To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Przebywanie w towarzystwie pijących..

Ann - Nie 18 Sie, 2013 22:22
Temat postu: Przebywanie w towarzystwie pijących..
Piszę, ponieważ gnębi mnie ten temat. Jak radziliście/radzicie sobie, w otoczeniu ludzi pijących?

Wiem, że nie powinno się przebywać w takim otoczeniu, że nie powinno się brać udziału w imprezach, na których jest alkohol. Znam te wszystkie punkty.
O ile mogę zrezygnować z pewnych spotkań, to bardzo chętnie i dobrowolnie z nich rezygnuję od chwili kiedy zadecydowałam, że chcę resztę życia spędzić na trzeźwo. O tyle, jeśli zdarza się, że muszę pojechać na pewną imprezę plenerową, ze względu na prowadzenie pewnych pokazów, czy czynności zawodowych, to pojawia się problem. Jedziemy kilkuosobową grupą. Robimy co robić mamy.. no i właśnie. Później zaczyna się część mniej oficjalna. Wszyscy piją. Ja nie, z własnej nieprzymuszonej woli. Bawię się nawet nieźle. Z dnia na dzień, coraz lepiej, bo pierwsza taka impreza to był szok. No ale.. wszędzie alkohol wkoło. Wszyscy mówiący do mnie dają alkoholem. W zasadzie nie robi mi to różnicy. Ostatnie dwa dni spędziłam na takich imprezach plenerowych.
Wczoraj.. jako jedyna trzeźwa z naszej grupy, bawiłam się bardzo dobrze. Naprawdę. Wróciłam w świetnym humorze. Wiedziałam, że ten alkohol jest wkoło, ale był mi obojętny. Dzisiaj natomiast.. scenariusz taki sam. Za jednym wyjątkiem, że kolega, który miał mi pomóc w zwinięciu sprzętu, poległ całkowicie. Do tego stopnia, że wrzucaliśmy go na pakę busa, bo nawet nie siedział. Tak mnie to zaogniło, tak byłam zła na alkohol.. nawet nie na niego. Na alkohol. Na to że to taki dziad jest co się wszczepi... że wściekłość ze mnie kipiała.
Po ogarnięciu wszystkiego.. odetchnęłam z ulgą. W drodze powrotnej do domu, już myślałam o tym, że napiłabym się lampkę wina.
No i w zasadzie ta lampka czerwonego wina w moich wyobrażeniach, powoduje u mnie ślinotok nawet w tej chwili, ale wiem, że mogę nie spać całą noc... ale się nie poddam. Bo nie chcę pić, chociaż moja podświadomość kusi.

Wiem, że nie ominę takich sytuacji, kiedy ten alkohol koło mnie będzie. Wiem, że nie mogę nikomu zabronić spożywać go przy mnie. Bo są ludzie, którzy piją i nie mają z tym problemu. Bo napiją się raz na miesiąc na takiej imprezie i później nic.

Ale jak ja mam się w tym odnaleźć? :bezradny:

szymon - Pon 19 Sie, 2013 06:22

Ann napisał/a:
Wiem, że nie powinno się przebywać w takim otoczeniu, że nie powinno się brać udziału w imprezach, na których jest alkohol. Znam te wszystkie punkty.


zaleca się nie uczestniczyć w takich, nazwijmy je imprezach alkoholowych
jedni alkoholicy unikają ich do końca życia, drudzy przez jakiś czas (pierwszy okres niepicia)

Ann napisał/a:
kolega, który miał mi pomóc w zwinięciu sprzętu, poległ całkowicie. Do tego stopnia, że wrzucaliśmy go na pakę busa, bo nawet nie siedział. Tak mnie to zaogniło, tak byłam zła na alkohol.. nawet nie na niego


alkohol nie jest przyczyną złości czy gorszego samopoczucia u Ciebie, a myśli o nim
alkohol nie był przyczyną zgonu kolegi, tylko jego wypicie i to w nadmiernej ilości

Ann napisał/a:
W drodze powrotnej do domu, już myślałam o tym, że napiłabym się lampkę wina.


sama widzisz, że to nie ten alkohol, jest zły, nie TY jesteś zła, a tylko Twoje myśli robią Ci kuku - czaisz bazę? myśli!

Ann napisał/a:
Ale jak ja mam się w tym odnaleźć? :bezradny:


ja raz zadałem sobie pytanie: czy alkohol moze wywołać u mnie myśli, czy sytuacja związana z alkoholem, moze jakieś wspomnienia, cokolwiek co kojaży się z alkoholoem (kazdy ma inaczej) może wywołać u mnie myśli o wypiciu? :szok:
OCZYWIŚCIE, że tak fsdf43t
niekiedy zdarza mi się, ze takie myśli powstają, z naciskiem na niekiedy
zbawiennym dla mnie sposobem jest akceptacja, czyli przyjęcie do wiadomości jakiegoś stanu, poniżej przykłady:
- nadupcony kolega, co miał pomóż - acha, to nic, poradzę sobie sama
- rozwalony TIR z zmrożonym piwem - acha, to nic, ciekawe czy wszyscy cali i zdrowi
- chuch koleżanki - acha, ale jej jedzie, idź kobieto umyj ząbki i nie chuchaj mi tu :mgreen:
- jakaś sytuacja - acha, no jest "trudna" sytuacja, ale czy ona może mieć jakikolwiek wpływ na mnie i moje decyzje, czy moze wywołać u mnie jakieś myśli o alkoholu? :glupek:

Jędrek - Pon 19 Sie, 2013 06:46
Temat postu: Re: Przebywanie w towarzystwie pijących..
Ann napisał/a:

1........Wiedziałam, że ten alkohol jest wkoło, ale był mi obojętny.
2.Dzisiaj natomiast.. ........Tak mnie to zaogniło, tak byłam zła na alkohol.. nawet nie na niego. Na alkohol. Na to że to taki dziad jest co się wszczepi... że wściekłość ze mnie kipiała.
2. Po ogarnięciu wszystkiego.. odetchnęłam z ulgą. W drodze powrotnej do domu, już myślałam o tym, że napiłabym się lampkę wina................
No i w zasadzie ta lampka czerwonego wina w moich wyobrażeniach, powoduje u mnie ślinotok nawet w tej chwili, ale wiem, że mogę nie spać całą noc...
3.ale się nie poddam. Bo nie chcę pić, chociaż moja podświadomość kusi.

4. Wiem, że nie ominę takich sytuacji, kiedy ten alkohol koło mnie będzie. Wiem, że nie mogę nikomu zabronić spożywać go przy mnie. Bo są ludzie, którzy piją i nie mają z tym problemu. Bo napiją się raz na miesiąc na takiej imprezie i później nic.

Ale jak ja mam się w tym odnaleźć? :bezradny:


1. Też mi sie tak wydawało na początku dwóch lat d***. Ale między innymi dlatego, że bagatelizowałem zalecenie unikania ludzi i miejsc w których piją mordowałem się dwa lata w depresji. Na mnie to działało ze zwłoką. Na drugi, trzeci dzień rozdrażnienie, wybuchy złości, spadek nastroju, doły, deprecha....
2. Najdotkliwszy przykład z mojego życia: Tydzień na jachcie na Mazurach (żegluję od 17 roku życia- do 2009 notorycznie pijany) w towarzystiwe pijących od rana do nocy. Po powrocie z tego wyjazdu opadły mnie takie doły, frustracje i złości, że jadąc samochodem z synem wpakowałem się o mało co w d**ę jadącego przede mną samochodu.... ostatecznie wylądowaliśmy w rowie tylko go drasnąwszy...... Ostatnie co pamiętam, to wolna droga przede mną i cięcie. Ocknąłem się tuż przed stłuczką.... Jedyny raz w życiu urwał mi się film na trzeźwo ... (albo nie jedyny :( )
3. Walczyłem nawet ostatnio dość zaciekle.... ale jak już przegapię wstępne sygnały ostrzegawcze i dopuszczę do nasilenia objawów nawrotu to staje się bezsilny. Zapominam zalecenia, wszelkie koła ratunkowe.... i pikuję w obłęd...... w 2009 wybrałem alkohol, żeby nie oszaleć. W tym roku dzięki przyjaciołom z AA i siostrze w trakcie psychozy zabrało mnie pogotowie.... nie wiem, czym zakończyłbym te jazdy, bo już utwierdziłem się w tym, że nie chcę pić alkoholu i chcę zmienić swoje życie... i je zmieniam (chyba :) )
4. Jak się w tym odnaleźć??.... hmmm... Ostatnio miałem w pracy imprezę (po pracy) - pożegnanie emeryta. Zaczęło się od obiadu... w trakcie obiadu wniesiono flaszki wódki...
Po skończonym posiłku podszedłem do niego, przeprosiłem i pożegnałem się. Powiedziałem, że nie moge przebywać w "towarzystwie" alkoholu....
Nie robię z tego tajemnicy, że nie piję, chociaż nie tłumaczę się też dlaczego... Chociaż czasami wypadałoby podsumować, że np. "swój przydział już wychlałem".... ale mam blokadę do uzewnętrzniania się przy ludziach w pracy....

Ann - Pon 19 Sie, 2013 07:09

szymon napisał/a:
sama widzisz, że to nie ten alkohol, jest zły, nie TY jesteś zła, a tylko Twoje myśli robią Ci kuku - czaisz bazę? myśli!

czaję.. tylko co z tymi myślami zrobić?

szymon napisał/a:
cokolwiek co kojaży się z alkoholoem (kazdy ma inaczej) może wywołać u mnie myśli o wypiciu?

Raz mi się uda to olać, bo faktycznie zmeczenie dobije mnie do poduszki, ale innym razem... oczywiscie, że wywołuje myśli o wypiciu.


szymon napisał/a:
- nadupcony kolega, co miał pomóż - acha, to nic, poradzę sobie sama

acha, poradzę sobie sama (i poradziłam fizycznie), ale zapier*ole :nerwus: go przy najbliższej okazji gołymi rękami! No i jeszcze skurczybyk się przewala na glebę w naszych ciuchach firmowych, bardzo rozpoznawczych.

szymon napisał/a:
- rozwalony TIR z zmrożonym piwem - acha, to nic, ciekawe czy wszyscy cali i zdrowi

tu myślimy tak samo :tak:

szymon napisał/a:
- chuch koleżanki - acha, ale jej jedzie, idź kobieto umyj ząbki i nie chuchaj mi tu

:buahaha:

szymon napisał/a:
jakaś sytuacja - acha, no jest "trudna" sytuacja, ale czy ona może mieć jakikolwiek wpływ na mnie i moje decyzje, czy moze wywołać u mnie jakieś myśli o alkoholu?

To zależy od tego, czego dotyczy ta trudna sytuacja i jak bardzo jest trudna. Zazwyczaj staram się przeć do przodu, działać i nie myśleć o tym, że lepiej się napić tak jak to robiłam. Tylko za wszelką cenę ją przepracowuję. No ale czasem się nie udaje i pozostaje tłumaczenie sobie i d***.

Ann - Pon 19 Sie, 2013 07:19

Jędrek napisał/a:
1. Też mi sie tak wydawało na początku dwóch lat d***ścisku. Ale między innymi dlatego, że bagatelizowałem zalecenie unikania ludzi i miejsc w których piją mordowałem się dwa lata w depresji. Na mnie to działało ze zwłoką. Na drugi, trzeci dzień rozdrażnienie, wybuchy złości, spadek nastroju, doły, deprecha....

U mnie nie zawsze kończy się to takim zjazdem jak wczoraj. Zazwyczaj jest zupełnie normalnie, przejście do rzeczywistości bezproblemowe zupełnie.

Jędrek napisał/a:
Jedyny raz w życiu urwał mi się film na trzeźwo ...

Jeden raz w ciągu tych 40 dni, miałam wrażenie, że jestem pijana. Po jednej z takich imprez plenerowych. Plątał mi się język, spadek koncentracji. Zwaliłam na zmęczenie i poszłam spać.
Dziś np, wydaje mi się, że jestem na ogromnym kacu, ogólne rozbicie.. senność, susza.

Jędrek napisał/a:
Po skończonym posiłku podszedłem do niego, przeprosiłem i pożegnałem się. Powiedziałem, że nie moge przebywać w "towarzystwie" alkoholu....

Jedziemy razem i wracamy razem. Zawsze, od zawsze. Nie da się nas rozdzielić. Nie mogę zabrać się i wyjść. Chociaż chciałabym i zrobiłabym to z miłą chęcią.

(ostatnio zostałam zaproszona na parapetówkę - ognisko - do znajomych, zjawiłam się później niż wszyscy, bo miałam jeszcze spotkanie w tym dniu.. przyjechałam tylko dlatego, że znajomi chcieli pochwalić się wybudowanym domem. Kilku wspólnych znajomych też było. Wyskoczyli do mnie z alkoholem. Podziękowałam krótko i statecznie. Posiedziałam godzinkę. Pogadałam z właścicielami włości, pożegnałam się ładnie i pojechałam. Zjazdu brak. Żalu brak. Chęci picia brak.)

szymon - Pon 19 Sie, 2013 07:54

Ann napisał/a:
szymon napisał/a:
sama widzisz, że to nie ten alkohol, jest zły, nie TY jesteś zła, a tylko Twoje myśli robią Ci kuku - czaisz bazę? myśli!

czaję.. tylko co z tymi myślami zrobić?


ja robię tak:
podziękować za nie na początku,
bo to, że one przeszkadzają, świadczy dobrze o tym "myślącym"
fajny dar, ze potrafisz zauważyć, zaobserwować te mysli, które przeszkadzają
dlaczego myślimy o tym, co nam przeszkadza? katujemy się tymi myślami?
to nie jest tak!
myślimy o różnych rzeczach, sytuacjach, zdarzeniach w przeszłości, tych przyszłych czy o tych teraźniejszych
zazwyczaj pojawiają się myśli, wtedy gdy czegoś nie przyjmujemy do wiadomości, gdy nie ma akceptacji dla czegoś, dla kogoś

przyjęcie do wiadomości TERAZ, jakiegoś zdarzenia z TERAZ, nie oznacza ZGODY na to
akceptacja to szybkie pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić
i tutaj jest dużo łatwiej, bo jak nie moge tego zmienić, to po prostu tego nie zmieniam i kropka
a jak mogę coś zmienić, to po prostu to zmieniam - czaisz drugą bazę? :skromny:

głupie myśli przestają sie pojawiać, bo jak Ty, przyjmujesz do wiadomości jakiś stan czy jakieś zachowanie,
Twoja podświadomość głupieje i nie wie co zrobić, nie potrafi NIC wymyśleć co przeszkadza
myśli pojawiają się w głowie, przynajmniej tak się wydaje, podobno generuje je mózg
a mózg jest narzędziem, sterowanym przez Ciebie, podobnie jak sterujesz ręką czy nogą (nie wiem co Ty tam jeszcze masz)
czaisz bazę nr 3? :mgreen:

Ann - Pon 19 Sie, 2013 08:12

szymon napisał/a:
przyjęcie do wiadomości TERAZ, jakiegoś zdarzenia z TERAZ, nie oznacza ZGODY na to
akceptacja to szybkie pogodzenie się z czymś, czego nie można zmienić
i tutaj jest dużo łatwiej, bo jak nie moge tego zmienić, to po prostu tego nie zmieniam i kropka
a jak mogę coś zmienić, to po prostu to zmieniam - czaisz drugą bazę?

bardziej pokręcić się nie dało? :rotfl:
czyli zakładając, że nie mogę zmienić swojego położenia, muszę je przeczekać czy jak?:)

szymon napisał/a:
a mózg jest narzędziem, sterowanym przez Ciebie, podobnie jak sterujesz ręką czy nogą (nie wiem co Ty tam jeszcze masz)
czaisz bazę nr 3?

mam wszystko co potrzeba na miejscu ;) :okok: :okok:
Czyli jeśli jest coś co przyjmuję takim jakim jest, w sposób naturalny i obojętny, bez zagłębiania się w niego, to mój mózg nie doszukuje sie szczególnych problemów i powodów do picia, bo nie wie czego się uczepić?
jesli tak to tę bazę czaję :)

Whiplash - Pon 19 Sie, 2013 08:25

Ann napisał/a:

bardziej pokręcić się nie dało? :rotfl:
czyli zakładając, że nie mogę zmienić swojego położenia, muszę je przeczekać czy jak?:)

myślę, że chodzi mniej więcej o to:
Cytat:
Boże,
użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić.
Odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Pozwól mi co dzień
Żyć tylko jednym dniem
i czerpać radość z chwili, która trwa;
i w trudnych doświadczeniach losu ujrzeć
drogę wiodącą do spokoju;
i przyjąć – jak Ty to uczyniłeś
- ten grzeszny świat takim,
Jakim on naprawdę jest,
a nie takim jak ja chciałbym go widzieć;
i ufać, że jeśli posłusznie poddam się Twojej woli,
to wszystko będzie jak należy.
Tak bym w tym życiu osiągnął umiarkowane szczęście,
a w życiu przyszłym, u twego boku, na wieki posiadł
szczęśliwość nieskończoną.

Ann napisał/a:
Czyli jeśli jest coś co przyjmuję takim jakim jest, w sposób naturalny i obojętny, bez zagłębiania się w niego, to mój mózg nie doszukuje sie szczególnych problemów i powodów do picia, bo nie wie czego się uczepić?
jesli tak to tę bazę czaję :)

:okok:

Ann - Pon 19 Sie, 2013 08:29

Whiplash napisał/a:
Boże,
użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić.
Odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić.
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Pozwól mi co dzień
Żyć tylko jednym dniem
i czerpać radość z chwili, która trwa;
i w trudnych doświadczeniach losu ujrzeć
drogę wiodącą do spokoju;
i przyjąć – jak Ty to uczyniłeś
- ten grzeszny świat takim,
Jakim on naprawdę jest,
a nie takim jak ja chciałbym go widzieć;
i ufać, że jeśli posłusznie poddam się Twojej woli,
to wszystko będzie jak należy.
Tak bym w tym życiu osiągnął umiarkowane szczęście,
a w życiu przyszłym, u twego boku, na wieki posiadł
szczęśliwość nieskończoną.


to akurat czaję.
łatwe to nie jest z mojego punktu widzenia aby zwracać się do Boga. Ok, wiem, że to jest Bóg taki jakkolwiek go pojmujemy.. ale jednak. Kiedyś znałam tego Boga przez duże B., później nasze drogi się rozeszły i do dziś nic nie zastąpiło mi siły wyższej od nas samych. Tak na marginesie mówiąc.

kj100pn - Pon 19 Sie, 2013 08:34

Wczoraj bylem na grilu. Kiepbaski, karkowka, zimne piwko... Wszystko co nie wskazane. Zawsze albo sciemniam ze mam chory zoladek i nie moge pic albo na ochotnika robie za kierowce. Nawet moja kobieta ktora praktycznie wogole nie pije stwierdzila ze sam sobie wkrecam, ze mam nerwice a nie problem z alkoholem tylko ze ona nie wie ile kiedys pilem. Co z tego ze moge wypic dowolna ilosc piwa jak na nastemny dzien mam depresje, leki i czuje sie jak g***o. Z drugiej strony chcialbym zyc normalnie ale sie boje ze zaczne zwiekszac ilosc i czestotliwosc picia.
Zaczynam sie obawiac ze znajomi beda mnie zle postrzegac. Niedlugo ide do psychiatry bo rodzinny mi powiedzial ze prawdopodobnie mam depresje

Ann - Pon 19 Sie, 2013 08:37

kj100pn napisał/a:
Wczoraj bylem na grilu.....


deprecha.. znany mi 'osobnik'.

Jedno czego nie robię. Nie tłumaczę się, że coś mnie boli, czy, że leki biorę, czy że coś tam, coś tam. Nie i koniec. Dziękuję. Osobiście wiem, że gdybym się tłumaczyła to znalazłabym furtkę w tym. Ale to ja, mój punkt widzenia.

Halibut - Pon 19 Sie, 2013 08:48

Ann napisał/a:
szymon napisał/a:
sama widzisz, że to nie ten alkohol, jest zły, nie TY jesteś zła, a tylko Twoje myśli robią Ci kuku - czaisz bazę? myśli!

czaję.. tylko co z tymi myślami zrobić?


Powracające myśli, wspomnienia są wynikiem działających w nas emocji. Jeżeli są natrętne i burzą naszą wewnętrzną równowagę to znaczy, że podświadomość wysyła nam sygnał, że są w naszym życiu zdarzenia a w nas przekonania, które powinniśmy przemyśleć i przepracować emocjonalnie. Tylko w ten sposób możemy je zamknąć i uwolnić się spod ich wpływu. Zwykle taki wgląd w siebie odbywa się w ten sposób, że podąża się za myślami żeby odkryć emocje z nimi związane, potem przygląda się emocjom i próbuje znaleźć ich przyczynę, przy czym praca nie polega na racjonalnej analizie, ale przyglądaniu się problemowi z boku i próbie jego ponownego przeżycia i zrozumienia w kontekście własnych potrzeb i oddalenia się od nich. Niezamknięte sytuacje życiowe i związane z nimi emocje mogą doprowadzić do błędnych przekonań, złych decyzji, które mogą być powodem pogłębiania wewnętrznego konfliktu. Uzyskanie takiej samoświadomości jest pierwszym krokiem do zmiany i rozbrojenia blokad, które w nas funkcjonują. Trudne emocje, powracające nieprzyjemne myśli są dla nas cenną informacją, której nie należy lekceważyć. Bo to właśnie one są głównym powodem szukania uśmierzenia np. alkoholem.

kj100pn - Pon 19 Sie, 2013 09:25

Zastanawiam sie tylko co bylo u mnie pierwsze, depresja czy alkoholizm. Wydaje mi sie ze dlatego ze smutki poprawialem piwkiem
Ann - Pon 19 Sie, 2013 09:29

Halibut napisał/a:
Niezamknięte sytuacje życiowe i związane z nimi emocje mogą doprowadzić do błędnych przekonań, złych decyzji, które mogą być powodem pogłębiania wewnętrznego konfliktu. Uzyskanie takiej samoświadomości jest pierwszym krokiem do zmiany i rozbrojenia blokad, które w nas funkcjonują. Trudne emocje, powracające nieprzyjemne myśli są dla nas cenną informacją, której nie należy lekceważyć. Bo to właśnie one są głównym powodem szukania uśmierzenia np. alkoholem.


Zgodzę się z Tobą :zalamka: :(

Whiplash - Pon 19 Sie, 2013 09:39

Ann napisał/a:
to akurat czaję.
łatwe to nie jest z mojego punktu widzenia aby zwracać się do Boga. Ok, wiem, że to jest Bóg taki jakkolwiek go pojmujemy.. ale jednak. Kiedyś znałam tego Boga przez duże B., później nasze drogi się rozeszły i do dziś nic nie zastąpiło mi siły wyższej od nas samych. Tak na marginesie mówiąc.

Ok, tyle, że nie o boga tu chodzi, a raczej o przesłanie: Zmieniam to co mogę, akceptuję to czego zmienić nie mogę. Spadł samolot - możesz to zmienić? próbujesz to zmienić? Alkohol istnieje - możesz to zmienić? Próbujesz to zmienić?

kj100pn napisał/a:
Z drugiej strony chcialbym zyc normalnie ale sie boje ze zaczne zwiekszac ilosc i czestotliwosc picia.

A czy zachowując abstynencję nie żyjesz normalnie? Moim zdaniem właśnie tak wygląda normalne życie...

Ann - Pon 19 Sie, 2013 09:47

Whiplash napisał/a:
Ok, tyle, że nie o boga tu chodzi, a raczej o przesłanie: Zmieniam to co mogę, akceptuję to czego zmienić nie mogę. Spadł samolot - możesz to zmienić? próbujesz to zmienić? Alkohol istnieje - możesz to zmienić? Próbujesz to zmienić?

nie próbuję, bo wiem, że nie mogę.

Whiplash - Pon 19 Sie, 2013 10:05

Ann napisał/a:

nie próbuję, bo wiem, że nie mogę.

Więc olej to :)


Ann - Pon 19 Sie, 2013 10:09

Whiplash napisał/a:
Więc olej to

:rotfl: :rotfl: :rotfl:
Jędrek - Pon 19 Sie, 2013 10:14

kj100pn napisał/a:
....Zawsze albo sciemniam ze mam chory zoladek i nie moge pic albo na ochotnika robie za kierowce. Nawet moja kobieta ktora praktycznie wogole nie pije ..........
Niedlugo ide do psychiatry bo rodzinny mi powiedzial ze prawdopodobnie mam depresje

Ja to po czwartym kroku sobie tak poskładałem wszystko, że jak żyje w zgodzie z samym sobą... czyli jak to ja lubiłem: nie ustawiam innych, nie szarpię się z tym, co się "nie da", nie okłamuję (zwłaszcza sam siebie np. że nic się nie stanie jak pójde na imprezę alkoholową), nie leniuchuję i nie obijam się tłumacząc sobie i usprawiedliwiając, że "ja nic nie muszę" (...a w międzyczasie bezczynności wkręcam sobie durne spekulacje, projekcje i wizje na temat przeszłości i przyszłości.....)...
No więc jak żyję działając i w miarę użytecznie spełniając zadania, które mi życie przynosi... dzień po dniu... to tak mi fajnie jest. Spokojnie, stabilnie i pogodnie....
Wczoraj miałem na mityngu przemyślenie, że depresję miałem jak żyłem przeszłością: złość, że mnie to spotyka, co by było gdyby, wyrzuty sumienia, tęsknota za spontanicznymi zachowaniami (które niestety zawsze wiązały się z piciem alkoholu....)
A ostatnio w euforii wpadłem z pułapke planowania i wymyślania odnośnie przyszłości .... tak wybiegłem w przyszłość, że zapomniałem o jedzeniu i o spaniu...
A tyle razy słyszałem... "Bądź na tu i teraz"... " Żyj dniem dzisiejszym"...
Ale nie!!!... Ja sobie muszę albo zatruć albo urozmaicić... kurde adrenalinką...

Ann - Pon 19 Sie, 2013 19:02

Jędrek napisał/a:
A ostatnio w euforii wpadłem z pułapke planowania i wymyślania odnośnie przyszłości .... tak wybiegłem w przyszłość, że zapomniałem o jedzeniu i o spaniu...
A tyle razy słyszałem... "Bądź na tu i teraz"... " Żyj dniem dzisiejszym"...
Ale nie!!!... Ja sobie muszę albo zatruć albo urozmaicić... kurde adrenalinką...


Lubię planować, szczególnie teraz jak otworzyły się nowe horyzonty.
Ale wiem, że może mi to utrzeć nosa.
adrenalina.. uwielbiam. :serce: i to mnie czasem gubi..

wampirzyca - Wto 20 Sie, 2013 21:06

tak czytam i sobie myślę bo mam niezły orzech do zgryzienia....

nagle od tylu lat spokoju...robią u mnie imprezę wydziałową...jak się z tego wymigać .....nie wiedzą o mnie i nie mam zamiaru im się spowiadać kim jestem...nie wyobrażam sobie również iść na taką popijawę a znam ich i wiem jak będzie....pomocy :szok:

staaw - Wto 20 Sie, 2013 21:08

...urlop na żądanie (bolesna miesiączka)...
wampirzyca - Wto 20 Sie, 2013 21:10

nie to nie przejdzie urlop na żądanie wykorzystałam........coś innego muszę wymyśleć... :mysli:

mam jeszcze trochę czasu ... :nie:

zołza - Wto 20 Sie, 2013 21:14

wampirzyca napisał/a:
nie wyobrażam sobie również iść na taką popijawę


Nic sobie nie wyobrazaj....poprostu nie idź tam...wszystko bedzie lepsze od wejścia na tą impreze...i przebywania tam chocby przez mała chwilę ;)
Trzymaj sie :)

Jędrek - Wto 20 Sie, 2013 21:16

wampirzyca napisał/a:
nie to nie przejdzie urlop na żądanie wykorzystałam........coś innego muszę wymyśleć... :mysli:

mam jeszcze trochę czasu ...

Może wymyśl, że jesteś śmiertelnie i nieuleczalnie chora.......na alkoholizm

yuraa - Wto 20 Sie, 2013 21:18

po prostu nie idź, przecież chyba nie jest obecnośc obowiązkowa
wampirzyca - Wto 20 Sie, 2013 21:18

nie mam powodu ani obowiązku nikomu o tym mówić...to moja sprawa....zwłaszcza ludziom w pracy.....po prostu powiem nie i tyle siłą mnie nie zabiorą

na szczęście byłam w szpitalu i wiedzą że nie mogę pić bo mam dietę ale ciągnąć mnie będą na colę chociaż a ja nie jestem gotowa żeby iść w takie miejsce...i nie pójdę...

rybenka1 - Wto 20 Sie, 2013 21:20

Wampirku u mnie co roku ,organizują piknik ,nie byłam ani razu ,bo jest tam alkohol.Namawiają mnie ,to odmawiam z uśmiechem i mówię nie moje klimaty i tyle . :luzik:
wampirzyca - Wto 20 Sie, 2013 21:23

właśnie czego ja się boję... :mysli: przecież ani mnie nie zwolnią ani się odzywać nie przestaną.....lubię sobie sama problemy stwarzać.... :roll:

a znając życie pewnie nie ja jedna się wymówię ot i co ... :)

rybenka1 - Wto 20 Sie, 2013 21:28

Wampirku ,boisz się ,że bedą gadac o Tobie ,to niech se gadają .Ludzie zawsze bedą gadac ,nawet wtedy gdy nie pójdziesz lub pójdziesz . :luzik:
wampirzyca - Wto 20 Sie, 2013 21:31

masz rację....Rybko to prawda...niech se gadają tyle ich...lecę spać pa :buzki: :buzki: :buzki:
Jędrek - Śro 21 Sie, 2013 06:00

wampirzyca napisał/a:
.........ale ciągnąć mnie będą na colę chociaż a ja nie jestem gotowa żeby iść w takie miejsce...i nie pójdę...

Hough

kj100pn - Śro 21 Sie, 2013 10:09

A nie mozesz isc i po prostu nie pic alkoholu? Ja jakos daje rade
piotr7 - Śro 21 Sie, 2013 10:15

Wampi , po prostu nie idź.

A jeżeli będą pytali dlaczego nie byłaś ? to proste , zatrzymały Cie ważne sprawy.

Twoja trzeźwość jest przecież BARDZO ważną sprawą

Jędrek - Śro 21 Sie, 2013 10:26

kj100pn napisał/a:
Ja jakos daje rade

Dziwne że używasz słowa "jakoś"....
Czy to oznaka niepewności?? Powątpiewania??
Tak pytam, bo ciekaw jestem :) ja doszedłem do wniosku, że nie chcę się męczyć z konsekwencjami takiego postępowania. Oczywiście jak już sobie zdałem sprawę, że wszystkie doły, frustracje i rozdrażnienia, wszystkie wybuchowe moje zapędy były nasilone, gdy nie przestrzegałem zaleceń terapeutów i między innymi chodziłem tam gdzie moi dawni kumple pili. Ja nie piłem. Ale tak dziś myślę, że nawet tam nie pasowałem i mogłem nawet krępować swoją osobą innych.... Może dlatego nie odzywają się do mnie odkąd ja się z nimi przestałem kontaktować?
I cieszę się że nie jestem masochistą. Bo dwa lata d*** mi w zupełności wystarczą.

kj100pn - Śro 21 Sie, 2013 17:19

Powątpiewania w siebie, objaw depresji niestety
wampirzyca - Śro 21 Sie, 2013 17:43

hej wszystko w normie....ja mogłabym tam iść i siedzieć i niepić z nimi....ale po co nie bawi mnie to już wolę inaczej czas spędzić..........no chyba że bym miała nóż na gardle to bym pojechała autkiem i wymknęła się szybko....idą tacy co lubią sobie wypić....a te osoby co nie piją a są takie chyba nie idą...z tego co dziś pytałam...a ja z nimi się trzymam więc luzik...to ja za bardzo sobie chyba w głowie mieszam i projektuje ....ot i co... :)
zołza - Śro 21 Sie, 2013 17:45

wampirzyca napisał/a:
to ja za bardzo sobie chyba w głowie mieszam....ot i co...


Bo zawsze najwieksze problemy rodza sie tylko w naszej głowie :bezradny:

Ann - Czw 22 Sie, 2013 08:24

No i zapowiada się kolejna niedziela z imprezą plenerową..
Jeżu88 - Sob 24 Sie, 2013 14:03

Przebywanie wśród pijących? Hmm, temat- rzeka... Alkohol, osoby pijące są obok nas, i będą zawsze, pogodziłem się z tym, jednak ode mnie zależy, jak zachowam się w sytuacji, gdy ktoś obok pije, lub proponuje kieliszek. U mnie w pracy też są organizowane "imprezy integracyjne". Kompletnie mnie nie obchodzi to, ze "wypada się pokazać", kompletnie nie interesuje mnie to, że ktoś pomyśli że jestem jakiś dziwak, kosmita, czy mało rozrywkowy gość. Nie interesują mnie czyjeś kryteria "normalności", tym bardziej ze często są one wręcz patologicznie nienormalne. Nawalisz się, urwie Ci się film, zarzygasz kolegę- spoko, przecież każdemu może się zdarzyć, jest później co wspominać z balangi... Nie przejmuję się czyimś zdaniem, gdy wiem, że jestem wierny sobie, swoim zasadom. A jak to odbiorą ludzie z pracy to ich problem. Przez swoje niepicie jestem w pracy uważany przez niektórych za konfidenta. Cóż, ich sprawa co myślą... Po prostu nie przebywam gdzie się pije, a jak ktoś już zaczyna, to odchodzę. Po prostu...
smokooka - Sob 24 Sie, 2013 17:21

mam do Ciebie Jeżu dużo sympatii i szacunku. Chciałabym, żebym choć w przyszłym wcieleni była taka mądra jak Ty w wieku 25 lat. :kwiatek:
Ann - Sob 24 Sie, 2013 20:21

Dziś też byłam w pracy.
Zrobiłam co moje i uciekłam stamtąd, (po 3 godzinach) choć wiem, że mogę mieć przez to problemy. Jutro nie jadę do pracy, będą musieli poradzić sobie beze mnie. Mam to gdzieś. :[ Jeśli pojadę to wiem, co będzie. Ja to po prostu wiem. A szczerze pić nie chcę.
Dzisiejsza impreza, była bezalkoholowa. Tzn nie było na niej stolików z parasolami i piwem. Nigdzie na placu nie było piwa czy innego alko. O tyle dobrze.
Wk*rwienie, we mnie narastało od południa.

Jutro planuję wreszcie odpocząć, bo od półtora miesiąca albo i więcej nie miałam chwili wolnego. Czuję się zmęczona.. fizycznie i psychicznie. Marzę, aby się wyspać. :idespac: Polenić.
Wytrzymać do poniedziałku i iść na swoją grupę AA.

Siedzę i ryczę. A ja nie lubię ryczeć. Jestem babą, która się nie łamie.. a tu taki psikus, że czuję słabość, której nie dopuszczałam do siebie od kilku lat. :bezradny:

Ann - Sob 24 Sie, 2013 20:21

smokooka napisał/a:
mam do Ciebie Jeżu dużo sympatii i szacunku. Chciałabym, żebym choć w przyszłym wcieleni była taka mądra jak Ty w wieku 25 lat.

Jeżu to mądry chłop... i umie z tej mądrości korzystać :brawo:

staaw - Sob 24 Sie, 2013 20:39

Ann napisał/a:

Siedzę i ryczę. A ja nie lubię ryczeć. Jestem babą, która się nie łamie.. a tu taki psikus, że czuję słabość, której nie dopuszczałam do siebie od kilku lat.

Płacz maleńka płacz... :muza:

Po płaczu z pewnością lżej Ci będzie... :pocieszacz:

Ann - Sob 24 Sie, 2013 22:11

już do mnie dzwonią z pracy... :mysli: :mysli: :bezradny:
piotr7 - Sob 24 Sie, 2013 22:17

Czego chcieli?
Ann - Sob 24 Sie, 2013 22:26

ekhm. opeer mi się zebrał.
jutro mam się stawić. zrobić co mam zrobić i moge jechac. inaczej :krzyk: :zlezka:

szymon - Nie 25 Sie, 2013 09:38

jak plan? ułożony? :roll:
czy olewamy dzisiaj? fsdf43t

Ann - Nie 25 Sie, 2013 09:46

szymon napisał/a:
jak plan? ułożony?
czy olewamy dzisiaj?

Ułożony.
Zastępstwo na wyjazd też załatwione. Zostaję w domu.
Trochę odpoczynku. Trochę pracy. Trochę papierkowej roboty, trochę fizycznej. :okok:

szymon - Nie 25 Sie, 2013 10:07

20 przysiadów :lol:
Ann - Nie 25 Sie, 2013 10:24

Cytat:
20 przysiadów
ff4ghh

ostatnio zaleceniem było 10.. ? :)

staaw - Nie 25 Sie, 2013 10:28

Ann napisał/a:
Cytat:
20 przysiadów

ostatnio zaleceniem było 10.. ? :)

Człowiek powinien ciągle się rozwijać... :P

szymon - Nie 25 Sie, 2013 12:34

z rozwijaniem trzeba uważać, bo jak juz się rozwinie, to nie będzie miał co rozwinąć, wtedy *j**** i po dziadziusiu :mgreen:
Jeżu88 - Nie 25 Sie, 2013 16:16

Ann napisał/a:
smokooka napisał/a:
mam do Ciebie Jeżu dużo sympatii i szacunku. Chciałabym, żebym choć w przyszłym wcieleni była taka mądra jak Ty w wieku 25 lat.

Jeżu to mądry chłop... i umie z tej mądrości korzystać

Dziękuję Wam dziewczęta :skromny:
Ann napisał/a:
Siedzę i ryczę. A ja nie lubię ryczeć. Jestem babą, która się nie łamie.. a tu taki psikus, że czuję słabość, której nie dopuszczałam do siebie od kilku lat.

Aniu, nie bądź dla siebie zbyt surowa :pocieszacz: daj sobie czasami pozwolenie na chwilę "słabości". Wypłacz się, wykrzycz i daj sobie prawo nie być zawsze idealną. To zbyt wielkie brzemię :okok:

Ann - Nie 25 Sie, 2013 18:44

Jeżu88 napisał/a:
Aniu, nie bądź dla siebie zbyt surowa daj sobie czasami pozwolenie na chwilę "słabości". Wypłacz się, wykrzycz i daj sobie prawo nie być zawsze idealną. To zbyt wielkie brzemię
:roll: :mysli:
Anonymous - Nie 25 Sie, 2013 19:52

A mi to wisi czy ktoś przy mnie pije czy nie...
Ann - Nie 25 Sie, 2013 20:06

PSG-1 napisał/a:
A mi to wisi czy ktoś przy mnie pije czy nie...

Wiesz PSG mnie niby też.. tylko co się później dzieje w mojej głowie. :krzyk:

Eila - Nie 25 Sie, 2013 20:28

PSG-1 napisał/a:
A mi to wisi czy ktoś przy mnie pije czy nie..


Mnie też to zupełnie nie przeszkadza...samo przebywanie wśród pijących ...inna sprawa co się pożniej dzieje..moje zachowanie ,samopoczucie,jazdy po najbliższych bez powodu... :boisie: nie rozumiałam tego i tak naprawdę dopiero na terapii nauczono mnie ,że to efekt imprezy :tak:
Dlatego teraz bardzo starannie dobieram sobie towarzystwo i nigdy nie idę jeżeli czuję niepokój przed...po co fundować sobie złe samopoczucie które na dodatek może mieć poważne konsekwencje :bezradny:

Anonymous - Nie 25 Sie, 2013 21:10

Ah dziołszki, dajcie spokój : )
Jędrek - Pon 26 Sie, 2013 07:10

szymon napisał/a:
z rozwijaniem trzeba uważać, bo jak juz się rozwinie, to nie będzie miał co rozwinąć, wtedy *j**** i po dziadziusiu

Ano... ostatnio chciałem przyspieszyć po swojemu pare rzeczy i zafundowałem sobię jazdy... zapomniałem, że miałem 19 lat zastoju i chciałem dorównać innym 40 latkom :)

Jędrek - Pon 26 Sie, 2013 07:27

PSG-1 napisał/a:
Ah dziołszki, dajcie spokój : )


Że niby wisi Ci czy ktos pije przy Tobie?

Wątek "Wyleczony alkoholik" z 21 marca:
"Kiedyś miałem znajomych i spotykaliśmy się w pubach/pizzeriach. Oni siedzieli, rozmawiali, uśmiechali się, śmiali przy piwie/soku. Jak już mieli to piwo to potrafili go męczyć kilka godzin i nie dopijać nieraz. Ja siedziałem i sztucznie się uśmiechałem myśląc tylko o tym jak tu dyskretnie dostarczyć sobie następnego kufla z poczuciem wstydu i zazdrości, że nie umiem się tak uśmiechać jak oni.

Potem też miałem znajomych, spotykaliśmy się w jednym i tym samym barze albo za sklepem, czasem jakaś melina. Tylko oni się już nie uśmiechali. A ja czułem się dobrze, bo nie czułem przy nich wstydu, zazdrości i nie musiałem uśmiechać się sztucznie. Tam nie musiałem się "kontrolować"."

Tak sobie pyknąłem z głupia frant 23- cią zakładkę z Twoich wypowiedzi...
Wychodzi na to chyba Ci nie wisiało jak kto pije z tego co pisałeś wtedy :) Ja tez wolałem ludzi, którzy pili moim tempem :)
A jeżeli sposoby picia Ci nie wisiały, to biorąc pod uwagę moje myślenie nie jest Ci obojętne picie innych.... taka mała spekulacja :)
Ja oceniałem (i nadal to robię, bo ocenianie wchodzi u mnie z automatu), że kiedyś to tak nie piłem... Ten jeszcze ma luz... a ten się kwalifikuje już... o co chwilę podpija... lata za piłką z puszką w ręku- alkoholik jak bąk... Pije z rana w tramwaju- równia pochyła (to z dzisiaj rana...)
Stanowczo stwierdzam, że do dziś nie wisi mi i nie jest dla mnie obojętne picie alkoholu przez jakiegokolwiek innego człowieka... chociażby z tego tylko względu że cały czas kojarzę jak to było, porównuję i oceniam :) no i czasem się uśmiecham ironicznie, czasem mi smutno.... a czasami miłe wspomnienia sie napatoczą... brrr. Tylko sobie przewijam dokąd mnie ta sielanka zaprowadziła i nostalgia mija :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group