czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Kontrolka mi mruga...
Małgoś - Czw 06 Maj, 2010 19:07 Temat postu: Kontrolka mi mruga...Zdałam sobie z tego sprawę jakiś czas temu, a w zasadzie uzmysłowił mi to mój facet gdy podczas pisania maili padł tekst: "zauważyłaś, że w naszych rozmowach bardzo często pojawia się temat pt alkohol?" Zauważyłam, bo rzeczywiście ten temat, zmaterializowany oczywiście pojawia się w moim życiu chyba zdecydowanie za często. Różnie to sobie tłumaczyłam, a że to najprostszy sposób na zalanie robaka, na rozluźnienie po stresie w pracy, na przełamanie lodów z nowo poznanymi ludźmi i wiele podobnych. A gdzie się nie rozejrzeć wszędzie piją - nie tylko mężczyźni. Niedawno w moje ręce wpadło sporo na temat picia kobiet i to mną telepnęło poważnie. Bo gdy przeczytałam, że kobiety piją inaczej, że w samotności, po cichu ale sukcesywnie... Ja nigdy nie miewam kaca, maratonów, nie stosuję klina. Ale nie potrafię odmówić, szukam pretekstu by napić się codziennie choćby na szybszy sen (bo bez % ciężko mi zasnąć). Moje straty jeszcze nie są duże, ale wiele ważnych spotkań zawaliłam bo źle się czułam i nie poszłam. Wiele razy w pracy zamiast walczyć, wykazywać się myślałam tylko by wszyscy dali mi święty spokój i nie zmuszali do myślenia bo wczoraj wypiłam za dużo. I tak do wieczora.. Ile czasu to się ciągnie? Długo, ponad 10 lat.. Po urodzeniu syna dla lepszego humorku i większego wyluzowania w relacjach z mężem. Ten gdy wracał z pracy pytał: Czy coś kupić? A ja na to ok, weź jakiegoś browarka abo wino. I tak prawie codziennie. Chyba nie muszę dodawać że więzi się nie zacisnęły a wręcz odwrotnie. Alkohol nie pomógł a wręcz dolewał oliwy do ognia w nieporozumieniach. Aktualnie jesteśmy w trakcie formalnego rozwodu. Kilka lat mieszkałam sama z dziećmi i co robiłam wieczorami? Oczywiście sączyłam drinie przy kompie, sama, wieczorem, tak by dzieci mnie nie widziały i nie czuły. Potrafię się kontrolować i nie upijam na maksa, gdy czuję że przeholowałam stopuję. Ale generalnie nie jestem z siebie zadowolona...Janioł - Czw 06 Maj, 2010 19:20 Najłatwiej wg. mojej skromnej oceny upewnić się czy kontrolka słusznie mruga posługując się osiowymi objawami i jeśli posiadasz choć trzy z nich to masz problemJanioł - Czw 06 Maj, 2010 19:28 Objawami osiowymi choroby alkoholowej są:
1. Silna, natrętna potrzeba spożywania alkoholu ("głód alkoholu").
2. Upośledzona zdolność kontrolowania picia alkoholu (trudności w unikaniu rozpoczęcia picia, trudności w zakończeniu picia albo problemy z kontrolowaniem picia do wcześniej założonego poziomu).
3. Picie alkoholu w celu złagodzenia albo zapobieżenia alkoholowemu zespołowi abstynencyjnemu oraz subiektywne poczucie skuteczności takiego postępowania.
4. Objawy abstynencyjne (drżenia mięśniowe, nadciśnienie tętnicze, tachykardia, nudności, wymioty, biegunki, bezsenność, rozszerzenie źrenic, wysuszenie śluzówek, wzmożona potliwość, zaburzenia snu, nastrój drażliwy lub obniżony, lęk).
5. Zmieniona (najczęściej zwiększona) tolerancja alkoholu (ta sama dawka alkoholu nie przynosi oczekiwanego efektu, potrzeba spożywania większych dawek alkoholu dla wywołania oczekiwanego efektu).
6. Zawężenie repertuaru zachowań związanych z piciem alkoholu do 1 - 2 wzorców.
7. Postępujące zaniedbywanie alternatywnych do picia przyjemności, zachowań i zainteresowań.
8. Picie alkoholu mimo oczywistej wiedzy o jego szczególnej szkodliwości dla zdrowia pijącego.
Każdy z tych objawów świadczy o znalezieniu się na którymś z etapów wiodących do fazy chronicznej choroby alkoholowej i dalej do śmierci.pterodaktyll - Czw 06 Maj, 2010 20:20 Istnieje takie pojęcie w terapii jak "picie szkodliwe". Wydaje mi się, że Ty jesteś przykładem takiego picia. Niby to jeszcze nie picie nałogowe ale tylko cienka granica dzieli te sposoby picia.........Małgoś - Czw 06 Maj, 2010 20:29 Hmmm...
1. Korci ale nie tak natrętnie jak np podczas głodu nikotynowego (porównując siłę głodu bo jestem nałogową palaczką).
2. Ciężko mi odmówić, ale potrafię przestać zachowując godność...
3. Ufff, nie dotyczy.
4. Tylko zaburzenia snu.
5. Zdecydowanie więcej mogę...
6. Tego punktu nie rozumiem...
7. Raczej nie dotyczy, jeśli mam ciekawą alternatywę to ją wybiorę.
8. Ten punkt też niestety na tak. Mam nadciśnienie i pić w ogóle nie powinnam.stanisław - Czw 06 Maj, 2010 21:26 Małgoś zrób cos z tym problemem kiedy nie jest zapozno.Wiedźma - Czw 06 Maj, 2010 22:23
Małgoś napisał/a:
Ja nigdy nie miewam kaca, maratonów, nie stosuję klina. Ale nie potrafię odmówić, szukam pretekstu by napić się codziennie choćby na szybszy sen (bo bez % ciężko mi zasnąć). Moje straty jeszcze nie są duże, ale wiele ważnych spotkań zawaliłam bo źle się czułam i nie poszłam. Wiele razy w pracy zamiast walczyć, wykazywać się myślałam tylko by wszyscy dali mi święty spokój i nie zmuszali do myślenia bo wczoraj wypiłam za dużo.
Te kace, kliny i maratony przyjdą z czasem (o ile nie przestaniesz pić),
żadne z nas w pierwszych latach nie odczuwało zbyt dotkliwie skutków pijaństwa.
Alkoholizm przebiega etapami, a każdy z nich jest gorszy od poprzedniego.
Tu możesz zobaczyć, na czym te etapy polegają: FAZY CHOROBY ALKOHOLOWEJ
Warto też zrobić sobie TESTY
PS
Andrzej, dziękuję za przypomnienie o objawach osiowych,
przyznaje, że brakuje ich w naszych wątkach edukacyjnych
Zaraz uzupełnię to niedopatrzenie...
Jak to dobrze być świeżo po terapii - wszystko się świetnie pamięta Masakra - Czw 06 Maj, 2010 22:45 Zeby byc alkoholikiem nie musisz miec wszystkich objawow. Wystarczy kilka. U roznych osob choroba przebiega roznie. Ja dla przykladu nigdy np nie pilem w samotnosci. Nie klinowalem tez w sensie stricto, tj jesli nie bylo imprezy to nie pilem dalej nawet majac strasznego kaca.
Alkoholizm nie oznacza tez lezenia w rowie oszczanym w kazdym przypadkuWiedźma - Czw 06 Maj, 2010 23:00 Zastanawiam się, Małgosiu, czy to źle czy dobrze z tymi Twoimi kacami, to znaczy z ich brakiem.
No i dochodzę do wniosku, że chyba jednak źle.
Bo kac - ten pierwotny, nie będący jeszcze zespołem abstynencyjnym - jest oznaką obrony organizmu przed toksyną.
Zwykle osoby nadużywające alkoholu miewają kaca, bo ich organizmy się bronią, reagują na zatrucie.
Twój widocznie się nie broni. A to nie wróży niczego dobrego, prawda?
Poza tym jeśli nie masz kaca, to nie odczuwasz zbyt dotkliwie skutków nadużywania alkoholu,
a co za tym idzie - masz znacznie osłabioną motywację do zaprzestania picia.
Jednak piszesz także, że zdarzało się, że zawalałaś ważne sprawy, bo źle się czułaś po wczorajszym.
Na czym polegało to złe samopoczucie? Czy to jednak nie był kac? Może Ty go po prostu nie rozpoznajesz? Masakra - Czw 06 Maj, 2010 23:02 Pewnie na tymsamym co u mnie.
Budze sie po imprezie- pi***ole nie wstaje.
Niewazne co by to nie byloMałgoś - Czw 06 Maj, 2010 23:04 Wiedźma, Dzięki, wygląda na to że jestem w fazie ostrzegawczej i to tak raczej na poważnie.
Dzięki za linki, test też sobie zrobię.
Masakra napisał/a:
Alkoholizm nie oznacza tez lezenia w rowie oszczanym w kazdym przypadku
Wiem, bo to wszak choroba umysłu a ten potrafi robić niezłe psikusy... czarować, mamić.Masakra - Czw 06 Maj, 2010 23:05
Małgoś napisał/a:
Wiem, bo to wszak choroba umysłu a ten potrafi robić niezłe psikusy... czarować, mamić.
Co mowi tyle ze to ze myslisz, ze jestes w fazie ostrzegawczej niekoniecznie oznacza ze faktycznie jestes..
Oczywiscie mozesz byc
W kazdym razie czas zweryfikuje Małgoś - Czw 06 Maj, 2010 23:14 Wiedźma, Kiedyś miewałam kaca, suszyło mnie, bolala mnie głowa, miałam mdłości. Teraz nigdy nie mieszam, unikam piwa... To działanie z premedytacją, bo wiem jak źle znoszę mieszanki. A zawalałam bo wyglądałam tak, że sama się w lusterku nie poznawałam. Wolałam odespać albo zwalić na nieprzespaną przez dziecko noc... Wiedźma - Czw 06 Maj, 2010 23:45
Małgoś napisał/a:
Teraz nigdy nie mieszam, unikam piwa... To działanie z premedytacją, bo wiem jak źle znoszę mieszanki.
Jakie mieszanki? Alkoholu z alkoholem?
Kac nie jest od mieszania tylko od nadużycia.
Od mieszania można co najwyżej puścić pawia, można też nieco szybciej wpaść pod stół,
ale kac nie ma z tym żadnego związku - jeśli pomieszasz rozsądne ilości,
to żaden kac Ci się nie przytrafi. A jak wypijesz pół litra czystej - jak najbardziej.ZATOICHI - Czw 06 Maj, 2010 23:54 Kiedyś też myślałem że kontrolka mi mruga ale zmieniajac punkt widzenia dostrzegłem, że to latarnia na miare tej morskiej dla zabłakanych żeglaży, więc zmieniłem kierunek i przez długi czas miałem ją za plecami gdy już opłynołem swuj glob, to ponownie ta sama latarnia, ale już nie było mocy na kolejne zeglowanie. poddałem się i wygrałem, dzisiaj jest inaczej a sam mam możliwośc czasem być latarnikiem. pozdrawiamMałgoś - Pią 07 Maj, 2010 00:10
Wiedźma napisał/a:
A jak wypijesz pół litra czystej - jak najbardziej.
Ano właśnie... bywa, że prawie tyle daję radę wlać w siebie i rano nawet głowa mnie nie boli zbyt specjalnie. A gdy zmieszam piwo z wódką w niewielkich ilościach to rano umieram... Serio. Niedawno byłam na babskiej imprezie, każda coś kupiła, ja miałam ochotę na żubrówkę i wytrąbiłam ją prawie całą sama bo tylko ja miałam na nią smaka. Pozostałe dziewczyny dawały równo ze mną, tyle że one czystą.
ZATOICHI,
Póki co gadam sobie tutaj, trochę mi się rozjaśnia, więcej już rozumiem i w sumie cieszę się ,że znalazłam to forum. Szczególnie dlatego, że piszą tu ludzie, którzy potrafią sobie z tym problemem radzić. Ktoś nazwał to "bohaterstwem" i wcale mnie to nie dziwi....Wiedźma - Pią 07 Maj, 2010 00:18
Małgoś napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
A jak wypijesz pół litra czystej - jak najbardziej.
Ano właśnie... bywa, że prawie tyle daję radę wlać w siebie i rano nawet głowa mnie nie boli zbyt specjalnie.
No trochę to dziwne...
Ale być może u Ciebie tak właśnie się objawia podwyższona tolerancja organizmu na alkohol.
Albo jesteś wyjątkowo odporna na ból Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 00:24 Wiedźma, Pojęcia nie mam dlaczego tak się u mnie dzieje. Ale nie czuję jakiegoś specjalnego cierpienia fizycznego poza dużym zmęczeniem. Wiedźma - Pią 07 Maj, 2010 00:28 To niedobrze. Lepiej dla Ciebie by było, gdybyś cierpiała.
Dopóki nie cierpisz, możesz nie zechcieć zmian.
A przynajmniej - niewystarczająco mocno Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 00:38
Wiedźma napisał/a:
Lepiej dla Ciebie by było, gdybyś cierpiała.
Zgadza się, bo ja się nie boję cierpienia dnia następnego....
Myślę, że zmiany są konieczne, bo czuję że w taki sposób spędzając wolny czas tylko go marnuję. Problemy które zalewam i tak nie znikają a ja nie mam siły rozsądnie myśleć. Wiele się zmienia w moim życiu teraz, czuje, że muszę wziąć się ostro w garść..losowynick - Pią 07 Maj, 2010 00:47
pterodaktyll napisał/a:
Istnieje takie pojęcie w terapii jak "picie szkodliwe". Wydaje mi się, że Ty jesteś przykładem takiego picia. Niby to jeszcze nie picie nałogowe ale tylko cienka granica dzieli te sposoby picia.........
Ptero wybacz jak dla mnie to alkoholizm i nie powinieneś wysnuwać takich wniosków że to jakieś tam picie szkodliwe. Alkoholik nie musi się upijać jak bela. A twój wniosek czytający może odebrać jako -> nie jest tak źle. itp.
Wiem mówię z autopsji.yuraa - Pią 07 Maj, 2010 01:54
Małgoś napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
A jak wypijesz pół litra czystej - jak najbardziej.
Ano właśnie... bywa, że prawie tyle daję radę wlać w siebie i rano nawet głowa mnie nie boli zbyt specjalnie. A gdy zmieszam piwo z wódką w niewielkich ilościach to rano umieram... Serio
tragedia dziewczyno,
miałem dokładnie to samo, no prawie bo i trzy cwierci wypijałem bez kaca nazajutrz a po mieszance umierałem.
te bezkacowe poranki szybko jednak się skończyły i przyszedł czas zapłaty.
już nie ja piłem tylko alkohol pił mnie kiedy chciał.
kiedys natrafiłem na typologie alkoholików wg Jelinka i mysle że jestem typ alfa
Cytat:
Alkoholizm typu Alfa - zdaniem Jellinka jest to uzależnienie od alkoholu oparte wyłącznie na czynnikach psychologicznych. Występuje u osób o niskiej tolerancji na frustrację lub braku zdolności radzenia sobie z napięciem i stresem. Używają one alkoholu przede wszystkim po to, by dodać sobie odwagi, odseparować się od rzeczywistości, uśmierzyć cierpienia fizyczne lub psychiczne. Piją zbyt wiele i w nieodpowiednich okolicznościach, co staje się powodem poważnych kłopotów życiowych. Zdaniem Jellinka, na ogół nie występuje tu silna progresja i brak widocznych objawów abstynencyjnych. W jego pracach można odczytać wątpliwości czy alkoholizm tego typu zasługuje w pełni na nazwę choroby. Z badań amerykańskich wynikało, że ten typ alkoholizmu występuje u około 10-15% członków AA. Typ Alfa może przekształcić się - zdaniem Jellinka - w typ Gamma, ale może również utrzymywać się 30 lub 40 lat bez większych przemian.
A ilość tej mieszanki nie miała znaczenia?
Po jednym piwie z pięćdziesiątką też zdychałeś?
Jeśli tak, to przyznam, że nie miałam racji ZbOlo - Pią 07 Maj, 2010 07:32
yuraa napisał/a:
kiedys natrafiłem na typologie alkoholików wg Jelinka i mysle że jestem typ alfa
...poczytałem i sądzę, że też jestem typem alfa...pterodaktyll - Pią 07 Maj, 2010 08:10
losowynick napisał/a:
nie powinieneś wysnuwać takich wniosków że to jakieś tam picie szkodliwe.
A dlaczego???Wiedźma - Pią 07 Maj, 2010 08:36 Dlatego, Ptero, że może to spowodować uśpienie czujności u początkującego adepta.
Napisałeś co prawda, że tak Ci się tylko wydaje (i chwała Ci za to), ale nie sądzę,
żeby osoba przestraszona wizją alkoholizmu zwróciła uwagę na ten drobny szczegół.
Zostawmy zatem diagnozę specjalistom, a ograniczmy się do dzielenia się własnymi doświadczeniami
Właśnie, Małgoś - może wybrałabyś się do terapeuty uzależnień po fachową diagnozę?
A jak wypadły samodzielne testy? Bo zakładam, ze je zrobiłaś...Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 08:49 Cześć, Małgoś.
Po przeczytaniu twojego opisu twojego picia i jego skutków, a także tego, co pisałaś o sobie w innych wątkach, nasuwają mi się następujące refleksje:
1. Ja, podobnie jak ty, jestem DDA. Dla mnie mój ojciec był "wzorcowym" alkoholikiem. I przez długie lata, choć piłam alkohol, nie podejrzewałam u siebie uzależnienia, ponieważ ja piłam inaczej niż mój ojciec i nie zachowywałam się tak jak on. Ten "wzorzec" alkoholika - w postaci mojego ojca - był mi widocznie potrzebny po to m.in., aby mój mózg mógł mnie długo wprowadzać w błąd "w temacie" mojego własnego picia.
2. W moich związkach z mężczyznami, podobnie jak w twoich związkach, alkohol był obecny. Mój poprzedni partner był czynnym alkoholikiem. Ale przez kilka lat tego związku, choć alkohol był w nim obecny bardzo często - w ostatnim okresie codziennie lub prawie codziennie - nie dostrzegałam choroby alkoholowej ani u mojego partnera, ani u siebie. Dopiero gdy w związku pojawiła się przemoc (z jego strony) uznałam, że on jest alkoholikiem. On, ale nie ja. I tu podobna refleksja jak w punkcie pierwszym - widocznie partner-alkoholik, u którego choroba alkoholowa była bardziej zaawansowana niż u mnie - potrzebny mi był po to, aby mój mózg mógł mnie zwodzić "w temacie" mojego własnego picia. Bo mój partner pił podobnie jak mój ojciec i robił pod koniec naszego związku podobne rzeczy jak mój ojciec. W moim postrzeganiu zatem to on był alkoholikiem, a nie ja.
3. Ja również, podobnie jak ty, nie klinowałam rano. Ale alkohol piłam codziennie. Nie codziennie się upijałam, bo to akurat robiłam z reguły w weekendy, natomiast w ciągu tygodnia, zwykle popołudniami i wieczorami, przed snem, wypijałam kilka piw.
Dopiero w trakcie swojej terapii uzależnień dowiedziałam się, że "klinowanie" nie musi być poranne. Może być także popołudniowe lub wieczorne. I ja takie właśnie "klinowanie" stosowałam. Uzależniony organizm włączył alkohol do swojego metabolizmu i domagał się pewnej, codziennej dawki. Ona nie musiała być duża, ale musiała być w organizmie obecna. I ja tej niedużej, codziennej dawki alkoholu swojemu organizmowi dostarczałam. Wydawało mi się, że nie piję "ciągami" - a przecież codzienne picie, nawet niewielkich ilosci alkoholu - jest właśnie ciągiem alkoholowym.
4. Po raz pierwszy w życiu upiłam się w wieku niespełna osiemnastu lat. Wcześniej byłam bardzo grzeczną dziewczynką. Przestałam pić w wieku 41 lat. To oznacza, że moje uzależnienie rozwijało się 24 lata, pomalutku, niepostrzeżenie, niedostrzegalnie.
5. Podobnie jak u ciebie, moja "kontrolka" zapaliła się pod wpływem lektur, filmów, internetu. Im więcej dowiadywałam się o alkoholizmie, tym silniej docierało do mnie, że mam problem. Ale długo żyłam nadzieją, że "sama sobie z tym wszystkim poradzę", że wystarczy "wziąć się w garść". Próbowałam stosować tę metodę przez rok. Nie działała. Ostatni rok mojego picia połączonego z próbami ograniczania i kontrolowania mojego picia, i z obserwowaniem przeze mnie mojego picia i jego skutków - to był koszmarny rok. Najgorszy rok w moim życiu. Przez ten rok sama się ze sobą rozpaczliwie szarpałam, zadając sobie pytanie: czy ja już ta alkoholiczka jestem, czy może jeszcze nie jestem.
Na zakończenie powiem ci coś, co jest zapisane w preambule Wspólnoty DDA.
Otóż regułą jest, że dzieci alkoholików w dorosłym życiu albo się same uzależniają od alkoholu, albo się wiążą z osobami uzależnionymi od alkoholu, albo też dzieje się z nimi jedno i drugie.
Ze mną akurat "podziało się" jedno i drugie.
Nie jest wykluczone, że z tobą jest podobnie.
Z mojego doświadczenia mogę ci przekazać jeszcze jedną ważną rzecz: dopóki nie zdecydujesz się na wizytę u specjalisty, u terapeuty uzależnień, i nie skonfrontujesz z nim swoich własnych przemyśleń na temat swojego picia - to nie będziesz miała pewności, kim naprawdę jesteś.
A taka niepewność jest gorsza od najgorszej prawdy.
Życzę ci odwagi i mądrej decyzji. pterodaktyll - Pią 07 Maj, 2010 08:50 Jak słusznie napisałaś, po przeczytaniu jej wypowiedzi wysnułem pewien wniosek i wydaje mi się, że mam do tego prawo. Na czyjś odbiór nie mam wpływu.Wiedźma - Pią 07 Maj, 2010 09:23
pterodaktyll napisał/a:
Na czyjś odbiór nie mam wpływu.
To jest taki dość popularny psychologiczny slogan,
ale czy rzeczywiście powinniśmy posługiwać się nim niezależnie od sytuacji?
Powiedzieć coś, co zasieje w kimś wątpliwości czy nadzieje i skłoni do działania brzemiennego w konsekwencje...
Czy rzeczywiście zależy to jedynie od odbioru? Czy przekaz jest tu czynnikiem obojętnym?
Ja nie jestem o tym do końca przekonana, przecież istnieją ludzie bardzo podatni na sugestie.
Jasne, że branie na siebie odpowiedzialności za czyjś odbiór byłoby przegięciem,
tym niemniej uważam, że lepiej nie prowokować losu i czasem ugryźć się w język.
Bo a nuż konsekwencje tego odbioru okażą się tak dramatyczne,
że nasze sumienie - oczywiście irracjonalnie - nie zdoła tego udźwignąć...
No ale to jest jedynie moje - i do tego podyktowane egoizmem - zdanie.
Ty oczywiście masz prawo do swojego - przecie Cię nie ocenzurowałam
P.S.
Tu już oczywiście zaczęłam teoretyzować w oderwaniu od tego konkretnego przypadku,
więc nie bierz do siebie tego co napisałam, Ptero. Ja ino tak globalnie...pterodaktyll - Pią 07 Maj, 2010 10:02
Wiedźma napisał/a:
Ptero. Ja ino tak globalnie.
Łomatko!! Następna globalistka emigrantka - Pią 07 Maj, 2010 11:05 Małgoś, Pol litra wodki to juz" niezly" wynik zastanawiam sie jak wygladalas ?
tzn czy bylas w stanie porozmawiac , czy zataczalas sie itepe
Ja na przyklad razu jednego troszke narozrabialam , w sumie nic wielkiego
poszlam o 3 w nocy pozyczyc alkohol od sasiada
mezowaty bardzo sie zdenerwowal
zrobil mi mala interwencje na nastepny dzien
przyszedl do mnie pan policjant , pouczyl mnie pogadal poprosil o dmuchniecie w balonik
mialam 3 promile !!
nie mogl uwierzyc ,ze rozmawialam normalnie i wygladalam na wlasciwie trzezwa
tolerancja na alkohol byla juz bardzo duuza tak jak wszedzie tak i tu
trening czyni" mistrza " Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:09 yuraa, To by się zgadzało z tym typem Alfa. Za groma nie mogłam zrozumieć jak to się dzieje, że mimo wlania w siebie takiej ilości wódy ja następnego dnia czuję się prawie normalnie?! Trochę suszenia i lekki ból głowy, jakieś niedospanie ale bez tragedii. A niedawno wypiłam ze dwa piwa a później dopiłam wódką i umierałam. Najgorsze jest to, że do niedawna bawiło mnie to, że pijąc na imprezach z facetami potrafiłam prawie dotrzymać im kroku... A przecież to jest CHORE! Teraz to do mnie dociera...
Tomoe, Mój ojciec był alko, ale w moim umyśle wyglądało to inaczej. Nerwowy i wybuchowy choć nigdy nie doszło do jakichś aktów agresji w domu. Nigdy nie bałam się "powrotu taty" bo gdy wracał wcięty to był wesoły, fajny... Gdy dotarł całkiem pijany tak, że nie mógł ustać na nogach to kładł się spać i to wszystko. Po kilkudniowym zapiciu prosił mnie żebym zrobiła mu jakiś rosołek bo sam nie dawał rady, i ja robilam. Pojęcia wtedy nie miałam jak postępować by mu naprawdę pomóc. Umarł na serce bo nie leczył się, wcześneij przeżył dwa zawały ale oczywiście do picia wrócił.
A teraz rzeczywiście poznając alkoholika zaczęłam czytać, szukać, i widzę wyraźniej jak bardzo starłam się odpychać do niedawna myśl, że jestem na idealnej drodze. I to gdzieś na samym początku, tylko zabrnęłam w typowy dla kobiet sposób! Bo już codziennie myślę nawet w południe "wieczorem sobie walnę drinia". W tygodniu delikatnie, ale w weekend hulaj dusza...Może nie jestem w bolesnym ciągu, ale tylko fizycznie, bo myśli mam ewidentnie ukierunkowane.Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 11:14
Małgoś napisał/a:
myśli mam ewidentnie ukierunkowane.
U alkoholików ten objaw uzależnienia nazywa się fachowo: "koncentracja myśli wokół alkoholu".
Tylko że my nadal nie wiemy, czy ty już ta alkoholiczka jesteś, czy jeszcze nie. pterodaktyll - Pią 07 Maj, 2010 11:17
Tomoe napisał/a:
my nadal nie wiemy, czy ty już ta alkoholiczka jesteś, czy jeszcze nie.
Ona pewnie jeszcze też...Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:17 emigrantka, Jak wyglądałam? Nie bełkotałam, nie zataczałam się. Mam jakoś tak, że większe ilości piję raczej w domu i nie muszę się przemieszczać. Poza domem oczywiście staram się trzymać fason. Nigdy nie narobilam sobie jeszcze większego obciachu, choć raz wezwałam policję bo mój eks a wtedy jeszcze ślubny się awanturował. On był nieźle pijany, ja zdecydowanie mniej ale głupio mi było i tak. Nie sprawdzałam ile mam promili po większym wypiciu, ale domyślam się, że niemało...Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 11:19 Ale my jej przecież nie udzielimy odpowiedzi na to pytanie. Nie zdiagnozujemy Małgosi przez internet. Nie ma szans. Możemy się tylko podzielić swoim doświadczeniem. Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 11:21
Małgoś napisał/a:
Jak wyglądałam? Nie bełkotałam, nie zataczałam się.
Jesteś pewna? Przecież nie mogłaś samej siebie zobaczyć z zewnątrz po wypiciu pół litra. Chyba że po połówce wychodzisz z siebie i lewitujesz. Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:21
pterodaktyll napisał/a:
Tomoe napisał/a:
my nadal nie wiemy, czy ty już ta alkoholiczka jesteś, czy jeszcze nie.
Ona pewnie jeszcze też...
Coś w tym stylu...
Może jeszcze się łudzę...?pterodaktyll - Pią 07 Maj, 2010 11:22
Małgoś napisał/a:
Mam jakoś tak, że większe ilości piję raczej w domu
Niestety, ale ostatnie lata mojego picia wyglądały dosyć podobnie do tego......Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:24
Tomoe napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Jak wyglądałam? Nie bełkotałam, nie zataczałam się.
Jesteś pewna? Przecież nie mogłaś samej siebie zobaczyć z zewnątrz po wypiciu pół litra. Chyba że po połówce wychodzisz z siebie i lewitujesz.
Może to i lepiej że się nie widziałam... emigrantka - Pią 07 Maj, 2010 11:25
Małgoś napisał/a:
Poza domem oczywiście staram się trzymać fason.
podswiadomie
staralas sie nie pokazac jaka jestes pijana ,,,
jesli jeszcze nie jestes alkoholiczka to jest juz na prostej ,,,, Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 11:27 Ja ci powiem tak, Małgosiu:
Jeśli z osiowych objawów uzależnienia przynajmniej trzy sklasyfikowałaś jako dotyczące ciebie i jeśli na podstawie informacji o fazach rozwoju choroby umieściłaś siebie w fazie ostrzegawczej - to już sobie udzieliłaś sama odpowiedzi.
Odpowiedzi twierdzącej.
To jest twoja autodiagnoza. Masakra - Pią 07 Maj, 2010 11:29 a ja z kolei pijalem destrukcyjnie. Jak wylazlem z domu to po pare dni mnie nie bylo. Przez ten czas oczywiscie kazdego dnia po 3 rzuty zaliczalem. Mialem zero kontroli doslownie. Wyszedlem zalozmy w piatek i nastepne co pamietam to wtorek (bo z poprzednich dni tylko krotkie urywki). Pilem tak ze sie uchlewalem do nieprzytomnosci a jak tylko otworzylem oczy to odrazu dalej pilem a najgorsze jest to ze nie mialem na to zadnego wplywu. Pozniej oczywiscie placilem za to wysokie ceny. Teraz sobie mysle ze moze to ze tak pilem i mialem z tego tak ciezkie konsekwencje mi w jakims stopniu pomoglo to zauwazyc.
Tak czytam Twa sytuacje Malgosiu i przyznam Ci ze jestem pelen obaw co do Twojej osoby.Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:29
Tomoe napisał/a:
Ale my jej przecież nie udzielimy odpowiedzi na to pytanie. Nie zdiagnozujemy Małgosi przez internet. Nie ma szans. Możemy się tylko podzielić swoim doświadczeniem.
Zgadza się.. To Wasze doświadczenia, ale widzę w nich często siebie samą. Jak wiadomo ze z sobą samym tylko sami możemy zrobić porządek, a te cudze doświadczenia jednak bardzo pomagają otworzyć swoje oczy...Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 11:32 Tak to właśnie działa.
Ciekawa jestem twoich wrażeń po dzisiejszym mityngu otwartym.
Ciekawa jestem, z jakimi wypowiedziami innych uczestników będziesz się identyfikowała. emigrantka - Pią 07 Maj, 2010 11:32
Tomoe napisał/a:
Ale my jej przecież nie udzielimy odpowiedzi na to pytanie
my mozemy ,jej pomoc w dosc waznym kroku ,,i po to tu wszyscy jestesmy aby pomagac,
doradzac, ostrzegacTomoe - Pią 07 Maj, 2010 11:34 yuraa - Pią 07 Maj, 2010 11:34
Wiedźma napisał/a:
A ilość tej mieszanki nie miała znaczenia?
Po jednym piwie z pięćdziesiątką też zdychałeś?
przyznam ze nigdy nie było takiej ilości, po wypiciu jednego piwa zawsze były nastepne a mieszanki zdarzały mi się kiedy wracając po wodce uwalony ale jeszcze kontaktujący kupowałem kilka piw niby na kaca a faktycznie piłem je na bieżąco by się sponiewierać.
mimo ze zawsze na trzeźwo obiecywalem sobie nie mieszać. kiedy bylem w transie pilem obojętnie co, także płyn po goleniu, byle się dobić.Masakra - Pią 07 Maj, 2010 11:35 Ja nie wiem nad czym tu dyskutowac. Jesli ona pije codziennie (a przynajmniej z duza regularnoscia) Ma zwiekszona tolerancje i zdarzalo jej sie zawalac rzeczywazne przez alkohol plus pare innych symptomow to przynajmniej dla mnie sprawa jest jasna.Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:36
Tomoe napisał/a:
Odpowiedzi twierdzącej.
To jest twoja autodiagnoza.
Wiem...
Masakra, Ja też jestem już pełna obaw co do siebie, bo zdałam sobie sprawę jak daleko zabrnęłam. W sumie każde picie jest destrukcyjne, tyle że to moje, takie niby bezpieczne wcale nie jest takim, bo tak samo siedzi w mojej głowie...Masakra - Pią 07 Maj, 2010 11:37 Twoje jest bardziej podstepne i subtelne. Oczywiscie do czasu. Uwierz ze ja mimo wyraznych sygnalow tez dlugo tego nie dostrzegalem ale na tym wlasnie ta choroba m in polegaemigrantka - Pią 07 Maj, 2010 11:38 mowia ze piwo to utrwalacz
byc moze tak jest w istocie ....Masakra - Pią 07 Maj, 2010 11:40 Reasumujac Gosiu, Pojdz do osoby ktora jest specjalista w temacie. Zrob sobie glebokie spojrzenie w siebie, starajac sie byc jak najbardziej obiektywna (wiem ze to ciezkie).
Wowczas dostaniesz w miare rzetelna odpowiedz oraz wskazowki co ew robic dalej.Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:40
Tomoe napisał/a:
Tak to właśnie działa.
Ciekawa jestem twoich wrażeń po dzisiejszym mityngu otwartym.
Ciekawa jestem, z jakimi wypowiedziami innych uczestników będziesz się identyfikowała.
Sama jestem ciekawa... okropnie ciekawa. Ale opowiem tu co i jak yuraa - Pią 07 Maj, 2010 11:44
Małgoś napisał/a:
Jak wyglądałam? Nie bełkotałam, nie zataczałam się. Mam jakoś tak, że większe ilości piję raczej w domu i nie muszę się przemieszczać. Poza domem oczywiście staram się trzymać fason. Nigdy nie narobilam sobie jeszcze większego obciachu
Małgoś Ty szukasz usprawiedliwień że jeszcze nie jest tak źle z Tobą.
nigdy nie narobilaś większego obciachu?? a te mniejsze obciachy?? ktos Ci powiedział?? :
- nie przejmuj się to tylko mały obciach
czy Twoja głowa podpowiada te słowa. pytalas innych co myslą o Twoich zachowaniach i małych obciachach??Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:47
Masakra napisał/a:
Reasumujac Gosiu, Pojdz do osoby ktora jest specjalista w temacie. Zrob sobie glebokie spojrzenie w siebie, starajac sie byc jak najbardziej obiektywna (wiem ze to ciezkie).
Wowczas dostaniesz w miare rzetelna odpowiedz oraz wskazowki co ew robic dalej.
Takie spojrzenie w siebie już się u mnie rozpoczęło, długo to odwlekałam, to naprawdę nie jest łatwe. Kurcze, jestem optymistką, wiem że dam radę, tylko jeszcze nie wiem jak to zrobię... Bo w taki sposób żyć nie chcę. Wkurzam się sama na siebie, nie jestem z siebie zadowolona.Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 11:51
yuraa napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Jak wyglądałam? Nie bełkotałam, nie zataczałam się. Mam jakoś tak, że większe ilości piję raczej w domu i nie muszę się przemieszczać. Poza domem oczywiście staram się trzymać fason. Nigdy nie narobilam sobie jeszcze większego obciachu
Małgoś Ty szukasz usprawiedliwień że jeszcze nie jest tak źle z Tobą.
nigdy nie narobilaś większego obciachu?? a te mniejsze obciachy?? ktos Ci powiedział?? :
- nie przejmuj się to tylko mały obciach
czy Twoja głowa podpowiada te słowa. pytalas innych co myslą o Twoich zachowaniach i małych obciachach??
Wiem yuraa, to nic innego jak szukanie wytłumaczenia dla siebie. Ale ja nie chcę większego obciachu! Wystarczy mi, że dorosła córka potrafi powiedzieć że znów coś piję, ona widzi że to jest codziennie i to jest dla mnie obciach okropny.pterodaktyll - Pią 07 Maj, 2010 11:52
Małgoś napisał/a:
Wkurzam się sama na siebie, nie jestem z siebie zadowolona
No to dobry początek już zrobiłaś....Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 12:36
Małgoś napisał/a:
Kurcze, jestem optymistką, wiem że dam radę, tylko jeszcze nie wiem jak to zrobię...
A tak konkretnie to co zamierzasz zrobić?Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 12:51
Tomoe napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Kurcze, jestem optymistką, wiem że dam radę, tylko jeszcze nie wiem jak to zrobię...
A tak konkretnie to co zamierzasz zrobić?
Dobre pytanie, tyle, że tak konkretnie w jednym słowie chyba nie potrafię odpowiedzieć. Bo przecież w całej tej akcji z niepiciem nie chodzi tylko o to by być trzeźwym. Ludzie trzeźwi też bywają nieszczęśliwi, tyle, że nie piją. Umierają za to np na raka, na zawał... Każdy na coś umiera, wcześniej czy później zdrowie zaczyna szwankować. Dla mnie liczy się jakośc życia a będąc wiekszość wolnego czasu przymuloną odbieram sobie większość, jeśli nie wszystko... Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 13:03 No to sprecyzuję pytanie:
Co zamierzasz zrobić z piciem?
a. Przestać pić.
b. Pić mniej.
c. Pić rzadziej.
Teraz masz maksymalnie ułatwione zadanie, bo możesz odpowiedzieć nie "jednym słowem" tylko "jedną literką" - a, b lub c. Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 13:46
Tomoe napisał/a:
No to sprecyzuję pytanie:
Co zamierzasz zrobić z piciem?
a. Przestać pić.
b. Pić mniej.
c. Pić rzadziej.
Teraz masz maksymalnie ułatwione zadanie, bo możesz odpowiedzieć nie "jednym słowem" tylko "jedną literką" - a, b lub c.
Cholera... po dłuższym zastanowieniu jednak zdecydowanie a.Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 13:53 I to jest, proszę pani, poprawna odpowiedź.
Teraz czas na wybór metody. losowynick - Pią 07 Maj, 2010 14:10
Małgoś napisał/a:
emigrantka, Jak wyglądałam? Nie bełkotałam, nie zataczałam się. Mam jakoś tak, że większe ilości piję raczej w domu i nie muszę się przemieszczać. Poza domem oczywiście staram się trzymać fason. Nigdy nie narobilam sobie jeszcze większego obciachu, choć raz wezwałam policję bo mój eks a wtedy jeszcze ślubny się awanturował. On był nieźle pijany, ja zdecydowanie mniej ale głupio mi było i tak. Nie sprawdzałam ile mam promili po większym wypiciu, ale domyślam się, że niemało...
Małgoś, teraz przemyśl to co napiszę. Na spokojnie, jako osoba trzecia.
1) Nikt nie uzależniony od alkoholu nie pije 0,5 litra wódki na główkę, w domku i bez okazji.
2) Nikt nie uzależniony od alkoholu nie ma wątpliwości czy czasem aby nie pije za dużo a przede wszystkim:
3)nikt nie uzależniony od alkoholu nie pije codziennie + 1) lub 2)
To moja subiektywna ocena, oczywiście powtórzę rzecz oczywistą - każdy ma prawo do swojego zdania
Ja miałem tak że po wypiciu większej ilości czułem się dobrze na drugi dzień. Powiedzmy tak do 18 !. Ale wiem dlaczego. Po prostu jeszcze mnie trzymało! Kac przychodził wieczorem oczywiście sukcesywnie zapijany (podobnie piłem jak Ty) - NIBY normalnie. Pełna kultura niczym w EMPIKU verdo - Pią 07 Maj, 2010 14:51
Małgoś napisał/a:
Ja nigdy nie miewam kaca, maratonów, nie stosuję klina
Potrafię się kontrolować i nie upijam na maksa, gdy czuję że przeholowałam stopuję
W takim razie tutaj nawet o naduzywaniu nie mozemy mowic a co dopiero o alkoholizmie....(moje prywatne zdanie)......
emigrantka napisał/a:
nie mogl uwierzyc ,ze rozmawialam normalnie i wygladalam na wlasciwie trzezwa
emigrantka napisał/a:
mialam 3 promile !!
Podczas dluzszego ciagu 3 promile to juz jest niedobor(zaczyna telepac,wiem bo sam dmuchlem w takim stanie i to nie raz.....)do 6....7.....na luzie dochodzi....a przy 7 na izbie wytrzezwien trzymaja 3 dni Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 14:53
Tomoe napisał/a:
I to jest, proszę pani, poprawna odpowiedź.
Teraz czas na wybór metody.
Tak mi dałaś popalić tamtym pytaniem, że aż odkliknęłam ptaszka za pomoc...
A metodę na pewno znajdę. Myślę, że jeszcze sporo rozgryzania tematu mnie czeka, muszę poznać wszystkie mechanizmy w sobie.
Jeszcze raz dziękuję za to idealnie skonstruowane pytanie... Tomoe - Pią 07 Maj, 2010 15:01
Teraz już zmykam z netu. Zajrzę tu po weekendzie. Ciekawa jestem twojej relacji z dzisiejszego spotkania. Małgoś - Pią 07 Maj, 2010 15:07 losowynick, To codzienne ale z pełną kulturką właśnie mi się nie podoba... To tylko wymuskane zakłamanie. Że niby wszystko jest ok, tylko dlaczego nic innego mi wieczorem do głowy nie przychodzi?! Dlaczego nie pójdę na siłownię, fitnes, do kina? Sporo by tego jeszcze wyliczać.
A ostatnio przyłapałam się na poczuciu żalu gdy pomyślałam, że nie mogę napić się z moim facetem nawet jednego drinia, bo wiem, że on popłynie...Wiedźma - Pią 07 Maj, 2010 17:03
verdo napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Potrafię się kontrolować i nie upijam na maksa, gdy czuję że przeholowałam stopuję
W takim razie tutaj nawet o naduzywaniu nie mozemy mowic a co dopiero o alkoholizmie....(moje prywatne zdanie)......
Verdo, wyrwałeś z kontekstu jedno zdanie i na jego podstawie wysnułeś wniosek odnośnie całości.
W dodatku wniosek bardzo powierzchowny i w mojej ocenie błędny.
Ja uważam, że to przytoczone przez Ciebie zdanie świadczy o tym,
że Małgosia zastosowała w nim jeden z mechanizmów obronnych
wchodzących w skład mechanizmu iluzji i zaprzeczeń, a mianowicie minimalizowanie.
Świadczą o tym pozostałe wypowiedzi Małgosi, z których jasno wyziera problem z alkoholem.
No ale Ty wolałeś wziąć pod uwagę właśnie to jedno zdanie, którym osoba uzależniona
(wybacz mi Małgosiu to słowo) manipuluje rozmówcami i - dałeś się wkręcić.
Poczytaj sobie o mechanizmach uzależnienia, to zrozumiesz o czym piszę.
PS
Małgosiu, te manipulacje często bywają nieświadome,
więc nie traktuj tego co napisałam jako zarzut czy połajankę pod Twoim adresem
a jedynie jako jeszcze jeden dowód na to, że masz problem.
Alkoholicy zazwyczaj manipulują - tak otoczeniem jak i samymi sobą.
Ja to robiłam koncertowo Małgoś - Sob 08 Maj, 2010 00:06 Rany, co tu się wyprawia...
A ja już serio nie wiem czy jestem alkoholiczką, czy tylko jeszcze ostro nadużywającą... Przyznam, że jest mi wszystko jedno jak to u siebie nazwę. Wiem, że przesadzam w piciu i nie chcę zabrnąć za daleko. Chcę sprawdzić siebie - jak długo wytrzymam i z jakim trudem przyjdzie mi nie picie. Widzę, że już nie jest lekko, myśli ciągle mi krążą, że przecież dzisiaj "piątek - wekendu początek"... ale nic nie kupiłam.
Byłam na mitingu, czułam się tam trochę nieswojo. Zaskoczona byłam ilością przybyłych! Podobało mi się to "dzisiaj nie piję" i cholernie chcę dotrzymać sobie słowa. Coś mi się wydaje, że przydałaby mi się jakaś dodatkowa terapia, taka, która bardziej pozwoli mi zrozumieć moje mechanizmy. Mam pewne namiary, ale jeszcze nie wiem czy mnie na to stać, w sensie finansowym Wiedźma - Sob 08 Maj, 2010 00:39
Małgoś napisał/a:
przydałaby mi się jakaś dodatkowa terapia, taka, która bardziej pozwoli mi zrozumieć moje mechanizmy. Mam pewne namiary, ale jeszcze nie wiem czy mnie na to stać, w sensie finansowym
Małgosiu, w Polsce leczenie alkoholików jest bezpłatne.
Chyba już ktoś podawał Ci tę stronkę z namiarami, ale na wszelki wypadek podam ją jeszcze raz:
Placówki odwykowe na terenie Polskimilutka - Sob 08 Maj, 2010 08:23
Małgoś napisał/a:
Coś mi się wydaje, że przydałaby mi się jakaś dodatkowa terapia, taka, która bardziej pozwoli mi zrozumieć moje mechanizmy.
Małgoś żaden ze mnie znawca ale myślę ,że na tym etapie na którym ty się znajdujesz będzie Ci to potrzebne -"to"-czyli terapia....myślę ,że nie ma co popadać w panikę ale było by dobrze,żebyś naucz ła się kontrolować swoje picie i wyrzuciła z siebie te stereotypy"dziś piątek -wekendu początek"....to na początek a później sama zdecydujesz czy alkohol jest Ci potrzebny do odstresowania sie ......Małgoś - Sob 08 Maj, 2010 09:31
milutka napisał/a:
Małgoś napisał/a:
Coś mi się wydaje, że przydałaby mi się jakaś dodatkowa terapia, taka, która bardziej pozwoli mi zrozumieć moje mechanizmy.
Małgoś żaden ze mnie znawca ale myślę ,że na tym etapie na którym ty się znajdujesz będzie Ci to potrzebne -"to"-czyli terapia....myślę ,że nie ma co popadać w panikę ale było by dobrze,żebyś naucz ła się kontrolować swoje picie i wyrzuciła z siebie te stereotypy"dziś piątek -wekendu początek"....to na początek a później sama zdecydujesz czy alkohol jest Ci potrzebny do odstresowania sie ......
Tak, terapia u mnie bankowo jest wskazana. Wiem, że nie jest ze mną tak źle, ale.. kontrolka już się świeci. I chcę przejąć kontrolę nad sobą już teraz.verdo - Sob 08 Maj, 2010 09:34 A ile tak dziennie pijesz czy piłas ?Małgoś - Sob 08 Maj, 2010 09:42
verdo napisał/a:
A ile tak dziennie pijesz czy piłas ?
Piłam
Ilości różnie, ale ćwiartki nawet nie czułam...verdo - Sob 08 Maj, 2010 09:45
Małgoś napisał/a:
Ilości różnie, ale ćwiartki nawet nie czułam...
Mocna głowa.......moja krew....
To bierz sie za siebie......Powodzenia Ci zycze....Małgoś - Sob 08 Maj, 2010 09:50
verdo napisał/a:
Mocna głowa.......moja krew....
To bierz sie za siebie......Powodzenia Ci zycze....
Już się wzięłam bo kocham wolność... Wiedźma - Sob 08 Maj, 2010 10:06
milutka napisał/a:
było by dobrze,żebyś naucz ła się kontrolować swoje picie
Małgoś napisał/a:
chcę przejąć kontrolę nad sobą już teraz.
Brawo, Małgoś! Tomoe - Pon 10 Maj, 2010 08:07
Małgoś napisał/a:
Chcę sprawdzić siebie - jak długo wytrzymam i z jakim trudem przyjdzie mi nie picie.
No i?
Jak ci idzie? yuraa - Pon 10 Maj, 2010 14:36 czyżby kontrolka się przepaliła???
Małgoś stiff - Pon 10 Maj, 2010 16:27
Tomoe napisał/a:
Jak ci idzie?
Korzysta z wolności, ale jak, to tego nie wie nikt... Małgoś - Czw 13 Maj, 2010 22:27
Tomoe napisał/a:
No i?
Jak ci idzie?
yuraa napisał/a:
zyżby kontrolka się przepaliła???
Małgoś
stiff napisał/a:
Korzysta z wolności, ale jak, to tego nie wie nikt...
Nie miałam dostępu do kompa i dlatego nic nie pisałam...
W sobotę gościłam na ślubie rodzonego brata, z pełną premedytacją poprosiłam o wino (bo nie lubię) i sączyłam do toastów jedną lampkę całe popołudnie. To nie było tradycyjne wesele, jedynie fajny, uroczysty obiad. Korciło mnie, ale skoro powiedziałam sobie NIE, to nie. Wieczorkiem pojechałam do mojego Miłego, trzeźwiał.. Nie było tragicznie, bo tym razem okazało się, że nie popłynął ostro. O dziwo w mieszkaniu nie było sajgonu, szczerze byłam zaskoczona... Postanowiłam zostać, bo rano miałam poznać Jego mamę. Poznałam... i kolejny szok, SUPER KOBITKA Fajnie nam się gadało...
Pobyłam z Miłym kilka dni non-stop, zero ochoty by coś wypić, załatwialiśmy różne sprawy na mieście, rozmawialiśmy jak normalni ludzie, temat picia prawie się nie pojawiał. Prawie, bo była mała scysja z sąsiadem, który chciał byśmy kupili mu po drodze flaszkę (tam gdzie mieszkają nie ma w okolicy sklepu). Powiedziałam, że nic z tego a mój mnie poparł... Trochę nam zepsuł humor, ale po powrocie do domu szybko go sobie poprawiliśmy... bez użycia dopalaczy Wiedźma - Czw 13 Maj, 2010 23:07
Małgoś napisał/a:
z pełną premedytacją poprosiłam o wino (bo nie lubię) i sączyłam do toastów jedną lampkę całe popołudnie. To nie było tradycyjne wesele, jedynie fajny, uroczysty obiad. Korciło mnie, ale skoro powiedziałam sobie NIE, to nie.
Nie tędy droga, Małgoś. To okłamywanie samej siebie.
Ja przez jakiś czas robiłam podobnie nie zdając sobie sprawy z tego,
że po prostu nie chciałam rozstać się z alkoholem.
Bo nie chodzi tu o wino, którego smaku akurat nie lubisz, ale o zawarty w nim alkohol.
A takie popijanie małych ilości to znęcanie się nad własną podświadomością,
która domaga się wprowadzenia w odmienny stan -
prędzej czy później zareaguje ona silnym fizycznym głodem Małgoś - Czw 13 Maj, 2010 23:34
Wiedźma napisał/a:
Małgoś napisał/a:
z pełną premedytacją poprosiłam o wino (bo nie lubię) i sączyłam do toastów jedną lampkę całe popołudnie. To nie było tradycyjne wesele, jedynie fajny, uroczysty obiad. Korciło mnie, ale skoro powiedziałam sobie NIE, to nie.
Nie tędy droga, Małgoś. To okłamywanie samej siebie.
Ja przez jakiś czas robiłam podobnie nie zdając sobie sprawy z tego,
że po prostu nie chciałam rozstać się z alkoholem.
Bo nie chodzi tu o wino, którego smaku akurat nie lubisz, ale o zawarty w nim alkohol.
A takie popijanie małych ilości to znęcanie się nad własną podświadomością,
która domaga się wprowadzenia w odmienny stan -
prędzej czy później zareaguje ona silnym fizycznym głodem
Tak, w pewnym sensie na pewno oszukiwałam siebie.. Ale jak to w miejscach publicznych - zawsze się pilnowałam tak było i tym razem, tyle że później już nic nie piłam. Starałam się myśleć o czymś innym, jakoś się udawało. Dla mnie tych kilka trzeźwych wieczorów jest sporym sukcesem...Wiedźma - Czw 13 Maj, 2010 23:47
Małgoś napisał/a:
później już nic nie piłam.
Szkoda, że to Ci sie udało, wiesz...?
Bo utwierdza Cię to w złudnym przekonaniu, że potrafisz nad tym zapanować.
A nie bierzesz pod uwagę tego, że to jedynie tym razem Ci się udało...
Podświadomość długo nie wytrzyma łaskotania i drażnienia głodu Małgoś - Pią 14 Maj, 2010 00:09
Wiedźma napisał/a:
Małgoś napisał/a:
później już nic nie piłam.
Szkoda, że to Ci sie udało, wiesz...?
Bo utwierdza Cię to w złudnym przekonaniu, że potrafisz nad tym zapanować.
A nie bierzesz pod uwagę tego, że to jedynie tym razem Ci się udało...
Podświadomość długo nie wytrzyma łaskotania i drażnienia głodu
Hmmm, pewnie masz rację... Zablokowałam się, zabroniłam sobie pić. Jest to oszukiwanie siebie, ale póki nie trafię na terapię chcę nie pić choćby dzięki takiemu wypieraniu pokusy. Mam wiele spraw do załatwienia, w moim życiu zmienia się bardzo wiele, właśnie teraz... Zmiana zajęcia, robię kurs na prawko, rozwód... wieczorami kładę się naprawdę zmęczona i zwyczajnie zasypiam. Nie wiem jak będzie, gdy sprawy wokół mnie trochę się uspokoją..Wiedźma - Pią 14 Maj, 2010 00:24 Ano właśnie - kumulujesz w sobie coraz większe napięcie i jednocześnie
machasz podświadomości przed nosem nadzieją na szybkie i łatwe jego rozładowanie.
Ale nie rozładowujesz, tylko kusisz, drażnisz, prowokujesz...
A tak naprawdę budujesz twierdzę usprawiedliwień dla swojego picia.Tomoe - Pią 14 Maj, 2010 08:25
Małgoś napisał/a:
W sobotę gościłam na ślubie rodzonego brata, z pełną premedytacją poprosiłam o wino (bo nie lubię) i sączyłam do toastów jedną lampkę całe popołudnie.
Nazywajmy rzeczy po imieniu.
Najpierw - w piątek - napisałaś na forum, że chcesz przestać pić, a już następnego dnia, w sobotę, napiłaś się alkoholu.
I co z tego, że wypiłaś "tylko jedną lampkę"?
I co z tego, że ten alkohol był w postaci wina?
Napiłaś się alkoholu.
Złamałaś swoje piątkowe postanowienie.
I to jest fakt.
Innymi słowy - nie chcesz przestać pić.
Chcesz się nauczyć kontrolować picie.Tomoe - Pią 14 Maj, 2010 08:30
Małgoś napisał/a:
Pobyłam z Miłym kilka dni non-stop
No proszę, kolejna twoja niekonsekwencja.
Przecież zarzekałaś się, że się z nim nie spotkasz, dopóki nie zacznie terapii.
Czyżby ją zaczął?emigrantka - Pią 14 Maj, 2010 08:37 Nasza Droga Tomoe, nic nie umknie Jej uwagi
Zgadam sie z Toba Małgoś, lawiruje ,ma nadzieje ,ze moze jednak nie jest tak zle
jak nam ( Jej) wydawalo sie .
Moze jakims cudem sprawa sama sie rozwiaze ?
kazdy by tak chcial rufio - Pią 14 Maj, 2010 12:49
emigrantka napisał/a:
Moze jakims cudem sprawa sama sie rozwiaze ?
Tomoe - Pią 14 Maj, 2010 12:55 Samo - to się tylko błyska i grzmi.rufio - Pią 14 Maj, 2010 13:28
Tomoe napisał/a:
Samo - to się tylko błyska i grzmi.
A psinco prawda - musi byc jeszcze groch lub bób Małgoś - Pią 14 Maj, 2010 16:01
Tomoe napisał/a:
Napiłaś się alkoholu.
Złamałaś swoje piątkowe postanowienie.
I to jest fakt.
Innymi słowy - nie chcesz przestać pić.
Chcesz się nauczyć kontrolować picie.
Przede wszystkim chcę normalnie żyć a normalny człowiek może wszystko, nawet czasem się napić. Nie boję się że popłynę. Nie chcę myśleć o alkoholu, to wszystko. Odnajduję w sobie pewne mechanizmy i myślę, że powinnam skupić się na tym. Pogrążanie się w myślach, że jestem tylko pijaczką, która nie potrafi szczęśliwie żyć i jedyną jej radością jest wieczorne zmulenie nie wnosi nic konstruktywnego! Nie w moim wypadku. Po co myśleć o negatywach? Zbyt długo to robiłam a skutek był marny.Wiedźma - Pią 14 Maj, 2010 17:43
Cytat:
Przede wszystkim chcę normalnie żyć a normalny człowiek może wszystko, nawet czasem się napić.
Małgosiu, o ile przekroczyłaś tę magiczną granicę uzależnienia -
nie ma dla Ciebie powrotu do takiej normalności o jakiej piszesz.
Już nigdy tak nie będzie, że od czasu do czasu normalnie sie napijesz.
Są tylko dwie opcje - albo nie będziesz piła wcale, albo będziesz piła w chory sposób
i staczała się po równi pochyłej stiff - Pią 14 Maj, 2010 18:03
Małgoś napisał/a:
Po co myśleć o negatywach?
Myśl o pozytywach, jakie dostrzegasz po wypiciu alko,
to bardzo pomaga... yuraa - Wto 18 Maj, 2010 10:38 wydzieliłem nowy temat o fazie kiedy człowiek mysli:
jeszcze nie tak źle ze mną
daleko od dna