To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - czy związek z chłopakiem z problemem alkoholowym ma sens?

Osia - Czw 04 Sie, 2011 21:41
Temat postu: czy związek z chłopakiem z problemem alkoholowym ma sens?
Witajcie. Jestem tu całkiem nowa i nie wiem gdzie mam szukam pomocy. Od kilku lat jestem związana z chłopakiem który od co najmniej paru miesięcy ma problem alkoholowy. Wcześniej owszem zdarzało mu się upić w moim towarzystwie trzy razy ale dopiero kilka miesięcy temu gdy zamieszkaliśmy razem zobaczyłam jak to wszystko naprawdę wygląda. Picie, kłamstwa stały się codziennością. Za każdym razem gdy się upił powtarzał że to ostatni raz, że zdaje sobie sprawę z tego, że ma problem... i na słowach się kończyło. doszło do tego, że brał mocne środki przeciwbólowe popijał wódką i robił się agresywny. mimo, że nigdy nie podniósł na mnie ręki to z przerażeniem patrzyłam jak niszczy inne rzeczy. kilka dni temu poddałam się i odeszłam. od tego czasu wiem, że zupełnie odstawił alkohol. Czy gdyby rzeczywiście przestał pić to czy jest szansa na zbudowanie z taką osobą normalnego, zdrowego związku? Oboje jesteśmy jeszcze bardzo młodzi...
staaw - Czw 04 Sie, 2011 21:46
Temat postu: Re: czy związek z chłopakiem z problemem alkoholowym ma sens
Witaj Osia,

Osia napisał/a:
Witajcie. Jestem tu całkiem nowa i nie wiem gdzie mam szukam pomocy. Od kilku lat jestem związana z chłopakiem który od co najmniej paru miesięcy ma problem alkoholowy. .

Od paru miesięcy to on przestał ukrywać problem. Alkoholikiem nie zostaje się w rok.
Powiem krótko, uciekaj dziewczyno jak najdalej i nie oglądaj się za siebie...

Stanisław, alkoholik 20 lat pijący, półtora roku abstynent, a trzeźwy? Sam nie wiem, niedługo...

Osia - Czw 04 Sie, 2011 21:52

wiem, że nie mógł zbyt długo pić bo ma dopiero 23 lata.. i w tym tkwi ta moja nadzieja, że jest jeszcze młody i poradzi sobie z nałogiem.. mam tyle wątpliwości czy mój związek ma jeszcze jakiś sens, czy powinnam z nim rozmawiać, wspierać go czy konsekwentnie trwać przy decyzji o rozstaniu.
Krzysztof 41 - Czw 04 Sie, 2011 21:54

Witam Cię Osiu nie powinienem Ci udzielać rad ja jestem alkoholikiem lecz nadal w związku od 22 lat można być szczęśliwym, jeżeli istnieje miłość i nie ma agresji, wystarczy się na wzajem wspierać lecz nie wiem czy masz na tyle siły w sobie abyś taką walkę podjęła, musicie szczerze porozmawiać i musisz postawić swoje warunki to ty musisz przejąć kontrolę nad waszym związkiem bo tu chodzi o twoje życie musisz decyzję podjąć sama.

A tak na logikę to lepiej się rozstać dopóki nie jest jeszcze za późno bo życie z alkoholikiem jest pełne niespodzianek i bardzo ciężkie.

Pozdrawia Cię Krzysztof.

ZbOlo - Czw 04 Sie, 2011 21:54

Witaj Osia, ZbOlo alkoholik....
Osia napisał/a:
kilka dni temu poddałam się i odeszłam

...i to jest bardzo dobre posunięcie...
Osia napisał/a:
Czy gdyby rzeczywiście przestał pić to czy jest szansa na zbudowanie z taką osobą normalnego, zdrowego związku?

...to już nigdy nie będzie normalny i zdrowy związek... tak jak już nigdy - Twój partner - nie będzie zdrowym człowiekiem....

ZbOlo - Czw 04 Sie, 2011 21:55

Osia napisał/a:
jest jeszcze młody i poradzi sobie z nałogiem..

...tą "rysę" ma się do końca życia....

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 21:55

Witaj, Osiu.
Przeczytaj swój pierwszy post tak, jakby go pisała obca, dopiero co poznana osoba.
Przeczytaj z dystansem, tak jakby chodziło o kogoś innego, nie o ciebie.
Co byś tej dziewczynie doradziła po przeczytaniu jej słów? :)

staaw - Czw 04 Sie, 2011 21:57

Osia napisał/a:
wiem, że nie mógł zbyt długo pić bo ma dopiero 23 lata.. i w tym tkwi ta moja nadzieja, że jest jeszcze młody i poradzi sobie z nałogiem..

Skończ z nadziejami, poczytaj wątki współuzależnionych. Jak miałem 23 lata już ostro dawałem w szyję, wytrzeźwiałem kiedy organizm się sypał i psychika siadała :bezradny:

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 21:58

Osia napisał/a:
gdyby rzeczywiście przestał pić to czy jest szansa na zbudowanie z taką osobą normalnego, zdrowego związku?

Moim zdaniem nie ma takiej możliwości. Pterodaktyll alkoholik.........

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 21:59

Witaj :)

a jak się czujesz teraz?

jesteś sobie w stanie wyobrazić taką "powtórkę z rozrywki" za jakiś czas?

Jacek - Czw 04 Sie, 2011 21:59

cześć Osiu :)
Osia napisał/a:
czy powinnam z nim rozmawiać, wspierać go czy konsekwentnie trwać przy decyzji o rozstaniu.

powiem tak
jeśli on sam nie zadecyduje o zdrowieniu
to jedyną pomocą jaką ty możesz jemu dać ,to konsekwentnie trwać przy decyzji o rozstaniu
ja to nazywam kopem takim wstrząsem który może lecz nie musi do niego dotrzeć

Osia - Czw 04 Sie, 2011 22:08

Tomoe, patrząc na to co napisałam i na fakt, że sama jestem córka alkoholika (ojciec pił przez przez kilkanaście lat jest trzeźwy od początku tego roku), poradziłbym jej żeby dała sobie z nim spokój. Tylko to nie jest takie proste. Chyba po prostu odeszłam na tyle szybko, że jego zachowanie nie zdążyło zabić we mnie tego co nadal do niego czuje i tej świadomości, że kiedy nie pił było inaczej. Wcześniej bałam się jego zachowania, ale byłam spokojna jak wiedziałam, że jest w domu, czy poszedł do pracy, a teraz jak już nie ma go przy mnie to strasznie się boje o niego. jak sobie z tym wszystkim poradzi, czy nie wpakuje się w jakieś problemy.. i to wszystko nie pozwala mi na normalne, spokojne życie. wiem, że to może dlatego ze od naszego rozstania minęło bardzo niewiele czasu ale czuje się się za niego odpowiedzialna..
Osia - Czw 04 Sie, 2011 22:11

Flandro, nie wyobrażam sobie powrotu do tego co było. On ma postawiony warunek, że jeżeli chce utrzymywać ze mną w ogóle kontakt musi podjąć leczenie.
staaw - Czw 04 Sie, 2011 22:13

Osiu, tylko terapia naprostuje Twój celownik by następny facet był MĘŻCZYZNĄ a nie zachlanym nieudacznikiem... Bez niej następny również będzie nieporadnym misiem co szuka w tobie matki i kochanki w jednym...
Marc-elus - Czw 04 Sie, 2011 22:13

Osia napisał/a:
jeżeli chce utrzymywać ze mną w ogóle kontakt musi podjąć leczenie.

Błąd, bo jeżeli sam nie chce a zrobi to tylko pod presją to jest duża szansa że to nic nie da....

Tomek, alkoholik, szczęśliwy w związku, może udało mi się przestać pić zanim wszystko się rozpadło......

staaw - Czw 04 Sie, 2011 22:14

Osia napisał/a:
Flandro, nie wyobrażam sobie powrotu do tego co było. On ma postawiony warunek, że jeżeli chce utrzymywać ze mną w ogóle kontakt musi podjąć leczenie.

Ile czasu mu dajesz?

Osia - Czw 04 Sie, 2011 22:22

Marc-elus, nie chce żeby on robił coś pod presją. Chce zeby miał swidomość , że jeśli podejmie leczenie to będzie mial do kogo wrócić. Nie wyobrażam sobie żeby dalej życ w taki sposób jak przez ostatnie miesiące. W ciąglym strachu , w jakim stanie wróci, w jakim humorze, czy uda nam się spędzić spokojny, miły dzień razem czy skończy się on na awanturze. On sam zdawał sobie sprawę z tego, że ma problem. Mimo to cały czas pił, twierdzil, że 'pije bo lubi'... Rozmowy, prośby, grźby pomagły na chwile, pózniej znów robił swoje..
pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 22:26

Osia napisał/a:
On ma postawiony warunek, że jeżeli chce utrzymywać ze mną w ogóle kontakt musi podjąć leczenie.

Dziecko!!! Wiesz ile razy mnie stawiano taki warunek? Szkoda czasu i Ciebie

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 22:26

Osia napisał/a:
Wcześniej bałam się jego zachowania (...) a teraz strasznie się boje o niego.

Więc niezależnie od tego co wybierzesz, będziesz się bała. Czy będziesz z nim, czy bez niego. :bezradny:
A co musiałoby się stać, żebyś przestała się bać? :)

staaw - Czw 04 Sie, 2011 22:27

Osia napisał/a:
Rozmowy, prośby, grźby pomagły na chwile, pózniej znów robił swoje..

Im większe prośby i groźby, zwłaszcza te ostatnie, chwile są coraz dłuższe. Jednak zawsze są to tylko CHWILE... Po miesięcznej abstynencji nadrabiałem zawsze z nawiązką...

Osia - Czw 04 Sie, 2011 22:33

Tomoe, musiałoby mi chyba przestać na nim zależeć. Na razie odwołałam ślub i odeszłam. I na pewno wiem , że nie wróce do Niego dopóki nie przestanie pić i nie podejmie leczenia. Bo fakt ze On od tygodnia nie pije nie jest dla mnie dowodem na to,że to ja jestem dla niego ważniejsza od alkoholu.
staaw - Czw 04 Sie, 2011 22:35

Podjęcie leczenia niczego nie załatwia...
Podjęcie jest łatwe. Trwanie w trzeźwości udaje się niewielu...

Ponawiam pytanie. Ile czasu ma nie pić byś za niego wyszła?

dlugixp - Czw 04 Sie, 2011 22:37

Osia napisał/a:
Mimo to cały czas pił, twierdzil, że 'pije bo lubi'...


Bla, bla, bla...
Pije, bo chlać mu się chce, domaga się tego psychika a wytłumaczenie - jak każde inne.
Jeśli ma przestać pić, bo ma taki warunek - być może przestanie, nie na długo.
Być może przestanie, gdy zbyt mocno poturbuje się w tym swoim "lubieniu".
Ale to musi zrozumieć On - do tego jest bardzo długa i kręta droga.
Pozdrawiam

Osia - Czw 04 Sie, 2011 22:39

Nie wiem... Nie mam pojęcia ile czasu zajęłoby mu dojście do siebie. i ile czasu ja bym wytrzymała taką niepewność i strach o niego.
pietruszka - Czw 04 Sie, 2011 22:40

Osia napisał/a:
o fakt ze On od tygodnia nie pije nie jest dla mnie dowodem na to,że to ja jestem dla niego ważniejsza od alkoholu.

Cześć Osiu, a wiesz. Co ja bym zrobiła na Twoim miejscu? Poszłabym na terapię dla DDA, a po 2 latach podjęła decyzję, czy chcę wiązać się z alkoholikiem.

pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 22:40

Osia napisał/a:
Nie mam pojęcia ile czasu zajęłoby mu dojście do siebie.

Mnie zajęło jakieś 20 lat........wytrzymasz tyle? :)

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 22:40

Osia napisał/a:
Wcześniej bałam się jego zachowania, ale byłam spokojna jak wiedziałam, że jest w domu, czy poszedł do pracy, a teraz jak już nie ma go przy mnie to strasznie się boje o niego. jak sobie z tym wszystkim poradzi, czy nie wpakuje się w jakieś problemy.. i to wszystko nie pozwala mi na normalne, spokojne życie.

:pocieszacz:
Wygląda na to, że sama potrzebujesz pomocy 8| Niezależnie od tego czy z nim będziesz czy nie ... Myślałaś o jakiejś terapii dla siebie?

Osia napisał/a:
On ma postawiony warunek, że jeżeli chce utrzymywać ze mną w ogóle kontakt musi podjąć leczenie.

Nie wiem jakie dokładnie są statystyki, ale raczej niewiele osób po pierwszej próbie leczenia radzi sobie całkowicie z problemem ...
Nawet jeśli podejmie leczenie, możesz mieć "powtórkę z rozrywki"

Osia - Czw 04 Sie, 2011 22:48

Flandro, wiem, że potrzebuje pomocy, potrzebuje skupić się wreszcie na sobie, i przestać podejmować wszystkie decyzje tylko ze względu na Niego. Ale to jest dla mnie bardzo trudne.
Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 22:49

Osia napisał/a:
I na pewno wiem , że nie wróce do Niego dopóki nie przestanie pić i nie podejmie leczenia. Bo fakt ze On od tygodnia nie pije nie jest dla mnie dowodem na to,że to ja jestem dla niego ważniejsza od alkoholu.


Popieram cię w twoim postanowieniu i życzę konsekwencji.
Ale chcę ci coś bardzo ważnego napisać.

W amerykańskim ośrodku terapii uzależnień Hazelden, nad drzwiami, przez które wchodzą na odwiedziny żony i partnerki leczących się tam alkoholików, widnieje napis:

PAMIĘTAJ, NIE PRZEZ CIEBIE PIJE I NIE DLA CIEBIE PRZESTANIE

Zapamiętaj sobie te słowa i nie rywalizuj z butelką.

staaw - Czw 04 Sie, 2011 22:49

Osia napisał/a:
Ale to jest dla mnie bardzo trudne.

Po terapii będzie łatwiejsze. Słowo.

Osia - Czw 04 Sie, 2011 22:54

Czyli jedyne co tak naprawdę mogę dla Niego zrobić to zerwać z nim kontakt i poczekać na to co On zrobi?
staaw - Czw 04 Sie, 2011 22:55

Osia napisał/a:
Czyli jedyne co tak naprawdę mogę dla Niego zrobić to zerwać z nim kontakt i poczekać na to co On zrobi?

Zerwać i pójść na terapię DDA. Bez terapii następny będzie taki sam, więc po co zrywać?

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 22:58

Osia napisał/a:
Ale to jest dla mnie bardzo trudne.

wierzę :pocieszacz:

Pomyśl o wizycie w ośrodku leczenia uzależnień, w takich ośrodkach udzielana jest również pomoc osobom zwiazanym z alkoholikami.
Jak się pojawi Klara to pewnie wrzuci Ci kilka linków do takich ośrodków i do grup wsparcia Al-Anon.
Po trudnych przeżyciach możesz mieć nawet syndrom stresu pourazowego, dlatego ważne jest, żebyś mogła porozmawiać z kims "na żywo" o tym co się wydarzyło ...

Osia - Czw 04 Sie, 2011 23:00

na czym polega taka terapia?
staaw - Czw 04 Sie, 2011 23:03

Moja, alkoholowa, polegała na spotkaniach z terapeutą uzależnień. Indywidualnych i grupowych. Dostałem wiedzę na temat choroby alkoholowej. Ja musiałem zastosować ją w praktyce...
Jak wygląda DDA, to musi powiedzieć ktoś inny...

Najlepiej przejdź się do poradni leczenia uzależnień w Twoim mieście...

Osia - Czw 04 Sie, 2011 23:11

czyli ja nie mam żadnej możliwości żeby mu pomoc wyjść z nałogu?
pterodaktyll - Czw 04 Sie, 2011 23:12

Osia napisał/a:
czyli ja nie mam żadnej możliwości żeby mu pomoc wyjść z nałogu?

Poza tzw. kopnięciem go , wiesz w co, nie masz żadnej innej mozliwości pomocy

staaw - Czw 04 Sie, 2011 23:15

Osia napisał/a:
czyli ja nie mam żadnej możliwości żeby mu pomoc wyjść z nałogu?

STANOWCZO NIE.
Alkoholik dopuki ma ciepło, jedzenie i czyste skarpetki będzie pił. Kiedy zrobisz mu awanturę pójdzie zapić smutki. Na urodzinach dziecka zaleje się ze szczęścia.

Gdybym tego nie przeżył też bym nie wierzył.... :pocieszacz:

Flandria - Czw 04 Sie, 2011 23:16

Osia napisał/a:
na czym polega taka terapia?

mówiąc najbardziej ogólnie - głównie na rozmowie :)

jesli to jest terapia indywidualna - na rozmowie z terapeutą
Jak będzie prowadzona taka rozmowa - zależy od terapeuty i nurtu w jakim pracuje ...
Na pewno będziesz mogła się wygadać :)
Czasem terapeuta prosi o napisanie tekstu na jakiś temat

Na terapii grupowej - mniej więcej jest podobnie, tyle, że wtedy terapeuta odgrywa mniejszą rolę, rozmowa toczy się w grupie

Akkarin - Czw 04 Sie, 2011 23:17

Flandra napisał/a:
Nie wiem jakie dokładnie są statystyki, ale raczej niewiele osób po pierwszej próbie leczenia radzi sobie całkowicie z problemem ...


Mi się udało , ale z mojej grupy ( 22osoby) po roku zostało nas dwóch trzeźwych ,.
Zacytuję jeszcze moją terapeutkę Elżbieta Kobarynka - " psychika alkoholika stabilizuje sie przez 8 ( osiem ) lat .

Powodzenia i szczęścia - bardzo Ci się przyda :okok:

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 23:30

Akkarin napisał/a:
Psychika alkoholika stabilizuje sie przez 8 ( osiem ) lat.


Miód lejesz na mą duszę, Wielki Mistrzu... 23r

staaw - Czw 04 Sie, 2011 23:32

Pamiętaj że ja pierwszy zauważyłem stabilizację :skromny:
Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 23:33

Osia napisał/a:
Czyli jedyne co tak naprawdę mogę dla Niego zrobić to zerwać z nim kontakt i poczekać na to co On zrobi?


Nie, możesz jeszcze powtórzyć los swojej matki - wyjść za niego za mąż, żyć z nim kilkanaście lat i czekać co on zrobi. :) Może po kilkunastu latach picia wytrzeźwieje - jak twój ojciec?

Tomoe - Czw 04 Sie, 2011 23:34

staaw napisał/a:
Pamiętaj że ja pierwszy zauważyłem stabilizację :skromny:


Serio? Przeoczyłam chyba... :oops:

staaw - Czw 04 Sie, 2011 23:54

To siem wyjaśniło...
kosmo - Pią 05 Sie, 2011 05:06

Witaj Osiu:)

Jestem tu od niedawna, więc chyba niekoniecznie mam prawo zabierać głos, doradzać czy namawiać, tym bardziej, że od ponad roku sama nadużywam alkoholu. Jednak zdecydowałam się napisać, bo jestem też dzieckiem alkoholika. Nie pamiętam z lat dzieciństwa i młodości normalnych świąt, urodzin, imienin czy jakichkolwiek uroczystości... Ba, mój ojciec nie tylko chlał całe życie, był również agresywny w stosunku do matki... A najgorsze było to oczekiwanie... przyjdzie trzeźwy czy już od drzwi chwiejący się zacznie wyzywać wszystkich do dziesiątego pokolenia wstecz... Chlał i czuł się panem losu, panem losu mojego, matki, brata...
Na koniec nie czuł bólu, bo <znieczulony> nie miał szans go poczuć. Kiedy zbadał go lekarz, okazało się, że ma jeszcze klika tygodni życia. Odetchnęłam z ulgą... (myślę, że brat też, chociaż nigdy o tym nie rozmawialiśmy)
A matka? Ona miała mu za złe, że tak szybko umarł, bo nie dał jej szansy opiekować się sobą...
Nigdy nie zrozumiałam takiego podejścia i do tej pory mam do matki pretensje, sama nie wiem już o co??? O moje życie???

A teraz odpowiedz sama sobie...
Czy chcesz swoim dzieciom zgotować taki los???
Czy chcesz wyczekiwać z duszą na ramieniu na niego i trząść się ze strachu całe życie???
Czy chcesz uciekać z dziećmi z domu do sąsiadki???
Jest jeszcze wiele pytań, na które powinnaś sobie odpowiedzieć...
Ja mogę powiedzieć Ci tylko jedno. Całe moje życie już jako dorosłej kobiety było w jakiś tam sposób wypaczone... Ale doszłam do takiego wniosku dopiero niedawno...:(

Pozdrawiam i życzę mądrych decyzji:)

Mario - Pią 05 Sie, 2011 06:28

Cześć. :)
W trzech zdaniach, jak to widzę. Gdybyś już w takim związku jakiś czas formalnie tkwiła, napisałbym " spróbuj".Ale skoro nie tkwisz, tylko się dopiero przymierzasz napiszę " odpuśc sobie "
Po co się pchać w coś co ma tak mizerne szanse na powodzenie ?
Poza tym dochodzi jeszcze do tego ta agresja. Dziś jest skierowana na meble czy inne sprzęty, kedyś na bank......... przekieruje się na Twoją buzię.

Odejdz i nie zawracaj sobie nim głowy :)

milutka - Pią 05 Sie, 2011 06:33

Osiu powiem tak ...mając wyjśc za swojego obecnego męża miałam podobne wątpliwości ale zawsze sobie potrafiłam na nie znaleść jakieś dla mnie pasujące uzasadnienie :roll: byłam młoda ,naprawdę zakochana i nie bardzo wiedziałam jak to będzie ,co mnie czeka ..mimo iż miałam ojca alkoholika i powinnam przewidzieć ....nie będe gdybać bo i po co ....Już teraz boisz się swojego chłopaka ,już teraz masz strach w oczach jaki przyjdzie -wypity ?zdenerwowany?-skąd ja to znam ? :roll: ja ten strach przezywam już 14lat ale w tym momencie jest to nie tylko mój strach ale również dzieci :( Nie odpowiem ci na to pytanie czy powinnaś dać mu jeszcze szansę bo jest to trudne pytanie .....ale chcę byś wiedziała ,że ten strach będzie ci długo ,długo towarzyszył jesli teraz podejmiesz złą decyzję :pocieszacz: ....
sabatka - Pią 05 Sie, 2011 06:50

Cytat:
że to ja jestem dla niego ważniejsza od alkoholu.


nigdy nie będziesz ważniejsza od alkoholu. nawet jeśli wrócis do niego, a on na prawdę będzie się starał to i tak bardzo dużo wysiłku będziesz musiała w to włożyć i wiele nerwów. ja jestem żoną alkoholika i ciągle się szarpie z nim i z tą sytuacją, chociaż on się leczy i nie pije.

odradzam ci :/

Klara - Pią 05 Sie, 2011 07:29

Flandra napisał/a:
Jak się pojawi Klara to pewnie wrzuci Ci kilka linków do takich ośrodków i do grup wsparcia Al-Anon.

No to się pojawiłam :D
Witaj Osiu! :)

Podpisuję się wszystkimi czterema kończynami pod tym, co zostało tu już napisane.
Nie mam nic do dodania :(

Tu są adresy ośrodków leczenia uzależnień, gdzie znajdziesz terapię dla osób współuzależnionych, a w niektórych terapię dla DDA (Dorosłych Dzieci Alkoholików): http://www.psychologia.ed...hologiczna.html
Tu są adresy grup samopomocowych skupiających rodziny alkoholików: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
...a tu pozostałe informacje dla DDA: http://www.komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=1665

esaneta - Pią 05 Sie, 2011 07:45

Witaj Osiu.
Przeczytałam Twój nocny wątek. 19 lat temu tez stałam w tym samym miejscu, co Ty teraz.
Ale postanowiłam swojego partnera wyleczyć, wtedy jeszcze tego nie wiedziałam i sądziłam, że muszę mu pomóc bo go kocham. Nic bardziej mylnego - ale ten wniosek przyszedł dopiero po przeszarpanych, przepłakanych, zdradzonych, przekłamanych etc. latach. Wiesz, baaaaaardzo Ci zazdroszczę, że jestes przed podjęciem tej decyzji, ja juz niestety po.
I jeszcze jedno, niepokojące bardzo jest to, że już pojawiaja się u Twojego partnera agresywne zachowania. Mój przejawy agresji zaczął wykazywać dopiero po 17-18 wspólnie spędzonych latach, wczesniej był takim "nieszkodliwym" alkoholikiem.
A na koniec - Twoje odejście od niego to Twój pierwszy Sukces :brawo: , żadne poddanie się, czy porazka.
I koniecznie zgłos sie na terapię, na naszą dolegliwość nie ma cudownej tabletki, ale wierz mi, terapia postawi Cię na nogi. Trzymam mocno kciuki :kciuki:

evita - Pią 05 Sie, 2011 08:02

Witam cię Osiu :) i w zasadzie nie mam nic do dodania w twoim wątku bo wszystko zostało napisane powyżej więc tylko tak krótko : bierz nogi za pas i daj sobie spokój z takim związkiem !
Pati - Pią 05 Sie, 2011 10:23

Witam Cię Osiu :)
Widzę,żeś mądra dziewczyna.
Na dzień dzisiejszy proponuję zająć się sobą i tylko sobą :)

Osia - Pią 05 Sie, 2011 23:42

Przez ostatnie miesiące zajmowała się wyłącznie Nim.. I naprawdę mam ogromną ochotę zająć się wyłącznie sobą :) tylko chciałabym mu jakoś pomóc. Ale patrząc na Wasze odpowiedzi widzę, że jedyne co mogę zrobić to wycofać się zupełnie z Jego życia...
staaw - Pią 05 Sie, 2011 23:46

Tak Osiu, jeszcze warto terapię odbyć byś następnym razem ustrzeliła WSPANIAŁEGO faceta :pocieszacz: :buzki:
Osia - Pią 05 Sie, 2011 23:57

Wiem, że to bardzo głupio zabrzmi ale mój związek też był pewnego rodzaju 'terapią'.. Myślałam, że troską, czułością mu pomogę z tego wyjść. Byłam przekonana, że skoro zawsze wszystko mi się udaję to i tu odniosę sukces, przecież tak bardzo chciałam, żeby się ogarnął.. A teraz doszło do mnie, że na marne moje starania.. Tylko jednego nie potrafie zrozumieć. On sam jest DDA. od kilku lat często jeździł z rodziną na przeróżne spotkania, rekolekcje, wyjazdy z AA, często zabierał mnie ze sobą, a mimo to wpakował się w alkoholizm.
milutka - Sob 06 Sie, 2011 06:26

Osia napisał/a:
Wiem, że to bardzo głupio zabrzmi ale mój związek też był pewnego rodzaju 'terapią'.. Myślałam, że troską, czułością mu pomogę z tego wyjść. Byłam przekonana, że skoro zawsze wszystko mi się udaję to i tu odniosę sukces, przecież tak bardzo chciałam, żeby się ogarnął.
Takie myślenie miała każda z nas :roll: ...po jakimś czasie zrozumiesz ,że właśnie w ten sposób mu pomagałaś pić ,jest to dziwne i mało zrozumiałe ale właśnie tak jest :roll: Osiu wiem ,że to trudne ale zajmij się jakiś czas naprawdę sobą ....dopóki twoje myśli będa krążyły wokół jego ty będziesz się męczyć -jest to teraz dla ciebie trudne ale wiem po sobie ,że na takie rozterki najlepiej jest się czymś zająć ,jak najwięcej przebywać z innymi ,może masz jakies pasje na które nie miałas wcześniej czasu ?...wszystko byle by nie zamartwiać się bo to nic nie da -jemu w ten sposób nie pomożesz a szkodzisz tylko sobie :pocieszacz:
staaw - Sob 06 Sie, 2011 07:13

milutka napisał/a:
-jemu w ten sposób nie pomożesz a szkodzisz tylko sobie

Jakie TYLKO ? A jemu to nie szkodzi tym słaniem poduszeczek pod pupcię? :[

milutka - Sob 06 Sie, 2011 07:15

staaw napisał/a:
Jakie TYLKO ? A jemu to nie szkodzi tym słaniem poduszeczek pod pupcię? :[
jak ma zacząć myśleć o sobie ...to tak ma być :uoee: ....i proszę się nie denerwować bo to urodzie szkodzi :p ;)
staaw - Sob 06 Sie, 2011 07:15

Do Ciebie i tak mi dużo brakuje :buzki:
(urody)

milutka - Sob 06 Sie, 2011 07:20

staaw napisał/a:
Do Ciebie i tak mi dużo brakuje :buzki:
(urody)
...ups.... :oops: na taki komplement nie liczyłam ...ale mi się ciachnęło wqdqw ....ale drogi Staawie ...nie uroda jest w życiu najważniejsza :)
Osia - Sob 06 Sie, 2011 09:09

Słanie poduszeczek pod pupcie to On i tak będzie miał bo zamieszkał z rodzicami.. Dlatego teraz to juz naprawdę zwątpiłam w to czy kiedykolwiek dojdzie do siebie.. Ale tak jak już sobie obiecałam nie będę się skupiała na Nim tylko wreszcie na sobie. A do nadrobienia mam naprawdę sporo.
staaw - Sob 06 Sie, 2011 09:11

Osia napisał/a:
Słanie poduszeczek pod pupcie to On i tak będzie miał bo zamieszkał z rodzicami..

Tylko że teraz to nie Ty będziesz go krzywdziła...
Choć myślał będzie oczywiście inaczej :bezradny:
Powodzenia :buzki:

Osia - Sob 06 Sie, 2011 09:27

Dziękuje:) tylko podejrzewam, że Jego rodzice w niedługim czasie zaczną dzwonić i prosić żebym z Nim porozmawiała itd.. zawsze tak robili jak sami sobie z Nim nie radzili. I mimo, że już teraz wiem, że nie mogę do Niego wrócić i tego nie zrobię to jeszcze czeka mnie wysłuchiwanie ich próśb itd... Bo to ze On od tygodnia nie pije może być stwarzaniem pozorów bo liczy, że szybko do Niego wrócę jak tylko przestanie pic, i za parę dni może wrócić do kolegów i picia. Także oni mu będę dawali te poduszeczki a ode mnie oczekiwali, że Mu pomogę.
staaw - Sob 06 Sie, 2011 09:31

Zmień numer, adres, kontynent.... Wszystko co możesz....
Ja kiedy wypiję jeden kieliszek, popłynę jak nigdy...
Podobnie będziesz miała po rozmowie z nim...
Taka choroba :bezradny:

pterodaktyll - Sob 06 Sie, 2011 09:33

Cytat:
Zmień numer, adres, kontynent.... Wszystko co możesz....
Ja kiedy wypiję jeden kieliszek, popłynę jak nigdy...
Podobnie będziesz miała po rozmowie z nim..

Lepiej go posłuchaj dla własnego dobra...........

Osia - Sob 06 Sie, 2011 09:39

Zmienić numer to żaden problem. Z adresem już jest dużo gorzej.
staaw - Sob 06 Sie, 2011 09:43

Wiem kochanie... Zmieniaj WSZYSTKO co możesz... We współuzależnieniu też są nawroty...
Podobno nawet silniejsze, ale kto by tam wierzył kobiecie z Al-Anonu :wysmiewacz:

beata - Sob 06 Sie, 2011 09:58

staaw napisał/a:
ale kto by tam wierzył kobiecie z Al-Anonu
:foch:
szymon - Sob 06 Sie, 2011 10:07

Osia napisał/a:
podejrzewam, że Jego rodzice w niedługim czasie zaczną dzwonić


to nie odbieraj od nich telefonu jak jeszcze nie masz wyrobionego silnego postanowienia.
zadałaś sobie pytanie kto jest najważniejszy dla ciebie? rodzice gościa, on czy TY?

staaw - Sob 06 Sie, 2011 10:11

beata napisał/a:
staaw napisał/a:
ale kto by tam wierzył kobiecie z Al-Anonu
:foch:

Betinko :buziak: przecież żartem to było...

Nie odpisałaś na moje PW :beczy:

Osia - Sob 06 Sie, 2011 10:20

Szymon, jakkolwiek egoistycznie to zabrzmi ja jestem dla siebie najważniejsza :) i naprawdę zamierzam zająć się teraz sobą. Nie wrócę do Niego bo nie wyobrażam sobie takiego życia. Cztery miesiące wspólnego mieszkania i Jego ciągłego picia, kłótni i manipulowania mną wybiły mi to skutecznie z głowy. Najgorsze jest to, że teraz już parę dni po rozstaniu jedyne co czuję, to ulgę, że to już się wreszcie skończyło. Żadnego żalu, tęsknoty nic.. Nie boje się, że po wpływam telefonów Jego rodziców będę chciała do Niego wrócić. Po prostu mam do Nich ogromny żal za to, że mimo, iż sami przeszli wiele, (Jego ojciec pił, bił itd, od jakiś 10 lat jest trzeźwy) dopuścili do tego żeby ich syn poszedł tą sama drogą. I teraz też zamiast zareagować przyjęli Go do domu jak gdyby nigdy nic..
staaw - Sob 06 Sie, 2011 10:22

Osia napisał/a:
Szymon, jakkolwiek egoistycznie to zabrzmi

Przyszło Ci do głowy że to brzmi..... normalnie?

pterodaktyll - Sob 06 Sie, 2011 10:27

Osia napisał/a:
Najgorsze jest to, że teraz już parę dni po rozstaniu jedyne co czuję, to ulgę, że to już się wreszcie skończyło. Żadnego żalu, tęsknoty nic..

No to chyba to jest najlepsze a nie najgorsze?? :mysli: Co w tym złego widzisz? :bezradny:

Mysza - Sob 06 Sie, 2011 10:27

Osia napisał/a:
Najgorsze jest to, że teraz już parę dni po rozstaniu jedyne co czuję, to ulgę, że to już się wreszcie skończyło.


przeczytaj jeszcze raz to, co sama napisałaś....co w tym jest złego?

i witaj na pokładzie :)

szymon - Sob 06 Sie, 2011 10:31

najgorysze co może być to zal po stracie... ty go nie masz, jesteś w dobrym miejscu i czasie, działaj!
Osia - Sob 06 Sie, 2011 10:36

Niby normalnie. Ale ja lubię ludzi i nie chciałabym przekroczyć tej granicy między zdrowym skupieniem się na sobie a egoizmem :) Na pewno nie mogę rezygnować ze wszystkiego dla kogoś bo przekonałam się, że to bez sensu. Odsunęłam od siebie znajomych, nie miałam czasu nawet wyjśc na spacer bo przecież chcialam jakoś fajnie zająć się domem... Cudem chyba pogodziłam naukę z robieniem wszystkiego za Niego bo On byl zawsze zbyt zmęczony albo zbyt pijany żeby mi pomoc. Teraz ja na to wszystko patrze to zastnawiam czemu tak dlugo to znosiałm..
Osia - Sob 06 Sie, 2011 10:37

Myszaczek, bo to przez cztery lata była najważniejsza osoba w moim życiu..
Mysza - Sob 06 Sie, 2011 10:48

Osia napisał/a:
Myszaczek, bo to przez cztery lata była najważniejsza osoba w moim życiu..

najważniejszą osobą w Twoim życiu powinnaś być Ty sama...... jak będziesz czuła się szczęśliwa, sama ze sobą to dopiero wtedy będziesz mogła podzielić się tym szczęściem z kimś drugim.... :)

Osia - Sob 06 Sie, 2011 15:39

I dlatego zamierzam teraz zrobić wszystko czego nie mogłabym zrobić będąc z Nim. Począwszy od tych najprostszych czyli spotkań ze znajomymi (czego nie robiłam już z pól roku) po skupienie się na nauce bez ciągłego myślenia gdzie On jest, z kim, czy dużo już wypił, czy wróci do domu, czy nic mu się nie stanie, czy nie wpakuje się w kolejne problemy.. i masę różnych innych spraw związanych z Nim które całkowicie dezorganizowały mi życie i psychikę..
Masakra - Sob 06 Sie, 2011 15:42

Gratuluje bo podejscie i myslenie masz naprawde dobre :)
Teraz trudniejsza czesc zadania...WYTRWAC
Omijasz tez temat sugerowanej Ci terapii... nie chcialabys taowej podjac?
Jak ja to mowie- nic do stracenia, wiele do zyskania fsdf43t

Osia - Sob 06 Sie, 2011 15:50

Z tą terapią to raczej będzie problem. Znam osobę która ją prowadzi u nas bo kiedyś jak jeszcze tata pił to byłam tam kilka razy z mamą. Ale poddałam się bo mi takie rozmowy w ogóle nie pomagały. Kobieta skupiała się jedynie na wypytywaniu dlaczego jeszcze się nie wyprowadziliśmy od ojca i w sumie nic poza tym jej nie interesowało.. No i byłam na wielu otwartych mitingach, sylwestrach AA itp. Wyjściem jest jeszcze Warszawa bo jeżdze tam codziennie ale sam dojazd zajmuje mi codziennie ok. 5-6 godz plus czas który spędzam w pracy od października znów na uczelni bo dziennie studiuje to się robi z tego caly dzień.. i nie mam pojęcia jak to pogodzić.
Klara - Sob 06 Sie, 2011 16:03

Osia napisał/a:
nie mam pojęcia jak to pogodzić.

Zamieszkać w Warszawie ;)

Osia - Sob 06 Sie, 2011 16:08

też jakiś sposób:) tylko mieszkanie w Warszawie kosztuje, poza tym uwielbiam swoja rodzinę i baaardzo bym tęskniła :) chociaż gdyby mi się trafiła możliwość zamiszknia tam to na pewno bym z niej skorzystala.
Klara - Sob 06 Sie, 2011 16:16

Oczywiście zażartowałam, ale gdybyś się rozejrzała, to kto wie.... studenci wynajmują mieszkania na spółkę.
Ale to pewnie wiesz.

staaw - Sob 06 Sie, 2011 16:18

Według mnie to mądry pomysł z tym zamieszkaniem. Fakt że wynajęcie jest drogie...
Zawsze można umówić się po kilka osób w pokoju...

Flandria - Sob 06 Sie, 2011 16:27

Osia napisał/a:
Wyjściem jest jeszcze Warszawa bo jeżdze tam codziennie


podobno to dobry ośrodek:
http://www.psychoterapiawarszawa.pl/zasady.html
Może takie godziny by Ci pasowały?

Osia - Sob 06 Sie, 2011 16:28

Wiem. Niby nie przeszkadzają mi dojazdy bo uwielbiam czytać i te godziny w autobusie to taki czas dla mnie:) ale w zimie już nie jest tak fajnie. Wynajmowałam mieszkanie przez trzy miesiące. Zamieszkalam z 3 dziewczynami których wcześniej nie znałam i to był błąd. Pierwszy raz zobaczyłam ile dziewczyny potrafią pić. Co dla mnie osoby, która nigdy nawet nie próbowała alkoholu było szokiem. codzienne imprezy w domu, mnóstwo obcych osób w mieszkaniu itp.. na nauke ani na spokojne spędzenie czasu nie miałam szans. Dlatego teraz muszę trafić na jakąś na prawdę zaufaną osobę żeby z nią zamieszkać.
Flandria - Sob 06 Sie, 2011 16:34

W Warszawie pracują też terapeuci, którzy byli gośćmi audycji "Zostaw wiadomość" Radia Euro: http://flandra.wordpress....na-wlasne-nogi/ (Audycje gorąco polecam)
Gdybyś chciała się z nimi skontaktować to chyba tutaj powinny być jakieś namiary: http://www.od-do.org/

Osia - Sob 06 Sie, 2011 16:42

to nie jest tak, że w tych terapiach trzeba brać udział w miejscowości w której jest się zameldowanym?
yuraa - Sob 06 Sie, 2011 16:43

z terapiami jest tak że możesz w dowolnym miejscu w PL
Marc-elus - Sob 06 Sie, 2011 16:55

staaw napisał/a:
Według mnie to mądry pomysł z tym zamieszkaniem. Fakt że wynajęcie jest drogie...

Jak zaoszczędzi kasę na przejazdy + dorobi choćby jakąś pracą w domu(w części czasu na przejazdy) to starczy spokojnie na pokój, jak już zostało powiedziane w mieszkaniu gdzie studenci wynajmują.
A dużo sił i właśnie czasu zostanie jeszcze....

Osia - Sob 06 Sie, 2011 17:20

Studenckie mieszkanie już przerabiałam i więcej tego nie skorzystam.. a dojazdy mnie kosztują kilkanaście zł w ciągu miesiąca więc tutaj nie bardzo jest jak zaoszczędzić. Został mi już tylko rok, więc dam radę:) Poza tym wyjazd teraz byłby ucieczką od mojego problemu. A nie chce tego tak rozwiązać. jestem twarda, uparta poradzę sobie z tym na pewno. Jeśli chodzi o terapie to znajdę jakiś sposób. Choćby dlatego, że nie potrafię określić gdzie jest granica pomiędzy zwykłym napiciem się alkoholu a alkoholizmem. Nigdy go nawet nie próbowałam bo boję się, że raz spróbuje i nie będę umiała już przestać.
Flandria - Sob 06 Sie, 2011 18:35

Osia napisał/a:
to nie jest tak, że w tych terapiach trzeba brać udział w miejscowości w której jest się zameldowanym?

jeśli terapia jest refundowana ze środków danej gminy czy miasta - to może być problem. Spotkałam się z sytuacją, że ośrodek oprócz cotygodniowych spotkań organizował dodatkowo kilkudniowe wyjazdy, które były dotowane przez budżet miasta. Osoby zameldowane gdzie indziej - musiały płacić za te wyjazdy z własnej kieszeni. (stosunkowo niewiele, ale jednak)

Ale generalnie wszelkie terapie są refundowane przez NFZ, więc wystarczy, że jesteś ubezpieczona w ZUS :)
Najlepiej zadzwoń i zapytaj :)

Osia - Sob 06 Sie, 2011 20:13

Czytając wpisy w różnych tematach forów widzę, że mój związek i tak nie miałby żadnych szans na przetrwanie.. Oboje DDA zupełnie inaczej podchodzący do życia.. Ja zupełnie nie pije, on wręcz przeciwnie, ja wolę ustąpić, on musiał postawić na swoim, ja się wszystkim przejmowałam, wszystkiego musiałam dopilnować, on wszystko olewał i tak chyba we wszystkich dziedzinach życia.. :(
Tomoe - Sob 06 Sie, 2011 20:42

DDA uczą się w dzieciństwie różnych ról, a potem te role przenoszą w dorosłe życie.
Ty prawdopodobnie jesteś bohaterem rodzinnym.
On - niekoniecznie.

Osia - Sob 06 Sie, 2011 20:55

nie odczulam jakoś specjalnie alkoholizmu ojca. Nie awanturował się, nie bił, chodził normalnie do pracy. każdy weekend i przez ostatnie lata także wieczorami zamykał się w swoim pokoju i pił. Po prostu nie uczestniczył w życiu moim i rodzeństwa. Nami zajmowała się wyłącznie mama, która zawsze stawała na głowie żeby nam wynagrodzić brak ojca. Teraz jak od stycznia tata nie pije to dopiero tak na prawdę zaczyna nas poznawać.
Flandria - Sob 06 Sie, 2011 21:06

Osia napisał/a:
mój związek i tak nie miałby żadnych szans na przetrwanie.. Oboje DDA zupełnie inaczej podchodzący do życia.

moim zdaniem ważne jest to jak kobieta i mężczyzna czują się w związku.
Przeciwieństwa często się przyciągają i mają się z sobą dobrze :)

Z własnego doświadczenia wiem (mój eks nie był alkoholikiem, oboje jesteśmy DDA), że jeśli jest źle i nikt nad sobą nie pracuje np. na terapii, niczego nie zmienia w swoim zachowaniu, to będzie jeszcze gorzej. A później jeszcze gorzej. A później jeszcze gorzej ... aż w końcu pewnego dnia stwierdzasz, ze psychicznie jesteś wrakiem człowieka 8|

pterodaktyll - Sob 06 Sie, 2011 21:08

Osia napisał/a:
Czytając wpisy w różnych tematach forów widzę, że mój związek i tak nie miałby żadnych szans na przetrwanie..

Quod erat demonstrandum...... :bezradny:

Janioł - Sob 06 Sie, 2011 21:09

pterodaktyll napisał/a:
Quod erat demonstrandum......
no i skamielina wróciła do starożytnej gadki fsdf43t
Osia - Sob 06 Sie, 2011 21:10

Dopóki nie zaczął pić , było naprawdę dobrze.Często miałam wrażenie, że trafiłam na idealnego chłopaka. Tylko później wybrał alkohol.
Janioł - Sob 06 Sie, 2011 21:11

Osia napisał/a:
Tylko później wybrał alkohol.
ta kochanka nie toleruje konkurencji cf2423f
Osia - Sob 06 Sie, 2011 21:15

Andrzej, wiem. Dlatego odeszłam.
pterodaktyll - Sob 06 Sie, 2011 21:17

andrzej napisał/a:
no i skamielina wróciła do starożytnej gadki

Jaka skamielina, taka gadka :p

Pati - Nie 07 Sie, 2011 09:45

Osia napisał/a:
(Jego ojciec pił, bił itd, od jakiś 10 lat jest trzeźwy)

No zawsze możesz powiedzieć(gdy będą Ciebie nękać telefonami oczywiście) żeby sobie przypomnieli co jego ojciec robił w tamtym czasie KIEDY PIŁ i,że czeka ich powtórka z rozrywki jak będą mu podkładać poduszeczki pod pupcię.
Możesz także powiedzieć,żę Ty w tym niechcesz uczestniczyć. :)

Osia - Nie 07 Sie, 2011 11:56

Przekonaja się o tym sami już niedługo. Teraz nie pije ale nie wiadomo jak długo wytrzyma. Wiem, że żadnej terapii nie podjął, a na tyle na ile go znam to wiem, że długo sam sobie nie poradzi. Wystarczy, że raz zobaczą jakiego szału dostaje jak weźmie silne leki przeciwbólowe i popije je wódką, jak niszczy wszystko co stanie na jego drodze.. zrozumieją dlaczego zachowałam się tak a nie inaczej. Może wtedy przestaną tak nad Nim skakać.
pterodaktyll - Nie 07 Sie, 2011 12:13

Osia napisał/a:
. Może wtedy przestaną tak nad Nim skakać.

Wiesz co? Przestań najlepiej o tym rozmyślać co i jak będzie kiedy itd... a zajmij się swoja osobą. O wiele lepiej na tym wyjdziesz niz na tym gdybaniu. :pocieszacz:

kahape - Nie 07 Sie, 2011 12:15

Osia napisał/a:
Jeśli chodzi o terapie to znajdę jakiś sposób. Choćby dlatego, że nie potrafię określić gdzie jest granica pomiędzy zwykłym napiciem się alkoholu a alkoholizmem.
a po co ci taka wiedza? Przecież nie jesteś alkoholiczką? Myśl o sobie. Terapia ma być dla Ciebie.
Osia napisał/a:
nie odczulam jakoś specjalnie alkoholizmu ojca.
wydaje ci się
Osia napisał/a:
Nie awanturował się, nie bił, chodził normalnie do pracy. każdy weekend i przez ostatnie lata także wieczorami zamykał się w swoim pokoju i pił. Po prostu nie uczestniczył w życiu moim i rodzeństwa.
nie można było zapytać ojca, pobawić się z nim, pogadać, bo go poprostu nie było(był nawalony)
Osia napisał/a:
Nami zajmowała się wyłącznie mama, która zawsze stawała na głowie żeby nam wynagrodzić brak ojca.
to skąd wiesz jaką rolę ma pełnić w związku mężczyzna? Ty ze wszystkimi kłopotami "szłaś" do mamy. Ojciec nie był potrzebny.
I w swoim związku też stawałaś na głowie żeby było dobrze.
Nie wiedziałaś (niby skąd), że mężczyzna może być oparciem. Nie widziałaś tego w domu, nie nauczyłaś się.... kpw?
Właśnie o takich rzeczach dowiesz się na SWOJEJ terapii.
pozdr

kahape - Nie 07 Sie, 2011 12:18

Osia napisał/a:
Teraz nie pije ale nie wiadomo jak długo wytrzyma.
a jak ty długo wytrzymasz bez ratowania/pomagania/wybawiania... "bohaterko rodziny"?
Tomoe napisał/a:
DDA uczą się w dzieciństwie różnych ról, a potem te role przenoszą w dorosłe życie.
Ty prawdopodobnie jesteś bohaterem rodzinnym.
On - niekoniecznie.
wiesz, że jesteś DDA?
pozdr

Osia - Nie 07 Sie, 2011 12:53

Kahape, wiem, że jestem DDA. I im dlużej o tym czytam tym bardziej zaczynam rozumieć swoje zachowania. Co do tej wiedzy gdzie jest ta granica między zwykłym piciem a alkoholizmem to jest mi ona potrzebna. Obawiam się w jakiś sposób osób które piją. Gdy planowałam swoje wesele i miał być na nim alkohol to myśl o tym, że wokół mnie ludzie którzy pili będą ze mną rozmawiali, tańczyli mnie wręcz paraliżowała. Odbierało mi to całą radość z organizowania tego dnia. I tak jest zawsze. Zawsze najpierw zajmowałam się potzrebami rodzeństwa (które jest dużo młodsze ode mnie), starałam się we wszytskim wyręczać mamę i być zawsze we wszytskim najlepsza- od jakiś prac w domu po szkołę co mi do dziś zostało bo jestem chora jak ktoś jest lepszy w czyms ode mnie.
To, że ojciec się nami nie zajmował w jakiś sposób na pewno się na mnie odbiło.I chciałabym żeby ktoś wreszcie się zaopiekował mną, a nie tak jak było przez cały mój związek.
Pterodaktyll, zaczynam się sobą zajmować. Może to niewiele ale dziś pierwszy raz od wielu miesięcy wychodze z koleżankami. i tym razem nie zabiorę ze sobą telefonu, żeby nie czekać głupio na smsy od Niego.

pterodaktyll - Nie 07 Sie, 2011 13:11

Osia napisał/a:
tym razem nie zabiorę ze sobą telefonu, żeby nie czekać głupio na smsy od Niego.

Trzymam Cię za słowo :)

Osia - Nie 07 Sie, 2011 13:16

Telefon by mi bardzo przeszkadzał podczas gry w siatkówkę:) a przecież nie mogę rezygnować z przyjemności tylko po to, żeby wiedzieć gdzie On jest, co robi, i żeby móc natychmiast odpisać na Jego smsa. To już się skończyło.
staaw - Nie 07 Sie, 2011 13:22

Osia napisał/a:
To już się skończyło.

Pamiętaj o starannym dobraniu obsady w drugim rozdziale...
:okok:

Osia - Nie 07 Sie, 2011 13:27

Staaw, na razie zajmę się sobą. A o obsadzie drugiego rozdziału pomyśle za jakiś czas:)
pterodaktyll - Nie 07 Sie, 2011 13:33

Osia napisał/a:
na razie zajmę się sobą. A o obsadzie drugiego rozdziału pomyśle za jakiś czas:)

Sam bym tak zrobił :mgreen:

Osia - Nie 07 Sie, 2011 13:45

a poza tym zanim się z kimś zwiążę teraz to jednak wolę przejść terapie dla DDA. Jestem w takim wieku, że mam jeszcze na wszystko czas.
Borus - Nie 07 Sie, 2011 14:03

Osia napisał/a:
Jestem w takim wieku, że mam jeszcze na wszystko czas.

...i nie zmarnuj tej możliwości... :okok:

kahape - Nie 07 Sie, 2011 14:10

Osia napisał/a:
Jestem w takim wieku, że mam jeszcze na wszystko czas.
????
Osia napisał/a:
przez cztery lata była najważniejsza osoba w moim życiu..
cztery lata jakby "do tyłu".
Oczywiście nic nie dzieje sie przez przypadek. Może ta znajomość była ci dana po to, abyś przejrzała na oczy, zajęła się sobą ....
Może dobrze by było.... pójść za ciosem :mysli:
pozdr

Osia - Nie 07 Sie, 2011 14:18

Kahape, ja dopiero skończę 21 lat w tym roku.
pterodaktyll - Nie 07 Sie, 2011 14:23

Osia napisał/a:
Jestem w takim wieku, że mam jeszcze na wszystko czas.
Osia napisał/a:
ja dopiero skończę 21 lat w tym roku.

Eeech....młodość, młodość...... :)

kahape - Nie 07 Sie, 2011 14:32

Osia napisał/a:
ja dopiero skończę 21 lat w tym roku.
Osieńko, terapia nie trwa 2 m-ce. To proces i wymaga trochę czasu.
Ja na grupę chodziłam 3 lata.
pozdr

anakonda - Nie 07 Sie, 2011 14:38

kahape napisał/a:
Osieńko, terapia nie trwa 2 m-ce. To proces i wymaga trochę czasu.
Ja na grupę chodziłam 3 lata.
pozdr



Jednym potrzeba 3 lata innym 10 lat itd a innym miesiac wiec to nie jest zaden wyznacznik

Osia - Nie 07 Sie, 2011 15:00

Wiem, że zajmie mi to trochę czasu. Ale nie chce mieć powtórki z tego co przeszłam przez ostatnie miesiące. I choć terapia nie da mi 100% gwarancji, że nie trafię już na alkoholika to myśle, że i tak mi wiele pomoże. Od ponad tygodnia mieszkam bez narzeczonego. I czuje sie z tym coraz lepiej. Owszem martwię się o Niego ale puściły mnie już nerwy, ten ciągły strach. Mogę teraz spędzić wieczór z książką czy po prostu leżąc przed telewizorem z siostrą bez strachu, że On zaraz wróci pijany, czy bez konieczności zajęcia się Nim (bo jest pijany, zdenerwowany, bo miał zły dzień, bo mnie potrzebuje, bo mu się Jego praca nie podoba i wiele innych Jego problemów które zapełniały cały mój czas..)
Żeglarz - Nie 07 Sie, 2011 20:35

Witaj Osiu :)

Bardzo dobrze zrobiłaś, że zerwałaś ten związek i że nie masz zamiaru go kontynuować. Nawet gdyby przestał pić, cały czas byłabyś w strachu czy znowu nie rozpocznie. A zagrożenie byłoby cały czas realne.
Moja żona w okresie narzeczeńskim zerwała z narkotykami. I wyglądało na to, że wszystko będzie ok. Po 18 latach powróciła do tego.

Osia napisał/a:
I choć terapia nie da mi 100% gwarancji, że nie trafię już na alkoholika to myśle, że i tak mi wiele pomoże.

Chcę Ci polecić fajną książkę o ludziach toksycznych oraz ich zachowaniach, o tym jak takich ludzi rozpoznawać i jak przed nimi się bronić. Tutaj znajdziesz jej opis: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=3213

Pozdrawiam Cię i życzę powodzenia na nowej spokojnej drodze życia :)

Paweł - współuzależniony

kahape - Pon 08 Sie, 2011 13:54

anakonda napisał/a:
Jednym potrzeba 3 lata innym 10 lat itd a innym miesiac
przez miesiąc.... to nie załapiesz na terapii, nie przesadzaj.
pozdr mimo wszystko

Borus - Pon 08 Sie, 2011 14:21

kahape napisał/a:
przez miesiąc.... to nie załapiesz na terapii,

...ja załapałem... :skromny:
ale na zamkniętej... :)

kahape - Pon 08 Sie, 2011 14:25

Cytat:
ale na zamkniętej... :)
Oleńka jest koalka, dla nas nie ma zamkniętych
pozdr

Borus - Pon 08 Sie, 2011 14:40

No tak... :oops:
Babeta35 - Pon 08 Sie, 2011 14:43

Oleńko!
Mam za sobą bardzo długi bo ok.7 letni związek z czynnym alkoholikiem, jestem dorosłą kobietą i wydawało mi się że dam radę z jego piciem a wręcz go uzdrowię.Ogromna miłość która podobno góry przenosi przy chorobie alkoholikowej to mała Mi.Szkod Twojej młodości, urody, czasu ....naprawdę nie wiele osób z tej choroby wychodzi i zyje w trzeźwości, natomiast dla nas kochających kobiet współuzależnienie to ogromny cios w psychikę.Robi spustoszenie w emocjach, tracisz poczucie własnej wartości, godność......Zastanów się chwilę i idź koniecznie na terapię.
Mnie tam oświeciło....zrozumiałam że nie muszę tkwić w takim związku, nie mieliśmy w staosunku do siebie żadnych zobowiązań więc miałam drogę wolną.Ale były ze mną na terapii, matki, żony, córki i im nie było już tak łatwo.
Proszę zastanów się,

olimpijka - Wto 09 Sie, 2011 20:05

Życie bez partnera alkoholika jest cudowne. Nabiera nowych barw. Po rzeczywistym zostawieniu tego wszystkiego poza sobą jest niesamowicie piękne. Otrząsałam się ponad rok. w ciągu minionego roku zaczęłam robić rzeczy, które były dla mnie niedostępne, bo zawsze hamował mnie strach ze jak zaczniemy coś robić to on zapije i... Jeżdżę na nartach, żegluję, teraz robię prawo jazdy motor. zakup w planach. Jestem pełna optymizmu i radości życia. Jestem szczęśliwa, i to coraz częściej. a 2 lata temu sądziłam że nigdy tego już nie zaznam, że utraciłam.
To tyle z mojej strony odnośnie związków z alkoholikiem.
cmok

Klara - Wto 09 Sie, 2011 20:23

olimpijka napisał/a:
Jestem pełna optymizmu i radości życia. Jestem szczęśliwa, i to coraz częściej.

Fantastycznie się to czyta :buziak:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group