To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Czemu przegrywa instynkt macierzyński

Obcy - Pon 30 Sty, 2012 21:42
Temat postu: Czemu przegrywa instynkt macierzyński
myszaczek napisał/a:
Obcy napisał/a:
Ale współuzależnione wcale nie są lepsze pod tym względem od alkoholików. Bo dla współuzależnienia przehandlujecie nawet dzieci.

No Obcy.... pogratulować wniosków i znajomości problemu współ... :brawo:


Przepraszam za te słowa, przesadziłem. Wycofuje je.
Nie powinienem tak pisać. To gruba przesada.

Żeby nie było prowokacji to od razu z przeprosinami zacytowałem.
Grubo przesadziłem z tymi słowami. Poniosły mnie emocje.
Chodziło mi o to:
Że przy współuzależnieniu dzieci jak i wszystko schodzi na drugi plan. Osoba współuzależniona koncentruje sie wokół alkoholika. Ja tego nie rozumiem.
Ja tego nie rozumiem. Przecież kobiety maja bardzo silny instynkt macierzyński.
Nie raz się słyszy czy czyta ze matka by chronić czy ratować swoje dziecko dokonała nadludzkiego wysiłku.
Czemu wiec ten instynkt skoro jest tak silny że potrafi dać niewyobrażalną siłę przegrywa ze współuzależnieniem?? Nie rozumiem tego. Może mi ktoś to wyjaśnić??

Klara - Pon 30 Sty, 2012 22:06

Przez jakiś czas zabiegałam o to, żeby zrozumieć alkoholizm - czytałam książki tematyczne, artykuły jakie mi wpadły w ręce, pytałam alkoholików i nigdy nie otrzymywałam odpowiedzi, która by mnie satysfakcjonowała.
Aż kiedyś przeczytałam takie zdanie: "Jeśli próbujesz zrozumieć alkoholizm, to przypomina to wysiłki w podrapaniu się tam, gdzie słońce nie dochodzi".
To do mnie trafiło i przestałam drążyć.

Myślę, że podobnie jest ze współuzależnieniem.
Nie wiedzieć kiedy myśli zaczynają krążyć wyłącznie wokół jednego człowieka, wokół tego jak się dziś zachowa, czy będzie trzeźwy, czy znów zawiedzie.
Również nastrój zaczyna się wiązać z tym co ON zrobi, lub czego nie zrobi.
Dziecku nic nie grozi - jest czyste, zadbane, nakarmione, uśpione. Jak to się teraz mówi - zaopiekowane. Tak myśli matka nie zdając sobie sprawy z tego, że dziecko chłonie jej niepokój, rozterki, złość, rozczarowanie.
Tak, jak alkoholik nie zdaje sobie sprawy z momentu, kiedy przekracza próg uzależnienia.

Asiula - Pon 30 Sty, 2012 22:28

Obcy napisał/a:
Czemu wiec ten instynkt skoro jest tak silny że potrafi dać niewyobrażalną siłę przegrywa ze współuzależnieniem??

A może to ten instynkt daje kobietom siłę, a może nawet każe walczyć o męża alkoholika, próbować go zmienić, kontrolować, uleczyć. Jeśli dzięki instynktowi są zdolne do nadludzkich czynów to wydaje im się, że są w stanie go naprostować i przywrócić dzieciom tatusia. Kobiety po prostu nie są świadome tego, że choćby były supermenkami, to nie wygrają z alkoholizmem.

OSSA - Pon 30 Sty, 2012 22:42

Klara napisał/a:
Dziecku nic nie grozi - jest czyste, zadbane, nakarmione, uśpione. Jak to się teraz mówi - zaopiekowane. Tak myśli matka nie zdając sobie sprawy z tego, że dziecko chłonie jej niepokój, rozterki, złość, rozczarowanie.


Moim zdaniem to bardzo ważne co napisałaś, dopóki nie chodziłam na terapię swoje lęki przerzucałam na dzieci, nie robiłam tego świadomie, po prostu poziom stresu, lęku, złości był tak wielki, że musiałam się z kimś podzielić. Nie raz wystarczyło chodzenie od okna do okna, nerwowe sprawdzanie godziny. Mój lęk przechodził na synów , zaczynali się kłócić, pewnie czuli się zagrożeni i chcieli zwrócić na siebie uwagę.


Jak poszłam na terapię poznałam te mechanizmy , ale najważniejsze poznałam i zaprzyjaźniłam się z kobietami w takiej samej sytuacji jak moja. Wystarczyła spokojna rozmowa, spacer nieraz tylko wymiana sms z inną koalką i wyciszałam się. Mogłam zająć się chłopakami lub zwykłymi codziennymi obowiązkami.

Dobrze, że opamiętałam się w porę.

evita - Wto 31 Sty, 2012 08:37

Dałeś mi do zastanowienia Obcy i tak se myślę jak to ze mną było ?

Sądzę, że ja właśnie heroicznie wręcz broniłam moje dzieci. Przecież zasłaniałam je własnym ciałem, próbowałam załagodzić każdą awanturę poddając się biernie na ciosy byleby był spokój w domu. Sprzedawałam nocą ciało byleby udobruchać wściekłego. Nie protestowałam, nie krzyczałam tylko w milczeniu znosiłam wszystko. Na początku buntowałam się tylko, że mój bunt polegał na morzu łez i błaganiu o miłość. Rozgoryczenie z powodu zawiedzionej miłości (bo przecież nie tak miało być) pomału przepoczwarzył mnie w zombie, które machinalnie spełniało swoje obowiązki. Zostałam wyzuta z resztek człowieczeństwa i nie potrafiłam ogarnąć tego, że ja nie muszę w ten jedyny wg mnie wypracowany sposób chronić moje dzieci i że są inne wyjścia z sytuacji jak np rozwód. Jeden jedyny raz podskoczyłam. Zabrałam dzieci i wyprowadziłam się z domu do rodziców. Niestety po kilku dniach moi rodzice wypchnęli mnie wręcz z powrotem do tyrana twierdząc, że moje miejsce jest u boku męża. Miałam wówczas jakieś 24 lata i uznałam, że skoro moi rodzice tak twierdzą to tak musi widocznie być. I dalej przyjmowałam wszelkie razy zarówno fizyczne jak i psychiczne na klatę i tylko dzieci chroniłam najlepiej jak tylko potrafiłam 8| To, że zrobiłam krzywdę moim dzieciom uzmysłowiłam sobie na początku mojego zaistnienia na tym forum. Nigdy nie myślałam tymi kategoriami, że ja jestem winna. Zawsze uważałam, że to ojciec jest ich prześladowcą a ja bohaterką, która przecież walczy o ich dobro jak tylko to potrafi. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak bardzo przezywałam gdy to zrozumiałam. Przepraszałam moje dorosłe już dzieci nieomalże codziennie za to jaki los im zgotowałam.
Jednym słowem - taka matka jak ja nie uważa, że brak jej instynktu macierzyńskiego tylko zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z tego co czyni. To tak jak z alko, który pije i zaklina się, że wcale nie musi dopóki nie sięgnie dna i dopiero wówczas zauważa, że wpadł w szpony choroby.
Teraz jest łatwiej. Młode mężatki jeśli tylko chcą mogą się już na początku swojej współalko drogi wyrwać z tyrani gdyż mają dostęp do informacji. Ja wzorowałam się na tym co się wokół mnie działo a działo się tak nieomalże w każdym domu na wsi gdzie wówczas mieszkałam.

Obcy - Wto 31 Sty, 2012 10:33

Klara napisał/a:
"Jeśli próbujesz zrozumieć alkoholizm, to przypomina to wysiłki w podrapaniu się tam, gdzie słońce nie dochodzi".

Mnie nie przekonuje. Z pomocą innych wszędzie da się podrapać.

Klara napisał/a:
Tak, jak alkoholik nie zdaje sobie sprawy z momentu, kiedy przekracza próg uzależnienia.
To akurat rozumiem i mogę zrozumieć.

Asiula napisał/a:
A może to ten instynkt daje kobietom siłę, a może nawet każe walczyć o męża alkoholika, próbować go zmienić, kontrolować, uleczyć.

Nie sądzę. To pierwotny instynkt. Macierzyństwo nie obejmuje męża.


OSSA napisał/a:
dopóki nie chodziłam na terapię swoje lęki przerzucałam na dzieci, nie robiłam tego świadomie,


No właśnie. Przecież to wbrew instynktu macierzyńskiego. Nie wiem czy ja to dobrze rozumiem ale to tak jakbyś to ty szukała pomocy i wsparcia u dzieci, zamiast im dawać.

evita napisał/a:
że mój bunt polegał na morzu łez i błaganiu o miłość

Dobrze rozumiem ze o miłość dla siebie??

evita napisał/a:
To, że zrobiłam krzywdę moim dzieciom uzmysłowiłam sobie na początku mojego zaistnienia na tym forum.

evita napisał/a:
Przecież zasłaniałam je własnym ciałem, próbowałam załagodzić każdą awanturę poddając się biernie na ciosy byleby był spokój w domu. Sprzedawałam nocą ciało byleby udobruchać wściekłego.

Może jednak instynkt macierzyński nie przegrywa. To raczej kwestia .... "klapek na oczach". Tak jak alkoholik nie widzi co się wokół niego naprawdę dzieje tak wy tego nie widzicie.
Cytat:
Jednym słowem - taka matka jak ja nie uważa, że brak jej instynktu macierzyńskiego tylko zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z tego co czyni

No właśnie.
evita napisał/a:
Ja wzorowałam się na tym co się wokół mnie działo a działo się tak nieomalże w każdym domu na wsi gdzie wówczas mieszkałam.

Wierze. Czasami nie chce mi się wierzyć że na 10 mieszkań w bloku na mojej klatce w 8 mieszka lub mieszkali alkoholicy tacy jak mój ojciec.

Próbuje zrozumieć swoją matkę.
Moja babka też miała męża tyrana. Katował ja i dzieci. Ale się rozwiodła z nim. A to było 30 lat temu.
Moja matka miała wzór postępowania. Zresztą wiem ze babka kiedyś strasznie za to jak się zachowuje Ojca mojego nie cierpiała. Miała oparcie w matce ale nigdy nie próbowała. Może dlatego ze Ojciec rzadko ją bił. Może tak jak alkoholicy i wy musicie swoje dno osiągnąć?
Dzięki za posty dziewczyny.
Evita.... :pocieszacz:

esaneta - Wto 31 Sty, 2012 10:37

Obcy, po co Ci ta wiedza?
Myślę, że lepiej Ci będzie zająć się Sobą.....no chyba, ze jeszcze współ**** sobie dopisałeś pod awatarkiem.
Buziaki ziomku :buzki:

Obcy - Wto 31 Sty, 2012 10:45

esaneta napisał/a:
Obcy, po co Ci ta wiedza?

Bo chce zrozumieć Matkę. Próbuje pojąć czemu tak postępowała.
esaneta napisał/a:
Myślę, że lepiej Ci będzie zająć się Sobą

Właśnie to robię. Próbuje uwolnić się od niej. Zrozumieć i zdystansować się do niej.

esaneta napisał/a:
no chyba, ze jeszcze współ**** sobie dopisałeś pod awatarkiem.

A miałem dopisane :mgreen: Ale współuzależnienie od współuzależnionej nie alkoholika. to chyba się nie liczy :mgreen: Tego się nie boje że mi wykryją. Nie mam żony to poważnie komplikuje dopisanie sobie tego :bezradny:

esaneta napisał/a:
Buziaki ziomku :buzki:

Dziękuje i również buziaki :buziak: :)

Mysza - Wto 31 Sty, 2012 11:06

Obcy napisał/a:
Zrozumieć i zdystansować się do niej.

Myślę Obcy....że zrozumieć...to niemożliwe :bezradny:
Estera ma w podpisie: "żeby zrozumieć trzeba poczuć"....
ja jako współ...nie jestem w stanie zrozumieć alkoholika, czemu pije, czemu butelka jest ważniejsza od żony/męża, dzieci, pracy, domu, rodziny, zainteresowań....
jednocześnie i paradoksalnie dla mnie, będąc w związku z alko...on był ważniejszy...od wszystkiego co tu wymieniłam wyżej...
pijący alko...zatraca siebie dla alkoholu lub może bardziej dla tej ucieczki od rzeczywistości dokładnie tak samo jak nieleczona współ...
ona też zatraca siebie, bo tak samo jak alko nie potrafi sobie poradzić z rzeczywistością i tak bardzo nie przyjmuje do siebie, że jest tak jak jest, że zaprzecza każdej próbie powrotu do rzeczywistości i zobaczenia siebie z tej prawdziwej strony.
Wspól... żyje iluzją...ona nie dopuszcza do siebie myśli, że żyje w gównie, bo musiałaby z tego .... wyjść albo przynajmniej próbować, a na to potrzeba tego...czego jej nie dano, nie nauczono...więc ze strachu, w obawie przed nowym tkwi....w starym i znajomym...i mocno śmierdzącym, ale swoim...

esaneta - Wto 31 Sty, 2012 11:07

Obcy napisał/a:
Bo chce zrozumieć Matkę.

wiesz, tez kiedys chciałam zrozumiec swojego męża...natrudziłam się, natrudziłam i w niczym mi to nie pomogło, tylko czas straciłam i bałagan w mojej mądrej ( :mgreen: ) główce sobie zrobiłam.

Obcy napisał/a:
Próbuje uwolnić się od niej. Zrozumieć i zdystansować się do niej.

W ten sposób Ci sie nie uda, uwierz. Skieruj swoja energię w innym kierunku, najlepiej na Siebie. Ja swojego czasu chciałam zrozumiec motywy zdrady mojego męża, buszowałam po różnych mądrych forach, szukałam informacji etc. Nie dość, że nie znalazłam odpowiedzi na swoje rozterki, to jeszcze bardziej mnie to bolało bo wciąż myslałam o tym jego potwornym czynie. CZAS i praca nad sobą mi najbardziej pomagają.
Odpuść sobie :D

Asiula - Wto 31 Sty, 2012 12:24

Obcy napisał/a:
Nie sądzę. To pierwotny instynkt. Macierzyństwo nie obejmuje męża.

Instynkt macierzyński to instynkt opieki na potomstwem + wpływy kulturowe. Ja zostałam wychowana w pełnej rodzinie, gdzie nie było alkoholu, co więcej, nigdy nie byłam świadkiem kłótni moich rodziców. I taki dom chciałam stworzyć swojemu synowi. Mając takie wzorce jakie wyniosłam z domu ciężko mi było wyobrazić sobie, że będę musiała wychować dziecko bez ojca. Mój wzorzec to mama, tata i dzieci. Nie wiedząc co to współuzależnienie, nie wiedząc, że nie mam wpływu na to czy mój mąż będzie pił czy nie, wydawało mi się, że życie bez ojca to wielka krzywda dla dziecka. Dopiero kiedy zaczęłam szukać pomocy, zrozumiałam w jak wielkim byłam błędzie i jaką traumę mogłam zafundować synkowi. Na szczęście jest jeszcze malutki i w porę się ocknęłam.

Obcy - Wto 31 Sty, 2012 14:08

myszaczek napisał/a:
Myślę Obcy....że zrozumieć...to niemożliwe :bezradny:
Estera ma w podpisie: "żeby zrozumieć trzeba poczuć"....


Wiec czemu to co napisałaś rozumiem? :mysli:
Może przez to że tkwię w chorym domu i nadal nie umiem z niego uciec. Mimo że wiem nie parafie. :zalamka:
esaneta napisał/a:
CZAS i praca nad sobą mi najbardziej pomagają.

Czas działa na moja niekorzyść. Puki tkwię w miejscu gdzie jestem. A praca nad sobą jest syzyfowa. W 5 minut potrafią zniszczyć ( rodzice ) to co tygodniami buduje.

Asiula napisał/a:
Ja zostałam wychowana w pełnej rodzinie, gdzie nie było alkoholu, co więcej, nigdy nie byłam świadkiem kłótni moich rodziców.

To wcale nie znaczy że nie miałaś dysfunkcyjnego domu. Ale nie znam go. Nie oceniam. Nic nie sugeruje.
Asiula napisał/a:
Na szczęście jest jeszcze malutki i w porę się ocknęłam.
:brawo:
I ciesze się z tego.

Flandria - Wto 31 Sty, 2012 14:13

Klara napisał/a:
"Jeśli próbujesz zrozumieć alkoholizm, to przypomina to wysiłki w podrapaniu się tam, gdzie słońce nie dochodzi".

esaneta napisał/a:
wiesz, tez kiedys chciałam zrozumiec swojego męża...natrudziłam się, natrudziłam i w niczym mi to nie pomogło, tylko czas straciłam i bałagan w mojej mądrej ( :mgreen: ) główce sobie zrobiłam.


myślę, że różnica polega na tym, że Wy chciałyście zrozumieć alkoholika w "tu i teraz", i jak rozumiem mieć dzięki temu jakiś wpływ na swoje życie u jego boku, a Obcemu chodzi o to, żeby poskładać sobie "do kupy" klocki z przeszłości pt. "mama i tata" czyli ważną część (może nawet najważniejszą) swojej osoby. Rodzice dają nam życie, ale jeśli krzywdzą to ma się poczucie, że w jakiś sposób to prawo jest nam odbierane. Dlatego tak ważne jest to, żeby choć trochę ich zrozumieć.

ale poza tym, uważam, że temat jest nieodpowiedni w tym dziale. Poczucie winy boli bardziej niż poczucie krzywdy. Co innego mówić o swoich własnych przeżyciach, a co innego sugerować kobietom, nierzadko w trudnej życiowej sytuacji, że nie mają instynktu macierzyńskiego 8|

Obcy - Wto 31 Sty, 2012 14:33

Flandra napisał/a:
nierzadko w trudnej życiowej sytuacji, że nie mają instynktu macierzyńskiego 8|
Obcy napisał/a:
evita napisał/a:
To, że zrobiłam krzywdę moim dzieciom uzmysłowiłam sobie na początku mojego zaistnienia na tym forum.

evita napisał/a:
Przecież zasłaniałam je własnym ciałem, próbowałam załagodzić każdą awanturę poddając się biernie na ciosy byleby był spokój w domu. Sprzedawałam nocą ciało byleby udobruchać wściekłego.

Może jednak instynkt macierzyński nie przegrywa. To raczej kwestia .... "klapek na oczach". Tak jak alkoholik nie widzi co się wokół niego naprawdę dzieje tak wy tego nie widzicie.
Cytat:
Jednym słowem - taka matka jak ja nie uważa, że brak jej instynktu macierzyńskiego tylko zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z tego co czyni

No właśnie.


Ale ja nie twierdze Flandro że kobiety nie mają instynktu macierzyńskiego.
Spójrz na tytuł. Nie mógł by przegrać gdyby go nie było.
A z tego co dziewczyny napisały to wychodzi na to ze on nie przegrywa. Tkwi w iluzji jak cała kobieta.

Flandra napisał/a:
a Obcemu chodzi o to, żeby poskładać sobie "do kupy" klocki z przeszłości pt. "mama i tata" czyli ważną część (może nawet najważniejszą) swojej osoby.


O to chodzi mi.

Flandra napisał/a:
ale poza tym, uważam, że temat jest nieodpowiedni w tym dziale.

:bezradny: Ja uważam inaczej. Dlatego go tu założyłem. te sprawę pozostawię moderatorom,.

Flandria - Wto 31 Sty, 2012 14:43

Obcy napisał/a:
Ale ja nie twierdze Flandro że kobiety nie mają instynktu macierzyńskiego.
Spójrz na tytuł. Nie mógł by przegrać gdyby go nie było.


jeśli przegrał - a to sugerujesz - to znaczy, że jest tak jakby go nie było

naprawdę chcesz się spierać o semantykę?

Obcy - Wto 31 Sty, 2012 14:44

Flandra napisał/a:
naprawdę chcesz się spierać o semantykę?

:nie:

KICAJKA - Wto 31 Sty, 2012 16:27

No to teraz mam znowu do myślenia.... 23r
Chyba przez ten przesadnie wykształcony instynkt zostałam "p*** sio..miłosierdzia" :szok:
Skoro poczucie obowiązku od dziecka skłaniało mnie do pomagania,
toż pomagałam na prawo i lewo,zwłaszcza opiekować sie dziećmi,
w rodzinie,wśród znajomych(opiekunka,niańka,nauczycielka) 8|
Toć może świadomość,że raczej swojego dziecka mieć nie będe,
skłoniła mnie do pomagania alkoholikowi :bezradny:
Pomagałam jak nie pił,jak zaczynał odstawiałam...
chyba jakieś resztki zdroworozsądkowe działały 8|
W pewnym momencie jednak chyba rozsądek
razem z instynktem zwyciężyły.... :tak:
Na wieść,ze prawdopodobnie uda się zostać mamą
poleciałam jak na skrzydłach po pomoc...
men razem ze swoja chorobą poszli w odstwakę... :skromny:
No i men miał przechlapane...
U mnie akurat chyba ten instynkt zwyciężył ;)

Obcy - Wto 31 Sty, 2012 20:45

KICAJKA napisał/a:
U mnie akurat chyba ten instynkt zwyciężył ;)


Teraz ty mi dałaś do myślenia. Ciesze się że tak się u ciebie stało. :)

Asiula - Wto 31 Sty, 2012 21:01

Obcy napisał/a:
tkwię w chorym domu i nadal nie umiem z niego uciec

Obcy napisał/a:
tkwię w miejscu

Widzisz, jesteś dorosłym facetem, odpowiadasz tylko za siebie, a tak ciężko Ci się z tego uwolnić. Myślisz, że kobiecie z dziećmi jest łatwiej? Że każda ma gdzie uciec? Samym instynktem dzieci nie wykarmi. Ciężki temat poruszyłeś i nie wiem czy wogóle instynkt macierzyński ma tu coś do rzeczy. Choć mechanizm współuzależnienia jest podobny to każda z nas ma tu swoją własną historię, nie możesz nas mierzyć jedną miarą i porównywać do swojej matki.

Obcy napisał/a:
Może jednak instynkt macierzyński nie przegrywa. To raczej kwestia .... "klapek na oczach".

Tak mi się wydaje.

Obcy - Wto 31 Sty, 2012 22:00

Asiula napisał/a:
Myślisz, że kobiecie z dziećmi jest łatwiej? Że każda ma gdzie uciec?

Nigdy nie twierdziłem że jest łatwo czy łatwiej. Wiem ze jest inaczej. I wiem ze nie każdy ma gdzie uciec.
Nie odbieraj tego wątku jako atak an siebie czy na współuzależnione w ogóle. Założyłem go bo chce poznać wasze zdanie, a nie mówić wam jak jest. po prostu proszę was o pomoc byście mi przedstawiły ajk pewne sprawy wyglądają z waszego punktu widzenia.

Asiula napisał/a:
Ciężki temat poruszyłeś i nie wiem czy wogóle instynkt macierzyński ma tu coś do rzeczy.

Możliwe ze go przeceniłem. A temat na pewno nie jest łatwy

Asiula napisał/a:
nie możesz nas mierzyć jedną miarą i porównywać do swojej matki.

I nie mierze was jedną miarą. I nie porównuje.
Zależy mi na waszym punkcie widzenie bo będzie on bliższy jej punktowi widzenia, niż mój.
Nie przekładam żalu do matki na was. Nie oceniam.
Wiem że trudno jest wam wydobyć się z tego bagna, zwłaszcza jak się nie ma wsparcia i pomocy w rodzinie, jak się nie ma gdzie pójść. Wiem jak potężna i destruktywna potrafi być mieszanka strachu, wstydu, bezsilności. Gdy ma się zrujnowane poczucie własnej wartości.
Asiula napisał/a:
Choć mechanizm współuzależnienia jest podobny to każda z nas ma tu swoją własną historię


I inne cechy charakteru, temperament i to wszystko co wpływa na indywidualność człowieka.

Asiula - Wto 31 Sty, 2012 23:20

Nie odbieram tego jako atak (chociaż z tym przehandlowaniem dzieci to pojechałeś ;) , ale przeprosiłeś więc wybaczam).

Dziewczyny mają trochę racji, że może nie warto starać się zrozumieć. Niedawno rozmawiałam z moim mężem o przyczynach jego picia. Dużo mi powiedział, myślę, że starał się mówić szczerze... i nawet odrobinę go zaczęłam rozumieć, na tyle na ile potrafiłam. Ale tak na prawdę to nic nie zmienia - czuję do niego taki sam żal, taką samą złość że zniszczył mi kilka lat życia, że nie umiał stworzyć ze mną normalnego domu i, w końcu, że byłam dla niego mniej ważna niż alkohol. Zrozumienie przyczyny nie zmieni mojego stosunku do niego. Dlatego zastanawiam się czy jest sens abyś tyle wysiłku wkładał w poznanie motywów swojej matki.

Obcy napisał/a:
A praca nad sobą jest syzyfowa. W 5 minut potrafią zniszczyć ( rodzice ) to co tygodniami buduje.

Może lepiej popracować nad tym, jak nie dać im niszczyć tego co już osiągnąłeś.

Jestem na forum od niedawna i nie znam dobrze Twojej historii więc może uznasz to pytanie za głupie, ale czy kiedykolwiek spytałeś matkę dlaczego nie odeszła od ojca?

Obcy - Śro 01 Lut, 2012 00:15

Cytat:
ale czy kiedykolwiek spytałeś matkę dlaczego nie odeszła od ojca?

Nie nigdy jej o to nie pytałem.
Rozmowa z nią nie am sensu na żaden poważny temat. Tak trudne pytanie zbyła by czymś w stylu " A czemu ty mi to robisz". Wole oszczędzić sobie zbędnych jazd. Od niej i tak się nie dowiem niczego sensownego.
Po za tym stanowczo nie jestem gotów na konfrontacje z rodziną jeśli chodzi o przeszłość.
Wole nie zaczynać bo mogę za tą probe zapłacić najwyższą cenę.
Asiula napisał/a:
Może lepiej popracować nad tym, jak nie dać im niszczyć tego co już osiągnąłeś.

na pewno warto. ale nie wiem jak. :bezradny:
Moja terapeutka rozmawia ze mną tylko na temat alkoholizmu i hazardu. W ośrodku terapeuta nie chciał tym sie zająć bo były pilniejsze sprawy związane stricte z uzależnieniem. ( czyli czysto terapia podstawową na której byłem ). Nie wiem jak mam się tym zająć a terapeutka nie pomaga. :bezradny:
Asiula napisał/a:
Dlatego zastanawiam się czy jest sens abyś tyle wysiłku wkładał w poznanie motywów swojej matki.

Dla mnie jest. Żeby uciec z tego domu muszę się uwolnić od niej. Nie wiem czy to dobra droga ale jak nie spróbuje to się nie dowiem. Nie mam nikogo kto by mnie pokierował wiec idę metodą porób i błędów. Zostało mi to albo czekanie na cud.

Flandria - Śro 01 Lut, 2012 01:27

Obcy napisał/a:
Żeby uciec z tego domu muszę się uwolnić od niej. Nie wiem czy to dobra droga ale jak nie spróbuje to się nie dowiem. Nie mam nikogo kto by mnie pokierował wiec idę metodą porób i błędów. Zostało mi to albo czekanie na cud.

Obcy, nie uciekaj z domu tylko się po prostu wyprowadź.
Przestań grać biednego misia, weź swoje życie we własne ręce.
A dzieciństwem zajmiesz się jak będziesz miał 2-letnią abstynencję.

Dziubas - Śro 01 Lut, 2012 07:13

Flandra napisał/a:
A dzieciństwem zajmiesz się jak będziesz miał 2-letnią abstynencję.
Obcy, Flandra dobrze prawi. Twoi terapeuci nie chcą się zająć innymi Twoimi dysfunkcjami, bo chcą żebyś "zakotwiczył" w abstynencji od alko. Znam gościa, który swoim DDA zajął się po pięciu latach abstynencji, wcześniej chyba nie był gotów. Ja też mam powody sądzić, że mogę być DDA, ale nie ruszam tego na razie, skupiam się na alko. Gdybym teraz zaczął grzebać w dzieciństwie, to zrobiło by się niebezpiecznie. Przykład miałem na początku roku, gdy spotkałem się z nie widzianym od19 tu lat ojcem. To spotkanie rozk....ło mnie emocjonalnie. Dlatego uważam, że dla mnie nie przyszedł jeszcze czas na grzebanie w dzieciństwie.
beata - Śro 01 Lut, 2012 08:27

Obcy napisał/a:
Że przy współuzależnieniu dzieci jak i wszystko schodzi na drugi plan. Osoba współuzależniona koncentruje sie wokół alkoholika.
Długo nad tym tematem myślałam.
W moim przypadku to co napisałeś jest o mnie.Z powodu choroby alkoholowej męża wszystko zeszło na drugi plan,dziecko,ja rodzina,przyjaciele.Mój świat kręcił się tylko wokół tego,żeby On nie pił.
Dlaczego?Też próbuję sobie odpowiedzieć na to pytanie.Córka bardzo rzadko widywała ojca pijanego,przeważnie udawało mi się Ją wywieźć z domu.Dopilnować.Niestety zdarzało się,ze tatuś wyszedł z dzieckiem na spacer,a wracał trzymając się wózka. 8| Dlaczego pozwalałam Mu na to,też nie wiem.Potraciłam przyjaciół,zerwałam kontakt z rodziną.
Uważałam,że dbam o dziecko,bo było czyste,zadbane,najedzone,miało tyle zabawek,że niejeden sklep mógłby Jej pozazdrościć.
Nie zauważałam,że nie umiem się z Nią bawić,że złość na ojca przelewam na Nią.Odsunęłam Ją od siebie emocjonalnie.Przełomem było dla mnie to,ze kiedyś zapytała mnie wprost,ja ja wytrzymuję z tatą i dlaczego z Nim mieszkam.To mnie obudziło.Zaczęłam się zastanawiać nad tym co robię.
Właściwie dopóki terapeutka nie uświadomił mi,ze krzywdzę moją córkę..nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo. 8|
Nie wiedziałam,że odczuwa moje zdenerwowanie,chore myślenie.

Niedawno(pisałam o tym na forum) zgubiła w szkole nowy telefon za 500 zł.Dawniej chybabym Ją za to rozszarpała.
Teraz zareagowałam spokojnie,powiedziałam,że każdemu może sie zdarzyć.Fakt,że nie poleciałam od razu po nowy,ale usiadłyśmy i uzgodniłyśmy(to było tuż przed Jej urodzinami),że część uzbiera sama,a część dołożę.Wiesz co usłyszłam od niej potej rozmowie?Mamo,jak dobrze,że chodzisz na ten swój Al-Anon,bo kiedyś to byś mnie chyba zabiła.To było jak policzek.Ale słuszny.
Był czas,gdy nie chciało mi się chodzić na grupę.Moje dziecko mnie do tego motywowało.Mówiła..mama...dziś czwartek,mityng,idź.To był dla mnie kolejny szok.

Dlaczego wcześniej postępowałam tak,a nie inaczej?Dlaczego zaniedbywałam Ją emocjonalnie skupiając się na alkoholiku?Nie wiem,i w sumie nie zastanawiam się nad tym.Skupiam się na odbudowaniu relacji z córką.

Asiula - Śro 01 Lut, 2012 08:29

Obcy napisał/a:
Żeby uciec z tego domu muszę się uwolnić od niej.

A gdybyś odwrócił to zdanie i powiedział: "żeby się uwolnić od niej muszę uciec z domu" ? Dla mnie to ma sens. Sama tak zrobiłam i dopiero teraz jestem gotowa rozliczać się z przeszłością, podjąć terapię i zawalczyć jeszcze o moje własne szczęście. A wiesz dlaczego? Bo mąż i jego picie nie zatruwają mi już życia, nie mącą w głowie.

Zgadzam się z Flandrą i Dziubasem. Chciałbyś za dużo na raz zrozumieć, już teraz rozliczyć się z całym złem, które Cię w życiu spotkało.

Flandra napisał/a:
weź swoje życie we własne ręce

W moim przypadku to był pierwszy krok.

Żeglarz - Śro 01 Lut, 2012 11:28

Asiula napisał/a:
Obcy napisał/a:
Żeby uciec z tego domu muszę się uwolnić od niej.

A gdybyś odwrócił to zdanie i powiedział: "żeby się uwolnić od niej muszę uciec z domu" ?


Obcy, sprawa współuzależnienia ma się podobnie do uzależnienia. Jedno i drugie ma swoje czynniki wyzwalające.
I tak jak dla alkocholika wyzwalaczem są trunki, miejsca z nimi zwiazane itp, tak dla współuzaleznionego wyzwalaczem są osoby od których jest emocjonalnie uzależniony.
I tak jak alkocholik dla utrzymania trzeźwości musi zrezygnować z obcowania ze swoimi wyzwalaczami, tak samo współuzależniony, żeby się uwolnić musi zrezygnować ze swoich wyzwalaczy.
Jeżeli Twoim wyzwalaczem są rodzice, powinieneś od nich się odłączyć fizycznie, żeby móc następnie odłączyć sie emocjonalnie.

Obcy - Śro 01 Lut, 2012 13:28

beata napisał/a:
Mamo,jak dobrze,że chodzisz na ten swój Al-Anon,bo kiedyś to byś mnie chyba zabiła


Widzisz Beti. Zgadzam sie z twoja córką w 100%. Dobrze ze poszłaś :pocieszacz:
Nawet Ona widzi i docenia ile dla Siebie i dla niej zrobiłaś. :)
beata napisał/a:
Nie wiem,i w sumie nie zastanawiam się nad tym.Skupiam się na odbudowaniu relacji z córką.

:kciuki:
Dziubas napisał/a:
Twoi terapeuci nie chcą się zająć innymi Twoimi dysfunkcjami, bo chcą żebyś "zakotwiczył" w abstynencji od alko.

Wiem W ośrodku pod tym względem przyznałem im racje. Nawet opracowałem szkic pięknego planu w którym w lutym się wyprowadzam. Dzień po powrocie wylądował w koszu. 8|
Flandra napisał/a:
Obcy, nie uciekaj z domu tylko się po prostu wyprowadź.

Żeglarz napisał/a:
Jeżeli Twoim wyzwalaczem są rodzice, powinieneś od nich się odłączyć fizycznie, żeby móc następnie odłączyć sie emocjonalnie.


A jak to zrobić?? :bezradny:
Asiula napisał/a:

A gdybyś odwrócił to zdanie i powiedział: "żeby się uwolnić od niej muszę uciec z domu" ?

Ja to właśnie próbuje zrobić :zalamka:
Flandra napisał/a:
Obcy, nie uciekaj z domu tylko się po prostu wyprowadź.

Flandra. Ja mogę tylko spróbować uciec. na mam sił wyjść z tego domu z podniesioną głową.

Ja cały czas się boje że sobie nie poradzę. Próbuje sobie stworzyć stabilną sytuacje finansową, i stabilną sytuacje z pracą. Ale nie udaje się.
Cały czas po głowie mi chodzi że jak ja odejdę to co będzie z matką? Jak ona się będzie czuła. Sąsiedzi będą gadać, będzie zdana na łasce ojca...itp.
Wiem ze będzie mnie próbowała powstrzymać.
Już dwa razy w życiu obróciła wszystkich przeciw mnie gdy chciałem postawić na swoim ( przy wyborze szkoły średniej, i jak chciałem się wyprowadzić do akademika na studia). Studia tylko dlatego sam sobie wybrałem bo po prostu na egzaminach na UW się podłożyłem. Zaryzykowałem w ogóle studia aby pójść na swoja uczelnie. Nie jestem wstanie jej się przeciwstawić otwarcie dlatego chce uciec, żeby móc się od niej odciąć.
Jak poszedłem do ośrodka leczyć się z alkoholizmu wbrew jej woli wylądowała w szpitalu ze skrajnie wyczerpanym organizmem. Jeśli spróbuje uciec tez może tak zrobić. Musze i na to się przygotować.
Asiula napisał/a:
Chciałbyś za dużo na raz zrozumieć,

Chciałbym się zdystansować do niej tak jak do Ojca. Jego docinki już tak nie bolą. Do niego udąlo mi się zdystansować.
Jest alkoholikiem i pracoholikiem i jest po prostu chory - to mi pomogło. Właśnie że tak dużo drążyłem czemu taki jest w stosunku do mnie. Wiele rzeczy jest nie wyjaśnionych ale pogodziłem się ze jest chory i ja nic na to nie poradzę.
Z matką tak nie potrafię :bezradny:

Flandria - Śro 01 Lut, 2012 14:24

Obcy napisał/a:
Sąsiedzi będą gadać

ale co będą gadać? :mgreen:
że 27-letni syn w końcu zajął się swoim życiem?
Obcy napisał/a:
Cały czas po głowie mi chodzi że jak ja odejdę to co będzie z matką?

jest dorosła, prędzej czy później sobie poradzi
im dłużej ją "niańczysz" tym mniej czasu dajesz jej na naukę poradzenia sobie z własnym życiem

Żeglarz - Śro 01 Lut, 2012 14:30

Obcy napisał/a:
Żeglarz napisał/a:
Jeżeli Twoim wyzwalaczem są rodzice, powinieneś od nich się odłączyć fizycznie, żeby móc następnie odłączyć sie emocjonalnie.


A jak to zrobić??

Obcy napisał/a:
Chciałbym się zdystansować do niej tak jak do Ojca. Jego docinki już tak nie bolą. Do niego udąlo mi się zdystansować.
Jest alkoholikiem i pracoholikiem i jest po prostu chory - to mi pomogło. Właśnie że tak dużo drążyłem czemu taki jest w stosunku do mnie. Wiele rzeczy jest nie wyjaśnionych ale pogodziłem się ze jest chory i ja nic na to nie poradzę.
Z matką tak nie potrafię

Dopóki bedziesz mieszkał z dwoma "wampirami" (przepraszam, że tak nazywam Twoich rodziców, ale taki obraz widzę po tym co czytam) dopóty bedziesz miała problem ze swoimi emocjami.
Piszesz, ze od ojca sie zdystansowałeś po tym jak zrozumiałeś, że jest chory.
Od matki nie potrafisz, bo nie rozumiesz dlaczego jest taka wobec Ciebie. Przeczytaj sobie książke "Emocjonalne Wampiry" Alberta Bernsteina, może tam znajdziesz odpowiedź. Ja znalazłem.
Obcy napisał/a:
Cały czas po głowie mi chodzi że jak ja odejdę to co będzie z matką?

Jest dorosła, jest pania swego życia, sama dokonuje wyborów.
Obcy napisał/a:
Jak ona się będzie czuła.

Ty nie jestes odpowiedzialny za cudze uczucia.
Obcy napisał/a:
Wiem ze będzie mnie próbowała powstrzymać.

Czy nie uważasz, że jest to z jej strony egoistyczne? Martwi się o siebie, a Ciebie ma w d...ie.
Obcy napisał/a:
Już dwa razy w życiu obróciła wszystkich przeciw mnie gdy chciałem postawić na swoim

Wampiryzm w skrajnej formie.
Obcy napisał/a:
Jak poszedłem do ośrodka leczyć się z alkoholizmu wbrew jej woli wylądowała w szpitalu ze skrajnie wyczerpanym organizmem.

Moja żona żeby mnie zmusić do zaniechania pewnych działań dokonywała pozorowanych samobójstw, raz o mało nie przeszła na tamten świat.
Gdy i tak zrobiłem co postanowiłem, przestała to robic i zyje do dzisiaj.

Nie daj sie szantażować nikomu!!! Nawet własnej matce.
Wyrwij matkę ze swego serca i umysłu inaczej będzie Ci zatruwać życie do samego jego końca. To nie jest matka, to jest macocha.
Wiem, że brzmi to strasznie, ale ratuj się Obcy.
Szukaj szczęścia w sobie i u "obcych".

pietruszka - Śro 01 Lut, 2012 15:52

Wiesz Obcy, wyprowadziłam się z domu mając 23 lata. w tamtych czasach grzeczne dziewczynki wyprowadzały się do mężów, a nie wynajmowały mieszkanie z koleżanką. Babcia zamawiała za mnie msze: "o powrót wnuczki do domu", rodzice zastanawiali się, czy przypadkiem nie jestem lesbijką, skoro chce mieszkać z koleżanką, ojciec wysłał mnie do psychologa, matka powiedziała, że nie przestąpi progu tego domu (i faktycznie, kiedy ciężko zachorowałam, a ojciec przywiózł mi lekarstwa, ona czekała w samochodzie na dole). Owszem, było trudno emocjonalnie, bywało trudno finansowo, ale do dziś nie żałuję tamtych decyzji. Odcinanie pępowiny boli, ale taka jest droga do dorosłości, odpowiedzialności, niezależności. Fakt, ze choć fizycznie oderwałam się dość wcześnie, emocjonalnie trwało to jeszcze lata, ale nie byłoby jednego bez drugiego.
Pati - Śro 01 Lut, 2012 18:53

Żeglarz napisał/a:
Czy nie uważasz, że jest to z jej strony egoistyczne? Martwi się o siebie, a Ciebie ma w d...ie.

Dokładnie tak pomyślałam czytając ten wątek :okok:
Ciężką drogę przeszedłeś i będziesz przechodził.
Wiele Cię kosztowało aby być w tym miejscu w,którym jesteś.
Bardzo wrażliwy z Ciebie facet nie daj się!!!
.....''Nie daj się
ludzie niech swoje myślą
nie daj się z diabłem do piekła wyślą
nie daj się
warto być zawsze tylko sobą''..... :muza: 34123 1rfv 54k9l :przytul:

beata - Śro 01 Lut, 2012 22:21

Żeglarz napisał/a:
I tak jak alkocholik dla utrzymania trzeźwości musi zrezygnować z obcowania ze swoimi wyzwalaczami, tak samo współuzależniony, żeby się uwolnić musi zrezygnować ze swoich wyzwalaczy.
Czyli,że co?Mam się pozbyć wszystkich alkoholików ze swojego otoczenia? :roll:
Obcy - Śro 01 Lut, 2012 23:51

Flandra napisał/a:
im dłużej ją "niańczysz" tym mniej czasu dajesz jej na naukę poradzenia sobie z własnym życiem

Przecież ja jestem kompletnie nie odpowiedzialny. A "niańki" raczej są odpowiedzialne.
Cytat:
Nie daj sie szantażować nikomu!!! Nawet własnej matce.
Wyrwij matkę ze swego serca i umysłu inaczej będzie Ci zatruwać życie do samego jego końca

Żeglarz napisał/a:
Dopóki będziesz mieszkał z dwoma "wampirami"

Żeglarz napisał/a:
Wampiryzm w skrajnej formie.

Żeglarz napisał/a:
Czy nie uważasz, że jest to z jej strony egoistyczne? Martwi się o siebie, a Ciebie ma w d...ie

Pati napisał/a:
Żeglarz napisał/a:
Czy nie uważasz, że jest to z jej strony egoistyczne? Martwi się o siebie, a Ciebie ma w d...ie.

Dokładnie tak pomyślałam czytając ten wątek :okok:

Cytat:
Ciężką drogę przeszedłeś i będziesz przechodził.
Wiele Cię kosztowało aby być w tym miejscu w,którym jesteś.

To wszystko jest bez sensu. Ja zawsze byłem nieodpowiedzialny, to ona mi pomagała, wyciągała z kłopotów. Jestem mieszanka "kozła ofiarnego" i " dziecka we mgle". Zawsze się buntowałem.
a jednak dziś na mityngu DDA zrozumiałem ze kontroluje swoja matkę i to co się dzieje w domu tak jak dziewczyny które są typowymi rodzinnymi "bohaterami"
To ja zawsze byłem pijawką i pasożytem, a nie moi rodzice
To co mi piszecie to ... po prostu szok. :szok:
Ja tego kompletnie nie rozumiem :bezradny:
Wszystko co tu napisałem to jest prawda. ale... to ja jestem pasożytem nie oni.
To naprawdę trudne do pojęcia.

beata - Śro 01 Lut, 2012 23:55

Obcy napisał/a:
To ja zawsze byłem pijawką i pasożytem, a nie moi rodzice
Obcy napisał/a:
ale... to ja jestem pasożytem nie oni.
Ręce normalnie opadają. :szok: 8|
pterodaktyll - Śro 01 Lut, 2012 23:58

Obcy napisał/a:
Wszystko co tu napisałem to jest prawda. ale... to ja jestem pasożytem nie oni

Ty w ogóle wiesz co piszesz?
Obcy napisał/a:
To naprawdę trudne do pojęcia.

Nie, to wszystko się kupy nie trzyma..........

beata - Czw 02 Lut, 2012 00:01

pterodaktyll napisał/a:
Nie, to wszystko się kupy nie trzyma..........
I mocno śmierdzi svkl
Obcy - Czw 02 Lut, 2012 00:05

pterodaktyll napisał/a:
Obcy napisał/a:
Wszystko co tu napisałem to jest prawda. ale... to ja jestem pasożytem nie oni

Ty w ogóle wiesz co piszesz?

Tak. zawsze to mnie nazywano pasożytem nie ich.

pterodaktyll napisał/a:
Obcy napisał/a:
To naprawdę trudne do pojęcia.

Nie, to wszystko się kupy nie trzyma..........


beata napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Nie, to wszystko się kupy nie trzyma..........
I mocno śmierdzi svkl

Nie rozumiem

beata - Czw 02 Lut, 2012 00:06

Obcy napisał/a:
zawsze to mnie nazywano pasożytem nie ich.
Kto Cię tak nazywał?
Krzysztof 41 - Czw 02 Lut, 2012 00:10

Obcy napisał/a:
to ja jestem pasożytem nie oni.

:boisie:
Jak czytam to co piszesz to aż mnie ciarki przechodzą masz bardzo niską samoocenę :mysli:
Musisz bardziej pozytywnie nastawić się do życia :tak:

Flandria - Czw 02 Lut, 2012 01:15

Obcy napisał/a:
To ja zawsze byłem pijawką i pasożytem, a nie moi rodzice

i dlatego nie możesz się od nich wyprowadzić? (pomijając względy finansowe)

beata - Czw 02 Lut, 2012 09:13

Żeglarz napisał/a:
Ty nie jestes odpowiedzialny za cudze uczucia.
No właśnie Michaś.Martwisz się o wszystkich.Ich samopoczucie,uczucia,dobry humor.A gdzie w tym jesteś Ty? :roll:
Żeglarz - Czw 02 Lut, 2012 10:24

Obcy napisał/a:
To wszystko jest bez sensu. Ja zawsze byłem nieodpowiedzialny, to ona mi pomagała, wyciągała z kłopotów. Jestem mieszanka "kozła ofiarnego" i " dziecka we mgle". Zawsze się buntowałem.
a jednak dziś na mityngu DDA zrozumiałem ze kontroluje swoja matkę i to co się dzieje w domu tak jak dziewczyny które są typowymi rodzinnymi "bohaterami"
To ja zawsze byłem pijawką i pasożytem, a nie moi rodzice


Michale,
To co piszesz sugeruje, że jesteś bardzo głeboko (obsesyjnie) współuzależniony od swojej matki.
Poprzez manipulacje wyrobiono w Tobie ogromne poczucie winy, które pozwala im trzymać Ciebie jak "psa na krótkim łańcuchu". Wybacz mi to określenie, ale ono dobrze oddaje Twoją sytuację.
Oczywiscie w swoich twierdzeniach mogę sie mylić bo nie znam osobiście ani Ciebie, ani Twoich rodziców, ani realnej Twojej sytuacji. Wiem tyle co wywnioskuję z tego co piszesz. A z tego co piszesz mi właśnie taki obraz sie rysuje.

Żeglarz - Czw 02 Lut, 2012 10:41

Z tego co piszesz wynika, że zostałeś bardzo, bardzo bardzo mocno skrzywdzony przez swoich rodziców i krzywdzony jesteś nadal.
To krzywdzenie nie pozwoliło Ci dojrzeć emocjonalnie i dlatego masz tak duży problem z usamodzielnieniem.
Obcy napisał/a:
To ja zawsze byłem pijawką i pasożytem, a nie moi rodzice
To co mi piszecie to ... po prostu szok.
Ja tego kompletnie nie rozumiem
Wszystko co tu napisałem to jest prawda. ale... to ja jestem pasożytem nie oni.
To naprawdę trudne do pojęcia.

Michale przeczytaj te słowa jakby to napisał kto inny.
To jest krzyk małego dziecka, w obronie swoich rodziców pomimo tego, że Oni na to nie zasługują.
Potrzebujesz Michale terapii, która pozwoli Ci dojrzeć emocjonalnie. I małych, ale konsekwentnych kroków w dorosłość.

Jesteś bardzo inteligentny i masz bardzo dużą szansę, że sobie z tym poradzisz.
Czego życzę Ci z całego serca :)

Pozdrawiam,
Paweł

Ate - Czw 02 Lut, 2012 10:48

Obcy, mnie moi rodzice wyrzadzali makabryczne krzywdy, calymi latami . Nie zrozumie dlaczego i nie szukam przyczyn, bo na pewne zachowania po prostu nie istenije zadne wytlumaczenie.
Bardzo bronisz swoich rodzicow, Twoja matka to zwyczajna manipulantka i egoistka.
Poszukaj ksiazek Alice Miller... tam jest wyluszczone w bardzo przystepny sposob problem toksycznych rodzicow.

Obcy - Czw 02 Lut, 2012 14:55

:bezradny:
esaneta - Czw 02 Lut, 2012 15:45

Ate napisał/a:
Poszukaj ksiazek Alice Miller... tam jest wyluszczone w bardzo przystepny sposob problem toksycznych rodzicow.


Obcy, jesli chcesz, mogę Ci wysłać "Toksycznych rodziców" - mam tę pozycję w .pdf-ie

Obcy - Czw 02 Lut, 2012 16:05

Flandra napisał/a:
Obcy napisał/a:
To ja zawsze byłem pijawką i pasożytem, a nie moi rodzice

i dlatego nie możesz się od nich wyprowadzić? (pomijając względy finansowe)

Nie mam logicznego zaprzeczenia :(
Żeglarz napisał/a:
To co piszesz sugeruje, że jesteś bardzo głeboko (obsesyjnie) współuzależniony od swojej matki.

W ośrodku stwierdziłem ze nie kocham rodziców. Że to tylko chora lojalność wynikająca z DDA.
Jasno mi dano do zrozumienie że powinienem być im wdzięczny ( rodzicom ) że ze mną wytrzymali bo jestem alkoholikiem. Czasami mam wrażenie że nie mam prawa mówić o swoich krzywdach bo jestem alkoholikiem wiec sobie na nie zasłużyłem. :zalamka:
Żeglarz napisał/a:
które pozwala im trzymać Ciebie jak "psa na krótkim łańcuchu". Wybacz mi to określenie, ale ono dobrze oddaje Twoją sytuację.

Czasami mówiłem że pies miał lepiej niż ja. Ale za to byłem tez atakowany. 8|
Żeglarz napisał/a:
To krzywdzenie nie pozwoliło Ci dojrzeć emocjonalnie i dlatego masz tak duży problem z usamodzielnieniem.

To sobie w ośrodku uświadomiłem. Ale nie wiem za bardzo co z tą wiedzą zrobić :bezradny:
Cytat:
To jest krzyk małego dziecka, w obronie swoich rodziców pomimo tego, że Oni na to nie zasługują.

8|
Żeglarz napisał/a:
Jesteś bardzo inteligentny i masz bardzo dużą szansę, że sobie z tym poradzisz.

Sam sobie nie poradzę 8|
Cytat:

Obcy, mnie moi rodzice wyrzadzali makabryczne krzywdy, calymi latami .

Wierze i bardzo wspólczuje :pocieszacz:
Ale ciągle wydaje mi się że u mnie nie jest "tak źle". Że inni mają gorzej. Że w sumie jestem "szczęściarzem" bo mój ojciec przestał pić. Pije bardzo rzadko. Ze moja matka mi pomaga wiec mnie musi kochać. Przecież wszyscy mówią że mój ojciec to porządny człowiek a moja matka bardzo fajna kobieta. W dodatku jest chora... czy ja znowu jej bronie??
Ate napisał/a:
Bardzo bronisz swoich rodzicow, Twoja matka to zwyczajna manipulantka i egoistka.

Od razu mi przyszło do głowy ze ona tyle wycierpiała w dzieciństwie, od ojca ode mnie...
beata napisał/a:
No właśnie Michaś.Martwisz się o wszystkich.Ich samopoczucie,uczucia,dobry humor.A gdzie w tym jesteś Ty? :roll:

Tam gdzie zawsze byłem. Z boku, niewidoczny.
Nawet w ośrodku mówili mi ciągle że nie jestem najważniejszy. Tak z zasady, bo jestem alkoholikiem.
Krzysztof 41 napisał/a:
Jak czytam to co piszesz to aż mnie ciarki przechodzą masz bardzo niską samoocenę :mysli:

Jak w ośrodku mojej pracy posłuchała superwizora to tez ją ciarki przeszły.
Na temat co w sobie nie lobie.... napisałem 12 storn podaniowych. W pokoju do terapeutów określiła to w dwóch słowach. - psychiczny masochizm.
Na temat co w sobie lubię z trudem napisałem na 1 stronę podaniowe. Kolega najlepiej ją ocenił - po tym jak napisałeś co w sobie nie lubisz dziwie się ze choć jedno zdanie w tej pracy powstało.
Wiem ze mam niską samoocenę. Staram się ja podbudowywać sam.
W domu trzyma mnie kilka potężnych kotwic. Nie umiem ich wyrwać.
:bezradny:

Obcy - Czw 02 Lut, 2012 16:08

esaneta napisał/a:
Obcy, jesli chcesz, mogę Ci wysłać "Toksycznych rodziców" - mam tę pozycję w .pdf-ie

Mam ta książkę. Przeczytałem ją do połowy.
W ośrodku kazali mi ja odłożyć aż skończę terapie uzależnień.
I każda tego typu. Jedno z zaleceń terapeuty.

Flandria - Czw 02 Lut, 2012 16:29

Obcy napisał/a:
W ośrodku kazali mi ja odłożyć aż skończę terapie uzależnień.
I każda tego typu. Jedno z zaleceń terapeuty.

jeśli chcesz wyjść z tego bałaganu, w którym jesteś najszybciej jak się da, to odłożenie dzieciństwa i związanych z nim książek to dobra droga
w przeciwnym razie będziesz borykał się z obecnymi problemami o kilka lat dłużej
Piszę niestety z własnego doświadczenia :/

beata - Czw 02 Lut, 2012 22:17

Obcy napisał/a:

Tam gdzie zawsze byłem. Z boku, niewidoczny.
Uważam,że nadeszła pora,aby wyjść z mroku.Wziąć swoje zycie w swoje ręce.
Masz tylko jedno życie.I tylko od Ciebie zależy jak je przeżyjesz.Nie od mamy,ojca,sąsiadów terapeutów....tylko od Ciebie.

Pati - Czw 02 Lut, 2012 22:24

beata napisał/a:
Wziąć swoje zycie w swoje ręce.

Ja wzięłam życie w swoje ręce.
Jest superowe.
Uwierzyłam,że można żyć inaczej,lepiej :radocha1:

beata - Czw 02 Lut, 2012 22:26

Pati napisał/a:
Ja wzięłam życie w swoje ręce.
Jest superowe.
Bardzo się cieszę Pati. :)
Obcy - Czw 02 Lut, 2012 22:52

Flandra napisał/a:
eśli chcesz wyjść z tego bałaganu, w którym jesteś najszybciej jak się da, to odłożenie dzieciństwa i związanych z nim książek to dobra droga
w przeciwnym razie będziesz borykał się z obecnymi problemami o kilka lat dłużej

Wiec co?? Mam zostawić swoje stosunki z matką na obecnym poziomie??
Jak mam się wyprowadzić z domu jak na samą myśl że to robię mam setkę obaw że ona będzie przez ot cierpieć?? A wyprowadzka to podstawa mojego dalszego zdrowienia.
beata napisał/a:
Uważam,że nadeszła pora,aby wyjść z mroku.Wziąć swoje zycie w swoje ręce.

Wiem. Tylko brakuje mi kogoś kto by mi poświecił latarka przy wyjściu. Bym wiedział w którym kierunku się udać.
Na razie błąkam 8| się w ciemnościach 8|
Pati napisał/a:
Ja wzięłam życie w swoje ręce.
Jest superowe.
Uwierzyłam,że można żyć inaczej,lepiej

Ciesze się.
Ja chyba też wierze. Inaczej bym dalej pił.
Ale nie wiem jak tam dojść do tej wolności. 8|

pietruszka - Czw 02 Lut, 2012 23:00

Obcy napisał/a:
Ale nie wiem jak tam dojść do tej wolności. 8|

Wiesz... tylko się boisz...

pterodaktyll - Czw 02 Lut, 2012 23:08

Obcy napisał/a:
brakuje mi kogoś kto by mi poświecił latarka przy wyjściu.

Sam sobie poświeć..........leniu jeden
Obcy napisał/a:
Na razie błąkam 8| się w ciemnościach

Nic dziwnego.........bez latarki..........dobrze, że sobie dzioba nie rozbiłeś

beata - Czw 02 Lut, 2012 23:15

pterodaktyll napisał/a:
Sam sobie poświeć..........leniu jeden
Czasem Ptero dobrze jest mieć obok siebie kogoś kto poświeci latarką,gdy podnosi się po upadku i strzepuje kolana z brudu.
pterodaktyll - Czw 02 Lut, 2012 23:24

beata napisał/a:
Czasem Ptero dobrze jest mieć obok siebie kogoś kto poświeci latarką,gdy podnosi się po upadku i strzepuje kolana z brudu.

Beata. Życie mnie nauczyło, że jesli liczysz na siebie to najczęściej osiągasz to czego chcesz. Liczenie na innych przeważnie kończy się mniej lub bardziej bolesnym upadkiem...........to tyle jeśli chodzi o moje doświadczenia w tej materii.
Decyzja, konsekwentna realizacja i ponoszenie konsekwencji tejże. To wszystko........

Flandria - Czw 02 Lut, 2012 23:54

uprzejmie proszę o przeniesienie tego wątku do działu DDA :skromny:
osoby współuzależnione ostrzegam, że nie będę miła, czytacie na własną odpowiedzialność [co złego to nie ja fsdf43t ]

Obcy napisał/a:
Jak mam się wyprowadzić z domu jak na samą myśl że to robię mam setkę obaw że ona będzie przez ot cierpieć?? A wyprowadzka to podstawa mojego dalszego zdrowienia.

do tego nie potrzeba terapii dotykającej dzieciństwa

wystarczy, że uświadomisz sobie, że Twoja matka jest od kilkudziesięciu lat osobą dorosłą i jako taka jest odpowiedzialna za samą siebie.

być może wydaje Ci się słaba, bezradna itd
ale być może jej zależy na tym, żeby się taką wydawać? Może chce być ciągle małą dziewczynką, którą inni mają się opiekować? Wiesz ile taka postawa wymaga siły i sprytu? :mgreen:
Nikt słaby nie wytrzyma z alkoholikiem. Po prostu po pierwszej trudnej sytuacji wziąłby nogi za pas i za przeproszeniem *pie**al* gdzie pieprz rośnie. Nie wiem jak jest w przypadku Twojej matki, ale generalnie współuzależnienie to nadkontrola. Masz do czynienia z "Rambo", z despotą, który zmiecie wszystko co pojawi się na jego drodze. Choć niekoniecznie zrobi to wprost - nie jesteś przecież więziony, kontrolowany siłą, nikt nie przystawia Ci broni do skroni (przynajmniej taką mam nadzieję). Zazwyczaj cała ta kontrola odbywa się w sposób, który na pierwszy rzut oka jest niewidoczny, dlatego widzisz nie kata a ofiarę ...
Ten "Rambo" stosuje metody wypracowane przez lata życia z alkoholikiem, a może i dłużej.

Weź to wszystko pod uwagę, a potem zastanów się z kim naprawdę masz do czynienia.

Obcy - Pią 03 Lut, 2012 00:15

Cytat:
Wiesz... tylko się boisz...

Boje się na pewno. Ale nadal mam wrażenie że nie wiem.
pterodaktyll napisał/a:

Sam sobie poświeć..........leniu jeden

Nie ma latarki.
pterodaktyll napisał/a:

Nic dziwnego.........bez latarki..........dobrze, że sobie dzioba nie rozbiłeś

Rozbiłem ale nie pomaga.
Nawet jakbym znalazł latarkę to i tak nie umiem się nią posłużyć.
pterodaktyll napisał/a:
Beata. Życie mnie nauczyło, że jesli liczysz na siebie to najczęściej osiągasz to czego chcesz.

I wszystko Ptero sam naprawiasz?? Samochód, komputer, telefon??
Ja nie. Choć mi się to nie podoba czasami muszę prosić kogoś o pomoc. Bo czegoś nie umiem zrobić.
Ile ptero miałeś lat jak pierwszy popróbowałeś alkoholu? Ile jak sie uzależniłeś??
Ja w wieku 6 lat 1 raz świadomie spróbowałem alkoholu, 10 lat się uchlałem do nieprzytomności, 14 byłem uzależniony. W wieku 10 lat uprawiałem hazard. W wieku 10 lat
Jak mi kierownik mojego ośrodka powiedział " jak ktoś pije od 10 roku życia to go trzeba socjalizować, a nie resocjalizować". No bo do czego go przywracać?? do wieku 10 lat??". To się z nim ściąłem. Miałem ochotę mu przyłożyć. Ale miał racje.
Kidy moim koledzy zdobywali doświadczenie potrzebne w dorosłym życiu ja zdobywałem nowe marki win i wrzody na żołądku.
Chociaż jestem dorosłym facetem nie umiem żyć. Nigdy się tego nie nauczyłem. Mój rozwój emocjonalny zatrzymał się miedzy 6-11 rokiem życia.
Ja muszę najpierw dorosnąć. A przy dorastaniu potrzebne są wzorce. Mam się wzorować na rodzicach?? Kolegach z którymi piłem?? Innych wzorców nie znam.
Flandra napisał/a:
wystarczy, że uświadomisz sobie, że Twoja matka jest od kilkudziesięciu lat osobą dorosłą i jako taka jest odpowiedzialna za samą siebie.

Jak mam sobie to uświadomić.
Przecież nie wystarczy ze powiem sobie że tak jest, wbrew temu co mi do głowy latami wbito.

Flandria - Pią 03 Lut, 2012 00:18

Obcy napisał/a:
Jak mam sobie to uświadomić.

a przeczytałeś resztę?

Obcy napisał/a:
Przecież nie wystarczy ze powiem sobie że tak jest, wbrew temu co mi do głowy latami wbito.

łoj, biedny mały misiu :pocieszacz:
:mgreen:

beata - Pią 03 Lut, 2012 00:19

pterodaktyll napisał/a:
Życie mnie nauczyło, że jesli liczysz na siebie to najczęściej osiągasz to czego chcesz. Liczenie na innych przeważnie kończy się mniej lub bardziej bolesnym upadkiem...........
A widzisz,to ze mną jest inaczej.Bo gdybym nie prosiła o pomoc,to pewnie dziś już by mnie nie było na tym forum.Kiedyś tego nie umiałam,a dziś umiem powiedzieć..."Potrzebuję pomocy"I z reguły tę pomoc otrzymuję.Nie chcę być "Zosią samosią"
beata - Pią 03 Lut, 2012 00:20

Flandra napisał/a:
łoj, biedny mały misiu :pocieszacz:
:smieje:
Obcy - Pią 03 Lut, 2012 00:24

Flandra napisał/a:
a przeczytałeś resztę?

Przeczytałem.
Ale czemu ma wierzyć tobie? A nie rodzonej matce??

Flandria - Pią 03 Lut, 2012 00:28

Obcy napisał/a:
Mój rozwój emocjonalny zatrzymał się miedzy 6-11 rokiem życia.

skąd to wiesz?
jakiś "mondry terapeuta" Ci to powiedział i wziąłeś to za pewnik? I przez następnych 60 lat będziesz się tego trzymał?

Obcy napisał/a:
Ja muszę najpierw dorosnąć. A przy dorastaniu potrzebne są wzorce. Mam się wzorować na rodzicach?? Kolegach z którymi piłem?? Innych wzorców nie znam.

bla bla bla
weź tyłek na AA (regularnie)
czytaj biografie znanych ludzi
ucz się i pracuj
reszta sama przyjdzie

Flandria - Pią 03 Lut, 2012 00:30

Obcy napisał/a:
Ale czemu ma wierzyć tobie? A nie rodzonej matce??

a czy ja napisałam, że masz mi wierzyć?
przemyśl to co napisałam

Whiplash - Pią 03 Lut, 2012 10:39

Flandra napisał/a:
czytaj biografie znanych ludzi
no, a później będziesz walił cytatami jak Flandra :wysmiewacz:
Obcy - Pią 03 Lut, 2012 10:57

Cytat:
skąd to wiesz?
jakiś "mondry terapeuta" Ci to powiedział i wziąłeś to za pewnik?

Głównym celem istnienia każdego żywego człowieka jest prokreacja.
O dorosłości decyduje rozwój płciowy czyli zdolność do rozmnażania się.
Naturalnym rozwoju człowieka mózg dostaje sygnał od organów płciowych ze są gotowe do prokreacji.
Przy molestowaniu seksualnego dochodzi do najgorszego. Mózg dostaje sygnał z zewnątrz ze jest gotowy do prokreacji bo przeszedł inicjacje seksualną. W wypadku naturalnego sygnału mózg ma czas rozwinąć sferę emocjonalną i psychiczną. W wypadku zewnętrznego nie.
Wyczytałem to w mądrych książkach.
A ostatnio potwierdził mi to Marek Kamionowski - kierownik ośrodka w którym byłem ( jeden z najlepszych specjalistów leczenia uzależnień w Polsce).
Zresztą Susan Forward w toksycznych rodzicach tez to potwierdza.
Flandra napisał/a:
reszta sama przyjdzie


Samo to nic nie przyjdzie.

pterodaktyll - Pią 03 Lut, 2012 11:32

Obcy napisał/a:
wszystko Ptero sam naprawiasz?? Samochód, komputer, telefon??

Rozmawiamy o życiu (własnym zresztą) a nie o maszynach które są tylko jego częścią i nie najważniejszą bynajmniej........
Obcy napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:

Nic dziwnego.........bez latarki..........dobrze, że sobie dzioba nie rozbiłeś

Rozbiłem ale nie pomaga.
Nawet jakbym znalazł latarkę to i tak nie umiem się nią posłużyć.

to co robiłes na tych terapiach? Poszedłeś je "zaliczyć" czy czegoś się nauczyć?
Obcy napisał/a:
ptero miałeś lat jak pierwszy popróbowałeś alkoholu? Ile jak sie uzależniłeś??

Przechlałem całe dorosłe życie i dwa małżeństwa.........

Flandria - Pią 03 Lut, 2012 12:48

Whiplash napisał/a:
no, a później będziesz walił cytatami jak Flandra

a co jest złego w wiedzy? :uoee:

wkurzacie mnie z tym czepianiem się o cytaty :P
:mgreen:

szymon - Pią 03 Lut, 2012 12:52

Flandra napisał/a:
wkurzacie mnie z tym czepianiem się o cytaty


to pisz dla mnie... motywacjo

Flandria - Pią 03 Lut, 2012 13:21

Obcy napisał/a:
Samo to nic nie przyjdzie.

niezależnie od Twojej woli Twój mózg gromadzi i w jakiś sposób porządkuje informacje. Robi to non stop. Jedyne co można zrobić to mu pomagać, ale generalnie robi wszystko sam.
Tak jak roślina, która jest w żyznej glebie czerpie z niej obecne tam minerały, tak samo mózg, który przebywa w środowisku przyjaznych ludzi - czerpie z nich wzorce.

Roślinę sadzisz, podlewasz i generalnie czekasz aż urośnie. Tak samo z człowiekiem - trzeba się umieścić w życzliwym środowisku, dbać o swój rozwój emocjonalny, fizyczny itd.
Ja miałam zaburzenia odżywiania. Po przeprowadzce do akademika oraz naprawdę niewielu informacjach o tym jak sobie z nimi radzić - pozbyłam się tego. W jakiś sposób "samo przeszło" :)
"Daj czas czasowi" to jedno z głównych haseł AA.

A tak poza tym, to jako alkoholik masz chyba mnóstwo różnego rodzaju terapii do dyspozycji. Ja tylko czytałam tu o niektórych - pogłębiona, nawroty. W niektórych ośrodkach są różnego rodzaju warsztaty - asertywności itp
Obcy napisał/a:
A ostatnio potwierdził mi to Marek Kamionowski - kierownik ośrodka w którym byłem ( jeden z najlepszych specjalistów leczenia uzależnień w Polsce).

znalazłam coś takiego:
mgr Marek Kamionowski - Kierownik OTU Stare Juchy, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień, w trakcie procesu certyfikacji w zakresie psychoterapii w Instytucie Psychiatrii i Neurologi w Warszawie

od kiedy ktoś, kto się jeszcze uczy jest jednym najlepszych specjalistów? :szok:

Flandria - Pią 03 Lut, 2012 13:23

szymon napisał/a:
to pisz dla mnie... motywacjo

co masz na myśli? :mysli:
że Cię niby motywuję czy co ? :mgreen:

szymon - Pią 03 Lut, 2012 15:22

to czego się bulwersujesz?
z powodu, że wiesz troszeczkę więcej od innych?

pterodaktyll - Pią 03 Lut, 2012 15:38

Flandra napisał/a:
Kierownik OTU Stare Juchy,

Baardzo dobry ośrodek, takie opinie o nim krążą w pn-wsch. Polsce :mgreen:

Żeglarz - Pią 03 Lut, 2012 16:55

pterodaktyll napisał/a:
Baardzo dobry ośrodek

Ośrodek dobry, tylko nie wszyscy pacjenci "dobrzy".
Moja żona była tam na 6 tygodniowej terapii. Owszem sporo sie nauczyła, ale jak na razie "nauka poszła w las". Pewnie dlatego, że wówczas to mi bardziej zależało niż jej :uoee:

pterodaktyll - Pią 03 Lut, 2012 16:57

Żeglarz napisał/a:
mi bardziej zależało niż jej

Sam wiesz, że przy takim nastawieniu pacjenta, to nawet najlepszy terapeuta może sobie...........................pogwizdać :bezradny:

Pati - Pią 03 Lut, 2012 17:12

Obcy napisał/a:
Ale nie wiem jak tam dojść do tej wolności.

Spieszy Ci się gdzieś?
Powolutku,pomalutku co Ty myślisz,że to od razu wszystko pstryk i jest światło?
Nie ma tak :nie:
Obcy napisał/a:
Tylko brakuje mi kogoś kto by mi poświecił latarka przy wyjściu.

No dooobra masz :swieczka:
A tak poważnie to ja Ci powiem,że dopuki ja nie pojechałam na pierwszy zlot z tego forum i nie poznałam ludzi było ze mną źle.
Jeszcze nie dawno się izolowałam i bałam wyjść z domu bo nie ufałam ludziom.
Uważałam,że ludzie są źli i będą mnie krzywdzili.
Wdrożyłam się w to forum pisałam jak było mi źle.
Gadałam masę czasu (gdy miałam doła) przez telefon z osobami,które mnie przede wszystkim wysłuchały,rozumiały,nie krytykowały i nie oceniały.
Zmieniłam środowisko całkowicie.
Teraz mogę powiedzieć,że znalazłam swoje miejsce na ziemi.
Nie podlizując się też masz udział w moim zdrowieniu :buziak:

Żeglarz - Pią 03 Lut, 2012 18:26

pterodaktyll napisał/a:
Sam wiesz,

Tak, teraz już bardzo dobrze wiem.
Przez to, że wtedy nie wiedziałem wydałem niepotrzebnie 8tys PLN :uoee:

Żeglarz - Pią 03 Lut, 2012 18:50

Obcy napisał/a:
Jak mam się wyprowadzić z domu jak na samą myśl że to robię mam setkę obaw że ona będzie przez ot cierpieć??

Zrób tak samo jak ja zrobiłem.
Gdy wyprowadzałem się z domu zagrożenie, że żona popełni samobójstwo było 50/50.
Jednak nie było innego wyjścia. Ale to byłaby jej decyzja. Chociaż skutki tego odczuwalibyśmy (ja i moje córki) pewnie do końca życia. Czy wiesz jak ja się bałem? Masakra!!!
Ale dla dobra córek i swojego musiałem podjąć taką decyzję.
Obcy napisał/a:
Tylko brakuje mi kogoś kto by mi poświecił latarka przy wyjściu. Bym wiedział w którym kierunku się udać.

A to mój drogi nie jest prawda!!!
Masz drogę oświetloną jak autostrady w Holandii. Jest tyle osób wokół Ciebie, które Ci świecą, choćby na tym forum.
Obcy napisał/a:
Na razie błąkam się w ciemnościach

Nie błąkasz się, Ty się w nich chowasz. Nie chcesz z nich wyjść.
No może byś wyszedł jakby Cię ktoś poniósł. Ale ten ktoś byłby bardzo biedny, bo musiałby Cię nosić do końca życia. Wiesz na jaki syndrom by cierpiał? Na współuzależnienie!!!

pterodaktyll - Pią 03 Lut, 2012 19:03

Żeglarz napisał/a:
wydałem niepotrzebnie 8tys PLN

O ile wiem to tam również przez NFZ też przyjmują, tylko pewnie jakaś kolejka jest..........

Żeglarz - Pią 03 Lut, 2012 23:44

pterodaktyll napisał/a:
pewnie jakaś kolejka jest..........

Półroczna :(

Obcy - Sob 04 Lut, 2012 21:31

pterodaktyll napisał/a:
Rozmawiamy o życiu (własnym zresztą)

Ja raczej myślałem że rozmawiamy o leczeniu siebie.
pterodaktyll napisał/a:
to co robiłes na tych terapiach? Poszedłeś je "zaliczyć" czy czegoś się nauczyć?

Leczyłem alkoholizm. Tylko wyłącznie alkoholizm.
pterodaktyll napisał/a:
Przechlałem całe dorosłe życie i dwa małżeństwa.........

Przynajmniej dorosłeś.
,
Flandra napisał/a:
od kiedy ktoś, kto się jeszcze uczy jest jednym najlepszych specjalistów? :szok:

Od kiedy jest dinozaurem polskiego leczenia uzależnień.
Kiedy zaczynał leczyć alkoholików o certyfikatach czy AA nikt w Polsce nie słyszał.
Flandra napisał/a:
W jakiś sposób "samo przeszło" :)

Flandra napisał/a:
"Daj czas czasowi" to jedno z głównych haseł AA.

Choć wiem ze to błąd to zamierzam tak zrobić. Nie mam sił już się z tym sam szarpać.
Pati napisał/a:
Zmieniłam środowisko całkowicie.

Już dawno to zrobiłem. Od listopada nie utrzymuje kontaktu z dawnymi kumplami.
Ale jakoś nowego nie umiem sobie znaleźć.
Pati napisał/a:
Uważałam,że ludzie są źli i będą mnie krzywdzili.

Ja uważam że to ja jestem zły i to ja krzywdzę ludzi. Niestety ostatnie dni to potwierdzają. Zresztą jakby było inaczej ludzie nie uciekali tak ode mnie jak to jest w ostatnich miesiącach.
Pati napisał/a:
Teraz mogę powiedzieć,że znalazłam swoje miejsce na ziemi.

Ciesze się . :)
Pati napisał/a:
Nie podlizując się też masz udział w moim zdrowieniu :buziak:

Ja tylko pierwsze dobre wrażenie robię 8| .
Żeglarz napisał/a:
Masz drogę oświetloną jak autostrady w Holandii. Jest tyle osób wokół Ciebie, które Ci świecą, choćby na tym forum.

Tylko te światła często wskazują inne kierunki. Dlatego się gubię.
Żeglarz napisał/a:
Nie błąkasz się, Ty się w nich chowasz. Nie chcesz z nich wyjść.

Chce wyjść. To jedna z nielicznych rzeczy której jestem pewny.

:zalamka: :bezradny:

pterodaktyll - Sob 04 Lut, 2012 23:32

Obcy napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Rozmawiamy o życiu (własnym zresztą)

Ja raczej myślałem że rozmawiamy o leczeniu siebie.

Chyba po to, żeby żyć. Nieprawdaż?
Obcy napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Przechlałem całe dorosłe życie i dwa małżeństwa.........

Przynajmniej dorosłeś.

Potrzebujesz powtarzać moje błędy żeby się czegoś nauczyć? Gratuluję sukcesu....

rufio - Nie 05 Lut, 2012 14:21

Obcy napisał/a:
Ja uważam że to ja jestem zły i to ja krzywdzę ludzi. Niestety ostatnie dni to potwierdzają. Zresztą jakby było inaczej ludzie nie uciekali tak ode mnie jak to jest w ostatnich miesiącach.

Bo na dłuższa mete nikt malkontenta i marudy nie wytrzyma . Troche smiechu i wesołych slów oraz melodii tez sie nalezy a nie tylko - oj jak mi źle - nikt mnie nie rozumie -

olga - Nie 05 Lut, 2012 14:39

Obcy napisał/a:

Asiula napisał/a:
A może to ten instynkt daje kobietom siłę, a może nawet każe walczyć o męża alkoholika, próbować go zmienić, kontrolować, uleczyć.

Nie sądzę. To pierwotny instynkt. Macierzyństwo nie obejmuje męża.


Wrócę do pierwotnego tematu.
Jak decydowałam się na dzieci, nie chciałam wychowywać ich sama. Wzięliśmy ślub po to aby ten trud i radość dzielić ze sobą, aby sobie nawzajem pomagać. I tak było przez lata. Aż przyszedł czas i łubudup. Skończyło się. Bardzo chciałam aby sytuacja znowu się odwróciła i znowu było normalnie więc wkładałam cały możliwy czas i całą swoją energię w to aby do tego doprowadzić dla dobra dzieci, aby miały ojca, aby dawał pieniądze na ich utrzymanie żeby im niczego nie brakowało, żeby miały to co ich rówieśnicy, żeby nie czuły się gorsze, żeby się za niego nie wstydziły. To właśnie instynkt macierzyński popycha do takich zachowań, towszystko się robi z troski o dzieci dopóki sie nie zrozumie, że nie tędy droga.

Linka - Nie 05 Lut, 2012 15:40

Obcy napisał/a:
Cały czas po głowie mi chodzi że jak ja odejdę to co będzie z matką? Jak ona się będzie czuła. Sąsiedzi będą gadać, będzie zdana na łasce ojca...itp.
Wiem ze będzie mnie próbowała powstrzymać.
Już dwa razy w życiu obróciła wszystkich przeciw mnie gdy chciałem postawić na swoim ( przy wyborze szkoły średniej, i jak chciałem się wyprowadzić do akademika na studia). Studia tylko dlatego sam sobie wybrałem bo po prostu na egzaminach na UW się podłożyłem. Zaryzykowałem w ogóle studia aby pójść na swoja uczelnie. Nie jestem wstanie jej się przeciwstawić otwarcie dlatego chce uciec, żeby móc się od niej odciąć.
Jak poszedłem do ośrodka leczyć się z alkoholizmu wbrew jej woli wylądowała w szpitalu ze skrajnie wyczerpanym organizmem


poniewaz chcesz odejść to jeszcze ja dopiszę.
jestem jeszcze współuzaleznioną żoną alkoholika, ale do głowy by mi nie przyszło aby zatrzymywać dzieci w domu. Najstarszy syn wyprowadził się w 2 liceum,potem córka i nastepny syn. To ich życie i czas aby się oddzielać od rodziców. Troszkę tęsknie ale taka jest kolej rzeczy. Poza tym ja mam swoją pracę , przyjaciół ,pasje no i jestem dorosła. To moją rolą jest opiekowanie sie dziećmi a nie odwrotnie.

KICAJKA - Nie 05 Lut, 2012 16:13

Jak tak to czytam to sobie myślę,że Obcy swoje uzależnienioa przenicował na :
"ciężkie współuzależnienie od matki" 8|
Otulił się tym jak kocykiem i wszystko ma być podpożądkowane
aby nie wychylić nosa poza ten kocyk. :bezradny:
Cokolwiek miałby zrobić se sobą,łatwiej i wygodniej
jeszcze bardziej tym kocykiem się otulić,
niż ten kocyk porzucić i zacząć działać :tak:

beata - Nie 05 Lut, 2012 17:05

Obcy napisał/a:
Ja uważam że to ja jestem zły i to ja krzywdzę ludzi. Niestety ostatnie dni to potwierdzają. Zresztą jakby było inaczej ludzie nie uciekali tak ode mnie jak to jest w ostatnich miesiącach.
To nie prawda Michaś.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group