To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Po burzy jest pogoda?

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 00:35
Temat postu: Takie powitanko :)
Witam,
Mam na imię Iza :)

To forum odkryłam całkiem przypadkowo i poczytałam sobie troszkę.... i postanowiłam dołączyć :D

W skrócie o mnie... :skromny:

Urodziłam się w Warszawie.Od urodzenia mieszkałam z mamą,wujkiem alkoholikiem agresorem i dziadkiem alkoholikiem spokojną duszą.Ojciec zmarł,gdy miałam 1,5roku.Nie będę opisywała,co działo się u mnie w domu,bo tego łatwo się domyślić,gdy jedyną niepijącą osobą jest mama.Był czas,że strasznie się wstydziłam swojej sytuacji,może nawet obwiniałam siebie o alkoholizm moich bliskich i awantury jakie wynikały.W końcu doszłam do wniosku,że niczym nie zawiniłam...
Pawła poznałam 9 lat temu.Był dobrym znajomym mojego aktualnego chłopaka.Z chłopakiem się rozstałam,ale znajomość z Pawłem pozostała :) Był po prostu kumplem,dobrym kompanem na imprezy,świetnie mi się z nim rozmawiało... Wiedziałam,że mu na mnie zależy prawie od początku,jednak nie brałam go nigdy pod uwagę.Ot,dobry znajomy z dawnych czasów.Jakieś 4 lata temu zauważyłam,że przegina z piciem.Nie,to już nie było picie,ale wlewanie w siebie.Chyba nigdy nie trzeźwiał.Zwracałam mu na to uwagę,jednak wiadomo-nie było efektu.Aż w końcu,gdy wracaliśmy z jakiejś imprezy,powiedziałam mu,że gdyby nie pił,mogłabym spróbować z nim być.Oczywiście,nie przyniosło to nagłego efektu.Oboje przerobiliśmy kilka związków z kimś innym,mieliśmy nadzieję,że w końcu znajdziemy swoje drugie połówki... Dwa lata temu Paweł wyprowadził się z Warszawy.Przyjeżdżał czasem na weekend,na imprezki,więc kontakt został.Aż po dłuższej nieobecności pojawił się i powiedział,że już nie pije.Ja byłam z kimś,ale poczułam dumę,że mu się udało.Nie wiedziałam jaka to walka i ile jeszcze przed nim,ale byłam dumna.Potem znów zniknął na dłużej.Przyjechał niedługo po tym,jak zakończyłam swój związek.Przyznał,że był w ośrodku i nadal nie pije. :)
Od dwóch miesięcy jesteśmy parą :) Dlaczego postanowiłam zaryzykować ?? Jest innym człowiekiem.Tak jakby zdjął maskę i pokazał swoje prawdziwe ja.Nauczył mnie spokoju,dał poczucie bezpieczeństwa... Owszem,bywa różnie. 9 miesięcy nie picia to nie jest wiele.Ale również dużo.Są chwile załamania,kiedy Paweł ma fazę napicia się,ale walczymy z tym.

Na forum przyszłam,by mieć wsparcie,otrzymać parę dobrych rad,ale także w miarę możliwości dać coś od siebie :) Cały czas się uczę i pragnę pomagać i być wsparciem dla kogoś kogo kocham :)


Przepraszam za tak długi post.Po prostu troszkę się rozpisałam-zdaża mi się :lol:

szymon - Czw 12 Lip, 2012 04:14

witam Izo z samego rana :]
cool - Czw 12 Lip, 2012 04:33

witaj Izo :)

mam na imię Mietek jestem alkoholikiem :)

esaneta - Czw 12 Lip, 2012 04:46

witaj Iza :)
staaw - Czw 12 Lip, 2012 05:08
Temat postu: Re: Takie powitanko :)
Witaj Izo,
poprostu_JA napisał/a:
Dlaczego postanowiłam zaryzykować ??

Ponieważ jesteś ciężko chorą kobietą. Polecam Ci wizytę w Poradni Leczenia Uzależnień i Współuzależnienia.
Ja kiedyś poszedłem do Szpitala Wolskiego, pomogli wybić głupotę z głowy...

Pozdrawiam Stanisław...

Na forum nie oceniamy w taki sposób Stasiu. Przyjmij z pokorą..... cxvcv54g

pietruszka - Czw 12 Lip, 2012 06:03

witaj Iza
poprostu_JA napisał/a:
kiedy Paweł ma fazę napicia się

poprostu_JA napisał/a:
9 miesięcy nie picia to nie jest wiele

osobiście uważam, że leczący się alkoholik i pracujący nad utrzymaniem abstynencji nie ma czegoś takiego jak "faza napicia się". Albo utrzymuje abstynencję, albo nie. Nie można być w połowie w ciąży, a w połowie nie :uoee:
Sama jestem w związku z trzeźwiejącym alkoholikiem, który nie pije od ponad 6 lat. Razem jesteśmy prawie 15 lat razem. Te prawie 6 lat temu, kiedy mój partner podjął leczenie dałam sobie rok na podjęcie decyzji o dalszym byciu razem. Warunkiem było leczenie i nieprzerwana abstynencja.
Akurat my nie mamy dzieci, podświadomie nie chciałam ich mieć - nie wiem, czy zdecydowałabym się świadomie na dzieci z alkoholikiem, mając taką wiedzę o tej chorobie jaką mam dzisiaj.
Wiesz Izo, tak sobie pomyślałam, czytając Twój post - pochodzisz z rodziny alkoholowej - czy wiesz, że życie może być bardziej normalne, bez problemu alkoholizmu w tle? Prawdopodobnie to nie przypadek, że podświadomie pakujesz się w podobny związek :(

pietruszka - Czw 12 Lip, 2012 06:05

staaw napisał/a:
Ponieważ jesteś ciężko chorą kobietą

Stasiu, nie tak ostro, ciężko chory człowieku :tupie: :nunu:

Krzysztof 41 - Czw 12 Lip, 2012 06:11

Cześć Iza :)
Jacek - Czw 12 Lip, 2012 06:13

cześć Izunia :)
ja mam na imię Jacek,jestem alkoholikiem

staaw - Czw 12 Lip, 2012 06:55

pietruszka napisał/a:
staaw napisał/a:
Ponieważ jesteś ciężko chorą kobietą

Stasiu, nie tak ostro, ciężko chory człowieku
Masz jakąś inną teorię dla czego moja żona wyszła za faceta który już wtedy ostro pił i przysięgał "nigdy więcej się nie napiję"?
Dziubas - Czw 12 Lip, 2012 06:56

Cześć poprostu_Ja .
Sławek alkoholik :)

Borus - Czw 12 Lip, 2012 07:11

Cześć Izo... :)
Klara - Czw 12 Lip, 2012 07:14

Witaj Izo :)

Siedzisz na tykającej bombie zegarowej - wiesz o tym? :(

pietruszka - Czw 12 Lip, 2012 07:24

staaw napisał/a:
Masz jakąś inną teorię

współuzależnienie, czy syndrom DDA nie jest chorobą, a zaburzeniem, dysfunkcją. Przynajmniej według WHO.

Wiem Staawie, że na początku, kiedy trafiłam na forum o tematyce alkoholowej nie chciałabym usłyszeć tekstu "ciężko chora kobieto". Na mnie podziałałoby to kiedyś jak płachta na byka, a przy moim obniżonym poczuciu własnej wartości...tyle by mnie widzieli... :zalamka:

A przy okazji są chyba dużo cięższe choroby jak rak, Aids, gruźlica, schizofrenia a nawet alkoholizm :evil2" niż zaburzenie, które nazywa się współuzależnieniem.

staaw napisał/a:
dla czego moja żona wyszła za faceta który już wtedy ostro pił i przysięgał "nigdy więcej się nie napiję"?


no jak Cię Staawie lubię, to czasem widzę, że zbyt osobiście podchodzisz do tematu... z taką jakąś urazą do współuzależnionych (ku przemyśleniu, może masz nierozwiązane własne problemy z żoną, lub może bardziej... z matką?) Jakieś poczucie krzywdy się kołacze? Ja rozumiem, że alkoholikowi trudno wykrzesać z siebie empatię do współuzależnionych (mi czasem trudno do alkoholików :mgreen: ), ale dla mnie tekst "ciężko chora kobieto" jest delikatnie mówiąc obraźliwy.

pterodaktyll - Czw 12 Lip, 2012 07:41

Witaj Izo :)
Marc-elus - Czw 12 Lip, 2012 08:06

pietruszka napisał/a:
A przy okazji są chyba dużo cięższe choroby jak rak, Aids, gruźlica, schizofrenia a nawet alkoholizm :evil2" niż zaburzenie, które nazywa się współuzależnieniem.

Piertucho, obojętnie jak to systematyzuje WHO, zaburzenie które z niektórych wypadkach może spowodować dokładnie spie*rzenie sobie całego życia, raczej do lekkich nie należy.
To nie straszenie, to fakty.

A Stasio niech nie straszy od razu "na wejściu". :)

Cześć Izo, Tomek z tej strony, alkoholik. ;)

Żeglarz - Czw 12 Lip, 2012 08:12

Witaj Izo,

Wiążąc się z osobą uzależnioną podejmujesz bardzo duże ryzyko.
Choroba ta jest nieuleczalna. Rzuca cień na całe życie, na wszystkie kolejne lata, aż do końca życia. Owszem, można utrzymywać abstynencję, ale zagrożenie czai się na każdym kroku. To będzie determinowało Wasze wspólne życie, a także Twoje życie osobiste.

I nie znasz dnia, ani godziny gdy cała Twoja praca, pomoc pójdzie w niwecz.
Moja żona powróciła do nałogu po 18 latach :uoee:

Jeżeli bardzo Ci na nim zależy to pozyskaj dużą wiedzę na temat tej choroby i dopiero wówczas podejmij decyzję, czy chesz takiego życia, czy to jest Twoje marzenie, którego realizacja da Tobie szczęście.

Pozdrawiam, Paweł

staaw - Czw 12 Lip, 2012 08:13

Emocjonalnie zareagowałem na podpis. Miłość może dużo lecz nie zapobiegnie siniakom. Fakt, mogłem napisać "siedzisz na bombie", tylko nie byłem pewien czy trafi to do Adresatki...
Przepraszam.

olga - Czw 12 Lip, 2012 08:21

witaj Izo
wchodzisz w sytuację z której ja uciekłam

Mysza - Czw 12 Lip, 2012 09:39

Witaj Izo :)

Marc-elus napisał/a:
obojętnie jak to systematyzuje WHO, zaburzenie które z niektórych wypadkach może spowodować dokładnie spie*rzenie sobie całego życia, raczej do lekkich nie należy.

należy do jednych z najgorszych, bo robimy to na trzeźwo, okłamując siebie i cały świat dookoła, dopóki nie dotrze, że nie jest tak, jak to sobie wyobrażamy
zanim jednak zrozumiemy...dłuuuuuuuuuuuga droga przed nami i wiele bolesnych siniaków
A kiedy dociera...to nie powoli i delikatnie, ale ciężko i boleśnie, kiedy cały nasz wydumany świat runie nam na naszą "zaburzoną" głowę... 8|

piotr7 - Czw 12 Lip, 2012 09:40

witaj Izo
moim zdaniem ,powinnaś bardzo wnikliwie rozważyć czy kontynuacja tego związku ma sens
ja bym Ci to odradzał
jesteś młodą i nieświadomą ewentualnych toksycznych doświadczeń,które mogą Cię spotkać
Piotr alkoholik

Czarny - Czw 12 Lip, 2012 10:38

Witaj Izo:)
pietruszka - Czw 12 Lip, 2012 11:05

Marc-elus napisał/a:
Piertucho, obojętnie jak to systematyzuje WHO, zaburzenie które z niektórych wypadkach może spowodować dokładnie spie*rzenie sobie całego życia, raczej do lekkich nie należy.
To nie straszenie, to fakty.

tak ale uważam, że uleczalne, o ile są ku temu chęci... Są terapie, jest Al-anon.
Pewnie ja też w takich przypadkach mam ochotę krzyczeć, uciekaj dziewczyno, jak najdalej od takiego związku, ale wiem, że zwykle to nie działa... gorzej budzi bunt... :(
że jest ta wiara, że miłość wyleczy... różowe okulary, przez które nie widać rzeczywistości, nadzieja, że w JEJ wypadku będzie inaczej... :bezradny:

Może lepiej napisać, że nawet życie z trzeźwiącym alkoholikiem (co zdarza się niewielu) to życie z ograniczeniami, że to niepewność, czasem lęk, to życie z chorym człowiekiem. Że jeśli chce go wspierać, nie zaprosi koleżanek na popołudniowe przyjęcie z lampką winą, być może nie wybierze się z chłopakiem, mężem na wesele, gdzie alkohol będzie się lać strumieniami, być może też nawet też nie na koncert, na pewno nie do pubu, choć to to mały pikuś, gorzej, że partner może mieć już tak zniszczone zdrowie (wątrobę, trzustkę, uszkodzony mózg i inne poalkoholowe przypadłości) i trzeba będzie się nim opiekować, warto mieć świadomość, że dzieci mogą odziedziczyć chory gen i skłonność do choroby, że alkoholik może mieć nawroty, że w końcu może zacząć pić i życie zamieni się we wspólne staczanie się, koszmar, który może nie mieć końca...

Wejście w związek z alkoholikiem - to zarówno objaw określonej dysfunkcji (jak na przykład syndromu DDA) jak i nieświadomość i brak wiedzy o samej chorobie i o realnym, prawdziwym życiu z osobą chorą na alkoholizm.

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 11:24

Widzę,że wywołałam swego rodzaju burzę :oops:
pterodaktyll - Czw 12 Lip, 2012 11:27

poprostu_JA napisał/a:
Widzę,że wywołałam swego rodzaju burzę :oops:

Ależ nic podobnego. Przy każdej takiej okazji wywiązuje sie wymiana zdań na temat lub około tematu. Ludzka rzecz pogadać, podzielić się doświadczeniem...... :)

Marc-elus - Czw 12 Lip, 2012 11:29

pietruszka napisał/a:
tak ale uważam, że uleczalne, o ile są ku temu chęci...

Alkoholizm może i nieuleczany, ale przy chęciach chorego i pracy można praktycznie wyeliminować większość "symptomów".
Wiadomo(piszę do Izy) że niebezpieczeństwo będzie istnieć, a i "Ci co się starają i nie piją" to zdecydowana mniejszość. Większość dalej pije w najlepsze.
pietruszka napisał/a:
jest ta wiara, że miłość wyleczy

Ano właśnie, jak to wspaniale by było jakby "nowi" zrozumieli że miłość nie ma z tym nic wspólnego...

Jras4 - Czw 12 Lip, 2012 11:31

Marc-elus napisał/a:
lkoholizm może i nieuleczany, ale przy chęciach chorego i pracy można praktycznie wyeliminować większość "symptomów".
Tomku wspaniale to ujełeś naprawde ..
pietruszka - Czw 12 Lip, 2012 11:42

poprostu_JA napisał/a:
Widzę,że wywołałam swego rodzaju burzę :oops:

ależ tam burzę... ot każde z nas ma swoje przemyślenia, swoje doświadczenia, różnorodność zdań to coś co nas ubogaca...
Inna sprawa, że uważam, że Stasiu chyba za ostro został potraktowany tą czerwoną apaszką, nie wystarczyło, że ja mu pogroziłam paluszkiem? :wysmiewacz:

Marc-elus napisał/a:
Ano właśnie, jak to wspaniale by było jakby "nowi" zrozumieli że miłość nie ma z tym nic wspólnego...

ech niestety nie ma takiej pigułki... to lata wtłaczanych do głów kobiet poglądów, że wystarczy kochać, a "miłość wszystko wybaczy" i uleczy. A tu zonk. Życie to nie szmatławe romansidło... alkoholizm to brutalna choroba i brutalnie dotyka wszystkich "zaangażowanych" - samego alkoholika jak i rodzinę, bliskich, przyjaciół...

Dla mnie zawsze aktualne i otrzeźwiające słowa Janet G. Woititz z jej "Małżeństwa na lodzie" (polecam Iza do przeczytania)


Cytat:
Kopciuszek to tylko bajka. Twój królewicz będzie prawdopodobnie wymiotował w Twój szklany pantofelek. Energia, której używasz, żeby zaprzeczyć prawdzie może być wykorzystana na stawienie jej czoła.

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 12:01

pietruszka napisał/a:
witaj Iza
poprostu_JA napisał/a:
kiedy Paweł ma fazę napicia się

poprostu_JA napisał/a:
9 miesięcy nie picia to nie jest wiele

osobiście uważam, że leczący się alkoholik i pracujący nad utrzymaniem abstynencji nie ma czegoś takiego jak "faza napicia się". Albo utrzymuje abstynencję, albo nie. Nie można być w połowie w ciąży, a w połowie nie :uoee:
:(


Fazą napicia się nazwałam głód alkoholowy.Mój błąd.

olga - Czw 12 Lip, 2012 12:06

Cytat:
Amor Vincit Omnia
oj dyskutowałabym

Wręcz przeciwnie. Choroba alkoholowa zniszczy wszystko.
Ja juz nie pamiętam czy kochałam, jak mocno kochałam, a moze w ogóle nie kochałam.

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 12:07

Żeglarz napisał/a:
Witaj Izo,

Wiążąc się z osobą uzależnioną podejmujesz bardzo duże ryzyko.
Choroba ta jest nieuleczalna. Rzuca cień na całe życie, na wszystkie kolejne lata, aż do końca życia. Owszem, można utrzymywać abstynencję, ale zagrożenie czai się na każdym kroku. To będzie determinowało Wasze wspólne życie, a także Twoje życie osobiste.

I nie znasz dnia, ani godziny gdy cała Twoja praca, pomoc pójdzie w niwecz.
Moja żona powróciła do nałogu po 18 latach :uoee:

Jeżeli bardzo Ci na nim zależy to pozyskaj dużą wiedzę na temat tej choroby i dopiero wówczas podejmij decyzję, czy chesz takiego życia, czy to jest Twoje marzenie, którego realizacja da Tobie szczęście.

Pozdrawiam, Paweł



Wiążąc się z niepijącym alkoholikiem ryzykuję,że się złamie,ale nie musi.Wiążąc się z kimś,kto tym alkoholikiem nie jest,ponoszę ryzyko,że się nim stanie.
Nie patrzę przez pryzmat różowych okularów.Staram się zdobywać wiedzę,rozmawiamy,staram się Pawła wspierać najlepiej jak umiem.

pietruszka - Czw 12 Lip, 2012 12:22

poprostu_JA napisał/a:
staram się Pawła wspierać najlepiej jak umiem.

a co rozumiesz przez wspieranie?

NANA - Czw 12 Lip, 2012 12:29

Witaj Izo :)
olga - Czw 12 Lip, 2012 12:29

Czy Twój facet chodzi na terapię? A Ty?
Marc-elus - Czw 12 Lip, 2012 12:34

poprostu_JA napisał/a:
Wiążąc się z niepijącym alkoholikiem ryzykuję,że się złamie,ale nie musi

Widzisz, "symptomy" to nie tylko picie i jego konsekwencje.
Alkoholik, nawet niepijący, dalej jest chory.
Nie pije, więc nie masz problemów z ewentualnymi kradzieżami w domu, wymiotami na podłodze, totalnej niemożności zaplanowania czegokolwiek itd.
Dalej masz problemy z jego chwiejną psychiką, zmiennymi nastrojami, obwinianiem Ciebie itd..... może, mimo że nie pije, zmienić twoje życie w piekło.

Dlatego rozróżnia się abstynencje i trzeźwienie. Trzeźwy ciągnie do normalności, abstynent po prostu nie pije.

staaw - Czw 12 Lip, 2012 12:37

olga411 napisał/a:
Czy Twój facet chodzi na terapię? A Ty?
Przecież jest zdrowa. Nawet kartkę za to dostałem...
olga - Czw 12 Lip, 2012 13:00

staaw napisał/a:
Przecież jest zdrowa


Na pewno nie jest zdrowa tak jak i ja nie jestem zdrowa.

staaw napisał/a:
Nawet kartkę za to dostałem...


Z grubej rury przywaliłeś :smieje:

Janioł - Czw 12 Lip, 2012 13:58

Cześć Izo - Andrzej Alkoholik Janioł
szymon - Czw 12 Lip, 2012 14:48

1.
poprostu_JA napisał/a:
Staram się zdobywać wiedzę


całkiem pomysłowo ;)

2.
poprostu_JA napisał/a:
staram się Pawła wspierać najlepiej jak umiem


a tutaj uważaj, bo jak się zagolopujesz za bardzo... to w razie wpadki (nie życzę nikomu) strasznie to przezyjesz... dlatego lepiej koncentruj się na pkt 1 :skromny:

Żeglarz - Czw 12 Lip, 2012 15:01

poprostu_JA napisał/a:
staram się Pawła wspierać najlepiej jak umiem.

Widzisz Izo, akurat w przypadku osób uzależnionych wspieranie jest zupełnie czym innym niż to jest powszechnie rozumiane.
Dlatego paradoksalnie wszyscy współuzależnieni - dziewczyny, partnerki, żony, matki, również ich męskie odpowiedniki - swoją pomocą najczęściej szkodzą choremu, przeszkadzają mu w leczeniu, będąc święcie przekonanymi, że robią wszystko co możliwe, żeby pomóc. Tylko później dziwią się, a w efekcie końcowym rozpaczają z powodu braku pozytywnych efektów pomocy.

Wiem, że to co piszemy jest trudne do przyjęcia.
Jednak to są fakty. Słowa nasze poparte są wieloletnim doświadczeniem życia z osobą uzależnioną oraz ogromną wiedzą pozyskaną przez lata nauki, terapii itp.
Jeżeli cierpliwie tego wysłuchasz, przemyślisz i wyciągniesz dobre dla siebie wnioski masz szansę uniknąć naszego losu obarczonego olbrzymim cierpieniem.

Dlatego, jak już wcześniej napisałem pozyskaj wiedzę na temat tej choroby. I to gruntowną wiedzę. Nie namawiam Ciebie do porzucenia Pawła. Ale namawiam Ciebie do nauki, która pozwoli Ci podjąć świadome, odpowiedzialne decyzje. A ta nauka może wyjść na zdrowie zarówno Tobie jak i Pawłowi, bo nauczysz się jak powinna wyglądać prawdziwa pomoc osobie uzależnionej.

Życzę Ci mądrości, pokory i dobrych wyborów.
Paweł

Jędrek - Czw 12 Lip, 2012 20:50

poprostu_JA napisał/a:
Cały czas się uczę i pragnę pomagać i być wsparciem dla kogoś kogo kocham

ojej.... jak ja pragnąłem kogoś takiego....
a miałem wredną babę która mi wybiła picie z głowy...mam nadzieję, że na dobre

OSSA - Czw 12 Lip, 2012 22:10

Jędrek napisał/a:
poprostu_JA napisał/a:
Cały czas się uczę i pragnę pomagać i być wsparciem dla kogoś kogo kocham


Witaj

27 lat temu poznałam mojego byłego męża, pokochałam i chciałam być wsparciem dla niego. Myślałam , że dzięki mojej miłości uda mi się go zmienić i przestanie pić. Jak wyglądało moje życie nie będę opisywać, po co pewnie i tak
nie posłuchasz moich rad , też nie chciałam słuchać innych :oops: :oops: . No cóż każdy jest kowalem swojego losu.

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 22:19

pietruszka napisał/a:
poprostu_JA napisał/a:
staram się Pawła wspierać najlepiej jak umiem.

a co rozumiesz przez wspieranie?


Dużo rozmawiamy.Paweł wie,że zawsze może na mnie polegać,że nie dam mu możliwości napicia się.Nam obojgu bardzo zależy,by był niepijący.

Ja wiem,że będzie różnie.Wiem,jakie to wszystko jest trudne.Ale wiem też,że warto walczyć,by było dobrze...

olga - Czw 12 Lip, 2012 22:20

poprostu_JA napisał/a:
,że nie dam mu możliwości napicia się.


:mysli: a jak to robisz?

rufio - Czw 12 Lip, 2012 22:23

poprostu_JA napisał/a:
że nie dam mu możliwości napicia się

Te Masztalski w spódnicy - wice to nie w tym dziale
A tak - dzień dobry - oj dziewczyno - chyba masz mocne i silne palce

prsk :roll:

pterodaktyll - Czw 12 Lip, 2012 22:23

poprostu_JA napisał/a:
nie dam mu możliwości napicia się.

Jako długoletni czynny alkoholik mogę Ci tylko powiedzieć, że jeśli Twój alko zechce się napić to nie masz absolutnie ŻADNEJ możliwości żeby temu zapobiec. To tak ku przestrodze............ :)

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 22:24

OSSA napisał/a:
Jędrek napisał/a:
poprostu_JA napisał/a:
Cały czas się uczę i pragnę pomagać i być wsparciem dla kogoś kogo kocham


Witaj

27 lat temu poznałam mojego byłego męża, pokochałam i chciałam być wsparciem dla niego. Myślałam , że dzięki mojej miłości uda mi się go zmienić i przestanie pić. Jak wyglądało moje życie nie będę opisywać, po co pewnie i tak
nie posłuchasz moich rad , też nie chciałam słuchać innych :oops: :oops: . No cóż każdy jest kowalem swojego losu.


Hmm... Pawła poznałam jak pił.Myślę,że właśnie to powodowało,że nie chciałam z nim być.
Chyba standardem u pijących alkoholików są kłamstwa,niedotrzymywanie słowa itd.A tego nie umiałabym zaakceptować u swojego partnera.
Miłość nie zawsze powoduje,że ukochana osoba się zmienia.Ja zbyt wiele razy byłam naiwna,ale dzięki temu wiele się nauczyłam.
Wiem,że przed nami długa droga.I wiem,że nie zawsze będzie to sielanka.Ale wiem też,że warto ryzykować.

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 22:28

pterodaktyll napisał/a:
poprostu_JA napisał/a:
nie dam mu możliwości napicia się.

Jako długoletni czynny alkoholik mogę Ci tylko powiedzieć, że jeśli Twój alko zechce się napić to nie masz absolutnie ŻADNEJ możliwości żeby temu zapobiec. To tak ku przestrodze............ :)

Wiem o tym :( Ale wiem też,że chęć napicia nie nastąpi nagle.Będzie to poprzedzone wieloma sygnałami,że taka sytuacja może mieć miejsce.
Poza tym,Paweł chodzi na mityngi i w razie takich sytuacji stara się znaleźć pomoc.

pterodaktyll - Czw 12 Lip, 2012 22:32

poprostu_JA napisał/a:
wiem też,że chęć napicia nie nastąpi nagle.Będzie to poprzedzone wieloma sygnałami,że taka sytuacja może mieć miejsce.

Mądrze mówisz..........nigdzie nie jest przecież napisane, że nikomu się nie udaje. Może Wy akurat do tych szczęśliwców należycie. Ja , znając wiele podobnych przypadków po prostu jestem sceptykiem choć, jak powiadają..............wiara coś tam przenosi itd. :)

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 22:38

pterodaktyll napisał/a:
poprostu_JA napisał/a:
wiem też,że chęć napicia nie nastąpi nagle.Będzie to poprzedzone wieloma sygnałami,że taka sytuacja może mieć miejsce.

Mądrze mówisz..........


Większą część informacji mam od Pawła,resztę z obserwacji.Wiem,że to i tak mało,ale zawsze coś :)

pterodaktyll napisał/a:
wiara coś tam przenosi itd. :)

Chyba góry :D

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 22:41

olga411 napisał/a:
Czy Twój facet chodzi na terapię? A Ty?


Paweł był w ośrodku,teraz chodzi na mityngi.

A ja... Terapia wiązałaby się z rozliczeniem z przeszłością,a ja nie do końca jestem na to gotowa... :( Jednak myślę,że w końcu to nastąpi :)

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 22:44

Klara napisał/a:
Witaj Izo :)

Siedzisz na tykającej bombie zegarowej - wiesz o tym? :(


Tak.Wiedziałam jakie jest ryzyko,czego się podejmuję.Dokładnie przemyślałam swoją decyzję.

pterodaktyll - Czw 12 Lip, 2012 22:46

poprostu_JA napisał/a:
część informacji mam od Pawła,resztę z obserwacji.Wiem,że to i tak mało,

Moim zdaniem to stanowczo za mało, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych.............

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 22:50

staaw napisał/a:
Emocjonalnie zareagowałem na podpis. Miłość może dużo lecz nie zapobiegnie siniakom. Fakt, mogłem napisać "siedzisz na bombie", tylko nie byłem pewien czy trafi to do Adresatki...
Przepraszam.


Rozumiem Twoją reakcję,choć w pierwszej chwili mnie zbulwersowała.
Co do podpisu... Właśnie te słowa dają mi wiarę w sens życia.I wiem,że nie jest ono lekkie.Jednak od kiedy te słowa mi towarzyszą,jest mi nieco łatwiej żyć :)

olga - Czw 12 Lip, 2012 22:50

poprostu_JA napisał/a:
A ja... Terapia wiązałaby się z rozliczeniem z przeszłością,a ja nie do końca jestem na to gotowa... :( Jednak myślę,że w końcu to nastąpi :)


myślę o terapii dla współuzależnionych
tam byś się dowiedziała co to choroba alkoholowa i z czym to sie je

poprostu_JA - Czw 12 Lip, 2012 22:53

pterodaktyll napisał/a:
poprostu_JA napisał/a:
część informacji mam od Pawła,resztę z obserwacji.Wiem,że to i tak mało,

Moim zdaniem to stanowczo za mało, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych.............


Między innymi dlatego trafiłam na to forum-żeby w razie potrzeby mieć się kogo poradzić,porozmawiać.Oczywiście,szukam też informacji w innych miejscach.
Poza tym,z Pawłem jestem dopiero dwa miesiące,więc nie miałam możliwości zdobyć większej wiedzy.

rufio - Czw 12 Lip, 2012 22:53

Amor Vincit Omnia

oprócz alkoholu raczej ciągu

staaw - Pią 13 Lip, 2012 05:08

poprostu_JA napisał/a:
Właśnie te słowa dają mi wiarę w sens życia.

Wspaniale. Gdyby nie moja wiara, pewnie od kilku lat bym nie żył...

Jednak wiara powinna być poparta rzetelną wiedzą gdzie kończy się miłość a zaczyna głupota...

Skoro koniecznie uparłaś się zdobywać wiedzę o alkoholizmie, sugeruję byś czerpała ją z innych źródeł niż od chłopaka...

Taki przykład z mojego życia: kiedy chciałem coś osiągnąć, mówiłem żonie jakie objawy głodu alkoholowego mam na dzień dzisiejszy, a ona zaczynała chodzić na paluszkach, żałując że nie umie latać. Dzisiaj się tego wstydzę, ale tak działa mózg alkoholika...

poprostu_JA - Pią 13 Lip, 2012 10:42

staaw napisał/a:
poprostu_JA napisał/a:
Właśnie te słowa dają mi wiarę w sens życia.

Wspaniale. Gdyby nie moja wiara, pewnie od kilku lat bym nie żył...

Jednak wiara powinna być poparta rzetelną wiedzą gdzie kończy się miłość a zaczyna głupota...

Skoro koniecznie uparłaś się zdobywać wiedzę o alkoholizmie, sugeruję byś czerpała ją z innych źródeł niż od chłopaka...

Taki przykład z mojego życia: kiedy chciałem coś osiągnąć, mówiłem żonie jakie objawy głodu alkoholowego mam na dzień dzisiejszy, a ona zaczynała chodzić na paluszkach, żałując że nie umie latać. Dzisiaj się tego wstydzę, ale tak działa mózg alkoholika...


To nie tak.... Zanim podjęłam decyzję,żeby być z Pawłem,rozmawialiśmy na temat ryzyka,jakie ponoszę.Na temat tego,co może się zdarzyć(ale nie musi) i tego,jakie sytuacje mogą mieć miejsce.Dzięki temu jestem w stanie dostrzec wiele sygnałów,że coś jest nie tak.Nie,nie chodzę wtedy na paluszkach.I nie unikam tematu.Pytam co się dzieje i rozmawiamy.

pietruszka - Pią 13 Lip, 2012 12:49

poprostu_JA napisał/a:
podjęłam decyzję,żeby być z Pawłem


W takim razie 9pomimo, że jesteście ze sobą dopiero kilka miesięcy, myślę, że warto, żebyś zajrzała Tu:
http://komudzwonia.pl/vie...p=127078#127078

To szereg wskazówek, które uważam, że pozwalają zwiększyć poczucie bezpieczeństwa osobie bliskiej alkoholikowi, nawet jeśli zakłada, że w jej związku nie zdarzy się zapicie partnera. Nawroty są wpisane w tę chorobę )c hoć zapicia niekoniecznie. Bycie przygotowaną na taką sytuację, moim zadaniem, jest wyrazem własnej odpowiedzialności i dojrzałości do takiego związku z chorą osobą. Tak jak osoba w związku z cukrzykiem powinna wiedzieć, jakie są objawy hipoglikemii i jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach.


A tak na marginesie - to warto, żebyś wzięła jednak pod uwagę własną terapię - po prostu łatwiej się dogadywać , gdy oboje nadają na tych samych falach i łatwiej się dogadać w związku - mówię to z własnego doświadczenia, bo w naszym przypadku by już zapewne nie było MY, gdyby każde z nas nie wzięło się za bary ze swoją przeszłością, swoimi trudnościami. A tak gadamy tym samym językiem i śmiejemy się z tych samych żartów, a i w sytuacjach konfliktowych łatwiej sobie radzimy.

poprostu_JA - Pią 13 Lip, 2012 13:16

pietruszka, dziękuję.O pewnych rzeczach wiedziałam i mamy ustalone inne ustalimy jak zamieszkamy razem.

pietruszka napisał/a:
A tak na marginesie - to warto, żebyś wzięła jednak pod uwagę własną terapię - po prostu łatwiej się dogadywać , gdy oboje nadają na tych samych falach i łatwiej się dogadać w związku

Zdaję sobie z tego sprawę... Kiedyś szukając pomocy po prostu usłyszałam od dwóch,czy trzech psychologów,że mam sobie sama poradzić,bo oni nie rozwiążą moich problemów.Ja to wiem,ale ich zachowanie odebrałam jako robienie łaski,że wogóle zostałam przyjęta na wizytę :( Teraz muszę po prostu odnaleźć w sobie nadzieję,że tym razem się uda,że wreszcie będę mogła uzyskać pomoc i "dogadać się" sama ze sobą...

KARO - Pią 13 Lip, 2012 14:40

Witaj Izo :)
Podziwiam Cię za odwagę - jeśli radzisz sobie w tej sytuacji (nie wykańcza Cię psychicznie ten związek ) to zignoruj rady dotyczące twojej terapii i ciesz się tym co jest między Wami .

szymon - Pią 13 Lip, 2012 14:45

KARO napisał/a:
jeśli radzisz sobie w tej sytuacji


to by się tu nie zarejestrowała... tylko po to by się podzielic jaki to świt jest piękny 8|

KARO - Pią 13 Lip, 2012 14:49

Nie znamy powodu rejestracji poza chęcią znalezienia wsparcia drogi Szymonie .Iza zna odpowiedzi- nie gdybajmy.
KARO - Pią 13 Lip, 2012 14:52

A ja wierzę Izo ,że Wam się uda . To trudny związek , ale poradzisz sobie .(Jeśli będziesz tego chciala ) :D
poprostu_JA - Pią 13 Lip, 2012 16:33

kosmopolitanka napisał/a:
ja nie słodzę, bo tak wypada,


Nie lubię słodzenia :)
dadof2 napisał/a:
Może to niezbyt elegancki komentarz, ale i moim zdaniem trafny.
Miłość ślepo przenosi te góry. Potrzebny dobry przewodnik.


Ja wiem,że jako nowy user,jako "świeżaczek" i osoba z rodziny alkoholików mogę być uważana za... W sumie każdy może pomysleć ,że jestem z Pawłem dopiero dwa miesiące i widzę wszystko przez pryzmat zakochania,przez różowe okulary.Zapewniam,że tak nie jest.Uczę się cały czas i każdego dnia szukam informacji o AA.Wiem,że wszystko może się wydarzyć,ale to chyba nie jest powód,żeby rezygnować z tego związku? Czy niepijący alkoholik nie ma prawa ułożyć sobie życia,tylko dlatego,że może kiedyś zapić,załamać się?? Nie oddałabym żadnej chwili spędzonej z Pawłem za żadne skarby świata.I codziennie marzę o tym,aby to się nie zmieniło :)

szymon napisał/a:
to by się tu nie zarejestrowała... tylko po to by się podzielic jaki to świt jest piękny


Zarejestrowałam się ty,bo wiem,że właśnie tu mogę znaleźć odpowiedzi na wiele pytań i liczę na to,że w razie potrzeby będziecie służyć dobrą radą... :)

kosmopolitanka napisał/a:
Zawsze jest ktoś, kto poklepie później po pleckach


Nie oczekuję klepania po pleckach,ale prawdy i szczerości :)

poprostu_JA - Pią 13 Lip, 2012 16:41

kosmopolitanka, tak z ciekawości,sugerujesz,że powinnam się poddać,zrezygnować,bo Paweł jest alko??Mam się wystraszyć,bo może zapić??Czyli jednym słowem mam stchórzyć??

kosmopolitanka napisał/a:
już ją Paweł uświadamia, jakie to szczęście być kobietą alko...


Uświadamia mnie,jakie to szczęście znaleźć kogoś,kto stara się walczyć i kto chce normalnie żyć.I daje mi to,czego każda kobieta potrzebuje.Zrozumienie,miłość,bezpieczeństwo.

kosmo - Pią 13 Lip, 2012 16:41

poprostu_JA napisał/a:
Ja wiem,że jako nowy user
Nie traktuję Cię, jako nowej i świeżej, bo w przeciwieństwie do innych czytam dokładnie, co piszesz.
Staż na forum nie świadczy o posiadanej wiedzy na temat problemu, jaki Cię tu sprowadził.
Chcę Ci tylko uświadomić, jak możesz się zawieść na ukochanym.
Nie Ty pierwsza i nie ostatnia.

Mimo wszystko jestem romantyczką i życzę powodzenia i wytrwałości.

Ps. Tak na marginesie zapytam, czy Paweł wie, że jesteś na tym forum?

poprostu_JA - Pią 13 Lip, 2012 16:43

kosmopolitanka napisał/a:
Ps. Tak na marginesie zapytam, czy Paweł wie, że jesteś na tym forum?


Tak,wie.

poprostu_JA - Pią 13 Lip, 2012 16:44

kosmopolitanka napisał/a:
życzę powodzenia i wytrwałości.


Chyba nie powinnam dziękować ;)

KARO - Pią 13 Lip, 2012 16:45

Ja to widzę tak- skoro jesteś Izo świadoma trudności ,skoro się przygotowujesz do tego związku( właśnie szukasz informacji itp.) ,skoro kochasz tego mężczyznę to wszystko jest o.k. Tak naprawdę to tylko Ty wiesz czy to ma szansę się udać . Każdy patrzy na tę sytuację opierając się na własnych doświadczeniach ,nikt nie da Ci dobrej rady...
Za to -od osób tu zarejestrowanych bardzo dużo dowiesz się o zagrożeniu . Nie chodzi o poklepywanie po plecach ani o żadne opinie - które niestety tu się wyłaniają ...
Zadaj konkretne pytanie ( nie o powodzenie Waszego związku ) ,zapytaj o konkretny problem a napewno użytkownicy będą potrafili Ci w tym pomóc .

kosmo - Pią 13 Lip, 2012 16:46

poprostu_JA napisał/a:
kosmopolitanka, tak z ciekawości,sugerujesz,że powinnam się poddać,zrezygnować,bo Paweł jest alko??Mam się wystraszyć,bo może zapić??Czyli jednym słowem mam stchórzyć??
Posłuchaj, już nie jedna wyjadaczka w dziedzinie współuzależnienia poległa, tu są osoby, którym się poszczęściło, bo byli wytrwali i konsekwentni, ale o wiele więcej alko, czy współ go nie mieli. Nie wytrzymali i zapili raz, drugi dziesiąty...
poprostu_JA napisał/a:
Zrozumienie,miłość,bezpieczeństwo.
Owszem, to coś, czego pragnie każdy człowiek, ale wydaje mi się, że Paweł ma za krótki staż abstynencji, aby tworzyć związek. Nie wiem, mam nadzieję, że się mylę.
Jak wyżej, szczęścia życzę.

kosmo - Pią 13 Lip, 2012 16:50

poprostu_JA napisał/a:
Chyba nie powinnam dziękować ;)
Chyba nie, ale i tak mocno trzymam za Was kciukasy. :)
KARO - Pią 13 Lip, 2012 16:51

Paweł jest człowiekiem takim samym jak każdy inny . Większość osób jest od czegoś uzależnionych lub współuzależnionych. Nie jest ani "inny " ani " gorszy" .Jeśli go kochasz i masz dość siły by pomóc mu walczyć z nałogiem ... to jesteś wspaniałą kobietą . To może się udać...
wlod - Pią 13 Lip, 2012 18:29
Temat postu: Doświadczenie dla Izy
Na wstępie Cie pozdrawiam mam na imie Wlodek jestem alkoholikiem fajnie ze masz wiarę i miłosc dla Pawla jednak prawdą jest ze dwu miesieczne trzeżwienie jest dla niego wielkim osiagnięciem i zycze mu 24 godzin trzezwego dnia bez alkoholuu Ja przestalem pic,gdy mialo przyjsc na swiat dzieckoi i ultimatum zony syn albo zycie bez wódy Wybralem to drugie i postapilem słusznie ,gdyz do dzisiaj nie pije i chociaz zona ,ktora mnie namawiala do niepicia po 10 latac wystapiła o rozwódGdy byl rozwod mialem 10 lat abstynencji alkoholowejI tak bywa jednak sąd uznal ,ze rowniez jako czynny akoholik moge wychowywac syna i tak uczynil.Tak więc alkoholik niepijący moze byc tez dobrym ojcem i wartosciowym czlowiekiem jednak kim jestem dziisaj i kim byłem gdy przestałem pic zalezy wylącznie ode mnie.
KICAJKA - Pią 13 Lip, 2012 21:36

Witaj Izo :)

Ryzyko duże,fakt..
czasem warto,czasem nie...
to zalezy też od tego na ile
Ty sama sobie będziesz pomagać,
to wymaga sporo wysiłku...
jego możesz delikatnie wspierać... ale jak...
najlepiej szukać fachowców.

Powodzenia życzę :)

poprostu_JA - Pią 13 Lip, 2012 21:57

KICAJKA, wlod, witajcie :)

wlod napisał/a:
dwu miesieczne trzeżwienie


Paweł nie pije od 25 września ubiegłego roku :) a od dwóch miesięcy jesteśmy razem :)

wlod napisał/a:
zycze mu 24 godzin trzezwego dnia bez alkoholuu


Przekazałam i dziękujemy :)

poprostu_JA - Sob 14 Lip, 2012 12:31

Pietruszka podała mi link do paru rad,takiego planu B,na wypadek gdyby... Jednak napiszcie,co mogę zrobić,by nie było konieczności wprowadzania takiego planu w życie??Wiem,że nie tylko ode mnie to zależy,Paweł też ma walczyć,ale mogę mu w tym pomóc.

Wczoraj ustaliliśmy taki nasz mały plan B.Muszę przyznać,że wcześniej na to nie wpadłam.Pewnie,gdyby coś się wydarzyło,to bym zgłupiała :szok:

Linka - Sob 14 Lip, 2012 12:45

poprostu_JA napisał/a:
Jednak napiszcie,co mogę zrobić,by nie było konieczności wprowadzania takiego planu w życie??

....nie mieszkać razem, dać sobie, jemu czas

poprostu_JA - Sob 14 Lip, 2012 12:56

Linka napisał/a:
poprostu_JA napisał/a:
Jednak napiszcie,co mogę zrobić,by nie było konieczności wprowadzania takiego planu w życie??

....nie mieszkać razem


Mogłabyś jaśniej,bo nie bardzo rozumiem??

Linka - Sob 14 Lip, 2012 12:58

o tym
poprostu_JA napisał/a:
inne ustalimy jak zamieszkamy razem.

olga - Sob 14 Lip, 2012 13:01

Jeśli już zamieszkacie razem, a zacząłby pić to należy zmykać, wyprowadzić się, zostawić go samego. Reszta należy do niego. Na nic nie masz wpływu.
OSSA - Sob 14 Lip, 2012 13:03

poprostu_JA napisał/a:
napiszcie,co mogę zrobić,by nie było konieczności wprowadzania takiego planu w życie??


gdybyś poszła na terapię wiedziałabyś, że nikt nie udzieli Ci takich rad, nie ma takiej siły by zatrzymać alk. przed nawrotem choroby. Alko. po choroba nieuleczalna, śmiertelna. Nawet jak rodzina będzie chodzić na rzęsach to on/ona może pić......... im szybciej to zrozumiesz tym łatwiej będzie ci żyć. Ja osobiście znam osoby, które obchodziły 10, 15 i 25 rocznicę trzeźwości, ale niestety większość zapija znacznie szybciej i zamienia życie rodziny w piekło.

Nie będę ci mówiła wyprowadź się , zostaw, odpuść go sobie, bo pewnie nie posłuchasz, ja nie słuchałam takich rad. :oops: :oops:

Kiedy mówili mi najbliżsi 43f3 , kiedy koleżanki uważałam, że zazdroszczą mi super przystojnego faceta. Życie pokazało szybo jak bardzo się myliłam, ale było już za późno dzieci, mieszkanie, wspólna praca.................................
Ty możesz się jeszcze wycofać.
Jeśli mimo wszytko chcesz być z tym człowiekiem, idź na terapię. Nauczysz się jak postępować by nie pomagać i nie niszczyć siebie.

Jeśli związałabyś się np. z cukrzykiem nie chciałabyś wiedzieć jak mu pomóc jak ma hipoglikemie, przemyśl to sobie ;)

poprostu_JA - Sob 14 Lip, 2012 13:04

olga411 napisał/a:
Jeśli już zamieszkacie razem, a zacząłby pić to należy zmykać, wyprowadzić się, zostawić go samego. Reszta należy do niego. Na nic nie masz wpływu.


Jednak to nie zmienia faktu,że nie musi zacząć pić.Jeśli jednak zapije,zawsze może się uratować...

poprostu_JA - Sob 14 Lip, 2012 13:09

OSSA, jednak zachowania innych ludzi mają wpływ na alko.Właśnie o to pytam-czego nie robić,żeby mu nie ułatwić nawrotu,lub co zrobić,żeby mu pomóc w normalnym życiu bez alkoholu??

Alkoholik też ma uczucia i sam fakt,że pił,że jest uzależniony nie zabrania mu normalnie żyć.Są przykłady ludzi na tym forum,którzy założyli rodziny i są ze sobą szczęśliwi.A przecież jedno z nich jest AA.

OSSA - Sob 14 Lip, 2012 13:09

poprostu_JA napisał/a:
Jednak to nie zmienia faktu,że nie musi zacząć pić.Jeśli jednak zapije,zawsze może się uratować...




Ja też ma taką naturę jak inni mówią nie ruszaj parzy, musiałam sprawdzić doświadczalnie .....

No cóż przez lata życia z osobą uzależnioną, poparzyłam sobie pysk i d*** teraz chcę spokojnie żyć,

Powodzenia, nie mam siły ucxc4 ucxc4 ucxc4

olga - Sob 14 Lip, 2012 13:16

Wiązanie się z drugim człowiekiem to zawsze jest "ryzyko". Przecież to różne osobowości, charaktery, nawyki. Niekoniecznie musi to być alko żeby sie nie udało.

poprostu_JA napisał/a:
Właśnie o to pytam-czego nie robić,żeby mu nie ułatwić nawrotu


Myślę, ze nie powinnaś stawiać przed nim butelki. A tak poza tym, nie wiem co masz na myśli.

poprostu_JA - Sob 14 Lip, 2012 13:17

Odnoszę dziwne wrażenie,że część ludzi na forum myśli,że nie wiem,lub nie rozumiem,że alko może znów zacząć pić.Że może zmienić moje życie w piekło itp.
Wiem o tym doskonale.Wiem,jak wygląda życie pod jednym dachem z pijakiem agresorem.Znam to od podszewki.
Właśnie dlatego pragnę,chcę pomóc Pawłowi wytrwać w niepiciu.To nie są różowe okulary,czy idiotyczna wiara,ale realizm.
Przyszłam tu po pomoc i rady,a nie po to,by po raz kolejny czytać,że mam zrezygnować,poddać się,czy stchórzyć!!!

OSSA - Sob 14 Lip, 2012 13:18

poprostu_JA napisał/a:
jednak zachowania innych ludzi mają wpływ na alko


weź :zamiata: :cacy: usuwaj mu wszystkie przeszkody, jak ci pluje w twarz , to nic deszcz pada , może nie będzie pił :wysmiewacz: :wysmiewacz:


Zrozum wreszcie nie ma takiej metody , nikt nie zapisze ci recepty na to co masz lub nie masz robić.
Możesz chodzić na uszach, nosić go na rękach, a on i tak się napije i jeszcze ci wmówi, że przez ciebie, bo ...................................
Dopóki on sam nie zrozumie, że ma problem i nie będzie przestrzegał haltu, ty nic nie możesz.

Jeśli są na tym forum osoby, którym się udało to dlatego, że same chciały wyjść z tego g****

olga - Sob 14 Lip, 2012 13:23

Ja uważam, ze powinniście spróbować. Na Twoim miejscu poczekałabym z decyzja o dzieciach. Koniecznie idź na terapie dla współ. dowiesz sie tam wielu bardzo pozytecznych rzeczy, miedzy innymi tego, ze czego byś nie robiła lub co robiła żeby on przestał i tak to nic nie da, szkoda Twojego wysiłku nerwów i czasu. A może ta wiedza nie będzie potrzebna ale przyda ci sie zrozumienie innych spraw, będziesz mogła łatwiej dogadywać sie ze swoim alko.
OSSA - Sob 14 Lip, 2012 13:24

poprostu_JA napisał/a:
Odnoszę dziwne wrażenie,że część ludzi na forum myśli,że nie wiem,lub nie rozumiem,że alko może znów zacząć pić.


ja odnoszę wrażenie , że ty oczekujesz cudu, cudownej recepty co zrobić, by ktoś żył tak jak ja chcę, był trzeźwy i nie miał nawrotów.

Niestety nikt z nas nie wie jak to zrobić :bezradny: :bezradny:

yuraa - Sob 14 Lip, 2012 14:09

czytam i nie potrafie zrozumieć
oczekujesz gotowej recepty i listy działań wskazanych oraz zabronionych.
NIE MA
kazdy przypadek alkoholika inny jest , ten Twój też.
to zywy człowiek a nie sprzęt AGD z instrukcja obslugi.
pytania typu ; co mam robić zeby on... ?
są kompletnie bez sensu
tu nalezy spytać;
jak zyć bym była szczęśliwa ?
a wtedy i jemu dobrze będzie przy szczęśliwej kobiecie, i po co miałby uciekać w swiat ułudy alkoholowej

Linka - Sob 14 Lip, 2012 14:16

yuraa napisał/a:
kazdy przypadek alkoholika inny jest , ten Twój też.
to zywy człowiek a nie sprzęt AGD z instrukcja obslugi.
pytania typu ; co mam robić zeby on... ?
są kompletnie bez sensu

z tym się absolutnie zgadzam
yuraa napisał/a:
a wtedy i jemu dobrze będzie przy szczęśliwej kobiecie, i po co miałby uciekać w swiat ułudy alkoholowej

z tym już niekoniecznie, alkoholik pije, bo jest chory a każde inne wytłumaczenie jest przerzucaniem odpowiedzialności

OSSA - Sob 14 Lip, 2012 14:17

Linka napisał/a:
z tym już niekoniecznie, alkoholik pije, bo jest chory a każde inne wytłumaczenie jest przerzucaniem odpowiedzialności


zgadzam się :mgreen:

staaw - Sob 14 Lip, 2012 14:25

yuraa napisał/a:
a wtedy i jemu dobrze będzie przy szczęśliwej kobiecie, i po co miałby uciekać w swiat ułudy alkoholowej

Znasz Jurku moją kobietę...
Ja przy tym aniele ciągłem jak gąbka, a ona patrząc na mojego kaca, z miłości po piwo mi latała...
Chowałem przed nią alkohol nie dla tego że bałem się że wyleje (nigdy nie wylewała), chowałem ze wstydu że muszę tyle pić...

Piłem bo to JA sobie wmówiłem że cały świat jest przeciwko mnie...


Izo, czemu nie zakochałaś się w jakimś spokojnym chłopcu co do którego nie miała byś obaw że może Ci życie w piekło obrócić?

yuraa - Sob 14 Lip, 2012 14:29

macie racje dziewczyny ,źle to sformulowałem.

bardziej chodziło mi o to by kazdy zajął się budowaniem swojego szczęścia
a nie mysleniem co zrobić by druga połowa postepowala wg jakiegoś wymyslonego dla niej planu.
z drugiej strony jakoś chetniej wracam do domu gdy wiem że czeka tam uśmiechnieta żona a nie jakaś zołza

staaw - Sob 14 Lip, 2012 14:33

yuraa napisał/a:
jakoś chetniej wracam do domu gdy wiem że czeka tam uśmiechnieta żona a nie jakaś zołza

A tu masz rację. Ale dopiero kiedy terapia zmieni myślenie alkoholika, lepiej kiedy żona zołzą nie jest...
Przed terapią lepsza taka mniej kochająca.... :rotfl:

yuraa - Sob 14 Lip, 2012 14:34

Stasiu lala ci piwo po które do biedronki biegała
ale czy z milości czy ze strachu że jak nie wypijesz to bedzie jeszcze gorzej?
i czy byla szczęsliwa?
a moze tylko tak nauczona- mąż mówi leć po piwo to trzeba lecieć

Linka - Sob 14 Lip, 2012 14:39

Jak sobie przypomnę początki mojego małżeństwa, jaka ja wtedy byłam szczęśliwa :)
mój mąż już wtedy pił i tak skutecznie to ukrywał, że nie miałam o niczym zielonego pojęcia :oops:
do dziś pije sam, w ukryciu.

staaw - Sob 14 Lip, 2012 14:47

yuraa napisał/a:
a moze tylko tak nauczona- mąż mówi leć po piwo to trzeba lecieć

Dokładnie...
Bo miłość cuda zdziałać potrafi... W każdym razie te cuda to innym się zdarzają, ja musiałem twarzą chodnik przeszlifować by zmądrzeć...

Żeglarz - Sob 14 Lip, 2012 14:51

poprostu_JA napisał/a:
Jednak to nie zmienia faktu,że nie musi zacząć pić.Jeśli jednak zapije,zawsze może się uratować...

Droga Ja :)

To co napisałaś powyżej pokazuje, że już siedzisz w pułapce współuzależnienia.
Ciągła nadzieja na poprawę jest zmorą wszystkich współuzależnionych i największą przeszkodą w uwolnieniu się od tego koszmaru. To jest ten zaklęty krąg w którym uzależnieni ze swoimi pomocnikami (najczęściej rodziną) się kręcą.
Ty jesteś na prostej drodze do tego.
Ja wiem, że tego nie widzisz, bo to jest bardzo trudno zobaczyć.
Jak pisałem Ci wcześniej, ucz się wszystkiego na temat uzależnienia i współuzależnienia, a najlepiej to idź na terapię jeżeli chcesz ten związek utrzymywać.
Wówczas będziesz mogła świadomie podejmować decyzje.

Pozdrawiam, Paweł

pietruszka - Sob 14 Lip, 2012 15:49

poprostu_JA napisał/a:
Wiem,jak wygląda życie pod jednym dachem z pijakiem agresorem.Znam to od podszewki.
Właśnie dlatego pragnę,chcę pomóc Pawłowi wytrwać w niepiciu.To nie są różowe okulary,

to jest nieświadome wchodzenie w schematy załatwiania spraw z dzieciństwa w dorosłym życiu. To nie przypadek, że córki (a także wnuczki) alkoholików w dorosłym życiu szukają kogoś, kogo mogą uratować, dla kogo mogą stać się wybawicielką, opiekunką. I w ten sposób załatwić sprawę z dzieciństwa. To nie dzieje się przypadkiem. Tylko, że potem przychodzi rozczarowanie, bo jej pomoc nie jest potrzebna - alkoholik w swej chorobie pomaga sobie sam i musi umieć sobie sam radzić. Nie możesz być mamusią, która bacznie obserwuje, czy dzidziuś raczkując przypadkiem nie ściągnie sobie sobie ze stołu obrusa z porcelanową zastawą. Tu musisz czasem nawet odwrócić głowę, gdy wiesz, że nieuchronnie zaraz zrobi sobie krzywdę. Taka ta choroba.

Partnerka alkoholika musi nauczyć się innego partnerstwa, niż tego, co zwykle wyniosła z domu. To bycie zawsze niezależną (finansowo, duchowo, społecznie, psychicznie), przygotowaną na różne niespodziewane sytuacje, umiejącą znaleźć wsparcie poza związkiem, gdyż często go nie otrzyma w związku, kochająca mądrą, dojrzałą miłością, częściej mówiąca JA bez nadużywania MY. To bycie przygotowaną na poniesienie odpowiedzialności za podjęcie decyzji wejścia w związek z chorą osobą, gotową ponieść konsekwencje takiego życiowego wyboru. I wcale nie mam na myśli związku z czynnym alkoholikiem, ale właśnie związek z trzeźwiejącym alkoholikiem.

Inna sprawa, ze zastanawiam się, czy Paweł Ci powiedział, że jednym z zaleceń dla tzw. świeżaków jest niepodejmowanie ważnych decyzji życiowych przed upływem roku od abstynencji? :mysli:

poprostu_JA - Sob 14 Lip, 2012 16:07

OSSA napisał/a:

weź :zamiata: :cacy: usuwaj mu wszystkie przeszkody, jak ci pluje w twarz , to nic deszcz pada , może nie będzie pił :wysmiewacz: :wysmiewacz:


Zrozum wreszcie nie ma takiej metody , nikt nie zapisze ci recepty na to co masz lub nie masz robić.
Możesz chodzić na uszach, nosić go na rękach, a on i tak się napije i jeszcze ci wmówi, że przez ciebie, bo ...................................


Wiem,że nie tędy droga.To ma być życie a nie udawanie.

OSSA napisał/a:
Dopóki on sam nie zrozumie, że ma problem i nie będzie przestrzegał haltu, ty nic nie możesz.


On wie,że ma problem i przestrzega zasad.

Żeglarz - Sob 14 Lip, 2012 16:28

poprostu_JA napisał/a:
przestrzega zasad.

Podstawową zasadą jest to, że uzależniony wyłącznie sam musi radzić sobie ze swoją chorobą. Jeżeli razem planujecie, że Ty będziesz mu w tym pomagała, to już jest złamanie tej zasady.
Jeżeli chcesz utrzymać swoje zdrowie (i Jego) to musisz myśleć, zachowywać się i fukcjonować tak, jakbyś żyła ze zdrowym człowiekiem. Tak, jakby ta choroba dla Ciebie nie istniała. Nawet wówczas, gdy dopadają go dolegliwości związane z jego chorobą. Bo Ty jeżeli jemu chcesz faktycznie pomóc, to nie możesz mu pomagać w żaden sposób. Taka jest zasada, której Ty powinnaś przesytrzegać. Czy jest to dla Ciebie możliwe?
Jest rzeczą naturalną, że człowiek, gdy widzi drugiego cierpiącego chce mu pomóc. Szczególnie, gdy to dotyczy bliskich osób. A Ty musisz pozostać wówczas obojętna. Dosłownie obojętna. Po pierwsze, żeby jemu w ten sposób pomóc, a po drugie, żebyś Ty nie cierpiała emocjonalnie. Czy będziesz potrafiła to zrobić?

Takich dylematów i pytań jest dużo więcej.

OSSA - Sob 14 Lip, 2012 16:31

Iza nie mam siły ucxc4 i gadać do 43f3

Powodzenia

staaw - Sob 14 Lip, 2012 16:32

OSSA napisał/a:
gadać do 43f3

:bezradny:

Żeglarz - Sob 14 Lip, 2012 16:34

OSSA napisał/a:
Iza nie mam siły

Elu, co się miotasz? :)
To normalne. Dużo trzeba czasu i najczęściej przykrych doświadczeń, żeby to zrozumieć.
Ale jest nadzieja. Spójrz na Marine. U niej ten proces trwał dwa lata.

poprostu_JA - Sob 14 Lip, 2012 16:36

Żeglarz napisał/a:
Jest rzeczą naturalną, że człowiek, gdy widzi drugiego cierpiącego chce mu pomóc. Szczególnie, gdy to dotyczy bliskich osób. A Ty musisz pozostać wówczas obojętna. Dosłownie obojętna.

Rozumiem,że chodzi o to,bym nie chodziła wtedy "na paluszkach" i nie schodziła mu z drogi??

Ja wiem,że moje pytania mogą wydawać się głupie,ale nie chcę mu zaszkodzić.Nie chcę kiedyś sama dojść do wniosku,że coś wydarzyło się,bo ja zrobiłam coś nie tak... I nie dlatego,że to usłyszę,ale dlatego,że faktycznie tak będzie... :(

szymon - Sob 14 Lip, 2012 16:39

poprostu_JA napisał/a:
Nie chcę kiedyś sama dojść do wniosku,że coś wydarzyło się,bo ja zrobiłam coś nie tak... I nie dlatego,że to usłyszę


właśnie na tym polega współuzależnienie...
to czy on będzie pił czy nie pił - NIE ZALEŻY OD CIEBIE 4g5

staaw - Sob 14 Lip, 2012 16:43

poprostu_JA napisał/a:
Nie chcę kiedyś sama dojść do wniosku,że coś wydarzyło się,bo ja zrobiłam coś nie tak... I nie dlatego,że to usłyszę,ale dlatego,że faktycznie tak będzie... :(

Zrozum że NIE MASZ ŻADNEGO wpływu na zachowanie alkoholika. Owszem, alkoholik STARA się zwalić winę na wszystkich wkoło, jednak ja wiedziałem że co bym nie mówił by sobie nastój poprawić, wina leżała po mojej stronie...

Nawet jak się z miłości powiesi.... to będzie JEGO wybór...

poprostu_JA - Sob 14 Lip, 2012 16:43

OK.Nie było pytania.Nieważne.
Skoro to wszystko jest takie oczywiste... Ja sama nie wpadłabym np.na to,żeby ustalić jakiś plan B.Bo po co??Nawet przez myśl mi to nie przeszło... A jednak.Więc pomyślałam,że zadam pytanie,proste,ale może powinnam coś wiedzieć,żeby nie zaszkodzić... I co?? Czuję się jakbym palnęła jakąś niedopuszczalną gafę!
Sorry,ale ...

staaw - Sob 14 Lip, 2012 16:46

poprostu_JA napisał/a:
Czuję się jakbym palnęła jakąś niedopuszczalną gafę!

To nie była gafa lecz niewiedza, niepotrzebnie liczka płonisz...
Ciekawe jak byś się czuła gdyby ukochany powiedział że pije przez Ciebie...

szymon - Sob 14 Lip, 2012 16:49

poprostu_JA napisał/a:
Czuję się jakbym palnęła jakąś niedopuszczalną gafę!


ty się nie bulwersuj ;)
jak ja tu przyszedłem, to chciałem się leczyć alkoholizm medytacją i czytaniem głupio-mądrych książek... byłem zielony w temacie

poprostu_JA napisał/a:
Sorry,ale ...


ale co? :cacy2:

pietruszka - Sob 14 Lip, 2012 16:49

poprostu_JA napisał/a:
ale może powinnam coś wiedzieć,żeby nie zaszkodzić...

akurat zdrowsze dla Ciebie byłoby postawienie pytania, co powinnaś zrobić, żeby sobie nie zaszkodzić :)

Żeglarz - Sob 14 Lip, 2012 16:54

poprostu_JA napisał/a:
Rozumiem,że chodzi o to,bym nie chodziła wtedy "na paluszkach" i nie schodziła mu z drogi??

Masz być sobą, w pełni tego słowa znaczeniu.
A On musi umieć funkcjonować w normalnym środowisku, a nie chodzącym na paluszkach. Jeżeli brak "chodzenia na paluszkach" może go wytrącić z równowagi to również to Twoje "chodzenie na paluszkach" może go z niej wytrącić.
Pamiętasz taką reklamę społeczną w tv pt "bo zupa była za słona"?
Powód zawsze się znajdzie. I niestety tym powodem (jeżeli się znajdzie) będziesz właśnie Ty i Twoje zachowanie. Jakiekolwiek Twoje zachowanie.

Problem tej choroby nie leży w tym co się dzieje na zewnątrz uzależnionego, ale w tym co jest w jego wnętrzu. Jest to choroba emocji, nieumiejętność radzenia sobie z nimi, a właściwie to umiejętność radzenia sobie w jeden jedyny sposób, czyli w ucieczkę od rzeczywistości. W przypadku Pawła to jest alkohol.
A czynników wyzwalających te chore emocje może być nieskończona ilość. A powodów wytłumaczeń swojego zachowania druga nieskończona ilość.
I Ty tak naprawdę nigdy nie będziesz wiedziała jaka jest przyczyna. I wówczas możesz obwiniać siebie. A to jest typowy objaw współuzależnienia.

Droga Ja.
Tak jak napisałem wyżej, dostrzegam że jesteś na bardzo prostej drodze do współuzależnienia. Być może niektóre mechanizmy są już w Tobie w związku z Twoim rodzinnym domem.
Naprawdę, najlepsze co możesz w tej chwili zrobić to porozmawiać z fachowcami od tych problemów. Udaj się na rozmowę do Ośrodka Terapii Uzależnień i skonsultuj się z psychologiem. Nawet dla rozwiania swoich wątpliwości. A one z pewnością są, bo inaczej Ciebie by tu nie było.

rufio - Sob 14 Lip, 2012 17:29

1. Iść do ośrodka i zacząć terapię dla współ . w takiej lub innej formie - w ośrodku wybiorą Ci najlepszy sposób .
2. Odłożyć wspólne zamieszkanie jeszcze na rok - mniej więcej po 2 latach jest w miarę wykrystalizowana sytuacja co do stanu emocji alkoholika .
3. Żyć po swojemu i realizować swe zachcianki a przy okazji robić coś razem a nie odwrotnie .
To powinno starczyć na początek - reszta jak ułożysz sobie dzień codzienny .

Linka - Sob 14 Lip, 2012 18:02

Rufio konkretny jak zawsze :okok:
pannamigotka - Śro 18 Lip, 2012 09:02

poprostu_JA- Bardzo mi przypominasz siebie sprzed 5 lat. Tak wierzyłam w niego... tak samo wierzyłam w siłę naszego uczucia, wierzyłam w moją mądrość (ja go uchronię przed złem świata i jego demonami).
Jak mi jego szefowa powiedziała, że czuje od niego alkohol w pracy, to byłam oburzona! On nie pije! Co za wredna baba, pomyślałam.
Po czasie okazało się, że mój chłopak chce pić, to jest dla niego priorytetem, przepijał nawet połowę wypłaty, pił codziennie, od rana do wieczora. Ostatnio przepił pieniądze na... wakacje!
Jak przestawał pić, to chodziłam na paluszkach, robiłam wspaniałe obiady, spędzaliśmy czas tak, jak on chciał (na rowery nie ma siły, na basenie za głośno, a spacer mu się nie chce, ten program to bez sensu, on nie będzie patrzał na komedie, więc zazwyczaj on się rozsiadał na kanapie, a my obok niego). Sądziłam, że to moje zachowanie ma wpływ na to, czy zapije czy nie. Za każdym razem jak trzeźwiał byłam tak samo pewna jak Ty, że będzie trzeźwy. A jak zapijał, to walił mi się świat.
Przeczytaj mój temat (obok), zobacz, co musiałam przeżyć, a ty tylko wycinek.
Chciałabym być w tym momencie, w którym jesteś Ty, po to, żeby z tego związku uciec. Natomiast gdyby ktoś mi to samo poradził ponad 5 lat temu- zabiłabym go śmiechem i ucięła z nim kontakty.

http://komudzwonia.pl/vie...p=122386#122386


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group