czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
ALKOHOLIZM i inne uzależnienia - Jak radzić sobie z emocjami? ciąg dalszy..
Ann - Śro 25 Lut, 2015 18:27 Temat postu: Jak radzić sobie z emocjami? ciąg dalszy..
pterodaktyll napisał/a:
Ann napisał/a:
wiem, że picie przysporzyło by mi tylko dodatkowych problemów i pogorszyłoby moje samopoczucie.
A Twoja podświadomość też wie?
raczej nie skoro tak śnidziadziunio - Śro 25 Lut, 2015 19:19 Ciebie także?
Zazdrość jest straszna.
Tobie widzę także moderatorzy zazdrościli i kazali załozyć nowy.
Spoko, i tak damy radę.
Pozdrawiam Aniu serdecznie Ann - Śro 25 Lut, 2015 19:20 dziadziunio, mnie takze Ann - Śro 25 Lut, 2015 21:51 Walcze ze soba zastanawiac sie czy pisac czy nie.
Udawac twardziela czy nie udawac i nazwac rzeczy po imieniu...
Najchetniej bym po prostu zniknela na jakis czas. Ale ja wiem juz teraz co to dla mnie znaczy i kiedy uciekam.
Chce mi sie wyc. Tak.. Wyc. Jestem zla. Czuje sie beznadziejnie psychicznie. Chcialabym zrobic wszystkim w kolo na zlosc. Czuje sie opuszczona. Niezrozumiana. Nieprzydatna. Zmeczona.
Chce mi sie plakac... Tak po prostu .... Z samotności i zalu.
Mam dwa miliony powodow do picia. A nie chce uzyc zadnego jako argumentu. Bo chce nadal nie pic. Potrzebuje wsparcia alkoholików. Mowcie do mnie prosze. Dzieki temu nie uciekne w nicosc.Jo-asia - Śro 25 Lut, 2015 21:54 Płacz Aniu....płacz pterodaktyll - Śro 25 Lut, 2015 22:00
Ann napisał/a:
chce nadal nie pic.
Powtarzaj to sobie aż do obrzydzenia..........Ja chcę....to właściwy tok rozumowania
Ann napisał/a:
Mam dwa miliony powodow do picia.
A spróbuj popatrzeć na te dwa miliony powodów z innej perspektywy.........stań np. w innym kącie pokoju i sprawdź czy nadal są.......to nie są żarty. Zmieniając miejsce, zmieniasz jednocześnie sposób postrzegania.....Whiplash - Śro 25 Lut, 2015 22:00
Ann napisał/a:
Mam dwa miliony powodow do picia
Kurczę... A mi żaden nie chce przyjść do głowy... Może pomożemy Ci je rozbroić? Bo tak naprawdę nie ma ani jednego powodu, żeby aplikować sobie truciznę. No może poza chęcią popełnienia samobójstwa, ale tu też nie ma ani jednego sensownego powodu aby odbierać sobie życie. szika - Śro 25 Lut, 2015 22:00
Ann napisał/a:
Mowcie do mnie prosze.
a czy można się wymądrzać? yuraa - Śro 25 Lut, 2015 22:00
Ann napisał/a:
Mam dwa miliony powodow do picia
a na dekadencji masz kilkudziesięciu ludzi którym by sie zrobilo smutnoesaneta - Śro 25 Lut, 2015 22:05
yuraa napisał/a:
Ann napisał/a:
Mam dwa miliony powodow do picia
a na dekadencji masz kilkudziesięciu ludzi którym by sie zrobilo smutno
potwierdzam......bardzo przezywam, kiedy ta choroba ponownie wyciąga po Was swoje łapska Klara - Śro 25 Lut, 2015 22:06
esaneta napisał/a:
potwierdzam......bardzo przezywam
Ja też... ale już się boję odzywać, bo mi się za to obrywa Ann - Śro 25 Lut, 2015 22:07
pterodaktyll napisał/a:
stań np. w innym kącie pokoju i sprawdź czy nadal są.......to nie są żarty. Zmieniając miejsce, zmieniasz jednocześnie sposób postrzegania.....
są.. nie wszystkie ale większość jest... ulga, chęć poczucia ulgi jest... jest najsilniejsza..
Whiplash napisał/a:
Może pomożemy Ci je rozbroić? Bo tak naprawdę nie ma ani jednego powodu, żeby aplikować sobie truciznę. No może poza chęcią popełnienia samobójstwa, ale tu też nie ma ani jednego sensownego powodu aby odbierać sobie życie.
motyw odebrania sobie życia... nie no w tej chwili nie... to nie to, że ja macham na samą siebie szabelką, grożąc, ze sobie sobie kuku.. ja po prostu ech... wiem a jednocześnie nic nie wiem
szika napisał/a:
a czy można się wymądrzać?
można mówić.. wolność głosu jest
yuraa napisał/a:
a na dekadencji masz kilkudziesięciu ludzi którym by sie zrobilo smutno
wiem, ale niezależnie od tego, mnie samej byłoby tylko gorzej..
jestem rozerwanaAnn - Śro 25 Lut, 2015 22:08
esaneta napisał/a:
potwierdzam......bardzo przezywam, kiedy ta choroba ponownie wyciąga po Was swoje łapska
esa... to tak bywa w tej chorobie, że raz mi lepiej a raz gorzej.. ale teraz czuję się wykończona..
a wiem, ze jeśli nie będe o tym mowic to sobie sama pozamiatam.. wiec resztkami rozsądku mówię, piszę.. słucham..zołza - Śro 25 Lut, 2015 22:09
Ann napisał/a:
Czuje sie opuszczona.
Aniu nie jesteś sama ...rozglądnij się ile ludzi dobrze Ci życzy...czasami wszystko się pieprzy ale trzeba to przetrzymać , przeczekać Pozwól sobie na smutek , żal , złość...To normalne ,że szlak Cię trafia bo...bo miało być tak pięknie pterodaktyll - Śro 25 Lut, 2015 22:10
Ann napisał/a:
chęć poczucia ulgi jest... jest najsilniejsza..
To stań sobie przed lustrem i zrób 5 najgłupszych min jakie Ci przyjdą do głowy, roześmiej się, zrzuć z siebie to napięcie.esaneta - Śro 25 Lut, 2015 22:11
Ann napisał/a:
to tak bywa w tej chorobie, że raz mi lepiej a raz gorzej
coś mi wiadomo w tym temacie - Taki jeden z którym dzielę łoże też miewa takie stany
Ann napisał/a:
wiec resztkami rozsądku mówię, piszę.. słucham..
miedzy innymi temu służy Dekadencja, bez NAS nie byłoby jej Ann - Śro 25 Lut, 2015 22:11
zołza napisał/a:
Aniu nie jesteś sama ...rozglądnij się ile ludzi dobrze Ci życzy...czasami wszystko się pieprzy ale trzeba to przetrzymać , przeczekać Pozwól sobie na smutek , żal , złość...To normalne ,że szlak Cię trafia bo...bo miało być tak pięknie
widze, że nie jestem sama... i Bogu dzięki, że mam Was tutaj.. choć wirtualnie na tą chwilę... tak spieprzyło się, powaliło się, i wali się dalej... a ja stoję bezradna, sztywna i dosłownie i w przenośni i patrzę jak sie pieprzy bo niewiele mogę.. a nawet jeśli mogę w niektórych kwestaich to już wolę, żeby się spieprzyło i później sprzątnę, bo nie mam szans tego uratować.
Miało być pięknie a wyszło jak zwykle.Ann - Śro 25 Lut, 2015 22:14
pterodaktyll napisał/a:
To stań sobie przed lustrem i zrób 5 najgłupszych min jakie Ci przyjdą do głowy, roześmiej się, zrzuć z siebie to napięcie.
zrobiłam... he.. he.. jestem dla siebie zbyt mało zabawna dziś...
swoją drogą durnie to wyglądało... zołza - Śro 25 Lut, 2015 22:15
Cytat:
a nawet jeśli mogę w niektórych kwestaich to już wolę, żeby się spieprzyło i później sprzątnę, bo nie mam szans tego uratować.
I teraz gadasz jak trzeba. Rozwalić by było na czym budować od nowa. Whiplash - Śro 25 Lut, 2015 22:15
Ann napisał/a:
chęć poczucia ulgi jest.
Ale oczywiście zdajesz sobie sprawę, że o żadnej uldze nie może być mowy? Jedynie o chwilowym zatrzymaniu (problemów/emocji/czegokolwiek - niepotrzebne skreślić) tylko po to, żeby miały czas się nawarstwić i urosnąć? Jeśli tak to cieszę się, że sobie przypomniałaś.
No bo tak miało wyglądać... szika - Śro 25 Lut, 2015 22:17 no to dobra to koniecznie to chce napisać.. cytuje całego posta..
Ann napisał/a:
Walcze ze soba zastanawiac sie czy pisac czy nie.
Udawac twardziela czy nie udawac i nazwac rzeczy po imieniu...
Najchetniej bym po prostu zniknela na jakis czas. Ale ja wiem juz teraz co to dla mnie znaczy i kiedy uciekam.
Chce mi sie wyc. Tak.. Wyc. Jestem zla. Czuje sie beznadziejnie psychicznie. Chcialabym zrobic wszystkim w kolo na zlosc. Czuje sie opuszczona. Niezrozumiana. Nieprzydatna. Zmeczona.
Chce mi sie plakac... Tak po prostu .... Z samotności i zalu.
Mam dwa miliony powodow do picia. A nie chce uzyc zadnego jako argumentu. Bo chce nadal nie pic. Potrzebuje wsparcia alkoholików. Mowcie do mnie prosze. Dzieki temu nie uciekne w nicosc.
pisze Ci to Aniu ponieważ jestem pod wielkim wrażeniem dojrzałości tej wypowiedzi..
przepieknie według mnie radzisz sobie z emocjami, potrafisz je bardzo celnie ponazywać, piszesz o bardzo trudnych i przykrych emocjach, o swoje zlości, agresji itp przy czym jednoczesnie jesteś bardzo asertywna..
radzic sobie z emocjami wcale nie oznacza ich nie przeżywać.. radzić sobie z emocjami to własnie umiec sobie je uświadomić, potrafic je w sposób konkretny wyrazic..a Ty to wzorcowo zrobiłaś..
na koniec świetnie zadbałas o siebie, komunikat prosty, jasny "mówcie do mnie"..
bez ogródek, bez aluzji wprost.. skutek jak widac natychmiastowy.. bo takie komunikaty sa zrozumiałe dla nas userów..
ogromne postępy robisz!
dajże no pyska Córciu Forumowa
brawo Aniu!
ps. musiałam sie powymądrzać nie mogłam sie powstrzymać..Wiedźma - Śro 25 Lut, 2015 22:18
Ann napisał/a:
Mam dwa miliony powodow do picia.
Tak Ci się tylko wydaje.
Nic nie jest powodem, nic nie jest warte tego, żeby zrezygnować z trzeźwości.Ann - Śro 25 Lut, 2015 22:20
zołza napisał/a:
Rozwalić by było na czym budować od nowa.
paczę... paczę i widzę jak robi pierrrrrdut... jak kołnierz zdejmę za jakiś czas to może wezmę miotłę i będę zasuwać..
Whiplash napisał/a:
Ale oczywiście zdajesz sobie sprawę, że o żadnej uldze nie może być mowy? Jedynie o chwilowym zatrzymaniu (problemów/emocji/czegokolwiek - niepotrzebne skreślić) tylko po to, żeby miały czas się nawarstwić i urosnąć? Jeśli tak to cieszę się, że sobie przypomniałaś.
pamiętam, ale przypomniałam jeszcze lepiej... komfort picia zdaje się mam skutecznie spieprzony dzięki terapii, AA i forum.. więc jedyne z czym mi się ta ulga kojarzy to tylko ta chwileczka, jaką być może mogłabym doznać... ale wiem, że to jest bull shit.
Plasterek jest słodki...
pterodaktyll napisał/a:
No bo tak miało wyglądać...
w Twoim wykonaniu jest lepiejpterodaktyll - Śro 25 Lut, 2015 22:21
Ann napisał/a:
w Twoim wykonaniu jest lepiej
Nie potwierdzam ale i nie zaprzeczam Ann - Śro 25 Lut, 2015 22:23
szika napisał/a:
dajże no pyska Córciu Forumowa
szczerze? spodziewałam się raczej dostać po pysku
okazuje się, że choć zdaje mi się, że jestem nielogiczna teraz,.... to jednak jestem logiczna.
Wiedźma napisał/a:
Tak Ci się tylko wydaje.
Nic nie jest powodem, nic nie jest warte tego, żeby zrezygnować z trzeźwości.
Dlatego tu jestem Wiedźmo drogaAnn - Śro 25 Lut, 2015 22:31 ku*** mać.. no... jutro będzie lepiej...! albo gorzej.. ! ale będzie coś... świat się nie kończy dziś..! szika - Śro 25 Lut, 2015 22:36
Ann napisał/a:
szczerze? spodziewałam się raczej dostać po pysku
e tam gadasz a niby za co?
tu nawet nie chodzi o logikę aż tak a o Twoją świadomość.. świadomośc samej siebie, co się z Tobą dzieje.. najwazniejsze, że przed samą sobą nie owijasz w bawełnę, masz odwagę stanąć na wprost swoim słabościom nie spychając ich w podziemia, nie zamiatając pod dywan..
wiesz, że do tego trzeba ogromnej siły psychicznej i dojrzałości emocjonalnej? i Ty to masz..
no dobra.. to można juz dalej te powody co ich masz dwa miliony rozbierać na czynniki pierwsze
a tak na marginesie to Ci powiem Aniu jako stara alkoholiczka
wódka szczescia nie daje
śmierdzi i głowa potem boli.. mówię Ci nie warto wódki pić Whiplash - Śro 25 Lut, 2015 22:36
Ann napisał/a:
jutro będzie
Ann - Śro 25 Lut, 2015 22:41
szika napisał/a:
to można juz dalej te powody co ich masz dwa miliony rozbierać na czynniki pierwsze
ulga to ten, co najmocniej za uchem brzęczy.. ale tu z Whiplashem sobie coś ważnego przypomniałam..
a poza tym to chciałabym jak to małe dziecko zakryc oczy i być niewidoczną...
nie czuć, nie myśleć, nie martwić się... nie czuć się winną ... bo przecież do jasnej cholery to nie moja wina!
szika napisał/a:
a tak na marginesie to Ci powiem Aniu jako stara alkoholiczka
wódka szczescia nie daje
śmierdzi i głowa potem boli.. mówię Ci nie warto wódki pić
coś o tym wiem...
Whiplash, podpieprzyłeś mi z szafy świąteczne futro? Czy Bukę ogołociłeś?zołza - Śro 25 Lut, 2015 22:44 Anka jeszcze coś Ci powiem cichutko odkąd tu jesteś jakoś tak dziwnie stałaś mi się bliska. Lubię Cię czytać i co dnia uczę się od Ciebie jak być twardym a nie miętkim Bo to właśnie Ty idziesz przed siebie jak burza , wiesz czego chcesz , na czym Ci zależy i dążysz do tego...a to , że życie czasami rzuca Ci kłody pod nogi nie zmienia faktu ,że idziesz dalej ...silniejsza ,pewniejsza i mądrzejsza życiowym doświadczeniem .
ps. Nie wydaj mnie bo stracę twarz Whiplash - Śro 25 Lut, 2015 22:46 Wujek google podpowiedział, że to z ciasteczkowego
Ann napisał/a:
le tu z Whiplashem sobie coś ważnego przypomniałam..
Linka - Śro 25 Lut, 2015 22:48
Ann napisał/a:
a poza tym to chciałabym jak to małe dziecko zakryc oczy i być niewidoczną...
nie czuć, nie myśleć, nie martwić się... nie czuć się winną ... bo przecież do jasnej cholery to nie moja wina!
tyle mogę i ...jesteś w mojej pamięci AniuAnn - Śro 25 Lut, 2015 22:48 zołza, no to się teraz poryczałam... też mnie nie wydaj, bo będzie, żem miętka..
Dzięki, że jesteś
Whiplash napisał/a:
że to z ciasteczkowego
kłusownicy... Wiedźma - Śro 25 Lut, 2015 22:51
Ann napisał/a:
Dlatego tu jestem Wiedźmo droga
Ann - Śro 25 Lut, 2015 23:15 Mówienie/pisanie jest wentylem bezpieczeństwa... trochę pary dzięki Wam upuściłam..Tosia - Śro 25 Lut, 2015 23:21 Po raz kolejny mówię , dasz rade...Ann,szika - Śro 25 Lut, 2015 23:21
Ann napisał/a:
trochę pary dzięki Wam upuściłam
dzieki sobie Aniu, dzieki sobie
znam to uczucie, tez tak mam..
a tak poza konkursem to w zasadzie wiele kierunków medycyny alternatywnej i nie tylko, opiera się na tym, że ludzie chorują bo nie mówią.. duszą w sobie.. nie spuszczają tej pary..a Ty to robisz tak naturalnie, sama z siebie.. wyjdzie Ci to na pewno na dobre yuraa - Śro 25 Lut, 2015 23:23 na pewno nie zaszkodzi posłuchać
Ann - Śro 25 Lut, 2015 23:30
yuraa napisał/a:
na pewno nie zaszkodzi posłuchać
nie zaszkodziło.. wręcz przeciwnie ... pietruszka - Czw 26 Lut, 2015 00:21 Spokojnej nocy Aniu
Ann - Czw 26 Lut, 2015 00:22 pietruszka, zimna - Czw 26 Lut, 2015 08:06
Ann napisał/a:
można mówić.. wolność głosu jest
tak już wszystko ogarnęłaś, podopinałaś a tu łubudu wywalił cały majdan do góry kołami.
Ann napisał/a:
tak spieprzyło się, powaliło się, i wali się dalej... a ja stoję bezradna, sztywna i dosłownie i w przenośni i patrzę jak sie pieprzy bo niewiele mogę.. a nawet jeśli mogę w niektórych kwestaich to już wolę, żeby się spieprzyło i później sprzątnę, bo nie mam szans tego uratować.
Z mojego punktu widzenia, to ja CI jedynie mogę pogratulować i życzyć; taak dobrych wyborów. Tak jasno zostało Ci wszytko pokazane, nie wszyscy mają tyle szczęścia
Właśnie jesteś wyjątkowym momencie, gotowa by na prawdę poczuć "że przestałaś kierować własnym życiem i powierzyć swoją wolę i życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujesz. To drugie przejście, ważniejsze ogłoszenie bezsilności, przechodziłam przez nie ja i większość moich alko znajomych, to często bardziej bolesne niż to" pierwsze" dotyczące alkoholu Tak było u mnie. Tu dla nas jest rozdroże i moment wyboru.
Tak to widze ja Sylwia, alkoholiczka, egoistka, egocentryczka, perfekcjonistka , manipulantka i przemocowiec. etc. etc. (tyle se przypomniałam na szybko ) i paru moich kolegów i koleżanek, tez niezłe ziółkaJo-asia - Czw 26 Lut, 2015 18:53 zimna, dziękuję za Twój wpis
Za każdym razem, gdy ogłaszam bezsilność...pojawia się sytuacja, gdzie mogę zweryfikować siebie
Bezsilność jest nią, gdy jest w tym przyznanie...nie ja kieruję swoim życiem
W każdym innym...to bezradność
I póki siebie " oszukuje".... sytuacje mnie przygniatająAnn - Czw 26 Lut, 2015 22:38
zimna napisał/a:
tak już wszystko ogarnęłaś, podopinałaś a tu łubudu wywalił cały majdan do góry kołami.
ano, nie da się ukryć
zimna napisał/a:
Właśnie jesteś wyjątkowym momencie, gotowa by na prawdę poczuć "że przestałaś kierować własnym życiem i powierzyć swoją wolę i życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujesz.
Bolesny punkt.. ale faktycznie... tak właśnie jest.. ja nie mogę nic.. jak się ma rozpieprzyć to się rozpieprzy choćbym na głowie stanęła. To dla mnie wielka nauka i nauczka.
Nadal niewiele rozumiem, ale faktycznie to jest jeden z takich momentów, kiedy jedyne co mi pozostaje to właśnie pogodzić się.. z tym czego nie mogę zmienić...
Nie kieruję.. nie da się ukryć...
Wszystko wypadło mi z rąk..
tak jak nieraz mi coś teraz upadnie na podłogę.. i mówię sobie: trudno.. jutro podniosę, albo kogoś poproszę.. no bo nie dam rady tego podnieść.Ann - Czw 26 Lut, 2015 22:43 Po wczorajszej rozsypce dziś jedno odeszło, odeszła chęć doznania natychmiastowej ulgi.
Natomiast zdarza mi się, że jak nad tym wszystkim myślę to oczyska mnie pieką okrutnie.
Z mamą kichowato... by za chwilę cudownie było.
Huśtawka, huśtawka, huśtawka od otoczenia.
I we mnie jeszcze też.
Rzeczoznawca był: wie Pani, to auto będzie na szkodę całkowitą... wartość naprawy przewyższy wartość auta.
Zbieram dokumenty z wydatków na leczenie... i papiery związane ze szkodą na osobie.
Dzisiaj mnie plecy nawalają, bo sama sobie zaszkodziłam i sama siebie po łbie powinnam wytłuc.
Hiroł się znalazł ... szika - Czw 26 Lut, 2015 22:45
Ann napisał/a:
Dzisiaj mnie plecy nawalają, bo sama sobie zaszkodziłam i sama siebie po łbie powinnam wytłuc.
Hiroł się znalazł ...
dzwigałas cos?Ann - Czw 26 Lut, 2015 22:46
szika napisał/a:
dzwigałas cos?
przestawiałam ku*** samochód w złości.. debil, debil.. debil na debilu.. mam za swojepterodaktyll - Czw 26 Lut, 2015 22:50
Ann napisał/a:
wartość naprawy przewyższy wartość auta.
No więc oświadcz, że Cię to nie obchodzi i chcesz żeby Ci wyremontowali albo niech jakąś sensowną cenę dadzą za Twój samochód. Na szkodzie całkowitej to trza zarobić a nie tracić Aniu, nie licząc Twoich urazów za które też powinnaś dostać zadośćuczynienie. Nie masz koło siebie jakiegoś obrotnego co by Cię popilotował w tych sprawach?Ann - Czw 26 Lut, 2015 22:55
pterodaktyll napisał/a:
No więc oświadcz, że Cię to nie obchodzi i chcesz żeby Ci wyremontowali albo niech jakąś sensowną cenę dadzą za Twój samochód. Na szkodzie całkowitej to trza zarobić a nie tracić Aniu, nie licząc Twoich urazów za które też powinnaś dostać zadośćuczynienie. Nie masz koło siebie jakiegoś obrotnego co by Cię popilotował w tych sprawach?
Czekam na razie na wstępną wycenę, dopiero wtedy będę mogła się bić z nimi.
Za urazy - złożyłam wniosek o odszkodowanie.. właśnie załączam kolejne faktury i papierki na platformę.
Tak, mam kogoś... no i nasz Rufio dodatkowo wspiera i udziela zawsze rady.pterodaktyll - Czw 26 Lut, 2015 23:11
Ann napisał/a:
Czekam na razie na wstępną wycenę, dopiero wtedy będę mogła się bić z nimi.
Zawsze możesz wziąć sobie rzeczoznawcę z PZMotu albo innych takich instytucji i nie godzić się na cenę oferowaną przez rzeczoznawcę z towarzystwa ubezpieczeniowego, bo to chyba taki wyceniał Ci szkody?Ann - Czw 26 Lut, 2015 23:20
pterodaktyll napisał/a:
rzeczoznawcę z towarzystwa ubezpieczeniowego, bo to chyba taki wyceniał Ci szkody?
tak, taki mi wyceniał...
pterodaktyll - Czw 26 Lut, 2015 23:25
Ann napisał/a:
taki mi wyceniał...
No to możesz być pewna na 100%, że zaniżył wartość. To nie jest Twój przedstawiciel tylko Towarzystwa.......a Ty masz prawo nie zgodzić się z jego wyceną i powołać swojego. Normalna procedura, to kogo i na ile....esaneta - Pią 27 Lut, 2015 05:47 Ann, Pterek dobrze Ci radzi. Poszukaj sobie innego rzeczoznawcy. Sama z autopsji znam przyklad, kiedy rzeczoznawca przy wycenie auta powiedzial, ze wycena wyszla mu w przedziale miedzy 8900 a 23800.Ann - Pią 27 Lut, 2015 15:27 Odwiedziny czlowieka najblizszego sercu, przyjaciela ponadczasowego. Jego sila daje mnie sile.
A na 17 na mityng. Moze wytrzymam 2 godziny.Tosia - Pią 27 Lut, 2015 17:15 Ann, wytrzymasz
Pozdrawiam Cie, i oczywiscie trzymam kciuki
Ann - Pią 27 Lut, 2015 20:13 Mityng... Czy to byl mityng? Śmiechy... Docinki. Rocznica.. A na niej wyzszosc swiat wielkanocnych nad swietami bozego narodzenia. Program, sponsor, z czy bez. Krytyka. Poklepywanie po plecach i nieszczere komentarze. Dawno czegos takiego nie widzialam... A poszlam po spokoj i mozliwosc wypowiedzi. A tu temat i pytania do rocznicowca. Kolko wzajemnej adoracji. Przynajmniej przez 2 godziny sie nie napilam. Tyle pozytku...
Bol okropny dzis.
Odwiedziny czlowieka najblizszego sercu, przyjaciela ponadczasowego. Jego sila daje mnie sile.
A to Ann ?Ann - Pią 27 Lut, 2015 20:20 zołza, w tej kwestii super, bo przynajmniej zabil na chwile moja samotność. Ale on nie jest alkoholikiem a to tego wsparcia mi potrzeba.zołza - Pią 27 Lut, 2015 20:23 Szkoda Ann - Pią 27 Lut, 2015 20:24 Szkoda co? zołza - Pią 27 Lut, 2015 20:27
Ann napisał/a:
Szkoda co?
Szkoda , że nie znajdujesz tego czego szukasz, potrzebujesz mizule - Pią 27 Lut, 2015 20:29 Ann, trzymam za ciebie kciuki...sama nie wiem czy dam dziś radę dziś nie zapić po kolejnym wypadku meza. Ale Ty jesteś silniejsza, i masz mnóstwo wsparcia. Moje także. Zaszyj się pod koldre jakby co i przeczekaj do rana.Ann - Pią 27 Lut, 2015 21:25
Cytat:
...sama nie wiem czy dam dziś radę dziś nie zapić po kolejnym wypadku meza.
Ty chcesz mi pomoc czy podajesz mi usprawiedliwienie z ktorego i ja mam skorzystac? pterodaktyll - Pią 27 Lut, 2015 21:28
Ann napisał/a:
podajesz mi usprawiedliwienie z ktorego i ja mam skorzystac?
Jak dostaniesz zaraz w ucho, nie widzisz, że kobieta znalazła sobie znakomity pretekst żeby samej się rozgrzeszyć? Nie przerabiałaś tego? Pijemy bo....przeleciał ptaszek, bo ku*** nie przeleciał ptaszek, bo słońce zaszło, bo do cholery zajść nie chce itd........ mizule - Pią 27 Lut, 2015 21:32 Ann. nie podaje ci usprawiedliwienia. Dziwne, ze tak to odebrałaś, ale to już nie mój problem.Ann - Pią 27 Lut, 2015 21:44
pterodaktyll napisał/a:
Ann napisał/a:
podajesz mi usprawiedliwienie z ktorego i ja mam skorzystac?
Jak dostaniesz zaraz w ucho, nie widzisz, że kobieta znalazła sobie znakomity pretekst żeby samej się rozgrzeszyć? Nie przerabiałaś tego? Pijemy bo....przeleciał ptaszek, bo ku*** nie przeleciał ptaszek, bo słońce zaszło, bo do cholery zajść nie chce itd........
toć ja znam.. Ja wiem.. Ale za takie teksty u jakiegos swiezaka to powinno byc ostrzezenie... Ja to widze i umiem na ta chwile przynajmniej... Oddzielic.
A jak chcesz to profilaktycznie mnie mozesz w to ucho ... Ann - Pią 27 Lut, 2015 21:46 mizule, Ty juz sie zabezpieczasz i usprawiedliwiasz mowiac "nie wiem czy dam rade"... A ja osobiscie staram sie zrobic wszystko by dac rade i nadal nie pic... Widzisz o czym mowie?mizule - Pią 27 Lut, 2015 21:51 Ann, teraz od 10 minut zalewam się łzami...nie wypiłam, ale nagle ze mnie uszło wiele emocji..wiec siedze i rycze jak głupia. Tak bez sensu. Co do świeżaka..to ja nie rozumiem tego określenia? czas pobytu na forum niby wyznacza kto świeżak a kto nie? Ale mniejsza o to...dobranoc.Ann - Pią 27 Lut, 2015 21:55 Ann - Sob 28 Lut, 2015 23:33 Dzisiaj od rana było mocno i burzliwie z matką. Od 5.30 poszedł ogień.
Dwie godziny pracy i mi przeszło. Po 8 już piłam dość spokojnie kawę i zagryzałam ciastem (pieprzyć bandzioł i inne opony na tą chwilę )
Cały dzień robiłam to na co w danej chwili miałam chęć i siłę.. czyli leżałam, siedziałam, spacerowałam wokół domu, a nawet zasnęłam na dwie godziny.. tyle, że nie mogłam się dobudzić.. obudził mnie ból, ale mózg chciał spać dalej i ze 30 minut dochodziłam do siebie i do tego gdzie jestem.
Śniło mi się podczas tych dwóch godzin, że jadę autem i jest straszna wichura i wyrywa mi wycieraczki z przedniej szyby i obraca autem.
Ale powiem też coś co mi nie chce dać spokoju.
Ktoś oglądał dzisiaj moje auto i mówi do mnie tak: eee, tam nic wielkiego... i Ty przez to masz takie bóle i musisz nosić ten kołnierz?
No i się w środku zagotowałam.. bo to "nic wielkiego" kosztuje mnie masę bólu i nerwów.. pewnie zdecydowanie lepiej byłoby gdybym nie miała pół auta i jeszcze gdyby mnie z niego wycinali... a tak to przecież "tylko" zawieszenie, krzywe koła i brak połowy zderzaka. "Tylko" psia mać.
Tylko...
Poza tym, nadal zawieszenie... nadal brak jakiegoś balsamu.
A z drugiej strony wchodzi tumiwisizm chwilami.ankao30 - Sob 28 Lut, 2015 23:40 No ładnie oceniać Twój stan po wyglądzie samochodu.
Trzymaj się Aniu. Ann - Nie 01 Mar, 2015 21:42 Taki dzień jak ten dzisiejszy... daje możliwość odniesienia się do swojej czarnej du**, jak i daje poczucie tego, że przyjaciele są wielkim darem.
Dziś duża lekcja pokory.
I kolejny dowód na to, że nikt nie zobaczy twardziela płaczącego. Lepiej wyć w środku niż pokazać to na zewnątrz.
Jego delikatny uścisk i serdeczność... w otoczeniu szpitala... ustawia wartości na nowo w szeregu.
Ps.. wypadek mógł być moim: zwolnij.Ann - Pon 02 Mar, 2015 08:04 Ciezka noc. Ale poranek i spacer.. To pozwala poczuc jak zwolnilam. Nie pamietam kiedy ostatnio mogkam i chcialam rano tak po prostu isc na spacer.
Dzisiaj wizyta nr 2 u chirurga, zaraz jade sie zarejestrowac.
Troche spraw dzis przede mnaLoka - Pon 02 Mar, 2015 08:19 Śledzę ten temat od początku i życzę pomyślnego dla ciebie rozwiązania sprawy.
Trzymam kciuki i dużo zdrówka dla Ciebie.Ann - Pon 02 Mar, 2015 22:42 Chciałabym żeby to wszystko już minęło.
A to się zatrzymało, czas zwolnił bieg.. wszystko leniwie się toczy, dzień po dniu, godzina po godzinie.
Stagnacja i brak działania.
Tak jakby związane moje ręce są.
Teraz ubezpieczyciel, policja, lekarz, wszyscy tylko nie ja.. wszyscy mają prawo głosu.
A ja mam prawo tylko czekać... by dopiero później móc być może działać.
Byłam na policji
byłam u chirurga, kolejne L4 do 15 marca.
Byłam na mityngu.
Jestem Anka, jestem alkoholiczką.
Jestem tym kim jestem, choć czasem pycha podpowiada mi, ze jestem dalej niż inni.. to przypomina mi się boleśnie, że wciąż jestem na 1 kroku i przychodzi refleksja by uznać, że jestem bezsilna znów bezsilna wobec alkoholu.
Schylić głowę... nauczyć się słuchać, znów na nowo. Bez patrzenia na innych z góry. Także głupcy i ignoranci.. oni też mają swoją opowieść ... a ja biorę to co chcę i czego potrzebuję.
Mobilizacja.. samozaparcie.. obowiązkowość.. koniec z rozlazłością w kwestii mojego alkoholizmu. Brak działania = prędzej czy później chlanie, w moim przypadku.
Z tą chorobą nie ma żartów.
Dużo refleksji na temat tego, że zbyt szybko chciałam mieć wiele, chciałam mieć wszystko z dnia na dzień. Zamiast powoli przygotować się do maratonu na 50 km.. to ja od razu chciałam go przebiec... jeden wystający korzeń i gleba. Bolesna gleba...
Dużo mnie to uczy. Choć jeszcze się szarpię.. ale coraz więcej rozumiem.
Teraz jeszcze tylko przejść przez to do końca.. i zastanowić się.. czy to co chciałam robić to jest to. Bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny.
Ps: nie lubię nocy i nie lubię deszczowej pogody. Pół dnia mnie bolało bo deszcz... a teraz boli bo wieczór. Czy to kiedyś przejdzie? Bo aż się wierzyć nie chce, że 1,5 tygodnia i jest prawie tak samo.
I jeszcze jedno... znalazłam piosenkę, która teraz tak bardzo mi pasuje, ze słowami, szczególnie pierwsza zwrotka.. ale reszta też. https://www.youtube.com/watch?v=_314r9i3PxcAnn - Wto 03 Mar, 2015 13:58 Godzić sie z tym czego nie moge zmienic ankao30 - Wto 03 Mar, 2015 14:09 Na nic nie mamy wpływu. pietruszka - Wto 03 Mar, 2015 15:08
ankao30 napisał/a:
:tak: Na nic nie mamy wpływu.
mamy, mamy, tylko tam zwykle rzadko zaglądamy ankao30 - Wto 03 Mar, 2015 15:23
pietruszka napisał/a:
mamy, mamy, tylko tam zwykle rzadko zaglądamy
Tak fakt mamy jak stoimy przed dylematem co wybrać, jak zrobić itp, ale czy mamy w przypadku wypadku, czy musu odmówienia z braku możliwości nawet jak bardzo chcemy. Przecież nie przeskoczymy niektórych rzeczy. pietruszka - Wto 03 Mar, 2015 16:25
ankao30 napisał/a:
Tak fakt mamy jak stoimy przed dylematem co wybrać, jak zrobić itp, ale czy mamy w przypadku wypadku, czy musu odmówienia z braku możliwości nawet jak bardzo chcemy. Przecież nie przeskoczymy niektórych rzeczy.
i dlatego tak lubię Modlitwę o Pogodę Ducha, by prosić o Mądrość,by odróżniać to na co mam wpływ i na co nie mam.
Czasem potrzebny jest czas i zastanowienie się, czy to co robię - czy to to co dobre dla mnie, dla innych, czy w tym galopie o czymś, kimś, KIMŚ nie zapomniałam?
Pamiętam jeden z takich moich przymusowych postojów w pracy zawodowej, taki nieplanowany urlop - zamknęłam się wtedy na działce, sama, z książeczką "Wskazówki do pracy nad sobą ( do Czwartego Stopnia)- Alanon" i sobie zrobiłam pisemną inwenturę. Bardzo intensywnie siedziałam nad notesikiem chyba bite dziesięć dni. I dziś wiem, że o były bardzo ważne dni dla mnie.
A czasem potrzebne jest też poleżenie w hamaku i pogapienie się w chmury - co już w ogóle jest dla mnie trudne, ale kiedyś było niewyobrażalne i związane z poczuciem winy, bo przecież ja "musiałam" być użyteczna, działać konstruktywnie, robić cokolwiek, "wykorzystywać się (sic!)" do robienia czegokolwiek, itd. Ale dziś pogapiłabym się w chmury, ale jeszcze ciut za zimno i hamaka nie mam.Ann - Wto 03 Mar, 2015 23:17
pietruszka napisał/a:
A czasem potrzebne jest też poleżenie w hamaku i pogapienie się w chmury - co już w ogóle jest dla mnie trudne, ale kiedyś było niewyobrażalne i związane z poczuciem winy, bo przecież ja "musiałam" być użyteczna, działać konstruktywnie, robić cokolwiek, "wykorzystywać się (sic!)" do robienia czegokolwiek,
Bingooo!
Zdarza się, że czuję się w tym wszystkim ostatnio beznadziejnie nieużyteczna.
I co z tego? Ano właśnie to, że uczę się to wszystko akceptować.
Uczę się zaakceptować swoją słabość.
Jest mi trudno. Ale przekłada się to na wiele płaszczyzn. Począwszy od psychicznych a skończywszy na fizycznych czy też odwrotnie.
Są rzeczy i sytuacje, które mi nie przeszkadzają a wręcz przeciwnie - dają mi siłę i nie chcę z nich teraz zrezygnować.
Ale np... wujciu pracodawca.. który dzwoni do mnie co i rusz z *p****.. a także z durnymi pytaniami o moje zdrowie 3 razy dziennie, by po chwili zacząć temat dotyczący firmy.. sprawia, że mam chęć go *j**** na amen. Dziś go tylko stanowczo wypionizowałam w kwestii odbioru kasy od najemców. Zobaczymy na ile wystarczy.pietruszka - Śro 04 Mar, 2015 10:19 no i nie zobaczyłam kokona
Ann napisał/a:
Ale np... wujciu pracodawca..
łączę się z Tobą w bólu... ostatnio też jestem bliska popełnienia morderstwa w afekcie Ann - Śro 04 Mar, 2015 17:47 Podobno jestem opryskliwa.. Do wszystkich.. Nawet podobno chamsko potraktowalam elektryka w firmie bo podjechalam dac ojcu dla niego kase a do goscia nie wysiadlam i stal niedaleko auta zmieszany. Fakt ... Po chamsku wyszlo ale mnie tak bolalo ze nawet mi sie mowic nie chcialo. A co dopiero wysiadac.
Boze.. Lepiej zniknac na troche zanim bede miec samych wrogow i zanim wszyscy uznaja mnie za okrutnego chama.
Moralniaka mam... po czasie sie reflektuje jak mi to pokazuja.Ann - Czw 05 Mar, 2015 03:17 Godzina bez kolnierza wieczorem tak mnie urzadzila, ze czuje sie jak zaraz po wypadku. Cos jestnie tak w tym wszystkim.... Strzelac w leb czy dac sobie szanse?
ku***.pietruszka - Czw 05 Mar, 2015 10:21
Ann napisał/a:
dac sobie szanse?
stanowczo to powyższe
Współczuję Ann adania - Czw 05 Mar, 2015 12:05
Ann napisał/a:
zucilam.. Wyszlo mi - idz do lekarza zamiast mialuczec.
prawidłowy tok myśleniapietruszka - Czw 05 Mar, 2015 12:07 Jeśli w przyszłości będziesz się zajmować tym, co zamierzałaś - masz zagwarantowany wysoki poziom empatii wobec przyszłych klientów. - tak mi przyszło na myśl.ankao30 - Czw 05 Mar, 2015 12:11 pietruszka,
Też tak pomyślałam, doświadczenie obecne zaprocentuje w przyszłości, w tej pracy. adania - Czw 05 Mar, 2015 12:17 a mi przyszło na mysl, że wszystko ma swój sens.Ann - Czw 05 Mar, 2015 14:43 Wystko ma swoj sens choc ja tego sensu jeszcze nie poznalam.
W przyszlej pracyppowiadacie zdaje sie ze ja i tak mialam zawsze duzo empatii do chorych...pietruszka - Czw 05 Mar, 2015 15:04
Ann napisał/a:
daje sie ze ja i tak mialam zawsze duzo empatii do chorych...
a dla siebie masz?Ann - Czw 05 Mar, 2015 15:11
Cytat:
a dla siebie masz?
ale to co innego...pietruszka - Czw 05 Mar, 2015 15:28 kochaj bliźniego swego jak siebie samego, ale nie bardziej
hmmm....
poćwicz na sobie. potraktuj siebie jako praktykę zawodową trudne, co?Ann - Czw 05 Mar, 2015 22:20 Dziś odszedł Wspaniały Człowiek.
Dziękuję Ci, że byłeś, nie tylko terapeutą ale przyjacielem.Tosia - Czw 05 Mar, 2015 22:34
Ann napisał/a:
Dziś odszedł Wspaniały Człowiek.
rufio - Czw 05 Mar, 2015 22:45 [*]dtstgseete - Pią 06 Mar, 2015 00:26
pietruszka napisał/a:
kochaj bliźniego swego jak siebie samego
moje ulubione powiedzenie - wlasnie. Nie mniej ale nie bardziej
MAANAM napisał/a:
Chmury wiszą nad miastem, ciemno i wstać nie mogę
Naciągam głębiej kołdrę, znikam, kulę się w sobie
Powietrze lepkie i gęste, wilgoć osiada na twarzach
Ptak smętnie siedzi na drzewie, leniwie pióra wygładza
Poranek przechodzi w południe, bezwładnie mijają godziny
Czasem zabrzęczy mucha w sidłach pajęczyny
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie
Czekam na wiatr, co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na "RAZ!"
Ze słońcem twarzą w twarz
Ulice mgłami spowite, toną w ślepych kałużach
Przez okno patrzę znużona, z tęsknotą myślę o burzy
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie
Czekam na wiatr, co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na "RAZ!"
Ze słońcem twarzą w twarz
zołza - Pią 06 Mar, 2015 07:46
Ann napisał/a:
Dziś odszedł Wspaniały Człowiek.
On jest już w lepszym świecie... A Tobie Aniu i zapewne wielu innym zostawił wspaniałe świadectwo i testament
Mocno Cię przytulam Jacek - Pią 06 Mar, 2015 13:38
Ann napisał/a:
Dziś odszedł Wspaniały Człowiek.
Ann - Pią 06 Mar, 2015 19:48 Na dzisiejszym mityngu choc nie bylo go juz cialem.. To jest nadal zywy...
Wiele oczu dzis bylo pelnych lez..Ann - Pon 09 Mar, 2015 19:54 Badania po wypadku .... I okazuje sie nagle, ze sa inne choroby. Ze musze sie badac dokladnie. I ze po to pewnie byl ten wypadek by mnie zatrzymac.
A dodatkowo w poniedzialek mam probowac sie dostac do ortopedy. Bo chirurg mowi ze moze trzeba zalozyc gorset na ledzwie.Jo-asia - Pon 09 Mar, 2015 20:15
Ann napisał/a:
I ze po to pewnie byl ten wypadek by mnie zatrzymac.
Aniu, wielka zmiana się dzieje w Twoim życiu
jesteś, w dobrych rękach Ann - Pon 09 Mar, 2015 20:33
Jo-asia napisał/a:
Ann napisał/a:
I ze po to pewnie byl ten wypadek by mnie zatrzymac.
Aniu, wielka zmiana się dzieje w Twoim życiu
jesteś, w dobrych rękach
Dużo się dzieje, dużo się zmienia, wokół mnie i we mnie.
Dorastam.
Boleśnie i mocno. Ale dorastam pod każdym względem.
W czyich rękach Jo-asiu? margo - Pon 09 Mar, 2015 20:36
Ann napisał/a:
W czyich rękach Jo-asiu?
Nie jestem co prawda Jo-asią, ale ja wiem w czyich! W Twoich własnych! Ann - Pon 09 Mar, 2015 22:13
margo napisał/a:
W Twoich własnych
No bo wlaśnie nic/nikogo innego w tym nie widziałam Ann - Pon 09 Mar, 2015 23:18 Dobra, nie bede gadać zagadkowo.
Opis rtg piersiowego...
jałowy zanik kości - przebyta choroba scheuermanna, liczne guzki schmorla.
wielopoziomowa redukcja tarczy m-kr Th2-12-L2
serce znacznie powiekszone w lewo o uwypluklonej talii - do oceny i konsultacji kardiologicznej - wzmożony przepływ płucny.
kregosłup 80 latki - według lekarza.
12-13 lat temu mialam robione echo serca... wówczas były problemy z zastawką, temat olany, zaniedbany.. ale nigdy wczesniej nie mialam takiego opisu rtg.
ps: wszystko dzieje się po coś..Ann - Wto 10 Mar, 2015 09:06 Slonce swieci.. I dobrze, przynajmniej chce sie zyc.
"Szukaj pozytywow nawet tam gdzie slabo je widac"
zołza - Wto 10 Mar, 2015 09:21
Ann napisał/a:
"Szukaj pozytywow nawet tam gdzie slabo je widac"
Oj Ann ręce opadają U mnie zazwyczaj jest podobnie, jak się wali to wszystko naraz . Wtedy sobie myślę ... jest już tak przerąbane że nie może być gorzej więc czas pewnie na kolejne sprzątanie. Biorę miotłę i zamiatam gruz śmieci , kolejny kurz i brud - patrzę przed siebie i myślę - ku*** kiedy( i czy w ogóle) ja to ogarnę - jeszcze tyle do posprzątania a potem jak już padam na twarz , leżąc bez sił odwracam głowę a tu za mną podłoga lśni - i wcale nie jest jej mało. więc kolejny raz łapię tę cholerną miotłę i jadę dalej Przecież nikt za mnie tego nie zrobi Jo-asia - Wto 10 Mar, 2015 09:44
Ann napisał/a:
margo napisał/a:
W Twoich własnych
No bo wlaśnie nic/nikogo innego w tym nie widziałam
cieszę się, że tak to widzisz Ann - Wto 10 Mar, 2015 13:43 Skierowanie do kardiologa mam.. Ale kolejki sa
Musze wiec prywatnie.
zołza, nie mam innej opcji niz odgruzowywac . Zobacz przy okazji jakie kwiatki w tym gruzie znajduje. Nie pytam 'dlaczego' ale pytam 'po co mi to' 'czego mam sie przez to nauczyc'. Nikt za mnie nie dorosnie i nikt za mnie nie wezmie odpowiedzialnisci za moje wlasne zycie i postepowanie.
Ucze sie godzic sie z tym czego nie moge zmienic. Ale jednoczesnie ucze sie uporu i spokoju w dzialaniu. Powoli, krok za krokiem do celu. Do uporzadkowania. W jeden dzien nie da sie zrobic wszystkiego. Uczy mnie to, ze nie da sie miec wszystkiego na juz.
Ostudzilo mnie mocni to wszystko.
I okazuje sie ze w tak wielkim chaosie mozna odnaleźć swoj wlasny spokoj.
Pieprznelo z hukiem tak wiele.... Ze juz nie ma sie co silowac i wsciekac.eremita - Pią 13 Mar, 2015 12:52
Ann napisał/a:
Slonce swieci.. I dobrze, przynajmniej chce sie zyc.
"Szukaj pozytywow nawet tam gdzie slabo je widac"
Hej,
i pamiętaj drzemią w nas olbrzymie pokłady siły, nawet nie podejrzewamy jakie - one się objawiają dopiero, gdy właśnie wydaje się nam, że już gorzej być nie może.
I kiedy sami sobie mówimy, że pozostaje nam tylko położyć się w kąciku, zwinąć w kłębek - wtedy warto popatrzyć hardo na świat. To procentuje i jest to stosunkowo łatwe, pod warunkiem, że uświadomimy sobie fakt, iż jesteśmy niczym innym, jak odbiciem "naszych" światów. One zostawiają na nas osad jak herbata na filiżance i to jest nasza siła. Ten cień.
PS Eremita pozdrawia z zaświatów Jras4 - Pią 13 Mar, 2015 14:16
eremita napisał/a:
wydaje się nam, że już gorzej być nie może.
tak wydaje sie nam bo moze być gorzej a nawet tragicznierufio - Pią 13 Mar, 2015 16:51
Jras4 napisał/a:
tak wydaje sie nam bo moze być gorzej a nawet tragicznie
Może ale czy musi ? I po co ? skoro można stworzyć sobie poduszke bezpieczeństwa .
prsk Tosia - Pią 13 Mar, 2015 17:00
rufio napisał/a:
Może ale czy musi
a czy mam na to wpływ?
rufio napisał/a:
skoro można stworzyć sobie poduszke bezpieczeństwa
jak?rufio - Pią 13 Mar, 2015 17:05
Tosia napisał/a:
a czy mam na to wpływ?
Oczywiście przecież masz prawo głosu.
Tosia napisał/a:
jak?
Po swojemu i dla Siebie .Tylko się mnie nie pytaj o szczegóły bo nie mieszkam z Tobą ani nie mam cycków .
prsk Tosia - Pią 13 Mar, 2015 17:08 rufio,
A tak serio chodziło mi o Siłe Wyższą ,tu tylko On decyduje ..czy może być jeszcze gorzej .
pozdrawiam Ann - Pią 13 Mar, 2015 21:34
eremita napisał/a:
drzemią w nas olbrzymie pokłady siły
tylko oby dobrze, je wykorzystać. Ann - Pią 13 Mar, 2015 22:13 Kurczę, dużo chciałabym napisać.
Ale tak naprawdę nawet nie wiem co.
Tego wszystkiego dzieje się wiele.. a jednocześnie mam wrażenie, że czas stoi w miejscu od trzech tygodni.
Użerania się z ubezpieczycielem sprawcy, chociaż tak naprawdę, ja jestem wręcz psychopatycznie spokojna w rozmowie z nimi.
W domu zdarzy mi się wybuchnąć. Nie jestem z tego dumna. Bo owszem, każdy człowiek się denerwuje, ale ja Anka alkoholiczka wybucham niczym granat. Chwila huku, otoczenie uszy o sobie a ja mam 'spokój'. Przychodzi refleksja, źle mi z tym... i przepraszam prawie z automatu. Ale po prostu chwilami mi się ulewa. Ulewa się - by za chwilę znów być wręcz nieobecną.
Druga Anka jest we mnie. Jest częścią mnie i czasem szepnie do ucha: napij się..
ale kurczę.. po co?
Czy to uciszy ból? Czy to coś zmieni? Jaką da gwarancję, że prześpię noc? Przecież jak piłam to też nie sypiałam w nocy.
Przecież jak piłam to też mnie czasem coś bolało.
Picie niczego by nie nareperowało, wręcz przeciwnie, zniszczyłoby to wszystko co dziś mam. A dziś mam siebie, siebie bez fałszywej twarzy.Ann - Sob 14 Mar, 2015 16:16 W ostatnich czasach mojego picia byłam niesamowicie samotnym człowiekiem.
A wszystkie znajomości toczyły się jedynie wkoło butelki - nie mnie.
Ja też patrzyłam za takimi ludźmi, z którymi mogłam wypić.
A na koniec pozostałam obdarciuchem, z trzęsącymi się łapami, czerwonym licem, obdarciuchem bez znajomości, bez znajomych, bez przyjaciół, bez wartości. Nie umiałam żyć, nie umiałam mówić, nie umiałam prosić ani przepraszać. Byłam bardzo samotnym człowiekiem.
Byłam wrakiem człowieka, w którym zgasła chęć życia, ogień wygasł prawie całkiem, a pozostała kupka popiołu w środku serca i tliła się tylko niewielka już dogasająca iskierka.
Twarz była pełna nienawiści i bólu, pomieszanych w grymasie. Zgaszone oczy, zgarbione plecy, wzrok utkwiony w podłogę, której nawet i tak nie dostrzegałam, bo nie widziałam niczego wokół mnie.
Niepokorna.. jak przecinak idąca przez codzienność. Bezwzględna wobec samej siebie. Wrażliwa, ale opancerzona i schowana przed światem. Tak jakby na mnie nie padało słońce.. w kolorowym tłumie musiałam wyglądać jak popielaty słup.
Dziewczyna, która nie potrafiła powiedzieć głośno pełnego zdania. A jeśli już je powiedziałam, to wytykałam samej sobie, że to zrobiłam. Czułam się niepotrzebna, nieważna, brudna i niemająca prawa do życia.
Odrzucona, niekochana, sponiewierana.
Nawet nie miałam do kogo otworzyć ust, nie miałam z kim porozmawiać.
A dziś...?
A dziś mówię głośno pełnymi zdaniami. A dziś nie łatwo zamknąć mi usta.
A dziś umiem słuchać, bo ktoś mnie tego nauczył (a przynajmniej wydaje mi się, że umiem).
Dziś moja twarz jest łagodniejsza.
Dziś życie wiele mnie nauczyło przez ten czas.
Niespełna dwa lata temu nie mówiłam już prawie nic.. w telefonie nie miałam prawie żadnych kontaktów.. może jakieś dwa, trzy, pod którymi mogłam się napić.
A dziś mój telefon rzadko kiedy milczy. Książka kontaktów jest obszerna i pod każdy z tych numerów mogę zadzwonić i napisać.. i działa to w odwrotną stronę. Biorę i daję. Daję by brać.
Samotny, obdarty ze wszystkiego człowiek.. dziś ma wielu obok, z którymi może porozmawiać o życiu, chorobie o uczuciach i emocjach..
Dzięki Ci Boże, za to co ze mną zrobiłeś.. w ciągu tego czasu.
I z pełną odpowiedzialnością mówię.. jeśli jeszcze kiedykolwiek będzie trzeba to wal śmiało, prosto między oczy. Tylko tak, żebym dała radę się pozbierać.. niezależnie od tego ile ma to potrwać.
Patrząc na to wszystko.. widzę ile dała mi wspólnota.. ile terapia.. ile Wy.
Człowiek, który nie chciał żyć.. dziś robi wszystko by żyć.
She - Sob 14 Mar, 2015 16:44
Zastanawiałam się co napisać.
Mogę tylko tyle wzruszyłam się zołza - Sob 14 Mar, 2015 16:52
Ann napisał/a:
Człowiek, który nie chciał żyć.. dziś robi wszystko by żyć.
Nie człowiek Ty Anka tego dokonałaś Ann - Sob 14 Mar, 2015 18:08
zołza napisał/a:
Ty Anka tego dokonałaś
co racja to racja. Mogę się pogłaskać po głowie odrobinę. Ale nie za dużo, żeby mi nie zaszkodziło.
---------
Ból choć wydaje się, że powinien być mniejszy ze względu na upływający czas.. jest chwilami zupełnie nie do zniesienia złosliwa - Sob 14 Mar, 2015 22:03 [quote="Ann"]A dziś umiem słuchać, bo ktoś mnie tego nauczył (a przynajmniej wydaje mi się, że umiem)
Nie wydaje ci się i bardzo uważnie to robisz "mój mapetku" rufio - Nie 15 Mar, 2015 00:07 O żesz w mordę - młoda - saronaya
rufio - Nie 15 Mar, 2015 00:13 To by było zbyt oczywiste . 'Patrzymy na rzeczywistość i odwracamy perspektywę "Pamiętasz skąd ten test ?Ann - Nie 15 Mar, 2015 00:13
rufio napisał/a:
saronaya
czyli, że co?
dobrze, żeś kwiatkiem okrasił to przynajmniej wiem, że to cos pozytywnego.. rufio - Nie 15 Mar, 2015 00:30 Bitwa o Iwo Jima dowódca wojsk japońskich
I przestawiłem litery . Ann miało być jak napisał Gad sayonara .
Czyli żegnaj głupoto a witaj przyszłościAnn - Nie 15 Mar, 2015 00:36
rufio napisał/a:
Bitwa o Iwo Jima dowódca wojsk japońskich
I przestawiłem litery . Ann miało być jak napisał Gad sayonara .
Czyli żegnaj głupoto a witaj przyszłości
teraz czaję.
wampirzyca - Nie 15 Mar, 2015 17:45
Ann napisał/a:
A na koniec pozostałam obdarciuchem, z trzęsącymi się łapami, czerwonym licem, obdarciuchem bez znajomości, bez znajomych, bez przyjaciół, bez wartości. Nie umiałam żyć, nie umiałam mówić, nie umiałam prosić ani przepraszać. Byłam bardzo samotnym człowiekiem.
przepraszam nie piszę tego żeby cię urazić ..ale czytając cię zerkłam na wiek i trochę mnie zszokowało że tak wcześnie tyle doświadczyłaś.... Jras4 - Nie 15 Mar, 2015 17:49
wampirzyca napisał/a:
nie tyle doświadczyłaś....
a ty sumieniem jestes czy Piłatem ?Ann - Nie 15 Mar, 2015 18:01
wampirzyca napisał/a:
przepraszam nie piszę tego żeby cię urazić ..ale czytając cię zerkłam na wiek i trochę mnie zszokowało że tak wcześnie tyle doświadczyłaś....
wiek nie ma tu nic do tego. Stało się. Wcześnie zaczęłam, wcześnie upadłam przebijając różne dna, aż doszłam do tego najgorszego.
I chwała za to, że tak szybko się to stało.. bo gdybym piła dalej to już pewnie by mnie nie było.wampirzyca - Nie 15 Mar, 2015 18:03
Ann napisał/a:
I chwała za to, że tak szybko się to stało.. bo gdybym piła dalej to już pewnie by mnie nie było.
i to jest najważniejsze....pozdrawiam złosliwa - Nie 15 Mar, 2015 20:39
Ann napisał/a:
wampirzyca napisał/a:
przepraszam nie piszę tego żeby cię urazić ..ale czytając cię zerkłam na wiek i trochę mnie zszokowało że tak wcześnie tyle doświadczyłaś....
wiek nie ma tu nic do tego. Stało się. Wcześnie zaczęłam, wcześnie upadłam przebijając różne dna, aż doszłam do tego najgorszego.
I chwała za to, że tak szybko się to stało.. bo gdybym piła dalej to już pewnie by mnie nie było.
młodziutka owszem ale jakże bogata... w doświadczenia Ann - Nie 15 Mar, 2015 21:00
złosliwa napisał/a:
ale jakże bogata... w doświadczenia
dobrze, że dodałaś to po kropkach bo portfel mówił coś innego Ann - Pon 16 Mar, 2015 20:24 Dostałam się do ortopedy.
Mam ortezę czyli ten cały gorset. W pasie ściska szeroki pas, pod pachami przechodzą cieńsze, na plecach się krzyżuje i na brzuchu zapina toto. A na odcinku od szyi po d**ę mam metal.
Zwolnienie kolejne do 10 kwietnia.
Wyglądam jak robocop czuję się jak... ech.
Zrobili mi rezonans szyjnego na zlecenie ubezpieczyciela. Czekam na wynik.
Jestem.. hm.. zmęczona. Zniesmaczona. Zdegustowana. Rozzłoszczona.
A chwilami to zaśmiewam.
Nie wiem co będzie dalej.
Nie chce mi się myśleć.
Jestem śpiąca.. a do snu mi daleko paradoks.Jacek - Pon 16 Mar, 2015 20:45
Ann napisał/a:
Jestem.. hm.. zmęczona. Zniesmaczona.
Jacek - Pon 16 Mar, 2015 20:48
Tosia napisał/a:
chyba sam na to dałeś zezwolenie
ależ co ty Gosiu,,,mężczyzna musi mieś swoje zdanie i w dodatku ostatnie
moje jakoś tak brzmiało - tak kotku,masz rację Ann - Pon 16 Mar, 2015 22:32
ale mam przeciąg w głowie.. normalnie pustka.. echo się rozchodziJo-asia - Pon 16 Mar, 2015 22:41 To...dobrze Ann - Pon 16 Mar, 2015 22:42 jak dobrze to dobrze
margo - Pon 16 Mar, 2015 22:46 Zrobię Ci avatar-zbroję. Jak Jerzemu
Trzymaj się Ann - Pon 16 Mar, 2015 22:47
margo napisał/a:
Zrobię Ci avatar-zbroję. Jak Jerzemu
tylko bez zakutego łba
cookie monster w zbroi to moze byc ciekawe
smokooka - Wto 17 Mar, 2015 11:49 Ania, mnie mało ostatnio jakoś i przegapiłam, Ty wypadek miałaś? Strasznie mi przykro, że teraz tak cierpisz. Masz jakieś przymusowe wyhamowanie, czas na przeżywanie tego co jest do przeżycia... na wnioski i refleksje i na planowanie... bez zagonienia, z otwartymi oczami, na spokojnie... Ann - Wto 17 Mar, 2015 12:39 smokooka, tak mialam wypadek samochodowy 19 lutego. Wjechala we mnie kobita. Ja na pierwszenstwie ona na stop.
Wszystko ma swoj sens. smokooka - Wto 17 Mar, 2015 14:07 oż kur! Ostro Cię poturbowała ślepa kicha jednaJras4 - Wto 17 Mar, 2015 18:25 moja teoria sie potwierdziła i to nie raz ...Ann - Wto 17 Mar, 2015 18:26
Cytat:
oja teoria sie potwierdziła i to nie raz ...
jaka teoria?Jras4 - Wto 17 Mar, 2015 18:28 o tym jak jeżdzą nasze ( nasze czyt innych nie mamy ) panie .
raz nawet widziałem taka co jadąc ok 80 km malowała sie w lusterku wstecznym czy pani piszaca SMSa ..ale czy można sie dziwić / raczej nieAnn - Wto 17 Mar, 2015 18:36 Ano.. jeżdżą jak jeżdżą i już nie uśredniaj tylko, że wszystkie tak robią .
W czwartek mnie wzywają na komisję lekarską poza moje miasto (jakoś sobie Pani musi poradzić).. Ubezpieczyciel sprawcy będzie sprawdzał czy kituję czy choruję... Jras4 - Wto 17 Mar, 2015 18:36 a i jako ciekawostke dodam automatyczne skszynie stwożono z myslą włąsnie o kobietach Wiele razy widziałm jak pani jedzie 30 km na 4 biegu ... strasznerufio - Wto 17 Mar, 2015 19:01 Ann to gorset przyszedł w porę , ja juz jestem po ortopedzie i neurologu z ubezpieczenia dzis neurolog o mały włos nie dostał by w miche - mówie baranowi , ze delikatnie w tych miejscach bo nie odpowiadam za siebie a oni tak niby wie lepiej , no i zrobiło sie ciepło - rzeczywiście pana boli - a ja ciemno w oczach - sukinkot ciekawie co napisze w raporcie do ubezpieczenia ,w czwartek jeszcze rezonans i .... czekam na uznanie odpowiedzialności i wtedy zaczniemy wymieniac sumy .Jras4 - Wto 17 Mar, 2015 19:04 ja bym żądał 50000 tys Euro a potem do Sanpedro i na plaze a reszta walta sie na ryja heheheAnn - Wto 17 Mar, 2015 19:07
rufio napisał/a:
rzeczywiście pana boli - a ja ciemno w oczach
znam... u ortopedy było podobnie
Jutro sobie poproszę o kserokopie dokumentacji z przychodni.. jak bede jechała do orzecznika to wezmę ze sobą. No i na swoją rękę też odbiorę opis rezonansu jutro, żebym wiedziała co wymyślili.
A mnie z ubezpieczenia kierują do chirurga drugiego stopnia rufio - Wto 17 Mar, 2015 19:15 Dobrze i miej dokumentacje przy sobie kaz sobie przeczytac diagnozeAnn - Śro 18 Mar, 2015 03:01 Niech mnie ktos dobije.
Kolejna noc.
Obejrzałam film - mniej skupialam sie na bolu chciaz on byl.
Rozegralam z 15 partii mahjonga.
Wysmarowalam sie czym tylko sie dało.
Wzielam dodatkowa porcje lekow.
I nic.
I zlosc. I płacz z bezradnosci.
Bol jest tak duzy ze autentycznie nie wiem co ja mam zrobic.
Ubrac sie i wyjsc na spacer? Czy raz siedziec, raz leżeć....
Kobito.. Oj kobito... Cóżeśty narobiła.... ankao30 - Śro 18 Mar, 2015 06:59
Ann - Śro 18 Mar, 2015 21:49
margo - Śro 18 Mar, 2015 22:12 Ann - Czw 19 Mar, 2015 21:03 Chiba mnie słów brakuje
Mnie! To jest po prostu niemożliwe!
Że ja się nawet napisać nie umiem, pomijając mówienie
Bogu dzięki, że mam złośliwą.. to przynamniej dzięki Niej się dostałam na tą całą komisję i jeszcze razem kawusię wypiłyśmy Linka - Czw 19 Mar, 2015 21:04
Ann napisał/a:
Chiba mnie słów brakuje
Ann - Czw 19 Mar, 2015 21:05
Linka napisał/a:
Linka - Czw 19 Mar, 2015 21:07 podrzucić kilka ? Ann - Czw 19 Mar, 2015 21:09
Linka napisał/a:
podrzucić kilka ?
poszły do Ciebie moje słowa? te co mi ich brakuje, żeby gadać z sensem? to możesz podrzucić Linka - Czw 19 Mar, 2015 21:13
Ann napisał/a:
Linka napisał/a:
podrzucić kilka ?
poszły do Ciebie moje słowa? te co mi ich brakuje, żeby gadać z sensem? to możesz podrzucić
obawiam sie, ze dziś gadałabym bez sensu Ann Ann - Czw 19 Mar, 2015 21:18 Linka, ech rufio - Czw 19 Mar, 2015 22:17 1,5 godziny rezonansu - niezle no trochę się bynajmniej uciąłem sobie drzemke - odgłosy jak w wesołym miasteczku - troche łódek, starych samochodów i zarzynanego kota - oczywiście troche remontu tez .Wyniku jutro ateraz czekac na decyzjerufio - Czw 19 Mar, 2015 22:18 Ann przy braku słów mozna zaoszczędzic głos Ann - Czw 19 Mar, 2015 22:19
rufio napisał/a:
uciąłem sobie drzemke
Tyś to jest wariat
drzemka tam gdzie huki budowy i dźwięki jak syrena z rozszczelnionego reaktora.
ale te 1,5 godziny to .. ja bym sie zastanawiała czy przypadkiem nie zaczniesz świecić w nocy Ann - Czw 19 Mar, 2015 22:20
rufio napisał/a:
Ann przy braku słów mozna zaoszczędzic głos
tyż racja.. tylko jak nie wychodzi na zewnątrz to się kłębi we łbie i później jest rufio - Czw 19 Mar, 2015 22:25 Ale to były jednostajne długie odgłosy nic zrywane i jakoś takoś odpłynąłem .Aż sie operator przestraszył - cos tam do mnie mówił a nic - dopiero mnie potrząsnął a ja - co już ? A on - co pan śpi ? A ja co mam robic ? W rurze ciepło a ja mam przeciez deficyt snu Ann - Czw 19 Mar, 2015 22:26
rufio napisał/a:
A on - co pan śpi ?
nie powieki sobie oglądam rufio - Czw 19 Mar, 2015 22:27 A co świecenia to rano powiem czy jakięś świetliki po sypialni śmigały -rufio - Czw 19 Mar, 2015 22:41 O co racja to racja
No to na ramie żel i mrożenie nocneAnn - Pią 20 Mar, 2015 13:30 Ból głowy mnie przyatakował.
Kac czy inny dziad?
Ta.. pewnie jest coś w tym, że chce mi się chlać..
z oazy spokoju dzisiaj się posypały iskry.. po miesiącu prawie bez snu, z bólem.. nie można ode mnie oczekiwać cierpliwości dla tych imbecyli w ubezpieczalni. Zadzwoniłam, wypiłowałam się tam.. trochę mi ulżyło.
Teraz nadal czekam
no dobra, nie chyba.. ale na pewno mnie nawrót bierze Ann - Pon 23 Mar, 2015 23:11 Dziś dzień załatwiania spraw.
Kiedyś stojąc w urzędzie w kolejce klęłabym na głos na czym świat stoi.
Teraz jest we mnie odrobinę więcej cierpliwości. Klęłam tylko w myślach.
Żart. A poważnie.. czekałam skoro czekać trzeba. A nawet pożartowałam z jakimś innym kolejkowiczem.
Chociaż przez chwilę gniew we mnie rósł. Ale go zgasiłam, bo był bez sensu.
Przecież wcale nie muszą się przede mną otwierać wrota, jak przed jakimś pępkiem świata.
Mechanik, który mówi, że włożył nową część i muszę zapłacić. Przecież kiedyś bym go zabiła na miejscu. W afekcie. Albo tą część wyrwała z auta i rozbiła mu na głowie.
A ja, choć się gotuje pod kopułą przez moment, rozmawiam z nim rzeczowo, robię tak by było dobrze i dla niego i dla mnie. A jeszcze żądam wymontowania części i dania mi jej to ręki, zanim przyjedzie laweta. A z wiadomego źródła jeszcze i tak za to wyrwę dodatkowo.
Auto zezłomowane. Przykro. Został mi tylko pęk breloczków do kluczy, bardzo ważne dla mnie, od ważnych dla mnie osób. Szkoda mi go. Był naprawdę w bardzo dobrym stanie jak na swoje lata. Mój pierwszy, dopieszczony, MÓJ. To też gdzieś trudne. MOJA rzecz, już nie mam nic innego tak MOJEGO.
Ale mam siebie.
Wujciu dzwoniący, żebym zrobiła przelewy, oddzwoniłam po półtorej godziny od pierwszej próby kontaktu ze mną - żeby mu nie ubliżyć. Przeczekałam. Odebrałam. Wysłuchałam, powiedziałam, że jak mi się uda i jak zdążę, to je zrobię. A jak nie to jutro. Był zdziwiony. Ironiczny c'ham - to taka szynka po angielsku.
Zmęczył mnie ten dzień. Dobrze, że udało mi się pożyczyć auto od J., żeby pozałatwiać. Ale moje plecy i kark nie są zachwycone z tego dnia.
Jutro jeszcze jedna sprawa i dość.
Wyrażam swoją opinię. Nie blokuję jej, ale cenzuruję. Potrafię się opanować bardziej niż kiedykolwiek. Ostudzam się szybciej. Potrafię się zatrzymać przed wybuchem, spuścić powietrze i odezwać dopiero wtedy gdy wiem, że nie grozi to zagładą.
Co nie znaczy.. że nie ma to na mnie wpływu.
Ma.Ann - Wto 24 Mar, 2015 19:15 Kolejny dzień. Kolejne sprawy.
Od jutra postaram się dalej zając swoim zdrowiem dalej, skoro papierologia i urzędy na jakiś czas załatwione.
Dwa dni, w których dużo więcej robiłam i poruszałam się.
A bóle dają do pieca po takim ruchu.
Trochę mnie wkurza takie zawieszenie. Wiem, że do pracy się nie nadaję... nie ma szans.. i raczej zamiast myśleć co dalej i kiedy wrócę, to myślę o tym, że pewnie długo nie będę miała sił wrócić jeśli sprawa nadal tak będzie wyglądała. rufio - Wto 24 Mar, 2015 19:24 Ann jeszcze dwa tygodnie temu tez mi się tak wydawało a teraz czyli jutro bede mył okna tylko niech te łapiduchy wyślą Cie na rehabilitację . Wszystko musi mieć czas - niestety Ann - Śro 25 Mar, 2015 01:04 Kurka.. dużo się zmieniło we mnie.
Dużo się uczę z ostatnich sytuacji.
Życie wysłało mnie na przyspieszony kurs wartości.
I jeszcze WIELE przede mną..
Wnioski:
Kasa to nie wszystko, a śmiem twierdzić, że posiadanie jej nie zmienia niczego.
I choćbym nie wiem jak chciała mieć jej więcej, to jeszcze nagle okazuje się przecież, że mam jej mniej niż kiedykolwiek dotychczas. A kolejne telefony o zlecenia, kończą się - przykro mi, nie mogę przyjąć tego zlecenia w chwili obecnej.
Cierpliwość, to nie jest już całkiem obce słowo, nawet rozumiem jego sens powoli. Znaczenie. Działanie. Oczekiwanie - w cierpliwości. Czasem jeszcze się zapominam, że jest coś takiego, ale zdecydowanie coraz lepiej mi idzie.
Zdrowie - jest niezaprzeczalnie największą wartością, bez niego nie ma nic. Jedno niepowodzenie w tej kwestii i wszystko inne leży. Choć może przejściowo leży to nie wiem czy jeszcze uda się to postawić na nogi w takim samym wydaniu.
Samochód, rzecz fajna, nabyta. Tak jak się ją ma, tak można jej nie mieć. Nogi też noszą.
Przyjaciele - widać kto jest kim. Jestem otoczona dobrymi ludźmi. W większości.
Praca - ktoś (wujcio), który mógł na mnie polegać dzień i noc.. okazał się być człowiekiem, na którym ja polegać nie mogę. Który kiedy to mnie jest gorzej, nie pomógł. I nie pomoże. Człowiek, który pokazał mi, jak wielki błąd popełniłam, mówiąc wielokrotnie, że nie mogę odejść z firmy.
Powinnam była zrobić to już dawno temu.
Nie ma ludzi niezastąpionych.
Bogu dzięki (i samej sobie też).. że nadal jestem trzeźwa. Pamiętam o tym, że tylko dziś się liczy. I tylko na teraźniejszość mam ... okazuje się, że jednak niewielki - wpływ. Dokonuję wyborów.
Wszystko biorę na klatę.
Ale to i tak o wiele wiele lepsze niż upijaczona gęba z jeszcze większą masą problemów. Czyż nie tak?
rufio - Śro 25 Mar, 2015 09:46 Ah jozołza - Sob 28 Mar, 2015 17:06 Ann dość fochów wracaj rufio - Sob 28 Mar, 2015 22:08 Ann napisała
Żyje , nie pije i na dzisiaj tyleTosia - Sob 28 Mar, 2015 22:09 rufio, Tyż dobrze rybenka1 - Sob 28 Mar, 2015 22:39 Tak Rufio żyje ,potwierdzam rufio - Sob 28 Mar, 2015 22:43 A ha - to tu jest ........ rybenka1 - Sob 28 Mar, 2015 22:49 nie rób tego ,życie pikne jest. Ann - Wto 05 Maj, 2015 21:57 Wiecie co?
Muszę się wypowiedzieć, bo jest coś co nie daje mi spokoju od dłuższego czasu.
Weszłam na to forum kilka dni po zaprzestaniu picia i przez bardzo długi czas to forum było dla mnie ogromną pomocą. Dostałam tu masę wsparcia. Masę rad i pomocy w trudnych chwilach. Niektórych z Was mogłam poznać osobiście. Z kilkoma osobami mam kontakt dobry i jestem za to bardzo wdzięczna losowi.
W głodach, w nawrotach, dostałam dużo wsparcia takiego ludzkiego też.
Ale do czasu.
Do czasu, bo od pewnego czasu mam wrażenie, że to forum się zmieniło.
Wszyscy jesteśmy ludźmi. Ja wiem. Każdy ma swoje problemy. Swoje sprawy i swoje życie. Ale jakby nie patrzeć jest to forum pomocowe... a coraz częściej widzę, że bardziej prześmiewcze i mające na celu dokopanie innym. Posty w poważnych działach, czy pamiętnikach... są czytane, ale rzadko kiedy ktokolwiek powie choć słowo. Słowo otuchy, opieprzu, czy czegokolwiek. A w zasadzie chyba po to się pisze na forum, by skonfrontować się z kimś. Przynajmniej ja tak robię. Gdybym nie chciała poznać opinii innych, czy też nie potrzebowała wsparcia, to pisałabym to sobie w pliku na kompie bez upubliczniania.
Wiele osób odchodzi powoli z forum, wycofuje się... bo burdy i latające kufle są ważniejsze niż poważne działy i problemy, z którymi czasem trudno tak po prostu sobie poradzić.
Zniechęciłam się mocno do forum. Mówię to szczerze i bólem serca.
Brakuje mi takiego forum jakie zastałam wchodząc tutaj prawie dwa lata temu.
Wiek nagle ma jakieś znaczenie. Kartki na widzimisię i w zależności od humoru, czasem mam wrażenie przydzielane. Przykre to wszystko jest.
Aż odechciewa mi się pisać.. i tracę miejsce, które było dla mnie bardzo wartościowe.
Tajga - Śro 06 Maj, 2015 07:07
Ann napisał/a:
Aż odechciewa mi się pisać
Anno, no weź nie przesadzaj, Forum to ludzie, ludzie to życie, a życie jest jakie jest
Gdyby byli tylko "będziedobrzacze", "daszradacze","przytulacze", "wierzęwciebierzacze"
to osobiście bym spylała gdzie pieprz rośnie.
A tak....to się miesza ważne z głupim, dobre ze złem i... jest jak jest.
Ktoś kogoś utuli, ktoś komuś doleje pomyj, i się wymiesza czyjaś "tragedia" z
czyjąś "komedią".
W Pamiętnikach nie jestem,( i tam nie czytam co u Ciebie) byłam, ale zostałam usunięta bo... ponoć coś wygadałam komuś, coś.. o czym można było poczytać w Piwnicy
Nie mam potrzeby tam być, nie mam niczego do ukrycia, a nawet gdyby się działo coś
ważnego, to bym napisała o tym na otwartym.
Coś ważnego w temacie alkoholizmu oczywiście, bo inne ważne sprawy...nie ma ich
Była jedna, śmierć tatusia, ale o tym napisałam.
BARDZO zadowolona jestem że napisałam, miałam potrzebę napisania o NIM.
I dostałam wsparcie, z każdym wpisem, z każdą gwiazdką ryczałam jak bóbr, ale to mi było potrzebne, uwolniłam sobie zamarznięte łzy, i zobaczyłam że ktoś to czyta,ktoś jest ze mną.
I TY pisz dziewczyno, ja tam sobie Ciebie czytam, i obiecuję odpisywać
I czekam na "warkoczyki" w Piwnicy
Ale się naraziłam, nie mogę w pracy wchodzić na inne od służbowych stronyKlara - Śro 06 Maj, 2015 07:15 Zakładam, że masz dużo racji, Aniu, ale na przykład z mojej strony wygląda to tak:
Jako osoba "z drugiej strony barykady" często biję się z myślami, czy w ogóle powinnam się odzywać w momentach krytycznych dla osoby uzależnionej, ale robię to, ponieważ często impuls jest u mnie ważniejszy od pomyślunku.
Bywało tak z odzywaniem się do Ciebie, ale do czasu.
Do czasu, gdy na to, co zauważyłam i chciałam się z Tobą podzielić, zostałam dość nieprzyjemnie potraktowana.
Nie wiem, czy inne osoby, którym dostało się podobnie, też mają takie odczucia. Ja po prostu całkiem przestałam się orientować w tym, jak się odzywać, żeby nie spotkać się z zarzutem, że śmiem się odzywać nie tak, jak sobie ktoś w konkretnym stanie ducha życzy
P.S.
Ostatnie zdanie dotyczy również kilku innych osób.Linka - Śro 06 Maj, 2015 07:41 Aniu, ja mam podobnie jak Klara, nie mam zamiaru tłumaczyć potem, że zostałam źle zrozumiana, że myślałam to co myślałam, a nie co kto inny zrozumiał...
Ja nie mam żadnych doświadczeń w życiu z trzeźwiejącym alkoholikiem.
I jest jeszcze jedna zasadnicza sprawa...jak się wejdzie na forum co jakiś czas,
w przerwie pomiędzy innymi zajęciami, to czasem trudno zobaczyć wszystko,
a jeszcze zrozumieć, co dany user miał na myśli esaneta - Śro 06 Maj, 2015 07:44 I ja Ciebie czytam, Ann.
Nie mniej w Alkoholizmie malo pisze, bo sie na nim zwyczajnie nie znam. zołza - Śro 06 Maj, 2015 08:03 Ja pisze i to dużo - chyba?
Wiem , że czasem może i nie potrafię wyczuć emocji targajacych tym drugim alkoholikiem ale nie jest łatwo wczuć się w "nasze" emocje. Huśtawki nastrojów , robienie z igły widły to nadal nasze nieuporządkowane emocje a że zawsze "ktoś tam wie lepiej co dla ciebie dobre"- to też pozwala nam zobaczyć sprawę z innej strony , innego poziomu. Nikt nie potrafi wejść w skórę drugiej osoby ( i dzięki Bogu bo żyć czyimiś emocjami było by straszne ) każdy z nas czuje inaczej , jesteśmy podobni , jedziemy na tym samym wózku ale każdy/każda z nas widzi inne szczegóły krajobrazu , inne barwy , inne detale ...lub nie widzi , nie chce widzieć nic - po prostu jedzie by jechać ... to też dobrze ...bo według mnie liczy się cel podróży a widoczki można sobie czasami odpuścić
Dla mnie jesteś ważna i Twoja historia też jest ważna dałaś mi kilkakrotnie niezłą lekcję nazywania tego co siedzi we mnie ankao30 - Śro 06 Maj, 2015 08:11 Witaj Ann
Też czytam Ciebie i nie tylko, oczywiście to co widzę bez pamiętników, bowiem tam nie piszę, nie czuję takiej potrzeby. Jestem tu krótko, ale mam podobnie. Forum bardzo mi pomogło. Dostałam tu kubeł zimnej wody na głowę, bym się ruszyła, dostałam mnóstwo rad i wsparcia. Na mnie to zadziałało, jestem tu i teraz trzeźwa. Czasem też nie kumam czemu czerwona kartka, czemu piwnica też karana, zastanawiam się co pisać, jak zostanie to odczytane. Dostałam radę, że nieważne jakie ja mam intencję i co mam na myśli, każdy odczyta to i tak jak będzie czuł, może inaczej niż chciałam.
Ostatnio już się nie przejmuję czy ktoś mnie zrozumie. Jedynie osoby z którymi czuję faktycznie jakiś bliższy kontakt to czasem tłumaczę co myślałam, czasem prywatnie dzwonię, bowiem nie wiem jak inni to odczytają, a sama też nie jestem pewna czy mam rację, czy dobrze robię, czy komuś nie zamykam drogi do trzeźwienia. Oj dużo dylematów, ale jestem tu i czytam, mi to pomaga.
Pierwsze dni czytałam dużo starych tematów, miałam czas, bezsenne noce, teraz czytam bieżące tylko, życie realne zajmuje mi dużo czasu tzn. trzeźwiejący alkoholicy nie będący tu na forum.
Staram się też odpisywać, czasem nie wiem co więc nie piszę, po prostu tak mam.
Miłego dnia. rufio - Śro 06 Maj, 2015 08:17 '"Wydaje mi si " ( K.Górski) , że to nie forum - chociaż tez nie przeczę - ale Ty się Warkoczyku ( niezłe ciepłe ) zmieniłaś - ja k piszesz weszłaś dwa lata temu jako zagubiona , przestraszona cinka a teraz stałaś się i staniesz pełno krwista kobieta i zmieniła się percepcja spojrzenia - Twego spojrzenia - przestała być nowe , nieznane a stało się elementem dnia może nie codziennego ale dnia Twego . Zdrowiejesz panno i już nic nie bierzesz na żywioł i na wiarę .Proste ? Proste ! Ewolucja
prsk
ps A co do" kufli" to raczej to sa "kufelki " margo - Śro 06 Maj, 2015 09:33 A ja mam bardzo podobne odczucia co Ania. Mam je juz od dawna i wiem, ze sa osoby, ktore mysla podobnie, z ktorymi rozmawialam na ten temat. Juz nie chodzi o wytykanie palcami kto, to nie wazne. Forum sie bardzo wedlug mnie zmienilo. Juz sam fakt, ze nastapilo zupelnie rozluznienie w powaznych dzialach. W undergroundsie zakladane sa powazne tematy, nie wiem dlaczego? Brak pewnosci, zaufaufania? Tak, faktycznie, trudno sie odezwac chocby jednym zdaniem bo nagle wszyscy sie obrazaja. I ci co sie odzywali i ci co do ktorych wypowiedz byla kierowana. Zeby nie bylo - ja tez w tym uczestnicze. Tylko, ze szlag mnie trafia kiedy cos pisze do drugiego i ten ktos wyczytuje o 180 stopni w druga strone. A do tego sa rowni i rowniejsi, jeden moze powiedziec wiecej drugi mniej i ten drugi dostanie kare a ten pierwszy szaleje po forum zadowolony. Do tego cale stadko klakierow, ktorzy oklaskauja sie wzajemnie. Nie, tak nie bylo na pewno. Nie, nie musicie mnie teraz przekonywac, ze to ja sie zmienilam, ze perspektywa mi sie zmienila. Guzik prawda. Zle juz zaczynalo sie robic chwile po tym jak endriu zostal wyrzucony (nie mowie, ze to mialo cos ze soba wspolnego, po prostu to byl mniej wiecej ten czas). Wiadomo, jest jak jest. Nie o to chodzi, zeby na sile do tego co bylo kiedys, ale ja na przyklad mam coraz mniejsza ochote tu pisac. Wcale nie jest tu bezpiecznie. Myslcie sobie o mnie co chcecie, to jest moje zdanie na ten temat.zołza - Śro 06 Maj, 2015 10:16 Hhmmmmmm . Moje odczucia są podobne ale wnioski całkiem inne
Myślę , że zapanował tu marazm , stagnacja i nudy - brak świeżej krwi zapewne . Piszą tu osoby , które piszą od lat ... czy stają się bezkrytycznymi wyroczniami ? uważam , że nie - po prostu już prawie napisali wszystko na temat a jak to się czyta pierwszy , drugi , piaty raz inaczej brzmi niż czytanie o tym samym po raz 20. Każdy z nas ( ok powinnam mówić we własnym imieniu ) ma oczekiwania od forum ale sam nie robi kompletnie ( lub prawie kompletnie nic) by to forum żyło. Ważne tematy - kto według Was powinien je zakładać - no chyba nie administracja ani moderacja bo chyba od czego innego oni tu są . Ludzie - forum i to co się na nim dzieje i o czy pisze zależy od nas - i nie mówmy tu o Towarzystwie Wzajemnej Adoracji a co najwyżej o zbyt osobistych ( czytaj kontakt poza internetowy a nawet realny) relacjach. Jest faktem ,że inaczej odczytuje się kogoś kogo się zna od osoby znanej tylko z jej wpisów.
A ocenę pozostawiłabym nowym userom - bo ja osobiście mam wrażenie a nawet dowody na to , że jednak to forum pomaga. Tylko wyglada na to ,że stare towarzystwo skostniało deczko Jonesy - Śro 06 Maj, 2015 11:01 Mnie nachodzi falami ta niechęć do pisania. Nigdy jednak nie przeszła mi chęć do czytania, więc uważam że jest nie najgorzej.
Faktycznie jest tak że po tych 4 latach i kilku zlotach, część z Was znam osobiście - lepiej mi zadzwonić albo esa wysłać niż wypisywać tu na forum, żeby wszyscy od razu wiedzieli co się u mnie dzieje.
Przybywają nowe osoby i one kontynuują pisanie o swoim codziennym życiu (widać to szczególnie w alkoholizmie) - tam płynie młoda krew forumowa.
Taka naturalna kolej rzeczy, przez 4 lata wypisałem już tyle... że czasem po prostu niespecjalnie mam chęć. A pisanie o codziennych sprawach? No ja jestem tak skonstruowany że nawet jak mam z żoną gadać o tym co na obiad, albo ile jajek kupić w sklepie, jaki ser, to bez przesady, ale nie mam ochoty tracić czasu na *p**** albo czcze gadanie (może dlatego mamy takie problemy z kontaktem z żoną - czasami siedzimy, pijemy kawę i po kilku zdaniach w których mówimy o nowych sprawach... reszta jest po prostu zbyt oczywista na gadanie o tym).
I podobnie jest na forum. Wystarczy że wiem gdzie mam pisać jak będzie mi źle i ciężko. Wtedy pisał zapewne będę, aczkolwiek wolałbym nie musieć za szybko.
Z całą resztą którą kocham i znam, spotkam się w Licheniu, a niektóymi nawet wcześniej nieco chyba.
I tyle mojego.olga - Śro 06 Maj, 2015 11:28 a ja myślę, że każdy przechodzi etap wielkiej fascynacji forum a pożniej przychodzi pewne rozczarowanie, z czego to wynika? myślę, że w pewnym momencie jest tak, że powiedział juz o sobie wszystko co miał do powiedzenia, dowiedział się juz tak dużo, że nic go nie zaskakuje a poza tym przegląda na oczy i widzi, że na forum są tacy sami ludzie jak w życiu realnym - ze swoimi wadami i zaletami, na ktorych mozna się czasami zawieźć, rozczarować.......ot życie Jo-asia - Śro 06 Maj, 2015 14:34
a ja... czekałam i czekałam i czekałam... aż wreszcie napiszesz
przypuszczałam, że pamiętniki zapełniasz, stąd nie naciskałam
co do Forum..
nie pierwszy raz, tak jest.. taka kolej rzeczy
i niby powinnam się przyzwyczaić a jednak nie potrafię
skupiam się, wtedy na czytaniu.. albo i nie
a jak mnie coś gniecie albo raduję... to i tak się dzielę
co do komentarzy w Twoim temacie
to, co mnie bolało, napisałam i to była chwila i minęło
czytam Ciebie a... Twoje wpisy są takie, że nie ma się czego doczepić
dorosłaś
pietruszka - Śro 06 Maj, 2015 17:13
Jo-asia napisał/a:
nie pierwszy raz, tak jest.. taka kolej rzeczy
Z mojego punktu widzenia wciąż forum ewoluuje, w jakim kierunku? Przypomina jakąś rafę, pełną różnych ukwiałów, koralowców, barwnych ryb, jak i niewidocznych czających się drapieżników. Czasem zdarzy się jakiś dramat, czasem górę biorą inne popędy, a czasem następuje bezruch, woda staje w miejscu, niebo pochmurne i marazm, zupełnie jakby rafa umierała. Potem znów przetoczy się silna fala, wyjdzie słońce i wszystko rozbłyśnie tysiącem kolorów.Ann - Śro 06 Maj, 2015 21:49
Tajga napisał/a:
zobaczyłam że ktoś to czyta,ktoś jest ze mną.
to jest sedno tego o czym mówię.
A całościowo, Tajga.. czy ja wiem czy przesadzam? Nie sądzę. Po prostu widzę to wszystko od pewnego czasu inaczej.
Klara, Linka, esaneta, oczywiście, że rozumiem, wasze obawy co do odzywania się w temacie alkoholizmu i udzielanie rad w tych konkretnych kwestiach, bo nie patrzymy z tej samej a z przeciwnej strony butelki. Niby szkło to samo, ale jednak nie do końca . Ja np nie wypowiadam się w dziale współuzależnienia, bo zupełnie nie umiem się w tym odnaleźć. Natomiast chodzi mi też tutaj czasem o takie typowe ludzkie wsparcie, którego (nie tylko) ja potrzebuję.
zołza, owszem piszesz i wydaje mi się, że jesteś naprawdę mocno zaangażowana w działanie tego forum, dając bierzesz jak trzeba dosadzisz kopa, a jak trzeba przez moment przytulisz. Nie umniejszam faktu, że forum jest pomocne ... ale nie zaprzeczę... że skostniało odrobinę.
ankao30 napisał/a:
zastanawiam się co pisać, jak zostanie to odczytane.
o to między innymi mi chodziło w moim poście. Wiele osób (w tym czasem i ja), myśli, jak się odezwać by nie zostać wyśmianym... albo jego problem nie został umniejszony (pomijam tutaj typowe dla alkoholika użalanie się). A czasem.. kiedy pisze się 4 post z rzędu ... i nie widać w tym nawet jednego zdania wsparcia, rady, opierniczenia czy czegokolwiek to mnie osobiście robi się po prostu przykro.
rufio napisał/a:
ale Ty się Warkoczyku ( niezłe ciepłe ) zmieniłaś
bardzo możliwe.. gorzej by było gdybym się nie zmieniła ... mogłabym się zacząć zastanawiać co jest nie tak i podejrzewać, że czas byłby zmarnowany. ewolucja... rewolucja .
margo napisał/a:
A ja mam bardzo podobne odczucia co Ania.
Widzę, że obydwie faktycznie patrzymy w jednym kierunku. Ja rozumiem, że forum, przez ludzi, dla ludzi itd. Ale brak mi tutaj czasem takiego równego traktowania. Czasem po prostu przykro jest mi patrzeć na to wszystko. Bo za każdym nickiem stoi człowiek.. ze swoimi emocjami, odczuciami i gorszym samopoczuciem.. człowiek, który być może wchodzi tutaj właśnie po to by znaleźć chwilę spokoju ... a zdarza się, że trafia na trudne sytuacje i niepotrzebne prześmiewcze teksty.
Jonesy napisał/a:
tam płynie młoda krew forumowa.
no niby płynie i całe szczęście.. ale taki własny sos mi czasem gdzieś w tym przeszkadza... a może po prostu ja mam zbyt wielkie oczekiwania? przecież akurat w tej kwestii to może być i tak.
olga napisał/a:
a ja myślę, że każdy przechodzi etap wielkiej fascynacji forum a pożniej przychodzi pewne rozczarowanie,
masz w tym dużo racji.. ale ale.. te relacje ostygają.. a kiedy potrzeba wsparcia mimo wszystko.. to gdzieś tak trochę brakuje go czasem.
Jo-asia, pewnie nie pierwszy i nie ostatni, ale dla mnie pierwszy.. i bolesny. Traktuję to forum (niektóre osoby), jak część swojego życia, dostałam tu dużo nauki.. dużo wiedzy.. ale czasem te 'moje ideały' mnie aż po oczach kują.
Czy dorosłam? Życie zweryfikuje... nie chcę mówić hop, bo jeszcze skaczę i nie przeskoczyłam.
pietruszka napisał/a:
i wszystko rozbłyśnie tysiącem kolorów.
oby możliwie najszybciej Matinka - Śro 06 Maj, 2015 22:16 Aniu, to jeszcze ja
mogę podzielić się swoim spojrzeniem na Dekadencję i jej rolę w mojej rzeczywistości. Dla mnie przede wszystkim ważne jest poczucie przynależności i tę potrzebę tu realizuję. Wiele łączy mnie z tą społecznością. To, że jest takie miejsce, że większość osób jest mi znajomych i przewidywalnych , że czuję się swojsko, że je słucham i widzę jest też dla mnie wsparciem. Zwłaszcza, że nie poznałam środowiska terapeutycznego czy AA. Nawet wizyta w piwnicy czy w podziemiach, zwykłe pogaduchy, podzielenie się codziennością jest mi chlebem dla ducha. Mam też grono bliskich mi Dekadentów, o jakimś wspólnym pierwiastku i ta świadomość pomaga, nawet jak pomilczymy, to wiem, że są i o sobie pamiętamy. Czytam różne historie, relacje, krótkie komentarze, wymianę zdań – to wszystko coś niesie, a ja się temu przyglądam. Więcej wiem o uzależnieniu. Kiedy napiszę, wiem, że ktoś posłucha, wprost lub między wierszami znajdę słowa skierowane do mnie. Jeśli nie korzystam, to na własne życzenie.
Druga strona medalu to jest udział w forum (to o czym pisze Zołza), który jest odzwierciedleniem mojej postawy życiowej. Spora cześć moich relacji jest poważnie zaniedbana, zostali najwytrwalsi i najbliżsi. Nie inaczej wygląda to w wirtualnym świecie. Mała aktywność, a zarazem duży problem z tendencją do izolowania się – na dziś ogłaszam swoją bezsilność i bezradność w tym obszarze, ale starania podejmuję. Czasem próbuję dorzucić coś swojego, ale odmienność i niepewność mojej drogi mnie powstrzymuje.
Trafnie ujęły to Tajga i Zołza, forum to my i każdy z nas je kształtuje. Nie jest to monolit z odgórnym programem, ale zbiór różnych postaw i zachowań, czasem pozostają neutralne a czasem któraś z nich zdominuje, dotknie, wzruszy, oburzy czy zrani. I czasem te odczucia przenosimy na szeroko pojęte Forum. Sama miałam takie chwile, że jakieś zdarzenie mnie zbulwersowało, coś zabolało i miałam zamiar obrócić się na pięcie. Teraz po pierwsze miałabym świadomość, że na tym stracę, po wtóre mam większy dystans, a po trzecie Forum nie ma z tym nic wspólnego. A po czwarte stoi za tym konkretna osoba, którą trzeba jakoś unieszkodliwić Oczywiście można zaobserwować pewne wspólne nurty i fronty, które z czegoś wynikają, na przykład z podobnych doświadczeń. Kiedyś na tym polu czułam się wyobcowana, ze swoją filozofią trzeźwienia, czy też jego braku wg powszechnej opinii. Teraz nawet jeśli moja chatka stoi na skraju wsi, to mi to nie przeszkadza, bo grunt, że stoi. Od strony praktycznej, wydaje mi się, że większa uwaga skupia się na osobach nowo przybyłych i jest to naturalne. Jest też władza i siły porządkowe, które podejmują działania mniej lub więcej obiektywne, to jest, wydaje mi się, ludzkie. W każdym razie poświęcają ludzie sporo swojego czasu, żeby ogarnąć „Czubeczkowo” i chwała im za to. Ja też bym po swojemu czasem porządziła, wtedy zniosłabym banicję, a urlopy byłyby najwyżej tygodniowe
Brakuje mi osób, które odchodzą.
Ann, Twoje pisanie towarzyszyło mi niemal od początku trzeźwienia. Dziękuję za wspólne wędrowanie, no i…?
Co będzie dalej?
Ann - Śro 06 Maj, 2015 22:25
Matinka napisał/a:
Ann, Twoje pisanie towarzyszyło mi niemal od początku trzeźwienia. Dziękuję za wspólne wędrowanie, no i…?
Co będzie dalej?
Dalej będzie ..... coś .
Nie wiem kiedy. Może jutro, może za trzy dni. To wszystko co piszecie, tez pozwala mi inaczej spojrzeć na ... swój punkt widzenia.
Ale wiesz gdzie mnie szukać .smokooka - Śro 06 Maj, 2015 22:37 Ania, a ja nie piszę, bo czytam, a gdzie zawsze czekam jak by coś to Ty wiesz Jo-asia - Czw 07 Maj, 2015 04:09 A musisz skakać?
nie da się przejść obok, pod...po albo choć skorzystać z drabiny
Ann - Czw 07 Maj, 2015 07:20 smokooka, wiem
Cytat:
A musisz skakać?
jak to mowia : nic nie musze ale skoczylam i teraz chce bezpiecznie dotknac ziemi Jo-asia - Czw 07 Maj, 2015 15:54
Matinka napisał/a:
Czasem próbuję dorzucić coś swojego, ale odmienność i niepewność mojej drogi mnie powstrzymuje.
czy jesteś jej pewna? swojej drogi?
nie tylko Ty, ale i margo i Ania, coś w tym temacie podobnie piszecie
i ja miałam i miewam.. podobnie
Forum, dla mnie jest niesamowitym polem do pracy nad sobą
To nie są dla mnie pogaduszki dla pogadania... choć i takie bywają.
Zdecydowana większość to... przyglądnie się sobie.
Jestem osobą jak to nazywam "wycofaną", taka jestem (nie mylić z zacofaną ). W realnym świecie brakło by mi czasu aby doświadczyć siebie w tak różnych okolicznościach. Wypróbowywać coś... co jest wbrew mojej naturze, lub też coś co nią jest a się tego np wstydzę.
I to nie jest tak, że kogoś tu udaję... nie.
Po prostu poznaję siebie. I czasem jak już sobie "pozwolę".. to mam stracha wchodzić.. czy coś nie namotałam
Początkowe miesiące, ze strachem zawsze wchodziłam. Bałam się, że wypowiedzi mnie dotkną. Ze strachem odpisywałam, bo bałam się że innych dotknę. Mimo to... nie zawsze odpuszczałam
Te doświadczenia procentują, w moim realnym świecie.
To się u mnie sprawdza.
Z czasem też przyszła pewność siebie i drogi. I to dla mnie... najcenniejsze. Matinka - Czw 07 Maj, 2015 21:33 Joasiu, napiszę więcej o tej drodze w swoim wątku. Teraz tak krótko.
Czemu mało piszę. Między innymi, boję się odpowiedzialności. W teren też nie chcę zabierać kogoś, kto ma jeszcze mniejsze pojęcie niż ja. Niby nic nie narzucam, nie zachwalam, ale "samosiowanie" jakoś łatwo pada na podatny grunt;-)
Boję się (nie wiem czy to dobre słowo, raczej nie umiem przyjąć) informacji zwrotnych czy konfrontacji.Jo-asia - Czw 07 Maj, 2015 21:39
Matinka napisał/a:
napiszę więcej o tej drodze w swoim wątku.
to ja poczekam na więcej... z odpowiedzią Ann - Nie 10 Maj, 2015 19:42 Wczoraj spacer około 13 km, dzisiaj 8,5 km wokół zalewu.
Wczoraj trasa przez chaszcze, znalazłam miejsce gdzie żyją bobry . Obgryzły wiele, pobudowały sporo, a teraz wzięły się świeżo za ogryzanie wielkiego drzewa. Kiedyś wybiorę się tam rano, o świcie, bo podobno wtedy bobry.. bobrują . Mnóstwo piachu w butach , cisza, spokój, ptaki, słońce i ja. Te spacery mnie uspokajają. Jako że nie mogę się forsować, to chociaż spaceruję.
Złość przerabiam na energię potrzebną do pokonania trasy.
Spacery uspokajają ból, bo skupiam się na tym, żeby mi się nogi nie poplątały, a nie na tym, że płoną mi plecy i w głowie się miesza i boksuje ze sobą chaos i lęk. Woda mnie uspokaja.. patrzę na nią, wdycham las i jest ok.
Poszłam dziś na obiad do restauracji, przecież też mi się czasem coś należy .smokooka - Nie 10 Maj, 2015 20:06 mi w spacerowaniu bardzo pomaga pies - nie skupiam się wtedy na boleniu, mogę się odezwać do kogoś, jakoś raźniej w lesie i w ogóle. Mam w ogóle trzy różne psy, jeden to nie umie chodzić więc go nie biorę (syneczek tatusia) i albo biorę labradorkę już dorosłą i grzeczną albo maltańczyka wariata, którego nie mogę nawet w lesie ze smyczy spuścić bo zwieje. Polecam Matinka - Nie 10 Maj, 2015 20:13 Aniu, pięknie
To jest to, co mi pomaga najwięcej. W uspokojeniu emocji, w złapaniu dobrej energii, w poprawie kondycji i zdrowia. Im spokojniej, im większe chaszcze, tym lepiej.
Jakieś 2-3 lata temu mogłam biegać, to też mi sprawiało wielką frajdę, teraz pozostało chodzenie, ale też nie może być za dużo kilometrów po płaskim.Ann - Nie 10 Maj, 2015 20:13
smokooka napisał/a:
mi w spacerowaniu bardzo pomaga pies
z piesem czasem chodzę w inny rejon nad rzekę bliżej domu, ale pieso jest starowina już i raczej takiej trasy by nie dał rady , a mała suńka jest po poważnej operacji łapy jakiś czas temu więc zostają mi samotne spacery .. przynajmniej ptaków posłucham . Czasem chodzę z przyjacielem, zawsze możemy się pośmiać, pogadać itd . Ale czasem właśnie potrzebuję samotności i milczenia wyoutowania się poza wszystko.. tylko iść i patrzeć i słuchać Ann - Nie 10 Maj, 2015 20:15
Matinka napisał/a:
W uspokojeniu emocji, w złapaniu dobrej energii, w poprawie kondycji i zdrowia. Im spokojniej, im większe chaszcze, tym lepiej.
otóż to
tylko te pająki w tych chaszczach to jedyne co mnie wyprowadza ze spokoju Jo-asia - Nie 10 Maj, 2015 21:40
Ann napisał/a:
tylko te pająki w tych chaszczach
no jakieś atrakcje muszą być
Ann - Nie 10 Maj, 2015 21:59
Jo-asia napisał/a:
no jakieś atrakcje muszą być
a takie nie wystarczą?
Ann - Wto 12 Maj, 2015 21:13 Idealne
Ann - Śro 13 Maj, 2015 18:13 Brakuje mi kurcze adrenaliny... tak mi wyszło ze spacerowych przemyśleń.
Brak akcji.ankao30 - Śro 13 Maj, 2015 18:17
Ann napisał/a:
Brakuje mi kurcze adrenaliny... tak mi wyszło ze spacerowych przemyśleń.
Brak akcji.
Chętnie trochę oddam, dziś dostałam w kość. Tak drugi tydzień mam bo urlopy, akcji aż nadto. Padam Ann - Śro 13 Maj, 2015 18:36
pterodaktyll napisał/a:
Se w jakim markecie kup, pełno tego mają
na czekolade już patrzeć nie moge
A innej adrenaliny nie chcę pterodaktyll - Śro 13 Maj, 2015 18:46
Ann napisał/a:
na czekolade już patrzeć nie moge
To se kup figi albo daktyle Tajga - Śro 13 Maj, 2015 19:01
pterodaktyll napisał/a:
To se kup figi
Ewetualnie stringi szymon - Śro 13 Maj, 2015 19:05 jeżeli chodzi o adrenalinę, to mozna się przebiec po ulicy nawet bez stringówAnn - Śro 13 Maj, 2015 19:47
Tajga napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
To se kup figi
Ewetualnie stringi
szymon napisał/a:
jeżeli chodzi o adrenalinę, to mozna się przebiec po ulicy nawet bez stringów
na trzeźwo się nie da... ja bym tego nie zniosła ani naród
wiedziałam, że można na Was liczyć esaneta - Śro 13 Maj, 2015 19:49
pterodaktyll napisał/a:
To se kup figi
mam na swoim krzaczku 29 sztuk, w razie potrzeby, daj znać Ann - Śro 13 Maj, 2015 19:53
esaneta napisał/a:
29 sztuk
jak skrupulatnie policzone esaneta - Śro 13 Maj, 2015 19:55 Skrupulatnie, skrupulatnie, bo to Rekord mojej roslinki. DO tej pory miała najwięcej 11 sztuk.szymon - Śro 13 Maj, 2015 19:56 29-11=8 --> tyle co pomogła Ann esaneta - Śro 13 Maj, 2015 19:58
szymon napisał/a:
29-11=8 --> tyle co pomogła Ann
uważaj, żeby Ci w tym rachowaniu 23 nie wyszło, bo zaraz Janioł wleci ze swoją teorią spiskową Ann - Śro 13 Maj, 2015 19:59 szymon - Śro 13 Maj, 2015 20:00 nie ma się co dziwić, dołączyłaś dwunastego jedenastego roku... dodaj se to wyjdzie Ci dzień w którym ja dołączyłem Tosia - Śro 13 Maj, 2015 20:10
esaneta napisał/a:
mam na swoim krzaczku 29 sztuk,
Ann jeśli pozwolisz tez bym zjadła..no z 5 sztuk ,chyba nie jestem łakoma
Pozdrawiam Ann - Śro 13 Maj, 2015 20:11
Tosia napisał/a:
Ann jeśli pozwolisz
to raczej esa ma pozwolić esaneta - Śro 13 Maj, 2015 20:12 do zlotu powinny dojrzeć Tosia - Śro 13 Maj, 2015 20:15 Ann, no ale dla Ciebie były , czy się podzielisz i jeszcze szymon, chętny
podzielisz się .. wiem że tak Ann - Pią 15 Maj, 2015 20:32 Takie coś mi dzisiaj w oko wpadło:
"Proś Boga o drobne stłuczki – od czasu do czasu – żeby nie doszło do katastrofy.
Od czasu do czasu pomyłka: żebyś się kiedyś nie skompromitował. Od czasu do czasu potknięcie: żebyś kiedyś nie runął na ziemię. Od czasu do czasu wyśmianie: żebyś z siebie nie zrobił błazna. Od czasu do czasu niech cię ktoś nabierze, okłamie, oszuka, okradnie na drobną kwotę: żebyś wszystkiego kiedyś nie stracił. Od czasu do czasu musisz ponieść drobną porażkę, doznać niepowodzenia, ponieść niewielką klęskę. Od czasu do czasu musisz przekonać się o swojej nieumiejętności, słabości, niedoskonałości, niekompetencji, ograniczoności, niedoinformowaniu. Od czasu do czasu powinieneś oberwać mokrą kiścią w twarz, żebyś oprzytomniał. Żebyś nie zginął.
Bo się rozpędzasz. Bo idziesz coraz szybciej. Boś już prawie nad ziemią, w niebiosach. Bo już jesteś taki pewny siebie, zarozumiały, próżny, pyszny. Bo już ci się tak wszystko udaje. Bo już tak się nie mylisz.
Od czasu do czasu – stłuczka. Żeby nie było katastrofy."
Ks. Mieczysław Maliński, Elementarz dla początkujących, zaawansowanych i dojrzałych
Linka - Pią 15 Maj, 2015 20:36 Uwielbiam Ks. Malińskiego, mam jego rozważania na każdy dzień i ciągle do nich wracam.Ann - Pią 15 Maj, 2015 21:41 Ja wpadłam na ten tekst zupełnie przypadkiem na fb. Nie znam ks Malińskiego.. ale jakoś tekst w obliczu ostatnich sytuacji w moim życiu, mocno mi trafił w czuły punkt dtstgseete - Pią 15 Maj, 2015 22:35
Ann napisał/a:
Bo już jesteś taki pewny siebie, zarozumiały, próżny, pyszny. Bo już ci się tak wszystko udaje. Bo już tak się nie mylisz
bo juz jestes taki mądry i przenikliwy jak... ksiadz Malinski? Wtedy... Wiedz, że cos sie dzieje Linka - Sob 16 Maj, 2015 05:13
dtstgseete napisał/a:
Ann napisał/a: Bo już jesteś taki pewny siebie, zarozumiały, próżny, pyszny. Bo już ci się tak wszystko udaje. Bo już tak się nie mylisz bo juz jestes taki mądry i przenikliwy jak... ksiadz Malinski? Wtedy... Wiedz, że cos sie dzieje
dtstgseete, wiesz , ze dzwoni , tylko nie wiesz , w którym kościele.
Tekst "wiedz, że coś się dzieje" jest Ks. Natankasmokooka - Sob 16 Maj, 2015 09:20 a coś ty się zrobił taki hej do przodu fafka wirafka Detergencie?dtstgseete - Sob 16 Maj, 2015 09:39
smokooka napisał/a:
a coś ty się zrobił taki hej do przodu fafka wirafka Detergencie?
To rozgoryczenie zawód i bunt na hipokryzje
Nie wygaszam, bo to w temacie emocjismokooka - Sob 16 Maj, 2015 10:09 czyją hipokryzję?Ann - Sob 16 Maj, 2015 23:46 Skąd się biorą tacy ludzie?!
Pijany syn sąsiada z awanturą i wyimaginowanymi zarzutami, policja... ojciec zasłabł.. szpital, do rana zostaje bo złe EKG, bo markery pobierają..
(a on po 2 zawałach i bajpasach)..
mam dość.. rozładowałam się spacerem, by dostać obuchem w łeb po powrocie do domu.
Pęknie mi głowa, opróżniam 1,5 litrową butelkę wody, litra już wypiłam.
margo - Sob 16 Maj, 2015 23:53 Tosia - Nie 17 Maj, 2015 01:26 Ann - Nie 17 Maj, 2015 05:27 Ojciec uwolnił enzymy zawalowe ... Przewiezli go do kliniki serca.Klara - Nie 17 Maj, 2015 08:26
Trzymam kciuki za Twojego Tatę Linka - Nie 17 Maj, 2015 08:33 Aniu, tak mi przykro zołza - Nie 17 Maj, 2015 08:33 Ann, dobrze , że wyłapaliście to od razu Będzie dobrze Jacek - Nie 17 Maj, 2015 13:20 Ann - Nie 17 Maj, 2015 13:29 pterodaktyll - Nie 17 Maj, 2015 15:10 smokooka - Nie 17 Maj, 2015 17:53 Ania Ann - Pon 18 Maj, 2015 15:55 jestem..... hm.. zmęczona emocjonalnie...
zmęczona fizycznie...
podobno każdy dostaje tyle ile może unieść.. znaczy się mam silne bary..
no to idę przy okazji łyknąć procha od bólu bo już mi trzeszczą te barySamsara - Pon 18 Maj, 2015 16:02
Ann napisał/a:
Ojciec uwolnił enzymy zawalowe
Ann sorka, ale co znaczy uwolnił? A co u Taty?
Trzymaj twardo Ann, Ann - Pon 18 Maj, 2015 16:10
Samsara napisał/a:
Ann sorka, ale co znaczy uwolnił? A co u Taty?
uwolnił to znaczy, że były we krwi troponiny = wskaźnik zawału serca we krwi.
Ojciec jest po 3 zawale. Mocnym. Ma zniszczone bajpasy. Choć minęło dopiero 2 lata, a przez 10 nie powinno się to wydarzyć. Nie łapie się na żadną operację . Tylko leki i ... szczęście.. spokój. Wszystko przez jednego pijanego idiotę.
Przeżył, a to najważniejsze. Nie każdy ma takie szczęście, żeby przeżyć 3 zawał. Dziś odłączony od monitorów i będzie leżał już na zwykłej sali a nie na oiok-u. Zresztą oni mają taką zasadę w tej klinice, że długo nie trzymają. Dalej będzie dochodził do siebie w domu.Tosia - Pon 18 Maj, 2015 16:22
Ann napisał/a:
Dziś odłączony od monitorów
Dużo dużo zdrówka życzę Tacie ,no i spokoju OSSA - Pon 18 Maj, 2015 16:32 dużo zdrówka dla Taty Tajga - Pon 18 Maj, 2015 18:10 DUŻO, DUŻO zdrowia i spokoju dla tausia Ann Samsara - Wto 19 Maj, 2015 00:38 ankao30 - Wto 19 Maj, 2015 05:03 Dużo zdrowia dla Taty Ann - Wto 19 Maj, 2015 09:35 She - Wto 19 Maj, 2015 10:12 żaby są fajne
Dopiero teraz doczytałam Ann
Duuuużo zdrówka dla Twojego Taty adania - Wto 19 Maj, 2015 10:24 Mam duże problemy z komputerem. Już wcześniej czytałam o zdrowiu Twojego taty, ale komputer mi nie pozwala odpowiedzieć.
Dużo zdrówka dla taty .pietruszka - Wto 19 Maj, 2015 10:27 Dużo zdrowia dla taty, Ann. Mój ojciec też bypasowiec, odpukać, zawał tylko jeden i to na sali operacyjnej, więc pod kontrolą, ale też nas to kosztowało sporo nerwów. I dużo spokoju i pogody ducha dla Ciebie, Aniu. Te siedem chudych lat w końcu minie, wiesz?Ann - Wto 19 Maj, 2015 10:35 Dziękuję Wam za wsparcie to dla mnie dużo..
pietruszka napisał/a:
Te siedem chudych lat w końcu minie, wiesz?
kiedyś musi minąć albo ja się do tego przyzwyczaję.. smokooka - Wto 19 Maj, 2015 11:00 Żeby te siedem lat to już przeszłość była Ann - Wto 19 Maj, 2015 19:58 Mój tata jest typem faceta, który umiera kiedy ma grypę, natomiast zawał nie robi na nim zbyt ogromnego wrażenia.
Twardy z niego gość w tej kwestii.
A i ja siebie chyba pogłaszczę trochę po głowie. Też jestem dzielna dziewczyna jednak.
Teraz oddech a od jutra do działania. Przyspieszony powrót do aktywności.Matinka - Wto 19 Maj, 2015 20:33
Ann napisał/a:
A i ja siebie chyba pogłaszczę trochę po głowie. Też jestem dzielna dziewczyna jednak.
A co się będziesz tak sama po tych lokach głaskać, daj troszkę Ann - Wto 19 Maj, 2015 20:34 Matinka, smokooka - Wto 19 Maj, 2015 20:35 ja też jestem prawdziwym mężczyzną, najbardziej jestem chora jak mam katar... Buziaki Ann Jesteś mega dzielną dziewczyną! Wszystko jest po coś, nawet ja nie potrzebne, to trzeba umieć to odróżniać A Tacie uściski!Ann - Wto 19 Maj, 2015 20:45
smokooka napisał/a:
Jesteś mega dzielną dziewczyną! Wszystko jest po coś, nawet ja nie potrzebne, to trzeba umieć to odróżniać
Ale czy Ty wiesz, jak On (ten u góry) mnie zezłościł...? Obraziłam się na długo. Focha mam i już. Nie wiem po co to wszystko się ostatnio dzieje.. po co, raz za razem przez łeb. Stanę na nogi, podcina mi je i upadam na kolana. Bary trzeszczą.. Przy tym jest jeszcze kilka innych pobocznych trudnych spraw.. (nie o wszystkim przecież będę pisać).. I jakoś tak.. hm.. nie wiem..
Przyjmuje to i już.. nie mam przecież wyjścia, ale pobuntować wewnętrznie się pobuntuję.. a nawet się rozryczę.smokooka - Wto 19 Maj, 2015 20:49 i może w tym rozryczaniu właśnie siła tych gównianych doświadczeń? Ann - Wto 19 Maj, 2015 20:51
smokooka napisał/a:
i może w tym rozryczaniu właśnie siła tych gównianych doświadczeń?
ta, pierdylion nieszczesc, żebym ja płakać zaczęła smokooka - Wto 19 Maj, 2015 21:01 no, żeby mnie rozryczeć to masakra jakaś She - Śro 20 Maj, 2015 09:19
Ann napisał/a:
smokooka napisał/a:
i może w tym rozryczaniu właśnie siła tych gównianych doświadczeń?
ta, pierdylion nieszczesc, żebym ja płakać zaczęła
To samo przyszło mi na myśl Ann
Co do głaskania - nie bądź samolub ja też chcę
smokooka - Śro 20 Maj, 2015 09:40
Ann napisał/a:
ta, pierdylion nieszczesc, żebym ja płakać zaczęła
nie, głupoty gadasz. Nieszczęścia są losowe, przypadkowe, mało które zafundowałaś sobie sama. Jednak dotykają Ciebie i tylko TY możesz na nie zareagować. Jeśli wybierzesz akurat drogę pęknięcia i płakania to przecież Twoja decyzja. Akurat być może w efekcie docelowym - najsłuszniejsza. Najbardziej służąca Tobie i pozbyciu się Twoich demonów tak z rozpędu korzystając z tych okolicznościWiedźma - Śro 20 Maj, 2015 15:30 No a jak tata dzisiaj się czuje?
Pozdrowienia dla niego.Ann - Śro 20 Maj, 2015 15:51 Szybko dochodzi do siebie . Twardy jest.
Jest w domu. Spaceruje sobie. Krzyzowki rozwiazuje .
I bierze 12 tabletek dziennie.
I juz potrafi nas wykurzyć znaczy wraca do zdrowia.
Na w czerwca ma wyznaczony termin rehabilitacji w ustroniu.
W przyszlym tyg maja potwierdzic przyjecie.
Serducho jest mocno zniszczone... Ale jeszcze nie czas na wycieczke w jedna strone.
szymon - Śro 20 Maj, 2015 16:09
O, no to rzeczywiście już jest dobrze smokooka - Czw 21 Maj, 2015 08:04 Wszystkiego najspokojniejszego dla Taty teraz życzę i trzymam kciuki za szybką rehabilitację Ann - Czw 21 Maj, 2015 08:42 Linka - Czw 21 Maj, 2015 08:53 Aniu , mój tata co prawda nie miał zawału, ale z bypassami żyje już 22 lata pterodaktyll - Czw 21 Maj, 2015 08:57
Linka napisał/a:
mój tata co prawda nie miał zawału, ale z bypassami żyje już 22 lata
Mój też ładne parę lat z tymi bypassami żył. pietruszka - Czw 21 Maj, 2015 09:10 Mój ma pięć bypassów, chyba już z 15 lat, dwa lata temu mu dwa udrożnili i znów jest Ok.
A Ty jak się czujesz?Ann - Czw 21 Maj, 2015 09:58 Moj ma oprocz tego od wielu lat cukrzyce i niedoczynnosc tarczycy. Jak wiadomo obydwa niszcza serducho. Daleko posunieta choroba wiencowa itd.
Ja.. Wyjezdzam jutro na weekend w głusze. Musze odpoczac od wszystkiego.pietruszka - Czw 21 Maj, 2015 10:25
Ann napisał/a:
Ja.. Wyjezdzam jutro na weekend w głusze. Musze odpoczac od wszystkiego.
super wypoczynku Ann
P.S. Mój ojciec od prawie 40 lat też żyje z cukrzycą, to właśnie praprzyczyna większości dolegliwości. Ale jakoś funkcjonuje, wciąż jest samodzielny, choć widzę, jak z roku na rok coraz słabszy. W sumie - znajomi lekarze mi mówią, ze jest chodzącym cudem po tych wszystkich operacjach, zdrowotnych przypadkach. Widać jest wciąż nam potrzebny ankao30 - Czw 21 Maj, 2015 17:06
Ann napisał/a:
na weekend w głusze
Super. Też mi się tak marzy. Cisza, spokój, brak ludzi. Las i tylko las. Ale na razie nici z tego. W sobotę mam wyjazd integracyjny, las będzie i latanie z bronią. Jadę, ale nie wiem czy chętnie. Może trochę, bo mam okazję wyszczelać szefostwo. Zobaczę jeszcze.
Życzę wypoczynku, takiego relaksu pełnego. Ann - Czw 21 Maj, 2015 22:33 Dzięki Wam wszystkim za wsparcie
Torba spakowana.
Zapowiada się szybki i męczący poranek, bo mam kilka bardzo ważnych rzeczy do załatwienia.
Później przed samym wyjazdem wizyta - terapia i jadę...
3 miesiace L4 i sie zmeczyłam... musze odreagować.esaneta - Pią 22 Maj, 2015 04:41 Dzialo sie u Ciebie Aniu ostatnio...
Zdrowka dla Taty, a Tobie pogody ducha margo - Pią 22 Maj, 2015 08:39 Milego wyjazdu Ann - Nie 24 Maj, 2015 18:34 Oooooo taaaaak! Tego mi trzeba.
Jestem jeszcze w drodze do domu. Nieprzerwanie od prawie 7 godzin ale bylo warto anna panna - Nie 24 Maj, 2015 18:52 gdzie to wedrowałas jesli można zapytaćAnn - Nie 24 Maj, 2015 20:33 Wędrowałam po lasach przy granicy PL.
Lasy, cisza, zwierzyna, gospodarstwo typowo wiejskie, pyszne jedzenie, spokojny sen, choć krótki bo budził ból, ale to nic. Pół nocy pod gwiaździstym niebem i słuchanie rechotu żab i śpiewu nocnych ptaków. Kolejna noc to wszystko + delikatny szum deszczu.
Cudownie mi.
Większość soboty spędziłam na robieniu zdjęć. Wrzucę je gdzieś tak, żeby pokazać, gdyby ktoś chciał zobaczyć to pw i podam link . Jednym słowem, robiłam wczoraj to czego daaawno nie robiłam .
Jestem padnięta ale zadowolona.Jo-asia - Nie 24 Maj, 2015 20:37 zołza - Nie 24 Maj, 2015 20:44
Ann napisał/a:
estem padnięta ale zadowolona.
anna panna - Pon 25 Maj, 2015 12:25 super tak trzymaj Jacek - Pon 25 Maj, 2015 13:01
Ann napisał/a:
Większość soboty spędziłam na robieniu zdjęć. Wrzucę je gdzieś tak, żeby pokazać, gdyby ktoś chciał
chcemmm
a ja dziś,raniutko,w bezruchu,wpatrywaliśmy się w oczęta ,,z wiewiórką
zanim delikatnie,sięgnąłem po komórkę ,,aby namacać na łoślep program foto i pstryknąć
łona się rozmyśliła z pozy i fru nima jej - a z początku gdy mnie nie zauważyła podbiegła i hyc na drzewo,,była jakie trzy metru łodemnie
zrobiłem jej,lecz już odbiegającej,zwinnej małej z dala wiewiórce
potem zobaczę co tam wyszło smokooka - Pon 25 Maj, 2015 13:22
Ann napisał/a:
ktoś chciał zobaczyć
poproszem She - Pon 25 Maj, 2015 14:54 I ja też chcem Ann - Wto 26 Maj, 2015 20:56 Zauważyłam, że jestem nerwus.
Znaczy od zawsze jestem niepoprawną choleryczką.
Był czas, że zaczęłam nad sobą panować, jednakże w tym roku, ze względu na ogólne zawirowania, coraz trudniej mi utrzymać nerwy na wodzy. Nie chcę robić w domu awantur. Choć nie zawsze mi się to udaje, bo po prostu czasem nie mogę już wytrzymać i wybucham. Jednakże zazwyczaj wychodzę na spacer, próbuję rozchodzić narastającą we mnie złość. Czasem ma ona swój początek, a czasem pojawia się niejako bez powodu. Innym razem wybucham na sytuację X chociaż moja złość rosła we mnie od kilku godzin z powodu sytuacji Y.
Coraz częściej jednak duszę w sobie tą złość. Złość na okoliczności losu. Złość jest często przesiąknięta moim lękiem. Kiedy czegoś się boję (a teraz np boję się i martwię się o nasze zabezpieczenie w najbliższych dwóch miesiącach), to się złoszczę dosłownie na wszystko.
Gryzę samą siebie w środku. Lęk = złość = kipisz w środku. Dosłownie jakby mi coś serducho wyżerało momentami, aż wszystko w środku piecze i boli.
Taka chyba zgryzota czy cos...
szukam sposobu rozbrojenia tego.. Jo-asia - Wto 26 Maj, 2015 20:59 Nie myśleć o przyszłości Ann - Wto 26 Maj, 2015 21:01
Jo-asia napisał/a:
Nie myśleć o przyszłości
ale nie myślenie o przyszłości zabiera mi możliwość jakiegokolwiek działania tak mi się wydaje.. Jo-asia - Wto 26 Maj, 2015 21:38 Skoro Ci się wydaje...spróbuj udowodnić
zobaczymy co z tego wyjdziepietruszka - Wto 26 Maj, 2015 22:47
Ann napisał/a:
szukam sposobu rozbrojenia tego..
zająć się lękiem... zamienianie lęku na złość jest mi dziwnie znajome... kiedy zaopiekuję się lękiem, to nie muszę jej zakrywać złością...
P.S. Pamiętam o obietnicy, skaner już działa, ale książki nie mogę znaleźć. Na dniach skończę gorący okres w pracy to rzucę się na poszukiwania Ann - Wto 26 Maj, 2015 23:16
pietruszka napisał/a:
Pamiętam o obietnicy,
pietruszka napisał/a:
zamienianie lęku na złość
taki fragment znalazłam w książce (szukam coby więcej zrozumieć może):
Złość stanowi też maskę dla innych "trudnych" emocji:
- lęku (gdy jestem wściekły, nie czuję lęku);
- wstydu (złoszczę się, bym nie musiał się wstydzić).
(...)
Złość może być obroną przed smutkiem, bólem, zranieniem.
(...)
Jednym z częstych źródeł chronicznego złoszczenia się jest nawykowe kontaktowanie się z innymi ludźmi na 'fali poirytowania'. Dotyczy to osób, w których rodzinach ich członkowie ciągle na siebie pokrzykiwali, używali poirytowanego tonu, zaś agresja była podstawową formą wyrażania zainteresowania.
ZŁOŚĆ. Lucyna Golińskapietruszka - Wto 26 Maj, 2015 23:46 wiesz dlaczego ja nie akceptowałam lęku? Bo lęk osłabia, zatrzymuje w miejscu lub skłania do ucieczki. Trudno siebie zaakceptować w słabości. Jeżeli "zamienisz" go na złość - dostajesz kopa do działania, jesteś silna, mocna. U mnie taka dezorientacja uczuciowa wzięła się przede wszystkim z naśladownictwa - to model zachowania ojca -choleryka - on tak radzi sobie z lękiem (agresja+ nadkontrola, zaczyna przesadnie wtrącać się w życie innych, ale to przecież też jest zachowanie agresywne). Taki model radzenia sobie z lękiem.
A do tego - u mnie było/jest silne dążenie do udowodnienia, że nawet jako dziewczynka potrafię dorównać chłopcom, stąd akceptacja siebie jako silnej i niezależnej, a pogarda do własnych "słabych, kobiecych" zachowań. No taka karma
Bardzo dużo dowiedziałam się o własnej złości podczas warsztatów o złości, które udało mi się zaliczyć. Bardzo dla mnie ważnych warsztatów, bo na nich pękłam i poleciałam ryczeć do łazienki
Paradoksalnie - teraz po kilku latach od terapii - chyba zaakceptowałam taki swój model (gorzej z Pietruchem, bo to on czasem oberwie rykoszetem). Tyle, że teraz zwykle wiem, że u mnie pod złością zwykle czai się właśnie lęk. I po prostu - pojawienie się złości jest dla mnie sygnałem: tej, coś się dzieje... Czy się boisz, czy ktoś przekroczył Twoje granice? Zwykle wiem od razu, czy to chodzi o tę pierwotną złość, czy po prostu, czegoś się boję i próbuję reagować odruchowo wyuczonym schematem. Jeśli to rzeczywiście czysta złość - to trzeba tę energię konstruktywnie wykorzystać Jeśli lęk - to trzeba go rozbroić (ocenić jego konstruktywność, przygotować jakiś plan B, zmienić sytuację, posłuchać go albo uznać za nadmierny,itd.)
To tak... w dużym skrócie... Thomasson - Pią 29 Maj, 2015 21:27
Ann napisał/a:
nie myślenie o przyszłości zabiera mi możliwość jakiegokolwiek działania
Ann napisał/a:
Złość stanowi też maskę dla innych "trudnych" emocji
Cóż można rozróżnić złość od lęku, a sam lęk podzielić na kilka innych rodzajów emocji, jakoś ponazywać, tylko po co? Pod wpływem trudnych emocji trudno znaleźć kreatywne rozwiązania więc zamartwianie się problemami jest przeszkodą, tyle że dla umysłu jest to niewiarygodne przez swoją nielogiczność. A wystarczy dać na luz a umysł sam będzie po cichu szukał dobrych pomysłów. Gdy się przejmuje problemami to przeszkody same się mnożą (bo wszystko ma też negatywne strony, wszystko).
Dla mnie istotne jest by obserwować swój stan emocjonalny, aby problem X nie przenosił się na sytuację Y. Łatwo się mówi ale aby nie martwić się problemem X to mogę:
- znaleźć rozwiązanie problemu, tyle że szybko znajdę negatywne strony tego rozwiązania i równie szybko wrócę do zamartwiania się.
- odstawić myślenie o problemie przerzucając uwagę na coś innego, najlepiej na teraźniejszość, na obserwowanie ciała, ciszy i spokoju.
Ale to wymaga praktyki, dyscypliny i zaangażowania.Ann - Nie 31 Maj, 2015 20:42 Pełnia sie podobno zbliża... Czy cos.
A mnie chyba kręci i nęci.
Rozchwiana jestem.. Ale to nie jest zwykla zlosc jaka kazdy z nas moze odczuwac. To jest ta zlosc co mowi "napij sie." tylko po co
Ide sie przejsc chyba 2 raz dzis.
Wypale z pol paczki.
Ognisko rozpale jak wroce.
Cos robic trza chyba nie?
Ps: do wpisow powyzej sie odniose w najblizszym czasie Ann - Nie 31 Maj, 2015 22:43 Po 2 godzinach stwierdzam, że będę żyć.
Lepiej mi.
Przepraszam za zakłócenia.dtstgseete - Nie 31 Maj, 2015 23:10 Mnie paralizuje strach przed smiercia. Ze mnie nie bedzie. Radze se tak, ze mysle se ,,dtstgseete, a co bedzie jesli Twoje rachuby zawioda i jednak nie umrzesz, hę? " tzn nie umrzesz ani dzis ani jutro i nie za tydzien ani za miesiac... No i co wtedy? Bedziesz siedziec taki sparalizowany tyle czasu...? Lepiej se pozyc, niz sie zamartwiac. To se uzywam, ale z glowa. Nauczylem sie uzywac zycia. I nie trzeba do tego pieniedzy. Alkoholu tez nie. A nawet pieniadze i alkohol przeszkadzaja w uzywaniu zycia. Troszke wysilku organizacyjnego wystarczy. Np. 300 m dzialki wystarczy, a nawet za duzo to jest jak na jedna osobe...
Ale co ja tam wiem jaskiniowiec jeden jestem i co tu sie bede odzywac wsrod takich pieknych mądrych i bogatych, bialych ludzi
Ide do mojej trollowni. Ann - Nie 31 Maj, 2015 23:24
dtstgseete napisał/a:
co tu sie bede odzywac wsrod takich pieknych mądrych i bogatych, bialych ludzi
Jacku.. jesteś inteligentnym gościem, ale mnie tez w tej kwestii raczej niczego nie brakuje. Chcesz ubliżać? To rób to bezpośrednio a nie szukasz zaczepki od tak. A może zaskoczy.
Chociaż w sumie mnie się to nie tyczy.. ani ja piękna, ani bogata. Jonesy - Pon 01 Cze, 2015 08:33
dtstgseete napisał/a:
Ale co ja tam wiem jaskiniowiec jeden jestem i co tu sie bede odzywac wsrod takich pieknych mądrych i bogatych, bialych ludzi
Ann napisał/a:
Chociaż w sumie mnie się to nie tyczy.. ani ja piękna, ani bogata.
Nie coś, tylko nasza rocznica się zbliża, drugi roczek się wkrótce kończy
A pełnię zostaw w spokoju, przyjdzie i pójdzie
Trzeba podsumowania robić, refleksje szykować i takie tam torty
Ann napisał/a:
A mnie chyba kręci i nęci.
Rozchwiana jestem.. Ale to nie jest zwykla zlosc jaka kazdy z nas moze odczuwac. To jest ta zlosc co mowi "napij sie." tylko po co
Aniu, przeczytałam co wczoraj napisałaś i spontanicznie rozgadałam się w piwnicy Znalazłyśmy z Tosią podobne do Twoich odczucia.
Mam świadomość, jak złudne jest moje poczucie stabilizacji, w sensie bezpiecznego życia poza uzależnieniem. Rzeczywiście są długie okresy, kiedy zapominam o problemie, bo nic niepokojącego się nie dzieje, nie ma myśli, nie ma pokus. Ale pojawiają się też chwile, kiedy to się robi całkiem świeżutkie, w głowie giną wszystkie mocne przekonania i wyrasta nagle chęć, która niepokoi swoją wyrazistością. I naprawdę nie wiem, jak daleko jej do realizacji.
Tak miałam ostatnio, po tygodniu pełnym silnego stresu i emocji. To uczucie, o którym Zołza mówi "pełnego balona". Silna staje się potrzeba zapomnienia, znieczulenia, odreagowania, ucieczki. Wtedy wraca ten utrwalony z przeszłości odruch, radzenia sobie z tym napompowaniem.Jo-asia - Pon 01 Cze, 2015 14:54
Matinka napisał/a:
drugi roczek się wkrótce kończy
moje ostatnie przesilenie, miało miejsce na przełomie tego czasu
mnie myśli o piciu, rzadko dopadały
tak było i wtedy,
za to przyszedł bezsens (taki stan, który długo mi towarzyszył gdy przestałam pić), mnie się po prostu nie chciało dalej żyć
Wtedy też zauważyłam, że nim zaczęłam pić.. ten okres czasu (u mnie, to początek roku) zawsze był dla mnie trudny. Od dzieciństwa, w tym okresie co roku czy tam co kilka lat, przychodziły nieszczęścia.
Później, ten sam czas był trudny.. bo bieżące sprawy.
Za każdym razem, powoli spadałam w dół. Na chwilę się poprawiało i po roku.. apiat od nowa.
Ten, ostatni raz.. dobił mnie moim brakiem siły, niezdecydowaniem i brakiem jakiejkolwiek możliwości zmiany.. poprawy.
Bez wiary, z totalnym poddaniem się, po walce z sobą czy żyć czy zakończyć to.. postanowiłam zostawić wyrok SW.. czy komukolwiek, co ma na to wpływ.
Od tamtej chwili, stan stopniowo się poprawiał.
I co najciekawsze.. w tym roku nie wrócił Ann - Śro 03 Cze, 2015 19:57 Wpadam na forum na chwile i dalej dzialam w realu. I nawet nie mam kiedy odpowiedzieć.
Dzisiaj mi ktos kurcze zrobil przykrosc.. Obce (teoretycznie) osoby. Sztuk dwie. Znow mnie potraktowaly jak przed laty, jak dzieciaka... Jak jakiegos półgłówka. Imbecyla. Poczulam sie jak smiec. Zrobili ze mnie glupka. Gonilam na umowiona godzine, zrezygnowalam z czegos na rzecz dawnych lat i szacunku do kogos. A dostalam obuchem w leb. "Przyjedz jutro" "dzis jestes niepotrzebna" ... Tak sie nie robi. Jestesmy doroslymi ludzmi.
Chcialam wybaczyc te dawne rzeczy.. Ale oooo nie. Serce peka. Ale juz nie pojade. Juz nie pomoge. Brak szacunku nie jest mi potrzebny.Ann - Sob 06 Cze, 2015 20:30 Zostalam dzis poproszona przez brata ciotecznego o zostanie matka chrzestna jego syna. 4 raz bede matkowac. W ostatni weekend czerwca.
Komunie ... Przyszlosciowo zapowiadaja sie tak..2019....2021... 2022 dwie.
Czas koniecznie zmienic prace. Swoich nie mam ale one prawie moje.
Co oni we mnie widza... She - Sob 06 Cze, 2015 20:36
Ann napisał/a:
Co oni we mnie widza...
Widzą dokładnie to czego Ty nie widzisz Ann - Pon 08 Cze, 2015 21:13 ach ach margo - Pon 08 Cze, 2015 21:36
moje ostatnie przesilenie, miało miejsce na przełomie tego czasu
mnie myśli o piciu, rzadko dopadały
tak było i wtedy,
za to przyszedł bezsens (taki stan, który długo mi towarzyszył gdy przestałam pić), mnie się po prostu nie chciało dalej żyć
Mi pomaga więcej światła, koniecznie więcej ruchu - nawet spacery 1-2h - słuchawki i muzyka, najlepiej nieznane kawałki z poza nurtu radiowego - świeżość. Choć poczucie beznadziei i bezradności gości co jakiś czassmokooka - Wto 09 Cze, 2015 16:22
yash napisał/a:
Choć poczucie beznadziei i bezradności gości co jakiś czas
i u mnie też, obserwuję że działam fazowo, raz jestem ogólnie radosna, pozytywna i chętna, a po tym przychodzi faza stanów lękowych, depresji, czarnowidztwa, wygrzebuję się z tego trochę na siłę żeby za jakiś czas znowu mieć pozytywa. I tak się kręci. Psychiatra jest grany, nie do końca jestem zadowolona, zmieniam, ale dopiero pod koniec lipca mam termin do nowego związanego z uzależnieniami. Chyba mi jeszcze wypadnie jedna wizyta u tej dotychczasowej. Nie podoba mi się moja nerwowość. W ogóle jakoś mi tak do du**. A im bardziej się nad tym pochylam tym głębszy otwór przed sobą widzę. Ble. To dla mnie jakieś nowe, nie znane. Dobrze żarło aż zdechło.Jo-asia - Wto 09 Cze, 2015 17:00
yash napisał/a:
Mi pomaga więcej światła, koniecznie więcej ruchu
ten ostatni raz... pomimo czucia bezsensu, miałam w sobie coś, więcej
znałam te stany, miałam pewność, że minie
z jednej strony był brak jakiejkolwiek nadziei.. bez wyobrażenia, jakim cudem mogę żyć dalej
a pomiędzy tym, gdzieś głęboko iskierka, że to naturalny stan, stan zmian... przemian
nie mijało... na siłę i wbrew sobie wróciłam do pracy
i tak z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień... powracało do mnie życie
smokooka napisał/a:
przychodzi faza stanów lękowych
dawno ich nie miałam
w ogóle od tamtego czasu, czuję inaczej
mniej skrajnie a bardziej głęboko i spontanicznie
w jednej chwili mogą mi popłynąć łzy wzruszenia aby za chwilę łzy wyrażały smutek i wcale nie mój
do tego mój stan, mój spokój wewnętrzny pozostaje taki sam
co innego gdy, łzy płyną np ze wspomnień z przeszłości, gdzie są wyrazem żalu i winy.. wtedy mój nastój spada.. na kilka godzin, wtedy wiem, że dotknęłam uczuć które jeszcze tkwią w zamknięciu, których nie zaakceptowałamJras4 - Wto 09 Cze, 2015 17:14
yash napisał/a:
nawet spacery 1-2h - słuchawki i muzyka,
to już jakas fobiaJanioł - Wto 09 Cze, 2015 17:22
Jras4 napisał/a:
to już jakas fobia
raczej forma ucieczkiAnn - Wto 09 Cze, 2015 22:35
smokooka napisał/a:
Nie podoba mi się moja nerwowość. W ogóle jakoś mi tak do du**. A im bardziej się nad tym pochylam tym głębszy otwór przed sobą widzę. Ble. To dla mnie jakieś nowe, nie znane.
też tak miewam. Wypływam i tonę. Tonę i płynę opalając się na słoneczku, a za chwilę wir.
Janioł napisał/a:
raczej forma ucieczki
zdecydowanie tak. Powiem, że u mnie też te spacery w ostatnim czasie to ucieczka. W ciszę, w muzykę, w obrazy, które - podziwiane zajmują myśli. Wcześniej przed wypadkiem ucieczką była siłownia. Teraz spacery.smokooka - Wto 09 Cze, 2015 22:46 No właśnie, ucieczka. Ja ciągle gdzieś uciekam - poszłam z tym powtórnie się terapiować. Teraz mam przymusową przerwę, ale wyrwę dziada, ten przeklęty lęk, strach, tę chęć uciekania. Bo nie mam przed czym obiektywnie, a dalej uciekam. Przed sobą? Ale przecież nie jestem zła, głupia, wredna, to dlaczego uciekam? Już tyle przepracowałam w terapiach, tak dużo się zmieniło we mnie, w moim życiu, obok mnie również i wszystko na lepsze. To wyuczona automatyczna reakcja? Przecież oceniam swoje życie jako świadome, to czemu miałaby podświadomość mną rządzić? I uciekam równocześnie tęskniąc za ucieczką.
Czyżby wszystko co robię było bezcelowe, niesatysfakcjonujące?
Zamknęłabym się chętnie w ziemiance, wystawiałabym pyszczek do słońca tylko jak nikogo nie byłoby w pobliżu, żeby nie narażać się na najmniejsze dotknięcie. Musiałabym być chyba panią zającową bez rodziny i mieszkać w norce. Ale wtedy umarłabym z tęsknoty za nie byciem samotną.
Samo słowo samotność powoduje ścisk w gardle i mokre oczy. Dla mnie samotność jest jak depresja - przerażająca, prześladująca, pociągająca i znienawidzona równocześnie.
Bo w nie właśnie uciekam finalnie. Zaczyna się od zniechęcenia, od nadinterpretacji intencji, od rozdrażnienia ludźmi, od krzyku (czasem wewnętrznego, czasem realnego) a zaraz stany lękowe, deprecha, wszystko powoduje tylko marzenie, żeby uciec, wyjechać, zaszyć się, nie być...
Noż kurna!
Psychiatra i psycholog a ja w du***. Sinusoidalnie w du***, raz na górze raz w dole
edit:
a, mam notować myśli automatyczne, ogarniać moment w którym chce mi się wiać. Nie ogarniam. To potrwa, bo łapię się na tym momencie że w głowie huczy UCIEKAJ - i to już sukces, bo jak się zastanawiam co wywołało taką myśl to nigdy nie wiem. Ja chyba po prostu nie lubię ludzi. Czasem. Ale kurcze dorosła jestem, z lekka dojrzała, zarumieniona w każdym razie jak jabłuszko. I jak to interpretować, bo z jednej strony mam prawo oczekiwać od siebie że nauczę się bez nadwrażliwości znosić te różności drobne, a z drugiej strony mam prawo dbać o swoją kondycję psychiczną i szanować delikatność. Tylko nie wiem chyba co dojrzały człowiek wybiera jak jest taki pokręcony? A może dojrzały człowiek nie jest pokręcony?Ann - Wto 09 Cze, 2015 22:51 smokooka, ale dlaczego Ty mowisz o mnie?
mnie do dojrzałości daleko..
w edicie zgadzam się z tym, że głos w głowie krzyczy: UCIEKAJ... a no i że chyba nie lubię ludzi, znaczy zbyt wielu naraz.. obecności wciąż.. lubię samotnię.. bo do niej się przyzwyczaiłam.. ale zaraz.. w sumie ja w samotni piłam
Chyba nie czas na takie rozkminy yash - Śro 10 Cze, 2015 10:20 Wczoraj poklepałem po plecach starszego kolegę
- Wiesz, chyba już czuje, rodzi się we mnie akceptacja.
- Dojrzewasz ?
- Tak czuję, że tak ...
- Hmmm to teraz czas na pobłażliwość
I tak to jest, za każdym zakrętem na naszej drodze widzimy kolejny, ta droga nigdy się nie kończyJo-asia - Śro 10 Cze, 2015 16:56
smokooka napisał/a:
Tylko nie wiem chyba co dojrzały człowiek wybiera jak jest taki pokręcony? A może dojrzały człowiek nie jest pokręcony?
nie wiem czy jestem.. dojrzała
jeśli jednak dojrzałość.. to brak pokręcenia, to ja wolę nie dojrzewać
jeśli zaś dojrzałość to akceptacja... to jestem, prawie dojrzała
Piszecie o samotności i ucieczce.
Długo mi zajęło i nadal bywa, że nie umiem.. korzystać z samotności bez winy.
Jeśli sobie sama na nią nie pozwolę... okoliczności a szczególnie moje ciało zadba o to
Długo łączyłam samotność i ucieczkę... jako objaw alkoholizmu.
Okazuje się, być moim naturalnym stanem.
I gdy, z samotności nie korzystam, wtedy gdy jej potrzebuję.. znajdzie się ucieczka.
A gdy, na tę ucieczkę, dołożę winę.. to pozamiatane
Czasem, wystarcza popołudnie... czasem dzień a czasem tydzień to mało.
Czym, szybciej reaguje na potrzebę.. tym mniej czasu, mi potrzeba.
Kiedyś pijąc.. korzystałam z samotności. Stąd dziś, trudno mi było, uznać ją, za naturalny stan.
Jak rozpoznaje czy mi się chce pić, czy tylko samotności?
Zaufałam sobie
Podjęłam, raz decyzję. Nie piję.
Nie analizuję siebie pod kątem, czy to świadczy o tym.. że mi się chce pić
yash napisał/a:
I tak to jest, za każdym zakrętem na naszej drodze widzimy kolejny, ta droga nigdy się nie kończy
a łąki przy niej coraz bardziej rozległe i zaskakująco ciekawe Jacek - Śro 10 Cze, 2015 17:25
Ann napisał/a:
:mysli: mnie do dojrzałości daleko..
mnie też wolę dojrzewać
dla mnie,ktoś dojrzały,to ktoś kto podejmuje decyzje bezbłędnie - a takiego kogoś nie ma
a ktoś dojrzewający,to ktoś,kto potrafi uczyć się na swoich błędachJacek - Śro 10 Cze, 2015 17:30
Ann napisał/a:
lubię samotnię.. bo do niej się przyzwyczaiłam..
ja też lubię pobyć ze sobą ,lubię swoją samotnie,lubię sam pracować,gdy nikt nie patrzy mnie na ręce
ale też mnie ciągnie do ludzi
dużo też zależy z kim przebywamsmokooka - Śro 10 Cze, 2015 17:33
Jo-asia napisał/a:
Jak rozpoznaje czy mi się chce pić, czy tylko samotności?
Zaufałam sobie
Podjęłam, raz decyzję. Nie piję.
a czy pozbyłaś się niepokoju i korzystasz w pełni z tej planowej samotności? Czy podgryza jakieś coś gdzieś ten stan?Jo-asia - Śro 10 Cze, 2015 18:37
smokooka napisał/a:
a czy pozbyłaś się niepokoju i korzystasz w pełni z tej planowej samotności? Czy podgryza jakieś coś gdzieś ten stan?
coraz rzadziej podgryza
podgryza mnie, gdy mam wybrać, gdy np obiecałam coś wcześniej komuś a gdy przychodzi ten czas mam chęć zrezygnować.. i nie ważne co wybiorę, czy spełnić obietnicę czy samotność
i tu często choruję fizycznie
bywa też, że jaką decyzję nie podejmę, jest ok
najbardziej lubię, gdy spada okazja z "nieba" i stawia mnie przed faktem dokonanym.. samą
oczywiście.. bez chorowania
jeszcze jestem na etapie, przypominania sobie... to naturalnesmokooka - Śro 10 Cze, 2015 18:40 Czyli somatyzujesz czasem, ja też.anna panna - Śro 10 Cze, 2015 18:53 głupie pytanie ale co to jest somatyzujeszsmokooka - Śro 10 Cze, 2015 18:55 najlepiej wytłumaczy to Wikipedia, bo ja jak zacznę tłumaczyć co miałam na myśli to sama się zaplączę
http://pl.wikipedia.org/wiki/SomatyzacjaJo-asia - Śro 10 Cze, 2015 21:14
smokooka napisał/a:
Czyli somatyzujesz czasem, ja też.
skoro... narazie nie mam lepszego sposobu
a co mi tam....
ciekawe co znajdę pod tym.. może już nic?
choć w moim pokręceniu, to byłoby zbyt proste smokooka - Śro 10 Cze, 2015 21:22 zawsze coś jest pod spodem, byle w końcu coś dobrego Ann - Śro 10 Cze, 2015 22:52
Jo-asia napisał/a:
Długo łączyłam samotność i ucieczkę... jako objaw alkoholizmu.
Okazuje się, być moim naturalnym stanem.
U mnie ta samotność bywa różna i zdaje się, że potrafię dość celnie wyczuć czy to objaw nawrotu czy potrzeba izolacji spowodowana nadmiarem wszystkiego obok mnie. Odpoczynek - cisza, samotność, wyjazd z dala od cywilizacji jest dla mnie objawem 'zdrowej' samotności. Natomiast izolacja - samotność - na zasadzie, siedzę naburmuszona w pokoju, słucham muzyki, lub spaceruję zupełnie sama bo cały świat jest be, zamiast wziąć telefon i zadzwonić, odgadać to wszystko ... no to jest jednak objaw samotności jaka towarzyszyła mi w czasie picia.
Jacek napisał/a:
dla mnie,ktoś dojrzały,to ktoś kto podejmuje decyzje bezbłędnie - a takiego kogoś nie ma
a ktoś dojrzewający,to ktoś,kto potrafi uczyć się na swoich błędach
jak dla mnie celne spostrzeżenie
A w kwestii tego somatyzowania.. to tyż tak mam.. w ostatnim okresie, pełnym lęków, niepokoju, złości, autoagresji (czasem też)... najczęściej mi się łapy trzęsą i obojczyk boli. Jo-asia - Czw 11 Cze, 2015 08:41
Ann napisał/a:
samotność - na zasadzie, siedzę naburmuszona w pokoju, słucham muzyki, lub spaceruję zupełnie sama bo cały świat jest be, zamiast wziąć telefon i zadzwonić, odgadać to wszystko ... no to jest jednak objaw samotności jaka towarzyszyła mi w czasie picia.
tak
tylko ten atut wybiłam sobie również
świat i to całe jest takie jak ja (oprócz męża i pracodawcy )
i jeśli już, dowalam sobie
i to nie wprost.. a przez okoliczności Jo-asia - Czw 11 Cze, 2015 10:17
pterodaktyll napisał/a:
A jak ja nie mam żadnych lęków, niepokojów ani złośc
to, że dziś ich nie mam... nie znaczy, że nie miałam
a jakoś... wyleczyć (wyjść) muszą
no to wyłażą... z du** strony Ann - Pią 12 Cze, 2015 16:29 Iskry sie posypaly.
Troska moze zabijac... Milosc moze byc jadem podtruta.
Matka i corka moga odwiecznie sie nie rozumiec. Nadal jestem gó***m śmierdzącym, ktore ma wy***rdalac. Ide spac. I tak dzis juz nic nie ma sensu chyba ze dostane pewnego smsa to moze mi sie zachce wygrzebac z kołdry znow. Moze.smokooka - Pią 12 Cze, 2015 17:03
Ann napisał/a:
I tak dzis juz nic nie ma sensu
ankao30 - Pią 12 Cze, 2015 17:06
Ann napisał/a:
chyba ze dostane pewnego smsa
Dawaj numer i wyślę.
Zaraz wstaniesz. Tosia - Pią 12 Cze, 2015 17:08
Ann napisał/a:
I tak dzis juz nic nie ma sensu chyba ze dostane pewnego smsa to moze mi sie zachce wygrzebac z kołdry znow.
Napisz numer,dostaniesz ich tyle ze szybciutko wylecisz z ..łózka
Ann napisał/a:
Matka i corka moga odwiecznie sie nie rozumiec.
Tez tak kiedyś myślałam,malutkimi kroczkami ...można ,uwierz mi że można dojść do zgody
Nie smuć się margo - Pią 12 Cze, 2015 17:18
ankao30 napisał/a:
Dawaj numer i wyślę
to nie o takiego smsa chodzi ankao30 - Pią 12 Cze, 2015 17:21 margo, Domyślam się, że nie o mojego, ale spróbować można.
A tak poważnie, relacje też miała okropne z matką, niestety nie mam już szans ich naprawić.
Ty masz Aniu, daj czas czasowi.Ann - Pią 12 Cze, 2015 17:38 Dzieki.
Smsa dostalam... Ale dopiero jutro musze wstac. Dzis moge dalej isc spac.
ch** sie czuje Ann - Pią 12 Cze, 2015 20:51 Majac oczekiwania sie mozna mocno rozczarowac. Chcac miec dom o jakim marze.. Dostaje po lapach za marzenia.
Mam swiadomosc ze przepilam duzo z tych relacji i nie moge powiedziec ze nie ma w tym mojej winy. Natomiast... Nie moge pogodzic sie z faktem, ze nic w tej materii sie nie zmienia.
Jestem dobra, a slysze ze jestem zla. Robie sie zla bo skoro taka jestem to widocznie... Taka jestem. Tak sobie pieprze nad ogniskiem nic waznego.margo - Pią 12 Cze, 2015 20:59
Ann napisał/a:
Robie sie zla bo skoro taka jestem to widocznie
A robisz to dla siebie, czy dla innych? Ann - Pią 12 Cze, 2015 21:00 Robie to.. Bo nie moge sie powstrzymac .. I wybucham czasem. Nie ma ze dla kogos czy dla siebiemargo - Pią 12 Cze, 2015 21:23 Nie nie, nie zrozumiałaś chyba o co mi chodzi.
Ann napisał/a:
Jestem dobra
i słyszysz, że:
Ann napisał/a:
jestem zla
więc skoro i tak nikt tego nie widzi, że Ty się starasz, to po co być dobrym i...
Ann napisał/a:
Robie sie zla bo skoro taka jestem to widocznie... Taka jestem
Zamiast być dobrym dla siebie, próbujesz pokazać innym, że jesteś dobra a jak oni tego nie widzą i twierdzą, że jesteś zła, to w sumie nie masz motywacji...
jak do więzienia ktoś idzie za a jest niewinny... to w zasadzie jak wyjdzie to mógłby po wyjściu z więzienia zacząć robić to, o co go oskarżyli... przecież i tak już mu przypięli łatkę, więc mu wszystko jedno, prawda? I tak już go ocenili... więc on działa według oceny innych...Ann - Pią 12 Cze, 2015 21:26 margo,
Ann - Sob 13 Cze, 2015 09:02 ankao30 - Sob 13 Cze, 2015 09:05 Ann,
Moja Aniu!
Zło na świecie zawsze istniało, istnieje i będzie istniało.
Ty temu złu nie jesteś winna, ani tym bardziej NIE JESTEŚ ZA NIE ODPOWIEDZIALNA!
Gdybyś chwilowo mogła się skupić wyłącznie na sobie i stopniowo wygaszać te rzeczy, które przeszkadzają Tobie "w sobie", zaczęłabyś pewnie widzieć wokół siebie więcej dobra.
Miewasz złe chwile, ale zauważ że ludzie obok też miewają podobne przeżycia i czasem te emocje wybuchają w tym samym lub zbliżonym czasie.
Może się zdarzyć, że gdy Ty popracujesz nad eliminacją swoich trudności, to wybuch następujący obok, nie będzie dla Ciebie dotkliwy, a na pewno nie zabójczy.Jo-asia - Sob 13 Cze, 2015 09:31 Uwielbiam, ten film i tę postać
a słowa.... gdy jestem, tak zmęczona, mówię o tym głośno i zostawiam
zołza - Sob 13 Cze, 2015 09:32 Ann przestań zbawiać świat i naprawiać ludzi ...zbyt mocno bierzesz wszystko do siebie. To nie świat i ludzie sprzysięgli się przeciwko Tobie - Ty sama sobie robisz kuku
Ann - Czw 18 Cze, 2015 08:26
Cytat:
Ty temu złu nie jesteś winna, ani tym bardziej NIE JESTEŚ ZA NIE ODPOWIEDZIALNA!
Gdybyś chwilowo mogła się skupić wyłącznie na sobie i stopniowo wygaszać te rzeczy, które przeszkadzają Tobie "w sobie", zaczęłabyś pewnie widzieć wokół siebie więcej dobra.
wszystko zaczyna się we mnie. To racja
natomiast co do odpowiedzialnosci.. to zawsze biorę ją na siebie. I winę często wewnętrznie też. Nawet za sprawy na które nie mam wpływu.
zołza napisał/a:
To nie świat i ludzie sprzysięgli się przeciwko Tobie - Ty sama sobie robisz kuku
zołza... Dałaś mi do myślenia. Myślałam o tym caly czas. I o obrazku też. Obrazek rozumiem, a przynajmniej tak mi się wydaje. Natomiast tekstu o kuku nie możesz jaśniej?zołza - Czw 18 Cze, 2015 08:36
Ann napisał/a:
Natomiast tekstu o kuku nie możesz jaśniej?
Zbyt dużo w Tobie żalu , przemyśleń , rozkimy ...im mocniej drążysz temat tym więcej wykopujesz trupów. Ann - Czw 18 Cze, 2015 08:56
zołza napisał/a:
Ann napisał/a:
Natomiast tekstu o kuku nie możesz jaśniej?
Zbyt dużo w Tobie żalu , przemyśleń , rozkimy ...im mocniej drążysz temat tym więcej wykopujesz trupów.
ale jak to sie mialo do sytuacji z ostatnich dni?
Faktem jest.. Że zalu mam duzo. Ty patrzysz z pozycji matki. Ja z pozycji dziecka.
Sama tematu nie chce drazyc. I dlatego dzialam.zołza - Czw 18 Cze, 2015 09:03
Ann napisał/a:
ale jak to sie mialo do sytuacji z ostatnich dni?
Zaserwowałaś sobie ucieczkę? szika - Czw 18 Cze, 2015 09:16
Ann napisał/a:
Majac oczekiwania sie mozna mocno rozczarowac.
jesli są to oczekiwania, że ktoś się zmieni to tak..
Ann napisał/a:
Dostaje po lapach za marzenia
nie za marzenia a dlatego, że sama pewnie te łapy podsuwasz.. i jeszcze.. czy to rzeczywiście marzenia czy wyobrażenia, oczekiwania (w skrajnych wypadkach roszczenia)? to zasadnicza różnica..
Ann napisał/a:
Nie moge pogodzic sie z faktem, ze nic w tej materii sie nie zmienia
na pewno nic? a co z Twoim postrzeganiem samej siebie?
Ann napisał/a:
Jestem dobra, a slysze ze jestem zla. Robie sie zla bo skoro taka jestem to widocznie... Taka jestem.
w jednym chyba rzeczywiście jest niewiele zmian.. nadal okładasz się z pasją batem
edit: największym Twoim wrogiem dla Ciebie jestes Ty sama Klara - Czw 18 Cze, 2015 09:18 Aniu, siedzi mi w głowie informacja powtarzana przez osoby uzależnione po wielokroć i dlatego utkwiła mi w pamięci.
Chodzi o to, że terapię DDA powinno się zaczynać mniej więcej po dwóch latach trzeźwienia pod warunkiem że trzeźwość została ugruntowana, a emocje są stabilne.
Ponoć ta terapia na początku tak bardzo "rozwala", że osoby emocjonalnie rozchwiane mają problemy z utrzymaniem trzeźwości.
P.S.
Piszę "ponoć", gdyż sama w chwili gdy mogłabym przechodzić taką terapię w niczym już nie przypominałam osoby, która kiedykolwiek mogłaby być dzieckiem, więc sobie (i innym) odpuściłam.margo - Czw 18 Cze, 2015 09:24
Klara napisał/a:
Ponoć ta terapia na początku tak bardzo "rozwala", że osoby emocjonalnie rozchwiane mają problemy z utrzymaniem trzeźwości.
Ja sama trafiłam na terapie z uzależnienia w momencie, kiedy na terapii ze współuzależnienia zaczęłam rozgrzebywać sprawy rodzinne, relacje z moją matką i tak dalej. Zaczęło się źle dziać, zaczęły pojawiać mi się głody po 1,5 roku zupełnej abstynencji... ale może to jest kwestia indywidualna. Ostatecznie to terapeuta chyba decyduje jaką terapie się w danym momencie stosuje... Ann - Czw 18 Cze, 2015 11:12
zołza napisał/a:
Ann napisał/a:
ale jak to sie mialo do sytuacji z ostatnich dni?
Zaserwowałaś sobie ucieczkę?
słońce.. jaka ucieczke? ze mnie nie bylo na forum widać kilka dni?
Na reszte odpisze później..Ann - Czw 18 Cze, 2015 22:51
szika napisał/a:
w jednym chyba rzeczywiście jest niewiele zmian.. nadal okładasz się z pasją batem
edit: największym Twoim wrogiem dla Ciebie jestes Ty sama
zgodzę się z tym co piszesz szika. Tak właśnie jest. Ale oprócz mojego własnego okładania się batem, nadal jestem w domu, w którym jest jedna wielka huśtawka emocjonalna. I choćbym chodziła na rzęsach, to i tak dostanę przez łeb.Ann - Sob 04 Lip, 2015 22:28 Jestem zmeczona.
Psychicznie okazuje sie byc jednoczesnie bardzo twardym czlowiekiem a z drugiej strony bardzo slabym.
Od 20 lutego jestem na L4. O ile piewszy miesiac po wypadku byl czasem kiedy nie bylo sily ktora moglaby mnie zaprowadzic do firmy o tyle pozniej pojawialam sie tam z rozna czestotliwoscia.
Ktos oststnio zadal mi pytanie czy praca, ktora wykonuje jest dla mnie satysfakcjonujaca. Moja odpowiedz byla z automatu, szczera i bezposrednia... Ze ta praca mnie wykancza i dobija. Na co w odpowiedzi dostalam widok zszokowanej rozmowczyni, ktora powiedziala do mnie: pracuje pani 6 lat w miejscu ktorego pani nienawidzi?
Abstrachujac od tej rozmowy.. Wujek doprowadza mnie do szewskiej pasji. Wykorzystuje moj brak asertywnosci a ja sciagam sama siebie na dno. Za kazdym razem jest coraz gorzej. Wielki biznesmen puszcza mi sygnaly abym oddzwaniala do niego i wydaje mi dyspozycje. A kiedy (tak jak w czwartek np) mowie o tym ze mam swoje sprawy i teraz nie moge to wowczas obraza sie i mowi tonem przywodcy. A ja czuje sie jak ktos kto powinien mu bic poklony z wdziecznosci za wielki dar jaki otrzymal.
Kloce sie wewnetrznie sama ze soba.
Mocno.
Nerwy mnie zzeraja. Awantura z marca nic nie dala on dalej oczekuje i rozkazuje a ja daje sie znow mocno w to wmanewrowac. Co prawda od czwartku olewam i nie oddzwaniam nawet.
Ja sie tam uwsteczniam. Ja sie tam mecze i nie rozwijam.
Ale podjelam decyzje. Po zakonczonym zwolnieniu odchodze z firmy. Mam dosc. Ja jestem gorzej chora psychicznie na sama mysl powrotu tam.
Niezaleznie od tego czy uda mi sie przejsc plynnie do innej pracy czy nie.. Odchodze.
Jestem typem czlowieka, ktoremu musi sie palic du** zeby dzialal.
Dopoki nie odejde i jakakolwiek nic bedzie mnie trzymala z ta firma, nie osiagne niczego.
Wizja braku ... Zupelnego braku srodkow sprawi ze zadzialam z calych sil.
Nauka do egzaminu? Jak plona mi tyly.. Dzien przed egzaminem 200% i zaliczono na 5.
Odejscie mnie zmotywuje do nowego.
Albo teraz albo nigdy.
Choc okropnie sie boje nowego... To wiem ze to mnie niszczy... Moje i tak skopane poczucie wlasnej wartosci.
Potrzebuje waszego wsparcia.margo - Sob 04 Lip, 2015 22:33
Ann napisał/a:
Potrzebuje waszego wsparcia.
wspieram
A tak na poważnie Anka nie ma co się męczyć, ale na Twoim miejscu jednak już szukałabym drugiej pracy, zamiast odkładać to na ostatnią chwilę. To, że się sprężysz może wcale nic nie dać... lepiej szukać zawczasu Jo-asia - Sob 04 Lip, 2015 22:36
Ann napisał/a:
Potrzebuje waszego wsparcia.
moje masz
pierś do przodu.. siostro
świat na Ciebie czeka pterodaktyll - Sob 04 Lip, 2015 22:36
margo napisał/a:
Ann napisał/a:
Potrzebuje waszego wsparcia.
wspieram
I ja ankao30 - Sob 04 Lip, 2015 22:40 Ann,
Nowe jest nieznane, ale trwanie w starym bez radości jest bezsensu. Działaj, jak pisałaś, strach będzie normalne, też bym się bała zmian, lecz najczęściej są one dobre. Coś dają.
Zamknij za sobą drzwi i otwórz nowe.
Trzymam kciuki. rybenka1 - Sob 04 Lip, 2015 22:41 Aniu ,no ja też Cię kurde wspieram She - Sob 04 Lip, 2015 22:41 Anulka, szukaj roboty
Szkoda czasu na "bycie" w miejscu którego nie trawisz.
Nowe nadchodzi, zrób tylko krok w jego kierunku
Mocno przytulam i wspieram myślami, sms-ami, telefonami i czym tam jeszcze się da
pannaJot - Sob 04 Lip, 2015 22:53 Co ja tu się będę rozpisywać... Numer telefonu masz i wsparcie jak tylko mogę pietruszka - Sob 04 Lip, 2015 23:31 Wiesz, od czasu jak już jedną noga jestem w nowej pracy, choć to niecały etat, to poczucie własnej wartości idzie w górę, a układami rodzinnymi coraz mniej się przejmuję. Pewni ludzie się nie zmieniają. Asertywne zachowania nic nie dają, jak ktoś jest empatycznie odporny i widzi tylko czubek swojego nosa.
A jak co, to jestem. szika - Nie 05 Lip, 2015 04:34 Aniu a mnie sie nasuwa kilka rzeczy..
po pierwsze osoba na L4 nie pracuje! z tego co mi wiadomo ZUS czasem nawet sprawdza czy pracownik lezy jesli ma zalecone przez lekarza leżenie... na L4 według prawa polskiego pracować NIE WOLNO.. może się to wiązać nawet z żądaniem zwrotu pobranych świadczeń... nie wiem dokładnie.. wymyslam.. słyszałam o takich przypadkach.. kazde L4 okresla wyraźnie czy chory ma lezeć, czy ma chodzic na rehabilitację.. czy może swobodnie wychodzić z domu itd.. ale na pewno pracować NIE WOLNO..
a Ty pracujesz.. ryzykujesz... wujek ryzykuje.. oboje łamiecie prawo tak naprawdę..
no i ok.. rozumiem, że bywasz w niektórych sprawach niezastąpiona i wujek potrzebuje Twojej pomocy.. więc ja się pytam na jakich zasadach jest ta pomoc? czy ustaliliście jak to ma wygladać? czy wujek Ci za to płaci? (inaczej sobie nie wyobrażam.. tylko dodatkowa kasa by mnie zapędziła w takiej sytuacji do roboty... i do łamania prawa).. więc nawet jesli Ci płaci to czy ta kasa jest Ci niezbędna czy mozesz sie bez niej obejść?
no Aniu na takie pytania według mnie powinnaś sobie odpowiedziec przede wszystkim..
jesli płaci a Ty kasy potrzebujesz to nie ma o co łamać kopii... korzystać ile możesz.. o ile lekarz warunkowo na L4 okreslił, że do pracy iśc możesz na iles godzin albo, że mozesz prace wykonywac w domu..w kazdym innym przypadku trzeba miec świadomośc łamania prawa.. ale powiedzmy, że decydujesz sie na takie ryzyko..
jesli nie płaci to niech spada na drzewo!
niech się obraza no i co z tego! czy tu chodzi o jego zadowolenie? obrazają się dzieci w piaskownicy.. obrazanie się to infantylne, niedojrzałe zachowanie.. a Ty nie jestes od tego aby wujka wychowywać i NIE MASZ NA TO WPŁYWU, że dorosły facet zachowuje się jak dziecko.. ZOSTAW TO! nie zajmuj się tym w ogóle bo nerwy szarpiesz w beznadziejnej tak naprawde sprawie..
ja doskonale to rozumiem, że jak sie jest w środku tych sytuacji to nie ma obiektywnego oglądu..
dla mnie, z boku to tak wygląda..smokooka - Nie 05 Lip, 2015 12:13 Absolutnie wspieram nowe wyzwania, konieczność zmotywowania się i rozumiem cierpienie na myśl o powrocie w to miejsce do pracy. Ja wiem, że sobie poradzisz.Ann - Nie 05 Lip, 2015 22:39
margo napisał/a:
na Twoim miejscu jednak już szukałabym drugiej pracy, zamiast odkładać to na ostatnią chwilę.
Szukam.. tzn czekam na pewną decyzję. Może uda mi się płynnie przejść do nowej pracy, a może będzie przerwa... a może wcale się nie uda. Lajf is brutal.
Jo-asia napisał/a:
świat na Ciebie czeka
czasem zaczynam w to wierzyć, że gdzieś czeka na mnie coś lepszego.. ale zawsze wtedy dostaję po łapach.. mam nadzieję, że teraz będzie trochę lepiej.
pterodaktyll napisał/a:
I ja
ankao30 napisał/a:
Trzymam kciuki.
:buzki:
rybenka1 napisał/a:
,no ja też Cię kurde wspieram
to się kurde cieszę i się polecam.
She napisał/a:
Nowe nadchodzi, zrób tylko krok w jego kierunku
trochę się bojam.
pannaJot napisał/a:
Numer telefonu masz i wsparcie jak tylko mogę
to wiem, i dziękuję.
pietruszka napisał/a:
Pewni ludzie się nie zmieniają.
i to jest bardzo ważne zdanie. Choćbym się nauczyła dla niego chodzić na rzęsach on i tak się nie zmieni i ciągle będzie mało, a ja będę spadać w dół... nie mogąc już nic wiecej z siebie dać.
szika napisał/a:
a Ty pracujesz.. ryzykujesz... wujek ryzykuje.. oboje łamiecie prawo tak naprawdę..
on ryzykuje? czym? Przecież to tylko ja ryzykuję. Postawiona czasem przed niejakim faktem dokonanym nie miałam wyboru.. ale też wielokrotnie ja po prostu nie umiałam mu odmówić słysząc jego ton głosu. Czuję się winna bycia na L4 chwilami tylko on umie mnie w to wpędzić. Ale ból, choćby taki jak od dwóch dni, przypomina mi, że chyba mnie popieprzyło.
Zuziu.. masz wiele racji (choć po pierwszym przeczytaniu tego tekstu zareagowałam pianą , to teraz po kilku godzinach i kilkukrotnym przeczytaniu zmieniłam zdanie). Ja ryzykowałam wiele, w tym własne zdrowie. Choć na zwolnieniu mam 'chory może chodzić' ... to jednak chory ... nie zawsze sam fizycznie mógł chodzić - znaczy ja. Ale musiałam bo .... nie umiałam ... nie miałam czasem tyle sił by odmówić. Ale teraz mam już dość. Ulało mi się tak ostatnio, że aż się urzygałam tym.
Dołożył mi 120 zł do tego interesu, za pomoc.. ale bądźmy szczerzy, paliwo pewnie więcej mnie wyniosło w takim jeżdżeniu na raty.
szika napisał/a:
niech się obraza no i co z tego! czy tu chodzi o jego zadowolenie? obrazają się dzieci w piaskownicy.. obrazanie się to infantylne, niedojrzałe zachowanie.. a Ty nie jestes od tego aby wujka wychowywać i NIE MASZ NA TO WPŁYWU, że dorosły facet zachowuje się jak dziecko.. ZOSTAW TO! nie zajmuj się tym w ogóle bo nerwy szarpiesz w beznadziejnej tak naprawde sprawie..
Bardzo chcę to zostawić, choć liczę się z tym, że bedzie to trudna walka o odejście w spokoju. Gdzie znajdzie drugiego takiego łosia jak ja? za grosze, 20 godzin na dobę do dyspozycji? Hę?
On jest mocno absorbujący i ma w sobie cos takiego, że nie da się mu często odmówić.. no chyba, że przekroczy wszelkie granice i wówczas już nie ma innej opcji niż chirurgiczne cięcie.
smokooka napisał/a:
Ja wiem, że sobie poradzisz.
wierzysz we mnie bardziej niż ja sama.. ale afirmacje chyba zacznę stosować smokooka - Nie 05 Lip, 2015 22:50
Ann napisał/a:
wierzysz we mnie bardziej niż ja sama.. ale afirmacje chyba zacznę stosować
ja tylko siedzę z tyłu i widzę jakie masz karty
afirmacje są OK szczególnie jak ten rodzic w Tobie mówi, że wątpi - a na złość mu powtarzaj sobie "raz dwa trzy smoka patrzy" She - Nie 05 Lip, 2015 22:59
Ann napisał/a:
trochę się bojam.
Ann to normalne, każdy człowiek ma obawy przed "nowym".
Ale gdy znasz swój cel to nie ma... siły żebyś go nie osiągnęła
A jeśli przyjdzie strach który zajrzy Ci w oczy i powie "bój się" to dzwoń o każdej porze dnia i nocy wesprę jak tylko będę umiała najlepiej
Ann napisał/a:
smokooka napisał/a:
Ja wiem, że sobie poradzisz.
wierzysz we mnie bardziej niż ja sama..
Zobacz kochana w ilu osobach masz wsparcie spójrz ile osób wierzy że Ci się uda
Z taką ekipą grzechem byłoby nie iść do przodu
Ann napisał/a:
Choćbym się nauczyła dla niego chodzić na rzęsach on i tak się nie zmieni i ciągle będzie mało, a ja będę spadać w dół... nie mogąc już nic wiecej z siebie dać.
No właśnie a tych rzęs to Ci nie szkoda?
Piękne mają być i służyć do mrugania a nie do chodzenia szika - Nie 05 Lip, 2015 23:10
Ann napisał/a:
on ryzykuje? czym?
ryzykuje... może zostać ukarany przez inspekcje pracy..
ale już to zostaw..
chciałam Cie wesprzeć ale chyba mi nie wyszło.. esaneta - Pon 06 Lip, 2015 04:33
szika napisał/a:
Ann napisał/a:
on ryzykuje? czym?
ryzykuje... może zostać ukarany przez inspekcje pracy..
ale już to zostaw..
chciałam Cie wesprzeć ale chyba mi nie wyszło..
Dokladnie tak. Po L4 trwajacym wiecej niz 30 dni pracodawca nie moze dopuscic pracownika do pracy, jesli ten nie przejdzie badan kontrolnych zezwalajacych mu na powrot do pracy na tym stanowisku. Reguluje to Kodeks Pracy. I to na pracodawcy spoczywa obowiazek skierowania pracownika na takie badania.
Nie daj sie Ann.
czasem zaczynam w to wierzyć, że gdzieś czeka na mnie coś lepszego.. ale zawsze wtedy dostaję po łapach.. mam nadzieję, że teraz będzie trochę lepiej.
Aniu, bo to tak działa...
będzie trudno i będzie bolało
widzisz, praca i "problemy" z nią są jak.. uzależnienie
pozbywanie się, magicznego myślenia i iluzji i przekonań.. takie właśnie jest
u mnie kończy się za każdym razem.. podobnym wyborem
a w zamian.. dostaję coraz klarowniejszy obraz siebie
Jesteś młoda. Tyle życia przed Tobą. Kiedy ryzykować i uczyć się siebie, jak nie teraz
nie czekaj, na moje.. lata Ann - Wto 07 Lip, 2015 17:06
smokooka napisał/a:
ja tylko siedzę z tyłu i widzę jakie masz karty
podglądacz
smokooka napisał/a:
"raz dwa trzy smoka patrzy"
dziękuję Ci
She napisał/a:
No właśnie a tych rzęs to Ci nie szkoda?
uwielbiam swoje rzęsy!
szika napisał/a:
chciałam Cie wesprzeć ale chyba mi nie wyszło..
wyszło Ci, szika, wyszło.. zobaczyłam ile ryzykuję dla niego...
esaneta napisał/a:
Nie daj sie Ann.
Kochanie ja to wszystko wiem.. ale co z tego.. tak sie pracuje u rodziny.. wypadek był zdarzeniem nagłym... w środku największej pracy w miesiącu.. dlatego zgodziłam się z DOMU robić niektóre sprawy przez kompa... i to był mój największy błąd.. w myśl zasady dasz palec... itd.
Jo-asia napisał/a:
Jesteś młoda. Tyle życia przed Tobą. Kiedy ryzykować i uczyć się siebie, jak nie teraz
właśnie teraz ostatnio powtarzam sobie, że albo teraz albo nigdy.. Jak tego nie zrobie bede zalowac... do końca życia..
______________________
Dowiedziałam się, że wczoraj wujciu powiedział do mojego ojca w pracy tekst: 'bede musiał szukać nowego pracownika jesli ona bedzie dalej tak postepowac, bo widze, ze na niej nie mozna zupełnie polegać'.
Umocniło mnie to w decyzji. Ale zabolało jak złe.
W chorobie, w gorsetach, z gorączką, w nocy, w mróz na piechotę, w upał, na każde skinienie... i na mnie nie można polegać.
Ja mu nigdy nie sprostam. Więc niech szuka innego jelenia. Nie widzę możliwości współpracy. Dorastam czy coś.. chociaż i tak opornie mi to idzie.Ann - Pią 10 Lip, 2015 19:11 Cudownie mi w Toruniu
Zdobylam sie na to by dac s9bie kilka dni tylko na swoich warunkach.Ann - Pon 13 Lip, 2015 11:39 Wracam. Spedzilam wspaniale 4 dni.
4 dni smiechu, wolnosci i beztroski.
Chociaz mi sie wciaz probowala przecisnac do tegonraju rzeczywistosc i problemy to jednak skutecznie udalo mi sie skupic na tu i teraz.
Wiele zobaczylam. Nawet to jak ludzie w moim wieku zyja. Zobaczylam jak wielu aspektow w moim zyciu brakuje.
Jestem akurat w tym porownaniu mega stara emocjonalnie. Skostniala.
A jednoczesnie z wielka radoscia tarzalam sie po dywanie ze smiechu w trakcie gry logicznej. I bylo mi z tym bardzo dobrzee... Z takim dzieciecym zachowaniem i radoscia bez pohamowania.
Czas uswiadomisc sobie jak wiele zainteresowan przepadlo na jakos czas.. A niekotre moze bezpowrotnie.. W butelce wodki pitej latami.
Mnie autentycznie nie obchodzilo nic i zobaczylam ze jeszcze to przenosze na dzis.Ann - Czw 16 Lip, 2015 19:12 Rzuciłam pracę.
Przyjechał, był w firmie z moim ojcem.
Przyjechali na obiad. Wszedł, przywitał się z mamą i ze mną po czym odwrócił się i mówi, że on jedzie, bo nie ma po co i z kim rozmawiać.
No więc ja za nim... i proszę, żeby został bo chcę z nim porozmawiać. A on, że nie mamy o czym, bo ja już pokazałam ostatnio na co mnie stać i jak go nie szanuję. (A przecież ja tylko powiedziałam, że wyjeżdżam i nie będę osiągalna.. no i przestałam oddzwaniać do niego na swój koszt).
Wsiadał do samochodu, a ja mówię: słuchaj chcę Ci coś powiedzieć, skoro nie dajesz mi możliwości zrobić tego w cywilizowanych warunkach jak dorośli ludzie, to informuję Cię, że po zakończeniu zwolnienia odchodzę z firmy.
Na co on, że to jakaś moja kolejna fanaberia, że ja nie doceniam tego co mam.. że jestem bezczelna itp. Mówię mu, że jak śmie tak mówić.. że mnie nie uszanował ani przez moment choroby, itd, że przecież i tak ostatnio wypowiedział się, że na mnie nie można polegać, że musi szukać kogoś innego do pracy. Po czym powiedziałam, że to moje ostateczne zdanie i proszę go tylko byśmy zmienili zapis umowy i by wygasł czas jej obowiązywania (bo teraz mam na nieokreślony). A on, że fanaberie, że za młoda jestem, żeby mu mówić co ma robić i pod siebie go sobie podporządkowywać, bo ja mu mówię kiedy mogę a kiedy nie mogę czegoś dla firmy zrobić, a zapominam, że to on jest szefem.
Pożegnałam go i powiedziałam, że w taki sposób rozmawiać nie będę. Poszłam do domu i wybuchnęłam płaczem.
Wrócił do domu po 5 minutach... że mu przykro, żebym zmieniła zdanie, bo nie wiem co tracę (serio?! buahaha), że ja wciąż wyładowuję na nim swoje życiowe niepowodzenia i frustracje (i zaśmiał mi się w twarz), wybuchnęłam z krzykiem, czy go to bawi?! na co on, że mam na niego nie krzyczeć bo on jest dwa razy starszy ode mnie. Powiedziałam, ze dla mnie temat jest zakończony. Ale on swoje.
Łacznie ponad 40 minut się szarpaliśmy słownie, ale wygarnęłam mu na spokojnie, bez ubliżania mu, ale bardzo bardzo bardzo stanowczo dosłownie wszystko! Wypomniałam to, że kiedy przyszłam na obecne stanowisko pracy a dziewczyna zaciążyła i odeszła to obiecywał mi pracę na pełen etat w jej miejsce, że kiedy odszedł zastępca dyrektora i zostałam tam sama, obiecywał mi jego stawkę i po dzień dzisiejszy się jej nie doczekałam - stwierdził, że ja sobie to wymyśliłam (cała rodzina może być świadkiem jego obietnic bez pokrycia), na co powiedziałam mu, że jest kłamcą i kłamie mi w żywe oczy, że jest bezczelny i zawsze wszystko obróci pod siebie.
Wygarnęłam to, że poprzedni pracownicy mieli telefony służbowe, auto do dyspozycji i dwa baki paliwa w miesiacu, a mnie daje jedynie dodatek 100 zł na paliwo, co ja wypalam w jego sprawach w tydzień jak pracuję. Powiedziałam, że pokasował w firmie telefony i internet, a wszystko szło z mojego... że przy mnie firma spłaciła 97 tysiecy zobowiązań, czego nie zrobiła przez wiele lat wcześniej.
Powiedział mi, że on też zarabia grosze, bo 1200 zł to jest kpina na jego stanowisku (on nic tam nie robi i jest raz w miesiacu w firmie), ale powiedział też, że on może zarabiać więcej niż ja, bo jest uwaga: starszy.. cud, że nie płacił mi złotówki za każdy rok zycia.
Nadal nie rozumiał o co mi chodzi. Ale uważa, że nie można na mnie polegać bo nie odbieram od niego telefonu o każdej porze... więc przypomniałam mu dwie wyremontowane kamienice, wymalowane od piwnicy po strych, półtorej tony złomu wyniesione z dwóch garaży na własnych rękach do samochodu na pakę... przypomniałam mu to wszystko i wiele innych i powiedziałam: tak, masz rację, faktycznie nie można na mnie polegać w życiu... jesteś bezczelny. Nie widzę możliwości dalszej współpracy.
Powiedział ostatecznie: nie widzę potrzeby byś odchodziła. Więc ja na to, że powtarzam, ze nie widzę możliwości współpracy i że moja decyzja jest ostateczna i niezmienna. Mówi, że w takim razie mogę iść na kurionówkę.. na co roześmiałam mu się w twarz, mówiąc, że dzięki wspaniałej umowie i połowie etatu jakie mi dał, nie mogę bo mi się nie należy. Szok na jego twarzy był ogromny.. i jakby odrobina dotarła.. powiedział mi, że w takim razie on mnie nie zwolni dopóki nie dostanę nowej pracy bo nie może mnie zostawić bez pieniędzy. Wielkie mi rzeczy. Kochany łaskawca, powiedziałam mu, że w takim razie ja sama się zwolnię, nie bede miec ubezpieczenia, ale odejde sama... pozbawie sie na 3 miesiace świadczeń zdrowotnych, ale nie chce miec z nim nic do czynienia już.. wiec on, ze decyzja i tak należy do niego bo póki nie bedzie miał pewnosci, że mam nową pracę to mam zapomnieć o odejściu. Więc powiedziałam, że ja i tak z 1 sierpnia porzucam tą pracę i nie chcę od niego żadnych pieniędzy, bo będzie mi znów wszystko wypominał (w rozmowie mi wypomniał wiele z okresu kiedy się uczyłam i miałam praktyki w szpitalu i pogotowiu.. praktyki po których zmordowana jechałam do pracy wieczorem zamiast na 4 to na 3 godziny).
Wmawiał mi jeszcze (zupełnie nie rozumiejąc natury zajścia z marca, kiedy kazal mojemu ojcu wyłączyć ogrzewanie i cieplej się ubierać do pracy [12 stopni w budynku]), wmawiał, że wówczas nawet się z nim nie pożegnałam i trzasnęłam drzwiami na odchodne. Powiedziałam mu, że dam sobie dwie ręce obciąć, że tak nie było, a on po raz kolejny nagina fakty pod siebie na swoją obronę. (Pytałam później ojca, mówi, że się pożegnałam wówczas i nie trzasnęłam drzwiami - więc pamięć mam dobrą). Mogłabym tu jeszcze pisać i pisać...................
Ostatecznie... uryczałam sie jak nigdy nigdy w życiu.
Rodzice są za mną, słyszeli wszystko w 2 pokoju i mnie poparli.
Jest mi ciężko - ale i lekko.smokooka - Czw 16 Lip, 2015 19:18 Anulka
nie skomentuję niczego, bo starczy już emocji, jedno co dobre - ubezpieczenie dostaniesz od Urzędu Pracy, kuroniówki nie, ale ubezpieczenie od pierwszego dnia od rejestracji, ja tak przechorowałam swoją chorobę, bez komplikacji i problemów z NFZ czy zUS.MILA50 - Czw 16 Lip, 2015 19:18
Ann napisał/a:
Jest mi ciężko - ale i lekko.
no i zuch dziewczyna...a co ! Tosia - Czw 16 Lip, 2015 19:23 Ann, pterodaktyll - Czw 16 Lip, 2015 19:26 margo - Czw 16 Lip, 2015 19:37 No!
szika - Czw 16 Lip, 2015 20:11
Ann napisał/a:
Ostatecznie... uryczałam sie jak nigdy nigdy w życiu.
no to wreszcie
Ann napisał/a:
Rodzice są za mną, słyszeli wszystko w 2 pokoju i mnie poparli.
nie jestes sama... masz świadków i sprzymierzeńców.. to dobrze..
trzymam za Ciebie kciuki Anka! i kwiatek jeszcze.. z gratulacjami She - Czw 16 Lip, 2015 20:29 Anulka
Z dwojga ludzi biorących udział w tej dyskusji tylko jedna miała jaja - i nie był to Twój wujek
Brawo ankao30 - Czw 16 Lip, 2015 21:01 Łał
Już nic nie dodam tylko "wreszcie"
pietruszka - Czw 16 Lip, 2015 21:06 Anka
i trzymam kciuki byś szybko znalazła coś, co zrekompensuje Ci te przeżycia. Ann - Czw 16 Lip, 2015 22:25 Dobrze, że jesteście.
jestem rozjechana.. i ślepa od tego płaczu. Ale teraz mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.. kiedyś w końcu musi Ann - Pią 17 Lip, 2015 09:12 Ależ mam kaca...
buzia opuchnięta... oczy ledwo widać.. głowa mi pęka..
Kac emocjonalny jak ta lala.pietruszka - Pią 17 Lip, 2015 09:41 A co masz dzisiaj w planach do "zadbania o siebie"?Ann - Pią 17 Lip, 2015 14:02 o 17 mityng..
caly lipiec prowadze mityngi w piatkiAnn - Wto 21 Lip, 2015 12:40 Dzwoni dziś. Mój wspaniały pracodawca, chlebodawca, wybawca od zła wszelkiego i nędzy wszechobecnej.
Pyta o pewne dokumenty gdzie znajdzie. Odpowiadam. Próbuje mnie wrobić w odpowiedzialność za swoją łapczywość na kasę wobec pewnego gościa. Odcinam się. Przypominam, że to jego dyspozycja by to napisać była i jego pieczątka jest pod tym, a jeśli dowiem się, że temu człowiekowi powiedział coś innego to osobiście narobię mu problemów więc nie radzę.
Pyta mnie łaskawca, jak to będzie w sierpniu, bo zwolnienie mam do 31 lipca.
Odpowiadam ze stoickim spokojem, że przecież mamy to już załatwione, ale jeśli pamięć go zawodzi, to przypominam, że pierwszego dnia po zakończeniu zwolnienia odchodzę i proszę go o wygaśnięcie mojej umowy.
Nalega bym została dopóki nie będę miała jakiejś nowej pracy, bo przynajmniej będę miała ubezpieczenie. Odpowiadam, że moja decyzja jest niezmienna. Nie może pogodzić się z tym, że nie będę miała zasiłku. Mówię, że będę miała ubezpieczenie jak to on mnie zwolni lub wygaśnie umowa. Pyta czy ja zbyt pochopnie nie podejmuję decyzji i że decyzje zawsze można zmienić. Odpowiadam, że nie będę jej zmieniać i nie jest ona pochopna, ale za to trwała i niezmienna.
Mówi, że nie mieści mu się w głowie to, że ja wolę być bez żadnych środków do życia niż mieć cokolwiek. Odpowiadam mu, że czasem takie sytuacje są najlepszym wyjściem (chyba się nie może pogodzić biedaczek).
Na koniec rzuca mi tekstem, żebym zadzwoniła sobie do biura rachunkowego i zapytała ile inne firmy mają papierkowej roboty, że moja to jest w sumie ledwo widoczna a ja narzekam na nadmiar pracy i małą płacę, a przecież tylko kilka dokumentów mam pod opieką co miesiąc . Odpowiadam, że mnie nie obchodzą inni i nie mam potrzeby dzwonienia do biura rachunkowego i nie wiem do czego dąży, ale jeśli chce mi pokazać, że moja praca jest nieważna, no to przecież właśnie zwalniam mu etat, który blokował sześćset złotych co miesiąc. On na to, że nic mi nie chce pokazywać, ale ja mam wygórowane podejście do kwot jakie powinien mi płacić i to ciągle jest sprawa, że jedna strona (czyt. ja) atakuje a druga jest osądzona.
Powiedziałam, że nie mamy o czym rozmawiać, uważam, że ostatnio wszystko mu powiedziałam co miałam do powiedzenia. Nie będę przez telefon ani się z nim kłócić ani dochodzić. Po prostu szkoda mi mojej energii. Pożegnałam go i powiedziałam, że skontaktuję się z nim po zakończeniu zwolnienia.
Zagrzał mnie. Ale jednocześnie moja pewność siebie w rozmowach i poczucie wartości - w tej konkretnej sprawie - jest duże.
Choć obawa przed jutrem jest ogromna i oczekiwanie ... wciąż to pieprzone oczekiwanie na decyzję, która może dać mi szansę na bardzo wiele.. jest męczącym czasem. smokooka - Wto 21 Lip, 2015 12:45 Brawo Ania! Nie dość że asertywność i dbałość o siebie szybują wciąż w górę to i dojrzałość na 100% - obawiam się, że ja bym nie odebrała tego telefonu wcale, a Ty odebrałaś i dałaś radę! Ann - Śro 22 Lip, 2015 14:44 Był wczoraj i przejrzał dokumenty. Nie było mnie pół roku prawie. Albo jak byłam to wchodzilam i wychodziłam ... Więc dużo rzeczy polozonych jest na tzw sterte. Dziś dzwoni do mnie ze znalazł jakieś faktury z 2012 oryginały i pyta czemu nie ma ich w biurze rachunkowym kto by to pamiętał.
Powiedziałam mu ze nie wiem skąd ma te dokumenty i nie mogę się do tego odnieść. Ale w każdym razie proszę go by nie mieszał w domentacji do dnia odejścia z firmy... Żebym mogła mu przekazać całość bez jego podkladania nogi.
wk***ia mnie to chwilami.
Pewnie ze 2012/2013 do lipca to ja mogłam roznych rzeczy nie dopilnować i mam tego świadomość. To moja konsekwencja picia. Ale takie wyciąganie prehistorii jest wykanczajace.
Ja na ten przykład znalazłam zeszyt z czasu moich praktyk kiedy przychodzilam do pracy w rożnych godzinach a on kazał notować drugiemu pracownikowi co do minuty godzin mojego przyjścia i wyjścia.margo - Śro 22 Lip, 2015 14:53 Zaraz to sie skonczy, zobacz, za chwile sierpien i bedzie juz po wszystkim Ann - Śro 22 Lip, 2015 21:48 Wyć mi się chce.
Chyba dociera do mnie jak mnie to wykończyło. Jak wiele zmarnowałam szans tkwiąc w tym.. i jak bardzo się wypaliłam.
Mam dokumentację z okresu zwolnienia do wyprowadzenia.. i chce posprawdzać wszystko co mu oddaję, żeby nie mógł się przywalić... ale nie mogę się przez to przekopać. Brak mi sił.
Nowy biznes nadal pod znakiem zapytania, bo nas zablokowali.
Przeglądam oferty pracy. Trza mieć alternatywę.
Czuję się dziwnie.
Taka.... zawieszona.pietruszka - Śro 22 Lip, 2015 22:06
Ann napisał/a:
Taka.... zawieszona.
a Ty aby nie jesteś na zwolnieniu lekarskim, hę?
Nie chcę Cię straszyć, ale
Ann napisał/a:
eby nie mógł się przywalić...
znając ten typ, to i tak będzie piał jaki to bardzo pokrzywdzony ile stracił, jak bardzo Ciebie z litości trzymał, itd. Też do mnie docierają takie głodne kawałki. Ale coraz częściej widzę, jak mina rzednie, bo ja coraz bardziej już na wychodnym, a stryjcia traktuję jako możliwość ewentualną dorobienia do pensji. I coraz wyraźniej widzę; olać, nie brać do siebie, nie warto, to w pewnym sensie chory człowiek jest.
Ann napisał/a:
i jak bardzo się wypaliłam.
pocieszę Cię, że dość szybko staje się z powrotem na nogi. Moje poczucie własnej wartości wraca na swoje miejsce w zaskakującym tempie, chociaż stryjcio łamał mnie dość długo Ann - Śro 22 Lip, 2015 22:09 jestem na zwolnieniu. Ale nie bede po zwolnieniu sie w to bawic. Robie to w domu. Chce zamnąć za sobą drzwi w pierwszych dniach sierpnia jak tylko przyjedzie. Oddać klucze i nawet się nie obejrzeć za siebie.
Będzie się czepiał.. wiem, ale chce mieć przed sobą samą 'czyste sumienie'.
smokooka - Czw 23 Lip, 2015 10:17 Ania, ale będąc na zwolnieniu nie masz prawa pracować, a jak będzie chciał dowalić to wszystko co ma Twój podpis i datę z okresu zwolnienia poda do zusu. Więc niech on się martwi o to kto mu wyprowadzi dokumentację, skoro przez okres pół roku nie pomyślał o zastępstwie tylko o wykorzystywaniu CiebieAnn - Czw 23 Lip, 2015 11:23 smoka, nigdzie nie ma tam moich podpisów.. chodzi o uporząkowanie dokumentacji.Ann - Pią 24 Lip, 2015 15:41 Będę jojczyc.
Znerwicowana jestem. Dotarło do mnie wiele. To ile straciłam z siebie w tej firmie. W tym położeniu.
To jak bardzo czuję się wykończona.
wujek jeździ do biura rachunkowego i szuka na mnie haka. To śmieszne. Ludzie są perfidni.
czy znajdzie? Nie wiem. Według mnie nie.. Ale głowy odciąć sobie Noe dam. Tym bardziej że mam paranoję po fakturach jakie mi ostatnio pokazał.
Łapy mi się trzęsą. Zle mi. Kop potrzebny od zaraz.smokooka - Pią 24 Lip, 2015 16:12 Cholera, nic mądrego nie powiem, nie wpadaj w ataki paniki, powiedz rodzinie jak jest, że on grzebie, szuka, kombinuje, może ktoś zapobiegnie temu cyrkowi jaki on robi???pietruszka - Pią 24 Lip, 2015 16:19 Ja Ci to mogę nawet dwa kopy.
Co Ci może zrobić? Zwolnić dyscyplinarnie? Miałaś podpisane jakieś papiery o odpowiedzialności prawnej? Byłaś zatrudniona jako księgowa? Szkolono Ciebie na koszt firmy? Masz prawo popełniać błędy dziewczyno, nie jesteś alfą i omegą, nie masz (!) czterdziestoletniego doświadczenia w pracy? Czy pensja równoważyła Ci odpowiedzialność, jaką Ciebie próbuje teraz obarczać? A jeszcze chwilę temu chciał, żebyś w firmie została, prawda?
Odpuść Aniu, do więzienia Ciebie nie wsadzi, a że są ludzie którzy koniecznie chcą pokazać, że to oni mają władzę - to ich problem, nie Twój.
Dbaj o siebie Anka. Jesteś na zwolnieniu - niech Cię cudza (!) firma nie interesuje
bardziej niż powinna. Niezastąpionych są całe cmentarze. Podjęłaś deczyję o odejściu - odchodź już psychicznie. To nie jest warte Twojego zaangażowania. Za 5 lat będzie mdłym, mglistym wspomnieniem. Obejdzie Cię jak zeszłoroczny śnieg.Ann - Pią 24 Lip, 2015 19:06 smokooka, ja nie on, rodziny w nasze dochodzenia się nie wciągam
pietruszka, bardzo Ci dziękuję. Zobaczyłam kopy w przerwie mityngu,.. przeczytałam i czułam jak mi kamienie spadają z serca. Chory film, chora projekcja.. więzienia w niej nie było, bo malwersacji żadnych tam nie ma... i ja tak właściwie to nie mam się czego bać
Pewnie, może być tak, że będzie miał się do czego przyczepić - bo jak to mówisz - jestem tylko człowiekiem i nie alfą i omegą.
A on się doczepi do kropki w złym miejscu - to taki typ.
Mam wrażenie, że jak już ta data się zbliża, ze mamy się papierkiem o zakończeniu umowy rozstać to po prostu mnie strach obleciał.
Mityng.. i lepiej mi trochę.
Dzięki pietruszko Jonesy - Sob 25 Lip, 2015 22:14 Ta, a Ty mu jeszcze dokumentację i rachunki wyprowadzaj na prostą...
Proszę Cię, dziewucha!
Kop mu w d**ę osłowi staremu, je***j mu te papiery tak jak chcą i zwolnienie na to połóż i adios amigos.
Co Ci zrobi? Najwyżej się obrazi.
Btw. Czy Ty miałaś umowę podpisaną na etat księgowej? Za 6 stów??? Ann - Nie 26 Lip, 2015 00:41 Jonesy, umowe mam na technika rachunkowości.
Zrobiłam .. znaczy posprawdzalam sporo... I coraz mniej chce mi się robić to dalej. Rzygam tym...
generalnie codziennością rzygam... Chyba nie jestem w zbyt dobrej formie ogolnie.
Ja zawsze doprowadzam się do skraju a później wyje ze mi zle. Pracowałam z głupoty i braku asertywności. A teraz kwicze ile straciłam.
Dzizas... Czasem jak się sobie przyjrze to sama sobie bym kopow nasadzila.
Jutro może wstane w lepszym nastawieniu niż dziś... Taka mam nadzieję.ankao30 - Nie 26 Lip, 2015 06:51 Ann,
po głowie dostaniesz, bo kopa w kulkach brak, albo ślepa jestem.
A tak serio, do kiedy masz umowę. Weź urlop i zapomnij już o tej robocie. Doświadczenie zdobyłaś i to się liczy. Nie zmarnowałaś czasu. Teraz go marnujesz bo się zastanawiasz czy wszystko zrobiłaś czy coś możesz więcej itp. Rodzina jak piszesz i tak zła więc gorzej nie będzie. Jak umowa wygaśnie to św może pogadać. Jak już faktycznie czegoś niedopilnowałaś, jakiejś faktury, podatku itp. To w interesie właściciela jest to sprawdzać na bieżąco i choćby coś to Tobie nic do tego. Nie masz się czym przejmować. Tylko już nie myśl, to nic nie daje. Zadbaj o siebie, nie o firmę i rodzinkę tylko o siebie.
Czy oni zainteresowali się Tobą po wypadku, czemu Ty masz wiecznie o nich myśleć i to tylko interes i pieniądze, a nie ludzie.
Miłego dnia.
Trzymaj się. Ann - Nie 26 Lip, 2015 08:33 ankao30, sama sobie mam chęć spuścić łomot.
Dziś nowy dzień. Co prawda kolejna noc nieprzespana... ale może będzie lepiej.
Jak tylko przestanie padać, pójdę na spacer, by uśmiechnąć się do życia jakoś, wycisnąć z niego dobre i zauważyć je.szika - Nie 26 Lip, 2015 12:57
Cytat:
sama sobie mam chęć spuścić łomot
Aniu przeczytaj no co napisałaś...
Dostajesz to czego chcesz, nawet jesli na poziomie swiadomym wydaje Ci sie, ze chcesz czego innego...
Aniu wykrześ z siebie choc troche zyczliwosci - dla samej siebie smokooka - Nie 26 Lip, 2015 16:41
szika napisał/a:
choc troche zyczliwosci - dla samej siebie
taką historyjkę Ci opowiem:
W piątek pojechałam rowerkiem do oddalonego Rossmanna po zakupy. Po sklepie chodziła staruszka, widać, że z tych zagubionych, przytłoczonych nadmiarem towaru, bodźców, pewnie własnymi ograniczeniami wynikającymi z wieku i psujących się wzroku, słuchu itd...
Kiedy znalazłam się obok niej, usłyszałam że ona do siebie cichutko mówi: "jeszcze mydełko, a co to, ojoj, ile tego, ciężko mi będzie, jak ja trafię" itd... strasznie mi się zrobiło przykro, smutno, bezsilnie i zezłościłam się na tę całą starość, chciałam już jej zaproponować jakąś pomoc kiedy usłyszałam jak ona dalej do SIEBIE mówi "nie bój się kochana, wszystko znajdę, już tu wiele razy byłam, znam ten sklep, trafię, to lekkie zakupy".... a zaraz głośno do kogoś: "gdzie znajdę mydełko"...
zatkało mnie... tyle miłości ile ona do siebie miała, zrozumienia i akceptacji danego stanu...
to była dla mnie nauka jak stopięćdziesiąt i jeszcze trzydzieści! Mądra staruszka...
Żebyś Aneczko nie czekała - ja Cię proszę, kochaj siebie bo wiem, że potrafisz!Ann - Nie 26 Lip, 2015 17:04
smokooka napisał/a:
Żebyś Aneczko nie czekała - ja Cię proszę, kochaj siebie bo wiem, że potrafisz!
gdyby była taka ikonka pokazująca jak wyglądam w tej chwili to nosiłaby być może taką nazwę: :oczypelnelez:
kopniaki w sumie to ja już dostałam... więc może czas się przytulić i wtedy to rozbicie zniknie.
Abstrahując od tematu obecnego... pożalę się, że od 3 dni mój kręgosłup się buntuje bardzo mocno. Coś się chyba przestawiło tam, w głowie się kręci co głową ruszę... i to kręci tak, że aż rwie na wymioty.
W piątek mam wizytę w por. rehabilitacyjnej.
Było już dobrze, a teraz znów się spierniczyło i to fest.
To pewnie też dokłada mojemu ogólnemu złemu samopoczuciu.
Co bym nie spędzała całego dnia na narzekaniu, powiem, że dostałam piękne kwiaty dziś... i poczułam obecność bliskich mi osób.. a do tego ciepło prawdziwego przyjaciela . Czyli wyciąganie plusów rozpoczęte.smokooka - Nie 26 Lip, 2015 17:19 Ty ciepluszku, przytulam Cię z całego serducha do swojego miętkiego ciałka pietruszka - Nie 26 Lip, 2015 19:23 Aniu, czy Ty czasem nie masz imienninek ? A co tam kwiatuszki i buziaki i tak wysyłam Ann - Nie 26 Lip, 2015 20:08 pietruszka, mam. Dziękuję smokooka - Nie 26 Lip, 2015 21:26 O kurde, ale obciach! Ania, Ty wiesz, ja Ci życzę najserdeczniej czego tylko zamarzysz i co tylko pozwoli Ci być szczęśliwą Ann - Nie 26 Lip, 2015 21:33 smokooka, wiem serduszko żaden obciach.. dziękuję pięknie szika - Nie 26 Lip, 2015 21:36 Aniu zdrówka i wszystkiego naj z okazji Imienin BARBARA - Nie 26 Lip, 2015 21:41 Aneczko wszystkiego najlepszego esaneta - Nie 26 Lip, 2015 21:43 Ann, pogody ducha i spokoju duszy Ann - Nie 26 Lip, 2015 21:44 dzięki kobietki Ann - Pią 31 Lip, 2015 14:59 Świadectwo pracy w dłoni.
Wojna zgaszona zanim się zaczęła.
Twarz zachowana.
Jest tak jak powinno być. Poszedł mi na rękę w kwestii formy zwolnienia.
Po niedzieli czas zasilić szeregi bezrobotnych w biurze pracy.
Mam nadzieję na niezbyt długo.
Działam nad nowym projektem. Czas pokaże.
Nie spieszę się.. nie będę już wypruwać sobie flaków na 120%. Trzeba mieć coś sił na życie, a nie tylko się wypłukać ze wszystkiego.
Rehabilitacja... 10 zabiegów. Lekarka z choinki urwana, zupełnie coś innego mówiąca niż wszyscy dotychczas... chyba jej się nie chciało czytać dokładnie papierów.
Załatwiam po znajomości termin rehabilitacji.. może się uda na 10 sierpnia. Może.. bo pilne napisać nie chciała.
czill..OUT.
Idę na mityng, co by mi ta dziwna pustka we łbie nie huczała aż tak głośno.
Mogę powiedzieć sama do siebie dziś: Anuśka.. wreszcie zrobiłaś dla siebie coś dobrego.Jo-asia - Pią 31 Lip, 2015 15:15 Fajnie jest robić sobie dobrze
smokooka - Pią 31 Lip, 2015 15:16 ajlawju!zołza - Pią 31 Lip, 2015 15:31 Zamknąć stare , zacząć nowe ...Przecież życie nie stoi w miejscu pietruszka - Pią 31 Lip, 2015 15:40
zołza napisał/a:
Zamknąć stare , zacząć nowe ...Przecież życie nie stoi w miejscu
rozwijamy się Ann, rozwijamy pannaJot - Pią 31 Lip, 2015 15:42 Alleluja ciotka She - Pią 31 Lip, 2015 16:04 ankao30 - Pią 31 Lip, 2015 17:06
Ann - Pią 31 Lip, 2015 20:12 Ann - Sob 01 Sie, 2015 11:19 https://youtu.be/LPn0KFlbqX8 True Colors.
(nie umiem się nauczyć wstawiania filmików z yt.. aż tak techniczna nie jestem ).
Pasują mi dzisiaj te słowa..
tutaj tłumaczenie:
Ty, ze smutnymi oczami
Nie obawiaj się
Zdaję sobie sprawę
Że trudno zebrać się nad odwagę
W świecie pełnym ludzi
Możesz stracić wszystko z oczu
A ciemność wewnątrz ciebie
Może sprawić, że poczujesz się tak mały
Ale ja widzę twoje prawdziwe barwy
Prześwitujące na wskroś
Widzę twoje prawdziwe barwy
I dlatego cię kocham
Więc nie bój się ich pokazać
Twoje prawdziwe barwy
Prawdziwe barwy są piękne
Jak tęcza
Pokaż mi więc uśmiech
Nie bądź nieszczęśliwy, nie pamiętam
Kiedy ostatnio widziałam, jak się śmiejesz
Gdy ten świat doprowadza cię do szału
I wziąłeś na siebie wszystko, co mogłeś
Wzywasz mnie
Ponieważ wiesz, że tu będę
I zobaczę twoje prawdziwe barwy
Prześwitujące na wskroś
Widzę twoje prawdziwe barwy
I dlatego cię kocham
Więc nie bój się ich pokazać
Twoje prawdziwe barwy
Prawdziwe barwy są piękne
Jak tęcza
(Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam, jak się śmiejesz)
Gdy ten świat doprowadza cię do szału
I wziąłeś na siebie wszystko, co mogłeś
Wzywasz mnie
Ponieważ wiesz, że tu będę
I zobaczę twoje prawdziwe barwy
Prześwitujące na wskroś
Widzę twoje prawdziwe barwy
I dlatego cię kocham
Więc nie bój się ich pokazać
Twoje prawdziwe barwy
Prawdziwe barwy
Prawdziwe barwy
Prześwitujące na wskroś
Widzę twoje prawdziwe barwy
I dlatego cię kocham
Więc nie bój się ich pokazać
Twoje prawdziwe barwy
Prawdziwe barwy są piękne
Jak tęcza
źródłozołza - Sob 01 Sie, 2015 12:54 Ann - Nie 02 Sie, 2015 22:22 Czasem kiedy osoba A, mówi do osoby B na Twój temat... a osoba B Ci to mówi w dobrej wierze, żeby uporządkować swoje znajomości... pozostaje Ci powiedzieć tylko O ja pi***ole....
no ja nie wiedziałam, że jestem takim człowiekiem ... jakich to ciekawych rzeczy się można dowiedzieć o sobie.
wiem, że jestem popieprzona i nigdy normalna nie będę.. ale no bez jaj Tajga - Pon 03 Sie, 2015 07:07
Ann napisał/a:
no ja nie wiedziałam, że jestem takim człowiekiem
Pomyśl jaka jesteś dla tych osób ważna
Zostawiają swoje sprawy, swoje życie żeby zająć się Tobą
Lub....zostawiają na chwilę swój życiowy bałagan, swój syf zakryty lukrem
zapominają na chwilę o swoim, i zajmują się Twoim życiem.She - Pon 03 Sie, 2015 09:37
Ann - Pon 03 Sie, 2015 21:00 Upał. Popołudnie.
Stoję przy kasie w dużym markecie.
Przede mną facet kupuje zimne duże piwo.
Na taśmie obok mnie, przy sąsiedniej kasie, równo ze mną, do kasy podchodzi troje młodych ludzi, może w moim wieku, może +/- rok. Cały czas stojąc w kolejce obdzwaniają znajomych i zapraszają, dogadując się co do godziny, o której się spotkają.. i mówią by ten zabrał tego, tamten innego.
Na taśmie zakupowej mają dwie 'zerosiódemki', napoje i węgiel drzewny.
Patrzę na nich i dopiero po chwili orientuję się... że ja im kurde zazdroszczę.. najnormalniej w świecie zazdroszczę, że pójdą.. że tak jak mówią 'będzie fajnie'... że spędzą czas z rówieśnikami, że się pobawią.. że.. nie są uzależnieni i potrafią (z założenia) pić normalnie.
A ja.. a ja wieczorami chodzę na spacery.. sama z muzyką na uszach. Czasem ze znajomym. Czasem pójdę z przyjacielem na kawę.. ale już nigdy nie będzie beztroski... już nigdy nie będę tak jak oni.
Nie potrafię odpowiedzieć, czy ja w tym momencie zatęskniłam za tą otoczką alkoholową.. czy za towarzystwem i zabawą..
Jacek - Pon 03 Sie, 2015 21:24 Aniu,to " żal po stracie "się odzywa - odrzuć go
nie upatruj tego czego żal spójrz na to co masz co może sprawić przyjemność
przy grillu,można ze znajomymi, i bez alkoholuKlara - Wto 04 Sie, 2015 08:25
Ann napisał/a:
że.. nie są uzależnieni i potrafią (z założenia) pić normalnie.
Skąd wiesz, że........nie są?
Może odzywa się już ostatni dzwonek, a oni go nie słyszą?ankao30 - Wto 04 Sie, 2015 08:39 Ann,
Aniu ja chodzę teraz często na grilla i ze znajomymi co kiedyś chodziłam i piłam. Wiesz zauważyłam że można świetnie się bawić bez żalu, poczucia straty itp.
Znajomym powiedziałam że nie piję, przeszłam akurat z niektórymi 9 krok i o dziwo mnie rozumieją. Zaakceptowali. Teraz jak idziemy większość nie pije, kilka osób i owszem ale w niczym mi to nie przeszkadza. Zawsze mogę skończyć i iść do domu. Nieunikam, uczestniczę, bo chcę się cieszyć, bawić, ale bez i tak też można.
Ale to tak ja mam i dziś.zołza - Wto 04 Sie, 2015 08:43
Ann napisał/a:
Patrzę na nich i dopiero po chwili orientuję się... że ja im kurde zazdroszczę.. najnormalniej w świecie zazdroszczę, że pójdą.. że tak jak mówią 'będzie fajnie'... że spędzą czas z rówieśnikami, że się pobawią.. że.. nie są uzależnieni i potrafią (z założenia) pić normalnie.
Ja tam Cię całkowicie rozumiem ...jesteś młoda i to czas na beztroskie zabawy , szum w uszach, śmiech dla samego śmiechu , imprezki i swawole . To normalne , że Ci tego brakuje Problem jest tylko jeden - Ty od pewnego czasu ( od momentu gdy zaczęłaś pić po to by uciec a nie bawić się) zamknęłaś rozdział pt. "zabawa" ze wzmacniaczem . Alkohol wyssal z Ciebie to co inni mają , mogą mieć albo nie mają bo nie chcą. Bez alkoholu też da się zaszaleć , potrzeba tylko ludzi , którzy nie potrzebują wspomagaczy . Trzeba dobrze się wokół rozejrzeć i znaleźć ich yuraa - Wto 04 Sie, 2015 08:44 Masz swoje zdjęcia z czasów pijanych ?
koniecznie obejrzyjmoonyain - Wto 04 Sie, 2015 11:56 U mnie jak pojawia się ten prawdziwy żal po stracie to nic do mnie nie dociera, żadne tam przypominanie sobie korzyści z abstynencji, skutków picia itd. Na każdy argument od razu pojawia się kontra.
Jedynym co potrafi zadziałać jest to:
yuraa napisał/a:
Masz swoje zdjęcia z czasów pijanych ?
koniecznie obejrzyj
i to jest bardzo mocne.Ann - Wto 04 Sie, 2015 13:26
Jacek napisał/a:
przy grillu,można ze znajomymi, i bez alkoholu
można, owszem... ale pijąc przepiłam wszystkie znajomosci.. te, które zyskałam dzis, nie są moimi rówieśnikami.. łączy nas tylko alkoholizm.
Klara napisał/a:
Skąd wiesz, że........nie są?
Może odzywa się już ostatni dzwonek, a oni go nie słyszą?
może tak być, pewnie, że może.. ale napisałam przecież: (z założenia).
ankao30, nie wyobrażam sobie spotkania z dawnymi znajomymi, z którymi piłam i urządzenie sobie z nimi grilla Dla mnie Ci z którymi piłam kojarzą się z moim upadkiem na dno, a nie z piciem towarzyskim. Ja nawet jak rodzice mają baaaardzo rzadko gości i robią sobie grilla z alkoholem, to unikam tego by być w domu. Ja mam tak, że na mnie to działa jak płachta na byka i tak włąśnie mam ja.
zołza napisał/a:
czas na beztroskie zabawy , szum w uszach, śmiech dla samego śmiechu , imprezki i swawole
no i za tym mi się zatęskniło
zołza napisał/a:
Alkohol wyssal z Ciebie to co inni mają , mogą mieć albo nie mają bo nie chcą. Bez alkoholu też da się zaszaleć , potrzeba tylko ludzi , którzy nie potrzebują wspomagaczy . Trzeba dobrze się wokół rozejrzeć i znaleźć ich
w mojej grupie wiekowej jest to dość trudne ... bo młodych ludzi dziś można poznać na koncercie, imprezie... i w zasadzie wszędzie tam gdzie nie chodzę.. nawet Ci, których udało mi się poznać w szkole czy innych miejscach niż lokale.. to spędzają czas w sposób w jaki ja go dziś nie spędzam.
Jestem chora.. i mam świadomość tego jak bardzo, skoro po tym jak przepiłam swoje życie od 13 r.ż. po wiek 24 lat.. mimo tego, że doświadczyłam piekła na ziemi za pośrednictwem gorzały.. wciąż nadal tęsknię za życiem jakiego już nie osiągnę.. bo w tym życiu jest ona.
yuraa napisał/a:
Masz swoje zdjęcia z czasów pijanych ?
koniecznie obejrzyj
akurat niedawno z jedną userką oglądałam.. nie lubię tej przepitej mordy zapuchniętej szika - Wto 04 Sie, 2015 13:43
Ann napisał/a:
nie lubię tej przepitej mordy
Anka!!! margo - Wto 04 Sie, 2015 13:45
Ann napisał/a:
niedawno z jedną userką oglądałam
Ps. Mała! Ty wiesz z kim w swoim wieku możesz spędzić najlepsze wakacje ever Ann - Wto 04 Sie, 2015 13:48 szika, też Cię kocham w tamtych czasach była to przepita morda.. dziś mam buzię... wtedy jej nie miałam.
margo napisał/a:
Mała! Ty wiesz z kim w swoim wieku możesz spędzić najlepsze wakacje ever
wiem rozważam Jacek - Wto 04 Sie, 2015 14:36
Ann napisał/a:
można, owszem... ale pijąc przepiłam wszystkie znajomosci.. te, które zyskałam dzis, nie są moimi rówieśnikami.. łączy nas tylko alkoholizm.
hhmmm - to nadal myśli o "żal po stracie"szymon - Wto 04 Sie, 2015 16:30
Ann napisał/a:
wszystkie znajomosci.. te, które zyskałam dzis, nie są moimi rówieśnikami..
ja się bardzo cieszyłem i nadal cieszę, że mam więcej znajomych tzw "wapniaków" niż rówieśników czy młodszych
lepiej się dogaduje z nimi, mogę skorzystać z ich doświadczenia, nauczyć się czegoś, podpatrzyć, posłuchać... i wcale nie chodzi o alkoholizm czy inne zboczenie
nie widzę, żadnej negatywnej przyczyny/skutku, ze mam więcej starszych od siebie znajomych, same pozytywyAnn - Wto 04 Sie, 2015 18:03 Jeszcze z innej beczki teraz powiem.
Pojechałam na dyzur okulistyczny jednak, bo błyszczy się i błyska, i czarne kropy zostają na oku.
Wizyte prywatna mam dopiero na czwartek a wszyscy okuliści mówili, żeby nie czekać i jechać na dyżur.. zresztą nie tylko okuliści.
Pojechałam.. wybadała mnie oschła jak papier ścierny lekarka. Oczy zakropiła, tomograf oka, usg oka, badanie dna oka.
Błyska się bo się ciało szkliste obkurcza i szarpie siatkówkę.
Siatkówka jest bardzo słaba ale cała (mówi, że jest jak u 70 latki i pytała kto w rodzinie chorował na oczy).
I zapytała mnie, co sie działo z moim okiem kilka lat temu zdziwiła mnie .. mówię, że nic nie wiem.. a ona na to, że oko jest całe w bliznach i to wręcz niemożliwe, żebym niezauważalnie przeszła bądź jego zapalenie bardzo mocne, bądź uraz. Znaczy się gruba balanga była
Nic nie wiem, nic nie pamiętam.. a ukryć się nie da, że cudem jest, że oko, mimo że jest 'pociachane' to widzi.
Dbanie o siebie, kiedyś i dziś.. a i dziś potrzebuję kopa jeszcze.ankao30 - Wto 04 Sie, 2015 18:07 Ann,
palnę jak mogę.
Co było to było, dziś pilnuj zdrowia ile się da. She - Wto 04 Sie, 2015 18:20
Ann napisał/a:
a i dziś potrzebuję kopa jeszcze.
Ann napisał/a:
Znaczy się gruba balanga była
Aniu to już się stało
Patrz na dziś, na jutro. Nie masz żadnego wpływu na to co już się wydarzyło i w żaden sposób tego nie zmienisz
Dbaj o siebie teraz, już, dziś.
kiwi - Wto 04 Sie, 2015 18:24 Ann,jezeli moge cos podpowiedziec .....
Jezeli mieszkasz w miescie .....wyjdz na przeciw Twoim zapotrzebowaniom w nie pijacych .....pasujacych wiekiem znajomym.....
Daj ogloszenie w gazecie ....."szukam nowych znajomych .....ja sie zmienilam ....ci nie pasujacy musieli odejsc .....a teraz chetnie poznam nowych .....szukam nie pijacych alk. mlodych doroslych ...do wspolnego spedzenia czasu po pracy czy szkole ....interesuje mnie rower ,plywanie ,wymienic jakie sporty lubisz ( Pomyslow jest nie skonczonosc ).....spotkamy sie w kawiarence w sobote o 18 godz. .....
Czy jest moze strona internetowa miasta czy wsi .....tez tam dac ogoszenie ......
Uwaga .....na poczatek zachowac maly dystans .....i nie od razu podawac wszystkich danych ......
zycze powodzenia ......i nie wszyscy mlodzi pija alk.!!!!!!
Milo pozdrawiam
Kiwismokooka - Wto 04 Sie, 2015 18:42 światłowstręt? pogorszenie widzenia (jak przez mleczną pleksi)? ból jak przy jęczmieniu? nie mogąca się rozszerzyć źrenica? - poczytaj o zapaleniu tęczówki - pojawia się z du**, albo jest dziedziczna, albo powstaje w wyniku innych stanów zapalnych w organizmie - zęby, szyja, kości itp (pasuje do Ciebie) i zostawia po sobie blizny w oku - leczenie polega podawaniu kropel sterydowych, przeciwzapalnych, żeby źrenica mogła się odkleić od tęczówki, w sytuacji przymusowej otrzymuje się zastrzyk sterydowy w oko.pietruszka - Wto 04 Sie, 2015 18:53
Ann napisał/a:
Błyska się bo się ciało szkliste obkurcza i szarpie siatkówkę.
no to coś czułam, że na rzeczy z siatkówką.
Koniec z herod babowaniem, od dziś po ciężary powyżej 4-5 kilogramów wołamy jakiegoś pana w pobliżu, ok?
Jakieś wytyczne, leczenie?
Ja miałam jedną siatkówkę laserowaną, druga była też w kolejce, ale o dziwo kilka miesięcy i się nieźle zregenerowała sama, aż moją okulistkę zatkało z wrażenia. To ponoć rzadko się zdarza. Posądzam dobry wpływ ówczesnej diety, bardzo była zbilansowana, dużo witamin, ale dużo w diecie przemycałam tych wszystkich dobrych omega coś tam: ryby, orzechy, olej lniany, oliwa, i coś tam musiało być, bo do tej pory z okiem jest ok. No ale nie noszę ciężarów, nie rwę z podłogi, itp. W pracy nieraz zdarzyło mi się odmówić albo poprosić o pomoc. Ale się musiałam nauczyć tego Ann - Wto 04 Sie, 2015 21:35 smokooka, ona mówi, ze są to blizny sprzed kilku lat.. 6-8 (nie wiem po czym jest w stanie to stwierdzić ) Widzenia jak przez pleksi nigdy nie miałam.. nie kojarzę tych objawów, o których mówisz. Podejrzewam też, że jakby mnie oko napieprzało dłuższy czas to bym zauważyła.. chociaż
U mnie babcia i prababcia były u schyłku życia zupełnie niewidome.
ankao30 napisał/a:
Co było to było,
She napisał/a:
Nie masz żadnego wpływu na to co już się wydarzyło i w żaden sposób tego nie zmienisz
racja.. ale tak trochę mnie skrzywiło jak sobie pomyślałam o tym...
pietruszka napisał/a:
ciężary powyżej 4-5 kilogramów wołamy jakiegoś pana w pobliżu, ok?
pietruszka napisał/a:
Jakieś wytyczne, leczenie?
dzwigac zabronione, ciemne okulary na słońce, wizyta u okulisty, którą mam zamówioną i tam mam powiedziec co wyszło w badaniach dzisiejszych.. i tam mam czekac na decyzje w kwestii leczenia przecież ja ewidentnie pani dzis w pracy przeszkadzałam. I tak jestem wdzieczna za to, że mi zrobiła dokładne badanie dna oka, tomograf oka i usg.
Wytrzymam do czwartku.
Wiecie.. ja w swoim życiu mimo czasu chlania, mam też dwa lata pracy ponad siły. Być może wówczas się to stało. Ale i tak nie kojarzę momentu.
A może jak na twarz walnęłam po pijaku aż zadudniło.. i nosiłam piękną śliwę na nosie. Wszystko jest możliwe Ann - Wto 04 Sie, 2015 21:36 kiwi, pomysł wydaje się być dobry. Spróbuję coś w tej kwestii a przynajmniej pomyślę smokooka - Wto 04 Sie, 2015 21:36 Obyś trafiła teraz do naprawdę dobrego i troskliwego oczologa pietruszka - Wto 04 Sie, 2015 21:46 Ja mam jeszcze zakaz skakania (skakanka do lamusa poszła), na siłowni dozwolone tylko aeroby, uważać na kaszel (nie dopuszczać do jakiś ostrych ataków kaszlu), nie pchać samochodu, ani innych ciężkich rzeczy, w razie porodu (no mnie już to mniej dotyczy) cesarka. U mnie odklejające się siatkówki są związane z wysoką krótkowzrocznością.Ann - Czw 06 Sie, 2015 15:42 Wizyta u okulisty zaliczona.
Już trochę widzę to piszę .
Powiedziała dokładnie to samo co tamta.
Mam zniszczona Ale cała siatkówkę. Blizny są.
Może się pojawiać niewyrazne widzenie z każdym rokiem coraz bardziej dotkliwe. Suplement diety na oczy mam brać lu... .
Nic zrobić się nie da. Się porwie to się będzie robić. częsta kontrola okulistyczna zalecona.
Nie umiem chodzić w ciemnych okularach
Jestem alkoholiczka i wiem to dziś w swoim samopoczuciu ogólnym.pietruszka - Czw 06 Sie, 2015 15:54 Soczek z marchewki, kochana, najlepiej własnoręcznie wyciskamy
a że blizny są... przynajmniej trzymają siatkówkę na miejscu. Mi specjalnie nacinali laserem, żeby trzymały siatkówkę.Ann - Sob 08 Sie, 2015 22:38 Kim jesteś?
Często słyszałam to pytanie i stawiałam je sobie sama, patrząc w swoje oczy przed lustrem.
Początkowo zupełnie nie znałam na nie odpowiedzi.. a to co przychodziło mi pierwsze w odniesieniu do samej siebie, było uwłaczające. Znałam na siebie jedynie określenia, które kopały mnie, to ja kopałam siebie. Gnój, g***o, gówniara, śmieć, barachło, człowiek nic nie wart, ku*** , szmata. Tak, to byłam ja dla siebie na tamten czas.
Daleka droga. Droga picia od 13 roku życia. Wczesne picie. Przecież nie od samego początku się uzależniłam. Nie za pierwszym pociągnięciem alkoholu. Ale od samego początku pasował mi ten szmerek i zmienione poczucie świadomości. Początkowo wystarczało mi pół piwa, później jedno całe mocne. Przejściowo wina marki wino, by później dojść do tego, że mogę wypić wszystko byle klepało. Denaturatu nie piłam. A przynajmniej nie robiłam tego świadomie.
Ostatecznie piłam ogromne ilości piw tygodniowo, a przy tym przepijałam je drinkami, lub ostatecznie wódą waloną prosto z butelki. Rytuał ostatnich lat miał na celu przetrzymanie w pracy, powrót do domu, zrobienie rzeczy koniecznych i około 17 wyprawa przez łąki do Lidla po piwa. Latem jak leciało, a zimą miodowe, żeby się nie zaziębić. Na mrozie. Czy -10 czy -15, czy +25, deszcz, śnieg.. obojętne. Często w nieadekwatnym ubraniu, sinozielona z zimna, w przemoczonych butach, odstawiałam swój rytuał, grałam rolę w przedstawieniu, które wydawało się, że nie ma aktu końcowego, że musi trwać i nic nie jest w stanie tego przerwać.
Ja, która czułam się przegranym dnem. Ja, która byłam wrakiem człowieka. Wrakiem, zapętlonym w kole, które przybierało na sile.
Ja, która przepiłam ówczesne hobby, sprzedając zestaw obiektywów, chociaż robiłam naprawdę dobre zdjęcia analogiem. Ja, która przepiłam znajomości, szkołę, możliwość rozwoju na równi z moimi rówieśnikami. Ja, która emocjonalnie z jednej strony byłam nagle człowiekiem, który niesie na sobie ciężar większy niż niejeden dorosły, chwilami przy tym czułam się maleńkim przerażonym dzieckiem.
Kim jestem?
Jestem alkoholiczką.
Pamiętam jak pierwszy raz nie mogło mi to przejść przez usta na mityngu, bo czułam się tak, jakby ktoś na żywca przypalał mi serce. Ja.. która pogubiłam się w niełatwym życiu zupełnie. Jestem alkoholiczką. Początkowo mówiły to tylko moje usta, a w środku mnie wciąż burzył się sprzeciw. Sprzeciw i pogarda dla samej siebie, wciąż poczucie bycia gorszą niż inni.
A dziś.. dziś wiem kim jestem.
Jestem kobietą, córką, przyjaciółką, wartościowym choć pokiereszowanym człowiekiem, jestem chora, jestem alkoholiczką – i nie wstydzę się tego, nie biczuję się tym już tak jak kiedyś. Chwilami, dziękuję Bogu, że upadłam na dno, bo przynajmniej mogłam się odbić, że jestem alkoholiczką, która może zmieniać siebie, pracować nad sobą.
Wciąż jestem jeszcze zagubionym małym człowieczkiem.. wciąż jestem dla siebie czasem oschła. Ale zdecydowanie lubię siebie coraz bardziej. Przeszłam w dwa lata daleką drogę. Z opierania się nosem o ziemię do wyprostowanych pleców.. wciąż jestem na kolanach, uznając że jestem człowiekiem słabym wobec alkoholu.
Nie chcę się już mierzyć z nim. Wiem, że nie umiem przy nim przybywać, ale nie panikuję jak jeszcze jakiś czas temu. Obserwuję siebie i widzę, a jak nie widzę i nie umiem nazwać, ale wiem, że coś nie działa, to pytam przyjaciół, którzy są obok, co się ze mną dzieje.
Dziś widzę w oczach tej kobiety, która stoi przede mną – emocje. Widzę strach, lęk i obawę. Nie widzę wiecznie wściekłych kamiennych rysów twarzy, które towarzyszyły mi od zawsze.
Jestem sobą. Jeszcze pogubioną. Jeszcze poranioną. Ale sobą.
Chorą i to bardzo chorą osobą.
Ale swojego (choć czasem bardzo trudnego dla mnie) dziś, nie zamieniłabym na tamto 'wczoraj'.
I choć czasem mi ciężko i uzależniony umysł podpowiada mi różne rozwiązania z alkoholem w roli głównej, to robię wszystko by te myśli dziś od siebie odsunąć.
Dziś siebie lubię bardziej niż wczoraj. Dziś sobie mam za co podziękować.Jo-asia - Sob 08 Sie, 2015 23:17 I o to chodzi Aniu....wdzięczność
She - Sob 08 Sie, 2015 23:38
Ann napisał/a:
Jestem kobietą, córką, przyjaciółką, wartościowym choć pokiereszowanym człowiekiem, jestem chora, jestem alkoholiczką – i nie wstydzę się tego, nie biczuję się tym już tak jak kiedyś.
Ann powiem Ci tak - kiedyś, dawno dawno temu, słowo "alkoholik" kojarzyło mi się z lumpem spod sklepu,ot taką namiastką człowieka.
Dziś wiem że na miano alkoholika należy sobie zapracować i nie należy w żadnym przypadku traktować tego słowa jako obelgi.
Alkoholik.
Chylę czoła przed ludźmi którzy świadomie się nimi zwą.
Za mądrość.
Za wdzięczność.
Za wiarę.
Za świadomość życia.
Za miłość do ludzi i świata.
Za przebaczenie sobie i innym.
Wielu alkoholików poznałam w ostatnim czasie. I wiesz co? To są najbardziej wartościowi ludzie jakich przyszło mi do tej pory spotkać na swojej drodze.
szika - Nie 09 Sie, 2015 00:04 nie umiem tak ładnie napisac jak She - She dziękuję za te kapitalne słowa
napisze tylko, ze jestem Aniu
niewiele albo wcale Ci nie pomagam.. ale z wielką przyjemnością patrzę jak pięknym jestes Człowiekiem.. jak rozwijasz się endriu - Nie 09 Sie, 2015 08:22 Brawo za szczerość Annankao30 - Nie 09 Sie, 2015 08:53 Spojrzenie uczciwe na siebie jest rzeczą którą dziennie się uczę.
Aniu zmiana którą opisałaś jest piękna.
Życzę sobie, Tobie i Wszystkim by doświadczali tego dziennie.Tajga - Nie 09 Sie, 2015 12:36
Ann napisał/a:
Ale swojego (choć czasem bardzo trudnego dla mnie) dziś, nie zamieniłabym na tamto 'wczoraj'.
Kochane warkoczyki, powiem Ci że, JA bym nie zamianiłam tego DZISIAJ, na tamto PRZED.
Nawet to W TRAKCIE warte jest tego DZISIAJ.
W moim przypadku warto było, i nie mam do siebie żalu.
Z benadziejnego życia wpadłam w szambo, żeby wzlecieć w górę, i opaść na szczęśliwe tory.
Wszystko jest " po coś".smokooka - Nie 09 Sie, 2015 12:58
She napisał/a:
Alkoholik.
Chylę czoła przed ludźmi którzy świadomie się nimi zwą.
Za mądrość.
Za wdzięczność.
Za wiarę.
Za świadomość życia.
Za miłość do ludzi i świata.
Za przebaczenie sobie i innym.
Wielu alkoholików poznałam w ostatnim czasie. I wiesz co? To są najbardziej wartościowi ludzie jakich przyszło mi do tej pory spotkać na swojej drodze.
ja się podpisuję czterema łapami!
Ann Ann - Sob 29 Sie, 2015 21:39 Wybila 22. Wiekszosc sklepów zostala zamknięta. Musiałam podjechac do sklepu z okienkiem.. nocnego. kolejka na 20 osób. Młodzi ludzie podpici. Stanelam na końcu z dystansem 2 metrów. 3 grupki jak się okazało. 1 spokojna. 2 zabawowa i 3 w której był mocno nawalony figo fago. Pytał młodych czy pokazac im jak się rozbija na głowie pusta butelke. Miał w ręku pusta butelkę po piwie. Opowiadał o burdach. Podeszli jego kolesie, a on kazał im kupić bez kolejki bo tacy jak oni nie muszą stać w kolejce. Młodzi się zbuntowali.. zaczela się zadyma. Nie wiem czy skończyło sie bojka czy nie. Poszłam do auta i odejchalam. ja się autentycznie bałam.. bałam tych młodych podpitych ludzi. Bałam się awantury tam i tego ze oberwe rykoszetem. A jeszcze kilka lat temu, a najczęściej w wieku 16-17 lat byłam pierwszą pijana zadymiara która gdzieś miała wszystko i wszystkich. Gdybym stała tam dziś pijana pewnie miałabym na tą butelkę na głowie bo mierzylabym się z nim aby sprawdzić kto ma bardziej gdzieś konsekwencje.
A dziś ucieklam do auta. Bez mineralnej po jaką podjechalam. Ale szczęśliwa ze jestem trzezwa.yuraa - Sob 29 Sie, 2015 21:43 po prostu planuj zakupy w odpowiednich terminachankao30 - Sob 29 Sie, 2015 21:49 Ann,
Też bym uciekła.
Wiesz dziś sama się zaskoczyłam, bowiem poszłam na pizzę i siedzieliśmy w ogródku. Piwo i papierosy wokół. Alkohol w niczym mi nie przeszkadzał, ale papierosy. Poczułam złość, że chcę zjeść, a mi smrodzą. Kurczę zaraz pomyślałam, że jeszcze tylko kilka tygodni temu sama bym kopciła, nie patrząc czy ktoś je, czy komuś przeszkadza.
pannaJot - Sob 29 Sie, 2015 21:50 Wiesz co jest najważniejsze? To, że TERAZ nie jesteś pijaną zadymiarą. Jesteś fajna babką z instynktem samozachowawczym. Fajne uczucie , prawda? Ann - Sob 29 Sie, 2015 22:03 yuraa, ano musze to miec na uwadze.. A dzis sie zagadalam i nie wyrobilam
ankao30, do lokali w ktorych jest piwo chodze.. Ale siadam na dworzu.. I tylko jesli czuje sie na silach. pannaJot, fajne uczucie.. Ze jestem dla siebie wazna.. Cala i zdrowa i problemow nie szukam smokooka - Nie 30 Sie, 2015 15:41 Ann - Sob 05 Wrz, 2015 23:09 Jestem sobą. Jestem autentyczna. Nie boję się tego
To cudowne uczucie.margo - Sob 05 Wrz, 2015 23:39 pietruszka - Nie 06 Wrz, 2015 00:14 She - Nie 06 Wrz, 2015 00:25 kiki - Nie 06 Wrz, 2015 07:14 Emocje są fajne choć czasami mecza ciężko jest się do nich przyzwyczaic.Mała - Nie 06 Wrz, 2015 08:43
Ann napisał/a:
Jestem sobą. Jestem autentyczna. Nie boję się tego
To cudowne uczucie.
Wiedziałam, że tego dopniesz! Jacek - Nie 06 Wrz, 2015 10:24
Ann napisał/a:
A dzis sie zagadalam i nie wyrobilam
to normalka,to luzik życia
Aniu,myślę ze to normalka i nie raz spotkasz się z tym,że plany nie zawsze wychodzą tak jak my tego byśmy chcieli
Anka,ważne jest to że w stresowych sytuacjach,potrafisz trzeźwo myśleć Ann - Czw 10 Wrz, 2015 15:45 Życie układa się różnie.
Ale generalnie choćby nie wiem co to i tak jest dobrze.
Nawet jeśli zaliczam chwilowe podłamanie to ono mija i przychodzi spokój. Pewnie, że potrafię też się wściec i puszczać parę uszami, ale nie trzymam tego, nie pielęgnuję.
Pracuję. Lubię tą pracę. Nie wiem co dalej i na ile będzie ona moim źródłem dochodu, mam jednak cichą nadzieję na to, że na dłużej niż pół roku. Od listopada chcemy działać, ale kłody się walają pod nogami z jednej strony, a z drugiej widać piękny widok na działanie. Kłody robią na mnie coraz mniejsze wrażenie i po prostu podnoszę nogi kiedy ona leci. Cóż takie jest życie. I to chyba właśnie o to chodzi w tym całym trzeźwieniu, żeby przestać się rozsypywać na każdym kroku. Nie jestem tytanem. Czuję! Nie jestem niezniszczalna. Życie jest przewrotne i trudne. Życie jest jakie jest. Ale moje życie jest w moich rękach i to mnie ma być dobrze. Wreszcie to zrozumiałam. To, że ja w swoim życiu rozdaję karty.
Problemy były, są i będą. Kłopoty, trudności i przykrości też. Dotykają, dotykały i dotykać będą. Ale grunt to nie dać się zwariować.
Wiem kim jestem. Wiem co przeszłam i pamiętam to. Dziś żyję dniem dzisiejszym, mniej rozdrapując przeszłość, ale pamiętając o niej. Dziś patrzę w przyszłość realistycznie, chociaż czasem lubię pobujać w obłokach.
Nie piję i to moja radość, bo dzięki temu mogę się zmieniać i żyć.
Pewnie, że zdarza się, że pomyślę o alkoholu, ale nie wpadam w panikę.
Pomyślę o znanym mi sposobie na stres, złość, żal. Szukam ukojenia. W myśli pojawia się ona, gorzała. Ale zakładam buty i spaceruję. Z muzyką lub bez niej. Siedzę wieczorem na ławce w półmroku i obserwuję ludzi, którzy ciągle jeszcze wieczorem za czymś gonią i zastanawiam się, co grają w ich życiu. A potem wracam do domu, biorę prysznic i z przewianą głową kładę się spać.
Czasem coś mocniej zachwieje obecnym stanem. Bo ktoś mówi, że jej narzeczony jest już wyleczony, bo nie pił i nie brał 4 lata i poukładał sobie wszystko w głowie i dziś już napije się piwo a nawet raz wypił jeden kieliszek wódki. Wyleczony. Człowiek, który zakończył podstawową terapię a był wyciągnięty z otchłani, w której już nic widać nie było, jest wyleczony według niej. Pojawia się wtedy myśl: nie załapało go, znaczy da się, albo jest tym znikomym % który powraca do kontrolowanego picia... myśli pędzą. Zderzam się ze ścianą w samej sobie i mówię do siebie, weź się babo ogarnij, albo w sumie idź pić, wszystko czego nie doświadczyłaś wszystko przed Tobą. No i jak już ze sobą pogadam to cieszę się z punktu i położenia w jakim jestem. Bo nawet jeśli jest to bajoro, to czas radośnie w nim pobulgotać żeby umilić sobie oczekiwanie na suchy ląd. Szamotaniem wpadnę głębiej.
Linka - Czw 10 Wrz, 2015 17:41 Aniu, mądra kobieta Ciebie zołza - Czw 10 Wrz, 2015 17:52 Anka uwielbiam czytać te Twoje przemyślenia . Dorastasz/dojrzewasz tak systematycznie , spokojnie ( chociaż zdaję sobie sprawę z tego ile Cię to kosztuje nerwów , ile pracy nad sobą , ile trudnych emocji, ile myśli przelatuje przez głowę , ile za , ile przeciw , jak ciężko czasem zdecydować Powinnaś być z siebie dumna , ja czytając Cię wierzę ,że można...że warto...że da się I to nie kiedys tam , nie jutro i nie pojutrze , trzeba żyć ' TERAZ !!!
Jo-asia - Czw 10 Wrz, 2015 18:08 Cieszę się, że mogę Ci się przyglądać.. jak dorastasz smokooka - Czw 10 Wrz, 2015 18:08 Tak, właśnie - Zołza trafiła w punkt - czytając Ciebie w nawet najgorszej kondycji - wraca zrozumienie i wiara w sens trzeźwienia, w sens dojrzewania, w sens całej tej żmudnej pracy i tańca "dwa do przodu trzy do tyłu".
Satysfakcja gwarantowana (albo zwrot pieniędzy) smokooka - Czw 10 Wrz, 2015 18:58 no dobra, pomyłka merytoryczna chodziło mi o trzy do przodu a dwa do tyłu, czyli jednak postęp, dziękuję Ann - Nie 13 Wrz, 2015 14:04
zołza napisał/a:
chociaż zdaję sobie sprawę z tego ile Cię to kosztuje
owszem dużo ale nie jest to tracenie energii na darmo .
zołza napisał/a:
trzeba żyć ' TERAZ !!!
żyję, bardziej niż kiedykolwiek !!
Dobrze, że jesteście! Tosia - Nie 13 Wrz, 2015 14:32
Ann napisał/a:
Dobrze, że jesteście!
Dobrze że Ty jesteś Ann - Pon 14 Wrz, 2015 19:18 Bilans 26 latki. A co, jest bilans dwulatka, to ja mam swój .
Pierwszy raz w swoim życiu dostałam tak ogromną masę życzeń, smsowych, mailowych, tu na forum, a także przez telefon (w tym śpiewanych wprost do ucha ). Gdyby zliczyć to razem to okazałoby się, że dostałam życzenia od około 100 osób!!! To niesamowicie przyjemne. To największa gratyfikacja mojego nowego PRAWDZIWEGO życia.
Prezenty, drobne, zaskakujące i trafione w 100%, takie które sprawiają radość, wieczór z przyjacielem, z którym znamy się od dzieciaka, herbata z cytryną i cudowny trafiony kubek, dla mnie 'kawiary'.
I pierwszy raz w życiu, miałam kogo obdzielić urodzinowym tortem, nie zjadając go sama przez trzy kolejne dni z rzędu.
Piękny dzień, piękny fakt, że jednak żyję.
A po torta zapraszam, do góry Ann - Pią 18 Wrz, 2015 19:20 Byłam dziś po pracy mega zmęczona.. dłubanie w dziennikach mocno męczy oczy i wychodzę z roboty z głową kwadratową, ale mimo wszystko lubię tą pracę, bardzo ją lubię. Nikt się na mnie psychicznie nie wyżywa, tak jak to było w poprzedniej.
No i tak sobie dziś kombinowałam, że na mityng nie pójdę, bo przecież mam prawo być zmęczona, ale jak przeanalizowałam to ja już 3 dni na ten mityng planowałam nie iść , to też tym bardziej poszłam i okazało się, że nie ma chętnych do poprowadzenia w zastępstwie i mnie wmanewrowali... chociaż literki się zlewały, to byłam we właściwym miejscu.
Jutro też pracuję, tak wyszło, zjazd mam to zamiast na zajęciach będę w sekretariacie, a w przyszłym tygodniu obiorę sobie dzień wolnego. W niedzielę mam zajęcia, ale chyba też odpuszczę, doczytam sama.
Teraz relaks i być dobrą dla siebie
Ps. a wujciu nadal mi wisi kasę... coś rzucił do ojca, ze mi w ratach wypłaci.. zadzwonię po niedzieli i powiem, że ja w ratach nie pracowałam, co nie?Ann - Śro 23 Wrz, 2015 06:59 Sen alkoholowy.
Butelka. Kieliszek. Tańczę i piję trzymając kieliszek zagryziony w buzi. Później jadę autem. Chyba przez moment tylko pomyślałam ze źle robię.
Janioł - Śro 23 Wrz, 2015 07:02
Ann napisał/a:
Butelka. Kieliszek. Tańczę i piję trzymając kieliszek zagryziony w buzi. Później jadę autem. Chyba przez moment tylko pomyślałam ze źle robię.
znaczy objaw głodu jest !!! a za brak myślenia we śnie się nie obwiniaj Ann - Śro 30 Wrz, 2015 07:17 Jestem a jakby mnie nie było. Całe dnie lecą przez palce.Klara - Śro 30 Wrz, 2015 07:28
Ann napisał/a:
Całe dnie lecą przez palce.
Może po prostu: pracujesz - wracasz zmęczona po pracy do domu - odpoczywasz - nadchodzi noc którą przesypiasz - budzisz się - pracujesz....... itd.
Zwykły codzienny młyn, a życie ucieka.
Norma Jacek - Śro 30 Wrz, 2015 08:15
Ann napisał/a:
Jestem a jakby mnie nie było. Całe dnie lecą przez palce.
ja bym to nazwał - "szklanka do połowy pusta"
a,aby mieć te "szklankę do połowy pełną" - to robię cuś w rodzaju , za i przeciw
nie abym siadał wieczorami i rozmyślał,co dobrego,a co złego dokonałem
mam to jak by zakodowane - to było dobre,a tamto złe - i następnym razem zlobie to inaczej,lepiej
taka ocena ma dla mnie jakąś ocene sensu życiowego - jak bym po coś żył
no i wiesz,mam jeszcze w planach się kiedyś z tobą spotkać na jakimś zlocie
to dopiero daje "kopa" do bycia "jestem" i coś się dziejezołza - Śro 30 Wrz, 2015 08:22
Ann napisał/a:
Jestem a jakby mnie nie było. Całe dnie lecą przez palce.
Jesteś Ann , jesteś
Zaangażowanie się w nowa pracę , nowe wyzwania zawsze daje w kość , szczególnie gdy wchodzimy w to całym sobą . Ja też tak mam Sto myśli na godzine , tysiąc planów i najlepiej gdy sama to bedę realizować bo...bo nikt tak nie potrafi/nie umie a ja chcę by wszystko było dograne - jak sobie zrobię to przynajmniej będe pewna , że będzie tak jak ja chce by było . Reszta , życie , dbanie o siebie i swoje samopoczucie schodzi na dalszy plan. Dzień za dniem , noc za nocą i tak w kółko dokąd mi nie przejdzie ( dzieki Bogu przechodzi po jakimś czasie , najczęściej wtedy gdy już materiał nie wytrzymuje ) Potem już jest łatwiej odpuszczam i sobie i innym . Próba kontroli ???? Szukanie ekstremalnych doznań???
Nie przejmuj się - to moje ( mam nadzieje ,że nie Twoje) Ann - Czw 01 Paź, 2015 21:37
Klara napisał/a:
Zwykły codzienny młyn, a życie ucieka.
Norma
no ja właśnie nie znam aż takiej normy i to dla mnie jest bycie obok siebie.
Jacek napisał/a:
nie abym siadał wieczorami i rozmyślał,co dobrego,a co złego dokonałem
nie siadam i nie dzielę włosa na czworo to nie to, tego już nie ma. Ale po prostu czuję, że czegoś mi brakuje. I to coraz mocniej mi tego czegoś brakuje. Tylko czym jest to coś?
zołza napisał/a:
Próba kontroli ???? Szukanie ekstremalnych doznań???
Nie przejmuj się - to moje ( mam nadzieje ,że nie Twoje)
Oczywiście, że najlepiej jest być niezastąpionym, ale ja serio, serio nie wpadłam po uszy w dom pobytu. Nołłej. Nauczona doświadczeniem z góry założyłam, że może się nie udać i działałam z rozsądkiem, a że nowa praca w sekretariacie w szkole jest mocno wyciskająca człowieka jak cytrynę, to raczej ta osławiona norma, że praca może męczyć i zazwyczaj tak jest. Ekstremy mi może i brakuje, bo jest wszystko takie samo. Każdy dzien jest taki sam.
A z dziś powiem tak.
Jak zobaczyłam siebie wczoraj w lustrze, po całym dniu poza domem, to stwierdziłam, że wyglądam jakby mi ktoś oczy podbił, wory i sińce. Dziecko wojny. Dzisiaj nawet mi się nie chciało umalować. Nic. Byłam w pracy, przebyłam ten dzień na 60%. A na jutro wzięłam wolne, i weekend też odpoczywam. Dość. Starczy. I szok, odkryłam, że ja się bałam powiedzieć dość, bo w poprzedniej pracy nie umiałam, a jak chciałam wolne to musiałam cztery dni się prosić, a tu powiedziałam i nawet nie skończyłam mówić a dostałam odpowiedź: "jasne!"
Wróciłam po pracy, zjadłam i położyłam się spać. A kiedy wstałam to mnie nerw wziął i pragnienie takie, że nic nie mogło go ugasić. Poszłam na spacer, kupiłam puszkę coli, usiadłam pod blokowiskiem, zapaliłam fajka, pogadałam z kolegą... i przeszło. Pragnienie ustało, a kluch w buzi się rozpuścił. Ann - Pią 02 Paź, 2015 18:29 Potrzebuję od Was chociaż jednego zdania zwrotnego.
Dzisiaj też mam suszę się w buzi i rozwazalam przed chwilą kupno coli dla tego psssyt i zimnego gazowanego płynu w ustach. Ale nie kupiłam bo ten zamiennik mi się nie podoba.Giaur - Pią 02 Paź, 2015 18:34 Ja się na kwas chlebowy przerzuciłem ewentualnie piwo korzenne (nie wiem czy w Polsce dostaniesz). Też bąbelki, a nie tak słodkie. Coli nie pijam z racji że tak powiem bourbonowych przyzwyczajeń.zołza - Pią 02 Paź, 2015 18:40 Ania , zimna mocno gazowana woda . Ostudzi Twoje zapały , pij ją aż poczujesz przesyt a bąbelki będa wychodzić Ci nosem ankao30 - Pią 02 Paź, 2015 18:52 Ann,
Aniu nie wiem jak do tego podchodzą terapeuci. Napiszę Ci jak ja podchodzę, bowiem nie zastanawiam się co jest zamiennikiem, a co nie. Ja piję colę, nie w puszce, w butelce, a te najmniejsze są najlepsze. (Jak dla mnie). Zamiennik według mnie to coś co daje mi taki sam stan, czyli przerzucanie się z whisky na gin lub piwo.
Jak przestawałam pić zawsze mówiłam, pisałam, że chcę się nauczyć żyć koło alkoholu, ale nie z nim. Dziś mam tak, że nie mam skojarzenia, że jak mam na coś ochotę np colę to kojarzy mi się z alkoholem. Mam smak to piję. A głód to głód. Raz taki poczułam i faktycznie okropne uczucie, ale ja wiem, że sama sobie zapracowałam na niego. Wiem, skąd się wziął i nie czekałam. Od razu sugestie zdwojone, telefony i więcej mityngów. A i o HALT pamiętam.
Tak ostatnio miałam i tak robiłam i robię.
Ann - Pią 02 Paź, 2015 19:19
Giaur napisał/a:
Ja się na kwas chlebowy przerzuciłem ewentualnie piwo korzenne
to jak piwo bezalkoholowe, ja sobie nie wyobrażam tego pić.. bo mogę sobie oszczędzić wstępu, poszłabym po bandzie.
zołza napisał/a:
Ania , zimna mocno gazowana woda . Ostudzi Twoje zapały , pij ją aż poczujesz przesyt a bąbelki będa wychodzić Ci nosem
Słońce, wczoraj żłopałam ją i nic. Dopiero to psyk i zimna cola dało upust + otoczenie, blokowisko, na którym kiedyś przesiadywałam kilka lat.
ankao30, ja generalnie nie pijam nic w puszce, bo jak mnie chodzi o to psyt to ja wiem o co mi chodzi. Znam siebie na tyle. I chociaż nie klepie tak żeby beret się kręcił, ale daje mi złudne odczucia otoczki.Jo-asia - Pią 02 Paź, 2015 19:34
Ann napisał/a:
daje mi złudne odczucia otoczki.
to, od czego uciekasz?Ann - Pią 02 Paź, 2015 19:39
Jo-asia napisał/a:
to, od czego uciekasz?
jest troche tego jak się okazuje.ankao30 - Pią 02 Paź, 2015 19:48 Widzisz, jak zaczęłam pracę ze sponsorką, opowiadałam mi jak ona sama po terapii wyrzucała wszystkie kieliszki z domu. Jak bała się sklepów z alkoholem, puszek i wszystkiego co mogło się kojarzyć z alkoholem. Dlatego te Twoje psyt tak mi pasowało do tego co mi opowiadała. Sama tego nie odczuwam, więc może źle rozumiem. Ale wiem jedno, że alkohol to tylko symptom naszej choroby. Ja na kroku czwartym zobaczyłam co we mnie siedzi.Ann - Pią 02 Paź, 2015 19:52 ankao30, idziemy innymi drogami ja nie pojmuję Twojej i widzę, że Ty nie pojmujesz mojej.
Ja nie biegnę maratonu po krokach, kto szybciej, kto wolniej. Jeśli Tobie to służy to ok.
Nie mam paranoi na widok alkoholu czy kieliszka, ale znam swoje odczucia, zachowania i dokładnie czuję to kiedy wychodzi ze mnie dawna Anka.
Ja do kroku czwartego nie jestem gotowa i nie wiem czy kiedykolwiek będę.ankao30 - Pią 02 Paź, 2015 20:04 Aniu nie oto mi chodzi, że byś biegała, pisałam tylko to co robiłam i robię.
A i faktycznie nie zrozumiałam Twojego odczucia, dzielę się tylko swoim. Oczywiście innym, bo moim. Inaczej nie umiem pomoc, tylko dzieleniem się to co sama przechodziłam i przechodzę.
Giaur - Pią 02 Paź, 2015 20:08 Ja nie sterapeutyzowany, ale... ja się pod blok nie wybieram, ani z kwasem chlebowym, ani z mineralką. Na ławce to ja się już wysiedziałem, szybko bym na stare szlaki wrócił, 14 meetingów na tydzień by brakło.
Ann - Pią 02 Paź, 2015 20:13 Giaur, to już nie te czasy, nie ma już tych ludzi, tam w tamtych miejscach, zresztą może bym ich nie poznała bo to było 10 lat temu. Może nie żyją.. nie wiem. Nie szukam ich. zołza - Pią 02 Paź, 2015 20:17 Anka czy aby na pewno chodzi o alkohol ?
Moze zwyczajnie tęsknisz za ludźmi w swoim wieku , za dzieciństwem i za czasami gdy na wszystko miałas *j****...Trzeźwiejąc bardzo szybko musiałaś dorosnąć , zbyt szybko Dużo przeżyłas , dużo zmieniłaś , wzięłaś się za bary z życiem , z obowiązkami na pewno nie jest Ci łatwo . ale dasz radę - silna i mądraa dziewucha z Ciebie Giaur - Pią 02 Paź, 2015 20:22 Czasy nie te, Ty już być może też trochę inna, ale... ławka pod blokiem, ktoś się zawsze przypałęta, pstryk, gazowane i jakimś cudem wiedziona doświadczeniem meldujesz się na forum, bo czegoś brakowało. Idź następnym razem na miasto na kawę . A może patrze na Ciebie przez własny model picia.
PS.
Fajne dziewczyny nie siedzą na ławce pod blokiem Ann - Pią 02 Paź, 2015 20:25
zołza napisał/a:
Anka czy aby na pewno chodzi o alkohol ?
Zołza i tak i nie. Chęci picia czuję i fizycznie i emocjonalnie. Alkohol wedle wyrobionego myślenia by mi się 'przydał' żeby spuścić powietrze i mieć *j****.
Za dzieciństwem to ja nie tęsknie, co najwyżej za chęcią poczucia jakiejś beztroski, ale tego nawet u siebie nie pamiętam zbytnio. Ludzi w moim wieku mam obok. Nie piję z nimi, ale to nie znaczy, że nie widuję ich. Mam przyjaciela, w miarę możliwości pijemy kawę na spokojnie albo idziemy na kolację. Mam kumpla, z którym czasem spaceruję. Mam kontakt z młodymi ludźmi w pracy i szkole.
Ja dorosłam jeszcze szybciej niż można pomyśleć. Brakuje mi elementarnych podstaw do tego, żeby ta budowla się nie kołysała.
Wierze, że dam radę, ale nie chcę jechać na d*** temu piszę, mówię, szukam i obserwuję siebie. Nie chcę tego zostawić bez dojścia o co chodzi, bo inaczej to wróci ze zdwojoną siłą.
A do tego chcę sobie samej pomóc, bo ja mogę żyć jakoś.. ale co z tego za jakość?zołza - Pią 02 Paź, 2015 20:38 Coś jednak jest nie halo , często "to coś" Cię dopada
No ale z drugiej strony czemu się dziwić, piłaś tyle lat , Twój mózg reaguje zwyczajnie chce tego co zna i co przynosiło pożądany skutek Ann - Pią 02 Paź, 2015 20:42 Otóż to.Matinka - Pią 02 Paź, 2015 21:30 Aniu, trochę podobnie nam się układa.
Doszła mi nowa praca, bardzo absorbująca, stresująca.
Pracuję dużo, jestem zmęczona. Też mam sińce pod oczami;-)
Nie jestem w stanie odpocząć, bo tak się nakręcam, że nawet spać spokojnie nie mogę.
Czas mam wyśrubowany, wyliczony tak, żeby zdążyć z obowiązkami (z pracy, bo z domowymi już nie daję rady). Nie ma mowy o spacerach, czytaniu książki czyli tych chwilach, które mnie relaksowały. Nie podoba mi się ten kołowrotek, ale wiem, że to okres przejściowy i konieczny.
Dziś też miałam podobnie trudne chwile. Najpierw chęć wypłakania się przy kimś i przytulenia a potem w domu pragnienie picia. Wzięłam się za robotę, która na mnie czekała. Jakoś przeszło.
To picie coli też rozumiem. Na początku abstynencji, było lato, piłam zamiast, dużo. Potem już sporadycznie. Ale zdarza się, że biorę puszkę coli i dobrze wiem, że to zamiennik.
Wiem, że lepiej, gdyby tego nie było. Traktuję to, jako mniejsze zło. Ale jednak zło.
Podobnie, jak Ty wyczuwam, kiedy jest to napój na zwykłe pragnienie a kiedy głód alkoholowy.
rufio - Pią 02 Paź, 2015 21:33
Matinka napisał/a:
że biorę puszkę coli i dobrze wiem, że to zamiennik.
Czego ? Pogięło Was ? Matinka - Pią 02 Paź, 2015 21:38 Rufio, widzisz, za dużo się tych puszek naściskało
U mnie to skojarzenie jest póki co, dość silne, do tego zimny napój i gazowany.
Ale wszystko zależy od tego w jakim jestem konkretnie stanie, jak to odbiorę.Ann - Pią 02 Paź, 2015 21:39
rufio napisał/a:
Czego ? Pogięło Was ?
Rufik... pogięta to ja jestem od urodzenia ... mnie chodzi o te psssyt całe. Czaisz? To moje psssyt mnie wciąga. Browary z puchy łoiłam latami. Psssyt. Zimne psssyt. Papieros w płuco. Bo mnie *ku****. Ławka, ciemno, zimno. Swojsko. Tylko zmiast piwska jest cola i psssyt, i bek i bąbelki. Bo już inaczej obrazowo opisać tego nie umiem.rybenka1 - Pią 02 Paź, 2015 21:46 Ja piłam colę litrami na poczatku w butelkach plastikowych ,teraz mało no jak mi się zachce słodycze ,tony słodyczy ,dzisiaj też jak mi się zachce .Niczego sobie nie załuję [też piłam piwo z puszki ,z butelki ]ale to było .Dziasiaj ze szklanki piję ,colę itp.Taka kurturarna się zrobiłam . Ann - Pią 02 Paź, 2015 21:48 Mam wrażenie, że mówię jakoś dziwnie.
Pijam colę.. i to jest inne picie coli niż to ostatnie.
A z resztą..
rybenka1 - Pią 02 Paź, 2015 21:53 Aniu kumam pij colę i czuj smak coli .Kiedyś na te psst w autobusie podskakiwałam ,bo myslałam że wszyscy ,ktos tam otwiera piwo .Nic z tego to była cola,sprite itp .To moja głowa słyszała i czuła piwo ,u mnie tak było . Jo-asia - Pią 02 Paź, 2015 22:02 Aniu.. przypomina, to mnie
zmęczenie życiem.. zero beztroski vel relaksu...
w tym czasie.. nauczyłam się, właśnie dbania o swój czas bez wyrzutów sumienia
byłam tak wyrąbana.. że na nic czasu, siły.. nie miałam
a dodatkowo rosła pewność siebie
wiesz, przed czym uciekasz.. wiesz, że picie to nie ta droga
szukaj rozwiązania Whiplash - Pią 02 Paź, 2015 22:36 Przypominam, że wszystko jest tym czym my to uczynimy (lub jak mawiał klasyk "Jak se wymyślisz, tak będziesz miała").
Jeśli wymyślimy, że patyk jest karabinem - będziemy mogli się postrzelać. Jak wymyślimy, że "psssst" jest zamiennikiem (choć akurat ja to bym nazwał wyzwalaczem) to będzie... Janioł - Sob 03 Paź, 2015 02:19
Whiplash napisał/a:
Jak wymyślimy, że "psssst" jest zamiennikiem
ja myślę że to nie kwestia myślenia tylko skojarzeń a że skojarzenia to przekleństwo więc dam sobie uciąć głowę że wszelkie podobieństwo jest absolutnie przypadkowe , a tak serio to na zajęciach na terapi nie pozwalano nam pić gazowanych napoi I energetyków bo to psssst to rzeczywiście wyzwalacz i to silny dla co po niektórych i budzi oczywiste skojarzeniaJanioł - Sob 03 Paź, 2015 02:27
rufio napisał/a:
Czego ? Pogięło Was ?
to że Rufio tak nie masz nie oznacza że tego nie mapterodaktyll - Sob 03 Paź, 2015 12:42 A weź dziewczyno poczytaj sobie książkę Pawlikowskiej "W Dżungli podświadomości" to będziesz lepiej rozumieć samą siebie i lepiej będziesz potrafiła przeciwdziałać takim emocjom w jakich teraz jesteś, a przede wszystkim radzić sobie z nimi. Jak słusznie powiedział klasyk.........jak se wymyślisz......itd
Miłej lektury Ann - Czw 08 Paź, 2015 20:14 Jak myślicie...
Czy z kolejnymi porażkami trzeba się godzić i już.. czy może czas się przyzwyczaić, że generalnie wszystko zawsze prędzej czy później bierze w łeb?
Matinka - Czw 08 Paź, 2015 20:23 Ann, to nie porażka, coś się potoczyło inaczej niż byś chciała, nowe możliwości przed Tobą
Właśnie ostatnio stwierdziłam, że zawsze jest przy mnie nadzieja, tylko jej czasem nie widzę
A w ogóle, co się porobiło?margo - Czw 08 Paź, 2015 20:24
Ann napisał/a:
Czy z kolejnymi porażkami trzeba się godzić
a masz inne wyjście?
Ann napisał/a:
generalnie wszystko zawsze prędzej czy później bierze w łeb
Wszystko ma początek i koniec - to co jest pomiędzy bywa krótkie lub długie. Jestem zdania, że powinno znaleźć się złoty środek. Żaden hurraoptymizm ani mega-pesymizm w niczym nie pomaga. Trzeba żyć teraz i
Ann napisał/a:
z kolejnymi porażkami trzeba się godzić
aby zrobić miejsce sukcesowi. Cierpliwością. Planowanym działaniem. I dbaniem o siebie Ann - Czw 08 Paź, 2015 20:24
Matinka napisał/a:
nowe możliwości przed Tobą
Ann - Czw 08 Paź, 2015 20:29 Rok 2001 kicha.
Rok 2005 kicha.
Rok 2008 KICHA i padaka.
Rok 2013 kicha.
Rok 2014 kicha, kicha, kicha.
Rok 2015 kicha, kicha, kicha, kicha. KICHA.
Każde słowo kicha, pokazuje nie udany plan czegoś dla mnie bardzo ważnego.
Rozwijam się. Kicha występuje coraz częściej.
Interesujące.margo - Czw 08 Paź, 2015 20:39
Ann napisał/a:
Rozwijam się. Kicha występuje coraz częściej.
Ale to przecież normalne jest. Im więcej człowiek robi, tym więcej rzeczy, które czasem nie wychodzą. Jakbyś usiadła i nic nie robiła przez cały 2015 rok to by była jedna kicha. A ilość kich pokazuje, jak wiele robisz. Przecież to oczywiste, że nie wszystko idzie super zawsze. Ale za którymś razem coś wyjdzie. Myślisz, że ci wszyscy ludzie, którzy osiągnęli sukces, chociażby zawodowy, to jednego dnia wymyślili co będą robić, a drugiego już zarabiali kupę kasy bez żadnych problemów? Otóż zapewniam Cię, że nie. A umiejętność zaakceptowania tych kich, wyciągnięcie z nich WNIOSKÓW, nauczenie się ich i unikanie w przyszłości to cenne DOŚWIADCZENIA na przyszłość.szika - Czw 08 Paź, 2015 21:24
Ann napisał/a:
Rozwijam się. Kicha występuje coraz częściej.
i będzie kicha dopóki będziesz te wydarzenia postrzegała jako porażki..
kiedys pytałaś o duchowość...
może to nie jest nauka duchowości, ale mnie pomogło..
Wszystko Co Się Wydarza Jest Potrzebne i Dobre.. Wszystko co nas spotyka jest DOŚWIADCZENIEM..
najbardziej nam życie utrudnia i spowalnia rozwój własnie to dualne podejście do rzeczywistości.. ten przymus oceniania i klasyfikowania "dobre - złe".. podział.. a juz my uzaleznieni często mamy szczególne tendencje do popadania w skrajności "bardzo dobrze - bardzo źle"..
a ja Ci powiem, że nic nie jest dobre ani nic nie jest złe.. wszystko jest potrzebne abyśmy spojrzeli na samych siebie.. to co nazywasz porażkami to sa doświadczenia, które maja Ci pokazać nad czym trzeba sie pochylić, czemu poświęcić uwagę i jak o siebie zadbać..
i będzie się to wydarzac dopóki tego nie zaakceptujesz...
Ann - Czw 08 Paź, 2015 21:54 Przeczytam to za dwa dni, bo dziś nic z dwóch ostatnich wypowiedzi nie rozumiem.
Mam zakrzywione postrzeganie tego chyba, bo ja to widzę zupełnie inaczej. Niewiele rzeczy mi się udaje. A wszystko na czym mi zależy żre, żre i zdycha przed metą, albo przynajmniej w najmniej oczekiwanym momencie. Mam takiego pecha jak mało kto. Albo ofiarą losu jestem Jras4 - Czw 08 Paź, 2015 22:30
Ann napisał/a:
A wszystko na czym mi zależy żre, żre i zdycha przed metą,
bo za szybko zre i za obficie i szybko pada
pamietaj jesli szykujesz sie do walki nie jedz za wiele by miec lekkość i za dużo na siebie nie nakładaj by mieć szybkośc ciosu
a cuż może zrobić obżarty ociężały ktoś ? nic a wiem że umiesz przetrwać nawet w cieszkich warunkachkuba34 - Czw 08 Paź, 2015 22:35 Ja tez jestem ofiarą losu i tez mam pecha jak nikt
Ale pech nie istnieje.Jras4 - Czw 08 Paź, 2015 22:35
szika napisał/a:
będzie kicha dopóki będziesz te wydarzenia postrzegała jako porażki..
nawet najwiesi woiownicy sa czasem załamani porażką ale nigdy nie oszukują sie że to w połowie porazka a w połowie zwyciestwo
ale w czaseie gdy zbieraja siły przed kolejną bitwą mysla co spowodowało klęskę
i w kolejnej bitwie nie są silniejśi ale mądrzejsi
a ilez to razy mniejsza armia biła o wiele liczniejszą od siebie tylko dla tego że tamtym wydawało sie że przeciwnik jest niczym
Ann no i to co najwazniejsze ,,serce rosomaka ,, walka do kaca walka o zycie o godne zycie
a wiem że masz w sobie ,,serce rosomaka ,, uzyj goJras4 - Czw 08 Paź, 2015 22:36
kuba34 napisał/a:
Ale pech nie istnieje.
tak ? a wez zobacz w lustrokuba34 - Czw 08 Paź, 2015 22:40 Próbujesz mnie obrazić?Jras4 - Czw 08 Paź, 2015 22:41 Ann wyprzedz myslami to co teraz i tu i zobacz siebie za lat ok 3 i obierz cel cel jaki chcesz osiagnąć i choc dzis wyda ci sie smiesznym jego osiągnięcie za jakiś czas pojmiesz że teraz tez sie smiejesz ale nie dla tego że to głupim sie zdaje ale dlatego że tak puzno ruszyłaś
Ann jak sama wiesz u alko i tak wszystko jest zapuzno i na wczoraj wiec poco czekać / na smierć w łuzku na miejscu w sraczu ,czy przy garze i pełnym bandziuchu ?
lepiej poledz w walce ,w walce o własne zycie zycie człowiekaJras4 - Czw 08 Paź, 2015 22:42
Cytat:
Próbujesz mnie obrazić?
a poco ? czy zycie nie dośc wystarczająco cie codziennie obraza i opluwa a ty nie pozostajesz mu dłuzny ?
istna fontanna plwocin
ja jedynie mam ubaw widza i to z 3 rzeduJras4 - Czw 08 Paź, 2015 22:54 Ann przesząłś przez dolinę smierci gdzie poległo juz całe Legiony pjiaków ,cpónów i innych męd czy żałosnych debili tylko po to by płkać ?
czy ktos powiedział ci że teraz bedzie wspaniale ?
moja przyjaciel powiedziała mi kiedyś jak płakałem jeczałem ,,świat widział gorsze tragedie ,,
i co że coś sie zesrało , a bo to raz . ale możesz coś robić a popatsz na tych co już nic nie mogąJo-asia - Pią 09 Paź, 2015 05:29 Aniu, nie wiem jakie przekonanie wzbrania Cię przed pracą z czwartym krokiem..
Wiem, że dzięki niemu poznaje swoje wady i zalety. A co najdziwniejsze... to czego najbardziej się w sobie boję, wstydzę... to co chcę ukryć przed światem... jest moim skarbem, moim powołaniem.
Nie robiąc tego sama... życie i tak się o to upomni... ta klapa jest tego dowodem.
Ann - Pią 09 Paź, 2015 07:28
Jras4 napisał/a:
bo za szybko zre i za obficie i szybko pada
pamietaj jesli szykujesz sie do walki nie jedz za wiele by miec lekkość i za dużo na siebie nie nakładaj by mieć szybkośc ciosu
a cuż może zrobić obżarty ociężały ktoś ? nic a wiem że umiesz przetrwać nawet w cieszkich warunkach
O ile mogę powiedzieć, że do lutego to żarło szybko i na wariackich papierach o tyle teraz tak nie było, a też zdechło. Umiem przetrwać w spartańskich warunkach a także w warunkach wojny, ale czy to znaczy, że tak właśnie ma wyglądać moje życie?
Jras4 napisał/a:
Ann no i to co najwazniejsze ,,serce rosomaka ,, walka do kaca walka o zycie o godne zycie
a wiem że masz w sobie ,,serce rosomaka ,, uzyj go
Tomek, może i je mam.. może i mam chęć walki.. ale zapytam raz jeszcze, ile jeszcze będę walczyć, ile jeszcze mam mieć podniesioną gardę..?
Jras4 napisał/a:
Ann wyprzedz myslami to co teraz i tu i zobacz siebie za lat ok 3 i obierz cel cel jaki chcesz osiagnąć i choc dzis wyda ci sie smiesznym jego osiągnięcie za jakiś czas pojmiesz że teraz tez sie smiejesz ale nie dla tego że to głupim sie zdaje ale dlatego że tak puzno ruszyłaś
Ruszyłam późno, bo zbyt wiele lat przewaliłam. Cel, jak sam dobrze wiesz mam obrany. Patrzę na niego, widzę go, ale co z tego, jak w drodze do niego się ciągle wywalam? Hę?
Jras4 napisał/a:
Ann przesząłś przez dolinę smierci gdzie poległo juz całe Legiony pjiaków ,cpónów i innych męd czy żałosnych debili tylko po to by płkać ?
czy ktos powiedział ci że teraz bedzie wspaniale ?
Tomek, nie płaczę.. ale jest mi przykro. Przykro, tak po ludzku. Bo mam wrażenie, że czego się nie dotknę zamienia się w skałę. Jakbym miała jakiś defekt. Czaisz? A i nikt mi nie mówił, że będzie wspaniale ani łatwo, ale też nikt nie mówił mi, że będzie tak ch**.
Jras4 napisał/a:
ale możesz coś robić a popatsz na tych co już nic nie mogą
nie chce mi się patrzeć na innych Tomek. Całe życie patrzyłam na kogoś.
Jo-asia napisał/a:
Aniu, nie wiem jakie przekonanie wzbrania Cię przed pracą z czwartym krokiem..
nie wiem jakie, ale jakieś zdecydowanie mnie blokuje. Nie czas być może.
Jo-asia napisał/a:
Nie robiąc tego sama... życie i tak się o to upomni... ta klapa jest tego dowodem.
zdaje się, że on tutaj właśnie pierwszy raz w moim życiu miał miejsce.
szika, nie wiem.. ale jakoś nie ma w tym mojej zgody na to co piszesz.. nie czuję tego. Nie rozumiem tego. Nie może być tak, że wszystko się nie udaje. Nie może i już. A tu właśnie u mnie tak jest. Odbiera mi to chęć działania. Jakiegokolwiek działania bo mam wrażenie, że to wszystko jest nic nie warte, że ja nie mam żadnych możliwości mimo wielkich chęci... i głowy pełnej pomysłów. Mam wrażenie, że choćby nie wiem co, to i tak jest bez znaczenia.Jras4 - Pią 09 Paź, 2015 08:49
Ann napisał/a:
, ile jeszcze będę walczyć, ile jeszcze mam mieć podniesioną gardę..?
zapytałaś wiec odpowiem
do kaca swoich dniJras4 - Pią 09 Paź, 2015 08:56
Ann napisał/a:
ę. Jakbym miała jakiś defekt.
kiedys dotykałaś życia ( rzeczy ,ludzi ) i piłaś wtedy dotykane coś było fajne i piekne A teraz niema znieczulenia świat jest taki jaki był ale Ty już nie jesteś jaka byłaś ...tak jest tak że zycie ma dla nas nie jedno czarne zdarzenie a całą serie zdarzeń nie oznacza pezegranego zycia ..Tajga - Pią 09 Paź, 2015 10:05
Ann napisał/a:
A wszystko na czym mi zależy żre, żre i zdycha przed metą,
Bo to życie takie jest, raz torcik, raz sucharki
I to jest życiowa prawda, a prawda nie leży pośrodku, leży TAM gdzie jest.
Całe moje życie takie właśnie jest... fajnie, fajnie i jep w łep a po chwili wszystko się wygładza
i znowu w łep, ale o tym wiem i się nie dziwię.
Pisano tu o doświadczeniu, a nie otrzymanie tego czego chcesz, kiedy chcesz...jest własnie doświadczeniem
Spokojnie Kochana, pośpiech to wtedy kiedy mało czasu masz, a do autobusu daleko
rufio - Pią 09 Paź, 2015 12:19 Ja Ann rozumie i to z autopsji miedzy 2011 1 2013 wszystko ale dosłownie wszystko mi sie waliło - praca , płaca ja na zewnątrz i ja wewnątrz czegokolwiek sie dotknąłem lub zamierzałem - wszystko w buty dziurawe .Juz nawet w pewnym momencie nie miałem sił ani ochoty sie wściekać bo wiedzialem , ze i tak mi nawet to nie wyjdzie . Egzystowałem - poczucie , ze ni cholery jest uczuciem bez sensu .
Czy to minie ? Minie czy tylko starczy starczenia ?Janioł - Pią 09 Paź, 2015 12:29
Cytat:
Rok 2001 kicha.
Rok 2005 kicha.
Rok 2008 KICHA i padaka.
Rok 2013 kicha.
Rok 2014 kicha, kicha, kicha.
Rok 2015 kicha, kicha, kicha, kicha. KICHA.
Każde słowo kicha, pokazuje nie udany plan czegoś dla mnie bardzo ważnego.
Rozwijam się. Kicha występuje coraz częściej.
Interesujące.
kuba34 - Pią 09 Paź, 2015 13:31 Samo nic nie mija, nie plećcie bzdurszika - Pią 09 Paź, 2015 14:38
Ann napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
Nie robiąc tego sama... życie i tak się o to upomni... ta klapa jest tego dowodem.
Możesz jaśniej proszę...?
to jest praktycznie to samo co:
szika napisał/a:
i będzie kicha dopóki będziesz te wydarzenia postrzegała jako porażki.. (...) i będzie się to wydarzac dopóki tego nie zaakceptujesz...
masz do przepracowania jakąś lekcję i od tego nie uciekniesz.. cytując słowa Joasi życie się upomni.. i będzie się upominało aż uda Ci się zmienić sposób myślenia.. sposób doświadczania rzeczywistości... aż wyjdziesz ze schematu ofiary..
jeszcze dwa słowa o walce..
dopóki walczysz życie będzie podsuwało Ci pole walki.. mam inne zdanie na ten temat niż Iras.. można doświadczać życia bez walki w ogóle.. ale.. jesli sie ma przekonanie, że życie to walka do samego końca - to tak będzie..
ja nie walczę.. raz, że nie chcę, dwa - nie potrzebuję... ale.. kiedyś też myślałam, że tak trzeba.. zmieniło mi się gdy wzięłam pod lupę swoje przekonania, schematy, kody.. zmieniło mi się gdy wziełam w pełni odpowiedzialność za swoje życie a przestałam obwiniać innych ludzi (bo to wszystko ich wina), świat (bo jest taki zły), pecha (co to mnie prześladował)..szymon - Pią 09 Paź, 2015 14:50
kuba34 napisał/a:
Samo nic nie mija, nie plećcie bzdur
wszystko mija, nawet najdłuższa żmija Jo-asia - Pią 09 Paź, 2015 19:03
Ann napisał/a:
Jo-asia napisał/a:
Aniu, nie wiem jakie przekonanie wzbrania Cię przed pracą z czwartym krokiem..
nie wiem jakie, ale jakieś zdecydowanie mnie blokuje. Nie czas być może.
Jo-asia napisał/a:
Nie robiąc tego sama... życie i tak się o to upomni... ta klapa jest tego dowodem.
Możesz jaśniej proszę...?
czy Ty wiesz.. o co mnie prosisz
Po kolei...
ja nie pracuję na programie.. mam swój własny patent
przetestowany, na sobie.. żyję, nie piję i jest mi dobrze, ze sobą i innymi, w życiu
zachęcam.. do szukania swojej metody.. może być jak Anka30, na sprawdzonej w AA a może być inna.. byle się sprawdzała, na Tobie
co do czasu... dopiero Twoja odpowiedź pomogła mi coś dostrzec. Ty już masz do czynienia z tym krokiem na co dzień.. tylko., nie świadomie. Tym jest obserwacja siebie, analiza i szukanie min. przyczyn tego co Cię spotyka.
Gdy sprawa wraca jak bumerang. Sieje we mnie pustkę, ból istnienia, bezsens życia i chęć śmierci... tzw głód, znaczy... czas skoncentrować się na tym.. co się upomina o uwagę.
Alkohol.. to sprawa drugorzędna.. póki nie piję. Zostawiam z boku. Pamiętam ale nie na tym się koncentruje.
Wszystko.. ludzie, słowo pisane.. teksty piosenek.. filmy... słucham co mi przekazują. Dosłownie. To czas, gdy słucham na zewnątrz.. tego, czego usłyszeć w sobie, nie umiem. Co skrzętnie przed sobą ukrywam, przeważnie w nieświadomości. A są tam takie.. niespodzianki, że hoho..
Gdy nie słuchałam...życie waliło mnie po du***, tak długo.. aż już tak bolało, że dłużej wytrzymać nie umiałam...
Dziś, stany takiego konfliktu.. cieszą mnie, bo wiem, ze coś leczą. Bolą nadal, jak bolały.. tu droga zawsze jest jedna. Za to czas, w którym się oczyszczam.. jest o wiele krótszy.
Ann napisał/a:
czego się nie dotknę zamienia się w skałę.
z mojego doświadczenia... albo nie jest to Twoim powołaniem albo nieświadomy cel dominuje.. i jest przeciwny, świadomej części Ani.. i robi Ci partyzantkę
mam nadzieje, że jest jaśniej
aaa, oczywiście pozwól sobie na uczucia wszystkie.. jakie się pojawiają.. wypłacz, wygadaj.. tylko na głos, wypisz.Ann - Czw 15 Paź, 2015 16:05
Jo-asia napisał/a:
mam nadzieje, że jest jaśniej
niekoniecznie bo jak może mi robić partyzantkę coś co ode mnie zależy?
To, że mi na tym zależy nie znaczy też że mam na to 100% wpływ. Więc wali się niezależnie ode mnie. Ale cóż. Chociaż dużo pracy włożyłam to się wypieprzyło.
Ból istnienia, bumerang i wszystko to o czym mówisz jest mi bliskie i znane. Wszystkiego tego posmakowałam. Ale życie i tak wali mnie po du*** nieprzerwanie.
Spoko, taki los, takie życie, taki cel.
Trza se jakoś to pod czerepem poukładać.Ann - Czw 15 Paź, 2015 16:10
Tajga napisał/a:
Bo to życie takie jest, raz torcik, raz sucharki
zęby potraciłam na tych sucharkach
rufio napisał/a:
Czy to minie ? Minie czy tylko starczy starczenia ?
Podobno minie, zawsze mija, ale wiesz... czy to minie na dzień przed śmiercią, czy na godzinę przed nią.
Życie jest trudne i już.
O tyle dobrze, że nauczyłam się trzymać gardę na tyle stabilnie, że jeden cios życia nie powala mnie na łopatki w kilkunastodniowym ciągu.
Ale w zamian wali po żebrach jeszcze na tyle mocno, że mi się z miesiąc odbija.
Janioł, najbardziej na świecie chcę się nie zatrzymać... i chociaż nie mam czasem sił powłóczyć nogą to się czołgam, ale ciągle do przodu.
szika napisał/a:
aż wyjdziesz ze schematu ofiary..
długo sie w to wczytywałam. Najpierw się wsciekłam na tą ofiarę, która skojarzyłam się jedynie z ofiarą losu. Ale dziś już wiem. Ta lekcja jest trudna. I potrzeba lat, albo tego jednego momentu, w którym pozwolę na to..........szymon - Czw 15 Paź, 2015 16:58 a co TY chcesz miła niewiasto? o co chodzi? Ann - Czw 15 Paź, 2015 17:24 szymon, chce trochę spokoju. I odrobinę stabilności w życiu. Czy to dużo?Jo-asia - Czw 15 Paź, 2015 18:32
Ann napisał/a:
niekoniecznie bo jak może mi robić partyzantkę coś co ode mnie zależy?
spoko, jeśli tylko to.. to, tak miało być
posłużę się cytatem sziki
Cytat:
aż wyjdziesz ze schematu ofiary..
to właśnie, ten schemat.. robi Ci partyzantkę
świadomość tego.. to pierwszy krok
i Ty, masz go już za sobą szika - Czw 15 Paź, 2015 19:08
Ann napisał/a:
długo sie w to wczytywałam. Najpierw się wsciekłam na tą ofiarę, która skojarzyłam się jedynie z ofiarą losu. Ale dziś już wiem. Ta lekcja jest trudna.
świetnie Aniu na tym to polega..
nie zostawiłas, nie wepchnęłaś pod dywan.. to jest właśnie troska o siebie i nauka siebie samej.. brawo
to jest trudne, pewnie, że tak.. rozpadają się jakies przekonania, cos się rozsypuje.. pojawia się pustka.. "skoro to nie jest tak jak wierzyłam, to jak jest na prawde?" mnie takie stany wręcz przerazały..
wydaje mi się tez, że znam doskonale tę wściekłość.. no tez tak miałam.. pod ta wściekłością był tak naprawde silny lęk przed nowym.. przed nowym spojrzeniem na siebie i na rzeczywistość.. tak byłam nauczona i tak potrafiłam.. szukać "winy" na zewnatrz mnie.. że wszystko i wszyscy sprzysięzyli sie przeciwko mnie... tak Aniu.. byłam ofiarą.. stawiałam się w takiej pozycji.. to był schemat..
nawet nie wiesz jak Cie rozumiem.. i jednocześnie nie zazdroszczę.. wiem, że to boli..
no ale dumna jestem z Ciebie.. wsciekasz się ale nie napadasz, nie wybuchasz.. pozwalasz "pracować" temu co Cie poruszyło aż "załapujesz"
powolutku Aniu.. nic nie musi być szybko i po łebkach..
własnie tak.. małymi krokami.. odkrywaj siebie
a to co wkurza to wskazówka.. że tu własnie coś boli.. tu jest rana..
Ann - Wto 20 Paź, 2015 07:46 Właśnie mi J. powiedziała, ze dyrektorka mówiła w niedzielę ze ja zbyt mało sie starałam i dlatego Dom opieki nie wypalił.. ze ja jestem niezaradna itd.
To teraz wytrzymać dzień w pracy i się nie poryczec.
Idę do papierków. margo - Wto 20 Paź, 2015 07:55 No ale chyba w to nie uwierzylas? Ann - Wto 20 Paź, 2015 07:58 Oczywiście ze tak.rufio - Wto 20 Paź, 2015 08:28 Pamiętaj , ze jak coś wypali to derekcja pierwsza pierś wypina po medalik i czek a jak coś nie ten teges to zawsze winni są ci na dole "tak ten świat ułożony jest ".
Uszy do góry a pierś zawsze w karo .
prsk margo - Wto 20 Paź, 2015 08:53 Aniu, a kto tam byl szefem? Kto podejmowal decyzje? Czy moglas podejmowac decyzje zupelnie niezaleznie? Bo z tego co zrozumialam, to ostatnie slowo zalezalo od niej. Ona inwestowala, ona decydowalam ona spieprzyla i ona teraz przelewa Twojw zale na Ciebie bo sprawia jej to jakas tam ulge. Jak mnie kiedys jedna profesorka oskarzyla o to, ze przeze mnie przyszlo malo ludzi na otwarcie wystawy (ona zaprosila z 20 osob i nikt od niej nie przyszedl) to sie z nia wyklocilam, ze co ona sobie wyobraza - i na tym nasza wsolpraca sie skonczyla. Bo sobie nie pozwole, zeby ktos wlasne niepowodzenia na mnie przelewal. Ania! Na litosc! To bylo jej ryzyko! Bylas tam stazystka! Nie daj sie wrobic w poczucie winy!Ann - Sob 24 Paź, 2015 10:01 W kwestii domu pobytu najpierw.
Dyrekcja była sszefową i ja doskonale wiem, co jest moje a co jej, ale ból w tamtym momencie był niesamowity. Dobrze, że nie miałam okazji jej widzieć od tamtej pory, bo chyba bym tamtego dnia żałowała. Dziś póki co mam to gdzieś. Chyba. A przynajmniej juz całkiem zapomniałam,t eraz jak otworzyłam temat to mi się przypomniało.
A z dziś.
Dzwoniła do mnie moja terapka, czy się do niej dziś wybieram, bo milczę i czy pod ziemię się zapadłam. Ano, nie wybieram się. Tydzień temu byłam w Wawie, a teraz ledwo mówię. A jak mówię to sapię, albo kaszlę tak, że skończyć się nie da.
No i trochę mi szkoda, że nie idę do Niej. Za tydzień nie pójdę bo wolny weekend mają, więc dopiero za dwa.
Pytała mnie, czy zrobiłam tatuaż, no nie zrobiłam, ale już wiem, że zrobię więc jest progres. W Wawie jednak buty wolałam kupić jak mi się do jednego nalało, niż tatuaż robić. Priorytety się to zwie czy jakoś tak.
W sumie dobrze, że tego tatuażu nie mam, bo miałabym dwa miejsca mniej na przekłuwanie wenflonu.
Dzisiaj mi zołza uświadomiła, o co kaman z tym moim chodzeniem do roboty w chorobie.
Nie chodzenie - brak odpowiedzialnosci i olewanie - jak za czasów picia.
Chaotycznie piszę, wiem. Ale nie mogę się skupić.zołza - Sob 24 Paź, 2015 10:06
Ann napisał/a:
Dzisiaj mi zołza uświadomiła, o co kaman z tym moim chodzeniem do roboty w chorobie.
Nie chodzenie - brak odpowiedzialnosci i olewanie - jak za czasów picia.
Dokładnie tak ...i jeszcze co ludzie pomyślą Ann - Sob 24 Paź, 2015 10:10
zołza napisał/a:
.i jeszcze co ludzie pomyślą
o to, to... a tak to przynajmniej widzą, jaka ja odpwoiedzialna jak ja się poświęcam ojapierdziu... ojapierdziu.Ann - Wto 27 Paź, 2015 11:04 Tak sobie jeszcze myślę, że ten rok ma mnie naprawdę czegoś nauczyć.
Niedługo zacznie się 11 miesiąc od kiedy mam pod górę. Zupełnie nie wiem dlaczego tak jest, ale choroba, choroba, choroba, choroba, nie udało się, nie udało się, zepsuło się, przepadło, rozwaliło się. Wszystko jest takie nieosiągalne i przekichane.
No i tak sobie myślę, po co i na co to wszystko.
A no chyba jednak na to, żeby nauczyć mnie kochać siebie tak prawdziwie. Chorą, obolałą, czasem niezaradną... no i żebym wreszcie przestała od siebie wymagać rzeczy, których nie ma sił dokonać.
Chyba to o to chodzi.
pietruszka - Wto 27 Paź, 2015 11:15
Ann napisał/a:
A no chyba jednak na to, żeby nauczyć mnie kochać siebie tak prawdziwie. Chorą, obolałą, czasem niezaradną... no i żebym wreszcie przestała od siebie wymagać rzeczy, których nie ma sił dokonać.
Chyba to o to chodzi.
Miałam coś koło tego... I nauka pokory.
I nauka, co jest rzeczywiście w kręgu mojego wpływu, a co nie... Gdzie są moje ograniczenia...
Ale wciąż balansuję na granicy mojego nienasycenia życiem, możliwościami, szansami, szklanką do połowy pustą, a zaspokojeniem, wdzięcznością, stabilizacją, szklanką aż do połowy pełną. Może tak ma jednak być? Bo to niezaspokojenie pcha mnie mimo wszystko do przodu, do zmiany? Mimo, że często jestem tymi zmianami zmęczona? Ann - Wto 27 Paź, 2015 11:18
pietruszka napisał/a:
nauka pokory.
uczy, zdecydowanie, chociaż najpierw kosztuje mnie masę dodatkowych nerwów, wściekłości, tupania nogami, zaciśniętych zębów i oczu pełnych łez - taki zbuntowany dzieciak.
pietruszka napisał/a:
niezaspokojenie pacha
niezaspokojenie, okej... ale u mnie bywa tak, albo inaczej - jest często tak, że nie ma rzeczy niemożliwych, ani takich, które trzeba przerwać dla własnego dobra.
Czyli takie działanie ćmy, wiem, że się oparzę, ale co tam, lecę.
A później mnie przygwożdża do łóżka, i granatowi łapy i zabiera możliwość jakiegokolwiek działania.pietruszka - Wto 27 Paź, 2015 11:22
Ann napisał/a:
że nie ma rzeczy niemożliwych, ani takich, które trzeba przerwać dla własnego dobra.
skrajności samobójcze... W tym też jest sporo pychy... poczucia nieśmiertelności
miałam, coraz rzadziej miewam... może się bardziej śmiertelna jednak czuję Ann - Wto 27 Paź, 2015 11:28
pietruszka napisał/a:
skrajności samobójcze..
pietruszka - Wto 27 Paź, 2015 11:47
Ann napisał/a:
pietruszka napisał/a:
skrajności samobójcze..
a jak nazwiesz na przykład pracę po kilkanaście godzin? pracę w czasie ciężkiej choroby? wykonywanie czynności, na które nie pozwala zdrowie, jak na przykład noszenie ciężkich przedmiotów, mimo, że nawet! są normy zabraniające na przykład kobiecie dźwigania takich ciężarów, itd.. itd...
To nie tylko brak szacunku dla siebie, brak miłości, lubienia siebie, to chęć podświadomego zniszczenia, ukarania się... Rzadko po prostu niefrasobliwość czy nieświadomość... Sznyty, cięcie się, uzależnienia jeszcze jakoś łatwo dostrzec, zauważyć, inne działania samoniszczące są takie bardziej subtelne, a czasem jeszcze obdarzane głaskaniem przez społeczeństwo; on/ona taki pracowity, taki dzielny... Ale jak padnie na pysk... "to sobie sam na to zapracował", ale moim zdaniem, to jest jakaś forma nienawiści do samego siebie, o dziwo połączona z pychą, chociaż wydawałoby się, że jedno drugie wyklucza...
No ale to moje dzisiejsze postrzeganie... własnych kiedyś tam działań...Jo-asia - Wto 27 Paź, 2015 15:26
Ann napisał/a:
u mnie bywa tak, albo inaczej - jest często tak, że nie ma rzeczy niemożliwych, ani takich, które trzeba przerwać dla własnego dobra.
jak zmieniłam pracę.. dostrzegłam dopiero, co sobie robiłam
powiem.. podobnie jak z piciem
i nie zapomnę swoich słów, tłumacząc się.. mówiłam "ja sobie nie wyobrażam spokojnej pracy... pewnie z nudów bym umarła"
nic podobnego..
zastawaniem się jeszcze nad jednym... dom.. związek, czego tu nie chcę widzieć? szika - Wto 27 Paź, 2015 15:30
Ann napisał/a:
A no chyba jednak na to, żeby nauczyć mnie kochać siebie tak prawdziwie.
a masz pomysł jak to zrobić? od czego zaczniesz?pannaJot - Wto 27 Paź, 2015 18:33 Skłoniłaś mnie do myślenia Ania... Najgorsze 1,5 roku w moim życiu. Strata rodziców, posypało mi sie małżeństwo. Zapiłam, wyprowadziłam się, mąż mnie uderzył, próbował zgwałcić. batalie w sądzie,policja, krew...Ucieczka do innego miejsca i żadnych perspektyw na to, żeby przeżyć. Pamiętam głód...Jadłam paluszki na mitingu, bo az kręciło mi się w głowie... Samotność tak straszna że bolało fizycznie.
Wiem, czego mnie nauczyły te miesiące- szacunku do siebie. Do mojego komfortu psychicznego, do mojego ciała, stawiania granic. Nie umiałam tego wcześniej Przemas - Sob 31 Paź, 2015 08:10
pannaJot napisał/a:
Wiem, czego mnie nauczyły te miesiące- (...) Nie umiałam tego wcześniej
Czasami zastanawiam się czy trzeba tyle przeżyć aby się czegoś nauczyć, trudno mi obiektywnie ocenić siebie, czego się nauczyłem bo umysł płata figle i sam nie wiem, drugie to podchodzę do siebie z dystansem, uczę się pokory i skromności.
Kiedyś na mitingu usłyszałem od osoby, że poznanie trzeźwego siebie zajęło 10 lat, no troszkę się przeraźiłem, ale też chyba nie do końca zrozumiałem ...Ann - Sob 31 Paź, 2015 22:39 pietruszka, dużo z tego co mówisz dotyczy mnie... ale nie rozumiem związku pychy...?
Ja bardziej czuję się zobowiązana niejako do tego by radzić sobie bez nikogo, tak mam zaprogramowane.. i teraz uczę się od około dwóch lat prosić o pomoc, ale częściej jeśli chodzi o ducha, niż o siłę fizyczną.
Jo-asia napisał/a:
jak zmieniłam pracę.. dostrzegłam dopiero, co sobie robiłam
w kwestii poprzedniej pracy - też widzę i nawet ostatnio często zadaję sobie pytanie: dlaczego i po co tyle lat?
pannaJot, podobno najgorsze może sprowadzić tylko lepsze.Jo-asia - Sob 31 Paź, 2015 22:48
Ann napisał/a:
dlaczego i po co tyle lat?
gotowość..
to, co z jednej strony mnie rujnuje, jeśli tylko pozwolę da mi siłę
po wyjściu... jeden warunek, jak przy alkoholizmie.. zauważyć/znaleźć, nałogowe zachowanie i je zmienić pietruszka - Sob 31 Paź, 2015 23:27
Ann napisał/a:
związku pychy...?
pychą jest wiara, że uniesie się samej wszystko bez proszenia o pomoc
pychą jest poczucie, że nikt nie zrobi czegoś tak dobrze, jak ja...
rozumiem tu pychę jako brak pokory... coś w rodzaju: "jestem swoim bogiem w moim świecie"Ann - Nie 01 Lis, 2015 16:41 A no, czaje Ann - Nie 01 Lis, 2015 20:45 Wczoraj przy stole. Goście. Siedzimy i rozmawiamy o duchach, duszach i innych. Nagle moja ciocia zapytała mnie, czy pamiętam jak widziałam u nich w domu kiedyś w nocy kobietę.
Ano pamiętam. A to było tak.
Spałam, obudziłam się nagle z wielkim niepokojem, trzęsło mnie w środku... otworzyłam oczy i zobaczyłam nad moją głową przy łóżku przerażającą staruchę, z powykrzywianą twarzą. Mimo, że było ciemno, widziałam ją dokładnie, zamykałam oczy i otwierałam a ona tam była.. i mnie przerażała.. a ja się trzęsłam... i widziałam jak wyciągała do mnie swoje łapska.
Dopiero wczoraj do mnie dotarło... że były to najzwyczajniej w życiu pijackie zwidy. Pijackie, zwidy w przerwie chlania. A chlałam wtedy okrutnie.... w tamtych latach.. chwila odpoczynku i najnormalniej w życiu zwidy.
Mam więc niestety kolejny punkt ukazujący mi, że jestem alkoholiczką.
Uświadomienie wczoraj mocno mną tąpnęło.
Ann - Pią 06 Lis, 2015 22:53 Bywam spokojna. Bardzo spokojna, do rany przyłóż.. czasem nawet wtedy gdy powinnam ryknąć, daję szansę różnym sprawom.
Czasem jednak przychodzi dzień za dniem, kiedy w środku się burzy coś, burzy, bulgocze.. aż do czasu.. kiedy wystarczy zapalnik i bym wszystkich w koło powybijała (chociaż w gruncie rzeczy najczęściej ta chęć wybicia pochodzi z tych piekących od łez oczu i starej Anki, która nie pozwala płakać).
Mam kaca moralnego, po dziś.
Na mityngu siedziałam... i była pewna sytuacja, która mnie jako prowadzącą a jednocześnie rzecznika zmusiła do reakcji i to dość mocnej, bo by się chyba pozabijali. Poza tym ludzie się spóźniali i co zaczęłam czytać to ktoś wchodził, przerywał.. a już 10 min po czasie rozpoczęcia było.
Zareagowałam grzecznie acz stanowczo.. wszystko doszło do normy, a nawet usłyszałam, że ładnie to zrobiłam. Natomiast jak wróciłam z mityngu to auto sprawiło, że gdzieś w środku mnie korek mi wypieprzyło za cały tydzień, kumulacja pieprznęła w powietrze.. no i źle mi z tym.
Jestem nadwrażliwcem.
Od zawsze i pewnie na zawsze.
Zaczęłam pić bo mi wrażliwość sprawiała ból. Nie chciałam czuć i skutecznie zamroziłam się na kilka dobrych lat, by teraz aktualnie nie pijąc być wrażliwą, bez wyważenia czasem.
Albo ryczę, albo krzyczę w złych momentach.
ankao30 - Sob 07 Lis, 2015 10:35
Ann napisał/a:
bo by się chyba pozabijali.
Słyszałam o takich sytuacjach. Bijatykach itp. Nie wierzyłam, że w AA tak może być, ale już wierzę. Od listopada mam zmianę godzin w pracy i szukam nowych grup AA, chcę zmienić, poznać, zobaczyć. Wczoraj byłam na jednej grupie, nowej i nie czuję jej. Niestety poczułam, że grupa zamknięta, bardzo dobrze się znające osoby i jakoś dziwne miałam odczucie. Może jeszcze to, że mówili o programie ale tym rozpisywanym na miesiąc. Słuchałam i słucham, może miałam kiepski dzień, bo nic nie docierało, ale dam jeszcze raz szanse. Pójdę jeszcze raz tam zobaczyć, nie przekreślam, choć mam duży wybór. Po coś tam trafiłam, może mam coś zrozumieć.
Cytat:
Jestem nadwrażliwcem.
Chyba też za mocno wszystko odbieram, ale... Jo-asia - Sob 07 Lis, 2015 12:28
Ann napisał/a:
Albo ryczę, albo krzyczę w złych momentach.
na bieżąco... rycz i krzycz
kumulacji wtedy nie doświadczysz, a poznasz siebie lepiej Ann - Wto 17 Lis, 2015 21:29 W niedzielę używałam preparatu do odkażania jakiegoś dentystycznego. Ładnie pachniał. W porównaniu do sztynksa jakiego miał zabić. Chyba nawet był bez alkoholu.
Wczoraj natomiast czyściłyśmy we dwie pozostały sprzęt, który był dawno nieużywany i wymagał odkażenia. Złapałam szpitalny środek do odkażania, przelany do butelki po płynie do mycia szyb.
Spsikałam jedną, drugą i trzecią rzecz (nie pierwszy raz przecież). Napsikałam też do walizy. J, czyściła.
I przepadłam. I wąchałam. I wdychałam pełną piersią. A w nosie zapiekło znajomo. I psiknęłam więcej.. i wdychałam, aż J powiedziała do mnie: ej, weź się stąd, okno otwórz, a najlepiej idź do sekretariatu. Dość.
Dopiero wtedy zorientowałam się.. że mam głowę prawie całą w tej walizce... że to takie przyjemne.. znajome.. gdybym była sama może odkręciłabym tą butelkę i wsadziła tam nos i wdychała i wdychała.. i wdychała... aż do ......... nie wiem czego.
Ostatecznie jak zorientowałam się, że to mi się podoba, wyszłam. Zajęłam się zrzucaniem zdjęć na komputer... J wróciła.. siadła obok.. a ja wstawiałam na allegro te zbyteczne rzeczy szkolne.. po chwili słyszę jak mówi do mnie: ej, gdzie jesteś.. wróć tu, klikasz po tych zakładkach jak szalona, czego tam szukasz to Ci pomogę, albo chodź do okna popatrzymy trochę.
Złość... na nią, na siebie, na ten spiryt.
Chciałam jej odpyskować.. ale w gruncie rzeczy.. ja nie wiedziałam nawet co mam powiedzieć. Sieczka. Kaszana w głowie. Nie byłam ani tu, ani nigdzie.
I milczenie....
Jestem bezapelacyjnie alkoholiczką....... Jras4 - Wto 17 Lis, 2015 22:28 Annka wiesz co kazdy moze sie naciąć ale my alko musimy uwazac na takie własnie sprawki i to bardzo
ja kiedys nalałem płynu do spryskiwaczy na alkoholu ale tak mnie to wkur ..ze juz wiecej nie nalewam a jak kupuje patsze 100000 razy a tobie powiem uwazaj bo sie przewieziesz i to na powaznie bo takie cos działa jak bąba z opuznionym zapłonemAnn - Wto 17 Lis, 2015 22:37
pterodaktyll napisał/a:
Można powiedzieć, że wreszcie "odkryłaś karty"
a myślałam, ze już wcześniej
Jras4, ano właśnie, pewność siebie.. przecież nie raz tym pryskałam.. (no może nie w takiej dawce).. zazwyczaj uważam.. ale bez paranoi. Chyba jednak powrócę do tej początkowej ostrożności.
Tak mi to wszystko jakoś powszednieje jakby. I to mnie martwi.Jras4 - Wto 17 Lis, 2015 22:55 nic tak nie gubi jak pewniosc i rutyna a upadek bolesny jak u poczatkującego pilnój sie bo padniesz a kto wie czy sie podniesieszAnn - Śro 18 Lis, 2015 17:03 To tak przy okazji okrywając kolejne karty, zapytam Was.. czy znacie coś takiego co ja teraz mam od pewnego czasu.
Mityngi przewidywalne... te same twarze. Te same zdania.
Cisza na mityngach.. autentycznie. No albo awantura od czasu do czasu.
Terapia, która nie jest taka ze Sz. ... bo jest raczej zwykłą pogadanką, która niewiele wnosi, no ale przynajmniej sprawia, że pamiętam kim jestem.
Przepadły gdzieś te rozmowy o alkoholizmie przy kawie.. te rozterki.. te chęci poznania itd..
taka nuda... brak akcji... coś do czego nie mogę się przystosować.
Pewność siebie.
Może to taki etap.. może to minie, znaczy mam nadzieję, że minie..
Ale takie to wszsytko oklepane ankao30 - Śro 18 Lis, 2015 18:17 Ann,
Ostatnio poszłam na nowe grupy, też poczułam że nic mi to nie daje, że znam i takie tam,ale wróciłam, szok w niedzielę przyszła nowa osoba i mityng inny, taki że jeszcze o nim myślę.
A ja szukałam, a tu samo się zmieniło. Tak miałam ostatnio. Choć jutro chcę iść na nową no może nie tak nową grupę, byłam tam raz. Oczywiście to moje plany, a co będzie zobaczymy.Ann - Czw 19 Lis, 2015 17:32 refleksyjnie stwierdzam...
pokory, pokory i jeszcze raz pokory mi brak
zapomniał wół jak cielęciem był.. i takie tam.yash - Pią 20 Lis, 2015 15:34 Nuda, brak akcji ... mi często to doskwiera, mimo, że słyszałem wiele razy - ma być i nuda i stagnacja. Pewnie trzeba się przekonać do tego, mi często właśnie to drażni, czuję , że zapadam się w watę nicości i nudnej codzienności. zarówno w życiu wewnętrznym jak i hmm 'mityngowym '. Jak odszukać ten zloty środek pomiędzy stagnacja a kociokwikiem ?Ann - Sob 21 Lis, 2015 09:17 Właśnie ten złoty środek, to wyważenie jest dla mnie tym najtrudniejszym do osiągnięcia stanem.
Wiecznie targana emocjami, które rozwiewałam i rozdmuchiwałam do przeogromnych rozmiarów w celu możliwości uśmierzenia ich alkoholem, dziś nie potrafię czasem wyhamować.
Pewnie, że hamuję o niebo szybciej niż na początku tego roku, a o dwa nieba szybciej niż jeszcze wcześniej... ale wciąż moje emocje są chore, ja i moje postępowanie w nich jest chore.
Nuda mi nie służy. Mogę być zajęta cały dzień, ale emocjonalna nuda i tak będzie upominać się o swoje.
Brak akcji, chociaż wciąż coś robię, może okazać się wkurzający ze względu na to, że kolejny dzień jest taki sam.
No tak mam...
Kociokwik dopada mnie rzadziej niż dotychczas, natomiast jeśli już jest to jest chwilowy i mocny. Pod warunkiem, że nie będę go sama na własne życzenie i w celu samobiczowania - przeciągać przez kilka kolejnych dni siedząc w lochu.
Ja mam wrażenie, że moja codzienność jest tak poukładana jak w szwajcarskim zegarku. Całe życie było to moim nieosiągalnym celem, aby wykonywać coś zgodnie z planem na tyle na ile mogę.. a kiedy już to osiągnęłam to mnie to nudzi czasem, chociaż nie chce z tego rezygnować, bo przynajmniej się w tym odnajduję.Jo-asia - Sob 21 Lis, 2015 11:26
Ann napisał/a:
Ja mam wrażenie, że moja codzienność jest tak poukładana jak w szwajcarskim zegarku. Całe życie było to moim nieosiągalnym celem, aby wykonywać coś zgodnie z planem na tyle na ile mogę.. a kiedy już to osiągnęłam to mnie to nudzi czasem, chociaż nie chce z tego rezygnować, bo przynajmniej się w tym odnajduję.
i gdy już podejmiesz decyzję o zmianie.. gdy jej zapragniesz
stanie się Twoim udziałem "złoty środek"
poznałaś jeden biegun.. teraz poznajesz drugi Ann - Pon 23 Lis, 2015 20:07 "Trzymaj się.Bez względu na to, jak ci jest źle i ciężko w życiu, jeżeli będziesz się trzymał, jeżeli będziesz się trzymał tego, co jest ci potrzebne, by wytrwać, religii, przyjaciół, grupy wsparcia, programu dwunastu kroków czy głosu własnego serca, jeżeli będziesz się trzymał, po prostu trzymał, życie stanie się lepsze."
James Frey – Mój przyjaciel LeonardAnn - Wto 24 Lis, 2015 17:49 Stres mnie zzera juz dzis. Wszystko w brzuchu mi sie wykreca. Probuje ulozyc papiery tak byly czytelne i zebym sie nie motala. Chce zrobic chronologiczna notatke bo juz tych dat nie pamietam.
Patrze na pol biurka papierow.. I mam obled w oczach. Rece mi sie trzesa.
Do jutra do 14 ty chyba sie wypstrykam.
Ze stresem sobie radzic nie umiem a sądow nie lubie.. Nawet jesli to ja zalozylam sprawe.Matinka - Wto 24 Lis, 2015 18:15 Aniu, ja się kompletnie na tym nie znam, ale czy nie jest tak, że sąd już ma całą dokumentację, Ty będziesz jedynie potwierdzać, uzupełniać?
Ale dla spokojności, powolutku ułóż sobie te papiery, ta sterta też ma swój koniec;-)
A najlepiej weź kąpiel, zawiń się ciepło, zamknij oczy, włącz muzykę.
I pomyśl, że jutro o tej porze, już będziesz spokojnie na forum gawędzić
I oczywiście dasz radę, będzie dobrze! Ann - Wto 24 Lis, 2015 18:48 Tak. sąd z zalozenia ma cala dokumentacje. Ale jakoze mam byc przesluchana musze sobie daty uporzadkowac w glowie bo troche czasu minelo.
No i moze sie tez okazac ze ja jakis dokument mam. A sad nie
Przeszlam sie do konca ulicy i abarot. Podejscie numer dwa... I bedzie po ptokachShe - Wto 24 Lis, 2015 19:20
Aniu dasz radę, nie z takimi rzeczami dawałaś i dajesz Ann - Wto 24 Lis, 2015 19:31 Wlasnie sie okazalo ze nie mam jednej karty z leczenia a to znaczy ze nie ma jej tez w dokumentach sadowych. Rano musze ja zalatwic.
PrzegapilamGiaur - Wto 24 Lis, 2015 20:10
Tak mi się skojarzyło, powodzenia Ann - Śro 25 Lis, 2015 17:17 No, czyli pierwsze koty za płoty. 65 min przesłuchanie, ale Sędzina przyjemna.
Oczywiście 3 minuty tytułem wstępu i przesłuchanie.
Pierwsze zdania przeplecione moim eeeeeee... eeeeee.... yyyyy... eeeeeee... aż do chwili kiedy samej sobie powiedziałam: ej mała, coś Ty języka zapomniała, czy się zapowietrzyłaś? Nie bój się. No i wzięłam głęboki oddech, mocno się oparłam o stół i zaczęłam mówić spokojnie, patrząc Sędzinie w oczy.
Moje stresy i strachy zawsze mnie zżerały, chciały mnie zeżreć i dziś, ale niezależnie od wszystkiego (od ostatecznego owocu działań), jestem z siebie dumna, z samej siebie .
Moja pełnomocnik mnie pochwaliła, że bardzo dobrze mówiłam Jo-asia - Śro 25 Lis, 2015 17:43 Super Aniu
A to że jesteś z siebie dumna...bezcenne Matinka - Śro 25 Lis, 2015 17:47
Ann napisał/a:
niezależnie od wszystkiego (od ostatecznego owocu działań), jestem z siebie dumna, z samej siebie .
Moja pełnomocnik mnie pochwaliła, że bardzo dobrze mówiłam
Bardzo mi się podoba takie podsumowanie i takie podejście smokooka - Śro 25 Lis, 2015 18:02
Ann napisał/a:
powiedziałam: ej mała, coś Ty języka zapomniała, czy się zapowietrzyłaś? Nie bój się.
to pewnie wtedy kiedy Ci na fb napisałam, żeby jęzor giętki niósł to co głowa wie
Jestem szczęśliwa że jesteś dumna z siebie ankao30 - Śro 25 Lis, 2015 18:38 She - Śro 25 Lis, 2015 18:57 Janioł - Pią 04 Gru, 2015 03:14 A jak dziś dajesz radę z emocjami ?Ann - Pią 04 Gru, 2015 08:16
Janioł napisał/a:
A jak dziś dajesz radę z emocjami ?
A dziś emocje czasem nadal wysyłają mnie w kosmos z biletem w jedną stronę. Wszystko wali się na głowę, uciekam do rakiety i start. I lecę i lecę i lecę. Później zarąbiście trudno wrócić na ziemię skoro nie brałam tego zupełnie pod uwagę.
Kryzysy przychodzą i odchodzą. A życie toczy się dalej. Teraz czas je po raz kolejny przewartościować.
Pędziłam przez około miesiąc ciężarówką pod prąd na ruchliwej autostradzie. Cud, że żyję i jestem.
Kolejny cud. A ja wciąż igram z ogniem.Ann - Pią 11 Gru, 2015 08:35 Tydzień temu w sobotę miałam farta.
Bóg nie mrugnął - bo Bóg nigdy nie mruga.
Nie mrugnął w lutym i teraz.
Jechałam na trasie 120-130, dwie wąskie nitki, w przeciwnych kierunkach. Las i pola.
Objechałam - zawiozłam prezent mikolajkowy do jednego z chrześniaków.
Wróciłam. Zaparkowałam i dopiero w niedzielę ruszyłam autem.
Tłukło w tylnym kole jak młotem.
A kopnięte butem koło przekrzywiało się na bok.
Koło w każdej chwili mogło odpaść bo - ułamał się ze starości tylny wahacz.
Mechanik przyszedł i rzucił tekstem: miała pani farta, że pani tylko po miescie jeździ.
Jak mu powiedziałam o tej trasie dzień wcześniej... to kazał mi się dobrze pomodlić w podziękowaniu.
Poza tym dzieje się dużo. Bardzo dużo.
Kryzys był i jeszcze bywa. Ale jest inny niż zwykle.
Czas na duże przewartościowania po raz kolejny.
A przede wszystkim znów czas na 'chcę', zamiast 'muszę'.
Przeszłam w ostatnim czasie przez straszny i ciemny wąwóz. Ale jestem.
Jak tylko mam wolna chwilę to szlifuję drewno i inne takie, albo robię zdjęcia.
Albo... z bezsenności chodzę w nocy po osiedlu i słucham ptaków chwilę przed świtem.smokooka - Pią 11 Gru, 2015 10:37
Ann napisał/a:
Ale jestem.
Czasem to największy trud. Dwa słówka a oddają tyle informacji. Ja się cieszę, że Jesteś Ania.
Palec Boży i na dodatek nauczka, żeby uważniej obserwować i nasłuchiwać co w aucie piszczy.
I tydzień czekałaś żeby o tym napisać? To ciekawe - czemu?pietruszka - Pią 11 Gru, 2015 14:09
Ann napisał/a:
Jak mu powiedziałam o tej trasie dzień wcześniej... to kazał mi się dobrze pomodlić w podziękowaniu.
przeżyłam podobną akcję w zeszłym roku. Też nade mną ktoś czuwa.
Ann napisał/a:
Przeszłam w ostatnim czasie przez straszny i ciemny wąwóz. Ale jestem.
No i gdzie łazi, gdzie łazi, a na forum zajrzeć nie łaska?
Uff... potrzebna jesteś Aniu Ann - Pią 11 Gru, 2015 20:18 smokooka, Auto słucham bardzo, mam na tym punkcie świra. Ale nie było słychać NIC. Choć w to się wierzyć nie chce. A nie ma opcji bym sobie to radiem zagłuszyła.. bo radia nie mam w tym aucie.
Napisałam o tym dopiero teraz, nie dlatego, że czekałam tydzień ale dlatego, że nie chciałam wcale pisać na forum. Musiałam odpocząć. Bardzo chciałam odpocząć i się zdystansować. Życie w realu wymagało ode mnie 100% obecności.
Dokonałam bardzo ważnego wyboru dla siebie. Wyboru pomiędzy piciem i abstynencją.
Chociaż zdanie: 'kogo chcesz oszukać i tak wrócisz do picia'... już teraz odeszło ode mnie i nie jest pewnikiem... to ja mam zupełnie inne podejście na tą chwilę.
pietruszka, Na forum zaglądałam ale tylko jednym okiem. Tak wyszło.
Potrzebna?
Ann - Pią 18 Gru, 2015 20:23 Dziewczyna rok młodsza ode mnie.
Pije od kiedy pamiętam i zawala wszystko w koło. Styl imprezowo zabawowy.
Dwa podejścia do leczenia, przerwane. Psycholog, przerwane.
Dzwoni czasem i beczy, by tydzień później świat stał przed nią otworem pełnym rozrywki.
Wraca do picia mając przerwy tygodniowe max.
W związku z gościem, który po terapii nie pił i nie brał 4 lata.
Już pije i jara, ale póki co kontroluje ofkors.
Ona zjawia się i gwiazdorzy, a ja leje już sikiem prostym.
(Wybaczcie mi chamski, prosty ton, ale podejrzewam, że wielu z Was miałoby taki sam, na tyle usłyszanych sp*****aj, zaraz po tym jak prosiła o pomoc).
Dziś była u nas w pracy. Ja nie pale dwa miesiące. Szefowa i druga dziewczyna korzystając z okazji rzuciły i nikogo nie ciągnie. Przyszła owa dziewczyna i zadziwiona byla, że nadal nikt nie pali.
Ostatecznie się z nią spięłam, tzn z obserwacji tłumu było to maleńka iskierka, a ona wybuchła. Po tym jak zwróciłam jej uwagę, że jest posprzątane a ona robi bajzel i za chwilę wyjdzie. By następnie poprosić ją grzecznie, o przesunięcie się, bo zamiatam jej piach na buty, więc 'albo w lewo albo w prawo się weź'.
Wybuchnęła na mnie i wyszła ze szkoły ofukana.
Nie omieszkała oczywiście wcześniej powiedzieć (nie do mnie), że:
"No tak, jedna przestała palić, to wszystkie musiały przestać. Jedna nie pije to wszyscy maja nie pić."
Noooooooo ku***.
Gadałam później z dziewczynami i zapytałam, czy ja się obnoszę ze swoim niepiciem, lub niepaleniem i czy je nie daj boże do czegoś zmuszam. Chórem orzekły, że absolutnie. A nie piją bo mnie szanują. A nie palą, bo nie chcą.
A dziewczynka powiedziała jeszcze, że: "ja jestem dorosła i nikt mi nie będzie mówił, że mam nie pić". Krzyż na drogę droga na krzyż.
Ps: gdyby ktoś nie wierzył, że alkohol wpływa na organizm i go niszczy. Niszczy. Trzustkę niszczy. A po jakimś czasie to procentuje.ankao30 - Pią 18 Gru, 2015 20:50 No Anka na dzień dobry gratuluję, super dwa miesiące
Wiesz ja się obnoszę wszędzie nie palę, nie pije, a inni to mi lotto.
W pracy cztery już rzuciły papierosy, wkurzało je, że kupiłam sobie nowe kolczyki, perfumy i wszystko przeliczyłam na paczki. Kolczyki to tylko cztery paczki, czyli około tygodnia
Wczoraj dostałam kawę, czekoladki i duże całusy od nich, bo też już mają po dwa miesiące i teraz czują tą ulgę uwolnienia się z nałogu.
A i jedno ktoś mi powiedział w AA że jak ktoś zazdrości, bo nie umie przestać pić, czy palić to właśnie tak agresywnie reaguje. No niestety musi sam sobie pomóc. Można tylko wskazać drogę.
Ann - Czw 24 Gru, 2015 00:18 Życzę Wam małych cudów na co dzień.
Radości z każdej chwili.
Sukcesów, spełnienia i miłości.
Największej miłości - do samych siebie!
Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech się spełniają Wasze marzenia.
Ściskam.
A.Ann - Sob 26 Gru, 2015 20:46 Ależ to wszystko inaczej brzmi, inaczej wygląda i inaczej smakuje każda jedna chwila i każde jedno zdarzenie. Każdy dzień jest taki jaki być powinien, chociaż czasem nie ma na to mojej zgody, to wierzę, że tak miało być, a za jakiś czas dowiem się dlaczego.
A na podsumowanie przyjdzie czas.
Cisza, spokój i jest jak jest, w sumie nawet tak jak powinno być.Tajga - Sob 26 Gru, 2015 21:32
Ann napisał/a:
Życzę Wam małych cudów na co dzień.
Radości z każdej chwili.
Ann napisał/a:
Cisza, spokój i jest jak jest, w sumie nawet tak jak powinno być.
No i jest cud, nawet niemały.Ann - Wto 29 Gru, 2015 20:08 Harmonia.
Radość serca.
Jest dobrze , mimo wszystko.smokooka - Wto 29 Gru, 2015 22:57 Ło She - Wto 29 Gru, 2015 23:16 Ann - Czw 31 Gru, 2015 00:10 Dwatysiącepiętnastko!
Jak to dobrze, że już dziś się kończysz. Nawet nie wiesz jak skrupulatnie odliczałam dni do 31 grudnia. To teraz ci wygarnę, a co.. ale zrobię to grzecznie, bo ja grzeczna dziewczynka jestem.
Byłeś w cholerę uciążliwy. Okropnie marudny. Złośliwy i zwyczajnie sypałeś piachem w oczy bez pardonu, zupełnie nie reagując na moje tupanie nogami i zgrzytanie zębami. Przyniosłeś mi w prezencie kilka turbulencji. Zacząłeś od lutego i nie przerywasz aż po dziś dzień.
Wypadek, ból. Wyczyściłeś mi portfel ze wszystkich zakamarków. Sprawiłeś, że byłam częstym gościem pogotowia, przychodni i apteki, z bardzo różnych powodów. Poznałam dzięki temu lepiej anatomię i samą siebie jeszcze dokładniej niż kiedykolwiek. Wiem jak zbudowany jest kręgosłup i jak boli każdy odcinek z osobna i wszystkie razem. Wiem, że przekłuwanie wenflonu do podawania dożylnych zastrzyków wymaga wiele cierpliwości mojej i personelu medycznego. Przypomniałeś mi, że chorowałam na astmę i oddałeś mi ją po 10 latach z zestawem wziewów. Wymyśliłeś mi też kilka innych spraw, których sprawdzać mi się nie chce.
Rzucałeś mi pod nogi kłody jak tylko się dało, w każdej dość ważnej sferze życia. Gasiłeś światło kiedy potrzebowałam oświecenia. Dawałeś zabawki i wyrywałeś siłą brutalnie.
Zabrałeś z mojego otoczenia cudownego człowieka, przedwcześnie, niepotrzebnie – zupełnie nie pytając nikogo o zdanie. Choć tak bardzo wiele mi dawał od siebie, nagle okazało się, że nie mogę już do niego zadzwonić... ale jego numer nadal widnieje w mojej książce telefonicznej.
Popsułeś co tylko mogłeś popsuć i do czego nie zdążyłam dobiec aby pozbierać, albo po prostu już nie miałam sił tego ruszyć i zostawiłam ci nie chcąc się z tobą mocować. Po prawie dwunastu miesiącach ciągłego ratowania się przed wybiciem sobie zębów, wyglądałam przez moment jak obdartus i tak właśnie czułam się wewnętrznie, ale ...
Ale, wiesz co skubańcu? Ja nadal jestem i nadal mam chęć działania. Zrobiłam ci na złość i nawet dokonałam kilku zupełnie nowych wyborów, (zmieniłam pracę, próbowałam nowości, dawałam sobie szansę) chociaż sypałeś piachem ze wściekłością to nie mogłeś mnie powstrzymać. Co prawda podłożyłeś mi za chwilę nogę, żebym się obtłukła, ale miałam cię gdzieś.
Jedyne co mogę ci dziś powiedzieć to... SPIEPRZAJ, idź i nie wracaj już więcej pod innym numerem ani nazwą.
Z nadzieją czekam na to, że ta szesnastka coś odmieni.. a wiara podobno czyni cuda.
I jeszcze jedno. Ja się nigdy nie poddaję. Pamiętaj ;] jestem trudna do ubicia.
Ps: jeśli dorwę tego kogoś kto współpracował z dwatysiącepiętnastką i stworzył z nim laleczkę voodoo, którą w mojej intencji sukcesywnie nakłuwa.. to obiecuję – nogi z du** wyrwę.
Ps2: Przy okazji dwatysiącepiętnastki, zaliczyłam bardzo szybki kurs dorastania.
Jest jedna sprawa za jaką mogę być Ci wdzięczna: nauczyłeś mnie doceniać to co mam!
(tekst z mojego fb).
endriu - Pią 01 Sty, 2016 08:52 Ann, świetnie, że to wygarnęłaś, życzę Ci pięknego 2016 roku Ann - Pon 08 Lut, 2016 21:08 Odpoczęłam trochę od internetu. Ograniczyłam go na tyle na ile mogłam. Skupiłam się na realnym życiu, ale już mi się zatęskniło za Dekadencją .
W pracy bardzo dużo obowiązków, więc tydzień za tygodniem mija bardzo szybko. Umowę mam do 2 marca, zobaczymy co będzie dalej. Mam o to trochę stresa, ale nie sądzę żeby było źle.
W czasie kiedy mnie nie było na forum, przechodziłam kryzys.... ale u mnie to wszystko wynika z dawnych lat, z odległych. To taka część mnie, która wciąż pragnie ukojenia i wyje kiedy go nie dostaje. Później to mija, przechodzi.
Nasza lokalna wspólnota aowska przeżywa jakiś kryzys ogólny tożsamości, każdy na każdego naskakuje, lokalne wojenki i zawiści, które przybierają ogromne rozmiary. Dziwna ciężka sprawa. Zrobiłam więc kilka kroków w tył. I jest mi z tym dobrze.
Zdrowienie to także wypełnianie pustki po alkoholu. Nowym wypełniaczem dla mnie jest fotografia. To czas, w którym odpoczywam. Niesamowicie odpoczywam i mam z tego ogromną frajdę. Spacer w mrozie hartuje ducha (ewentualnie później się choruje ). Myślę, że najlepsze co mogło mi się przytrafić na koniec tamtego beznadziejnego roku to ten aparat w prezencie. Dawna pasja, którą zdawało się, że przepiłam bezpowrotnie, dziś znów jest moja .
Zdrowotnie mam się mniej stresować wtedy żołądek będzie pracował jak należy.
Aktualnie od wczoraj rozwaliła mnie grypa, przed którą się długo broniłam.
Ale nie ma tego złego ... wyspać się mogę wreszcie.
Stęskniłam się, no a już pominę fakt, że nie wiem zupełnie kto jest kto na forum pannaJot - Pon 08 Lut, 2016 21:16 A ja Asia. "Czy...mnie...jeszcze...pamiętasz...?" pterodaktyll - Pon 08 Lut, 2016 21:22
Ann napisał/a:
nie wiem zupełnie kto jest kto na forum
yuraa - Pon 08 Lut, 2016 21:22 witaj po raz kolejny Ann - Pon 08 Lut, 2016 21:31 Was pamiętam czubeczki
ale nowych tyle, że nieograniam
a już pominę fakt, że nie wiem zupełnie kto jest kto na forum
eeeno,ja to wciąż ten,no te ciacho pietruszka - Wto 09 Lut, 2016 11:42 No witaj Aniu ponownie endriu - Śro 10 Lut, 2016 13:37 Ann, buziaki Ann - Nie 21 Lut, 2016 12:07
Nadal nie bardzo mam czas na czytanie forum. tak wyszło, że nastał moment kiedy czas zająć się sobą i prawdziwym życiem.
Nawet jak usiądę do forum, to powiem szczerze... nie bardzo mam siłę czytać.
Trochę wydaje mi się, że moje życie składa się z drogi do pracy, pracy i drogi do domu. Czasem składa się też ze spotkania z anonimowymi, dwa razy po dwie godziny w tygodniu, czasem raz.
Tęskno mi do wiosny, dłuższych dni i słońca.
Zima to czas stagnacji. Dla mnie to czas przetrwania.
Czas kiedy skrzynka mailowa ma naście nieprzeczytanych i nie odpisanych wiadomości (co do mnie nie podobne). Czas kiedy kładąc się do łóżka biorę do ręki książkę ale oczy mówią mi, że nie mają sił czytać i wszystko rozmazują. Czas kiedy dopiero wolny weekend zmusił mnie do gruntownego posprzątania akwarium. Czas kiedy muzyka w słuchawkach ma inny dźwięk. Czas, w którym wszystko dzieje się jakby obok mnie.
Propozycję dalszej pracy dostałam. Tylko kilka spraw po drodze do załatwienia.
Zmieniłam się.
Tydzień temu, zebrałam w pracy za stażystkę. Zebrałam tak, że po samych skarpetach. Szefowa miała zły dzień, bardzo zły dzień. Stażystka zawaliła robotę, ja byłam w pracy więc ja dostałam cięgi. Ale okazało się nagle, że nie wkładam sobie czyichś win na garba. Okazało się, ze jest we mnie mnóstwo opanowania i stanowczości z delikatnością. Wybroniłam swojego placyku i swojej pracy, pokazałam, że moja jest wykonana, a reszta mnie nie dotyczy, aczkolwiek mogę wyjątkowo zrobić to coś w 1/10 tej najważniejszej i potrzebnej na już części, za stażystkę.
I nawet jej nie zabiłam następnego dnia.
Znaczy się, są zmiany.
Ale zdarzyło mi się usłyszeć też jakiś czas temu: po co Ci te wszystkie terapie jak jesteś takim chamem? także... zdaje się dużo za mną, wiele przede mną.
A jak Wam się żyje?endriu - Nie 21 Lut, 2016 21:07 mi wspaniale pietruszka - Pon 22 Lut, 2016 12:06
Ann napisał/a:
A jak Wam się żyje?
Wciąż jakoś tak do przodu ciągnę ten wózeczek
I czekam z utęsknieniem na wiosnę, na dłuższe dni, jasne wieczory, trochę ciepełka i słoneczka
Ann napisał/a:
Nadal nie bardzo mam czas na czytanie forum.
ano też jakoś mi czas pędzi, coś w tym jest zołza - Pon 22 Lut, 2016 12:30 U mnie też leci ...poza tym , że wczoraj chciałam zabić męża Wyobraź sobie , że wzięłam go moim autkiem tylko do sklepu . Zatrzymała mnie drogówka. Dokumenty , trzeźwość itp . Policjant grzecznie poinformował mnie ,że wszystko ok ale należy mi się mandacik za brak pasów ( mój po wielu mandatach z tego tytułu załatwił sobie zaświadczenie ,że nie musi zapinać pasów) Bardzo grzecznie poprosiłam pana policjanta o upomnienie ..Zgodził się na takie rozwiązanie a mój małżonek wyjechał z tekstem "to niesprawiedliwe , to już kolejny raz jak moja nie płaci mandatu - to dyskryminacja ze względu na płeć panie policjancie. " Nie odzywam się już drugi dzień ...chłopy to jakaś inna rasa endriu - Pon 22 Lut, 2016 13:52 nie ma trzeźwienia bez przestrzegania przepisów
należał Ci się mandat, może wtedy nauczyłabyś się zapinania pasów (5 sekund to zajmuje?)
kiedyś może Ci to uratować życie...pietruszka - Pon 22 Lut, 2016 14:45
zołza napisał/a:
Nie odzywam się już drugi dzień ...chłopy to jakaś inna rasa
to nie tylko chłopy...
Miałam kiedyś taką sytuację - zabrałam koleżankę znad morza, chociaż powinnam jej wtedy powiedzieć, żeby radziła sobie sama (tak narozrabiała po pijaku, że akurat powinnam być raczej ostatnią osobą ułatwiającą jej powrót do domu ). Gdzieś na obrzeżach jakiegoś większego miasta nie zauważyłam, że to już teren zabudowany. I przekroczyłam nieznacznie prędkość o jakieś 20 km/h. Pan policjant był miły, pewnie skończyłoby się nawet na upomnieniu, gdyby mi się na tylnym siedzeniu nie przebudziło skacowane dziewczę. I zaczęła opowiadać kawały o policjantach, które to żarty najwyraźniej nie przypadły do gustu kontrolującemu mnie służbiście.
A pan policjant wypisując mi (najniższy co prawda) mandat wycedził przez zęby, ze że trzeba uważać na koleżanki.
Cud, że nie zabiłam. Miałam ochotę też pozbyć się dziewczątka poprzez wypchnięcie jej z samochodu w jakimś ciemnym lesie.
Po powrocie do miasta zostawiłam ją pod jej domem i więcej nie miałam ochoty jej widzieć. Z mężem, jak się domyślam, trochę większy z tym problem? Ann - Nie 28 Lut, 2016 21:36 Cieszę się dziewczyny, że jednak obeszło się bez ofiar .
U mnie... dużo pracy, ale takie życie. Dziś miałam wolne, ale obudziłam się wcześnie i zrobiłam dużo w domu rzeczy jakie mi zalegały.
Jutro do pracy.
W czwartek mam termin gastroskopii NFZtowskiej. Mimo, iż robiłam prywatnie w styczniu zrobię teraz i zobaczę czy coś się zmieniło, chociaż wydaje mi się, że niewiele.
Mój organizm już domaga się jedzenia, może nie tyle głodem, bo już go nie odczuwam, zjadam tyle co ptaszek.
Ale dziś jestem trochę przestraszona, bo mi momentami słabo, chyba jestem wypłukana z witamin, chociaż robim co możem, mimo że niewiele możem.
W zeszłym tygodniu już mi szafa w pracy sprzed nóg odjechała... a dzisiaj bałam się, że nie dojdę do domu jak niedawno wracałam.. i trochę miałam pietra bo ulice prawie puste... i jakbym rąbnęła to by było licho.
A alkoholizm był jest i tak ma być. Całe szczęście, że mnie nie gryzie na tą chwilę i sobie tak żyjemy. Ja i on. Każdy sobie, nie wchodząc sobie w paradę.Jo-asia - Nie 28 Lut, 2016 21:52 Aniu, nie wiem czy interesują Cię.. niekonwencjonalne metody leczenia. Jako dodatek, oczywiście. Mnie pomaga, wiedzieć z czym moje dolegliwości mają związek.. a mają z przekonaniami i uczuciami też
Ann - Nie 28 Lut, 2016 21:54 Jo-asia, zdaję sobie sprawę z tego, że mój żołądek to moje nerwy, stres i inne gryzonie . Jak masz coś do poczytania to podeślij w pw, zerknę, może się coś dowiem.Ann - Śro 02 Mar, 2016 16:32 Jakaś taka jestem ze*rana od poniedziałku. Skręcić się nie mogę. Popsułam się chwilowo olga - Śro 02 Mar, 2016 16:37 czasami się zdarza też tak miewam, nie martw się, skręcisz sięWiedźma - Śro 02 Mar, 2016 19:18
Ann napisał/a:
Popsułam się chwilowo
Dobrze, że chwilowo - teraz tylko za chwilę się napraw i po sprawie Ann - Śro 02 Mar, 2016 19:22 Pracuje nad tym
Zaliczyłam co prawda porannego suchego kaca z trzesacymi lapami. Ale już mi lepiej odrobinę. Jeszcze trochę i się poskladam.She - Śro 02 Mar, 2016 19:34 Wiedźma - Śro 02 Mar, 2016 19:56
Ann napisał/a:
Zaliczyłam co prawda porannego suchego kaca z trzesacymi lapami.
A po czym tak Ci się zrobiło? Doszłaś już?Ann - Śro 02 Mar, 2016 20:15
Wiedźma napisał/a:
A po czym tak Ci się zrobiło? Doszłaś już?
tak, doszłam. Dokładnie wiem i czuję skąd pochodzi. Kwitło, aż wykwitło po trzech dniach.Wiedźma - Śro 02 Mar, 2016 20:41
Ann napisał/a:
Dokładnie wiem i czuję skąd pochodzi.
No i supcio!
Teraz jeszcze tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość i zadbać, żeby się nie powtarzało Ann - Pią 11 Mar, 2016 20:38 Ciężki tydzień.
Pogrzeb u współpracownicy więc tak trochę więcej mi przypadło... a przy tym, że się przyjaźnimy jeszcze zanim zaczęłyśmy razem pracować, to wspierałam jak potrafiłam, a ona potrzebowała się oprzeć na moim ramieniu. Dobrze mi z tym, bo dziękuję Bogu, że mogłam i dał mi siłę.
Jednakże dziś w pracy byłam już zupełnie sama, stażystki też nie było. I.... stwierdziłam, że robię tylko rzeczy konieczne, odłożyłam stos papierów na bok i skupiłam się na odbieraniu telefonów i rozmowach z tymi, którzy przyszli, a później wysprzątałam nam sekretariat porządnie. I też mi dobrze z tym, że na siłę nie maltretowałam się nad robotą, którą i tak będzie trzeba zrobić w przyszłym tygodniu i tak, a w której ze zmęczenia mogłabym zrobić tylko milion błędów.
Po pracy przeszłam w jedną stronę do szefowej domu, pochodziłam z psem.... i miałam wrażenie, że za chwilę usiądę na chodniku i nie pójdę dalej. Zmęczenie okropne zmęczenie mnie dopadło.
Od 3 tygodni nie byłam na mityngu.... i pomyślałam, że dziś też nie pójdę... bo jestem wykończona. Miałam jeszcze prawie godzinę do mityngu i kawał drogi. Bardzo dużo chodzę na piechotę więc teoretycznie jestem przyzwyczajona... ale ta odległość mnie przerażała.. głowa chciała mi pęknąć na pół... normalnie jakby kończyło mi się paliwo.
Poszłam jednak.... ledwo stałam pod salą. Weszłam kiedy otworzyli... usiadłam bardzo wygodnie.. i zaczęłam zasypiać jeszcze przed mityngiem. A kiedy mityng się zaczął walczyłam podwójnie ze snem.
A później z ogromnym wysiłkiem chciałam zrozumieć co ktoś mówi..
podsumowując... WYSZŁAM Z MITYNGU NAPRAWIONA, ani mi nic nie jest.. ani nie umarłam. Dowiedziałam się jakiego paliwa mi brakowało... brakowało mi ducha, siły ducha...
Choć przyszłam i przeklinałam w myślach fakt, że jestem... to wychodząc dziękowałam Bogu, że się przemogłam.
I teraz mam całkiem niezły humor .
Jeszcze dwa dni i odpoczywam ze dwa dni kolejne
Buziaczki misiaczki margo - Pią 11 Mar, 2016 20:41 Mam do powiedzenia tylko jedno, więc zawoalowałam to wstępem, żeby było więcej literek
To miło Ann - Pią 18 Mar, 2016 12:39 Być może zrobię burze, być może nie, ale powiedzieć muszę.
Obserwuję nadal ten nurt sponsorowania, tabelek i kolan.
Obserwuję pracę na programie, prowadzenie przez drugiego człowieka, który czasem ma mniej abstynencji niż ten, którego prowadzi... i nie rozumiem.
Rozumiem program, rozumiem jego działanie i moje działanie w tym, a także życie programem.
Nie wyłączyłam myślenia, jednak zmieniam swoje przekonania i przyglądam się sobie. Zmieniam stare zachowania i uczę się żyć na nowo. Rozróżniam sytuacje stresowe i występujące po nich uczucie przygnębienia, a nawet głód alkoholowy. Widzę działanie programu 12 kroków we wspólnocie, w czasie mityngów i świadectw ludzi chorych na tą samą śmiertelną chorobę co ja. Czytam WK ale nie traktuję jej jako jedyną najważniejszą prognozę mojego życia. Daje sobie szansę żyć zgodnie ze sobą, programem i własnym sumieniem.
Nie wyobrażam sobie narzucania mi czegokolwiek przez drugiego alkoholika. Nie dlatego, że nie mam w sobie pokory, ale dlatego, że ja wiem czego chcę i nie musi mnie nikt przymuszać. Przymusem bowiem jedynie podniosłabym swój wewnętrzny bunt.
Od stycznia tego roku jestem na programie 12 kroków... ale zupełnie inaczej wygląda to, niż to o czym czytam tutaj i obserwuję. Nie mam żadnych osławionych sugestii ani nie muszę dzwonić do sponsora o umówionej porze, czy też jechać do niego kawał świata. Ku jego chwale i podniesieniu jego ego - bo tak właśnie widzę całe sponsorowanie nowej fali. Ta cała mowa o tym, co ktoś zrobił... co ktoś przeżył, ktoś, ktoś, ktoś.. a gdzie w tym wszystkim zdrowienie tego, który mówi wciąż tylko o kimś obok.
Pracuję na programie, przez cały rok, raz w tygodniu zasiadamy i alkoholik terapeuta z wieloletnim stażem abstynencji, przedstawia nam zasadność kroków i pomaga zrozumieć ich sens. Tak jak wydawało mi się, że wszystko jest proste i zrozumiałe, tak już przy 3 kroku okazało się, że wcale nie jest tak, że juz wszystko wiem. Ta forma zmusza mnie do dużego wysiłku i myślenia, które to w przeciwnej fali krokowców ma zostać wyłączone.
Czytam krok i przez okrągły miesiąc skrupulatnie w swoim zeszycie udzielam odpowiedzi na pytania do niego... pytania egzystencjalne, pytania, które wcale dla mnie nie mają prostych odpowiedzi.
Ogromna praca nad samoświadomością i przyznaniem się do słabości. Praca warta przepracowania. Nie przebiegnięcia, ale przepracowania.
Jak to usłyszałam na początku: 'pomagam nie pomagając' i faktycznie tak jest, nikt niczego mi nie narzuca i nie wbija mnie w fałszywą dumę... a sprowadza mocno na ziemię z mojej postawy, którą już osiągnęłam, by pokazać mi, że jeszcze nadal niewiele wiem a dopiero mam szansę się dowiedzieć.
Wybaczcie mi, ale nie potrafię się pogodzić z tym co widzę... z tym kultem człowieka, który jeszcze być może niedawno sikał pod budką z piwem, a dziś głosi prawdę, która to prawda jest najmojsza i jedyna właściwa.
Uważam, że praca na programie to nie jest odhaczanie tabelek i kroków, ale faktyczne schylenie głowy, które nie niesie za sobą wielkiej wszechobecnej radości i nie powoduje, że nagle świecimy się złotą powłoką. A jedynie dostajemy szansę docenienia tego co mamy.
Musiałam to z siebie wywalić.
Mimo wszystko wciąż dzwoni mi w uszach, że każda droga jest dobra jeśli pomaga a nie szkodzi... ale obserwując pewne zachowania i sytuacje owej fali, zauważam jednak wielkie szkody. I mi się bunt włącza.ankao30 - Pią 18 Mar, 2016 13:48 Aniu wieczorkiem w domu więcej popiszę, ale tym czym chcę się podzielić teraz, to to, że ja programu nie przepracowywałam jak Ty, bowiem jest on faktycznie różnie przekazywany. Też na poczatku nie umiałam tego pojąć, bowiem nie znałam innego sposobu jak mój. Ale każdy jest dobry jak tylko pcha w określonym kierunku.
Osobiście nie pisałam krok po kroku, a wiem, że wiele osób to w taki sposób terapeutyczny przekazuje. Program 12 kroków opisany w WK to duchowy program i nie chodzi o ideał, lecz o postęp duchowy wyznaczonym kierunku.
Ja nie musiałam przepracować kroku 1,2,3 tu zawierzylam i staram się ufać, 4 tak tu zrobiłam inwenture, i tak dalej pozostałych kroków. Dziś żyje 10.11 i 12.
Aniu każdy program jest dobry jak się zmieniamy. Wcześniej oceniałam czy ten, czy tamten, dziś nie, dziś dziękuję, że jestem tu i teraz i dzielę się tym co sama mam.
A niezamykam się, bo może kiedyś będę czegoś więcej szukać, lecz dziś mi to wystarcza. Ja się nadal zmieniam. To dalej praca teraz z podopieczną, gdzie osoba zaufała a ma wiele, bardzo wiele lat trzeźwości i jest po terapiach i różnych programach, a jednak. I najlepsze to jest to, że może coś jej daje, no przekazuje program, lecz ona mi dużo. Znów spoglądam na siebie, odkrywam nowe inne ja. I to jest piękne. Odświeżyłam wiarę, a to najważniejsze, daje mi siłę na codzień.yuraa - Pią 18 Mar, 2016 14:05 Ann, świetnie to ujęłaś
mam podobne odczucia i nie tylko ja. zauważam że w grupach przynajmniej tych które odwiedzam tworzą się podziały co widać na przerwach,
stoimy sobie , my kilkunastolatkowie w swoim gronie , dyskutujemy, czasem rubasznie żartując ale czuje się tą radość z trzeźwości
i gdzieś tam obok programowcy
jacyś inni
oceniam ? pewnie że oceniam ale ja już niereformowalnypterodaktyll - Pią 18 Mar, 2016 17:59
Ann napisał/a:
Być może zrobię burze, być może nie, ale powiedzieć muszę.
I mądrze prawisz Aniu, mój szacunek
Ann napisał/a:
każda droga jest dobra jeśli pomaga a nie szkodzi..
Mądra dziewczynka z Ciebie.......
Ann napisał/a:
obserwując pewne zachowania i sytuacje owej fali, zauważam jednak wielkie szkody. I mi się bunt włącza.
Po co? .............to pytanie retoryczne bo każdy ..............no co robi? .........Oczywiście!!!
PIEPRZY SOBIE SWOJE ŻYCIE TAK JAK POTRAFI
Tak przy okazji, absolutnie sie z Tobą zgadzam w kwestii sponsoringu ankao30 - Pią 18 Mar, 2016 19:35
Ann napisał/a:
Od stycznia tego roku jestem na programie 12 kroków...
Super i tak trzymaj
Ann napisał/a:
Nie mam żadnych osławionych sugestii ani nie muszę dzwonić do sponsora o umówionej porze, czy też jechać do niego kawał świata. Ku jego chwale i podniesieniu jego ego - bo tak właśnie widzę całe sponsorowanie nowej fali.
Szkoda, że tak to widzisz, ja niestety inaczej. Sponsorowanie to tylko przekazanie programu, żadnych mądrości życiowych, itp. Przekazuje to co sama dostała w taki sam sposób nic więcej, nic mniej.
Ann napisał/a:
Pracuję na programie, przez cały rok, raz w tygodniu zasiadamy i alkoholik terapeuta z wieloletnim stażem abstynencji, przedstawia nam zasadność kroków i pomaga zrozumieć ich sens. Tak jak wydawało mi się, że wszystko jest proste i zrozumiałe, tak już przy 3 kroku okazało się, że wcale nie jest tak, że juz wszystko wiem. Ta forma zmusza mnie do dużego wysiłku i myślenia, które to w przeciwnej fali krokowców ma zostać wyłączone.
Wiesz tu wszystko jest w historii AA:
"W roku 1935 spotkało się w Akron, Ohio (USA) dwóch mężczyzn. Obydwaj byli wówczas uznani za alkoholików w beznadziejnym stanie, co w oczach wszystkich ich znajomych było rzeczą kompromitującą. Jeden był człowiekiem interesu, dawniej dobrze znanym na giełdzie nowojorskiej, drugi znanym chirurgiem; obaj zdążyli już się zapić prawie na śmierć. Obaj próbowali różnych "kuracji" i kilkakrotnie przebywali w szpitalach. Wydawało się rzeczą pewną, także dla nich samych, że nie ma już ratunku. Przypadkiem poznając się stwierdzili zadziwiający fakt: gdy jeden z nich usiłuje pomagać drugiemu, efektem jest trzeźwość. Powiadomili o tym fakcie trzeciego alkoholika, prawnika, przykutego do łóżka szpitalnego; on też postanowił spróbować. Wszyscy trzej, żyjąc swoim życiem, próbowali pomagać innym alkoholikom. Nawet jeśli ludzie, którym ofiarowali pomoc, nie chcieli jej przyjąć, pomagający czuli, że im samym wysiłek ten się opłaca, ponieważ w każdym przypadku ten, kto chciał pomagać, zachowywał trzeźwość, nawet jeśli jego "pacjent" pił dalej.
Kontynuując to zajęcie dla własnego dobra, nie znana z nazwisk, garstka niepijących alkoholików uświadomiła sobie nagle w 1937 roku, że dwudziestu z nich zachowuje trzeźwość! Trudno dziwić się temu, że sądzili, iż stał się cud. Ustalili, że powinni spisać swoje przeżycia, aby ich doświadczenia można było szerzej popularyzować. Ale, jak zresztą możecie sobie wyobrazić, mieli wielkie trudności z ustaleniem, co się właściwie stało. Gdy wreszcie w roku 1939 doszli do takiej wersji wydarzeń, że wszyscy mogli się podpisać pod publikacją...1", zostały one zawarte w książce "Anonimowi Alkoholicy". Tak powstał ruch Anonimowych Alkoholików. Rozwijał się on szybko i... "ten fantastyczny rozwój niósł ze sobą bardzo dolegliwe bóle wzrostu. Dowiedziono co prawda, że alkoholicy mogą zdrowieć, ale żadną miarą nie było pewne, czy tak wielka liczba, nadal nieobliczalnych ludzi będzie potrafiła harmonijnie współżyć i współpracować z dobrymi rezultatami. Wszędzie wyłaniały się... problemy członkostwa, pieniędzy, stosunków międzyludzkich, oddziaływania na zewnątrz, kierowania grupami i klubami, a także dziesiątki innych kłopotów. Właśnie z tego kłębowiska burzliwych doświadczeń wyłoniło się Dwanaście Tradycji AA, po raz pierwszy ogłoszonych w 1946 a następnie zatwierdzonych w 1950 roku na Pierwszej Międzynarodowej Konwencji AA w Cleveland..."2
http://www.aa.org.pl/aa_histora.html
Wiesz w 1935 było ich dwóch, po dwóch latach dwudziestu, a po czterech stu. Jakby podeszli w taki sam sposób jak Ty to niestety AA jeszcze by nie było tu. No ale tak sobie przekazywali program, wszystko jest napisane w WK.
Ann napisał/a:
Czytam krok i przez okrągły miesiąc skrupulatnie w swoim zeszycie udzielam odpowiedzi na pytania do niego...
Wiesz jak się spotkałam z Twoją formą byłam zdziwiona, bowiem nie wiedziałam, że tak też to wygląda. Ale wszystko to tłumaczy historia AA w Polsce. Też można poczytać, o pierwszej grupie w Poznaniu. Jak terapeuci wspaniale, bo naprawdę dużo włożyli wysiłku i skutecznie w rozwój AA. Program był interpretowany i przekazywany terapeutycznie. Wielu to pomogło i pomaga. Mam znajomego, który zaczął trzeźwieć w latach 80 i opowiadał jak w tamtych czasach nie było dostępu do WK, później o wiele później bo w 1996 roku, ale jak usłyszał o krokach to sam je wdrażał w życie i od 1980 jest szczęśliwym trzeźwym alkoholikiem. Żyje krokami i wiarą bo oto tu chodzi.
Ann napisał/a:
Wybaczcie mi, ale nie potrafię się pogodzić z tym co widzę... z tym kultem człowieka, który jeszcze być może niedawno sikał pod budką z piwem, a dziś głosi prawdę, która to prawda jest najmojsza i jedyna właściwa.
A to jak wyżej pisałam. Przyznam się szczerze, że sama się wahałam, czy zacząć sponsorować, czy nie. Jak zdałam krok piąty, sponsorka powiedziała, teraz możesz się wypowiadać na mityngach i jak ktoś cię poprosi możesz sponsorować. Oczywiście pod okiem sponsorki, bym nic nie pomieszała w przekazie. Długo się wahałam, bowiem myślałam tak jak Ty. Co ja mogę przekazać osobie która x lat nie pije. I wiesz mogę program nic więcej, to zrozumiałam. Choć byłam zaskoczona i miałam obawy, jak poprosiła mnie dziewczyna o przeprowadzenie, z dużym, bardzo dużym stażem trzeźwości, po kilku programach pisanych, po terapii. Nie obwijałam w bawełnę, powiedziałam jej ile nie piję, jak wygląda program, i że jest moją pierwszą podopieczną. Że będę się wspierać moją sponsorką, bez żadnego wahania się zgodziła. A ja miałam dylematy, to ja już kręciłam filmy, czy dam radę, czy tamto, brakowało mi wiary. Ale uspokoiłam się po słowach sponsorki: jak ona czyli podopieczna ma gotowość, a ty masz program to będzie wszystko ok. I jest już prawie kończy.
Ann napisał/a:
Uważam, że praca na programie to nie jest odhaczanie tabelek i kroków, ale faktyczne schylenie głowy, które nie niesie za sobą wielkiej wszechobecnej radości i nie powoduje, że nagle świecimy się złotą powłoką. A jedynie dostajemy szansę docenienia tego co mamy.
Praca to praca, WK str 56 to ta tabelka.
Krok 4,8,9 i dzienne wdzięczności, które piszę pozwoliły mi zobaczyć radości i tu dziennie za nie dziękuję. Wcześniej tego nie widziałam. To wypracowałam w sobie, tak mi to zostało przekazane.ankao30 - Pią 18 Mar, 2016 19:44
yuraa napisał/a:
mam podobne odczucia i nie tylko ja. zauważam że w grupach przynajmniej tych które odwiedzam tworzą się podziały co widać na przerwach,
stoimy sobie , my kilkunastolatkowie w swoim gronie , dyskutujemy, czasem rubasznie żartując ale czuje się tą radość z trzeźwości
i gdzieś tam obok programowcy
jacyś inni
oceniam ? pewnie że oceniam ale ja już niereformowalny
Przykro to się czyta, ale wierzę, że tak może być. Ja mam szczęście, mam fajne grupy gdzie trzymamy się razem i nie ma to znaczenia jaki program, czy program czy nie. To indywidualna sprawa. chodzę na różne grupy, bo mi to pomaga i spotykam często te same osoby i to jest fajne. No ale słyszałam, że różnie to bywa, ostatnio nawet na warsztatach był ten temat poruszany. W naszym mieście nie widać tego ale gdzie indziej tak. Bo ten program i koniec i tamto. Dziwne już to pisała kiedyś, że bardzo zróżnicowane AA, ale może i dobrze. A dowiedziałam się, ze chyba tylko w moim mieście są grupy kobiece, raczej nigdzie tak nie ma. Dobrze, że są, choć nie ma zakazu by mężczyźni nie przychodzili, ale uszanowali to i mamy takie dwie grupy. Bardzo one pomagają kobietą, które nie umią się przełamać, gdzie były krzywdzone i brakuje im odwagi by wejść na mityng. Tu mają możliwość. Wiem, że to też uratowało wiele kobiet, że miały taką możliwość. Ale to tu, ja szanuję wszystkich, nieważne jaką drogą idą czy nie idą. Nie neguję czy ta, czy tamta. A i Pawlikowską też czytam Ann - Pią 18 Mar, 2016 19:45 ankao30, zupełnie nie przemawia do mnie to co mówisz. Mamy inną drogę i spojrzenie. Ja tylko wyraziłam swoją opinię, Ty swoją.
Moja nie mieści się w głowie Tobie, Twoja mnie. szika - Pią 18 Mar, 2016 20:50
Ann napisał/a:
że jeszcze nadal niewiele wiem a dopiero mam szansę się dowiedzieć.
to jest wspaniałe uczucie o ile podchodzę do tego nie z poziomu jakichś kompleksów czy cierpiętnictwa.. a z założeniem, że poznawanie siebie, zmiany, tzw praca nad sobą to nieustanna, radosna w efekcie przygoda, frajda.. margo - Pią 18 Mar, 2016 21:09 To może ja się też wypowiem (a co )
Otóż moim skromnym zdaniem to wszystko zależy od człowieka. Zarówno od sponsora jak i od sponsorowanego. Dla mnie jest ok, jeśli to polega na pracowaniu nad krokami. Jeśli sponsor jest jedynie jakimś oparciem, coś w rodzaju terapeuty (wiadomo, że nim nie jest, ale wiecie o co chodzi). Jeśli sponsor to osoba, która mi wytłumaczy, na przykład, na czym polega ten i ten krok, podpowie co i jak, być może zada jakieś pytanie do przemyślenia. Ale wszystko jest ok, gdy ja pozostaje nadal sobą i ma nadal swój mózg do własnego myślenia i analizowania. Nie spotkałam się z nikim, kto byłby w takim układzie sponsoringu, ale mam nadzieję, że tego typu układy istnieją. Z tego co zdążyłam zaobserwować na grupach, zazwyczaj wymaga się, aby osobnik "sponsorowany" ślepo ufał sponsorowi i robił dokładnie to, co sponsor mu każe. Gdy sponsor każe odprawiać w domu modły od rana do wieczora to uczniak musi to robić, gdy sponsor każe chodzić na mitingi x razy w tygodniu i myć szklanki to tak ma być, to sponsor wybiera na które mitingi w mieście delikwent ma chodzić, a na które nie... i tak dalej. Obserwowałam jedną babeczkę u mnie na mitingu, która od wielu lat nie pije i postanowiła wejść na program i słyszę, jak jakaś młoda dziewoja nią dyryguje, słyszę jej bunt (słuszny moim zdaniem) wobec tego co się dzieje i w zasadzie dziwie się, że jeszcze nie zrezygnowała. Odnoszę wrażenie, że ona ma nakaz mówienia na mitingu tylko o tym, co przerobiła ze sponsorką, bo o niczym innym nie mówi. Mi się to nie podoba. Ja bardzo chętnie poprzerabiam program, pójdę na grupę gdzie się na programie pracuje, chętnie przepracuję go razem z grupą, gdy nie będę czegoś wiedziała bądź rozumiała to po mitingu po prostu podejdę i zapytam kogoś... Gdyby to było tak jak pisałam wyżej - pracowanie na krokach i refleksje na temat, a sponsor w charakterze pomocy doraźnej, to ja jestem jak najbardziej za. Ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktoś mi miał mówić, o której godzinie rano mam wstawać, o której się kłaść i jak długo spędzać czas z rodziną. Bo ja tak to widzę, być może znam zbyt mało osób, które są w tym układzie... ale po tych, których znam tak stwierdzam...szika - Pią 18 Mar, 2016 21:10
ankao30 napisał/a:
Przykro to się czyta
tego nie rozumiem.. ale i rozumieć nie muszę..
ja mam tak samo jak Yura.. bardzo podobne doświadczenia.. też kiedyś dochodziłam do podobnych wniosków.. wiele zawdzięczam AA, niegdyś byłam stałym bywalcem mitingów, bardzo mi grupa pomagała.. ale przyszedł czas, że AA w moim mieście się posypało i jakoś nic złego się nie stało.. a nawet więcej.. jakbym rozwinęła skrzydła, jakby mi jakieś klapki z oczu spadły, że poza AA i wszystkim co z tym związane, jest wspaniałe życie, bogate, ciekawe, mam tyle rzeczy do poznania, tyle spraw do załatwienia, pasji do zrealizowania..
każdy ma swoją drogę.. każdy inną.. ale nie wyobrażam sobie aby udawać, że nie widzę hipokryzji, nadętego ego czy zafiksowania na czymś u innych ludzi.. nieważne alkoholik czy nie.. toż to dopiero jest iluzja.. jeśli wiem, że ktoś wczoraj kradł, a dziś na mitingu wygłasza bardzo "trzeźwe" przemowy no to sorry.. nie musze mu tego mówić, niech sam się z tym upora.. ale nie udaję, że nie widzę, bo widzę przecież i słyszę, widzę dla samej siebie.. i tu nie ma oceny.. to są poprostu fakty..Jonesy - Pią 18 Mar, 2016 21:21 A ja nic o tym nie wiem, to i się nie wypowiadam. Ale według mnie robicie sobie jakieś dziwne, chore jazdy.ankao30 - Sob 19 Mar, 2016 07:47 Może jeszcze coś dodam, może nudzę, ale wygaszam.
Rok temu sama dużo nad programem, sposobem przekazu myślałam. Czytałam tu i tak to wtedy odbierałam, że bez terapii, tak szybko to nie mam szans itp. Coś w tym stylu.
Sponsorka, która zna terapię, programy pisane i nie, jak ze mną rozmawiała, powiedziała mi szczerze, że jakbym do niej trafiła jakieś trzy lata wcześniej, jakbym poprosiła o sponsorowanie, to by mnie odesłała na terapię i może po paru miesiącach by się zgodziła. Ale wszystko się zmieniło, jak został przekazany jej ten program w taki sposób, zaufała. Choć i tak miała ze mną dylemat, bowiem byłam z najkrótszą abstynencją osobą, która ją poprosiła. Ale zaufała Bogu, nie mi i stwierdziła że jak mam gotowość to ona ma program i będzie wszystko ok i było i jest.
Ja żyję dzięki Wam, bo tu dostałam kopniaka by się ruszyć, by iść na mityng, by szukać pomocy.
Znalazłam szybko, dzięki forum, alkoholikom, mityngom.
Dziś jestem trzeźwa i szczęśliwa, ale inaczej szczęśliwa, nie tak, że cieszę się to co mam materialne, dziś doceniam i widzę coś innego, czego nigdy nie zauwazałam. Dziś wiem że to choroba umysłu, ciała i duszy.
Powoli to do mnie docierało, ale dzięki programowi, kolanom, bo dziennie się modlę, choć nie jestem religijna. Dzięki temu, że uporzadkowałam przeszłość, zrozumiałam, wybaczyłam, a to było ciężkie. Ciężko wybaczyć, pomodlić się za kogoś kto skrzywdził. Długo nie umiałam się za wroga pomodlić, ale jak zaczęłam to poczułam ulgę, dziś wiem, że największym wrogiem jestem ja dla siebie. Dlatego dziennie się modlę modlitwą 3 kroku, wieczorem 7 i czuję że mi to pomaga.
Kolejną sprawą był krok 8 gdzie spadły mi klapki z oczu, gdzie zobaczyłam, że nie tylko mnie, ale ja krzywdziłam. Wtedy okropnie się czułam, przyznając się przed sobą, że kurczę sama nie byłam i nie jestem lepsza. A dziewiątki mnie uwolniły. Pozbyłam się balastu, już się nie boję przeszłości.
Ja trzymam się sugestii, dziennie się modlę, dziennie dziękuję wieczorem, dziennie pamiętam tylko dziś, dziennie czytam codzienne refleksje, dziennie poświęcam chwilę czasu dla innego alkoholika. Tylko tyle, dla niektórych aż.szika - Sob 19 Mar, 2016 08:28
ankao30 napisał/a:
bez terapii, tak szybko to nie mam szans itp
Ania ja oczywiście nie mam monopolu na rację jakie trzeźwienie jest najlepsze.. sama nie wiem czy ja dobrze, czy źle trzeźwiałam.. mogę tylko w tej kwestii zaufać specjalistom..
a zatem opierając się na zdobytej wiedzy jak i na własnym doświadczeniu, mogę tylko powiedzieć, że nie trzeźwieje się na czas.. czas tu nie ma znaczenia, nie jest wykładnią ani miarą..
dla mnie miarą trzeźwości jest odarcie z iluzji w zasadzie na równi z braniem za siebie odpowiedzialności..
Ann to robi.. lepiej lub gorzej ale w dobrym kierunku, a co najważniejsze po swojemu.. to nic, że czasem krok czy dwa w tył, potem znów naprzód.. nawet jesli tak będzie wiele razy w przód, w tył, to tak tez jest dobrze, tak tez jest ok.. a nawet.. z własnego doświadczenia mogę powiedzieć.. tak jest poprostu uczciwie i rzetelnie..
ja chodziłam na terapię i w trakcie terapii robiłam różne głupoty, popełniałam błędy.. ale widocznie musiałam, potrzebowałam SAMA się przekonać.. pamiętam kiedyś taką sytuację na terapii indywidualnej, kiedy zaprotestowałam, że nie będe robiła tak jak mi terapeutka radzi, bo to jest niezgodne ze mną, że czuję bunt, że musiałabym się zmuszać.. i co nastapiło? terapeutka mnie POCHWALIŁA.. zamiast zganić, czego sie bardzo bałam.. powiedziała, że WRESZCIE się zbuntowałam i że jest ze mnie dumna.. tak.. postanowiłam zrobic po swojemu i byłam gotowa ponieść wszelkie tego konsekwencje.. nawet jesli skutki miały by być opłakane.. ale to była MOJA DECYZJA.. moja własna.. nie według czyjegos planu (programu), nie według żadnej księgi, nie bo ktos tak powiedział..
ja własnie wtedy dopiero zaczęłam trzeźwo myśleć - tak uważam.. dziś z perspektywy lat.. skończyło sie potulne "terapka tak powiedziała, na mitingach takie były sugestie".. zaczęła się prawdziwa odpowiedzialność za siebie..Jo-asia - Sob 19 Mar, 2016 08:35 Bo to nie w sposobie... sukces.
A w osobie.
zaufanie, poddanie, otwartość... komuś, one wpływają na gotowość (nawet, wbrew faktom)
otwierają drzwi i tu wchodzi sposób
Kolejny etap to zastosowanie tego w stosunku do siebie i dzielenie się tym (oddanie), podjęcie ryzyka.
Z tego rodzi się pewność. W której nadal podstawami jest zaufanie, poddanie i otwartość.
Póki szuka się powodu, nie ma na to sposobu.
Z doświadczenia mogę powiedzieć, że racjonalność dla alkoholika jest największą przeszkodą.
Jednak przekroczenie tego progu.. zwycięstwem nad chorobą.
ankao30
Nie dziwi mnie Twój "optymizm". Pamięć kim sie było, jak się czuło, jak sie żyło w piciu masz jeszcze bardzo świeżą. Stąd dzisiejsze życie jest jak niebo Z czasem stanie się normą. Twoją naturą.ankao30 - Sob 19 Mar, 2016 10:17 szika,
Cieszę się z Ann, że działa i nie ważne jak. Pisałam to wcześniej, również nie oceniam żadnej z dróg, pisałam tylko ja, co zrobiłam i jak, co mam dziś.
Tylko czasem mnie zastanawia czemu ta niechęć do programu, że nie specjaliści, to AA tam nie ma specjalistów. Też mnie dziwi niechęć do sponsorów, do sugestii. Przecież specjaliści też coś nakazują jak kontrakt, spotkania, nakazują pisanie prac itp. Nie wiem jak to wygląda, ale mogę tylko przypuszczać, że jak nie robisz nic na terapii, jak nie trzymasz się kontraktu, godzin spotkań itp to chyba nie trzymią cię na siłę, ale nie wiem. Wiem że przed programem daje się sugestie na próbę, jak czujesz ze tak to chcesz to po tygodniu prosisz o sponsorowanie. Jak nie trzymasz się sugestii, to widocznie nie Twój czas. Może kiedyś, może inna droga, itp.
Jo-asia, może też masz rację, świeże jeszcze wszystko, ale zapraszam na mityng grupy 1,2,3 warto posłuchać innych gdzie trzeźwiejących różnie, nawet ponad dwadzieścia lat ja dalej słyszę u nich optymizm, dalej widzę chęć pomocy innym.
Ok. wygaszam, nie mieszam już u Ani.
A i tak bardzo Ci kibicuję margo - Sob 19 Mar, 2016 10:43
szika napisał/a:
kiedy zaprotestowałam, że nie będe robiła tak jak mi terapeutka radzi, bo to jest niezgodne ze mną, że czuję bunt, że musiałabym się zmuszać.. i co nastapiło? terapeutka mnie POCHWALIŁA
miałam taką sytuację na terapii grupowej mieliśmy takie przedświąteczne spotkanie i mówiliśmy o duchowości i terapeutka zrobiła takie ćwiczenie, że staliśmy w kółku i przekazywaliśmy sobie świeczkę, chwile się zastanawiając nad czymkolwiek... a później mieliśmy opowiedzieć co czuliśmy. Kilka osób powiedziało, że czuło bunt, nie chcieli w tym w ogóle uczestniczyć już od samego początku. Terapeutka wtedy zapytała, dlaczego więc nie zrezygnowali? Przecież mogli. I powiedziała nam wtedy, żebyśmy nigdy nie robili czegoś, bo tak wypada, bo większość tak robi, bo się coś powinno. I że jeśli czujemy jakiś dyskomfort i nie chcemy czegoś robić, w czymś uczestniczyć, to po prostu tego nie róbmy/nie uczestniczmy ankao30 - Sob 19 Mar, 2016 11:36 margo,
I tu tu się zgodzę z Tobą w stu procentach, jak czegoś nie czuję nie robię
Ale jest jeszcze taki mały problem, bowiem jak chciałam przestać pić to nic nie czułam. Wszystko było nie tak, wszystko było na nie.
Jakby nie inny alkoholik, który porozmawiał że mną, poświęcił czas, dziennie poświęcał mi chwilę to by mnie tu nie było. Byłam też na nie, ja i wiara, wcześniej śmiałam się z klęczących, a teraz. Ale to mnie popchał w tą stronę inny alkoholik, dziś jestem mu wdzięczna i sama poświęcam chwilę czasu innym. Myślałam, że to poświęcenie dla innych, ale też się myliłam to czas dla mnie.
A i nie myślę że to karmienie ego itp. Bowiem pomagam sobie, nie kosztem innych, to nie tak. Wśród znajomych z AA podziwiam kobiety i nie tylko, które chodzą do zakładów karnych, czy szpitali psychiatrycznych, gdzie niosą tylko posłanie. Znam osoby, które przyszły na mityng z odwyku, bo przyszedł tam alkoholik i podzielił się siłą, nadzieją i zachęcił do przyjścia.
Ja byłam przekonana, że terapia jest bezsensu, bowiem moja mama kilka razy była na terapii zamkniętej i nic, chwila euforii i od nowa wszystko. Dziś inaczej na to patrzę, dziś wiem, że to myśmy chcieli, nie ona, nic na siłę. Niestety innych sposobów nie spróbowała, nie zdążyła za życia.
Dlatego wiem, że nie wszystko dla wszystkich. A WK to też opisane. Ale dotarło do mnie pewnym czasie.
Ok. Bo okna idą mi dziś bardzo wolno Jo-asia - Sob 19 Mar, 2016 12:23
ankao30 napisał/a:
może też masz rację
w tym rzecz.. tu nie o rację chodzi
A o doświadczanie takiej jedności, wspólnoty jak Ty dzisiaj z innym alkoholikiem... w każdej chwili życia.
Twoja postawa, wydaje sie, właśnie w tym kierunku zmierza szika - Sob 19 Mar, 2016 12:26
ankao30 napisał/a:
Ale jest jeszcze taki mały problem, bowiem jak chciałam przestać pić to nic nie czułam. Wszystko było nie tak, wszystko było na nie.
jest różnica NIE CZUĆ NIC, a CZUĆ bunt na wszystko i przeciwko wszystkiemu.. CZUĆ sprzeciw, CZUĆ niechęć, strach przed zmianą, niepewność, niezdecydowanie, obawę itd...
ja czułam strasznie dużo.. emocje mną targały jak chorągiewką na wietrze.. mój problem polegał na tym, że ja tego kompletnie nie rozumiałam.. nie wiedziałam co się ze mną dzieje..
miting, inni alkoholicy dawali mi nadzieję i wsparcie.. a terapia gruntowną wiedzę.. przede wszystkim o mnie samej..
na przykład taka złość czy gniew.. robiłam oczy jak 5 złotych gdy dowiedziałam się, że złość ma wiele obliczy.. że jest złość potrzebna, albo toksyczna, że złość ma różne stopnie nasilenia, że pod złością zawsze kryje się strach, lęk.. na terapii dowiedziałam się skąd się złość bierze i jak sobie z nią radzić.. a potem przekułam to na własne życie i u siebie szukałam tego czego się nauczyłam.. nauczyłam się ją rozpoznawać, nazywać, szukać jej źródeł.. i z tymi źródłami "pracować"..
ja nie realizowałam programu.. z programem miałam jedynie taki kontakt, że co miesiąc na mitingach były inne tematy przewodnie na grupie.. ale i tak na mitingach o wiele bardziej ceniłam sobie słuchanie jak inni się cieszą, albo jak sobie poradzili z jakimiś problemami..
ankao30 napisał/a:
Ja byłam przekonana, że terapia jest bezsensu, bowiem moja mama kilka razy była na terapii zamkniętej i nic, chwila euforii i od nowa wszystko
nadal jesteś o tym przekonana?ankao30 - Sob 19 Mar, 2016 13:56 szika, napisałam w kolejnym zdaniu, że dziś inaczej myślę, dziś myślę, że jak tylko ktoś na prawdę szuka sposobu i chce to wszystko jedno, czy terapia, czy mityng czy to i to, czy sam.
Już to też pisałam znam wielu alkoholików, świetnych ludzi, a każdy inną drogę wybrał i ja przerwie czy po razem stoimy i się śmiejemy. Jestem często zapraszana do klubu abstynentów, godziny mi trochę nie pasują,ale jak tylko uda mi się idę:)
Anka napisała o nowym, innym niż jej sposobie sponsorowania. Ja go znam dlatego napisałam, innych nie znam tylko z opowiadań znajomych. Ania poruszyła temat który dziś czuję, mnie to rok temu zastanawiało. Dlaczego tak jest, czemu różnorodność itp. Opisałam jak umiałam, czemu.
Dodam tylko, że
to co Yuraa pisał:
Wysłany: Pią 06 Lis, 2009 09:29
dawno nic w temacie nie pisałem, pora kontynuowac.
Początkowo założyciele wspólnoty byli wręcz pewni ze oczywistym jest iz spotykać się będą w wyłącznie męskim gronie i pewnego dnia ku ich konsternacji zawitała do nich kobieta alkoholiczka, chlopcy przedyskutowali sprawę i wieczorem postanowili przyjąć ją do swojego grona.
Przyjęta została z całym ceremoniałem do AA, a
ceremoniał wymagał wówczas padnięcia na kolana i powierzenia się opiece Boga
w obecności pozostałych członków. Uznała ona swoją bezsilność a mimo to po
kilku dniach zapiła i narozrabiała przy tym nieźle.
W każdym razie odeszła od wspólnoty, pozostali nie potrafili tego pojąć,
tu zacytuję Billa:"
-Sami byliśmy pijakami, więc właściwie nie rozumiem czemu nas to oburzyło.Ale z
drugiej strony, obawialiśmy się że postępowanie niektórych nowicjuszy może
roznieść nas w drobny mak. A Lil była dosłownie pierwszą kobietą
alkoholiczką, którą się zajęliśmy"
i dalszy fagment tekstu: "Bill myślał, że Lil nigdy nie wytrzeźwiała, ale Sue
powiedziała, że po paru latach Lil przestala pić, wyszła za mąż i miała
dzieci. Tyle że ozdrowiała nie dzięki programowi AA. I to tez była lekcja:
AA nie jest rozwiązaniem dla wszystkich, są i inne sposoby"
na podstawie
Dr.Bob i dobrzy weterani str.108
Na telefonie ciężko mi kopiować, ale chciałam dodać, że już na początku AA podzieliło się na dwa nurty łagodny sposób sponsorowania, i ten co mi został przekazany, albo wszystko, albo nic.Ann - Nie 20 Mar, 2016 08:51 Yuraa, pterodaktyll
szika napisał/a:
Ann to robi.. lepiej lub gorzej ale w dobrym kierunku, a co najważniejsze po swojemu.. to nic, że czasem krok czy dwa w tył, potem znów naprzód.. nawet jesli tak będzie wiele razy w przód, w tył, to tak tez jest dobrze, tak tez jest ok.. a nawet.. z własnego doświadczenia mogę powiedzieć.. tak jest poprostu uczciwie i rzetelnie..
szika, bo gdybym szła tylko do przodu to mogłabym zapomnieć co mnie sprowadza i co wewnętrznie każe mi iść .Ann - Pon 28 Mar, 2016 21:38 Od dziś, od tej chwili chcę pracować nad wdzięcznością, za to co posiadam.
Choćby o małych rzeczach być miało.
Dziś dziękuję za to, że przeżyłam ten dzień, chociaż wcale nie należy to w ostatnim czasie do łatwych.
Przeżyłam go i to nawet dobrze czyniąc i sobie i innym, a przynajmniej tak mi się wydaje.endriu - Wto 29 Mar, 2016 21:07 a ja dziękuję, że jesteś Ann i że mogę poczytać Cię Ann - Śro 30 Mar, 2016 19:38 Czuję!
Czuję coś więcej niż siebie, czuję to co jest obok!
To dobry dzień!Ann - Pią 08 Kwi, 2016 21:55 To był dobry dzień. Bardzo dla mnie dobry dzień.
Uśmiech dany, odebrany i nadal jest we mnie.
Pogoda ducha - samoświadomość.
I tak po prostu się uśmiecham do Was i do siebie. pterodaktyll - Pią 08 Kwi, 2016 21:57
No hejka
A nie było Cię? She - Wto 12 Kwi, 2016 06:55 Dobrze że JESTEŚ Ann
pannaJot - Wto 12 Kwi, 2016 06:58 Ann - Wto 12 Kwi, 2016 22:07
Wiedźma napisał/a:
A nie było Cię?
to jest, że tak powiem ciężkie do określenia, albowiem byłam przez chwilę a jakby jednak mnie nie było Ann - Nie 24 Kwi, 2016 21:01 Jestem zmęczona.
Mieliśmy w pracy do ogarnięcia tzw deadline.
Było ciężko, ale osiągnięte.
Pracę wzięłam do domu, zresztą nie tylko ja.
Sytuacja z dziś: szukałyśmy po całej szkole nauczyciela... (który był w pracy wczoraj) - bo przecież przed chwilą tu był. Odrobinę wymieszały nam się dni . Nie zauważyłyśmy, że po drodze była noc.
Dostałam ekstra premię za pracę.
A za premię pierwszy zakup jakiego dokonałam to krople na zmęczone i przekrwione oczy
Poza tym niezbyt się czuję emocjonalnie jakoś chwilowo. Już przed tą akcją z nawałem pracy.Linka - Nie 24 Kwi, 2016 21:21
Ann napisał/a:
Poza tym niezbyt się czuję emocjonalnie jakoś chwilowo
smokooka - Nie 24 Kwi, 2016 21:30 przytulasy i całusy bez erotycznych zapędów wysyłam!!!smokooka - Nie 24 Kwi, 2016 21:42 wyślę też trochę macanek, żeby nie było Ann - Nie 24 Kwi, 2016 21:46 Ann - Pią 29 Kwi, 2016 18:23 Jeszcze jeden dzień w pracy i wylądowałabym w Morawicy albo w krychnowicach.
Jesteśmy wszystkie w pracy przemęczone. Ale cóż taki czas. Kontrola, matury za pasem. Dziś przygotowanie sali gimnastycznej, znoszenie ławek i ustawianie proceduralne itd.
Po ostatnich dwóch tygodniach alergicznie reaguję na dwa słowa: ustawa i procedura.
Sińce pod oczami dziś sobie porównywałyśmy.
Ale dzięki bogu już weekend, nic nie muszę a jutro łażę w pidżamie cały dzień i nawet nie czeszę włosów.
Odpocznienia Wam i sobie życzę......... pełen luz.....
endriu - Sob 30 Kwi, 2016 07:01 Ann,
wiem co to znaczy z doświadczenia, nauczyciel to ciężki zawód.Ann - Nie 15 Maj, 2016 23:05 Dziś zadzwoniła do mnie moja terapeutka. Z prywatnego telefonu. Z pytaniem jak żyję i jak sobie radzę, bo dawno temu zapadłam się pod ziemię. Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Powiedziałam więc tylko, że się trzymam w abstynencji.
Podobno ma mnie na myśli od 3 dni.
Ładnie już ludziom w głowy wchodzę, swoją własną rozpierduchą emocjonalną.
Jeśli mam być szczera.
Egzystencjalnie nie czuję się dobrze.
Choćbym nie wiem co i jak robiła... nie da się tego zakryć..
A żyć trzeba mimo wszystko... i starać się uśmiechać.Kami - Pon 16 Maj, 2016 08:54
Ann napisał/a:
Egzystencjalnie nie czuję się dobrze.
Choćbym nie wiem co i jak robiła... nie da się tego zakryć..
Ann to dobrze, że widać, że jest z Tobą różnie. Nie musisz się uśmiechać na zawołanie.
Ja już od dawna nie ukrywam, nie udaję i nie kleję sobie codziennie wiecznego banana na usta.
Przestałam też myśleć za innych, pomagać na siłę i zawsze być uprzejmą, bo NIE WARTO !!!!
Ann napisał/a:
A żyć trzeba mimo wszystko
NIEEEEEEE Ann, żyć trzeba PRZEDE WSZYSTKIM i to żyć DLA SIEBIE !!!!
to, że egzystencjalnie nie czujesz się dobrze, akurat mnie nie dziwi, nie w jeden dzien spierniczyłyśmy sobie życie i nie w jeden dzień z tego wyjdziemy.
Nie musisz się uśmiechać do wszystkich .... bo po co ..... ????
Ważne, że masz świadomość Twojego stanu ducha - to już bardzo dużo. Jo-asia - Pon 16 Maj, 2016 14:54
Ann napisał/a:
A żyć trzeba mimo wszystko... i starać się uśmiechać.
hmm.. i to, tego "trzeba" doświadczyć, przeżyć
aby ostatecznie dojść do miejsca, w którym zaczniesz krzyczeć
w którym pozostanie wyłącznie pewność, że....
żyję dla siebie Ann - Pon 16 Maj, 2016 21:18
Kami napisał/a:
Ja już od dawna nie ukrywam, nie udaję i nie kleję sobie codziennie wiecznego banana na usta.
Przestałam też myśleć za innych, pomagać na siłę i zawsze być uprzejmą, bo NIE WARTO !!!!
Ja często, rano, wychodząc z domu nakładam maskę. Z jednej strony po prostu nie da się inaczej. Z drugiej.... w innym przypadku nie mogłabym wyjść.
Nie pomagam na siłę. Wyleczyłam się. A co do uprzejmości... czasem cham pojawia się we mnie nie tam gdzie powinien Błądzi bidok.
Jo-asia napisał/a:
żyję dla siebie
tak Jo-asiu... zauważam coraz częściej, że to właśnie o to chodzi. Nie o tych wszystkich ludzi obok mnie, tylko o to, że to ja jestem najważniejsza... i idla siebie mam się liczyć... i się liczę.
---------
Z dzisiejszego dnia.
Wzięłam wolne w pracy. Pospałam dłużej niż zwykle. Załatwiłam sprawę na mieście. Odpoczęłam, a popołudniu poszłam w teren z aparatem i innym zapalonym fotografem. Przelotnie padał deszcz... słońce, deszcz. My przyczajeni na zwierzynę i kwiotki... Leżeliśmy w trawie i nic więcej się nie liczyło. I jeśli miałabym coś o tym powiedzieć, o tej chwili kiedy patrzę przez ten mały kwardacik, w pozycji horyzontalnej... i wciągam nosem zapach zieleni i ziemi... to jedyne co mogłabym powiedzieć, to że jestem w zupełnie innym wymiarze. W którym zupełnie nic nie ma znaczenia, ani czas, ani problemy, ani codzienność, ani siwe włosy na głowie, ani głód, ani chłód.
Ps: Leczyłam się dziś z reumatyzmu na zaś, przechodziłam pogonić ptaki... przez osty i pokrzywę powyżej kolan. Aha, jeżyny też były. Nogi mam wzorzyste, a kolana pieką nadal.
A jutro czas zmierzyć się z przeciwnościami.Ann - Czw 26 Maj, 2016 20:09 Postanowione!
Jedyny sposób na moje coraz bardziej rozchwiane emocje, to wyjazd. Zmiana otoczenia. Samopoczucie fizyczne i psychiczne leci mi w dół, a ja nie zamierzam na to bezczynnie patrzeć więc zaplanowałam urlop. W pierwszej połowie lipca jadę do Torunia. Będę odpoczywać jak rok temu.
Teraz, myślę - dzięki temu, przeżyję czerwiec.smokooka - Czw 26 Maj, 2016 21:11 no to superancko! nie zapomnij zahaczyć o wawkęAnn - Czw 26 Maj, 2016 21:27
smokooka napisał/a:
nie zapomnij zahaczyć o wawkę
możliwe, że w powrocie.smokooka - Czw 26 Maj, 2016 21:29 no ja myślę zołza - Pią 27 Maj, 2016 08:23
Ann napisał/a:
Postanowione!
Jedyny sposób na moje coraz bardziej rozchwiane emocje, to wyjazd. Zmiana otoczenia
Mam podobnie i nawet pomyślałam podobnie . Więc dajemy Anka Ann - Pią 27 Maj, 2016 22:20
zołza napisał/a:
Więc dajemy Anka
Ann - Śro 22 Cze, 2016 08:29 Jestem przemeczona. W sumie to nic nowego.
Ledwo siedzę w pracy.
Przedostatni dzień młynu i od najbliższego weekendu nie pracujemy w soboty i niedziele.
Dziś jestem w pracy 10 dzień z rzędu.Ann - Wto 28 Cze, 2016 21:10 Do wyjazdu na pierwsze wakacje 10 dni. Na drugie wakacje z pracą 19.
To będzie ciekawy czas
Miejcie dobrą noc, lub dobry dzień - w zależności od tego kiedy to czytacie.She - Wto 28 Cze, 2016 22:01 Ann i nawzajemnie
hania123 - Śro 29 Cze, 2016 07:14 wyjazdy czasami sa najlepszym lekarstwem. tylko oby za duzo na nich nie myslec bo wtedy robi sie jeszcze gorzej Ann - Nie 03 Lip, 2016 20:19 Najbliższy tydzień zapowiada się pracowity, no i będę miała wypełnione popołudnia także po pracy, dlatego nie wiem czy będę miała czas napisać. Robię to więc teraz.
Zebrało mnie na podsumowanie.
Jeśli dożyję (bo przecież nie wiem ile życia mam), to w piątek minie 3 lata mojej abstynencji.
Pierwszy rok ciężki. Drugi jeszcze cięższy. Trzeci jako etap dorastania. Mocnego dorastania. Psychicznego, fizycznego, terytorialnego.
Mam już prawie 3 lata i umiem chodzić stabilnie, a nawet w sporej mierze zrozumiałam na czym polega świat.
Mimo przeciwności jestem. Żyję. Nadal żyję, a to cud, że dożyłam dzisiejszego dnia. Zasadniczo każdy dzień jest cudem na swój sposób - w różnym tego słowa znaczeniu.
Chociaż czasem są nade mną czarne chmury i chociaż czasem kulę się w sobie jak wylękniony jeż, to po pewnym czasie wyłaniam się z ciemności i delektuję promieniami ciepłego słońca... spoglądając na kurz jaki opada po kolejnej wewnętrznej bitwie.
Macie duży wkład w rozwój mojej abstynencji i tego wszystkiego co jej dotyczy. Dziękuję już dziś za wsparcie otrzymane do tego dnia 3 lipca.
Nie wybiegam do piątku. Trzech lat jeszcze nie ma. Ale jest całkiem nieźle tutaj gdzie jestem dziś.
andrzej.stol - Nie 03 Lip, 2016 22:09 GratulacjeAnn - Czw 14 Lip, 2016 22:01 Kochani,
niekoniecznie dysponuję czasem na to by pisać. Czasem nad tym ubolewam, że nie mogę poczytać co w nowych wątkach, ale po prostu nie nadążam.... więc nie próbuję za wszelką cenę gonić kolejnych stron.
Odpoczęłam w Toruniu, było przewspaniale.
Teraz jestem w trakcie pakowania się na dwutygodniowe kolonie survivalowe.
Jest ciekawie ciekawe, co będzie jeśli wszyscy wezmą takie bagaże.... to gdzie my to spakujemy?
jeśli przeżyję.. opowiem
będę ratownikiem medycznym. Grupa ogromna
Bagaż jest wielki, znaczy bagażE. Ann - Wto 02 Sie, 2016 19:19 Wróciłam i ŻYJĘ! Nawet już dwa dni przepracowałam, chociaż powrót mnie znokautował .
To były wspaniałe dwa tygodnie!
Bardzo ciężkie fizycznie (brak snu), ale psychicznie mega odskocznia! Jestem nowo narodzona w kwestii wewnętrznej!
Dzieciaki cudowne. Przypadków milion pięćset. Zdawałam relację czasem w piwnicy. Przypadki o jakich nikt by nie pomyślał .. dziś się z tego śmieję w owej chwili nie było mi do śmiechu.
Instynkt macierzyński jest i ma się całkiem dobrze.
Dorosłam. Niesamowicie dorosłam w samym środku mnie, przez te sytuacje jakie miały tam miejsce. Poznałam swoją wartość namacalnie. Poznałam wspaniałych ludzi. Jestem jeszcze bardziej sobą niż miesiąc temu, czy dwa.
Z dnia na dzień coraz bardziej JA.
Ps: Dziś przez internet złożyłam formularz rejestracji... na studia. Najpóźniej w sobotę (bo też pracują) zawiozę komplet dokumentów. Mam już swój numer rekruta.
Jak żyć to teraz albo nigdy. Czas złapać się z życiem za bary. Szkoda czasu na wahanie.
Buziaki!pietruszka - Wto 02 Sie, 2016 19:27 Gratuluję Ania Klara - Wto 02 Sie, 2016 19:30 NO! smokooka - Wto 02 Sie, 2016 20:05 Moja kochana! zołza - Wto 02 Sie, 2016 20:15 Brawo Anka
To znaczy ....pedagogika ??? Ann - Wto 02 Sie, 2016 20:17 zołza, pielęgniarstwo zołza - Wto 02 Sie, 2016 20:18 Upsssssssss szika - Wto 02 Sie, 2016 22:04 pięknie Aniu
super się to czyta Jacek - Śro 03 Sie, 2016 07:50
Ann napisał/a:
Poznałam swoją wartość
super Aniu ankao30 - Śro 03 Sie, 2016 08:06 Gratulacje, super.
Dobrze, że idziesz za ciosem.
Kami - Śro 03 Sie, 2016 08:12 Ann tak trzymaj. Odkryłam Amerykę jeśli stwierdzę, że zdrowienie "w naszej branży" zaczyna się od miłości do siebie i poznania własnej wartości ?
Nowe miłości, nowe prace, nowe miejsca zamieszkania to jedynie zmiana otoczenia poczucie uwięzienia pozostanie w nas mimo wszystko, zamienimy tylko celę, gdyż wszystkie te powierzchowne zmiany to jedynie iluzja. Winą naszych wszystkich nieszczęść nie jest to, z kim jesteśmy .... ale gdzie jesteśmy.
Nie wszystko co złe to czyjaś wina a wszystko co dobre to moja zasługa ........ trzeba w tym wszystkim znaleźć równowagę.
Powodzenia Ann inwestujesz w siebie .... w siebie uwierzyłaś ..... tego się trzymaj !!!!!Ann - Śro 03 Sie, 2016 19:22 Dzięki Wam za te słowa, to dla mnie ważne, naprawdę! Ann - Pią 05 Sie, 2016 19:48 Dokumenty złożone, umowa o studiowanie podpisana.
no to będzie się działo od października. Giaur - Pią 05 Sie, 2016 19:49 połamania smokooka - Pią 05 Sie, 2016 19:49 fiu fiu! gratulejszyn wielki!ankao30 - Pią 05 Sie, 2016 20:07 No jeszcze raz GRATULACJE Klara - Pią 05 Sie, 2016 20:11 Brawo Ann , ale gratulować Ci będę, gdy zaliczysz pierwszy semestr Ann - Pią 05 Sie, 2016 20:15
Klara, z przyjemnością przyjmę wtedy gratulacje Klara - Pią 05 Sie, 2016 20:17 Możesz na mnie liczyć Ann pannaJot - Pią 05 Sie, 2016 20:19 I na mnie. Nawet zaliczonych kolokwiów będę gratulowac a co esaneta - Pią 05 Sie, 2016 20:40 jak ja lubię jak te nasze dekadenckie dzieciaki wychodzą na prostą Ann - Pią 12 Sie, 2016 11:28 Pikawka wczoraj sprawdzona wstępnie. Leki przepisane. 24 do kliniki na badania wstępnie na kilka godzin. Nowe rtg mam zrobić. No coz.. za czasów picia nie dbalam to teraz czas to zmienić Ann - Wto 16 Sie, 2016 20:40 Powiem wam, a co! Życie jest spoko! margo - Wto 16 Sie, 2016 20:50
Ann napisał/a:
Życie jest spoko!
potwierdzam
a co Ann - Sob 20 Sie, 2016 20:27 Poszłam na spacer, przez łąki, mostem na rzece, na drugą stronę miasta.
Na ścieżce spotkałam naszego. AAowca. Chłopaczek młodszy ode mnie, 20 lub 21 lat. Szedł z 4 pakiem piwa w ręku. Zarośnięty. Zapuchnięty. Powiedział mi dzień dobry, wykrzywiając twarz w grymasie uśmiechu, wstydu, paniki. Odpowiedziałam... poszliśmy dalej... a ja wciąż mam go w głowie.
Świata nie zbawię. Dokonał wyboru. Wiosną przestał chodzić na mityngi. Pod koniec lata wygląda jak wygląda.
Bogu dzięki, że dziś jestem trzeźwa.
Nie kupuje się trzeźwości raz na zawsze.ankao30 - Nie 21 Sie, 2016 07:04 Ann, Masz rację, nic nigdy nie jest nam dane na wieczność. Jestem alkoholiczką i zawsze nią będę, choć nie piję od jakiegoś czasu. Widząc na mityngach osoby wracające po zapiciu i nie ważne ile mają lat abstynencji, to czuję radość, że jednak wróciły, że próbują ponownie się ratować. Lecz często niestety brak powrotów i tylko czyta się klepsydry. Znajomy zawsze mi opowiada, że jest w AA dwadzieścia kilka lat, nie piję od sześciu i dopiero teraz czuje radość i wolność. Zrozumiałam również że abstynencja czyli samo zaprzestanie to tylko początek drogi trzeźwienia. Dlatego też dziennie nad sobą pracuję.
Ann - Pon 05 Wrz, 2016 20:52 Jesień spada na moje ramiona ciężarem liści, będących goryczą po końcu pięknego lata.
Te wakacje były cudne.
Były dorastaniem. Były zmianą.
Liście się złocą, spadają. Melancholia. Zgodnie z temperamentem.
To czas na powolne zatrzymanie się i przeczekanie.
A ja tego czasu nie mam w tym roku. Zaprzęgam się coraz mocniej i rozpędzam.
Zamiast ciepłej herbaty pod kocem, dopijam wieczorem tą ze śniadania.
Zamiast spaceru z aparatem w spokoju późnym popołudniem, wybieram poranny jogging dla rozbudzenia. Choć za aparatem niezmiernie tęsknię.
Odhaczam na kartce rzeczy zrobione, a w pamięci mam wrzuconą stertę rzeczy do spełnienia.
Załatwiam lekarzy, staram się dbać o siebie najlepiej jak potrafię.
Nie palę 2 dzień, kolejny raz w życiu, ale każdy okres bez papierosa jest dla mnie dobry. Może kiedyś załapię. Bez spiny, z rozsądkiem.smokooka - Pon 05 Wrz, 2016 22:23 Od poetyckiej strony Cię nie znałam...
Jeśli chcesz nie palić - uda się.
Jesteś taka dorosła, dojrzała. Miło mi bardzo Cię czytać. Trochę zazdraszczam ale tak radośnie, bez zawiści, no i jeszcze ten jogging? Dosłownie?Jacek - Wto 06 Wrz, 2016 09:31
Ann napisał/a:
Zaprzęgam się coraz mocniej i rozpędzam.
noo jesień też niesie zmiany ,a od nas zależy jakie
zołza - Wto 06 Wrz, 2016 10:08
Ann napisał/a:
Zaprzęgam się coraz mocniej i rozpędzam.
Trzymaj jednak kochana rękę na ręcznym ... bo jak widzę hamowanie pulsacyjne nie wchodzi już w grę Trzyma kciuki maleńka Ann - Śro 07 Wrz, 2016 07:16
Cytat:
no i jeszcze ten jogging? Dosłownie?
dosłownie przed 6 rano
zołza, tutaj tylko hamowanie awaryjne. To fakt Ann - Wto 04 Paź, 2016 07:34 Wiecie co jest przykre o poranku?
Kiedy przechodzę przez ulicę i zauważam, że kilkanaście metrów dalej zatrzymał się człowiek, bo nie chce mnie spotkać. Czemu nie chce mnie spotkać skoro dotychczas zamienialiśmy kilka słów przy każdej okazji? Pewnie dlatego, że jego twarz jest zapuchnięta, idzie skulony z zimna... i nie wie gdzie się schować.
To już druga młoda osoba z mojego otoczenia, która odpadła z gry.
W takich chwilach widzę ile wygrałam... i przypomina mi to, że nie mam tego na zawsze. Że moja trzeźwość nie jest na wieczność... że trzeba o nią dbać.Thomasson - Wto 04 Paź, 2016 09:21 Unikanie ludzi to nie jest tylko problem osób pijących.
Że druga młoda osoba z Twojego otoczenia... ja nie mam i nie miałem takich osób, tzn rówieśników którzy też się leczą. Przez to czasem czuję się inny, gdy widzę że w tym świecie trzeźwościowym większość 40+Ann - Nie 09 Paź, 2016 20:36 Generalnie wprost nie wierzę... jestem studentką toż to się w głowie nie mieści.
Pierwszy weekend za mną. Zmęczona, ale z apetytem na więcej.
Myślę sobie, że jestem zdecydowanie na właściwych studiach.
Thomasson - Nie 09 Paź, 2016 20:58 A jaki kierunek? Ja kiedyś studiowałem budownictwo, nudy straszne, nie dałem rady.Ann - Nie 09 Paź, 2016 21:08 pielegniarstwoThomasson - Nie 09 Paź, 2016 21:20 Fajna sprawa. To trzymam kciuki aby udało się dotrwać do końca))Wiedźma - Nie 09 Paź, 2016 21:27
Thomasson napisał/a:
To trzymam kciuki aby udało się dotrwać do końca))
Ja też! zołza - Pon 10 Paź, 2016 06:48
Thomasson napisał/a:
aby udało się dotrwać do końca
Phi Ja tam jestem tego pewna ankao30 - Pon 10 Paź, 2016 06:52
zołza napisał/a:
Thomasson napisał/a:
aby udało się dotrwać do końca
Phi Ja tam jestem tego pewna
I ja też. Podziwiam wyboru i trzymam choć jestem pewna to tylko tak smokooka - Pon 10 Paź, 2016 07:22 Anusia toć to oczywiste że dasz radę nawet jak Ci będą kłody pod nogi się słać. Ale nie będą. Ann - Wto 18 Paź, 2016 18:26 Wzięłam urlop na dziś. Względnie się wyspałam. Zapakowałam sprzęt do samochodu, plecak z aparatem i całym osprzętem. Pojechałam nad zalew, 10 km dalej... spacerowałam po pustej plaży, robiłam zdjęcia... chłonęłam ciszę.... tak bardzo było mi tego potrzeba. Powinnam dzisiaj ryć, bo mamy zajęcia z wykładowcą do którego trzeba przyjść oczytanym. No i na piątek powinnam pochłonąć słuszną porcję materiału... ale przez cały dzień mi się nie udało tego zrobić. Zasiadam teraz.
Hołk.smokooka - Wto 18 Paź, 2016 18:38 widziałam to ciche zdjęcie, jest cudowne Ann - Wto 18 Paź, 2016 21:29 smokooka, Ann - Sob 05 Lis, 2016 07:06 Idzie zima..poranek pachnie osamotnieniem...rufio - Sob 05 Lis, 2016 07:16 Straszy Cię ? Ann - Sob 05 Lis, 2016 20:46
Taaa ja też , szczególnie jak mnie w kościach łamie Ann - Pią 18 Lis, 2016 00:22
Linka napisał/a:
szczególnie jak
Ann napisał/a:
Cokolwiek...
Ann - Nie 20 Lis, 2016 11:18 Życie, życie staaw - Nie 20 Lis, 2016 11:21
Ann napisał/a:
Życie, życie
Znowu czujesz że żyjesz?
Ja w takich wypadkach chodziłem na masaż kręgosłupa... Ann - Nie 20 Lis, 2016 14:59
Cytat:
na masaż kręgosłupa
ja muszę odwiedzić ortopede albo neurologa bo w biedrze swym życie czuje pterodaktyll - Nie 20 Lis, 2016 15:00
Ann napisał/a:
ja muszę odwiedzić ortopede albo neurologa bo w biedrze swym życie czuje
Ja bym poszedł do fizjoterapeuty Ann - Nie 20 Lis, 2016 15:04 pterodaktyll, rozważam. Aczkolwiek z moim kręgosłupem to możliwe że trzeba rezonansowac Ale kto by się tym przejmował aż tak pterodaktyll - Nie 20 Lis, 2016 15:14
Ann napisał/a:
z moim kręgosłupem to możliwe że trzeba rezonansowac
Mnie też różne rzeczy na temat mojego kręgosłupa wmawiano. Ann - Śro 15 Mar, 2017 19:03 Atenszyn.
Szanowni Państwo, uprzejmie informuję, że nadal jestem alkoholiczką.
Okazuje się, że można przepierdzielić kilka miesięcy nie zauważając znaków zakazu, ani STOPów.
Pół roku bez mityngu. Coraz mniejszy kontakt z niepijącymi alkoholikami, a nawet jeśli ten kontakt był to nie w sensie rozmów o chorobie tylko towarzyskie paplanie.
Jestem książkowym przykładem człowieka, który próbuje nadrobić stracony czas.
Studiuję, pracuję. Nie mam wolnego. A każdy weekend (3 dni) spędzam na uczelni będąc w pełnej aktywności umysłowej ponad 12h bez przerwy. Teoretycznie nie ja pierwsza w życiu i nie ostatnia. Wiedziałam na co się piszę... a może nie do końca.
W każdym razie.
Znalazłam się w momencie kiedy pozostało mi jedynie hamowanie awaryjne, wobec wysokoprocentowo zakłamanej rzeczywistości. d*** i łut szczęścia sprawia, że jestem tutaj i piszę trzeźwa nadal.
Nie mam od wielu miesięcy obsesji picia. Natomiast wszelkie moje zachowania ostatniego czasu pokazały mi, że jestem na prostej jak w mordę strzelił drodze do koncertowego rozpieprzenia wszystkiego co budowałam przez te ponad 3,5 roku.
HALT jest czymś co nie istnieje. Jem nieregularnie albo wcale, wściekłość w ostatnim miesiącu urosła do takiego stanu, że słyszę w uszach jak gotuje mi się krew, samotność.... że o zmęczeniu już mówić nie będę.
Wielu ludzi prowadzi podobny do mojego tryb życia. Ale niewielu z nich jest alkoholikami.
Dwa tygodnie temu pojawiłam się na mityngu, w miejscu gdzie zaczynałam swoją drogę. Nie byłam tam dwa lata. Na powitanie usłyszałam zszokowane: "Anka, ku*** mać, wszelki duch!" No wszelki duch, chwali Go za to, że jadąc jak wariat przez miasto jednak pojechałam na mityng. Byłam również w ten poniedziałek... zaczynam rozumieć, jak daleko zaszłam, cofając się... i nie robiąc zupełnie nic dla siebie jako alkoholiczki.
To tak na teraz.... może jeszcze coś napiszę później...smokooka - Śro 15 Mar, 2017 22:32 Pisz Anka pisz... a do du** nakopię Ci później.Linka - Śro 15 Mar, 2017 22:48
smokooka napisał/a:
Pisz Anka pisz... a do du** nakopię Ci później.
A ja wcześniej , bo mam bliżej Ann - Śro 15 Mar, 2017 23:11 też Was lubię....
Ann - Nie 16 Kwi, 2017 20:58 Święta...
ludzie prowadzają się "za rączkę".
Goście piją.
Wszyscy znajomi w koło mają parę i z nią spędzają ten czas.
Odwieczny dialog: No, to Anusiu jak tam? jest ktoś już? Bo ostatnia zostałaś w rodzinie, no i dzieci czas już mieć. Kiedy to Twoje wesele?
i ja mam chęć zapytać... kiedy Twój pogrzeb...?
kurtynapterodaktyll - Nie 16 Kwi, 2017 21:06
Ann napisał/a:
Odwieczny dialog: No, to Anusiu jak tam? jest ktoś już? Bo ostatnia zostałaś w rodzinie, no i dzieci czas już mieć. Kiedy to Twoje wesele?
i ja mam chęć zapytać... kiedy Twój pogrzeb...?
Ann napisał/a:
kurtyna
smokooka - Nie 16 Kwi, 2017 23:04 chyba bym powiedziała że jestem lesbijką jakiejś jednej najbardziej "zaufanej" ciotce staaw - Pon 17 Kwi, 2017 05:52
smokooka napisał/a:
chyba bym powiedziała że jestem lesbijką jakiejś jednej najbardziej "zaufanej" ciotce
Sam robię czasem podobnie jak mnie ktoś dręczy pytaniami które są przykrywką oczekiwań...Matinka - Pon 17 Kwi, 2017 08:32 Wczoraj rano poszłam odwiedzić rodziców. Rejestrowałam, który sklepy są zamknięte, które otwarte, że jedyne osoby napotkane osoby to pijaczki rejterujący z domów po nowe zapasy. No, dobra, patrzyłam też na ogródki i roślinki. Ale ten mój radar miał taką specyficzną wrażliwość i wyłapywał rzeczy, które spokojnie mogłyby ujść mojej uwadze, gdyby nie...przeszłość, uwarunkowania a może obecny stan...?
Ania, nie wszyscy i nie tak różowo
Wesołych Świąt pomimo...
W końcu można chwilę spokojnie na tyłku posiedzieć, czyż nie tak?
Ann - Pon 17 Kwi, 2017 14:36
smokooka napisał/a:
że jestem lesbijką
hahaha to jest myśl.. chociaż coś mi się wydaje, że oni tak właśnie myślą... że to jakaś anomalia powoduje moją samość.
Matinka napisał/a:
przeszłość, uwarunkowania a może obecny stan...?
jest w tym coś.. wczoraj poszłam na spacer, widziałam jak dużo butelek leży, puszek po piwie, bo wzrok mam średni to wszystko dojrzałam, ot uwarunkowanie, może osłabienie.
Matinka napisał/a:
W końcu można chwilę spokojnie na tyłku posiedzieć, czyż nie tak?
o tak, odpoczęłam... odpoczywam nadal... jeszcze ze 2 takie dni by się przydały.. Ann - Wto 18 Kwi, 2017 17:56 No i skłamałabym mówiąc, że nie chce mi się chlać.
Chce. Jak skurczybyk. Chociaż potrafię (chyba) nad tym zapanować.
Nie od dziś, nie od wczoraj, rozmiękają mi fundamenty.zołza - Wto 18 Kwi, 2017 18:10 Anka to całkiem normalne ...wziełaś na siebie strasznie dużo , naraz - organizm chce odreagować , odpocząć ...a zna tylko jedną metodę - picie ! Pamiętaj masz wpływ na to co zrobisz - dasz radę Ann - Wto 18 Kwi, 2017 21:16 zołza, masz rację... tylko, że ja chwilami czuję jak się miotam jakoś beznadziejnie.pterodaktyll - Wto 18 Kwi, 2017 21:23
Ann napisał/a:
ja chwilami czuję jak się miotam jakoś beznadziejnie.
"Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy..........."
".......bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są twe pragnienia: w zgiełku ulicznym, zamęcie życia, zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy".
Ann - Nie 02 Lip, 2017 22:29 Żyję. Dość dobrze.
Na studiach pozostały mi jeszcze tylko 3 egzaminy. 14 za mną.
W pracy matury były i przeszły. Egzaminy zawodowe były i dziś się skończyły.
Przeżyłam, chociaż worki pod oczami mam konkretne.
Jutro rano wyjeżdżam na Podkarpacie na 4 dni odpocząć. Czas najwyższy.
Życie toczy się dalej, nie narzekam A jak narzekam to za chwilę mi przechodzi.Mała - Czw 06 Lip, 2017 17:00
Ann napisał/a:
Jutro rano wyjeżdżam na Podkarpacie na 4 dni odpocząć. Czas najwyższy.
Życie toczy się dalej, nie narzekam A jak narzekam to za chwilę mi przechodzi.
Nareszcie! Aniu wreszcie naprawdę "Żyjesz"!!!!! Matinka - Czw 06 Lip, 2017 18:04 Aniu, ja też się cieszę z wieści, tak trochę zgadywałam, co tam może się w pracy i na studiach dziać. Gratuluję uporania się ze studiami, sesją i pracą!
Ann napisał/a:
Jutro rano wyjeżdżam na Podkarpacie na 4 dni odpocząć.
Zasłużony wypoczynek opowiesz, jak było! Ann - Pią 07 Lip, 2017 00:52 Było cudownie!
Było wspaniale.
To naprawdę najpiękniejszy czas.
I być może właśnie wtedy musiał mieć miejsce, bo codzienność już dziś dała mi do wiwatu, choć dopiero koło 21 wróciłam do domu po 10 h drogi.
Było pięknie. Teraz trzeba żyć dalej i czerpać z tego siłę.Ann - Wto 01 Sie, 2017 07:39 Czytam, że Felicjańska znów pije. Oglądam w internecie zdjęcia jak jednego dnia wychyla kieliszek białego wina, a trzy dni później czerwonego. Zdaję sobie sprawę z tego, że zdjęcia mogą być przerobione itd, ale chwilę po tym czytam, a nawet oglądam jak mówi, że nie wróciła do picia, tylko spróbowała alkoholu po 6 latach i nie zrobił na niej wrażenia... a kilka dni później wypowiada się, że w sumie zasadniczo to nie jest już alkoholiczką, bo zaczęła żyć inaczej.. chyba właśnie wracając kurcze do picia.
Szumne niepicie, książka, jakieś tam fundacje i działalności, współpraca z A. Wajdą, która szczyci się, że pomogła Felicjańskiej wyjść z nałogu.. .
Czytam, obserwuję to od kilku dni... i tak sobie myślę.. jak łatwo jest zapomnieć wszelkie wypowiedziane słowa, nawet te dane samemu sobie. Z drugiej strony, czymże jest dane słowo przez alkoholika, który wchodzi w czynną fazę..?
Obserwuję w moim domu od kilku dni, uzależnienie mojej ciotki i jej syna... są u nas na wakacjach. O ile o ciotce wiem od lat, że jest głęboko w butelce.. ba a nawet coraz głębiej ... i w sumie to mi jej szkoda... aż w sercu boli, o tyle jeśli chodzi o brata ciotecznego, to jestem w szoku. Browary wypijane jednym haustem, tempo zawrotne, no i najważniejsze to to, żeby nie brakło.
Przyglądam się też sobie. W obliczu np tej całej Felicjańskiej... i puszek piwa w naszej lodówce, które teoretycznie nie robią na mnie żadnego wrażenia.. bo przecież nie rzucają się na mnie kiedy ją otwieram.. i zasadniczo ich nawet nie widzę, poza sytuacją kiedy wieczorem robi się przy tym zbyt duże zamieszanie i kiedy żona go upomina, że nie bedzie piła jego tempem na hejnał. Wtedy zaczynam się przyglądać.
Czy pojawiają mi się myśli związane z alkoholem...? Pewnie, że tak. Wszakże kurde jestem alkoholiczką. Zaczęłabym się pewnie martwić gdyby nie robiło to na mnie wrażenia. Wczoraj szampan.. który tak niemiłosiernie pachniał.. w całej kuchni... i ten upał... a on taki zimny. Ślina po pas. Myśl o tym, że przecież jeden mi nie zaszkodzi, nawet nie poczuję... a może na smaczek spróbuję, to nie klepnie... . Po tych słowach w mojej głowie, nalałam sobie lodowatego napoju i wyszłam z kuchni, w której siedzieli.
Nie chciałabym po 4 latach próbować.. smaku jak ta wyżej... czerwonamila - Wto 01 Sie, 2017 08:16 No dobra to moja mądrość na dziś do Twojego wątku.
Skąd masz 100% pewność,że ta Felicjańska pije ? No i co z tego ? Widziałaś byłaś przy tym ? To są media one nie są wiarygodne
Lepiej patrzreć w siebie i co się dzieje w naszym otoczeniu Ann - Wto 01 Sie, 2017 08:33 czerwonamila, nie mam 100% pewności.. nawet jeśli, to można rozmawiać o tym hipotetycznie.Mała - Wto 01 Sie, 2017 19:04 Ann
24h bez alko Ci życzę...z całego serca Wiedźma - Wto 01 Sie, 2017 19:58
Ann napisał/a:
mówi, że nie wróciła do picia, tylko spróbowała alkoholu po 6 latach i nie zrobił na niej wrażenia... a kilka dni później wypowiada się, że w sumie zasadniczo to nie jest już alkoholiczką, bo zaczęła żyć inaczej..
Matiwaldi też tak gadał
I paru innych na tym forum.
Podobnie brzmią w obliczu nadciągającej katastrofy, którą widzą tylko ci obok...
Dobrze, Ann, że wyłapujesz takie sygnały.yuraa - Wto 01 Sie, 2017 21:02 Felicjanska gdzieś daleko
nigdy na oczy jej nie widziałem, równie dobrze mogłaby być postacią zmyśloną , bytem wirtualnym.
ja bym się bał raczej tych piw w lodówce, są bardziej realne niż podobno pijąca celebaryłka.
słyszałem o przypadku że ktoś zanim się obudził na dobre to już wypił stojący w lodówce alkoholWiedźma - Wto 01 Sie, 2017 21:11
yuraa napisał/a:
słyszałem o przypadku że ktoś zanim się obudził na dobre to już wypił stojący w lodówce alkohol
Mówisz, że tak jeszcze przez sen? Ann - Śro 02 Sie, 2017 08:03 Wiedźma, próbuję siebie obserwować i mówić... mówić, mówić, zamiast się później zdziwić.
yuraa, masz rację, ja się ich generalnie obawiam... chociaż z drugiej strony mówię sobie, że przecież mnie to nie dotyczy. Mam nadzieję, że na wczorajszym grillo/ognisku pożegnalnym rozpracowali wszystko a jak dziś będą wyjeżdżać, że nic nie pozostanie w domu. W pewnej chwili podczas wieczornego ogniska wczoraj, okazalo się, że piję nie ze swojej szklanki, było ciemno w miejscu mojej, ktoś postawił swoją. Piłam gazowany napój.. ale jak doszło co do tego, że ktoś komuś zwinął szklankę z piwem.. przeraziłam się. Wącham ... napój.. albo piwo bezalkoholowe.. nie no, napój. NAPÓJ, przecież ta szklanka była pusta jak nalewałam.. . Była pusta? BYŁA PUSTA. Do końca posiadówki trzymałam szklankę swoją w ręku.
Wiedźma - Śro 02 Sie, 2017 10:16
Ann napisał/a:
mówię sobie, że przecież mnie to nie dotyczy
Jak to Ciebie nie dotyczy? Alkoholiczki nie dotyczy alkohol w zasięgu ręki???
No teraz to mam wrażenie, że i Ty zaczynasz gadać jak ci ozdrowieńcy z mojego wczorajszego posta smokooka - Śro 02 Sie, 2017 13:46 Anka za blisko tego jesteś. Z jakiegoś powodu nie postawiłaś granicy "mój dom jest bezalkoholowy". Zrób coś zanim będzie za późno.Ann - Śro 02 Sie, 2017 22:03 Wiedźma, albo to lapsus słowny albo podświadomość.
Nie jest mi obojętny, żeby to było jasne, gdyby był - nie mówiłabym o nim... zdaje się, prawda?
Dziękuję.. za zwrócenie uwagi
smokooka, Wyjechali. Razem z nimi reszta alkoholu. Smokooka, kochanie.. ja już kiedyś o tym mówiłam. To nie jest MÓJ dom, to jest dom moich rodziców. O ile w codzienności mamy sprawę dogadaną, że nie ma nigdzie alkoholu, o tyle goście to inna sprawa. Tutaj głową muru nie przebiję. Minęły 4 lata i to jest niezmienne. Mnie pozostaje tylko to przyjąć jakim jest i dbać o siebie.
Dziś zrobiłam dużo dla siebie. Nareszcie, po tych kilkunastu dniach. To dobry dzień.
No i mam nadzieję, że wreszcie się zobaczę z D.
Mam na imię Ania i jestem alkoholiczką.
Dobrze, że jesteście.Mała - Śro 02 Sie, 2017 23:01
Ann napisał/a:
Mam na imię Ania i jestem alkoholiczką.
Aniu Kami - Czw 03 Sie, 2017 06:47 Ann, woda mineralna ze świeżym lisciem mięty i plastrami cytryny, koniecznie ze skórką żeby było czuć smak goryczki. Pyszne picie na upały. Janioł - Czw 03 Sie, 2017 07:21
Cytat:
Jak to Ciebie nie dotyczy? Alkoholiczki nie dotyczy alkohol w zasięgu ręki???
z listu do alkoholu :
Nie byłeś mi potrzebny a ja zapomniałem o tym, że niepotrzebny nie oznacza obojętny, kiedy dbałem o to byś był niepotrzebny, byłeś poza zasięgiem mojej ręki gdy tylko o tym zapomniałem poczułeś się tolerowany i szybko stało się tak że zacząłeś mi towarzyszyć aż koszmar obcowania z Tobą stał się bolesną rzeczywistością.
Dopadłeś mnie w momencie cierpienia, które przez swoje zaniedbania i kłamstwa sam sobie sprawiłem i dałeś mi wtedy ulgę i poczucie złudnej mocy, że tym razem powrócimy do naszych relacji z początku naszej znajomości, zadbałeś o to bym tak czuł i myślał, bym miał przekonanie, że ja panuję nad wszystkim i kieruje swoim życiem samodzielnie i brnąłem dalej do momentu, w którym nie mogłem już dalej tkwić, do momentu gdy w przebłysku resztek logicznego i racjonalnego myślenia doszło do mnie że kontrolując relacje z Tobą, zupełnie zatraciłem własne „ja”.
„Ja” wynikające z tego, kim jestem, jaki jest mój system wartości, kiedy nie byliśmy ze sobą w kontakcie, z tego jak potrafię z uśmiechem patrzeć na swoja twarz w lustrze, gdy rano nie jesteś mi potrzebny.
Wiem, że jeszcze nie raz dasz o sobie znać, że będziesz tym bliżej mnie im ja będę zapominał o moim filtrze „Andrzej – alkoholik” lub będzie on tracił swoje właściwości przez moja pychę lub zaniedbanie, będziesz tym bliżej im ja będę dalej od własnego trzeźwego „Ja”.
Nie licz, zatem na to, bo będę robił wszystko by mój filtr oczyszczać i dbać o jego właściwości by mógł mnie oczyszczać z głodów i nawrotów, będę dbał o to byś nie znalazł się w zasięgu mojej ręki, bo to mogę i potrafię to robić. staaw - Czw 03 Sie, 2017 09:06
Ann napisał/a:
Piłam gazowany napój.. ale jak doszło co do tego, że ktoś komuś zwinął szklankę z piwem.. przeraziłam się. Wącham ... napój.. albo piwo bezalkoholowe.. nie no, napój. NAPÓJ, przecież ta szklanka była pusta jak nalewałam.. . Była pusta? BYŁA PUSTA. Do końca posiadówki trzymałam szklankę swoją w ręku.
Anusiu, ja byłem na biwaku w Puszczy Kampinoskiej. Przeszedłem samotnie 30 km z 35kg plecakiem na plecach. Na miejsce dotarłem półżywy,padał śnieg z deszczem, po ciemku rozbiłem namiot pożegnałem się z towarzystwem gdzie nikt nie wiedział o moim problemie i poszedłem spać.
Ludzie wesoło bawili się przy ognisku i nagle komuś zrobiło się mnie żal że marznę w namiocie, polał szklankę wódki i przyniósł mi ją do namiotu. Podziękowałem i wypiłem przez sen...
Nie piłem 5,5 roku, nie paliłem 3.
Nie piję od końca marca, palę nadal...
Dziś wiem że ma mną kierować nie strach przed alkoholem, ale uważność...Ann - Czw 03 Sie, 2017 10:54 Wiedźma - Czw 03 Sie, 2017 12:05 A więc jednak można przez sen...
Wiecie - od samego początku terapii najbardziej obawiałam się tego,
że któregoś ranka obudzę się na kacu i nawet nie będę pamiętała skąd mi się on wziął...
Z czasem te obawy jakoś się rozpłynęły, ale teraz widzę, że jednak nie były bezpodstawne staaw - Czw 03 Sie, 2017 12:12
Wiedźma napisał/a:
A więc jednak można przez sen...
Zależy jak ktoś szybko się budzi.
Pamiętasz jak na zlocie kładłem Ci klucze na szafce? Równie dobrze mogłem dać Ci szklanicę szpirytusu...
Nie kontaktowałaś...
U mnie chłopaki chcieli dobrze a o problemie nikt nie wiedział więc dali mi "na rozgrzewkę" w dobrej intencji...Stefan0410 - Czw 03 Sie, 2017 12:12 Staaw-dość przerażająca historia. Też czasami myślałem co to będzie, jeśli zupełnie przypadkiem coś takiego się stanie, jak to traktować, do tego podejść itp. Powiem szczerze, że aż mnie ciarki po plecach przeszły jak to przeczytałem.staaw - Czw 03 Sie, 2017 12:16
Stefan0410 napisał/a:
Też czasami myślałem co to będzie, jeśli zupełnie przypadkiem coś takiego się stanie
Nie stanie się, lub ryzyko będzie dużo mniejsze, jeżeli wszyscy dookoła będą wiedzieli o Twoim problemie.
Nikt mi nie dał wódki złośliwie, nie wiedzieli że mi szkodzi.
A ja przez sen na wiele mogę się zgodzić by pozwolono mi spać dalej... Stefan0410 - Czw 03 Sie, 2017 12:31 Staaw-jaka była dalsza historia tej akcji? Jak się zachowałeś? Jak to wpłynęło na Twoje zachowanie, podejście, myślenie etc.?staaw - Czw 03 Sie, 2017 12:36
Stefan0410 napisał/a:
Staaw-jaka była dalsza historia tej akcji? Jak się zachowałeś? Jak to wpłynęło na Twoje zachowanie, podejście, myślenie etc.?
Pół roku udawałem że nic się nie stało, nawet w miarę kontrolowałem picie, kiedy było coraz gorzej poszedłem na terapię dochodzącą gdzie nie udało mi się zachować abstnencji dłużej jak 2 miesiące. Po roku szarpaniny poszedłem na oddział zamknięty...
Nadal jestem na terapii i jak na razie działa...
Mam szczęście że moja żonka jest cierpliwa a terapka lubi wyzwania... (cokolwiek przez to rozumiemy)Wiedźma - Czw 03 Sie, 2017 12:42
staaw napisał/a:
Pamiętasz jak na zlocie kładłem Ci klucze na szafce? Równie dobrze mogłem dać Ci szklanicę szpirytusu...
Nie kontaktowałaś...
Mam nadzieję, że szpirytus bym jednak skontaktowała
staaw napisał/a:
Pół roku udawałem że nic się nie stało, nawet w miarę kontrolowałem picie,
Czy to właśnie wtedy byłeś forumowym ozdrowieńcem?
I takim odmieńcem, że gadać z Tobą nie szło? Brrr...staaw - Czw 03 Sie, 2017 12:49
Wiedźma napisał/a:
Czy to właśnie wtedy byłeś forumowym ozdrowieńcem?
I takim odmieńcem, że gadać z Tobą nie szło? Brrr...
Nie. Najpierw zostałem ozdrowieńcem, później zacząłem lekceważyć wszelkie możliwe zalecenia, następnie łazić po dziczy z ludźmi nie wylewającymi za kołnierz, umiejącymi spać w styczniu w hamaku w lesie (tacy twardziele a ja chciałem im dorównać a nawet prześcignąć).
..
Dopiero wtedy moja dobra Siła Wyższa pokazała mi miejsce w szeregu... alkoholików...
Cenna lekcja tylko dla czego tak blisko śmierci przebiegało szkolenie...
Jeden fałszywy ruch i skończyłbym jak W...
Był jednym z elementów prowadzących do opamiętania...Ann - Czw 03 Sie, 2017 12:53
Kami napisał/a:
woda mineralna ze świeżym lisciem mięty i plastrami cytryny,
lubię, piję
Janioł napisał/a:
Nie byłeś mi potrzebny a ja zapomniałem o tym, że niepotrzebny nie oznacza obojętny, kiedy dbałem o to byś był niepotrzebny, byłeś poza zasięgiem mojej ręki gdy tylko o tym zapomniałem poczułeś się tolerowany
Tolerowany powiadasz?
Wiedźma napisał/a:
że któregoś ranka obudzę się na kacu
czasem mam takie sny, że budzę się skacowana, albo śni mi się, że budzę się po piciu.. paskudne.
staaw napisał/a:
nikt nie wiedział o moim problemie
ja zasadniczo staram się zabezpieczać siebie, rodzina wie o moim problemie, wiedzą też, że nie piję już kilka lat. Nawet na uczelni usilnie zapraszana na piwo przez koleżankę, z którą jesteśmy blisko powiedziałam kim jestem i że na piwo nie pójdziemy.
staaw napisał/a:
Cenna lekcja tylko dla czego tak blisko śmierci przebiegało szkolenie...
zmroziło mnie to zdanie.
powiem Wam, że ja się zastanawiam teraz.. czy ja aż tak dziwnie gadam... i tego nie widzę?staaw - Czw 03 Sie, 2017 12:53 Korzystając z okazji że mam wenę na pisanie poważnie, przepraszam Janiele że wyśmiałem Twoją historię z piwem w autobusie.
Dzisiaj Ci wierzę...staaw - Czw 03 Sie, 2017 13:01
Ann napisał/a:
staaw napisał/a:
Cenna lekcja tylko dla czego tak blisko śmierci przebiegało szkolenie...
zmroziło mnie to zdanie.
Rozwinę...
Mimo drugiego tygodnia ciągu zachowałem resztki wstydu, zobaczyłem że winda zatrzymała się na piętrze na którym mieszka moja sąsiadka długo stawiająca mnie za przykład swojemu pijącemu synowi.
Ze wstydu postanowiłem wejść po schodach, poplątały mi się nogi i pół piętra spadałem głową w dół macając każdy stopień. Nawet na szycie nie poszedłem a włosy na szramie nie odrosły do dzisiaj...
Nic to, wzorem Onufrego Zagłoby będę opowiadał że to ślad po tatarskiej szabli Ann - Czw 03 Sie, 2017 13:12
staaw napisał/a:
Nawet na szycie nie poszedłem
też mam nieszytą bliznę na potylicy. Zima, przejście przez tory kolejowe. Bogu dzięki w czapce, chociaż w czapkach nie chadzałam to wtedy ją miałam. Aleś mi przypomniał....Wiedźma - Czw 03 Sie, 2017 18:59
staaw napisał/a:
Najpierw zostałem ozdrowieńcem, później zacząłem lekceważyć wszelkie możliwe zalecenia, następnie łazić po dziczy z ludźmi nie wylewającymi za kołnierz, umiejącymi spać w styczniu w hamaku w lesie (...)
Dopiero wtedy moja dobra Siła Wyższa pokazała mi miejsce w szeregu... alkoholików...
Aha. Czyli ze spokojnym sumieniem mogę powiedzieć: A nie mówiliśmy?staaw - Czw 03 Sie, 2017 19:10
Wiedźma napisał/a:
[A nie mówiliśmy? :
Ann - Czw 03 Sie, 2017 21:04 ja się zastanawiam teraz.. czy ja aż tak dziwnie gadam... i tego nie widzę?Mała - Czw 03 Sie, 2017 21:09 Aniu najtrudniej jest dostrzec SWÓJ problem Tak jak czubek własnego nosa... (można, ale trzeba się nazezować ). Żeby było nam łatwiej - potrzeba nam innych ludzi
...Ty nie gadasz dziwnie...Ciebie po prostu coś nurtuje i próbujesz znaleźć rozwiązanie. I dobrze robisz Wiedźma - Czw 03 Sie, 2017 21:11
Ann napisał/a:
czy ja aż tak dziwnie gadam... i tego nie widzę?
Co zauważyłam to Ci powiedziałam - o tym alkoholu, który Ciebie nie dotyczy.
...nie czytam forum zbyt wnikliwie, więc czy coś jeszcze było - nie wiem.staaw - Pią 04 Sie, 2017 06:46
Wiedźma napisał/a:
staaw napisał/a:
Najpierw zostałem ozdrowieńcem, później zacząłem lekceważyć wszelkie możliwe zalecenia, następnie łazić po dziczy z ludźmi nie wylewającymi za kołnierz, umiejącymi spać w styczniu w hamaku w lesie (...)
Dopiero wtedy moja dobra Siła Wyższa pokazała mi miejsce w szeregu... alkoholików...
Aha. Czyli ze spokojnym sumieniem mogę powiedzieć: A nie mówiliśmy?
Czy jakiekolwiek gadanie starych trafia do przekonania 13latka?
Tak sobie przemyślałem sytuację z ozdrowieńcem i wyszło mi że przechodziłem okres buntu młodzieńczego, kwestionowania wszelkich autorytetów i zasad.
Że późno? Cóż, kiedy był na to czas nie pozwolono mi tego przeżyć...czerwonamila - Pią 04 Sie, 2017 07:13 To bunt wewnętrzny to także etap w życiu ? staaw - Pią 04 Sie, 2017 07:18
czerwonamila napisał/a:
To bunt wewnętrzny to także etap w życiu ?
Tak. Kiedy przechodziła go moja córcia (1-2 klasa gimnazjum) mało nie osiwiałem, na szczęście moja mądra żonka pozwoliła jej go przeżyć pilnując jednocześnie by dzieciak sobie większej krzywdy nie zrobił...
Dzisiaj jest młodą kobietą która wie czego chce...czerwonamila - Pią 04 Sie, 2017 07:19
staaw napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
To bunt wewnętrzny to także etap w życiu ?
Tak. Kiedy przechodziła go moja córcia (1-2 klasa gimnazjum) mało nie osiwiałem, na szczęście moja mądra żonka pozwoliła jej go przeżyć pilnując jednocześnie by dzieciak sobie większej krzywdy nie zrobił...
Dzisiaj jest młodą kobietą która wie czego chce...
Ja mam wrażenie ,że mam 23 lata ,ale cały czas się buntuję haha staaw - Pią 04 Sie, 2017 07:22
czerwonamila napisał/a:
Ja mam wrażenie ,że mam 23 lata ,ale cały czas się buntuję
Przyjdzie czas że będziesz wiedziała co możesz zmienić i zaakceptujesz czego zmienić się nie da... Wiedźma - Pią 04 Sie, 2017 07:29
staaw napisał/a:
przechodziłem okres buntu młodzieńczego, kwestionowania wszelkich autorytetów i zasad.
Że późno? Cóż, kiedy był na to czas nie pozwolono mi tego przeżyć...
Mam taką hipotezę, że w momencie gdy alkohol zaczyna rządzić naszym życiem -
zatrzymujemy się w rozwoju (emocjonalnym?)
Rozwój wznawiamy po wytrzeźwieniu, czyli niektórzy nigdy
Mój rozwój zatrzymał się w wieku 17 lat i musiałam to nadrobić grubo po czterdziestce
Trudno mi określić w jakim wieku rozwojowym jestem dziś... Ann - Pią 04 Sie, 2017 07:33
Wiedźma napisał/a:
Mam taką hipotezę
Wiedźmo! w 100% zgadzam się z Twoją hipotezą.staaw - Pią 04 Sie, 2017 07:47
Wiedźma napisał/a:
Mam taką hipotezę, że w momencie gdy alkohol zaczyna rządzić naszym życiem -
zatrzymujemy się w rozwoju (emocjonalnym?)
Rozwój wznawiamy po wytrzeźwieniu, czyli niektórzy nigdy
To żadna hipoteza tylko oczywista oczywistość.
Jak do tego dodamy opóźnienie rozwoju przez nadopiekuńczych rodziców to może się okazać że czterdziestolatek emocjonalnie ma 10 lat...czerwonamila - Pią 04 Sie, 2017 08:01
Wiedźma napisał/a:
staaw napisał/a:
przechodziłem okres buntu młodzieńczego, kwestionowania wszelkich autorytetów i zasad.
Że późno? Cóż, kiedy był na to czas nie pozwolono mi tego przeżyć...
Mam taką hipotezę, że w momencie gdy alkohol zaczyna rządzić naszym życiem -
zatrzymujemy się w rozwoju (emocjonalnym?)
Rozwój wznawiamy po wytrzeźwieniu, czyli niektórzy nigdy
Mój rozwój zatrzymał się w wieku 17 lat i musiałam to nadrobić grubo po czterdziestce
Trudno mi określić w jakim wieku rozwojowym jestem dziś...
Mimo ,że nie mam dłuższej przygody z alkoholem zgadzam się z tym stwierdzeniem . Widzę po moim ojcu i chyba siostrze, która jak na razie mówi ,że piwo czy wódka raz na jakiś czas to nic takiego Tibor - Pią 04 Sie, 2017 09:11 To ja do tejże hipotezy dorzucę jeszcze coś.
Pić zacząłem w wieku 17lat i zapewne na tym etapie się zatrzymałem. Ale czy na pewno? Myślę, że od dzieciństwa byłem wychowywany w taki sposób, że w wieku 17lat byłem emocjonalnie niezrównoważony. Na pewno nie na poziomie 17 latka, ale znacznie mniej dojrzalszy. Bałem się własnego cienia i alkohol uwolnił we mnie te frustracje. Oczywiście dla otoczenia zachowywałem się często irracjonalnie, ale w moim odczuciu wszystko było ok. Warto zauważyć, że pijany nie byłem tylko i wyłącznie po spożyciu alkoholu, ale też przez te dni dni kiedy nie spożywałem.
Przykład? Wstydziłem się swojego ciała, że jestem chudy, bałem się dziewczyn, kobiet, miłości, odrzucenia, miałem wręcz paniczny lęk przed przytuleniem dziewczyny, pocałowaniem, zatańczeniem, jako nastolatek i potem jeszcze jako dwudziestoparolatek. Od najmłodszych lat bywałem w środowisku kibicowskim i gdy tylko była jakaś zadyma - ja serwowałem się ucieczką. Potem to się zmieniało, stawałem się odważniejszy i to nie tylko pod wpływem alkoholu. Trudno mi ocenić czy zawsze to była fasada, gra, fałszywa tożsamość? Myślę, że niekoniecznie.
Nie mogę zatem do końca podzielić tezy Wiedźmy, ale mogę uznać, że w końcu doznałem uwolnienia. Że tamten czas, od dzieciństwa do zaprzestania picia (nie dosłownie) to potworny okres zniewolenia, od alkoholu oraz od opinii innych ludzi, być może to drugie było silniejsze i dlatego alkohol służył mi (do czasu) za lekarstwo.czerwonamila - Pią 04 Sie, 2017 10:07 A tak z innej beczki.. Słyszeliście ten tekst : ,, Każda zmiana zewnętrzna to poszukiwanie siebie,, ?
Ja się z tym zgadzam i mnie to dotyczy Jo-asia - Pią 04 Sie, 2017 10:42 To ja się posunę.. jeszcze dalej.
Tibor napisał/a:
tamten czas, od dzieciństwa do zaprzestania picia (nie dosłownie) to potworny okres zniewolenia, od alkoholu oraz od opinii innych ludzi
dosłownie.. UZALEŻNIENIA OD OPINII
I tu nie tylko innych ale i własnej, opinii.
Ja zaczęłam pić w wieku 18 lat. Uzależniłam od alkoholu około trzydziestki. Piłam tak, trochę ponad dziesięć lat. Od opinii.. uzależnienie uaktywniło się wchodząc z związek i zachodząc w ciążę.
A było pozostałością "traumy" z dzieciństwa.
Nie zgadzam się z tym, że zapominając o tym, że jestem alkoholiczką jest JEDYNYM powodem zapicia.
To jest najskuteczniejszy sposób dla alkoholika aby siebie zmobilizować do zmiany myślenia o swoim życiu. Jest tak dużym wstrząsem, że wreszcie jest zmuszony pochylić się nad sobą, odkopać i odpuścić "grzechy" sobie i innym.
Tu nie ma nic więcej.. tylko tyle i aż tyle.
Miałam to szczęście poznać na terapii zamkniętej, kobietę. Miała wtedy nie całe trzydzieści lat. Dwójkę dzieci, do których ograniczyli jej prawa. To była jej trzecia terapia.
Moja ciekawość była jej na rękę. Bardzo chętnie opowiadała.. dzieliła się tym co doświadczyła. Mnie najbardziej intrygowało.. jak to się stało, że znowu! zapiła. Jak z nią rozmawiałam, czułam tę chęć.. to pragnienie, tę świadomość, że przez alkohol, uzależnienie odbiera sobie wszystko co kocha.
Te osiem miesięcy jej nawrotu, znałam prawie na pamięć. W trakcie jednej z naszych rozmów, opowiedziała jak pobiła dziecko. Rozpłakała się i tak bardzo siebie za to nienawidziła.. bo stała się jak jej własna matka. Możecie wierzyć mi lub nie.. ja już wtedy wiedziałam, że to przez tę traumę.. nadal zapija.
Nie chce tego pamiętać, nie chce do tego wracać. Tak mocno to wypiera, że dokładnie w swoim życiu to odzwierciedla! i tak bardzo boi się potępić ją aby sama potępioną nie być. Tak bardzo nie chce jej wybaczyć, bo sama sobie by wybaczyć musiała!
Na tej terapii.. puściła. Poszła dalej. Przepracowała dzieciństwo i swoją agresję. Nadal nie pije. Dzieci odzyskała i urodziła kolejne.
Ja jej zawdzięczam swoje przekonanie.. czemu zapijamy i swoją "drogę", swój sposób na życie, nie picie.Mała - Pią 04 Sie, 2017 14:39
Wiedźma napisał/a:
musiałam to nadrobić
Wiedźmuś - Ty nie musiałaś! Z tego co widzę - Ty naprawdę chciałaś!!!...I teraz jest miło na Was popatrzeć Wiedźma - Pią 04 Sie, 2017 15:50 Faktycznie, Mała - niefortunnie się wyraziłam Mała - Pią 04 Sie, 2017 15:56 Ann - Nie 06 Sie, 2017 22:41 Faktycznie coś jest nie halo.
Obserwuję siebie.
Jestem podminowana, żeby nie powiedzieć *ku****.
Chyba znam źródło, a to zdaje się połowa sukcesu.
Nie mam myśli o alkoholu do natychmiastowego zrealizowania. Obsesja picia bowiem odeszła ode mnie dawno.
To po prostu psychiczne obciążenie ostatnich wydarzeń.
Odnajduję siatkę wsparcia. Spotykam się z AAowcami.
Zbyt wiele osób powiedziało mi, że mam ogon.
Także tego...!staaw - Pon 07 Sie, 2017 03:25 Aniu, ostatnio dowiedziałem się że można iść na odwyk przed napiciem.
Przez ostatni rok plan dnia miałaś ostatnio bardzo napięty może warto fundnąć sobie 2 miesiące "sanatorium"?Ann - Czw 12 Paź, 2017 16:02 Tata leży w bezruchu już 12 dni.
Materac p.odlezynowy daje radę póki co.
Złamanie jest dość skomplikowane, miednica, kość łonowa, kość kulszowa, kość krzyżowa, część panewki biodrowej również uszkodzona.
Za nami 12 dni, przed nami jeszcze 4,5 tygodnia.
Jestem zmęczona, bo opieka w dużej mierze spadła na mnie.
Ani przez moment nie pomyślałam o tym by znieczulić się alkoholem.
Pracuję na dwie prace. Praca w szkole - moja podstawowa, a także 2 noce w tygodniu za ojca, z powodów czysto finansowych. Jeśli bym tego nie zrobiła pogrążyłoby to nas.
Do tego nadal studiuję (na 2 roku), rezygnując z wyjazdu na uczelnię kiedy tylko mogę, a jadąc na minimum kiedy bezapelacyjnie muszę.
Tata jest słaby, coraz słabszy, ale cóż oczekiwać od człowieka, który leży plackiem bez zmiany pozycji? Masuję, ćwiczę na ile potrafię i na ilę się da, ale nogi robią się takie chude... .
Oby dalej.
Oby dać radę.
Widocznie mam bardzo silne plecy.smokooka - Czw 12 Paź, 2017 19:12 Ania podziwiam, szczerze podziwiam Twoją MOC. Nawet jakbyś się miała potknąć znajdujesz kostur jakiś do podparcia i idziesz dalej. Czołg. Mam nadzieję, że chociaż jakieś relaksacje oddechowe czy inne medytacje zaczniesz dla siebie przed zaśnięciem robić? Mi bardzo pomagają misy tybetańskie w skupieniu się na nich i odpłynięciu i śpię wspaniale ostatnio odkąd ich słucham na YT Polecam, chociaz tyle..Matinka - Czw 12 Paź, 2017 19:25 Aniu,
Nie zapominaj w tej trudnej sytuacji też o sobie, trzeba się czasem zregenerować.
Ściskam!margo - Czw 12 Paź, 2017 20:18
Trzymaj się tam...Tosia - Czw 12 Paź, 2017 21:38 Aniu,dasz radę,podziwiam Cie, wiem jak masz trudno.Mało zna takich ludzi jak Ty,dziekuje Ci za to,za to że opiekujesz się,nie poddajesz sie. Pozdrawiam serdcznie, dużo siły dla Ciebie i dla chorego spokoju.Janioł - Czw 12 Paź, 2017 21:43 Trzymaj się Aniula Zagubiona - Pią 13 Paź, 2017 09:30 Aniu podziwiam cię. Wiem że ci ciężko (sama ostatnio mam ciężkie noce). Jesteś bardzo dzielna i super że nie chcesz się znieczulać w tej trudnej sytuacji alkoholem.
Ann - Pią 20 Paź, 2017 14:47 Jutro mija 3 tygodnie. Jeszcze 3.
Ból mniejszy ale ruchomość nadal nijaka.
Tata schudł (ubytek masy mięśniowej).
Działamy dalej.
Mnie jakby nie ma, a jestem.
Ann - Czw 26 Kwi, 2018 10:42 Jest spoko. Życie toczy się swoim rytmem i tak ma być!
Raz pod górkę, raz z górki, raz szczerzę zęby, a raz mam groźną minę.
Ot proza życia.
Najbliższe miesiące zapowiadają się pracowicie, później zabieg i odpoczynek.
Wiecie, tylko jedna rzecz mi przeszkadza... słodycze. Żrę je chociaż nie chcę ich żreć. Mogę obiad czasem zamienić na pół czekolady i chociaż mi po niej niedobrze, to jednak mnie do niej ciągnie. Są tygodnie, że nie jem wcale słodyczy, a są takie, że pochłaniam rufio - Czw 26 Kwi, 2018 16:34
Ann napisał/a:
Są tygodnie, że nie jem wcale słodyczy, a są takie, że pochłaniam
Masz madry organizm wiec daj mu życ po swojemu
prskAnn - Śro 27 Cze, 2018 11:13 Idę chodnikiem, w głowie znajomy szum.
Uśmiecham się, czuję luz i szczęście to takie dziwne szczęście, które wykrzywia twarz.
Nogi się plączą, głowa kołysze.
Spotykam go, znajomego, byłego faceta, kogoś komu zmienia się twarz.
Mówi do mnie: piłaś?!
Odpowiadam: no coooo Ty, skądże... i parskam śmiechem.
Krzyczy na mnie, a ja każę mu się ode mnie *p****.
Mówię w końcu: piłam! I co mi zrobisz?!
PIŁAM i CHCĘ WIĘCEJ!!!
i marzę, żeby napieprzyć się jeszcze bardziej.
To sen.
Mój dzisiejszy, okropnie realistyczny sen.
Bardzo dawno pewnie ponad rok nie miałam snu alkoholowego.
Nigdy nie miałam snu, w którym chciałam więcej, zawsze w nich bałam się co teraz będzie.Linka - Śro 27 Cze, 2018 12:11 Aniu nie znam się na snach, tym bardziej alkoholowych.
Dużo, może zbyt dużo wzięłaś na siebie..
Dobrze, ze za chwile wakacje Ann - Śro 27 Cze, 2018 12:58 Linka, wakacje? Kochanie ja od 3 lat nie znam pojęcia wakacje.
Mój tegoroczny urlop = zabieg i zwolnienie.Linka - Śro 27 Cze, 2018 14:02 Ann, ja przecież zdaje sobie sprawę, że pracujesz.
Myślałam raczej o studiach, ale tez i o tym , ze tam gdzie pracujesz, może być mniej zajęć.Tibor - Czw 28 Cze, 2018 10:37 Kilka miesięcy temu miałem również sen alkoholowy. I w zasadzie tyle w temacie. Po prostu był. Może dlatego, że byłem / jestem alkoholikiem, a może z innego powodu? Nie wiem. Nie ma sensu zawracać sobie tym głowy.
Gdyby tak sny zaczęły pojawiać się częściej, to warto byłoby pokusić się o jakąś refleksję
Być może w twoim śnie nie jest problemem "sen alkoholowy" a "były facet".
Przy takim jednorazowym śnie chyba jednak nie ma sensu psuć sobie pogody ducha Ann - Czw 08 Sie, 2024 22:03 Witajcie, nie było mnie tutaj kilka lat.
Kilka długich lat, w czasie których w moim życiu bardzo dużo się wydarzyło, zmieniło, przestało istnieć lub powstało na nowo.
Zacznę od tego, że na przełomie 2020/2021 zakończyłam terapię indywidualną behawioralna, która pozwoliła mi uporać się z własnym największych ciężarem i koszmarem mojego życia, tj. z wykorzystaniem seksualnym w dzieciństwie. Ta terapia pozwoliła mi uporać się z ciążącym na mnie poczuciem winy i krzywdy, które nie pozwalało mi sięgać po życie, ani się rozwijać, poprzez ciągłe poczucie bycia gorszym, nijakim, brudnym i potępionym człowiekiem przez siebie samą. Zrzuciłam z siebie ogromny kamień. W trakcie terapii jednak w jej najcięższym momencie zapiłam ówczesny ból alkoholem, mając spierniczony doszczętnie komfort picia.
Skończyłam ją i uwolniłam się od mojego oprawcy na zawsze, nie ma on nade mną już władzy, ani nad moimi myslami, a dla mnie samej jest człowiekiem, który nie istnieje. A spotkany nie wzbudza żadnych emocji.
W 2020 skończyłam studia, jestem pielęgniarka. Nadal pracuje w domu pomocy społecznej z "moimi" seniorami. Awansowałam na kierowniczkę 3 lata temu. Lubię moją pracę i spełniam się w niej na dzień dzisiejszy.
W styczniu 2021 za pośrednictwem aplikacji randkowej poznałam swojego obecnego narzeczonego. Najpierw przez 4 miesiące rozmawialiśmy wieczorami po kilka godzin, aż w końcu spotkaliśmy się na żywo. Miałam wrażenie że znam tego człowieka całe swoje życie. Może to głupio zabrzmi ale mam w sobie poczucie, że nasze drogi już w jakimś wcześniejszym życiu się przecięły.
To człowiek, który moja potłuczona i kiedyś skrzywdzona naturę w najdelikatniejszej sferze, poskładał przez wielki szacunek, delikatność, uczucie i nie przekraczanie granic.
Od 15 miesięcy jesteśmy narzeczeństwem. Póki co bez szczegółowego planu ślubu. Bardziej z planem budowy domu i innych punktów życia, ale o tym za chwilę.
Nasze rodziny już się poznały. Teściowa póki co wydaje się być mądra kobietą, bo mówi się że głupia teściowa traci syna, a mądra zyskuje córkę... I zdaje się że tak jest w naszej relacji.
Moi rodzice są szczęśliwi, że ułożyłam i dalej układam swoje życie. Nasze relacje mają zupełnie inny lvl niż kiedyś. Oni się zmienili, postrzeli, zrozumieli, nie walczą ze światem, a charakterek mamusi, to dziś przeszłość. Nigdy przez ponad 3.5 roku nie wtracila się w nasz związek. I o dziwo mimo moich dawnych lęków "pozwoliła" mi żyć po swojemu. Dziś się raczej wspieramy, po wielu trudnych i wartościowych rozmowach.
Narzeczony pochodzi z miejscowości okolo 90 km od mojej. Pracuje jeszcze dalej, ale musi tam jechac tylko 7 razy w miesiącu. Reszta przy komputerze. Tygodniami mieszka u mnie, mamy swój kąt na poddaszu, urządzony pod nas, w domu moich rodzicow. Ale często weekendy spędzany na jego wsi.
W obecnej sytuacji wracając do innych planów z powyżej, jesteśmy na etapie, w którym bardzo chcielibyśmy powiększyć naszą rodzinę. Temat jednak okazuje się być bardzo trudny i skomplikowany. I myślę, że to on skłonił mnie do odezwania się tutaj w celu "radzenia sobie z emocjami", chociaż dziś nazwałabym ten wątek: jak żyć w zgodzie z analizowaniem ponad miarę.
Podjęliśmy decyzję, która też opiewała w długie rozmowy, docierania się charakterów i spojrzeń na życie (on jedynak, ja z rodzeństwem na bakier), ale uznaliśmy, że chcemy spróbować dać ewentualnemu dziecku te wszystkie pokłady niewykorzystanej miłości i wrażliwości jakie są w nas. Pojawił się jednak problem. Gienkologicznie miewałam problemy od lat nastoletnich. Być może jako pokłosie dzieciństwa lub nienawisci do swojego ciała. W medycznym świecie ma to swoje nazwy takie jak pcos, insulinoopornosc, zdiagnozowana hiperinsulinemia i choroba niedoczynności tarczycy. Wprowadzono mi farmakologię. Wprowadziłam inne odżywianie. Lekarka dała nam pół roku na starania wykonując mi kolejne badania wszelkiej maści. Po pół roku uzyskałam jednak jednoznaczna diagnozę. Niepłodność kobieca z powodu braku jajeczkowania. Nie uda się wam naturalnie. Nie ma szans. Nie w pani wieku. Nie ma rezerwy jajeczek blablabla.. zostaje in vitro. I tu pojawiły się schody nie do przejścia. Lęk że nasz związek tego nie wytrzyma. Że ja niekoniecznie jestem gotowa na bycie członkiem procedury medycznej.
Diagnoza ma dopiero 2 miesiące. Więc temat jest świeży. Aczkolwiek powoduje on we mnie pewnie zachwiania, których już nie było. Tzn lubię siebie mniej. Chociaż już stabilnie wypracowałam poczucie swojej wartości przez ostatnie lata. Podważam swoją kobiecość. I znów mam masywny overthinking.
Być może powinnam skorzystać z powrotu na terapię i przejść to w bezpiecznym miejscu. Ale pojawia się bunt że przecież nie można całe życie się terapeutyzowac. Trzeba żyć.
Co do alkoholu.
Na przestrzeni tych lat sporadycznie wypijalam znikome ilości alkoholu, w sytuacjach raczej okazjonalnych. Nie występuje u mnie obsesja picia z jaką mierzyłam się przez lata, w których nie piłam i żyłam w niezgodzie ze sobą samą rozgoryczona z powodu życia jakie mnie spotkało od maleńkości. Alkohol jest mi obojętny. Nie mam potrzeby wypicia kolejnej i kolejnej porcji kiedy wypije pierwszy. Nie rozczulam się nad tym. Myślę sobie, że to co było u mnie traumą było tym co pchało mnie do zniszczenia, samozagłady i chęci zapicia się na śmierć. Teraz tego nie ma. Bogu dzięki.
Nie znaczy to jednak, że promuje picie alkoholu wśród osób uzależnionych. To wyłącznie moja droga. I nawet jeśli okaże się kiedyś, że się dziś mylę, to wiem gdzie i jak udać się po wsparcie.
Pozdrawiam was ciepło
pietruszka - Czw 08 Sie, 2024 22:54 Ale fajnie Ciebie widzieć, Ann
Ann napisał/a:
Ale pojawia się bunt że przecież nie można całe życie się terapeutyzowac. Trzeba żyć.
E... nieraz to słyszałam w swoim życiu. A może to jakiś dziwny stereotyp, dopasowany do innych czasów, gdy niektórzy negowali w ogóle pomoc terapeutyczna lub się jej bali?
Obecnie nie żadną terapię od lat nie chodzę, ale był taki moment, kiedy w życiu mi się tak rozchwiało, że poleciałam do mojej terapeutki z dawnych czasów. I okazało się, że w 3 sesje ogarnęłam poważny życiowy kryzys. Raz, że nie musiałam na nowo budować zaufania (bo moją psycholog już znałam i po prostu była ta chemia), dwa- w czasie kryzysu nie zawsze trzeba się samej męczyć.
W dawnych czasach, w wielopokoleniowych rodzinach, z setkami znajomych, zawsze była szansa, że znajdziemy kogoś, kto nas wesprze w trudnym, życiowym momencie. Wśród sióstr, ciotek, kuzynek, ciotecznych babć - zawsze była szansa, że ktoś będzie nas umiał wesprzeć, wspomóc, często podzielić się swoim problemem.
Dziś - zwykle nie mamy aż takiego kręgu wsparcia, ale za to mamy właśnie -psychologów, terapeutów, a jak ktoś lubi to jeszcze coachów/przewodników duchowych/uzdrawiaczy (i co tam kto woli). Myślę, że korzystanie z takiej, dostępnej pomocy - jest często rozsądnym rozwiązaniem w tych czasach. Szczególnie - w kryzysie, szczególnie w żałobie, momentach przejścia, trudnych życiowych zmianach.
Ann, a spojrzałaś na obecną sytuację, że przeżywasz właśnie proces żałoby? W życiu żegnamy się wiele razy, a rozstanie się z możliwością posiadania w naturalny sposób dziecka to też jest trudny czas. I co z tego, że być może masz jeszcze inne drogi otwarte? Z nową drogą zwykle mamy siłę się zmierzyć, gdy pożegnamy się z dawnym.
Bardzo Cie przytulam jal - Pią 09 Sie, 2024 06:22 Ann fajnie że jesteś... wspieram jak zwykle ciepło pterodaktyll - Pią 09 Sie, 2024 06:29 Jestem pod absolutnym wrażeniem tego co zrobiłaś
Matinka - Pią 09 Sie, 2024 22:16 Ann, jak fajnie Cię widzieć! Myślałam o Tobie, co słychać, jak się miewasz, a tu taka niespodzianka!
Widać z nami tak jest, że nawet jak nas los porwie, życie wciągnie to jednak wracamy, bo Dekadencja jest dla nas ważna
Cieszę się, że tyle opowiedziałaś i że wiele dobrego zdarzyło się w Twoim życiu, a co istotne poukładałaś sobie wiele spraw i zyskałaś wiele dobra, spokoju, równowagi. Ale rzeczywistość nie rozpieszcza i zawsze pojawią się jakieś problemy i trudne doświadczenia.
Zgadzam się z tym, co napisała Pietruszka, że to poczucie straty wymaga swojego przejścia, wybrzmienia, czasu. Dopiero potem można szukać rozwiązań, planować i działać. Sama czujesz ten kryzys i potrzebę wsparcia
Pamiętasz, że razem zaczynałyśmy trzeżwienie? I ja nieźle sobie radzę, żyję w poukładany sposób, z przyjemnościami i smutkami. Jednak nie mogłabym sięgnąć po alkohol. Nie wiem, może jednak w środku mam tę iskrę, która z materiałem palnym doprowadziłaby do samozapłonu...
Mam też ewidentnie nawroty.
Ściskam mocno!Linka - Sob 10 Sie, 2024 07:44 Dobrze Cię tu widzieć Ann.
Widzę Twoje szczęście jak czasem wrzucisz jakąś relację na Fb.
Tak wiele spraw sobie poukładałaś. Tak wiele pracy za Tobą. Podziwiam.Wiedźma - Sob 10 Sie, 2024 07:44
Ann napisał/a:
W styczniu 2021 za pośrednictwem aplikacji randkowej poznałam swojego obecnego narzeczonego. Najpierw przez 4 miesiące rozmawialiśmy wieczorami po kilka godzin, aż w końcu spotkaliśmy się na żywo. Miałam wrażenie że znam tego człowieka całe swoje życie. Może to głupio zabrzmi ale mam w sobie poczucie, że nasze drogi już w jakimś wcześniejszym życiu się przecięły.
Coś w tym jest, bo poza innymi aspektami - bardzo do siebie pasujecie wizualnie.
Widziałam Wasze fotki na fb, aż miło na Was popatrzeć