To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Nawrót

esaneta - Czw 17 Lis, 2011 08:15
Temat postu: Nawrót
Wczoraj mój Pan X przerwał kolejną abstynencję - niby nic nowego przerabiałam to niezliczona ilość razy.
Jednak zaniepokoiło mnie to, że byłam niespokojna i wróciło uczucie "wewnętrznej hustawki".
Nie było mi tak od bardzo dawna, nie chcę tego a jednak zdarzyło się. :/
Czy też się Wam tak przydarzyło?
Jak sobie z tym radzicie?

małami - Czw 17 Lis, 2011 08:26

esaneta napisał/a:
Czy też się Wam tak przydarzyło?
Oj zdarza mi się zdarza, jestem w tej sytuacji, że nie mieszkamy razem więc jak pije to nie muszę na niego patrzeć, ale wiem kiedy pije, bo np. ma przyjść do dzieci a dzwoni podpity, że nie przyjdzie. I wtedy zaczyna mi flakami wywracać. Jak sobie radzę?Ostatnio gdy pil zaplanowałam sobie super dzień z przyjaciółką i z dziećmi, nie miałam czasu na myślenie o nim. Poza tym dałam sobie spokój z myśleniem, że jak to cudownie byłoby gdyby nie pił. Jak pije to szkodzi przede wszystkim sobie, jego życie, jego wybór, jak chce się wykańczać to proszę bardzo, ale mnie niech do tego nie miesza, nie dam się.
esaneta - Czw 17 Lis, 2011 08:40

małami, gratuluję 200 posta :brawo: nowy awatarek baaaaaardzo mi się podoba.

Wracając do tematu - juz od 1,5 roku, albo może i dłużej, nie robiło to na mnie żadnego wrażenia, czy on pije, czy nie. Od dawna nie czepiałam się, nie urządzałam awantur nie krzyczałam, w ogóle nic mi to nie robiło. Jakoś byłam obok jego zapicia - i ciałem i duszą.
Ale wczoraj moją duszą porządnie "zahuśtało" - ciało się na szczęscie oparło :mgreen:

Klara - Czw 17 Lis, 2011 08:44

Moja sponsorka w Al-Anonie (współ- i alkoholiczka) pewnego dnia, gdy byłam w takim stanie jak Ty Anetko, zapytała mnie: - "Słuchaj, a co byś zrobiła, gdyby on umarł?"
Następnie dodała - "Oddziel się od tego".
Zdębiałam, zbaraniałam, a później zaczęłam kombinować.
Rzeczywiście, pijący facet jest, a właściwie go nie ma, wobec tego najlepiej, gdy tak się ustawię jak gdyby go nie było.
No i zaczęłam tak funkcjonować, a gdy mnie telepało powtarzałam jak mantrę "Oddziel się od tego".
O dziwo po jakimś czasie pomogło.
O nic go nie prosiłam, nie liczyłam na żadną pomoc, nie podejmowałam rozmów, traktowałam jak powietrze....



...ale i tak w krytycznych momentach, gdy gdzieś tam w domu zalegał pijany zewłok, podnosiło mi się ciśnienie :(

małami - Czw 17 Lis, 2011 08:44

esaneta napisał/a:
małami, gratuluję 200 posta nowy awatarek baaaaaardzo mi się podoba.
:mgreen:
esaneta napisał/a:
Ale wczoraj moją duszą porządnie "zahuśtało" - ciało się na szczęscie oparło

A jak długą przerwę miał szanowny małżonek?

pietruszka - Czw 17 Lis, 2011 08:48

nie napiszę Ci nic mądrego Esanetko, bo te huśtawki dawno już za mną. Przez te kilka lat przywykłam do spokoju. Gdzieś tu była ściągawka : w razie zapicia partnera, może przyda Ci się stamtąd jakaś rada.
Tak czy inaczej - zdaję sobie sprawę, ze odrobinę to dezorganizuje życie
:pocieszacz: (jakkolwiek mądre terapie uczą żyć "obok" zawsze to jakoś wpływa na codzienne życie rodzinny).

Klara - Czw 17 Lis, 2011 08:51

pietruszka napisał/a:
Gdzieś tu była ściągawka : w razie zapicia partnera, może przyda Ci się stamtąd jakaś rada.

Tu wprawdzie chodziło o to, co zrobić w razie zapicia męża, który trzeźwieje, a mąż Anetki ma tylko przerwy w piciu, ale te nasze pomysły są tutaj:
http://komudzwonia.pl/vie...p=127078#127078
Myślę, że warto być przygotowanym "na najgorsze", bo może nadejść całkiem niepostrzeżenie.

esaneta - Czw 17 Lis, 2011 08:51

Klara napisał/a:
Moja sponsorka w Al-Anonie (współ- i alkoholiczka) pewnego dnia, gdy byłam w takim stanie jak Ty Anetko, zapytała mnie: - "Słuchaj, a co byś zrobiła, gdyby on umarł?"
Następnie dodała - "Oddziel się od tego".
Zdębiałam, zbaraniałam, a później zaczęłam kombinować.
Rzeczywiście, pijący facet jest, a właściwie go nie ma, wobec tego najlepiej, gdy tak się ustawię jak gdyby go nie było.
No i zaczęłam tak funkcjonować, a gdy mnie telepało powtarzałam jak mantrę "Oddziel się od tego".
O dziwo po jakimś czasie pomogło.
O nic go nie prosiłam, nie liczyłam na żadną pomoc, nie podejmowałam rozmów, traktowałam jak powietrze....


...ale i tak w krytycznych momentach, gdy gdzieś tam w domu zalegał pijany zewłok, podnosiło mi się ciśnienie :(


Klaro kochana, własnie w ten sposób funkcjonuje od 1,5 roku - tak jakos obok. W międzyczasie pojawiała sie przemoc z jego strony, ale na bieząco "ogarniam" temat.
Technicznie poogarniałam większość rzeczy i stwierdzam, że umiem to robić.
Tylko nie chcę tych hustawek emocjonalnych - odzwyczaiłam sie już od tego i było mi z tym dobrze a tu nagle zonk!, brrrrrrrrrr - to takie niemiłe.
Nawrót jakiś, normalnie chyba "współzapiłam" :mysli:

Małami, mój małżonek zapija regularnie co 2-5 tygodni jakoś

małami - Czw 17 Lis, 2011 08:57

esaneta napisał/a:
Małami, mój małżonek zapija regularnie co 2-5 tygodni jakoś
To tak jak mój. Może to głupie co napiszę, ale gdy pije przynajmniej wiem, że dobrze zrobiłam, że odeszłam, nie pozostawia mi złudzeń, nie robi kompletnie nic w kierunku trzeźwienia. Gdyby nie pił przez dłuższy czas pewno pojawiła by się jakaś iskierka nadziei. Więc gdy zapija myślę sobie "aha czyli wszystko po staremu".
esaneta - Czw 17 Lis, 2011 09:10

małami napisał/a:
Może to głupie co napiszę, ale gdy pije przynajmniej wiem, że dobrze zrobiłam, że odeszłam


powiedziałabym, że raczej typowe dla współ****

małami napisał/a:
Gdyby nie pił przez dłuższy czas pewno pojawiła by się jakaś iskierka nadziei


podobno na końcu człowiek rozstaje się z nadzieją ;)

Babeta35 - Czw 17 Lis, 2011 13:34

esaneta napisał/a:
podobno na końcu człowiek rozstaje się z nadzieją
niestety tak :oops: :oops: :oops:
kahape - Czw 17 Lis, 2011 15:16

esaneta napisał/a:
mój małżonek zapija regularnie co 2-5 tygodni jakoś
to chyba nie "zapicie", to jest regularne ........chlanie. Ot, ma po prostu (jeszcze) takie dłuższe okresy abstynencji.
Dlaczego więc jesteś zdziwiona, że się nawalił?
esaneta napisał/a:
Ale wczoraj moją duszą porządnie "zahuśtało" - ciało się na szczęscie oparło
zahuśta tobą jeszcze pewnie nie raz, ale myślę że coraz słabiej. Zmiana myślenia może działa wolniej jak byśmy chcieli, ale działa!!!! :buziak:
Mój mąż nie pije, a też mną nieraz "bujnie"..... z innego powodu. Może nie wszystko zwalać na wódę, współ....
pozdr

esaneta - Czw 17 Lis, 2011 15:24

kahape napisał/a:
to jest regularne ........chlanie


zgadza się, subtelna różnica słow :mgreen:

kahape napisał/a:
Dlaczego więc jesteś zdziwiona


zdziwiona jestem nie tym, że się nawalił, tylko tym, ze mną zahustało w środku, choć sądziłam, że te stany sa mi na zawsze obce.

kahape napisał/a:
Zmiana myślenia może działa wolniej jak byśmy chcieli, ale działa!!!!


i to najwazniejsza informacja dla mnie - zabieram ją sobie fsdf43t Dzięki kahape :buzki:

Jacek - Czw 17 Lis, 2011 18:13

esaneta napisał/a:
zdziwiona jestem nie tym, że się nawalił, tylko tym, ze mną zahustało w środku

takie figle funduje nam własna podświadomość
dlatego uważam że nie nie siła w mym kruchym stażu
a właśnie w tym że potrafię zauważać co kombinuje moja podświadomość
u ciebie droga Anetko może to wystąpiło w postaci strata po żalu
a mogło przyjść stąd że poprzednie 1,5 roku nie rozmawiałaś o tym
a ostatnie jakieś 5 miesięcy rozmawiasz o tym na forum
i słyszysz co niektóre wypowiedzi jak to dobrze co niektórzy alkoholicy potrafią nie pić
wbiło ci się to w podświadomość no i teraz z żalem tęsknoty do takiego życia zatęskniłaś
oczywiście przyznaję to gdybanie z mojej strony
a nie fachowa ocena sytuacji :skromny:

małami - Czw 17 Lis, 2011 19:28

Jacek napisał/a:
i słyszysz co niektóre wypowiedzi jak to dobrze co niektórzy alkoholicy potrafią nie pić
Przyznam, że nieraz czytając wypowiedzi niepijących alkoholików zastanawiałam się czy mój mąż dojdzie kiedyś do takiego momentu w swoim życiu, kiedy świadomie, bez kłamstw, zaprzeczeń i usprawiedliwień będzie umiał myśleć i mówić o swojej chorobie. I tak sobie myślę dlaczego niektórzy nigdy nie podnoszą się ze swojego dna, a innym się to udaje. Od czego to zależy? Czy to może loteria?
Janioł - Czw 17 Lis, 2011 19:33

małami napisał/a:
Od czego to zależy? Czy to może loteria?
loteria nie ale mimo wszystko walka z samym sobą do momentu, właśnie do którego momentu chyba nieustanna walka choś jej intensywność w znacznym stopniu zależy od jakości trzeżwienia i okresu abstynencji, na dzień dzisiejszy wiem że takie czynniki jak motywacja, chęć bycia trzeżwym są równie ważne ale trzeba chcieć mimo wszystko trzeba chcieć
esaneta - Czw 17 Lis, 2011 19:45

Nawrót w pełnym rozkwicie :evil:
weszłam w interakcję z nawalonym X :evil:
Na szczęście tylko słowną.
Przyszłam się do Was schronić ....

staaw - Czw 17 Lis, 2011 19:57

Andrzej napisał/a:
małami napisał/a:
Od czego to zależy? Czy to może loteria?
loteria nie ale mimo wszystko walka z samym sobą do momentu, właśnie do którego momentu

U mnie była to walka do momentu szczerego przyznania: JESTEM ALKOHOLIKIEM, to taka choroba w której nie można pić alkoholu....
Żadnego czarowania typu mogę ale nie chcę...
Teraz mniej, ale chciało mi się, BARDZO mi się chciało chlać... jednak byłem już na takim etapie, że jeżeli nie zachlał bym się na śmierć, to w inny, tragiczny sposób zakończył bym życie...
Instynkt mnie uratował, a szczera wiara podtrzymuje pogodę ducha...

małami - Czw 17 Lis, 2011 20:00

esaneta napisał/a:
Przyszłam się do Was schronić ....
:pocieszacz:
esaneta - Czw 17 Lis, 2011 20:16

Dzięki małami...mam jeszcze tylko pół godziny na to chronienie się - potem mnie córka z kompa eksmituje :(
Klara - Czw 17 Lis, 2011 20:25

ODDZIEL SIĘ OD TEGO Anetko i przestań oczekiwać czegokolwiek od alkoholika.
Będziesz miała mniej rozczarowań.
Ustaw się tak, jak gdyby Twój mąż nigdy nie miał wytrzeźwieć.
Nie bierz go pod uwagę w swoich planach.
Żyj dla siebie i dla dzieci.
NIE DYSKUTUJ Z PIJANYM. Ty się denerwujesz, a on nic z tego nie będzie pamiętał.
:pocieszacz:

staaw - Czw 17 Lis, 2011 20:29

Klara napisał/a:
NIE DYSKUTUJ Z PIJANYM. Ty się denerwujesz, a on nic z tego nie będzie pamiętał.

Będzie pamiętał, tylko za cholerę się do tego nie przyzna...
Pójdzie zapijać wyrzuty sumienia....
Klara napisał/a:
ODDZIEL SIĘ OD TEGO Anetko i przestań oczekiwać czegokolwiek od alkoholika.

Dokładnie, on i tak zrobi jak zechce...

esaneta - Czw 17 Lis, 2011 20:32

Wiem Kochani...ja to wszystko wiem....on przeciez regularnie juz robi sobie przerwy w abstynencji. Radziłam sobie do wczoraj. ALe poległam....mea culpa :(
Źle mi z uczuciem porazki...chyba za wysoko ustawiłam sobie poprzeczkę :/

Janioł - Czw 17 Lis, 2011 20:33

esaneta napisał/a:
przerwy w abstynencji
przerwy w piciu raczej tej wersji sie trzymaj
staaw - Czw 17 Lis, 2011 20:35

esaneta napisał/a:

Źle mi z uczuciem porazki...chyba za wysoko ustawiłam sobie poprzeczkę :/

Co jest Twoją porażką? :szok:
Co poprzeczką?

esaneta - Czw 17 Lis, 2011 20:40

Głowa mi juz chyba dzisiaj nie pracuje....idę z synem pooglądać TV...wrócę do tematu.
Dawno mi tak źle nie było

Jacek - Czw 17 Lis, 2011 20:41

małami napisał/a:
I tak sobie myślę dlaczego niektórzy nigdy nie podnoszą się ze swojego dna, a innym się to udaje. Od czego to zależy?

myślę że to prosta odpowiedź i brzmi ... od nich samych
jednak dalszy ciąg tej odpowiedzi już jest pod górkę
gdyż to jest tok myśli o mniemaniu jego ego (ja)
tu już jest trudno aby cierpiało moje "ja" po przez przyznanie żem kiepski i nie mam własnego zdania po przez kontrole nad tym
po za tym trudno się rozstać z czymś co daje odlot ,stan euforii
no chyba że mam wybór co ważniejsze
utrata czegoś co kocham,na czym bardzo mnie zależy,a trace to
na rzecz rezygnacji tego co daje ukojenie ,stan euforii
a czasem właśnie okazuje się że to delikwent kocha i za nic nie odda właśnie płyn który daje stan odpływu,mylnego ukojenia niestety
prościej mówiąc trzyma takiego żal po stracie

staaw - Czw 17 Lis, 2011 20:45

Jacek napisał/a:
prościej mówiąc trzyma takiego żal po stracie

Najkrócej mówiąc, trzeźwieją ci, którzy doprowadzili się do takiego stanu, że bez gorzały może być im tylko lepiej...

szymon - Czw 17 Lis, 2011 20:55

staaw napisał/a:
trzeźwieją ci, którzy doprowadzili się do takiego stanu


a jeszcze krócej bo chcą

staaw - Czw 17 Lis, 2011 21:01

szymon napisał/a:
a jeszcze krócej bo chcą

Ja chciałem dużo wcześniej, tylko może za mało chciałem?
Dopiero kiedy zaczął mi się coraz wyraźniej majaczyć punkt bez powrotu, zachciało mi się bardziej chcieć...

Jacek - Czw 17 Lis, 2011 21:07

esaneta napisał/a:
Dawno mi tak źle nie było
:pocieszacz: zv4v
Lila - Czw 17 Lis, 2011 23:11

Esaneta, żadna to porażka!
Jesteś kobietą, która czuje i ma prawo do różnych uczuć. Nie musisz zawsze reagować po terapeutycznemu ;) Może potraktuj to jako nową informację, która do Ciebie przyszła, co Tobie to pokazało? Co nowego dowiedziałaś się o sobie samej?

Pełna koncentracja na sobie ;) Choć pewnie nie należy to do najłatwiejszych, kiedy pijany jest blisko.

Tym bardziej nie wyrzucaj sobie!

Ściskam Cię :buzki: mocno!

małami - Pią 18 Lis, 2011 08:39

esaneta napisał/a:
Dawno mi tak źle nie było
A jak dziś się czujesz? :)
esaneta - Pią 18 Lis, 2011 08:44

małami napisał/a:
A jak dziś się czujesz?


czesc małami, dzisiaj lepiej, ale miewałam lepsze dni.

Klara - Pią 18 Lis, 2011 09:13

esaneta napisał/a:
ale miewałam lepsze dni.

Takie "dołki" hartują, chociaż trudno z nich wyleźć.
Jeśli się wydostaniesz na powierzchnię, będziesz mocniejsza.
Trzymaj się Anetko h65hj

staaw - Pią 18 Lis, 2011 09:20

Klara napisał/a:

Takie "dołki" hartują, chociaż trudno z nich wyleźć.
Jeśli się wydostaniesz na powierzchnię, będziesz mocniejsza.

Czy chodzi o to by być mocniejszą? Na najbardziej zahartowaną stal, znajdzie się młot który ją skruszy...
Może warto dobra poszukać w każdym nieszczęściu...
I nauczyć się akceptować rzeczy na które nie mam wpływu...



esaneta - Pią 18 Lis, 2011 09:24

staaw napisał/a:
Może warto dobra poszukać w każdym nieszczęściu...
I nauczyć się akceptować rzeczy na które nie mam wpływu...


Chyba skłaniałabym się raczej w tym kierunku.
Przyszedł dół, spadek formy.....mam do tego prawo,
nie zawsze muszę być Joanną D'arc.

Mysza - Pią 18 Lis, 2011 09:33

Klara napisał/a:
"dołki" hartują, chociaż trudno z nich wyleźć.
Jeśli się wydostaniesz na powierzchnię, będziesz mocniejsza.

staaw napisał/a:
Może warto dobra poszukać w każdym nieszczęściu...


wydaje mi się, że to właśnie Klara miała na myśli, pisząc o wychodzeniu z dołka...inaczej niestety wyjść się z niego nie da...można w nim latami tkwić i bezskutecznie oczekiwać na zahartowanie...
trzymaj się Esa i dawaj na górkę... :pocieszacz:

esaneta - Pią 18 Lis, 2011 09:42

myszaczek napisał/a:
dawaj na górkę...


Daję, daję mysz - parafrazując podpis Klary - Kiedy wpadasz w dołek, nigdy nie wychodź zniego z pustymi rękami :mgreen:

Mysza - Pią 18 Lis, 2011 09:46

esaneta napisał/a:
Daję, daję mysz - parafrazując podpis Klary - Kiedy wpadasz w dołek, nigdy nie wychodź zniego z pustymi rękami

z takimi wnioskami...nie straszny nam żaden "spożywający" alko.... ;) :pifpaf:
98l9i

esaneta - Pią 18 Lis, 2011 09:50

myszaczek napisał/a:
esaneta napisał/a:
Daję, daję mysz - parafrazując podpis Klary - Kiedy wpadasz w dołek, nigdy nie wychodź zniego z pustymi rękami

z takimi wnioskami...nie straszny nam żaden "spożywający" alko.... ;) :pifpaf:
98l9i


Ulala :szok: ....Ty zawsze takie grube działo wytaczasz? :mgreen:

:sztama:

staaw - Pią 18 Lis, 2011 09:51

Tylko wstając z tych kolan, nie podnoś czasem ćwiartki, którą pod tapczanem schował...
Mysza - Pią 18 Lis, 2011 09:55

esaneta napisał/a:
Ty zawsze takie grube działo wytaczasz?


ja?...od połowy stycznia już nic nie wytaczam :radocha: ....dbam o swoją pogodę ducha wqdqw
a teraz uciekam do fryzjera ergr g45g

esaneta - Pią 18 Lis, 2011 10:01

myszaczek napisał/a:
a teraz uciekam do fryzjera


idź i zrób się na bóstwo :lol:

pterodaktyll - Pią 18 Lis, 2011 12:41

Cytat:

myszaczek napisał/a:
a teraz uciekam do fryzjera


idź i zrób się na bóstwo

Niooo w końcu przecież przyjeżdżam do tego Wrocka :mgreen:

Mysza - Pią 18 Lis, 2011 12:49

esaneta napisał/a:
idź i zrób się na bóstwo

odkąd wyszłam ze swojego doła....z "pełnymi garściami" to.... zabrzmi to mało skromnie, ale jestem bóstwo :mgreen: i żadna fryzura mi w tym nie przeszkodzi... ;)

pterodaktyll napisał/a:
Niooo w końcu przecież przyjeżdżam do tego Wrocka :mgreen:

lepszego powodu....bym nie wymyśliła rg5th67j

esaneta - Pią 18 Lis, 2011 13:01

myszaczek napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Niooo w końcu przecież przyjeżdżam do tego Wrocka

lepszego powodu....bym nie wymyśliła


właściwa motywacja wytycza drogę ku sukcesowi :mgreen:

pterodaktyll - Pią 18 Lis, 2011 13:10

esaneta napisał/a:
właściwa motywacja wytycza drogę ku sukcesowi :mgreen:

Całkowicie się z tym zgadzam :mgreen:

Mysza - Pią 18 Lis, 2011 13:15

pterodaktyll napisał/a:
esaneta napisał/a:
właściwa motywacja wytycza drogę ku sukcesowi :mgreen:

Całkowicie się z tym zgadzam :mgreen:

bo trudno się z tym nie.... zgodzić :mgreen:

pterodaktyll - Pią 18 Lis, 2011 13:19

Cytat:

pterodaktyll napisał/a:
esaneta napisał/a:
właściwa motywacja wytycza drogę ku sukcesowi :mgreen:

Całkowicie się z tym zgadzam :mgreen:

bo trudno się z tym nie.... zgodzić

Chcesz może o tym porozmawiać? :mgreen:

Mysza - Pią 18 Lis, 2011 13:20

pterodaktyll napisał/a:
Chcesz może o tym porozmawiać?

przy kawie.....w kafejce...dla VIP-ów? :wysmiewacz:
jasne :lol2:

pterodaktyll - Pią 18 Lis, 2011 13:22

myszaczek napisał/a:
przy kawie.....w kafejce...dla VIP-ów?

A gdzież by indziej........... :mgreen:

Mysza - Pią 18 Lis, 2011 13:25

pterodaktyll napisał/a:
myszaczek napisał/a:
przy kawie.....w kafejce...dla VIP-ów?

A gdzież by indziej........... :mgreen:


ok, ale zanim...to jeszcze stałe punkty programu...pręgierze....pomniki...itp :rotfl:

esaneta - Pią 18 Lis, 2011 13:26

No i to są właśnie dialogi, które postawiły mój nawrót na nogi :mgreen:
Dzięki Kochani :buzki:
Juz mi dobrze :lol2:

pterodaktyll - Pią 18 Lis, 2011 13:31

esaneta napisał/a:
to są właśnie dialogi, które postawiły mój nawrót na nogi :mgreen:

|Bo to są dialogi na cztery nogi :mgreen:
esaneta napisał/a:
Dzięki Kochani :buzki:
Juz mi dobrze

..............nas klijent.............nas pan.............. :mgreen:


O cholera to nie ten temat................. dsv5gh

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 09:50

Asiula napisał/a:
Proponuję "milutka zołza"

Wiecie co dziewczyny, tak sie ostatnio zaczęłam zastanawiac nad zołzowatością, złosliwością, uszczypliwością - normalnie mi przeszło.
Nie potrafię juz byc uszczypliwa, złosliwa etc. w stosunku do mojego Pana X.
Bez względu na to, czy aktualnie pije, czy nie.
Zachowuję się tak jakoś normalnie, zwyczajnie...nawet nie wiem jak to okreslić :drapie:
Przez tę moja zmiane podejścia do niego, staje mi sie on coraz bardziej obcy/odległy.
Sorry milutka, że własnie u Ciebie mnie te przemyślenia naszły.
Jesli trzeba, to niech ktos to wytnie.

olga - Pon 27 Lut, 2012 10:00

Eska tak się zachowujesz bo on jest Ci coraz bardziej obcy, odległy. Ja mam tak samo. Dopóki walczyłam byłam złośliwa, uszczypliwa, później zaczęłam go traktować tak jakby nic się nie działo. Aż mi wszystko zobojętniało.
esaneta - Pon 27 Lut, 2012 10:17

Ja juz od dłuższego czasu nawet nie mówie i nie mysle o nim.
Nawet na terapii, rozmawiam głównie o sobie i o dzieciach.
On juz od dawna nie przewija sie przez moja terapię.
To jest chyba to ODDZIELANIE się, o którym kiedys powiedziała mi Klara.

Klara - Pon 27 Lut, 2012 10:22

esaneta napisał/a:
To jest chyba to ODDZIELANIE się

To jest właśnie TO :tak: :buziak:

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 10:24

Klara napisał/a:
esaneta napisał/a:
To jest chyba to ODDZIELANIE się

To jest właśnie TO :tak: :buziak:

Dziękuję Klaro .... aż się wzruszyłam i autentycznie łezka spłynęła po policzku :)

olga - Pon 27 Lut, 2012 10:30

esaneta napisał/a:
ODDZIELANIE się,


Jakoś bezboleśnie to przebiegło :chmurka:

rufio - Pon 27 Lut, 2012 10:37

Delfinku teraz łapie a co do zmiany nicka to po kiego grzyba - przecież jestes milutka - DLA SIEBIE - i o to przeciez chodziło - jak Ci bedzie dobrze samej z soba to i reszta poczuje te Milutkość .

Esa to co czujesz teraz to Moja Małżonka wypróbowała na mnie przez okres 9 m-cy - w końcu znudziła mi sie ta obojetnośc i zacząłem wracac do życia - moje ego poczuło sie niedowartościowane i kopło mnie w żyć - a teraz cholera nieraz bym chciał aby od czasu do czasu dała mi spokój :wysmiewacz: a tu ni chuchcu ;) Może ten twój baran zacznie mysleć ? A moze nie ? Jeżeli nie to juz Ci bedzie łatwiej zamykając drzwi zapomniec wyciagnąć klucz z zamka .

prsk

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 10:39

olga411 napisał/a:
Jakoś bezboleśnie to przebiegło

u mnie niestety nie :uoee:
w moim przypadku był to (wciąż jest) długi dosyc bolesny proces.
Jest juz lepiej i z tego się cieszę.
Mam tylko pewien dyskomfort z tego powodu - czy ja Go nie dość kochałam, czy może nie kochałam w ogóle. Ta natretna mysl trawi mnie od środka od pewnego czasu.

pterodaktyll - Pon 27 Lut, 2012 10:40

esaneta napisał/a:
czy ja Go nie dość kochałam, czy może nie kochałam w ogóle. Ta natretna mysl trawi mnie od środka od pewnego czasu.

Nie masz poważniejszych zmartwień? :p

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 10:41

pterodaktyll napisał/a:
Nie masz poważniejszych zmartwień?

no mam i to spro....ta myśl przewija mi się w tak zwanym międzyczasie :p

olga - Pon 27 Lut, 2012 10:47

esaneta napisał/a:
czy ja Go nie dość kochałam, czy może nie kochałam w ogóle

Ja kochałam jak waryjat, może za bardzo, ale jakie to ma znaczenie teraz.

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 10:47

olga411 napisał/a:
ale jakie to ma znaczenie teraz.

ano własnie, święte słowa Olga. :)

rufio - Pon 27 Lut, 2012 10:48

esaneta napisał/a:
Mam tylko pewien dyskomfort z tego powodu - czy ja Go nie dość kochałam, czy może nie kochałam w ogóle. Ta natretna mysl trawi mnie od środka od pewnego czasu.

Jeżeli moge ?
To nie jest zupełnie tak Ty go kochałas i to jak mniewam w pewnym czasookresie swego życia nawet bardzo - teraz masz mieszane myśli ( przeniosa to najwyżej do Twego watku )
czy jeszcze cos się tli czy juz pozostał tylko żal po przeszłości .
Ja po jakiejs tam rozmowie z Żona usłyszałem troche ciekawych przemyśleń na ten temat .
Dużo żalu i smutku - straconych dni i nocy - I jeszcze teraz ( minęło przeszło 5 lat ) zdarzaja sie nutki nie konca optymistyczne - żalu przeszłości . U Ciebie ( to moje podejrzenie ) juz cos umarło ale nie zostało jeszcze pochowane i widzisz cały czas te trumne wraz z zawartością a obok wbrew wszelkiej logice stoi zestaw do reanimacji - nie jestem w stanie Ci odpowiedziec co i jak myslała i jakie postanowienia miała Moja Malżonka a Ona sama nigdy sie tu nie wypowie . A moze każda z Was musi sama do tego dojrzeć ?

olga - Pon 27 Lut, 2012 10:54

Eska uwierz mi, dużo łatwiej, gdy go nie ma. Nie istnieje.
esaneta - Pon 27 Lut, 2012 10:56

rufio napisał/a:
juz cos umarło ale nie zostało jeszcze pochowane

To chyba najwłaściwsze okreslenie. Dzięki Rufik :buzki:
p.s. i jak mam Ci teraz punkcika dać? :bezradny:

rufio - Pon 27 Lut, 2012 11:03

esaneta napisał/a:
p.s. i jak mam Ci teraz punkcika dać?

Znajdziemy sposób :mgreen: :lol:

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 11:16

rufio napisał/a:
esaneta napisał/a:
p.s. i jak mam Ci teraz punkcika dać?

Znajdziemy sposób :mgreen: :lol:

znaleźliśmy? :mgreen:
chyba Wiedźmę trzeba obudzić :drapie:

rufio - Pon 27 Lut, 2012 11:29

Niekoniecznie Klara tez tu dzieli ale skoro sprawiło Ci to troche ulgi to juz starczy .

prsk

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 11:35

Klara napisał/a:
Przenieść te posty do Ciebie Anetko?

Sądzę, że tak.

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 11:39

Klara napisał/a:
dokąd

myslałam raczej o wątku tutejszym, moim jedynym we "Współuzaleznieniu"
w ten sposób będzie bardziej dostępny a przy okazji moze jeszcze ktos podzieli się swoim doświadczeniem.

esaneta - Pon 27 Lut, 2012 12:46

Spoko Yuraa, ja tam cierpliwa jestem :)
Flandria - Pon 12 Mar, 2012 14:36

mam 2 pytania:
esaneta napisał/a:
ak myslisz, długo w takim chaosie mozna być normalnym?

esaneta napisał/a:
Dzisiaj nie bierze, ale po pijanym domu została mu silna nerwica lękowa.

co znaczy "po pijanym domu"? Twój mąż się wyprowadził i macie wreszcie upragniony spokój? :)

esaneta napisał/a:
Teraz zrób wszystko by trafic na terapię

myślisz, że w przypadku dzieci sama terapia matki wystarczy? :mysli:
Bo mnie jakoś trudno w to uwierzyć ... moja matka w pewnym momencie emocjonalnie się odcięła od ojca. Ale on nadal pił, i nadal przeżywaliśmy koszmar z tego powodu ...

Flandria - Pon 12 Mar, 2012 14:45

na pierwsze pytanie znalazłam odpowiedz ...
esaneta Dzisiaj 10:07 napisał/a:
no to chyba wczoraj mój pan X tez w koszuli zasnął :drapie:


Esa, Ty się sama oszukujesz, nadal fundujesz dzieciom "pijany dom" 8| Jakim cudem ma się im poprawić? 8|

esaneta - Pon 12 Mar, 2012 15:38

Fla, wypisałaś się z pamiętników więc nie masz dostępu do aktualnych informacji. Właśnie w tej chwili jestem w drodze do sądu by złozyc wniosek o wydanie męzowi nakazu opuszczenia lokalu wraz z zakazem zbliżania. Robię to juz drugi raz, oby tym razem skutecznie. Dzięki za troske.
Flandria - Pon 12 Mar, 2012 15:41

esaneta napisał/a:
Właśnie w tej chwili jestem w drodze do sądu by złozyc wniosek o wydanie męzowi nakazu opuszczenia lokalu wraz z zakazem zbliżania.

no to trzymam kciuki :)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group