To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Alkoholizm a narkoza i środki znieczulające

Wiedźma - Nie 08 Lut, 2009 10:22
Temat postu: Alkoholizm a narkoza i środki znieczulające
Jagienka, jak dzisiaj Twoja noga?
Mam nadzieję, że lepiej... :pocieszacz:

Jagna - Nie 08 Lut, 2009 10:28

Hej, witajcie :)
No właśnie nie lepiej, wczoraj dyżurował młody lekarz co to wszystko do gipsu chciał wkładać, ale się nie dałam. Dzisiaj ma dyżur dobry ortopeda, jadę się więc z nogą pokazać. Prawdopodobnie poszła mi łąkotka przyśrodkowa i któreś więzadło, bo noga jest w przymusowym zgięciu, nie da się już wcale wyprostować, a boli... :uoee:
Teraz świetnie sobie radzą z kolanami poprzez artroskopię, byleby robił to ktos doświadczony, nie ukrywam że na to liczę.
Zastanawiam się, jak ze znieczuleniem czy mam coś mówić o swojej chorobie? Macie jakieś doświadczenia z anetsesją?

Wiedźma - Nie 08 Lut, 2009 10:53

Jagna napisał/a:
Zastanawiam się, jak ze znieczuleniem czy mam coś mówić o swojej chorobie? Macie jakieś doświadczenia z anetsesją?

Jagienka, zdecydowanie należy powiedzieć o alkoholizmie, zwłaszcza, jeśli ma to być pełna narkoza.
Alkoholicy mają inną tolerancję na wszelkie środki znieczulające i anestezjolog musi dobrać odpowiednią dawkę.
Mam ogromnie bolesne doświadczenie - wybudziłam się kiedyś z narkozy z rozpłatanym brzuchem w trakcie operacji.
Nie muszę chyba opowiadać jaki horror przeżyłam -
kompletny paraliż, niemożność zasygnalizowania, że nie śpię i niewyobrażalny ból :evil:
Oczywiście lekarze zorientowali się co sie dzieje na podstawie wskazań maszyny, która robi: "ping" fsdf43t
i uśpili mnie spowrotem, ale co przedtem przeżyłam to moje i niezapomniane.
Później przez wiele lat budziłam się w nocy o tej samej - trzeciej godzinie, tak to we mnie utkwiło.
Nawet teraz niekiedy, gdy mam jakiś zły czas, jakieś doły, głody czy choroby -
budzę się o niezmiennej trzeciej godzinie nad ranem (operację robiono mi w nocy, bo było to ratowanie życia)
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że alkoholizm może mieć wpływ na narkozę, więc nie powiedziałam nic lekarzom.
Później miałam jeszcze parę razy narkozę i za każdym razem mówiłam anestezjologom, że jestem uzależniona.
Brali to pod uwagę i wszystko przebiegało bez zakłóceń (poza jednym przypadkiem,
gdy dzień przed operacją naćpałam się prochów :oops: ale to już inna historia)

Wiem, że niektórym alkoholikom może zaszkodzić nawet znieczulenie u stomatologa,
ale ja z tym, nie mam problemów, więc dentystce nic nie mówię.

Jagna - Nie 08 Lut, 2009 13:12

Dziękuję Wiedźmo :roll:
Ale horror przeżyłaś, aż mnie ciarki przeszły, współczuję takiej traumy. Powiem, że mam alergię na alkohol :?

Wiedźma - Nie 08 Lut, 2009 13:19

Jagna napisał/a:
Powiem, że mam alergię na alkohol :?

He he, też lubię to określenie :wysmiewacz:

rufio - Nie 08 Lut, 2009 13:47

Ciekawie piszecie dziewczyny mi to nie przyszlo do głowy a mam w planach operacje barku - mmmmh
Wiedźma - Nie 08 Lut, 2009 13:50

A ja myślę, że ten temat jest wogóle dość ważny
i źle by się stało, gdyby zniknął pośród kawiarnianych stolików :roll:

Przenoszę go do działu Alkoholizm.

taki ósmy - Nie 08 Lut, 2009 14:31

Wiedźma napisał/a:
Jagienka, zdecydowanie należy powiedzieć o alkoholizmie, zwłaszcza, jeśli ma to być pełna narkoza.


Świete słowa.
Miałem taka przygodę dwa razy.Raz kiedy mnie usypiali aby mi coś wszyś, a drugi aby mi to coś wyjąć.
Pierwszy raz nie powiedzialem nic bo nie miałem pojęcia, ze tak trzeba.Nie mogła mnie pani anestezjolog wtedy wybudzić.Po kilkunastu klapsach po buzi jakoś jej sie udało, a ja jak przez mgłę i z oddali, usłyszałem jak mówiła do pielegniarki..... " znowu, je***y alkoholik" :lol: :lol:
Kiedy mialem nastepna operację ( w innym juz szpitalu) powiedziałem o wszystkim jak na spowiedzi.
Postanowili mnie wtedy uspić nie tą maską co się zaklada na ryj, tylko jakoś dożylnie.
O mało nie przepłaciłem tego życiem.
W połowie strzykawki kompletnie mnie sparaliżowało.Mięsnie wszystkie a najgorsze było to, że również i pluca.Pełna swiadomośc i jednoczesnie niemozność oddychania.

Maszyna za moimi plecami zaczęła szaleć a na sali pełna panika :lol: :lol:
Po jakims czasie cos mi tam wstrzyknęli i doszedłem do siebie.
Fajnie było :roll: żebym nie byl alkoholikiem to miałbym nudne zycie. A tak to jest przynajmniej o czym poopowiadać :lol:

Jagna - Nie 08 Lut, 2009 14:36

Ty mnie Ósmy strasz tak dalej :nono: fgtg
taki ósmy - Nie 08 Lut, 2009 14:43

Jagna napisał/a:
Ty mnie Ósmy strasz tak dalej :nono: fgtg

Ja Cię nie straszę.Ja Cię ostrzegam.
Ale tak sobie myślę, że Twoja watroba ( bo to ponoć o to chodzi) nie jest tak sterana życiem jak moja i Wiedzmy :lol2: Będzie dobrze jakby co.
A gdyby nie, to pozostaje jeszcze hipnoza przecież :P

Jagna - Nie 08 Lut, 2009 15:23

taki ósmy napisał/a:
Ja Cię nie straszę.Ja Cię ostrzegam.


Masz rację, sama pytałam o Wasze doświadczenia, nie miałam jednak pojęcia, że az tak drastyczne mogą być nasze rekacje. :? Także dziekuję za szczere wypowiedzi.
Ja nie miałam nigdy żadnej operacji, nawet kamienie w pęcherzyku rozpuściłam byleby nie operować. Może i tym razem ucieknę :cwaniak:

Wiedźma - Nie 08 Lut, 2009 15:34

taki ósmy napisał/a:
Twoja watroba ( bo to ponoć o to chodzi) nie jest tak sterana życiem jak moja i Wiedzmy

Hola hola, nie rozpędzaj się tak! :nono:
Ja tę moją operację miałam w wieku 27 lat
i mojej wątrobie jeszcze wiele nie można było zarzucić :foch:

yuraa - Nie 08 Lut, 2009 15:40

Wiedźma napisał/a:
Wiem, że niektórym alkoholikom może zaszkodzić nawet znieczulenie u stomatologa,
ale ja z tym, nie mam problemów, więc dentystce nic nie mówię.


tak było, odpłynąłem po zastrzyku w dziąsło na minutke ale panika w gabinecie była.
bude się , nie wiem gdzie jestem, pomoc dentystyczna krzyczy i mnie szarpie no i jeszcze zlałem sie w majty. ale jaja

Bebetka - Nie 08 Lut, 2009 15:53

Nie mam wprawdzie własnych doświadczeń, ale kilka lat temu gdy pracowałam jeszcze w szpitalu.....przy zabiegach właśnie. Pamiętam gdy coś się nietypowego zaczynało z pacjentem dziać, anastezjolodzy od razu podejrzewali problem z alkoholem, który został ukryty. Powiem Wam, ze niektóre sytuacje wyglądały na prawdę nieciekawie a panika była niesamowita. Najpierw ciężko było znieczulić taka osobę a potem wybudzić.
Oczywiście to niejednokrotnie indywidualna reakcja organizmu, każdy reaguje inaczej. Wiem, ze zartów nie ma i z boku to okropny widok jak pacjent odjeżdża i nie wiadomo co sie dzieje?

wolf - Nie 08 Lut, 2009 19:58

alkoholik dla wlasnego bezpieczenstwa powinien przed zabiegiem ze znieczuleniem, czy narkoza informowac o alkholizmie swoim
dla wlasnego bezpieczenstwa...........ma nieco zmieniony metabolizm..no tak w skrocie
i moze sie wybudzic za wczesnie, lub zaboli go .....a nie powinno
tego nas nauczyl anstezjolog na terapii...........a byl to bardzo pragmatyczny facet----nie zaden uduchowiony terapeuta od duszy pijackiej

montreal - Nie 08 Lut, 2009 19:59

to tyczy się też znieczuleń miejscowych?
wolf - Nie 08 Lut, 2009 20:00

montreal napisał/a:
to tyczy się też znieczuleń miejscowych?

wszystkich
przeciez Yura opisal jak odplynal po zastrzyku w dziaslo

Anonymous - Nie 08 Lut, 2009 20:02

ja jakoś nie miałam okazji wspomnieć o uzależnieniu jeszcze u lekarza - ale przyznam że nigdy się nad tym nie zastanawiałam i nie wiem jak bym postąpiła :/ chyba że by mi się zapytał lekarz ale tak sama z siebie nie wiem czy bym o tym pamiętała
montreal - Nie 08 Lut, 2009 20:03

No to jednak nie jestem wszystkowiedzący...
Ate - Nie 08 Lut, 2009 22:36

Tutaj za kazdym razem przed jakimkolwiek znieczuleniem przeprowadzany jest dokladny wywiad z naciskiem na naduzywanie alkoholu , uczulenia ( penicylina!), choroby serca itd
Anonymous - Pon 09 Lut, 2009 11:39

Jagna,
ja bym powiedziała lekarzowi o uzależnieniu bo licho nie śpi to raz,
a dwa, jestem po artroskopii kolana, znieczulenie było oponowe.
Operacja przebiegła sprawnie i bez komplikacji.
Pamiętaj, żeby po takim zabiegu i znieczuleniu nie latać zaraz po pokoju.

sabatka - Wto 10 Lut, 2009 10:03

ja ppo laparoskopii 2 dni latałam po kuchni przez 5 godzin przy ciastrach itd i po kolacji mnie karetką odwieźli 8|
Jagna - Wto 17 Lut, 2009 11:46

Zabieg artroskopowy kolana z rekonstrukcją miałam 13.02.09. Zespół operacyjny okazał się być mi dobrze znajomy. Wszyscy pracowalismy w szpitalu, który 4 lata temu gmina podała likwidacji. Znałam ich wszystkich bardzo dobrze, także Panią anestezjolog. Poczułam się niezręcznie...co powiedzieć, jak powiedzieć i czy w ogóle.
Podpytałam wczesniej na mitingu znajomego lekarza o to: czy mówić. Powiedział, że byłoby wskazane, jednak przy anestezji ogólnej( pełna narkoza ogólna) jest to bardziej istotne. Znieczulenie podpajęczynówkowe( do kręgosłupa) znieczula miejscowo zespół nerwów, nie zaś cały organizm jak środek chemiczny wpływając na mózg i sytem oddechowy. Uspokoiłam się. Przed zabiegiem wypełniałam ankietę do znieczulenia, były tam pytania o schorzenia: kardiologiczne, urologiczne, odechowe i leki , jakie aktualnie pobieram na stałe. żadnych pytań o palenie czy inne nałogi. A więc, już mi raźniej. W rozmowie ze znajomą anestezjolog nadmieniam, zapytana o brane leki, że chorowalam na depresję i brałam antydepresanty, właściwie żadnych psychotropów nie brałam ( chyba tydzień tylko lek przeciwlękowy). A wiec na tym poprzestało. Dostałam "głupiego jasia" i to 2 x, bo raz przygotowana już na sali przeodperacyjnej nie doczekałam na czas jednego z lekarzy, gdyz ugrzązł w zaspie śnieżnej, więc podano mi drugi raz "jaśka" i tam juz na stole operacyjnym dostałam zastrzyk do kręgosłupa w górne okolice lędźwi- kompletnie nie bolało. Mierzono ciśnienie stale( przy tym znieczuleniu zdarzajż się wstrząsy uczuleniowe- u alergików i cisnienie zupelnie spada do zera!) ale u mnie było Ok i za chwilę nie czułam już połowy ciała, lekarze rozpoczęli zabieg, obserowałam wszystko na monitorze, czułam się dobrze, wyluzowana, nieco śpiąca. Po 1/2 godziny było po wszystkim i na drugi dzień wyszłam do domu. To tyle chyba o moim znieczuleniu. Powiem tak, ja polecam ten rodzaj znieczulenia...Przeszkodą może być pobieranie leków psychotropowych i czynny alkoholizm czy narkomania. To tyle- dowiedziałam się już po zabiegu, doczytując na medycznym serwisie. :)

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 16:01

taki ósmy napisał/a:
Jagna napisał/a:
Widocznie uznałam, że znajomym z pracy

A szkoda. chyba w swojej naiwności nie sądzisz, że on o tym nie wiedzą że problem alkoholowy masz ?


Nic tu moja naiwność nie ma do rzeczy.
Obecna pracę podjęłam, gdy juz nie piłam, to sa nowi ludzie, nie widze potrzeby mówienia o tym , nie piję i to sie dla mnie liczy.
W starym szpitalu mielismy niestety doborowe towarzystwo, jesli chodzi o imprezy alkoholowe, tez poza praca jaki i male drinkowania na dyzurach...Niestety, ale tak bylo. Pili lekarze, pielegniarki, my rowniez pilismy. Jakos specjalnie tam sie nie wyroznialam, ale to bylo dawno-4 lata temu.
Gdy zamkneli szpital, wielu z nas przezywalo to bardzo, kierownicze stanowiska, stale miejsce pracy, ordynatorzy- wszyscy na bruk. Przez 3 miesiace bylam bez pracy, nawet 2x dostalam zasilek, ale szybko znalazlam nowa prace, w wielkim nielubianym panstowym urzedzie, tam pracowalam 2 lata- najgorsze 2 lata mojego zycia, koszmar.
Tak jak pilam przez te 2 lata, to nigdy wczesniej sie nie zdarzylo, niemal codziennie wracajac z tej znienawidzonej, papierkowej roboty kupowalam piwo, by wieczorem sie "wyluzowac, zapomniec, zasnac" , okropnie schudlam, depresja siegnela zenitu, i mysle sobie, ze w tej pracy- jak mogli sie domyslac, ze mam problem a alkoholem, choc nigdy nie bylam tam na zadnej imprezie alko, ale moj wyglad, czeste L4, depresja.... Nienawidzilam tej pracy, a jednoczesnie balam sie , ze pijac strace te prace.
Poszlam w grudniu 2007 na terapie. Po terapii pracowalam w tej instytucji jescze tylko 4 miesiace i...dostalam prozpozycje pracy tu , gdzie jestem obecnie, oczywiscie z radoscia przyjelam.
Z ogromna satysfakcja skladalam wypowiedzenie z tamtej pracy- wyscig szczurow, kablowanie, kradziez pomyslow i pracy..Wreszcie sie skonczylo. :]
Teraz jestem tu, lubie swoja prace, zawsze lubilam prace z pacjentami, lubie swoich kolegow i kolezanki z pracy, czuje sie potrzebna, daje z siebie wiele w tej pracy, a ona daje mi satysfakcje i finansowa i osobista. Niekoniecznie mam ochote mówić, tu gdzie jestem, że kiedys pilam destrukcyjnie. Po co to komu dzisiaj? :)

stiff - Wto 17 Lut, 2009 16:07

Jagna napisał/a:
Niekoniecznie mam ochote mówić, tu gdzie jestem, że kiedys pilam destrukcyjnie. Po co to komu dzisiaj? :)

Dokładnie tak... :D
Tamto juz bylo i nie wróci więcej,jesli tak postanowimy i tego będziemy sie trzymać,cokolwiek to znaczy... :)

Bebetka - Wto 17 Lut, 2009 16:21

Jagna napisał/a:
Niekoniecznie mam ochote mówić, tu gdzie jestem, że kiedys pilam destrukcyjnie. Po co to komu dzisiaj?

I tego się Jagno trzymaj :pocieszacz: To jest Twoje życie i Twoja trzeźwość.

Z pracą miałam bardzo podobnie jak Ty. Była tak stresująca, ze robiłam i reagowałam podobnie. Za piastowanie wysokiego stanowiska zapłaciłam niestety wysoka cenę. Była depresja, ciągi alkoholowe....Dopiero na terapii pozbyłam sie koszmarów z tamtego okresu.
Teraz juz tam nie pracuję. Mam trochę spokojniejsze zycie, własną firmę itd. ;)

Anonymous - Wto 17 Lut, 2009 16:33

Przeczytałam posty pobieżnie,

Jagna,ale jeśli chodzi o wypowiedź taki ósmy to ja się zgodzę z tym co napisał.

Skoro przyznałam sie tzw.krok 1. to dla mnie nie było by problemu powiedzieć, panie doktorze jestem alko, czy to może mieć jakiś wpływ na środki znieczulające. I po problemie, tak jak mówi się przed operacją, panie doktorze mam cukrzycę.

Sorry za szczerośc, ale inaczej nie potrafię.

Anonymous - Wto 17 Lut, 2009 16:41

Jagna,
tak gwoli ścisłości , nie oceniam Ciebie ani Twojego pstępowania,

napisałam tak na chłodno po tym co opisałaś i tylko co myślę, co nie znaczy, że powinnaś postąpić tak j.w. :D

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 16:52

Dorcia, zadecydowałam tak, z niemałym ryzykiem pewnie, gdyby to był obcy lekarz, obcy zespól operatorów z całą pewnością bym o tym powiedziała, jednak musiałam wyważyć co jest dla mnie ważne, a w tej chwili wazna jest moja praca, środowisko medyczne bardziej lub mniej, ale się zna, patrzec tylko dnia kiedy doszło by to nie tymi drzwiami i nie wtaki sposób, w jaki bym chciała. Mam prawo decydowac o sobie i to kiedy i komu powiem o mojej chorobie. Wiedza, którą posiadłam na temat znieczulenia podpajęczynówkowego wystraczyła mi , by zadecydować, że nie powiem wprost o swoim uzależnieniu. To nie chodzi a akceptację siebie samej jako alkoholiczki, taką zgodę już mam, choć nie przyszła odrazu, jednak tolerancja społeczna dla alkoholików zwłaszcza kobiet jest mizerna. Co innego gdy się mówi o kimś " on lubi wypić, za dużo pije, upija się, balanguje" i wszyscy o tym jakby wiedzą, ale co innego jak padnie słowo "leczyła się-jest alkoholiczką" Tak jest narazie w Polsce i nie szybko się zmieni, ja chcę zyc normalnie, tak jak normalnie pracuję, śmieję się, bawię, nie wiem jak potraktowano by mnie w pracy- moze tylko poprzez pryzmat tej wiadomosci wiele mogloby sie zmienic, wcale nie na moja korzyść- nie mam zamiaru fundowac sobie takiej jazdy...JUZ NIE. Mam prawo do prywatności.
Przez ten rok mojej abstynencji wielu osobom powiedziałam o swoim problemie, krąg te poszerza się, ale to jest za moją zgodą, wiem komu chcę mówić, a komu nie.

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 16:57

dorcia100 napisał/a:
panie doktorze jestem alko, czy to może mieć jakiś wpływ na środki znieczulające


Napisałam kilka postów wcześniej. Zapytałam znajomego alkoholika z AA lekarza, na dzien przed zabiegiem co robić? Opdowiedział mi: jesli znieczulenie ogólne, nalezy powiedzieć. Dodał mi również, że grozne sa wszelkie srodki znieczulające u czynnych w nałogu ludzi, tacy z reguły nie przyznaja się, lub nie wiedzą ze są chorzy. Wówczas zdarzają się przykre sprawy podczas znieczulen, ale to też nie reguła. Ja nie piję 15 miesięcy , nie jestem w ostrym zespole odstawiennym, a najbardziej groźne jest trafić na zabieg bedąc w przerwanym ciągu, spadki ciśnienia, drgawki, i do tego jeszcze anestetyk- mieszanka zabójcza.

Anonymous - Wto 17 Lut, 2009 16:59

Jagna, napisałam co mysle

a jednoczesnie rozumiem Twoje postępowanie

a jednocześnie mogła bym sie przyczepic
ale wybaczysz??? :D

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 17:01

A pewnie :)
Jacek - Wto 17 Lut, 2009 17:21

stiff napisał/a:

Jeśli ktoś odrobił lekcje na terapi ,to wie co mu do trzeźwości potrzebne..

Daruj sobie Stiv,i bez obrazy,ale z tego co tu sądzisz to Ty do nich nie należysz
stiff napisał/a:
Kazdy wybiera to co wg. niego mu służy i daje trwałą trzeźwość...

a wybrałeś to co dla Ciebie wygodne,a nie to co ma służyć trwałej trzeźwości
Bebetka napisał/a:
Moja trzeźwość to moja sprawa

Renatko jak najbardziej,tu przyznaję Ci słuszną rację -ale tylko tu
Jagienko,nie chodzi o afiszowanie o naszej chorobie, nie na tym rzecz,aby każdej na swej drodze spotkanej osobie mówić "ja kiedyś piłem""ja jestem alkoholikiem"
ale czy w razie czego w takiej sytuacji,na pytanie -czy nadużywasz alkohol,jesteś wstanie o tym pogadać
bo ja tak -nie mam z tym żadnego problemu
bo właśnie to mnie otwiera samego przed sobą
i o to chodzi w tej chorobie,i dlatego nie mam żadnych myśli o zapiciu
Taki śaki Ty skubańcu myślałeś kiedyś o nie piciu ???

stiff - Wto 17 Lut, 2009 17:27

Jacek napisał/a:
ale czy w razie czego w takiej sytuacji,na pytanie -czy nadużywasz alkohol,jesteś wstanie o tym pogadać
bo ja tak -nie mam z tym żadnego problemu
bo właśnie to mnie otwiera samego przed sobą

To zupełnie inna sytuacja,jak afiszowanie sie swoim alko w nowym miejscu pracy... :roll:
Z czasem i tak wszystkim zainteresowanym mowie ,ze mam problem i dlatego nie pije...

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 17:33

Jacek napisał/a:
nie chodzi o afiszowanie o naszej chorobie, nie na tym rzecz,aby każdej na swej drodze spotkanej osobie mówić "ja kiedyś piłem""ja jestem alkoholikiem"
ale czy w razie czego w takiej sytuacji,na pytanie -czy nadużywasz alkohol,jesteś wstanie o tym pogadać
bo ja tak -nie mam z tym żadnego problemu
bo właśnie to mnie otwiera samego przed sobą


Raczej...otwiera przed kimś innym, z tego co napisałeś.
Jacku, każdy jest inny , pracuje w innej firmie, Ty jesteś mężczyzną, nie pijesz kilkanaście lat...Daj i mnie czas na to, oswajam się, może będę się otwierac przed innymi a może nie, nie wiem tego. Mimo to nie mam żadnych mysli o zapiciu, nie jestem samowystarczalna, chodzę na mitingi i inne formy pomocy w mojej chorobie, co nie znaczy że czuję potrzebę obnażania się przed wszystkimi. Moja choroba jest dla mnie sprawa intymną, tak...bo tak jest traktowana przez społeczeństwo, a ja w nim żyję. Sama , gdy stałam się alkoholiczką inaczej spojrzałam na te chorobę, zobaczyłam że alkoholik to nie tylko ochlaptus spod budki, to nie tylko pijący denaturat, to także ludzie obok mnie, tacy jak ja, nie jestem ani lepsza ani gorsza. Ale...ja to wiem, ludzie bez kontaktu z choroba alkoholowa nic o niej nie wiedzą, oceniają jak...ja kiedyś 8|

Jacek - Wto 17 Lut, 2009 20:31

Jagna napisał/a:
Czyli ze strachu?

TAK, Jaguś
nie uważasz że to dobry powód???
zresztą kiedyś sam o tym strachu pisałem ,że to mój dobry przyjaciel

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 20:45

Jacek napisał/a:
TAK, Jaguś
nie uważasz że to dobry powód???
zresztą kiedyś sam o tym strachu pisałem ,że to mój dobry przyjaciel


Ok Jacku, Ty tak masz, a ja nie chcę być trzeźwa tyle lat tylko ze strachu. Strach towarzyszył mi gdy piłam, był wszechobecny. Nie chcę juz tak. Bardziej odpowiada mi pozytywna motywacja, taką własnie mam. Strach owszem jest - bardziej maly straszak, gdy przypominam sobie jak zle mi sie żyło, gdy pilam i powrót do tego jest tym antypowodem.
Jednak każdy ma swoją drogę i dziekuję Ci Jacku za szczerość, tak przypomniałam sobie, że kiedyś napisałes o tym. Pozdrawiam cieplutko :)

stiff - Wto 17 Lut, 2009 20:48

Jagna napisał/a:
a ja nie chcę być trzeźwa tyle lat tylko ze strachu.

Trzeźwość ma cieszyć,a nie straszyć... :roll:

Jacek - Wto 17 Lut, 2009 20:58

Jagna napisał/a:

Ok Jacku, Ty tak masz, a ja nie chcę być trzeźwa tyle lat tylko ze strachu.

Jaguś,czy Ty sobie wyobrażasz,że ja w ciągłym strach lub napięciu żyję
ależ skąd,tak naprawdę to już go niema dawno,on pojawiał się w momentach początkowych przy myśli -napić się ,a był w postaci "nie warto bo stracisz to co odzyskałeś
dziś wiem że on tam gdzieś jest -ale się nie pojawia bo nie myślę już dawno o zapiciu
a zamiast mówię głośno,ja nie piję,to moje prawo

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 21:04

Ok, teraz mi rozjasniłeś. Bo sam wiesz jako AAowiec, że abstynencja ze strachu nazywana jest kolokwialnie d u p ościskiem , czyli nienajlepiej rokująca, nieszczęśliwa, smutna trzeźwośc. Ale jestem przekonana, bo Cię czytam , słucham i widziałam, że Ty na "ścisku" nie zyjesz :D
Ate - Wto 17 Lut, 2009 21:09

Jagus , wybacz nie przeczytalam wszystkich wypowiedzi ale bardzo mnie tym zaskoczylas, ze nie powiedzials o swoim alkoholizmie, prosze nie odbierz tego zle, po prostu sie zdziwilam, bo bylam pewna ze pogodzilas sie z tym ze jestes alkoholiczka zarwono z przeszloscia jak i wynikajacymi z niej konsekwencjami.
Ale rozumiem, ze w nowej pracy nie chcesz sie za bardzo odkrywac, jestem w stanie to zrozumiec bo calkiem mozliwe ze ja postapilabym identycznie.

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 21:12

Przeczytaj cały wątek Atuś :) Przeciez mogłam tu napisać, " tak powiedziałam o moim nałogu itd" i wszystko byłoby ładnie cacy, napisałam szczerze i wcale sie tego nie wstydzę, sytuacja wyglądała jak wyglądała. Nadal uważam, że pogodzenie/niepogodzenie z alkoholizmem nie polega na tym, by bez ogródek mówić jestem alkoholiczką, tak jak jestem cukrzykiem. Nie zamierzam tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem. :)
Ate - Wto 17 Lut, 2009 21:16

poczytam zaraz, ale co innego trabic obcym co innego powiedzeic lekarzom, nawet jesli ich znasz, nie wiem, kurcze, nie wiem jakbym sie zachowala. Niedawno zawarlam znajomosc z Polka, ktora tez chodzi na kurs rysunku, gdy nieco sie do siebie zblizylysmy powiedzialam jej bez ogrodek o swoim alkoholizmie, jakos mi ulzylo wtedy, wiem ze to jest zupelnie inna sytuacja i sie nie obrazaj, prosze Cie :)
Jagna - Wto 17 Lut, 2009 21:20

Ate napisał/a:
zupelnie inna sytuacja i sie nie obrazaj, prosze Cie


Zupełnie inna, ja również powiedziałam o sobie wielu nowopoznanym osobom, ostatnio także bratu mojego męża, nic nie wiedział, poczuł się zaszczycony tym , że sama o tym mówię....nie mial pojęcia. Lekarzy znam bardzo dobrze, z żoną jednego z nich w tej chwili pracuję, tak wiec podjęłam taką decyzję nie inną. I nie żałuję.
Ate, ja się nie obrażam za to, że ktoś ma inne zdanie, że inaczej by postapił. Każdy ma swoje prawa do tego, do informowania kogo tylko chce. To indywidualny wybór :)No coś Ty :rotfl:

Jacek - Wto 17 Lut, 2009 21:27

Jagna napisał/a:
abstynencja ze strachu nazywana jest kolokwialnie d u p ościskiem ,

już z tym słowem parę razy się spotkałem,ale przyznam się że nie znam znaczenia
tak jestem Aowiec-chyba,mówię poważnie,
bo ja nie rozumiem takich Aowców co spotykają kumpla co kiedyś z nimi pili i zaczynają im wykład
ja co najwyżej,jeśli się taki temat naruszy to się pochwalę że nie piję już i tyle
choć uważam się za Aowca to żyję jak to Wolf mawia,czyli po prostu normalnie
a u mnie w pracy,Dyrekcja by się o moim piciu nigdy nie dowiedziała
tyle że ta pierwsza jak mnie przyjmowała to rzuciła takie mimo wolne pytanie "ale problemu z piciem alkoholu pan niema???"
no i te toasty na dzień nauczyciela (których nie podnoszę)
Ja tu po prostu piszę co mnie pomaga,ale nie narzucam że tak trzeba robić

Wiedźma - Wto 17 Lut, 2009 21:39

Ja uważam, Jagienko, że skoro przed zabiegiem dowiadywałaś się z innych, wiarygodnych źródeł,
że w przypadku tego rodzaju znieczulenia nie istnieje zagrożenie dla alkoholika,
to faktycznie nie musiałaś o tym mówić znajomym lekarzom.
Bo i po co? Nic by to nie zmieniło przy zabiegu, a wzbudziłoby tylko niepotrzebną sensację w miejscu pracy.
Widzę, że zdania są podzielone, ale ja nie widzę nic złego w tym co zrobiłaś.
Przecież zadbałaś o swoje bezpieczeństwo zasięgając informacji,
a przecież o bezpieczeństwo głównie w tym przypadku chodziło
a nie o dylematy dotyczące tożsamości alkoholiczki, z którą przecież problemów nie masz.

Jagna - Wto 17 Lut, 2009 21:46

Dziękuję Ci Wiedźmo za te słowa. Poczułam się zrozumiana :)
Ate - Wto 17 Lut, 2009 22:00

Ja Cie moze Jagus nie potrafie tak dobrze zrozumiec, bo moze za krotko w tym wszystkim siedze :/
Jagna - Wto 17 Lut, 2009 22:15

Ate napisał/a:
Ja Cie moze Jagus nie potrafie tak dobrze zrozumiec, bo moze za krotko w tym wszystkim siedze


Spoko :) Może masz po prostu odmienne zdanie w tej kwestii i tyle.

Jacek - Wto 17 Lut, 2009 22:17

Jagna napisał/a:


Spoko :) Może masz po prostu odmienne zdanie w tej kwestii i tyle.

bardzo rozsądna ocena

stiff - Śro 18 Lut, 2009 08:07

Ate napisał/a:
bo moze za krotko w tym wszystkim siedze :/

Na tyle długo,ze postanowiłaś z tym skończyć,chyba... :roll:

Wiedźma - Sob 04 Lip, 2009 19:42

Odkurzam ten temat dla Pterodaktylla, żeby go sobie jeszcze raz przeczytał
przed tym co mu się własnie się odwlekło, ale przecież nie uciekło :?
...bo ostrożności nigdy nie za wiele...

pterodaktyll - Sob 04 Lip, 2009 19:47

Cytat:
...bo ostrożności nigdy nie za wiele.

Wiem kochana i już uświadomiłem anestezjologa ale ślicznie Ci dziękuję za troskę :kwiatek:

Bebetka - Sob 04 Lip, 2009 19:48

pterodaktyll napisał/a:
ślicznie Ci dziękuję za troskę

a mi nie podziekujesz? :(

Wiedźma - Sob 04 Lip, 2009 19:54

pterodaktyll napisał/a:
już uświadomiłem anestezjologa

A miałeś jakieś opory? Bo ja pamiętam, że mi z trudem to przyszło :/
...ale wtedy jeszcze byłam czynna :oops:

pterodaktyll - Sob 04 Lip, 2009 19:55

Bebetka napisał/a:
a mi nie podziekujesz?
ergr
pterodaktyll - Sob 04 Lip, 2009 21:18

Wiedźma napisał/a:
A miałeś jakieś opory

Ja w ogóle nie mam żadnych oporów jeśli chodzi o przyznawanie sie do swojego alkoholizmu. Przecież to najprostszy sposób, żeby swój problem niejako "przerzucić" na rozmówcę. ;)

Wiedźma - Sob 04 Lip, 2009 21:28

pterodaktyll napisał/a:
to najprostszy sposób, żeby swój problem niejako "przerzucić" na rozmówcę. ;)

No niby tak... :roll:
Czyli co? Biedny anestezjolog? :wysmiewacz:

wolf - Sob 04 Lip, 2009 21:30

ale w koncu o co biega?..............o te kilka slow:
- panie doktoze, jestem allkoholikiem i nie chcialbym fiknac w kalendarz w tym tygodniu ?

a koncu alkoholizm to choroba..................podobno w to wierzycie,
a skoro tak..........to komu jak nie lekarzowi mowic o chorobie?................spowiednikowi?

:wysmiewacz:

pterodaktyll - Sob 04 Lip, 2009 21:31

Wiedźma napisał/a:
Czyli co? Biedny anestezjolog?

Chyba rzeczywiście trochę jej się nijak zrobiło ;)

Wiedźma - Sob 04 Lip, 2009 21:32

wolf napisał/a:
a koncu alkoholizm to choroba..................podobno w to wierzycie,
a skoro tak..........to komu jak nie lekarzowi mowic o chorobie?................spowiednikowi?

No przecie właśnie mówimy, żeby mówić! :wysmiewacz:

wolf - Sob 04 Lip, 2009 21:32

no dobra.............zawsze mozecie powiedziec anastazjologowi , ze macie trad, czarna ospe, lub swira :D
pterodaktyll - Sob 04 Lip, 2009 21:35

wolf napisał/a:
ze macie trad, czarna ospe, lub swira

A ewentualnie pi****lca? :wysmiewacz:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group