To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Żona alkoholika

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 22:21
Temat postu: Żona alkoholika
Mój mąż jest alkoholikiem. Jesteśmy razem od ponad dwóch lat. On zawsze był osobą towarzyską, lubił zakrapiane imprezy, ale był też zawsze odpowiedzialny. Wiedział kiedy przestać. Jakiś czas temu stracił pracę i wtedy zaczął pić o wiele więcej nie poprzestając na jednym dniu. Teraz potrafi pić po dwa tygodnie. Nie upija się na umór, ale codziennie czuć od niego alkohol. On wie, że ma z tym problem, nie raz tłumaczy mi, że nie chce pić, że nie może sobie z tym poradzić. Ale wtedy zawsze znajdzie się jakiś kolega, który pod jakimś pretekstem wyciągnie go z domu. Najdłuższa jego przerwa to ostatnio tydzień.
Obecnie mąż pracuje dorywczo, nie ma stałej pracy.Wiecznie nie mamy pieniędzy. Mamy razem dwójkę dzieci, młodsza ma dopiero parę miesięcy. On jest dobrym ojcem, kiedy jest trzeźwy. Kiedy pije, najczęściej śpi całe dnie tłumacząc, że boli go głowa.Nie jest agresywny, wybuchowy, po prostu śpi.
Najgorsze w tym wszystkim jest ta ciągła niepewność czy dziś wróci trzeźwy, czy nie. Czy mogę mu zostawić dzieci, czy może odebrać starszego z przedszkola? Już raz odebrał go po pijaku i co gorsza wrócił z nim samochodem do domu. A ja sama nie daje rady wszystkiego ogarnąć. Młodsza córka często choruje, bywa w szpitalach i wtedy mąż jest jedyną osobą, która pozostaje w domu ze starszym synem.
Nie raz myślałam, żeby go zostawić, mimo iż kocham go, ale nie mam gdzie pójść z dziećmi. Nie mam nikogo kto by mi pomógł. Obecnie nie pracuję, jestem z małą w domu i nie mam możliwości pójścia do pracy. Mała do żłobka się nie nadaje, za dużo choruje.
Czy jest jakieś dobre wyjście z mojej sytuacji? Jak mogę pomóc sobie, moim dzieciom i czy mężowi?

Linka - Sob 03 Lis, 2012 22:32

anluna85 napisał/a:
Jak mogę pomóc sobie, moim dzieciom i czy mężowi?

przede wszystkim sobie i dzieciom..
najważniejsze wydaje się teraz abyś uniezależniła się od męża finansowo, możesz założyć mu sprawę o alimenty,
czy masz zasiłek wychowawczy, zasiłek rodzinny?
dowiedz się jaką pomoc możesz uzyskać z opieki społecznej
anluna85 napisał/a:
On jest dobrym ojcem, kiedy jest trzeźwy.

ja też kiedyś tak mówiłam tyle tylko, że on coraz rzadziej bywał trzeźwy

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 22:37

Mam zasiłek wychowawczy. Ale połowę z niego płacę za przedszkole.
Jeśli miałabym się wyprowadzić, musiałabym wynająć jakieś mieszkanie, co z moimi dochodami nie wchodzi w rachubę :/
Mąż nie ma stałego dochodu, więc o alimentach też mogę zapomnieć...

Linka - Sob 03 Lis, 2012 22:44

nie musisz się wyprowadzać dopóki nie masz gdzie, a może to mąż powinien się wyprowadzić?
natomiast alimenty sąd może zasądzić nawet jak mąż nie ma stałego dochodu, jeżeli nie będzie płacił, możesz korzystać z funduszu alimentacyjnego. W necie jest sporo informacji na ten temat.
Wniosek o alimenty składa się w sądzie rodzinnym i jest bezpłatny.

pietruszka - Sob 03 Lis, 2012 22:46

anluna85 napisał/a:
A ja sama nie daje rady wszystkiego ogarnąć

Witaj Anluno :)
Myślę, że warto, żebyś zadbała o siebie, zdobyła wiedzę o chorobie i o tym, jak ona wpływa na Ciebie i dzieci. Dużo pomocy znajdziesz tu na forum, ale warto też skorzystać z ofert Poradni (są spotkania dla rodzin alkoholików) i grup samopomocowych Alanon. Sama właśnie poszłam tą drogą i nie żałuję.

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 22:48

To nie jest takie proste. Żeby dostać pieniądze z funduszu, ojciec musi nie płacić przez jakiś okres. A do tego czasu ja musiałabym jakoś utrzymać dzieci i mieszkanie. mamy jeszcze kredyt...
Linka - Sob 03 Lis, 2012 22:49

anluna85 napisał/a:
Żeby dostać pieniądze z funduszu, ojciec musi nie płacić przez jakiś okres

a teraz płaci?
ja zwlekałam wiele lat, no bo jak pracował to oddawał całą wypłatę, ale jak zostawał bez pracy
to ja musiałam sama rodzinę utrzymać jego to nie obchodziło, no bo on nie ma :[
potem okresy bez pracy były coraz dłuższe, a dzieci coraz większe.
Co z tego, że teraz żałuję.....

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 22:51

Teraz pracuje dorywczo. Wyjeżdża trochę za granicę. Nie daje mi pieniędzy, Po prostu opłaca mieszkanie, robi zakupy, resztę przepija...
Linka - Sob 03 Lis, 2012 22:59

Anluna , zajrzyj tu:
http://alimenty.wieszjak....y-20112012.html

ewa29 - Sob 03 Lis, 2012 22:59
Temat postu: Witaj:)
A korzystasz z mopsu? A co do alimentów i kasy z funduszu to już ci powiem od złożenia pozwu czekasz góra 3mieś a potem sprawa i po sprawie musi minąć też 3mieś jeśli ci nie będzie płacił i wtedy występujesz do funduszu zdaje się że idziesz wtedy do mopsu ale nie jestem pewna.Póki co powinnas skorzystać z mopsu i zapisać się na wywiad zawsze parę groszy więcej.
anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:05

Ale ja już korzystam z pomocy MOPSu. Dostaję 900z miesięcznie na dwójkę dzieci- rodzinne i wychowawczył. Powiedzcie mi czy z takiej kwoty da się opłacić mieszkanie, przedszkole, wyżywić dwójkę dzieci, kupić pampersy i mleko ?
Mogłabym zatrudnić nianię, pójść do pracy i oddać jej całą swoją pensję ale czy to ma sens?

Linka - Sob 03 Lis, 2012 23:09

no to jeszcze poczytaj tu:
http://poradnikdomowy.pl/..._spoleczna.html

ewa29 - Sob 03 Lis, 2012 23:10

Też mam taką sytuację jak i ty. :) Ja założyłam alimenty staram się o samozatrudnienie bo wtedy stać mnie będzie na nianię a póki co jakbym miała pracować za 1000 lub 1200 z czego 700 lub 800zł opłacic nianię to jak bym wyżyła bo mam też dwoje małych dzieci
Linka - Sob 03 Lis, 2012 23:13

I najważniejsze: warto iść na terapię , na Al-anon, tam spotkasz kobiety , które mają podobne problemy.
Nauczysz sie jak dbać o siebie i dzieci, uzyskasz wsparcie jakiego nie daje nawet rodzina.

ewa29 - Sob 03 Lis, 2012 23:13

Także nie jest za ciekawie.Kurcze źle się poczułam teraz drętwieje mi lewa ręka i w sercu gniecie i tak kuje nie mogę ruszać idę może krople jakieś nasercowe wezmę przepraszam że tak w twoim wątku ale to nie żarty
anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:14

Więc mieszkasz jeszcze z mężem?
Linka - Sob 03 Lis, 2012 23:16

ewa29 napisał/a:
Kurcze źle się poczułam teraz drętwieje mi lewa ręka i w sercu gniecie

skutki długotrwałego stresu jakim jest życie z czynnym alkoholikiem ? :mysli:

smokooka - Sob 03 Lis, 2012 23:18

Nerwobóle prawdopodobnie, ale krople nie zaszkodzą
anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:23

Czy mogę coś zrobić żeby mu uświadomić do czego go prowadzi picie? Jak go przekonać do leczenia?
olga - Sob 03 Lis, 2012 23:25

nijak :bezradny: sam sie musi przekonać
staaw - Sob 03 Lis, 2012 23:26

Witaj Anluno,

anluna85 napisał/a:
Czy mogę coś zrobić żeby mu uświadomić do czego go prowadzi picie? Jak go przekonać do leczenia?

Możesz pozwolić mu zanurzyć się po nos w szambie...
A i wtedy niema pewności że zrozumie co się z nim dzieje...

Stanisław...

pietruszka - Sob 03 Lis, 2012 23:27

ewa29 napisał/a:
przepraszam że tak w twoim wątku ale to nie żarty

dbaj o siebie Ewka :pocieszacz:
Cytat:
Jak go przekonać do leczenia?

jakby ktoś znał jakiś 100% sposób, to już by pewnie Nobla miał :bezradny:

Linka - Sob 03 Lis, 2012 23:29

anluna85 napisał/a:
Czy mogę coś zrobić żeby mu uświadomić do czego go prowadzi picie? Jak go przekonać do leczenia?

możesz się od niego odciąć, zadbać o siebie, zacząć leczyć siebie, zmieniać swoje zachowania, to Tobie ma być lepiej.
A on? musi osiągnąć swoje dno i w tym jak najbardziej Ty możesz mu pomóc.

ewa29 - Sob 03 Lis, 2012 23:32

Linka napisał/a:
skutki długotrwałego stresu jakim jest życie z czynnym alkoholikiem ? :mysli:


Myślę że to palenie fajek :( ale zycie z alkoholikami z pewnością też robi swoje jak wiesz Linka mieszkam u ojca a on popija zresztą pisałam w swoim wątku o tym.

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:32

Nie raz czuję, że nie mogę zostawić go samego z tym wszystkim. On jest w gruncie rzeczy dobrym człowiekiem. Kocha bardzo nasze dzieci, zrobiłby dla nich wszystko. Prawie. Tylko nie może poradzić sobie z samym sobą... Wiem, że chciałby nie pić. Mówi mi to często, źle się czuje po alkoholu, żałuje. A później znowu przychodzi kolega o wszystko zaczyna się od początku. Nie mogę zrozumieć ludzi, którzy niby podają się za jego przyjaciół. Znają jego problem a i tak przychodzą do niego z butelką.
Linka - Sob 03 Lis, 2012 23:35

anluna85 napisał/a:
A później znowu przychodzi kolega o wszystko zaczyna się od początku.

zapewniam Cię, że nawet gdyby nikt nie przyszedł, to on i tak się napije..
napije się, bo jest alkoholikiem

ewa29 - Sob 03 Lis, 2012 23:35

anluna85 napisał/a:
Więc mieszkasz jeszcze z mężem?


S.mieszka u babci od sierpnia nie mieszkamy razem ale kiedy jest trzeźwy przychodzi do mnie i dzieci a kiedy jest pijany nie ma prawa ani przyjść ani dzwonić bo doskonale wie że nie jest mile widziany :foch: :)

staaw - Sob 03 Lis, 2012 23:36

anluna85 napisał/a:
Nie raz czuję, że nie mogę zostawić go samego z tym wszystkim.

Jeżeli go nie zostawisz on nie zacznie się leczyć. Po prostu nie będzie miał po co.
Jeżeli go zostawisz, pozwolisz mu poczuć konsekwencje swojego picia, wtedy jest cień nadziei że pić przestanie...

Ja przestałem pić kiedy na świecie było mi bardzo źle, nie znam nikogo kto przestał by pić ze szczęścia...

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:38

Najbardziej szkoda właśnie dzieci. One potrzebują ojca zawsze a nie tylko wtedy, kiedy tatuś nie pije...
Ja miałam wspaniałego ojca i jest mi bardzo przykro, że moje dzieci nie mogą polegać na swoim w 100%

Linka - Sob 03 Lis, 2012 23:39

anluna85 napisał/a:
Nie raz czuję, że nie mogę zostawić go samego z tym wszystkim

a powinnaś,
anluna85 napisał/a:
On jest w gruncie rzeczy dobrym człowiekiem

ja też tak mówiłam nawet jak okradał mnie i dzieci
anluna85 napisał/a:
Kocha bardzo nasze dzieci, zrobiłby dla nich wszystko

jeżeli tak , to niech idzie się leczyć, sam nigdy nie przestanie pić

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:41

Tylko, że jeśli ja go zostawię, pocieszą go koledzy oczywiście alkoholem. Myślę, że wtedy nie wyjdzie z tego w ogóle :/
staaw - Sob 03 Lis, 2012 23:41

anluna85 napisał/a:
Najbardziej szkoda właśnie dzieci. One potrzebują ojca zawsze a nie tylko wtedy, kiedy tatuś nie pije...

Wybacz bezpośredniość, ale w to zdanie nie wierzę... Zwłaszcza że dość często je czytam na forach...
Zaryzykuję tezę że Ty się BARDZO boisz odejść, a dzieci są doskonałym pretekstem.

Nie masz czego się wstydzić, nie jesteś pierwszą... :pocieszacz:

staaw - Sob 03 Lis, 2012 23:43

anluna85 napisał/a:
Tylko, że jeśli ja go zostawię, pocieszą go koledzy oczywiście alkoholem. Myślę, że wtedy nie wyjdzie z tego w ogóle :/

Wyjdzie.... Nie znam kolegów coby stawiali gorzałę bezrobotnemu bez grosza przy duszy...
Skończy się kasa, to koledzy znikną...

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:45

Linka napisał/a:
anluna85 napisał/a:
A później znowu przychodzi kolega o wszystko zaczyna się od początku.

zapewniam Cię, że nawet gdyby nikt nie przyszedł, to on i tak się napije..
napije się, bo jest alkoholikiem


Właśnie, że on nigdy sam nie zaczyna. Zawsze inicjatywa wychodzi od kolegów. A ma ich trochę. Kiedy ostatnio pracował, nie pił, ponieważ nie widywał się z nimi.
Ale może on też sam do nich ciągnie...?

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:46

staaw napisał/a:
anluna85 napisał/a:
Tylko, że jeśli ja go zostawię, pocieszą go koledzy oczywiście alkoholem. Myślę, że wtedy nie wyjdzie z tego w ogóle :/

Wyjdzie.... Nie znam kolegów coby stawiali gorzałę bezrobotnemu bez grosza przy duszy...
Skończy się kasa, to koledzy znikną...


On z tych, co piją, ale pracują i pieniądze zawsze jakieś zarabia.

staaw - Sob 03 Lis, 2012 23:47

anluna85 napisał/a:
Właśnie, że on nigdy sam nie zaczyna. Zawsze inicjatywa wychodzi od kolegów.

:buahaha:
No.....
Ja zawsze mówiłem żonie że mnie koledzy schlali... albo szef miał urodziny.... :rotfl:

pietruszka - Sob 03 Lis, 2012 23:47

Aluna, przeczytaj to:
http://www.pracowniapsych..._pomagierzy.htm

staaw - Sob 03 Lis, 2012 23:48

anluna85 napisał/a:
On z tych, co piją, ale pracują i pieniądze zawsze jakieś zarabia.

Do czasu... alkoholizm to choroba postępująca. Im dalej tym szybciej...

ewa29 - Sob 03 Lis, 2012 23:49

staaw napisał/a:
Nie znam kolegów coby stawiali gorzałę bezrobotnemu bez grosza przy duszy...


A jeśli chodzi o mojego alko to Ja znam bo tacy pójdą nazbierają złomu makulatury potem sprzedadzą i mają za co pić a są i tacy którzy stawiają.Kumple do kielicha zawsze się znajdą taka jest prawda

Linka - Sob 03 Lis, 2012 23:49

anluna85 napisał/a:
Ale może on też sam do nich ciągnie...?

i dlatego ma właśnie takich kolegów o których wie, że poratują, że będzie sie miał z kim napić...potem może się okazać , że żaden pretekst do picia nie będzie potrzebny...
mój mąż pije sam, w ukryciu

anluna85 - Sob 03 Lis, 2012 23:53

staaw napisał/a:
anluna85 napisał/a:
Właśnie, że on nigdy sam nie zaczyna. Zawsze inicjatywa wychodzi od kolegów.

:buahaha:
No.....
Ja zawsze mówiłem żonie że mnie koledzy schlali... albo szef miał urodziny.... :rotfl:


U niego wygląda to tak, że przypuśćmy nie pije. Jednego dnia dzwoni kolega, gdzieś go wyciąga, mąż odmawia. Za parę dni znowu dzwoni ten sam lub inny, mąż odmawia. Za którymś razem umawia się idzie i wraca po piwku. Na drugi dzień wchodzi na godzinę (nigdy nie znika na długo) jest po wódce podpity. Później jest w domu, ale kupuje sobie setki przy okazji wyjścia po chleb itp. I tak leci tydzień, aż do momentu kiedy zacznie zwracać wszystko. Rzyga później tak ze trzy- cztery dni i nie może nic jeść. Po czym jest trzeźwy tydzień- dwa.

Linka - Sob 03 Lis, 2012 23:57

anluna85 napisał/a:
Jednego dnia dzwoni kolega, gdzieś go wyciąga, mąż odmawia

to przecież od męża zależy jakich ma kolegów

olga - Sob 03 Lis, 2012 23:58

anluna85 napisał/a:
Po czym jest trzeźwy tydzień- dwa.


mój też tak kiedyś był trzeźwy najpierw miesiąc, później dwa tygodnie, jeszcze później tydzień aż przestał trzeźwieć :beba: a nie :mysli: na detoksie przetrzeźwiał

staaw - Nie 04 Lis, 2012 00:00

anluna85 napisał/a:

U niego wygląda to tak, że przypuśćmy nie pije. Jednego dnia dzwoni kolega, gdzieś go wyciąga, mąż odmawia. Za parę dni znowu dzwoni ten sam lub inny, mąż odmawia. Za którymś razem umawia się idzie i wraca po piwku. Na drugi dzień wchodzi na godzinę (nigdy nie znika na długo) jest po wódce podpity. Później jest w domu, ale kupuje sobie setki przy okazji wyjścia po chleb itp. I tak leci tydzień, aż do momentu kiedy zacznie zwracać wszystko. Rzyga później tak ze trzy- cztery dni i nie może nic jeść. Po czym jest trzeźwy tydzień- dwa.

Znamy się? Piszesz o mnie...
Chodzisz po piwo kiedy ma kaca?
Tłumaczysz go w pracy?
Uważasz że jak jest skacowany, to należy mu się opieka?

Cały czas utwierdzasz go w chorobie...

Czytałaś linka od Pietruszki? Moja żona była pomagierką, więc znam te działania od podszewki...

Linka - Nie 04 Lis, 2012 00:04

staaw napisał/a:
Chodzisz po piwo kiedy ma kaca?
Tłumaczysz go w pracy?
Uważasz że jak jest skacowany, to należy mu się opieka?

ja nigdy tego nie robiłam...a on i tak pił :bezradny:

staaw - Nie 04 Lis, 2012 00:05

Linka napisał/a:
ja nigdy tego nie robiłam...a on i tak pił

Pewnie z żalu że ma taką złą kobietę...

anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 00:11

Nigdy nie chodzę mu po piwo. Nie tłumaczę. Jak pije staram się go ignorować, co nie jest trudne bo wtedy śpi w domu. Nie ma wtedy obiadu, kolacji, nie odzywam się do niego i wychodzę z dziećmi.
I tak pije...

ewa29 - Nie 04 Lis, 2012 00:12

Napisałam do ciebie anluna85 na PW ale nie wiem czy doszła.
olga - Nie 04 Lis, 2012 00:20

Nie kombinuj bo i tak nie wpłyniesz na zmiane jego zachowań. Stracisz mnóstwo energii a on jeżeli będzie chciał pić to bedzie to robił. Pomyśl co możesz zrobić dla siebie żeby zapewnic sobie komfort życia.
anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 00:23

ewa29 napisał/a:
Napisałam do ciebie anluna85 na PW ale nie wiem czy doszła.


Doszła

anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 00:38

Dziękuję wam za rady i dobre słowo.
Nawet nie wiecie jak dobrze jest usłyszeć, że nie tylko ja mam takie problemy i, że niektóre z poradziły sobie w podobnych sytuacjach. Może i mi się uda

pietruszka - Nie 04 Lis, 2012 00:40

anluna85 napisał/a:
Nawet nie wiecie jak dobrze jest usłyszeć, że nie tylko ja mam takie problemy

Wiemy, wiemy, no przynajmniej ja wiem, dla mnie to było tchnienie nadziei, że nie jestem sama, że jest ktoś, kto mnie rozumie... :przytul:

Linka - Nie 04 Lis, 2012 00:40

anluna85 napisał/a:
Może i mi się uda

to już od Ciebie zależy, mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej :)

pterodaktyll - Nie 04 Lis, 2012 09:59

anluna85 napisał/a:
dobrze jest usłyszeć, że nie tylko ja mam takie problemy i, że niektóre z poradziły sobie w podobnych sytuacjach. Może i mi się uda

Może i tak ale na razie grasz rolę pierwszej naiwnej i nawet nie zadajesz sobie z tego sprawy. To zresztą typowe na początku, kiedy okazuje się, że marzenia o wspólnym życiu i wyobrażenia o partnerze nijak się mają do rzeczywistości .....

piotrAA82 - Nie 04 Lis, 2012 11:38

Linka napisał/a:
anluna85 napisał/a:
Może i mi się uda


Witaj anluna85 :)
To zdanie bez słowa może brzmiałoby lepiej :p
Zostań z nami na forum :)

anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 13:47

Dziś chyba nastąpił jakiś przełom. I nie chodzi mi tu o picie męża. O nie, ja już dawno przestałam się łudzić, że sam sobie z tym poradzi. Ostatnio nawet wątpię czy ktokolwiek jest w stanie mu pomóc, jeśli on sam nie ma na to ochoty. Ale dziś już drugi dzień przyszedł kompletnie pijany, a jest dopiero południe... Wczoraj oczywiście zapił u kolegi, zostawił u niego samochód, dziś miał tylko go odebrać, nie było go może z półtorej godziny i znowu to samo. I to nie było by nic niespodziewanego w jego wykonaniu, ale dziś wieczór ma jechać do pracy za granicę z kolegami. I jeśli on nie pojedzie, to ja pakuję dzieciaki i wyprowadzam się sama. Na razie do moich dziadków. Co prawda nie mają oni za bardzo warunków mieszkaniowych, ale na parę dni na pewno nie odmówią. A później będę myśleć co dalej... Dziś mam straszny dzień i strasznego doła, bo wiem, że mogłam zrobić to dużo wcześniej... :zalamka:
esaneta - Nie 04 Lis, 2012 13:50

anluna85 napisał/a:
Na razie do moich dziadków. Co prawda nie mają oni za bardzo warunków mieszkaniowych, ale na parę dni na pewno nie odmówią. A później będę myśleć co dalej...

zdecydowanie odradzam takie akcje manifestacyjne.
straszeniem nic nie osiągniesz; jesli chcesz się wyprowadzić, to dla siebie i dzieci, by trwale zmienic tę sytuację, na którą się nie godzisz.

staaw - Nie 04 Lis, 2012 13:51

anluna85 napisał/a:
na parę dni na pewno nie odmówią. A później będę myśleć co dalej...

To będzie Twój największy błąd w życiu...

Albo masz GDZIE i wyprowadzasz się NA ZAWSZE, albo siedzisz z mężem i kombinujesz jak zwiać...

Co będzie jeżeli będziesz musiała wrócić od dziadków a innego mieszkania mieć nie będziesz?
Jak dzieci zareagują na takie huśtawki?

pietruszka - Nie 04 Lis, 2012 13:58

Anluna, a teraz zamiast myśleć, co oN.. i On... a On..., zabierz dzieciaki na spacer, do kina, może na wizytę do dziadków, ot. choćby by się oderwać i nie myśleć, co ON zrobi. Zajmij się sobą i dziećmi, a nie kręć filmów w głowie, szkoda energii
anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 14:00

To w takim razie co mam zrobić?
Siedzieć i patrzeć jak on się stacza? Pozwolić, żeby patrzyły na to dzieci?
Ile razy mam jeszcze tłumaczyć synowi dlaczego tata śpi, dlaczego ciągle rzyga i nie może dojść sam do łązienki. Dlaczego znowu zawalił.
On sam się nie wyprowadzi, bo mówi, że nas kocha i nie chce nas zostawić. Wczoraj powiedział mi, że jeśli go zostawię to on wypije na raz tyle alkoholu ile tylko da radę i może umrze. A jeśli nie pójdzie na jakąś dyskotekę i może ktoś go zabije.
Jedyne na co na razie liczę, to na to, że pojedzie do tej pracy i zniknie nam z oczu.
Ja kocham go jak jest trzeźwy. Ale kiedy pije nienawidzę go jeszcze bardziej. Nienawidzę wtedy tych jego małych zapitych oczu, głupich min i jeszcze głupszych tekstów, tego, że łązi za mną i prosi przytul mnie, mówi co chwila "kocham cię", nienawidzę tego smrodu kilkudniowego alkoholu.
A potem nagle przestaje pić i przez jakiś czas jest idealnie...

staaw - Nie 04 Lis, 2012 14:02

anluna85 napisał/a:
To w takim razie co mam zrobić?
Siedzieć i patrzeć jak on się stacza? Pozwolić, żeby patrzyły na to dzieci?

Kombinować ja odciąć się od niego NA STAŁE, bez możliwości powrotu...

esaneta - Nie 04 Lis, 2012 14:03

anluna85 napisał/a:
Siedzieć i patrzeć jak on się stacza?

Nie musisz na to patrzeć, ani tym bardziej dzieci - wiesz jakie straszne spustoszenie takie widoki w ich umysłach czynią?
Zostaw go samemu sobie, nie jestes w stanie wpłynąc na niego i jego chorobę.
Zajmij się sobą -poszukaj terapii, mityngów ALAnon, to przyniesie Ci ukojenie.
:przytul:

anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 14:08

Staram się wychodzić kiedy on jest nietrzeźwy. Zajmować się czymś innym. Odwracać uwagę dzieci. Ale jak pisałam wcześniej mała często choruje. Teraz też jest chora i jeszcze z dwa dni muszę z nią siedzieć w domu. Więc i starszy syn także nie ma innego wyboru.
Mamy też małe mieszkanie, więc trudno mi żyć obok niego.
A z niemowlakiem do kina raczej nie pójdę...

piotrAA82 - Nie 04 Lis, 2012 14:09

anluna85 napisał/a:
Wczoraj powiedział mi, że jeśli go zostawię to on wypije na raz tyle alkoholu ile tylko da radę i morze umrze. A jeśli nie pójdzie na jakąś dyskotekę i może ktoś go zabije.


Szerokiej drogi mu życz, znam te zagrywki a autopsji. Ile razy to ja się chciałem wieszać i takie tam, aby tylko wzbudzić litość.

anluna85 napisał/a:
Jedyne na co na razie liczę, to na to, że pojedzie do tej pracy i zniknie nam z oczu.


Nawet jak pojedzie, to może wrócić szybciej niż Ci się wydaje :tak:

anluna85 napisał/a:
A potem nagle przestaje pić i przez jakiś czas jest idealnie...


Przecież alkoholicy przestają pić, tyle tylko że z czasem coraz rzadziej.

pietruszka - Nie 04 Lis, 2012 14:10

anluna85 napisał/a:
To w takim razie co mam zrobić?

zaplanować (kolejność dowolna, sama zaczęłam od Al-anon i czytania):
1. al-anon lub wizyta w Poradni i spotkanie ze specjalistą
2. przeczytać jakąś książkę o alkoholizmie, a najlepiej o współuzależnieniu - Może na początek - Małżeństwo na lodzie?
3. założyć sprawę o alimenty
4. spokojnie, na trzeźwo (a nie na emocjach) rozważyć jakie są możliwości zmiany sytuacji, czyje jest mieszkanie, jakie masz możliwości finansowe, jeśli Ci pomaga to spisać to wszystko na kartce)

Ja mojego Pietrucha straszyłam tysiące razy, wyrzucałam na kilka dni, potem... dawałam się przebłagać, przez kilka dni miałam anioła, potem znów pojawiał się diabeł, aż w końcu z anioła nie zostało prawie nic. Jak sobie przypomnę, ile mnie to nerwów kosztowało... Ech... Dobrze, ze nie mamy dzieci, bo pewnie bym je w tą szarpaninę też pakowała... :uoee:

anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 14:14

Czasem myślę, że gdyby nie było dzieci, było by mi łatwiej go zostawić. Nic wtedy by nas nie łączyło. Mogłabym po prostu wyjść z domu i nie wrócić. Sama mogłabym nawet pomieszkiwać kątem u rodziny, dopóki nie znalazłabym jakiegoś mieszkania. No i mogłabym pójść do pracy i zarobić na siebie. Bo właśnie głównie o to się tu rozchodzi, o sprawy finansowe.
Ale teraz muszę myśleć głównie o nich i o tym co będzie dla nich najlepsze. Brak własnego mieszkania i pomieszkiwanie u dziadków czy patrzenie na ojca alkoholika?
Boję się, że syn czy córka mogą kiedyś wsiąść z niego przykład

anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 14:16

Ale czy kiedykolwiek byłeś gotowy naprawdę to zrobić?[/quote]
Linka - Nie 04 Lis, 2012 14:16

a czyje jest mieszkanie, w którym mieszkacie?
anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 14:21

Mieszkanie wynajmujemy. Koszty jego utrzymania są większe niż mój zasiłek wychowawczy. Mąż do tej pory opłaca wszystko, ponieważ akurat praca i picie nie jest dla niego problemem.
Dlatego właśnie wyrzucenie go nic mi nie daje, ponieważ i tak sama musiałabym się wyprowadzić. Nie dam rady sama płacić za wszystko.
Dlatego włąśnie moja sytuacja jest taka beznadziejna.

Wczoraj w internecie odszukałam adresy poradni dla uzależnionych i w przyszłym tygodniu zamierzam się tam udać.
A jak jest właśnie z leczeniem zamkniętym. Jeśli mąż by się zgodził na coś takiego. Ile to kosztuje? Do tej pory mąż twierdził, że jest to kosztowne i długo trwa i, że nas na to nie stać.
Czy jest ty tylko wymówka czy rzeczywiście jest to płatne? Jakie warunki trzeba spełnić, oprócz oczywiście zgody samego męża?

anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 14:29

piotrAA82 napisał/a:
Szerokiej drogi mu życz, znam te zagrywki a autopsji. Ile razy to ja się chciałem wieszać i takie tam, aby tylko wzbudzić litość.


Ale czy kiedykolwiek chciałeś to zrobić naprawdę?
Ja sądzę, że zabić to może i by się ni zabił, ale mógłby zrobić coś głupiego.

staaw - Nie 04 Lis, 2012 14:35

anluna85 napisał/a:
Ale czy kiedykolwiek chciałeś to zrobić naprawdę?
Ja sądzę, że zabić to może i by się ni zabił, ale mógłby zrobić coś głupiego.

Kiedy NA PRAWDĘ chciałem się zabić, przerażony poszedłem do szpitala psychiatrycznego i powiedziałem że nie wyjdę dopóki mnie nie przyjmą...
Tak zaczęło się moje leczenie...

Jo-asia - Nie 04 Lis, 2012 14:39

anluna85 napisał/a:
Ja sądzę, że zabić to może i by się ni zabił, ale mógłby zrobić coś głupiego

może zrobi, może nie, może teraz, może później, może wogóle - ja sama alkoholiczka tego nie wiedziałam, skąd Ty to możesz wiedzieć? I nie dowiesz się.
A jeśli coś zrobi, to nie przez Ciebie, dzięki Tobie, dla Ciebie.
Masz wpływ tylko i wyłącznie na siebie. :)
Odpowiadasz za siebie no i oczywiście dzieci. :)

piotrAA82 - Nie 04 Lis, 2012 14:43

anluna85 napisał/a:
Ale czy kiedykolwiek chciałeś to zrobić naprawdę?
Ja sądzę, że zabić to może i by się ni zabił, ale mógłby zrobić coś głupiego.


Chyba tak naprawdę nigdy nie chciałem tego zrobić na serio, zwykła manipulacja innymi, ale wiele razy faktycznie robiłem wtedy coś głupiego, czego do dzisiaj jeszcze żałuję. Spójrz na to z innej strony, przecież on jak dalej będzie pił, to i tak i tak prędzej czy później zrobi coś głupiego. I nie mówię tutaj o tym że może skrzywdzić siebie, ale i Was. Więc radzę Ci się na to przygotować jeśli dalej tak będziesz myślała, bo ja życzyłbym Ci żebyś skorzystała z tego:
pietruszka napisał/a:
zaplanować (kolejność dowolna, sama zaczęłam od Al-anon i czytania):
1. al-anon lub wizyta w Poradni i spotkanie ze specjalistą
2. przeczytać jakąś książkę o alkoholizmie, a najlepiej o współuzależnieniu - Może na początek - Małżeństwo na lodzie?
3. założyć sprawę o alimenty
4. spokojnie, na trzeźwo (a nie na emocjach) rozważyć jakie są możliwości zmiany sytuacji, czyje jest mieszkanie, jakie masz możliwości finansowe, jeśli Ci pomaga to spisać to wszystko na kartce)

anluna85 - Nie 04 Lis, 2012 14:43

staaw napisał/a:
Zaryzykuję tezę że Ty się BARDZO boisz odejść, a dzieci są doskonałym pretekstem.


Tak boję się. Ale nie życia bez niego, to jestem w stanie sobie wyobrazić. Jestem jeszcze młoda, więc to nie byłby koniec mojego świata. Mam dwoje cudownych dzieci i mogę żyć nawet tylko dla nich. Boję się tego, że nie mam jak utrzymać swoje dzieci, gdzie mieszkać.

yuraa - Nie 04 Lis, 2012 17:19

anluna85 napisał/a:
A jak jest właśnie z leczeniem zamkniętym. Jeśli mąż by się zgodził na coś takiego. Ile to kosztuje? Do tej pory mąż twierdził, że jest to kosztowne i długo trwa i, że nas na to nie stać.

zmyśla bo nie chce nic zmieniać, chce pić i mieć rodzinę, tak jak on sobie to wyobraża a raczej jego pijany umysł.
leczyc się mozna całkowicie bezpłatnie
w placówkach zamknietych jak i w systemie dochodzącym, jeśli trzeba wystawią zwolnienie L4, rejonizacja nie obowiązuje, mieszkaniec Łodzi może zamknąć sie w dowolnej placówce w calej PL
mało tego na podstawie ustawy o przeciwdziałaniu alkoholizmowi osoby nie ubezpieczone mogą skorzystać z terapii na koszt gminy.
tu masz wykaz
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
kliknij w wojewodztwo,
przy placówkach oferujących leczenie zamknięte jest fioletowy napis
całodobowy oddział terapii uzależnienia od alkoholu

i nie szukaj dla niego placówki, niech Twój alkoholik zadziała jak mężczyzna, jak sam sobie znajdzie to będzie to szanowal

EmEr - Nie 04 Lis, 2012 21:52

yuraa napisał/a:
i nie szukaj dla niego placówki, niech Twój alkoholik zadziała jak mężczyzna, jak sam sobie znajdzie to będzie to szanowal


To prawda!!!
jesli tylko zechce to sam sie wysle na terapie
Ja (na jego prosbe) podsunelam delikanie, gdzie moze zaczac szukac (to bylo to forum) a reszte zrobil sam i w niespelna tydzien byl juz w osrodku!!

piotrAA82 - Pon 05 Lis, 2012 05:30

Jeśli miałbym Ci coś doradzić, to mimo wszystko podaj go do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Wiem, że dzięki temu też po części ja przestałem pić, a przynajmniej uświadomiłem sobie w jakim gównie faktycznie się znajduję, i co najważniejsze straciłem komfort picia. Zmuszają do podjęcia terapii, jeśli nie będzie się chodziło wówczas jesteśmy badani przez biegłych specjalistów i kierowani na leczenie przymusowe przez sąd. I wbrew zasłyszanym opiniom działają dość skutecznie. Przynajmniej w moim przypadku tak się stało. Sam bym pewnie nigdy nie kontynuował leczenia, a tak to miałem nad sobą jeszcze dodatkowy bat. Nie chciałem już się użerać z Sądami, po wieloletnich pobytach w odosobnieniu :p , więc poszedłem dla świętego spokoju początkowo. Mówi się coś takiego u nas na mityngach, "przyprowadź ciało, a dusza sama przyjdzie"(nie wiem czy dokładnie tak to brzmi) i faktycznie tak się stało. Zastanów się więc nad tym :]
anluna85 - Sob 17 Sty, 2015 15:04

Witam
Ostatnio natrafiłam przypadkiem na to forum. Przeczytałam swój wątek od początku. Teraz, z perspektywy czasu, myślę, że te kilka zdań od Was to był początek, taka mała iskierka, która doprowadziła mnie w końcu do tego, co jest teraz.
Od ponad dwóch lat nie mieszkamy razem, kontakt utrzymujemy raczej telefoniczny, ale tego zmienić raczej nie mogę, mamy razem dzieci i wiem, że on będzie już do końca życia obecny w moim życiu. Widuje się z nimi rzadko,on pracuje za granicą i rzadko zjeżdża do Polski. Dzieci odwiedza tylko w mojej obecności, bo ja straciłam już dawno do niego zaufanie.
Dziś, z ręką na sercu, mogę śmiało napisać, że już nic do niego nie czuję, jedynie żal mi go , że tak zniszczył swoje życie. On ciągle twierdzi, że nas kocha i że chce być z nami, że przemyślał i, że dla nas nie pije itd, ale ja już nie widzę dla nas przyszłości. Nie wiem czy byłabym w stanie mu jeszcze kiedykolwiek zaufać. Nie wiem ile czasu musiałby nie pić, a i tak to chyba nie było by możliwe. Mamy wspólnego kolegę, który po długim leczeniu nie pił przez kilka lat, a niedawno zaczął znowu. I wiem, że nikt nie dał by mi gwarancji, że i on znowu nie zacznie. A ja nie mogę ryzykować, bo mam za dużo do stracenia.
Nie chciałabym znowu przez to wszystko przechodzić.

Droga do tego co jest teraz nie była łatwa. Mąż stracił kolejną pracę, nie było nas stać dłużej na wynajem, musieliśmy się wyprowadzić z mieszkania. I wydawało się, że jedyną opcją było zamieszkanie z jego mamą, pijącym bratem i następnym pijącym ojcem. Ale chyba dla mnie to już by było o wiele za dużo. Tym bardziej patrząc na jego mamę, która całe życie użerała się najpierw z mężem alkoholikiem a później z synem, bratem męża, który mieszkał z nimi, nigdy w życiu nie przepracował dłużej niż tydzień i regularnie przepijał emeryturę własnej matki. Nie chciałam skończyć jak ona więc schowałam swoją dumę w kieszeń, przeprosiłam się z moją własną mamą, z którą nie odzywałam się od lat i wprowadziłam do niej, choć nasze relacje do tej pory nie są zbyt dobre.

Dziś jest nam dobrze, mamy cichy i spokojny dom, bez sprzeczek i awantur. Jedynie trochę mam żal do siebie, że nie zauważyłam czegoś wcześniej, jakiś oznak, że to jego picie nie jest takim zwykłym piciem. Mam żal do siebie tylko o to, że nie wybrałam lepszego ojca dla moich dzieci. Ale tego już zmienić nie mogę.

A jak to jest z jego piciem? Pracuje za granicą, ma pracę, w której pić nie może, codziennie kontrole itd. Po za tym tam alkohol jest drogi, a on nie ma przy sobie za dużo pieniędzy, zostawia je w Polsce ( w większości nam) mieszkanie i jedzenie opłaca mu szef. Czasem potrafi nie pić przez dwa miesiące.
Ale kiedy już wraca do Polski, uważa, że musi to sobie wynagrodzić, że mu się należy. Po dwóch latach wiem, że on nie wyobraża sobie życia bez alkoholu, że dla niego to jest jedyny sposób na udana zabawę, na odstresowanie się. I, że uważa , że im dłużej twa jego abstynencja, tym większa nagroda mu się należy, oczywiście w wiadomej postaci.

Klara - Sob 17 Sty, 2015 17:01

Witaj ponownie Anluno! :)
Przeczytaj jeszcze raz swój post i zobacz jak dużo piszesz w nim o mężu, o jego piciu, a jak niewiele o sobie :(
Gdy byłaś na forum poprzednio, kilka osób sugerowało, żebyś podjęła terapię. Poszłaś?

anluna85 - Sob 17 Sty, 2015 21:59

Witaj
Nie, nie poszłam na terapię i szczerze nie mam czasu żeby na nią chodzić, choć wiem, że na pewno przydałoby się mi to. Jestem sama z dwójką dzieci, w tym jedno poszło w tym roku do szkoły. A ja biegam od rana między przedszkolem, szkołą, zajęciami dodatkowymi dzieci, pracą, lekarzami. A po powrocie do domu czekają jeszcze obowiązki domowe, odrabianie lekcji ze starszym itd. W weekendy czas poświęcam na nadrobienie zaległości w domu no i oczywiście dla dzieci. Od lutego idę na kurs z pośredniaka, myślę o zapisaniu się na lekcje angielskiego.
A wieczorami po prostu padam ze zmęczenia i nie mam siły na cokolwiek. A już na pewno nie mam nawet siły o myśleniu o mężu, zresztą wkrótce ex mężu.Zostałam ze wszystkim sama, ale nie narzekam. Już się do tego przyzwyczaiłam i nawet jest mi z tym dobrze.
Napisałam dużo o nim, bo w końcu to dzięki niemu znalazłam się na tym forum, ale tak na prawdę wykluczyłam go ze swojego życia jak najbardziej mogłam. Choć tak jak pisałam wcześniej, on zawsze będzie ojcem moich dzieci.

Klara - Sob 17 Sty, 2015 22:11

Ok :luzik:
Rozumiem, że jest Ci ciężko połączyć wszystkie obowiązki, ale dobrze, że potrafiłaś uwolnić się od dodatkowego "garba" w postaci alkoholika.
Może więc nie jesteś współuzależniona i rzeczywiście nie potrzebujesz terapii, bo tak też bywa.
Gdybyś jednak chciała ułożyć sobie życie na nowo, to sprawdź lepiej, czy Twój "celownik" którym trafiłaś w wybranka nie był aby skrzywiony.

A tak w ogóle, to życzę Ci zdobycia satysfakcjonującej pracy po tym kursie o którym wspomniałaś :)

anluna85 - Sob 17 Sty, 2015 22:29

Wiesz, tak na prawdę nie wiem czy faktycznie nie jestem współuzależniona. na razie jestem sama, bo boję się wprowadzać jakąś nową osobę do naszego życia, w którym dopiero co zapanował jakiś względny spokój. No i oczywiście boję się, że znów wybiorę niewłaściwie.
Ale to jeszcze daleka przyszłość... Na razie muszę do końca uporać się z moim życiem

anluna85 - Sob 17 Sty, 2015 22:33

A i dzięki za dobre słowa. Oby tak było :)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group