ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - problem zdrady -niezdrady
Lolek222 - Pon 02 Lip, 2012 23:48
jal napisał/a: | Lolek - jakiej się demokracji spodziewasz?
Ludzie piszą z troską ,rzadko kto ma złe intencje... być może Ty odbierasz po swojemu ale na to nikt nie ma wpływu.
Powodzenia |
A takiej jaka powinna być , a nie tylko po stronie zwycięzców ,chociaż mi imponują -ten nie pił tyle ,tam ten tyle ,no i chwała im ,tylko część z tych zwycięzców zapije ,bo to, bo tam to życie !!! , w moim przypadku Otello - nie wiem ,ale ta droga którą tu się proponuje ,może pomaga ,nie chcę tego negować - ale na głupią babę ,hmmm żonę ,pozostaje rozwód -więc zaczynam od likwidacji przyczyn - już nikt mojej miłości w życiu nie posunie - bo już nie kocham.....wóde wypala wszystko -no znajdą się spikerzy ,że mój łeb również -ale na takie rady mam nalane -który alkoholik brat .powie -noooo odpowie na pytanie ??? Czy dostawianie poroża ,jest skutkiem wódy ,czy brakiem zasad -któremu z Was pogarda od samej rodziny ,dopieprza na co dzień -nie mówiąc o reszcie Świata - nie użalam się ,ale zapominamy chyba o godności -przecież alk ,to alk -jechać z gnojem ??? Do roboty się bież ,zapier.... na rodzinę ,bo alk jesteś -no jestem i co z tego ,ale to nie upoważnia nikogo do tego żeby mnie obsrać ,Ps to wóde specjalnie - i to jest demokracja .....
Lolek222 - Wto 03 Lip, 2012 00:00
Może ktoś mi w końcu powie - czy to Otello ,czy głupia żona -bo nie wszystko można sprowadzać do jednego - sam nie wiem
Janioł - Wto 03 Lip, 2012 00:11
Lolek222 napisał/a: | A takiej jaka powinna być | a jaka powinna być i dlaczego Lolek222 napisał/a: | Czy dostawianie poroża ,jest skutkiem wódy ,czy brakiem zasad -któremu z Was pogarda od samej rodziny ,dopieprza na co dzień -nie mówiąc o reszcie Świata - nie użalam się ,ale zapominamy chyba o godności -przecież alk ,to alk -jechać z gnojem ??? | dostawianie poroża jest li tylko konsekwencja twojego chlania i zaniedbania a i pewnie po częsci odwetem lub rewanżem za twoje lata zdrad i *ku**** z jedyną kochanką alkoholika jaką jest wóda
Dora - Wto 03 Lip, 2012 01:25
Niedyskutowałabym
szymon - Wto 03 Lip, 2012 07:16
Lolek222 napisał/a: | Może ktoś mi w końcu powie - czy to Otello ,czy głupia żona |
a co to poradnia jest?
1. weź kup sephorze ładny zapach, wykąp się, ogól, wypachnij.
2. wyprasuj sobie koszule z krótkim rękawkiem, spodnie lepsze jakieś włóż
3. udaj się do najbliższej poradni leczenia uzależnień, np NFZ
4. opowiedz im wszystko tak jak tutaj zrobiłeś
5. tam powiedzą Ci co trzeba robic - tylko bez dyskusji!
wykonać i odmaszerować
olga - Wto 03 Lip, 2012 07:59
Loluś podczytuję to co wypisujesz. Przechodzisz sam siebie.
Małżeństwo to nie zakon, który wymaga bezwzględnego posłuszeństwa jednej strony. Małżeństwo to demokracja, gdzie obie strony maja równe prawa ale też obowiązki. Gdzie Twoje obowiazki?
Małżeństwo z alkoholikiem to więzienie, z którego trzeba jak najszybciej sie wyrwać. Tak więc daj jej ten rozwód - będzie szczęśliwa. Tego co zrobiła nie rozpatrywałabym w kategorii zdrady. Zrobiła kobieta coś dobrego dla siebie, przecież ona też ma potrzeby, dlaczego samotnie ma iść przez życie i tylko męczyć się z tobą? Poza tym ty jej poroża nie przystawiłeś? Romansujesz przecież z flaszeczką.
Klara - Wto 03 Lip, 2012 08:36
olga411 napisał/a: | Romansujesz przecież z flaszeczką. |
...i ten smród przetrawionego alkoholu, i każdy skrawek Twojego ciała śmierdzący wódą, i ten cuchnący pot....
...i ten bełkot, i zataczanie się, i ten wstyd....
Marc-elus - Wto 03 Lip, 2012 09:06
Chyba trochę przesadzacie.... zdrada to zdrada. Każdą zdradę da się w ten sposób wytłumaczyć, a bo mąż pije, a bo z żoną się nie dogaduje, a bo męża ciągle nie ma bo pracuje, bo nie spełnia oczekiwań....
Od tego są rozwody żeby się rozwieść i robić co się chce. Rozwieść z pijakiem na przykład.
Jednak, Loluś, menelu cacany, jeżeli rzeczywiście cię zdradziła, to masz co chciałeś, na własne życzenie. O kobietę się dba i się ją ubóstwia, a ciężko to robić gdy lejesz pod siebie mając we krwi z 5promili.
Daj Babie rozwód i idź chlać, to wtedy nie będzie cię zdradzać, bo będzie wolna....
A może sobie to uroiłeś, żeby ci się łatwiej chlało?
olga - Wto 03 Lip, 2012 09:13
Marc-elus napisał/a: | Chyba trochę przesadzacie.... zdrada to zdrada. |
Oj chyba nie.
Mąż ma flaszeczkę - kochaneczkę, a żona kochanka z krwi i kości.
Tajga - Wto 03 Lip, 2012 09:24
Marc-elus napisał/a: | Daj Babie rozwód |
Sama sobie weźmie, i Lolusiowi nic do tego.
Marc-elus - Wto 03 Lip, 2012 09:31
olga411 napisał/a: | Mąż ma flaszeczkę - kochaneczkę, a żona kochanka z krwi i kości. |
Acha, a hazardzista zdradza żonę z bukmacherem, uzależniony od netu z komputerem.....
Gdyby facet poszedł z inną kobietą, to czy byłoby to wytłumaczenie dla żony żeby go zdradzić?
Dla mnie nie, oczywiście to działa w dwie strony.
Potrafię zrozumieć, jak się czuła, ale dalej jest to zdrada, a nie "interesujące zorganizowanie sobie wolnego czasu" lub olga411 napisał/a: | Zrobiła kobieta coś dobrego dla siebie, przecież ona też ma potrzeby |
A odwróć sytuacje, jest sobie alkoholik, niepijący.... nagle dowiaduje się o zdradzie i zaczyna chlać, na potęgę... jest usprawiedliwiony? Poklepiemy go po plecach mówiąc: "Stary, masz powód, na zdrowie, nalać ci?"
Relatywizowanie pewnych rzeczy ze względu na okoliczności to niebezpieczna rzecz, otwiera furtki....
olga - Wto 03 Lip, 2012 09:41
Nie rozpatruje tego w kategoriach odwetu. W małżeństwach gdzie istnieje problem alkoholizmu dochodzi do rozpadu więzi. Jeśli ich nie ma - nie ma zdrady
Tajga - Wto 03 Lip, 2012 09:47
Marc-elus napisał/a: | Gdyby facet poszedł z inną kobietą, to czy byłoby to wytłumaczenie dla żony żeby go zdradzić? |
Jak najbardziej!!!
To nie jest tak, że jednej osobie wolno dużo, a drugiej nic.
Marc-elus napisał/a: |
A odwróć sytuacje, jest sobie alkoholik, niepijący.... nagle dowiaduje się o zdradzie i zaczyna chlać, na potęgę... jest usprawiedliwiony? |
Jeżeli taki alkoholik zacznie chlać, to znaczy że nie jest gotowy do radzenia sobie w życiu bez alkoholu.
Mnie mąż zostawił po raz drugi dla Stanów Zjednoczonych Ameryki, i nie zachlałam.
Nareszcie mogłam zająć się sobą, i swoim własnym życiem.
Ucieszyłam się nawet, że mam faceta z głowy.
Faceta, nie odpowiedzialnego, bez jaj, i bez kręgosłupa moralnego.
Co z tego, że to ja w tym związku byłam uzależniona?
Miałam cierpieć bo ...no właśnie, bo co???
Bo tak wypada?
Marc-elus - Wto 03 Lip, 2012 10:00
olga411 napisał/a: | W małżeństwach gdzie istnieje problem alkoholizmu dochodzi do rozpadu więzi. Jeśli ich nie ma - nie ma zdrady |
Ok, masz racje, małżeństwo bez więzi jest tylko formalną pomyłką.
Jednak nie wiemy jak to u Lola jest "z tą więzią".
Tajga napisał/a: | Jak najbardziej!!!
To nie jest tak, że jednej osobie wolno dużo, a drugiej nic. |
Chyba się nie rozumiemy.... ja nie rozpatruje zdrady od strony "wolno".
Jeżeli jedna osoba zrobi źle, to znaczy że drugiej też wolno? Matka leje dzieci to ojciec jest usprawiedliwiony jak też leje(bo leje matka)?
Tajga napisał/a: | Jeżeli taki alkoholik zacznie chlać, to znaczy że nie jest gotowy do radzenia sobie w życiu bez alkoholu. |
Jeżeli żona zdradza bo "mąż pije" to znaczy się iż to ona sobie nie radzi. Normalnym krokiem byłby rozwód, wykopanie pijaka, potem układanie sobie życia, a nie zdrada.
Wybacz Tajgo, ale jak Cię czytam to wnioskuje: "Pójście z innym facetem jest dobrą odpowiedzą na alkoholizm męża".
Marc-elus - Wto 03 Lip, 2012 10:02
Klara napisał/a: | Mój mąż wmawiał mi nawet, że nasza córka jest podobna do jego kuzynki dlatego, że spałam z mężem tej kuzynki |
Mistrz, Otello mógłby się uczyć.
szymon napisał/a: | a tu 4 worki mąki |
U mnie pada, co mam robić?
olga - Wto 03 Lip, 2012 10:05
Marcel, jeszcze raz: w małżeństwach, gdzie leje sie strumieniem alkohol, dochodzi do rozpadu więzi, albo te więzi są patologiczne (z tego bierze się wspóuzależnienie). Rozpadają sie więzi - nie ma małżeństwa (jest tylko na papierku). Nie ma małżeństwa - nie ma zdrady. Jest fikcja, przecież to oczywiste, że w takiej sytuacji każda ze stron chodzi własnymi ścieżkami.
Tajga - Wto 03 Lip, 2012 10:18
Marc-elus napisał/a: | Wybacz Tajgo, ale jak Cię czytam to wnioskuje: "Pójście z innym facetem jest dobrą odpowiedzą na alkoholizm męża". |
A w życiu koguta!!!!
To mnie Marcelus nie zrozumiałeś.
Co by to było na świecie gdyby wszystkie żony alkoholików zdradzały takowych
Marc-elus napisał/a: | Jeżeli jedna osoba zrobi źle, to znaczy że drugiej też wolno? Matka leje dzieci to ojciec jest usprawiedliwiony jak też leje(bo leje matka)? |
W tym wątku nie rozmawiamy o metodach wychowawczych, tylko zadaje się o problemie Lolusia? ( dostawienie poroża)
Miałam na myśli te kobiety, które przestały liczyć na swojego mężczyznę, wierzyć mu, ufać, kochać.
I odwrotnie.
Taki związek nie ma szans i jakiegokolwiek sensu.
Ileż razy można prosić, tłumaczyć, i dawać szansę?
Lepiej rozejść się w jakiejś nawet zgodzie, niech przynajmniej jedna osoba ma szansę na nowe, godne życie.
W moim małżeństwie ja piłam, mąż był tylko psychicznym prze mocnikiem.
Kiedy zwiał do USA dałam sobie pozwolenie na dostawienie mu poroża.
Miałam najpierw się rozwieść? Musiałabym go znaleźć w wielkim kraju żeby podać adres w sądzie.
Nie chciało mi się tyle czekać. Tak, że w moim związku najpierw były mężowskie rogi, a później rozwód.
P.S. albo nie, miałam coś jeszcze napisać
Jonesy - Wto 03 Lip, 2012 10:22
Marcel, Ty też czasami jak się zapędzisz to aż strach bierze. To co, żona Lolka ma za nim chodzić i się męczyć na sprawach rozwodowych, które rzadko tylko kończą się szczęśliwie rozwodem za pierwszym podejściem? Miała czekać na formalne rozwiązanie małżeństwa, bo inaczej jej nie wypada iść do łóżka z innym facetem, który najwyraźniej okazuje jej większe zainteresowanie i większe uczucia od własnego męża? Bo chyba Ci się pomyliło pojęcie małżeństwa - to nie kontrakt, na mocy "którego każda żona postępowa swemu mężowi musi być dać gotowa", to wciąż zabieganie o uczucia, dbanie o partnera, o jego potrzeby. Lolek kupił samochód i gra, teraz może chlać. A żona ma "mu dawać" za to i być wdzięczna?
Ona nie ma praw? Małżeństwo to umowa dwojga stron. I przez obie strony musi być dotrzymywana, bo inaczej jest nieważna. Piszę to jako alkoholik, jako osoba, która własną żonę nie tylko zaniedbywała, ale manipulowała i starała się zrobić nijaką kurą domową. Na szczęście trafiłem na kobitkę z rozumem i umiała uratować nie tylko siebie od kretyna męża, ale też uratować swojego kretyna męża.
Pewnie też miałbym pretensje, gdybym się dowiedział że mnie zdradza, ale czy potępiłbym ją?
Nie miałbym żadnego prawa.
Marcel, małżeństwo to i może przysięga przed Bogiem i na dobre i złe, ale do cholery - życie się ma jedno i trzeba być skończonym kretynem (z wielkimi przeprosinami dla wszystkich współ, które trwają na posterunkach przy swoich partnerach) aby sobie marnować to życie, gdy jest szansa i nadzieja na o wiele lepsze, gdzie ceną jest tylko odcięcie się od pasożyta. Bo osobę w czynnym nałogu inaczej nie można nazwać, jak pasożytem. Pasożytuje na uczuciach, na sumieniu, na zdrowiu psychicznym, na dobrach materialnych, na zdrowiu fizycznym najbliższych. I tak, piszę to jako alkoholik. I nie, nie myślę tak o sobie teraz, to nie moje wyrzuty sumienia. Ale mam świadomość, ile mnie dzieli od powrotu do pasożytowania. A taki, dokładnie taki byłem jeszcze niedawno.
Lolka żona, o ile ma jeszcze odrobinę silnej woli, a chyba ma, i biorąc poprawkę na to, że po tym co on tu pisze, średnio rokuje na poprawę, powinna w te pędy wiać gdzie pieprz rośnie.
smokooka - Wto 03 Lip, 2012 10:26
Jonesy - szacun!
W ogóle świetnie się Ciebie czyta
Marc-elus - Wto 03 Lip, 2012 10:28
Ok, rozpad więzi, czyli małżeństwo staje się fikcją.
Jednak zdrada "bo mąż pije" czyli 'bo ma kochankę 0,5l" to dla mnie pomyłka. Tak samo zdrada w jakimkolwiek odwecie.
Dobra, kończymy bo i mnie ta góra mąki przytłoczyła....
olga - Wto 03 Lip, 2012 10:29
i ja też
olga - Wto 03 Lip, 2012 10:29
Marcel, to nie zdrada
Marc-elus - Wto 03 Lip, 2012 10:41
Jonesy napisał/a: | Bo chyba Ci się pomyliło pojęcie małżeństwa - to nie kontrakt, na mocy "którego każda żona postępowa swemu mężowi musi być dać gotowa", to wciąż zabieganie o uczucia, dbanie o partnera, o jego potrzeby. Lolek kupił samochód i gra, teraz może chlać. A żona ma "mu dawać" za to i być wdzięczna? |
A gdzie coś takiego napisałem?
Chyba dość dziarsko sobie dośpiewałeś ten tekst, nawet się nie zbliżyłem do tego żeby takie poglądy prezentować.
Powtarzam: rozumiem rozpad więzi. Ok.
Nie rozumiem cherlawego tłumaczenia się "bo mąż pije".
Tak samo nie rozumiem wyjaśnienia "mąż mnie zdradził więc ja jego też".
olga - Wto 03 Lip, 2012 10:43
Przyczynkiem do "zdrady" może być tylko i wyłącznie rozpad więzi, a nie jaki tam odwet.
Jonesy - Wto 03 Lip, 2012 10:44
Marc-elus napisał/a: | Ok, rozpad więzi, czyli małżeństwo staje się fikcją.
Jednak zdrada "bo mąż pije" czyli 'bo ma kochankę 0,5l" to dla mnie pomyłka. Tak samo zdrada w jakimkolwiek odwecie.
Dobra, kończymy bo i mnie ta góra mąki przytłoczyła.... |
Czynny alkoholik w ciągu napisał Ci, że pije bo go żona zdradza. My w ferworze walki dorobiliśmy do tego ideologię, oczywiście popychani w tym kierunku przez Lolka, że żona go zdradza, bo Lolek pije. g***o prawda - żona zdradza Lolka, bo jest zaniedbywana przez niego. I tłumaczenia typu, "przecież może i miałem trochę wypite, ale chciałem iść z nią do łóżka a to ona nie chciała, bo ma kogoś", to moim zdaniem taki strzał z du**, że się w pale nie mieści.
Marcel, pomyśl sobie, że to nie Ty, a Twoja kobieta jest uzależniona od alkoholu, że to nie Ty, a ona Cię non stop zawodzi, że idziesz w nocy do niej i masz w łóżku śmierdzące zwłoki z dziurą (przepraszam wszystkie Panie, ale trzeba rzeczy chyba nazwać w tym temacie po imieniu, bo nie każdy rozumie o co chodzi), z którą przecież jakoś tam możesz współżyć, bo i czemu nie. A obok masz koleżankę z pracy, która jest sama, dba o Ciebie, motywuje Cię, prawi Ci komplementy, traktuje Cię jak faceta ze snów, kocha nawet Twoje dzieci. Powiesz jej że ma spadać na drzewo, albo wziąć na wstrzymanie, bo musisz prawnie uregulować status swojego "śmierdzącego spitym trupem" związku małżeńskiego? No weź przestań, proszę.
W życiu nie uwierzę, że jakakolwiek żona zdradzi męża, bo ten wypije sobie 0.5l gorzoły od czasu do czasu. Nigdy. Podobnie jak nie uwierzę, że podobnej zdrady z takiego powodu dopuści się jakiś mąż.
Do dziewczyn - drogie panie, ja miałem poważny problem z poczuciem winy, naprawdę. Mocno się napracowałem z tym z moją terapeutką. Teraz jest ok, jestem świadomy siebie i swojej wartości. Ale też jestem świadomy tego jak niewiele brakuje żebym to stracił i w co się zmienię, gdy znowu zacznę pić. Miłe słówka mogą się należeć alkoholikowi gdy się go pierwszy raz wyciąga, ale nie gdy jest uświadomiony, gdy wie co się dzieje i co robi i jakie mogą być konsekwencje dla niego i otoczenia, a mimo to grzeje nadal.
Czarny - Wto 03 Lip, 2012 10:45
Piszecie o zdradzie , a może faktycznie to są rojenia człowieka z zespołem otella.Niebezpieczna choroba którą się leczy.Psychiatra z poradni z pewnością,( tak myślę?)odróżni oznaki choroby,która często dotyka alkoholików i wymaga leczenia mimo zaprzestania picia.A może żona po prostu miała dość, tak też bywa.,
Tajga - Wto 03 Lip, 2012 10:45
Marc-elus napisał/a: | Tak samo zdrada w jakimkolwiek odwecie. |
A zdrada za pozostawienie w łazience, i poronieniem w toku pasuje?
Bo pan i władca akurat wychodził, i nie może zmienić swoich planów?
A zdrada za rozpowiadanie każdemu, i wszystkim o tym, że żona jest alkoholiczką?
A zdrada za katowanie dziecka?
W końcu każda akcja ma swoją reakcję.
Mówienie o pierdzeniu do mąki to brak argumentów.
Jonesy
olga - Wto 03 Lip, 2012 10:50
No to ja też: leżą obok mnie odwrócone plecami,śmierdzące zwłoki a ja ryczę w poduszkę i krzyczę w duchu "niech mnie ktoś ku*** wreszcie mocno przytuli". Dziwisz się?
zimna - Wto 03 Lip, 2012 11:05
Tajga napisał/a: | A zdrada za katowanie dziecka?
W końcu każda akcja ma swoją reakcję. |
Reakcją matki na katowanie dziecka jest seks na boku ?
Tajga - Wto 03 Lip, 2012 11:07
I na boku, i na plecach też.
smokooka - Wto 03 Lip, 2012 11:09
zimna napisał/a: | Reakcją matki na katowanie dziecka jest seks na boku ? |
Skrót myślowy. MYŚLOWY. Ta, może niefortunna wypowiedź, odnosi się do innych w wątku i chcąc nie chcąc nabiera sensu.
szymon - Wto 03 Lip, 2012 11:09
przytoczę wpis z nocnej zmiany i zaczynamy od początku...
tylko bez czarnej dziury w kadłubie
A takiej jaka powinna być , a nie tylko po stronie zwycięzców ,chociaż mi imponują -ten nie pił tyle ,tam ten tyle ,no i chwała im ,tylko część z tych zwycięzców zapije ,bo to, bo tam to życie !!! , w moim przypadku Otello - nie wiem ,ale ta droga którą tu się proponuje ,może pomaga ,nie chcę tego negować - ale na głupią babę ,hmmm żonę ,pozostaje rozwód -więc zaczynam od likwidacji przyczyn - już nikt mojej miłości w życiu nie posunie - bo już nie kocham.....wóde wypala wszystko -no znajdą się spikerzy ,że mój łeb również -ale na takie rady mam nalane -który alkoholik brat .powie -noooo odpowie na pytanie ??? Czy dostawianie poroża ,jest skutkiem wódy ,czy brakiem zasad -któremu z Was pogarda od samej rodziny ,dopieprza na co dzień -nie mówiąc o reszcie Świata - nie użalam się ,ale zapominamy chyba o godności -przecież alk ,to alk -jechać z gnojem ??? Do roboty się bież ,zapier.... na rodzinę ,bo alk jesteś -no jestem i co z tego ,ale to nie upoważnia nikogo do tego żeby mnie obsrać ,Ps to wóde specjalnie - i to jest demokracja .....
Jonesy - Wto 03 Lip, 2012 11:09
Marc-elus napisał/a: | Jonesy napisał/a: | Bo chyba Ci się pomyliło pojęcie małżeństwa - to nie kontrakt, na mocy "którego każda żona postępowa swemu mężowi musi być dać gotowa", to wciąż zabieganie o uczucia, dbanie o partnera, o jego potrzeby. Lolek kupił samochód i gra, teraz może chlać. A żona ma "mu dawać" za to i być wdzięczna? |
A gdzie coś takiego napisałem?
Chyba dość dziarsko sobie dośpiewałeś ten tekst, nawet się nie zbliżyłem do tego żeby takie poglądy prezentować. |
Dziarsko nie dziarsko, krew mnie zalewa jak czytam, to co Ty sobie dośpiewałeś dziarsko:
Marc-elus napisał/a: |
Nie rozumiem cherlawego tłumaczenia się "bo mąż pije".
|
Jonesy - Wto 03 Lip, 2012 11:16
szymon napisał/a: | przytoczę wpis z nocnej zmiany i zaczynamy od początku...
tylko bez czarnej dziury w kadłubie
A takiej jaka powinna być , a nie tylko po stronie zwycięzców ,chociaż mi imponują -ten nie pił tyle ,tam ten tyle ,no i chwała im ,tylko część z tych zwycięzców zapije ,bo to, bo tam to życie !!! , w moim przypadku Otello - nie wiem ,ale ta droga którą tu się proponuje ,może pomaga ,nie chcę tego negować - ale na głupią babę ,hmmm żonę ,pozostaje rozwód -więc zaczynam od likwidacji przyczyn - już nikt mojej miłości w życiu nie posunie - bo już nie kocham.....wóde wypala wszystko -no znajdą się spikerzy ,że mój łeb również -ale na takie rady mam nalane -który alkoholik brat .powie -noooo odpowie na pytanie ??? Czy dostawianie poroża ,jest skutkiem wódy ,czy brakiem zasad -któremu z Was pogarda od samej rodziny ,dopieprza na co dzień -nie mówiąc o reszcie Świata - nie użalam się ,ale zapominamy chyba o godności -przecież alk ,to alk -jechać z gnojem ??? Do roboty się bież ,zapier.... na rodzinę ,bo alk jesteś -no jestem i co z tego ,ale to nie upoważnia nikogo do tego żeby mnie obsrać ,Ps to wóde specjalnie - i to jest demokracja ..... |
O, dzięki kolego. Teraz jak to czytam za dnia, to faktycznie, nieco inne myśli przychodzą mi do głowy.
Przecież to dokładnie to samo co ja beblałem i bełkotałem, jak byłem na bani, ale jeszcze w końcówce mózgownicy wiedziałem, że żona wie, że znowu nachlany jestem (bo oczywiście pan i władca myślał, że jak wypije 9 piw, a powie że jedno wypił, to dobra żona musi uwierzyć bezinteresownie, a jak nie, to zawsze można było jej powiedzieć, że brakiem zaufania małżeństwo rozwala...). To co przytoczyłeś, to nic innego jak wywody spitego czynnego alkoholika, który ma pretensje do każdego. Co najlepsze w tym cytacie - on już sam pisze, że wódka to jest dla niego lekarstwo - cudowny środek, który wyleczy go z chorej miłości do złej żony. Jest Ci on, ten Lolek w niezwykle głębokiej du***. Niestety lub stety. W związku z tym uważam jeszcze dobitniej - że jego żona zrobiła to co najlepsze dla niej - poszukała szczęścia u innego.
Marc-elus - Wto 03 Lip, 2012 11:21
Jonesy napisał/a: | A obok masz koleżankę z pracy, która jest sama, dba o Ciebie, motywuje Cię, prawi Ci komplementy, traktuje Cię jak faceta ze snów, kocha nawet Twoje dzieci. Powiesz jej że ma spadać na drzewo, albo wziąć na wstrzymanie, bo musisz prawnie uregulować status swojego "śmierdzącego spitym trupem" związku małżeńskiego? No weź przestań, proszę.
|
Jones, obydwaj lubimy filmy, lecz nie kręć ich na forum.
"Zfilmowałeś" daną sytuacje, a ja mam inny film: koleżanka z pracy jest brzydka, niemiła, nie kocha moich dzieci, ma męże, ale zaciągnąłem ją do łóżka bo mi się po prostu bzykać chciało.
Zapytajmy Lolka która wersja jest prawdziwa u jego żony, bo na moje oko obydwie są jednakowo prawdopodobne....
Facet Tajgi zwiał do USandA, to nie znaczy że ten przypadek ma być wyznacznikiem, bo w 98% alkoholik nigdzie nie zwiewa.
Tak samo nie kręćmy "daleko idących" filmów, bo nie przystają do większości przypadków, a jedynie podpierają nasze teorie.
Tajga napisał/a: | I na boku, i na plecach też. |
Brawo, za ojczyznę.... tylko trzeba uważać, bo jeżeli każdy ciąg to następna zdrada, to organizm może nie wytrzymać.... nie tylko u alko.
Słonko wyszło, siedźcie sobie w tym cieście, lecę na rowery.
Dziubas - Wto 03 Lip, 2012 11:24
Jonesy napisał/a: | W związku z tym uważam jeszcze dobitniej - że jego żona zrobiła to co najlepsze dla niej - poszukała szczęścia u innego. |
Zakładając, że faktycznie to zrobiła, a nie są to Jonesy napisał/a: | wywody spitego czynnego alkoholika, który ma pretensje do każdego. | ,który "złapie" się każdego pretekstu żeby mordę zmoczyć
edit: tym optymistycznym akcentem... itd.
szymon - Wto 03 Lip, 2012 11:31
Jonesy napisał/a: | To co przytoczyłeś, to nic innego jak wywody spitego czynnego alkoholika |
i dlatego lepiej skoncentrować sie na jego problemie jakim jest uzależnienie od alkoholu a nie projektowanie, ze żona daje du** na prawo i lewo swoim przełozonym - takie moje skromne zdanie.
gość, który wali równo wóde, nie jest w stanie zroumieć tego co piszesz, co piszą inni czy też to co ja teraz piszę.
jeżeli będzie w dalszym ciągu w ciągu (nieźle nie?) to temat urośnie do zastraszających rozmiarów jak u koleżanki G.
czyli takie pieprzenie w bambus nie autora wątku a nas samych... i to nie przynosi chwały, a tylko nastraja przesadną opuchlizną narzędzia, którym pieprzymy.
no ale tak czy siak, zgadzam sie z Tobą Jones, we wszystkim co pisałeś, z czarną dziurą też
tylko do tematu mi to nie pasuje... "Lolo powraca do czarnej dziury"
Tajga - Wto 03 Lip, 2012 11:37
Marc-elus napisał/a: |
Brawo, za ojczyznę.... tylko trzeba uważać, bo jeżeli każdy ciąg to następna zdrada, to organizm może nie wytrzymać.... nie tylko u alko. |
Odpowiem poważnie Marcelusie
Ta "zdrada na boku" nastąpiła jak byłam już kilka lat trzeźwa, więc nie o ciągi tu szło.
Moje małżeństwo istniało tylko na papierze, ponieważ "pan" zawsze robił co chciał
(nie będąc alkoholikiem), JA jestem alkoholiczką, więc można mnie było gnoić na każdym kroku.
To ON wybrał życie na emigracji, to ON próbował stamtąd wywierać naciski na mnie
( jak zawsze).
TO ON zostawił mnie z kredytami, długami.
Nie zapiłam, modliłam się żeby tyran nie wrócił do domu. Nareszcie mogłam normalnie trzeźwieć, i nawet na mitingi mogłam sobie chodzić, bo jak pan był to mi tego zabraniał.
Wrócił, ale już z inną panią.
Od czasu tej "zdrady" na boku jestem bardzo szczęśliwą kobietą,
Pan który mi dopomógł dostawić "wyzwoleńcze" dla mnie rogi
jest ze mną cały czas, i tworzymy zgrane stadło.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
P.S. Nowy pan nie jest alkoholikiem, jakby ktoś chciał wiedzieć.
Alkoholiczka + alkoholik to by nie był dobry pomysł
Jonesy - Wto 03 Lip, 2012 11:38
Wiesz Szymon, ze mnie jest taki cholerny egoista, że czasami, gdy piszę u innych w wątkach, to nie po to, żeby im pomóc, a sobie
olga - Wto 03 Lip, 2012 11:41
a ja chciałam żebyśmy sie skupili na problemie "zdrady" -niezdrady w związkach z alko
Marc-elus - Wto 03 Lip, 2012 19:33
Tajga napisał/a: | Ta "zdrada na boku" |
Widzisz Tajgo, Twój przypadek nie można nazwać zdradą, gdyż byłaś w separacji, a właściwie związek nie istniał. Dodatkowo to był początek nowego związku, a nie taki tam "skok w bok".
Nie o takich "przypadkach" mówiłem.
Żeglarz - Wto 03 Lip, 2012 20:48
Marc-elus napisał/a: | Relatywizowanie pewnych rzeczy ze względu na okoliczności to niebezpieczna rzecz, otwiera furtki.... |
Rzadko się z Tobą zgadzam, szczególnie w temacie wiesz którym , ale to mi się podoba co napisałeś.
Żeglarz - Wto 03 Lip, 2012 20:52
Tajga napisał/a: | Co by to było na świecie gdyby wszystkie żony alkoholików zdradzały takowych |
Może byłby większy przyrost naturalny?
JaKaJA - Śro 04 Lip, 2012 10:33
Gdyby wszystkie żony alkoholikó zdradzały takowych-byłyby szczęśliwsze i szybciej uwolniły się z tej matni. Alkoholik pewnie szybciej pizgnąłby o dechy i być może sszybciej zacząłby się leczyć a żona alkoholika miałaby poczucie,że nadal jest piękną,wartościową kobietą i zasługuje na miłość i szczęście-nabrałaby sił by walczyć o siebie i swoje życie.
A alkoholik,jak to alkoholik-do końca zycia mówiłby jaka to s**** bura jest,nic nowego już dla Niej-często to powtarzał ale teraz Ona ma szansę już tego nie słuchać.
Tylko u Nas -święta rodzina i mąż na wieki stereotypy i kara Boska
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 11:35
Jest jeszcze jeden, niezwykle ważny aspekt, który należy wziąć pod uwagę. Mianowicie w jaki sposób przeżywają całą tą sytuację dzieci.
Ojciec poszedł w alkochol, matka zabezpiecza swoje potrzeby z innym mężczyzną, a dzieci coraz bardziej tracą poczucie bezpieczeństwa.
Jonesy - Śro 04 Lip, 2012 11:42
Moment moment, kochani. A co z żonami alkoholiczkami i mężami współ? Przecież im się też coś należy, prawda???
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 11:43
Prawda ..... jakem współ...
Tajga - Śro 04 Lip, 2012 12:11
Żeglarz napisał/a: | matka zabezpiecza swoje potrzeby z innym mężczyzną |
No Żeglarzu, powiem Ci że po kim,
jak po kim, ale po Tobie bym się nie spodziewała takiego stwierdzenia.
Co to znaczy "zabezpiecza"?
Małżeństwo to też pewnego rodzaju kontrakt,
w którym przyrzekamy sobie
miłość, wierność, oraz to że siebie nie opuścimy, aż do śmierci.
Kiedy mąż kocha panią, co to ją buteleczką zowią,
żona ma prawo poczuć się zdradzona.
Kiedy mąż jest wierny tylko procentom,
to żona ma prawo czuć się zawiedziona, odrzucona.
Kiedy mąż zamiast wieczory, weekendy spędza ze "swoją ukochaną" co tomu się po niej łepek cieszy, żona ma prawo być opuszczona.
Nie ma go w domu, lub jest, ale leży i zdycha.
Są w tym wszystkim dzieci, patrzą na matkę zastraszoną, smutną, poszarzałą...czy to jest dobrze???
I jeżeli kobieta ma jeszcze w sobie odrobinę kobiecości
,( jeszcze nie do końca została zdeptana jej uroda i młodość) i ma trochę rozumu w głowie, chce się podobać.
Zdarzy się jej poznać "swojego rycerza na białym koniu", może nawet autobusem do Niej jeździć, ale jest TRZEŹWY, odpowiedzialny, i można mu zaufać..to dlaczego ma nie korzystać?
Bo przysięgała przed Bogiem??? No niestety, umowę zerwał mąż.
Niestety też często gęsto robiący sobie skoki na boku.
Małżeństwo w którym mąż pije( lub żona) nałogowo, jest farsą.
Czy lepiej żeby dzieci patrzyły na smutną, zastraszoną matkę, czy na matkę wesołą, i zaradną?
Taki obcy, jak ktoś tu napisał "dostawiacz rogów" potrafi zmienić brzydkie zahukane kaczątko w pięknego łabędzia.
I jest to proces nie odwracalny, łabędź nie zmieni się już w brzydkie kaczątko.
Taka przygoda może trwać krótko, ale po niej nic już nie będzie takie samo.
Nawet tak samo nie będzie śmierdział pijany mąż, kobieta będzie miał odwagę go wyrzucić.
Gdybym ja nie poznała swojego rycerza, nadal trwałabym w chorym syfie, czekała , kiedy pan raczy do mnie powrócić.
Dawałabym się dalej poniżać, pozwalałabym się obrażać, i słuchałabym wyzwisk.
I mój mąż nie będąc alkoholikiem zachowywał się jak nawalony.
Od czasu jak utraciłam kontrolę nad swoim piciem, nie widział mnie pijanej.
Piłam jak jego nie było w kraju. I tak mi nie wierzył że nie piję, że się leczę.
Nikomu nie wierzył, jestem alkoholiczką to piję!!!
Miałabym trwać przy takim kimś do końca swoich lub jego dni???
Zaraz się przewrócę chyba!!!
Kobieta sobie "zabezpiecza swoje potrzeby"!!!!
DLACZEGO NIE ZABEZPIECZA JEJ TYCH POTRZEB WŁASNY PACHNĄCY TRZEŹWY MĄŻ????
Tajga - Śro 04 Lip, 2012 12:13
Jonesy napisał/a: | Moment moment, kochani. A co z żonami alkoholiczkami i mężami współ? Przecież im się też coś należy, prawda??? |
Oczywiście, że to napisałam w moim mniemaniu działa w dwie strony!!!!
Linka - Śro 04 Lip, 2012 12:14
trafiłam kiedys na forum gdzie o zdradzie napisano wiele....
zasada jest jedna: nie pasuje ci związek, to odejdź i dopiero wtedy szukaj kogoś innego.
Ja wiem doskonale jak traciłam poczucie własnej wartości gdy przegrywałam z butelką.
Jak trudno mi było odpierać pokusy gdy odrzucal mnie mój mąz dla mnie wtedy jeszcze najważniejszy.
Emocjonalnie chyba jednak zdradziłam, ale dopiero ten fakt pozwolił mi na trzeźwe spojrzenie na moje małżeństwo, na odklejenie się od męża.
On nadal pije ale mnie to już tak nie boli, już nic od niego nie chcę.
uczę się zyć w pojedynkę z nadzieją ,że może jeszcze kiedys.......
Tajga napisał/a: | Taka przygoda może trwać krótko, ale po niej nic już nie będzie takie samo. |
endriu - Śro 04 Lip, 2012 12:29
JaKaJA napisał/a: | Gdyby wszystkie żony alkoholikó zdradzały takowych-byłyby szczęśliwsze i szybciej uwolniły się z tej matni. Alkoholik pewnie szybciej pizgnąłby o dechy i być może sszybciej zacząłby się leczyć a żona alkoholika miałaby poczucie,że nadal jest piękną,wartościową kobietą i zasługuje na miłość i szczęście-nabrałaby sił by walczyć o siebie i swoje życie.
A alkoholik,jak to alkoholik-do końca zycia mówiłby jaka to s**** bura jest,nic nowego już dla Niej-często to powtarzał ale teraz Ona ma szansę j?uż tego nie słuchać.
Tylko u Nas -święta rodzina i mąż na wieki stereotypy i kara Boska
|
jak ktoś ma zdrade we krwi to ta zasada nie dziala
Jak wytłumaczyć, że żona porządnego faceta, nie uzależnionego, kochającego swoją żonę, który dba o dom, dzieci, zdradzała go ze mną alkoholikiem, egoistą? a mówiłem, jej, że robię to tylko dla sexu i jej nie kocham. Wstyd mi za to teraz.
Linka - Śro 04 Lip, 2012 12:31
Tajgo, ja jednak zgodziła bym się z żeglarzem, zbyt wiele przykładów wskazuje jednak na to, że współuzależniona, nie korzystająca z zadnej formy leczenia kobieta trafi znów na uzależnionego.
Myślę, że wiele zależy od tego, jaki to mężczyzna i na ile kobieta potrafi zachować zdrowe relacje.
Tajga - Śro 04 Lip, 2012 12:43
Linka napisał/a: | Tajgo, ja jednak zgodziła bym się z żeglarzem, |
A ja się nie zgadzam ze stwierdzeniem.."kobieta zabezpiecza swoje potrzeby z innym mężczyzną".
Ona się ratuje.
Cytat: | współuzależniona, nie korzystająca z zadnej formy leczenia kobieta trafi znów na uzależnionego. |
To jest całkiem inne zagadnienie.
Też znam takie przypadki, to "wyuczone zachowanie",czasem taka kobieta nie zna innych relacji, jak te, w których mężczyzna pije.
Wynika to z tego, że ma silną potrzebę opiekowania się kimś chorym, pewnie sądzi, że "tym razem się uda, bo przecież Ona już tyle wie".
Z tego samego powodu młode dziewczyny, córki czynnych alkoholików lecą jak muchy do darmowego drinka, do facetów którzy piją niebezpiecznie.
Całymi latami przysięgają sobie, że nie powtórzą historii swoich matek...a jednak..myślą, że IM się uda, że go wyrwą z oparów.
Romuald - Śro 04 Lip, 2012 12:48
[A ja się nie zgadzam ze stwierdzeniem.."kobieta zabezpiecza swoje potrzeby z innym mężczyzną".
Ktoś ma rację chyba mamy troszeczkę więcej rozumu niż natura, chyba...
Klara - Śro 04 Lip, 2012 12:55
Romuald napisał/a: | chyba mamy troszeczkę więcej rozumu niż natura, chyba... |
Szkoda, że ten rozum ma wg. Was mieć wyłącznie kobieta
Druga strona jest przecież chora i to, co wyrabia nie jest jej winą
Żeby było jasne - nigdy nie zdradziłam męża.
Po latach żałowałam
Tajga - Śro 04 Lip, 2012 12:56
[quote="Romuald"]Ktoś ma rację chyba mamy troszeczkę więcej rozumu niż natura, chyba... [quote
Tak coś bliżej możesz napisać?
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 13:40
Klara napisał/a: | Szkoda, że ten rozum ma wg. Was mieć wyłącznie kobieta |
Ja akurat jestem zdradzonym mężczyzną uzależnionej kobiety
Klara napisał/a: | Druga strona jest przecież chora i to, co wyrabia nie jest jej winą |
Z tym stwierdzeniem to akurat się nie zgodzę. Mimo, że jest chory potrafi odróżnić dobro od zła. I podejmuje samodzielne decyzje.
Tajgo, mógłbym to napisać ładniejszymi słowami, ale sens byłby ten sam. Jedynie estetyka byłaby przyjemniejsza.
To co było istotne w mojej wypowiedzi to zwrócenie uwagi na pespektywę dziecka w takiej sytuacji. Widziałem jak moje córki czuły sie również "zdradzone".
Nie odbieram nikomu prawa do ułożenia sobie życia na nowo przy boku innej osoby.
Ale wg. mnie jak podejmuje się taką decyzję to należy uwzglednić oprócz swojego dobra również dobro swoich dzieci, bo jest się za nie w 100% odpowiedzialnym. Piszę w 100% bo uzależniony współmałżonek niestety tej odpowiedzialności nie posiada.
Samo bycie szczęśliwym też nie wystarcza, żeby dzieci miały poczucie bezpieczeństwa.
Z ich perspektywy może to wyglądać tak, że ojciec poszedł w jedną, a matka w druga stronę. A one pozostały same sobie.
Linka napisał/a: | zasada jest jedna: nie pasuje ci związek, to odejdź i dopiero wtedy szukaj kogoś innego. |
Zgadzam się z Linką. Zachowanie porządku rzeczy pomoże zachować hierarchię wartości i daje szansę na przeprowadzenie dzieci przez taką niełatwą dla nich zmianę względnie bezpiecznie.
Tajga - Śro 04 Lip, 2012 14:02
Żeglarz napisał/a: | Samo bycie szczęśliwym też nie wystarcza, żeby dzieci miały poczucie bezpieczeństwa. |
Fakt, lepiej żeby zostało tak jak było, ojciec/matka pijany/a, i wszystko gra.
Grunt to rodzinka.
Żeglarz napisał/a: |
Zgadzam się z Linką. Zachowanie porządku rzeczy pomoże zachować hierarchię wartości i daje szansę na przeprowadzenie dzieci przez taką niełatwą dla nich zmianę względnie bezpiecznie. |
Żeby to było takie proste, żeby normalni, zdrowi mężczyźni byli do kupienia w supermarkecie
Najczęściej odbywa się to w myśl powiedzenia "Carpe diem"
olga - Śro 04 Lip, 2012 14:15
Tajga napisał/a: | Żeglarz napisał/a:
Samo bycie szczęśliwym też nie wystarcza, żeby dzieci miały poczucie bezpieczeństwa.
|
Ale zwiększa prawdopodobieństwo.
Ja nie uważam, że należy zatracić sie dla dzieci. My, dorośli mamy prawo do szczęścia, choćby miały to być tylko chwile.
Gaja - Śro 04 Lip, 2012 14:29
U mnie jak spojrzeć na rodzinę to jestem pierwszym przypadkiem rozwodu. Kobiety wiernie trwają przy bokach swoich mężów. Też tak chciałam Babcia piękna kobieta, silna, pracowita nigdy nie pomyślała o innym choć jak się okazało była obiektem westchnień co niektórych. Tydzień po śmierci dziadka (pewnie chciał być pierwszy) zapukał do jej drzwi pewien pan proponując jej, że zabierze ją do własnościowego kilkupokojowego mieszkania; Babcia była bardzo zażenowana tą sytuacją. Minęło 14 lat a ona nadal jest sama. Mama podobnie, tworzy szczęśliwy związek choć ojciec jest raczej trudnym cholerykiem i trzeba mieć na niego pewne sposoby I teraz ja. Nigdy nie byłam z innym mężczyzną, ten był pierwszy i jak święcie wierzyłam aż do końca dni moich. Ale to on zdradził moje zaufanie a to bardziej bolało niż zdrada fizyczna ( choć nie wiem, bo jej nigdy nie zaznałam). To on przestał dbać o rodzinę, zostałam zupełnie sama z porodem, malutkim dzieckiem, w połogu woziłam starszą do przedszkola udając że nic się nie dzieje, przecież on jest chory,... Nie było zdrady fizycznej, była emocjonalna. Kiedy już dłużej nie dało się tego znieść postanowiłam wnieść o rozwód, na rozprawie mogłam z ręką na sercu powiedzieć, że pożycie seksualne umarło, nie kochaliśmy się prawie rok. Jestem wolna, ale ciągle mam świadomość, że rozwodu kościelnego nie otrzymałam. Gdyby nadarzyła się okazja ułożenia sobie życia z innym mężczyzną miałabym poczucie, że zdradzam. Nic na to nie poradzę, z takiej gliny jestem ulepiona. Ale życie przynosi rozwiązania o których się filozofom nie śniło. Pożyjemy, zobaczymy.
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 14:33
Tajga napisał/a: | Fakt, lepiej żeby zostało tak jak było, ojciec/matka pijany/a, i wszystko gra. |
Czy uważasz, że są tylko dwa rozwiązania?
Tajga napisał/a: | Grunt to rodzinka. |
Jeżeli dorosły człowiek decyduje się, żeby mieć dzieci to jest za nie w pełni odpowiedzialny do czasu, gdy się nie usamodzielnią. I nie tylko za zabezpieczenie materialne, ale również za rozwój psychiczny, emocjonalny i duchowy.
I nic go z tego nie zwalnia, żaden chory mąż, ani własne fizyczne potrzeby.
Oczywiście można mieć taką odpowiedzialność w d...ie.
Wielu ludzie właśnie tam ją ma. Ja współczuję ich dzieciom.
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 14:38
olga411 napisał/a: | Ja nie uważam, że należy zatracić sie dla dzieci. |
Też tak nie uważam.
olga411 napisał/a: | My, dorośli mamy prawo do szczęścia, choćby miały to być tylko chwile. |
Byle nie kosztem własnych dzieci.
olga - Śro 04 Lip, 2012 14:52
nie jestem pewna czy wiemy o jakich sytuacjach rozmawiamy?
Może być taak, że w domu niesamodzielne dzieciaki, z nimi pijany ojciec, a matka w tym czasie na randce. Albo też tak, że potrzeby dzieci są zabezpieczone, opiekuje sie nimi ktoś odpowiedzialny a zadbana i szczęśliwa matka na randce. Jest różnica? Przecież jesteśmy istotami rozumnymi. Znamy priorytety.
Linka - Śro 04 Lip, 2012 14:53
Żeglarz napisał/a: | Jeżeli dorosły człowiek decyduje się, żeby mieć dzieci to jest za nie w pełni odpowiedzialny do czasu, gdy się nie usamodzielnią. I nie tylko za zabezpieczenie materialne, ale również za rozwój psychiczny, emocjonalny i duchowy.
I nic go z tego nie zwalnia, żaden chory mąż, ani własne fizyczne potrzeby. |
Żeglarzu myślę tak samo, może dlatego, że mam 4 dzieci za które czuję sie odpowiedzialna, nie mylić z poświęceniem
Gaja - Śro 04 Lip, 2012 15:10
Żeglarz napisał/a: |
Jeżeli dorosły człowiek decyduje się, żeby mieć dzieci to jest za nie w pełni odpowiedzialny do czasu, gdy się nie usamodzielnią. I nie tylko za zabezpieczenie materialne, ale również za rozwój psychiczny, emocjonalny i duchowy.
I nic go z tego nie zwalnia, żaden chory mąż, ani własne fizyczne potrzeby.
Oczywiście można mieć taką odpowiedzialność w d...ie.
Wielu ludzie właśnie tam ją ma. Ja współczuję ich dzieciom. |
I tutaj Żeglarz pięknie odpowiedział jakoby za mnie dlaczego postanowiłam się rozwieźć skoro jestem taka wierna i w ogóle... Bo w tym wszystkim były dzieci. Dzieci, które ginęły w oczach. Jak tu jeszcze pogorszyć sytuację tych dzieci?? Wprowadzając zdradę jednego z rodziców. Pogmatwanie z poplątaniem się wydaje? Wcale nie. Czynny alkoholik wie co najbardziej zaboli i co wykorzystać w odwecie kiedy głupia żona zaczyna się stawiać. Ile razy jak już nic nie działało dostawałam od niego sms-a z drugiego końca Polski, że właśnie zamawia sobie kobietę. Ale się wściekał jak mu odpisałam że nic mnie to nie obchodzi, ale żeby nie zapomniał założyć gumy, bo na więcej alimentów go raczej nie stać. Było minęło. Zdradziłby nieraz gdyby mógł się na nogach utrzymać w chwilach kiedy go taka chęć nachodziła.
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 15:37
olga411 napisał/a: | Albo też tak, że potrzeby dzieci są zabezpieczone, opiekuje sie nimi ktoś odpowiedzialny a zadbana i szczęśliwa matka na randce. |
Olgo ja nie mówię o poczuciu bezpieczeństwa fizycznym polegającym na tym, że ktoś z dziećmi siedzi i pilnuje, żeby sobie krzywdy nie zrobiły.
Ja mówie o bezpieczeństwie emocjonalnym, o poczuciu zagrożenia, odrzucenia. A to pojawia się wówczas, gdy zmienia się coś w otoczeniu, a nie znamy przyczyny tej zmiany. Wyczuwane jest to intuicyjnie. I gdy mama, czy tez ojciec dotychczas zachowywali sie w jeden sposób, a tu nagle ich zachowanie się zmienia z niewiadomych przyczyn wówczas może pojawiać się poczucie zagrożenia.
Gdy rodzic dotychczasową swoją uwagę skoncentrowaną na rodzinie zacznie przekierowywać w inne miejsca dzieci to będą wiedziały, odczuwały i niepokoiły się.
Tak jak napisałem, nie wykluczam mozliwości układania sobie życia z nową osoba, ale należy to robić bardzo rozważnie i mądrze, mając na uwadze to co nowa sytuacja może rodzić i dostosowując działania w taki spoób, żeby nie krzywdzić przy okazji własnych dzieci.
olga - Śro 04 Lip, 2012 15:42
Żeglarz napisał/a: | A to pojawia się wówczas, gdy zmienia się coś w otoczeniu, |
Żeglarzu, świat jest zmienny, ciagle coś sie zmienia. Każda zmiana wywołuje w człowieku niepokój, boimy sie nowego. Nie znaczy, ze powinniśmy tego unikać. Tyczy sie też to dzieci, im częściej beda sie stykać z czymś dla nich nowym tym łatwiej bedzie im to znosić, gdy będą dorośli. Chowanie dzieci pod kloszem to nie jest dobra metoda.
Zapytam jeszcze czy Ty masz na myśli niemowleta czy dzieci w wieku rozumnym?
Klara - Śro 04 Lip, 2012 16:18
Żeglarz napisał/a: | Klara napisał/a:
Druga strona jest przecież chora i to, co wyrabia nie jest jej winą
Z tym stwierdzeniem to akurat się nie zgodzę. Mimo, że jest chory potrafi odróżnić dobro od zła. I podejmuje samodzielne decyzje.
|
Żeglarzu, miało zabrzmieć z przekąsem, ale zabrakło mimiki i dźwięku
szymon - Śro 04 Lip, 2012 16:23
Klara napisał/a: | Żeglarz napisał/a: | Klara napisał/a:
Druga strona jest przecież chora i to, co wyrabia nie jest jej winą
Z tym stwierdzeniem to akurat się nie zgodzę. Mimo, że jest chory potrafi odróżnić dobro od zła. I podejmuje samodzielne decyzje.
|
Żeglarzu, miało zabrzmieć z przekąsem, ale zabrakło mimiki i dźwięku |
moze nowy dział ala DEKA-TUBE, gdzie będziemy nagrywać swoje opowieści w wstawić jak piosenki
cokolwiek bym napisał to i tak będzie to odebrane na różne sposoby,
w zależności od tej odbierającej osoby
nie ma mimiki, drżącego głosu, uśmiechu czy pomarszczonego czoła - nie widać zamiarów po literach
Klara - Śro 04 Lip, 2012 16:33
szymon napisał/a: | moze nowy dział ala DEKA-TUBE, gdzie będziemy nagrywać swoje opowieści w wstawić jak piosenki |
No, bez przesady...
Mogłam to inaczej ująć, ale pisząc nie pomyślałam o tym, więc teraz wyjaśniłam.
Po prostu wkurza mnie, gdy ktoś uważa, że:
1) jedna strona musi być odpowiedzialna,
2) jeśli druga nie jest, patrz pkt. 1.
Żeby było jasne - byłam stroną odpowiedzialną.
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 16:44
olga411 napisał/a: | czy Ty masz na myśli niemowleta czy dzieci w wieku rozumnym |
Jak najbardziej w wieku rozumnym, aczkolwiek jeszcze nie dorosłe, w pełni dojrzałe z własnym ukształtowanym poglądem na świat i wartości.
Kiedy dla Ciebie Olgo dzieci zaczynają być w wieku rozumnym?
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 16:47
olga411 napisał/a: | Każda zmiana wywołuje w człowieku niepokój, boimy sie nowego. Nie znaczy, ze powinniśmy tego unikać. Tyczy sie też to dzieci, im częściej beda sie stykać z czymś dla nich nowym tym łatwiej bedzie im to znosić, gdy będą dorośli |
To ciekawe skąd się biorą DDD? Raczej powinni być szybciej dojrzali, zaprawieni w boju. A jest zgoła inaczej.
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 16:48
szymon napisał/a: | nie widać zamiarów po literach |
Ja jak patrzę na Twoje zdjęcie to wiem, że masz tylko dobre zamiary
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 16:53
Klara napisał/a: | Po prostu wkurza mnie, gdy ktoś uważa, że:
1) jedna strona musi być odpowiedzialna,
2) jeśli druga nie jest, patrz pkt. 1. |
No niestety. Skoro się wzięło za współmażonka osobę nieodpowiedzialną i ma się z nią dzieci, to później nie można zwalać winy, tylko trzeba wziąć odpowiedzialność na siebie.
No, można też być nieodpowiedzialnym, ale jak potem sobie spojrzeć w lustro?
Marc-elus - Śro 04 Lip, 2012 17:10
Klara napisał/a: | Po prostu wkurza mnie, gdy ktoś uważa, że:
1) jedna strona musi być odpowiedzialna,
2) jeśli druga nie jest, patrz pkt. 1. |
A ja tylko nie rozumiem podejścia:
1) Jeżeli jedna strona jest nieodpowiedzialna to
2) Druga też może, bo patrz pkt 1
A co z sytuacją gdy jedna strona nie pije, ale "nie zabezpiecza potrzeb" drugiej?
Hipotetycznie, ja siedzę non-stop w pracy, kobita czuje się "niedopieszczona", nie czuje się kochana, ryms do łóżka innego faceta?
Jones uderza się w gałąź czołem, coś mu się przestawia w głowie, poza pracą siedzi tylko w stoczni i dłubie modele.... i co, żona ryms do łóżka innego bo czuje się samotna?
Szymon ma super żonę(hipotetyczna sytuacja za jakiś czas, niedługi ), ale coś mu wali się na mózg, staje się guru alkoholików z całego świata, wykłady, sława, non-stop w podróży... żona sama w domu.....
Oczywiście, jak to wcześniej zostało napisane, kobieta "dba o siebie" i doprawia rogi.... bo przecież "ma potrzeby".
Odczucie "niezabezpieczania itd...." jest subiektywne, właściwie można każdą zdradę nim wytłumaczyć....
Gaja - Śro 04 Lip, 2012 17:10
Żeglarz napisał/a: |
No, można też być nieodpowiedzialnym, ale jak potem sobie spojrzeć w lustro? |
Albo w oczy tych właśnie w wieku nierozumnym dzieci, które nie rozumieją dlaczego ojciec to siedząca zapatrzona w monitor kukła z butelką w ręce i odpowiedzi na to co jest grane oczekują od matki?? Ja piszę na własnym przykładzie więc jest to matka ale równie dobrze może to być ojciec. Mam dwoje zupełnie małych kiedy to się działo dzieci ( niecały rok i cztery lata miały) dzisiaj radosne, pełne wiary we własne siły, głupkujące po swojemu, lejące się ale całkiem normalne dzieci. A uwierzcie mi, było bardzo źle z nimi. Patrząc im w oczy to były oczy wystraszonych zwierzątek. Starszy pomagał mi przejść przez to wszystko bardziej jak wspólnik niż syn więc mogę go zaliczyć do rozumnych już dzieci
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 17:18
Marc-elus napisał/a: | właściwie można każdą zdradę nim wytłumaczyć.... |
Jak się chce coś wytłumaczyć to zawsze się znajdzie wytłumaczenie.
W końcu od czego jest ten wspaniały system iluzji i zaprzeczeń?
Gaja - Śro 04 Lip, 2012 17:19
Marc-elus, strasznie te hipotetyczne scenariusze naciągane
Jak kocha to poczeka. Jak on nie pije to zadzwoni, zapyta co u niej, zapewni że kocha, myśli i tęskni. Przywiezie coś z podróży A nic tak nie umacnia związków jak rozstania i powroty ... Ja ciągle miałam męża w delegacji a czułam się kochana a walić się zaczęło kiedy zaczął pić na umór spisując na straty wspólny dorobek życia.
Tu nie ma co porównywać raczej. Ale jedno jest pewne o miłość trzeba dbać, zabiegać o nią i nie pozwolić aby małżonkowi choć przez myśl przeszło że można by lepiej, romantyczniej. Ma być najlepiej jak się da. Ale to wszystko opiera się na obopólnym zaufaniu, jak tego zabraknie to wali się wszystko. Można dać szansę, potem ponownie i znowu. Ale kiedyś ktoś mi powiedział daj czas czasowi ......... do czasu.
Klara - Śro 04 Lip, 2012 17:20
Marc-elus napisał/a: | A ja tylko nie rozumiem podejścia:
1) Jeżeli jedna strona jest nieodpowiedzialna to
2) Druga też może, bo patrz pkt 1
|
Marcel, toż mówimy o osobach uzależnionych i - cholera - choćbyś nie wiem jak wymagał, nie zrobisz z takiego człowieka kogoś odpowiedzialnego.
Jestem pewna, że Ty gdy piłeś, czy zapijałeś, tez nie byłeś odpowiedzialny, też zawalałeś terminy i łamałeś obietnice.
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 17:22
Gaja napisał/a: | i nie pozwolić aby małżonkowi choć przez myśl przeszło że można by lepiej, romantyczniej |
Jak mu będzie chciało przejść, to i tak przejdzie.
Gaja - Śro 04 Lip, 2012 17:23
A tak w ogóle to ludzie zdradzają i są zdradzani i nie są to alkoholicy wcale Tu chodzi o jakiś system wartości raczej
Gaja - Śro 04 Lip, 2012 17:26
Żeglarz napisał/a: | Gaja napisał/a: | i nie pozwolić aby małżonkowi choć przez myśl przeszło że można by lepiej, romantyczniej |
Jak mu będzie chciało przejść, to i tak przejdzie. |
A no tak Tylko sęk co z tym potem zrobi.
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 17:28
Gaja napisał/a: | można by lepiej, romantyczniej. |
Do romantycznej miłości najlepsze są wiecie kto? Wampiry
Duzi niedojrzali faceci z miną jak u Szymka w avatarku, funkcjonujący na krótkich ale wysokich emocjach. Wielka ognista miłość, a potem romantyczne rozstanie .......... i następna
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 17:30
Gaja napisał/a: | Tu chodzi o jakiś system wartości raczej |
Raczej tak
Ewentualnie jego brak
olga - Śro 04 Lip, 2012 17:34
teraz to już rzeczywiście worek mąki
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 17:37
Jaki worek, toż to poważne sprawy
Gaja - Śro 04 Lip, 2012 17:39
olga411 napisał/a: | teraz to już rzeczywiście worek mąki |
A idź ty do młyna, bardzo poważny temat to jest
Tajga - Śro 04 Lip, 2012 17:39
Żeglarz napisał/a: | W końcu od czego jest ten wspaniały system iluzji i zaprzeczeń? |
Żeglarzu ten cytat to słowo klucz.
napisze Tobie jeszcze raz, po co komu matka trzeźwa, ale zastraszona, zestresowana
nasłuchująca kroków na schodach ?
W jakim stanie dziś wróci pan i władca?
Czasy kiedy ludzie się pobierali na dobre, i na złe, już dawno minęły.
Nie ma już powstańczych wdów,biednych samotnych kobiet które po nocy poślubnej
wdziewały żałobę, bo mąż poszedł i przepadł.
Teraz są wolne, wyzwolone kobiety które dbają i o siebie, i o dzieci.
Mówi się "jeden drugiemu krzyże noście", tylko dlaczego zawsze kobieta
ma nosić ten ciężar?
Bo wypada? Bo złote kółko na palcu? I śmierdzące zwłoki w łóżku,
napite za pieniądze dziecka ukradzione ze skarbonki.
Jak w kawale kiedy synek się pyta tatusia co to jest cudzołóstwo?
I tatuś mówi, że to tak jakby mamusia wróciła i zobaczyła tatusia w łóżku z panią sąsiadką.
Synek się upewnia i pyta...to tak jakbyś wrócił z pracy i mamusia by leżała w łóżku z panem sąsiadem?
O nie synku, to nie jest cudzołóstwo, to jest jawne ku***two!!!
Moja dorosła córka dawno mi mówiła, żebym sobie kogoś znalazła, bo z ojcem zwariuję.
I nawet nie szukałam, sam się znalazł.
Przez dwadzieścia lat małżeństwa nie zdradziłam męża.
Tylko piłam po każdym jego telefonie, liście, wyjeździe.
Mój tatuś, bardzo prawy człowiek, też mówił, że tak się nie da żyć.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Gaja - Śro 04 Lip, 2012 17:52
Tajga napisał/a: |
Bo wypada? Bo złote kółko na palcu? I śmierdzące zwłoki w łóżku,
napite za pieniądze dziecka ukradzione ze skarbonki.
|
Wiecie co, przypomniało mi się jak łykając łzy zakradłam się do skarbonki córki, bo już nie miałam co dzieciom jeść ugotować i solennie obiecując sobie w duchu, że oddam przecież za kilka dni bo naprawdę nie mam już innego wyjścia, dzieci głodne chodzić nie będą ......... a tu się okazuje że ON był szybszy bo napić się musiał. I te śmierdzące zwłoki później. Wszystko się zgadza. Ta destrukcja, chowanie pieniędzy, zaglądanie do sakiewki przed wejściem do sklepu czy nikt nie ukradł pieniędzy. Kiedy już byłabym w stanie wbić w niego coś jak stał nade mną w nocy i się wygrażał wtedy usłyszałam od pani psycholog "Pani Basiu, proszę to kończyć, bo pani dzieci nie chcą mieć matki w więzieniu"
Ale to pewnie już inny temat... Taka lekka dygresja mi się przypomniała.
Żeglarz - Śro 04 Lip, 2012 20:27
Och Tajgo, mam wrażenie, że odbierasz moje słowa jako atak, czy ocenę Ciebie.
Ja piszę o sytuacji rodzica, który wychowuje dzieci, że powinien zwracać uwagę przy swoim postępowaniu również na różne aspekty z wychowaniem i dobrem dziecka związane. Ty piszesz o swojej sytuacji jak mniemam znacznie się różniącej od tej, którą ja mam na uwadze.
Chyba mówimy o dwóch różnych sprawach.
Tajga - Śro 04 Lip, 2012 21:12
Żeglarz napisał/a: | Och Tajgo, mam wrażenie, że odbierasz moje słowa jako atak, czy ocenę Ciebie. |
Ja wiem o czym piszesz Żeglarzu.
Wiem...
Jonesy - Czw 05 Lip, 2012 08:02
Marc-elus napisał/a: | Klara napisał/a: | Po prostu wkurza mnie, gdy ktoś uważa, że:
1) jedna strona musi być odpowiedzialna,
2) jeśli druga nie jest, patrz pkt. 1. |
A ja tylko nie rozumiem podejścia:
1) Jeżeli jedna strona jest nieodpowiedzialna to
2) Druga też może, bo patrz pkt 1
A co z sytuacją gdy jedna strona nie pije, ale "nie zabezpiecza potrzeb" drugiej?
Hipotetycznie, ja siedzę non-stop w pracy, kobita czuje się "niedopieszczona", nie czuje się kochana, ryms do łóżka innego faceta?
Jones uderza się w gałąź czołem, coś mu się przestawia w głowie, poza pracą siedzi tylko w stoczni i dłubie modele.... i co, żona ryms do łóżka innego bo czuje się samotna?
Szymon ma super żonę(hipotetyczna sytuacja za jakiś czas, niedługi ), ale coś mu wali się na mózg, staje się guru alkoholików z całego świata, wykłady, sława, non-stop w podróży... żona sama w domu.....
Oczywiście, jak to wcześniej zostało napisane, kobieta "dba o siebie" i doprawia rogi.... bo przecież "ma potrzeby".
Odczucie "niezabezpieczania itd...." jest subiektywne, właściwie można każdą zdradę nim wytłumaczyć.... |
Tu się trochę ustosunkuję, w końcu i ja "padłem" w poście.
Część z was wie, część nie, że mieliśmy również takie problemy. Być może powodowane tym, że żona czuła wstręt, być może dwoma ciążami i trudami wychowywania dzieci praktycznie w pojedynkę, być może awansem i większymi obowiązkami, ale żona mnie nie chciała. Zaczęło się oczywiście już za mojego picia, ale wielokrotnie było wykorzystywane jako pretekst do upicia się. Tak było, taki byłem. Wstyd mi teraz za to strasznie i przykro mi z powodu tego co przeszła moja żona. Ale wziąłem się za siebie i po jakimś czasie zaczęło się pojawiać zaufanie, powracały uczucia. Niestety, nadal brak bliskości, wciąż jakieś naiwne tłumaczenia, wymówki. Ja oczywiście w pełni przekonany o mojej winie akceptowałem to w ciszy i godziłem się, ale w środku coś się psuło. Coś było nie tak. Oczywiście zamiast porozmawiać na spokojnie, wyjaśnić problem, sam sobie zacząłem kręcić filmy, w efekcie czego prawie doszło do desperackich kroków i zdrady. Każdy ma jakieś swoje potrzeby, a nie tłumione uczucia i potrzeby przez alkohol ogłuszyły mnie tak mocno, że mogłem zwariować normalnie. Non stop tylko myślałem o tym co źle robię, co mogę zrobić aby odmienić sytuację, aby powrócić do czasów które jeszcze nie tak dawno wydawały się rajem. Wydawało mi się, że jedynym remedium na moje nerwy i stresy i agresywne zachowanie będzie ulżenie sobie, choćby i w płatny sposób. Tak właśnie pokręcony bywa mózg faceta, a już alkoholika mózg to w ogóle jest niezłą heca.
I gdy już już miałem się zdecydować na ten desperacki krok, na to "lekarstwo na całe zło" w moim mniemaniu dostałem wiadomość od żony "musimy poważnie porozmawiać. Dzisiaj!"
Oczywiście resztę sobie dokręciłem swoim sposobem - rozwód albo separacja cała reszta. Do wieczora byłem wrakiem psychicznym, gotowym na wyprowadzenie się od razu i chlanie do upadłego, po życiu, które sam w myślach przekreśliłem.
Tymczasem żona, okazało się świadoma problemu, zaproponowała terapię małżeńską, rozmową z psychologiem dla nas obu, bo wie że coś jest nie tak, ale bardzo mnie kocha. I na sam koniec powiedziała "ja na Ciebie tyle lat czekałam, poczekaj na mnie proszę teraz trochę". I to mnie do końca przekonało. Poczekałem i okazało się że długo nie musiałem.
Seks i bliskość partnera w życiu są niezwykle ważne. Bez tego małżeństwo ma niewielkie szanse trwać w taki sposób że obie strony są szczęśliwe. Ale musi być też rozmowa i wzajemne zrozumienie. Wzajemne. Człowieka w nałogu na to nie stać, nie stać nałogowca na zrozumienie potrzeb innego człowieka, ponieważ to jego potrzeby są zawsze w centrum i zawsze na pierwszym miejscu.
Jednakże jeśli byłbym takim kretynem, że siedziałbym non stop w stoczni i robił modele, notorycznie olewając żonę, nie mógłbym mieć do niej żalu, gdyby pewnego dnia przywitała mnie ze swoim nowym partnerem. Podobnie jak nie uważam, że gdybym był notorycznie odrzucany, odtrącany, musiałbym trwać przy żonie do końca w ramach pokuty za moje wcześniejsze picie.
Każdy ma prawo do szczęścia, a nawet każdy powinien mieć obowiązek zrobić wszystko w granicach rozsądku, aby to szczęście sobie zapewnić.
Lolek222 - Nie 08 Lip, 2012 22:45
Jonesy napisał/a: | Niestety, nadal brak bliskości, wciąż jakieś naiwne tłumaczenia, wymówki. Ja oczywiście w pełni przekonany o mojej winie akceptowałem to w ciszy i godziłem się, ale w środku coś się psuło. Coś było nie tak. Oczywiście zamiast porozmawiać na spokojnie, wyjaśnić problem, sam sobie zacząłem kręcić filmy, w efekcie czego prawie doszło do desperackich kroków i zdrady. Każdy ma jakieś swoje potrzeby, a nie tłumione uczucia i potrzeby przez alkohol ogłuszyły mnie tak mocno, że mogłem zwariować normalnie. Non stop tylko myślałem o tym co źle robię, co mogę zrobić aby odmienić sytuację, aby powrócić do czasów które jeszcze nie tak dawno wydawały się rajem. Wydawało mi się, że jedynym remedium na moje nerwy i stresy i agresywne zachowanie będzie ulżenie sobie, choćby i w płatny sposób. Tak właśnie pokręcony bywa mózg faceta, a już alkoholika mózg to w ogóle jest niezłą heca.
I gdy już już miałem się zdecydować na ten desperacki krok, na to "lekarstwo na całe zło" w moim mniemaniu dostałem wiadomość od żony "musimy poważnie porozmawiać. Dzisiaj!"
Oczywiście resztę sobie dokręciłem swoim sposobem - rozwód albo separacja cała reszta. Do wieczora byłem wrakiem psychicznym, gotowym na wyprowadzenie się od razu i chlanie do upadłego, po życiu, które sam w myślach przekreśliłem.
Tymczasem żona, okazało się świadoma problemu, zaproponowała terapię małżeńską, rozmową z psychologiem dla nas obu, bo wie że coś jest nie tak, ale bardzo mnie kocha. I na sam koniec powiedziała "ja na Ciebie tyle lat czekałam, poczekaj na mnie proszę teraz trochę". I to mnie do końca przekonało. Poczekałem i okazało się że długo nie musiałem. |
No wreszcie -uderzenie w epicentrum problemu - i oto mi chodziło Jonesy napisał/a: | Każdy ma prawo do szczęścia, a nawet każdy powinien mieć obowiązek zrobić wszystko w granicach rozsądku, aby to szczęście sobie zapewnić. |
Piękne
szymon - Pon 09 Lip, 2012 05:57
Lolek222 napisał/a: | Jonesy napisał/a:
Każdy ma prawo do szczęścia, a nawet każdy powinien mieć obowiązek zrobić wszystko w granicach rozsądku, aby to szczęście sobie zapewnić.
Piękne |
zaiste
Żeglarz - Pon 09 Lip, 2012 08:31
Jonesy napisał/a: | Każdy ma prawo do szczęścia, a nawet każdy powinien mieć obowiązek zrobić wszystko w granicach rozsądku, aby to szczęście sobie zapewnić. |
Tak, prawo do szczęścia ma każdy. I każdy ma w sobie narzędzia potrzebne, żeby to szczęście osiągnąć.
Jednak te "granice rozsądku" są bardzo szeroką formułą.
Szczególnie u osób z aktywnym systemem iluzji i zaprzeczeń. Z moich obserwacji wynika, że większość ludzi temu podlega w większym lub mniejszym stopniu.
Ostatnio mój przyjaciel dał SOBIE prawo do szczęścia, porzucił swoją rodzinę i zaczął realizować swoje żeglarskie pasje o boku pani kapitan
Jonesy - Pon 09 Lip, 2012 09:09
Oczywiście pisząc to nieszczęsne uogólnienie myślałem głównie o sobie. I o swoich granicach rozsądku.
Każdy ma swoje.
Tajga - Pon 09 Lip, 2012 14:35
Miałam wrażenie, że piszemy tu o zdradach kiedy, jedna ze stron ( kobieta, lub mężczyzna)
zachowuje się w sposób który nie rokuje na poprawę.
Zdradza, "zabezpiecza sobie" ( ahoj Żeglarzu ), chleje, i niszczy rodzinę, jest
emocjonalnym prze mocnikiem,wampirem energetycznym.
Wszystkie te cechy, oprócz picia destrukcyjnego miał mój były mąż.
Wtedy takie "wyjścia awaryjne", są ( moim zdaniem) usprawiedliwione.
Nie mówimy o zdradach z powodu po przewracanie się w du*** którejkolwiek ze stron
z dobrobytu, i szczęścia.
Związek trzymany na siłę, bo tak wypada, bo dzieci, bo kredyt...jest toksyczny.
Żeglarz - Pon 09 Lip, 2012 18:26
Tajga napisał/a: | Związek trzymany na siłę, bo tak wypada, bo dzieci, bo kredyt...jest toksyczny. |
Święta prawda
Jak to ładnie Olga napisała gdy jest rozpad więzi, wówczas nie ma już i faktycznie związku. Jedynie formalnie.
Jednak powtórzę za Marcelim, że powinien być pewien porządek rzeczy. Najpierw pozamykać jeden etap definitywnie, podjąć ostateczne decyzje, oznajmić je osobom zainteresowanym (np.dzieciom), a dopiero wówczas rozpoczynać kolejny etap. Takie, skoki w bok (nazwę to tak skoro nazwa zdrada już do sytuacji nie pasuje), szczególnie gdy się to robi jawnie wprowadzają dodatkowe zachwianie wartości i jeszcze większy zamęt w rodzinie (cały czas mam na uwadze dobro dzieci - oczywiście nie dorosłych i dojrzałych posiadających własny osąd całej sytuacji).
|
|