To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Spadochron otworzyl sie przed sama ziemia.

Masakra - Czw 15 Kwi, 2010 20:04
Temat postu: Spadochron otworzyl sie przed sama ziemia.
Moment wyskoczenia z samolotu byl taki sam jak za kazdym razem. Nic w nim szczegolnego ani wyjatkowego. Robilem to tysiace razy wiec i ten raz niczym sie nie roznil od pozostalych.
Faza lotu tez znajoma, ot zwyczajne spadanie. Jedyna roznica byla taka iz w przeciwienstwie do skokow z przeszlosci zwracalem uwage na otaczajace mnie chmury. Niby nic takiego a jednak wczesniej ich kompletnie nie zauwazalem odurzony magia spadania, swobodnego opadania w bezkresie przestrzeni i zludnym poczuciu niczym nieograniczonej wolnosci.
Chmury te byly wraz ze zblizaniem sie do ziemi coraz gestsze i coraz bardziej czarne. Duzo z nich sobie jednak nie robilem, szybujac blogo i cieszac sie chwila.
Czas lecial, moje cialo nabieralo coraz wiekszej predkosci a ziemia byla coraz blizej. Mysli moje byly jednak calkowicie gdzie indziej. Gdzies w innym wymiarze, zdala od spadajacego ciala.
W pewnym momencie otworzylem oczy
O ku*** ziemia!- krzyknalem i blyskawicznym ruchem reki pociagnalem za linke spadochronu. Gwaltownie mnie szarpnelo a przed oczami stanelo mi cale moje zycie. Dopiero w tym momencie zrozumialem ze chwila dluzej i roztrzaskalbym sie o ostre skaly.

Ta opowiesc idealnie pasuje do mojego doswiadczenia, ktore ostatnio zdarzylo mi sie przezyc.
Od pewnego momentu w moim zyciu zapanowal jakis dziwny nielad. Zaczalem zaniedbywac obowiazki wzgledem swojego trzezwienia jak i rowniez wszelkie inne. Wiedzialem niby ze robie zle i znalem to juz czasu poprzedzajacym moje ostatnie zapicie jednak mojej podswiadomosci udawalo sie to skutecznie wypychac. "Jutro to zrobie" tlumaczylem sobie dzien po dniu. Czasem budzily sie we mnie glosy mowiace mi ze to cos jakby deja vu "skad Ty to znasz? zastanow sie" jednak chwile potym byly one zagluszane przez moja podswiadomosc i praktycznie prawie ich nie zauwazalem.
Kolejnym krokiem byl kontakt z osobami z ktorymi pijalem w przeszlosci. Zaczalem z nimi rozmawiac w tym na tematy imprez itp (innych tematow mielismy nota bene nadmiar malo)
Wkrotce potym zaczely sie pozytywne rozmowy o alkoholu a nawet niezobowiazujace jeszcze umawianie sie na impreze "musimy sie spotkac niedlugo na jakas flaszke" odpowiadalem "Tak" tlumaczac sobie ze tak odpowiadam dla swietego spokoju ale czy na pewno tak bylo? Mysle ze byl to kolejny krok ku krainie winem i wodka plynacej.
Oczywiscie i tym razem moj aniolek siedzacy na lewym barku podpowiadal mi ze to przeciez juz bylo Jednak siedzacy po przeciwnej stronie diabel skutecznie go przeganial.
Nadszedl czas wesela na ktore poszedlem. Setki propozycji, dyskomfort ciaglego odmawiania, naciski, kontakt z alkoholem, poczucie alienacji i nudy. Wszystko to doprowadzilo do takiego glodu ktorego efekty odczuwam do dzis. Malo brakowalo i siegnalbym po kieliszek.
Dlaczego jednak sie nie napilem? Dlatego ze jestem tak wspanialym lotnikiem ktory w
spektakularny sposob otwiera spadochron w ostatnim momencie i konczy karkolomnie wygladajacy manewr bezpiecznym ladowanien na ziemi? Nie. Mysle ze mialem sporo szczescia ale i spadochron w postaci wiedzy ktora dotychczas nabylem i w momentach extremum swojego glodu tlumacze sobie "spokojnie, to minie"
Wiem ze musze cos zmienic w swoim trzezwieniu, bardziej sie do niego przylozyc bo inaczej nastepnym razem ktoregos z tych 2 elementow ratujacych mi zycie moze zabraknac i niechybnie roztrzaskam sie o ziemie.
Dopiero po wyladowaniu na ziemie zobaczylem co tak naprawde sie stalo i doszedlem do wnioskow wymienionych powyzej. Podczas calego zajscia mialem klapki na oczach a moja podswiadomosc oszukiwala mnie jak male dziecko. To tylko utwierdza mnie w przekonaniu jak slaby jestem podlog swojej choroby.

Wiedźma - Czw 15 Kwi, 2010 20:35

Uff...
Ciarki mnie przechodziły gdy czytałam Twoją opowieść, Masakro, bo spodziewałam się najgorszego :|
Tym bardziej, że ostatnio byłam zaniepokojona Twoim zachowaniem, które mogłoby wskazywać,
że coś złego w Tobie sie dzieje - zwracano Ci tu na to uwagę, prawda?
I sam widzisz, że nie było to bezzasadne, skoro byłeś o krok...

No ale mimo wszystko zatrzymałeś się i wyciągasz wnioski. Brawo!
Wierzę, że nie zlekceważysz tego doświadczenia :)

Masakra - Czw 15 Kwi, 2010 21:02

Prawda
Scenariusz byl bardzo podobny do wczesniejszego. Iskierka radosci jest to ze czesciowo zdawalem sobie sprawe z tego co sie wokol mnie dzieje jednak od tragedii dzielil mnie maly krok totez zamiast sie cieszyc zamierzam popracowac nad swoja trzezwoscia jeszcze bardziej.

Kulfon - Czw 15 Kwi, 2010 21:12

Masakra napisał/a:
zdawalem sobie sprawe z tego co sie wokol mnie dzieje jednak od tragedii dzielil mnie maly krok

aby napewno sobie zdawales sprwe z tego co sie dzieje ?? :mysli:

ja mam przyklad, po sobie, ze niby mysli, rozumie a i tak postepuje inaczej :/
a przeciesz wystarczy nie zapominac tego kim sie jest, ja mam cheba sporo do nauczenia sie jeszcze :skromny:

Masakra - Czw 15 Kwi, 2010 21:31

Tak wiedzialem to i wiedzialem ze tak juz bylo. Mimo to moja podswiadomosc wypychala te mysli. Ciezko to opisac ale mysle ze wiesz o co mi chodzi. Niby wiesz i nie wiesz naraz
stiff - Czw 15 Kwi, 2010 21:36

Masakra napisał/a:
Niby wiesz i nie wiesz naraz

Ważne, aby nie przeoczyć czerwonego światełka...

losowynick - Pią 16 Kwi, 2010 13:59

Skąd ja te cholerne zachowania znam!...

Gratuluję że nie zapiłeś!!!

czarna róża - Pią 16 Kwi, 2010 14:14

Masakra,a na drugi raz pójdziesz na wesele z alkoholem?Jak to jest? Po ilu latach nie picia można iśc na wesele z alkoholem i siedziec spokojnie przy stole i nie napic się? Czy w ogóle jest to możliwe?
Masakra - Pią 16 Kwi, 2010 15:28

Mam wesele w czerwcu i nie ide...
Wole nie kusic losu. Z reszta na tamtym i tak sie wynudzilem. Nie wiem czy zalezne jest to od czasu- w jakis sposob na pewno jednak poki co nie czuje sie na silach zeby uczestnictwo w tego typu zdarzeniach nie zostawilo na mnie negatywnych skutkow

Wiedźma - Pią 16 Kwi, 2010 16:27

Masakra napisał/a:
Mam wesele w czerwcu i nie ide...

No i słusznie.
Bo widzisz, Masakro - to, że tym razem udało Ci się wyhamować w ostatniej chwili -
jakkolwiek cieszy, to jednak nie powinno wogóle się zdarzyć.
Cała ta sytuacja to skutek dużych zaniedbań i jeśli teraz ich nie nadrobisz,
to następnym razem możesz nie mieć tyle szczęścia.

milutka - Pią 16 Kwi, 2010 17:27

Masakro powiem tyle -wierzyłam w Ciebie ale czytając tę opowieść do samego końca nie byłam pewna ale cieszę się ,że się pomyliłam :) pracuj nad sobą i więcej nie chcę takich historyjek :nono: :)
Masakra - Pią 16 Kwi, 2010 18:51

Wiedźma napisał/a:
Cała ta sytuacja to skutek dużych zaniedbań i jeśli teraz ich nie nadrobisz,
to następnym razem możesz nie mieć tyle szczęścia.


Wiem Wiedzmo i jesli z czegokolwiek sie odrobine ciesze w tej sytuacji to tylko wlasnie z tego ze to wiem (co z reszta pisalem wczesniej)

jolkajolka - Pią 16 Kwi, 2010 21:10

W ubiegłym roku dwa wesela opuściłam. I jakoś mi nie żal...
Ula - Sob 17 Kwi, 2010 09:22

Ja tez mam wesele 10 lipca wesele i sie zastanawiam czy pojde.Do koscioła na pewno obiad moze i wracam do domu.Ale to jeszcze przemysle.
milutka - Sob 17 Kwi, 2010 12:15

Masakra napisał/a:
Mam wesele w czerwcu i nie ide...
Wole nie kusic losu. Z reszta na tamtym i tak sie wynudzilem. Nie wiem czy zalezne jest to od czasu- w jakis sposob na pewno jednak poki co nie czuje sie na silach zeby uczestnictwo w tego typu zdarzeniach nie zostawilo na mnie negatywnych skutkow
Masakro czytając ten Twój post tak się zastanawiam czy to ,że nie pójdziesz na to wesele jest rzeczywiście dobrym rozwiązaniem i sugeruję się również wypowiedziami Jolkijolki oraz Uli...nie wiem czy mam rację ale wasze trzeźwienie ma polegać na unikaniu towarzystwa gdzie się pije ??? to tak na zdrowy rozum trzeba by się zamknąć w domu i nigdzie nie wychodzić bo jak sami wiemy alkohol teraz jest wszędzie...ale wróćmy do tych wesel ..np.jeśli żeniłby Ci się brat to też byś nie poszedł dlatego,że nie możesz pić ?dla mnie się wydaje,że powinniście popracować nad samodyscypliną ?Ostatnio w postach Stiffa czytałam ,że jest w towarzystwie mężczyzn którzy nie stronią od alkoholu ,przebywał z nimi ale nie pił ...i chyba o to chodzi żeby wyrobić sobie tą silną wolę a nie zamykać się w domu ...może się mylę ale takie jest moje odczucie jak to czytałam :)
Tomoe - Sob 17 Kwi, 2010 12:38

Basiu droga, choroba alkoholowa nie ma nic a nic wspólnego z "silną wolą" ani z
"samodyscypliną".
Poza tym nie zgadzam się ze stwierdzeniem że "alkohol jest wszędzie".
Jest naprawdę bardzo ale to bardzo wiele miejsc, gdzie alkoholu nie ma. :)
Nie trzeba się wcale zamykać w domu, aby unikać bezpośredniego kontaktu z alkoholem. :)

Tomoe - Sob 17 Kwi, 2010 12:44

Tutaj można przeczytać zalecenia dla zdrowiejących alkoholików.
Myslę, że warto się z nimi zapoznać, jesli ktoś ich nie zna, albo odświeżyć je sobie w pamięci, jeśli ktoś już je zna:
http://morawica.com.pl/trzezwosc/zalecenia.htm

milutka - Sob 17 Kwi, 2010 12:47

Tomoe napisał/a:
Jest naprawdę bardzo ale to bardzo wiele miejsc, gdzie alkoholu nie ma. :)
Nie trzeba się wcale zamykać w domu, aby unikać bezpośredniego kontaktu z alkoholem. :)
Ja rozumiem ale są sytuacje kiedy osoba niepijąca znajdzie się w towarzystwie gdzie jest alkohol i co wtedy?Możliwe ,że się mylę i ja nie mam problemu z alkoholem tak więc nie rozumiem tego ale patrzę na to z perspektywy tego gdyby mój mąż podjął leczenie -co wtedy czeka również mnie ?czy ja równiez będe musiała unikać wesel ,spotkań rodzinnych żeby on nie pił?
Tomoe - Sob 17 Kwi, 2010 12:55

Jesli twój mąż podejmie leczenie, Basiu, dostanie od terapeutów zalecenia dla zdrowiejących alkoholików i sam zdecyduje, czy będzie ich przestrzegał, czy nie. :)

Dopuszczasz chyba taką możliwość, Basiu, że twój mąż - jeśli zacznie się leczyć - z dbałości o swoją trzeźwość nie pójdzie na jakąś "zakrapianą" imprezę rodzinną, ale ty na nią pójdziesz bez niego. :)

milutka - Sob 17 Kwi, 2010 13:09

[quote="Tomoe"]Dopuszczasz chyba taką możliwość, Basiu, że twój mąż - jeśli zacznie się leczyć - z dbałości o swoją trzeźwość nie pójdzie na jakąś "zakrapianą" imprezę rodzinną, ale ty na nią pójdziesz bez niego. :) [/quote
Nie wiem do tej pory raczej chodziliśmy wszędzie razem ;) przyznam ,że nie wiem co mam odpowiedzieć ...co bym zdecydowała -zostać z nim czy iść się zabawić :(

Tomoe - Sob 17 Kwi, 2010 13:12

A dobrze się bawiłaś, Basiu, u boku męża-alkoholika tam, gdzie dotychczas chodziliście razem?
Nigdy jego picie na rodzinnych imprezach nie sprawiało ci żadnych przykrości, nie miało żadnych nieprzyjemnych konsekwencji?

milutka - Sob 17 Kwi, 2010 13:17

Tomoe napisał/a:
A dobrze się bawiłaś, Basiu, u boku męża-alkoholika tam, gdzie dotychczas chodziliście razem?
Nigdy jego picie na rodzinnych imprezach nie sprawiało ci żadnych przykrości, nie miało żadnych nieprzyjemnych konsekwencji?
Tomoe odpowiem Ci w moim wątku :)
Tomoe - Sob 17 Kwi, 2010 13:24

:)
Jacek - Sob 17 Kwi, 2010 13:54

Tomoe napisał/a:
Basiu droga, choroba alkoholowa nie ma nic a nic wspólnego z "silną wolą" ani z
"samodyscypliną".

droga Alu,kiedyś też tak myślałem
dziś gdy se tę silną wolę wypracowałem (której niegdyś nie miałem)
to i samodyscyplina przyszła
pozwolę sobie przytoczyć słowa
"silna wola – postulowana cecha ludzkiego umysłu i świadomości, pozwalająca człowiekowi samemu decydować o swoich czynach"
tak więc nie straszne mnie miejsca,gdzie jest obecny alkohol
ja tam nie idę dla niego,ani po niego

--------------------------------------------------

polecam aby przyjąć do świadomości to że żyjemy obok alkoholu,który jest nie dla mnie
nie polecam jednak twardych prób,jak poniżej

Wiedźma - Sob 17 Kwi, 2010 14:29

milutka napisał/a:
wasze trzeźwienie ma polegać na unikaniu towarzystwa gdzie się pije ??? to tak na zdrowy rozum trzeba by się zamknąć w domu i nigdzie nie wychodzić bo jak sami wiemy alkohol teraz jest wszędzie...ale wróćmy do tych wesel ..np.jeśli żeniłby Ci się brat to też byś nie poszedł dlatego,że nie możesz pić ?dla mnie się wydaje,że powinniście popracować nad samodyscypliną ?Ostatnio w postach Stiffa czytałam ,że jest w towarzystwie mężczyzn którzy nie stronią od alkoholu ,przebywał z nimi ale nie pił ...i chyba o to chodzi żeby wyrobić sobie tą silną wolę a nie zamykać się w domu

Milutka, na początku trzeźwienia jest bardzo ważne, aby unikać kontaktu z wyzwalaczami.
Masakra trzeźwieje od niedawna i nie zdążył jeszcze wypracować sobie takich umiejętności czy cech, jakie ma np Jacek,
albo Stiff, na którego się powołujesz; nie nauczył się jeszcze korzystać z narzędzi jakie daje terapia.
Zauważ, że Jacek ma za sobą ponad 11 lat doświadczeń w trzeźwym życiu.
Stiff ma ich ponad 5 a popatrz, nawet on pisał w sąsiednim wątku, że jego organizm źle znosi sąsiedztwo pijących.
Niektórzy alkoholicy z czasem rozluźniają nieco terapeutyczne reżimy i całkiem dobrze z tym funkcjonują.
Ale są też tacy, którym się to nie udaje, albo wolą nie ryzykować i ściśle przestrzegają zaleceń przez całe życie.
Jeśli chodzi o mnie, to nadal wolę unikać miejsc, w których się pije i nie jest to dla mnie jakoś szczególnie uciążliwe.
Natomiast jeśli niespodziewanie znajdę się w pobliżu wyzwalacza, nie robię z tego tragedii i nie uciekam w popłochu.
Na niektóre imprezy już teraz chodzę, no bo trudno byłoby nie pójść np na wesele własnej córki.
No ale to ja - z porządnie odrobionymi lekcjami 4 lata temu.
Natomiast Masakra jest dopiero w pierwszej klasie i do tego pozwala sobie na wagary :?
Uważam, że w jego przypadku zdecydowanie należy unikać alkoholowych imprez.

Ula - Sob 17 Kwi, 2010 15:33

Tomoe napisał/a:
Basiu droga, choroba alkoholowa nie ma nic a nic wspólnego z "silną wolą" ani z
"samodyscypliną".
Poza tym nie zgadzam się ze stwierdzeniem że "alkohol jest wszędzie".
Jest naprawdę bardzo ale to bardzo wiele miejsc, gdzie alkoholu nie ma. :)
Nie trzeba się wcale zamykać w domu, aby unikać bezpośredniego kontaktu z alkoholem. :)


Tomoe :okok:
A co do wesel to ja nie jestem na tyle silna zeby pujsc i sedziedz do samego konca wiec raczej bedzie tylko kosciuł.

verdo - Sob 17 Kwi, 2010 15:40

Wiedźma napisał/a:
Uważam, że w jego przypadku zdecydowanie należy unikać alkoholowych imprez.


....czyli co zycie zakonne...calkowita wegetacja...wskazana... :szok:

Ja lece bez spadochronu,zadnych zabezpieczen i tylko czekam az pier***ne...
takie mysli sie pojawiaja ...piwo to zaden alkohol....to napój...itp...itd...
Lato idzie,taki kompletny luz mnie ogarnia...te najgorsze wsopmnienia z dnia na dzien bledną...
przybałoby sie jakos podkrecic ta trzezwosc...tylko jak... :roll:

emigrantka - Sob 17 Kwi, 2010 15:42

verdo,
posluchac poczytac to o czym mowia bardziej doswiadczeni

losowynick - Sob 17 Kwi, 2010 15:43

Daj spokój będziesz się znów miotał sam ze sobą ilekroć daje ciała i te myśli są górą to zawsze wracam do punktu wyjścia. Kółko zamknięte. Nie polecam.
verdo - Sob 17 Kwi, 2010 15:54

emigrantka napisał/a:
posluchac poczytac to o czym mowia bardziej doswiadczeni


To wlasnie teraz czytam te zalecenia dla trzezwiejacy alkoholików....ale to nie wiele daje....wrecz smieszy...

"mow wszystkim,ze jestes alko"....itp...

losowynick napisał/a:
Daj spokój będziesz się znów miotał sam ze sobą ilekroć daje ciała i te myśli są górą to zawsze wracam do punktu wyjścia


...czyli co upadac po to ,zeby znow stanac na nogi...szkoda stracic to,co juz sie osiagneło... :uoee:

emigrantka - Sob 17 Kwi, 2010 16:42

verdo napisał/a:
To wlasnie teraz czytam te zalecenia dla trzezwiejacy alkoholików....ale to nie wiele daje....wrecz smieszy...

"mow wszystkim,ze jestes alko"....itp...

trzezwienie niestety jest bolesne i trudne ...

Masakra - Sob 17 Kwi, 2010 17:21

Ja tam wole po polu minowym nie chodzic. Nie jestem jeszcze gotowy na bliski kontakt z alkoholem ktorego mam za duzo. Po co ryzykowac. Milutka to nie jest tak ze sobie powiem ze nie pije i moge przebywac w towarzystwie pijacych, nalewac im alkohol, trzymac go w domu itp. W koncu ktoregos razu nie wytrzymam- wiem po sobie. Narazie wiec nie pojde na wesele i nie uwazam tego za zbytnia strate i tak wesel nigdy nie lubilem i nie jest to moj mechanizm obronny ze mowie ze ich nie lubilem bo nawet jak pilem to wolalem imprezy plenerowe.
Borus - Sob 17 Kwi, 2010 17:31

verdo napisał/a:
To wlasnie teraz czytam te zalecenia dla trzezwiejacy alkoholików....ale to nie wiele daje....wrecz smieszy...
...ja nie widzę tam nic śmiesznego 8|
verdo napisał/a:
"mow wszystkim,ze jestes alko"....
...a tego "wszystkim" to w ogóle nie zauważyłem :szok:
verdo - Sob 17 Kwi, 2010 18:22

Borus napisał/a:
...a tego "wszystkim" to w ogóle nie zauważyłem


....czepiasz sie słówek :uoee: ....no a komu sobie...

Borus napisał/a:
...ja nie widzę tam nic śmiesznego


np :

" Nie pozwól, aby ktoś na spotkanie z Tobą przynosił alkohol. "

"Zagraża Twojej trzeźwości używanie środków kosmetycznych z zawartością alkoholu, np.: odświeżaczy do ust, wód po goleniu, dezodorantów i tym podobnych. "

...jeszcze nie widziłem wody po goleniu bez alkoholu ani dezodorantu...a co jezeli kolega uzywa...zbesztac go...czy go unikac :uoee:

"unikaj spotkań towarzyskich" gdzie jest alko...chrzciny,urodziny,rocznice itp...

"unikaj zdenerwowania" :szok:

"Spożywaj ciemne pieczywo, drób, ryby, otręby, kiełki, orzechy, warzywa (szpinak, marchew, kapusta), mleko, drożdże itp." recepta......czyli wszysto...

"Spiesz się powoli".... :p

Borus - Sob 17 Kwi, 2010 18:32

verdo napisał/a:
....no a komu sobie...
...przede wszystkim sobie :)
a co do całej reszty, którą wypisałeś, to dla mnie nie jest śmieszne, ale to moje zdanie...

verdo - Sob 17 Kwi, 2010 18:42

Borus napisał/a:
...przede wszystkim sobie


...tam byla mowa o innych a to niekiedy mozna juz na starcie sie spalic...

Jacek - Sob 17 Kwi, 2010 19:08

Wiedźma napisał/a:
Zauważ, że Jacek ma za sobą ponad 11 lat doświadczeń w trzeźwym życiu.

Ewuniu masz świetną pamięć :) szczególnie że ja nie lubię nadmieniać w postaci liczb
osobiście wole mówić o sporym doświadczeniu
sporym ale nie znaczącym całkowitym,bo dokładnie wiem że każdy szczebelek po którym się spinam może okazać się kruchy
życie już mnie nauczyło że pewność jest zgubna
i gdyby to nawet była cyferka 100 , zawsze będę uważał że jestem na etapie doświadczeń czegoś nowego
bo każda cyferka będzie znaczyła inne doświadczenie
cyferka mego jedynego zapicia trafiła się (ok) pół rocznego trzeźwienia - i co tu mówić o doświadczeniu
raczej wyciągnięcie wniosku z tego dało małe doświadczenie
ale wtenczas jeszcze się nad tym nie zastanawiałem
gdyż byłem jeszcze ciągle na etapie i pod wpływem myśli i spożywania alkoholu
a drugi wniosek jaki mnie dało doświadczenie związane z tym zapiciem (jakim to słaby do kontrolowanego picia) to było to że po tym zapiciu żona zdecydowała się mnie opuścić
i wstrzymała się z tym o powiadomieniu mnie aż do momentu gdy przyszło zawiadomienie z zawezwaniem na sprawę rozwodową
i było to dobre posunięcie z jej strony
gdyż ja mając w ręku to zawezwanie i czytając
czułem jak nogi robią mnie się jak z waty,zresztą prawie cały czułem się taki
prawie - gdyż właśnie w mózgu coś zadziałało co mogę nazwać "silną wolą"
bo wtedy postanowiłem i obiecałem że już nie będę pił
słowa obiecanego żonie i sobie dotrzymałem i dotrzymuję
dziś przed zapiciem powstrzymuje mnie doświadczenie tamtego zapicia
i nie waham się używać słowa że to obawa czy strach mój przed zapiciem
wychodzi na to żem mam rozsądek nie ??? :mgreen:

milutka - Sob 17 Kwi, 2010 19:13

[quote="Masakra"]Milutka to nie jest tak ze sobie powiem ze nie pije i moge przebywac w towarzystwie pijacych, nalewac im alkohol, trzymac go w domu itp.


nie zrozum mnie źle ,nie mam nic złego na myśli ...powoli zaczyna docierać do mnie jak jest ciężko walczyć z tą chorobą ...i rzeczywiście nie pomyślałam o jednej rzeczy którą wyjaśniła mi Ewa,że masz zbyt krótki staż w trzeźwieniu żeby narażać się na pokusy ...nie ukrywam ,że pisząc o tych weselach miałam na myśli swoje własne życie przy mężu jeśli podejmie leczenie ...trudne to wszystko :(

Jacek - Sob 17 Kwi, 2010 19:23

emigrantka napisał/a:
trzezwienie niestety jest bolesne i trudne

tak,ale tylko wtenczas gdy ma się żal po stracie

Masakra - Sob 17 Kwi, 2010 21:09

A ja nie oszukujac siebie ni Was ten zal czasem miewam :/
driver - Sob 17 Kwi, 2010 22:09

Około pięciu lat temu miałem 18 miesięcy bez alkoholu.W tym czasie zaliczylem dwie zabawy karnawałowe, i kilka mniejszych imprez.Gdybym nie poszedł ,nie mógłbym porównać ,jak to jest ,na trzeżwo.Dalem sobie radę bez problemu.Po pierwszej zabawie zauważylem ,że nie byłem jedynym niepijącym.Po kilku godzinach obserwacji nawalonego towarzystwa, wkur...ny byłem sam na siebie że kiedyś też robiłem z siebie małpę.Mnie to doświadczenie bardzo pomogło.A co do samej zabawy ,to bez alkoholu w Sianożętach, bawilo Nas się kilkaset osób, i było zarąbiście.Pozdrawiam
Masakra - Sob 17 Kwi, 2010 23:17

Ja juz przed swoim zapiciem w grudniu chodzilem na wiele imprez i nie pilem. Sam sie sobie dziwilem ze jest tak fajnie i tak jak Ty bylem wsciekly ze to co po pijaku myslalem ze jest fajne okazalo sie byc robieniem z siebie pajaca. Niestety mimo odkrycia tego stanu rzeczy i tak zapilem co mnie jeszcze bardziej przerazilem bo przeciez chodzilem na zabawy na trzezwo, widzialem jak to zalosnie wyglada jak sie jest pijanym, dobrze sie bawilem na trzezwo wiec teoretycznie wygladalo na to ze picie mi do niczego nie jest potrzebne. Niestety mimo to siegnalem po flaszke
losowynick - Nie 18 Kwi, 2010 04:11

driver napisał/a:
A co do samej zabawy ,to bez alkoholu w Sianożętach, bawilo Nas się kilkaset osób, i było zarąbiście.Pozdrawiam


To i pewnie byliście na lotnisku na spacerku? :)

stiff - Nie 18 Kwi, 2010 13:54

Masakra napisał/a:
Ja juz przed swoim zapiciem w grudniu chodzilem na wiele imprez i nie pilem.

Tez to przerabiałem, tyle ze później nadrobiłem zaległości... 8|

verdo - Nie 18 Kwi, 2010 13:55

Jacek napisał/a:
tak,ale tylko wtenczas gdy ma się żal po stracie


...dziwne by bylo gdyby ktos zalu po stracie niemial...no chyba ,ze innych po stracie radosc ogarnia... :szok:

Wiedźma - Nie 18 Kwi, 2010 14:10

verdo napisał/a:
dziwne by bylo gdyby ktos zalu po stracie niemial...no chyba ,ze innych po stracie radosc ogarnia..

Verdo, tu chodzi nie tyle o sam żal, co o poczucie, że poniosło się stratę.
Jeśli rozstanie z alkoholem nie stanowi dla kogoś straty, to żalu po niej także nie ma.

milutka - Nie 18 Kwi, 2010 14:31

Wiedźma napisał/a:
Jeśli rozstanie z alkoholem nie stanowi dla kogoś straty, to żalu po niej także nie ma.
ale czasami jest takie uczucie które trzeba po prostu przezwyciężyć ...Nie wiem czy powinnam to porównywać z alkoholem ale ja tak miałam gdy rzuciłam palenie ...na początku było ciężko bo przyzwyczajenie do pewnych zachowań robi swoje ale pużniej to już tylko zadowolenie ,że się od tego nałogu uwolniłam na dobre ....ale zdarzały sie takie sytuacje np.wesele kuzynki gdzie z kuzynkami wyszłyśmy na taras bo one paliły ..i wtedy w głowie zaczęły mi się kłębić głupie myśli -"stoję tu z nimi jak czarna owca...a może będe palić tylko okazyjnie ...dziś zapalę a jutro już nie ..." i takie gdzieś dziwne uczucie tęsknoty za czymś od czego już się uwolniłam ....na drugi dzień byłam z siebie bardzo dumna ,że nie zapaliłam i wiem ,że od tego jednego by się zaczęło i dalej bym się truła tym dzia....em...tak więc na pewno czasami jest żal po stracie ale trzeba nauczyć się nad tym panować
verdo - Nie 18 Kwi, 2010 15:04

milutka napisał/a:
stoję tu z nimi jak czarna owca...


... tez strata,ze ktos nie moze sie napic np.na przyjeciu jakiejs sladowej ilosci alkoholu...jest wyalienowany..!!!

Wiedźma napisał/a:
Jeśli rozstanie z alkoholem nie stanowi dla kogoś straty, to żalu po niej także nie ma.


A co ze straconymi latami,zdrowiem itp...tego nie da sie rozdzielic... :szok:
Zalu nie ma jak ktos roztaje sie z alkoholem z wlasnej woli a nie z powodu choroby!!!

Jacek - Nie 18 Kwi, 2010 15:56

milutka napisał/a:
Nie wiem czy powinnam to porównywać z alkoholem ale ja tak miałam gdy rzuciłam palenie ...na początku było ciężko

tak Basiu to dobre porównanie,bo nie chodzi o konkretną rzecz a uczucie jakich doznajemy w nas samych
verdo napisał/a:
Zalu nie ma jak ktos roztaje sie z alkoholem z wlasnej woli

wskaż mnie choć jedną takową osobę
ja bynajmniej tę wolę musiałem nabyć

verdo - Nie 18 Kwi, 2010 17:10

Jacek napisał/a:
wskaż mnie choć jedną takową osobę


...w.g.Ciebie nikt nie moze sobie odmówic picia alkoholu z wlasnej woli... :shock:
..znam mnóstwo takich osób...(ja nie napisalem,ze to ma byc alkoholik)...

Jacek napisał/a:
ja bynajmniej tę wolę musiałem nabyć


musiałes dlatego,ze miałes zal po stracie...(rodziny).... :/

Gdy czlowiek nie mial zalu po stracie to piłby dalej...... :szok: ......bez opamietania...

Jacek - Nie 18 Kwi, 2010 18:18

verdo napisał/a:
Zalu nie ma jak ktos roztaje sie z alkoholem z wlasnej woli

verdo napisał/a:
.w.g.Ciebie nikt nie moze sobie odmówic picia alkoholu z wlasnej woli... :shock:
..znam mnóstwo takich osób...(ja nie napisalem,ze to ma byc alkoholik)...

jeśli piszesz o rozstaniu osoby z alkoholem
a zaś to porównujesz z abstynentem
coś ci się źle kojarzy
nawet gdy by to była osoba, która panuje nad kontrolą swego picia
wtenczas nie można mówić o żalu odstawianym
a raczej odmową

Jacek - Nie 18 Kwi, 2010 18:37

verdo napisał/a:
Jacek napisał/a:
ja bynajmniej tę wolę musiałem nabyć


musiałes dlatego,ze miałes zal po stracie...(rodziny).... :/

nie nazwał bym tego musem a wyborem
utrata rodziny to był czyn dokonany,i choć z przyczyn mego chlania
to wybór rozstania nie był moim wyborem
i aby ratować tę sytuację postanowiłem odstawić bez żalu alkohol
wtenczas wydawało mnie się to najlepszym wyborem
no i jak się okazało trafnym,przynajmniej z podwojoną korzyścią
ja nie piję no i rodzina w całości
więc nie żal mnie po stracie komfortu chlania

verdo - Pon 19 Kwi, 2010 00:04

Jacek napisał/a:
więc nie żal mnie po stracie komfortu chlania


A to zmienia postac rzeczy,komfort picia to co innego...Od poczatku to mialem na mysli tylko czekalem az to napiszesz.. :mgreen:

Niepicie jest proste,jeżeli nie ma się żalu po tym,ze chlac nie mozna... :tak:

Jacek napisał/a:
jeśli piszesz o rozstaniu osoby z alkoholem
a zaś to porównujesz z abstynentem
coś ci się źle kojarzy


:shock:
Gdzie ja napisałem o abstynecie?
Czy Ty dzielisz ludzi tylko na abstynentów i alkoholików...?
Napisałem,ze to nie ma byc alko ale tez nie musi byc odrazu abstynent...

Gdyby czlowiek nie mial zalu po stracie to piłby dalej...... :szok: ......bez opamietania...

...czego Ty jestes zywym przykladem....

...to jest tzw.dno czyli esencja trzezwienia

Wiedźma - Pon 19 Kwi, 2010 00:10

verdo napisał/a:
Niepicie jest proste,jeżeli nie ma się żalu po tym,ze chlac nie mozna... :tak:

No przecież właśnie o to cały czas chodziło :shock:
A nie o żal po stratach poniesionych z powodu picia...

verdo - Pon 19 Kwi, 2010 00:14

Wiedźma napisał/a:
No przecież właśnie o to cały czas chodziło
A nie o żal po stratach poniesionych z powodu picia...


.......aaaaaaaaa ja wiedziałem o tym...tylko czekałem az Jacek napisze bo to jego maksyma....byc moze mial na mysli co innego......to taka filozofia wiec szukalismy sensu az do skutku... :p :p :p

Wiedźma - Pon 19 Kwi, 2010 00:19

:nunu:
Tomoe - Pon 19 Kwi, 2010 08:39

Jacek napisał/a:
Tomoe napisał/a:
Basiu droga, choroba alkoholowa nie ma nic a nic wspólnego z "silną wolą" ani z
"samodyscypliną".

droga Alu,kiedyś też tak myślałem
dziś gdy se tę silną wolę wypracowałem (której niegdyś nie miałem)
to i samodyscyplina przyszła


Drogi Jacusiu, gdybym ja miała twoją silną wolę i twoją samodyscyplinę, to po cholerę by mi było potrzebne to całe AA?
Skoro ty już masz i silną wolę, i samodyscyplinę, to po co właściwie chodzisz na mityngi?
Masz już przecież wszystko czego ci potrzeba, żeby się powstrzymać od picia. :wysmiewacz:

A w kwestii zaleceń dla zdrowiejących alkoholików, proszę zauważyć, że obowiązują one "w początkowym okresie trzeźwienia".
Inna sprawa, że jeden alkoholik uzna za "okres początkowy" pierwszy tydzień abstynencji, a inny uzna pierwsze pięć lat.
Jeden uzna, że te zalecenia są mądre i warto ich przestrzegać, a inny oceni że to idiotyzm i nie będzie ich przestrzegał wcale.
Kwestia wyboru. :)

yuraa - Pon 19 Kwi, 2010 08:42

czarna róża napisał/a:
Po ilu latach nie picia można iśc na wesele z alkoholem i siedziec spokojnie przy stole i nie napic się? Czy w ogóle jest to możliwe?

kiedys chodzilem na wesela itp imprezy głownie dlatego bo był tam alkohol, niewiele mnie obchodziło że kuzyn , kolega czy inny znajomy wstępuje w związek małżeński. to tylko przykrywka dla bytności tam była, okazja do picia. każdy powód był dobry.
czy teraz mam nie chodzić bo jest tam alkohol?? na żadną imprezę mam nie iść?? bo co ?? bo zobaczę że inni piją ??
a po co ja tam teraz idę? patrzeć na pijących czy cieszyć się że oto mój chrześniak wstępuje w związek małżeński ( nie wie bidny co go czeka- ale to inna historia)
dobrze pojeść, potańczyć, pogadać z kimś dawno nie widzianym
a że inni do wyrażania radości potrzebują alkoholu, trudno ich problem.
ja juz nie muszę

Tomoe - Pon 19 Kwi, 2010 08:54

Przez pierwsze trzy lata mojego trzeźwienia omijałam "na wszelki wypadek" szerokim łukiem wszelkie miejsca i imprezy z alkoholem. Raz byłam na weselu siostry. Obok mnie przy stole siedziała moja mama. Zaczęła pić tak łapczywie, że po godzinie zjechała nieprzytomna pod stół. Poszłam więc sobie do domu, nie czekając na moment, aż reszta weselników też tam wyląduje.

Teraz, w szóstym roku mojego trzeźwienia, jest tak:
Bywam na imprezach z alkoholem, jeśli się wiążą z moja pracą.

Bankiety okolicznościowe - bywam. Nie piję.
Wernisaże wystaw plastycznych - bywam. Nie piję.
Koncerty muzyczne - bywam. Nie piję.
Premiery teatralne - bywam. Nie piję.
Firmowe "wigilie" - bywam. Nie piję.
Firmowy kulig - byłam. Nie piłam.
Firmowe pożegnanie starego roku - byłam. Nie piłam. Przy toaście szampanem powiedziałam: "Ja chętnie ten toast razem z wami wzniosę, ale go nie wychylę."

Wszyscy w pracy wiedzą, że nie piję.
Nie namawiają, nie częstują, nie nagabują, nie wypytują.

Jeśli chodzi o imprezy rodzinne typu urodziny, komunie, święta - mam taką zasadę, że w nich uczestniczę tylko do momentu, gdy na stole pojawia się butelka.
Wtedy się grzecznie żegnam i wychodzę.

Znajomych, z którymi piłam, dawno wymieniłam na "lepsze modele".

U mnie w domu nie ma alkoholu pod żadną postacią, w żadnych pojemnikach (w ludziach też).
Nie ma też puszek, butelek, kieliszków itepe. Nawet dla gości.

A tak poza tym, to po ostatnim gruntownym remoncie mieszkania, jedyny element wyposażenia, jaki mi został w domu z okresu picia, to telewizor marki Philips. Nie zamierzam się go pozbywać, bo działa. :)

Keszel - Pon 19 Kwi, 2010 09:39

Cytat:
A tak poza tym, to po ostatnim gruntownym remoncie mieszkania, jedyny element wyposażenia, jaki mi został w domu z okresu picia, to telewizor marki Philips. Nie zamierzam się go pozbywać, bo działa

A mnie z okresu picia zostało Blond Słonko. :radocha:
Może i nieco "przechodzona", ale jak na swoje lata, to całkiem, całkiem - nieźle się trzyma.
... eeee, co Mi tam.
Na razie nie będę się Dobrej (Baby) Kobiety pozbywał. :dokuczacz:

p.s
A czy jest taka opcja, że to Łona może się Mnie pozbyć?
Ale nie, to tylko w filmie takie rzeczy się zdarzają.
Obrazki z "Seksmisji", są na szczęście tylko obrazkami.

Keszel - Pon 19 Kwi, 2010 10:18

Chylę pokornie głowę, przed głęboką mądrością pierwszych uczestników
Wspólnoty Anonimowych Alkoholików.
Na samym początku istnienia Wspólnoty AA, Kobiety nie miały prawa wstępu na spotkania.

... i karwa, komu?
No komu to przeszkadzało?
A teraz nawet na alkoforach pyszczą do Mnie tutaj. ;)

A może to jest tak jak Mi onegdaj Blond Słonko powiedziało:
- Wiesz Misiaczku dlaczego pan Bóg najpierw stworzył Mężczyznę?
- ????
- Bo najpierw pisze się na brudno. :mysli:

Tomoe - Pon 19 Kwi, 2010 10:26

Na początku istnienia AA alkoholiczki tylko dlatego nie miały wstępu na spotkania, że wstęp na te spotkania miały zazdrosne żony alkoholików. :P
Sytuacja się unormowała dopiero wtedy, kiedy zazdrosne żony zostały wyrzucone ze spotkań AA przez udręczonych mężów i sobie poszły do Al-Anonu.

A Bóg to najpierw stworzył małpę, potem z małpiego ogona stworzył mężczyznę, potem z żebra mężczyzny stworzył kobietę... i dalszych eksperymentów, na szczęście, zaprzestał. :rotfl:

Jacek - Pon 19 Kwi, 2010 11:49

Tomoe napisał/a:
Drogi Jacusiu, gdybym ja miała twoją silną wolę i twoją samodyscyplinę, to po cholerę by mi było potrzebne to całe AA?
Skoro ty już masz i silną wolę, i samodyscyplinę, to po co właściwie chodzisz na mityngi?

Aluś,ja nigdzie,i nigdy się nie wysłowiłem że mam tyle w sobie siły jaką można nazwać
"silną wolą"
i przyznaje że to o czym piszesz jest warte zastanowienia,co właśnie uczyniłem
i opisałem w postaci przeżyć i sugestii na własnej skórze
a coś tam opisałem o nabyciu silnej woli a nie że ja tak mam
sama wiesz bo to przechodziłaś jak z tym jest
ta nabyta siła woli polegała na kopniaku jaki dostałem
kopniak polegał na tym że rozpadała mnie się rodzina, i w tym momencie
obudziło się we mnie coś co można nazwać silną wolą
która pozwoliła mną pokierować że postanowiłem dla ratowania rodziny , odstawić chlanie
i jednocześnie zrozumieć że w dalszym tego działaniu potrzebne mnie wsparcie w postaci
grupy AA i meetingów
bo inaczej mówiąc sama silna wola była chwilą decyzji co nie oznacza bycie w niej wiecznie

Jacek - Pon 19 Kwi, 2010 12:02

verdo napisał/a:
Gdzie ja napisałem o abstynecie?
Czy Ty dzielisz ludzi tylko na abstynentów i alkoholików...?
Napisałem,ze to nie ma byc alko ale tez nie musi byc odrazu abstynent...

to też tak ci odpisałem
Jacek napisał/a:
nawet gdy by to była osoba, która panuje nad kontrolą swego picia
wtenczas nie można mówić o żalu odstawianym

verdo ty sobie to wyobrażasz tak jak byś chciał to widzieć
a nie tak jak jest

Tomoe - Pon 19 Kwi, 2010 12:17

Jacek napisał/a:

ta nabyta siła woli polegała na kopniaku jaki dostałem


Ano, to wychodzi na to, że siła kopniaka jaki dostałeś była "Siłą Większą od Ciebie"... :)
I nie obudziła się w tobie, tylko dotarła z zewnątrz.
To była twoja siła napędowa.
Dobrze mówię?

I teraz, po latach niepicia, nadal potrzebujesz jakiejś siły napędowej z zewnątrz.
Z tym, że teraz już niekoniecznie potrzebujesz kopniaków. :)

Tomoe - Pon 19 Kwi, 2010 12:23

Spadochroniarstwo to trudny sport.

Żeby skakać ze spadochronem, trzeba po pierwsze - mieć spadochron.
Po drugie - ćwiczyć pod okiem instruktora.
A po trzecie - mieć instrukcję obsługi spadochronu zapasowego, na wypadek, gdyby ten główny się nie otworzył. :)

Tak samo jak w alkoholizmie - stawką jest życie.

Jacek - Pon 19 Kwi, 2010 12:59

Tomoe napisał/a:
I teraz, po latach niepicia, nadal potrzebujesz jakiejś siły napędowej z zewnątrz.
Z tym, że teraz już niekoniecznie potrzebujesz kopniaków. :)

tak Aluś,tyleż że ja bym to tak rozumiał
po latach nabytej wiedzy,która obecnie jest we mnie
nie zapomniał o niej i w razie potrzeby ją umiejętnie wykorzystał
no i jeszcze to że na co dzień nie ma potrzeby z tego korzystać
to abym nie zapomniał kim jestem (alkoholik),biegam raz na jakiś czas dla pamiętliwości
na meeting AA
a co do kopniaka - masz jakiś na niepalenie ??? :skromny:

Masakra - Pon 19 Kwi, 2010 13:09

Tomoe napisał/a:
Spadochroniarstwo to trudny sport.

Żeby skakać ze spadochronem, trzeba po pierwsze - mieć spadochron.
Po drugie - ćwiczyć pod okiem instruktora.
A po trzecie - mieć instrukcję obsługi spadochronu zapasowego, na wypadek, gdyby ten główny się nie otworzył.

Tak samo jak w alkoholizmie - stawką jest życie.


Gratuluje odnalezienia sedna:)
Dlatego uzylem tej przenosni:) Jak sie wczytasz to jest tam wiele wiecej symboli:)

pterodaktyll - Pon 19 Kwi, 2010 16:48

Cytat:
obudziło się we mnie coś co można nazwać silną wolą

Jacuś!!! O czym Ty gadasz?? g45g21 Niech ja skonam. Silna wola u alkoholika :rotfl:
Dobre, naprawdę dobre........ :wysmiewacz:

Jacek - Pon 19 Kwi, 2010 18:52

pterodaktyll napisał/a:
Jacuś!!! O czym Ty gadasz?? g45g21 Niech ja skonam. Silna wola u alkoholika

o "silnej woli " Witusiu
wiem że słowo "silna wola" ma swoich jak i zwolenników tak i przeciwników
dlatego użyłem słowa
Jacek napisał/a:
obudziło się we mnie coś co można nazwać silną wolą

co miało by znaczyć tego znaczenia,a nie być tym
po za tym czyż "silna wola" to nie postanowić coś i trwać w tym - co uczyniłem
lecz podkreślam ,nastąpiło to u mnie po przeżyciu wstrząsowym (kopniak)
a nie tak od się ;)

stiff - Pon 19 Kwi, 2010 19:12

Jacek napisał/a:
,nastąpiło to u mnie po przeżyciu wstrząsowym

Spadłeś z piedestału, rozumie... :D

pterodaktyll - Pon 19 Kwi, 2010 20:22

Jacek napisał/a:
"silna wola" to nie postanowić coś i trwać w tym - co uczyniłem
lecz podkreślam ,nastąpiło to u mnie po przeżyciu wstrząsowym

To strach przed konsekwencjami a nie żadna "silna wola" Tak myślę

driver - Pon 19 Kwi, 2010 20:30

Zgadzam się,nazwaleś rzecz po imieniu.
verdo - Wto 20 Kwi, 2010 17:23

Keszel napisał/a:
- Wiesz Misiaczku dlaczego pan Bóg najpierw stworzył Mężczyznę?
- ????
- Bo najpierw pisze się na brudno.


Nie tak nie.......

Adam powiedział.....-ta kobieta to porazka...

A pan Bóg na to :

-no a co Ty chciałeś za jedno żebro?...... :wysmiewacz:

verdo - Wto 20 Kwi, 2010 17:49

Jacek napisał/a:
verdo ty sobie to wyobrażasz tak jak byś chciał to widzieć
a nie tak jak jest


Po namysle odpowiadam,ze widze tak jak jest,dobrze widze......dobrze... :tak:

pterodaktyll napisał/a:
To strach przed konsekwencjami a nie żadna "silna wola" Tak myślę


Strach przed konsekwencjami i zal przed straceniem tego zdobytego czasu abstynencji...no niestety.....albo stety... :tak:

ZbOlo - Śro 21 Kwi, 2010 07:57

verdo napisał/a:
no a co Ty chciałeś za jedno żebro?......

...powinno chyba być "a co Ty chciałeś - Z JEDNEGO ŻEBRA CUDÓW SIĘ SPODZIEWAŁEŚ"... ;)

Tomoe - Śro 21 Kwi, 2010 09:32

Jacek napisał/a:

a co do kopniaka - masz jakiś na niepalenie ??? :skromny:


Niestety, żaden z tych, które teoretycznie znam, na mnie nie działa. :bezradny:

sabatka - Śro 21 Kwi, 2010 11:10

Tomoe napisał/a:
Niestety, żaden z tych, które teoretycznie znam, na mnie nie działa
na mnie też nic nie działa
pterodaktyll - Śro 21 Kwi, 2010 11:14

Przyszła motywacja do rzucenia picia przyjdzie i do rzucenia palenia...... :mgreen:
Masakra - Pią 21 Maj, 2010 23:19

Panowie i Panie. Targaja mna straszliwe glody alkoholowe (dzisiaj nawet chcialem zajarac trawe jako zamiennik). Od pewnego czasu obserwuje u siebie rosnace objawy glodu. W moim zyciu zagoscil chaos, nie mam co ze soba zrobic (popsul mi sie motor i nie moge jezdzic na ryby). Schemat znam z doswiadczenia i wiem jaki byl tego final ostatnim razem.
Zauwazcie ze nawet na forum mniej sie ostatnio pojawialem. Czasem mam takie wrazenie jakbym stal i przygladal sie temu z boku ale nic bym nie mogl zrobic. Straszne to uczucie bo mam swiadomosc co sie ze mna dzieje (ostatnim razem nie wiedzialem ale teraz mam juz to doswiadczenie) a jednoczesnie czuje jaki jestem slaby.
Jutro probuje jechac na rybki rowerem a w poniedzialek umawiam sie z terapeutka. Tym razem nie moze skonczyc sie tak jak ostatnio

pietruszka - Pią 21 Maj, 2010 23:47

Masakra napisał/a:
Jutro probuje jechac na rybki rowerem a w poniedzialek umawiam sie z terapeutka.

Trzymam kciuki za Ciebie Masakro:)
Rowerem na ryby? To nawet zdrowiej, ekonomicznej i ekologiczniej. Spining nie zajmuje w końcu dużo miejsca.

Nie masz w pobliżu jakiegoś mitingu w weekend?

jal - Sob 22 Maj, 2010 07:23

[quote="pietruszka"]
Masakra napisał/a:


Nie masz w pobliżu jakiegoś mitingu w weekend?


No właśnie... - bo do poniedziałku to ho,ho...

PD - janusz

Klara - Sob 22 Maj, 2010 07:45

Masakra napisał/a:
w poniedzialek umawiam sie z terapeutka

To Ty nie jesteś w trakcie REGULARNEJ terapii??? :shock:

Wiedźma - Sob 22 Maj, 2010 08:41

No właśnie, Masakro, jak jest z tą Twoją terapią? Bo jakoś tak o niej ostatnio nic chyba nie czytałam :?

A co do tych rybek, to nie jestem pewna, czy to najlepszy pomysł.
I nie chodzi mi tym razem o martyrologię ryb, ale o Twój głód, Masakro.
Wspominałeś przecież, że wiosna wraz ze swoimi atrakcjami w okolicznościach przyrody
jest dla Ciebie afrodyzjakiem... tfu! :oops: wyzwalaczem.
No przecież jeśli będąc na głodzie zafundujesz sobie dodatkowo wyzwalacz - nieszczęście gotowe!
To już lepiej chyba faktycznie pomyśleć o mityngu czy jakiejś innej grupie wsparcia,
żeby jakoś przetrwać do poniedziałku...
A poza tym - czy masz jakieś swoje wypracowane narzędzia do radzenia sobie z głodem?
Jeśli tak, to czem prędzej sięgaj po skrzynkę i do roboty!

evita - Sob 22 Maj, 2010 08:59

Wiedźma napisał/a:
wiosna wraz ze swoimi atrakcjami w okolicznościach przyrody
jest dla Ciebie afrodyzjakiem...

jeśli to prawda to ... masakro gdzie byś chciał skoczyć na te rybki ? podrzucę cię :mgreen:
i przypilnuję trzeźwości przy okazji :skromny:

evita - Sob 22 Maj, 2010 09:01

Masakra napisał/a:
Straszne to uczucie bo mam swiadomosc co sie ze mna dzieje (ostatnim razem nie wiedzialem ale teraz mam juz to doswiadczenie) a jednoczesnie czuje jaki jestem slaby.


a nie jest to tak, że sobie troszeczkę wmawiasz tą swoją słabość ? gdybym jednak popłynął to sobie tak to wytłumaczę - słaby byłem po prostu :(

pterodaktyll - Sob 22 Maj, 2010 10:18

Masakra napisał/a:
Czasem mam takie wrazenie jakbym stal i przygladal sie temu z boku ale nic bym nie mogl zrobic.

Wiem co to jest. Przechodziłem to samo. Taki dr. Jekyll i mr. Hyde. Jedyny sposób jaki na to znam, to za wszelką cenę zająć się czymś innym żeby o tym nie myśleć. Nawet najgłupsze i z pozoru bezsensowne działania mogą przynieść skutek (poza tymi oczywiście, które proponuje Ci Twoja podświadomość alkoholowa)

Masakra - Sob 22 Maj, 2010 17:32

Wiedźma napisał/a:
Wspominałeś przecież, że wiosna wraz ze swoimi atrakcjami w okolicznościach przyrody
jest dla Ciebie afrodyzjakiem... tfu! wyzwalaczem.

Wlasnie nie :) Wszystko zalezy od tego jak do tego podejdziemy. Kiedys takie wypady konczyly sie na planach a teraz jak nie pije moge je wreszcie zrealizowac. Powiem Ci ze jak jestem na rybach na rezerwacie w naprawde dziekich i trudno dostepnych miejscach to ani mi w glowie mysl o piciu:) koncentruje sie na tym jak tu upolowac tego szczupaka, jak sie dostac na tamta stroma gore itp. Oczywiscie sa tez minusy ktore mnie mecza (jak musze 2 kilometry leciec na przelaj bo pelno mrowek i nie moge ustac).
Wyzwalaczem zas jest dla mnie jak zauwazylem bezczynnosc w takie wiosenne wieczory. Wtedy slysze jak moi koledzy pod oknem baluja i przypominaja mi sie te ogniska i grille i zaczyna mi tego wtedy brakowac tak ze nieraz sie zastanawiam po cholere to wszystko. Mysle ze to jest wyzwalaczem dla mnie bo samo obcowanie z przyroda nie powoduje mysli alkoholowych- po prostu nie mam na nie wtedy czasu :)


pterodaktyll napisał/a:
Wiem co to jest. Przechodziłem to samo. Taki dr. Jekyll i mr. Hyde. Jedyny sposób jaki na to znam, to za wszelką cenę zająć się czymś innym żeby o tym nie myśleć.

Otoz to Ptero :) wlasnie tak sie czasem czuje i tez sobie myslalem zeby sie czyms zajac i jak widze Tobie sie to sprawdzilo:)


Co do mojej terapii to wspominalem o niej w innym swoim watku- jestem na terapii indywidualnej.

artek - Sob 22 Maj, 2010 18:14

Witam Masakra, nie chciałbym się wygłupić ani też zostać żle odebranym ,tak mówisz ,że lubisz na ryby , myślałeś kiedyś może o akwarium.? Bardzo ładne przyjemne i można byłoby się tym zająć jak nie można w plener. Tak sobie pomyślałem . :D przepraszam
rufio - Sob 22 Maj, 2010 18:16

Masakra napisał/a:
zastanawiam po cholere to wszystko

Dobre pytanie - ja równiez nie znam odpowiedzi - przyjmuje za dobra monete dzien dzisiejszy a co potem / Nie wiem - ale wracac do picia to juz nie ma wogóle sensu - na drugi dzień jest jeszcze gorzej .
A co do głodów to jak grypa lub angina - beda i przejda - a ryby dobry pomysł tylko samemu - mozna sie zatracic i przechodzi wszystka na wode .prsk

Klara - Sob 22 Maj, 2010 18:40

Masakra napisał/a:
jestem na terapii indywidualnej.

To nie jest żadna terapia, skoro nie masz regularnych spotkań, a z terapeutką umawiasz się wtedy, kiedy Ty czujesz potrzebę.
Poza tym nie konfrontujesz się z ludźmi w grupie.
Oj, Bartek! Ciągle kombinujesz!

Masakra - Sob 22 Maj, 2010 20:51

artek napisał/a:
myślałeś kiedyś może o akwarium.?

Mam akwarium :)

Klara napisał/a:
To nie jest żadna terapia, skoro nie masz regularnych spotkań, a z terapeutką umawiasz się wtedy, kiedy Ty czujesz potrzebę.


Terapia indywdualna to rodzaj terapii. Mam regularne spotkania z terapeutka.

Klara napisał/a:
Oj, Bartek! Ciągle kombinujesz!

Tym ze dopadl mnie glod alkoholowy czy tym ze jezdze na ryby? Po prostu Klaro droga jak cos jest nie tak to pisze. Moge napisac rownie dobrze ze jest cudownie pieknie itp ale nie jest. Przyszla wiosna, zaczal sie wzmozony czas towarzysko imprezowy i jak mam byc szczery to czasem za tym tesknie

Klara - Sob 22 Maj, 2010 21:03

Masakra napisał/a:

Tym ze dopadl mnie glod alkoholowy czy tym ze jezdze na ryby?

W tym, że poprzestałeś na terapii indywidualnej (w dodatku bez regularnych spotkań)
Wiem na czym polega terapia. Szkoda że Ciebie nie obejmuje ta prawdziwa - indywidualna + grupowa.
Byłoby Ci łatwiej :tak:

stiff - Sob 22 Maj, 2010 21:03

Masakra napisał/a:
jak mam byc szczery to czasem za tym tesknie

To pewnie każdemu się zdarza, ale trzeba nauczyć się zapobiegać, aby nie wrócić do picia... :)

Masakra - Sob 22 Maj, 2010 21:07

Klara napisał/a:
Szkoda że Ciebie nie obejmuje ta prawdziwa - indywidualna + grupowa.
Byłoby Ci łatwiej

Kazda terapia ma plusy i minusy. Porozmawiam z terapeutka po weekendzie i byc moze dolacze do grupowej jesli tak bedzie dla mnie najlepiej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group