To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Czy mogliśmy temu zapobiec?

Urszula - Pon 11 Paź, 2010 22:18

Mnie też bardzo, bardzo przykro.
Tym bardziej, że kilka tygodni temu Norbert napisał do mnie na p.w., że na forum Dekadencji też nie znalazł pomocy...
Nie wiem, co do Was pisał, ale pewnie to samo: że czuje się sam ze swoim uzależnieniem, że nie ma żadnego wsparcia ze strony innych ludzi, że stracił sens życia, że liczył na jakiś uśmiech i dobre słowo motywujące do walki z alko i o odzyskanie rodziny, a otrzymuje jedynie kopniaki, razy batogiem po świeżo odkrytych ranach i rady w stylu: "idź na miting AA" i "przestań pić". Jakby sam nie chciał tego zaprzestać!!!
Nie wiem też, w jaki sposób, kiedy i gdzie kostucha go dopadła...
Ale czuję się trochę współwinna, bo na ostatniego "prajva" mu nie odpisałam. Nie czułam się kompetentna.
Teraz tego żałuję, chociaż pewnie pogłaskanie go po głowie z mojej strony niczego by nie zmieniło. :/

Masakra - Pon 11 Paź, 2010 22:25

Nie mozesz sie obwiniac ani nikt inny. My nie decydujemy za innych- kazdy jest odpowiedzialny za samego siebie. A gdybys go pochwalila i doszloby do tego samego obwinialabys sie, ze moglas go ochrzanic zeby sie wzial za siebie a nie glaskac po glowie? Gdybanie nie ma sensu...
To byl jego wybor, inna sprawa czy swiadomy ale jego- doroslego czlowieka.
Moje zdanie jest takie, ze z kazdej sytuacji jest jakies wyjscie jaka by ona nie byla.
Kiedy dostaje tego typu wiadomosci rodza sie we mnie refleksje co tak naprawde jest w zyciu wazne. Rozmawiamy tutaj, kazdy ma swoje jakies problemy wieksze lub mniejsze, kazdy ma swoje wady. Dyskutujemy, klocimy sie ale czymze tak naprawde jest to wszystko? Zycie jest tak krucha wartoscia, ze dzisiaj piszesz na forum o tym, ze Cie wkurzyla sasiadka a jutro moze juz Cie nie byc...
Tak bardzo wyolbrzymiamy swoje klopoty jednoczesnie nie doceniajac tego co mamy. Jak boli mnie zab to placze i skupiam cala uwage na tym uzalajac sie nad swoim losem. Gdy nie boli nawet tego nie zauwazam bo uwazam to za rzecz, ktora nalezy mi sie z urzedu. Czesto zyjemy obok swojego zycia tak naprawde w nim nie uczestniczac i zapominamy, ze nie jest nam ono dane na zawsze i ze wychodzac z domu mozemy juz do niego nie wrocic.

beata - Pon 11 Paź, 2010 22:37

Urszula napisał/a:
Tym bardziej, że kilka tygodni temu Norbert napisał do mnie na p.w., że na forum Dekadencji też nie znalazł pomocy...
Uleńko kilka dni temu na trójce oglądałam film dokumentalny(nie pamiętam tytułu)o Michale,alkoholiku ze Zgierza.Jego koledzy(trzeźwiejący alkoholicy)robili wszystko co w ludzkiej mocy,aby pomóc Mu wyjść z nałogu.Jeden z Nich bardzo ryzykował przez to swoją trzeźwość.Wozili na terapie,zabierali na mityngi,tłumaczyli,przygarniali pod dach.I pomimo tego nie udało Im się.Michał zapił się na śmierć.Film był do tego stopnia wstrząsający,że pokazali nawet Jego pogrzeb.I zaraz po filmie spadła na mnie wiadomość,że Norbert nie żyje.
My możemy się winić,bić w pierś,zona pewnie też się obwinia(bo gdyby nie odeszła,to by zył).Ale moim zdaniem to nieprawda.Wydaje mi się,że Norbert nie był gotowy na pomoc.Bardzo chciał,ale nie umiał przyjąć pomocy.Ja też kilka razy rozmawiałam z Nim na pw.Czy Mu pomogłam?Nie wiem.Ale jeśli nie,to nie winię się,bo być może po prostu nie potrafiłam. 8|

Urszula - Pon 11 Paź, 2010 22:41

Masakra napisał/a:
Nie mozesz sie obwiniac ani nikt inny.

Toteż się nie obwiniam!!!
Tylko przykro mi, że mu nie odpisałam, a przecież mogłam.
Pewnie nic by to nie dalo, ale mógłby się chociaż uśmiechnąć w tym swoim popapranym życiu?...

Masakra - Pon 11 Paź, 2010 22:44

Urszula napisał/a:
Ale czuję się trochę współwinna,


Urszula napisał/a:
Toteż się nie obwiniam!!!


Ze wzgledu na patetyczny charakter tematu pozostawie to tak jak jest

Wiedźma - Pon 11 Paź, 2010 22:54

Urszula napisał/a:
Norbert napisał do mnie na p.w., że na forum Dekadencji też nie znalazł pomocy...

No a cóż mogliśmy dla niego zrobić?
Większość z nas zdobyła się na dobre słowo do Norberta, został wysłuchany, pogadaliśmy z nim,
otrzymał podstawowe wskazówki i informacje, jak widzimy - rozmawiał też z niektórymi z nas prywatnie...
No i na tym rola forum się kończy, bo przecież inna być nie może.
Nie został tu zlekceważony ani zaatakowany czy obrażony.
Otrzymał takie samo wsparcie jak inni szukający pomocy, którzy jednak uważają, że ją tu znaleźli.
Nie wiem w jaki sposób odszedł Norbert, pisał o swoich próbach samobójczych,
przypuszczam zatem, że właśnie to zrobił. Czy ktoś z Was czuje się na siłach
wirtualnie odwieść od samobójstwa kogoś, kto chce umrzeć? Ja w każdym razie nie.
I dlatego nie czuję się winna, ale jest mi bardzo, bardzo smutno i źle z powodu śmierci Norberta.

Żeglarz - Pon 11 Paź, 2010 22:54

Miałem kiedyś przyjaciela alkoholika. Bardzo dobry człowiek, ale sobie nie radził. Niesamowicie cierpiał z tego powodu. Najchętniej to siedziałby w szpitalu, tam się czuł bezpieczny, pomagał innym ludziom, nie miał pokusy i był szczęśliwy. Zaproponowałem mu, żeby się do nas przeprowadził, dam mu kąt, zajęcie, żeby nie miał wolnej chwili. Nie zdążył - powiesił się.

To są wybory, których nie można zrozumieć. I nie można też się obwiniać.

Masakra - Pon 11 Paź, 2010 22:57

Wiedźma napisał/a:
nie czuję się winna, ale jest mi bardzo, bardzo smutno i źle z powodu śmierci Norberta.

Ja czuje dokladnie to samo i osmiele sie powiedziec, ze jest to chyba prawidlowa i zdrowa reakcja

Flandria - Pon 11 Paź, 2010 22:58

Urszula napisał/a:
że czuje się sam ze swoim uzależnieniem, że nie ma żadnego wsparcia ze strony innych ludzi, że stracił sens życia, że liczył na jakiś uśmiech i dobre słowo motywujące do walki z alko i o odzyskanie rodziny, a otrzymuje jedynie kopniaki, razy batogiem po świeżo odkrytych ranach i rady w stylu: "idź na miting AA" i "przestań pić". Jakby sam nie chciał tego zaprzestać!!!


a moim zdaniem spieprzyliśmy :/
za mało było uśmiechów i dobrego słowa w tym wątku :/

w każdym razie - ja czuję, że spieprzyłam

pterodaktyll - Pon 11 Paź, 2010 23:00

Flandra napisał/a:
moim zdaniem spieprzyliśmy

nie oceniamy innych...........

Urszula - Pon 11 Paź, 2010 23:01

beata napisał/a:
Wydaje mi się,że Norbert nie był gotowy na pomoc.

Ano, chyba nie był, choć szukał pomocy na wszystkie dostępne mu sposoby, m.in. tu, na forum.
Moim zdaniem (sądzę to po tym, co wypisywał do mnie) powinien zgłosić się do lekarza psychiatry, ale to osobny temat i nie do rozważania w tej chwili, gdy chłopak pożegnał się z życiem.
Żal mi go niezmiernie! Inteligentny, fajny facet, który popadł w uzależnienie i...
No właśnie, sama nie wiem, co znaczy to "i"...
Widocznie tak miało być. Ale mogłam mu odpisać, nie? Nie odpisałam i czuję niesmak i niedosyt.

beata - Pon 11 Paź, 2010 23:04

Wiedźma napisał/a:
Czy ktoś z Was czuje się na siłach
wirtualnie odwieść od samobójstwa kogoś, kto chce umrzeć?
Nie.
beata - Pon 11 Paź, 2010 23:07

Urszula napisał/a:
Ale mogłam mu odpisać, nie?
Mogłaś,ale nie zrobiłaś tego z jakiegoś powodu.Widocznie tak miało być. :pocieszacz:
Masakra - Pon 11 Paź, 2010 23:08

ale to by nic nie zmienilo... Nie ma sensu tak do tego podchodzic. Stalo sie i tak naprawde nigdy sie nie dowiemy pewnie jak to bylodo konca. Jedyne co mozemy to szczerze wspolczuc i wziac z tego jakas lekcje dla siebie

pterodaktyll napisał/a:
Pewnych granic nie przekraczam ...........

tzn, ze mozesz je ustalac?
Moderator przyjdzie, 2 posty poleca do smieci i po problemie. Swoja droga juz sa 4 posty z dwoma Twoimi ;)

Małgoś - Pon 11 Paź, 2010 23:10

Ja szczerze współczuję dzieciakom... kurcze, tak niewiele czasu minęło a tak się sytuacja zmieniła paskudnie :(
Urszula - Pon 11 Paź, 2010 23:14

Cytat:
a moim zdaniem spieprzyliśmy
za mało było uśmiechów i dobrego słowa w tym wątku
w każdym razie - ja czuję, że spieprzyłam

Ja tego nie czuję, ale gdzieś pod skórą mnie swędzi, że można było Norberta trochę mniej kopać!
Może by to mu nie pomogło, ale z pewnością by nie zaszkodziło.
Wybrał, co wybrał i nikt nie może się za to obwiniać. Ale jeśli umierający astmatyk prosi na łożu śmierci o ostatniego papierosa (a wszystko wkazuje na to, że za minutę przestanie oddychać na wieki!), to czy jest sens prawić mu kazania na temat szkodliwości palenia tytoniu?

Masakra - Pon 11 Paź, 2010 23:16

Urszula napisał/a:
a wszystko wkazuje na to, że za minutę przestanie oddychać na wieki!),

Nie mow, ze wiedzialas, ze to sie tak skonczy. Nikt tego nie wiedzial po co wiec sie biczowac? Pomoglas tak jak umialas podobnie jak kazdy tutaj. Dostal zarowno cieple slowa jak i te bardziej krytyczne, mobilizujace do dzialania ( na pewno nikt zlych intencji tu nie mial). Problem nie tkwil jednak w nas tylko w nim

Małgoś - Pon 11 Paź, 2010 23:17

Urszula napisał/a:
można było Norberta trochę mniej kopać!


też mam takie odczucia.... 8|
sama mu troszkę nawsadzałam, a widocznie to za mocne dla niego było :(

Urszula - Pon 11 Paź, 2010 23:27

beata napisał/a:
Urszula napisał/a:
Ale mogłam mu odpisać, nie?
Mogłaś,ale nie zrobiłaś tego z jakiegoś powodu.

Mogłam i nie zrobiłam, bo jak już napisałam, nie czułam się w kompetencji odpowiedzieć na bardzo szczegółowe pytania. Nie jestem prawnikiem i nie znam polskiego prawa, nie jestem lekarzem i nie znam się na tych przeróżnych choróbskach, które (oprócz alko) zaatakować mogą każdego z nas.
Ale mogłam Norbertowi napisać choćby: "Uśmiechnij się! Jestem z Tobą, staram się zrozumieć i Ciebie, i Twoją żonę, nie jesteś na świecie sam z tymi problemami!".
Nie napisałam...

Urszula - Pon 11 Paź, 2010 23:38

Masakra napisał/a:
Nie mow, ze wiedzialas, ze to sie tak skonczy.

Nawet do głowy mi to nie przyszło!!!!!!!
I wiem, że nikt złych intencji nie miał, wręcz przeciwnie, każdy starał się kopem zmusić faceta do zmiany myślenia i zachowań.
Ja po części też (w odpowiedziach na pw. - mea culpa!).
Ale widocznie nie tędy droga...
Szkoda Norberta, szkoda tego jego dzieciaka i szkoda jego żony, która już nawet nie będzie miała od kogo alimentów ściągnąć...

pterodaktyll - Pon 11 Paź, 2010 23:42

Ja mam pewną propozycję..................
..............ciszej nad tą trumną...........

Masakra - Pon 11 Paź, 2010 23:46

masz racje bo robi sie tutaj jak przed palacem prezydenckim.
Oddajmy hold naszemu koledze- przepraszam za nic nie wnoszace posty

beata - Pon 11 Paź, 2010 23:46

Urszula napisał/a:
że można było Norberta trochę mniej kopać!
Może by to mu nie pomogło, ale z pewnością by nie zaszkodziło.
I co powiedzieć,że wszystko się ułoży?Że żona wróci i wszystko będzie dobrze?A co jeśli by się tak nie stało?
Urszula napisał/a:
Ale mogłam Norbertowi napisać choćby: "Uśmiechnij się! Jestem z Tobą, staram się zrozumieć i Ciebie, i Twoją żonę, nie jesteś na świecie sam z tymi problemami!".
Wiesz...wydaje mi się,ze w stanie w jakim On był,niewiele by to pomogło.
Nie wiem czy czytałaś moje wypowiedzi na temat moich ciągot ku samobójstwu.Uwierz,że w momencie gdy się nakręciłam NIC nie byłoby w stanie mnie pocieszyć.Czasem pragnienie śmierci jest tak wielkie,że żadne słowa nie docierają.
Ja teraz jestem na prochach,pod opieką dwóch terapeutów,psychologa i uwierz,że czasem jest mi bardzo ciężko.

Wiedźma - Pon 11 Paź, 2010 23:56

Dajcie już spokój.
Powinnam zamknąć ten temat, ale być może żona Norberta będzie chciała jeszcze coś w nim napisać.

Urszula - Wto 12 Paź, 2010 02:02

Małgoś napisał/a:
też mam takie odczucia....
sama mu troszkę nawsadzałam, a widocznie to za mocne dla niego było

Chyba faktycznie zbyt mocne!
Zresztą, Twoje słowa, Małgoś, i tak były dość oględne w stosunku do innych wypowiedzi...
Pojawił się na forum po garść otuchy, a tu wszyscy "huzia na Józia, bo Józio garbaty"!
A my co? Nie garbaci? Trzeźwe aniołki? Nikt z nas przez chlejstwo nie spaprał niczego?
Kurde, tu się kłania temat: "kopnąć, czy pogłaskać?".
Mnie kopy nie pomagają, choć z drugiej strony głaskanie też nie...
Ale głaskanie przynajmniej nie dołuje.

rybenka1 - Wto 12 Paź, 2010 08:01

Witajcie ja czytam i czytam te posty i serce z bolu mi sie sciska.Przeciez czasem tez trzeba kims potrzasnac oczywiscie nie za mocno ale poglaskac tez ochwalic.Kochani jestescie dobrymi ludzmi ktorzy przez swoje doswiadxczenia wspieracie innych dajecie rady ,a czy ktos skorzysta z nich jego wybor .To nie jest wyjscie takie szukanie wsrod nas czy nie za mocno z kims postepuje ,kazdy jest inny ,na odleglosc nic prawie nie mozna zrobic pisac dobre slowa jak ktos chce to skkorzysta nikt do niczego nie zmuszza.JA ddoswiadczylam tego sameggo w lutym co wy teraz kol.nie zyje zappila sie milam sraszne poczucie winy ze mohlam wieccej zrobic ale co .Dzwonilam prosilam przyjdz na miting ,spotkajmy sie ,nie pij staraj sie>Terapi tez nie skonczyla bo zwsze cos tam chociarz nie przcowala zawsze cos.CAly miesiac nie moglam dojsc do siebie i ciagle pytanie ktore mi ttowarzyszylo co moglam zrobic wiecej ,moze by zyla .KOL,z mittingu ze stazem 20 lat tlumaczyl mi po mitingu ze nic nie moglam zrobic ,co na sile przyprowadzic jak na nie chciala przyjsc dokonala wyboru sama .Ja proboalam nie udalo mi sie wiele pytan bez odpowiedzi ale coz tak widocznie milo byc ,pozostaje pustka i zal po czlowieku szkoda ze tak to musi sie nie raz konczyc.KAZDY SAM DOKONUJE WYBORU>Pozdrawiam i pogody ducha zycze.
milutka - Wto 12 Paź, 2010 13:54

Czytam wasze posty i proszę uwierzcie mi ,że tak samo to przeżyłam jak Wy ale myślę ,że troszkę przesadzacie z tym obwinianiem się ...i niby większość z osób tutaj zna mechanizmy choroby jaką jest alkoholizm a szukacie winy w sobie ...po co to ?Każdy z nas starał się pomóc i to się liczy .....tak więc myślę ,że powinniśmy mu dać spoczywać w spokoju .
olainska - Śro 13 Paź, 2010 11:15

ZBYT MAŁO BYŁO CIEPŁA, ZBYT MAŁO DOBRYCH SŁÓW I GESTÓW. NAWET W OŚRODKU LECZENIA UZALEŻNIEŃ, KTÓRY MA POMÓC PRZESTAĆ PIĆ POKAZANO MU DNO, ALE NIE TO JAK SIĘ OD NIEGO ODBIĆ. PRZELICZONO SIĘ Z MOŻLIWOŚCIAMI PSYCHICZNYMI TEGO CZŁOWIEKA.
ALE NIE. NIE MYŚLCIE SOBIE ,ŻE BYŁA TO ŚMIERĆ SAMOBÓJCZA - NIE.
STRATA JAKĄ PONIÓSŁ, PUSTKA JAKIEJ DOŚWIADCZYŁ SPOWODOWAŁA ŻE ZANIEDBANE ZOSTAŁY INNE PROBLEMY ZDROWOTNE.
WYSTARCZYŁA JEDNA ISKRA NADZIEJI O KTÓRĄ TAK BARZDZO PROSIŁ.
NIESTETY NIE SPADŁA ZNIKĄD.
OBY NIKOGO NIE SPOTKAŁ TAKI BÓL SAMOTNOŚCI JAKI SPOTKAŁ JEGO

emigrantka - Śro 13 Paź, 2010 11:26

Bo wlasnie tak czesto przebiega "leczenie" Ci ktorzy powinni Nas pokrzepic dac troche zrozumienia patrza na nas jak nie na ludzi chorych, tylko jak na kogos kto jest menelem kogos, kto sam na wlasne zyczenie zachorowal ( sory za mocne slowo) czesto i tu na forum mozna przeczytac posty
odejdz od niego !!
zostaw go!
metoda terapii wstrzasowej nie dziala na kazdego
czasem potrzebny jest okruszek nadziei ,
nadziei bowiem nie wolno zabierac ,moze to byc jedyne co komus pozostalo

mi pomoglo wsparcie i wiara innych, ze moge przestac pic ,bo pomyslalam : "jesli oni to widza to cos w tym musi byc "

evita - Śro 13 Paź, 2010 11:32

olainska napisał/a:
OBY NIKOGO NIE SPOTKAŁ TAKI BÓL SAMOTNOŚCI JAKI SPOTKAŁ JEGO

szkoda, że tego typu rozważania docierają do najbliższych zbyt późno ... przy czym jednocześnie to właśnie samotność i opuszczenie przez najbliższych miało pomóc wskazać właściwą drogę ! chyba gdzieś na rozstaju norbert zbłądził i jednak podążył nie tą ścieżką co trzeba :/

ZbOlo - Śro 13 Paź, 2010 11:46

emigrantka napisał/a:
metoda terapii wstrzasowej nie dziala na kazdego

...myślę, że gdyby moja kobieta "zamknęła mi drzwi naszego wspólnego życia", ja bym nie podjął próby zerwania z nałogiem (pisałem już o tym wcześniej). Teraz - co jest dla mnie nie lada komplementem - mówi: "...czasami zapominam Ci nie wierzyć...".

pietruszka - Śro 13 Paź, 2010 12:09

Widzisz Zbolo, a ja właśnie wyrzucałam mojego faceta za drzwi, fakt, ze dałam mu nadzieję, że gdyby.... jakby.... bo "chciałam być w porządku", a nawet nie myślałam (starałam się nie myśleć?) że skorzysta z tej szansy. A on o dziwo zaskoczył. No to pozwoliłam mu zostać, chociaż był potem czas, że przeklinałam siebie, że w czas nie ugryzłam się w język, bo wcale nie byłam pewna, czy chcę z nim dalej być. Myślę, że nie ma metody, nie ma sposobu, żeby uratować alkoholika, jeśli on nie znajdzie w sobie tej iskierki nadziei, że można inaczej. I niestety to on musi jej poszukać. I trzymać się zębami (przynajmniej na początku) żeby wygramolić się z własnej dziury.
Czy można dotrzeć do każdego człowieka? Czy można w nim znaleźć ten jeden czuły punkt, który poruszony, poskutkuje tym, ze ktoś się zaczyna ratować? Myślę, że pychą jest uznanie, ze jest taka droga. Bo to stawianie siebie na równi z Bogiem.

Alkoholizm jest wyjątkowo wredną chorobą. Śmiertelną. I okrutnie dotyka tych, co zostają na tym świecie. Bo jak zrozumieć, ze odszedł człowiek, młody, wydawało się jeszcze w pełni sił, a wystarczyło w rzeczywistości tylko tyle: żeby przestał pić w odpowiednim momencie, zanim choroba dokona swoich spustoszeń. Tylko tyle albo i aż tyle. Zbyt wiele znam wdów po alkoholikach, zbyt wiele. I widziałam ich cierpienie, bunt i co najgorsze ogromne poczucie winy, że czegoś nie zrobiły, że coś jednak można było, i zostają z tymi pytaniami "dlaczego" na długo. Kilka takich kobietek spotykałam na Al-anonie.Wiem, ze sobie wzajemnie pomagają. Bo kto je lepiej zrozumie, jak te, które przeszły przez to samo. Z jedną jestem blisko zaprzyjaźniona. Tak... czas leczy rany, ale te "dlaczego" jeszcze długo pojawiają się.

ZbOlo - Śro 13 Paź, 2010 12:24

pietruszka napisał/a:
Myślę, że nie ma metody, nie ma sposobu, żeby uratować alkoholika, jeśli on nie znajdzie w sobie tej iskierki nadziei, że można inaczej. I niestety to on musi jej poszukać.

...w moim przypadku była to obustronna chęć i moja szczera decyzja, że to ostatnia próba... pogodziłem się, że jak by nam się nie udało, to ja odchodzę w... "niebyt". Tak myślałem...

ZbOlo - Śro 13 Paź, 2010 12:26

pietruszka napisał/a:
Czy można w nim znaleźć ten jeden czuły punkt, który poruszony, poskutkuje tym, ze ktoś się zaczyna ratować?

...moje córki i stwierdzenie mojej żony, że "...szykujesz Im takie życie, jak ja mam z tobą...".

milutka - Śro 13 Paź, 2010 12:38

olainska napisał/a:
WYSTARCZYŁA JEDNA ISKRA NADZIEJI O KTÓRĄ TAK BARZDZO PROSIŁ.
NIESTETY NIE SPADŁA ZNIKĄD.
OBY NIKOGO NIE SPOTKAŁ TAKI BÓL SAMOTNOŚCI JAKI SPOTKAŁ JEGO
Olu nie wiem kim jesteś żoną ,siostrą czy przyjaciółką zmarłego niemniej jednak Bardzo Ci Współczuję i poniekąd rozumiem bo pięć lat temu pochowałam szwagra który miał 33lata który od młodych lat pił i to było przyczyną jego zgonu .organizm nie wytrzymał z wycieńczenia które spowodowało nadużywanie alkoholu .Uwierz mi ,że przeżyłam to bardzo ,pytań bez odpowiedzi było na prawdę wiele ale nigdy ani ja ani mąż nie usłyszeliśmy od nikogo ,że mogliśmy temu zapobiec-mieszkaliśmy w jednym domu - ...choć takie myśli przechodziły nie raz nam przez usta .Z perspektywy czasu wiem ,że nie mogliśmy nic -i taka jest prawda .Kierujesz w nasza stronę dość ostre słowa i nie wiem jak inni je odbierają ale dla mnie osobiście jest przykro ...proszę przeczytaj jeszcze raz watek Norberta a zobaczysz ,że każdy z nas próbował mu pomóc ,czasem były to słowa miłe a czasem słowa krytyki ale tylko po to żeby mu pomóc .Mam nadzieje ,że kiedy opadną Ci emocje docenisz to .Jednak na to potrzeba czasu :( Jeszcze raz składam Ci Szczere Kondolencje i łącze się z Tobą w bólu .
pietruszka - Śro 13 Paź, 2010 12:38

ZbOlo napisał/a:
...moje córki i stwierdzenie mojej żony, że "...szykujesz Im takie życie, jak ja mam z tobą...".

Zbolo, ale czy to obudziłoby każdego alkoholika? Obawiam się, ze nie :(
Twoja żona to mądra kobieta. No i kocha Ciebie.
I nietrudno wykrzesać z siebie, jak się kocha tę iskierkę nadziei kiedy ten On próbuje coś ze sobą robić. Ona pojawia szybciej niż błysk światła. Pomimo poczucia krzywdy, rozpaczy, bezradności, itd. Wiem, bo też tego doświadczyłam, pomimo, ze chciałam w sobie wręcz zabić tę nadzieję, po to, żeby znów nie cierpieć. Ale tak jest dopóki się kocha, wcześniej czy później alkoholizm zabija miłość. Rachunek krzywd jest zbyt wielki, a poza tym jest właśnie odpowiedzialność za dzieci. Chociaż i wtedy, z tego co widzę, po moich koleżankach, rozwódkach: "chciałabym, żeby mu się w końcu udało, żeby dzieciaki miały trzeźwego tatę".
Myślę, że trudniej żeby alkoholik znalazł w sobie tę nadzieję. Ale jedni znajdują, inni nie :bezradny:

ZbOlo - Śro 13 Paź, 2010 12:51

pietruszka napisał/a:
Zbolo, ale czy to obudziłoby każdego alkoholika? Obawiam się, ze nie :(

...też tak myślę. Dzieci były ważnym, acz nie jedynym powodem....

ZbOlo - Śro 13 Paź, 2010 12:53

pietruszka napisał/a:
alkoholizm zabija miłość

...do tej pory uczymy się miłości... wiem, że nie będzie jak dawniej, ale...

pietruszka - Śro 13 Paź, 2010 12:56

ZbOlo napisał/a:
...do tej pory uczymy się miłości... wiem, że nie będzie jak dawniej, ale...

a ja myślę, że u was ta miłość po prostu jest.
Z mojego doświadczenia: pewnie, ze nie jest jak dawniej, jest lepiej, ale samo nie przyszło.

ZbOlo - Śro 13 Paź, 2010 13:21

pietruszka napisał/a:
a ja myślę, że u was ta miłość po prostu jest.

...na pewno, bez niej nie było by rodziny... ale przez tyle lat "odpływania" od siebie, trudno jest nam się w pełni... dopasować... ale może przyjdzie to z czasem....

KICAJKA - Śro 13 Paź, 2010 15:05

Ja przez 4 lata samotnie walczyłam przeciw całemu światu aby mieć trzeźwego faceta. :( Poniosłam klęskę,więc poszukałam pomocy dla siebie,nie dla mena,bo miałam dość takiego życia. :( Men jeszcze 7 lat walczył sam aż ogłosił na odwyku bezsilość, i że nie chce tak żyć a inaczej nie potrafi. :uoee: Wtedy od TERAPEUTKI (gdzie bywał przynajmniej raz w roku w tym ośrodku) usłyszał"jak nie chcesz i nie umiesz to weź sznur i się powieś" :szok: Tak,to była terapia szokowa i od tego odwyku i tych słów minęło 16 lat a ja mam niepijącego męża :)
Klara - Śro 13 Paź, 2010 15:14

emigrantka napisał/a:
metoda terapii wstrzasowej nie dziala na kazdego
czasem potrzebny jest okruszek nadziei ,

evita napisał/a:
szkoda, że tego typu rozważania docierają do najbliższych zbyt późno

W takim samym stopniu w niektórych wypadkach właśnie oczekiwanie na zmianę - bez brutalnego kopniaka - powoduje, że nie rozbłyska żadna iskierka.
Mój mąż do śmierci z przepicia powtarzał, że widocznie nie jest tak źle, skoro od niego nie odeszłam :(
Dlatego roztrząsanie który sposób jest skuteczniejszy przypomina mi próbę rozwikłania zagadki co było pierwsze - jajko, czy kura.

pietruszka - Śro 13 Paź, 2010 15:20

Klara napisał/a:
Mój mąż do śmierci z przepicia powtarzał, że widocznie nie jest tak źle, skoro od niego nie odeszłam :(

No i to jest tak jak z tym, dlaczego alkoholik pije:
"pije bo nie jest tak źle, skoro żona nie odeszła, pije, bo żona odeszła, pije, bo nie miał i nie ma żony".
Myślę, że ktoś, kto by wiedział, jak metoda (wstrząsowa, czy przytulanie) na którego alkoholika zadziała, mógłby odbierać już nagrodę Nobla, chociaż pewnie nie byłoby to w smak producentom alkoholi.

Urszula - Śro 13 Paź, 2010 15:38

KICAJKA napisał/a:
Wtedy od TERAPEUTKI (gdzie bywał przynajmniej raz w roku w tym ośrodku) usłyszał"jak nie chcesz i nie umiesz to weź sznur i się powieś"

Ciekawe, jak by się czuła, gdyby rzeczywiście to zrobił?
Ale to była terapeutka, znała pacjenta, wiedziała na co może sobie pozwolić, jak potrząsnąć w tym akurat konkretynym przypadku...
Nie jestem zwolenniczką dawania mocnych kopów na forum, szczególnie świeżym forumowiczom, bo przecież nikt z nas nie jest w stanie ocenić ich kondycji psychicznej, przewidzieć reakcji na ostre słowa, itd.
Wszyscy przychodzą tu po pomoc. Dla jednego pomocnym będzie dobre słowo, dodanie wiary w siebie, nadziei, że skoro innym się udało, to i jemu się uda. Drugiemu potrzebny jest kop, by zaczął myśleć, a jeszcze innemu wystarczy lekki klaps.

Flandria - Śro 13 Paź, 2010 15:45

pietruszka napisał/a:
Myślę, że ktoś, kto by wiedział, jak metoda (wstrząsowa, czy przytulanie) na którego alkoholika zadziała


a nie powinien to być terapeuta ? :mysli:
żona, czy inna bliska osoba nie jest w stanie dobrze ocenić sytuacji - nie ma wiedzy ani potrzebnego dystansu, terapeuta (czy inny specjalista - psycholog, psychiatra) powinien mieć to wszystko i potrafić "wyczuć" pacjenta - w końcu za to mu płacą :roll:

zresztą - alkoholizm to czasem czubek góry lodowej ...
są różne choroby czy zaburzenia natury psychicznej, które go powodują - z tego co wiem to na pewno zaburzenia DDA/DDD i schizofrenia

"W 1990 roku rozpoczęto badania nad rozpowszechnieniem współwystępowania
zaburzeń psychicznych i uzależnienia od alkoholu. Na ich podstawie
ustalono, że wśród 13% populacji ogólnej, która nadużywa alkoholu, aż 3,8% stanowią
osoby chore na schizofrenię." http://www.psychiatriapol...ka%205_2007.pdf

rufio - Śro 13 Paź, 2010 15:50

Nie nie mogliśmy i kropka temu zapobiec - to co pisze olainska jest zrzucaniem winy na innych nieznanych - najlepszy sposób aby poczuc sie rozgrzeszonym - było napisane ze zona odchodzi nie chce gadac i takie tam inne podobne ( zainteresowanych odsyłam do tematu Norberta ) a to ze nie dostał ciepłego slowa czy tez przytulanki - to NIE NASZA SPRAWA My nie jestesmy od przytulania kazdego zagubionego - wszedł zapytał - dostał mnóstwo odpowiedzi i podpowiedzi - ale cholera kopów to ja tam nie widziałem - dla mnie ten temat jest zamkniety niech najblizsza rodzina przyjrzy się w lustrze czy aby na pewno zrobiła wszystko co mogła a przede wszystkim czy chciała ? Szukanie winnych - Kowal zawinił a Cygana powiesili " prsk .
Nik@ - Śro 13 Paź, 2010 17:50

rufio napisał/a:
to ze nie dostał ciepłego slowa czy tez przytulanki - to NIE NASZA SPRAWA My nie jestesmy od przytulania kazdego zagubionego - wszedł zapytał - dostał mnóstwo odpowiedzi i podpowiedzi


nic dodać nic ująć

Agusia 31 - Śro 13 Paź, 2010 18:03

rufio napisał/a:
Nie nie mogliśmy i kropka temu zapobiec - to co pisze olainska jest zrzucaniem winy na innych nieznanych


Zgadzam się. Też jest mi bardzo przykro z powodu Norberta. Ale nie można zrzucać winy na wszystkich wokół. Wiedział ,że jest alkoholikiem i wiedział, że nie powinien pić. Znał konsekwencje-sam wybrał.
pamiętam,że jak ja byłam w ośrodku w Lubuczewie to nikt się z nami tam nie pieścił. Terapia nie jest od głaskania alkoholików-mnie tylko od uświadomienia problemu i tego co będzie gdy znów zacznę pić. Pokazali i wytłumaczyli mi tam wszystko. Wiem,że gdy zacznę pić to stracę to co buduję po trzeżwemu. A i kładę na szalę swoje życie...Norbert wybrał. Przykre...

beata - Śro 13 Paź, 2010 18:24

rufio napisał/a:
niech najblizsza rodzina przyjrzy się w lustrze czy aby na pewno zrobiła wszystko co mogła a przede wszystkim czy chciała ?
Teraz Ty zrzucasz winę na rodzinę. :roll:
Wiedźma - Śro 13 Paź, 2010 18:43

Ani rodzina, ani znajomi ani forum - nikt nie jest winien śmierci alkoholika.
Winna jest jego śmiertelna choroba i co najwyżej on sam, skoro dokonywał takich a nie innych wyborów.
Nie ma co się przepychać i szukać winy w sobie czy innych.
To był dorosły facet i nikt nie miał obowiązku prowadzić go za rękę.

Tomek - Śro 13 Paź, 2010 18:43

1. pomiędzy ostatnim wpisem Norberta, a informacją o śmierci mineły 2 miesiące, w czasie, których mogło zdarzyć się pięć tysięcy rzeczy, pięć tysięcy rzeczy mogących wpłynąć na życie i miliony zdarzeń mogących wpłynąć na ludzi mających z Nim związek.
2. nie włanczałem się do wątku, ale
obserwowałem go bardzo uważnie, to co wszyscy pisali było ratowaniem człowieka, który się szamotał, wszyscy chcieli mu pomóc, bez względu na treść postów,
3. tak naprawdę nic nikomu nie wiadomo o szczegółach ewentualnej śmierci, o jej okolicznościach.
4. Jeśli ktokolwiek podejmie decyzję samobójczą (nie taką w celu ukarania innych,czy pod publiczkę w celu zaistnienia, ale decyzję o własnej śmierci) to tak naprawdę baaaardzo trudno jest odszukać w tym człowieku, w jego pamięci coś co odwiedzie go od tej decyzji, naprawdę trudno...
jest to rzecz granicząca z cudem
5. cóż jest jeszcze coś takiego jak uznanie swojej bezsilności nie tylko wobec własnego uzależnienia czy bezsilności wobec uzależnienia osób bliskich, ale wogle globalne uznanie bezsilności wobec zdarzeń i zjawisk nas otaczajacych, i tej besilności nie należy mylić z bezradnością i brakiem wyobraźni, bo wszyscy, którzy mu chcieli pomóc robili to i jedynie co pozostało to uznać w sobie właśnie bezsilność wobec tego co się stało (choc tak do końca nie wiemy co sie zdarzyło)

Bebetka - Śro 13 Paź, 2010 19:04

Wiedźma napisał/a:
Ani rodzina, ani znajomi ani forum - nikt nie jest winien śmierci alkoholika.
Winna jest jego śmiertelna choroba i co najwyżej on sam, skoro dokonywał takich a nie innych wyborów.

Otóż to....jak dla mnie nic dodac nic ująć :| tez tak uważam.

Chociaż pewnie w każdym z nas, w takiej sytuacji otwartym na zawsze pozostanie pytanie - czy mozna było temu zapobiec, czy czegoś nie przeoczyliśmy?
I mimo pełnej swiadomosci czasem, tego co napisała wyżej Ewa......to normalny ludzki odruch i reakcja - wątpliwosci.
Bo tak naprawdę, jak to napisał Tomek " tak do końca nie wiemy co sie zdarzyło"

Wiedźma - Śro 13 Paź, 2010 19:21

Bebetka napisał/a:
pewnie w każdym z nas, w takiej sytuacji otwartym na zawsze pozostanie pytanie - czy mozna było temu zapobiec, czy czegoś nie przeoczyliśmy?

I jest to normalna ludzka reakcja, i jest OK, gdy mówimy to w pierwszej osobie.

stiff - Śro 13 Paź, 2010 19:25

olainska napisał/a:
OBY NIKOGO NIE SPOTKAŁ TAKI BÓL SAMOTNOŚCI JAKI SPOTKAŁ JEGO

Mozna to ując inaczej i bardziej jednoznacznie,
oby nikogo nie dotknął alkoholizm,
ale przed niem i po nim był jest i będzie alkoholizm...
Uzależnienie to choroba samotności, ale nie koniecznie przed uzależnieniem,
a wynikająca z uzależnienia...
Kiedy piłem bylem sam w swym uzależnieniu,
kiedy zaprzestałem pic zostałem sam...

Bebetka - Śro 13 Paź, 2010 19:35

Cytat:
czy mozna było temu zapobiec, czy czegoś nie przeoczyliśmy?

Wiedźma napisał/a:
i jest OK, gdy mówimy to w pierwszej osobie.

dokładnie tak.....a mój niefortunny zwrot tego dotyczył (to tak gwoli wyjasnienia) absolutnie nie dotyczył forum i tej sytuacji ;)

Cytat:
Chociaż pewnie w każdym z nas, w takiej sytuacji otwartym na zawsze pozostanie pytanie

w naszym środowisku i myslę, ze nie tylko, nie raz doświadczamy takich własnie sytuacji ....... :/

stiff - Śro 13 Paź, 2010 19:36

Bebetka napisał/a:
absolutnie nie dotyczył forum i tej sytuacji ;)

To właściwie czego dotyczył... :roll:

Bebetka - Śro 13 Paź, 2010 19:41

stiff napisał/a:
To właściwie czego dotyczył.

tego
Wiedźma napisał/a:
I jest to normalna ludzka reakcja, i jest OK, gdy mówimy to w pierwszej osobie.

Tomek - Śro 13 Paź, 2010 20:06

olainska napisał/a:
ZBYT MAŁO BYŁO CIEPŁA, ZBYT MAŁO DOBRYCH SŁÓW I GESTÓW. NAWET W OŚRODKU LECZENIA UZALEŻNIEŃ, KTÓRY MA POMÓC PRZESTAĆ PIĆ POKAZANO MU DNO, ALE NIE TO JAK SIĘ OD NIEGO ODBIĆ. PRZELICZONO SIĘ Z MOŻLIWOŚCIAMI PSYCHICZNYMI TEGO CZŁOWIEKA.
ALE NIE. NIE MYŚLCIE SOBIE ,ŻE BYŁA TO ŚMIERĆ SAMOBÓJCZA - NIE.
STRATA JAKĄ PONIÓSŁ, PUSTKA JAKIEJ DOŚWIADCZYŁ SPOWODOWAŁA ŻE ZANIEDBANE ZOSTAŁY INNE PROBLEMY ZDROWOTNE.
WYSTARCZYŁA JEDNA ISKRA NADZIEJI O KTÓRĄ TAK BARZDZO PROSIŁ.
NIESTETY NIE SPADŁA ZNIKĄD.
OBY NIKOGO NIE SPOTKAŁ TAKI BÓL SAMOTNOŚCI JAKI SPOTKAŁ JEGO


jest taka teoria,że przychodzimy tu na ziemię by doświadczyć min. uczucia odrzucenia, bo tam gdzie żyjemy "naprawdę" doznajemy tylko miłości, ciepła, szacunku, bliskości z innymi istotami,
i te uczucia, tam gdzie żyjemy "naprawdę", po pewnym czasie tracą na wartości, i nasze życie w miłości, cieple i bliskości całkowicie się zatraca,
jedyną szansą na przywrócenie jemu wartości jest "rekonwalescencja" na ziemi
bo nie istnieje jasność bez ciemności, dobro bez zła, miłość bez odrzucenia

jakby dobrze się przyjrzeć do jakiego uczucia wszystko sie sprowadza, czy to w czasie życia, czy finalnie w kontakcie ze śmiercią to jest to uczucie odrzucenia lub opuszczenia,

być może, choć nie w takim stopniu jak bliscy Norberta, ale po części i tym razem było dane i nam to doświadczenie

Wiedźma - Śro 13 Paź, 2010 20:50

Bebetka napisał/a:
mój niefortunny zwrot tego dotyczył

Beba, coś z gramatyką na bakier jesteś? fsdf43t
Przecież powiedziałaś w pierwszej osobie, tyle, że w liczbie mnogiej - nie czepiam się Ciebie.
Uważam, że nie w porządku jest, gdy obwiniamy innych...

rufio - Śro 13 Paź, 2010 21:06

beata napisał/a:
Teraz Ty zrzucasz winę na rodzinę

To nie jest zrzucanie winy - TO JEST PYTANIE . KONIEC TEMATU prsk

Małgoś - Śro 13 Paź, 2010 22:16

Długo zastanawiałam się nad pytaniem tytułowym i jednak uważam, że zdecydowanie nie mogliśmy zrobić już nic więcej. Norbert dostał wszelkie wskazówki co dalej robić powinien by ratować własną skórę... Może ostro, ale obrazowo objaśniliśmy, że nie tylko jego picie się liczy, że ważna jest też wola jego żony, która widocznie miała serdecznie dosyć takiego męża i miała do tego prawo. Nie patyczkowaliśmy się, ale skoro żona miała dość, to i on musiał nieźle dać jej popalić. :bezradny:
Każdy z nas ma swój rozum, niektórzy pijany, ale nikt nie będzie myślał za kogoś ani tym bardziej głaskał gdy ktoś nie jest w stanie ponosić konsekwencji swoich czynów. Bo dobre słowo Norbert też otrzymał a było nim powiedzenie mu, by teraz zaczął od siebie, zadbał o siebie a wtedy... możliwe, że odbuduje związek. Jednak stało się inaczej a my tak naprawdę nie wiemy co się stało..

pterodaktyll - Śro 13 Paź, 2010 22:27

Małgoś napisał/a:
my tak naprawdę nie wiemy co się stało.

I pewnie nigdy się nie dowiemy, więc jak możemy się w ogóle zastanawiać czy mogliśmy temu zapobiec?

Małgoś - Śro 13 Paź, 2010 22:38

pterodaktyll napisał/a:
Małgoś napisał/a:
my tak naprawdę nie wiemy co się stało.

I pewnie nigdy się nie dowiemy, więc jak możemy się w ogóle zastanawiać czy mogliśmy temu zapobiec?


dokładnie! ..... 8|

Masakra - Śro 13 Paź, 2010 22:40

nie czytalem wprawdzie calego tematu bo tego typu wywody moglyby spowodowac u mnie awersje, to jednak mimo to wypowiem sie.
Czy moglismy temu zapobiec? nie, nie moglismy.

Flandria - Śro 13 Paź, 2010 22:55

Masakra napisał/a:
Czy moglismy temu zapobiec? nie, nie moglismy.


no i tu się zgadzam :)

żałuję jedynie, że nie byłam dla Norberta milsza
czasem głupia emotka tego typu :pocieszacz: może choć odrobinę podnieść na duchu ...
być może i tysiąc takich emotek i miłych, pełnych ciepła słów nic by nie zmieniło ...
niemniej jednak - żałuję, że w moich postach ich tutaj zabrakło

Bebetka - Czw 14 Paź, 2010 04:50

Wiedźma napisał/a:
Beba, coś z gramatyką na bakier jesteś?

Hehe no wiesz....ostatnio zakręcona jestem jak słoik dżemu :lol:

ZbOlo - Czw 14 Paź, 2010 07:58

Masakra napisał/a:
Czy moglismy temu zapobiec?

...nie...

jolkajolka - Czw 14 Paź, 2010 20:59

Nie chcę zakładać nowego watku,ale właśnie umarła kolejna ofiara naszego trunku. Już od dłuższego czasu obawiałam się tego,bo nasz sąsiad niejednokrotnie popijał "małpki" w tajemnicy przed żoną,gdzies na skwerku,na spacerze z psem. A bywał na twzrzy purpurowy i sądziłam,że jego żywot zakończy sie wylewem. I tak się stało.Mój facet reanimował go pół godziny,zanim dojechała karetka ale było po wszystkim. I teraz mi smutno,bo miły był z niego sąsiad,pomimo nałogu.
Flandria - Czw 14 Paź, 2010 21:08

jolkajolka napisał/a:
I teraz mi smutno


:pocieszacz:

pterodaktyll - Czw 14 Paź, 2010 21:15

jolkajolka napisał/a:
właśnie umarła kolejna ofiara naszego trunku.

Jeszcze jeden dowód na to, że to niebezpieczna i śmiertelna choroba........... :bezradny:

jolkajolka - Czw 14 Paź, 2010 21:29

Ano właśnie! I tylko szkoda,że nie miałam odwagi zagadać go,czy leczy nadciśnienie. Ale pewnie nic by to nie zmieniło...
stiff - Czw 14 Paź, 2010 21:31

jolkajolka napisał/a:
I tylko szkoda,że nie miałam odwagi zagadać go,czy leczy nadciśnienie.

Przecież leczył, kiedy mu ciśnienie skoczyło...

jolkajolka - Nie 24 Paź, 2010 20:12

Znów dziś dowiedziałam się o kolejnej śmierci. To już piąta w ciągu dwóch tygodni. W tym trzy poalkoholowe. Ta dzisiejsza też. 40 lat facet. Napił się,położył spać i po ptakach. A tak sie cieszył z pogodzenia się z córką. Cóż,kolejny raz alkohol zwyciężył. Tylko mnie tak jakoś dziwnie,boję się,czego jeszcze mogę się dowiedzieć...Mam już dość nieboszczyków :(
stiff - Nie 24 Paź, 2010 20:14

jolkajolka napisał/a:
.Mam już dość nieboszczyków :(

To znajdź sposób na nieśmiertelność... :p

jolkajolka - Nie 24 Paź, 2010 20:17

stiff napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
.Mam już dość nieboszczyków :(

To znajdź sposób na nieśmiertelność... :p


Zaraz nieśmiertelność :P
Ja po prostu nie chcę kopnąć w kalendarz w wieku 45 lat...

pterodaktyll - Nie 24 Paź, 2010 20:20

jolkajolka napisał/a:
nie chcę kopnąć w kalendarz w wieku 45 lat...

To go tak powieś, żebyś nogą o niego nie zawadziła :p

jolkajolka - Nie 24 Paź, 2010 20:28

pterodaktyll napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
nie chcę kopnąć w kalendarz w wieku 45 lat...

To go tak powieś, żebyś nogą o niego nie zawadziła :p


:P

stiff - Nie 24 Paź, 2010 20:56

jolkajolka napisał/a:
Ja po prostu nie chcę kopnąć w kalendarz w wieku 45 lat...

Ostry sex daje długowieczność... :D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group