czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
HydePark - Bezrobocie - fakty i mity
Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 11:46 Temat postu: Bezrobocie - fakty i mity
Poprosiłem o tą ankietę, bo zaciekawiła mnie sytuacja w "znajomej" firmie.
Firma nie jest duża, praktycznie 8-9osób, branża wydawnicza. Jak wiele firm z tego segmentu boryka się z problemami finansowymi, nie jest wesoło, praktycznie nie wiadomo co dalej będzie. Są na zakręcie, ale dużymi widokami na polepszenie swojej sytuacji.
Mają zlecenia, pensje są na czas, pracownicy zarabiają średnio. Zaległości są wynikiem przestojów.
Szef produkcji, pracownik, poprosił ostatnio załogę o zostawanie po godzinach, gdy jest taka potrzeba. Wiadomo, są zlecenia i trzeba je zrobić. Szkopuł w tym że firma nie ma kasy żeby za te nadgodziny zapłacić.
Praktycznie cała załoga nie odmówiła oficjalnie, ale cały czas jest tłumaczenie "nie mogę bo....". Szef produkcji sam zostaje po godzinach.
Pikanterii dodaje fakt iż chłopak praktycznie trzyma całą firmę w kupie, nie swoimi nadgodzinami ale pracowitością, operatywnością, talentem do zjednywania sobie klientów.
Miał ostatnio propozycje od trzech konkurencyjnych firm, ale odmówił, powiedział że nie będzie zostawiał firmy którą praktycznie zbudował, bo właściciele to raczej się nie przykładali.
Ciekawi mnie Wasze zdanie....
Tak sobie pomyślałem, że z chęcią poznam Wasze opinie na temat bezrobocia w naszym pięknym kraju(a poza nim też)
Taki artykuł na rozgrzewkę: http://wyborcza.biz/bizne...e_ma_pracy.html
Powiem co sam obserwuje: z jednej strony pracodawcy, którzy mają wymagania typu dwa języki obce, doświadczenie min 5lat, pełna dyspozycyjność, często nadgodziny niepłatne.
A to wszystko najlepiej na umowę zlecenie, a jak o pracę to max 2000zł. netto. Jednym słowem masakra.
Z drugiej strony obserwuje całe tabuny ludzi którym tak naprawdę nie chce się pracować.
Przykład mojego kolegi: 26lat, po studiach, zrobił drugi fakultet, angielski komunikatywnie.
Tak naprawdę od paru lat tu i ówdzie pracuje, z przerwami na szukanie. Główne przeszkody: nie lubi rano wstawać, nie będzie harował za 1800tyś netto na początek. A facet ma doświadczenie bardzo nikłe w pracy. Acha, i jeszcze najlepsze: kiedy będzie chodził na siłownie?
To inteligentny młody chłopak, nie pije, nie pali, dba o siebie i bliskich.
EDIT: nie ma nikogo na utrzymaniu, mieszka z Mamą.
Ta siłownia to nie żart, a nawet pasuje do artykułu który ostatnio przeczytałem:
http://gazetapraca.pl/gaz..._Y_w_pracy.html
Przecież to paranoja, ja rozumiem że ciężko o prace w wieku przedemerytalnym, ale "pokolenie Y" jest faktem, mam sporo przykładów.
Przyjąłem ostatnio pracownika, na okres próbny/przeszkolenie(jest zielony). 24lata, niby się stara, ale widzę co się dzieje: w ciągu miesiąca ze 3razy się spóźnił po pół godziny, wybija koniec pracy a On jest już za drzwiami... na razie ma płatne 30%mniej niż doświadczony pracownik na jego stanowisku, po okresie próbnym zmniejszymy to do 10%, generalnie nie ma rodziny na utrzymaniu. Przy rozmowie o kasie powiedziałem mu że nie dostanie na początek tyle ile zarabia jego odpowiednik z wieloletnim doświadczeniem, zmartwił się bo.... wakacje idą, musi odłożyć kasę.
Co tu czytać czy słuchać o bezrobociu? Jak tu żałować ludzi którzy mówią że jest ciężko bo nie mają pracy?
Wydaję się że część z tych "bezrobotnych" nie chce pracować, płyną przez życie na czyiś plecach, pobierają zasiłki, mają zdrowotne jako zarejestrowani bezrobotni.staaw - Śro 01 Cze, 2011 12:23 Marcel, wiem że jako przedsiębiorca chciałbyś by ludzie harowali 16 godzin na dobę za głodową pensję, najlepiej na umowę zlecenie...
I jeszcze w nocy był nie do dyspozycji żony a Twojej...
Mam nadzieję że to jednak się skończy... Może nawet wojną domową z burżujami...
Jak tu żałować ludzi którzy mówią że jest ciężko bo nie mają pracy?
Jak patrzę jak moja synowa stara się o jakąkolwiek pracę (ukończone studia na
Polit. łódzkiej) to mnie ordynarny szlag trafia. NIE MA ŻADNEJ PRACY, to znaczy jest, byle jaka, za głodowe wynagrodzenie i oczywiście pełna dyspozycyjność. Takie są realia w tym pięknym województwie.Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 12:57
staaw napisał/a:
Marcel, wiem że jako przedsiębiorca chciałbyś by ludzie harowali 16 godzin na dobę za głodową pensję, najlepiej na umowę zlecenie...
Stasiu, mylisz mnie z kimś innym. Nie "agresuj się" bo nie ma powodu.
Przecież wyraźnie napisałem jakie złodziejsko-bandyckie są warunki dawane przez część pracodawców, ja tego nie robię i nie będę robił.
Ten mój nowy pracownik dostał 9zł. netto na rękę w okresie próbnym, całkowicie zielony, bez jakichkolwiek podstaw. Za nadgodziny płatne, za pracę na "nocnej" zmianie płatne + 50%, za prace w soboty czy niedziele płatne +100%. Z tym że te weekendy się praktycznie nie zdarzą, w innych drukarniach to norma, jak tak terminy ustawiam żeby można było spokojnie odpocząć, w końcu każdy ma swoje życie.
Dodatkowo normalna atmosfera w pracy, jak potrzeba to zawsze się dogadamy jak potrzeba wyjść wcześniej czy wziąć dzień wolny.
Twoim zdaniem jest to wykorzystywanie?
Dużo zawiści masz, na tyle dużo że nie czytasz dokładnie.sabatka - Śro 01 Cze, 2011 13:01 mnie wiążą godziny 9 do 13, max 7 do 15. i chcę robić cokolwiek, nawet ssprzątać. i co z tego jak ostatnia możliwość odpadła bo mam ekonomiczne a nie administracyjne wykszt, staaw - Śro 01 Cze, 2011 13:02 Utrzymasz 4 osobową rodzinę za 9zł*168h=1512złotych?
Nadgodziny to czas ukradziony dzieciom i żonie...Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 13:03 Ptero, racja, bo bezrobocie jest na tyle duże że pracodawcy to wykorzystują, bo zawsze znajdzie się baran co przyjdzie robić za pensje co starczy na bułki.
Z drugiej strony chce wyraźnie pokazać że część ludzi nie chce pracować, a tylko się oburzają. Dla mnie ktoś kto nie ma doświadczenia a chciałby zarabiać tyle co człowiek po wielu latach pracy to spadł w drzewa, obojętnie ile ma fakultetów. Fachu uczysz się w pracy, a nie na studiach.pterodaktyll - Śro 01 Cze, 2011 13:08
Marc-elus napisał/a:
chce wyraźnie pokazać że część ludzi nie chce pracować, a tylko się oburzają.
Ja o tym doskonale wiem ale tak jest zawsze i w każdym kraju a nie tylko u nas
Marc-elus napisał/a:
bezrobocie jest na tyle duże że pracodawcy to wykorzystują
I to jak cholera..........
Marc-elus napisał/a:
. Dla mnie ktoś kto nie ma doświadczenia a chciałby zarabiać tyle co człowiek po wielu latach pracy to spadł w drzewa,
Dla mnie też........
Marc-elus napisał/a:
Fachu uczysz się w pracy, a nie na studiach.
No to może nie do końca tak....Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 13:11
staaw napisał/a:
Utrzymasz 4 osobową rodzinę za 9zł*168h=1512złotych?
Nadgodziny to czas ukradziony dzieciom i żonie...
Ten pracownik nie ma rodziny, mieszka z rodzicami, ale to nie moja sprawa, może lubi drogie narkotyki, może gra na wyścigach... nie wnikam.
To niech siedzi na bezrobociu, zarobi zero, ale będzie miał czas dla dzieci...
Z drzewa się urwałeś, myślisz że jakie są ceny na rynku? Nie pensje, tylko ceny za jaką kasę sprzedaje swoje wyroby. Mam go zatrudnić za 15zł./h i co miesiąc brać kredyt na dopłaty do pensji?
Ja przez parę lat pracowałem po 12h na dobę i więcej, przy bardzo małych zyskach.
Teraz z zyskiem też bywa różnie, ale nauczyłem się tak tym sterować żeby nie przemęczać się aż tyle. Po prostu jestem bardziej doświadczony, a nie zielony.
Myśląc Twoją drogą to 5lat temu powinienem zamknąć interes, bo wychodziło mi pewnie jakieś 7zł./h, okradłem swoich bliskich z godzin jakie spędzałem w pracy, a i jeszcze w alkoholizm popadłem z przepracowania... Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 13:15
pterodaktyll napisał/a:
No to może nie do końca tak....
Do końca to nie zależy od branży, ale generalnie w większości dziedzin to myślę że 70% to się w pracy nauczysz. Zauważ jaki jest poziom wielu studiów, nie piszę o tych państwowych, renomowanych, zobacz te uczelnie prywatne... dyplom to można w wychodku spożytkować jak przychodzi do roboty.
Nawet gdzieś widziałem w gazecie ogłoszenie o prace w którym była klauzula: "Magistrom po uczelni xxx dziękujemy".Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 13:19
staaw napisał/a:
Utrzymasz 4 osobową rodzinę za 9zł*168h=1512złotych?
To proponujesz pełen socjal, czyli jedna osoba pracująca w rodzinie? Brawo... chyba dalsza dyskusja nie ma sensu.pterodaktyll - Śro 01 Cze, 2011 13:21
Marc-elus napisał/a:
generalnie w większości dziedzin to myślę że 70% to się w pracy nauczysz. Zauważ jaki jest poziom wielu studiów, nie piszę o tych państwowych, renomowanych, zobacz te uczelnie prywatne... dyplom to można w wychodku spożytkować jak przychodzi do roboty.
Wracamy do podstaw mój drogi. Już St. Konarski powiedział, że "takie będą Rzeczpospolite, jakie młodzieży chowanie". nic się tu do dzisiaj nie zmieniło. Oczywiście,że jakiegoś doświadczenia można nabrać dopiero w praktyce, ale jakieś podstawy jednak trzeba mieć a sam wiesz, że z tym coraz gorzej, czyli co...........?Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 13:43
pterodaktyll napisał/a:
czyli co...........?
Jajco
A dokładniej to nic, wykształcenie w Polsce jeśli chodzi o przygotowanie do pracy jest na niskim poziomie. Nie przekonuje mnie argument iż w innych krajach jest jeszcze gorzej.
pterodaktyll napisał/a:
jakieś podstawy jednak trzeba mieć a sam wiesz
Bardzo chciałbym żeby tak było, ale rzeczywistość jest inna. Podstawy jakie dają dzisiejsze szkoły i uczelnie są marne, widzę co się dzieje... sam studiowałem prawo, co prawda tylko dwa lata, a tego jak prawo działa nauczyłem się w pracy, nie mającej nic wspólnego z przygotowaniem prawniczym.pterodaktyll - Śro 01 Cze, 2011 13:49
Marc-elus napisał/a:
Podstawy jakie dają dzisiejsze szkoły i uczelnie są marne,
No trudno ale jednak pójdę tych marnych podstaw nauczać. Ja też muszę z czegoś żyć. A tak na serio to tu jest właśnie |(moim zdaniem) pies pogrzebany. Dopóki oświata nie stanie na odpowiednim poziomie, to będziemy sobie mogli tylko pogadać a reformy robione bez kasy to sam wiesz jak sie po kolei kończyły.........d * * a B L A D A staaw - Śro 01 Cze, 2011 14:19 Ptero, może rzeczywiście niepotrzebnie kończyłeś studia?
Gdybyś zaczął nauczać w wieku 15 lat, to może i prorokiem byś dzisiaj został, lub dyrektorem szkoły...
A tak, zmarnowałeś najlepsze lata do nabywania praktyki Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 14:21
pterodaktyll napisał/a:
Dopóki oświata nie stanie na odpowiednim poziomie
Myślę że to nie tylko kwestia kasy, choć wiadomo że z pustego to...
W naszej oświacie często uczy się teorii, nie mającej wiele wspólnego z praktyką.
Na przykładzie poligrafii podam że jeszcze pod koniec lat 90tych uczono technik które można było spotkać tylko w muzeum, a o rzeczach które były już na rynku nie wspominano.
Ludzie którzy wtedy kończyli szkoły przychodzili do pracy i..... masakra.
W obecnych warunkach jest jeszcze lepiej, bo człowiek który skończył szkołę poligraficzną powiedzmy w 1995roku a potem miał "przerwę w zawodzie" do dziś to praktycznie nic nie umie.
Ale dyplom ma.Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 14:27
staaw napisał/a:
może rzeczywiście niepotrzebnie kończyłeś studia?
Przecież nikt nie mówi że nauka nie jest potrzebna, tylko że daje podstawy... w obecnych warunkach raz lepsze a raz gorsze...
Nie polaryzuj, można się czegoś nauczyć w szkole a resztę zdobyć w pracy. Jeżeli się chce pracować, a nie liczy się że z jednej pensji praktykanta utrzyma się 4osobową rodzinę i na wakacje zostanie.evita - Śro 01 Cze, 2011 14:42 tak się składa, że w firmie w której pracuję ostatnio mamy zdecydowanie nadmiar pracy i w związku z tym 3 tygodnie temu złożyłam zapotrzebowanie w Urzędzie Pracy na pracowników z kilkoma wymogami tj żeby ewentualny pracownik posiadał doświadczenie na podobnym stanowisku oraz znajomość rysunku technicznego. Już na drugi dzień pani z urzędu nam zasugerowała, że ci z rysunkiem to już dawno na zachodzie siedzą więc wycofałam ten warunek. Po tygodniu nie znalazł się nikt bezrobotny więc i kolejny warunek został usunięty czyli pozostało, że potrzebujemy kogokolwiek kto chce pracować. Przez te trzy tygodnie przyszło 3 mężczyzn. Pierwszy od progu zaczął teksty wstawiać żeby mu w skierowaniu napisać, że go nie chcemy. Odmówiłam bo i na jakiej podstawie mam tak napisać skoro chcemy pracownika ? No i w tym momencie gościu mnie rozwalił
"pisz pani, że ja pijak jestem i mnie nie chcecie" na to ja że skąd mam wiedzieć, że on pijak bo na wygląd to pan całkiem przyzwoicie wygląda
"w takim razie ja się idę napić i zaraz tu wrócę to zobaczy mnie pani nie całkiem przyzwoicie"
podpisałam mu odmowę przyjęcia zanim poszedł się napić
dwóch pozostałych miało już pracę na czarno więc utracili prawa do zasiłku bo do nas nie chcieli przyjść. Jeden z nich jeszcze zasunął z tekstem "pani ja tam mam 12 zł na rękę" uświadomiłam go, że skoro ten niby pracodwaca nie płaci za niego ani ZUS ani podatków to powinien zarabiać zdecydowanie więcej żeby zdołał sobie z tego odłożyć jeszcze na ewentualne koszty leczenia gdyby mu się wypadek przy pracy przydarzył
Nie ma mężczyzn chętnych do pracy za to jest nadmiar kobiet, które pragną pracy jak chleba i niestety nie ma dla nich propozycji. Poza tym jest sporo takich osób co to wybierają pracę na czarno za 2 zł/godz. więcej ale nie myślą o tym jaka przyszłośc ich czeka bez emerytury.sabatka - Śro 01 Cze, 2011 14:50
evita napisał/a:
chętnych do pracy za to jest nadmiar kobiet, które pragną pracy jak chleba i niestety nie ma dla nich propozycji.
szymon - Śro 01 Cze, 2011 15:00 2zł więcej czy mniej a i tak emeryturę będziemy mieć głodową - to jest tragedia.
zarabiasz 2000 na rękę to emerytury będzie 700 niecałe, akurat tona węgla staaw - Śro 01 Cze, 2011 15:01
Marc-elus napisał/a:
Nie polaryzuj, można się czegoś nauczyć w szkole a resztę zdobyć w pracy.
Może troszeczkę polaryzuję, ale pracowałem u takiego "dobrodzieja" który ciągle płakał że niedługo zbankrutuje, i mam go po rękach całować za 8 plnów które w ratach wypłacał za pracę na obrabiarce numerycznej...
Oczywiście rysunki musiałem poprawiać, bo darmozjad w biurze pojęcia nie miał o technologii, interesował go tylko odpad...
W tamtych czasach żona nie pracowała, więc tłukłem po 260 godzin miesięcznie a żona podpisywała która paczka sera, kiedy ma być zjedzona...
Wierz mi, biedny nie był...
Z pośredniaka też nigdy pracy nie dostałem, to fikcja...
Inaczej świat wygląda, gdy nie oddziela nas od niego szyba w klimatyzowanym samochodzie...Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 15:03
evita napisał/a:
"pani ja tam mam 12 zł na rękę" uświadomiłam go, że skoro ten niby pracodwaca nie płaci za niego ani ZUS ani podatków to powinien zarabiać zdecydowanie więcej
Właśnie o to chodzi, bo takich sytuacji jest więcej.
Jak mam konkurować z firmą która mieści się "na ścianie wschodniej" i zatrudnia na czarno, również obywateli WNP?
Tam ludzie robią za 6zł./h, a Stasiu by chciał żeby w Wawie praktykant zarabiał ze 13zł./h + ZUS i podatek. Nie da rady, klienci porównują ceny, a przewiezienie towaru wartego często powiedzmy 10tyś zł. to koszt 100zł., więc spokojnie mogą robić tam mimo że siedziba klienta mieści się tutaj.
Z tym że pewnie zaraz wyskoczy że oszczędzam na pracownikach... z tym że sam nie mam Ferrari, więc chyba wszystką kasę co zarobiłem jako krwiopijca przepiłem.
A jeśli chodzi o te liczby to mowa o pracownikach... hmmmm... najmniej wykwalifikowanych, specjalista zarabia praktycznie dwa razy tyle.Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 15:09
staaw napisał/a:
Inaczej świat wygląda, gdy nie oddziela nas od niego szyba w klimatyzowanym samochodzie...
Była taka anegdota kiedyś:
-Czym się różni kapitalista od socjalisty?
-Jak jest mało kasy to socjalista szykuje strajk, a kapitalista bierze się ostro do roboty.
Nie piszę tego uszczypliwie, ale do myślenia.
staaw napisał/a:
"dobrodzieja"
Wiem Stasiu, bardzo wielu jest takich... szefuncio na wakacjach na Seszelach a pracownik ma głodne dzieci... z całą odpowiedzialnością: na pohybel.staaw - Śro 01 Cze, 2011 15:38
Marc-elus napisał/a:
-Jak jest mało kasy to socjalista szykuje strajk, a kapitalista bierze się ostro do roboty.
Nie piszę tego uszczypliwie, ale do myślenia.
Dziękuję, uspokoiłeś mnie. Jeszcze nie jestem socjalistą...
Każdego lata, gdy zamówień było mało, cierpliwie czekałem aż szefunio z Seszeli przeleje jakieś pieniądze na fundusz "wypłatowy", by sekretarka mogła nam po 300 zeta wypłacić...Flandria - Śro 01 Cze, 2011 15:47
staaw napisał/a:
Każdego lata, gdy zamówień było mało, cierpliwie czekałem aż szefunio z Seszeli przeleje jakieś pieniądze na fundusz "wypłatowy", by sekretarka mogła nam po 300 zeta wypłacić...
współczuję
musiało Ci (Wam) być bardzo ciężko Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 15:54
staaw napisał/a:
Każdego lata, gdy zamówień było mało, cierpliwie czekałem aż szefunio z Seszeli przeleje jakieś pieniądze na fundusz "wypłatowy", by sekretarka mogła nam po 300 zeta wypłacić...
Wiem o czym mówisz...
Kiedyś wiele razy miałem tak: ostatnia stówa w kieszeni, pieniądze od klientów "w drodze", czyli może wysłali a może nie wysłali, nawet nie raczyli powiadomić a ja już nie dzwoniłem bo po raz dziesiąty nie będę dzwonił, ile razy można dzwonić i słyszeć że szef podpiszę przelew jak wróci z urlopu/delegacji/burdelu czy czegokolwiek innego.
Dylemat: kupić coś do jedzenia, puszkę farby czy zatankować samochód(w końcu narzędzie pracy)....
Moje szczęście że dzieci nie mam, bo jakby miały być głodne to chyba już bym siedział za morderstwo.staaw - Śro 01 Cze, 2011 16:08
Flandra napisał/a:
współczuję
musiało Ci (Wam) być bardzo ciężko
Dzięki Flandro.
Obiektywnie biorąc lżej by było gdybym tej rozpaczy w butelce nie topił...pietruszka - Śro 01 Cze, 2011 16:25 Znam pracę z jednej i z drugiej strony, i byłam pracodawcą i byłam pracownikiem najemnym, a także po drodze "czymś najemnym", czyli świadczyłam usługi dla firmy, prowadząc działalność gospodarczą czyli coś na kształt kontraktu menadżerskiego. Po drodze niestety też zahaczyłam o Urząd Pracy i nie było to dla mnie zbyt miłe doświadczenie.
Myślę, ze największy szkopuł tkwi w tym, że wiele małych i średnich firm wciąż funkcjonuje na granicy wypłacalności. Bo jak nazwać firmę, która przynosi zysk w wysokości 2-4 tys złotych, kiedy trzeba być przygotowywanym że w razie czego trzeba jeszcze z tych pieniędzy dołożyć do firmy.
Wiem, że z ekonomicznego punktu widzenia właściwie takie firmy niby nie powinny właściwie egzystować, ale gdyby je z dnia na dzień polikwidowano to okazałoby się, że bezrobocie mamy takie, że masakra. Bo właśnie takie firmy dają pracę kolejnym dwóm-trzem osobom i właścicielowi. Ale i stąd niskie zarobki, a co za tym idzie te zarobki potem rzutują na cały rynek pracy. Bo ci więksi to po co mają płacić więcej, nawet jak i stać?
No a inną sprawą jest też fakt, że faktycznie pomimo "bezrobocia" trudno znaleźć pracownika z prawdziwym zaangażowaniem w pracę, takiego, któremu aż chce się płacić za dobrą pracę, żeby broń Boże nie odszedł do konkurencji. Może też brak polskim pracodawcom trochę umiejętności zarządzania, umiejętności motywowania pracowników?staaw - Śro 01 Cze, 2011 16:25 Temat postu: Re: Bezrobocie - fakty i mityWidzisz Tomku,
Swoimi rozterkami nad wyrzuceniem pijaka z pracy, jako pracodawca, nabiłeś sobie u mnie dużo punktów kredytowych. Nie znam całości stosunków w Twojej firmie, ale z tego co już wiem, wierzę że prowadzisz biznes jeżeli nie uczciwie, to przynajmniej najuczciwiej jak na to pozwalają realia...
Sam się zastanawiałem czy nie zgłosić się do Ciebie na praktykanta...
Marc-elus napisał/a:
Jak tu żałować ludzi którzy mówią że jest ciężko bo nie mają pracy?
Wydaję się że część z tych "bezrobotnych" nie chce pracować, płyną przez życie na czyiś plecach, pobierają zasiłki, mają zdrowotne jako zarejestrowani bezrobotni.
Marc-elus napisał/a:
staaw napisał/a:
Każdego lata, gdy zamówień było mało, cierpliwie czekałem aż szefunio z Seszeli przeleje jakieś pieniądze na fundusz "wypłatowy", by sekretarka mogła nam po 300 zeta wypłacić...
Wiem o czym mówisz...
Owzem, sam zauważam że młodzi ludzie najchętniej przychodzą do pracy w dniu wypłaty (też nie wszyscy). Natomiast już od 35 lat w zwyż, po za ochroną i budownictwem, na prawdę ciężko jest znaleźć pracę. A już znalezienie dobrej pracy graniczy z cudem, jeżeli człowiek ma wykształcenie hutnicze i na ukończenie szkoły "sprywatyzowali" mu zakład pracy...
To co mi szarpie nerwa, to że lubisz wynajdywać kontrowersyjne artykuły stawiając teze wszyscy ..... to ..... .Jras4 - Śro 01 Cze, 2011 16:51 ludzie o czym tu mówić Tomek chodzi ci o leserów czy ludzi kturzy chcą pracować a co z tymi co to szkoły niemają .. ładnie piszecie wszyscy no niczego sie czepić niemożna ale jeśli ktoś chce zobaczyć pogoń za kawałkiem chleba ,szukanie pracy w dzień i w nocy ,wyzysk cięszka pracę za grosze to ja zapraszam do mnie pokaże mu to a sam będę milczał ocenę zostawie widzowi ..Jras4 - Śro 01 Cze, 2011 16:52 a i błagam niepiszcie o ZUSie czy emeryturach ...Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 17:24
pietruszka napisał/a:
wiele małych i średnich firm wciąż funkcjonuje na granicy wypłacalności.
Tak, a dodaj do tego masakryczne obciążenia w postaci podatków i ZUSu.
Ludzie sobie nie zdają sprawy jakie to ciężkie dla firmy co zatrudnia parę osób. Nadal myślą netto i tyle. Jestem zwolennikiem wypłacania pensji brutto, za miesiąc mamy rewolucje w kraju bo dotrze do ludzi ile kasy idzie "w gwizdek", na opiekę zdrowotną której nie ma, na "biznesmenów" co robią co innego a są w KRUSie itd.
staaw napisał/a:
To co mi szarpie nerwa, to że lubisz wynajdywać kontrowersyjne artykuły stawiając teze wszyscy ..... to ..... .
Nie mówię że wszyscy, widocznie mnie nie rozumiesz....
pietruszka napisał/a:
Może też brak polskim pracodawcom trochę umiejętności zarządzania, umiejętności motywowania pracowników?
Prawda, nagminne jest że "szef" sobie nic nie robi z roboty, sam źle pracuje, ale ludzi to by batem popędzał. Dalej wychodzi z ludzi ich małość, taki poczuje trochę władzy i traktuje swoich pracowników "rób bo jak nie to noga-du**-brama"(autentyczne, moja introligatorka pracowała w firmie gdzie "szef" tak poniżał swoich pracowników - że ich zwolni).
A przecież można normalnie... ale do tego czasem trzeba przejść razem przez ciężkie chwile.... Tak Stasiu, czasy stówy w kieszeni odbiły się też na mich ludziach, pensje się wtedy spóźniały, były w ratach do połowy następnego miesiąca ale za to teraz wszyscy przychodzą po zaliczki już wcześniej i możemy się tylko uśmiechnąć na wspomnienie tamtych czasów...pietruszka - Śro 01 Cze, 2011 18:43
Marc-elus napisał/a:
Tak, a dodaj do tego masakryczne obciążenia w postaci podatków i ZUSu.
O tym już nie wspominam. Ale nie znam dobrego rozwiązania. Kiedyś myślałam, że dobrym rozwiązaniem byłoby właśnie wypłacanie ludziom pensji brutto i... niech się dalej sami martwią, sami płacą za siebie podatki, Zus, lekarza... Tylko, że myślę, ze większość po prostu skonsumowałaby te pieniądze na telewizory plazmowe, wakacje i inne przyjemności, nie myśląc, ze trzeba mieć na koncie zabezpieczenie na koncie na lekarza, przyszła emeryturę, itd... I byłby dopiero problem z emerytami, którzy po przepracowaniu 30-40 lat lądują na ulicy i nie tylko, że nie stać ich na lekarstwa, ale nawet na bochenek chleba, bo nie mają kompletnie nic.
Fakt, też uważam, że w naszym kraju system ZUS-u, podatków, dzielenia dóbr i usług przez pseudo socjalne państwo jest niedoskonały. I cóż... Niestety mam bardzo niewielki wpływ na to, może jedynie podczas wyborów?
No zawsze mogę wyjechać z tego kraju, ale czy na pewno gdzie indziej trawa jest rzeczywiście bardziej zielona?
Może lepiej zostać tu i jednak robić swoje, najlepiej jak się umie?
A a propos motywacji myślę nie tylko o samej postawie wobec pracy samego pracodawcy, ale również o takich podstawowych, z jakimi często są problemy w pracy jak przyjazna atmosfera, zrozumienie dla spraw tzw. "rodzinnych", zachęty nie tylko materialne, umiejętność wykrzesania z pracownika poczucia współodpowiedzialności za działania firmy, itd.. itp... Pewnie trudno o tym myśleć, kiedy wiąże się koniec z końcem i pracuje się w rytmie terminów od zapłacenia podatków, Zusów, czynszów za biuro, czy sklep. Ale to nie mniej ważne niż wysokość pensji.
Ale też prawda, że wciąż dominuje taki młody niedoświadczony kapitalizm, w którym często brakuje po prostu... szacunku do człowieka i jego pracy i dotyczy to obu stron barykady: pracodawcy i pracownika. Pracodawcę się z założenia nienawidzi, bo jest czego mu zazdrościć (o nowy samochód sobie kupił, a nam podwyżki nie dał) i w ogóle jest beee, bo ja na jego miejscu...z drugiej strony szef straszy :" jak nie ty to dziesiątki innych czekają i z pocałowaniem... weźmie Twoją robotę", I klną "obioboki i złodzieje". I jak tu znaleźć jakiekolwiek porozumienie i chęć współpracy: Ty mi usługę w postaci pracy, ja Ci za toi godziwą płacę. Kulturę bycia pracodawcą wypracowuje się pokoleniami. U nas tych pokoleń brakuje. Kiedyś na przykład zamożniejsi kupcy potrafili swoim ekspedientkom fundować posagi... I tak na marginesie: też nie robili tego do końca bezinteresownie - stawiało się na pracowników, którzy przez całe życie byli związani z firmą.
Ważne by choćby zacząć tu, na swoim podwórku... Ta prześmiewaną, ale jakże ważną praca u podstaw... We własnym ogródku, własnej firmie...Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 18:56
pietruszka napisał/a:
również o takich podstawowych, z jakimi często są problemy w pracy jak przyjazna atmosfera, zrozumienie dla spraw tzw. "rodzinnych", zachęty nie tylko materialne, umiejętność wykrzesania z pracownika poczucia współodpowiedzialności za działania firmy, itd.. itp... Pewnie trudno o tym myśleć, kiedy wiąże się koniec z końcem i pracuje się w rytmie terminów od zapłacenia podatków, Zusów, czynszów za biuro, czy sklep. Ale to nie mniej ważne niż wysokość pensji.
Nie trudno myśleć o dobrej atmosferze gdy sytuacja ciężka, ja właśnie tak robiłem, dlatego nikt nie odszedł mimo ciężkiej sytuacji. W ciągu tych lat odszedł tylko chłopak który i tak nie pasował do nas(taki co miał właśnie wszystko w du***, tylko pensja go interesowała, jak się zwolnił to odetchnąłem z ulgą, jakby się nie zwolnił to ja bym go pożegnał), jeden z powodu likwidacji stanowiska(postęp technologiczny go wykończył, proponowałem żeby został i robił coś innego ale nie pasowało mu) i ostatnio "Pan Zapicie".
pietruszka napisał/a:
We własnym ogródku, własnej firmie...
Ja śpię spokojnie Pietruszko, wiem jakie problemy ma kolega z dziećmi, ile waży wnuczka drugiego, oraz to że moja introligatorka ma menopauzę... serio piszę z tą menopauzą Nigdy nie rozkazuje, tylko proszę... z tym że w godzinach pracy te prośby zawsze są spełniane, może dlatego że ludzie wiedzą iż nie przegnę nigdy w tych prośbach, nie zrobię nic złego... Ja im ufam a oni mi.evita - Śro 01 Cze, 2011 18:58
staaw napisał/a:
mam go po rękach całować za 8 plnów które w ratach wypłacał za pracę
iii tam ja miałam takiego szefa, który w dniu wypłaty dawał mi 50 zł a reszta miała być "jutro" tylko, że "jutro" jak się upominałam o resztę to zdziwiony pytał (tuż po jego powrocie od kosmetyczki) to pani już wszystko straciła ?
szymon - Śro 01 Cze, 2011 19:10 wtrącenie małe:
zaleta mojej pracy jest wyplata zawsze 10, zawsze w pełnej kwocie na koncie.
wyjątkiem był rok tzw kryzysu, gdzie wypłata była do ręki bo zbieralimy na VAT.
wtedy to przez 4 miesiące pracowaliśmy bez tzw premii czyli 2/3 wypłaty.
komu nie pasowało to odchodził, większość została i pracuje do dzisiaj.Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 19:46
szymon napisał/a:
wyplata zawsze 10
Widzisz, czyli kredytujecie pracodawce przez 10dni... to ja jak wypłacałem w ratach(nie przekroczyłem okolic 15nastepnego miesiąca) to miałem wyrzuty sumienia, że się spóźnia, a Ty masz to planowo
szymon napisał/a:
wtedy to przez 4 miesiące pracowaliśmy bez tzw premii czyli 2/3 wypłaty
A wyrównano to Wam jak "rok kryzysu" minął?szymon - Śro 01 Cze, 2011 19:59
Marc-elus napisał/a:
A wyrównano to Wam jak "rok kryzysu" minął?
w tamtym czasie każdy był zadowolony że ma pracę, nikt nie miał pretensji bo było dużo zwolnień i trudno było znaleźć pracę.
widomo, że kazdy chciałby odzyskać różnicę bo tak samo się pracowało przed, w trakcie jak i po kryzysie, newet bym rzekł w kryzysie mocniej się pracowało bo każdy bardziej się starał...
mam zdanie na temat zarobków takie, że min pensja dla osoby pracującej 40h tygodniowo to 1500 na rękę, poniżej tej kwoty to nawet wegetacja nie jest.
bardzo, ale to bardzo szanuję tych, którzy zarabiają mniej i więżą koniec z końcem, wysyłają ładnie dzieciaczki ubrane do szkoły, żyją skromnie ale razem pchają do przodu... nie wszyscy zarabiają tak jak ty burżuju
pamiętam jak byłem na stazu przez 9 miesięcy i zap****** w obecnaj firmie za 420pln miesięcznie, starczało na dojazd do firmy i na papierosy... mając 25 lat musiałem prosić ojca o pieniązki, wielki wstyd!
keledzy, którzy postanowili załozyć sobie firemki ciągną do tej pory, jeden ma skład budowlany a zaczynał od sprzedaży cementu, jeden ma dwa sklepy, drugi małą firme budowlaną a zaczynał od pomocnika na budowie ładując zaprawę do kalfasu.
tak to już jest, ze lubimy narzekać na pracę, na zarobki, kazdy chce więcej.
ja chciałbym zarabiac 5000pln na rękę przy 40h i przy inflacji max 3%.
zatrudnisz mnie?Marc-elus - Śro 01 Cze, 2011 20:03
szymon napisał/a:
zarabiają mniej i więżą koniec z końcem, wysyłają ładnie dzieciaczki ubrane do szkoły, żyją skromnie ale razem pchają do przodu...
Szacunek dla nich, do takich ludzi należy porównać tych co "2000zł. i siłownia musi być".
szymon napisał/a:
nie wszyscy zarabiają tak jak ty burżuju
Zarabiam mało jak na to co robię, ale nie mam dzieci, narzeczona pracuje, a jak zjem jedną kromkę chleba zamiast dwóch to też się nic nie stanie.
szymon napisał/a:
zatrudnisz mnie?
Jeżeli będzie zbyt na Twoją prace i będzie tyle warta... oczywiście. pterodaktyll - Śro 01 Cze, 2011 21:23
staaw napisał/a:
Ptero, może rzeczywiście niepotrzebnie kończyłeś studia?
Ale to i tak były komunistyczne studia więc sie nie liczą
staaw napisał/a:
zmarnowałeś najlepsze lata do nabywania praktyki
Wręcz przeciwnie ,poprzez długie lata nabyłem tej praktyki tyle, że musiałem się poddać intensywnej terapii, żeby wreszcie wytrzeźwieć
staaw napisał/a:
może i prorokiem byś dzisiaj został, lub dyrektorem szkoły...
Jak Ci zapewne wiadomo, nigdy nie będziesz prorokiem we własnym kraju a dyrektorem? A po co mi to? pterodaktyll - Śro 01 Cze, 2011 21:26
Jras4 napisał/a:
błagam niepiszcie o ZUSie czy emeryturach ...
A dlaczego? Sam pobieram te nędzne stypendium z ZUSu i dlatego muszę pracować dalej.......... beata - Śro 01 Cze, 2011 22:29
pterodaktyll napisał/a:
NIE MA ŻADNEJ PRACY, to znaczy jest, byle jaka, za głodowe wynagrodzenie i oczywiście pełna dyspozycyjność. Takie są realia w tym pięknym województwie.
Ja mam dobrą pracę,za dobre pieniądze,mogę nie przyjść kiedy chcę Jonesy - Czw 02 Cze, 2011 07:28 A ja to chciałem założyć firmę informatyczną. Okazuje się że moje okolice to małe miasteczka i wioski, gdzie pełno firm, firemek oraz cywilów, co to nie mają pojęcia ani o komputerach ani gps i całej reszcie informatycznej. Chętnie bym tę lukę wypełnił. Z tym, że nie chciałbym robić tego kosztem pracy w obecnej firmie, bo przecież to budżetówka, mam zawsze wypłatę 27 miesiąca wcześniej, pełen socjal, prawo do urlopu na żądanie, 13-tkę i gruszę. Głupi by zrezygnował. A jednak podświadomie coś czuję że mało jest aktywnych zawodowo informatyków po 50. Po prostu tempo za duże. Więc gdybym założył firmę i zatrudnił te dwie - trzy osoby do pracy, może dałbym radę coś osiągnąć. Ale...
Po pierwsze gdybym chciał zatrudnić informatyków po szkole, to kopnęli by mnie w rzyć i zaczęli robić to na własną rękę, albo zapragnęliby takiej kasy, że w kapcie bym nie wszedł (ja formatuję komputer za 50 zł, w tym kompletna instalacja pod życzenie klienta, a wiem, że minimum obecnie to 100 złotych według młodych. Którzy nota bene o formatowaniu i preinstalowaniu pojęcia nie mają).
Gdybym chciał zatrudniać studentów uczących się, albo absolwentów liceów, to straciłbym kupę czasu na pokazanie jak i co robić, na poprawki. A weź i wyegzekwuj od rozwydrzonego 19-latka, że ma w terminie naprawić komputer, albo dojechać do firmy sieć podłączyć, jak on ma "ważne wyjście na miasto" albo "na basenie jest"...
Poza tym jak się okazuje mam o wiele lepsze szanse na kredyt hipoteczny będąc pracownikiem niż będąc pracodawcą.
Teraz co do zleceniodawców - to już widziałem takie akcje informatyczne, że krew mroziło w żyłach. Nawet próbowano mnie przymusić do podłączania Cyfrowego Polsatu, podsumowując, gdy uczciwie powiedziałem że się nie znam, że du** jestem nie informatyk...
A do tego dołóżmy proces zakładania firmy, opłaty i ZUS-y, to się naprawdę odechciewa wszystkiego...
Potem czytam artykuły "Niemcy kradną nam studentów" "Brytyjczycy podkradli nam pielęgniarki" "Studenci zdradzają swój kraj" - i płakać mi się chce. Bo co to za kraj, którego ludność musi dorabiać za granicą, bo tam o wiele lepsze warunki...Marc-elus - Czw 02 Cze, 2011 08:39
Jonesy napisał/a:
A weź i wyegzekwuj od rozwydrzonego 19-latka, że ma w terminie naprawić komputer, albo dojechać do firmy sieć podłączyć, jak on ma "ważne wyjście na miasto" albo "na basenie jest"...
Ten problem jest wszędzie, generalnie pracownik co nie wiąże swojego interesu z interesem firmy nigdy się nie zaangażuje w pracy.
Może być dobra atmosfera, koleżeńskie stosunki, itd, ale do ludzi jednak najbardziej przemawia kasa. Dlatego system pensja + premia tak dobrze się sprawdza.
Np u mnie wszyscy mają swoje stawki godzinowe, ale jak jest dobry miesiąc to do tego są premię uznaniowe. Nawet się śmiejemy że "uznaniowe" bo ja uznaje że są na to pieniądze a Oni uznają za co to jest.
Delikatna sprawa, parę lat mi zajęło doprowadzenie do stanu gdy nikt nie ma pretensji że dostał mniej premii od kolegi na innym stanowisku. Często jest tak że w danym miesiącu ktoś kto zarabia mniej akurat ma więcej pracy, więc dawanie proporcjonalnie wg zarobków jest niesprawiedliwe.
Dodatkowo jest to bezpieczne dla firmy, bo gdybym dał np +20% podwyżki to musiałbym wypłacać większe pensje miesiąc w miesiąc, a tak to jak jest słabo z pracą(np lato) to wszyscy biorą po prostu pensje. A np w grudniu, po bardzo dobrym zazwyczaj listopadzie, przychodzi Św Mikołaj, prezentów nie przynosi ale "bilety" NBP tak. staaw - Czw 02 Cze, 2011 08:46
Marc-elus napisał/a:
Delikatna sprawa, parę lat mi zajęło doprowadzenie do stanu gdy nikt nie ma pretensji że dostał mniej premii od kolegi na innym stanowisku.
Jak tego dokonałeś?
Premia się należy jak psu kość i wszystkim po równo! (to nie moje zdanie a kolegów z małej firmy rzemieślniczej)...pterodaktyll - Czw 02 Cze, 2011 09:02
Marc-elus napisał/a:
"bilety" NBP
Nie ma już "biletów" NBP Marc-elus - Czw 02 Cze, 2011 09:06
staaw napisał/a:
Jak tego dokonałeś?
Premia się należy jak psu kość i wszystkim po równo! (to nie moje zdanie a kolegów z małej firmy rzemieślniczej)...
Absolutnie nie wszystkim po równo, bo, jak wcześniej napisałem, przy zróżnicowanych zarobkach i różnej pracy byłby to niesprawiedliwe.
Przykładowo: drukarz zarabia 2x więcej niż introligatorka, a jest miesiąc gdy drukarz z palcem w .... robi swoją robotę, nie przemęczając się, a wręcz ma sporo luzu. W tym samym miesiącu introligatorka musi ostro pracować, z nadgodzinami(które wliczamy do pensji), przerwy tylko na śniadanie, papierosa itd(żebyś nie pomyślał jaki drań ze mnie to każdy sobie sam wyznacza przerwy). Wynika to ze specyfiki zleceń, a i parku maszynowego jakim dysponujemy.
Dlaczego Ona ma dostać tyle co On? Mimo że On zarabia więcej podstawy(oczywiście ma to wpływ na premię, bo jednak to specjalista, uczy się fachu od iluśtam lat, ma zdolności) to niesprawiedliwe by było żeby dostali tak samo.
Premie ustalam ja, w tym wypadku zasada "popieramy demokracje ale jej nie stosujemy" jest jedyną sensowną.Marc-elus - Czw 02 Cze, 2011 09:07
pterodaktyll napisał/a:
Nie ma już "biletów" NBP
Ja tak mówię na banknoty. staaw - Czw 02 Cze, 2011 09:08 Tomku, tym razem się nie czepiam
Zastanawia mnie jak ludzi przekonałeś, u mnie zawsze były wojny o stawki i premie...Marc-elus - Czw 02 Cze, 2011 09:12
staaw napisał/a:
jak ludzi przekonałeś
Wiesz co, u nas też były, może nie walki ale pretensje.
Dlatego powiedziałem wszystkim że to ja ustalam i tyle(wg kryteriów jakie opisałem), pretensje proszę mieć tylko do mnie.
Ciężka sprawa, ale od jakiegoś czasu się udaje i nie mamy z tym problemów.Jonesy - Czw 02 Cze, 2011 09:37 Kurde, a ja zawsze jako pracownik, jak słyszę wzmiankę o premii, to z wdzięczności się kłaniam z daleka szefowi. Przecież nie musiałby mi tego dawać, to nie nakaz.
Podobnież z całą socjalka - jestem wdzięczny, bo wiem że
a). u prywaciarzy tego brak,
b). należy mi się tylko to co wypracuję.
Cała reszta to gest pracodawcy.
Ale mam znajomych w firmie, którzy robią śledztwa o wszystko. ostatnio koleś się chciał zwalniać, bo wyliczył sobie że mu się z tytułu 10 lat przepracowanych należy nagroda a nie dostał. Patrząc na jego pracę, powiedziałbym że jednak dostał - nie wywalił go nikt do tej pory staaw - Czw 02 Cze, 2011 09:43 Mnie to nawet na zaległy przymusowy urlop wysłali
Nie ma jak budżetówka...
Chociaż wciąż powraca temat kontraktów i niektóre rzeczy zlecają podwykonawcom gdzie ludzie pracują w fatalnych warunkach Marc-elus - Czw 02 Cze, 2011 09:44
Jonesy napisał/a:
Przecież nie musiałby mi tego dawać, to nie nakaz.
Pomyśl o tym inaczej: to motywacja, żeby zlecenia były dobrze zrobione, na czas. A więc to w interesie i firmy i pracowników.
Jonesy napisał/a:
Ale mam znajomych w firmie, którzy robią śledztwa o wszystko. ostatnio koleś się chciał zwalniać, bo wyliczył sobie że mu się z tytułu 10 lat przepracowanych należy nagroda a nie dostał. Patrząc na jego pracę, powiedziałbym że jednak dostał - nie wywalił go nikt do tej pory
Więcej energii marnują na te "śledztwa" niż pracę...Jonesy - Czw 02 Cze, 2011 10:01 Słuchaj, on zamiast być wdzięczny, że 10 lat ma gdzie pracować i pieniądze na czas, to chce jeszcze nagrodę z tego tytułu... Nie mieści się w głowie.
Premie tak Marcel, ale pod warunkiem że uznaniowe. A nie tak zwane kwartałówki, co każdy uważa że mu się należy.Marc-elus - Czw 02 Cze, 2011 11:40
Jonesy napisał/a:
Premie tak Marcel, ale pod warunkiem że uznaniowe. A nie tak zwane kwartałówki, co każdy uważa że mu się należy.
Oczywiście, co za sens premii którą i tak dostaniesz, bez względu na to jak pracujesz? To nie premia, ale dodatek.
O takich co "im się należy" to właśnie chyba Stasio pisał, wszystkim po równo.
A tak na marginesie to bardzo nie lubię tego określenia" "Bo mi się należy".staaw - Czw 02 Cze, 2011 11:53
Marc-elus napisał/a:
A tak na marginesie to bardzo nie lubię tego określenia" "Bo mi się należy".
A wiesz ile ludzie mają do mnie pretensji kiedy robię coś więcej niż powinienem?
Kiedyś mnie to bardzo bolało, szefowie i tak nie doceniali, teraz nauczyłem się to olewać. Ale stereotyp kapitalisty-wyzyskiwacza pozostał wyryty gdzieś głęboko, nigdy mnie nie doceniali...
Mnie też wnerwia kiedy ktoś przychodzi do pracy miło spędzić czas a później mówi że mu się należy...Marc-elus - Czw 02 Cze, 2011 12:15
staaw napisał/a:
A wiesz ile ludzie mają do mnie pretensji kiedy robię coś więcej niż powinienem?
Schemat znany, bo na Twoim tle widać było że oni mało robią/można robić więcej.
Jak wszyscy się opier.... to zawsze jest wyjaśnienie że "nie da się".
staaw napisał/a:
szefowie i tak nie doceniali
Wiem, ja mam podobnie. Czasem stanę na głowie żeby zrobić robotę z absurdalnie krótkim terminem, tak że nikt nie chce się podjąć. Robimy i... nic. Ani be, ani me, ani dziękuje. Producent słodyczy dla którego robiliśmy katalogi dał przed świętami chłopakom paczki, a browar Konstancin dał parę sześciopaków niepasteryzowanych piwek, w podzięce dla ekipy.
Dla klienta to nic, a przy następnej pracy dla nich nawet nie będę musiał mówić że się śpieszy, bo niby to mały gest, nic nie kosztuje, ale wszyscy wiemy że ktoś o nas pomyślał, a nie "pan każe sługa musi".sabatka - Czw 02 Cze, 2011 14:07
Marc-elus napisał/a:
Jak wszyscy się opier.... to zawsze jest wyjaśnienie że "nie da się".
a jak na prawdę się nie da a szef myśli że
Marc-elus napisał/a:
wszyscy się opier....
??Jras4 - Czw 02 Cze, 2011 15:59
Marc-elus napisał/a:
ale od jakiegoś czasu się udaje i nie mamy z tym problemów.
tak ci sie wydaje .. może poprostu niewiesz co dzieje sie np w kiblu jakie tam chodzą opinie że tak powiem poza kuluaramiJras4 - Czw 02 Cze, 2011 16:06 widzę Tomku że jesteś wspaniałomyślnym Panem jednym z tych co to historia zapamiętała ich jako ,,Szczodrych ,,a nawet pokusił bym się o określenie ,,Sprawiedliwy ,,Z wypłaceniem należności za prace nie zwlekasz ..doceniasz tych co ciężko pracują ..a nawet dodatek hojnie dołożysz ..Mało jest dziś takich ludzi co to własnego ustąpi a cudzego niewezmie ...Marc-elus - Czw 02 Cze, 2011 16:11
sabatka napisał/a:
a jak na prawdę się nie da
Sabatko, ja wiem co się da a co nie, za długo w tym siedzę.
Jras4 napisał/a:
tak ci sie wydaje ..
Pewnie, gadać to zawsze ktoś może, za to już nie odpowiadam. Nawet wiem kto, jak przebywasz z ludźmi jakiś czas wiesz który uśmiech jest prawdziwy a który nie.
Iras, nie ma co drwić, wszystkich i tak nie zadowolę, bo nie mogę, ale staram się robić to w zgodzie z własnym sumieniem.Jras4 - Czw 02 Cze, 2011 16:15
Cytat:
Iras, nie ma co drwić,
niedrwie mówie co widze po pszeczytaniu tego co tu napisano ,..często wkurza mnie to że szef docenia debila tylko dlatego bo kapuje ..albo tszyma nieroba bo ma wuika w biurze rozumiesz co pisze .... szef musi być facetem z jajami a nie dziadem spszedainym bo jeśli straci szacunek jest zerem z kasą w kieszeni ale zerem ..staaw - Pią 03 Cze, 2011 08:04
aazazello napisał/a:
staaw napisał/a:
Może nawet wojną domową z burżujami
A ta myśl mnie się podoba, nawet bardzo, raduje moje anarchistyczne serce.
Rżnąć burżujów wykorzystujących robotników i robotnice!
Proletariusze wszystkich opcji łączcie się pod czarno-czerwonym sztandarem!!!
Tylko że ja komentuję obecną sytuację, nie jestem zwolennikiem anarchii czy rewolucji...
Co do wyrzynania grup społecznych, Rosjanie wyrżnęli już nam dużą część inteligencji w archipelagu gułag, czego konsekwencje ponosimy do dzisiaj...
Że naród może kiedyś nie wytrzymać, cóż wizja jest dla mnie straszna, aczkolwiek bardzo prawdopodobna...aazazello - Pią 03 Cze, 2011 08:30
staaw napisał/a:
nie jestem zwolennikiem anarchii czy rewolucji
Może to błąd? Może jednak proletariat powinien się organizować, przynajmniej w związki zawodowe? Dlaczego nie w anarchistyczne syndykalistyczne związki zawodowe? Odpowiedz sam sobie na pytanie: kto jest zainteresowany rozbiciem proletariatu? Komu na tym zależy, aby ludzie pracy nie organizowali się? Jeżeli nie będzie ruchu związkowego, to nigdy nie nastąpi sytuacja, że
staaw napisał/a:
naród może kiedyś nie wytrzymać
aazazello - Pią 03 Cze, 2011 08:34
Jras4 napisał/a:
widzę Tomku że jesteś wspaniałomyślnym Panem jednym z tych co to historia zapamiętała ich jako ,,Szczodrych ,,a nawet pokusił bym się o określenie ,,Sprawiedliwy
Dzięki Iras, sam już zacząłem się nabierać na wizję, roztaczaną przez Marcela, ciężko pracującego, dbającego o biznes i pracowników, dającego pracę i utrzymanie rodzinom, stabilizację, miejsce społeczne, sprawiedliwego przedsiębiorcę.
Tak zamydlił mi oczy, że zapomniałem, że to jest BURŻUJ!Marc-elus - Pią 03 Cze, 2011 08:38
aazazello napisał/a:
Może jednak proletariat powinien się organizować, przynajmniej w związki zawodowe?
I Ty Brutusie?
O jakich związkach piszesz? Mamy już związki, rządzone prze sitwę, zawód: "związkowiec".
Mają duże pensje, nie wiedzą czym jest praca, za to doskonale potrafią szafować populistycznymi hasłami. Zero pojęcia o ekonomii, tylko daj.
Za przykład wystarczy podać co się stało w górnictwie za rządów PiS(to nie sprawa rządzących, w tej sytuacji każda partia by tak zrobiła): zyski zostały przeznaczone na premie, podczas gdy większość z holdingów była wcześniej dotowana przez kilkanaście lat.
Gdy przynosili straty, to państwo musiało dawać, a gdy w jednym roku przynieśli zyski, to podzielili, "przejedli". Zaraz znowu będą płakać żeby ich społeczeństwo dotowało....Marc-elus - Pią 03 Cze, 2011 08:41
aazazello napisał/a:
sam już zacząłem się nabierać na wizję, roztaczaną przez Marcela,
Nie napisałem że mamy w robocie stół do ping-ponga, darta, piłkarzyki, a swego czasu rozkleiliśmy na hali linie i graliśmy w kwadraty... bo byś i tak nie uwierzył.
To nie wizja, to prawda, być może dlatego nigdy się nie dorobię, ale mi jest dobrze tak jak jest.staaw - Pią 03 Cze, 2011 08:45
aazazello napisał/a:
Dlaczego nie w anarchistyczne syndykalistyczne związki zawodowe? Odpowiedz sam sobie na pytanie: kto jest zainteresowany rozbiciem proletariatu? Komu na tym zależy, aby ludzie pracy nie organizowali się?
Problem jest w tym że proletariat już kiedyś się zorganizował... jak się to zakończyło pewnie wiesz...
Drugi, piękny zryw narodowy, Solidarność... i co? Niedźwiedź przestał kąsać to rozbili się na kilkanaście partii... Zdeptali ideały i wzięli się za politykę... Związkowcy za dziesięć srebrników...
Polacy pięknie giną za wolność, lecz nie umieją żyć wolni
(chyba ktoś mądry już to powiedział... nie wiem kto)
Jeszcze bardzo nie lubiana piosenka Kaczmarskiego...
Tylko dla czego? Może dla tego że w latach osiemdziesiątych burzyła wizje wolnej Polski...
Marc-elus - Pią 03 Cze, 2011 08:50
staaw napisał/a:
Polacy pięknie giną za wolność, lecz nie umieją żyć wolni
Waldemar Łysiak, "Dobry":
Polak, gdy się zeźli albo musi, te wariat, z gołymi rękami na tygrysa i żywcem zdejmie mu futro. Ale trzeba mieć wojnę, powstanie, świętą sprawę, bo Polak jest bohater wojenny. A w czas pokoju to on nie jest bohater. Tchórzem nie podszyty, ale nie będzie zabijał czy nawet się szarpał, bo ma w du***, a jeśli nawet w sercu, to ogień prędko mu się spala, brak wytrzymałości.staaw - Pią 03 Cze, 2011 08:52
Marc-elus napisał/a:
Za przykład wystarczy podać co się stało w górnictwie za rządów PiS(to nie sprawa rządzących, w tej sytuacji każda partia by tak zrobiła): zyski zostały przeznaczone na premie, podczas gdy większość z holdingów była wcześniej dotowana przez kilkanaście lat.
Wystarczyło stworzyć Polski Monopol Węglowy i mieć w du*** paliwa importowane, przynajmniej do ogrzewania i produkcji prądu.
Zresztą, jak Niemcom skończyła się ropa to na holcgazie z drewna jeździli i też dobrze było...
Dzisiaj technologia gazowania węgla jest troszkę bardziej rozwinięta...aazazello - Pią 03 Cze, 2011 08:57
Marc-elus napisał/a:
I Ty Brutusie?
Jestem bezwzględny dla burżujów a piszę o prawdziwych anarchosyndykalistycznych ZZ a nie o związkach dla etatowców.
Moje doświadczenie z ZZ jest takie: rozmnażają się przez pączkowanie w firmach, w których ma się dokonać restrukturyzacja. W firmach nagle przybywa związków, chociaż z reguły są dwa: opzz coś tam i solidarność, nagle jest ich dodatkowo pięć i więcej. Każdy związek w firmie ma zarząd, przynajmniej dwunastoosobowy, jeżeli skupia wystarczającą liczbę zatrudnionych, to ma również etatowych członków, opłacanych oczywiści nie ze składek członkowskich , tylko przez firmę.
Teraz najlepsze, członka zarządu ZZ możesz zwolnić tylko wtedy, kiedy związek wyrazi na to zgodę. Oczywiście żaden związek nigdy nie wyrazi na to przyzwolenia. Najciekawsze w tym jest to, że nie wiem jak i nie wiem dlaczego, do zarządów dostają się ci, którzy maja podlegać zwolnieniu. Wyczuwają to szóstym zmysłem? Znają swoją wartość? Nie wiem, ale jest to fakt. Faktem jest, że kosztem słabych członków ZZ zostają w takiej sytuacji zwolnieni pracownicy lepsi, ale nie będą cy w zarządzie ZZ. Liczby, ostatecznie, muszą się zgadzać.
Nigdy również nie widziałem etatowych związkowców tak ożywionych, jak przed wyborami przewodniczącego ZZ i etatowych członków zarządu, ale cóż, robota łatwa, lekka i przyjemna, więc chyba nie ma się co dziwić.staaw - Pią 03 Cze, 2011 09:03
aazazello napisał/a:
Jestem bezwzględny dla burżujów a piszę o prawdziwych anarchosyndykalistycznych ZZ a nie o związkach dla etatowców.
Już Lenin się przekonał że idea jest wspaniała, zawodzi czynnik ludzki
Można pogdybać...
Czy jeżeli każdy poseł odpowiadałby swoim majątkiem za konsekwencje swoich poczynań przed narodem i zarabiał średnią krajową, jakość prawa wzrosła by?
Nie potrzeba żadnej rewolucji, wystarczy jedna ustawa...pterodaktyll - Pią 03 Cze, 2011 09:05
staaw napisał/a:
jeżeli każdy poseł odpowiadałby swoim majątkiem za konsekwencje swoich poczynań przed narodem i zarabiał średnią krajową, j
Widziałeś kiedyś żeby ktoś dobrowolnie i bez przymusu wkładał łeb w szafot? Marc-elus - Pią 03 Cze, 2011 09:05
aazazello napisał/a:
rozmnażają się przez pączkowanie w firmach, w których ma się dokonać restrukturyzacja
Co się dziwisz, padlinożercy ciągną do ścierwa.
aazazello napisał/a:
członka zarządu ZZ możesz zwolnić tylko wtedy, kiedy związek wyrazi na to zgodę. Oczywiście żaden związek nigdy nie wyrazi na to przyzwolenia. Najciekawsze w tym jest to, że nie wiem jak i nie wiem dlaczego, do zarządów dostają się ci, którzy maja podlegać zwolnieniu.
Oczywiste i nie wymagające komentarza....staaw - Pią 03 Cze, 2011 09:08
pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
jeżeli każdy poseł odpowiadałby swoim majątkiem za konsekwencje swoich poczynań przed narodem i zarabiał średnią krajową, j
Widziałeś kiedyś żeby ktoś dobrowolnie i bez przymusu wkładał łeb w szafot?
To co? Jednak rewolucja?
Nie wierzę by ci, którzy będą obsługiwać ten przymusowy szafot nie zdemoralizują się Marc-elus - Pią 03 Cze, 2011 09:09
Cytat:
Widziałeś kiedyś żeby ktoś dobrowolnie i bez przymusu wkładał łeb w szafot?
Złe porównanie dla nierobów i populistów, paradoksalnie to oni ciągną kasę a reszta niech zdycha.aazazello - Pią 03 Cze, 2011 09:09
staaw napisał/a:
Problem jest w tym że proletariat już kiedyś się zorganizował
Tak, myślę, że nawet więcej, naród się zjednoczył, przeciwko dyktaturze. Oprawca upadł i ludzie poszli w swoją stronę. Może czas na nowe rozdanie i nowe połączenie?aazazello - Pią 03 Cze, 2011 09:11
Marc-elus napisał/a:
mamy w robocie stół do ping-ponga, darta, piłkarzyki, a swego czasu rozkleiliśmy na hali linie i graliśmy w kwadraty... bo byś i tak nie uwierzył.
Nie uwierzyłbym, bo jak słusznie zauważył Iras; można być albo kumplem, albo szefem. Nie spsób, pomimo twoich najlepszych chęci, być jednym i drugim.aazazello - Pią 03 Cze, 2011 09:13
staaw napisał/a:
Dzisiaj technologia gazowania węgla jest troszkę bardziej rozwinięta
Prawda i nieopłacalnie kosztownaMarc-elus - Pią 03 Cze, 2011 09:13
aazazello napisał/a:
można być albo kumplem, albo szefem.
Nie, należy zachować jedynie zdrowy umiar, równowagę.
Poza tym ja rzadko grywam, zazwyczaj nie mam czasu, a chłopaki grają jak mają przerwy związane z technologią np coś schnie.aazazello - Pią 03 Cze, 2011 09:18
staaw napisał/a:
jeżeli każdy poseł odpowiadałby swoim majątkiem za konsekwencje swoich poczynań przed narodem i zarabiał średnią krajową, jakość prawa wzrosła by
Myślę, że nie wzrosłaby, ponieważ przeciętny poseł to tylko maszynka do głosowania. Oni mają swoich frontmanów i patrzą jak tamci głosują.staaw - Pią 03 Cze, 2011 09:20
aazazello napisał/a:
staaw napisał/a:
jeżeli każdy poseł odpowiadałby swoim majątkiem za konsekwencje swoich poczynań przed narodem i zarabiał średnią krajową, jakość prawa wzrosła by
Myślę, że nie wzrosłaby, ponieważ przeciętny poseł to tylko maszynka do głosowania. Oni mają swoich frontmanów i patrzą jak tamci głosują.
Frontman również bezkarny by nie był... Brak własnego mózgu nie zwalnia maszynek od odpowiedzialności za swoje czyny...Jras4 - Pią 03 Cze, 2011 13:45
Marc-elus napisał/a:
Na Irasa można wjechać,
No bywało ...Ale co tam Dai se spokói człowieku ..Tomek to jakim jesteś pracodawcą zależy od tego jakim jesteś człowiekiem a sam to wiesz nailepiej .. to co tu sie pisze wygląda troche innaczej jak w lusterku niby to samo ale jednak nie ...ja nieznam dobrych pracodawców a może to ja jestem złym pracownikiem jedno wiem napewno, kto zatrudnia i daje zarobić czyni dobro oczewiście jeśli to niejest ,,złodziejski wyzysk ,, a co do ruwnego podziału np premi wiadomo są fachowcy i ci bez szkoły i to decyduie ..ale zle sie dzieje kiedy podział wyznacza liczba zakapowań ..No nietwierdze że tak jest u Ciebie ale to częsta praktyka ..Marc-elus - Pią 03 Cze, 2011 14:17
Jras4 napisał/a:
zle sie dzieje kiedy podział wyznacza liczba zakapowań
Wiesz, to kwestia pewnych zasad. U nas, zanim ktokolwiek stanie do pracy, ma 3razy powtarzane że jeżeli coś spier....li to ma od razu powiedzieć, broń Boże nie ukrywać.
Tak jest lepiej, bo mogę coś wymyślić, poprawić, coś zamieszać, uratować sytuacje. Jak nie wiem o czymś to nie mogę nic.
Nigdy nie obciążyłem nikogo z pracowników kosztem zwalonej roboty, a były wpadki.
To ma przełożenie na pracę, bo ludzie nie boją się robić, a czasem granica miedzy czymś poprawnym a niepoprawnym jest cienka. Również nie pieszczą się jak z jajkiem, gdy robota nie jest wymagająca, przez co jest więcej czasu na "arcydzieła".
Oczywiście czasem trzeba kolegów trochę przyhamować, bo by puszczali jak leci, a czasem powiedzieć: "nie ma co się z tym pier...lić". Od tego jestem właśnie ja, znam wymagania klientów, wiem(a czasem nie) co który klient lubi, na co zwróci uwagę, jeden jest bardziej wymagający, drugi mniej.
Nie wszystko co wygląda na "dobre traktowanie pracownika" jest tym tylko, są pewne względy biznesowe, jak z premiami. verdo - Sob 04 Cze, 2011 22:30
staaw napisał/a:
9zł*168h=1512złotych
Tyle to mozna w 3 dni w Angli na zmywaku zarobic......Co Ty Marcel szukasz frajera i jeszcze narzekasz,ze nie szanuje pracy,bo sie spoznia.Zrozum,ze celem zycia nie jest przezyc...Ludzie maja swoje marzenia i ambicje....stiff - Nie 05 Cze, 2011 07:14
verdo napisał/a:
Co Ty Marcel szukasz frajera i jeszcze narzekasz,
Wybacz, ale takie w Polsce są realia, a wielu z tych bez pracy sadzi jeszcze,
ze im się należy bo itd...Wiedźma - Nie 05 Cze, 2011 07:31
stiff napisał/a:
wielu z tych bez pracy sadzi jeszcze,
ze im się należy bo itd...
Oj, no nie wiem czy jeszcze są tacy...
Im dłużej ktoś pozostaje bez pracy, tym bardziej jego wymagania maleją...
Wielu bierze cokolwiek się trafia, za marne grosze i to jeszcze z pocałowaniem ręki.
A pracodawcy wykorzystują tą sytuację i robią z ludźmi co chcą.
No może nie wszyscy, ale ja w większości mam właśnie takie doświadczenia Marc-elus - Nie 05 Cze, 2011 20:28
verdo napisał/a:
Tyle to mozna w 3 dni w Angli na zmywaku zarobic
Verdo, jak Ty nie wiesz nic o ekonomii robiąc takie porównanie.
W Niemczech są takie same ceny maszyn, materiałów poligraficznych, papieru... a "Niemiec" bierze 3-4 razy tyle za robociznę co w polskim zakładzie.
Wiesz już skąd te różnice w zarobkach? Maszynista offsetowy, Polak, pracujący z Niemczech, zarabia tyle że mu starcza na wynajęcie mieszkania, życie, żona nie musi pracować.Marc-elus - Czw 09 Cze, 2011 15:35 No i mamy ankietę na pierwszej stronie tego tematu, dzięki uprzejmości naszego szeryfa.
Poprosiłem o tą ankietę, bo zaciekawiła mnie sytuacja w "znajomej" firmie.
Firma nie jest duża, praktycznie 8-9osób, branża wydawnicza. Jak wiele firm z tego segmentu boryka się z problemami finansowymi, nie jest wesoło, praktycznie nie wiadomo co dalej będzie. Są na zakręcie, ale dużymi widokami na polepszenie swojej sytuacji.
Mają zlecenia, pensje są na czas, pracownicy zarabiają średnio. Zaległości są wynikiem przestojów.
Szef produkcji, pracownik, poprosił ostatnio załogę o zostawanie po godzinach, gdy jest taka potrzeba. Wiadomo, są zlecenia i trzeba je zrobić. Szkopuł w tym że firma nie ma kasy żeby za te nadgodziny zapłacić.
Praktycznie cała załoga nie odmówiła oficjalnie, ale cały czas jest tłumaczenie "nie mogę bo....". Szef produkcji sam zostaje po godzinach.
Pikanterii dodaje fakt iż chłopak praktycznie trzyma całą firmę w kupie, nie swoimi nadgodzinami ale pracowitością, operatywnością, talentem do zjednywania sobie klientów.
Miał ostatnio propozycje od trzech konkurencyjnych firm, ale odmówił, powiedział że nie będzie zostawiał firmy którą praktycznie zbudował, bo właściciele to raczej się nie przykładali.
Proszę o głos w ankiecie. Jras4 - Nie 12 Cze, 2011 15:21 Tomek obejzyi to To psuje do tematu zobacz jak traktuie sie człowieka człowieka ktury chce uczciwie pracować i zarobić w polsce a szczegulnie w bandyckiei Warszawie ale powiem ci że po KDT nic mnie nie żdziwi ..
http://www.youtube.com/wa...feature=relatedJras4 - Nie 12 Cze, 2011 15:27 Dodam że co do tych nierobów ze straży miejskiej to nawet brutalny atak na niepełnosprawnego mnie nie żdziwi ..A wogule to kto idzie na straznika debil i nieróbstaaw - Nie 12 Cze, 2011 16:06 Pytanie retoryczne...
Ciekawe czy ci bandyci oddadzą za zniszczony towar....
Znajdzie się jeszcze pała na ZOMO 21 wieku...Jras4 - Nie 12 Cze, 2011 16:10
staaw napisał/a:
zniszczony towar....
nie tylko bo i to co ten człowiek utargował rozkradali tak łapczywie asz pogubili co drobniejsze Zauwarz że dopiero jak policia pszybyła zaczeli sie zachowywać innaczejstaaw - Nie 12 Cze, 2011 16:14 Straż jest tylko służbą miejską, podobnie jak MPO...
Co oni mogą więcej jak rzucić się w 10 na sprzedawcę truskawek...Marc-elus - Nie 12 Cze, 2011 17:39 Pamiętacie "Janosika", ten serial?
Dlatego niektórzy mówią na straż miejską "gnidy dworskie".
Iras, a co do KDT to nie masz racji. Sposób w jaki rozwiązano sprawę był niedopuszczalny, ale zważ że te hale miały kilkakrotnie przekładany termin wyprowadzki, właśnie z powodu tego że się nie chcieli wynieść.
Wyrok sądu był a miasto i tak szło na rękę, jakby to było paru kupców to by się musiało wynieść i tyle, a oni dostali miejsce do handlu w zamian. Owszem, gorsze, ale każde jest gorsze od takiej lokalizacji.
To na prawdę nie jest miejsce na takie hale.staaw - Nie 12 Cze, 2011 19:52
Marc-elus napisał/a:
Dlatego niektórzy mówią na straż miejską "gnidy dworskie".
Nie znałem tego określenia, podoba mi się...
Marc-elus napisał/a:
To na prawdę nie jest miejsce na takie hale.
A na parking?Marc-elus - Nie 12 Cze, 2011 20:05
staaw napisał/a:
A na parking?
Nie, ale sądzę że znalazło by się wiele ciekawych pomysłów na zagospodarowanie tego terenu, tylko jak zwykle urzędasy dają ciała. Chyba nie ma co dyskutować co by było najlepiej w tym kontekście. staaw - Nie 12 Cze, 2011 20:10 Właśnie, ludzi wywalili, a pomysłów brak...
To są również miejsca pracy, nie każdy musi pracować w supermarkecie...
Parking na najdroższym gruncie w Warszawie...
Jak ja zazdroszczę miastom gdzie w centrum jest zakaz ruchu...
Właściwie drobny handel powinien być dozwolony bez żadnych decyzji... byle nie tamował ruchu... (to o truskawkach)Marc-elus - Nie 12 Cze, 2011 20:29
staaw napisał/a:
Właściwie drobny handel powinien być dozwolony bez żadnych decyzji...
Tu się nie zgodzę, bo miałbyś z Wawy jedno wielkie targowisko. Wystarczy się już przejść, od cholery np ludzi sprzedających kwiaty "polne" po parę zł./bukiecik.
Nie chce drugiego Bangladeszu.
A jak ocenić czy tamują ruch czy nie? I dla kogo? Pieszych? To co jest już tamuje pieszy ruch, a jeszcze jakby żadnych pozwoleń nie było to byłaby masakra.staaw - Nie 12 Cze, 2011 20:37
Marc-elus napisał/a:
Nie chce drugiego Bangladeszu.
Nie tylko w Bangladeszu się to sprawdza...
Mi by się podobało...
Jak ładnie kiedyś wyglądały kwiaciarki... i zawsze parę groszy do domowego budżetu...Jras4 - Pon 13 Cze, 2011 13:17 Tomek a wiesz ile by traciła stolica każdego dnia jakby znikneli wszyscy ci ludzie z placów i ulic ...?? ..A co do KDT ..to można było innaczei ..teraz wyobraż sobie taką sytuacie masz drukarnie i nagle pszychodzi ci ktoś i mówi zabierai sie z tą a my dami ci miejsce w pobliskim zapiżdziu i tam se pracói .. bo jak nie to zbiry Żubrzyckiego dawnego ubowca ci *p**** pałek a twojej zonie jakiś nakoksowany debil wypali oczy gazem ..A jeśli twoi pracownicy będą ci pomagać pałami połamaiemy im ręce no i teraz co nailepsze to wszystko w obliczu prawa Warszaskiego prawa pani Hanny ...a jeśli byś chciał sprzedać trochę truskawek grupa najemników Stolicy pobjie cie zozpiepszy ci towar a i drobne *j**** .. a ciebie wsadzą za atakowanie stróżów prawa ...to tyle co do Warszawskiej rzeczywistość ..
A jeśli kto niewie to dodam że miasto do kąca pobierało haracz z KDT i pytam poco jeśli po nakazie byli tam bezprawnieaazazello - Pon 13 Cze, 2011 13:25 Własność i prawo dysponowania nią jest sprawą fundamentalną naszej cywilizacji.
Co cesarskie cesarzowi mówi Pan.Jras4 - Pon 13 Cze, 2011 13:59 Tomek zobacz jak zachowóją sie straznicy ..pszy ludziach kradną do worków truskawki i bjią tego człowieka a nawet mu ubliżają czy to rozumiesz ...zobacz film ponownie ..Jras4 - Pon 13 Cze, 2011 14:02 #
LModzelewski Bo to ciagle rosja kolego,marze o powrocie do ojczyzny mojej polski prawdziwej ,szanowanej ,wolnej przede wszystkim.No nie dlugo wybory ,glosuje na PiS ,nie dlatego ze chcieli ten uklad postsowiecki zlikwidowac ,bo to akurat wiekszosc wie,ale dlatego bo chce zobaczyc tuska i jego bande przed trybunalem stanu.
kakttus78 1 dzień temu
Odpowiedz
zostaw Truskawki ty ku*** zostaw Truskawki...straz straz miejska straz ch** wam dziwki w twarz...szaalaalalal uwolnic truskawki uwolnic truskawki...6:35 dobrze ziomek gada jak *pie**al* strazakow na osiedlu to uciekali a tu w 10 jednego chlopa atakuja ku*** slabe bez zasad.
RealSlavicPoland 2 dni temu
#
warszawka się bawi a tu policja "milicja" prowadzi skomplikowaną interwencję na zwykłym szaraku i kibicami zamiast zająć się bandytami.
Policja niepotrzebnie zrobiła hałas i biernie zareagowała !!!
Chociaż koleś zbyt emocjonalnie do tego podszedł ale trzeba go zrozumieć!!!
skreczujacasurykatka 2 dni temu
#
człowiek chce truskawki sobie przenieść to mu wyrywają pajace !
ciekawe jakie szkoły trzeba POkończyć żeby w straży miejskiej pracować
bo widzę że panowie umundurowani fason dalej trzymają buhaha
bym wolała tych truskawek bronić niż ten mundurek ubrać i za ludzmi biegać jak ostatni baran i wyrywać im towar
dorka787 2 dni temu
#
@OneRadiator rozumiesz co to jest desperacja i bieda ?
dorka787 2 dni temu
#
@dorka787 Najwyraźniej Wam jest trudno zrozumieć, że bezsensownymi krzykami nic nie załatwicie. W którejś nawet minucie filmu on zaczyna krzyczeć i straży omyka osoba, która chciała ukraść koszyk, ponieważ była zajęta tym kolesiem. Miałem kilka razy do czynienia ze strażą i policją za każdym razem miało się skończyć na mandacie. Ale podszedłem do tego spokojnie i za każdym razem nas puścili. Gdyby ten koleś zmienił taktykę, też skończyło by się na tym, że po prostu kazali by mu się przesunąć....
OneRadiator 2 dni temu
#
Moga zabrac mu truskawki, nie zabiora mu honoru.trzymaj sie na puszce mietek, wkrotce powrocisz do domu.
PoIishPower 2 dni temu
#
ku*** te je***e wieśniaki nigdy nie zrozumieją że jak ten gość nie sprzeda tych truskawek to ZDECHNIE Z GŁODU !! a oni mu nie dadzą !! ku*** je***e !!!
MrCarbonBlack 2 dni temu
#
to policji mam respekt ale straży miejskiej nienawidzę i zawsze z nimi chamsko dyskutuje ;] Jak dla mnie CAŁA straż miejska powinna być po prostu zlikwidowana bo nie wnoszą oni nic pożytecznegoJras4 - Pon 13 Cze, 2011 14:03 pozwoliłem sobie wkleić komentarzeMarc-elus - Pon 13 Cze, 2011 19:37
Jras4 napisał/a:
pszychodzi ci ktoś i mówi zabierai sie z tą a my dami ci miejsce w pobliskim zapiżdziu
W każdej chwili może przyjść właściciel obiektu od którego wynajmuje i to powiedzieć, więcej, nic nie musi mi zapewniać. A ja się nawet nie obrażę, bo tak to wygląda i tyle.
aazazello napisał/a:
Własność i prawo dysponowania nią jest sprawą fundamentalną naszej cywilizacji.
Tylko nie pisz o "świętym prawie własności", bo sam dobrze wiesz że to nie tak. Już w starożytnym Rzymie na który to powołują się krzykacze pt. "święte prawo własności" były, jak i teraz, przepisy które olewały prawo własności w imię "dobra publicznego". Oczywiście tak jak i teraz wszystko zależało od sytuacji...
Jak to napisał Łysiak: "Prawo ma nos z plasteliny, a my mamy rękę żelazną i długą, aby nim kręcić!"verdo - Pon 13 Cze, 2011 20:29
Marc-elus napisał/a:
Verdo, jak Ty nie wiesz nic o ekonomii robiąc takie porównanie
Podalem tylko przyklad.....mozliwosci jest wiele w PL rowniez.Nikt nie ma obowiazku byc czyims towarzyszem doli lub niedoli.Zwroc uwage na to,ze w Wwa wszystko drozej kosztuje.
Te pytania w ankiecie to wyzysk i czeste lamanie kodeksu pracy.Niemiec za godzine roboty kupi srednio 10 litrow paliwa a w Pl niekiedy nawet na 2 nie starczy(ceny wszedzie sa praktycznie te same).W Usa tankuja na galony,zawsze porownuje poziom zycia do cen benzyny... ; )Marc-elus - Pon 13 Cze, 2011 20:35
verdo napisał/a:
czeste lamanie kodeksu pracy
co Ty mi tu pier....sz, o jak fajnie że tylko pracodawcy łamią kodeks pracy.
Zgodnie z kodeksem pracy to powinienem wywalić gościa jak mi pierwszy raz zapił, a pracował jeszcze 2lata i cztery zapicia. Zgodnie z kodeksem pracy to mogę zwolnić każdego co się notorycznie spóźnia, a nie robię tego. Zgodnie z kodeksem pracy to mogę zwolnić każdego z powodu "utracenia zaufania".
Dalej mamy się trzymać ściśle litery prawa? Przestań pisać głupoty, jak masz coś ciekawego to dawaj.verdo - Pon 13 Cze, 2011 20:44
Marc-elus napisał/a:
Zgodnie z kodeksem pracy to powinienem wywalić gościa jak mi pierwszy raz zapił, a pracował jeszcze 2lata i cztery zapicia
Oooo... ale dobrotliwy z Ciebie czlowiek.Wg.kodeksu to mu w jednym roku przysluguja 4 dni tz."urlopu kacowego".Dzwoni mowi "dzisaj mnie nie bedzie" i rzuca sluchawka.I powod nieobecnosci g***o go obchodzi : ) (mial takie prawo)
3: Zgodzę się na taki układ bez dodatkowych pieniędzy, przez ograniczony czas, np 3-4 miesiące.
4: Zgodzę się na taki układ bez dodatkowych pieniędzy, przez dłuższy okres czasu, np rok czy dwa. Ważne żeby firma wyszła z kryzysu a wszyscy zachowali swoje stanowiska pracy.
Wg.kodeksu to mu w jednym roku przysluguja 4 dni tz."urlopu kacowego".
To cztery dni wykorzystał za pierwszym razem nie mówiąc już o jego poniedziałkowych nieobecnościach jednodniowych, jak to nazwałeś "kacowych", tego to nie liczę jako zapicie. Poczytaj trochę kodeks pracy a potem się wypowiadaj proszę, bo ja go znam.Marc-elus - Pon 13 Cze, 2011 20:51
verdo napisał/a:
To juz ewidentne szukanie frajera......bez skrupulow.
Jasne, przecież mają wybór, po to ankieta. A ten wybór kończy się czasem wywaleniem firmy, a potem do Urzędu pracy z płaczem żeby mieć chociaż ubezpieczenie.
Poza tym czytaj ze zrozumieniem, to sytuacja w znajomej firmie, ja zawsze płacę za nadgodziny.verdo - Pon 13 Cze, 2011 20:57
Marc-elus napisał/a:
wybór kończy się czasem wywaleniem firmy
Sam bym odszedl,gdybym mial za***rdalac za darmo .......
Marc-elus napisał/a:
a potem do Urzędu pracy z płaczem żeby mieć chociaż ubezpieczenie
Nalezy mu sie jak psu kosc.....verdo - Pon 13 Cze, 2011 21:11
Marc-elus napisał/a:
Poza tym czytaj ze zrozumieniem, to sytuacja w znajomej firmie
Przeciez ja nie pisalem,ze u Ciebie tak jest.Wiec to Ty czytaj ze zrozumieniem ; )
Marc-elus napisał/a:
Poczytaj trochę kodeks pracy
W du*** mam kodeks pracy.Mnie on nie obowiazuje : )Mysza - Wto 14 Cze, 2011 11:45
Marc-elus napisał/a:
A ten wybór kończy się czasem wywaleniem firmy, a potem do Urzędu pracy z płaczem żeby mieć chociaż ubezpieczenie.
tylko to bardzo nie fair, szantażować pracownika ( nie piszę, że dosłownie szantażować, tylko chodzi mi raczej o ten sposób myślenia), że jak nie zostanie za darmo po godzinach to rozleci się firma, a sam pracownik wyląduje w pośredniaku na bezrobociu.....
Pracownik jest zatrudniony, żeby wykonywać swoją pracę w określonych godzinach za określone wynagrodzenie, a właściciel firmy jest m.in. od tego, aby mu za tą pracę należycie zapłacić, ze nie wspomnę o organizowaniu pracy, zdobywaniu zleceń, itp, itd... i nie może swojej nieudolności w zarządzaniu firmą zwalać na pracownika, oczekując od niego pracy za darmo...
Osobiście znam obie strony tej barykady
Zgodzę się, że czasem można iść na pewne układy, tak jedna jak i druga strona. Ale do tego potrzebna jest zgrana ekipa ludzi, którzy pracują ze sobą i znają się lata całe i wiedzą że, ustępstwa ze strony jednych, nie spowodują wyzysku ze strony drugich... tylko, że o takie "ekipy" ludzi raczej ciężko na naszym rynku, choć nie twierdzę, że nie ma takich firm w ogóle....... oby było jak najwięcej Marc-elus - Wto 14 Cze, 2011 11:49
myszaczek napisał/a:
do tego potrzebna jest zgrana ekipa ludzi, którzy pracują ze sobą i znają się lata całe i wiedzą że, ustępstwa ze strony jednych, nie spowodują wyzysku ze strony drugich...
Napisałaś w jednym zdaniu to co staram się przekazać od wielu postów.
Dodam jeszcze że to działa w obydwie strony, bo jeżeli szef daję dłoń to jego ludzie muszą być z klasą żeby nie chcieć całej ręki.....Mysza - Wto 14 Cze, 2011 11:51
Marc-elus napisał/a:
Dodam jeszcze że to działa w obydwie strony,
miałam oczywiście na myśli obie strony, tak właściciela jak i pracowników