To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Problem z dorastającym synem

vilemo - Wto 06 Mar, 2012 12:26
Temat postu: Problem z dorastającym synem
Witam. Niedawno natrafiłam na to forum i początkowo tylko czytałam, ale dziś dojrzałam do tego , aby napisać o swoim problemie i poprosić o radę.
Zacznę od początku.
Mam 37 lat , dwójkę dzieci- syna 17 lat i córkę 11 lat,.
Mieszkamy z partnerem, który niestety nadużywa alkoholu.
Jest po prostu alkoholikiem, który wyznaje zasadę:"piłem, piję i pił będę".
Niestety ma to przełożenie na sytuację w domu, jak to bywa w takich przypadkach.
Syn mój jest z wcześniejszego związku, i mój P. nie ma z nim najlepszego kontaktu.
Tzn. są dni kiedy jest sielanka, a za chwile może być nagły zwrot akcji, i dochodzi do scysji, nierzadko przepychanek.
Syn jest w takim wieku, że trudno mu jest często zapanować nad emocjami.
Ostatnio po kłótni, powiedział do mnie nie panując zupełnie, że go zabije , wie że odsiedzi ale i tak to zrobi. Ciężko jest mi tego słuchać , bo kocham ich obu, ale muszę coś zrobić.
P. leczyć się nie chce, a na temat terapii to ma takie zdanie, że co mu to da jak mu ktoś tam będzie o czymś tam gadał.
Z synem też rozmawiałam ostatnio, że może poszlibyśmy do terapeuty, ale on też nie chce.
Syn chodzi do liceum o profilu służby mundurowe i bardzo by nie chciał zachlapać sobie kartoteki, przez jakieś awantury domowe. Bo wtedy wiadomo, ze cieżko jest pracę dostać.
Czy ktoś ma dla mnie jakąś poradę?
Zaznaczam, ze na temat leczenia rozmawiam z P> od jakiś 2 lat, 2 razy udało mi się go zaciągnąć do psychiatry, ale nie ma kontynuacji, bo jemu jest tak dobrze.
Chociaż coraz częściej staram się mu nie umilać życia w trakcie chlania i tuż po.
Dziękuję za każde słowo , jakie napiszecie w moim temacie.
Pozdrawiam

evita - Wto 06 Mar, 2012 12:37

Witaj vilemo :)

Czy tytuł twojego wątku aby na pewno powinien brzmieć Problem z dorastającym synem ? Bo ja problem to zauważam w twoim partnerze no i w tobie vilemo :/
piszesz, że
vilemo napisał/a:
bo jemu jest tak dobrze

tobie być może też jest tak dobrze ale twoim dzieciom jak widać nie specjalnie się ta sytuacja podoba i choć może syn wybrał sobie najgorszy z możliwych sposobów rozwiązywania problemów to jednak jest jedynym głosem rozsądku buntując się przeciwko alkoholizmowi twojego partnera 8|

Linka - Wto 06 Mar, 2012 12:39

Witaj Vilemo
to nie jest problem z synem , to jest Twoje współuzależnienie.
zadbaj o siebie i swoje dzieci póki nie jest za późno, Twój partner jest dorosły i już wybrał.
vilemo napisał/a:
Mieszkamy z partnerem

przynajmniej o rozwód nie musisz się starać

pterodaktyll - Wto 06 Mar, 2012 12:48

vilemo napisał/a:
Czy ktoś ma dla mnie jakąś poradę?

Owszem.........zabieraj dzieci i znikaj zanim będzie za późno i dojdzie do jakichś nieodwracalnych zdarzeń. Witaj :)

vilemo - Wto 06 Mar, 2012 13:07

Dzięki, ale znikać nie mam jak.
Po pierwsze dom jest mój :p
po drugiem- mieszka ze mną mój dziadek - 86 lat.
A po trzecie- kocham tego drania.
wiem , że jestem współuzależniona, uświadomiłam to sobie.
Od pewnego czasu, tak jak mówiłam wtedy, kiedy on wybiera randkę z butelką, ja zajmuję się sobą i dziećmi.
Problem z synem jednak jest, bo on się buntuje.Wiem, ze ma w tym rację.
I jest w tym sporo mojej winy, bo" wyhodowałam węża na własnej piersi".
Kiedy spał pijany, nie wolno było dzieciom mu przeszkadzać, byliśmy na każde zawołanie, no i nauczyłam dziadostwa.
Wtedy jeszcze nie widziałam tego,że jest to problem, ze to choroba.
Dopiero kilka lat temu, kiedy po ostrym ok 2-tygodniowym ciągu wylądował w szpitalu i dostał detox, zaczęło mi coś świtać.
Ale juz był za późno niestety.
Teraz dążę do szybkiego usamodzielnienia się, poprzez ciężką pracę(? a pracuję nad projektem, który mnie wyzwoli), a wtedy on zobaczy.

pterodaktyll - Wto 06 Mar, 2012 13:11

vilemo napisał/a:
Po pierwsze dom jest mój

wywalić drania..........
vilemo napisał/a:
A po trzecie- kocham tego drania.

No to masz o wiele większy problem, niz Ci się wydaje............

rufio - Wto 06 Mar, 2012 13:15

vilemo napisał/a:
A po trzecie- kocham tego drania.

Ty go fizycznie nie kochasz
Ty kochasz wspomnienie - nostalgiczne i życzeniowo .
Wkrótce nie bedziesz miała ani syna ani drania - bedziesz miała płacz i zgrzyanie zebów a sumienie bedzie szczerzyc kły - tylko to bedzie juz za późno ale o TWOJE ŻYCIE I TWOJE WYBORY .

prsk

vilemo - Wto 06 Mar, 2012 13:33

Tzn. ja kocham go jak jest trzeźwy- bo to jest mój P. którego pokochałam, a gdy pije budzi we mnie odrazę, staram się z nim nie dyskutować, bo z pijanym się nie dyskutuje.
Wiem, że to pobożne życzenie i jeśli on nie będzie chciał się leczyć, to będę musiała wybrać. A wtedy wiem jak to się skończy- zapije się na amen.

Flandria - Wto 06 Mar, 2012 13:37

vilemo napisał/a:
A wtedy wiem jak to się skończy- zapije się na amen.

wyniki lotto też już znasz? :roll:

rufio - Wto 06 Mar, 2012 13:39

vilemo napisał/a:
Tzn. ja kocham go jak jest trzeźwy- bo to jest mój P. którego pokochałam, a gdy pije budzi we mnie odrazę,

No i mamy selektywne spojrzenie na obraz dzieciątka zagubionego podczas wędrówki bizonów w czasie burzy o północy .

pterodaktyll - Wto 06 Mar, 2012 13:42

vilemo napisał/a:
Tzn. ja kocham go jak jest trzeźwy- bo to jest mój P. którego pokochałam, a gdy pije budzi we mnie odrazę, staram się z nim nie dyskutować, bo z pijanym się nie dyskutuje.
Wiem, że to pobożne życzenie i jeśli on nie będzie chciał się leczyć, to będę musiała wybrać. A wtedy wiem jak to się skończy- zapije się na amen.

Parę słów wyjasnienia. To, że Ty kochasz, to wcale nie oznacza, że z wzajemnością. Niestety ta choroba powoduje, że kochamy WYŁĄCZNIE flaszkę. Cała reszta, w tym i wszyscy bliscy, to tylko mniej lub bardziej uciążliwy dodatek do owej flachy, która zastępuje nam absolutnie WSZYSTKO i nie próbuj nawet się łudzić, że w Twoim przypadku jest inaczej. Taka choroba......................

Jeśli alkoholik będzie chciał się zapic, to ani Ty ani cały świat mu w tym nie jest w stanie przeszkodzić.............

Jedyna możliwość żeby zmusić nas do zastanowienia się nad sobą, to tzw. wytrącenie komfortu picia, co najczęściej oznacza wywalenie na zbitą mordę delikwenta. Jeśli wtedy nie zacznie myśleć o tym, że ma jakiś problem, to właściwie nie ma sposobu, żeby go zmusić do zaprzestania picia.

Dzieci to najboleśniejsza sprawa w tym wszystkim. Naprawdę chcesz im zafundować taką nieodwracalną traumę? Czy on jest wart zdrowia psychicznego Twoich dzieci?

yuraa - Wto 06 Mar, 2012 13:44

cześć Vilemo
vilemo napisał/a:
"piłem, piję i pił będę".

mój brat zwykł tak mówić, w grudniu go zakopaliśmy miał 44 lata.
vilemo napisał/a:
Zaznaczam, ze na temat leczenia rozmawiam z P> od jakiś 2 lat, 2 razy udało mi się go zaciągnąć do psychiatry, ale nie ma kontynuacji, bo jemu jest tak dobrze.

i w tym zdaniu jest wszystko, caly Twój problem.
Ty rozmawiasz on ma to gdzieś bo mu dobrze, zaciągasz do lekarza :shock:
dorosłego faceta ?
skarpetki pewnie też mu pierzesz i obiadek cieply pod nos podstawiasz.
no to i mu dobrze,
czy on cos traci przez swoje picie ?
ja tu widzę że jedyną rozsądna osobą jest ten 17 latek chce coś zrobić ale nie wie jak a Ty zamiast zająć sie głównym problemem, nie nie mężem tylko sobą skupiasz się na "problemie" z synem.
SOBĄ tzn tym żeby Tobie było dobrze

vilemo - Wto 06 Mar, 2012 13:53

Coraz wyraźniej widzę, że źle postępuję.
Jednak na ten moment wyjścia z z sytuacji nie widzę.
Choć zdarzają mi się takie marzenia, w domu cisza, spokój ale bez niego.
Może wkrótce dojrzeję do tego...........

pterodaktyll - Wto 06 Mar, 2012 13:58

vilemo napisał/a:
zdarzają mi się takie marzenia, w domu cisza, spokój ale bez niego.
Może wkrótce dojrzeję do tego...........

Życzę Ci tego serdecznie............to bardzo trudne decyzje, ale konieczne...........

KICAJKA - Wto 06 Mar, 2012 15:10

Witaj vilemo :)
No i chyba dowiadujesz się,
że to raczej masz problem ze sobą
a nie z synem :tak:
On nie będąc emocjonalnie związany z Twoim partnerem,
wyraźniej widzi nieprawidłowqości,
a Ty współuzależniona widzisz problem w synu. 23r
Większość z nas długo dochodzi do tego,
że same potrzebujemy pomocy/leczenia :)
Życzę Ci abyś jak najprędzej umiała/chciała
wyprostować swoje myślenie/działanie :kciuki:

vilemo - Wto 06 Mar, 2012 15:30

Dzięki Kicajko za odpowiedź.
Wiem, że z P. mam problem , i to ogromny, ale z synem również.
Przejawy agresji, jakie obserwuję u niego nie są normalne.
Zwłaszcza, ze jak pisałam,chodzi do klasy o profilu mundurowym. A w każdym rodzaju służb mundurowych szukają osób o opinii nieposzlakowanej i dobrym charakterze.
A jeśli te wybuchy agresji mu zostaną?
Tego się boję, i zastanawiam się gdzie by tu z nim pójść.
Czy na Al-anon czy do terapeuty?
Wiem, ze picie ojca zostawiło na nim ślad, zwłaszcza te prowokowane awantury.
Rozmawiałam z nim, i on zarzeka się, ze żaden terapeuta mu nie potrzebny.
chociaż w to nie wierzę, bo ja sama chętnie bym skorzystała z takiej pomocy.
Czasami jest mi tak ciężko, nie mogę spac, a "pan i władca" śpi sobie obok swoim snem pijanego.
Często ścielę sobie inne łóżko, bo jak on się uwali w poprzek to żadna siła go nie ruszy.Zadanie na dziś: poszukać sobie grupy al-anon i zapisać się do niej.

Klara - Wto 06 Mar, 2012 15:32

Witaj Vilemo :)

vilemo napisał/a:
Może wkrótce dojrzeję do tego...........

Dojrzewaj jak najszybciej.
Spakuj walizki, wystaw przed drzwi, zmień zamki, otrzep ręce.

vilemo napisał/a:
zastanawiam się gdzie by tu z nim pójść.

Twój syn jest po prosu DDA - Dorosłym Dzieckiem Alkoholika.
Takiej terapii mu potrzeba.

Flandria - Wto 06 Mar, 2012 15:34

jest takie świetne powiedzenie "daj przykład, a nie wykład"
Jeśli Twój syn zauważy w Tobie pozytywną zmianę po terapii to będzie łatwiej mu podjąć podobną decyzję.
Inna sprawa, że jeśli Ty zajmiesz się problemem, to może te jego wybuchy złości nie będą się pojawiać, dzieciak będzie miał w końcu upragniony spokój w domu ...

grzesiek - Wto 06 Mar, 2012 15:37

vilemo napisał/a:
A po trzecie- kocham tego drania

zastawów się kogo bardziej ,jego czy dzieci.
walizka za drzwi i tyle.powodzenia.

vilemo - Wto 06 Mar, 2012 15:58

grzesiek napisał/a:
vilemo napisał/a:
A po trzecie- kocham tego drania

zastawów się kogo bardziej ,jego czy dzieci.
walizka za drzwi i tyle.powodzenia.



Tak szczerze to nie wiem :zalamka: mam okropny mętlik w głowie.
Cały nasz świat się burzy, a ja nie mam na to wplywu, a bardzo tego nie lubię.
Wolę decydować o wszystkim, rzadzić, a w tym przypadku przegrywam :beczy:

Klara - Wto 06 Mar, 2012 16:02

vilemo napisał/a:
Cały nasz świat się burzy, a ja nie mam na to wplywu

O! Właśnie masz okazję zastosować w praktyce pierwszy stopień Al-Anon:
"1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu i że nie jesteśmy
w stanie kierować naszym życiem."

Idź za ciosem - biegnij jak najszybciej na mityng Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/spis.html

Flandria - Wto 06 Mar, 2012 16:30

vilemo napisał/a:
Cytat:

zastawów się kogo bardziej ,jego czy dzieci.


Tak szczerze to nie wiem :zalamka: mam okropny mętlik w głowie.


za dzieci jesteś odpowiedzialna
za "drania" - ani trochę

Twoje dzieci chłoną teraz jak gąbki wzorce dorosłych zachowań. W swoim dorosłym zyciu będą powtarzać to, czego się uczą.
A uczą się, że to jest ok, kiedy pijany, śmierdzący facet sobie śpi i ma wszystko gdzieś. I w dodatku uczą się, że być pijanym i śmierdzącym jest bardziej ok, niż być radosnym dzieckiem, które ma prawo (czasem głośno) cieszyć się życiem.
Jeśli odbierzesz im teraz tę naturalną radość życia, którą mają jako dzieci (tudzież jej jakieś resztki) to najprawdopodobniej będą przez resztę życia nieszczęśliwymi ludźmi.

Jras4 - Wto 06 Mar, 2012 16:33

Cytat:
A po trzecie- kocham tego drania.
W takim razie niema dla was ratunku ...
Jras4 - Wto 06 Mar, 2012 16:34

vilemo napisał/a:
Wolę decydować o wszystkim, rzadzić
to tszeba leczyć ...
KICAJKA - Wto 06 Mar, 2012 16:44

vilemo napisał/a:
A jeśli te wybuchy agresji mu zostaną?
Tego się boję, i zastanawiam się gdzie by tu z nim pójść.
Czy na Al-anon czy do terapeuty?
No właśnie ....
leczyć trzeba przyczyny nie skutki :)
Jeśli wychowywał się w takim domu to nie umie radzić sobie z emocjami
jak większość DDA-frustracja powoduje u niego agresję. :bezradny:
Twoje właściwe postępowanie/leczenie
i jego terapia mogą pomóc zlikwidować /zmniejszyć
przyczyny/skutki jego zachowania :)

vilemo - Wto 06 Mar, 2012 18:55

P. od 4 dni pije.
W zasadzie jest, ale jakby go nie było.
Rano ogonimy najważniejsze sprawy, potem on pokręci się , poudaje że coś zrobił, a od południa ma juz dobrze w czubie. Teraz śpi, a naszym pokoju tak śmierdzi, ze nie wiem jak dzis będę tam spała.
Tyle wiem, że muszę sobie pościelić na drugim łóżku bo z nim to nie mam zamiaru spać.
Syn pojechał na kurs pierwsze pomocy, niedługo wróci.
Ciekawe czego sie nauczył.
Jutro podzwonię po grupach, dowiem się gdzie moglibyśmy się przytulić - ja i mój syn.
Córcia jest jak an razie radosnym dzieckiem, uwielbia tatę, ale już widzi, co się swięci.
Wiele razy mu wypomina picie.

Klara - Wto 06 Mar, 2012 19:02

vilemo napisał/a:
Jutro podzwonię po grupach, dowiem się gdzie moglibyśmy się przytulić - ja i mój syn.

Małe sprostowanko.
Na każdą taką grupę możesz pójść "z ulicy", usiąść i mówić albo tylko słuchać.
Adresy które Ci podałam dotyczą Al-Anon które to wprawdzie są grupami rodzinnymi, ale chodzą na nie głównie osoby dorosłe (szczególnie partnerki lub partnerzy alkoholików, a w większości kobiety) i Twój syn mógłby się tam czuć kiepsko.
Dla niego bardziej będą przydatne te adresy: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1665

Flandria - Wto 06 Mar, 2012 19:41

Klara napisał/a:
Dla niego bardziej będą przydatne te adresy

on jeszcze nie jest dorosły, więc nie może być Dorosłym Dzieckiem Alkoholika :roll:

dla nastolatków są mitingi Al-Ateen
tutaj masz namiary: http://www.al-anon.org.pl/alateen.html

najlepiej gdybyś poszła na Al-Anon, terapię współuzależnienia i tam zasięgnęła języka gdzie najlepiej chłopca wysłać.
Może macie u siebie jakichś dobrych specjalistów, którzy specjalizują się w pomaganiu nieletnim.

Klara - Wto 06 Mar, 2012 19:52

Flandra napisał/a:
dla nastolatków są mitingi Al-Ateen

Masz rację, ale po pierwsze mityngów Al-Ateen jest jeszcze mniej niż tych dla DDA, a sama miałam kontakt z takim właśnie siedemnastolatkiem, który przychodził na mityngi DDA i całkiem dobrze tam funkcjonował.
Terapeuci trzymają się ściśle metryki, natomiast grupy samopomocowe są bardziej elastyczne pod tym względem.

OSSA - Wto 06 Mar, 2012 20:07

Flandra napisał/a:


najlepiej gdybyś poszła na Al-Anon, terapię współuzależnienia i tam zasięgnęła języka gdzie najlepiej chłopca wysłać.


Problem w tym, że to nie jest już dziecko , a jeszcze nie dorosły i raczej jak nie będzie chciał nigdzie nie da się wysłać. Poza tym z tego co wiem grupy al-aten działają dość opornie. Ktoś musiałby chcieć i umieć się tymi dzieciakami zająć, zajęcia musiałyby być na tyle ciekawe, by taki zbuntowany nastolatek chciał się otworzyć, a przede wszystkim pójść.


Może nie mam racji, ale przerobiłam to jak mój młodszy syn był w tym wieku i niestety też nie był grzecznym posłusznym chłopcem. On na szczęście trafił na fantastycznych nauczycieli, , którzy wykorzystali jego potencjał i zdolności we właściwym kierunku. Inaczej mogło być różnie.

Jak chcesz przekonać nastolatka, że ma chodzić na terapię :mysli: .

pterodaktyll - Wto 06 Mar, 2012 20:13

Flandra napisał/a:
gdzie najlepiej chłopca wysłać.

Najlepiej na siłownie i takie tam podobne. Nie należy demonizować. Pamiętam jak po powrocie z odwyku chciałem swoje dzieci koniecznie powysyłać na jakieś terapie i na szczęście mój terapeuta kazał mi się popukać w głupi łeb i zająć się sobą a nie wszystkim dookoła co się rusza. W tym wypadku należy pozbyć się przyczyny tzn pijącego, a nie próbować leczyć skutki jego pijaństwa. Tak myślę..........
OSSA napisał/a:
Jak chcesz przekonać nastolatka, że ma chodzić na terapię

I to jest dobre pytanie..........Jak?

rufio - Wto 06 Mar, 2012 20:14

W/ g mnie to temat 'Zamiast "
Zamiast zrobic porządek z menem to przyczepiłas sie do syna . Piprzenie .Ja juz raz napisałem - nie bedzie faceta a syn tez Was oleje i stracisz podwójnie ale przeciz kobieta lepiej wie . Dla mnie ten temat sie skonczył . CHCESZ SPIEPRZYC SWE ZYCIE TO PIPRZ ALE SYNA W TO NIE WCIAGAJ . Syn za chwile bedzie pełnoletni poprosi w szkole o przeniesienie do szkoły w innym województwie i sie odetnie od CIEBIE i tego mu zyczę .

Moze syn to tez czyta jezeli tak to chłopie spieprzaj z tego domu jak tylko bedziesz mial mozliwość a prawo na to pozwoli


prsk

vilemo - Wto 06 Mar, 2012 20:27

Widzisz rufio to takie proste nie jest.
Nie jest to też temat zastępczy, bo dobro syna leży mi na sercu, zwłaszcza gdy słyszy się takie słowa od niego.
Co do mojego faceta- jeśli nie dojrzeje w najbliższym czasie, to niestety będę musiał się z nim pożegnać bo sama jestem już u kresu sił.
Musze tylko załatwić jedną bardzo ważną sprawę i uporządkować sprawy finansowe.
Nie boję się być sama, bo jestem silna i mam prawie dorosłego syna, który mnie już przerósł :figielek:
Tylko jak pisałam wcześniej- muszę dojrzeć do tego, a może się to stać już niedługo 8)

rufio - Wto 06 Mar, 2012 20:29

vilemo napisał/a:
muszę dojrzeć do tego, a może się to stać już niedługo

W porządku tylko za długo nie dojrzewaj bo mozna spaść . A proste nic nie jest .

Jacek - Wto 06 Mar, 2012 20:49

cześć vilemo :)
vilemo napisał/a:
Chociaż coraz częściej staram się mu nie umilać życia w trakcie chlania i tuż po

jak to wygląda,,,jak to robisz ???
bo moja małżonka tak samo robiła (jej się wydawało)
a obiadek zawsze był
a czysty chodził bo oprany zawsze był
a śniadanko które se uszykował to i tak nie jadał bo był struty na kociokwiku(kac)
lub też winko lepiej wchodziło
dziewczyno zastanów się co robisz ... prosisz o poradę
vilemo napisał/a:
Czy ktoś ma dla mnie jakąś poradę?

więc dam ci ją,ale to od ciebie zależy jak i czy wykonasz
więc tak
z jednej strony twój kochany
z drugiej zaś twój syn kochany
a po środku Ty sama
i to ty możesz coś zrobić ,aby się polepszyło
a i głównie zrobić coś co by się w twoim życiu polepszyło
pamiętaj Ty,nie zaś oni
a masz takie możliwości
na początek bym go spakował i walizki ustawił przy wyjściowych drzwiach
aby widział że to nie żarty

OSSA - Wto 06 Mar, 2012 21:44

vilemo napisał/a:
a może się to stać już niedługo 8)


Wiesz co może się stać nie długo, twój nastoletni syn nie wytrzyma i przyłoży twojemu partnerowi. Po której stronie wówczas będziesz ?

rufio - Wto 06 Mar, 2012 21:46

A synek wyleci ze szkoły a te to On Ci nie wybaczy
olga - Wto 06 Mar, 2012 21:57

vilemo napisał/a:
A wtedy wiem jak to się skończy- zapije się na amen.


Eee tam, też tak myślałam. Na razie żyje.

Dziubas - Wto 06 Mar, 2012 22:24

vilemo napisał/a:
będę musiał się z nim pożegnać bo sama jestem już u kresu sił.
Jeszcze długa droga przed tobą, żeby się pożegnać. Jak już będziesz bezsilna, to będziesz CHCIAŁA się z nim pożegnać. Szkoda mi małolata, bo to ciężki wiek, wiek buntu. Nie wiadomo co mu do łba strzeli. Ja w jego wieku miałem podobną sytuację i różne "genialne" pomysły na rozwiązywanie problemów rodzinnych, ale ja już wtedy piłem :szok:
Jacek - Wto 06 Mar, 2012 22:28

olga411 napisał/a:
vilemo napisał/a:
A wtedy wiem jak to się skończy- zapije się na amen.


Eee tam, też tak myślałam. Na razie żyje.

moja pewnie też tak myślała
i co???
i jesteśmy znowu razem :)

igła - Śro 07 Mar, 2012 06:24

Czesc Vilemo,
Witam Cie w klubie matek siedemnastolatkow i skladam z tego powodu wyrazy laczenia sie w bolu i podtrzymania na duchu.

Pomysl uporzadkowania spraw przyziemnych bardzo dobry. Pozalatwiaj wszystkie wazne sprawy. Idz na terapie, gdzie dostaniesz wsparcie i pomoga ci dojsc ze soba do ladu.

Nie dziwie sie synowi, ze ma ochote Twojemu facetowi przylozyc. Tez uwazam, ze problem nie jest w agresji syna, ale w chorej sytuacji w domu. Jezeli Twoj 17 latek, ma wizje swojej przyszlosci, to dobrze o nim swiadczy. :) Pewnie jestes dumna z niego.

Wydaje sie ze sytuacja nabrzmiewa jak wrzod na tylku. Pewnie dlatego, ze teraz Twoj partner pije.

Vilemo, rob porzadek ze soba, a sprawy wokol sie same zaczna ukladac, zobaczysz.

OSSA - Śro 07 Mar, 2012 07:53

igła napisał/a:


Wydaje sie ze sytuacja nabrzmiewa jak wrzod na tylku. Pewnie dlatego, ze teraz Twoj partner pije.


Vilemo zastanawiałam się jak mi się udało dojść do ładu z moim zbuntowanym nastolatkiem i odpowiedź jest jedna, mój były mąż nie pije od półtora roku. Owszem są sytuacje stresowe takie nawroty na sucho, ale to są sprawy incydentalne. Choć bardzo mnie rozwalają psychicznie, bo mimo rozwodu mieszkamy razem i jestem z nim związana emocjonalnie. Natomiast synowie nie widzą pijanego ojca, nie śmierdzi, nie bełkoce, czasem marudzi, ale nie żyją w atmosferze ciągłego stresu tak jak kiedyś.

Wiesz ja nawet nie mogę czytać co piszą w swoim dziale DDA , kocham moich synów ponad wszystko, ale nie zadawałam sobie sprawy jak taka trauma z dzieciństwa może mieć wpływ na życie dorosłego człowieka. Boje się , że przez swoją decyzję trwania w związku z osobą uzależnioną mogłam doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia, też były przepychanki z pijanym ojcem, agresja słowna.
Tego niestety już nie mogę cofnąć :bezradny: , mogę tylko z nimi rozmawiać.

igła - Śro 07 Mar, 2012 08:23

Wiesz ja nawet nie mogę czytać co piszą w swoim dziale DDA , kocham moich synów ponad wszystko, ale nie zadawałam sobie sprawy jak taka trauma z dzieciństwa może mieć wpływ na życie dorosłego człowieka. Boje się , że przez swoją decyzję trwania w związku z osobą uzależnioną mogłam doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia, też były przepychanki z pijanym ojcem, agresja słowna.
Tego niestety już nie mogę cofnąć , mogę tylko z nimi rozmawiać.


Osso, moim osobistym zdaniem, duzo zalezy od Ciebie. Moi chlopcy maja 4, 13 i 17. Wiedza, ze ojciec jest chory na paskudne chorobsko, ze ja nie zgadzam sie na picie, ze jak pije to nie ma dla niego miejsca w domu, ze wszystko jest na mojej glowie, ze potrzebuje ich wsparcia, ze nie przejda gadki najstarszego: "nie dziwie sie, ze tata ucieka od ciebie - jestes okropna" raz uslyszalam nawet: "nie jestes moja matka, TYLKO mnie urodzilas". A wszystko po to, zeby zaczac sie tlumaczyc, plakac i bronic przed jego ciosami, zamiast mowic o porzadkach w domu, wracaniu na umowiona godzine, telefonie jak cos mu wypadnie, paleniu fajek, pojsciu na piwo!.

Nie mam wplywu na zycie mojego upartego, najstarszego syna. Ale jestem konsekwentna wobec niego, staram sie oceniac go sprawiedliwie, ciesze sie z jego sukcesow, martwie porazkami. wspieram go i wymagam.

W zamian czuje, ze oni sa za mna. Czuje ich wsparcie i zadne wyskoki tego nie zmienia. Pomimo choroby meza jestesmy razem. Ja i moje dzieci. Nawet napisze, ze dzieki chorobie meza. Bo wydaje mi sie, ze wczesniej kazde z nas zylo tylko dla siebie. Teraz o wiele wiecej czasu spedzam z moim 14 latkiem. Smiejemy sie z tych samych rzeczy, zawsze pytamy sie siebie: co u ciebie nowego, jak spedzilas/ spedziles dzien? Ha, nawet jak sie spalo. To jest super. Najstarszy to buntownik do potegi. Ale nawet jak odezwie sie brzydko do mnie, jak trzasnie drzwiami, jak zawali i nie czuje skruchy, to i tak go w koncu dopadam i otrzymuje moja stala spiewke o milosci, wsparciu, jednosci. Nie mam wplywu na to, co on z tym zrobi, ale ja robie co do mnie nalezy i co czuje.

Uwazam tez, ze nie ma co sie zamartwiac na zapas. Kazde nieszczescie i zlo mozna obrocic na dobro, jezeli tylko sie chce. Jak ktos nie chce, to nie wcisnie mu sie na sile szczescia.

I wlasnie rozmawiac to jest najlepsza rzecz jaka mozna robic.

olga - Śro 07 Mar, 2012 08:25

Jacek napisał/a:

olga411 napisał/a:
vilemo napisał/a:
A wtedy wiem jak to się skończy- zapije się na amen.


Eee tam, też tak myślałam. Na razie żyje.

moja pewnie też tak myślała
i co???
i jesteśmy znowu razem :)





Jestem pewna, że nie będziemy razem. Nic już mnie z nim nie łączy, nawet cień uczuć jakichkolwiek, ani nienawiści, niechęci, żalu we mnie nie ma nie mówiąc o pozytywnych uczuciach. Po prostu obojętność. Nie interesuje mnie co się z nim dzieje, nie dążę do kontaktu. Córka powiedziała mi wczoraj, że pojedzie do dziadków i jeszcze spróbuje z nim porozmawiać żeby zaczął się leczyć, poradziłam jej żeby dała sobie spokój bo szkoda jej energii.

sabatka - Śro 07 Mar, 2012 08:35

Witaj Vilemo
tak jak ty mam męża alkoholika i tak jak ty mam dzieci. rozumiem twoją sytuację i radzę dbać o dzieci i siebie.

Cytat:
Mieszkamy z partnerem, który niestety nadużywa alkoholu.
Jest po prostu alkoholikiem, który wyznaje zasadę:"piłem, piję i pił będę".
Niestety ma to przełożenie na sytuację w domu, jak to bywa w takich przypadkach.


mój Tyfus dopiero załapał że coś musi zmienić gdy wyprowadziłam się i chciałam całkowicie zakończyć ten związek.

przytulam cię bardzo mocno, a dla syna polecam przemyślenie zdania: ruszysz gó*** będzie śmierdzieć. przepraszam jeśli obraziłam, ale tu chodzi o syna własne dobro i życie. alko jak będzie chciał pić to żebyś góy przenosiła jego i tak nie przekonasz.
:sztama:

olga - Śro 07 Mar, 2012 08:41

sabatka napisał/a:
radzę dbać o dzieci


Dokładnie, bo to ich psychika cierpi najbardziej. My dorosłe stajemy się niezależne i zaczynamy sobie radzić. Dzieci są uzależnione od rodziców, całkowicie bezradne. Chaos w rodzinie sprawia, że ich świat się rozsypuje.

sabatka - Śro 07 Mar, 2012 08:46

olga411 napisał/a:
Chaos w rodzinie sprawia, że ich świat się rozsypuje.


tak. nie mją dobrych wzorów, nie poznają zasad panujących w zdrowej rodzinie, same nie umieją tego co umieć powinny jako młodzi dorośli dostosowani do społecznych norm i zasad.

skąd twój syn nauczy się jak traktować żonę?? jeśli z twojego przykładu to chowasz drugiego alkoholika lub agresora.

nie piszę że tak będzie, ale tak może być i to bardzo prawdopodobne. w chorym domu dzieci uczą się chorych zasad, później zbudują nowy dom i skąd będą wiedzieć jak zbudować zdrowy dobry dom ??


:przytul:

OSSA - Śro 07 Mar, 2012 08:48

igła napisał/a:
Osso, moim osobistym zdaniem, duzo zalezy od Ciebie


Igło chyba źle mnie zrozumiałaś ja mam dobre relacje z synami zawsze ich wspierałam i oni o tym wiedzą, że mogą na mnie liczyć. Tylko dziś to dorośli faceci ( 20 i 24l) za chwilę założą własne rodziny, przynajmniej straszy i boję się trauma z dzieciństwa może mieć wpływ na ich dorosłe życie.
Dlatego zawsze starałam się z nimi rozmawiać , tłumaczyć, nigdy nie obwiniałam ich za ....ojca, nie kazałam siedzieć cicho, bo ....

Mimo to widzę, że popełniłam wiele błędów :bezradny:

vilemo - Śro 07 Mar, 2012 09:00

Dzięki Wam wszystkim za odpowiedzi.
Syn wrócił wczoraj z kursu pierwszej pomocy z chęcią zostania strażakiem, tak mu się tam spodobało. Cieszy mnie to.
Ja zaś znalazłam mityng otwarty w mojej okolicy w te niedzielę, i wybieram się tam.
Mam nadzieję, że nic nie pokrzyżuje moich planów.
"Pan i władca" ledwie żywy dzisiaj, meczył sie całą noc :wysmiewacz:

sabatka - Śro 07 Mar, 2012 09:02

vilemo napisał/a:
Pan i władca

chyba swoich gaci

vilemo napisał/a:
ledwie żywy dzisiaj, meczył sie całą noc

i mam nadzieję że mu szklanki z wodą nawet nie podasz :wamp:

olga - Śro 07 Mar, 2012 09:08

vilemo napisał/a:
"Pan i władca" ledwie żywy dzisiaj, meczył sie całą noc


niech wypocznie przed piciem lepiej mu będzie wchodziło :wysmiewacz:

Klara - Śro 07 Mar, 2012 09:11

vilemo napisał/a:
mityng otwarty

Vilemo! Informacja, że mityng jest otwarty oznacza, że może na niego wejść KAŻDY niezależnie od tego, czy jest uzależniony, współuzależniony, czy tylko ciekawy co robi ta "sekta".
Na pozostałe mityngi Al-Anon uczęszczają jedynie osoby mające w rodzinie problem alkoholowy, analogicznie na "zamknięte" mityngi AA wchodzą wyłącznie ci, którzy uważają się za alkoholików.
Ty możesz uczestniczyć we wszystkich mityngach Al-Anon i nikogo nie musisz pytać o zgodę.

sabatka - Śro 07 Mar, 2012 09:13

Klara napisał/a:
nikogo nie musisz pytać o zgodę.

nawet pana i władcy....

igła - Śro 07 Mar, 2012 10:50

Ossa, mysle ze to dotyczy kazdej z nas. Moze nawet bardziej pisalam o sobie, niz o Tobie. Masz racje, przeciez nie znam Twoich kontaktow z synami.

Uwazam jednak, ze nawet z najwiekszego syfu mozna wyciagnac dla siebie nauke i duzo dobrego. I o ile na bycie dda naszych dzieci nie mamy wplywu, to mozemy im pokazac jak w takich trudnych sytuacjach mozna sobie radzic. :)

Kulfon - Śro 07 Mar, 2012 11:12

vilemo napisał/a:
Ja zaś znalazłam mityng otwarty w mojej okolicy w te niedzielę, i wybieram się tam. Mam nadzieję, że nic nie pokrzyżuje moich planów.

:mysli: ... dzis chyba zostane wrozkiem i zaloze sie tez, ze raczej w ta niedziele tam nie dotrzesz - znamy z doswiadczenia :roll:

vilemo - Śro 07 Mar, 2012 11:21

Kulfon napisał/a:
vilemo napisał/a:
Ja zaś znalazłam mityng otwarty w mojej okolicy w te niedzielę, i wybieram się tam. Mam nadzieję, że nic nie pokrzyżuje moich planów.

:mysli: ... dzis chyba zostane wrozkiem i zaloze sie tez, ze raczej w ta niedziele tam nie dotrzesz - znamy z doswiadczenia :roll:


Oj , nie prorokuj, bo będę miała na kogo zgonić potem fsdf43t
Żartuję- chce tam iść, po prostu chcę.

esaneta - Śro 07 Mar, 2012 11:51

Witaj Vilemo.
Juz od wczoraj przeglądam regularnie Twój watek i azmnie "nosiło" by Ci tu parę słów napisać. :uoee:
Ja równiez jestem matką dwójki nastolatków (prawie 17 i prawie 18 lat)
Jeszcze 2 lata temu reprezentowałam taka postawę jak Ty w tym momencie, no niby chciałam cos zmienić, ale to wszystko to było takie gdybanie: chciałabym pójść, może pójdę etc. Generalnie my współuzaleznione NIE LUBIMY zmian.
Jestesmy przyzwyczajone do swoich schematów, w których latami tkwimy,
przecież niczego innego nie znamy, nieprawdaż? :bezradny:
Nie mam zbyt duzo czasu, więc króciutko.
Gdybym przed podjęciem terapii, chciała odejść od męża, to dzieci z dużą dozą prawdopodobieństwa chciałyby zostac mimo wszystko przy nim.
Kiedyś okazywały mi dużo złości, zniecierpliwienia, robiły mi wyrzuty....a ja rwałam sobie włosy z głowy, dlaczego? Przecież wypruwam sobie zyły, pracuję na 2 etatach, gotuję, piorę, sprzątam, chodzę na wywiadówki itp, ogólnie "dbam" o nie.
Jasne, że dbałam. Ale dzisiaj wiem, że tylko technicznie, bo moja głowa wciąż była zaprzątnieta piciem lub niepiciem męża.
A dzieciom potrzebna była matka, nie gosposia.
Dzisiaj jestem przekonana, ze to ze mną dzieci będą chciały byc po rozwodzie.
Taka jest siła zmian, które matki pod wpływem terapii lub AlAnon w sobie wprowadzają.
Nie mów: spróbuję, chciałabym, może - zacznij w końcu działać.
To Ty masz problem, nie syn.
Pozdrawiam.
Esaneta, żona alkoholika, matka dzieciom.

vilemo - Śro 07 Mar, 2012 12:09

Wiem, że znajduję się w idiotycznym momencie w życiu.
P. oczywiście dziś mi obiecał, jak zwykle zresztą, ze to już koniec.
Picie jest fajne, ale to co on przechodzi za każdym razem potem...........Koszmar.
Na dodatek, jest alergikiem i każdorazowe wypicie łączy się jeszcze z objawami alergii na zboża zawarte w alkoholu.
Ja mam uczulenia na kilka produktów spożywczych i po prostu ich nie jem, żeby się nie drapać i nie kichać.
Dzieci na szczęście są za mną.

vilemo - Śro 07 Mar, 2012 13:43

Kulfon napisał/a:
vilemo napisał/a:
jest alergikiem i każdorazowe wypicie łączy się jeszcze z objawami alergii na zboża zawarte w alkoholu.


to nie to :p

poprostu alkohol poteguje, sam przez sie oraz jeszcze poprzez zawarta w winie i piwie histamine produkowana przez drożdże i bakterie w procesie fermentacji.

ja polecalbym spirytus reatyfikowany z woda destylowana podawac, w czasie pica zero serow i pieczywa ktore podobnie jak wino i piwo zawieraja histamine,
a na kaca rosolek :wysmiewacz:


jestem alergikiem to sie znam :p
od kiedy odstawilem % alergia ustapila w 85% a napady dusznosci (asthma) calkowicie :p


A no właśnie. A dziś chciało go udusić. Nawet do kotłowni nie chodził palić w piecu, bo po wyjściu po schodach miał takie duszności, ze coś okropnego.
Nie wiem, co z nim będzie.
Ja wiem, ze chcę skorzystać ze spotkań na mityngach i choć ciężko będzie mi dojechac, bo to niedziela, to i tak tam pojadę.
Albo niech mnie zawiezie :figielek:

pietruszka - Śro 07 Mar, 2012 13:46

vilemo napisał/a:
A no właśnie. A dziś chciało go udusić. Nawet do kotłowni nie chodził palić w piecu, bo po wyjściu po schodach miał takie duszności, ze coś okropnego.
Nie wiem, co z nim będzie.

jaki bidulek :szok:
vilemo napisał/a:
Albo niech mnie zawiezie :figielek:

jak znam życie, jak będzie wiedział, dokąd jedziecie, to... na pewno auto się zepsuje :bezradny:

vilemo - Śro 07 Mar, 2012 13:52

Podobno nasz samochód jest bezawaryjny, dlatego nim jeździ 8)
A to mam go w nosie, pojadę autobusem, też mi coś. :dokuczacz:

esaneta - Śro 07 Mar, 2012 13:52

Dziewczyno, Ty nic nie rozumiesz Co nas obchodzi co Twój mąż pije i jak cierpi po piciu. My wszyscy dobrze znamy takie obrazki. Dla kogo tu przyszłaś? Dla P.?
vilemo - Śro 07 Mar, 2012 13:56

Nie o to mi chodzi.
Mam gdzieś, ze on cierpi, tylko nudzi mnie już oglądanie tego.
Zakomunikowałam mu to dzisiaj, ale on uważa, że oczywiście było to ostatni raz.
Uwierzę, jak zobaczę 8|
Wiem , po co tu jestem. I mam zamiar wybrać się na miting, choć niektórzy w to nie wierzą.
Trudno. Muszę od czegoś zacząć.
Dziś na razie był miły dla syna, bo jest pourazowy.

pterodaktyll - Śro 07 Mar, 2012 13:57

esaneta napisał/a:
Co nas obchodzi co Twój mąż pije i jak cierpi po piciu. My wszyscy dobrze znamy takie obrazki. Dla kogo tu przyszłaś? Dla P.?

Jako wieloletni czynny alkoholik podpisuje sie pod tymi pytaniami. Po co tu przyszłaś? Szukać ratunku dla siebie czy dla niego?

pterodaktyll - Śro 07 Mar, 2012 13:59

vilemo napisał/a:
Muszę od czegoś zacząć.

Najlepiej od myslenia czy cierpi mniej czy więcej, czy jest dzisiaj taki czy owaki itd. Zwróć uwagę, że nieomal każdy Twój post traktuje o nim a gdzie Ty i Twoje dzieci?

vilemo - Śro 07 Mar, 2012 14:05

no widzę przecież, ze jestem uzależniona od jego choroby, nastrojów- widzę to!!!
W końcu skądś się wzięłam w tym akurat dziale.
Ale próbuję sie temu przeciwstawić, co nie jest łatwe, bo właśnie jego choroba jest tu głównym czynnikiem.
A syn- ma zamiar zapisać sie na karate :brawo:

pterodaktyll - Śro 07 Mar, 2012 14:12

vilemo napisał/a:
jego choroba jest tu głównym czynnikiem.

Alkoholiz,m to choroba całej rodziny
vilemo napisał/a:
próbuję sie temu przeciwstawić, co nie jest łatwe,

Wiem ale im dłużej będziesz zwlekała, tym gorzej będzie
vilemo napisał/a:
syn- ma zamiar zapisać sie na karate

g45g21 Każdy środek prowadzący do celu słuszny jest, innymi słowy "cel uświęca środki" :mgreen:

vilemo - Śro 07 Mar, 2012 14:15

czyli, że jakąś szansę mamy na normalność :buziak:
pterodaktyll - Śro 07 Mar, 2012 14:25

vilemo napisał/a:
szansę mamy

My to znaczy kto?

vilemo - Śro 07 Mar, 2012 14:25

myśle o sobie i dzieciach, bo on to nie wiem
pterodaktyll - Śro 07 Mar, 2012 14:31

vilemo napisał/a:
myśle o sobie i dzieciach,

A ja myślę, że podświadomie myślisz także o nim..........
vilemo napisał/a:
on to nie wiem

To najlepszy przykład na to, że emocjonalnie jesteś ciągle z nim związana. Istotą Twojej terapii jest właśnie sposób zmiany myślenia na temat Twojego alko i rozpoznania własnych potrzeb oraz ich realizacja. Dziewczynyyy :krzyk: jak coś pokręciłem, to mnie poprawcie :)

esaneta - Śro 07 Mar, 2012 16:42

dobrze prawisz Pterku.
Linka - Śro 07 Mar, 2012 17:22

Kulfon napisał/a:
to nie to

poprostu alkohol poteguje, sam przez sie oraz jeszcze poprzez zawarta w winie i piwie histamine produkowana przez drożdże i bakterie w procesie fermentacji.

teraz już znam żródło ciągłej alergii mego mena.
teraz widzę jak bardzo absorbowały mnie jego uczulenia, wysypki, katary.....
nie obchodziło mnie jego picie, kace, ból głowy ale i tak byłam ciągle zakręcona wokół niego.
Już kilka lat temu coś na ten temat słyszałam ale gdzieś mi to umknęło, dzięki Kulfon za przypomnienie

olga - Śro 07 Mar, 2012 23:43

Linka napisał/a:
teraz już znam żródło ciągłej alergii mego mena.


Łojej, ale jaja :smieje: Mój były też ciągle żarł jakieś tabletki na alergię.

vilemo - Czw 08 Mar, 2012 09:39

U mnie na razie spokój.
Wczoraj byłam na aerobiku- super- przynajmniej się odstresowałam.
Z dzieciakami na ten moment OK, pan alko się nie czepia, bo jest w fazie przepraszania za wszystko.
A i dziś powziął pewne postanowienia: a) koniec z piciem (hmmm, zobaczymy)
b) odchudza się( przy piciu zbędnych kalorii wchłania się sporo stąd brzuszek, który zaczyna przeszkadzać)
A ja- jak zobaczę to uwierzę :evil:

sabatka - Czw 08 Mar, 2012 09:40

a jak twoje plany na niedzielę??
OSSA - Czw 08 Mar, 2012 09:47

Vilemo proponuję zmienić tytuł na problem z dorastającym partnerem ,

jakoś bardziej on ciebie obchodzi i niż syn. :wysmiewacz:

Nie traktuj tego jako złośliwość, ale tak odbieram
o dzieciach

Cytat:
Z dzieciakami na ten moment OK,

o facecie

Cytat:
pan alko się nie czepia, bo jest w fazie przepraszania za wszystko.
A i dziś powziął pewne postanowienia: a) koniec z piciem (hmmm, zobaczymy)
b) odchudza się( przy piciu zbędnych kalorii wchłania się sporo stąd brzuszek, który zaczyna przeszkadzać)
A ja- jak zobaczę to uwierzę


Jak nie zmienisz proporcji to za chwile obudzisz się z ręką w nocniku, twój syn skończy wkrótce 18l , powie baj mamusiu i nie będziesz miała już żadnego wpływu, na jego zachowanie.

Klara - Czw 08 Mar, 2012 09:48

vilemo napisał/a:
koniec z piciem (hmmm, zobaczymy)

Odwróć wzrok, nie zastanawiaj się nad tym.
I tak za kilka dni zacznie pić, a Ty ZNÓW będziesz zawiedziona i znów będziesz czekała na następne obietnice i na ten czas, w którym będzie w "fazie przepraszania".
Tak mija życie osoby współuzależnionej - od ściany do ściany :(

vilemo - Czw 08 Mar, 2012 09:56

Tak, wiem dziewczyny, ze temat zaczęłam o synu, ale teraz widzę, że ten problem o którym pisałam to żaden problem- bo to P. mi go wmówił. Te odzywki syna dotyczyły jego, więc poczuł się zagrożony i bardzo szybko wmówił mi, że jest problem.

Wiem, ze jest, ale głównie z nim.

Co do niedzieli, cały czas się wybieram, choć na ten moment nie informowałam go- po prostu postawię go w niedzielę przed faktem dokonanym i już.
Inaczej nie będę miała spokoju do tego czasu, bo go znam.
" Takiego demona ze mnie robisz, a inni jak piją, a ten a tamten jak pije"
Ja zawsze odpowiadam, że tamci mnie nie obchodzą, skoro ich żonom to pasuje- ich sprawa.
Mnie obchodzi to, żeby on skończył z piciem . I tyle.

olga - Czw 08 Mar, 2012 10:00

A po co Ty masz go w ogóle informować, czy on informuje Cie jak idzie pić? Podejrzewam, że jego nie interesuje co Ty zrobisz ze swoją niedzielą, a wręcz przeciwnie pewnie mu na rękę, że cie nie będzie.
esaneta - Czw 08 Mar, 2012 10:02

vilemo napisał/a:
Ja zawsze odpowiadam,

zawsze ..... i co? ano nic, dalej Ty swoje kwestie, on swoje kwestie...taki teatrzyk....kręci sie w kółko .... a nic sie nie zmienia, no chyba że na gorsze.

vilemo napisał/a:
ale głównie z nim.

Nie Kochana, z Tobą - dla Ciebie problem jest z Tobą. To dla Ciebie najwazniejsze.

vilemo napisał/a:
Co do niedzieli, cały czas się wybieram

ustaliłaś juz dokładny czas i miejsce, czy tylko sie po prostu "wybierasz"?

vilemo - Czw 08 Mar, 2012 10:04

Wiesz Olga, to nie jest tak.
My zawsze byliśmy do tego przyzwyczajeni, że wiemy gdzie jesteśmy- nigdy tak nie było że ja czy on wychodzimy z domu i nie mówimy gdzie idziemy.
Dlatego właśnie chcę mu powiedzieć jak najpóźniej.

Czas i miejsce ustalone Esaneta - znalazłam akurat w gazecie ogłoszenie- jak dla mnie po prostu.

P.S. widzę , ze jesteś moją krajanką :lol:
Ja mam do Kielc 60 kilosków.

Klara - Czw 08 Mar, 2012 10:05

vilemo napisał/a:
Wiem, ze jest, ale głównie z nim.

Wilemo, nam nie chodzi o to, że ON ma problem, bo to jego sprawa.

Cały czas mówimy DO CIEBIE, że TY MASZ PROBLEM, bo cała Twoja uwaga jest skierowana na alkoholika, na to co ON robi, czego nie robi, co powiedział i co obiecał choć wiadomo, że nie dotrzyma słowa....
W tym wszystkim tak naprawdę nie istnieją Twoje dzieci i nie ma Ciebie.
Jest tylko ON - alkoholik.
Siedzi w Twojej głowie i mąci.
WYRZUĆ GO Z GŁOWY! ZACZNIJ ŻYĆ!

esaneta - Czw 08 Mar, 2012 10:06

vilemo napisał/a:
My zawsze byliśmy do tego przyzwyczajeni, że wiemy gdzie jesteśmy


a figa, nieprawda - to Ty byłas do tego przyzwyczajona, on ma inne przyzwyczajenia.
Przykro mi, ze pozbawiam Cię złudzeń i obnażam Twój system iluzji i zaprzeczeń (założę się , że w dalszym ciągu nie przeczytałaś koła :lol2: )

Linka - Czw 08 Mar, 2012 10:10

vilemo napisał/a:
Czas i miejsce ustalone Esaneta - znalazłam akurat w gazecie ogłoszenie- jak dla mnie po prostu.


dla mnie dziwne... nie słyszałam,żeby w gazecie były ogłaszane terminy mitingów

olga - Czw 08 Mar, 2012 10:11

vilemo napisał/a:
My zawsze byliśmy do tego przyzwyczajeni, że wiemy gdzie jesteśmy-

my kiedyś też, ale jak głównym i jedynym punktem zainteresowania mojego byłego stał się alkohol to przestaliśmy się informować bo i po co

Ps. gdzie mieszkasz? możesz na pw jak nie chcesz na forum

OSSA - Czw 08 Mar, 2012 10:13

vilemo napisał/a:
My zawsze byliśmy do tego przyzwyczajeni, że wiemy gdzie jesteśmy- nigdy tak nie było że ja czy on wychodzimy z domu i nie mówimy gdzie idziemy.

:wysmiewacz: :wysmiewacz: nie żartuj sobie , chcesz nam wmówić ,że facet ciebie informował idę chlać i nie wiem kiedy, kto i kiedy mnie przyprowadzi do domu :wysmiewacz: a może ty biegasz po knajpach i go przynosisz z synem. :mysli:
Dlatego chłopak się buntuje, bo musi "tatusia" zaszczanego taszczyć na plecach.

Nie rób sobie z nas jaj każda z nas wie ile warte jest słowo ..... i ile go odchodzi gdzie ty jesteś. Chociaż to akurat może go interesować wie przynajmniej, ile ma czasu by się w spokoju delektować %. :okok:

vilemo - Czw 08 Mar, 2012 10:15

Linka napisał/a:
vilemo napisał/a:
Czas i miejsce ustalone Esaneta - znalazłam akurat w gazecie ogłoszenie- jak dla mnie po prostu.


dla mnie dziwne... nie słyszałam,żeby w gazecie były ogłaszane terminy mitingów

A ja akurat znalazłam :lol:

olga - Czw 08 Mar, 2012 10:16

OSSA napisał/a:
vilemo napisał/a:
My zawsze byliśmy do tego przyzwyczajeni, że wiemy gdzie jesteśmy- nigdy tak nie było że ja czy on wychodzimy z domu i nie mówimy gdzie idziemy.

:wysmiewacz: :wysmiewacz: nie żartuj sobie , chcesz nam wmówić ,że facet ciebie informował idę chlać i nie wiem kiedy mi się film urwie , kto i kiedy mnie przyprowadzi do domu :wysmiewacz:

Mój mówił owszem wychodzę po papierosy i wracał po kilku godzinach zawalony jak automat.
Raz poszedł po chleb na kolację przyniósł owszem , ale na śniadanie następnego dnia.

Nie rób sobie z nas jaj każda z nas wie ile warte jest słowo ..... .



:buahaha: Ossa :okok:

vilemo - Czw 08 Mar, 2012 10:16

OSSA napisał/a:
vilemo napisał/a:
My zawsze byliśmy do tego przyzwyczajeni, że wiemy gdzie jesteśmy- nigdy tak nie było że ja czy on wychodzimy z domu i nie mówimy gdzie idziemy.

:wysmiewacz: :wysmiewacz: nie żartuj sobie , chcesz nam wmówić ,że facet ciebie informował idę chlać i nie wiem kiedy mi się film urwie , kto i kiedy mnie przyprowadzi do domu :wysmiewacz:

Mój mówił owszem wychodzę po papierosy i wracał po kilku godzinach zawalony jak automat.
Raz poszedł po chleb na kolację przyniósł owszem , ale na śniadanie następnego dnia.

Nie rób sobie z nas jaj każda z nas wie ile warte jest słowo ..... .

Może dlatego, ze zazwyczaj pił w domu, a jak już gdzieś nabałaganił też o tym wiedziałam, gdzie i z kim będzie.

Linka - Czw 08 Mar, 2012 10:18

vilemo napisał/a:
My zawsze byliśmy do tego przyzwyczajeni, że wiemy gdzie jesteśmy- nigdy tak nie było że ja czy on wychodzimy z domu i nie mówimy gdzie idziemy


a ja wierzę , do pewnego momentu i u mnie tak było, chyba tylko dlatego , że mój men pił w domu lub w pracy a kupował po prostu po drodze.

OSSA - Czw 08 Mar, 2012 10:29

vilemo napisał/a:

Może dlatego, ze zazwyczaj pił w domu, a jak już gdzieś nabałaganił też o tym wiedziałam, gdzie i z kim będzie.

Jak pił w domu do lepszy alk.... :radocha: , g*** prawda pił w domu, bo ty to akceptowałaś, on pił a dzieci musiały chodzić na paluszkach by pana i władcy nie obudzić.

Nie gniewaj się ale ja przeszłam przez 25 lat związku wszystkie fazy i dzięki terapii zajęłam się dziećmi .Teraz mam dwóch dorosłych i odpowiedzialnych synów. Men jest mi bliski i nie mogę się od niego uwolnić emocjonalnie (za co dostawałam niezły opr na forum), szczerze nie chce. :skromny:

pterodaktyll - Czw 08 Mar, 2012 10:47

OSSA napisał/a:
nie mogę się od niego uwolnić emocjonalnie

OSSA!! Znowu zaczynasz? Przecież Ty wcale nie chcesz, a nie nie możesz i potem labogaa.... ludziskaaa...., ratunkuuu.... znowu zapił (tak jakbyś wcześniej o tym nie wiedziała, że to nastapi :p ).... :bezradny:

Linka - Czw 08 Mar, 2012 10:49

Ptero
OSSA napisał/a:
szczerze nie chce. :skromny:

no przecież napisała :/

vilemo - Czw 08 Mar, 2012 11:03

OSSA napisał/a:
vilemo napisał/a:

Może dlatego, ze zazwyczaj pił w domu, a jak już gdzieś nabałaganił też o tym wiedziałam, gdzie i z kim będzie.

Jak pił w domu do lepszy alk.... :radocha: , g*** prawda pił w domu, bo ty to akceptowałaś, on pił a dzieci musiały chodzić na paluszkach by pana i władcy nie obudzić.

Nie gniewaj się ale ja przeszłam przez 25 lat związku wszystkie fazy i dzięki terapii zajęłam się dziećmi .Teraz mam dwóch dorosłych i odpowiedzialnych synów. Men jest mi bliski i nie mogę się od niego uwolnić emocjonalnie (za co dostawałam niezły opr na forum), szczerze nie chce. :skromny:


Witaj w klubie :pocieszacz:
zaraz to dostanę za swoje, ale cóż - tak niestety z nami babkami jest - rozum swoje a serducho swoje :szok:

esaneta - Czw 08 Mar, 2012 11:06

vilemo napisał/a:
tak niestety z nami babkami jest

dwa, trzy lata temu myslałam tak samo. Z czasem uswiadomiłam sobie, że te moje więzi emocjonalne są chore. Niestety po drodze dużo złego musiało się wydarzyć.
Obudź się dziewczyno, zanim będzie za późno - odwróc od partnera i zwróć w kierunku
dzieci. Trzymam kciuki.
I koniecznie opowiedz jak było na niedzielnym spotkaniu.

sabatka - Czw 08 Mar, 2012 13:23

jeśli już czujesz potrzebę tłumaczenia się mu to powiedz: wrócę o 20

jesteś dorosła i wcale nie musisz mu nic mówić

pietruszka - Czw 08 Mar, 2012 17:39

vilemo napisał/a:
ak niestety z nami babkami jest - rozum swoje a serducho swoje :szok:

nieprawda, kobieta potrafi kochać i jednocześnie racjonalnie działać, się zachowywać, mieć włączony instynkt samozachowawczy, macierzyński. Czasem warto poukładać swoje uczucia na odpowiednie półeczki, by ich nie mylić. Czasem we współuzależnieniu wychodzi, że to nie miłość, a strach przed opuszczeniem , samotnością, brakiem akceptacji ze strony drugiej osoby, a pod tym wszystkim ukryte niskie poczucie własnej wartości i brak miłości do samej siebie.

Flandria - Czw 08 Mar, 2012 17:51

pietruszka napisał/a:
vilemo napisał/a:
ak niestety z nami babkami jest - rozum swoje a serducho swoje

nieprawda, kobieta potrafi kochać i jednocześnie racjonalnie działać, się zachowywać, mieć włączony instynkt samozachowawczy, macierzyński.


trudno mówić o "serduchu" w sytuacji gdy cierpią dzieci i gdy samemu się cierpi :roll:

to nie "serducho", to raczej patologia, totalny brak instynktów o których napisała Pietruszka

olga - Czw 08 Mar, 2012 18:11

Ty go kochasz, tylko że prawdziwa miłość to wzajemność, Ty dajesz, on daje. Ty dajesz wiele, a on co daje?
igła - Czw 08 Mar, 2012 18:58

Pietruszko, slicznie ci w tej czapce. Sprobuje cie tu zacytowac:

Cytat:
nieprawda, kobieta potrafi kochać i jednocześnie racjonalnie działać, się zachowywać, mieć włączony instynkt samozachowawczy, macierzyński. Czasem warto poukładać swoje uczucia na odpowiednie półeczki, by ich nie mylić. Czasem we współuzależnieniu wychodzi, że to nie miłość, a strach przed opuszczeniem , samotnością, brakiem akceptacji ze strony drugiej osoby, a pod tym wszystkim ukryte niskie poczucie własnej wartości i brak miłości do samej siebie.


wyglada na to , ze sie udalo :)

Tak, ja wlasnie niedawno to odkrylam. Oddzielilam i poukladalam sobie uczucia. I nawet dzis na terapii, jak zaczal mi sie glos lamac jak mowilam o tym, ze chcialabym miec normalna rodzine, to sama widzialam. Emocje dotyczyly takiego zyczeniowego myslenia o tym jak mogloby by fajnie byc, a jak sobie przypomnialam jakiego wieprzka sobie wyhodowalam w domu, to lzy mi od razu wyschly. Mam odwage juz spojrzec obiektywnie na moja sytuacje. I zadbanie o siebie, to najlepsze co moge w obecnej sytuacji zrobic.

esaneta - Pon 12 Mar, 2012 10:52

Hej Vilemo :)
Byłaś? :tia:

vilemo - Pon 12 Mar, 2012 12:47

Witaj.

Niestety nie byłam bo mieliśmy wczoraj niezapowiedzianych gości. Wizyta się przeciągnęła do wieczora i nic z tego nie wyszło.(Ale alkoholu nie było :brawo: )
A teraz muszę się naprawdę skupić na synu, bo rozmawiałam dziś z wychowawcą i nie jest za dobrze z jego ocenami. A co najgorsze- znowu mu się wagary spodobały :?
Jedynek nałapał a w towarzystwie są jeszcze dwóje i kilka trójek. Słowem- nie za dobrze.
W liceum nie wypada mieć takich ocen.
Będzie trzeba przysiąść nad chłopakiem żeby załapał kilka lepszych ocen no i trochę szlabanu za te wagary nie zaszkodzi. :evil:
Na razie jestem trochę uspokojona, nie wiem czy to cisza przed burzą czy naprawdę spełni to co zamierza :mysli:

esaneta - Pon 12 Mar, 2012 13:09

vilemo napisał/a:
nie byłam bo mieliśmy wczoraj niezapowiedzianych gości

Nieprawda - co jest dla Ciebie wazniejsze? Ty i Twoje dziecko, czy "niezapowiedziani" goście. Vilemo, miałam tak samo, wiele razy znajdowałam mnóstwo wymówek by nic ze soba nie zrobić, nie pójść na terapię. Aż mi sie w d....e przelało i niemal z płaczem tam pojechałam.

vilemo napisał/a:
A teraz muszę się naprawdę skupić na synu

i słusznie ale nie w proponowany przez Ciebie sposób. Zakazy, szlabany - wierz mi, nie tędy droga. Jedyna słuszną drogą jest praca nad sobą i poprzez to dawanie właściwych wzorców dzieciom. A sądząc z tego, co pisałaś wczesniej i napisałaś teraz, to dzieje się cos powaznego z Twoim synem. Powiem Ci o moim przypadku. Mąż pił, syn zawsze zdolne, idealne dziecko, obiekt westchnień innych mam nagle zaczął przynosic kiepskie oceny, zaczeły sie pojawaić pojedyncze nieobecności, spędzał mnóstwo czasu poza domem, nie odbierał telefonów. Na tym tle oczywiscie konflikty z współ*** mamusią i alko tatusiem, który w swoich okresach abstynencji zapragnął wychowywac dzieciaka. Dochodziło miedzy nimi do powaznych spięć, kilka razy bałam się, że pojawia się nawet rękoczyny. Szlabany, nakazy, zakazy, rozkazy, groźby, płacz - nic nie działało.I tak mijał czas, ja trafiłam na terapię i tam kiedy juz zaczęło mi zwisać, czy alko pije, czy nie bardzo ubolewałam nad zachowaniem syna.
Żeby się nie rozpisywać - okazało się, że syn jest uzalezniony od narkotyków i to poważnie. Dzisiaj nie bierze, ale po pijanym domu została mu silna nerwica lękowa. Własnie jest na początku leczenia. Nie chcę Cię straszyć, w Twoim przypadku nie musi tak być, ale ja dzisiaj na Twoim miejscu już bym nie ryzykowała. to jak rosyjska ruletka - co bedzie jak sie nie uda?

vilemo - Pon 12 Mar, 2012 13:20

Masz rację.

Ale przy gościach nie chciałam wywoływać tego tematu, zwłaszcza że potrzebowałabym, żeby mnie zawiózł bo po południu to u nas autobusu nie uświadczysz do miasta :szok: .
Podobnie jest z powrotem - 2,5 godziny czekania.

Jak sobie nie zrobię prawa jazdy, to marnie widzę te wyjścia w niedzielę z domu.

A co do mojego syna- na niego niestety nie działa łagodność- musi być trochę jak w wojsku traktowany, bo inaczej za bardzo się spoufala.

Flandria - Pon 12 Mar, 2012 13:24

vilemo napisał/a:
A co do mojego syna- na niego niestety nie działa łagodność- musi być trochę jak w wojsku traktowany, bo inaczej za bardzo się spoufala.

nieno, nie mogę tego czytać

może Tobie by się przydała musztra wojskowa? :evil2"

więcej nie napiszę, bo cisną mi się tylko inwektywy w Twoją stronę

olga - Pon 12 Mar, 2012 13:25

vilemo napisał/a:
A co do mojego syna- na niego niestety nie działa łagodność- musi być trochę jak w wojsku traktowany, bo inaczej za bardzo się spoufala.


hm.... :mysli:

Zastanów się nad innymi sposobami dotarcia do niego. Może czuje się nierozumiany, dlatego zamyka sie w sobie.

esaneta - Pon 12 Mar, 2012 13:27

Vilemo, niezupełnie o "łagodne" traktowanie tu chodzi.
dziecaiki muszą miec jasno wyznaczone granice, zasady. Naturalnie, ze beda sie buntowac przeciwko temu, ale paradoksalnie do poczucia bezpieczeństwa jest im to bardzo potrzebne. Dom alkoholowy jest strasznie chaotyczny i ten chaos w nas współ*** i naszych biednych dzieciakach ogromnych spustoszeń dokonuje.
Każdy tu cos obioecuje a potem nie dotrzymuje słowa - Ty grozisz partnerowi, ze go zostawisz, żądasz żeby wybrał: flaszka, albo Ty. On mówi Ci to co Ty chcesz usłyszeć i tak do nastepnego razu. Nikt nie dotrzymuje obietnic. Jak myslisz, długo w takim chaosie mozna być normalnym? Niestety tylko do pewnego czasu - Ty juz zaczynasz to dostrzegać. Teraz zrób wszystko by trafic na terapię, dowiedzieć się, co mozesz ze soba zrobić a potem wprowadzaj te zmiany w życiu. I ciesz się, po prostu zyj.
Machnij reka na alko.

vilemo - Pon 12 Mar, 2012 13:43

Flandria napisał/a:
vilemo napisał/a:
A co do mojego syna- na niego niestety nie działa łagodność- musi być trochę jak w wojsku traktowany, bo inaczej za bardzo się spoufala.

nieno, nie mogę tego czytać

może Tobie by się przydała musztra wojskowa? :evil2"

więcej nie napiszę, bo cisną mi się tylko inwektywy w Twoją stronę

tu nie chodzi o ciągłe pokrzykiwanie- nie znasz go i nie wiesz jaki jest cwany, jak tylko mu sie da trochę luzu
znasz powiedzenie-" daj palec to weźmie całą rękę"- to właśnie dotyczy mojego syna

esaneta - Pon 12 Mar, 2012 13:45

Ojoj :szok: jakbym siebie sprzed 2 lat słyszała.
olga - Pon 12 Mar, 2012 13:45

vilemo napisał/a:
nie znasz go i nie wiesz jaki jest cwany,


a czemu jest cwany? :mysli:

Flandria - Pon 12 Mar, 2012 13:50

vilemo napisał/a:
to właśnie dotyczy mojego syna

chyba raczej męża :roll:
no, ale przecież tak bardzo kochasz tego drania, to mu odpuścisz
lepiej odreagować na kimś, nad kim ma się jakąś władzę :evil2"

vilemo - Pon 12 Mar, 2012 14:07

Chodzi mi bardziej o to, że na niego mam jeszcze jaki taki wpływ
i chcę zrobić wszystko, żeby sobie nie zepsuł życia.

Bo on na razie nie przyjmuje do wiadomości, że już za 2 lata matura- bo dla mniego jest dopiero za 2 lata :szok:
A ten pierwszy rok już mu prawie zleciał,na pierwsze półrocze było ok- 5 miejsce w klasie, a teraz jest tragedia.
Wszystko przez to, ze mu poluzowałam, żeby nie odczuwał tak sytuacji w domu- to teraz mam. Musze sie rumienić :oops: przed wychowawcą.
A jeśli chodzi o alko- na niego nie mam już wpływu więc zajmuję się synem.

OSSA - Pon 12 Mar, 2012 14:09

vilemo napisał/a:


A co do mojego syna- na niego niestety nie działa łagodność- musi być trochę jak w wojsku traktowany, bo inaczej za bardzo się spoufala.


do kiedy , on ma już 17l za chwile powie jestem pełnoletni nie wróci na noc do domu i co mu zrobisz ?


Moi synowie są już dorośli, ale ja jeszcze pamiętam okres buntu i naporu młodego. Zakazy nakazy nic nie dają po prostu będzie kłamał i oszukiwał. Co będziesz się za niego uczyć, czy za rączkę zaprowadzisz do szkoły. Nie żartuj , miałam taką znajomą na terapii, poświęciła się co rano woziła synka pod drzwi szkoły , owszem wchodził do budynku ale na żadnych lekcjach nie był. Owszem jak chciał kasę od mamusi wyciągnąć. Mówił, że ma zaległości w szkole i potrzebuje na korki , tylko on na żadne korki nie chodził, a mamusia cały semestr płaciła, bo chciała by dziecko na medycynę się dostało.

Dlaczego on miałby ciebie słuchać ? bo jesteś jego matką i chcesz dobrze.

Nie gniewaj się, ale ile razy był świadkiem jak twój facet mówił co chciałaś usłyszeć , a robił ty najlepiej sama wiesz.

Jak on pije skupiasz się na menie , jak przestaje zaczynasz wychowywać syna szlabanami, tylko on nie jest ani głuchy , ani ślepy i widzi, że można tobą manipulować.

Ja dziękuję bogu , że poszłam na terapię jak chłopaki byli jeszcze na tyle mali , że miałam realny wpływ na ich wychowanie. Fakt nie uwolniłam się od mena (bo nie jestem gotowa), ale zaczęłam inaczej traktować synów. Jak partnerów, rozmawiałam z nimi dużo i faktycznie byłam konsekwentna, ponieważ sama jak wychodziłam mówiłam gdzie i o której wrócę, tego samego oczekiwałam od nich. Młody był i jest uparciuchem , jeśli będę mu coś zakazywać , nakazywać mam jak w banku , że zrobi mi na złość. Dlatego proszę , mówię czasem pewne rzeczy powtarzam niczym zdartą płytę, ale w końcu coś do nich dociera.

Na jednym polu poległam całkowicie , nie nauczyłam ich po sobie sprzątać, :oops: :oops:

Flandria - Pon 12 Mar, 2012 14:20

vilemo napisał/a:
A jeśli chodzi o alko- na niego nie mam już wpływu więc zajmuję się synem.

masz wpływ - możesz go wyrzucić z domu dla dobra dzieci

masz też wpływ na siebie, ale niespodziewani goście są dla Ciebie ważniejsi ...
teraz wszystkie swoje rozterki przerzucasz na dzieci - nawet wtedy kiedy z nimi nie rozmawiasz, wystarczy, że Cię widzą, wystarczy, że patrzą na to jakaś jesteś bezradna i jak pozwalasz pijanemu facetowi zasmradzać atmosferę w domu, burzyć spokój
Wszystko się kręci wokół tego czy on pije czy nie pije. Wiem z doświadczenia, że zwariować od tego można. Nic nie zależy od tego czy dziecko dobrze się uczy, czy się stara, ważne jest tylko to czy jakiś drań miał ochotę się napić czy nie, więc po co się starać?
Wytłumacz mi, z jakiego powodu, PO CO Twój syn ma zachowywać się tak jak Ty sobie tego życzysz, skoro i tak od jego zachowania NIC nie zależy? Co najwyżej może Cię wkurzyć, wtedy może go zauważysz

Twój syn najwyraźniej wszedł już w rolę "kozła ofiarnego". Jeśli masz ochotę dowiedzieć się o co chodzi to służę tekstem, który dostałam na terapii DDA: http://flandra.wordpress....-dysfunkcyjnej/

Polecam też tekst "Rodzicielstwo w rodzinie objętej alkoholizmem" z książki "Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików" (całą książkę polecam)

esaneta - Pon 12 Mar, 2012 14:23

Flandria napisał/a:
służę tekstem, który dostałam na terapii DDA

na terapii dla współ*** też dowiesz się, jakie postawy dzieci w alkoholowym domu przyjmują :(
Ponadto polecam film "Rozdarte dusze" - tam wszystko jak na dłoni widać :(
Dziewczyno idź, tyle dla siebie i dzieci możesz, a czy faceta wyrzucisz zastanowisz sie potem.

olga - Pon 12 Mar, 2012 14:23

vilemo napisał/a:
Musze sie rumienić :oops: przed wychowawcą.


a czemu się wstydzisz? problem syna wynika z problemu w rodzinie co jest skutkiem nadużywania alkoholu przez twojego męża, teraz odwróc kolejność a będziesz wiedziała co robić najpierw

OSSA - Pon 12 Mar, 2012 15:03

vilemo napisał/a:

Wszystko przez to, ze mu poluzowałam, żeby nie odczuwał tak sytuacji w domu- to teraz mam. Musze sie rumienić :oops: przed wychowawcą.
A jeśli chodzi o alko- na niego nie mam już wpływu więc zajmuję się synem.


no dobra dasz mu szlaban na wyjścia , a jak wyjdzie co robisz ?
nie wpuścisz go do domu , czy dasz mu kolejny szlaban i kolejny.

jak nie poprawi ocen , co zdasz za niego maturę ?

No właśnie problem jest nie w stawianiu szlabanów tylko w konsekwencji, ja starałam się tłumaczyć chłopakom , nie chcę byś łaził po nocach po mieście, bo bardzo mi zależy na tobie i boję się by ktoś nie zrobił ci krzywdy.

Wychodzisz chce wiedzieć o której wrócisz, do końca liceum była 22, śmiali się , że w domu obowiązuje godz. policyjna, trudno tłumaczyłam ja idę następnego dnia do pracy i muszę się wyspać.

No oczywiście był czas 18-tek , men miał wówczas dyżur i jechał ich odbierać o różnej porze z różnych krańców miasta , jak on był "słaby" to jakiś inny rodzic , który mieszkał w naszej okolicy, a dzieciaki razem się bawiły.

Mówiłam chciałabym wiedzieć z kim się spotykasz , bo martwię się o ciebie, zaproś kolegę lub koleżankę do domu, oczywiście oni zapraszali jak ojciec był OK, tego nie musiałam mówić.
Teraz mam całą chatę młodych ludzi i czasem chciałabym chwile prywatności.

Myślisz ,że było łatwo to była ciągła walka , w którą stronę zostanie przesunięta granica, kto ustąpi , czasem aż drzwi trzaskały. Kiedyś młody tak walnął drzwiami , że do dziś ma dyktę zamiast szyby. On wybił trudno , jak zarobi to kupi nowe drzwi , a jak nie mnie tam ta tektura nie przeszkadza od strony zewnętrznej pomalowała na biało od środka on przykleił plakat i d****.
Umiał trzaskać niech zobaczy ile trzeba pracować na nowe drzwi . :bezradny:

Dociskanie śruby na siłę moim zdaniem nic nie da, zwłaszcza , że twój syn ma już 17l. Moim zdaniem on powinien rozwijać jakąś pozytywną pasję , poczuć, że w czymś jest dobry, a ty powinnaś go chwalić za każdy nawet drobny sukces.

Dopóki nie zaczęłam czytać i rozmawiać z DDA nie wiedziałam, że zachowanie rodziców może, odebrać człowiekowi poczucie własnej wartości.

Niestety byłam wymagająca i mało chwaliłam, no to akurat wyniosłam z własnego domu, na pytanie jak zadałam egzamin na 4 , było czemu tak słabo.
Niestety dokładnie tak mówiłam moim chłopakom, dopiero dzięki terapii zaczęłam zauważać takie błędy.

vilemo - Wto 13 Mar, 2012 10:32

Nie wymagam od syna zbyt wiele- wystarczyłoby mi - naprawdę- gdyby przynosił
trójki z każdego przedmiotu- ewentualnie czwórki z tych , z których jest doby. Nic więcej.
Tymczasem on prezentuje totalny tumizwisizm, z którym pogodzić się nie mogę.
Ja w jego wieku byłam w takiej sytuacji, że mieszkałam od 3 lat sama z dziadkiem i cały dom był na mojej głowie, no i oczywiście nauka też.
Dlatego nie godzę się na olewanie nauki.

esaneta - Wto 13 Mar, 2012 10:40

Vilemo, zamiast skupiac się na skutkach zachowan syna, spróbuj raczej przyjrzec sie ich przyczynom.
Z własnego doświadczenia zapewniam Cię, że Twoja obecna postawa na 100% pogorszy Twoje relacje z synem, co przełozy się równiez na efekty (a raczej ich brak) w nauce.

OSSA - Wto 13 Mar, 2012 13:06

vilemo napisał/a:
Dlatego nie godzę się na olewanie nauki.


Esa ma rację taka postawa na pewno pogorszy twoje relacje z synem, nie prościej zamiast stawiać kolejne szlabany pogadać z chłopakiem.

Fakt wygląda jak dorosły, ale w głębi to jeszcze mały chłopiec , który próbuje zwrócić na siebie uwagę.

Nawet nie wiesz ile razy moi synowie pyskowali , ale później jak był problem przychodzili do mnie i wspólnie staraliśmy się znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie.

17l lat do przełom w życiu człowieka , pierwsza miłości, wzloty i upadki jak nie zadbasz o dobre relacje z chłopakiem, to masz przechlapane. Jak jest dobry to o oceny tak bardzo bym się nie martwiła , nadrobi, ostatecznie z 2 (dopuszczającym) można przejść do następnej klasy.
Może chłopak ma jakiś problem ze sobą, nie wiem koleżanka, koledzy, nowa szkoła, nowe środowisko jak z nim szczerze nie pogadasz nie będziesz wiedziała.

esaneta - Wto 13 Mar, 2012 13:09

OSSA napisał/a:
pogadać z chłopakiem.

to nie tak prosto i nie tak szybko.... :bezradny:
My współ*** nie umienmy tego, musimy sie tego nauczyć, do tego potrzebna jest terapia, czas, cierpliwość....reszta przyjdzie sama, tak normalnie, po prostu z serca

Flandria - Wto 13 Mar, 2012 13:22

vilemo napisał/a:
Tymczasem on prezentuje totalny tumizwisizm

ten "tumiwisizm" to może być depresja 8|
totalne poczucie bezradności, które zabija go od środka

OSSA - Wto 13 Mar, 2012 13:23

esaneta napisał/a:
OSSA napisał/a:
pogadać z chłopakiem.

to nie tak prosto i nie tak szybko.... :bezradny:
My współ*** nie umienmy tego, musimy sie tego nauczyć, do tego potrzebna jest terapia, czas, cierpliwość....reszta przyjdzie sama, tak normalnie, po prostu z serca



Esa masz rację , :oops: :oops:

Ja na szczęście zaczęłam chodzić na terapię zanim chłopaki weszli w ten trudny wiek. Później jak miałam dwóch szalejących nastolatków i pojawiał się jakiś problem , mogłam go omówić na terapii lub podczas indywidualnych spotkań z terapką.
Oj się działo ile :beczy: wylałam , ja swoje terapka swoje.

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 10:53

Wiem, dziewczyny staram się, ale moje metody bywają skuteczne, bo jak dopilnowałam , przepytałam to czwóreczkę z niemca potrafił przynieść.
Buntuje się, nie chce się uczyć, bo uważa, ze mu to niepotrzebne.
Jak może być niepotrzebne skoro ma takie oceny?
Z czym do przyszłej matury i studiów?
Mnie nikt nie pilnował, sama wiedziałam co mam robić, a on najchętniej nie robiłby nic, tylko oglądał w TV muzykę albo pisał smsy.
Jedynie co , to zaczął się sezon i treningi więc chodzi grać w nogę.
Co do "tumizwisizmu" hmmmm on niestety ma taki charakter, który staram się prostować,
ale łatwo nie jest.
Miłego dnia :luzik:

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 10:58

Vilemo, a co z Twoimi planami? Jakas terapia, AlAnon?
Czy jednak nie masz czasu / potrzeby* ?






*niepotrzebne skreslic

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 11:05

vilemo napisał/a:
Wiem, dziewczyny staram się, ale moje metody bywają skuteczne, bo jak dopilnowałam , przepytałam to czwóreczkę z niemca potrafił przynieść.


Ty najlepiej znasz swojego syna, ale wydaje mi się, że na przepytywanie w szkole średniej to już trochę za późno.

Owszem młodszego trzeba było pilnować, przypominać ale przepytywać :mysli: :mysli:

Chyba nawet nie miałam odwagi :bezradny:

Dziubas - Śro 14 Mar, 2012 11:35

vilemo napisał/a:
Jak może być niepotrzebne skoro ma takie oceny?
Z czym do przyszłej matury i studiów?
Vilemo, czy zapytałaś syna o jego plany życiowe? Czy On chce zdawać maturę? Czy ma zamiar iść na studia? A może to twoje ambicje?
vilemo napisał/a:
Jedynie co , to zaczął się sezon i treningi więc chodzi grać w nogę.
Może właśnie z piłką związane są jego plany?
Rozmawiałaś z nim o tym?

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 11:53

Dziubas napisał/a:
Vilemo, czy zapytałaś syna o jego plany życiowe? Czy On chce zdawać maturę? Czy ma zamiar iść na studia? A może to twoje ambicje?


No właśnie , często mu rodzice oczywiście w dobrej wierze chcemy spełniały nasze ambicję i aspirację, ale czy to naprawdę jest dobre dla nich. :mysli:

Ja prosiłam syna by wybrał inny kierunek studiów, ale zaakceptowałam jego decyzje, tylko po pierwszym semestrze oświadczył , on nie chce tego studiować , będzie zdawał maturę z dodatkowych przedmiotów i idzie na .... ( to co radziłam od początku).
Trudno rok w plecy ale to jego życie, nie gderałam a nie mówiłam , mało tego zmieniły się zasady rekrutacji i nie dostał się na dzienne, ojciec dał mu kasę na 1 rok zaocznych później przeniósł się dopiero na dzienne bezpłatne.
Młodzi ludzie mają prawo do błędów my jako rodzice możemy tylko doradzać , ale ostateczną decyzję podejmą oni sami.

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 12:07

Dziubas napisał/a:
vilemo napisał/a:
Jak może być niepotrzebne skoro ma takie oceny?
Z czym do przyszłej matury i studiów?
Vilemo, czy zapytałaś syna o jego plany życiowe? Czy On chce zdawać maturę? Czy ma zamiar iść na studia? A może to twoje ambicje?
vilemo napisał/a:
Jedynie co , to zaczął się sezon i treningi więc chodzi grać w nogę.
Może właśnie z piłką związane są jego plany?
Rozmawiałaś z nim o tym?

Ma zamiar zdawać maturę, bo po liceum nic nie będzie miał jeśli jej nie zda.
A chce być strażakiem. A każdy strażak teraz musi być wykształcony, niestety.
Co do piłki- to raczej hobby.
Musze go pilnować, pytać, bo bez tego oceny są takie jakie są.

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 12:10

vilemo nie odbierz mnie źle ja naprawdę przeszłam piekło z mężem % i do tego dwóch dorastających synów . Ojciec który podważał każdą moją decyzję , przekupował na złość , jak im czegoś zabraniałam to on pozwalał.

Gdyby nie terapia to trafiłabym do dziekanki. Ważne , że nie zostawałam z problemami sama , terapeuta patrzył z boku mógł podpowiedzieć właścicwe rozwiązanie. Do tego dziewczyny z Al-Anon i terapii, spotkania przy herbacie bezcenne.

Zobaczysz jak podejmiesz terapię to relacje z synem też zaczną inaczej się układać , może nie od razu , ale warto zrobić coś dla siebie i dzieci.

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 12:11

Vilemo, oczywiscie że trzeba pomóc młodemu człowiekowi ukierunkowac się, ale niekoniecznie w sposób, który Ty preferujesz.
W rodzinie alkoholowej panuje chaos (pisałam Ci juz), nie ma zdrowych zasad, brak konsekwencji, granice nie istnieją. SKąd ten młody człowiek ma czerpac właściwe wzorce?
Po to potrzebujesz terapii, by mu pokazac te wzorce.
Kilkja postów wyzej zadałam Ci pytanie, mozesz na nie odpowiedzieć?

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 12:15

vilemo napisał/a:

A chce być strażakiem. A każdy strażak teraz musi być wykształcony, niestety.
.


Dlaczego niestety :mysli: strażacy dziś nie tylko gaszą pożary , ale też zajmują się ratownictwem medycznym, a do tego trzeba dużo wiedzy.

Tak poważnie oczywiście powinnaś trzymać rękę na pulsie, bo jak narobi sobie zaległości to d*** zbita , ale ostatecznie to on musi się uczyć i zdać maturę , a nie TY i twoje chęci to trochę za mało.

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 12:20

esaneta napisał/a:
Vilemo, oczywiscie że trzeba pomóc młodemu człowiekowi ukierunkowac się, ale niekoniecznie w sposób, który Ty preferujesz.
W rodzinie alkoholowej panuje chaos (pisałam Ci juz), nie ma zdrowych zasad, brak konsekwencji, granice nie istnieją. SKąd ten młody człowiek ma czerpac właściwe wzorce?
Po to potrzebujesz terapii, by mu pokazac te wzorce.
Kilkja postów wyzej zadałam Ci pytanie, mozesz na nie odpowiedzieć?


Właśnie miałam to zrobić :skromny:
Chcę iść na terapię, ale jestem tak uwiązana na tej wsi, że nawet nie zdajecie sobie sprawy.
Nie mam prawa jazdy, bo zawsze i wszędzie woził mnie P.
Na ten moment nie mam też kasy, aby wozić się taksówkami.
A kursów autobusowych jest tak mało, i o takich porach ze nijak nie pasuje to do godzin spotkań Al-Anon.
Pisałam już kiedyś - zajmuję się taką jedną sprawą, na której zarobię całkiem, całkiem.
Wówczas wybiorę się i na prawko i na terapię.
Na ten moment staram się myśleć o sobie i dzieciach.
P. zauważył, że coś jest nie tak, i atmosferę robi nieciekawą w domu, choć nie pije :evil2"
Ale widzi, że coś się święci i zaczął przeczuwać " wiatr zmian" :mgreen: .

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 12:21

esaneta napisał/a:
Vilemo, oczywiscie że trzeba pomóc młodemu człowiekowi ukierunkowac się, ale niekoniecznie w sposób, który Ty preferujesz.
W rodzinie alkoholowej panuje chaos (pisałam Ci juz), nie ma zdrowych zasad, brak konsekwencji, granice nie istnieją. SKąd ten młody człowiek ma czerpac właściwe wzorce?
Po to potrzebujesz terapii, by mu pokazac te wzorce.
Kilkja postów wyzej zadałam Ci pytanie, mozesz na nie odpowiedzieć?



Esa ma całkowitą rację skąd ten młody człowiek ma czerpać odpowiednie wzorce.

Vilemo to nie atak na ciebie każda z nas to przeszła i nasze dzieci są DDA, czy my tego chcemy czy nie .

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 12:29

Wiem, że syn to DDA niestety, choćbym nie wiem jak sobie zaprzeczała.
I wiem też, ze pozwoliłam na to, aby tak się stało.
Na dodatek P. zwala na mnie całą odpowiedzialność za wychowanie dzieci, chociaż wolę to, bo jak on zaczyna wychowywać, to ...........
Zaczyna się : ja w twoim wieku robiłem to i to, chodziłem na naukę gry , pomagałem rodzicom, śpiewałem w chórze itd..........
Nie bierze kompletnie pod uwagę tego, ze mój syn nie ma zdolności manualnych ani muzycznych.

Staram się, ale nie wiem czy mi wychodzi :stres:

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 12:30

vilemo napisał/a:

P. zauważył, że coś jest nie tak, i atmosferę robi nieciekawą w domu, choć nie pije :evil2"
Ale widzi, że coś się święci i zaczął przeczuwać " wiatr zmian" :mgreen: .


Wiatr ma to do siebie, że wieje z różną mocą i z różnych kierunków. Chodzi o to by zmiany były trwałe i cały czas we właściwą stronę. Oczywiście mnie też zdarzało , że czasem łapałam doła i musiałam się cofnąć, ale jeśli chodzi o synów raczej byłam konsekwentna.
Natomiast do faceta mam pewną słabość i czasem dostaję po d***.

Zobacz ty uzależniasz terapię ; najpierw muszę zarobić kasę , iść na prawo jazdy, nie wiem może kupić auto , niekoniecznie men odda ci to , które macie teraz.
Ile na to potrzebujesz czasu rok , dwa ......
To będzie już :miotelka: syn będzie już pełnoletni , albo się będzie uczyć , albo nie, nie będziesz miała na to żadnego realnego wpływu.

Dlatego trzeba działać , a nie wyszukiwać obiektywnych trudności.

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 12:32

vilemo napisał/a:
Nie mam prawa jazdy

Byłam dokładnie w Twoim wieku jak zrobiłam prawko, bo tez mieszkam "na wsi"
Pieniedzy tez wtedy "nie miałam" (jak to zazwyczaj w domach alkoholowych), ale zrobiłam prawko na raty.
Opowiem Ci jeszcze pewna prawdziwa historię, by uzmysłowić, że "chciec to móc"
Mam koleżankę, tez współ*** (też mieszka na wsi), która bedąc w zaawansowanej ciąży z trzecim dzieckiem (2 tygodnie przed terminem porodu) 3 km na piechotę dreptała w te nasze ostatnio syberyjskie mrozy do autobusu, by przyjechac na terapię.
Po terapii kolejne 3 km od autobusu do domu. Po drodze odebrała dzieci ze szkoły, zrobiła im obiadek i znowu ta sama scieżka tym razem na grupę.
Więc nie podawaj tych swoich wymówek, skoro ciężarna potrafiła zrobic jednego dnia 12 km na piechotę w takie mrozisko, to Twój przypadek to Pan Pikus.
Piszesz o AlAnon, a czy sprawdzałas mozliwość terapii dla osób współuzależnionych w swojej okolicy. To druga mozliwośc pomocy sobie.

Czy Ty pracujesz zawodowo?

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 12:36

vilemo napisał/a:
Zaczyna się : ja w twoim wieku robiłem to i to, chodziłem na naukę gry , pomagałem rodzicom, śpiewałem w chórze itd..........

Dziecko potrzebuje wzorców, a nie zakazów, nakazów, szlabanów, gderania.
Mój Pan X też zarzucał synowi, czemu nie poszedł w jego slady i nie został siatkarzem.
A ja odparowałam mu na to - a zaraziłes dziecko swoja pasją do tego sportu?
Pokazałeś jak wygląda piłka do siatkówki?

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 12:39

OSSA napisał/a:
nasze dzieci są DDA


i wiesz co Ci jeszcze powiem - przejrzyj watki naszych forumowych DDA.
W całym alkoholowym dramacie (Alko, żona -współ, dziecko DDA) najbardziej nasze dzieciaki własnie cierpią. Ja uswiadomiłam sobie to całkiem niedawno i przeraźliwie mnie to zabolało. Co te nasze dzieciaki moga zrobić? No co? To my rodzice jestesmy za nie odpowiedzialni. Tylko my - rodzice, jestesmy w stanie o nie zadbać. :(

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 12:41

esaneta napisał/a:
vilemo napisał/a:
Nie mam prawa jazdy

Byłam dokładnie w Twoim wieku jak zrobiłam prawko, bo tez mieszkam "na wsi"
Pieniedzy tez wtedy "nie miałam" (jak to zazwyczaj w domach alkoholowych), ale zrobiłam prawko na raty.
Opowiem Ci jeszcze pewna prawdziwa historię, by uzmysłowić, że "chciec to móc"
Mam koleżankę, tez współ*** (też mieszka na wsi), która bedąc w zaawansowanej ciąży z trzecim dzieckiem (2 tygodnie przed terminem porodu) 3 km na piechotę dreptała w te nasze ostatnio syberyjskie mrozy do autobusu, by przyjechac na terapię.
Po terapii kolejne 3 km od autobusu do domu. Po drodze odebrała dzieci ze szkoły, zrobiła im obiadek i znowu ta sama scieżka tym razem na grupę.
Więc nie podawaj tych swoich wymówek, skoro ciężarna potrafiła zrobic jednego dnia 12 km na piechotę w takie mrozisko, to Twój przypadek to Pan Pikus.
Piszesz o AlAnon, a czy sprawdzałas mozliwość terapii dla osób współuzależnionych w swojej okolicy. To druga mozliwośc pomocy sobie.

Czy Ty pracujesz zawodowo?


Mam swoją firmę w domu, a co do komunikacji- ja musiałabym iść do miasta 10 km w jedna stronę, żeby dotrzeć na terapię i to wieczorem, bo jest zawsze o 18.
A to taka głupia godzina. Potem kończy się o 20 i znowu 10 kilosków na piechotkę albo czekanie an autobus do 22.30. Tak szczerze- nie chce mi się poświęcać tyle czasu wieczorem na chodzenie, bo wolę poświęcić go dzieciom.
A sprawa z kasą- wciągu miesiąca będzie rozwiązana. :hura:
W mojej okolicy nie mam żadnego al-anon. Jest tylko raz w m-cu terapia dla AA skierowanych sądownie.
A z opowieści sąsiada wiem jak to wygląda- terapeutka sobie coś tam pogada,a jak sie to skończy do sklep pod nosem- i składka na wino. :?

pietruszka - Śro 14 Mar, 2012 12:49

Nadkontrola wcześniej czy później łączy się z buntem. Sama dość szybko wyprowadziłam się z domu.
vilemo napisał/a:
Tak szczerze- nie chce mi się poświęcać tyle czasu wieczorem na chodzenie, bo wolę poświęcić go dzieciom.

Twoje życie, Twoje wybory. Jedno życie. :bezradny:

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 12:50

vilemo napisał/a:
A to taka głupia godzina.

Normalna - według mojej wiedzy to wszystkie grupy w tych godzinach sie spotykają.
trzeba sie skupic na poszukiwaniu rozwiazań a nie zaprzeczaniu wszystkiemu i trwaniu w tym bezsensie.
To może mój przykład: Mieszkam "na wsi" (no moze raczej na prowincji), do pracy dojeżdżam codziennie 30 km w jedna strone najpierw pociagiem a potem tramwajem.
w mojej "wsi" nie ma ani terapii ani AlAnon, muszę więc jeździc na drugą wieś ok 10 km w jedną stronę. A jeżdżę tam dwa razy w tygodniu, do niedawna jeździłam nawet trzy razy w tygodniu. Ja dojeżdżam wprawdzie samochodem, ale jak mi sie popsuł, to jeździłam pociągiem i "autonogami" jeszcze kawałek. A poniewaz bez samochodu byłam ze 3 tygodnie, to umówiłam sie z koleżanka z grupy i z nia dojeżdżałam. Na mojej grupie sa tez dziewczyny, które dojeżdżają z innych odległych "wsi" na rowerach.
Poszukaj rozwiazania dla siebie.
A sąsiada nie słuchaj, bo on pewnie tez z nakazu sądu tam chodzi.

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 12:51

vilemo napisał/a:
nie chce mi się poświęcać tyle czasu wieczorem na chodzenie, bo wolę poświęcić go dzieciom.


a to już dramat :zalamka:

Dziubas - Śro 14 Mar, 2012 12:55

esaneta napisał/a:
trzeba sie skupic na poszukiwaniu rozwiazań a nie zaprzeczaniu wszystkiemu i trwaniu w tym bezsensie.
Ale po co? Spójrz na motto Vilemo
Cytat:
Cała mądrość życia w tej jedynie mieści się prawdzie- czekać i mieć nadzieję

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 12:57

Dziubas napisał/a:
esaneta napisał/a:
trzeba sie skupic na poszukiwaniu rozwiazań a nie zaprzeczaniu wszystkiemu i trwaniu w tym bezsensie.
Ale po co? Spójrz na motto Vilemo
Cytat:
Cała mądrość życia w tej jedynie mieści się prawdzie- czekać i mieć nadzieję


:szok: o kurcze..... Dziubas, masz tu jakąś myszkę ( :mgreen: ) wygumkujemy dziewczynie te herezje zaraz :lol:

pietruszka - Śro 14 Mar, 2012 13:00


"nadzieja matką głupich" :mysli:

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 13:02

Przyjmuję wszystkie wasze słowa za dobrą monetę, bo wierzę , że wy już przez to przeszłyście.
Muszę wydobyć się z tego marazmu, wiem.
Ale jak nie będę niezależna finansowo, to d*** z tego.
A na razie zarabiam na rachunki i to nie wszystkie, a firma P. stoi, bo sezon się jeszcze nie zaczął.
Więc pozostaje mi tylko pracować i czekać na ten mój " złoty strzał", który mnie uwolni i będę mogła zacząć robić to, na co mam ochotę, nie pytając nikogo o zgodę.

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 13:07

esaneta napisał/a:
vilemo napisał/a:
Zaczyna się : ja w twoim wieku robiłem to i to, chodziłem na naukę gry , pomagałem rodzicom, śpiewałem w chórze itd..........

Dziecko potrzebuje wzorców, a nie zakazów, nakazów, szlabanów, gderania.
Mój Pan X też zarzucał synowi, czemu nie poszedł w jego slady i nie został siatkarzem.
A ja odparowałam mu na to - a zaraziłes dziecko swoja pasją do tego sportu?
Pokazałeś jak wygląda piłka do siatkówki?


Esa u mnie było dokładnie odwrotnie ja byłam tym hamulcowym , starszy chciał grać na gitarze nie ma słuchu muzycznego i wydawało mi się, że to zbędne wydatki.
Ja zresztą też i pamiętam jaki koszmar przeżywałam jak rodzice wysłali mnie na lekcję gry na mandolinie , dlatego chciałam uchronić syna.

Natomiast men uznał dzieciak chce niech próbuje kupił gitarę i przez dwa lata woził na prywatne lekcje.
Oczywiście miałam rację gitara od kilku lat stoi w kącie i kurzy się.

Z młodszym też ja zabraniałam aby wykonywał eksperymenty, jakość hodowla robactwa nie bardzo mi odpowiadała w mieszkaniu.
Men kupował mu mikroskopy i odczynniki coś tam jeszcze nie znam się, tu akurat kasa nie poszła w błoto, młody rozwija swoją pasje na uniwersytecie i całkiem nie złe wyniki osiąga.

Oczywiście miałam jak najlepsze intencję :bezradny:

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 13:14

vilemo napisał/a:

Więc pozostaje mi tylko pracować i czekać na ten mój " złoty strzał", który mnie uwolni i będę mogła zacząć robić to, na co mam ochotę, nie pytając nikogo o zgodę.


na takie argumenty :bezradny: :bezradny: , czekaj jak ten gość co prosił boga by wygrać 6 w lotto ale nigdy nie kupił losu, bóg na to daj mi jakąś szansę kup choć jeden los,

pewnie coś popieprzyłam z tym kawałem :oops:

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 13:16

OSSA napisał/a:
vilemo napisał/a:

Więc pozostaje mi tylko pracować i czekać na ten mój " złoty strzał", który mnie uwolni i będę mogła zacząć robić to, na co mam ochotę, nie pytając nikogo o zgodę.


na takie argumenty :bezradny: :bezradny: , czekaj jak ten gość co prosił boga by wygrać 6 w lotto ale nigdy nie kupił losu, bóg na to daj mi jakąś szansę kup choć jeden los,

pewnie coś popieprzyłam z tym kawałem :oops:

no ja od roku pracuję nad tą sprawą, i już lada chwila ma byc finalizacja, więc "kupiłam los" :evil2"

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 13:17

vilemo napisał/a:
Więc pozostaje mi tylko pracować i czekać na ten mój " złoty strzał", który mnie uwolni i będę mogła zacząć robić to, na co mam ochotę, nie pytając nikogo o zgodę

No to jeszcze fragment "Mojej historii"
2 lata temu twierdziłam identycznie i wymysliłam takie "biznesowe perpetuum mobile" (terminologia by Esaneta, wszelkie prawa zastrzezone). To miał byc mój sposób na uzyskanie niezaleznosci finansowej. ALe moje współuzaleznienie spowodowało, ze podjęłam JEDNĄ nierozsądną decyzję i wszystko sie posypało. Mało tego konsekwencje mojego "złotego strzału" odbijaja mi się do dzisiaj jak czkawka ze zdwojona mocą. A moja rodzina popada w finansowa ruinę.
Alkoholizm to takie bydle, które doprowadza CAŁĄ rodzinę do degeneracji emocjonalnej i degradacji finansowej.
Ech....i pomysleć, ze jeszcze kilka lat temu były wczasy zagraniczne, obiady w restauracjach, weekendowe spa w 5-cio gwiazdkowych kompleksach, drogie ciuchy, kosmetyki. Dzisiaj z tej prosperity został juz tylko dom z ogrodem (który tez musi zostać sprzedany) i jeden samochód (ten gorszy, bo grosze za niego mozna już tylko dostać). :(

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 13:21

My teraz jesteśmy już w takim dole, że głębiej chyba się nie da

Naokoło długi, większość kredytów brana na rozwój firmy P.
Chcę się tego pozbyć, bo mam wrażenie że lada chwila się uduszę.
Jestem już blisko, ale o tym sza! fsdf43t żeby nie zapeszyć.

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 13:29

vilemo napisał/a:
Jestem już blisko, ale o tym sza! żeby nie zapeszyć.

:szok: normalnie ja sprzed 2 lat.
vilemo napisał/a:
jesteśmy już w takim dole, że głębiej chyba się nie da

zdziwilabys sie jak głębokie dno byc może. Ale to nie o licytowanie głębokosci tego dna chodzi.


Vilemo, teraz z "innej półki" - cokolwiek byś tu nie usłyszała, zostań. Zapewniam Cię, że nikt nie chce być w stosunku do Ciebie złośliwy etc. Każda z nas sporo przeszła i różnie te nasze doświadczenia przekazujemy, czasami mniej lub bardziej taktownie, ale powiem Ci z własnego doswiadczenia - kiedy widze taką nieświadomą zagrozeń istotkę jak Ty, to normalnie wyc mi sie chce z bólu, kiedy nie dociera do niej to, o czym jej mówimy :(
Słyszałam (chyba tutaj) takie powioedzenie wyjmij watę z uszu, włóz do buzi
Po prostu badx i słuchaj, kazdy ma swoje tempo i Ty dojrzejesz do terapii/AlAnon.
Oby nie za późno :/

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 13:34

[quote="esaneta"]Dzisiaj z tej prosperity został juz tylko dom z ogrodem (który tez musi zostać sprzedany) i jeden samochód (ten gorszy, bo grosze za niego mozna już tylko dostać).[/guote]

Mnie od takich decyzji uchronił tylko mój wrodzony strach przed kredytami.
Swego czasu men miał firmę i pracował na etacie, większość naszych znajomych kupiła bądź wybudowała dom pod miastem. Ja się nie zgodziłam na żadne pożyczki , kredyty na 20 lat. Kupiliśmy większe mieszkanie za gotówkę.Zanim się urządziliśmy men zaczął tak nadużywać %, że firma zbankrutowała o mały włos z roboty by go nie wywalili ( podjął terapię pod presją pracodawcy) zostałabym bez domu i z kredytem. Bo jak sama zapewne wiesz sprzedać dom za dobre pieniądze teraz jest dość trudno. W koło mojego bloku jest kilka domów i działek do sprzedania ogłoszenie widzę od kilku miesięcy i nic.

Teraz nie jest dobry czas na sprzedawanie nieruchomości, może znajdziesz jakieś inne wyjście :mysli:

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 13:49

OSSA napisał/a:
Teraz nie jest dobry czas na sprzedawanie nieruchomości, może znajdziesz jakieś inne wyjście

Szukałam przez ostatni rok i nic nie znalazłam. Przestałam się już oszukiwać i żyć
iluzją, że stanie się jakiś cud. Jak się poskładam to wybuduję może nowy dom....kto wie? fsdf43t

P.s. Nie wygaszaj posta, sądzę, że może tu zostać.

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 13:51

Dociera , do mnie dociera.
Ale mam powody, żeby zacząć terapię tak jak zaplanowałam.
Na ten moment dużo czytam na ten temat i staram się wcielać to w życie.
Dlatego np. puściłam wczoraj syna na trening, mimo iż P. chciał mu tego zabronić ze względu na oceny.
Nie odzywał się do mnie wczoraj ,chodził jak gradowa chmura. 4gg4g
A co mnie to.
Nie mam zamiaru się tym zajmować, mam poważniejsze zmartwienia. :miotelka:
Zaczynam sprzątać w swoim życiu.

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 14:02

vilemo napisał/a:
Dociera , do mnie dociera.
Ale mam powody, żeby zacząć terapię tak jak zaplanowałam.
Na ten moment dużo czytam na ten temat i staram się wcielać to w życie.
Dlatego np. puściłam wczoraj syna na trening, mimo iż P. chciał mu tego zabronić ze względu na oceny.
Nie odzywał się do mnie wczoraj ,chodził jak gradowa chmura. 4gg4g
A co mnie to.
Nie mam zamiaru się tym zajmować, mam poważniejsze zmartwienia. :miotelka:
Zaczynam sprzątać w swoim życiu.


Moim zdaniem , nie tędy droga , jeden rodzic pozwala , drugi zabrania.
Ja bylam tak wychowana- jak matka zabroniła lub ojciec to nigdy nie podważali swoich decyzji. Co najwyżej matka mówiła idź pogadaj z ojcem jak się zgodzi to i odwrotnie ... Dopiero po latach dowiedziałam się jak się o nas spierali , ale nigdy w naszej obecności.

Niestety z moim menem tak się nie dało , jak ja nie, to on złość tak, później oczywiście ja byłam i tak winna. Mówiła do młodego nie wchodź , bo spadniesz on go podsadzał by wyżej wlazł, jak spadł i złamał nogę. Wrzeszał na mnie jak ja dziecko pilnuje :glupek: .
Ale poszłam na terapię , jak pozwoliłeś :luzik: , bierz za to odpowiedzialność, kupiłeś coś na co nie było ciebie stać trudno , nikt ze mną tego nie uzgadniał i twój problem.

Wiesz zadziałało , teraz raczej pyta mnie o zdanie , nie zawsze się z nim zgadza , ale nie obarcza mnie odpowiedzialnością za własne decyzje.

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 14:14

OSSA napisał/a:

Moim zdaniem , nie tędy droga , jeden rodzic pozwala , drugi zabrania.


To było w ten sposób, ze ja pozwoliłam najpierw, a on słysząc to zabronił.
Dlatego go puściłam, bo wolę jak pobiega za piłką, niz będzie siedział w domu i go wysłuchiwał, a był już w kłótliwym nastroju.
A zanim syn wrócił, to obraził się na amen i nie odzywał :P

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 14:40

vilemo napisał/a:
OSSA napisał/a:

Moim zdaniem , nie tędy droga , jeden rodzic pozwala , drugi zabrania.


To było w ten sposób, ze ja pozwoliłam najpierw, a on słysząc to zabronił.
Dlatego go puściłam, bo wolę jak pobiega za piłką, niz będzie siedział w domu i go wysłuchiwał, a był już w kłótliwym nastroju.
A zanim syn wrócił, to obraził się na amen i nie odzywał :P


Faktycznie dobry sposób na wychowanie nastolatka , ale to twoje dziecko :bezradny:

Przecież ty sama pisałaś , że postanowiłaś mu przykręcić śrubę za złe oceny, a .....

Cytat:
Dlatego go puściłam, bo wolę jak pobiega za piłką, niz będzie siedział w domu i go wysłuchiwał, a był już w kłótliwym nastroju


Gdzie tu konsekwencja :mysli: :mysli:

Co by się stało młodemu jakby opuścił ten jeden trening i posiedział w domu ??

Po co chcesz dawać szlabany jak sama je później otwierasz :mysli: :mysli: ,

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 14:43

szlaban jest na wyjście wieczorne z kolegami :/
a co do sportu- wolę jak się wyszaleje, dotleni- inny chłopak przychodzi z treningu :D

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 14:46

ja wredna byłam jak powiedziałam chłopakom, że szlaban to szlaban, blokada komórki i kompa to blokada. Nawet z modemem do pracy chodziłam :glupek: , komórkę zablokowałam to zaczął ze stacjonarnego wydzwaniać, do pierwszego rachunku, ale najpierw był bunt leżał w domu gapił się w sufit, ale później siadał na d*** poprawiał oceny :mgreen:
OSSA - Śro 14 Mar, 2012 14:56

vilemo napisał/a:
szlaban jest na wyjście wieczorne z kolegami :/
a co do sportu- wolę jak się wyszaleje, dotleni- inny chłopak przychodzi z treningu :D


Jak dobrze, że ja mam już to za sobą :radocha: :radocha: :radocha: :radocha:

Młody studiuje na kierunku zamawianym i od niego tylko zależy, czy ma stypendium (1000 zł/ miesięcznie), czy nie. Nie muszę mu o sesji przypominać, jak chce łatwą kasę to siedzi na d*** i zakuwa, jak nie niech idzie do roboty. Pracował całe wakacje po maturze i wie ile trzeba się na za.... by tyle zarobić.

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 14:58

Ossa, ja nie jestem pewna, czy akurat "tędy" droga. :/
Nakazy, zakazy, ograniczenia.....masz Ty jakis kontakt z chłopakami?
Tak Cie podczytuje o Twoich zachowaniach i relacjach z synami i znowu mam deja vu.

Linka - Śro 14 Mar, 2012 15:10

vilemo napisał/a:
A kursów autobusowych jest tak mało, i o takich porach ze nijak nie pasuje to do godzin spotkań Al-Anon.

miałam ten sam problem, jeżeli chodzi o Al-anon, natomiast terapia może być we wcześniejszych godzinach, a moja psycholog pracuje do południa.
Ja zrobiłam prawko dopiero po 40-tce na raty, czasem pożyczając ale się udało i zdałam za pierwszym razem. Teraz z niego korzystam, tylko modlę się żeby na paliwo mi nie zabrakło :(

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 15:12

Linka napisał/a:
vilemo napisał/a:
A kursów autobusowych jest tak mało, i o takich porach ze nijak nie pasuje to do godzin spotkań Al-Anon.

miałam ten sam problem, jeżeli chodzi o Al-anon, natomiast terapia może być we wcześniejszych godzinach, a moja psycholog pracuje do południa.
Ja zrobiłam prawko dopiero po 40-tce na raty, czasem pożyczając ale się udało i zdałam za pierwszym razem. Teraz z niego korzystam, tylko modlę się żeby na paliwo mi nie zabrakło :(


no i co Vilemo? Mozna?
Szukaj rozwiązań fsdf43t

OSSA - Śro 14 Mar, 2012 15:16

esaneta napisał/a:
Ossa, ja nie jestem pewna, czy akurat "tędy" droga. :/
Nakazy, zakazy, ograniczenia.....masz Ty jakis kontakt z chłopakami?
Tak Cie podczytuje o Twoich zachowaniach i relacjach z synami i znowu mam deja vu.


Mam i to dość dobry :skromny:

Oczywiście nie chodzi o to by wszystkiego młodym zakazywać , ale jak się powiedziało , a ... to trzeba powiedzieć b.

Młody w gimnazjum strasznie rozrabiał miał dwa razy z rzędu naganne zachowanie ( to były czasy mundurków i ministra G....) i groziło, że nie dostanie promocji do następnej klasy.
Codziennie wzywali nas do szkoły , bo komuś przylał, innym razem napyskował, siedział na lekcjach grał na komórce , co miałam zrobić :mysli:

Prośby nie pomagały , trudno zabrałam komórkę, odłączyłam internet i pogadałam z dyrektorem szkoły jaka jest sytuacja w domu. Ten zamiast gnębić chłopaka znalazł mu konstruktywne zajęcie.

W trzeciej klasie gimnazjum był już laureatem olimpiady wstęp wolny do wszystkich liceów.

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 15:23

Nie gniewaj się, że Ci dziure wiercę - tak mi to "techniczną mamą" zalatuje :/
Albo to moze ja jestem po moich ostatnich wydarzeniach przewrażliwiona. :mysli:
Dzisiaj mam grupę....dziewczyny mnie "poukładają" fsdf43t

Chyba offtop nam sie zrobił :drapie:
Klarciu, przerzucisz nas we właściwsze miejsce? :prosi:

Klara - Śro 14 Mar, 2012 15:30

esaneta napisał/a:
Klarciu, przerzucisz nas we właściwsze miejsce? :prosi:

Anetko, myślę, że jesteście we właściwym miejscu.
Dyskusja się wprawdzie nieco rozszerzyła, ale nie za bardzo.
No chyba, że Vilemo to przeszkadza...

esaneta - Śro 14 Mar, 2012 15:31

Klara napisał/a:
myślę, że jesteście we właściwym miejscu

skoro tak, to zostajemy tutaj :)
Vilemo, możemy? :skromny:

vilemo - Śro 14 Mar, 2012 15:42

Możecie :D
OSSA - Śro 14 Mar, 2012 16:00

esaneta napisał/a:
Nie gniewaj się, że Ci dziure wiercę - tak mi to "techniczną mamą" zalatuje :/


Esa ja nie mam zamiaru się wybielać , robiłam dużo błędów wychowawczych, żadna z nas nie chodziła na kursy jak być "dobrą mamą". Sama najlepiej wiesz jak trudno wychowywać dzieci , jak pan i władca lubi % lub czepia się wszystkiego, bo jest nie dopity. Dzieciaki chodzą zdezorientowane co im wolno , a czego nie. Młody chyba w tamtym czasie chciał zwrócić na siebie naszą uwagę, żył w cieniu brata bohatera starszy zawsze super się uczył. Poszedł do tej samej szkoły i chciał zaistnieć, a że wybrał nie właściwą drogę :bezradny: . Naprawdę nie jest fajnie musisz się zwalniać z pracy , by jechać natychmiast do szkoły. Czasem mnie ponosiły emocję fakt, men z tego powodu % , bo taki obciach.

W końcu poszłam po rozum do głowy powiedziała szczerze dyrektorowi jak i co , ten zauważył , że młody ma szczególne zdolności w przedmiotach ścisłych zapisał go na ..... , wykorzystał jego wiedzę techniczną w organizacji imprez szkolnych, postarał się o indywidualny tok nauczania.

Młody złapał wiatr w żagle w czymś był dobry, z czegoś był najlepszy w szkole. Nie pisał sms na lekcjach tylko rozwiązywał zadania ponad programowe.

Gdyby nie ten nauczyciel :kwiatek: , nie wiem jak by ten nicpoń skończył. :mysli:

a że nie miał komórki czy internetu przez jakiś czas :mysli: , no chyba żadna krzywda mu się z tego powodu nie stała.

vilemo - Czw 15 Mar, 2012 06:34

Ja to się chyba pochlastam :stres:
Poszłam sobie wczoraj odreagować na aerobik, wracam- a tu pan i władca oczywiście zdążył wszcząć awanturę z synem :klotnia:
Tym razem chodziło mu o to, że nie poszedł podłożyć do pieca tylko usnął.
Faktycznie powód jak cholera :?
Chłopak jest zmęczony, bo wstaje rano ok 5.30-6 codziennie, więc mu się przysnęło.
Czy ja już z domu nie będę mogła wyjść?? :zmeczony:
Oczywiście ćwiartuchna była w akcji. Niby nie wiele, ale na on na trzeźwo ostatnio jest trudny do zniesienia, a co mówić, jak wypije "magicznego napoju" cf2423f

Klara - Czw 15 Mar, 2012 07:58

vilemo napisał/a:
Czy ja już z domu nie będę mogła wyjść?? :zmeczony:

Będziesz mogła dopiero wtedy, gdy temu panu wystawisz walizki za drzwi.
Jeśli tego nie zrobisz, a on będzie pił dalej, to będzie coraz gorzej - rzeczywiście nie wyjdziesz z domu ze strachu, że nie będziesz miała do czego wracać.

vilemo - Czw 15 Mar, 2012 09:27

To fakt.
Jeżeli nie podejmie terapii, czegokolwiek jakby tego nie nazwać- żeby się leczył
i zrozumiał jak krzywdzi wszystkich naokoło - będę zmuszona to zrobić. :?

kelpi - Czw 15 Mar, 2012 09:47

vilemo napisał/a:
Jeżeli nie podejmie terapii, czegokolwiek jakby tego nie nazwać- żeby się leczył
i zrozumiał jak krzywdzi wszystkich naokoło - będę zmuszona to zrobić.


Moje alko doświadczenie mówi mi że zazwyczaj działa to tak: Walizki, terapia, abstynencja a potem może coś zrozumie ;)
Gdyby ze mną tak się cackali to piłbym dalej i nic sobie z gróźb nie robił. To juz tak z alkoholikami jest, zmiana musi boleć.
Trzymaj się ;)

Kulfon - Czw 15 Mar, 2012 09:54

vilemo napisał/a:
- będę zmuszona to zrobić. :?

planujesz to "cos" zrobic przed tym zanim "ktos" "kogos" po-/za-/bije czy po ... :mysli:

vilemo - Czw 15 Mar, 2012 10:10

Kulfon napisał/a:
vilemo napisał/a:
- będę zmuszona to zrobić. :?

planujesz to "cos" zrobic przed tym zanim "ktos" "kogos" po-/za-/bije czy po ... :mysli:


Też to tym myślę :beczy: i to bardzo często

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 10:12

vilemo napisał/a:
Jeżeli nie podejmie terapii, czegokolwiek jakby tego nie nazwać- żeby się leczył
i zrozumiał jak krzywdzi wszystkich naokoło - będę zmuszona to zrobić

To nie tak............Dopóki mu tych walizek rzeczywiście nie wystawisz, to marne szanse na to jego myślenie. Przede wszystkim po co? Przecież komfort picia jest, to i nie ma sobie co głowy zawracać jakimiś terapiami. Miałem podobnie. Dopiero jak widziałem, że to nie przelewki i diabli wzięli ten komfort picia, to zacząłem myśleć.......................

vilemo - Czw 15 Mar, 2012 10:23

komfortu picia już takiego nie ma
musi kryć się przede mną z ćwiartkami itd.
kasę trzymam ja 8) więc może pomarzyć o niekontrolowanym dostępie
nie sprzątam po nim tych jego wątpliwych pamiątek
jak tylko coś wspomni na temat picia, to mam taką minę, ze już nic nie mówi
wiem, ze to mało
że powinnam mu przestać prać itd. kto wie- z czasem i do tego dojdzie

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 10:28

Cytat:

komfortu picia już takiego nie ma
musi kryć się przede mną z ćwiartkami

Daruj ale tylko tak Ci się wydaje.........
vilemo napisał/a:
kasę trzymam ja

To nie jest przeszkoda........
vilemo napisał/a:
wiem, ze to mało

Rzeczywiście to jeszcze nie to...
vilemo napisał/a:
powinnam mu przestać prać itd. kto wie- z czasem i do tego dojdzie

A na co właściwie czekasz? co się musi jeszcze stać, żebyś to zrobiła? Sama widzisz, że nadziei na jakąś samoistną poprawę nie ma............

kahape - Czw 15 Mar, 2012 11:05

vilemo napisał/a:
kasę trzymam ja 8) więc może pomarzyć o niekontrolowanym dostępie
nie sprzątam po nim tych jego wątpliwych pamiątek
oki. A skąd ma czyste ciuszki, kto pierze?
A skąd ma jedzenie, ze wspólnej lodówki?
Ja tak zorganizowałam jedzenie, że w lodówce było pusto.
vilemo napisał/a:
powinnam mu przestać prać
rączki umieją podnosić kieliszek, to i wyprać tez potrafią :mgreen: :mgreen: :mgreen:
pozdr

vilemo - Czw 15 Mar, 2012 12:03

Zaczynam czuć się jak na terapii.
Taki wytykacie to moje chore myślenie, że zaczynam to wreszcie zauważać.
Dzięki i czekam na więcej :tak:

pterodaktyll - Czw 15 Mar, 2012 12:07

vilemo napisał/a:
Zaczynam czuć się jak na terapii.

Tyle tylko, że internet terapii Ci nie zastąpi :bezradny:

vilemo - Czw 15 Mar, 2012 12:12

pterodaktyll napisał/a:
vilemo napisał/a:
Zaczynam czuć się jak na terapii.

Tyle tylko, że internet terapii Ci nie zastąpi :bezradny:

wiem, rozumiem :lol:

kahape - Czw 15 Mar, 2012 12:30

Vilemo, nie odpowiedziałaś na pytania.
Skąd ma czyste ubrania?
Skąd ma amciu?
Kto go obsługuje na co dzień?
pozdr

Dziubas - Czw 15 Mar, 2012 12:37

vilemo napisał/a:
komfortu picia już takiego nie ma
musi kryć się przede mną z ćwiartkami itd.

Czyli daje sobie rade :wysmiewacz:
vilemo napisał/a:
nie sprzątam po nim tych jego wątpliwych pamiątek

On pewno też, bo o nich zapomina :wysmiewacz:
vilemo napisał/a:
kasę trzymam ja więc może pomarzyć o niekontrolowanym dostępie

Za coś pije, albo pożycza, albo coś "wyprzedaje", albo (w najlepszym wypadku) ma dochody, o których nie wiesz :wysmiewacz:
Nie oszukuj się, nie spi...łaś mu jeszcze komfortu picia :bezradny:

Żeglarz - Czw 15 Mar, 2012 18:23

vilemo napisał/a:
Dzięki i czekam na więcej

vilemo napisał/a:
musi kryć się przede mną z ćwiartkami itd.
kasę trzymam ja więc może pomarzyć o niekontrolowanym dostępie,
jak tylko coś wspomni na temat picia, to mam taką minę, ze już nic nie mówi

To co napisałaś powyżej pokazuje funkcjonujący u Ciebie mechanizm kontroli. Jest to jeden z podstawowych mechanizmów osób współuzależnionych. Wykańczający Cię, bo starasz się ujarzmić coś co jest nie do ujarzmienia. To tak jakbyś chciała zatrzymać bieg rzeki. Ale ona zawsze znajdzie gdzieś swoje ujście.
Jesteś z mężem w interakcji, a chodzi o to, żebyś się od niego oddzieliła. Chodzi o to, żebyś nie reagowała na jego chore zachowania, oraz sama się nie zachowywała w sposób specjalnie prowokujący jego reakcję.
vilemo napisał/a:
mam taką minę, ze już nic nie mówi

Czy czytałaś już jakieś książki na temat współuzależnienia? Jeżeli nie, to polecam Ci "Koniec współuzależnienia" Mellody Beatty. Przeczytasz w niej o chorych mechanizmach występujących u współuzależnionych.
Droga Vilemo, jeżeli chcesz przywrócić normalność w swoim życiu to czeka Cię sporo nauki, poznawania siebie i pracy nad sobą.
Masz przed sobą możliwe trzy scenariusze rozwoju wypadków.
1. Zmieniasz siebie i twój mąż w obliczu Twojej zmiany dokonuje zmiany w sobie. Jest wówczas szansa na lepsze wspólne życie.
2. Zmieniasz siebie, a Twój mąż niczego nie zmienia. Wówczas odłączas się od niego bo wspólne życie stanie się niemożliwe.
3. Niczego ze sobą nie robisz, albo tylko udajesz, że coś robisz i kręcicie się dalej w zaklętym kręgu picia lub nie picia Twojego męża. Być może, aż do śmierci któregoś z Was.
Z serca życzę Ci tego pierwszego.
Najbardziej prawdopodobne jest to drugie.
Współczuję Ci, jeżeli wybierzesz to trzecie.

Pozdrawiam, Paweł

kahape - Pią 16 Mar, 2012 13:14

No jak tam vilemo, niunieczek który....
vilemo napisał/a:
Jest po prostu alkoholikiem, który wyznaje zasadę:"piłem, piję i pił będę".
już nakarmiony i ubrany?

Ile ty masz tych dzieci? Dwoje własnych i starego pijaka do zaopiekowania?
A kto jest twoim partnerem w życiu? Dorosłym i odpowiedzialnym?
Bo przecież nie ..... pijący alkoholik.
pozdr

OSSA - Sob 17 Mar, 2012 10:47

kahape napisał/a:
No jak tam vilemo, niunieczek który....
vilemo napisał/a:
Jest po prostu alkoholikiem, który wyznaje zasadę:"piłem, piję i pił będę".
już nakarmiony i ubrany?

Ile ty masz tych dzieci? Dwoje własnych i starego pijaka do zaopiekowania?
A kto jest twoim partnerem w życiu? Dorosłym i odpowiedzialnym?
Bo przecież nie ..... pijący alkoholik.
pozdr


Kahape to się nazywa dokopać leżącemu, lepiej się poczułaś 23r 23r

olga - Sob 17 Mar, 2012 11:17

Prawda boli ale wyzwala
vilemo - Sob 17 Mar, 2012 12:01

Wezwałam dzis policję, bo straszył mnie że się zabije.
Teraz to dopiero mam wesoło.
Nic go to nie nauczyło.
Jest jeszcze gorzej.
A wszystko przez to , ze pojechałam do miasta, żeby znaleźć kontakt do psychoterapeutki.

Linka - Sob 17 Mar, 2012 12:02

Cytat:

Wezwałam dzis policję, bo straszył mnie że się zabije.
Teraz to dopiero mam wesoło.
Nic go to nie nauczyło.
Jest jeszcze gorzej.
A wszystko przez to , ze pojechałam do miasta, żeby znaleźć kontakt do psychoterapeutki.

to wezwij jeszcze raz policję
jak będzie chciał naprawdę się zabić to na pewno Ci o tym nie powie, to manipulacja

evita - Sob 17 Mar, 2012 12:05

vilemo napisał/a:
Wezwałam dzis policję, bo straszył mnie że się zabije.

a policja na to ? czy on jest pijany czy na kacu ? wzywaj policję przy każdym jego podskoku choćby to miało być klikanaście razy dziennie i nie daj się zastraszyć :pocieszacz:

Dziubas - Sob 17 Mar, 2012 12:06

vilemo napisał/a:
bo straszył mnie że się zabije.

Broni się,
vilemo napisał/a:
przez to , ze pojechałam do miasta, żeby znaleźć kontakt do psychoterapeutki.

bo się boi, że mu komfort spi...sz.

staaw - Sob 17 Mar, 2012 12:07

Linka napisał/a:
jak będzie chciał naprawdę się zabić to na pewno Ci o tym nie powie, to manipulacja

Racja! Ja kiedy chciałem się zabić, NIKOMU o tym nie powiedziałem, tylko kombinowałem po cichu jak to zrobić...

vilemo - Sob 17 Mar, 2012 12:09

wiem o tym
ale on paradoksalnie czuje sie teraz jeszcze silniejszy
i jeszcze gorzej sie zachowuje
a dziś to byłam spotkać się z kochankiem oczywiście 8)

vilemo - Sob 17 Mar, 2012 12:17

staaw napisał/a:
Linka napisał/a:
jak będzie chciał naprawdę się zabić to na pewno Ci o tym nie powie, to manipulacja

Racja! Ja kiedy chciałem się zabić, NIKOMU o tym nie powiedziałem, tylko kombinowałem po cichu jak to zrobić...

Wiem, ale mimo wszystko się boję
Dzwonił do córki, która poszła na scholę, pożegnać się.
Dlatego zadzwoniłam, bo spanikowałam.
A na pytania lekarzy z karetki( policjanci wezwali) odpowiadał bardzo rzeczowo pan manipulant.
Chyba po niedzieli będę musiała sie udać aby zgłosic go na leczenie.
Już dość upokorzeń.

evita - Sob 17 Mar, 2012 12:21

vilemo napisał/a:
on paradoksalnie czuje sie teraz jeszcze silniejszy
i jeszcze gorzej sie zachowuje

bo stwierdził, że się nim interesujesz i nadal ma cię w mocy ! gdybyś to olała byłoby mu zdecydowanie gorzej ... wzywaj policję gdy tobie lub dzieciom będzie robił krzywdę, choćby słownie. Jeśli ma ochotę siebie skrzywdzić to jego wybór i wola. Nie przeszkadzaj mu w jego wyborach. Nie dawaj sygnałów, że ważniejsze dla ciebie jest jego zdrowie niż twoje własne bo właśnie to mu dzisiaj udowodniłaś.

Linka - Sob 17 Mar, 2012 12:22

vilemo napisał/a:
wiem o tym
ale on paradoksalnie czuje sie teraz jeszcze silniejszy
i jeszcze gorzej sie zachowuje
a dziś to byłam spotkać się z kochankiem oczywiście 8)

nie, on się boi

vilemo - Sob 17 Mar, 2012 12:25

evita napisał/a:
vilemo napisał/a:
on paradoksalnie czuje sie teraz jeszcze silniejszy
i jeszcze gorzej sie zachowuje

bo stwierdził, że się nim interesujesz i nadal ma cię w mocy ! gdybyś to olała byłoby mu zdecydowanie gorzej ... wzywaj policję gdy tobie lub dzieciom będzie robił krzywdę, choćby słownie. Jeśli ma ochotę siebie skrzywdzić to jego wybór i wola. Nie przeszkadzaj mu w jego wyborach. Nie dawaj sygnałów, że ważniejsze dla ciebie jest jego zdrowie niż twoje własne bo właśnie to mu dzisiaj udowodniłaś.


Mnie nie chodziło tak o niego, co o córkę!
Ona niedługo będzie wracała ze scholi, i jakby miała go zobaczyć, ze to zrobił..........
Tylko o nią mi chodzi :beczy:

Flandria - Sob 17 Mar, 2012 12:30

vilemo napisał/a:
Mnie nie chodziło tak o niego, co o córkę!
Ona niedługo będzie wracała ze scholi, i jakby miała go zobaczyć, ze to zrobił..........
Tylko o nią mi chodzi

:pocieszacz:

w głowie mi się nie mieści, że facet może tak grać na uczuciach dziecka 8|
bydlak

evita - Sob 17 Mar, 2012 12:33

sama widzisz, że główny problem to jednak nie twoje dzieci, nie twój syn tylko ten wrzód na d***e :uoee:
staraj się nie zostawiać z nim dzieci samych, córkę w podobnych sytuacjach poproś o to żeby nie wchodziła do domu aż ty nie wrócisz. Wzywaj policję żeby jechali w tym czasie do domu bo otrzymałaś ty czy ktoś z rodziny telefon z pogróżkami o jego planach samobójczych. Zbieraj tym samym dowody, które mogą się przydać w przyszłości. Możesz wnioskować o eksmisję dla niego na podstawie takich dowodów i zakaz zbliżania się do dzieci. I co najważniejsze - dopóki nie będziesz miała 200 % pewności, że twój syn jest winny zaistniałym sytuacjom w domu i że nie został sprowokowany to ufaj mu bezgranicznie a nie temu co jest źródłem waszych nieszczęść.

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 12:38

Cytat:

Wezwałam dzis policję, bo straszył mnie że się zabije.
Teraz to dopiero mam wesoło.
Nic go to nie nauczyło.

A Ciebie to coś wreszcie nauczy? Wszysto Ci juz tu napisano.............na co jeszcze czekasz?

kahape - Sob 17 Mar, 2012 12:40

OSSA napisał/a:
to się nazywa dokopać leżącemu,
nie przesadzaj, vilemo to silna Kobieta. I poza tym..... już "nie leży".
vilemo napisał/a:
Wezwałam dzis policję, bo straszył mnie że się zabije.
Właśnie wstała, podniosła się, zawalczyła o własne życie.
Brawo vilemo.
vilemo napisał/a:
Już dość upokorzeń.
masz całkowitą rację. DOŚĆ!!!!!
pozdr

vilemo - Sob 17 Mar, 2012 12:42

pterodaktyll napisał/a:

A Ciebie to coś wreszcie nauczy? Wszysto Ci juz tu napisano.............na co jeszcze czekasz?


Z tego co widzę to kwestia czasu, bo sam się chce wyprowadzić i wyjechać za granice.
Bynajmniej od 2 dni raczy mnie takimi "newsami".

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 12:44

vilemo napisał/a:
Bynajmniej od 2 dni raczy mnie takimi "newsami".

Chyba bym się zdziwił jakby to zrobił................kolejna próba manipulacji Tobą

OSSA - Sob 17 Mar, 2012 12:45

olga411 napisał/a:
Prawda boli ale wyzwala


Łatwo stać z boku i doradzać.

Kiedyś to był początek lat 90 -tych , starszy syn szedł do 1 klasy, młodszy do przedszkola , wywiozłam dzieci do dziadków, men miał robić remont mieszkania.Poszłam do pracy i po powrocie zastałam mena kompletnie pijanego z domu zniknęło wszystko co miało jakąś wartość i cały sprzęt RTV. Nie myślałam wiele tak jak stała pojechałam do rodziców do dzieci.

(Była tam moja starsza siostra która wyszła dobrze za mąż, jej mąż abstynent, pensję z kwitkiem przynosił do domu , często pracowała na kontraktach zagranicznych.)

Opowiedziałam co się stało, ona popijając kawę stwierdziła " ONA nigdy by sobie na to nie pozwoliła, już dawno by się rozwiodła i wywaliła ..... z domu".

Internetu nie było , a adwokat za napisanie pozwu chciał 1/2 mojej pensji + same koszty sądowe wynosiły wówczas 600 zł.

Wówczas to była dla mnie jakaś abstrakcyjna kwota , poprosiłam ja by mi pożyczyła pieniądze na wniesienie sprawy.

"Nie mogę, bo jedziemy z dziećmi na wakacje do ......, no wiesz ile to kosztuje".

Gdybym dostała :plask: , mniej by bolało.

Men by mnie ukarać, że uciekłam i zabrałam dzieci zniszczył mi wszystkie ubrania ( pociął na kawałki) zostałam w jednej spódnicy o bluzce, a ona mądrowała się , że jej mąż przywóz jej markowe perfumy.

Dlatego mam alergię na takich doradców , co "mówią prawdę", ale jak zwrócisz się o fatyczną pomoc dsv5gh

Gdyby nie mój kochany ojciec , który wspaniale zajął się dziećmi i mną :buziak: chyba bym nie pisała z wami teraz.

Jestem podła, ale jak mój siostrzeniec dziesięć lat studiował i nic nie skończył , a ona płaci alimenty na wnuka, bo synowa bardzo wyedukowana jest. To wcale nie jest mi jej żal.

olga - Sob 17 Mar, 2012 12:46

OSSA napisał/a:

olga411 napisał/a:
Prawda boli ale wyzwala


Takie jest moje doświadczenie, mnie też bardzo bolało, ale pozwoliło też przejrzeć na oczy

vilemo - Sob 17 Mar, 2012 12:48

kahape napisał/a:

Brawo vilemo.
vilemo napisał/a:
Już dość upokorzeń.
masz całkowitą rację. DOŚĆ!!!!!
pozdr

Dzięki kahape.
Wczoraj Żeglarz polecił mi książkę "koniec współuzależnienia" Melody Beattie.
Znalazłam na chomiku , ściągnęłam i jestem w trakcie.
A jutro, to Żeby nie wiem co to i tak pojadę na terapię.
Syn jedzie na mecz, a córci nic nie zrobi.
Martwię sie jeszcze o mojego dziadka, bo dziś bardzo mu skakało ciśnienie.
Raz, ze napił się z nim wczoraj(ma 86 lat) a po drugie zdenerwował go P. jak zaczął te swoje wywody, ze to ja wszystko niszczę, ze juz problem, bo sie z kolegą napił trochę......
A potem stwierdził, ze mnie zawiezie , ale odmówiłam.
Pojechałam sama, i sama wróciłam. Ale za to z podejrzeniem o kochanka :mgreen:

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 12:49

OSSA napisał/a:
olga411 napisał/a:
Prawda boli ale wyzwala


Łatwo stać z boku i doradzać.

Mam wrażenie, że Olga przerobiła to wszystko o czym pisze ze swoim alko, tyle tylko że w przeciwieństwie do Ciebie, rozwiodła się i wywaliła z domu bo ani myślał wytrzeźwieć. ......chyba jakieś podstawy do doradzania ma. A może się mylę?

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 12:51

vilemo napisał/a:
Pojechałam sama, i sama wróciłam. Ale za to z podejrzeniem o kochanka

skoro już jesteś podejrzana, to co stoi na przeszkodzie żeby......................... :mgreen:

Linka - Sob 17 Mar, 2012 12:54

vilemo napisał/a:
Syn jedzie na mecz, a córci nic nie zrobi.

no przecież właśnie zrobił :(
vilemo napisał/a:
A jutro, to Żeby nie wiem co to i tak pojadę na terapię.

koniecznie ,

kahape - Sob 17 Mar, 2012 13:00

vilemo napisał/a:
Wczoraj Żeglarz polecił mi książkę "koniec współuzależnienia" Melody Beattie.
polecam również "Małżeństwo na lodzie" Bardzo dobra(moim zdaniem)
vilemo napisał/a:
Martwię sie jeszcze o mojego dziadka,
vilemo, pilnuj swojego nosa (i dzieci oczywiście), całego świata nie uratujesz.
Najpierw Ty musisz stać pewnie, twardo na własnych nogach.... potem będziesz mogła/chciała pomóc innym dorosłym.
pozdr

OSSA - Sob 17 Mar, 2012 13:11

pterodaktyll napisał/a:
OSSA napisał/a:
olga411 napisał/a:
Prawda boli ale wyzwala


Łatwo stać z boku i doradzać.

Mam wrażenie, że Olga przerobiła to wszystko o czym pisze ze swoim alko, tyle tylko że w przeciwieństwie do Ciebie, rozwiodła się i wywaliła z domu bo ani myślał wytrzeźwieć. ......chyba jakieś podstawy do doradzania ma. A może się mylę?


Ptero chyba nie czytałeś uważnie , ja odniosłam się do "dobrych" rad osób które stoją z boku. Same mają spokojny dom i nie widzą zachlanego partnera.

Olga faktycznie podjęła słuszną decyzję , że wywaliła mena z domu, bo ani myślał wytrzeźwieć i pasożytował na niej.

Moja sytuacja na dziś jest trochę inna, ale nie będę nikogo przekonywać do moich wyborów. Może nie są najlepsze, ale to ostatecznie moje życie. Nie robię nikomu krzywdy , moje dzieci są pełnoletnie i samodzielne finansowo (mają stypendia za wyniki w nauce + wysokie alimenty od ojca), mogą w każdej chwili wyprowadzić się z domu.

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 13:14

OSSA napisał/a:
Ptero chyba nie czytałeś uważnie , ja odniosłam się do "dobrych" rad Kahape.

Być może...........taka ładna pogoda, że te wszystkie problemy jakoby trochę na drugi plan schodzą i może rzeczywiście tak trochę się "ślizgam" po temacie :mgreen: Wybaczysz? :prosi:
Jeastem podekscytowany, bo rozpoczynam dziś sezon na rowerze :lol2:

Linka - Sob 17 Mar, 2012 13:36

Vilemo, czy twój partner jest zameldowany tam gdzie Ty?
vilemo - Sob 17 Mar, 2012 14:38

Linka napisał/a:
Vilemo, czy twój partner jest zameldowany tam gdzie Ty?

Na szczęście nie 8)

Linka - Sob 17 Mar, 2012 16:10

vilemo napisał/a:
Linka napisał/a:
Vilemo, czy twój partner jest zameldowany tam gdzie Ty?

Na szczęście nie 8)

pytałam dlatego, że przy interwencji policji u mnie padło pytanie, czy jest tu zameldowany.
niestety jest i ma prawo tu przebywać :[

vilemo - Sob 17 Mar, 2012 18:59

Moja córka dziś po przeczytaniu charakterystyki alkoholizmu- tak, tak sama się uświadamia
, napisała na koniec, po przeczytaniu zdania:Twoja choroba i twoje leczenie są najważniejszymi sprawami w twoim życiu::
mój tata nigdy tego nie zrobi, bo nie rozumie.
Ożenił się z wódką i mają dzieci: żubra i okocima :oops: :oops: :oops:

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 19:07

Mądre dziecko, ile ona ma lat?
vilemo - Sob 17 Mar, 2012 19:11

pterodaktyll napisał/a:
Mądre dziecko, ile ona ma lat?

Prawie 11
Jest bardzo mądra i zdolna , syn również.

pterodaktyll - Sob 17 Mar, 2012 19:13

vilemo napisał/a:
Jest bardzo mądra i zdolna , syn również.

Mogę tylko powiedzieć, że lepiej gdy dzieci nie wstydzą się własnego ojca............moje niestety przeżyły taki okres w swoim życiu i Twoim tego nie życzę

Żeglarz - Sob 17 Mar, 2012 22:39

vilemo napisał/a:
Dzwonił do córki, która poszła na scholę, pożegnać się.

Vilemo,
taka manipulacja, to jest przemoc psychiczna na własnym dziecku najwyższego stopnia!!!

TWOIM OBOWIĄZKIEM JEST UCHRONIĆ SWOJE DZIECI PRZED TYM!!! I to od zaraz!!!

vilemo - Nie 18 Mar, 2012 08:16

Dzięki Żeglarzu.
Właśnie dlatego zadzwoniłam po policję, żeby sobie nie myślał, że ma nas w garści
a ja tego nie zrobię, bo będę się wstydzić publiki.
Owszem , mnóstwo ludzi widziało u nas i policję i karetkę, ale wolę żeby to było w takim kontekście.
Nie tak dawno w mojej okolicy policjant, który leczył się od jakiegoś czasu , z broni służbowej zastrzelił teściów, siebie a żonę ciężko ranił.
Nie chciałabym w takim kontekście wzywać policji.
A to był kolega tych, którzy byli wczoraj u mnie na interwencji.
Teraz szczególnie są wyczuleni na takie wezwania i przyjeżdżają natychmiast.

igła - Nie 18 Mar, 2012 09:42

vilemo,
moim zdaniem Twoj partner fika ze strachu. Boi sie, bo zaczynasz dbac o siebie. Moj srodkowy syn ma 13 lat, tak jak Twoja corka jest dla mnie wsparciem i rozumie bardzo duzo. Tlumacze moim chlopcom ze ojciec jest chory, ze tego, co robie nauczylam sie na terapii, ze nie pozwole mu w domu pic. Kiedys rozmawialam z nimi o tym, ze lepiej jest jak tata pije poza domem, nawet jezeli oznacza to dlugie rozstanie.

Masz ciezkie chwile przed soba, on bedzie na wszelkie sposoby probowal cie zawrocic z obranej drogi. Bedziesz plakac, cierpiec, ale z kazdym dniem bedzie ci tez lepiej. Musi bolec zeby sie poprawilo.

Tylko w dol idzie sie przyjemnie. Jak chcesz wejsc na szczyt, to musisz miec duzo sil i wiele wypocic. :)

Żeglarz - Nie 18 Mar, 2012 09:44

vilemo napisał/a:
żeby sobie nie myślał, że ma nas w garści
a ja tego nie zrobię, bo będę się wstydzić publiki.

Droga Vilemo,
Obawiam się, że te jego manipulacje mogą się powtarzać. Osoba uzależniona nie myśli racjonalnie i zrobi wszystko, żeby osiągnąć swój cel. To co zdrowego człowieka zachamuje przed niewłaściwym zachowaniem, to nie będzie przeszkodą dla uzależnionego.

Vilemo, mechanizm manipulacji robiony jest po to, żeby zwrócić Twoją uwagę na siebie i wejść z Tobą w interakcję. Obojętnie jaką - dobrą, czy złą. Dlatego różne są manipulacje od "kochającego męża" i "biednego misia" po "potwora".

Jedynym skutecznym sposobem na uwolnienie siebie i bliskich od takich zachowań jest odłączenie się emocjonalne, psychiczne i fizyczne.

Jest to też jedyny sposób na ewentualną pomoc tak chorej osobie. Zostanie przerwany zaklęty krąg, w którym się razem kręcicie.

Czy czytałaś już "zaczarowane koło zaprzeczeń"? http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559 Tam jest opisane dokładnie na czym to polega.

Moja żona dokonała czterech prób samobójczych. Po trzeciej dowiedziałem się od jej psychiatry, że każda z nich była manipulacją. Za czwartym razem zabrakło jej kilku minut, żeby faktycznie przejść na tamten świat. Wówczas wyprowadziliśmy się z domu. Od tamtej pory już tej metody szantażu nie stosuje, bo wie że nie wywoła tym żadnej mojej reakcji.

Vilemo, naprawdę najlepsze co w tej sytuacji możesz zrobić dla siebie i swoich dzieci to pozbyć się Go z domu. Bo jego zachowania będą eskalować i staną się coraz bardziej niebezpieczne. I żadne argumenty po dobroci, czy po złości, żadna policja go nie zatrzyma.

evita - Nie 18 Mar, 2012 09:47

Żeglarz napisał/a:
naprawdę najlepsze co w tej sytuacji możesz zrobić dla siebie i swoich dzieci to pozbyć się Go z domu. Bo jego zachowania będą eskalować i staną się coraz bardziej niebezpieczne. I żadne argumenty po dobroci, czy po złości, żadna policja go nie zatrzyma

weź sobie te słowa do serca Vilemo !




P.S. skąd twój nick "Vilemo" ? czyżbyś była fanką "Sagi Ludzi Lodu" ? ;)

vilemo - Nie 18 Mar, 2012 10:04

evita napisał/a:




P.S. skąd twój nick "Vilemo" ? czyżbyś była fanką "Sagi Ludzi Lodu" ? ;)


Dokładnie Evito. Bardzo mi się podobała ta właśnie bohaterka.

Flandria - Nie 18 Mar, 2012 11:34

igła napisał/a:
Moj srodkowy syn ma 13 lat, tak jak Twoja corka jest dla mnie wsparciem i rozumie bardzo duzo.

mam nadzieję, że to nie oznacza, że traktujesz go jak powiernika swoich kłopotów i rozterek?
Moja matka tak robiła, nie miała komu się zwierzyć, to "traktowała nas jak dorosłych", przestałam jej słuchać, kiedy usłyszałam w telewizji, że to niedopuszczalne, wypacza psychikę dziecka.

olga - Nie 18 Mar, 2012 11:53

Flandria napisał/a:
mam nadzieję, że to nie oznacza, że traktujesz go jak powiernika swoich kłopotów i rozterek?


Ja tak kiedyś robiłam w stosunku do mojego syna. Czułam, że to nie w porządku ale nie miałam z kim pogadać. Teraz jest jest znowu moim dzieckiem.

DanaN - Nie 18 Mar, 2012 12:53

Linka napisał/a:
vilemo napisał/a:
Linka napisał/a:
Vilemo, czy twój partner jest zameldowany tam gdzie Ty?

Na szczęście nie 8)

pytałam dlatego, że przy interwencji policji u mnie padło pytanie, czy jest tu zameldowany.
niestety jest i ma prawo tu przebywać :[

ma prawo przebywać, ale trzeźwy...
jeśli przeszkadza Ci pijany masz prawo usunąć go w każdej chwili

OSSA - Nie 18 Mar, 2012 13:19

Flandria napisał/a:
igła napisał/a:
Moj srodkowy syn ma 13 lat, tak jak Twoja corka jest dla mnie wsparciem i rozumie bardzo duzo.

mam nadzieję, że to nie oznacza, że traktujesz go jak powiernika swoich kłopotów i rozterek?
Moja matka tak robiła, nie miała komu się zwierzyć, to "traktowała nas jak dorosłych", przestałam jej słuchać, kiedy usłyszałam w telewizji, że to niedopuszczalne, wypacza psychikę dziecka.


Flandrio dokładnie to samo chciałam powiedzieć , dzieci nie powinny być powiernikami rodziców, to niszczy psychikę dziecka. Dobrze , że jak moi synowie mieli naście lat ja chodziłam na terapię i moim powiernikiem zostały inne al- anonki. Może dzięki temu moi synowie potrafią zbudować fajne związki z dziewczynami z normalnych rodzin.

vilemo - Nie 18 Mar, 2012 13:56

Mój pan alko cały czas czuje się zagrożony, bo ciągle pyta czy jestem zadowolona z tego , co zrobiłam.
Nie wiem.
Wiem tylko że pił w nocy, pił rano, ale chyba już mu się skończyło.
Zobaczymy co teraz.
Aha, kluczyki od samochodu syn zarekwirował 8)
Zaraz idę do znajomego poprosić, żeby podrzucił mnie do miasta po południu.
Upiekłam ciasto , zaniosę mu kawałek :lol:

olga - Nie 18 Mar, 2012 14:09

Cytat:
współuzależniona....... ale juz niedługo ;)



Trochę to potrwa, a jeżeli fizycznie się nie oddzielisz to bardzo długo.

Ponieważ:

vilemo napisał/a:
Mój pan alko cały czas czuje się zagrożony, bo ciągle pyta czy jestem zadowolona z tego , co zrobiłam.
Nie wiem.
Wiem tylko że pił w nocy, pił rano, ale chyba już mu się skończyło


cały czas jest w centrum Twojego zainteresowania.

vilemo napisał/a:
kluczyki od samochodu syn zarekwirował 8)

Zobaczymy co teraz. [/quote]


Nie wciągaj w to syna.

vilemo napisał/a:
Zaraz idę do znajomego poprosić, żeby podrzucił mnie do miasta po południu.


Ciekawa jestem czy będziesz w stanie na tyle się oderwać żeby nie myśleć co się z nim dzieje.

vilemo - Nie 18 Mar, 2012 14:13

olga411 napisał/a:


vilemo napisał/a:
kluczyki od samochodu syn zarekwirował 8)

Zobaczymy co teraz.



Nie wciągaj w to syna.

[/quote]
Syn mi pomaga chwilowo. Ja zatrzymuję Mr Hyde'a w domu a on wtedy wyciąga ze stacyjki.
On też ma dość jego zachowania, bo ciągle mu dogryza i wszystkiego zabrania.
I bywały sytuacje, że szantażował mnie, że odejdzie, jak synowi pozwolę na coś tam.
No ale jakoś nie odszedł 8) Czcza gadka , jak zwykle.

olga - Nie 18 Mar, 2012 14:18

vilemo napisał/a:
Syn mi pomaga chwilowo. Ja zatrzymuję Mr Hyde'a w domu a on wtedy wyciąga ze stacyjki.


Jakby nie było, jest w to zaangażowany. Uwagę syna powinny zajmować sprawy, które są typowe dla nastolatka. Przeszkadzanie ojcu w jeździe samochodem po pijaku nie jest sprawą normalną dla dziecka. Prawda?

yuraa - Nie 18 Mar, 2012 15:10

vilemo napisał/a:
Bardzo mi się podobała ta właśnie bohaterka.

udało jej sie zmienić Ulve(?) w Tengela Dobrego ?

evita - Nie 18 Mar, 2012 15:29

yuraa napisał/a:
Ulve(?)

Ulvhedina :) dobrą masz pamięć yuraa, ja już takich szczegółów nie pamiętam :szok:

OSSA - Nie 18 Mar, 2012 18:18

vilemo napisał/a:


Syn mi pomaga chwilowo. Ja zatrzymuję Mr Hyde'a w domu a on wtedy wyciąga ze stacyjki.
On też ma dość jego zachowania, bo ciągle mu dogryza i wszystkiego zabrania.
I bywały sytuacje, że szantażował mnie, że odejdzie, jak synowi pozwolę na coś tam.
No ale jakoś nie odszedł 8) Czcza gadka , jak zwykle.


Vilemo jak czytam to co piszesz strasznie mi żal twojego syna. On jest narzędziem w twoich rękach z jednej strony oczekujesz , że będzie ci pomagał i chronił przed skutkami picia twojego partnera, z drugiej ma się grzecznie zachowywać i dobrze uczyć. Jak twój parter nie pije to chciałabyś by syn dobrze i grzecznie się do niego odnosił, bo ty chcesz mieć normalny dom.

Tak zwyczajnie się nie da, nawet nie zdajesz sobie sprawy co dzieje się w głowie tego młodego człowieka i chyba się nie dowiesz, bo robisz wszystko by nie rozpocząć terapii.
:bezradny: :bezradny: :bezradny: :bezradny:

vilemo - Nie 18 Mar, 2012 20:57

Właśnie wróciłam z mityngu.
Grupa jest malutka, ale to chyba lepiej, bo każdy może się wygadać i to kilka razy.
Chodzi nawet jeden mężczyzna- kiedyś alkoholik, a teraz współuzależniony, bo mieszka z ojcem który pije.
Dziewczyny są przemiłe.
W środę następne spotkanie, pojadę wcześniej, bo terapeutka ma dyżur.
Cieszę się , że tam poszłam. :okok:

OSSA - Nie 18 Mar, 2012 21:09

:brawo: :brawo: :brawo:
olga - Nie 18 Mar, 2012 21:18

:okok:
Ate - Nie 18 Mar, 2012 21:27

Vilemo, super, gratuluje Ci, bo jednak trzeba odwagi, zeby zrobic ten krok .
Linka - Nie 18 Mar, 2012 21:27

:sztama: :sztama:
vilemo - Pon 19 Mar, 2012 08:49

Dziś rano przeprosił mnie za te swoje wybryki.
Wytrzeźwiał w końcu.
No i zapytał gdzie wczoraj byłam, ale nie komentował nic.
Gryzie się z tematem.
No cóż, zobaczymy.
Objawy jak zwykle, suche wymioty i duszności.
Nie pomagam :evil2"

olga - Pon 19 Mar, 2012 08:57

vilemo napisał/a:
Dziś rano przeprosił mnie za te swoje wybryki.


Niewiele to znaczy, na biednego misia Cie łapie.
Jak Ci się popołudnie udało? Dałaś radę nie myśleć?

Klara - Pon 19 Mar, 2012 08:59

Twoim zadaniem Vilemo, byłoby teraz "wyrzucić go z głowy" tak, żeby już przestać się zajmować jego przeprosinami, których było, jest i może być ile dusza zapragnie, a które nic nie znaczą, a także przestać słuchać i podglądać, jak "cierpi" na kacu.
Po prostu - zająć się sobą i dziećmi.
ROBIĆ SWOJE i myśleć kiedy i w jaki sposób pozbyć się garba, jeśli szybciutko nie podejmie leczenia.

olga - Pon 19 Mar, 2012 09:24

Vilemo, skupianie Twojej uwagi na nim nie służy ani jemu ani Tobie. On ma poczucie bycia zaopiekowanym, a Ty fundujesz sobie i co za tym idzie - dzieciom - jazdy. Odpowiedz sobie na pytanie po co ci to.
Nigdy nie bierz za dobrą monetę tego co on mówi. On obieca Ci gwiazdke z nieba żeby tylko mieć komfort picia.

pterodaktyll - Pon 19 Mar, 2012 10:30

olga411 napisał/a:
vilemo napisał/a:
Dziś rano przeprosił mnie za te swoje wybryki.


Niewiele to znaczy, na biednego misia Cie łapie.
olga411 napisał/a:
Nigdy nie bierz za dobrą monetę tego co on mówi. On obieca Ci gwiazdke z nieba żeby tylko mieć komfort picia.

Chyba za dużo przestajesz z trzeźwiejącymi alkoholikami :mysli:







Słuchaj jej Vilemo, bo wie co mówi..... :tak:

olga - Pon 19 Mar, 2012 10:40

pterodaktyll napisał/a:
Chyba za dużo przestajesz z trzeźwiejącymi alkoholikami :mysli:





Z własnego doświadczenia to wiem. kiedyś też łapałam sie na obiecanki, przeprosiny, łzy rzewne i inne tego typu manipulacje.
Najbardziej lubiłam jak klęczał i deklarował miłość dozgonną.

pterodaktyll - Pon 19 Mar, 2012 10:42

olga411 napisał/a:
Najbardziej lubiłam jak klęczał i deklarował miłość dozgonną.

Sadystka.......... :szok:

olga - Pon 19 Mar, 2012 10:44

Cudowny widok jak mąż klęczy a jeszcze pijak :mgreen:

Ja górą :okok:

(później przestało mnie to rajcować, budziło współczucie aż wreszcie obojętność)

kahape - Pon 19 Mar, 2012 17:00

vilemo napisał/a:
Zaznaczam, ze na temat leczenia rozmawiam z P> od jakiś 2 lat, 2 razy udało mi się go zaciągnąć do psychiatry, ale nie ma kontynuacji, bo jemu jest tak dobrze.
vilemo napisał/a:
Objawy jak zwykle, suche wymioty i duszności.
Nie pomagam :evil2"
i w dalszym ciągu...... nie karmię go, nie piorę mu, nie wyręczam...
Mój drogi, dopóki nie przestaniesz pić i nie rozpoczniesz terapii, nie mamy o czym rozmawiać.
Ciężko ci?, męczysz się? trudno. Było nie chlać.
Od dzisiaj nie pomagam ci, radź sobie sam.

Tak ja robiłam.
pozdr

vilemo - Pon 19 Mar, 2012 17:03

Eeehh.... 8)
Tak od razu to nie ma przebaczenia :mgreen:
Zajmuje się 8) sobą, czytam i obserwuję 8) 8)
Niby sie zarzeka, ze to koniec..........ale ile razy tak było....
Byłam dziś z córką na pizzy przy okazji kupowania butów.
Beztrosko, bez pospiechu......... sielanka :skromny:

Klara - Pon 19 Mar, 2012 17:10

vilemo napisał/a:
obserwuję

Po co???? :roll:

OSSA - Pon 19 Mar, 2012 18:40

vilemo napisał/a:

Niby sie zarzeka, ze to koniec..........ale ile razy tak było....


Vilemo czytam twój wątek , to widzę jaka ciężka praca przed tobą.
Dobrze , że poszłaś na terapię tak trzymaj :okok: :okok:

vilemo - Pon 19 Mar, 2012 19:22

Wiem o tym Osso.
Byłam dopiero raz i zdaję sobie sprawę, ze to dopiero pierwszy , malutki kroczek.
Ale ja moje będę stawiać, a czy P. mi dorówna...........okaże się . :okok:

OSSA - Pon 19 Mar, 2012 23:14

vilemo napisał/a:

Ale ja moje będę stawiać, a czy P. mi dorówna...........okaże się . :okok:


No i tu jest problem większość współ. zaczyna terapię by dowiedzieć się jak zmienić partnera, by przestał używać %.
Niestety zmienić tak naprawdę możemy tylko siebie chodziłam 7l i d*** on nie przestał. Natomiast ja dowiedziałam się dużo o sobie, zmieniłam swoje zachowanie wobec synów.
Jak miałam kłopot mogłam go przegadać na grupie lub bezpośrednio z terapeutą, później zaprzyjaźniłam się z dziewczynami. Zawsze mogłam liczyć na rozmowę , maila było mi łatwiej.

ps. Zaraz zbiorę burę, że go nie wywaliłam, ale te ostatnie dwa lata od naszego rozwodu to najspokojniejsze lata w moim życiu.

pterodaktyll - Pon 19 Mar, 2012 23:16

OSSA napisał/a:
te ostatnie dwa lata od naszego rozwodu to najspokojniejsze lata w moim życiu.

ejże....a kto to ostatnio pisał że coś tam zapił itd....... :p

OSSA - Wto 20 Mar, 2012 20:48

Cytat:
pterodaktyll napisał/a:
OSSA napisał/a:
te ostatnie dwa lata od naszego rozwodu to najspokojniejsze lata w moim życiu.

ejże....a kto to ostatnio pisał że coś tam zapił itd.......



Ptero widzę, że jesteś czujny , faktycznie miesiąc temu pisałam o złym zachowaniu mena i moich emocjach z tym związanych. Czy faktycznie zapił , czy był na głodzie i się czepiał nie wiem, bo przestałam sprawdzać kontrolować , tracić czas na obwąchiwanie i szukanie pustych butelek.


Napisałam , że to były najspokojniejsze lata w moim życiu , bo tak faktycznie jest.
Co wcale nie oznacza, że zawsze świeciło słońce nie było żadnych nieporozumień, czy sporów. Owszem zdarzały się , ale dość szybko były rozwiązywane, kiedyś taka sytuacja była początkiem jego wielotygodniowego ciągu. Dziś jest epizodem w moim życiu i tak szczerze nie pamiętam o co poszło. Życie toczy się dalej , zupełnie spokojnie i normalnie.

Dobrze , że zwróciłeś na to uwagę. Moim zdaniem jeśli ktokolwiek rozpoczyna terapię w nadziei , że partner/ partnerka zmieni swoje przyzwyczajenia i życie

:sun: :chmurka: 54k9l będzie jest w wielkim błędzie.

Ponieważ każdy ma wiele wad , jak men % najłatwiej zwalić na niego winę, za wszystko, jak w wyniku terapii przestał okazało się , że ja też nie jestem :aniolek: .
Zupełnie nie rozumiałam dlaczego ten facet normalnie nieobecny (:flacha: ), raptem wtrąca się w wychowanie synów, chce kupić do domu to czy tamto , przecież wcześniej było mu to zupełnie obojętne.

Tylko trochę za późno sobie o tym przypomniał oj są już dorośli :bezradny:

vilemo - Wto 20 Mar, 2012 21:08

OSSA napisał/a:


No i tu jest problem większość współ. zaczyna terapię by dowiedzieć się jak zmienić partnera, by przestał używać %.

.

Stop. wróć!
Mnie nie chodziło o zmianę P.
Jeśli będzie chciał, to to zrobi, jeśli nie, to nie.
Poszłam tam , aby pomóc sobie, a czy on weźmie przykład ze mnie- się okaże. :lol:

rufio - Wto 20 Mar, 2012 21:27

Cholera te kobity mówią coraz mądrzej - strach się bać :bezradny: ceewd xcc
pterodaktyll - Wto 20 Mar, 2012 22:41

rufio napisał/a:
Cholera te kobity mówią coraz mądrzej - strach się bać

nie przejmuj sie Rufio. Myśmy też sroce spod ogona nie wypadli...........damy radę :mgreen:

rufio - Wto 20 Mar, 2012 22:44

Skoro starszy bacie w wierze tak mówisz ! To dobrze 8|
pterodaktyll - Wto 20 Mar, 2012 22:50

rufio napisał/a:
starszy bacie

Ty ze mnie takiego "bicza bożego" to juz nie rób.............prosty jam ci alkoholik jeno..........bracie g45g21

rufio - Wto 20 Mar, 2012 22:56

Ano cosik przeskoczyło na klawiaturze
Nie będę wywoływał burze

kahape - Śro 21 Mar, 2012 10:37

vilemo napisał/a:
Stop. wróć!
Mnie nie chodziło o zmianę P.
Jeśli będzie chciał, to to zrobi, jeśli nie, to nie.
Poszłam tam , aby pomóc sobie, a czy on weźmie przykład ze mnie- się okaże. :lol:
no proszę :mgreen: to ja rozumiem!!!!
Jeszcze będą z ciebie ludzie. :hura: Brawo vilemo!!!!!!
pozdr

DanaN - Śro 21 Mar, 2012 17:50

Flandria napisał/a:
Ossa, widzę, że jesteś perfekcjonistką

mam tak samo. uciążliwa cecha... 8|

vilemo - Pon 26 Mar, 2012 09:02

Hmm.....
Mam mieszane uczucia.
Jednak to wezwanie policji miało dobry wpływ na mojego P.
Od tego czasu jak ręką odjął- nie pije :evil:
Na terapię niestety chodzić nie chce, ale alkohol mu obrzydł dokładnie.
Nie wiem na jak długo.
Kolejnym powodem do takiej decyzji jest fakt, że chłopak którego znaliśmy , był na głodzie i wypił płyn do mycia szyb :shock: -po tygodniu męczarni zmarł, w sobotę był pogrzeb.
Następny- znajomy z naszej miejscowości- leży w szpitalu w stanie prawie że agonalnym. Nawet już nie je. Powód- alkohol. Od jesieni widywałam go w coraz straszniejszym stanie, wychudły , zmieniony na twarzy.
Chyba trochę przemyślał sprawę, bo zapowiedział mi "rozwód" z kolegą, z którym najczęściej raczyli sie wodą ognistą.
Ale ja patrzę i czekam, aż to będzie długotrwały efekt.
Tydzień to każdy głupi wytrzyma.

olga - Pon 26 Mar, 2012 09:12

vilemo napisał/a:
alkohol mu obrzydł dokładnie.


:mysli:

evita - Pon 26 Mar, 2012 09:15

vilemo napisał/a:
alkohol mu obrzydł dokładnie

to zapewne jego słowa a nie twoje ? może i mu obrzydł ale organizm o swoje sie upomni bez względu na to czy twojemu alko smakuje to czy nie . Sądzisz, że znajomy napił się płynu do mycia szyb dla jego wyjątkowego smaku ? :shock:
vilemo napisał/a:
patrzę i czekam

nie patrz i nie czekaj ... zapewne masz ciekawsze zajęcia :)

rufio - Pon 26 Mar, 2012 09:18

vilemo napisał/a:
ale alkohol mu obrzydł dokładnie.

Nic mu nie obrzydło tylko tyłek ma pełen strachu - policja - pogrzeb - agonia kogoś tam .
Wyczyści organizm i i zobaczymy . A Ty nie zawracaj sobie główki - wykorzystaj ja do czego innego .

Janioł - Pon 26 Mar, 2012 09:20

vilemo napisał/a:
Mam mieszane uczucia.
Jednak to wezwanie policji miało dobry wpływ na mojego P.
Od tego czasu jak ręką odjął- nie pije :evil:
czary mary , trele morele i gruszki na wierzbie jakby to bylo takie proste lecznictwo alkoholizmu i całe AA nie byłoby warte funta kłaków , o naiwności
Cytat:
Ale ja patrzę i czekam, aż to będzie długotrwały efekt.
nie chcę być złośliwy ale są duże szanse że nie doczekasz a jeśli nawet to jego jazdy na d*** nie będą służyć nikomu wokół
olga - Pon 26 Mar, 2012 09:26

Ja to nie rozumiem. Skąd Ty to wszystko wiesz?. Przecież w jego głowie nie siedzisz :szok:
esaneta - Pon 26 Mar, 2012 09:26

vilemo napisał/a:
Ale ja patrzę i czekam

Vilemo, Ty nie masz go obserwować, Ty masz zająć się sobą.
Nie licz na to, ze te drastyczne historie z Waszego otoczenia są w stanie wpłynąć na decyzje P. o zaprzestaniu picia. Dopóki na własnym grzbiecie nie odczuje skutków swojej choroby, dopóty nic z nią nie zrobi.
Nie daj się równiez karmic bajakmi w stylu "alkohol jest fe!", mój alko tez mawiał, ze mu alkohol w autobusie smierdział od jakiegos jegomoscia. Nie przeszkodziło mu to dwa dni póxniej sie nachalć - chyba przestało mu śmierdzieć :mgreen:
Reasumując - zajmij sie SOBĄ. Jeszcze raz gorąco polecam terapię dla współ***

Janioł - Pon 26 Mar, 2012 09:29

olga411 napisał/a:
Przecież w jego głowie nie siedzisz :szok:
ale piłem jak on ,rządziły mna te same mechanizmy i żadna policja ani teściowa do trzeżwienia zmusić mnie nie mogły a samemu bez terapii lub AA to alkoholik jedyne co może wymyślić to pół litra kwestia tylko prędzej czy później
olga - Pon 26 Mar, 2012 09:30

Cytat:
Cała mądrość życia w tej jedynie mieści się prawdzie- czekać i mieć nadzieję

Vilemo, ciekawa jestem kiedy zmienisz życiowe motto

rufio - Pon 26 Mar, 2012 09:33

- Cała mądrość życia w tej jedynie mieści się prawdzie- czekać i mieć nadzieję -
Co to żeńska odmiana Hrabiego Monte Christo ?

vilemo - Pon 26 Mar, 2012 10:11

Wiedziałam, że mnie zrugacie fsdf43t
Wiem, to wszystko wiem i też na cud nie liczę.
Piszę tylko o tym, co dzieje się w obecnej chwili.
Zajmuję się sobą, domem( porządki świąteczne)ale tym razem miałam pomoc ze strony P. w porządkach.
Niesłychane :shock:
Ale za 2 tygodnie święta..........hmmmm zobaczymy wówczas jak wygląda jego mocne postanowienie poprawy.

rufio - Pon 26 Mar, 2012 10:13

vilemo napisał/a:
Ale za 2 tygodnie święta..........hmmmm zobaczymy wówczas jak wygląda jego mocne postanowienie poprawy.

No to będziesz się martwic za 2 tyg . teraz oddychaj pełną piersią niekoniecznie w dekolcie :p

Linka - Pon 26 Mar, 2012 10:14

vilemo napisał/a:
ale tym razem miałam pomoc ze strony P. w porządkach.

to też się skończy cf2423f

olga - Pon 26 Mar, 2012 10:16

Vilemo, powtarzam jeszcze raz - kiedy zmienisz życiowe motto?
[quote="vilemo"]hmmmm zobaczymy wówczas jak wygląda jego mocne postanowienie poprawy[quote]

Po co masz zobaczać?

esaneta - Pon 26 Mar, 2012 10:18

vilemo napisał/a:
zobaczymy wówczas jak wygląda jego mocne postanowienie poprawy.

a które to juz będzie? Bo na bank, nie pierwsze :bezradny:

rufio - Pon 26 Mar, 2012 10:18

olga411 napisał/a:
Po co masz zobaczać?

Ona poczuje :shock:

evita - Pon 26 Mar, 2012 10:42

vilemo napisał/a:
tym razem miałam pomoc ze strony P

całkiem nie tak dawno temu mój mąż podczas swojej krótkiej przerwy w piciu zabrał się za generalny remont mieszkania. Jakże ja się wtedy cieszyłam na nową łazienkę :szok: Sielanka nie trwała długo, chłopek wrócił do starych nałogów, mieszkanko zdążył rozpier****ć podczas jego odchyłów od normy po alko a mnie teraz pozostały kolejne długi do spłacania z tytułu remontu :uoee:

Myslisz, że twój P. uszanuje teraz twoją i swoja pracę gdy się napije ? jak długo utrzyma sie ten jego porządek ? Czy nigdy wcześniej w niczym ci nie pomagał ? przecież to jego zas**ny obowiązek więc nie zachłystuj sie radością a tym mniej bolesny będzie upadek na du** ;)

pterodaktyll - Pon 26 Mar, 2012 11:32

vilemo napisał/a:
alkohol mu obrzydł dokładnie.
:buahaha:
pietruszka - Pon 26 Mar, 2012 13:48

vilemo napisał/a:
Wiem, to wszystko wiem i też na cud nie liczę.

vilemo... tylko on i on.... a Ciebie nie ma... wciąż jesteś uzależniona (i Twoje samopoczucie) ot tego, czy on pije/nie pije, od jego humorów, jego stanu ducha. Może czas nauczyć się odcinać o tego. Ja poszłam na terapię pomimo tego, że Pietruch podjął abstynencję i zaczął leczenie. I dzisiaj powiem: dzięki Bogu. Bo mi była przede wszystkim potrzebna pomoc, bez względu na jego stan. Bo o siebie to ja jestem obowiązana dbać, jeśli uważam się za dojrzałą i odpowiedzialną osobę.

olga - Pon 26 Mar, 2012 14:25

Andrzej napisał/a:
olga411 napisał/a:
Przecież w jego głowie nie siedzisz :szok:
ale piłem jak on ,rządziły mna te same mechanizmy i żadna policja ani teściowa do trzeżwienia zmusić mnie nie mogły a samemu bez terapii lub AA to alkoholik jedyne co może wymyślić to pół litra kwestia tylko prędzej czy później



Janioł to nie do Ciebie było tylko do Vilemo. To moja wina bo nie sprecyzowałam :oops:

Janioł - Pon 26 Mar, 2012 14:29

olga411 napisał/a:
Janioł to nie do Ciebie
ok ale się wytłumaczyłem (winni tak mają)
vilemo - Wto 03 Kwi, 2012 13:42

Ale mam dziś doła.
Niby w domu wszystko w porządku, niby jest OK, ale ja nie mogę dać sobie rady z poczuciem winy.
Wiem, że dobrze zrobiłam wzywając wtedy policję, wiem o tym.
Ale on ciągle mi teraz wypomina, bo sąsiedzi dziwnie patrzą, bo postawiłam go w tym samym rzędzie z tymi pijusami spod sklepu.
Niestety nie dociera do niego, że jeszcze trochę i mogły być tak samo. Jak to - on wielki szef swojej firmy? Tak, jakby mało takich sytuacji było.
EEEEhhhhhh to życie.
Nie chce mi sie nic i źle mi jest wogóle.
Chyba poczytam jakąś literaturę na temat, żeby nie zwariować.

esaneta - Wto 03 Kwi, 2012 13:46

vilemo napisał/a:
Chyba poczytam jakąś literaturę na temat,

zdecydowanie lepsze to, niż rozmyślania o NIM :]
Witaj :) nie było Cię troszkę ;)

vilemo - Wto 03 Kwi, 2012 13:50

no nie było mnie trochę :skromny:
wiosna przyszła i coraz więcej pracy, no i do tego porządki świąteczne
chodzę jeszcze na aerobik 2 razy w tygodniu
jakoś się żyje, czas tak szybko mija że trudno za nim nadążyć
bardzo nostalgiczna dziś jestem, a tu sobie porządki zaplanowałam
ciekawe jak mi pójdzie robota :mysli:

esaneta - Wto 03 Kwi, 2012 13:53

A terapia, AlAnon? Ruszyłaś ten temat?
vilemo - Wto 03 Kwi, 2012 14:00

no z tym właśnie mam problem
muszę się jednak usamodzielnić od niego, bo nie zawiezie mnie
a po nocy latać, bo autobusu nie ma- nie chce mi się i zwyczajnie się boję

święta to będzie sprawdzian- mamy jechać na wycieczkę w pierwszy dzień świat
nigdy tego nie robiliśmy, bo zawsze w Wielką Niedzielę już nie mógł się doczekać, aż pójdziemy do teściów i będzie picie
w zeszłym roku ledwo wróciłam z kościoła, już był gotowy do drogi, żeby tylko szybko się napić, bo w sobotę sflogał się niemożebnie i był na kacu
teraz podobno ma być inaczej
heh, zobaczymy

Linka - Wto 03 Kwi, 2012 14:27

vilemo napisał/a:
teraz podobno ma być inaczej

nie będzie
masz plan awaryjny?
vilemo napisał/a:
Ale on ciągle mi teraz wypomina, bo sąsiedzi dziwnie patrzą, bo postawiłam go w tym samym rzędzie z tymi pijusami spod sklepu.

sam się postawił

vilemo - Wto 03 Kwi, 2012 14:33

Linka napisał/a:

sam się postawił

Wiem o tym, ale on nadal uważa sie z kogoś lepszego, bo on pod sklepem nie pił nigdy i nie leżał pod płotem :evil2"

esaneta - Wto 03 Kwi, 2012 14:37

Wszystko przed nim, droga Vilemo. Alkoholizm, to choroba postepująca, samo nie przejdzie :bezradny:
evita - Wto 03 Kwi, 2012 14:42

vilemo napisał/a:
on nadal uważa sie z kogoś lepszego, bo on pod sklepem nie pił nigdy i nie leżał pod płotem

mój men uważał się za lepszego bo denaturatu nigdy nie pił :roll: ale pod sklepem a jakże :) nawet leżał a nie tylko pił 8) i myślisz, że on uważał się za mniej lepszego od twojego męża ? pewnie na pięści by poszli udowadniając swoje czyli który lepszy po czym na końcu i tak kończą wszyscy jednakowo. Ziemia przyjmuje wszystkich tak samo, bez względu na status społeczny i co najwyżej cena trumny może być różna ;)

Babeta35 - Wto 03 Kwi, 2012 14:43

vilemo napisał/a:
on nadal uważa sie z kogoś lepszego, bo on pod sklepem nie pił nigdy i nie leżał pod płotem
mój eks alko uważa się za kogoś lepszego od współbiesiadników pod sklepem bo on z nimi tylko w weekendy pije a w tygodniu garnitur, paltop komórka......
vilemo - Wto 03 Kwi, 2012 14:44

esaneta napisał/a:
Wszystko przed nim, droga Vilemo. Alkoholizm, to choroba postepująca, samo nie przejdzie :bezradny:

wiem o tym
ale cóż z tego, skoro on do wiadomości tego nie przyjmuje
uważa, że sam da radę a na żadne głupie spotkania nie będzie chodzi i opowiadał o sobie
nic tylko lać i patrzeć jak równo puchnie :skromny:

Babeta35 - Wto 03 Kwi, 2012 14:46

vilemo napisał/a:
on do wiadomości tego nie przyjmuje
nie przyjmuje bo nie chce, albo jeszcze nie jego czas albo......nigdy nie przyjmie.
evita - Wto 03 Kwi, 2012 14:47

czyli jakby nie patrząc każdy z nich jest "najlepszejszy" :lol2:
Linka - Wto 03 Kwi, 2012 14:47

vilemo napisał/a:
nic tylko lać i patrzeć jak równo puchnie :skromny:

niestety nie pomaga :(

Babeta35 - Wto 03 Kwi, 2012 14:49

iluzja, zaprzeczenie......straszna choroba w której pomóc może sobie tylko sam zainteresowany, bez jego chęci tylko można ucxc4 tylko po co?
Szkoda czasu, życia, energii, urody

esaneta - Wto 03 Kwi, 2012 14:54

Vilemo, nie chodzi o to, czy, i kiedy do niego dotrze. Najwazniejsze, zeby do Ciebie dotarło. Im szybciej, tym lepiej. I dla Ciebie i dla dzieci
vilemo - Wto 03 Kwi, 2012 17:48

Do mnie już dotarło.
Ale cały czas jestem jak w matni ceewd

DanaN - Wto 03 Kwi, 2012 17:58

vilemo napisał/a:
a na żadne głupie spotkania nie będzie chodzi i opowiadał o sobie

a może pójdzie za przykładem.. (Twoim np.?)

vilemo - Wto 03 Kwi, 2012 18:08

DanaM napisał/a:
vilemo napisał/a:
a na żadne głupie spotkania nie będzie chodzi i opowiadał o sobie

a może pójdzie za przykładem.. (Twoim np.?)

duma mu na to nie pozwoli

DanaN - Wto 03 Kwi, 2012 18:08

vilemo napisał/a:
duma mu na to nie pozwoli

a skąd masz taka pewność

vilemo - Wto 03 Kwi, 2012 18:13

DanaM napisał/a:
vilemo napisał/a:
duma mu na to nie pozwoli

a skąd masz taka pewność

znam go i wiem, że siłą nawet bym go nie zaciągnęła na takie spotkanie
poza tym po rozmowach z jednym osobnikiem, który chodzi na takie spotkania z przymusu( alternatywą było więzienie) i przedstawił to w takim świetle, że nie zachęcił go zbytnio

DanaN - Wto 03 Kwi, 2012 18:20

vilemo napisał/a:
znam go

myślę, że nikt nie zna drugiej osoby... powiem więcej śmiem sądzić, że wielu z nas nie zna siebie samych dobrze.
Mówię z autopsji.. kiedyś myślałam, że jestem inna, że czegoś tam nie zrobię... zarzekałam się , a zrobiłam... tak wyszło... I co z tego mojego myślenia.. "znajomości samej siebie"?
vilemo napisał/a:
siłą nawet bym go nie zaciągnęła na takie spotkanie

siłą go nie ciągnij...to nic nie da, ale dobry przykład czasami działa :)

vilemo - Nie 08 Kwi, 2012 12:21

Co do tych naszych świątecznych planów , powiem tylko tyle:
jaka ja byłam głupia :beczy:
Wy jak zwykle mieliście rację :nerwus:
ceewd h6h5g

olga - Nie 08 Kwi, 2012 12:31

:pocieszacz: zorganizuj sobie czas tylko dla siebie, znajdź coś co sprawia ci przyjemność i już będzie lepiej :sun: nie rozstrząsaj tego, że znowu Cie zawiódł, nie bądź zła na niego bo to nic nie da. Taka choroba.
Klara - Nie 08 Kwi, 2012 12:34

vilemo napisał/a:
mieliście rację

No, to zaraz po Świętach rusz d*** i pędź na terapię.
Już się więcej nie tłumacz, że autobusy, że tramwaje, że piechotą, tylko zaiwaniaj :tak:

olga - Nie 08 Kwi, 2012 12:37

Nie oczekuj wdzięczności, on Cie nie doceni, bo on ma swój świat, w którym nie ma miejsca na takie emocje. Doceń samą siebie.
vilemo - Nie 08 Kwi, 2012 12:43

olga411 napisał/a:
:pocieszacz: zorganizuj sobie czas tylko dla siebie, znajdź coś co sprawia ci przyjemność i już będzie lepiej :sun: nie rozstrząsaj tego, że znowu Cie zawiódł, nie bądź zła na niego bo to nic nie da. Taka choroba.

Dziś jest paskudnie, ale wczoraj byłyśmy z córcią na wycieczce w lesie, posłuchałyśmy śpiewu ptaków, szumu wody w strumyku........i nie spieszyłyśmy się do domu, bo nie było po co drggb

olga - Nie 08 Kwi, 2012 12:46

Dzisiaj też się czymś zajmij. Ja bardzo lubię słuchać muzyki, wycisza mnie, wzrusza.

Niekiedy włączam sobie coś bardzo głośno, wyłażą wtedy ze mnie wszystkie emocje i te negatywne i pozytywne, wtedy głośno śpiewam niekiedy sobie popłaczę i zaraz mi lepiej.

vilemo - Nie 08 Kwi, 2012 12:50

Ja lubię czytać albo snuć marzenia- co by było gdyby......... :czaruje: wtedy trochę odżywam, mam więcej energii
smokooka - Nie 08 Kwi, 2012 12:53

Vilemko, niewiele stoi na przeszkodzie...
olga - Nie 08 Kwi, 2012 12:56

vilemo napisał/a:
snuć marzenia- co by było gdyby.........



..........go nie było w Twoim życiu.
Broń boże ........ gdyby nie pił. To do niczego dobrego Ciebie nie zaprowadzi.

esaneta - Pon 09 Kwi, 2012 11:25

Vilemo a jak dzisiaj Twoje święta?
kahape - Pon 09 Kwi, 2012 15:09

vilemo napisał/a:
Co do tych naszych świątecznych planów , powiem tylko tyle:
jaka ja byłam głupia
oj tam, oj tam zaraz... głupia. Nieuświadomiona i tyle.
ZERO OCZEKIWAŃ = ZERO ROZCZAROWAŃ

Wydrukować, przykleić na lodówce, nauczyć się na pamięć.
pozdr

vilemo - Wto 10 Kwi, 2012 08:26

esaneta napisał/a:
Vilemo a jak dzisiaj Twoje święta?

Wczoraj Esanetko było nieźle.
Napitki skończyły się w niedzielę, więc wczoraj do południa pojechaliśmy do parku pokarmić łabędzie, bo obiecał to córce przed świętami. Było koszmarnie zimno, ale wyprawa udana i tak. Czy nie mogłoby być tak zawsze..........? :bezradny:

Klara - Wto 10 Kwi, 2012 08:56

vilemo napisał/a:
Czy nie mogłoby być tak zawsze..........? :bezradny:

Czyżby włączyła Ci się znów nadzieja na lepsze jutro z...... czynnym alkoholikiem? :shock:

esaneta - Wto 10 Kwi, 2012 08:58

vilemo napisał/a:
Czy nie mogłoby być tak zawsze..........?

Jeżeli myslisz o tym "zawsze" w powiązaniu z partnerem alko, to nie masz na to wpływu.

olga - Wto 10 Kwi, 2012 10:08

vilemo napisał/a:
Czy nie mogłoby być tak zawsze..........? :bezradny:


Przykro mi o tym pisać, ale pomęczysz sie jeszcze dziewczyno :buzki:

Kulfon - Wto 10 Kwi, 2012 10:15

vilemo napisał/a:
Napitki skończyły się w niedzielę (...) Czy nie mogłoby być tak zawsze..........?

Ooooo, to jest dobre ;)

Ja czytam tylko miedzy wierszami :skromny:

To, ze pije, to nie przeszkadza, moglby tylko rzadziej :roll: - prawda? :mysli:

olga - Wto 10 Kwi, 2012 10:21

:beba: ja też sie kiedyś cieszyłam, że sklep zamknięty i nie może sobie kupić, a on i tak znalazł wyjście jak chciał sie napić.
vilemo - Wto 10 Kwi, 2012 11:11

Nadziei na lepsze życie z alko, który czynnie pije i wkurza wszystkich naokoło nie robię sobie.
Ale przecież on jest takim fajnym facetem jak nie pije. Tylko, że wszystko znika, jak tylko ma w objęciach flaszkę :flacha: .
Nie akceptuję tego i on dobrze o tym wie.
Staram się wtedy zabrać gdzieś córkę, syn sam wychodzi do znajomych a on niech się nurza w "wodzie ognistej".

esaneta - Wto 10 Kwi, 2012 11:13

vilemo napisał/a:
Nie akceptuję tego i on dobrze o tym wie.
Staram się wtedy zabrać gdzieś córkę, syn sam wychodzi do znajomych a on niech się nurza w "wodzie ognistej".

zamierzasz juz do końca zycia w ten sposób funkcjonować?

pterodaktyll - Wto 10 Kwi, 2012 11:16

vilemo napisał/a:
przecież on jest takim fajnym facetem jak nie pije.

Prawie wszyscyśmy tacy byli...........i co z tego.........
vilemo napisał/a:
Nie akceptuję tego i on dobrze o tym wie.

I ma to serdecznie w du***. Mówię to na podstawie swojego doświadczenia w tym względzie i nie sądzę żeby u Twojego było inaczej.............taka choroba
vilemo napisał/a:
Staram się wtedy zabrać gdzieś córkę, syn sam wychodzi do znajomych a on niech się nurza w "wodzie ognistej".

Mówiąc krótko akceptujesz totalną patologię w rodzinie. Zastanów się może nad tym co czują Twoje dzieci................

olga - Wto 10 Kwi, 2012 11:18

Boże , masakra, też tak miałam. Udawałam, ze nic sie nie dzieje, bo on przecież spokojny, nie wadził nikomu. Nie wiem tylko czemu dzieci takie nerwowe były. Myślisz, ze to normalne, że musisz zabierać córkę a syn sam musi wychodzić. Twój dom powinien być Twoją oazą. w domu powinnaś czuć sie bezpiecznie i komfortowo.

Mój też był fajny i na "trzeźwo" i po pijaku. Taki biedny miś jakich mało.

vilemo - Wto 10 Kwi, 2012 12:12

olga411 napisał/a:
Boże , masakra, też tak miałam. Udawałam, ze nic sie nie dzieje, bo on przecież spokojny, nie wadził nikomu. Nie wiem tylko czemu dzieci takie nerwowe były. Myślisz, ze to normalne, że musisz zabierać córkę a syn sam musi wychodzić. Twój dom powinien być Twoją oazą. w domu powinnaś czuć sie bezpiecznie i komfortowo.

Mój też był fajny i na "trzeźwo" i po pijaku. Taki biedny miś jakich mało.

Mój jest fajny tylko po trzeźwemu, niestety :bezradny: , ale misiem nie jest.
Raczej takim zdecydowanym facetem.
Poza tym ma dużą wiedzę, potrafi zrobić, naprawić mnóstwo rzeczy i to precyzyjnie.
W pracy też nie ma szans na fuszerki, wszystko jest co do milimetra.Gdyby był jeszcze tak dokładny w niepiciu, byłoby ekstra.
Nie chcę uciekać z domu, żeby na niego nie patrzeć.
Ale na ten moment lepszego pomysłu nie mam.

esaneta - Wto 10 Kwi, 2012 12:20

vilemo napisał/a:
Ale na ten moment lepszego pomysłu nie mam.

a ja mam :) i chętnie Ci w tajemnicy zdradzę.....terapia dla osób współuzaleznionych :]
Myslisz, że to tylko Twój alko taki wspaniały? Jakbysmy tu wszystkie zaczęły wychwalac walory naszych wybrańców, to niezła rywalizacja by z tego wyszła i kto wie, może mój pokonałby Twojego :mgreen:

Klara - Wto 10 Kwi, 2012 13:41

vilemo napisał/a:
potrafi zrobić, naprawić mnóstwo rzeczy i to precyzyjnie.

Oooo, to zupełnie tak jak mój!
Niestety, przyszedł czas, gdy już niczego nie był w stanie utrzymać w drżących rękach, niczym oprócz alkoholu i snu nie był zainteresowany...
Nie żyje od czterech lat - zmarł pijany :(
Będziesz czekała na taki finał?
W lustrze zobaczysz wtedy starą, zmęczoną kobietę, która życie ma już za sobą i nic jej już nie czeka i na nic nie ma ochoty :(

olga - Wto 10 Kwi, 2012 13:56

Alkoholizm to choroba postepująca. Mój rachunki płacił w terminie, nie daj boże sie spóźnić choćby jeden dzień. Pod koniec swojej kariery "gospodarza domu" nawet nie pytał czy aby długów nie mamy. Niestety.
Żeglarz - Wto 10 Kwi, 2012 15:43

Klara napisał/a:
na nic nie ma ochoty

:pocieszacz:
Klara napisał/a:
życie ma już za sobą i nic jej już nie czeka

Oj, życie potrafi zaskoczyć. Szczególnie, gdy mu się trochę pomoże :)

Linka - Nie 22 Kwi, 2012 19:08

Vilemo, co u ciebie?
vilemo - Pon 23 Kwi, 2012 10:13

To miłe Linko, że pytasz.
U mnie bez zmian, a teraz to mam takiego doła psychicznego i finansowego, ze szok.
Gdyby nie nadzieja , ze to się szybko uda zmienić, chyba nie wychodziłabym z łóżka. :stres: :stres: :stres:

esaneta - Pon 23 Kwi, 2012 10:14

vilemo napisał/a:
teraz to mam takiego doła psychicznego i finansowego

czym powodowane sa te doły?

evita - Pon 23 Kwi, 2012 10:16

vilemo napisał/a:
chyba nie wychodziłabym z łóżka

nie dprowadzaj się do takiego stanu !!! ja tak właśnie kiedyś zrobiłam ... pewnego dnia nie wstałam z łóżka i tak trwałam kilka dni a dzieci do tej pory wspominają to bardziej niż najgorsze awantury tatusia 8|

olga - Pon 23 Kwi, 2012 10:33

Vilemo nie daj się, masz dzieci i dla nich musisz funkcjonować. Takie stany miną. Może powinnaś skorzystać z pomocy lekarskiej?

Dla mnie dzieci były jedyną motywacją, która pchała mnie do zmian. Wiedziałam, że dla nich nie mogę się poddać. Wtedy juz wiedziałam, że nasz dom to ja i dzieci. Dla eksa miejsca już nie było i wszystko stało sie prostsze.

vilemo - Nie 06 Maj, 2012 14:59

Samopoczucie poprawiło mi się.
Wiedziałam, że tak będzie bo jestem zbyt twarda na takie *p****.
To była tylko chwilowa załamka :zalamka:
Dla mnie też dzieci są najważniejsze i to dla nich wstaję codziennie z łóżka, i robię wszystko to, co robię.
Z moim alko staram się ograniczyć kontakt, zwłaszcza gdy jest pod wpływem.
Wiem, że nie jest to idealny stan, ale staram się je chronić przed jego zachowaniami.
Z tego co obserwuję syn niestety ma cechy DDA, córka na ten moment- nie.
Może dlatego, że ma innych charakter.....
Nie wiem, nie jestem psychologiem, tylko ekonomistką ;)

esaneta - Nie 06 Maj, 2012 15:51

a cos dla siebie tez robisz?
vilemo - Nie 06 Maj, 2012 16:11

esaneta napisał/a:
a cos dla siebie tez robisz?

Owszem :>
dużo czytam, wczoraj umalowałam sobie włosy , zajęłam się sobą( manicure, pedicure)
z córą codziennie chodzimy na spacery z naszym niesfornym psiakiem- Rambo
dużo pracuję, bo staram się jak najprędzej zdobyć pełną niezależność finansową
a poza tym - uwielbiam oglądac "Perfekcyjną panią domu " 8)

esaneta - Nie 06 Maj, 2012 16:18

a terapia? Sorry za upierdliwosc ;)
vilemo - Wto 08 Maj, 2012 13:29

Powiem szczerze, że takiego terapeutę, z którym mogłabym porozmawiać indywidualnie ciężko jest u nas znaleźć.
Ale szukam i może mi się uda.

Linka - Wto 08 Maj, 2012 16:15

Vilemo, kiedyś wydawało mi się, że łatwiej jest odejść od alko jak nie ma ślubu, wspólnego domu, dzieci. Myliłam się :oops:
Niestety widzę, że to co nas trzyma przy alkoholiku to nie ślub, dzieci, czy nawet wspólny dom ale współuzależnienie :uoee: które żadnego papierka nie potrzebuje 8|

A jeżeli chodzi o terapię, to zdaję sobie sprawę, że od Ciebie wszędzie jest daleko, szczególnie bez samochodu, bo sama mieszkam na wsi.
Ale od czegoś trzeba zacząć, może koleżanka jakaś której mogłabyś dołożyć się do paliwa, może warto zrobić prawo jazdy, bo to też trochę trwa( ja jak już zaczęłam to i pieniądze się znalazły)
vilemo napisał/a:
Powiem szczerze, że takiego terapeutę, z którym mogłabym porozmawiać indywidualnie ciężko jest u nas znaleźć.

mnie kiedyś kolega alkoholik umówił ze swoim terapeutą i tam dopiero usłyszałam ile błędów popełniam 325t5

Klara - Wto 08 Maj, 2012 16:15

vilemo napisał/a:
szukam i może mi się uda.

Wiesz co?
Wygląda na to, że alkoholik jeszcze Ci wystarczająco nie dopiekł :(
Przecież nie mieszkasz na końcu świata!
Wystarczy, że pójdziesz do pierwszego z brzegu Ośrodka Leczenia Uzależnień: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html
i umówisz się z terapeutą na konsultację.

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 10:28

Klara napisał/a:

Wygląda na to, że alkoholik jeszcze Ci wystarczająco nie dopiekł :(

Wiesz co?
Właśnie tak się złożyło, ze jednak dopiekł :tupie:
I dziś jadę spotkać się z terapeutą.
Racja, nie mieszkam na końcu świata, ale w mojej okolicy nie ma dziewczyn , które miałyby ten problem i jeździły na terapie. Tzn. znam wiele, których mężowie piją, ale chyba nawet nie wiedzą, ze można pomóc sobie.
Albo na razie są tak głęboko współ, ze tego nie widzą.
Albo się wstydzą, i nie mają odwagi jak ja do nie dawna? :wstyd:

esaneta - Śro 09 Maj, 2012 11:09

vilemo napisał/a:
chyba nawet nie wiedzą, ze można pomóc sobie.

A może spróbuj się do nich jakoś zbliżyć. Opowiedzieć po krótce co to współuzależnienie, wyjasnić, ze mozna sobie pomóc etc...

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 11:43

esaneta napisał/a:

A może spróbuj się do nich jakoś zbliżyć. Opowiedzieć po krótce co to współuzależnienie, wyjasnić, ze mozna sobie pomóc etc...

Najprędzej to mogę pogadać z jedną dziewczyną- jej mąż z moim P. często popija i potem :szok: jedzie do domu samochodem.
Młodszy od nas jest, ale sam mówi, że precyzyjnej roboty typu lutowanie cos w komputerze, nie zrobi, jak nie wypije "ćwiartki" bo mu się ręce trzęsą. To już dobrze nie jest.

esaneta - Śro 09 Maj, 2012 11:44

vilemo napisał/a:
Najprędzej to mogę pogadać z jedną dziewczyną- jej mąż z moim P. często popija

świetny pomysł :)
Umów się z nią gdzieś najlepiej na neutralnym gruncie i sobie porozmawiajcie, może wyjdzie z tego coś konstruktywnego.

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 12:08

A ja dziś się dowiedziałam, że moje "kochanie" wczoraj rano piło ocet, takie miał pragnienie :krzyk:
pterodaktyll - Śro 09 Maj, 2012 12:14

vilemo napisał/a:
moje "kochanie" wczoraj rano piło ocet, takie miał pragnienie

To chyba niedaleko już do borygo i innych tego typu wynalazków..........

Linka - Śro 09 Maj, 2012 12:44

pterodaktyll napisał/a:
vilemo napisał/a:
moje "kochanie" wczoraj rano piło ocet, takie miał pragnienie

To chyba niedaleko już do borygo i innych tego typu wynalazków..........

przepraszam, że w temacie Vilemo, ale dziś rano mnie olśniło :shock:
wiele razy od mojego męża wyczuwałam dziwny zapach i nie był to zapach alkoholu :szok:
raczej taki acetonowy........no ale nie mój problem , dałam sobie spokój.
I dziś rano użyłam spryskiwaczy w samochodzie, a tam mam jeszcze płyn zimowy. :shock:
to był ten sam, zapach a raczej smród.

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 14:37

A ja właśnie znalazłam na regale kuchennym kieliszek pachnący octem.
Ciekawe kto go tak ukrył w kąciku :tupie: ?

Klara - Śro 09 Maj, 2012 14:45

vilemo napisał/a:
I dziś jadę spotkać się z terapeutą.
Racja, nie mieszkam na końcu świata, ale w mojej okolicy nie ma dziewczyn , które miałyby ten problem i jeździły na terapie.

Spotkałaś się z terapeutą?
I jak się do tego ma fakt, że nikt z okolicy nie jeździ na terapię?

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 14:53

Jadę za godzinke, a jeśli chodzi o ten drugi fakt- byłoby raźniej , łatwiej dojechać z mojej miejscowości do miasta.
Klara - Śro 09 Maj, 2012 14:59

vilemo napisał/a:
Jadę za godzinke, a jeśli chodzi o ten drugi fakt- byłoby raźniej

Rozumiem :tak:
Brak towarzystwa nie przeszkodzi Ci jednak w ratowaniu siebie, prawda?
Zresztą, po jakimś czasie może się okazać, że przetarłaś drogę następnym :)

esaneta - Śro 09 Maj, 2012 15:35

ja nie szukalam towarzystwa, było mi juz tak zle, ze pobiegłam do OTU sama, natychmiast. Idz Vilemo, moze się tez okazac, ze tam znajdziesz to towarzystwo.
vilemo - Śro 09 Maj, 2012 19:46

Byłam.
Rozmawiałam z przemiłą panią Małgosią.\
Dała mi swój numer telefonu, mam dać znać jeśli uda mi się namówić P. na spotkanie z nią.
Moja grupa przemile mnie przyjęła.
Jestem trochę spokojniejsza jak porozmawiałam z nimi, choć w tym czasie miałam 30 połączeń nieodebranych od P.
A jak w końcu oddzwoniłam, poprosił, żebym mu przywiozła ćwiartkę :hurra:
Pogięło go już całkiem.
A córcia schował w domu ocet, żeby go nie skończył :flacha:

Klara - Śro 09 Maj, 2012 19:58

vilemo napisał/a:
Dała mi swój numer telefonu, mam dać znać jeśli uda mi się namówić P. na spotkanie z nią.

:shock: U kogo Ty byłaś? :shock:
vilemo napisał/a:
Moja grupa

Jaka grupa?

Przepraszam Cię, że tak wypytuję. Jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj.

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 20:09

Pani Małgosia jest terapeutą od uzależnień.
Okazało się , że ma dyżury w gminnej komisji u nas.
Ale tam, to nawet nie ma szans żeby P. poszedł. Zwłaszcza, że ona dyżuruje w domu kultury, gdzie każdy pracownik go zna.
Ale jeśli uda się go namówić na spotkania z dala od domu, to i tak będzie sukces.
Niech tylko wywietrzeje z niego ten alkohol wreszcie.
Od czegoś trzeba zacząć.
A jeśli chodzi o konkretną terapeutkę dla mnie tylko- już węszę.
Koleżanka zaczęła chodzi do jednej, ale mówi, ze trudno się do niej dostać.
Ale spróbuję, pojadę do OTU , gdzie pracuje.

Babeta35 - Śro 09 Maj, 2012 20:12

vilemo napisał/a:
Ale jeśli uda się go namówić na spotkania z dala od domu, to i tak będzie sukces
widzisz Vilemo tu nie chodzi o to by go namówić, chodzi o to by sam chciał iść.Takie jest moje zdanie.Mój eks alko po 8 dniowym ostrym piciu w weekend majowy poszedł do WOLU, rozmowa z terapeutką go tylko rozczarowała bo usłyszał od niej że jest jedna jedyna drroga i nie jest nią picie kontrolowane .
Stwierdził że w takim razie to on się leczyć nie będzie 8|

Klara - Śro 09 Maj, 2012 20:22

vilemo napisał/a:
Pani Małgosia jest terapeutą od uzależnień.
Okazało się , że ma dyżury w gminnej komisji u nas.

Vilemo!
Terapeutka z prawdziwego zdarzenia powiedziałaby Ci mniej więcej tak: "Spróbuję pomóc pani mężowi tylko wtedy, gdy on się sam do mnie pofatyguje, a teraz mogę pomóc jedyne pani".

Nie bardzo rozumiem, czemu tak kluczysz.
Jedynym wyjściem dla Ciebie jest skorzystanie z regularnej terapii w OTU, a nie jakieś "węszenie" w poszukiwaniu terapeutki.
Zdaje się, że adresy ośrodków podawałam Ci już dwa razy 8|

yuraa - Śro 09 Maj, 2012 20:40

vilemo napisał/a:
Pani Małgosia jest terapeutą od uzależnień.
Okazało się , że ma dyżury w gminnej komisji u nas.

u mnie gmina utrzymuje taki punkt konsultacyjny.
mozna tam sie dowiedzieć o mozliwościach leczenia, dostać adresy najbliższych ośrodkow i kupę ulotek o szkodliwości picia.
nie dyżuruja tam terapeuci tylko zwykły informator

jak trafiłem tam pierwszy raz, wchodzę przestraszony,mowie grzecznie dzień dobry.
i słyszę ;
oooo kolejny mój uczeń , dzien dobry
patrzę a to moja pani od rosyjskiego z podstawowki.

ale rzetelnie podeszla do sprawy, zadzwoniła do OTU i umówila mnie na wizytę

Dziubas - Śro 09 Maj, 2012 20:52

vilemo napisał/a:
Pani Małgosia jest terapeutą od uzależnień.

Co Ty tam robiłaś?
vilemo napisał/a:
Niech tylko wywietrzeje z niego ten alkohol wreszcie.

Jeżeli w ogóle, to będzie to Jego decyzja, a nie Twoje starania.
vilemo napisał/a:
Od czegoś trzeba zacząć.

Oczywiście. Najlepiej od siebie.

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 21:05

yuraa napisał/a:

nie dyżuruja tam terapeuci tylko zwykły informator


Oto cytat z forum, na którym znalazłam namiary na panią Małgosię:
"W telewizji kablowej na lokalnym programie był w tym tygodniu wywiad z terapeutką z naszego miasta panią Małgorzatą K**** ,która zapraszała do punktu konsultacyjnego prowadzonego przez Wspólnotę Swiętokrzyską ,gdzie można zgłaszać problemy związane z uzależnieniami.Myślę że jest to bardzo odpowiednia osoba aby poprowadzić taką grupę.

W poradni na ul Sienkiewicza odbywają się spotkania dla rodzin alkoholików,ale nie mają szczęścia jeśli chodzi o prowadzących(kiedyś prowadziła je właśnie pani Małgosia i miały duże powodzenie)."
Pani ta, zaproponowała mi, ze jeśli oczywiście P. będzie chciał :mysli: , to mam dzwonic i przyjeżdżać, żeby zacząć jak najszybciej, żeby sie nie rozmyślił.
A co będzie potem? Któz to wie?
Ważne, zeby chciał zacząć.

Klara - Śro 09 Maj, 2012 21:11

Vilemo!
Tobie jest potrzebne leczenie współuzależnienia!
T O B I E!!!

Terapeutka pani Małgosia powinna to wiedzieć.
Powinna też wiedzieć o tym, że alkoholik zechce zacząć leczenie tylko wtedy, kiedy ON tego będzie chciał nie zacząć, lecz nie pić.

pietruszka - Śro 09 Maj, 2012 21:13

vilemo napisał/a:
Ważne, zeby chciał zacząć.

Daj przykład a nie wykład... ech... 23r

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 21:19

Klara napisał/a:
Vilemo!
Tobie jest potrzebne leczenie współuzależnienia!
T O B I E!!!

Terapeutka pani Małgosia powinna to wiedzieć.
Powinna też wiedzieć o tym, że alkoholik zechce zacząć leczenie tylko wtedy, kiedy ON tego będzie chciał nie zacząć, lecz nie pić.

Oj, wiem, wiem.
A tamta terapeutka dla mnie , o której pisałam wcześniej , jest jedna jedyna w OTU , i trudno jest się do niej dostać na indywidualne spotkania.
Ale pojadę tam i będę rozmawiać, żeby mnie gdzieś wcisnęła.
A co do alko - wiemy to wszyscy, i czekamy z utęsknieniem na ten dzień kiedy on raczy podjąć decyzję.
Czy picie octu można już uznać za jego prywatne dno? Od którego może się odbić tylko zaczynając się leczyć?

Klara - Śro 09 Maj, 2012 21:20

Ostrowiec Świętokrzyski
Ośrodek Leczenia Uzależnień Psychicznych i Uzależnień "ESKULAP"
Sienkiewicza 80
27-400 Ostrowiec Świętokrzyski
tel.: 041 265 14 24


Byłaś tam?

vilemo - Śro 09 Maj, 2012 21:23

Klara napisał/a:
Ostrowiec Świętokrzyski
Ośrodek Leczenia Uzależnień Psychicznych i Uzależnień "ESKULAP"
Sienkiewicza 80
27-400 Ostrowiec Świętokrzyski
tel.: 041 265 14 24


Byłaś tam?

tak, tam właśnie pracuje owa słynna terapeutka :mysli:
dowiedziałam się , ze w środy ma spotkania z grupą i wtedy można się z nią umówić na indywidualny tok.

Klara - Śro 09 Maj, 2012 21:26

vilemo napisał/a:
w środy ma spotkania z grupą i wtedy można się z nią umówić na indywidualny tok

Ośrodek zatrudnia tylko jedną terapeutkę?
Dowiedz się, może są jeszcze inni.
Nie musisz jechać osobiście - masz przecież numer telefonu.

Linka - Śro 09 Maj, 2012 21:34

vilemo napisał/a:
A co będzie potem? Któz to wie?
Ważne, zeby chciał zacząć.

Vilemo ręce opadają, Ty masz szukać pomocy dla siebie i nie musi to być słynna terapeutka
vilemo napisał/a:
A co do alko - wiemy to wszyscy, i czekamy z utęsknieniem na ten dzień kiedy on raczy podjąć decyzję.
Czy picie octu można już uznać za jego prywatne dno? Od którego może się odbić tylko zaczynając się leczyć?

nigdy nie wiesz co może być jego dnem

Linka - Nie 20 Maj, 2012 18:58

Vilemo, tak długo Cię tu nie było 8|
esaneta - Czw 24 Maj, 2012 12:57

Vilemo, czemu się nie odzywasz?
vilemo - Pon 04 Cze, 2012 15:40

nie odzywałam się bo zarobiona jestem
za dużo myślenia, pracy, czasem nie wyrabiam już
jestem przemęczona, ale dopóki mam ten rozpęd, to pracuję ile sił
ale wreszcie ta praca przyniesie mi spodziewane efekty
a pozostałe sprawy- niestety bez zmian

pozdrawiam dziewczyny i dzięki za troskę, to miłe :buzki:

Linka - Pon 04 Cze, 2012 16:03

vilemo napisał/a:
bo zarobiona jestem

ja też bywałam zarobiona, kolejny etap budowy, kolejny sezon....
nie myślałam wtedy o problemach, na nic nie starczało czasu.
To był rodzaj ucieczki.
A życie biegło naprzód, problemy się same nie rozwiązały niestety.
Tylko ja przestałam uciekać i powoli stawiam im czoło.

olga - Pon 04 Cze, 2012 16:58

Trudne problemy zostawione same sobie staną się jeszcze trudniejsze


PRAWO MURPHY'EGO

esaneta - Nie 17 Cze, 2012 18:03

Vilemo :krzyk: wciąż jesteś zarobiona?
Co u Ciebie?

vilemo - Pią 22 Cze, 2012 12:29

No i stało się to, co przewidywałam i o czy mówiłam.
P. wylądował w szpitalu z niewydolnością krążenia i podejrzeniem zatorowości płucnej.
W każdej chwili może się udusić.
Powody: alkohol i duuuża nadwaga.
Teraz wreszcie ma sporo do myślenia na ten temat, bo trafiły do niego słowa lekarzy.
Gdyby nie poszedł do lekarza- dzień, dwa by się pomęczył i koniec.
Żarty się skończyły.

Klara - Pią 22 Cze, 2012 12:59

vilemo napisał/a:
Żarty się skończyły.

...a Ty go teraz będziesz pielęgnowała (?) :lewatywa:

Linka - Pią 22 Cze, 2012 15:32

vilemo napisał/a:
Żarty się skończyły.

wg Ciebie
nie wiesz co on myśli :nie:

pterodaktyll - Pią 22 Cze, 2012 17:28

vilemo napisał/a:
Żarty się skończyły.

Niewątpliwie. Przygotuj sie do roli pielęgniarki całodobowej

olga - Sob 23 Cze, 2012 16:35

vilemo napisał/a:
Teraz wreszcie ma sporo do myślenia na ten temat, bo trafiły do niego słowa lekarzy.


Za każdym razem, kiedy eks trafiał do szpitala myślałam, ze jest to sytuacja, która da mu do myslenia, ze w szpitalu będzie miał czas na to myślenie. Zawsze mówił, że się "droczy ze sobą" (cokolwiek miał na mysli). Ja wierzyłam, ze zastanawia nad soba, nad sensem swojego życia, ze teraz to juz podejmie jakieś decyzje. :bezradny:

vilemo - Pon 25 Cze, 2012 08:14

Jednak żarty skończyły się raz na zawsze.
W najlepszym przypadku obejdzie się bez przeszczepu serca :stres1:

Kulfon - Pon 25 Cze, 2012 08:22

vilemo napisał/a:
Jednak żarty skończyły się raz na zawsze.
W najlepszym przypadku obejdzie się bez przeszczepu serca :stres1:

Czym Ty sie stresujesz ? :mysli: przeciez to jego problem :roll: dostal to czego chcial .... tzn to czego mial pelna swiadomosc ze tak bedzie.
U mojego brata operacja serca nie pomogla, pije dalej :bezradny:

vilemo - Pon 25 Cze, 2012 08:26

jednak do śmiechu nam nie jest, kiedy widzę, że na moich oczach może mu braknąć oddechu
w każdej chwili

olga - Pon 25 Cze, 2012 08:53

Vilemo, czy on w jakikolwiek sposób pomaga Ci? Czy daje pieniadze na życie, czy masz w ogóle jakis pożytek z niego oprócz zgryzoty?
vilemo - Pon 25 Cze, 2012 09:13

Przez ostatnie kilka lat głównym źródłem naszego utrzymania jest jego firma.
Nie jest całkowitym trutniem, którego muszę żywić, i do niedawna naprawdę ciężko pracował.
Często wracał w nocy z roboty, kiedy był montaż płotu i nigdy się nie oszczędzał.
I to go zgubiło, bo w niczym się nie oszczędzał- czy to praca, czy picie i nadmierne jedzenie przy piciu.

esaneta - Pon 25 Cze, 2012 09:14

A Ty, pracujesz/pracowałaś zawodowo?
vilemo - Pon 25 Cze, 2012 09:22

Do zeszłego roku zajmowałam się sprawami papierkowymi w jego firmie, a od ponad roku mam swoją działalność, jednakże moje dochody są nieregularne, raz są a raz ich nie ma.
olga - Pon 25 Cze, 2012 09:25

No to powinnaś sie zabezpieczyć finansowo. Jak będziesz miała stały i regularny dopływ pieniedzy będziesz sie czuła bezpieczna. Poczucie bezpieczeństwa ma ogromny wpływ na psychikę, to jest podstawa.
esaneta - Pon 25 Cze, 2012 09:26

Dokładnie, powinnaś zadbać o niezależność finansową swoją i dzieci.
Za co teraz będziecie żyli, kiedy on jest chory?

vilemo - Pon 25 Cze, 2012 09:29

Płoty sprzedaję cały czas, tylko będziemy musieli zrezygnować z usługi montażu,
siedzę w tym tyle czasu , że znam się prawie na wszystkim;
a co do zabezpieczenia- w tych czasach łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić.
Ale pracuję i nad tym.

olga - Pon 25 Cze, 2012 09:46

vilemo napisał/a:
Ale pracuję i nad tym.


I bardzo dobrze, skoncentruj sie przede wszystkim na tym, na sobie i dzieciach. On sobie poradzi.

Klara - Pon 25 Cze, 2012 09:52

vilemo napisał/a:
Płoty sprzedaję cały czas, tylko będziemy musieli zrezygnować z usługi montażu

Może masz w swoim otoczeniu kogoś uczciwego i niepijącego, kogo mogłabyś wdrożyć do tej pracy i kto przypilnowałby pracowników?
Miałabyś wyższy zarobek i nie byłabyś zależna od nieodpowiedzialnego partnera.

vilemo - Czw 28 Cze, 2012 10:14

Na ten moment nie mam nikogo takiego, wbrew pozorom nie jest łatwo znaleźć.

Jednak liczę, ze P. jak wyjdzie ze szpitala, będzie jednak w stanie jeśli nie pracować tak jak wcześniej, to przynajmniej dopilnuje na montażu.

pterodaktyll - Czw 28 Cze, 2012 10:22

vilemo napisał/a:
liczę, ze

Jest takie powiedzenie, jak umiesz liczyć, to licz tylko na siebie. Polecam Twojej uwadze. Liczenie na czynnego alkoholika to strata czasu i zdrowia, a wiem coś na ten temat niestety

olga - Czw 28 Cze, 2012 12:11

vilemo napisał/a:
Jednak liczę,


Lepiej nie licz, bo może bardzo zaboleć. Mnie, odkąd przestałam liczyć, znacznie lżej sie żyje.

evita - Czw 28 Cze, 2012 12:20

vilemo napisał/a:
Płoty sprzedaję cały czas

metalowe ? kute ?
vilemo napisał/a:
będziemy musieli zrezygnować z usługi montażu


Siedzę w podobnej branży i nie wiem jak jest u ciebie ale w moich okolicach nie jest trudno znaleźć dobrego fachowca do montażu. Pootwierało się mnóstwo małych, jednoosobowych firemek usług budowlanych i sami proszą się o zlecenia. Rozejrzyj się dobrze ;)

vilemo - Czw 28 Cze, 2012 12:44

evita napisał/a:

metalowe ? kute ?
Betonowe


Siedzę w podobnej branży i nie wiem jak jest u ciebie ale w moich okolicach nie jest trudno znaleźć dobrego fachowca do montażu. Pootwierało się mnóstwo małych, jednoosobowych firemek usług budowlanych i sami proszą się o zlecenia. Rozejrzyj się dobrze ;)

co do tych pseudofachowców- wżyciu bym nie wyszła na swoje, a na dodatek musiałabym za nich świecić oczami
Czekam na szefa- ozdrowieje i będzie pilnował roboty- co do tego - nigdy nie zawiódł.

olga - Czw 28 Cze, 2012 12:52

Oj Vilemo, Vilemo....daj ci Boże. Różnie w życiu sie zdarza. Może wytrzeźwieje i pójdzie po rozum do głowy? :mysli:

Pamietam jak wspomnienia przesuwały mi sie przed oczami jak obrazy, jak nie mogłam sie pogodzić z tym, że już nigdy razem nigdzie nie pojedziemy (bo sprzedałam nasz samochód), nie bedziemy wspólnie jeździć na nartach, nie będziemy jeździć na rowerach w kierunku Helu spogladajac raz na zatoke raz na morze.
I pogodziam sie. Teraz jest to dla mnie przeszłość. Ja żyję w teraźniejszości. Pogodzenie sie przynosi ulgę i szansę na nowe życie.

vilemo - Czw 28 Cze, 2012 13:14

No ja myślę , że leżenie pod monitorami i sikanie do kaczki nie będzie mu już przywodziło miłych wspomnień związanych z piciem.
Walka o każdy oddech- chyba też nie.

pterodaktyll - Czw 28 Cze, 2012 15:30

vilemo napisał/a:
Czekam na szefa- ozdrowieje i będzie pilnował roboty- co do tego - nigdy nie zawiódł.

Jak napiszę, że jeszcze to jedno (kolejne) rozczarowanie przed Tobą, to pewnie i tak nie uwierzysz............

vilemo - Pon 02 Lip, 2012 20:40

Nie wiem ptero, zapewne się przekonam , poczekamy zobaczymy.
Znam kilka osób którym jednak bardziej miłe było życie niż picie.
A nuż P. zaliczę do tej grupy? :okok:

olga - Pon 02 Lip, 2012 22:14

vilemo napisał/a:
leżenie pod monitorami i sikanie do kaczki nie będzie mu już przywodziło miłych wspomnień związanych z piciem.


Nie byłabym tego taka pewna 8| Nerki mojego eksa nie funkcjonowały przez kilka tygodnii po wypiciu glikolu, dializowany był i co? i nic :bezradny:

esaneta - Pon 02 Lip, 2012 22:31

Vilemo, ile juz czekasz na ten CUD? To się nazywa myslenie marzeniowe - jeden z klasycznych symptomów współuzaleznienia.
olga - Pon 02 Lip, 2012 22:38

Vilemo masz nadzieję, ze to jest to jego dno? O jesuuu, jak ja marzyłam kiedyś o tym dnie. Najważniejszą rzeczą w moim życiu było jego dno.
vilemo - Wto 03 Lip, 2012 07:34

To nie jest tak dziewczyny.
Ja sobie już wybiłam z głowy marzenia o tym co to będzie, jak to będzie jak on przestanie pić.
O tym już nie myślę.
Myślę o wielu innych , przyjemniejszych sprawach, a tę pozostawiam jej własnemu biegowi- albo sobie weźmie wreszcie do serca, ze to nie przelewki, że mając obciążenie genetyczne w postaci chorób serca u mężczyzn w rodzinie albo nie.
I tyle.

olga - Wto 03 Lip, 2012 08:03

vilemo napisał/a:
Ja sobie już wybiłam z głowy marzenia o tym co to będzie, jak to będzie jak on przestanie pić.


I bardzo dobrze. Nie trać energii na coś na co nie masz wpływu. Rób to, co przyniesie ci wymierne korzyści.

vilemo - Pon 23 Lip, 2012 17:07

No i tak:
P. zażywa grzecznie tabletki- a jest ich cała garść na rano i wieczór.
Kilka razy spróbował napić sie piwa, jednakże skutek był taki, że spowodowało to nawrót gromadzenia się płynów w organizmie i w efekcie uczucie duszności i natychmiastowy wzrost wagi.
Po tej nauczce ostatecznej postanowił wziąć rozwód z alkoholem.
Jednak chce jeszcze trochę pożyć
Nawet na wypisie ze szpitala mu napisali dużymi literami:
BEZWZGLĘDNY ZAKAZ PICIA ALKOHOLU. :tak:
I teraz nareszcie jest dobrze.
A jak ja się uspokoiłam.........nie znajduję już w domu pochowanych w różnych miejscach butelek, buteleczek.I dzieci widzą, ze spokojne wieczory są wreszcie.
A co dalej- zobaczymy.

Linka - Pon 23 Lip, 2012 17:09

vilemo napisał/a:
Nawet na wypisie ze szpitala mu napisali dużymi literami:
BEZWZGLĘDNY ZAKAZ PICIA ALKOHOLU. :tak:

mój ma takich przynajmniej 5
witaj, Vilemo i nie rób sobie nadziei

pterodaktyll - Pon 23 Lip, 2012 17:12

vilemo napisał/a:
A co dalej- zobaczymy.

Nie będę szczególnie oryginalny jak powiem, że kolejna powtórka z rozrywki. Niech tylko trochę dojdzie do siebie. Żeby nie było, że tak z "powietrza", to mówię na podstawie tego co mam w swojej dalszej rodzinie. Cyt. "przecież kieliszeczek lub dwa nie zaszkodzą............" to nic, że zastawka w serduszku założona :bezradny:

olga - Pon 23 Lip, 2012 17:14

Jakieś 6 moze 7 lat temu, gdy mój alko był chory i musiał zażywać antybiotyk to odstawiał alkohol. Później antybiotyk przestał mu być do szczęścia potrzebny.
vilemo - Pon 23 Lip, 2012 17:37

pterodaktyll napisał/a:
vilemo napisał/a:
A co dalej- zobaczymy.

Nie będę szczególnie oryginalny jak powiem, że kolejna powtórka z rozrywki. Niech tylko trochę dojdzie do siebie. Żeby nie było, że tak z "powietrza", to mówię na podstawie tego co mam w swojej dalszej rodzinie. Cyt. "przecież kieliszeczek lub dwa nie zaszkodzą............" to nic, że zastawka w serduszku założona :bezradny:


On już do siebie nie dojdzie.
Kilka miesięcy leczenia i renta- tak mu powiedział lekarz.
Dobrze czuje się tylko wtedy gdy zażywa leki zgodnie z zaleceniami.

olga - Pon 23 Lip, 2012 17:38

On jest leżący czy chodzący?
vilemo - Pon 23 Lip, 2012 18:02

chodzi, ale ma zalecony bardzo oszczędny tryb życia
żadnej pracy fizycznej tak naprawdę
juz spróbował w zeszłym tygodniu i odchorował

olga - Pon 23 Lip, 2012 18:06

Vilemo wiedz, ze na alko nie ma recepty. Są tacy co przestają, dowód chocby na forum. Ale tu nie ma żadnej pewności a zycie nadzieją jest zgubne. Ja życzę Tobie i jemu jak najlepiej tylko żeby to nie były pobozne życzenia.
vilemo - Pon 23 Lip, 2012 18:17

Wiem, że nie ma recepty.
Ale on bardzo chce jednak żyć, a pijąc tylko sobie życie skraca.
Oj, napatrzył się w szpitalu na takiego co przesadził.
Nie jestem tego pewna na 100% i chyba nigdy nie będę, ale chyba jednak coś zrozumiał.
Był już bardzo blisko śmierci, a siedząc przez kilka bezsennych nocy z powodu duszności
miał sporo do przemyślenia.

olga - Pon 23 Lip, 2012 18:32

vilemo napisał/a:
Ale on bardzo chce jednak żyć, a pijąc tylko sobie życie skraca.


Pewnie tak.
Nie wiem czy znasz historie mojego eksa?
Jak go zawieźli do szpitala to odruchu źrenicznego juz nie było. Sam mówił, że dostał drugie życie i że nie wolno mu pić bo umrze :beba:

vilemo - Wto 07 Sie, 2012 09:14

Nie pisałam jakiś czas, bo obserwowałam.
Na razie jestem zadowolona, chociaż P. mówi, ze chyba sobie wymodliłam te jego chorobę.
Faktycznie czekałam na coś takiego :evil2" .
Ale nie spodziewałam się, że siedzi w nim taka choroba i taka wada serca.
Sam mówi, że będąc w szpitalu tak odzwyczaił sie od myśli o tym, że musi się coś napić,
że wogóle go nie ciągnie.
I to widać, bo przyjeżdżał kumpel z którym często gęsto pociągali c44vc i tamten chcąc sie napić musiał napić się sam :flacha: .
Na tamtego niestety wpływu nie mam, niech się jego żona męczy.

Dziubas - Wto 07 Sie, 2012 09:20

vilemo napisał/a:
Na tamtego niestety wpływu nie mam, niech się jego żona męczy.

Na swojego też wpływu nie masz,pogódź się z tym.
Abstynencję choroba wymusiła.
vilemo napisał/a:
bo przyjeżdżał kumpel z którym często gęsto pociągali i tamten chcąc sie napić musiał napić się sam .

Ciekawe jak długo Twój zdzierży te wizyty?

vilemo - Wto 07 Sie, 2012 09:25

[/quote]
Ciekawe jak długo Twój zdzierży te wizyty?[/quote]
Też jestem ciekawa, ale trzyma sie dzielnie , bo wie w jakim jest stanie.

Dziubas - Wto 07 Sie, 2012 09:28

vilemo napisał/a:
Też jestem ciekawa,

Nie lepiej byłoby nie testować?

vilemo - Wto 07 Sie, 2012 09:36

P. powiedział mu że już z nim pił nie będzie i musi się z tym pogodzić.
Też mi nie na rękę to jego picie, ale cholernik jest tak dobrym fachowcem od elektroniki, sprzętu AGD, że jak tylko się coś zepsuje, to on zaraz przyjeżdża.

pterodaktyll - Wto 07 Sie, 2012 09:39

vilemo napisał/a:
powiedział mu że już z nim pił nie będzie i musi się z tym pogodzić.

Który musi sie pogodzić, Twój czy ten drugi?

vilemo - Wto 07 Sie, 2012 09:41

chyba obaj, ale bardziej tamten, bo on za kołnierz nie wylewa i nie folguje wcale :szok:
pterodaktyll - Wto 07 Sie, 2012 09:43

vilemo napisał/a:
chyba obaj,

Musi to na Rusi, jak powiadają starożytni Niemcy........ :bezradny:

Dziubas - Wto 07 Sie, 2012 09:45

vilemo napisał/a:
cholernik jest tak dobrym fachowcem od elektroniki, sprzętu AGD, że jak tylko się coś zepsuje, to on zaraz przyjeżdża.

I sobie siedzą i piją c44vc
Jeden spożywając, drugi na sucho zfert

pterodaktyll - Wto 07 Sie, 2012 09:45

vilemo napisał/a:
cholernik jest tak dobrym fachowcem od elektroniki, sprzętu AGD, że jak tylko się coś zepsuje, to on zaraz przyjeżdża.

vilemo napisał/a:
bardziej tamten, bo on za kołnierz nie wylewa i nie folguje wcale

Może na wszelki wypadek zacznij szukać kogoś innego zanim się boleśnie "odbijesz" od tego flachowca

vilemo - Wto 07 Sie, 2012 13:03

Dziubas napisał/a:

I sobie siedzą i piją c44vc
Jeden spożywając, drugi na sucho zfert

Na szczęście nie zawsze trafia na P., najczęściej jestem to ja.
P. na szczęście samochodem może jeździć, więc najczęściej wywozi płoty jak koleś przyjeżdża.
Wiem, że suche picie też jest niebezpiecznie, ale jak na razie nei zaobserwowałam takich zmian nastroju, jakie występowały przy piciu.
Na razie to jest w stanie euforii, ze się śmierci wywinął, choć nie wiadomo na jak długo :mysli: . Jeśli stan serca się nie poprawi, to tylko przeszczep go ratuje.

Dziubas - Wto 07 Sie, 2012 13:11

vilemo napisał/a:
Na razie to jest w stanie euforii, ze się śmierci wywinął, choć nie wiadomo na jak długo

Mój wujek ze zdiagnozowaną marskością wątroby nie pił jakiś czas i umarł z flachą w dłoni. Taka ta nasza choroba :bezradny:

vilemo - Nie 09 Wrz, 2012 13:49

Nie chciałam wierzyć wam, tylko jemu, ale jak zwykle niestety mieliście rację.
Podkurował się trochę i jazda!!! :flacha:
No i oczywiście zaczęły się te jego przyczepki do mojego syna jak zwykle.
Wczoraj sie go czepił, a jak zobaczył że mu nie sekunduję to zaczął mi grozić, ze się wyprowadzi.
Nadal się nie odzywałam, to dziś ze swym wiernym kolegą pojechał nałowić sobie żywców na ryby.
I z tego co zauważyłam "żywce" były ale inne c44vc
Poszedł spać do budynku gospodarczego, więc przynajmniej nie smrodzi mi w domu ;)

Klara - Nie 09 Wrz, 2012 13:57

vilemo napisał/a:
zaczął mi grozić, ze się wyprowadzi.

Nie skorzystałaś z okazji, żeby pomóc mu spełnić tę obietnicę? :mgreen:

vilemo - Nie 09 Wrz, 2012 14:00

Tak naprawdę było mi obojętne czy to zrobi, chociaż wiem, że nie zrobi.
Zawsze tylko tak mówi.
Tylko nie chciało mi się wstawać z łóżka, żeby go spakować ;)
Jego ciuchy, niech się sam pakuje, jak się zdecydował.

OSSA - Nie 09 Wrz, 2012 14:35

vilemo napisał/a:
Tak naprawdę było mi obojętne czy to zrobi, chociaż wiem, że nie zrobi.
Zawsze tylko tak mówi.
Tylko nie chciało mi się wstawać z łóżka, żeby go spakować ;)
Jego ciuchy, niech się sam pakuje, jak się zdecydował.


Vilemo "problem z dorastającym synem " a przez cały czas jest o twoim pijącym facecie , czyżbyś go adoptowała , a gdzie w tym wszystkim jesteś ty i twoje dzieci :mysli: .

Mysza - Nie 09 Wrz, 2012 14:40

OSSA napisał/a:
Vilemo "problem z dorastającym synem " a przez cały czas jest o twoim pijącym facecie

:okok:

vilemo
Towarzyski
współuzależniona....... ale juz niedługo ;)




Dołączyła: 06 Mar 2012
vilemo napisał/a:
Nie chciałam wierzyć wam, tylko jemu, ale jak zwykle niestety mieliście rację.
Podkurował się trochę i jazda!!!


szkoda, że nie ustaliłaś sobie terminu....jak niedługo ;)

vilemo - Nie 09 Wrz, 2012 14:44

a no właśnie sdgwz
znowu sie mi wczoraj syna uczepił
i choć Dawid aniołem nie jest, to powodu zupełnie nie miał, tylko znów uroił sobie coś w tym swoim chorym umyśle
mam go dosyć
już coraz bardziej
to my ze skóry wychodzimy, bo on chory, bo dieta i takie tam :nunu2:
nieładnie, nieładnie :laskabije:
nie nie będę go lała, bo nawet mi się nie chce
robię się obojętna na jego poczynania


nieprawda- miotam się jak oszalała langusta w klatce z kobrami
staram się tylko robić dobrą minę do złej gry,
bo przyjeżdżają klienci, więc nie mogę wychodzi z zapuchniętymi oczami i td
a czasami najchętniej bym z siebie wyryczała to całe napięcie, strach i wściekłość

esaneta - Nie 09 Wrz, 2012 14:54

i na terapię pewnie się do dzisiaj nie zgłosiłas? A szkoda, ja właśnie swoje pokonczyłam. Wiesz, jak mi fajnie teraz? :)
pterodaktyll - Nie 09 Wrz, 2012 16:46

No i co tu powiedzieć......kolejny przykład "klasyki" gatunku......... :bezradny:
Dam Ci jedną radę. Jak chcesz coś bezpowrotnie zakończyć, to najlepiej tzw. "toporem". Raz a dobrze. Nawet rany szybciej sie wtedy, goją a nie jątrzą bez końca. Jest tylko jeden drobny problem, trzeba podjąć tą decyzję i konsekwentnie sie jej trzymać, a niestety konsekwencja a właściwie jej brak i panika przed podejmowaniem ważnych decyzji, to symptomy i uzależnienia i niestety współuzależnienia też.

Linka - Pon 08 Paź, 2012 12:27

Vilemo :)
????

vilemo - Czw 18 Paź, 2012 17:26

Witajcie. :)
Nasze życie się normuje pomału. Syn bardzo pomaga w zakładzie, bo P. jest już tak chory że żadnej pracy fizycznej nie może wykonywać.
Mój syn jest nam naprawdę podporą.
Musi godzić chodzenie do szkoły z pomocą.
Boję się tylko o niego bo niestety zdarza mu się brać przykład z ojczyma.
Zdarzyło mu się to do tej pory 2 razy, no ale nie ma jeszcze 18-tu lat :szok:
Nie jest jakiś głupi, nie ulega wpływom, tłumaczę mu i liczę na to, że się wyszumi i przestanie.
My z córcią jesteśmy spokojne, ona bardzo dobrze się uczy, a dziś zapisała się do kółka teatralnego.

esaneta - Czw 18 Paź, 2012 17:34

zdarzyło się, czy to znaczy, ze pił alkohol?
Klara - Czw 18 Paź, 2012 17:38

vilemo napisał/a:
Zdarzyło mu się to do tej pory 2 razy, no ale nie ma jeszcze 18-tu lat :szok:

Czarno to widzę 8|

vilemo - Czw 18 Paź, 2012 17:51

no właśnie dlatego piszę :uoee:
mnie też się zdarzyło w tym wieku parę razy przesadzić z alkoholem, ale tylko kilka razy i na tym się skończyło
więc liczę na to, że on też zmądrzeje, zwłaszcza ze przykład ma pod nosem- leżący w łóżku
i z ostatnim stopniem niewydolności serca

endriu - Czw 18 Paź, 2012 18:25

ale tak sie upił do nieprzytomności? urwany film? wielki kac?

bo jeśli dwa razy się tak upił to juz jest alkoholikiem

olga - Czw 18 Paź, 2012 18:29

eeeee Endriu, przesadzasz
endriu - Czw 18 Paź, 2012 18:40

zdrowemu człowiekowi jak coś raz zaszkodzi to już więcej nie spróbuje
olga - Czw 18 Paź, 2012 18:41

ja parę razy za młodych lat spróbowałam a w alkoholizm nie popadłam
niekoniecznie tak musi być ale może

Małgoś - Czw 18 Paź, 2012 18:49

olga411 napisał/a:
ja parę razy za młodych lat spróbowałam a w alkoholizm nie popadłam
nie koniecznie tak musi być ale może


Mnie film urwał się jeden raz w życiu.... mniej więcej w okolicach 18 :?
Później bałam się obciachu i kontrolowałam swój stan

Generalnie w tym wieku panuje jakaś obłędna fascynacja różnymi środkami
i większość zależy od bliskich, rodziny, otoczenia
Jak w domu jest dobrze, to i dzieciak nie będzie eksperymentował za bardzo
Ale jeśli nie czuje się w domu dobrze, to.... licho wie :/

staaw - Czw 18 Paź, 2012 18:59

endriu napisał/a:
bo jeśli dwa razy się tak upił to juz jest alkoholikiem

olga411 napisał/a:
eeeee Endriu, przesadzasz

Myślę że przesada jest niewielka...
Jeżeli człowiek RAZ schla się jak [...], drugi raz pamięta ile może lub wcale nie tyka trucizny...

vilemo - Czw 18 Paź, 2012 19:00

nie, film mu się nie urwał
bardzo mu to tylko zaszkodziło

staaw - Czw 18 Paź, 2012 19:03

vilemo napisał/a:
bardzo mu to tylko zaszkodziło

I dobrze mu tak...

Chodziłaś koło niego, dawałaś cytrynkę/ogóreczki na kaca?

Małgoś - Czw 18 Paź, 2012 19:03

vilemo napisał/a:
nie, film mu się nie urwał
bardzo mu to tylko zaszkodziło


to bardzo dobrze :tak:

Naprawdę nie ma nic ważniejszego niż bliscy, rodzina...
To tu lezy pies pogrzebany

olga - Czw 18 Paź, 2012 19:05

sięga, tylko bardziej rozważnie
Marc-elus - Czw 18 Paź, 2012 19:07

olga411 napisał/a:
sięga, tylko bardziej rozważnie

No i niech nie pije niesprawdzonego alkoholu. :D

Małgoś - Czw 18 Paź, 2012 19:09

olga411 napisał/a:
sięga, tylko bardziej rozważnie


To też dobrze, bo alkohol jest dla ludzi.... ale mądrych

olga - Czw 18 Paź, 2012 19:10

Małgoś napisał/a:
olga411 napisał/a:
sięga, tylko bardziej rozważnie


To też dobrze, bo alkohol jest dla ludzi.... ale mądrych


ale zanim rozważnie to najpierw mniej rozważnie :bezradny:

staaw - Czw 18 Paź, 2012 19:12

olga411 napisał/a:
ale zanim rozważnie to najpierw mniej rozważnie

Ja NIGDY nie piłem rozważnie, najwyżej kasa kończyła się zbyt szybko... :bezradny:

vilemo - Czw 18 Paź, 2012 19:12

staaw napisał/a:
vilemo napisał/a:
bardzo mu to tylko zaszkodziło

I dobrze mu tak...

Chodziłaś koło niego, dawałaś cytrynkę/ogóreczki na kaca?

pysk obiłam :mgreen:

staaw - Czw 18 Paź, 2012 19:14

vilemo napisał/a:
staaw napisał/a:
vilemo napisał/a:
bardzo mu to tylko zaszkodziło

I dobrze mu tak...
Chodziłaś koło niego, dawałaś cytrynkę/ogóreczki na kaca?

pysk obiłam :mgreen:

Aż tak to może nie trzeba było...

Ale pamiętam że ja byłem bardzo zaopiekowany na kacu.
To utrwalało we mnie postawę biednego misia któremu jedno piwo zaszkodziło...

esaneta - Czw 18 Paź, 2012 19:14

vilemo napisał/a:
pysk obiłam

a to już bardzo niedobrze :nono:
Gdy mojemu synowi się zdarzyło to tylko pokazałam mu gdzie jest wiadro, do którego może oddać zatrutą treść żołądkową

vilemo - Czw 18 Paź, 2012 19:17

esaneta napisał/a:
vilemo napisał/a:
pysk obiłam

a to już bardzo niedobrze :nono:
Gdy mojemu synowi się zdarzyło to tylko pokazałam mu gdzie jest wiadro, do którego może oddać zatrutą treść żołądkową

mój niestety nie zdążył i łazienkę musiałam posprzątać , bo nie był w stanie a do rana nie mogłam tego tak zostawić
czuję się usprawiedliwiona

Janioł - Czw 18 Paź, 2012 19:20

a ja obiłem jak psa , na drugi dzień nic nie pamiętał i tylko zapytał co go tak tyłek boli i nie żałuje
olga - Czw 18 Paź, 2012 19:22

Janioł napisał/a:
ja obiłem jak psa , na drugi dzień nic nie pamiętał


:beba: na nic poszło, tylko sie zmęczyłeś :/

Marc-elus - Czw 18 Paź, 2012 19:23

Wybaczcie, ale bić swoje nastoletnie dziecko i do tego pijane?
Kara działa wtedy gdy karany może w pełni jej doświadczyć, "docenić".
A lać pijanego, to niegodne, ale też nieskuteczne.

Bez urazy, to moje zdanie, Wy możecie mieć inne.

pietruszka - Czw 18 Paź, 2012 19:27

dla mnie agresja jest wyrazem bezradności :bezradny:
esaneta - Czw 18 Paź, 2012 19:27

Marc-elus napisał/a:
Bez urazy, to moje zdanie, Wy możecie mieć inne

a wiesz Marceli, ze od pewnego czasu w tej kwestii mam identyczne zdanie - juz mnie chyba ręce bolały od obijania pyska ojcu, to na syna sobie darowałam ;)

olga - Czw 18 Paź, 2012 19:28

Mam takie samo zdanie. Czy to nastoletnie dziecko czy dorosły, pijany czy trzeźwy. Kary, zakazy nic dobrego nie przyniosą a tylko bezpieczny, ciepły dom.
olga - Czw 18 Paź, 2012 19:30

Marc-elus napisał/a:
Kara działa wtedy gdy karany może w pełni jej doświadczyć, "docenić".


Mogę dać Ci gwarancję, że nie działa. Karane dziecko uczy się jak manipulować dorosłym żeby nie ponieść konsekwencji. Na przekór pójdzie "odmrozić sobie uszy".

vilemo - Czw 18 Paź, 2012 19:30

pietruszka napisał/a:
dla mnie agresja jest wyrazem bezradności :bezradny:


no i tak właśnie się czułam

ale bez obaw- nic mu się nie stało, ale pamiętał dobrze ( do następnego razu oczywiście :/ )

na drugi dzień miał kazanie i jeszcze raz kazanie do znudzenia

esaneta - Czw 18 Paź, 2012 19:32

vilemo napisał/a:
na drugi dzień miał kazanie i jeszcze raz kazanie do znudzenia

zamiast kazań proponuję ciepłą rozmowę, szczerość, cierpliwość - po zmianie swoich zachowań, widzę ogromne zmiany w dzieciach, polecam Vilemo :)

vilemo - Czw 18 Paź, 2012 19:35

esaneta napisał/a:
vilemo napisał/a:
na drugi dzień miał kazanie i jeszcze raz kazanie do znudzenia

zamiast kazań proponuję ciepłą rozmowę, szczerość, cierpliwość - po zmianie swoich zachowań, widzę ogromne zmiany w dzieciach, polecam Vilemo :)

my rozmawiamy bardzo dużo ze sobą , on nie ma tajemnic przede mną
wiem o dziewczynie, o kolegach i innych sprawach

Janioł - Czw 18 Paź, 2012 19:39

u mnie dało efekt , to było jakies 8 lat temu przez te kilka lat tylko dwa razy widziałem syna po piwie i wtedy miałem wrażenie że i tak jest mu głupio
vilemo - Czw 18 Paź, 2012 20:17

Janioł napisał/a:
u mnie dało efekt , to było jakies 8 lat temu przez te kilka lat tylko dwa razy widziałem syna po piwie i wtedy miałem wrażenie że i tak jest mu głupio



no czyli jakiś skutek to przyniosło :laskabije:

vilemo - Pon 19 Lis, 2012 07:28

Temat popijania syna powraca.
Jak tylko przychodzi sobota, to musiałabym do kaloryfera chyba przywiązać.
W ubiegłym tygodniu wrócił znów w takim stanie, że brak słów.
Kolejna sprawa- papierosy. Ja tego nie cierpię i od kilku lat-bo problem jest od gimnazjum , tłumacze , zabraniam, konfiskuję.
A on , jak tylko dorwie parę złotych- znowu ma fajki.
Nie ma dla niego argumentu na ten temat, żeby nie wiem co mu tłumaczyć, on robi swoje.
Czuję się tak :[ i tak :bezradny: .

esaneta - Pon 19 Lis, 2012 07:40

Vilemo, a czy Ty trafiłas w końcu na jakąś terapię?
Może jestem monotematyczna, ale sama wiele lat się przed tym broniłam, choć wiedziałam, ze ja mam też problem a ogarnia się go na terapii własnie.

vilemo - Pon 19 Lis, 2012 07:50

Nie, nie poszłam na żadną terapię.
Wiem, ze to błąd ale teraz i tak nie mam do tego głowy.
Cały czas zaprząta mi myśli życie, które nie jest łatwe zwłaszcza teraz.
P. jest tak ciężko chory, ze nie może robić nic, bo to ostatni stopień niewydolności serca.
Głównie leży, wstaje tylko rano skoczymy po zakupy i jest już tak wyczerpany że nie ma siły na nic.
Żeby coś w domu zrobił- nie ma nawet mowy.
Wszystkim zajmujemy się ja i dzieci.
A żeby mu sie poprawiło i jako tako funkcjonował- dziś właśnie będę dzwonić do Nałęczowa,
żeby pojechał tam na leczenie. A jeśli to nie pomoże - pozostaje tylko oczekiwanie na dawcę.
Chciałabym się wyrwać z domu, ale ostatnio nawet na aerobik nie miałam kiedy.
Córcia jak przyjdzie ze szkoły to ma tyle zadane, ze często siedzimy do 21.
Może kiedyś znajdę trochę czasu dla siebie, teraz go nie mam.

esaneta - Pon 19 Lis, 2012 08:04

vilemo napisał/a:
Może kiedyś znajdę trochę czasu dla siebie, teraz go nie mam.

Identycznie kiedys mówiłam. Wiesz dlaczego?
Bo my, współ boimy się zmian. Podświadomośc płata Ci takiego figla w postaci "nie mam czasu, jestem zmęczona etc" byle tylko nic nie zmieniać w starych sprawdzonych
(przeraźliwie złych :uoee: ) schematach.
Na terapii nauczysz się m.in. jak wygląda zycie zdrowej rodziny, jak postepować z dzieciakami, jak dbac o siebie i mnóstwo innych bardzo ważnych potrzebnych rzeczy.
Mówisz, że nie masz czasu, to ja Ci powiem jak wyglądał mój dzień w czasie gdy się terapeutyzowałam.
Pracowałam wtedy na pełnym etacie i dodatkowo prowadziłam działalnośc gospodarczą.
Do pracy etatowej miałam 23 km (co przy warszawskich korkach wydaje się być dwa razy dłuższą odległością), do swojego biura miałam kolejne 25 km i bywałam tam dwa razy w tygodniu. I w tym kieracie znalazłam czas jeszcze na to by 3 razy w tygodniu jeżdzić do sąsiedniego miasta na terapie (dla współ-indywidualna i grupowa oraz dla matek dzieci uzależnionych od substancji psychoaktywnych).
Mój syn też próbowałam alkoholu, fajek i ostro jechał z narkotykami :/
Bez terapii byłabym dzisiaj pewnie w czarnej d..... a mój syn zaćpałby się na śmierć. 8|

vilemo - Pon 19 Lis, 2012 08:13

Okej, dałam sobie czas , jak tylko P. się podleczy przyjdzie czas i na mnie.
Na razie jestem w domu, bo pilnuję atmosfery- nie bez powodu, bo człowiek chory wścieka sie o wszystko i na wszystkich, bo był sprawny, a tu nagle trach i nic nie może robić.
Ja to rozumiem, bo jakbym leżała i patrzyła jak ktoś coś robi nie po mojemu też bym się denerwowała.
Jak w domu jest fajnie i miło, dzieciaki pomagają bez szemrania to do razu chce się w nim być.

esaneta - Pon 19 Lis, 2012 08:19

Vilemo, a czy Ty musisz go przewijać, karmić, myć, przebierać?
vilemo - Pon 19 Lis, 2012 08:21

Na szczęście aż tak źle nie jest.
Jednakże potrzebuje opieki, a ja lubię to robić :skromny:

Tylko że znowu schodzimy z tematu - mam problem jak wpłynąć na syna żeby nie wszedł w to samo bagno co ojczym.
Ponadto te jego fajki doprowadzają mnie do szału.
Ale wczoraj coś się żle poczuł tak jakby go w klatce piersiowej coś dusiło, dławiło,
więc nie omieszkałam postraszyć go trochę że to z tego powodu, bo wiem że w 2 dni paczkę wypalił(przyznał sie bo nie miał wyjścia)
jednemu przez całe życie nie zaszkodzą , a drugi będzie miła problem na starcie

esaneta - Pon 19 Lis, 2012 08:32

vilemo napisał/a:
Tylko że znowu schodzimy z tematu - mam problem jak wpłynąć na syna żeby nie wszedł w to samo bagno co ojczym.

odpowiedziałam Ci moim dzisiejszym u Ciebie postem :)

Klara - Pon 19 Lis, 2012 08:35

vilemo napisał/a:
człowiek chory wścieka sie o wszystko i na wszystkich

Wścieka się, bo jeśli teraz nie pije, bo nie może, to ciągle jest na głodzie.
vilemo napisał/a:
Jednakże potrzebuje opieki

Jak się podleczy, znów będzie pił, a Ty będziesz w czarnej dziurze.
Opiekujesz się alkoholikiem, który zniszczył swoje życie, a nie możesz zaopiekować się sobą?
vilemo napisał/a:
lubię to robić :skromny:

To jest głębokie współuzależnienie :(

smokooka - Pon 19 Lis, 2012 08:42

vilemo napisał/a:
Jak w domu jest fajnie i miło, dzieciaki pomagają bez szemrania to do razu chce się w nim być.
vilemo napisał/a:
mam problem jak wpłynąć na syna
vilemo napisał/a:
a ja lubię to robić
vilemo napisał/a:
Na szczęście aż tak źle nie jest.
vilemo napisał/a:
bo pilnuję atmosfery-
vilemo napisał/a:
jak tylko P. się podleczy przyjdzie czas i na mnie.
vilemo napisał/a:
Może kiedyś znajdę trochę czasu dla siebie, teraz go nie mam.
vilemo napisał/a:
Nie ma dla niego argumentu na ten temat, żeby nie wiem co mu tłumaczyć, on robi swoje.


Vilemo, napisałaś dziś cztery posty, tylko, a jest w nich co najmniej osiem bardzo poważnych symptomów świadczących o głębokim współuzależnieniu. Nie chcę się wtrącać, bo nie ja jestem odpowiedzialna za Ciebie, ale robisz SOBIE poważną krzywdę. Tylko TY zadbać możesz o siebie samą w sposób dojrzały i odpowiedzialny. Kiedy ja tak żyłam, nie miałam pojęcia co to znaczy JA. Martwię się że ledwo wstajesz często z rana, że masz różne bóle, których genezy nie znasz, że Twój mózg pracuje na pełnych obrotach 24 godziny na dobę, że nie widzisz żadnej szansy wyrwania się z tego kołowrotka i nie masz nawet komu się pożalić w realnym życiu.
Vilemo, bardzo mi przykro z powodu Twojej sytuacji, :pocieszacz:
Wierzę jednak, że nie chcesz tak żyć, spalać się, starzeć w zastraszającym tempie i nie odczuwać radości z życia. Wszystko co piękne na tym świecie jest dla Ciebie, możesz tego dotykać i tym żyć...
Powtórzę za Esanetą - idź na terapię, otworzysz tam oczy i zobaczysz, że z tym strasznym kołowrotkiem możesz żyć inaczej... a dzięki Tobie sprawy mogą się potoczyć lepiej, szybciej, radośniej i mądrzej.

smokooka - Pon 19 Lis, 2012 08:44

Widzę, że wcześniej dziewczyny napisały Ci to samo, Vilemo, skup się na tych słowach, przeczytaj je ze zrozumieniem i kropelką egoizmu, którego tak bardzo się boisz.
Zdrowy egoizm nie pozwoli Ci zginąć, zatracić siebie. Pozwoli Ci odzyskać wszystko czego dziś nie masz.




Nic nie jest tak trudne do rozpoczęcia, niebezpieczne do przeprowadzenia i nie gwarantujące powodzenia jak wprowadzanie nowego porządku rzeczy. Machiavelli



Mówi Ci to coś? :)

vilemo - Pon 19 Lis, 2012 10:03

Wiem, że w tym siedzę po same uszy i to na dodatek tak 46uj7y
a także tak j67j6 .
Nie mam na razie siły żeby się wydostać.

olga - Pon 19 Lis, 2012 10:14

Najtrudniejszy pierwszy krok......
smokooka - Pon 19 Lis, 2012 10:18

vilemo napisał/a:
Nie mam na razie siły żeby się wydostać.










Vilemo, zacznij od wykonania telefonu i umówienia się na wizytę. Potem będziesz miała czas aby przyzwyczaić się do myśli, że bierzesz swoje życie w swoje ręce, zanim przyjdzie termin wizyty. Potem po prostu na nią idź...
I tak powolutku, maleńkimi kroczkami, nie za często - w swoim własnym tempie - możesz zmienić swoje życie.
Nie porywaj się na zrobienie wielkiego kroku.
Po prostu najpierw zadzwoń...
Tylko tyle.


pannamigotka - Pon 19 Lis, 2012 12:43

smokooka, fajne

ja ostatnio czytam motywujące cytaty itp

znalazłam coś fajnego:



apropos zmian

i jeszcze to:

"Nie ma znaczenia, z jakiego punktu startujesz. Ważne jest, dokąd zmierzasz." Zig Ziglar

kahape - Pon 19 Lis, 2012 17:10

pannamigotka napisał/a:
i jeszcze to:
i to też

"NIKT NIE NADEJDZIE"
Nie pojawi się nikt, kto mnie wybawi, naprawi moje życie, rozwiąże moje problemy.
Jeżeli sam czegoś nie zrobię, nic się nie polepszy. Nathaniel Branden

pozdr

pietruszka - Wto 20 Lis, 2012 03:36

kahape napisał/a:
"NIKT NIE NADEJDZIE"
Nie pojawi się nikt, kto mnie wybawi, naprawi moje życie, rozwiąże moje problemy.
Jeżeli sam czegoś nie zrobię, nic się nie polepszy. Nathaniel Branden

O to mi się bardzo podoba :) Dziękuję Kahape :)

Scarlet O'Hara - Nie 25 Lis, 2012 10:13

http://www.tipy.pl/artyku...omu-pijany.html
Małgoś - Nie 25 Lis, 2012 16:59

Scarlet O'Hara napisał/a:
http://www.tipy.pl/artykul_7358,jak-zareagowac-gdy-nastolatek-wraca-do-domu-pijany.html


Pewnie niedługo i mnie to czeka...
Mój młody właśnie przerabia gimnazjum :]
Najbardziej obawiam się swojej reakcji, wybuchu złości, gderania etc :roll:

vilemo - Nie 25 Lis, 2012 18:29

Dzięki Scarlett za artykuł. :okok:
Może nie wszystkie te punkty wypełniłam co do joty, ale większość na pewno.
Na razie się opanował, czasem wypije piwo i tyle.
Może mu trochę przemówiłam do rozumu. h65hj
To się jeszcze okaże. 23r

Scarlet O'Hara - Nie 25 Lis, 2012 19:11

Małgoś napisał/a:

Mój młody właśnie przerabia gimnazjum :]


tęsknię za tymi czasami.....


vilemo - proszę bardzo :) sama chętnie poczytałam. lepiej być przygotowanym na wszystko.

vilemo - Pią 30 Lis, 2012 19:17

Właśnie jestem po kolejnej kłótni z P. na temat mojego syna.
Bo pali, bo nic nie umie, a on chciał go tyle nauczyć, ale D. nie chciał i tak dalej.......
A on nie chciał , bo jak tylko coś mu nie wyszło to dostał taki stek wyzwisk, jaki to on nie jest.....według P. jest to motywacja- wg mnie dołowanie, ale tu nie potrafię go przekonać.
Jest po wczorajszym popiciu niestety.
Na nic zalecenia lekarzy jak pić sie chce, choćby do upadłego :flacha:
Dziś na kacu i się czepia.
Wiem, wiem że powinnam juz dawno być na terapii, ale powód jest bardzo prozaiczny- nawet nie mam teraz kasy aby sobie ubezpieczenie opłacić.
Ale na dniach zapłacę i wtedy idę tam i koniec, bo już ledwo sobie z sobą daję radę.
A dla dzieci muszę być zdrowa, bo im jestem najbardziej potrzebna.

Klara - Pią 30 Lis, 2012 20:07

vilemo napisał/a:
na dniach zapłacę i wtedy idę tam i koniec, bo już ledwo sobie z sobą daję radę.

Znów się sprawdza ta mądrość która mówi, że współuzależniona też musi dosięgnąć swego dna, żeby się zwrócić o pomoc.
Idź Vilemo, zacznij już wreszcie dbać o siebie i o dzieci! :pocieszacz:

Bez opłacenia ubezpieczenia możesz szybciutko popędzić na Al-Anon.
Nie wiem, czy trafiłaś już na link do spisu mityngów. Jeśli nie, proszę bardzo: http://www.al-anon.org.pl/spis.html

esaneta - Pią 30 Lis, 2012 20:13

Vilemo, wg mnie nawet beź ubezpieczenia mozesz podjąc terapię.
vilemo - Pią 30 Lis, 2012 20:18

esaneta napisał/a:
Vilemo, wg mnie nawet beź ubezpieczenia mozesz podjąc terapię.

niestety nie - pytałam

esaneta - Pią 30 Lis, 2012 21:00

mój syn nie jest ubezpieczony a za terapię nie płaci, tylko leki ma 100 proc. odpłatności.
vilemo - Pią 30 Lis, 2012 21:04

esaneta napisał/a:
mój syn nie jest ubezpieczony a za terapię nie płaci, tylko leki ma 100 proc. odpłatności.

zapytam jeszcze raz, może się nie zrozumiałyśmy
ale jak byk stoi w rejestracji, ze z dowodem ubezpieczenia przyjmują

staaw - Pią 30 Lis, 2012 21:14

vilemo napisał/a:
esaneta napisał/a:
mój syn nie jest ubezpieczony a za terapię nie płaci, tylko leki ma 100 proc. odpłatności.

zapytam jeszcze raz, może się nie zrozumiałyśmy
ale jak byk stoi w rejestracji, ze z dowodem ubezpieczenia przyjmują

To dobrze dopytaj...
W każdym razie za nieubezpieczonych alkoholików może płacić gmina...

pietruszka - Pią 30 Lis, 2012 23:46

staaw napisał/a:
W każdym razie za nieubezpieczonych alkoholików może płacić gmina...

Pytaj, bo to co rusz się zmienia. Kiedyś wspóluzaleznione też były przyjmowane bez ubezpieczenia. Potem się zmieniło, ale u nas w mieście była wyznaczona jedna placówka dla współuzależnionych bez ubezpieczenia. Dowiedz się w rejestracji najbliższej poradni, może coś wiedzą. A poza tym czasem MOPS, punkty interwencji kryzysowej organizują pomoc dla współuzależnionych bez ubezpieczenia, warto się rozejrzeć i popytać. Aaaa.... i możesz zarejestrować się jako bezrobotna bez prawa do zasiłku...
No i oczywiście Alanon... jest zawsze...

Scarlet O'Hara - Sob 01 Gru, 2012 09:37

vilemo napisał/a:

A on nie chciał , bo jak tylko coś mu nie wyszło to dostał taki stek wyzwisk, jaki to on nie jest.....według P. jest to motywacja- wg mnie dołowanie


U mnie było podobnie i to własny ojciec miał takie podejście.Dzisiaj duży nie wiele potrafi jeśli chodzi o męskie prace.


vilemo napisał/a:
Wiem, wiem że powinnam juz dawno być na terapii, ale powód jest bardzo prozaiczny- nawet nie mam teraz kasy aby sobie ubezpieczenie opłacić.
Ale na dniach zapłacę i wtedy idę tam i koniec, bo już ledwo sobie z sobą daję radę.


Tam gdzie ja chodzę też trzeba przedstawić dowód ubezp.ale tym razem nikt o świstek nie poprosił.
A gdybyś poszła powiedziała,że zapomniałaś i doniesiesz następnym razem?Zawsze już byś coś pchnęła do przodu ,już mogłabyś zacząć terapię grupową.

staaw - Sob 01 Gru, 2012 09:41

Scarlet O'Hara napisał/a:

A gdybyś poszła powiedziała,że zapomniałaś i doniesiesz następnym razem?Zawsze już byś coś pchnęła do przodu ,już mogłabyś zacząć terapię grupową.

Przy obecnym poziomie zbiurokratyzowania.... zinformatyzowania służby zdrowie ten numer nie przejdzie...
(choć jest niewielka szansa że się nie dopatrzą że ubezpieczenie powstało PO wizycie)

olga - Sob 01 Gru, 2012 11:15

Ja chodziłam do dwóch poradni na terapię. Nigdzie ode mnie nie wymagano żadnego dowodu ubezpieczenia zdrowotnego. Nie jestem pewna ale myślę, że terapia dla współ jest refundowana z tych samych środków co dla alko.
OSSA - Sob 01 Gru, 2012 11:18

vilemo napisał/a:
Właśnie jestem po kolejnej kłótni z P. na temat mojego syna.
Bo pali, bo nic nie umie, a on chciał go tyle nauczyć, ale D. nie chciał i tak dalej.......



Vilemo dlaczego ty w ogóle wdajesz się w dyskusję z pijanym na temat TWOJEGO syna i pozwalasz by obcy facet ustawiał życie TWOJEGO dziecka :szok:

Właściwie co ci daje związek z "P" ze chcesz go za wszelką cenę go ratować, nawet kosztem utraty zaufania własnego dziecka.

Mój facet chlał, ale nigdy nie uderzył żadnego z synów, nie obrażał i nie poniżał , całe pomyje wylewał na mnie. Byłam dorosła i mogłam się bronić, natomiast jeśli by zrobił krzywdę chłopakom nie zawahałabym mu wystawić walizki za :banita:

olga - Sob 01 Gru, 2012 11:24

OSSA napisał/a:
eśli by zrobił krzywdę chłopakom nie zawahałabym mu wystawić walizki za :banita:


Mój nigdy nie czepiał się córki ale miewał pretensje do syna, że taki nieudaczny, nauczanie indywidualne musi mieć, że kumpli nie ma, na piwo nie chodzi....
Artykułował to wprost do mnie a nie do dziecka, nie wiem czy kiedykolwiek syn to słyszał, jednak za takie coś "oczy mu chciałam wydrapać" :[

esaneta - Sob 01 Gru, 2012 11:27

olga napisał/a:
Artykułował to wprost do mnie a nie do dziecka,

Chyba wszyscy alko tak mają; mój też nie był w tej kwestii wyjątkiem :uoee:

OSSA - Sob 01 Gru, 2012 11:50

olga napisał/a:
jednak za takie coś "oczy mu chciałam wydrapać"


Mój się chyba bał , że faktycznie mu oczy wydrapię i nawet nie próbował się czepiać chłopaków, ja zabraniałam on podsadzał żeby wyżej wleźli. Ja mówiłam nie ma kasy, on kupował drogie prezenty, co z tego, że na kredyt ale miał gest. :glupek:

Teraz jak czepiam się o zv4 i brud w domu, on siedzi z boku :cwaniak:

Normalną rodziną to my nigdy nie byliśmy.

olga - Sob 01 Gru, 2012 11:59

OSSA napisał/a:
Normalną rodziną to my nigdy nie byliśmy.


tam gdzie jest alkohol nie ma prawdziwej rodziny.... :bezradny:

vilemo - Sob 01 Gru, 2012 12:48

Dzisiaj wczorajszej awantury ciąg dalszy.
Wyzwiska na okrągło.
Jak mu powiedziałam, że wyzwiskami szacunku nie zdobędzie to dopiero zaczęły się żale.
To on tyle lat tyrał, a teraz się dowiaduje ze ja do niego szacunku nie mam?
Ten jego pokręcony pijacki umysł jedno słyszy a drugie rozumie.
Już nic się nie odzywam, bo wystarczająco mi się w żołądku gotuje.
On nic nie rozumie, kompletnie nic. :szok:

Dora - Sob 01 Gru, 2012 13:01

To masz wesoły weekend :szok: A weź kopnij w d*** gościa :nerwus: Tyle spokoju będzie...
OSSA - Sob 01 Gru, 2012 13:03

vilemo napisał/a:
On nic nie rozumie, kompletnie nic.


Przecież on jest pijany to o czym ty chcesz go przekonać ???

Tak rozmowa może przynieść tylko jeden efekt on pójdzie się dopić i jeszcze udowodni ci, że to twoja wina.


Vilemo ja czasem czytam twój wątek " problem z dorastającym synem", w którym piszesz głównie o problemie z pijącym partnerem. No chyba, że wzięłaś sobie pijącego chłopa, niedojrzałego emocjonalnie i za wszelką cenę chcesz go wychować :bezradny:

olga - Sob 01 Gru, 2012 13:04

Vilemo ty mieszkasz u niego czy on u Ciebie? a może to wspólny dom? :mysli:
vilemo - Sob 01 Gru, 2012 13:12

Ostatni raz czwartek pił.
Nieźle go trzyma.
Czepia się cały cały głównie syna, i snuje fantazje na ten temat, jakim to on będzie łąziorem, bo nic nie chce się nauczyć pożytecznego, tylko go palenie interesuje i tak dalej.
Dobrze że mój syn puszcza to mimo uszu, bo by sie chyba bili codziennie.
Dom jest mój ,odpowiadam na pytanie.
A nie wyprowadza się bo nie ma dokąd.
Z rodzicami jest skłócony, z reszta rodzeństwa również.

esaneta - Sob 01 Gru, 2012 13:19

to jestes w idealnej sytuacji - zadnej wspólnoty majątkowej, chałupa Twoja, tylko córka was łączy. Pogoń dziada, zaoszczedzisz małej tego, co Twojemu synowi teraz robi. A sama biegusiem na terapię i z czasem będziesz się z tego śmiała :)
olga - Sob 01 Gru, 2012 13:20

vilemo napisał/a:
Dom jest mój ,odpowiadam na pytanie.
A nie wyprowadza się bo nie ma dokąd.


dom jest Twój - rewelacja
u mnie była taka sama sytuacja, mieszkanie moje, on nie zameldowany
wywaliłam nie zastanawiając się czy ma gdzie pójść
w końcu rodzice go przygarnęli, ojciec go niańczy

OSSA - Sob 01 Gru, 2012 14:18

vilemo napisał/a:
Ostatni raz czwartek pił.
Nieźle go trzyma.


Moim zdaniem pije cały czas, może w mniejszej ilości, gdzieś poza domem w ukryciu

vilemo napisał/a:
A nie wyprowadza się bo nie ma dokąd.
Z rodzicami jest skłócony, z reszta rodzeństwa również.


Czy to jest TWÓJ problem :mysli: :mysli: wolisz by zniszczył twojego syna i faktycznie
"będzie łąziorem"


vilemo napisał/a:
Dobrze że mój syn puszcza to mimo uszu, bo by sie chyba bili codziennie.



Jesteś pewna........ ach to że nie biją się codziennie to drggb

Vilemo biegusiem idź na terapię sdf4t sdf4t

dromax - Sob 01 Gru, 2012 15:55

vilemo napisał/a:
Mam 37 lat , dwójkę dzieci- syna 17 lat i córkę 11 lat,.
Mieszkamy z partnerem, który niestety nadużywa alkoholu.
Jest po prostu alkoholikiem, który wyznaje zasadę:"piłem, piję i pił będę".

:oops: W zasadzie ten tzw. "partner" to kto? Ni to pies ni wydra... Przecież to nie mąż. Po co ci taki ktoś w dodatku czynny alkoholik?
Rodzina się degraduje, popada w dysfunkcję. daj sobie z nim spoko. Wyrzuć na zbity pysk!

olga - Sob 01 Gru, 2012 16:01

Cytat:
Wyrzuć na zbity pysk!


:okok:

vilemo - Pon 03 Gru, 2012 10:49

Zadzwoniłam do poradni.
Mam wizytę na 14 grudnia.
Jednak muszę mieć dowód ubezpieczenia.
Ale do tego czasu zapłacę.

Klara - Pon 03 Gru, 2012 10:59

vilemo napisał/a:

Zadzwoniłam do poradni.
Mam wizytę na 14 grudnia

No, Vilemo!
NARESZCIE!!! :brawo:

Scarlet O'Hara - Pon 03 Gru, 2012 13:07

vilemo napisał/a:
Zadzwoniłam .


To teraz życzę konsekwencji i tak ku przestrodze nie zawracaj już z tej drogi bo on się np.na chwilkę poprawi, czy nawet odejdzie .
Nie zawracaj bo będziesz tego żałowała tak jak .

vilemo - Pon 03 Gru, 2012 13:48

Wiem o tym.
Z jednej strony cieszę się, ze mam trochę czasu , żebym zdążyła zarobić kasę na opłacenie składki.
Ale z drugiej- wolałabym już złapać byka za rogi.

esaneta - Pon 03 Gru, 2012 17:52

Gratuluję Vilemo :brawo: i bardzo się cieszę :) tylko zacznij a potem pójdzie z górki :)
vilemo - Wto 04 Gru, 2012 19:47

Dziś moja motywacja znacznie wzrosła.
Znowu uczepił się- tym razem mojej decyzji, żeby mojemu synowi pozwolić na kurs prawa jazdy.
Zaczął mu już wróżyć, ze zaraz zginie, jak tylko prawo jazdy odbierze.Takimi gadkami tylko mnie utwierdza w tym, że dobrze robię i muszę odciąć się od niego.
Czuje się facet zagrożony, grunt mu sie usuwa spod nóg, bo zaczęłam się buntować.

pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 21:30

vilemo napisał/a:
Czuje się facet zagrożony, grunt mu sie usuwa spod nóg, bo zaczęłam się buntować.

Dokładnie tak :tak:

pietruszka - Wto 04 Gru, 2012 21:40

14 grudnia, powiadasz... będę trzymać kciuki...myślę, że świetny prezent sobie sprawiłaś na święta i Nowy Rok. Idzie nowe :okok:
ja - Wto 04 Gru, 2012 21:46

Vilemo przeczytalam twoj watek od poczatku i nie znajac postow aktualnych mialam nadzieje ze juz jest dobrze. Jestesmy w tym samym momencie. Mam pierwsza wizyte 10.12 . Tez dom w ktorym mieszkamy jest moj ale to wcale nie ulatwia zadnych decyzji. Ale potem moze to pomoc. I tez mieszkam na wsi. Ale nie odleglosc jest problemem tylko to co w naszej glowie. Zebys nie myslala ze masz najgorzej to ja mam 1.5 rocznego synka i problem z opieka nad nim :P . Ale sie zaparlam i musze dac rade. I ty tez dasz. Bo nie twoj partner jest najwiekszym problemem w twoim zyciu tylko twoje wspoluzaleznienie. Tak jak u mnie.
vilemo - Wto 04 Gru, 2012 22:00

Masz rację .
Najgorsze w tym wszystkim jest to moje cholerne współuzależnienie :nerwus:
Dziś siedziałam i walczyłam ze sobą, aby znowu nie ulec i nie powiedzieć ze ma rację i tak dalej.
Ale wkurzył mnie jeszcze bardziej tym, żebym siadała w samochód i jechała z nim do sklepu.
Wiadomo po co.
Jak powiedziałam, żeby jechał sam, to się obraził, ze taka jestem itd.
Tego to już zupełnie nie mogę zrozumieć.

pietruszka - Wto 04 Gru, 2012 22:05

vilemo napisał/a:
Tego to już zupełnie nie mogę zrozumieć.

Alkoholika nie da się zrozumieć, ja już dawno ogłosiłam w tej kwestii bezsilność. Myślę, że moim częstym błędem kiedyś było traktowanie osoby chorej, jak zdrowej. Nie ma co liczyć na normalne zachowania, normalne myślenie, normalne reakcje.
I Villemo, nie bierz do siebie jego gadek, szkoda nerwów...

pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 22:10

pietruszka napisał/a:
Alkoholika nie da się zrozumieć,

Potwierdzam. Sam siebie nie mogłem zrozumieć czasem :bezradny:

vilemo - Wto 04 Gru, 2012 22:11

Już coraz częściej tak robię, bo inaczej bym zwariowała albo zupełnie popadła w niewolnictwo fsdf43t .
Bo coraz częściej zdaża się , że go nie rozumiem po prostu- zachowań, decyzji itd.,
W jednej chwili tłumaczy komuś że ejst bardzo chory, żałujcie go wszyscy
a za dwie godziny może wypić butelkę wódki i wtedy jest zdrowy.
Ale w domu nic mi nie pomoże, bo jest chory .
Przykłady można mnożyć

ja - Wto 04 Gru, 2012 22:15

Dokladnie ja tez juz nie staram sie zrozumiec jego. Natomiast usilnie chce zrozumiec siebie. Choroba to dla niego kolejny powod zebys czula sie winna. Chorego wyrzucisz?
pterodaktyll - Wto 04 Gru, 2012 22:18

ja napisał/a:
usilnie chce zrozumiec siebie.

Vilemo, radzę Ci zrobić to co "ja". Większy pożytek dla Ciebie z tego wyniknie niż usiłowanie zrozumienia kogoś, kto sam siebie nie jest w stanie zrozumieć

pietruszka - Wto 04 Gru, 2012 22:21

pterodaktyll napisał/a:
Większy pożytek dla Ciebie z tego wyniknie niż usiłowanie zrozumienia kogoś, kto sam siebie nie jest w stanie zrozumieć

I dla własnego zdrowia psychicznego nie próbować wschodzić w jego chory umysł. Uzależnienie jest chorobą psychiczną.

pietruszka - Wto 04 Gru, 2012 23:22

Myślę, że na tyle ciekawy temat się wywiązał, że przeniosę do osobnego wątku.
No i zrobione...
O rozterkach, czy alkoholizm jest chorobą duszy czy umysłu można przeczytać tu:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7484

vilemo - Pią 07 Gru, 2012 20:42

Córcia mi się niedawno spłakała.
Powodem była- a jakże -kolejna nasza kłótnia.
Odgrażał mi się, że to nie narobi, jak mój syn nie przestanie mówić do niego "alkoholiku".
No a jak ma mówić? Smakoszu soplicy wiśniowej?
Ewentualnie okocima portera?
Muszę zadzwonić do znajomej, może ona podpowie mi czy ktoś w O-cu zajmuje się dziećmi alkoholików.
Powiedziała mi , ze już dłużej tego nie wytrzyma i potrzebuje pomocy. :pocieszacz:
Utuliłam jak tylko mogłam najmocniej.
Dobrze, że mi powiedziała.

pterodaktyll - Pią 07 Gru, 2012 21:18

Biedne te dzieci i ....takie bezradne.........
esaneta - Sob 08 Gru, 2012 08:16

Vilemo, w przypadku choroby alkoholowej w rodzinie, gdy alkoholik się nie leczy, ogromną rolę odgrywa właściwe zachowanie matki. Dzieci skądś te wzorce czerpać muszą.
Dlatego tak ważne jest byś Ty podjęła terapię.
Oczywiście że najlepszym wyjściem byłoby całkowite wyeliminowanie alkoholika z domu i równoczesna terapia matki. Właściwy stosunek do choroby alkoholowej mogą dzieciaki odebrać od matki.
U mnie też różnie bywało, mój syn jest chyba tylko rok starszy od Twojego. Na szczęście nigdy nie zwrócił się w ten sposób do ojca.
Warto zadbać o tę terapię, bo przynajmniej od matki będą mogły czerpać właściwe wzorce.

OSSA - Sob 08 Gru, 2012 09:11

esaneta napisał/a:
U mnie też różnie bywało, mój syn jest chyba tylko rok starszy od Twojego. Na szczęście nigdy nie zwrócił się w ten sposób do ojca.


Tylko to nie jest ojciec tego chłopaka , tylko pijący partner matki a to moi zdaniem spora różnica.
Rodziców się nie wybiera , a Vilemo wybrała sobie pijącego partnera , który chce po pijaku tresować jej syna.

W pozostałej części się zgadzam z tobą , Vilemo nie masz niemowlaków w domu idź na terapię i al-anon , nawet nie wiesz kiedy dzieciak ci urośnie i już nic nie zrobisz.

Powie jestem pełnoletni i ................ zacznie nie tylko palić w domu ........

esaneta - Sob 08 Gru, 2012 09:13

Czy to ojciec, czy partner matki - nikomu nie wolno krzywdzic dzieci.
OSSA - Sob 08 Gru, 2012 10:50

esaneta napisał/a:
Czy to ojciec, czy partner matki - nikomu nie wolno krzywdzic dzieci.


Oczywiście , chodziło mi o tą część twojej wypowiedzi:


Cytat:
Na szczęście nigdy nie zwrócił się w ten sposób do ojca


Co w tym złego, że ten młody człowiek powiedział partnerowi Vilemo prawdę.

Niby dlaczego miałby się do niego inaczej zwracać , jest i zawsze będzie alkoholikiem, tylko od niego zależy czy trzeźwym czy nie ...........

vilemo - Sob 08 Gru, 2012 11:19

OSSA napisał/a:


Co w tym złego, że ten młody człowiek powiedział partnerowi Vilemo prawdę.

Niby dlaczego miałby się do niego inaczej zwracać , jest i zawsze będzie alkoholikiem, tylko od niego zależy czy trzeźwym czy nie ...........


Ja też mu to powiedziałam, że mówi tylko prawdę.
A jakby miał cukrzycę i powiedział mu cukrzyku to by sie obraził?
Ale chory umysł wypiera to i uważa, że alkoholicy to ci spod sklepu- on nie.

pietruszka - Sob 08 Gru, 2012 11:21

vilemo napisał/a:
Ale chory umysł wypiera to i uważa, że alkoholicy to ci spod sklepu- on nie.

ale to jego problem

esaneta - Sob 08 Gru, 2012 11:54

Nie chodziło mi o stwierdzenie faktu alkoholimu partnera Vilemo, ale o forme wyrazu przepełnioną złoscią. Sama tak kiedys robiłam a z czasem i moim dzieciom się to udzieliło i padało z ich ust : "Ty alkoholiku!" brzmiało jak najgorsza obelga.
OSSA - Sob 08 Gru, 2012 12:08

esaneta napisał/a:
"Ty alkoholiku!" brzmiało jak najgorsza obelga.


Moim zdaniem nazwanie prawdy po imieniu, może lepiej by ten młody człowiek tłumił w sobie złość i g***no zwijał w sreberka.

Przecież on bije , poniża syna Vilemo , a w zamian czego oczekuje :buzki:

Prosta ze mnie kobieta co w sercu to na języku i moi synowie też mogą powiedzieć co im leży na sercu, jak ich men wkurza. Mówią mu prosto z mostu, że jest alkoholikiem i ma się leczyć.

esaneta - Sob 08 Gru, 2012 12:14

wciąz się nie rozumiemy :bezradny:
Enja - Sob 08 Gru, 2012 12:29

esaneta napisał/a:
Ty alkoholiku!


OSSA napisał/a:
jest alkoholikiem


jest pewna różnica w tych określeniach. Oczywiście nie ma powodu by rodzina Vilemo traktowała jej faceta delikatnie i udawała, że wszystko jest ok. I oczywiście alkoholik powinien wiedzieć, że jego bliscy wiedzą, że jest alkoholikiem. Niemniej zwrot: ty......(alkoholiku, cukrzyku, białaczkowcu i.t.p) jest obraźliwy.

Poza tym wydaje mi się, że taka postawa syna Vilemo najbardziej szkodzi jemu samemu.

esaneta - Sob 08 Gru, 2012 12:46

dokładnie powyzsze miałam na mysli :)
Linka - Sob 08 Gru, 2012 13:37

Vilemo, gdybym ja była u siebie, w swoim tylko domu , mojego męża już dawno by tu nie było.
Nie musisz się rozwodzić, dzielić majątku, dzieci mają go dość.
Rozumiem, że nie jesteś gotowa, ale kiedy będziesz ? jak syn go pobije?

moi synowie są wściekli i widzę tę ich złość, kiedy ojciec jest w domu i jest pijany,

OSSA - Sob 08 Gru, 2012 14:22

esaneta napisał/a:
wciąz się nie rozumiemy


masz racje nie rozumiemy się . partner Vilemo znęca się psychicznie nad jej synem , obraża go, wyśmiewa , a chłopak w nagrodę ma być grzeczny posłuszny i :kwiatek:

Normalnie jeszcze po piwo powinien mu pobiec

:bezradny: nie zdziwiłabym się jakby mu w końcu ..... szkoda gadać :zemdlal:

esaneta - Sob 08 Gru, 2012 14:29

no coz. . . nie wszyscy muszą się rozumieć :bezradny:
Enja - Sob 08 Gru, 2012 15:03

vilemo, może zamiast cieszyć się, że syn wywalił całą prawdę alkoholikowi, pomogłabyś synowi (i sobie zresztą też) poradzić sobie ze złością.

Złość to jak najbardziej naturalna emocja i w związku z alkoholikiem zwykle obecna. Ale też złość, z którą nie potrafimy sobie poradzić może zaprowadzić w bardzo niebezpieczne rejony, z których czasem nie ma odwrotu.

W wątku u Agulki79 Pietruszka właśnie pisze o złości - polecam.

vilemo - Sob 08 Gru, 2012 16:23

Enju, ja nie cieszę się bo nie mam z czego.
Nie o takim domu marzyłam, kiedy się z nim związywałam.
Miał być ojcem dla mojego syna, gdyż biologiczny nigdy nie poczuwał się do pełnienia tej funkcji.
Owszem, chciał go uczyć wielu rzeczy, ale chyba nie umiał właściwie podejść do syna.
Łagodnością więcej by zdziałał, ale kiedy zaczęły sie huki, to chłopak uciekał.
I teraz jesteśmy w bardzo czarnej .....
Dziś na razie topór wojenny zakopany.
Zapowiedziałam dzieciom, żeby już mu nie wypominały,nie nazywały go tak, bo najbardziej zaczęła to przeżywać córcia.
Syn się z nim pokłóci i wychodzi spotkać się ze znajomymi a ona jest w domu cały czas.

Enja - Sob 08 Gru, 2012 17:33

vilemo, ja naprawdę rozumiem, że Twoja sytuacja nie daje Ci powodów do radości. :pocieszacz:

Ale potraktuj poważnie, to co Ci napisałam o złości. Zachowania powodowane złością mogą naprawdę prowadzić do bardzo niebezpiecznych sytuacji.

vilemo napisał/a:
Dziś na razie topór wojenny zakopany.


a co będzie jutro?

Spróbuj zapoznać się z tym tematem, bo i dla Ciebie może być przydatny.

I może postaraj się spojrzeć realnie, na to co się dzieje z Tobą i Twoimi dziećmi.

Bo 02.12.2012 (niecały tydzień temu) w innym wątku napisałaś o córce:

"Ale ona ma na szczęście dość silny kręgosłup i nie przejmuje się tymi tekstami"

a dzisiaj:

vilemo napisał/a:
bo najbardziej zaczęła to przeżywać córcia


Chyba czas najwyższy na
Cytat:
wprowadzanie nowego porządku rzeczy
(to z Twojego podpisu)
pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 20:20

vilemo napisał/a:
Zapowiedziałam dzieciom, żeby już mu nie wypominały,nie nazywały go tak,



Chryste Panie!!!!! :szok:

vilemo - Sob 08 Gru, 2012 20:44

pterodaktyll napisał/a:
vilemo napisał/a:
Zapowiedziałam dzieciom, żeby już mu nie wypominały,nie nazywały go tak,



Chryste Panie!!!!! :szok:


wolę to, niż ciągłe awantury, po których mam super w żołądku a córcia płacze

staaw - Sob 08 Gru, 2012 20:47

vilemo napisał/a:
wolę to, niż ciągłe awantury, po których mam super w żołądku a córcia płacze

A co czuje synek kiedy MUSI wychodzić do znajomych by nie patrzeć na pijaka?

pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 20:51

vilemo napisał/a:
wolę to, niż ciągłe awantury, po których mam super w żołądku a córcia płacze

To Twoje życie i zdrowie i Twoich dzieci też (psychiczne również) . Mam niedobre przeczucie, że Twoja córka dopiero będzie płakać..........

vilemo - Sob 08 Gru, 2012 20:54

staaw napisał/a:

A co czuje synek kiedy MUSI wychodzić do znajomych by nie patrzeć na pijaka?

Nie on nie musi wychodzić- taki ma sposób na spędzanie czasu ze znajomymi, najczęściej w piątek i sobotę. Na tygodniu nie ma na to czasu.
A co czuje- na pewno jest na niego wściekły i tyle. Tylko, ze on wyjdzie, odreaguje a my siedzimy w domu.

pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 20:57

vilemo napisał/a:

Nie on nie musi wychodzić- taki ma sposób na spędzanie czasu ze znajomymi, najczęściej w piątek i sobotę. Na tygodniu nie ma na to czasu.
A co czuje- na pewno jest na niego wściekły i tyle. Tylko, ze on wyjdzie, odreaguje a my siedzimy w domu.

Daruj Vilemo, ale mam wrażenie, że manipulujesz sama sobą i dziećmi przy okazji niestety też i to w imię tego żeby ten Twój miał dalej komfort chlania. Nie tędy droga, moim zdaniem

ja - Sob 08 Gru, 2012 21:04

vilemo napisał/a:
odreaguje a my siedzimy w domu


Nie wiem jak on odreagowuje ale jak sobie przypomnę jak ja odreagowywałam swoje problemy w domu to, ja na Twoim miejscu, już zaczęłabym się o Niego bać.

smokooka - Sob 08 Gru, 2012 21:06

ja napisał/a:
vilemo napisał/a:
odreaguje a my siedzimy w domu


Nie wiem jak on odreagowuje ale jak sobie przypomnę jak ja odreagowywałam swoje problemy w domu to, ja na Twoim miejscu, już zaczęłabym się o Niego bać.


ja też...
Z kościelnego chóru trafiłam do pubu...

vilemo - Sob 08 Gru, 2012 21:07

Zapisałam się na terapię. W środę idę na al-anon, a w miedzy czasie będę szukać terapeuty dla dzieci.
Daję im dużo miłości, bo to jedyne co teraz mam dla nich.

staaw - Sob 08 Gru, 2012 21:08

smokooka napisał/a:
Z kościelnego chóru trafiłam do pubu...

Ja byłem ministrantem, ale do pubu nie chodziłem. Za drogo :bezradny:

esaneta - Sob 08 Gru, 2012 21:09

Vilemo moj syn tez w weekendy wychodził odreagować. Najpierw były fajki i alkohol, potem juz narkotyki, gdybym wtedy się nie ogarneła, gdyby nie moja terapka. . .az boję się pomyslec, jak mogłoby się to skończyc :(
ja - Sob 08 Gru, 2012 21:10

A jeszcze chcąc rozwiązać tą sytuację, której dorośli nie potrafili rozwiązać postanowiłam sama się wziąć za to. Aby wszyscy mieli spokój. A chciałam tylko móc spokojnie spać.
pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 21:12

vilemo napisał/a:
Zapisałam się na terapię. W środę idę na al-anon, a w miedzy czasie będę szukać terapeuty dla dzieci.

Czyli usiłujesz likwidować skutki bez zlikwidowania przyczyny......

smokooka - Sob 08 Gru, 2012 21:12

staaw napisał/a:
smokooka napisał/a:
Z kościelnego chóru trafiłam do pubu...

Ja byłem ministrantem, ale do pubu nie chodziłem. Za drogo :bezradny:


No ja uwielbiałam snobistyczne takie, bluesowe klimaty. Dlatego między innymi odebrałam sobie możliwość słuchania muzyki... Może kiedyś wróci, bo mam wspaniałą rzecz, ABC of the blues, z setką płyt różnych wykonawców

pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 21:16

smokooka napisał/a:
mam wspaniałą rzecz, ABC of the blues, z setką płyt różnych wykonawców

Blues jest początkiem Wszechrzeczy. już Cie lubię :buzki:

smokooka - Sob 08 Gru, 2012 21:17

pterodaktyll napisał/a:
smokooka napisał/a:
mam wspaniałą rzecz, ABC of the blues, z setką płyt różnych wykonawców

Blues jest początkiem Wszechrzeczy. już Cie lubię :buzki:


Trzeba Ci Prereczku troszkę lodu odkuć, już gadaliśmy kiedyś o tym :buzki:

vilemo - Sob 08 Gru, 2012 21:17

pterodaktyll napisał/a:
vilemo napisał/a:
Zapisałam się na terapię. W środę idę na al-anon, a w miedzy czasie będę szukać terapeuty dla dzieci.

Czyli usiłujesz likwidować skutki bez zlikwidowania przyczyny......
no juz nic nie rozumiem :mysli:
najpierw ciągle dostaję rady- zacznij od siebie, idź na terapię i tak dalej
teraz pisze ze sie zapisałam, znowu źle
miałam sie alkoholikiem nie przejmować, to staram się to robić

Linka - Sob 08 Gru, 2012 21:20

no to kawa na ławę
przyczyną jest Twój partner a właściwie jego alkoholizm
i jego obecność w Twoim domu

pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 21:22

vilemo napisał/a:
miałam sie alkoholikiem nie przejmować, to staram się to robić

W tym celu zabraniasz dzieciom denerwować go? Czy Ty rozumiesz co do Ciebie piszą?
Cytat:

no to kawa na ławę
przyczyną jest Twój partner a właściwie jego alkoholizm

vilemo - Sob 08 Gru, 2012 21:22

Wiem.Ale na pozbycie się go nie jestem jeszcze gotowa. Zresztą on prowadząc taki tryb życia długo nie pożyje, dobrze o tym wie i ja znając jego chorobę też wiem.
Klara - Sob 08 Gru, 2012 21:23

vilemo napisał/a:
najpierw ciągle dostaję rady- zacznij od siebie, idź na terapię i tak dalej
teraz pisze ze sie zapisałam, znowu źle

Dobrze, dobrze! :okok:
Jednak przyczyną problemu jest alkoholik, trzeba go wyeliminować.
Paradoksalnie, jemu też to może pomóc.

pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 21:24

:bezradny: .............. :pocieszacz: ............ :zlezka:
Linka - Sob 08 Gru, 2012 21:26

vilemo napisał/a:
Zresztą on prowadząc taki tryb życia długo nie pożyje

tego nie wie nikt.. co by zrobił gdyby został sam, też nie wiesz :bezradny:

OSSA - Sob 08 Gru, 2012 21:33

pterodaktyll napisał/a:
:bezradny: .............. :pocieszacz: ............ :zlezka:


oj Pterek co ty masz dziś z tymi współ ............ za nic nie chcą słuchać :wstyd2: , choć wiele racji w tym co mówisz :buziak:

pterodaktyll - Sob 08 Gru, 2012 21:40

OSSA napisał/a:
oj Pterek co ty masz dziś z tymi współ .

Ja tylko niosę pomoc :skromny:
OSSA napisał/a:
za nic nie chcą słuchać :wstyd2: , choć wiele racji w tym co mówisz

Widać macie tak jak my. Dopóki nie zaliczycie swojej "gleby", też nie da się Wam niczego wytłumaczyć :bezradny:

Żeglarz - Sob 08 Gru, 2012 22:48

pterodaktyll napisał/a:
Blues jest początkiem Wszechrzeczy. już Cie lubię

A z bluesa wywodzi się rock n`roll i głośne Deep Purple :)
Też mnie jeszcze lubisz? :wysmiewacz:

Janioł - Nie 09 Gru, 2012 17:15

Johny Lee Hooker - to jest blues
smokooka - Nie 09 Gru, 2012 19:10

Janioł napisał/a:
Johny Lee Hooker - to jest blues


Tak. Też go lubię :)

Scarlet O'Hara - Pon 10 Gru, 2012 12:13

http://www.wysokieobcasy....mi_dziecka.html


http://www.monikazarczuk....iem-alkoholika/


http://www.netkobiety.pl/t8088.html


tak do poczytania

vilemo - Pią 14 Gru, 2012 07:00

Życie jak to życie- nieustannie rzuca kłody pod nogi.
Niestety przelew mi jeszcze nie dotarł, więc wizytę muszę odwołać, bo ubezpieczenie nie zapłacone.
Cóż poczekam na następną , nic innego mi nie pozostaje.
Szkoda, bo myślałam, że ruszę coś do przodu, a tu znowu dreptanie w miejscu :[ .

Linka - Pią 14 Gru, 2012 07:24

Vilemo, a możesz pożyczyć od kogoś?
jest zima o wypadek nietrudno, masz dzieci
przecież tu nie chodzi tylko o Twoją terapię.
Nie wyobrażam sobie nie mieć ubezpieczenia.

vilemo - Pią 14 Gru, 2012 08:08

Już nie mam od kogo pożyczyć.
olga - Pią 14 Gru, 2012 08:39

Vilemo jedź do ośrodka i opowiedz dokładnie jaką masz sytuację.
Ja bym powiedziała, że dostarczę zaświadczenie o ubezpieczeniu w najbliższym możliwym terminie. Jestem przekonana, że nie odmówią Ci pomocy. Najważniejszy jest ten pierwszy krok, jeśli będziesz zwlekać to "będą Ci się piętrzyć" rózne przeszkody po to aby nic nie zmienić. Napisałam to w cudzysłowiu bo obawiam się, że tak troszeczkę to sama sobie je wymyślasz.
Wiem, że brak ubezpieczenia to trudność obiektywna, ale nie ma takiej przeszkody, której nie udałoby sie przeskoczyć w drodze do zdrowienia, wewnętrznego spokoju. Pomyśl, że Twoje dzieci też skorzystają.

Scarlet O'Hara - Pią 14 Gru, 2012 11:51

:bezradny: Vilemo ja zrobilabym dokladnie to co pisze Olga (zreszta pisalam ci o tym kilka postow wyzej) nikt Ci w twarz nie da za to.
A bylas na spotkaniu Al-Anon?
Raz na tydz.chyba jestes w stanie zorganizowac sobie popoludnie dla siebie a tam moze bedzie ktos z Twojej okolicy i zalapiesz sie na transport?
Warto miec jakies zaplecze bo kwitek ubezp.tez ma swoja waznosc a co bedzie kiedy znowu nie bedziesz miala kasy na zaplate kolejnego?Przerwiesz terapie?

olga - Pią 14 Gru, 2012 11:53

:roll: ode mnie nikt nie żądał zaświadczenia o ubezpieczeniu..... a może jak byłam pierwszy raz musiałam się okazać książeczka ubezpieczeniową? :mysli: później już na pewno nie.
Enja - Pon 24 Gru, 2012 11:32

Vilemo, co się u Ciebie dzieje? Odezwij się.


Życzę Ci przede wszystkim spokojnych Świąt :buziak:

vilemo - Wto 25 Gru, 2012 13:15

Dzięki za troskę.
Moje święta jak na razie są OK, czego i innym życzę :buzki:
spokojnych przede wszystkim :papa:

vilemo - Nie 26 Maj, 2013 18:34

No i znowu jestem.
Przez ten czas wiele się działo, i dobrego i złego, z przewagą niestety złego.
Od pewnego czasu zapanował spokój, gdyż P. podjął wreszcie decyzję o absolutnym zaprzestaniu upajania się.
Po ostatniej eskapadzie, kiedy to złamał sobie kość policzkową, porozbijał oblicze i na dodatek
rozwalił nogę tak, ze do tej chwili się paprze- rzekł- dość.
No i ciekawa jestem.
Na żadne leczenie nie da się namówić, gdyż mówi, że jak mu ktoś będzie gadał i na dodatek będzie wysłuchiwał innych historii na temat picia, to wtedy może się załamać.
No i jest jeszcze do tego kolejny powód- jego zdrowie.Jest w takim stanie, że każdy wysiłek nawet najmniejszy powoduje i niego ogromne zmęczenie.
Niestety nie oszczędzał serducha to teraz ma.
A my na razie cieszymy się nowym P.
Pozdrawiam :buzki:

Klara - Nie 26 Maj, 2013 18:53

vilemo napisał/a:
Pią 22 Cze, 2012 13:29 Temat: Problem z dorastającym synem
No i stało się to, co przewidywałam i o czy mówiłam.
P. wylądował w szpitalu z niewydolnością krążenia i podejrzeniem zatorowości płucnej.
W każdej chwili może się udusić.
Powody: alkohol i duuuża nadwaga.
Teraz wreszcie ma sporo do myślenia na ten temat, bo trafiły do niego słowa lekarzy.
Gdyby nie poszedł do lekarza- dzień, dwa by się pomęczył i koniec.
Żarty się skończyły.

vilemo napisał/a:
A my na razie cieszymy się nowym P.

No to się ciesz :beba:
Straciłaś prawie rok.
Szkoda gadać 8|

szymon - Nie 26 Maj, 2013 19:01

vilemo napisał/a:
podjął wreszcie decyzję o absolutnym zaprzestaniu upajania się.


rzadko kiedy pisze w tym dziale, bo się nie znam na "WAS"
ale wywołało u mnie to zdanie duży, szyderczy, drwiący uśmiech a jednocześnie żal Ciebie no i tego chłopa...

przyjmując upojenie alkoholowe = 10 piw lub litr wódki
ten chłop podjął decyzję, że będzie pił 9 piw lub 0,7 wódki? :roll:
decyzja stulecia

pterodaktyll - Nie 26 Maj, 2013 19:01

vilemo napisał/a:
Przez ten czas wiele się działo, i dobrego i złego,

Wygląda na to, że jesteś w tym samym miejscu co rok temu............
vilemo napisał/a:
rzekł- dość.
No i ciekawa jestem.

Mogę zaspokoić Twoją ciekawość. Kolejne zapicie się zbliża, zwłaszcza, że piszesz:
vilemo napisał/a:
Na żadne leczenie nie da się namówić, gdyż mówi, że jak mu ktoś będzie gadał i na dodatek będzie wysłuchiwał innych historii na temat picia, to wtedy może się załamać.

Żebyś wiedziała ile razy jak w ten sposób manipulowałem zoną.........
vilemo napisał/a:
jest jeszcze do tego kolejny powód- jego zdrowie.

Że tak grzecznie powiem.........Ha ha ha ha........ :rotfl:
vilemo napisał/a:
cieszymy się nowym P.

A to co?
vilemo napisał/a:
Pozdrawiam

I ja pozdrawiam i życzę Ci wiele szczęścia, bo wygląda na to, że będziesz go cholernie potrzebować

pietruszka - Nie 26 Maj, 2013 19:17

vilemo, a co Ty robisz? Dla siebie?
pannamigotka - Nie 26 Maj, 2013 19:34

Podpiszę się pod Pietruszką- co słychać u Ciebie- nie u alkoholika, a u Ciebie.
OSSA - Nie 26 Maj, 2013 19:53

pannamigotka napisał/a:
Podpiszę się pod Pietruszką- co słychać u Ciebie- nie u alkoholika, a u Ciebie.


Migotko podoba mi się twoja uwaga :brawo: ,
Dzwonie mojej znajomej co słychać u ciebie? wszystko w porządku on od .... nie pije/ źle bo ..............................
Tak jakby sama nie miała własnego życia, potrzeb, radości , kłopotów nie zależnie od tego co aktualnie robi jej partner.

yuraa - Nie 26 Maj, 2013 19:56

vilemo napisał/a:
Na żadne leczenie nie da się namówić, gdyż mówi, że jak mu ktoś będzie gadał i na dodatek będzie wysłuchiwał innych historii na temat picia, to wtedy może się załamać.

ha ciekawe, na innym forum parę dni temu jakis gosciu napisał dokładnie to samo tylko w swoim imieniu.
a potem sie obraził i zniknął

OSSA - Nie 26 Maj, 2013 19:59

vilemo napisał/a:
Na żadne leczenie nie da się namówić


To przestań namawiać, po co tracić czas na ucxc4 , ile lat musi jeszcze minąć byś zajęła się sobą i synem???

olga - Pon 27 Maj, 2013 06:23

Puk puk, halo, Vilemo otworz drzwi i wyjrzyj na swiat. Gdzies tam jest normalne zycie. Ty tez mozesz brac w nim udzial. Wystarczy tylko chciec. :buzki:
esaneta - Pon 27 Maj, 2013 13:03

Szkoda zycia na niańczenie alkoholika - tyle pieknych rzeczy przez to tracimy :ceewd:
vilemo - Sob 01 Cze, 2013 08:51

No nieźle mnie zjechaliście :szok:
Ja napisałam tylko o sytuacji, która mnie już zadowala, bo od 3 tygodniu w naszym domu nie ma alkoholu i o to mi chodziło.
Wiem, że alkoholikiem jest się całe życie, ale czy naprawdę nikt z was nie zna nikogo, kto sam bez terapii wyszedł z picia?
Nawet jednej osoby?
Ja znam dwie i wiem, że nigdy na żadnej terapii nie były.
Jeden człowiek nie pije od 20 lat, drugi od sześciu.
Ja daję P. 90% szans, bo wiem, że jak on się na coś uprze to nie ma zmiłuj.
A co do tego co ja robię dla siebie? Pielęgnuję moje ukochane kwiaty w ogrodzie, zajmuję się swoją firmą, w wolnym czasie czytam lub chodzę z córcią na spacery.
Syn jest już dorosły i ma swoje towarzystwo , i mojego niańczenia nie potrzebuje.
Rozmawiam z nim codziennie, gdyby chociaż te 30% z tego co mówię trafiło do niego, to byłabym zadowolona.
Czas pokaże, co będzie .
No to tymczasem, zmykam do moich obowiązków. 46uj7y

pterodaktyll - Sob 01 Cze, 2013 09:23

vilemo napisał/a:
od 3 tygodniu w naszym domu nie ma alkoholu i o to mi chodziło.


No cóż..............wygląda na to, że niewiele Ci do tego szczęścia potrzeba.......Jest takie powiedzenie, "każdy pieprzy sobie swoje życie tak jak potrafi" :bezradny:
W kwestii formalnej, nie znam nikogo kto wyszedłby z nałogu bez fachowej pomocy.
vilemo napisał/a:
Ja znam dwie i wiem, że nigdy na żadnej terapii nie były.
Jeden człowiek nie pije od 20 lat, drugi od sześciu

Jeżeli to dla Ciebie jest jakiś wykładnik, że można to i owszem, podobno cuda się zdarzają, ale ostatni wydarzył się w Kanie Galilejskiej.

pterodaktyll - Sob 01 Cze, 2013 09:25

To jest Twój post z marca ubiegłego roku

Wysłany: Wto 06 Mar, 2012 13:53
Coraz wyraźniej widzę, że źle postępuję.
Jednak na ten moment wyjścia z z sytuacji nie widzę.
Choć zdarzają mi się takie marzenia, w domu cisza, spokój ale bez niego.
Może wkrótce dojrzeję do tego...........

Kiedy przestaniesz się sama oszukiwać?

staaw - Sob 01 Cze, 2013 09:27

vilemo napisał/a:

Wiem, że alkoholikiem jest się całe życie, ale czy naprawdę nikt z was nie zna nikogo, kto sam bez terapii wyszedł z picia?
[...]
Ja daję P. 90% szans, bo wiem, że jak on się na coś uprze to nie ma zmiłuj.
[...]
Rozmawiam z nim codziennie, gdyby chociaż te 30% z tego co mówię trafiło do niego, to byłabym zadowolona.

Ja dzisiaj nie czuję się alkoholikiem, mam chorą nerkę i jestem troszkę narwany ale alkoholik? :nie:
Trafiłemdo szpitala w cięzkiej depresji którą tak naprawdę miałem odkąd pamiętam, tam lekarz sugerował pójście na terapię...
Chodziłem rok, nie pomogło... Zrezygnowałem z terapii i całym sercem zaangażowałem się w AA, rezultaty zasługują na miano cudu, trzy lata bez alkoholu, bez obsesji picia, głodów czy innych wynalazków. Jestem (w tej materii) zdrowy...
Jednak terapia to również teoria uzależnień, bez znajomości tej teorii o trzeżwości marzyłbym do dziś...

Religia zabrania mi wrózenia więc nie powiem czy P. ma 90 czy 2 procent szansy na trzeżwość, skłonny jestem przychylić się do niższej liczby...

Jakby minie kobita gadaniem próbowała leczyć, cały dzień chodziłbym na bani, łatwiej "słuchać"...

yuraa - Sob 01 Cze, 2013 09:47

vilemo napisał/a:
ale czy naprawdę nikt z was nie zna nikogo, kto sam bez terapii wyszedł z picia?
Nawet jednej osoby?

ja znam
jak pil byl z niego kawał pijanego squrvensena
a teraz jest kawał squrvensena

zołza - Sob 01 Cze, 2013 09:48

vilemo, można zostać abstynentem bez terapii- znam taki przypadek osobiście. Mój teść jest alkoholikiem od lat 40. Całe swoje dorosłe życie pił i gnębił rodzinę . W pewnym momencie rodzina powiedziała dość a do niego jakoś to dotarło,przestał pić z dnia na dzień. Nigdy ni był na żadnej terapii ani mitingu. Nie pije od ponad dwudziestu lat ,czy trzeźwieje ( w normalnym znaczeniu tego słowa) ?
Tak . Zajął się sobą ,spacerami ,nawiązał przyjaźnie. I rzecz dla mnie najwazniejsza - gdy miałam problem z piciem ( a trochę to trwało) przyszedł do mnie ,zaprosił na spacer i opowiedział swoją historię ( zresztą znałam ją bardzo dobrze z przekazów męża) Następnie dał mi adres do ośrodka uzależnień i skontaktował mnie z psychoterapeuta. Gdy zdecydowałam się na leczenie potrafił ,pomimo awantur z tesciową regularnie mnie odwiedzać ośrodku. Gdy wychodziłam czekał z moim mężem ...a wręczając kwiaty powiedział mi -jestem z Ciebie dumny ,ja nie miałem tyle odwagi i do dzisiaj męczę się z tym sam :)

olga - Sob 01 Cze, 2013 09:50

Zycze Ci Vilemo zeby Twoje marzenia sie spelnily. Nie zapominaj o dzieciach.
krystian12345 - Sob 01 Cze, 2013 11:21

Ja znam jednego gościa który nie był nigdy na terapii, ale uczęszcza regularnie od kilku lat na mityngi aa, czyta itp. Ja bym chciał żeby tak było bo byłem 5 razy na terapii 3 razy na zamkniętej , raz ponad rok. A teraz mam żonę psychologa , teściowa psychologa , teścia specjalistę terapii uzależnień , i mają trzy ośrodki zamknięte. To tak jakbym dalej był na terapii. :) . Moim zdaniem bez terapii jest bardzo ciężko. Ale to jest moje zdanie.
esaneta - Sob 01 Cze, 2013 11:23

Dawno, dawno temu miałam okazję znac takiego człowieka.
Zapytałam kiedys terapki, czy jest to mozliwe, by samodzielnie wyjść z nałogu.
Oto, co usłyszałam w odpowiedzi: "Samodzielnie mozna przestać pić, ale nigdy nie uzyska się oczekiwanej jakości życia"

Dziubas - Sob 01 Cze, 2013 11:25

esaneta napisał/a:
Dawno, dawno temu miałam okazję znac takiego człowieka.
Zapytałam kiedys terapki, czy jest to mozliwe, by samodzielnie wyjść z nałogu.
Oto, co usłyszałam w odpowiedzi: "Samodzielnie mozna przestać pić, ale nigdy nie uzyska się oczekiwanej jakości życia"

Należałoby zadać jeszcze pytanie: "Co to znaczy samodzielnie?"

esaneta - Sob 01 Cze, 2013 11:27

Dziubas napisał/a:
Należałoby zadać jeszcze pytanie: "Co to znaczy samodzielnie?"

to było ostatnie pytanie nt alkoholizmu, jakie zadałam na swojej terapii, potem zajmowałam się tylko swoim F43 :)

staaw - Sob 01 Cze, 2013 11:27

esaneta napisał/a:
"Samodzielnie mozna przestać pić, ale nigdy nie uzyska się oczekiwanej jakości życia"

Bardzo mi to przypomina wypowiedzi duchownych wszystkich kościołów chrześcijańskich.
Zgodnie twierdzą że po za ich kościołem niema zbawienia lub jest ono gorszej jakości/ trudniejsze...

Dziubas - Sob 01 Cze, 2013 11:28

esaneta napisał/a:
potem zajmowałam się tylko swoim F43

Samodzielnie? :p

krystian12345 - Sob 01 Cze, 2013 11:28

Myślę że jest przepaść pomiędzy abstynencją i trzeźwieniem.
esaneta - Sob 01 Cze, 2013 11:29

Dziubas napisał/a:
Samodzielnie?

od niespełna roku już tak :]
....i całkiem dobrze mi to idzie :p

Dziubas - Sob 01 Cze, 2013 11:34

esaneta napisał/a:
od niespełna roku już tak
....i całkiem dobrze mi to idzie

...i można?

:mgreen:

staaw - Sob 01 Cze, 2013 11:37

Dziubas napisał/a:
esaneta napisał/a:
od niespełna roku już tak
....i całkiem dobrze mi to idzie

...i można?

Alkoholikom nie wolno :nerwus:

:rotfl:

olga - Sob 01 Cze, 2013 11:38

eeeee no przeciez nie mozna sie terapeutyzowac cale zycie :beba: ja tez juz skonczylam okolo rku temu
Dziubas - Sob 01 Cze, 2013 11:38

staaw napisał/a:
Alkoholikom nie wolno
:zalamka:
Dziubas - Sob 01 Cze, 2013 11:39

olga napisał/a:
eeeee no przeciez nie mozna sie terapeutyzowac cale zycie :beba: ja tez juz skonczylam okolo rku temu

ejjjjjj.... przeca to praca na cale życie :p

esaneta - Sob 01 Cze, 2013 11:43

Dziubas napisał/a:
...i można?

jasne :)

Dziubas napisał/a:
ejjjjjj.... przeca to praca na cale życie

*dotyczy alkoholików :mgreen:

zołza - Sob 01 Cze, 2013 11:44

[quote="krystian12345"]Myślę że jest przepaść pomiędzy abstynencją i trzeźwieniem.[/quotet

Też tak myślę ..... :tak: ale może najważniejszy jest osiągnięty cel ? A wszystkie drogi prowadzące do tego celu są dobre ;)

Dziubas - Sob 01 Cze, 2013 11:48

esaneta napisał/a:
*dotyczy alkoholików

czyli mam już przestać? :mysli:

esaneta - Sob 01 Cze, 2013 11:50

Dziubas napisał/a:
czyli mam już przestać?

Twoje życie, Twoje wybory; ja się już za jednego alko przez swoje życie nawybierałam-teraz wybieram za siebie :)

Dziubas - Sob 01 Cze, 2013 11:58

esaneta napisał/a:
Twoje życie, Twoje wybory; ja się już za jednego alko przez swoje życie nawybierałam

Jeszce tego brakowało, żeby za mnie ktoś wybierał :rotfl:

esaneta - Sob 01 Cze, 2013 12:00

Dziubas napisał/a:
Jeszce tego brakowało, żeby za mnie ktoś wybierał

prawda? :skromny:

vilemo - Nie 02 Cze, 2013 14:06

[quote="staaw"

Rozmawiam z nim codziennie, gdyby chociaż te 30% z tego co mówię trafiło do niego, to byłabym zadowolona.[/quote]

Jakby minie kobita gadaniem próbowała leczyć, cały dzień chodziłbym na bani, łatwiej "słuchać"...[/quote]

Trochę źle zrozumiałeś mojego posta staaw
Kwestia gadania i docierania w 30% dotyczy mojego syna, który w paru sprawach jest uparty jak przysłowiowy osioł.
Nie chce się uczyć, a potencjał ma( a skutkiem tego wystawiona już jedynka z jednego przedmiotu), pali papierosy , co mnie do szału doprowadza, bo widzę że na zdrowie mu nie idzie- zaczyna już pokasływać, a dym tytoniowy czuć z każdego pora jego skóry.

staaw - Nie 02 Cze, 2013 20:31

vilemo napisał/a:

Trochę źle zrozumiałeś mojego posta
Tak prawdę mówiąc to całkiem źle... :rotfl:
pietruszka - Wto 04 Cze, 2013 07:32

Znam kilka dziewczyn, których mężowie przestali pić samodzielnie na tzw. d***... owszem, mężowie zachowują abstynencję, ale one same - zbyt szczęśliwe w swoich związkach nie są - zwykle narzekają na inne problemy, które związane są z alkoholizmem: nieradzenie sobie z emocjami, skłonność do zachowań kompulsywnych, niedostępność emocjonalną, nadpobudliwość, przewrażliwienie na własnym punkcie, silny egocentryzm. Nie miałam okazji jeszcze osobiście poznać takiej szczęśliwej żony alkoholika, który samodzielnie (bez AA i/lub terapii) zaprzestał picia. Ooops... pardon... jedną poznałam, ale była to wieloletnia Alanonka, a jej mąż przestał pić, bo zachorował na Alzheimera ... więc to się chyba nie liczy? :roll:

Fakt, terapia, czy AA w pewien sposób zmieniają człowieka, a raczej pozwalają bardziej świadomie radzić sobie ze sobą, ze swoimi emocjami, zmieniać myślenie i zachowania. Miałam okazję obserwować te przemiany u Pietrucha. Inna sprawa, że do niektórych zmian niełatwo było się przyzwyczaić, ba... a nawet tylko zaakceptować. Nie wszystkie zmiany były dla mnie wygodne... Ale to już inny temat...

Linka - Pią 04 Paź, 2013 16:02

Vilemo :krzyk:
vilemo - Czw 13 Mar, 2014 09:32

Witajcie po raz kolejny. :oops:
Jest mi głupio, że nadal kręcę się w kółko a tyle się nie odzywałam.
Nie ma sensu nawet tego opowiadać, bo to standard, tak typowy, że brak słów.
Znowu zapisałam się na wizytę ale tym razem bardzo chce na nią pójść i nieważne czy pojadę autobusem czy okazją to i tak tam będę.Na dodatek jest w tym ośrodku grupa Al-anon, która w końcu się zawiązała i godzinę spotkań ma trochę wcześniejszą niż ta co chodziłam.
Powinnam wyrobić się z komunikacją wówczas.
Uprzedzając pytania- tak , P. nadal z nami mieszka, ale właśnie szykuję się psychicznie do poważnej rozmowy.
Musi być tylko w miarę trzeźwy, bo inaczej nie pogadasz :bezradny:
Dzieci uczą się - syn do matury córka do egzaminu 6-klasisty.
Co do córci jestem spokojna, bo te 34/40 pkt w próbnych ma zawsze , ale u syna jest problem z matmą, ostatnio na próbnej brakło mu 2 pkt do minimum.Musi jeszcze przysiąść i tyle , co tu dużo gadać.
Odezwę się po wizycie w ośrodku, tymczasem :papa2:

Klara - Czw 13 Mar, 2014 10:01

vilemo napisał/a:
zapisałam się na wizytę ale tym razem bardzo chce na nią pójść i nieważne czy pojadę autobusem czy okazją to i tak tam będę

NO! :brawo: :okok:

pterodaktyll - Czw 13 Mar, 2014 10:31

vilemo napisał/a:
Dzieci uczą się - syn do matury córka do egzaminu 6-klasisty.
Co do córci jestem spokojna, bo te 34/40 pkt w próbnych ma zawsze , ale u syna jest problem z matmą, ostatnio na próbnej brakło mu 2 pkt do minimum

I uwazasz, że w tej sytuacji to jest najważniejsze, że mu jakiegoś głupiego punkta zabrakło, skoro tak to akcentujesz? A ich psychika......
vilemo napisał/a:
P. nadal z nami mieszka, ale właśnie szykuję się psychicznie do poważnej rozmowy.
Musi być tylko w miarę trzeźwy, bo inaczej nie pogadasz

W takiej sytuacji ta cała matura to mały pikuś............

vilemo - Czw 13 Mar, 2014 10:37

No z ta psychiką nie jest tak źle.
W ubiegłym roku syn był na spotkaniu z psycholog, która miała go zdiagnozować czy powinien chodzić na DDA i nie znalazła żadnych oznak.
Więc skoro psycholog tak mówi........
A syn mój jest naprawdę fajny chłopak i widzę że nieźle sobie radzi z sytuacja w naszym domu- w zasadzie to olewa P. nie wdaje się w dyskusje. Robi co do niego należy i tyle.
A o punktach napisałam, bo się o to normalnie martwię, gdyż chciałabym żeby jednak zdał i poszedł gdzieś dalej.

pietruszka - Czw 13 Mar, 2014 11:32

vilemo napisał/a:
Jest mi głupio, że nadal kręcę się w kółko a tyle się nie odzywałam.

każdy dojrzewa w swoim tempie, tylko... szkoda życia...

esaneta - Czw 13 Mar, 2014 12:21

vilemo napisał/a:
Jest mi głupio, że nadal kręcę się w kółko

Brawo, Vilemo! :brawo: Każdy ma swój czas. Ważne by tak NAPRAWDĘ zająć się sobą.
DLa siebie, nie dla niego, w celu zmiany jego zachowań. To bezcelowe, bez sensu.
vilemo napisał/a:
właśnie szykuję się psychicznie do poważnej rozmowy.

A o czym chcesz z nim rozmawiać? Teraz, to chyba powinnaś przestać z nim juz rozmawiać a zacząć działać. Szkoda Twoich nerwów, kolejnych rozczarowań.
Skup się na sobie i na dzieciakach. Na początku wbrew sobie (tak wszystkie na początku mamy) a potem przyjdzie czas, że będziesz odczuwała z tego prawdziwą radość :)

olga - Czw 13 Mar, 2014 13:00

nooooo Vilemo 23r widac, ze cos peklo :okok:
ale tak jak pisze Esa na jakies konkrety wynikajace z rozmowy z nim nie licz :beba: podejmuj decyzje sama

Linka - Czw 13 Mar, 2014 15:45

witaj, Vilemo widziałam Cię wczoraj..podczytywałaś nas trochę :p

olga napisał/a:
podejmuj decyzje sama

dokładnie tak jak napisała Olga, decyzje, konkrety i warunki
przygotuj się, że jak przetrzeźwieje obieca Ci wszystko
i nawet będzie próbował słowa dotrzymać, ale nie dotrzyma :bezradny:

vilemo - Czw 13 Mar, 2014 17:18

Cześć dziewczyny :papa:
Oj, wiem, że nie ma co liczyć na zapewnienia tylko na czyny.
Jak coś zacznie robić ze sobą to dobrze, ale będę to widzieć.
A jego gadania już nie słucham, uodporniłam się.
Liczą się czyny a nie słowa.

Kasia9645 - Pią 14 Mar, 2014 13:48

Cytat:
Skup się na sobie i na dzieciakach. Na początku wbrew sobie (tak wszystkie na początku mamy) a potem przyjdzie czas, że będziesz odczuwała z tego prawdziwą radość
_________________


Oj tak, Święta racja.

anuszka - Sob 15 Mar, 2014 12:01

Linka napisał/a:
przygotuj się, że jak przetrzeźwieje obieca Ci wszystko
i nawet będzie próbował słowa dotrzymać, ale nie dotrzyma


moj alko znow ma ta faze nieszczesliwe biedne dziecko -ale ja przestalam odgrywac role mamusi -ponoc w kosciele mowil -biore Cie za zone :bezradny: , a moze tak mi sie tylko wydawalo zestresowana bylam??? 20 lat bylam mamusia 45 letniego dzis juz faaceta , znosilam jego wszystkie kaprysy i wybryki -pora kiedys przerwac pepowine -czego i Tobie kasiu zycze , :buzki:

vilemo - Wto 25 Mar, 2014 16:44

Byłam , byłam :radocha:
Przemiła pani doktor porozmawiała ze mną i mam już teraz wizytę u terapeuty 10 kwietnia.
Cieszę się, bo tak jakbym zrzuciła z ramion wielki ciężar :hura:

Klara - Wto 25 Mar, 2014 18:23

vilemo napisał/a:
mam już teraz wizytę u terapeuty 10 kwietnia.

No proszę! :brawo:

Ciekawe, czemu Ty się przed tym tyle czasu broniłaś? :drapie: ;)

vilemo - Wto 25 Mar, 2014 18:27

Tak naprawdę sama nie wiem.

Nadal czuję się jakbym robiła coś złego, chociaż wiem, że to głupie,
bo robię to dla siebie.

Ale teraz już cieszę się na to spotkanie, i mam nadzieję , że w końcu pozbędę się" wyrzutów sumienia".

Klara - Wto 25 Mar, 2014 18:30

vilemo napisał/a:
Nadal czuję się jakbym robiła coś złego, chociaż wiem, że to głupie,
bo robię to dla siebie.

Tak, tak.... Znam to uczucie :tak:
Przejdzie jak katar :beba:

olga - Wto 25 Mar, 2014 19:50

Vilemo nareszcie :brawo:
smokooka - Wto 25 Mar, 2014 23:36

:brawo: :brawo: :brawo: Viluś to super :okok: idzie nowe :)
pietruszka - Śro 26 Mar, 2014 10:38

vilemo napisał/a:
Nadal czuję się jakbym robiła coś złego, chociaż wiem, że to głupie,

to nie tyle głupie, co wpojone, wdrukowane w myślenie, prawdopodobnie w dzieciństwie, może coś w rodzaju "zły to ptak, co swe gniazdo kala" albo insza bzdura, w którą wierzyła Twoja mama, babcia, prababcia... Dla społeczeństwa może w większości takie zasady są przydatne, bo niejako spajają grupę w silny jeden organizm, ale dla jednostek - takie przekonania mogą okazać się tragiczne, bo blokujące zdrowe działania.

Brawo vilemo :brawo:

esaneta - Śro 26 Mar, 2014 13:26

i ja się ogromnie cieszę :) Brawo Vilemo! :brawo:
vilemo - Śro 26 Mar, 2014 20:46

jestem wściekła :[ :[
P. pojechał pić c44vc do znajomego córki rowerem
obiecywał , ze zaraz wróci bo ona nie chciała mu dać roweru
i teraz jest wieczór, on gdzieś tam z tym rowerem nieszczęsnym, o który tak naprawdę
martwię się bardziej, bo córcia jest do niego bardzo przywiązana
ja nie mam zamiaru iść po niego i go holować jeszcze z rowerem, bo tam gdzie polazł to takie miejsce, ze ciemno , żadnej lampy.
Ale chociaż tam jeden dzwonił, żebym przyszła po niego " bo nieładnie" to nie mam zamiaru.

yuraa - Śro 26 Mar, 2014 20:51

vilemo napisał/a:
jeden dzwonił, żebym przyszła po niego " bo nieładnie"

nie idź i nie wypatruj przez okno bo od choroby okiennej łokcie bolą

vilemo - Śro 26 Mar, 2014 20:58

yuraa napisał/a:
vilemo napisał/a:
jeden dzwonił, żebym przyszła po niego " bo nieładnie"

nie idź i nie wypatruj przez okno bo od choroby okiennej łokcie bolą


Coś ty!! Ani mi się śni!

A przed chwilą dzwonił stamtąd chłopak, ze podobno ten co u niego siedzą wezwał pogotowie, bo P. spadł z krzesła i rozwalił łuk brwiowy no i krew nie do zatamowania.
Cieszę się z tego bardzo ale to bardzo :radocha:
Do szpitala go raczej nie zabiorą, ale na wytrzeźwiałkę może tak? :brawo:
I faktycznie przed chwilą widziałam jadące pogotowie , może to do niego? :wysmiewacz:

vilemo - Czw 27 Mar, 2014 15:04

Po wczorajszych wybrykach, które skończyły się tym że ekipa pogotowia wezwała policję, która to przywiozła P. niemiłosiernie upapranego we własnej krwi do domu( znajomy policjant się trafił)postawiłam mu ultimatum- albo się sam zgłosi na leczenie albo ja go zgłoszę na komisję.
Pal sześć, że w komisji siedzi moja koleżanka z podstawówki( i sąsiadka jednocześnie) oraz pani wójt, nasza dobra znajoma.
Mam już dość :[ :[ :[

Klara - Czw 27 Mar, 2014 15:09

Jeśli mogę Ci coś podpowiedzieć, to poza tym co zapowiedziałaś, nie zajmuj się niczym więcej oprócz naprawiania SIEBIE.
Jeśli jeszcze nie wiesz co zrobisz dalej w razie kiedy będzie nadal pił, to sądzę, że rozwiązanie Ci się wyklaruje w trakcie terapii.
Byłoby też dobrze, gdybyś znalazła sobie grupę Al-Anon.

OSSA - Czw 27 Mar, 2014 15:12

vilemo napisał/a:
postawiłam mu ultimatum- albo się sam zgłosi na leczenie albo ja go zgłoszę na komisję.


Rób co mówisz , a nie mów co zrobisz, brak konsekwencji odbija się czkawką. Z czasem na nikogo takie "ultimatum" nie robi wrażenia, zwłaszcza na czynnym alkoholiku.

Osobiście nie znam nikogo, kogo by komisja i przymusowe leczenie nawet sądowe wyleczyło, ale ........ podobno nadzieja umiera ostatnia. :bezradny:

OSSA - Czw 27 Mar, 2014 15:13

Klara napisał/a:
nie zajmuj się niczym więcej oprócz naprawiania SIEBIE.


:prosi: :prosi: :prosi:

vilemo - Czw 27 Mar, 2014 15:15

Dzięki Klarciu za rady. :buziak:
W kwietniu mam pierwszą wizytę u terapeuty, a z grupą to się jeszcze zorientuję, bo spotkania są po południu, a ja mam problem z autobusem powrotnym o tej porze.
Terapkę mam do południa, to jest łatwiej.
Myślę o sobie , dlatego właśnie mam dość i mu to zapowiedziałam i jestem naprawdę skłonna przezwyciężyć wstyd przed znajomymi i zrobić to.
:luzik:

Maciejka - Czw 27 Mar, 2014 15:20

Zgłoś vilemo, podziała nie podziała ale co powiedziałaś to zrobisz przynajmniej zobaczy, że nie żartujesz i nie rzucasz słow na wiatr.
olga - Czw 27 Mar, 2014 15:30

vilemo napisał/a:
postawiłam mu ultimatum- albo się sam zgłosi na leczenie


kiedy? dalas mu termin? bo co dzien bedzie jutro
ja bym mu powiedziala, ze dzisiaj, teraz (jesli tylko jest w stanie skrobnac podpis na karcie przyjecia), niech jedzie a Ty pozyjesz sama i poczujesz co to jest spokoj a wtedy jest szansa, ze nie bedziesz go chciala spowrotem przyjac

Vilemo Ty masz jeszcze bardziej komfortowa sytuacje jak ja mialam bo on nawet nie jest ojcem Twoich dzieci, kopnij ze w du** tego opoja, po co Ci on do szczescia? Pozyjesz sobie sama z dziecmi, dojdziesz do rownowagi emocjonalnej, przejdziesz terapie i kiedyys ulozysz sobie zycie z normalnym czlowiekiem.

olga - Czw 27 Mar, 2014 15:31

OSSA napisał/a:
Osobiście nie znam nikogo, kogo by komisja i przymusowe leczenie nawet sądowe wyleczyło, ale .


ja znam ale to sa niezmiernie rzadkie przypadki

vilemo - Czw 27 Mar, 2014 15:39

Olga, P. jest ojcem mojej córki i choć mnie wkurza, to na razie jesteśmy razem.
A do gminy idę jutro, bo dziś już za późno :bezradny:

Maciejka - Czw 27 Mar, 2014 15:40

Ja też zgłosiłam i zawieźli po wielkich bojach w końcu na odwyk. Wrócił nawalony po 16 dniach ale jak powiedziałas tak zrób dla swojego dobra.
olga - Czw 27 Mar, 2014 16:04

vilemo napisał/a:
P. jest ojcem mojej córki


zareczam Ci, ze gdybys rozwiazala te sytuacje to kiedys corka by Cie za to po rekach calowala
u mnie to moje dzieci pchaly mnie do rozwodu a pozniej do wyrzucenia tatusia z domu :bezradny: widac naprawde bardzo tego pragnely, od ponad dwoch lat maja swiety spokoj

vilemo - Czw 27 Mar, 2014 17:29

Na razie jutro idę do gminy. 5grv
On zapewne nie spodziewa się, że to naprawdę zrobię wiec będzie " a kuku ". :dokuczacz:
A ja 10-tego kwietnia nam pierwszą wizytę u terapeuty.
Szkoda że tyle muszę czekać, ale cóż.... skoro tyle zwlekałam, to teraz te 2 tygodnie dam rade wytrzymać :luzik:

Maciejka - Czw 27 Mar, 2014 17:32

vilemo, przygotuj się , ze jak go wezwą do gminy to się wścieknie
vilemo - Czw 27 Mar, 2014 17:37

Się spodziewam, ale ja to mogę oglądać te jego wyczyny, których tu nawet wszystkich nie opisze , bo mi przez klawiaturę nie chcą przejść :szok: ?
A już wczoraj przelała się ta kropelka i teraz to już niech się dzieje co chce.

olga - Czw 27 Mar, 2014 17:47

Vilemo dzialaj :okok: kazda z nas musi przejsc swoje aby znalezc sie na dobrej drodze, najwazniejsze, ze nie siedzisz juz z zalozonymi rekami
pterodaktyll - Czw 27 Mar, 2014 22:45

OSSA napisał/a:

Rób co mówisz , a nie mów co zrobisz, brak konsekwencji odbija się czkawką. Z czasem na nikogo takie "ultimatum" nie robi wrażenia, zwłaszcza na czynnym alkoholiku
:buahaha:
Łatwiej źdźbło w cudzym oku zobaczyć, niźli belkę we własnym g45g21

vilemo - Pią 28 Mar, 2014 11:00

pterodaktyll napisał/a:
OSSA napisał/a:

Rób co mówisz , a nie mów co zrobisz, brak konsekwencji odbija się czkawką. Z czasem na nikogo takie "ultimatum" nie robi wrażenia, zwłaszcza na czynnym alkoholiku
:buahaha:
Łatwiej źdźbło w cudzym oku zobaczyć, niźli belkę we własnym g45g21


Oj, Ptero jak ty coś powiesz g45g21

Ja dziś byłam w gminie , wniosek do wypełnienia mam.
Gościu ma tylko dzisiaj, aby zadzwonić do poradni.

pterodaktyll - Pią 28 Mar, 2014 11:46

vilemo napisał/a:

Ja dziś byłam w gminie , wniosek do wypełnienia mam.
Gościu ma tylko dzisiaj, aby zadzwonić do poradni.


http://literat.ug.edu.pl/asnyk/057.htm

:p

vilemo - Pią 28 Mar, 2014 11:49

Znowu mnie chcesz zastrzelić Ptero?
Nie uda ci się , bo na mnie poezja nie działa :P

pterodaktyll - Pią 28 Mar, 2014 12:02

vilemo napisał/a:
na mnie poezja nie działa :P

No to..............wyrazy współczucia :p

vilemo - Pią 28 Mar, 2014 15:37

Zapomniałam napisać- będąc w gminie dowiedziałam się, ze od kwietnia będzie u nas terapeutka raz w tygodniu. :radocha:
Będę miała fachową pomoc na miejscu.
Jak tylko sie pojawi, to pierwsza tam popędzę 5grv

Maciejka - Pią 28 Mar, 2014 15:43

Super vilemo, :okok:
pietruszka - Pią 28 Mar, 2014 15:51

vilemo napisał/a:
Jak tylko sie pojawi, to pierwsza tam popędzę 5grv

no... no... kto by pomyslał... tak się spieszyć na terapię ... ;)

vilemo - Pią 28 Mar, 2014 15:55

pietruszka napisał/a:
vilemo napisał/a:
Jak tylko sie pojawi, to pierwsza tam popędzę 5grv

no... no... kto by pomyslał... tak się spieszyć na terapię ... ;)


Pietruszeczko skoro mam pod nosem i jeszcze Wam sie pochwaliłam, to jak mam nie pójść?
Toż to marnotrawstwo :skromny:

pietruszka - Pią 28 Mar, 2014 15:58

vilemo napisał/a:
Toż to marnotrawstwo :skromny:

no ba :tak:
Życzę by Wam przysłali jakąś dobrą i doświadczoną terapeutkę. :kciuki:

vilemo - Pią 28 Mar, 2014 16:03

Przewodnicząca komisji alkoholowej powiedziała, że zanim ją zaangażowali, zasięgnęła najpierw opinii w kilku miejscach, bo ta co była wcześniej, to raz przyjechała, raz nie, była do tego 2 razy w miesiącu o różnych godzinach.
Jak ja poznam to opiszę wrażenia :)

pietruszka - Pią 28 Mar, 2014 16:49

vilemo napisał/a:
Jak ja poznam to opiszę wrażenia :)

lepiej opisz własne, jak Tobie się robi po terapii :nunu:
bo na terapeutkę - to już raczej wpływu nie będziesz mieć... ;)

esaneta - Sob 29 Mar, 2014 08:38

pietruszka napisał/a:
no... no... kto by pomyslał... tak się spieszyć na terapię ...

jak mnie przycisnęło to rzuciłam wszystko i rwałam na terapię ;)
Każdy ma swój czas
Wszystkiego dobrego Vilemo :przytul:

vilemo - Czw 10 Kwi, 2014 13:11

Byłam dziś na spotkaniu z terapeutą. :)
Bardzo miła pani psycholog.
Rozmawiałyśmy o wszystkim, poryczałam się okropnie. :beczy:
Za dwa tygodnie mam kolejną wizytę.
Najgorsze jest to co mam teraz w domu, bo mój P. uważa że robię to oczywiście
przeciw niemu, i najlepiej będzie jak on się wyprowadzi to nie będę musiała chodzi i go "obgadywać " do obcych ludzi.
Ehhh, szkoda gadać.
A że dziś jadę powiedziałam mu rano, chcąc uniknąć prania mózgu.
Nie rozumie nic a nic............ :bezradny:

olga - Czw 10 Kwi, 2014 13:17

vilemo napisał/a:
bo mój P. uważa że robię to oczywiście
przeciw niemu, i najlepiej będzie jak on się wyprowadzi

bedziesz go zatrzymywac?
Ty sie nie martw (albo nie ciesz) (odpowiednie wybierz i podkresl) za wczasu, on nigdzie sie nie wyprowadzi, probuje Toba manipulowac :beba:

Klara - Czw 10 Kwi, 2014 13:26

Zgadzam się z Olgą :tak:
Vilemo, jeśli nawet zechce się wyprowadzić, to sobie odpowiedz, czy będziesz miała siłę wytrzymywać takie życie jakie miałaś dotychczas? Czy wystarczy Ci sił, żeby znosić coraz gorsze zachowania, w końcu utratę pracy i beznadzieję?
Pamiętaj, że alkoholizm się rozwija. Długo może być w miarę stabilnie, ale w którymś momencie następuje ostry zjazd w dół i nie ma już odwrotu.

Maciejka - Czw 10 Kwi, 2014 13:28

Eeee tam ....a ja bym po prostu zapytała ;

Kiedy sie wyprowadzasz? jego mina ......bezcenna sc43545

Maciejka - Czw 10 Kwi, 2014 13:30

I bym mu nie mówiłą dokąd idę . Idę gdzie chce i nie jego interes dokąd.
vilemo - Czw 10 Kwi, 2014 13:34

Dziewczyny, ja te czcze gadki znam od 14-tu lat.
Kiedyś przepraszałam i prosiłam, żeby sie nie wyprowadzał, teraz nie mówię nic
i robię swoje.
A on czuje sie zagrożony, chociaż za Chiny się do tego nie przyzna.

olga - Czw 10 Kwi, 2014 13:40

vilemo napisał/a:
teraz nie mówię nic
i robię swoje.

jak bedzie Ci "grozil" wyprowadzka to wrecz mu torbe i kij to dopiero bedzie mial mine, pewnie zacznie grac "na biednego misia"

Klara - Czw 10 Kwi, 2014 13:45

vilemo napisał/a:
A on czuje sie zagrożony

Na początku mojej terapii mój mąż z własnej i nieprzymuszonej woli woził mnie na zajęcia grupowe. Przyjeżdżał też po mnie i czekał stojąc w najbardziej dla wszystkich widocznym miejscu.
Początkowo myślałam, że samo moje pójście na terapię zdziałało cuda :glupek:
Tymczasem w którymś momencie olśniło mnie i zapytałam, czy tak "się uwidacznia" dlatego, żeby ludzie widzieli, że mam dobrego męża i wymyślam sobie problem.
Był tak zaskoczony pytaniem, że potwierdził i od tamtego czasu już sobie nie odmawiał drinka od samego rana :beba:
Wprawdzie później próbował się leczyć, ale bezskutecznie...

vilemo - Czw 10 Kwi, 2014 13:49

P. to najchętniej uwiązałby mnie w domu, żeby gdzieś sama nie poszła, bo pewnie ide nie tam gdzie mówię, tylko wiadomo..........
Kompleks Otella sie odzywa.
Starałam się z nim dziś nie kłócić, tylko mu to wytłumaczyć, że mi to przeszkadza, ale jak grochem o ścianę.
Uraziłam Jego Wysokość :wysmiewacz:

olga - Czw 10 Kwi, 2014 13:54

czynnemu alko niczego nie wytlumaczysz, szkoda Twojego zaangazowania
OSSA - Czw 10 Kwi, 2014 13:59

olga napisał/a:
czynnemu alko niczego nie wytlumaczysz, szkoda Twojego zaangazowania


Zgodzę się z Olga, zajmij się sobą, dziećmi tym na co masz wpływ jego zostaw samego, niech sobie gada co chce. Ty masz prawo być szczęśliwa niezależnie od jego humorów.

anuszka - Czw 10 Kwi, 2014 17:21

tak to najtrudniejsze pozwolic sobie i alkoholikowi zyc wlasnym zyciem , nie trzymac sie go kurczowo -niech robi co chce wtedy on sam za siebie odpowiada a nie my , trzeba sie nauczyc stawiac granice i byc konsekwentym ogolnie trzeba pracowac nad soba jak my sie zmieniamy zmienia sie tez nasze zycie na lepsze -najgorzej jest trwac w bezruchu , plakac w poduche i nic nie robic :bezradny:
vilemo - Pon 28 Kwi, 2014 08:34

A teraz tytuł mojego wątku jest jak najbardziej prawdziwy.
Syn mój jest w okresie " jestem dorosły i koniec" i nie zważa na żadne słowa które do niego kieruję.
Za tydzień zdaje maturę- kompletnie się nie uczy.
W sobotę był łaskaw ućmoruchać się tak, ze musiał go kolega doprowadzić pod drzwi. Zmasakrował sobie okulary, bez których jest ślepy jak kret- mnie w tej chwili nie stać na wyjęcie z kieszeni 500-600 zł aby mu na tempo zrobić nowe. Będzie musiał sam zarobić, niestety.
Sam zniszczył. Cały czas nie dociera do niego nic, co mu mówimy , nie tylko my, bo i wujek z którym dotychczas miał bardzo dobry kontakt. Nic, nikogo nie słucha i mówi, że wszystko jest pod kontrolą :mysli: .
Cały czas tylko porównywałby się do P. - nie wiem z której strony, bo innych rzeczach- chociażby mechanikowaniu, majsterkowaniu to nigdy nie chciał pomagać, uczyć się - a naśladuje go tylko w piciu niestety.
Jedyna nadzieja w tym, że pójdzie do wojska i trochę zmądrzeje.

Klara - Pon 28 Kwi, 2014 13:01

vilemo napisał/a:
Jedyna nadzieja w tym, że pójdzie do wojska i trochę zmądrzeje.

Nie ma już przecież obowiązkowego poboru!
Jeśli chce być zatrudniony w wojsku, to owszem - nie jest tak, że wszyscy piją, ale jeśli ktoś już ma "zepsuty hamulec" i sam nie umie zrezygnować z alkoholu, to czarno widzę jego abstynencję :(

vilemo - Pon 28 Kwi, 2014 14:50

Wiem, że nie ma obowiązkowego poboru, ale on zgłosił gotowość na komisji wojskowej.
OSSA - Pon 28 Kwi, 2014 17:27

vilemo napisał/a:
Wiem, że nie ma obowiązkowego poboru, ale on zgłosił gotowość na komisji wojskowej.


Mam znajomego na komisji poborowej dostał kategorię A, jak chciał iść na zawodowego to musiał przejść bardziej szczegółowe badania medyczne. Takie czasy, że chłopy chcą się załapać do wojska lub policji , stała płaca i dużo przywilejów.
Jeśli syn ma poważną wadę wzroku może mieć kłopot.

vilemo - Pon 16 Lis, 2015 17:21

Mojego alko już nie ma. Dziś rano zmarł na moich oczach. Nic nie mogłam zrobić
OSSA - Pon 16 Lis, 2015 17:23

vilemo napisał/a:

Mojego alko już nie ma. Dziś rano zmarł na moich oczach. Nic nie mogłam zrobić


:szok: co się stało ?

[*]

Maciejka - Pon 16 Lis, 2015 17:23

Wyrazy współuczucia [*]Potrzebujesz czegoś, mozna coś dla Ciebie zrobić?
zołza - Pon 16 Lis, 2015 17:23

Vilemo :pocieszacz: Tak bardzo Ci współczuję :zalamka:
Linka - Pon 16 Lis, 2015 17:23

zamarłam..............Vilemo, jak się czujesz, co z córką
vilemo - Pon 16 Lis, 2015 17:32

Odpowiem wszystkim razem: zmarł zapewne z powodu serca,bo jego choroba daje takie nagłe zgony. Trzymamy się z córką jakoś, musimy. Syn jedzie już do domu, bo pracuje w Niemczech. Na szczęście mogę liczyć na rodzinę i pomagają jak mogą. Pochować mam go gdzie.
Klara - Pon 16 Lis, 2015 17:34

Przykro mi :(
[*]

Borus - Pon 16 Lis, 2015 17:38

[*]
olga - Pon 16 Lis, 2015 17:38

[*]
Tosia - Pon 16 Lis, 2015 17:41

[*]Wyrazy współczucia
esaneta - Pon 16 Lis, 2015 17:56

[*]
Kolejny alko, "który nie chciał wytrzezwiec" 8|

margo - Pon 16 Lis, 2015 18:14

Przykro mi... :pocieszacz:
smokooka - Pon 16 Lis, 2015 18:20

Bardzo mi przykro Viluś, współczuję z całego serca. Niech Bóg ma Was w opiece, a mąż niech spoczywa w spokoju [*]
Ann - Pon 16 Lis, 2015 18:54

[*]
Janioł - Pon 16 Lis, 2015 18:55

Przyjmij wyrazy współczucia
pietruszka - Pon 16 Lis, 2015 19:00

Wyrazy współczucia
:pocieszacz:

pterodaktyll - Pon 16 Lis, 2015 19:24

[*]
Jo-asia - Pon 16 Lis, 2015 20:37

[*]
Ilona - Pon 16 Lis, 2015 21:06

[*]
Wiedźma - Pon 16 Lis, 2015 21:50

Bardzo Ci współczuję, Vilemo :pocieszacz:

Pokój jego duszy [*]

rybenka1 - Pon 16 Lis, 2015 21:54

[*] Wyrazy współczucia.
DanaN - Wto 17 Lis, 2015 20:29

[*] Wyrazy współczucia
vilemo - Sob 21 Lis, 2015 18:54

Dziękuję wszystkim za wyrazy współczucia. Pogrzeb Piotrka odbył się w środę , w strugach deszczu.
esaneta - Sob 21 Lis, 2015 19:01

A jak Ty się czujesz?
Jak sobie radzisz?

vilemo - Sob 21 Lis, 2015 19:19

Radzę sobie jakoś. Ciąglę łapię się na tym, że chcę mu coś ciekawego powiedzieć. Julcia też się czymś cały czas zajmuje żeby nie myśleć. Z czasem będzie może nie lepiej, ale inaczej.
esaneta - Sob 21 Lis, 2015 19:32

Trzeba czasu, by przejść cały proces żałoby.
Nie izoluj się, nie bądź sama. Choćby tu, do nas zaglądaj, zawsze ktoś jest.

zołza - Sob 21 Lis, 2015 19:47

Pozwól sobie na żałobę , na wściekłość i żal ,że odszedł tak bez przygotowania. Tak naprawdę nigdy nie jesteśmy przygotowani na śmierć bliskiej osoby, niby wiemy a nawet spodziewamy się tego ale zawsze zaskakuje ..zawsze to jeszcze za wcześnie :bezradny: .Ci którzy zostają cierpią i żyją dalej ...nie ma innego wyjścia. :pocieszacz: Hasło "czas leczy rany"może i brzmi w tej chwili jak wyświechtany banał ale to działa .
vilemo - Sob 21 Lis, 2015 19:48

Staram się nie być sama, ciągle ktoś do mnie dzwoni. Rzuciłam sie w wir pracy, bo akurat teraz zaczęły mi się zazębiać zlecenia, z których mam prowizję. Mieliśmy z tym związane plany, no ale teraz to muszę przede wszystkim załatwić opał na zimę i pójść na prawo jazdy.
Część opału mam, bo Piotrek na początku miesiąca przywiózł i pociął, ale to mało. Na szczęście jego przyjaciele zaoferowali mi pomoc, więc poproszę i tyle.
Syn mój przyjechał z Niemiec na pogrzeb i bardzo rozpaczał za Piotrkiem. Okazało się teraz, że był świetnym facetem, który chciał z niego zrobić człowieka. Ten wyjazd do Niemiec też był pomysłem Piotrka, bo podpowiedział mu, że skoro zna język, a w Netii siedzi za śmieszne pieniądze to czemu nie wyjedzie? Znalazł pracę na magazynie w Kauflandzie, przepracował właśnie 2 m-ce i jest zadowolony.

esaneta - Sob 21 Lis, 2015 19:52

Dobrze, że masz plan działania, że nie wzbraniasz się przed pomocą.
A jak z terapią? Robiłaś coś w tym kierunku? Uwierz, bardzo może Ci to pomóc.

Linka - Sob 21 Lis, 2015 19:56

vilemo napisał/a:
przede wszystkim załatwić opał na zimę i pójść na prawo jazdy.

dwie najważniejsze rzeczy, jak dla mnie, dasz radę :buziak:

vilemo - Sob 21 Lis, 2015 19:57

Właśnie w poniedziałek miałam się zająć sprawą terapii, ale wyszło tak jak wyszło. Na razie ogarniam sprawy formalne, bo trochę tego jest. Musze też zrobić w domu małe przemeblowanie. Dziś kupowałam sobie i Juli czarne ubrania, bo nie mamy za wiele. Jak trochę okrzepnę, to pójdę i na terapię. Ale teraz ważniejsze dla mnie jest zrobienie prawa jazdy, bo komunikacja z miastem u nas niezbyt dobra. A po południu mam ostatni autobus o 17.20 do domu. Potem 22.30. Więc po kolei, nie wszystko na raz.
esaneta - Sob 21 Lis, 2015 20:11

vilemo napisał/a:
ważniejsze dla mnie jest zrobienie prawa jazdy, bo komunikacja z miastem u nas niezbyt dobra

właśnie z tego samego powodu zrobiłam je w wieku 37 lat.
Bardzo ułatwiło mi to życie :)

vilemo - Sob 21 Lis, 2015 20:20

Tak, dopóki miałam kierowcę, to odkładałam to na później. A teraz nie mam wyjścia. Widocznie tak musiało się stać. Lekarze dali mu 3 do 5 lat no i trafili. Przeżył 3,5 roku od diagnozy.
vilemo - Pon 07 Gru, 2015 13:47

No to opał już kupiony, a ja na kurs zapisana. W czwartek pierwsze zajęcia ;)
Klara - Pon 07 Gru, 2015 15:17

Powodzenia Vilemo :okok:
żabinka - Pon 07 Gru, 2015 15:53

Vilemo dokładnie, życzę dużo siły Ci i dla córki życzę, wiem chyba co czujesz, podobne emocje mi obecnie towarzyszą, dobrze że córka ma jeszcze Ciebie
esaneta - Pon 07 Gru, 2015 18:18

Vilemo szczescia zycze i kciuki trzymam :kciuki:
Wpadaj do nas czesciej :)

pietruszka - Pon 07 Gru, 2015 18:22

Trzymam kciuki, vilemo :) Daj znać, jak poszły pierwsze zajęcia
Wiedźma - Pon 07 Gru, 2015 21:28

:kciuki:
Linka - Pon 07 Gru, 2015 21:36

vilemo napisał/a:
No to opał już kupiony, a ja na kurs zapisana. W czwartek pierwsze zajęcia

też robiłam prawko po 40-tce i zdałam za pierwszym razem, powodzenia :buziak:

vilemo - Wto 08 Gru, 2015 11:12

Dzięki za miłe słowa. Odezwę się wkrótce.
vilemo - Nie 13 Gru, 2015 21:34

Byłam na dwóch pierwszych wykładach i powiem nieskromnie, że udało mi się ćwicząc zaliczyć kilka razy testy. Na razie bazuję tylko na tym co wiem z życia, jak obserwowałam jazdę, kiedy jeździliśmy z Piotrkiem. Dużo o tym rozmawialiśmy no i sporo dzięki temu wiem. Zapewne będzie mi z tym łatwiej.Kiedyś tam też uczyłam się jeździć, wiec całkiem zielona nie jestem. Nie jest źle w każdym razie.
Linka - Nie 13 Gru, 2015 21:42

No proszę, czasem nawet nie wiemy ile potrafimy :)
esaneta - Nie 13 Gru, 2015 22:25

Potrzeba matka wynalazków. :)
Ja też z najczystszej potrzeby je zrobiłam.
Choć się bardzo bałam, To dziś nie wyobrażam sobie życia bez bycia mobilną :]

vilemo - Pon 04 Sty, 2016 12:07

Jestem po pierwszych godzinach jazdy. Jest OK :hura:
Mrozy u nas potężne, jak na pogodę bez śniegu. Dziś rano było -19st. I do tego wiatr bardzo rześki, ze wschodu dsv5gh .

Klara - Pon 04 Sty, 2016 13:36

vilemo napisał/a:
Jestem po pierwszych godzinach jazdy. Jest OK :hura:

:brawo:

pietruszka - Pon 04 Sty, 2016 15:13

vilemo napisał/a:
Jestem po pierwszych godzinach jazdy. Jest OK :hura:


:okok: Pozdrawiam. Kiedy egzamin?

Linka - Pon 04 Sty, 2016 15:24

vilemo napisał/a:
Jestem po pierwszych godzinach jazdy. Jest OK

Fajnie, jak się nauczysz zimą, to żadne warunki nie będą Ci straszne.

vilemo - Pon 04 Sty, 2016 16:22

Dopiero zaczęłam jeździć, ale z tego co instruktor mówił, to po koniec stycznia będę umawiać terminy.
Teraz na razie trzaskam testy- jest dobrze :okok:

pietruszka - Pon 04 Sty, 2016 16:46

vilemo napisał/a:
Teraz na razie trzaskam testy- jest dobrze :okok:

Prawo jazdy fajne jest - ułatwia, moim zdaniem, życie :tak:

olga - Pon 04 Sty, 2016 18:46

vilemo, :brawo:
vilemo - Pon 15 Lut, 2016 18:14

Egzamin teoretyczny za mną :hura: :hura: :hura:
Teraz jeszcze jazda :stres: i jedna sprawa będzie zakończona ;)

pietruszka - Pon 15 Lut, 2016 18:26

gratuluję :brawo:
margo - Pon 15 Lut, 2016 18:32

:brawo:
:kciuki:
dasz radę :)

esaneta - Pon 15 Lut, 2016 19:52

Brawo, Vilemo! :brawo:
Coraz bliżej upragnionego celu :)

vilemo - Pią 26 Lut, 2016 16:17

:radocha: zdałam!!!!! :radocha: :radocha: :radocha: :radocha: :radocha:
olga - Pią 26 Lut, 2016 16:22

łoł tak szybko? :szok:

gratulacje :brawo:

margo - Pią 26 Lut, 2016 16:28

O łooo! Gratuluję :) :okok:
pietruszka - Pią 26 Lut, 2016 17:09

gratuluję :brawo:
Maciejka - Pią 26 Lut, 2016 17:11

Gratulacje :brawo:
She - Pią 26 Lut, 2016 17:22

Suuuuper :radocha:

Gratulacje :okok: :)

zołza - Pią 26 Lut, 2016 17:23

Brawo :brawo:
Klara - Pią 26 Lut, 2016 17:27

Ojej, Vilemo! GRATULUJĘ!!!! :okok: :brawo:
Linka - Pią 26 Lut, 2016 17:31

Niesamowite, gratuluję :okok:
esaneta - Pią 26 Lut, 2016 18:45

Gratulacje!!!! :brawo:
vilemo - Sob 27 Lut, 2016 07:01

Dziękuję Wam za miłe słowa. Czuję się jeszcze zestresowana to całą sytuacją, ale po niedzieli polecę na masaże i przemiła pani Dorotka wymasuje mi stres z pleców :okok: .
Teraz tylko odebrać dokument i mogę kupować samochód :auto: .
A później czas na realizację dalszych planów i boksowanie się z życiem :bije: .
Czekamy jeszcze na decyzję w sprawie renty dla córki.
Syn wrócił z Niemiec i idzie po niedzieli na kurs na wózki widłowe.
Niestety niepokoi mnie jego skłonność do alko. Było 5 mcy poza domem, poczuł się bardzo dorosły. W domu nie przegina zbytnio, ale ja i tak mam już uczulenie na to.
W ubiegły weekend mieliśmy rodzinną uroczystość- 90te urodziny mojego dziadka.
Były kwiaty, tort i obiad w restauracji. Dziadek trzyma się bardzo dobrze, każdemu życzyłabym takiej sprawności w tym wieku.

żabinka - Sob 27 Lut, 2016 12:44

Gratulacje
vilemo - Wto 08 Mar, 2016 19:25

Dziś był miły dzień- odebrałam prawo jazdy i od razu kupiłam samochód :auto: Przyprowadziłam go z miejscowości ok 60 km od domu(prawie spod Łysicy). Dałam radę sdg56y7 . Teraz muszę obłaskawić bestię i jeździmy ;)
Klara - Wto 08 Mar, 2016 19:43

vilemo napisał/a:
odebrałam prawo jazdy i od razu kupiłam samochód :auto: Przyprowadziłam go z miejscowości ok 60 km od domu

No patrzajcie narody, jaka jesteś odważna! :brawo:

Od tej chwili będziesz dla mnie wzorem, ale UWAŻAJ NA SIEBIE!

Linka - Wto 08 Mar, 2016 19:43

Brawo Vilemo :brawo:
olga - Wto 08 Mar, 2016 19:48

Pięknie :brawo:
vilemo - Wto 08 Mar, 2016 19:53

Uważam, uważam Klaro , mam dla kogo żyć.
Teraz będzie już dobrze, pomału się wprawię.

esaneta - Wto 08 Mar, 2016 19:57

Świetnie Vilemo! :okok:
Teraz kolej na wyznaczenie następnych celów :)

zołza - Wto 08 Mar, 2016 19:58

Super :tak:
She - Wto 08 Mar, 2016 21:11

Super :okok:
:radocha:
Odważna jesteś :] Ja po odebraniu prawa jazdy jeszcze ze dwa tygodnie nie miałam odwagi żeby wsiąść za kierownicę :)

esaneta - Wto 08 Mar, 2016 21:23

Ja wsiadlam dopiero po 3 mcach :oops:
pietruszka - Wto 08 Mar, 2016 22:08

no no.... fiu fiu... :fiu: podziwiam i gratuluję :)
smokooka - Wto 08 Mar, 2016 22:53

Ale babeczka z jajami!!! Super prezent na dzień kobiet! :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
vilemo - Śro 09 Mar, 2016 06:56

esaneta napisał/a:
Świetnie Vilemo! :okok:
Teraz kolej na wyznaczenie następnych celów :)


Esa, kolejne cele już mam, jak zacznę realizować , to na pewno napiszę. Nie chcę zapeszyć :okok:
Uchylając rąbka tajemnicy powiem tyle, że chodzi o zdrowie i rozwój osobisty :skromny:

esaneta - Śro 09 Mar, 2016 19:02

Inwestycja w siebie, to najpewniejsza inwestycja! :okok:
Trzymam wciąż kciuki :kciuki:

vilemo - Pią 08 Kwi, 2016 17:50

Witajcie.
Jeżdżę coraz więcej, ostatnio byłam w Staszowie z synem, aby mu ustalić termin operacji rekonstrukcji więzadeł kolanowych.Będzie miał za 1,5 m-ca. Martwię się trochę, bo potem jeszcze rehabilitacja, i przez kilka miesięcy będzie dochodził do zdrowia. Mam tylko nadzieję, że przez ten czas rzuci palenie :> .
Nadal czekam na decyzję w sprawie renty dla córki, minęło już 2 miesiące. Oby wreszcie ją przyznali.
Co do mnie to cały czas pilnie pracuję, żeby zarobić na remont domu, spłatę długów , których mi jeszcze trochę zostało , na pomnik, no i na jakieś normalne życie. Chcę też przez lato kupić opał, żebym nie musiała się zimą martwić. Muszę tez przerobić zadaszenia na podwórzu na garaż.
Jest trochę do zrobienia. Ale dam radę, wierzę w siebie :skromny:

pterodaktyll - Pią 08 Kwi, 2016 17:51

vilemo napisał/a:
dam radę, wierzę w siebie :skromny:




;)

olga - Pią 08 Kwi, 2016 17:54

Vilemo zmieniłas się nie do poznania :okok: gratuluję
nowa kobieta po prostu :brawo:

vilemo - Pią 08 Kwi, 2016 17:58

olga napisał/a:
Vilemo zmieniłas się nie do poznania :okok: gratuluję
nowa kobieta po prostu :brawo:


Sytuacja zmusza 8) Olgo.

esaneta - Sob 09 Kwi, 2016 07:33

I ja widzę Cię odmienioną :)
vilemo - Wto 24 Maj, 2016 06:41

Mój syn już po operacji, wczoraj przywiozłam go do domu. Mamy nadzieję, że po rehabilitacji będzie w końcu miał sprawne kolano i nie będzie musiał się martwić, że nie podoła jakiejś pracy.
Ja zaś pracuję na sobą i już jest mnie 8,5 kg mniej ;)

olga - Wto 24 Maj, 2016 06:46

:kciuki: za syna

a Ty nie chudnij za bardzo :nono:

Kami - Wto 24 Maj, 2016 06:46

vilemo napisał/a:
Mój syn już po operacji

młody chłopak dojdzie do siebie szybko :)
vilemo napisał/a:
Ja zaś pracuję na sobą i już jest mnie 8,5 kg mniej

i tak trzymaj dasz radę ze wszystkim. :kciuki: Wpadaj na forum częściej z tymi dobrymi wiadomościami

olga - Wto 24 Maj, 2016 06:49

kazda pisze przez pryzmat wlasnych upodoban i potrzeb :smieje:

ja przytylam 8 kilo w ciagu tych trzech ostatnich lat i dobrze mi z tym :p

vilemo - Wto 24 Maj, 2016 07:57

olga napisał/a:
kazda pisze przez pryzmat wlasnych upodoban i potrzeb :smieje:

ja przytylam 8 kilo w ciagu tych trzech ostatnich lat i dobrze mi z tym :p


Ja jak zrzucę jeszcze ze 20 to będę akurat w sam raz. Stres i problemy hormonalne mnie tak "upiększyły " :P , ale pomału dochodzę ładu z tym wszystkim. Jesienią przytyłam 8kg ale w miesiąc, a niedawno odkryłam( sama zresztą) że to wina kortyzolu. Ale jest już lepiej. Odstawiłam gluten, nabiału bardzo mało z cukrem też ostrożnie.
Dużo pracy przede mną, ale jak widzę efekty, to jest największa motywacja ;)

Kami - Wto 24 Maj, 2016 08:22

vilemo napisał/a:
ale jak widzę efekty, to jest największa motywacja

też tak mam. Ja od prawie dwóch miesięcy ćwiczę Callanetics codziennie i widzę efekty. Ja też przytyłam ponad 8 kg i jak nigdy nie miałam tak pojawił mi się lekki cellulit na udach, no bo gajdziochy przybrały w objętości siłą rzeczy .... Ale już go nie mam :P .
Z wagi mi się spadło tylko 3 kg ale widzę jak mi wszystko wchodzi w mięśnie więc nie jest źle. :]

smokooka - Wto 24 Maj, 2016 13:28

Kami napisał/a:
gajdziochy
hmmm mieszkam z jednym takim o podobnym nazwisku :rotfl: i jest wielbicielem potężnych ud "ale ta to ma udziska"
smokooka - Wto 24 Maj, 2016 18:30

no ba! pewnie że moich - ja to mam udziska! :rotfl: ale co sobie popatrzy to mi nie żal :)
vilemo - Wto 14 Cze, 2016 22:25

No u mnie kolejne kg i cm w obwodach lecą.
Pięć razy w tygodniu ćwiczę na siłowni, a ponadto po południu jeżdżę rowerem 20-27 km. Czuję się przy tym super i mam mnóstwo energii, która mnie roznosi.
Cieszę, się bo jestem coraz sprawniejsza, a dzięki codziennej aktywności nie mam w ogóle zakwasów.
Córcia w piątek pojechała do Londynu na wycieczkę, jutro wraca do domu. Bardzo się ciesze, ze mogła pojechać, zobaczyć trochę świata.
Na początku wakacji bierzemy się za remont domu, a pod koniec lipca małe wakacje nad wodą. Mam nadzieję, że trochę wypoczniemy.

esaneta - Śro 15 Cze, 2016 04:52

Fajne te Twoje zmiany Vilemo :)
Klara - Śro 15 Cze, 2016 06:58

Normalnie NOWA TY! :) :okok:
vilemo - Śro 15 Cze, 2016 08:12

Też bardzo cieszę się z tych zmian.
Zmieniłam też fryzurę i stałam się bardziej otwarta na kontakty z ludźmi.
Co nas nie zabije , to nas wzmocni, prawda?

smokooka - Śro 15 Cze, 2016 11:45

:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group