To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Jak długo...?

ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 11:57
Temat postu: Jak długo...?
Proszę napiszcie jak długo współuzależniona żona będzie używać argumentu, „…bo ty piłeś przez 20 lat, więc …. etc.…? Wiem, że pytanie jest źle sformułowane, że jest to indywidualna sprawa – zależy od człowieka, itd. Chodzi mi o to, że trudno jest „zobaczyć” męża-alkoholika w nowym „czystym ubranku”, wtedy, kiedy nie pije rok, dwa lub dłużej lat. Ten koronny argument – BO TY PRZEPIŁEŚ MI NAJLEPSZE LATA – jest tak kuszący i niepodważalny by ostatecznie zmiażdżyć interlokutora, że aż się prosi by go użyć podczas kłótni. Bo co my – alkoholicy – może wtedy odpowiedzieć? Wtedy to gorzała a nie ja? Gruba kreska? Piszę to oczywiście na podstawie własnych przeżyć….
Hania - Pon 25 Sty, 2010 12:06

u mnie to jest trochę inaczej, mam pretensje do byłego męża o to, że zmarnował mi najlepsze lata bo faktycznie tak było, wtedy byłam tylko współuzależniona, trwać to będzie pewnie do końca życia ale nie mówię Mu tego bo go nie widuję, nie zobaczę go w czystym ubranku bo pije nadal, mam natomiast pretensje do siebie samej bo potem swoim piciem zmarnowałam kolejne 2 lata, sobie jednak tego nie wymawiam zbyt często bo po co się katować skoro mleko się już rozlało i czasu nie cofnę, nie uważam jednak, że winna jest nie gorzała, winien był On, potem winna byłam ja a teraz trzeba iść do przodu, żal pozostaje ale schodzi na drugi plan bo na pierwszym jest nowe życie... moje czyste ubranko mi się bardzo podoba- to chyba zakrawa na egoizm
pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 12:07

ZbOlo napisał/a:
Proszę napiszcie jak długo współuzależniona żona będzie używać argumentu, „…bo ty piłeś

Moim zdaniem do momentu aż się nie rozwiedziesz. Po tamtych latach u partnera zostaje bardzo często taka trauma, że nawet czas nie jest w stanie nic pomóc. Po prostu pewnych rzeczy nie da się "wymazać" z pamięci i albo obie strony próbują żyć razem mimo to albo (co moim zdaniem jest lepsze) każde układa sobie życie na nowo. Oczywiście piszę to na podstawie własnych przeżyć..

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 12:08

Hania napisał/a:
żal pozostaje ale schodzi na drugi plan bo na pierwszym jest nowe życie..
:brawo:
beata - Pon 25 Sty, 2010 12:11

ZbOlo napisał/a:
Proszę napiszcie jak długo współuzależniona żona będzie używać argumentu, „…bo ty piłeś przez 20 lat, więc …
A czy Ona gdzieś uczęszcza?
beata - Pon 25 Sty, 2010 12:20

ZbOlo napisał/a:
Chodzi mi o to, że trudno jest „zobaczyć” męża-alkoholika w nowym „czystym ubranku”, wtedy, kiedy nie pije rok, dwa lub dłużej lat. Ten koronny argument – BO TY PRZEPIŁEŚ MI NAJLEPSZE LATA – jest tak kuszący i niepodważalny by ostatecznie zmiażdżyć interlokutora, że aż się prosi by go użyć podczas kłótni.
Nie powiem,że nie korciło mnie nieraz aby tak walnąć mężowi,ale nie kopie się leżącego prawda?
I ja to rozumiem tak...jeśli chcę być z mężem,razem idziemy przez to nowe życie...to nie mam prawa wypominać Mu pijackich czasów.Zresztą ja nawet nie chcę ich pamiętać. ;)

ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 12:20

beata napisał/a:
A czy Ona gdzieś uczęszcza?

...tak i to budzi we mnie myśli, że za bardzo o "tym" nie mówią. Ja wiem, że to nie jest Jej wina, że nie może się obwiniać moim piciem. Ale myślałem, że psychoterapeuta powie o zachowaniach, które mogą wzmagać objawy głodu u partnera-alkoholika. Mam takie wrażenie, że moja żona czasami działa zgodnie z teorią "jak nie zapije - to go wzmocni".

ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 12:21

beata napisał/a:
to nie mam prawa wypominać Mu pijackich czasów

...i już Cię lubię :skromny:

beata - Pon 25 Sty, 2010 12:22

Wiesz terapeuta z pewnością Jej to uświadomił...tylko czy Ona chce to zrozumieć?Może jeszcze jest w Niej zbyt wiele żalu,goryczy?Z czasem na pewno to zrozumie.Wiem,że to trudne,ale daj Jej trochę czasu.
beata - Pon 25 Sty, 2010 12:26

ZbOlo napisał/a:
..i już Cię lubię :skromny:
Uśmiecham się do Ciebie :)
ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 12:31

beata napisał/a:
Uśmiecham się do Ciebie

...bardzo dziękuję i przypominam: Dzisiaj "Stokrotka" otwarta ;) !!!

beata - Pon 25 Sty, 2010 12:35

ZbOlo napisał/a:
Dzisiaj "Stokrotka" otwarta ;) !!!
No to może będzie randka. 5t4b 54k9l 2ff3
ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 12:51

beata napisał/a:
No to może będzie randka.

...drżę dfg56s

ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 12:53

pterodaktyll napisał/a:
Moim zdaniem do momentu aż się nie rozwiedziesz

Szczerze mówiąc - mam nadzieję, że uda mi się rozwiązać problem mniej radykalnymi posunięciami.

Hania - Pon 25 Sty, 2010 13:00

ZbOlo napisał/a:
Szczerze mówiąc - mam nadzieję, że uda mi się rozwiązać problem mniej radykalnymi posunięciami.

moja babcia mawiała: cierp ciało jak się chciało ;)

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 13:02

Hania napisał/a:
cierp ciało jak się chciało

Per Ardue ad Astra...................

yuraa - Pon 25 Sty, 2010 13:09

ZbOlo napisał/a:
jak długo współuzależniona żona będzie używać argumentu, „…bo ty piłeś przez 20 lat, więc …. etc.…?

pewnie Zbolo nie uzyskasz odpowiedzi, no ja się nie podejme udzielić takowej.
ale może należałoby zastanowić się dlaczego wciąż wraca do tego co było.
żal jakis pozostał, a może obawa że te nowe czyste ubranko może się zabrudzić i nikt nie wie kiedy.
czasem bywa i tak, że człowiek po zaprzestaniu picia zmienia się na tyle że druga strona nie nadąża.
znam trzy przypadki rozwodów w ósmym roku abstynencji.

:shock: ooo mi wlaśnie ósmy leci

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 13:13

yuraa napisał/a:
znam trzy przypadki rozwodów w ósmym roku abstynencji.

Ja znam jeden w pierwszym............ swój własny.............. :lol2:

rufio - Pon 25 Sty, 2010 13:27

Jak długo ? Do konca swiata i jeden dzien dłużej . Zawsze wtedy kiedy postawisz na swoim lub,bedziesz innego zdania . Nie ma mocnych to bedzie zawsze jako broń na podorerdziu . Od tego nie ma ucieczki - z tym trzeba sie pogodzic - wtedy nie komentowac i wyjśc do innego pokoju lub wejsc do ksiegarni . Nawet jak bedziesz miał racje ale to nie bedzie jej racja i moze w duchu przyzna ze masz racje ale swoje powiedziec musi . To jest jak dzien dobry - dobry wieczór- dobranoc . Trzeba z tym zyc - a co do rozwodu to i tak n ic nie zmieni - i tak i tak bedzie nam wysłuchane .prsk
ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 14:01

rufio napisał/a:
to bedzie zawsze jako broń na podorerdziu

I to mnie zadziwia. Osoby, które są sobie najbliższe (po 20 latach małżeństwa), które znają się "na wylot" - najdotkliwiej i najboleśniej ranią i kaleczą się - może dlatego, że znają również swoje najczulsze miejsca, które są odkryte i jak świeżutka rana - nie przygotowane na dotykanie. Wkurzam się - bo przecież umawialiśmy się: staramy się oboje szanować. Ja za okazaną pomocną dłoń - Ona za "kawałek dobrej roboty", który wykonuję by zachować swój organizm w trzeźwości. Ale nie, jest kłótnia... ona przyparta do muru, nie mając argumentów wyciąga "butelkę wódki" (oczywiście moją butelkę wódki sprzed ponad roku) co kończy rzeczową wymianę zdań... i może oto Jej chodziło 8| . Może kiedyś skleroza i zły cholesterol zagłuszy i wytrze ostatecznie te "alkoholowe wspomnienia". Może.... :(

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 14:12

ZbOlo napisał/a:

I to mnie zadziwia

Mnie już nie. To o czym piszesz przerobiłem niecały rok temu na własnej skórze. Po 23 latach małżeństwa nagle okazało się, że niepotrzebnie wytrzeźwiałem bo dla tego związku nie miało to już znaczenia. Na szczęście okazało się, że dla mnie to szansa na ułożenie sobie życia praktycznie od podstaw, co zresztą zrobiłem i robię do dzisiaj. Z tej perspektywy czasu widzę dzisiaj wyraźnie, że było to najlepsze wyjście z sytuacji choć muszę powiedzieć, że w sumie ja na tym lepiej wyszedłem pod wieloma względami (łącznie z finansami). Aha i jeszcze jedno. Po rozstaniu myślałem, że świat się dla mnie skończył i zleciał mi w całości na łeb. to dopiero była bzdura jak widzę dzisiaj. :)

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 14:21

Zapomniałem dodać, że ten rozwód i cały późniejszy cyrk nie był moim pomysłem ale mojej żony. Ja pojechałem na odwyk a ona złożyła pozew, chyba głównie po to żebym miał większą motywację do trzeźwienia dla siebie...........
ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 15:15

pterodaktyll napisał/a:
dla tego związku nie miało to już znaczenia

Mam nadzieję, że są inne drogi... i nie jest to reguła. A swoją drogą ciekawe czy zrobiono takie badanie: Ile małżeństw (opisanych jw.) rozpada się ??? Ciekawe...

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 15:17

Cytat:
Mam nadzieję, że są inne drogi

Też miałem, ale znalazłem sobie lepszą..............

ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 15:23

pterodaktyll napisał/a:
ale znalazłem sobie lepszą..............

Przepraszam, jeśli uważasz, że to pytanie nie na miejscu pomiń go milczeniem. Czy Twoja nowa partnerka jest też alko ???

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 15:25

ZbOlo napisał/a:
Czy Twoja nowa partnerka jest też alko ???

Ha!! To dobre pytanie ale nie mogę odpowiedzieć Ci tutaj....................przyjmijmy, że w jakis sposób tak...

ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 15:28

pterodaktyll napisał/a:
przyjmijmy, że w jakis sposób tak...

...dzięki...

Borus - Pon 25 Sty, 2010 15:31

pterodaktyll napisał/a:
ZbOlo napisał/a:

I to mnie zadziwia

Mnie już nie. To o czym piszesz przerobiłem niecały rok temu na własnej skórze. Po 23 latach małżeństwa nagle okazało się, że niepotrzebnie wytrzeźwiałem bo dla tego związku nie miało to już znaczenia

...mnie już też nie zadziwia :| w moim przypadku po 25 latach to samo się okazało :uoee: z tą różnicą, że to ja nie widziałem szans na jakąkolwiek poprawę naszych wzajemnych relacji... 8|

ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 15:33

Borus napisał/a:
w moim przypadku po 25 latach to samo się okazało

...no to na razie jestem osamotniony :foch: ta sama choroba, ta sama żona...

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 15:35

ZbOlo napisał/a:

...no to na razie jestem osamotniony :foch: ta sama choroba, ta sama żona...

Nie bierz do głowy. Przecież wyjątek potwierdza regułę a wygląda na to, że regułą są rozstania :)

ZbOlo - Pon 25 Sty, 2010 15:39

pterodaktyll napisał/a:
regułą są rozstania

... to fakt, ktoś musi inaczej... spróbuję.

Hania - Pon 25 Sty, 2010 16:18

ZbOlo napisał/a:
ktoś musi inaczej... spróbuję.

trzymam kciuki ZbOlo :)

Klara - Pon 25 Sty, 2010 16:27

Sama nie miałam szans, żeby się przekonać, czy byłabym w stanie gdzieś głęboko zagrzebać pamięć o tym, co było :?
Tak sobie jednak myślę, że to niesprawiedliwe, że Twoja żona znosiła upokorzenia przez dwadzieścia lat, a Ty chciałbyś przejść bez bólu i problemów do nowego życia. W dodatku takie nowe życie już pewnie wielokrotnie zaczynałeś i za każdym razem była kicha.
Ja, tu na forum, wierzę w Twoje dobre intencje i to, że teraz to już na pewno idzie ku dobremu, ale ja niczym nie ryzykuję.
Inaczej pewnie myśli Twoja żona. Ona długo jeszcze będzie nasłuchiwała Twoich kroków gdy wracasz z pracy, będzie wytężała słuch gdy otwierasz drzwi, a wchodząc do domu będzie sprawdzała, czy są już Twoje buty i czy stoją równo, czy są rozrzucone. Będzie Ci się bacznie przyglądała, żeby sprawdzić, w jakim jesteś stanie.
Myślę, że trzeba czasu, cierpliwości i świadomości, że nie jest się aniołem, mimo odstawienia alkoholu.
Tylko że ja chyba jestem bardzo staroświecka....

Hania - Pon 25 Sty, 2010 16:30

Klara napisał/a:
Tylko że ja chyba jestem bardzo staroświecka....

myślę podobnie, nawet po rozwodzie mam wiele pretensji i żalu do byłego męża i gdybym z nim była pewnie wypominałabym mu to bardzo długo, pomimo to wierzę, że ZbOlo otrzyma od żony wybaczenie, czas tylko pokaże kiedy...

czarna róża - Pon 25 Sty, 2010 16:48

Klara świetnie to ujęła..że nie jest się aniołem mimo odstawienia alkoholu...wszystkie te zasady AA są piękne i tak naprawdę gdyby stosowali je nie tylko alkoholicy ale też reszta ludzi to na świecie byłby pokój ,szacunek i wzajemne zrozumienie...raj...ale niestety tak nie jest,pamięci nie da się wymazac ot tak..pstryk i współuzależniona partnerka zapomina wszyskie żale,w niej cały czas buzują emocje,strach,niedowierzanie,przecież tyle razy byla rozczarowana..w pewnym sensie się tego znowu spodziewa...Czasem myślę że czynny alkoholik budzi się z pijackiego snu i nie pamięta tego co robił co mówił nie wie jak wyglądał w oczach innych ludzi..nie widział wtedy twarzy bliskich..i nie wiedział a raczej miał w du*** to co oni wtedy czują...kiedy się budzi i chce zmienic.. ale tak naprawdę ,w końcu przestac....często nie dla żony, nie dla dzieci..tylko dla siebie..bo ON ma dośc...i nagle w ustach pijaka piękne słowa..wybaczcie..ale cięzko w to uwierzyc...
czarna róża - Pon 25 Sty, 2010 16:56

Aha..i jeszcze jedno..żona myśli sobie a ja? a moje stracone lata? a moje stracone zdrowie..? a On teraz mówi że On jest najważniejszy..jego trzeżwośc....mowi że moje gadanie grozi zapiciem..to teraz moja wina? Albo odchodzi , jak mu coś nie pasuje,zamyka za sobą drzwi, bez sentymentów,jest kimś innym,ma często nową partnerkę i żyje szczęśliwie a mi zmarnował życie..bo ja już sobie życia nie ułożę...ile jest takich przypadków...
Borus - Pon 25 Sty, 2010 17:34

Hania napisał/a:
ZbOlo otrzyma od żony wybaczenie
...wybaczenie ZbOlo pewnie otrzymasz, przynajmniej na tak długo, jak będzie się to żonie opłacać, ale na amnezję, to raczej nie masz co liczyć 8| najczęściej jest właśnie tak, jak to dziewczyny wyżej opisały... :( praktycznie to samo usłyszałem od swojej żony...
stiff - Pon 25 Sty, 2010 17:37

pterodaktyll napisał/a:
Moim zdaniem do momentu aż się nie rozwiedziesz.

Ty to jesteś szczery do bólu, a o optymizmie nie wspomnę... :D

Jacek - Pon 25 Sty, 2010 19:19

ZbOlo napisał/a:
.no to na razie jestem osamotniony :foch: ta sama choroba, ta sama żona...

nie jesteś - ja też z tą samą żoną
Klara napisał/a:
Twoja żona znosiła upokorzenia przez dwadzieścia lat, a Ty chciałbyś przejść bez bólu

tak Janeczka ma rację
Zboluś ,moja żona ani razu nie użyła coś takiego
ZbOlo napisał/a:
bo ty piłeś przez 20 lat, więc

za to ,gdy z kumplem wspominałem czasy pijackie w pół żarcie
powiedziała tak
- ciebie to bawi
skierowałem wzrok na nią ,i chciałem coś powiedzieć
ale nie mogłem,bo w jej oczach,wyczytałem wszystkie krzywdy jakie jej wyrządziłem

Borus - Pon 25 Sty, 2010 19:44

Jacek napisał/a:
w jej oczach,wyczytałem wszystkie krzywdy jakie jej wyrządziłem
...i możesz być pewien, że jeszcze nie raz przyjdzie Ci tę książkę czytać 8|
Hania - Pon 25 Sty, 2010 19:46

Jacek napisał/a:
w jej oczach,wyczytałem wszystkie krzywdy jakie jej wyrządziłem

na szczęście to już czas przeszły- oby tak pozostało :)

rufio - Pon 25 Sty, 2010 19:47

Oprócz krzywd które były i nadal sa w pamieci - jest jeszcze jedna różnica - róznica płci i podswiadomości
Bez obrazy ale meska część populacja jest inaczej skonstruowana - my pewne rzeczy przyjmujemy takimi jakimi sa bez róznych podtekstów - jest zle - tzn zle = jest dobrze tzn ze dobrze i juz . Cos co było to było i teraz tego nie ma - teraz jest juz inaczej i zaczynamy od nowa i nie kombinujemy czy to jest podobne czy to cos znaczy cos innego niz jest .Kobieta to zupełnie cos innego - kazde nasze terazniejsze zachowanie - słowa - nawet mruganie - odbiera zupełnie inaczej - zawsze mysli ze jest drugie dno i na to nie mamy zadnego wpływu - taka jest konstrukcja i tak bedzie . My ( meska część populacji ) nie uwazamy aby był sens bez przerwy wracanie do przeszłości głebokiej i dalekiej - po co ?
Jeszcze jedno " butelka wódki " bedzie wyjeżdzac i to w takich momentach w akich bysmy nie podejrzewali zeby ja skojarzyc akurat teraz . Jest to bron która sami dalismy i ta z arsenału nigdy nie zniknie .Przykład
Mycie naczyń - po co puszczac wode długo i bez przerwy kiedy mozna zrobic to inaczej - troche mozna pooszczedzac - od razu atak - gdyby nie ty mielibysmy zaoszczedzone więcej . Ja tu mówie o terazniejszości a tu wyjeżdza historia - takich przykładów mozna mnozyc tylko po co ? To nic nie zmieni .prsk

Hania - Pon 25 Sty, 2010 19:52

rufio napisał/a:
Jest to bron która sami dalismy i ta z arsenału nigdy nie zniknie

u mnie jest inaczej, może dlatego, że to ja zawsze wszystkim pomagałam i można było na mnie liczyć, potem kiedy piłam nikt mi nie wierzył a piłam 2 lata, teraz po 4 miesiącach tak jakby wszyscy o tym zapomnieli i traktują mnie jak przed piciem, wystarczyły te 4 miesiące i odbudowuję relacje chociaż może być i tak, że kiedyś ktoś mi coś wypomni, nie mówię, że tak nie będzie więc jestem przygotowana na wszystko, podsumowując: co było a nie jest nie pisze się w rejestr, niektórym jednak ciężko z tym żyć...

rufio - Pon 25 Sty, 2010 19:56

Hania napisał/a:
że kiedyś ktoś mi coś wypomni,

Tego możesz byc pewna - jest to tak pewne jak to ze jest uzalezniona . I bedzie to w takim momencie ze Ci dopinka wyskoczy z głowy . Bedzie boleć - mocno i na to nkt nie jest przygotowany - bo przeciez na ból zeba nikt nie jest przygotowany .

beata - Pon 25 Sty, 2010 19:58

ZbOlo napisał/a:
Mam nadzieję, że są inne drogi..
Oczywiśce,że są inne drogi.
Tak jak mówiłam,raniłeś Ją przez wiele lat,i Ona teraz chce się odegrać.Wie też,że bardzo Cię tym rani i po prostu gdy nie ma innych argumentów...używa tego który walnie najmocniej.
Powiedz żonie,że sprawia Ci tym przykrość.Porozmawiaj z Nią...ale spokojnie,bez emocji,nie atakuj,tylko powiedz jak Ty się z tym czujesz.Powiedz o swoich uczuciach związanych z Jej słowami.

Hania - Pon 25 Sty, 2010 20:00

rufio napisał/a:
Ci dopinka wyskoczy z głowy

Rufio a ja dzisiaj zcięłam włosy ;) a tak poważnie to liczę się z tym, tylko, że ja mam więcej haków niż oni wszyscy razem wzięci, bo przez te 4 miesiące mojego niepicia narobili swoim piciem wielu problemów- ale już tylko sobie bo ja się odgrodziłam od tego szczelnie...

Klara - Pon 25 Sty, 2010 20:00

Cytat:
Oprócz krzywd które były i nadal sa w pamieci - jest jeszcze jedna różnica - róznica płci i podswiadomości

To jest sedno problemu!
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami! :tak:

rufio - Pon 25 Sty, 2010 20:20

beata napisał/a:
Powiedz żonie,że sprawia Ci tym przykrość
beata napisał/a:
.Powiedz o swoich uczuciach związanych z Jej słowami.

Wiesz jaka bedzie odpowiedz - A ja / A moje odczucia i uczucia przez tyle lat ? Poczuj jak to boli - moze zrozumiesz i pamietaj to będzie zawsze bolało moge o tym nie mówic ale pamietac bede zawsze i nie licz ze nie bedzie bolec - mi sie tez nalezy troche satysfakcji .

pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 20:25

stiff napisał/a:

Ty to jesteś szczery do bólu, a o optymizmie nie wspomnę

Gdybym optymistą nie był, to już dawno by mnie tu nie było a szczery? No cóż ja to wszystko przerabiałem na własnej skórze i tyle.........

evita - Pon 25 Sty, 2010 20:33

rufio napisał/a:
Wiesz jaka bedzie odpowiedz

masz rację Rufio ! dokładnie taka odpowiedź jest w moim menu :/ poza tym wiele jeszcze bardziej przykrych słów i co gorsza wszystkie one są szczere i nie wyolbrzymiam niczego ! Nie wiem z czego to wynika, ale wszyscy alko z forum urośli w moich oczach do rangi bohatera a ten mój niby-bohater ciągle jest dla mnie parodią supermena cf2423f

beata - Pon 25 Sty, 2010 20:43

rufio napisał/a:
A moje odczucia i uczucia przez tyle lat ? Poczuj jak to boli - moze zrozumiesz i pamietaj to będzie zawsze bolało moge o tym nie mówic ale pamietac bede zawsze i nie licz ze nie bedzie bolec - mi sie tez nalezy troche satysfakcji .
Niby tak,ale skoro chce być z mężem to niech tak nie mówi,albo odejdzie,bo to chore jest :roll:
rufio - Pon 25 Sty, 2010 20:50

Oczywiście ze jest chore - bo chory zwiazek był przez iks lat - podobno czas leczy rany - podobne a co jezeli jedna ze stron nie chce byc wyleczona lub co gorsza leczona ?
Sa takie istoty ze zle sie czuja kiedy nagle maja byc w równym zwiazku nie czuja władzy nad drugim i wtedy co ? Skończyło sie wywyzszanie i argumenty ze ja jestem lepsza/y wtedy co ? Trzeba dowalic i przypomniec sobie ten stan władzy - i zobaczyc znowu ten wyraz twarzy u drugiego i wtedy - to jest to a zeby odejśc ? O nie - to jest zbyt proste ! Niech teraz poczyje to ukłucie i te igły - mam satysfakcje -teraz ja będe ofiara - cokolwiek to znaczy .

evita - Pon 25 Sty, 2010 20:53

cały ten wątek skutecznie wywołał u mnie poczucie winy :( znowu czuję się gorsza, wredna i nijaka ...
rufio - Pon 25 Sty, 2010 20:55

evita napisał/a:
czuję się gorsza, wredna i nijaka ...

Może jasniej - nie rozumiem :/

Klara - Pon 25 Sty, 2010 21:01

evita napisał/a:
cały ten wątek skutecznie wywołał u mnie poczucie winy :(

To już nie unikaj terapii.
Zdecyduj się w końcu, żeby wyeliminować to, co u Ciebie wywołują takie wątki :tak:

evita - Pon 25 Sty, 2010 21:03

rufio napisał/a:
Może jasniej - nie rozumiem

robię wszystko to co kobieta wg Zbolo i innych robić nie powinna , zachowuję się tak jak wg Beatki lepiej się nie zachowywać bo po co , a ja rzeczywiście czuję dziką satysfakcję !!! czyli jak to o mnie świadczy ?

beata - Pon 25 Sty, 2010 21:04

evita napisał/a:
czyli jak to o mnie świadczy ?
To świadczy o tym żebyś ruszyła tyłeczek na terapię ;)
pterodaktyll - Pon 25 Sty, 2010 21:23

evita napisał/a:
czyli jak to o mnie świadczy ?

Że czas zakończyć ten rozdział Twojego życia zanim ono obejdzie się z Tobą mało łaskawie :szok:

Borus - Pon 25 Sty, 2010 21:26

evita napisał/a:
jak to o mnie świadczy ?
...świadczy to, że nie jesteś żadnym wyjątkiem ;) każdy ze znanych mi trzeźwiejących alkoholików żonatych i tych już nieżonatych mówił mi to samo...tak już po prostu jest 8|
KICAJKA - Pon 25 Sty, 2010 21:28

Zbyszek pyta jak długo :) :) To tylko i wyłącznie zależy od danego człowieka,jego psychiki,odporności,charakteru - tak mnie się wydaje.Ja zupełnie inaczej do tego podchodziłam.Po pierwsze,wartości i zachowania wyniesione z domu - brak jakichkolwiek doświadczeń z nadużywaniem.Nigdy nie byłam,złośliwa,upier***,pamiętliwa.
evita napisał/a:
cały ten wątek skutecznie wywołał u mnie poczucie winy :( znowu czuję się gorsza, wredna i nijaka ...

I tu też różna od innych,wiele lat Al-anonu zanim men przestał pić -wiedza zdobyta,chyba dobrze wykorzystana.Fakt,że początki były trudne,moja niewiara w trwałość mimo właściwego podejścia i kolejności trwała prawie trzy lata.Niestety u mnie pozostała obojętność na niektóre sprawy (mnie z tym wygodnie a jemu przeszkadza),to ja często słyszę złe słowa,które po prostu olewam,a w zbyt miłe nie wierzę.Nie rozpamiętuję minionego czasu,bo cóż by mi to dało -tylko bolesne wspomnienia -po co? :) I tak sobie żyjemy,niby razem a trochę obok już od 27 lat -przyjacielsko-partnerskie stosunki - niby rodzina a nie rodzina. :skromny:

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 00:36

evita napisał/a:
kobieta wg Zbolo

...rozpoczynając ten temat chodziło mi o to, że żona cukrzyka nie podaje swojemu mężowi np. cukierków. Jeśli mówię swojej żonie, że czuję objawy głodu i za chwilę "o byle co" kłócimy się a Ona stara się przypomnieć mi "jaki to ja byłem i co narobiłem w życiu" - to chyba jest coś nie tak. Oczywiście zawsze tak nie jest. Po takim spięciu rozmawiamy ze sobą i żona tłumaczy, że wybucha bo "już taka jest". Wraca wszystko do normy... ale mój stres dokłada się do poprzednich stresów i "lont" robi się coraz krótszy. Co będzie później... zobaczymy. Nie chciałbym niczego zmieniać w życiu. Liczę - mimo wszystko - na to, że to co stworzymy razem (w trzeźwym życiu) przyćmi to co spi.......łem w pijanym życiu. Zobaczymy.

beata - Wto 26 Sty, 2010 00:45

ZbOlo napisał/a:
Jeśli mówię swojej żonie, że czuję objawy głodu i za chwilę "o byle co" kłócimy się a Ona stara się przypomnieć mi "jaki to ja byłem i co narobiłem w życiu"
Wydaje mi się,że Ona się boi...twojego zapicia.Ja poprosiłam męża,żeby mi raczej o tym nie opowiadał.Ale i tak wiem kiedy to następuje.Jakiś nerwowy i czepliwy się robi wtedy :roll:
czarna róża - Wto 26 Sty, 2010 00:53

Zbolo....to teraz żona ma przy tobie chodzic na paluszkach bo któras tam kłotnia może spowodowac że pójdziesz chlac???Kłótnie będą w małżeństwie..tym bardziej takim które było chore tyle lat...a twoja trzeżwośc zależy tylko od Ciebie..Ale tak to już jest że czasem trzeżwiejący alkoholicy ruszają do przodu a żony czy partnerki nie są w stanie im dorównac..
Bebetka - Wto 26 Sty, 2010 07:59

Zbolo,

Odpowiedzi na pytania, których szukasz lub próbujesz dojść do przyczyn takiej sytuacji – jest wiele i myślę, że są one złożone.....
Sporo tutaj takich otrzymałeś – niektóre są naprawdę ciekawe.

Z jednej strony jest to ciągły strach, niedowierzanie, oczekiwanie – wróci trzeźwy czy nawalony? wypracowane przez tyle lat ciągłe rozczarowania…..to tkwi bardzo głęboko, naprawdę uwierz mi trudno jest zaufać – wiem to po sobie, bo ciągle to przerabiam :?
Nawet nie wiesz, jak takie rozczarowanie boli……o reszcie nawet nie wspomne. Myślę, ze to jednak kwestia czasu…..jak we wszystkim zresztą :|

Z drugiej strony, to również różnica płci, (jak to Rufio trafnie określił) ale i tez czasem taka walka i próby dominacji w związku, jak to w życiu fsdf43t

Ja niestety tez często słyszę „ a zapomniałaś jak to było, jak piłaś”? Tylko, ze słyszę to wtedy, jak mąż nawywija po pijaku…..to jest jego jedyna linia obrony wtedy.
No cóż….wtedy kwituję, to jednym zdaniem – że mam to już za sobą i nie mam ochoty ani potrzeby wspominania tego a co najważniejsze nie widzę zupełnego sensu aby o tym mówić..….bo to dla mnie bolesne wspomnienia. Ja oddzieliłam przeszłość od teraźniejszości.
Mi to pomaga.

Tak więc myślę, że budowanie na nowo, czy to będzie ten sam związek, czy nowy, to bardzo żmudna i ciężka praca dla nas alko i niestety wymaga CZASU!

Bebetka - Wto 26 Sty, 2010 08:13

Przytoczę tutaj artykuł, myslę, że bedzie dobrym uzupełnieniem tej dyskusji.

Miłość a choroba alkoholowa - Anna Kossak

Miłość jako zespół emocji jest problemem dość skomplikowanym . Dodatkowych trudności przysparza choroba alkoholowa . Co ma alkoholizm do miłości ? -zapytała moja przyjaciółka , niepijąca od 1,5 roku . Niestety ma . Alkoholizm to choroba emocji , stępiająca uczucia wyższe . Dla osoby w ciągu poza alkoholem nic się nie liczy : partner , dzieci , ona sama ... Im dłuższy okres abstynencji , tym bardziej wyostrzone reakcje emocjonalne .

Cechy ludzi uzależnionych , które przeszkadzają w stworzeniu szczęśliwego związku ( czasem wręcz uniemożliwiają , występując wszystkie lub tylko niektóre ) , to :

*Przewrażliwienie na własnym punkcie ( "Co ludzie o mnie myślą ? " , "Krzywo patrzy- pewnie mnie nie lubi " ) - powoduje nadmierne zainteresowanie własną osobą . Każdą wypowiedź odnosimy do siebie , doszukujemy się ataku , fałszu i wrogości . To zaburza przekaz i nakręca spiralę wyciągania błędnych wniosków .

*Podwyższony poziom lęku ( do tej pory zagłuszany alkoholem , teraz uwolniony i mocniej odczuwany ) - przed podjęciem decyzji ( w różnych sferach życia ) , rozwiązywaniem problemów (ucieczka w alkohol nie zlikwidowała ich , a odroczenie w czasie spowodowało narośnięcie dodatkowych okoliczności utrudniających i tak skomplikowaną sytuację ) , lecz przede wszystkim lęk przed bliskością . Jeżeli nie dajemy się do siebie zbliżyć ( boimy się zranienia ) i nie zbliżymy się do innych ( boimy się odrzucenia ) , nie możemy zbudować trwałej , mocnej więzi . Bez więzi można uprawiać seks ( po alkoholu często stanowił namiastkę bliskości ) , ale nie da się zbudować związku opartego na miłości . Nasili się poczucie samotności . Kto kiedykolwiek kochał , nie zadowoli się samym seksem . Nie będzie szczęśliwy .

*Brak zaufania (spowodowany nasileniem kompleksów i zachwianym poczuciem własnej wartości ) - do siebie ( "Nie dam rady" ." Nie uda mi się " ) i do innych ( "Na pewno kłamie " ) prowadzi do zamykania się w sobie i doszukiwania się podstępu w każdym przejawie zainteresowania naszą osobą . Uniemożliwia nawiązanie bliskich relacji . Częstym objawem jest nadmierna zazdrość i chęć pełnej kontroli , co błędnie jest rozumiane jako dowód miłości . Jest to jedynie dowód niepewności i najczęściej przemoc psychiczna ( skrajnie urojeniowa nosi nazwę kompleksu Otella i jest charakterystyczna dla osób z uszkodzeniem organicznym mózgu spowodowanym nałogiem alkoholowym ) .

*Uciekanie przed rzeczywistością ( także przed bliskością ) - kiedyś w alkohol , teraz w pracę lub terapię , czy nadmierną ilość meetingów . W zdrowym życiu muszą być zachowane proporcje : jest czas na pracę , terapię , ale także na odpoczynek ( przemęczenie to pierwszy krok do zapicia ) i spędzenie czasu z rodziną ( budowanie więzi ) . Często większą uwagą i czułością darzymy kolegę z grupy niż własnego partnera ( partnerkę ) . Tak bardzo koncentrujemy sie na tym żeby nie pić , że na nic innego nie ma już wolnej przestrzeni . Niemożliwe jest , by żona ( mąż ) dla ktorej przeznaczmy niewiele miejsca w naszym życiu , otaczała nas miłością i tak traktowała , jak byśmy tego chcieli .

*Nierealne oczekiwania - odnośnie partnera ( ma być idealny , bez wad ) , innych ludzi ( "Powinni zrozumieć , że jest mi ciężko . " ) , rzeczywistości ("Niepiję więc już wszystko ma być super .") . Ludzie uzależnieni często są zbytnimi idealistami , ale tylko w stosunku do innych . Sobie dają tarfyfę ulgową ( "No przecież nie piję i się staram! ") , prawo do niedomówień ( "I tak mnie nie zrozumie") , złego humoru ( "Życie jest cięzkie...") , zdrady ("To tylko seks , nic więcej ") , złośliwych uwag ( "Ja żartuję , a Ty nie masz poczucia humoru ") . Taka postawa powoduje narastanie niezadowolenia i frustracji obydwu stron , oddalanie się od siebie , w końcu niechęć , złość i w efekcie rozstanie . Związek , który przetrwał 20 lat picia , rozpada się po roku abstynencji .

*Poczucie winy ( za krzywydy wyrządzone najbliższym ) - powoduje chęć wynagrodzenia , najlepiej od razu i natychmiast ( dominuje chęć dawania jak najwięcej ) . Lata picia i ruinowania życia swojego i swoim bliskim chcemy naprawić w ciągu tygodni .
"Miłość to sztuka dawania " - mówimy - i zadręczamy bliskich naszą dobrocią , poświęcamy sie , dajemy , dajemy , dajemy ... A tymczasem bliscy mają dość nas i naszej miłości . Dlaczego ? Warto dawać , ale nie to , co nam wydaje słuszne , tylko to , czego oczekuje od nas partner . Co z tego , że codziennie gotujemy obiad , robimy zakupy i karmimy psa , skoro prośbę o niepalenie w sypalni traktujemy jak fanaberię . Spytać o jej (jego) potrzeby . Moze się okazać , że wysiłek i inwencja , które wkładamy w odbudowę naszego związku , są niepotrzebne ( a jakie męczące !) , bo ukochaną zadowoli i zbliży do nas zupełnie coś innego . Zamiast ruinować się finansowo na drogą bransoletkę ( któa wcale nie wzbudzi entuzjazmu ) może bardziej uszczęśliwi i zbliży nas spacer po parku , ze splecionymi dłońmi , z pocałunkami pod kasztanowcem ... To , że mamy ochotę ciągle dawać , nie znaczy , że ta osoba ma obowiązek to przyjmować i się z tego cieszyć !

*Chęć samowystarczalności - spowodowana fałszywym pojęciem honoru ("Nie będę prosić . Bez łaski. ") . Gdy ktoś jest dla nas ważny , chętnie mu pomagamy . Pozwólmy także pomóc sobie . Aby można w pełni cieszyć się miłością , potrzebna jest równowaga pomiędzy dawaniem i braniem . A tak , brać też trzeba umieć . Ileż smutku wzbudza w nas odrzucenie przez ukochaną osobę tego , co mamy do zaoferowania . Dlatego nie odrzucajmy "darów" od najbliższych . Warto nauczyć się przyjmowania z wdzięcznością i ... miłością .

Zaprzestanie picia jest początkiem. Zachłystujemy się świeżym spojrzeniem na życie , jesteśmy głodni "normalności" , wchodzimy w etap tzw. miodowego miesiąca , zakochjemy się ... Zdarza się , że także w osobie uzależnionej .
Może to być niebezpieczne - są dla siebie potencjalnymi wyzwalaczami ,a do tego wymienione wyżej cechy występują nie w jednym z partnerów a w obojgu . Przy silnej chęci ,woli i gotowości do kompromisu - może się udać .

Jeżeli będziemy pamiętać , że nasz uzależniony partner nosi w sobie bagaż o podobnym ciężarze , jeśli postaramy się być nastawieni na wspólne dobro , może się okazać , że zbudujemy trwałą realcję właśnie dlatego , że przezwyciężamy podobne problemy, trudności i momenty słabości - że umiemy się nawzajem wspierać , że znając swoje obciążenia potrafimy znaleźć w sobie siłę , cierpliwość i prawdziwe zrozumienie .

W momencie podjęcia starań o utrzymanie abstynencji stajemy w blokach startowych do zdrowego zycia . Ja nie piję - stwierdza pacjent bohatersko i domaga się aplauzu oraz uznania . Brawo, ale to dopiero punkt wyjściowy . Na początku powrót do zwyczajności wydaje się niemożliwy , bo rzeczy oczywiste dla nieuzależnionych , dla świeżych abstynentów jawią się jako nowe i niezwykłe ( np. niedzielny obiad w gronie rodzinnym nabiera innej wartości ) . Terapia pomoże uporządkować życie wewnętrzne , meetingi wesprą trzeźwienie , ale tylko prawdziwa , silna więź z drugim człowiekiem , który nas kocha , daje poczucie szczęścia . Jako istoty społeczne potrzebujemy innych ludzi - ich uznania , sympatii , bliskości . To nie przychodzi samo , a jak już jest , trzeba o to dbać.

Miłość wybaczy wiele, ale nie wybaczy jednego - zaniedbania . Nie da się nadrobić straconych lat na picie , ale da się nie stracić następnych .


źródło: http://czytelnia.niepije.pl/1,198,1,item.html

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:25

1. Tak! Jest w Waszych wypowiedziach dużo racji... rozumiem, że po 20 latach życia z alkoholikiem (praktycznie od dnia ślubu) nie można "nożyczkami terapii" odciąć przeszłość i powiedzieć "...kochany, wierzę ci tak jak przed ślubem...". Cieszę się z tego jak dzwoni do mnie (kiedy dłużej mnie nie ma) i pyta: czy wszystko jest dobrze? (martwi się o mnie...) Doceniam to, że uprzedziła swoich rodziców, że nie muszą "chronić" swojego zięcia i na rodzinnych imprezach nie muszą kłamać, że "On jeszcze będzie jechać autem, etc...". Zadziwia mnie pozytywnie, że wierzy we mnie powierzając (częściowo) "księgowość domową" wiedząc, że jeszcze dwa lata temu przepijałem wszystko: wczasy nad morzem, nową książkę, ciuchy, itd.
2. Ale proszę o odrobinę buntu! Bo nie rozumiem. Jeśli doszliśmy do porozumienia: Jesteś alko, ale mimo wszystko jesteśmy ze sobą. Wiem jakie masz ograniczenia i czułe miejsca (u konia "słabizna"). To w kłótni staram się omijać te miejsca i "nie podawać mi kieliszka gorzały na tacy". Ot co... tylko tyle - a może aż tyle :mysli:

beata - Wto 26 Sty, 2010 08:30

ZbOlo napisał/a:
Zadziwia mnie pozytywnie, że wierzy we mnie powierzając (częściowo) "księgowość domową" wiedząc, że jeszcze dwa lata temu przepijałem wszystko: wczasy nad morzem, nową książkę, ciuchy, itd.
No więc widzisz...kobieta po malutku dochodzi do siebie.A Ty byś pewnie chciał wszystko na raz.Daj Jej trochę czasu.Ona także zdrowieje :)
A czy Twoja żona chodzi na Al-Anon?

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:30

beata napisał/a:
No to może będzie randka.


:foch: ...to ja się umyłem i ładnie pachniałem - a tu nici... :foch:
:( ...i znów musimy miesiąc czekać... :(

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:32

beata napisał/a:
Daj Jej trochę czasu

...dałem, dałem - ma u mnie "kredyt zaufania" ;)

beata - Wto 26 Sty, 2010 08:32

ZbOlo napisał/a:
.to ja się umyłem i ładnie pachniałem - a tu nici..
A wiesz co nawet nic mi nie mów.O piątej wyszykowana czekam...a tu samochód nie chciał zapalić.Przewody zamarzły :uoee: A na busa było już za późno. :szok:
ZbOlo napisał/a:
.i znów musimy miesiąc czekać...
Mozesz przyjechać do nas na mityng :skromny:
beata - Wto 26 Sty, 2010 08:34

ZbOlo napisał/a:
..to ja się umyłem
A to Ty siem tylko na randki myjesz? :wysmiewacz: Współczuję Twojej żonie :p :mgreen:
ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:39

beata napisał/a:
Współczuję Twojej żonie

...ja codziennie z Nią randkuję... :skromny:

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:40

beata napisał/a:
Mozesz przyjechać do nas na mityng

...podaj dane do GPS-u ???

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:42

beata napisał/a:
Przewody zamarzły

...może płyn mało treściwy ;)

beata - Wto 26 Sty, 2010 08:43

ZbOlo napisał/a:
podaj dane do GPS-u ???
Kurowice.Ul Pabianicka.
Grupa"Pod wierzami".W ten czwartek akurat jest rocznica kolegi.Więc będzie wyżerka ergrg4 I pewnie gościa znasz,bo bywa na Stokrotce :skromny:

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:43

beata napisał/a:
A czy Twoja żona chodzi na Al-Anon?

...tylko terapia indywidualna :(

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:44

beata napisał/a:
W ten czwartek

...jak mnie żona puści... zobaczymy :szok:

beata - Wto 26 Sty, 2010 08:45

ZbOlo napisał/a:
..jak mnie żona puści..
Sam się puść :wysmiewacz: A najlepiej zabież Ją ze sobą :)
ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 08:56

beata napisał/a:
Sam się puść :wysmiewacz:
... :skromny:
A najlepiej zabież Ją ze sobą :)

...tu może problem - natury rodzinnej (dzieci), więc albo ja, albo Ona.

stiff - Wto 26 Sty, 2010 09:00

ZbOlo napisał/a:
.tylko terapia indywidualna :(

:cwaniak: :radocha:
Takie emotki powinieneś wstawić i cieszyć sie, ze masz żonę jeszcze,
a nie AL Anonke... :p

beata - Wto 26 Sty, 2010 09:04

ZbOlo napisał/a:
.tylko terapia indywidualna :(
No właśnie.Terapeuta skupia się na Niej.Al-Anon uczy też jak postępować z alko.
Ja zaczynałam od AlAnon,a potem dopiero poszłam do terapeuty.I właśnie na Al-Anon dowiedziałam się,że nie powinnam wypominać,szczególnie w kłótni picia męża.
Czasami zdarza się iż to właśnie mąż prosi mnie abym Mu opowiadała co roił po pijanemu.Na początku tak robiłam,teraz mówię,że to było,i minęło,i,że nie chcę tego wspominać,bo i po co.

beata - Wto 26 Sty, 2010 09:05

stiff napisał/a:
a nie AL Anonke...
O żesz Ty.Niech no ja Cię tylko dorwę :smieje:
beata - Wto 26 Sty, 2010 09:08

Jacek napisał/a:
za to ,gdy z kumplem wspominałem czasy pijackie w pół żarcie
powiedziała tak
- ciebie to bawi
skierowałem wzrok na nią ,i chciałem coś powiedzieć
ale nie mogłem,bo w jej oczach,wyczytałem wszystkie krzywdy jakie jej wyrządziłem

A ja czasami jak wspominam wybryki męża po pijanemu,to aż się e śmiechu popłaczę.To co może ja jakaś inna jestem? :p :mgreen:

beata - Wto 26 Sty, 2010 09:18

ZbOlo napisał/a:
więc albo ja, albo Ona.
To ja wolę Ciebie :skromny:
ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 10:14

beata napisał/a:
To ja wolę Ciebie

...też tak myślałem... :)

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 10:16

beata napisał/a:
teraz mówię,że to było,i minęło,i,że nie chcę tego wspominać,bo i po co.

...też bym tak chciał... :wysmiewacz:

beata - Wto 26 Sty, 2010 10:18

ZbOlo napisał/a:
.też bym tak chciał... :wysmiewacz:
Wykaż trochę cierpliwości...to się może doczekasz. :skromny:
KICAJKA - Wto 26 Sty, 2010 11:06

ZbOlo napisał/a:
..też bym tak chciał...
Zbyszku straconych 20 lat nie odrobisz w jeden -to raczej niemożliwe :pocieszacz: "Daj czas czasowi"-życzę cierpliwości i wytrwałości -wierzę,że Wam się uda. :kciuki: afc4fvca
ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 12:33

KICAJKA napisał/a:
wierzę,że Wam się uda

...dziękuję...

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 12:33

beata napisał/a:
Wykaż trochę cierpliwości

...oj, czasami trudno...

Hania - Wto 26 Sty, 2010 12:44

ZbOlo napisał/a:
...oj, czasami trudno...

nikt nie powiedział, że będzie łatwo, wiem to po sobie, tysiąc razy zadaję sobie pytanie po co mi to było i tysiąc razy odpowiedź jest ta sama: bo jestem tylko człowiekiem... w kwestii wybaczania jesteśmy aż ludźmi

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 13:49

Hania napisał/a:
w kwestii wybaczania jesteśmy aż ludźmi

...dlatego trwam w tym układzie i nie uważam go za klincz...

Hania - Wto 26 Sty, 2010 13:52

ZbOlo napisał/a:
...dlatego trwam w tym układzie i nie uważam go za klincz...

a jest już chociaż trochę lepiej?

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 14:17

Hania napisał/a:
a jest już chociaż trochę lepiej?

...tak, nauczyłem się mówić o swoich uczuciach. Tak naprawdę to w ogóle nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać... pierwszy krok zrobiony - zajęło to nam rok. Ale idziemy dalej - w końcu (mimo prawie dwudziestoletniego stażu) "jesteśmy" rok po ślubie... ;)

Klara - Wto 26 Sty, 2010 14:23

ZbOlo napisał/a:
"jesteśmy" rok po ślubie... ;)

...a Ty jesteś zupełnie innym, NOWYM mężem :D

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 14:30

Klara napisał/a:
NOWYM mężem

...trochę sponiewieranym przez życie i alkohol, ale zawsze...

Hania - Wto 26 Sty, 2010 14:34

nie Ty pierwszy i nie ostatni :)
Klara - Wto 26 Sty, 2010 14:40

Cytat:
...trochę sponiewieranym przez życie i alkohol, ale zawsze...

Chyba nie do końca się zrozumieliśmy, bo przypuszczam, że nie zawsze wczytywałeś się w wątki w tym dziale, a była tu kiedyś na ten temat dyskusja :)
Myśląc o NOWYM mężu miałam na myśli to: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1621

stiff - Wto 26 Sty, 2010 15:14

ZbOlo napisał/a:
..trochę sponiewieranym przez życie i alkohol, ale zawsze...

Bedzie tylko lepiej, wtedy... :)

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 15:28

Klara napisał/a:
miałam na myśli to

...widać, że problem przewija się non-stop - takie jest życie.

pterodaktyll - Wto 26 Sty, 2010 22:05

Klara napisał/a:
Część tego wątku jest tutaj: Jednak daję radę

Ty Klaruś zawsze dasz sobie z nami radę :skromny:

ZbOlo - Wto 26 Sty, 2010 23:29

Klara napisał/a:
Część tego wątku jest tutaj: Jednak daję radę


...no popatrzcie - ja też daję radę - się porobiło :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group