To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Czy ja, matka, mogę jakoś pomóc /zdalnie/?

Kamila - Pią 11 Lis, 2011 23:24
Temat postu: Czy ja, matka, mogę jakoś pomóc /zdalnie/?
Mam syna, alkoholika, był leczony kilka lat temu, potem przez kilka lat nie pił ale od kilku miesięcy jest w ciągu alkoholowym. Mieszka daleko ode mnie, jest samotny /po rozwodzie od kilku miesięcy/, mieszka sam i nie pracuje, pije kilka dni pod rząd, potem kilka dni dochodzi do siebie i znowu od początku. Mam z nim tylko kontakt e-mailem. Jestem jedyną osobą z która się kontaktuje. Nawet kiedy to napisałam to widzę że chyba beznadziejna sprawa, ale może ... może jest jakaś iskierka nadziei?
staaw - Pią 11 Lis, 2011 23:29

Kochanie, BYŁ LECZONY. I to podstawowy błąd, z alkoholizmu się człowiek sam leczy, inaczej szkoda czasu i pieniędzy...
Sama potrzebujesz jakiejś pomocy?

Gonzo.pl - Pią 11 Lis, 2011 23:40

Prawdopodobnie synowi potrzebny jest detoks (odtrucie), pewnie leczenie zamkniete, bo sam nie da rady przestac pic.
Ale jesli sam nie zrozumie, że chce sie leczyć, nic z tego nie będzie.
A jeśli już się leczył, to wie gdzie szukać pomocy.

Kamila - Pią 11 Lis, 2011 23:44

Może źle się wyraziłam, w każdym razie wiem tylko że brał udział w terapii, był w AA, leczył się też z depresji.
Czy ja potrzebuje pomocy - nie wiem, to zależy od tego, jak dużo błędów robię z tego powodu i czy mu utrudniam leczenie, nie wiem teraz.

staaw - Pią 11 Lis, 2011 23:46

W takim razie on po odtruciu, o ile będzie chciał, wraca na terapię i do AA...
Jednocześnie Tobie proponuję najbliższą Poradnię Leczenia Współuzależnienia, tam psychiatra i terapeuta pomogą znaleźć odpowiedź czy powinnaś się leczyć...
Przez internet diagnozy nie umiem postawić...

Kamila - Pią 11 Lis, 2011 23:50

Na czym takie odtrucie polega?
Gonzo.pl - Pią 11 Lis, 2011 23:51

Kolega ma rację, także po leczeniu zamknietym wskazana jest terapia długoterminowa i regularne mitingi AA.
Trzeźwość to jest praca nad sobą do końca życia.
W tej chorobie nie ma cudownej tabletki.

Wiedźma - Pią 11 Lis, 2011 23:56

Kamila napisał/a:
Na czym takie odtrucie polega?

Odtrucie, czyli potocznie mówiąc - detox (najczęściej w warunkach szpitalnych)
polega na wypłukaniu toksyn z organizmu, podanie leków uspokajających,
uzupełnienie elektrolitów, minerałów i innych witaminek.
Ogólne przywrócenie organizmu do stanu używalności fizyczno-chemicznej po długotrwałym piciu.
Czasem jest to zabieg ratujący życie alkoholika.

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 00:06

cześć Kamilka :)
moi przed mówcy mając na myśli abyś poszła po pomoc
mają na myśli abyś nabyła fachowej informacji jak postępować i jak się zachować
bo twoje starania pomocy synowi mogą przynieść większe szkody zamiast oczekiwanego rezultatu
mówisz że syn nie ma pracy,że ma kontakt z tobą
więc za co pije czy nie za twoje??? kto go karmi ,czy nie ty???
taki postępek to błąd
mowa w stylu - synu nie pij bo sam się niszczysz to również nie dociera
ja przestałem pić gdy mnie wszyscy zostawili
i wtedy myśleli pewnie że się zapiję na śmierć ,a było wręcz odwrotnie
otworzyły mnie się oczy i to wtedy zacząłem myśleć realnie o zaprzestaniu piciu alkoholu

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 00:12

Nie za moje, za swoje pije ale mu się kasa powoli kończy. Własnie próbuję go ratować, bo wymiotuje juz 2 dni.
staaw - Sob 12 Lis, 2011 00:15

Kamila napisał/a:
Własnie próbuję go ratować, bo wymiotuje juz 2 dni.
Jeżeli nie umiesz podłączyć kroplówki, lepiej gdy na detox trafi...
Sama nic nie zrobisz...

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 00:20

On jest na drugiej półkuli ... nic nie mogę podłączyć, moge tylko podtrzymywać kontakt mailowy, o ile może i chce odpisać.
Jacek - Sob 12 Lis, 2011 00:20

Kamila napisał/a:
Nie za moje, za swoje pije ale mu się kasa powoli kończy. Własnie próbuję go ratować, bo wymiotuje juz 2 dni.

Kamilko,he he he co ty mnie chcesz wmówić
ani razu jego nie poratowałaś
a teraz to przy nim???
a kto jutro to opierze po tych wymiocinach a on se spokojnie pójdzie chlać
a gdy wróci to obiadek będzie cieplutki czekał
ja też miałem matkę i żonę więc wiem jaki to plus był do spokojnego i bez wyrzutów chlania

Gonzo.pl - Sob 12 Lis, 2011 00:29

Kamila napisał/a:
On jest na drugiej półkuli ..

Jacek :szok:

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 00:31

Nie, on naprawdę tam jest, a ja tutaj, nie opieram go i nie żywię. Mogę tylko mailem wspomóc. No dobrze Jacku, wiem że to beznadziejne. On pije sam, w domu, nie z kumplami.
Gonzo.pl - Sob 12 Lis, 2011 00:34

Nie wiem....
Może by powiadomić tamtejsze pogotowie ratunkowe, przedstawic jego stan, podać adres.
Nie wiem, czy to logiczny pomysł.

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 00:41

To bardzo dobry pomysł, chociaz on właśnie mówi że trochę lepiej się czuje. Namawiam go na picie wody z solą i wymiotowanie i picie dalej. czy to dobrze?
Kazałam mu dzwonic na pogotowie. On mówi że chce spać. Chyba byloby lepiej gdyby nie spał, prawda?

Gonzo.pl - Sob 12 Lis, 2011 00:48

Wiedźmo, znajdziesz tam jakieś materiały, co powinien pić?
Nie chce dawac błędnych rad. :)
W moim przypadku po pijaństwie nastepował sen, myślę że to nie zaszkodzi.

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 00:54

Kamila napisał/a:
Własnie próbuję go ratować, bo wymiotuje juz 2 dni.

czym ty go ratujesz ???
Kamila napisał/a:
Mogę tylko mailem wspomóc.
:szok:
Kamilko,mnie to pachnie krętactwem
napisz coś co zrozumiem
skąd ty wiesz że on wogle pije alkohol

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 01:03

On mi pisze, że pije i wiem ze pije. Właśnie chyba śpi. Bardzo Wam dziękuję za dzisiejsze wsparcie. Jutro napiszę jak z nim.
Ratuję go jak mogę, teraz to własnie tą wodą z solą.
Jacku, wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak jest. On tam już długo mieszka i nie może się chyba odnaleźć, a wracać nie chce. Tak często bywa u emigranta, to jest zawieszenie między tam i tu i to jest ta cena za emigrację.

Wiedźma - Sob 12 Lis, 2011 01:18

Skoro od 2 dni wymiotuje, to raczej nie ma sensu prowokować dalszych wymiotów,
bo jego zatrucie nie jest już kwestią żołądka, tylko całego organizmu.
Z resztą jak pamiętam u siebie, to żadna woda z solą nie była mi potrzebna,
bo pod koniec ciągów rzygałam dalej niż widziałam.
Ja bym mu raczej poleciła pić mineralną bez gazu, a zamiast soli - cukier, witaminy i magnez.
Pomagało mi zjedzenie na raz 4 jajek na miękko :shock: (nie wiem jak to działa, ale działa)
Jeszcze lody i czekolada. Gorący rosół, czy zupka chińska.
No ale to są tylko takie domowe sposoby na wychodzenie z ciągu, a jemu pewnie detox jest potrzebny.
Możliwe, że bez tego nie będzie w stanie przerwać picia. Może masz namiary na jakichś jego znajomych?
Należałoby ich zawiadomić, żeby pomogli mu zorganizować fachową pomoc.
A Twoja rola w tym taka, żeby spróbować go nakłonić do przyjęcia pomocy.
Bo nic więcej nie możesz zrobić - jeśli on nie zechce, to choćbyś na głowie stanęła - nic z tego nie będzie.

dromax - Sob 12 Lis, 2011 06:45
Temat postu: Re: Czy ja, matka, mogę jakoś pomóc /zdalnie/?
Kamila napisał/a:
Mam syna, alkoholika, był leczony kilka lat temu, potem przez kilka lat nie pił ale od kilku miesięcy jest w ciągu alkoholowym. Mieszka daleko ode mnie, jest samotny /po rozwodzie od kilku miesięcy/, mieszka sam i nie pracuje, pije kilka dni pod rząd, potem kilka dni dochodzi do siebie i znowu od początku. Mam z nim tylko kontakt e-mailem. Jestem jedyną osobą z która się kontaktuje. Nawet kiedy to napisałam to widzę że chyba beznadziejna sprawa, ale może ... może jest jakaś iskierka nadziei?

cf2423f Pozostaje go tylko wystrzelić w kosmos z czwartą prędkością kosmiczną. A ty idź do terapeuty. To tobie pomoc potrzebna - jemu już nic nie pomoże.

Wiedźma - Sob 12 Lis, 2011 08:57

Oj Dromax... Ty to potrafisz wesprzeć matkę :zalamka:

Kamilko, nie przejmuj się, on tak zawsze - ten typ tak ma :|

Kulfon - Sob 12 Lis, 2011 09:08

Cytat:
Tak często bywa u emigranta, to jest zawieszenie między tam i tu i to jest ta cena za emigrację.
niezle usprawiedliwienie biednego pijaczka ...
Zycie na emigracji nie jest latwe, w wielu przypadkach poczucie innosci i odosobnienia sprzyja poadaniu w nalogi. Emigracja jest jednak swiadomym i dobrowolnym wyborem nas emigrantow, a jak ktos chce znalezc pomoc to ja znajdzie nawet na emigracji.

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 09:57

Więc żyje jeszcze, własnie mi napisał więc żyje, spi. Musi dotrwac do poniedziałku. Poślę mu receptę od Wiedźmy /dziękuję!/, jak się zwlecze z łóżka to może pójdzie coś z tego kupić. Dromax, ja mam ochote go wystrzelić naprawdę, bo już nie wiem co robić.
No właśnie Kulfon, jak ktoś chce. I jak może. ta ostatnia jazda odbywa się w tym tygodniu, kiedy od poniedziałku miał rozpocząć nową terapię i miał załatwić bardzo ważne sprawy urzędowe. Jak nawet dojdzie do siebie to będzie musiał przeprosić parę osób za zawalone terminy. Więc kompletnie nie wiem, czy mu się uda uzyskac pomoc. Czy pójdzie i wyjasni co i jak i czy dostanie nowe terminy, czy pójdzie do sklepu po następną flaszkę. Jeszcze w piątek w ub. tygodniu był cały gotowy do pójścia od poniedziałku, w sobotę juz się nie odezwał, dopiero wczoraj sie dowiedziałam że własnie jest jak jest.

Gonzo.pl - Sob 12 Lis, 2011 10:05

Uważam, że bardzo źle mu pomagasz. Jak to kochająca matka.
Pomagasz mu dojść do siebie, by mógł dalej pić. Taka jest kolej rzeczy.
tu jest potrzebne konkretne leczenie, pomoc specjalistów.

Klara - Sob 12 Lis, 2011 10:19

Myślę, Kamilo, że jeśli Twój syn się już leczył, to wie dokąd powinien się udać.
Może wystarczy mu tylko przypomnieć, że istnieje tam AA, więc na wszelki wypadek podeślij mu tę stronkę: http://www.aa.org.au/

Z drugiej strony - przypuszczam, że skoro jest w stanie z Tobą korespondować, to funkcjonuje na tyle, że jest w stanie na własnych nogach poszukać pomocy.
Nie bardzo rozumiem, czemu tak gra na Twoich uczuciach.
Przecież wie, że nie byłabyś mu w stanie pomóc nawet mając go przy sobie.
PO CO on Ciebie angażuje?
Gra na Twoich uczuciach? W JAKIM CELU? :(

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 10:20

Gonzo, to co robić, nie odzywać się, nie pisać do niego? Czy odzywać się ale nie wspominać o piciu? Czy ustalać z nim szczegóły pogrzebu? O Boże, jak to brzmi, ale naprawdę jestem jedyną osobą która jest z nim w kontakcie i kompletnie nie wiem, co jest pomocą w takim przypadku. Acha, on nie ma ubezpieczenia, nie wie czy może skorzystać z jakiejś pomocy bezpłatnie, pisze mi że nie może dzwonić na emergecy. Kulfon, czy wiesz jak to jest w USA?

Klaro, on wie gdzie się udać, zapomniałam napisać że w ostatnią niedzielę miał iść pierwszy raz na meeting AA, z własnej inicjatywy to wyszukal, a potem od poniedziałku miał w planach to co wczesniej napisałam. On od października mieszka w nowym mioeście i w nowym mieszkaniu i te wszystkie aktywności miał rozpocząć od poczatku, jak to w nowym miejscu.

Wie, co ma robić i jak, jest poumawiany z ludźmi, ma to wszystko zorganizowane i nie idzie.

Wiedźma - Sob 12 Lis, 2011 10:23

Kamila napisał/a:
Jak nawet dojdzie do siebie to będzie musiał przeprosić parę osób za zawalone terminy.

Nie zawalone terminy są tu najważniejsze. Powiem więcej - bardzo dobrze, że je zawalił.
Im więcej spraw rozpieprzy przez swoje picie, tym szybciej osiągnie dno,
co u alkoholików czasem (nie zawsze, niestety) bywa punktem zwrotnym w życiu.
Od dna można się odbić. Niektórzy mają to szczęście, że w ten sposób wypływają na powierzchnię.

Klara - Sob 12 Lis, 2011 10:26

Kamila napisał/a:
czy wiesz jak to jest w USA?

To w końcu gdzie on jest - w USA, czy w Australii?
Czy zna język?

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 10:31

Klara napisał/a:
Kamila napisał/a:
czy wiesz jak to jest w USA?

To w końcu gdzie on jest - w USA, czy w Australii?
Czy zna język?

W USA, zna bardzo dobrze język.

Gonzo.pl - Sob 12 Lis, 2011 10:31

Kamila napisał/a:
Czy ustalać z nim szczegóły pogrzebu?

A do tego to jest bliżej niż Tobie się zdaje...
Na pewno nie przemilczać, nie udawać, że nic się nie dzieje...
Myślę, że informacji o dostępnych dla niego formach pomocy, instytucjach może szukac wszedzie. Telefoniczna informacja medyczna, internet, Opieka Społeczna (czy co tam jest), policja, pogotowie, najbliższa jakakolwiek placówka medyczna.
Jeśli tylko będzie chciał, poradzi sobie.
Może to nie całkowita analogia, ale ja sobie w obcym mieście poradziłem natychmiast. Wszedłem do pierwszej przychodni i natychmiast mną pokierowano. Ale ja szukałem pomocy.

Klara - Sob 12 Lis, 2011 10:44

Kamila napisał/a:
W USA

Tu jest spis polskojęzycznych mityngów w Stanach: http://mityngi.aa.org.pl/mityngi/swiat/index.htm
Pewnie wie, że takie są, ale możesz mu wysłać link dla przypomnienia.
Angielskojęzyczne też sobie znajdzie, jeśli zechce.

Kamilo! Trzymaj się :pocieszacz:

Edit: Dopiero teraz przeczytałam Twój dopisek do któregoś postu wstecz - o tym, że Twój syn znalazł mityngi.

Jeśli pisze, że coś zacznie od poniedziałku, to mu nie wierz.
Poniedziałek - to takie zaklęcie u alkoholika, żeby mieć jeszcze kilka dni spokoju na picie, a później wyznacza następny termin...

Wiedźma - Sob 12 Lis, 2011 10:47

No tak, przecież on nie jest na bezludnej wyspie.
Jeśli zechce - znajdzie pomoc.

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 11:01

Wiedźma napisał/a:
Oj Dromax... Ty to potrafisz wesprzeć matkę :zalamka:

Kamilko, nie przejmuj się, on tak zawsze - ten typ tak ma

Ewuniu stwierdzasz że Dromsiu nie ma racji ???
jest bezpośredni i wiele w tym racji

Wiedźma - Sob 12 Lis, 2011 11:03

Jacek napisał/a:
Ewuniu stwierdzasz że Dromsiu nie ma racji ???

Nie, nie twierdzę.
Mam tylko zastrzeżenia do formy, w jakiej tę rację przekazuje.

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 11:10

Kamila napisał/a:
Jacku, wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak jest. On tam już długo mieszka i nie może się chyba odnaleźć, a wracać nie chce. Tak często bywa u emigranta, to jest zawieszenie między tam i tu i to jest ta cena za emigrację.

mieszka długo to i się tam zadomowił
ale co do powrotu to ujął bym to tak jak to bywa u alkoholików
jest jemu tam i z tym dobrze (piciem alkoholu) i to jest powód a nie że u emigranta
wiem co mówię,gdyż też chlałem i choć wydawało mnie się że w miarę wypełniam swe
obowiązki
to teraz gdy parę latek nie piję widzę że żadniusieńkich nie wypełniałem
a skupiałem się tylko na chlaniu i wydawało mnie się że piję tylko okazjonalnie

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 11:13

Klaro, wiem teraz. W ubiegłym tygodniu przegadaliśmy wiele godzin na Skypie, o wszystkim, wydawalo mi się absolutnie oczywiste że się pozbierał bo perpektywy na nadchodzący tydzień miał naprawdę dobre. Miał bardzo dobry humor i wogóle luz pełny.
Jak się juz obudzi i ogarnie teraz to co mu powiedzieć? Jak się zachować?

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 11:14

Wiedźma napisał/a:
Nie, nie twierdzę.
Mam tylko zastrzeżenia do formy, w jakiej tę rację przekazuje.

z tym się zgadzam :tak:
powinien to lepiej albo wogle rozwinąć
bo narazie brzmi to jak
daj jemu kopa,a ty się ratuj i nie za wiele to wnosi
prócz tym co wiedzą o co chodzi

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 11:20

[quote="Jacek
mieszka długo to i się tam zadomowił
ale co do powrotu to ujął bym to tak jak to bywa u alkoholików
jest jemu tam i z tym dobrze (piciem alkoholu) i to jest powód a nie że u emigranta
wiem co mówię,gdyż też chlałem i choć wydawało mnie się że w miarę wypełniam swe
obowiązki
to teraz gdy parę latek nie piję widzę że żadniusieńkich nie wypełniałem
a skupiałem się tylko na chlaniu i wydawało mnie się że piję tylko okazjonalnie[/quote]
On dokładnie tez tak ma. Z tym że nie zadomowił się na nowym miejscu jeszcze, pzreprowadził się do nowego miasta miesiąc temu.
Poza tym jest świadomy, że żadnych obowiązków nie wypełnia, ale jest też świadomy, że po przyjeździe do Polski musiałby wejść w zupełnie nowe dla niego życie.

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 11:25

Kamila napisał/a:
wejść w zupełnie nowe dla niego życie.

zauważyłem że nie tylko ja miałem podobne myśli ale u wielu alkoholików wystąpiły podobnie - co będe robił gdy przestanę pić,czym zapełnię tę pustkę
może to był strach przed czymś ,przed obowiązkiem ceewd tak pod świadomie
no bo przecież gdy się chlało to nie wiele się zwracało uwagi co cza jeszcze zrobić
było to takie beztroskie zachowanie

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 11:28

Jacek napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Nie, nie twierdzę.
Mam tylko zastrzeżenia do formy, w jakiej tę rację przekazuje.

z tym się zgadzam :tak:
powinien to lepiej albo wogle rozwinąć
bo narazie brzmi to jak
daj jemu kopa,a ty się ratuj i nie za wiele to wnosi
prócz tym co wiedzą o co chodzi


Daj mu kopa rozumiem że powiedziec mu żeby się od...ł ode mnie i robił ze swoim zapijaczonym życiem co mu się podoba. I że ja nie zamierzam dalej nie spać po nocach i zajmować się jego popapranym życiem.
A ratować siebie to rozumiem postarać sie naprawdę odciąć od jego spraw i być konsekwentną w tym.
To jest to wykonania. Ale czy całkiem się odciąć od kontaktów a nim czy tylko od spraw związanych z piciem?

Mysza - Sob 12 Lis, 2011 11:35

Kamila napisał/a:
Ale czy całkiem się odciąć od kontaktów a nim czy tylko od spraw związanych z piciem?

Witaj Kamilo :)
nie wydaje Ci się, że dopóki pije...to wszystkie jego sprawy są związane z piciem???
To jest jego życie...o tym myśli, gdzie...jak... kiedy...za co...
I dopóki pije....dopóty manipuluje...Tobą również, nawet przez ocean...

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 11:49

myszaczek napisał/a:

Witaj Kamilo :)
nie wydaje Ci się, że dopóki pije...to wszystkie jego sprawy są związane z piciem???
To jest jego życie...o tym myśli, gdzie...jak... kiedy...za co...
I dopóki pije....dopóty manipuluje...Tobą również, nawet przez ocean...


TAK! O tym nie pomyślałam a przeciez tak to jest!.

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 12:01

Kamila napisał/a:
Daj mu kopa rozumiem że powiedziec mu żeby się od...ł ode mnie i robił ze swoim zapijaczonym życiem co mu się podoba. I że ja nie zamierzam dalej nie spać po nocach i zajmować się jego popapranym życiem.
A ratować siebie to rozumiem postarać sie naprawdę odciąć od jego spraw i być konsekwentną w tym.
To jest to wykonania. Ale czy całkiem się odciąć od kontaktów a nim czy tylko od spraw związanych z piciem?

tak Kamilko,to może drastycznie brzmi ale może być jedynym ratunkiem
jedynym jednak nie oznacza że musi
bo widzisz zazwyczaj alkoholik odczuwa tego kopa w momencie gdy czuje że traci wszystko co kocha
i gdy zrozumie i zda sobie sprawę że to on sam jest ku temu przyczynkiem i że to przez jego picie
no i może nie musi to być tak drastycznymi słowami
może być tak - synu ja już nie mam sił na twe picie i przestanę się odzywać jeśli nadal będziesz pił
i co najważniejsze - tak jak powiesz tak musisz być konkretna w postanowieniu
bo moja żona przez wiele lat mnie rozwodem i odejściem straszyła
i nie dawało to rezultatu do czasu aż tak zrobiła

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 15:52

Na razie nie mam żadnego maila od syna. Może śpi a może nie chce się kontaktować? Przemyślalam sprawę i wydaje mi się, że jemu nie zalezy na niczym co mogłoby go zmotywować do leczenia się. Stracił w zyciu wiele rzeczy i osób ogólnie uznanych za wartościowe i nic. Dlatego nie jestem pewna czy zagrożenie utrata kontaktu ze mną będzie jakąś motywacją. On był trudnym dzieckiem własnie dlatego, że nie było niczego, co mogłabym uzywac jako kija albo marchewki. Zawsze miał taką odpowiedź: jak nie to nie. I tak jest do tej pory: piszesz - dobrze, nie piszesz - tez dobrze. Co prawda przedwczoraj wyraxnie się ucieszył że napisalam i że pytam co z nim sie dzieje. Ale normalnie to on o ten kontakt wcale nie zabiega. Poczekam, może się odezwie.
Ja mogę coś niecoś na nim po prostu wymóc, jesli delikatnie naciskam, on zwykle nie odmawia jesli go o cos proszę, ale jak czegoś nie chce, to nie mówi o tym tylko znika na jakiś czas, na rok, na pięć lat, na dwa miesiące, róznie.

Klara - Sob 12 Lis, 2011 16:03

Kamila napisał/a:
on zwykle nie odmawia jesli go o cos proszę, ale jak czegoś nie chce, to nie mówi o tym tylko znika na jakiś czas, na rok, na pięć lat, na dwa miesiące, róznie.

:bezradny:
Pozostaje Ci chyba ogłosić bezsilność, przygotować się na najgorsze i czekać.... :(

DanaN - Sob 12 Lis, 2011 16:36

Kamila napisał/a:
Poczekam

dobrze to ujęłaś
Kamilo naciski nic nie dają... mówię to jako matka i jako córka (z mamą odnawiam relacje.. najgorzej co mnie demotywowało były naciski mamy - Ona chciała dobrze w jej mniemaniu, ale ja tego nie wytrzymałam... )

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 16:55

Kamila napisał/a:
Przemyślalam sprawę i wydaje mi się, że jemu nie zalezy na niczym co mogłoby go zmotywować do leczenia się.

tak to przykre i załamujące dla matek swych dzieci
ja też wspomniałem o tym
Jacek napisał/a:
może być jedynym ratunkiem
jedynym jednak nie oznacza że musi

pamiętaj jednak że nadzieja umiera ostatnia
ja też na groźby i obiecanki przez żone że odejdzie nie reagowałem
a jednak gdy to pusciła w życie ,ja zrozumiałem że coś mnie umyka
a przedtem to po prostu miałem (żone ,dzieci)

Kulfon - Sob 12 Lis, 2011 18:09

Kamila napisał/a:
Kulfon, czy wiesz jak to jest w USA?

wiem jak jest w niemczech i holandii i belgii, wiem jak to jest byc zdradzanym i jak zonie sie zwiazek znudzi, jak to jest jak samemu sie zdradza, jak to jest jak sie nie potrafi przestac pic, wiem jak to jest, jak sie chce przestac pic,
tu na forum pokazano mi droge do trzezwosci, mialem opory glownie ze strach, ale wytlumaczeniem byla bariera jezykowa :wysmiewacz:
jestem zywym przykladem tego ze jak sie chce to mozna byc trzezwym katujac sie zyciem na emigracji :rozpacz:

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 18:11

Tak, racja, nadzieja MATKI umiera razem z nią dopiero. Tak mi okropnie ciężko...
Michał się obudził, mówi że dobrze się czuje i nie ma mdłości. Wysłałam mu "menu" Wiedźmy i powiedziałam że ciesze się, że sie dobrze czuje.
czekam na rozwój sytuacji.
Jestem Wam strasznie wdzięczna za pomoc, za poświęcanie mi czasu i życzliwość. Ja nie mam nikogo z kim mogłabym o tym porozmawiać, dowiedzialam się jakies 5 lat temu że się leczył z alkoholizmu, ale kiedy mi o tym mówił już nie pił. O tym że wrocił do picia dowiedziałam się jakieś 3 tygodnie temu, wogóle nie podejrzewałam, że jego zachowanie, które mnie dziwiło, to jest "to". Uświadomiłam sobie dzięki waszej pomocy jak kiepsko z nim jest, oraz to, że on też powinien o tym wiedzieć jak jest źle. Jak sie trochę ogarnie to spróbuję się zorientować czy jest świadomy swojego bardzo powazniego stanu.

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 18:17

Kulfonie, syn mi powiedział że bardzo chciałby przestac pić, ale że siedzi w nim jakiś diabeł i mu to uniemozliwia i jak mi napisał, "jak zombie idzie do sklepu po wódkę mimo że wie, że nie wolno" ...
Dlaczego piszesz że katujesz się zyciem na emigracji? ja myślę że jest bardzo ciężko być emigrantem, nie chodzi mi o sprawy ekonomiczne. Czy to masz na myśli?

Kulfon - Sob 12 Lis, 2011 18:40

mi przez ostatnie 2 lata picia nie przeszkadzala rozpadajaca sie watroba i trzustka, rozpadajaca rodzina .... :bezradny:
az kiedys, placzac kolejny juz raz, w lozku z drgawkami i kosmicznie kolatajacym sercem, dostalem natchnienia zeby cos zaczac z tym moim alkoholizmem zrobic, zaczalem drazyc temat na "powaznie", trafilem na to forum, a dobrzy ludzie z niego "poprowadzili mnie za raczke" chociaz przyznam, ze droga "wyboista" byla :skromny:

Gonzo.pl - Sob 12 Lis, 2011 18:48

Kamila napisał/a:
syn mi powiedział że bardzo chciałby przestac pić, ale że siedzi w nim jakiś diabeł i mu to uniemozliwia i jak mi napisał, "jak zombie idzie do sklepu po wódkę mimo że wie, że nie wolno" ...

Kamilko, ja też to wszystko znam.
A jednak kiedy nie miałem już sił ani pić, ani żyć, szukałem pomocy...
Nie piję ponad 2 lata i wiode szczęśliwe życie.
A te wszystkie czubki, które tu się kręca to także moi przyjaciele ;)

KICAJKA - Sob 12 Lis, 2011 19:02

Kamila napisał/a:
jesli delikatnie naciskam, on zwykle nie odmawia jesli go o cos proszę, ale jak czegoś nie chce, to nie mówi o tym tylko znika na jakiś czas, na rok, na pięć lat, na dwa miesiące, róznie.
Czyli praktycznie Ciebie jako matki nie potrzebuje-ewentualnie jak jest w potrzebie to może mieć kogoś do poużalania się nad sobą-no i najprędzej to mamusia da się wkręcić jak to matka.
Skoro się leczył,wie na czym to polega i gdzie można szukać pomocy.
Mój mąż też wiedział kim jest jakiej potrzebuje pomocy i gdzie jej szukać.
Każde jego zapijanie było moim odcinaniem się od jego problemu.
Odemnie słyszał tylko:
-jesteś dorosły,odpowiedzialny za siebie,wiesz co robić
-Twoje sprawy,Twoje życie,Twoje zdrowie rób z tym co chcesz
Tylko ja wiele czasu spędziłam na nauce jak żyć z/obok alkoholika,tak aby to było najmniejszą szkodą dla mnie.
Myślę,że ani użalanie ani naciskanie nic nie da.
Możesz powiedzieć co może zrobić na początek ale wybór należy do niego.
Ty i tak wpływu na to nie masz co robi/zrobi.
Życzę Ci abyś potrafiła znaleźć spokój dla siebie - może jakąś pomoc tu na miejscu w poradni jako współuzależniona :pocieszacz:

Jacek - Sob 12 Lis, 2011 19:10

Kamila napisał/a:
syn mi powiedział że bardzo chciałby przestac pić

jeśli tak jest,to poleć jemu to forum
jeśli naprawdę tego chce to zajrzy tu

Gonzo.pl - Sob 12 Lis, 2011 19:15

Cytat:
jeśli naprawdę tego chce to zajrzy tu

Niech on lepiej zajrzy tam gdzie trzeba

Kamila - Sob 12 Lis, 2011 20:48

Przepraszam ale trochę źle się czuję dzisiaj, jestem bardzo zmęczona. Wrócę jutro.
Kamila - Nie 13 Lis, 2011 15:56

Czytam wasze rozmowy na innych watkach i staram się pojąć jak to jest w alkoholixmie. Rozumiem na razie, że koniecznie trzeba pomocy z zewnątrtz - lekarza i grupy AA. Co do grup to wiedzialam o tym ale co lekarz może?
staaw - Nie 13 Lis, 2011 15:59

Właściwie nie lekarz, tylko terapeuta uzależnień...
Rozmawia z delikwentem i zmusza do myślenia nad sobą... tak najkrócej mówiąc...
Przekazuje też wiedzę o chorobie...

Gonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 16:02

lekarz także. wskazana jest opieka psychiatry, czasem także leki. Najlepiej, by był to lekarz z Osrodka Leczenia uzależnien, wtedy kompleksowo zna przypadek pacjenta.
Jacek - Nie 13 Lis, 2011 16:31

Kamila napisał/a:
ale co lekarz może?

tyle samo co stomatolog
nie należy się jedynie ich bać

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 17:06

Mój syn ma teraz chyba kaca mega. Czy w takim stanie jest sens zadania mu pytania jaki ma plan na przyszły tydzień czy też czekać na to co sam zrobi bez mojego mękolenia?
Klara - Nie 13 Lis, 2011 17:23

Wyślij mu namiary na grupy AA i tyle.
Co z tym zrobi, to już jego sprawa.

Kamilo, może wybrałabyś się na terapię dla współuzależnionych?
Tu są adresy ośrodków: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html
Dowiesz się więcej o chorobie.
Jeśli nie chcesz, to chociaż na mityng Al-Anon: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Tam można wejść "z ulicy" i wystarczy tylko słuchać.

dlugixp - Nie 13 Lis, 2011 17:27

Kamila napisał/a:
Czy w takim stanie jest sens zadania mu pytania jaki ma plan na przyszły tydzień


Nie ma sensu...
Jego myśli i tak krążą wokół innych spraw :/

Wiedźma - Nie 13 Lis, 2011 17:33

Kamila napisał/a:
Czy w takim stanie jest sens zadania mu pytania jaki ma plan na przyszły tydzień

Ależ teraz on nie powie Ci nic, co należałoby traktować poważnie.
Później będziesz miała żal, że Cię okłamał albo nie dotrzymał słowa.
Daruj sobie rozmowy z nim w takim stanie.

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 18:39

Jeszcze trochę sie tutaj podszkolę, bo bardzo duzo dowiaduję się z waszych rozmów. Dzięku za sugestie udziału w grupach, pewnie skorzystam.
Co do tego zeby teraz nie rozmawiać o konkretach z synem to oczywiście posłucham. powidzcie mi prosze jak długo taki stan trwa - tydzień, dluzej? I co potem się dzieje - znowu pije czy jest jakis okres kiedy kac juz minął a jeszcze się nie pije? Inaczej, kiedy można podjąć jakąś rozmowę?

Kiedy mozna mu powiedziec tak / bo ta sprawa mnie bardzo martwi/: synu, martwię się że jak twój gospodarz się zorientuje że pijesz to może cię wyrzucic z mieszkania.
Kiedy tak mozna powiedzieć? Teraz? Nie chciałabym bez sensu draznić go ale również chciałabym się dowiedziec czy bierze to wyrzucenie z mieszkania pod uwagę. Z waszych postów dowiaduję się że alkoholik myśli, że absolutnie nikt nie ma pojęcia że on pije, bo robi to na przykład tylko kiedy jest sam albo tylko poza domem albo wtedy kiedy wszyscy śpią.

staaw - Nie 13 Lis, 2011 18:43

Moim zdaniem przez pierwsze pół roku trzeźwienia, alkoholik jest wprawdzie coraz bardziej, lecz ciągle niedostatecznie odpowiedzialny za swoje słowa...
Dla mnie pół roku to była magiczna granica, którą dopiero za drugim razem udało mi się przekroczyć, teraz jest coraz lepiej...

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 18:57

myszaczek napisał/a:
Kamila napisał/a:
Ale czy całkiem się odciąć od kontaktów a nim czy tylko od spraw związanych z piciem?

Witaj Kamilo :)
nie wydaje Ci się, że dopóki pije...to wszystkie jego sprawy są związane z piciem???
To jest jego życie...o tym myśli, gdzie...jak... kiedy...za co...
I dopóki pije....dopóty manipuluje...Tobą również, nawet przez ocean...


Ja jeszcze nawiążę do tego co powiedziała mi wczoraj Myszaczka. Rozumiem że teraz na kacu on mysli o tym, żeby mu język nie sztywniał itd. A kiedy zaczynają się te myśli o następnym kieliszku? Bo ja nie mam pojęcia o czym z nim teraz rozmawiać, jesli o konkretach /jego stanie, terapii, planach - nie, bo to bez sensu, to jak podtrzymywać kontakt? A może nie podtrzymywać? Boje się czegoś nie zrobić lub coś zrobic nie tak, kiedy on jest zaraz po ciągu.

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 19:01

staaw napisał/a:
Dla mnie pół roku to była magiczna granica, którą dopiero za drugim razem udało mi się przekroczyć, teraz jest coraz lepiej...

Serdecznie ci gratuluję!

Wiedźma - Nie 13 Lis, 2011 19:03

Kamila napisał/a:
Kiedy tak mozna powiedzieć?

Właściwie to nie ma dobrej chwili na poważną rozmowę z czynnym alkoholikiem.
Jak pije - wiadomo, z pijanym nie ma co gadać, bo sam nie wie co bredzi.
Na ciężkim kacu (a właściwie na ZA) - nic do niego nie dotrze, bo chce tylko świętego spokoju i klina.
Po zakończonym ciągu, gdy fizyczny kac trochę zelżeje, zwykle jedzie na takim poczuciu winy,
że obieca Ci wszystko czego od niego zechcesz, ale nie spodziewaj się, że czegokolwiek dotrzyma.
Gdy ma jakąś dłuższą przerwę w piciu i czuje się dobrze - na wszystkie sugestie podjęcia leczenia odpowie,
że przecież wszystko jest OK, jak chce to może nie pić, co widać na załączonym obrazku,
więc nie truć mu tutaj proszę, bo mu żadna terapia nie potrzebna :bezradny:

Myślę, że lepiej podziałają czyny niż słowa.
Czy znane Ci jest pojęcie "twardej miłości"?
Jeśli jeszcze do tego nie doszłaś w lekturze naszego forum,
to myślę, że dziewczyny współuzależnione wytłumaczą Ci to lepiej niż ja.

staaw - Nie 13 Lis, 2011 19:03

Kamilko, po miesiącu niepicia, może się napić, bo dostał wypłatę o 10$ mniejszą niż się spodziewał...
Kiedy u mnie ustąpiły męki kacowe, zaraz pojawiał się żal że nie mogę pić. Tego że nie będę pił dwa lata, to nawet pod uwagę nie brałem...

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 19:05

Wiedźma napisał/a:
Daruj sobie rozmowy z nim w takim stanie.


Kiedy można rozmawiać, bo z moich obliczeń wychodzi że nie ma takiej opcji. Na kacu nie a jak kac minie to idzie się po następną butelkę do sklepu? jak wybrac ten dobry moment? I czy teraz, to znaczy, na kacu, mozna mu powiedzieć: nie będę z toba rozmawiać bo teraz jest to bez sensu, jak wytrzeźwiejesz /o rany, a kiedy to jest???/ to porozmawiamy ...?


O, właśnie dostałam od Wiedźmy odpowiedź na to pytanie. Jezu Nazareński, on ma całkiem przechlapane z tego wynika. Nie zdawałam sobie z tego sprawy absolutnie.

Napiszcie mi, prosze, co to ta "twarda miłość"?

Jacek - Nie 13 Lis, 2011 19:18

Kamila napisał/a:
Kiedy mozna mu powiedziec

jest tylko jeden jedyny przypadek
wtenczas gdy on tego będzie chciał słyszeć
nie słuchać twych słów bo to słowa żucone na wiatr,jeno jego otwartego na to uszu i rozumu że on sam tego chce słuchać

Wiedźma - Nie 13 Lis, 2011 19:20

Jacek napisał/a:
wtenczas gdy on tego będzie chciał słyszeć

A na to jest szansa wtedy, gdy dostanie od życia takiego kopa,
że zacznie się zastanawiać czy aby nie jego picie jest tego powodem.

Gonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 19:26

Kamila napisał/a:
powidzcie mi prosze jak długo taki stan trwa - tydzień, dluzej? I co potem się dzieje - znowu pije czy jest jakis okres kiedy kac juz minął a jeszcze się nie pije? Inaczej, kiedy można podjąć jakąś rozmowę?

Alkoholik, który ma przymus picia, nie trzeźwieje. Pije ciągami, by nie dopuscic do nieprzyjemnych objawów i nieprzyjemnych uczuć.

Klara - Nie 13 Lis, 2011 19:45

Kamila napisał/a:
Napiszcie mi, prosze, co to ta "twarda miłość"?

Twarda miłość:
http://www.nadzieja.webd.pl/twarda.php
Polecam też lekturę "Zaczarowanego koła zaprzeczeń": http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 19:54

Zapytam więc o terapię i jej początek.
Alkoholik ma tylko 2 stany: ciąg i kac.
Pewnego dnia zaczyna szukać pomocy.
Przychodzi, zwykle na kacu, bo jak jest w ciagu to chyba nie przychodzi, do terapeuty.
Decyzję podjął na kacu i rozmowę też prowadzi na kacu, czyli jego myśli krążą albo wokół zdrętwiałego języka albo kolejnej wódki. To powoduje, że połowy rzeczy nie pamięta ze spotkania z terapeutą, drugą połowę generalnie olewa. Taki stan może być nawet przez kilka miesięcy, jak piszecie. Co więc powoduje że taka terapia może wogóle się skutecznie zacząć? Człowiek fizycznie jest na terapii ale terapia polega na działaniu poprzez mowę /a pacjent nie przyjmuje komunikatów albo przyjmuje je po swojemu/ W jakim momencie dochodzi więc do przerwania tego błędnego koła?

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 19:56

Klara napisał/a:
Kamila napisał/a:
Napiszcie mi, prosze, co to ta "twarda miłość"?

Twarda miłość:
http://www.nadzieja.webd.pl/twarda.php
Polecam też lekturę "Zaczarowanego koła zaprzeczeń": http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=52559#52559


Dziękuję serdecznie. Zaraz zaczynam lekturę.

Janioł - Nie 13 Lis, 2011 19:57

Kamila napisał/a:

Zapytam więc o terapię i jej początek.
Alkoholik ma tylko 2 stany: ciąg i kac.
Pewnego dnia zaczyna szukać pomocy.
Przychodzi, zwykle na kacu, bo jak jest w ciagu to chyba nie przychodzi, do terapeuty.
Decyzję podjął na kacu i rozmowę też prowadzi na kacu,


w moim mieście jest tzw detoks który trwa 10 dni , uzupełnia plyny, elektrolity wycisz farmakologicznie i dopiero później na terapie

Whiplash - Nie 13 Lis, 2011 19:57

Kamila napisał/a:
Co więc powoduje że taka terapia może wogóle się skutecznie zacząć?

Jak ktoś tu wspomniał, alkoholik podejmie próbę leczenia jak osiągnie dno (swoje indywidualne, każdy ma je na innym poziomie). Żeby terapia się skuteczne zaczęła, musi niestety nad nim wciąż wisieć widmo urwania tego dna... (tak to przynajmniej u mnie działało)

PS.: Chyba się nie witałem. Hej. Marcin jestem :)

staaw - Nie 13 Lis, 2011 19:59

Kamila napisał/a:
W jakim momencie dochodzi więc do przerwania tego błędnego koła?

Kiedy niema już nic do stracenia, osiągnie tzw dno, dla każdego inne...
Jeden straci rodzinę, drugi ląduje pod mostem, trzeciego cudem odratują na intensywnej terapii...
Im więcej straci, tym lepsze rokowania na trzeźwość są...

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 20:13

Dziękuję wam. Zrozumiałam ze stan w jakim jest mój syn /bez rodziny, bez pracy, bez pieniedzy, bez przyjaciól, bez ..../ jeszcze nie jest dla niego tym dnem. Bo w takim stanie pije. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak czekac.
Janioł - Nie 13 Lis, 2011 20:16

Kamila napisał/a:
Chyba nie pozostaje mi nic innego jak czekac.
niestety mam podobną sytuację z bratem
Wiedźma - Nie 13 Lis, 2011 20:27

Kamila napisał/a:
Alkoholik ma tylko 2 stany: ciąg i kac.

No niezupełnie tak. Miewa jeszcze przerwy w piciu, niekiedy dość długie.
Ja miałam kilku- kilkunastomiesięczne, raz nawet dwuletnią.
Ale w sumie to niewiele zmienia, bo w czasie tych przerw i tak ma pijane myślenie :beba:

Kamila napisał/a:
Zrozumiałam ze stan w jakim jest mój syn /bez rodziny, bez pracy, bez pieniedzy, bez przyjaciól, bez ..../ jeszcze nie jest dla niego tym dnem. Bo w takim stanie pije. Chyba nie pozostaje mi nic innego jak czekac.

Chciałabym jednak, żebyś wiedziała, że osiągnięcie dna nie daje gwarancji na odbicie się od niego.
To jest jedynie szansa na wypłynięcie, jednak nie każdemu się to udaje.
Niektórzy grzęzną w mule na dnie - już na zawsze... :|

Kamila - Nie 13 Lis, 2011 20:29

Wiesz, ja mam tylko takie watpliwości jeśli chodzi o to dno. Według mnie można się odbić jesli ma się do czego /do jakiejś wartości/. Co może byc taka wartością jesli człowiek nie ma rodziny, pracy, zawodu, nie ceni tego, co ma, nie zależy mu na nikim i na niczym, jak się wydaje i jak nawet sam mówi. To jakie ma szanse? Jeśli rozważa czy lepiej umrzeć z głodu czy się zapić czy skoczyć z mostu? Jeśli, mówiąc najogólniej, wydaje się że nie ma motywacji do życia?

Odpowiadałam Andrzejowi, a w międzyczasie Wiedźma powiedziała to, czego się tak bardzo boję.

Dora - Nie 13 Lis, 2011 20:29

Zaczęłam trzecie podejście gdy, piłam przez cały urlop, nie pamiętałam jaki jest dzień tygodnia, ani nawet nie orientowałam się czy jest dzień czy noc. Nie piłam tak wcześniej, bardzo sie przeraziłam wtedy. Poszłam od razu na miting z trzęsącymi rękami, wstydziłam się pić herbatę, ale nie potrzebnie, bardzo mi pomogli, i od tamtej pory z jednym potknięciem, nie piję..
Kamila - Pon 14 Lis, 2011 12:50

Wczoraj zadzałałam zgodnie z waszymi radami. napisałam do syna, że wie, co ma robić, wie co to jest alkoholizm i wie jakie są warunki aby był trzeźwiejącym alkoholikiem. To było tylko to jedno zdanie. Na razie nie odezwał się po tym.
Kamila - Pon 14 Lis, 2011 13:02

Whiplash napisał/a:
Kamila napisał/a:
Co więc powoduje że taka terapia może wogóle się skutecznie zacząć?

Jak ktoś tu wspomniał, alkoholik podejmie próbę leczenia jak osiągnie dno (swoje indywidualne, każdy ma je na innym poziomie). Żeby terapia się skuteczne zaczęła, musi niestety nad nim wciąż wisieć widmo urwania tego dna... (tak to przynajmniej u mnie działało)

)

Próbuję, cały czas próbuję domyślic się co u mojego syna może byc takim dnem. Nie mamna razie odpowiedzi. Myślę że ten tydzień duzo wyjasni, to znaczy zobacze jak się zachowa po ciagu w ubiegłym tygodniu. ma mozliwość zwrócenia się o pomoc i wie jak i gdzie i tam znają go bo raz tam był i był bardzo zadowolony z tego konmtaktu - było to tuż przed tym ostatnim ciągiem.

Czy może być tak, że wyzwalaczem mogę być ja albo na przykład konieczność załatwienia 2 nowych spraw w wyznaczonych terminach?

Klara - Pon 14 Lis, 2011 13:38

Kamila napisał/a:
Próbuję, cały czas próbuję domyślic się co u mojego syna może byc takim dnem.

Kamilo, przestań się nad tym zastanawiać, bo niczego nie wymyślisz.
Nikt nie wie, gdzie jest dno i czy u tego akurat człowieka ono w ogóle istnieje.

IDŹ NA TERAPIĘ!!!!
Niepotrzebnie się zadręczasz - Twojemu synowi to nie pomoże, a Tobie z pewnością zaszkodzi.

esaneta - Pon 14 Lis, 2011 14:00

Kamila napisał/a:
Czy może być tak, że wyzwalaczem mogę być ja


Tak, Kamilo - jakkolwiek okrutnie to nie zabrzmi, nie ułatwiałaś mu do tej pory trzeźwienia. Nie możesz mu pomóc wytrzeźwieć, uwierz - ja próbowałam, wiele z nas tutaj próbowało pomóc w ten właśnie sposób. Efekt był taki, że im bardziej "próbowałysmy", tym gorzej nasi partnerzy popadali w chorobę. Na tym polega ta choroba. Jeśli przeczytałas juz "zaczarowane koło" (widziałam, że Klara podrzuciła Ci link), to powinny powoli otwierać Ci się oczy - ja za każdym razem ryczę, gdy czytam ten tekst - taka cięzka jest zawarta weń prawda.
Możesz mu pomóc, nie pomagając po prostu, pozwalając na poniesienie konsekwencji jego poczynań.
Wiedz ponadto, że trzeźwość, to nie to samo, co abstynencja. W chorobie alkoholowej najłatwiej jest przestać pić. A w tym momencie trzeźwa droga dopiero się zaczyna.
Alkoholik utrzymujący abstynencję zazwyczaj robi to dla kogoś/czegoś. To zła motywacja. Powinien trzeźwieć dla siebie. Kiedy mój Pan X zaszył sie po raz pierwszy myślałam, że teraz rozpoczyna się dla mnie/dla nas nowe życie, byłam przeszczęśliwa.
Ciało wprawdzie było wolne od alkoholu, jednak umysł i dusza wciąż w szponach nałogu. Potem były kolejne zaszycia, które trwały coraz krócej a moja frustracja wzrastała.
Zajmij się sobą, nie dociekaj, co moge jeszcze dla niego zrobić/jak pomóc - NIC nie możesz dla niego zrobić, ale wciąż bardzo dużo możesz zrobić dla siebie.
Zadbaj o siebie Kamilo.

Kamila - Pon 14 Lis, 2011 14:18

Ja wam naprawdę bardzo dziękuję za kontakt i staram się postępować tak jak trzeba. Nie będę się katować. jestem twardą sztuką.
esaneta - Pon 14 Lis, 2011 14:20

Kamila napisał/a:
Ja wam naprawdę bardzo dziękuję za kontakt i staram się postępować tak jak trzeba. Nie będę się katować. jestem twardą sztuką.


Jakoś szczególnie "leżysz" mi na sercu - prawdopodobnie z tego powodu, że moja teściowa tez nie ułatwia swojemu synowi drogi ku trzeźwości.
Tak mało matek szuka pomocy.
Koniecznie poszukaj sobie terapii, naprawdę działa cuda.

Kamila - Pon 14 Lis, 2011 15:14

Zaczarowane Koło czytam w koło... Za każdym razem wyczytuję cos nowego. Czytam też Twarda Miłość - Mądra Miłość i staram się...
Wiesz, na pewno każdy trochę to inaczej wszystko rozumie, ale główne kierunki postępowania chyba pojęłam.
Z jednej strony jest mi na pewno łatwiej niż komus kto zyje z dzieckiem alkoholikiem pod jednym dachem bo nie ma problemu utrzymywania i znoszenia jego zachowań na co dzień. a z drugiej trudniej, bo widujemy się co kilka lat a kontakt jest taki jak nitka cieniutki, jak się urwie to będzie mi bardzo trudno już dalej zyć. Tak więc trochę chcialabym a trochę boję się, aby ten mizerny kontakt utrzymać.

Kamila - Pon 14 Lis, 2011 17:36

Okazać wsparcie, kiedy alkoholik podejmuje terapię.Na czym polega takie wsparcie?
Kiedy jest brak wsparcia?

Klara - Pon 14 Lis, 2011 17:48

Kamila napisał/a:
Na czym polega takie wsparcie?
Kiedy jest brak wsparcia?

Wsparcie:
- nie wypominać przeszłości,
- nie narzucać się z pomocą,
- nie dać się wciągnąć w sprzeczki (trzeźwiejący alkoholik bywa nerwowy)
- nie urządzać uroczystości na których jest alkohol,
- nie namawiać do uczestnictwa w takich uroczystościach,
- przynajmniej na początku trzeźwienia również nie pić alkoholu...
- żyć swoim życiem.

Kamila - Pon 14 Lis, 2011 17:53

Klaro, tu wszystko prawie jest na "nie", czyli czego NIE robić. To zupełnie tak, jakby w stosunku do alkoholika być ledwie znajomym sąsiadem. Czyli praktycznie nie istnieć w żadnej relacji z nim, o to chodzi?
Kulfon - Pon 14 Lis, 2011 18:08

Kamila napisał/a:
o to chodzi?

ano ...

KICAJKA - Pon 14 Lis, 2011 18:08

Kamila napisał/a:
Czyli praktycznie nie istnieć w żadnej relacji z nim, o to chodzi?

Nie tak całkowicie-zamiast pomagać lepiej nie szkodzć-to była najlepsza droga w moim przypadku (a raczej męża).
Sam musiał sobie poradzić szukając pomocy,sam odzyskać szacunek innych, a także sam dla siebie odzyskał.
Ja byłam tylko obserwatorem,który nie przeszkadzał,a uczyłam sie tego w Al-anon przez kilkanaście lat,nawet ja przestał pić trwale.

Klara - Pon 14 Lis, 2011 18:15

Kamila napisał/a:
Czyli praktycznie nie istnieć w żadnej relacji z nim, o to chodzi?

Wiesz co Kamilo?
Z własnego doświadczenia niczego Ci nie napiszę, więc nie będę się mądrzyła o tym, jak wygląda współistnienie z trzeźwiejącym alkoholikiem.
Mam nadzieję, że za chwilę ktoś o tym opowie. Wiem tylko, że początki są bardzo trudne.

W moim wypadku było tak - i warto, żebyś wiedziała, że tak też niestety bywa - że mój mąż po pierwszym leczeniu wytrwał miesiąc, a po następnych niemal od razu po powrocie pił dalej.
On może chciał być trzeźwy, ale w swoją terapię nie wkładał żadnego wysiłku.
Miał pretensje, że terapia mu nie pomaga.
Może też tak być, że Twój syn też nie zechce włożyć wysiłku w trzeźwienie.
Weź to pod uwagę :(

pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 19:31

Klara napisał/a:
współistnienie z trzeźwiejącym alkoholikiem.

to jest dobre określenie: współistnienie, bo na początku trudno wręcz mówić o relacji, przynajmniej zdrowej, normalnej relacji brak.
Początki są trudne, przynajmniej u nas tak było, Pietruch miał różne jazdy pomimo terapii, utrzymywania abstynencji, najgorzej wspominam pierwsze trzy miesiące. Była zima ( a dokładnie właśnie druga połowa listopada, na dworze zimno, cud, ze nie zatłukliśmy się nawzajem w naszym małym mieszkanku, tak gorąca atmosfera była u nas.

Wsparcie: nie pomagać, tak dużo tych na NIE, bo wsparciem jest pozwolić dorosnąć, przejąć odpowiedzialność za siebie, za swoje obowiązki. Alkoholik MA nauczyć się życia, jeśli wcześniej był ochraniany lub pod kloszem współuzależnionych osób lub też pozbawiany odpowiedzialność (bo lepiej coś zrobić za niego). Osoba uzależniona ma w końcu czas by uczyć się trzeźwego życia bez wspomagania, a to nie polega na usuwaniu okruchów spod jego nóg. Nawet jak ma się wywalić to ma sobie zaryć nosem o podłogę, ma sam się otrzepać i wstać. Najlepszą pomocą jest nie pomagać.

Wsparcie? Oprócz tego co powyższe (nie pić przy nim, nie organizować w domu imprez z alkoholem, nie zmuszać do toastów czy uczestnictwa w takich rodzinnych spotkaniach, itp.) to zająć się sobą. pójść na spotkania dla współuzależnionych, zdobyć tam minimum wiedzy o chorobie, zminimalizować za pomocą terapii i Al-anonu szkodliwe współuzależnieniowe reakcje i zadbać o siebie. Paradoksalnie zajęcie się sobą przez współuzależnioną matkę, partnerkę jest najlepszym wsparciem dla alkoholika. No a potem, po czasie ma sie przynajmniej wspólny język. To też później przydaje się w odbudowywaniu relacji.

Kamila - Pon 21 Lis, 2011 19:42

Klara napisał/a:
Może też tak być, że Twój syn też nie zechce włożyć wysiłku w trzeźwienie

Tak, tak, chodzi o to, żeby mu się chcialo chcieć.

Kamila - Pon 21 Lis, 2011 19:50

pietruszka napisał/a:
zajęcie się sobą przez współuzależnioną matkę, partnerkę jest najlepszym wsparciem dla alkoholika

W moim przypadku to ja nie wiem, jego żona to była dość szczególna osoba, zajmowała się WYŁĄCZNIE sobą, jej był potrzebny alkoholik, bo mogła opowiadać znajomym jak bardzo musi się nim opiekować, za co oczekiwała zachwytów i współczucia otoczenia.

Klara - Pon 21 Lis, 2011 20:06

Kamila napisał/a:
mogła opowiadać znajomym jak bardzo musi się nim opiekować, za co oczekiwała zachwytów i współczucia otoczenia.

Czy ten sposób zachowania synowej zrelacjonował Ci Twój syn, Kamilo?

Gonzo.pl - Pon 21 Lis, 2011 20:10

A co u syna?
Kamila - Wto 22 Lis, 2011 12:33

Gonzo, nie wiem co powiedzieć na takie pytanie, bo od 10 dni wychodzi z tego zatrucia, w tym czasie załatwił jedną ważną sprawę urzędową, był dwa razy na terapii i kupił sobie coś z odzieźy i kupuje jedzenie.
Normalnie to bym się cieszyła, ale po lekturze tego forum widzę, że takie przejawy aktywności o niczym jeszcze nie świadczą. Jak ta trzeźwość potrwa jeszcze tydzień to może będę mu mogla przedstawić jakieś warunki, jakieś moje wymagania.
Na razie to staram się niczego nie przyspieszać, chwalę tylko /z umiarem/ za to co zrobił dobrze.

Gonzo.pl - Wto 22 Lis, 2011 13:00

Najważniejszy jest systematyczny udział w terapii.
Przydałyby się także mitingi AA.
Co do Twoich warunków i wymagań.... Staram się zrozumieć...
Masz prawo mieć takowe w Waszych wzajemnych relacjach, w tym, by Ciebie nie obciążał swoją choroba, nie wykorzystywał.
Ale to czy On się leczy, czy pracuje, co robi ze swoim życiem to już tylko Jego wybory.
Wpływu na to nie masz.

Kamila - Wto 22 Lis, 2011 13:53

Wiesz Gonzo, mój mnie nigdy w żaden sposób nie wykorzystywał.
Co do wymagań: Na tym forum rozważa się głównie relacje między partnerami. Partnerowi można powiedzieć żeby sobie strzelił w łeb, wreszcie dać mu kopa i relacja zostaje zerwana. Dlatego tutaj można zagrożenie zerwania relacji czynić motywem leczenia się i jak sie zorientowałam, jest to motyw występujący w wielu dobrych decyzjach o trezźwym życiu. Inaczej mówiąc jest to jeden z silniejszych motywów.
W relacji matka - syn jest jednak inaczej: ja mu tez mogę powiedzieć żeby sobie strzelił w łeb, ale to naszej relacji nie zerwie, ona pozostanie do końca naszego życia. Nie mogę powiedzieć: jak nie zrobisz tego albo zrobisz to, to przestaniesz być moim synem. Nie mogę dać mu kopa. Nie ma tu więc zagrożenia zerwania relacji. Mogę tylko okazywać synowi że bardzo zależy mi na jego zyciu i na jego zdrowiu. A on może postarać się okazywać mi, że rozumie moje uczucia i je szanuje i akceptuje.
Dzięki lekturze tego forum dowiedziałam się, jaki jest prawdopodobnie stan jego percepcji i emocji teraz i cała moja uwaga jest skierowana na to, aby komunikaty jakie wysyłam były do tego dostosowane. Tyle mogę zrobić teraz, jak okoliczności pozwolą, zmieniać będę komunikaty.
Czy ja dobrze myślę?

Kamila - Wto 22 Lis, 2011 13:56

Klara napisał/a:
Czy ten sposób zachowania synowej zrelacjonował Ci Twój syn, Kamilo?

Zajrzyj na priv.

Gonzo.pl - Wto 22 Lis, 2011 14:11

Tak, moim zdaniem zaczęłaś wiele rozumieć.
Ale też sądze, że jednak byłaś (jesteś?) wykorzystywana psychicznie, wciągana w gierki emocjonalne. Mogę się mylić, oczywiście.
I tu masz racje, tylko od Ciebie zalezy by to naprowadzić na właściwe tory.

Kamila - Wto 22 Lis, 2011 15:36

Moje emocje, Gonzo, będą "grały" już zawsze.
Nie zdawałam sobie sprawy z tego czym jest alkoholizm i jaka jest psychika alkoholika.
Przez wiele lat paliłam papierosy i przestałam palić w ciągu jednego dnia.
Myślałam że z alko jest tak samo. A tu się okazało że to jednak inny mechanizm. Inne uzależnienie.

Gonzo.pl - Wto 22 Lis, 2011 20:09

Cytat:
Przez wiele lat paliłam papierosy i przestałam palić w ciągu jednego dnia.
Myślałam że z alko jest tak samo. A tu się okazało że to jednak inny mechanizm. Inne uzależnienie

To są te same mechanizmy. Ja też przestałem pić w jeden dzień :lol:
tyle, że nie za pierwszym razem...
W każdym nałogu podstawą jest uznanie własnej bezsilnosci, a o to najtrudniej.

Kamila - Wto 22 Lis, 2011 20:14

Ja rzuciłam z powodów ... estetycznych i społecznych. Estetycznych to znaczy smrodu jaki się unosił wokół damy za jaką się uważam :skromny: A społecznych bo ... o tym to chyba nie odważę się tutaj pisać
Pati - Wto 22 Lis, 2011 20:58

Kamila napisał/a:
A on może postarać się okazywać mi, że rozumie moje uczucia i je szanuje i akceptuje

Nie sądzę Kamilo aby Twój syn rozumiał Twoje uczucia bo sam swoich nie rozumie i to samo tyczy się szacunku i akceptacji niestety :bezradny:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group