To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Na gruzach budowanie

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 10:00
Temat postu: Na gruzach budowanie
Witam wszystkich w moim wątku :buzki:

Kilka słów o mnie. Jestem współuzależniona, chyba już tak zostanie choć świadomość tego jest bardzo przydatna. Rok temu byłam u kresy rozpaczy, ale pracowałam nad sobą. Szukając pomocy dla uzależnionego męża znalazłam pomoc dla siebie. Od roku chodzę na Al-anon, pewnie jeszcze wiele lat upłynie nim zacznę inaczej myśleć, ale podstawy już mam. Jestem świeżo po rozwodzie, nie mam pracy i jestem zdana na alimenty. Mamy trójkę dzieci. Czy uda się jakoś poskładać to życie?? To się dopiero okaże...

smokooka - Czw 29 Mar, 2012 10:05

Na gruzach można odbudować tylko chwiejącą się chałupinę. Mniej materiału fatalnej jakości.
Trzeba zadbać zarówno o nowe materiały jak i świetnych fachowców Gaja.
Nowe materiały to Ty i dzieci po przemianie w nowych, świadomych ludzi. Fachowcy to terapeuci i duchowi przewodnicy.

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 10:21

Spróbuję napisać coś jeszcze. Mam na imię Basia. Rozwód był ostatecznym rozwiązaniem, wynikiem tego, że on nie mógł czy też nie chciał przestać pić. Chciał a nie potrafił :bezradny: Pomimo trzech detoksów i terapii zamkniętej. To co się działo chciałabym wymazać z pamięci choć dzięki temu odkryłam w sobie siłę o której wcześniej siebie nawet nie podejrzewałam. Adrenalina? Może. Gdyby nie podstawy jakie już wtedy miałam chyba nie potrafiłabym konsekwentnie opierać się manipulacjom, które ustały dopiero po rozwodzie. Ku mojemu zdziwieniu po rozwodzie i po stracie pracy ( nieuniknionej zresztą ) on nagle zaczął o siebie walczyć. Nowa praca i równolegle AA i sport. Przez 2,5 miesiąca widziałam więcej determinacji niż przez ostatnie 3 lata picia. Wczoraj zapił. Nie jestem już jego żoną, cóż mam powiedzieć? A nie mówiłam? Że bez terapii nie da rady, że to czy tamto?
Za dwa dni się przeprowadzam. Niestety wynajmuję mieszkanie opłacane z alimentów. Ważne jest dla mnie to żeby miał pracę i te alimenty płacił. Są również wspólne kredyty, które tak naprawdę też płaci on, bo ja pracy znaleźć nie mogę choć już na niejednej rozmowie byłam. Dramat. Poddałam się. Tak, że odcięcie się od niego nie jest tak do końca możliwe.

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 10:23

smokooka napisał/a:
Na gruzach można odbudować tylko chwiejącą się chałupinę. Mniej materiału fatalnej jakości.
Trzeba zadbać zarówno o nowe materiały jak i świetnych fachowców Gaja.
Nowe materiały to Ty i dzieci po przemianie w nowych, świadomych ludzi. Fachowcy to terapeuci i duchowi przewodnicy.


Ale ja najpierw oczyściłam plac budowy ;) A teraz zaczynam budowanie od początku

beata - Czw 29 Mar, 2012 10:26

Gaja napisał/a:
Ale ja najpierw oczyściłam plac budowy A teraz zaczynam budowanie od początku
Trzymam kciuki z całych sił,aby były to mocne fundamenty. :)
Gaja - Czw 29 Mar, 2012 10:29

W związku z przeprowadzką pewnie nie będę miała internetu. Ostatnio przenosili numer ponad miesiąc. Pozostało tylko wqdqw
Gaja - Czw 29 Mar, 2012 10:31

beata napisał/a:
Gaja napisał/a:
Ale ja najpierw oczyściłam plac budowy A teraz zaczynam budowanie od początku
Trzymam kciuki z całych sił,aby były to mocne fundamenty. :)


Byłam na terapii dla współuzależnionych. Przerwałam po pół roku jak się zorientowałam, że nie umiem juz mysleć samodzielnie. Chodzę na al-anon i chodzić będę. Dużo czytam. za niego nie wytrzeźwieję

kahape - Czw 29 Mar, 2012 10:48

Gaja napisał/a:
Za dwa dni się przeprowadzam
z trójką dzieci? Nie można jego wywalić?????
pozdr

smokooka - Czw 29 Mar, 2012 10:51

A jak dzieci znoszą te ciągłe przeprowadzki? W jakim są wieku, jak Ty je znosisz?
olga - Czw 29 Mar, 2012 10:52

Gaja napisał/a:
Tak, że odcięcie się od niego nie jest tak do końca możliwe.


Poczytaj mój wątek, ja twierdzę, że jest możliwe.

Przeszłam taką samą drogę, jestem po rozwodzie, pracuję, mam alimenty, wywaliłam go i układam sobie życie tak jak mnie pasuje. Jego w tym moim życiu już nie ma. a tak bardzo kiedyś kochałam.

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 11:06

kahape napisał/a:
Gaja napisał/a:
Za dwa dni się przeprowadzam
z trójką dzieci? Nie można jego wywalić?????
pozdr


Od września już jest wywalony, bo służbowo przeniesiony a ja nie poszłam z nim.

olga - Czw 29 Mar, 2012 11:12

To po co się wyprowadzasz, nie możesz zostać tam gdzie jesteś?
Gaja - Czw 29 Mar, 2012 11:14

smokooka napisał/a:
A jak dzieci znoszą te ciągłe przeprowadzki? W jakim są wieku, jak Ty je znosisz?



Najstarszy syn ma 16 lat a potem maluchy 5,5 córcia i 2,5 syn. Przeprowadzki da się przeżyć. Do tej podchodzę ze spokojem, bo właściciel utrudnia mi życie. Wykonywany zawód windykatora padł mu na mózg i od samego początku zachowuje się irracjonalnie. Przepłacam zresztą więc nie ma czego żałować. Nowe mieszkanie ładniejsze. Poradzę sobie.

smokooka - Czw 29 Mar, 2012 11:15

A szkoła, przedszkole?
kahape - Czw 29 Mar, 2012 11:18

Gaja napisał/a:
Poradzę sobie.
ooooooo! Szacuneczek! Chylę czoła. Jest w tobie wielka siła, determinacja. Brawo!
I będzie tak jak chcesz.
Nasza terapka mówiła - "Na początku jest myśl"
pozdr

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 11:19

olga411 napisał/a:
To po co się wyprowadzasz, nie możesz zostać tam gdzie jesteś?


Nie mogę. Zażądałam od właściciela rozliczenia się ze mną z płaconych do spółdzielni zaliczek. Wygasała akurat umowa wynajmu więc szybko wrzucił do skrzynki aneks że zmienia mi umowę na czas nieokreślony. ja twardo, że się wyprowadzam. On że w takim razie żebym została na trzy miesiące do rozliczenia rocznego za ogrzewanie (ściema) i podpisaliśmy na trzy miesiące. Miesiąc temu mi wypowiedział i ok. Niech tak zostanie. Wypowiedział jak mu powiedziałam że jestem rozwódką, samotną matką a on od razu pewnie zaczął myśleć o problemach w eksmisji choć nie zalegam ani złotówki.

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 11:20

smokooka napisał/a:
A szkoła, przedszkole?


Technikum, zerówka i dopiero nabór do przedszkola

kahape - Czw 29 Mar, 2012 11:21

Gaja napisał/a:
Niestety wynajmuję mieszkanie opłacane z alimentów.
trochę.... ciężko będzie. Prawda?
pozdr

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 11:24

kahape napisał/a:
Gaja napisał/a:
Niestety wynajmuję mieszkanie opłacane z alimentów.
trochę.... ciężko będzie. Prawda?
pozdr



Tak, chcę pracować, bo teraz wszystko wisi na jego piciu bądź niepiciu. Niestety teraz nie mogę sobie pozwolić na pracę za najniższą bo wszystko oddam opiekunce najmłodszego. Przepracowałam tak grudzień i styczeń na umowę zlecenie dopłacając do tego interesu. Nie pracuję juz rok choć mam kwalifikacje w zawodzie, który niestety rozłożył kryzys

kahape - Czw 29 Mar, 2012 11:30

Gaja napisał/a:
opiekunce najmłodszego.
tak, przedszkole rozwiązywałoby trochę sprawę.
Ewentualnie wziąć do opieki innego malucha. Wchodzi w grę?
pozdr

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 11:31

Od dawna myślę nad swoim bisnesem, ale nie mam na start. Straciłam zdolność kredytową. Myślałam o dopłacie z Unii, ale nie wiem jak to ugryźć. Odłożyłam te myśli na po przeprowadzce.
kahape - Czw 29 Mar, 2012 11:32

Urząd Pracy daje na początek do 40tys. Trzeba miec plan i potem prowadzić biznes minimum 2 lata.
pozdr

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 11:32

kahape napisał/a:
Ewentualnie wziąć do opieki innego malucha. Wchodzi w grę?


Nie. Nie marzę o niczym innym tylko o wyrwaniu się z domu. Jest kochany, ale byle do września ;)

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 11:35

kahape napisał/a:
Urząd Pracy daje na początek do 40tys. Trzeba miec plan i prowadzić biznes 2 lata.
pozdr


Sprawdziłam. mam nawet teczkę z tymi wydrukowanymi załącznikami. w tym roku pierwszeństwo maja osoby do 25 roku życia i powyżej 50. Składanie wniosków właśnie upłynęło. Dopłaty do 20 tysięcy, działalność na rok bez możliwości zawieszenia ani pójścia na etat. Ma to być jedyne źródło dochodu.

Jest jakiś program dla samotnych matek, tego nie sprawdziłam jeszcze

konformistka - Czw 29 Mar, 2012 12:16

Podobasz mi się Gaju ;)
Nie siedzisz, nie rozpamiętujesz przeszłości, nie pytasz "dlaczego ja?" itp tylko działasz.
Twoje podejście jest bardzo motywujące ;)

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 12:22

I znowu pora na odcięcie się od niego. Jestem znowu w środku pretensji, wkręcania i manipulacji. Dostałam sms-a czy mu pomogę, bo naprawdę potrzebuje pomocy. ja mu na to, że wie gdzie po te pomoc ma się zwrócić. Przecież nie zwiążę go ani nie będę przeszukiwać ani za nim chodzić. Na pytanie jak widzi tę pomoc on mi , że wspólna terapia :stres: Ja mu na to, że trzeba było mi to rok temu zaproponować, bo teraz już nie jesteśmy małżeństwem.
I się zaczęło. Że jego już nie ma w moim życiu. Że alimenty i tyle. I że nie pomoże w przeprowadzce. No szlag.

Linka - Czw 29 Mar, 2012 12:24

Gaja napisał/a:
że wspólna terapia :stres:

a jest taka ? jeżeli w gre wchodzi uzależnienie on musi sam

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 12:24

I trochę ciężko pochylić się w zadumie, że to choroba taka, że alkohol przez niego przemawia. Przecież on nie pije ;) Ale jak mu powiem, że w to wierzę to punkt dla niego. A teraz muszę przynieść kartony z samochodu i zacząć się pakować
Gaja - Czw 29 Mar, 2012 12:26

Linka napisał/a:
Gaja napisał/a:
że wspólna terapia :stres:

a jest taka ? jeżeli w gre wchodzi uzależnienie on musi sam


Wiem wiem, to samo mu zaraz powiedziałam. Że ja na swoją juz chodzę (Al-anon) a na wspólną ( chyba mu chodzi o taką małżeńską ) to za późno

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 12:32

konformistka napisał/a:
Nie siedzisz, nie rozpamiętujesz przeszłości, nie pytasz "dlaczego ja?"


Ten etap też przerabiałam. Jestem tutaj abyście mnie zmobilizowali do działania.

olga - Czw 29 Mar, 2012 12:32

nie odbieraj esemesów bo zakłócają Twój wewn spokój
milutka - Czw 29 Mar, 2012 12:34

Gaja napisał/a:
Witam wszystkich w moim wątku :buzki:
Witaj Gaju ;) bardzo ciekawe to co piszesz...mogłabym rzec ,że ja jestem na początku drogi którą ty już przeszłaś ;) cieszę się ,że tutaj jesteś i życzę powodzenia :)
kahape - Czw 29 Mar, 2012 13:03

Gaja napisał/a:
Jestem znowu w środku
jak chcesz - to jesteś. Jak nie chcesz... to nie jesteś! Wyjdź z tego środka.
Gaja napisał/a:
bo naprawdę potrzebuje pomocy.
tak???on jest sam a ty masz trójkę dzieci. Kto tu potrzebuje pomocy :evil:
Gaja napisał/a:
Że jego już nie ma w moim życiu.
było nie chlać!
Gaja napisał/a:
Że alimenty i tyle
yes! alimenty są na dzieci.
Gaja napisał/a:
chyba mu chodzi o taką małżeńską
małżeńska, jeżeli on jest po terapii i nie pije. To terapia dla zaawansowanych.
Gaja napisał/a:
I trochę ciężko pochylić się w zadumie, że to choroba taka, że alkohol przez niego przemawia.
Ptero napisał w wątku vilemo:
cyt" Niestety ta choroba powoduje, że kochamy WYŁĄCZNIE flaszkę.
Cała reszta, w tym i wszyscy bliscy, to tylko mniej lub bardziej uciążliwy dodatek do owej flachy, która zastępuje nam absolutnie WSZYSTKO i nie próbuj nawet się łudzić, że w Twoim przypadku jest inaczej. Taka choroba......................

Jeśli alkoholik będzie chciał się zapić, to ani Ty ani cały świat mu w tym nie jest w stanie przeszkodzić.............

Jedyna możliwość żeby zmusić nas do zastanowienia się nad sobą, to tzw. wytrącenie komfortu picia, co najczęściej oznacza wywalenie na zbitą mordę delikwenta. Jeśli wtedy nie zacznie myśleć o tym, że ma jakiś problem, to właściwie nie ma sposobu, żeby go zmusić do zaprzestania picia. "kcyt.


pozdr

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 13:28

Tak ciężko wyplenić te dziwne zachowania. Łapię za telefon po czym sama się w myślach łajam ;) wariactwo :panic: . Wiedzieć to jedno a wykorzystać to drugie.
Znowu kręcę się w kółko. Nie pakuję się, siedzę i piszę z wami jakby ktoś miał mnie spakować. Muszę nabrać dystansu. Pogody ducha :sun: . Właściwie nic się nie stało, a zatelepało to mną dokumentnie. Może dlatego, że robił takie postępy w tym jego niepiciu i znowu jakaś nadzieja się wkradła. Spokojnie, zaraz mi przejdzie. Wiem co się ze mną dzieje a to połowa sukcesu

kahape - Czw 29 Mar, 2012 13:37

Gaja napisał/a:
Spokojnie, zaraz mi przejdzie
dopóki ciągle będziesz myślała co zrobił, czy pije czy nie, chodzi na AA, na terapię, co ma w planach, co chce zrobić... on! on! on!.... to nie przejdzie.

Rozwiązanie jest gdzie indziej - niech robi co chce. Ma być trzeźwy i tyle.
A właściwie co mnie to obchodzi. Mam inne sprawy, ważniejsze dla mnie.
Wiem, że myślisz w kontekście alimenty=wynajęcie, ale inne myśli chodzą tez po twojej ślicznej główce. :)
pozdr

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 13:40

I sama sobie muszę powiedzieć: ZOSTAW TO
Gaja - Czw 29 Mar, 2012 13:47

kahape napisał/a:
Gaja napisał/a:
Spokojnie, zaraz mi przejdzie
dopóki ciągle będziesz myślała co zrobił, czy pije czy nie, chodzi na AA, na terapię, co ma w planach, co chce zrobić... on! on! on!.... to nie przejdzie.

Rozwiązanie jest gdzie indziej - niech robi co chce. Ma być trzeźwy i tyle.
A właściwie co mnie to obchodzi. Mam inne sprawy, ważniejsze dla mnie.
Wiem, że myślisz w kontekście alimenty=wynajęcie, ale inne myśli chodzą tez po twojej ślicznej główce. :)
pozdr


Dokładnie. ja już się nauczyłam nie myśleć o nim. Pomogło półroczne mieszkanie w innych miastach. Było już tak (przed rozwodem) że urządzał akcje samobójcze i do dzisiaj nie wiem czy by tego nie zrobił. Dwa razy interweniowałam (na odległość) za trzecim wyłączyłam telefon. Ale nagrywał się na pocztę głosowa żegnając się ze światem. Jedno samobójstwo odstawił szykując się do skoku z wiaduktu nad autostradą, niewiele mysląc zostawiłam go policji, wylądował na tydzień w psychiatryku. Wyszedł akurat na sprawę rozwodową. A ja mimo tego całego galimatiasu żyłam swoim życiem.

Gdybym myślała o nim nie potrafiłabym położyć się spać, zająć się dziećmi i odciąć je od tego. I tylko na jakiś czas odwykłam od tego wyłączenia myśli na zawołanie, bo on nie pił i moja czujność osłabła

kahape - Czw 29 Mar, 2012 13:49

Gaja napisał/a:
ZOSTAW TO
powtarzać 3, 4, 5 razy dziennie, jak wiersz.
W końcu zapamiętasz, zakoduje się .... wiesz tam z tyłu, w twojej podświadomości.
A to już będzie głębokie i automatyczne jak ..... "poradzę sobie".
Napisałaś to tak zwyczajnie, z przeświadczeniem, że tak będzie! Wierzysz w to głęboko, to widać i słychać :)

Teraz postąpisz tak samo.
Możesz zacząć od ...wzruszenia ramionami, zanim cokolwiek zrobisz i jakkolwiek zareagujesz. Dać sobie trzy głębokie wdechy.kpw?
pozdr

kahape - Czw 29 Mar, 2012 14:27

cd. mysli w twojej ślicznej główce. Napisałaś u tralali
Gaja napisał/a:
Są przecież dzieci. Potrzebny im trzeźwy ojciec
to na zewnątrz, tak myślisz świadomie. Ale w podświadomości krzyczysz- chcę żeby przestał pić, do cholery.
Jeszcze nie opadły ci rączki z bezsilności. Jeszcze walczysz o jego trzeźwość. Jeszcze sądzisz/uważasz, że masz jakiś sposób na niego. Znajdziesz jakieś odpowiednie słowa, które przekonają go....
Dopóki myślisz, że masz możliwość wpłynąć na niego, będziesz się wkręcać.
ZERO OCZEKIWAŃ = ZERO ROZCZAROWAŃ
Spójrz na niego z boku - jak przestanie chlać to git, a jak nie.... trudno. Jego wybór.
pozdr

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 14:38

Tylko to właśnie przez to, że ja myślałam że on przestał pić. I było mi z tym tak dobrze. Stabilność alimentów, prawie powyciągane na prostą zaległe kredyty, itd itd Przyjeżdżał do dzieci (pewnie bardziej do mnie), dzieci szczęśliwe. Zaufałam mu na nowo, że jak wyjdzie z nimi na spacer to wróci trzeźwy i tak było. Nie sprawdzałam go, bo nie widziałam najmniejszego powodu. Mogę tak jeszcze długo... Nie myślałam o nim, nie patrzyłam z lękiem w przyszłość. I to było fajne. I jak się to ma do "zapicia są wpisane w tę chorobę". Zostawię to, nic nie powiem, nie mam wpływu na to co będzie.
Gaja - Czw 29 Mar, 2012 14:43

Wczoraj przeczytałam w Newsweeku jak jedno młode małżeństwo wzięło ślub pod wpływem namowy pani z banku, która powiedziała im żeby brali ślub i kredyt " Rodzina na swoim" bo wspólny kredyt na 40 lat i tak zwiążę ich bardziej niż małżeństwo. I to prawda. mamy trzy wspólne kredyty i to skutecznie nas wiąże i skazuje mnie na kontakty z nim. No i wizyty z dziećmi.
kahape - Czw 29 Mar, 2012 14:47

Gaja napisał/a:
I jak się to ma do "zapicia są wpisane w tę chorobę".
i znowu.....on, on, on. Pies go drapał. :mgreen:
Raczej "nawroty są wpisane we współuzależnienie"
Gaja napisał/a:
ja myślałam że on przestał pić.
Gaja napisał/a:
I było mi z tym tak dobrze
Gaja napisał/a:
Zaufałam mu na nowo
Gaja napisał/a:
I to było fajne
właśnie. Widzisz to? Ten swój nawrót? To współuzależnienie?
To jak huśtawka. On nią majta, w zależności od swojego widzimisię. :evil:
A na huśtawce jesteście- ty i dzieci. Smutne.
Trzeba zejść z tej huśtawki. Czas najwyższy.
pozdr

Gaja - Czw 29 Mar, 2012 15:04

A jak to robią al-anonki żyjące z alkoholikami? Jak one nie podają się tym stanom? Bo widzę, że można zyć, nawet z czynnym alkoholikiem.
kahape - Czw 29 Mar, 2012 15:21

Gaja napisał/a:
al-anonki żyjące z alkoholikami
jak z .... sąsiadem. Czytałaś co napisał Ptero - alkoholikowi nic i nikt nie jest potrzebny do szczęścia tylko.... FLASZKA! To jest jego ukochana.

Ale Ciebie ten problem nie dotyczy, ty nie masz czynnego alko obok siebie.
Ty masz go....... w głowie. Myślisz o nim, martwisz się o niego...
A kto martwi się o ciebie?
pozdr

Gaja - Pią 30 Mar, 2012 10:14

POWOLI ACZ PEWNIE czyżby motto na dziś? Iście ślimaczym pędem idzie mi to pakowanie. sama nie odkręcę lamp, anteny satelitarnej, nie odłączę pralki............ chociaż kto wie.
esaneta - Pią 30 Mar, 2012 10:17

Gaja napisał/a:
sama nie odkręcę lamp, anteny satelitarnej, nie odłączę pralki

a nie masz kogo poprosić? Jakiś sąsiad? A może syn pomoże, duzy juz chyba jest?

Gaja - Pią 30 Mar, 2012 10:21

Nie bardzo. Pierwszy raz mieszkam w takim miejscu, że tylko dzień dobry. Chociaż ja też potraktowałam to mieszkanie na docelowe "na wylizanie ran emocjonalnych" Mieszkam tu troszkę prawie półtora roku. Tutaj podjęłam wiele istotnych decyzji. Potrzebowałam nawet takiego ukrycia się, przed sąsiadami równiez. To nowe miejsce odbieram bardzo pozytywnie, nowy etap dla mnie.
Gaja - Pią 30 Mar, 2012 10:24

Jutro przyjedzie ojciec z z bratem więc trzeba się uzbroić w pogodę ducha i po prostu potraktować to jako nowe doświadczenie. dzisiaj przyjedzie mama i podobno były ale to w nocy dopiero więc wszystko na mojej głowie. Powoli jakoś idzie. Spoko Po prostu się denerwuję. Wraz z zamknięciem drzwi zamykam pewien etap. Już tam nie wrócę. To dziwne uczucie, jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam. I ta aklimatyzacja jakby ktoś wrzucił mnie do czyjegoś mieszkania i kazał tam spać. dzieci znowu będą pytały kiedy wracamy do domu ;)
Gaja - Czw 26 Kwi, 2012 13:52

Melduję się po przeprowadzce. Zaaklimatyzowaliśmy się rekordowo szybko, może dlatego że w nowym miejscu po prostu lepiej, spokojniej itd. Jestem zadowolona z przeprowadzki.
pterodaktyll - Czw 26 Kwi, 2012 13:54

Witaj w domu :)
kahape - Czw 26 Kwi, 2012 14:13

Gaja napisał/a:
w nowym miejscu
nowe miejsce = nowa droga = nowe życie!!!! :radocha:
pozdr

esaneta - Czw 26 Kwi, 2012 16:22

Hej :)
Opowiadaj, jak Ci tam 23r

Gaja - Czw 26 Kwi, 2012 20:14

Jest mi dobrze. Po prostu. Tak szybko zapomniałam o tamtym miejscu a to nastraja optymistycznie, jakaś pozytywna energia. Nawet hoja, dziesięcioletni okaz która przestała kwitnąć cztery lata temu kiedy coś złego zaczęło krążyć w powietrzu wypuszcza młode pędy na których pojawią się kwiaty. Z córcią przesadzamy i sadzimy kwiatki. Dzisiaj zastanawiałam się dlaczego właściwie nie robiłam tego rok temu, mnie się żyć nie chciało a co dopiero sadzić kwiaty. W tym roku jest inaczej. Mieszkanie ładniejsze i tańsze, właściciel normalny. Żyć nie umierać.
Mysza - Czw 26 Kwi, 2012 20:20

Gaja napisał/a:
Dzisiaj zastanawiałam się dlaczego właściwie nie robiłam tego rok temu, mnie się żyć nie chciało a co dopiero sadzić kwiaty

wiesz Gaja... dokładnie o tym samym myślałam kilka dni temu,kiedy przesadzałam swoje :)

esaneta - Pią 27 Kwi, 2012 00:17

Mysza napisał/a:
Gaja napisał/a:
Dzisiaj zastanawiałam się dlaczego właściwie nie robiłam tego rok temu, mnie się żyć nie chciało a co dopiero sadzić kwiaty

wiesz Gaja... dokładnie o tym samym myślałam kilka dni temu,kiedy przesadzałam swoje :)

a ja na szczęście nigdy nie straciłam ochoty na kwiatki

Gaja - Pią 27 Kwi, 2012 06:02

Ja od zawsze miałam fioła na punkcie kwiatów. Ale rok temu na wiosnę moja rodzina przeżywała chyba najgorsze chwile. Miałam wszystko, ziemię, keramzyt, doniczki tylko serca nie miałam. Wmawiałam sobie, że nie mam pieniędzy a mogłam za kilka złotych kupić nasiona i coś wysiać. Ale cóż, załamywanie rąk nad alkoholikiem było ważniejsze.
esaneta - Pią 27 Kwi, 2012 10:15

Gaja napisał/a:
załamywanie rąk nad alkoholikiem było ważniejsze.

:beba: ale to juz było fsdf43t

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 10:21

Tak się zbieram i zbieram żeby napisać co tak naprawdę we mnie siedzi od przeprowadzki kiedy to mój eks zaczął znowu pić i z powodzeniem znowu wpływać negatywnie na nasze życie, ale bez rozwlekłej pisaniny nie jestem w stanie tego opisać a nawet nie wiem jak.
Zrezygnowałam z pracy kiedy już byłam pewna, ze praca do 20 i odbieranie w pojedynkę (bo mój mąż nie mógł poczekać i ledwo wrócił do domu upijał się) maluchów z placówek czynnych do 17 i 18 jest niewykonalne. Potrzebowałam tego czasu, aby zaprowadzić spokój w rodzinie. Dobrze spożytkowałam ten czas. W domu jest spokój, wszystko zorganizowane aby pracować a tu pracy brak :( Wiem, że muszę pracować, aby myśl czy zapłaci alimenty czy nie nie zaprzątała tak mojej głowy. Powoli tracę nadzieję, że znajdę pracę. Pomysły naszego rządu doprowadzają mnie do rozpaczy. W tym roku pierwszeństwo zatrudnienia mają osoby do 25 roku życia i po 50 a co ze mną?? Odpowiadam, chodzę na rozmowy, odpowiadam na bzdurne pytania, które do niczego nie prowadzą. A potem słyszę że chodzi o umowę zlecenie za najniższą krajową. A jeszcze wiele z siebie mogę dać.

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 10:44

Wcześniej udało mu sie nie pić 2,5 miesiąca. Myślałam że tak już będzie, że zrozumiał, bo wszystko na to wskazywało. Zaliczył totalne dno, zaczął chodzić na AA. Mówił z sensem jakim wcześniej był idiotom. A ja uwierzyłam. I naiwnie sama siebie przekonałam, że właściwie to może z nami zamieszkać. Zbliża sie czas jego przeprowadzki do Poznania. Postawiłam warunek że oczywiście pod warunkiem, że nie będzie pił. Przecież zadbałam żeby się zabezpieczyć. Umowę najmu spisałam na siebie, zameldowałam siebie i dzieci, zadbałam o alimenty które wystarczają na opłaty, przecież radzę sobie więc z pomocą poradzę sobie jeszcze bardziej. xbtny Patrzyłam na Al-Anonki żyjące z czynnymi alkoholikami i widziałam że się da. Rany, co ja bym zrobiła???? Ale przyszedł czas przeprowadzki a on choć wszystko dla niego się świetnie układało zapił. I to on co chwile oczekuje ode mnie współczucia jaki to on biedny i pokrzywdzony przez los. I znowu chlanie, zwolnienia z pracy (nowej, bo z tamtej go zwolnili), płacz w telefon że nie wie jak przerwać ciąg. I wymuszanie na mnie obietnicy, że się do nas będzie mógł wprowadzić, bo pije bo jest sam a rodzina mu bardzo pomoże w przestaniu picia. Rany, jakie to głupie. Od soboty nie pije i znowu wydzwania ze swoimi sprawami. Wczoraj chciał żeby mu pomóc kupić koszulę przez telefon :szok: Dzwoni, że taki jest samotny. a ja nie chcę sie zajmować jego sprawami. Skupiłam się na szukaniu pracy.
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 10:48

esaneta napisał/a:
Gaja napisał/a:
załamywanie rąk nad alkoholikiem było ważniejsze.

:beba: ale to juz było fsdf43t


I tak jak napisała Esenata ;)
Nie chcę w kółko robić tego samego. Nie wierzę, że przez kilka lat sprawny umysłowo człowiek nic nie zrozumiał.

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 10:54

Ale też nie że tak znowu zatrząsł moim światem. To co napisałam wcześniej to absolutna prawda. Jest mi dobrze, spokojnie, przesadzam kwiatki, patrzę ze spokojem przez okno, kupiłam sobie bluzeczkę, obcięłam włosy, i właśnie dlatego nie wejdę do tego samego syfu. Nie chcę zastanawiać się czy pił, gdzie schował butelki, ... Ten spokój jest mój i dzieci. Potrafię się nimi zająć i nie potrzebuję jego pomocy.
pterodaktyll - Czw 17 Maj, 2012 10:55

Gaja napisał/a:
Nie wierzę, że przez kilka lat sprawny umysłowo człowiek nic nie zrozumiał.

Jaki on tam sprawny umysłowo. Zupełnie jak ja w tamtym okresie...........Największym błędem współuzależnionych chyba jest to, że usiłują traktować swojego alko, jako człowieka myślącego normalnie i w głowach im się nie mieści, że mają w domu nieprzewidywalnego psychola.....nie wyłączając oczywiście niżej podpisanego.........

esaneta - Czw 17 Maj, 2012 10:56

Gaja napisał/a:
Dzwoni, że taki jest samotny. a ja nie chcę sie zajmować jego sprawami.

A możesz po prostu nie odbierac tych telefonów?
Mój alko miał jakieś 1,5 roku temu takie jazdy, że bombardował mnie telefonicznie, nagrywał się, najpierw mówił, ze kocha i umrze beze mnie i dzieci a w kolejnej wiadomości juz były epitety, że jestem (nie będę cytować :oops: ) i pewnie do jakiegoś d*** się wyprowadziłam (Ja wówczas na dwa tygodnie wyprowadziłam się do kuzynki, chciałam go ukarać). Zapychał mi skrzynke pocztową. Trwały takie przepychanki z 1,5 mca. Po powrocie do domu tez nie odbierałam, kiedy mnie nękał podczas mojej pracy lub podczas mojej jakiejkolwiek nieobecności.
Dzisiaj mam spokój, zobaczył, że nie skutkuje, zobaczył moją konsekwencję i nie dzwoni jak świr. dzwoni wtedy, kiedy ma jakąś sprawę a ja juz odbieram jego telefony bez obaw. :]

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 11:03

Esenata, ja juz to przechodziłam. potrafię być konsekwentna. Przed rozwodem pięć razy symulował akcje samobójcze. działo się . Wie, że potrafię wezwać policję, po ostatnim żegnaniu się ze światem na gg i akcji policji i pogotowia nie podał mi nowego adresu. Potem była kolejna akcja samobójcza, z wiaduktu ściagnęła go policja. Myslał że ja przybiegnę, ale przyjechał radiowóz. Wylądował na obserwacji w psychiatryku skąd wyszedł prosto na sprawę rozwodową. Z samobójstwami chyba mam spokój. Ale ja wtedy nie odbierałam telefonów, żegnał się na poczcie. Teraz nie boję się odbierać telefonów. Jak czuję że coś jest nie tak to nie odbieram, niestety bombarduje mnie wtedy sms-ami. Ale nie działa już to tak na mnie jak kiedyś. On płaci za moją komórkę to niech tam.
esaneta - Czw 17 Maj, 2012 11:07

To co Ci dokucza?
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 11:18

Chyba zaczęło mi to uwierać, że ciągle biorę udział w tej karuzeli. Są dzieci, ma prawo je odwiedzać. Obawiam się tej jego przeprowadzki. Mały tak szaleje za ojcem, bo ma go tak mało. A on będzie wywierał wpływ na moje życie już zawsze. Teraz nie pojadę mu pomóc radzić sobie z samym sobą bo jest w Katowicach ale jak będzie na miejscu?? Tyle zrobiłam dla swojego funkcjonowania a nie będę taka silna. Wyznaczyłam granice a potem sama pewnie je przekroczę. A dosyć już mam użalania sie potem nad sobą kiedy sama się o coś prosiłam.
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 11:21

czyli znowu pogmatwanie z poplątaniem
esaneta - Czw 17 Maj, 2012 11:23

Gaja napisał/a:
Są dzieci, ma prawo je odwiedzać.

ja widzę takie wyjście:
Kiedy on zajmuje się dziecmi, Ty zajmujesz się sobą.
On niech bedzie ojcem, nie musi byc Twoim mężem przecież.
Przyjechał jako ojciec dzieci.
Może tak?

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 11:31

Tak. To takie proste przecież jest to czemu on tak to gmatwa? jak przyjeżdża to zajmuje się dziećmi. Ale nie ma prawka za jazdę pod wpływem więc jak wybrać się gdzieś z dziećmi to ja i tak jako kierowca. Obiad ja, bo on całe życie był obsługiwany i teraz utrzymuje że nie umie. Więc i tak jest tak samo tylko jedna gęba więcej. Fakt za bilety do ZOO nie kazał zwracać i więc jakoś się docieramy z tymi wizytami...

A teraz synuś każe mi gotować am am ;) I na wywiadówkę dzisiaj idę więc pora doprowadzać się do porządku. Więc pa

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 11:35

pterodaktyll napisał/a:
Gaja napisał/a:
Nie wierzę, że przez kilka lat sprawny umysłowo człowiek nic nie zrozumiał.

Jaki on tam sprawny umysłowo. Zupełnie jak ja w tamtym okresie...........Największym błędem współuzależnionych chyba jest to, że usiłują traktować swojego alko, jako człowieka myślącego normalnie i w głowach im się nie mieści, że mają w domu nieprzewidywalnego psychola.....nie wyłączając oczywiście niżej podpisanego.........



Starałam się zrozumieć jak on myśli i ciągle nic. Ostatnio tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam biegacza na pasach, nie było go i nagle był. Pora zacząć myśleć wyłącznie o sobie.

esaneta - Czw 17 Maj, 2012 11:41

Gaja napisał/a:
Starałam się zrozumieć jak on myśli

NIGDY to Ci się nie uda, wystarczy podstawowa wiedza o alkoholizmie, by wiedzieć jak się bronić przed manipulacjami i bronić granic. Jego nie próbuj zrozumieć, niewykonalne i niepotrzebne.

Gaja napisał/a:
Pora zacząć myśleć wyłącznie o sobie.

zdecydowanie :tak:

szymon - Czw 17 Maj, 2012 11:43

Gaja napisał/a:
Obiad ja, bo on całe życie był obsługiwany i teraz utrzymuje że nie umie.


są dwa wyjścia
1. kołek w du**
2. restauracja

Mysza - Czw 17 Maj, 2012 11:48

Gaja napisał/a:
Starałam się zrozumieć jak on myśli i ciągle nic

to jest niewykonalne ... i w niczym nieprzydatne
jak zrozumieć umysł zniewolony mechanizmami choroby alkoholowej... ?

mam takie pytanie...
potrafisz zawsze i w każdej sytuacji zrozumieć swoje myślenie i postępowanie?
a to jest drugi człowiek..inny, odmienny..chory...

esaneta - Czw 17 Maj, 2012 11:48

Szymek, trochę empatii :nunu:
Gaja, wiesz wydajesz się taka bardzo smutna.
I wiesz co, tez tak kiedyś miałam, a dzisiaj pomimo masy problemów, czynnego alko pod dachem, znajduje te pogode ducha (nie wiem nawet co to takiego, ale chyba o to chodzi) :]

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 12:10

szymon napisał/a:

są dwa wyjścia
1. kołek w du**
2. restauracja



dzieciom ;) ? Bo dzieci jeść dostać muszą a on przecież tak przy okazji zje...

esaneta - Czw 17 Maj, 2012 12:14

Gaja napisał/a:
Bo dzieci jeść dostać muszą a on przecież tak przy okazji zje...

służe swoim ,gorącym jeszcze, przykładem.
Mój alko dał mi w bieżącym miesiącu 100 zł (słownie: sto) na życie.
Więc na jedzonko szlaban - od dwóch dni widzę, że odżywia się grzybkami marynowanymi od swojej mamusi.
Nie jest łatwo patrzeć na to z boku - w końcu jestem człowiekiem, nie robotem, którego mozna zaprogramować, ale nie mam wyjścia, niestety :bezradny:
Wychodzę, by nie oglądać tego żałosnego widoku. 8|

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 12:15

esaneta napisał/a:

Gaja, wiesz wydajesz się taka bardzo smutna.


Szukam pracy a to wystarczy aby skutecznie zaniżyć samoocenę.
Ale aby sobie ją podnieść wybieram się do Domu Kultury, aby zapytać co to są za lekcje plastyki dla dorosłych. Uczą się np decupage. A ja bardzo bym chciała malować :)

esaneta - Czw 17 Maj, 2012 12:17

Gaja napisał/a:
Szukam pracy a to wystarczy aby skutecznie zaniżyć samoocenę.

ja też i nawet jestem starsza od Ciebie :]
Usmiechnij się, uwierz w siebie :)
A chodzisz na jakąś terapię?

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 12:39

Uśmiecham się, i to nawet nie na siłę. I inni zaczynają uśmiechać się do mnie.
Chodziłam na terapię i bardzo mi pomogła w uświadomieniu sobie z czym się zetknęłam, ale doszło do tego że nie potrafiłam podjąć samodzielnej decyzji, pierwszą myślą było co by na to powiedziała pani psycholog. Naprawdę dobrze poczułam się gdy znowu wzięłam swój los w swoje ręce. Czasem dobrze, czasem źle ale samodzielnie.

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 12:45

A co do jego wizyt traktuję go po prostu jak gościa, który przyjechał z daleka
pietruszka - Czw 17 Maj, 2012 12:49

Znaczy się, nie byłaś na grupowej terapii, tylko na indywidualnej? To była terapia współuzależnienia?
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 12:54

Nie byłam. Zresztą bardzo ciężko mi było tak zorganizować czas, aby i na tę chodzić, bo miałam tylko do dyspozycji godzinę 11, bo reszta była zarezerwowana a ja nie miałam dziecka z kim zostawić. Tragedia. Wieczorem by było łatwiej.
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 12:57

Pomogłam sobie jak umiałam. Forum alkoholowe i al-anon.
pietruszka - Czw 17 Maj, 2012 13:37

Po prostu - łatwiej jest sobie z tym wszystkim radzić po terapii. Sama skończyłam terapię i wciąż chodzę na Al-anon (choć nie tak intensywnie, jak na początku - ale od ponad 6 lat - akurat robię to dla siebie). U nas w poradni (a zdaje się, że chodzi o to samo miasto) miałyśmy terapię grupową o godz 17 - tej raz w tygodniu,a indywidualnie - z reguły można było umawiać się nawet do godziny 18 w niektóre dni. Z mojego doświadczenia - wiem, że to wielka pomoc i co najważniejsze - mogłam w każdej sprawie trudniejszej umówić się, i przegadać z moją terapeutką, choć fakt, zwykle na wizytę czekało się trochę, choć jak byłam w trakcie terapii to po prostu miałam umówione wcześniej spotkanie tak co najmniej raz w miesiącu do przodu. Jak był jakiś problem - to czasem spisywałam sobie na kartce, żeby to przegadać. U nas dziewczyny z terapii zorganizowały sobie samopomoc - nawzajem pilnowały dzieci w czasie terapii indywidualnych.

A wiesz, że możesz od męża wymagać, żeby to on zajmował się dziećmi w czasie wizyt u dzieci. To, że on nie ma prawa jazdy - wcale nie oznacza, że musisz działać jak taksówka, restaurator, no chyba, że boisz się dzieci puścić z nim same, ale z drugiej strony - to nadkontrola. I uważam, że wcale go nie musisz karmić, to dorosły człowiek. Jeżeli jest trzeźwy to sam może pomyśleć o swoich potrzebach. Przecież jak jest poza Twoim miejscem zamieszkania, to potrafi sobie zorganizować pożywienie? :szok:

A tak na marginesie - to widać, że bardzo Cię przygniata smutek (tak mi się wydaje). Może to po prostu taki czas żałoby- żegnania się z tamtym życiem? :pocieszacz:

pterodaktyll - Czw 17 Maj, 2012 16:43

Gaja napisał/a:
Starałam się zrozumieć jak on myśli i ciągle nic.

Zapomnij i nawet nie próbuj........normalny człowiek, nawet współuzależniony nie jest w stanie pojąć tych naszych meandrów myślowych. Sam się sobie dzisiaj dziwię jak sobie o tym wszystkim pomyślę.............

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 18:21

Idę jutro na rozmowę. Mogę iść na staż z Urzędu Pracy do biura nieruchomości. Tylko czy zechce emerytkę skoro może w studentach przebierać.
Janioł - Czw 17 Maj, 2012 18:23

Gaja napisał/a:
Tylko czy zechce emerytkę
grzeszysz mloda kobieto ;) więcej wiary choć i mnie już czasmi jej brakowalo , znalazłem pracę w wieku 45 lat
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 18:26

To jest moje zawodowe dno. ceewd
Janioł - Czw 17 Maj, 2012 18:28

Gaja napisał/a:
To jest moje zawodowe dno.
to przynajmniej masz od czego sie odbić , a tak serio kiedyś zatrudnialem stażystów i jak któryś był dobry i mu sie chciało pracować to "pod stołem" mógł zarobić niezłą kasę
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 18:29

Ale wyznaczam sobie cele i powoli je realizuję. Posprzątałam w życiu, przygotowałam opiekę nad dziećmi w razie gdybym znalazła pracę, a jak już będę na etacie to będę załatwiać fundusze unijne na własną firmę bo przecież pięknie można połaczyć pośrednictwo nieruchomości z projektowaniem kuchni ;)
Taki mam plan, ale najgorzej że chciałabym wszystko na już :D

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 18:33

Od dawna myślę nad tym że trzeba zmienić branżę i że nieruchomości to coś dla mnie, ale doświadczenia brak. A tu masz. Jeżdżę autem, nie boję się spotkań z ludźmi a nóż się uda. Już dogadałam się z najstarszym synem że przez wakacje popilnuje najmłodszego. Wolę zapłacić jemu (oczywiście po duuuużych negocjacjach) żeby to w domu zostało a on kupi sobie nowy rower.
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 18:47

Będę Was jutro potrzebować, kiedy Pani nie zechce mnie nawet za darmo :[
JaKaJA - Czw 17 Maj, 2012 18:48

WItaj Gaju :)
Mnie w takiej chwili pomogło bardzo spisanie na kartce wszytstkiego co umiem,nawet te najprostrze czynności,następnie dopisanie do tego co z tego można zrobić,kolejna kolumna na czym można zarobić z tych rzeczy i ostatnia na co potrzeba NAJMNIEJ pieniędzy i okazało się,że w moim przypadku jest tego bardzo duzo ;)
Jesli chcesz być pośrednikiem nieruchomości musisz mieć chyba licencję-jesli masz BOMBA! nie wynajmuj biura,zacznij od pracy w domu,reklama w necie na bezpłatnych portalach,najtańsza strona internetowa (już za 100 zł rocznie znajdziesz) tak samo z projektowaniem wnętrz-nie musisz mieć biura Ty jedz do klienta,jesli jesteś zarejestrowana jako bezrobotna moga Ci dać kwit na bezpłatne przejazdy,zmuś ich by wysłali Cię na szkolenia itd.
Ja tak pracuję i TO DZIAŁA ;)
Jesli potrzebujesz jakiegoś wsparcia czy cóś pisz-sama właśnie drepczę przy swoim interesie więc może coś uda się wymysleć wspólnie ;)
A i nie poddawaj się ZA NIC!!!! każdego dnia zrób jedną rzecz w kierunku ale codziennie i każdego dnia mów sobie UDA SIĘ<UDA SIĘ> UDA SIĘ!!!!!
ja napisałam kartkę z napisem "W dzień i w nocy wszystko mi sprzyja" i przykleiłam tam gdzie najczęściej siedzę by widzieć ją non stop ;)
Trzymam mocno kciuki za Ciebie :) ))

Klara - Czw 17 Maj, 2012 19:06

Swego czasu zrobiłam tak, że wyszukałam w necie strony wszystkich instytucji zajmujących się tym, co akurat umiem robić i powysyłałam do nich CV.
Wprawdzie odezwała się jedna i to po długim czasie, ale zapewniło mi to nieprzerwaną pracę przez 8 lat.
Ostatnio jest trochę zawirowań i zleceń jest mniej, ale mam w odwodzie jeszcze jedną firmę, która mnie czasami potrzebuje.

Piszę to dlatego, że dobrze jest nie tylko czytać ogłoszenia pt. "Dam pracę", ale warto też występować z własną inicjatywą i wołać: ZOBACZCIE! TU JESTEM! DUŻO UMIEM!

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 19:13

na razie chcą na staż z urzędu do biura nieruchomości więc to jest najlepsze szkolenie. Licencja łączy się z wydatkiem kilku tysięcy na studia, w moim przypadku podyplomowe więc krócej. Jak będę zarabiać wtedy mogę pomysleć. Studia bez doświadczenia są bez sensu. A z projektowaniem kuchni jest zapaść, od 10 lat jestem projektantką i opiera się to na prowizji a umów nie ma choć roboty huk. mam kontakt z dziewczynami znanej markowej firmy i od wielu już miesięcy dostają prawie najniższą krajową a co przyjdę to ciągle spotkania i projektowanie. Ludzie płacą za pomiar i projekt a potem idą nie wiadomo dokąd.
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 19:19

A w nieruchomościach nie mam żadnego doświadczenia, mam tylko takie przeczucie że się sprawdzę, bo mam ku temu predyspozycje.
Klara - Czw 17 Maj, 2012 19:21

Gaja napisał/a:
na razie chcą na staż z urzędu do biura nieruchomości

Oczywiście staraj się tam załapać, bo to jest już konkret.

Z drugiej strony myślę, że skoro z projektowaniem kuchni jest i byłby nadal problem, to się przekwalifikuj np. na projektowanie ogrodów?
Może jest jakaś nisza w ramach Twoich umiejętności w szerokim pojęciu tego słowa?

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 19:48

Moja bratowa jest panią doktor po Szkole Rolniczej i pracuje w firmie zajmującej się projektowaniem i wykonywaniem ogrodów (miałam przynajmniej ciężarówkę do przeprowadzek ) i tak naprawdę robi tam wszystko, ostatnio razem z nimi sadziła rośliny. A projektowanie ogrodów to coś więcej niż to z czym wszyscy to kojarzą, że to wstawienie kilku roślin jak na tych programach do aranżacji ogrodów dołączanych gratis do gazet. Trzeba mieć dużą wiedzę o roślinach, jak będą wyglądać za kilka lat, które rosną wzwyż a które wszerz i w jakim tempie rosną żeby te niższe znalazły się na pierwszym planie. Ja tej wiedzy nie mam.
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 19:57

Jedyne na czym sie znam to właśnie te kuchnie. Ale nie umiem zabiegać o klienta, bo klient przychodził sam. Więc jeśli pokazując komuś dom lub mieszkanie od razu podpowiedzieć że można pomóc przy kuchni to można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Co jeszcze robiłam?? Rzuty mieszkań w Auto-CAD ie. I to dlatego że kiedyś gdy szukałam swojej pierwszej pracy o mało nie dostałam pracy osoby do takich planów mieszkań w biurze nieruchomości, ale jej nie dostałam dlatego że nie miałam prawka. Moje życie zatacza koło???? Staję przed takimi samymi wyborami.

Klara - Czw 17 Maj, 2012 20:04

Gaja napisał/a:
Trzeba mieć dużą wiedzę o roślinach, jak będą wyglądać za kilka lat, które rosną wzwyż a które wszerz i w jakim tempie rosną żeby te niższe znalazły się na pierwszym planie. Ja tej wiedzy nie mam.

No tak.... :mysli:
Nie będę w takim razie biła piany, bo Ty jak widzę masz jasno sprecyzowany plan i jeśli go przedstawisz kandydatce na pracodawczynię, być może zdystansujesz pozostałych kandydatów, czego Ci z całego serca życzę :kciuki:

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 20:05

ja Ka Ja dziękuję, na pewno skorzystam. Na razie firma musi poczekać. W swoim życiu wiele straciłam przez swoją niecierpliwość, ale nauczyło mnie też cierpliwości. Na stażu nie mogę mieć firmy bo te dwie sprawy się wykluczają, staż to też bezrobocie. Ale można przygotować się logistycznie. Potrzebuję kasy na program komputerowy (bagatela 6 tys.) więc muszę spróbować z jakąś dotacją z unii. Mam plany, ale boję się ruszyć z miejsca, jak sparalizowana.
Gaja - Czw 17 Maj, 2012 20:11

A gdybym miała kasę to weszłabym we franczyzę. Może kiedyś ;) Jeszcze mi trochę życia zostało.
pterodaktyll - Czw 17 Maj, 2012 20:42

Gaja napisał/a:
gdybym miała kasę to weszłabym we franczyzę.

Gdybym to ja miał to pojechałbym do Francji.......nigdy kurde nie byłem :szok:

Gaja - Czw 17 Maj, 2012 20:52

Tak jak mówi moja babcia: Chciałoby się wieś, tylko pieniądze gdzieś :radocha:
pietruszka - Czw 17 Maj, 2012 21:45

Gaja napisał/a:
Licencja łączy się z wydatkiem kilku tysięcy na studia,

Gaju, z tego co wiem, licencje właśnie mają być zniesione (czy już są - są jakieś tam zmiany w prawie). Możesz też prowadzić biuro pośrednictwa nieruchomości zatrudniając licencjonowanego pośrednika. To niełatwy zawód, wiem bo robiłam w tym z osiem lat na początku lat dziewięćdziesiątych i niestety wciąż dla szeregowych pracowników mało płatny - zwykle płaci się podstawę a reszta "ma być" z prowizji - a te... cóż... są miesiące ruchu w biznesie i miesiące stagnacji. Ileś lat się z tego utrzymałam, ale przyszedł czas, ze się wypaliłam i zmieniłam całkowicie branżę. Jak byś chciała wiedzieć ciut więcej to pisz na PW.
To, że umiesz projektować, że znasz się na rysunku technicznym, masz prawo jazdy zapał i jesteś chętna do nauki to Twoje walory Gaju w tym zawodzie. Pewnie znalazło by się ich więcej.
A co do projektowania kuchni, może warto by znaleźć jakąś niszę, na przykład kuchnie ekologiczne? Albo kuchnie wygodne (takie super zorganizowane), albo kuchnie na małej powierzchni, albo kuchnie połączone z jadalniami?

JaKaJA - Czw 17 Maj, 2012 22:53

Gajuś to zostaw to czego jeszcze nie umiesz a skup się na tym co już umiesz-gotować,prać,prasować,pisać,projektować itp.
i tak możesz np.otworzyć firmę sprzątającą,biuro gospodyń domowych,opiekunek itp.
Ty szukasz zleceń i zatrudniasz Panie jakie same ogłaszają się,że posprzątają mieszkanie nie potrzebne Ci biuro tylko intuicja w doborze pracowników i kontrola :)
Nie poddawaj się i nie zniechecaj :) ))
Mówię Ci weź kartkę i rospisz to sobie-i wpisz tam WSZYSTKO nawet to,że szybko piszesz na kompie ;)

Gaja - Pią 18 Maj, 2012 08:44

Sprzątanie? Prasowanie? Brrrrrrrr :panic:
pterodaktyll - Pią 18 Maj, 2012 08:47

Gaja napisał/a:
Sprzątanie? Prasowanie? Brrrrrrrr

Może lepiej przeczytaj dokładnie co Ci Jaka napisała a nie trząś się jak ta galareta :p

Gaja - Pią 18 Maj, 2012 08:52

Przeczytałam, a jak.
problem w tym, że takich jak ja jest zatrzęsienie. Umiem bardzo dobrze gotować, ale nie wierzę w karierę od zmywaka do szefa kuchni jaką próbują nam sprzedać w serialu Przepis na życie. Przynajmniej ja w to nie wierzę.

Gaja - Pią 18 Maj, 2012 08:54

Żeby być wiarygodnym trzeba mieć dyplomy i doświadczenie i za sobą grono polecających nas dalej klientów.
Gaja - Pią 18 Maj, 2012 08:57

Nie poddaję się ani nie zniechęcam. Od czegoś trzeba zacząć. Więc dzisiaj na spotkanie zvrrv
Gaja - Pią 18 Maj, 2012 10:10

Każda prawda ma dwa końce. Po tym co się działo w moim życiu ostatnimi laty bardzo boję się wszelkiego ryzyka. Minimalizuję jak mogę wszelkie ryzyko porażki. Gdzieś się ukryła we mnie ta przebojowa dziewczyna jaką kiedyś byłam. Mam pod swoją opieką trójkę dzieci i moja porażka to automatycznie ich porażka. Jeśli przyjdzie mi ponieść finansowe konsekwencje źle przemyślanych decyzji to automatycznie one ucierpią. Mogłabym pewnie już dawno wygrzebać się z finansowego dołka, ale boję się klęski. Takich firm o jakiej myślę jest na pęczki. Teoretycznie wszystko wygląda fajnie, ale ja raczej widzę to jako pracę dodatkową a nie główne źródło utrzymania. Fakt niczym nie ryzykuję i tak żyję z alimentów, ale jednak te trzy stówy płacić trzeba na firmę ZUS-u
Gaja - Pią 18 Maj, 2012 11:34

Ok. 3mta kciuki :prosi:
Janioł - Pią 18 Maj, 2012 11:39

3mamy
pietruszka - Pią 18 Maj, 2012 11:42

:kciuki:
Mysza - Pią 18 Maj, 2012 11:55

:kciuki:
Klara - Pią 18 Maj, 2012 13:22

:kciuki:
Gaja - Pią 18 Maj, 2012 15:43

Wiecie co, tragedia po prostu. Pierwsze wrażenie straszne. Firma w piwnicy bloku, wilgoć i smród. Przez krótką chwilę przesiąknęłam tym zapachem. na wstępie ankieta, jedno z pytań czy jestem gotowa założyć własną firmę. Rozmowa trwała godzinę, pani nie ukrywała że ma full zgłoszeń. Jedyne to dobre godziny pracy bo od 9 do 16. Ale dojazd 40 minut w korku jak to Poznań. Sama nie wiem co o tym myśleć, dopóki mały nie pójdzie do przedszkola tak bardzo mi się nie pali, żeby za wszelką cenę na ten staż iść. A jeżeli już go biorę pod uwagę to muszę się po prostu przejechać do UP i zerknąć na tę supertajną tablicę ogłoszeń ze stażami, których nie znajdzie się w necie. Co ma być to będzie.
JaKaJA - Pią 18 Maj, 2012 18:58

Gajeczka a dostałaś w ucho kiedyś ??? :mgreen: co to za gadanie????
pomyśl sobie,ze to co przezyłaś nauczyło Cię sporo ale POZYTYWNYCH RZECZY,nie osłabiaj się negatywnymi.
Własna firma w Twoim przypadku to koszt 30% pełnej stawki ZUS czyli jakieś 200,220 zł. Piszesz,ze trzeba mieć dyplomy itd.powiem Ci tak a wcale NIE! jestem na to najżywszym przykładem rok temu w styczniu zamknełam swój pensjonat bo wiedziałam,ze zapiję się tam na amen a tego nie chciałam za nic!!!! w 2 tygodnie spakowałam torbę,mając kredyt na głowie i kompletny brak perspektyw,0-nic ani pomysłu ani pracy pustka i dół! pewnego dnia coś mi strzeliło do łba by wydać ostatnie pieniądze jakie miałam na kurs florystyczny,najprostrzy,najtańszy i najbliżej...poszłam nauczylam się tyle co kot napłakał ale bardzo uważnie słuchałam,skończył się kurs po 2 dniach a ja z kartką papieru jakim mogłam sobie **** no właśnie tyle ;) i płytką ze zdjęciami moich "bukietów" wróciłam do domu,już bez kasy- nawet na waciki ale z nowym oddechem ;) i się zaczeło-setki wysłanych cv do kwiaciarni ale już ze zdjęciami tych moich prac i dalej du**,wielka pusta dziura j67j6 :uoee: by nie zwariować,godzinami trzepałam internet i czytałam WSZYSTKO co miało w tytule FLORYSTYKA,znosiłam do domu gałęzie,kwiaty z ogrodów itp. i ćwiczyłam coraz mniej wierząc ze to ma sens :/ aż odezwała się jakaś buda spod cmentarza,poszłam spędziłam tam chyba nie cały miesiąc -nauczyłam się kilku rzeczy,odrobiłam kurs,powiedzieli mi PA. :roll: kilka rozmów i "prób" gdzie beszczelnie gapiłam się na ręce florytkom, dwa dni w jakiejś innej gdzie nauczyłam się "sztuczek" i dalej nic a ja swoje jak czub jakiś w domu układałam wianki,wichecie i inne dekoracje,pół rodziny było zmuszone się cieszyć z tych darów :wysmiewacz: w maju znalazłam pracę w biurze,zostawiłam te marzenia i skupiłam się całą sobą na tej pracy,stawałam na rzęsach by było dobrze,dalej już tylko dla relaksu układając te moje bukieciki po godzinach ;) w kwietniu tego roku powiedzieli mi PA 8| i wiesz co zrobilam? z szerokim usmiechem zgarnełam wszystkie moje "talenta" do kupy (każdy je ma ;) )o jakich Ci pisałam wcześniej i dwa dni później już wiedziałam co mam zrobić -dziś mam stałe zlecenie w jednej restauracji na co tygodniowe dekoracje florystyczne na komunie,wesela itp, dodatkowo prywatne na kompleksowe dekoracje kościołów,sal weselnych aut itp. i bukiety okazjonalne w różnej ilości,pórcz tego rękodzieło własnoręcznie wydłubane i PIĘKNIE JEST!!! :rotfl: a teraz bilans: nie wydałam ANI ZŁOTÓWKI na poczatku bo nie mam oszczędności i nie miałabym z czego "włożyć",dopiero teraz inwestuję trochę bo już mam co ;) nie mam biura-wszystko załatwiam przez internet,telefon i u klientów lub w salach weselnych,nie mam pracowników bo ogarniam temat puki co sama itd.....a własnie sobie uswiadomiłam,że pracę oficjalnie straciłam 31.kwietnia dziś jest 18 a ja mam pewność dochodu do października ;) nie są to kokosy rzadne,ale chleb z kiełbachą i nową kieckę mam ;)
ALe potrzeba było po pierwsze-UWIERZYĆ W SIEBIE,po drugie-UWiERZYĆ W SIEBIE i po trzecie uwierzyć w siebie ;) )) :p
Przytulam Cię mocno :pocieszacz: dasz radę,zobaczysz jeszcze się będziesz z siebie śmiała ;)

Gaja - Pią 18 Maj, 2012 20:17

Pooglądałam

Chylę czoła ff4ghh i zazdraszczam

JaKaJA - Pią 18 Maj, 2012 20:51

Ty nie zazdraszczaj ino do roboty się bier ;) )))
Klara - Pią 18 Maj, 2012 21:04

Gaju, Aga ma rację.
Jeśli masz umiejętność projektowania, to z pewnością też masz zacięcie plastyczne, zdolności manualne itp.
Nastaw się może na mniej zasobnych klientów, albo na takich, którzy mają już mieszkanie, chcieliby coś zmienić w kuchni, a nie mogą wydać fortuny na nową.

Dziubas - Pią 18 Maj, 2012 21:12

Miałem kiedyś pomysł na dopasowywanie mebli kuchennych z BRW do zabudowy.
Zabudowałem tak kuchnię u Mamuśki. Koszt dużo niższy niż "na wymiar".

Gaja - Pią 18 Maj, 2012 22:20

BRW ma w każdym sklepie swojego projektanta, tak jak inne sieciówki typu Meble Agata, Forte, (...) który po to tam siedzi aby pomóc ustawić meble. Ja mam już bardzo sprecyzowany obraz jak to wygląda i wiem, że jak ktoś chce zabudować sobie taniej meblami z Ikei, BRW, mebli Agata to po prostu tam jedzie. Oni mu wycenią i to nic nie kosztuje. To jest Poznań, tu jest zatrzęsienie tych sklepów, w każdym siedzi osoba która ma pomóc zrobić wstępny projekt i wycenić. Odpowiedziałam na ogłoszenie z Ikei, odpowiedziałam na mnóstwo innych ofert i teraz trzeba po prostu poczekać. Cierpliwości to ja się akurat nauczyłam.
Gaja - Pią 18 Maj, 2012 22:24

Na razie wybieram się na zajęcia plastyczne do Domu Kultury. Może się czegoś nauczę, odkryję jakiś talent ;)
Gaja - Pią 18 Maj, 2012 22:32

Jestem zmęczona, życiem po prostu. Zostałam bez pomocy będąc w trzeciej ciąży, bo mąż zamiast dogadzać ciężarnej zapijał się do nieprzytomności. Chodziłam do pracy do 8 miesiąca odwożąc i odbierając z przedszkola małą córcię. W międzyczasie wyszły na jaw długi męża o których nie miałam pojęcia, że je pozaciągał i mowy nie było aby pozwolić sobie na jakiś wychowawczy. Wróciłam do pracy jak mały miał 5 miesięcy i pociągnęłam tak ............

ale bym się poużalała :szok: STOP


Ja chyba już spoczęłam na laurach.

Przemyslę to sobie wszystko co napisaliście i rzeczywiście coś trzeba zacząć robić.

JaKaJA - Pią 18 Maj, 2012 23:07

Gajuś nic od razu i nic na siłę być może potrzebujesz odpoczynku (ale tylko chwilę ;) ) zaopiekowania się spobą,oddechu...dobry pomysł z tymi zajęciami plastycznymi,nawet jeśli miałabyś tam tylko POBYĆ,oderwać się to warto :)
Zadbaj o siebie a reszta sama przyjdzie,nie dawaj się tylko ściągać w dół,nikomu i niczemu!
Ja tam trzymam kciuki za Ciebie,bezwzględu na to jakie decyzje podejmiesz :) )
Buzioki

Klara - Sob 19 Maj, 2012 07:03

Gaja napisał/a:
Na razie wybieram się na zajęcia plastyczne do Domu Kultury.

Doskonały pomysł!
Gaja napisał/a:
Ja chyba już spoczęłam na laurach.

Wcale nie chodzi o to, żebyś nagle w coś się rzucała, ale o wyostrzenie uwagi na różne możliwości które się zdarzają, a które często przemykają niezauważone.
Tak bywa, że gdy jest taka potrzeba, to akurat coś "przypadkiem" się nadarza i wtedy trzeba chwycić jak niteczkę, żeby powoli wydostawać się z labiryntu niemożności.

esaneta - Sob 19 Maj, 2012 13:04

Gaja wiesz, tak sobie pomyślałam.... kiedy budowałam dom, szukałam mnóstwo informacji w necie, dzień w dzień, w trakcie pracy, po pracy....to taki czas, kiedy człowiek wręcz świra dostaje na tym punkcie fsdf43t (na finiszu dostawałam już raczej szału niż świra).
I pamiętam, ze na różnych forach (jeśli chcesz, podam Ci na PW, z którego ja korzystałam)
ludziska się ogłaszali ze swoimi usługami. Może warto tam poszukac pierwszych zleceń, potem będzie łatwiej, dojdzie poczta pantoflowa - pamietam, ze ja swoją ekipę górali tak poleciłam na forum, że chłopaki z robota na dwa lata się ustawili :mgreen:
W ten sposób zdobedziesz kolejne doświadczenie, dowiesz się czego oczekuje rynek, bardziej uwierzysz w siebie ....
tak mnie naszło z tymi przemyśleniami :roll:

Gaja - Sob 19 Maj, 2012 14:56

Murator?? Jestem tam zalogowana od 2007 roku. Marzyliśmy żeby się budować. Kupiliśmy na kredyt działkę w Cz-wie, potem oddelegowanie mojego eksa do Poznania i druga działka, formalności doprowadzone aż do pozwolenia na budowę w trakcie czekania na formalność jaką miały być warunki zabudowy pierwszej działki :beczy: . I co?? Czwarty rok wynajmowania mieszkania w Poznaniu, ciągle nie ma warunków zabudowy na pierwszą działkę, której nie można sprzedać bez tego. Zresztą i tak lepiej nie sprzedawać nim nie minie 5 lat od kupna. I takie tej historii zakończenie, że spłacamy trzy kredyty a budować się nie ma za co. W tym roku ruszyłam trochę z robotą, bo przepadłoby pozwolenie na budowę. Więc jest zdjęty humus, wytyczony budynek i teraz walczę z lokalnym monopolistą podłączającym wodę, który zażądał kwotę z kapelusza. I sama nie wiem jak to będzie, bo działka wspólna, alkoholik były mąż co chwilę świruje po co ta budowa, dla kogo :stres: Bo tylko jego dobro się liczy i to żeby przestać wynajmować się nie liczy.

Takie moje przygody z budowaniem :buzki:

Gaja - Sob 19 Maj, 2012 15:39

To moje największe marzenie, aby wybudować ten dom

Czyż nie jest piękny?????

Gaja - Sob 19 Maj, 2012 15:40

Nie wiem co z kolorami ale ...... odrobina wyobraźni ;)
Klara - Sob 19 Maj, 2012 15:50

Gaja napisał/a:
Nie wiem co z kolorami

Kliknij w obrazek, a otworzy się kolorowy :D

Edit:
Tu jest instrukcja, jak wstawiać obrazki z netu: http://komudzwonia.pl/vie...b1a5e26d43d28e9

Gaja - Sob 19 Maj, 2012 16:23


Klara - Sob 19 Maj, 2012 16:23

Nie użyłaś przycisku IMG?
Spróbuj jeszcze raz i najpierw sprawdź na podglądzie :)

Ma być tylko jedno http//, czyli to, które już istnieje w okienku jest do wykasowania.
Najlepiej kopiować adres obrazka i wklejać w okienko przez Ctrl+V

Gaja - Sob 19 Maj, 2012 16:24


Gaja - Sob 19 Maj, 2012 16:24

dzięki :rotfl:
Klara - Sob 19 Maj, 2012 16:28

Brawo :brawo:
JaKaJA - Sob 19 Maj, 2012 19:38

uczę się :p
Gaja - Sob 19 Maj, 2012 20:16

ucz się ucz ;)

drggb

Gaja - Sob 19 Maj, 2012 21:09

tak sobie pomyślałam, że kilka kwiatków cię ucieszy ;)
JaKaJA - Sob 19 Maj, 2012 22:20

:mgreen: :buzki:
Gaja - Nie 20 Maj, 2012 09:16

A to masz jeszcze

tyj7yj

tak z rana


g6jyfn

Gaja - Nie 20 Maj, 2012 13:28

Przeczytałam artykuł, polecam

http://ezoter.pl/artykul,...%9Bci---,1.aspx

Gaja - Nie 20 Maj, 2012 13:34

A tu o dziwo o tym samym

http://www.poradnikpr.info/?p=69

esaneta - Nie 20 Maj, 2012 13:41

Gaja, wiesz..... tak sobie myslę, że niepotrzebnie krążysz wokół tematu bezradności, beznadziei ..... sądzę, że lepiej skierować swoją energię na szukanie rozwiązań, więcej z tego pozytku, bo motywuje do działania, wprowadzania zmian a tym samym poprawienia jakości swojego zycia.
Spróbuj :]

Gaja - Nie 20 Maj, 2012 13:45

tak wyszło, że to znalazłam, ale szukałam zupełnie czegoś innego ;)
esaneta - Nie 20 Maj, 2012 13:51

nie odniosłam się tylko do tych dwóch ostatnich wpisów.
Chciałam Ci to już wczoraj napisać, ale nie miałam dostępu do komputera a z telefonu mnie cały czas wylogowywało.
Oczywiście nie umniejszam wagi Twoich problemów, ale wszystkie je mamy i nie spotkałyśmy sie tu po to, aby się licytować, która ma większe.
Ja przyszłam tu by znaleźć pomoc :)

Gaja - Nie 20 Maj, 2012 16:20

:kwiatek:

Ja się nie licytuję. Robię ze swoim życiem porządek, ale powoli jedno po drugim. Zainteresował mnie ten artykuł, bo nigdy nie słyszałam o zespole nabytej bezradności. Gdyby nie dzieci pewnie byłoby ze mną źle, nie zrobiłabym nic. Ale zrobiłam. I robię nadal. Ale po rewolucji w moim życiu dałam sobie chwilkę przerwy.

W markecie gdzie robię zakupy były przecenione książki po 4 złote, kupiłam i mam zamiar (wieczorami przerabiam) Power Point-a, tworzenie stron WWW, Word-a, pisanie po rosyjsku i Photoshop-a. Mam co robić...

Gaja - Nie 20 Maj, 2012 16:38

szczególnie ten Photoshop i strony WWW idą na pierwszy ogień ;)
esaneta - Nie 20 Maj, 2012 18:19

swietny pomysł! :) Mogłabys podeslac mi na PW nazwę tego marketu? :prosi:
Gaja - Nie 20 Maj, 2012 20:02

dokupiłam jeszcze "Metafora w marketingu czyli jak przeniknąć umysły klientów dzięki metaforom głębokim" oraz "abc internetu"

na pewno nie zaszkodzi przeczytać


na PW podałam

mogę nawet jawnie, bo to taka ich akcja chyba stanów magazynowych. Ostatnio były ciuchy za 50%

Gaja - Nie 20 Maj, 2012 20:11

A tak w ogóle dzięki za kopa w d... , ale ja tak bardzo staram się nie użalać a ciągle mi nie wychodzi. Muszę to przebrnąć. Po prostu. Byłam dopiero na dwóch rozmowach po przerwie w szukaniu więc nie ma się co załamywać.
Gaja - Nie 20 Maj, 2012 20:15

Tylko teraz co wybrać na wieczór??
esaneta - Nie 20 Maj, 2012 20:30

widać Gaja, ze się starasz, z czasem przestaniesz utyskiwac a zaczniesz po prostu pytac. Powodzenia :)
Gaja - Nie 20 Maj, 2012 20:40

g6jyfn
pterodaktyll - Nie 20 Maj, 2012 21:24

Gaja napisał/a:
Tylko teraz co wybrać na wieczór??

Dekadencję oczywiście :mgreen:

Gaja - Nie 20 Maj, 2012 21:29

Oj tak tak :okok:
JaKaJA - Pon 21 Maj, 2012 10:42

ergr
Gaja - Pon 21 Maj, 2012 11:06

Witam w tym nowym dniu
esaneta - Pon 21 Maj, 2012 11:10

i w nowym awatarku ;) ładny, weselszy :)
szymon - Pon 21 Maj, 2012 11:13

wolność ? 8)
Gaja - Pon 21 Maj, 2012 11:23

To tak na zasadzie projekcji.... w końcu uwierzę i dam radę ;)
szymon - Pon 21 Maj, 2012 11:24

Gaja napisał/a:
w końcu uwierzę i dam radę ;)


nie trzeba uwierzyć bo już dajesz radę, to się dzieje teraz :okok:

Gaja - Pon 21 Maj, 2012 11:27

Ale taka próbuję być, zatrzymywać się na chwilę, pozwolić poszarpać się wiatrowi, wystawić buzię na słonko i ............ narwać mleczu Bolusiowi.
Gaja - Pon 21 Maj, 2012 18:08

I znowu udało mu się mnie zdenerwować, wyprowadzić z równowagi. Zbliżają się targi, ma być odpowiedzialny za sporo rzeczy a on się pyta czy jak jutro zapije to czy będzie mógł do nas przyjechać :bezradny: Mam zablokowany telefon, bo nie zapłacił a to jest telefon dopisany do jego umowy. Wypowiedział już umowę, ale ........ tylko na mój numer który mam juz ponad 10 lat. Mieliśmy zrobić cesję praw do tego numeru. No szlag mnie chyba trafi. Znowu gadanie, że terapie prowadzą ludzie bez doświadczenia z alkoholizmem a zamiast terapii zrobił sobie tatuaż śmierci na piersi (podobno super skuteczne!!!!) tylko dlaczego ja juz dzisiaj wiem, że on jutro zapije? To jego druga robota, miesiąc pił, skończyło się ultimatum jakimś u drugiego szefa. I ciągle brak wniosków.
szymon - Pon 21 Maj, 2012 18:50

Gaja napisał/a:
Mam zablokowany telefon, bo nie zapłacił a to jest telefon dopisany do jego umowy. Wypowiedział już umowę, ale ........ tylko na mój numer który mam juz ponad 10 lat. Mieliśmy zrobić cesję praw do tego numeru. No szlag mnie chyba trafi.


oj tam szlag od razu... :beba:
skopiuj wszystkie kontakty na telefon, zapisz je.
ja świadomie zrezygnowałem z numeru telefonu, który miałem przez ponad 12 lat...
słynne 600 600 xxx i jest mi z tym dobrze, kto chciał mnie odnaleźć to odnalazł, a kto nie, to najwyraźniej nie zależało komuś, zapisane nr z kolei pozwoliły się skontaktować z osobami, na którym mi zależało...
takze nr telefonu to *p**** w stosunku do tego:

Gaja napisał/a:
Znowu gadanie, że terapie prowadzą ludzie bez doświadczenia z alkoholizmem a zamiast terapii zrobił sobie tatuaż śmierci na piersi (podobno super skuteczne!!!!) tylko dlaczego ja juz dzisiaj wiem, że on jutro zapije?


nie masz takiej siły (choćbyś chciała) by zapobiec jego piciu, dlatego napisz sobie to gdzieś i często czytaj. to nie od Ciebie zależy, czy jutro walnie czy nie.
taka choroba i tylko sam zainteresowany może sobie pomóc, im szybciej to zaakceptujesz, tym szybciej poprawi Ci się samopoczucie.

co możesz zrobić? skoncentruj się na sobie, najbardziej jak się da.

PS
w sobotę dowiedziałem się, że swego czasu była msza w kościele w mojej intencji... na tzw opamiętanie się... nie pomogło kadzidło, nie pomogły modlitwy i bicie się w pierś.
pomogło odejście żony :]

Klara - Pon 21 Maj, 2012 19:02

Gaja napisał/a:
I znowu udało mu się mnie zdenerwować, wyprowadzić z równowagi.

On wie, że tak na Ciebie działa, bo się od niego nie oddzieliłaś emocjonalnie.
Dlatego ciągle będzie Ci zadawał takie głupie pytania i stale coś będzie nie tak, bo w ten sposób może zatrzymać Twoje myśli przy sobie.
Gaja napisał/a:
I ciągle brak wniosków.

Może się zdarzyć, że on tych wniosków NIGDY nie wyciągnie, toteż nie oczekuj od niego niczego, a wtedy nie będziesz zawiedziona, gdy znów nie dotrzyma słowa.

Piszę to ze swojego doświadczenia, bo wprawdzie do końca mieszkaliśmy w jednym domu, ale zaczęłam normalnie funkcjonować dopiero wtedy, gdy zrobiłam użytek z usłyszanego zdania: "Oddziel się od tego" i zaczęłam sobie wyobrażać, że jestem sama, zdana wyłącznie na siebie, co zresztą niewiele odbiegało od rzeczywistości.

Gaja - Pon 21 Maj, 2012 19:37

szymon napisał/a:

pomogło odejście żony :]


A co jeśli żona już odeszła??

Ale ciągle jest zależność finansowa, bo alimenty, kredyty, i emocjonalna bo dzieci chcą ojca widzieć ......

On nie przyjął tego do wiadomości że był rozwód i to nie fikcyjny w razie gdyby wszedł komornik, bo dzisiaj czepiał się tego, że zachowuję się jakbym kogoś miała. I wściekł się jak odpowiedziałam, że bardzo bym chciała j67j6


A z tym telefonem to masz rację. Wkurzyłam się, bo mam teraz utrudnione te szukanie pracy (syn zaproponował, że mi pożyczy swój). No i nie wiem czy dostanę telefon jak nie pracuję.

Gaja - Pon 21 Maj, 2012 19:42

Klara napisał/a:

Może się zdarzyć, że on tych wniosków NIGDY nie wyciągnie, toteż nie oczekuj od niego niczego, a wtedy nie będziesz zawiedziona, gdy znów nie dotrzyma słowa.


Również przyjęłam zasadę ZERO OCZEKIWAŃ ZERO ROZCZAROWAŃ i owszem załatwia sprawę rozczarowania, ale teraz on sie już wcale nie angażuje we wspólne jednak sprawy. Bo po co, jak go wyręczą a on nawet nie musi się tłumaczyć??

Klara - Pon 21 Maj, 2012 19:51

Gaja napisał/a:
teraz on sie już wcale nie angażuje we wspólne jednak sprawy

Dopóki będziesz miała z nim wspólne sprawy (oprócz jego spotkań z dziećmi i zasądzonych alimentów), dopóty on nie będzie przyjmował rozwodu do wiadomości i ciągle będzie sobie rościł prawo do Ciebie.
Nawet ja widzę, że nie brałaś rozwodu po to, żeby się od niego wyzwolić, tylko po to, żeby go postraszyć i wymóc leczenie i zaprzestanie picia.
On wie, że to tylko straszenie... :bezradny:

Gaja - Pon 21 Maj, 2012 20:00

masz rację Klaro. Tak miało być, że miało nim wstrząsnąć i miało być dobrze bez ślubu cywilnego. Tak miało być. Ale podziałało na 2,5 miesiąca. A ja jestem zmęczona, szok po rozwodowy minął i coraz częściej myślę że dobrze się stało. Przed każdą decyzją kiedy się wahałam on chlał i utwierdzał mnie w tej drastyczniejszej dla niego opcji. Separacja czy rozwód???? Rozwód. Tylko ja ciągle nie wyobrażam sobie życia w pojedynkę. Byłam najlepszą żoną jak potrafiłam i tak na razie z rzadka ale przychodzą mysli, że może jeszcze będę, ale .......... dla kogo innego. Jeszcze trochę czasu przede mną. Poświęciłam mu 20 lat, choć kilka lat jeszcze chciałabym poczuć że ktoś się o nas troszczy.


Oddaję to sile wyższej

szymon - Pon 21 Maj, 2012 20:13

Gaja napisał/a:
A co jeśli żona już odeszła??


odeszła i nie wróciła.... ;)

Gaja napisał/a:
Ale ciągle jest zależność finansowa, bo alimenty, kredyty, i emocjonalna bo dzieci chcą ojca widzieć ......


zależności:
- finansowe - możesz pracować? zarabiać?
- alimenty - przyznane przez sąd?
- kredyty - macie wspólnosć czy rozdzielnosć ?
- emocjonalna - było orzeczenie sądu odnośnie widzeń?

Gaja - Pon 21 Maj, 2012 20:20

szymon napisał/a:

zależności:
- finansowe - możesz pracować? zarabiać?
- alimenty - przyznane przez sąd?
- kredyty - macie wspólnosć czy rozdzielnosć ?
- emocjonalna - było orzeczenie sądu odnośnie widzeń?


- mogę i bardzo chcę, ale nikt chyba mnie nie chce
- alimenty starczą na wszystko pod warunkiem, że nie straci pracy i będzie je płacił
- kredyty to trudna sprawa, bo są trzy wspólne i dwa jego ( temat na dłuższą pogawędkę) rozdzielność jest od rozwodu i nie dotyczy czasu wstecz
- orzeczenie sądu, że mi powierza wychowanie dzieci a on ma prawo współdecydować i ma prawo do widzeń.

szymon - Pon 21 Maj, 2012 20:59

Gaja napisał/a:

- mogę i bardzo chcę, ale nikt chyba mnie nie chce
- alimenty starczą na wszystko pod warunkiem, że nie straci pracy i będzie je płacił
- kredyty to trudna sprawa, bo są trzy wspólne i dwa jego ( temat na dłuższą pogawędkę) rozdzielność jest od rozwodu i nie dotyczy czasu wstecz
- orzeczenie sądu, że mi powierza wychowanie dzieci a on ma prawo współdecydować i ma prawo do widzeń.


1. chyba czy skaka? nie szukałaś... rozejrzyj się za pracą
2. a jak nie będzie płacił to patrz pkt 1, to Twój plan B, pomyśl o sobie i dzieciach
3. poczytaj na forach prawnych (wpisz alkoholik + długi) tam Ci podpowiedzą co i jak
4. to niech se widuje :beba: takie jego prawo

Gaja - Pon 21 Maj, 2012 21:23

Szymon, dziękuję

Na wszystkie pytania szukałam odpowiedzi i je znalazłam już


Jedynie z tą cholerną pracą nie mogę sobie poradzić, ale każdego dnia robię coś w kierunku jej znalezienia i się nie poddaję. Jutro także ;)

szymon - Pon 21 Maj, 2012 21:39

Gaja napisał/a:

każdego dnia robię coś w kierunku jej znalezienia i się nie poddaję. Jutro także ;)


będę śledził z zaciekawieniem :buziak:

Gaja - Pon 21 Maj, 2012 21:48

:buzki: nie omieszkam się pochwalić jak już coś znajdę. To ostatni element układanki jaką jest niezależność.
szymon - Pon 21 Maj, 2012 21:52

łał :zemdlal:

serduszkowy buziak :szok:

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 06:47

I znowu ta przemożna chęć sprawdzenia czy jest w stanie iść do pracy :blee: I wiem, że tego zrobić nie mogę. Wczoraj nawet nie myślałam, odcięłam myślenie. A dziś znowu myśli będą krążyć wokół niego. A właściwie wokół tego czy może pracować a w domyśle jak długo mogę liczyć na alimenty. :stres: I w takich momentach nie bardzo do mnie trafia, że to taka straszna choroba, skoro on uparcie robi po swojemu
esaneta - Wto 22 Maj, 2012 06:51

Witaj Gajeczko :)
Podczytywałam Cię wczoraj i myslałam o Twojej sytuacji.
A nawet coś sprawdziłam :]
Jeśli macie rozwód bez orzekania o winie, a Ty masz trudną sytuację materialną, to możesz wnieść o zasądzenie od męża alimentów również na Ciebie.

Klara - Wto 22 Maj, 2012 07:03

Gaja napisał/a:
Wczoraj nawet nie myślałam, odcięłam myślenie. A dziś znowu myśli będą krążyć wokół niego.

Wobec tego dzisiaj znów odetnij myślenie, jutro znów.... i tak do skutku.
Po jakimś czasie wyćwiczysz to w sobie - dojdziesz do perfekcji, wierz mi.
Te wolne od niego myśli skup na sobie i dzieciach.
:pocieszacz:

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 07:59

:buziak: trochę pomógł widok jego dostępności na gg, bo to znaczy że jest w pracy, choć sama nie wiem czy to dobrze czy źle w stanie mocno po.

tak wiem wiem, już wyłączam gg, znowu będzie chciał mnie zdenerwować. Bo przecież to ja zawsze jestem winna temu, że on się napił.

Wczoraj byłam u pani od staży w UP, umówiłam się dzisiaj na spotkanie z pośrednikiem, bo widziałam dwie oferty zamknięte, których szczegółów inaczej nie zdradzą. Widziałam też że wielka sieciówka pośrednictwa nieruchomości szuka sporo ludzi w Poznaniu. Będę naciskać żeby mnie tam skierowali. I na tym się dzisiaj skupię a nie na nim i jego problemie czym zapłaci za hotel jak przepije cała kasę, bo przecież o to mu chodzi kiedy pyta czy może u nas nocować w czasie targów bo niejeden chce się z nim napić. A ja niby jestem ostatnia sprawiedliwa, zasłaniająca go swym ciałem przed wszystkimi pokusami tego świata :bezradny: Alkohol na targach dostępny jest bardziej niż woda i powinnam trzymać go za rękę cały boży dzień. Nic to nie da że będzie u nas nocować jak może się napić za dnia. Zresztą wszystko jest totalnie bez sensu, także to wciskanie, że on nie ma na to wpływu.

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 08:13

Esaneta, ja wiem że mogę, ale po stokroć od alimentów wolałabym jakąkolwiek pracę, bo zawsze się angazowałam w pracy, poza tym nie chcę być tylko matką.
Poza tym dopóki on się nie ogarnie a bez terapii nie ma na to szans to te alimenty są jak palcem pisane po piasku, w każdej chwili może ich nie być. Walczyłam o nie kiedy było z nim bardzo źle myśląc że to ostatnie jego dni i że jak się wykończy to dzieci i tak będą miały rentę. W każdej chwili mógł stracić pracę (widzieli to wszyscy tylko nie on) i nie mogłam się doczekać rozprawy żeby w razie gdyby się spełniło (spełniło się zaraz po rozprawie) mogła wystąpić do funduszu alimentacyjnego. Musiałam mieć alimenty też dlatego, że jego długi wpłynęły na spłatę tych co są i ciągle miałam wrażenie że za chwilę zapuka komornik do drzwi a alimentów nie ruszy.

Można tak bez końca ;) A nie chcę do tego wracać skoro jest bez porównania lepiej.

Muszę pracować, nie ma innego wyjścia. Dla siebie, dla zajęcia myśli, wyrwania się z obowiązków gospodyni domowej których nie cierpię.

Klara - Wto 22 Maj, 2012 08:15

Gaja napisał/a:
przecież o to mu chodzi kiedy pyta czy może u nas nocować w czasie targów bo niejeden chce się z nim napić.

Gaja, postaw sprawę jasno: Jako ojcec ma prawo spotykać się z dziećmi.
Reszta Ciebie nie obchodzi - jeśli przepije pieniądze które ma na hotel, niech śpi gdzie chce, nawet pod mostem.
Jest dorosły, więc niech odpowiada za siebie, niech w końcu wyskoczy z krótkich gaci i zacznie nosić spodnie.

Czy Ty to czytałaś?: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559
To jest dla Ciebie lektura akurat na ten czas.

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 08:20

To chyba pierwsza broszurka jaką czytałam
Dałam do poczytania nawet mojej mamie, która oddała mi mówiąc, że jak to jest rzeczywiście tak to ona już nic nie rozumie ;) z mamą chyba jest najgorzej, bo przyjęła go jako czwarte dziecko kiedy miał 17 lat i stał chyba więcej niż zięciem. Ona ciągle ma nadzieję, że jeszcze będzie dobrze. Jest tyle przykłądów, że jednak można.

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 08:25

Myśmy już to wszystko przeszli. Wydawało się, że dotarł już do swojego dna i zawodowego i osobistego. Sam doszedł do pewnych wniosków co trzeba robić i co najważniejsze robił to co mówił. Po dwóch miesiącach kiedy to życie stawało się dla niego bardziej znośne i pojawiły się perspektywy że może być naprawdę dobrze to on zapił. A ja się wycofałam. Nie angażuję się. Naprawdę. To co czuję a to co robię to dwie różne sprawy.
Gaja - Wto 22 Maj, 2012 08:56

ale grzecznie przeczytałam raz jeszcze, dzięki
wlod - Wto 22 Maj, 2012 09:16

szymon napisał/a:
Gaja napisał/a:

każdego dnia robię coś w kierunku jej znalezienia i się nie poddaję. Jutro także ;)


będę śledził z zaciekawieniem :buziak:

Wiesz jak czytam Twoj rozwód przypomina mi sie mój rozwod i problemy z nim związane.Gdy stalem sie rozwodnikiem sąd powierzyl mi syna Chociaz nie pilem chodzilem do szkoly sredniej i nie mialem pracy no i alimentów gdyz mieliśmy dwoje dzieci.Było tragicznie wykonywalem prace dorywcze i tak jakoś to wszytko znioslem .W koncu prace dostalem i wszystko wrocilo do normyPozdrawiam i zycze duzo szczęscia i pogody ducha

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 09:30

ja też sobie tłumaczę, że przeciez ta sytuacja żebym nie miała pracy nie może trwać wiecznie. W końcu musi mi ktoś pracę dać. Szukam, chodzę, nie przejmuję się odmowami.

Dzięki za wsparcie.

Wiele sobie obiecuję po dzisiejszym dniu. Zobaczymy.

wlod - Wto 22 Maj, 2012 09:48

[quote="Gaja"]ja też sobie tłumaczę, że przeciez ta sytuacja żebym nie miała pracy nie może trwać wiecznie. W końcu musi mi ktoś pracę dać. Szukam, chodzę, nie przejmuję się odmowami.

Dzięki za wsparcie.

Wiele sobie obiecuję po dzisiejszym dniu. Zobaczymy.[/quot
Wiesz Gaju ja ponownie jestem bez pracy.A wszystkiemu winny nasz Rzad ,ktory zlikwidował stocznie Gdynia ja tam pracowałem jako elktryk od tego czau wyslalem z setke CV i może na dwa mi odpowiedzieli,imam sie dorywczych prac i chociaz jestem lub inaczej czuje ie mlody
duchem nie wnosi to niczego.Pracodawcy dzisiaj to hieny w ludzkiej postaci.Czaami wtych pracach dorywczych czuje się jak niewolnik.Stawka najnizsza a pracy duzo i to nieterminowo.
Tak jet rzeczywitsc i coraz mniej mam wiary zejezcze bede pracował.Pozdrawiam

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 10:36

Wlod, wiesz co mnie denerwuje?? Reklama jak młode matki mają pięknie w powrocie do pracy po urodzeniu dziecka. jakaś taka strona www.zlobki coś tam . Tak pięknie mówią o elastycznym czasie pracy, o pracy zdalnej. Ja jestem bez pracy właśnie z powodu niemożności rozdwojenia się. Nikogo to nie obchodzi, że jestem sama. Usłyszałam nawet czy to ostatnie dziecko było mi potrzebne :/ Nie stać mnie na pracę za najniższą stawkę i oddawanie jej w całości niani, bo dziecko nie dostało się do żłobka. Dopiero teraz jest jakaś nadzieja jak mały dostał się do przedszkola, zresztą tylko dzięki papierowi że jestem samotną matką. Tak, dzieci wykończyły mnie zawodowo, na równi z pijącym mężem na którego nie można było liczyć.
Wiem na swoim przykładzie, że pracodawcy to hieny, sama choć nie mam jeszcze czterdziestki jestem traktowana jak emerytka bo staję w szranki z kolejką studentów, pięknych dziewczyn chętnych pracować za najniższą stawkę na umowę zlecenie. Doświadczenie się nie liczy. Choć widząc stale to same ogłoszenie mam ochotę napisać do nich z zapytaniem KOGO WY TAK NAPRAWDĘ SZUKACIE??

Nie można się poddawać. Pomysl jakim szczęściarzem jesteś, że nie masz malutkich dzieci które skutecznie przykuły cię do garów. :rufio:
Zlikwidowali stanowisko pracy? Czyli masz zasiłek z UP. Jesteś 50+ i wykorzystaj to, bo ja już nieraz się wściekałam że urząd pracy w tym roku przyznaje pierwszeństwo osobom poniżej 25 i powyżej 50. Idź, dowiedz się, zobaczysz.

wlod - Wto 22 Maj, 2012 10:48

Tak jutro idę do urzedu pracy zapytam się Wiessz raczej coraz bardziej sie z tym faktem godzę zmienic i tak nie mogę Ale dzięki za sugetie Ważne że dzisiaj nie pije.Pa
Gaja - Wto 22 Maj, 2012 10:51

Tak, tego co się stało zmienić nie możesz, ale możesz zmienić to co jest a przynajmniej próbować. Idź idź. ja się nie godzę na jeden podpis na trzy miesiące i byłam wczoraj, idę też dziś. Uzbrój się w wiele cierpliwości, to potrzebne w tej instytucji ;)
wlod - Wto 22 Maj, 2012 10:58

Gaja napisał/a:
Wlod, wiesz co mnie denerwuje?? Reklama jak młode matki mają pięknie w powrocie do pracy po urodzeniu dziecka. jakaś taka strona www.zlobki coś tam . Tak pięknie mówią o elastycznym czasie pracy, o pracy zdalnej. Ja jestem bez pracy właśnie z powodu niemożności rozdwojenia się. Nikogo to nie obchodzi, że jestem sama. Usłyszałam nawet czy to ostatnie dziecko było mi potrzebne :/ Nie stać mnie na pracę za najniższą stawkę i oddawanie jej w całości niani, bo dziecko nie dostało się do żłobka. Dopiero teraz jest jakaś nadzieja jak mały dostał się do przedszkola, zresztą tylko dzięki papierowi że jestem samotną matką. Tak, dzieci wykończyły mnie zawodowo, na równi z pijącym mężem na którego nie można było liczyć.
Wiem na swoim przykładzie, że pracodawcy to hieny, sama choć nie mam jeszcze czterdziestki jestem traktowana jak emerytka bo staję w szranki z kolejką studentów, pięknych dziewczyn chętnych pracować za najniższą stawkę na umowę zlecenie. Doświadczenie się nie liczy. Choć widząc stale to same ogłoszenie mam ochotę napisać do nich z zapytaniem KOGO WY TAK NAPRAWDĘ SZUKACIE??
Wiesz przeciez jeszcze jesteś mloda i zapewne atrakcyjna -jak tak spojrzysz na siebie bedzie dobrze.Uśmiechnij sie do dziecka wiem ze slońce niedlugo i Tobie zaswieciJa bedziesz miala chwile czasu wejdz na www.panoramio.com/user/6612774i popatrz na moje hobby 800 zdjęc.Pa

Nie można się poddawać. Pomysl jakim szczęściarzem jesteś, że nie masz malutkich dzieci które skutecznie przykuły cię do garów. :rufio:
Zlikwidowali stanowisko pracy? Czyli masz zasiłek z UP. Jesteś 50+ i wykorzystaj to, bo ja już nieraz się wściekałam że urząd pracy w tym roku przyznaje pierwszeństwo osobom poniżej 25 i powyżej 50. Idź, dowiedz się, zobaczysz.

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 11:49

Tak, hobby to dobra rzecz.

Ja łapię się na tym, że nie pamiętam jakie kiedyś miałam hobby. Kochałam czytać, wręcz pochłaniałam książki. Teraz wiecznie na mnie wisi któreś dziecko, które ciągle czegoś chce. Ja już po prostu mam dość. Przypominam sobie w czym byłam dobra. Skupiłam się tak na mężu i dzieciach, że zatraciłam gdzieś samą siebie.

Dostałam dzisiaj pozwolenie od syna na wyjście na zajęcia plastyczne do Domu Kultury. Pojadę zobaczyć czy w ogóle ktoś korzysta z tych dobrodziejstw ;) Idę :okok:
Tak bardzo chciałabym malować na płótnie. Od razu arcydzieła to nie będą, ale zawsze coś dla mnie.

Gaja - Wto 22 Maj, 2012 11:50

Niestety nie mogę wejść do tego twojego albumu nie wiem dlaczego. Może nie skopiowałeś całego linka??
Gaja - Wto 22 Maj, 2012 11:55

Myślałam, że moim hobby będą rybki, ale.......... zdechły. Nie wiem czemu
Gaja - Wto 22 Maj, 2012 20:22

Byłam rozejrzeć się w Domu Kultury. Chciałam stchórzyć, ale zostałam i było super. Świetna sprawa takie zajęcia plastyczne. Każdy robił co innego więc jedni ryli drzeworyty inni malowali a ja miałam od razu narysować swoją rękę. Ale chyba ważniejsze było to bycie w grupie. I to niezwiązanej z alkoholizmem grupie tylko po prostu grupie dorosłych.
JaKaJA - Śro 23 Maj, 2012 23:05

:mgreen: :buzki:
kochana ja jestem malarz samouk :wysmiewacz: drggb jak coś będziesz chciała się dowiedzieć pytaj :) ))

Gaja - Czw 24 Maj, 2012 08:23

Będę pamiętać ergr
pterodaktyll - Czw 24 Maj, 2012 09:23

JaKaJA napisał/a:
ja jestem malarz samouk

I to całkiem niezły.........moim skromnym zdaniem :mgreen:

Gaja - Czw 24 Maj, 2012 10:20

Obejrzałam

i strasznie się zdołowałam j67j6

jesteś niesamowita, niedościgniona. Ja teraz na jakieś leczenie muszę iść ;) Tak zaraz na starcie podkopać moją maleńką i tak samoocenę.

Klara - Pią 25 Maj, 2012 17:35

Gaju, w innym wątku rozmawiałaś o kursach.
Przekonaj się, czy tutaj: http://www.zdz.com.pl/ind...a_gora/edukacja jest coś dla Ciebie.
Adres: http://www.zdz.com.pl/ind...a_organizacyjna

Gaja - Pią 25 Maj, 2012 17:46

Od razu rzuciłam się do sprawdzania tego co podsunął Gonzo. Sprawdzam, popiszę kilka maili.

Dzięki Wam za wszystkie podpowiedzi, wszystko sprawdzę. Dziękuję

Gaja - Pią 25 Maj, 2012 17:59

Kurs na......... gospodynię domową ;) ??
pterodaktyll - Pią 25 Maj, 2012 18:03

Gaja napisał/a:
Kurs na......... gospodynię domową ;)

To lepiej weź kurs na Wielką Brytanię albo Irlandię. Powiadają też że niezły jest kurs na Islandię :mgreen:

Gaja - Pią 25 Maj, 2012 18:12

Gdyby nie te trzy kotwice ;) już dawno byłabym w ...... Ameryce
Gaja - Pią 25 Maj, 2012 18:16

To nie żaden żart
Gaja - Pią 25 Maj, 2012 18:19

Klara, dzisiaj jest za późno w dodatku piątek. Zadzwonię tam w poniedziałek, albo podjadę najlepiej.
Gaja - Pią 25 Maj, 2012 18:22

Wzięłam udział w rekrutacjach do Ikei i Leroy- a i odrzucili mnie. To już zawodowa katastrofa.
JaKaJA - Pią 25 Maj, 2012 18:39

Ptero dzięki ergr
Gajusia ja Cię bardzo ale to bardzo proszę TY MNIE NIE DENERWUJ!!!! h6h5g
ergr czemu tak sobie sama dokopujesz? zamknij oczy,poszperaj w sobie każdy ma jakiś talent :buzki:
:buziak:

pterodaktyll - Pią 25 Maj, 2012 18:51

JaKaJA napisał/a:
Ptero dzięki ergr
:skromny:
Gaja - Pią 25 Maj, 2012 18:52

A niektórzy mają za stu :P Widziałam, podziwiałam
Gaja - Pią 25 Maj, 2012 18:55

ja się boję, że ten mój talent wymagający spalenia mnóstwa paliwa na jeżdżenie do klientów i po salonach meblowych nie pokryje składki ZUS
Gaja - Pią 25 Maj, 2012 19:01

Ale pora podjąć jakieś działania. Popiszę trochę przez weekend po salonach meblowych. Zły czas na własną działalność, przecież widzę co się dzieje wokół. Moje znajome niedługo też będą bez pracy. A jedna jest po ASP i jest sto razy lepsza ode mnie.
JaKaJA - Pią 25 Maj, 2012 19:03

Gajuśka przecież Ci pisałam,że zapłacisz tylko 220 zł za ZUS,wachę wrzucasz w koszta itd.
paluszki trzeba ćwiczyć to się opłaca ;) :p :mgreen:

Gaja - Pią 25 Maj, 2012 19:13

tak?? a co to te koszta?

Chyba mam do poczytania przez weekend

Bo utknęłam na sposobie rozliczania

JaKaJA - Sob 26 Maj, 2012 09:40

Gajuś to zniżka za prowadzenie pierwszej działalności,wówczas nie płacisz 800 zł tylko 30% więc jakieś 220 zł. przez dwa lata, jeśli wybierzesz sposób rozliczania ze skarbówka-książkę przychodów i rozchodów to do kwoty 100 tyś.nie potrzebna Ci kasa fiskalna jak jest w innych wypadkach nie wiem,ale książka i dla Ciebie byłaby najkorżystniejsza :)
w UP są programy startowe dla chcacych założyć działalność i wiem,że mozna ubiegać się na rozpoczęcie działalności (ok.20.000) na rozwój działalności na szkolenia itp. tylko trzeba mieć dobry biznesplan.
W poznaniu są też na pewno takie rzeczy jak inkubatory przedsiębiorczości,fundacje rozwoju kobiety itp. poszukaj,poczytaj...
Buziaki wielkie

Gaja - Sob 26 Maj, 2012 10:23

ergr


wysiadło forum więc sobie właśnie czytam. I jeśli miałabym zacząć to właśnie w wakacje kiedy wykorzystam syna jako opiekunkę. A potem już przedszkole i szkoła. Więc, albo teraz albo nigdy.

Linka - Sob 26 Maj, 2012 13:04

Gaja napisał/a:
Teraz wiecznie na mnie wisi któreś dziecko, które ciągle czegoś chce.

wiem, że wątek dotyczy współuzależnienia ale ja chciałam zwrócić uwagę na dzieci.
One przeżyły przynajmniej 2 traumatyczne wydarzenia,: rozwód rodziców i przeprowadzkę.
Ojca nie ma, więc nic dziwnego że lgną do mamy. Mają do tego prawo, mają prawo do stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa i nie liczy się tylko jakość ale i ilość wspólnie spędzonego czasu.
Dzieci są małe bardzo krótko, a opieka nad 3 dzieci to praca na pełny etat.
Nie chcę przez to powiedzieć, że praca to teraz zły pomysł, ale że masz prawo nie pracować zawodowo

Gaja - Sob 26 Maj, 2012 14:49

Linka napisał/a:
wiem, że wątek dotyczy współuzależnienia ale ja chciałam zwrócić uwagę na dzieci.


I to jak najbardziej dotyczy współuzależnienia, bo kiedy mnie uświadomiono jak dalece zakręciłam się na mężu odstawiając na plan dalszy dzieci było mi bardzo wstyd :skromny:

Linka napisał/a:
One przeżyły przynajmniej 2 traumatyczne wydarzenia,: rozwód rodziców


U mnie nie było takiej sytuacji że nagle spektakularny rozwód, szum po którym nagle ojciec ostentacyjnie pakuje manatki i się wyprowadza a dzieci nie mają już ojca. Wszystko co robiłam to z myślą o tym aby dzieciom było lepiej. Nigdy się przy dzieciach nie kłóciliśmy (zresztą nic do pijanego nie dociera więc po co kłótnia). Ojciec został przeniesiony służbowo i to zostało powiedziane dzieciom. Przyjeżdżał w odwiedziny kiedy tylko mógł. A kiedy nie mógł bo zapił i wpadł w ciąg to lepiej że tego nie widziały. Rozwód niczego nie zmienił oprócz tego, że dzieci mają zasądzone alimenty. Przyjeżdża nawet częściej niż przedtem a i częściej jest trzeźwy bo bym nie pozwoliła aby został. Zostaje jako gość. Myślę, że to rozwiązanie jest lepsze dla dzieci.

Linka napisał/a:
i przeprowadzkę.


Przeprowadzka została odebrana lepiej niż myślałam. Może dlatego że nic się w ich życiu nie zmieniło oprócz łądniejszego mieszkania. Plan dnia został ten sam, szkoła, przedszkole, sklepy, ...

Linka napisał/a:
Ojca nie ma, więc nic dziwnego że lgną do mamy. Mają do tego prawo, mają prawo do stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa i nie liczy się tylko jakość ale i ilość wspólnie spędzonego czasu.


Tak też myślę i stąd skaczące mi po głowie dzieci, pora na karnego jeżyka ;)

Linka napisał/a:
Dzieci są małe bardzo krótko, a opieka nad 3 dzieci to praca na pełny etat.
Nie chcę przez to powiedzieć, że praca to teraz zły pomysł, ale że masz prawo nie pracować zawodowo


Dlatego daję sobie najwyżej czas do września. Później już nawet przed samą sobą nie wytłumaczę już dlaczego siedzę sama w domu a dzieci są w przedszkolu i szkole. I jeśli chcę przygotować się jakimś kursem i wykorzystać, że syn/opiekunka ma wakacje i może popilnować dzieci to muszę się wsiąść do kupy właśnie teraz.

JaKaJA - Sob 26 Maj, 2012 19:42

Linka zgodzę się z Tobą całkowicie tylko i wyłącznie w momencie gdy Matkę STAĆ na to by siedziała w domu z dziećmi bo ma np.wysokie alimenty albo pomoc rodziców. W każdym innym wypadku powiem,ze jest to nie zbyt udany pomysł! po pierwsze jest to nie uzasadnione ekonomicznie a po drugie psychologicznie,nie mam na myśli pracy po 12 godzin ale to że można zrobić wiele w kierunku pracy własnej na najróżniejsze sposoby. siedzienie w domu przy trójce dzieci jest kiepskim pomysłem bo ktoś je musi nakarmic za coś prawda? :roll:
Gaja - Pon 28 Maj, 2012 09:22

Mam zablokowany telefon, bo nie zapłacił a to jest telefon dopisany do jego umowy. Wypowiedział już umowę, ale ........ tylko na mój numer który mam juz ponad 10 lat. Mieliśmy zrobić cesję praw do tego numeru.


:radocha: I samo się rozwiązało. Będę miała nowy numer, nową umowę i to wszystko przyjedzie kurierem już w środę. dzwoniła pani z ofertą na ten telefon ( to chyba była ściema, że wypowiedział ten numer) i jej powiedziałam co i jak. I mam :radocha:

Gaja - Pon 28 Maj, 2012 14:39

Jutro znowu rozmowa kwalifikacyjna. Nawet nie wiem z jakiego ogłoszenia ;) Chyba przedstawiciel sprzętu AGD. Prawdę mówiąc już się zupełnie w tym wszystkim zakręciłam
kamo - Pon 28 Maj, 2012 14:42

To się odkręć a ja będę trzymał kciuki :mgreen:
Gaja - Pon 28 Maj, 2012 14:44

to trzymaj o 12
kamo - Pon 28 Maj, 2012 15:31

:okok: :okok: :okok:
JaKaJA - Pon 28 Maj, 2012 20:44

i jak tam Gajuś na rozmowie??? :buziak:
Gaja - Wto 29 Maj, 2012 08:02

To dzisiaj,

odezwę się na pewno. Nie przejmuję się zbytnio. Zobaczymy.

Klara - Wto 29 Maj, 2012 08:05

Będę za Ciebie trzymała kciuki Gaju :kciuki:
...i nie życzę powodzenia, żeby nie zapeszyć, a Ty nie dziękuj :)

JaKaJA - Wto 29 Maj, 2012 09:42

no to trzymam :) ))))
esaneta - Wto 29 Maj, 2012 11:48

ja też dołączam do klubu trzymających kciuki :kciuki:
Gaja - Wto 29 Maj, 2012 12:12

Tyle się nasłuchałam o równym traktowaniu, o pytaniach które nie powinny paść na rozmowie kwalifikacyjnej. Wczoraj jak babka zadzwoniła i poprosiła żeby wydrukować swoje CV to już mnie to zdziwiło, bo jak odpowiadam na interesujące mnie ogłoszenie to załączam. Potem wbiłam w wyszukiwarkę adres i uruchomiło się forum ostrzegające, że to oszustwo. Pomyślałam że to pomyłka, są również specjalnie wynajęci ludzie którzy piszą takie rzeczy aby podkopać konkurencję. Dlatego trzeba się samemu przekonać. Ja nie odpowiadałam na żadne ogłoszenie z branży jakichś urządzeń antyalergicznych.

Jadę. Oczywiście to ta firma co ją tak na tym forum opisują!!
Pan nawet się nie przedstawił. Za to wyciągnął ankietę.

- Imię i nazwisko? odpowiedziałam
- Wiek? odpowiedziałam
- Stan cywilny? odpowiedziałam
- Jakim autem pani jeździ? odpowiedziałam
- Jaki rocznik? odpowiedziałam
- Jakiej pojemności? odpowiedziałam
- Benzyna czy diesel?
- Czy jest Pani w stanie wyrobić (nie pamiętam ale chyba 20) popołudniówek. Od 16 do którejś tam . Patrzę na niego jak krowa na malowane wrota. Pan pyta czy mam jakieś zajęcia popołudniowe? Ja na to, że nie, ale dzieci
- No dobrze, to ile pani tych dzieciaków ma??

I tu nie wytrzymałam. I powiedziałam, że ta rozmowa jest jednym wielkim nieporozumieniem, bo pada tu mnóstwo pytań których nie powinno paść na rozmowie i żę ja podziękuję. Podałam mu rękę i wychodzę.

Oczywiście usłyszałam, że on ma doświadczenie w rozmowach kwalifikacyjnych i z takim nastawieniem to ja nigdzie miejsca nie zagrzeję.

Koniec. Kolejne doświadczenie z rozmów kwalifikacyjnych. Adrenalina jeszcze buzuje.
-

esaneta - Wto 29 Maj, 2012 12:22

Machnij ręką i dalej do roboty.
Ja tez obecnie jestem zajęta poszukiwaniem pracy.
Samo wyłuskanie "normalnych" ofert z tego gąszczu zabiera gros czasu.
Od zeszłego tygodnia staram się sukcesywnie wysyłac ok. 2 aplikacji dziennie.
Efekt - 4 odpowiedzi, w tym dwie to coś w rodzaju Twojego dzisiejszego doświadczenia i dwie ciekawe, czekam na zakończenie procesu rekrutacji i w międzyczasie aplikuję dalej :]
Nie zrazaj się, powodzenia, trzymam kciuki dalej :kciuki:

Gaja - Wto 29 Maj, 2012 12:39

Nie zrażam się, nic z tych rzeczy. Szukam dalej.
esaneta - Wto 29 Maj, 2012 12:49

:brawo:
JaKaJA - Wto 29 Maj, 2012 12:55

:buziak:
Gaja - Wto 29 Maj, 2012 13:09

Tylko paliwa szkoda :uoee: Ale musiałam się przekonać czy to jest to o czym piszą. Niestety było. Czy teraz już normalnie nie zatrudniają?
JaKaJA - Wto 29 Maj, 2012 15:52

zatrudniają.....podobno ;)
sama nie wiem gdzie i za ile :uoee:
żyjemy w tak powalonym kraju,że się płakać chce :uoee:

Gaja - Wto 29 Maj, 2012 17:38

Szukałam dzisiaj trochę na Gumtree, znalazłam coś tylko z numerem telefonu, zadzwoniłam. Okazało się że to producent mebli po drugiej stronie ulicy :wysmiewacz:
Czekam, zobaczymy.

JaKaJA - Wto 29 Maj, 2012 20:06

:mgreen: więc trzymam kciuki jeszcze mocniej :)
Gaja - Czw 31 Maj, 2012 15:51

JaKaJA napisał/a:
:mgreen: więc trzymam kciuki jeszcze mocniej :)


Dobrze trzymałaś :buziak: bo dzwonił. Za tydzień mamy pogadać bardziej konkretnie.
I dzwoniła jeszcze jakaś babka, że biorę udział ( :glupek: znowu) w jakichś rekrutacjach do nowego salonu meblowego. Niby kryzys jeśli chodzi o umowy i prowizje a nowe punkty rosną jak grzyby po deszczu.

I to wszystko w momencie kiedy mam doła giganta i to wszystko przez to co powiedział mój były. A mianowicie zapytałam się czy zapłaci raty kredytów w banku, bo windykacjja dzwoniła. A on że nie, bo musi zapłacić swoje kredyty, bo grożą już komornikiem. I to powiedziane w ten sposób jakby to jemu trzeba było współczuć. A do mnie wszystko od razu wróciło. Cały strach że wszystko się zawali i wkroczy komornik. I niby wiem, że komornik teoretycznie powinien zostawić mnie w spokoju, ale to tylko teoria a ta nie zawsze idzie w parze z praktyką. A wiem już że on zadba w pierwszej kolejności o siebie. Nie mam wglądu na jego konto, nie wiem co płaci a czego nie płaci i tak bardzo bym chciała pracować żeby gdy dzwonią że coś jest nieuregulowane to po prostu to zapłacić. Nie płacił za komórki i non stop miałam odcięty telefon. Prosiłam byśmy zrobili cesję praw bo były dwa numery na jednej fakturze to chyba jemu podobała się taka sytuacja, bo on miał w rezerwie firmowy. Załatwiłam sobie własny abonament na siebie (cud, bo normalnie wymagają zaświadczenia o zatrudnieniu) . Zobaczył paczkę zainteresował się co to, powiedziałam zajrzał i oczywiście skwitował jakie g***o choć telefon okazał się świetny. Ciągle jakieś uwagi, ale widać że go to ubodło. Wypowiedział umowę na mój numer nie pytając mnie o zdanie a ja miałam prosić go o zgodę na wzięcie własnego. Chciałam mu ten dać, bo w końcu jeszcze trzy miesiące będzie za niego płacił a ciągle nabija rachunki za przekraczanie abonamentu, a on że nie potrzebuje bo sobie zwiększył abonament.

A teraz zastanawiam się czy zaprosic go na dzień dziecka do córci

I tu proszę wszystkich bardziej niż ja zaprzyjaźnionych z Siłą Wyższą o jedną zdrowaśkę za koleżankę z forum.

pannaJot - Czw 31 Maj, 2012 15:55

Gaja, zdrowaśki nie masz, ale z Siłą Wyższą pogadam w Częstochowie na Twój temat :pocieszacz:
esaneta - Czw 31 Maj, 2012 16:00

i ja się za Tobą wstawię gdzie trzeba, zwłaszcza, ze Twoj los tak podobny do mojego :kciuki:
Klara - Czw 31 Maj, 2012 16:19

Gaja napisał/a:
A teraz zastanawiam się czy zaprosic go na dzień dziecka do córci

Jeśli jest dobrym tatą, to sam powinien przyjechać. Bez zapraszania.
Masz okazję sprawdzić, jak z nim jest.

Z moją Siłą Wyższą pogadam.
Może usłyszy....

Gaja - Czw 31 Maj, 2012 16:23

A nie napisałam, że prawie podjęłam już dzisiaj decyzję o pójściu na staż z UP za 700 złotych netto jako osoba do zamówień publicznych. czysta desperacja zarobić akurat tyle co na nianię. I t te telefony, jeden i drugi w ciągu tygodnia ma coś postanowić. To ja na tydzień wstrzymam się jeszcze z tym stażem.
JaKaJA - Czw 31 Maj, 2012 23:40

Gajuś powiem za Klarą -NIE ZAPRASZAĆ !!! Jego za***nym obowiązkiem jest pamiętac takie rzeczy.
Jeśli idzie o długi to idz do prawnika (w większych przychodniach leczenia uzaleznień znajdziesz bezpłatnego) i dowiedz się co i jak.
Powinnaś się poodcinać ekonomicznie maksymalnie jak sie da.
Na Twoim miejscu poczekałabym jeszcze z tym stażem-a nuż się uda w tej firmie :kciuki:
Ja z moimi Aniołkami już pogadam,niech podlecą do Ciebie ;) )))
a teraz wybacz ale spadam spać,dopiero skończyłam dzień pracy a jutro o 5 wstawanko :mgreen:
jak coś mnie "olśni" to napisze ;)
:buzki:
a i nie zwracaj uwagi na te teksty-miota się jak dzieciak ;) :wysmiewacz:

Gaja - Pią 01 Cze, 2012 16:47

no no no, ale macie chody u ......... zcxvv56

Dostałam się do drugiego etapu rekrutacji. I to jak szybko

Janioł - Pią 01 Cze, 2012 16:49

Gaja napisał/a:
no no no, ale macie chody u ......... zcxvv56
nie ma za co :skromny:
Gaja - Pią 01 Cze, 2012 16:56

To wstawiaj się TAM dalej Janiele, bo aż nie wiem teraz co wybrać ;)
Janioł - Pią 01 Cze, 2012 16:59

Gaja napisał/a:
bo aż nie wiem teraz co wybrać ;)
jakby co zawsze możesz rzucić monetą i sprawdzić co wypadnie , Anioł czy Reszka ;)
JaKaJA - Pią 01 Cze, 2012 20:30

:mgreen: :mgreen: :mgreen:
spisz na kartce każdej z firm plusy i minusy (nawet negatywne lub pozytywne odczucia) ;)
i samo Ci wyjdzie :D
a teraz mój ulubiony teks mojej terapki : CO W UCZUCIACH PANI ŁADNA :mgreen:
:buzki:

Gaja - Pią 01 Cze, 2012 21:05

JaKaJa :buziak: dzięki wielkie

W uczuciach spokój jeśli chodzi o te dwie rekrutacje. Wiele razy dobrnęłam prawie do finału. Znowu rekrutacja przez firmę która zajmuje się tym profesjonalnie. Absurd polega na tym, że oni wiedzą wszystko a osoby ciągane na spotkania nic, nawet do jakiej firmy aplikują. A na jednym spotkaniu zwykle się nie kończy. Mam zamiar brnąć w te rozmowy i równolegle rozmawiać z panem sąsiadem, który chce aby ktoś poprowadził mu studio. Jednocześnie na maila dostałam też odpowiedź odnośnie stażu, że jest do października (czyli 5 miesięcy) za 800 złotych, ale w moim sąsiedztwie i od poniedziałku do piątku w ludzkich godzinach pozwalających na rozwiezienie i odebranie dzieci bez niczyjej pomocy. Ale w październiku mogę stanąć w punkcie wyjścia i tu w uczuciach już niehalo. No i świadomość, że znów się nie uda to choć nie mam na to wpływu to wywołuje straszny niepokój.

Tatuś ciągle się wcina, że przecież on już będzie w Poznaniu i będzie odbierał, ale jak przychodzi co do czego to zawsze nawala więc chcę mieć wszystko zorganizowane bez polegania tylko na nim. jak bardzo bym chciała na nim móc polegać. W tym temacie w uczuciach bardzo niehalo.

kamo - Pią 01 Cze, 2012 21:52

Gaja napisał/a:
Tatuś ciągle się wcina, że przecież on już będzie w Poznaniu i będzie odbierał, ale jak przychodzi co do czego to zawsze nawala


Jako alkoholik powiem że jeśli nie ufasz mężowi w tej kwestii to bardzo dobrze robisz.Dostrzegasz też jego manipulacje.
Ja podobnie postępowałem z tym że czasami wierzyłem w to co obiecywałem np;żonie tyle że jakiś czas póżniej alkohol był ważniejszy bo akurat mnie coś zdenerwowało i musiałem odreagować a znałem tylko jeden sposób alkohol.
A manipulowałem ludzmi bo coś chciałem,najczęściej chiałem coś ugrać albo mieć swobodę i pretekst do picia.
Wywoływałem awanturę z żoną i wielce obrażony szedłem pić,wychodząc trzaskałem drzwiami.
Dzisiaj wiem że żle postępowałem i odbudowanie zaufania nie będzie łatwe.
Ale się staram :skromny: .

JaKaJA - Pon 04 Cze, 2012 12:34

Gaja co tam u Ciebie słonko???
Gaja - Pon 04 Cze, 2012 16:59

:zmeczony:

Sama nie mogę się rozeznać w tych moich uczuciach. Mój eks przebywał teraz w Poznaniu na targach. Jego szef wynajął swoim pracownikom ekstrawillę, którą się bardzo ten mój były zachwycał i nadmiernie zastanawiał ile też wynajem takiej chaty. Rezygnując w willowych wygód tatuś spędził weekend z dziećmi i poodgrywał komedię pt "kochany tatuś". Zabrał na spacer, na plac zabaw, na lody,... (nota bene mały teraz kaszle a u niego problem z krtanią może skończyć się moim unieruchomieniem w szpitalu przy dziecku). Nie wiem ile nie pije ale coś ponad 2 tygodnie a on już czeka na owacje na stojąco. I słyszę jak mała zadaje mu pytania na które nie bardzo wie jak odpowiedzieć: "tato a czemu nie byłeś na moim przedstawieniu", "tato a dlaczego nie mieszkasz z nami" itd. A ja od jakiegoś czasu mam natrętne myśli, non stop i w kółko Macieju mój mózg obrabia wciąż te same zdarzenia do których już nie wracałam i myślałam że o nich zapomniałam i wybaczyłam. Okazuje się że nie zapomniałam i chyba nigdy nie zapomnę. Problemy finansowe przypomniały o ich przyczynie. j67j6
A najgorsze, że dzisiaj jak powiedziałam, że to wszystko jest cholernie niesprawiedliwe, że to ja się muszę tłumaczyć na rozmowie że mam dzieci on przy małej wypalił "Ja rozwodu nie chciałem" I dzisiaj postanowiłam córci wszystko w jakiś sposób to wszystko poukładać. W jakiś przystępny sposób, jak to dziecku. Już jej to kiedyś tłumaczyłam, zrobię to jeszcze raz.

Chodzę nabuzowana nie wiem czemu.Wściekam się na wszystkie niesprawiedliwości tego świata, że znowu mnie czeka rozmowa i bzdurne pytania o dzieci, że faceta nigdy nie zapytają nawet o dzieci, że przejechałam na dojazdówce prawie 150 km i nie mam pojęcia gdzie mam zmienić opony i nie mam na to kasy, że wogóle wszystko jest nie tak :/

Gaja - Pon 04 Cze, 2012 17:17

Trudne problemy zostawione same sobie staną się jeszcze trudniejsze


PRAWO MURPHY'EGO


Właśnie to Olga napisała w wątku Villemo. Ja przestałam z moim eks rozmawiać o problemach, jakby to miało je wymazać. Skutek taki, że prawie się do niego nie odzywałam. On pyta dlaczego taka jestem przecież on się tak stara. A ja po prostu boję się, że to co we mnie się nagromadziło po prostu wybuchnie. A jak już zacznę to na pewno pójdzie się nachlać. Zresztą po co mam gadać jak nic do niego nie trafia. Obchodzi go tylko jego własna osoba. Tak cholernie namieszał w moim życiu przez picie. Chyba najbardziej odczułam odebranie mu prawka za jazdę po pijaku. Zabrali mu na rok (już by minął) ale to było mało więc jeździł służbowym samochodem jeszcze trzy miesiące do momentu aż ponownie go złapali na podwójnym gazie i w dodatku bez dokumentów. Nie mam pojęcia na ile mu zabrali, bo nie widziałam niczego na piśmie, podobno na 3 lata. Trochę szukałam na forach prawniczych ale takiego przypadku nie zanotowano. Ja bym chciała wiedzieć kiedy ojciec będzie mógł cokolwiek pomóc bo najgorzej mi jest porozwozic i poodbierać dzieci. On deklaruje się, że może pomóc. Jak????? Tramwajem, autobusem zimą? Szkoda dzieci. Chciałabym wiedzieć kiedy jest szansa na odzyskanie prawka. Czy te dwa wyroki liczy się równolegle czy może drugi liczy się dopiero po odbyciu pierwszego. I czy można liczyć na połowę wyroku? Chciałabym to wiedzieć, tak dla siebie. Może ktoś mi odpowie...

olga - Pon 04 Cze, 2012 17:19

Im predzej pogodzisz sie ze stanem faktycznym tym łatwiej będzie ci żyć, będziesz mogła iść dalej nie oglądając się za siebie.
Ja jeszcze połtora roku temu nawet nie pomyślałabym, że nie będzie we mnie żalu, złości, gniewu. Jestem sama i jest mi dobrze, mogę tyle samo ile mogłam gdy on był, a może nawet więcej.

olga - Pon 04 Cze, 2012 17:23

A gdzie Ty dzieci rozwozisz? Nie dałoby sie gdzieś bliżej?
A czemu liczyszz na niego? A jak rozwiezie dzieci będąc pod wpływem? :szok:

Gaja - Pon 04 Cze, 2012 17:26

Właśnie nie liczę na niego, ale tak czasami byłoby łatwiej. Chce zapewnić dzieciom jakąś rozrywkę to niech bierze i zapewnia. A nie kierowcy do kompletu potrzebuje.
Gaja - Pon 04 Cze, 2012 17:30

Jestem przeziębiona i wykończona ......... :evil: :evil: :evil:
olga - Pon 04 Cze, 2012 17:34

Nie liczysz ale

Gaja napisał/a:
Chciałabym wiedzieć kiedy jest szansa na odzyskanie prawka


jego prawko jego zmartwienie

Gaja napisał/a:
tak czasami byłoby łatwiej


dopóki pierwszy raz nie pojedzie z dziećmi będąc pod pływem

Gaja napisał/a:
Chce zapewnić dzieciom jakąś rozrywkę


Nie wiem jak Twoje dzieci odbierają tę rozrywkę, bo może się rzeczywiście cieszą, ale ja od moich usłyszałam po latach :"takie to wszystko sztuczne było" a ja tak bardzo sie starałam, żeby miały chociaż namiastkę normalności. Dzieci są mądre, więcej widzą i czują niż nam sie wydaje.

Linka - Pon 04 Cze, 2012 17:52

Gaja napisał/a:
Jestem przeziębiona i wykończona ......... :evil: :evil: :evil:
współczuję i mnie przeziębienie dopadło, i paskudnie się czułam, i jeszcze nie jest dobrze, ale to mija
Gaja napisał/a:
Ja bym chciała wiedzieć kiedy ojciec będzie mógł cokolwiek pomóc

miałam o tyle łatwiej, że mój m nigdy prawa jazdy nie miał :uoee: wiedziałam, że w tym względzie mogę liczyć tylko na siebie.

Gaja - Pon 04 Cze, 2012 18:02

olga411 napisał/a:
Nie wiem jak Twoje dzieci odbierają tę rozrywkę, bo może się rzeczywiście cieszą, ale ja od moich usłyszałam po latach :"takie to wszystko sztuczne było" a ja tak bardzo sie starałam, żeby miały chociaż namiastkę normalności. Dzieci są mądre, więcej widzą i czują niż nam sie wydaje.


Wiem, że dzieci są mądre. Mam nadzieję, że jeśli będzie to sztuczne to powiedzą mi o tym wcześniej niż po latach. Na razie maluchy są zapatrzone w ojca, same muszą odkryć jaki jest naprawdę. Starszy wie jak jest, niczego przed nim nie ukrywałam.

Gaja - Pon 04 Cze, 2012 18:08

Zapytałam dzisiaj córcię czy wie co oznacza słowo "rozwód" a ona odpowiedziała, że nie. czy jest sens jej to wszystko tłumaczyć?? Na razie jej powiedziałam tyle ile uważałam za stosowne czyli zgodnie z prawdą, że tata mieszka bardzo daleko bo tam pracuje i dlatego odwiedza nas raz na tydzień albo co dwa tygodnie. Wydaje się nie chcieć wiedzieć więcej. jakby zapytała to bym powiedziała więcej.
Dzisiejsza odzywka nie dotknęła jej, bo nie znała tego słowa.

olga - Pon 04 Cze, 2012 18:19

No i ok. Widocznie jest jeszcze za mała. Nadmiar informacji, niezrozumiałych pojęć wywoła w dziecku tylko niepotrzebny niepokój. Gdy będzie gotowa wiedzieć więcej - zapyta, a Ty nie ukrywaj, ale odpowiadaj w zrozumiały dla niej sposób.
JaKaJA - Wto 05 Cze, 2012 12:26

Gajuś ojciec mojej córki (mój ex) kiedy usłyszał o rozwodzie moim zaczął sobie pozwalać na takie komentarze,ze masakra najbardziej mnie rozwaliła informacja o tym,ze dzwonił do mojego obecnego męża z zapytaniem jak Mu pomóc w ratowaniu małzeństwa :shock: :shock: :shock: ucxc4 podobno stwierdził że jak przestanie mi płacić alimenty to nie odejdę bo będę się bała -spadłam z krzesła,bo dokładnie powiedział to samo do mnie jak od niego odchodziłam_bezemnie zdechniesz,nie dam Ci złotówki to na kolanach wrócisz ucxc4
domyślam się co czujesz bo w takim samym stanie psych.ja jestem teraz 8|
:buziak:
Ale damy radę maleńka!!! ergr

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 13:03

ergr


już lepiej


Nie będę się przez chwilę odzywać. Wyjeżdżam.

:auto:

JaKaJA - Wto 05 Cze, 2012 13:05

:buzki:
uważaj na siebie i wypocznij :)

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 21:50

Jestem przybita.

Jeżdżę na dojazdówce. na nowe nie mam. Umówiłam się z ojcem że da mi opony, ale muszę do nich dojechać. Więc nie ma problemu 5jsdf

Nie zapłaciłam jeszcze wszystkich rachunków a została mi jakaś stówa do końca miesiąca. Ale to też jeszcze nie problem. Co tam, coś poradzę. :rozpacz:

Wysiadły mi hamulce. Myślałam, że to znany mi problem z płynem hamulcowym, ale nie. Dzwoniłam do ojca, że na dojazdówce to jeszcze ale bez hamulców :/ No szlag. Dojechałam do Domu KUltury na zajęcia jak je nazywam "dowartościowujące", ale jazda była tak ekscytująca, że jak zatrzymałam auto to za diabła postanowiłam do niego nie wsiadać bez sprawdzenia ki diabeł. Ojciec przyjaciela syna jest mechanikiem więc zadzwoniłam czy by nie podjechał zobaczyć. Obiecał podjechać. Okazało się że pękł mi przewód hamulcowy i postara się naprawić abym dojechała tam gdzie mam dojechać. Więc to też w miarę po problemie. :rozpacz:
A w międzyczasie zaczęły się tak dobrze mi znane sms-y i telefony od exs. Że jutro idzie do prawnika o podział majątku itd. Odebrałam bo wydzwaniał a ja na tych zajęciach, głupio tak. Głos nachlany, ale że jeszcze się nie napił. Odpowiedziałam że mnie nie interesuje czy jest w trakcie czy dopiero zamierza. Powiedział, że ten Stefczyk czy też Lukas cholera wie wystąpił o ustalenie jego miejsca pobytu i że go to będzie kosztować 10 tys. Nie wiem czy zmyśla czy prawdę mówi, ale bardzo mną to znowu zatelepało. :ohoho:

A jutro ta rozmowa kwalifikacyjna. :auuu: Jak tu zaczarować swoją głowę aby wywalić te wszystkie złe emocje.


A wiecie, że ja jak się kiedyś waliło już na maksa to byłam skłonna spróbować wszystkiego. I stwierdziłam, że mi jak nic ktoś na chłopa urok rzucił. Kupiłam czarcie ziele w aptece i do kapieli dodałam :akysz: Ale jak pił tak pił

A może to na mnie ktoś urok rzucił???? :czaruje:

pterodaktyll - Wto 05 Cze, 2012 21:56

Gaja napisał/a:
Jak tu zaczarować swoją głowę aby wywalić te wszystkie złe emocje.

Wiedźmy forumoooweeee :krzyk: Pędem tu i czarować, czarować.........



Ja nie potrafię tak jak one :bezradny: :sabat:

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 22:02

Tak, porządnego czarowania tu trzeba........

jak nie spieprzyć rozmowy kiedy zależy za bardzo vdfhk

pterodaktyll - Wto 05 Cze, 2012 22:05

Gaja napisał/a:
jak nie spieprzyć rozmowy kiedy zależy za bardzo

Jak to jak? Udawać, że Ci specjalnie nie zależy. To oczywista oczywistość :mgreen:

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 22:07

To tak jak z alkoholikiem ...
Tylko wszystko na opak wychodzi

esaneta - Wto 05 Cze, 2012 22:09

Pterek, to moze jednak ta akupunktura? ;) Gajeczko tak powaźnie, to doskonale Cię rozumiem, brak kasy, alko dostarczający wciąz nowych kłopotow, nawet rozmowę kwalifikacyjną tez jutro mam. Jeden kciuk będzie za mnie a drugi za Ciebie :) usmiechnij się i głowka do gory :przytul:
Jonesy - Wto 05 Cze, 2012 22:10

Gaju, nie wiem czy zaczaruję, ale spróbuję.
Pisałem już o tym w pamiętnikach, ale tam nie masz dostępu, zatem piszę tutaj, u Ciebie!
Bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję, za to, że zaczarowałaś moją małżonkę, która non stop o Tobie mówi, a co ważniejsze, wyczarowałaś nam kuchnię naszych marzeń, chociaż daliśmy Ci takie strzępy wydumanych informacji, że sami chcieliśmy sobie palnąć w łepetyny.
Basiu, spełniłaś jedno z naszych marzeń, a zrobiłaś to ot tak bezinteresownie, że nie może być teraz tak, że jesteś podłamana.
Na pewno jesteś gościem numer jeden, na ewentualnej przyszłościowej parapetówie, bo kuchnię trzeba będzie przecież wypróbować.
Ja i moja żona z całego serca Ci dziękujemy również tutaj i gorąco Cię polecamy każdemu, kto ma problemy nam podobne.
Jeżeli jest coś, czym moglibyśmy się w jakiś sposób zrewanżować, za ten cud mały, jaki nam wyczarowałaś, pisz śmiało w mailu albo na pw. Jesteś w końcu naszą osobistą cudotwórczynią.
Pozdrawiam serdecznie, jeszcze raz dziękuję i trzymam kciuki, żeby wszystko się u Ciebie naprostowało.

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 22:13

No to trzymam kciuki. Wkurza mnie to chodzenie na rozmowy :[ oj bardzo. I to udawanie że stać ich na pracownika a tak naprawdę to chcą niewolnika. Nie o kwalifikacje tu chodzi tylko o to aby na jakiś czas mieć siłe roboczą za darmo. Tylko po co to ściemnianie.

Esa podobno na Onecie jest o rozmowach kwalifikacyjnych, chyba dobrze jak spojrzymy. Dzisiaj koleżanka mi urywki pokazywała.

pterodaktyll - Wto 05 Cze, 2012 22:14

Gaja napisał/a:
To tak jak z alkoholikiem ...
Tylko wszystko na opak wychodzi

Widocznie za słabo się starasz. Tak na poważnie. Jeżeli umiesz nawet łatwą rzecz przedstawić komuś jako trudną a wręcz nieomal niemożliwą do osiągnięcia, tym prędzej osiągniesz swój cel..........

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 22:16

Oj Jonesy udało Ci się . Naprawdę. Uśmiechnęłam się w końcu. To co się dzieje w meblach woła o pomstę do nieba. Ale jutro nie mogę o tym myśleć. Myślałam o zmianie branży, ale tak mi szkoda się z tym rozstawać. Zobaczymy jutro.
JaKaJA - Wto 05 Cze, 2012 22:19

Gajuś spokojnie,poradzisz sobie i z rozmową i z kłopotami.
Ja już gadałam z moimi aniołkami, więc będą gdzie trzeba i do Was dziewczyny zalecą ;)
z eksem nie gadaj-wyłączaj telefon i kropka.
Skarbie wiesz przecież,że jemu się grunt pod nogami zapalił więc zrobi wszystko by powrócić do dawnych schematów bo były wygodne DLA NIEGO.
Skąd ja to znam :/
Ja jestem PRZEKONANA o tym,że znajdziesz w sobie siłę wtedy gdy będziesz jej potrzebowała najbardziej :)
Będzie dobrze!!! :pocieszacz:

szymon - Wto 05 Cze, 2012 22:21

Gaja napisał/a:
To co się dzieje w meblach woła o pomstę do nieba


pozwolę siem odezwać jak zakwitną krokusy, coś trzeb będzie u mnie skonstruować :skromny:

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 22:22

5t4b to ja to ja to ja
esaneta - Wto 05 Cze, 2012 22:24

czytałam Gajka, czytałam, ale mocno przejaskrawiony ten artykuł. Byłam na różnych projektach rekrutacyjnych, mniej bądz bardziej udzinionych, ale Onet chyba zamiast dziennikarzy w ramach optymalizacji kosztów pismaków zatrudnia :uoee:
szymon - Wto 05 Cze, 2012 22:24

łał :zemdlal:

siem doczekać nie mogiem 8)

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 22:25

dzięki Wam za wsparcie, późno już a jutro trzeba wypoczętym się stawić a biorąc pod uwagę brak auta będzie to trochę kłopotliwe.

Idę spać. Dam znać. Jak nie to to jeszcze sąsiad się nie odezwał ;)

Jonesy - Wto 05 Cze, 2012 22:31

szymon napisał/a:
łał :zemdlal:

siem doczekać nie mogiem 8)


Szymon, jak Gaja projekcik Ci wysmaży, to jak skończysz kuchnię, to poczujesz się w niej, jakbyś, co najmniej, w Astonie pędził po Niemieckiej autostradzie :mgreen:

szymon - Wto 05 Cze, 2012 22:38

uwielbiam astony i niemieckie autostrady :]
Jonesy - Wto 05 Cze, 2012 22:45

szymon napisał/a:
uwielbiam astony i niemieckie autostrady :]


ja bardziej je uwielbiam, bo z wielkiej litery pisałem o tamtychże :)

Gaja - Wto 05 Cze, 2012 22:45

esaneta napisał/a:
czytałam Gajka, czytałam, ale mocno przejaskrawiony ten artykuł. Byłam na różnych projektach rekrutacyjnych, mniej bądz bardziej udzinionych, ale Onet chyba zamiast dziennikarzy w ramach optymalizacji kosztów pismaków zatrudnia :uoee:



A ja chyba za późno się za szukanie zabrałam, bo znaleźć nie mogę

esaneta - Śro 06 Cze, 2012 06:55

proszę: BIEG PO PRACĘ
Klara - Śro 06 Cze, 2012 07:13

No, to trzymam kciuki za Twoją rozmowę kwalifikacyjną Gaju! :kciuki:
esaneta - Śro 06 Cze, 2012 07:32

Ja też :okok:
Gaja - Śro 06 Cze, 2012 08:10

Dzięki Esa, dokładnie tego wczoraj szukałam.

Dzisiaj ledwo oczy otworzyłam sms : Jak wypisuję takie bzdury to już źle ze mną, idę dzisiaj na AA bo inaczej tego nie widzę" :szok: Czyli komedia trwa w najlepsze. Ani słowa co z samochodem, co z nami, tylko ON ON ON

Gonzo.pl - Śro 06 Cze, 2012 12:57

Gaju :pocieszacz:
esaneta - Śro 06 Cze, 2012 14:44

Gaja napisał/a:
Dzisiaj ledwo oczy otworzyłam sms : Jak wypisuję takie bzdury to już źle ze mną, idę dzisiaj na AA bo inaczej tego nie widzę" Czyli komedia trwa w najlepsze. Ani słowa co z samochodem, co z nami, tylko ON ON ON


Gaja, Ty chrzań GO, Ty powiedz lepiej jak na rekrutacji było?
Mnie poszło swietnie, teraz czekam aby moje 4 kontrkandydatki miały mniej szczęścia niż ja fsdf43t

Gaja - Śro 06 Cze, 2012 14:49

Nie nadaję się do komunikacji miejskiej, spóźniłam się 3 minuty. Cud, że tak mało. A wyszłam półtorej godziny wcześniej. Rozmowa ok, ale to tylko jeden etap z wielu. Za to okazało się, że to znowu znana mi firma i miejsce. Następny etap z pracodawcą.

No i ciągle nie odezwał się sąsiad.

A alkoholik?? Cisza

Linka - Śro 06 Cze, 2012 15:41

Gaja napisał/a:
A alkoholik?? Cisza

a mój dzisiaj pojechał na terapię, tyle razy już zaczynał, że nie robię sobie nadziei 8|

Gaja - Śro 06 Cze, 2012 16:28

Ja jestem ciągle manipulowana obietnicami a to AA a to terapii a to jeszcze czegoś o czym dobrze wie, że musiałby zrobić xcc tylko nie daj Boże po tym odechciałoby mu się pić.
Klara - Śro 06 Cze, 2012 16:46

Gaja napisał/a:
Ja jestem ciągle manipulowana obietnicami a to AA a to terapii

Dopóki widzi, że Ciebie to obchodzi i że może manipulować, będzie to robił.
ODDZIEL SIĘ OD NIEGO Gaju, przecież widzisz, że Twoje dotychczasowe podejście do problemu nie przynosi efektu.

JaKaJA - Śro 06 Cze, 2012 19:37

:buzki: pw.
Gaja - Śro 06 Cze, 2012 20:47

Klara napisał/a:
ODDZIEL SIĘ OD NIEGO Gaju,


Dopóki nie mogę się dorzucić do spłaty bądź co bądź wspólnych kredytów muszę to znosić. Naprawdę oddzielę się od niego dopiero kiedy będę mogła płacić swoją część. Wtedy była by jasność a teraz on ma sieczkę w i tak jeszcze niepoukładanej głowie.

Klara napisał/a:
przecież widzisz, że Twoje dotychczasowe podejście do problemu nie przynosi efektu.


Ale tak, dotychczasowe podejście nie przynosi efektu.

Klara - Śro 06 Cze, 2012 20:54

Gaja napisał/a:
Dopóki nie mogę się dorzucić do spłaty bądź co bądź wspólnych kredytów muszę to znosić.

Nie musisz brać sobie do serca tego, co on Ci wciska, nie musisz podchodzić do tego emocjonalnie.
Oddziel się od niego mentalnie.
Spróbuj go traktować jak kolegę z pracy, z którym musisz współpracować, ale który poza tym jest Ci obojętny.

esaneta - Śro 06 Cze, 2012 21:06

ja posłuchałam Klary Gajeczko - polecam :)
Żeglarz - Śro 06 Cze, 2012 22:58

Dobry wieczór Gaju,
Podczytuję Ciebie od czasu do czasu i zauważam, że tkwisz w jednym punkcie jeżeli chodzi o Twoje relacje z mężem, Twój stosunek do niego.
Masz na jego punkcie obsesję. Twoje słowa pokazują, że Twoje myśli wciąż kręcą się wokół niego.
Nie jest to nic dziwnego w czynnym współuzależnieniu, jest to jego główny objaw.
Obawiam się, że dopóki nie wyzwolisz się od tej obsesji trudno Ci będzie skoncentrować się na sobie i na tym co najważniejsze dla Ciebie i Twoich dzieci. M.in. na aktywnym i uwieńczonym pełnym sukcesem poszukiwaniu pracy.
Taka obsesja rozwala Ciebie od wewnątrz, powoduje częste zmiany nastrojów w rytm zachowań Twojego męża.
Tylko ODŁĄCZENIE SIĘ emocjonalne pozwoli Ci ruszyć do przodu, wprowadzić pozytywną zmianę w Twoim życiu.
Żeby to zrobić, musisz nauczyć się rozpoznawać objawy swojej obsesji, swojego współuzależnienia.
Czy uczestniczysz w jakiejś terapii?
Czy czytałaś którąś z książek dotyczących problemu współuzależnienia?
Jeżeli nie, to zdecydowanie zachęcam Cię do tego.
Inaczej trudno będzie Ci wyrwać się z "zaklętego kręgu" współuzaleznienia i ruszyć do przodu.
Pozdrawiam Cię,
Paweł

Gaja - Czw 07 Cze, 2012 07:09

ja to wszystko wiem. Jednak wszystkie teorie świata nie dadzą rady temu co się dzieje w praktyce. Bo ja wszystko wiem i widzę to u siebie, ale trudno odciąć się od człowieka z którym się spędziło 20 lat i nie zawsze było źle. Doprowadziłam do rozwodu i przeżyłam go choć sto razy się chciałam wycofać ale kiedy wątpiłam to on akurat podtrzymywał mnie w mojej decyzji pijąc, mieszkam osobno, umowę mam na siebie i jestem z dziećmi zameldowana. Gdyby był pijany nie będę miała skrupułów wezwać policje żeby go zabrała na izbę. Ostatnio nakręca się że prawie w ogóle się do niego nie odzywałam a on przecież się tak stara, może dwa tygodnie wytrzymał w tych staraniach. On wie, że miałby u nas jeszcze jakieś szanse gdyby podjął jakieś starania żeby wytrzeźwieć i wykorzystuje to gadając że idzie na AA albo na terapię. A ja nie ukrywam, że w to nie wierzę i od razu mówię mu co myślę. Ostatnio groził mi że idzie do sądu robić podział majątku i ok niech idzie. Zaoszczędzę na wniosku. jestem bardzo zdeterminowana w szukaniu pracy, akurat w tym mi nie przeszkadza myślenie o nim. Owszem myślę o nim, ale nie tak uporczywie jak kiedyś, jak o rodzinie w kłopotach gdzieś daleko. Nie żyję za niego, nawet nie próbuję. Czasami daję sugestię co powinien zrobić, ale jak słyszę np. że na Śląsku nie ma dobrych terapeutów to odpuszczam, bo nie ma sensu.
Gaja - Czw 07 Cze, 2012 07:14

napisałam, żę miałby jakieś szanse gdyby podjął starania żeby wytrzeźwieć.


Tak, zależy mi na tym, ale niedawno jeszcze brałam pod uwagę wspólne z nim mieszkanie. Mija już prawie rok od jego przeprowadzki na Śląsk i chyba nie chcę już z nim mieszkać. Bo właściwie to sytuacja komfortowa tylko dla niego. W niczym nie jest w stanie pomóc bez prawka a ja bym miała dodatkową osobę do obsługiwania.

Gaja - Czw 07 Cze, 2012 07:14

A teraz muszę się szybko pakować


Do niedzieli

Gaja - Czw 07 Cze, 2012 07:20

Żeglarz napisał/a:
Twoje słowa pokazują, że Twoje myśli wciąż kręcą się wokół niego.



Moje myśli krążą wciąż wokół spłaty kredytów, pomaga w tym skutecznie bank. A myśli o kredytach to myśli o nim czy jeszcze go nie wywalili. I dopóki nie rozwiążę tego jakoś to tak to się będzie nakręcać.

Chciałabym mieć taką komfortową sytuację żeby pozwolić sobie na takie symboliczne wystawienie walizek za drzwi i zerwanie wszelkich kontaktów. To by było takie oczyszczające.

JaKaJA - Pon 11 Cze, 2012 08:41

Gajuś a coś tak słonko umilkła??? 8|
skrobnij coś bo się martwię :buzki:

Gaja - Pon 11 Cze, 2012 09:18

Wróciłam wczoraj. Czytam sobie bez zwracania na siebie uwagi ;) Przez 5 dni dostawałam sms-y po których wiedziałam, że on pije. Nie odpowiadałam, jakoś odcinałam myślenie do tego stopnia, że wczoraj się skapnęłam że od trzech dni nie dostałam żadnego :szok: i pomyślałam, że on się zapił na śmierć albo zabił się. I poczułam cholerne poczucie winy. Że ani moja ani jego rodzina nie zrozumiałaby dlaczego się go wyparłam. Mama moja nie rozumie, próbowała ze mną porozmawiać, że ona na jego miejscu też by piła, bo nie ma żadnych perspektyw w życiu tylko same długi. A to wszystko dlatego, że on do niej dzwonił. Ze\mną nie mógł złapać kontaktu to znowu urabia moich najbliższych. Dzisiaj podobno idzie załatwiać wszywkę czyli znowu najgłupsze rozwiązanie z możliwych. Chodź dla nas rok to jak wieczność.
Linka - Pon 11 Cze, 2012 09:42

Gaja napisał/a:
Że ani moja ani jego rodzina nie zrozumiałaby dlaczego się go wyparłam

Gaju Ty się nie wyparłaś, to on wybrał
.
Gaja napisał/a:
Mama moja nie rozumie, próbowała ze mną porozmawiać, że ona na jego miejscu też by piła, bo nie ma żadnych perspektyw w życiu tylko same długi

a pomyślała jakie Ty masz perspektywy , jak trudno znaleźć pracę, a potem jak ją pogodzić z opieką nad dziećmi?
najważniejsze, że Ty już wiesz co jest chorym myśleniem :pocieszacz:

JaKaJA - Pon 11 Cze, 2012 13:59

Gajuś czyli robisz postępy :D (mam na myśli to z smsami ;) )
Będzie urabiał i będzie miotał się jak małe dziecko,to co potrafi wymyśleć mój M. to poprostu :szok:
nie daj się wbijać w poczucie winy bo to nie twór wybór tylko jego! On chce pić-niech pije ale z dala od ciebie i dzieci.
Przytulam :)

Gaja - Pon 11 Cze, 2012 19:28

Napisał mi dzisiaj że idzie na odwyk. Zobaczymy czy jak wytrzeźwieje będzie nadal chciał. Gdyby sprawę doprowadził sam do końca to może mu się udać. Jeśli sam sobie da szansę na wytrzeźwienie.

Odnośnie pracy to dzisiaj zapytała mnie właścicielka jednego z salonów czy nie chcę pracy w ..... Bydgoszczy :wysmiewacz: Bydgoszcz znam, uczyłam się tam, ale najpierw muszę sprzedać dzieci.

Może ktoś chce grzeczne, ułożone dzieciaczki?? Jedno już prawie samowystarczalne, drugie zaczyna szkołę a trzecie zaczyna przedszkole?

Gonzo.pl - Pon 11 Cze, 2012 19:30

Już komuś dzisiaj oferowałem... g45g21
Jest mieszkanie po mnie do wynajęcia od zaraz i tanio. W Bydgoszczy. :p

Gaja - Pon 11 Cze, 2012 19:34

No przestań kusić. Za dużo tych przeprowadzek. :szok: Dzieci dopiero przyzwyczaiły się do tego miejsca. mam ustawioną panią do odbierania małego z przedszkola na wypadek pracy po zamknięciu przedszkola, mała zaczyna szkołę, najstarszy wsiąknął w klimat nowej szkoły i bardzo się w niej udziela.
Gaja - Pon 11 Cze, 2012 19:35

A znasz jakiegoś projektanta w Bydgoszczy, który nie kręci lewizny ze stolarzami?
Gonzo.pl - Pon 11 Cze, 2012 19:47

Nie znam żadnych projektantów.
znam takich, co projektują coś na innych, ale to nie w Bydgoszczy. :mgreen:

Gaja - Pon 11 Cze, 2012 20:00

Już dzwoniłam do kolegi z Bydgoszczy, pewnie on zna. Gdybym nie miała dzieci wcale bym się nie zastanawiała. Po głowie będzie krążyć oj będzie. Salon jest na Szubińskiej.
Gonzo.pl - Pon 11 Cze, 2012 20:10

Żartujesz......
Szubińska idzie z prawej strony Castoramy, a Stroma z lewej. Obydwie zbiegają się na Pl. Poznańskim. A mieszkam/mieszkałem tuz obok Stromej.

Gaja - Pon 11 Cze, 2012 20:42

Taaaaaaaak, pozostaje mały problem z dziećmi. :figielek:
Gaja - Pon 11 Cze, 2012 20:50

A wiesz gdzie poznałam mojego alkoholika?? W szkole na Słonecznej ;) Bo widzę, że to te rejony Twoje.
rufio - Pon 11 Cze, 2012 20:55

no no znane i lubiane tereny -
Gonzo.pl - Pon 11 Cze, 2012 21:08

Kumpel chodzi na Słoneczną.
A Ty Gajuś pochodzisz z Bydzi?

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 08:34

Ja pochodzę spod Piły, ale byłam cztery lata w ogólniaku w Nakle nad Notecią w internacie a potem byłam rok na studium kreślarskim na Słonecznej właśnie, aby przygotować się do egzaminów na architekturę, które zawaliłam z części technicznej. Tam też byłam w internacie w którym poznałam swojego przyszłego męża i byłego zresztą który chodził tam do Mechanika. Z architektury nic nie wyszło bo i tak nie zdałam.
Gaja - Wto 12 Cze, 2012 08:35

rufio napisał/a:
no no znane i lubiane tereny -



A ty Rufio masz w opisie KATOWICE, to jakaś zmyłka??

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 10:55

Mój / Nie mój alkoholik poszedł na odwyk. Jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Decyzję podjął nagle i praktycznie z minuty na minutę się zmył. :szok: Zadbał żeby mi przelali alimenty na konto, zdał laptopa i komórkę, nie ma z nim kontaktu. Najpierw pomyślałam, że go wywalili. Teraz myślę o tym czego mi nie powiedział, czy ktoś go będzie szukał. I wiem, że z tym odwykiem to dobrze bo widziałam jak się motał a wskórał tylko tyle, że po powrocie z odwyku może zapomnieć o przeniesieniu się do Poznania aż do odzyskania zaufania szefa :/ Z drugiej strony nie wiem czy to wszystko prawda, bo jeszcze wczoraj był pijany, dzisiaj pewnie jeszcze trzeźwy nie jest. I sam sobie niby wszystko pozałatwiał, to tez jakieś nierealne.Wcześniej cała rodzina go pilnowała żeby się nie nachlał przed przyjęciem.
pterodaktyll - Wto 12 Cze, 2012 11:03

Zajmij się lepiej swoimi sprawami, tak będzie chyba lepiej dla Ciebie............... :pocieszacz:
Linka - Wto 12 Cze, 2012 11:04

Gaja napisał/a:
Mój / Nie mój alkoholik poszedł na odwyk.

Gaju to chyba najlepsze co mógł zrobić.
Nie zamartwiaj się tym co będzie jak wyjdzie, co z jego pracą, nie jesteś jego szefem , nie wiesz co on myśli :)

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 11:05

46uj7y już idę
Gaja - Wto 12 Cze, 2012 11:10

Nie zamartwiam się, cieszę się że wszystko sam załatwił i że teraz jest w ogóle jakaś szansa że ta terapia będzie czymś innym jak przymusem wszystkich wokół a która nie wyszła od jego samego. Wcześniej miał ultimatum szefa, który groził zwolnieniem i moje bo groziłam rozwodem. Jak wyszedł zapił po trzech dniach. I tak go zwolnili i rozwód tez był. I myślałam że to już jest to dno. Ale można rozpaczać i pić. I dopiero teraz :/

Co ma być to będzie a najgorsze wydaje mi się już było

pterodaktyll - Wto 12 Cze, 2012 11:13

Gaja napisał/a:
najgorsze wydaje mi się już było

Tego nie możesz być pewna..........nie będę tu pisał o swoich "doświadczeniach" w tej materii ale możesz mi wierzyć, że może być przeróżnie...........

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 11:18

pterodaktyll napisał/a:
Gaja napisał/a:
najgorsze wydaje mi się już było

Tego nie możesz być pewna..........nie będę tu pisał o swoich "doświadczeniach" w tej materii ale możesz mi wierzyć, że może być przeróżnie...........


Ja piszę o swojej sytuacji. Dla mnie najgorsze było wtedy kiedy nie miałam za co żyć. Zasądzone alimenty dały mi jakiś nienamacalny spokój. Generalnie rozwód chyba to sprawił. Bo dla mnie najgorsze jest to, że on mnie bardzo długo oszukiwał w kwestii nagromadzonych własnych długów. A jak ktos oszukał raz to może to zrobić ponownie, prawda?? Zasądzone alimenty dały mi nikła gwarancję ochrony przed komornikiem chociaż tej kwoty a rozdzielność też dała jakiś spokój. Już się tak nie zamartwiałam, że się zapije na śmierć bo dzieci dostałyby rentę po ojcu. A jesli straciłby pracę jest fundusz alimentacyjny.

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 11:28

a najlepiej jakby.......... przestał pić.

Wtedy wszystko byłoby prostsze

esaneta - Wto 12 Cze, 2012 11:28

Gaja napisał/a:
Ja piszę o swojej sytuacji.


czyżby?

Gaja napisał/a:
a najlepiej jakby.......... przestał pić.

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 11:37

NO tak :D

Ale w cuda już nie wierzę. I nie obudzę się nagle i nie okaże się, że to był tylko sen.

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 11:41

A teraz muszę nabrać dystansu, bo sama nie wiem co myślę i niektóre słowa odbiorę pewnie opatrznie. Piszcie, potem przeczytam. Zresztą jeszcze go nie przyjęli. Zaraz pewnie wszystko odszczeka, że go nie przyjęli bo musi wytrzeźwieć. On myśli, że wystarczy, że dzisiaj nie pił, zupełnie jak wtedy kiedy jeździł wczorajszy.
Gaja - Wto 12 Cze, 2012 11:43

pterodaktyll napisał/a:
że może być przeróżnie...........


Rzeczywiście, może być przeróżnie. Ilekroć myślałam że nie może być gorzej okazywało się że owszem MOŻE

Żeglarz - Wto 12 Cze, 2012 11:51

Gaja napisał/a:
Co ma być to będzie a najgorsze wydaje mi się już było

Nie znam przyszłości, ale statystyka pokazuje co innego. A to jest obraz bardziej obiektywny od odczuć zrodzonych na podstawie nadziei i marzeń.

esaneta - Wto 12 Cze, 2012 11:51

Gajeczko - poczytaj sobie swoje wpisy, zobacz ile Twoich mysli krąży wokół niego.
To normalne w naszym F43, ja tez spotkania z terapeutką zaczynałam od tygodniowego raportu z picia, bądź niepicia mojego męża. Głównie o nim mówiłam.
Dzisiaj jużbaaaaaaaaaaaaaardzo rzadko, czego i Tobie serdecznie życzę.
Fajnie mieć taką wolna od tych natrętnych mysli głowę :]

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 12:00

I jeszcze telefon, że nie przeszłam dalej w rekrutacji :zalamka:
Żeglarz - Wto 12 Cze, 2012 12:40

Och Gaju, idź że dziewczyno na terapię, bo smutno jest patrzeć jak się męczysz :(
Ile razy jeszcze musisz upaść, żeby stwierdzić ostatecznie, że już tego więcej nie chcesz?

Obrazowo przedstawię Ci sytuację w której jesteś.
Chyba pisałem już Tobie wcześniej, że huśtasz się na emocjonalnej huśtawce swojego męża.
Wyobraż sobie siebie siedzącą na tej huśtawce obok męża. A, że masz chorobę morską to jest Ci bardzo niedobrze i wymiotujesz. Po jakimś czasie już jesteś tak osłabiona, że z niej spadasz. Niestety następuje to w największym wychyleniu więc upadek jest bardzo bolesny. Po takim przeżyciu obiecujesz sobie, że juz wiecej nie wsiądziesz na tą huśtawkę. Ale, gdy ból trochę minie, gdy rany i siniaki znikną zaczynasz tęsknić za obecnością swego męża. Ale jest problem, bo On huśta się na huśtawce i wcale nie chce z niej zejść. Powiem więcej, nie może z niej zejść, bo jest od niej uzależniony, tylko ona daje mu ukojenie i pozorne poczucie bezpieczeństwa.
I stoisz pod tą huśtawką i na sam jej widok już robi Ci się niedobrze. Ale nie możesz od niej odejść, bo tam siedzi On. Liczysz na to, że huśtawka kiedyś sie urwie. I tak mijają dni, tygodnie, miesiące, lata.
On się huśta, a Ty, gdy chwilowo amplituda jest mniejsza dosiadasz się do niego licząc na to, że On zejdzie z niej dla Ciebie. Siedzisz z nim dopóki znowu nie spadniesz i tak w kółko.
W tej sytuacji masz dwa wyjścia:
1. Zostajesz z nim na huśtawce i jest Ci niedobrze, a od czasu do czasu zaliczasz upadek
2. Po jednym z upadków podejmujesz decyzję, że to był już ostatni i odchodzisz od Niego i jego huśtawki. Będziesz tęsknić, ale juz nie bedzie Ci niedobrze i nie bedziesz zaliczać upadków. Tęsknota po jakimś czasie minie zgodnie z zasadą, że czas goi rany. I nie możesz wówczas się zatrzymać ani na chwilę. Musisz iść swoją drogą.

Może sie tak zdarzyć, że On, gdy zobaczy że odchodzisz podejmie decyzję, że woli być z Tobą niż na huśtawce i zejdzie z niej i podąży za Tobą. Jednak po drodze będą inne huśtawki czekały na niego, a On przy każdej będzie się zastanawiał wsiąść, czy nie wsiąść? Będzie Cię namawiał, żebyś na chwilę sie zatrzymała, On dwa razy sie huśtnie i zejdzie. Gdy to zrobisz od razu będzie Ci niedobrze. A On nie będzie mógł z niej zejść. I znowu będziesz przechodzić rozterki, podejmować bolesne decyzje i przeżywać rozstania.

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 13:02

Dokładnie tak jak piszesz. ceewd

Ja naprawdę się odcięłam, zrozumiałam sporo. Nie ma nawet takiej opcji żebym znowu wsiadła na tę huśtawkę, ale od patrzenia faktycznie mi niedobrze. Jestem w momencie kiedy odchodzę od tej huśtawki a on do mnie dzwoni i sms-uje. Ja nie odbieram i idę w swoją stronę. Ale owszem ciągle myślę. Ja sobie radzę, to on tęskni za rodziną. Przekaz był jasny rodzina albo wódka. Ostatnio za bardzo z nim nawet nie rozmawiałam jak przyjeżdżał.

Klara - Wto 12 Cze, 2012 13:08

Żeglarz napisał/a:

Och Gaju, idź że dziewczyno na terapię, bo smutno jest patrzeć jak się męczysz :(

Popieram w całej rozciągłości; szerokości; wysokości; długości* (*niepotrzebne skreślić ;) ) i w czym tam sobie chcesz.

Tu masz adresy poradni w Poznaniu:
Dzienny Oddział Terapii Uzależnienia od Alkoholu
Św. Marcin 39
61-806 Poznań
tel.: 061/ 8536184
email: osrodekleczenia@hotmail.com

NZOZ Poradnia Terapii Uzależnień i Współuzależnienia
Os. Zwycięstwa 108
61-653 Poznań
tel.: 061/ 8289993

NZOZ Poradnia Leczenia Uzależnień i Współuzależnienia
Litewska 8
60-605 Poznań
tel.: 061/ 8484185

NZOZ "PLAC KOLEGIACKI" Poradnia Leczenia Uzależnień i Współuzależnień
Pl. Kolegiacki 12a
61-841 Poznań
tel.: 061/ 8528538

Przychodnia Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia
Św. Marcin 39
61-806 Poznań
tel.: 061/ 8536184
email: osrodekleczenia@hotmail.com

Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Ośrodek Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia
Os. Piastowskie 81
61-159 Poznań
tel.: 061/ 8772873
email: biuro@otuw.poznan.pl

Poradnia Terapii Uzależnienia od Alkoholu "WILDA"
Czwartaków 17
61-495 Poznań
tel.: 061/ 8330411
email: poradnia-wilda@op.pl

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 13:18

dzięki
Gaja - Wto 12 Cze, 2012 16:35

mam nadzieję, że to nie wszystko, bo pieruńsko wszystko daleko ode mnie
Klara - Wto 12 Cze, 2012 16:46

Gaja napisał/a:
mam nadzieję, że to nie wszystko

Raczej wszystko.
Wzięłam z tej stronki: http://www.psychologia.edu.pl/wielkopolskie.html
Pogorszyła się ostatnio. Przedtem spis był bardziej przejrzysty, a tu ktoś chciał pewnie poprawić dobre na lepsze i wyszło do kitu, a dodatkowo w adresach są błędy, które poprawiałam wklejając poprzednio.
Gaju, w Poznaniu można się tramwajem z jednego końca miasta na drugi przeprawić w czasie 40 minut. Czy Ty mieszkasz poza jego granicami, że tak narzekasz na odległości?

JaKaJA - Wto 12 Cze, 2012 16:59

Żeglarzu :shock: aleś napisał no,no.....aż ja spadłam,ale nie z huśtawki (to już mam za sobą ;) ) ino z kanapy na jakiej siedzę ;)
Buziaki Gajuś

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 17:00

Mieszkam w Luboniu. jak mam samochód to ok, ale ostatnio samochód zawodzi i na rozmowę w centrum jechałam 1,5 godziny
Gaja - Wto 12 Cze, 2012 17:03

I w Luboniu też są terapie bo chodziłam i tam gdzie chodzę na Al-Anon też są (a tego Ośrodka na Małeckiego nie ma wcale na spisie). Muszę się dokładnie rozejrzeć.
Gaja - Wto 12 Cze, 2012 17:08

Ach jest Małeckiego 11 tylko Klara nie skopiowała :nono:
Klara - Wto 12 Cze, 2012 17:12

O, teraz znalazłam sensowny spis: http://www.poznan.pl/mim/...poi,1370,13784/
Gaja napisał/a:
tylko Klara nie skopiowała :nono:

:oops:

Klara - Wto 12 Cze, 2012 17:26

Zobacz Gaju.
Gdybyś nie miała do dyspozycji samochodu, jest taka możliwość:
Luboń
Gminę obsługuje pięć linii autobusowych:
autobusy LA, LB i L4 umożliwiają dojazd do Lubonia z Górczyna,
L2 - z Dębca,
a L3 z centrum Poznania, z ul. Towarowej.

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 17:34

Ja jestem obcykana co zrobić jak nie będę miała auta, ale na czekanie na autobus nic nie poradzę. Mam nawet na takie okoliczności doładowanie zrobione na konto mo-bilet i nie muszę szukać nigdzie biletów i parkomatów. Fajna sprawa :okok: Ale nie trwa to ani trochę krócej bo dojechanie do Górczyna lub Dębca to pół godziny czekanie na następny i znowu ileś tam. A ja tak bardzo nie lubię zostawiać dzieci
Klara - Wto 12 Cze, 2012 17:37

Gaja napisał/a:
dojechanie do Górczyna lub Dębca

No i stamtąd tramwajkiem jest szybciej niż innym autobusem, bo tramwaje prawie nie stoją w korkach :D

Gonzo.pl - Wto 12 Cze, 2012 18:49

Gaju, ja przez kilka pierwszych lat mieszkałem w Gowarzewie a do pracy na 7 rano dojeżdżałem na Podolańską. Z przesiadką na rondzie Rataje przez cały Poznań. :skromny:
Gaja - Wto 12 Cze, 2012 20:05

Ja nie narzekam kiedy przyjdzie mi jechać komunikacją miejską, bardzo to nawet lubię bo można się pogapić w okno, poczytać coś itd. Ale jednocześnie mam wrażenie, że kiedy wrócę nie będzie połowy bloku, bo moje dzieci zostały bez dorosłego. Niby pod opieką prawie 17-latka ale jednak...
Klara - Wto 12 Cze, 2012 20:17

Gaja napisał/a:
jednocześnie mam wrażenie, że kiedy wrócę nie będzie połowy bloku, bo moje dzieci zostały bez dorosłego

Doskonale Cię rozumiem Gaju.
Możesz jednak się umawiać z terapeutą przynajmniej na spotkania indywidualne przed południem, gdy Twoje dzieci są w przedszkolu/szkole.
Może nawet terapia grupowa też w którymś ośrodku odbywa się przed południem... dowiedz się.

JaKaJA - Wto 12 Cze, 2012 20:20

Gaja a wiesz,że Oni mają największą frajdę własnie wtedy ? ;)
Ja miałam starszego brata i siostrę i największa zabawa była jak bylismy sami :evil2" tłuklismy się na morgę a jak coś zbroiliśmy to nagle pełna komitywa i klejenie by nikt nie poznał :evil2" i jak Matka wracała to :aniol: jeden dekoracyjne coś na ścianę kiedys zwaliliśmy w ferworze walki i pokleiliśmy go tak,że mama prawie po roku zobaczyła dopiero (zdjeła do mycia ) :mgreen:

Gaja - Wto 12 Cze, 2012 20:24

Przed południem jeszcze gorzej, bo Bartek nie chodzi nigdzie, jak idę na rozmowę to wożę go do znajomej pani. Idzie do przedszkola od września a niedługo przecież wakacje to mogę coś zacząć i mieć pewność że trochę pociągnę. Jutro się zapytam jak pojadę na al-anon
Żeglarz - Śro 13 Cze, 2012 16:28

JaKaJA napisał/a:
aleś napisał

Nic, czego bym sam nie przeżył :blee:

Linka - Śro 13 Cze, 2012 18:19

Żeglarz napisał/a:
JaKaJA napisał/a:
aleś napisał

Zeglarzu tekst o huśtawce niesmowity , wydrukowałam sobie.

Żeglarz - Śro 13 Cze, 2012 19:52

:)
Gaja - Śro 13 Cze, 2012 20:13

Co Żeglarz sprawdzasz czy jestem tam gdzie powinnam??
Byłam i zapisałam się na terapię i po tym co widziałam wywieszone na tablicy to sama nie wiem co ja przechodziłam za terapię, ale żadna terapia dla współ to chyba nie była tylko na bieżąco trzymanie mnie w pionie w świetle ówczesnych wydarzeń ;) Nie wiem co, ale pomogło.

A że jestem przed terapią pozwolę sobie słów kilka o alkoholiku. Dzisiaj trochę przetrzeźwiały (okazało się, że to detoks) dzwonił że jeszcze zdecyduje z psychologiem czy nie wystarczy mu terapia dochodząca. A jeszcze będąc na Al-anon dostałam sms-a czy mogę mu telefon doładować :wysmiewacz: Bo prywatny z powodu braku płatności zablokowany (nie martwil się że przy okazji mój) i używał służbowego, który na czas terapii miał zostawić w firmie. Kupił sobie jakąś kartę, doładował za dychę i szybko wytrzaskał. I ja mam mu dołądowywać?? jak ja sama kasy nie mam?? Niech się poczuje tak jak ja się poczułam.

esaneta - Śro 13 Cze, 2012 20:16

Gaja napisał/a:
A że jestem przed terapią pozwolę sobie słów kilka o alkoholiku.

a to przepraszam, idę dalej
:idzie:

Gaja - Śro 13 Cze, 2012 20:19

Po terapii już nie będę ;) Mam nadzieję
Klara - Śro 13 Cze, 2012 20:26

Gaja napisał/a:
zapisałam się na terapię

Moje gratulacje Gaju! :okok: :D

Gaja - Śro 13 Cze, 2012 20:27

19 czerwca to jakoś tak niedługo
Żeglarz - Śro 13 Cze, 2012 20:36

Gaja napisał/a:
sprawdzasz czy jestem tam gdzie powinnam

Z tego się wyleczyłem, chociaż byłem w tym mistrzem. :uoee:

Żeglarz - Śro 13 Cze, 2012 20:37

Gaja napisał/a:
Niech się poczuje tak jak ja się poczułam.

To jest potrzebne jemu, czy Tobie? 8|

Gaja - Śro 13 Cze, 2012 20:51

Żeglarz napisał/a:
Gaja napisał/a:
Niech się poczuje tak jak ja się poczułam.

To jest potrzebne jemu, czy Tobie? 8|


Nie wiem. Krótka satysfakcja. Nie mogę mu doładować, bo sama oszczędzam i nie miałam w planach wydatków jego doładowania. Napisał mi, że ma kasę na koncie. Ale to nie moje konto!! A ja liczę wydatki, uważam co kupuję bo wiem że może mi pieniędzy w tym miesiącu nie starczyć. I on o tym wiedział jak doładowywał sobie za dychę a nie za trzy przykładowo. Dlatego jechałam do rodziców zmieniać koło, bo nie mogłam kupić nowego a ojciec mi dał używaną oponę.

I tak mu napiszę, że wiedział przecież że bardzo w tym miesiącu oszczędzam.

Żeglarz - Śro 13 Cze, 2012 21:33

W książce "Koniec współuzależnienia" jest rozdział o "reaktywności" osób współuzależnionych. Przeczytaj, myślę że odnajdziesz w nim wiele swoich zachowań.
Gaja - Śro 13 Cze, 2012 22:23

Na razie na książki też nie mam.
Gonzo.pl - Śro 13 Cze, 2012 22:27

Mam e-booka. Jeśli chcesz, podaj maila. :)
Gaja - Śro 13 Cze, 2012 22:36

Ja nie muszę czytać żeby widzieć co się ze mną dzieje. Od czasu kiedy znowu dałam szansę alkoholikowi a on pomimo tego znowu zapił ja znowu jestem w czarnej j67j6 Zwróciliście mi na to już uwagę i pójdę pogadać z nową terapeutką. Nie będę mądrzejsza od niej i nie chcę wybiegać przed nią i błyszczeć co to ja nie przeczytałam. Zresztą już mi ta cała wiedza, wręcz jej nadmiar bokiem wychodzi. ja już tak bardzo bym chciała normalnie żyć. Dlatego tak doceniam te spotkania z ludźmi którzy z alkoholizmem się nie zetknęli na spotkaniach plastycznych. Szkoda, że nie będzie ich w wakacje, bo dla mnie to jest najlepsza terapia przystosowania do życia w normalności. Mój świat to: alkoholik, malutkie dzieci z którymi nie pogadam, forum alkoholowe, al-anon, teraz terapeutka :stres:
Gaja - Śro 13 Cze, 2012 22:37

Dobra, dawaj tego e-booka

baska_st1@wp.pl

Gaja - Śro 13 Cze, 2012 22:39

A to może być koniec współuzależnienia?
Gaja - Śro 13 Cze, 2012 22:40

I definitywnie musi on się kończyć końcem znajomości?
Gaja - Śro 13 Cze, 2012 22:41

Idę spać a śpię bardzo dobrze pomimo wszystkiego
Klara - Czw 14 Cze, 2012 07:01

Gaja napisał/a:
pójdę pogadać z nową terapeutką. Nie będę mądrzejsza od niej i nie chcę wybiegać przed nią i błyszczeć co to ja nie przeczytałam.

:D
Moja terapeutka zachęcała do kupowania książek.
W poradni zresztą kupiłam oprócz "Końca współuzależnienia":
Anny Wobiz "Współuzależnienie w rodzinie alkoholowej" Czym to się je i jak się tym nie udławić.
oraz
Wandy Sztander "Poza kontrolą"
Warto też przeczytać Janet G. Woititz "Małżeństwo na lodzie."
Tę książkę widzę również na Chomiku.

Żeglarz - Czw 14 Cze, 2012 07:46

Gaja napisał/a:
A to może być koniec współuzależnienia?

Koniec współuzależnienia polega na rozpoznaniu wszystkich swoich mechanizmów współuzależnieniowych i wyeliminowaniu ich ze swoich zachowań poprzez pracę nad soba.
Do tego potrzebna jest duża wiedza na temat tych mechanizmów i dogłębna autoanaliza w tym zakresie.
Najważniejsze, ale i najtrudniejsze jest okiełznanie systemu iluzji i zaprzeczeń. Stawanie codziennie ze sobą w prawdzie. Bez tego nic się nie uda.
Tych mechanizmów jest wiele. Wiele z nich powtarza się u wszystkich osób, niektóre są indywidualne dla człowieka.
Jednym z takich mechanizmów jest właśnie reaktywność, o czym napisałem w jednym z postów powyżej.

Bez zgłębienia tej wiedzy i zastosowania jej w praktyce nie jest możliwe wyleczenie.

Żeglarz - Czw 14 Cze, 2012 08:12

Gaja napisał/a:
I definitywnie musi on się kończyć końcem znajomości?

Nie musi.
Ale ................
Tak jak dla alkoholika wyzwalaczem jest alkohol i wszystko co mu się z nim kojarzy, tak dla osoby współuzależnionej wyzwalaczem jest osoba, z którą jest w tej niezdrowej relacji.
Jedyną szansą na zachowanie związku jest skuteczna praca nad sobą obojga małżonków i pełna asertywność wobec siebie.
Jeżeli pracę wykona tylko jedna strona, życie z osobą, która nic ze sobą nie zrobiła stanie się tak nieznośne, że wręcz niemożliwe.

Na tym forum masz Gaju przykłady związków, u których sytuacja potoczyła się w bardzo różny sposób. Są takie, które zostały uratowane, są takie, które się rozpadły, albo są w trakcie rozpadu, są też i takie, które trwają, ale nadal w chorym układzie i te śmiem twierdzić, że są najbardziej nieszczęśliwe.

U mnie niestety jest w trakcie rozpadu. Mimo czteroletnich wysiłków w celu ratowania związku nie udało się. Żona tkwi w swoim systemie iluzji i zaprzeczeń i uzależnieniu mimo ciągłego terapeutyzowania się. Nawet w tej chwili jest w szpitalu na 3 miesięcznej terapii, ale nie robi tego dla siebie, więc i efekty są żadne.

Dla zdrowia swojego i naszych dzieci jedynym dobrym rozwiązaniem jest całkowite odłączenie się psychiczne, emocjonalne i fizyczne.

Po długich przemyśleniach widzę, że jest to jedyny sposób na uzyskanie tego, o czym Ty marzysz i ja również i pewnie większość osób współuzależnionych, a co wyraziłaś powyżej w zdaniu:
Gaja napisał/a:
Zresztą już mi ta cała wiedza, wręcz jej nadmiar bokiem wychodzi. ja już tak bardzo bym chciała normalnie żyć.

Żeby jednak to osiągnąć, trzeba przejść całą drogę swojego leczenia.

Gaja - Czw 14 Cze, 2012 10:28

To jesteśmy w podobnej sytuacji. U mnie też to wszystko trwa już cztery lata. Wszystko się zawaliło z powodu jego picia. Trzeba być krezusem aby pić jak smok a jak nie było kasy to potajemnie pozaciągał kredyty, nie płacił rachunków byle na wódę było. A wszystko do mnie dotarło dopiero jak pobyłam w domu miesiąc przed porodem i po porodzie, wtedy nie mógł przechwycić już poczty z monitami. Normalnej babie by to już wystarczyło a ja tkwiłam w tym, czytałam o alkoholizmie , zamartwiałam się na macierzyńskim że ja chwilowo nie pracuję a tu tyle do płacenia. Na dokładkę jeszcze zabrali prawko i to podwójnie. A on swojej winy do tej pory nie widzi, przecież on taki bezsilny wobec alkoholu, taki bezsilny że nie może się powstrzymać. A mnie zbuntowali na Al-Anon i kazali wziąć rozwód a przecież on tak bardzo nas kocha. Jest takim kochającym ojcem te 300 km od dzieci że dzwoni i płacze jaki to on samotny i jak tęskni. A zmarnował kolejną szansę aby być bliżej nich, dzięki piciu właśnie, ale to sobie też wytłumaczy jakoś po swojemu. Ja już to widzę, ale musiano mi jak dziecku pokazać co ja właściwie wyprawiam. Zrobiłam tak dużo a teraz jestem w punkcie wyjścia.
Gaja - Czw 14 Cze, 2012 19:13

Moja mama mu doładowała telefon ceewd
Gonzo.pl - Pią 15 Cze, 2012 04:30

Cytat:
Dobra, dawaj tego e-booka

Dopiero zauważyłem. :oops:
Dzisiaj wyślę.

Gaja - Pią 15 Cze, 2012 22:37

Pojawiła się realna szansa na pracę. Staram się nie nakręcać. Dwie osoby już były o mnie wypytywane, w tym poprzednia pracodawczyni. Rozmawiałam z nią dzisiaj przez telefon, chciałam się przypomnieć ;) Już poprzednim razem wiem że wystawiła mi bardzo dobrą opinię, mam nadzieję że to coś pomoże. Na rynku meblowym jest jak jest, tego ie zmienię, ale tak bardzo bym chciała aby ten impas się skończył.

JaKaJa, dawaj te swoje anioły :aniolek: :aniolek: :aniolek:

do trzech razy sztuka ;)

Jonesy - Pią 15 Cze, 2012 23:15

W Bombajewie też masz dwóch kibiców, oddanych całym sercem - trzymamy kciuki, należy Ci się jak nikomu innemu!
JaKaJA - Sob 16 Cze, 2012 20:47

Gajuś mówisz i masz ;) ))) :mgreen:
Gaja - Śro 20 Cze, 2012 09:03

Przeczytałam dzisiaj Luanę i Lilę piszącą w wątku Luany i dziewczyny dokładnie opisały to co mi w duszy gra a czego nie potrafię opisać.

Przechodzę jakieś załamanie nerwowe. Chyba wiele sobie obiecywałam kiedy mój (były przecież ceewd ) alko przełamał tę magiczną barierę jaką sam sobie stworzył jednego miesiąca i nie pił ponad dwa miesiące. Wszyscy zrobili z tego rekord świata, popłynęliśmy w jakieś plany z jego osobą znowu wśród nas. Kiedy zapił poczułam sie strasznie oszukana, dotknęło mnie to wręcz fizycznie, bo według mnie nie miał żadnego ku temu powodu. Wszystko układało się dla niego rewelacyjnie. A tymczasem wolał pić i pił tak i pił aż do zgłoszenia się tydzień temu na detoks. Ale to co wypisywał w sms-ach świadczy tylko o tym, że w głowie nadal sieczka i niezrozumienie kompletne i że to wiadomo jest tylko kwestią czasu kiedy znowu popłynie rozkładając rączki i pisząc, że nie wie jak TO zatrzymać. A ja sobie nie radzę zupełnie z sobą. Mój mózg bombarduje mnie obrazami o których myślałam, że zapomniałam, uczuciami wydartymi sprzed kilku lat, czuję się jak przed rozwodem kiedy wręcz pielęgnowałam wspomnienia aby o niczym nie zapomnieć gdyby przyszło opisywać zdarzenia przed Wysokim Sądem. I teraz to wszystko wróciło. A przecież wydawałoby się, że zrobiłam wszystko aby już mieć spokój i ten jakiś spokój osiągnęłam. Nie potrafię zapomnieć, nie potrafię zrozumieć, nie potrafię wybaczyć. A myślałam że zapomniałam, zrozumiałam i wybaczyłam. To udawanie przed maluchami jest toksyczne dla mojej psychiki. Tatuś wracający do dzieci jakby wracał do domu na weekend z delegacji, wieczne problemy finansowe, pisma z banku a wczoraj osobista wizyta pana z banku. I brak pracy. Znowu urosło we mnie kłębowisko uczuć, które chcą wybuchnąć a nie mogą. Jest we mnie jeden wielki chaos.

Gaja - Śro 20 Cze, 2012 09:22

I tak, byłam na pierwszym spotkaniu z panią psycholog. Nie wiem czy coś zrozumiała, bo chaos we mnie to chaos wypowiedzi również. Po trzech spotkaniach okaże się co ze mną począć.
Żeglarz - Śro 20 Cze, 2012 09:29

O nią się nie martw, ona sobie poradzi. I Tobie też. :)
Dobrze, że poszłaś :okok:

Klara - Śro 20 Cze, 2012 10:14

Gaja napisał/a:
I tak, byłam na pierwszym spotkaniu z panią psycholog.

:okok: :brawo:

Gaja - Śro 27 Cze, 2012 21:50

Melduję, że wstawiłam zdjęcia w galerii 54rerrer
olga - Śro 27 Cze, 2012 21:53

:auto:
esaneta - Śro 27 Cze, 2012 22:50

Gaja napisał/a:
Melduję, że wstawiłam zdjęcia w galerii 54rerrer
jutro odpalę kompa i sobie popatrzę ;)
JaKaJA - Śro 27 Cze, 2012 22:50

Piękna jesteś ergr
a za to :
Klara napisał/a:
Gaja napisał/a:
I tak, byłam na pierwszym spotkaniu z panią psycholog.
masz u mnie :kwiatek: :mgreen: :mgreen: :mgreen:
olga - Śro 27 Cze, 2012 22:58

Gaja napisał/a:
Melduję, że wstawiłam zdjęcia w galerii


obejrzałam i skomentowałam :mgreen:

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 08:42

Dawno nic nie pisałam, bo po co komu czytać jak się miotam w swych przemyśleniach raz w tę raz w tę stronę. To co jest niezmienne, że nie wyobrażam sobie życia z innym facetem i że nie wyobrażam sobie jego bycia z nami kiedy jest czynnym alkoholikiem. Nie trzeba mieć stu fakultetów, aby skapnąć się, że rozwód miał być ostatecznym rozwiązaniem a niczego nie zakończył. Fakt, dał bardzo wiele, bo zabezpieczył mnie finansowo, co miesiąc przypomina mu o konsekwencjach picia. A ja jak mi pięknie Żeglarz porównał współuzależnienie do huśtawki pomimo rozwodu jestem kiwana i kiwana wściąż aż do mdłości. Kiedy ja już się kiwać nie chcę on trafił znowu na detoks. Tak, znam to tak dobrze (czwarty raz), że odbieram to jak wizytę w spa. Ale jednym małym szczególikiem sytuacja się różni od poprzednich, wszystko załatwił sobie sam, zadbał o wszystko, pogadał z szefem, ... Miał iść na terapię zamkniętą, zdecydował się na dochodzącą i chodzi. I ciągle pyta czy jak nie będzie pił to ma szansę jeszcze u mnie. Dzisiaj mu napisałam, że daję mu rok. Ma rok nie pić, abym uwierzyła że nie pije i wtedy wrócimy do tego pytania. Odpisał, że wytrzyma, bo warto. A ja muszę chodzić na terapię, aby zrozumieć i wybaczyć.
Klara - Czw 28 Cze, 2012 08:46

Gaja napisał/a:
Dzisiaj mu napisałam, że daję mu rok. Ma rok nie pić, abym uwierzyła że nie pije i wtedy wrócimy do tego pytania. Odpisał, że wytrzyma, bo warto. A ja muszę chodzić na terapię, aby zrozumieć i wybaczyć.

O! :tak:
Teraz zrobiłaś krok do przodu Gaju :okok:

Jras4 - Czw 28 Cze, 2012 08:47

Gaja napisał/a:
. Fakt, dał bardzo wiele, bo zabezpieczył mnie finansowo,
Czy tylko tyle chciałaś wywalczyć ..pieniążki ...??
Gaja - Czw 28 Cze, 2012 08:55

Manipulował mną raz dając pieniądze, częściej nie dając. Nie miałam wpływu na jego wydatki. Ścigały go banki w których nabrał potajemnie przede mną kredytów, i których nie płacił rok, to kwestia czasu jak wejdzie komornik. Ja nie mam pracy. Strach jest najlepszą motywacją. Alimentów komornik nie może ruszyć. Jak pije wszystko się rozlatuje, traci wiarygodność u klientów. Tak, alimenty dużo zmieniły, dopóki pracuje mam zapewnione że opłacę rachunki, jak go wywalą to jest fundusz alimentacyjny. Jako rozwódka mam też większe możliwości choćby dostając w pierwszej kolejności miejsce w przedszkolu dla najmłodszego i jakbym znalazła pracę refundację przedszkola z UP.
Gaja - Czw 28 Cze, 2012 08:56

Ale na pierwszym miejscu chciałam by poczuł dno.
Jras4 - Czw 28 Cze, 2012 08:58

Gaja napisał/a:
chciałam by poczuł dno.
to stanie sie bez Ciebie ..to że ty go nawet tam pchniesz czy też nie dla niego niema znaczenia ...
Gaja - Czw 28 Cze, 2012 09:03

Jras4 napisał/a:
dla niego niema znaczenia ...


Mam nadzieję, że ma. Jeśli będę konsekwentna. 20 lat byliśmy razem, to coś znaczy że już nie jesteśmy. Nie kontroluję go, nie dzwonię, to on pisze że mogłabym od czasu do czasu napisać co u nas. Jest samotny. Tylko musi do niego dotrzeć, że nie musi tak być.

Dziubas - Czw 28 Cze, 2012 09:08

Gaja napisał/a:
Dzisiaj mu napisałam, że daję mu rok. Ma rok nie pić, abym uwierzyła że nie pije i wtedy wrócimy do tego pytania. Odpisał, że wytrzyma, bo warto. A ja muszę chodzić na terapię, aby zrozumieć i wybaczyć.

Gaju, oh, dajesz mu rok, na co? Żeby nie pił przez rok?
Uwierz, że to dla alko-manipulanta żaden wyczyn.
Ja tak robiłem kilka razy, nie piłem przez jakiś czas, załagodziłem "wszystko"
i na nowo w cug.
Zauważ, że On napisał "wytrzymam". Czy to nic Ci nie mówi?
Nie twierdzę,że nie "zaskoczy" na właściwe tory, ale do puki nie zacznie tego robić dla siebie, to nic z tego nie będzie.

olga - Czw 28 Cze, 2012 09:09

Gaja napisał/a:
to on pisze że mogłabym od czasu do czasu napisać co u nas


Porzuć nadzieję, będzie Ci łatwiej. On nie tęskni za Tobą, on tęskni za komfortem.
Ja też kiedyś pragnęłam, żeby mój alko wreszcie siegnął dna, tylko nie wiedziałam, ze on nie musi chcieć sie od tego dna odbijać.

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 09:11

Rok to kupa czasu. Ryzykuję tylko tym, że będzie tak jak teraz.
Gaja - Czw 28 Cze, 2012 09:13

Można sobie wszyć w tyłek esperal ale może większy skutek daje odrobina nadziei. A ja Al-anon i terapia.
pterodaktyll - Czw 28 Cze, 2012 09:22

Gaja napisał/a:
Dzisiaj mu napisałam, że daję mu rok. Ma rok nie pić, abym uwierzyła że nie pije i wtedy wrócimy do tego pytania. Odpisał, że wytrzyma, bo warto. A ja muszę chodzić na terapię, aby zrozumieć i wybaczyć.

Skomentuje to krótko na podstawie swoich własnych doświadczeń w tej materii
Twoja prawda, jego prawda............g***o prawda..............

olga - Czw 28 Cze, 2012 09:27

Niech on sobie daje rok. Ty też sobie daj. Przede wszystkim daj sobie święty spokój. Zajmij sie sobą. Autentycznie zajmij się sobą. Ja kiedyś nie rozumiałam co znaczy zająć sie sobą. A znaczy to nie myśleć o nim i jego piciu czy trzeźwieniu. Robić to co korzystne dla siebie. Zajmowanie mysli nim na pewno nie jest korzystne.
Gaja - Czw 28 Cze, 2012 09:34

olga411 napisał/a:
Niech on sobie daje rok. Ty też sobie daj. Przede wszystkim daj sobie święty spokój. Zajmij sie sobą. Autentycznie zajmij się sobą. Ja kiedyś nie rozumiałam co znaczy zająć sie sobą. A znaczy to nie myśleć o nim i jego piciu czy trzeźwieniu. Robić to co korzystne dla siebie. Zajmowanie mysli nim na pewno nie jest korzystne.


Zajmę się sobą, zajmę :buziak: Ale to nie wyklucza powrotu do tej rozmowy za rok. Przecież nie wprowadza się, jest na drugim końcu Polski, przyjeżdża do dzieci. Nic się nie zmieniło.

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 09:36

olga411 napisał/a:
A znaczy to nie myśleć o nim i jego piciu czy trzeźwieniu.


Zrobiłam w tym znaczne postępy. :tak:

olga - Czw 28 Cze, 2012 09:37

Jasne, ze tak. Ja mam na mysli to, żebyś nie czekała z utęsknieniem i wielka nadzieja, bo moze zaboleć. Daj czas czasowi, zobaczysz co bedzie. i bądź otwarta na to co sie wokól dzieje.
olga - Czw 28 Cze, 2012 09:43

Rodzinka mojego eksa ma juz tak serdecznie dość jego i jego pijaństwa, że dali sobie spokój z odwiedzinami na odwyku. Biedny misio został sam. No kogo prosić o pomoc? Zaczął wydzwaniać do mnie. Wiele rzeczy jest mu potrzebne do trzeźwienia: iga z nitką, koszulka, gilzy, tytoń, maszynka do robienia papierosów, telefon....
Kolejny telefon z rzędu, ja sie coraz bardziej denerwuję, dzieci nie chcą z nim rozmawiać, on do mnie: "no każ im przyjechać", w końcu kazałam mu spadać. Żadnych wyrzutów sumienia nie mam.
Zajmuje się sobą. Mam wystarczajaco dużo spraw na głowie. Dzisiaj mam wolne i odpoczywam.

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 09:46

pterodaktyll napisał/a:

Twoja prawda, jego prawda............g***o prawda..............


Może i tak, czas pokaże. Obserwuję od jakiegoś już czasu historie pisane przez życie, niszczone przez alkohol rodziny, skutki twardej miłości, ponoszenie konsekwencji picia itd itd i jak różni są ludzie tak różne są zakończenia. Ja nie uwierzę dopóki nie zobaczę. Wkleiłam zdjęcia w galerii, zobaczcie jakie mam fajne dzieciaki
Dla nich nie mogę podejmować pochopnych decyzji, których będę żałowała. Ciągle chodzi mi po głowie czy wywalenie alkoholika z rodziny to jest lekarstwo na całe zło???? :mama: 4g5

pterodaktyll - Czw 28 Cze, 2012 09:49

Gaja napisał/a:
Ciągle chodzi mi po głowie czy wywalenie alkoholika z rodziny to jest lekarstwo na całe zło???

Mogę powiedzieć, że moim zdaniem lepiej jest dla dzieci kiedy mają matkę i ojca zamiast patologicznej "rodziny". Sam to dzisiaj widzę po swoich dzieciach...........

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 09:51

olga411 napisał/a:
Rodzinka mojego eksa ma juz tak serdecznie dość jego i jego pijaństwa, że dali sobie spokój z odwiedzinami na odwyku. Biedny misio został sam. No kogo prosić o pomoc? Zaczął wydzwaniać do mnie. Wiele rzeczy jest mu potrzebne do trzeźwienia: iga z nitką, koszulka, gilzy, tytoń, maszynka do robienia papierosów, telefon....
Kolejny telefon z rzędu, ja sie coraz bardziej denerwuję, dzieci nie chcą z nim rozmawiać, on do mnie: "no każ im przyjechać", w końcu kazałam mu spadać. Żadnych wyrzutów sumienia nie mam.
Zajmuje się sobą. Mam wystarczajaco dużo spraw na głowie. Dzisiaj mam wolne i odpoczywam.


No i dobrze. Ja też nie jestem na zawołanie. Nie dać się manipulować :nono:

olga - Czw 28 Cze, 2012 09:51

Gaja napisał/a:
Ciągle chodzi mi po głowie czy wywalenie alkoholika z rodziny to jest lekarstwo na całe zło????


To jest konieczność. W tej chwili, jak o tym myslisz, wydaje Ci sie to smutne, ale kiedyś moze pomyślisz, o tym z ulgą, tak jak ja teraz. Pomyśl o dzieciach. Ja sie szarpałam z decyzja aż do momentu kiedy ktoś uswiadomił mi jak bardzo na tym wszystkim ucierpiały dzieci.

Twoje dzieci są małe, jeśli pozwolisz, aby żyły pod jednym dachem z czynnym alko to uchowaj je boze przed skutkami, to jest trauma z której tak łatwo sie nie wychodzi. Widzę to po swoich dzieciach. Zaznaczam, że nasz alko nie był agresywny, nie robił awantur.
I co z tego :bezradny:

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:00

pterodaktyll napisał/a:
Gaja napisał/a:
Ciągle chodzi mi po głowie czy wywalenie alkoholika z rodziny to jest lekarstwo na całe zło???

Mogę powiedzieć, że moim zdaniem lepiej jest dla dzieci kiedy mają matkę i ojca zamiast patologicznej "rodziny". Sam to dzisiaj widzę po swoich dzieciach...........


Ja zrobiłam wszystko, aby dzieci straciły z oczu ojca kiedy praktycznie był wiecznie pijany. Są na tyle małe, aby wierzyć że wraca co tydzień z delegacji, w tym czasie jest trzeźwym kochającym ojcem. Nie odbiło się to na nich. Raczej widzę postępy. Źle było jak był z nami, patologia. Utrzymuję dzieci w nieświadomości. Czy to dobrze, sama nie wiem. Próbowałam porozmawiać z córcią. Zapytałam czy wie co to rozwód powiedziała, że nie i poleciała do swoich zajęć. Jak ojciec odjeżdża pyta czy musi jechać, on odpowiada, że musi jechać do pracy a ona nie pyta dalej. Czy ta sytuacja jest gorsza niż ojciec pracujący na stałe za granicą??

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:05

olga411 napisał/a:

To jest konieczność. W tej chwili, jak o tym myslisz, wydaje Ci sie to smutne, ale kiedyś moze pomyślisz, o tym z ulgą, tak jak ja teraz. Pomyśl o dzieciach. Ja sie szarpałam z decyzja aż do momentu kiedy ktoś uswiadomił mi jak bardzo na tym wszystkim ucierpiały dzieci.

Twoje dzieci są małe, jeśli pozwolisz, aby żyły pod jednym dachem z czynnym alko to uchowaj je boze przed skutkami, to jest trauma z której tak łatwo sie nie wychodzi. Widzę to po swoich dzieciach. Zaznaczam, że nasz alko nie był agresywny, nie robił awantur.
I co z tego :bezradny:



Olga, ja już to rozumiem. Od października on mieszka na Śląsku a ja w Poznaniu. Uznałam to za konieczność, właśnie dla dzieci. Wyszło to tylko na dobre dla dzieci i nigdy nie pożałowałam swej decyzji. Na szczęście były na tyle małe, że nie pamiętają wiele.

pterodaktyll - Czw 28 Cze, 2012 10:06

Gaja napisał/a:
zrobiłam wszystko, aby dzieci straciły z oczu ojca kiedy praktycznie był wiecznie pijany. Są na tyle małe, aby wierzyć że wraca co tydzień z delegacji, w tym czasie jest trzeźwym kochającym ojcem.

Opisujesz moje małżeństwo? Skąd wiesz jak u mnie było? :mysli:


Gaja napisał/a:
Utrzymuję dzieci w nieświadomości

Jak będziesz sie tłumaczyć kiedy to wszystko wyjdzie na jaw, bo że wyjdzie to masz jak w banku. SZWAJCARSKIM!!!!!

Tak jak w alkoholiźmie, tak i we współuzależnieniu uciekanie przed podejmowaniem decyzji i ponoszenia konsekwencji tychże, jest nieomal normą..........

Linka - Czw 28 Cze, 2012 10:06

Gaja napisał/a:
Ciągle chodzi mi po głowie czy wywalenie alkoholika z rodziny to jest lekarstwo na całe zło????


Mój mąż nawet wtedy kiedy pił miał swoje obowiązki i musiał się z nich wywiązać , pracowaliśmy oboje na 3 zmiany i nie było taryfy ulgowej. Niby dlaczego miałabym się tej pomocy pozbawić?

olga - Czw 28 Cze, 2012 10:06

Myśle, ze nie, ale to też nie moze wiecznie trwać. Poza tym, pamietaj, ze alkoholizm to choroba postępujaca. Jeśli nie bedzie sie leczył, to bedzie coraz gorzej.
olga - Czw 28 Cze, 2012 10:11

Linka napisał/a:
Mój mąż nawet wtedy kiedy pił miał swoje obowiązki i musiał się z nich wywiązać , pracowaliśmy oboje na 3 zmiany i nie było taryfy ulgowej. Niby dlaczego miałabym się tej pomocy pozbawić?


:bezradny: Dziewczyny pamietajcie, jeszcze raz to napiszę, alkoholizm to choroba postępujaca. Mój alko nie wyobrażał sobie kiedyś żeby w sobotę do pracy nie iść, ja walczyłam z nim bo chciałam mieć cały weekend dla nas. On mówił, ze klienci, że pieniadze. Teraz wcale nie pracuje, a w miedzyczasie jakby przestawał sie klientami interesowac i pieniedzmi też.

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:13

pterodaktyll napisał/a:
Gaja napisał/a:
zrobiłam wszystko, aby dzieci straciły z oczu ojca kiedy praktycznie był wiecznie pijany. Są na tyle małe, aby wierzyć że wraca co tydzień z delegacji, w tym czasie jest trzeźwym kochającym ojcem.

Opisujesz moje małżeństwo? Skąd wiesz jak u mnie było? :mysli:


Gaja napisał/a:
Utrzymuję dzieci w nieświadomości

Jak będziesz sie tłumaczyć kiedy to wszystko wyjdzie na jaw, bo że wyjdzie to masz jak w banku. SZWAJCARSKIM!!!!!

Tak jak w alkoholiźmie, tak i we współuzależnieniu uciekanie przed podejmowaniem decyzji i ponoszenia konsekwencji tychże, jest nieomal normą..........


Oj Ptero, rozmawiam z mała, bo to głównie o nią chodzi. Zaczynam temat, ale jak nie widzę zainteresowania z jej strony to co mam ją uszczęśliwiać na siłę. Często przybiega żeby sie przytulić. Powtarza, że mnie kocha, ojcu też to mówi jak jest. Ona ma swój świat w którym jest szczęśliwa. Mam ją łapać za rękaw i mówić": Słuchaj, ale ty wiesz że tata i mama są po rozwodzie? I co z tego!! Ona chce czuć że tata i mama ją kochają a nie siebie nawzajem.

Najstarszy jest bardzo w temacie uświadomiony, więc tutaj raczej mnie wspiera a najmłodszy to potrzebuje głównie poczucia bezpieczeństwa.

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:17

olga411 napisał/a:
Myśle, ze nie, ale to też nie moze wiecznie trwać. Poza tym, pamietaj, ze alkoholizm to choroba postępujaca. Jeśli nie bedzie sie leczył, to bedzie coraz gorzej.


Tak Olga. Głęboko wierzę, że gdybym nie zaczęła coś robić już by nie żył. I nie chodzi mi tu o współuzależnienie ale właśnie o zaprzestanie pomagania w piciu.

pterodaktyll - Czw 28 Cze, 2012 10:17

Gaja napisał/a:
Mam ją łapać za rękaw i mówić": Słuchaj, ale ty wiesz że tata i mama są po rozwodzie?

No oczywiście, że nie........zawsze mówię, że ten net to żaden przekaz. Co innego miałem na mysli...........w kontekście Twoich rozważań na temat ewentualnego powrotu do partnera
Gaja napisał/a:
Ona chce czuć że tata i mama ją kochają

Przecież Ci to już napisałem powyżej...........

Linka - Czw 28 Cze, 2012 10:18

olga411 napisał/a:
alkoholizm to choroba postępujaca

więc dopóki mogłam korzystałam, a i teraz tyłka nie ruszę jak on może coś zrobić.

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:19

Jeszcze raz napiszę

Niczego nie zmieniam już teraz.

olga - Czw 28 Cze, 2012 10:20

Gaju, tu nie chodzi o uświadamianie dzieci. Tu chodzi o to, że przed konkretną decyzja nie uciekniesz.
Wywalenie alko z życia to konieczność. Niech robi ze soba co chce, niech sie leczy, niech trzeźwieje. Za rok czy dwa, kiedy nie będzie pił, sama sie przekonasz czy chcesz z nim być, może będzie Ci obojetny, moze nie. Wtedy podejmiesz decyzje.
Ja myślę, e w tym czasie tego roku czy dwóch czy ile tam komu potrzeba nie należy mieć z delikwentem żadnego kontaktu. Jakikolwiek kontakt rozwala psychicznie.

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:21

pterodaktyll napisał/a:

Przecież Ci to już napisałem powyżej...........



gdzie, bo słaby mam wzrok :lorneta:

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:22

olga411 napisał/a:
Gaju, tu nie chodzi o uświadamianie dzieci. Tu chodzi o to, że przed konkretną decyzja nie uciekniesz.
Wywalenie alko z życia to konieczność. Niech robi ze soba co chce, niech sie leczy, niech trzeźwieje. Za rok czy dwa, kiedy nie będzie pił, sama sie przekonasz czy chcesz z nim być, może będzie Ci obojetny, moze nie. Wtedy podejmiesz decyzje.
Ja myślę, e w tym czasie tego roku czy dwóch czy ile tam komu potrzeba nie należy mieć z delikwentem żadnego kontaktu. Jakikolwiek kontakt rozwala psychicznie.


Przecież o tym samym piszę ciągle, nie mam zamiaru niczego zmieniać Olga :buziak:

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:23

olga411 napisał/a:

Ja myślę, e w tym czasie tego roku czy dwóch czy ile tam komu potrzeba nie należy mieć z delikwentem żadnego kontaktu. Jakikolwiek kontakt rozwala psychicznie.


A tego to akurat nie przeskoczę ze względu na dzieci

Klara - Czw 28 Cze, 2012 10:34

Linka napisał/a:
i teraz tyłka nie ruszę jak on może coś zrobić.

Linko, jeśli będzie dalej pił, to w którymś momencie on też tyłka nie ruszy i nawet nie będzie słyszał Twoich przypomnień, a jeśli nawet usłyszy, to będzie dla niego sygnałem, że jest chyba za mało nawalony :(

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 10:55

Klara napisał/a:
Gaja napisał/a:
Dzisiaj mu napisałam, że daję mu rok. Ma rok nie pić, abym uwierzyła że nie pije i wtedy wrócimy do tego pytania. Odpisał, że wytrzyma, bo warto. A ja muszę chodzić na terapię, aby zrozumieć i wybaczyć.

O! :tak:
Teraz zrobiłaś krok do przodu Gaju :okok:


:buziak: Uważam, że zrobiłam dużo dla zdrowia psychicznego rodziny. Od połowy roku widzę prawdziwą chęć zaprzestania picia, jego mocowanie się z własnym ja. Wytrzymuje miesiąc, półtora, dwa bez alkoholu. I zapija. Chodził na AA, ale nie podjął żadnej terapii. Żadnej euforii z mojej strony, trzeźwa ocena sytuacji. Na Al-anonie czyta się "oraz dawanie wsparcia alkoholikom" i różnie to można odbierać. Twarda miłość, ponoszenie konsekwencji to rzeczy już dla mnie oczywiste, aby alkoholik zrozumiał w jakim bagnie jest i że jest w nim na własne życzenie i nikt go poza nim samym z niego nie wydobędzie. Często refleksja przychodzi kiedy jest już sam, zdany tylko na siebie. Kiedy przychodzi ten moment, aby okazać wsparcie :mysli: Dać jakąś nadzieję na lepszą przyszłość ?? Wielu już nad tym rozmyślało, Ameryki nie odkryło. Cóż ja takiego tracę, że tę odrobinę nadziei dostanie i jak pokaże że coś w nim na terapii zatrybiło to i wsparcie będzie.

olga - Czw 28 Cze, 2012 11:23

Pamiętaj też, ze niewielki odsetek czynnych alkoholików zaprzestaje picia na stałe. Nie piszę tego żeby Cię dołować, ale powinnaś brać pod uwagę taką też opcję, że nigdy z nim nie bedziesz bo po co Ci czynny alko.
Linka - Czw 28 Cze, 2012 11:27

ja widzę to tak Gaju, rozwiodłaś się aby uporządkować sprawę długów, dostać alimenty ale kochać nie przestałaś i nie widzę w tym nic złego.
ja zaczynam z drugiej strony, najpierw wygasła miłość, upewniłam się, że potrafię zyć osobno i dopiero złożyłam wniosek o separację
Cytat:
Cóż ja takiego tracę, że tę odrobinę nadziei dostanie i jak pokaże że coś w nim na terapii zatrybiło to i wsparcie będzie.

myślę że nic, a czy coś w nim zatrybi? nie wiem, na dzień dzisiejszy znając wielu trzeźwiejących alkoholików myślę, że byłabym w stanie zauważyć u swego męża chęć trzeźwienia ale takowej nie ma :(
osobiście znam wiele małżeństw którym się udało.

Gaja - Czw 28 Cze, 2012 20:15

Jutro ważny dzień. Córcia żegna się z zerówką w przedszkolu. Będą występy, wierszyki, kwiaty. Na pewno się popłaczę ze wzruszenia. Kiedy podjęłam decyzję, że od stycznia 2011 nie będę pracować i oszczędzam na czym się da włącznie z przedszkolem. Nie była to wtedy jeszcze obowiązkowa zerówka. Przedszkole nie jest państwowe tylko prywatne. Jak ją zapisywaliśmy wszystko było jeszcze różowe. Jak zaczęłam jej tłumaczyć powód mojej decyzji ona popatrzyła tylko na mnie taką zaryczaną i powiedziała, że widziała, że z dzieckiem jest coś nie tak. Marta była pierwszym u nich zapisanym dzieckiem, przez kilka lat można zaobserwować zmiany. Kilka razy tata wydawał się jej niepewny, ale jak dzwoniła do mnie czy oddać mu Martę ja święcie wierzyłam, że zwija się z bólu bo boli go żołądek ( ja bym mu teraz dała żołądek). Teraz jej się wszystko złożyło w logiczną całość. Widziała zmiany na gorsze i teraz na lepsze. Zapytała czy dam radę płacić za samo wyżywienie. Mała została a ja płaciłam grosze. Nigdy mi nie wypomniała, że moja sytuacja nie poprawia się. Mam nadzieję, że się kiedyś odwdzięczę. Jedna z życzliwych mi osób postawionych na mojej drodze.
ulena - Czw 28 Cze, 2012 20:25

Gaja napisał/a:
Jedna z życzliwych mi osób postawionych na mojej drodze.

Właśnie tak działa nasza Siła Wyższa ja wierzę że działa poprzez postawionych na naszej drodze ludzi i fajnie, że potrafimy to zauważyć i docenić a w przypadku osób współuzależnionych jest to bardzo ciężko, bo jesteśmy w takim g.... że oprócz swej "niedoli" nieczego więcej nie zauważamy , a jak już zaczynają nam się otwierać oczy to jest to duży krok do przodu. Gaju Pogody Ducha i więcej takich aniołów na twej drodze ku zdrowieniu

JaKaJA - Czw 28 Cze, 2012 21:09

Gajuś i to jest SIŁA aniołków ;) życzę Ci więcej takich ludzi na Twojej drodze :) :buzki:
Gaja - Czw 28 Cze, 2012 22:57


Gaja - Czw 28 Cze, 2012 23:10


Gaja - Pią 29 Cze, 2012 12:45

Moje najstarsze dziecię przyniosło piękne świadectwo, za chwilę będę się szykować na imprezę u córci, która w ciągu roku z zalęknionego pisklaka przemieniła się w pewną siebie, czasami pyskatą, ale wiedzącą czego chce małą pannę. Poryczę się jak bóbr, one pewnie też... A wiecie co jest jak baby się całują i płaczą??


esaneta - Pią 29 Cze, 2012 13:38

moja babcia mówiła, że wtedy deszcz będzie padał :mgreen:
Gaja - Pią 29 Cze, 2012 16:08

No to odwaliłam numer. Jestem tak bezradna w tych sprawach związanych z reformą oświaty. Okazuje się, że Marta jest z zerówką pożegnana a do szkoły nie zapisana, bo jej mamusia nie zapisała gdyż myślała, że nic nie musi robić a dziecko automatycznie jest do szkoły według właściwego rejonu przypisane i zgłoszone. :szok: i po trzykroć :panika:

:krzyk: :krzyk: :krzyk: :krzyk: :krzyk: :krzyk:

Linka - Pią 29 Cze, 2012 16:15

Gaja napisał/a:
Jestem tak bezradna w tych sprawach związanych z reformą oświaty

a pokaż mi taką osobę ktora to wszystko ogarnia

Gaja - Pią 29 Cze, 2012 16:17

Podobno MUSZĄ przyjąć, ale to tłumaczenie się ...
Jest jakaś emotka rzucająca mięsem???? dfg566

Linka - Pią 29 Cze, 2012 16:20

Gaja napisał/a:
ale to tłumaczenie się ...

oj tam , ja czasem udaję "blondynkę"

Gaja - Pią 29 Cze, 2012 18:30

Tak, nic innego mi nie pozostaje ;)
Gaja - Wto 03 Lip, 2012 11:33

Dzisiaj moje najstarsze dziecię poszło w sprawie pracy na wakacje. Jestem zaskoczona, ale bardziej dumna. Jak te dzieci rosną...
A w szkole załatwione od wczoraj. Córcia zapisana, muszę tylko jakiś świstek z zerówki donieść. Tylko gdzie ja go wsadziłam, bo podobno dostałam go we wrześniu :mysli:

olga - Wto 03 Lip, 2012 12:20

Gaja napisał/a:
Tylko gdzie ja go wsadziłam

masz tak samo jak ja :smieje:

Linka - Wto 03 Lip, 2012 12:23

olga411 napisał/a:
Gaja napisał/a:
Tylko gdzie ja go wsadziłam

masz tak samo jak ja :smieje:

ja też, tyle tylko, że zaczęłam dokumenty w jedną szafkę wrzucać i czasem udaje mi się w tym stosie coś odszukać :p

Gaja - Wto 03 Lip, 2012 13:15

Ja chyba szybciej jakbym wszystko skanowała :szok: i w jeden folder kładła. Niestety wszędzie chcą oryginały. :[ ta przeprowadzka, porządki, nowy ład ;)
Gaja - Czw 05 Lip, 2012 10:16

Znowu wizyty z banków. Z rana taka wizyta to koniec świata. To jak wizyta domowa kata
olga - Czw 05 Lip, 2012 10:18

:pocieszacz:
Gaja - Czw 05 Lip, 2012 10:39

czuję się właśnie tak
Gaja - Czw 05 Lip, 2012 10:43

Nie ma emotki stojącej pod ścianą i czekającej na rozstrzelanie, które nie następuje i nie następuje. I w końcu prosi się Boga jeżeli nie o cud jakiś to na zakończenie już tego czekania i żeby w końcu już ktoś strzelił.

Tak, tak właśnie się czuję już od kilku lat.

Żeglarz - Czw 05 Lip, 2012 12:54

:pocieszacz:
Klara - Czw 05 Lip, 2012 13:15

Gaju! :pocieszacz: h65hj
Linka - Czw 05 Lip, 2012 14:04

Basiu pozostaje tylko się uodpornić na te wizyty, wiem że one do przyjemnych nie należą niestety .Mnie nękali telefonami bo mam stacjonarny"bo może wywrę nacisk na męża" Na szczęście kredyty wziął bez mojej wiedzy i zgody więc spłaty ode mnie nie żądają. Pamiętam czasy kiedy listonosza się bałam bo zazwyczaj nie przynosił dobrych wiadomości. Tych złych jest coraz więcej, ale dziś już wiem że mnie one nie dotyczą.
:pocieszacz:

JaKaJA - Czw 05 Lip, 2012 15:47

:buziak:
Gaja - Pią 06 Lip, 2012 20:32

No więc tak. Mój/ niemój od wczoraj się nakręca na wiadomo co :flacha: Trochę szybko, bo trochę ponad tydzien od wyjścia z detoksu. Na detoks podejrzewam też raczej udać się musiał :nosze: bo inaczej marnie by to się skończyło natychmiastowym zejściem . A tak może po oczyszczeniu będzie mozna jeszcze troszkę ten grób sobie kopać :grob: Jeszcze z detoksu wypisywał sms-y czy ma jeszcze u mnie szanse, faktycznie by się przydała. Jako że ja wspóluzależniona pełną parą to po wielu takich ponagleniach odpowiedziałam co wiecie o tym roku normalnego, trzeźwego życia z mitingami AA i chodzeniem na terapię. Ale rok dla niektórych to wieczność nie do spełnienia i zaczęło się. Mój/niemój pokazuje znów kto rządzi bo przecież to on płaci (a raczej nie płaci) raty za działkę i on sobie nie życzy żadnej budowy. I choć pieniądze wykładają moi rodzice a ja jestem pod ścianą mając takie uczucie, że sytuacja mnie przerasta i rodzice stracą pieniądze bo działkę przejmie bank. Straszne to, naprawdę. I teraz on wyskakuje jak Filip z konopii, że jest umówiony z prawnikiem i będzie robił podział majątku (czyt. długów) żebym swoją część płaciła. Że on nie chce budowy bo nigdy nie będziemy już razem bo ja kogoś mam ( wydepilowałam sobie nogi wyżej niż zwykle :szok: ) i założyłam sukienkę. Śmiać się czy płakać nie wiem naprawdę, ale jutro wjadę do rodziców na niezła awanturkę, bo sama nie wiem czy po prostu dać sobie spokój, wynajmować do końca życia jednocześnie spłacając dług u wówczas już komornika.

Pracy, pracy :prosi: prawdopodobnie będę dwa tygodnie dojeżdżać do Bydgoszczy, aby pomóc tej znajomej wyprowadzić bieżące zamówienia, bo odeszła jej projektantka. POjawiła się myśl, aby znowu zacząć od nowa w Bydgoszczy, ale to szaleństwo a ostatnie lata z romantyczki zrobiły realistkę. Mieszkałam już pod Piłą, w Bydgoszczy, Toruniu, w Częstochowie, Poznaniu i Luboniu. Ale jak się ma dzieci to skutecznie się kotwiczy.

Gaja - Pią 06 Lip, 2012 20:43

Acha ciągle pisze jak on ma *j**** ciężko, naokoło piwo. Biedny
Tymczasem myślałam, że on po tym detoksie pójdzie na dwumiesięczną terapię dochodzącą codziennie a tymczasem oburzony że dwa razy jak się opuści to wypad zaczął chodzić dwa razy w tygodniu nie wiem na co, ale już zdarza mu się opuszczać. Dziwne czy nie, powtórka z rozrywki. Znowu rozmowa z szefem, nowym jeszcze zielonym w temacie. Znowu ma wsparcie i trzymanie kciuków przez szefa. Tylko ta głupia eks jakiś dziwny warunek postawiła. napisał mi, że jak myślę że on mi jakiś papier przyniesie z terapii to moje niedoczekanie.

A piszę to wszystko póki pamiętam, bo jutro wyjeżdżam a tam się nie zbliżam do kompa a jak wrócę to już nie będę o tym pamiętać.

esaneta - Pią 06 Lip, 2012 20:49

Gaja napisał/a:
A piszę to wszystko póki pamiętam

a mnie to guzik obchodzi :dokuczacz:

natomiast to poniżej jak najbardziej :mgreen:
Gaja napisał/a:
bo jutro wyjeżdżam

dokąd się wybierasz?

Gaja - Pią 06 Lip, 2012 20:54

On chce mieć rodzinę, sex-u ile wlezie i wolną drogę do chlania. Kurde co ona sobie teraz wymysliła. napisałam, że nie chcę uczestniczyć w jego pseudotrzeźwieniu. A wogóle jak jełopowi napisałam a on i tak zrozumiał po swojemu. Ach to pijane myślenie.


Aha, byłam na drugim spotkaniu z panią psycholog. Znacznie ze mną lepiej, ogarnęłam się. Nie jestem taką klasyczną wspóluzależnioną, bo wiem co to zaczarowane koło zaprzeczeń i co to manipulacja i twarda miłość i chodzę na al-anon i sama nie wiem dlaczego się posypałam :szok: :szok: :szok: a właściwie doskonale wiem. Znowu weszłam w to zaczarowane koło zakłamania bo bardzo chciałam uwierzyć, że te dwa miesiące trzeźwości to swoisty przełom i teraz już będzie z górki. zaufałam wbrew sobie trochę i sruuuuuuuuuuuu :flacha: a przecież tak dobrze sobie radził. zaufałam, dostałam po du***, dwa miesiące to jedno wielkie I w dodatku bardzo śmierdzi.

esaneta - Pią 06 Lip, 2012 20:55

:evil:


:amasz:



bo nie przyjdę do Twojego wątku więcej :tupie:

Gaja - Pią 06 Lip, 2012 20:56

esaneta napisał/a:

dokąd się wybierasz?


jadę do rodziców pod Piłę. na dzieci już czekają dwie kuzyneczki i basen pełen wody. Na Bolusia sad pełen mleczu ;)

esaneta - Pią 06 Lip, 2012 20:56

Gaja napisał/a:
Na Bolusia

:mysli:

Gaja - Pią 06 Lip, 2012 20:57

Oj Esa, ja tak żeby wywalić z siebie i zapomnieć . Rozumiesz?
Klara - Pią 06 Lip, 2012 20:57

Gaja napisał/a:
Pracy, pracy :prosi:

Gaju! Widziałaś te ogłoszenia?
http://jooble.com.pl/sear...9trz-zatrudnimy
http://jooble.com.pl/sear...rojektant-mebli
http://praca.trovit.pl/projektant-mebli-kuchennych

esaneta - Pią 06 Lip, 2012 20:58

Gaja napisał/a:
Oj Esa, ja tak żeby wywalić z siebie i zapomnieć . Rozumiesz?

nie, bo nie próbujesz zapomnieć; wciąż pleciesz o nim - ja swojego mam i nie chce mi się słuchać o innych :uoee:

Gaja - Pią 06 Lip, 2012 21:03

Klara nie widziałam tylko tego co nieaktualne
na tamte odpowiedziałam, ale muszę chyba jeszcze raz bo na tamten mój telefon nie ma ze mną kontaktu. Dzięki w każdym razie g6jyfn

Gaja - Pią 06 Lip, 2012 21:15

esaneta napisał/a:
Gaja napisał/a:
Oj Esa, ja tak żeby wywalić z siebie i zapomnieć . Rozumiesz?

nie, bo nie próbujesz zapomnieć; wciąż pleciesz o nim - ja swojego mam i nie chce mi się słuchać o innych :uoee:


Ale ja sobie zdaję sprawę, że popadam w rezonans od którego tylko mnie głowa boli. Ale dopóki te sprawy kredytowe będą tak płacone jak są to nie oderwę się od manipulanta.

esaneta - Pią 06 Lip, 2012 21:18

Gaja napisał/a:
Ale dopóki te sprawy kredytowe będą tak płacone jak są to nie oderwę się od manipulanta.

to nie do końca tak, Kochanieńka :)
ja też mam ogromniasty kredyt hipoteczny i jeszcze parę innych wspólnych zobowiązań, ale moja główka jest daleko od NIEGO, choć faktycznie ON lezy teraz 1 metr ode mnie tuż za moimi plecami fsdf43t
Zaraz wyłączę komputer i pójdę sobie do łózeczka a moja główka wciąż będzie daleko od niego :)

Gaja - Pią 06 Lip, 2012 21:21

Mój/niemój też by chciał za moimi plecami i w tym cały ambaras, że moja główka może być daleko byle d.... była blisko ;) I stąd ten cały szantażyk
esaneta - Pią 06 Lip, 2012 21:25

eh....nie zrozumiałyśmy się :bezradny:
zmykam do łózeczka, zmęczona jestem dopiero nie dawno wróciłam z delegacji i padam na pyszczek.
Spokojnej nocki i wolnej główki Gajeczko :papa:

Gaja - Pią 06 Lip, 2012 21:30

Pa Esa.
Gaja - Pią 06 Lip, 2012 21:37

esaneta napisał/a:
eh....nie zrozumiałyśmy się :bezradny:
zmykam do łózeczka, zmęczona jestem dopiero nie dawno wróciłam z delegacji i padam na pyszczek.
Spokojnej nocki i wolnej główki Gajeczko :papa:


Esa, ja wiem o co Ci chodzi. Dopóki się nie odetnę emocjonalnie to się nie uwolnię. A ja niektóre sytuacje muszę znosić według moich rodziców dopóki nie sprzedamy działki w Cz-wie, nie pospłacamy długów i nie rozejdziemy się w swoje strony.

JaKaJA - Nie 22 Lip, 2012 16:54

Gajuś co u Ciebie kochana???
Gaja - Nie 22 Lip, 2012 17:04

Byłam u rodziców. Zafundowali mi nowe progi i podłogę w aucie, bo groziło mi już pogubienie dzieci podczas jazdy ;) Właśnie wróciłam. teraz czytam i nadrabiam.
Gaja - Śro 25 Lip, 2012 18:00

Proszę za mnie znowu kciuki trzymać, bo jest szansa na pracę.

Tak trochę naciskam na panią, której pracownica przynosi L4 już dość długo i postawiła ją w głupiej sytuacji, bo ona nie wie co dalej a wybiera się na urlop. A ja ją naciskam, że choć na zastępstwo niechby mnie wzięła. A potem się zobaczy. Niby miesiąc a ja potrzebuję kasy, bo dzieci wyprawkę muszą mieć do szkoły i przedszkola :szok: i się denerwuję już skąd wezmę kasę. Pani dzisiaj już raz dzwoniła, że ktoś od tej dziewczyny ma dostarczyć kolejne zwolnienie a ona nie wie na jak długo. I że dzisiaj zadzwoni jeszcze raz do mnie

A jutro w inne jeszcze miejsce na rozmowę jadę. :cwaniak:

JaKaJa, jeden anioł nie wystarczy ;)

:aniolek: :aniolek: :aniolek:

Janioł - Śro 25 Lip, 2012 18:03

Gaja napisał/a:
JaKaJa, jeden anioł nie wystarczy
to w temacie trzymania kciuków masz Janioła ;) to taki nad anioł ale jeszcze nie archanioł ;)
Gaja - Śro 25 Lip, 2012 18:12

Tak więc niech ten nad anioł ma pieczę nad tymi aniołami co za mną ruszą jutro, bo będę trochę jakby w dwóch miejscach na raz ;) I żeby się nie pogubiły
Mysza - Śro 25 Lip, 2012 18:14

i ja potrzymam :kciuki:
Klara - Śro 25 Lip, 2012 19:24

Mysza napisał/a:
i ja potrzymam :kciuki:

O! Ja też! :kciuki: :kciuki: :kciuki:

esaneta - Czw 26 Lip, 2012 04:55

Gaja, ja rowniez ze wsparciem przybywam :kciuki: zwłaszcza, ze sama byłam niedawno w podobnej sytuacji. :przytul: p.s. Czemu ostatnio tak Cię tu mało?
olga - Czw 26 Lip, 2012 07:51

:kciuki:
green - Czw 26 Lip, 2012 08:00

Trzymam kciuki :)
smokooka - Czw 26 Lip, 2012 08:05

:kciuki: :)
pterodaktyll - Czw 26 Lip, 2012 09:02

Nadciągnęła odsiecz......... zvrrv
Linka - Czw 26 Lip, 2012 11:33

jestem z Tobą Gaju:)
Wuśka. - Czw 26 Lip, 2012 15:37

:kciuki:
Gaja - Czw 26 Lip, 2012 15:54

cg45g cg45g cg45g cg45g cg45g cg45g cg45g


Mam w końcu. Dziwne to bardzo, bo od pana u którego byłam dowiedziałam się, że ta babka co mnie też chciała to jeszcze nie wie, ale podkupiono jej pracownicę. Smutne, że cały Poznań wie tylko nie ona. Więc praktycznie mogłam wybierać, bo to tylko kwestia dni jak zadzwoni ;) Ale wybierałam pomiędzy siłą spokoju tego pana a totalnym chaosem tamtej pani. Niestety jest jeden problem, ale zawsze musi jakiś być. Godziny pracy 10-21. :szok: Muszę znaleźć rozwiązanie, mam na to jeszcze miesiąc. Ale to tylko dwa lub trzy dni w tygodniu ... Znaczy zaczynam w środę, ale rozwiązanie na od września trzeba znaleźć.

cg45g cg45g cg45g cg45g cg45g cg45g cg45g

smokooka - Czw 26 Lip, 2012 15:58

Dobrze Gajuś, dobre i to, szczególnie w tym "szkolnym" czasie, na bezrybiu i rak ryba, przede wszystkim nie tylko ci pracodawcy są na rynku :) Gratuluję! :okok: :kwiatek: a kwiatek za te stresy :)
Linka - Czw 26 Lip, 2012 15:59

gratuluję Gaju
Klara - Czw 26 Lip, 2012 16:01

Gaja napisał/a:
Mam w końcu.

Gratuluję Gaju :okok: 98l9i 54k9l
Gaja napisał/a:
Godziny pracy 10-21

Może jakaś sąsiadka za drobną opłatą zajmie się dziećmi i położy je spać?

olga - Czw 26 Lip, 2012 16:15

:okok:
Mysza - Czw 26 Lip, 2012 16:16

Gaja napisał/a:
Mam w końcu.

gratki :brawo:

Gaja - Czw 26 Lip, 2012 19:03

Klara napisał/a:

Może jakaś sąsiadka za drobną opłatą zajmie się dziećmi i położy je spać?


Sąsiadów mam świeżych, ale tak mam zamiar zrobić z Martą. Żeby ktoś ją ze szkoły odebrał i przechował do powrotu Adriana tak do 18. Z najmłodszym mam sprawę załatwioną juz od dawna. Specjalnie zapisałam go do przedszkola tam gdzie mam znajomą przedszkolankę i ona mi go odbierze. No i to praca na pół etatu czyli jakieś dwa lub trzy dni w tygodniu. Wolałam tak ( zostaje kilka dni dla dzieci) niż praca codziennie do 18 ze wszystkimi sobotami. Poradzimy sobie.

Gaja - Czw 26 Lip, 2012 19:06

esaneta napisał/a:
Czemu ostatnio tak Cię tu mało?


Czytam codziennie ;) Ale mam podejrzenie, że ktoś :oczyska: wypatrzył gdzie ja popisuję ;) I tak mnie niesmiałość wzięła :D

Klara - Czw 26 Lip, 2012 19:13

Gaja napisał/a:
mam podejrzenie, że ktoś :oczyska: wypatrzył gdzie ja popisuję

Oj! :shock:
Może powiedziałaś komuś o tym forum?

Gaja - Czw 26 Lip, 2012 19:25

Raczej przejrzał historię. Spoko, przetrawię to. Już to przeżyłam ;)
KICAJKA - Pią 27 Lip, 2012 12:03

Fajnie,że masz tą pracę :okok:
Na pewno uda się jakoś wszystko poukładać :mysli:
Będzie dobrze :kciuki:

Gaja - Nie 05 Sie, 2012 09:32

Wiecie co czy ja jestem przeklęta czy ludzie teraz są bez wszelkich skrupułów. Praca byłaby ok gdyby nie jeden fakt, dochodzi do mnie z różnych stron, że u mojego pracodawcy różnie z płaceniem. I że mogę zapomnieć o umowie. I najnormalniej w świecie boję się, że mi nie zapłaci a ja stracę sporo kasy na paliwo. I dziwię trochę, że ludzie tacy są. A jednocześnie dramatycznie potrzebuję kasy. Ale pracować na czarno :/
Klara - Nie 05 Sie, 2012 09:47

Nie wiem, co Ci napisać.
8| :pocieszacz:
Nie ustalałaś na wstępie warunków? :(

Gaja - Nie 05 Sie, 2012 10:20

Ja już to raz przeszłam ze znaną firmą, moim zdaniem zbyt znana aby kręcić. Okazuje się, że teraz najbardziej cenionym pracownikiem jest student bez doświadczenia albo niepełnosprawny rencista na ochroniarza a już szczytem marzeń czarny pracownik. I niczego się nie boją. I co z tego, że są jakieś uzgodnienia, jakieś wielkie rozmowy ile się oczekuje a ile oni mogą dać, bo potem rozłoży ręce i i tak da ile chce a praca wykonana :szok:
JaKaJA - Pią 10 Sie, 2012 20:38

Gajusia rozjaśniło się z pracą itd???
Myślałam dziś o Tobie :buzki:

Gaja - Pią 10 Sie, 2012 22:50

:buzki:

Trudno powiedzieć. Praca przez pierwszy miesiąc na czarno, nie miałam zbytnio na to wpływu, bo potrzebuję kasy na wyprawienie dzieci do szkoły.
Mniej piszę, bo mniej siedzę w necie a więcej w realu. Wzięło mnie na niekończące się sprzątanie.

JaKaJa poradź mi, bo to twoje rewiry. Chcę zrobić dekoracje na balkon z wrzosów i czegoś jeszcze. W metrowym korytku. Co to ma być to coś jeszcze ;) Daj tu jakieś zdjątko. Wrzosy oczywiście koloru fioletowego. I żeby były odporne na wielką suszę, bo się okazało, że nie może lecieć na wychuchany trawniczek sąsiadów pode mną ;) Wyłożę to korytko jakąś folią i będzie dobrze :okok:

Ten mój znowu fiksuje. Z tą jedyną różnicą, że ja mam już go gdzieś.

JaKaJA - Sob 11 Sie, 2012 22:06

Gajeczka Twoim byłym zajmować się nie bedziemy wiec -no koment ;)
A co do kwiatków to posadziłabym kilka rodzajów wrzośców w różnych kolorach albo zatrwian lub lawendę
LAWENDA :

ZATRWIAN:

z zatrwianem jest trochę zabawy. Inne kwiaty niestety beda się mocno "sypać".
Ja postawiłabym lawende w różnych kolorach z wrzosem :)
Pamiętaj,że wrzosy lubia kwaśną,wymieszaną z torfem ziemię i nie lubią być "zalewane" :)
Jak coś pytaj :)
:buzki:

endriu - Nie 12 Sie, 2012 16:21

JaKaJA, powiedz mi co to za kwiaty i czy się u nas przyjmą i utrzymają?
fotki zrobione przeze mnie w Chorwacji




esaneta - Nie 12 Sie, 2012 16:48

Endriu, wg mnie to milin amerykaoski. Ostatnio popularny w polskich ogrodach. Warto pamiętac, ze to bardzo ekspansywne pnącze, więc jesłi masz duzą działkę, to mozesz szalec ;) Na ostatnim zlocie Lenka dzieliła sadzonkami milina, widzisz teraz dłaczego warto bywac na zlotach? :mgreen:
Gaja - Nie 12 Sie, 2012 17:39

Piękne to to. Widziałam zdjęcie - pnącze puszczone na pergoli. Efekt, morze kwiatów zwisających nad głowami.

Co do kwiatków to co się sypie odpada niestety, bo pod nimi wycackany trawniczek sąsiada ;)

Małgoś - Nie 12 Sie, 2012 20:41

endriu, Taki jak na drugim zdjęciu widziałam w Tunezji... i też się zachwycałam. To było takie dziwne pnącze z masą kwiatów i prawie wcale liści.
Sama jestem ciekawa czy to da radę w naszym klimacie... :roll:

esaneta - Nie 12 Sie, 2012 21:15

kurcze, dopiero teraz zauwazyłam, ze Endriu wkleił dwa zdjęcia :glupek: pisząc o milinie miałam na mysli pnącze na pierwszym zdjęciu, a co do tej kaskady kwiatów to pojęcia nie mam :bezradny: strzelałabym na passiflorę (sporo jej na Bałkanach) jednakgłowy za to bym nie dała zwłaszcza, ze listków prawie nie ma :mysli:
pterodaktyll - Nie 12 Sie, 2012 21:26


JaKaJA - Pon 13 Sie, 2012 11:04

Jeju Endriu nie mam pojęcia :( Aż taki ogrodnik ze mnie nie jest ;)
Gajuś zainspirowałaś mnie i wczoraj zrobiłam akcję BALKON,był taki pusty więc posadziłam sobie wrzosy,lawendę, hedera :mgreen: :rotfl: i zastanawiam się czy ich nie KILIM,jak to bywa u mnie ;)
Odwaliło mi na punkcie upiekszania domku więc ze starych kobiałek na truskawki zrobiłam skrzynki -pobieliłam,nakleiłam dekoracje metodą decupage( pierwsza próba ;) ) i są piekne retro skrzyneczki na kwiatki :mgreen: miałam też na balkonie starą szawkę na szpargały jaka też wpadła w moje ręce :cwaniak: i będzie w tym samym stylu co skrzyneczki :mgreen:
a jak Twoje wrzosy? :buzki:

Lenka - Pon 13 Sie, 2012 13:14

esaneta napisał/a:
strzelałabym na passiflorę

Mnie to wygląda na budleję Dawida albo bugenwillę :)

endriu - Pon 13 Sie, 2012 15:41

o jeju, jaki fajne nazwy :)
Mysza - Pon 13 Sie, 2012 16:23

Lenka napisał/a:
bugenwillę

:tak:

Gaja - Pon 13 Sie, 2012 18:21

JaKaJa daj zdjęcie, nie żałuj :D

Ja dzisiaj byłam się porozglądać dopiero w sklepie ogrodowym. Wrzosy takie nierozkwitnięte są, ale różne a jak wiedzieć w jakim kolorze rozkwitną jak teraz w pączkach?? W każdym razie mam dostać moje pierwsze pieniądze :rotfl: :rotfl: :rotfl: i postanowiłam sobie taką skrzyneczkę zrobić. W końcu ciągle na nią patrzę z pokoju i oko będzie cieszyć. Nawet zimą, bo zostawię je w tej skrzynce na zimę ;)

Tylko teraz muszę poszukać z czym mogę te wrzosy połączyć co toleruje ziemię kwaśną.

Gaja - Pon 13 Sie, 2012 21:36

http://www.e-ogrody.pl/Og...arasy.html?i=11


śliczne

JaKaJA - Pon 13 Sie, 2012 22:45

:mgreen:
cykne focie to wstawie,bo spłodziłam dziś zasłonki do kuchni z zazdroską,dwa pojemniki na *p**** i świecę met.decupage pod zasłonki i zakochałam się w jednej zazdrosce płucienno-szydełkowej i rozpracowuje kwadraty z kwiatkami jakie w niej są :uoee: masakra-niby prosty kwadrat z kwiatkiem a ja się miziam z tym,ciężko jednak bez wzoru papugować ;) ale uparłam się,że zrobię taką i już :nerwus: gdyby nie kosztowała 70 zł za metr to bym się z tym chyba nie bawiła :szok: ale co jak co zazdroska na moje okno + zazłonka + najmniejsza firanka i 200 bokiem :uoee: bedę się więc bawić :mgreen:
osłabłam też patrząc na ceny kwiatów na balkon-lawenda 25 zł za średnią donicę,wrzosy od 15 zł. :shock: a by było je widać potrzebuję po 5-6 doniczek na skrzynkę, więc kupiłam sadzonki małe,licząc na to że ich jednak nie KILIM ;) :p
buziaki

Gaja - Wto 14 Sie, 2012 07:23

Ja widziałam wrzosy za 5,50 i to całkiem spore.
Gaja - Pią 31 Sie, 2012 18:12

Piszę, aby mój wątek nie zatonął zupełnie w czeluściach forum ;)

Dzieje się oj dzieje w moim życiu, ale jest to wszystko tak żałosne a ja trochę zbyt zaawansowana w temacie tego forum, aby się tu z tego wywnętrzać. Kiedy sama znam odpowiedź nie będę się ośmieszać.

Przechodzę załamanie nerwowe podliczając ile muszę wydać, aby wysłać dzieci do szkoły. Praca na czarno czy nie z nieba mi spadła w najbardziej odpowiednim momencie. Najbardziej przeżyłam fakt, że trzylatkowi do przedszkola również muszę kupić komplet książek. Małej komplet książek, zeszyty, tornister, kredki, pisaki, piórnik (...), najstarszy całe szczęście tylko książki, zeszyty i ołówek z długopisem. Do tego trzy razy komitet rodzicielski MASAKRA!!!! Kochający tatuś chciał się początkowo dołożyć, ale niestety przepił i obeszłam się smakiem. Przez dwa lata nie odprowadził ani nie odebrał żadnego dziecka a teraz chce iść z córcią na rozpoczęcie pierwszej klasy. Wzór cnót. Nie chcę go tam nawet widzieć. Na pewno nie ze mną. Jak jestem samotną matką to tak ma być!!
W każdym razie jesteśmy zwarci i gotowi do rozpoczęcia roku szkolnego BEZ POMOCY OJCA (pewnie o to chodzi właśnie, że jednak sobie poradziłam).
Nie wiem czy pisałam, że pozwalałam mu u nas nocować jak przyjeżdżał z tego swojego Śląska. Miało być to na jakiś czas aż go przeniosą do Poznania. Warunkiem była terapia, AA i trzeźwość. Po drodze była ultimatum, że jak nie będzie pił rok to pogadamy o tym czy może do nas wrócić. Ale AA go wkurzała, bo ciągle gadają o tym samym, terapia najlepiej jakby dopuszczała picie a ultimatum głupie. I tak znowu po trochu po trochu rozmowa ze mną, że jak tak dalej pójdzie to nie pozwolę nocować, rozmowa z szefem, ... itd itd klasyka. Co się działo dalej nie muszę nawet pisać .............. W każdym razie znowu na tapecie temat terapii zamkniętej. Jak to on ładnie powiedział: "Szef chciał mi to zaproponować, ale go ubiegłem" ucxc4

pannamigotka - Pią 31 Sie, 2012 18:19

Gaja napisał/a:
Najbardziej przeżyłam fakt, że trzylatkowi do przedszkola również muszę kupić komplet książek.


Rok temu też mnie rozwaliło. Najlepsze jest to, że ten 'komplet książek to są trzy książeczki, takie zeszyty trzylatka, jakie są w hipermarketach za 5zł :/ Ktoś robi na tym niezły biznes.

Gaja napisał/a:
Do tego trzy razy komitet rodzicielski MASAKRA!!!!


Nie musisz płacić, powiedz na osobności o swojej sytuacji, nie powinno być problemów, to składka nieobowiązkowa. Ewentualnie wpłać jakąś małą sumę.

Gaja napisał/a:
Ale AA go wkurzała, bo ciągle gadają o tym samym, terapia najlepiej jakby dopuszczała picie a ultimatum głupie.


Lukasz twierdzi, że AA jest głupie, bo gadają o Bogu. Spoko wymówka, nie?
Z terapią identycznie- terapeutka sie go spytała, czy jakby teraz postawiła mu piwo na stół, to czy by wypił, a on na to, że jasne!
Ultimatum to wiadomo.

Klara - Pią 31 Sie, 2012 19:59

Gaju, tak jak Pannamigotka pisze: Zwróć się o zwolnienie z opłat za Komitet Rodzicielski ze względu na trudną sytuację materialną.
Czy byłaś w MOPS-ie?
Zdaje się, że tam można otrzymać dofinansowanie do podręczników.

Gaja - Pią 31 Sie, 2012 20:39

Wiem od osoby, która pracuje w MOPS-ie, że nie dają na podręczniki bo mają mało środków a muszą zaoszczędzić na zimę kiedy ludzie masowo proszą o pieniądze na opał.
Wstydzę sie iść do MOPS-u. Nie pójdę. Ale interesuje mnie jeden temat, może ktoś mi tu poradzi. Wiem, że jakbym miała rodzinne z MOPS-u to płaciłabym połowę za przedszkole. Rozumiem, że alimenty brane są pod uwagę? Muszę poczytać...

matylda35 - Pią 31 Sie, 2012 20:55

O dofinansowanie podręczników składasz wniosek w szkole do 10 września, dotyczy to klas 1-4, pod uwagę brane są dochody, na osobę coś około 460zł, jeśli masz rodzinne z mops-u to on dofinansowuje obiady w przedszkolu i w szkole, ale też to wyliczają z dochodów ile mogą dofinansować, dodatkowo z mops-u na starsze dzieci możesz starać się o stypendium, ja w tamtym roku na starszą córkę miałam około 1000, ale płacą w dwóch ratach, a komitet rodzicielski nie jest obowiązkowy, także nie zawracaj sobie tym głowy.
Klara - Pią 31 Sie, 2012 21:00

Akurat o przedszkolu nic nie wiem, ale zobacz - znalazłam info o dofinansowaniu do podręczników. To wcale nie jest w gestii MOPS-u:
http://prawo.rp.pl/artykul/709384.html

Edit:
O, Matylda mnie ubiegła :D

matylda35 - Pią 31 Sie, 2012 21:21

Dokładnie w klasie 1 kryterium dochodowe nie może przekroczyć 539 zł na osobę, zwrot za książki to 180zł, w klasie 2-4 kryterium nie może przekroczyć 456zł, w klasie 2-3 zwrot to 180zł, w 4 klasie 210.Najlepiej dowiedzieć się w sekretariacie szkoły, oni powiedzą dokładniej, niestety na pieniążki trzeba poczekać około miesiąca albo dwóch. :(
Gaja - Pią 31 Sie, 2012 21:24

Dzięki, nie kwalifikuję się.
351 netto na osobę :/ Nieważne, że wynajmuję mieszkanie... Ehhh

matylda35 - Pią 31 Sie, 2012 21:34

W tym roku podniesiono progi dochodowe. a Klara wkleiła informację z 2011r. ;)
pannamigotka - Pią 31 Sie, 2012 22:03

U nas w przedszkolu dyrektorka mówiła, że jeśli ktoś przyniesie zaświadczenie z mopsu, to ma wyżywienie za darmo (czyli jakaś połowa lub nawet większość opłat), ale jeżeli nie pójdziesz do mopsu, to Ci to nie przysługuje.

A to akurat, że wynajmujesz mieszkanie to nie ma znaczenia, bo jeden wynajmuje a inny ma kredyt, niejednokrotnie wyższy niż wynajem, a mieszkać gdzieś trzeba.

Gaja - Pią 31 Sie, 2012 22:43

pannamigotka napisał/a:

A to akurat, że wynajmujesz mieszkanie to nie ma znaczenia, bo jeden wynajmuje a inny ma kredyt, niejednokrotnie wyższy niż wynajem, a mieszkać gdzieś trzeba.


Z tym akurat zażartowałam.

Klara - Sob 01 Wrz, 2012 07:49

matylda35 napisał/a:
a Klara wkleiła informację z 2011r.

Łoj! :szok: :oops:
Dopiero teraz spojrzałam na datę aktualizacji tego artykułu.
Zwracałam uwagę na inne teksty jak najbardziej aktualne, a link był z samej góry wyświetleń.
Przepraszam :oops:

Gaja - Nie 07 Paź, 2012 19:14

Długo nie pisałam.

Chyba zrobiłam sobie wolne od współuzależnienia, uzaleznienia, całej okołoalkoholowej otoczki bo............ nie miałam na to czasu. Trzeba było po prostu żyć, radzić sobie, odwozić, przywozić dzieci, między tym pracować. Szkoda tylko, że znów muszę szukać. Trudno, będę szukać. A może ktoś z Was forumowicze z Poznania, Lubonia, Swarzędza, Mosiny, Puszczykowa, Stęszewa, Plewisk wie coś o jakiejś pracy dla bardzo zaradnej samotnej matki, która jak lwica walczy o przetrwanie. Pomóżcie, bo ja juz nie mam sił :prosi:


Efekt tego taki, że mój były mąż/ niemąż sam załatwił sobie odwyk i obecnie tam przebywa. To chyba bardzo przytłaczające uzmysłowić sobie, że rodzina sobie radzi bez niego. Zobaczymy co będzie jak wyjdzie.

Klara - Nie 07 Paź, 2012 21:03

Wiesz Gaju, po przeczytaniu Twojego postu zajrzałam do naszego gminnego czasopisma, w którym często bywały jakieś reklamy i czasem nawet poszukiwano pracowników, ale tym razem nie ma nic :bezradny:
Pomyślałam sobie, że może w takiej awaryjnej sytuacji podjęłabyś się np. opieki nad dzieckiem u siebie w domu, albo też sprzątania...

Gaja - Nie 07 Paź, 2012 21:16

nie jestem najlepsza w opiece nad dziećmi. Jestem wdzięczna Bogu za krótkie chwile bez moich własnych. Jestem bardzo zmęczona dziećmi i nie będę udawać jakiejś idealnej matki choć bardzo staram się nią być. Wszędzie wiszą ogłoszenia o opiece nad dziećmi.

Co do sprzątania, już kiedyś pisałam że muszę być jak dzieci wstają i odwieźć je do przedszkola i szkoły. Nie chcę też wszystkiego co zarobię oddać osobie, która zamiast mnie odbierze je ze szkoły i przedszkola. Choć teraz tak jest, ale są to dwa dni w tygodniu. Ale patrzyłam też na takie ogłoszenia. Wymagają orzeczenia o niepełnosprawności. I praca na dwie zmiany.

Ale dzięki Klara ergr Problem w tym, że teraz tam gdzie były oferty pracy tam ich już nie ma. Przykład - Urzędy Pracy zamieszczają jedną ofertę co kilka dni.

Gaja - Nie 07 Paź, 2012 21:19

Klara napisał/a:
zajrzałam do naszego gminnego czasopisma, w którym często bywały jakieś reklamy i czasem nawet poszukiwano pracowników,



Klaro , skąd jesteś dobry duchu?
Może skądś blisko?

Klara - Nie 07 Paź, 2012 21:25

Gaja napisał/a:
Może skądś blisko?

Tak, tak - blisko :D
pw.

Gaja - Pią 12 Paź, 2012 18:31

Czy słyszał ktoś o Terapii Zamkniętej w ośrodku odwykowym gdzie można mieć dostęp do netu, komórki, pracować za pomocą komputera??
Czuję się robiona w balona :/

Jo-asia - Pią 12 Paź, 2012 21:50

Gaja napisał/a:
Czy słyszał ktoś o Terapii Zamkniętej w ośrodku odwykowym gdzie można mieć dostęp do netu, komórki, pracować za pomocą komputera??

O tym, że komórkę można mieć - słyszałam.

agnes - Sob 13 Paź, 2012 15:57

Hej.Nie wiem jak inne rzeczy,ale komórkę można było mieć.Jednak można z niej było korzystać tylko w wolnej chwili. :)
Gaja - Czw 29 Lis, 2012 22:15

WEszłam z okazji urodzin, aby odpowiedzieć na życzenia o których wspomniała Klara w sms-ie który dopadł mnie na wywiadówce syna ;) Podnoszę swój wątek, bo sama już go nie mogłam znaleźć. Jutro coś tam napiszę co mi w duszy gra, bo życie to nie są tylko same czarne chmury. Ale już tak człowiek skonstruowany, że chętniej się wypłakuje na forach niż dzieli nadzieją. Ale ta druga jest chyba ważniejsza dla tych co na tym forum szukają nadziei. Więc do jutra.
Gaja - Pon 10 Gru, 2012 10:18

Albo poczekajcie jeszcze trochę. Wszystko się zmienia, ewaluuje, na szczęście w dobrym kierunku. Wkrótce będę wiedzieć na czym stoję. Wtedy napiszę.
Linka - Pon 10 Gru, 2012 10:21

Oj tam, napisz na czym jeszcze nie stoisz :)
Gaja - Pon 10 Gru, 2012 10:39

Z tych najważniejszych. Dokładnie dwa lata od czasu kiedy musiałam podjąć decyzję o tym, by odejść z dobrej pracy , dokładnie jutro mam rozmowę o pracę w starej firmie. Trzymajcie kciuki o 11,30
Linka - Pon 10 Gru, 2012 10:42

Już się cieszę i trzymam kciuki
pannamigotka - Pon 10 Gru, 2012 11:35

Powodzenia!
pietruszka - Pon 10 Gru, 2012 11:46

No to trzymam :kciuki:
smokooka - Pon 10 Gru, 2012 11:47

Gajko, będzie tak jak sobie wymyślisz :) Powodzenia :kciuki:
Klara - Pon 10 Gru, 2012 15:45

Ja też trzymam :kciuki: :kciuki: :kciuki:
esaneta - Pon 10 Gru, 2012 19:15

ja tez potrzymam :kciuki:
olga - Wto 11 Gru, 2012 00:55

:kciuki:
Linka - Wto 11 Gru, 2012 16:04

Gajuś, i jak??????
Gaja - Wto 11 Gru, 2012 17:23

Mam jakieś dejavu. Kiedy byłam na rozmowie w styczniu nie przeskoczyłam wyjazdów na kilkudniowe delegacje. Teraz być może nie przeskoczę tego, że mój przeciwnik ma orzeczenie o niepełnosprawności. Są to rzeczy na które nie mam wpływu. Pozostaje czekać do końca tygodnia na podjęcie decyzji. Czas, czas, czas
Klara - Wto 11 Gru, 2012 17:35

No, to trzymam dalej :kciuki: :kciuki: :kciuki:
Gaja - Wto 11 Gru, 2012 19:35

Tylko czekać. Najbardziej czekać będzie córcia, bo jej kiedyś powiedziałam, że jak będę miała prawdziwą pracę to weźmiemy kotka a tego pragnie najbardziej na świecie.
Słoneczko - Pon 17 Gru, 2012 13:47

Przeczytałam Twój wątek Gaju i jestem pod wielkim wrażeniem :brawo:
Powodzenia życzę i wytrwałości :buziak:

Gaja - Wto 09 Kwi, 2013 19:41

Melduję się po przerwie. Poczytam sobie trochę.
pietruszka - Wto 09 Kwi, 2013 20:03

Gaja napisał/a:
Melduję się po przerwie. Poczytam sobie trochę.

A relacja to gdzie? :tupie:

Gaja - Wto 09 Kwi, 2013 20:10

Jestem tak pogubiona, że nie wiem gdzie. Posiedzę tu sobie trochę. jak się skupię to napiszę co i jak, bo nie wiem jak to ogarnąć.
Gaja - Wto 09 Kwi, 2013 20:14

Mój były mąż od odwyku nie pije a minęło już pół roku :sun: I jest to coś niebywałego.
pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 20:16

Gaja napisał/a:
Mój były mąż od odwyku nie pije a minęło już pół roku

A obchodzi Cie to jeszcze? :shock:

Gaja - Wto 09 Kwi, 2013 20:22

Jest tak jakby tych koszmarnych lat nie było z wyjątkiem tego, że nie ma wspólnoty majątkowej i regularnie płaci mi alimenty. Zawodowo pracuje i mieszka na Śląsku, ale w każdy weekend wraca do nas. Jego firma ma w planach przenieść go do nowej siedziby, którą otworzyli tutaj, ale jeszcze nie teraz. W styczniu minie trzy lata na które odebrali mu prawo jazdy i będzie mógł zacząć starać się o nowe. Tyle on.

A ja nadal bez pracy. Branża padła już definitywnie i jak coś znajdę to strasznie się to kończy. załamałam się po tym jak nie przyjęli mnie do pracy wybierając rencistę. Ciągle rencista, student albo niepełnosprawny. Co za czasy... Teraz jestem w trakcie odpowiadania na oferty. Właśnie miałam zebrać się do kupy i napisać taki list motywacyjny, żeby uwierzono, że będę świetna w czymś czego nigdy nie robiłam ;) Dzieci zadbane, zadowolone. Pewnie kontakty z ojcem też robią swoje...

Gaja - Wto 09 Kwi, 2013 20:23

pterodaktyll napisał/a:
Gaja napisał/a:
Mój były mąż od odwyku nie pije a minęło już pół roku

A obchodzi Cie to jeszcze? :shock:



Nigdy nie przestało mnie obchodzić, ale robiłam co mi kazano. Wiem, że rozwód był potrzebny.

Linka - Wto 09 Kwi, 2013 20:31

czyli coś zaczyna się układać...:)
bo tego co będzie, nie wiemy
mam nadzieję, że chodzisz na Al-anon?

Gaja - Wto 09 Kwi, 2013 20:39

Nie, nie byłam już dawno. Ale i też o odczuwałam potrzeby. Zresztą tak jakbym nie miała żadnych potrzeb. Jakbym zasnęła na kilka miesięcy. Jak automat. Moje życie to zawożenie, odbieranie dzieci i robienie tego co należy do matki. Szukanie pracy też zawiesiłam. Dopiero teraz się zacięłam na nowo. Rozsyłam, ale żeby to sens jakiś mialo.
Gaja - Śro 10 Kwi, 2013 12:14

Złożyłam wniosek o skierowanie na kurs tworzenia stron internetowych wraz z projektowaniem graficznym. Własnie odebrałam pismo, że zostałam wstępnie zakwalifikowana :hura: Podobno na szkolenia dostali 500 wniosków. W dalszej części informują, że pierwszeństwo mają osoby do 25, powyżej 50 i miedzy innymi samotni rodzice ;) Taki kurs może odmienić wszystko.
olga - Śro 10 Kwi, 2013 12:16

:okok:
Klara - Śro 10 Kwi, 2013 13:23

Gratuluję Gaju. Trzymam kciuki za ostateczne zakwalifikowanie Ciebie na ten kurs :kciuki: :kciuki: :kciuki:
Gaja - Pią 05 Lip, 2013 19:04

Na kurs się dostałam, ale miejsc było za mało:) Jeśli ktoś wierzy, że dostanie coś od Urzędu Pracy to się na pewno przeliczy. Ale los mi pozwolił na wyrejestrowanie się w końcu !!! Po dwóch latach :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Gaja - Wto 25 Lut, 2014 12:45

Ktoś mnie poprosił żebym napisała, że żyję :) Więc piszę. Żyję i mam się dobrze. Będę zaglądać, bo znów długo mnie nie było.
Zarejestrowałam działalność. Na start dostałam środki unijne na zakup niezbędnego oprogramowania. Teraz tylko żeby się potoczyło w dobrym kierunku. Ale powiało nadzieją.

Klara - Wto 25 Lut, 2014 14:34

Witaj Gaju! :)
Myślę, że podniosłabyś na duchu kilka dziewczyn gdybyś napisała czy i jak rozwiązałaś sprawy o które się potykałaś na początku swojej tu obecności.
Ja też jestem ciekawa CO zrobiłaś, że teraz masz się dobrze.

Gaja - Wto 25 Lut, 2014 16:14

Ale ja nie wiem co mam napisać :skromny: Rzeczywiście w moim mniemaniu zaczynam wychodzić z finansowej zapaści. Zorientowałam się że jestem manipulowana późno i drastycznie, ale na tyle w porę by nie zniszczyć dzieci. Może to mnie uratowało, że zawsze stawiałam i będę stawiała na pierwszym miejscu dobro dzieci? Nie mam z nimi problemów wychowawczych, dobrze się uczą, są zdrowo męczące tak jak dzieci powinny być ;) Jestem z nich bardzo dumna. Z drugiej strony jednak pamiętałam, że dzieci potrzebują jednak ojca. Nigdy nie broniłam kontaktu z ojcem. Tym bardziej, że mu również na rodzinie zawsze zależało. To co należało zrobić to bez dwóch zdań rozwód. Rozwód dał mi spokój, że nie odpowiadam już za jego ewentualne wyczyny. Umowa najmu na mnie, zameldowanie tylko dla mnie i dzieci. I ta siła, że jeśli pojawi się nietrzeźwy to wiem co robić bez żalu, że trzeba będzie za tę nauczkę mu daną zapłacić z własnej kieszeni. Postawiłam więc warunki a on wiedział, że jestem konsekwentna. Pracował na Śląsku i przyjeżdżał na weekendy. Ci co mnie znają to wiedzą, że mi na moim byłym mężu bardzo zależy, ale dopóki pił niemożliwe było wspólne życie. Twarda miłość. Praktycznie 3 lata radziłam sobie sama. Przyszedł jednak moment, że on zaczął w końcu o tę swoją trzeźwość walczyć. Powiem tylko, że w tej chwili jesteśmy razem, on biega trzy razy w tygodniu na mitingi. Czasami sama się pytam zrezygnowana czy nie może ten jeden raz opuścić mitingu skoro idzie jutro a on, że nie nie może. Zaraz się pukam w czoło, że kto jak kto ale ja powinnam to wiedzieć że to jest najważniejsze na świecie. Na razie jestem szczęśliwa.
Gaja - Wto 25 Lut, 2014 16:25

Aaaaa ... i znowu czytam książki :D Okazało się, że można. Wcześniej biegałam z kąta z kąt i nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Myślałam tylko w jakiej jestem beznadziejnej sytuacji, że nie stać mnie na kupno książki, a wystarczyło zapisać się do biblioteki. ;)
I właśnie sobie idę, bo książka przyzywa. A jutro zaczynam pracę nad stroną internetową. Pogoda ducha to nie jest wyświechtany frazes, to sens życia. Bez tego się nie ruszy naprzód.

pietruszka - Wto 25 Lut, 2014 16:44

Fajnie czytać takie wieści :)
A może wybierzesz się na nasz zlot wielkopolski? To już w najbliższą sobotę :)

Gaja - Wto 25 Lut, 2014 16:46

O okazało się, że uwielbiam malować paznokcie :D To mnie relaksuje. Kiedy się zdenerwowałam przemalowywałam po trzy razy dziennie. Wcześniej obgryzałam. Kocham lakiery do paznokci. Zaczęłam je kolekcjonować, szczególnie niebieskie i zielone. Jakoś czerwone mnie nie kręcą. Straciłam tak wiele czasu analizując w kółko moją sytuację. Tyle radości z takiej małej buteleczki lakieru ;) Okazało się, że nie trzeba zawrotnych kwot na kosmetyki, że są promocje w Rossmanie albo w Biedronce. Wcześniej nie do pomyślenia żebym wydała na siebie kasę. Jeśli coś swoim zapachem, kolorem może poprawić nastrój to czemu to ma być złe?? Raz w miesiącu świat się nie zawali.
Gaja - Wto 25 Lut, 2014 16:47

Nie mogę w sobotę. Mam u siebie piżamaparty :mgreen: Będę miała małe przedszkole i kilka mam na noc.
Gaja - Wto 25 Lut, 2014 16:49

pietruszka napisał/a:
Fajnie czytać takie wieści :)
A może wybierzesz się na nasz zlot wielkopolski? To już w najbliższą sobotę :)




A może kiedyś wybiorę się z Tomkiem :)

pietruszka - Wto 25 Lut, 2014 17:04

Gaja napisał/a:
Nie mogę w sobotę

oj, szkoda, ale przecież będzie i kolejny zlot... :)

Gaja - Wto 25 Lut, 2014 17:17

pietruszka napisał/a:
Gaja napisał/a:
Nie mogę w sobotę

oj, szkoda, ale przecież będzie i kolejny zlot... :)



Pewnie, że będzie :)

Mała - Wto 25 Lut, 2014 19:57

:brawo: super mi się czytało Twój wątek :) Gratuluję konsekwencji :okok:
Linka - Wto 25 Lut, 2014 20:48

fajnie Ciebie znów czytać Gaju :)
esaneta - Śro 26 Lut, 2014 14:48

fajne wieści :)
Gaja - Śro 26 Lut, 2014 18:20

Będę wpadać na forum, obiecuję :)
esaneta - Czw 27 Lut, 2014 19:42

a ja obiecuję, że będę trzymać za słowo ;)
Gaja - Pią 28 Lut, 2014 12:12

Klara napisał/a:
Ja też jestem ciekawa CO zrobiłaś, że teraz masz się dobrze.


Zmieniłam się:) To trochę jak przeobrażenie się poczwarki w motyla. Miałam etap budowania kokonu i zamknięcia się w nim. To był mój rok cotygodniowego al-anonu, forum, terapii. Ale potem zauważyłam, że ten świat w którym się zamknęłam ograniczył moich znajomych do alkoholików i współuzależnionych. I chociaż to wartościowe znajomości to ja przecież potrzebuję również znajomych których ten problem nie dotknął. Owszem trzeba pamiętać, aby historia się nie powtórzyła , ale aby zacząć normalnie żyć nie można rozdrapywać ran a dla mnie czytanie historii tak podobnych do mojej było rozdrapywaniem ran. Życie nie kończy się na alkoholizmie. Życie jest piękne. A ja chciałam choć na chwilę zapomnieć o przeszłości aby pomyśleć o przyszłości. Do wybaczenia potrzeba czasu, zrozumienia ale i zapomnienia. Otworzyłam się na świat, dbam o nowe znajomości i o te stare sprzed lat. Motyl poleciał w świat :) A teraz będę tu popisywać ... I mam zamiar powalczyć o byt.

Gaja - Pią 28 Lut, 2014 12:15

Esaneta, zrobiłaś kuchnię ? ;)
Gaja - Pią 28 Lut, 2014 12:19

Życie to śmiech dzieci, słońce na niebie, pikowanie kwiatków, kwitnąca hoja na parapecie, każdy nowy listek na moich kwiatkach, nowy kolor na paznokciach, dobry obiad, tulące się dzieci, ........ alkoholik

Ale aby ten alkoholik był na tym miejscu co jest potrzeba było długiej i konsekwentnej walki.

Mała - Pią 28 Lut, 2014 12:30

i Twardej miłości
aż miło na Ciebie popatrzeć!
Ja jestem jeszcze "w drodze", na razie faktycznie ograniczyłam BARDZO mój świat, do niezbędnych i nieszkodliwych dla niego znajomości. W sklepie uciekam od półek z alkoholem. Boję się ich. Mój Kaktus już ten problem przerobił i zaakceptował. JA jeszcze nie. Gdziekolwiek idziemy - mój wzrok wychwytuje wszelkie puste butelki i omijam je łukiem...Potrzeba mi na to czasu, ale takie osóbki jak Ty, Gaju - dają nadzieję - że potem będzie lżej :okok: Więc czekam - nie bezczynnie! :buziak:

Gaja - Pią 28 Lut, 2014 14:21

Jestem pierwszą rozwódką w rodzinie. Nie czułam w tym temacie wsparcia rodziny, choć mama w końcu powiedziała, że zaakceptuje wszystko co postanowię. Ale to paradoksalnie był najważniejszy krok w moim życiu. Jak w tytule mojego wątku : Na gruzach budowanie. Żeby móc zbudować na gruzowisku trzeba najpierw oczyścić plac budowy. Ja wykorzystałam również stare cegły :) Rozwód może być nowym początkiem. Grubą kreską rozdzielić moje sprawy od jego spraw. Moich zobowiązań od jego zobowiązań. Alimenty które zyskałam dzięki rozwodowi pozwalają mi opłacać rachunki. Dlaczego kobieta ma odpowiadać za głupoty zrobione po pijaku o których on nawet nie pamięta? Nigdy się pod tym nie podpisywałam. W jakimś, znacznym nawet stopniu straciłam takie beztroskie, romantyczne postrzeganie małżeństwa. W pierwszej kolejności należy zadbać o zabezpieczenie bytu dzieciom i sobie.
Gaja - Pią 28 Lut, 2014 17:49

Dzisiaj tropiłam własne dziecko :D Z bezpiecznej odległości patrzyłam czy może już samodzielnie wracać ze szkoły. To był jej pierwszy raz. W końcu i tak mnie zauważyła a jej przyjaciółeczka, która pierwszy raz wracała wczoraj krzyknęła do mnie : " Tropicie nas. Wczoraj widziałam mojego tatę" :skromny: No cóż, wydało się.
Kasia9645 - Pią 28 Lut, 2014 18:00

Gaja napisał/a:
Dzisiaj tropiłam własne dziecko :D Z bezpiecznej odległości patrzyłam czy może już samodzielnie wracać ze szkoły

he he he znam to...
jak mój syn miał 8 lat tez tropiłam go , aby sprawdzić czy może samodzielnie iść do szkoły...

Wszystko było ok.. tylko nie przewidziałam, ze on nie chodzi tylko biega ;-)

Trochę pobiegałam, ale od tamtej pory chodzi sam. :lol2:

Gaja - Pią 28 Lut, 2014 18:15

Dzieci tak szybko rosną. Jeszcze niedawno cieszyłam się, że najmłodszy dostał się do przedszkola a mała jest już w szkole. A w przyszłym roku obydwoje będą w jednym miejscu, bo mały w zerówce a mała w trzeciej klasie. O ile będzie prościej. I znowu nowe możliwości. No a teraz jak mała będzie wracać sama to ja nie będę musiała tak biegać w tę i z powrotem do tej szkoły i znowu więcej czasu dla mnie :rotfl:
O najstarszym już nie wspomnę. Jest już pełnoletni. Niedawno zrobił prawo jazdy. Kurs zapewniła szkoła. Teraz chodzi po lekcjach na kolejny kurs zawodowy, który zapewniła szkoła z funduszy unijnych. Ma już całą teczkę kursów i szkoleń zawodowych, które przydadzą się w przyszłości. Czasami włącza się trudny wiek, ale w stopniu łagodnym.

Kasia9645 - Pią 28 Lut, 2014 18:24

Dzieci rosną, oj tak szybko..
czas leci szybko
Wykorzystam go dla siebie bo to moje życie.

Będę to tak długo powtarzać, aż zacznę faktycznie tak robić..

esaneta - Sob 01 Mar, 2014 09:17

Gaja napisał/a:
Esaneta, zrobiłaś kuchnię ?

:mysli: już raczej dawno :beba:

Fajnie, że poznajesz smak prawdziwego życia..... 23r

Gaja - Pon 24 Mar, 2014 09:28

Można podziwiać

(ewentualne namiary na pw.)



Mam nadzieję, że mnie szanowne dyrektorstwo nie zgani ;) Długo szłam aby dojść w to miejsce i nie mam zamiaru zmarnować swojej szansy. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy w temacie kuchnia to pomogę choćby on-line. Kuchnia i reszta oczywiście. Ale kuchnia już zawsze będzie moim ukochanym pomieszczeniem :D

smokooka - Pon 24 Mar, 2014 09:31

:brawo: :brawo: :brawo: :brawo: Gaja!!!! Gratuluję i cieszę się, że spełniasz swoje marzenia i plany. Powodzenia :buzki: :buzki: :buzki: :buzki: :buzki:
Gaja - Pon 24 Mar, 2014 09:31

Mam wielkie obawy czy mi się uda. ZUS trzeba płacić, zleceń jeszcze nie ma. To był skok na głęboką wodę, ale zawsze tego pragnęłam. Kiedyś bym sobie zadałą pytanie: Dlaczego nie spróbowałam??
smokooka - Pon 24 Mar, 2014 09:34

Zawsze spełniajmy swoje marzenia.... o to właśnie chodzi, jak w moim motto - musi starczyć czasu na Życie...
Klara - Pon 24 Mar, 2014 09:39

Echhhh.... piękne te Twoje projekty.
Szkoda, że nie mam kasy na takie szaleństwo :bezradny: i nawet nie chodzi o projekt, a bardziej o wykonanie.


P.S.
Obawiam się, że ten Twój link jako reklama komercyjna może nie przejść w Radzie Starszych - póki co zadałam pytanie.

Gaja - Pon 24 Mar, 2014 10:02

Klaro,

Byłam na targach. Teraz są takie meble modułowe do skręcania, że dopiero drugiego dnia się dopatrzyłam jaka jest ich cena i nie mogłam uwierzyć. Do tej pory obchodziłam te ekspozycje szerokim łukiem jako meble zbyt ekskluzywne jak na moje skromne początki. Mam kontakty do tych firm i w dodatku dosyłają do klienta. A ja od dawna chciałam do Ciebie przyjechać :D Jak napisałam na stronie pierwsza wizyta niezobowiązująca ;)

Gaja - Pon 24 Mar, 2014 10:07

A może ten mój niepozorny adresik mogę w stopce zostawić? Przycupnie sobie tam cichutko...
Gaja - Pon 24 Mar, 2014 10:09

smokooka napisał/a:
Zawsze spełniajmy swoje marzenia.... o to właśnie chodzi, jak w moim motto - musi starczyć czasu na Życie...



Dzięki Smokooka. Trzeba tak żyć, aby nie żałować że czas przeciekł nam między palcami. Kiedyś zresztą KTOŚ rozliczy nas z naszych talentów.

Gaja - Pon 24 Mar, 2014 12:28

Ok. Niech sobie powisi do wieczora. ;)
Gaja - Pon 22 Gru, 2014 15:08




Życzę wszystkim pogodnych, szczęśliwych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. Szczególnie tym, którzy ten spokój dopiero budują.

Wszystko będzie dobrze :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group