To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - współuzależniona

edit582620 - Nie 17 Mar, 2013 21:10
Temat postu: współuzależniona
Mam na imię Bożena.O tym że żony akoholików powinni chodzić na jakieś tam mitiingi słyszałam bardzo dawno temu nie wiedzialam że ta wiedza będzie mi przydatna. a tu masz babo placek jestem współuzależniona. dziękuję Bogu że sama nie nie wpadłam w ten nałóg.
Wystarczy że palę jak smok.Ale zauważyłam jedno na swoim przykładzie że niektórym łatwo w niego wpaść Ja chyba szybko bym wpadła. Opatrzność Boża nade mną czuwała. Podpisałam
trzeżwość w kościele na rok oczywiście z menem takie ultimatum dla niego. Chętnie się zgodził deklarował nawet 5 lat ale ksiądz chyba czuł pismo nosem więc podpowiedział że najpierw na rok a potem może być na dłużej Zastanawiam się teraz czy w Tym trudnym dla mnie okresie nie zaczełabym szukać odstresowywania w alkoholu.to współuzależnienie to straszna choroba.

Duszek - Nie 17 Mar, 2013 21:18

Witaj Bożeno :)
A co Ty robisz dla siebie? Jakaś terapia? Może napiszesz coś więcej.
Polecam Ci na początek do przeczytania na forum "niezbędnik współuzależnionych" - jeśli jeszcze nie czytałaś.

edit582620 - Nie 17 Mar, 2013 21:23

w powitalni już napisałam po uświadomieniu że coś muszę zrobić poszłam na spotkanie al -anon. byłam trzy razy dopiero raczkuję w tym temacie.Jakoś trafiłam na to forum i trochę poczytałam ale to początki.
Duszek - Nie 17 Mar, 2013 21:50

To więc ponownie witaj na początku drogi :)
edit582620 - Nie 17 Mar, 2013 21:50

powinnam na początek coś napisać o sobie.Zaczełam szukać uczyć się inaczej spoglądać na świat wiem że długa droga przede mną. Nie napiszę o swoich pasjach bo gdzięś je zgubiłam po drodze Wiecznie kłopoty finansowe przyćmiewały moje potrzeby. kłopoty zostały ale juz nie dominują w moim życiu odkąd zdałam sobie sprawę że muszę spłacać tylko swoje a jego to jego kłopot Nurtuje mnie tylko jedno pytanie od kiedy mój men jest alkoholikiem Czy aż tak długo można się ukrywać i oszukiwać najbliższych. Około6 lat po ślubie straciliśmy mieszkanie - poszło na długi bezmyślnie zrobione przez mena zamiast w porę zamknąc działalność brnął w długi i na dodatek skrzętnie to ukrywał do czasu oczywiście aż żeby to ogarnąć trzeba było sprzedać mieszkanie. zastanawia mnie teraz czy wtedy był już alkoholikiem czy nieodpowiedzialnym dzieckiem. Wtedy zaczeło się moje współuzależnienie nie wiem tylko czy od alkoholizmu bo wtedy do głowy by mi to nie przyszło
pietruszka - Nie 17 Mar, 2013 23:37

Witaj Bożeno, no ale już nie jesteś taka świeżynka, jak już po pierwszych mitingach. Brawo!
Czasem samo dojście na miting zajmuje kilka lat. A szkoda życia.
edit582620 napisał/a:
czy wtedy był już alkoholikiem czy nieodpowiedzialnym dzieckiem.

cały ambaras w tym, że alkoholizm jest jak gdyby zewnętrznym objawem niedojrzałości emocjonalnej. Dlatego tak ważna jest terapia, sama abstynencja nie rozwiąże nieumiejętności życia. Zresztą, moim zdaniem, podobnie jest ze współuzależnieniem. Tam łagodzenie problemów za pomocą alkoholu, tu ucieczka w zajmowanie się problemami innych, zamiast skoncentrowania się na sobie.

pannamigotka - Pon 18 Mar, 2013 12:03

edit582620 napisał/a:
Czy aż tak długo można się ukrywać i oszukiwać najbliższych

Można można, alkoholizm to choroba rodzinna, czyli nie sam alkoholik jest chory a cała rodzina... żyłaś w systemie iluzji i zaprzeczeń, dlatego najprostsze fakty tak długo do nas docierają...

Fajnie, że zaczęłaś od Al-Anon, powiedz, jak wrażenia po tych 3 razach?
Myślałaś o terapii? W razie czego tu masz spis placówek.
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

Mnie Al-Anon pomagał, ale dopiero jak połączyłam mityngi z profesjonalną terapią widzę większe efekty, także polecam.

Iwa - Pon 18 Mar, 2013 14:48

pannamigotka napisał/a:

Myślałaś o terapii? W razie czego tu masz spis placówek.
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

.


Warto sobie wpisać w Google swoje miasto i poszukać odpowiedniej placówki, bo na tej stronce niestety nie ma wszystkich np. mojej nie ma;

pannamigotka - Pon 18 Mar, 2013 14:58

Iwa napisał/a:
pannamigotka napisał/a:

Myślałaś o terapii? W razie czego tu masz spis placówek.
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

.


Warto sobie wpisać w Google swoje miasto i poszukać odpowiedniej placówki, bo na tej stronce niestety nie ma wszystkich np. mojej nie ma;

Bo tu nie ma wszystkich, są tylko te polecane ;)

Czasem się zdarzają jakieś braki, ale są dość szybko uzupełniane.
Jeśli poradnia jest na NFZ to powinna być w spisie.

endriu - Pon 18 Mar, 2013 14:59

edit582620 napisał/a:
Podpisałam trzeźwość w kościele na rok oczywiście z menem takie ultimatum dla niego


i men dotrzymuje tej trzeźwości?
robi coś oprócz nie picia?

edit582620 napisał/a:
Nurtuje mnie tylko jedno pytanie od kiedy mój men jest alkoholikiem Czy aż tak długo można się ukrywać i oszukiwać najbliższych


można, ja dość długo oszukiwałem, że wszystko kontroluję i kasy starcza...
na szczęście w porę się opamiętałem.

edit582620 - Wto 19 Mar, 2013 10:22

Duszek napisał/a:
Witaj Bożeno :)
A co Ty robisz dla siebie? Jakaś terapia? Może napiszesz coś więcej.
Polecam Ci na początek do przeczytania na forum "niezbędnik współuzależnionych" - jeśli jeszcze nie czytałaś.


Dzięki za podpowiedż już czytałam co jakiś czas będę go czytać i sprawdzać czego się wyzbywam

Iwa - Wto 19 Mar, 2013 10:24

pannamigotka napisał/a:
Iwa napisał/a:
pannamigotka napisał/a:

Myślałaś o terapii? W razie czego tu masz spis placówek.
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

.


Warto sobie wpisać w Google swoje miasto i poszukać odpowiedniej placówki, bo na tej stronce niestety nie ma wszystkich np. mojej nie ma;

Bo tu nie ma wszystkich, są tylko te polecane ;)

Czasem się zdarzają jakieś braki, ale są dość szybko uzupełniane.
Jeśli poradnia jest na NFZ to powinna być w spisie.


Możliwe, bo ''znany'' w moim regionie odwyk jest ;)

edit582620 - Wto 19 Mar, 2013 10:24

pietruszka napisał/a:
Witaj Bożeno, no ale już nie jesteś taka świeżynka, jak już po pierwszych mitingach. Brawo!
Czasem samo dojście na miting zajmuje kilka lat. A szkoda życia.
edit582620 napisał/a:
czy wtedy był już alkoholikiem czy nieodpowiedzialnym dzieckiem.

cały ambaras w tym, że alkoholizm jest jak gdyby zewnętrznym objawem niedojrzałości emocjonalnej. Dlatego tak ważna jest terapia, sama abstynencja nie rozwiąże nieumiejętności życia. Zresztą, moim zdaniem, podobnie jest ze współuzależnieniem. Tam łagodzenie problemów za pomocą alkoholu, tu ucieczka w zajmowanie się problemami innych, zamiast skoncentrowania się na sobie.


mnie właśnie zajeło to dojście kilka lat niezdawałam sobie sprawy że można cierpieć na taką chorobę

edit582620 - Wto 19 Mar, 2013 10:32

pietruszka napisał/a:
Witaj Bożeno, no ale już nie jesteś taka świeżynka, jak już po pierwszych mitingach. Brawo!
Czasem samo dojście na miting zajmuje kilka lat. A szkoda życia.
edit582620 napisał/a:
czy wtedy był już alkoholikiem czy nieodpowiedzialnym dzieckiem.

cały ambaras w tym, że alkoholizm jest jak gdyby zewnętrznym objawem niedojrzałości emocjonalnej. Dlatego tak ważna jest terapia, sama abstynencja nie rozwiąże nieumiejętności życia. Zresztą, moim zdaniem, podobnie jest ze współuzależnieniem. Tam łagodzenie problemów za pomocą alkoholu, tu ucieczka w zajmowanie się problemami innych, zamiast skoncentrowania się na sobie.


dopiero teraz zdaję sobie sprawę że ja też nie jestem dojrzała emocjonalnie.Moja mama umarła jak miałam 6lat.Macocha dobra kobiecina ale nie czułam się przez nią jakoś wybitnie kochana. Ojciec mało wylewny bardziej głowa rodziny do zapewnienia bytu.Wybił duże piętno na moim wychowaniu ale raczej powściągliwy w okazywaniu uczuć

Iwa - Wto 19 Mar, 2013 10:35

Edit - mój ojciec podobny do Twojego, natomiast mama do rany przyłóż... ale zbyt dobra... zbyt ułożona... totalnie nieasertywna...
edit582620 - Wto 19 Mar, 2013 10:41

pannamigotka napisał/a:
edit582620 napisał/a:
Czy aż tak długo można się ukrywać i oszukiwać najbliższych

Można można, alkoholizm to choroba rodzinna, czyli nie sam alkoholik jest chory a cała rodzina... żyłaś w systemie iluzji i zaprzeczeń, dlatego najprostsze fakty tak długo do nas docierają...

Fajnie, że zaczęłaś od Al-Anon, powiedz, jak wrażenia po tych 3 razach?
Myślałaś o terapii? W razie czego tu masz spis placówek.
http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10

Mnie Al-Anon pomagał, ale dopiero jak połączyłam mityngi z profesjonalną terapią widzę większe efekty, także polecam.


3 mittingi to mało wrażenia ok czekam na następne niecierpliwe ale to forum też mi dużo pomaga.O terapii indywidualnej nie myślałam ale zaszczepiliście mi myśl Zastanawiam się teraz zapytam na mittingu onie innych i gdzie chodzą Sprawdziłam link w najbliższym mieście jest tylko jeden adres Jak coś więcej się dowiem to kto wie jak pomaga to warto

edit582620 - Wto 19 Mar, 2013 10:51

endriu napisał/a:
edit582620 napisał/a:
Podpisałam trzeźwość w kościele na rok oczywiście z menem takie ultimatum dla niego


i men dotrzymuje tej trzeźwości?
robi coś oprócz nie picia?

edit582620 napisał/a:
Nurtuje mnie tylko jedno pytanie od kiedy mój men jest alkoholikiem Czy aż tak długo można się ukrywać i oszukiwać najbliższych


można, ja dość długo oszukiwałem, że wszystko kontroluję i kasy starcza...
na szczęście w porę się opamiętałem.


men nie dotrzymuje trzeżwości.Postawiłam ultimatum że ma zacząć leczenie zzgodził się.Był na terapii indywidualnej kilka razy. Zaczął jednak coś kombinować i nie był już chyba ze trzy razy.Nie pytałam dlaczego.Ale przy ostatniej wizycie poprosiłam żeby zapytał o mitingi dla współuzależnionych- wiedziałam że coś takiego istnieje ale miałam mgliste pojęcie o tym.Dowiedział się i tak trafiłam na taki miting. Wspomniał że jego terapeuta nie może mnie wziąć bo on do niego jest zapisany.Dzisiaj dopiero dociera do mnie że ta terapia indywidualna to też dla mnie nie zaszkodzi

pterodaktyll - Wto 19 Mar, 2013 10:54

edit582620 napisał/a:
.Postawiłam ultimatum że ma zacząć leczenie

Który to raz z kolei?

edit582620 - Wto 19 Mar, 2013 12:58

pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
.Postawiłam ultimatum że ma zacząć leczenie

Który to raz z kolei?

pierwszy raz
O tym że jest uzależniony zdawać sobie sprawę zaczełam we wrześniu 2012. jak zapił po podpisaniu w kościele że nie pijemy rok.Wtedy myślałam że wystarczy nie pić i że sam da radę potem oczywiście jak się nie sprawdziło rozpoczeły się rozmowy o uzależnieniu i o terapii, szukanie Miałam mgliste pojęcie o leczeniu trochę poszukałam w necie i on coś zaczął mówić o jakimś koledze z pracy po terapii indywidualnej w końcu trafił na nią ale chyba na odczepnego bo pije dalej jak pił tzn w ukryciu jak jestem 12 godzin w pracy pije x piw i trzeżwieje przed moim powrotem zdarza mu się że jest pijany jak wracam po dniu

olga - Wto 19 Mar, 2013 13:01

pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
.Postawiłam ultimatum że ma zacząć leczenie

Który to raz z kolei?


łoooo :szok: ile ja razy takie ultimatum stawiałam, nawet go na terapię i na miting zaprowadziłam :mgreen:
nie daj się zwodzić

edit582620 - Wto 19 Mar, 2013 13:23

olga napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
.Postawiłam ultimatum że ma zacząć leczenie

Który to raz z kolei?


łoooo :szok: ile ja razy takie ultimatum stawiałam, nawet go na terapię i na miting zaprowadziłam :mgreen:
nie daj się zwodzić

Ja też chętnie zaprowadziłabym na miting może by coś zaczął łapać terapeuta też mu je proponował na razie nie dojrzał do leczenia ale przynajmniej będzie miał świadomość gdzie się zwrócić po pomoc jak mu kiedyś zaświta w głowie leczenie Ja nie wiedziałam że jestem chora i gdzie szukać pomocy a jak wiem to mam szansę po nią sięgnąć-robię to ale to moja decyzja On do takiej na pewno nie dorósł. Przy okazji szukania dla niego pomocy znalazłam że ja po nią mogę sięgnąć- to wyszło na dobre mnie i mam nadzieję że moim dzieciom też.Właśnie myślę o terapii dla moich dzieci muszę się dowiedzieć co i jak może ktoś coś podpowie są niepełnoletni więc mitingi odpadają chyba terapia indywidualna

Dziubas - Wto 19 Mar, 2013 13:31

edit582620 napisał/a:
są niepełnoletni więc mitingi

I tu się mylisz: http://www.al-anon.org.pl/alateen.html

pannamigotka - Wto 19 Mar, 2013 13:47

edit582620 napisał/a:
. Zaczął jednak coś kombinować i nie był już chyba ze

Daj mu spokój, nie kontroluj. Trzeźwienie i dochodzenie do tego to jest PROCES. Alkoholik musi sam dojść do tego, że potrzebuje pomocy. Nie wyleczysz go swoimi metodami. Wiem, bo próbowałam :p

ulena - Wto 19 Mar, 2013 16:41

Edit są mityngi dla nieletnich Alateen gdzie sponsorem jest dorosła osoba z Alanon . Dla dzieciaków fajna sprawa, bo poprzez życie w rodzinie dysfunkcyjnej takie dziecaki rzadko kiedy w doroslym życiu potrafią żyć w zgodzie ze soba i swiatem. Weim jak ważne jest by dziecko wiedziało co sie dzieje i dlaczego , a natakich mityngach uczy sie o chorbie alkoholowej oraz jak sobie radzic z emocjami.
Napisałaś, że podpisaliscie zgode na trzexwość, ja z mężem 4 lata temu równiez podpisalismy krucjatę (bo oczywiście chciałam pomóc jemu w niepiciu) , na szczęście dla mnie okazało się , że podpisanie krucjaty to bylo moje wybawienie , bo jak poszłam na terapię indywidualna to okazalo się , ze sama jestem uzalezniona od alkoholu , na mityngi Alanon chodze ponad rok i wiem ,że bez tych spotkan moje życie byłoby puste , płytkie i do d... . Życzę sukcesów na nowej drodze ku byciu szczęśliwą :brawo: :brawo:

edit582620 - Śro 20 Mar, 2013 11:52

ulena napisał/a:
Edit są mityngi dla nieletnich Alateen gdzie sponsorem jest dorosła osoba z Alanon . Dla dzieciaków fajna sprawa, bo poprzez życie w rodzinie dysfunkcyjnej takie dziecaki rzadko kiedy w doroslym życiu potrafią żyć w zgodzie ze soba i swiatem. Weim jak ważne jest by dziecko wiedziało co sie dzieje i dlaczego , a natakich mityngach uczy sie o chorbie alkoholowej oraz jak sobie radzic z emocjami.
Napisałaś, że podpisaliscie zgode na trzexwość, ja z mężem 4 lata temu równiez podpisalismy krucjatę (bo oczywiście chciałam pomóc jemu w niepiciu) , na szczęście dla mnie okazało się , że podpisanie krucjaty to bylo moje wybawienie , bo jak poszłam na terapię indywidualna to okazalo się , ze sama jestem uzalezniona od alkoholu , na mityngi Alanon chodze ponad rok i wiem ,że bez tych spotkan moje życie byłoby puste , płytkie i do d... . Życzę sukcesów na nowej drodze ku byciu szczęśliwą :brawo: :brawo:


sprawdziłam niestety najbliżej 100km to daleko jak na raz w tygodniu Dla mnie mało realne ich wozić zwłaszcza że pracuję w zmianach.wyszło by zbyt sporadycznie Na razie wypytam o indywidualne a może jest jakieś forum dla takich dzieci jak to.To chłopcy 14 i 16 lat.

olga - Śro 20 Mar, 2013 12:09

Tylko jest jedna ważna sprawa: aby cos dla siebie wyniosły z tych spotkań - muszą chcieć tam chodzić a nie dlatego, że Ty uważasz, że im to potrzebne.
Mój syn ma 20 lat i niestety nie chce :bezradny:

pterodaktyll - Śro 20 Mar, 2013 12:15

edit582620 napisał/a:
.Właśnie myślę o terapii dla moich dzieci

A co na to dzieci?
olga napisał/a:
aby cos dla siebie wyniosły z tych spotkań - muszą chcieć tam chodzić a nie dlatego, że Ty uważasz, że im to potrzebne.

I to jest najszczersza prawda.

edit582620 - Śro 20 Mar, 2013 12:59

olga napisał/a:
Tylko jest jedna ważna sprawa: aby cos dla siebie wyniosły z tych spotkań - muszą chcieć tam chodzić a nie dlatego, że Ty uważasz, że im to potrzebne.
Mój syn ma 20 lat i niestety nie chce :bezradny:

ach o tym nie pomyślałam.wg czy czy będą chciały chodzić okaże się po x spotkaniach to dzieci a obowiązkiem rodzica jest chyba dać coś dobrego wędkę chociaż

olga - Śro 20 Mar, 2013 13:04

to nie pięciolatki, na siłę nie zaprowadzisz, możesz im powiedzieć jakie mogą mieć z tego korzyści i niech same zadecydują
pterodaktyll - Śro 20 Mar, 2013 19:32

edit582620 napisał/a:
czy czy będą chciały chodzić okaże się po x spotkaniach to dzieci a obowiązkiem rodzica jest chyba dać coś dobrego wędkę chociaż

A na czym ma polegać ta "wędka"?
Moje dzieci ruszyły się na spotkania z terapeutą dopiero wtedy, kiedy same chciały i na nic były moje wcześniejsze argumenty, że powinny itd....
Daj przykład i sama chodź na terapię, a nie wykład co powinny Twoim zdaniem zrobić. Mam wrażenie, że tak będzie lepiej dla was wszystkich.

endriu - Śro 20 Mar, 2013 19:54

jak zacząłem terapie to chciałem przyprowadzić żonę z córką do mojej terapeutki, żeby za mnie poinformowała je o mojej chorobie i na czym leczenie polega, powiedziałem o tym terapce i szybko wybiła mi to z głowy, miałem wziąć odpowiedzialność za siebie i sam rozmawiałem na ten temat z żoną i córką...

teraz to się śmieję z tych moich pomysłów

edit582620 - Śro 20 Mar, 2013 19:55

pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
czy czy będą chciały chodzić okaże się po x spotkaniach to dzieci a obowiązkiem rodzica jest chyba dać coś dobrego wędkę chociaż

A na czym ma polegać ta "wędka"?
Moje dzieci ruszyły się na spotkania z terapeutą dopiero wtedy, kiedy same chciały i na nic były moje wcześniejsze argumenty, że powinny itd....
Daj przykład i sama chodź na terapię, a nie wykład co powinny Twoim zdaniem zrobić. Mam wrażenie, że tak będzie lepiej dla was wszystkich.


dzięki biorę sobie to do serca dam spokój
słyszałam o mitingu w necie dziś o 20 jak to znalężć ktoś wie

olga - Śro 20 Mar, 2013 19:58

Pamiętam jak mojego eksa zaprowadziłam na miting. Szedł jak baran prowadzony na rzeź a ja cała w skowronkach. Sprowadzili mnie na ziemię 8| zamiast pochwały usłyszałam żebym sama poszła na terapię i zajęła się sobą. Posłuchałam.
Klara - Śro 20 Mar, 2013 20:02

edit582620 napisał/a:
słyszałam o mitingu w necie dziś o 20 jak to znalężć ktoś wie

Zobacz tu:
http://www.al-anon.org.pl/emityng/Chat%20room.html

pannamigotka - Śro 20 Mar, 2013 21:01

Uważam, że leczenie tylko 1 osoby w rodzinie w poradni uzależnień, czy to jest alkoholik czy współuzależniona nie ma sensu. Powinno być tak jak w bardziej cywilizowanych krajach- chcesz się leczyć- przyjdź, ale z całą rodziną.
Poza tym 14 i 16 lat to są jeszcze dzieci i o ile potrzebna jest im terapia bo już mają objawy współuzależnienia czy już ryzykownie piją to na terapię jeszcze wysyła mama i JUŻ. Po 18 odpowiadają sami za siebie, ale póki prawnie są dziećmi i matka widzi, że potrzebny jest ortopeda/ dentysta/ psychiatra/ specjalista ds uzależnień to to załatwia i już.
Mityngi to grupa samopomocy- to co innego jak dla mnie, poza tym Al-Ateen jest bardzo niewiele w Pl, u mnie była taka grupa, ale nie był chętnych.

pterodaktyll - Śro 20 Mar, 2013 21:05

pannamigotka napisał/a:
14 i 16 lat to są jeszcze dzieci i o ile potrzebna jest im terapia bo już mają objawy współuzależnienia czy już ryzykownie piją to na terapię jeszcze wysyła mama i JUŻ.

Bardzo łatwo przewidzieć efekt takiej "terapii". Mama wysyła i JUŻ!!!

pannamigotka - Śro 20 Mar, 2013 21:08

Nie wyobrażam sobie nie wysłać swojego dziecka do lekarza i po pomoc, nawet jeśli mu się nie chce.
Jeśli wysyłam I JUŻ to efekty mogą być różne, jeśli nie robię nic i udaję, że jest zarąbiście- na pewno nie zmieni się nic.
Poza tym, matka ma pewne prawne obowiązki do 18 rż, rodzic, nie tylko matka.

Zagubiona - Śro 20 Mar, 2013 21:11

pannamigotka napisał/a:
Uważam, że leczenie tylko 1 osoby w rodzinie w poradni uzależnień, czy to jest alkoholik czy współuzależniona nie ma sensu. Powinno być tak jak w bardziej cywilizowanych krajach- chcesz się leczyć- przyjdź, ale z całą rodziną.

Tylko, że w takim wypadku pozbawia się szans na leczenie wiele osób. Jaki ja mam wpływ na to czy mój mąż zacznie się leczyć? Żaden. Ja mogę decydować o sobie i ewentualnie synu póki sam nie będzie w stanie podejmować decyzji o sobie. Ale nie mogę komuś kazać się leczyć jeśli on nie chce.

pannamigotka - Śro 20 Mar, 2013 21:12

wracam, bo nie zrozumiałam Twojej wypowiedzi, ale już rozumiem :)
Aczkolwiek zdania nie zmieniam
alkoholizm to choroba rodzinna
leczenie 1 z osób nie wystarczy- taka rodzina i tak się rozleci.

Nie-Aniołku, ja miałam podobną sytuację do Twojej, tzn mój alko nie robił nic, słownie NIC w kierunku swojego trzeźwienia, a ja mityngi, terapia- pełną parą.
I po jakimś czasie poczułam, że razem to już się nie da. Zrobiłam 5 kroków do przodu, on zrobił się da mnie całkiem obcy, a poza tym- zaczęłam zdrowieć i odzyskiwać swój świat i siebie. I kiedy odkryłam, że on mi do niczego nie jest potrzebny wiedziałam, że na taki 'związek' to ja się nie piszę i albo po mojemu albo wypad. Na terapii za każdym razem zostawiałam trochę iluzji, wyobrażeń, marzeń, a zostawało to jak jest naprawdę.

Zagubiona - Śro 20 Mar, 2013 21:18

pannamigotka, ale nie ubezwłasnowolniajmy dzieci. Pozwólmy im mieć wpływ na swoje życie.

Gdyby mnie wysłano na terapię w wieku 14-16 lat to mama zyskałaby tylko moją niechęć i bunt. Teraz dorosłam i sama zgłosiłam się na terapię i dopiero taka terapia może przynieść skutek, choć wcale nie musi.

pterodaktyll - Śro 20 Mar, 2013 21:19

pannamigotka napisał/a:
Nie wyobrażam sobie nie wysłać swojego dziecka do lekarza i po pomoc, nawet jeśli mu się nie chce.

Poczekam aż Twoje dzieci będą miały 16 lat. Wtedy porozmawiamy.
pannamigotka napisał/a:
Jeśli wysyłam I JUŻ to efekty mogą być różne,

To chyba nie o to chodzi.......
pannamigotka napisał/a:
jeśli nie robię nic i udaję, że jest zarąbiście- na pewno nie zmieni się nic.

To niewątpliwie, ale na podstawie czego sądzisz, że Edyta wielocyfrowa nic nie robi poza chęcią wypchnięcia swoich dzieci na tą terapię, która, w sytuacji, że oni nie zechcą, psu na budę się tylko zda.....

pannamigotka - Śro 20 Mar, 2013 21:24

Nie.anioł napisał/a:
pannamigotka, ale nie ubezwłasnowolniajmy dzieci. Pozwólmy im mieć wpływ na swoje życie.

Gdyby mnie wysłano na terapię w wieku 14-16 lat to mama zyskałaby tylko moją niechęć i bunt. Teraz dorosłam i sama zgłosiłam się na terapię i dopiero taka terapia może przynieść skutek, choć wcale nie musi.


Wychowywanie to nie tylko klepanie po pleckach i chwalenie.
Mam po prostu inne metody wychowawcze, w pełni przemyślane.
Ubezwłasnowolnienie to co innego od zapewnienia tego, co im się należy jak psu micha, nawet prawnie.

Zagubiona - Śro 20 Mar, 2013 21:29

pannamigotka, to że coś się komuś należy nim oznacza, że ten ktoś to chce. Moim zdaniem na siłę nic się nie osiągnie pozytywnego. Ale to moje zdanie- Ty masz swoje- inne od mojego i masz do tego prawo.
pterodaktyll - Śro 20 Mar, 2013 21:30

Nie.anioł napisał/a:
Ty masz swoje- inne od mojego i masz do tego prawo.

A życie jak zwykle to zweryfikuje..... :)

pannamigotka - Śro 20 Mar, 2013 22:10

Nie.anioł napisał/a:
to że coś się komuś należy nim oznacza, że ten ktoś to chce.

I tu się zgadzamy ;)

edit582620 - Czw 21 Mar, 2013 22:52

pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
czy czy będą chciały chodzić okaże się po x spotkaniach to dzieci a obowiązkiem rodzica jest chyba dać coś dobrego wędkę chociaż

A na czym ma polegać ta "wędka"?
Moje dzieci ruszyły się na spotkania z terapeutą dopiero wtedy, kiedy same chciały i na nic były moje wcześniejsze argumenty, że powinny itd....
Daj przykład i sama chodź na terapię, a nie wykład co powinny Twoim zdaniem zrobić. Mam wrażenie, że tak będzie lepiej dla was wszystkich.


z tą wędką to chodziło mi o
jak ktoś jest głodny to można go nakarmić dać przysłowiową rybę do zjedzenia lub dać wędkę żeby mógł sam owić sobie ryby i nie być już nigdy głodnym.Myślałam i rozwążałam pozostałe posty w każdym ukryta jakaś prawda być może nic to im nie da jak czegoś się nie chce to się nie przyjmuje pomocy.Rozważam swój obowiązek wobec dzieci a takze to że kiedys będą oswojeni z psychologiem że można z niego skorzystać w sytuacji kiedy poczują że potrzebują.
moja nowa znajoma opowiedziała mi że była anorektyczką mama jej zaczeła ją leczyć bez jej zgody.dzisiaj jest jej bardzo wdzięczna że dzięki temu żyje ma rodzinę itp.
Jej ojciec był alkoholikiem w tej chwili nie pijącym Nie pytałam czy matka leczyła się ze współzależnieniaale zapytam bo zastanawiam się czy terapia mamy nie była po części przyczyną że jej zawdzięcza wyleczenie Wiadomo że terapeuci odwalili kawał dobrej roboty.
Odnośnie starszego mojego syna to mam kłopot z jego odżywianiem brzydzi się wielu pokarmów nienaturalnie wielu.Od niej włąśnie dowiedziałam się że może to być rodzaj anoreksji bo byli tam różni np. chłopak dobrze odżywiony który brzydził się zrobić sobie kanapkę Mama mu robiła nie miał problemu ze zjedzeniem i to nie było lenistwo
Był zawsze zbyt wrażliwym dzieckiem to akurat sama dostrzegałam jako zbyt wrażliwy

endriu - Pią 22 Mar, 2013 10:36

edit582620 napisał/a:
chłopak dobrze odżywiony który brzydził się zrobić sobie kanapkę Mama mu robiła nie miał problemu ze zjedzeniem


g45g21

manipulant

staaw - Pią 22 Mar, 2013 10:40

endriu napisał/a:
edit582620 napisał/a:
chłopak dobrze odżywiony który brzydził się zrobić sobie kanapkę Mama mu robiła nie miał problemu ze zjedzeniem

manipulant

Nie koniecznie, przypomnij sobie (lub obejrzyj pierwszy raz) "Dzień świra", tam dobrze widoczne są takie mechanizmy...

(Choć i manipulacji nie da się wykluczyć, ale manipulanta można sprawdzić głodem )

Iwa - Pią 22 Mar, 2013 10:44

Edit - moje starsze dziecko też jest bardzo wrażliwe...
Terapeuta zasugerowała mi, że to może być początek DDA.

endriu - Pią 22 Mar, 2013 15:17

ja to nie mogę moich dzieci od lodówki odgonić :D
edit582620 - Pią 22 Mar, 2013 20:34

endriu napisał/a:
edit582620 napisał/a:
chłopak dobrze odżywiony który brzydził się zrobić sobie kanapkę Mama mu robiła nie miał problemu ze zjedzeniem


g45g21

manipulant

Brzydził się na prawdę na terapii mówiła mi znajoma że musiał dotknąć kiełbasy i zajeło to dużo czasu.
co do mojego syna to był wrażliwy jako niemowlak porównujac drugiego syna zupełnie inny
a kiełbasy i żadnej wędliny nie weżmie do ust. z biegiem czasu jest coraz gorzej Mój syn z kolei zrobi sobie sam jeść ale dotyka tylko to co je wędliny nie dotknie Nie myślałam otym jako o anoreksji tylko ta znajoma poradziła mi żeby się tym zainteresować

edit582620 - Pon 08 Kwi, 2013 13:52

Dawno mnie tu nie było.Czasem tylko czytałam inne posty.Postanowiłam zajmować sobą uczyć się jak postępować i dać sobie czas na decyzję co dalej jakoś poukładać sobie w głowie.
I co i upadek totalna klęska.W wielką sobotę mąż popiwkował a ja co zamiast zająć się sobą to awantura.ultimaty...
Po prostu szlak mnie trafił a on że nie dał rady nie wytrzymał.Oznajmiłam że w święta nic mnie to nie obchodzi zero picia albo spędza je sam wkurzyło go to ale byłam już pewna że zmarnowałabym sobie święta ale jak by łyknął u swojej ciotki co zapowiedziałam to naprawdę bym go tam zostawiła i podziękowała za gościnę a miał sobie zapewnić jeszcze noclek. Jedyne co ugrałam to spokojne święta całkiem całkiem.
po świętach szara rzeczywistość mieliśmy poważnie porozmawiać co kto czego od tego małżeństwa oczekuje co dalej z nami itd. Mineło parę dni a tu po powrocie z pracy men zapity.
Próbowałam oczywiście zająć się sobą obejrzeć film pójść spać.Men słuchał mp3 i stukał a to nucił czyt. wył.Chciałam usnąć.
Nie udało się jakieś złe we mnie wstąpiło i awantura gotowa.
Nie potrafię mieszkać pod jednym dachem i olać alko.Po prostu się we mnie gotuje.
awantura mało powiedziane to dno wykrzykiwanie sobie nawzajem co komu przyszło do głowy Zagroził że jak mu nie oddam mp3 to włączy na górze wieżę.zagroziłam że jak nie pójdzie spać to zadzwonię na policję.Nie poskutkowało wypychałam go z domu wykrzykiwałam że manele jego będzie zbierał na śniegu.W końcu chciałam rzeczywiście zadzwonić po policję żeby go zabrali.
Wyrwał mi telefon ale się uspokoił.
ja po jakimś czasie doszłam do siebie ale to swoje dno poczułam.Nie taka chcę być i nie takiego życia chcę Mogłam poprosić żeby nie stukał i tak głośno nie śpiewał bo chcę usnąć ale dałam ponieść się złości nawet usłyszałam że jestem samą nienawiścią coś w tym było
Nastały ciche dni
pierwszy raz przeprosił mnie od niechcenia ja tez
Dziś już klęczał i przepraszał za picie i te złe słowa Ja ok też przeprosiłam .po czym kazałam żeby zajął się swoimi sprawami
w kłótni oczywiście wykrzyczałam żeby wypier...
on że na pewno bo ma dość i że jeszcze tego będę żałowała ja że nie będę i takie tam wywlekanie i przezywanie
Fakt faktem decyzja o rozstaniu zapadła-nie pierwszy raz zresztą.
Tylko nie tak to sobie planowałam miałam najpierw sama nad sobą popracować Pojąć i przerobić chociaż kilka kroków Al-Anon Zaufać Bogu przeanalizować swoje złe strony i je naprawiać.
Nie byłam słodka po stracie mieszkania po kolejnych rozczarowaniach jak mąż zamiast kasy z wyjazdu za granicę przywiózł kamerę i telefonik.Nie potrafiłam wymóc na nim oddawania chociaż części wypłaty itp Po zdradzie jego zaczeło się piekło i dla mnie i dla niego kontrola przeszukiwanie kieszeni telefonu komputera gdzie logował się na portalach randkowych itd.
:blee:

podliczając to wszystko to włos mi się jeży Wiem że to małżeństwo nic nie warte że powinnam dać spokój i sobie i jemu
przychodziły mi myśli że jakby umarł
wiem że to nienormalne że lepiej się rozstać
albo jak pies pawłowa - żebym cierpiała jakby sobie ułożył z kimś innym życie - szukał na portalach kolejnej krowy dojnej a kto szuka znajduje
boję się konfrontacji jego rodziną ze światem tego że jestem rozwódką i sama nie wiem czego samotności etc.
zapowiedziałam że podam go o alimenty ale pojęcia nie mam jak to zrobić czy teraz czy jak się wyprowadzi.
Czy trzymać się tej wersji o rozstaniu chociaż była pochopna czy znowu zrobić z siebie histeryczkę czepialską rzucającą słowa na wiatr.Rozsądek mówi tak a emocje mam skrajne w każdej chwili inaczej myślę
Co robić doradźcie

Klara - Pon 08 Kwi, 2013 14:02

edit582620 napisał/a:
Co robić doradźcie

Najpierw przeczytaj cały ten wątek od początku, a odpowiedzi na Twoje posty PO DWA RAZY!

...a jak trzeba to więcej.

Linka - Pon 08 Kwi, 2013 15:50

edit582620 napisał/a:
boję się konfrontacji jego rodziną ze światem tego że jestem rozwódką i sama nie wiem czego samotności etc.

dlaczego tak liczy się dla Ciebie opinia innych?
zapytam tylko, czy ta rodzina i cały pozostały świat z nim żyją, czy Ty??

rozwiodłam się niedawno, mieszkam w małej wiosce, wieści rozeszły się dość szybko
i nie spotkałam się z nawet jednym słowem potępienia, ani ze strony moich rodziców,
ani sąsiadów, czy znajomych, były raczej gratulacje i słowa podziwu

pannamigotka - Pon 08 Kwi, 2013 16:24

edit582620 napisał/a:
Co robić

O alimenty spokojnie możesz się starać. Idź po postu do sądu rodzinnego, tam Ci wszystko objaśnią.

pietruszka - Pon 08 Kwi, 2013 18:28

edit582620 napisał/a:
Fakt faktem decyzja o rozstaniu zapadła-nie pierwszy raz zresztą.

ech... to taka klasyka... ja się swojego czasu rozstawałam coraz częściej, bywało, że raz na tydzień... a potem kwiatki, sratki, obietnice... i zaczynała się od nowa kręcić karuzela. Kiedy w końcu rzeczywiście chciałam być sama... to inaczej potoczyło się życie... co ciekawe, dla nas obojga....

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 08:34

pietruszka napisał/a:
edit582620 napisał/a:
Fakt faktem decyzja o rozstaniu zapadła-nie pierwszy raz zresztą.

ech... to taka klasyka... ja się swojego czasu rozstawałam coraz częściej, bywało, że raz na tydzień... a potem kwiatki, sratki, obietnice... i zaczynała się od nowa kręcić karuzela. Kiedy w końcu rzeczywiście chciałam być sama... to inaczej potoczyło się życie... co ciekawe, dla nas obojga....


pech dla mnie że ja nie chcę być sama wiem tylko że powinnam
wczoraj byłam w pracy na noc men wrócił z pracy i oczywiście zamiast wydrukować potwierdzenia opłat za internet za 2012 do pitu który miałam mu zrobić to posiedział w innym celu :buahaha: :cyce:
rano stwierdził że nie mógł bo chłopcy mu niedali - kłamczuszek i bidulek
obrażony jak stwierdziłam że siedział ha ha
potem chciał 20 zł pożyczyć na paliwo- ja na to że jak ma na piwo to ina paliwo
on-zawsze tak było- najpierw od niego wydrenuję kasę a jak on 3 piwka wypije to problem
i że zawsze tak było że potem zostawał goły - szkoda że nie drenowałam teraz sobie tak myślę i że był taki głupi
odpowiedziałam że ma teraz okazję zmądrzeć że będzie wiedział że od wypłaty do wypłaty ma mu starczyć i na chleb ima paliwo itp.
moje przemyślenia
Jednak na bruku ma szanse sie o tym przekonać pod warunkiem że skończą się pożyczkodawcy a dar przekonywania ma i wsparcia u mamuni też
I tak coraz bardziej się przekonuję że powinniśmy się rozstać - strasznie mi grozi że mi już nie pomoże - pije do alimentów które mu ością w gardle stoją bo 2dni temu zapowiedziałam że go o nie podam.Robił opłaty czasem jakieś zakupy a czasem bidulek na nie nie miał.
Nie wiem od strony prawnej jak to wygląda będzie twierdził że łożył na rodzinę opłaty szły z jego konta. a jak mam udowodnić że wyżera z lodówki więcej niż daje

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 08:37

edit582620 napisał/a:
pech dla mnie że ja nie chcę być sama

Wymień go na "nowszy model" i po sprawie :bezradny:

pietruszka - Wto 09 Kwi, 2013 08:43

edit582620 napisał/a:
że wyżera z lodówki więcej niż daje

ech znam sytuację, że lodówka wędrowała do zamykanego na klucz w pokoju...
Może w ogóle chociaż "na nowo" ustal kwestie finansowe, ty tyle, ja tyle, albo... prowadzimy osobne gospodarstwa... a potem... konsekwentnie...

pietruszka - Wto 09 Kwi, 2013 08:45

pterodaktyll napisał/a:
Wymień go na "nowszy model" i po sprawie :bezradny:

wiesz jak to u nas jest... te skrzywione celowniki... :bezradny:
Nawet w nowej bombonierce może zdarzyć się jedna czekoladka z alkoholem, zwykle wspóluzalezniona sięgnie właśnie po nią...

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 08:54

pietruszka napisał/a:
wiesz jak to u nas jest... te skrzywione celowniki...

Żeby tylko, ale ta absolutna nieumiejętność podjęcia wreszcie jakiejś konkretnej decyzji i konsekwentna jej realizacja............normalnie masakra :bezradny:

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 09:31

pietruszka napisał/a:
]
edit582620 napisał/a:
że wyżera z lodówki więcej niż daje

ech znam sytuację, że lodówka wędrowała do zamykanego na klucz w pokoju...
Może w ogóle chociaż "na nowo" ustal kwestie finansowe, ty tyle, ja tyle, albo... prowadzimy osobne gospodarstwa... a potem... konsekwentnie...



Próbowałam jakoś nigdy rozmowy nie mogłam skończyć bo wszczynał awanturę o byle co (wtedy nie miałam jeszcze pojęcia że jest uzależniony po prostu się nie układało) a po ostatniej takiej próbie poszedł w rejs z alkoholiczką - zdrada jedyna o której się dowiedziałam powaliła mnie na długo potem dałam sobie wmówić że moja wina-zawsze go nie rozumiałam nie doceniałam nie byłam uśmięchnięta itp. itd Ba nawet po tym wybaczyłam starałam się coś zmienić zaczełam kontrolować i wyszło szydło z worka - logował się na portalach randkowych miał podejrzane znajome tłumaczył że tylko po alkoholu no to ja ultimatum do kościoła do księgi trzeżwości a za 2 tygodnie men pijany i od nowa polska ludowa albo leczenie albo wypad z baru.O konsekwencji z mojej strony nie było mowy.
ta lawina paromięsięczna sprawiła że zaczęłam sięgać jeszcze nieufnie po informacje z netu ale jeszcze w jakimś amoku mało docierało do mnie co dotarło zapominałam.
Wreszcie natknęłam się na was.Zostaję z wami.Lepsze wasze rady niż moje głupie myślenie i miotanie z myślami które mnie wykańczają.
konsekwencja i nauczyc sie zyczliwie mówić a nie podniesionym głosem to bym chciała na już.
ten podział kto ile daje do budżetu domowego to super rada
może spowodowac że będzie powtórka z rozrywki i na to się przygotowywuje a was proszę o kubły zimnej wody na moją głowę tak dla otrzeżwienia co raz

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 09:34

edit582620 napisał/a:
ten podział kto ile daje do budżetu domowego to super rada
może spowodowac że będzie powtórka z rozrywki

No to rzeczywiście super rada tylko czy to cokolwiek zmieni poza tym, że po raz kolejny Ty będziesz stroną poszkodowaną?

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 09:34

pterodaktyll napisał/a:
pietruszka napisał/a:
wiesz jak to u nas jest... te skrzywione celowniki...

Żeby tylko, ale ta absolutna nieumiejętność podjęcia wreszcie jakiejś konkretnej decyzji i konsekwentna jej realizacja............normalnie masakra :bezradny:


Innego modelu nie szukam za mocno współuzależniona jestem wdepnełabym jak krówka w gó... A przykleił by się jeszcze pewnie gorszy- to po pierwsze a po drugie wartości religijne...

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 09:38

edit582620 napisał/a:

Innego modelu nie szukam za mocno współuzależniona jestem wdepnełabym jak krówka w gó... A przykleił by się jeszcze pewnie gorszy- to po pierwsze a po drugie wartości religijne.

Jak ktoś chce zmian, szuka sposobu, a jak ktoś nie chce, szuka powodu

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 09:43

I jeszcze jedno pytanie jeśli jestem początkująca Nie przerobiłam przecież żadnych kroków byłam rozsądna 20 lat temu-albo tak mi się wydaje tylko to jakie mam szansę że tę rundę pociągnę jak trzeba tak z waszych doświadczeń.A do pterodaktyla pytanie z tym nowszym modelem to na serio czy żeby mnie wyleczyć terapią wstrząsową?
edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 09:48

pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:

Innego modelu nie szukam za mocno współuzależniona jestem wdepnełabym jak krówka w gó... A przykleił by się jeszcze pewnie gorszy- to po pierwsze a po drugie wartości religijne.

Jak ktoś chce zmian, szuka sposobu, a jak ktoś nie chce, szuka powodu


Nie szukam powodu wiem tylko że jak się rozstanę to będę sama przynajmniej na początku
to nie znaczy że nie przychodziły mi do głowy kudłate myśli a żeby mu pokazać na kogo mnie stać - tylko to nie w moim stylu po prostu na złość mamie nie będę sobie odmrażała uszu.

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 09:49

edit582620 napisał/a:
do pterodaktyla pytanie z tym nowszym modelem to na serio czy żeby mnie wyleczyć terapią wstrząsową?


Ja nie jestem terapeutą ;)
Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sama, czego chcesz od życia, partnera i w zależności od tego podjąć odpowiednie kroki. Z własnego doświadczenia wiem, że terapia wstrząsowa, choć może bardzo bolesna, szybciej przynosi oczekiwane efekty. Przynajmniej tak było w moim wypadku

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 09:50

edit582620 napisał/a:
wiem tylko że jak się rozstanę to będę sama przynajmniej na początku
to nie znaczy że nie przychodziły mi do głowy kudłate myśli a żeby mu pokazać na kogo mnie stać

A nie przyszło Ci do głowy, że znowu chcesz uzależniać swoje życie od kogoś drugiego? A Ty gdzie jesteś w tym wszystkim? Czego TY!! chcesz?

olga - Wto 09 Kwi, 2013 09:50

pietruszka napisał/a:
Może w ogóle chociaż "na nowo" ustal kwestie finansowe, ty tyle, ja tyle, albo... prowadzimy osobne gospodarstwa... a potem... konsekwentnie...


Czy z czynnym alko można coś ustalić? Czy tylko do mojego eksa nic nie docierało i kwestie utrzymania i rachunków miał w głębokim poważaniu?....

olga - Wto 09 Kwi, 2013 09:53

edit582620 napisał/a:
żeby mu pokazać na kogo mnie stać -


Nioooo myślę, że jakbyś kupiła pokaźną flache to patrzyłby z zazdrością i niekłamanym podziwem. Inny facet to przy tym "pryszcz".

smokooka - Wto 09 Kwi, 2013 09:55

olga napisał/a:
edit582620 napisał/a:
żeby mu pokazać na kogo mnie stać -


Nioooo myślę, że jakbyś kupiła pokaźną flache to patrzyłby z zazdrością i niekłamanym podziwem. Inny facet to przy tym "pryszcz".


No chyba, że mąż ma skłonność do zespołu Otella, dopiero zobaczyłabyś efekty takiej gierki... :szok:

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 09:55

olga napisał/a:
myślę, że jakbyś kupiła pokaźną flache to patrzyłby z zazdrością i niekłamanym podziwem. Inny facet to przy tym "pryszcz".

No niekoniecznie. Kompleks Otella dość często występuje u czynnych alko..........

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 09:57

pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
ten podział kto ile daje do budżetu domowego to super rada
może spowodowac że będzie powtórka z rozrywki

No to rzeczywiście super rada tylko czy to cokolwiek zmieni poza tym, że po raz kolejny Ty będziesz stroną poszkodowaną?


Będę poszkodowana w jakimś sensie tak czy siak.Coś wybiorę w końcu albo jednakoweż wydatki na wspólne gospodarstwo- dotyczące bieżących potrzeb a pozostałe na swoje.Zwłaszcza że te dodatkowe moje pochłonie mi kredyt na dom no ale mój.a jemu na zabawę ha ha ha Albo całkiem oddzielnie mieszkamy dobry pomysł Coś musi się zmienić nie będę stała w miejscu o nie

olga - Wto 09 Kwi, 2013 09:59

pterodaktyll napisał/a:
Kompleks Otella dość często występuje u czynnych alko..........


:roll: nie znam tego z własnego doświadczenia....
Myślę, że dawanie powodów do zazdrości nie będzie przyczynkiem do wejścia na pożądaną drogę. :bezradny:

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 10:03

pterodaktyll napisał/a:
olga napisał/a:
myślę, że jakbyś kupiła pokaźną flache to patrzyłby z zazdrością i niekłamanym podziwem. Inny facet to przy tym "pryszcz".

No niekoniecznie. Kompleks Otella dość często występuje u czynnych alko..........


U mojego na pewno nie nigdy nie był zazdrosny i pewny mnie - może dlatego że był moim pierwszym i niestety jedynym - niestety biedna ja nawet nie wiem jak to by było z innym ceewd

olga - Wto 09 Kwi, 2013 10:03

Ja też taki podział zrobiłam jak eks miał wyjść z dobrowolnego odwyku. Propozycje były dwie: on wszystkich żywi a ja robię opłaty albo odwrotnie. Stanęło na tym pierwszym.
Lista zakupów eksa: chleb, bułki, mleko, bułki słodkie do szkoły dla dzieci i napoje, bilety. Koniec listy. Jak zaczęłam się upominać żeby dokładał do opłat to on zdziwiony mówił, że przecież zakupy robi...... W końcu zrezygnowałam z tych zakupów i z niego samego też.....

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 10:04

olga napisał/a:
nie znam tego z własnego doświadczenia....

Raczej nie zauważyłaś pierwszych objawów........ ;)

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 10:05

edit582620 napisał/a:
U mojego na pewno nie nigdy nie był zazdrosny i pewny

Spróbuj umówić się choćby na kawę z kim innym tak żeby on o tym wiedział, to się sama przekonasz...........

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 10:07

edit582620 napisał/a:
Będę poszkodowana w jakimś sensie tak czy siak.

A ile razy jeszcze przewidujesz?
edit582620 napisał/a:
całkiem oddzielnie mieszkamy dobry pomysł

Jest to najlepszy pomysł jeżeli tylko dasz radę to przeprowadzić.

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 10:09

pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
U mojego na pewno nie nigdy nie był zazdrosny i pewny

Spróbuj umówić się choćby na kawę z kim innym tak żeby on o tym wiedział, to się sama przekonasz...........


Na kawę chętnie a dasz się skusić?

a niech tam biedaczek pokaże czy chory na to czy nie ha ha ha żart w nosie to mam ale jakby miałby to być dobry uczynek to czemu nie

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 10:11

edit582620 napisał/a:
Na kawę chętnie a dasz się skusić?

Jasne, z piękną kobietą zawsze ;)

olga - Wto 09 Kwi, 2013 10:12

pterodaktyll napisał/a:
olga napisał/a:
czyli kocha? :mgreen:

Jasne, flachę i żadnych ruchów


:smieje: toż to oczywiste tylko, że niektóre świeże współ wyobrażają sobie, że on to tak z miłości do niej a tu niestety, owszem, ale do flaszki :roll:

pterodaktyll - Wto 09 Kwi, 2013 10:12

edit582620 napisał/a:
niech tam biedaczek pokaże czy chory na to czy nie ha ha ha żart

Lepiej uważaj bo skutki takiego żartu mogą być dla Ciebie opłakane. My jesteśmy absolutnie nieprzewidywalni jak pijemy.........

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 10:17

olga napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła


8| szkoda.... :p


a Ja do piekła nie chcę :prosi:
a takam ciekawa cczxc

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 10:20

pterodaktyll napisał/a:
olga napisał/a:
bo ciekawa jestem

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła :p
Idę do pracy :buziak:

:papa2:
:buziak:

Scarlet O'Hara - Wto 09 Kwi, 2013 10:22

Chciałam coś napisać ale nie mogę poskładać myśli jakieś takie mam dziś rozbiegane więc nie bede filozofowała tylko powiem krótko konsekwencji nie nauczysz się ot tak sobie w jeden dzień.
Najlepiej byłoby spakować się i zostawić to wszystko( i muszę przyznać ,że to są doskonałe rady ) ale wiem,że nie jest to takie proste , w emocjach a i owszem ale co z tego kiedy te opadają to my nagle dajemy się ugłaskać.

Proponuję Ci więc byś zaczęła od drobnych spraw jak pranie,wydatki,wyżywienie,zakupy.
Oczywiście nie wszystko na raz ale wprowadzając stopniowo zasady,których Ty konsekwentnie będziesz się trzymała nauczysz się tego ,wyćwiczysz i później łatwiej przyjdzie Ci z tymi trudniejszymi sprawami a te niekiedy muszą dojrzeć by stać się tymi ostatecznymi.

Najtrudniejszy pierwszy krok ale jest to do zrobienia

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 11:03

Scarlet O'Hara napisał/a:
Chciałam coś napisać ale nie mogę poskładać myśli jakieś takie mam dziś rozbiegane więc nie bede filozofowała tylko powiem krótko konsekwencji nie nauczysz się ot tak sobie w jeden dzień.
Najlepiej byłoby spakować się i zostawić to wszystko( i muszę przyznać ,że to są doskonałe rady ) ale wiem,że nie jest to takie proste , w emocjach a i owszem ale co z tego kiedy te opadają to my nagle dajemy się ugłaskać.

Proponuję Ci więc byś zaczęła od drobnych spraw jak pranie,wydatki,wyżywienie,zakupy.
Oczywiście nie wszystko na raz ale wprowadzając stopniowo zasady,których Ty konsekwentnie będziesz się trzymała nauczysz się tego ,wyćwiczysz i później łatwiej przyjdzie Ci z tymi trudniejszymi sprawami a te niekiedy muszą dojrzeć by stać się tymi ostatecznymi.

Najtrudniejszy pierwszy krok ale jest to do zrobienia


pakować się nie będę to na dziś dzisiejszy nie możliwe - płacę grubą kasę na kredyt na budowę domu - jest na mnie i kredyt i dom nie dałabym rady jeszcze coś wynajać i utrzymać się z dziećmi nawet pracując na 2 etaty spakować mogę jego problem to ...wyrzuty sumienia...etc. zakupy wyżywienie wydatki dobrze sobie radziłam jak men był za granicą To z czym powinnam się zmierzyć to chyba sama ze sobą. Jestem świeżynką obawiam się upadków gorszego dnia nie zauważenia że mną manipuluje że mnie ugłaszcze naobiecuje że zabraknie siły albo przekonania że robię słusznie a że powinnam zrobić to dla siebie to wogóle tylko wiedza ach

olga - Wto 09 Kwi, 2013 11:10

edit582620 napisał/a:
problem to ...wyrzuty sumienia..


z powodu czego?..... nawywijałaś coś? :mysli:

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 13:00

olga napisał/a:
edit582620 napisał/a:
problem to ...wyrzuty sumienia..


z powodu czego?..... nawywijałaś coś? :mysli:


:radocha: :brawo:
niańczyłam :kot: :pies: a teraz daszek nad głową zabrać? ceewd

edit582620 - Wto 09 Kwi, 2013 15:00

edit582620 napisał/a:
olga napisał/a:
edit582620 napisał/a:
problem to ...wyrzuty sumienia..


z powodu czego?..... nawywijałaś coś? :mysli:


:radocha: :brawo:
niańczyłam :kot: :pies: a teraz daszek nad głową zabrać? ceewd


współuzależnienie to nie grzech?
jest co sobie zarzucić tak czy siak :krzyk:

pietruszka - Wto 09 Kwi, 2013 18:50

Edit, a na Alanon zajrzała choć raz? Na terapię się zapisała? hę... :tia:
pannamigotka - Wto 09 Kwi, 2013 18:50

edit582620 napisał/a:
jest co sobie zarzucić tak czy siak

Jasne, że nie grzech, ale co do tego stwierdzenia zacytowanego to się jak najbardziej zgadzam- współuzależniona, która twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia.... powiedzmy łagodnie, że średnio jej ufam :evil2" Dobrze jest umieć się przyznać do błędów i widzieć je przede wszystkim ale to już wyższą szkoła jazdy. Na początek to jak najbardziej budowanie poczucia własnej wartości, zaprzestanie obwiniania się o całe zło świata, zrozumienie siebie. Na zadośćuczynienie krzywd przez siebie wyrządzonych też kiedyś przyjdzie czas.

pietruszka - Wto 09 Kwi, 2013 19:05

pannamigotka napisał/a:
Na zadośćuczynienie krzywd przez siebie wyrządzonych też kiedyś przyjdzie czas.

a ja bezczelnie dodam : także krzywd wyrządzonych sobie...

pannamigotka - Wto 09 Kwi, 2013 20:11

pietruszka napisał/a:
także krzywd wyrządzonych sobie...
Od tego się właśnie zaczyna, inni muszą poczekać ;)
edit582620 - Śro 10 Kwi, 2013 03:08

pietruszka napisał/a:
Edit, a na Alanon zajrzała choć raz? Na terapię się zapisała? hę... :tia:


na AlAnon chodzę od niedawna opuściłam 2 razy raz gorączka 39 drugi raz w pracy
Na terapię nie chodzę
Jestem świeżynką i dopiero powolutku dostrzegam ile zła wyrządziłam i sobie i innym Wybaczyć sobie i zadośćuczynić skrzywdzonym och chyba trochę to potrwa a bym chciała już
po pierwszym spotkaniu nie załapałam wogóle o co tam chodzi powoli zaczynam widzieć 12 kroków ale przepracować to....wiem nawet nie potrafię domyślić się ile mi to zajmie i czy się mi uda z wszystkim poradzić i pojąć ale chcę to zrobić

pannamigotka - Śro 10 Kwi, 2013 07:22

edit582620 napisał/a:
nie potrafię domyślić się ile mi to zajmie

Oby całe życie. :tak:

olga - Śro 10 Kwi, 2013 08:06

Najpierw zajmij się sobą, później będziesz myślała o innych.
pietruszka - Śro 10 Kwi, 2013 08:06

edit582620 napisał/a:
ile mi to zajmie

na początku też byłam przerażona, a jak usłyszałam, ze ktoś chodzi 7, 12 lat to włos mi się jeżył na głowie, bo "po co one chodzą, to aż ta trudno z tego wyjść?" :lol2:
Dziś na to patrzę inaczej - wtedy zaczęła się moja przygoda z poznawaniem siebie, takiej jaką naprawdę jestem, a nie takiej, jaką chcieliby widzieć Inni.
edit582620 napisał/a:
powoli zaczynam widzieć 12 kroków ale przepracować to.

pomalutku, krok po kroku...

pterodaktyll - Śro 10 Kwi, 2013 08:10

edit582620 napisał/a:
Wybaczyć sobie i zadośćuczynić skrzywdzonym och chyba trochę to potrwa a bym chciała już

Pośpiech to jest dobry przy łapaniu pcheł, a nie w głębokim, strukturalnym zmienianiu samego siebie.

pannamigotka - Śro 10 Kwi, 2013 08:17

pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
Wybaczyć sobie i zadośćuczynić skrzywdzonym och chyba trochę to potrwa a bym chciała już

Pośpiech to jest dobry przy łapaniu pcheł, a nie w głębokim, strukturalnym zmienianiu samego siebie.

A poza tym, dużo łatwiej będzie Ci to zrobić przy pomocy terapeuty ds uzależnień. Skąd miałabyś wiedzieć czym się zajmować a czym później i jak to zrobić? Teraz chcesz się zająć czymś, co się robi dużo później, jest to potrzebne jak najbardziej, ale nie teraz. Najpierw poznaj siebie (to nie jest takie łatwe),zrozum, pomóż sobie, a potem będziesz wiedziała, jak zadośćuczynić krzywdy.

edit582620 - Śro 10 Kwi, 2013 09:15

pannamigotka napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
edit582620 napisał/a:
Wybaczyć sobie i zadośćuczynić skrzywdzonym och chyba trochę to potrwa a bym chciała już

Pośpiech to jest dobry przy łapaniu pcheł, a nie w głębokim, strukturalnym zmienianiu samego siebie.

A poza tym, dużo łatwiej będzie Ci to zrobić przy pomocy terapeuty ds uzależnień. Skąd miałabyś wiedzieć czym się zajmować a czym później i jak to zrobić? Teraz chcesz się zająć czymś, co się robi dużo później, jest to potrzebne jak najbardziej, ale nie teraz. Najpierw poznaj siebie (to nie jest takie łatwe),zrozum, pomóż sobie, a potem będziesz wiedziała, jak zadośćuczynić krzywdy.





"- Kto ostatni w kolejce do ofiarowania?
- Ja, mam numerek 852, a pani?
- Mam 853. Długo się czeka?
- Nie, szybko idzie. A pani w imię czego składa ofiarę?
- W imię miłości, a pani?
- Ja dla dzieci, wszystko bym za nie oddała…
- A co pani składa w ofierze?
- Swoje życie osobiste. Wszystko dla dzieci. Ze wszystkiego rezygnuję. Z nikim się nie spotykam, wszystkiego w domu muszę dopilnować. Nic sobie nie kupuję, nigdzie nie chodzę. Rzuciłam dobrą pracę, żeby być bliżej domu, teraz sprzątam w przedszkolu, żeby osobiście dzieci doglądać. Nic dla siebie nie chcę.
- Rozumiem panią. A ja składam swoje uczucia w ofierze. Wie pani, z mężem mi się dawno nie układa… ma inną. Mąż nie chce odejść pierwszy, mówi, że się przyzwyczaił do mnie. Ja też nie potrafię odejść – żal mi go… I tak sobie trwamy… O! Pani numerek się świeci! Boję się, co będzie jak nie przyjmą mojej ofiary?
853 zwija się w kłębek i czeka na swoją kolej. 852 długo nie wychodzi, w końcu drzwi do gabinetu się otwierają i 852 stoi oszołomiona.
- No i co? Co pani powiedzieli? Przyjęli ofiarę?
- Nie... Powiedzieli, że okres próbny. Kazali jeszcze się zastanowić.
- Jak to??? Dlaczego???
- Pani kochana, oni mnie spytali czy przemyślałam wszystko, bo to przecież nieodwracalne. Powiedziałam im, że dzieci jak dorosną to docenią, co matka dla nich poświęciła. A oni mi film pokazali. O mnie, o mojej przyszłości. Jak córka za mąż wyszła i się wyprowadziła do innego miasta, a syn dzwoni tylko raz w miesiącu. Ja go w tym filmie pytam dlaczego, a on mówi, żebym się do jego życia nie wtrącała i zajęła sobą. A jak mam się sobą zająć, kiedy się nigdy sobą nie zajmowałam, nie umiem!
- No to teraz ja idę… 853 się świeci…
- Dzień dobry pani. Proszę usiąść. Co pani nam przyniosła?
- Uczucia…
- Rozumiem… Proszę pokazać.
- Niech pan patrzy, niewiele tego, ale świeżutkie, nienoszone, pół roku mają dopiero…
- Co pani chce w zamian?
- Ocalić rodzinę.
- Czyją? Pani? A co tam jest do ocalenia?
- Mąż ma kochankę, dawno.
- A pani?
- Ja od pół roku mam kogoś…
- Te uczucia, co pani przyniosła, to do tego nowego?
- Tak. Żeby tylko ocalić rodzinę.
- Jaką rodzinę? Przecież sama pani mówi, że mąż ma inną kobietę, a pani innego mężczyznę, gdzie tu rodzina?
- Ale rozwodu nie było! Wciąż jesteśmy małżeństwem!
- I to pani odpowiada?
- Nie!
- Ale wymienić na nowy związek pani nie chce?
- Nie… to nie są jakieś wielkie uczucia…
- No to skoro pani ich nie szkoda, to poproszę, może pani złożyć ofiarę.
- Ale słyszałam, że film jakiś pokazujecie, o przyszłości… Dlaczego ja nie mogę obejrzeć?
- Różne tu filmy pokazujemy. Jednym o przyszłości, a innym o przeszłości… A pani pokażemy o teraźniejszości. Włączam proszę patrzeć.
- To ja??? Masakra, jak ja wyglądam??? To kłamstwo!!! Przecież dbam o siebie!
- Cóż, pani stan ducha przekłada się na wygląd.
- Ale jak to??? Przygarbiona jakaś jestem, usta zacięte, oczy mętne, włosy oklapnięte…
- Tak wyglądają ludzie kiedy ich dusza płacze…
- A co to za chłopiec? Taki słodki… O, tuli się do mnie!
- Nie poznaje pani? To pani mąż, w pani projekcji.
- Mąż??? Bzdura!!! Mąż jest dorosłym człowiekiem!
- A w głębi duszy jest małym chłopcem. I tuli się do mamusi…
- Ale tak mi wpojono w dzieciństwie, że kobieta musi być silniejsza, mądrzejsza, bardziej stanowcza. Że musi wspierać męża.
- No i tak pani ma: silna, mądra, stanowcza mamusia kieruje swoim chłopcem-mężem. I przytuli i nakrzyczy, ukarze i wybaczy, pożałuje i nakarmi.
- Ale przecież nie jestem mamusią tylko żoną! A on ma kochankę! Lata do niej, a potem wraca, a ja go i tak kocham!
- Oczywiście, ma się rozumieć, chłopiec się bawi w piaskownicy i wraca do domu, do ukochanej mamusi. Popłacze trochę w fartuch, pokaja się… Dobra, koniec oglądania. Będziemy finalizować. Składa pani miłość w ofierze czy nie?
- A przyszłość? Nie pokazaliście mi przyszłości!
- Bo jej pani nie ma. Przy takiej teraźniejszości pani chłopiec ucieknie, jak nie do innej kobiety, to w chorobę. Albo w ogóle – donikąd. Znajdzie sobie sposób wyrwania się spod mamusinej spódnicy. Przecież sam ma ochotę dorosnąć…
- To co mam robić? Dla kogo będę się ofiarowywać?
- To już pani powinna lepiej od nas wiedzieć. Podoba się pani rola mamusi widocznie. Bardziej, niż żony. Mamusie też bywają kochane. No to jak? Będzie pani składać ofiarę? W imię ocalenia tego co jest i żeby pani mąż pozostał synkiem?
- Nie, nie wiem, nie jestem gotowa… muszę pomyśleć…
- Dajemy czas na myślenie.
- A co ja mam zrobić, żeby mąż… no… tego… wydoroślał?
- Przestać być mamusią. Odwrócić się twarzą do siebie i nauczyć się być Kobietą. Atrakcyjną, tajemniczą, zajmującą, pożądaną. Taką, której ma się ochotę podarować kwiaty i śpiewać serenady pod oknem, a nie płakać na ciepłej miękkiej piersi.
- Pomoże?
- Z reguły pomaga. Ale tylko pod warunkiem, że się pani zdecyduje być Kobietą. Jakby co – proszę przyjść. Uczucia ma pani piękne, z przyjemnością je weźmiemy. Wie pani ile osób marzy o takich uczuciach? Jak się pani zdecyduje je ofiarować – zapraszamy!
- Pomyślę…
853 wychodzi w zamyśleniu z gabinetu, tuląc do piersi swoje uczucia. 854 umierając z niepokoju podnosi się z krzesła i zmierza w kierunku otwartych drzwi.
- Gotów jestem ofiarować swoje potrzeby, żeby tylko mamusia była zadowolona…,- szepcze 854.
Drzwi się zamykają. W poczekalni siedzą ludzie tuląc swoje marzenia, talenty, cele, plany, karierę, możliwości – wszystko to, co postanowili złożyć w ofierze…"


Jak to przeczytałam...(.w innym poście oczywiście)
To o mnie - tylko chłopiec już wpadł w chorobę a ja nie mam kochanka
Czy zdołam sobie wybaczyć? Zadośćuczynić krzywdy?
Coraz bardziej myślę o terapii indywidualnej od wczoraj bo Ananon wszystkiego nie załatwi
W mojej grupie jest dużo nowych
Główkowałam czy nie zacząć chodzić jednocześnie na spotkania na drugą grupę w inny dzień :mysli:

edit582620 - Pią 12 Kwi, 2013 05:37

Na spotkaniu AnAnon dowiedziałam się o możliwości posiadania sponsora. Wcześniej myślałam że sama będę musiała przepracowywać te 12 kroków :glupek:
A tu proszę :hura: ktoś może mi w :hura: tym pomóc :hura:
tylko :mysli: kto to ma być
Na fajce w przerwie uświadomiono mnie że wybór sponsora to niekoniecznie tak od razu
Kto dla mnie będzie dobrym sponsorem :mysli:
mam na oku ale usłyszałam na przerwie od takiej jednej że jej pierwszy wybór o którym myślała ale go nie dokonała byłby dla niej porażką A już byłam zdecydowana bo jej wypowiedzi bardzo do mnie trafiają.
:mysli: :mysli: :mysli: Pierwsze wrażenie to nie wszystko :boisie:
poczekam pomyślę

Klara - Pią 12 Kwi, 2013 07:24

edit582620 napisał/a:
poczekam pomyślę

Dobra decyzja :tak:
Jeśli Twoja grupa działa na programie, to przecież przez cały miesiąc pracujecie na jednym z kroków i w ten sposób co roku masz możliwość pogłębiania ich znajomości i umiejętności stosowania w życiu.
Sponsorem powinna być osoba doświadczona w wychodzeniu ze współuzależnienia, a zatem poukładana we własnym życiu.

edit582620 - Pią 12 Kwi, 2013 13:35

Z NASZYCH MYŚLI BUDUJEMY SWÓJ ŚWIAT. MIEJ ZŁE MYŚLI, A ZŁO PÓJDZIE ZA TOBĄ Z TAKĄ PEWNOŚCIĄ , Z JAKĄ WÓZ JEDZIE ZA WOŁEM .

Rano na to natrafiłam.
Szczerze postanowiłam sobie że dziś właśnie będę miała dobre myśli tylko dla siebie Będzie to przyciągało do mnie dobre moje samopoczucie całe zło jakie będzie chciało mnie dotknąć odrzucam nie biorę do siebie taki mały triumfik dla mnie
Nawet poprosiłam szczerze Boga o pomoc i z taką dziecięcą ufnością
Ach jaki dobry dzień jak mi z tym fajosko :radocha:
I taki będzie cały a jak ktoś zechce to się nie dam cczxc

Strasznie Wam Wszystkim dziękuję że jest to forum że wszyscy je tworzą i .....wogóle

edit582620 - Pią 12 Kwi, 2013 17:27

Jak ktoś podejrzewa mój upadek to odpowiem wiem wiem już to wiem
i nie spocznę na laurach dzisiejszych
Trzeba będzie o poduszecce pod pupkę o której ktoś wspominał w swoich postach pomyśleć kiedyś będzie grubaśna i pupka przestanie tak boleć

lecę na herbatkę do koleżanki i będzie fajosko i wrócę do was

edit582620 - Pią 12 Kwi, 2013 17:28

drggb :hura:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group