juz nie...

Złóż do sądu wniosek o alimenty.

Ania80 - Czw 11 Sie, 2011 13:46

Tak, tez o tym mysle.. Ale potem sobie mysle, ze to juz bedzie wojna. A ja wojny nie chce...
Ania80 - Czw 11 Sie, 2011 13:51

Wiem, wiem: pije - jego sprawa, ale dzieci musza jesc i on ma obowiazek utrzymywania ich. Wiem. Zrobie to, tak tylko miotam sie chwilami...
Klara - Czw 11 Sie, 2011 13:58

Ania80 napisał/a:
Ale potem sobie mysle, ze to juz bedzie wojna. A ja wojny nie chce...

To będzie tyko urzędowe zobowiązanie go do tego, co powinien robić z ojcowskiego obowiązku, a jak piszesz - nie robi :(

staaw - Czw 11 Sie, 2011 14:15

Klara napisał/a:
Ania80 napisał/a:
I na to kase ma, ale zeby dac mi choc pare zloty na dzieci, to juz nie...

Złóż do sądu wniosek o alimenty.

Wojna to już jest. Tylko nie widzisz że przegrywasz na (prawie)całym froncie...

kahape - Czw 11 Sie, 2011 15:04

Ania80 napisał/a:
Jestem związana z człowiekiem, który kompletnie mnie zawodzi na całej linii a ja nie potrafię od niego odejść...
Ania80 napisał/a:
wybiera sie na festiwal rowerowy w ten weekend (Facebook skarbnica wiedzy!)
rzeczywiście nie potrafisz odejść. Fizycznie ciebie nie ma ale głowa ciągle nim zajęta- wyjechał, przyjechał, zajechał....
A pies mu m....ę lizał :evil: Nie masz ciekawszych zajęć????
On ma cie w głębokim poważaniu!! Widzisz to?
pozdr

Tomoe - Czw 11 Sie, 2011 17:14

Ania80 napisał/a:
Wiem tylko tyle, ze nakupil sobie ciuchow rowerowych (allegro juz zablokowalam) i wybiera sie na festiwal rowerowy w ten weekend (Facebook skarbnica wiedzy!). I na to kase ma, ale zeby dac mi choc pare zloty na dzieci, to juz nie...
Ja caly czas zastanawiam sie, czy to nasze odejscie go ruszy.. Poki co - chyba swietnie mu bez nas..


A po co na tego Facebooka zaglądasz? Śledzisz co tam chłopczyk porabia bez mamusi? Ano chłopczyk cieszy się wolnością, jak widzisz.

Pisz ty lepiej, kobieto, wniosek do sądu o alimenty na dzieci i załatwiaj szybko sprawę wypowiedzenia umowy najmu mieszkania. Zanim się okaże, że musisz za nie płacić, choć tam nie mieszkasz.
A tak w ogóle to on tam jest zameldowany, w tym mieszkaniu? Bo jeśli nie jest zameldowany, to ja bym na twoim miejscu wykorzystała jego wyjazd na festiwal rowerowy i wymieniłabym zamki w drzwiach. :)

Ania80 - Czw 11 Sie, 2011 18:37

Nie po to wyjezdzalam 460 km dalej, zeby tam jutro wracac tylko po to, zeby zmienic zamki...
A co do Facebooka, to wchodzac na swoj profil widze jego aktywnosc, tak to dziala.
A co do tego, ze nie potrafie odejsc - to pewnie racja. Dlatego jestem na forum dla wspoluzaleznionych, prawda?

Tomoe - Czw 11 Sie, 2011 18:46

Aha, to znaczy że nie jest tam zameldowany, ale ty mimo to będziesz mieszkała kątem u mamy, gdzie nie czujesz się komfortowo, pozwalając agresywnemu wobec ciebie alkoholikowi mieszkać w lokalu, za który ty płacisz... liczac na to że on się zmieni...
I będziesz sama utrzymywała wasze wspólne dzieci?

I uważasz, że na forum "współuzależnienie" ktoś cię będzie wspierał w takich zachowaniach?

Flandria - Czw 11 Sie, 2011 19:04

Ania80 napisał/a:
A co do Facebooka, to wchodzac na swoj profil widze jego aktywnosc, tak to dziala.


można ukryć jego wpisy
albo po prostu usunąć go z listy znajomych

staaw - Czw 11 Sie, 2011 19:06

Flandra napisał/a:
Ania80 napisał/a:
A co do Facebooka, to wchodzac na swoj profil widze jego aktywnosc, tak to dziala.


można ukryć jego wpisy
albo po prostu usunąć go z listy znajomych

:tak:
Mała uwaga...
Trzeba się jeszcze na to ZDOBYĆ :bezradny:
Na usunięcie, żadne ukrywanie czy inne ciuciubabki...

Ania80 - Czw 11 Sie, 2011 19:59

Ok, juz wszystko tlumacze, bo macie napewno racje, tylko ja moze nie wszystko napisalam..
- Mieszkanie dzisiaj wypowiedzialam, ma na wyprowadzke czas do konca sierpnia.
- mieszkanie jest w miescie, do ktorego sprowadzilam sie za Rafalem. Wszystkich znajomych i cala rodzine zostawilam tu gdzie jestem obecnie. Uwazam, ze wyjazd 500 km dalej, nawet do niezbyt komfortowej mamy, z miasta, w ktorym sie nigdy nie zadomowilam, jest lepszym rozwiazaniem, niz siedziec w tym miescie i byc narazona na spotkania z Rafalem
- a po alimenty sie upomne, sama to napisalam kilka postow wczesniej

staaw - Czw 11 Sie, 2011 20:02

Zapomniałaś dodać że usunęłaś go z profilu na FB... :skromny:
Ania80 - Czw 11 Sie, 2011 20:27

Przed chwila to zrobilam, choc latwo nie bylo..
staaw - Czw 11 Sie, 2011 20:35

:brawo:
Rozumiem że z innych portali społecznościowych, skype, GG i co tam jeszcze jest, też usunęłaś? (sam wiem że się czepiam)...

Ania80 - Czw 11 Sie, 2011 20:54

A nie! Nie usunelam! (ale tylko dlatego, ze niczego wiecej poza FB nie uzywalismy. No, oprocz maili, ale hasla do mojego nigdy nie znal -oj, jak cierpial z tego powodu! - a jego mail interesowal mnie, przyznaje, przez 2 dni od wyprowadzki. Teraz z calych sil powstrzymuje sie)
czarna róża - Pią 12 Sie, 2011 18:55

czyli on się dobrze bawi a Ty cierpisz..typowe..posłuchaj dziewczyn i pisz o alimenty..może i dobrze że nie wydzwania,bo przeciez na to czekasz..ale pytanie..co ci to da?Ty układaj sobie teraz życie bez niego...inaczej nie ma sensu..albo się za siebie weżmie albo będzie coraz gorzej..jeśli ma się to skończyc happy endem to i tak to potrwa..tak czy siak,musisz teraz życ sama z dziecmi ..taka prawda
Ania80 - Nie 14 Sie, 2011 17:23

Witam wszystkich!
Już mam zainstalowany net, nie będę już musiała skrobać przez telefon fsdf43t
Jestem w połowie książki Melody Beattie "Koniec współuzależnienia". To była pierwsza rzecz, jaką zrobiłam po rozpakowaniu się u mamy - kupiłam tę książkę. Czytam ją i mam wrażenie, że owszem, czytam o sobie, ale też wiele z rzeczy, które radzi autorka, przerobiłam już dawno... Mam na myśli na przykład oderwanie się. Już jakiś czas temu, dokładnie około roku temu, postanowiłam sobie, że nigdy więcej nie będę na Rafała czekać ani martwić się o niego. Po niezbyt wielkiej i poważnej kłótni wyszedł z domu ok. 13-ej. Zapytał jeszcze czy potrzebuję czegoś ze sklepu. Byłam przekonana, że właśnie do sklepu się wybiera.. Był wtedy jakiś miesiąc po operacji kolana, chodził o kulach. Wyszedł. I wrócił o 2 w nocy... Ja w tym czasie obdzwoniłam szpital, policję i wszystkich znajomych i rodzinę. Bałam się, że coś mu się z tą nogą stało... A on wrócił narąbany... Wtedy oderwałam się. Nigdy potem nie czekałam na niego kiedy wychodził. Nigdy później nie martwiłam się o niego kiedy wychodził... Później, gdy wychodził, ja zajmowałam się sobą. Nawet kiedyś (jakiś miesiąc temu) z sarkazmem powiedziałam Rafalowi, że chyba nie myśli, że jak wychodzi, to ja siedzę i się martwię... Bo naprawdę przestało tak być. Pije, to pije, wróci, to wróci... Owszem, czasem coś tam w żołądku gryzło, ale starałam się i zajmowałam się sobą... Zaczęłam też stawiać jasno granice, o czym tez czytam w tej książce. Gdy wychodził, mówiłam np. że jak wróci narąbany, to będzie spał na podłodze w pokoju-składziku. I konsekwentnie to wykonywałam. Często powtarzałam, że nie będzie tak, że cała kasa jest na jego zachcianki (papierosy, alkohol, energetyki, trawka) a ja nie mogę sobie kupić niczego. I szłam do sklepu po jakiś ciuch... Nie wdawałam się zbytnio w kłótnie o głupoty, zamiast tego pytałam z sarkazmem "Masz jakiś problem? To idź do lekarza" (to była moja odpowiedź na zachowanie Rafała gdy kiedyś skarżyłam się na ból gardła, usłyszałam właśnie oschłe - Ja nie jestem lekarzem). Nie wytrzymałam tylko 5 dni przed przeprowadzką...
Czytając tę książkę, próbowałam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście potrzebuję terapii. Dziś - tydzień od wyjazdu czuję się dużo lepiej. Mam co robić - dwójka małych dzieci to nie lada praca... Mamie trzeba pomóc w zakupie telewizora, trzeba zainstalować internet, babcia za chwilę będzie miała operację - trzeba zawieźć do lekarzy, trzeba zrobić zakupy, poszukać fajnej fryzury (to będzie radykalna zmiana :lol: ), czytam książkę, porządkuję dokumenty, umawiam sie ze starymi, dawno nie widzianymi znajomymi... Nie będę kłamać - o Rafale też myślę... Najczęściej wieczorem, kiedy nic już się nie dzieje, dzieci śpią a ja mam chwilę dla siebie. Ciężko nie myśleć... Ale jest to już trochę inne myślenie. Wczoraj np. pomyślałam, że może być tak, że jak już się do mnie Rafał odezwie, to będzie już za późno (znacie piosenkę Kayah "Za późno"?). Że już niedługo mogę mieć go głęboko w d... Tak się czuję - wszystko ulatuje... Wszystko normalnieje. Uspokoiłam się. Już nawet nie płaczę, czasem się wzruszę gdy słyszę w radio jakąś piosenkę o rozstaniu... We wtorek chcę się zapisać na terapię dla współuzależnionych, ale czy jest mi ona potrzebna???

staaw - Nie 14 Sie, 2011 17:28

Ania80 napisał/a:
We wtorek chcę się zapisać na terapię dla współuzależnionych, ale czy jest mi ona potrzebna???

Z pewnością nie zaszkodzi...
Istnieje również prawdopodobieństwo że kiedy będziesz chciała sobie ułożyć życie na nowo, znowu zamiast dorodnego jelenia, upolujesz biednego misia z problemami...

Ania80 - Nie 14 Sie, 2011 17:30

No tak, tego bym nie chciała...
Klara - Nie 14 Sie, 2011 17:31

Ania80 napisał/a:
We wtorek chcę się zapisać na terapię dla współuzależnionych, ale czy jest mi ona potrzebna???

Zacznij chodzić, to się przekonasz... :D
Powodzenia!

Babeta35 - Nie 14 Sie, 2011 17:33

Na 100% terapia nie zaszkodzi i pozwoli na zrozumienie mechanizmów choroby alkocholowej.Przyda Ci się Aniu i jak pisze często Tamoe pozwoli Ci celownik naprostować :p
Ania80 - Nie 14 Sie, 2011 17:36

To idę. Namiary już mam. Rzeczywiście, też myślę, że nie zaszkodzi, tym bardziej, że każdy, kto daje się tak traktować, jak ja się dawałam, potrzebuje terapii, bo jest z nim jednak coś nie tak...
Babeta35 - Nie 14 Sie, 2011 18:14

Mnie na terapii otworzyły się oczy tak szeroko że mało mi nie wypadły.
Miałam różne stany emocjonalne po grupie, wściekłosć na siebie, na swoją głupotę.Dostałam jak cegłą w głowę.Zrozumiałam że nie przytrafiło mi się coś wyjątkowego, że jest wiele takich kobiet jak ja i Ty.Nauczysz się wiele a najważniejsze na terapii grupowej którą Ci szczególnie polecam będziesz wśród ludzi którzy doskonale będą Cię rozumieć, zobaczysz jak to działa.Daj znać :)

kahape - Nie 14 Sie, 2011 18:41

Polecam jeszcze... "Małżeństwo na lodzie"
"Kobiety, które kochają za bardzo"
"Potęga podświadomości"
pozdr

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 07:59

Witam.
Nie było mnie parę dni, choć byłam, bo czytanie innych wątków też pomaga...
U mnie huśtawka nastrojów. Od totalnej rozpaczy, przez bojowość aż po zwykły smutek (dziś).
Przedwczoraj było bardzo źle... To za sprawą kolegi, który zadzwonił do mnie z pytaniem jak tam było na festiwalu rowerowym (od trzech lat jeździliśmy tam razem z Rafałem, myślał, że i tym razem...). Widział zdjęcia na FB.... "Jaki Rafał szczęśliwy! Dobrze na niego działasz!", "Niezła biba była, co?"....Słuchałam i niewiedzieć czemu, nie przerywałam mu tych tyrad... Dopiero jak skończył powiedziałam, że odeszłam. Był w szoku... Wczoraj znów zadzwonił... A ja odebrałam i słuchałam jak to Rafał opisuje imprezy, po których przez dwa dni ma kaca, jak usuwa mnie z grona znajomych i jak usuwa wpis, że jest w związku... Ale wczoraj byłam w bardzo bojowym nastroju i miałam na to wszystko jedną odpowiedź: MANIPULACJA. Bo gdyby naprawdę chciał już to definitywnie zakończyć, zmieniłby hasło do FB (nie mogłam się powstrzymać... :( ), napisałby, że jest wolny i takie tam... Ale mimo tego, że starałam się być twarda, że starałam się myśleć, że on ma butelkę i paru kolejnych kumpli od kielicha, a ja mam dwie przewspaniałe córki - nie pomaga. Jest mi smutno, po prostu.
Wiem, zaraz zostanę ochrzaniona po co o nim myślę, po co sama sobie to robię... Ale na razie nie potrafię inaczej.... Na razie jeszcze mi zależy, na razie jeszcze chciałabym, żeby się ogarnął i poszedł na terapię, żebyśmy znów mogli być razem.. Zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko manipulacja, żebym przekonała się, że jemu beze mnie dobrze, że ma nowych kolegów, że fajnie się bawi, i że jak to wszystko zobaczę to przyczołgam się i będę błagać o litość i on będzie górą... Ale jak sobie pomyślę, że może to już jest nasz definitywny koniec, że jemu już nie zależy i nie zrobi ze sobą nic, to jest mi potwornie smutno.... tak po prostu....

staaw - Czw 18 Sie, 2011 08:08

Ania80 napisał/a:
Ale mimo tego, że starałam się być twarda, że starałam się myśleć, że on ma butelkę i paru kolejnych kumpli od kielicha, a ja mam dwie przewspaniałe córki - nie pomaga. Jest mi smutno, po prostu.
Wiem, zaraz zostanę ochrzaniona po co o nim myślę, po co sama sobie to robię... Ale na razie nie potrafię inaczej....

Nie będę Ciebie ochrzaniał. Ja też pożegnałem się z moją ukochaną, żołądkową gorzką... Później stwierdziłem że całkiem bez niej nie potrafię żyć. Po pół roku zaczęło się od setki.... skończyło na tygodniowym ciągu, następny tydzień bałem się że jak usnę to się już nie obudzę....
Wbrew pozorom mamy tak samo. Tylko obiekt uzależnienia inny... :pocieszacz:
Jak z terapią?

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 08:16

Miałam iść jutro na 17, ale babcia ma dziś operację i jutro mama nie zostanie z dziewczynkami, więc dopiero za tydzień. Już dzwoniłam
Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 08:23

W sobotę jadę z tatą zabrać definitywnie wszystkie swoje rzeczy... Mieszkanie jest wymówione do końca sierpnia, więc trzeba tę resztę zabrać, żeby nie wylądowała w koszu.. Rafał jeszcze nie wie, że do końca miesiąca ma się wynieść. Doszłam do wniosku, że skoro sam mi napisał następnego dnia po tym, jak się wyniosłam, że jego nie stać na to mieszkanie i że będzie tam tylko do końca m-ca, to pewnie zadbał o to, żeby mieć już nowe lokum... Ale wydaje mi sie, że chyba nie bardzo. Jemu się pewnie zdaje, że ja niedługo wrócę i dalej będę płacić za to mieszkanie, albo nie wrócę, ale dalej będę płacić... Po co ja się nad tym zastanawiam? Co będzie, to będzie... Mam po prostu potrzebę wywalenia z siebie tego wszystkiego, co się nagromadziło...
Jonesy - Czw 18 Sie, 2011 09:10

Moja rada - nie jedź tam. Wyślij ojca i jakiegoś kuzyna albo dwóch. Kumpli z podstawówki chociażby. Sama nie rób sobie niepotrzebnej jazdy. Różnie może być po tym jak drzwi otworzysz.
I wyslij mu za poręczeniem pismo oficjalne o wymówienie wynajmu, żeby nie było że go nie informowałaś i został na bruku. Chociaż to nie twój mąż z tego co kojarzę, więc problemu z tym nie będzie. Ani chwała Bogu, z alimentami na niego, jak okaże się że nie zaradny życiowo.
Ale przecież on bardzo jest zaradny, prawda? Nawet nie zauważył że Cię nie ma. Imprezki są, gorzała się leje, festiwale rowerowe, w domu spokój, bo baby i dzieciaków nie ma. A do tego mieszkanko opłacone i hulaj dusza.
Koleś jest jakąś totalną żenadą.

Przy okazji, będąc informatykiem, obserwuję dzięki wam nowe zjawisko - facebook-life. Jestem przerażony tym - molestuje Cię zdjęciami, terroryzuje zmianą opisu i statusu. Tak jakby niby, życie było nie ważne, najważniejsze co ludzie w sieci przeczytają. Brak słów.

Powodzenia życzę i dalszych dobrych decyzji.

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 09:17

Kiedy wyjechałam w połowie maja na miesiąc, robił coś, dzwonił, po góra 3-4 dniach dzwonił niby do dzieci, mówił, że tęskni, że nie może bez nas żyć..... Teraz nic, zero telefonów, za to te wszystkie zdjęcia i pokazówki, że jemu jest bez nas dobrze..... To boli najbardziej.....................
staaw - Czw 18 Sie, 2011 09:25

Ania80 napisał/a:
Kiedy wyjechałam w połowie maja na miesiąc, robił coś, dzwonił, po góra 3-4 dniach dzwonił niby do dzieci, mówił, że tęskni, że nie może bez nas żyć..... Teraz nic, zero telefonów, za to te wszystkie zdjęcia i pokazówki, że jemu jest bez nas dobrze..... To boli najbardziej.....................

Może wie że telefony już nie działają na Ciebie i wymyślił bardziej subtelną formę znęcania się? :mysli:

Fajne zdanie gdzieś przeczytałem... Czynny alkoholik nawet leżąc w błocie będzie patrzył na innych z góry....

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 09:35

staaw napisał/a:
Czynny alkoholik nawet leżąc w błocie będzie patrzył na innych z góry....


Tak, to cały Rafał..... On wszystko wie najlepiej, on jest najmądrzejszy, on zawsze wygra..... Ileż to razy.....................

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 09:40

Jego rodzice już zaczęli się do mnie dobijać... Myślę, że na razie dlatego, że on nie odbiera ich telefonów, to standard, on nie odbiera, więc wydzwaniają do mnie... Wątpię, żeby cokolwiek wiedzieli, Rafał nie dzieli się raczej takimi informacjami... Ja nie odbieram. Nie chcę się tłumaczyć, nie muszę, to są jego rodzice. Moi wiedzą co i jak. Jego mama, czynna alkoholiczka, na razie nagrywa mi wrzaski, żebym odebrała w końcu, bo ileż można DO NAS dzwonić.... Więc raczej nie wiedzą.... Ja nie chcę rozmawiać z jego mamą, bo już parę razy przy okazji wcześniejszych kłótni i gróźb odejścia słyszałam, jaki on biedny, jak mnie potrzebuje, że przecież dzieci itd
staaw - Czw 18 Sie, 2011 09:44

Ja bym odebrał, powiedział że odszedłem i więcej telefonów nie będę odbierał...
I szybciutko rozłączył się...
Później na te numery założył bym profil "bez dźwięku"...

pterodaktyll - Czw 18 Sie, 2011 09:48

Jedno jest pewne moim zdaniem w tej sytuacji, dopóki nie zrobisz czegoś takiego
:siekiera:
To będziesz miała bezustanną "powtórkę z rozrywki" a Ty będziesz dalej grać rolę pierwszej naiwnej..........

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 10:03

Jonesy napisał/a:
Przy okazji, będąc informatykiem, obserwuję dzięki wam nowe zjawisko - facebook-life. Jestem przerażony tym - molestuje Cię zdjęciami, terroryzuje zmianą opisu i statusu. Tak jakby niby, życie było nie ważne, najważniejsze co ludzie w sieci przeczytają. Brak słów.


Najśmieszniejsze w tym jest to, że swego czasu Rafał był bardzo przeciwny wszelkim portalom społecznościowym. Zawsze miał pretensje, że ja tracę na to czas. A mi FB był potrzebny tylko do utrzymania kontaktu z jedną z najlepszych kumpeli, która wyjechała na Wyspy, nic więcej tam nie robiłam, nawet nie ma tam mojego żadnego zdjęcia, Rafałowi też zakazałam publikowania jakichkolwiek moich zdjęć. Raz na tydzień pogadałam sobie z koleżanką i tyle... A on się nagle zakochał w tym FB! Zauważył, że to dobry sposób na "poznanie" braci-rowerzystów i zaczął spędzać przed kompem całe godziny.... I to już nie było niefajne, on może. Może nic w chacie nie robić, tylko na FB szukać nowych filmów rowerowych.... Jak tylko ja siadałam, to od razu pretensje....

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 10:10

Czy Wy Panowie, trzeźwi alkoholicy, też tak traktowaliście swoje żony, partnerki? Czy to wina głodu, czy chamstwo w czystej postaci i nawet 100 lat trzeźwości nie pomoże?
(dodam, że jak nie pił, a zdarzyło się to 2 razy po półtora,dwa m-ce, ostatnio od stycznia do marca, było sielankowo.... ani jednej kłótni, miło i cudownie.....)

staaw - Czw 18 Sie, 2011 10:17

Ania80 napisał/a:
Czy Wy Panowie, trzeźwi alkoholicy, też tak traktowaliście swoje żony, partnerki? Czy to wina głodu, czy chamstwo w czystej postaci i nawet 100 lat trzeźwości nie pomoże?
Każda metoda była dobra by osiągnąć komfort picia, myśli są podporządkowane JEDNEMU celowi, osiągnąć szmerek w głowie, nie ważne jak...
Alkohol zmienia sposób myślenia człowieka, więc rozpatrywanie czy to głód czy wrodzone chamstwo można zacząć po wywietrzeniu alkoholu z głowy. Około roku to trwa...

pterodaktyll - Czw 18 Sie, 2011 10:35

Cytat:
Czy Wy Panowie, trzeźwi alkoholicy, też tak traktowaliście swoje żony, partnerki? Czy to wina głodu, czy chamstwo w czystej postaci i nawet 100 lat trzeźwości nie pomoże?
(dodam, że jak nie pił, a zdarzyło się to 2 razy po półtora,dwa m-ce, ostatnio od stycznia do marca, było sielankowo.... ani jednej kłótni, miło i cudownie.

Odpowiadam na postawione pytanie..............zdarzało się, że jeszcze gorzej, musisz zrozumieć, że dla czynnego alkoholika istnieje TYLKO JEDNA żona, kochanka, partnerka..........gorzała, nic i nikt poza nią się nie liczy..............

Flandria - Czw 18 Sie, 2011 10:54

Ania80 napisał/a:
Widział zdjęcia na FB.... "Jaki Rafał szczęśliwy!

5 faz przeżywania straty

1. zaprzeczenie
2. gniew
3. targowanie się (negocjacja)
4. depresja
5. akceptacja

najprawdopodobniej Twój ex jest dopiero w 1 fazie
A Ty? w której jesteś?

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 12:51

Flandra napisał/a:
5 faz przeżywania straty

1. zaprzeczenie
2. gniew
3. targowanie się (negocjacja)
4. depresja
5. akceptacja

najprawdopodobniej Twój ex jest dopiero w 1 fazie
A Ty? w której jesteś?


Nie mam pojęcia.... w 1-ej.............?

chyba jednak w 3-ej (3. Zniechęcenie, poddanie się, czasem depresja i rozpacz - taką interpretację przeczytałam gdzieś na tym forum, o "zarządzaniu zmianą" było...)
Negocjuję sama ze sobą (chcę go czy nie chcę go...)

pietruszka - Czw 18 Sie, 2011 13:08

Jonesy napisał/a:
obserwuję dzięki wam nowe zjawisko - facebook-life. Jestem przerażony tym - molestuje Cię zdjęciami, terroryzuje zmianą opisu i statusu. Tak jakby niby, życie było nie ważne, najważniejsze co ludzie w sieci przeczytają

Facebook pozwala na kreowanie się według własnego wzorca ideału. Obserwuję, że stał się ciekawym narzędziem tworzenia pozorów również ... dla alkoholików. Znam Aniu prawie identyczny przypadek wśród znajomych. Dziewczyna podjęła decyzję o rozstaniu z swoim partnerem, ojcem swojego syna, alkoholikiem. FB posłużył zarówno do odegrania się na "niewdzięcznej" ex jak i pokazania światu, jaki to on jest super, jak świetnie sobie radzi, itd: zdjęcia z wypraw, nowa dziewczyna, opowieści o nowej super pracy, itd. Z FB wydawałoby się, że wstąpiło w niego nowe życie. W rzeczywistości nie spotykał się w "realu" ze starymi znajomymi, tylko tworzył image pod publiczkę i pił w najlepsze. Taki sposób na podtrzymywanie mechanizmu iluzji w oczach swoich i znajomych, bo przecież z FB wyraźnie widać, że nie jest tak źle, i czego ta ex od niego chciała. Przecież on nie jest wcale alkoholik. Ale przez monitor nie widać przekrwionych oczu, nie czuć smrodu przetrawionego alkoholu i nie widać długów.

Aniu ta chęć bycia na bieżąco z tym, co u niego z pewnością Ci szkodzi. Najzdrowiej dla Ciebie byłoby odłączyć się od FB, wspólnym znajomym zapowiedzieć, że nie chcesz informacji o nim (pamiętaj, że zawsze to jest tylko część prawdy i dużo kłamstw, wykreowanych po to, by Cię zranić lub zapewnić sobie lepsze samopoczucie). Jego mamie wysłałabym SMS-a, że proszę o niekontaktowanie się, gdyż rozstaliście się i nie będziesz więcej odbierała jej telefonów. Masz do tego prawo. A potem włączyłabym jakąś opcję odrzucanie rozmów. I staraj sie zyc swoim, a nie jego życiem :pocieszacz:

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 13:17

pietruszka napisał/a:
I staraj sie zyc swoim, a nie jego życiem


Staram się... Przez kilka dni wychodziło... Aż do telefonu tego kolegi.......... I znów trzeba się zacząć starać na nowo :|

yuraa - Czw 18 Sie, 2011 13:21

czy na tym całym FB to jest tak że on widzi kiedy zaglądasz w jego profil i oglądasz jego zdjęcia??
bo jesli tak to jest to tylko nowoczesna forma teatru dla konkretnego widza

Flandria - Czw 18 Sie, 2011 13:28

yuraa napisał/a:
czy na tym całym FB to jest tak że on widzi kiedy zaglądasz w jego profil i oglądasz jego zdjęcia??
bo jesli tak to jest to tylko nowoczesna forma teatru dla konkretnego widza

nie, raczej nie widzi ...

a tak wracając do "meritum" :mgreen:

Jeden z moich znajomych poradził mi przeczytanie "Marsjanie i Wenusjanki zaczynają życie od nowa". Na początku stwierdziłam, ze nie będę czytać jakichś banalnych poradników i w końcu przeczytałam tę książkę dopiero jakieś 3 lata po rozstaniu ...
Później żałowałam, że tak późno :mgreen:
W każdym razie - jeśli masz trochę czasu na czytanie - to polecam. Mnie po tej lekturze przestało boleć kilka rzeczy, łatwiej mi było parę kwestii lepiej zrozumieć i odpuścić ... :)

pietruszka - Czw 18 Sie, 2011 13:29

Ania80 napisał/a:
Aż do telefonu tego kolegi

no to już wiesz, co potrafi Cię wyprowadzić z równowagi:
1. telefony od znajomych - może warto, żebyś przygotowała sobie formułkę typu: " Cześć, rozstałam się z R., nie zamierzam o tym rozmawiać i proszę Cię o uszanowanie mojej decyzji" I przećwiczenie tego, a jeśli ktoś namolnie będzie chciał o tym gadać , przeproś, że jesteś zajęta i.... zakończ rozmowę.

Wiesz, co na nadmierne współuzależnieniowe natrętne myśli mi pomagało: spisałam sobie rzeczy, które lubiłam robić, zanim poznałam mojego M. Spisałam sobie listę takich czynności i ... zaczęłam je robić. Nie było to łatwe, ale bez treningu nic nie wchodzi w krew.

pietruszka - Czw 18 Sie, 2011 13:34

yuraa napisał/a:
bo jesli tak to jest to tylko nowoczesna forma teatru dla konkretnego widza

i tak wieści roznoszą się lotem błyskawicy, zawsze ktoś inteligentny zadzwoni i powiadomi o ostatnich działaniach facebookowych. Nie ma to jak poplotkować, co się dzieje na FB :wysmiewacz:

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 13:42

Póki co, kupiłam "Emocjonalne wampiry".....
Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 13:52

yuraa napisał/a:
jest to tylko nowoczesna forma teatru dla konkretnego widza


Też mi się tak wydaje... Nie pisałam Wam o tym, a to bardzo ważne:
jak wyjechałam w połowie maja, on pojechał też na jakieś zawody rowerowe... Później mu powiedziałam, że bardzo mnie to bolało, bo kobieta zabiera dzieci i wyjeżdża a on jedzie na zawody... Wie, że mnie to bolało, więc teraz robi tak, żeby bolało JESZCZE BARDZIEJ.
Mój problem polega na tym, że wydaje mi się, że ja mam sporą wiedzę teoretyczną (naczytałam się tego forum, innego i nasłuchałam koleżanki z trzeźwiejącym alko w domu). Tylko ciężko mi jest to wszystko wprowadzać w życie, oj ciężko... Ktoś mi napisał, żebym usunęła go z listy znajomych na FB - zrobiłam to, ale jak przyszło co do czego, to przecież ja znam jego hasło! I od tego się znów zaczął dół... :( Znów więc zaczynam od nowa... Ale za to już wiem co to znaczy "psychiczne znęcanie się nad sobą"............... h6h5g h6h5g I czas powiedzieć STOP

Klara - Czw 18 Sie, 2011 13:53

Ze swej stron radzę Ci przeczytać tę książkę:
http://www.gwp.pl/1165,ko...e-o-siebie.html
Przejrzyj także ofertę Akuracika (polecam m.in. "Małżeństwo na lodzie", ale są też inne:
http://www.akuracik.com/x_C_Dz__PD_72210115.html

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 13:57

Klara napisał/a:
Ze swej stron radzę Ci przeczytać tę książkę:
http://www.gwp.pl/1165,ko...e-o-siebie.html


Czytam. 3/4 książki i prawie cała podkreślona..............

pterodaktyll - Czw 18 Sie, 2011 14:00

Ania80 napisał/a:
wiem co to znaczy "psychiczne znęcanie się nad sobą"............... h6h5g h6h5g I czas powiedzieć STOP

To przestań beczeć i w końcu to powiedz. Najtrudniej jest zawsze podjąć decyzję, potem to już zaczyna się "z górki" :)

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 14:01

Klara napisał/a:
Przejrzyj także ofertę Akuracika


Pewnie też coś wybiorę...

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 14:04

pterodaktyll napisał/a:
To przestań beczeć


Twardo i konkretnie! To stawia do pionu! Dzięki ;)

Flandria - Czw 18 Sie, 2011 14:06

Ania80 napisał/a:
Ktoś mi napisał, żebym usunęła go z listy znajomych na FB - zrobiłam to, ale jak przyszło co do czego, to przecież ja znam jego hasło!


na to chyba nawet jest paragraf 8|

Krzysztof 41 - Czw 18 Sie, 2011 14:09

Ju nie ma was jesteś tylko ty i dzieci niech to do Ciebie dotrze przestań się interesować ojcem twoich dzieci jak mu tak dobrze ma tak dobrą pracę itp. to to co na FB. przyda Ci się w sondzie jako podstawa do podniesienia kwoty alimentów, stać go na picie to i na dzieci niech słono płaci.
Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 14:18

Idę do parku... Niech się dziewczyny wyszaleją.
Dzięki za rady. Pomagają :)

pterodaktyll - Czw 18 Sie, 2011 14:33

Ania80 napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
To przestań beczeć


Twardo i konkretnie! To stawia do pionu! Dzięki

Zawsze do usług Madame :lol2:
Na życzenie również kopię :mgreen:

Jędrek - Czw 18 Sie, 2011 16:08

Ania80 napisał/a:
Nie wiem dokładnie nawet od czego zacząć...
Rafał nie pije często. Zdarza mu się dwa razy w tygodniu.. Czasem trzy.. Tylko coraz więcej. I nie pije tak "normalnie", tzn, nie kupuje alkoholu, nie stawia na stól i nie pije... On szuka głupiego pretekstu do kłótni, żeby wyjść z domu i się narąbać. I żeby powiedzieć, że to przeze mnie to wszystko... Już nie wytrzymuję z tym hipokrytą...


Zamiast Rafał możesz wpisać Andrzej i będziesz pisać o mnie...
On nie jest hipokrytą...Jest chorym człowiekiem, który szuka ukojenia w alkoholu...Nadal pisze o sobie....
Taki to mechanizm właśnie miałem...przychodził czas na chlanie, to mózg zaczynał się nakręcać, wymyślać, ustawiać, doprowadzałem się do złości...Z byle powodu (albo i bez powodu) wybuchałem na żonę - ona na mnie....a ja trzaskałem drzwiami i leciałem do knajpy...bo ta wredna suka...święcie wierzyłem w to, że ożeniłem się z wredną, egoistyczną, apodyktyczną egoistką, która ma mnie w du***...
Przykre, ale wszystko wtedy było "wyraziście logiczne"

Jędrek - Czw 18 Sie, 2011 16:14

Ania80 napisał/a:
Witam.
Dobrze na niego działasz!", "Niezła biba była, co?"....Słuchałam i niewiedzieć czemu, nie przerywałam mu tych tyrad... Dopiero jak skończył powiedziałam, że odeszłam. Był w szoku...


Ach odeszłaś...

Ania80 - Czw 18 Sie, 2011 19:15

Ok. Już sobie wszystko ustawiłam na właściwy tor, jak mniemam... Szaleństwa na świeżym powietrzu dobrze oddziaływają na psychikę :) Starsza szalała na placu zabaw, młodsza spała w wózku a ja stopniowo dochodziłam do właściwych wniosków. Zapytałam samą siebie: Czy jeszcze 5 lat temu, nawet 3, chciałabyś być z facetem, o którym wiedziałabyś, że: 1. pije, 2. ma w tyłku swoje dzieci, 3. ma w tyłku swoją partnerkę, 4. wylicza ci każdą złotówkę, 5. robi awantury o byle co i wreszcie 6. dba tylko o siebie? Odpowiedź była jedna - NIE.
I tego się trzymam. Niech R żyje jak chce, jeśli daje mu to szczęście i satysfakcję. Ja tak żyć nie muszę, wręcz nie powinnam. Moja mama niedawno zapytała czy R dzwonił, czy się interesował dziećmi... Odpowiedziałam, że nie chcę na jego temat w ogóle rozmawiać. On nie interesuje się nami, więc i my nie interesujmy się nim.
I w takim nastawieniu mam nadzieję pozostać długo, długo, długo....
W poniedziałek składam pozew o alimenty. Dość tych zabaw.
Dzięki za dzisiejszą pogawędkę, słabszy dzień może się zdarzyć każdemu....
Dobranoc, uciekam, bo padam z nóg :hejka:

Pati - Czw 18 Sie, 2011 19:56

Ania80 napisał/a:
W poniedziałek składam pozew o alimenty

:okok: I tak trzymaj!!! :kciuki:

Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 14:07

Witam!
Wczoraj byłam po resztę rzeczy... W mieszkaniu nic się nie zmieniło, tak jakby myślał, że zaraz pewnie wrócę.... Znalazłam wyciąg z konta, na którym widać, ze biedny R. nie ma już grosza przy duszy a do wypłaty dalekoooooo..... Wcale mi go nie żal. Odniosłam wrażenie, że chyba myśli, że powie mi parę czułych słówek i będzie po sprawie.... Ha, ha! Zostawiłam mu kartkę, że mieszkanie jest wypowiedziane do końca sierpnia. I że dziękuje mu za dwie cudowne córki. Zabrałam mu rower, za który zapłaciłam 5 tyś. Nie jestem z tych, co się mszczą, ale pomyślałam, że jak nie zapłacił ani grosza za mieszkanie, nie dał mi na dzieci ani złotówki, stać go na imprezy i wódę, to ja nie mam żadnych skrupułów zabrać mu ten rower. Nie zasłużył na takie prezenty. Z jego strony nadal zero telefonów czy sms-ów. Nic. I dobrze. Wie, że na nie czekam.... Ale sęk w tym, że ja już nie czekam.. Już mi to wisi, tak szczerze pisząc... Dziś już wiem na 100%, że to koniec mnie i R. Boli, owszem, fazy przeżywania straty jeszcze nie wszystkie przeszłam.... Ale powoli się z tym godzę

Krzysztof 41 - Nie 21 Sie, 2011 14:10

No i tak trzymaj bądź bezlitosna. :)
staaw - Nie 21 Sie, 2011 14:13

Ania80 napisał/a:
Dziś już wiem na 100%, że to koniec mnie i R. Boli, owszem, fazy przeżywania straty jeszcze nie wszystkie przeszłam.... Ale powoli się z tym godzę

:okok:
Aniu pamiętaj że oprócz przejścia kolejnych faz, istnieją także nawroty...

Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 14:17

Rozmawiałam dziś z jego mamą, alkoholiczką, czynną.. Zadzwoniła i odebrałam żeby poinformować ją, że odeszłam od jej synka. Nie była zaskoczona. A na fakt, że mnie uderzył, odpowiedziała: Trzeba było mu oddać i by było po sprawie!!! No, wtedy już nie mogłabym się skarżyć, że facet mnie bije, bo ja biję jego. Cóż za rozgrzeszenie!!! :szok:
Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 14:18

Odpowiedziałam jej, że moje córki nie będą oglądać takich scen. I zakończyłam rozmowę.
pterodaktyll - Nie 21 Sie, 2011 14:19

Ania80 napisał/a:
na fakt, że mnie uderzył, odpowiedziała: Trzeba było mu oddać i by było po sprawie!!!

Widzisz jakie to proste..........wystarczy dać w pysk i po sprawie :mgreen:

Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 14:22

staaw napisał/a:
Aniu pamiętaj że oprócz przejścia kolejnych faz, istnieją także nawroty...


Zdaję sobie sprawę z tego...Ale nawet gdybym jakimś cudem chciała się nawrócić, to nie za bardzo mam ku temu powód, bo on milczy i nie robi nic... Po co mi facet, który nie przejmuje się tym, że został całkowicie na lodzie...? :szok: On ma wtyłku nas, a ja jego. I już :)

staaw - Nie 21 Sie, 2011 14:25

Ania80 napisał/a:
Po co mi facet, który nie przejmuje się tym, że został całkowicie na lodzie...? :szok: On ma wtyłku nas, a ja jego. I już :)

A jeżeli zauważył że stare metody nie działają i kombinuje nad następnymi?
Z tego co się znam na alkoholikach, wiem że fantazję mają bujną...

Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 15:18

A poza tym, to ja już nie chcę być dręczona psychicznie... Wszystko to, co robił R. do tej pory od mojej wyprowadzki, uważam za znęcanie się psychiczne. Zna wszystkie moje słabe punkty i wykorzystuje to mistrzowsko!!! Tylko, że w mojej bajce działa to trochę inaczej - chcesz mnie zdobyć/odzyskać? ZRÓB COŚ MIŁEGO, COŚ POZYTYWNEGO, a nie wszystko to, o czym wiesz, że mnie wk...a... Nie pojmuję takiej filozofii, nigdy tego nie pojmowałam i nie raz o tym mówiłam
staaw - Nie 21 Sie, 2011 15:22

Mimo że tak robiłem, również nie pojmuję tej filozofii :bezradny:
Ale kto by się tam spodziewał logiki po pijanym...

Janioł - Nie 21 Sie, 2011 15:23

staaw napisał/a:
logiki po pijanym..
drugi pijany ? fsdf43t
Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 15:25

A tak poza tym, to ja wczoraj zrobiłam 830 km!!! W te i nazad... Uwielbiam jeździć samochodem!!!! Jejciu, jak mnie to odpręża..... Choć ostatnie 200 km to już ledwo żyłam :)
Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 15:27

Może kierowca zawodowy to moje przeznaczenie?? :mysli: :>
Babeta35 - Nie 21 Sie, 2011 15:39

Ania80 napisał/a:
Może kierowca zawodowy to moje przeznaczenie

na 100%

staaw - Nie 21 Sie, 2011 15:45

Drogie panie, na wszelki wypadek ostrzegam że DZISIAJ od kobiety manifestującej zaradność, umiejącej regulować gaźnik, posługiwać się młotem udarowym zwiewał bym na kraniec świata. Takiej kobiecie rzeczywiście facet potrzebny jest jak rybie rower... :rotfl:
Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 16:11

staaw napisał/a:
DZISIAJ od kobiety manifestującej zaradność, umiejącej regulować gaźnik, posługiwać się młotem udarowym zwiewał bym na kraniec świata


Czujesz się zagrożony jako mężczyzna?

staaw - Nie 21 Sie, 2011 16:15

Ania80 napisał/a:
staaw napisał/a:
DZISIAJ od kobiety manifestującej zaradność, umiejącej regulować gaźnik, posługiwać się młotem udarowym zwiewał bym na kraniec świata


Czujesz się zagrożony jako mężczyzna?

Nie, dzisiaj potrzebuję kochanki a nie mechanika samochodowego...

Nie mogę napisać że to reguła, ale według mnie na tym polega tzw "skrzywiony celownik" u współuzależnionych... Chcą być lepsze od faceta i dla tego trafiają się im biedne misie z problemami...

Babeta35 - Nie 21 Sie, 2011 16:16

staaw napisał/a:
Chcą być lepsze od faceta i dla tego trafiają się im biedne misie z problemami...
święta prawda
Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 16:22

Może rzeczywiście coś w tym jest, bo poglądy to ja mam naprawdę lekko feministyczne... Nie mówię, że jestem ortodoksem, ale cóż złego jest w tym, że ja wiem co w trawie piszczy jeśli chodzi np. o auto?
staaw - Nie 21 Sie, 2011 16:23

To wiedz dla siebie, lecz pozwól mężczyźnie się wyręczać...
Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 16:25

staaw napisał/a:
To wiedz dla siebie, lecz pozwól mężczyźnie się wyręczać...


Oj, marzę o tym! Tylko, że R. nie bardzo o tym marzył... :wysmiewacz:

staaw - Nie 21 Sie, 2011 16:30

Ania80 napisał/a:
staaw napisał/a:
To wiedz dla siebie, lecz pozwól mężczyźnie się wyręczać...


Oj, marzę o tym! Tylko, że R. nie bardzo o tym marzył... :wysmiewacz:

Za to Ty marzyłaś, nie wiem na ile świadomie, żeby się kimś zaopiekować i dostałaś co chciałaś...
Dla tego polecam terapię, gdzie naprostują celownik byś trafiała na rycerza a nie zakompleksionego misiaczka...

wampirzyca - Nie 21 Sie, 2011 17:04

Ja mam lepszy sposób wszystko umiem zrobić ale zawsze z miną bezradności proszę kochanie pomóż mi .....

albo jeszcze lepsza metoda zrób mi to czy tamto bo ty tak wszystko umiesz superr działa a ja tym sposobem mam posprzątane....samochód umyty itd :mgreen:

I nie rozumiem takich kobiet przepraszam co wszystko same same udowadniac ciągle ze potrafią wszystko i potem mają pretensje że chłop przyjdzie uwali się i nic nie robi kobieta powinna udawać troszeczkę bezradną itd bo wtedy facet czuje się potrzebny i nie myśli o głupotach :mgreen:

Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 17:17

wampirzyca napisał/a:
I nie rozumiem takich kobiet przepraszam co wszystko same same udowadniac ciągle ze potrafią wszystko i potem mają pretensje że chłop przyjdzie uwali się i nic nie robi


Oj, aż tak to nie! Nie wszystko umiem sama i nie wszystko chcę sobie udowodnić... Jest (było) wiele niezałatwionych spraw w naszym "gospodarstwie domowym", bo zawsze uważałam, że niektóre rzeczy to jednak facet powinien...... Jak nam skuli pion w łazience i trzeba było glazurę kupić, glazurnika załatwić, to niestety, ale do tej pory nie zostało zrobione (4 m-ce). Co prawda, nie moje mieszkanie było i dogadałam się z właścicielem, że on płaci a my dopilnujemy, żeby było zrobione, ale nie zostało zrobione... Wszelkie sprawy związane z moim rowerem oddawałam w ręce R., bo jest specjalistą w tej dziedzinie i pozwalałam mu się wykazać... I parę innych przykładów jeszcze by się znalazło

wampirzyca - Nie 21 Sie, 2011 17:30

Czytam twoją historię ja jestem po tej drugiej stronie ...............nie będę ci nic radzić powiem tylko jedno trzymaj się fajna kobitka z ciebie napewno zasługujesz na szczęście .... :)
Ania80 - Nie 21 Sie, 2011 17:37

wampirzyca napisał/a:
trzymaj się fajna kobitka z ciebie napewno zasługujesz na szczęście .... :)


:skromny: :skromny: :skromny: JAK MIŁO :)

czarna róża - Nie 21 Sie, 2011 19:42

Aniu..dobrze sobie poradziłaś ,naprawdę jestem pod wrażeniem.. :D
rufio - Nie 21 Sie, 2011 20:05

Ładnie - przygotuj się na ataki poniżej pasa - na wyciąganie brudów i takie tam - w tej chwili jestes góra masz pewien spokój ale to nie będzie wiecznie trwało . Terapia jak najbardziej wskazana - nauczysz sie reagowac a po za tym w osrodkach maja prawników a będa Ci potrzebni oj będa - do końca sierpnia moze bedzie spokój kiedy bedzie musial wyprowadzic sie zaczna sie jazdy i brzydkie chwyty . Nie jestem czarnowidzem - kiedys sledziłem taki watek - realnie - wyszła kobieta zwycięsko z tej wojny - pomogło paru ludzi -( pozew o alimenty tez nie zostanie bez echa ) Teraz wiesz co chcesz i tego sie trzymaj .prsk
pietruszka - Nie 21 Sie, 2011 21:00

wampirzyca napisał/a:
I nie rozumiem takich kobiet przepraszam co wszystko same same udowadniac ciągle ze potrafią wszystko i potem mają pretensje że chłop przyjdzie uwali się i nic nie robi


taka samozosiowatość to jeden z utrwalonych nawyków współuzależnienia.

Brak umiejętności proszenia, często wyniesiony z domu (jak prosisz o coś to znaczy, że jesteś niezaradna, do du**, będziesz musiała się zrewanżować i inne szkodliwe przekonania).

U mnie dodatkowo przez całe życie byłam traktowana przez matkę jako człowiek drugiej kategorii ( "Bóg mnie pokarał dziewczynką") w porównaniu do wznoszonego na piedestał mojego brata i stąd całe życie próbowałam udowodnić, ze jestem lepsza od niejednego mężczyzny :(

No a jak jeszcze na dodatek Pietruszkowy zaczął ostro chlać trzeba było nieraz zakasać rękawy i zrobić co nieco, co do męskich spraw należało, bo albo go nie było, albo leżał mało przytomny. :/

No ale teraz umiejętności owszem są, ale daję się wykazać Pietruszkowemu. Ale samochód jest mój i to mój teren :tupie: , chociaż pozwoliłam Pietruszkowemu go dzisiaj umyć, odkurzyć i zrobić mały przegląd bezpieczeństwa :beba:

wampirzyca - Pon 22 Sie, 2011 08:52

no tak macie rację nie powinnam się wypowiadać w tym temacie bo nie jestem współuzależniona :oops:

nie chciałam nikogo urazić :stres:

pietruszka - Pon 22 Sie, 2011 09:13

wampirzyca napisał/a:
no tak macie rację nie powinnam się wypowiadać w tym temacie bo nie jestem współuzależniona :oops:

ależ skąd Wampirko :)

Właśnie często spojrzenie "z zewnątrz", z innego punktu widzenia pozwala zobaczyć sytuację w innym świetle.

Klara - Pon 22 Sie, 2011 09:15

wampirzyca napisał/a:
nie powinnam się wypowiadać w tym temacie bo nie jestem współuzależniona :oops:

...ale możesz dzielić się swoimi przemyśleniami na temat uzależnienia.
To jest druga strona "barykady", ale informacje stamtąd bywają nieocenioną pomocą dla Współuzależnionych.
Ważne jest tylko, żeby były to przemyślenia trzeźwej głowy :D

Klara - Pon 22 Sie, 2011 09:16

O, Pietruszko!
Byłaś szybsza :D

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 09:35

ON TU BYŁ!!!!
Aż mi się nogi trzęsą......

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 09:37

rufio napisał/a:
Ładnie - przygotuj się na ataki poniżej pasa - na wyciąganie brudów i takie tam


Dokładnie tak było!!!!!

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 09:40

Ania80 napisał/a:
ON TU BYŁ!!!!

Gdzie??....

Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 09:45

pterodaktyll napisał/a:
Ania80 napisał/a:
ON TU BYŁ!!!!

Gdzie??....

Pewnie historii przeglądania nie kasuje....

Może niech się zarejestruje? Regulamin o tym nic nie mówi ale to chyba niedobrze jak dwie osoby korzystają z tego samego konta.... :roll:

Flandria - Pon 22 Sie, 2011 09:45

Ania80 napisał/a:
ON TU BYŁ!!!!


przyjechał po rower? :roll:

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 09:47

Flandra napisał/a:
przyjechał po rower?

Co Ty z tym rowerem, przecież potrzebny Ci tak jak mężczyzna........ :p

evita - Pon 22 Sie, 2011 09:51

Marc-elus napisał/a:
Pewnie historii przeglądania nie kasuje....

na to jest sposób Aniu :) albo przeglądaj od teraz forum w opcji "inPrivate" albo zainstaluj sobie drugą przeglądarkę (nie ustawiaj jako domyslną) a skrót zgrabnie ukryj w jakimś rzadko odwiedzanym folderze ;)

Marc-elus napisał/a:
to chyba niedobrze jak dwie osoby korzystają z tego samego konta....

wcale nie musiał się rejestrować żeby zajrzeć do tego wątku.

Poza tym Aniu nie panikuj i pamiętaj, że najlepszą obroną jest atak :pocieszacz:
Wyobrażam sobie co teraz przeżywasz bo i ja na początku tak się tutaj ukrywałam ale to nie ma sensu ! Masz prawo do odrobiny prywatności ;)

Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 09:53

evita napisał/a:
"to chyba niedobrze jak dwie osoby korzystają z tego samego konta...."
wcale nie musiał się rejestrować żeby zajrzeć do tego wątku.

Evito, czy Ty musisz brać wszystko na poważnie...? ;)

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 09:54

Zadzwonił o 6:30, że chce zobaczyć dzieci. Kiedy? Teraz, jestem pod furtką... Wpuściłam go, dziewczyny już nie spały, poszłam do swoich zajęć, zostawiłam go z dziećmi. Płakał z godzinę. Nie reagowałam. Potem była postawa "nie litością to pewnością siebie" - rozłożył się na podłodze, jakby był u siebie i włączył tv z bajką dla dziewczyn... Zapytałam czy długo chce tu być, bo ja chcę jechać do taty. "To zależy od ciebie". NIE, to ty powiedz ile chcesz tu być... Wtedy zapytał czy dla naszego związku jest jeszcze jakiś ratunek. Zapytałam: A co chcesz zrobić, żeby ten ratunek był? A co ty chcesz, żebym zrobił? Przypomniałam mu: terapia i trzeźwość, wtedy pogadamy... No i się zaczęło: że to wszystko moja wina, że mnie uderzył, bo go obraziłam, że sama jestem wredna i go gnoję, że to, że siamto... Podetknęłam mu pod nos test, żeby sobie odpowiedział na parę pytań, jeśli nie jest pewien co do swojego problemu... "Pod to można podciągnąć wszystkich, jak się wraca z wesela, to następnego dnia trzeba zapić kaca, i co? to też alkoholizm???". Stwierdziłam więc, że skoro nie widzisz problemu, to trudno, bo ja widzę i ja nie chcę tak żyć. Ty jesteś dorosły i będziesz sobie żył tak, jak chcesz, już się dobrze bez nas bawisz... Powiedział, że przepił całą wypłatę, że pił codziennie, że nie spał 4 doby po mojej wyprowadzce, że nie ma kasy, jak ja sobie wyobrażam terapię, wywalą go z pracy, jak znów pójdzie na zwolnienie, itd, itp...Ze zrobiłam mu ch...wo w sobotę, bo po powrocie z pracy zapalił światło i zobaczył, że nie ma rolet itd. Że ma depresję i ja swoją wyprowadzką tylko tę depresję pogłębiłam. Stwierdziłam, że skoro masz depresję, to z tym też trzeba do specjalisty, ja ci w tym nie pomogę, bo nie mam takich umiejętności i uprawnień. I wtedy wyciągnął największe działo: "Wiesz po co ja tu przyjechałem? Żeby się pożegnać" To się żegnaj. "Żeby pojechać do hotelu (przyjechał na firmowe szkolenie i ma mieszkać w hotelu) i wyskoczyć z okna". Ja mu na to, że trudno, skoro nie widzisz innej drogi wyjścia tylko ucieczkę i samobójstwo, to ja nie jestem w stanie nic na to poradzić. Sam musisz chcieć inaczej to rozwiązać. Pożegnał się z dziećmi i wyszedł. Poszłam otworzyć mu furtkę i bez słowa go wypuściłam.
Nogi mi się trzęsą, ale dlatego, że zablokowałam emocje i poszło mi wszystko chyba w te nogi... Ani mi się chce płakać, ani jestem zła.... Nie wiem co czuję, chyba złość na niego, że próbował zwalić wszystko na mnie

evita - Pon 22 Sie, 2011 09:56

Marc-elus napisał/a:
Evito, czy Ty musisz brać wszystko na poważnie...?

jaaa ??? :shock: chyba mnie nie znasz jeszcze Marcel :D

Ale Ani zapewne nie jest teraz do śmiechu :/

Janioł - Pon 22 Sie, 2011 09:57

ctrl+shift+delete i wyczyścisz historie przeglądania
Flandria - Pon 22 Sie, 2011 10:02

Ania80 napisał/a:
Nogi mi się trzęsą, ale dlatego, że zablokowałam emocje i poszło mi wszystko chyba w te nogi... Ani mi się chce płakać, ani jestem zła.... Nie wiem co czuję, chyba złość na niego, że próbował zwalić wszystko na mnie


:pocieszacz:

świetnie sobie poradziłaś
na medal :)

Klara - Pon 22 Sie, 2011 10:04

Też w pierwszym momencie pomyślałam, że był na forum :oops:

Aniu! Uważam, że świetnie sobie poradziłaś :pocieszacz:

Borus - Pon 22 Sie, 2011 10:05

Aniu, to był majstersztyk, tylko nie pękaj... :okok:
Były już wyrzuty, branie na litość i straszenie samobójem :uoee: , zobaczysz, co dalej będzie, tylko się nie poddawaj, bo przegrasz wszystko, co ugrałaś... ;)

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 10:10

Cytat:

Aniu, to był majstersztyk, tylko nie pękaj... :okok:
Były już wyrzuty, branie na litość i straszenie samobójem :uoee: , zobaczysz, co dalej będzie, tylko się nie poddawaj, bo przegrasz wszystko, co ugrałaś...

Nic dodać nic ująć, mogę się tylko pod tym podpisać, aha jeszcze jedno, jeśli jeszcze raz zagrozi Ci samobójstwem podaj mu kawałek sznura i poproś grzecznie żeby zrobił to jak najprędzej.......efekt murowany, wiem coś na ten temat bo żyję do dzisiaj :)

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 10:16

Może powinnam zadzwonić na policję? Bo wiem o tym, że ktoś chce sobie zrobić krzywdę....
Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 10:18

Jak on sobie naprawdę coś zrobi??? Tego nie chcę.......... Już tyle razy straszył. Teraz został na kompletnym lodzie, co ma do stracenia? Już wszystko stracił
Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 10:22

Aniu, nie masz żadnego wpływu czy sobie coś zrobi czy nie.
Ania80 napisał/a:
Już tyle razy straszył

No bo na tym to polega, straszy bo chce osiągnąć pewien cel.
A Ty, myśląc o policji i "czy mogę coś zrobić" tylko oznajmiasz że ten cel osiągnął, przynajmniej w jakimś stopniu....

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 10:23

Trudne to wszystko.........................
Flandria - Pon 22 Sie, 2011 10:29

Ania80 napisał/a:
Teraz został na kompletnym lodzie, co ma do stracenia? Już wszystko stracił

dałaś mu tyle ile mogłaś dać, być może były to dla niego najlepsze lata życia
co z tym zrobi - to już niestety zależy tylko od niego ...

nie jesteś w stanie go ani wyleczyć ani w jakikolwiek inny sposób uratować

zadbaj o siebie, jesteś potrzebna córeczkom

KICAJKA - Pon 22 Sie, 2011 10:29

I ja siępodpisuję pod gratulacjami. :) Niestety czasem tak trzeba a my nie mamy na to wpływu. :bezradny: Ja podawałam jeszcze pasek od spodni,krawat albo gruby sznur na takie szantażowanie :mgreen: Zawsze pomogło :)
pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 10:36

Ania80 napisał/a:
Jak on sobie naprawdę coś zrobi???

Żarty chyba jakieś się Ciebie trzymają.............prędzej coś Tobie albo dzieciom zrobi

Cytat:
Teraz został na kompletnym lodzie, co ma do stracenia? Już wszystko stracił

No to wreszcie jest szansa, że zacznie myśleć......

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 10:44

pterodaktyll napisał/a:
Żarty chyba jakieś się Ciebie trzymają


to akurat nie wchodzi teraz w grę..................

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 10:45

Martwię się i tyle... tak po ludzku... Ale nic nie zamierzam robić
Klara - Pon 22 Sie, 2011 10:49

Ania80 napisał/a:
Martwię się i tyle... tak po ludzku...

Będzie to, co ma być.
Ty nie masz ŻADNEGO wpływu na to, co on zrobi h65hj

Flandria - Pon 22 Sie, 2011 10:50

Ania80 napisał/a:
Martwię się i tyle... tak po ludzku...


jak mnie ktoś grozi samobójstwem to jestem zła

takie zachowanie to terroryzm 8|
ten ktoś ma w ... jak ja się czuję słysząc takie słowa - a czuję się przecież strasznie, zwłaszcza kiedy próbuje zwalić winę na mnie - masakra po prostu 8|

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 10:55

Ania80 napisał/a:
Martwię się i tyle... tak po ludzku... Ale nic nie zamierzam robić

To chyba jedyne co możesz w tej sytuacji zrobić, nie wytrzeźwiejesz za niego..........................

Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 10:56

Flandra napisał/a:

takie zachowanie to terroryzm

Płaska manipulacja jedynie... no ale w stosunku do współuzależnionej nabiera kolorytu....

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 10:57

Flandra napisał/a:
jak mnie ktoś grozi samobójstwem to jestem zła

takie zachowanie to terroryzm

Ja się chyba powieszę jak będę dalej czytał to co piszesz....masz swój terroryzm, :p

Żeglarz - Pon 22 Sie, 2011 10:57

Ania80 napisał/a:
Trudne to wszystko.........................


Cholernie trudne!!!
To jest manipulacja największego kalibru, i zarazem świństwo, chamstwo itd. największego kalibru!!!

Ale nie dawaj się. Tak dużo zrobiłaś, ze jesteś już na drodze do wyjścia z tej trudnej sytuacji.
Ja z domu się wyprowadzałem 3 tyg. po próbie samobójczej mojej żony (4 w ciągu dwóch lat). Jej lekarz psychiatra (moja żona też leczy sie na depresję) powiedział mi, że to są manipulacje (pewnie nie powinien, ale okazał sie bardziej człowiekiem niż lekarzem). Trudno mi było w to uwierzyć. Jeszcze mało na ten temat wiedziałem.
Cholernie się bałem, że faktycznie może się zabić gdy się wyprowadzę, ale nie było innego wyjścia, żeby przerwać ten koszmar. I wiesz co? Od tamtej pory odeszła jej ochota na zabijanie się.

Przygotuj się psychicznie na to, że faktycznie może próbować to zrobić. Ale będzie to kolejną manipulacją. Niestety może nawet stracić przy tym życie. Ale w żaden sposób to nie będzie Twoją winą. Nie Ty jesteś przyczyną jego problemów, ale On sam. Jego pokręcony umysł.

Z tym, żeby to zgłosić na policję to jest dobra myśl. Może to być ważne, gdy będzie Cię nękał. Jednocześnie oni powinni (chyba, nie jestem pewien) zrobić wizję lokalną u niego. To go może trochę otrzeźwi. Ja faktycznie pojechałem na policję, gdy przysłała mi sms-a, że to chce zrobić. Od razu zaczęli działać. Rozesłałi informację do wszystkich patroli, żeby ją poszukiwać. I faktycznie to uratowało jej życie. Zabrakło z godziny, żeby się nie obudziła.

Trzymaj się, współczuję Ci :pocieszacz:

Mówisz, że jesteś spokojna, ale to może być adrenalina, która Cię w tej chwili trzyma.
Czy Ty masz psychologa? Dobrze by było żebyś miała, bo mogą Cię czekać trudne przeżycia. Nie wiadomo, do czego R. jest zdolny. I z policją od spraw rodzinnych też chyba powinnaś pogadać, ze względu na dzieci.

Serdecznie Ciebie pozdrawiam, Paweł

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 10:59

Cytat:
ten ktoś ma w ... jak ja się czuję słysząc takie słowa - a czuję się przecież strasznie, zwłaszcza kiedy próbuje zwalić winę na mnie - masakra po prostu 8|


Ja sobie właśnie uświadomiłam, że chyba się nie martwię..... Siedzę sobie spokojnie przed komputerem, nawet coś tam napisałam do Marine... Czy to jest martwienie się? Chyba nie... A co? Jakaś obojętność chyba.... I tyle... Mam cały czas z tyłu głowy słowa przyjaciela R. Pawła, który jest DDA "On sobie nic nie zrobi... Zostaw go .... Olej go... DAJ SE Z NIM SPOKÓJ....." I to jest chyba to, co czuję :mysli:

Flandria - Pon 22 Sie, 2011 11:00

Marc-elus napisał/a:
Flandra napisał/a:

takie zachowanie to terroryzm

Płaska manipulacja jedynie... no ale w stosunku do współuzależnionej nabiera kolorytu....


czy ja wiem?
a co robią porywacze?
porywają ci żonę/męża i mówią, ze jeśli nie spełnisz jakichś ich warunków to ją/jego zabiją

stres który się wtedy przeżywa - ogromny

tutaj tylko porywacze i porwany to ta sama osoba :mgreen:
ale uczucia u osoby szantażowanej - podobne

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 11:02

Żeglarz napisał/a:
Czy Ty masz psychologa?


Dopiero w piątek zaczynam terapię

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 11:04

Smutno mi
Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 11:15

Ku......wa!!!! Jakie smutno!!!! On przyjechał dopiero jak mu ten je.....ny rower zabrałam!!!! Wcześniej nie mógł, bo nie miał kasy (trza było nie chlać!), bo nie daliby mu urlopu, bo 3 inne osoby na nim są (ale telefony też istnieją)................ bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla.... WON, ty je....ny ch....ju!!!!! To czuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 11:16

Znów zakłócił mój z trudem osiągnięty spokój!

Dzwoniłam na policję... (jakiś czas temu). Nic nie moga zrobić, zadzwonią do niego tylko.... hahahahaha

Flandria - Pon 22 Sie, 2011 11:17

Ania80 napisał/a:
WON, ty je....ny ch....ju!!!!! To czuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


:okok:

tak jest zdrowiej :mgreen:

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 11:24

Ania80 napisał/a:
Ku......wa!!!! Jakie smutno!!!! On przyjechał dopiero jak mu ten je.....ny rower zabrałam!!!! Wcześniej nie mógł, bo nie miał kasy (trza było nie chlać!), bo nie daliby mu urlopu, bo 3 inne osoby na nim są (ale telefony też istnieją)................ bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla.... WON, ty je....ny ch....ju!!!!! To czuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
:brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :okok: :okok: :plask:
Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 11:28

Ania80 napisał/a:
Ku......wa!!!! Jakie smutno!!!! On przyjechał dopiero jak mu ten je.....ny rower zabrałam!!!! Wcześniej nie mógł, bo nie miał kasy (trza było nie chlać!), bo nie daliby mu urlopu, bo 3 inne osoby na nim są (ale telefony też istnieją)................ bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla.... WON, ty je....ny ch....ju!!!!! To czuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Widzę że dogadałaś się z rzeczywistością. :)
Brawo.

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 11:29

I jeszcze powiedział, że z tym FB to było specjalnie, żeby mi doj....ć!!! To teraz będziesz miał za swoje!
Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 11:31

Ania80 napisał/a:
To teraz będziesz miał za swoje!

Eeeetam, nie myśl tak.
Po prostu niech płynie własnym ściekiem.
Ty masz swoje życie, nie babraj się bo zawsze trochę g***a do Ciebie się przylepi. :mgreen:

Flandria - Pon 22 Sie, 2011 11:32

Ania80 napisał/a:
To teraz będziesz miał za swoje!

nie zniżaj się do jego poziomu 8|

złość - ok, agresja to droga donikąd :/

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 11:34

Marc-elus napisał/a:
Eeeetam, nie myśl tak.
Po prostu niech płynie własnym ściekiem.
Ty masz swoje życie, nie babraj się bo zawsze trochę g***a do Ciebie się przylepi. :mgreen:


Chodziło mi tylko o to, że został sam, bez dzieci, bez partnerki, na której podobno mu zależy.... I w tym sensie będzie miał za swoje... Jak już pisałam - ja nie z tych mściwych

Janioł - Pon 22 Sie, 2011 11:35

Ania80 napisał/a:
Ku......wa!!!! Jakie smutno!!!! On przyjechał dopiero jak mu ten je.....ny rower zabrałam!!!! Wcześniej nie mógł, bo nie miał kasy (trza było nie chlać!), bo nie daliby mu urlopu, bo 3 inne osoby na nim są (ale telefony też istnieją)................ bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla, bla.... WON, ty je....ny ch....ju!!!!! To czuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
na tak i tak trzymaj a swoja droga dlaczego je przezywają od pirani i terrorystek ? fsdf43t
Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 11:36

Uciekam, dziewczyny się obudziły... Muszę się nimi zająć..
Dziękuję za bycie ze mną...
Buziaki

yul-ya - Pon 22 Sie, 2011 11:38

Ania80 napisał/a:
On przyjechał dopiero jak mu ten je.....ny rower zabrałam!!!!

No niestety to było do przewidzenia, że "zniknięcie" roweru spowoduje jego reakcję. Nawet przez moment zastanawiałam się czy nie zadziałała u Ciebie podświadomość, bądź też czy nie zrobiłaś tego świadomie by doprowadzić do kontaktu z nim.

A propos - mój były też mi zabrał rower (prezent od niego wartość 4 tys) jak się rozstawaliśmy ;) Tak kochałam ten rower, że go odkupiłam od niego i jeżdżę na nim do dziś.

Trzymaj się, przynajmniej wiesz jakie są jego priorytety :pocieszacz:

Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 11:42

yul-ya napisał/a:
A propos - mój były też mi zabrał rower (prezent od niego wartość 4 tys)

Pewnie chciał Ci "wynagrodzić" chlanie. fsdf43t
Mistrzostwo świata z tym zabraniem prezentu.... :D

Flandria - Pon 22 Sie, 2011 11:44

yul-ya napisał/a:
No niestety to było do przewidzenia, że "zniknięcie" roweru spowoduje jego reakcję. Nawet przez moment zastanawiałam się czy nie zadziałała u Ciebie podświadomość, bądź też czy nie zrobiłaś tego świadomie by doprowadzić do kontaktu z nim.

też przyszło mi to do głowy

yul-ya - Pon 22 Sie, 2011 11:47

Marc-elus napisał/a:
Pewnie chciał Ci "wynagrodzić" chlanie.

Myślę, że chciał mi dowalić, jak go zabierał fsdf43t

Jonesy - Pon 22 Sie, 2011 13:20

Czasami mam o sobie bardzo niskie mniemanie. W końcu byłem świnią, łajdakiem, manipulatorem i kłamcą. Ale potem poczytam sobie taki wątek, i w jakiś sposób mi lżej. Takim ch** jednak skończonym nie byłem.
Ale Tobie Aniu współczuję. Trafiła Ci się gnida czystej wody. I że niby akurat do Twojego miasta na 3 dniowe szkolenie? I to akurat teraz? Hahaha, za moment skończy się kasa na hotel, plan spalił na panewce, bo do domciu go nie przygarnęłaś. A po sierpniu będzie jeszcze gorzej - wszak on biedny miś jest bez mieszkania...
Ale po następnym pojawieniu się, Aniu zgłoś to na Policję - niech sprawdzą czy jest na szkoleniu faktycznie. Jeżeli nie, podchodzi to pod nękanie. A może być gorzej, skoro już raz uderzył.

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 13:37

Ania80 napisał/a:
został sam, bez dzieci, bez partnerki, na której podobno mu zależy.... I w tym sensie będzie miał za swoje...


Nie, słoneczko. Został bez kasy, bez rowerka i bez mieszkania.
I tylko na tym mu zależy.

Jonesy - Pon 22 Sie, 2011 13:43

Tomoe napisał/a:
Ania80 napisał/a:
został sam, bez dzieci, bez partnerki, na której podobno mu zależy.... I w tym sensie będzie miał za swoje...


Nie, słoneczko. Został bez kasy, bez rowerka i bez mieszkania.
I tylko na tym mu zależy.


I to nawet dokładnie w tej kolejności!!!

rufio - Pon 22 Sie, 2011 13:44

Gratki za opanowanie i teksty a super gratki za tekst o = pir... c... = uzywaj tego częsciej i glosniej - pomaga - hoho jak mnie moja zona wyzywała o rany wielopietrowce leciały a po latach powiedziała ze nic jej lepiej na cere nie robiło .Tak trzymaj . I osrodek jest konieczny - moze sprobuj troche szybciej idz i powiedz co i jak . prsk
Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 13:44

Tomoe napisał/a:
I tylko na tym mu zależy.

A wódka? Co z wódką? :nerwus:

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 14:01

O ja głupia c**a, zapomniałam o najważniejszym!!! :glupek:

Za co on teraz, biedaczek, będzie pił??? :beczy:

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 14:04

Tomoe napisał/a:
O ja głupia c**a, zapomniałam o najważniejszym!!! :glupek:

Za co on teraz, biedaczek, będzie pił???
:buahaha: :buahaha:
Chyba chcesz żebym się zadławił............ g45g21

wampirzyca - Pon 22 Sie, 2011 14:16

Cytat:



O ja głupia c**a, zapomniałam o najważniejszym!!!

Za co on teraz, biedaczek, będzie pił???

biedny
g45g21
Mario - Pon 22 Sie, 2011 14:20

Marc-elus napisał/a:
No bo na tym to polega, straszy bo chce osiągnąć pewien cel.

pterodaktyll napisał/a:

Żarty chyba jakieś się Ciebie trzymają.............prędzej coś Tobie albo dzieciom zrobi

Marc-elus napisał/a:

Płaska manipulacja jedynie

pterodaktyll napisał/a:
jeśli jeszcze raz zagrozi Ci samobójstwem podaj mu kawałek sznura

Abstrahując od tej konkretnej historii. Jaki ten facet jest i jak się zachowuje.Dla mnie ten gośc może sie powiesić nawet za piętnascie minut i nie zrobi to na mnie żadnego wrażenia.
Jednego alkoholika mniej na świecie........ i dobrze.

Tak myslę, ale tego typu tekstów nie odważyłbym się tu wstawiać.
Podziwiam waszą cholernie wielką " odwagę" w wypisywaniu tego co powyżej. Ciekaw byłbym waszych min, gdyby misiek faktycznie rzucił sie na sznurek.
Co wtedy byście tej kobiecie powiedzieli ?

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 14:27

Mario napisał/a:
Abstrahując od tej konkretnej historii. Jaki ten facet st i jak się zachowuje

Mówimy o konkretnej sytuacji jaką opisuje anna a nie jakiejś abstrakcyjnej
Mario napisał/a:
Podziwiam waszą cholernie wielką " odwagę" w wypisywaniu tego co powyżej.

To przeczytaj to co sam napisałeś:
Mario napisał/a:
.Dla mnie ten gośc może sie powiesić nawet za piętnascie minut i nie zrobi to na mnie żadnego wrażenia.

Mario napisał/a:
Co wtedy byście tej kobiecie powiedzieli ?

A co Ty bys powiedział po wygłoszeni takiego tekstu jaki napisałeś?

evita - Pon 22 Sie, 2011 14:28

Mario napisał/a:
Ciekaw byłbym waszych min, gdyby misiek faktycznie rzucił sie na sznurek.
Co wtedy byście tej kobiecie powiedzieli ?

dokładnie o tym samym myślałam ... wiem, że większość typków jego pokroju tylko straszy w wiadomym celu ale gdyby jednak coś to chyba wolałabym mieć to tylko na swoim własnym sumieniu bo "doradcom" pewnie do końca życia nie wybaczyłabym, że mnie powstrzymali przed jakimkolwiek krokiem. Pijak nie pijak ale jednak zawsze to człowiek :roll:

Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 14:28

Cytat:
Co wtedy byście tej kobiecie powiedzieli ?

Wiesz Mario, to jakbym żartował kawałem o pomidorze rozjechanym na autostradzie a chwile potem człowieka potrącił samochód... zdarza się. Przez chwile jest niemiło.
A podzielając Twoje zdanie
Mario napisał/a:
Dla mnie ten gośc może sie powiesić nawet za piętnascie minut i nie zrobi to na mnie żadnego wrażenia.

mam się przejmować co będzie gdy to zrobi? Co ja wtedy powiem?
Jakoś nie mam zamiaru, bo sądzę że tysiące takich su***synów straszą tak żeby móc chlać dalej. A że zdarzy się przypadek iż któryś zawiśnie, trudno. Pewnie i tak to "symulacja samobójstwa", tyle że niespodziewanie dla "klienta" udana.

Jonesy - Pon 22 Sie, 2011 14:32

Tomasz, Ty się cośkolwiek nerwowy zrobiłeś chyba...
yul-ya - Pon 22 Sie, 2011 14:37

Szantażowanie samobójstwem jest jedną z najgorszych i najwstrętniejszych manipulacji. Ja również byłam poddawana takiemu szantażowi i pamiętam co czułam. W moim głebokim przekonaniu człowiek, który chce naprawdę popełnić samobójstwo może: napisać list pożegnalny, wysyłać sygnały, że coś złego z nim się dzieje, ale raczej nie zdarza się, żeby szantażował nim inne osoby zwłaszcza tekstami typu: przyjechałem, żeby wyskoczyć z okna albo to już ostatnie moje święta bez Ciebie albo rozpędzę się na rowerze i prosto pod nadjeżdżający samochód (to np ja słyszałam).
esaneta - Pon 22 Sie, 2011 14:37

Ania80 napisał/a:
Wiesz po co ja tu przyjechałem? Żeby się pożegnać

Aniu, cóż za niesamowity zbieg okoliczności....mój X tez się dzisiaj ze mna pożegnał i powiedział, ze odbierze sobie życie...wiem zatem doskonale jakie uczucia Ci w tej chwili towarzyszą. Mój tez traci grunt pod nogami....sukcesywnie odbieram mu komfort picia...i podobnie jak Ty też się boję.

Mario - Pon 22 Sie, 2011 14:47

pterodaktyll napisał/a:

A co Ty bys powiedział po wygłoszeni takiego tekstu jaki napisałeś?

Pteruś. Przecież inteligentnym człowiekiem jesteś i wiesz że i ja nie jestem idiotą. Pytam więc - po co taki kit wstawiasz i uprawisz demagogię.
Doskonale przecież jarzysz o co mi chodzi. Ten mój tekst jest moja prywatną reflaksją na temat tego - i każdego innego - alkoholika.Niech się wieszają wszyscy. Kto tylko chce i może.

Ale ja to napisałem juz po waszych radach. Widzisz chyba różnicę.
Kobieta bije się z myslami , zrobi nie zrobi, zadzwonić gdzie trzeba, czy nie ? Pomysl sobie, jak sie będzie czuła, kiedy gościowi sie przez przypadek uda sie targnąć ?
Co będzie jej chodziło po głowie, jak sie zorientuje, że zamiast zaufać swojej intuicji uwierzyła parze internetowych panów bogów , którzy znad klawiatury ferują diagnozy typu " ja byłem tchórzem i w ostatniej chwili spietrałem to i on taki musi byc "

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 15:03

Co może kobieta - ale tak realnie, konkretnie - zrobić, aby zapobiec samobójstwu mężczyzny?
Mario, proszę, odpowiedz mi konkretnie na to pytanie.

W mojej ocenie - i nie tylko w mojej - straszenie samobójstwem jest jedną z najczęściej stosowanych przez czynnych alkoholików form emocjonalnego szantażu.
Sama byłam straszona samobójstwem.
Kiedy już zaczęłam rozumieć, że jest to zwykły szantaż, na pogróżki tego typu odpowiadałam: "To jest TWOJE życie i to jest TWOJA sprawa, co ty ze swoim życiem zrobisz. Możesz je sobie nawet odebrać, jeśli zechcesz. Mnie do tego nie mieszaj." :)

Niedoszły samobójca żyje do dziś. :)

Mario - Pon 22 Sie, 2011 15:17

Tomoe napisał/a:
Co może kobieta - ale tak realnie, konkretnie - zrobić, aby zapobiec samobójstwu mężczyzny?

Nic ! Ale to tej kobiety problem i tej kobiety sumienie.
Rozumiem sytuację - Gostek spotyka się na własne życzenie ze Stwórcą i wtedy ludzie na Forum piszą : nie miałaś na to wpływu, większośc z nas straszyła tylko i manipulowała nie mając wcale zamiaru tego zrobić, nie czuj się winna bo winy zadnej w tobie nie ma, postapiłaś dobrze że nigdzie nie dzwoniłaś, to był jego wybór i takie tam inne.

Ale na Boga !! Nie piszmy takich banialuków, i nie bawmy się w Wójków Dobra Rada w tak poważnej sprawie jak ludzkie życie !! Dajmy sobie może na luz.
Wiesz chyba , że alkoholizm jest jednym z najczęstszych przyczyn samobójstw.
Jaka masz pewnośc , że w tym konkretnym przypadku to jest to :
Tomoe napisał/a:
straszenie samobójstwem jest jedną z najczęściej stosowanych przez czynnych alkoholików form emocjonalnego szantażu.

A nie rzeczywiste info " idę na sznurek " ?

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 15:19

Tak czytam co tu pisaliście pod moją nieobecność i ..... słabo mi się robi....
Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 15:21

Mario napisał/a:
i nie bawmy się w Wójków Dobra Rada w tak poważnej sprawie jak ludzkie życie

Mario, ostatnio wiele razy pisałeś banialuki, a chodziło o ludzkie życie. Np teoretyzowanie nt "kontrolowanych zapić alkoholika w aspekcie współuzależnienia"
Daj sobie spokój z takimi sloganami. :)

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 15:22

i jeszcze dziś moja znajoma od trzeźwiejącego alkoholika powiedziała: "Wiesz, ja znam taki przypadek, że facet alko naprawdę się powiesił... Zona chciała go zostawić, zapił i zrobił to"...... Boję się. Nie chcę do niego dzwonić, bo pewnie racje ma Tamoe, ale i ja mam pewnie rację w tym, że twierdzę, że to znów jest szantaż, parę razy wyszło, więc dlaczego nie tym razem.... Ale jednak zaczynam się bać....
Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 15:25

Mario napisał/a:
Ale to tej kobiety problem i tej kobiety sumienie.


Mario, manipulujesz.
Pytanie - kim i po co? Jaki masz w tym interes?

Jak w ogóle możesz obciążać kobietę, uderzoną przez mężczyznę w twarz, kobietę oszukiwaną, poniżaną i wykorzystywaną materialnie przez tego mężczyznę, ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ za los czynnego alkoholika, w dodatku sprawcy przemocy?
Dlaczego się nie zajmujesz sumieniem tego człowieka?

To co robisz, to świństwo, wymierzone przeciwko przeciwko Ani80.

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 15:28

Tomoe napisał/a:
Ani80.


Żeby trochę zluzować (da się w ogóle???) - wystarczy "Ani". Już mi tak tego wieku nie wypominajcie.... :skromny:

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 15:29

Mario napisał/a:

Jaka masz pewnośc , że w tym konkretnym przypadku to jest to :
Tomoe napisał/a:
straszenie samobójstwem jest jedną z najczęściej stosowanych przez czynnych alkoholików form emocjonalnego szantażu.

A nie rzeczywiste info " idę na sznurek " ?


Pytasz jaką mam pewność?
Odpowiadam: mam stuprocentową pewność.

Chcesz się przekonać?
Przekonasz się za kilka dni. Bo on za kilka dni jeszcze będzie żył. I jeszcze długo, długo pożyje. :)

yul-ya - Pon 22 Sie, 2011 15:30

Ania80 napisał/a:
Nie chcę do niego dzwonić, bo pewnie racje ma Tamoe, ale i ja mam pewnie rację w tym, że twierdzę, że to znów jest szantaż, parę razy wyszło, więc dlaczego nie tym razem....

Aniu, szantaż samobójstwem jest ohydną sprawą i świadczy o tym, że ten facet nie dba o Ciebie, nie liczy się z Twoimi uczuciami.
A Ty naprawdę nie masz wpływu na to co on zrobi.

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 15:31

Ania80 napisał/a:
Już mi tak tego wieku nie wypominajcie.... :skromny:


Masz osiemdziesiąt lat??? :rotfl:

Babeta35 - Pon 22 Sie, 2011 15:31

Tomoe napisał/a:
To jest TWOJE życie i to jest TWOJA sprawa
-dokładnie tak, co ma zrobić taka kobieta, pilnować gościa 24h?
Jak będzie człowiek chciał to i tak to zrobi.U mnie w rodzinie był taki przypadek, co prawda nie był to alkoholizm ale schizofrenia, mój kuzyn na 2 dzień po wyjściu ze szpitala powiesił się we własnym domu pod obecność sowjej matki na klamce.
Chciał bądź musiał ale nikt go nie mógł powstrzymać.

Babeta35 - Pon 22 Sie, 2011 15:33

Ania80 napisał/a:
Ale jednak zaczynam się bać....
a jemu o to chodzi, zobaczysz nic sobie nie zrobi.
Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 15:33

Nie wiem... Wzięłam się za robotę, żeby nie myśleć...Ostatnio w czerwcu wyszedł od znajomych, po kilku godzinach przysłał sms-a, że sory za linke holowniczą... Ja tego sms-a od razu nie odebrałam, bo siedzieliśmy ze znajomymi na tarasie i gadaliśmy, głównie o nim.... Po 1.5 godz. od sms-a odebrałam go.. Paweł wtedy powiedział "Ania, on sobie nic nie zrobi, daj sobie spokój". I co się okazało? Siedział pod tym tarasem, obok rośnie wielkie drzewo, a obok drzewa stoi brama wejściowa do parku.. I on siedział na tej bramie i słuchał tego, co o nim gadaliśmy... I tyle... Linki były rozpakowane z folii, ale nic więcej...
Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 15:36

Tomoe napisał/a:
Masz osiemdziesiąt lat??? :rotfl:


:wysmiewacz: no dobra, rocznika :glupek:

Babeta35 - Pon 22 Sie, 2011 15:37

Ania80 napisał/a:
Linki były rozpakowane z folii, ale nic więcej...
oj dziewczyno, wykończy Cię ten gość.........NIC SOBIE NIE ZROBI a Ty będziesz w totalnej rozsypce.
Tak jak ja i wiele tu obecnych :)

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 15:37

Ania80 napisał/a:
Ale jednak zaczynam się bać....

To dobrze. :tak:
To teraz pomyśl, co ci mówi ten strach. Pomyśl, czy chcesz żyć z człowiekiem, który wzbudza w tobie strach i robi to CELOWO?

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 15:40

Tomoe napisał/a:
Pomyśl, czy chcesz żyć z człowiekiem, który wzbudza w tobie strach i robi to CELOWO?


NIE, NIE, NIE!

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 15:41

I to jest poprawna odpowiedź. :rotfl:
Babeta35 - Pon 22 Sie, 2011 15:43

Aniu!
Wszystkie wiemy że to jest trudne, ale zastanów się nad swoimi uczuciami do niego?
Czy to jest miłość, czy na to co się dzieje zasługujesz?
Czy takiego związku chciałabyś dla swojej przyjaciółki? To są silne emocje, wiem to na swoim przykładzie, ale da się z tym wygrać, chociaż lekko nie jest.

Mario - Pon 22 Sie, 2011 15:43

Tomoe napisał/a:

Jak w ogóle możesz obciążać kobietę

Napiszę to jeszcze raz, wielkimi literami !
Nie chodzi mi o Anię.CHODZI O WAS ! Odrobiny ciszy może nad tą trumną. Co ? Co facet zrobi to zrobi a Anna nie ma na to żadnego wpływu. Nawet, jakby dziś zadzwoniła gdzie trzeba i gościa wzieliby w pasy, to i tak jesli ma coś zrobić.......... to zrobi.

Ale po co szczekacie swoimi smiesznymi doświadczeniami ? Ilu z Was wynosili z domu na noszach na OJOM ? Myślę, że ci co tak mieli , siedzą cicho. Zostawcie może decyzję jej. Kobiecie znaczy się.
O Was - powtarzam !
Ania80 napisał/a:
Zona chciała go zostawić, zapił i zrobił to"

Alkoholicy nie robią tego, że zostawiła ich żona, że dziecko żle spojrzało, że w pracy im nie idzie. Robia to dlatego, że są chorzy, na ta konkretną chorobę a nie inną.
Chorych na reumatyzm też zostawiają żony, ale jakoś nikt z nich się z tego powodu nie wiesza. Także tym sie akurat nie przejmuj.Nie jesteś winna jego choroby i jakakolwiek wina za jej objawy na Tobie nie ciąży.
Musisz to zrozumieć.

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 15:45

Chciałabym iść szybciej na terapię, ale w miejscu, które jest najbliżej mnie, spotkania są w piątki... W tym mieście są takie korki, że jak pojadę gdzieś dalej, to mnie w chacie nie będzie 5-6 godzin! Moja mama pomaga, ale to chyba będzie dużo jak dla niej... Już w sobotę ledwo żyła po całym dniu z moją mega energiczną starszą córką
Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 15:51

Alkoholizm niczego nie usprawiedliwia, Mario.
Alkoholizm nie jest alibi.
Alkoholizm nawet w sądzie nie jest traktowany jako okoliczność łagodząca.
Człowieka oceniamy po CZYNACH. I każdy człowiek powinien ponosić konsekwencje swoich CZYNÓW.

Nikt oprócz alkoholika nie ma obowiązku ponosić konsekwencji jego picia.

A poza tym tu nie ma niczyjej trumny.
Tu jest sprawca przemocy, używający szantażu emocjonalnego, aby nastraszyć kobietę, wzbudzić w niej strach i poczucie winy.
A przecież ona mu nie przepiła jego pensji. I sama siebie w twarz nie uderzyła.

Ja ciebie nawet rozumiem, że tobie akurat jest wygodnie tak myśleć, Mario: "Cokolwiek złego robię - to nie ja to robię, to moja choroba."
Nie, nie choroba to robi.
To robi człowiek.

Kiedyś ci, drogi Mario, zacytuję jeden twój post, który był ewidentną, wredną manipulacją, adresowaną do jednej, konkretnej osoby. I ta manipulacja okazała się skuteczna. Niestety.

Teraz powtarzasz to samo.

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 15:52

Ok, co ma być, to będzie... Czas pogodzić się z rzeczywistością...
Znów uciekam, bo mam masę roboty z rzeczami, które w sobotę przywiozłam... Samo się nie zrobi :)
Zająć się czymś trzeba i tyle...
Pa
Dzięki

Żeglarz - Pon 22 Sie, 2011 15:53

Ania80 napisał/a:
Ale jednak zaczynam się bać....


Strach jest naturalnym odruchem w takiej sytuacji. Więc zdrowo reagujesz :)

Jednak już teraz, bądź odpowiedzialna tylko za siebie i swoje dzieci.
A on niech jest odpowiedzialny za siebie.

Moim zdaniem powinnaś zgłosić sprawę na policję o maltretowanie psychiczne i założyć niebieską linię. Wydaje mi się, że na tym jego działania się nie skończą. Musisz mieć narzędzia do obrony.

Mario - Pon 22 Sie, 2011 15:58

Noooooooo Tomoe. Tutaj to przeszłaś sama siebie. Jeśli ja jestem manipulant, to jak nazwać Ciebie ?
Tomoe napisał/a:
Pomyśl, czy chcesz żyć z człowiekiem, który wzbudza w tobie strach i robi to CELOWO?

A kto tu mówi o wspólnym życiu ? Pytanie Twoje - w kontekscie kilkunastu poprzednich postów- powinno brzmieć
" Pomyśl, czy chcesz aby żył człowiek, który wzbudza w tobie strach i robi to celowo"
Cytat:
Kiedyś ci, drogi Mario, zatytuję jeden twój post

Dawaj. Nie krępuj się.

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 16:01

Mario napisał/a:

" Pomyśl, czy chcesz aby żył człowiek, który wzbudza w tobie strach i robi to celowo"


Pieprzysz. A co ma jej chcenie do jego życia albo śmierci?
O co ci chodzi, bo wybacz, nie kumam?

Czy ona mu życzy śmierci?
Czy ktoś z nas chce jego śmierci?

Nie histeryzuj.

Babeta35 - Pon 22 Sie, 2011 16:03

Mario napisał/a:
Pomyśl, czy chcesz aby żył człowiek, który wzbudza w tobie strach i robi to celowo"
przepraszam że się wtrącam ale co ma tej kobiety chcenie czy nie chcenie?
On chce popełnić samobójstwo więc jest to JEGO DECYZJA.

Mario - Pon 22 Sie, 2011 16:11

Cytat:
Pieprzysz.

Nie piepszę. Nie udawaj, że nie rozumiesz o co mi chodzi !
Zadałaś manipulacyjne pytanie w taki sposób, aby odpowiedz na brzmiała " TAK, TAK, TAK "

Goebels przy Tobie to pikuś :)

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 16:13

:roll:
Żeglarz - Pon 22 Sie, 2011 17:13

Babeta35 napisał/a:
On chce popełnić samobójstwo więc jest to JEGO DECYZJA.

On nie chce popełnić samobójstwa, on chce szantażować zapowiedzią samobójstwa, żeby osiągnąć swój cel. Tylko, że niektórzy w tym szaleństwie tak daleko się posuną, że przekroczą linię życia i śmierci.
Rzecz w tym jak w takiej sytuacji powinni zachowywać się szantażowani?
Jest to dla nich bardzo trudna sytuacja bo szantarzują ich ludzie, z którymi są bardzo mocno związani emocjonalnie. Tych więzów nie da rady przeciąć jednym cięciem. I stąd jest strach, ból, poczucie dopowiedzialności.
Jak sobie z tym radzić, żeby w razie śmierci nie pozostać z problemem poczucia odpowiedzialności do końca życia?
Ja ustaliłem sobie, że nie będę się poddawał żadnym szantażom, a gdy będę miał sygnał, że coś takiego może mieć miejsce, to nie będę jej sam pomagał tylko zgłoszę na policję. Pomogę, a jednocześnie nie spełnię jej oczekiwań. I to okazało się skuteczne. Po akcji z policją, karetkami więcej już nie powtórzyła.

staaw - Pon 22 Sie, 2011 18:05

Może jestem jakimś wyjątkowym alkoholikiem... :mysli:
Kiedy poczułem że NA PRAWDĘ chcę się zabić i jest duża szansa że zrobię to skutecznie, poszedłem do psychiatryka...

Żeglarz - Pon 22 Sie, 2011 18:17

Stasiu, jesteś nie tylko wyjątkowym alkocholikiem, ale człowiekiem :)

Tylu chodzi po świecie trzeźwych sku......li, ale są również pożądni alkocholicy :)

staaw - Pon 22 Sie, 2011 18:20

:oops:

Coś innego chciałem napisać...
Po prostu kiedy zrozumiałem że to już nie przelewki, po prostu się przestraszyłem że mogę słowa wcielić w czyn...

Babeta35 - Pon 22 Sie, 2011 19:10

Mario napisał/a:
Goebels przy Tobie to pikuś
-no Tomoe a Tyś moim guru jest :)
rufio - Pon 22 Sie, 2011 19:13

Jak już tu napisałem bedzie stosował najbardziej wredny i perfidne chwyty poniżej pasa i zaczyna je stosowac a to nie bedzie koniec bedzie gorzej bo w swej wypaczonej wyobraźni bedzie chciał doprowadzic aby Ania sie zeszmaciła i wróciła na kolanach do niego . Doprowadzic ja do stanu histerii i pernamentnego strachu - jakis czas temu juz to zaczął -
Zgłoś na policje i opisz to na piśmie - wytrzymaj do piątku i opisz to w osrodku tam maja z takimi doswiadczenie poradza Ci co jak .

Babeta35 - Pon 22 Sie, 2011 19:19

rufio napisał/a:
Ania sie zeszmaciła i wróciła na kolanach do niego
mój alko powiedział mi tak..i tak do mnie wrócisz, na kolanach :evil:
Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 19:23

Babeta35 napisał/a:
rufio napisał/a:
Ania sie zeszmaciła i wróciła na kolanach do niego
mój alko powiedział mi tak..i tak do mnie wrócisz, na kolanach :evil:

Chore umysły... dobrze że nie doszedłem do takiego stanu....

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 19:24

rufio napisał/a:
bedzie chciał doprowadzic aby Ania sie zeszmaciła i wróciła na kolanach do niego . Doprowadzic ja do stanu histerii i pernamentnego strachu


No to się zawiedzie... Bo najlepszym sposobem na stres jest wysiłek fizyczny! Trawa skoszona, dziecko jedne razem z mamą wybiegane, samochód posprzątany, pozmywane, pranie poskładane, dzieciaczki wykąpane, najedzone.... Uffff....

Janioł - Pon 22 Sie, 2011 19:25

Marc-elus napisał/a:
Chore umysły... dobrze że nie doszedłem do takiego stanu....
wszystko przed Tobą ,czego nie życzę nikomu i Tobie też ale alkohol potrafi zrobić z moim mysleniem rzeczy o których powiedziałbym że sa niemożliwe a jednak ...horror
Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 19:26

Ania80 napisał/a:
Bo najlepszym sposobem na stres jest wysiłek fizyczny!

No, na głód alkoholowy też... :D
Brawo, to się nazywa rezolutna kobieta, nie siedzi i jęczy ale coś robi.

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 19:29

Czasem myślę co tam z nim, ale to wszystko. Nie zadręczam się, że może jednak coś sobie zrobi, że potem to ja będę temu winna... Nawet ciężko mi wymyślić jakieś dręczące mnie myśli na potrzeby tego posta... CO MA BYĆ, TO BĘDZIE (wiem, że to wredne i może pożałuję kiedyś tych słów, ale pomyślałam, że jakby co, to dzieci będą miały rentę po tatusiu.... :uoee: )
rufio - Pon 22 Sie, 2011 19:40

Ania80 napisał/a:
miały rentę po tatusiu....

Pragmatyzm i tego się trzymaj . A reszta jest niewiadoma .prsk

Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 19:47

A tak w ogóle, to śmiać mi się chce :lol: Chyba sobie włączę jakąś komedię.... Czy takie zachowanie jest normalne? Od smutku, przez zmartwienie, wku...nie, aż po śmiech............... :mysli:
Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 19:49

Ach! Wiem! Wysiłek fizyczny = endorfiny!!!
Ania80 - Pon 22 Sie, 2011 19:51

Ale też wysiłek fizyczny = zmęczenie... Dlatego dziś już nie posiedzę z Wami.
Dziękuję za podtrzymywanie mnie przy dobrych decyzjach i wyborach!
Pogodnej nocy :)

staaw - Pon 22 Sie, 2011 19:56

Ania80 napisał/a:
Ach! Wiem! Wysiłek fizyczny = endorfiny!!!

Czasem tylko później wzrasta poziom gonadotropiny kosmówkowej...

Marc-elus - Pon 22 Sie, 2011 19:58

staaw napisał/a:
poziom gonadotropiny kosmówkowej...

Czy ja jestem pod kroplówką żeby mi takie rzeczy mówić? :roll:
Pisz po ludzku..... :lol:

staaw - Pon 22 Sie, 2011 20:00

Marc-elus napisał/a:
staaw napisał/a:
poziom gonadotropiny kosmówkowej...

Czy ja jestem pod kroplówką żeby mi takie rzeczy mówić? :roll:
Pisz po ludzku..... :lol:
Teoretycznie to ja się nie znam. Ale praktycznie dwa razy się udało :radocha:
wampirzyca - Pon 22 Sie, 2011 20:04

myślę Aniu że on właśnie popełnia samobójstwo dalej tak pijąc i tak w końcu umrze toć to choroba śmiertelna :uoee:
Żeglarz - Pon 22 Sie, 2011 20:16

Ania80 napisał/a:
Trawa skoszona, dziecko jedne razem z mamą wybiegane, samochód posprzątany, pozmywane, pranie poskładane, dzieciaczki wykąpane, najedzone....

Wow, szatan nie kobieta :szok: ;)

Tak trzymaj.

Żeglarz - Pon 22 Sie, 2011 20:24

Ania80 napisał/a:
A tak w ogóle, to śmiać mi się chce Chyba sobie włączę jakąś komedię.... Czy takie zachowanie jest normalne? Od smutku, przez zmartwienie, wku...nie, aż po śmiech...............

Już pisałem wcześniej, że narazie działa adrenalina. Jak puści, to wówczas możesz trochę popłakać i wtedy przyda Ci się podtrzymanie na duchu bardziej niż teraz.
Więc przygotuj sobie dużo rozsądkowych argumentów, żebyś mogła sama sobie również tłumaczyć, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Że przemoc to nie choroba, tylko psychopatia.
Ale może, Ty masz inny organizm i będzie inaczej?

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 21:00

Mario napisał/a:
po co taki kit wstawiasz i uprawisz demagogię.

Dziwnym trafem odnoszę podobne wrażenie czytając Twoje posty (nie wszystkie rzecz jasna, żeby nie było niedomówień)
Mario napisał/a:
internetowych panów bogów

Nie wiem skąd to wziąłes ale to zdecydowanie za wysoka "szarża" jak dla mnie.
Mario napisał/a:
znad klawiatury ferują diagnozy typu " ja byłem tchórzem i w ostatniej chwili spietrałem to i on taki musi byc

Sam znasz bardzo dobrze te wszystkie mechanizmy a tak z ręką na sercu. Nie kombinowałeś podobnie jak piłeś? Nigdy się nie zdarzyło?
Mnie się parę razy udało na taki kit nabrać żonę........

Mario - Pon 22 Sie, 2011 21:44

Ania80 napisał/a:
ale pomyślałam, że jakby co, to dzieci będą miały rentę po tatusiu...

Szybko się uczysz, albo jak to mówi WK - Twoja szczerość mnie poraża. ;)

Łyzka dziegciu jednak w tej beczce jest i z dwojga złego lepiej, żeby pod samochód wpadł, albo wypadł z okna czy tez złamał kark na schodach.
Dostałabyś z jego ubezpieczenia wtedy sporą kaskę............. a sznurek, oznacza wyschnięte żródełko. Większośc ubezpieczycieli zastrzega sobie w umowie, że w przypadku samobójstwa kasy niet 8|
pterodaktyll napisał/a:
Nie kombinowałeś podobnie jak piłeś? Nigdy się nie zdarzyło?

Czyli , czy nie straszyłem samobójstwem? I tu Cię Ptero zaskoczę.
Nie ! Nigdy ! I nigdy też nie pisałem płaczliwych esów w rodzaju " przytul mnie spowrotem a nic sobie nie zrobię" ani innnych durnot opisanych w postach Założycielki wątku, w rodzaju prób budzenia litości, na przykład.
A że dwa razy blisko Bozi byłem, to na tym Forum żadna tajemnica.

pterodaktyll - Pon 22 Sie, 2011 21:54

Mario napisał/a:
I tu Cię Ptero zaskoczę.
Nie ! Nigdy ! I nigdy też nie pisałem płaczliwych esów w rodzaju " przytul mnie spowrotem a nic sobie nie zrobię" ani innnych durnot opisanych w postach Założycielki wątku, w rodzaju prób budzenia litości, na przykład

no cóż, można powiedzieć, że jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę...

Tomoe - Pon 22 Sie, 2011 22:13

Mario napisał/a:

A co do tematu. Jakie to szczęscie, że na świecie istnieją jeszcze kobiety, którym nie przeszkadza i o odruch wymiotny nie przyprawia fakt, ze alkoholik pił, pije, czy tez znowu zacznie pić :mgreen: :mgreen:


Oto poglądy Maria z jesieni 2009 roku.
Chyba nadal aktualne... :mgreen:

Flandria - Pon 22 Sie, 2011 23:20

Mario napisał/a:
Kobieta bije się z myslami , zrobi nie zrobi, zadzwonić gdzie trzeba, czy nie ? Pomysl sobie, jak sie będzie czuła, kiedy gościowi sie przez przypadek uda sie targnąć ?


Mario napisał/a:
" Pomyśl, czy chcesz aby żył człowiek, który wzbudza w tobie strach i robi to celowo"


Mario, Ty chyba nie czytasz dokładnie
1. Ania zadzwoniła na policję
2. ona nie ma pojęcia gdzie facet jest

Mario napisał/a:
Abstrahując od tej konkretnej historii.

po co to wszystko piszesz w jej wątku? po co wzbudzasz dodatkowe emocje? zupełnie niepotrzebne zresztą? 8|

facet robi jej takie jazdy a Ty sobie "abstrahujesz" ? :roll:
może trochę empatii, co ?

Mario - Wto 23 Sie, 2011 04:44

Tomoe napisał/a:
Oto poglądy Maria z jesieni 2009 roku.

Tee, Joseph :p
Jak zaczniemy sobie, z nieznanych nam kontekstów, wyrywać pojedyńcze zdania, to i ja Tobie wiele rzeczy mogę próbować udowodnić ;)

Marc-elus - Wto 23 Sie, 2011 05:18

pterodaktyll napisał/a:
Mario napisał/a:
I tu Cię Ptero zaskoczę.
Nie ! Nigdy ! I nigdy też nie pisałem płaczliwych esów w rodzaju " przytul mnie spowrotem a nic sobie nie zrobię" ani innnych durnot opisanych w postach Założycielki wątku, w rodzaju prób budzenia litości, na przykład

no cóż, można powiedzieć, że jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę...

To ja też jestem takim wyjątkiem.... :roll:

Mario - Wto 23 Sie, 2011 05:39

Marc-elus napisał/a:

To ja też jestem takim wyjątkiem.

Brawo :brawo: :brawo: :brawo:
Każdy porządny alkoholik musi mieć swoją godność. Każdy odpowiedzialny alkoholik, chcący być na pewnym na poziomie, musi sobie zadać pytanie, które brzmi :
Czy moja współuzależniona jest ze mną dlatego , że się boi,ulega moim manipulacjom, obawia się o moje nędzne życie czy dla moich niewątpliwych - poza alkoholizmem - zalet.
Każdy alkoholik jeśli się zorientuje, że tak nie jest, powinien z honorem odejść.

Nie znam tak do końca Twojej Marceli historii, ale podejrzewam że Ty tak właśnie postąpiłeś .............podobnie jak i zresztą ja :)

Marc-elus - Wto 23 Sie, 2011 05:44

Mario napisał/a:
Nie znam tak do końca Twojej Marceli historii, ale podejrzewam że Ty tak właśnie postąpiłeś .............

Mario, Przyjacielu, ja do siebie czułem wstręt po dobrym piciu, miałem poczucie winy, nie w głowie mi były takie harce jak tu opisują.... ale nie odszedłem. ;)

Marc-elus - Wto 23 Sie, 2011 05:48

Mario napisał/a:
odpowiedzialny alkoholik

Nie znam takich... oczywiście mówię o czynnych... :mgreen:

Mario - Wto 23 Sie, 2011 05:59

Marc-elus napisał/a:
ale nie odszedłem

W takim razie wychodzi na to że :
- skoro - tak jak piszesz- swój honor masz i jakby co, odszedł byś
- skoro sama współuzależniona Cię na flekach ze swojego życia nie wyniosła
To jaki z tego wniosek ? Twoje zalety przewyższały Twoje wady a w szczególności Twoją alkoholową ułomność. Jednym słowem........dobrym człowiekiem byłeś. :)
Marc-elus napisał/a:
Nie znam takich

No to już znasz :roll: Mam oczywiście na myśli odpowiedzialność , o której piszemy wyżej, na zasadzie.
Nie pasuje Ci Skarbie moja osobowość to odchodzę.

W wielkim uproszczeniu oczywiście piszę, ale tak powinno być i było :)

Borus - Wto 23 Sie, 2011 06:14

Mario napisał/a:
Nie pasuje Ci Skarbie moja osobowość to odchodzę.

...i tu się z Tobą zgadzam... :skromny:

Mario - Wto 23 Sie, 2011 06:16

Borus napisał/a:

...i tu się z Tobą zgadzam

Zgadzasz się , bo ............... ?

Borus - Wto 23 Sie, 2011 06:25

...bo tak zrobiłem
Marc-elus - Wto 23 Sie, 2011 06:29

"Dzięki osobowością trwają związki... weźmy na ten przykład wódę.
Ta to ma osobowość!!!".

Sparafrazowany tekst z Trainspotting fsdf43t :lol:

Wiedźma - Wto 23 Sie, 2011 06:33

Mario napisał/a:
powinien z honorem odejść. (...) podobnie jak i zresztą ja

Po ilu latach spie****nia życia rodzinie?

Mario - Wto 23 Sie, 2011 06:52

Wiedźma napisał/a:
Po ilu latach spie****nia życia rodzinie?

Może nie tyle o czas idzie, ale o pewnego rodzaju osiągnięcia. Trzeba pomóc wychować dzieci, wymuskać dom lub mieszkanie, współpartycypować w kupnie auta albo i dwóch czyli przygotować wszystko tip- top, na dalsze życie Drogiej Współuzależnionej.

Jak juz się to uczyni, trzeba unieść się honorem i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku spakować walizkę ( max trzy ) i potulnie ulotnić się z czyjegoś życia.

Zresztą. Po co pytasz mnie. O ile pamietam to Ty odeszłaś a nie on. Powinnaś doskonale zatem wiedzieć, ile czasu na to potrzeba :)

Klara - Wto 23 Sie, 2011 06:59

Mario napisał/a:
. Trzeba pomóc wychować dzieci, wymuskać dom lub mieszkanie, współpartycypować w kupnie auta albo i dwóch czyli przygotować wszystko tip- top, na dalsze życie Drogiej Współuzależnionej

Nie, tego już nie mogę czytać spokojnie!
Szczególnie frazy o wychowaniu dzieci przez czynnego alkoholika!
Mario!
Wyprowadź się z tego wątku! sdgwz

staaw - Wto 23 Sie, 2011 07:00

Mario napisał/a:
Trzeba pomóc wychować dzieci, wymuskać dom lub mieszkanie, współpartycypować w kupnie auta albo i dwóch czyli przygotować wszystko tip- top, na dalsze życie Drogiej Współuzależnionej.

Krótko mówiąc, poczekać aż będzie stara, brzydka i znerwicowana, aby inny nie tknął już tego skarbu? Wtedy zostawić ją ze słowami, "Wybacz, zasłużyłaś na szczęśliwsze życie niż ze mną"... :bezradny:

Klara napisał/a:
Wyprowadź się z tego wątku! sdgwz

No teraz się zacznie... Święty Mario męczenniku, miej nas w swojej opiece...

Wiedźma - Wto 23 Sie, 2011 07:07

Klara napisał/a:
Wyprowadź się z tego wątku! sdgwz

Wyprowadź go, Klaro.
A jeśli będzie wracał i nadal wypisywał te bzdety, to ja go z tego działu na dobre wyprowadzę.
Koleś robi sobie jaja z poważnych spraw, a współuzależnione to czytają
i gotowe uwierzyć - jemu i swojemu alkoholikowi :/

Mario - Wto 23 Sie, 2011 07:07

Cytat:
Szczególnie frazy o wychowaniu dzieci przez czynnego alkoholika!

No wiesz Klaro. Wychowywanie dzieci nie jedno ma imię.
Dzieci robią kupki i siusiu, dzieci trzeba prowadzać do przedszkola, dzieci musza jeśc, dzieci trzeba ubrać, dzieci potrzrebuja kieszonkowego, dzieciom pomaga się odrabiać lekcje itp, itd.

Oczywiście nic nie znaczy to wobec kształtowania charakterów, wykuwania wartości i wyprowadzaniu na ludzi.......................... które to sprawy są wyłaczną zasługą Współuzależnionej.
Co do tego i ja nie mam najmniejszych wątpliwości :)

Mario - Wto 23 Sie, 2011 07:10

staaw napisał/a:
Krótko mówiąc, poczekać aż będzie stara, brzydka i znerwicowana,

Pudło Stasiu :mgreen: Zapewniam Cię, że z radością byś do tego ogródka zajrzał :mgreen:

Klara - Wto 23 Sie, 2011 07:13

Mario napisał/a:
No wiesz Klaro.

Po raz ostatni ostrzegam!
Jeśli jeszcze raz w tym wątku coś napiszesz, wylecisz z całego działu "Współuzależnienie"! sdgwz sdgwz

Mario - Wto 23 Sie, 2011 07:18

Klara napisał/a:
Jeśli jeszcze raz w tym wątku coś napiszesz

Cokolwiek, czy coś w podobnym stylu jak obecnie ?
Wiesz przecież Klaro, że oprócz trochę innego patrzenia na problem współuzależnienia niż Twoje, mam sporo innych doświadczeń życiowych, które w tym dziale wiele dobrych owoców wydać mogą :)
Klara napisał/a:
Jeśli jeszcze raz w tym wątku coś napiszesz

Ale ten post się nie liczy jakbym nie mógł napisać już nic. Prawda ?

Klara - Wto 23 Sie, 2011 07:21

Mario napisał/a:
Cokolwiek
Mario napisał/a:
Cokolwiek, czy coś w podobnym stylu jak obecnie ?

Cokolwiek.
KONIEC ROZMOWY!

Wiedźma - Wto 23 Sie, 2011 07:23

Klara napisał/a:
KONIEC ROZMOWY!

Mario, piśnij choć słówko i blokuję Ci pisanie w tym dziale.

Mario - Wto 23 Sie, 2011 07:26

Cytat:
KONIEC ROZMOWY!

Z pokora przyjmuję Twój werdykt :?

Wprawdzie trochę mi się przez to, lata Jedynej Słusznej Władzy przypominają kiedy to Jedyna Własciwa Linia tolerowana była, ale niech Ci będzie.
Pani tu rządzi, Pani Pierwsza Sekretarz forumowej POP fsdf43t

Żeby mi tylko za jakiś czas nie było : Mario wróć. Jesteś niezbędny. Zmieniłam zdanie :roll:
Zasuwam na się tutaj kurtynę milczenia :roll:

Wiedźma - Wto 23 Sie, 2011 07:37

Wiedźma napisał/a:
Mario, piśnij choć słówko i blokuję Ci pisanie w tym dziale.

Słowo się rzekło - Mario za płotem.

Od tej chwili nie napiszesz już nic w dziale Współuzależnienie.

esaneta - Wto 23 Sie, 2011 08:15

Witaj Aniu ponownie. Mój alko przezył i ma sie dobrze, ale wczoraj wracając z pracy mało nie rozjechałam kota z tego zamyslenia. Fatalne uczucie, gdy alko szantazuje samobójstwem...zadzwonic ...nie zadzwonić. Straszne to :evil:
Whiplash - Wto 23 Sie, 2011 09:13

esaneta napisał/a:
alko szantazuje samobójstwem...zadzwonic ...nie zadzwonić


Przepraszam, że się wtrącę. Jestem alkoholikiem i działałem kiedyś w taki sposób (znaczy szantażowałem samobójem). Swoją groźbę spełniłem, ale z perspektywy czasu wiem dwie rzeczy. Po pierwsze zrobiłem to tak, zeby przeżyć, po drugie chyba lepiej wtedy dla mojej żony byłoby, gdyby mi się udało :(

Pamiętaj na przyszłość, że cokolwiek by się nie stało, to nie Ty będziesz powodem. Winni są alkohol i alkoholik.
Słońca życzę.
Marcin - alkocholik (ale nawrócony)

Marc-elus - Wto 23 Sie, 2011 09:27

Whiplash napisał/a:
Swoją groźbę spełniłem

Whiplash napisał/a:
zrobiłem to tak, zeby przeżyć

To się wyklucza. :)

Ania80 - Wto 23 Sie, 2011 09:35

Witam wszystkich serdecznie.
Czy mój były alko przeżył? Nie mam zielonego pojęcia. Ale też nie mam zamiaru do niego wydzwaniać. Tak jak już wczoraj napisałam - co ma być, to będzie.... Dziś znów planuję intensywny dzień. Pomaga...
Wczoraj tuż przed zaśnięciem pomyślałam sobie, że zawsze jak się o coś martwię, to później się okazuje, że niepotrzebnie. A teraz się nie martwię... Owszem, myślę czasem, ale nie przybiera to formy martwienia się... Zgodnie z regułą przytoczoną wyżej, tym razem pewnie będzie źle... Ale nie spędza mi to snu z powiek. Spałam zadziwiająco dobrze :) Kiedyś w takich sytuacjach miałam zarwane noce... Teraz nie. Chyba obojętnieję... Dlatego posty Mario nie bardzo mną wstrząsnęły. Co do stwierdzenia "co powiecie kobiecie, jak facet rzeczywiście sobie coś zrobi" - uważam, że nikt z tu radzących mi nie będzie musiał się w żaden sposób usprawiedliwiać. Bo jeśli R sobie coś zrobił i nie przeżył, to jest JEGO wybór. Jeżeli dla czynnego alkoholika łatwiejsze jest unicestwienie się a nie podjęcie walki o siebie, rodzinę i szczęście, to my możemy sobie tylko pogawędzić... R. miał wybór. Ma to na piśmie. Gdy 2 tygodnie temu wyprowadziłam się, zostawiłam mu kartkę: terapia i trzeźwość i MOŻE znów wspólne życie. To samo powiedziałam mu wczoraj. Nie da się podjąć decyzji za niego, teraz już to wiem.

Whiplash - Wto 23 Sie, 2011 09:50

Marc-elus napisał/a:
To się wyklucza.

Niezupełnie. Wtedy wydawało mi się, że wszystko robię jak należy, ale teraz widzę, że podświadomie zrobiłem to tak, żeby 1. Znaleziono mnie jak najszybciej, 2. Niekoniecznie mi się udało.
Efekt - żyję...

Marc-elus - Wto 23 Sie, 2011 10:02

Whiplash napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
To się wyklucza.

Niezupełnie. Wtedy wydawało mi się, że wszystko robię jak należy, ale teraz widzę, że podświadomie zrobiłem to tak, żeby 1. Znaleziono mnie jak najszybciej, 2. Niekoniecznie mi się udało.
Efekt - żyję...

Rozumiem, czyli nie byłeś pastwiącym się nad żoną wizją samobójstwa, ale podświadomie tego nie chciałeś.
Samobójstwo to ciężka sprawa, mało ją rozumiem...

staaw - Wto 23 Sie, 2011 10:04

Marc-elus napisał/a:
Samobójstwo to ciężka sprawa, mało ją rozumiem...

Mogę Ci powiedzieć, że kiedy byłem pewien że TO zrobię w sposób skuteczny, zacząłem się leczyć...

Jonesy - Wto 23 Sie, 2011 10:30

Nigdy mi to nie przyszło do głowy, żeby odebrać sobie życie. Ale był taki czas, i przed ślubem i potem po ślubie, że nawet modliłem się o to, by ślubna przejrzała na oczy i kopnęła mnie w d**ę. Spakowałbym się wtedy i sprawdził co tam w świecie ciekawego - Ameryka Południowa, Afryka, Arabia, Indie. Ot tak, jak kamień w wodę, tylko z kurtką na grzbiecie. Samemu pracować na siebie i tak żyć z dnia na dzień. Żeby uciec od wszystkiego. Na szczęście rozsądek mimo wszystko wziął górę i odezwała się odpowiedzialność. Dzisiaj już nawet nie zastanawiam się jakby nasze życia wyglądały, gdybyśmy się rozeszli. Dzisiaj chciałbym zrobić wszystko, żeby nigdy już się nad tym nie zastanawiać. Chciałbym, bo jestem tylko człowiekiem i też mi nie wychodzi wszystko...
Ania80 - Wto 23 Sie, 2011 10:34

Jonesy napisał/a:
co tam w świecie ciekawego - Ameryka Południowa, Afryka, Arabia, Indie. Ot tak, jak kamień w wodę, tylko z kurtką na grzbiecie


Jak to się nazywa? Terapia geograficzna, tak?

Jonesy - Wto 23 Sie, 2011 10:45

Widzisz Aniu, bo w swojej chorobie uważałem, że to ja jestem nieszczęśliwy w związku. Ja jestem biedny. Ja chciałem uciec od tego wszystkiego. Podczas gdy to ode mnie należało uciec. To "siebie pijanego" powinienem na drugi koniec świata wysłać. Uważałem, że to najpierw dziewczyna, potem narzeczona a wreszcie żona jest moją kulą u nogi. Tak naprawdę, to ja nią byłem. Cierpliwą, solidną, ołowianą kulą u nogi, na grubym łańcuchu, którego smarowałem i oliwiłem, aby nie daj Boże nie pękł. Manipulowałem, oszukiwałem, kłamałem, prawiłem komplementy, na moralniaku robiłem czyny wręcz niemożliwe do wykonania. Cierpliwie wszystko znosiłem, czym wypaczałem również jej charakter i korumpowałem ją, bo każda forma władzy korumpuje, a przecież będąc na moralniaku spełniałem każde jej życzenia. Wszystko, byle tylko mnie nie zostawiła, bo tłumaczyłem sobie to tak, że dopóki mam żonę, rodzinę, wcale nie jest ze mną tak źle. Że wciąż mogę sobie chlać, bo przecież nic nie straciłem. A ona tak się ciągnęła z tą kulą swoją bidulka. Zresztą, patrząc na to przez pryzmat zagrożeń, jakie niesie ze sobą życie z osobą uzależnioną, nawet leczoną się, będzie tę kulę tachać już do końca życia...
Ania80 - Wto 23 Sie, 2011 10:58

Jonesy napisał/a:
w swojej chorobie uważałem, że to ja jestem nieszczęśliwy w związku


Jonesy napisał/a:
Manipulowałem, oszukiwałem, kłamałem, prawiłem komplementy, na moralniaku robiłem czyny wręcz niemożliwe do wykonania


Czytam o R....... ale on jeszcze uderzył...
Wczoraj próbowałam mu to wyjaśnić, przeczytałam nawet "Sztukę w trzech aktach", ale to jak grochem o ścianę..... Wiem - sam musi do tego do tego dojść.... Może jak żyje, to kiedyś dojdzie.....

Tomoe - Wto 23 Sie, 2011 10:59

Ania80 napisał/a:
Jonesy napisał/a:
co tam w świecie ciekawego - Ameryka Południowa, Afryka, Arabia, Indie. Ot tak, jak kamień w wodę, tylko z kurtką na grzbiecie


Jak to się nazywa? Terapia geograficzna, tak?


Nie, syndrom Koziołka Matołka. :rotfl:

esaneta - Wto 23 Sie, 2011 12:20

Tomoe napisał/a:
Nie, syndrom Koziołka Matołka.


Albo Jasia Wędrowniczka :lol: - za polską wersję może nikt na mnie nie nakrzyczy ;)

pterodaktyll - Wto 23 Sie, 2011 12:36

esaneta napisał/a:
Albo Jasia Wędrowniczka

Masz na myśli Johny Walkera? :mysli:

esaneta - Wto 23 Sie, 2011 12:44

pterodaktyll napisał/a:
Masz na myśli Johny Walkera?


hm.....ja? skądże.....nie znam tego pana ;)

pterodaktyll - Wto 23 Sie, 2011 12:46

esaneta napisał/a:
.ja? skądże.....nie znam tego pana

Ufff.......odetchnąłem z ulgą bo to baaardzo nieprzyjemny jegomość i mógłby Ci krzywdę jakowąś uczynić :mgreen:

esaneta - Wto 23 Sie, 2011 12:50

pterodaktyll napisał/a:
Ufff.......odetchnąłem z ulgą bo to baaardzo nieprzyjemny jegomość i mógłby Ci krzywdę jakowąś uczynić


Nie lubie tego pana i całego jego kuzynostwa :blee:
Ale lepiej już :milczek: nie chcesz chyba trzeci raz dzisiaj wylądować w smietniku ? ;)

pterodaktyll - Wto 23 Sie, 2011 12:54

esaneta napisał/a:
nie chcesz chyba trzeci raz dzisiaj wylądować w smietniku ?

A to już dwa razy lądowałem? Popatrz człek tak się przyzwyczaja, że nawet tego nie zauważa g45g21

czarna róża - Wto 23 Sie, 2011 13:04

Aniu..tak jak napisałaś..dałaś mu wybór..terapia i leczenie a wrócicie do niego..jeśli to go nie otrzeżwi..to razem przyszłości już nie będziecie miec..i na każde kolejne manipulacje powtarzaj to jak mantre..musisz byc konsekwentna.
Ania80 - Śro 24 Sie, 2011 10:03

rufio napisał/a:
przygotuj się na ataki poniżej pasa


R ma się świetnie!!! Myśli już nawet o następnej pani......

Flandria - Śro 24 Sie, 2011 10:06

Ania80 napisał/a:
R ma się świetnie!!! Myśli już nawet o następnej pani......

w książce "Marsjanie i Wenusjanki zaczynają życie od nowa" autor napisał, że mężczyźni często tak robią.
Kiedy kończy się związek, nie są w stanie znieść bólu rozstania i szukają "plasterka", czyli kobiety, która "ukoi ich ból" :mgreen:
Z reguły te "związki" nie trwają długo, choć różnie może być

Ania80 - Śro 24 Sie, 2011 10:08

Uważam, że czas wykreślić tego pana z życiorysu... Żadna terapia (jego) już tu chyba nic nie da... Za dużo bezsensownego bólu.... (sprawianego z premedytacją)... Nie potrafię już. Wykreślam go z mojego życia
Flandria - Śro 24 Sie, 2011 10:11

Ania80 napisał/a:
Za dużo bezsensownego bólu....

a skąd wiesz, że on myśli o nowej kobiecie?

Ania80 - Śro 24 Sie, 2011 10:24

Flandra napisał/a:
a skąd wiesz, że on myśli o nowej kobiecie?


Dostałam smsa: "Jest taka jedna Aneta..."

Marc-elus - Śro 24 Sie, 2011 10:39

Ania80 napisał/a:
Flandra napisał/a:
a skąd wiesz, że on myśli o nowej kobiecie?


Dostałam smsa: "Jest taka jedna Aneta..."

No nie mogę.... :D
A jakby napisał w SMSie żebyś wróciła bo wygrał w totka? Albo że jest w Fukushimie i sikając wódką schładza reaktor?

Nieważne czy to prawda czy nie, niech płynie.
A do Ciebie: jeżeli zmienisz swoje zdanie i zaczniesz kombinować w jego kierunku, to wybacz, zasługujesz na płacz, jak wiele współuzależnionych, bo ja mogę zrozumieć ułomności wynikające z choroby, ale czystego debilizmu nie zrozumiem nigdy.
Wybacz szorstkie słowa, ale jak czytam to mi się nóż w kieszeni otwiera.

Flandria - Śro 24 Sie, 2011 10:40

co za palant :mgreen:
Marc-elus - Śro 24 Sie, 2011 10:40

Flandra napisał/a:
co za palant :mgreen:

No.... :wysmiewacz:

Janioł - Śro 24 Sie, 2011 10:49

Flandra napisał/a:
co za palant :mgreen:
po prostu alkoholik szukający wszelkich sposobów i nie radzący sobie z piciem tak to działa
Marc-elus - Śro 24 Sie, 2011 10:54

andrzej napisał/a:
szukający wszelkich sposobów

Najbardziej głupich... mocno go musi trzymać....

Jonesy - Śro 24 Sie, 2011 11:00

Co za miglanc. Hahaha, sorry Aniu, bo to nie jest śmieszne dla Ciebie, ale ja ubawiłem się setnie.
Wiesz co, to masz spokój psychiczny teraz - tak się martwiłaś gdzie się podzieje we wrześniu, jak mieszkanie wypowiadałaś. No popatrz, ma gdzie się podziać, włos mu z głowy nie spadnie. Miło z jego strony, że nie chce, żebyś się martwiła co z nim.

Marc-elus - Śro 24 Sie, 2011 11:09

Jonesy napisał/a:
tak się martwiłaś gdzie się podzieje we wrześniu, jak mieszkanie wypowiadałaś. No popatrz, ma gdzie się podziać, włos mu z głowy nie spadnie. Miło z jego strony,

:lol: Może powinna zdobyć telefon do tej Anety, coby się upewnić żeby miał właściwe warunki, w rana zmrożone piwo, od południa drinki, a pod wieczór wszystko na raz... trzeba się też upewnić, niech dziewczyna kupi linkę, on może nie mieć kasy na dodatkowe rozrywki.....
Dobra, dość tego szyderstwa.......

Aniu, sama widzisz, zajmij się sobą i tyle.....

Ania80 - Śro 24 Sie, 2011 11:17

Marc-elus napisał/a:
No nie mogę.... :D
A jakby napisał w SMSie żebyś wróciła bo wygrał w totka? Albo że jest w Fukushimie i sikając wódką schładza reaktor?

Ja doskonale wiem, że on ściemnia! Przecież ja też mogę mu napisać, żeby go jeszcze bardziej zmotywować do terapii, że jest jakiś Ziutek.... To nie o to chodzi, że ja wierzę w to, co on wypisuje!!!

Marc-elus napisał/a:
Nieważne czy to prawda czy nie, niech płynie

Otóż to!!!

Marc-elus napisał/a:
A do Ciebie: jeżeli zmienisz swoje zdanie i zaczniesz kombinować w jego kierunku, to wybacz, zasługujesz na płacz, jak wiele współuzależnionych, bo ja mogę zrozumieć ułomności wynikające z choroby, ale czystego debilizmu nie zrozumiem nigdy.
Wybacz szorstkie słowa, ale jak czytam to mi się nóż w kieszeni otwiera.

Przecież napisałam, że go WYMAZUJĘ!!! Nie zamierzam zmieniać swojego postępowania wobec niego przez tego smsa! Żal mi samej siebie, że oczekiwałam otrzeźwienia od tego drania i miałam maleńkie nadzieje, że się ogarnie! Po tym smsie wiem, że to ch.. nad ch... i już NIC od niego nie chcę!!!! Niech sobie życie układa beze mnie i bez dziewczynek. Koniec! Manipulacja manipulacją, ale wszystko ma swoje granice. Moje zostały przekroczone, po raz kolejny zresztą. Dlatego dość tego.
A za szorstkie słowa dziękuję

Ania80 - Śro 24 Sie, 2011 11:23

Cytat:
"Kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno..." ks. Jan Twardowski

Teraz dopiero zdałam sobie sprawę z tego, co tu napisałam :wysmiewacz: :wysmiewacz:

Jonesy - Śro 24 Sie, 2011 11:25

Ty, ale tego smsa to w kontekście czegoś większego dostałaś? Czy tak ni z gruchy ni z pietruchy?
Ania80 - Śro 24 Sie, 2011 11:29

Jonesy napisał/a:
ni z gruchy ni z pietruchy

dokładnie tak. Odpisałam: "Gratuluję"

Ania80 - Śro 24 Sie, 2011 11:41

W pierwszym odruchu chciałam mu napisać, że jest niezrównoważony psychicznie, bo w poniedziałek chce skakać z hotelowego okna, a w środę ma już nową panią, ale zadałam sobie pytanie "Po co?". A, że odpowiedź brzmiała "Po nic" - darowałam sobie te wywody. Dyskutować będziemy na sali sądowej na sprawie o alimenty. Koniec. Kropka.
Ania80 - Śro 24 Sie, 2011 12:07

I jeszcze mnie teraz policja nachodzi.... Byli uzupełnić dokumentację, po tym jak w poniedziałek dzwoniłam.... Ciekawe po co, skoro i tak g..no mogą? Kazałam im dać sobie spokój. Tak też zrobią.... I już.
wampirzyca - Śro 24 Sie, 2011 12:54

Aniu on zapewne ma Panią ale zwie się fla....ka a nie Aneta a że ją tak kocha to moze i imię nadał ................... :)
Ania80 - Czw 25 Sie, 2011 07:40

No i się zaczęło...
Po braku jakiejś reakcji z mojej strony na, rzekoma, nową panią, wieczorem zostałam zasypana smsami.... A, że nie reagowałam, każdy był ostrzejszy od poprzedniego
- czy jeszcze mi mało, że policję na niego nasyłam?
- przecież już go wystarczająco zniszczyłam i on się nie podniesie z tego bagna...
- będzie przeze mnie żył pod mostem i wywalą go z pracy!
- a może ja chciałabym poczuć jak to jest, gdy on zabierze mi dzieci?
- też będzie twardy jak je odwiedzę, nie będzie reagował na mój płacz, powie mi - ukochanej osobie, żebym się powiesiła, spowoduje, żebym straciła wszystko co mam
- przegram tę wojnę i żaden Rutkowski mi nie pomoże...
- on zostaje tu, nie wraca do siebie po szkoleniu, zrobi tak, żebym się bała każdego wyjścia z domu, bo jeden mój błąd i dzieci nie ma...
I na koniec:
- chłopaki mnie załatwią, ale krzywdy mi nie zrobią, bo on chce, żebym cierpiała tak jak on!!!

Na początku się śmiałam, potem byłam coraz bardziej wkurzona.Ale nic mu nie odpisałam. Przede wszystkim skupiłam się na racjonalnym przemyśleniu tego wszystkiego, co mi napisał. I doszłam do wniosku, że to jedna wielka ściema!!!!

Wiedźma - Czw 25 Sie, 2011 07:44

Nie reaguj na te sms-y w żaden sposób.
Ale nie kasuj ich i najlepiej od razu pokaż na Policji.
To są już groźby karalne :evil:

Klara - Czw 25 Sie, 2011 07:47

Ania80 napisał/a:
- a może ja chciałabym poczuć jak to jest, gdy on zabierze mi dzieci?
- też będzie twardy jak je odwiedzę, nie będzie reagował na mój płacz, powie mi - ukochanej osobie, żebym się powiesiła, spowoduje, żebym straciła wszystko co mam
- przegram tę wojnę i żaden Rutkowski mi nie pomoże...
- on zostaje tu, nie wraca do siebie po szkoleniu, zrobi tak, żebym się bała każdego wyjścia z domu, bo jeden mój błąd i dzieci nie ma...
I na koniec:
- chłopaki mnie załatwią, ale krzywdy mi nie zrobią, bo on chce, żebym cierpiała tak jak o

To są groźby karalne.
Za to odpowiada się przed sądem.
Koniecznie zachowaj sobie te sms-y, bo możesz się nimi posłużyć jako dowodem.
Nie wiem, czy chcesz go poinformować o tym, że właśnie wysyła coś, co jest niezgodne z prawem.
Na Twoim miejscu poszłabym z tym na policję i zażądałabym założenia Niebieskiej Karty. Przyda się, jeśli chcesz wnieść sprawę o rozwód.

Poczytaj sobie: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=1769#1769

Babeta35 - Czw 25 Sie, 2011 07:48

Ania80 napisał/a:
- chłopaki mnie załatwią, ale krzywdy mi nie zrobią, bo on chce, żebym cierpiała tak jak on
niebieska karta dziewczyno, on Cię ewidentnie straszy.Normalne, potem przyjdze etap błagania i kajania się.
Tomoe - Czw 25 Sie, 2011 07:54

Klara napisał/a:
Przyda się, jeśli chcesz wnieść sprawę o rozwód.


Nie bedzie rozwodu, bo Ania i Rafał nie są małżeństwem.

Co do reszty - popieram. :tak:

Ania80 - Czw 25 Sie, 2011 07:56

Klara napisał/a:
Przyda się, jeśli chcesz wnieść sprawę o rozwód

Nie jesteśmy małżeństwem, ale idę po alimenty....
Myślałam o policji, tym bardziej, że wczoraj byli w sprawie tego niby samobójstwa, które zgłosiłam... Trochę im opowiedziałam, więc chyba tak trzeba zrobić... z tą kartą... Kto wie, co mu odbije?

Marc-elus - Czw 25 Sie, 2011 07:58

Najpierw na policje, groźby karalne, z płaczem, nie daj się zbyć.
Nie wiem jak to wygląda z punktu widzenia prawa w takiej sytuacji, ale wystąpienie o zakazie zbliżania się do Ciebie i dzieci? Tego trzeba się dowiedzieć.

Ania80 - Czw 25 Sie, 2011 08:04

Napiszcie mi jak to w praktyce wygląda z tą niebieską kartą.. Czy wiąże się to z wizytami kuratorów itp? Ja jestem zielona w tej kwestii, nigdy nie sądziłam, że takie sprawy będą mnie kiedykolwiek dotyczyły.... W co ja się wpakowałam???
Klara - Czw 25 Sie, 2011 08:16

Ania80 napisał/a:

Napiszcie mi jak to w praktyce wygląda z tą niebieską kartą.

Teoretycznie jest to tak, że dzielnicowy powinien co jakiś czas sprawdzać jaka jest sytuacja, ale w praktyce bywa różnie.
Posiadanie takiej karty sprawia jednak, że gdy dzwonisz na policje gdy czujesz się zagrożona, to nie ociągają się z przyjazdem.
Jeszcze jeden ważny szczegół: gdyby kiedykolwiek policjant Cię lekceważył, żądaj podania numeru służbowego i składaj pisemną skargę do komendanta.

Jonesy - Czw 25 Sie, 2011 08:17

No i wyszło szydło z worka.
Dodałbym że raczej ani jednej z gróźb nie spełni, bo to taki zasraniec mały po***rdolony. Ale z drugiej strony cholera go tam wie na jakie wyżyny się wzniesie jak się uchleje - rzuci się pod Twój samochód i problem gotowy.
Koniecznie i jeszcze dzisiaj leć szybko z tym telefonem na policję. Myślę że taki klaun ma telefon w abonamencie, więc im szybciej namierzą że on to on, tym lepiej. I wyproś tam zaświadczenie że zgłaszałaś stalking i groźby karalne. A także grożenie porwaniem dzieci.
Ten kretyn jest bez siana, bez mieszkania i jestem pewien, że już bez pracy. Długo i tak w Twoim mieście nie wytrzyma. To już końcóweczka chyba i bardzo liczy że go przygarniesz. Bo nie ma pieniążków na hotel.

Ania80 - Czw 25 Sie, 2011 08:19

Jonesy napisał/a:
To już końcóweczka chyba i bardzo liczy że go przygarniesz

Ja już nie chcę go na oczy widzieć....

Klara - Czw 25 Sie, 2011 08:26

Jonesy napisał/a:
I wyproś tam zaświadczenie że zgłaszałaś stalking i groźby karalne.

A tak.... zapomniałam.. jeśli nie zaświadczenie, to informację pod jakim numerem to zgłoszenie zostało zapisane.
Również gdy wzywasz policję telefonicznie, to też żądaj tej informacji.

Wiedźma - Czw 25 Sie, 2011 08:51

Jonesy napisał/a:
to taki zasraniec mały po***rdolony.
Jonesy napisał/a:
kretyn

Indiana, kim by on nie był, to powstrzymaj się od epitetów.
dfgth6

yul-ya - Czw 25 Sie, 2011 09:08

Aniu, od czerwca tego roku obowiązuje w Polsce ustawa o stalkingu. Grozi za to do 3 lat więzienia. Twój prześladowca nie musi Ci nawet grozić, aby podlegać tej ustawie. Wystarczy uporczywe nękanie (np smsami). Poczytaj o tym.
Powiedz mu jednak na początek jasno i wyraźnie, że nie życzysz sobie kontaktu z nim. I od tego momentu możesz zacząć działać (policja itp). Pozdrawiam :pocieszacz:

Jonesy - Czw 25 Sie, 2011 09:10

Wiedźma napisał/a:
Jonesy napisał/a:
to taki zasraniec mały po***rdolony.
Jonesy napisał/a:
kretyn

Indiana, kim by on nie był, to powstrzymaj się od epitetów.
dfgth6



Nie przeproszę.
Szczerze pisałem, z trzeźwym umysłem ze szczerego serca. I powtórzę to, bo tak tylko można taką nędzną kreaturę nazwać.
Czekaj, czekaj, Ewo, gdzieś tu kiedyś padło takie określenie odpowiednie.
Aha, mam
Bydlak po prostu...

Ania80 - Czw 25 Sie, 2011 09:16

yul-ya napisał/a:
Powiedz mu jednak na początek jasno i wyraźnie, że nie życzysz sobie kontaktu z nim

Właśnie mu to napisałam, po tym, jak dostałam smsa o tym co mu powiedział policjant, R sam do niego zadzwonił!! Że zgłaszałam groźby samobójstwa składane smsami! Jeezu! Ta policja to się nadaje!! Nie rozróżniają "osobiście, face to face" od "smsem"....

Wiedźma - Czw 25 Sie, 2011 09:17

Jonesy napisał/a:
Czekaj, czekaj, Ewo, gdzieś tu kiedyś padło takie określenie odpowiednie.
Aha, mam
Bydlak po prostu...

Być może, nie czytam wszystkiego.
Zgłoś ten post do moderacji, to się do niego odniosę.

staaw - Czw 25 Sie, 2011 09:19

Wiedźma napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Bydlak po prostu...

Być może, nie czytam wszystkiego.
Zgłoś ten post do moderacji, to się do niego odniosę.

Myślę że chodzi o te posty do których już się odniosłaś...

yul-ya - Czw 25 Sie, 2011 09:21

Ania80 napisał/a:
Ta policja to się nadaje!!

Nie niestety też nie mam o ich działaniach najlepszego zdania. Ale to chyba jedyna metoda. Po którymś zgłoszeniu nabiorą rozpędu. A jak nie to jest jeszcze prokuratura. Ci muszą nadać bieg zgłoszonej sprawie. Trzymaj się. Wiem co czujesz.
Ja oprócz nękania smsami, telefonami i uporczywego dzwonienia domofonem w środku nocy byłam: szarpana, popychana, "tłuczona" o ścianę, popchnięta na meble, co pozostawiło widoczne siniaki. Po tym zrobiłam obdukcję lekarską (a zdarzyło się to na szczęście raz) i pokazałam tą obdukcję temu tchórzowi. Wystarczyło aby go skutcznie przestraszyć.

Jonesy - Czw 25 Sie, 2011 09:25

staaw napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Jonesy napisał/a:
Bydlak po prostu...

Być może, nie czytam wszystkiego.
Zgłoś ten post do moderacji, to się do niego odniosę.

Myślę że chodzi o te posty do których już się odniosłaś...

:tak:

Wiedźma - Czw 25 Sie, 2011 10:31

Jonesy napisał/a:
staaw napisał/a:
Myślę że chodzi o te posty do których już się odniosłaś...
:tak:

W takim razie nie rozumiem, po co to odgrzewać? ceewd

Krzysztof 41 - Czw 25 Sie, 2011 16:27

yul-ya napisał/a:
od czerwca tego roku obowiązuje w Polsce ustawa o stalkingu. Grozi za to do 3 lat więzienia. Twój prześladowca nie musi Ci nawet grozić, aby podlegać tej ustawie. Wystarczy uporczywe nękanie

Niestety ustawa martwa a z takimi sprawami Anno to najlepiej od razu do komendanta policji lub też OPS w gminie w której mieszkasz tam zajmują się takimi sprawami i sami błyskawicznie kierują sprawę na policję.

Ania80 - Pią 26 Sie, 2011 11:55

Z Rafałem coś chyba ruszyło, bo zadzwonił o 3:30 i powiedział, że podjął decyzję i chce się leczyć 8| Powiedziałam mu, że jak będzie już po terapii i dalej będzie się leczył, to wtedy możemy rozmawiać, A poza tym był pijany, skończył właśnie drugą litrową butelkę... (tak twierdził). Póki co nie mamy o czym rozmawiać. Uświadomiłam mu to jasno. Ciekawe co będzie mówił jak otrzeźwieje....
yul-ya - Pią 26 Sie, 2011 12:03

Ania80 napisał/a:
Z Rafałem coś chyba ruszyło, bo zadzwonił o 3:30 i powiedział, że podjął decyzję i chce się leczyć

Pijackie gadanie, nie przykładałabym do tych słów żadnej wagi :|

Marc-elus - Pią 26 Sie, 2011 12:05

yul-ya napisał/a:
Pijackie gadanie, nie przykładałabym do tych słów żadnej wagi

Oczywiście, "rozczulił" się przy drugim litrze, czasem też tak miałem....

Borus - Pią 26 Sie, 2011 12:32

Ja po pijaku i na ciężkim kacu też byłem zdecydowany na leczenie, potem mi przechodziło... 8|
Jonesy - Pią 26 Sie, 2011 13:12

Będąc w delegacji przez półtora miesiąca największe wyznania miłosne żonie pisałem smsami, gdy juz na bani byłem ostrej. Jak pisałem nie wiem, ale pisałem, bo jakbym zadzwonił to kaplica. A byłem tak dobry że przez tę delegację drugiej małej się dorobiliśmy...
Ania80 - Pią 26 Sie, 2011 13:18

Dlatego też zaznaczyłam, że mogę uwierzyć w chęć terapii dopiero jak się na nią zdecyduje po wytrzeźwieniu. A o naszym być albo nie być pogadamy jak przejdzie terapię i nie wróci do picia, nie wiem sama ile trzeba czasu, pół roku, rok, dwa?
Ania80 - Pią 26 Sie, 2011 13:22

A tak w ogóle, to wczoraj byłam u fryzjera! Miało być trochę inaczej, niż jest, ale fryzjerka odradziła mi tak radykalną zmianę jakiej chciałam :( Teraz też mi super, ale to jednak nie to.... I może nadejdzie taki dzień, że pójdę do innej fryzjerki ;) A, i odkąd jestem u mamy, schudłam 5 kilo!!!! Nie, żeby mnie tak kiepsko karmiła, nie. Po prostu nie zajadam stresów słodyczami, co nagminnie robiłam dawniej, mam dużo ruchu przy dzieciach i nie tylko a poza tym było to częścią mojego planu zajęcia się sobą :) :)
Jonesy - Pią 26 Sie, 2011 14:08

On się zapłacze bidaczek, jak Cię na alimentacyjnej rozprawie zobaczy...
Chcesz go załamać na śmierć?

Ania80 - Pią 26 Sie, 2011 14:13

Jonesy napisał/a:
Chcesz go załamać na śmierć?

Przecież sami pisaliście, że to nie o niego ma tu chodzić :lol2: :lol2:

Ania80 - Pią 26 Sie, 2011 14:14

Ja czuję się świetnie! A on? No cóż, jak to po kilkudniowym ciągu........................ Ja tam wolę inne stany ducha ;)
Tomoe - Pią 26 Sie, 2011 16:01

Ania80 napisał/a:
Z Rafałem coś chyba ruszyło


A ja myślałam że się już z takich iluzji wyzwoliłaś.
Jednak nie. :nie:

Ania80 - Pią 26 Sie, 2011 18:10

Tomoe napisał/a:
Ania80 napisał/a:
Z Rafałem coś chyba ruszyło


A ja myślałam że się już z takich iluzji wyzwoliłaś.
Jednak nie. :nie:

Czy to jest iluzja - okaże się za jakiś czas. Na dzień dzisiejszy jestem po rozmowie z Rafała ojcem, zainicjowanej przez niego. Rafał w poniedziałek o 7-ej rano ma się stawić na oddział detoksykacyjny, po wyjściu deklaruje chęć terapii w ośrodku zamkniętym. Wiem, jak to zrobi, to dopiero wtedy będzie można nie nazywać tego iluzją. Ja się z nim nie kontaktuję od nocnej rozmowy, podczas której dałam mu jasno do zrozumienia, że bez spełnienia tych warunków nie będę w ogóle z nim rozmawiała. Jak na razie jest z jego strony chęć. Co będzie dalej - zobaczymy. Ja nie mam żadnych oczekiwań w/c niego, póki co. I zajmuję się sobą, a on sobą (z pomocą ojca).

dromax - Pią 26 Sie, 2011 19:40
Temat postu: Re: Jestem tu nowa, szukam wsparcia
Ania80 napisał/a:
Witam wszystkich.
Mam na imię Ania, myślę, że jestem osobą dość współuzależnioną. Szukam wsparcia, bo jestem w kompletnej rozsypce....
Jestem związana z człowiekiem, który kompletnie mnie zawodzi na całej linii a ja nie potrafię od niego odejść...
Pije, pali, szantażuje mnie emocjonalnie a ja nadal tu jestem...

:| tak więc twoja dysfunkcja jest katastrofalna!
Tu potzrebna determinacja i konsekwencja, której widać tobie brakuje.
8) Pozostaje ci byc dalej cierpietnicą...

Tomoe - Pią 26 Sie, 2011 19:51

Ania80 napisał/a:
Na dzień dzisiejszy jestem po rozmowie z Rafała ojcem, zainicjowanej przez niego. Rafał w poniedziałek o 7-ej rano ma się stawić na oddział detoksykacyjny, po wyjściu deklaruje chęć terapii w ośrodku zamkniętym. (...)
I zajmuję się sobą, a on sobą (z pomocą ojca).


Ręce opadają. Przecież to kolejna manipulacja.

staaw - Pią 26 Sie, 2011 20:01

...nogi też... :bezradny:
Aniu, on co najmniej ROK musi nie pić by być trzeźwym...
Na rok powinnaś go usunąć z głowy, wszelkie myśli wyrzucić...
Po ROKU zobaczysz czy nadal do siebie pasujecie...

Teraz nadal widzę Ciebie marionetką, tylko sznurki pociąga teść w imieniu i na zlecenie syna...

grzesiek - Sob 27 Sie, 2011 09:58

staaw napisał/a:
...nogi też... :bezradny:
Aniu, on co najmniej ROK musi nie pić by być trzeźwym...

Brawo STAAW!! Masz rację,a detoks i terapia nadal nie dają 100% pewności,że po wyjściu z ośrodka nie zacznie pić od nowa,w ukryciu, małymi ilościami, powoli do kolejnego ciągu.
Terapie wymuszone w niewielkim stopniu daja oczekiwany skutek.

czarna róża - Sob 27 Sie, 2011 13:17

A ja uważam że na tak krótki czas jaki Ania zabrała się za to wszystko to i tak doskonale daje sobie radę..tak trzymac.. ;)
Krzysztof 41 - Sob 27 Sie, 2011 15:54

Terapie wymuszone nie dają żadnego efektu to tak jakby rzekę skierować pod górę przez jakiś czas zatrzymasz i cofniesz ale po czasie i tak popłynie w dół niestety. :bezradny:
KICAJKA - Sob 27 Sie, 2011 16:05

Ja uwierzyłam po 2 rocznicy trzeźwości i bardzo aktywnym uczestnictwie w ruchu aowskim -wcześniejsze wielokrotne detoksy i terapie przez kilkanaście lat nic nie dawały. :)
dromax - Sob 27 Sie, 2011 19:07

Tomoe napisał/a:
Ania80 napisał/a:
Na dzień dzisiejszy jestem po rozmowie z Rafała ojcem, zainicjowanej przez niego. Rafał w poniedziałek o 7-ej rano ma się stawić na oddział detoksykacyjny, po wyjściu deklaruje chęć terapii w ośrodku zamkniętym. (...)
I zajmuję się sobą, a on sobą (z pomocą ojca).


Ręce opadają. Przecież to kolejna manipulacja.

:uoee: totalna załamka! Łapki opadają!
Totalna zagłada. Totalna dysfunkcja. Ona juz zostanie cierpietnicą!

Ania80 - Sob 27 Sie, 2011 19:52

Tomoe napisał/a:
Ania80 napisał/a:
Na dzień dzisiejszy jestem po rozmowie z Rafała ojcem, zainicjowanej przez niego. Rafał w poniedziałek o 7-ej rano ma się stawić na oddział detoksykacyjny, po wyjściu deklaruje chęć terapii w ośrodku zamkniętym. (...)
I zajmuję się sobą, a on sobą (z pomocą ojca).

Ręce opadają. Przecież to kolejna manipulacja.

dromax napisał/a:
:| tak więc twoja dysfunkcja jest katastrofalna!
Tu potzrebna determinacja i konsekwencja, której widać tobie brakuje.
8) Pozostaje ci byc dalej cierpietnicą...

Cytat:
:uoee: totalna załamka! Łapki opadają!
Totalna zagłada. Totalna dysfunkcja. Ona juz zostanie cierpietnicą!
_________________


Tak szczerze pisząc, to kompletnie nie rozumiem o co chodzi.... Może rzeczywiście jestem głupia... Radziliście, żebym się wyprowadziła- wyprowadziłam się o 460 km dalej. Radziliście, żebym olała - olałam. Radziliście, żebym nie rozmawiała z R. - nie rozmawiam. Żyję sobie od paru dni całkiem fajnie. Odbyłam jedną rozmowę z R. ojcem, dziadkiem moich dzieci. I co? Zagłada, dysfunkcja, cierpiętnica??? Bo co? Bo zrobiłam wszystko, żeby uzmysłowić R, że nie mamy o czym rozmawiać????? Bo się z nim nie kontaktuję, choć dzwoni codziennie???? Co mam jeszcze zrobić, żeby nie zasługiwać na takie określenia????? Emigrować??? Czy co?? Nie ma mnie z nim 3 tygodnie. Tylko i aż. Niektórzy przez 20 lat siedzą ze swoimi alko i na takie epitety nie zapracowali!! Pozostaje tylko wierzyć, że wszyscy, którzy się tak wypowiadają są nieomylni, nie miewają słabszych dni i gorszych okresów! No, bogowie, normalnie!!!

Piszecie: "Każdy alko musi osiągnąć swoje dno, może się wtedy odbije". R. może osiągnął swoje dno, od którego się odbije albo nie. Chyba za wcześnie na takie stwierdzenia. Nie jesteśmy razem, nie żyjemy ze sobą, nie kontaktujemy się, nie wiem co robi, gdzie jest itd. Nie mam z nim żadnego kontaktu!!!! ODESZŁAM i realizuję swoje życie bez niego (czasem lepiej, czasem gorzej). Więc o co chodzi????

Ania80 - Sob 27 Sie, 2011 20:03

Czy ja gdzieś napisałam, że już jest cacy i wracam do niego, bo podobno chce się leczyć?????
staaw - Sob 27 Sie, 2011 20:04

Ania80 napisał/a:
Więc o co chodzi????

Tylko o to że on jest nadal w Twojej głowie...
Uwierz Aniu że to widać...

Flandria - Sob 27 Sie, 2011 20:07

staaw napisał/a:
Tylko o to że on jest nadal w Twojej głowie...
Uwierz Aniu że to widać...


ma z nim 2 dzieci
jest w nietypowej sytuacji - wyprowadziła się
facet non stop dzwoni

widzisz w zachowaniu Ani cokolwiek dziwnego?
Ania80 napisał/a:
Czy ja gdzieś napisałam, że już jest cacy i wracam do niego, bo podobno chce się leczyć?????


spokojnie
niektórzy potrzebują się powymondrzać :mgreen:

endriu - Sob 27 Sie, 2011 20:07

a dromaxa nie czytaj, on taki jest
verdo - Sob 27 Sie, 2011 20:08

staaw napisał/a:
Aniu, on co najmniej ROK musi nie pić by być trzeźwym...


Staaw mozesz mi wyjasnic dlaczego akurat rok ? aaa nie np. 8 czy 10 miesiecy.
Nie jest tak,ze to kwestia indywidualna?Czy jest jakis wyznacznik trzezwosci?

czarna róża - Sob 27 Sie, 2011 20:09

Aniu..to nie tak,po prostu wszyscy chcą ci tu uzmysłowic że to, że on pójdzie na leczenie i to wymuszone,jeszcze niczego nie załatwia,że zaraz po terapii będzie happy end...to czy on w ogóle wytrzeżwieje i będzie nad sobą pracowac,czy tylko utrzyma jakiś czas abstynencję a to różnica..po prostu nie jest tak że jak on pójdzie się leczyc to wszystko będzie dobrze...
staaw - Sob 27 Sie, 2011 20:17

verdo napisał/a:
staaw napisał/a:
Aniu, on co najmniej ROK musi nie pić by być trzeźwym...


Staaw mozesz mi wyjasnic dlaczego akurat rok ? aaa nie np. 8 czy 10 miesiecy.
Nie jest tak,ze to kwestia indywidualna?Czy jest jakis wyznacznik trzezwosci?

Nie wiem. Tak mówił mój terapeuta... Może chodzi o jakąś średnią?
Kiedy sprawdzałem czy mówi prawdę, zapijałem. Odkąd zacząłem przyjmować jego słowa za pewnik, cieszę się nieprzerwaną trzeźwością czego i Tobie życzę...

Ania80 - Sob 27 Sie, 2011 20:18

czarna róża napisał/a:
po prostu nie jest tak że jak on pójdzie się leczyc to wszystko będzie dobrze...

Ja to wiem. że nie o samą terapię tu chodzi. Że to są dluuuugie miesiące lub lata. I nie mam zamiaru do niego wracać. Tylko, że niektórym rozstanie przychodzi łatwiej, a niektórym trudniej. Ale, wierzcie lub nie, naprawdę z każdym dniem jest lepiej. Tylko jak sobie poczytam takie teksty, to myślę sobie, że robię dużo i staram się Was słuchać, a i tak źle...

staaw - Sob 27 Sie, 2011 20:20

Ania80 napisał/a:
Tylko jak sobie poczytam takie teksty, to myślę sobie, że robię dużo i staram się Was słuchać, a i tak źle...

Potraktuj to jako motywację.... :buziak:

verdo - Sob 27 Sie, 2011 20:27

staaw napisał/a:
Nie wiem. Tak mówił mój terapeuta... Może chodzi o jakąś średnią?
Kiedy sprawdzałem czy mówi prawdę, zapijałem. Odkąd zacząłem przyjmować jego słowa za pewnik, cieszę się nieprzerwaną trzeźwością czego i Tobie życzę...


Aha,rozumiem.Wzajemnie,tak trzymaj,pzdr.

Krzysztof 41 - Sob 27 Sie, 2011 20:52

Anno już wiesz co masz robić i dąż tą drogą do przodu nigdzie nie zbaczaj wskazówki już otrzymałaś a że takie teksty się pojawiają to sprawa normalna, jak ktoś niezbyt uważnie śledzi temat a następnie próbuje na siłę pomóc to wychodzi bigos. :)
Borus - Sob 27 Sie, 2011 20:59

staaw napisał/a:
Tylko o to że on jest nadal w Twojej głowie...

...i będzie nadal... :bezradny:

"Precz z moich oczu! posłucham od razu...
precz z mego serca! i serce posłucha...
Precz z mej pamięci! Nie, tego rozkazu
moja ni Twoja pamięć nie posłucha!"

pisał Wieszcz...

linku do źródła nie podaję, bo piszę z własnej pamięci... :skromny:

olimpijka - Nie 28 Sie, 2011 12:30

Aniu,
Trzymaj się. Naprawdę szczerze Ci życzę powodzenia. Nota bene to że masz go w głowie i sercu to widać..naprawdę. A przyznam się że z uwagą śledzę Twój wątek, bo trochę podobny do mojego :) Przyjdzie Ci jeszcze nie raz zwątpić w słuszność swojej decyzji podejrzewam. A łączy Cię znacznie więcej niż mnie łączyło z byłym mężem. Jedyne co mogę powiedzieć - naprawdę warto przecierpieć ten okres by potem żyć.Trzymaj się.
cmok

Ania80 - Pon 05 Wrz, 2011 13:18

Witam wszystkich po dłuższej przerwie w pisaniu.
U mnie wszystko dobrze. Aż dziwię się, że miesiąc po zakończeniu mojego związku jest mi tak .... dobrze!
Byłam u terapeutki. Tydzień temu. I zadowolona nie byłam, więc poszukałam nowej, idę w czwartek. Dlaczego nie byłam zadowolona? Bo najzwyczajniej w świecie zbyła mnie. Stwierdziła, że skoro odeszłam i to tak daleko, że skoro nie utrzymuję z nim żadnych kontaktów, to mi po prostu za jakiś czas minie samo. Stwierdziła, że po 3-ech latach związku nie jestem mocno współuzależniona, że to zwykły ból po rozstaniu, bo każdy marzy, żeby sobie życie ułożyć i jak nie wychodzi, to każdy cierpi jak ja...!
Na moje stwierdzenie, że jednak jest coś ze mną nie tak, bo pozwalałam się niefajnie traktować, odpowiedziała, że dawno już stwierdzono, że pierwsze 2-3 lata związku, to ślepa miłość i wybacza się wtedy wiele..... :szok:
Podziękowałam i wyszłam.
Byłam też na spotkaniu Al-Anon. I tu jestem pozytywnie zaskoczona :) Co prawda, poza przedstawieniem się, nie udzielałam się, bo na początku było mi ciężko tak od razu się otworzyć, to jednak chcę kontynuować te spotkania. Myślę, że z czasem się rozkręcę :)

Klara - Pon 05 Wrz, 2011 13:25

Ania80 napisał/a:
Stwierdziła, że skoro odeszłam i to tak daleko, że skoro nie utrzymuję z nim żadnych kontaktów, to mi po prostu za jakiś czas minie samo

:shock: to terapeutka z ośrodka leczenia uzależnień (z NFZ?)

Aż Ci zazdroszczę Aniu takiego podejścia do sprawy.
Dobrze, że nie rezygnujesz z terapii, bo przecież powinnaś sobie wyprostować celownik.
Al-Anon też w tym celu jest przydatny, więc na początek proponuję Ci, żebyś przeszła cały cykl 12 kroków (czyli rok), a później zdecydujesz czy Ci już pomogło, czy stanie się dla Ciebie programem na całe życie.

Flandria - Pon 05 Wrz, 2011 13:30

poszukaj może terapeutki, która oprócz certyfikatu specjalisty leczenia uzależnień i współuzależnienia ma też certyfikat (albo jest w trakcie jego uzyskiwania) jakiejś szkoły psychoterapii np. Polskiego Towarzystwa Psychologicznego albo Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
To są osoby, które wiedzą coś więcej o psychoterapii (żeby być terapeutą uzależnień czy współuzależnienia wystarczy mieć wykształcenie wyższe np. pedagogiczne, filozoficzne itp i skończyć kurs PARPY, który niezbyt wiele ma wspólnego z psychoterapią z prawdziwego zdarzenia)

Ania80 - Pon 05 Wrz, 2011 13:42

Klara napisał/a:
:shock: to terapeutka z ośrodka leczenia uzależnień (z NFZ?)

Tak. Ale chyba ma za dużo pracy po prostu :)
Ale na szczęście tu gdzie jestem teraz ośrodków terapeutycznych jest co niemiara, więc było w czym wybierać

Żeglarz - Pon 05 Wrz, 2011 17:59

Witaj Aniu :)
Jesteś SUPER :brawo:
Ślędzę Twój wątek i od samego początku bardzo podobało mi się Twoje podejście do sprawy. Spokój, racjonalizm, również pokora.
Świat stoi przed Tobą otworem. Masz olbrzymi potencjał, wykorzystaj go.
Potraktuj swoją terapie jako pierwszy etap w pogłębionym samorozwoju. Nie traktuj jej jako leczenie swoich niedostatków, tylko jako poznawanie siebie i potem wykorzystaj tą wiedzę do spotęgowania swoich mocnych stron i ochrony tych słabszych. A wówczas wszystkie cele jakie sobie obierzesz bedą dla Ciebie do osiągnięcia.
Czego Ci z całego serca życzę :okok:

Ania80 - Pon 05 Wrz, 2011 19:55

Żeglarz napisał/a:
Jesteś SUPER :brawo:
Ślędzę Twój wątek i od samego początku bardzo podobało mi się Twoje podejście do sprawy. Spokój, racjonalizm, również pokora.
Świat stoi przed Tobą otworem. Masz olbrzymi potencjał, wykorzystaj go.

Dziękuję Ci, Żeglarzu za te słowa :)
W ogóle dziękuję Wam wszystkim, że od początku stawialiście sprawę jasno.
Nie twierdzę, że wszystkie zmory są już definitywnie za mną, ale na dzień dzisiejszy chcę widzieć TYLKO pozytywne strony życia. Już dawno nie czułam się taka naładowana dobrą energią :)
Nie wysypiam się totalnie od około tygodnia, bo moja młodsza pocieszka ząbkuje, wstaję do niej dobre 6-8 razy w nocy, starsza zaczyna okres buntu 2-latkowego, a ja chodzę i się cieszę :)
Czuję spokój. Błogi.
Nareszcie.
Choć czasem starsza córka daje w kość, oj daje! Ale mam melisę z pomarańczą :mniam:

Jestem w trakcie porządkowania dwóch wielkich pudeł z rzeczami z okresu studiów między innymi. Znalazłam wczoraj w jednym z notatników taki oto własnoręczny wpis:
"To, co mam najważniejsze, to siebie. Nie rodzinę, mężczyznę, kasę, karierę. Życie to podróż, w której facet może mi towarzyszyć. JEŚLI NADĄŻY" :lol2:
To mnie chyba tak "naładowało".
Dobrej nocy wszystkim życzę :hejka:

Pati - Wto 06 Wrz, 2011 20:06

Nic dodać nic ująć Aniu :)
Pozdrawiam i powodzenia życzę :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)

endriu - Śro 07 Wrz, 2011 20:47

Klara napisał/a:
żebyś przeszła cały cykl 12 kroków (czyli rok)

:shock: czy to są te same kroki co AA? Bo nam na terapii mówiono,
że pierwszy krok przerabia się 2 lata...

Klara - Śro 07 Wrz, 2011 20:59

endriu napisał/a:

:shock: czy to są te same kroki co AA? Bo nam na terapii mówiono,
że pierwszy krok przerabia się 2 lata...

Kroki są podobne, a pierwszy mówi o uznaniu bezsilności.
Chodziło mi o to, żeby Ania zorientowała się jak to działa, żeby zbyt szybko nie rezygnowała, żeby przynajmniej zapoznała się z zawartością wszystkich kroków.
Nic nie pisałam o procesie przyjęcia ich jako sposobu na życie, bo to jest niekończąca się praca dla niektórych.
Ja nie wytrwałam :(

stiff - Śro 07 Wrz, 2011 20:59

endriu napisał/a:
że pierwszy krok przerabia się 2 lata...

To na ile dekad planujesz ta terapie... :wysmiewacz:

Borus - Śro 07 Wrz, 2011 21:14

endriu napisał/a:
pierwszy krok przerabia się 2 lata...

...a po 2 latach można sobie wrzucić na luz? :mysli:

Nie wiedziałem... :szok:

endriu - Śro 07 Wrz, 2011 21:42

stiff napisał/a:
To na ile dekad planujesz ta terapie... :wysmiewacz:

do końca życia,

poza tym to nie terapia tylko AA

Borus napisał/a:
..a po 2 latach można sobie wrzucić na luz? :mysli:

drugi krok

Ania80 - Czw 08 Wrz, 2011 09:50

Witam.
Dzisiaj jestem zdenerwowana. WKURZONA!
Zadzwonił telefon - nieznany numer - odebrałam. Rafał. Wychodzi z detoksu i chce zobaczyć się z dziećmi. Ja na to, że starsza córka jest podziębiona i nie wyjdę z nią do parku czy gdzieś tam, bo w domu go nie chcę. "TO ZABIERAM W TAKIM RAZIE DZIECI NA MIASTO". Wkurzyłam się - nie słyszał, że starsza córka jest podziębiona??? Rzut słuchawką z jego strony!!!!
Niech on mi się nie pokazuje na oczy!
Bo :bije:

ZbOlo - Czw 08 Wrz, 2011 10:00

Ania80 napisał/a:
Niech on mi się nie pokazuje na oczy!
Bo

...zrobisz to co Kliczko z Adamkiem... ;) a tak poważnie, wyluzuj... nerwy to zły doradca...

Ania80 - Czw 08 Wrz, 2011 10:11

ZbOlo napisał/a:
wyluzuj... nerwy to zły doradca...

Już wyluzowałam.... Herbatka z meliską :)
Ale i tak nie mogę pojąć, że jemu się wydaje nadal, że to on dyktuje tu jakieś warunki

ZbOlo - Czw 08 Wrz, 2011 10:14

Ania80 napisał/a:
Ale i tak nie mogę pojąć, że jemu się wydaje nadal, że to on dyktuje tu jakieś warunki

...alkoholika nie zrozumiesz, sam mam z tym problemy (męczę się już 20 lat)...

Ania80 - Czw 08 Wrz, 2011 10:21

ZbOlo napisał/a:
alkoholika nie zrozumiesz

Ba, ja już nawet nie chcę rozumieć!!!
Dlatego już cisza o R

ZbOlo - Czw 08 Wrz, 2011 10:23

Ania80 napisał/a:
Dlatego już cisza o R

.... :mysli: ....

ZbOlo - Czw 08 Wrz, 2011 10:34

Ania80 napisał/a:
Dlatego już cisza o R

...a co to R...????

ZbOlo - Czw 08 Wrz, 2011 10:37

...o cholerka, rozumiem... no to już cisza.... :milczek: ....przepraszam....
małami - Czw 08 Wrz, 2011 12:42

Ania80 napisał/a:
Wychodzi z detoksu i chce zobaczyć się z dziećmi. Ja na to, że starsza córka jest podziębiona i nie wyjdę z nią do parku czy gdzieś tam, bo w domu go nie chcę. "TO ZABIERAM W TAKIM RAZIE DZIECI NA MIASTO".

Parę dni temu miałam podobną sytuację z mężem. Oznajmił, że bierze córkę na noc. Powiedziałąm mu, że nie bo mamy inne plany, wybieramy się na urodziny, na co on, że g.... go to obchodzi i on o 16:00 jest po córkę. Poszłam z córką na urodziny, nie będę psuć sobie planów gdy szanowny pan nagle sobie wspomniał o dziecku. Zresztą wcale się po nią nie zjawił. Byłam wściekła tak jak ty, że to jeszcze on stawia mi warunki kompletnie nie licząc się z tym, ze żyjąc bez niego planuję pewne rzeczy bez niego. Potem zadzwonił pożalić się swojej mamusi, ze nie może się z dzieckiem zobaczyć. I tak się zastanawiam czy naprawdę chodziło mu o to, żeby spędzić czas z dzieckiem, czy o to, żeby mnie zdenerwować, zrobić mi na złość??

Flandria - Czw 08 Wrz, 2011 13:18

małami napisał/a:
I tak się zastanawiam czy naprawdę chodziło mu o to, żeby spędzić czas z dzieckiem, czy o to, żeby mnie zdenerwować, zrobić mi na złość??


a czy to ma jakieś znaczenie? :)

Żeglarz - Czw 08 Wrz, 2011 13:22

małami napisał/a:
I tak się zastanawiam czy naprawdę chodziło mu o to, żeby spędzić czas z dzieckiem

Nie ma się wogóle co nad tym zastanawiać. Nawet jeżeli taką ochotę nagle miał to tylko po to, żeby zaspokoić swoją potrzebę. Bo gdyby myślał o potrzebach dziecka to by był przykładnym, odpowiedzialnym ojcem.
małami napisał/a:
czy o to, żeby mnie zdenerwować, zrobić mi na złość??

Ja stawiam na to.
A jeszcze mi chodzi po głowie inny powód, mianowicie żeby móc stanąć w roli ofiary, maltretowanej przez swoją byłą żonę.

Dziewczyny, gdyby ojcowie waszych dzieci faktycznie chcieli sie z nimi spotykać zrobili by wszystko, żeby to było możliwe i to w sposób najbardziej odpowiedni dla dzieci.

małami - Czw 08 Wrz, 2011 13:49

Flandra napisał/a:
a czy to ma jakieś znaczenie?

Właściwie to nie, ale nieraz chodziły mi myśli po głowie, czy on ma jeszcze w ogóle w sobie jakieś uczucia. Że mnie już nie kocha to potrafię zrozumieć, ale dzieci??Dzieci kocha się bezwarunkowo. A mam wrażenie, ze tak naprawdę ma gdzieś i dzieci tylko przed swoją rodziną próbuje jeszcze czasem zgrywać dobrego tatusia. Nawet gdy mieszkaliśmy razem i bywał trzeźwy to dzieci jakoś nie specjalnie go interesowały.
Żeglarz napisał/a:
małami napisał/a:
czy o to, żeby mnie zdenerwować, zrobić mi na złość??

Ja stawiam na to.
i ja również tak to odebrałam.
Żeglarz - Czw 08 Wrz, 2011 14:01

małami napisał/a:
czy on ma jeszcze w ogóle w sobie jakieś uczucia

Ma, do siebie. :wysmiewacz:
Egoiści kochają tylko siebie. Czasami to są nawet fajni i mili ludzie, dopóki zaspokaja się im ich potrzeby.

Małami, czytałaś Emocjonalne Wampiry? Jeżeli nie, to przeczytaj. Pozbędziesz się złudzeń, które wyprowadzają nas współuzależnionych na manowce.
W książce tej przeczytasz jak różnorodne mogą być motywacje egocentryków. Ale zawsze nakierowane są tylko na siebie.

Flandria - Czw 08 Wrz, 2011 14:11

małami napisał/a:
czy on ma jeszcze w ogóle w sobie jakieś uczucia.

mężczyźni często tłumią w sobie uczucia
Nie warto myśleć o tym, co czuje mężczyzna, choćby dlatego, że najprawdopodobniej on sam o tym nie myśli. [Lubię ten tekst - rozśmiesza mnie :mgreen: http://flandra.wordpress....dinterpretacja/ ]
Można, co najwyżej oceniać ich po ich działaniach (kobiety są od gadania, mężczyźni od działania fsdf43t ), ale to i tak nie daje przecież pełnego obrazu, bo być może jego działania nie są spójne z nim samym, być może nie wie jak się zachować, co zrobić, nie jest gotowy na jakieś decyzje itd
Strasznie dużo tego "być może".
Żeglarz napisał/a:
małami napisał/a:
czy o to, żeby mnie zdenerwować, zrobić mi na złość??

Ja stawiam na to.

a ja bym radziła w ogóle się od tego odciąć, uznać, że po prostu nie wiesz co on czuje i dlaczego tak a nie inaczej się zachowuje itd, bo faktycznie tak jest, że nie wiesz.
Co Ci da takie podejście, że będziesz przypisywać mu złe intencje?
Jeśli już jakoś musisz wypełnić tę lukę pt. "nie wiem" to może przyjmij, że zachowuje się tak a nie inaczej, bo jest alkoholikiem? Chorym, zagubionym człowiekiem. I będzie taki, dopóki nie weźmie się porządnie za swoje wyzdrowienie?

małami - Czw 08 Wrz, 2011 16:38

Flandra napisał/a:
Lubię ten tekst - rozśmiesza mnie
Hehe super ten tekst.
stinky888 - Śro 14 Wrz, 2011 06:21

To ja R . Przeczytałem ten mój życiorys wczoraj od deski do deski. Na początku byłem trochę zły - bo jak można brać poważnie ludzi, dla których przez pół strony ważne jest to czy 80 to wiek , czy rozmiar - a może wzrost. Dałem sobie jednak z tym spokój gdy czytałem dalej jaki to ze mnie palant, bo nie mogę inaczej siebie nazwać ( oczywiści mogę , ale nie będę używał wulgarnych słów ). Przyjąłem z pokorą to wszystko co pisała ANIA i wy, z niektórymi rzeczami się nie zgadzam , ale i wy na różne rzeczy macie inne zdanie. Wiem za to jedno ,zepsułem wiele w swoim , Ani i dzieci Życiu i ciężko będzie im o mojej głupocie zapomnieć. Ale ja syn alkoholiczki , nienawidzący w młodości alkoholu ,który chciał założyć cudowną rodzinę , nie dopuszczałem do siebie wiadomości że jestem jak Matka, czyli że jestem DDA alkoholik. Przykre ale prawdziwe . Ale jak mówią lepiej późno niż wcale, tylko szkoda że tak późno, bo nerwy KOTKOWI mojemu popsułem i możecie uwierzyć mi lub nie ale naprawdę nie chciałem . Nie będę się rozwodził nad tym co było ,bo nie oto tutaj chodzi ,teraz muszę wziąć się w garść i iść do przodu , by nie zmarnować sobie , Ani i naszym Myszkom życia .Kończe ten swój wywód i jedyne co mogę to dziękuje Wam za wsparcie Ani ,ja byłem na tyle zaślepiony a raczej pijany, że zamiast wspierać tylko wszystko niszczyłem. Dziś o 9:00 dowiem się czy w piątek przyjmie mnie Otwock . Mam nadzieje że uda mi się w końcu ogarnąć i być trzeźwym facetem który wspiera swoją rodzinę i jej pomaga zamiast niszczy. R
esaneta - Śro 14 Wrz, 2011 06:45

U la, la.....chyba pomyliłeś działy R.
Zamiast sie tutaj tłumaczyć porozmawiaj może w dziale Alkoholizm.
Jakos odnoszę wrażenie, że to, co tu napisałes to Twoja kolejna "gierka"
A tak przy okazji: "trzeźwiące" to chyba jakies sole są
Sorry, nie mogłam sobie odmówić.

Kulfon - Śro 14 Wrz, 2011 07:05

esaneta napisał/a:
Jakos odnoszę wrażenie, że to, co tu napisałes to Twoja kolejna "gierka"

my alkoholicy jestesmy specjalistami ws. manipulacji :mgreen:

Klara - Śro 14 Wrz, 2011 07:16

stinky888 napisał/a:
Mam nadzieje że uda mi się w końcu ogarnąć i być trzeźwym facetem który wspiera swoją rodzinę i jej pomaga zamiast niszczy.

Jak się nie UDA, to powiesz: Trudno, starałem się, ale nic z tego nie wyszło???

Zgadzam się z moimi przedmówcami.
Gdybyś RZECZYWIŚCIE tak myślał jak piszesz, to Twój post trochę innej treści znalazłby się w dziale Alkoholizm i wcale byś się nie przyznawał do tego, że coś Cię łączy z jedną z piszących tutaj osób.
Mam nadzieję, że Ania poczeka ze dwa lata na efekty Twoich starań, zanim zacznie Ci ufać.

małami - Śro 14 Wrz, 2011 08:06

esaneta napisał/a:
Jakos odnoszę wrażenie, że to, co tu napisałes to Twoja kolejna "gierka"

To samo pomyślałam.Drogi R. chyba brak Ci już pomysłów jakby tu przekonać Anię do swojej cudownej przemiany. Zacznij działać a nie pisać/gadać.

Jonesy - Śro 14 Wrz, 2011 08:48

Co ważniejsze, ciekawy jestem, skąd dowiedziałeś się o dekadencji i o tym, że Ania tu pisze? Skąd wiedziałeś po jakim nicku i postach ją namierzyć?

Włamywanie się do cudzej poczty internetowej jest przestępstwem i z tego co pani Kempa wczoraj bredziła "kosztuje" do 5 lat więzienia.

stinky888 - Śro 14 Wrz, 2011 09:03

Po kolei:
- o forum powiedzial mi trzezwiejacy kolega, o ktorym tutaj Ania wspominala, a raczej o jego dziewczynie
- Anie nie trudno bylo tu znalezc (nick i opis sytuacji)
- w piatek zaczynam terapie zamknieta w Otwocku, wlasnie dowiedzialem sie, ze zwolnilo sie dla mnie miejsce, staralem sie o nie od 2 tygodni, bedac jeszcze na detoksie. Pierwszy wolny termin byl na 13 grudnia, ale dzwonilem niemal codziennie
- sami tu pisaliscie, ze albo dotrze do mnie to wszystko i sprobuje to naprawic, albo nie. Zrozumialem. Chce byc trzezwy, zalezy mi na rodzinie. Zrobie wszystko, zeby byc trzezwy. Chodze na mitingi. Duzo zrozumialem i nadszedl czas naprawy swojego zycia.
Pozdrawiam

Klara - Śro 14 Wrz, 2011 09:05

stinky888 napisał/a:
Duzo zrozumialem

To już coś...
stinky888 napisał/a:
sprobuje to naprawic

POWINIENEŚ TO ROBIĆ! Nie próbować!

ZbOlo - Śro 14 Wrz, 2011 09:07

stinky888 napisał/a:
Zrobie wszystko, zeby byc trzezwy. Chodze na mitingi. Duzo zrozumialem i nadszedl czas naprawy swojego zycia.
Pozdrawiam

...witam, pozdrawiam, życzę powodzenia i mądrych decyzji... ZbOlo - alkoholik....

Flandria - Śro 14 Wrz, 2011 12:03

stinky888 napisał/a:
Mam nadzieje że uda mi się w końcu ogarnąć i być trzeźwym facetem który wspiera swoją rodzinę i jej pomaga zamiast niszczy.

nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale tym wpisem tutaj nadal nikogo nie wspierasz ...
raczej odbierasz Ani prywatność i anonimowość 8| niszczysz poczucie bezpieczeństwa jakie tu miała 8|

a jeśli naprawdę chcesz coś zrealizować, to nie podchodź do tego na zasadzie "mam nadzieję, ze mi się uda", "spróbuję" itp
bardziej pomocna jest postawa "ja muszę", "ja chcę"
wyobrażasz sobie matkę, która mówi "spróbuję nakarmić moje dzieci"? "mam nadzieję, że mi się to uda?" :wysmiewacz:

Żeglarz - Śro 14 Wrz, 2011 13:45

Witaj Stynky,

ładnie to wszystko napisałeś i jak faktycznie to zrobisz to masz szansę na nowe lepsze życie.
Czego Ci życzę.

Jednak pamiętaj, że tak jak łatwo niszczy się zaufanie, tak bardzo trudno jest je odbudować.
A w przypadku choroby alkoholowej odzyskanie 100% zaufania praktycznie jest to niemożliwe, ponieważ zagrożenie powrotu do nałogu wisi nad głową jak miecz Damoklesa.

Tak więc nie licz na to, że sytuacja Wasza szybko się odmieni.
I pamiętaj też, że nie wystarczy przestać pić, żeby było dobrze, również trzeba wyeliminować ze swoich zachowań te, które ranią najbliższych. Tylko w ten sposób masz szansę (jeżeli w ogóle Ania jeszcze będzie Ciebie chciała) na odbudowywanie zaufania. I to niestety musi potrwać. Ile? Klara napisała 2 lata. Ja nie mieszkam z żoną już 1,5 roku i na razie się nie zapowiada żeby coś się zmieniło. Ona ciągle więcej myśli o swoich potrzebach niż rodziny.
Wszystko w Twoich rękach.
Zabierz się za leczenie siebie, a Ani daj w tym czasie spokój. Nie rób rzeczy, których Ona sobie nie życzy. Niech odpoczywa po tym co do tej pory przeszła. Niech nie musi się martwić, ani kręcić wokół Twoich problemów.
Jeżeli naprawdę ją bardziej kochasz niż swoje własne potrzeby to daj jej wolną rękę i kasę na utrzymanie!!!

Pozdrawiam, Paweł

Pati - Śro 14 Wrz, 2011 19:38

stinky888 napisał/a:
Przyjąłem z pokorą to wszystko co pisała ANIA

Ja osobiście Ci nie wierzę.
Odczuwam złość na to iż piszesz w Ani wątku :[
Intuicja podpowiada mi,że próbujesz manipulować forumowiczami lub wzbudzić litość :uoee:

Jonesy - Śro 14 Wrz, 2011 23:16

Forumowiczów nie tak łatwo zmanipulować :luzik:
pterodaktyll - Śro 14 Wrz, 2011 23:17

Jonesy napisał/a:
Forumowiczów nie tak łatwo zmanipulować

Od manipulowania to my jesteśmy :mgreen:

esaneta - Czw 15 Wrz, 2011 06:58

Jonesy napisał/a:
Forumowiczów nie tak łatwo zmanipulować

Też tak sądzę. Skoru tu trafilismy, to znaczy, ze w naszym życiu coś tąpnęło i udaje nam się dostrzegac manipulacje.

Krzysztof 41 - Czw 15 Wrz, 2011 07:21

stinky888, Witaj. :)
Po pierwsze skończ z tłumaczeniem swojego postępowania, litości nie wzbudzisz, przywitaj się w powitalni i załóż sobie temat w dziale alkoholizm i tam podejdź do swojego tematu z należytą powagą o ile jesteś na tyle gotowy że chcesz być trzeźwy a nie że musisz ponieważ inaczej to nic Ci z trzeźwienia nie wyjdzie nawet terapie Ci nie pomogą ty musisz tego chcieć.
I przestań okłamywać siebie i Anne weź się za siebie i ulecz najpierw siebie a potem staraj się o odzyskanie rodziny.
Pozdrawiam Cię Krzysztof. :)

Żeglarz - Nie 18 Wrz, 2011 14:37

Hej Aniu, co u Ciebie?

Jeżeli nie chcesz pisać na forum ze względu na występ R to możesz pisać na prive`a.

Trzymaj się,

Paweł

beata - Nie 18 Wrz, 2011 17:58

stinky888 napisał/a:
Po kolei:
- o forum powiedzial mi trzezwiejacy kolega, o ktorym tutaj Ania wspominala, a raczej o jego dziewczynie
- Anie nie trudno bylo tu znalezc (nick i opis sytuacji)
- w piatek zaczynam terapie zamknieta w Otwocku, wlasnie dowiedzialem sie, ze zwolnilo sie dla mnie miejsce, staralem sie o nie od 2 tygodni, bedac jeszcze na detoksie. Pierwszy wolny termin byl na 13 grudnia, ale dzwonilem niemal codziennie
- sami tu pisaliscie, ze albo dotrze do mnie to wszystko i sprobuje to naprawic, albo nie. Zrozumialem. Chce byc trzezwy, zalezy mi na rodzinie. Zrobie wszystko, zeby byc trzezwy. Chodze na mitingi. Duzo zrozumialem i nadszedl czas naprawy swojego zycia.
Pozdrawiam

Stary,ale mnie wzruszyłeś.Prawie się popłakałam. :smieje:

Pati - Nie 18 Wrz, 2011 19:46

beata napisał/a:
Stary,ale mnie wzruszyłeś

:smieje:

beata - Nie 18 Wrz, 2011 23:15

stinky888 napisał/a:
To ja R . Przeczytałem ten mój życiorys wczoraj od deski do deski. Na początku byłem trochę zły - bo jak można brać poważnie ludzi, dla których przez pół strony ważne jest to czy 80 to wiek , czy rozmiar - a może wzrost. Dałem sobie jednak z tym spokój gdy czytałem dalej jaki to ze mnie palant, bo nie mogę inaczej siebie nazwać ( oczywiści mogę , ale nie będę używał wulgarnych słów ). Przyjąłem z pokorą to wszystko co pisała ANIA i wy, z niektórymi rzeczami się nie zgadzam , ale i wy na różne rzeczy macie inne zdanie. Wiem za to jedno ,zepsułem wiele w swoim , Ani i dzieci Życiu i ciężko będzie im o mojej głupocie zapomnieć. Ale ja syn alkoholiczki , nienawidzący w młodości alkoholu ,który chciał założyć cudowną rodzinę , nie dopuszczałem do siebie wiadomości że jestem jak Matka, czyli że jestem DDA alkoholik. Przykre ale prawdziwe . Ale jak mówią lepiej późno niż wcale, tylko szkoda że tak późno, bo nerwy KOTKOWI mojemu popsułem i możecie uwierzyć mi lub nie ale naprawdę nie chciałem . Nie będę się rozwodził nad tym co było ,bo nie oto tutaj chodzi ,teraz muszę wziąć się w garść i iść do przodu , by nie zmarnować sobie , Ani i naszym Myszkom życia .Kończe ten swój wywód i jedyne co mogę to dziękuje Wam za wsparcie Ani ,ja byłem na tyle zaślepiony a raczej pijany, że zamiast wspierać tylko wszystko niszczyłem. Dziś o 9:00 dowiem się czy w piątek przyjmie mnie Otwock . Mam nadzieje że uda mi się w końcu ogarnąć i być trzeźwym facetem który wspiera swoją rodzinę i jej pomaga zamiast niszczy. R
Nie.Tym postem zdecydowanie bardziej mnie wzruszyłeś. :buahaha:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 00:01

beata napisał/a:
Dziś o 9:00 dowiem się czy w piątek przyjmie mnie Otwock

Beti, ty się tak nie wzruszaj, bo Ci bomba wybuchnie, jak się tyle będziesz wz-ruszać :wysmiewacz:


a swoją drogą, to ciekawe, czy go przyjęli
stinky888 napisał/a:
Dziś o 9:00 dowiem się czy w piątek przyjmie mnie Otwock


Może teraz Otwock napisze:
Cytat:
To ja, ośrodek w Otwocku, przyjęliśmy R....Rokuje/nie rokuje nadziei* [niepotrzebne skreślić].....

beata - Pon 19 Wrz, 2011 00:07

pietruszka napisał/a:
Może teraz Otwock napisze:
Cytat:
To ja, ośrodek w Otwocku, przyjęliśmy R....Rokuje/nie rokuje nadziei* [niepotrzebne skreślić].....
O Jesu....znów się popłakałam. :wysmiewacz:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 00:10

beata napisał/a:

O Jesu....znów się popłakałam. :wysmiewacz:

nie rycz tyle, lont Ci zwilgotnieje :p

beata - Pon 19 Wrz, 2011 00:13

pietruszka napisał/a:
nie rycz tyle, lont Ci zwilgotnieje
Ale ja się pohamować nie mogę. :wysmiewacz:

Ale tak serio,jak sobie przeczytałam posty R,uznałam,że albo ma tupet,albo jest głupi.Jeszcze nie wyrobiłam sobie zdania do końca. :roll:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 00:19

Uważam,że jeśli Pan R.sobie tu czytał,to nie powinien się ujawniać,tylko puknąć w czoło i zasuwać po pomoc. :roll:
Zrozumiałabym gdyby napisał,już po terapii,że czytał wcześniej,że wstrząsnęło to Nim i od np.roku nie pije...no dobra będę łaskawa...od pół roku.
Na ten moment,to manipulant i tyle. :roll:

pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 00:23

beata napisał/a:
lbo ma tupet,albo jest głupi

co ty... zwykły alkoholik...
beata napisał/a:
Na ten moment,to manipulant i tyle. :roll:

ciekawe, co na to Otwock

A swoją drogą na serio, to ciekawe, czy Ania się wystraszyła? A może już wybaczyła i przyjęła za dobrą monetę "pierwsze, trzeźwościowe zrywy pana R."

Stinky to od skunksa? Coś tu śmierdzi... :oops:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 00:32

pietruszka napisał/a:
co ty... zwykły alkoholik...
Oj tam zaraz zwykły.Wrażliwy.
Kurde,znów się wzruszyłam. :p
pietruszka napisał/a:
A może już wybaczyła i przyjęła za dobrą monetę "pierwsze, trzeźwościowe zrywy pana R."
Mam nadzieję,że nie. 8|
Flandria - Pon 19 Wrz, 2011 00:34

beata napisał/a:

pietruszka napisał/a:
co ty... zwykły alkoholik...
Oj tam zaraz zwykły.Wrażliwy.


wrażliwy to niezwykły ? :mysli:
:mgreen:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 00:39

Flandra napisał/a:
wrażliwy to niezwykły ?
Siem czepiasz.Wzruszona jestem,to i tak piszę. :wysmiewacz:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 00:40

beata napisał/a:
Kurde,znów się wzruszyłam. :p

Beti, ty jakaś dzisiaj tkliwa jesteś, łatwo ulegasz tym wzruszeniom, co Ci na tym ognisku zrobili :szok:

Flandria - Pon 19 Wrz, 2011 00:44

beata napisał/a:
Siem czepiasz.

coś trzeba robić fsdf43t to siem czepiam :mgreen:

pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 00:48

Flandra napisał/a:
to siem czepiam :mgreen:

Fla, może lepiej uważać z tym czepianiem, ta jej bomba taka jakaś niespokojna jest :wysmiewacz:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 00:50

pietruszka napisał/a:
Fla, może lepiej uważać z tym czepianiem, ta jej bomba taka jakaś niespokojna jest
Al-Anonek i DDA nie tykam. :mgreen:
To Ptero wymyślił,ze jestem szefową Al-Kaidy(czyt,wstrętną Al-Anonka). :mgreen:

pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 00:55

Beti, chcesz jeszcze się wzruszyć (a co tam zaryzykuję :szok: )
podpis stinka:
Cytat:
_________________
Trzeźwiący

szczyt perwersji :shock:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:00

:beczy: 5jsdf Moje wzruszenie właśnie osiągnęło szczyt...cokolwiek to znaczy. :wysmiewacz:
Flandria - Pon 19 Wrz, 2011 01:03

pietruszka napisał/a:
podpis stinka:
Cytat:
_________________
Trzeźwiący

szczyt perwersji


:smieje:
nie zwróciłam uwagi wcześniej :mgreen:
a co to właściwie znaczy? :mysli:
słyszałam o solach trzeźwiących, ale o trzeźwiących facetach do tej pory jeszcze nie :mgreen:

pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:05

beata napisał/a:
Moje wzruszenie właśnie osiągnęło szczyt...cokolwiek to znaczy. :wysmiewacz:
:buahaha:
Czy ja mogę złożyć samokrytykę? Chyba zasłużyłam ma czerwoną kartkę za traktowanie "nowego" na forum. :oops: Wiem, nie powinnam się czepiać stinkiego ff4ghh


Czemu nie mam poczucia winy? j67j6

pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:07

Flandra napisał/a:
trzeźwiących facetach

Fla, trzeźwiącego faceta przykłada się łona i od razu nie chce Ci się spać, spokoju już nie zaznasz :mgreen:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:07

pietruszka napisał/a:
Chyba zasłużyłam ma czerwoną kartkę za traktowanie "nowego" na forum.
Ale On Cie otrzeźwi jakby co. :wysmiewacz:
beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:08

pietruszka napisał/a:
Fla, trzeźwiącego faceta przykłada się łona i od razu nie chce Ci się spać, spokoju już nie zaznasz
Właśnie umarłam. :smieje:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:09

beata napisał/a:

Ale On Cie otrzeźwi jakby co. :wysmiewacz:

gorzej jak mnie Wiedźma prześwięci j67j6

beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:13

pietruszka napisał/a:
gorzej jak mnie Wiedźma prześwięci
Jestem z Tobą. :pocieszacz:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:15

beata napisał/a:

Jestem z Tobą. :pocieszacz:

a tak przy okazji, szanowna Szefowo :) według ustaleń wywiadu, Otwock nie przyjął stinka. A tak się bieduś starał :roll:

Flandria - Pon 19 Wrz, 2011 01:17

pietruszka napisał/a:
trzeźwiącego faceta przykłada się łona i od razu nie chce Ci się spać, spokoju już nie zaznasz

aaaa
pewnie przez ten smród (stinky = smierdziel) :wysmiewacz:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:19

pietruszka napisał/a:
Otwock nie przyjął stinka
Za cienkie bolki? :mysli:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:20

Flandra napisał/a:
pewnie przez ten smród (stinky = smierdziel) :wysmiewacz:

Fla, że my z Beatą takie wredne wobec stinka, to się nie dziwię, wspólny front alkoalkaidy w końcu, ale Ty? Gdzie się podziała troska o uciśnionych? Oj, coś czuję, że jutro we trzy będziemy latać po forum w czerwonych kokardkach 54k9l

pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:22

beata napisał/a:
pietruszka napisał/a:
Otwock nie przyjął stinka
Za cienkie bolki? :mysli:

nie wiem., ale był wczoraj na forum, chyba, ze Otwock to nowoczesny ośrodek z dostępem do Internetu i Facebooka :panika: On tu wróci :panika: :boisie: dsv5gh

beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:25

pietruszka napisał/a:
Oj, coś czuję, że jutro we trzy będziemy latać po forum w czerwonych kokardkach 54k9l
A może nam darują,bo jak człowiek wzruszony,pisze przez łzy,to się guziczki mylą. :p
pietruszka napisał/a:
On tu wróci
Już się doczekać nie mogę. :cwaniak:
Flandria - Pon 19 Wrz, 2011 01:26

pietruszka napisał/a:
ale Ty?

łoj, ja tylko, z adwokacką precyzją, przetłumaczyłam słówko z angielskiego na polski :skromny:
pietruszka napisał/a:
Gdzie się podziała troska o uciśnionych?

uciśnionych brak - nikt się nie zgłasza do mojej kancelarii (zbanowani to nie mają dostępu do porządnego adwokata nawet) :bezradny:
tak więc brak również troski mej ... :bezradny:
pietruszka napisał/a:
Oj, coś czuję, że jutro we trzy będziemy latać po forum w czerwonych kokardkach

myślisz?
54k9l

beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:27

Flandra napisał/a:
myślisz?
O tej porze,to już chyba nie bardzo. :smieje:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:31

beata napisał/a:
o jak człowiek wzruszony,pisze przez łzy,to się guziczki mylą. :p

czy.... ty masz jakiś przycisk od tej bomby? :boisie:

Flandra napisał/a:
ja tylko, z adwokacką precyzją, przetłumaczyłam słówko z angielskiego na polski :skromny:

ale dobrze mi tu coś śmierdziało, w jakiś bajce był skunks Stinky
Flandra napisał/a:
uciśnionych brak - nikt się nie zgłasza do mojej kancelarii (zbanowani to nie mają dostępu do porządnego adwokata nawet) :bezradny:
tak więc brak również troski mej ... :bezradny:

a może zdrowiejesz?
Flandra napisał/a:
pietruszka napisał/a:
Oj, coś czuję, że jutro we trzy będziemy latać po forum w czerwonych kokardkach

myślisz?
54k9l

w najgorszym wypadku to będziemy miały czerwone ... ślepia z niewyspania :smieje:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:33

Pietrucha,jakbym była bardzo współuzależniona,to pewnie bym się za Tobą wstawiła u Wiedźmy,a tak...radź sobie sama. :wysmiewacz:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:38

beata napisał/a:
Pietrucha,jakbym była bardzo współuzależniona,to pewnie bym się za Tobą wstawiła u Wiedźmy,a tak...radź sobie sama. :wysmiewacz:
:buahaha:


zrozumiałam, co czuje mąż Al-anonki: przechlapane :beczy:

beata - Pon 19 Wrz, 2011 01:39

Dobrej nocki,dziewczynki. :buzki:
pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 01:41

Spokojnej i bez trzeźwiących facetów , dziewczyny 23r :chmurka:
Flandria - Pon 19 Wrz, 2011 01:41

i słodkich snów :)
staaw - Pon 19 Wrz, 2011 05:21

pietruszka napisał/a:
Spokojnej i bez trzeźwiących facetów , dziewczyny 23r :chmurka:
wrotki sobie kupcie...
Ania80 - Pon 19 Wrz, 2011 10:00

Miałam już tutaj nie pisać. Z dwóch powodów:
1. Obecność Rafała.
2. Niektóre wypowiedzi

Należy się Wam jednak wyjaśnienie.

- Rafał jest na 6 - tygodniowej terapii w Otwocku, w szpitalu MSWiA. Można mieć tam telefon, dlatego czasem pewnie zagląda na forum
- 'Stinky 888' to nazwa roweru połączona z typem amortyzatora
- ja chodzę na terapię indywidualną i grupową. I nawet przez myśl mi nigdy nie przeszło, że terapia powoduje u niektórych ludzi tak wielkie poczucie własnej wartości, że graniczące z pogardą i małostkowością.
- wyraźnie napisałam we wcześniejszych swoich postach, że chciałabym, żeby mój krok jakoś Rafała przekonał do leczenia. Robi to, poszedł na terapię. A ja wiem, że jest jeszcze za wcześnie, żeby podejmować decyzję o powrocie. Dlatego czekam. Czekam na to, co przyniesie czas. Ale nie zamierzam, tak jak niektóre osoby, nie widzieć tego, co w chwili obecnej robi Rafał. Jeśli mu się uda - świetnie. Jeśli nie - ja nie będę przeżywała już tego, co przez ostatnich kilka miesięcy, bo zajęłam się sobą, swoim życiem. I to uważam za najcenniejsze.
- nazwijcie to jak chcecie, ale kontynuowanie dyskusji nocnej to nie mój poziom i nie moja bajka.

Powodzenia :papa2:

Klara - Pon 19 Wrz, 2011 10:04

Ech, Aniu!
Zmanipulował Cię :(
Życzę Ci dużo szczęścia, bo jeśli rzeczywiście uwierzyłaś w to, co on tu wypisuje, to będzie Ci ono BARDZO potrzebne :(

Ania80 - Pon 19 Wrz, 2011 10:10

Nie uwierzyłam.
Czekam. Daj czas czasowi.
Po prostu.
Pozdrawiam

pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 11:56

Ania80 napisał/a:
I nawet przez myśl mi nigdy nie przeszło, że terapia powoduje u niektórych ludzi tak wielkie poczucie własnej wartości, że graniczące z pogardą i małostkowością.

No cóż, dość ciekawie to widzisz, Aniu. Ale masz trochę racji, jakoś trudno mi wykrzesać szacunek dla alkoholika, który jeszcze właściwie niewiele ze sobą zrobił, a próbuje różnych sztuczek i gierek, by manipulować innymi. Może nie nazwałabym tego od razu pogardą dla człowieka, ale bardziej rozbawieniem wobec jego zachowań. Jak dla mnie: jeszcze nie przekonał mnie, żeby go poważnie traktować.
Czy poczułaś się osobiście dotknięta tym, jak zostały potraktowane wypowiedzi R.? Nie jesteś odpowiedzialna za jego zachowania.
Ania80 napisał/a:
ja chodzę na terapię indywidualną i grupową.

Brawo - to naprawdę dobry krok.

Przepraszam Cię Aniu, że być może poczułaś się dotknięta zbyt swobodnym z mojej strony potraktowaniem tematu w Twoim (było nie było) wątku. Czasem się zapominam :oops: , że osobom świeżo tu wchodzącym nie jest do śmiechu i traktują poważnie wszystkie tematu okołoalkoholowe. Fakt, też taka byłam i czułabym się urażona, gdyby ktoś śmiał się w moim wątku. Na początku mojej drogi byłam raczej śmiertelnie poważna. Z czasem po prostu nabiera się dystansu do pewnych spraw. Mam nadzieję, że moderacja wydzieli nasze nocne głupotki, czemu pokornie się poddaję :prosi:

Klara - Pon 19 Wrz, 2011 12:28

pietruszka napisał/a:
Mam nadzieję, że moderacja wydzieli nasze nocne głupotki

Postanowiłam je zostawić jako lekcję poglądową dla manipulatorów.
Niech wiedzą....

Ania poczuła się dotknięta, bo chcąc nie chcąc utożsamia się z Rafałem.
Wierzy w jego przemianę i ja Jej z całego serca życzę, żeby ta przemiana nastąpiła.
Wolę jednak przestrzegać, żeby dmuchała na zimne i uświadomić, że już zawsze będzie siedziała na bombie zegarowej.

pietruszka - Pon 19 Wrz, 2011 12:49

Klara napisał/a:
Ania poczuła się dotknięta, bo chcąc nie chcąc utożsamia się z Rafałem.

Wiem sama po sobie, jak trudno oddzielić się od siebie w związku, w którym jeden z partnerów jest alkoholikiem. Bo wchodząc w związek marzy się, że teraz z dwojga będzie jedno, zamiast "ja i ty" będzie : "my, razem, wspólnie". A przy alkoholizmie można te wszystkie razem (przynajmniej na jakiś czas) włożyć między bajki. Przez lata uczy się dziewczynę, by być lojalną, wierną, być obok, na wyciągnięcie ręki, wspierać, ufać, dbać, razem stanowić mur przed wrogim światem, stworzyć zaciszne gniazdko, by mieć razem swój azyl. Ech... a alkoholizm w pył rozbija te marzenia, bo z czynnym alkoholikiem nie da się razem wić gniazdek, znosić jajek, karmić potomstwo, uczyć śpiewać i latać. Z alkoholikiem trzeźwiejącym nawet gorzej: trzeba mu pozwolić odlecieć trochę w świat terapii, indywidualnego przeżywania siebie i budowania własnego świata od podstaw (przynajmniej emocjonalnych, a jakże często i zawodowych, materialnych), I znów go nie ma, i nadal nie ma tego razem, bo do zbudowania związku brakuje czasem czasu, uwagi, uważności. A potem jak już alkoholik pięknie wytrzeźwieje to też jest to związek z ograniczoną odpowiedzialnością, bo ta bomba tyka cichutko i tak trochę trzeba sobie zostawić dla świętego własnego spokoju trochę niezależności dla obu stron, bo zawsze jest ryzyko przedwczesnej ewakuacji.

Bardzo mi na początku pomógł wiersz, któy podsunęła mi terapeutka w odpowiednim czasie naszego współ-trzeźwienia. Może komuś się przyda?

Cytat:
Miłujcie się nawzajem, lecz nie narzucajcie pęt
swojej miłości.
Niech raczej falujące morze powstanie pomiędzy
brzegami waszych dusz.
Napełniajcie nawzajem swe kielichy, lecz nie
pijcie z jednego kielicha.
Dzielcie się chlebem, lecz nie pożywajcie tego
samego bochenka.
Śpiewajcie, tańczcie z sobą i bądźcie weseli, lecz
niech każde z was pozostanie samotne.
Tak jak struny lutni pozostają samotne, choć
każda drga tą samą melodią.
Obdarzajcie się sercami, lecz nie bądźcie ich
strażnikami.
Bo tylko ręka Życia może zawrzeć wasze serca.
Stójcie obok siebie, lecz nie nazbyt blisko jedno
drugiego;
Albowiem filary świątyni stoją oddzielnie,
A dąb ani cyprys nie rosną jeden w cieniu
drugiego.

Khalil Gibran, Prorok

Flandria - Pon 19 Wrz, 2011 13:32

no cóż, przepraszam jeśli któryś z postów Cię/Was uraził
Dopadła mnie głupawka :oops:

pozdrawiam serdecznie :)

Żeglarz - Pon 19 Wrz, 2011 14:22

pietruszka napisał/a:
Cytat:
Miłujcie się nawzajem, lecz nie narzucajcie pęt
swojej miłości.
Niech raczej falujące morze powstanie pomiędzy
brzegami waszych dusz.
Napełniajcie nawzajem swe kielichy, lecz nie
pijcie z jednego kielicha.
Dzielcie się chlebem, lecz nie pożywajcie tego
samego bochenka.
Śpiewajcie, tańczcie z sobą i bądźcie weseli, lecz
niech każde z was pozostanie samotne.
Tak jak struny lutni pozostają samotne, choć
każda drga tą samą melodią.
Obdarzajcie się sercami, lecz nie bądźcie ich
strażnikami.
Bo tylko ręka Życia może zawrzeć wasze serca.
Stójcie obok siebie, lecz nie nazbyt blisko jedno
drugiego;
Albowiem filary świątyni stoją oddzielnie,
A dąb ani cyprys nie rosną jeden w cieniu
drugiego.

Khalil Gibran, Prorok

Tak, to jest to!!!
To jest ta niezależność, którą trzeba zachować w związku, żeby się ze sobą nie udusić, a której współuzależnieni nie potrafią osiągnąć, zachować.

beata - Pon 19 Wrz, 2011 20:11

Flandra napisał/a:
no cóż, przepraszam
A ja przepraszać nie zamierzam.To manipulator i tyle.Pozostaje mieć nadzieję,że Ania w końcu przejrzy na oczy. :roll:
Jras4 - Pon 19 Wrz, 2011 20:56

Ania80 napisał/a:
Pozdrawiam
i ja cie pozdrawiam chociasz niewiem o co tu chodzi ...jak chcesz to pogramy na lipowych piszczałkach jak to dawniej czyniono na kresach ...
esaneta - Czw 22 Wrz, 2011 14:33

Aniu czy Ty się obraziłaś? cf2423f
Ania80 - Czw 22 Wrz, 2011 20:53

Nie, nie obraziłam się.
Ale fakt jest taki, że każde moje zdanie napisane tu w ferworze tych najgorszych dla mnie dni, jest teraz z premedytacją wykorzystywane przeciwko mnie.
I znów się okazuje, że to wszystko było przeze mnie.....
Dziękuję Wam wszystkim i pozdrawiam serdecznie.

Klara - Czw 22 Wrz, 2011 21:10

Ania80 napisał/a:
Ale fakt jest taki, że każde moje zdanie napisane tu w ferworze tych najgorszych dla mnie dni, jest teraz z premedytacją wykorzystywane przeciwko mnie.

To znaczy że co? Że wróciłaś do Rafała i wysłuchujesz jego pretensji?

Żeglarz - Czw 22 Wrz, 2011 21:11

Dobrze, że jesteś. :)
Rób swoje, a będzie dobrze :okok:

OSSA - Czw 22 Wrz, 2011 21:15

Ania80 napisał/a:
Nie, nie obraziłam się.
Ale fakt jest taki, że każde moje zdanie napisane tu w ferworze tych najgorszych dla mnie dni, jest teraz z premedytacją wykorzystywane przeciwko mnie.
I znów się okazuje, że to wszystko było przeze mnie.....
Dziękuję Wam wszystkim i pozdrawiam serdecznie.


Aniu ja też jestem tu nowa, przeżywam trudne dni, ale myślę, że nikt tu nie chciał wykorzystywać nic przeciwko tobie. Po co miały to robić ???

Moim zadaniem, osoby współuzależnione zaprzeczają same, sobie.
Ja przynajmniej tak mam, jak on jest Oky, mówię co innego, jak zaczyna być ... znowu zmieniam strategię.
Jeśli ktoś cię punktował to tylko po to by pokazać, że jesteś niekonsekwentna w swoim postępowaniu. Nie złość się :kwiatek:

esaneta - Pią 23 Wrz, 2011 09:35

Myślę, że Ania nie nas się obraziła. Myślę, że to R próbuje wywołać w niej poczucie winy
a swoim "wystepem" tutaj odebrał jej poczucie bezpieczeństwa i podciął skrzydła, które rozpościerała.
Aniu, trzymam kciuki, zaglądaj do nas.
Może bezpieczniej byłoby przerzucić Twój wątek do pamiętników (nie znam się na tym, trzeba by Klary zapytać), wówczas nikt tak z marszu nie miałby dostepu do tych informacji, które pozwoliłyby Cie jakoś zidentyfikować.

:buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki:

rufio - Pią 23 Wrz, 2011 19:42

Rower rowerem ale w końcu mogłaby samodzielnie w końcu iść przez życie .
czarna róża - Pią 23 Wrz, 2011 19:49

Aniu ,mimo wszystko ,nawet teraz kiedy wiesz że ten..problem..tu zagląda..właśnie dlatego pisz,dlatego czytaj,nie daj się zniechęcic,niech wie że nie będzie łatwo,niech wie co już wiesz i co czujesz i że nie dasz się już tak łatwo otumanic w chwilach zwątpienia bo ludziska tu ci nie pozwolą..to jest twoje i tylko twoje życie i ty podejmujesz decyzje,nikt za ciebie tego życia nie przeżyje i nie poniesie konsekwencji twoich decyzji,tylko czasem..po co uczyc się na swoich błedach jeśli można na czyichś?
Żeglarz - Sob 14 Sty, 2012 15:08

Witaj Aniu, co u Ciebie?
Jeżeli tu jeszcze zaglądasz to odezwij się :)

Ania80 - Pon 30 Kwi, 2012 20:22

Witam Was wszystkich po długiej przerwie!
Postanowiłam napisać, bo jestem Wam winna dokończenia swojej historii.
A poza tym pomyślałam, że innym kobietom przyda się może ta lektura, tak 'ku przestrodze'...

Zacznę może od suchych faktów:
- Rafał odbył 8-tyg. terapię w Otwocku
- mniej-więcej w połowie jego terapii zaczęły się na nowo żale, pretensje i manipulacje pod moim adresem
- ograniczyłam kontakt z nim do totalnego minimum (przyjeżdżał do dzieci kiedy ja szłam na terapię)
- w dniu wyjścia z terapii pierwsze co zrobił, to udał się do znajomych po marihuanę
- okłamał mnie, że nic takiego nie miało miejsca, gdy kłamstwo ujrzało światło dzienne, zwyzywał, oskarżył, nawrzeszczał itd
- zerwałam kontakty
- Rafał wylądował w hostelu dla bezdomnych i nie mieliśmy żadnego kontaktu przez 3 tygodnie

I teraz 'ku przestrodze':
- po jego opowieściach jak mu źle w tym Monarze i z okazji zbliżającego się Bożego Narodzenia (i z okazji prezentów dla dzieci na Mikołaja) ....... dałam szansę!!! Nie pił, chodził na terapię (w Monarze)
- mieszkaliśmy razem 1,5 miesiąca i z każdym dniem było coraz gorzej
- terapeutka mówiła mi: skoro go przyjęłaś, to nie daj się sprowokować, obserwuj ale z daleka, daj czas, bo zmiany w zachowaniu szybko nie przyjdą

- wytrzymałam do 31 stycznia - po kolejnej próbie sprowokowania mnie do kłótni, nie wytrzymałam. To była najbardziej poniżająca kłótnia w naszych dziejach (moich i Rafała). Obelgi, które wtedy usłyszałam pod swoim adresem, nie pozostawiły mi żadnych wątpliwości. Nie powiem - też powiedziałam parę brzydkich słów, ale miarka się przebrała. Wyrzuciłam go. Zrobiłam to przede wszystkim dlatego, że Rafał chciał nadal tylko brać, a nie dawał nic. Odmówił zapłacenia rachunków, wypomniał jakieś stare sprawy, po raz kolejny stwierdził, że jest ze mną tylko ze względu na dzieci...
Jako, że nie chciał się wyprowadzić, następnego dnia zmieniłam zamek w drzwiach i nie wpuściłam. Jako, że zaczął się telefonicznie awanturować i zagroził wybiciem szyb w samochodzie, wezwałam policję. Wyprowadzili go.

I nastąpiła kompletna degradacja Rafała:
- następnego dnia pił, ale gdy go później o to spytałam powiedział, że nie jest żadnym alkoholikiem, pomylili się w tym Otwocku, bo następnego dnia wcale nie chciało mu się pić
- cały czas marihuana
- zero kasy na dzieci (podczas nasze ostatniej kłótni powiedział, że jeszcze go będę prosiła o kasę)
- praca tylko przez luty, co nie powstrzymało go od wzięcia kredytu
- utrata pracy, w konsekwencji brak pieniędzy na alimenty, raty kredytów no i opłacenie pokoju, co spowodowało nachalne wręcz domaganie się ode mnie 'schowania dumy do kieszeni' i pozwolenie na zamieszkanie z nami
- im bardziej był w tych 'prośbach' nachalny, tym bardziej ja utwierdzałam się w przekonaniu, że dobrze zrobiłam pozbywając się go z domu

Finał tej historii jest taki, że ..... Rafał postąpił jak rasowy wampir emocjonalny z aspołecznymi zaburzeniami osobowości (polecam tę książkę: "Wampiry Emocjonalne"!!!) i najzwyczajniej w świecie poszukał innej ofiary, która zaspokoi jego potrzeby.
Spotkał na swojej drodze dawną znajomą, która pracuje i mieszka w Anglii i 'podczepił' się pod nią.
Teraz to ona go 'holuje': zapewnia mieszkanie, pracę, związek, imprezy, nowe wrażenia i doznania.
Słowem: Rafał zaczął nowe życie, w którym nie ma rodziny, dzieci, obowiązków, starania się, no i przede wszystkim alkoholizmu.

A ja?
No właśnie - ja.
Powiedziałam kiedyś do przyjaciółki, że u mnie happy-endu nie będzie, bo mi i Rafałowi nie udało się skleić rodziny i postarać się o nowe- trzeźwe życie.
Ale szybko uznałam te słowa za bluźnierstwo.
Jak to nie będzie szczęśliwego zakończenia?????
Przecież ono JEST!!!
- wyzwoliłam się od pasożyta
- mam dwie przewspaniałe córki, które są największą radością mojego życia
- mam wspaniałych przyjaciół, których zyskałam dzięki Rafałowi, ale on ich już nie ma
- mam rodzinę, od której kiedyś uciekłam, ale teraz już wiem co w życiu ważne
- mam dach nad głową
- jestem zdrowa i przecudownie schudłam :)
- mam spokój, bo nikt nie nęka mnie ciągłymi żalami i pretensjami
- mam parę fajnych rzeczy materialnych
- mam zupełnie inne spojrzenie na siebie, choć dochodziłam do tego w bólach i mękach
- idę naprzód.

O Rafale mogę powiedzieć tylko jedno - on się cofa, ucieka, po raz kolejny zaczyna wszystko od kompletnego zera.
Aż szkoda patrzeć...
Ale to jego życie i jego wybory.
Widocznie tak było łatwiej - uciec.

Jakiś czas temu sam powiedział mi, że terapia w Otwocku była tylko drogą do osiągnięcia celu, czyli do zamieszkania z nami.
Dzisiaj widzę wiele rzeczy w innym świetle, widzę bardzo wyraźnie to, o czym mi pisaliście - że to wszystko jest jedną wielką ściemą.
Owszem, nie powiem - nie jestem aniołkiem i parę razy to ja sprowokowałam jakieś awantury czy miałam jakieś chore pretensje, ale to tak naprawdę w ostatecznym rozrachunku nie miało kompletnego znaczenia.

Rafał nigdy nie był nawet przez moment trzeźwy. Alkohol zamienił na psychotropy zapisane w ośrodku przez psychiatrę, potem marihuana, teraz z pewnością pije, ale to już nie moja sprawa.

Ja zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby mu pomóc.
Aż mnie dziw bierze na myśl, że wolał ucieczkę na emigrację niż terapię pogłębioną.....


Na koniec chciałam Wam wszystkim podziękować.
Za to, że byliście ze mną w tych trudnych chwilach, że podtrzymywaliście na duchu, że mówiliście prawdę prosto w oczy, choć czasem bolała.
I także chciałam przeprosić, że Wam nie wierzyłam, że raz czy dwa obraziłam się na jakieś żarty...
Dzisiaj już wiem, że pewnych rzeczy trzeba doświadczyć na własnej skórze, żeby zrozumieć.

Niczego nie żałuję.
Była to dla mnie bardzo cenna lekcja.

Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam
Ania

rufio - Pon 30 Kwi, 2012 20:27

Kismet !
pterodaktyll - Pon 30 Kwi, 2012 20:31

Nieźle się to czyta. Mój szacunek Aniu :)
Linka - Pon 30 Kwi, 2012 20:34

Aniu, jestem pełna podziwu
w kilka miesięcy dokonałaś tego, co innym (w tym mnie) lata zajmuje :)

pterodaktyll - Pon 30 Kwi, 2012 20:35

Ania80 napisał/a:
(polecam tę książkę: "Wampiry Emocjonalne"!!!)
:okok: ........... :brawo:
esaneta - Pon 30 Kwi, 2012 20:39

Ogromnie się Aniu cieszę :) Gratuluję :brawo:
Mysza - Pon 30 Kwi, 2012 20:54

Brawo Aniu :brawo:
Poradziłaś sobie i zdołałaś się wyrwać z tego "bagienka" :okok:

Linka - Pon 30 Kwi, 2012 20:58

pterodaktyll napisał/a:
Ania80 napisał/a:
(polecam tę książkę: "Wampiry Emocjonalne"!!!)
:okok: ........... :brawo:

Zeglarzu, czy Ty to widzisz?

esaneta - Pon 30 Kwi, 2012 21:01

Na pewno zauwazy :luzik: takiej okazji nie odpusci ;)
szymon - Pon 30 Kwi, 2012 21:15

respect :)
Żeglarz - Wto 01 Maj, 2012 07:53

Witaj Aniu :)

Cieszę się z Tobą tym wszystkim co zrobiłaś. I GRATULUJĘ :okok:

Jednak bądź czujna.
On prawdopodobnie jeszcze wróci pod Twoje drzwi.
A Tobie mogą się właczać smutek, tęsknota, żal po stracie, utrata poczucia celu itp. 8|

Uważaj, żeby to nie spowodowało Twojego nawrotu.
Linka napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Ania80 napisał/a:
(polecam tę książkę: "Wampiry Emocjonalne"!!!)
...........

Zeglarzu, czy Ty to widzisz?

esaneta napisał/a:
Na pewno zauwazy takiej okazji nie odpusci


Oczywiście, że widzę :)
I cieszę się, że moja antywampirowa krucjata się Ani przydała :)

Pozdrawiam Cię Aniu i życzę Ci wiele szczęścia :kwiatek:

Pati - Wto 01 Maj, 2012 09:06

No Ania dałaś radę :okok:
Dzielna dziewczyna z Ciebie :) :buziak:
Tak trzymaj :)

Ania80 - Wto 01 Maj, 2012 09:20

Żeglarz napisał/a:
Tobie mogą się właczać smutek, tęsknota, żal po stracie, utrata poczucia celu itp.


Jestem tego w 100% świadoma.
Nigdy nie twierdziłam, że wszystko to odbyło się całkowicie bezboleśnie.
Huśtawki nastrojów były niesamowite.
Ale nauczyłam się z nimi radzić, widząc przede wszystkim fakty.
A fakty mówią totalnie na niekorzyść Rafała.
Zwyciężył rozum, bo gdyby wygrało serce - przegrałabym ja.
Po prostu :)

KICAJKA - Wto 01 Maj, 2012 18:31

Gratuluję konsekwencji :okok:
Wielkie kroki w krótkim czasie :brawo:
Oby Ci dalej wszystko sprzyjało :kciuki: :buziak:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group