To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Czy panikuję?

Lena0611 - Nie 20 Sty, 2013 23:40

Kochani powiedzcie czy aby ja nie panikuję? Czytam sytuacje "ja" i nie wiem czy powinnam się odzywać...mój Tomasz jest alkoholikiem,leczy sie rok chodzi na spotkania,różnica polega na tym że nie mieszkamy razem,dwa lata patrzyłam jak miał te swoje tzw..zaskoki,a wyglądało to tak że zaczynał od karmi po kilku dniach jedno piwko,dwa..a potem najgorsze świństwo..tydzień lub dwa w domu odcięty od świata leżący,pijący a co gorsza jest to że napoje dostarczali kto?? rodzice kochani i cudowni chcac uchronić go przed pośmiewiskiem...a ja bezradnie patrzyłam w okno czy żyje,sytuacje te powtarzały się nagminnie!! Rok się leczy bardzo sumiennie ale była sytuacja że 4 lata nie pił i znów...mam dwoje dzieci i boje się! Uczucia są moje bardzo mieszane..wcale nie jest powiedziane że będzie pił tak?
pterodaktyll - Nie 20 Sty, 2013 23:48

Lena0611 napisał/a:
Kochani powiedzcie czy aby ja nie panikuję?

Obawiam się, że wcale nie panikujesz, z tego co piszesz wynika, że to taki efekt jo-jo z tym Twoim. Raz pije raz nie pije..........Ktoś kto jest alkoholikiem, nosi w głowie tą "bombę z opóźnionym zapalnikiem" i nigdy nie wiadomo czy i kiedy wybuchnie. Niektórym udaje się ją zneutralizować na tyle, że jakoś z tym żyją długo i w miarę bezpiecznie, innym się to udaje lub nie, ale całkowitej pewności nigdy nie ma. :bezradny:

Dziubas - Nie 20 Sty, 2013 23:55

Lena0611 napisał/a:
zaczynał od karmi po kilku dniach jedno piwko,dwa..a potem najgorsze

Skąd ja znam ten schemat :mysli:


:mgreen:
Lena0611 napisał/a:
Rok się leczy bardzo sumiennie ale była sytuacja że 4 lata nie pił i znów..

Jak to jego leczenie wygląda,możesz opisać?

Lena0611 - Nie 20 Sty, 2013 23:56

I bardzo się kochamy.. :serce: obydwoje mamy pokiereszowaną przeszłość,ja nie udane związki,on życie wiecznego nie zdecydowanego kawalera,po prostu mamy obydwoje dość i to nie tak że nas to łączy,jesteśmy tak różni a zarazem tak podobni..rozumiemy się mamy te same myśli,słowo bratnia dusz nabiera konkretnych kształtów ja wiem brzmi banalnie.. :bezradny: wiem!!
Lena0611 - Nie 20 Sty, 2013 23:57

Dziubas witaj!!
Lena0611 - Nie 20 Sty, 2013 23:59

Jak wygląda? Chodzi na spotkania,nie opuszcza mówi że ładuje mu to baterie,że daje mu to siły i trzeźwośc jest najważniejsza
Dziubas - Nie 20 Sty, 2013 23:59

Lena0611, cześć :luzik:
pterodaktyll - Pon 21 Sty, 2013 00:01

Lena0611 napisał/a:
Uczucia są moje bardzo mieszane

Lena0611 napisał/a:
bardzo się kochamy..

Lena0611 napisał/a:
słowo bratnia dusz nabiera konkretnych kształtów


Lena0611 napisał/a:
brzmi banalnie..

Można by powiedzieć, "klasyka gatunku"

Lena0611 - Pon 21 Sty, 2013 00:10

ewa29 :( jestem od kilku dni :bezradny: jestem w tym proszę o wskazówki jak tego dokonać
pterodaktyll - Pon 21 Sty, 2013 00:12

Lena0611 napisał/a:
proszę o wskazówki jak tego dokonać

Poczekaj na moderatora działu, z Twoich postów i naszych odpowiedzi wyodrębni nowy temat i będziesz mogła dalej kontynuować. Tak będzie najprościej :)

Lena0611 - Pon 21 Sty, 2013 00:14

:buzki: dziękuję! Jeszcze się gubię :oops:
pterodaktyll - Pon 21 Sty, 2013 00:15

Lena0611 napisał/a:
Jeszcze się gubię :oops:

Nie Ty pierwsza ni ostatnia :)

Lena0611 - Pon 21 Sty, 2013 00:19

pterodaktyll napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Uczucia są moje bardzo mieszane

Lena0611 napisał/a:
bardzo się kochamy..

Lena0611 napisał/a:
słowo bratnia dusz nabiera konkretnych kształtów


Lena0611 napisał/a:
brzmi banalnie..

Można by powiedzieć, "klasyka gatunku"
mieszane tak..nie chodzi to o uczucie lecz co wybrać
pterodaktyll - Pon 21 Sty, 2013 00:22

Lena0611 napisał/a:
.nie chodzi to o uczucie lecz co wybrać

Sugerowałbym przy tych wyborach o posługiwanie sie bardziej rozumem niż serduszkiem :buzki:

Lena0611 - Pon 21 Sty, 2013 00:29

:zalamka może mój scenariusz nie musi taki być? mam porównanie jego ojciec tez miał takie problemy,teraz nie piję od kilkunastu ładnych lat jest ok,dom wnuk życie jak z obrazka...
Lena0611 - Pon 21 Sty, 2013 00:38

pterodaktyll napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
.nie chodzi to o uczucie lecz co wybrać

Sugerowałbym przy tych wyborach o posługiwanie sie bardziej rozumem niż serduszkiem :buzki:
oj to nie tak że miłość przysłoniła rozum,dlatego tak bardzo to cenię...bo teraz jest coś ważnego,jest realna pomoc gdy trzeba,jest zrozumienie i jest wsparcie,oparcie dla dzieci,zaryzykować?
pietruszka - Pon 21 Sty, 2013 04:17

Lena0611 napisał/a:
obydwoje mamy pokiereszowaną przeszłość,ja nie udane związki,on życie wiecznego nie zdecydowanego kawalera

Obawiam się, że podświadomie szukasz "trudnych" przypadków, a on to zapewne przykład "Piotrusia Pana"... ech... klasyka... znam to z własnego doświadczenia...

Miłością niestety alkoholizmu się nie leczy... jeśli chce się być z alkoholikiem...to trzeba się nauczyć kochać tzw. twardą miłością... a to zwykle nie jest taka miłość, o jakiej się marzyło... :bezradny: nawet ( a może tym bardziej) jeśli alkoholik zaczyna trzeźwieć... i mieć zawsze walizkę w pogotowiu (swoją lub jego)... jesteś pewna, że tego chcesz?

Żeglarz - Pon 21 Sty, 2013 09:21

Lena0611 napisał/a:
teraz nie piję od kilkunastu ładnych lat jest ok,dom wnuk życie jak z obrazka...

Moja żona po 18 latach wróciła do nałogu.

ja - Pon 21 Sty, 2013 11:00

Lenko, chcesz żebyśmy Ci powiedzieli, czy on wyjdzie na prostą czy nie? Czy może przestać pić? Przecież on sam tego nie wie. 50/50 plus różne czynniki. Ja mojemu M. bardzo życzę, żeby mu się udało. I tak po cichu myślę, że może mu się udać. Ale ja już nie chcę z nim tego przechodzić. Zrobiłam wszystko co było w mojej mocy aby go wesprzeć. Ale możliwe, że tym samym przedłużyłam jego chorobę i opóźniłam moment podjęcia świadomej decyzji o leczeniu. Tak jak już tu pisano, życie z alko to życie na bombie. Czy masz siłę i ochotę tak żyć? Czekając na wybuch? Ja nie mam. siły
pietruszka napisał/a:
a to zwykle nie jest taka miłość, o jakiej się marzyło...

Czy jesteś gotowa dla niego wyrzec się świadomie swoich marzeń. Żeby potem nie czuć rozczarowania i nie robić wyrzutów. Bo samo, że nie pije to za mało by związek był udany.

pannamigotka - Pon 21 Sty, 2013 11:24

pietruszka napisał/a:


Miłością niestety alkoholizmu się nie leczy...


No właśnie...

Mało tego- im bardziej chcemy pomóc alkoholikowi- tym bardziej przeszkadzamy i szkodzimy. Tak na prawdę niewiele można zrobić. Ja ograniczyłam swoją pomoc alkoholikowi do tego, że rozpoczęłam terapię współuzależnienia (ale też zajmujemy się dzieciństwem, bo problem wynika właśnie z problemów w dzieciństwie- byłam niestety zaniedbana i niesprawiedliwie traktowana :( ), chodzę regularnie na mityngi Al-Anon, ale przede wszystkim- pracuję na programie, uzyskuję informacje dotyczące choroby- głównie na terapii ( to ważne), nie robiłam awantury, kiedy mój alkoholik wyrzucił z domu wszystko z związane z alkoholem butelki, kieliszki, nawet koszulki z nazwą firmy produkującej piwo (uważałam to za dobry krok).
Dodatkowo imprezy u nas są wyłącznie bezalkoholowe, na imprezy alkoholowe chodzę sama z dzieckiem, jeśli jesteśmy gdzieś razem, gdzie pojawia się alkohol, to wstajemy i wychodzimy, w ogóle sama na razie nie piję alkoholu, choć nie jestem uzależniona. W ten sposób mogę mu pomóc, niestety niewiele więcej nie mogę zrobić. Bo jak chciał pić przez tyle lat, to moje zachowanie nie miało znaczenia- czy byłam przemiła, czy byłam wredną zołzą to on i tak pił. Fakt- że ułatwiałam mu picie dając komfort picia- wracał pijany, kładł się na kanapie i zasypiał. Teraz ma świadomość, że w takim wypadku spędzi noc w uroczym hoteliku zwanym izbą wytrzeźwień i wcale nie jest powiedziane, że po takiej wycieczce zostanie wpuszczony do domu. Zepsułam mu komfort picia, podczas ostatniego zapicia poczuł, jak będzie wyglądało jego życie- niestety ale byłby bezdomny. I to nie ze złości czy zemsty, oj nie. Po prostu dlatego, że ja nie mam już SIŁY na alkoholowe życie. I bronię się przed tym rękami i nogami...

Apropos Twoich lęków- czy zaakceptowałaś to, że choroba alkoholowa jest chorobą nawrotową? I że zapicia mogą się zdarzyć i że to nie jest koniec świata? Jeśli on pracuje nad sobą, chodzi na terapię, mityngi, szuka kontaktu z trzeźwiejącymi a nie z dawnymi koleżkami- to powinnaś być spokojna, niezależnie od tego, co będzie.
Im bardziej projektujesz sobie czarne scenariusze tym bardziej przyciągasz złe wydarzenia. Jeśli masz wątpliwości powiedz mu o tym- spokojnie i bez wyrzutów- że boisz się zapicia. Będzie Ci lżej.

pannamigotka - Pon 21 Sty, 2013 11:32

Lena0611 napisał/a:
jesteśmy tak różni a zarazem tak podobni..rozumiemy się mamy te same myśli,słowo bratnia dusz nabiera konkretnych kształtów ja wiem brzmi banalnie.. :bezradny: wiem!!

Nie, to oznacza tylko tyle, żebyś z romantycznego, wykreowanego przez Ciebie świata zeszła na ziemię i postarała się realnie ocenić swoją sytuację fsdf43t

Małgoś - Pon 21 Sty, 2013 16:12

Lena0611 napisał/a:
jego ojciec tez miał takie problemy,teraz nie piję od kilkunastu ładnych lat jest ok

Ojciec dochodził do tego stanu ileś tam lat, to nie stało się natychmiast.

Lena0611 napisał/a:
oj to nie tak że miłość przysłoniła rozum,dlatego tak bardzo to cenię...bo teraz jest coś ważnego,jest realna pomoc gdy trzeba,jest zrozumienie i jest wsparcie,oparcie dla dziec


ech... niespełna miesiąc temu napisałabym dokładnie to samo!
Bo też myślałam, że to TEN! Idealne porozumienie dusz, siódme niebo!
Ale tym bardziej bolesny jest upadek z tego "nieba" gdy nagle okazuje się, że demon siedzący w nim, w środku okazał się silniejszy.
Bo ta choroba zabiera czas niezbędny na rozwój, a rozwoju się nie oszuka. Albo rzetelnie przepracowuje się krok po kroku dawne zaniedbania, albo okłamuje świat i siebie samego.
Myślę, że ryzyko zapicia istnieje zawsze dopóki dojrzałość nie stanie się faktem. Spore ryzyko, ale i potencjalna wygrana też spora. :]

Lena0611 - Pon 21 Sty, 2013 19:55

pannamigotka napisał/a:
pietruszka napisał/a:


Miłością niestety alkoholizmu się nie leczy...


No właśnie...

Mało tego- im bardziej chcemy pomóc alkoholikowi- tym bardziej przeszkadzamy i szkodzimy. Tak na prawdę niewiele można zrobić. Ja ograniczyłam swoją pomoc alkoholikowi do tego, że rozpoczęłam terapię współuzależnienia (ale też zajmujemy się dzieciństwem, bo problem wynika właśnie z problemów w dzieciństwie- byłam niestety zaniedbana i niesprawiedliwie traktowana :( ), chodzę regularnie na mityngi Al-Anon, ale przede wszystkim- pracuję na programie, uzyskuję informacje dotyczące choroby- głównie na terapii ( to ważne), nie robiłam awantury, kiedy mój alkoholik wyrzucił z domu wszystko z związane z alkoholem butelki, kieliszki, nawet koszulki z nazwą firmy produkującej piwo (uważałam to za dobry krok).
Dodatkowo imprezy u nas są wyłącznie bezalkoholowe, na imprezy alkoholowe chodzę sama z dzieckiem, jeśli jesteśmy gdzieś razem, gdzie pojawia się alkohol, to wstajemy i wychodzimy, w ogóle sama na razie nie piję alkoholu, choć nie jestem uzależniona. W ten sposób mogę mu pomóc, niestety niewiele więcej nie mogę zrobić. Bo jak chciał pić przez tyle lat, to moje zachowanie nie miało znaczenia- czy byłam przemiła, czy byłam wredną zołzą to on i tak pił. Fakt- że ułatwiałam mu picie dając komfort picia- wracał pijany, kładł się na kanapie i zasypiał. Teraz ma świadomość, że w takim wypadku spędzi noc w uroczym hoteliku zwanym izbą wytrzeźwień i wcale nie jest powiedziane, że po takiej wycieczce zostanie wpuszczony do domu. Zepsułam mu komfort picia, podczas ostatniego zapicia poczuł, jak będzie wyglądało jego życie- niestety ale byłby bezdomny. I to nie ze złości czy zemsty, oj nie. Po prostu dlatego, że ja nie mam już SIŁY na alkoholowe życie. I bronię się przed tym rękami i nogami...

Apropos Twoich lęków- czy zaakceptowałaś to, że choroba alkoholowa jest chorobą nawrotową? I że zapicia mogą się zdarzyć i że to nie jest koniec świata? Jeśli on pracuje nad sobą, chodzi na terapię, mityngi, szuka kontaktu z trzeźwiejącymi a nie z dawnymi koleżkami- to powinnaś być spokojna, niezależnie od tego, co będzie.
Im bardziej projektujesz sobie czarne scenariusze tym bardziej przyciągasz złe wydarzenia. Jeśli masz wątpliwości powiedz mu o tym- spokojnie i bez wyrzutów- że boisz się zapicia. Będzie Ci lżej.
Dziękuję! Zdaje sobie sprawę że to może się powtórzyć,rozmawialiśmy o tym! Nie obiecywał mi złotych gór,nie obiecywał że nigdy więcej..że będzie malinowo.Obiecał leczenie,chodzi nie szuka wymówek,nie raz jest jakiś wyjazd twierdzi żre trzeźwienie jest ważniejsze..
Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 13:02

Małgoś napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
jego ojciec tez miał takie problemy,teraz nie piję od kilkunastu ładnych lat jest ok

Ojciec dochodził do tego stanu ileś tam lat, to nie stało się natychmiast.

Lena0611 napisał/a:
oj to nie tak że miłość przysłoniła rozum,dlatego tak bardzo to cenię...bo teraz jest coś ważnego,jest realna pomoc gdy trzeba,jest zrozumienie i jest wsparcie,oparcie dla dziec


ech... niespełna miesiąc temu napisałabym dokładnie to samo!
Bo też myślałam, że to TEN! Idealne porozumienie dusz, siódme niebo!
Ale tym bardziej bolesny jest upadek z tego "nieba" gdy nagle okazuje się, że demon siedzący w nim, w środku okazał się silniejszy.
Bo ta choroba zabiera czas niezbędny na rozwój, a rozwoju się nie oszuka. Albo rzetelnie przepracowuje się krok po kroku dawne zaniedbania, albo okłamuje świat i siebie samego.
Myślę, że ryzyko zapicia istnieje zawsze dopóki dojrzałość nie stanie się faktem. Spore ryzyko, ale i potencjalna wygrana też spora. :]
Hej witaj! Siódme niebo..hmm co mi się w tym tak można powiedzieć..podoba,że nie ma całusków cukiereczków i lukru..przerabiałam to dwukrotnie na początku..aż mdliło,a potem jak to powiedziałaś upadek aż du...bolało! Tu jest inaczej,powoli się to rozwijało,gdy oboje wiedzieliśmy...posadził mnie na krześle można to tak nazwać i powiedział..jestem alkoholikiem,miodu ci nie obiecuję nie obiecam ci że to się nie powtórzy ale będe się leczył,dla nas i dla siebie i od tamtej chwili tak jest więc czy mój strach ma jakiś sens.. :stres:
staaw - Wto 22 Sty, 2013 13:53

Lena0611 napisał/a:
Tu jest inaczej,powoli się to rozwijało,gdy oboje wiedzieliśmy...posadził mnie na krześle można to tak nazwać i powiedział..jestem alkoholikiem,miodu ci nie obiecuję nie obiecam ci że to się nie powtórzy ale będe się leczył,dla nas i dla siebie i od tamtej chwili tak jest więc czy mój strach ma jakiś sens..

Dla mnie strach to złe określenie, ja bym zalecał ostrożność...
Czy macie coś więcej niż miłość co by Was łączyło (dzieci, dom, pasje)?
Ja zrobiłem podobnie jak T. powiedziałem żonie że mam problem ze sobą i nie wiem co dalej. Półtora roku fundowałem jej chuśtawki trzeźwy/pijany aż zaskoczyłem...
Może to nieterapeutycznie zabrzmi, ale gdybyśmy nie mieli dzieci pewnie dawno strzeliłbym samobója....

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 14:11

Tomasz nie powiedział...nie wiem co dalej,jasno określił to co jest,a co do dzieci zaakceptowliśmy fakt że wspólnych mieć nie będziemy,ja mam dwoje,ktoś by powiedział że jest wygodny..właśnie nie chcę mieć związku polegający na BYCIU bo jest ktoś albo coś! Wiem że dzieci dają siłę ale moim zdaniem nie są łańcuchem,mamy miłość,pasje,chęc budowania czegoś..mamy te same potrzeby
staaw - Wto 22 Sty, 2013 14:23

Lena0611 napisał/a:
właśnie nie chcę mieć związku polegający na BYCIU bo jest ktoś albo coś!

A po co chcecie tworzyć związek?

pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 14:26

staaw napisał/a:
A po co chcecie tworzyć związek?

Lena0611 napisał/a:
mamy miłość,pasje,chęc budowania czegoś..mamy te same potrzeby

:p

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 14:33

staaw napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
właśnie nie chcę mieć związku polegający na BYCIU bo jest ktoś albo coś!

A po co chcecie tworzyć związek?
Na początku poczułam złość gdy to przeczytałam..ale to dobre pytanie.Po co odpowiedź banalna jest pomimo że chwilę pomyślałam bo nam na sobie zwyczajnie zależy.
Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 14:36

To powiedz na czym powinno się budować związki cczxc :]
Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 14:41

Na tym że się razem cierpiało? na przeżyciach? czy na dążeniu do czegoś lepszego,ja miałam zostać z byłym mężem bo wiele przeżyliśy,bo razem płakaliśmy?
pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 14:41

Lena0611 napisał/a:
powiedz na czym powinno się budować związki cczxc

Na podobieństwach lub na kontrastach :mgreen:

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 14:47

:zalamka: przepraszam
Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 14:49

pterodaktyll napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
powiedz na czym powinno się budować związki cczxc

Na podobieństwach lub na kontrastach :mgreen:
Dlatego tak mnie ten związek fascynuje..mamy fajny mix.
pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 14:51

Lena0611 napisał/a:
Dlatego tak mnie ten związek fascynuje..mamy fajny mix.

No to właściwie w czym problem? :mysli:

staaw - Wto 22 Sty, 2013 14:53

Lena0611 napisał/a:
Na tym że się razem cierpiało? na przeżyciach? czy na dążeniu do czegoś lepszego,ja miałam zostać z byłym mężem bo wiele przeżyliśy,bo razem płakaliśmy?

Nie wiem dla czego rozpadł się Twój poprzedni związek, zresztą to już nie ważne, minęło. Ważne jest by wyciągnąć wnioski z tej lekcji...

Tymczasem mam subiektywne odczucie że nie patrzysz na Tomasza, tylko na jego obraz przez różowe okulary...
Sposób w jaki odpowiedziałaś Małgosi tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu, ona niedawno podobnie mówiła.
Jest jednak jakaś zadra, kawałek białego szkiełka w okularach, resztki zdrowego rozsądku które sprawiają że nie jesteś całkowicie pewna...

Dla mnie związek to nie być bo nam dobrze, to dążenie do wspólnego celu nawet kosztem WZAJEMNYCH wyrzeczeń...

(jeżeli wyrzeczenia są jednostronne nazywa się to współuzależnieniem)

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 14:56

pterodaktyll napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Dlatego tak mnie ten związek fascynuje..mamy fajny mix.

No to właściwie w czym problem? :mysli:
Bo z jednej strony,jest ok a z drugiej strony jest alkohol nie wiem czy mogę powiedzieć był?! Strach przed tym jak będzie wygladało jak wróci..
Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 15:02

staaw napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Na tym że się razem cierpiało? na przeżyciach? czy na dążeniu do czegoś lepszego,ja miałam zostać z byłym mężem bo wiele przeżyliśy,bo razem płakaliśmy?

Nie wiem dla czego rozpadł się Twój poprzedni związek, zresztą to już nie ważne, minęło. Ważne jest by wyciągnąć wnioski z tej lekcji...

Tymczasem mam subiektywne odczucie że nie patrzysz na Tomasza, tylko na jego obraz przez różowe okulary...
Sposób w jaki odpowiedziałaś Małgosi tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu, ona niedawno podobnie mówiła.
Jest jednak jakaś zadra, kawałek białego szkiełka w okularach, resztki zdrowego rozsądku które sprawiają że nie jesteś całkowicie pewna...

Dla mnie związek to nie być bo nam dobrze, to dążenie do wspólnego celu nawet kosztem WZAJEMNYCH wyrzeczeń...

(jeżeli wyrzeczenia są jednostronne nazywa się to współuzależnieniem)
Nie wydaję mi się żeby to były różowe okulary,czy mam go odrzucić kiedy się leczy ma postanowienie,wchodząc na forum chciałam trochę zrozumieć zobaczyć jak to wygląda z innej strony,i tak jest nić nie pewności i strachu.Ale tylko dlatego że się boję mam zrezygnować z czegoś co jest dla mnie ważne?
staaw - Wto 22 Sty, 2013 15:04

Lena0611 napisał/a:
Strach przed tym jak będzie wygladało jak wróci..

Rozbita zastawa, wybite okno, wstyd na całą okolicę.
Nic czego byś nie mogła wyczytać na tym forumie...

No ale chcesz mieć związek który Ciękręci miast stabilizacji na jesień życia która tylko wydaje się być odległą...

staaw - Wto 22 Sty, 2013 15:08

Lena0611 napisał/a:
Ale tylko dlatego że się boję mam zrezygnować z czegoś co jest dla mnie ważne?

A może przewartościować cele?
W głowie mi się nie mieści by kobieta wolała adrenalinę od stabilizacji...

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 15:10

Właśnie tego chcę stabilizacji,miałam rozbita zastawę,i wstyd na całą okolicę, Staaw to nie tak że szukam czegoś co mnie jak to powiedziałeś...kręci! Nie wiem teraz czy dobrze zrobiłam wchodząc tutaj! Miałam taką potrzebę..nie chce być ocenianą! Chcę stabilizacji,spokoju..
pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 15:11

Cytat:
z jednej strony,jest ok

Lena0611 napisał/a:
z drugiej strony jest alkohol

Lena0611 napisał/a:
nie wiem czy mogę powiedzieć był?!

Lena0611 napisał/a:
Strach przed tym jak będzie wygladało jak wróci.

Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko
Albo na coś się zdecydujesz i poniesiesz konsekwencje tego, (obojętnie jakie by nie były) albo będziesz się tak kręcić jak ten bączek, aż Ci w główeńce zawiruje i dalej nie będziesz wiedziała czego tak naprawdę chcesz, bo to zdaje się jest Twój podstawowy problem w tym wszystkim. Tak to widzę :)

staaw - Wto 22 Sty, 2013 15:16

Leno, dobrze zrobiłaś wchodząc tutaj. Nikt nie chce zrobić Ci krzywdy ani ośmieszyć.
Zwracamy Tobie uwagę na niebezpieczeństwa, a mówiąc o stabilizacji z alkoholikiem zaprzeczasz sama sobie...
Ja mimo 30 miesięcy abstynencji nadal jestem mocno niestabilny...

pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 15:19

Lena0611 napisał/a:
Chcę stabilizacji,spokoju..

Stabilizację i spokój osiągnąłem ale............sam. :bezradny:

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 15:20

staaw napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Ale tylko dlatego że się boję mam zrezygnować z czegoś co jest dla mnie ważne?

A może przewartościować cele?
W głowie mi się nie mieści by kobieta wolała adrenalinę od stabilizacji...
Proszę czytaj co piszę,to że napisałam że ten związek mnie kręci to nie o chodzi o adrenalinę..o rozbite okno! :[ mam na myśli to że tak dobrze do siebie pasujemy! że nie doświadczyłam takiego porozumienia że nie muszę tłumaczyć błagać prosić,jak trzeba jest krótko i na temat!! A właśnie mówiłeś o wspólnym dążeniu do celu..stabilizacja jest naszym celem
Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 15:23

pterodaktyll napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Chcę stabilizacji,spokoju..

Stabilizację i spokój osiągnąłem ale............sam. :bezradny:
właśnie w tym rzecz że chcemy razem! nie dlatego że boimy się samotności,bo jak ktoś powiedział..boimy się że nas ktoś drugi raz nie pokocha.
staaw - Wto 22 Sty, 2013 15:30

Dobra... podzieliłem się swoimi wątpliwościami i na razie pasuję zanim przestaniesz mnie lubić ;)
Teraz przynajmniej nie możesz powiedzieć że nie wiedziałaś...

:buzki:

pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 15:36

Lena0611 napisał/a:
właśnie w tym rzecz że chcemy razem!

Chcieć, to móc moja miła..........
Cytat:
.boimy się że nas ktoś drugi raz nie pokocha.

Najpierw musimy pokochać sami siebie i zaakceptować to.........

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 15:54

c4fscs tak szybko nie przestaję lubić! Mówisz co myślisz i jest o.k! Przez stabilizację rozumiem to jak jest teraz! Jest dobrze nie słucham krzyków! mogę powiedzieć co myślę choć nie raz to mu się nie podoba bo jak wiadomo kobiety...Tomasz nie jest idealny,ma wiele wad i ja to bardzo dobrze wiem i widzę!! Ma 43 lata ja 30 ale możne,nie odczuwamy tej różnicy naprawdę!! Zawsze się śmieję że ja zawsze byłam z dojrzałością do przodu on do tyłu :wysmiewacz:
pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 15:58

Lena0611 napisał/a:
Przez stabilizację rozumiem to jak jest teraz! Jest dobrze

No to wyjaśnij mi po co ta cała "krucjata"? Chyba czegoś nie rozumiem.........na tu i teraz jest dobrze ale Ty już martwisz się o to co będzie w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości? Nie rozumiem....... :bezradny:

Lena0611 napisał/a:
Ma 43 lata ja 30

To wcale nie taka znowu wielka różnica wieku

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 16:05

pterodaktyll napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Przez stabilizację rozumiem to jak jest teraz! Jest dobrze

No to wyjaśnij mi po co ta cała "krucjata"? Chyba czegoś nie rozumiem.........na tu i teraz jest dobrze ale Ty już martwisz się o to co będzie w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości? Nie rozumiem....... :bezradny:

Lena0611 napisał/a:
Ma 43 lata ja 30

To wcale nie taka znowu wielka różnica wieku
W sumie masz rację...rozmawiamy chyba nie o tym,jest alkoholikiem,rok się leczy,ja codziennie myślę czy może dzisiaj nie wypije,a co gorsza złapałam się na tym że go wącham..czytam tu kilka historii i jestem przerażona czy mnie to może spotkać?
Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 16:06

I chyba muszę nauczyć się tym co jest teraz a nie mieć wizję już teraz czegoś złego
staaw - Wto 22 Sty, 2013 16:13

Lena0611 napisał/a:
I chyba muszę nauczyć się tym co jest teraz a nie mieć wizję już teraz czegoś złego

Dokładnie...

Powinnaś oduczyć się:
wąchania
dzwonienia kiedy się spóźnia
odmawiania imprez słowami "przepraszam że nie przyjdziemy ale Tomasz nie może pić"
Powinnaś cieszyć się dniem dzisiejszym nie myśląc o jutrze. No i przydała by się terapia oduczająca nadopiekuńczości i kontrolowania bliźniego...

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 16:18

staaw napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
I chyba muszę nauczyć się tym co jest teraz a nie mieć wizję już teraz czegoś złego

Dokładnie...

Powinnaś oduczyć się:
wąchania
dzwonienia kiedy się spóźnia
odmawiania imprez słowami "przepraszam że nie przyjdziemy ale Tomasz nie może pić"
Powinnaś cieszyć się dniem dzisiejszym nie myśląc o jutrze. No i przydała by się terapia oduczająca nadopiekuńczości i kontrolowania bliźniego...
ergr dziękuję!!!
pterodaktyll - Wto 22 Sty, 2013 16:19

Lena0611 napisał/a:
jest alkoholikiem,rok się leczy,ja codziennie myślę czy może dzisiaj nie wypije,a co gorsza złapałam się na tym że go wącham..czytam tu kilka historii i jestem przerażona czy mnie to może spotkać?

To się nazywa "kręcęnie czarnych scenariuszy" i zdaje się jest wynikiem współuzależnienia, albo ja coś pokręciłem......... :mysli:

Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 16:29

Nie wiem jak to jest ale dobre określenie!!
pietruszka - Wto 22 Sty, 2013 21:44

Lena0611 napisał/a:
Zawsze się śmieję że ja zawsze byłam z dojrzałością do przodu on do tyłu :wysmiewacz:

ano tak jest, że alkoholik (ponoć) zatrzymuje się w swoim rozwoju emocjonalnym na wieku, w którym zaczął pić... zwykle ma wiele do nadrobienia...
Lena0611 napisał/a:
ja codziennie myślę czy może dzisiaj nie wypije

a to już mocno pachnie współuzależnieniem... Twój świat zaczyna się kręcić wokół jego pije/nie pije?

inka70 - Wto 22 Sty, 2013 22:29

Lena0611 napisał/a:
mam na myśli to że tak dobrze do siebie pasujemy! że nie doświadczyłam takiego porozumienia że nie muszę tłumaczyć błagać prosić,jak trzeba jest krótko i na temat!! A właśnie mówiłeś o wspólnym dążeniu do celu..stabilizacja jest naszym celem
tak się zastanawiam czy to aby też jego cele ? Czy czasami nie jest tak że on mówi i robi to czego ty od niego oczekujesz? Mój ma sztukę mamienia opanowaną do perfekcji -jest inteligentny i wie co kto chce usłyszeć -mówią że to taka choroba że ludzie ci żyją w strasznym zakłamaniu
Lena0611 - Wto 22 Sty, 2013 23:25

pietruszka napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Zawsze się śmieję że ja zawsze byłam z dojrzałością do przodu on do tyłu :wysmiewacz:

ano tak jest, że alkoholik (ponoć) zatrzymuje się w swoim rozwoju emocjonalnym na wieku, w którym zaczął pić... zwykle ma wiele do nadrobienia...
Lena0611 napisał/a:
ja codziennie myślę czy może dzisiaj nie wypije

a to już mocno pachnie współuzależnieniem... Twój świat zaczyna się kręcić wokół jego pije/nie pije?
Tak ta myśl jest cały czas ze mną.. :zmeczony: jestem tym
Janioł - Wto 22 Sty, 2013 23:42

http://komudzwonia.pl/vie...r=asc&start=135

to a pro po niedojrzałości naszej i waszej naddojrzałości , mam nadzieję że choć trochę potwierdzi Twoje przypuszczenia

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 12:09

Janioł napisał/a:
http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7673&postdays=0&postorder=asc&start=135

to a pro po niedojrzałości naszej i waszej naddojrzałości , mam nadzieję że choć trochę potwierdzi Twoje przypuszczenia
Hej! nie miałam nic złego na myśli..mówiac do niego w ten sposób nie mówiłam tego z pełną powagą,a jeszcze bardziej nie miałam na myśli tego że jest nie dojrzały bo jest chory! Staram się nie traktować jego choroby traktować śmiertelnie poważnie bo zdusiło by to w nas kompletnie wszystko!
Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 12:20

Przeczytałam teraz to co poleciłeś..nie wrzucaj prosze do jednego wora! Żartując w tez sposób nie miałam na myśli nic kompletnie poważnego,wiele ludzi nam się pytało czy nie przeszkadza nam nasza różnica więc w ten sposób odpowiadamy z uśmiechem na ustach!!! Nawet z jego choroby przepraszam jeżeli ktoś poczuł by się urażony!! żartujemy tak na co dzień to nas rozładowuje! pomaga.Wtedy kiedy jest na szczere poważne rozmowy to jest czas! ! Mamy swój sposób na to nie wiem czy to dobrze ale nam odpowiada.
Klara - Śro 23 Sty, 2013 18:11

Lena0611 napisał/a:
Staram się nie traktować jego choroby traktować śmiertelnie poważnie

Radziłabym Ci jednak potraktować ją poważnie, bo to jest śmiertelna choroba i niszczy nie tylko chorego, ale też jego bliskich.
Żyjąc z alkoholikiem (nawet nieczynnym) siedzisz na bombie zegarowej.
Wiesz o tym?

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 19:21

[quote="Klara"]
Lena0611 napisał/a:
Staram się nie traktować jego choroby traktować śmiertelnie poważnie

Radziłabym Ci jednak potraktować ją poważnie, bo to jest śmiertelna choroba i niszczy nie tylko chorego, ale też jego bliskich.
Żyjąc z alkoholikiem (nawet nieczynnym) siedzisz na bombie zegarowej.
Wiesz o tym?[/quote Witaj! To nie tak że ja nie traktuje jej poważnie,i teraz mówię tu o sobie nie o Tomaszu,pracuję nad tym żeby nie mieć tego ciągle w głowie! On jest całkiem normalnym facetem na co dzień,wszystko jest o.k,sam mi powiedział że to jest tak jak mówisz bomba i nie wiadomo kiedy wybuchnie..nie wiem chyba warto żyć normalnie kiedy się leczy,nie chcę ciągle o chorobie rozmawiać z nim.Sa takie chwile że poruszmy ten temat ale jest na to odpowiedni czas,a na co dzień staramy się funkcjonować jak każdy inny.

Klara - Śro 23 Sty, 2013 20:33

Leno!
20 stycznia napisałaś tak:
Lena0611 napisał/a:
Kochani powiedzcie czy aby ja nie panikuję?

Lena0611 napisał/a:
Rok się leczy bardzo sumiennie ale była sytuacja że 4 lata nie pił i znów...

Dziś piszesz tak:
Lena0611 napisał/a:
nie wiem chyba warto żyć normalnie kiedy się leczy

Jeśli uważasz, że życie z bombą pod czterema literami jest normą, to nie widzę problemu, bo to jest TWOJE ŻYCIE :bezradny:

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 21:00

Klara napisał/a:
Leno!
20 stycznia napisałaś tak:
Lena0611 napisał/a:
Kochani powiedzcie czy aby ja nie panikuję?

Lena0611 napisał/a:
Rok się leczy bardzo sumiennie ale była sytuacja że 4 lata nie pił i znów...

Dziś piszesz tak:
Lena0611 napisał/a:
nie wiem chyba warto żyć normalnie kiedy się leczy

Jeśli uważasz, że życie z bombą pod czterema literami jest normą, to nie widzę problemu, bo to jest TWOJE ŻYCIE :bezradny:
Ale powiedz dlaczego mam teraz pokazywać nie wiadomo co...jeżeli się leczy mam chodzić i zadręczać go! tak jak większość tutaj mi radziła...cieszę się każdą chwilą,każdym dniem spędzonym w NORMIE nie mam zamiaru siedzieć i trząść się no tak bo może dzisiaj bomba wybuchnie!! wyzbywam się nawyków wąchania,podejrzewania właśnie dlatego! Kilka osób mi to właśnie na forum wytłumaczyło,doradziło,nie snuje już od kilku dni czarnych scenariuszy przynajmniej staram się i lepiej mi z tym!! Ja wiem ze to jest choroba,i Tomasz jest chory ale nie będe go przekreślała kiedy jest na etapie leczenia i jak na razie jest ok!
Małgoś - Śro 23 Sty, 2013 21:34

Lena0611 napisał/a:
Ale powiedz dlaczego mam teraz pokazywać nie wiadomo co...jeżeli się leczy mam chodzić i zadręczać go


Ależ tu wcale nie chodzi o zadręczanie...
Tu chodzi o to by choroba Twojego partnera była JEGO SPRAWĄ...
Jeśli gość zadbał o siebie należycie i serio traktuje swoją osobę, swój rozwój, to w czym problem?
Myślę, że oddaj jemu co jego, a sama bierz co Twoje czyli swój rozwój w swoje ręce.

pannamigotka - Śro 23 Sty, 2013 22:00

Lena0611 napisał/a:
nie mam zamiaru siedzieć i trząść się no tak bo może dzisiaj bomba wybuchnie!!

I moim zdaniem masz rację, Lena. Nie powinno się przyciągać złych myśli, liczy się tylko tu i teraz.
Ja sama walczę z wąchaniem, oglądaniem, szpiegostwem, wiem, że to złe (ale pracuję nad tym!).
Ja znam kilka szczęśliwych małżeństw, gdzie oboje są trzeźwiejącymi alkoholikami (już po kilkanaście, kilkadziesiąt lat), czy gdzie 1 osoba jest trzeźwiejąca. Nie wyglądają, jakby siedzieli na bombie :shock:

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:07

Klara napisał/a:
Leno!
20 stycznia napisałaś tak:
Lena0611 napisał/a:
Kochani powiedzcie czy aby ja nie panikuję?

Lena0611 napisał/a:
Rok się leczy bardzo sumiennie ale była sytuacja że 4 lata nie pił i znów...

Dziś piszesz tak:
Lena0611 napisał/a:
nie wiem chyba warto żyć normalnie kiedy się leczy

Jeśli uważasz, że życie z bombą pod czterema literami jest normą, to nie widzę problemu, bo to jest TWOJE ŻYCIE :bezradny:
Bo są momenty że ogarnia mnie strach! Ale też widze ze sie leczy! Mam wrażenie że sa we mnie dwie Leny..jedna która wie że trzeba dać szansę że nie wszystko musi się potoczyć w złym kierunku,ta druga ma trochę gorzej boi się,z nosem przy jego twarzy :mysli: czy to nowa woda po goleniu czy sobie...golnoł!!
Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:10

pannamigotka napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
nie mam zamiaru siedzieć i trząść się no tak bo może dzisiaj bomba wybuchnie!!

I moim zdaniem masz rację, Lena. Nie powinno się przyciągać złych myśli, liczy się tylko tu i teraz.
Ja sama walczę z wąchaniem, oglądaniem, szpiegostwem, wiem, że to złe (ale pracuję nad tym!).
Ja znam kilka szczęśliwych małżeństw, gdzie oboje są trzeźwiejącymi alkoholikami (już po kilkanaście, kilkadziesiąt lat), czy gdzie 1 osoba jest trzeźwiejąca. Nie wyglądają, jakby siedzieli na bombie :shock:
:kwiatek: uspokajasz moja nie pewność!! mieszkam w takim miejscu że w każdym domu tutaj jest c44vc i widzę też wiele rodzin które to zaleczyły.Mam znajomego który od 17 lat chodzi na spotkania,nie dawno urodziło mu się maleństwo,a był na dnie spał po kontenerach,,,takie tam piękne historie,ale tez są tacy którzy wręcz odwrotnie, widze trochę różnicę bo ci pierwsi próbują,próbowali i daja rade a ci drudzy mają przepraszam za wyrażenie wyj...na wszystko!! siedzą miśki na ławce i smakują! ja to widze i moze dlatego mam takie rozchwiania
Klara - Śro 23 Sty, 2013 22:14

Lena0611 napisał/a:
Kilka osób mi to właśnie na forum wytłumaczyło,doradziło,nie snuje już od kilku dni czarnych scenariuszy przynajmniej staram się i lepiej mi z tym!!

No i O.K. :tak:
Rozumiem, że wytłumaczyłaś już sobie, a teraz dodatkowo wytłumaczyłaś to mnie.
Odpowiedziałam, że to jest TWOJE życie.


Jest jeden maleńki szczegół o którym warto pamiętać: od niemyślenia ta bomba nie znika. ONA JEST! :bezradny:

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:25

Klara napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Kilka osób mi to właśnie na forum wytłumaczyło,doradziło,nie snuje już od kilku dni czarnych scenariuszy przynajmniej staram się i lepiej mi z tym!!

No i O.K. :tak:
Rozumiem, że wytłumaczyłaś już sobie, a teraz dodatkowo wytłumaczyłaś to mnie.
Odpowiedziałam, że to jest TWOJE życie.


Jest jeden maleńki szczegół o którym warto pamiętać: od niemyślenia ta bomba nie znika. ONA JEST! :bezradny:
Ale od myślenia nic się nie osiągnie, ja pamiętam ale nie myślę!! A przede wszystkim to daję nam szansę bo każdy ja powinien dostać nawet a mżze przede wszystkim leczący się alkoholik! Na tym forum dowiedziałam się ze to nad sobą powinnam pracować a nie nad nim! :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: i chwała wam za to! np dzisiaj,poszedł na spotkanie zawsze było tak że wypytywałam czy idzie,tydzień w tydzień dzisiaj odpuściłam..16.45 napisał idę i kocham! moze to drobnostka wiem...ale dla mnie wiele! Już nie myślę..staram się!!
Klara - Śro 23 Sty, 2013 22:27

Lena0611 napisał/a:
dowiedziałam się ze to nad sobą powinnam pracować a nie nad nim!

Zgłosiłaś się już na terapię?
Wiesz, gdzie i o której godzinie są w Twoim mieście mityngi Al-Anon?

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:32

Klara napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
dowiedziałam się ze to nad sobą powinnam pracować a nie nad nim!

Zgłosiłaś się już na terapię?
Wiesz, gdzie i o której godzinie są w Twoim mieście mityngi Al-Anon?
Nie może nie jestem gotowa na to!! Tomasz sam mnie poinformował o ty i powiedział ze jeśli czuję taką potrzebę to mam z tego skorzystać
Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:33

Jeśli sama sobie z tym nie poradzę na pewno to zrobię,ale muszę wiedzieć ze tego chcę...że mi jest to potrzebne.
Klara - Śro 23 Sty, 2013 22:34

Lena0611 napisał/a:
Nie może nie jestem gotowa na to!!

No, to w jaki sposób zamierzasz nad sobą pracować? :shock:

P.S.
Zdaje mi się, że Twój poprzedni partner/mąż też był alkoholikiem?

Edit:
Hehehe.... toś Ty nie Lena, lecz Zosia-Samosia :wysmiewacz:

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:36

Klara napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Nie może nie jestem gotowa na to!!

No, to w jaki sposób zamierzasz nad sobą pracować? :shock: Na takie coś to chyba muszę być gotowa..

P.S.
Zdaje mi się, że Twój poprzedni partner/mąż też był alkoholikiem?

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:40

Klara napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Nie może nie jestem gotowa na to!!

No, to w jaki sposób zamierzasz nad sobą pracować? :shock:

P.S.
Zdaje mi się, że Twój poprzedni partner/mąż też był alkoholikiem?

Edit:
Hehehe.... toś Ty nie Lena, lecz Zosia-Samosia :wysmiewacz:
Wiesz zaczynam nie rozumieć po co mi odpowiadasz? Jeżeli mówisz twoja sprawa...twoje życie!! a co do leczenie to każdy musi być na to gotowy ja nie jestem..odważę się to to zrobię. Bez urazy takie wypowiedzi więcej szkodzą niż pomagają.
Klara - Śro 23 Sty, 2013 22:44

Lena0611 napisał/a:
zaczynam nie rozumieć po co mi odpowiadasz?

Lena0611 napisał/a:
takie wypowiedzi więcej szkodzą niż pomagają.

:bezradny: :papa2:
:idzie:

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:44

Klara napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
Nie może nie jestem gotowa na to!!

No, to w jaki sposób zamierzasz nad sobą pracować? :shock:

P.S.
Zdaje mi się, że Twój poprzedni partner/mąż też był alkoholikiem?

Edit:
Hehehe.... toś Ty nie Lena, lecz Zosia-Samosia :wysmiewacz:
:nunu:
Małgoś - Śro 23 Sty, 2013 22:49

Cytat:
Bez urazy takie wypowiedzi więcej szkodzą niż pomagają.


Oj tam... dlaczego szkodzą?
Bo wymuszają na Tobie zastanowienie się nad sobą samą?
Poczytaj trochę więcej, nie idealizuj, nie wygładzaj siebie bo to tylko może zaszkodzić.
Czasem warto przyjrzeć się sobie jakby z boku... na poważnie.
Z jakiegoś powodu wyszukałaś to forum, coś było Ci potrzebne... więc bądź uczciwa dla siebie samej i schowaj broń, bo tu nikt nie che Ciebie krzywdzić.

Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 22:50

Klara napisał/a:
Lena0611 napisał/a:
zaczynam nie rozumieć po co mi odpowiadasz?

Lena0611 napisał/a:
takie wypowiedzi więcej szkodzą niż pomagają.

:bezradny: :papa2:
:idzie:
5grv ;)
Lena0611 - Śro 23 Sty, 2013 23:00

Małgoś napisał/a:
Cytat:
Bez urazy takie wypowiedzi więcej szkodzą niż pomagają.


Oj tam... dlaczego szkodzą?
Bo wymuszają na Tobie zastanowienie się nad sobą samą?
Poczytaj trochę więcej, nie idealizuj, nie wygładzaj siebie bo to tylko może zaszkodzić.
Czasem warto przyjrzeć się sobie jakby z boku... na poważnie.
Z jakiegoś powodu wyszukałaś to forum, coś było Ci potrzebne... więc bądź uczciwa dla siebie samej i schowaj broń, bo tu nikt nie che Ciebie krzywdzić.
Nie wygładzam...własnie dlatego tu weszłam dlatego że jest COŚ!! żeby spojrzeć na to z innej perspektywy,i muszę powiedzieć całkiem szczerze że jest to kilka dni a już robi swoje!! Dzisiaj np..przyszedł do mnie do pracy przytulił sie i takie tam.. :buziak: i zapomniałam go normalnie nie poniuchałam...a złapałam się na tym że robiłam to prawie codziennie! oduczam się i mam nadzieję że to mi się uda!!
pannamigotka - Śro 23 Sty, 2013 23:25

Ja nie byłam gotowa ani na terapię ani na Al-Anon.

I tak samo tłumaczyłam to pół roku Klarze- NIE JESTEM GOTOWA!

Ten brak gotowości u mnie to był po prostu wstyd. Wstyd, że związałam się z alkoholikiem, że tworzę mojej córce taki a nie inny dom. Strach, że spotkam tam kogoś znajomego, a nie daj boże klienta!

Przyszedł jednak taki dzień, kiedy miałam zbyt wiele na barkach. Cały dzień miałam problemy żołądkowe :p bolał mnie brzuch, jak szłam na pierwszy mityng, to myślałam, że zemdleję. Teraz nie wyobrażam sobie mojego życia bez Al-Anon, otrzymuję tam zrozumienie, wsparcie, pomoc, życzliwą rozmowę. Al-Anon dał mi odwagę, żeby pójść na terapię, to już wyższa szkoła jazdy, ale warto. Żyje mi się nieporównanie lepiej niż jeszcze w lipcu 2012r.

Moja osobista teoria jest taka- tak samo jak alkoholik nie zacznie zdrowienia bez terapii i AA, tak samo osoba współuzależniona nie wyzdrowieje bez terapii i Al-Anon. Nie da się samemu. Poza tym na grupie masz kontakt z żywymi ludźmi z podobnymi problemami. To jest niezastąpione. Terapia i Al-Anon to dla mnie lekarstwo, pigułka, którą łykam, żeby wyzdrowieć.

Zastanów się, co musi się stać, żebyś nabrała gotowości do pomocy samej sobie i czym dla Ciebie jest ta gotowość.

pannamigotka - Śro 23 Sty, 2013 23:31

Klara napisał/a:


Jest jeden maleńki szczegół o którym warto pamiętać: od niemyślenia ta bomba nie znika. ONA JEST! :bezradny:


Wiele chorób ma charakter nawrotowy.

Nowotwór na przykład lubi się przerzucać po kilku miesiącach/ latach. Czy to znaczy, że trzeba w napięciu czekać na ewentualny przerzut? Nie, robi się po prostu kontrolne badania, tylko tyle można z tym zrobić. Jeśli ktoś się decyduje na związek z alkoholikiem, to różne scenariusze trzeba mieć w zanadrzu, ale też bez sensu jest się tym zadręczać (mówię o trzewięjącym alkoholiku, leczącym się).

Małgoś - Śro 23 Sty, 2013 23:38

Lena0611 napisał/a:
robiłam to prawie codziennie! oduczam się i mam nadzieję że to mi się uda!!


Rozumiem, ale czy nie robisz tego, nie kontrolujesz się na zasadzie "d***"?
Chodzi mi o lęk który siedzi w Tobie, bo on i tak jest... A skoro jest to robi swoje.
Zakręcona jesteś na punkcie swojego faceta... nie powiem, fajna faza ;) Ale pamietaj, że już wiesz na co on choruje i wiesz jak to może odbić się na Tobie. I nie chodzi mi o to że moze zapić tylko o to, że Twoje mysli, zycie za bardzo krązy wokół niego. A powinno krążyc wokól Ciebie, a jego wokól niego. Równowaga musi być zachowana jak w dwóch zbiorach ze wspólną częścią.
Wiem co mówie, bo w moim związku coś podobnego się dzialo. Ja żyłam za bardzo jego życiem, a on za bardzo moim. Ja podpieralam jego, on mnie, a w efekcie żadne z nas nie było w stanie zadbać o samego siebie.

pietruszka - Czw 24 Sty, 2013 01:36

Ok. Lenko. Jestem w związku z niepijącym alkoholikiem. Akurat my poszliśmy zdrowieć właściwie w jednym czasie... Ja zaczęłam od Al-anon, on od terapii, ja szybciutko pobiegłam potem na terapię, on poszedł w końcu i na AA... I przeżyliśmy razem w miarę dobrych 7 lat.

Ale wciąż mam świadomość, że jest to związek z osobą chorą i to chorą na tak dziwną chorobę jak alkoholizm. I w pewien sposób wymagało to ode mnie poniesienia określonych konsekwencji, związanych z jego chorobą. Choćby i takich, że podjęłam decyzję o nieposiadaniu dzieci, bo uznałam, że to między innymi zbyt duże ryzyko obarczania kogoś na starcie syndromem DDA. Są i jeszcze takie drobnostki jak pewne umowy, jak niepicie alkoholu w domu, ograniczenie kontaktów z niektórymi osobami, nieprzebywanie wspólne na imprezach, na których się pije alkohol (na przykład na wesela chodzę sama) i takie tam różne drobnostki... No ale podjęłam ryzyko życia z alkoholikiem, mając już pełną świadomość, czym takie życie pachnie... I z pełną świadomością, że jeżeli to błędna decyzja, to odpowiedzialność za taką a nie inną decyzję poniosę mężnie sama, bo to moja, w miarę przemyślana decyzja, choć pewnym stopniu oparta o wiedzę, jaką zdobyłam w czasie terapii, czy innych spotkań takich jak Al-anon i samodzielnie zdobytą wiedzę.

Ba... wiesz o tym, że wiele par rozstaje się w jakiś czas po podjęciu rzetelnej pracy nad sobą przez alkoholika? A wiesz dlaczego? Bo on się rozwija, a żona/partnerka... stoi w miejscu... ba... przez swoje wspóluzależnieniowe zachowania stopuje go w jego rozwoju...


Jeszcze bym mogla Ci wiele powiedzieć o innych aspektach terapii, czy pracy nad sobą, o tym, jak rozwija wewnętrznie, jak pomaga w ustanawianiu zdrowszych kontaktów w pracy, z innymi ludźmi, a nawet (w moim przypadku) z rodzicami, jak pomaga w codziennym życiu... ba... jak pomaga w innych kryzysowych sytuacjach życiowych, bo oprócz alkoholizmu partnera zdarzają się i inne smutne przypadłości w życiu, tylko czy ta reszta argumentów do ciebie trafia? jesteś okrutnie zakręcona wokół tego swojego uzależnionego i jego choroby. Popatrz... policz ile razy pisałaś, że on to zrobił, pomyślał, powiedział, on i on... potem sprawdź ile napisałaś o sobie... i to nie w pryzmacie tego, co on zrobił, czy powiedział, czy w ogóle jego choroby... Gdzie jesteś Lenko? Prawie Ciebie nie widać zza tej jego butelki... Ale my tak w większości kiedyś miałyśmy... uciekamy w zajmowanie się kimś... przed sobą...przed samymi sobą.... :bezradny:

Janioł - Czw 24 Sty, 2013 01:54

Nie mój termat ale ze ten post Pietruszko , NOBEL = 30 pkt pomocowych :brawo: :brawo: :brawo:
smokooka - Czw 24 Sty, 2013 07:59

Lena0611 napisał/a:
Tomasz sam mnie poinformował o ty i powiedział ze jeśli czuję taką potrzebę to mam z tego skorzystać


Święty? Czy tylko wspaniałomyślny?



Chłopina się leczy od roku a w domu ma nadal zrzędliwą, uczepioną jak bluszcz, manipulującą, nieświadomą, nakręconą kobitę.
Lenka- teraz to pewnie on nie może z Tobą wytrzymać, bo pognał do przodu, a Ciebie musi targać na plecach, jak Ty jego targałaś. Myślisz, że długo tak wytrzyma? Czy on w drodze po dojrzałość nadal będzie z małą rozkapryszoną dziewczynką? To co on ma osiągnąć? Latami ma czekać, aż pokonasz ten sam dystans co on dzięki terapii i Cię głaskać w tym czasie? A może Ty masz zupełnie inne intencje, pozostając w błogim stanie ulgi, że Tomasz się leczy, a teraz ty możesz wywijać mu hołubce jak Ci się zamarzy? Mi to wygląda na zakamuflowaną zemstę, za Twoje cierpienia z okresu kiedy pił. Świadczy to o głębokiej niedojrzałości. W związku nikt nikogo nie upokarza, nie utrudnia, nie powstrzymuje postępów. Wzajemność nie polega na wywlekaniu brudów i odwetach za krzywdy.
Nie widzę innej szansy na trwałe porozumienie i dojrzały związek póki obie strony nie pójdą do terapeuty pozbyć się swoich demonów.
Piszę to wyłącznie na podstawie swoich doświadczeń z ostatnich niespełna 5 lat. Gdybym dodała do tego te z pozostałych 35 to zdaje się, że niezłe tantiemy za powieść z branży mogłaby kosić. :mgreen:

Słoneczko - Czw 24 Sty, 2013 11:02

pietruszka napisał/a:
No dobra, że tak powiem skromnie :skromny: Nobel wystarczy... ;)
Ach... Chciałabym miec Twój post za którego faktycznie Nobel sie należy w swoim wątku :tak: Jest taki dojrzały, taki mądry. I tak bardzo sie zgadzam z twoim spojrzeniem na całokształt bycia w związku z partnerem alkoholikiem i odpowiedzialnością za własne decyzje z pełną konsekwencją wyborów. :buziak:
pannamigotka - Czw 24 Sty, 2013 11:12

smokooka napisał/a:
Świadczy to o głębokiej niedojrzałości.

Dla mnie to bardziej nieprzepracowanie własnych problemów, brak podjętego leczenia. To da się nadrobić.

smokooka - Czw 24 Sty, 2013 11:23

pannamigotka napisał/a:
smokooka napisał/a:
Świadczy to o głębokiej niedojrzałości.

Dla mnie to bardziej nieprzepracowanie własnych problemów, brak podjętego leczenia. To da się nadrobić.


Jedno drugiemu nie przeszkadza, właśnie o to chodzi, że siedzenie w starych, nadgniłych już schematach myślenia prowadzi do niezrozumienia, do trudności z podejmowaniem decyzji, do lęku przed nieznanym, a w konsekwencji do oddania się całkowicie pod "władanie" komuś innemu i zrzucenia odpowiedzialności za siebie.

pannamigotka - Czw 24 Sty, 2013 11:31

smokooka napisał/a:
siedzenie w starych, nadgniłych już schematach myślenia prowadzi do niezrozumienia,

Oczywiście, że tak.
U mnie było tak- że zaczęłam chodzić na al-anon i terapię, a mój chłop został w miejscu gdzie był. I choć było (w miarę ) spokojnie doszło do mnie, że teraz nie ma już szans się dogadać. Zrobiłam kroki do przodu, a on dalej siedzi w bagienku. Ja nie chcę się wracać, bo życie w bagienku to nie jest życie (bagienko to dla mnie sposób myślenia). On dostrzegł zmianę we mnie, wystraszył się (co oni tam ze mną robią). Ja wiedziałam, że tak żyć się dalej nie da- że ja się leczę, a on nie. Chciałam jego wyprowadzki bądź leczenia. Wybrał leczenie (na odczepnego). Potem mu się spodobało, potem jeszcze rozpoczął spotkania AA. Na razie miał jedną wpadkę, ale nie przerwał terapii, co było moim warunkiem.

smokooka - Czw 24 Sty, 2013 11:41

Mąż Leny prawdopodobnie nie chce stawiać żądania, aby żona poszła na terapię, stąd jego podpowiedzi, że jest terapia dla współuzależnionych i mitingi Al-anon, z nadzieją, że żona czuje taką potrzebę i pójdzie zobaczyć o co chodzi i co dla niej mogą tam zrobić. On nic nie może zrobić więcej. A Lena siedzi sobie dalej w swoim "bagienku" i nie wychyla z niego oka.
Lena0611 - Czw 24 Sty, 2013 13:35

smokooka napisał/a:
Mąż Leny prawdopodobnie nie chce stawiać żądania, aby żona poszła na terapię, stąd jego podpowiedzi, że jest terapia dla współuzależnionych i mitingi Al-anon, z nadzieją, że żona czuje taką potrzebę i pójdzie zobaczyć o co chodzi i co dla niej mogą tam zrobić. On nic nie może zrobić więcej. A Lena siedzi sobie dalej w swoim "bagienku" i nie wychyla z niego oka.
Tomasz nie mąż! Nie jesteśmy małżeństwem i nie mieszkamy razem..może tak bardzo tu nie pasuję,nie przeszłam z nim tragedii większości tutejszych osób..może nie odpowiednio dobieram słowa,jestem nie zrozumianą..właśnie to nie jest bagienko,i na pewno nie jest to zemsta!!
smokooka - Czw 24 Sty, 2013 13:36

Lena, a dlaczego na mnie krzyczysz?








A to czy jesteście formalnie małżeństwem czy nie nie ma żadnego wpływu na głębokość współuzależnienia, tak jak na fazę alkoholizmu

pannamigotka - Czw 24 Sty, 2013 13:39

Ja użyłam słowa 'bagienko' odnośnie mojej sytuacji, nie do Twojej. Bo przecież nie wiem, jak jest u Ciebie. Natomiast wiem, że jeśli partner trzeźwieje, to aby się porozumieć- terapia bardzo pomaga. Osobie współuzależnionej i związkowi. Żyje się dużo łatwiej.
ja - Czw 24 Sty, 2013 14:40

Lenko, gdy mój M. poszedł na pierwszą terapię też miałam taką postawę to twój problem nic mi do tego. Absolutnie zostawiłam go samego z tym wszystkim. Chciała żyć normalnie, natychmiast, już. I skończyło się klapą. Gdybym wcześniej znała te mechanizmy, gdybym miała te wiadomości co teraz mam mogłoby być inaczej. Bo ja wtedy bardzo jeszcze chciałam żeby nie pił. Żeby nam się udało. Jeśli chcesz mu pomóc to pomóż najpierw sobie. Gdy nie radzisz sobie ze swoimi emocjami nie dasz rady prawidłowo oceniać sytuacji. Jak chcesz pomagać jeśli tobie trzeba pomóc. Terapia wiele wyjaśnia, prostuje. I nikt tam ci nie każe go zostawiać.
Lena0611 - Czw 24 Sty, 2013 14:40

smokooka napisał/a:
Lena, a dlaczego na mnie krzyczysz?








A to czy jesteście formalnie małżeństwem czy nie nie ma żadnego wpływu na głębokość współuzależnienia, tak jak na fazę alkoholizmu
:milczek: przepraszam!!
Małgoś - Czw 24 Sty, 2013 23:11

Lena0611 napisał/a:
nie mąż! Nie jesteśmy małżeństwem i nie mieszkamy razem..może tak bardzo tu nie pasuję,nie przeszłam z nim tragedii większości tutejszych osób.


Az mi się lico wyszczerzyło, bo u mnie różnica była jedynie taka, że zamieszkaliśmy razem. Ale za wcześnie! Bo ja byłam tak samo niedojrzale zakręcona w temacie mojego K. :wstyd:
Lenko, przeczytaj bardzo dokładnie co Ci napisała Pietruszka i Smoczyca i weź sobie to do serducha. Jeśli cenisz ten Wasz związek, zależy Ci na nim to nie możesz stać w miejscu. Twój chłop idzie do przodu, a Ty co robisz?
Pomyśl...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group