WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Czas na zmiany
sroka - Sob 18 Paź, 2014 09:26 Temat postu: Czas na zmiany Witajcie..
jestem pierwszy raz, juz wczoraj sie zarejestrowalam ale zabraklo bodzca do napisania, dzis juz jest bodziec
Niby juz jakis czas temu cos zaczelam robic na powaznie, bylam kilka razy na grupie wsparcia, ale zabraklo determinacji, maz alkoholik byl nawet na jednej rozmowie z niepijacym od 20 lat z alkoholikem, takze bez efektow..
Wczoraj sie nagrzal, mial nie zjechac z pracy, a na spacerze z psem zobaczylam jego auto pod blokiem, moje zdziwienie bylo duze, bo dawno mnie tak nie cyganil (przynajmniej dawno go na tym nie zlapalam), zeszlam do piwnicy - siedzial tam i pil
Moj problem polega na tym ze brak mi konsekwencji, wychodzi slonce i zaczynam problem bagatelizowac, chyba po prostu potrzebuje pogadac z Wami od czasu do czasu, poczytac, dojrzec, takiej terapii codziennej potrzebuje by zaczac zmiany. Bo mamy szescioletnia cudowna corke...
Klara - Sob 18 Paź, 2014 09:41
Witaj Sroczko
sroka napisał/a: | potrzebuje by zaczac zmiany |
O, to na pewno
Możesz liczyć na "kuksańce" od nas, żebyś te zmiany szybciutko wprowadzała w życie.
P.S.
Zakładam Ci temat, bo napisałaś o swoich sprawach w wątku Kociary.
sroka - Sob 18 Paź, 2014 10:21
Klara dziekuje
Mowic dziecku czy chronic dziecko przed tematem? Teraz mam w sobie mase agresji, ktorej nie potrafie ukryc w czterech scianach
Ale ta agresja to postep, bo poki nie poszlam pierwszy raz na grupe to nie mialam od dobrych pieciu lat zalu o picie (wstyd sie przyznac).. Akceptowalam jego picie. Teraz znow jest jak na poczatku, walcze o niepicie
Dzisiaj jestem z doskoku, ale jesli tu mozna tak paplac o sobie to napisze
Dziekuje raz jeszcze za cieple powitanie Klaro
Klara - Sob 18 Paź, 2014 13:26
sroka napisał/a: | Mowic dziecku czy chronic dziecko przed tematem? |
Przypomniało mi się, że już kiedyś rozmawialiśmy na forum o tym problemie. Tu są przemyślenia niektórych z nas http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7285
Znalazłam jeszcze jeden ważny artykuł może nie tyle o rozmowach z dzieckiem ile o skutkach jakie pozostawia alkoholizm (a także agresja współuzależnionej matki) w jego psychice http://portal.abczdrowie.pl/ojciec-alkoholi
Jacek - Sob 18 Paź, 2014 16:55
cześć sroczko
margo - Sob 18 Paź, 2014 17:18
Czesc
Borus - Sob 18 Paź, 2014 17:52
Cześć Sroko...
BARBARA - Sob 18 Paź, 2014 19:17
Cześć sroczko
staszek - Sob 18 Paź, 2014 19:53
Witaj.
sroka - Sob 18 Paź, 2014 22:47
ojej, ile przywitań raźniej mi się aż zrobiło
dopiero doczłapałam się do kompa, ale podglądałam w ciągu dnia
właśnie skończyłam poważną rozmowę z mężem (jedną z nielicznych), po której zaraz zasnął.. chyba zbytnio się nie przejął.. przeczytałam mu parę zdań z drugiego podanego przez Ciebie Klaro linka, o dzieciach alkoholików. miałam wiele szach i mat, jedno z nich to takie, że
(tytułem wstępu: byliśmy dziś u mojej teściowej, która we wszystkich trzyma ze mną sztamę, świadoma problemu i spytała co robią trzy buteleczki po wódzie na dachu busa, bo akurat przechodziła, na co ja jej, że siedział wczoraj w piwnicy sam i pił zamiast wejść na górę do domu a sąsiadka z dołu ma zwyczaj stawiania butelek po piwach i innych oraz petów na wycieraczkach konsumujących sąsiadów więc może i to jej sprawka bo może znalazła w piwnicy, i takie tam sobie pogadałyśmy. nie mówię jej o wszystkich ekscesach syna, ale też i nie ukrywam)
on: dlaczego rozmawiam o jego piciu z jego mamą i ją martwię, a ja, że jej nie można dokładać, ale ja i córka to jak najbardziej /
może spróbuję napisać coś o nas w punktach
1. kocham mojego męża, i mam wciąż na niego jak to się mówi miękkie nogi
2. poznałam go 13 lat i od początku byłam świadoma jego problemów z alkoholem, jesteśmy małżeństwem od siedmiu lat
3. mąż jest dzieckiem ojca alkoholika, rodzice się rozwiedli jak był małym chłopcem, teść nie żyje od 10 lat
4. mąż jest w domu tylko pt-nd lub sb-nd, taka praca
5. ja nie jestem święta mam swoje niestety natręctwa, które utrudniają mi i rodzinie bardzo życie i uważam, że także potrzebuję terapii (spędza mi sen z powiek widmo "toksycznej matki" - jak się widzę)
6. ja zarabiam bardzo mało, mąż zarabia bardzo dużo..
7. nie ma u nas przemocy fizycznej
tytuł wątku brzmi szumnie i dumnie, obawiam się, że w rzeczywistości nie będę taka dzielna i będzie szło jak krew z nosa
ale jestem tu i jeśli nawet mało będę pisać to na pewno się naczytam Was. już przejrzałam wątek fairy i sporo tam mądrych słów i rad
Klara - Nie 19 Paź, 2014 08:45
sroka napisał/a: | właśnie skończyłam poważną rozmowę z mężem |
Bardzo możliwe, że Twój mąż będzie wyjątkiem, ale wiedz, że w zasadzie na czynnego alkoholika nie działają żadne rozmowy (ani poważne, ani niepoważne), lecz czyny.
sroka napisał/a: | uważam, że także potrzebuję terapii |
To bardzo mądry pomysł. Myślę, że powinnaś czym prędzej podjąć terapię.
Na wszelki wypadek - proszę, tu są adresy poradni: http://www.parpa.pl/index...&id=5&Itemid=10
Inne ważne informacje znajdziesz też tu: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3026 , a szczególnie polecam Ci "Zaczarowane koło zaprzeczeń".
sroka - Nie 19 Paź, 2014 09:00
zacznę od końca, jestem uzależniona od - mówiąc ogólnie (swoiście rozumianego) "porządku".. sprzątanie oraz inne natręctwa tym podobne kto doświadczył (czynnie lub biernie) ten wie jak ogromny to problem.. podejrzewam, że problemy alkoholowe w moim życiu nasiliły moje natręctwa, raz jest u mnie lepiej raz gorzej. byłam raz u jednej terapeutki, wspomniała coś o "błędnym kodzie wynagradzania się, systemie nagród", coś takiego. może i by coś dała taka terapia, niestety nie stać mnie było na dalsze wizyty.. poczytam na pewno co mi Klaro podrzuciłaś
Klara - Nie 19 Paź, 2014 09:30
Sroczko!
Mowa o terapii dla osób współuzależnionych. To nie jest pojedyncze spotkanie, lecz cały cykl trwający co najmniej kilka miesięcy!!!
Jeśli jesteś ubezpieczona, to TA TERAPIA JEST REFUNDOWANA, a więc NIC NIE PŁACISZ!
Oczywiście nie rezygnuj z mityngów Al-Anon.
sroka napisał/a: | poczytam na pewno |
Poczytaj. Na pewno nieco Ci się w tej kwestii rozjaśni.
margo - Nie 19 Paź, 2014 09:33
sroka napisał/a: | "porządku". |
A nie mylisz czasem "uzaleznienia od porzadku" jak to nazywasz z perfekcjonizmem? Z proba pokazania sobie i innym swojej wartosci poprzez robienie wszystkiego (nawet porzadku w domu) jak najlepiej - ponad wszelkie sily? I uzalezniasz od tego swoja wartosc we wlasnych oczach, czujesz, ze zostaniesz doceniona jedynie wtedy, kiedy Twoje dzialania beda idealne? Nie dajesz sobie szansy na bledy i niedociagniecia? Przepraszam, ze nagle tyle pytan - pisze z wlasnej perspektywy, odczuc, ktore sama przezywalam,..
sroka - Nie 19 Paź, 2014 09:41
a co do rozmów z mężem, to z nim się rzadko da poważnie porozmawiać, niestety albo jest to mój monolog, albo wychodzi z pokoju, albo zaczyna sobie żartować. często rozmawiamy w czasie jazdy samochodem, a od niedawna na spacerach (bo spacery od niedawna wdrożyłam w życie) a i tak zwykle kończy się tak, że brak mu argumentów i koniec rozmowy, wytrząsa się, że ja wiem wszystko najlepiej a obronić swoich racji nie potrafi
wczoraj strzelił samobója, bo im więcej (jak to nazwał) mam oszczędzać jego mamę, tym PRZECIEŻ więcej on nie oszczędza nas!!!
gdzieś tu wczoraj wyczytałam, że nie trzeba alkoholika od razu zostawiać..(?) ktoś napisał, że to może niewiele dać. w sensie że jak razem nie dało rady, to i osobno niewiele więcej da zagmatwane. jak zaczęłam chodzić na spotkania to mąż czuł się nieswojo, nie wiedział co się święci. pamiętam naszą rozmowę w łazience, jak z zakrytą dłońmi twarzą powtarzał "ale jak to, do końca życia bez alkoholu? bez butelki piwa? ograniczę, dam radę, nie trzeba tak drastycznie", płakałam razem z nim
po jakimś czasie poszedł na rozmowę w trzy pary oczu, widziałam po jego gestach kiedy się najeżał. w większości nie kupił argumentów. myślę, że mężowi potrzebna jest rozmowa z kimś po fachu, bo to swoista grupa zawodowa.. nawet jeden chłopak z grupy jest chętny. na pewno spróbuję
teraz stagnacja, ale wczoraj zasygnalizowałam, że weszłam na forum, a tam trend do odchodzenia od alkoholika - nadstawił uszu nie wierzy że odejdę, ze względu na finanse, aczkolwiek do końca pewny nie jest. mam wspaniałych rodziców, którzy pomogą w razie czego przez jakiś czas, a potem jakoś się ułoży.. ale jak już odejdę to nie wrócę jestem niemal pewna
sroka - Nie 19 Paź, 2014 09:46
margo, wiele prawdy w tym co piszesz. niestety
ja to troszkę widzę to tak, że jak mam bałagan w życiu emocjonalnym i nie panuję nad wszystkim to wydzielę sobie swój świat, "uporządkuję" go i będę się czuć bezpieczna.. to jest taka moja smutna nagroda
Mama zawsze mi mówi, że stawiam sobie i innym za wysokie wymagania. męczę się sama i męczę innych. najbardziej chodzi mi o dziecko, bo nie chcę aby była taka jak ja, a ona przecież chłonie jak gąbka, jestem (jeszcze) dla niej wzorem
BARBARA - Nie 19 Paź, 2014 09:51
[quote="sroka"], jestem uzależniona od - mówiąc ogólnie (swoiście rozumianego) "porządku".. sprzątanie oraz inne natręctwa tym podobne kto doświadczył (czynnie lub biernie) ten wie jak ogromny to problem.. podejrzewam, że problemy alkoholowe w moim życiu nasiliły moje natręctwa[/quote
Też tego doświadczyłam, ale zastanawiając się nad swoim zachowaniem, przyglądając się sobie z boku, zrozumiałam że to nie natręctwa tylko próba panowania nad wszystkim i wszystkimi w moim otoczeniu.
Jest takie powiedzenie ,, nie masz porządku w sobie szukasz go na zewnątrz ,,
Teraz już widzę tą różnicę po swoim zachowaniu i samopoczuciu które miało bardzo duży wpływ na szukanie porządku wszędzie tylko nie w sobie.
sroka - Nie 19 Paź, 2014 10:07
BARBARA poradziłaś sobie z nimi?
porządek w sobie. hmmm..
"dystans do siebie. dla wielu ludzi dystans najtrudniejszy do pokonania"
jaka kolejność dla mnie? choroba męża? jak mogę mu pomóc skoro sama wymagam pomocy? czy mogę mu pomóc? ktoś mówi, ze nie można pomóc alkoholikowi jeśli nie będzie tej pomocy chciał. pokazać jak będzie wyglądał jego świat jak nie zacznie się leczyć? czy może jest to warte wyśmiania..
dla siebie - widzę pracę, pracę, pracę nad sobą, tylko od czego zacząć? żeby "coś" nie narosło we mnie i nie pękło któregoś dnia z wielką szkodą dla całego otoczenia?
będę wieczorem. przepraszam, że ja tu tak tylko o sobie
yuraa - Nie 19 Paź, 2014 10:10
nie witalem się jeszcze więc mówię ;
Dzień dobry Sroko
a ja tu w tych kilku wypowiedziach wyczytałem że w swoim zamiłowaniu do porządku (perfekcjonizmu?) chcesz uporządkowac męża.
a jakim prawem ?
a czemu nie pozwolisz mu samemu decydować ?
a zastanowiłaś się czemu ucieka w picie alkoholu ?
Przyjeżdża tylko na weekendy do domu i musi sie znieczulić, na trzeźwo by nie dał rady ?
BARBARA - Nie 19 Paź, 2014 10:15
sroka napisał/a: | BARBARA poradziłaś sobie z nimi?
|
robię to od pieciu lat , dziś już nie latam po mieszkaniu jak samolocik ze szmatką i szczotka
emocje opanowane na tyle żeby czuć się dobrze z nimi i nie robić sobie kuku
ale na to trzeba dać sobie czas, czas i terapia indywidualna i grupowa
sroka napisał/a: | jaka kolejność dla mnie? choroba męża? jak mogę mu pomóc skoro sama wymagam pomocy? czy mogę mu pomóc? ktoś mówi, ze nie można pomóc alkoholikowi jeśli nie będzie tej pomocy chciał. pokazać jak będzie wyglądał jego świat jak nie zacznie się leczyć? czy może jest to warte wyśmiania.. |
kazde z was może pomóc tylko sobie, nie macie wpływu na to co chce zrobić drugie, bo to nie możliwe chcieć za kogoś
sroka - Nie 19 Paź, 2014 10:21
witaj yuraa
jeszcze posiedziałam chwilę na gałęzi, nie odleciałam
gorzkie to co piszesz, a oczywiście gorzkie bo prawdziwe. myślisz że nie wiem......? co robić..
mogłabym to ukryć, ale chcę dotrzeć do prawdy, do źródła. chcę się zmienić, ale sama nie potrafię, metodą prób i błędów może zająć wiele czasu i zadać wszystkim dodatkowego bólu. Klara pisała na terapii dla współuzależnionych, czy dobrze zrozumiałam, że tam mogę poruszyć także swój problem? czy można te sprawy rozpatrywać po prostu kompleksowo, jako całość? czy jednak wyproszą mnie za drzwi..
sroka - Nie 19 Paź, 2014 10:34
może jeszcze tylko napiszę, że przez te pięć lat akceptacji picia męża spowodowane było moim przekonaniem, że "ciężko pracuje, musi odreagować, ostatecznie dziecko nie widzi, ja nie chodzę posiniaczona, kasa jest, jak kilka razy na czworakach to jakoś to przeżyję, ważne że problem nie wzrasta, jest pijakiem weekendowym itp.)
aż pewnego razu obuchem w łeb dostałam: pije nie tylko w weekendy, nie chce tak, płacze i prosi o pomoc..
to był incydent, który zmusił mnie do szukania. ja sobie poradzę z jego piciem, znajdę sobie innego męża, ale on sobie nie poradzi z sobą za niedługo, wątpliwe by znalazła się podpora
piszę to po to aby pokazać, że on jest świadomy problemu, choć go wypiera ze swojej świadomości jak tylko może, mnodzy koledzy wypierać pomagają, a ja jestem jedna
jest dobrym człowiekiem, z szacunkiem do drugiego, dlatego uważam, że znajdę dobre argumenty, najlepszych ludzi, którzy mi pomogą i nakłonię go do leczenia
ON CHCE, bo "nieopatrznie" mi się do tego przyznał. czego teraz pewnie żałuje
kropla draży skałę, a ziarnko do ziarnka..?
yuraa - Nie 19 Paź, 2014 10:36
nie znam się na terapii dla współ
ale teorii trochę sie przyda, Zaczarowane koło juz czytałaś
teraz O współuzależnieniu i wychodzeniu.... http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=8185
potem Choroba dobrych żon
http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=349
yuraa - Nie 19 Paź, 2014 10:38
sroka napisał/a: | ON CHCE, bo "nieopatrznie" mi się do tego przyznał. czego teraz pewnie żałuje |
nie wiesz i nigdy nie będziesz wiedzieć co dzieje się w głowie drugiego człowieka.
to pewnik, z tym nie dyskutuje się
Klara - Nie 19 Paź, 2014 10:41
sroka napisał/a: | na terapii dla współuzależnionych, czy dobrze zrozumiałam, że tam mogę poruszyć także swój problem? |
PRZEDE WSZYSTKIM swój problem.
Na tę terapię idzie się po to, by pomóc SOBIE, bo nie możesz wytrzeźwieć za swojego męża.
Ty jesteś całkiem podobnie jak i on - CHORA!
sroka napisał/a: | płacze i prosi o pomoc.. |
Jedyne, co możesz zrobić, to dać mu adresy poradni - ten sam spis, który dałam Tobie.
sroka - Nie 19 Paź, 2014 11:00
Klara, no tak, wspoluzaleznienie to przede wszystkim MOJ PROBLEM.. zupelnie tak samo jak natrectwa..jak moglam to przeoczyc
Yuraa, to prawda, mowimy innym ludziom tylko co chcemy aby od nas uslyszeli
Bezpieczniej bedzie jak powiem co mi sie wydaje. Na obrone mam ze zaczal mowic sam z siebie, jakby cos w nim niespodziewanie dla niego samego peklo, nie bylo w tym czasie zadnego picia, zadnego kwasu miedzy nami, nie bylo potrzeby od niczego odwracac uwagi, bialy dzien
Duszek - Nie 19 Paź, 2014 18:05
sroka napisał/a: | ja nie jestem święta mam swoje niestety natręctwa, które utrudniają mi i rodzinie bardzo życie i uważam, że także potrzebuję terapii (spędza mi sen z powiek widmo "toksycznej matki" - jak się widzę) |
zabrzmiało jak usprawiedliwienie jego choroby, bo wiesz, że alkoholizm to choroba a nie skutek zachowań innych ludzi...
Co do terapii to zgadzam się w zupełności
No i witaj na forum
sroka - Pon 20 Paź, 2014 08:58
witaj Duszku
jego choroba zazębia się z moimi, tworzy się błędne koło (btw muszę jeszcze poczytać o błędnym kole, co to yuraa mi podesłał), na mnie padło żebym zaczęła coś z tym robić, bo na męża nie mam co liczyć
dzisiaj rano wybuchłam
wczoraj do wieczora intensywnie myślałam o sobie, dlaczego jestem jaka jestem, co mnie ukształtowało, trochę się też tym wszystkim przygasiłam, jeszcze przed snem czytałam o chorobie dobrych żon
a dzisiaj doszło do buntu
bardzo ogólnie rzecz ujmując: dlaczego wszystko na mojej głowie. bo go do tego przyzwyczaiłam powiecie? i pewnie racja
odnośnie jeszcze wczorajszych sugestii yuraa:
"a ja tu w tych kilku wypowiedziach wyczytałem że w swoim zamiłowaniu do porządku (perfekcjonizmu?) chcesz uporządkowac męża.
a jakim prawem ?
a czemu nie pozwolisz mu samemu decydować ?
a zastanowiłaś się czemu ucieka w picie alkoholu ? "
- a jakim prawem ja mam być zmuszana do życia w bałaganie? dlaczego żeby odkurzyć muszę to robić na paluszkach, bo tv nie słyszy, czy jego wolność może ograniczać moją wolność? przecież można się dogadać , pójść na kompromis i ustalić jakieś zasady. ja chcę się dogadać! ale tego dialogu nie ma! żeby nie było - do niczego nikogo w domu nie zmuszam w kwestii sprzątania, oczekuję jedynie poszanowania mojej pracy. te oczekiwania rzeczywiście mogą być przez rodzinę i większość społeczeństwa postrzegane jako chorobliwe, przyznaję.. ale jeszcze raz podkreślę: kompromis
ale kompromis w stosunku do 5-latki?? o czym ja mówię, czego ja się oszukuję tu będzie tylko "tresowanie"
alkoholik ma odstawić alkohol. a ja? czy mam odstawić sprzątanie?
zadzwonię dzisiaj na jeden telefon dot. mojego miasta co podałaś Klaro, chyba wiem gdzie to jest nawet
sroka - Pon 20 Paź, 2014 08:59
można tu post pod postem? (bo znałam fora gdzie było to niewskazane, należało modyfikować swój ostatni aby coś dodać)
bo piszę za długie posty i sesja mi za każdym razem wygasa
She - Pon 20 Paź, 2014 09:31
Witaj Sroczko
sroka napisał/a: | co do rozmów z mężem, to z nim się rzadko da poważnie porozmawiać | - z czynnym alkoholikiem się nie rozmawia, gdyż nie słowa na niego działają a czyny.
Twoje czyny.
sroka napisał/a: | mam oszczędzać jego mamę |
Ty masz oszczędzać jego mamę? Nie bardzo rozumiem, to znaczy że jego zdaniem nie powinnaś jej mówić o alkoholizmie jej syna? Jeśli dobrze odczytałam, to on zwala na Ciebie winę za to że świat zewnętrzny dowiedział się o problemie?
Przecież to jest jego problem, nie Twój.
sroka napisał/a: | wyczytałam, że nie trzeba alkoholika od razu zostawiać.. |
Nie trzeba. Ale trzeba działać po to aby chronić siebie i dziecko.
A gdy on zobaczy że zaczęłaś działać i jego picie zostawiasz jemu albo coś ze sobą zacznie robić albo spadnie na dno. Na jego wybory nie masz żadnego wpływu.
sroka napisał/a: | ę w łazience, jak z zakrytą dłońmi twarzą powtarzał "ale jak to, do końca życia bez alkoholu? bez butelki piwa? ograniczę, dam radę, nie trzeba tak drastycznie", płakałam razem z nim |
Hmmm... też płakałam - w łazience, w łóżku, w samochodzie, w sklepie. Też rozmawialiśmy (właściwie to ja mówiłam) po czym otrzymywałam obietnicę że teraz to już naprawdę będzie ok.
Nie było.
Dopóki nie zaczęłam działać mój mąż także nie robił niczego ze swoim piciem.
U nas, podobnie jak u Ciebie także nie było agresji fizycznej.
Była natomiast walka słowna, która z czasem wpędzała mnie w coraz większe poczucie winy.
A drastyczne ograniczanie zawsze kończy się jednym - ponownym piciem. Potem są obietnice... ciąg dalszy już zapewne znasz...
sroka napisał/a: | nie wierzy że odejdę, ze względu na finanse |
Oprócz linka który podała Ci nasza wspaniała Klara (KONIECZNIE zapisz się na terapię) zacznij układać sobie plan B.
Czyli "ewakuacyjny punkt po punkcie w razie godziny W". Nie rób niczego w nerwach, porywie złości bo zazwyczaj kończy się to powrotem do punktu wyjścia.
Przemyśl co możesz zrobić na dziś, za tydzień, za miesiąc. I wdrażaj to w życie, powoli, małymi krokami ale konsekwentnie.
Bez oglądania się na to co mówi alko...
Masz dużą świadomość problemu, gdy załapiesz o co w tym wszystkim chodzi zaczniesz wynurzać się z tego zalanego świata.
Jacek - Pon 20 Paź, 2014 09:32
sroka napisał/a: | można tu post pod postem? |
cheba,można
Jacek - Pon 20 Paź, 2014 09:34
sroka napisał/a: | piszę za długie posty i sesja mi za każdym razem wygasa |
a sprubuj przy logowaniu wcisnąć ten mały biały kwadracik
znaczy siem,,,oznacz jego "ptaszkiem"
sroka - Pon 20 Paź, 2014 10:16
eeee - Jacek - to niebezpieczne
sroka - Pon 20 Paź, 2014 10:17
chodzi mi oczywiście o zabawę ptaszkami
sroka - Pon 20 Paź, 2014 10:19
She napisał/a: | gdy załapiesz o co w tym wszystkim chodzi zaczniesz wynurzać się z tego zalanego świata.
|
oby She, oby
sroka - Wto 21 Paź, 2014 21:18
Cos drgnelo, maz zaczal zadawac pytania, a ja dzieki Wam jestem taka mundra
sroka - Czw 23 Paź, 2014 14:16
12 listopada zaczynam terapię
staaw - Czw 23 Paź, 2014 14:21
sroka napisał/a: | 12 listopada zaczynam terapię |
(oczywiście br?)
sroka - Czw 23 Paź, 2014 14:23
staaw napisał/a: | (oczywiście br?) |
tak tak, choć mnie ledwie wciśnięto
Klara - Czw 23 Paź, 2014 16:26
sroka napisał/a: | 12 listopada zaczynam terapię |
O! Brawo!
sroka - Sob 25 Paź, 2014 10:03
huśtawka nastrojów, raz takie myśli raz takie. mąż wczoraj jedno ciemne wieczorem, przykładny, pogodny (gra odkąd mu wytknęłam że bucuje jak nie wypije?), taki zdrowo podemocjonowany dzisiejszą wyprawą na ryby. czyżbym przesadzała?
ale dźwięczą mi od paru dni w uszach słowach Klary że to choroba postępującą
wczoraj widziałam człowieka znanego z widzenia i nachalnego żebrania na mieście - stał przed światłem czerwonym, głowa na linii szyi, obłęd w oczach jak z wioski przeklętych, normalnie się przestraszyłam musiałam zwolnić bo bałam się że mi wlezie na przejście. a dzisiaj 9 rano - spacer z psem - a pod klatką wycieczka sześciu mężczyzn, każdy z nich pokazał mi inną "historię", wszyscy napruci, szli spod stałego miejsca picia na miasto
wszystko to jakby na potwierdzenie słów Klary
Duszek - Sob 25 Paź, 2014 15:25
sroka napisał/a: | ale dźwięczą mi od paru dni w uszach słowach Klary że to choroba postępującą |
Nie lekceważ tego. Sama doświadczyłam tej prawdy i uwierz nigdy bym nie pomyślała, że mnie to spotka, a jednak. Bardzo chciałabym cofnąć czas, ale nie da się...
A i nie pamiętam czy się przywitałam, a więc witaj
Jestem po tej samej stronie co Ty i dalej składam na nowo te swoje życie, tylko tym razem już bez alko.
Mała - Sob 25 Paź, 2014 20:42
Ja też Cię witam - bo nie wiem, czy już się przywitałyśmy
Czytałaś już mój temat, więc tylko przypomnę - mama 2 brzdąców (3latka i 1,5roczku). Partner alko po skończonej terapii wstępnej i przerwanym 2 poziomie terapii. Jakiś czas temu znów podjął leczenie, ale zapił i przerwał. Chwilowo nie pije. A ja mam to w d...
Warsztaty, spotkania z terapeutą i al-anon oraz i przede wszystkim ludzie TUTAJ na forum dały mi tylko i niestety wiedzę na poziomie minimalnym - ale mimo wszystko - POMOGŁY mi - "oddzielić się" od mojego alko A w każdym razie - staram się
Mania sprzątania? Tez to mam. Kiedy się denerwuję próbuję "zapewnić sobie tzw.bezpieczny świat - w moim rozumieniu". Skoro nie mogę uporządkować mojego życia, porządkuję to, na co mam wpływ - komputer, pokój ubranka dzieci w szafkach (Kaktus to niesamowity bałaganiarz i niestety tego też uczy chłopców)itp,itd...
Ostatnio jednak, zaczęło mi to także sprawiać przyjemność
Fajnie jest wejść do pokoju (jest 1 wspólny - ja, Kaktus i dzieci) i zobaczyć porządek, a nie deptać jak Kaktus po zabawkach
Ale nie przesadzam
Sroczko - nikt nie powinien dawać Ci rady typu: Zostaw go.
To Twój wybór - bo to Twoje życie.
Najlepsza rada to jednak - moim zdaniem - zajmij się sobą, swoim leczeniem (super, że udało Ci się zapisać na terapię ). Tak naprawdę nie mamy wpływu na naszych współmałżonków, partnerów...To ich życie oni sami nim kierują. Ale jeżeli MY podejmiemy leczenie - jest cień szansy - że oni, widząc NASZE zmiany - też będą próbowali coś zrobić...Ale to nie nasz problem
Sroczko - jednym słowem - Witaj wśród swoich !
sroka - Nie 26 Paź, 2014 19:11
witajcie
etap picia w ukryciu - uważam za otwarty..
po ostatnim długim okresie picia niekrycia - straciłam czujność i wczoraj np. dopiero jak siedzieliśmy już obok siebie w kinie odkryłam, że pił
potem trochę pogadaliśmy, wiecie - on wypiera, że jego ojciec pił (siostra i mama mówią co innego). wszystko wymazał z pamięci. ojcu dawno wybaczył, pokajał się jak umarł, że nie interesował się z nim zbytnio a mamie wiele rzeczy nie potrafi wybaczyć do dziś
mała, jeśli chodzi o mój stosunek do męża, to czuję że uzależnienie emocjonalne wygasło (na ile mam rację - okaże się przy rozstaniu), dalej go kocham, uważam za przystojniaka i bywam zazdrosna, ale bywa że całkiem dobrze wyobrażam sobie życie bez niego
przed rozstaniem hamuje mnie awersja do zmian, strach przed wpadnięciem z deszczu pod rynnę
co do mojego sprzątania, to nie jest to takie normalne częste sprzątanie. to nerwica, ciąg powtarzalnych czynności według tylko mi znanego kodu, jednym słowem męczarnia
a Ty - mama dwójki dzieciaczków i tyle zajęć!? podziwiam Cię! jak się organizujesz? Kaktus zostaje z synkami? ja chyba muszę zaangażować teściową, bo moja Mama jakby powoli nie wyczuwała bluesa (rodzice wiedzą z grubsza gdzie chodzę) i troszkę niechętna jest na "nadgodziny" związane z moimi grupami
Janioł - Nie 26 Paź, 2014 19:14
a pro po sprzątania
sroka - Nie 26 Paź, 2014 19:22
tak taj Janioł, choć temat jest poważny to na grupach wsparcia np. też otrzymuję śmieszne rady jedne z lepszych to te: brud równomiernie rozłożony staje się niewidoczny oraz bym chodziła po domu bez okularów
Janioł - Nie 26 Paź, 2014 19:26
ja gdy moja małżowinka ma pretensje o bałagan , zazwyczaj odpowiadam jej że tylko ten co ma bałagan w sobie szuka porządku na zewnątrz i nie wiem czemu ją to złości
staaw - Nie 26 Paź, 2014 19:28
sroka napisał/a: |
przed rozstaniem hamuje mnie awersja do zmian, strach przed wpadnięciem z deszczu pod rynnę |
Znaczy że natychmiast po rozstaniu chcesz szukać nowego ciacha?
Wpadniesz nie pod rynnę, ale w główny kolektor ściekowy...
Rozstanie ma sens, taka roczna separacja, pod warunkiem że wykorzystasz ten czas na leczenie siebie.
Po roku zobaczysz trzeźwymi (tak trzeźwymi) oczami czy jeszcze jest co zbierać ze związku...
sroka - Nie 26 Paź, 2014 19:30
zaburzenia obsesyjno - kompulsywne, łatwo w necie o definicję,
rytuały, zachowania przymusowe
"momenty ze tracilam swiadomosc miedzy tym co realne a tym co wymyslone przez natrectwa", "Ja borykam się z nerwicą natręctw (na tle czystości)od ok. 10 lat.. Nieleczona, niestety przerodziła się w coś znacznie gorszego." - zapożyczenia, ale tak mi dobrze znane..
sroka - Nie 26 Paź, 2014 19:34
Janioł napisał/a: | tylko ten co ma bałagan w sobie szuka porządku na zewnątrz |
"przyznałam" się do tego już kilka postów wcześniej, analizowałam też z czego się to badziewie wzięło.. wyszło mi że z kompleksów okresu dorastania.. terapia bezwzględnie konieczna..
sroka - Nie 26 Paź, 2014 19:39
staaw napisał/a: |
Znaczy że natychmiast po rozstaniu chcesz szukać nowego ciacha?
Wpadniesz nie pod rynnę, ale w główny kolektor ściekowy... |
nie nie, zbyt daleko idące wnioski. boję się po prostu, że nie dam rady finansowo, lub też że z innych powodów będę żałować decyzji, że ja sama stworzę dziecku gorsze warunki niż teraz my, to jest to zwane przez Was kręcenie filmów.. spowodowane może też obserwacjami wśród rówieśników "czym/kim" staje się dziecko po rozwodzie
staaw napisał/a: | Rozstanie ma sens, taka roczna separacja, pod warunkiem że wykorzystasz ten czas na leczenie siebie.
Po roku zobaczysz trzeźwymi (tak trzeźwymi) oczami czy jeszcze jest co zbierać ze związku... |
staaw - Nie 26 Paź, 2014 19:48
sroka napisał/a: | boję się po prostu, że nie dam rady finansowo, lub też że z innych powodów będę żałować decyzji, że ja sama stworzę dziecku gorsze warunki niż teraz |
Jeżeli mąż się nie ogarnie, z pewnością za jakiś czas będziecie mieli gorsze warunki kiedy wywalą go z pracy. Ta choroba postępuje.
Jeżeli zaś zostanie sam, może (nie liczyłbym specjalnie na to, prawdopodobieństwo jest około 2%) nauczy się odpowiedzialności za swoje czyny.
Wtedy możecie myśleć co dalej ze związkiem...
Duszek - Nie 26 Paź, 2014 19:55
sroka napisał/a: | boję się po prostu, że nie dam rady finansowo, |
Ten strach blokował i paraliżował moje działania dobrych kilka lat.
Niestety odwlokło się to tylko w czasie
Być może gdybym zareagowała wcześniej i konsekwentnie się tego trzymała, to udałoby się uratować wiele...nie chodzi o nasz związek, ale np. o jego stosunki z dzieckiem.
Dziś jego widok, choć rzadko, to jednak mnie przeraża...
Nie czekaj sroczko, być może ten kop uratuje mu życie.
A Ty w tym czasie zadbaj o siebie
sroka - Nie 26 Paź, 2014 20:08
Dziękuję, dziękuję Wam za te wszystkie słowa oraz cenne rady.. Powoli sie uzależniam
na razie jeszcze bez drastycznych kroków. sama ze swoimi demonami muszę się uporać, a przynajmniej zacząć tę walkę
staaw - Nie 26 Paź, 2014 20:13
sroka napisał/a: | na razie jeszcze bez drastycznych kroków. |
Kiedy jeszcze podsłuchiwałem AlAnonki, to często mówiły "powoli lecz pewnie", nigdy nie podejmuj działania z którego będziesz zmuszona się wycofać....
Mała - Czw 30 Paź, 2014 10:56
sroka napisał/a: | tyle zajęć!? |
Sroczko, spokojnie - nie wszystko naraz! warsztaty miałam na początku roku, terapeuta raz na miesiąc, a al-anon - co piątek - jeśli tylko mi się udaje...Ale Baaaardzo dużo staram się śledzić też, co się dzieje na forum Życie mnie nauczyło korzystać z doświadczenia innych - nie muszę się sparzyć, żeby wiedzieć, że to boli... Czasem nie ma mnie to fizycznie (zwyczajnie brak czasu ), ale na szczęście mam też cudownego skowronka który swoim świergotem przynosi mi radość i daje znać - zajrzyj, warto!
Mała - Czw 30 Paź, 2014 10:58
Janioł napisał/a: | a pro po sprzątania |
no i musiałam wytrzeć monitor...
Mała - Czw 30 Paź, 2014 11:02
staaw napisał/a: | sroka napisał/a: | na razie jeszcze bez drastycznych kroków. |
Kiedy jeszcze podsłuchiwałem AlAnonki, to często mówiły "powoli lecz pewnie", nigdy nie podejmuj działania z którego będziesz zmuszona się wycofać.... |
Tak - konsekwencja jest podstawą. Jeśli jeszcze nie jesteś na coś gotowa, nie rób tego, bo znów Twoje słowa pójdą "na wiatr" i nie będziesz traktowana poważnie
Często to sobie powtarzałam - aż w końcu - uwierzyłam, zastosowałam i ...zauważyłam efekty
sroka - Czw 30 Paź, 2014 11:39
to prawda mała, nie na wiele wciąż jestem gotowa
She - Czw 30 Paź, 2014 11:45
sroka napisał/a: | nie na wiele wciąż jestem gotowa |
Daj czas czasowi...
Nie znaczy to żebyś siedziała bezczynnie.
Idź na terapię, Al-anon, wyjdź do ludzi, pomyśl nad tym w jaki sposób DZIŚ możesz zmienić swoje życie.
Pomyśl o tym czego chcesz dla siebie, ułóż plan i konsekwentnie go realizuj.
Powoli lecz pewnie
Mała - Czw 30 Paź, 2014 19:44
sroka napisał/a: | nie na wiele wciąż jestem gotowa |
A na co jesteś gotowa? O tym sroczko zacznij myśleć - "Powoli lecz pewnie"
To mogą być naprawdę drobne rzeczy...
sroka - Śro 12 Lis, 2014 10:52
mala3440 napisał/a: | "Powoli lecz pewnie"
To mogą być naprawdę drobne rzeczy... |
terapeutka mówi, że coś około dwóch lat.. jestem po pierwszej lekcji, wrażenia mam bardzo dobre, ale wiedzy jeszcze żadnej, bo prawie wyłącznie ja paplałam
widzę światełko, choć uprzedzono mnie dziś, że upadki będą duże..
pozdro Kochani!!
Maciejka - Śro 12 Lis, 2014 10:59
Ja latałam na terapię 1,5 roku. Mniej więcej trwa okolo 2 lat zalezy ile indywidualnej będziesz potrzebowała. A nie mówiła ci zeby równolegle na Al- Anon chodzić?
sroka - Śro 12 Lis, 2014 11:42
perełka napisał/a: | A nie mówiła ci zeby równolegle na Al- Anon chodzić? |
mówiła, mówiła mam zacząć za jakieś 1,5 miesiąca. terapeutka je też prowadzi
borze iglasty, taka jestem niezdrowo optymistycznie nastawiona
Maciejka - Śro 12 Lis, 2014 11:44
Al- Anon nie prowadzą terapeuci tylko alanonki.
A Ty byłaś na indywidualnej terapii tak? Dobrze rozumiem?
sroka - Śro 12 Lis, 2014 14:24
tak perełko - na indywidualnej pierwszy raz, trochę "z mężem", bardziej ze sobą samą (o czym wcześniej). a z tym prowadzeniem spotkań Al-anon to nie wiem, mam wrażenie, że mówiła, że też tam będzie, ale może coś przekręciłam
Maciejka - Śro 12 Lis, 2014 14:31
To tak za 1,5 miesiąca jak miejsce się zwolni to zaczniesz grupowa , zwykle na pocżatku jest to tzw, etap wstępny czy grupa wstępna a do tej pory masz spotkania indywidualne. To jest terapia.
Al- anon to grupy samopomocowe , zbieraja sie na nich ludzie , których bliska osoba naduzywa alkoholu i powinno byc tak że pracują na programie 12 kroków ale nie zawsze tak jest, po prostu uczą się tam radzic sami ze soba . Moja terapeutka okresliła to tak;
Na terapii pracuje sie na programie terapeitycznym , jest konkretny temat i sie pracuje na nim , natomiast na grupie Al- Anon można się wygadać to inny rodzaj pracy i oba sposoby czy się uzupelniaja. Jak ja poszłam na pierwsze spotkanie grupy terapeutycznej to dostałam kontrakt do podpisania i był tam punk żeby chodzic na Al- Anon ale ja nie miałam takiej możliwości ze względu na odleglosc i niepasujące godziny powrotu więc mnie nie wywalili z terapii.
sroka - Wto 18 Lis, 2014 13:32
Perełka - ja myślałam, że wywalą mnie z terapii ind. bo poszłam ze swoimi obsesjami, ale póki co jest miło i ja się też nie odzywam tak jak liczyłam - chyba należy to rozpatrywać kompleksowo, tylko mój przypadek będzie łatwiejszy, bo wywaliłam na początku swoje problemy, a normalnie może dopiero to ludziom pokazują, że współuzależnienie jest w stosunku do nich rzeczą wtórną
sroka - Wto 18 Lis, 2014 13:33
*do nich - w sensie do tych problemów
jutro kolejne, drugie już spotkanie, którego nawet nie mogę się doczekać
Maciejka - Wto 18 Lis, 2014 14:48
Ty czarno - biały ptaszku nie ma łatwiejszych i trudniejszych przypadkow, wszystko jest sprawą indywidualną , kazdy z nas jest inny. Od ciebie zalezy ile z tej terapii wyciagniesz i wprowadzisz w życie. Cieszę się ,ze praca nad sobą ci się podoba to dobry znak.
sroka - Wto 18 Lis, 2014 19:27
tylko że ja mam słomiany zapał Perełko..
a z czasem spodziewam się, że będzie więcej pracy niż oswajania się. ale to że sporo o sobie klepię to sama terapeutka powiedziała, że dobrze. że jestem dość otwarta
i jakoś temat alkoholizmu po cichu zszedł mi z pierwszego planu. mąż spokojniejszy od dwóch weekendów. w nd zagrał poniżej pasa i rzekł, że jak mamy się tak kłócić, to jemu następnym razem nie będzie robić różnicy czy się napić czy nie (czyli że sama jestem sobie winna. że są kłótnie nawet jak on nie pije)
manipulacja?
a zaraz, o co poszło? acha, że po co ja wymyślam "zrobienie" dziecku pokoju (chodzi o zmianę łóżka i zakup biurka). i ciągnę go do meblowego
Mała - Wto 18 Lis, 2014 19:33
Ktoś na forum to fajnie napisał
Piję, bo w moim pokoju za oknem przeleciał ptaszek
piję, bo w moim pokoju za oknem nie ma ptaszka
piję, bo mój pokój nie ma okna...
Kaktus pił, bo wiedział, że jak wróci do domu - to zrobię mu awanturę...Jasnowidz, cz coś???
staaw - Wto 18 Lis, 2014 19:34
sroka napisał/a: | po co ja wymyślam "zrobienie" dziecku pokoju (chodzi o zmianę łóżka i zakup biurka). i ciągnę go do meblowego |
A stać Was?
Mnie, odkąd zacząłem na trzeźwo przeglądać rachunki, bardzo denerwowały większe zakupy.
(Większość była rzeczywiście potrzebna, ale może nie wszystkie na raz)
sroka - Wto 18 Lis, 2014 20:30
Staaw, to nie jest kwestia pieniedzy. Sa juz odlozone na ta okolicznosc z ,,dziadkowych datkow,,. To kwestia tego, ze cos od niego chce
Poza tym mąż nie wierzy ze uda mi sie wyprowadzic dziecko z naszego łóżka, takze po to to male przemeblowanie, teraz to nie ona bedzie spala ze mna pon-pt, tylko ja u niej, w jej pokoju. Do wspolnego spania przyzwyczailam ją nawet nie wiem kiedy..bylo mi tak latwiej..
staaw - Wto 18 Lis, 2014 20:33
sroka napisał/a: | To kwestia tego, ze cos od niego chce |
A to albo się nauczycie negocjować, albo się rozstaniecie.
Z moich obserwacji wynika że statystycznie częściej zachodzi drugi przypadek...
sroka - Wto 18 Lis, 2014 21:12
staaw napisał/a: | statystycznie częściej zachodzi drugi przypadek... |
czasem jestem z tym pogodzona, a czasem tym przerażona
negocjowanie czasem nam wychodzi, póki nie stracimy panowania
sroka - Wto 18 Lis, 2014 21:15
staaw napisał/a: | Mężczyzna najlepiej czuje się przy kobiecie, przy której bez obaw może się zdrzemnąć |
mój najczęściej przesypia całą niedzielę, bez obaw, po przepiciu
sroka - Wto 18 Lis, 2014 21:46
Mała napisał/a: | Kaktus pił, bo wiedział, że jak wróci do domu - to zrobię mu awanturę...Jasnowidz, cz coś??? |
może chciał Ci ułatwić i dostarczyć powodu (abyś nie musiała się sama głowić nad wymyślaniem..) litościwy
Maciejka - Wto 18 Lis, 2014 22:16
sroka napisał/a: |
tylko że ja mam słomiany zapał Perełko..
a z czasem spodziewam się, że będzie więcej pracy niż oswajania się. ale to że sporo o sobie klepię to sama terapeutka powiedziała, że dobrze. że jestem dość otwarta |
Słomiany nie słomiany ale jest a jak zobaczysz, że to działa i nie tylko wobec alko to się zrobi inny zapał, przerodzi sie w coś wiecej. Na mnie kiedyś mówili, ze jak o tym mówię to mi sie oczy świecą , ze to sprawia mi radość , widac w tym pasje . Później ta pasja zamieniła sie na inną i teraz z tego zyję.
To prawda z czasem jest więcej pracy i jest ona trudniejsza i boli , wyciska łzy czasem bo mi nie wycisnęłą ale po latach jak zaczeły płynąc to myślałam , ze nie przestaną. Nagroda za solidnie wykonaną prace jest ogromna i procentuje w zyciu. To , że jesteś otwarta to korzysć dla ciebie, znaczy , ze jesteś na to gotowa i to jest twój czas. Trzymam kciuki.
sroka - Wto 18 Lis, 2014 22:22
perełka napisał/a: | Trzymam kciuki. |
dziękuję
Maciejka - Wto 18 Lis, 2014 22:23
sroka - Pon 16 Mar, 2015 10:31
witajcie
jestem by donieść, że działam od grudnia chodzę regularnie na terapię na razie w 90% dla siebie, pozbywam się obsesji, dowiaduję się informacji nt. siebie, dostaję praktyczne rady, a od kilkunastu tygodni przyjmuję także leki. czuję się zaopiekowana, spokojniejsza, są już nawet terapie na których nie zdarzają mi się szklane oczy
dziękuję za otrzymane od Was słowa i wskazówki
wrócę jak będę miała już trochę więcej czasu i dojrzeję na tyle by na serio myśleć o alkoholizmie męża.. na razie to obserwuję, że sam się troszkę (troszkę!) motywuje tym, że ja się rozwijam, jakby czuł, że zostaje w tyle.. chce też np. więcej kontaktu z dzieckiem, zaczął z nią spędzać aktywnie czas. daleko nam jeszcze obydwojgu do ideału, ale najważniejsze że ruszyło
pozdrawiam Was gorąco
nie wsiąknęłam w Was na tyle, żeby nie móc się oddalić, ale też i często o Was myślę i chciałabym lepiej poznać na pewno wrócę
pietruszka - Pon 16 Mar, 2015 10:36
O! Fajnie Ciebie sroczko widzieć I fajnie się czyta, że takie zmiany u Ciebie
sroka napisał/a: | nie wsiąknęłam w Was na tyle, żeby nie móc się oddalić, ale też i często o Was myślę i chciałabym lepiej poznać na pewno wrócę |
trzymam Ciebie za słowo
zołza - Pon 16 Mar, 2015 10:38
sroka, ziarnko do ziarnka
Klara - Pon 16 Mar, 2015 13:31
sroka napisał/a: | od grudnia chodzę regularnie na terapię |
O, brawo!
To bardzo pomyślna wiadomość
|
|