To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - "depresja"...PZA...

espresso - Czw 19 Sty, 2012 00:00
Temat postu: "depresja"...PZA...
Witam,
od dłuższego czasu nie mogę sobie ze sobą poradzić. Najpierw wiadomo - faza muru i pogorszenie nastroju, co po miesiącu miodowym mocno uderzyło. Melisa, różne próby poprawy nastroju, aby nie popaść w stały stan dołka. Zaczęły się problemy z motywacją do wszelkich działań, więc zalecenie planowania, z motywacją, bez... Zrozumienie stanu, akceptacja. Rozkminka rozumowa, w spokojnych warunkach próba przeżycia/konfrontacji z emocjami. Jasne... aż przyszedł dzień, kiedy myślałam, że mnie od środka rozsadzi!
Mam wokół siebie przyjaciół, znajomych, ludzi z AA. Praca jest moją pasją, ale właśnie tu natknęłam się na MUR niemocy, mimo wszystkich powyższych narzędzi. A przecież wiadomo, praca=byt, a bez tego ... ojoj.
Piszę tutaj, ponieważ przewijał się ten motyw w moich rozmowach z ludźmi oraz tutaj na forum - "DEPRESJA". Wczoraj umówiłam się do psychiatry, termin na 6.lutego. Ale obawiam się popełnić błąd, aby nie zdiagnozowano mnie mylnie (moja znajoma po roku przyjmowania leków...miała zespół abstynencyjny, bo się uzależniła).
JAK inaczej radzić sobie z tą niemocą, która jest reakcją chemiczną na brak alkoholu, a nie jednostką chorobową? Co oprócz ziół tonujących i przyjmowania witamin B może wspomóc?

ufff ale się napisałam, a miało być zwięźle i krótko. Nic to. Z góry Wam, Forumowicze, dziękuję za komentarze.

Wiedźma - Czw 19 Sty, 2012 00:06

Cytat:
Wczoraj umówiłam się do psychiatry, termin na 6.lutego. Ale obawiam się popełnić błąd, aby nie zdiagnozowano mnie mylnie (moja znajoma po roku przyjmowania leków...miała zespół abstynencyjny, bo się uzależniła).

Ja w podobny sposób uzależniłam się od leków - psychiatra zdiagnozował u mnie depresję,
a ja miałam tylko stany depresyjne przewlekłego zespołu abstynencyjnego.
Czy idziesz do "normalnego" fsdf43t psychiatry, czy do takiego od uzależnień?
Najlepszy były taki, który przyjmuje w ośrodku odwykowym - będzie wiedział co można przepisać alkoholikowi.

espresso napisał/a:
Co oprócz ziół tonujących i przyjmowania witamin B może wspomóc?

Magnez.

pterodaktyll - Czw 19 Sty, 2012 00:09

espresso napisał/a:
Co oprócz ziół tonujących i przyjmowania witamin B może wspomóc?

Solidne fizyczne zmęczenie.

Wiedźma - Czw 19 Sty, 2012 00:12

pterodaktyll napisał/a:
Solidne fizyczne zmęczenie.

Jasne - pobudza wydzielanie się endorfin :mgreen:

pterodaktyll - Czw 19 Sty, 2012 00:13

Wiedźma napisał/a:
pobudza wydzielanie się endorfin

Wiesz, że kiedyś zmachany jak pies, to wszelkie głupoty ulatują w siną dal

espresso - Czw 19 Sty, 2012 00:14

Wspomniana koleżanka jest oczywiście alkoholiczką, to było w pierwszy roku jej trzeźwienia, tak jak ja teraz.
Góra czuwa - próbowałam się umówić w innych przychodniach, ale terminy podobne, natomiast na prywatnego pieniędzy nie mam plus lęk, że przepisze mi co bądź...a tacy bywają. Góra więc czuwa, bo ten psychiatra jest w ośrodku, w którym chodzę na terapię dwa razy w tygodniu, będzie w kontakcie z moją terapeutką - szczegóły procedury mamy jutro omówić, tzn dziś :)
Co ważne terapeutka mi zaznaczyła w krótkiej rozmowie telefonicznej (zapisując mnie na termin u psychiatry) - ale wiesz, że to będzie konsultacja i nie jest pewne, że stwierdzi, że trzeba ci coś przepisać.

espresso - Czw 19 Sty, 2012 00:16

No tak, ale jak się "nic nie chce", to jak z tym wysiłkiem, zmuszać się?
Dziękuję za magnez :) logiczne, choć na czekoladę chwilowo patrzeć nie mogę.

pterodaktyll - Czw 19 Sty, 2012 00:19

espresso napisał/a:
jak się "nic nie chce", to jak z tym wysiłkiem, zmuszać się?

A znasz jakiś inny sposób? :mysli:

Wiedźma - Czw 19 Sty, 2012 00:20

espresso napisał/a:
ten psychiatra jest w ośrodku, w którym chodzę na terapię dwa razy w tygodniu, będzie w kontakcie z moją terapeutką - szczegóły procedury mamy jutro omówić, tzn dziś :)

No to raczej jesteś bezpieczna :)

Ten pierwszy rok trzeźwienia jest naprawdę trudny.
Ja wówczas jeszcze nie trzeźwiałam a jedynie miałam długotrwałą abstynencję esperalową :oops:
ale jak widać wtedy także dopada PZA :?
Później, gdy już byłam po terapii, znosiłam te stany łatwiej, choć też nieźle mnie sponiewierało...

espresso - Czw 19 Sty, 2012 00:30

Rozumiem, dziękuję. Czyli po raz kolejny słowo klucz - "akceptacja" trudu. I przełamywanie, przełamywanie niemocy. Radość trzeźwienia jest, ale ta trudność nie jest nagrodą. Jutro kolejny dzień próby.
Alkoholik72 - Czw 19 Sty, 2012 05:50

Za każdym razem gdy dopadały mnie takie myśli ( poza pierwszym razem gdy po prostu chciało mi się chlać..) musiałem zadać sobie pytanie - co robię dla mojej trzeźwości...
I zawsze w pierwszej chwili miałem 20 argumentów jak wiele robię i kolejne 20 czemu aktualnie nie muszę niektórych rzeczy robić ( bo jestem zmęczony, nie mam czasu, bo jak raz nie zrobię to co.., bo praca, bo rodzina, bo dzieci , bo... wiele, wiele bo..)
I za każdym razem po głębszym zastanowieniu i analizie sytuacji z przyjacielem dochodziłem do wniosku że robię dużo.. znaczy się tworzę dużo - ale pozorów że coś robię. Że popuściłem sobie w różnych sferach, że zacząłem odkładać wiele rzeczy, że szukam wymówek by niektórych z nich nie robić.
I nigdy nie było to tak - że zaczynało się dziać z dnia na dzień. Zazwyczaj były to tygodnie a nawet miesiące gdy powoli sobie coś odpuszczałem - a to zaczynałem przesiadywać w pracy więcej niż muszę, a to miałem siły by wcześniej 15 min. wstawać i przeczytać refleksje, pomodlić się.., jakaś niechęć do regularnych mitingów... jakoś mniej czasu na spotkania z trzeźwiejącymi alkoholikami, jakoś mniej telefonów do nich.. itd..
Moje trzeźwienie to działanie. Jak będę robił swoje - mogę mieć dużą nadzieję że takie stany będą mnie omijać.
Może odpowiedz sobie co ty robisz na co dzień dla swojej trzeźwości - czy na trzeźwieni przeznaczasz przynajmniej tyle czasu co kiedyś na ukrywanie picia.. ? Narzędzi mamy wiele, możliwości też. To ode mnie zależy czy ich codziennie używam... codzienny telefon do któregoś z przyjaciół, codziennie kontakt z którymś z podopiecznych, codziennie fragment literatury, codziennie modlitwa, codziennie obrachunek moralny, codzienna praca i życie zgodnie z programem wspólnoty, praca ze sponsorem ititd..
Mi to pomaga...
Pozdrawiam
Jerzy

rejek - Czw 19 Sty, 2012 06:16

espresso napisał/a:
to jak z tym wysiłkiem

Nikt nie mówi żebyś 5 ton wegla przerzuciła :D
Napisałaś o pracy-nie wiem co tam robisz i czy nie jesteś tam wypalona.
Ja jak mam jakieś dołki czasem robię coś konstruktywnego (fizycznego-jakies naprawy ,majsterkowanie itp) co kończy się sukcesem.
To małe sprawy i małe sukcesy -ale jednak cieszą i jakoś tak mi się lepiej robi.
Nie wiem co miałaby robić kobieta -uszyć coś sobie?może ciasto upiec? -nie mam pojęcia.

No oczywiście jak ci tam wyżej pisali -nie zaniedbuj tego wszystkiego co alkoholik robi "dla głowy" w swoim trzezwieniu.

espresso - Czw 19 Sty, 2012 09:08

Alkoholik72 napisał/a:

Może odpowiedz sobie co ty robisz na co dzień dla swojej trzeźwości - czy na trzeźwieni przeznaczasz przynajmniej tyle czasu co kiedyś na ukrywanie picia.. ? Narzędzi mamy wiele, możliwości też.


Zakuło, oj...haha. Bardzo ładnie. Jasne, że nie...

violkademolka - Czw 19 Sty, 2012 12:30

Wiedźma napisał/a:
Solidne fizyczne zmęczenie.
Wiedźma napisał/a:
Jasne - pobudza wydzielanie się endorfin
dodam czekolady! :rotfl:
violkademolka - Czw 19 Sty, 2012 12:37

Nikt nie mówił,że będzie łatwo.Wszystko co nowe rodzi się w bólach.Trzezwieję nie pierwszy raz ,ale tak ciężko to pierwszy.Fazę muru miałam po 4 miesiącach i właściwie trzyma mnie do dziś,ale jak do wszystkiego można się przyzwyczaić.Nie jest mi lekko,ale jak się wygadam na terapii,AA czy tutaj jest lżej.Mi najlepiej robi właśnie wygadanie się i wstyd przyznać,ale męki innych.Czuję się mniej samotna i widzę,że to norma.Jakoś łatwiej mi.A poza tym lubię się uczyć i zmieniać co się da w tym siebie.Chcę być trzezwa,a nie tylko sucha.Praca do końca życia a to i tak krócej :szok: chyba niż jak piłam i brałam.Damy radę jeśli tylko chcemy.Buziaki :)
espresso - Czw 19 Sty, 2012 15:17

violkademolka napisał/a:
Nikt nie mówił,że będzie łatwo.
Damy radę jeśli tylko chcemy.Buziaki :)


Tak, damy radę. Zmieniać myślenie na pozytywne. Praca na całe życie. Staram się :)

Jędrek - Czw 19 Sty, 2012 16:30

espresso napisał/a:
JAK inaczej radzić sobie z tą niemocą, która jest reakcją chemiczną na brak alkoholu, a nie jednostką chorobową? Co oprócz ziół tonujących i przyjmowania witamin B może wspomóc?


Ja się kisiłem w zniechęceniu i niemocy około 2 lat.
Na chwilę obecną sądzę, że to z powodu braku przekonania:
1. czy aby na pewno jestem alkoholikiem
2. bagatelizowałem i olewałem wskazówki terapeutów
3. nie pracowałem intensywnie nad sobą
4. spotykałem się z dawnymi kompanami...i to nawet jak oni pili...wiem, że to dodatkowo odbijało się na mojej psychice
Generalnie nie chciałem zmienić swojego życia. A sposobu myślenia tym bardziej...
dwa lata psychotropów :(

espresso - Wto 24 Sty, 2012 20:27

Zobaczymy co powie psychiatra, ale ... już się chyba wyjaśnia. To rzeczy, których konsekwencje ponoszę po okresie picia i trzeźwienia - trudne do rozwiązania, trudne do ogarnięcia. To mnie tak bardzo przytłacza i przybija.
Codzienność jest ciężka. Cieszę się każdego dnia z trzeźwości, ale to nie wystarczy. Z drugiej strony leki przecież nie rozwiążą za mnie problemów.

espresso - Czw 23 Lut, 2012 10:10

Dziś idę do psychiatry, boję się... Terapeutka mówi, że brak chęci do działania i zapadanie się w sobie, to problem emocjonalny. Staram się, chodzę na mityngi, spotykam z ludźmi, ale to na chwilę, a zaraz potem się zapadam...
Nawet trudna sytuacja moje mnie nie motywuje, raczej wpędza w bezsilność i brak nadziei.
:(

smokooka - Czw 23 Lut, 2012 17:49

Espresso, już pewnie jesteś "po". Mam nadzieję, że złapałaś dzięki wizycie wiatr w żagle i słońce się wychyliło zza chmurzysk? Prochy czasem naprawdę dobrze robią, a jak psychiatra zna bazowy problem powinien umieć dobrać środki nieuzależniające, takie, że podniosą nastrój a nie zaburzą trzeźwienia. Będzie dobrze :)
espresso - Czw 23 Lut, 2012 18:07

Smokooka, tak już po i mam nieuzależniający (podpytywałam mocno) antydepresant, ale na szczęście to psychiatra z ośrodka uzależnień, w której mam terapię.
Ech, działanie rzeczywiste po kilku tygodniach, ale ważne, że mi te moje podpsute neuroprzekaźniki naprawi :uoee:

smokooka - Czw 23 Lut, 2012 18:11

Moje kiedyś poprawili, zaczęło działać nawet ciut szybciej niż pisali na ulotce, ale dwa trzy tygodnie cierpliwie trzeba brać zgodnie z zaleceniami. Od tej pory minęło parę lat i tylko raz chemia zaczęła mi się burzyć, ale szybciutko poleciałam ponownie do psychiatry i momentalnie pomógł. Spoko, już możesz lekko odetchnąć, bo zadbałaś o siebie tak jak należy, teraz tylko jak zwykle - potrzebny jest czas i trzeźwość. To działa :)
espresso - Czw 23 Lut, 2012 18:23

Przyznam, że poczułam ulgę, tak że coś zrobiłam, bo siły nie miałam...i dziś dzień troszkę lepiej.
Ładnie pan psychiatra też powiedział: bo trzeba zadbać o twoją trzeźwość!
A mi już się raz pojawił obraz (przez kilka miesięcy nie miałam) jak wlewam w siebie alkohol i ta bezsilność, lęk i panika puszcza...
:szok:

smokooka - Czw 23 Lut, 2012 18:29

Tylko powolutku i spokojnie teraz :) sama wiesz co Cię powstrzymuje od picia i to intensywnie rób, żeby głupie wizje nie wpędziły Cię w panikę. To wszystko siedzi tu:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=5913
straszne ciarki miałam jak czytałam i polecam, pewnie też czytałaś :)

espresso - Czw 23 Lut, 2012 18:42

Oj tak, czytałam i wydrukowałam sobie. Ciarki są, ale dobrze, bo przypominają, że chcę żyć w trzeźwości.
Wiem, wiem trzymam się tego, że będzie lepiej.

olka - Czw 23 Lut, 2012 19:36

Trzy tygodnie temu kupiłam sobie 200g wódki,ja też ciągle z dnia na dzień mówiłam,że będzie lepiej,aż do tego pamiętnego dnia kiedy stanęłam oko w oko z flaszką.Na wtedy uratowło mnie tylko to,że bałam się,że ta dawka nie wystarczy mi,a sklep już był zamknięty.Nie wypiłam tego.Po paru dniach zastanowiłam się od czego znów chcę uciec...Chciałam uciec od siebie.Od swoich uczuć,przeszłości.Chciałam zapomnieć.Stanęłam przed wyborem:albo wywalę cały syf na terapii,albo zacznę pić.Wybrałam to pierwsze.Na dziś flaszka przestała być moim cieniem.Przez prawie trzy lata nim była.Ciągłe doły,głody,depresje itd.Dziś powoli zaczynam akceptować siebie z całą swoją przeszłością,bo to moja historia i nie dam rady o niej zapomnieć,ani uciec w jakikolwiek sposób.Zawsze wróci.W niedzielę po raz pierwszy od trzech lat uśmiechnęłam się do swojego odbicia...Przez trzy lata chodziłam z głową w dół.Każdego dnia powoli podnoszę głowę i zaczynam w środku odczuwać swoją wartość.Pomimo wielu krzywd które wyrządziłam jestem dobrym człowiekiem i zasługuję na dobre i godne życie!!!
smokooka - Czw 23 Lut, 2012 19:40

Bardzo dobrze pomyślane i przekazane Olka i jak czołg do przodu, cieszę się czytając takie przemyślenia i podziwiam :)
olka - Czw 23 Lut, 2012 19:44

smokooka napisał/a:
, cieszę się czytając takie przemyślenia i podziwiam :)
W pewnym momencie swojego życia dotarło do mnie,że uciec mogę przed wszystkimi i wszystkim,ale przed sobą samą nie ucieknę...Już próbowałam(alkohol,narkotyki,próby samobójcze)nie wyszło.Dziś chce żyć...
espresso - Czw 23 Lut, 2012 20:44

To chyba właśnie tak jest, dziękuję Ola.
Uciekać od wszystkiego, a najbardziej od siebie. Mocne.

olka - Czw 23 Lut, 2012 20:54

espresso napisał/a:
To chyba właśnie tak jest, dziękuję Ola
Chciałabym,żebyś nie zmarnowała tyle czasu co ja.Trzy lata nie żyłam tylko wegetowałam.Ciągły strach,obawa,wstyd,upokorzenie itd.Niepotrzebnie,wystarczyło stanąć w prawdzie ze sobą.Z całego serca życzę Ci byś znalazła w sobie tyle siły,byś tego dokonała.Co masz do stracenia?nic.Co masz do zyskania?Siebie!!!Warto!!!
grzesiek - Pią 24 Lut, 2012 15:10

Mądrze prawi,mądrze..
Czasem trzeba stanąc przed lustrem,podnieść wzrok,spojrzeć sobie prosto w oczy... i stwierdzić -to ja- taką się akceptuję.

grzesiek - Pią 24 Lut, 2012 15:29

olka napisał/a:
.W niedzielę po raz pierwszy od trzech lat uśmiechnęłam się do swojego odbicia...Przez trzy lata chodziłam z głową w dół.Każdego dnia powoli podnoszę głowę i zaczynam w środku odczuwać swoją wartość.Pomimo wielu krzywd które wyrządziłam jestem dobrym człowiekiem i zasługuję na dobre i godne życie!!!

Olka tak to właśnie działa, aż miło przeczytać TWOJE słowa. Pamiętam,jak jeszcze nie dawno ja,Jacek i inni mówiliśmy podobnie do Ciebie. Teraz ty przekazujesz to innym.
Z czasem,kiedy przestanie się pić,każdy odzyskuje swoją godność, potrafi podnieść głowę i mieć swoje zdanie.Trzeba tylko uwierzyć i przestać się bać.Spokój,odwaga z nutką egoizmu i recepta gotowa,tylko korzystać i stosować. :)

ARTURO - Pią 24 Lut, 2012 16:01

Sama prawda .
espresso - Pon 27 Lut, 2012 16:16

Jest źle, nie mogę się wyzbierać... Wiem, że leki zadziałają za jakieś 2 tygodnie. Ale myślałam, że fakt, że coś z tym zrobiłam jakoś mnie ruszy do przodu... A tu brak działania, smutek. Nie mogę się zmobilizować do niczego. :(
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 16:25

Hej Espresso! Grunt, że jesteś i masz świadomość. Nie masz chęci do działania? To daj sobie prawo odpuścić i połóż się i leż. Najważniejsze, co musisz zrobić to zadbać o siebie, czasem jak o dziecko. Rozpieść się tylko nie przesadź :evil: Neuroprzekaźniki w końcu zaczną działać poprawnie. To tylko trochę czasu. Uświadom sobie i pamiętaj że to tylko dwa tygodnie, to jak nic, już prawie marzec a dopiero były Święta, czy coś w tym stylu. Minie, zobaczysz :)
espresso - Pon 27 Lut, 2012 16:34

Cześć Smokooka,
tak tylko jak tak od początku roku nie mogę się wyzbierać... Nie mogę się do pracy zebrać, a pracuję w domu i nie ma efektów, nie ma pieniędzy. Ale mi się nawet nie chce robić jeść czasem, zresztą łaknienie mi zaniknęło. Szukam dodatkowego zajęcia, ale wysłanie maila ostatnio jest dla mnie wysiłkiem. Czuję się jakbym się zapadała. :zalamka:

smokooka - Pon 27 Lut, 2012 16:39

Odpadniesz się niebawem, nie brałaś wcześniej prochów, a nie oszukujmy się, bez nich ciężko z pewnego stanu wyjść. Teraz je bierzesz, uświadom sobie różnicę, może leć dodatkowo na psychoterapię??? Nie wiem skąd jesteś, ale pewnie przebrnęłaś temat wcześniej i wiesz gdzie się udać? Mam nadzieję, że słońce zaświeci, a tak a'propos - interesując się depresją natknęłam się też na poradę, aby iść na solarium, niby dotyczy to tej "błahej" sezonowej akurat, ale sama nie dowiesz się nigdy, jakie czynniki złożyły się na Twój obecny stan.
smokooka - Pon 27 Lut, 2012 16:41

Odpadniesz to przeciwieństwo zapadniesz - taki skrót myślowy, ale dopiero teraz zauważyłam że można to opacznie zrozumieć. Wstaniesz niebawem miałam na myśli. Podniesiesz się i weźmiesz się za swoje życie.
espresso - Pon 27 Lut, 2012 17:20

"Odpadniesz" piękne ! :lol2:
Smokooka jestem na terapii uzależnień, wczoraj minął 9ty miesiąc trzeźwości...
W weekend jedyne co zrobiłam, to poszłam na mityngi.
Tak, zaczynam wierzyć, że się podniosę, dałam głosik bliskim osobom i mi lżej. Trochę czasu trzeba. Podniosę się! Muszę.

smokooka - Pon 27 Lut, 2012 17:22

A przede wszystkim CHCESZ :p
espresso - Pon 27 Lut, 2012 17:30

Chcem, chcem iiii ... nie mogem :P

Może rzeczywiście chwila na solarium by coś też pomogła. Dziękuję Smokooka!

smokooka - Pon 27 Lut, 2012 17:33

Idź d*** wygrzać a nóż widelec coś pomoże :) kiedyś próbowałam, jak bałam się że mnie znowu dopadnie i pomogło. A na ten okres, zanim piguły nie podniosą serotoniny czy innego licha to zawsze jakiś pomysł i jaka piękna będziesz! Dwa w jednym, makaron z sosem fsdf43t
smokooka - Wto 28 Lut, 2012 22:41

Espresso - jak się masz??? Wieczorny uśmiech Ci wysyłam :)
espresso - Śro 29 Lut, 2012 08:14

Wczoraj padłam i nie miałam siły nic napisać. Rozjechałam się po prostym stwierdzeniu terapeutki " jesteś uzależniona i masz depresję", padło to w kontekście mojego zastanawiania się: co teraz???
Od połowy grudnia trzymał mnie taki stan marazmu, ale sama nie chciałam tego zauważyć (choroba psychiczna taty skutecznie przerażała mnie przed stwierdzeniem, że ja też mogę mieć coś nie tak), więc praktycznie nie pracowałam, a jestem tzw. freelanceream... Od lutego codziennie myślałam, że wstanę i DZIŚ zrobię, zadziałam, aż poszłam do psychiatry i od piątku myślałam - ok, leki zadziałają, zaraz wrócę do formy, że to taki moment, a nie że JESTEM CHORA.
Nie wiem jak mam znaleźć pracę, robić cokolwiek, skoro wyjście na mityng czy na terapię to wysiłek dla mnie ogromny. :zmeczony:

smokooka - Śro 29 Lut, 2012 08:26

Jak by Cię tu kopnąć w tyłek??? Prochy bierzesz dalej mam nadzieję?
espresso - Śro 29 Lut, 2012 08:36

Smokooka, tak szósty dzień...a zaczynają działać po 2tyg najwcześniej.
Staram się nie izolować, bo to już będzie czarna dziura. Są dni, kiedy mi się z łóżka wstać nie chce, tylko się zapadam... Wiadomo, moja sytuacja nie ułatwia sprawy - mieszkam sama, mama w innym mieście czynna alko. Mówię jej, że jest ok (tata nie żyje).
Znajomi nie do końca rozumieją, jak to - nie chce Ci się! A ja ... nie mam siły walczyć.

stella_diver - Śro 29 Lut, 2012 10:54

Hej espresso.

Ja również biorę leki. Od 13 lat choruję na ostre zaburzenia lękowe, stany depresyjne i zabyrzenia osobowości. Później doszło uzależnienie.

Jedyne co mogę Ci powiedzieć na teraz, to żebyś spokojnie poczekała. U mnie i u innych osób, które w którymś momencie swojego życia dostały leki było tak, że po jakichś dwóch, może trzech tygodniach, nagle wszystko zaczęło się niezauważalnie zmieniać. Przynajmniej ja tak miałam, że jak leki zaczęły działać, to nawet nie tyle od razu zniknął dół, ale wszystko stało się bardziej wyraźne i jakoś tak bardziej prawdziwe. Wrócisz do normy, tylko daj sobie czas.

No a jeśli z tymi lekami raz nie trafisz, to się nie zrażaj.U mnie, zanim znaleźli odpowiednią kombinację, strzelali chyba z osiem razy.

Pozdrawiam ;)

Jędrek - Śro 29 Lut, 2012 16:54

espresso napisał/a:
Znajomi nie do końca rozumieją, jak to - nie chce Ci się! A ja ... nie mam siły walczyć.


A ja Ci powiem że mi się nie chciało... pić- dostałem po du*** od alkoholu tak,że nie chciałem piwka.
Chciałem tylko:
1. Wrócić szybko do formy
2. usunąć te doły i depresyjne myśli
3. wykonać to co zaplanowałem...
A planowałem być zdrowy...tylko nic w tym kierunku nie robiłem.
Tylko chodziłem na terapię oceniając, wkurzając sie na durne wypowiedzi i bezpłciowych terapeutów, chodziłem na mityngi, które mnie do szału czasem doprowadzały, bo mówiono na nich o szczęściu..... leżałem godzinami rozpamiętując co spieprzyłem i spałem po 16 godzin na dobę...tak dwa lata.
No i jak się zaangażowałem w służby AA wreszcie coś się zacząło zmianiać...a sponsor przechylił szalę ostatecznie- przywrócił mi wiarę w ludzi, siebie ...no i wygląda, że dał mi wiarę w Siłę Wyższą...chociaż wątpię jeszcze czasami- ale coraz mniej w zaistniałych okolicznościach przyrody wiosennej zwłaszcza :)

espresso - Pon 05 Mar, 2012 18:22

Nie wiem jak wyjść z tej niemocy działania.. Ledwo się mogę zebrać na terapię lub mityng, bo wiem, że muszę do ludzi, bo pogorszy mi się jeszcze bardziej. Ale marzę tylko o tym, żeby wrócić do domu i schować się w łóżku 8|
Czytałam o chorobie, ale jak zacząć normalnie żyć? Najbezpieczniej czuję się wieczorem, jak już nic się nie wydarzy i chciałabym, żeby to trwało... Popdytuję ludzi i każdy ma różne doświadczenia.

pterodaktyll - Pon 05 Mar, 2012 18:35

espresso napisał/a:
Czytałam o chorobie, ale jak zacząć normalnie żyć?

Klucz do tego życia masz Ty w swojej głowie. Mój terapeuta mawiał, jak sobie wymyślisz tak będziesz miał............. sprawdza się............

Janioł - Pon 05 Mar, 2012 20:12

pterodaktyll napisał/a:
Mój terapeuta mawiał, jak sobie wymyślisz tak będziesz miał.........
to jakiś Gin (dżin chyba byloby bardziej poprawnie) z butelki ? ;)
pterodaktyll - Pon 05 Mar, 2012 20:14

Andrzej napisał/a:
to jakiś Gin (dżin chyba byloby bardziej poprawnie) z butelki ?

Można tak powiedzieć, ale z tej butelki wyszedł około 20 lat temu. Jak do wczoraj nie powrócił :mgreen:

Jędrek - Pon 05 Mar, 2012 20:24

espresso napisał/a:
Nie wiem jak wyjść z tej niemocy działania.. Ledwo się mogę zebrać na terapię lub mityng...


Miałem ten sam problem... Koleżanka z pracy, która przechodziła depresję powiedziała mi, że musze na siłę coś robić żeby się przemóc... i tak to jakoś robiłem.
No skoro, nie chciałem zmienić sposobu myślenia, żeby było lżej, to się mordowałem, złościłem, dołowałem, ale jakoś wytrwałem... głównie ze strachu przed powtórnym zapiciem psychotropów.

espresso - Czw 08 Mar, 2012 17:45

Witajcie,
dziękuję za wszystkie komentarze. Na razie borykam się z akceptacją depresji, terapeutka powtarza, że potrzebny jest czas...a mi jest trudno, bo skupić się na leczeniu, które ma polegać na terapii i lekach i trwaaaaaa - a nie wiem jak sobie życie w tym wszystkim najbliższe ułożyć. Kiedy ja dziś po 16stej z piżamy się w dres przebrałam.
Trudne to.

espresso - Nie 11 Mar, 2012 10:41

Dzięki Forum kilka tygodni temu poszłam na mityng (nie chodziłam kilka miesięcy, bo nie miałam czasu, "nie potrzebowałam"...) i powiem tylko - TO DZIAŁA!
Teraz mimo braku sił, staram się mobilizować i chodzę kilka razy w tygodniu.
Nawet jeśli tylko na jeden dzień, daje siłę i nadzieję spotkanie, jak to wczoraj jedna osoba powiedziała "Bardzo mi się nie chciało, bo źle mi jest, ale zebrałam się i przyszłam do SWOICH i już mi lepiej".
Tak jest i wiem, że zasłyszane słowa pozostają w moim chorym umyśle i działają, drążą skałę... :]

kelpi - Nie 11 Mar, 2012 12:07

espresso napisał/a:
Nawet jeśli tylko na jeden dzień, daje siłę i nadzieję


Ja co prawda chodzę tylko raz w tygodniu na swoją grupę, ale prawie z każdego spotkania wracam z energia na cały tydzień. Czasem wychodze z jakimś jednym zdaniem zasłyszanym, które poruszy chorą strunę we mnie i daje do myslenia żebym nie zapominał kim jestem ;)

espresso - Czw 15 Mar, 2012 16:53

pterodaktyll napisał/a:

Klucz do tego życia masz Ty w swojej głowie. Mój terapeuta mawiał, jak sobie wymyślisz tak będziesz miał............. sprawdza się............


ech, gdyby to było takie proste! Mam taki sposób, że podpytuję i teraz mam taki kociołek w głowie, że :szok:

Terapeutka od uzależnień stwierdziła, że czas na terapię pogłębioną i na razie mam zaakceptować niemoc i fakt, że zdiagnozowano u mnie depresję.
Psychiatra, stwierdził, że jeszcze czekamy jak leki zaczną działać i może już za miesiąc po depresji nie będzie śladu po chorobie! konsultacja za 10dni...
Psychoterapeutka, do której udało mi się szybko dostać, spytała czy nie myślałam o jakimś zasiłku zdrowotnym lub rencie czasowej (?!). Była to 30sto minutowa rozmowa, w następnym tygodniu 45 min wywiad i może za dwa tygodnie rozpoczniemy terapię...
A sponsorka (już nie wiem sama co mam robić, to poprosiłam o sponsora, żeby zacząć trzeźwieć lepiej) - najważniejsza jest Twoja trzeźwość i na tym się skup.

A wszystko trwa, czas płynie i mam wrażenie, że stoję w miejscu ... Nie pozwalam sobie na izolację, chodzę na mityngi, ale czasem już sama nie wiem co mam robić i jak z tej GŁOWY wysypać odpowiedź na pytanie JAK ŻYĆ?

:beczy:

Jędrek - Czw 15 Mar, 2012 17:22

konsekwencja
ja nie żałuję, że wytrwałem.
jak to mawia Krzysztof: "źle to już było"... u mnie jest coraz lepiej i tego się trzymam

espresso - Czw 15 Mar, 2012 17:53

konsekwencja - w jakim sensie, Jędrku?
Jędrek - Czw 15 Mar, 2012 18:17

espresso napisał/a:

Terapeutka od uzależnień stwierdziła, że czas na terapię pogłębioną i na razie mam zaakceptować niemoc i fakt, że zdiagnozowano u mnie depresję. :beczy:


Jak czas na terapię to czas na terapię... Się powiedziało A to trzeba powiedzieć B...później C, D....może starczy życia, żeby dojść do Z...ale jak sie odpowiednio postaramy :)
Zdrowieć chcemy albo się hybotać w rozkroku nad przepaścią....
Ja wybrałem zdrowienie... s sponsor działa na mnie jak balsam.
Ale trza się zdecydować i konsekwentnie pracować nad sobą- u mnie to działa. Od momentu jak się zdecydowałem w maju zeszłego roku .... jest fajnie...i coraz częściej odczuwam szczęście, zadowolenie i satysfakcję....i coraz większa stabilizacja emocjonalna.

espresso - Czw 15 Mar, 2012 19:50

Jędrek napisał/a:


Jak czas na terapię to czas na terapię... Się powiedziało A to trzeba powiedzieć B...później C, D....może starczy życia, żeby dojść do Z...ale jak sie odpowiednio postaramy :)
Zdrowieć chcemy albo się hybotać w rozkroku nad przepaścią....

Ależ ja przecież konsekwentnie staram się robić tak jak trzeba, jak mówią. Szukam i pytam. Trudno mi tylko to co się dzieje i jak się czuję (depresja), włożyć w rzeczywistość i odpowiedzieć sobie - co teraz?

zimna - Pią 16 Mar, 2012 12:39

Cytat:
Ja nie jestem zwolennikiem zupełnej izolacji od miejsc i sytuacji alko,

Dziwi mnie taki wpis w wątku alkoholiczki, która dopiero odparowuje. Oby się go nie uczepiła jak tonący brzytwy. :mysli: Nie sądzisz że w pierwszym roku trzeba jednak unikać takich alko sytuacji. Może właśnie to, że sobie pozwalasz na takie kontakty jest powodem twojego stanu emocjonalnego . Może twoje " uzależnienie" jest podświadomie drażnione i reaguje jak potrafi - takie moje luźne dywagacje. Wiem jak ja dopuściłam do głodu i jak sie objawił, dokładnie jak opisujesz u Siebie. ( dziś jestem na takim etapie ,że nawet nie zbliżę się do restauracji aby nie słyszeć kieliszków, no ale ja tak mam :bezradny: może inni są odporniejsi)
Pogody Ducha :)

Janioł - Pią 16 Mar, 2012 12:42

zimna napisał/a:
Nie sądzisz że w pierwszym roku trzeba jednak unikać takich alko sytuacji.
nie tylko w pierwszym roku , bo im większa przychodząca z latami pewność że nas to nie ruszy i nie robi nam nic tym mniej pokory we mnie .
smokooka - Pią 16 Mar, 2012 12:45

:brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: :brawo:
espresso - Pią 16 Mar, 2012 13:00

zimna napisał/a:

Nie sądzisz że w pierwszym roku trzeba jednak unikać takich alko sytuacji. Może właśnie to, że sobie pozwalasz na takie kontakty jest powodem twojego stanu emocjonalnego . Może twoje " uzależnienie" jest podświadomie drażnione i reaguje jak potrafi - takie moje luźne dywagacje.


Zimna, dziękuję za uwagę - ale tak jak pisałam, było to po kilku miesięcznej abstynencji, co więcej takie sytuacje nie są częste, tzn. nie były. Najczęściej spotykałam się na neutralnym gruncie i alkoholu nie było w ogóle. Sprostuję to u Aniołkowej, masz rację - do tego typu stwierdzeń można się niebezpiecznie uczepić... :(

Natomiast mój stan obecny jest wypadkową wielu czynników. Jeszcze raz dziękuję!

espresso - Pią 16 Mar, 2012 13:05

Andrzej napisał/a:
nie tylko w pierwszym roku , bo im większa przychodząca z latami pewność że nas to nie ruszy i nie robi nam nic tym mniej pokory we mnie .


Nie zapomnę jednego z moich pierwszych mityngów, gdy przyszedł Alkoholik z wieloletnią abstynencją i opowiadał o tym, jak właśnie poczuł się za pewnie, bo przez ostatni czas przestał w ogóle zauważać alkohol wokół siebie...stracił uważność i pokorę - w porę się zorientował i przyszedł na mityng, bo był bliski wkręcenia się, że problem alko jest już poza nim :szok:

Janioł - Pią 16 Mar, 2012 13:08

espresso napisał/a:
w porę się zorientował i przyszedł na mityng, bo był bliski wkręcenia się, że problem alko jest już poza nim :szok:
JA PRZEGAPIŁEM TEN MOMENT i zapiłem po 11 latach i dlatego wiem jakie to ważne by dbać o swoją trzeżwosć i być uważnym
zimna - Pią 16 Mar, 2012 13:19

Ja nigdy nie miałam myśli bezpośrednio o alko i to mnie zwiodło.
Kiedyś myślałam :jakim trzeba być kretynem, żeby lecząc się z alko wpaść narkotyki. Niedawno miałam taka jazdę, że pomyślałam, że muszę się jakoś zgłuszyć bo nie wyrobie - alkohol nie wchodzi w grę - to chociaż se coś zajaram.( może ze 2 razy w życiu spróbowałam, ostatni na drugim roku- jakoś tak)
- No to już wiem jakim trzeba być kretynem - dokładnie takim jak ja.
:zmeczony:

Pastel - Sob 17 Mar, 2012 04:46

zimna napisał/a:
chociaż se coś zajaram.

:mgreen:
To ziółka też nie wolno? To co można, jak nic nie można? To w takim razie papierochy, melisa, kawa, apap etc. też zabronione? Ratuuuunkuuuuuu! ;)

Andrzej napisał/a:
zapiłem po 11 latach

Niesamowite. Czy opisałeś to gdzieś i czy mógłbyś mi ewentualnie podać linki? Interesuje mnie nie tylko powód zapicia, ale też jego konsekwencje dla Ciebie. Z góry dziękuję.
Pozdrawiam.

jolkajolka - Sob 17 Mar, 2012 21:02

A od kiedy to alkoholik potrzebuje powodu do picia? Ja byłam mistrzem w znajdowaniu wytłumaczenia dla swojego picia. I sądzę,że nie jestem osamotniona w takich doświadczeniach...
cool - Sob 17 Mar, 2012 21:04

jolkajolka napisał/a:
A od kiedy to alkoholik potrzebuje powodu do picia?


każdy powód był dobry ,nawet brak powodu do picia to też był powód :wysmiewacz:

espresso - Sob 17 Mar, 2012 22:17

Andrzej napisał/a:
espresso napisał/a:
w porę się zorientował i przyszedł na mityng, bo był bliski wkręcenia się, że problem alko jest już poza nim :szok:
JA PRZEGAPIŁEM TEN MOMENT i zapiłem po 11 latach i dlatego wiem jakie to ważne by dbać o swoją trzeżwosć i być uważnym


Tu nie chodzi o powody do picia, tylko o utratę uważności i zapicie... A Patela pytań nie rozumiem :bezradny:

olka - Sob 17 Mar, 2012 22:31

zimna napisał/a:
- No to już wiem jakim trzeba być kretynem - dokładnie takim jak ja.
i takim jak ja :) ,tylko nie zdążyłam w porę zaskoczyć i poszłam w to jak w dym,w zastraszającym tempie.
olka - Sob 17 Mar, 2012 22:42

Cytat:
To ziółka też nie wolno?
ależ wolno,to Twoje życie i Ty jesteś panem....Tylko obyś nie zarył jeszcze bardziej z powodu tego zioła.Ja zaczęłam od zioła,a po dwóch miesiącach już koke waliłam do żyły.Ale u Ciebie wcale tak nie musi być,może uda Ci się to kontrolować.
Wiesz,dziś pochowałam przyjaciela...nie zabiła go wóda,zabiło go zioło.
Decyzja należy do Ciebie.

espresso - Nie 18 Mar, 2012 08:50

Olu, bardzo mi przykro z powodu przyjaciela. :(

Czyli Pastel, masz odpowiedź :)
Mi powiedziano pierwszego dnia i do dziś mam to wyryte w głowie - trzeźwość, to oznacza żadnych środków psychoaktywnych, na wiele leków należy uważać (niektórym aspiryna przypomina uczucie podobne do zażycia alko) i jeszcze jedno ważne, tzn. należy uważać na siebie, bo jako osoba uzależniona mam skłonność do kompulsywnych zachowań i za dużo czegokolwiek ...wiadomo co.

staaw - Nie 18 Mar, 2012 08:59

espresso napisał/a:
jako osoba uzależniona mam skłonność do kompulsywnych zachowań

:tak:
Kiedyś powiedziałem że od wody źródlanej mogę się uzależnić...
Ciężko mi zachować umiar, w czymkolwiek... :bezradny:

espresso - Nie 18 Mar, 2012 09:06

U mnie pokutuje "wszystko albo nic" i uczę się tego wspaniałego "złotego środka" :tak:
I dokładnie tak, ten umiar jest najtrudniejszy... Przerzucanie uwagi z alko na wszystko inne, ech ... :mysli:

olka - Nie 18 Mar, 2012 21:58

espresso napisał/a:
Olu, bardzo mi przykro z powodu przyjaciela. :(
Mi też.Jeszcze nie umiem się z tym oswoić.Nie zawsze jesteśmy w stanie pomóc. :(
espresso - Sob 07 Kwi, 2012 09:06

Witajcie,

NIE WIERZYŁAM, naprawdę nie wierzyłam, mimo że napisało do mnie kilka osób z forum i przekonywało, że zmiana mojego stanu jest możliwa. Bliscy mi ludzie raz rozumieli, raz radzili (najbardziej chyba przez nas, chorych, znienawidzone) - "weź się w garść" :/ Męczyłam się trochę, ale po jakimś czasie (kilku tygodniach) postanowiłam, że nie mogę tkwić trasie łóżko - kuchnia, bo przecież jestem młoda i pamiętałam siebie sprzed kilku miesięcy, że działałam, żyłam, a nie tylko trwałam w tej beznadziei.
Poza tym, na szczęście dla mnie, ale to rozumiem DZIŚ, z technicznego punktu widzenia - zbliżający się moment, kiedy skończy się kasa, a przerwanie zupełnie mojej pracy (jestem freelancerem) doprowadzi mnie do katastrofy (choć było mi zupełnie obojętne, że to stracę...bo już nie czułam nic, nawet tego, że praca to moja pasja!) - po prostu aspekt finansowy, bo utrzymuję się sama, popchnął mnie do gabinetu psychiatry i psychologa.

Oj, nie nie było łatwo...a stwierdzenie "ma pani depresję" odebrałam jako przekreślenie mnie jako człowieka (mam w pamięci obraz nieżyjącego już ojca, który miesiącami leżał w sypialni w depresji)...Nie wierzyłam, że to pomoże, ale z braku motywacji do czegokolwiek ... brałam leki, czytałam to forum, czytałam o chorobie. Na początku nie wierzyłam Wam tutaj i lekarzom, gdy mówili - rób trochę, ile możesz, odrobinę, bo to jednak pomaga w leczeniu farmakologicznym. Jak to RÓB ?!? ja mogę...leżeć tylko i nawet nie płakać, nie myśleć, po prostu ...wisieć gdzie pomiędzy...

Co jeszcze? MITYNGI, na to jedynie mogłam się zdobyć, bo czułam się bezpiecznie, nieoceniana i mogłam tam pójść, nic nie mówić, ale pobyć wśród ludzi. Poznałam ciekawe osoby, jak już się odezwałam ;) w moim wieku, z podobnymi doświadczeniami depresji.

I? !!! 10 dni temu, przed wyjazdem zawodowym, gdzie powinnam pojechać, ale na dwa dni przed jeszcze było mi trudno to sobie wyobrazić - ZASKOCZYŁO !!! Zadziałały leki ( po siedmiu tygodniach), moje wyjście czasami do ludzi (izolacja w tej chorobie jest najbardziej niebezpieczna), wszystko razem. nie wierzyłam. Nie, nie, że wróciłam "do siebie" ale pojechałam i dałam radę, a po powrocie już nie wróciłam do schematu, który trwał od początku stycznia...czyli, najbezpieczniej przystani i jednocześnie najbardziej znienawidzonej, bo pokazującej mi bezsens mojego istnienia, czyli łóżka.

Powoli odbudowuję siebie, bez pośpiechu, bo jestem jeszcze słaba. Ale tymi małymi krokami idę do przodu. A nade wszystko CZUJĘ się lepiej, wracam do "żywych", wiadomo inna, nadal ze swoimi czarnymi myślami, bólem...ale ten mój pierwszy śmiech sprzed kilku dni jest bezcenny i był największą nagrodą dla mnie, że o siebie zawalczyłam!!!

I jeszcze stwierdzenie mojej terapeutki od uzależnienia - CZY WIESZ, ŻE PRZEZ TEN CAŁY CZAS JESTEŚ TRZEŹWA? ... o tym nie pomyślałam...a to już 11ście miesięcy.

Pozdrawiam wszystkich ciepło i życzę pogody i uśmiechu!

Estera - Sob 07 Kwi, 2012 09:36

espresso, przyznam, że ze wzruszeniem przeczytałam to, co napisałaś :tak:
jako jedna z wielu ofiar depresji dokładnie rozumiem stany, o których piszesz. Tym bardziej cieszę się, że już zobaczyłaś światełko w tunelu i idziesz do przodu :okok:
teraz z perspektywy czasu wiem, że wbrew pozorom ta czarna dziura depresji, w której tkwiłam długo i beznadziejnie, to też był krok naprzód!
Życzę Ci, żebyś powolutku odzyskała siebie. W takim tempie, jakie jest najlepsze dla Ciebie. Tu sie nic nie da przyspieszyć, wszystko ma swój czas i miejsce.
Powodzenia i trzymam mocno kciuki! :kciuki:
:)

smokooka - Sob 07 Kwi, 2012 10:01

Wspaniale espresso!!! Wreszcie zaskoczyło, już nie wiedziałam, co jeszcze mogę Ci napisać, poza tym co już napisałam, cieszę się strasznie, bo martwiłam się o Ciebie. Wspaniały prezent mi na święta podarowałaś. Dobrze, że idziesz w swoim tempie, dobrze że trzeźwo, dobrze że wreszcie jesteś :) Całuski świąteczne :buziak:
espresso - Sob 07 Kwi, 2012 10:18

Estera napisał/a:
Tu sie nic nie da przyspieszyć, wszystko ma swój czas i miejsce.
:)


...tak, to najtrudniej mi było zrozumieć, ale już wiem, że to choroba i to nawet dwie filtrują moje myśli :tak: ale Wasze słowa i Aowców na mityngach, mimo że świadomie nie słyszałam, pomogły i wszystko po trochu też.

Wiem już, że depresja też jest po to by się zatrzymać i kroczek, po kroczku poznać siebie i zmieniać siebie, swoje "pijane" w "trzeźwe"...
Dziękuję Estero i Smokooka :buziak:

espresso - Sob 07 Kwi, 2012 10:20

smokooka napisał/a:
dobrze że trzeźwo, dobrze że wreszcie jesteś :) Całuski świąteczne :buziak:


Ojej! a tu łezka wzruszenia się zakręciła...dziękuję! Dziękuję, że jesteś też :)

smokooka - Czw 26 Kwi, 2012 18:15

Espresso :krzyk: :krzyk: gdzie jesteś???
espresso - Nie 29 Kwi, 2012 10:26

Jestem, jestem Smokooka!
Po prostu dni nabrały tempa i jakoś tak nie zaglądałam tutaj do Was. Ale już jestem :>

Nadal biorę leki, dopiero latem będę powoli odstawiać, żeby jak to ujął obrazowo mój psychiatra "nie trzeba mnie było zbierać z podłogi " :tak:

Jedenasty miesiąc trzeźwości za mną, cieszę się każdym dniem, dbam o nowe zdrowe trzeźwe nawyki. Ten mój umysł, to jest niezły kobminator - niby proste HALT, ale tak chętnie o tym zapomina...
Więc się pilnuję i uśmiecham się, uczę siebie nowej.
Życzę Wam spokojnej, dobrej niedzieli ;)

Gonzo.pl - Nie 29 Kwi, 2012 10:29

Pozdro :okok: :)
smokooka - Nie 29 Kwi, 2012 10:30

Hip, hip hurraaa!!!!!!! Strasznie się cieszę, "haltuj" się Espresso z powodzeniem, stosuj się do zaleceń psychiatry, obyś niczego w swoich nastrojach nie przegapiała, buziak :)
espresso - Nie 29 Kwi, 2012 10:50

Wiesz, właśnie po to było to klapnięcie tyłkiem o podłogę :skromny:
trudny czas, ale się zatrzymałam, zweryfikowałam swoje spojrzenie na rzeczywistość... i rozpoczęłam ten proces - poznawania emocji, nastrojów. Już nie pędzę i nie uciekam od siebie, bo to karkołomne założenie, ale tak pewnie na początku trzeźwienia jest łatwiej.
Piękne jest to, że dzięki Modlitwie o Pogodę Ducha, podchodzę ze spokojem do tego co będzie, bo zaczęłam naprawdę ufać...i nie mam już silnych lęków i strachów pt."co będzie za rogiem..." już wiem, że nawet te smutne dni są po coś, a najważniejsze, że jestem w tym trzeźwa !
Ściskam ciepło, Smokooka :]

smokooka - Nie 29 Kwi, 2012 11:32

To dla mnie naprawdę ważne, że tak sobie wszystko układasz, przede wszystkim w głowie, modlitwa o Pogodę Ducha jest doskonała, a Desideratę zapewne też znasz. Bądź szczęśliwa :)
Cieszę się, że tak trudny okres przetrwałaś w trzeźwości i życzę naprawdę wszystkiego co dla Ciebie najnajlepsze w spokoju i tej ufności. :) :) :)

Jędrek - Nie 29 Kwi, 2012 20:25

espresso napisał/a:
Nadal biorę leki, dopiero latem będę powoli odstawiać, żeby jak to ujął obrazowo mój psychiatra "nie trzeba mnie było zbierać z podłogi "

Ja byłem na tyle "rozchełstany" emocjonalnie, że leki brałem dwa lata...mówiłęm szczerze lekarce co mi sie w głowie lęgło i przeciągała odstawianie. Pewnie miała rację- ma to na codzień- po odstawieniu mam huśtawki sporadycznie. Gdybym wcześniej sam odstawił- na co miałem zapędy- pewnie by mną rzucała złość po ścianach. Leki zajęły mi sporo czasu, ale teraz praca nad sobą jest bardziej stabilna i daje mi satysfakcję.

Dora - Pon 30 Kwi, 2012 09:07

Ja biorę leki na depresje i głód alko. Biorę je tydzień dopiero dlatego trudno mi jeszcze coś powiedzieć. Po tygodniu brania, czuję sie trochę jak naćpana, i dużo spokojniejsza.. Leki przepisała mi oczywiście pani psychiatra, specjalistka od leczenia uzależnień, więc chyba wie co robi :)
Wiedźma - Pon 30 Kwi, 2012 09:11

Miriam napisał/a:
Leki przepisała mi oczywiście pani psychiatra, specjalistka od leczenia uzależnień, więc chyba wie co robi :)

No miejmy nadzieję.
Dobrze by było, żebyś Ty też wiedziała co robisz i nie przekraczała zaleconych dawek.

Dora - Pon 30 Kwi, 2012 09:20

Nie przekraczam dawek, jednego leku nawet nie biorę wcale - tego na sen, bo jak na razie śpię nieźle. Ale dziś wyjątkowo czuję sie naćpana, juz w nocy miałam jazdy i wirowanie w głowie, nie mozliwe chyba po antydepresancie ? Chyba że po Cam...lu ? I biorę jeszcze witaminkę B compleks, oraz musującą multiwitaminę.. Normalnie garść leków 3 razy dziennie :szok:
Gonzo.pl - Pon 30 Kwi, 2012 09:26

Biorąc jakiekolwiek leki zapisane przez lekarza, nie biorę w tym czasie niczego na własną rękę, bez konsultacji z nim.
Dla mnie jest to dbałość o własne zdrowie. Pytam zawsze nawet czy mogę nadal brać magnez i vitaral.

Dora - Pon 30 Kwi, 2012 09:36

Wszystkie leki które zażywam przepisał mi lekarz :roll:
Wiedźma - Pon 30 Kwi, 2012 09:38

Miriam napisał/a:
Wszystkie leki które zażywam przepisał mi lekarz :roll:

I wszystkie ten sam lekarz? W tym samym czasie?

Dora - Pon 30 Kwi, 2012 09:53

Dokładnie, ten sam, wszystkie, w zeszły poniedziałek mi przepisała i zaczęłam od razu brać. (***)-1 rano, (***)- 2szt. 3 x dziennie, (***)- 1 na noc, wit B compleks 3 x dziennie i witaminki - 1 raz dziennie.. (***) nie biorę :)



Nie używamy nazw leków :gdera:

Wiedźma - Pon 30 Kwi, 2012 10:00

A czytałaś Ty nasz regulamin? :tia:
Dora - Pon 30 Kwi, 2012 10:02

UPS :shock: :skromny:
szalaput - Pon 30 Kwi, 2012 10:06

ja mam takie doswiadczenie z lekami ze kiedys lekarz zapisal mi a.....,w szkole sredniej,bralem ale nadgorliwie bralem tez inne na recepte ktore nie pamietam z kad mialem bo byly trudno dostepne,dobrze sie czulem po nich to ladowalem,z tym ze nie wiedzialem ze sobie szkodze,efekt taki ze dostalem ataku padaczki w szkole na lekcji,katastrofa kompletna,moja wina nie sluchalem zalecen lekarza
do dzis mnie ciarki przechodza na wspomnienie :beczy:

Gonzo.pl - Pon 30 Kwi, 2012 16:03

Długi, jeśli żyję uczciwie, nie muszę kombinować, nie mam powodów do picia.
To nie moje słowa, ale zgadzam się z nimi całkowicie.

Jeszcze jakiś czas temu na tymże forum przechodziłem dzikie napaści niektórych userów, kiedy prosiłem, by na forum nie przeklinać. Kiedy pisałem, że przeklinanie jest częścią kultury alkoholowej, ze trzeźwy człowiek tak się nie zachowuje. Boże, co ja w ogóle wymyślam, ortodoksem jestem, mam smutne życie.
Popatrz Długi, dzisiaj te same osoby zwracają uwagę Pysiowi.... :)

espresso - Śro 02 Maj, 2012 10:58

Oooo, widzę, że się tu wreszcie coś dzieje :]

Ja biorę tak, jak lekarz zalecił, a jakiekolwiek wątpliwości (początkowa senność np.) - konsultuję z nim telefonicznie, kiedy przyjmuje w poradni. Miałam bardzo kiepskie nastawienie na leki - źle mi się kojarzyły, że to taka etykietka od razu "psychiczna" / "nie radzi sobie"... odkąd nie piję, poszerza mi się tolerancja i zrozumienie inności oraz jej akceptacja :)
Zrozumiałam też, że czasem po prostu po leki sięgnąć trzeba...po alko sięgałam lat kilkanaście i trułam się przecież na własne życzenie tą chemią! i jakoś nie się nie zastanawiałam :szok:
Natomiast teraz uważam zarówno na substancje "podnoszące" (kawa) czy "uspakajające"....bo jako uzależniona muszę się pilnować. Pomaga mi w tym również praca ze sponsorką - jak siebie chcę ściemnić, to jej się nie da :nerwus: hahaha

Tak więc staram się szukać tzw. złotego środka we wszystkim, choć z moimi skłonnościami - łatwe to nie jest, ale na szczęście możliwe.

Spokojnej i leniwej Majówki życzę!

espresso - Śro 02 Maj, 2012 11:14

"uspakajające" - miałam na myśli melisę
Wiedźma - Śro 02 Maj, 2012 13:19

espresso napisał/a:
"uspakajające" - miałam na myśli melisę

No ja myślę :tia:

espresso - Czw 03 Maj, 2012 15:36

Wiedźma napisał/a:
espresso napisał/a:
"uspakajające" - miałam na myśli melisę

No ja myślę :tia:


Tak, tak! Wiedźmo zanim się zorientowałam, że zgubiłam to słowo (melisa) to mi się czas na poprawę postu skończył ...
:bezradny:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group