To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Następna alkoholiczka

Jenu - Pon 20 Cze, 2011 23:57
Temat postu: Następna alkoholiczka
Cześć, mam na imię Renata i jestem alkoholiczką, która nie wierzy, ze to właśnie napisała. Piję bez ciągów (albo nie wiem, co to ciąg) od kilkunastu lat. Nie zabijam klina klinem, nie czekam na piątki, tylko tak, "najnormalniej" w świecie miewam ochoty i sobie piję 3 razy w tygodniu albo raz na miesiąc, albo dwa razy na miesiąc. Nie kupuje alkoholu sama, natomiast jest ktoś, kto go kupuje dla mnie na każde moje życzenie. Będąc w sklepie myślę sobie:"nieee, no bez przesady, jak zacznę sama sobie kupować, to będzie koniec". Niezłe, nie? On kupuje dla nas obojga. Zazwyczaj wypijam swoją i połowę "dawki" Onego. Nie uznawałam, że to problem, bo te półtorej dawki to "tylko" 3 piwa, albo 1 wino. Więcej nie, bo i tak zasnę. Kiedyś było dużo więcej i dużo częściej. Myślałam, ze to za mną. Tylko jakoś nie dotarło do mnie, że nie chcę chodzić na żadne imprezy, bo się boję braku umiaru. Jakoś nie dotarło do mnie, że kiedy non stop wrzeszczę na Onego po alkoholu, to nazywa się to agresją i to jest problem. Nie dotarło, że dzień po piciu jest dniem straconym przez kaca moralnego i wyrzuty sumienia. Nie dotarło, że nie chcę o piciu myśleć, bo mi się robi gorąco na najlżejsze wspomnienie- ze wstydu. Nie dotarło, że przestałam wychodzić z domu, że przestałam pracować, że zwalam winę za wszystkie niepowodzenia na kogoś innego. Nie dotarło, że śmieję się tylko po alkoholu a i tak przez pierwszą godzinę tylko. Dotarło dzisiaj. Kiedy na wspomnienie tego, że uderzyłam Onego rzuciło mną ze wstydu o łózko. Dosłownie mnie poderwało i walnęłam się o ścianę w ten pusty...no... w głowę (On mi wybaczył i mnie przeprosił, a skoro tak, to problemu ze mną nie ma -tak sobie myślałam). Więc się "obudziłam" i mówię:"koniec ,waćpanna, nie ze mną takie numery". Dziś idę na spotkanie do ośrodka. Nie piłam przez ostatnie dwa dni. Myślałam, że jestem rozsądna i normalna. Jasne, jestem bardzo rozsądną alkoholiczką i bardzo normalną alkoholiczką. Taką samą jak wszystkie inne alkoholiczki. Jestem smutna, przygnębiona, wściekła i przerażona. I sama. Dam radę? dam. Ale nie sama. Więc przybiegam po pomoc tutaj. Wiecie, czego się naprawdę boje? że będę musiała żyć na własny rachunek i za wszystko wziąć odpowiedzialność.
yuraa - Wto 21 Cze, 2011 00:06

cześć Jenu Reniu :)

coś mi się zdaje że gdzieś juz dzisiaj witałem jedną Renatkę z miasta na G.
poczytaj forum jak spać nie możesz.
masz uświadomiony problem i zdaje się że chcesz coś z tym zrobić.
a jak jedziesz do osrodka to dobra decyzja,
myslę że wyspana jak będziesz to jeszcze lepsza.


ja tam spać sie wybieram

Gonzo.pl - Wto 21 Cze, 2011 04:51

Jenu napisał/a:
Jasne, jestem bardzo rozsądną alkoholiczką i bardzo normalną alkoholiczką.

Nic dodać, Jenu.
Do roboty.

Borus - Wto 21 Cze, 2011 05:41

Cześć Jenu... :)
MartiVW - Wto 21 Cze, 2011 06:09

Witaj Jenu.Dobrze ze jestes :) .Jak sama widzisz masz problem z alko i chcesz cos z tym zrobic wiec jestes na dobrej drodze wszystko w Twoich rekach .Trzymam kciuki za dzisiejsza wizyte w poradni .Powodzenia. :okok:
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 06:11

...Witaj Jenu - ZbOlo alkoholik...
Klara - Wto 21 Cze, 2011 07:06

Witam Cię, Renatko :)
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 07:15

Jenu napisał/a:
Wiecie, czego się naprawdę boje? że będę musiała żyć na własny rachunek i za wszystko wziąć odpowiedzialność.

...na początku mojej trzeźwej drogi też tego się bałem. Teraz się tym szczycę, że ja alkoholik, jestem równorzędnym partnerem mojej żony, zarabiam pieniądze, decyduję o sobie i najbliższych. I co najważniejsze: Oni mogą na mnie liczyć...! Odpowiedzialność i planowanie, są dla mnie filarami mojej trzeźwości...

Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 07:48

Witaj Renatko. :)

Ja mam na imię Alicja i jestem alkoholiczką oraz DDA. :)
Odezwij się, proszę, po powrocie z ośrodka. :)

Lenka - Wto 21 Cze, 2011 08:01

Witaj Reniu :)
Cytat:
Dotarło dzisiaj

Cytat:
Dziś idę na spotkanie do ośrodka

Super :okok:

Maja - Wto 21 Cze, 2011 08:07

Jenu napisał/a:
Wiecie, czego się naprawdę boje? że będę musiała żyć na własny rachunek i za wszystko wziąć odpowiedzialność.

no raczej tak,ale okazuje się ,że razem z tym przychodzi poczucie wielkiej siły i wpływu na swoje życie.
Witaj Jenu i zostań ! :)

Wiedźma - Wto 21 Cze, 2011 08:11

Oj, pamiętam, też byłam kiedyś na takim etapie - piłam razem z mężem, oczywiście on kupował,
a ja dzięki temu mogłam nie brać na siebie odpowiedzialności za to co robię.
Bo przecież mógł nie kupować, prawda? :foch:
Powiem Ci tyle, Renata, że to jest etap przejściowy. Jeśli tego nie przerwiesz,
niedługo facet nie będzie już taki chętny do kupowania i picia z Tobą (albo i bycia z Tobą)
i będziesz musiała radzić sobie sama. Tak - MUSIAŁA - bo z czasem chęć picia przeistoczy się w przymus, obsesję...
Dobrze, że naszła Cię refleksja, tylko nie zaniechaj swoich działań.

Witaj na naszym forum.
Mam nadzieję, że będziesz się tu dobrze czuła.
Ja mam na imię Ewa, jestem alkoholiczką i lekomanką 3r23

bunia - Wto 21 Cze, 2011 08:15

Witaj Reniu ,moja imienniczko :) ,trzymam kciuki :hura:
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 08:56

O rany, Wy naprawdę tu jesteście! dla nowych też! ale super ;) aż mi się oczy spociły!no co tu kryć, mam mieszane uczucia przed ta wizytą, chociaż wczoraj spędziłam kilka godzin na czytaniu Waszych wpisów, żeby dowiedzieć się, co i jak MOŻE być. Mieszane uczucia oznaczają,że pojawiły się chyba wszystkie, jak w ogóle czuję ( :wysmiewacz: dobre! bardzo dobre! bo generalnie czuję złość, a jak nie złość, to apatię, choć to chyba nie emocja?). Strach przed tym, że to będzie takie ostateczne, takie jednoznaczne, takie na całe życie - ja alkoholik.I jeszcze myślę sobie- kurczątko, jednak mnie dopadło, a tak sobie obiecywałam, że nigdy nie będę taka jak matka, że to obrzydliwe. No fakt, taka jak ona nie jestem, ale problem taki sam. Z jednej strony mam ochotę skulić ramiona i powlec się do przychodni w postawie pt:"kurcze, ale zawaliłam", z drugiej strony myślę:" nooo,zawaliłaś, pewnie że tak, ale nie przesadzaj z tym poczuciem winy, dasz radę". A z trzeciej strony (to już prawie róża wiatrów) coś w tyle głowy kombinuje: czy ja mam perukę? gdzie ta cholerna peruka? okulary? które są największe? czemu jest tak gorąco, założyłabym jeszcze rękawiczki". Czyli chyba wszystko w normie? normalne objawy?
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 08:57

Jenu napisał/a:
O rany, Wy naprawdę tu jesteście! dla nowych też! ale super

...może nie 24h, ale jesteśmy...!

ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 08:58

Jenu napisał/a:
Czyli chyba wszystko w normie? normalne objawy?

...jak najbardziej normalne objawy...

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 09:04

24 h na dobę to byłoby już następne uzależnienie...
Ibik - Wto 21 Cze, 2011 09:04

Cześć Renato :hejka:
Na moim pierwszym spotkaniu z terapeutą po tzw. diagnozie gość powiedział mi "jest pan alkoholikiem".Odpowiedziałem:"wiem".Stwierdził że bardzo wielu od razu zaprzecza,a skoro zdaję sobie sprawę to najważniejszy krok za mną,teraz czeka mnie już tylko ciężka praca.
Ty też już wiesz.
Witaj i powodzenia. :okok:

ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 09:05

Jenu napisał/a:
24 h na dobę to byłoby już następne uzależnienie...

... :mysli: ... :tak: ...

ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 09:07

Ibik napisał/a:
teraz czeka mnie już tylko ciężka praca.

...ale za to perspektywy jakie piękne... na prawdę warto... ja nie piję dopiero 2,5 roku - życie ma smak i zapach... :okok:

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 09:11

No nie będę dziękować, żeby nie zapeszyć. Jeszcze o jednym myślę: czy powiedzieć Dziecowi mojemu? z doświadczenia wiem, że mam łatwość kajania się. Myślę więc czy nie poczekać z miesiąca, dwa, zanim powiem i myślę, że dla Dzieca tez to będzie jakoś strasznie jednoznaczne.

Wiedźma napisał/a:
Jeśli tego nie przerwiesz,
niedługo facet nie będzie już taki chętny do kupowania i picia z Tobą (albo i bycia z Tobą)


No właśnie jest inny problem - zostanie zawsze (tzn. dopóki sam nie pójdzie na terapię), bo wtedy wie, że go potrzebuję choćby jako chłopca do bicia. To lepsze dla niego, niż gdybym odeszła.

pterodaktyll - Wto 21 Cze, 2011 09:23

Jenu napisał/a:
Wiecie, czego się naprawdę boje? że będę musiała żyć na własny rachunek i za wszystko wziąć odpowiedzialność

O Jenu!! Zdaje się, że wszyscy się tego boją, nie jesteś wyjątkiem w szacownym gronie alkoholików. Witaj na pokładzie Dekadencji (cokolwiek miałoby to oznaczać) :)

ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 09:25

Jenu napisał/a:
czy powiedzieć Dziecowi mojemu?

....a może wie...???

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 09:29

Dekadencja - właśnie się zastanawiam, co to tutaj oznacza :szok:

ZbOlo napisał/a:
....a może wie...???


Zapytałam kiedyś Dzieca, czy sądzi,że mam problem. Odpowiedź:" całe szczęście jesteś w normie". Ale tak teraz myślę, że z powietrza obrzydzenie do alkoholu Dziecowi się wzięło. Może po prostu ma nadzieję, że jestem w normie. Może bardzo chce, żeby to była tylko norma?

Mysza - Wto 21 Cze, 2011 09:32

witaj Renato :)
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 09:33

Jenu napisał/a:
Może bardzo chce, żeby to była tylko norma?

...chyba tak... jak powiesz, sytuacja się unormuje - Dziec bardziej Ci zacznie ufać... a Ty będziesz miała kolejny powód, by nie zacząć pić....

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 09:42

ZbOlo napisał/a:
Dziec bardziej Ci zacznie ufać... a Ty będziesz miała kolejny powód, by nie zacząć pić....


To chyba tak nie działa... nie od razu... coś czuję - czuję, a nie: wiem, aż się zwinęłam, jak to przeczytałam- że lepiej najpierw przez miesiąc /dwa po prostu nie pić, potem o tym gadać. Ale może się mylę. Może jak nie będę pić wróci moja umiejętność zauważania tego, co się w ludziach dzieje takim, jakim jest, a nie przez pryzmat moich pobożnych życzeń czy tez bardziej: zniekształconego widzenia. I kiedy popatrzę uważniej i z rozsądkiem, to nie będę gadac po próżnicy.

Janioł - Wto 21 Cze, 2011 09:45

Jenu napisał/a:
że lepiej najpierw przez miesiąc /dwa po prostu nie pić, potem o tym gadać.
pogadasz jak się poczujesz bezpieczniej, a Dziec zauważy i jest szansa że zapyta
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 09:50

To pewnie zabrzmi śmiesznie, ale mam jeszcze jeden problem, o którym nie mogę przestać myśleć: czy mnie się tylko wydaje, czy mityngi są mocno z katolicyzmem związane?
andrzej napisał/a:
pogadasz jak się poczujesz bezpieczniej, a Dziec zauważy i jest szansa że zapyta


dzięki:)

Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 09:52

Jenu napisał/a:
To pewnie zabrzmi śmiesznie, ale mam jeszcze jeden problem, o którym nie mogę przestać myśleć: czy mnie się tylko wydaje, czy mityngi są mocno z katolicyzmem związane?


Wydaje ci się.
Wprawdzie w programie 12 kroków występuje Bóg, ale z ważnym zastrzeżeniem "jakkolwiek go pojmujemy". :)

ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 09:52

Jenu napisał/a:
czy mityngi są mocno z katolicyzmem związane?

...wybierz te, które nie są "przy kościele", siła wyższa - może być np. mądrością grupy... w końcu "modlitwa o pogodę ducha", jest uniwersalna i nie musisz jej kończyć słowem PANIE...

Janioł - Wto 21 Cze, 2011 09:53

Jenu napisał/a:
czy mityngi są mocno z katolicyzmem związane?
wydaje Ci się
to są dwie różne sprawy choć zachaczają o rozwój duchowy obydwie , we wspólnocie jest Siła Wyższa choć większość z nas ma na myśli Boga bo jest katolikami , ale dla mnie jest to i zbiorowa mądrość uczestników i nadzieja i Bóg choćby i był Buddą lub Jahwe

Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 09:54

Reniu, przede wszystkim warto odróżniać dwie rzeczy:
- czym innym jest profesjonalna terapia uzależnień
- a czym innym są spotkania wspólnoty Anonimowych Alkoholików zwane mityngami. :)

Janioł - Wto 21 Cze, 2011 09:55

to dla mnie na początku też był problem bo rzadko który z pijących lub tych co dopiero przestali ma uporządkowane relacje z Bogiem , poczucie winy ,wstyd, wyrzuty sumienia na to nie pozwalają
yuraa - Wto 21 Cze, 2011 09:56

Jenu napisał/a:
czy mnie się tylko wydaje, czy mityngi są mocno z katolicyzmem związane?

wydaje Ci się,
AA nie jest związana z zadna religią, Twoje watpliwości pewnie zrodziły sie z tego ze wiekszość spotkań odbywa sie przy kościołach.
wynika to z tego że tam najłatwiej (najtaniej) wynająć miejsce .
wśród uczestników są wierzący i niewierzący i jesli ktoś odwołuje sie w swojej wypowiedzi do Najwyższego zwykle dodaje: tak jak ja Go rozumiem

Lenka - Wto 21 Cze, 2011 09:56

O tym, że piję, nie musiałam córkom mówić....... :( , o terapii nie powiedziałam. Od grupy dostałam informację zwrotną, że zostawiam sobie furtkę... Zgadzam się, że tak to może wyglądać, ale z drugiej strony, jest to bardzo indywidualna sprawa i sama powinnaś
zdecydować, co dla Ciebie będzie najlepsze :) . Dobrych decyzji :)

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 09:57

Ufff :) Czułam się nieswojo, bo kiedy znalazłam wykaz spotkań (nomen omen wszystkie zamknięte lub otwarte nie dziś, nie jutro) - to wszystkie były przy kościołach.
pterodaktyll - Wto 21 Cze, 2011 09:58

Jenu napisał/a:
czy mnie się tylko wydaje, czy mityngi są mocno z katolicyzmem związane?
Jenu napisał/a:
To pewnie zabrzmi śmiesznie,

Rzeczywiście.....
Jenu napisał/a:
mam jeszcze jeden problem, o którym nie mogę przestać myśleć:

Zdaje się, że masz o wiele większe problemy w tej chwili ..........znasz zapewne powiedzenie, że "tonący nawet brzytwy się chwyta", więc nie "dziel włosa na czworo" bo w tej chwili nie ma to najmniejszego sensu. Oczywiście moim zdaniem :)

Janioł - Wto 21 Cze, 2011 09:59

Jenu napisał/a:
Ufff :) Czułam się nieswojo,
normalny wg.mnie stan a z tymi zamkniętymi i otwartymi to jeśli nie wiesz o co kaman to pytaj
Lenka - Wto 21 Cze, 2011 10:00

Cytat:
to wszystkie były przy kościołach

..to nie ma znaczenia...kwestia dostępności sali...

yuraa - Wto 21 Cze, 2011 10:03

Tomoe napisał/a:
Wydaje ci się.

andrzej napisał/a:
wydaje Ci się

yuraa napisał/a:
wydaje Ci się,

cóz za jednomyslność wsród dekadentów ;)
Jenu napisał/a:
nomen omen wszystkie zamknięte

zamknięty tzn że tylko dla ludzi z problemem alkoholowym, a nie że jakas zamknieta lista uczestników.
na otwarty możesz przyjść z koleżanka zainteresowana problemem albo z dziennikarzem piszacym artykuł

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 10:05

Pewnie żadną nowością nie jest wymyślanie miliona przeciwwskazań do pójścia na spotkanie? i pewnie wiecie lepiej ode mnie, że wymyślam sobie powody, by nie iść? Tak łatwo jest mi napisać, powiedzieć:" cóż.. jestem Kaszubko-Ślązaczka, czyli... mam alkohol po obu stronach krwi :D " Mam nadzieję, że Wampirzyca się nie obrazi, to nie przytyk, tylko taka zabawna zbieżność w zasłanianiu się "tradycją". A propos : cudownie mnie pozbawił broni cały wątek Wampirzycy.
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 10:06

Jenu napisał/a:
mam alkohol po obu stronach krwi

.... :mysli: ....

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 10:07

yuraa napisał/a:
zamknięty tzn że tylko dla ludzi z problemem alkoholowym, a nie że jakas zamknieta lista uczestników.

ewidentnie myślałam, że zamknięta lista uczestników. Ale mogę tam iść tak po prostu, czy ktoś mnie musi wprowadzić?

pterodaktyll - Wto 21 Cze, 2011 10:08

Jenu napisał/a:
cudownie mnie pozbawił broni cały wątek Wampirzycy.

No to nie masz wyjścia........zasuwaj na te mityngi i terapie, to coś sobie z życia jeszcze uratujesz. Dobrych wyborów życzę, jak mawia mój przyjaciel z Oslo :mgreen:

Janioł - Wto 21 Cze, 2011 10:08

Jenu napisał/a:
zyli... mam alkohol po obu stronach krwi
racjonalizacja picia a kto chce szuka sposobu a kto nie chce szuka powodu ( podpis pod ktorymś z szanownych userów tego zacnego forum)
Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 10:09

Jenu napisał/a:
jestem Kaszubko-Ślązaczka


:rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl: :rotfl:

Jestem Ślązaczką, a w mojej macierzystej grupie AA mam koleżankę Kaszubkę, która mieszka na Śląsku bo wyszła za Ślązaka.
Czyżbyś mieszkała gdzieś na Śląsku?

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 10:10

ZbOlo napisał/a:
.... :mysli: ....

Oj, wiesz, co mam na myśli :D 9 sióstr mojego Taty, które wraz z mężami zaczynają dzień od herbaty normalnej, a nie zwyczajnej (normalna to taka z wkładką) plus czworo rodzeństwa (z partnerami ) mojej Mamy, którzy na rozruch dla zdrowotności w tradycji mają wypijanie koniaku przed śniadaniem. No to dwie strony krwi :D

ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 10:11

Jenu napisał/a:
Ale mogę tam iść tak po prostu, czy ktoś mnie musi wprowadzić?

...możesz wejść sama....

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 10:11

Nie, ze Śląska pochodzę :)
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 10:13

Jenu napisał/a:
No to dwie strony krwi

....po kądzieli i po mieczu... rozumiem... ;)

Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 10:14

Jenu napisał/a:
ze Śląska pochodzę :)


Aha, znaczy - migracja działa w obie strony. :)

A na mityng zamknięty możesz wejść sama, z ulicy. Nikt cię nie musi wprowadzać. :)

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 10:18

Taaa, migracja ....:) gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska ... i tak nie wróciłabym do Śląska :D
Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 10:22

A mi tu dobrze. :D
pterodaktyll - Wto 21 Cze, 2011 10:24

Jenu napisał/a:
) gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska ...

Danuśka ze Spychowa? :mysli:

Gonzo.pl - Wto 21 Cze, 2011 10:24

Jenu napisał/a:
Ale mogę tam iść tak po prostu,

Właśnie tak, a nie inaczej :lol:
Co do rozmowy z Dzieckiem... Jak sama nazwa wskazuje, to nie Twoja przyjaciółka, nie matka, nie siostra, nie koleżanka od kielicha. To Twoje dziecko, ile by miało lat... Nie jest Twoim wspólnikiem w piciu, i nie powinien być obciążony odpowiedzialnością za Twoje trzezwienie, ani winą za Twoje niepowodzenia. A dziecko alkoholika tak to traktuje. Na rozmowę przyjdzie czas, gdy wrócisz do roli matki.

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 10:27

Gonzo.pl napisał/a:
i nie powinien być obciążony odpowiedzialnością za Twoje trzezwienie, ani winą za Twoje niepowodzenia.


o! właśnie, o to mi chodziło! tylko nie umiałam tego wyjaśnić.Ani nazwać.

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 10:28

pterodaktyll napisał/a:
Danuśka ze Spychowa? :mysli:


Całe szczęście nie :D kopalnie cytatów po prostu :D

wampirzyca - Wto 21 Cze, 2011 10:32

witaj Jenu cieszę się ze czytałaś moje wypociny nie mam sie za co obrazać nie udzielam rad bo jestem nowa , ale całuję cie mocno i trzymam kciuki bo w koncu łączy nas jedna choroba :) :buzki:
pterodaktyll - Wto 21 Cze, 2011 10:33

Jenu napisał/a:
Całe szczęście nie :D

No tak.....młodo zmarła....... :)

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 10:38

Wampirzyca - nie tylko to, miasto moje rodzinne to to, w którym mieszkasz:) dzięki :)
pterodaktyll napisał/a:
No tak.....młodo zmarła....... :)

Nie, brzydko śpiewała :D

beata - Wto 21 Cze, 2011 10:39

Witaj Jenu.Fajnie,że jesteś. :buziak:
pterodaktyll - Wto 21 Cze, 2011 10:44

Jenu napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
No tak.....młodo zmarła....... :)

Nie, brzydko śpiewała
:buahaha:
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 11:04

Beata, dzieki :)
No dobrze, naszykowałam wszystko, czego potrzebuję , żeby nie "zapomnieć" i nie"musieć" się wrócić do domu. Bo jak się człowiek wraca, to zazwyczaj już nigdzie nie idzie, prawda? i jak "zapomina", to nie udaje mu się załatwić tego, po co poszedł. No to mam wszystko. Zakłóciłam spokój śp. Taty i śp.Babci, kazałam im wrócić na chwilę, żebym nie była sama. Tata zna problem, a babcia nie pozwoli mi się rozczulić nad sobą nadmiernie -będzie jak w tej bajce z Krongiem (Nowe szaty króla?), zobaczę "Łyp rozczarowania i wzniesioną brew sromoty", choć bez "chodzących nozdrzy odrzucenia". Chciałabym nie być sama teraz. No to skoro "chciałabym" to nie jestem. Chyba.Łomatkoboskoczenstochosko, zaczynam pierdaczyć bez sensu....

Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 11:09

Nie jesteś sama. :sztama: Trzymam kciuki. :kciuki:
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 11:12

Jenu napisał/a:
Chyba.Łomatkoboskoczenstochosko, zaczynam pierdaczyć bez sensu....

...dawaj, dawaj.... ;)

beata - Wto 21 Cze, 2011 11:13

Tomoe napisał/a:
Trzymam kciuki. :kciuki:
I ja..i ja... :kciuki:
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 11:18

Nie umiem określić, co się ze mną dzieje, ale cudownie to odzwierciedla "prospekt", który opisuje reakcje taty wspomnianego Kronga, z podziałem na role:
1.Przygarb wstydu - to moje
2.Łyp rozczarowania - to babcia
3.Prych hańby - to pewnie znajomi
4.Zgrzyt potępienia- jw
5.Wzniesiona brew sromoty - babcia
6.Maska rosnącego dystansu - znajomi
7.Chodzące nozdrza totalnego odrzucenia -znajomi i rodzina.
Brzęczy mi w głowie jak upierdliwa piosenka 8|

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 11:20

I na dodatek chciałabym to jakoś wyśmiać, sprawić,żeby to, co czuję nie było tym, co czuję. Rozumiecie mnie? trzymajcie za mnie te kciuki, to takie... takie... no! wiecie przeciez...
Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 11:22

Wiemy, wiemy... :tak:
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 11:35

Idę. Dzięki za wsparcie. Bardzo mi było potrzebne. O rany.... :stres:
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 11:43

Jenu napisał/a:
Idę. Dzięki za wsparcie. Bardzo mi było potrzebne. O rany.... :stres:

...powodzenia życzę...!

wampirzyca - Wto 21 Cze, 2011 11:46

Też się tak bałam ale poszłam dawaj dawaj ty nie dasz rady ? dasz ;)
Lenka - Wto 21 Cze, 2011 12:04

Jenu napisał/a:
Rozumiecie mnie

..jeszcze jak.... 23r

Gonzo.pl - Wto 21 Cze, 2011 12:06

Jenu napisał/a:
.Łomatkoboskoczenstochosko, zaczynam pierdaczyć bez sensu....

Nie zaprzeczam :szok:
Czekam na relację :D

aazazello - Wto 21 Cze, 2011 13:18

Witaj :)
Jenu napisał/a:
cudownie mnie pozbawił broni cały wątek Wampirzycy

Mądrej głowie dość po słowie a najmniej boli uczenie się na cudzych błędach. Powodzenia.

Jacek - Wto 21 Cze, 2011 13:50

cześć Reniu :skromny:
moje imię to Jacek,jestem alkoholikiem w pełni za to odpowiedzialnym
a co to takiego,weźmy sobie choćby to
Jenu napisał/a:
I jeszcze myślę sobie- kurczątko, jednak mnie dopadło,

cheba nie myślisz że za ciebie kto inny wlewał do gardzielicy ???

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 14:24

Jacek napisał/a:
cheba nie myślisz że za ciebie kto inny wlewał do gardzielicy ???

Nie, pisząc to myślałam o swoim zarzekaniu się, że nie będę jak Mama.
Więc jestem z powrotem i nie wiem od czego zacząć. To może tak: zaczynam intensywną (8 tyg) od poniedziałku. Intensywną, bo -jak powiedziała psycholog jestem z gatunku filozofów i myślicieli.Chyba miała na myśli to,że zamiast się wziąć za rozwiązywanie problemu, ja szukam definicji i uwarunkowań. W związku z powyższym przyda mi się pobyt wśród tych, którzy szybko rozpoznają moje kombinacje i mnie ukrócą. Rozmowa trwała 50 minut, w czasie której chyba z 6 razy usłyszałam pytanie:"co panią skłania do myślenia, iż jest alkoholiczką?" tak więc naprawdę musiałam nad tym pomyśleć. Summa summarum - jestem. Ona usłyszała ode mnie, że to wiem zdaję sobie sprawę z tego faktu, ja usłyszałam siebie i zdałam sobie sprawę z faktu. A więc dokonało się. Już nie ma odwrotu.

Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 14:29

Jenu napisał/a:
A więc dokonało się. Już nie ma odwrotu.


No i jak się z tym czujesz?

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 14:30

Jakbym sie postawiła pod ścianą. To jest takie ostateczne. Do końca życia.

A po chwili zastanowienia: do końca życia już będę sie sobą opiekować dorośle :)

Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 14:35

Ale to nie jest koniec życia. :D
Przeciwnie - to może być całkiem nowy początek.
:buziak:

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 14:37

No tak. Nowy początek. Racja. Jeszcze ta strona medalu do mnie nie dociera. 8|
ZbOlo - Wto 21 Cze, 2011 14:41

Jenu napisał/a:
Nowy początek. Racja. Jeszcze ta strona medalu do mnie nie dociera.

...wszystkiego najlepszego "na nowej drodze życia"... :okok:

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 14:44

Molto grazie. :D
Tomoe - Wto 21 Cze, 2011 14:48

Ja się zawsze bardzo cieszę, kiedy następna alkoholiczka uwalnia się od tego g***a. :lol2:
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 14:54

Cały czas sobie powtarzam jak mantrę: "nie tylko alkoholizm cie określa. Jeszcze są takie aspekty jak ideały, priorytety, charakter, IQ, osiągnięcia i pokonane przeszkody, więc ani mi się waż myśleć o sobie w taki tylko sposób!" I nic... jak grochem o ścianę. Jestem teraz zła!
Jacek - Wto 21 Cze, 2011 15:00

Jenu napisał/a:
Nie, pisząc to myślałam o swoim zarzekaniu się, że nie będę jak Mama.

moja droga,na pewno wiesz najlepiej co sama piszesz ,nic mnie do tego
ja jedynie próbuje zwrócić Twoją uwagę na zwroty jakich używasz
gdyż warto na te takie tam pozwracać uwagi trochu
mnie tego też na wstępie nauczano,może właśnie dlatego robię to teraz ja
a chodzi mniem o to aby już na wstępie zwrócić uwagę na to że...
- to ja sięgałem po kieliszek
- to ja wlewałem go do gardła
- to ja
- to ja itd ,bo nikt mnie do tego nie zmuszał była to moja decyzja
więc staraj się zrozumieć że nic samo cię nie dopadło

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 15:06

Masz rację :skromny: Powinnam uważać na zwroty. Sama się dopadłam :uoee:
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 15:40

Jak to jest z tą witaminą B? przecież jej nadmiar szkodzi? czy coś pomyliłam? z którejś wypowiedzi zrozumiałam, że dobrze jest jej dużo łykać, a zakodowane mam, że tylko 1 dziennie :mysli:
szymon - Wto 21 Cze, 2011 15:50

Jenu napisał/a:
Jak to jest z tą witaminą B? przecież jej nadmiar szkodzi? czy coś pomyliłam? z którejś wypowiedzi zrozumiałam, że dobrze jest jej dużo łykać, a zakodowane mam, że tylko 1 dziennie :mysli:


nie łykaj b6 więcej niż 3x dziennej dawki, mi to zaszkodziło na poczatku tym że musiałem latac często do kibelka...

ps cześć

pterodaktyll - Wto 21 Cze, 2011 15:55

Jenu napisał/a:
Molto grazie. :D

Prego Signora :mgreen:

Marc-elus - Wto 21 Cze, 2011 17:14

Siema, Tomek, alkoholik, z tej strony ;)

szymon napisał/a:
nie łykaj b6 więcej niż 3x dziennej dawki, mi to zaszkodziło na poczatku tym że musiałem latac często do kibelka...

Raczej magnez Ci zaszkodził, przedawkowanie magnezu ma taki objaw... Pewnie też sporo łykałeś......

Flandria - Wto 21 Cze, 2011 17:14

Jenu napisał/a:
Jak to jest z tą witaminą B? przecież jej nadmiar szkodzi?

witaminy B nie można przedawkować
no chyba, że jest podawana w zastrzykach

ale za dużo też bez sensu brać - organizm wydala nadmiar

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 17:35

Ok, ale i tak jem wątróbkę 3 x w tygodniu, więc wsio rawno. :)
staaw - Wto 21 Cze, 2011 17:38

Witaj Reniu,
Powiedz mi PO CO Ci te witaminy?
Odczuwasz jakoś ich brak?
Reklamy witamin i suplementów diety są po to by kieszeń Ci wyczyścić...
Może nie otrują, lecz czy pomogą?

Jeżeli masz objawy braku witamin, to oczywiście, inaczej szkoda kasy...

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 17:43

staaw napisał/a:
Powiedz mi PO CO Ci te witaminy?

eeee... nie wiem? w razie czego chyba.... ale bardziej mnie zastanowiła ta nieszkodliwość wit B, bo naprawdę mam zakodowane, że jej nadmiar szkodzi. Ja wywlekłam zachomikowaną yerbę, coś w kocu pic muszę, więc yerba jak najbardziej się nadaje :) tym bardziej, że świetnie oczyszcza organizm ;)

staaw - Wto 21 Cze, 2011 17:56

Musisz pić to mineralkę pij... ja kiedyś wypijałem 9l dziennie... jak te biedne nerki to wytrzymały nie wiem....
Masz osobowość uzależnieniową, ja kiedyś publicznie przyznałem że od witaminy C jestem w stanie się uzależnić...
Rozmawiałem o tym z terapeutą, przyznał mi rację...

Marc-elus - Wto 21 Cze, 2011 18:06

staaw napisał/a:
Reklamy witamin i suplementów diety są po to by kieszeń Ci wyczyścić...
Może nie otrują, lecz czy pomogą?

Reklamy, owszem, ale dobrze dobrane suplementy to rzecz warta uwagi, oczywiście przez jakiś czas. Jak odróżnić te nic nie warte(np witaminy musujące typu Pl...sz) od tych zawierających sporo tego co nas interesuje? Trzeba trochę poczytać, bo nazwa czy marka jest bez znaczenia, liczy się skład.
A tak naprawdę to zróżnicowanej diety, bogatej w wartościowe składniki, nie zastąpią sztuczne zamienniki. No ale do tego też trzeba mieć trochę wiedzy. :)

staaw - Wto 21 Cze, 2011 18:09

Marc-elus napisał/a:

Reklamy, owszem, ale dobrze dobrane suplementy to rzecz warta uwagi, oczywiście przez jakiś czas.

Tomku, mechanizmy...
Pamiętasz jak piwo pozwalało się odstresować? Oczywiście przez jakiś czas...
Dla tego jestem przeciwny braniu jakichkolwiek leków/suplementów bez wiedzy lekarza...

Marc-elus - Wto 21 Cze, 2011 18:24

staaw napisał/a:
Pamiętasz jak piwo pozwalało się odstresować? Oczywiście przez jakiś czas...

Nie porównuj, bo to błąd.
Cytat:
Dla tego jestem przeciwny braniu jakichkolwiek leków/suplementów bez wiedzy lekarza...

Nie chce mi się już tłumaczyć, ale dalej robisz błąd stawiając w jednym szeregu leki z suplementami.

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 18:31

Yerbę po prostu lubię, od 25 lat :) a wody nie :)
szymon - Wto 21 Cze, 2011 18:35

Flandra napisał/a:
ale za dużo też bez sensu brać - organizm wydala nadmiar


bo młody szymek myślał, że magnezem alkoholizm wyleczy mineralna popijając...
banana, marchew i kalafiora zjeść trzeba było, czekolady listek :)

Jenu napisał/a:
że świetnie oczyszcza organizm

lewatywa też oczyszcza...

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 18:45

szymon napisał/a:
ewatywa też oczyszcza...

ale nie organizm :)

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 19:01

Mam chwilę , więc:
jestem po rozmowie z Dziecem. Uznałam, że terapia zajmująca 8 godz. dziennie 4 x w tygodniu i 10 godz. dziennie raz w tygodniu przez 2 miesiące to nieobecność, której nie da się ukryć. Kłamanie też już nie wchodzi w grę. Zaryzykowałam i usłyszałam, że docenia i gratuluje odwagi.Długo rozmawialiśmy, najpierw o mnie, potem o Dziecu. Ciężka rozmowa, ale zakończona z poczuciem, że nam lżej na duszy. Nawet Dziec zażartował:"słyszysz ten dźwięk? to kilka kamieni z pleców nam spadło". Usłyszałam również :"przez to, ze piłaś (cudowne było to użycie czasu przeszłego) ja wiem, że tego nienawidzę i wiem, co alkohol robi z ludźmi. Jestem z tobą". Poryczałam się, ale tak jak osoba dorosła, a nie rozchlipane dziecko. Ciesze się z tego, bo już wystarczająco często zachowywałam się jak infantylne dzieciątko. Pewnie mi się zdarzy to jeszcze, ale tym razem się nie zdarzyło. Nie rozczuliłam się nad sobą, tylko wzruszyłam miłością mojego Dzieca.
A czy chce mi się napić alkoholu? chyba tak. Miałam odruch by poprosić o przyniesienie ze sklepu butelki wina, ale się w porę zamknęłam. Zaparzyłam mate, ma w sobie B1, B2 i magnez :)

Klara - Wto 21 Cze, 2011 19:14

Jenu napisał/a:
jestem po rozmowie z Dziecem

Noooo!
Moje uznanie! :brawo:

bunia - Wto 21 Cze, 2011 19:33

Pochwalam taki wybór :okok:
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 19:37

:) nie było to proste ani do końca zamierzone, przychylałam się do tego, by dać spokój na razie -ale ukrywanie takich nieobecności, już nie mówiąc o ich "efektach specjalnych" w postaci przeróżnych nastrojów to rzecz dla mnie niewykonalna. Nie teraz. Już nie.
Jacek - Wto 21 Cze, 2011 21:01

Cytat:
"Ale ja zawsze wierzyłem, że człowiek choć raz może się zakręcić jak niebo i dłużej niż na sekundę."

Reniu ,a co ty masz tam za awatarek,czy to może ma jakiś związek z pieczeniem??? :skromny:

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 21:12

Avatar - zdjęcie Kronga, który pokazuje "chodzące nozdrza totalnego odrzucenia" (Nowe szaty króla II). :D
Jacek - Wto 21 Cze, 2011 21:33

Jenu napisał/a:
Avatar - zdjęcie Kronga, który pokazuje "chodzące nozdrza totalnego odrzucenia" (Nowe szaty króla II). :D

nie jestem usatysfakcjonowany odpowiedzią :nerwus:
proszę mnie tu kruciutkie odpowiedzi
czy to kucharz ,czy nie ???
czy kucharz on no te placki robi ??? tu innej odp nie oczekuję jedynie jedną możliwą

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 21:36

O rany, wybacz, to było przedostatni raz! już szybciutko odpisuje! :szok:
Kucharz. Placki robi. :D

Jacek - Wto 21 Cze, 2011 22:18

Jenu napisał/a:
Kucharz. Placki robi. :D

cheba się zagmatwałem w tych pytaniach
mógłbym tak do wieczności
więc spytam wprost
czy ten awatarek no ten kucharek to ciebie reprezęci,no czy dobre placki robisz
i kiedy mogę na nie wpaść??? :mgreen:

pterodaktyll - Wto 21 Cze, 2011 22:19

Jacek napisał/a:
więc spytam wprost
czy ten awatarek no ten kucharek to ciebie reprezęci,no czy dobre placki robisz
i kiedy mogę na nie wpaść???

Nie zawiodłem się na Tobie.... :buahaha:

rybenka1 - Wto 21 Cze, 2011 22:38

Witaj Jenu. :tak:
Jenu - Wto 21 Cze, 2011 23:16

Hihihi, to dopiero precyzyjny dialog :) . Nie, nie mam nic wspólnego z kucharzem, oprócz tego, że bardzo dobrze gotuję. Placki tez robię, różne :) wpadnij na placek w sobotę :)

Witaj, Rybeńko:)

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 23:35

Dziwny ten wieczór. Próbowałam czytać książkę, ale wzięłam się za coś, do czego trzeba skupienia, a jak się tu skoncentrować, gdy w głowie myśli gonią, skaczą jak piłka na boisku? słucham więc jazzowego radia, cichutko, byle tylko szemrało, przewijam w głowie rozmowę z Dziecem. Myślę o wszystkim jeszcze raz, rozbieram na czynniki pierwsze i składam z powrotem. Ciężko mi. Ale czy zdaje sobie do końca sprawę z tego, co tak naprawdę się dzieje, zaczyna dziać? z tego, co przede mną? co innego czytać na forum, co innego doświadczać na własnej skórze. Nie zadaję sobie pytań typu :"czy dam radę", pytam jak i w jakim czasie? Pomimo wszystko nadal jest we mnie jakaś niewiara w to, co się dzieje. Niewiara, że padło: "alkoholiczka" i że to nie jest żaden żart ani przesada. myślę również o wszystkich przeszłych zdarzeniach, które do tego mnie doprowadziły, decyzjach, które podjęłam i o tym, ile z nich nie pamiętam. No i te szkielety w szafie - jest ich trochę, wszystkie będę musiała wyjąć, obejrzeć, z wszystkimi porozmawiać... ciężko...
Gonzo.pl - Wto 21 Cze, 2011 23:47

Jenu napisał/a:
Myślę o wszystkim jeszcze raz, rozbieram na czynniki pierwsze i składam z powrotem.

To akurat nie najlepszy pomysł. Niczego nie zmienisz, a takie schematy pewnie prowadziły Cię do picia. mnie tak.
Sugeruję:
1. Gorące kakao
2. Swieczki
3. Kadzidełka
4. Relax w wannie
Wszystko to naraz. I spokojnie do łóżeczka. Tego Ci trzeba. Możesz być z siebie dumna
i odetchnąć.

Jenu - Wto 21 Cze, 2011 23:55

Lista dokładnie taka, jaką sama na dziś zaplanowałam :) wszystko było:) ale nie zgodzę się, że rozbieranie na czynniki pierwsze tak ważnej rozmowy jest zgubne. Jak inaczej wyciągnąć wnioski?
Gonzo.pl - Śro 22 Cze, 2011 00:04

Zgubne jest "kręcenie filmów", "pisanie scenariuszy", a mogłam tak, albo siak. A on powie to, a ja tamto... Denerwowanie się, podniecanie.
O tym myślałem.
I dlatego jeszcze nie śpisz, co?
Patrz w przyszłość ze spokojem, bo masz ku temu podstawy. Na terapii nie biją, w AA nie krzyczą, chcą nam pomóc.

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 00:08

Tak, tu masz rację, kręcenie filmów i pisanie scenariuszy prowadzi donikąd. Nie robię tego, odtwarzam rozmowę, żeby wyciągnąć wnioski, żeby usłyszeć jeszcze raz, co Dziec powiedział i jak. Nie śpię, bo mi się nie chce :)
Gonzo.pl - Śro 22 Cze, 2011 00:13

No to dobrze. Trudne chwile jeszcze się pojawią, nie ma sensu tworzyć ich samemu.
Ja uciekam. Spokojnej nocy.
:pocieszacz:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 00:13

Spokojnej nocy :) dzięki za wsparcie :)
Gonzo.pl - Śro 22 Cze, 2011 00:23

Pomagając Tobie, pomagam sobie.
Zaczynam żałować, że ja nie miałem na początku tych wszystkich forumowiczów. Ale teraz też się przydają :luzik:
Teraz już znikam.

kkk - Śro 22 Cze, 2011 06:29

Poźno co prawda, ale i ja JENU Cie witam w "naszych szeregach", ostatnio jestem mało aktywną forumowiczka, ale od czasu do czasu lubię tu wrócic. Byly takie momenty na mojej trzeźwej drodze kiedy "forum" (wsparcie, ciepłe słowo, czasem gorzkie słowo prawy), sprowadziło mnie na ziemie.
Jenu - Śro 22 Cze, 2011 07:35

Witaj, KKK :)
Tomoe - Śro 22 Cze, 2011 07:40

Witaj, Reniu. Miłego trzeźwego dnia. :)
Jenu - Śro 22 Cze, 2011 07:43

Witaj :) Tobie również :)
Jenu - Śro 22 Cze, 2011 08:12

A propos :dlaczego forum nazywa się "Dekadencja" ? znam znaczenie tego terminu, dlatego pytam :)
ZbOlo - Śro 22 Cze, 2011 08:13

Jenu napisał/a:
dlaczego forum nazywa się "Dekadencja" ?

...na przekór... :wysmiewacz:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 08:18

A to nawet logiczne :)
Kulfon - Śro 22 Cze, 2011 08:18

Dekadencja lepiej brzmi nozeli np. Menelnia :]

Witaj 433

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 08:21

taaaa, masz rację... zdecydowanie masz rację :lol2:

Witaj :D

Lenka - Śro 22 Cze, 2011 08:30

Cytat:
A więc dokonało się

Cytat:
zaczynam intensywną (8 tyg) od poniedziałku

Fajna babka z Ciebie :) :brawo:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 08:41

Dzięki :) przygotowuje się do niej powoli, czytając przeróżne artykuły, wypowiedzi, książki. Dziś np. przeczytałam artykuł pt:"Umieć skończyć", króciutki, lekki, bez psychologicznego zadęcia - może dlatego, że z działki coachingu - ale ładnie komasujący pewne błędy w myśleniu.
Tomoe - Śro 22 Cze, 2011 08:44

Spokojnie, Jenu.
Zupę jemy łyżką a nie wlewamy jej w siebie chochlą - bo przy jedzeniu zupy chochlą można się zakrztusić.
Po-ma-lut-ku, krasnoludku. :)

Ty masz tylko nie pić dziś. :)

yuraa - Śro 22 Cze, 2011 08:52

Jenu napisał/a:
dlaczego forum nazywa się "Dekadencja" ?

to dluga historia, ale posłuchac warto

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 08:54

Nie piję. Jak na dzisiaj skończyłam z tym. Wiem - bo uważnie czytam i ze zrozumieniem wszystko, co tu napisano, że to nie jest takie proste jak np.wyjęcie wtyczki z gniazda, ale na dzień dzisiejszy myślę o tym i mówię jako o fakcie dokonanym. Dlatego kiedy znalazłam w/w artykuł natychmiast go przeczytałam i przemyślałam - jako wspomaganie siebie :) właśnie tak do niego podeszłam - jak do wspomagania, pewnego rodzaju uwarunkowania myślenia. I... dziekuję za Twoją czujność, Tomoe :)
pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 09:45

Jenu napisał/a:
bardzo dobrze gotuję.

No to ja mam dylemata. Jak się robi bigos z młodej kapusty czy w ogóle jak ją zrobić bo mam strasznego smaka a nie wiem jak.... :bezradny:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 10:06

Bigosu z samej młodej kapusty nie zrobisz :) a tak na szybko kapustę robię tak :
obieram z liści, lekko blanszuje (zalewam wrzątkiem), aby zmiękły i kroje drobno. Na oleju w garnku podsmażam szynkę szwarcwaldzką lub boczek, jak kto woli (można wraz z cebulką), potem dodaje kapustę i mieszam wszystko,doprawiam solą, pieprzem ziołowym, wrzucam 3 ziarnka jałowca i czasem pokrojony koperek, czasem natke, czasem tymianek. Dolewam trochę wody-około szklanki lub więcej, gdy jest dużo kapusty i duszę do momentu, aż będzie miękka. Na koniec sok z połówki cytryny:) I już :)

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 10:24

Jenu napisał/a:
na szybko kapustę robię tak :

Dzięki, dzieki. Właśnie o coś takiego mi chodziło :buzki: :buzki: :buzki:

Gonzo.pl - Śro 22 Cze, 2011 10:28

Wciórności, adresu nie podałaś, a ja głodny.
zfert

Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 17:29

Jenu napisał/a:
dlaczego forum nazywa się "Dekadencja" ?

Dekadencja? To z Seksmisji :mgreen:


Pati - Śro 22 Cze, 2011 18:31

Witam Cię Jenu.
Baaaaardzo mi się spodobało określenie ''Dziec'' fajowe :smieje:
Trzymam kciuki za Ciebie i życzę powodzenia :kciuki: :okok:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 19:10

No tak, teraz wszystko jasne z ta Dekadencją :D
Pati - witaj :)

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 19:39

:mniam:
Jenuuuu :krzyk: Z Twoja pomocą stworzyłem arcydzieło kulinarne, mniam mniam :mniam:
Dzięki... :buzki: :buzki:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 20:22

Bardzo się cieszę wobec tego, że mogłam pomóc :) musisz być zdolnym kucharzem :)
pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 20:52

Jenu napisał/a:
musisz być zdolnym kucharzem

Oj muszę, muszę............. :bezradny:

yuraa - Śro 22 Cze, 2011 20:59

pterodaktyll napisał/a:
Oj muszę,

uwazam ze swietnym jesteś.
mi tam smakowało jak żem przejazdem wpadł

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 21:02

Cytat:
uwazam ze swietnym jesteś.
mi tam smakowało jak żem przejazdem wpadł

Dałbym Ci punkta ale to nie Twój temat. To miłe co napisałeś :)

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 21:30

Czytam wątek Agnes (ciężko przyznać sie do swojej choroby przed sobą samym) i non stop mnie zadziwia, wkurza, oburza, rusza twierdzenie typu :" alkoholik jest kimś gorszym", "alkoholik nie zasługuje" etc. Wiem, że alkoholicy tak o sobie myślą, ale dlaczego nikt tego nie prostuje, nie neguje? przecież to idiotyzm jakiś myśleć o sobie w ten sposób!
Marc-elus - Śro 22 Cze, 2011 21:33

Jenu napisał/a:
przecież to idiotyzm jakiś myśleć o sobie w ten sposób!

Mnie też to dziwi, tzn takie podejście...
Tutaj masz wątek gdzie z alkoholika robi się oprawcę... A ja się wcale oprawcą nie czuje. :)

stiff - Śro 22 Cze, 2011 21:34

Jenu napisał/a:
Wiem, że alkoholicy tak o sobie myślą, ale dlaczego nikt tego nie prostuje, nie neguje? przecież to idiotyzm jakiś myśleć o sobie w ten sposób!

Skąd wiesz, ze alko tak o sobie myślą, ja znam wielu i tylko Ci wątpiący,
podzielają podobne zdanie o sobie...

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 21:38

Zaraz, zaraz.........
Jenu napisał/a:
:" alkoholik jest kimś gorszym

A niby od kogo?
Jenu napisał/a:
alkoholik nie zasługuje"

A na co nie zasługuje alkoholik?
Jenu napisał/a:
alkoholicy tak o sobie myślą,

A kto Ci to powiedział?

Gonzo.pl - Śro 22 Cze, 2011 21:40

Jenu napisał/a:
alkoholik jest kimś gorszym", "alkoholik nie zasługuje" etc. Wiem, że alkoholicy tak o sobie myślą, ale dlaczego nikt tego nie prostuje, nie neguje?

Mechanizm rozproszonego "ja". Bez terapii raczej nie do ruszenia.

Marc-elus - Śro 22 Cze, 2011 21:40

Gonzo.pl napisał/a:
rozproszonego "ja

Czego? :roll:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 21:41

Marc-elus napisał/a:
Tutaj masz wątek gdzie z alkoholika robi się oprawcę...

ani mi sie śni tego czytac :D mało mam na głowie? po co się mam dodatkowo denerwowac :D nie dziś, jestem mocno podminowana dzisiejszego wieczoru - ten On, przyjaciel niby zakupił wino i mnie namawiał.


Stiff - faktycznie generalizuję, ale czytam te wątki i czytam i czesto takie mniemanie o sobie występuje.

Tomoe - Śro 22 Cze, 2011 21:42

Nie mów, Marcelus, że wam tego nie mówili na terapii. :shock:
Przecież "mechanizm rozproszonego ja" to abecadło allkoholizmu. :roll:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 21:42

pterodaktyll napisał/a:
A kto Ci to powiedział?

wyczytałam takie cudeńka w wątku Agnes i w innych o potworze alkoholiku tez gdzies było :szok:

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 21:42

Jenu napisał/a:
zakupił wino i mnie namawiał.

I jak się z tego wykręciłaś?

Marc-elus - Śro 22 Cze, 2011 21:43

Cytat:
Nie mów, Marcelus, że wam tego nie mówili na terapii.

Cholera, no nie było albo mnie nie było akurat :lol:
Albo inaczej się to nazywało, ale wątpię....

stiff - Śro 22 Cze, 2011 21:43

Jenu napisał/a:
ale czytam te wątki i czytam i czesto takie mniemanie o sobie występuje.

Zadbaj o swoje dobre mniemanie o sobie, to bardzo pomaga w życiu... :roll:

Gonzo.pl - Śro 22 Cze, 2011 21:45

Marc-elus napisał/a:
Mnie też to dziwi, tzn takie podejście...

Marcel Rozczarowujesz mnie. :p
Nie myślałeś tak o sobie pijąc? Na praemian z tym< że jesteś np. mocny, fajny itp. Rozproszone "ja". nie wiesz, kim jesteś. Niektórym zostaje na długo.

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 21:45

Powiedziałam :"to absolutny brak szacunku do mnie i do moich decyzji. Dobranoc". Ale mnie złości bardzo, że nie potraktował moich słów poważnie. :evil:
stiff - Śro 22 Cze, 2011 21:47

Gonzo.pl napisał/a:
Rozproszone "ja". nie wiesz, kim jesteś.

Ja do dziś się nad tym zastanawiam kim jestem... :p

Marc-elus - Śro 22 Cze, 2011 21:48

Gonzo.pl napisał/a:
Nie myślałeś tak o sobie pijąc?

Nie.... chyba jakiś dziwny jestem, albo mam zbyt wysokie mniemanie o sobie... ;)
Nie róbmy offtopu, kiedy indziej.....

Marc-elus - Śro 22 Cze, 2011 21:50

Jenu napisał/a:
że nie potraktował moich słów poważnie

Przykre to, ale być może tu działają siły większe od "traktowania Twoich słów poważnie".....

Gonzo.pl - Śro 22 Cze, 2011 21:50

stiff napisał/a:
Ja do dziś się nad tym zastanawiam kim jestem...

To już raczej co innego.
Ale mechanizmy to podstawa w zrozumieniu siebie. ten u mnie występował jeszcze pół roku temu. Obwiniałem się o wiele rzeczy.

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 21:51

Marc-elus napisał/a:
Przykre to, ale być może tu działają siły większe od "traktowania Twoich słów poważnie".....


wyjaśnisz?

Tomoe - Śro 22 Cze, 2011 21:52

Marc-elus napisał/a:

Cholera, no nie było albo mnie nie było akurat :lol:
Albo inaczej się to nazywało, ale wątpię....


Choroba alkoholowa ma tak zwane mechanizmy (mechanizmy uzależnienia) – abstynencja, krótsza lub dłuższa, owych mechanizmów nie wyłącza i nie likwiduje.
Jeden z nich nosi nazwę mechanizmu rozproszonego ja.
Alkoholik sam nie wie, jaki jest, dobry, czy zły, mądry czy głupi itd. Kiedy nie jest pod wpływem alkoholu jest przecież zupełnie inną osobą niż wtedy, kiedy się napije. To nieomalże tak, jak z rozdwojeniem jaźni. jak z doktorem Jekyllem i Mr Hydem.
Alkoholik zaczyna też o sobie mówić "my", używa zwrotów typu "się piło", "się zrobiło"... itepe.
Jednego dnia coś postanawia i wierzy w swoje postanowienie (jutro przestanę pić, jutro pójdę do ośrodka) a drugiego dnia to postanowienie już nie jest ważne.

Manipulowanie innymi ludźmi, wykorzystywanie ich (egocentryzm) jest odruchowym, nieomalże instynktownym działaniem alkoholika związanym i z mewchanizmem rozproszonego ja, i z mechanizmem nałogowego regulowania uczuć. Jest to mechanizm najtrudniejszy do rozbrojenia, czasem nie wystarczy dwuletnia terapia i wiele lat abstynencji, żeby się tego pozbyć.
Na pewno nie zrobi się to samo z siebie, tylko na skutek niepicia.

Marc-elus - Śro 22 Cze, 2011 21:52

Jenu napisał/a:
wyjaśnisz?

A często On popija?

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 21:54

Tylko wtedy, gdy ja piłam, tylko ze mną.
Marc-elus - Śro 22 Cze, 2011 21:57

Kurcze, generalnie u siebie tego nie zaobserwowałem Tomoe, muszę popatrzeć....dzięki... Tobie też, Gonzo.....

Tomoe napisał/a:
Jednego dnia coś postanawia i wierzy w swoje postanowienie (jutro przestanę pić, jutro pójdę do ośrodka) a drugiego dnia to postanowienie już nie jest ważne.

Ech tak to miałem, nie raz, ale to raczej z niechęci do pewnych rzeczy, bo "ta" rzecz którą postanowiłem a nie realizuje to najczęściej do takich mało dla mnie fajnych należy. Nie staje się nieważna, tylko ciężko jest mi się zmusić do niej.... To chyba nie to.... :roll:

Gonzo.pl - Śro 22 Cze, 2011 21:57

Jenu napisał/a:
Tylko wtedy, gdy ja piłam, tylko ze mną.

już nie. Ty przestałaś, on pije nadal.

Marc-elus - Śro 22 Cze, 2011 21:59

Jenu napisał/a:
Tylko wtedy, gdy ja piłam, tylko ze mną.

Mógł się trochę przyzwyczaić... albo trochę bardziej...
Nie mówię że jest alko, ale jest od cholery stanów pośrednich, mógł się przyzwyczaić do odprężenia wywoływanego alkoholem... i dziś też tego potrzebował. Z resztą, jakby go nie było to byśmy nie pili, prawda? :)

Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 21:59

Marc-elus napisał/a:
Albo inaczej się to nazywało, ale wątpię....

Niepotrzebnie wątpisz.
Inaczej nazywa się "mechanizmem dumy i kontroli"

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:00

Gonzo.pl napisał/a:
już nie. Ty przestałaś, on pije nadal.

Nie sądzę. Bardziej jest współuzależniony. Ale nie o to mi chodzi, co mnie interesuje, czy on pije czy nie. O mnie chodzi. Sobą się mam zajmować.

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:01

Wiedźma napisał/a:
Inaczej nazywa się "mechanizmem dumy i kontroli"

wszystko jest mechanizmem? na wszystko jest nazwa?

Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 22:06

Jenu napisał/a:
wszystko jest mechanizmem?

Nie wszystko. Są tylko trzy mechanizmy uzależnień, ale za to bardzo potężne
i raczej niemożliwe do samodzielnego rozbrojenia :?

...wyczuwam sarkazm... :roll:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:10

Wyczuwasz, bo jest :D uffff... czepiam się tego, co mi w oczy wpadnie :) ale tak naprawdę jest to głębsze: człowiek chce myśleć o sobie, że jest unikalny, wyjątkowy, a tu (nie na forum, tylko w ogóle w całej psychologii, terapii, coachingu i psychiatrii, nie mówiąc o mediach ) non stop jakaś łatka, teoria, mechanizm czy schorzenie. Nie żebym się mocno łatkami przejmowała, ale co za dużo, to i świnia nie chce, jak mawiała moja prababcia :uoee:
Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 22:16

Ano głowią się specjaliści, żeby wszystko opisać i nazwać, pewnie wówczas łatwiej się tym zajmować.
W każdej dziedzinie tak jest, nie tylko w psychologii czy psychiatrii,
przecież to warunek porozumiewania się i przepływu informacji.
Jasne, że może Ci się to nie podobać. Ale przecież nie musi :bezradny:

Tomoe - Śro 22 Cze, 2011 22:19

Jenu napisał/a:
co za dużo, to i świnia nie chce, jak mawiała moja prababcia :uoee:


No właśnie, a ty strasznie łapczywa jesteś na wiedzę i zdaje mi się, że doszłaś do przesytu.
Może czas spać? :)

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 22:19

Wiedźma napisał/a:
może Ci się to nie podobać. Ale przecież nie musi

Ale lepiej dla Ciebie, żebyś pogodziła się z faktem, że tak rzeczywiście jest

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:21

Ciekawe ujęcie :" głowią się, by nad tym zapanować". Zapanować muszą poszkodowani, nie specjaliści. Whatever. Fakt, łatki mnie drażnią, bo łatka bardzo mocno określa, obejmuje człowieka jakby przezroczystym parasolem, przez który niby widać, ale niewyraźnie. A przecież człowiek jest suma większej ilości "danych", są nałogi, są schorzenia, ale jest jeszcze intelekt i to, o czym psychologia zdaje się nie pamiętać: temperament.Nie mówiąc o całej reszcie. Nie stracę z oczu wiadomości o sobie tylko dlatego, że przebiło się na jeden z pierwszych planów określenie :"alkoholiczka".
Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 22:22

pterodaktyll napisał/a:
lepiej dla Ciebie, żebyś pogodziła się z faktem, że tak rzeczywiście jest

Dla mnie? :shock:
Jam już dawno pogodzona :beba:

Tomoe - Śro 22 Cze, 2011 22:24

Jenu napisał/a:
Nie stracę z oczu wiadomości o sobie tylko dlatego, że przebiło się na jeden z pierwszych planów określenie :"alkoholiczka".


Świetnie, ale warto byłoby dobrze poznać tę alkoholiczkę w sobie, nie sądzisz?
To jest ważny kawałek Ciebie samej, a nie jakiś tam "Obcy, ósmy pasażer Nostromo".

Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 22:24

Jenu napisał/a:
Ciekawe ujęcie :" głowią się, by nad tym zapanować". Zapanować muszą poszkodowani, nie specjaliści

Hehe, sorry, ale to zdanie też mi jakoś nie leżało i zaraz po wysłaniu posta wyedytowałam go:
Cytat:
głowią się specjaliści, żeby wszystko opisać i nazwać, pewnie wówczas łatwiej się tym zajmować.

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 22:25

Wiedźma napisał/a:
Dla mnie?

Nie dla Ciebie tylko dla tej bojowniczki co jeszcze się nie pogodziła z rzeczywistością. :mgreen:

Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 22:28

pterodaktyll napisał/a:
Nie dla Ciebie

Napisałeś to pod moim cytatem, więc miałam prawo myśleć, że to do mnie fsdf43t

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:29

pterodaktyll napisał/a:
Ale lepiej dla Ciebie, żebyś pogodziła się z faktem, że tak rzeczywiście jest


Nie zamierzam negować, natomiast nie zgadzam się na to, by jeden mechanizm, jedna nazwa określała istotę tak złożoną jak człowiek :)

Tomoe napisał/a:
Świetnie, ale warto byłoby dobrze poznać tę alkoholiczkę w sobie, nie sądzisz?


Masz rację, muszę ją poznać, miała na moje zycie ogromny wpływ, jednak nie ona jedna, więc niech sie nie pcha na siłę tam, gdzie jej nie chcą :)

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 22:29

Wiedźma napisał/a:
Napisałeś to pod moim cytatem, więc miałam prawo myśleć, że to do mnie

Miałaś............. :) chyba czas mi się położyć :mgreen:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:31

pterodaktyll napisał/a:
dla tej bojowniczki co jeszcze się nie pogodziła z rzeczywistością. :mgreen:

gdybym nie była bojowniczką, gdybyśmy wszyscy tutaj nie byli bojownikami, nie byłoby nas tutaj, prawda? :D a co do rzeczywistości: jestem kobieta, jestem matką, jestem alkoholiczką, jestem... jestem... jestem... etc.

pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 22:35

Jenu napisał/a:
gdybyśmy wszyscy tutaj nie byli bojownikami, nie byłoby nas tutaj, prawda?

Prawda. Szkoda tylko, że tak długo walczyliśmy z czymś z czym wygrać i tak się nie dało..... :bezradny:
Jenu napisał/a:
jestem kobieta, jestem matką, jestem alkoholiczką, jestem... jestem... jestem

Nie da się ukryć :)

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:38

pterodaktyll napisał/a:
Prawda. Szkoda tylko, że tak długo walczyliśmy z czymś z czym wygrać i tak się nie dało..... :bezradny:

"Jest czas na śmiech i jest czas na łzy"- każda święta księga o tym mówi. Więc nie żałujmy, tylko trzeba zakasać rękawy i do boju! A co nas ma dogonić i tak dogoni, choćby dlatego, by pamiętać i dlatego, że tylko na błędach się uczymy. Swoich.

Tomoe - Śro 22 Cze, 2011 22:40

ja tam czasami jednak wolę się uczyć na cudzych... :)
Dobranoc, na mnie czas. :)

Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 22:41

Jenu napisał/a:
nie zgadzam się na to, by jeden mechanizm, jedna nazwa określała istotę tak złożoną jak człowiek :)

A określa? :shock:
A nawet gdyby określał, to co Ci przyjdzie z tej niezgody?
Przecież czy się zgadzasz czy nie, to mechanizmy uzależnienia (3 - słownie: trzy) i tak działają,
trybiki się kręcą niezależnie od Twojej zgody, a Ty kręcisz się tak jak one.
A chowanie głowy w piasek, czy - jak wolisz - niezgadzanie się, spowoduje,
że nie wyjdziesz poza ten system, bo go zwyczajnie nie dostrzeżesz.
To już może lepiej - zamiast się buntować - przyswoić te nazwy i cała resztę teorii,
porównać ją z praktyką i w rezultacie coś z tym zrobić? :roll:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:41

Dobranoc, dzięki :)
pterodaktyll - Śro 22 Cze, 2011 22:41

Jenu napisał/a:
trzeba zakasać rękawy i do boju!

Jeśli o mnie chodzi to idę spać, walcz dalej sama :p :buzki:

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:46

Wiedźma napisał/a:
To już może lepiej - zamiast się buntować - przyswoić te nazwy i cała resztę teorii,
porównać ją z praktyką i w rezultacie coś z tym zrobić? :roll:

Właśnie to zamierzam zrobić. Niczego innego na następne 8 tygodni nie planuję, tylko poznawać teorię i nie tylko. :)

Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:47

pterodaktyll napisał/a:
Jeśli o mnie chodzi to idę spać, walcz dalej sama

dobranoc, dzieki :)

Wiedźma - Śro 22 Cze, 2011 22:49

Aha, czyli całą psychologiczną nomenklaturę, mimo oporów, przyswoisz? :roll:
Jenu - Śro 22 Cze, 2011 22:51

Oczywiście, przecież wiem, że bez tego ani rusz :)nie mam oporów przed przyswajaniem wiedzy :) nie mam też żadnych przed praktykowaniem przyswojonej wiedzy :)
Jacek - Czw 23 Cze, 2011 14:42

pterodaktyll napisał/a:
yuraa napisał/a:
posty z powtórką z rozrywki na dół sie przeniosły

Nuuuda, wymyśl coś innego :p

ależ nie,to coś nowego
bo zawsze Jurek przenosił
a tero się przeniosły :mgreen:

rybenka1 - Czw 23 Cze, 2011 14:49

Same sie przeniosły. :smieje:
pterodaktyll - Czw 23 Cze, 2011 14:56

rybenka1 napisał/a:
Same sie przeniosły.
:ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero: :ptero:
Jenu - Czw 23 Cze, 2011 16:01

Zmyślne bestie te posty. A jakie zorientowane!
Jenu - Pią 24 Cze, 2011 10:08

Z 11 osób, z którymi wczoraj rozmawiałam, dziewięć opowiadało o alkoholu. Mam wrażenie, że przyroda dba o równowagę: skoro sama nie wprowadzam alkoholu w swoje życie, inni robią to za mnie :wysmiewacz: . Tylko czy opowiadali tak samo wcześniej, a ja nie zwracałam uwagi? czy nie opowiadali i zadziałało jakieś cudownie pokrętne prawo Murphy' ego? :D I przypomniało mi się opowiadanie o alkoholiku, który oznajmił któregoś dnia :"od dziś nie piję", po czym wszyscy znajomi uznali za wskazane natychmiast pogratulować mu decyzji. Dziesiąty telefon z gratulacjami spowodował wściekłość i przygnębienie tak ogromne, że bohater natychmiast postanowił się napić. Istnieje wiele wersji tego opowiadania, jako że pierwowzorem bohatera był świetny polski poeta, wersja M. Hłaski jest chyba najlepiej napisana i najdrastyczniejsza dla mnie. Więc ja nie opowiadam o swojej decyzji. Wiedzą tylko dwie osoby i tak pozostanie. Ostatecznie żadnych innych decyzji nie omawiam ze znajomymi i rodziną... :) Ale... czemu oni tyle piją i na dodatek tyle o tym mówią? :D Jak wielu z Was i ja mam wrażenie, że odkąd podjęłam decyzję alkohol jest dosłownie wszędzie, jakby życie wystawiało mnie na próbę. Może i tak jest... jedna z ważnych w moim życiu osób zwykła mówić:" świat jest łaskawy... zawsze dostajesz dokładnie to, czego potrzebujesz. Tylko to".
Wiedźma - Pią 24 Cze, 2011 10:41

Jenu napisał/a:
mam wrażenie, że odkąd podjęłam decyzję alkohol jest dosłownie wszędzie

afc4fvca No to znów sypnę psychologią, jeśli pozwolisz.
To się nazywa "koncentracja życia na alkoholu" i jest jednym z objawów uzależnienia.
Gdy alkoholik pije, koncentruje całą swoją uwagę na alkoholu pitym - tzn na organizowaniu sobie picia.
Natomiast gdy pić przestaje, ta koncentracja nie znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki -
teraz on koncentruje się na alkoholu wokół siebie - widzi go dosłownie wszędzie :szok:
Ten alkohol faktycznie jest wszechobecny, ale osoby nieuzależnione go nie dostrzegają,
bo nie przywiązują do niego znaczenia. Natomiast alkoholik przestający pić
ma percepcję ustawioną głównie na odbiór alkoholu - to taki trik podświadomości,
której celem jest sprawić, by jednak się napił. Mówiąc najprościej - podsuwa mu ona flaszkę pod sam nos :?

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 10:48

Wiedźma napisał/a:
to taki trik podświadomości,
której celem jest sprawić, by jednak się napił.


Ta podświadomość to jednak małpa :uoee: Wiem, Wiedźmo, z każdym uzależnieniem tak jest, jeśli nawet nie z każdym przyzwyczajeniem. Cóż... i to trzeba przeżyć, przemyśleć, wyciągnąć wnioski. Tak naprawdę nie mam ochoty pić, ja po prostu nie bardzo wiem, o czym mam rozmawiać ze znajomymi - bo oni piją i opowiadają o tym. Muszę zacząć zmieniać tematy rozmów.

I :kwiatek: dla Ciebie, Wiedźmo :) to naprawdę wiele, że ktos słyszy, co mówię (piszę) i rozumie :)

Wiedźma - Pią 24 Cze, 2011 10:53

Jenu napisał/a:
Muszę zacząć zmieniać tematy rozmów.

Czasami to nie wystarcza i trzeba zmienić... znajomych :?


Cytat:
I :kwiatek: dla Ciebie, Wiedźmo :)

Dziękuję :buziak:

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 10:56

Wiedźma napisał/a:
Czasami to nie wystarcza i trzeba zmienić... znajomych :?

No właśnie. A czasem jest tak, że znajomi z nas zrezygnują, bo już nie będziemy tacy sami. Każda duża zmiana w zachowaniu przeczesuje szeregi wśród znajomych. Nie mówiąc już o rodzinie... Pamiętam, jak obrażona była moja najbliższa rodzina na wieść, ze jeden z nich zmarł z przepicia... jak on śmiał tak pić? i nic nie powiedzieć???

Tomoe - Pią 24 Cze, 2011 11:01

"Koncentracja życia wokół picia" polega u alkoholików również na tym, że sami dobieramy sobie towarzystwo pijące alkohol, aby nam się lepiej i łatwiej piło.
Marc-elus - Pią 24 Cze, 2011 11:08

Jenu napisał/a:
A czasem jest tak, że znajomi z nas zrezygnują, bo już nie będziemy tacy sami. Każda duża zmiana w zachowaniu przeczesuje szeregi wśród znajomych.

Jenu, u mnie jest tak że po pewnym czasie odeszła mi ochota na spotykanie się z towarzystwem z którym kiedyś piłem. Oni się dziwią, nie potrafią tego zrozumieć.
To nie zalecenia dla trzeźwiejących alkoholików to wymusiły, nie głód(bo tego praktycznie nie mam, no raz był).
Po prostu nie mam po co z nimi się spotykać.
Cytat:
"Koncentracja życia wokół picia" polega u alkoholików również na tym, że sami dobieramy sobie towarzystwo pijące alkohol, aby nam się lepiej i łatwiej piło.

Tak, z tym że u mnie musiało upłynąć trochę wody w rzece zanim to zauważyłem. Część z ludzi z którymi się spotykałem nie istnieje dla mnie gdy nie pije.

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 11:10

Tomoe napisał/a:
"Koncentracja życia wokół picia" polega u alkoholików również na tym, że sami dobieramy sobie towarzystwo pijące alkohol, aby nam się lepiej i łatwiej piło.

No mówiłam, ze podświadomość uzależnionego to małpa wstrętna zdradziecka :) Ale na poważnie : mam wrażenie, że jedyna grupa społeczna, która nie pije to ta, która leczy się z alkoholizmu. Chce wierzyć, że tylko dlatego mi się tak wydaje, że działa zasada , o której w cytacie. Od kilku dni zastanawiam się nad kwestią znajomych, przyjaciół, nad tym, z kogo zrezygnuję, kto zrezygnuje ze mnie. To bardzo ciężki temat.

Tomoe - Pią 24 Cze, 2011 11:13

No cóż... jest jedna kategoria ludzi, którzy z ciebie zrezygnują - ci, którzy mając do wyboru ciebie i butelkę - wybiorą butelkę.
Tylko pytanie brzmi: Czy ci wystarczy szacunku dla samej siebie i odwagi, aby postawić kogokolwiek przed takim wyborem? :)

Marc-elus - Pią 24 Cze, 2011 11:15

Jenu napisał/a:
mam wrażenie, że jedyna grupa społeczna, która nie pije to ta, która leczy się z alkoholizmu.

Masz to co i ja miałem, wszędzie widziałem pijących ludzi... A okazało się że od cholery jest ludzi bardzo mało pijących lub abstynentów... nie są to alkoholicy lub ludzie nie mogący pić z powodów zdrowotnych.
Jenu napisał/a:
Od kilku dni zastanawiam się nad kwestią znajomych, przyjaciół, nad tym, z kogo zrezygnuję, kto zrezygnuje ze mnie. To bardzo ciężki temat.

To samo przyjdzie, nie zadręczaj się takimi rozważaniami.... :)

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 11:15

Marc-elus napisał/a:
Jenu, u mnie jest tak że po pewnym czasie odeszła mi ochota na spotykanie się z towarzystwem z którym kiedyś piłem.


Jestem bardzo ciekawa, ilu z moich zostanie po tym, jak w końcu zdam sobie w pełni sprawę z mechanizmów, jakimi ja się kierowałam. Nie mam ich zbyt wielu... wiem, pewnie będa nowi, ale ... nie czuje sie teraz wyraźnie, gdy o tym myślę.

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 11:17

Marc-elus napisał/a:
To samo przyjdzie, nie zadręczaj się takimi rozważaniami.... :)


:buzki:

JaKaJA - Pią 24 Cze, 2011 11:21

Jenu napisał/a:
Jestem bardzo ciekawa, ilu z moich zostanie po tym, jak w końcu zdam sobie w pełni sprawę z mechanizmów, jakimi ja się kierowałam. Nie mam ich zbyt wielu... wiem, pewnie będa nowi, ale ... nie czuje sie teraz wyraźnie, gdy o tym myślę.

Ja zostałam sama,nawet moja 17 letnia "przyjaciółka" okazała się przyjaciółką nie być :( ale wcale nie rozpaczam z tego powodu,poznaję tylu nowych,wartościowych ludzi,że wcale nie tęsknię za tymi pijackimi bełkotami....ostatnio znalazłam się w takiej sytuacji,że miało nie być alkoholu a jednak był i to w dużej ilości...posiedziałam,posłuchałam,popatrzałam i nie chcę mieć z tymi ludzmi NIC wspólnego nigdy więcej,tak zażenowana dawno nie byłam,nie mówiąc o tym jak odchorowałam to wszystko :?

Marc-elus - Pią 24 Cze, 2011 11:21

Jenu napisał/a:
wiem, pewnie będa nowi

Pewnie tak, ale nie o to chodzi.... będzie zupełnie nowa jakość życia.
Słyszałem że ludzie którzy rzucają papierosy po wielu latach palenia "odzyskują" węch i smak. Sam pale, więc tego nie doznałem, ale tak obrazowo: odkąd zacząłem trzeźwieć wyraźniej słyszę, czuje różne smaki, to co wcześniej mnie nie obchodziło teraz mnie obchodzi...
To jest o wiele fajniejsze niż picie.

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 11:24

Marc-elus napisał/a:
odkąd zacząłem trzeźwieć wyraźniej słyszę, czuje różne smaki


A to już nawet i ja zauważyłam, choć nie piję tylko 6 dni.


JaKaJA napisał/a:
nie mówiąc o tym jak odchorowałam to wszystko :?

No właśnie, też miałam wczoraj ciężki wieczór, choć tylko rozmawiałam z pijącymi, a nie uczestniczyłam w imprezie...

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 11:50

Tomoe napisał/a:
Czy ci wystarczy szacunku dla samej siebie i odwagi, aby postawić kogokolwiek przed takim wyborem? :)


Odwagi mi nie brakuje, a co z szacunkiem? popracuję nad tym jak nad niczym na świecie.

Marc-elus - Pią 24 Cze, 2011 12:20

Jenu napisał/a:
choć tylko rozmawiałam z pijącymi, a nie uczestniczyłam w imprezie...

Wiesz, generalnie to jeden trzeźwiejący alkoholik nie powinien "pomagać" innemu gdy ten zapije. Właśnie dlatego, żeby nie stykać się z pijanym człowiekiem. Jak wytrzeźwieje, proszę bardzo.
Oczywiście, można się do tego stosować, a można i nie.... efekty zbierzesz Ty. :D

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 12:29

Marc-elus napisał/a:
generalnie to jeden trzeźwiejący alkoholik nie powinien "pomagać" innemu gdy ten zapije. Właśnie dlatego, żeby nie stykać się z pijanym człowiekiem


I to jest bardzo dobra wskazówka.

pterodaktyll - Pią 24 Cze, 2011 13:38

Jenu napisał/a:
nie bardzo wiem, o czym mam rozmawiać ze znajomymi - bo oni piją i opowiadają o tym. Muszę zacząć zmieniać tematy rozmów.

Najlepiej zmień znajomych.......

Gonzo.pl - Pią 24 Cze, 2011 13:48

" Nie mów, że opuścił cię przyjaciel. Zrozum, że go wcale nie miałeś "
:lustro:
" Przyjaciel to ktoś, kto wie o tobie wszystko, a i tak cię lubi "

:pilka:

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 13:49

Gonzo.pl napisał/a:
" Nie mów, że opuścił cię przyjaciel. Zrozum, że go wcale nie miałeś "


Bardzo prawdziwe.

Małgoś - Pią 24 Cze, 2011 14:36

pterodaktyll napisał/a:
Najlepiej zmień znajomych.......


Przeważnie to się dzieje niejako "automatycznie" ;)
Bo trzeźwiejąc zmieniamy się, rozwijamy i często tracimy wspólny język... Któraś z dziewczyn napisała tu wcześniej jak wygląda wypite towarzycho okiem trzeźwego, nie ciekawie jednym słowem :/
I fajnie jest sobie uzmysłowić, że ja zwyczajnie do tego nie pasuję, to już nie mój świat...

pterodaktyll - Pią 24 Cze, 2011 15:37

Oooo Małgoś.... :lol2:
Marc-elus - Pią 24 Cze, 2011 15:40

Małgoś napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Najlepiej zmień znajomych.......


Przeważnie to się dzieje niejako "automatycznie" ;)
Bo trzeźwiejąc zmieniamy się, rozwijamy i często tracimy wspólny język... Któraś z dziewczyn napisała tu wcześniej jak wygląda wypite towarzycho okiem trzeźwego, nie ciekawie jednym słowem :/
I fajnie jest sobie uzmysłowić, że ja zwyczajnie do tego nie pasuję, to już nie mój świat...

Podpisuje się pod tym wszystkimi czterema łapami. :lol:

Małgoś - Pią 24 Cze, 2011 15:44

pterodaktyll napisał/a:
Oooo Małgoś.... :lol2:


Hej Ptero ;)

wpadam tu czasem poczytać, ale mam tak kiepski net, że nigdy nie wiem czy warto wogóle zaczynać cokolwiek... :/

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 15:47

Witaj, Małgoś :)

Małgoś napisał/a:
Przeważnie to się dzieje niejako "automatycznie" ;)

o tym nie pomyślałam ....:mysli: chyba za wiele scenariuszy rozważam, by dostrzec, że życie samo pisze co niektóre...

Małgoś - Pią 24 Cze, 2011 15:51

Marc-elus napisał/a:
Małgoś napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Najlepiej zmień znajomych.......


Przeważnie to się dzieje niejako "automatycznie" ;)
Bo trzeźwiejąc zmieniamy się, rozwijamy i często tracimy wspólny język... Któraś z dziewczyn napisała tu wcześniej jak wygląda wypite towarzycho okiem trzeźwego, nie ciekawie jednym słowem :/
I fajnie jest sobie uzmysłowić, że ja zwyczajnie do tego nie pasuję, to już nie mój świat...

Podpisuje się pod tym wszystkimi czterema łapami. :lol:


Ja w taki sposób "utraciłam" zdecydowaną większość znajomych.. I wcale nie ubolewam :lol:
Pozostali ci, z którymi naprawdę miałam jakieś relacje, prawdziwe bo trzeźwe!

Małgoś - Pią 24 Cze, 2011 15:52

Jenu napisał/a:
chyba za wiele scenariuszy rozważam, by dostrzec, że życie samo pisze co niektóre...


Nie myśl tyle...;) A zobaczysz, że wszystko jest prostsze niż Ci się teraz wydaje :)

Marc-elus - Pią 24 Cze, 2011 15:57

Małgoś napisał/a:
Ja w taki sposób "utraciłam" zdecydowaną większość znajomych.. I wcale nie ubolewam :lol:
Pozostali ci, z którymi naprawdę miałam jakieś relacje, prawdziwe bo trzeźwe!

No właśnie, jakby mi ktoś powiedział po 2tyg nie picia że mam się nie spotykać z moimi znajomymi od kielicha, to pewnie bym powiedział że "jak to będę zrywał kontakty? to ich poproszę żeby nie pili przy mnie itd".
Teraz czuje niechęć do spotkania się z nimi, tak się stało samoistnie, nie robiłem żadnej selekcji....

Małgoś - Pią 24 Cze, 2011 16:02

Marc-elus napisał/a:
czuje niechęć do spotkania się z nimi


bo czujesz, że to strata czasu, bo o czym będziesz z nimi gadał itp...

To trzeba pomalutku, bez pośpiechu i naprawdę się sprawdza :)

Marc-elus - Pią 24 Cze, 2011 16:05

Małgoś napisał/a:
to strata czasu

Dokładnie to czuje.... i jakoś mi z tym dobrze, nie tęsknie... :)

Jenu - Pią 24 Cze, 2011 16:08

Małgoś napisał/a:
bo czujesz, że to strata czasu, bo o czym będziesz z nimi gadał itp...


tu nie ma niezauważalnych zmian, wszystkie trzeba odnotować, zastanowić się, przemyśleć, zanim sie je wprowadzi w życie...

pterodaktyll - Pią 24 Cze, 2011 16:17

Jenu napisał/a:
trzeba odnotować, zastanowić się, przemyśleć, zanim sie je wprowadzi w życie...

Życie samo napisze Ci scenariusz, tylko mu nie przeszkadzaj....

rufio - Pią 24 Cze, 2011 17:07

"Po cholere mam sie z Toba spotkac kiedy nie pijesz ? Stara zobaczy i bedzie mi glowe suszyła ze ja tak tez moge - a tak w ogole to o czym z Toba gadac / Ty trzezwy ja pijany - do bani idz w cholere "
Takich lub podobnych rozmów odbyło sie kilka w pierwszym roku nie picia i co - anao nic ich nie widuje i za nimi nie tesknie a i oni nie za bardzo maja ochote sie spotkac . Samo tak wyszło i odeszli . Bezkolizyjnie .prsk

Jenu - Sob 25 Cze, 2011 08:57

Co oznacza skrót :"prsk"?
ZbOlo - Sob 25 Cze, 2011 09:05

Jenu napisał/a:
Co oznacza skrót :"prsk"?

...magiczny skrót Rufia - tylko przez Niego używany...

Marc-elus - Sob 25 Cze, 2011 09:09

Nikt nie wie co dokładnie znaczy.... słyszałem że szeptuchy go używają.... bin Laden miał przy sobie złoty wisiorek z wyrytym "prsk"..... jak odkryją ruiny Atlantydy to pewnie się wyjaśni ;)
Jenu - Sob 25 Cze, 2011 09:21

No to wszystko jasne :)
yuraa - Sob 25 Cze, 2011 09:35

to taki znak autoryzacji tekstu.
coś jak howgh u Apaczów albo
awruk , a nie to zawołanie bojowe rodu selekrytów
w wyjatkowych wypadkach uzywane jako awruk ćam


i kto tu oftopy robi ?

Jenu - Sob 25 Cze, 2011 09:45

Albo prask! czyli zwerbalizowane uderzenie w stół na zakończenie rozmowy bez zwyczajowego :"tako rzecze Zaratustra" ?
pterodaktyll - Sob 25 Cze, 2011 09:49

Jenu napisał/a:
prask! czyli zwerbalizowane uderzenie
:plask: ......... g45g21
pterodaktyll - Sob 25 Cze, 2011 09:53


Jenu - Sob 25 Cze, 2011 09:56

O, właśnie! :)nic dodać, nic ująć.
ZbOlo - Sob 25 Cze, 2011 11:09

Jenu napisał/a:
Albo prask!

...kiedyś na tym forum była dyskusja na ten temat... prsk, to prsk...

rufio - Sob 25 Cze, 2011 12:36

Marc-elus napisał/a:
jak odkryją ruiny Atlantydy to pewnie się wyjaśni ;)

Podoba mi sie to wytłumaczenie - tylko jeszcze troche wschodów i zachodów słońca bedzie zanim sie wyjasni :wysmiewacz: prsk
ZbOlo napisał/a:
prsk, to prsk...

Ato wyjasnia wszystko :papa2: sv4v

ZbOlo - Sob 25 Cze, 2011 12:51

rufio napisał/a:
Ato wyjasnia wszystko :papa2: sv4v

.... ;) ....

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 11:45

Wiadomym jest, że przebywanie w towarzystwie pijących może być dla nas zgubne. Jednak czasem się nie da tego uniknąć. Myślałam o odpowiedniej formułce, która pozwoli skutecznie ochronić się przed namowami do picia. Aby stworzyć odpowiednią i skuteczną formułkę, należy :
1. chcieć pozostać trzeźwym
2. chcieć stworzyć formułkę
3. wiedzieć, czemu ludzie namawiają.
Tylko po spełnieniu w/w warunków stworzymy skuteczną ochronę przed zakusami podstępnych Lordów Wóderów. Dwa pierwsze spełniamy. Pozostaje trzeci warunek. Według mnie ludzie namawiają bo:
1. nie chcą pić sami; uznają picie samemu za objaw degeneracji,
2. uważają, że jedyny trzeźwy w gronie pijących to wróg i zdrajca,
3. uważają częstowanie i namawianie za objaw gościnności.
Wobec tego należy stworzyć formułkę wynikającą z naszego przekonania o jej słuszności, nie oceniającą w żaden sposób chęci innych do picia. Dla mnie tłumaczenie innym powodów, dla których nie piję jest bez sensu. W ogóle się nie tłumaczę nikomu i nigdy, ja wyjaśniam.
Miałam sposobność wykorzystania własnej teorii wczoraj. Powiedziałam (nawet kilka razy): „ja dziękuję, wystarczająco dużo już wypiłam,ale ty się nie krępuj”. Usłyszałam:”aaa, to co innego, to nie namawiam”.
To tyle w kwestii formułki. To, co czułam widząc jak piją chilijskie Cabernet Sauvignon – możecie się domyślić. Czułam dokładnie to samo, co każdy uzależniony na początku trzeźwienia. Bez sensu się powtarzać. Wyszłam stamtąd i kupiłam sobie oryginalne modeńskie balsamico. Kosztuje trochę więcej niż cabernet z Chile, ale truskawki z nim są przepyszne, nadaje się do sałat, deserów, mięs. I na długo wystarcza. A jaki smak! Jaki aromat! Mniam mniam.

Flandria - Nie 26 Cze, 2011 11:58

Jenu napisał/a:
Czułam dokładnie to samo, co każdy uzależniony na początku trzeźwienia. Bez sensu się powtarzać.


siedzisz w głowie "każdego uzależnionego" ? :mysli:

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 12:13

Flandra napisał/a:
Jenu napisał/a:
Czułam dokładnie to samo, co każdy uzależniony na początku trzeźwienia. Bez sensu się powtarzać.


siedzisz w głowie "każdego uzależnionego" ? :mysli:

To był skrót myślowy, łapiesz za słówka Flandro. :D
Jakbyś była alko to bym powiedział że szukasz awantury bo Cię nosi ;)

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 12:20

Jenu, mi się wydaję że próbujesz rozmontować na atomy problem który tego nie wymaga. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Jeszcze nie dotarłem w odmawianiu do granicy "Jestem alkoholikiem, dlatego nie piję".
Najbardziej dającym do zrozumienia a jednocześnie nie wywołującym konsternacji jest "ja już swoje w życiu wypiłem". Działa.
No, znam przypadek gdy kierowca zatrzymany przez patrol policji i zapytany o to czy pił wczoraj wyrecytował im ilość dni od ostatniego kielicha i dodał że jest alkoholikiem.
Nawet go na balon nie wzięli. :lol:

A tak naprawdę to do czego zmierzasz? :)

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 12:26

Marc-elus napisał/a:
A tak naprawdę to do czego zmierzasz? :)


Zajmuję myśli przed jutrzejszym dniem. Zamiast marudzić, wymyślam :D

Flandra napisał/a:
siedzisz w głowie "każdego uzależnionego" ? :mysli:

Jasne. Wszyscy za jednego, jeden za wszystkich :D

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 12:34

Jenu napisał/a:
jutrzejszym dniem

Terapia Cię dręczy?

Myślę że dochodzenie dlaczego ludzie namawiają jest mało przydatne. Niech piją na zdrowie, część z nich jest alko ale tego nie dopuszczają do myśli.
Lepiej się zastanowić dlaczego Ty nie chcesz pić. :)
Jeżeli jutro będziesz podpisywać kontrakt na terapii to pewnie w nim poproszą Cię o określenie: czego oczekujesz od terapii? Przynajmniej na mojej tak jest.
To jest dobre pytanie.

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 12:47

Marc-elus napisał/a:
Terapia Cię dręczy?

No nie da się ukryć.

Marc-elus napisał/a:
kontrakt na terapii

Masz babo placek. Kontrakt. O rany, o ja nieszczęsna kukułka... :wysmiewacz:

Marc-elus napisał/a:
Myślę że dochodzenie dlaczego ludzie namawiają jest mało przydatne

Nie zgodzę się-to tak samo, jak w taktyce - jeśli znasz sposób myślenia przeciwnika, będziesz umiał przewidzieć jego ruch i zneutralizować niebezpieczne dla siebie skutki :) Ale moje dywagacje na ten temat nie powstały dlatego, że mam z tym problem, ich celem było odreagowanie stresu. Zadanie spełnione :)

szymon - Nie 26 Cze, 2011 12:56

po co ci taktyka przeciwnika, nie wychodź z nim na boisko, dostaniesz gola i bedzie płacz :mysli:
Jenu - Nie 26 Cze, 2011 13:11

szymon napisał/a:
po co ci taktyka przeciwnika, nie wychodź z nim na boisko, dostaniesz gola i bedzie płacz :mysli:


Jeszcze gorzej jest wejść na wrogie terytorium bez żadnego przygotowania :D Ale masz rację, Szymon, najlepiej unikać niebezpieczeństw. Wtedy na pewno nic złego się nie stanie. W ogóle się nic nie stanie. :)

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 13:13

szymon napisał/a:
po co ci taktyka przeciwnika, nie wychodź z nim na boisko, dostaniesz gola i bedzie płacz

Typowe....
Jakbyś się nie doczytał, to Jenu zastanawia się jak uniknąć namawiania na alkohol, więc uniknąć "przeciwnika". Nie zamierza się z nim mierzyć.

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 13:16

Jenu napisał/a:
Kontrakt.

To rodzaj umowy, są w niej określone zasady uczestnictwa w terapii, jak i zasady które Cię z niej mogą wykluczyć. :)
Nic takiego...

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 13:17

Marc-elus napisał/a:
Nie zamierza się z nim mierzyć.


Sto procent racji. Na to jeszcze jestem za słaba :)

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 13:19

Marc-elus napisał/a:
Nic takiego...


Kontrakt to kontrakt. Zobowiązuje. Dzięki :) w ogóle do mnie nie dotarła wcześniej informacja o tym "szczególe". :) albo nie chciałam jej zauważyć... :mysli:

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 13:21

Jenu napisał/a:
Na to jeszcze jestem za słaba

Później też będziesz zbyt słaba. Być może nigdy nie będziesz dostatecznie "mocna".
Nie musisz się z nim mierzyć. To niepotrzebne. będziesz szczęśliwa bez takich bitew, a sądzę że nie będziesz widziała w nich sensu.

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 13:24

Marc-elus napisał/a:
Później też będziesz zbyt słaba.


Naprawdę? mam wrażenie - może mylne - że "weterani" są bardzo silnymi osobami i nie tak łatwo Lordowi Wóderowi z nimi wygrać... :mysli:

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 13:41

Jenu napisał/a:
nie tak łatwo Lordowi Wóderowi z nimi wygrać...

Bo nie walczą, więc nie przegrywają. :)

rufio - Nie 26 Cze, 2011 13:41

Jenu napisał/a:
że "weterani" są bardzo silnymi osobami i nie tak łatwo Lordowi Wóderowi z nimi wygrać...

Nie wiem jak inni ale ja jestem słabym misiem- więcej bardzo słabym misiem i dlatego jeszcze jestem trzeźwy . Bo moja słabość jest moja siłą i dlatego Lord Wóder nie może sie do mnie dobrać bo zacznie to ja zaraz padam i leże bez siły i ducha i ten widzi że żadnej "bójki " nie będzie z pogarda popatrzy i idzie szukać kogoś kto będzie chciał stanąć w szranki .
Z wódka to jest paradoks - im jestes słabszy - tym silniejszy
Im szybciej przegrasz - tym wieksze Twe zwycięstwo

Jenu = Ale moje dywagacje na ten temat nie powstały dlatego, że mam z tym problem, ich celem było odreagowanie stresu. =
A dywagacja (zazw. w l.mn.) mówienie, pisanie bezładne, rozwlekłe, nie na temat, od rzeczy; por. dygresja.
dywagować mówić, pisać nie na temat a. od rzeczy.


Etym. - późn.łac. divagatio 'błądzenie' od łac. divagari 'zabłąkać się; zejść na manowce'; di- zob. dys- 1; wagabunda.

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 13:48

rufio napisał/a:
Nie wiem jak inni ale ja jestem słabym misiem- więcej bardzo słabym misiem i dlatego jeszcze jestem trzeźwy

Ja o tym myślę inaczej, ale rozumiem, co chciałeś mi przekazać. Pomyślę nad tym. Te kwestie są dla mnie nadal nowością. Dzięki.
Naprawdę sądzisz, że nie znałam znaczenia "dywagacji", kiedy użyłam tego słowa? :)

rufio - Nie 26 Cze, 2011 13:51

Jenu napisał/a:
że nie znałam znaczenia "dywagacji", kiedy użyłam tego słowa?

Tak -

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 13:53

rufio napisał/a:
Jenu napisał/a:
że nie znałam znaczenia "dywagacji", kiedy użyłam tego słowa?

Tak -

Ok :)

szymon - Nie 26 Cze, 2011 14:01

czyli takatyka legła w gruzach :mysli:
Jenu - Nie 26 Cze, 2011 14:27

Szymon, mówisz mi, że jestem na terytorium wroga? :)
Jonesy - Nie 26 Cze, 2011 14:27

To i ja Ci coś napiszę Jenu.
Długiego stażu nie mam, ale parę miesięcy nie piję. I wiesz co, nie spotkałem żadnego "lorda wódera" jak to ich nazwałaś, żadnego mitycznego namawiacza czy też innego nakłaniacza. Może dlatego, że imprezy i takie ryzykowne sytuacje sobie odpuszczam? Nie wiem. Myślę, że dlatego też, że tak naprawdę to mnie nikt nigdy nie namawiał do picia, ba, wręcz przeciwnie, to nawet ja namawiałem. Oczywiście, zdarzyło mi się przy grillu czy na urodzinach, że ktoś się spytał "co piję?" ale przyznasz chyba, że namawianiem ciężko to nazwać? A od czasu jak nie piję, zauważyłem że w domu też nikt nie pije jakoś - teście nie kupują alkoholu, bo to ja zazwyczaj kupowałem, na imprezach to ja dążyłem do otwarcia flaszki a potem następnej i następnej. Widzisz - jesteś w świecie, jaki sama chcesz widzieć, jaki Ci Twoja podświadomość zbudowała. Nie ma dookoła namawiaczy, jesteś Ty i Twój nałóg. A on jest groźny i głupimi formułkami go nie zmylisz.
Natomiast jeżeli masz faktycznie problem z namawiaczami to może odpuść sobie te wszystkie ryzykowne sytuacje? Ale Jenu, potrafisz???

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 14:37

Jonesy napisał/a:
w domu też nikt nie pije jakoś - teście nie kupują alkoholu

Jonesy napisał/a:
mnie nikt nigdy nie namawiał do picia


Tylko pozazdrościć. Dzięki za wypowiedź, każda jest dla mnie bardzo ważna :)

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 14:38

Jonesy napisał/a:
jesteś Ty i Twój nałóg

Nie Jones, jest też świat wokoło, a więc ryzykowane sytuacje, namawiacze itd.
Ja się staram utrzymać równowagę, jak nie idę na zakrapianą imprezę to dlatego że mnie nie interesuje.

Jonesy napisał/a:
A od czasu jak nie piję, zauważyłem że w domu też nikt nie pije jakoś

To inna sprawa, ja też tak mam, po prostu zazwyczaj byłem inicjatorem, albo lazłem tam gdzie wiedziałem że ktoś inny będzie pił, najlepiej w takiej ilości jaka mi odpowiada.
Teraz nie idę, bo i po co? :) Pogadać ciekawie? Z napitymi?

Jonesy - Nie 26 Cze, 2011 14:44

Marc-elus napisał/a:
Jonesy napisał/a:
jesteś Ty i Twój nałóg

Nie Jones, jest też świat wokoło, a więc ryzykowane sytuacje, namawiacze itd.
Ja się staram utrzymać równowagę, jak nie idę na zakrapianą imprezę to dlatego że mnie nie interesuje.


Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu...

Proste Tomku?

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 14:57

Jonesy napisał/a:
Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu...

Proste Tomku?

Dla Ciebie zapewne. Jednak nigdy nic nie jest czarno -białe, na nieszczęście.

Jacek - Nie 26 Cze, 2011 14:58

rufio napisał/a:
Nie wiem jak inni ale ja jestem słabym misiem- więcej bardzo słabym misiem i dlatego jeszcze jestem trzeźwy

nio,ja tak samo jak ty ,jeno jam jest taki słabeńki tygrysek do piciawki
Jenu napisał/a:
1. chcieć pozostać trzeźwym

ten punkt jest dla mnie najważniejszy
bo cała reszta to taka walka o bycie w postanowieniu tego punktu
no i co do całej walki i przygotowanie się do niej nie jest czymś złym
lecz nigdy nie możemy przewidzieć samej walki i jej skutków
gdy kiedyś zapytano Brusa Lee ,jak on się broni w walce,odrzekł
" tego nie wiem,ja tylko kończę jego wyprowadzony cios "

szymon - Nie 26 Cze, 2011 15:11

Jenu napisał/a:
Jednak nigdy nic nie jest czarno -białe, na nieszczęście.


w moim przypadku alkoholizm jest czarno-biały. albo piję albo nie pije.
jak jest w Twoim?

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 15:20

A ja mam alternatywę: pic albo nie pić. Nie piję, choć w czarnym mi do twarzy :)
szymon - Nie 26 Cze, 2011 15:23

Jenu napisał/a:
Nie piję, choć w czarnym mi do twarzy
dużo lepiej Ci w białym :aniolek:
Jenu - Nie 26 Cze, 2011 15:29

szymon napisał/a:
dużo lepiej Ci w białym :aniolek:

Skoro tak mówisz... :) Mnie nie przeszkadza, wyobrażaj mnie sobie na biało :)

Jacek - Nie 26 Cze, 2011 15:31

Jenu napisał/a:
Mnie nie przeszkadza, wyobrażaj mnie sobie na biało :)

no a ja mogę na ......
nie było pytania :skromny:

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 15:36

Jonesy napisał/a:
Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu...
Proste Tomku?

Jones, wiedziałeś parę miesięcy temu co to znaczy? :D

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 15:40

Jacek napisał/a:
no a ja mogę na ....

Proszszszsz.... :D

szymon - Nie 26 Cze, 2011 15:42

Jenu napisał/a:
wyobrażaj mnie sobie na biało


napisałem to dlatego poniewaz w naszej kulturze biały kolor kojarzy nam się z lekkością, błogością i czystością....

a czarny... wiesz, chlanie połowy alkoholu onego...

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 15:47

szymon napisał/a:
a czarny... wiesz, chlanie połowy alkoholu onego...


No tak. Rozumiem :)

Jonesy - Nie 26 Cze, 2011 15:48

Oczywiście że nie wiedziałem, podobnież jak teraz nie wie tego Jenu. Widać każde z nas musi przejść jakąś drogę, powtarzając niektóre błędy, zanim osiągnie, co? Spokój? Pogodzenie? Akceptację swojej choroby? Trzeźwość?
Jeżeli Jenu ma alternatywę i może pić albo nie, to jej sprawa. Ja wiem,że mogę pić. Ale wtedy żadnej alternatywy mieć nie będę. Natomiast mam wiele alternatyw jeżeli będę trzeźwy. A temat "walki z alkoholem" już przerabiałem swego czasu na forum i przez dwa lata zanim się na forum zarejestrowałem. W zasadzie można powiedzieć, że przez dwa lata walczyłem z alkoholem codziennie. I codziennie przegrywałem. Jak zmieniłem taktykę i zacząłem wroga unikać uzyskałem przewagę. I nie zamierzam już jej tracić.

Jacek - Nie 26 Cze, 2011 15:50

Jenu napisał/a:
Proszszszsz.... :D

za późno :oops:

Klara - Nie 26 Cze, 2011 15:53

alternatywa
1. «dwie wykluczające się możliwości; też: konieczność wyboru między dwiema wykluczającymi się możliwościami»
Źródło: http://sjp.pwn.pl/szukaj/alternatywa

Jonesy napisał/a:
mam wiele alternatyw

Nie ma czegoś takiego....
Alternatywa jest TYLKO JEDNA.

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 15:54

Jonesy napisał/a:
Jak zmieniłem taktykę i zacząłem wroga unikać uzyskałem przewagę. I nie zamierzam już jej tracić.


I o to chodzi -poznać swoje słabości i skutecznie z nimi walczyć. :)

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 16:03

Bartku, moim zdaniem Jenu nie szuka powodu. Tak na zdrowy rozum stara się rozłożyć problem odmawiania, bo to jeszcze dla niej problem. Idzie w dobrym kierunku.
A że liczy się z tym że będzie musiała odmawiać to dobrze, nie znaczy to od razu że ciągnie ją do pijącego towarzystwa(a może i ciągnie, jak to jest Jenu?).
U mnie w poradni były warsztaty nt odmawiania. Dla normalnych, nie kombinujących w tym kierunku, alkoholików. Jednym są potrzebne innym nie.
Pewne jest że jeżeli zamierza normalnie żyć to będzie miała okazje przećwiczyć odmawianie wielokrotnie.
Jenu, ta Twoja wzmianka o winie i o tym jak się poczułaś.... na razie chyba jednak nie powinnaś ćwiczyć odmawiania.... Nie idź do ludzi z którymi piłaś lub tam gdzie piją, jeszcze nie teraz....

Flandria - Nie 26 Cze, 2011 16:12

Marc-elus napisał/a:
Flandra napisał/a:
Jenu napisał/a:
Czułam dokładnie to samo, co każdy uzależniony na początku trzeźwienia. Bez sensu się powtarzać.


siedzisz w głowie "każdego uzależnionego" ? :mysli:

To był skrót myślowy, łapiesz za słówka Flandro. :D


mówienie o swoich uczuciach jest, zdaje się, najtrudniejsze
szczególnie jeśli mówimy o tzw. chorobach emocji - alkoholizmie, nerwicach itd :p

tekst typu "czułam dokładnie to samo co Jan Kowalski" być może jest formą ucieczki od własnych uczuć
osoba chora na nerwicę ucieka od uczuć np. w somatykę
alkoholik ma inne sposoby

zresztą Jenu, zdaje sie zaprezentowała jeden z nich - zawoalowała swoje uczucia całkiem fajnym tekstem :mgreen:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 16:20

Marc-elus napisał/a:
jak to jest Jenu?

Do pijanego towarzystwa mnie nie ciągnie.
Marc-elus napisał/a:
Nie idź do ludzi z którymi piłaś lub tam gdzie piją, jeszcze nie teraz....

Ok. Masz rację.

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 16:23

Flandra napisał/a:
zresztą Jenu, zdaje sie zaprezentowała jeden z nich - zawoalowała swoje uczucia całkiem fajnym tekstem :mgreen:


Racja. Zdaje sobie sprawę z własnych uczuć, nie lubię o nich mówić :) wolę (czyt.: zwykłam) mówić "ogródkami".

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 16:28

Flandra napisał/a:
mówienie o swoich uczuciach jest, zdaje się, najtrudniejsze
szczególnie jeśli mówimy o tzw. chorobach emocji - alkoholizmie, nerwicach

Co prawda to prawda, nie wiedziałem do czego zmierzasz. :)

Flandria - Nie 26 Cze, 2011 17:05

Jenu napisał/a:
Flandra napisał/a:
zresztą Jenu, zdaje sie zaprezentowała jeden z nich - zawoalowała swoje uczucia całkiem fajnym tekstem :mgreen:


Racja. Zdaje sobie sprawę z własnych uczuć, nie lubię o nich mówić :) wolę (czyt.: zwykłam) mówić "ogródkami".


tylko to trochę tak, jakbyś się tych uczuć wstydziła ...

Napisałaś naprawdę ciekawy tekst, kunszt godny podziwu, w dodatku okraszony wiedzą z zakresu komunikacji międzyludzkiej itp :mgreen:
Innymi słowy - postawiłaś się w pozycji silnej osoby, która świetnie radzi sobie z przeciwnościami ...

a przecież chodziło o (jak mniemam) trudną dla Ciebie sytuację, w której wcale a wcale nie czułaś się silna

Ibik - Nie 26 Cze, 2011 17:47

Można unikać pijącego towarzystwa,ale czasem jest to niemożliwe.Najgorzej,jak to towarzystwo doskonale kojarzy moją osobę jako tego co nie wylewał,nawet sam namawiał,często drwił z tych co nie piją(ileż zabawnych wierszyków po pijoku się układało o tych co na sucho).Miałem nie dawno taką sytuację,namawiano mnie już dość mocno,żadne argumenty typu nie chcę,nie dziękuję itp nie pomagaly.Uciec też nie mogłem,rosła we mnie agresja i czułem,że zaraz wybuchnę.Trudno mi było wytrzymać,musiałem znosić zapite towarzystwo,ale cały czas sobie powtarzałem,że to moja pokuta za to jaki sam w stosunku do niepijących kiedyś byłem.
Jacek - Nie 26 Cze, 2011 18:40

Ibik napisał/a:
towarzystwo doskonale kojarzy moją osobę

ty szczun,szwungiem mnie na PW i wygrygol skondyś jest

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 18:53

Flandra napisał/a:
tylko to trochę tak, jakbyś się tych uczuć wstydziła ...


Nie wstydzę się swoich uczuć, po prostu nie nauczono mnie o nich mówić :) a właściwie oduczono mnie o nich mówić :) . Ale jak będzie trzeba - to sobie przypomnę:) Wiem, że i z alkoholizmem sobie poradzę. Poradziłam sobie z matką i ojcem, to i ze sobą dam radę - w końcu siebie lubię, więc będzie łatwiej :) A co do sytuacji - tak, nie jest łatwa. Nie ona pierwsza w moim życiu. A jednym ze sposobów na radzenie sobie z sytuacjami bardzo poważnymi jest szukanie powodów do śmiechu i radości. Mnie to ułatwia i sprawia, że mi się chce :) Jules Renard powiedział: "Look for ridiculous in everything and you will find it".

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 19:05

Jenu napisał/a:
"Look for ridiculous in everything and you will find it"

Czy Ty aby nas nie obrażasz?

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 19:11

Marc-elus napisał/a:
Czy Ty aby nas nie obrażasz?


Ani na milimetr. Ani przez sekundę.

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 19:14

Jenu napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Czy Ty aby nas nie obrażasz?


Ani na milimetr. Ani przez sekundę.


Wiem, po prostu udaję że ja "nie abla", śmieje się, powinnaś podać tłumaczenie.... :lol:
Ja też siebie lubię, ostatecznie nie mam powodów żeby nie lubić. Sumienie mam czyste, bo nie używane :rotfl:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 19:22

Marc-elus napisał/a:
powinnaś podać tłumaczenie.... :lol:

Wybaczcie, to było przedostatni raz :D "Szukaj we wszystkim czegoś śmiesznego , a na pewno znajdziesz".

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 21:18

Jenu napisał/a:
Wiadomym jest, że przebywanie w towarzystwie pijących może być dla nas zgubne. Jednak czasem się nie da tego uniknąć. Myślałam o odpowiedniej formułce, która pozwoli skutecznie ochronić się przed namowami do picia. Aby stworzyć odpowiednią i skuteczną formułkę, należy :
1. chcieć pozostać trzeźwym
2. chcieć stworzyć formułkę
3. wiedzieć, czemu ludzie namawiają.
Tylko po spełnieniu w/w warunków stworzymy skuteczną ochronę przed zakusami podstępnych Lordów Wóderów. Dwa pierwsze spełniamy. Pozostaje trzeci warunek. Według mnie ludzie namawiają bo:
1. nie chcą pić sami; uznają picie samemu za objaw degeneracji,
2. uważają, że jedyny trzeźwy w gronie pijących to wróg i zdrajca,
3. uważają częstowanie i namawianie za objaw gościnności.
Wobec tego należy stworzyć formułkę wynikającą z naszego przekonania o jej słuszności, nie oceniającą w żaden sposób chęci innych do picia. Dla mnie tłumaczenie innym powodów, dla których nie piję jest bez sensu. W ogóle się nie tłumaczę nikomu i nigdy, ja wyjaśniam.
Miałam sposobność wykorzystania własnej teorii wczoraj. Powiedziałam (nawet kilka razy): „ja dziękuję, wystarczająco dużo już wypiłam,ale ty się nie krępuj”. Usłyszałam:”aaa, to co innego, to nie namawiam”.

A nie możesz po prostu powiedzieć, p***ę, nie piję...........
Jenu napisał/a:
To tyle w kwestii formułki.
:p
Jacek - Nie 26 Cze, 2011 21:22

pterodaktyll napisał/a:
A nie możesz po prostu powiedzieć, p***ę, nie piję...........

nie, nie może :nie:
bo wyszło by że żuciła picie
a zaczeła pie...gwiazdka,gwiazdka,gwiazdka,gwiazdka :mgreen:

rufio - Nie 26 Cze, 2011 21:24

Tak powie ale jakoś za rok o ile Jej filozofia na to pozwoli bo na razie to Heraklit wie . :shock:
pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 21:27

Jacek napisał/a:
wyszło by że żuciła picie

Przecież rzuciła........... :bezradny:

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 21:28

rufio napisał/a:
Tak powie ale jakoś za rok

Jest szansa, że trochę wcześniej o ile dojdzie do ładu sama z sobą :mgreen:

Jacek - Nie 26 Cze, 2011 21:30

pterodaktyll napisał/a:
Przecież rzuciła........... :bezradny:

ty mnie lepiej powiedz co ci tam wygwiazdkowało bo mnie wychodzi tak
piorę nie piję
pterodaktyll napisał/a:
p***ę, nie piję...........

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 21:34

Eeeetam, a Wy zawsze mówicie do kogoś "Nie piję, rzuciłem picie"?
Lepiej jakby cały czas "brała antybiotyk"?
Przyjdzie czas to takie namawianie będzie ją bawiło. :mgreen:

Jacek - Nie 26 Cze, 2011 21:37

Marc-elus napisał/a:
Eeeetam, a Wy zawsze mówicie do kogoś "Nie piję, rzuciłem picie"?

no co ty,jak bym mugł odmówić se kawki :mgreen:

rufio - Nie 26 Cze, 2011 21:37

pterodaktyll napisał/a:
o ile dojdzie do ładu sama z sobą

Rok uczciwej terapii i powie - Walcie sie z tym piciem qqd23dc

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 21:38

Bardzo mnie cieszy, że się dogadaliście w mojej kwestii, Panowie :) chorera wie, czy dojdę ze sobą do ładu na tyle, by z marszu przyznawać wszystkim rację i postępować wedle czyichś zasad, ale grunt to mieć nadzieję :D
szymon - Nie 26 Cze, 2011 21:38

rufio napisał/a:
Walcie sie z tym piciem
najlepiej w ryj
beata - Nie 26 Cze, 2011 21:39

Marc-elus napisał/a:
Przyjdzie czas to takie namawianie będzie ją bawiło.
Ja lubię patrzeć na miny niektórych jak mój mąż mówi-Nie piję.Jestem alkoholikiem.
szymon - Nie 26 Cze, 2011 21:40

Jenu napisał/a:
grunt to mieć nadzieję

najlepszy grunt :uoee: podobno beckersa jest

Janioł - Nie 26 Cze, 2011 21:41

szymon napisał/a:
najlepszy grunt
to mieć grunt pod nogami fsdf43t
rufio - Nie 26 Cze, 2011 21:41

Jenu napisał/a:
przyznawać wszystkim rację i postępować wedle czyichś zasad, ale grunt to mieć nadzieję :D

Ty nie masz przyznawać wszystkim racje - Ty masz miec swoja racje podparta racja tych co juz maja racje w racji odbytych kursokonferencji oraz innych prac pisemnych na temat racji racjonalnych .prsk ;)

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 21:41

szymon napisał/a:
najlepszy grunt :uoee: podobno beckersa jest


stawiam na Benjamina Moore' a :D

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 21:42

rufio napisał/a:
y nie masz przyznawać wszystkim racje - Ty masz miec swoja racje podparta racja tych co juz maja racje w racji odbytych kursokonferencji oraz innych prac pisemnych na temat racji racjonalnych .prsk ;)


Yes, Sir!

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 21:42

Jenu napisał/a:
Bardzo mnie cieszy, że się dogadaliście w mojej kwestii, Panowie

Może Cię to nieco zdziwi ale nikt się tu na Twój temat nie dogadał. Czy nie przyszło Ci do głowy, że myśmy już przerabiali to, co Ty własnie zaczynasz przerabiać i te nasze "gadanie" wynika z tego, że my już pewne rzeczy, których Ty dopiero się uczysz, mamy już wyuczone :p

beata - Nie 26 Cze, 2011 21:43

Jenu napisał/a:
chorera wie, czy dojdę ze sobą do ładu na tyle, by z marszu przyznawać wszystkim rację i postępować wedle czyichś zasad, ale grunt to mieć nadzieję :D
Jak to mówią..."Daj czas czasowi".i ..."Powoli,lecz pewnie". :okok:
Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 21:43

Jenu napisał/a:
się dogadaliście w mojej kwestii

Taki chwyt stylistyczny, coś jak z tym Twoim odnośnie "tego co czułaś przy winie". :D
Po prostu to gentelmani, nie napiszą ci wprost że g***o wiesz i jak się będziesz starać to może będziesz trzeźwa za jakiś czas.... :lol:
Wybacz słownictwo. :skromny:

Marc-elus - Nie 26 Cze, 2011 21:45

beata napisał/a:
Ja lubię patrzeć

Sadystka :wysmiewacz:
Ale wiem o co Ci chodzi, sam czasem lubię powiedzieć coś znaczącego i "puścić oczko" :mgreen:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 21:47

pterodaktyll napisał/a:
Czy nie przyszło Ci do głowy, że myśmy już przerabiali to, co Ty własnie zaczynasz przerabiać i te nasze "gadanie" wynika z tego, że my już pewne rzeczy, których Ty dopiero się uczysz, mamy już wyuczone :p


A dyć jak mi to mogło przyńść do głowy ? no jak? jakowym cudem? nie wiedziałam, jak bum cyk cyk, żech nie wiedziała! :beczy: :beczy: wybaczciez mi, panoczkowie moi ! :beczy: :D

rufio - Nie 26 Cze, 2011 21:47

pterodaktyll napisał/a:
mamy już wyuczone

Ba aby tylko - u nas to juz odruch Pawłowa :wysmiewacz:

rufio - Nie 26 Cze, 2011 21:49

Jenu napisał/a:
bum cyk cyk, żech nie wiedziała!

Janu bez takich - grzecznie na kołdrze i robic znaczki pocztowe . :szok: :lol:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 21:51

rufio napisał/a:
Janu bez takich - grzecznie na kołdrze i robic znaczki pocztowe . :szok: :lol:


" Ino chyżo te znaczki, żebym dwa razy nie musiał powtarzać! -powiedział Rufio do struchlałej z przerażenia Jenu.
"A juści! " - sarknęła Jenu.

szymon - Nie 26 Cze, 2011 21:54

Jenu napisał/a:
" Ino chyżo te znaczki, żebym dwa razy nie musiał powtarzać! -powiedział Rufio do struchlałej z przerażenia Jenu.
"A juści! " - sarknęła Jenu.


a co panna z Rejem w ławce siedziała? :mysli:

rufio - Nie 26 Cze, 2011 21:55

Jenu napisał/a:
" Ino chyżo te znaczki, żebym dwa razy nie musiał powtarzać! -powiedział Rufio do struchlałej z przerażenia Jenu.
"A juści! " - sarknęła Jenu.

Niech Ci bedzie na imie Bonawentura i TGW to bedzie zbyt wolny .
Troche Mistrzem z Czarnolasu trąci :mysli:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 21:55

szymon napisał/a:
a co panna z Rejem w ławce siedziała? :mysli:


Nie panna! :beczy: i obok Reja! :beczy: :D

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 21:56

rufio napisał/a:
Chyba to juz wiek :szok:


Nie kokietuj, Waszmość, nie godzi się :) tym bardziej, że wiekowo jesteśmy zbliżeni :)

rufio - Nie 26 Cze, 2011 21:57

Jenu napisał/a:
Nie panna!

'Wać .. cos tam " :?

Janioł - Nie 26 Cze, 2011 21:57

Jenu napisał/a:
tym bardziej, że wiekowo jesteśmy zbliżeni
jakby nie patrzeć mamy XXI wiek
pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 21:57

Jenu napisał/a:
wybaczciez mi, panoczkowie moi !

Aśćka sobie tu nie dworuj...... :nono:
Tu poważna jest dysputa..........

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 21:58

rufio napisał/a:
'Wać .. cos tam " :?

...pani, Kochany Rufio, waćpani :)

rufio - Nie 26 Cze, 2011 21:58

Jenu napisał/a:
że wiekowo jesteśmy zbliżeni

Acha czyli w XX w rodzeni - no moze być a doć .prsk

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:00

andrzej napisał/a:
jakby nie patrzeć mamy XXI wiek


Właśnie!

pterodaktyll napisał/a:
Tu poważna jest dysputa..........


A gdzieżbym śmiała! ja? nigdy w życiu! jak bum... eeee.... jak te znaczki pocztowe!

rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:00

Jenu napisał/a:
waćpani

No to Twój asan ma przehuśtane a moze jeszcze cos ale to juz ciszej . 8|
Zaraz nas wyhuśtaja do kosmosa . Ale jazda .

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:01

Marc-elus napisał/a:
Jones, musiałem.... :rotfl:


Jonesy, on musiał. To było silniejsze od niego :rotfl:

Jacek - Nie 26 Cze, 2011 22:01

Jenu napisał/a:
tym bardziej, że wiekowo jesteśmy zbliżeni

ećć to ty młoda rusałka :skromny:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:03

rufio napisał/a:
No to Twój asan ma przechuśtane a moze jeszcze cos ale to juz ciszej . 8|


A pewnie że tak, tym bardziej, że jesteśmy po rozwodzie :)

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:04

Jacek napisał/a:
ećć to ty młoda rusałka :skromny:


Jako ta lelija - taka młoda :)

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:05

Jenu napisał/a:
jesteśmy po rozwodzie

Wreszcie jakaś pokrewna duszyczka, witaj w klubie :mgreen:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:06

pterodaktyll napisał/a:
witaj w klubie :mgreen:


Witaj :)

szymon - Nie 26 Cze, 2011 22:07

pterodaktyll napisał/a:
Wreszcie jakaś pokrewna duszyczka, witaj w klubie

ach ty romantyku ;)

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:08

szymon napisał/a:
ach ty romantyku

a Ty kiedy do nas dołączysz?

rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:10

Ach Ona po rozwodzie
To dlatego tyle o głodzie
Sama teraz w domu przebywa
Tak z niej wolna "dziwa" hej

szymon - Nie 26 Cze, 2011 22:10

pterodaktyll napisał/a:
szymon napisał/a:
ach ty romantyku

a Ty kiedy do nas dołączysz?


jak to szanowni koledzy radzą, daję czas czasowi ;)

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:12

rufio napisał/a:
Ach Ona po rozwodzie
To dlatego tyle o głodzie
Sama teraz w domu przebywa
Tak z niej wolna "dziwa" hej


Bravo! bravo! bravissimo! Wzruszyłam się :beczy: . Pozwolisz, że chlipnę w mankiet ? :rotfl:

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:13

szymon napisał/a:
ak to szanowni koledzy radzą, daję czas czasowi

Tiaaaa.....jest to jakiś sposób :mysli:

Estera - Nie 26 Cze, 2011 22:14

pterodaktyll napisał/a:
witaj w klubie

też się zapisuję do tegoż klubu wqdqw

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:15

Estera napisał/a:
też się zapisuję do tegoż klubu


witaj :D

szymon - Nie 26 Cze, 2011 22:16

Estera napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
witaj w klubie

też się zapisuję do tegoż klubu wqdqw


czyli 2:1

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:16

Jenu napisał/a:
Pozwolisz, że chlipnę w mankiet ?

Lepiej chlipnąć w mankiet czasem
Niźli zająć się "pół basem"
Lepiej chlipać sobie w kącie
Niźli na alkoholowym froncie
Walczyć z przeciwnością losu
Tak żyć przecież jest nie sposób :lol2:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:17

szymon napisał/a:
czyli 2:1


dajmy czas czasowi ... :)

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:18

szymon napisał/a:
czyli 2:1

Nie dwa w jednym ino dwa plus jeden :p

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:19

pterodaktyll napisał/a:
Lepiej chlipnąć w mankiet czasem
Niźli zająć się "pół basem"
Lepiej chlipać sobie w kącie
Niźli na alkoholowym froncie
Walczyć z przeciwnością losu
Tak żyć przecież jest nie sposób :lol2:


No to teraz macie jak w banku, że chlipać w mankiety będę do rana :D

rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:19

[quote="Jenu"]Pozwolisz, że chlipnę w mankiet
I puszczę pląsa na parkiet
A kiedy bede juz tak wirować
Ci pod sciana beda deliberować :mgreen:

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:23

Jenu napisał/a:
chlipać w mankiety będę do rana

Nie rób tego kochana
Szkoda pięknych Twoich ócz
Nie jest to do szczęścia klucz :lol2:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:23

[quote="rufio"]
Jenu napisał/a:
Pozwolisz, że chlipnę w mankiet
I puszczę pląsa na parkiet
A kiedy bede juz tak wirować
Ci pod sciana beda deliberować :mgreen:


:brawo: :brawo: :brawo: zatkało mnie, normalnie mnie zatkało :D

szymon - Nie 26 Cze, 2011 22:24

[quote="rufio"]
Jenu napisał/a:
Pozwolisz, że chlipnę w mankiet
I puszczę pląsa na parkiet
A kiedy bede juz tak wirować
Ci pod sciana beda deliberować


rufio nasz kochany
dodał zdjęcie przełamany
jedzie ostro z dobromiłą
bo już nie jest szumowiną :skromny:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:25

pterodaktyll napisał/a:
Nie rób tego kochana
Szkoda pięknych Twoich ócz
Nie jest to do szczęścia klucz :lol2:


Alez cudowny wieczór poetycki!! ale z macie wenę ! jestem zatkana ze zdumienia :)

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:26

O! i Szymon też! niesamowite!
pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:29

Jenu napisał/a:
jestem zatkana ze zdumienia

Znajdź w Hyde Parku temat pt. Zielono mi czyli kącik poetycki to masz jak w banku, że zostaniesz na długo niemową g45g21

rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:31

[quote="Jenu"]! jestem zatkana ze zdumienia
Dekadencja wszystko zmienia
Z osłow robia sie wierzchowce
Będac tu - nie schodzisz na manowce
Jeszcze nie raz przez nas Ci łzy popłyną
Będziesz pozniej szła z dumna miną
Bo tu sie kończy picie
I zaczyna codzienne zycie :mgreen:

rybenka1 - Nie 26 Cze, 2011 22:33

:brawo: Wow !!!!!
pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:33

rufio napisał/a:
Bo tu sie kończy picie
I zaczyna codzienne zycie

Rzec można, jak w Madrycie
Jesli kochasz swoje życie :mgreen:

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:35

Cudnie, po prostu cudnie :) Alez mi był potrzebny wieczór jak ten :) Bardzo dziękuję za Waszą obecność i te liryczne cudeńka:) . Szkoda, ale muszę się już na dziś pożegnać, bo rano pobudka o 5.30: o 8.00 mózgoprania część pierwsza, czyli terapię czas zacząć :) Dobrej nocy wszystkim :)
szymon - Nie 26 Cze, 2011 22:36

Jenu napisał/a:
Dobrej nocy wszystkim


nie idź nasza, ukochana
przecież wstaniesz jutro z rana

rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:37

I nie straszna nam drożyzna
Kiedy czuwa (Dekadencka) starszyzna
I nie zgubisz sie w scieżek plataninie
Tu nikt ani nic nie ginie
Owszem zdarza sie ladowac w smietniku
To i tak nie zmienia wyniku .

Janioł - Nie 26 Cze, 2011 22:37

szymon napisał/a:
nie idź nasza, ukochana
przecież wstaniesz jutro z rana

więc gdy się spać nie położysz
i tak będziesz nie wyspana

pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:38

szymon napisał/a:
nie idź nasza, ukochana
przecież wstaniesz jutro z rana

Na śniadanie zjesz banana
Nie idź nasza ukochana :mgreen:

rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:39

Jenu napisał/a:
terapię czas zacząć

Tylko pamietaj zacznij od chodzonego - wirowanie na potem .

Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:48

Iść już muszę ,Ukochani
wstawać rano jest do bani :(
Gdy nie pośpię godzin parę
Wiedza czmychnie jak za karę.
Cóż bez wiedzy Jenu zdziała
kiedy tu tak gromkie działa
walą w biednej Jenu stronę?
Wiedzę Jenu niech pochłonie
- wróci potem na te strony
aby zaznać znów ochrony :)

rybenka1 - Nie 26 Cze, 2011 22:50

:brawo: :kwiatek:
Jenu - Nie 26 Cze, 2011 22:50

Przysięgam - zacznę od chodzonego i z bananem :) :papa:
pterodaktyll - Nie 26 Cze, 2011 22:51

Jenu napisał/a:
Przysięgam - zacznę od chodzonego i z bananem
:buahaha: g45g21 :okok:
rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:53

Jenu jestem pod wrażeniem
Idz tak dalej za swym marzeniem
Skołatana główkę złóż
Niczym sie nie łam
Obawy i strachy zostaw nam .prsk

rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:56

Marc-elus napisał/a:
Skasowała Was, poeci

Niech i tak będzie
Nam tego nie ubędzie
Grunt aby trzeźwa była
I jutro znów przybyła . :mgreen:

yuraa - Nie 26 Cze, 2011 22:57

eh chlopaki i dziewoja
rozdziawiona gęba moja
choćżem moderator srogi
podaruję wam niebogi
i choć mocno sie staracie
do smietnika się nie udacie

szymon - Nie 26 Cze, 2011 22:59

Marc-elus napisał/a:
Skasowała Was, poeci


jutro z rana tu przyleci

rufio - Nie 26 Cze, 2011 22:59

yuraa napisał/a:
podaruję wam niebogi

Dzięki o panie
Składamy dzieki . we4ed ff4ghh

milutka - Nie 26 Cze, 2011 23:03

yuraa napisał/a:
choćżem moderator srogi
no właśnie pokazałeś swoją srogość :buzki: :)
ZbOlo - Pon 27 Cze, 2011 07:09

yuraa napisał/a:
choćżem moderator srogi

...a ja tak nie umiem... ;)

ZbOlo - Pon 27 Cze, 2011 08:00

pterodaktyll napisał/a:
taki Klint Istłuud

...przecież to Yoda... nie Klint... ;)

szymon - Pon 27 Cze, 2011 08:15

pterodaktyll napisał/a:
I nie Yoda tylko Joda


w takim razie Ciebie podciągnąć można pod Predatora :wysmiewacz:

yuraa - Pon 27 Cze, 2011 22:48

prawie 24 godziny temu
zaglądaala tuta Jenu
z terapie zacząć dziś miala
a może ... ozdrowiala

szymon - Pon 27 Cze, 2011 22:50

Marc-elus napisał/a:
Skasowała Was, poeci :mgreen:
aktualne?
Marc-elus - Wto 28 Cze, 2011 05:38

szymon napisał/a:
aktualne?

Na pewno, bo chodziło o poezje.

Co tam Jenu, dotarłaś na terapie czy nie po drodze było? :)

bunia - Wto 28 Cze, 2011 10:44

... Jenu ! piękny ten Twój wiersz ,brawo :brawo: i to tego skomponowana muzyka i mamy piosenkę
szymon - Wto 28 Cze, 2011 11:09

Marc-elus napisał/a:
Na pewno, bo chodziło o poezje.
wiem, wiem, podpaswało mi to pod kasowanie się... :evil2"
jolkajolka - Wto 28 Cze, 2011 21:20

Tak długo mnie nie było,chciałam się przywitać,a właścicielki wątku nie widać.. :(
rufio - Wto 28 Cze, 2011 21:24

Układa muzykę lub przeżuwa terapie lub ... lub .
wampirzyca - Śro 29 Cze, 2011 07:38

Gdzie jesteś Jenu ;)
Wiedźma - Śro 29 Cze, 2011 09:59

A może ona stacjonarna jest - ta terapia...? :roll:
Dziewczyna sie nie do końca dopytała, poszła, a oni ją ŁAPS! i siedzi! :krata:

Bo teorii z czarną dziurą raczej bym nie ryzykowała... :oczy:

Marc-elus - Śro 29 Cze, 2011 10:11

Wiedźma napisał/a:
A może ona stacjonarna jest - ta terapia...? :roll:
Dziewczyna sie nie do końca dopytała, poszła, a oni ją ŁAPS! i siedzi!

Chciałbym żeby to tylko to było....
Wiedźma napisał/a:
Bo teorii z czarną dziurą raczej bym nie ryzykowała...

Blanet wierzy w cuda, można i wierzyć w czarną dziurę która przeniosła ją w miejsce gdzie powiedzą Jej jak się sprawy mają.....

wampirzyca - Śro 29 Cze, 2011 13:24

a moze internet jej padł tak jak mnie wczoraj popołudniu :szok:
jolkajolka - Śro 29 Cze, 2011 13:52

Marc-elus napisał/a:
Blanet wierzy w cuda, można i wierzyć w czarną dziurę która przeniosła ją w miejsce gdzie powiedzą Jej jak się sprawy mają.....


Ja w czarne dziury wierzę,ale nie w takie... ;)
Mam nadzieję,że koleżanka do nas wróci,bez względu na przyczynę nieobecności.

ZbOlo - Śro 29 Cze, 2011 13:54

jolkajolka napisał/a:
Ja w czarne dziury wierzę,ale nie w takie... ;)

...ja też... ;)

Marc-elus - Śro 29 Cze, 2011 13:54

jolkajolka napisał/a:
Ja w czarne dziury wierzę,ale nie w takie...

Ależ oczywiście, czarne dziury to ciekawy twór, choć na razie bardzo tajemniczy i wysoce teoretyczny.
jolkajolka napisał/a:
koleżanka do nas wróci

:okok:

ZbOlo - Śro 29 Cze, 2011 14:01

jolkajolka napisał/a:
koleżanka do nas wróci,bez względu na przyczynę nieobecności.

...miejmy nadzieję...

pterodaktyll - Śro 29 Cze, 2011 21:14

ZbOlo napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
koleżanka do nas wróci,bez względu na przyczynę nieobecności.

...miejmy nadzieję...

Ktoś nam zginął? :mysli:

Tomoe - Śro 29 Cze, 2011 21:21

Jenu napisał/a:

Cóż bez wiedzy Jenu zdziała
kiedy tu tak gromkie działa
walą w biednej Jenu stronę?
Wiedzę Jenu niech pochłonie
- wróci potem na te strony
aby zaznać znów ochrony :)


Nie czytaliście?
Pochłonie wiedzę i wróci, prawda Jenu? :)

pterodaktyll - Śro 29 Cze, 2011 21:24

Tomoe napisał/a:
Pochłonie wiedzę

Miejmy nadzieję, że to wiedza będzie pochłaniana a nie co innego :szok:

ZbOlo - Czw 30 Cze, 2011 06:31

pterodaktyll napisał/a:
Ktoś nam zginął? :mysli:

...o Jenu...

ZbOlo - Czw 30 Cze, 2011 06:32

pterodaktyll napisał/a:
że to wiedza będzie pochłaniana a nie co innego

...właśnie... ;)

rybenka1 - Czw 30 Cze, 2011 07:59

Będzie ,będzie zguba sie odnajdzie . :luzik:
ZbOlo - Czw 30 Cze, 2011 08:02

rybenka1 napisał/a:
Będzie ,będzie zguba sie odnajdzie . :luzik:

...bo: "....wszystkie drogi prowadzą do.... Dekadencji..."... ;)

rybenka1 - Czw 30 Cze, 2011 08:07

ZbOlo napisał/a:
rybenka1 napisał/a:
Będzie ,będzie zguba sie odnajdzie . :luzik:

...bo: "....wszystkie drogi prowadzą do.... Dekadencji..."... ;)
Nio . :okok: :hura:
Jonesy - Czw 30 Cze, 2011 08:23

Napisała że ma alternatywę przecież :bezradny:
wampirzyca - Czw 30 Cze, 2011 08:24

Jeny odezwij się 12e23
Jenu - Pią 01 Lip, 2011 16:23

Hej :) jestem, jestem, nie zapłaciłam za internet i stąd milczenie. Chodzę na terapię, karnie i nawet z przekonaniem. Grupa ok, bardzo różnorodna, bardzo ciekawe charaktery się zebrały:)Przyznaję, że jestem wykończona psychicznie :)
ZbOlo - Pią 01 Lip, 2011 16:25

Jenu napisał/a:
jestem, jestem

Jenu napisał/a:
Chodzę na terapię

...no to całe szczęście...

ZbOlo - Pią 01 Lip, 2011 16:26

Jenu napisał/a:
Przyznaję, że jestem wykończona psychicznie :)

...też tak miałem, pewnie oznacza to, że terapia działa...

Jenu - Pią 01 Lip, 2011 16:29

:) muszę przyznać, że ciężko jest. Ale co tam, dam rade. Podpisałam kontrakt, w którym jest i zobowiązanie do mityngów, odbywających się na terenie poradni, tak wiec raz w tygodniu muszę tam być. Zobaczę, jak sobie dam rade w weekend, w razie czego niedaleko mojego miejsca zamieszkania jest jakiś. Na razie zbieram się do pisania dwóch prac - chce wykorzystać wolne dni i chociaż wstępnie je przygotować.
ZbOlo - Pią 01 Lip, 2011 16:38

Jenu napisał/a:
Na razie zbieram się do pisania dwóch prac

...powodzenia...!!! ;)

Jenu - Pią 01 Lip, 2011 16:40

ZbOlo napisał/a:
...powodzenia...!!! ;)


Będzie potrzebne :) bardzo :)

bunia - Pią 01 Lip, 2011 19:07

Powodzonka życzę :) :) :)
jolkajolka - Pią 01 Lip, 2011 20:23

:brawo: :okok:
Jenu - Pią 01 Lip, 2011 21:55

:szok:
pterodaktyll - Pią 01 Lip, 2011 21:56

No cegóż??? :bezradny:
rybenka1 - Pią 01 Lip, 2011 22:18

:okok:
kamil - Pią 01 Lip, 2011 23:00

:brawo: :okok:
Jenu - Sob 02 Lip, 2011 09:02

Wiecie, wieczorami, zanim zasnę pojawia mi się w głowie łańcuszek zdań: a może jednak nie mam TEGO problemu? mam inne, pewnie przez nie właśnie "popłynęłam", ale TEGO może nie mam? Rano wstaje i łańcuszek znika, podchodzę do spraw zadaniowo, więc jest koncentracja na tym, co przede mną, dzienniczek, terapia, rozmowy, uwagi terapeutów (teperałtek, jak mówi jeden z uczestników), potem wychodzę i zajmuję się domem, sobą, ale wieczorem... I tak na okrągło. Pierwszy tydzień jest dla "nowych" o tyle lżejszy, że nie piszą prac, dopiero wczoraj dostałam dwa tematy. Nie pomaga mi w napisaniu ich to, że usłyszałam dużo drastyczniejsze historie, każdy ma swoje własne demony i szkielety w szafie, albo jak mówił Irving : swojego niedźwiedzia - i własny próg niemożliwości. Ech....
W każdym bądź razie widząc, co się dzieje z innymi z terapii bardzo dbam, by po wyjściu z niej przez kilka godzin myśleć o czymś zupełnie innym - bo chyba bym zwariowała, gdyby alkoholizm zajmował mi myśli przez cały dzień. Spełniam jeszcze kilka innych ról społecznych :)
To, co mnie przeraziło - to mityng. Był dokładnie taki, jak sobie to wyobrażałam. Nie staram sie nastawiać negatywnie, bo tak, jak pisałam - mam w kontrakcie chodzenie na mityngi raz w tygodniu - i to właśnie w tym miejscu, z tymi ludźmi, ale jasna d...pa, to jest jak horror nakręcony przez nieudolnego reżysera- nie wiadomo, czy się bać, czy śmiać 34vcdc

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 09:05

Jenu napisał/a:
jest jak horror nakręcony przez nieudolnego reżysera

Rozwiniesz o co chodzi?

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 09:37

Marc-elus napisał/a:
Jenu napisał/a:
jest jak horror nakręcony przez nieudolnego reżysera

Rozwiniesz o co chodzi?


Prowadzący - nawiedzony. Znał książkę na pamięć- cytował, czytał, mówił z emfazą godną infantylnego wierszoklety, przerywał, wstawał, machał rękami, uśmiechał się jak naćpany (drętwo, samymi ustami, bezmyślnie, gdy oczka biegały na wszystkie strony czujne i oceniające), dosłownie z uszu mu buchały hasła "miłość i pokój dla wszystkich" i non stop dotykał mojego ramienia. Robił mnóstwo zamieszania, snuł jakieś wątki o śmierci tych, którzy nie trafili na mityng (jakby to był powód ich śmierci), o samobójstwach, tragediach i napawał się własnym głosem i własną mierna elokwencją. Pozostali, ze wzrokiem wbitym w stół milczeli; może byli przerażeni, może uznali ten mityng za swoją osobistą karę za winy i picie - nie wiem. Historie usłyszałam od dwóch starszych (około 80-ki) panów, którzy nie piją od ponad 20 lat - jeden mówił z nostalgią ze wzrokiem utkwionym w horyzoncie, drugi opowiadał z leciutkim uśmiechem :"tak, byłem drań- tłukłem żonę i dzieci, ale już mi przeszło. To nie ja biłem, to alkohol bił." Miałam ochotę walnąć go w ten uśmieszek i powiedzieć :" to nie ja, to wiśniówka sprzed dwóch tygodni, samotna, więc wściekła". Trzymanie się za ręce przy modlitwie - następny koszmar - dotknęłam lepkiej, spoconej i jednocześnie trupio zimnej dłoni jakiegoś pana i przy zapalonej świecy ,jak na jakimś niewydarzonym seansie spirytystycznym z szokiem obserwowałam ,jak z tępymi wyrazami twarzy grzmieli swoje przesłanie. W ich wykonaniu było opętańcze, a nie mądre - a przecież słowa tej modlitwy są mądre. I ta fałszywa pokora w oczach, to poczucie misji, to napawanie się czyimś strachem. A na dodatek te pytania, jakie zadawali mi na przerwie, to, jak mnie otoczyli, naruszając bardzo drastycznie moja przestrzeń osobistą. Czułam się jak mucha w sieci utkanej przez pazerne pająki.Piętnastu 80-latków z poczuciem misji i wyjątkowości to dla mnie koszmar.A reszta mojej grupy siedziała z wyrazem twarzy :" jeszcze tylko półtorej godziny, jeszcze godzina, jeszcze pół i... uciekaaaajmyyyy!!!!!! :szok:

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 09:40

Cytat:
To, co mnie przeraziło - to mityng. Był dokładnie taki, jak sobie to wyobrażałam. Nie staram sie nastawiać negatywnie, bo tak, jak pisałam - mam w kontrakcie chodzenie na mityngi raz w tygodniu - i to właśnie w tym miejscu, z tymi ludźmi, ale jasna d...pa, to jest jak horror nakręcony przez nieudolnego reżysera- nie wiadomo, czy się bać, czy śmiać

Nie szkodzi, ja jak po raz pierwszy poszedłem, to zacząłem się zastanawiać co ja właściwie w tym wariatkowie robię. Z drugiego chciałem uciekać ale nie mogłem bo by mnie z odwyku wywalili, na kolejnych coś powoli zaczęło do głupiego łba docierać a tak w ogóle jak wyszedłem z odwyku, natychmiast zapisałem się na pogłębioną, żeby na te mityngi nie chodzić (min. oczywiście). Dzisiaj po tych paru latkach twierdzę, że jest to moja "tabletka" na trzeźwienie i tak do końca życia trzeba ją "łykać" żeby żyć, a że czasem "się zapomni wziąć" to zdrowia od tego nie ubywa....... :mgreen:

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 09:46

Pierwsze, co usłyszałam od swojej grupy to:" Jenu, ty się nie przerażaj, to był koszmar, fakt, ale nie wszystkie mityngi takie są". Usłyszałam to od prawie każdej osoby w grupie, czyli jakieś naście razy. To jest dla mnie potwierdzenie, że nie oszalałam :)
Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 09:47

Wiesz, z moich wrażeń z AA pamiętam takie osoby o których piszesz, na szczęście w mojej grupie były w mniejszości, ale oczywiście "szumu" robiły najwięcej....

A może inna grupa AA? Wątpię żeby w kontrakcie był przymus żebyś na tą właśnie chodziła, więc wystarczy zmienić...

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 09:51

Marc-elus napisał/a:
Wątpię żeby w kontrakcie był przymus żebyś na tą właśnie chodziła, więc wystarczy zmienić...


No właśnie nie mam tego komfortu. Głównodowodzący wyjaśnił to tym, że chce mieć pewność, iż w trakcie terapii chociaż raz w tygodniu pójdziemy na mityng. Tu się może przekonać na własne oczęta, że chodzimy. Nic to - jeszcze tylko 7 razy tam będę musiała pójść. :shock: Jakby nie patrzeć :niesamowite zjawisko społeczne, socjologiczne i psychologiczne...

staaw - Sob 02 Lip, 2011 09:58

Podobnie czułem na pierwszym mityngu. Co ja właściwie robię z tymi pijakami (od niektórych czułem wczorajszy alkohol). Po pewnym czasie W TEJ SAMEJ grupie zacząłem zauważać "normalniejszych"...
Cóż, nasze zmysły są niedoskonałe, więc mózg przez wieki ewolucji nauczył się "dopisywać" brakujące elementy, alkohol dopełnił dzieła...
Przeszkadzało mi że mało jest ludzi młodych... Istotnie, mało ich, do tego przemykają niczym meteory, pełni idei jak POWINIEN wyglądać mityng, reformatorzy AA... Po kilku miesiącach nikt nie pamięta jak nieszczęśnik miał na imię... Czasem spotykam takiego na ulicy, udaje że mnie nie widzi...

Drażniło mnie kiedy dziadki mówili ile życia zmarnowali. Dzisiaj słucham ku przestrodze, nie ze strachu a dla pamięci gdzie mógłbym się znaleźć gdyby Bóg nie odpowiedział na moje POMOCY...

Poczucie misji... Zaangażowanie?
Tak, cokolwiek się robi, trzeba w to wkładać całe serce, inaczej to strata czasu...

Warto pójść na inną grupę...
Ja chodzę na 3 różne (raz w tygodniu, za każdym razem na inną)... Zastanawiam się nad 4, ściśle związaną z KRK lecz nie jestem jeszcze pewien, na razie czytam w sieci o tym programie...

Jenu napisał/a:
Nic to - jeszcze tylko 7 razy tam będę musiała pójść. :shock: Jakby nie patrzeć :niesamowite zjawisko społeczne, socjologiczne i psychologiczne...

Kiedyś poczujesz (może) ze to nie ZJAWISKO a LEKARSTWO, czasem jest gorzkie...

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 10:04

Jenu napisał/a:
Jakby nie patrzeć :niesamowite zjawisko społeczne, socjologiczne i psychologiczne.

Potraktuj to jako swoją "pastylkę" na trzeźwienie......
staaw napisał/a:
Co ja właściwie robię z tymi pijakami

W szybkim tempie uczysz się pokory i tolerancji dla drugiego takiego nieszczęśnika, jakim jesteś Ty sama........
Jenu napisał/a:
Prowadzący - nawiedzony. Znał książkę na pamięć- cytował, czytał, mówił z emfazą godną infantylnego wierszoklety, przerywał, wstawał, machał rękami, uśmiechał się jak naćpany (drętwo, samymi ustami, bezmyślnie, gdy oczka biegały na wszystkie strony czujne i oceniające), dosłownie z uszu mu buchały hasła "miłość i pokój dla wszystkich" i non stop dotykał mojego ramienia. Robił mnóstwo zamieszania, snuł jakieś wątki o śmierci tych, którzy nie trafili na mityng (jakby to był powód ich śmierci), o samobójstwach, tragediach i napawał się własnym głosem i własną mierna elokwencją.

Postaraj się nie oceniać nikogo, Ty masz ten sam problem co oni.................

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 10:15

Jenu napisał/a:
Głównodowodzący wyjaśnił to tym, że chce mieć pewność, iż w trakcie terapii chociaż raz w tygodniu pójdziemy na mityng. Tu się może przekonać na własne oczęta, że chodzimy

Nie chce Ciebie źle nastawiać do terapii, ale dla mnie trochę nie do pomyślenia... może raz jeszcze z nim porozmawiaj, indywidualnie.
Czy ktoś zna przypadki gdy Prowadzący na mitingu kwitował obecność komuś? Może to jest wyjście jeśli chodzi o wybranie innej grupy?

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 10:17

pterodaktyll napisał/a:
Ty masz ten sam problem co oni.................


Fakt, problem ten sam, charakter i percepcja inna :)


staaw napisał/a:
Kiedyś poczujesz (może) ze to nie ZJAWISKO a LEKARSTWO, czasem jest gorzkie...


Ten mityng pozostanie zjawiskiem, lekarstwa poszukam gdzie indziej :) Ale podoba mi się Twoje porównanie do lekarstwa

staaw napisał/a:
Poczucie misji... Zaangażowanie?
:)

Według mnie to zupełnie dwie różne postawy :)

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 10:19

Marc-elus napisał/a:
Nie chce Ciebie źle nastawiać do terapii, ale dla mnie trochę nie do pomyślenia..

Nie mąć Marcel to nie pacjent stawia warunki, tylko terapeuta......
Marc-elus napisał/a:
Czy ktoś zna przypadki gdy Prowadzący na mitingu kwitował obecność komuś?

Czy ona gdzieś napisała, że terapeuta wymaga jakiegoś pokwitowania???

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 10:21

Jenu napisał/a:
Fakt, problem ten sam, charakter i percepcja inna :)

Wypisz wymaluj jakbym sam siebie widział....... g45g21 g45g21

staaw - Sob 02 Lip, 2011 10:21

Marc-elus napisał/a:
Czy ktoś zna przypadki gdy Prowadzący na mitingu kwitował obecność komuś? Może to jest wyjście jeśli chodzi o wybranie innej grupy?

Nie spotkałem się z kwitowaniem obecności...
U mnie na terapii terapeuta wierzył na słowo że byłem na mityngu...

pterodaktyll napisał/a:
Jenu napisał/a:
Fakt, problem ten sam, charakter i percepcja inna :)

Wypisz wymaluj jakbym sam siebie widział....... g45g21 g45g21

To jest nas.... troje...

Wiedźma - Sob 02 Lip, 2011 10:24

Marc-elus napisał/a:
Czy ktoś zna przypadki gdy Prowadzący na mitingu kwitował obecność komuś?

Ja znam - wobec delikwentów skierowanych sądownie na leczenie.
Nie wiem, jak to się ma do anonimowości, ale na własne oczy widziałam,
jak podchodzili do prowadzącego z kwitami do podpisu :shock:

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 10:30

Marc-elus napisał/a:
Może to jest wyjście jeśli chodzi o wybranie innej grupy?


Mogę sobie iść do innej poradni. Ale tu podoba mi się wszystko, oprócz tego zapisu o mityngu. Nigdzie nie będzie idealnie. To jest najmniejszy problem, bo jaki bym kapelusz na głowę nie założyła (uczestnika mityngu, obserwatora, etc.) to zawsze znajdę coś, co poszerzy moją wiedzę , albo zaspokoi ciekawość :)

yuraa - Sob 02 Lip, 2011 10:31

no opis bardzo plastyczny, jakbym tam był.
domyslam sie że głównodowodzący jest terapeutą i zarazem mityngi prowadzi.
z tego co opisalas to juz go nie lubię.
wiem że bywaja na mityngach tacy co tylko patrza ktora nowa potrzebuje sie przytulic do kogoś, ludzie tylko ludxmi są.

u nas sie praktykowało mityngi na miescie i kartka z imieniem prowadzacego oraz tematem mityngu, bez zadnych poświadczeń.
byli tacy co w domu sami ta kartke wypełniali, ja uczciwie bywałem na mityngach

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 10:33

Wiedźma napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Czy ktoś zna przypadki gdy Prowadzący na mitingu kwitował obecność komuś?

Ja znam - wobec delikwentów skierowanych sądownie na leczenie.


U nas nie podpisują kwitów. Albo ja o tym nie wiem. Albo ... hm... u mnie w grupie chyba nie ma skierowanych przez sąd. Tzn nie było do piątku, w poniedziałek może się to zmienić. W ogóle mam w grupie 18 osób - to dużo czy mało według Was?

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 10:35

yuraa napisał/a:
domyslam sie że głównodowodzący jest terapeutą i zarazem mityngi prowadzi.


Nie. Upiera się tylko na mityngi w trakcie terapii.

staaw - Sob 02 Lip, 2011 10:36

Jenu napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
Może to jest wyjście jeśli chodzi o wybranie innej grupy?


Mogę sobie iść do innej poradni.

Myślę o innej grupie AA...
Terapia kiedyś się skończy, to jak z prawem jazdy. PODSTAWOWĄ wiedzę masz, ale czy umiesz jeździć?
Mityng to dobra kontynuacja...

Jenu napisał/a:
W ogóle mam w grupie 18 osób - to dużo czy mało według Was?

U mnie było coś koło tego... zmieniało się w trakcie...

yuraa - Sob 02 Lip, 2011 10:37

są w PL grupy kwitujące obecność na mityngu, nawet specjalne pieczatki mają
Jenu - Sob 02 Lip, 2011 10:38

staaw napisał/a:
Myślę o innej grupie AA...


Ja o tym jeszcze nie myślę. Przede mną 7 tygodni dziennej, potem jakieś "Trwam w trzeźwości" czy jakoś tak, potem pogłębiona. W międzyczasie jakieś warsztaty dla kobiet i inne atrakcje. A potem mnie wywiozą do wariatkowa albo pójdę do szkoły dla teperałtek i zyskam jeszcze jeden zawód :D

Wiedźma - Sob 02 Lip, 2011 10:48

Jenu napisał/a:
albo pójdę do szkoły dla teperałtek i zyskam jeszcze jeden zawód :D

Ja tak zrobiłam, ale w innej kolejności - w trakcie chodzenia do szkoły odbyłam terapię :wstyd:

stiff - Sob 02 Lip, 2011 10:50

Jenu napisał/a:
zyskam jeszcze jeden zawód

Malo razy się zawiodłaś... :szok:

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 10:57

pterodaktyll napisał/a:
Nie mąć Marcel to nie pacjent stawia warunki, tylko terapeuta......
Marc-elus napisał/a:

Bzdura jeżeli tak jak Yuraa piszę terapeuta jest jednocześnie prowadzącym mitingi to uważasz że wszystko ok? Palantunio widownie sobie zapewnia i tyle.
Co Jenu wyniesie z takich mitingów które będą być może dla niej męką?
Dla mnie to wystarczy w innej grupie papier o obecności brać.

Jenu napisał/a:
"Trwam w trzeźwości"


Co robię? :shock: Kto użył tego zwrotu, tzn od kogo to słyszałaś?

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 11:03

stiff napisał/a:
Jenu napisał/a:
zyskam jeszcze jeden zawód

Malo razy się zawiodłaś... :szok:


Hihihi, dwa razy, mam dwa zawody :)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 11:05

Wiedźma napisał/a:
Ja tak zrobiłam, ale w innej kolejności - w trakcie chodzenia do szkoły odbyłam terapię :wstyd:


Czyli jesteś dwa w jednym :D lubisz ten zawód?

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 11:06

Marc-elus napisał/a:


Bzdura jeżeli tak jak Yuraa piszę terapeuta jest jednocześnie prowadzącym mitingi to uważasz że wszystko ok?

Dokładnie tak uważam a poza tym już pisałem, że to terapeuta stawia warunki a nie pacjent, bo to dopiero jest bzdura.

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 11:08

Marc-elus napisał/a:
Jenu napisał/a:
"Trwam w trzeźwości"


Co robię? :shock: Kto użył tego zwrotu, tzn od kogo to słyszałaś?


Nie pamiętam, czy tak się dokładnie ten program nazywa, ale coś podobnego, takie ugruntowanie na zakończenie terapii antyalkoholowej. Potem , na pogłębionej już w ogóle się nie zajmują uzależnieniem jako takim. To, czy na to pójdziemy to już oczywiście wolna wola.

Wiedźma - Sob 02 Lip, 2011 11:11

Jenu napisał/a:
lubisz ten zawód?

Nie wiem, bo go nie wykonuję - dyplom leży w szufladzie.
Poszłam do szkoły dla instruktorów terapii uzależnień, bo sobie wymyśliłam,
że jak nauczę się leczenia alkoholików, to sama się wyleczę! :smieje:
No i w sumie szkoła spełniła swoje zadanie, bo uświadomiła mi konieczność odbycia terapii :|

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 11:15

Wiedźma napisał/a:
Jenu napisał/a:
lubisz ten zawód?

Nie wiem, bo go nie wykonuję - dyplom leży w szufladzie.:|


Szkoda, miałabyś dużo więcej do powiedzenia, niż niejeden terapeuta nieuzależniony :)

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 11:21

Jenu napisał/a:
miałabyś dużo więcej do powiedzenia, niż niejeden terapeuta nieuzależniony

W istocie. Najlepsi terapeuci jakich spotkałem na swojej drodze, byli ludźmi uzależnionymi.

staaw - Sob 02 Lip, 2011 11:22

Jenu napisał/a:
Szkoda, miałabyś dużo więcej do powiedzenia, niż niejeden terapeuta nieuzależniony
Osobiście mam odmienne zdanie...
Terapeuta powinien mieć dystans do choroby, o co u "ozdrowieńca" trudniej...

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 11:27

pterodaktyll napisał/a:
to terapeuta stawia warunki a nie pacjent

Szkoda że nie zamierza leczyć jak ten seksuolog, co zabawiał się z pacjentkami "terapeutycznie".
Przykre to Ptero, ale takie bezkrytyczne podejście niestety powoduje patologie.

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 11:31

Marc-elus napisał/a:
Szkoda że nie zamierza leczyć jak ten seksuolog, co zabawiał się z pacjentkami "terapeutycznie".
Przykre to Ptero, ale takie bezkrytyczne podejście niestety powoduje patologie.

Ty jak idziesz do lekarza, to mówisz mu na co jestes chory i jak ma Cię leczyć?


a co do patologii...........u mnie to jak na razie skutkuje tym, że nawet nie mam snów alkoholowych, że o innych objawach alkoholizmu nie wspomnę....

staaw - Sob 02 Lip, 2011 11:32

Marc-elus napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
to terapeuta stawia warunki a nie pacjent

Szkoda że nie zamierza leczyć jak ten seksuolog, co zabawiał się z pacjentkami "terapeutycznie".
Przykre to Ptero, ale takie bezkrytyczne podejście niestety powoduje patologie.

Tomku, kościoła jeszcze nie zreformowałeś a już za terapeutów się zabierasz? :shock:

stiff - Sob 02 Lip, 2011 11:32

staaw napisał/a:
Terapeuta powinien mieć dystans do choroby, o co u "ozdrowieńca" trudniej...

Mamy rożne doświadczenia, to i rożne spojrzenie... :roll:
U mnie terapie prowadzać 4 terapeutów, dwie profesjonalistki i para instruktorów,
to instruktorzy przekonali mnie, ze to ma sens...

Wiedźma - Sob 02 Lip, 2011 11:33

Jenu napisał/a:
Szkoda

A ja nie żałuję - jakoś nie czuję powołania do wykonywania tego zawodu.
Wyżywam się na forum :zeby:

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 11:35

staaw napisał/a:
Jenu napisał/a:
Szkoda, miałabyś dużo więcej do powiedzenia, niż niejeden terapeuta nieuzależniony
Osobiście mam odmienne zdanie...
Terapeuta powinien mieć dystans do choroby, o co u "ozdrowieńca" trudniej...


Jest to racja, choć z mojego punktu widzenia gdy przekonał si e na własnej skórze co to za świństwo, jest bardziej przekonujący i nie tworzy opowieści z kosmosu. A jeśli terapeuta, obojętne, czy uzależniony, czy nie - nie potrafi nabrać dystansu , to nie powinien wykonywać takiego zawodu :)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 11:36

Wiedźma napisał/a:
A ja nie żałuję - jakoś nie czuję powołania do wykonywania tego zawodu.

No i o to chodzi - o powołanie i satysfakcję :)

staaw - Sob 02 Lip, 2011 11:36

Jenu napisał/a:
A jeśli terapeuta, obojętne, czy uzależniony, czy nie - nie potrafi nabrać dystansu , to nie powinien wykonywać takiego zawodu :)

:tak:

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 11:36

Wiedźma napisał/a:
Wyżywam się na forum

:tak: ............ :buahaha:

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 11:53

staaw napisał/a:

Tomku, kościoła jeszcze nie zreformowałeś a już za terapeutów się zabierasz?

Akurat Ty to chyba na temat terapii nie powinieneś się za dużo wypowiadać.
Nie chce nikogo reformować, jedynie oceniam krytycznie poczynania tego terapeuty, z resztą Yuraa też, więc o resztę jego zapytaj. :)

Ptero, Staaw, wasze podejście mnie osłabia.
Nie na darmo przytoczyłem przykład tego seksuologa, jakby to bylibyście Wy to robilibyście panu doktorowi dobrze? Bo "pan doktor przecież zawsze ma racje".....? Bo on dyktuje warunki terapii?

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 11:56

Jenu, przeczytałem na szybko -bo nie u siebie- kilka ostatnich stron. Tak, masz rację - koszmar. Koszmarem jest Twoje myślenie, ocenianie, lekceważenie i pogarda dla "tych ludzi". Ty jesteś po prostu lepsza alkoholiczka, może Ty do kliniki rządowej powinnaś?
Liz Taylor ostatnio zwolniła miejsce w Beverly Hills... Zapytaj...

staaw - Sob 02 Lip, 2011 11:57

Marc-elus napisał/a:

Akurat Ty to chyba na temat terapii nie powinieneś się za dużo wypowiadać.

Dla czego?

Marc-elus napisał/a:

Ptero, Staaw, wasze podejście mnie osłabia.
Nie na darmo przytoczyłem przykład tego seksuologa, jakby to bylibyście Wy to robilibyście panu doktorowi dobrze? Bo "pan doktor przecież zawsze ma racje".....? Bo on dyktuje warunki terapii?

Jeżeli doktor mi się nie podoba, do niego nie chodzę. Nie mam zamiaru go uczyć... a jeżeli popełni przestępstwo to od karania są prokuratorzy a nie alkoholicy...

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:01

Gonzo.pl napisał/a:
Koszmarem jest Twoje myślenie, ocenianie, lekceważenie i pogarda dla "tych ludzi".


Gonzo - dzięki za Twoją opinię. To Twoje zdanie i zostań sobie z nim.

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 12:04

Gonzo.pl napisał/a:
Ty jesteś po prostu lepsza alkoholiczka,

Ja również czuje się lepszy od ludzi klepiących 12kroków bez zastanowienia.
Cytat:
Dla czego?

O ile wiem terapia Tobie nie pasuje, a próbujesz komentować szczegół który nie pasuje Jenu. Może załóż temat o Twoich wrażeniach z terapii, co pasuje, co nie pasuje, pokomentujemy.

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 12:06

Jenu napisał/a:
zostań sobie z nim.

Między innymi mitingi nauczyły mnie otwartego wyrażania swego zdania.

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 12:08

Marc-elus napisał/a:
O ile wiem terapia Tobie nie pasuje,

Ale to do mnie? nie rozumiem. To nie mój cytat i nie o mnie. Bez manipulacji proszę.

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:10

Marc-elus napisał/a:
Ja również czuje się lepszy od ludzi klepiących 12kroków bez zastanowienia.

Tak, MArc-elus, dla mnie ludzie działający i myślący mechanicznie są dość przerażający. Boje się ich, bo nie wiadomo, kiedy ogarnie ich nawiedzone szaleństwo i popędzą bić wroga w imię idei. :D

staaw - Sob 02 Lip, 2011 12:12

Marc-elus napisał/a:
O ile wiem terapia Tobie nie pasuje, a próbujesz komentować szczegół który nie pasuje Jenu.

Nigdy nie powiedziałem że nie pasuje mi terapia...
Na Kasprzaka jest wspaniała poradnia uzależnień, tylko że ja tam się nudziłem...
Poszedłem tam dla uporządkowania POSIADANEJ wiedzy i przekonania się że TO DOTYCZY RÓWNIEŻ MNIE...
Więcej dawały mi indywidualne spotkania z terapeutą, to fakt... Może brakowało mi właśnie zaangażowania pozostałych "kuracjuszy" nie wierzących jeszcze że są chorzy, za to doskonale wiedzący jak POWINNA wyglądać terapia...

stiff - Sob 02 Lip, 2011 12:14

staaw napisał/a:
za to doskonale wiedzący jak POWINNA wyglądać terapia...

To beznadziejne przypadki zazwyczaj... :roll:

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:16

Gonzo.pl napisał/a:
Między innymi mitingi nauczyły mnie otwartego wyrażania swego zdania.


Lepiej późno, niż wcale :) I bardzo dobrze, masz prawo do swojej opinii i ja nie zamierzam tego negować. Ja mam prawo do swojej :) . Nie oczekuję przecież, że będziesz się ze mną zgadzał :) mam nadzieję, że i Ty nie oczekujesz jednomyślności na forum - w dwuosobowej rodzinie o nią trudno, a co dopiero na forum :)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:19

staaw napisał/a:
za to doskonale wiedzący jak POWINNA wyglądać terapia...

A jak według Ciebie powinna wyglądać? bo ja nie mam zielonego pojęcia :) nigdy się tym nie interesowałam :) mam tylko jedno założenie - ma mi pomóc i nauczyć, jak poradzić sobie samej z problemem.

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 12:21

"Tam, gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele".
Ale zauważyłem, że bardziej pasuje Ci przytakiwanie niż ja. Czyż nieprawda?

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 12:22

Gonzo.pl napisał/a:
Ale to do mnie?

Nie.
staaw napisał/a:
doskonale wiedzący jak POWINNA wyglądać terapia

Nie trzeba być żydowskim naukowcem żeby wiedzieć iż ten terapeuta postępuje nie tak, jeżeli nawet nie ma zaleceń wprost przeciwko takiemu postępowaniu.
Ciekawe co będzie jak ten terapeuta powie że nie można chodzić do innej grupy AA niż jego? Też powiesz że to dobrze? Będzie to zwykłe zmuszanie do danej grupy, to też właściwy tok terapii który nie wymaga namysłu?
Żeby zakończyć temat: Jenu, moim zdaniem jeżeli Ci nie pasują te mitingi AA, znajdź inną grupę i dogadaj się z terapeutą że będziesz przynosić "zaświadczenie" o obecności.
Jeżeli się nie zgodzi to zrobisz jak zechcesz, ale ja bym się udał z tym do dyrektora poradni.

staaw - Sob 02 Lip, 2011 12:23

Jenu napisał/a:
A jak według Ciebie powinna wyglądać?

Nie wiem. Wziąłem co było i starałem się jak najlepiej zastosować to w życiu...
Nie oceniałem, nie krytykowałem, nie reformowałem.... brałem co dali....

Ostatnio widziałem się z terpeutą pogadaliśmy na luzie, kolejny raz podziękowałem mu za uratowanie życia...
To wszystko.

Marc-elus napisał/a:

Nie trzeba być żydowskim naukowcem żeby wiedzieć iż ten terapeuta postępuje nie tak, jeżeli nawet nie ma zaleceń wprost przeciwko takiemu postępowaniu.

Jeżeli coś nie jest zakazane, jest dozwolone... (osobiście się z tym nie zgadzam, ale wydaje mi się że ta zasada obecnie obowiązuje w polskim prawie...)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:34

Gonzo.pl napisał/a:
Ale zauważyłem, że bardziej pasuje Ci przytakiwanie niż ja. Czyż nieprawda?

Po czym wnosisz? przecież nie mam problemu z tym, że krytykujesz mój sposób postrzegania :) nie neguję Twojej opinii :) uznaje ja taką , jaka jest :)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:36

Marc-elus napisał/a:
ale ja bym się udał z tym do dyrektora poradni.


Czyli do niego właśnie :)

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 12:39

staaw napisał/a:
Jeżeli coś nie jest zakazane, jest dozwolone... (osobiście się z tym nie zgadzam, ale wydaje mi się że ta zasada obecnie obowiązuje w polskim prawie...)

Nie da się w żaden sposób sklasyfikować wszystkich możliwych sytuacji w przepisach, paragrafach i zaleceniach. Wobec czego, wg tego co napisałeś, trzeba przejść do porządku dziennego z wieloma nagannymi sytuacjami?
Z resztą myśl co chcesz i rób co chcesz, ale mój sprzeciw wobec jednoznacznej sytuacji niech Ciebie nie obchodzi. O ile wiem nie jest usankcjonowany przez prawo....

yuraa - Sob 02 Lip, 2011 12:40

gdy byłem na terapii to wręcz zachecano uczestnikow do mityngowania w mieście, jestem pewny ze gdybym pozostal tylko na jednej grupie przy ośrodku, marny byłby koniec.
ja rozumiem ze kontrakt zobowiazuje do mityngu ale czy tam jest akapit że ta konkretnie grupa?
no i gdzie swoboda wypowiedzi na takim spotkaniu, wszak gdzieś z tyłu głowy kołacze by mówić pod przewodnika

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 12:40

Jenu napisał/a:
Czyli do niego właśnie

:rotfl: :rotfl: :rotfl:
Jest dyrektorem poradni, terapeutą, i jednocześnie uzależnionym prowadzącym mitingi?

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 12:42

yuraa napisał/a:
zachecano uczestnikow do mityngowania w mieście

U mnie terapeuci zachęcają do mitingów, w żaden sposób nie ingerując do której grupy chodzić.

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:46

Marc-elus napisał/a:
, trzeba przejść do porządku dziennego z wieloma nagannymi sytuacjami?


Zamierzam iść na jeszcze jeden mityng w tym miejscu i zobaczyć, czy jest taki sam - wtedy podejmę decyzję. Nie zamierzam się godzić z czymś, co mogę zmienić :) Z opinii mojej grupy (i po ich reakcjach) wynika, że z czymś takim spotkali się po raz pierwszy. Mieli jeszcze inne zastrzeżenia -np. natury organizacyjnej, ale w te nie wnikam, bo nie wiem, jak powinno to wyglądać. Byłam w dość dużym szoku przez ten tydzień - tak dużym, ze zazdroszczę Wampirzycy jej humoru i pozytywnego, entuzjastycznego nastawienia. Tak, Wampirzyco, zazdroszczę, ja jestem w zupełnie innym nastroju. :uoee:

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 12:49

mitingów nie prowadzą ani terapeuci, ani lekarze, ani dyrektorzy. Mitingi prowadzą alkoholicy. Kim oni są poza tym, ich sprawa. Na mitingu są tylko i aż alkoholikami.
Tak, wiem, terapia boli. Trzeba spojrzec na siebie, trzeba by szczerym. Wobec siebie, a to najtrudniejsze.
Dlatego nic nie pasuje. Terapeuta nie taki, godziny nie te, bzdury mówią, unika alkoholu każą. O mój Boże!
Przypomnijcie sobie, ilu z waszej terapii się zawieruszyło. Ułożyli sobie swój własny plan terapii? :szok:

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:49

yuraa napisał/a:
ja rozumiem ze kontrakt zobowiazuje do mityngu ale czy tam jest akapit że ta konkretnie grupa?
no i gdzie swoboda wypowiedzi na takim spotkaniu, wszak gdzieś z tyłu głowy kołacze by mówić pod przewodnika


Jest zapis, że mityng w tym ośrodku. A jest tylko ta grupa. Podobno swoboda wypowiedzi istnieje, ale nie dopuszczono nikogo innego do głosu.

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 12:53

Jenu napisał/a:
A jest tylko ta grupa. Podobno swoboda wypowiedzi istnieje, ale nie dopuszczono nikogo innego do głosu.

Ty chyba piszesz o terapii grupowej, a nie o mitingu. Nic nie rozumiem.
Zawsze i w każdej chwili możesz iś na miting, gdzie tylko zapragniesz.

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 12:55

Gonzo.pl napisał/a:
mitingów nie prowadzą ani terapeuci, ani lekarze, ani dyrektorzy. Mitingi prowadzą alkoholicy. Kim oni są poza tym, ich sprawa. Na mitingu są tylko i aż alkoholikami.

Żartujesz? To niech poślą Jenu tam gdzie miting prowadzi jej teściowa, pod rygorem wywalenia z terapii. Sam chodź na mitingi gdzie prowadzący będzie obrażał ludzi innych od ogółu, pod rygorem wywalenia z terapii.
Totalna bzdura....

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 12:56

Gonzo.pl napisał/a:
Zawsze i w każdej chwili możesz iś na miting, gdzie tylko zapragniesz.

Nie, muszę iść na ten właśnie, bo mnie zobowiązuje do tego kontrakt. Oprócz tego mogę chodzić na inne, jeśli uznam, że chcę,a le na ten muszę iść.

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 12:57

Gonzo.pl napisał/a:
Ty chyba piszesz o terapii grupowej, a nie o mitingu. Nic nie rozumiem.

Ja też zaczynam mieć wątpliwości.... Jenu, rozróżniasz mitingi AA od spotkań Twojej grupy w ramach terapii grupowej?

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 13:02

Jenu napisał/a:
To, co mnie przeraziło - to mityng. Był dokładnie taki, jak sobie to wyobrażałam.

Marcellus, mnie to jedno zdanie mówi zbyt wiele.

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 13:08

Gonzo.pl napisał/a:
Marcellus, mnie to jedno zdanie mówi zbyt wiele.

Wiem.... ale ja parę miesięcy temu też pomyliłem AA z terapią, na co reakcja niektórych forumowiczów była taka że kłamie, łże itd. A ja kiedyś serio chodziłem na terapie przez mieś, a AA w ogóle nie znałem. Stąd pomyłka....
Nie ma co wyciągać za daleko wniosków....

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 13:08

Marc-elus napisał/a:
Ja też zaczynam mieć wątpliwości.... Jenu, rozróżniasz mitingi AA od spotkań Twojej grupy w ramach terapii grupowej?


Tak. Wyjaśnię jeszcze raz. Zajęcia terapii grupowej odbywają się w ośrodku, który udostępnia jedną ze swoich sal na potrzeby AA. W jeden dzień, zaraz po terapii, uczestnicy tejże maja obowiązek (bo podpisali kontrakt z takim zapisem) iść na mityng AA, ODBYWAJĄCY SIĘ W OŚRODKU. Więc cała grupa terapeutyczna przenosi się na mityng. Jak wyglądał moimi oczami mityng -opisałam.

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 13:10

Dzięki za wyjaśnienie.... słuchaj, a w drugą stronę nie ma tak że prowadzący miting obliguje wszystkich uczestników do chodzenia na terapie? :lol:

Staaw, co Ty na to?

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 13:11

Cytat:
To, co mnie przeraziło - to mityng. Był dokładnie taki, jak sobie to wyobrażałam.

Wyobrażałam sobie jako sektę i tak wyglądał. Ten jeden, na którym byłam. Jakie sa inne - nie wiem, ludzie z mojej grupy terapeutycznej zapewniali, że sami takiego jeszcze nie widzieli i że inne są dużo lepsze. Dlatego tez napisałam, że pójdę jeszcze raz i zobaczę, jaki będzie drugi - jeśli taki sam, będę negocjować zapis w kontrakcie..

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 13:14

Marc-elus napisał/a:
nie ma tak że prowadzący miting obliguje wszystkich uczestników do chodzenia na terapie? :lol:


Nie :) wręcz przeciwnie, tzn. powiedział coś, co sugerowało, ze sam mityng pomoże :)

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 13:15

Marc-elus napisał/a:
gdzie prowadzący będzie obrażał ludzi innych od ogółu, pod rygorem wywalenia z terapii.

Czy ja czegoś nie doczytałem?
Przeczytaj jeszcze raz wpis Jenu z godz. 10.37. No poezja wprost.
Jenu uważa, że wie co inni myśleli, jakie mieli intencje,
Bezmyślnie, nawiedzony, infantylny wierszokleta... A to tylko pierwsza linijka.
Wiele mi to mówi... O Tobie, Jenu. O twoim Myśleniu O terapii, o mitingach, o ludziach, a przede wszystkim o sobie.

yuraa - Sob 02 Lip, 2011 13:20

w ośrodku w ktorym byłem, obecnie tak jest jak Jenu pisze; jeden wewnetrzny przymusowy mityng dla uczestnikow terapii, prawdopodobnie z AA nie ma on nic poza słowem mityng wspólnego. ludzie z zewnatrz sa tam nie wpuszczani.
a z tego co opisujesz Jenu i z reakcji pozostałych leczonych domyslam się że został zaproszony trzeźwik długoletni (być moze znajomy dyrektora) na tzw mityng spikerski.
byłem na takim kiedyś w czasie mojej terapii, spikerka niewiele umiała powiedzieć no ale egzotyczna była bo kilka lat w USA na mityngi chodzila

staaw - Sob 02 Lip, 2011 13:23

Marc-elus napisał/a:
Dzięki za wyjaśnienie.... słuchaj, a w drugą stronę nie ma tak że prowadzący miting obliguje wszystkich uczestników do chodzenia na terapie? :lol:

Staaw, co Ty na to?

Dla mnie chorą sytuacją jest urządzanie mityngów w Ośrodku Leczenia Uzależnień, jednak wiem że to się praktykuje szerzej...
W myśl tradycji AA powinno być NIEZALEŻNE od wszelkich innych instytucji, w tym przypadku Prowadzący działa na szkodę AA...
Nie podpisał bym takiego kontraktu...

Mam jedną wątpliwość...
Zgodnie z zaleceniami kierownikiem poradni powinien być lekarz, jakim cudem jest nim terapeuta?

anakonda - Sob 02 Lip, 2011 13:24

Gonzo.pl napisał/a:
ezmyślnie, nawiedzony, infantylny wierszokleta... A to tylko pierwsza linijka.
Wiele mi to mówi... O Tobie, Jenu. O twoim Myśleniu O terapii, o mitingach, o ludziach, a przede wszystkim o sobie.



Akurat na ostatniej zamknietej tez nas uszczesliwiali w kolko tymi samymi ludzmi z zew na mittingu AA ... po 3 mitingach kazdy na pamiec znal i mogl przewidziec co beda mowic ....i ciagle te same osoby co nikomu do glosu nie dawaly dojsc .... wiec jest to mozliwe

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 13:38

staaw napisał/a:
Zgodnie z zaleceniami kierownikiem poradni powinien być lekarz, jakim cudem jest nim terapeuta?


Nie odpowiem na to, bo nie wiem :)

staaw - Sob 02 Lip, 2011 13:39

To jest państwowy ośrodek?
Jenu - Sob 02 Lip, 2011 13:41

Gonzo.pl napisał/a:
Jenu uważa, że wie co inni myśleli, jakie mieli intencje,

Nic takiego nie napisałam, napisałam tylko, co ja myślałam, jak ja to odebrałam.

staaw napisał/a:
To jest państwowy ośrodek?

Tak.

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 13:42

Jenu napisał/a:
Piętnastu 80-latków z poczuciem misji i wyjątkowości


Rozumiem.
To rzeczywiscie jakaś wyjątkowa grupa...
Ciekawa jestem, gdzie się uchowało w Polsce piętnastu osiemdziesięcioletnich niepijących alkoholików?
Mogę prosić o adres tej niezwykłej grupy AA?
Chętnie ją odwiedzę i przekonam się na własne oczy i uszy, czy reszta twojej relacji jest równie prawdziwa jak to jedno zdanie, które zacytowałam... :rotfl:

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 13:42

yuraa napisał/a:
w ośrodku w ktorym byłem, obecnie tak jest jak Jenu pisze

Dobrych rzeczy się dowiaduje, dzięki Yuraa za uświadomienie że takie praktyki mają miejsce.
staaw napisał/a:
W myśl tradycji AA powinno być NIEZALEŻNE

Czytałeś Stasiu Yuree, to nie AA tylko jakieś powalone towarzystwo, tam nie wpuszcza się osób spoza ośrodka....
staaw napisał/a:
Zgodnie z zaleceniami kierownikiem poradni powinien być lekarz, jakim cudem jest nim terapeuta

Czasem jest tak że lekarz prowadzi zajęcia grupowe. A że jest jednocześnie guru to inna sprawa :lol:

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 13:46

Jenu napisał/a:
będę negocjować zapis w kontrakcie..


:smieje: :smieje: :smieje: :smieje: :smieje:

Dzięki Jenu.
Dawno się tak nie ubawiłam. :ohoho:

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 13:50

Tomoe napisał/a:

Chętnie ją odwiedzę i przekonam się na własne oczy i uszy, czy reszta twojej relacji jest równie prawdziwa jak to jedno zdanie, które zacytowałam... :rotfl:


Tomoe, słyszałaś kiedyś o zasadzie "trzech palców"?

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 13:50

Tomoe, daj spokój, widać że nowy cel sobie znalazłaś.
Też sobie nie wyobrażam grupy 15szt. 80letnich alko, to chyba raczej przenośnia, choć u mnie na terapii był facet, 78lat, trzecia terapia jego... miły Pan, poszedł do następnej grupy.
A sama widzisz że to nie AA tylko jakiś śmieszny twór, więc skąd wiesz że to nie spotkanie członków towarzystwa geriatrii? :lol:

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 13:50

U nas terapeuci, owszem, sugerują mitingi, ale niczego nie narzucają. Z drugiej strony, też niespecjalnie przekonują i nie mówią, że to może pomóc.
Mitingi są także w poradniach, w jednej z nich nawet ok. 10 tygodniowo, ale nic nie mamy wspólnego z poradnią, osobne pomieszczenie, sprzątamy sami, malujemy sami ściany.
Moje zdanie jest takie - nie chcę, nie pasuje mi to nie chodzę, nikt mnie do niczego nie zmusi. Ale staram się nie krytykowac i nie potępia czegoś, czego nie znam.
Nie oceniac po pozorach, nie przypisywac komuś niecnych intencji i swoich własnych wad.

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 13:53

Gonzo.pl napisał/a:
nie chcę, nie pasuje mi to nie chodzę

Chyba nie czytasz dokładnie... to państwowy ośrodek, a dyrektor nie jest jakimś kacykiem żeby urządzać obowiązkowe "mitingi AA". Dla mnie spokojnie trzeba by iść z tym gdzieś wyżej, jeżeli to prawda....

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 13:56

Marc-elus napisał/a:
to chyba raczej przenośnia,

oczywiście, że to uogólnienie :)

U mnie w grupie terapeutycznej jest jeden 70- latek i jedna 65-latka. Niesamowici ludzie, dosłownie niesamowici, w pozytywnym znaczeniu.

staaw - Sob 02 Lip, 2011 13:57

Marc-elus napisał/a:
jeżeli to prawda....
że zachowuje się jak kacyk...

Dziwne to wszystko dla mnie, może mam w życiu farta że nie trafiam na kacyków...

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 13:57

Marc-elus napisał/a:
to państwowy ośrodek, a dyrektor nie jest jakimś kacykiem żeby urządzać obowiązkowe "mitingi AA".

No to właśnie piszę: nie chcę, nie pasuje mi, to nie chodzę.

staaw - Sob 02 Lip, 2011 13:59

Gonzo.pl napisał/a:
No to właśnie piszę: nie chcę, nie pasuje mi, to nie chodzę.

:tak:

anakonda - Sob 02 Lip, 2011 14:00

Gonzo.pl napisał/a:
nie pasuje mi, to nie chodzę.


na zamknietej terapii to juz mozesz sie pakowac po takim stwierdzeniu

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 14:01

Marc-elus napisał/a:
Tomoe, daj spokój, widać że nowy cel sobie znalazłaś.


Nie, po prostu przypomniałam sobie, jaka byłam na początku swojego trzeźwienia, jak postrzegałam świat i ludzi.
Byłam identyczna jak teraz Jenu - nieudolny reżyser, kręcący sobie we własnej głowie horrory, które nie miały nic wspólnego z otaczającą mnie rzeczywistością. :)

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 14:04

anakonda napisał/a:
na zamknietej terapii to juz mozesz sie pakowac po takim stwierdzeniu

Wypowiadam się teraz w konkretnym przypadku i to nie jest zamknięta.
Jenu, proponowałbym wybrac się gdzieś na " normalny" miting AA, zobaczyc jak to wygląda. Wtedy będziesz wiedziec, czy tam są jakieś nieprawidłowości, wątpliwosci etyczne.

staaw - Sob 02 Lip, 2011 14:04

anakonda napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
nie pasuje mi, to nie chodzę.


na zamknietej terapii to juz mozesz sie pakowac po takim stwierdzeniu
Ta nie jest zamknięta...
Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 14:05

Tym bardziej można w każdej chwili wstać i wyjść, prawda, Stasiu?
Jenu - Sob 02 Lip, 2011 14:07

Gonzo.pl napisał/a:
Jenu, proponowałbym wybrac się gdzieś na " normalny" miting AA, zobaczyc jak to wygląda. Wtedy będziesz wiedziec, czy tam są jakieś nieprawidłowości, wątpliwosci etyczne.


Idę dziś :)

staaw - Sob 02 Lip, 2011 14:08

Tomoe napisał/a:
Tym bardziej można w każdej chwili wstać i wyjść, prawda, Stasiu?

Oczywiście. Ja zrezygnowałem z grupowej na rzecz AA i terapeuta po wysłuchaniu moich argumentów wygłosił zastrzeżenia do przemyślenia, lecz decyzję zostawił mi...
Odpukać, nie zawiodłem jego nadziei iż wiem co robię...

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 14:10

staaw napisał/a:
Ja zrezygnowałem z grupowej na rzecz AA


A chodziłeś? Chodzisz? Czy z AA zrezygnowałeś na rzecz Dekadencji? ;)

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 14:12

staaw napisał/a:
Ja zrezygnowałem z grupowej na rzecz AA

Przecież to są dwie różne sprawy. Nie neguję Twojej drogi i wyborów, ale zwłaszcza terapia zaawansowana wiele mi daje.

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 14:14

Jenu napisał/a:
Idę dziś

Ale nie z uprzedzeniami? ;)

staaw - Sob 02 Lip, 2011 14:17

Tomoe napisał/a:
staaw napisał/a:
Ja zrezygnowałem z grupowej na rzecz AA


A chodziłeś? Chodzisz? Czy z AA zrezygnowałeś na rzecz Dekadencji? ;)

Chodzę...
Raz w tygodniu, mam trzy grupy (pracuję w różne dni, nie mogę mieć stałej)... najbardziej lubię taką z "odchyleniem" katolickim, tylko że daleko jest i tam bywam najrzadziej...

Gonzo.pl napisał/a:
staaw napisał/a:
Ja zrezygnowałem z grupowej na rzecz AA

Przecież to są dwie różne sprawy. Nie neguję Twojej drogi i wyborów, ale zwłaszcza terapia zaawansowana wiele mi daje.
Mi nie dawała. Miast krytykować, zabrałem zabawki i poszedłem na inne podwórko...
Jenu - Sob 02 Lip, 2011 14:19

Gonzo.pl napisał/a:
Ale nie z uprzedzeniami? ;)


Z zaciekawieniem :)

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 14:20

Zapytałam o to, bo niedawno pisałeś, że miałeś długą przerwę. :)
staaw - Sob 02 Lip, 2011 14:23

Tomoe napisał/a:
Zapytałam o to, bo niedawno pisałeś, że miałeś długą przerwę. :)

Pisałem też że ostatnio się radykalizuję :]

Zastanawiam się też nad Blanetową krucjatą... Jednak jeszcze mam mieszane uczucia...

Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 14:23

Ja poza tą, na której prowadzę mitingi, staram się nie przyzwyczajac, nie czuc zbyt dobrze. Ostatnio jeżdzimy z przyjaciółka do odległej dzielnicy -są tam 4 grupy- by poznac nowych ludzi, posłuchac nowych wypowiedzi. Taką czuję potrzebę, by się uczyc.
Gonzo.pl - Sob 02 Lip, 2011 14:27

staaw napisał/a:
Miast krytykować, zabrałem zabawki i poszedłem na inne podwórko...

według mnie inne podwórko, to byłaby terapia w innym ośrodku. A tak to jabłka zamiast gruszek. A można razem

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 14:32

Pewnie że Jenu może "wyjść i trzasnąć drzwiami", może iść do innego ośrodka itd.
Moim jednak zdaniem tak być nie powinno w państwowym ośrodku, finansowanym z NFZu. W prywatnym, finansowanym z kasy uczestniczących w terapii alkoholików, niech sobie ognisko rozpalą i tańczą wokół niego jak dzicy Indianie....
Jenu napisał/a:
Idę dziś

Daj znać jak było, tylko jeżeli uczestnicy będą przypominali potwory z "Wojen gwiezdnych" to się nie zrażaj. :lol:

staaw - Sob 02 Lip, 2011 14:33

Gonzo.pl napisał/a:
A tak to jabłka zamiast gruszek. A można razem
Nie jestem zachłanny...
Już nie jestem.
Małą łyżeczką biorę z życia tylko to co jest najlepsze dla mnie i tylko tyle ile mi jest potrzebne...

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 14:37

W mojej macierzystej grupie AA przez pewien czas była bardzo duża rotacja, bo w miejscowym ośrodku terapii uzależnień pacjenci mieli w kontrakcie obowiązek "zaliczania" określonej liczby mityngów. Więc przychodzili nowi, trochę pochodzili, kończyli terapię, przestawali chodzić na mityngi, no bo już przecież nie musieli.
Ale niektórzy (dodam że nieliczni) przychodzili z terapeutycznego przymusu, a po zakończeniu swojej terapii zostawali dobrowolnie.

Od ponad roku w ośrodku terapeutycznym nie ma już w kontraktach obowiązku chodzenia na mityngi podczas terapii. Terapeuci nikogo do mityngowania nie zmuszają, jedynie zalecają udział w mityngach.
W naszej grupie jest od tego czasu mniejsza rotacja nowicjuszy, ale nie zauważyłam, żeby z tego powodu spadła frekwencja. Po prostu skład grupy jest teraz bardziej stabilny. :)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 14:46

Marc-elus napisał/a:
jeżeli uczestnicy będą przypominali potwory z "Wojen gwiezdnych" to się nie zrażaj. :lol:


wtedy uznam, że my, z ulicy Sezamkowej się nie nadajemy :D

Tomoe napisał/a:
Więc przychodzili nowi, trochę pochodzili, kończyli terapię, przestawali chodzić na mityngi, no bo już przecież nie musieli.

Albo poszli na inne mityngi, tylko bezczelnie Cie o tym nie poinformowali.
staaw napisał/a:
Małą łyżeczką biorę z życia tylko to co jest najlepsze dla mnie i tylko tyle ile mi jest potrzebne...

:brawo:

staaw - Sob 02 Lip, 2011 14:51

Jenu napisał/a:

staaw napisał/a:
Małą łyżeczką biorę z życia tylko to co jest najlepsze dla mnie i tylko tyle ile mi jest potrzebne...

:brawo:

Reniu, bez mej chluby, Twej urazy...
Ja nie piję półtora roku, Ty jesteś na początku drogi...
Warto byś brała co dają, później zaczniesz wybierać rodzynki...
Takie jest MOJE zdanie...

jolkajolka - Sob 02 Lip, 2011 21:37

Marc-elus napisał/a:
Jenu napisał/a:
Głównodowodzący wyjaśnił to tym, że chce mieć pewność, iż w trakcie terapii chociaż raz w tygodniu pójdziemy na mityng. Tu się może przekonać na własne oczęta, że chodzimy

Nie chce Ciebie źle nastawiać do terapii, ale dla mnie trochę nie do pomyślenia... może raz jeszcze z nim porozmawiaj, indywidualnie.
Czy ktoś zna przypadki gdy Prowadzący na mitingu kwitował obecność komuś? Może to jest wyjście jeśli chodzi o wybranie innej grupy?


Moja pierwsza terapia miała podobne zasady.Też był obowiązkowy mityng w konkretnym miejscu. Niech za komentarz wystaczy,że wytrzymałam tam 28 dni... :(

Tak,że , Jenu,doskonale Cię rozumiem :pocieszacz:

kamil - Sob 02 Lip, 2011 21:39

Tomoe napisał/a:
W mojej macierzystej grupie AA przez pewien czas była bardzo duża rotacja, bo w miejscowym ośrodku terapii uzależnień pacjenci mieli w kontrakcie obowiązek "zaliczania" określonej liczby mityngów. Więc przychodzili nowi, trochę pochodzili, kończyli terapię, przestawali chodzić na mityngi, no bo już przecież nie musieli.
Ale niektórzy (dodam że nieliczni) przychodzili z terapeutycznego przymusu, a po zakończeniu swojej terapii zostawali dobrowolnie.

Od ponad roku w ośrodku terapeutycznym nie ma już w kontraktach obowiązku chodzenia na mityngi podczas terapii. Terapeuci nikogo do mityngowania nie zmuszają, jedynie zalecają udział w mityngach.
W naszej grupie jest od tego czasu mniejsza rotacja nowicjuszy, ale nie zauważyłam, żeby z tego powodu spadła frekwencja. Po prostu skład grupy jest teraz bardziej stabilny. :)


Jak już piszesz ,to pisz precyzyjnie,bo są i tacy którzy przyszli ,zobaczyli i zostali.
Oczywiście mam siebie na myśli. :D

Ja w czasie miesięcznej terapii stacjonarnej miałem 12 mityngów w różnych grupach(pięciu).
To dało mi jakiś pogląd na działanie grup i różnorodność ich działania.
"Oswoiłem "się w tym czasie i przekonałem ,że jeśli ktoś chce to znajdzie grupę w której dobrze się czuje i grupę na której pracuje się na programie i przestrzega tradycji na czym mnie szczególnie zależało.

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 21:40

jolkajolka napisał/a:
wytrzymałam tam 28 dni... :(


A czy potem, po przerwaniu tej terapii, wróciłaś do picia?
Długo jeszcze piłaś?

jolkajolka - Sob 02 Lip, 2011 21:48

Tomoe napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
wytrzymałam tam 28 dni... :(


A czy potem, po przerwaniu tej terapii, wróciłaś do picia?
Długo jeszcze piłaś?


A jak myślisz,koleżanko? :) Jasne,że tak. Dokładnie nie pamiętam,ale to była dłuższa jazda. Paradoksalnie chyba wyszło mi na dobre,bo trafiłam do innego ośrodka,o niebo lepszego,przynajmniej dla mnie. I dopiero tam coś zaczęło do mojego pustego łba docierać. Ale to tez były jeszcze początki. Dopiero przy trzecim podejściu okazało się,że to strzał w dziesiątkę. Przynakmniej do tej pory działa :)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 22:24

jolkajolka napisał/a:
Tak,że , Jenu,doskonale Cię rozumiem :pocieszacz:


Ufff, dzięki :) :kwiatek:

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 22:27

A ja ci życzę, Jenu, żebyś zachowała trwałą trzeźwość po pierwszej terapii, a nie dopiero po trzeciej.
Nie wszystkie cudze doświadczenia trzeba powtarzać. :)

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 22:27

Jenu napisał/a:
Ufff, dzięki

to wyciągnij teraz wnioski z następnego posta Jolki :)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 22:28

Tomoe napisał/a:
A ja ci życzę, Jenu, żebyś zachowała trwałą trzeźwość po pierwszej terapii, a nie dopiero po trzeciej.


Bardzo dziękuję, wiem, że to szczere życzenia :)

Tomoe - Sob 02 Lip, 2011 22:29

Szczere. :tak:
Nie byłoby mnie tu, gdybym ci źle życzyła. :)

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 22:32

Marc-elus napisał/a:
to wyciągnij teraz wnioski z następnego posta Jolki :)


rozumiem, że to napominanie mnie to z troski ?

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 22:35

Jenu napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
to wyciągnij teraz wnioski z następnego posta Jolki :)


rozumiem, że to napominanie mnie to z troski ?

ucz sie na cudzych błędach a nie powtarzaj je...........

Marc-elus - Sob 02 Lip, 2011 22:36

Jenu napisał/a:
Marc-elus napisał/a:
to wyciągnij teraz wnioski z następnego posta Jolki :)


rozumiem, że to napominanie mnie to z troski ?


Dobrze rozumiesz. :) Bo np mnie takie posty uczą...

Jenu - Sob 02 Lip, 2011 22:46

pterodaktyll napisał/a:
ucz sie na cudzych błędach a nie powtarzaj je...........


A niby dlaczego tu jestem? :)

pterodaktyll - Sob 02 Lip, 2011 22:47

Jenu napisał/a:
A niby dlaczego tu jestem?
:mgreen:
jolkajolka - Nie 03 Lip, 2011 14:02

Tomoe napisał/a:
A ja ci życzę, Jenu, żebyś zachowała trwałą trzeźwość po pierwszej terapii, a nie dopiero po trzeciej.
Nie wszystkie cudze doświadczenia trzeba powtarzać. :)


Dokładne tak!
Nikomu nie życzę takiego szarpania się ze sobą,jakie ja przeszłam.
Oby Ci, Jenu, wystarczyła jedna terapia. Znam takich alko,i to wielu.którzy tylko raz się terapeutyzowali i juz lata nie piją.
:okok:

Jenu - Nie 03 Lip, 2011 16:56

Dzięki wielkie :)
Jenu - Pon 04 Lip, 2011 17:36

Usłyszałam dziś, że alkoholicy mają - prawie wszyscy - nieodpartą ochotę opowiadać o szczegółach swojej choroby rodzicom,rodzeństwu, partnerom, a szczególnie mamom. Podobno opowiadanie, przybliżanie problemu jest swego rodzaju asekuracją, przygotowywaniem gruntu na wypadek zapicia- osoba, która zna szczegóły łatwiej wybaczy "wpadkę". Co o tym myślicie?
szymon - Pon 04 Lip, 2011 17:41

Jenu napisał/a:
alkoholicy mają - prawie wszyscy - nieodpartą ochotę opowiadać o szczegółach swojej choroby rodzicom,rodzeństwu, partnerom, a szczególnie mamom
w takim razie ja jestem poza tym "prawie". nie opowiadam, nie chwalę się tym (bo czym) w rodzinie, wiedzą że mam problem ale nie zrozumieją, miejmy nadzieję, że nigdy...
ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 17:44

Jenu napisał/a:
nieodpartą ochotę opowiadać o szczegółach swojej choroby rodzicom,rodzeństwu, partnerom, a szczególnie mamom.

...moja partnerka (żona) wie wszystko, ale ona wszystko widziała... rodziców już nie mam, siostrę nie wtajemniczam.... chyba też jestem poza prawie...

Jenu - Pon 04 Lip, 2011 17:45

U mnie nikt -oprócz dzieca- nie wie. Ciekawe, gdzie jest granica pomiędzy asekuracja a szukaniem oparcia, zrozumienia.
ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 17:48

Jenu napisał/a:
Ciekawe, gdzie jest granica pomiędzy asekuracja a szukaniem oparcia, zrozumienia.

...podobno, alkoholik asekuruje się również, dając pijaczkowi pod sklepem brakującą złotóweczkę.... bo kiedyś mogę być w potrzebie - to inny mnie poratuje....

Jenu - Pon 04 Lip, 2011 18:00

ZbOlo napisał/a:
alkoholik asekuruje się również, dając pijaczkowi pod sklepem brakującą złotóweczkę.... bo kiedyś mogę być w potrzebie - to inny mnie poratuje.


a to już pobożne życzenia, nie asekuracja :lol2:

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 18:08

Jenu napisał/a:
a to już pobożne życzenia, nie asekuracja :lol2:

...asekurujesz się na przyszłość... będę dobra, to w przyszłości inni też będą dobrzy.... to działanie podprogowe, nie myślisz o tym, ale Twój chory mózg tworzy taką iluzję. Dlatego jest zakaz dawania trollom jałmużny... :bezradny:

Jenu - Pon 04 Lip, 2011 18:13

ZbOlo napisał/a:
będę dobra, to w przyszłości inni też będą dobrzy (...) nie myślisz o tym, ale Twój chory mózg tworzy taką iluzję.


Wobec tego wszyscy maja chore mózgi, każdy chrześcijanin, który czyni dobro w nadziei na niebo ma chory mózg, rodzic, który uczy dziecka dobra tez ma chory mozg :)

Janioł - Pon 04 Lip, 2011 18:17

ci to dopiero mają zryte mózgi fsdf43t


Bajka o Ciepłym i Puchatym

W pewnym mieście wszyscy byli zdrowi i szczęśliwi. Każdy z jego mieszkańców, kiedy się urodził, dostawał woreczek z Ciepłym i Puchatym, które miało to do siebie, że im więcej rozdawało się go innym, tym więcej przybywało. Dlatego wszyscy swobodnie obdarowywali się nawzajem Ciepłym i Puchatym wiedząc, że nigdy go nie zabraknie.

Matki dawały Ciepłe i Puchate dzieciom, kiedy wracały do domu; żony i mężowie wręczali je sobie na powitanie, po powrocie z pracy, przed snem; nauczyciele rozdawali w szkole, sąsiedzi na ulicy i w sklepie, znajomi przy każdym spotkaniu; nawet groźny szef w pracy nierzadko sięgał do swojego woreczka z Ciepłym i Puchatym. Jak już mówiłem, nikt tam nie chorował i nie umierał, a szczęście i radość mieszkały we wszystkich rodzinach.

Pewnego dnia do miasta sprowadziła się zła czarownica, która żyła ze sprzedaży ludziom leków i zaklęć przeciw różnym chorobom i nieszczęściom. Szybko zrozumiała, że nic tu nie zarobi, więc postanowiła działać. Poszła do jednej młodej kobiety i w najgłębszej tajemnicy powiedziała jej, żeby nie szafowała zbytnio Ciepłym i Puchatym, bo się skończy, i żeby uprzedziła o tym swoich bliskich.

Kobieta schowała swój woreczek na dno szafy i do tego samego namówiła męża i dzieci. Stopniowo wiadomość rozeszła się po całym mieście, ludzie poukrywali Ciepłe i Puchate, gdzie kto mógł. Wkrótce zaczęły się tam szerzyć choroby i nieszczęścia, coraz więcej ludzi zaczęło umierać.

Czarownica z początku cieszyła się bardzo: drzwi jej domu na dalekim przedmieściu nie zamykały się. Lecz wkrótce wyszło na jaw, że jej specyfiki nie pomagają i ludzie przychodzili coraz rzadziej. Zaczęła więc sprzedawać Zimne i Kolczaste, co trochę pomagało, bo przecież był to – wprawdzie nie najlepszy – ale zawsze jakiś kontakt. Już nie umierali tak szybko, jednak ich życie toczyło się wśród chorób i nieszczęść.

I byłoby tak może i do dziś, gdyby do miasta nie przyjechała pewna kobieta, która nie znała argumentów czarownicy. Zgobnie ze swoimi zwyczajami zaczęła załymi garściami obdzielać Ciepłym i Puchatym dzieci i sąsiadów. Z początku ludzie dziwili się i nawet nie bardzo chcieli przyjmować – bali się, że będą musieli oddać. Ale ktoby tam upilnował dzieci! Brały, cieszyły się i kiedyś jedno z drugim powyciągały ze schowków swoje woreczki i znów jak dawniej zaczęły rozdawać.

Jeszcze nie wiemy, czym się skończyła ta bajka. Jak będzie dalej zależy od Ciebie.

Jenu - Pon 04 Lip, 2011 18:21

Cytat:
Jeszcze nie wiemy, czym się skończyła ta bajka. Jak będzie dalej zależy od Ciebie.
_________________
"Miraż tworzenia, złuda istnienia
Im wyżej skaczesz, tym bliżej dna "


Co w związku z Twoim podpisem nadaje bajce nowego wymiaru.

ZbOlo - Pon 04 Lip, 2011 18:23

andrzej napisał/a:
Jak będzie dalej zależy od Ciebie.

...no, chyba od wszystkich... ;)

Janioł - Pon 04 Lip, 2011 18:37

Jenu napisał/a:
Co w związku z Twoim podpisem nadaje bajce nowego wymiaru.
ot niech i tak zostanie, dla potomności
jolkajolka - Pon 04 Lip, 2011 21:23

ZbOlo napisał/a:
Jenu napisał/a:
Ciekawe, gdzie jest granica pomiędzy asekuracja a szukaniem oparcia, zrozumienia.

...podobno, alkoholik asekuruje się również, dając pijaczkowi pod sklepem brakującą złotóweczkę.... bo kiedyś mogę być w potrzebie - to inny mnie poratuje....


Nawet nie wiedziałam,że to taki mechanizm.
Ale ja zawsze takim bidakom dawałam grosiki,nawet jak mi sie o alkoholu jeszcze nie śniło.
I daję do dziś,choć wiem,że nie powinnam... :(

pterodaktyll - Pon 04 Lip, 2011 21:26

jolkajolka napisał/a:
ja zawsze takim bidakom dawałam grosiki,nawet jak mi sie o alkoholu jeszcze nie śniło.
I daję do dziś,choć wiem,że nie powinnam..

No to przecież 12 krok, nieść pomoc tym, którzy jeszcze cierpią. O sposobach tej pomocy krok już nie mówi :mgreen:

Marc-elus - Pon 04 Lip, 2011 21:30

pterodaktyll napisał/a:
O sposobach tej pomocy krok już nie mówi

Ja kiedyś dałem i powiedziałem: "Tylko nie wydaj na jedzenie". Nie wiem co wtedy myślałem, ale... wstydzę się dziś tego. :oops:

jolkajolka - Pon 04 Lip, 2011 21:31

pterodaktyll napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
ja zawsze takim bidakom dawałam grosiki,nawet jak mi sie o alkoholu jeszcze nie śniło.
I daję do dziś,choć wiem,że nie powinnam..

No to przecież 12 krok, nieść pomoc tym, którzy jeszcze cierpią. O sposobach tej pomocy krok już nie mówi :mgreen:


Ooooo,i ta interpretacja mnie odpowiada :)

pterodaktyll - Pon 04 Lip, 2011 21:35

jolkajolka napisał/a:
Ooooo,i ta interpretacja mnie odpowiada

Tyle tylko że zaraz tu wpadnie jakiś teoretyk AA i udowodni, że to nie o to chodzi...... :bezradny:

jolkajolka - Pon 04 Lip, 2011 21:37

pterodaktyll napisał/a:
jolkajolka napisał/a:
Ooooo,i ta interpretacja mnie odpowiada

Tyle tylko że zaraz tu wpadnie jakiś teoretyk AA i udowodni, że to nie o to chodzi...... :bezradny:


I niechęnie przyznam,że będzie miał rację :tak:

stiff - Pon 04 Lip, 2011 21:39

jolkajolka napisał/a:
I daję do dziś,choć wiem,że nie powinnam...

Ja tez daje, ponieważ czuje, ze powinienem... :roll:

pterodaktyll - Pon 04 Lip, 2011 21:42

jolkajolka napisał/a:
niechęnie przyznam,że będzie miał rację :tak:

Tak bez żadnej walki się poddasz?

staaw - Pon 04 Lip, 2011 21:44

Ja ostatni raz dałem rok temu. Bardzo źle się później czułem...
Teraz daję wizytówkę z adresem mityngu i słowami: "przyjdź, chociaż kawy się napijesz"...
Ci co już dostali drugi raz nie podchodzą...

pterodaktyll - Pon 04 Lip, 2011 21:45

jolkajolka napisał/a:
ja zawsze takim bidakom dawałam
jolkajolka napisał/a:
daję do dziś,choć wiem,że nie powinnam.
stiff napisał/a:
Ja tez daje, ponieważ czuje, ze powinienem.
:rotfl: g45g21
Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 22:21

Nie jako teoretyk, nie jako ortodox...
Jak piłem, dawałem pieniądze, kupowałem lepsze piwo takiemu X pod Biedronką. Mnie stać, niech też ma.
Widzę go nadal, teraz pod Netto.
Wstyd mi teraz tej "pomocy".

Jenu - Pon 04 Lip, 2011 22:29

Gonzo.pl napisał/a:
Wstyd mi teraz tej "pomocy".


dlaczego?

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 22:35

Cytat:
dlaczego?

Dlatego, że przyczyniałem się do jego picia, do jego uzależnienia.
Tak, wiem że bez tego też by pił, ale ja z tym czuję się zle.
Niedawno wskazałem mu miting, powiedziałem, że ja też tam chodzę. Może zakiełkuje?

pterodaktyll - Pon 04 Lip, 2011 22:39

Ach ci ortodoksi............ :szok:
Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 22:42

pterodaktyll napisał/a:
Ach ci ortodoksi............

Ja mam ścisły umysł.
Tak ścisły, że nic więcej nie wejdzie. :dokuczacz:

pterodaktyll - Pon 04 Lip, 2011 22:44

Gonzo.pl napisał/a:
mam ścisły umysł.
Tak ścisły, że nic więcej nie wejdzie.

A nie wcisnęli Ci przypadkiem na terapii, że zmieniać to możesz co najwyżej siebie?? :mgreen:

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 22:45

pterodaktyll napisał/a:
A nie wcisnęli Ci przypadkiem na terapii, że zmieniać to możesz co najwyżej siebie??

A kogoś jeszcze pragnę zmieniać?

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 22:46

Cytat:
Gonzol, co Ty taki rozkoszny dzisiaj?

Jak zwykle przecież.

pterodaktyll - Pon 04 Lip, 2011 22:47

Gonzo.pl napisał/a:
A kogoś jeszcze pragnę zmieniać?

No tego menela o którym pisałeś powyżej, albo ja coś nie tak czytam...... :bezradny:

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 22:49

pterodaktyll napisał/a:
No tego menela o którym pisałeś powyżej, albo ja coś nie tak czytam......

Niektórzy nazywają to niesieniem posłania. fsdf43t
Nie chcę go zmieniać, nie mam oczekiwań. Powiedziałem tylko o sobie.

pterodaktyll - Pon 04 Lip, 2011 22:50

Gonzo.pl napisał/a:
Niektórzy nazywają to niesieniem posłania.

Aha............

Gonzo.pl - Pon 04 Lip, 2011 22:55

pterodaktyll napisał/a:
Aha............

Dokładnie chodziło mi o to, że te same rzeczy, zachowania można odebrać różnie. Zapewne zgodnie ze swymi poglądami.
Czyż nie?

Jenu - Wto 05 Lip, 2011 18:24

Mnie tez to troszkę zdziwiło, to branie odpowiedzialności za kogoś :) tzn. tak to odebrałam :)
wampirzyca - Pią 08 Lip, 2011 08:18

Jeny gdzie sie podziewasz ? co u ciebie :)
Jenu - Pią 08 Lip, 2011 21:13

Jestem, jestem:) przeżywam terapię :) Dwie ciężkie prace miałam, stąd nastrój idealny jedynie do milczenia:) .
tom72 - Pią 08 Lip, 2011 22:09

Po ciężkiej pracy czas wytchnienia...chwila oddechu i następny krok do przodu. Powodzenia i wytrwałości przy następnych pracach .
ZbOlo - Pią 08 Lip, 2011 22:11

Jenu napisał/a:
Dwie ciężkie prace miałam, stąd nastrój idealny jedynie do milczenia:) .

....czas relaksu, relaksu .... ;)

Marc-elus - Pią 08 Lip, 2011 23:39

Napisz wrażenia z terapii, jakieś szczegóły. Jak grupa? Czy na razie tylko indywidualnie chodzisz?
pterodaktyll - Sob 09 Lip, 2011 08:55

Jenu napisał/a:
przeżywam terapię

Znaczy się jeszcze żyjesz.... :pocieszacz:

rybenka1 - Sob 09 Lip, 2011 09:02

pterodaktyll napisał/a:
Jenu napisał/a:
przeżywam terapię

Znaczy się jeszcze żyjesz.... :pocieszacz:
To dobrze ze przeżywasz ,ja przy czytaniu zadan ,płakałam strasznie ,strasznie .Wszyscy mi mówili ze to bardzo dobrze ,oczyszczac tak organizm .Powodzenia Jenu. :hejka:
Jenu - Nie 10 Lip, 2011 20:54

Dzięki Wam bardzo:)

rybenka1 napisał/a:
ja przy czytaniu zadan ,płakałam strasznie ,strasznie

i mnie łatwo nie przychodzi ani pisanie, ani czytanie... :( To niesamowite, jak ciężko jest odkopać pewne sprawy. I jak ciężko jest , gdy sie uzmysłowi prawdę. Dopiero potem lżej, sporo lżej.

Marc-elus napisał/a:
Czy na razie tylko indywidualnie chodzisz?

jestem na grupie -terapia dzienna.

Tomoe - Pon 18 Lip, 2011 20:32

Hej, Jenu, odezwij się. :) Nadal jesteś na terapii i jesteś trzeźwa?
Gonzo.pl - Śro 20 Lip, 2011 22:25

Jenu, gdzie znikłaś?
Jenu - Pon 21 Lis, 2011 09:09

Hej wszystkim:)
Wczoraj minęło pół roku abstynencji. Jestem po dwóch fazach terapii, teraz chodzę tylko na indywidualną terapię - w oczekiwaniu na pogłębioną, która ma zacząć się w marcu. Trochę się jej obawiam, ale ostatecznie - kto się nie obawia takiego mózgoprania? Co się zmieniło przez te pół roku? moje myślenie. Diametralnie. Teraz aktualnie szukam stałej pracy, potrzebuję płynności finansowej jak powietrza:) a poza tym - czuję się naprawdę dobrze. Mam za sobą nawrót wielkości Sahary (sic!), burzliwe przejścia z terapeutką indywidualną, bo laska nie owija w bawełnę i jak już coś powie, choć rzadko, to tak,że się niedobrze robi. Ale ok, niech jej będzie, ostatecznie ja mam takie same sposoby na mówienie ludziom, co myślę, więc nie mam pretensji. Nawrót mnie rzucił na kolana, bo do czasu jego pojawienia się nie uznawałam tak naprawdę bezsilności. I to nie tak, że chciało mi się pić, nawrót to u mnie destrukcyjne myśli na swój własny temat, rozżalanie się, zachowywanie, jakbym mała 5 lat, apatia i tumiwisizm do n-tej potęgi. Etc. Masakryczny stan,ale -podnoszę się.
Pozdrawiam wszystkich:)

yuraa - Pon 21 Lis, 2011 09:15

hej Jenu :)
fajnie że sie odezwalaś
pół roku , miło słyszeć znaczy przeczytać
Gratulacje

Jenu - Pon 21 Lis, 2011 09:18

Dzięki:)
pterodaktyll - Pon 21 Lis, 2011 09:18

Jenu napisał/a:
Masakryczny stan,ale -podnoszę się.

Jesli potrzebujesz jakiegoś" kopa" to chętnie :mgreen: . Fajnie, że jest OK :okok:

Jenu - Pon 21 Lis, 2011 09:20

Kopa?... hm... jeszcze mnie boli ten od mojej terapeutki, ale chyba działają, więc jakby co - poproszę :)
pterodaktyll - Pon 21 Lis, 2011 09:32

Jenu napisał/a:
jakby co - poproszę

Masz jak w banku, tylko daj znać :mgreen:

Gonzo.pl - Pon 21 Lis, 2011 09:34

To ja też do kolejki. ;)
trzymaj się Jenu :okok:

Jenu - Pon 21 Lis, 2011 09:36

Trzymam się - jakoś:) widzę ,że chętnych do kopania więcej, a w razie czego ktoś pogłaszcze? :mgreen:
pterodaktyll - Pon 21 Lis, 2011 09:36

Gonzo.pl napisał/a:
To ja też do kolejki.

Też chcesz kopa? :mysli:

pterodaktyll - Pon 21 Lis, 2011 09:36

Jenu napisał/a:
w razie czego ktoś pogłaszcze?

...............nas klijent...............nas pan................... :mgreen:

Gonzo.pl - Pon 21 Lis, 2011 09:38

pterodaktyll napisał/a:
Też chcesz kopa?

A w sumie....
Nie zaszkodziłby pewnie :lol:

pterodaktyll - Pon 21 Lis, 2011 09:44

Gonzo.pl napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Też chcesz kopa?

A w sumie....
Nie zaszkodziłby pewnie

Mam wrażenie, że każdemu z nas od czasu do czasu by sie to przydało. Ja swojego dostałem na warsztatach, gdzie jedno DDA rozłożyło na łopatki 12 trzeźwiejących alkoholików (częstokroć z długim stażem trzeźwienia). Żeńska część ryczała jak bobry a cała reszta nie wiedziała gdzie oczy schowac (ja też). Momentami przypominało to spotkanie kata i jego ofiary ale było bardzo oczyszczające i dające pole do przemyśleń nad sobą i swoimi stosunkami z najbliższymi. Kop był, że.............................. :szok:

Jenu - Pon 21 Lis, 2011 10:02

Ja chyba na razie spasuję :) w czwartek otrzymałam kopa od terapeutki, w piątek od swojego faceta, w poniedziałek od córki. :szok: Ale fakt, przydają się.
Chociaż... z facetem jednak się pożegnam :foch: Co za dużo, to i świnka nie chce, jak mawiała prababcia... :tak:

pterodaktyll - Pon 21 Lis, 2011 11:08

Jenu napisał/a:
chyba na razie spasuję

Też mam takie wrażenie, że na razie Ci wystarczy ale może kiedyś jak będziesz potrzebować................. :pocieszacz:

Urszula - Pon 21 Lis, 2011 11:23

Jenu napisał/a:
a w razie czego ktoś pogłaszcze?

:pocieszacz: :buziak:
Ja tam wolę łapsko podawać, niż kopać. :lol:
Ale ponoć kopy są skuteczniejsze...

Jenu - Pon 21 Lis, 2011 14:12

W ogóle im bardziej boli, tym lepsza skuteczność, bo jak boli coś, co usłyszeliśmy, tzn. że to właśnie to, nad czym trzeba popracować. Kiedyś na ostre słowa krytyki zareagowałabym złością, kilka miesięcy temu pewnie przyjęłabym je bez zastrzeżeń. Teraz, dziś, umiem przyjąć to, co prawdziwe,ale nie "jak leci". To podwójna praca - z jednej strony zaakceptować niewygodną prawdę o sobie, z drugiej zobaczyć, że to, co nieładne też ma pozytywne aspekty. No i nie wolno bez zastrzeżeń wierzyć we wszystko, co o nas mówią, nawet jeśli to terapeuci - w końcu tylko my sami wiemy o sobie wszystko :)
Urszula - Pon 21 Lis, 2011 18:02

Jenu napisał/a:
w końcu tylko my sami wiemy o sobie wszystko

Jesteś tego pewna?
Bo ja nie...

bunia - Pon 21 Lis, 2011 18:10

Witaj Jenu ,a ja będę taka i Cię pogłaszcze bo za dużo tych kopów :skromny: :pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz: :buziak: :buziak: :buziak: a nawet pocałuję trzymaj się :)
Janioł - Pon 21 Lis, 2011 18:34

Jenu napisał/a:
nawet jeśli to terapeuci - w końcu tylko my sami wiemy o sobie wszystko
ja raczej wierzę tym terapeutom, mam traumę i to głeboką związaną z moim jakże logicznym i mądrym myśleniem i wiedzą o tym jak sobie to doskonale radzę w życiu i z moim alkoholizmem, które to myslenie tak skutecznie pozbawiło mnie świętowania 12 rocznicy i nawet nie dawno o tym pisałem podczas ostatniego ( a może wciąż trwającego) nawrotu że moje myslenie jest tak dalekie od normalności że nadaje się tylko do leczenia w wariatkowie fsdf43t
Urszula - Pon 21 Lis, 2011 19:39

Andrzej napisał/a:
ja raczej wierzę tym terapeutom

Ja raczej też... cf2423f
Do siebie samej straciłam zaufanie, bo alkoholikom nie ufam.
Tzn. nie dyskryminuję pod żadnym wzlędem, ale... cholera, diabli wiedzą co alkohol może jeszcze z nami w przyszłości nawywijać?!

Szymborska napisała w jednym z wierszy: "...Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono...".
I dla mnie to oznacza, że wielkie g***o wiemy, póki nie znajdziemy się w sytuacji ekstremalnej. Np. w obliczu wielkiej - i zdawałoby się nie do przezwyciężenia! - chęci zapicia.

KICAJKA - Pon 21 Lis, 2011 20:19

Witam Cię Jenu -jeszcze nie miałam okazji :)
Życzę wytrwałości :kciuki: i powodzenia :buziak:

Jenu - Wto 22 Lis, 2011 12:02

Bunia i Kicajka - dziękuję:)

Ja tam będę się upierać, że ja wiem o sobie wszystko, gdzieś mam to poukrywane za mechanizmami i pokrętną (pijaną) logiką, a terapeuci są jak przewodnicy, ewentualnie drogowskazy. Wszystko jest we mnie, muszę to tylko odkopać, ostatecznie gdybym nie wiedziała o sobie wszystkiego, to co bym tak skrzętnie ukrywała za pomocą alkoholu i manipulacji sobą samą? Mogę udawać, że nie wiem, ale jedno zdanie terapeutki - i nagle staje się faktem, że wiem, tylko ciężko się przyznać.

grzesiek - Wto 22 Lis, 2011 12:34

Jenu napisał/a:
Teraz, dziś, umiem przyjąć to, co prawdziwe,ale nie "jak leci". To podwójna praca - z jednej strony zaakceptować niewygodną prawdę o sobie, z drugiej zobaczyć, że to, co nieładne też ma pozytywne aspekty. No i nie wolno bez zastrzeżeń wierzyć we wszystko, co o nas mówią - w końcu tylko my sami wiemy o sobie wszystko :)

...pięknie powiedziane,czuję podobnie ale by do tego dojść potrzebowałem lat i nie jednego kopa( nawiązując do poprzednich wypowiedzi) :D
Jenu-powodzenia!!!

Janioł - Wto 22 Lis, 2011 12:35

Jenu napisał/a:
Ja tam będę się upierać, że ja wiem o sobie wszystko
dla mnie to taka trochę zabawa w Pana Boga , dla mnie takie myślenie to taki objaw pychy i skończył się marnie ale nie wszyscy widocznie tak mają

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group