czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Od czego zacząc?
Izzy - Pon 07 Lis, 2011 21:31 Temat postu: Od czego zacząc?Bliska mi osoba jest alkoholikiem; zaczęłam czytac wasze wątki i wpadły mi Al-Anonki- możecie napisac parę słów o tym?
chodzi mi też o to czy powinnam miec jakąś obszerniejszą wiedzę, gdzie szukac odpowiedzi, już się trochę pozbierałam i czas się ogarnąc na nowoKlara - Pon 07 Lis, 2011 21:36
Izzy napisał/a:
wpadły mi Al-Anonki- możecie napisac parę słów o tym?
Przepraszam, trochę mi się linki pomieszały
ale już poprawiłamstaaw - Pon 07 Lis, 2011 21:36 Na początek polecam Ci "Małżeństwo na lodzie", znajdziesz tak wiele odpowiedzi...
http://chomikuj.pl/z-wodniczka/Psychologia+dla+kobiety+*3b%29/Woititz+Janet+G.+-+Ma*c5*82*c5*bce*c5*84stwo+na+lodzie,91724967.pdf
Skopiuj wszystko na czerwono do paska adresu przeglądarki, nie wiem dla czego tylko część adresu jest jako link...
Więcej niż tam napisano o alkoholizmie wiedzieć nie musisz...
O współuzależnieniu, owszem...
Jeszcze jedno, ta bliska osoba to ktoś z rodziny, czy przyszły/obecny partner życiowy?
Jak dla mnie jest to duża różnica...pterodaktyll - Pon 07 Lis, 2011 21:39
polecam Ci "Małżeństwo na lodzie", znajdziesz tak wiele odpowiedzi...
Moi drodzy, całkiem zapomnieliście o "sztandarowej" pozycji pt "Emocjonalne wampiry" Izzy - Pon 07 Lis, 2011 21:43 to mój mąż jest alkoholikiem
dziękuję za linki, już przeglądamŻeglarz - Pon 07 Lis, 2011 21:45
pterodaktyll napisał/a:
Moi drodzy, całkiem zapomnieliście o "sztandarowej" pozycji pt "Emocjonalne wampiry"
Ty złośliwcze
Nie rób Ptero offtopu u nowego usera.pterodaktyll - Pon 07 Lis, 2011 21:46
Żeglarz napisał/a:
Nie rób Ptero offtopu u nowego usera.
A jakiż to offtop
Ponieważ Ciebie nie było więc pozwoliłem sobie zapodać ten tytuł....
Skąd mogłem wiedzieć, że zaraz będziesz? Izzy - Pon 07 Lis, 2011 21:49 sprzeczacie się jakbyście się znali od lat, fajnieŻeglarz - Pon 07 Lis, 2011 21:51 Witaj Izzy
Izzy napisał/a:
czy powinnam miec jakąś obszerniejszą wiedzę
Z pewnością!!!
I to bardzo obszerną. A potem zastosowaną w praktyce.
Czy w powodu alkoholizmu męża masz problemy ze sobą? Czy zauważasz, że nie radzisz sobie ze swoimi emocjami? Czy czujesz, że stanęłaś pod murem i nie widzisz drogi wyjścia?
Czy alkoholizm męża ma wpływ nie tylko na Ciebie, ale np na Wasze dzieci?
Paweł - współuzależnionyDanaN - Pon 07 Lis, 2011 21:53
pterodaktyll napisał/a:
Moi drodzy, całkiem zapomnieliście o "sztandarowej" pozycji pt "Emocjonalne wampiry"
Mój drogi .. a czytałeś????? Żeglarz - Pon 07 Lis, 2011 21:54
pterodaktyll napisał/a:
pozwoliłem sobie zapodać ten tytuł....
Czy nie uważasz, że trochę przedwcześnie? Przecież nic nie wiemy w jakiej sytuacji jest Izzy.Izzy - Pon 07 Lis, 2011 21:57 więc po kolei
ciężko mi było na początku, teraz już wiem czego chcę
nerwy były straszne, ale jako tako nad nimi panuję
mam plan działania i za tydzień wprowadzam go w czyn, narazie nie chcę pisac
Żeglarz a skąd wiesz, że mamy dzieci? mamy mamy; raczej obecna sytuacja ma wpływ na nasze dzieci niż alkoholizm męża, przed którym były chronione; może się mylę, w sumie jak to napisałam, to już nie jestem pewna
rozmawiam z dziecmi "po ichniemu" i wiedzą tyle, aby ogarnąc sytuację gdy tęsknią za mężem, ponieważ nie mieszkamy razem
uff
to się otworzyłam pterodaktyll - Pon 07 Lis, 2011 21:58
DanaM napisał/a:
Mój drogi .. a czytałeś?????
Żeglarz napisał/a:
Czy nie uważasz, że trochę przedwcześnie?
Oj tam.......czepiacie się szczegółów.
Ja tylko niosę pomoc szymon - Pon 07 Lis, 2011 21:59 polecam "koniec współuzależnienia" - melody beattiestaaw - Pon 07 Lis, 2011 22:03
Izzy napisał/a:
rozmawiam z dziecmi "po ichniemu" i wiedzą tyle, aby ogarnąc sytuację gdy tęsknią za mężem, ponieważ nie mieszkamy razem
Duży plus że nie mieszkacie razem, teraz bardzo intensywnie powinnaś zająć się sobą, może tego nie wiesz, ale Ty również możesz skrzywdzić dzieci, myśląc że je chronisz.
Efekt za kilka(naście) lat będzie taki że ojca usprawiedliwią, przecież chory, a na Tobie się wszystko skupi....Izzy - Pon 07 Lis, 2011 22:05 co rozumiesz przez zwrot, że moge je skrzywdzic? jak byś mó\gł to rozwiń proszęŻeglarz - Pon 07 Lis, 2011 22:07
Izzy napisał/a:
uff
to się otworzyłam
Tak, nie jest to łatwe. Gratuluję, że tak szybko Ci to poszło
Widzę, że już podjęłaś stanowcze kroki w dobrą stronę. Czy uczestniczysz, lub uczestniczyłaś w jakiejś terapii?
Co Ciebie skłoniło, żeby szukać informacji na forum?
Wybacz, że zadaję tyle pytań, jeżeli nie chcesz nie odpowiadaj
Wiedza którą dobrze byłoby, zebyś poznała jest z dwóch obszarów. Pierwszy to współuzależnienie, z którym prawdopodobnie się zmagasz, a drugi to choroba alkoholowa, na czym polega, czym się objawia i jak sobie z nią radzić.staaw - Pon 07 Lis, 2011 22:08
Izzy napisał/a:
co rozumiesz przez zwrot, że moge je skrzywdzic? jak byś mó\gł to rozwiń proszę
Mój ojciec alkoholikiem nie był, był natomiast niedostępny emocjonalnie. Odszedł od nas kiedy miałem 14 lat, na prawdę nigdy z nami nie był, mieszkał tylko i pieniądze przynosił...
Moja mama próbowała zastąpić mi matkę i ojca jednocześnie, kontrolowała każdy ruch byle się synkowi krzywda nie stała. Kochała tak silnie, że już jako nastolatek uciekałem w alkohol... przed chorą miłością...
Stosunkowo niedawno jej wybaczyłem. Po śmierci...Żeglarz - Pon 07 Lis, 2011 22:13
pterodaktyll napisał/a:
Ja tylko niosę pomoc
Ach ty manipulancie staaw - Pon 07 Lis, 2011 22:15
Żeglarz napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Ja tylko niosę pomoc
Ach ty manipulancie
Nie manipulancie tylko alkoholiku...
Chociaż... co za różnica? Izzy - Pon 07 Lis, 2011 22:15 Staw, rozumiem
Żeglarz jeszcze nie uczestniczyłam w terapii, tutaj przeczytałam, że jest coś takiego jak grupa dla współuzależnionych i że w ogóle jestem współuzależniona- jeszcze chyba nie rozumiem tego pojęcia
jestem tu, ponieważ szukam odpowiedzi na pytania, czy robię dobrze, jak pomóc sobie i wiele innych...
już mi daliście sporo propozycji na jesienno-zimowe wieczory- chodzi o lekturę oczywiście wszystkie linki mi się nie otwierają, książka nie chce ściągnąc, ale poszperam i przeczytam
co do wampirów energetycznych, to kiedyś się zastanawiałam nad tym, bo kiedyś byłam wesoła, optymistycznie nastawiona do życia, a potem przygasłam, żyłam z dnia na dzień, da dziecipterodaktyll - Pon 07 Lis, 2011 22:16
Żeglarz napisał/a:
ty manipulancie
W Twoich ustach to komplement pterodaktyll - Pon 07 Lis, 2011 22:17
staaw napisał/a:
Nie manipulancie tylko alkoholiku...
Chociaż... co za różnica?
Zasadnicza. Nie każdy manipulant jest alkoholikiem natomiast każdy alkoholik jest manipulantem Żeglarz - Pon 07 Lis, 2011 22:18
staaw napisał/a:
Nie manipulancie tylko alkoholiku...
A co to za usprawiedliwianie? staaw - Pon 07 Lis, 2011 22:18
Izzy napisał/a:
wszystkie linki mi się nie otwierają, książka nie chce ściągnąc, ale poszperam i przeczytam
Spróbuj wejść przez google...
wpisz "małżeństwo na lodzie chomikuj"...staaw - Pon 07 Lis, 2011 22:19
pterodaktyll napisał/a:
staaw napisał/a:
Nie manipulancie tylko alkoholiku...
Chociaż... co za różnica?
Zasadnicza. Nie każdy manipulant jest alkoholikiem natomiast każdy alkoholik jest manipulantem
zaczęłam czytac wasze wątki i wpadły mi Al-Anonki- możecie napisac parę słów o tym?
Moja żona po paru miesiącach z nimi przebywania zwróciła na siebie moją uwagę kiedy piłem. Uważam, że tylko dzięki wpływowi Al- Anon przez moją żonę dziś nie piję...
Bo gdyby nie ona pewnie nie dostrzegł bym problemu do dziś.... i jeszcze dłuuuuugo.
Albo już bym się zapił.Izzy - Pon 07 Lis, 2011 22:26 w mojej dziurze nie ma Al-Anonek niestety...
mój mąż podobno przestał pic, tzn on tak twierdzi; tylko, że ja mu nie wierzęŻeglarz - Pon 07 Lis, 2011 22:35
Izzy napisał/a:
że w ogóle jestem współuzależniona- jeszcze chyba nie rozumiem tego pojęcia
Jest pewien zestaw zachowań, charakterystycznych dla osób żyjących z osobami uzależnionymi, dysfunkcyjnymi, który jest przez nas osoby współuzależnione postrzegany jako działania dobre, konieczne, natomiast okazuje się, że te działania pozornie dobre odnoszą złe skutki, wpływają destrukcyjnie na nas jak i na osoby z naszego otoczenia.
O takim skrajnym przypadku napisał Staaw.
My współuzależnieni nie zauważamy zła naszych zachowań. Nie zdajemy sobie z nich sprawy. I dlatego potrzebna jest autoanaliza swoich zachowań. Jednak trudno zrobić to samemu. Bardzo pomocna w tym jest terapia oraz czerpanie wiedzy z książek i od innych osób np z forum.Żeglarz - Pon 07 Lis, 2011 22:38
Izzy napisał/a:
mój mąż podobno przestał pic, tzn on tak twierdzi; tylko, że ja mu nie wierzę
I bardzo słusznie, że mu nie wierzysz. Bo w przypadku czynnych alkoholików wierzyć można tylko czynom, natomiast nigdy słowom. Jak mogłaś przeczytać wyżej manipulacja to ich chleb codzienny. Żeglarz - Pon 07 Lis, 2011 22:40
Izzy napisał/a:
w mojej dziurze
Nie jest to chyba taka straszna dziura, skoro jest tam internet Izzy - Pon 07 Lis, 2011 22:42 no tak...
dzieki bardzo
frunę zatańczyc jeszcze jednego menueta i na dzisiaj się żegnam
dobranocŻeglarz - Pon 07 Lis, 2011 22:44
Izzy napisał/a:
dobranoc
Dobranoc Gonzo.pl - Wto 08 Lis, 2011 00:23 Spóźniłem się
Izzy, tu masz spis grup Al-anon w całej Polsce.
Może znajdziesz coś w swoim mieście lub w pobliżu.
lżej mi na sercu, że mogę tutaj napisac Wam o swoich troskach, a Wy bezintersownie mi pomagacie
czasami wstaję szczęśliwa, że zawalczyłam o siebie i dzieci, innego dnia smutna i w strachu co ja zrobiłam?? i czy dobrze? czy miałam rację i prawo do tego, aby dzieci nie miały ojca na codzień; potem ktoś mnie kopnie, prostuję się i jestem gotowa na kolejny dzień; natłok myśli, frustracja, lęk, innym razem- mogę robic więcej, mam spokój i ciszę, mam więcej cierpliwości dla dzieci; niestety wiem, że nie da się okreslic czasu jak dlugo to potrwa i się przekonam, że to co zrobiłam jest dobreKlara - Wto 08 Lis, 2011 08:28
Izzy napisał/a:
w mojej dziurze nie ma Al-Anonek niestety...
Dobrze przejrzyj spis.
Jestem pewna, że jest co najmniej jedna grupa
Przydałaby Ci się też terapia: http://www.psychologia.ed...hologiczna.html
Jeśli nie ma jej w Twojej miejscowości, to może gdzieś w pobliżu?małami - Wto 08 Lis, 2011 08:36 Witaj Izzy
Izzy napisał/a:
czasami wstaję szczęśliwa, że zawalczyłam o siebie i dzieci, innego dnia smutna i w strachu co ja zrobiłam?? i czy dobrze? czy miałam rację i prawo do tego, aby dzieci nie miały ojca na codzień; potem ktoś mnie kopnie, prostuję się i jestem gotowa na kolejny dzień; natłok myśli, frustracja, lęk, innym razem- mogę robic więcej, mam spokój i ciszę, mam więcej cierpliwości dla dzieci;
też to przeżywam, chyba taka jest kolej rzeczy, gdy już zdecydujesz się na jakieś zmiany, dopadają cię skrajne uczucia. Ale z czasem jest coraz łatwiej, a przeważają pozytywy.beata - Wto 08 Lis, 2011 08:46
Ja też polecam,to moja Biblia.Polecam również Dzień po niu w Al-Anon.To mój przewodnik po życiu. beata - Wto 08 Lis, 2011 08:48
Izzy napisał/a:
jak pomóc sobie i
Uważam,że już jesteś na właściwej drodze. Lila - Wto 08 Lis, 2011 08:56 Witaj Izzy
czy udało się ściągnąć "małżeństwo na lodzie"?
Jeśli będziesz mieć trudność to mogę przesłać na pw.Izzy - Wto 08 Lis, 2011 09:19 postaram się dostac wszystkie pozycje
"małżeństa" nie udało mi się ściągnąć, będę wdzięczna gdybyś przesłałamałami - Wto 08 Lis, 2011 09:24
Lila napisał/a:
czy udało się ściągnąć "małżeństwo na lodzie"?
Jeśli będziesz mieć trudność to mogę przesłać na pw.
A czy mi mogłabyś też przesłać? Lila - Wto 08 Lis, 2011 09:26 Oczywiście, już Wam przesyłam Lila - Wto 08 Lis, 2011 09:29 Pojawia się komunikat, że rozszerzenie pdf jest niedozwolone. Pozostaje przesłać ją na maila. Jeśli chcecie to wyślijcie swoje adresy na pw.Izzy - Wto 08 Lis, 2011 09:33 napisz mi proszę czy wiadomośc dotarła, bo pierwszy raz wysyłam Lila - Wto 08 Lis, 2011 09:40 wysłałam wiadomość na pw, sprawdź proszę bo u mnie nic nie maIzzy - Wto 08 Lis, 2011 10:07 myślę, że pójdę do psychologa na początek, może mnie dalej pokieruje i nie będę musiała sama szukac tych miejsc
zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, że dałam mężowi szansę; są chwile, że ogarnia mnie panika, że kiedyś będzie to samo, że będzie się starał na początku, a potem będzie jak zwykle
z tego co tu na forum czytałam, nie ma co liczyć na szybkie zmiany, że mogą to być miesiące a wręcz lata
a on chce wrócić i to szybko, a ja nie jestem gotowa i nie chcę go ranić, ale on nie zrozumie, że to właśnie jest szansa ... że może kiedyś będziemy znowu razem, ale teraz to jest niemożliwe
nie wiem jak go przekonać, jak udowodnić, że tak będzie lepiej, że nie zostawiam go, ale wg mnie tylko taka droga będzie dobrapterodaktyll - Wto 08 Lis, 2011 10:09
Izzy napisał/a:
nie wiem jak go przekonać, jak udowodnić, że tak będzie lepiej, że nie zostawiam go, ale wg mnie tylko taka droga będzie dobra
Lepiej zwróć uwagę na to, że to jest potakiwanie......a uśmiech? No cóż, takie "sklejanie" rozbitego związku to cholernie trudna sprawa, choć słyszałem, że komuś kiedyś się to udało. Osobiście nie znam żadnej pary, która jest razem "po przejściach" Izzy - Wto 08 Lis, 2011 10:22 żartowałam hehe
wiem, ale podobno każdy zasługuje na szansęLila - Wto 08 Lis, 2011 10:24 Myślę, że to dobry pomysł poszukać dla siebie wsparcia.
Nie zrozumie?
Jeśli nie to trudno. Będziesz całe życie trzymać go za rękę, tłumaczyć i niańczyć bo ON nie rozumie?
Nie przekonasz. Przynajmniej nie słowami. Być może swoją konsekwencją, działaniem...Whiplash - Wto 08 Lis, 2011 10:25
Izzy napisał/a:
wiem, ale podobno każdy zasługuje na szansę
Tak i zwróć uwagę co sama napisałaś. SZANSĘ, a nie szanse. Jedną. Ostatnią. (I to niekoniecznie)pterodaktyll - Wto 08 Lis, 2011 10:49
Izzy napisał/a:
podobno każdy zasługuje na szansę
a "prawie" robi wielką różnicę Żeglarz - Wto 08 Lis, 2011 10:50 Witaj Izzy w nowym dniu
Izzy napisał/a:
pójdę do psychologa na początek, może mnie dalej pokieruje i nie będę musiała sama szukac tych miejsc
Ja bym Ci radził odwrotnie. Poszukaj najpierw ośrodka terapii uzależnień i idź do psychologa, który tam pracuje. Nie wszyscy psychologowie znają się na uzależnieniach, a jeszcze mniej na współuzależnieniach. W takim ośrodku masz szansę od razu otrzyma fachową pomoc.
Izzy napisał/a:
zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, że dałam mężowi szansę
O tym się przekonasz dopiero, po czasie, jeżeli tą szansę dobrze wykorzysta.
Jednak do dawania szansy musisz się dobrze przygotowac, żebyś nie została zmanipulowana i nie obudziła się kolejny raz w koszmarze nad którym nie masz kontroli.
Taka szansa musi byc obwarowana bardzo mocnymi warunkami:
1. Całkowita abstynencja przez jakiś czas zanim będzie mógł wrócic do domu (rok, dwa lata?)
2. Wyeliminowanie destrukcyjnych zachowań (agresja, manipulacja)
3. Podjęcie przez męża terapii uzależnień - cały cykl.
4. Zaangażowanie się w ruchu AA
5. Zmiana chorego myślenia na zdrowe. Wyzwolenie się z mechanizmu iluzji i zaprzeczeń. Jest to mechanizm który powoduje że osoba uzależniona manipuluje sobą oraz otoczeniem w taki sposób, żeby usprawiedliwic możliwośc zażywania alkoholu lub innych środków zmieniających świadomośc.
Jak widzisz nie jest to łatwa sprawa. Ale bez spełnienia tych warunków praktycznie nie ma szans na to, żeby Twój mąż przestał pic, a Ty żebyś była z nim szczęśliwa.
W realizacji tych warunków kluczowa jest Twoja postawa, a mianowicie konsekwencja. Jeżeli nie będziesz konsekwentna wówczas będziecie kręcic się wokół picia lub nie picia Twojego męża i nic nie posuniecie się do przodu.
Izzy napisał/a:
nie wiem jak go przekonać, jak udowodnić,
To jest kolejna sprawa z której musisz sobie zda sprawę.
Po pierwsze: Twój mąż ma szansę na to że przestanie pic tylko wówczas, gdy będzie robił to wyłącznie dla siebie, dla swojego szczęścia.
Po drugie: Ty masz szansę na wyzwolenie się z kręgu współuzależnienia, gdy zaczniesz dbac o siebie, dbac o to, żebyś była szczęśliwa z sobą samą
Po trzecie: Wy macie szansę na to, żeby tworzyc wspólną rodzinę tylko wówczas, gdy uniezależnicie się od siebie emocjonalnie. Co to znaczy? Przeczytasz o tym w książce "Koniec współuzależnienia"
Droga Izzy
Proces zdrowienia Twojego, Twojego męża i Waszej rodziny jest długotrwały, trudny, wymaga dużo wysiłku, pokory, nauki, gruntownej analizy siebie, wypracowania zdrowych zachowań.
Ale nie jest niemożliwy Wiele osób z tego forum jest tego przykładem. Np. ja.
Uzbrój się w cierpliwośc, pokorę i konsekwencję.
Mądrośc i potrzebę dążenia do normalności posiadasz, widac to po tym co robisz. W związku z tym masz dużą szansę na szczęście i lepsze życie.
Czego Ci życzę z całego serca Lila - Wto 08 Lis, 2011 10:58
Żeglarz napisał/a:
Wy macie szansę na to, żeby tworzyc wspólną rodzinę tylko wówczas, gdy uniezależnicie się od siebie emocjonalnie.
i to jest chyba w tym wszystkim najtrudniejsze...
Żeglarz napisał/a:
Przeczytasz o tym w książce "Koniec współuzależnienia"
polecam jeszcze "Miłość to wybór. O terapii współuzależnień".Jacek - Wto 08 Lis, 2011 11:00
Izzy napisał/a:
czasami wstaję szczęśliwa, że zawalczyłam o siebie i dzieci, innego dnia smutna i w strachu co ja zrobiłam?? i czy dobrze? czy miałam rację i prawo do tego, aby dzieci nie miały ojca na codzień;
czym ty się paraskasz moja droga ???
oczywiście że dobrze zrobiłaś że zawalczyłaś o siebie i nie zapomniałaś o bezbronnych dzieciach
spróbuj na to spojrzeć tak
czy to jabłuszko nie można nazwać jabłuszkiem???
ale na co komu takie jabłuszko???Jacek - Wto 08 Lis, 2011 11:39
Izzy napisał/a:
zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, że dałam mężowi szansę; są chwile, że ogarnia mnie panika, że kiedyś będzie to samo, że będzie się starał na początku, a potem będzie jak zwykle
z tego co tu na forum czytałam, nie ma co liczyć na szybkie zmiany, że mogą to być miesiące a wręcz lata
a on chce wrócić i to szybko,
myślę że mogę ci odpowiedzieć na to pytanie
odpowiem opowieścią
... wstając rano co dzień szybkie golenie,szykowanie drugiego śniadanka i fru do pracy
czasem się zastanawiałem po co to śniadanie brałem,gdy tak już nie było na nie miejsca
które zapełniał alkohol
po pracy odwiedzane bary i przysklepowe miejsca,po których wracałem późnym wieczorem do domu (i tu podkreślę - był ojciec,był mąż - lecz tylko ja zauważałem słowo był - bo gdzie on był ??? tylko na papierku)
i tak dzień za dniem mijał ,aż przychodził weekend
gdzie było można na chwilkę złapać ojca,męża
zbolałego,chorego,obrzyganego,niezdolnego podnieść się z wyra
no i znowu jak by go nie było
ale na tyle przytomny że było można jemu nawciskać parę zastraszających słów
typu - jak tak dalej będzie odchodzę,i jeszcze coś o rozwodzie było
i mijały se tak dni,miesiące a nawet lata
a ja beztrosko sobie co rano szykowałem drugie śniadanko
jeden dzień mnie wtenczas utkwił szczególnie,był silnym ciosem który trafnie dotarł w mój umysł
i choć był tak dawno temu i jak wiadomo czas zaciera ślady
to jednak podświadomość nie pozwala abym o nim zapomniał
i tu moja droga Izzy podkreślę że to jest odpowiedź na twe pytanie
ten dzień,to był powrót pewnego dnia z pracy do domu
gdzie czekała na mnie żona w ręku,z papierem o sprawę rozwodową
dzieci już nie było ,były u teściowej
a ona po wręczeniu mnie tegoż papieru z zimną kamienną twarzą i nieubłaganym charakterku ,wyszła
ten dzień miał się już dla mnie nie skończyć
ale wruciła
lecz ten dzień trwał dwa lata ... które dziś uważam za bardzo dobry sposób aby się dobrze utrwaliło w mej podświadomości
Izzy,ja tobie nie mogę zagwarantować że tak będzie w twoim przypadku
jednak w moim,mimo że mam pamięć ulotną
to akurat to bardzo dobrze zagnieździło się w mej podświadomości
celowo opowiedziałem dwu znaczące wersje ... te krótkie weekendowe oczekiwania na skutki
i ten jeden jedyny który był pociągnięty do dwuletniego ale skutek widoczny
bo już tak właśnie 13 rok minąbeata - Wto 08 Lis, 2011 11:40
Whiplash napisał/a:
To istnieje życie gdzieś tam? Poza Dekadencją?
Podobno.Tak mówia. Izzy - Wto 08 Lis, 2011 12:03 Żeglarzu dostałam namiary babeczki podobno konkretnej przy ośrodku uzależnień, wiedziałam że musi to być ktoś kompetenty, idę w czwartek
Odnosząc się do punktów które napisałeś:
1-obiecał, że nie będzie pić i nie pije podobno dla siebie
2-obiecał, chociaż mówi, że nie powinien nic obiecywać, że nie będzie więcej kłótni z wyzwiskami na czele, że jakby miał się wkurzyć, to wyjdzie i przemyśli i dopiero odpowie
3-poszedł podobno na terapię
4-podobno chodzi na AA
5-kiedyś mi mówił, że pije przeze mnie teraz twierdzi, że pije bo...pełno przykładów, w każdym razie nie wini nikogo (chyba)
co do konsekwencji- w takim razie już wiem co robić, nie będziemy mieszkać razem
dziękuję Ci bardzo i cieszę się, że Wam się udało Izzy - Wto 08 Lis, 2011 12:07 Jacku dziękuję za Twoją historię, dała mi światełko, że może kiedyś...pterodaktyll - Wto 08 Lis, 2011 12:08
Izzy napisał/a:
-obiecał, że nie będzie pić i nie pije podobno dla siebie
2-obiecał, chociaż mówi, że nie powinien nic obiecywać, że nie będzie więcej kłótni z wyzwiskami na czele, że jakby miał się wkurzyć, to wyjdzie i przemyśli i dopiero odpowie
3-poszedł podobno na terapię
4-podobno chodzi na AA
5-kiedyś mi mówił, że pije przeze mnie teraz twierdzi, że pije bo...pełno przykładów, w każdym razie nie wini nikogo
Izzy napisał/a:
już wiem co robić, nie będziemy mieszkać razem
Jest to jedyna rozsądna rzecz jaką możesz zrobić w tej sytuacji. Żebyś wiedziała ile razy ja coś podobnego obiecywałem......... Izzy - Wto 08 Lis, 2011 12:10 zostaje jeszcze kwestia wzięcia się za siebie...jakieś propozycje co można zrobić ze sobą? chodzi o wygląd?wyjścia?naukę? hmm
bo wieczory już mam zajęte-będę czytać lektury polecone przez was, koleżanka mi szuka w necie i już jedną mamesaneta - Wto 08 Lis, 2011 12:19
Izzy napisał/a:
będę czytać lektury polecone przez was, koleżanka mi szuka w necie i już jedną mam
Gdybys chciała to mam kilka fajnych tytułów w .pdf, moge przesłać, jesli podasz mi swojego maila na PW małami - Wto 08 Lis, 2011 12:52
Izzy napisał/a:
jakieś propozycje co można zrobić ze sobą? chodzi o wygląd?wyjścia?naukę?
rób wszystko co poprawi Twoje samopoczucie. Fryzjer, kosmetyczka, siłownia, kino, kawiarnia, ploteczki z kumpelą......itp.,itd. Warto zainwestować w siebie Gonzo.pl - Wto 08 Lis, 2011 13:20
pterodaktyll napisał/a:
No cóż, takie "sklejanie" rozbitego związku to cholernie trudna sprawa, choć słyszałem, że komuś kiedyś się to udało. Osobiście nie znam żadnej pary, która jest razem "po przejściach"
Bardzo zdecydowane zdanie, ale...
Mam naprawdę rozległe znajomości wśród trzeźwiejących alkoholików i sam nie zliczę par, małżeństw, które są razem, które uleczyły swoje kontakty, bądź nad tym pracują. Pracują razem nad nowym modelem związku, nad wychowaniem dzieci, mają kolejne "nowe" dzieci, jak to w życiu...
Może to wygodne myśleć tylko o sobie, na pewno łatwiejsze...
tu jak zwykle jeden model, alkoholika dobić i to możliwie jak najszybciej
A właściwie Izzy, z tego co piszesz, nie wiem w końcu czy on pije, czy się leczy, jak długo...
Dla mnie jakaś różnica to jest...zagubiona85 - Wto 08 Lis, 2011 21:45
Izzy napisał/a:
zostaje jeszcze kwestia wzięcia się za siebie...jakieś propozycje co można zrobić ze sobą? chodzi o wygląd?wyjścia?naukę? hmm
bo wieczory już mam zajęte-będę czytać lektury polecone przez was, koleżanka mi szuka w necie i już jedną mam
Izzy witaj pewnie jesteśmy w podobnym etapie. Również myślę co zrobić ze sobą i narazie:
- basen
- długie kąpiele przy świecach i muzyce
- spacery
- zaplanowany mały remont po wyprowadzce m
- nauka hiszpańskiego
- czytanie książek nt. współuzależnienia
- czytanie lekkich książek przed snem
- odwiedzanie dawno nie widzianych znajomych, przyjaciół...
- gdybym miała kasę to jeszcze podróże, ale na to mnie niestety w tej chwili nie stać
A dzisiejszy wieczór spędziłam w wannie, później malowałam sobie paznokcie, zrobiłam gorącą czekoladę do picia..totalne rozpieszczanie siebie bo któż się o nas zatroszczy najlepiej jak nie my same Izzy - Wto 08 Lis, 2011 21:54 Gonzo pisałam w odpowiedzi do Żeglarza o mężu, więc cytuję siebie:
1-obiecał, że nie będzie pić i nie pije podobno dla siebie
2-obiecał, chociaż mówi, że nie powinien nic obiecywać, że nie będzie więcej kłótni z wyzwiskami na czele, że jakby miał się wkurzyć, to wyjdzie i przemyśli i dopiero odpowie
3-poszedł podobno na terapię
4-podobno chodzi na AA
5-kiedyś mi mówił, że pije przeze mnie teraz twierdzi, że pije bo...pełno przykładów, w każdym razie nie wini nikogo (chyba)
Zagubiona, super plan pójdę sobie na basen Gonzo.pl - Wto 08 Lis, 2011 23:06 Izzy, ja nadal widzę same "obiecał", same "podobno" i to tylko, ze nie wierzysz w nic co mówi, lub wierzyć nie chcesz.
Moje pytanie więc nadal pozostaje bez odpowiedzi.
A brzmiało ono czy nadal pije, czy też się leczy i ewentualnie jak długo.pterodaktyll - Wto 08 Lis, 2011 23:10
Gonzo.pl napisał/a:
Bardzo zdecydowane zdanie, ale...
Ale każdy ma prawo do niego, zwłaszcza jesli ma je na podstawie własnych doświadczeń
Gonzo.pl napisał/a:
jak zwykle jeden model, alkoholika dobić i to możliwie jak najszybciej
Czuję się "dobity" Gonzo.pl - Śro 09 Lis, 2011 05:19
pterodaktyll napisał/a:
zwłaszcza jesli ma je na podstawie własnych doświadczeń
Jeśli się mylę, popraw mnie, ale chyba nie masz zbyt wielu okazji do poznawania aowców?staaw - Śro 09 Lis, 2011 05:29
Gdy ktokolwiek, gdziekolwiek potrzebuje pomocy
chcę, aby napotkał wyciągniętą ku niemu
pomocną dłoń AA
I za to
Jestem odpowiedzialny
O dobijaniu nic nie słyszałem... Izzy - Śro 09 Lis, 2011 06:58 Gonzo napisałam Ci najlepiej jak potrafię. Nie mieszkamy razem, więc nie wiem czy pije, czy chodzi na AA. Mogę Ci tylko napisac, że tak mówi. A czy mu wierzę to inna sprawa. Tak często mnie okłamywał, że ciężko mi w cokolwiek uwierzyc.Izzy - Śro 09 Lis, 2011 07:00 Gonzo nie odpowiedziałam na pytanie czy się leczy...tzn jak? w szpitalu?
co do długości niepicia to ponad miesiącszymon - Śro 09 Lis, 2011 07:04
Izzy napisał/a:
co do długości niepicia to ponad miesiąc
dasz sobie rękę odciąć?
Izzy napisał/a:
Nie mieszkamy razem, więc nie wiem czy pije
moim zdaniem, nie powinnaś się aktualnie tym przejmowac, zajmij się sobą bo ty jesteś najważniejsza Izzy - Śro 09 Lis, 2011 07:06 wiem ale Gonzo przy przycisnał z tym że nie odpowiadam na pytania, więc spróbowałam jeszcze raz; ciekawe czy mi się udało
wczoraj tyle siedziałam przed monitorem, że mnie oczy bolą i głowa
a od dzisiaj zajmę się sobą, mam już mały planszymon - Śro 09 Lis, 2011 07:26
Izzy napisał/a:
mam już mały plan
opowiedz nam o nim Izzy - Śro 09 Lis, 2011 07:29 zwalniam tempo, uczę się odmawiac gdy mi coś nie pasuje
a wieczorem relaks, salon urody nie mogę za dużo planowac bo pewnie nic by nie wyszłoszymon - Śro 09 Lis, 2011 07:42
Izzy napisał/a:
nie mogę za dużo planowac bo pewnie nic by nie wyszło
nie mozesz tak myśleć
projektujesz sobie jakiś obraz tego czego nie ma, tego co chciałbyś, zeby było.
spróbuj pogodzić sie z tym co teraz aktualnie masz.
z czasem nabierzesz większej pewności siebie, jednak długa droga przed tobąIzzy - Śro 09 Lis, 2011 07:50 tzn mam nie zakladac że moze mi nie wyjsc? i probowac wszystkiego? czy raczej nie planowac...bo sie pogubilamstaaw - Śro 09 Lis, 2011 08:00 Sprzątaj po małym kawałeczku ten zapaprany dywan, jeżeli będziesz robiła wszystko na raz, tylko bałagan będzie coraz większy...
Tam gdzie jest już czyściutko, ustanów zakaz wjazdu w buciorach...pterodaktyll - Śro 09 Lis, 2011 12:09
Gonzo.pl napisał/a:
Jeśli się mylę, popraw mnie,
Poprawiam........
Czy Tobie się wydaje, że można tak bezkarnie "olać" ruch aowski w trzeźwieniu? Izzy - Śro 09 Lis, 2011 17:28 czy "aowski" tzn AA? OSSA - Śro 09 Lis, 2011 18:31
Izzy napisał/a:
tzn mam nie zakladac że moze mi nie wyjsc? i probowac wszystkiego? czy raczej nie planowac...bo sie pogubilam
Co masz na myśli ? Klara - Śro 09 Lis, 2011 18:37
Izzy napisał/a:
czy "aowski" tzn AA?
Dokładnie.
Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój wspólny problem i pomagać innym w wyzdrowieniu z alkoholizmu.
Jedynym warunkiem uczestnictwa we wspólnocie jest chęć zaprzestania picia. Nie ma w AA żadnych składek ani opłat, jesteśmy samowystarczalni poprzez własne dobrowolne datki.
Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, działalnością polityczną, organizacją lub instytucją, nie angażuje się w żadne publiczne polemiki, nie popiera ani nie zwalcza żadnych poglądów.
Naszym podstawowym celem jest trwać w trzeźwości i pomagać innym alkoholikom w jej osiągnięciu.
wiem ale Gonzo przy przycisnał z tym że nie odpowiadam na pytania,
Izzy, nie przyciskam, przepraszam, jesli tak to odebrałas. Nie musisz na nic odpowiadac.
Ja chciałem mieć w miarę obiektywny obraz tego, o czym czytam.
I chyba tylko ja.Borus - Śro 09 Lis, 2011 20:37
Gonzo.pl napisał/a:
Ja chciałem mieć w miarę obiektywny obraz tego, o czym czytam.
Co tobie w tym przeszkadza?
Gonzo.pl napisał/a:
I chyba tylko ja.
Skąd taki wniosek? Izzy - Śro 09 Lis, 2011 21:17 Ossa sama nie wiem, próbowałam Szymona zrozumiec
ale wy wszyscy lubicie grę słów i czepiacie się o nie Izzy - Śro 09 Lis, 2011 21:18 Gonzo spoko wiem, że chcecie mnie po prostu zrozumiec Klara - Śro 09 Lis, 2011 21:28
Izzy napisał/a:
wy wszyscy lubicie grę słów i czepiacie się o nie
To chyba niezupełnie tak jest.
"Wsłuchujemy się" w słowa, bo na forum muszą nam wystarczyć, bo brakuje nam mowy ciała, tembru głosu.
Jeśli pójdziesz na terapię, lub/i do Al-Anonu, to po jakimś czasie też będziesz umiała z postu wyłowić słowa mówiące o tym, na jakim etapie choroby/zdrowienia jest Twój netowy rozmówca.Izzy - Śro 09 Lis, 2011 21:41 dziękuję
czytam właśnie "Małżeństwo na lodzie"...tak wiele rzeczy się zgadza, że to aż strasznepterodaktyll - Śro 09 Lis, 2011 21:42
Izzy napisał/a:
czytam właśnie "Małżeństwo na lodzie"..
A ja oglądam "Jezioro łabędzie" rufio - Śro 09 Lis, 2011 21:48 A ja czytam co wy oglądacie i czytacie
Kręci mi sie w kadłubku
Z duzo wrazen Izzy - Śro 09 Lis, 2011 21:48 a gdzie leci???? zawsze chciałam na żywo zobaczyc balet Izzy - Śro 09 Lis, 2011 21:49 Rufio a Ty coś czytasz?pterodaktyll - Śro 09 Lis, 2011 21:50
Izzy napisał/a:
a gdzie leci????
Na TVP Kultura Izzy - Śro 09 Lis, 2011 21:50 lece obaczyc i sobie nagram hehe szkoda, że nie od początku, mogłeś szybciej powiedziec Wiedźma - Śro 09 Lis, 2011 21:52 Znów mam deja vu pterodaktyll - Śro 09 Lis, 2011 21:54
Izzy napisał/a:
mogłeś szybciej powiedziec
Nie mogłem bo....oglądałem pterodaktyll - Śro 09 Lis, 2011 21:55
Wiedźma napisał/a:
Znów mam deja vu
To może do jakiegoś lekarza idź..........za często Ci sie to powtarza Izzy - Śro 09 Lis, 2011 21:55 Wiedźma a co tam ci się zdeżawużowało, hę? Izzy - Śro 09 Lis, 2011 21:56 Pterodaktyll, na drugi raz daj znac to pooglądamy razem
zezjadłam za dużo słodyczy i jest mi blepterodaktyll - Śro 09 Lis, 2011 21:58
Izzy napisał/a:
Pterodaktyll, na drugi raz daj znac to pooglądamy razem
OK nie ma problemu
Izzy napisał/a:
zezjadłam za dużo słodyczy i jest mi ble
Trzeba używać a nie nadużywać Izzy - Śro 09 Lis, 2011 22:01 no właśnie czytałam o nadużywaniu np słodyczy przez współuzależnionych, chyba trzeba z tym skończyc
przygotowałam zdrowsze przekąski- migdały i rodzynki; a to wszystko przez tort, zjadłam kawałeczek tylko hmm co do planowania, to rano obiecałam sobie, że koniec z podjadaniem słodyczy, jestem miętka
bo nerwowa...Wiedźma - Śro 09 Lis, 2011 22:23
pterodaktyll napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Znów mam deja vu
To może do jakiegoś lekarza idź..........za często Ci sie to powtarza
Zaczęło się od tego Twojego oleum pterodaktyll - Śro 09 Lis, 2011 22:28
Wiedźma napisał/a:
Zaczęło się od tego Twojego oleum
Ale ja nie mam żadnego deja vu........musi po czymś innym Cię dopadło rufio - Śro 09 Lis, 2011 22:44
Izzy napisał/a:
Rufio a Ty coś czytasz?
Was a w wolnych chwilach " Podrecznik ateisty '
A tak do Twoich tam takich - ten Twójk to moze zblizyc sie do Ciebei gdzies tak po dwóch latach - PREDZEJ TO GO GOŃ .PRSKOSSA - Śro 09 Lis, 2011 22:58
Izzy napisał/a:
Ossa sama nie wiem, próbowałam Szymona zrozumiec
ale wy wszyscy lubicie grę słów i czepiacie się o nie
Izzy zadałaś pytanie "od czego zacząć ?" moim zdaniem najlepiej od siebie.
Wiele osób szuka recepty by zmienić dorosłą osobę , rady w stylu zgłoś na komisje , policja , terapia itd. przerobiłam wszystko z marnym efektem. Długo nie mogłam pogodzić się z moja bezsilnością wobec jego choroby , zadręczałam się , czułam się winna , z drugiej strony byłam rozżalona, żyłam tym co on zrobił, co może jeszcze wymyślić.
Byłam tak skoncentrowana na nim , ze zapominałam o sobie , potrzeby wszystkich były ważniejsze ode mnie.
Moje życie zmieniło się dopiero jak zaczełam chodzić na terapie, przestałam pilnować jego, zajęłam się sobą i rozwiązywaniem problemów na które mam realny wpływ.staaw - Czw 10 Lis, 2011 06:27
Izzy napisał/a:
zezjadłam za dużo słodyczy i jest mi ble
Następnym razem mogę Ci pomóc... Izzy - Czw 10 Lis, 2011 07:07 Ossa to co piszesz brzmi logicznie, muszę zając się sobą, mam nadzieję, że mi psycholog w tym pomoże
Staaw a to następnym razem zgłoszę się do ciebie, masz jakąś tajną bron?Wiedźma - Czw 10 Lis, 2011 07:11
staaw napisał/a:
Izzy napisał/a:
zezjadłam za dużo słodyczy i jest mi ble
Następnym razem mogę Ci pomóc...
Izzy napisał/a:
Staaw a to następnym razem zgłoszę się do ciebie, masz jakąś tajną bron?
Tak. Jacka Borus - Czw 10 Lis, 2011 15:48
Wiedźma napisał/a:
Izzy napisał/a:
Staaw a to następnym razem zgłoszę się do ciebie, masz jakąś tajną bron?
Tak. Jacka
W tym przypadku - broń masowego rażenia... Wuśka. - Czw 10 Lis, 2011 16:00 esaneta - Czw 10 Lis, 2011 18:22
Borus napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Izzy napisał/a:
Staaw a to następnym razem zgłoszę się do ciebie, masz jakąś tajną bron?
Tak. Jacka
W tym przypadku - broń masowego rażenia...
To jeszcze tu nie dotarł? Może zachorował Kulfon - Czw 10 Lis, 2011 18:25
esaneta napisał/a:
Borus napisał/a:
Wiedźma napisał/a:
Izzy napisał/a:
Staaw a to następnym razem zgłoszę się do ciebie, masz jakąś tajną bron?
Tak. Jacka
W tym przypadku - broń masowego rażenia...
To jeszcze tu nie dotarł? Może zachorował
neu
druga zmiana maleństwo - Pią 11 Lis, 2011 12:49 hej...Izzy....słuchaj tego co mówią....warto....dawno mnie tu nie było ale jestem żywym dowodem na to że wart....bo napewno nikt cię tu nie skrzywdzia....a jak będziesz słuchać i wyciagać wnioski dla siebie....to napewno bardzo ci to pomoże... Izzy - Nie 13 Lis, 2011 17:09 wracam do tego co mi pisaliście na początku i analizuję
staram się myślec o sobie i dzisiaj pokazałam pazurki
jutro dowiem się kiey mają spotkania dla współuzależnionych-pani psycholog ma się dowiedziec; na pierwszysm spotkaniu praktycznie tylko mnie słuchała, a ja oczywiście nie zdążyłam jej wszystkiego powiedziec będę do niej chodzic, wydaje się normalna i sympatyczna, się okarze
zbieram się do rozmowy z mężem, muszę jakoś przemyślec co i jak mu powiedziec, tak aby wszystko zrozumiał
on chyba naprawdę myśli, że lada dzień do mnie wróci, że już się stara, a ja to widzę i prawdopodobnie doceniam i po tym jak mówi, że mnie kocha i tęskni to ja go z powrotem biegiem przygarnę,,,
nie wiem jak to mu przekazac, za miękka jestem staaw - Nie 13 Lis, 2011 17:34 Nie rozmawiaj teraz z mężem...
Najpierw poczytaj...
http://nalogi.wieszjak.pl...lkoholikow.htmlIzzy - Nie 13 Lis, 2011 17:37 Staw nie chodzi o to żeby szedł się leczyc, chodzi na AA i terapię, ale o to co z nami dalej, bo minął czas gdy powinnam mu powiedziec czy on może się wprowadzic czy nie...Izzy - Nie 13 Lis, 2011 17:42 walczę z poczuciem winy, z tym, że chcę trzymac go od siebie z daleka, a on jest miły, robi słodkie oczy, rozmawia ze mną normalnie, zajmuje się dziecmi, nie robi awantur, czyli robi wszystko, żebym powiedziała mu, że ma wracac
a ja całą sobą czuję, że tak nie powinnam robic, tylko wystąpic o separację, aby zrozumiał, że naprawdę musi się zmienic; to co widzę na zewnątrz nie starcza, nie wim co jest w środku, skąd mam wiedziec, że nie wroci do picia bo miesiącu, roku..?
cięzko mi ze sobą i myślami
dzieci tęsknią za tatą, bo wreszcie go mająstaaw - Nie 13 Lis, 2011 17:45 Pomyśl sama, czy lubisz jajka na twardo czy na lekko...
Nikt za Ciebie tej decyzji nie podejmie...Izzy - Nie 13 Lis, 2011 17:48 ooo akurat tu nie mam problemu- z majonezem o każdej porze dnia i nocy
wiem i to jest najgorszestaaw - Nie 13 Lis, 2011 17:49 Jeżeli wiesz, to teraz podejmij najlepszą dla siebie decyzję...Izzy - Nie 13 Lis, 2011 17:51 boję się
ale nie umiem określic czego
jego reakcji
gniewu
krzyku
łez
tłumaczenia się dlaczego
i wprowadzenia tego w praktykę
chyba jednak wiem czego się bojęstaaw - Nie 13 Lis, 2011 17:52
Izzy napisał/a:
chyba jednak wiem czego się boję
Czego?Izzy - Nie 13 Lis, 2011 17:54 tego, że go zawiodę
oraz tego, że będzie na mnie wściekły i uzna, że to wszystko to co robił przez te dwa miesiące się mu nie opłaciły, że niepotrzebnie się trudził
i to mnie zaboli najbardziej, bo bym chciała żeby nam się kiedyś udałostaaw - Nie 13 Lis, 2011 17:57 On jakoś nie rozpaczał kiedy Ciebie zawodził...
Jeżeli z powodu rozstania zacznie pić, możesz być pewna że znalazł by sobie równie dobry powód do picia nawet jeżeli zostalibyście razem...
Zawsze możecie za rok czy dwa zostać na powrót razem... W dwa miesiące to on dopiero troszeczkę przetrzeźwiał...Klara - Nie 13 Lis, 2011 17:57
Izzy napisał/a:
chyba jednak wiem czego się boję
Izzy napisał/a:
tego, że go zawiodę
Pomyśl, czego się TY obawiasz.
Myśl przez chwilę TYLKO O SOBIE.Izzy - Nie 13 Lis, 2011 18:01 macie rację, ciut mi lepiej
ale z nerwów nawet jak piszę z wami o tym, żołądek mi się wywracastaaw - Nie 13 Lis, 2011 18:03
W ilościach przemysłowych... mi pomaga...Izzy - Nie 13 Lis, 2011 18:11 dziękuję, dzisiaj się skończyła, więc pożyczę
idę zrobic coś dla siebie
do wieczorkaBorus - Nie 13 Lis, 2011 18:17
Izzy napisał/a:
, że go zawiodę
oraz tego, że będzie na mnie wściekły i uzna, że to wszystko to co robił przez te dwa miesiące się mu nie opłaciły, że niepotrzebnie się trudził
Widzisz, ja byłem cierpliwy półtora roku.
Miałem nadzieję, że nasze małżeństwo można jeszcze uratować.
Niestety, wydarzyło się zbyt wiele, aby to udźwignąć...
i rozwód był tylko sformalizowaniem rozpadu związku.
Ale mimo wszystko do picia nie wróciłem... OSSA - Nie 13 Lis, 2011 18:53
Izzy napisał/a:
tego, że go zawiodę
oraz tego, że będzie na mnie wściekły i uzna, że to wszystko to co robił przez te dwa miesiące się mu nie opłaciły, że niepotrzebnie się trudził
i to mnie zaboli najbardziej, bo bym chciała żeby nam się kiedyś udało
Izzy co byś nie zrobiła d***pa zawsze z tyłu , wybierz takie wyjście by ciebie i dzieci najmniej bolało.
Ja kiedyś uciekłam od mena z dziećmi do rodziców, mieszkałam u nich przez pół roku, on w tym czasie podjął terapię obiecywał itd. Wróciłam, bo uwierzyłam, chciałam by dzieci Boże Narodzenie spędzały razem z ojcem, było jak w bajce, ale po Nowym Roku on zaczął od pić, nie miałam siły kolejny raz w ciągu roku zmieniać starszemu szkoły. Od tamtej decyzji minęło już 17 lat i nie raz żałowałam, że miałam wówczas miękkie serce.
Synowie mieli do mnie pretensję o to, że ojciec ... ale z drugiej strony jak każdy chcieli mieć pełną rodzinę.
Ja na twoim miejscu jeszcze bym trochę poczekała z jego powrotem do domu. Oczywiście jeśli on chce i jest trzeźwy powinien mieć kontakt z dziećmi ( nie pamiętam w jakim są wieku?),pterodaktyll - Nie 13 Lis, 2011 19:03
Izzy napisał/a:
ja całą sobą czuję, że tak nie powinnam robic, tylko wystąpic o separację, aby zrozumiał, że naprawdę musi się zmienic;
Koniecznie zaufaj swojej podświadomości. Ona podpowiada Ci co jest dla Ciebie najlepsze i nie bój się podjąć tej decyzjiGabi74 - Nie 13 Lis, 2011 19:39 Witam Izzy.
całkiem niedawno miałam podobne dylematy. Podjęłam decyzję o rozstaniu. Jestem sama z dzieckiem od 2 miesięcy. I wiesz co, jest mi trudno, mam czasami dosyć, ale za nic nie chciałabym wrócić do tamtego życia. Jestem wolna, sama decyduje o swoim zyciu. Nie jestem współuzależniona. Odczuwam ogromną różnicę w jakości życia.
I chociaż mój partner obiecuje, ze teraz już się zmieni, to nie wierzę mu. Za dużo razy mnie oszukiwał.
Każda historia jest inna. Ty pójdziesz swoją drogą. Ale nie widzę nic złego w dbaniu o siebie. Życzę Ci odwagi w podejmowaniu decyzji. Jakakolwiek ona będzie to będzie Twoja, masz prawo się pomylic i masz prawo zmienić swoją decyzję . Może to oczywiste, ale mi uświadomienie sobie tego bardzo pomogło.Gonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 21:14 Moje przeczucia rzadko mnie mylą, a i coraz bardziej sie potwierdzają. Moje wcześniejsze pytania miały służyć obiektywnemu ogladowi sytuacji. I coraz bardziej myslę, ze taki mam.
Izzy, czy to jest forum, na którym pisze twój mąż?
Mam wrażenie, że poprzez forum informujesz go o czyms, o czym z nim nie rozmawiasz.
Czy po to weszłaś akurat na to forum? W google jest ono dopiero na 6 pozycji.
Jeśli tak, to byłby to nie teatr, jak to gdzie indziej nazwał Yuraa, ale niezła szopka.
I niedorosła kpina z nas wszystkich.Jonesy - Nie 13 Lis, 2011 21:18
Izzy napisał/a:
tego, że go zawiodę
oraz tego, że będzie na mnie wściekły i uzna, że to wszystko to co robił przez te dwa miesiące się mu nie opłaciły, że niepotrzebnie się trudził
i to mnie zaboli najbardziej, bo bym chciała żeby nam się kiedyś udało
Jeżeli się wścieknie, bo "niepotrzebnie się trudził" przez dwa miesiące, to nie będziesz miała co żałować decyzji o rozstaniu.
Zasco do samej decyzji - przypuszczam, że jest ona bardzo ciężka. Nie napisałaś nic więcej, na temat jak pił mąż i ile pił, zresztą, nie wiem czy to ważne. Może ważne, bo skoro przekreślił szansę na wspólne życie, to faktycznie musiał Ci zaleźć za skórę (z porównania pisze - wiem co ja wyprawiałem i żona nie odeszła).
Anyway - na jednej szali trzymasz wizję zdrowej rodziny, z trzeźwym ojce, swoich dzieci, Twoim mężem i oparciem. Na drugiej szali wizja życia ze śmierdzącym alkoholikiem, co za 15 lat może okazać się mało fajne. Tylko od Ciebie zależy czy wciąż zostało w Tobie trochę zaufania do tego człowieka, czy dasz radę rozpalić uczucie na nowo.
Od niego znowu zależy, czy to co robi to tylko próby na pokaz, czy faktyczna zmiana całego swego życia.
Najłatwiej byłoby teraz uciąć wszystko, odwrócić się i odejść. Ale nie zawsze najłatwiej znaczy najlepiej.
Ja akurat nie doradzę Ci żebyś odeszła, lub żebyś z nim została - ta decyzja i jej konsekwencje będą Twoje i jego. Czasem warto dać szansę i uratować marzenia, a czasem po prostu trzeba odpuścić.
Musisz też mieć świadomość tego, że nie tylko alkoholicy i współuzależnieni mają ciężkie i trudne życie. Bardzo często koniec problemów z alkoholem wcale nie oznacza końca wszystkich problemów. Ot, zaczyna się zwykłe, szare życie wtedy. Pełne nerwów, znojów, pułapek, radości, nadziei, porażek.
Życie okazuje się być najbardziej skomplikowaną grą. Ja co wieczór zastanawiam się, czy moja żona zrobiła dobrze dając mi szanse, co wieczór myślę, czy wszystko robię tak jak powinienem. Czy zadośćuczyniam jej tego co jej przysporzyłem. To nie jest też łatwe życie. Ale jestem szczęśliwy, że tak nam się ułożyło i układa.
Masz ciężką decyzję przed sobą, ktoś Ci może napisze, że sama jej nie podejmujesz, że mąż podjął ją już dawno za Ciebie. Ty tylko masz epilog dopisać. Cóż, a może własnie mąż zaczął pisać nowy rozdział? Co jeśli przed wami jeszcze kolejne tomy wspólnych przygód?
Udanych decyzji życzę. Wydajesz się być naprawdę mądrą babeczką. Co byś nie zadecydowała, poradzisz sobie.Izzy - Nie 13 Lis, 2011 21:20 Gonzo a skąd mam wiedziec czy mój mąż pisze na forum?
czy każdy musi się tłumaczyc dlaczego tutaj prosi o pomoc?
czy uraziłam was pytaniami? czy napisałam coś niewłaściwego o swoim męzu, że piszesz, że to teatr?
mogę Ci powedziec dlaczego wybrałam to forum- wydało mi się czyste i przejżyste w obsłudze; poczytałam trochę waszych wypowiedzi, w jaki sposób odpowiadacie innym i ich wspieracie i to mnie ujęło;
wydaje mi się, że się nie wymądrzam, nie wiem dlaczego tak mnie potraktowałeś
bardzo mi przykro z tego powoduGonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 21:23 Ja pozostanę przy swoim zdaniu.
I powstrzymam się od komentarzy Twojej wypowiedzi.
Mnie sie nie da zmanipulować jednym - przykro mi.Izzy - Nie 13 Lis, 2011 21:24 powiedz mi jak Cię chcę zmanipulowac? prosząc o rady?Gonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 21:28 Czy Andrzej jest Twoim mężem?Izzy - Nie 13 Lis, 2011 21:30 Mój mąż ma na imię AndrzejandrzejK - Nie 13 Lis, 2011 21:30 a moze powinnas to wiedziec bo ci o tym powiedzial??!!
WITAJ KOCHANIE
jest mi niezmiernie przykro ze dowiaduje sie takich zeczy z internetu bo sama nie jestes w stanie ze mna szczerze i otwarcie porozmawiac!!!--PRZYKRO MI i JESTEM ZAWIEDZIONY ale to minie
moi drodzy tak to w naszym zwiasku ostatnio sie krecilo ze z forum dowiadywalem sie o czym moja zona mysli co robi-- i nie tylko tym forum swego czasu
mysle ze jutrzejsza rozmowa jest juz zbedna co mialas mi do przekazania juz to zrobilas!
dla mnie to niestety wyglada jednoznacznie a szkoda bo myslalem ze uda nam sie a jednak nie
trzezwiec bede dalej sie staral i to bym chcial zebys wiedziala - tylko czesc motywacji sie zmienia niestety
wiedz ze milosc jest ulotna -(i kto to mowi -powiecie-)-ale juz teraz to wiem z kazdym dniem rozstania bedzie malec i ty izo nie zdajesz sobie z tego sprawy chyba
JESZCZE RAZ --WITAJ ZONO-- moj ty milionie megabajtow
a moze powinienem powiedziec - ZEGNAJ??!!Gonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 21:32 Dziękuję IzzyGonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 21:34 No to Gonzo znowu oberwie Klara - Nie 13 Lis, 2011 21:34
andrzejK napisał/a:
JESZCZE RAZ --WITAJ ZONO-- moj ty milionie megabajtow
a moze powinienem powiedziec - ZEGNAJ??!!
Wiesz co Andrzej?
JESTEŚ GNOJKIEM! andrzejK - Nie 13 Lis, 2011 21:35 JA?
JA?
JA?
JA?
JA?Izzy - Nie 13 Lis, 2011 21:36 czy i ja nie miałam prawa prosic o pomoc?
sam wiesz, że nie mam z kim pogadac, kto by spojrzał na wszystko z boku, kto by mi doradzil bezintersownie
to, że mieliśmy porozmawiac dobrze wiedziałeś
wiesz, że nie chcę się rozwodzic
ale pewnie przeczytasz wszystko od początku i będziesz wiedział co myślałam i z czym mam problemy, trudno
przykro mi, że trafiliśmy na jedno forumpterodaktyll - Nie 13 Lis, 2011 21:37
Gonzo.pl napisał/a:
No to Gonzo znowu oberwie
Jeżeli dorośli ludzie wybrali sobie taką formę przekazu i porozumienia między sobą, to gdzie widzisz tę manipulację i własciwie w jaki sposób Cię to dotyka?Klara - Nie 13 Lis, 2011 21:37
andrzejK napisał/a:
JA?
JA?
JA?
JA?
JA?
Oczywiście!
Nie ma w Tobie cienia refleksji!
TY JESTEŚ JESZCZE CIĄGLE PIJANY! dlugixp - Nie 13 Lis, 2011 21:37 ...ale nam się tu rodzinnie zrobiło Izzy - Nie 13 Lis, 2011 21:38 Pterodaktyl wcale nie chciałam się w ten sposób porozumiewac z mężem, tak wyszło i trudno
będę musiała mu spojrzec jutro w twarz
ale nie pisałam nic zdrożnego, nie mam sobie nic do zarzucenia
wydaje mi się, że po tą są fora, aby mówic otwarcie, jak się pisze tzn, że ktoś to przeczyta
jak kogoś czymś uraziłam, to przepraszamyuraa - Nie 13 Lis, 2011 21:39 Gonzo niezły analityk z ciebie
ja ci powiem że też wpadłem na podobna myśl,
już dawnoandrzejK - Nie 13 Lis, 2011 21:41 NIE mow takich zeczy wiedzialas nawet jakiego mam awatara wiec co tu wiecej mowic!!!
moim zdaniem to jest juz ostateczny krok do rozwodu i dobrze o tym oboje wiemy (Ty przerw nie uznajesz w zwiazku tak mi mowilas)
nie fer jest to ze mimo pierwszej proby (mam nadzieje ze ostatniej) Ty robisz takie zeczy--wedlug mnie to jest nie FERR - ale to ty powiec wiecej na forum wkoncu ty sie w takich kregach obracasz a nie ja- za 15 min bede u Ciebie jesli moge oczywiscie i bym chcial to od Ciebie uslyszec zeby bylo jak nalezy
napisz tylko ze moge to startuje!
BADZ CZLOWIEKIEM I DAJ MI SIE Z TYM ZMIERZYC!!!!!!!!!!!!!!!!1pterodaktyll - Nie 13 Lis, 2011 21:42
Izzy napisał/a:
Pterodaktyl wcale nie chciałam się w ten sposób porozumiewac z mężem, tak wyszło i trudno
No rzeczywiście qui pro quo wyszło z tego niezgorsze
Izzy napisał/a:
nie pisałam nic zdrożnego, nie mam sobie nic do zarzucenia
Też mam takie wrażenie........
Izzy napisał/a:
będę musiała mu spojrzec jutro w twarz
to spojrzyj i nie rób sobie wyrzutów. To nie Ty jesteś tą "winną" stroną
Izzy napisał/a:
wydaje mi się, że po tą są fora, aby mówic otwarcie
Owszem chociaż jak widać w tym przypadku nie wyszło chyba najlepiej a na pewno nie tak jak sie spodziewałaś...........Gonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 21:43
pterodaktyll napisał/a:
Jeżeli dorośli ludzie wybrali sobie taką formę przekazu i porozumienia między sobą, to gdzie widzisz tę manipulację i własciwie w jaki sposób Cię to dotyka?
Nie dotyka mnie.
Dorośli?
Obydwoje wybrali?
O czym zreszta tu dyskutować. Napisałem wszystko, co miałem do napisania.
Wnioski są Twoje.
Cytat:
ja ci powiem że też wpadłem na podobna myśl,
już dawno
Zauważyłem. Dołączyłem do przeczuc...andrzejK - Nie 13 Lis, 2011 21:44 JA JESTEM GOTOWY! I W BUTACHandrzejK - Nie 13 Lis, 2011 21:46 TERAZ PISZESZ SMS OKI NIECH WSZYSCY WIEDZA --JADE !!!!
JUZ NIE MA CO TRZYMAC KCIUKOW NIESTETY WIEC NARAZIE
mysle ze zona wam przekaze wszystko najlepiej wkoncu to ona jest tu poszkodowana!staaw - Nie 13 Lis, 2011 21:46
andrzejK napisał/a:
JA JESTEM GOTOWY! I W BUTACH
I tego się trzymaj Klara - Nie 13 Lis, 2011 21:46
staaw napisał/a:
Ja widzę że ta potężnie chora kobieta śledziła Andrzeja nawet w internecie...
Chyba Andrzej dał jej namiary na to forum, ale niezależnie od tego uważam, że my jesteśmy wprawdzie wykorzystani, ale on powinien pochylić się nad tym, co ona pisała, a nie zarzucać jej fakt, że w ogóle to zrobiła.
Nie powinien też się teraz dziwić, bo od dawna wie, że to ona.andrzejK - Nie 13 Lis, 2011 21:46 pterodaktyll - Nie 13 Lis, 2011 21:52
Gonzo.pl napisał/a:
Wnioski są Twoje.
Mam jeden i chętnie się nim podzielę.
Nie mieszać się do cudzych spraw jeśli nikt mnie o to wyraźnie nie poprosi.........Gonzo.pl - Nie 13 Lis, 2011 22:04
pterodaktyll napisał/a:
Nie mieszać się do cudzych spraw jeśli nikt mnie o to wyraźnie nie poprosi.........
O, to cos nowego...pterodaktyll - Nie 13 Lis, 2011 22:05
Gonzo.pl napisał/a:
O, to cos nowego...
Być może dla Ciebie. Dla mnie, nie..Lila - Nie 13 Lis, 2011 22:48
Cytat:
mysle ze jutrzejsza rozmowa jest juz zbedna co mialas mi do przekazania juz to zrobilas!
andrzejK napisał/a:
a szkoda bo myslalem ze uda nam sie a jednak nie
Cytat:
wiedz ze milosc jest ulotna
andrzejK napisał/a:
JESZCZE RAZ --WITAJ ZONO-- moj ty milionie megabajtow
Cytat:
a moze powinienem powiedziec - ZEGNAJ??!!
I dla mnie jest to pijane myślenie! Ta wiadomość pokazała całą prawdę...
Typowa gra na uczuciach, odwoływanie się do wielkiej miłości.
I ten szantaż - żegnaj?!
Masakra!!!
Nie wnikam kto kogo śledził i co chciał uzyskać, ale mam wrażenie, że znowu wróciliście do tańca. Może warto skorzystać z profesjonalnej pomocy w realu?andrzejK - Pon 14 Lis, 2011 01:40
pterodaktyll napisał/a:
Mam jeden i chętnie się nim podzielę.
Nie mieszać się do cudzych spraw jeśli nikt mnie o to wyraźnie nie poprosi.........
dzieki za te slowa my juz po rozmowie - jesli pytania odsylam do zony zeby obiektywizm byl- dobrej nocki i trzezwego poranka!szymon - Pon 14 Lis, 2011 05:15 zróbcie sobie przerwę od forum i siebie na tydzień, dwa kosmo - Pon 14 Lis, 2011 05:55 Ja po jakimś czasie pobytu na forum pozwoliłam synowi wejść na moje konto i czytać to, co piszę, nie wiem, jakimi pobudkami się kierowałam, ale chyba chciałam, pragnęłam, aby mnie lepiej zrozumiał... Od zawsze lepiej mi szło wypowiadanie myśli pisząc, niż mówiąc... Zwykle bowiem najpierw coś chlapnęłam, a potem dopiero myślałam..., to sprawa mojego hmmmm temperamentu... Wiedziałam też, że jeśli chłopak zapozna się z moimi przemyśleniami, to dowie się również, że tak, jak on jestem złamana ... Może też gdzieś tam w głębi duszy chodziło mi o to, aby wiedział, że nie piję, bo było mi źle, jeszcze bardziej źle wtedy, niż teraz trzeźwej... A może chciałam być po prostu w centrum jego uwagi... Teraz, kiedy tak się zastanawiam, to chyba wszystkie te motywy działały u mnie jednocześnie... Nie wiem, czym kierował się Andrzej, ale myślę też, że celowo powiedział żonie o forum, bo niby skąd miałaby znać jego nick i avatar...
Na koniec tak już zupełnie optymistycznie...
Dobrze im to zrobiło...
Czasami taka rozmowa jest oczyszczająca, nawet jeśli skończyła się sprzeczką...
Wielu rzeczy się o sobie dowiedzieli, żona go zna bardzo dobrze i wie, czy to, co pisał było "pod nią", czy też szczere...andrzejK - Pon 14 Lis, 2011 06:42
kosmopolitanka napisał/a:
Dobrze im to zrobiło...
Czasami taka rozmowa jest oczyszczająca, nawet jeśli skończyła się sprzeczką...
Wielu rzeczy się o sobie dowiedzieli, żona go zna bardzo dobrze i wie, czy to, co pisał było "pod nią", czy też szczere...
tu sie nie mylisz kosmopolitanko---ale czy zonie powiedzialem w ktoryms z twoich celow o forum??-- chyba nie--ja powiedzialem o was w kontekscie codziennych mitingow ze mi mocno pomagacie w trzezwieniu i jako kolejny z krokow do bycia lepszym bo trzezwym czlowiekiem--nie mowilem jaki nick tylko smialem sie ze swojego awatara (ze obcy i z faja)
wczesniej sie nie zastanawialem jakie moga byc tego konsekwencje mowiac ze sie udzielam na forum, potem ze dobrze jak by czytala -zeby wiedziala co czuje , co robie, z czymmam problem-- chyba chcialem by czytala i to wszystko wiedzialakosmo - Pon 14 Lis, 2011 06:45
andrzejK napisał/a:
[...] chyba chcialem by czytala i to wszystko wiedziala
Czyli Andrzeju, jak by nie patrzył, manipulowałeś i Ty i swego czasu ja... Jonesy - Pon 14 Lis, 2011 08:13 Odpowiem Ci tutaj - Twoja żona miała dokładnie takie samo prawo jak i Ty szukać tutaj pomocy.
Założyła wątek we właściwym dziale, wyłożyła swoje problemy i poprosiła o pomoc.
Czyli zrobiła dokładnie to samo co Ty.
A nie, sorry, w ani jednym swoim poście nie oczerniła Ciebie.
Nie zagroziła też rozwodem. Zastanawiała się po prostu nad separacją żeby trochę odetchnąć i uporządkować swoje sprawy.
To Ty wytoczyłeś "grube działa".
Tak ja to widzę. I takie jest moje zdanie.staaw - Pon 14 Lis, 2011 08:29 Biedactwo tylko zapomniało poinformować małżonka że śledzi każdy jego ruch...dlugixp - Pon 14 Lis, 2011 08:31
staaw napisał/a:
Biedactwo tylko zapomniało poinformować małżonka że śledzi każdy jego ruch...
I teraz nasuwa się pytanie, kto tu naprawdę kim manipulował ?...małami - Pon 14 Lis, 2011 09:45 Ale kwas małami - Pon 14 Lis, 2011 19:54
andrzejK napisał/a:
wczesniej sie nie zastanawialem jakie moga byc tego konsekwencje mowiac ze sie udzielam na forum, potem ze dobrze jak by czytala -zeby wiedziala co czuje , co robie, z czymmam problem-- chyba chcialem by czytala i to wszystko wiedziala
Nawiązując do powyższego Andrzej sam przyznał, że żona dowiedziała się o forum od niego, jeśli chciał, żeby czytała to poddaję w wątpliwość jego szczerość, mam wrażenie, że dużo pisał na pokaz. A że Izzy również zaczęła tu pisać?A cóż takiego ona właściwie strasznego napisała? Czy to forum jest na wyłączność Andrzeja? Chyba każdy może tu wejść, czytać, prosić o pomoc. Sam dał jej namiary na to miejsce no i wyszła szopka staaw - Pon 14 Lis, 2011 20:21 Szymku, możesz prostszym językiem? Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:06 widzę, że wątek kwitnie
aż iskry lecą od spekulacji i emocji
teraz cokolwiek bym nie napisała i tak mi nikt nie uwierzy, więc nie będę się rozpisywac
zresztą nie wiem czy mam po co pisac
macie rację, że wina jest zawsze po obu stronach, ja czuję się wystarczająco winna, chociaż wiem, że nie powinnam; winna tego, że mogłam jakoś to wszystko zrobic inaczej, bez odchodzenia od męża
z matkowaniem macie rację, miałam 3 dziecko w domu i wcale mi to nie odpowiadało, prośby i groźby nie pomogły; wręcz znienawidziliśmy się, przynajmniej ja nie czułam nic oprócz obojętności i złości czy wściekłości; gdy po kolejnej awanturze siedziałam i jednym uchem wpuszczałam jak po mnie "jedzie" a drugim wypuszczałam- doszło do mnie, że nie mogę byc obojętna, bo nie chcę byc jak inne mające dośc życia kobiety i powiedziałam, że odchodzę...było piekło
nie użalam się nad sobą, nie szukam wymówek, pisałam nie widząc, że mąz mnie czyta-nie upadłabym tak nisko (zaczynam się tłumaczyc-bezsensu)
mąz wczoraj powiedział, żebym stawiła czoło tutaj, więc jestem, walcie kamieniami
przez ten krótki okres cieszyłam się, że mogę tutaj coś powiedziec, chciałam byc w grupie, bo wydajecie się miła paczką, a mi brakuje znajomych na codzień
jak uważacie że powinnam się wyniesc to napiszcie, a ja poproszę moderatora aby usunął wątek
jak macie pytania to proszę bardzopterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 22:07
OSSA napisał/a:
zgadam się z Pietruszką
A na jaki temat będziecie się zgadywać? pterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 22:09
Izzy napisał/a:
jak uważacie że powinnam się wyniesc to napiszcie,
Kto bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem..................ja nie rzucam OSSA - Pon 14 Lis, 2011 22:11
Jonesy napisał/a:
staaw napisał/a:
To jest cały sekret, dla czego uważam że współuzależnione powinny się leczyć by nie marnować innym życia...
Znaczy się, by nie marnowały czasem życia tym, którzy im marnowali dotychczas??? No bo teraz już są w panteonie bohaterów i ludzi wyjątkowych, prawda?
Staaw zlituj się, ludzie mają tysiące problemów i nie pija z tego powodu, nawet jak mają wrednych partnerów, po prostu rozwodzą się i układają sobie życie z kimś innym.
Często alk. nie chcą odczepić się od swoich rodzin, bo maja pod ręką kogoś na kogo mogą zawalić winę za swoje niepowodzenia.
Jak pod presją utraty rodziny , pracy zdrowia zaczynają się leczyć , to ty uważasz ich za bohaterów czy przez te wszystkie lata żony, matki, kochanki kroplówki z wódki im na siłę wlewały staaw - Pon 14 Lis, 2011 22:13
Izzy napisał/a:
z matkowaniem macie rację, miałam 3 dziecko w domu i wcale mi to nie odpowiadało, prośby i groźby nie pomogły; wręcz znienawidziliśmy się, przynajmniej ja nie czułam nic oprócz obojętności i złości czy wściekłości; gdy po kolejnej awanturze siedziałam i jednym uchem wpuszczałam jak po mnie "jedzie" a drugim wypuszczałam- doszło do mnie, że nie mogę byc obojętna, bo nie chcę byc jak inne mające dośc życia kobiety i powiedziałam, że odchodzę...było piekło
I tę strunę chciałem w Tobie poruszyć...
Moja żona też jest na forum, ona jednak się z tym nie ukrywała przede mną...
Witaj po stronie prawdy Izabello K
Stawiłaś czoła prawdzie i za to Ciebie szanuję, na AA mnie nauczono że wczorajszych kłamstw nie naprawię, mogę za to dzisiaj być szczery.
I tego się trzymajmy Klara - Pon 14 Lis, 2011 22:14
Jutro z tego wątku wydzielę naszą dyskusję, ale radzę Ci ją przeczytać, bo jest (tak myślę) bardzo pouczająca.staaw - Pon 14 Lis, 2011 22:15
OSSA napisał/a:
Staaw zlituj się, ludzie mają tysiące problemów i nie pija z tego powodu, nawet jak mają wrednych partnerów, po prostu rozwodzą się i układają sobie życie z kimś innym.
Wybacz Elu, ale chyba nie piszesz o sobie...pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 22:18 izzy, myślę, że nikt Cię stąd nie wyrzuci, tylko jakoś tak sobie poukładajcie z mężem, żeby forum nie było dla Was miejscem przepychanek, czy też sposobem na wzajemną komunikację. I zdaję sobie sprawę, że to może nie być łatwe.
Ja tam nie wpuszczam tutaj Pietruszka choc zapewne jakby chciał to mnie znajdzie, on tam sobie siedzi na FB ze swoją ekipą , czasem sobie tylko maile podeślemy, albo damy buzi (to tak mniej wirtualnie). Każde ma swoją wirtualną przestrzeń, podobnie jak i w życiu.
Izzy, bo mi umknęło, chodzisz na terapię? al-anon?pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 22:19
pterodaktyll napisał/a:
OSSA napisał/a:
zgadam się z Pietruszką
A na jaki temat będziecie się zgadywać?
ty się nie interesuj, ty... alkoholiku... jeden... ty... OSSA - Pon 14 Lis, 2011 22:20
Izzy napisał/a:
widzę, że wątek kwitnie
aż iskry lecą od spekulacji i emocji
teraz cokolwiek bym nie napisała i tak mi nikt nie uwierzy, więc nie będę się rozpisywac
zresztą nie wiem czy mam po co pisac
macie rację, że wina jest zawsze po obu stronach, ja czuję się wystarczająco winna, chociaż wiem, że nie powinnam; winna tego, że mogłam jakoś to wszystko zrobic inaczej, bez odchodzenia od męża
z matkowaniem macie rację, miałam 3 dziecko w domu i wcale mi to nie odpowiadało, prośby i groźby nie pomogły; wręcz znienawidziliśmy się, przynajmniej ja nie czułam nic oprócz obojętności i złości czy wściekłości; gdy po kolejnej awanturze siedziałam i jednym uchem wpuszczałam jak po mnie "jedzie" a drugim wypuszczałam- doszło do mnie, że nie mogę byc obojętna, bo nie chcę byc jak inne mające dośc życia kobiety i powiedziałam, że odchodzę...było piekło
nie użalam się nad sobą, nie szukam wymówek, pisałam nie widząc, że mąz mnie czyta-nie upadłabym tak nisko (zaczynam się tłumaczyc-bezsensu)
mąz wczoraj powiedział, żebym stawiła czoło tutaj, więc jestem, walcie kamieniami
przez ten krótki okres cieszyłam się, że mogę tutaj coś powiedziec, chciałam byc w grupie, bo wydajecie się miła paczką, a mi brakuje znajomych na codzień
jak uważacie że powinnam się wyniesc to napiszcie, a ja poproszę moderatora aby usunął wątek
jak macie pytania to proszę bardzo
Izzy fajnie, że jesteś masz prawo pisać na forum jeśli oczywiście chcesz.
Postaraj się znaleźć grupę w realu , ja poznałam na terapii dziewczyny z którymi przyjaźnie się od wielu lat. Dla mnie to jest bardzo ważne mogę pogadać o moich problemach z osobami, które nadają na tych samych falach, nie obciążam moimi złymi emocjami dzieci, zresztą moi synowie dorośli i mają własne życie.Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:22 to uff
Klaro poczytam oczywiście, po to tu jestem, żeby was czytac
Pietruszko ustaliliśmy, że nie wchodzimy na swoje wątki, żeby wreszcie w moim mniemaniu uczyc się prywatności
ja byłam u psycholog, będę co tydzień chodzic i ona mnie umówiła do terapeutki-wcześniej wspomniała, że ta pani ma grupę współuzależnionych, ale czy to na pewno to, to się dowiem dopiero za tydzień w czwartek, poczekam sobie pterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 22:22
pietruszka napisał/a:
ty... alkoholiku... jeden... ty..
Nieprawda...........jest nas ......tysiące....... pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 22:26
Izzy napisał/a:
ja byłam u psycholog, będę co tydzień chodzic i ona mnie umówiła do terapeutki-wcześniej wspomniała, że ta pani ma grupę współuzależnionych, ale czy to na pewno to, to się dowiem dopiero za tydzień w czwartek, poczekam sobie
to super. Ze swojej strony polecam również Al-anon, za darmo i co ważne - można spotkać bratnie dusze na różnym stopniu "wychodzenia" ze współuzależnienia, nic tylko brać i garściami czerpać z ich doświadczenia.
Izzy napisał/a:
Pietruszko ustaliliśmy, że nie wchodzimy na swoje wątki, żeby wreszcie w moim mniemaniu uczyc się prywatności
no nie powiem, podziwiam, chociaż przyznam, że mnie by tam korciło... troszeczkę...OSSA - Pon 14 Lis, 2011 22:29
staaw napisał/a:
OSSA napisał/a:
Staaw zlituj się, ludzie mają tysiące problemów i nie pija z tego powodu, nawet jak mają wrednych partnerów, po prostu rozwodzą się i układają sobie życie z kimś innym.
Wybacz Elu, ale chyba nie piszesz o sobie...
Własnie o sobie , mam problemy jak każdy i nie pije z tego powodu, a nieraz miałabym ochotę zrobić coś głupiego i później powiedzieć "nic nie pamiętam, to przez niego , szef mnie wkurzył" chyba zmienię grupę Kulfon - Pon 14 Lis, 2011 22:29
pietruszka napisał/a:
Pietruszko ustaliliśmy, że nie wchodzimy na swoje wątki, żeby wreszcie w moim mniemaniu uczyc się prywatności
tylko jak reszta userow tego foruma ma sie tez do tego dostosowac !!!!
oni sa niereformowalni Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:29 korci, ale trza byc twardym, a nie miętkim, zresztą dawno się tego nauczyłam
u nas nie ma Al-Anonek z tego co mi podesłałyście, a nie mam czasu ani sposobności dojeżdzac...małe dzieci, korepetycje, brak samochodu- pewnie marne powody,ale narazie nie dam rady; a chciałabym
czytam i w sumie kończę ?Małżeństwo na lodzie". ktoore mi podesłałyscie, matko, jakbym o sobie czytała OSSA - Pon 14 Lis, 2011 22:30
pietruszka napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
OSSA napisał/a:
zgadam się z Pietruszką
A na jaki temat będziecie się zgadywać?
ty się nie interesuj, ty... alkoholiku... jeden... ty...
Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:31 Kulfon to przecież o mnie chodzi, a nie o resztę; to ja nie będę czytac wątku mężaGonzo.pl - Pon 14 Lis, 2011 22:31
staaw napisał/a:
współuzależnione powinny się leczyć by nie marnować innym życia...
staaw, ja jestem gotów napisać tobie to samo co wtedy. Przemyśl czasami te swoje prawdy objawione
Cytat:
Witaj po stronie prawdy Izabello K
Stawiłaś czoła prawdzie
???
Izzy, cieszę się, że jesteś.
Liczyłem jednak na szczerość.
Ja nie wierzę, że nie wiedziałaś. Ale jak tam sobie chcesz...pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 22:31
pterodaktyll napisał/a:
Nieprawda...........jest nas ......tysiące.......
no... niestety... ale my Was już wyleczymy z tego alkoholizma
Kulfon - Pon 14 Lis, 2011 22:32
Izzy napisał/a:
Kulfon to przecież o mnie chodzi, a nie o resztę; to ja nie będę czytac wątku męża
no ale wiesz jak to Kolednicy ... staaw - Pon 14 Lis, 2011 22:34
Gonzo.pl napisał/a:
staaw napisał/a:
współuzależnione powinny się leczyć by nie marnować innym życia...
staaw, ja jestem gotów napisać tobie to samo co wtedy. Przemyśl czasami te swoje prawdy objawione
Wybacz Gonzo, ja ZAWSZE myślę za nim coś napiszę, u Ciebie zauważam znowu chęci na trzecią kartkę, nie chcę Ciebie prowokować...pterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 22:34
Cytat:
pterodaktyll napisał/a:
Nieprawda...........jest nas ......tysiące.......
no... niestety... ale my Was już wyleczymy z tego alkoholizma
Ja bardzo chętnie poddam sie temu leczeniu, wszakże pod warunkiem, że to Ty będziesz tą lekarką Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:39 Gonzo chyba te godziny przegadane przez telefon z moim mężem wpłynęły na Twój stosunek do mnie
może zaczniemy od początku?
czesc nazywam się Izzy, mój mąż jest alkoholikiem, a ja prawdopodobnie jestem współuzależniona; IzabelaK ; i nie jestem wredną jędzą, co się okarze jak mnie już zechcesz poznac pterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 22:40
Izzy napisał/a:
i nie jestem wredną jędzą, co się okarze jak mnie już zechcesz poznac
Jak go znam to poleci natychmiast Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:41 za daleko ma, żeby od razu się zjawic pterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 22:42
Izzy napisał/a:
za daleko ma,
To wcale nie jest tak daleko........... staaw - Pon 14 Lis, 2011 22:43
pterodaktyll napisał/a:
Izzy napisał/a:
za daleko ma,
To wcale nie jest tak daleko...........
Do tego lubi koty...Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:44 no, zobaczymy Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:45 Staaw,ale nie mnie, więc chyba mi nie grozi
postraszę go moim papugiem jakby co, albo chomikiem, albo nie, patyczakiem staaw - Pon 14 Lis, 2011 22:46 Cieszę się Izzy że oczyściłaś atmosferę...Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:47 a bo ja nie lubię kłótni, szkoda życia
ale za to wystraszyłam Gonzo staaw - Pon 14 Lis, 2011 22:49 Nie przejmuj się wróci... Gonzo.pl - Pon 14 Lis, 2011 22:51
Izzy napisał/a:
Gonzo chyba te godziny przegadane przez telefon z moim mężem wpłynęły na Twój stosunek do mnie
Ja nie potrafię pojac Twojego sposobu myslenia....
Twój mąż nie powiedział o Tobie złego słowa. A ja Cię nie znam więc nie widzę powodu...
Po prostu alkoholik wyczuwa manipulacje nawet z tylu kilometrów.
A poznam Cię chetnie.beata - Pon 14 Lis, 2011 22:54
staaw napisał/a:
dla czego uważam że współuzależnione powinny się leczyć by nie marnować innym życia...
Wiesz,czasem odnoszę wrażenie,że Ty bardzo nie lubisz współuzależnionych kobiet. Izzy - Pon 14 Lis, 2011 22:56 Gonzo ciężko w tak krótkim czasie poznac sposób myślenia drugiej osoby...
tym bardziej, że moje wypowiedzi nie były wylewne
ale cieszę się, że odpisałeś; to może kiedyś będziesz mnie odbierał pozytywniej Gonzo.pl - Pon 14 Lis, 2011 23:01 Nie uprzedzam się do nikogo, nie chowam uraz do nikogo. Tyle udało mi sie osiągnąć.
Jednak obserwuję , oceniam i wyciągam wnioski. Jak kazdy.staaw - Pon 14 Lis, 2011 23:04 Beato, tylko tych nieleczonych...pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 23:06
staaw napisał/a:
Beato, tylko tych nieleczonych...
Stasiu, każda z tych leczonych kiedyś była ta nieleczona... a ty jakieś tam mechanizmy projekcji se niepotrzebnie włączasz Stasiubeata - Pon 14 Lis, 2011 23:06
staaw napisał/a:
, tylko tych nieleczonych...
Mhm..ciekawe skąd się u Nich ta choroba wzięła. pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 23:12
beata napisał/a:
Mhm..ciekawe skąd się u Nich ta choroba wzięła.
no co ty Beti, nie wiesz, one tak mają z urodzenia... potem tylko biegają z alkomatami i alkoholików łapią... w sidła...pterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 23:16
beata napisał/a:
staaw napisał/a:
, tylko tych nieleczonych...
Mhm..ciekawe skąd się u Nich ta choroba wzięła
Może chcesz o tym porozmawiać? rufio - Pon 14 Lis, 2011 23:20 Uff Mysza - Pon 14 Lis, 2011 23:22
pietruszka napisał/a:
one tak mają z urodzenia... potem tylko biegają z alkomatami i alkoholików łapią...
no właśnie... interesujące, że nie biegają za tymi...bez uzależnień???... pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 23:22
Cytat:
Uff
Rufuś? też chcesz porozmawiać?rufio - Pon 14 Lis, 2011 23:25
pietruszka napisał/a:
Rufuś? też chcesz porozmawiać?
E tam pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 23:26
rufio napisał/a:
E tam
a może jednak, hę?rufio - Pon 14 Lis, 2011 23:27
pietruszka napisał/a:
a może jednak,
O czym ? pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 23:30
myszaczek napisał/a:
nteresujące, że nie biegają za tymi...bez uzależnień???..
ja tam nie wiem, czy to interesujące
nudy na pudy:niska samoocena, różne DDD-stwa, skrzywione celowniki, chęć bycia potrzebną i niezastąpioną, siostrą miłosierdzia, matką Polką i inne tam paskudztwa... nudy...Mysza - Pon 14 Lis, 2011 23:38
pietruszka napisał/a:
nudy na pudy:niska samoocena, różne DDD-stwa, skrzywione celowniki, chęć bycia potrzebną i niezastąpioną, siostrą miłosierdzia, matką Polką i inne tam paskudztwa... nudy...
tak, tylko że tego nie nabawiły się przy ... partnerach alkoholikach....OSSA - Pon 14 Lis, 2011 23:42
myszaczek napisał/a:
pietruszka napisał/a:
nudy na pudy:niska samoocena, różne DDD-stwa, skrzywione celowniki, chęć bycia potrzebną i niezastąpioną, siostrą miłosierdzia, matką Polką i inne tam paskudztwa... nudy...
tak, tylko że tego nie nabawiły się przy ... partnerach alkoholikach....
nie nabawiły pietruszka - Pon 14 Lis, 2011 23:49
myszaczek napisał/a:
tak, tylko że tego nie nabawiły się przy ... partnerach alkoholikach....
no pewnie że nie... toż to sztafety pokoleń dziadków, pradziadków...
ja tam pierwsze delirium tremens jako przyczynę śmierci w księdze metrykalnej znalazłam w połowie XIX wieku, a i alkoholizmu nie musi być, a dysfunkcje są.
Grzebanie i odkopywanie wzajemnych win, przewinień, oskarżeń przypomina tak naprawdę pytanie, co było wcześniej: jajko, czy kura.
Pewnie Adam chlał w tym raju jabola, co mu go Ewa polewała. Tylko jabłko lepiej na drzewie wygląda.pterodaktyll - Pon 14 Lis, 2011 23:50
myszaczek napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
to było się bawić........
ja się bawię teraz.
czarna róża - Wto 15 Lis, 2011 00:57 Izzy..nie jesteś winna pijaństwa twojego męża..i nie musisz życ z pijakiem...i masz prawo do bycia tutaj..i masz prawo się mylic..masz prawo byc zagubiona..słuchaj tych co są Tobie życzliwi..fałszywych doradców jest wielu ale to Ty będziesz ponosic konsekwencje swoich decyzji..Izzy - Wto 15 Lis, 2011 07:18 Różo dziękuję
dzisiaj czeka mnie ciężki dzień
życzę Wam miłego dnia beata - Wto 15 Lis, 2011 09:16
Izzy napisał/a:
życzę Wam miłego dnia
I wzajemnie Izzy esaneta - Wto 15 Lis, 2011 09:50 Izzy, skoro juz wiadomo, że jesteś żoną Andrzeja, to równiez jesteś moją ziomalką
Właśnie przeprowadziłam mały wywiad w kwestii terapii i grup AlAnon w E-gu.
Spotkania AlAnon w Elblągu (wyszperane w sieci z jednego, pierwszego lepszego kliknięcia)
1. Elbląg, grupa "Olka", Plebania,
ul. Robotnicza 68,
poniedziałek - 17.00 (ost.)
2. Elbląg, grupa "Druga Zmiana", Dom Parafialny,
ul. Odrodzenia 13,
piątek - 18.00 (ost.)
3. Elbląg, grupa "Śmieszki", Dom Kultury "Zakrzewo",
ul. Robotnicza 246,
czwartek - 17.00 (1)
4. Elbląg, grupa "Joanna", Plebania,
ul. Kielecka 16,
środa - 17.30 (ost.) Terapia dla współ***** Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Centrum Odwykowo - Terapeutyczne.
Elbląg, ul. Trybunalska 11
Tel. 55/232 56 89
Zadzwoniłam tam nawet przed chwilą by sprawdzic to dla Ciebie. Miła Pani powiedziała mi, że mają tam grupę prowadzoną przez dr. Sikorę. Trzeba tam się po prostu zarejestrować, przyjść na wizytę i po wstępnej weryfikacji zostaje się przypisanym do grupy.
Teraz sie nie wyłgasz
Na grupę marsz!Gonzo.pl - Wto 15 Lis, 2011 10:12
Klara napisał/a:
Izzy napisał/a:
w mojej dziurze nie ma Al-Anonek niestety...
Dobrze przejrzyj spis.
Jestem pewna, że jest co najmniej jedna grupa
Z linka, który ok. tygodnia temu podawałem Izzy
Cytat:
Malbork, grupa "Niezapominajki", Parafia przy kościele św. Jana Solka,
Stare Miasto 22,
poniedziałek - 1800 (ost.)
esaneta - Wto 15 Lis, 2011 10:20
Gonzo.pl napisał/a:
Klara napisał/a:
Izzy napisał/a:
w mojej dziurze nie ma Al-Anonek niestety...
Dobrze przejrzyj spis.
Jestem pewna, że jest co najmniej jedna grupa
Z linka, który ok. tygodnia temu podawałem Izzy
Cytat:
Malbork, grupa "Niezapominajki", Parafia przy kościele św. Jana Solka,
Stare Miasto 22,
poniedziałek - 1800 (ost.)
Chyba cos źle zrozumiałam , to Izzy i Andrzej są z Malborka czy z Elbląga w końcu?Gonzo.pl - Wto 15 Lis, 2011 10:23
esaneta napisał/a:
Malborka czy z Elbląga w końcu?
Elbląg też się przyda, myślę.esaneta - Wto 15 Lis, 2011 10:25
Gonzo.pl napisał/a:
esaneta napisał/a:
Malborka czy z Elbląga w końcu?
Elbląg też się przyda, myślę.
W sumie E-g od Malborka dzieli jakieś 30 km i maja dobre połączenie komunikacyjne; zarówno PKP, jak i PKS. Więc brak samochodu to też nie przeszkoda, nieprawdaż Izzy? Izzy - Wto 15 Lis, 2011 12:10 oo widzisz Gonzo, przeoczyłam Niezapominajki, dziękuję; to mi mówi, że nie czytałam uważnie; wieczorem przeczytam watek jeszcze raz
do Elbląga niedaleko ale przy moim harmonogramie zajęć, ciężko by było dojeżdzać ale podobno dla chcącego nie ma nic trudnego; w każdym razie jak są u nas, to jeździć nie będę
a wykręcać się nie będę, bo to dla mnie ma być przecież
głowa mnie boli...znowumałami - Wto 15 Lis, 2011 12:27 Dobrze, że jesteś Izzy.
Izzy napisał/a:
a wykręcać się nie będę, bo to dla mnie ma być przecież
I tak właśnie powinno być, zajmij się swoimi problemami, na innych nie masz wpływu, ale w sobie możesz dużo zmienić esaneta - Wto 15 Lis, 2011 12:35 Izzy, zgłębiłam temat dalej jeśli chodzi o terapię w Malborku.
Pod telefonem poradni w E-gu dowiedziałam się, że terapie dla współ***** w Malborku prowadzone są w Poradni Zdrowia Psychicznego.
http://poradnia-zdrowia-p...net.eu/placowkiGonzo.pl - Wto 15 Lis, 2011 12:47
Izzy napisał/a:
a wykręcać się nie będę, bo to dla mnie ma być przecież
Piszesz o braku samochodu... Mam rozumieć, że pytałaś męża i odmówił zawożenia Cię do Elblaga?Whiplash - Wto 15 Lis, 2011 12:48
Gonzo.pl napisał/a:
Piszesz o braku samochodu... Mam rozumieć, że pytałaś męża i odmówił zawożenia Cię do Elblaga?
Albo nie chce go prosić, co w sumie na jedno wychodzi...Gonzo.pl - Wto 15 Lis, 2011 12:56 A masz rację, na jedno wychodzi...
Cały czas na to samo...Izzy - Wto 15 Lis, 2011 12:57 Esaneta właśnie tam idę więc dobrze trafiłam
Gonzo Ty czepialski, mąż ma samochód, bo potrzebuje do pracy; sama nie pojadę, a w tym czasie ktoś by musiał się dziećmi zająć;
zresztą po co mam jeździć, jak jest tu na miejscuWhiplash - Wto 15 Lis, 2011 13:03
Izzy napisał/a:
właśnie tam idę więc dobrze trafiłam
mąż ma samochód, bo potrzebuje do pracy; sama nie pojadę, a w tym czasie ktoś by musiał się dziećmi zająć;
zresztą po co mam jeździć, jak jest tu na miejscu
Gonzo.pl - Wto 15 Lis, 2011 13:06
Cytat:
Gonzo Ty czepialski,
to działa Izzy - Wto 15 Lis, 2011 13:10
jakie znacie domowe sposoby na ból głowy? tylko nie młotek Gonzo.pl - Wto 15 Lis, 2011 13:12 Wyrzucić trochę tego, co nie pozwala dobrze się czuć Whiplash - Wto 15 Lis, 2011 13:12 Jak mnie bolał ząb to wyrwałem...
A poza tym, mówią, że jak brzuch boli to pewnie pusty Izzy - Wto 15 Lis, 2011 13:16 łba nie odrąbię, bo szkoda
a nad tym co siedzi pomalutku pracuję
ale boli od pogody, zmiany ciśnienia itprufio - Wto 15 Lis, 2011 13:21 Przyciemniony pokój - ciepły okład i letnia herbata - z tabletek (***) forte. Leżecąc przyjąc pozę kołyski.
Jakis czas temu Ci napisałem , że po dwóch latach mozna wrócic do rozmów powrotowych . I to będe powtarzał do znudzenia - predzej to pic na wode fotomontaz a poza tym i tak nie zabardzo czuje presji bo ma cisgły kontakt z wami a to juz jest woda z cukrem zamiast dobrej kawy . Co za to za kara za przepłakane noce ? prsk
Edit -
usunęłam nazwę leku
- WiedźmaGonzo.pl - Wto 15 Lis, 2011 13:23
Izzy napisał/a:
boli od pogody,
Izzy - Wto 15 Lis, 2011 13:25 dzięki Rufio, narazie jesteśmy osobno, zobaczymy co będzie dalejFlandria - Wto 15 Lis, 2011 13:31
Izzy napisał/a:
ale boli od pogody, zmiany ciśnienia itp
mnie pomaga w takiej sytuacji kawa
a jeśli nie - to biorę jakiegoś procha ...Izzy - Wto 15 Lis, 2011 13:32 Gonzo ale ciepło u Ciebie, zazdroszczę skąd wiesz, że lubię gitarę miód na moją głowę, dziękirufio - Wto 15 Lis, 2011 13:34
Izzy napisał/a:
zobaczymy co będzie dalej
Tu nie ma zobaczyc tu trzeba konsekwencje do bólu - do obgryzionych paznokci i i wyrywanych włosów .esaneta - Wto 15 Lis, 2011 13:37
Izzy napisał/a:
jakie znacie domowe sposoby na ból głowy?
....hm.....kawa?
Izzy napisał/a:
właśnie tam idę
Koniecznie napisz tutaj, kiedy masz termin, dopilnujemy, żebys nie zapomniała Izzy - Wto 15 Lis, 2011 13:39 za tydzień w czwartek (umówiła mnie psycholog do terapeutki która ma prowadzić taką grupę), więc w sumie nie wiem czy na grupę to będzie czy indywidualnie; w ten czwartek się dowiem, bo do psycholog idępietruszka - Wto 15 Lis, 2011 13:40
Izzy napisał/a:
jakie znacie domowe sposoby na ból głowy? tylko nie młotek
u mnie minęły bóle migrenowe i zawroty głowy, jak minął czynnik stresogenny. Pewnie pomogła terapia, ale i nauczyłam się technik relaksacji, a to pomaga. U mnie pomógł na pewno progresywny trening rozluźniania mięśni Jacobsena, to takie ćwiczenia ułatwiające rozluźnienie ciała. Miałam ogromnie ponapinane mięśnie na wskutek długotrwałego stresu, szczególnie mięśnie głowy (okolice szczęki, żuchwy), szyi, karku (tzw. kark wdowi), rąk. No ale to nie pomaga natychmiastowo jak tabletka, ale migren już nie mam.Izzy - Wto 15 Lis, 2011 13:45 to koniecznie musze poczytać o tych technikach...kawa pomaga,ale czasami; w pracy nie da rady poleżeć w ciemnościach, sami wiecie nie ma jak tabletkaKlara - Wto 15 Lis, 2011 13:52
pietruszka napisał/a:
Miałam ogromnie ponapinane mięśnie na wskutek długotrwałego stresu, szczególnie mięśnie głowy (okolice szczęki, żuchwy), szyi, karku (tzw. kark wdowi), rąk.
Mam to do tej pory i muszę się bez przerwy kontrolować.
Izzy! Zanim poznasz te techniki, uświadom sobie jak masz napięte np. policzki, mięśnie żuchwy i karku i spróbuj (już teraz) je rozluźnić.
Powinnaś poczuć ulgę.Izzy - Wto 15 Lis, 2011 13:52 dobra, tylko Klaro powiedz mi jeszcze dlaczego trzeba wydzielać z wątku takie dyskusje?Gonzo.pl - Wto 15 Lis, 2011 13:53
Izzy napisał/a:
sami wiecie nie ma jak tabletka
Nie, nie wiem.
uwazam wręcz przeciwnie.
A sam dla siebie mam zasade, zadnych tabletek, poza tymi od lekarza. Czyli od roku zadne.
No, moze raz w roku na cholerny ból zęba. ale to też od dawna sie nie zdarzyło.Klara - Wto 15 Lis, 2011 13:55
Izzy napisał/a:
dlaczego trzeba wydzielać z wątku takie dyskusje?
Dlatego, że w Twoim wątku zaczęliśmy się zajmować sobą i powstał tzw. offtopic, który powoduje, że Twój wątek przestał być przejrzysty.Izzy - Wto 15 Lis, 2011 13:56 też bym wolała bez tabletki,ale czasami nie mogę funkcjonować normalnie przy mdłościach i zawrotach głowy w domu to dzieci rozumieją, że czasami muszę poleżeć, ale przy mojej pracy to ciężko wytrzymać i się ogarnąć
staram się brać tabletkę tylko jak muszę, stąd moje pytanie o domowe sposoby-żeby w domu jakoś sobie radzićIzzy - Wto 15 Lis, 2011 13:57 dzięki za wyjaśnienie Klaro, chyba muszę się nauczyć cytować gdzieś to na moim wątku było hehe pamiętam jak chyba Ty opisywałaśbeata - Wto 15 Lis, 2011 14:12
Izzy napisał/a:
jakie znacie domowe sposoby na ból głowy?
Mnie pomagają okłady z zimnej wody z octem.Klara - Wto 15 Lis, 2011 14:20
Izzy napisał/a:
chyba muszę się nauczyć cytować
Zaznacz myszką wybrany fragment postu i kliknij "Cytowanie selektywne"
W prawym górnym rogu tego posta.
Cytat "wskoczy sam" do edytora tekstu.Żeglarz - Wto 15 Lis, 2011 19:48
esaneta napisał/a:
beata napisał/a:
Ach ten marynarz.
a to nie był przypadkiem żeglarz?
Mnie proszę w to nie mieszać Izzy - Wto 15 Lis, 2011 21:44
esaneta napisał/a:
znowu padło sakramentalne "zaznacz myszką"
próbuję cytowac
i się udało, dziękuję
mam masę tłumaczenia, posiedzę z wamirufio - Wto 15 Lis, 2011 21:52
Izzy napisał/a:
mam masę tłumaczenia,
Będziesz tłumaczyc nasze z polskiego na nasz ? Izzy - Wto 15 Lis, 2011 21:54 to by było ciekawe zajęcie; a po tych wszystkich postach miałabym roboty na rok rufio - Wto 15 Lis, 2011 21:58
Izzy napisał/a:
tych wszystkich postach
Może i ja bym cos z tego zrozumiał -
"Młoda przedszkolanka mówi
Ze we w szystkim sie gubi "Izzy - Wto 15 Lis, 2011 22:01 jaka przedszkolanka? chyba nie rozumiem rufio - Wto 15 Lis, 2011 22:04 Elektryczne GitaryIzzy - Wto 15 Lis, 2011 22:05 aaaaaa
nie jestem ich fanką, może dlatego nie skojarzyłam Izzy - Wto 15 Lis, 2011 22:12 Klara ty to masz robotę chociaż Ci płacą dobrze? Klara - Wto 15 Lis, 2011 22:17
Izzy nie bądz naiwna - zima idzie Klara wie co robi - może ktoś w zamian pomoże przy wjeździe do garażu ? Izzy - Śro 16 Lis, 2011 21:44 a no tak, trzeba sobie radzic
jak mija dzionek?rufio - Śro 16 Lis, 2011 21:56 Mija powoli powolutku
W radości i smutku
Przy kawie - papierosie
Jak i również przy dłubaniu w nosie
Izzy - Śro 16 Lis, 2011 21:57 sie nie smutaj, szkoda dnia rufio - Śro 16 Lis, 2011 22:00 A kto się smuta ? Izzy - Śro 16 Lis, 2011 22:04 widac nie Ty ale za to umiesz rymowac ja nie umiem...rufio - Śro 16 Lis, 2011 22:31 Nie trudne jest rymowanie
Trudniejsze z sensem gadanie
Cięzkie doradzanie
Łatwiejsze błaznowanieIzzy - Śro 16 Lis, 2011 22:37
super pterodaktyll - Śro 16 Lis, 2011 22:42
Cytat:
Cięzkie doradzanie
Łatwiejsze błaznowanie
Nie bluźnij mości Panie
To właśnie jest pomaganie Izzy - Śro 16 Lis, 2011 22:44 poproszę jeszcze Izzy - Czw 17 Lis, 2011 07:45 witam z ranka
czy posiada ktoś "koniec współuzależnienia" - melody beattie w pdf żeby mi przesłac??
będę dźwięcznaesaneta - Czw 17 Lis, 2011 08:05
Izzy napisał/a:
witam z ranka
czy posiada ktoś "koniec współuzależnienia" - melody beattie w pdf żeby mi przesłac??
będę dźwięczna
Ja też chętnie przyłączę się do prośby Izzy. Sama mam do zaoferowania również kilka tytułów i chętnie się podzielę:
- Małżeństwo na lodzie
- Lęk przed bliskością
- Mądre kobiety - głupie postępowanie
- Mężczyzna pozwala kochać
- Toksyczni rodziceIzzy - Czw 17 Lis, 2011 08:08 szukałam w necie i nie mogę znaleźc niestety, idę dzisiaj do biblioteki, a jak nie znajdę to do księgarni, kosztuje na Allegro koło 25zł to w sumie niedrogoszymon - Czw 17 Lis, 2011 08:13
Izzy napisał/a:
kosztuje na Allegro koło 25zł to w sumie niedrogo
tam kupiłem lepiej mieć do poduchy niż w pdf Izzy - Czw 17 Lis, 2011 15:24 Kupiłam sobie inną jej książkę, pt:"Współuzależnienie.Przewodnik dla nowego pokolenia", napisała ją po "Koniec współuzależnienia"; kosztowała 29 zł, więc nie tak źle
drugą zamówiłam; w sumie przynajmniej mogę podkreślac co ważne i wracac do tych myśli
zapomnialam jak to jest wydac na siebie pieniążki, tak bez myśli czy mnie na to stac, wesoło mi zawsze liczyłam, pytałam męża, odkładałam, jestem zadowolonapietruszka - Czw 17 Lis, 2011 16:31
Izzy napisał/a:
Kupiłam sobie inną jej książkę, pt:"Współuzależnienie.Przewodnik dla nowego pokolenia", napisała ją po "Koniec współuzależnienia
O jak "wybierzesz" sie na kolejne zakupy, spraw sobie "Język wyzwolenia" tej autorki. To są takie rozważania na każdy dzień, swojego czasu pozwalały mi przetrawić każdy dzień z osobna i tak powolutku zmieniać myślenie na zdrowsze.
Izzy napisał/a:
jak to jest wydac na siebie pieniążki
też tak miałam. Kiedyś z kumpelą z terapii śmiałyśmy się, że wchodząc do sklepu wpierw kierowałam się do działu męskiego, ona miała to samo, szybko "nawróciłyśmy" się na dobrą drogę pterodaktyll - Czw 17 Lis, 2011 22:35
pietruszka napisał/a:
jak "wybierzesz" sie na kolejne zakupy, spraw sobie "Język wyzwolenia" tej autorki.
Lepiej sobie kup "Gwałt" Chmielewskiej, przynajmniej coś sie dzieje Izzy - Czw 17 Lis, 2011 22:35 Dzięki Pietruszko za radę
pogadałam sobie z panią psycholog dzisiaj i mi lżej na duszy
jestem zmęczona i lecę spac
do poniedziałku Izzy - Pon 21 Lis, 2011 13:12 hejka
dzwonili z księgarni i jest już książka, którą zamówiłam, więc superr
nie pisałam Wam wcześniej ,ale zrobiłam coś dla siebie i odwiedziłam moją koleżankę w Warszawie kontakt nam się prawie urwał, zawsze były jakieś wymówki, że daleko, brak kasy, nie po drodze itp było super, dzieci się bawiły, nasze córeczki się zaprzyjaźniły i leżały w jednym łóżku tak słodko od razu mi się przypomniało jak kiedyś same tak przegadywałyśmy nocki; teraz zresztą tyż jestem przemęczona, ale cała szczęśliwa
dzisiaj jeszcze wracam do pracy, więc pewnie odezwę się wieczorem
a jak wam minął weekend?bunia - Pon 21 Lis, 2011 13:34 Weekend ,można zliczyć do dobrze spędzonego .W sobotę byliśmy na imprezie ,kolega obchodził rocznicę było fajnie ,troszkę się pobawiliśmy i po północy do domku trza było wracać co fajne to szybko się kończy ,co zrobić ale ok esaneta - Pon 21 Lis, 2011 14:24 A ja miałam odwiedziny kochanych gości.
Takie spontaniczne a takie miłe Gonzo.pl - Pon 21 Lis, 2011 14:24 Ja tam spędziłem niedzielę bardzo sympatycznie, głównie na rozmowach Izzy - Pon 21 Lis, 2011 18:23 to fajnie, że i u was miło było
właśnie weszłam do domu, ale zmęczona jestem
a dzieci chcą imprezkę nic to-ciastka z bitą śmietaną, muzyka, świeczki i latarki--do dzieła Pati - Pon 21 Lis, 2011 19:04 No ja byłam w niedzielę na dłuuugim spacerku w blasku słońca Izzy - Pon 21 Lis, 2011 19:27 super, blask słońca to od razu morze mi się przypomina, dawno nie byłam DanaN - Pon 21 Lis, 2011 20:36
Izzy napisał/a:
super, blask słońca to od razu morze mi się przypomina
... a mnie blask słońca przypomina mój pokój.. i widok z niego na podwórko i łąkę
morze jest piękne ... też lubię tam być Izzy - Śro 23 Lis, 2011 10:54 dzień dobry nareszcie się wyspałam
czuję się lepiej gdy czytam "Koniec współuzależnienia", jakby ktoś nagle wziął mnie pod opiekę
czytacie coś?esaneta - Śro 23 Lis, 2011 11:00
Izzy napisał/a:
nareszcie się wyspałam
zazdroszczę
ja juz się chyba za zycia nigdy nie wyspię nawet jak mam mozliwość, to i tak budzę się wcześniej niż planowałam.Izzy - Śro 23 Lis, 2011 11:03 poszłam wczoraj 21.30 spać już dłużej nie miałam siły oczu wytrzeszczać na książkę, w domu bałagan został ,ale trudno, obiecałam, że będę dbać o siebie Izzy - Śro 23 Lis, 2011 11:06 nudzę sięęęęęęęęęęęęę
dlugixp - Śro 23 Lis, 2011 11:10
Izzy napisał/a:
nudzę sięęęęęęęęęęęęę
...może puzzle ? Izzy - Śro 23 Lis, 2011 11:18 uwielbiam, ale nie mam pod ręką pterodaktyll - Śro 23 Lis, 2011 11:30
Izzy napisał/a:
czytacie coś?
Owszem......"Gwałt" Chmielewskiej Izzy - Śro 23 Lis, 2011 12:08 to tak zapomniałam heheKICAJKA - Śro 23 Lis, 2011 12:56 Hmmmm... "Ostatnia Walka" Jana Zumbacha Pati - Śro 23 Lis, 2011 17:57
jak zawsze polecam zakup bułki tartej i ułożenie z niej przynajmniej 3 bułekdlugixp - Śro 23 Lis, 2011 18:09
Andrzej napisał/a:
jak zawsze polecam zakup bułki tartej i ułożenie z niej przynajmniej 3 bułek
...albo croissantakosmo - Śro 23 Lis, 2011 19:37 Jesuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Kiedy ja ostatnio się nudziłam...
Zazdroszczę nudy, a obok dzieci... pietruszka - Śro 23 Lis, 2011 20:11
Izzy napisał/a:
czytacie coś?
hmmm... ja zwykle mam dwie, trzy książki na tapecie na raz:
Teraz:
Sekrety włoskiej kuchni Eleny Kostioukovitch, Artemizja Aleksandry Lapierre, no i Współuzależnienie. Przewodnik dla nowego pokolenia - Melody Beattie.
Do poduszki Artemizja, do pracy nad sobą Beattie, dla doznań estetyczno-smakowitych Sekrety włoskiej kuchni Izzy - Śro 23 Lis, 2011 22:15
kosmopolitanka napisał/a:
Kiedy ja ostatnio się nudziłam...
Zazdroszczę nudy, a obok dzieci...
też na to czasu w domu ni ma, ale w pracy jak dzieciaki testy piszą to czasami tak
Pietruszka a robisz te cwiczenia z książki o współuzależnieniu? ciężkie są dla mnie
Andrzej napisał/a:
jak zawsze polecam zakup bułki tartej i ułożenie z niej przynajmniej 3 bułek
dobre hehe następnym razem :dpietruszka - Śro 23 Lis, 2011 22:38
Izzy napisał/a:
Pietruszka a robisz te cwiczenia z książki o współuzależnieniu? ciężkie są dla mnie
Izzy spokojnie... nie od razu Kraków zbudowano... Niektóre z ćwiczeń robię, ale... ja już po terapii... to pewnie już mi łatwiej... I bardziej patrzę na to, co już zrobiłam i co jeszcze do (małej) korekty. Dla mnie to takie podsumowanie.
na początku też chciałam wszystko szybko ogarnąć. A tu troszkę czasu warto popracować z nadkontrolą, potem skupić się na poczuciu własnej wartości... jakiś czas skoncentrować się na asertywności. Fajnie jak takie drogi wyznacza terapia i indywidualny terapeuta. Bo po co wyważać otwarte drzwi?Izzy - Czw 24 Lis, 2011 08:05 wiem w sumie, ale jakoś ciężko tak stopowac samego siebie
czuję się troszkę pospieszana przez męża, który ostatnio powiedział, że przecież mieliśmy pracowac nad związkiem, a ja chciałam byc wieczorem sama, bo byłam zmęczona
chyba praca nad związkiem nie polega tylko na tym, żeby widziec się codziennie i rozmawiac? normalnie czuję się zagubiona
bo ja myślę co innego i mój m tyż
dzisiaj idę pierwszy raz na spotkanie z terapeutką, mam nadzieję, że rozjaśni mi w łepetynie
miłego dnia wszystkimpietruszka - Czw 24 Lis, 2011 08:27
Izzy napisał/a:
dzisiaj idę pierwszy raz na spotkanie z terapeutką,
Trzymam kciuki esaneta - Czw 24 Lis, 2011 10:27
Izzy napisał/a:
dzisiaj idę pierwszy raz na spotkanie z terapeutką
Brawo Izzy teraz powinno iść "z górki"KICAJKA - Czw 24 Lis, 2011 12:34 To i ja życzę powodzenia na spotkaniu z terapeutą Izzy - Czw 24 Lis, 2011 12:59 dziękuję dziewczyny Izzy - Czw 24 Lis, 2011 22:32 Muszę się z wami czymś podzielic
moja wizyta u terapeutki była pierszą i ostatnią pani powiedziała po rozmowie ze mną, że nie widzi u mnie symptomów uzależnienia
do tego stwierdziła, że dobrze sobie radzę, oby tak dalej itp poleciła książkę "Buty mojego męża"; i powiedziała, że "koniec współuzależnienia" to świetna książka nie tylko dla współuzależnionych, uczy jak dbac o siebie i uczy asertywności itp
matko jak się cieszę pietruszka - Czw 24 Lis, 2011 22:54
Izzy napisał/a:
nie widzi u mnie symptomów uzależnienia
znaczy się współuzależnienia? OSSA - Czw 24 Lis, 2011 23:00
Izzy napisał/a:
matko jak się cieszę
z czego Gonzo.pl - Czw 24 Lis, 2011 23:16
OSSA napisał/a:
z czego
No to chyba dobrze, jak nie jest współuzalezniona? Nie rozumiem...
Ale jednoosobowe diagnozowanie? Pierwsze słysze, to fakt.Izzy - Pią 25 Lis, 2011 07:28 a powinno byc więcej Gonzo?Klara - Pią 25 Lis, 2011 08:16
Izzy napisał/a:
stwierdziła, że dobrze sobie radzę, oby tak dalej itp
Czy masz w pobliżu jakąś inną panią, żeby skonfrontować tę diagnozę? esaneta - Pią 25 Lis, 2011 09:21
Klara napisał/a:
Czy masz w pobliżu jakąś inną panią, żeby skonfrontować tę diagnozę?
Chyba też poszukałabym jakiejś innej pani
Tak na wszelki wypadek, by miec pewność.
Skutki ewentualnej błędnej diagnozy mogłyby być fatalne.Gonzo.pl - Pią 25 Lis, 2011 11:55 Nie jestem pewien Izzy...
Uzależnienie od alkoholu (i nie tylko), według obowiązujacych procedur medycznych diagnozuja niezależnie co najmniej dwie osoby. Może to być terapeuta, psycholog, psychiatra... Rozmowy z każdym z nich odbywaja się w różnych terminach. Służy to prawidłowej ocenie pacjenta.
Jakoś samo mi sie narzuca, ze ze współuzależnieniem jest tak samo...esaneta - Pią 25 Lis, 2011 11:59
Gonzo.pl napisał/a:
ze współuzależnieniem jest tak samo...
Potwierdzam - ja byłam tak diagnozowana.
Dopiero po tym skierowano mnie na regularna terapię.Izzy - Pon 28 Lis, 2011 11:14 najpierw rozmawiałam z psycholog, a ta mnie umówiła z terapeutką...pogadam jeszcze raz z psycholog, może kogoś poleci, albo sama stwierdzi czy jestem czy nie, bo w sumie mi nie powiedziała
zaczynamy nowy tydzień, rano nie mogłam się pozbierać, bo mnie huczenie obudziło o 4.30, normalnie aż strasznie było szkoda, że w takich chwilach nie ma kogo przytulić, papug się nie da esaneta - Pon 28 Lis, 2011 11:24
Izzy napisał/a:
szkoda, że w takich chwilach nie ma kogo przytulić,
a dzieci?Izzy - Pon 28 Lis, 2011 11:25 śpią o tej porze, miałabym niezłą imprezkę gdyby je obudziła
żartowałam zresztą Borus - Pon 28 Lis, 2011 14:44
Izzy napisał/a:
żartowałam zresztą
...ale itak szkoda, co? Izzy - Pon 28 Lis, 2011 18:56 Izzy - Wto 29 Lis, 2011 09:33 w tym tyg nie zobaczę się z psycholog odwołała, a jakoś się przyzwyczaiłam do rozmów z nią jakoś lepiej mi potem
czujecie już święta?Klara - Wto 29 Lis, 2011 09:43
Izzy napisał/a:
czujecie już święta?
O tak!
Czuję, że znów się nie wyrobię i będzie nerwówka.
Jakoś tak się składa, że im bliżej świąt, tym więcej dodatkowej pracy esaneta - Wto 29 Lis, 2011 09:51
Klara napisał/a:
Izzy napisał/a:
czujecie już święta?
O tak!
Czuję, że znów się nie wyrobię i będzie nerwówka.
Jakoś tak się składa, że im bliżej świąt, tym więcej dodatkowej pracy
A ja znów się dobrze ustawiłam...jedyny mój dylemat odnośnie świąt, to z którego zaproszenia skorzystać. Jade na gotowca Klara - Wto 29 Lis, 2011 10:10
esaneta napisał/a:
A ja znów się dobrze ustawiłam
To dobry sposób
Ja nawet polubiłam przygotowania świąteczne, ale u mnie to reguła, że w tym gorącym okresie walą się zlecenia.
Wydawało mi się, że w tym roku będzie inaczej, a tu przed chwilą.... zonk
Izzy, przepraszam!
Ty się cieszysz, a ja tu Ci taką łyżkę dziegciu walę.
Już nie będę Izzy - Wto 29 Lis, 2011 11:26 Klara spoko, nie masz za co przepraszać
Esaneta to super
ja z kolei mam dylemat jak to wszystko w tym roku będzie wyglądać mąż już przedstawił swoją wizję i nie bardzo mu się podobała moja...nie lubię tego
znowu między młotem a kowadłem...esaneta - Wto 29 Lis, 2011 11:32
Izzy napisał/a:
nie bardzo mu się podobała moja
To chyba jego problem, nie Twój. Ja na ten przykład zostawiam mojego Pana X i wyjeżdżam z dziećmi. Jemu nie pasowała moja wizja świąt, to trudno...jesli ma lepszy pomysł, nie bede mu wadzić Klara - Wto 29 Lis, 2011 13:21
esaneta napisał/a:
To chyba jego problem, nie Twój.
...ale może w wypadku Izzy da się wypracować jakiś kompromis wziąwszy pod uwagę fakt, że jej mąż akurat nie pije?
Jak myślisz Izzy?staaw - Wto 29 Lis, 2011 16:38
Klara napisał/a:
esaneta napisał/a:
To chyba jego problem, nie Twój.
...ale może w wypadku Izzy da się wypracować jakiś kompromis wziąwszy pod uwagę fakt, że jej mąż akurat nie pije?
Jak myślisz Izzy?
Jednak tli się w Tobie iskierka człowieczeństwa Klaruś... Klara - Wto 29 Lis, 2011 16:53
staaw napisał/a:
tli się w Tobie iskierka człowieczeństwa Klaruś...
Zmartwię Cię Staaw - to nie iskierka, lecz zimna kalkulacja wynikająca z "wcześniej powziętych" informacji, że ci oto młodzi ludzie zamierzają wspólnie reanimować związek.staaw - Wto 29 Lis, 2011 16:57 Dorzucę zestaw do reanimacji...
mąż już przedstawił swoją wizję i nie bardzo mu się podobała moja...nie lubię tego
może to okazja,żeby poćwiczyć negocjacje i poszukiwanie porozumienia?pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 21:04
staaw napisał/a:
Dorzucę zestaw do reanimacji...
staaw napisał/a:
Szczęść Boże młodej parze...
Izzy - Wto 29 Lis, 2011 22:53
staaw napisał/a:
Szczęść Boże młodej parze...
no nie przesadzajmy ... ładna z nas młoda para po tylu latach znajomości...Izzy - Wto 29 Lis, 2011 22:55 wiecie jakoś się chyba dogadamy, wiem, że chce byc z nami, że tęskni itd
podoba mi się powiedzenie "reanimowac związek" chyba prawdziwe dla naspietruszka - Wto 29 Lis, 2011 23:00
Izzy napisał/a:
reanimowac związek
niestety ta reanimacja trwa dtrochę długo, rok, dwa lata, a czasem i tak bez skutku pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 23:03
Izzy napisał/a:
podoba mi się powiedzenie "reanimowac związek"
A mnie z kolei ni cholery. To tak jakby trupa reanimować. moim zadaniem itd...... Izzy - Wto 29 Lis, 2011 23:04 tego się spodziewam,ale cuż
przynajmniej rozmawiamy jak ludzie, po tylu awanturach zakrawa o cud
w sumie całay czas zastanawiam się czy to wszystko nie jest na pokaz, tzn. jest nieszczere; boje się, że gdy pozwolę mu wrócic wszystko wróci będzie jak kiedyśIzzy - Wto 29 Lis, 2011 23:05
pterodaktyll napisał/a:
A mnie z kolei ni cholery. To tak jakby trupa reanimować. moim zadaniem itd......
chichi to teraz i mi będzie się tak kojarzyło pterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 23:07
Izzy napisał/a:
chichi to teraz i mi będzie się tak kojarzyło
hi hi, to się sugestia nazywa pietruszka - Wto 29 Lis, 2011 23:15
Izzy napisał/a:
boje się, że gdy pozwolę mu wrócic wszystko wróci będzie jak kiedyś
spotkałam się z czymś takim, że w USA zalecali powrót na łono rodziny nie wcześniej niż po 2 latach Bo wtedy lepiej przebiega tzw. rekonstrukcja rodziny. Tak na marginesie to bardziej odpowiada mi to określenie: rekonstrukcja, bo to proces powolny, drobiazgowy... reanimacja też mi się z trupem kojarzy. A ja chyba nie chciałabym żyć z zombie... rufio - Wto 29 Lis, 2011 23:24
pietruszka napisał/a:
nie wcześniej niż po 2 latach
I tego się trzymaj - predzej to jakby iść pod góre na ruchomych schodach jadących na dółpterodaktyll - Wto 29 Lis, 2011 23:25
rufio napisał/a:
iść pod góre na ruchomych schodach jadących na dół
Ostatnio panuje tutaj trynd, żeby samochodem po nich jeździć staaw - Śro 30 Lis, 2011 04:59
pterodaktyll napisał/a:
Izzy napisał/a:
podoba mi się powiedzenie "reanimowac związek"
A mnie z kolei ni cholery. To tak jakby trupa reanimować. moim zadaniem itd......
Tobie nie podoba się nic co z monogamią się kojarzy... staaw - Śro 30 Lis, 2011 05:03
Izzy napisał/a:
boje się, że gdy pozwolę mu wrócic wszystko wróci będzie jak kiedyś
A ja myślę że Wasz związek ma duże szanse się rozpaść kiedy on wytrzeźwieje...pietruszka - Śro 30 Lis, 2011 05:13
staaw napisał/a:
A ja myślę że Wasz związek ma duże szanse się rozpaść kiedy on wytrzeźwieje...
Stasiu, nie kracz... i nie generalizuj... nie lepiej napisać, że niestety "pomimo reanimacji" nie daje się uratować wielu (a właściwie większości)związków? I jest wiele przyczyn, np.
1. bagaż krzywd jest tak wielki, że nie da się funkcjonować normalnie
2. rozchodzą się drogi, każde rozwija się (lub właśnie nie) w innym kierunku
3. okazuje się, ze w ogóle się nie zna człowieka, z którym się było, a żyło się wyobrażeniami o nim
4. tak naprawdę nigdy nie było uczucia tylko poplatany układ zależności al;koholizmu i współuzależnienia
itd.
Choć fakt, sama pamiętam, że nie wiadomo skąd przychodzi nadzieja, że akurat w moim przypadku będzie inaczej, akurat mi się to nie zdarzy, co tam statystyki, ja tam jestem poza statystykami, jestem tym jednym małym promilem, któremu się udaje.
Niestety z reguły im większa nadzieja tym większe bum. I bardzo bolesne lądowanie.staaw - Śro 30 Lis, 2011 05:21
pietruszka napisał/a:
Stasiu, nie kracz... i nie generalizuj... nie lepiej napisać, że niestety "pomimo reanimacji" nie daje się uratować wielu (a właściwie większości)związków?
Mój przetrwał, między innymi, dzięki rozmowom z Tobą i temu że żonka zaczęła coś ze sobą robić...
Na trzeźwo coraz bardziej obcy dla siebie byliśmy...
pietruszka napisał/a:
3. okazuje się, ze w ogóle się nie zna człowieka, z którym się było, a żyło się wyobrażeniami o nim
To wydaje mi się najbardziej prawdopodobne...pietruszka - Śro 30 Lis, 2011 05:32
staaw napisał/a:
Mój przetrwał, między innymi, dzięki rozmowom z Tobą i temu że żonka zaczęła coś ze sobą robić...
a ty się ograniczyłeś tylko do rozmów z koalkami?
Stasiu marsz do kwiaciarni żonie ładny kwiatek kupić chyba o 7 otwierają...
trochę też się wysil (oprócz niepicia )staaw - Śro 30 Lis, 2011 05:35
pietruszka napisał/a:
Stasiu marsz do kwiaciarni żonie ładny kwiatek kupić chyba o 7 otwierają...
Wczoraj była wypłata i idę do Leclerca po coś dla mojego kwiatuszka....pietruszka - Śro 30 Lis, 2011 05:50
staaw napisał/a:
po coś dla mojego kwiatuszka
esaneta - Śro 30 Lis, 2011 10:23
staaw napisał/a:
idę do Leclerca po coś dla mojego kwiatuszka....
ale pięknie
Żeby nie robić Izzy offtopa, to odniosę się do tych 2 lat, o których często mowa w wątkach różnych.
Czytałam, że równiez dwóch lat trzeba by byc gotowym do rozpoczęcia nowej relacji po zakończeniu wczesniejszego zwiazku. Tak jest podobno rozsądniej, najpierw potrzebujemu czasu, by przezyć swoją "żałobę" po stracie, potem popracowac nad sobą. I po okołu dwóch latach jestesmy gotowi by rozpocząć nowy związek.
Tyle mówi teoria.pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 11:54
esaneta napisał/a:
Tyle mówi teoria.
Ośmielę się zauważyć, że w praktyce może to jednak nieco inaczej wyglądać. Czasem trzeba więcej czasu żeby "dojrzeć" do jakiegoś nowego związku.........staaw - Śro 30 Lis, 2011 11:59 Na razie przypominam że Izzy chce ratować stary...
To też może potrwać ze dwa lata...Gonzo.pl - Śro 30 Lis, 2011 12:03
Cytat:
A ja myślę że Wasz związek ma duże szanse się rozpaść kiedy on wytrzeźwieje...
Ty to potrafisz kobietę pocieszyć, widzę staaw - Śro 30 Lis, 2011 12:05
Gonzo.pl napisał/a:
Cytat:
A ja myślę że Wasz związek ma duże szanse się rozpaść kiedy on wytrzeźwieje...
Ty to potrafisz kobietę pocieszyć, widzę
Nie lubię dawać fałszywej nadziei...
Mój też się mało nie rozleciał, kiedy już byłem trzeźwy, mówię o własnych doświadczeniach...esaneta - Śro 30 Lis, 2011 12:07
pterodaktyll napisał/a:
esaneta napisał/a:
Tyle mówi teoria.
Ośmielę się zauważyć, że w praktyce może to jednak nieco inaczej wyglądać. Czasem trzeba więcej czasu żeby "dojrzeć" do jakiegoś nowego związku.........
Te dwa lata to oczywiście jakaś średnia. Jednym wystarczą dwa lata innym 10 lat mało.
Każdy jest inny.esaneta - Śro 30 Lis, 2011 12:09
pterodaktyll napisał/a:
esaneta napisał/a:
Tyle mówi teoria.
Ośmielę się zauważyć, że w praktyce może to jednak nieco inaczej wyglądać. Czasem trzeba więcej czasu żeby "dojrzeć" do jakiegoś nowego związku.........
Te dwa lata to oczywiście jakaś średnia. Jednym wystarczą dwa lata innym 10 lat mało.
Każdy jest inny.pterodaktyll - Śro 30 Lis, 2011 12:12
esaneta napisał/a:
Jednym wystarczą dwa lata innym 10 lat mało.
Każdy jest inny.
Zdecydowanie wybieram drugą opcję............KICAJKA - Śro 30 Lis, 2011 16:50
Izzy napisał/a:
boje się, że gdy pozwolę mu wrócic wszystko wróci będzie jak kiedyś
Ja miałam z moim menem kilka przerw,rok,póltora,dwa lata-z detoksem-terapią-
zaskoczył dopiero po 11 latach od pierwszej terapi i po 21 latach od pierwszego leczenia
jeszcze jako uczeń w zawodówce(tabletki w poradni)
Ja w tym czasie,kiedy przestał trwale "leczyłam" się w Al_anon od 7 lat.
A ponad dwa lata jeszcze trwało zanim na dobre mógł w pełni uczestniczyć w życiu moim i córki-niestety nie wierzyłam
Obserwowałam w tym czasie pełną przemianę w zupełnie innego człowieka jakim nigdy nie był - a wydobył w tym czasie z siebie wszystko to,co najlepsze w nim drzemało Izzy - Pon 05 Gru, 2011 08:34 cieszę się, że was mam; mogę spojrzeć na tematy z różnych stron
temat Wigilii mamy rozwiązany, normalnie kamień z serca
jakoś się milej u nas robi i dzieci spokojniejsze
tylko rodzice jedni i drudzy nerwowi, mają inne poglądy na tematy; uczę się nie przejmować, przeczytałam, że to ich problem w sumie i tego się trzymam
życzę udanego tygodnia Izzy - Wto 06 Gru, 2011 13:58 co sądzicie o pójściu na miting AA wraz z osobą uzależnioną, na tzw. miting otwarty?esaneta - Wto 06 Gru, 2011 14:29 Ja swoją przygodę zaczęłam właśnie od takiego mityngu.
Z tym, ze nie było to działanie zamierzone a najzwyklejszy przypadek.
Omyłkowo trafiłam na taki mityng a że nikt mnie nie wyganiał, to zostałam do końca i po głowie kołatała mi myśl - ojej, jak głupio, gdzie ja przyszłam, jacy mili ci ludzie/alkoholicy - nie wyganiają mnie etc. Na koniec spotkania dali mi namiary na mityng ALAnon.
Na AlAnonie byłam systematycznie przez 6 mcy, było miło, ale ja wciąż nie wiedziałam o co w tym wszystkim chodzi a przy okazji mój Pan X się jeszcze zaszył, to pomyślałam sobie, że "juz po problemie" i przestałam tam chodzić. Po kolejnych 4 czy 5 ciężkich latach i bolesnych doświadczeniach postanowiłam cos z TYM zrobić i tak trafiłam na terapię.
Od tamtej pory widzę zmiany w swoim życiu. Jestem zdania, że na początku sam Alanon (czy tez mityng otwarty) nie wystarczy. Sądzę, że aby to wszystko poukładać potrzebna jest elementarna wiedza o chorobie alkoholowej i współ****. AlAnon, to wg mnie uzupełnienie.
P.s. Co postanowiłaś w kwestii Twojej terapii?OSSA - Wto 06 Gru, 2011 16:32
Izzy napisał/a:
co sądzicie o pójściu na miting AA wraz z osobą uzależnioną, na tzw. miting otwarty?
Uważam, że warto jeśli nie jesteś gotowa iść na grupę z mężem, bo może byc to dla ciebie krępujące wybierz inną.
Osobiście przez jakiś czas chodziłam na otwarte mitingi AA, poznałam fajnych trzeźwych alk. i bardzo nam kiedyś pomogli.rufio - Wto 06 Gru, 2011 16:44
Izzy napisał/a:
co sądzicie o pójściu na miting AA wraz z osobą uzależnioną, na tzw. miting otwarty?
NIEstaaw - Wto 06 Gru, 2011 16:46 Izzi, po co chcesz iść? Nie widzę sensu, choć oczywiście możesz...Lenka - Wto 06 Gru, 2011 17:13 Ja bym poszła a potem zaprosiła na mityng otwarty Al-Anon.
Uważam, że byłby to dowód dobrej woli i dojrzałości obu stron.
Cześć Izzy
za WasGonzo.pl - Wto 06 Gru, 2011 18:38 Jeśli chcesz iść, bo mąż tego oczekuje - NIE.
Jeśli skutkiem ma być chodzenie wokół alkoholika na paluszkach, bo trzeba mu pomóc - NIE.
Jeśli tym pomożesz sobie i bardziej zrozumiesz siebie - TAK.Lenka - Wto 06 Gru, 2011 19:22
Gonzo.pl napisał/a:
Jeśli chcesz iść, bo mąż tego oczekuje - NIE.
- nie rozumiem
Gonzo.pl napisał/a:
Jeśli skutkiem ma być chodzenie wokół alkoholika na paluszkach, bo trzeba mu pomóc - NIE.
- zgadzam się
Gonzo.pl napisał/a:
Jeśli tym pomożesz sobie i bardziej zrozumiesz siebie - TAK.
- nie rozumiem
ale to ja...a Izzy to rozsądna babka i wierzę, że podejmie właściwą decyzję Gonzo.pl - Wto 06 Gru, 2011 19:25
Cytat:
Gonzo.pl napisał/a:
Jeśli chcesz iść, bo mąż tego oczekuje - NIE.
- nie rozumiem
Jeśli wbrew sobie - NIE.
Lenka napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
Jeśli tym pomożesz sobie i bardziej zrozumiesz siebie - TAK.
- nie rozumiem
Jeśli dla siebie - TAK.
Nie wiem, czy jaśniej Lenka - Wto 06 Gru, 2011 19:44
Gonzo.pl napisał/a:
Nie wiem, czy jaśniej
teraz ok Co prawda nie sądzę aby mityng AA pozwolił Jej zrozumieć siebie, ale nie będę się czepiać szczegółów Gonzo.pl - Wto 06 Gru, 2011 21:37
Lenka napisał/a:
nie sądzę aby mityng AA pozwolił Jej zrozumieć siebie
A ja tak sądzę. KICAJKA - Wto 06 Gru, 2011 21:42
Cytat:
co sądzicie o pójściu na miting AA wraz z osobą uzależnioną, na tzw. miting otwarty?
Ja tak właśnie zaczęłam a potem zostałam na lata w Al_anon
I często na początku brałam udział w otwartych spotkaniach AA-
troche pomogło mi zrozumieć drugą stronę
Tylko wtedy nie innej alternatywy pietruszka - Wto 06 Gru, 2011 21:44 Możecie się zdziwić, ale nigdy nie byłam na mitingu z Pietruszkowym, gorzej, nawet nie byłam na otwartym mitingu AA (bez Pietruszkowego), za to regularnie chodziłam przez dłuższy czas na Al-anon. I jakoś żyjemy. Sapcia - Czw 08 Gru, 2011 00:13
Lenka napisał/a:
Ja bym poszła a potem zaprosiła na mityng otwarty Al-Anon.
Uważam, że byłby to dowód dobrej woli i dojrzałości obu stron.
Ja też tak myślę, ale Izzy Twój wybór.Izzy - Czw 08 Gru, 2011 21:22 mam dzisiaj doła zbyt dużo rzeczy nie poszło, jestem zła
pytacie dlaczego chcę iść na otwarty- czytałam, że można, że to też otwiera oczy, chciałabym zobaczyć co tam się dzieje, nauczyć się czegoś, dowiedzieć, zobaczyć jak się mąż tam odnajduje
on mnie nie namawia, sama zapytałam czy coś takiego u nich jest; moja znajoma była z bratem i opowiedziała mi trochę
co do mojej terapii to o to też jestem na siebie zła; pani psycholog po raz drugi odwołała wizytę, terapeutka mi powiedziała, że nie jestem współuzależniona, utwierdziłam się w tym, żeby nie iść na Al Anon i chyba to był błąd, bo czuję, że mi coś umyka, że zaczynam się gubić, denerwować bez wsparcia; jutro zadzwonię kiedy u nas są spotkania i pójdę, bo czuję, że to mi pomoże
czytam "Koniec współuzależnienia" i jakoś mi to nie idzie, nie utożsamiam się z tym co czytam; ja czuję, że już się "oderwałam" od męża, ten proces trwał dość długo u nas
czuję niepokój i źle mi z tymGonzo.pl - Czw 08 Gru, 2011 21:29 Izzy - Czw 08 Gru, 2011 21:32 dziękuję, to miłe
a co u Ciebie?Klara - Czw 08 Gru, 2011 21:38
Izzy napisał/a:
chciałabym zobaczyć co tam się dzieje, nauczyć się czegoś, dowiedzieć, zobaczyć jak się mąż tam odnajduje
Po co Ci kontrolowanie męża? Pomijając fakt, że to jest objaw współuzależnienia, to przecież on nie będzie się przy Tobie naturalnie zachowywał.
Jesteś nauczycielką, więc wiesz, że gdy dyrektor przychodzi do Ciebie na hospitację, to dzieci nie zachowują się tak jak zwykle.
Mogłabyś sobie chodzić na jakąś inną grupę AA tam, gdzie nie bywa Twój mąż.
Edit:
Al-Anon
Malbork, grupa "Niezapominajki", Parafia przy kościele św. Jana Solka,
Stare Miasto 22,
poniedziałek - 18:00 (ost.)
A tu masz spis grup w całej Polsce gdybyś chciała poszukać innej grupy: http://www.al-anon.org.pl/spis.html
Tu, na wszelki wypadek spis mityngów AA: http://www.aa.org.pl/mityngi/Izzy - Czw 08 Gru, 2011 21:41 dzięki Klaro, nie zauważyłam, że chcę kontrolować go...
a z innej beczki nawet nie zauważyłam, że Wam powiedziałam, ze nauczycielką jestem Izzy - Czw 08 Gru, 2011 21:44 Gonzo jak ja bym chciała mieć już wolne...ale nie zazdroszczę Ci, bo napewno Ci jest ciężko;
ja mam listę co muszę zrobić, jest ogromna i chyba połowę sobie daruję Klara - Czw 08 Gru, 2011 21:47
Izzy napisał/a:
nie zauważyłam, że Wam powiedziałam, ze nauczycielką jestem
A nie jesteś? Izzy - Czw 08 Gru, 2011 21:48 no jestem tylko mi umknęło kiedy to powiedziałam staaw - Czw 08 Gru, 2011 21:49
Izzy napisał/a:
nie zauważyłam, że chcę kontrolować go...
A ja to widzę w wielu Twoich postach...
Kiedy ja rozmawiałem z moim terapeutą na temat leczenia żony i dzieci, odpowiedział mi:
"zostaw tych biednych ludzi w spokoju i zajmij się sobą"...
Miał facet rację... Kiedy ja byłem spokojny, całej rodzinie wychodziło to na zdrowie....
Czytałem że własnych problemów masz wystarczająco...
Co do terapeutki stwierdzającej że nie jesteś współcośtam.... wydrukuj wszystkie swoje posty i jej pokaż. Jeżeli nadal będzie tak twierdziła, z czystym sumieniem możesz pójść do innej....Klara - Czw 08 Gru, 2011 21:50
Izzy napisał/a:
mi umknęło kiedy to powiedziałam
Pisałaś wielokrotnie
Nawiasem mówiąc nie zauważyłaś też, że miałaś kilkakrotnie podawany spis grup Al-Anon staaw - Czw 08 Gru, 2011 21:51
Klara napisał/a:
Nawiasem mówiąc nie zauważyłaś też, że miałaś kilkakrotnie podawany spis grup Al-Anon
Izzy - Czw 08 Gru, 2011 21:53 Klaro wiem, że mialam, przecież nie prosiłam, żebyś podawała jeszcze raz
Staaw mozesz sprecyzować co dokładniej miał na myśli terapeuta mówiąc, żebyś zostawił żonę i dzieci? tzn, nie widywał się z nimi, nie przebywał z nimi, czy co?staaw - Czw 08 Gru, 2011 21:55
Izzy napisał/a:
Staaw mozesz sprecyzować co dokładniej miał na myśli terapeuta mówiąc, żebyś zostawił żonę i dzieci? tzn, nie widywał się z nimi, nie przebywał z nimi, czy co?
Żebym przestał leczyć ICH, a zaczął leczyć SIEBIE....pterodaktyll - Czw 08 Gru, 2011 21:55
Izzy napisał/a:
mozesz sprecyzować co dokładniej miał na myśli terapeuta mówiąc, żebyś zostawił żonę i dzieci?
Miał na mysli, zeby przestac truć im du** i zająć sie soba, to wszystkim tylko na dobre wyjdzie. staaw - Czw 08 Gru, 2011 21:56 TAK Ptero, dokładnie.... pterodaktyll - Czw 08 Gru, 2011 21:57
staaw napisał/a:
TAK Ptero, dokładnie....
Wiem, bo mnie też to powiedział swego czasu mój terapeuta Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:01 nie denerwujcie się, staram się przełożyc to na swoją sytuację z mężemKlara - Czw 08 Gru, 2011 22:01
Izzy napisał/a:
przecież nie prosiłam, żebyś podawała jeszcze raz
Nie sprawiło mi to kłopotu, ale zauważyłam że się zastanawiasz, kiedy masz grupę.
Chciałaś gdzieś dzwonić, tylko dokąd? pterodaktyll - Czw 08 Gru, 2011 22:02
Izzy napisał/a:
nie denerwujcie się,
My????Mam wrażenie, że raczej Ty...... staaw - Czw 08 Gru, 2011 22:03
Izzy napisał/a:
nie denerwujcie się
Puki jesteś szczera, nie denerwuję się
Co do męża.... daj mu wreszcie poczuć się dorosłym facetem....Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:06
Klara napisał/a:
Chciałaś gdzieś dzwonić, tylko dokąd?
no właśnie do Niezapominajek albo odszukać posta
pterodaktyll napisał/a:
My????Mam wrażenie, że raczej Ty......
niom tu masz rację, tylko nie wiem czemu się stresuję, hmmm
Staaw oki dam mu tę szansę Klara - Czw 08 Gru, 2011 22:10
Izzy napisał/a:
właśnie do Niezapominajek
To nie jest instytucja, tylko grupa samopomocowa, która spotyka się w jakimś miejscu raz w tygodniu.
Gdy poznasz osoby, które tam chodzą i wymienisz z kimś numerem telefonu, wtedy będziesz miała do kogo zadzwonić Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:14 rozumiem, chciałam zadzwonić, zeby się dowiedzieć kiedy się spotykają; ale nieskładnie piszę, że się nie możemy dogadać przepraszamKlara - Czw 08 Gru, 2011 22:16 ...ale nie masz numeru telefonu, bo taka grupa nie ma siedziby, tyko wynajmowaną salę, w której się spotyka raz w tygodniu.staaw - Czw 08 Gru, 2011 22:16
Izzy napisał/a:
rozumiem, chciałam zadzwonić, zeby się dowiedzieć kiedy się spotykają; ale nieskładnie piszę, że się nie możemy dogadać przepraszam
Może to dziwne ale oni nie mają telefonu....
EDIT,
Dowodu ubezpieczenia też nie musisz brać.... po prostu tam pójdź....Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:18 aaaaaaaaaa ok
masakra, czuję się mała i niedoświadczonastaaw - Czw 08 Gru, 2011 22:19
Izzy napisał/a:
niedoświadczona
Po aowsku więc Ci powiem: wyjmij watę z uszu i włóż ją do buzi.... Klara - Czw 08 Gru, 2011 22:20 Siedzibę i telefon ma natomiast każdy ośrodek leczenia uzależnień, w którym odbywają się terapie dla osób uzależnionych, oraz dla współuzależnionych.
Jeśli byłaś u psycholożki w takim ośrodku i ona Ci powiedziała, że nie jesteś współuzależniona, to ZADZWOŃ do innego ośrodka i pozwól się zdiagnozować innemu terapeucie (nie jakiemukolwiek psychologowi, bo nie każdy zna się na uzależnieniach)Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:20 afuj
przeraża mnie to, że wy naprawdę wierzycie, że jestem współuzależniona tak zrobię Klaro, pewnie im szybciej tym lepiejstaaw - Czw 08 Gru, 2011 22:22
Izzy napisał/a:
afuj
Inaczej mówiąc: mniej mów a więcej słuchaj...
Świat nie będzie dostosowywał się do Ciebie, więc Ty powinnaś przystosować się do niego...staaw - Czw 08 Gru, 2011 22:23
Izzy napisał/a:
przeraża mnie to, że wy naprawdę wierzycie, że jestem współuzależniona
Ja nie wierzę, ja to widzę...
Podobnie miała moja pierwsza żona....Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:27 nie wydaje mi się, żebym miała jakieś problemy z dostosowaniem sie do świata
wydaje mi się, że całkiem dobrze mi idzie, to raczej z rodziną muszę dojść do ładu o ile to można tak nazwać; dokładniej z mamą i mężemKlara - Czw 08 Gru, 2011 22:29
Cytat:
mamą i mężem
Zmień kolejność: z mężem i ewentualnie z mamą.
Jakiś czas temu założyłaś własną rodziną i mamie nic do niej.
Musiałabyś odciąć pępowinę.staaw - Czw 08 Gru, 2011 22:30
Izzy napisał/a:
z mamą
Po co? Ona wydała Ciebie na świat, wykarmiła, wykształciła... i jej rola w przyrodzie jest zakończona...
Izzy napisał/a:
i mężem
To jak najbardziej
Ps.
Nie mam drugiej żony, bo pierwsza w porę do alanona poszła i przestała mi życie zatruwać....Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:31 wiesz nad mężem już od jakiegoś czasu "pracuję", a nad mamą zaczełam 2 tygodnie temu, dlatego taka kolejność...odcięłam pępowinę właśnie, bo czytając o współuzależnieniu doowiedziałam się, że prawdopodobnie mam takie problemy z mamą (jakby tego wszystkiego było mało)pietruszka - Czw 08 Gru, 2011 22:33
Izzy napisał/a:
to raczej z rodziną muszę dojść do ładu o ile to można tak nazwać; dokładniej z mamą i mężem
Klara napisał/a:
Zmień kolejność: z mężem i ewentualnie z mamą.
staaw napisał/a:
Izzy napisał/a:
z mamą
Po co? Ona wydała Ciebie na świat, wykarmiła, wykształciła... i jej rola w przyrodzie jest zakończona...
Izzy napisał/a:
i mężem
To jak najbardziej
jejciu... a mnie uczyli, że tak właściwie to wpływ ma się tylko na siebie i własne postrzeganie świata. Klara - Czw 08 Gru, 2011 22:34 Izzy! Na litość Boską!
Nie pracuj nad innymi, tylko pracuj NAD SOBĄ!
Tylko SIEBIE możesz zmienić. Innego człowieka nie zmienisz Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:34
staaw napisał/a:
Po co? Ona wydała Ciebie na świat, wykarmiła, wykształciła... i jej rola w przyrodzie jest zakończona...
właśnie u mnie tak nie było, zawsze miała coś do powiedzenia, a ja nie umiałam jej powiedzieć nie, zajmij się swoimi problemami; zawsze byłam między młotem a kowadłem- mężem i mamą, którzy się nieznosili; mama, która wiedziala wszystko lepiej; teraz uczę się zdania- nie zgadza się z moim zdaniem- to jej problemstaaw - Czw 08 Gru, 2011 22:35
pietruszka napisał/a:
jejciu... a mnie uczyli, że tak właściwie to wpływ ma się tylko na siebie i własne postrzeganie świata.
Na stosunki (jakkolwiek to pojmujemy) z małżonkiem również....
Oczywiście oboje muszą tego chcieć Klara - Czw 08 Gru, 2011 22:36
pietruszka napisał/a:
mnie uczyli
Izzy dopiero później napisała, że nad nimi "pracuje"
Wcześniej wyjaśniała, że musi z nimi dojść do ładu, a z tego nie wynikało, że to oni mają się zmienić staaw - Czw 08 Gru, 2011 22:38
Izzy napisał/a:
zawsze byłam między młotem a kowadłem- mężem i mamą, którzy się nieznosili; mama, która wiedziala wszystko lepiej; teraz uczę się zdania- nie zgadza się z moim zdaniem- to jej problem
Ja wtakich przypadkach uciekałem w alkohol...
Żona kłóciła się z moją mamą.... a ja spokojnie piłem i miałem obie w ****
Pomyślałaś jak czuje się "głowa" rodziny, której teściowa narzuca swoje zdanie?
Nie mam zamiaru usprawiedliwiać Andrzeja... ale przemyśl....Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:38 nie chcę nikogo zmienić
chcę nauczyć się decydować sama za siebie i mówić mamie NIE
a napisałam o mężu, że "pracuję na nim"-pewnie źle się wyraziłam, (bo zawsze wyczuleni jesteście na słowa) to to, że nie mieszkamy razem, ale pracujemy nad tym, aby jakoś spotykać się, rozmawiać, powoli coś może odbudowywaćDanaN - Czw 08 Gru, 2011 22:40
Klara napisał/a:
Tylko SIEBIE możesz zmienić. Innego człowieka nie zmienisz
tylko i wyłącznie siebie !!!Klara - Czw 08 Gru, 2011 22:41 Już się nie denerwuj Izzy
Idź na Al-Anon i na terapię, a wszystkiego się nauczysz.Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:41 wiem Staaw, że i jemu nie było lekko, nie raz o to się kłociliśmyIzzy - Czw 08 Gru, 2011 22:42
Klara napisał/a:
Już się nie denerwuj Izzy
dziękuję za buziaczkastaaw - Czw 08 Gru, 2011 22:45
Izzy napisał/a:
wiem Staaw, że i jemu nie było lekko, nie raz o to się kłociliśmy
To teraz macie szansę utworzyć rodzinę...
Wiesz, najbardziej rodzinne święta mieliśmy kiedy moja mama nie żyła, a teściowa była ciężko obrażona...
Na stole chleb i trochę słodyczy od księdza...
My i nasze dzieci...
Dla mnie wprawdzie były straszne, czułem się winny że nie mamy co na stole postawić...
Dziś wiem że najważniejsi jesteśmy my.... rodzina.... dzieci, żona, ja.... dokładnie w tej kolejności...Klara - Czw 08 Gru, 2011 22:47 Tylko na początku wszystko się wydaje takie dziwne i pokręcone.
Po jakimś czasie poukładasz sobie to, przemyślisz, wzmocnisz się, dowiesz jak inni sobie radzą z podobnymi problemami i życie stanie się bardziej do zniesienia, ale to samo nie przychodzi.
Trzeba się trochę postarać.Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:47 bo rodzina jest najważniejsza, dla mnie też
dlatego próbuję, a co mi z tego wyjdzie...czas pokarzepterodaktyll - Czw 08 Gru, 2011 22:51
Izzy napisał/a:
co mi z tego wyjdzie...czas pokarze
\
Żeby Cie tylko nie pokarał.......... Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:52 wiesz Klaro jest pokręcone
dzisiaj poryczałam się przy oglądaniu telewizji!!! oglądałam program Nie powiedzcie Pannie Młodej czy jakoś tam; i się zaczeło gdy zobaczyłam wymianę obrączek, ich szczęście; i dalej moja złość, dlaczego mnie to spotyka?? czemu ja??nie mogłam mieć normalnego życia??przecież parę lat temu też taka byłam... czemu to ja musze stać przed takimi wyborami, walczyć itdIzzy - Czw 08 Gru, 2011 22:53
pterodaktyll napisał/a:
Żeby Cie tylko nie pokarał..........
a za co miałby mnie pokarać?pietruszka - Czw 08 Gru, 2011 22:54
Klara napisał/a:
że musi z nimi dojść do ładu, a z tego nie wynikało, że to oni mają się zmienić
dla mnie określenie "dochodzenie do ładu" z kimkolwiek kojarzy się z nadkontrolą.
Szkoda własnej energii i czasu.
Izzy napisał/a:
bo zawsze wyczuleni jesteście na słowa
a może to jest przywracanie słowom ich właściwego znaczenia? by "tak" znaczyło "tak", a "nie " znaczyło "nie"?pterodaktyll - Czw 08 Gru, 2011 22:55
Izzy napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Żeby Cie tylko nie pokarał..........
a za co miałby mnie pokarać?
zemu to ja musze stać przed takimi wyborami, walczyć itd
nie tylko ty, idź na ten Al-anon Izzy, zobaczysz, że nie jesteś sama. Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:56 dla mnie dojść do ładu oznacza uporządkowanie życia, wyznaczenie granic i priorytetówstaaw - Czw 08 Gru, 2011 22:56
Izzy napisał/a:
pterodaktyll napisał/a:
Żeby Cie tylko nie pokarał..........
a za co miałby mnie pokarać?
Czego uczysz? Mi się wydaje że nie j.polskiego...
Akurat słowo POKAŻE i POKARZE jest prawidłowe dla wbudowanego słownika...
Napisałaś inne słowo niż chciałaś... inne znaczenie...
A wiesz że słów się czepiamy...
Dobra, ja też byki sadzę kiedy piszę na komputerze, ręcznie jakoś mniej, nie wiem na czym to polega... Izzy - Czw 08 Gru, 2011 22:57
pterodaktyll napisał/a:
Za błędy ortograficzne..............Pani Psor
żaden ze mnie psor, a błedy robię jak wielu pewnie na forum, czy to ważne Ptero? jak masz ochotę to mnie poprawiaj, może się czegoś nauczę i tak staram się pisać uważniepterodaktyll - Czw 08 Gru, 2011 22:59
Izzy napisał/a:
błedy robię jak wielu pewnie na forum,
Nie wyłączając krytykanta......... Izzy - Czw 08 Gru, 2011 23:02 proszę was, teraz będzie mi wstyd i będę pisać ze słownikiem
uczę angielskiego swoją drogą, ale to żadne wytłumaczeniestaaw - Czw 08 Gru, 2011 23:04 W słowniku zarówno pokarze jak i pokaże jest poprawnie...
Tylko znaczenie ciut inne....
Oprócz ortograficznego, jeszcze j polskiego by się przydał...
Następny dowód na Twoją chorobę..... dla czego nasze żarty wzięłaś tak strasznie do siebie?Izzy - Czw 08 Gru, 2011 23:07 nie wzięłam
ale macie rację, że zapominam o zasadach, bo mało piszę, a w wordzie wszystko ładnie się samo poprawia Izzy - Czw 08 Gru, 2011 23:11 mam pytanie do osób współuzależnionych-czy macie opory przed tym aby wypić piwo czy drinka? nie mówię oczywiście o piciu w obecności osoby uzależnionej...
bo ja mam, i jak pojawi mi się ochota na zimne piwo, to od razu mam wyrzuty sumieniapterodaktyll - Czw 08 Gru, 2011 23:11
Izzy napisał/a:
teraz będzie mi wstyd i będę pisać ze słownikiem
uczę angielskiego
To pisz po angielsku......... pterodaktyll - Czw 08 Gru, 2011 23:12
Izzy napisał/a:
jak pojawi mi się ochota na zimne piwo, to od razu mam wyrzuty sumienia
Nigdy nie lekcewaz pokusy, bo na drugi raz nie przyjdzie DanaN - Czw 08 Gru, 2011 23:13
Izzy napisał/a:
do osób współuzależnionych-czy macie opory przed tym aby wypić piwo czy drinka?
nie mam oporówDanaN - Czw 08 Gru, 2011 23:14
Izzy napisał/a:
mam wyrzuty sumienia
ale dlaczego ?Izzy - Czw 08 Gru, 2011 23:16 no właśnie nie wiem,
wyrzuty że w ogóle mam ochotę,
wiem, że to bez sensu...dlatego pytamDanaN - Czw 08 Gru, 2011 23:20
Izzy napisał/a:
wyrzuty że w ogóle mam ochotę,
nie wiem jak inne osoby, ale ja jak powyżej...pietruszka - Czw 08 Gru, 2011 23:20
Izzy napisał/a:
czy macie opory przed tym aby wypić piwo czy drinka?
Nie, nie mam. Jestem pełnoletnia i nieuzależniona od alkoholu. Dlaczego miałabym mieć wyrzuty sumienia?
Choć fakt piję raczej rzadko.pietruszka - Czw 08 Gru, 2011 23:22
Izzy napisał/a:
wyrzuty że w ogóle mam ochotę,
może dlatego, że postrzegasz alkohol jako przyczynę nieszczęść w swojej rodzinie albo ty możesz, a on nie?Klara - Pią 09 Gru, 2011 08:23
Izzy napisał/a:
czy macie opory przed tym aby wypić piwo czy drinka?
Ja mam tzw. mieszane uczucia.
Czasem nawet mam ochotę która mi najczęściej zresztą przechodzi jeszcze przed przystąpieniem do spożycia, ale zawsze równolegle przyczepia się myśl, że alkohol to zło i że sama myśl o wypiciu w jakiś sposób mnie dyskredytuje.
Wiem, że to głupie, ale tak właśnie mam.
W towarzystwie nie odmawiam, ale ograniczam się do jednej, góra dwóch lampek wina, czy jednego niezbyt mocnego drinka do długiego sączenia.esaneta - Pią 09 Gru, 2011 11:05
Klara napisał/a:
Izzy napisał/a:
czy macie opory przed tym aby wypić piwo czy drinka?
Ja mam tzw. mieszane uczucia.
Ja mam identycznie. A od kiedy zaczęłam terapię i zgłębiłam wiedzę o tej strasznej chorobie a przy tym na żywo widziałam jej kolejne fazy u mojego Pana X, to wolałam darowac sobie te wątpliwe chwile przyjemności i na wszelki wypadek od prawie 2 lat nie piję alkoholu w ogóle. Nawet na imprezy firmowe przestałam jeździć, bo niefajnie jest patrzeć na innych tak juz od godz. 22 KICAJKA - Pią 09 Gru, 2011 12:03
Izzy napisał/a:
do osób współuzależnionych-czy macie opory przed tym aby wypić piwo czy drinka?
Przyznam szczerze,że ja przez mena znienawidziłam alkohol w jakiejkolwiek postaci.
Zapach (przepitego) zaczął działać na mnie jak płachta na byka
Poza tym przyszedł moment po pierwszym wyrzuceniu mena z domu-
kiedy miałam gości i po skosztowaniu odrobiny(może tyle co łyżka stołowa)-
w nocy będąc sama bardzo źle się poczułam,myślałam-koniec ze mną
We wrześniu minęło 28 lat jak nie używam - do niczego nie jest mi porzebny
Myślę dzisiaj,że to było bardziej psychiczne odrzucenie (ostrzeżenie ???) ale dobrze mi z tym Jonesy - Pią 09 Gru, 2011 12:09
Izzy napisał/a:
wiesz Klaro jest pokręcone
dzisiaj poryczałam się przy oglądaniu telewizji!!! oglądałam program Nie powiedzcie Pannie Młodej czy jakoś tam; i się zaczeło gdy zobaczyłam wymianę obrączek, ich szczęście; i dalej moja złość, dlaczego mnie to spotyka?? czemu ja??nie mogłam mieć normalnego życia??
Wiele można powiedzieć o dwójce młodych ludzi, którzy na ekranach tv, przed milionami widzów sprzedają swoją prywatność, ale na pewno nie to, że mają normalne życie
W temacie nie picia - od 28 lutego bieżącego roku, moja małżonka nie pije o jeden dzień dłużej ode mnie (ja zapiłem w sierpniu). Robi to z własnej, nieprzymuszonej decyzji. Nie pytam się jej, czy tak na wciąż już, czy tylko na czas jakiś, w końcu ona się mnie też nie pyta.
Ale bardzo mi to pomaga.Izzy - Pon 12 Gru, 2011 12:26 idę dzisiaj na grupę
i muszę się pochwalić pierwszym wywiadem do gazety Gonzo.pl - Pon 12 Gru, 2011 12:29
Izzy napisał/a:
pierwszym wywiadem do gazety
O co caman?
Gratulacje.
Izzy - Pon 12 Gru, 2011 13:01 jestem koordynatorem akcji "Zakrętki" na naszym terenie i zadzwonili żeby się wszystkiego dowiedzieć, napiszą i pomogą
śliczne koteczkiGonzo.pl - Pon 12 Gru, 2011 13:04
Izzy napisał/a:
koordynatorem akcji "Zakrętki"
Jako zakręcona?
Jeszcze raz gratuluję. Izzy - Pon 12 Gru, 2011 13:10 no dzięki i zachęcam do zbierania Gonzo.pl - Pon 12 Gru, 2011 13:22 Ok. Te plastikowe, tak?
To dwie już mam
A ciasto i sałatka będzie? esaneta - Pon 12 Gru, 2011 13:42
Gonzo.pl napisał/a:
A ciasto i sałatka będzie?
Gonzo - trochę niebezpieczne to zestawienie, nie sądzisz, ze jakąś niestrawnością może się zakończyć?Whiplash - Pon 12 Gru, 2011 14:06 A czy to nie jest tak:
Cytat:
nakrętki od plastikowych butelek
Na początku XXI w. o tytuł królowej śmieciowych zbiórek walczyła przywieszka po herbacie i nakrętka od plastikowej butelki. Sam w zeszłym roku w szpitalu w centralnej Polsce widziałem pojemnik wypełniony nakrętkami. Przyczepiona obok kartka zachęcała do dalszych „darów”, nie jestem pewien, jaki był cel zbiórki, ale chyba też chodziło o wózek inwalidzki.
Oto jedno ze świeższych ech tej kampanii:
Cytat:
W moim domu zbieramy nakrętki z butelek, potrzebne są na wózek inwalidzki dla dziecka... Nie wiem komu je później trzeba dać, bo dajemy je kuzynce, a kuzynka znajomej i ona, gdzieś je daje... Słyszeliście o tej akcji coś więcej? [9]
Trzeba od razu powiedzieć, że niektóre z kampanii zbierania nakrętek faktycznie kończą się powodzeniem. Po prostu bywa, że w trakcie lub po zakończeniu zbiórki ktoś się ulituje i kupi wózek inwalidzki:
Cytat:
Kilka tygodni temu, stalowowolskie Centrum Wolontariatu i Inicjatyw Obywatelskich zbierało nakrętki dla 17-letniego Marka spod Nowej Dęby. Firma recyklingowa zgodziła się wymienić 50 tys. nakrętek na wózek inwalidzki. Niepełnosprawny nastolatek ma już wózek, a z akcji zostało sporo nakrętek.Wolontariusze zainteresowali się 7-letnim Kubą z Przeworska. Chłopiec jest uczniem pierwszej klasy, cierpi na zanik mięśni i potrzebuje wózka inwalidzkiego. [10]
Szczęśliwie, także wspomniany wyżej Kuba z Przeworska otrzymał już wózek:
Cytat:
- Dokładnie taki wózek był nam potrzebny! - cieszą się rodzice siedmioletniego Kuby. Wymarzony wózek inwalidzki podarowała im rodzina z Podkarpacia, która chce pozostać anonimowa. [11]
Zauważmy, że tym razem raczej nie wymieniono nakrętek na wózek, po prostu ktoś okazał dobre serce i podarował chłopcu wózek.
Inny, świeższy przykład to prośba p. Agnieszki Janowskiej o zbieranie i nadsyłanie nakrętek na zakup wózka inwalidzkiego dla jej syna:
Cytat:
Zbieramy wszystkie plastikowe nakrętki ( po sokach, napojach, środkach chemicznych, przemysłowych). Znalazłam firmę, która odkupi od nas zebrane nakrętki, a pieniądze zostaną przeznaczone na zakup wózka inwalidzkiego elektrycznego dla Filipka. Dzwoniłam do wielu firm, ale tylko ta jedna zgodziła się nam pomóc. Jest to Stalmor Agencja Handlowo - Usługowa, mieszcząca się w Gdańsku na ul. Tylewskiego. A Pan Jan podsunął mi kilka dobrych pomysłów. Okazało sie, że potrzebujemy dużo więcej nakrętek niż sie spodziewalam, ale DAMY RADĘ!! [12]
Tak więc, jeśli ktoś nazbierał tych nakrętek, a nie chce, żeby się zmarnowały, może — póki sprawa aktualna — pomóc p. Janowskiej.
Jaką wartość mają takie nakrętki? Podobno „za każdy kilogram nakrętek w skupie można dostać około złotówki” [13] a przetworzone nakrętki są używane jako „podkład pod autostrady” [14].
Tak naprawdę jednak nakrętki mają — można by rzec — wartość ujemną, bowiem utrudniają utylizację plastikowych butelek. Jak wyjaśnia internetowa korespondentka [15]:
Cytat:
Zauważyłam w legendach miejskich tekst o zakrętkach. Coś w tym jest. Już wyjaśniam. Pracuję w zakładzie składowania odpadów. Butelki PET, które do nas trafiają przed sprzedażą do recyklera, muszą być posortowane i sprasowane. Ponieważ jesteśmy małym zakładem i nie mamy sortowni, jest to robione ręcznie. Proszę sobie wyobrazić pracownika stojącego przy stercie butelek, który schyla się, podnosi butelkę i wrzuca do odpowiedniego worka (a przedtem musi ją jeszcze odkręcić). Zdecydowanie, bez odkręcania idzie dużo szybciej.
Kilka lat temu rozwiązaliśmy problem odkręcania butelek. Ogłosiliśmy konkurs zbierania zakrętek. Efekt jest taki, że nie trafiają do nas zakręcone butelki (mieszkańcy poodkręcają).
Nagrody są z góry ustalone, ale gdy jest to większa ilość lub uczestnikiem nie jest osoba indywidualna, tylko na przykład szkoła lub klasa, to dogadujemy się w sprawie nagród. I tak na przykład szkoła, która zebrała około 1 tony zakrętek, miała do wydania troszkę ponad 3 tysiące. Nie do budżetu szkoły, tylko wydać na konkretne rzeczy. Tak więc były telewizory, DVD i radiomagnetofony. Inna szkoła kupiła wypasiaste mikroskopy, a świetlica wiejska artykuły papiernicze dla dzieci lub też słodycze na przyjęcie mikołajkowe.
Tak więc gdybyście kiedyś zobaczyli worek na zakrętki z podpisem „zbieramy na...”, to może właśnie jest to taki konkurs (inne składowiska też to prowadzą).
A co do samych zakrętek to nie są one wiele warte. Najcenniejszy jest czas i praca człowieka na składowisku. A zakrętki trafiają do recyklingu za grosze.
I jeszcze jedno. Najważniejsze.
Jeśli nie zbierasz zakrętek, to przed wyrzuceniem butelki NIE ZAKRĘCAJ JEJ.
Tak więc zdarzają się lokalne konkursy [16] zbierania nakrętek, raczej niemające celu charytatywnego (choć i takie przypadki mogą się zdarzyć). Po prostu jest ktoś (mianowicie zakłady utylizacyjne), komu zależy, na nakrętkach, ale bardziej, żeby ich nie było niż żeby były...
ŹródłoGonzo.pl - Pon 12 Gru, 2011 14:24 Wypłosz, aleś Ty przyziemny...
Więcej wiary w Człowieka
Też o tym słyszałem...
Esa, dlatego zasmażki nie biore
Whiplash - Pon 12 Gru, 2011 14:34
Gonzo.pl napisał/a:
Więcej wiary w Człowieka
Jasne, powiedz tylko, w którego? Tego co zbiera nakrętki, czy autora strony, którą cytowałem?Gonzo.pl - Pon 12 Gru, 2011 14:37 Ja się domyślam, kto mógłby być autorem... Izzy - Pon 12 Gru, 2011 21:18 możecie poczytać na stronie www.zakretki.info
chodzi o to, że najdroższą częścią z butelki jest nakrętka; firmy recyklingowe skupują je, a organizatorzy tej akcji całość pieniążków przekazuje fundacji którą wspiera i za te pieniążki fundacja kupuje wózek inwalidzki albo sprzęt rehabilitacyjny dla dzieci w zależności od zapotrzebowania; rodzice mogą zgłaszać dzieci do fundacji...
a że ktoś sam potrafi o siebie zadbać, zadzwoni i dogada się osobiście z firmą, to super, nie zginie i ma szybciej pomoc
zbiera się nakrętki po artykułach spożywczych, a inne jeśli mają oznaczenie PP, PE lub trójkąd ze strzałek-znaczy że się nadaje do recyklingu;
mnie to nic nie kosztuje, co za problem zbierać nakrętki do pojemnika, a potem przekazać dalej? zachęcam wszystkich
Gonzo będzie i ciacho i sałatka i coś jeszcze wymyślę Gonzo.pl - Pon 12 Gru, 2011 21:54
Cytat:
coś jeszcze wymyślę
Izzy - Pon 12 Gru, 2011 23:13 teraz co do grupy- niestety nie ma tam Niezapominajek, okazało się, że są spotkania AA, była też na ogłoszeniach kartka o spotkaniach Al Anon tam gdzie chodzę do psycholog, pójdę więc w środę Klara - Wto 13 Gru, 2011 07:48
Izzy napisał/a:
pójdę więc w środę
Może się z jakichś powodów przeniosły w to drugie miejsce i zapomniały zawiadomić Służb Krajowych o zamianie adresu i terminu spotkań na spisie w necie.
Dobrze Izzy, że nie rezygnujesz i że mimo wszystko wybierasz się na spotkanie.Izzy - Wto 13 Gru, 2011 07:52 idę, bo jakoś mnie nosi ; mąż się stara, a mi czasami nerwy puszczają
przyjechał dzisiaj wcześniej, kupił bułki, zrobił kawę, ogarnął, a mnie wkurza, nachodzą mnie myśli, że nie powinien przyjeżdzać, że lepiej jakby nie czuł się tak swobodnie; a potem mi mija i jest fajnie gdy wieczorem film oglądamy na przykład
nie rozumiem siebieKlara - Wto 13 Gru, 2011 08:04
Izzy napisał/a:
mąż się stara, a mi czasami nerwy puszczają
Nie jesteś przyzwyczajona do takiego zachowania, prawda?
Z drugiej strony, mnie na przykład takie starania męża niepokoiły, bo wiedziałam, że robi to na poczuciu winy, i że kiedy wszystko już ładnie wygładzi, przyklepie, uspokoi, to w krótkim czasie pójdzie dalej pić.
Może u Ciebie właśnie ten niepokój jest podstawą tych odczuć?Izzy - Wto 13 Gru, 2011 08:10 on od jakiegoś czasu się stara, bo chce żeby wszystko się naprawiło; jak powiedział parę dni temu- daj mi kanapę i obowiązki, jestem do tego gotowy-czyli chce mi pomagać, ale ja nie chcę, żeby on widział ,że ja potrzebuję pomocy; chcę sama sobie radzić
w sumie nie myślę, o tym, że zacznie pić, jemu zależy na nas, a wie, że jak zacznie pić to w życiu nie wróci
zresztą mu to powiedziałam
zmartwiło mnie jego jedno zdanie- ale tak w ógole pić ? całe życie?
nie umiałam mu powiedzieć, więc stwierdziłam, że napewno baardzo, baardzo długo
alkoholik chyba nie powinien zakładać, że kiedyś będzie mógł pić, ...Klara - Wto 13 Gru, 2011 08:15
Izzy napisał/a:
ale tak w ógole pić ? całe życie?
to on jeszcze tego nie zrozumiał?
Zapytaj go, czy mu tego na terapii nie powiedzieli, czy też on po prostu nie może się z tym pogodzić?staaw - Wto 13 Gru, 2011 08:31 Izzy, alkoholik nie powinien zakładać że NIGDY się nie napije. Ja nie piję tylko dziś, picie odkładam na jutro...
Jaka metoda jest w tym szaleństwie? Przypomnij sobie jak sama coś odkładałaś na jutro...Klara - Wto 13 Gru, 2011 08:34 Staś, ale jest różnica między zdziwieniem że "już nigdy", a świadomością, że zapicie grozi przy czym nie musi się zdarzyć.staaw - Wto 13 Gru, 2011 08:52 Tak Klaruś, jednak to przychodzi z czasem. Ja byłem przerażony że już nigdy...Whiplash - Wto 13 Gru, 2011 09:50
staaw napisał/a:
Izzy, alkoholik nie powinien zakładać że NIGDY się nie napije.
Ubiegłeś mnie
Ja na początku zakładałem nawet, że kiedyś się napiję... A bo dzięki terapii posiadłem wiedzę jak sobie radzić z problemem Ale minął rok, drugi... Jakoś już się nie chce... Szkoda tego czasu...yuraa - Wto 13 Gru, 2011 09:53
staaw napisał/a:
Ja byłem przerażony że już nigdy...
kiedyś na początku ja też
ale to wynika z fałszywego założenia że życie przede mna jeszcze dłuuuugie
a tego nikt nie wie
potencjalna długość żywota mego jeszcze, zawiera się w przedziale 1-10 000 dni
w każdej chwili trza być gotowym by na wieczny mityng po pijaku się nie stawićGonzo.pl - Wto 13 Gru, 2011 10:43 Ja nigdy nie złożę deklaracji, że nie będę pił do końca życia. Ani przed sobą, ani przed innymi, ani przed Bogiem. Bo tego wiedzieć nie mogę. Dziesiątki razy łamałem swoje deklaracje i przysięgi.
Alkoholicy, których znam, a i ci którzy piszą powyżej myślą tak samo.
No i ja picia na jutro nie odkładam, nie rozumiem zwrotu użytego przez staawa, a właściwie rozumiem go jednoznacznie....
Ja dziś nie piję i pić nie chcę. A dzięki zmianie jakości mojego zycia zrozumiałem, że alkohol nie jest mi do niczego potrzebny.pietruszka - Wto 13 Gru, 2011 16:42
Izzy napisał/a:
idę, bo jakoś mnie nosi ; mąż się stara, a mi czasami nerwy puszczają
ech bo to na początku dużo spraw wyłazi spod podszewki, u mnie na przykład wyłaziły złość, poczucie krzywdy, chęć odwetu, żal i takie tam różne... A lekko prze-trzeźwiały Pietruszek domagał się peanów na cześć swojego bohaterstwa, oklasków i zauważenia każdego drobiażdżku wykonanego " na trzeźwo". Dla mnie to była normalność, dla niego odkrywanie życia na nowo.
Izzy napisał/a:
nie rozumiem siebie
masz prawo do takich różnych uczuć... I wcale nie musi to być szczęście i zadowolenie, bo małżonek nie pije... U mnie pojawiły się całkiem inne, często nieprzyjemne uczucia, tak jakbym mogła zwolnić jakąś blokadę i bezpiecznie coś poczuć.
A znajomi (nie znający do końca tematu) pytali mi się :no teraz to masz dobrze... przestał pić... och jak fajnie...
Nie, kurna, wcale nie było fajnie
bliższa byłam temu:
a nie wiem dlaczego wszyscy oczekiwali, ze będę tak:
No ale po malutku uporałam się sama ze sobą i z tym co mnie gryzło od środka (ale nie obyło się bez pomocy terapii i Al-anonu)Pati - Wto 13 Gru, 2011 20:11
Izzy napisał/a:
mnie to nic nie kosztuje, co za problem zbierać nakrętki do pojemnika, a potem przekazać dalej? zachęcam wszystkich
Ja z rodzinką zbierałam przez rok zakrętki i w ubiegłym tygodniu przekazaliśmy je dla chłopca bez rączek i nóżek Izzy - Śro 14 Gru, 2011 18:16
Pati napisał/a:
Ja z rodzinką zbierałam przez rok zakrętki i w ubiegłym tygodniu przekazaliśmy je dla chłopca bez rączek i nóżek
bardzo się cieszę
dzięki dziewczyny i chłopaki za wsparcie
poszłam i co się okazało?? grupa ma się dopiero utworzyć po Nowym Roku; narazie umówiłam się z terapeutką, która będzie prowadzić, bo najpierw spotyka się indywidualnie, żeby poznać problemy itp podobno sporo już jest chętnych
jutro mam psychologa, jak jeszcze raz mi odmówi to się wkurzę...Klara - Śro 14 Gru, 2011 18:29
Izzy napisał/a:
grupa ma się dopiero utworzyć po Nowym Roku; narazie umówiłam się z terapeutką, która będzie prowadzić, bo najpierw spotyka się indywidualnie
Uporządkujmy (bo się pogubiłam):
- Terapeutka będzie prowadziła terapię indywidualną i grupową.
Grupa Al-Anon spotyka się bez terapeutów, bo jest to grupa samopomocowa i zbierają się na takiej grupie osoby, których dotknął alkoholizm kogoś bliskiego.
To doskonale, że trafiłaś do terapeutki, jednak nie rozumiem jak to się stało, że nie znalazłaś tych "Niezapominajek", gdyż jeśli one się spotykają, to na wsparcie nie musiałabyś czekać do nowego roku, lecz miałabyś je co tydzień.
Moim zdaniem terapia + Al-Anon to najskuteczniejszy sposób wyjścia z problemu.Izzy - Śro 14 Gru, 2011 18:39 hmm to sama nie rozumiem
poszłam i powiedziałam gdzie byłam i że znalazłam ogłoszenie, że to tutaj są spotkania dla osób, które mają w rodzinie kogoś, kto ma problemy z alkoholem; na ogłoszeniu było tak napisane i był dopisek Al-Anon; słowa o Niezapominajkach nie było...
pani powiedziała, że umówi mnie do pani, która prowadzi taką grupę...jutro się zapytam czy to będą spotkania Al Anon
matko gdyby ktoś był mało zmotywowany albo zagubiony, to już dawno by się poddał
masakraGonzo.pl - Śro 14 Gru, 2011 18:43
Cytat:
hmm to sama nie rozumiem
Ja tez... Izzy - Śro 14 Gru, 2011 18:44 może tam po prostu nie ma Al Anon?Klara - Śro 14 Gru, 2011 18:44 Izzy, żeby nie było nieporozumień!
TO ŚWIETNIE, ŻE (PRZYPADKOWO WPRAWDZIE) TRAFIŁAŚ DO TERAPEUTKI!!!!
Absolutnie nie rezygnuj z terapii.
Oczywiście dowiedz się się o to Al-Anon - przypuszczalnie w ośrodku znajdzie się ktoś bliżej poinformowany, albo też wskaże Ci osobę mogącą udzielić info na ten temat.Izzy - Śro 14 Gru, 2011 18:44 najgorsze jest to że to była pani sekretarka, która powinna wiedzieć chyba najwięcej Izzy - Śro 14 Gru, 2011 18:45
Klara napisał/a:
TO ŚWIETNIE, ŻE (PRZYPADKOWO WPRAWDZIE) TRAFIŁAŚ DO TERAPEUTKI!!!!
i będę miała drugą diagnozę, o której mówiliściePati - Pią 16 Gru, 2011 20:33
Izzy napisał/a:
grupa ma się dopiero utworzyć po Nowym Roku;
Moja grupa (DDA) tez sie rozpoczyna po Nowym Roku z czego sie bardzo cieszę i czekam niecierpliwie
Izzy napisał/a:
i będę miała drugą diagnozę, o której mówiliście
,,Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło,, Izzy - Pią 16 Gru, 2011 22:12 no tak
skończyłam czytać "Wspołuzależnienie", na koniec przeczytałam to co podkreśliłam
wyznaczyłam sovbie cele i nie mogę się doczekać żeby zacząć je realizować
jestem podekscytowana pterodaktyll - Pią 16 Gru, 2011 22:14
Izzy napisał/a:
wyznaczyłam sovbie cele i nie mogę się doczekać żeby zacząć je realizować
A Ty co? sprinterka jesteś? Langsam, langsam aber sicher.......jak mawiają starożytni.........Rosjanie Izzy - Pią 16 Gru, 2011 22:14 spoko, ddaaamyyyyy raaadęęęęęęęęęęę
wystarczy taka prędkość?? pterodaktyll - Pią 16 Gru, 2011 22:19
Izzy napisał/a:
spoko, ddaaamyyyyy raaadęęęęęęęęęęę
wystarczy taka prędkość??
Ty to ze skrajności w skrajność. Jeszcze gorzej niż szachista teraz.......... Izzy - Pią 16 Gru, 2011 22:21 i tak źle i tak niedobrze
i tak będzie po mojemu-na wesoło pterodaktyll - Pią 16 Gru, 2011 22:22
Izzy napisał/a:
będzie po mojemu-na wesoło
I tej wersji się trzymaj DanaN - Pią 16 Gru, 2011 22:23
Izzy napisał/a:
i tak źle i tak niedobrze
no tak to kiedyś było....Izzy - Pon 19 Gru, 2011 21:34 czy któraś z Was czytała "Buty mojego męża" ? podobno warto poczytać, musiałabym znowu kupić, a nie wiem czy wartopterodaktyll - Pon 19 Gru, 2011 21:35
Izzy napisał/a:
czy któraś z Was czytała "Buty mojego męża" ?
Izzy - Pon 19 Gru, 2011 21:39 nooo a co śmiesznego napisałam Ptero? yuraa - Pon 19 Gru, 2011 21:40
Izzy napisał/a:
czy któraś z Was czytała "Buty mojego męża" ?
nie jestem któraś ale czytałem
malo tego kupiłem osobiście od wlaściciela butów czyli męża autorki.
to zapis rozmów na czacie dwóch wspóluzależnionych, nawet fajnie sie czytało.
a książke po przeczytaniu przekazałem dalej , nie wrócila do mnieIzzy - Pon 19 Gru, 2011 21:41 a czy coś wartościowego można wynieść?staaw - Pon 19 Gru, 2011 21:46
Izzy napisał/a:
a czy coś wartościowego można wynieść?
Jeżeli kupisz dwa numery większe... Klara - Pon 19 Gru, 2011 21:49 To dobra książka - prosto z życia.
Polecałam ją wszystkim do czasu, gdy na jednym forum zarejestrował się mąż autorki (czy też najpierw ona, a później on - nie pamiętam)
W każdym razie liczne grono forumowiczów miało okazję uczestniczyć w maglu.
Łoj pterodaktyll - Pon 19 Gru, 2011 21:52
Izzy napisał/a:
co śmiesznego napisałam Ptero?
Mnie sie skojarzyło.............
Zamiast "czytała" przeczytałem......wąchała Izzy - Pon 19 Gru, 2011 22:00
staaw napisał/a:
Jeżeli kupisz dwa numery większe...
Stasiu niestety nie skumałam
dzięki Klaro i Yuraa
Ptero staaw - Pon 19 Gru, 2011 22:03
Izzy napisał/a:
staaw napisał/a:
Jeżeli kupisz dwa numery większe...
Stasiu niestety nie skumałam
W większych butach, więcej wyniesiesz...pietruszka - Pon 19 Gru, 2011 22:04
Klara napisał/a:
W każdym razie liczne grono forumowiczów miało okazję uczestniczyć w maglu.
pamiętam ten magiel
ale tamta sytuacja nauczyła mnie też, że obie strony mają swoje racje, swoje spojrzenia, swoje prawdy, a ta ostatnia... jak zwykle... leży gdzieś pośrodku...
swoją drogą o tamte rozmowy byłyby niezłym uzupełnieniem historii zapisanej w książce
Tak czy inaczej... książka zrobiła na mnie wrażenie. Mój egzemplarz też poszedł w świat.pterodaktyll - Pon 19 Gru, 2011 22:06
ech, nie zapomnę jak kiedyś moj mąż się obraził, że mu butów nie chciałam wypastować pietruszka - Pon 19 Gru, 2011 22:12
Izzy napisał/a:
ak kiedyś moj mąż się obraził, że mu butów nie chciałam wypastować
mi Pietruch pastuje - jest w tym mistrzem
pterodaktyll napisał/a:
pietruszka napisał/a:
Mój egzemplarz też poszedł w świat.
W butach Twojego męża?
przecież ja nigdy męża nie miałam Klara - Pon 19 Gru, 2011 22:12
pietruszka napisał/a:
ale tamta sytuacja nauczyła mnie też, że obie strony mają swoje racje, swoje spojrzenia, swoje prawdy, a ta ostatnia... jak zwykle... leży gdzieś pośrodku..
Otóż to! pterodaktyll - Pon 19 Gru, 2011 22:13
pietruszka napisał/a:
przecież ja nigdy męża nie miałam
Cholera powinienem był napisać w butach Twojego pietrucha, psiakrew.........skleroza Izzy - Pon 19 Gru, 2011 22:14 to Pietruch nie-mąż?
przepraszam jeśli pytanie zbyt osobiste, to nie odpowiadaj..staaw - Pon 19 Gru, 2011 22:18
przepraszam jeśli pytanie zbyt osobiste, to nie odpowiadaj..
spoko ja się z tym nie kryję Izzy - Wto 20 Gru, 2011 08:21 dziękuję Klaro
i dzień dobry
małe zamieszanie przeze mnie dzisiaj w pracy Izzy - Wto 20 Gru, 2011 13:08 aaaaaaaaaaaaaaaaaa chyba zgubiłam PORTFEL zaraz się zrywam z pracy i lecę do domu sprawdzić
dodatkowa atrakcja dnia, masakrasabatka - Wto 20 Gru, 2011 13:19 znalazłaś?Izzy - Wto 20 Gru, 2011 13:24 za 10 min lece do domku sabatka - Wto 20 Gru, 2011 13:42 leć i daj znać czy znalazłaśIzzy - Wto 20 Gru, 2011 13:48 jest ufff
kto go na szafkę położył pietruszka - Wto 20 Gru, 2011 14:00
Izzy napisał/a:
ufff
no i całe szczęście. Zawsze to byłby pech, ale jeszcze przed świętami
Izzy - Wto 20 Gru, 2011 14:15 dokładnie, tym bardziej że trochy kasy na koncie mampietruszka - Wto 20 Gru, 2011 14:17
Izzy napisał/a:
trochy kasy na koncie mam
szczęściara
u mnie topnieje w zastraszającym tempie Izzy - Śro 21 Gru, 2011 11:31 mam problemy z porozumieniem się z moją mamą; łatwiej mi rozwiązywać problemy z mężem, niż z mamą, która uważa że zawsze ma rację; zresztą to mama i nie chcę się z ni ą kłócić, bo nic nie potrafię jej przetłumaczyć; zawsze to mama, którą trzeba i należy szanować, to ona i tata mi pomogli przejść przez piekło rozstania
teraz to oni nie chcą widzieć na oczy męża, tata powiedział, żeby mąż nawet nie próbował przyjść w święta; dla nich to wcale nie jest czas na przebaczanie itp
ciężko mi z tym
niby wiem jak to wszystko powinno działać, że mama powinna przyjąć moje decyzje itd ale to w życiu inaczej wygląda; niby wspiera, mowi,że już się nie będzie wtrącać, ale jest zła na mnie że robię to czy tamto, że spotykam się z mężem, rozmawiamy; potem mówi, że to moja decyzja, ale... io zaczyna gadać
np. przecież może kiedyś będziecie mogli się zejsć, ale.....teraz...i dopowiada zdania, jakby mi mówiła co mam robić
strasznie nerowo do tego podchodzę i nie umiem powiedzieć dość; niby mówię, że koniec z tym wszystkim, przejmowaniem, ale potem idę w nerwach- na przykład dzisiaj po pracy idę i już nerwy co powie,,,jakbym miała 15 lat staaw - Śro 21 Gru, 2011 11:44 Jedno pytanie: sypiasz z mężem czy z mamą? Czyje są dzieci?Izzy - Śro 21 Gru, 2011 12:02 zabolało
na chwilę obecną z nikim ale wiem chyba o co Ci chodziJacek - Śro 21 Gru, 2011 12:07 droga Izzy,wyjaśni mamusi że jest wspaniałą osobą
że wiele jej zawdzięczasz,ze dobrze cię wychowała
na koniec ją przytul,ucałuj i podziękuj
i dodaj ,"ale teraz jestem dorosłą i tak jak ty ,teraz sama podejmuję decyzję
i proszę tylko o to abyś pozwoliła i zaakceptowała moją dorosłość"Izzy - Śro 21 Gru, 2011 12:18 mądre słowa Jacek, ale się boję co ona na to; nie będzie się do mnie odzywać znowu 3 miesiące (wiem że nie powinnam się tym przejmować); ale oni pomagają mi z dziećmi jak mam korepetycje...Jacek - Śro 21 Gru, 2011 12:21
Izzy napisał/a:
ale się boję co ona na to;
Izzuluś ty masz sobie uleżeć ,a nie przejmować się co inni o tym sądzą
miej w końcu swoje zdanie i nie oceniaj go z perspektywy widzianej przez innych
sobą,pamiętaj sobąIzzy - Śro 21 Gru, 2011 12:24 dobla wezmę się za to dzisiaj ...Janioł - Śro 21 Gru, 2011 12:25 Izzy a pro po Twojego podpisu to Tatusiowie to Janioły i nawet nie w przebraniu Izzy - Śro 21 Gru, 2011 12:27 nie Andrzej, nie piję do tatusów; znalazłam taką sentencję na kartce okolicznościowej i bardzo mi się spodobała pterodaktyll - Śro 21 Gru, 2011 12:30
Tatusiowie to se sami piją Janioł - Śro 21 Gru, 2011 12:46
pterodaktyll napisał/a:
Nieprawdaż ....Janioł?
nie inaczej, nie inaczej Waćpan starożytni praptakupietruszka - Śro 21 Gru, 2011 14:45
Izzy napisał/a:
akbym miała 15 lat
to i tak dobrze ja w relacjach z moimi staruszkami zniżałam się gdzieś do 6 latek : "tak tatusiu", "tak mamusiu". Żebym chociaż umiała rozedrzeć się, rzucić na podłogę i zrobić trochę jazgotu jak rozwydrzony bachor. A ja jak potulna i grzeczna dziewczynka, tylko brakowało, żebym zaczęła okolicznościowe wierszyki deklamować
A ja tej relacji umniejszałam się schodziłam do poziomu ledwo raczkującego dziecka. A przecież miałam grubo ponad 30-tkę.
Dzisiaj jest zupełnie inaczej. I to jest jeden z ogromnych (dla mnie) sukcesów mojej terapii. Dorosłam. Owszem czasem jeszcze zdarzy się mi się wejść w starą rolę, ale zwykle wtedy gdy mam jakiś życiowy kryzys, psychicznie jestem słabsza, ale i daję sobie więcej prawa do takich zachowań. Oni się nie zmienią (chociaż relacje się zmieniły), jedynie mogę pracować nad własnymi relacjami.
Ale nie obyło się bez łez, płaczu, obrażania się (jednej i drugiej strony), nie mogę powiedzieć, że nie odbyło się to bezboleśnie. I nie stało się to w jeden dzień. Bardzo mi też w tym pomogła terapia. Jedno z ćwiczeń chyba zapamiętam na całe życie, bo moja terapka w kółko mnie męczyła "metodą trzech krzeseł". To z tzw. analizy transakcyjnej. W skrócie chodzi o to, żeby przyjrzeć się sobie z perspektywy dziecka, dorosłego i rodzica (krytycznego czy opiekuńczego). Bo my tego rodzica wiecznie nosimy w sobie. Jeśli jest krytyczny, wciąż nas ocenia i strofuje to sami sobie robimy kuku, szczególnie gdy mało w nas tego "dorosłego". Żeby bardziej dogłębnie to poczuć w ocenie danej sytuacji ćwicząc przesiadasz się na krzesło reprezentujące stan świadomości ja: Dziecko, Dorosłego lub Rodzica.
Nie wiem, czy jasno to wytłumaczyłam.
Chodzi po prosty o to by w relacjach z rodzicami wchodzić jak najczęściej w rolę Dorosłego, pełnoprawnego uczestnika relacji. Choć warto wiedzieć, że dorosłość czasem też kosztuje: właśnie obrażaniem się z ich strony - bo tracą część władzy nad dzieckiem, złością, niezrozumieniem, lękiem... Ale lepiej mi, gdy czuję się pewniej, bardziej "dorośle" w kontaktach z rodzicami, tym bardziej, że za chwilę to oni będą wymagać opieki i troski, więc za dużo czasu na tę dorosłość już nie ma.OSSA - Śro 21 Gru, 2011 18:09
Izzy napisał/a:
mam problemy z porozumieniem się z moją mamą; (
Izzy - Śro 21 Gru, 2011 19:00 dziękuję Pietruszko, mi napewno zajmie to dużo czasu, ale chcę to zmienić, bo źle się czuję w tej roli
dzisiaj padło pytanie o święta-powiedziałam tyle ile chciałam, mama coś zaproponowała, ja, że się zastanowię; cieszę się, że przy tym się nie zdenerwowałam, chociaż wiem, że to jej się ciśnienie podniosło;
jutro wreszcie zaczynam terapię, niech tylko meteoryty nie spadają, bo już tyle różnych rzeczy mi przeszkadzało w wizytach u psychologa Jonesy - Śro 21 Gru, 2011 21:19 Na dany moment te święta będą podwójnie wyjątkowe - po pierwsze w trzeźwości a po drugie, niestety, bez rodziców. Na ich własną prośbę - po prostu przegięli strasznie, pomimo ostrzeżeń po raz kolejny zagalopowali się za ostro. Oczywiście kwestia dotyczyła mojej żony, bo i czego innego. Od października słowem się nie odezwali. Pomimo urodzin wnuczki, czyli mojej córki.
Z początku bylo mi ciężko, ale czas leczy wszystko. Niestety dla moich rodziców - im dłużej ich nie widzę i nie słyszę, tym lepiej się czuję. Mieli na mnie strasznie toksyczny wpływ.
Nie wiem jak Ty Izzy, ale ja już przed ślubem postawiłem sprawę jasno moim rodzicom. Ba, nawet wyznaczyłem granicę. Niestety była wielokrotnie przekraczana przez nich. Cóż, kto sieje wiatr, ten zbiera burzę.
Tym jednym razem, ja ręki pierwszy nie wyciągnę.
Mam cudowną rodzinę, z którą spędzę święta w spokoju i radości.Izzy - Czw 22 Gru, 2011 06:47 podziwiam Cię za wytrwałość, ale wiesz czego chcesz i to jest super pterodaktyll - Czw 22 Gru, 2011 10:58
Izzy napisał/a:
wiesz czego chcesz i to jest super
A Ty niby nie?
Nie potrafisz tylko tego na dzień dzisiejszy wyegzekwować..........mam nadzieję, że żadne meteoryty nie spadną.......... Izzy - Pią 23 Gru, 2011 07:08 no i powiedziałam mamie, że idę do teściów na Wigilię, był foch niewerbalny, ale zarzuciła mi, że ja już to wcześniej postanowiłam i jej nic nie mówię w oczy (bo się nie da jej normalnie powiedzieć); to jej wytłumaczyłam ze spokojem, że dzisiaj byłam na herbacie u teściowej i wtedy zdecydowalam;
reakcja mamy"byłaś u teściowej, to trzymaj się, cześć" i wyłączyła się
sukces- nie denerwowałam się, porażka- smutek po rozmowie i poczucie winy...staaw - Pią 23 Gru, 2011 07:20
Izzy napisał/a:
porażka- smutek po rozmowie i poczucie winy...
To przejdzie z czasem (nie samo, trzeba potrenować)...
Zauważ jednak co innego...
Mimo że popełniłaś czyn dotychczas zabroniony, zagrożony niewyobrażalnymi konsekwencjami..... nadal żyjesz Jonesy - Pią 23 Gru, 2011 08:40 Izzy, a nie planowałaś zrobić wigilii u siebie i odbić piłeczkę do rodziców i do teściów - niech oni się pofatygują do was tym razem???OSSA - Pią 23 Gru, 2011 09:53
Izzy napisał/a:
no i powiedziałam mamie, że idę do teściów na Wigilię, był foch niewerbalny, ale zarzuciła mi, że ja już to wcześniej postanowiłam i jej nic nie mówię w oczy (bo się nie da jej normalnie powiedzieć); to jej wytłumaczyłam ze spokojem, że dzisiaj byłam na herbacie u teściowej i wtedy zdecydowalam;
reakcja mamy"byłaś u teściowej, to trzymaj się, cześć" i wyłączyła się
sukces- nie denerwowałam się, porażka- smutek po rozmowie i poczucie winy...
Izzy jeśli chodzi o relację moją mamą mam dokładnie takie same odczucia, nie wiem czy ona chce mnie wpędzić w poczucie winy, czy też ja sama czuję się winna.
Nie wiem czy to wynika z mojego współuzależnienia , czy tak porostu zostałam wychowana.
ps.Nie wiem czy dobrze ciebie rozumiem , że wróciłaś do męża pietruszka - Pią 23 Gru, 2011 10:08
Izzy napisał/a:
porażka- smutek po rozmowie i poczucie winy...
wiesz Izzy, przy moich pierwszych próbach "usamodzielniania się"i "samodecydowania" miałam podobnie Przepracowałam w sobie te uczucia i wiesz co mi się kryło pod tymi uczuciami? Złość. Złość, że nie szanują moich decyzji, że nie dają mi prawa do podejmowania decyzji, że jeśli nie idzie im po ich myśli to jedyną metodą jest obrażanie się, wycofywanie miłości, wzbudzanie poczucia winy.
A że nie można (nie wypada, nie powinno się) się złościć na rodziców (taki wbudowany schemat w łeb: rodzice są święci, nietykalni, jeśli już to ty jesteś wyrodną córką, to ty masz fochy i dzikie zachcianki, itd.) to odwracałam złość w swoim własnym kierunku... I paradoksalnie złościłam się na siebie (to ten "wbudowany" w głowę rodzic karzący) i pakowałam się w poczucie winy, bo: "nie jestem taka, jaką oni chcieliby mieć ) U mnei przybierało to też takie formy złości nie wprost: spóźnień na spotkania, nie dotrzymywanie wcześniej uzgodnionych (jednostronnie ) umów, itd...
A smutek?... Proste chciało by się mieć wsparcie u rodziców, poparcie, zrozumienie... a niekoniecznie ich interes to i nasz interes...
A jak tam z meteorytami?Jonesy - Pią 23 Gru, 2011 12:55 Dramat i heca zaczyna się w momencie, gdy dziecko dorasta i staje się osobą dorosłą. Zakłada rodzinę i zostaje rodzicem. A dla rodziców nadal jest małym smarkaczem, któremu nie tylko można ale i należy mówić o której ma się kłaść spać i co ubierać.
Nie zauważyli moi rodzice, kiedy ten okres minął. A ja już jestem zbyt zmęczony i znudzony pokazywaniem im tego. Teraz ja im dałem czas na przemyślenie i "dorośnięcie".pterodaktyll - Pią 23 Gru, 2011 13:28 Tiaaa..........pamiętam , że jak miałem ok. 30 lat, to miałem strasznie "głupich" rodziców. Parę lat później nadziwić się nie mogłem, że moi staruszkowie tak "zmądrzeli" i właściwie nie wiadomo kiedy. pietruszka - Pią 23 Gru, 2011 13:35
pterodaktyll napisał/a:
i właściwie nie wiadomo kiedy.
w tzw. międzyczasie
swoją drogą, kiedy przestałam na nich patrzeć z pozycji dziecka to zauważyłam, że mi się moi staruszkowie postarzali i dojrzeli też jakby. Ale fakt - wcale to nie było łatwe spojrzeć na rodziców jak na ludzi Izzy - Pią 23 Gru, 2011 14:57
Jonesy napisał/a:
nie planowałaś zrobić wigilii u siebie i odbić piłeczkę do rodziców i do teściów - niech oni się pofatygują do was tym razem???
mąz proponował, może za rok, w tym roku jakoś nie dałabym rady, bałabym się itp
OSSA nie wrociłam, ale spędzamy czas razem, uczymy się na nowo rozmawiać, może się zaprzyjaźniamy?
Pietruszko dałaś mi do myślenia, chyba mam podobnie ze złością na nich, że nie dają mi normalnie podejmować decyzji, mylić się, wstawać po upadku itp
chłopaki- moze i moi rodzice kiedyś zmądrzeją pod tym względem? ale Jonesy masz rację- problemy zaczeły się gdy pojawiły się dzieci ( i z rodzicami i miedzy nami)Izzy - Pią 23 Gru, 2011 15:03 Alleluja narszcie wiem co z Al-anonkami - u nas nie ma; ale w Elblągu są tak jak pisała Klara chyba; już wiem kiedy, dzwoniłam, będę jeździła z mężem- on do siebie, ja do siebie; a jego mama zajmie się dziećmi w tym czasie
byłam u terapeutki i zgodnie stwierdziłyśmy, że nie ma sensu mieć dwóch "guru" w postaci terapeuty i psychologa; więc zostanę przy pani psycholog i spotkaniach Al-anonek; pani się dziwiła, że mam cały arsenał do opieki- psychaitra, prycholog, terapeuta wytlumaczylam grzecznie, że myslalam,ze mi o Al-anonkach opowie
już mam posprzątane, mąż sam mi chciał pomagać, miło mi z tego powodu
choinka już stoi i czeka na ubranieOSSA - Pią 23 Gru, 2011 20:11
Izzy napisał/a:
OSSA nie wrociłam, ale spędzamy czas razem, uczymy się na nowo rozmawiać, może się zaprzyjaźniamy?
Przyjaźń bardzo dobrze wróży związkowi, ale ja nie wierze w przyjaźń damsko-męską wcześniej, czy później kończy się....
Co nie zmienia faktu,że dla waszych dzieci to bardzo ważne , ze widzą rodziców którzy ze sobą rozmawiają, wspólnie spędzają czas.
rufio - Pią 23 Gru, 2011 23:37
Izzy napisał/a:
prycholog,
A co to za ryba ? DanaN - Pią 23 Gru, 2011 23:53
pietruszka napisał/a:
Złość, że nie szanują moich decyzji, że nie dają mi prawa do podejmowania decyzji, że jeśli nie idzie im po ich myśli to jedyną metodą jest obrażanie się, wycofywanie miłości, wzbudzanie poczucia winy.
A że nie można (nie wypada, nie powinno się) się złościć na rodziców (taki wbudowany schemat w łeb: rodzice są święci, nietykalni, jeśli już to ty jesteś wyrodną córką, to ty masz fochy i dzikie zachcianki, itd.)
Kochana pietruszko jaką Ty jesteś mądrą dziewczyną... jak Ty umiesz wyłuszczyć sedno sprawy... (nawiasem mówiąc pierwszy raz kiedy weszłam na forum, jako pierwsze czytałam Twoje posty - i podziwiałam Cię za to co piszesz)
Izzy - moi rodzice mieli podobną postawę. Musiało sporo wody upłynąć by zmieniło się moje podejście do sprawy i ich postawa. Ile było trzaśnięć drzwiami, ile obrazy ze strony mojej mamy, ile gier i manipulacji. Nie jest łatwo wskoczyć na inny tor, ale wg mnie warto.pietruszka - Pią 23 Gru, 2011 23:56
DanaM napisał/a:
jaką Ty jesteś mądrą dziewczyną..
oj ja po prostu jestem po terapii, choć fakt trochę pracy w to włożyłam, to się dzielę
Ale miłe to co Dana piszesz, dziękuję pietruszka - Sob 24 Gru, 2011 00:00
rufio napisał/a:
zzy napisał/a:
prycholog,
A co to za ryba ?
a to taki psycholog, który na pytanie: "on nie pije już tydzień, czy mogę pozwolić mu wrócić?" prycha: "ani się waż"rufio - Sob 24 Gru, 2011 00:01
pietruszka napisał/a:
prycha: "ani się waż"
AAA rozumiem - dobra ryba - .prsk Gonzo.pl - Sob 24 Gru, 2011 00:08
pietruszka napisał/a:
"ani się waż"
To Was ważą na tych terapiach?
Mnie tylko promile sprawdzali. DanaN - Sob 24 Gru, 2011 01:01
Gonzo.pl napisał/a:
Was ważą na tych terapiach?
ważą...
dzięki temu trzymamy linię Gonzo.pl - Sob 24 Gru, 2011 01:04 Jedynie słuszną linię nakreśloną przez terapię
Ja to jednak mam dobrze...Izzy - Sob 24 Gru, 2011 07:28 dziękuję, że jesteście i że dzielicie się ze mną swoimi doświadczeniami
czytam Was dokładnie, żeby wyciągnąć jak najwięcej
wczoraj znowu rozmawiałam z mamą i tym razem to się wkurzyłam, bo naprawdę robi wszystko, żeby mi na poczuciu winy zagrać-ale się nie dałam; wymyśliła, że ona to nie wyjeżdza na święta z naszego powodu, a będzie nas miała tylko 1,5 godziny w Wigilię jak się zapytałam a gdzie to się wybierali, bo przecież słowem nie wspomnieli (w zeszlym roku juz do dziadka nie jechali, bo stwierdzili, ze maja dosc i chca swieta spedzac w domu) to oczywiscie-teraz to juz nie ważne powiedziala; ale mnie zdenerwowala; powiedzialam jej, że przyjde od razu jak wroca od dziadka, bo jada na 2-3 godziny i jej pomogę, to będe pół dnia z nimi
no, ale przeciez zdecydowalam sie na Wigilie u tesciow, ktora jej stoi ością
pierwszy raz w żuciu chciałabym aby było po świętach
a za rok- tak jak mi radzil kolega- robię Wigilię u siebie-inni niech się martwią czy dadza radę się dogadac i wytrzymać w swoim towarzystwie aby być ze mną tego wieczoru
ufff to się wygadałam OSSA - Sob 24 Gru, 2011 09:37
Izzy napisał/a:
dziękuję, że jesteście i że dzielicie się ze mną swoimi doświadczeniami
czytam Was dokładnie, żeby wyciągnąć jak najwięcej
wczoraj znowu rozmawiałam z mamą i tym razem to się wkurzyłam, bo naprawdę robi wszystko, żeby mi na poczuciu winy zagrać-ale się nie dałam; wymyśliła, że ona to nie wyjeżdza na święta z naszego powodu, a będzie nas miała tylko 1,5 godziny w Wigilię jak się zapytałam a gdzie to się wybierali, bo przecież słowem nie wspomnieli (w zeszlym roku juz do dziadka nie jechali, bo stwierdzili, ze maja dosc i chca swieta spedzac w domu) to oczywiscie-teraz to juz nie ważne powiedziala; ale mnie zdenerwowala; powiedzialam jej, że przyjde od razu jak wroca od dziadka, bo jada na 2-3 godziny i jej pomogę, to będe pół dnia z nimi
no, ale przeciez zdecydowalam sie na Wigilie u tesciow, ktora jej stoi ością
pierwszy raz w żuciu chciałabym aby było po świętach
a za rok- tak jak mi radzil kolega- robię Wigilię u siebie-inni niech się martwią czy dadza radę się dogadac i wytrzymać w swoim towarzystwie aby być że mną tego wieczoru
ufff to się wygadałam
Nie chce ci martwić , ale z mamą może być co rok gorzej. Moja została sama i mimo,że mieszkamy wszyscy daleko i co roku ją zapraszamy to ona NIE
ona u siebie , bo tak było zawsze jak ojciec żył , a teraz to ona musi w wigilię iść na cmentarz.
Nie zostawisz jej samej , zabrać się nie pozwoli i co roku problem, kto tym razem pojedzie,
na szczęście w tym roku padło na brata z rodziną.
Ja pojadę w pierwszy dzień świąt, a ze lubię bratową zapowiadają się fajne święta.
Czego i tobie życzę
Jacek - Sob 24 Gru, 2011 10:42
Izzy napisał/a:
wymyśliła, że ona to nie wyjeżdza na święta z naszego powodu
Izzy, nie przejmuj się tym
nie tylko u alkoholika występuje podobny odruch tłumaczenia
to takie oczyszczanie samego siebie ze złych uczynków
których trudna przyjąć sobie i lepiej przypisać komuś
a przecież tę jej decyzję nie wyjazdu nikt na niej nie wymusił - sama ją podjęłaDanaN - Sob 24 Gru, 2011 10:50
Izzy napisał/a:
zdecydowalam sie na Wigilie u tesciow
i to jest dobra decyzja, bo to Twoja decyzja.kahape - Sob 24 Gru, 2011 11:49
Izzy napisał/a:
zawsze to mama, którą trzeba i należy szanować,
popatrz także na nią jak na .... człowieka, kobietę, czyli:
- może się mylić- bo, w oczach dziecka ...matka nigdy się nie myli
- może nie wiedzieć, nie rozumieć - bo, patrząc oczami dziecka... matka wszystko wie najlepiej, rozumie
- może mieć swoje fanaberie - bo, wg małej niuni ... matka zrobi wszystko dla dziecka itd itd
Ty obecnie nie jesteś JEJ "dzieckiem" - dziecko ma 5-6 lat, jest małe.
Ty obecnie jesteś...... jej "córką". Jesteś dorosłą kobietą, mająca swoje zdanie. Inne niż matki, co nie znaczy, że gorsze, błędne.
Takie rozgraniczenie pozwoliło mi pojąć, że moja mamunia wcale ale to wcale nie musi byc cudownym, wspaniałym człowiekiem, najlepszym na świecie.
Dorosłam.
Matka ma prawo również mieć wady, tak jak każdy inny człowiek, co nie dodaje jej ujmy.
pozdrkahape - Sob 24 Gru, 2011 12:03
Izzy napisał/a:
wymyśliła, że ona to nie wyjeżdza na święta z naszego powodu,
a ktoś ją o to prosił???? To była jej decyzja, sama ją podjęła.
Izzy napisał/a:
bo naprawdę robi wszystko, żeby mi na poczuciu winy zagrać
a może za bardzo POZWALASZ JEJ żyć twoim życiem, twoimi sprawami???
Ty pozwalasz, nie .....ona się wkręca, więc będziesz czekać kiedy wreszcie przestanie, kpw?
To jak ze złodziejem- dlaczego kradnie????? Bo jest złodziejem. Ale ty możesz nie dać się okraść, prawda? trzymać torbę zamknięta.
Matka może chce wtrącać się do twojego życia ale to od ciebie zależy czy ją wpuścisz, czy jej pozwolisz?
Wiesz jak to jest, mamunie lubią pomagać, wspierać, nauczać, pouczać.... wtedy czują sie takie potrzebne, niezastąpione.
Czy matka ma jakieś własne życie, czy tylko ....jest oddana rodzinie?
Nasza terapka mówiła - obiad z teściową/mamusią raz w miesiącu wystarczy
pozdrIzzy - Nie 25 Gru, 2011 07:25 dla Was wszystkich za słowa
i już po, jakoś poszło
dzieci siedzą przed zabawkami i od godziny męczą, żeby się bawić
najpierw kawka beata - Nie 25 Gru, 2011 07:28
Izzy napisał/a:
dzieci siedzą przed zabawkami i od godziny męczą, żeby się bawić
Spać nie mogą? Izzy - Nie 25 Gru, 2011 07:32 nie mogli zasnąć z nadmiaru wrażeń, a potem wstali z podekscytowania beata - Nie 25 Gru, 2011 07:39
Izzy napisał/a:
nie mogli zasnąć z nadmiaru wrażeń, a potem wstali z podekscytowania
Współczuję. Izzy - Nie 25 Gru, 2011 07:43 spoko, już kawę wypiłam, to dam radę
lecę Izzy - Pon 26 Gru, 2011 07:56 witajcie w świąteczny poranek
myślicie, że dzisiaj odbywają się spotkania Al-anon? że ludzie przyjdą mimo święta? komus będzie się chciało? nie wiem czy jechać; mąż mówi, że jedzie do siebie na spotkaniestaaw - Pon 26 Gru, 2011 08:19 Moja grupa się wczoraj spotkała...Gonzo.pl - Pon 26 Gru, 2011 10:08 Jeśli jest to grupa przy ośrodku, poradni lub szpitalu, to raczej pewne, że sie nie odbedzie. te instytucje dzis nie pracuja i pomieszczenia są zamkniete.
Grupy przykosciołach i w innych miejscach spotykaja się normalnie. W AA nie ma swiat, a dla wielu okres swiateczny jest szczególnie niebezpieczny.
Myślę, że w Al-anon jest podobnie.staaw - Pon 26 Gru, 2011 10:13
Izzy napisał/a:
mąż mówi, że jedzie do siebie na spotkanie
Możesz zapytać czy w razie czego chce byś poszła z nim, wczoraj moja ślubna pierwszy raz była na "moim" mityngu, taki świąteczny był....Izzy - Pon 26 Gru, 2011 10:27 Staaw tu chodzi czy Al-anon dzisiaj działa
szykuję się na pierwsze spotkanie i jestem pewna czy dzisiaj odbędzie sięGonzo.pl - Pon 26 Gru, 2011 10:36 Izzy, naprawdę każda grupa ma swoje ustalenia.... Mówię o AA. Są takie grupy, które robia sobie wolne różne swieta, ale to decyzja ludzi, nie powinno tak być.
ja kiedyś na poczatku abstynencji. pojechałem na miting w Boże Ciało. Przy kosciele, to się odbędzie. Akurat. Kościół czynny, grupy nie ma. A sporo osób czekało.... To zniechęca...
Na szczęście blisko był miting w klubie abstynenta.Izzy - Pon 26 Gru, 2011 10:37 rozumiem, dzięki
robię francuskie rogaliki, zapraszam już ładnie pachną Gonzo.pl - Pon 26 Gru, 2011 10:53 Sadystka....
ja robię kaczkę w pomarańczach.pterodaktyll - Pon 26 Gru, 2011 11:25
Izzy napisał/a:
jestem pewna czy dzisiaj odbędzie się
OSSA - Pon 26 Gru, 2011 11:34
Gonzo.pl napisał/a:
Sadystka....
ja robię kaczkę w pomarańczach.
OSSA - Pon 26 Gru, 2011 11:58
Izzy napisał/a:
Staaw tu chodzi czy Al-anon dzisiaj działa
szykuję się na pierwsze spotkanie i jestem pewna czy dzisiaj odbędzie się
Izzy ja chodziłam na grupy A-Anon i tak jak panowie piszą, grupy same ustalają zasady, kiedy odbędzie się następny miting, czy robią przerwę świąteczną, czy nie.
Niestety jest duże prawdopodobieństwo , że dziś pocałujesz klamkę, a jeśli nawet grupa będzie to może być np. spotkanie opłatkowe.
Na Al-Anon może przyjść każdy kto ma w rodzinie kogoś chorującego na alk., ale nie zawsze tak jest. Doświadczyłam to na swoim przykładzie, byłam w kościele po opłatek wychodząc spojrzałam w okna sali w której odbywają się spotkania AA i Al-Anon. Odczułam potrzebę podzielenia się opłatkiem z ludźmi, którzy kiedyś tak bardzo mi pomogli.
(Przestałą chodzić jakieś dwa lata temu, bo panie głownie się modliły , itd. nie mam nic do wiary i religii, ale tamta grupa bardziej zaczęła mi przeszkadzać jak pomagać.)
Ponieważ było jeszcze trochę czasu poszłam do sklepu obok i spotkałam jedną z założycielek grupy.
Życzenia i luźna rozmowa, spytałam czy dziś jest grupa ? "tak ale dziś opłatek i... " Wyczułam, że to spotkanie zamknięte i nie będę mile widziana. Nie wiem, może jestem przewrażliwiona, może tamta pani miała zły dzień ostatecznie nie poszłam, ale niesmak został.Klara - Pon 26 Gru, 2011 12:02
OSSA napisał/a:
Wyczułam, że to spotkanie zamknięte
Na spotkania opłatkowe przychodzą różni ludzie.
Sala grupy na którą chodziłam podczas spotkania opłatkowego pękała w szwach.
Byli różni goście - poczynając od znanego pastora, kończąc na bliskich Al-Anonek i członkiniach innych grup.
Myślę Elu, że jesteś przewrażliwiona OSSA - Pon 26 Gru, 2011 12:10
Klara napisał/a:
OSSA napisał/a:
Wyczułam, że to spotkanie zamknięte
Na spotkania opłatkowe przychodzą różni ludzie.
Sala grupy na którą chodziłam podczas spotkania opłatkowego pękała w szwach.
Byli różni goście - poczynając od znanego pastora, kończąc na bliskich Al-Anonek i członkiniach innych grup.
Myślę Elu, że jesteś przewrażliwiona
Wiem Klaro , pewnie jakbym poszła nikt by mnie , ale oczekiwałam życzliwego słowa "przyjdź", a powiało takim chłodem, że mi ochota przeszła.Gonzo.pl - Pon 26 Gru, 2011 14:17 Myślę Ossa, ze źle to odebrałaś. A pani źle sie wyraziła, bez namysłu.
Mogło jej chodzic o to, ze w tym dniu nie bedą poruszane tematy dla których tam przyszłaś i może Cie to zniechęcić.Izzy - Wto 27 Gru, 2011 07:37 i w koncu nie pojechałam, mąż też nie, ale za to goście byli
Gonzo sprzedaj mi przepis na taka kaczkę Gonzo.pl - Wto 27 Gru, 2011 12:57 Izzy, na Dekadencji jest wszystko, nawet moja kaczka
http://komudzwonia.pl/vie...p=351882#351882Izzy - Wto 27 Gru, 2011 13:51 może spóbuję, smakowała mi w Paryżu Janioł - Wto 27 Gru, 2011 22:22
Izzy napisał/a:
smakowała mi w Paryżu
w Paryżu najlepsze są kasztanypterodaktyll - Wto 27 Gru, 2011 22:27
Andrzej napisał/a:
w Paryżu najlepsze są kasztany
Ale Zuzanna lubi je tylko jesienią........... staaw - Wto 27 Gru, 2011 22:28
pterodaktyll napisał/a:
Andrzej napisał/a:
w Paryżu najlepsze są kasztany
Ale Zuzanna lubi je tylko jesienią...........
Zuzannę lubię cały rok.... staaw - Wto 27 Gru, 2011 22:50 Znam sposoby by czuła się świerzynką cały rok... esaneta - Wto 27 Gru, 2011 22:51
staaw napisał/a:
świerzynką
chyba nie takieIzzy - Śro 28 Gru, 2011 07:59 dzień dobry
mam dobry humor i w planach pójście na zakupy, sama, bez dzieci szalejących wokół pterodaktyll - Śro 28 Gru, 2011 10:20
Izzy - Czw 29 Gru, 2011 07:23 dziękuję Ptero
tym razem witamz herbatką Izzy - Czw 29 Gru, 2011 07:59 jak wygląda miting Al-Anon? mam stresa, bo jadę w poniedziałek Klara - Czw 29 Gru, 2011 08:35 Nie denerwuj się Izzy, tam sami swoi, a właściwie w większości same swoje, bo przeważają kobiety.
Przywitasz się, usiądziesz, zapytają Cię, czy w twojej rodzinie ktoś ma problem z alkoholem i już.
Jeśli będziesz chciała, to się wypowiesz, jeśli nie - możesz tylko słuchać.
Nikt Cię do niczego nie będzie zmuszał i naprawdę, nie masz się czego obawiać rufio - Czw 29 Gru, 2011 08:56
Izzy napisał/a:
jak wygląda miting Al-Anon?
Pytanie
- wiek
- staz małżeński
- ilość i jakość współżycia
- termin miesiączki
- ostatnie latające krzesła
- ostatnia wizyta u lekarza ( podbite oczy lub guzy )
- waga
- wizyta u kosmetyczki i fryzjera ( należy mieć przy sobie rachunek )
- nazwisko dzielnicowego
- opis listonosza . prsk
Izzy - Pią 30 Gru, 2011 08:34 no to super, muszę się nieźle przygotować pterodaktyll - Pią 30 Gru, 2011 10:35
Izzy napisał/a:
no to super, muszę się nieźle przygotować
Rufio miał oczywiście na myśli bal sylwestrowy beata - Pią 30 Gru, 2011 14:17
pterodaktyll napisał/a:
Rufio miał oczywiście na myśli bal sylwestrowy
A ty skąd wiesz?Byłeś na Alanonie? pterodaktyll - Pią 30 Gru, 2011 20:45
beata napisał/a:
A ty skąd wiesz?Byłeś na Alanonie?
Gdzie ja już nie byłem i kogo nie spotkałem Izzy - Sob 31 Gru, 2011 10:07 A ty co Ptero fruwasz po forum, dziewczyny zostawileś ?? nie ładnie, nie ładnie Izzy - Pon 02 Sty, 2012 09:20 jadę dzisiaj...trzymcie kciuki, żeby mnie Al-anonki nie zjadły Klara - Pon 02 Sty, 2012 09:24
Izzy napisał/a:
żeby mnie Al-anonki nie zjadły
Spokojnie!
One na pierwsze śniadanie zjadają niewinne dziewice!
Ty zdaje się jedziesz po południu, więc chyba będziesz bezpieczna staaw - Pon 02 Sty, 2012 09:31 Gorzej jak się napatoczysz na jakiego alko przed obiadem...beata - Pon 02 Sty, 2012 10:04
Klara napisał/a:
One na pierwsze śniadanie zjadają niewinne dziewice!
U nas wcinają alkoholików
Będzie dobrze.
staaw napisał/a:
Gorzej jak się napatoczysz na jakiego alko przed obiadem...
Linka - Pon 02 Sty, 2012 17:30 4 lata temu przyszło nas trzy nowe. I zostałyśmy.
Mimo,że jesteśmy z różnych miejscowości kontakt mamy do dziś.
Jedno wiem na pewno powiększyło mi się grono przyjaciół. Izzy - Pon 02 Sty, 2012 22:02 byłam na spotkaniu, nic mnie nie zaskoczyło (dzięki Pati )
koleżanki zachęciły mnie do wypowiedzenia i jakoś mi się udało wykrztusić conieco; dostałam broszurkę do przeczytania
widać, że problem jeden u wszystkich łączy
był tylko jeden pan
myślę, że będę tam jeździćKlara - Pon 02 Sty, 2012 22:07
Izzy napisał/a:
byłam na spotkaniu
Nie próbowały Ciebie nadgryźć przypadkiem? Izzy - Pon 02 Sty, 2012 22:12 nikt nikogo nie komentował wg zasad
a w przerwie słuchałam jak jedna pani się żaliła, a ja jeszcze się nie wypowiedziałam do przerwy, więc pewnie nie wiedziały za co gryźć Klara - Pon 02 Sty, 2012 22:18
Izzy napisał/a:
pewnie nie wiedziały za co gryźć
Nawiązywałam do Twojej nadziei, że może Ciebie nie zjedzą
Nie masz obowiązku się wypowiadać.
Jeśli zechcesz, możesz wyłącznie słuchać i nikt nie może Ci z tego powodu robić wyrzutów, no najwyżej ktoś się zatroszczy np. o Twoją nieśmiałość...Izzy - Pon 02 Sty, 2012 22:24 wiem Klaro dzięki za troskę, przyda mi się na dzisiajbeata - Pon 02 Sty, 2012 23:13
Izzy napisał/a:
myślę, że będę tam jeździć
Ty nie myśł,tylko jeździj.
Cieszę się,ze poszłaś. Izzy - Wto 03 Sty, 2012 11:16 no i co? hmm przeczytałam broszurkę, którą dostałam i jakoś narazie do mnie nic nie dociera z nowości-chyba mnie tutaj nie zaskoczyło
było mi prykro, że kobiety tyle się nacierpiały w życiu
było parę, których mężowie dalej pili, było parę, którzy przez picie zmarli można się zdołować
ale co było miłe to atmosfera, uśmiech, zachęta do wypowiedzi; myślę, że kiey będę mogła to pojadęLila - Wto 03 Sty, 2012 11:32
Cytat:
było mi prykro, że kobiety tyle się nacierpiały w życiu
kobiety? one? biedne kobiety?
a Ty nie cierpiałaś?
Izzy napisał/a:
było parę, których mężowie dalej pili, było parę, którzy przez picie zmarli można się zdołować
jakaś refleksja, "coś" ? Izzy - Wto 03 Sty, 2012 12:14 wiesz biedne, bo długo nie potrafiły sobie poradzić, były zagubione, niektóre miały ciężki los
chyba nic złego w tym, że im współczuję
jasne, że można powiedzieć, że miały przecież własną wole, mogły dawno coś zrobić itp; ale wiemy, że nie zawsze jest to proste
a czy ja cierpiałam? pewnie, i co z tego..
nie umniejsza to cierpienia innych
refleksja? mam nadzieję, że mój mąż będzie wytrwały i przestanie pić na dobre, aby cieszyć się życiem i rodziną, bo ma po co żyć (i nie jest to piwo)Lila - Wto 03 Sty, 2012 12:57 chyba nie
tylko, czy nie jest trochę tak, że skupiasz się na nich i użalasz nad ich losem, zamiast zastanowić się na swoim...?
co z tego, że cierpiałaś? Ty się nie liczysz? Twoje życie się nie liczy?
...one są biedne, tyle wycierpiały, ja nie miałam/nie mam tak źle...
i dalej
oby mój mąż przestał pić na zawsze...KICAJKA - Wto 03 Sty, 2012 16:03
Izzy napisał/a:
ale co było miłe to atmosfera, uśmiech, zachęta do wypowiedzi; myślę, że kiey będę mogła to pojadę
Nie wyglada to zbyt optymistycznie-ale na pierwszy raz
Dobrze,że pojechałaś
Izzy napisał/a:
mam nadzieję, że mój mąż będzie wytrwały i przestanie pić na dobre, aby cieszyć się życiem i rodziną, bo ma po co żyć
Nie wiem,czy takie nastawienie Ci pomoże
Będę trzymać Izzy - Wto 03 Sty, 2012 18:37 Lila nie skupiam się na innych, tylko chciałam napisać co zaobserwowałam na spotkaniu, nie przesadzajmy
a co do picia/niepicia mojego męża-- po prostu chciałabym aby nie pił, bo wtedy będziemy kiedyś razem
chyba nietrudno to zrozumiećstaaw - Wto 03 Sty, 2012 18:40
Izzy napisał/a:
chciałabym aby nie pił, bo wtedy będziemy kiedyś razem
A jesteś pewna że kiedy wytrzeźwieje, on będzie chciał żebyście byli razem?
Moje małżeństwo przeżywało największy kryzys kiedy ja już byłem trzeźwy...
Pomógł alanon...Izzy - Wto 03 Sty, 2012 18:48 wcale nie jestem pewna
ale bardziej zależy mi na tym aby był szczęśliwy i on i ja
jeżeli do szczęścia mamy być oddzielnie to trudno, taki los
ale teraz pracujemy każdy osobno nad tym, aby być lepszym a jak Bóg da, to kiedyś znowu będziemy razem
mam się okłamywać, że chcę być z pijącym alkoholikiem tylko po to by żyć w małżeństwie? ja już podjęłam decyzję-nie chcę
i po to Stasiu zaczełam chodzić na Al-anonstaaw - Wto 03 Sty, 2012 18:51
Izzy napisał/a:
i po to Stasiu zaczełam chodzić na Al-anon
Wiem... jedynie przypominam, jakoś mało entuzjazmu wyczułem...Izzy - Wto 03 Sty, 2012 18:53 w tym spotkaniu Al-anon?
bo narazie nie czuje entuzjazmu, potrzebuje czasu aby się wdrożyć w coś nowego
a na tyle mi sie podobało to co widziałam, że jeszcze tam wrócęstaaw - Wto 03 Sty, 2012 19:00
Chociaż żonka powtarza mi że w AA jest fajniej i lepiej zorganizowane....
Więcej optymizmu a mniej użalania...Pati - Wto 03 Sty, 2012 19:28
Cytat:
byłam na spotkaniu, nic mnie nie zaskoczyło (dzięki Pati )
No to super.
Ja tydzień nie widziałam moich Anonek i już się za nimi stęskniłam.Gonzo.pl - Wto 03 Sty, 2012 19:35
Izzy napisał/a:
było parę, których mężowie dalej pili, było parę, którzy przez picie zmarli można się zdołować
No to wydaje mi się, że Ty masz raczej powód do zadowolenia, a nie dołowania. Twój mąż nie pije DanaN - Wto 03 Sty, 2012 20:14 To brzmi pesymistycznie
Izzy napisał/a:
no i co? hmm przeczytałam broszurkę, którą dostałam i jakoś narazie do mnie nic nie dociera z nowości-chyba mnie tutaj nie zaskoczyło
Wiesz Izzy ja od jakiegoś czasu jak czytam ten wątek mam wrażenie, że Ty coś robisz bo ktoś Ci coś sugeruje (pójście na Alanon, do terapeuty) wygląda to jakbyś robiła dobre wrażenie, że się starasz... (dla otoczenia, a nie dla siebie)
Izzy napisał/a:
po prostu chciałabym aby nie pił, bo wtedy będziemy kiedyś razem
a co Ty zrobisz?
Izzy napisał/a:
myślę, że kiey będę mogła to pojadę
Izzy napisał/a:
jasne, że można powiedzieć, że miały przecież własną wole, mogły dawno coś zrobić itp; ale wiemy, że nie zawsze jest to proste
nie jest proste, ale możliwe i myślę, że warte wysiłku
Izzy napisał/a:
mam się okłamywać, że chcę być z pijącym alkoholikiem tylko po to by żyć w małżeństwie? ja już podjęłam decyzję-nie chcę
Izzy napisał/a:
jeżeli do szczęścia mamy być oddzielnie to trudno, taki los
A czy Ty już czasem nie podjęłaś decyzji, że w ogóle nie chcesz z Nim być?Izzy - Wto 03 Sty, 2012 23:25
DanaM napisał/a:
wygląda to jakbyś robiła dobre wrażenie, że się starasz... (dla otoczenia, a nie dla siebie)
co Cię zasugerowało w moim zachowaniu, że robię to dla otoczenia (niby jakiego zresztą)
a szczerze to robię to co mi tutaj ludzie sugerują (w pewnym stopniu oczywiście) , bo po to przyszłam tutaj, żeby inni mi powiedzieli co w mojej sytuacji mogę zrobić; dlatego taki a nie inny tytuł wątku
a że poszłam na terapię i do Al-anon chyba jest dla mnie plusem, a nie żeby mi przyganiać...
DanaM napisał/a:
a co Ty zrobisz?
ja? to co piszę tutaj na tym wątku i w pamiętniku, poczytaj jak masz ochotę
a co do tego czy podjęłam decyzję czy być czy nie, to chyba moja sprawa
powiedziałam mężowi, że jeżeli po tym pół roku mielibyśmy być razem, to warunkiem powrotu będzie to, że pozostanie trzeźwym
tyle wiem narazie i jemu i wam mogę powiedziećLila - Wto 03 Sty, 2012 23:41 Izzy, mnie bynajmniej chodziło o to, czy bierzesz coś dla siebie z tych spotkań/terapii itd.?
Ponieważ napisałaś o "kobietach", a nie o sobie...
Chodziło mi o to, co Tobie "to zrobiło"? Jaka była Twoja refleksja w stosunku do samej siebie..
Czytam Twój wątek i ostatnio nie widziałam chyba takich wpisów
Izzy napisał/a:
i w pamiętniku
nie wiem, czy mam możliwość korzystania z pamiętników (muszę to sparwdzić), być może przegapiłam Twoje wpisy...
Cytat:
a że poszłam na terapię i do Al-anon chyba jest dla mnie plusem
tak, zdecydowanie!pterodaktyll - Wto 03 Sty, 2012 23:54
Lila napisał/a:
nie wiem, czy mam możliwość korzystania z pamiętników (
O ile sama nie jesteś "pamiętnikarzem", to nie masz........Lila - Śro 04 Sty, 2012 00:14
pterodaktyll napisał/a:
O ile sama nie jesteś "pamiętnikarzem", to nie masz........
to nie mam dlugixp - Śro 04 Sty, 2012 00:19
pterodaktyll napisał/a:
O ile sama nie jesteś "pamiętnikarzem", to nie masz........
... chyba po ostatnich modyfikacjach, nie jest to regułą Izzy - Śro 04 Sty, 2012 06:53 Lila oczywiście, że biorę coś dla siebie
ze spotkania z Al-Anon wyniosłam to, że dziękowalam Bogu, że tak szybko tam się znalazłam.pterodaktyll - Śro 04 Sty, 2012 09:11
dlugixp napisał/a:
. chyba po ostatnich modyfikacjach, nie jest to regułą
Wręcz przeciwnie esaneta - Śro 04 Sty, 2012 11:55 Izzy, podzielę się z Toba swoim doświadczeniem, bo wyczuwam pewna zbiezność.
Ja równiez zaczęłam do AlAnon. Było mi tam miło, czułam wzajemną sympatię, chodziłam tam regularnie przez 6 mcy (chyba nawet ani jednego spotkania nie ominęłam), ale jakiegoś entuzjazmu u siebie nie widziałam i żadnych zmian też, niestety, nie.
Po pół roku zrezygnowana odpuściłam, bo uznałam, że to nie moja droga.
ALe zapamiętałam jedną rzecz, o której te kobitki tam często wspominały, a mianowicie adres OTU. Minęły 4 lata, ja dalej stałam w miejscu (a może wręcz było gorzej) i przypomniałam sobie ten adres, umówiłam się i poszłam.
Podjęłam terapię 2 lata temu. I to była moja droga, którą chce uzupełnić TERAZ AlAnonem.
Potrzebowałam najpierw elementarnej wiedzy nt. współ**** by byc gotową na AlAnon.
Nie mówię, że to obowiązująca reguła, ale tak było w moim przypadku.
Może i Ty masz tak samo....Izzy - Śro 04 Sty, 2012 16:28 możesz rozwinąć ten skrót OTU?
dzięki EsanetoKICAJKA - Śro 04 Sty, 2012 16:35
Izzy napisał/a:
OTU?
OŚRODEK TERAPII UZALEŻNIEŃ Izzy - Śro 04 Sty, 2012 16:36 dziękuję Kicajko DanaN - Śro 04 Sty, 2012 18:52 Izzy być może mylę się we wszystkim co napisałam. Jestem tylko człowiekiem i mam prawo mylić się. To o czym napisałam to mój subiektywny odbiór Twojej sytuacji.
Izzy napisał/a:
co Cię zasugerowało w moim zachowaniu, że robię to dla otoczenia (niby jakiego zresztą)
otóż to co napisałaś w pamiętniku 29.12.2011 (drugi post) tam czuję, że Ty naprawdę tego chcesz, to aż widać, aż bije optymizmem...
W tym wątku od x czasu mam wrażenie o jakim pisałam...
[quote=]wygląda to jakbyś robiła dobre wrażenie, że się starasz... [/quote]
i nadal potwierdzam, że mam takie wrażenie. Pytasz czym się zasugerowałam ? - m.in. brakiem optymizmu.
Pytasz dla jakiego otoczenia... nie wiem dla jakiego... może nawet dla samej siebie by być w swoich oczach lepszą, w porządku.
Izzy napisał/a:
a że poszłam na terapię i do Al-anon chyba jest dla mnie plusem, a nie żeby mi przyganiać...
to że poszłaś - rewelacja... ale pójść nie wystarczy.
Ja nie przyganiam Ci... Skąd taki wniosek?
(nie sadzę by ktokolwiek tutaj chciał komuś przyganiać..)
Piszesz, że oczekujesz od męża żeby był wytrwały, żeby nie pił
a Ty
Cytat:
myślę, że kiey będę mogła to pojadę
Moim zdaniem wymagasz od Niego, a nie od siebie.
Izzy napisał/a:
a co do tego czy podjęłam decyzję czy być czy nie, to chyba moja sprawa
oczywiście, że Twoja. Nie zamierzam jej podważać.Izzy - Czw 05 Sty, 2012 09:30 dzisiaj będzie dobry dzień
mimo tego, że 2 godzinę siedzę w pracy i mi za to nie płacą ale cieszę się, że mnie to nawet nie wkurzyło
kupiłam sobie używaną książkę w tym czasie na allegro
rano nauczyłam się dni tygodnia po francusku
nie boli mnie głowa
mam fajne nagrody na konkurs, ktory organizuję
mąż zaprosił mnie na obiad
to nic, że pada i wieje jak cholera
oby taki humor został i się wam dzisiaj udzielił pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 09:40
Izzy napisał/a:
nauczyłam się dni tygodnia po francusku
Lundi, Mardi, Mercredi, Jeudi, Vendredi, Samedi, Dimanche Izzy - Czw 05 Sty, 2012 10:14 Pteruś a ja szukam nauczyciela francuskiego szkoda, że bliżej nie mieszkasz pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 10:16
Izzy napisał/a:
ja szukam nauczyciela francuskiego szkoda, że bliżej nie mieszkasz
Nie wiem czy mój "francuski" by Ci się spodobał Izzy - Czw 05 Sty, 2012 10:18 hmmm dałeś mi do myślenia pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 10:20
Izzy napisał/a:
hmmm dałeś mi do myślenia
Izzy - Czw 05 Sty, 2012 10:21 teraz to się wstydzi esaneta - Czw 05 Sty, 2012 10:23 Jakby co, to: moi, je parle français pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 10:25
Izzy napisał/a:
teraz to się wstydzi
coś Ty.........to podpucha czyli w żargonie, manipulacja Izzy - Czw 05 Sty, 2012 10:25 żartujesz, w całym mieście nie mogę znaleźć nauczyciela nikt się nie ogłasza ani kursu ni ma
narazie słówek się uczę, ale nie wiem jak dalej to ugryźćpterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 10:27
Izzy napisał/a:
nikt się nie ogłasza ani kursu ni ma
Krzyżacy po francusku nie mówili o ile mi wiadomo a zachodnie rycerstwo poległo pod Grunwaldem Izzy - Czw 05 Sty, 2012 10:28 no widzisz sam, klapa
se wymyśliłam pterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 10:35
Izzy napisał/a:
widzisz sam, klapa
se wymyśliłam
Człowiek to zawsze ma predyspozycje do komplikowania sobie życia, przeważnie na własne życzenie. Ten francuski to na HUK Ci potrzebny, że tak grzecznie spytam. Izzy - Czw 05 Sty, 2012 12:14 a bo widzisz, zawsze mi się podobał, uwielbiam słuchać gdy ktoś mówi, śpiewa po francusku; wizyta w Paryżu była moim marzeniem- więc sam widzisz, realizuję marzeniapterodaktyll - Czw 05 Sty, 2012 12:18 Co Ty takiego widzisz w tych żabojadach...........
Żartowałem oczywiście, to fajnie móc tak spełniać swoje marzenia, nieprawdaż? Izzy - Czw 05 Sty, 2012 12:25 prawdaż
idę na herbatkę i poczytaćJonesy - Czw 05 Sty, 2012 12:37
pterodaktyll napisał/a:
Izzy napisał/a:
widzisz sam, klapa
se wymyśliłam
Człowiek to zawsze ma predyspozycje do komplikowania sobie życia, przeważnie na własne życzenie. Ten francuski to na HUK Ci potrzebny, że tak grzecznie spytam.
Ten francuski to na HUK Ci potrzebny, że tak grzecznie spytam
Zeby pozniej zapomniec od nie uzywania esaneta - Czw 05 Sty, 2012 13:39
Masakra napisał/a:
Zeby pozniej zapomniec od nie uzywania
Święte słowa Masakra - znam z autopsji Pati - Czw 05 Sty, 2012 22:32
esaneta napisał/a:
Potrzebowałam najpierw elementarnej wiedzy nt. współ**** by byc gotową na AlAnon
Też ostatnio to powtarzam dość często,że kobitka,która nawet nie ''liznęła'' tematu współuzależnienia i alkoholizmu nie bardzo zrozumie co w Al-Anonie ''gra''Izzy - Czw 12 Sty, 2012 07:50 wkurza mnie to, że wiem co robić, jak się zachowywać, a i tak kosztuje mnie to nerwy, caly czas myślę i analizuję, boję się co to będzie, jak się zachować przy spotkaniu z rodzicami, a co jak nie przyjdą
nie umiem dać sobie spokój
chwilami tak, ale i tak wszystko wraca idzie wyłączyć myślenie o *p****?pterodaktyll - Czw 12 Sty, 2012 08:35
Izzy napisał/a:
dzie wyłączyć myślenie o *p****?
Pewnie, trzeba tylko znaleźć odpowiedni "pstryczek" a to czasem bywa dość trudne Klara - Czw 12 Sty, 2012 08:55
Izzy napisał/a:
a co jak nie przyjdą
No, to ich nie będzie... Izzy - Czw 12 Sty, 2012 09:35 wiem, że to ich wybór, ale sprawią przykrość mojemu synkowi;
jak mam 6-cio latkowi wytłumaczyć, że babcia z dziadkiem nie przyjdą na jego urodziny pterodaktyll - Czw 12 Sty, 2012 09:37
Izzy napisał/a:
jak mam 6-cio latkowi wytłumaczyć, że babcia z dziadkiem nie przyjdą na jego urodziny
Toż mówię, że to się dyplomacja nazywa......... Izzy - Czw 12 Sty, 2012 09:46 myślisz, że mam sobie tak mówić? hmm zobaczymy czy najpierw sama siebie przekonam do tego pterodaktyll - Czw 12 Sty, 2012 09:49
Izzy napisał/a:
zobaczymy czy najpierw sama siebie przekonam do tego
Oczywiści, że tak. Przecież nie chcesz żeby Twoje dziecko połapało się, że jest coś nie "halo" z dziadkami. Takie kłamstwo w imię tzw. wyższych celów, to właśnie się dyplomacja nazywa Izzy - Czw 12 Sty, 2012 09:53 to jakoś to będzie pewnie
dzięki Pteruś
zmykam do pracy Izzy - Pią 13 Sty, 2012 11:12 znacie jakieś ćwiczenia relaksacyjne?Klara - Pią 13 Sty, 2012 11:17
Izzy napisał/a:
znacie jakieś ćwiczenia relaksacyjne?
Tu jest pełno: http://www.google.pl/sear...lient=firefox-a
...ale polecam ten artykuł jako podstawę do uświadomienia sobie problemu:
http://www.pracazcialem.pl/index.php?pg=AlexanderIzzy - Pią 13 Sty, 2012 11:24 kofana jesteś Klara - Pią 13 Sty, 2012 11:34 Izzy - Nie 15 Sty, 2012 20:14 jakby tak się skusić na działkę w górach... widziałam piękne fotki i filmiki, to bym się zrelaksowała
szkoda, że sama działka sporokosztuje, a gdzie domek postawić jeszczeMasakra - Pią 20 Sty, 2012 00:15
Izzy napisał/a:
znacie jakieś ćwiczenia relaksacyjne?
Ojj zebys wiedziala ile...
Tylko nie wiem czy wypada tak publicznie pisac Izzy - Sob 21 Sty, 2012 07:32 ech Ty
lepiej powiedz czy się dowiedziałeś czegoś o mojej grupie...pozytynie czy negatywnie są nastawione itp ? evita - Sob 21 Sty, 2012 08:30
Izzy napisał/a:
jakby tak się skusić na działkę w górach...
też od jakiegoś czasu mam takie myśli i nawet sobie już coś wirtualnie upatrzyłam
ja się zastanawiam nad działką, bo widziałam ofertę, ale nie ma wody itp a gdzie reszta
chyba lepiej domek, tylko oferty są takie drogie
albo trzeba trafić na swój własnie; zdecydowałaś się na ten domeczek?Izzy - Sob 21 Sty, 2012 17:31 cena też nie wysoka, ale powiedz czy myślisz o przeprowadzce, czy tylko letniskowy?
ja nie chcę się wyprowadzić, ale uciec latem Masakra - Sob 21 Sty, 2012 22:34
Izzy napisał/a:
ech Ty
lepiej powiedz czy się dowiedziałeś czegoś o mojej grupie
To ja Ci zaraz dam nawet mi nie mow, ze jeszcze nie bylas
Babki sa spoko, pakuj torebke i zasuwaj Izzy - Nie 22 Sty, 2012 07:39 byłam, byłam ale chciałam znać Twoją opinięMasakra - Nie 22 Sty, 2012 14:11 i jak wrazenia niewiasto? Izzy - Pon 23 Sty, 2012 16:37 spoko, fajne są ale wiek średni, jestem najmłodsza Masakra - Wto 24 Sty, 2012 00:22
Izzy napisał/a:
jestem najmłodsza
Z tym da sie zyc , a jak dobrze pokombinujesz to i znajdziesz w tym duzo zalet:) Ja tez jestem najmlodszy w grupie swojej Izzy - Śro 25 Sty, 2012 07:55 muszę się najpierw jakoś w tej grupie odnaleźć;
najgorsze jest to, że nie mogę się wdrożyć przez pracę, nie mogę opuścić rad i zawalam miting
ale mam nadzieję, zaraz ferie i wszystko suię unormuje...jeszcze 3 dni, jupiiiiiMasakra - Śro 25 Sty, 2012 22:57 Spokojnie i powoli:) najpierw sprawy najwazniejsze...
To bardzo fajnie, ze w ogole tam poszlas i ze robisz cos dla siebie bo zycie jest tak krotkie, ze chyba warto sprobowac w nim byc szczesliwym:)
A z grupa- tak jak ze wszystkim, musi wejsc ci to w nawyk,musisz to wcisnac w swoj harmonogram, a to jest proces.
A jak sie czujemy w serduszku? Izzy - Czw 26 Sty, 2012 10:12 było ciężko, teraz po spotkaniu z rodzicami o wiele lepiej
a od dzisiaj mam ferie, to już w ogóle się cieszę
perspektywa wizyty u siostry w Krakowie dodaje mi energii, mamy już plany co z dzieciakami będziemy robić; nie mogę się doczekać
a tak po cichu powiem, że upatrzyłam sobie pieseczka w schronisku, jest bosski
jak na mnie poczeka do powrotu, to go zaadoptuję narazie dzieci nic nie wiedzą, mąż się uśmiechnął na jego widok- dobry znak; miał kiedys podobnego psiaka
zobaczymyIzzy - Nie 15 Kwi, 2012 14:59 wracam jako marnotrawna...
niby wszystko w porządku, ale, no właśnie
zaczynam czuć niepokój, bo moja pani psycholog, której ufałam już nie pracuje w ośrodku; mieliśmy z mężem chodzić do niej na terapię małżeńską i zostaliśmy narazie bez pomocy; dała nam numer do innego ośrodka, tylko znowu te dojazdy; wiecznie nie mam komu zostawić dzieci (ale to pikuś, wiem)
zastanawiam się, czy nie spoczęłam na laurach; było niby ok dogadujemy się z mężem, z rodzicami sytuacja się wyklarowała;
na Al anon jeżdzę kiedy mogę, ale też nie tyle ile bym chciała
jakoś mi się to rozwala i boję się, że stracę co zyskałam
poprosiłam o lekturę Al- anon i koleżanka ma mi załatwić; czytam troszkę, może za mało?
zaczynam znowu byc nerwowa, chyba dlatego, że czułam duże oparcie w pani psycholog
macie jakieś wskazówki, może kopniak na popęd?Klara - Nie 15 Kwi, 2012 16:12 Iza, a Ty nie masz regularnej terapii współuzależnienia ze spotkaniami indywidualnymi i grupowymi?
Twój mąż tez korzysta ze swoich zajęć sporadycznie?Izzy - Nie 15 Kwi, 2012 18:40 nie mam, bo pani nie widziała potrzeby, więc spotykałam się z panią psycholog i fajnie nam szło; teraz odeszła i nie wiem czy szukać psychologa, czy co robić
mąż chodzi na AA i na terapię grupową; ale szczerze mówiąc czasami sobie odpuszcza; ale staram się nie wnikać co robi...boje się, że znowu będę chciała go kontrolować
chcieliśmy iść na terapię małżeńską, żebyśmy się nauczyli komunikacjiKlara - Nie 15 Kwi, 2012 18:55
Izzy napisał/a:
szukać psychologa, czy co robić
Według mnie - szukać
Ale pewnie nie znajdziesz go bliżej niż tam gdzie dostałaś adres?Izzy - Nie 15 Kwi, 2012 19:08 muszę się dowiedzieć czy na miejsce tej mojej kogoś przyjęli; ale moja była psycholog poleciła mi całkiem inny ośrodek w innym mieście- ale to pod kontem terapii dla par
aj mówię Cistaaw - Nie 15 Kwi, 2012 19:12
Izzy napisał/a:
ale to pod kontem terapii dla par
Myślę że warto dalej dojeżdżać...Izzy - Nie 15 Kwi, 2012 19:14 jutro zadzwonię tam, zobaczymy jakie terminy mają to i może zadziałam zamiast myśleć co zrobić Klara - Nie 15 Kwi, 2012 19:17
Izzy napisał/a:
może zadziałam zamiast myśleć co zrobić
Izzy - Pon 16 Kwi, 2012 14:47 no i zadzwoniłam i pani liczy sobie 150zł za spotkanie
wcześniej mieliśmy chodzic na NFZ, taka kasa nie wchodzi w rachubę...
nie wiem jak to ugryźćGonzo.pl - Pon 16 Kwi, 2012 14:54 Może idźcie do NFZ po wykaz placówek, z których możecie korzystać w ramach funduszu.
Wiele prywatnych poradni, jak i sami terapeuci, ma podpisane umowy z Funduszem.
Pacjent wtedy nic nie płaci.
Ja w takiej poradni w Gdansku zaczynałem swoja terapię.
Pozdrowionka. yuraa - Pon 16 Kwi, 2012 15:03 nie płaćcie za coś co mozna mieć za darmoDanaN - Pon 16 Kwi, 2012 15:59 http://szukaj.sluzbazdrow...744,1000,1.html
może coś znajdziesz
Klara - Pon 16 Kwi, 2012 16:20 No właśnie już z jedną dziewczyną z naszego forum szukałam poradni małżeńskich w innym mieście i też nie znalazłyśmy na NFZ
Przyparafialne wchodzą w grę?
Tam też przyjmuje psycholog a nie ksiądz...Klara - Pon 16 Kwi, 2012 16:54
staaw napisał/a:
Tam też przyjmuje psycholog a nie ksiądz...
Byłam kiedyś w takim...
Pani "psycholog" orzekła, że mam fajnego męża
To też przez dłuższy czas utwierdzało mnie w przekonaniu, że ze mną jest coś nie tak.
Izzy, to nie znaczy, że w tym ośrodku jest podobnie.
Wtedy, kiedy ja poszłam, to były czasy prehistoryczne.staaw - Pon 16 Kwi, 2012 17:03 Klaro... ja nie przeczytałem Twojego linka...
Miałem zaproponować to samo...Klara - Pon 16 Kwi, 2012 17:06
staaw napisał/a:
Miałem zaproponować to samo..
Linka - Pon 16 Kwi, 2012 17:11 http://nfz-warszawa.pl/
ja na tej stronie szukam kto ma podpisany kontrakt z NFZ w zakładce " gdzie się leczyć"
nie wiem tylko pod jaki NFZ podlega IzzyKlara - Pon 16 Kwi, 2012 17:23
Linka napisał/a:
pod jaki NFZ podlega Izzy
To chyba będzie pomorski - nie umiem znaleźć bliźniaczej strony
Zauważ Linko, że na tej warszawskiej stronie też nie ma żadnej poradni małżeńskiej/rodzinnej.Linka - Wto 17 Kwi, 2012 07:59 masz rację Klaro
zauważyłam, że jeżeli szukam poradni rodzinnej to wyświetlają się
te związane z kościołem, może warto spróbować?esaneta - Wto 17 Kwi, 2012 08:18 Więc i ja podziele się swoim doswiadczeniem w tym temacie.
Ja byłam na spotkaniu z księdzem psychologiem.
I powiem szczerze, ze miło zaskoczona byłam rozmową - nie wyglądało to tak, jak kiedyś w Twoim przypadku, Klarciu.
Byłam tam, kiedy zaczęłam się oswajać z myślą o rozwodzie z moim Panem X (jestem osobą wierzącą, nie religijną).
Ksiądz nic nie mówił mi o dźwiganiu krzyża, że taki kobiecy los, że rodzina za wszelką cenę.
Wręcz przeciwnie, powiedział mi, że najwiekszą wartością jest zdrowie i życie ludzkie
a moim obowiązkiem jest je chronić.Klara - Wto 17 Kwi, 2012 08:28
esaneta napisał/a:
Ksiądz nic nie mówił mi o dźwiganiu krzyża
Tak, spotkałam się już z takim podejściem, gdy byłam na jednym ze swoich pierwszych mityngów Al-Anon odbywającym się w salce przykościelnej.
Kilka osób mówiło, że trafiło tam za namową księdza.
Podkreśliłam, że tamta moja wizyta miała miejsce w czasach prehistorycznych, toteż jeszcze raz podkreślam, że po prostu TRZEBA IŚĆ I SPRAWDZIĆ.
Zawsze można poprzestać na jednej wizycie.Izzy - Wto 17 Kwi, 2012 16:08 daliście mi parę pomysłów, dziękuje Izzy - Śro 18 Kwi, 2012 11:04 poprosiłam koleżankę katachetkę, żeby zorientowała się gdzie jest dobra poradnia rodzinna przy kościele- u nas nie ma, tyle wiem; doszłam do wniosku, że żyjemy w jakiejś dziurze
i mąż powiedział, że w poradni psychologiczno-pedagogicznej był kiedyś i jest tam ktoś, kto zajmuje się terapią małżeńską- pójdę i się dowiem
dzisiaj jeszcze pójdę do ośrodka uzależnień i zapytam się co oni wiedzą na ten tamat
jak ktoś będzie miał nad nami pieczę, to będę się czuła bardziej bezpieczna esaneta - Śro 18 Kwi, 2012 11:12 Izzy, własnie sobie przypomniałam że u mnie na grupie w OTU jest dziewczyna, której mąż proponował terapię małżeńską w Centrum Pomocy Rodzinie.
U Ciebie tez jest CPR: http://pcpr.powiat.malbork.pl/1Izzy - Śro 18 Kwi, 2012 11:14 ojjj dziękuję Gonzo.pl - Śro 18 Kwi, 2012 11:17 Ty, Zosia - samosia.
Ja siama, ja siama.
A jakby tak mąż Ci pomógł w znalezieniu tej terapii? Już się nudzi na tym chorobowym, biedaczek. Izzy - Śro 18 Kwi, 2012 11:20 niech siedzi i nic nie robi, jeszcze mu zaszkodzi myślenie
odchorowuję wczorajszy stres przez niego dzisiejszą migreną Izzy - Śro 18 Kwi, 2012 12:08 no pewnie, że mój, ale przez niego spowodowany Gonzo.pl - Śro 18 Kwi, 2012 12:20 Ulituj się troszkę nad kaleką.
Myślisz, ze na złość Tobie rozwalił sobie głowę? Izzy - Pią 20 Kwi, 2012 10:11 a widzisz mąż się wykręca (nie chce załatwić)- powoli od wszystkiego; zaczyna lajtowo podchodzić do AA i terapii; w sumie to jego sprawa i nie suszę mu głowy; ale to nasze życie i oby było lepiej, a nie gorzejGonzo.pl - Pią 20 Kwi, 2012 10:17
Izzy napisał/a:
powoli od wszystkiego; zaczyna lajtowo podchodzić do AA i terapii;
Niestety, zauważyłem to już jakiś czas temu.
A czy to tylko jego sprawa? Nie chce mi się nad tym zastanawiać, szczerze powiedziawszy.
w tym temacie jestem teoretykiem Izzy - Pią 20 Kwi, 2012 10:19
a jak u Ciebie? jak remont?Gonzo.pl - Pią 20 Kwi, 2012 10:22 Trwa...
Bedzie trwał....
I ja trwam...
Jest radośnie. Izzy - Pią 20 Kwi, 2012 10:23 to superr kiedy wpadniesz w odwiedzinki?Gonzo.pl - Pią 20 Kwi, 2012 10:26 Pogadamy.
Dzięki za zaproszenie.OSSA - Pią 20 Kwi, 2012 21:05
Izzy napisał/a:
powoli od wszystkiego; zaczyna lajtowo podchodzić do AA i terapii
W przypadku mojego exa to był początek nawrotu, szukał pretekstu by nie iść na terapię, poczuł się mocny , przecież w domu wszystko wróciło do porządku, poukładał sobie sprawy zawodowe i chyba zaczynał wierzyć , że może pić w sposób kontrolowany. Zawsze kończyło się krótszym lub dłuższym ciągiem.
Izzy napisał/a:
sumie to jego sprawa i nie suszę mu głowy;
Uważam, że postępujesz słusznie ja starałam się go kontrolować, przypominać mu o mitingach, grupach, starałam się tak organizować życie w domu by nie miał pretekstu by nie iść.
Owszem dla świętego spokoju wychodził z domu, ale kończyło się w pierwszym barze. Już zaczęłam myśleć, że na mitingach częstują %.
Zrozumiał jak jest naprawdę dopiero później jak poznałam trzeźwych alk.pterodaktyll - Pią 20 Kwi, 2012 22:48
OSSA napisał/a:
ja starałam się go kontrolować, przypominać mu o mitingach, grupach, starałam się tak organizować życie w domu by nie miał pretekstu by nie iść.
Owszem dla świętego spokoju wychodził z domu, ale kończyło się w pierwszym barze
no i widzisz co narobiłaś? OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 07:29
pterodaktyll napisał/a:
OSSA napisał/a:
ja starałam się go kontrolować, przypominać mu o mitingach, grupach, starałam się tak organizować życie w domu by nie miał pretekstu by nie iść.
Owszem dla świętego spokoju wychodził z domu, ale kończyło się w pierwszym barze
no i widzisz co narobiłaś?
To było zanim poszłam na terapię i otwarte mitingi AA, gdzie poznałam trzeźwych alkoh. ze stażem 5,10 a nawet 25 lat i skutecznie wybili mi z głowy kontrole nad exem.
Później już nie kontrolowałam, chodzi nie chodzi jego sprawa nie mam obowiązku się tym zajmować, to nie dziecko, które muszę wyprawić do szkoły i sprawdzić, czy odrobiło lekcje. Miałam więcej czasu dla siebie. Izzy - Sob 21 Kwi, 2012 18:23 wczoraj poszłam do ośrodka i wypytałam się czy ktoś przyjdzie w zastępstwo mojej psycholog albo do kogo mogę iść i pod koniec tygodnia ma się pojawić nowa pani psycholog; mam zadzwonić; do tego wypytała o terapię- może właśnie poprowadzi, bo obeznie nie ma grupy terapeutycznej
a koleżanka katechetka dała mi adresy przyparafialnych poradni małżeńskich w Gdańsku i Gdyni; podobno są fajne rekolekcje dla małżeństw; pomyślę nad tym
i cieszę się, bo nie będę miała w poniedziałek rady w pracy i moje pojechać na Al-anon a ciocia się cieszy, że maluchy popilnuje
a wczorajsze wyjście z koleżanką na piwko było strzałem w 10 humor lepszy i jakoś fajnie mi; stanowczo powinnam częściej wychodzić z domkuKlara - Sob 21 Kwi, 2012 18:42 Wszystkie działania, które wykonałaś uważam za celowe i właściwe, ale to:
Izzy napisał/a:
a wczorajsze wyjście z koleżanką na piwko
...a wiesz, że Twój piwny chuch jest wyzwalaczem dla Twojego męża?
Izzy - Sob 21 Kwi, 2012 18:45 być może, ale nie uważam, żebym musiała całkowicie zrezygnować z picia alkoholu; mąż powiedzial, że nie przeszkadza mu fakt, że idę wypić (tzn. stara się aby tak wyszło), ale zapowiedział, że śpi w innym pokoju;
odkąd jesteśmy razem wypiłam 2 piwa, więc staram się, ale abstynentką nie zostanę
ale rozumiem co masz na myślimatiwaldi - Sob 21 Kwi, 2012 18:49
Izzy napisał/a:
ale rozumiem co masz na myśli
ja ma na imię Waldek i jestem alkoholikiem....
właśnie w trakcie rozwodzenia się .....trochę już nie piję ....
a to o czym pisze Klara jest jednym z powodów naszego rozejścia .....
tzn z Małżonką rozejścia ,a nie z Klarą ....Klara - Sob 21 Kwi, 2012 18:53
Izzy napisał/a:
ale abstynentką nie zostanę
Skoro jednak bardzo zależy Ci na małżeństwie właśnie z niepijącym alkoholikiem, to akurat z picia alkoholu mogłabyś (dobrowolnie) zrezygnować.rufio - Sob 21 Kwi, 2012 18:56 To partner Izzy jest uzależniony a nie Ona
To Ty Mati masz problem z alkoholem a nie małżonka .cool - Sob 21 Kwi, 2012 19:02
Cytat:
być może, ale nie uważam, żebym musiała całkowicie zrezygnować z picia alkoholu; mąż powiedzial, że nie przeszkadza mu fakt, że idę wypić (tzn. stara się aby tak wyszło), ale zapowiedział, że śpi w innym pokoju;
dokładnie to nie ty izzy masz problem , tylko mąż ,ale z tego co napisałaś wynika że wymusza na tobie że nie możesz sie wybrać np. na piwo
ja nie pije , ale w żadnym wypadku nie stawiam Monice warunku że ma nie pić ,lub będzie spać oddzielnie moim zdaniem to nie normalne aczkolwiek rozmawialiśmy na ten temat pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 19:08
Cytat:
To partner Izzy jest uzależniony a nie Ona
To Ty Mati masz problem z alkoholem a nie małżonka .
dobrze, że to napisałeś, to ja sie tylko już pod tym podpiszęIzzy - Sob 21 Kwi, 2012 19:11 nie nazwałabym tego, że wymusza; nie zabrania mi też wyjścia, chociaż po minie widzę, że nie jest zadowolony, że zostaje w domu; zawsze było tak, że to ja zostawałam, a on szedł gdzie chciał
zrobiło mi się przykro za pierwszym razem gdy to usłyszałam, że w takim razie śpi na kanapie, ale doszłam do wniosku, że to jego sprawa, jeżeli uważa, że opary od 1 piwa źle na niego wpływają, to ok, niech śpi w salonie;
za drugim razem spodziewałam się tego i to przyjęłam (zajęłam się sobą) i po prostu puściłam mimo uszu;matiwaldi - Sob 21 Kwi, 2012 19:12
rufio napisał/a:
To Ty Mati masz problem z alkoholem a nie małżonka .
oczywiście tak jest ...ja mam problem z alkoholem i właśnie z tego powodu nie sypiam z KOL.MAŁ. bo nie znoszę zapachu alkoholu.....zwłaszcza trawionego.....
a rozkład pożycia zrodził następne komplikacje a po paru latach takiego "przepychania"
lepiej się rozejść i uratować choć trochę szacunku,niż kłótnią zdobywać rację....pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 19:17 Alkoholizm to choroba CAŁEJ rodziny a nie tylko tego, który pije......... Izzy - Sob 21 Kwi, 2012 19:18 hmm ale my nie chcemy się rozejść i się nie kłócimy
a ja z kolei przez 2 miesiące wypiłam doslownie 2 piwa, więc chyba taka uciązliwa nie jestem?cool - Sob 21 Kwi, 2012 19:22
Izzy napisał/a:
a ja z kolei przez 2 miesiące wypiłam doslownie 2 piwa, więc chyba taka uciązliwa nie jestem?
w moim związku jest podobnie Monika ostatnio stwierdziła że nie u mnie już pić Izzy - Sob 21 Kwi, 2012 19:24 dokładnie, nie mam ochoty i dobrze
czasami jednak fajnie wyjść sobie z koleżanką;DanaN - Sob 21 Kwi, 2012 19:28
Izzy napisał/a:
przez 2 miesiące wypiłam doslownie 2 piwa,
Klara napisał/a:
...a wiesz, że Twój piwny chuch jest wyzwalaczem dla Twojego męża?
Izzy jak Ty chciałabyś zwrócić uwagę na to co pisze Klara.........
(w tej kwestii i paru innych........)rufio - Sob 21 Kwi, 2012 19:29
Izzy napisał/a:
wymusza
Izzy napisał/a:
po minie widzę, że nie jest zadowolony, że zostaje w domu;
Nie zawsze trzeba mówić - można pokazać -OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 19:54
Klara napisał/a:
Izzy napisał/a:
ale abstynentką nie zostanę
Skoro jednak bardzo zależy Ci na małżeństwie właśnie z niepijącym alkoholikiem, to akurat z picia alkoholu mogłabyś (dobrowolnie) zrezygnować.
Mojemu nie pomogło przez lata, ja nie piłam w jego towarzystwie , w domu nie było żadnych %, imieniny, komunie i inne rodzinne spotkania zero %, co z tego kiedy on i tak był pod wpływem.
Dlatego ja teraz nie rezygnuje z drobnych przyjemności, jak ma ochotę idę sama ze znajomymi na kręgle, imprezę, jadę na wycieczkę i czasem zdarza mi się wypić jakiś alkohol.
Nie widzę absolutnie powodu by z czegokolwiek rezygnować dla niego, mogę chodzić na rzęsach jak alk. będzie chciał to i tak się napije.yuraa - Sob 21 Kwi, 2012 20:00
Izzy napisał/a:
doszłam do wniosku, że to jego sprawa, jeżeli uważa, że opary od 1 piwa źle na niego wpływają, to ok, niech śpi w salonie;
taka myśl mi przemknęla:
wypicie piwa moze być orężem w małżeńskich sporach.
takie; a ja na złość tobie wypiję dzisiaj piwo i będziesz spał na wersalcerufio - Sob 21 Kwi, 2012 20:02
Cytat:
Nie widzę absolutnie powodu by z czegokolwiek rezygnować dla niego, mogę chodzić na rzęsach jak alk. będzie chciał to i tak się napije.
Tak
yuraa napisał/a:
wypicie piwa moze być orężem w małżeńskich sporach.
takie; a ja na złość tobie wypiję dzisiaj piwo i będziesz spał na wersalce
Pararela czy dziwoląg ?Linka - Sob 21 Kwi, 2012 20:06
Cytat:
Mojemu nie pomogło przez lata, ja nie piłam w jego towarzystwie , w domu nie było żadnych %, imieniny, komunie i inne rodzinne spotkania zero %, co z tego kiedy on i tak był pod wpływem
u mnie było tak samo, myślę jednak, że wybiegłam "przed orkiestrę" a to dlatego, że mój mąż nie chciał trzeźwieć
pewnie gdyby powiedział, że mu moje picie przeszkadza w trzeźwieniu nie byłoby problemu
.......rozmarzyłam się OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 20:10
Izzy napisał/a:
zrobiło mi się przykro za pierwszym razem gdy to usłyszałam, że w takim razie śpi na kanapie,
Izzy albo chciał ciebie ukarać, że wyszłaś bez niego, albo sam zaczął pić i nie chciał byś wyczuła jego procenty.
Obym się myliła, ale w ten sposób postępował mój ex , najpierw się obrażał, a później wyprowadzał się z sypialni. Czułam się winna, nie powinna zrobić tak, nie powinnam iść ......, poszłam go przeprosić i wyczułam znajomy "zapach".Linka - Sob 21 Kwi, 2012 20:19
Cytat:
zrobiło mi się przykro za pierwszym razem gdy to usłyszałam, że w takim razie śpi na kanapie
gdzieś zabrakło wcześniejszych ustaleń "na wypadek"
po prostu Ty idziesz na piwo, ale wtedy spicie osobno. Nie za karę, ale z troski o jego trzeźwość.OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 20:24
Czy tobie coś udało się wcześniej ustalić z alk. ???????????????????????????????
U mnie wystarczyło kilka % by wszystkie ustalenia szlag trafił, a już nie nic nie wierzę.cool - Sob 21 Kwi, 2012 20:26
Linka napisał/a:
Nie za karę, ale z troski o jego trzeźwość.
czy ja za karę jestem alko. ???????? i dlaczego druga połowa ma ponosić tego konsekwęcje ?????????Linka - Sob 21 Kwi, 2012 20:28
OSSA napisał/a:
Czy tobie coś udało się wcześniej ustalić z alk. , przecież wystarczyło kilka % by wszystkie ustalenia szlag trafił, a już nie nic nie wierzę
nie udało mi się, ale też mój alko nigdy tak naprawdę nie chciał sie leczyć co widziałam aż nazbyt dobrze
a mąż Izzy podjął terapięKlara - Sob 21 Kwi, 2012 20:32
OSSA napisał/a:
Czy tobie coś udało się wcześniej ustalić z alk.
Ela, ale nie przenoś Twojej sytuacji bezpośrednio na tę, którą ma Izzy.
Dla uzupełnienia dodam, że ja miałam podobnie jak Ela i Linka.
Izzy świadomie została z trzeźwiejącym alkoholikiem i powinna ten fakt brać pod uwagę.
Zdaję sobie sprawę z tego, że Ty Izo nie masz problemu, wyraziłam swój pogląd, ale ponieważ jest on odosobniony od tego, co mówią pozostali - w tym alkoholicy - zamilknę.pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 20:36
nawrocik napisał/a:
czy ja za karę jestem alko. ?
Nie...raczej na własne życzenie pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 20:39
Klara napisał/a:
Izzy świadomie została z trzeźwiejącym alkoholikiem i powinna ten fakt brać pod uwagę.
jak najbardziej
Klara napisał/a:
Zdaję sobie sprawę z tego, że Ty Izo nie masz problemu,
Masz na mysli oczywiście tylko problem alkoholowy, bo jesli chodzi o inne, to trochę ich ma............cool - Sob 21 Kwi, 2012 20:40
Cytat:
Nie...raczej na własne życzenie
jak najbardziej i stąd moje założenie że Monika nie może ponosić konsenkwecji mojego uzależnienia ,choć fakt jest faktem że ponosi jak jestem na głodzie
dodam tylko to że dzięki Monice , i w niej mam duże wparcie w trzeźwieniupterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 20:47
nawrocik napisał/a:
Monika nie może ponosić konsenkwecji mojego uzależnienia ,choć fakt jest faktem że ponosi jak jestem na głodzie
Jak nie jesteś na głodzie to też ponosi czy tego chcesz czy nie. Choroba nakłada na Wasz związek (i nie tylko Wasz zresztą) pewne ograniczenia, które trzeba akceptować jesli chce sie być razem. To powiedziałem ja Pterodaktyll, który już "pozbył sie" wszystkich swoich żon, aby nie musiały sie ograniczać ze względu na jego pterodaktyllowy alkoholizm cool - Sob 21 Kwi, 2012 20:50
Cytat:
To powiedziałem ja Pterodaktyll, który już "pozbył sie" wszystkich swoich żon, aby nie musiały sie ograniczać ze względu na jego pterodaktyllowy alkoholizm
spoko ptero ja na razie ze swoją szukam kompromisu pamiętając o sobie , a potem zobaczę ,może to przez to że przed ślubem pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 20:53
nawrocik napisał/a:
ja na razie ze swoją szukam kompromisu
Weźcie latarki.......... cool - Sob 21 Kwi, 2012 20:55
pterodaktyll napisał/a:
Weźcie latarki..........
mówią że jak ciemno to przyjemno i trochę adrenaliny przy okazji Klara - Sob 21 Kwi, 2012 20:56
pterodaktyll napisał/a:
Masz na mysli oczywiście tylko problem alkoholowy
Jasne
Zaczynam używać skrótów myślowych zapominając, że nie wszyscy są zobowiązani wiedzieć, co mam na myśli.
Przepraszam.Linka - Sob 21 Kwi, 2012 20:57
pterodaktyll napisał/a:
To powiedziałem ja Pterodaktyll, który już "pozbył sie" wszystkich swoich żon
wiem już dlaczego mój mąż nie chce się mnie pozbyć Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 20:59 Klaro, Twój pogląd nie jest odosobniony, popieram go w całej rozciągłości.
Cytat:
jego sprawa, jeżeli uważa, że opary od 1 piwa źle na niego wpływają, to ok, niech śpi w salonie;
Podkreślanie, ze to tylko jedno piwo, w odniesieniu do osoby alkoholika, jest albo totalnym niezrozumieniem istoty choroby alkoholowej, albo niedojrzałością.
Tak, jak każda ilość alkoholu szkodzi alkoholikowi, tak każda ilość oparów.
Izzy, ile razy byłas na Al-anon? Na terapii dla współuzaleznionych? Na terapii DDA?
Pozorowanie, pozorowanie, pozorowanie...pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 20:59
Linka napisał/a:
wiem już dlaczego mój mąż nie chce się mnie pozbyć
Może chcesz o tym porozmawiać............ pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 21:00
Linka napisał/a:
po prostu Ty idziesz na piwo, ale wtedy spicie osobno. Nie za karę, ale z troski o jego trzeźwość.
no i mnie jest ciut bardziej egoistycznie: z troski o własne bezpieczeństwo.
Izzy - ja z Pietruchem uzgodniliśmy kilka spraw: wyrzuciliśmy (a właściwie Pietruch wyrzucił) szkło, które mu się kojarzyło. Ustaliliśmy, że w domu nie trzymamy alkoholu, nie pije się u nas alkoholu, jeżeli ja wypiję gdzieś poza domem - ja śpię na kanapie , jeżeli Pietruch nie czuje się na siłach iść na jakąś rodzinną uroczystość, gdzie będzie podawany będzie alkohol - to ustalamy, że albo ja idę sama, albo znajdujemy inne alternatywne rozwiązanie, np. składamy życzenia w innym terminie. Uważam, co kupuję do domu - unikam produktów z alkoholem, ciast, nie używam alkoholu w kuchni. Wcale nie zostałam abstynentką, choć na palcach jednej ręki mogłabym policzyć, kiedy piłam alkohol w ciągu ostatniego roku. Imprezy suto zakrapiane mnie nie ciągną, bo nie czuję się w towarzystwie ostro zapitego i blubrającego towarzystwa, czasem wypiję lampkę, dwie wina do uroczystej kolacji.
I z czasem dotarło do mnie coś bardzo ważnego: fajnie kiedy jest to własna decyzja, a nie wymuszona przez niepijącego partnera, czy jakieś poczucie powinności wspierania trzeźwiejącego alkoholika. Wiele z tych powyższych zasad stosuję dla własnego bezpieczeństwa - ot teraz mamy całkiem fajne życie i nie chciałabym, żeby to się zmieniło. Ot cała filozofia. Na początku, przyznam się, czułam ogromny bunt i złość, dlaczego mam podporządkowywać całe życie trzeźwieniu Pietrucha. Kiedy sama podjęłam decyzję, że tak chcę żyć i robię to też dla siebie - poczułam się komfortowo.Linka - Sob 21 Kwi, 2012 21:01
pterodaktyll napisał/a:
Linka napisał/a:
wiem już dlaczego mój mąż nie chce się mnie pozbyć
Może chcesz o tym porozmawiać............
musiałby wytrzeźwieć? pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 21:02
Linka napisał/a:
musiałby wytrzeźwieć?
Marne szanse?? Linka - Sob 21 Kwi, 2012 21:06
pterodaktyll napisał/a:
Linka napisał/a:
musiałby wytrzeźwieć?
Marne szanse??
szanse marne, ale postanowiłam mu pomóc w podjęciu decyzji
złożyłam pozew o separacjęsmokooka - Sob 21 Kwi, 2012 21:11
pietruszka napisał/a:
no i mnie jest ciut bardziej egoistycznie: z troski o własne bezpieczeństwo.
Izzy - ja z Pietruchem uzgodniliśmy kilka spraw: wyrzuciliśmy (a właściwie Pietruch wyrzucił) szkło, które mu się kojarzyło. Ustaliliśmy, że w domu nie trzymamy alkoholu, nie pije się u nas alkoholu, jeżeli ja wypiję gdzieś poza domem - ja śpię na kanapie , jeżeli Pietruch nie czuje się na siłach iść na jakąś rodzinną uroczystość, gdzie będzie podawany będzie alkohol - to ustalamy, że albo ja idę sama, albo znajdujemy inne alternatywne rozwiązanie, np. składamy życzenia w innym terminie. Uważam, co kupuję do domu - unikam produktów z alkoholem, ciast, nie używam alkoholu w kuchni. Wcale nie zostałam abstynentką, choć na palcach jednej ręki mogłabym policzyć, kiedy piłam alkohol w ciągu ostatniego roku. Imprezy suto zakrapiane mnie nie ciągną, bo nie czuję się w towarzystwie ostro zapitego i blubrającego towarzystwa, czasem wypiję lampkę, dwie wina do uroczystej kolacji.
I z czasem dotarło do mnie coś bardzo ważnego: fajnie kiedy jest to własna decyzja, a nie wymuszona przez niepijącego partnera, czy jakieś poczucie powinności wspierania trzeźwiejącego alkoholika. Wiele z tych powyższych zasad stosuję dla własnego bezpieczeństwa - ot teraz mamy całkiem fajne życie i nie chciałabym, żeby to się zmieniło. Ot cała filozofia. Na początku, przyznam się, czułam ogromny bunt i złość, dlaczego mam podporządkowywać całe życie trzeźwieniu Pietrucha. Kiedy sama podjęłam decyzję, że tak chcę żyć i robię to też dla siebie - poczułam się komfortowo.
Podejście Pietruszki jest dla mnie sensowne, tak też postępuję. Zapewnia to zarówno mi jak i mojemu alkoholikowi bezpieczeństwo, a dodatkowo jest wyrazem szacunku i miłości. Jest to moja decyzja, przyszła bez trudu i tłumaczenia sobie, że z czegoś rezygnuję.
Jednak kiedyś wydawało mi się że coś tracę. Musiałam do niej dojrzeć, moje uczucia też musiały się ustabilizować i wyklarować.Linka - Sob 21 Kwi, 2012 21:16 to o czym napisała Pietruszka jest mi bliskie
postępowałam tak mimo, że mój mąż pił.
nie czuję że coś straciłam, nie czuję się oszukana, to był mój wybórpterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 21:17
Linka napisał/a:
złożyłam pozew o separację
nie szkoda Ci czasu?Linka - Sob 21 Kwi, 2012 21:19
pterodaktyll napisał/a:
nie szkoda Ci czasu?
"powoli lecz pewnie"cool - Sob 21 Kwi, 2012 21:21 fajnie że dziś do was trafiłem , ciekawe podejście do alko. dające do myślenia
a zwłaszcza to że rozmawiając można ustalić zasady .o obopólne zadowolenie bez wymuszaniaOSSA - Sob 21 Kwi, 2012 21:26
Linka napisał/a:
naprawdę nie chciał sie leczyć co widziałam aż nazbyt dobrze
a mąż Izzy podjął terapię
Mój men podjął terapię w 1994 roku jak wyprowadziłam się z synami do rodziców. Po pół roku jego trzeźwości postanowiłam dać mam szanse i odbudować związek dla dobra dzieci. Wychowałam się z pełnej rodzinie i taką samą chciałam dla swoich dzieci , no cóż nie udało się zawsze była ta druga ( ), przeszedł terapię we wszystkich poznańskich ośrodkach, detoksy, terapie w ośrodkach zamkniętych. Teraz zdałam sobie sprawę, że on już od 18 lat chodzi na terapię z przerwami na picie , dzieci zdążyły dorosnąć, a on nigdy nie przestał pić.
Izzy przepraszam niechcący przenoszę swoje złe emocję na twój temat.
Życzę ci obyś za 18lat mogła sobie powiedzieć warto było zaufać mężowi, udało nam się stworzyć fajny związek.
Żeglarz - Sob 21 Kwi, 2012 21:28
smokooka napisał/a:
dodatkowo jest wyrazem szacunku i miłości.
Uważam, że to jest najważniejsze.
Dlaczego nie wspierać najbliższej nam osoby w podjętym przez nią wysiłku?
Powiem więcej, dlaczego narażać Ją na zniweczenie podjętego przez nią wysiłku?
Oczywiście, można powiedzieć, że to jej problem i mieć to w d...... . , ale czy to faktycznie jest właściwa postawa?pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 21:41
Żeglarz napisał/a:
Dlaczego nie wspierać najbliższej nam osoby w podjętym przez nią wysiłku?
Powiem więcej, dlaczego narażać Ją na zniweczenie podjętego przez nią wysiłku?
Oczywiście, można powiedzieć, że to jej problem i mieć to w d...... . , ale czy to faktycznie jest właściwa postawa?
myślę, że współuzależnionym taka postawa nie grozi... no chyba, ze złości, w chęci odwetu... i tak bywa smokooka - Sob 21 Kwi, 2012 21:41 Tak, właśnie Żeglarzu też myślę. Oczywiście warunkiem musi być silne uczucie do chorej osoby i świadomość własnego zaburzenia. Bo jeśli ja chcę zdrowieć zachowując ten związek to chcę też stworzyć sobie do tego odpowiednie warunki. Zachowanie własnej trzeźwości umysłu i rozsądku jest podstawą postrzegania sytuacji we właściwym wymiarze. A widzenie życia z alkoholikiem w rzeczywisty sposób i mnie i jemu pozwoli iść we właściwą stronę. W końcu na tej drodze możemy wspierać się nawzajem. Nikt nie powinien być wykorzystywany.rufio - Sob 21 Kwi, 2012 21:47 Wszystko bardzo ładne , pięknie - pomoc - miłość - szacunek i te inne coś na co się składa codzienność . Nie za dużo przypadkiem podporządkowania - ulegania - jak byłem/e/aś czynny to druga strona Musiała podporządkować swe życia naszym/moim/twoim czaopijanym - jak nagle zacząłem/łaś/łeś trzeźwiec na początku drogi też podporządkowała swe życie aby ( taką miała nadzieję ) życie wróciło do pionu . Tyko jak długo ma to trwać ? ROK - DWA CZY JUŻ NA ZAWSZE DRUGA STRONA MA NIE MIEĆ SWEGO COŚ - SWYCH PRZYJEMNOŚCI ? Raczej na tym wic w/g mnie nie ma polegać .W moim przypadku dużo rzeczy robimy razem ale są dziedziny i czas dla każdego . W słowach niektórych pań - współ dużo sensu i mądrych wskazań ale czyny już są podszyte niepewnością i pytanie - co on na to ? Psinco na to - macie mieć swoje przyjemności ( nawet jeżeli wydaja się trywialne i na pozór bezsensowne ) a jeżeli druga nie chce - nie może - ma to gdzieś - to róbcie swoje . Nie dosyć tego umartwiania ?
Zaznaczam nie mam na myśli żadnej konkretnie osoby - to jest ogólne .pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 21:51
rufio napisał/a:
ROK - DWA CZY JUŻ NA ZAWSZE DRUGA STRONA MA NIE MIEĆ SWEGO COŚ - SWYCH PRZYJEMNOŚCI ?
rufik, czy ty przyjemności kojarzysz tylko z alkoholem? to bardzo mały wycinek mojego życia rufio - Sob 21 Kwi, 2012 21:54 Nie do cholery - przyjemności maja bardzo duży zakres i amplitudę - alkohol nie ma nic do rzeczy -życie ma być przyjemnością bez względu na rodzaj towarzystwa można pomagać ale trzeba pamiętać przy tym o SOBIE .
I gdzie ja napisałem , że alkohol łącze z przyjemnością .OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 21:55
rufio napisał/a:
Psinco na to - macie mieć swoje przyjemności ( nawet jeżeli wydaja się trywialne i na pozór bezsensowne ) a jeżeli druga nie chce - nie może - ma to gdzieś - to róbcie swoje . Nie dosyć tego umartwiania ?
pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 22:01
rufio napisał/a:
ale trzeba pamiętać przy tym o SOBIE
cały sęk w tym Rufio, że właśnie współuzależnienie polega (według mnie to sedno tej dysfunkcji, czy jak to to zwać) na zapominaniu o sobie. Inna sprawa, że czasem to "zapominanie" bywa wygodne - przymus zajmowania się Innymi niejako jest ucieczką od zajmowania się sobą.Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 22:03 Pomaganie, nie pomaganie, ja, ty, on, ona, o sobie, o nim, o niej, druga strona (uzyte wielokrotnie)...
A gdzie jest MY?matiwaldi - Sob 21 Kwi, 2012 22:04 gdy teraz czytałem po kolei ten temat,to pomyślałem koło 53 strony,że na 50 swoim postem popierającym Klarę wsadziłem kij w mrowisko...
na tej 53 ucieszyłem się,że poznam Pietruszkę na zlocie....a teraz cieszę się, że to napisałem....
ja rozumiem dlaczego tak ciężko zrezygnować z alkoholu ,bo jestem alkoholikiem,ale dlaczego osoba nieuzależniona nie może zrezygnować .......?????
a na pytanie dlaczego ma rezygnować już odpowiadam ...bo nie jest uzależniona ...... więc w czym problem.....smokooka - Sob 21 Kwi, 2012 22:04 U mnie pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 22:05
rufio napisał/a:
I gdzie ja napisałem , że alkohol łącze z przyjemnością .
akurat pisaliśmy o wyjściach na piwko... cool - Sob 21 Kwi, 2012 22:07
Cytat:
a na pytanie dlaczego ma rezygnować już odpowiadam ...bo nie jest uzależniona ...... więc w czym problem.....
rufio - Sob 21 Kwi, 2012 22:09
pietruszka napisał/a:
czasem to "zapominanie" bywa wygodne - przymus zajmowania się Innymi niejako jest ucieczką od zajmowania się sobą.
I tu jest pies pogrzebany - nie czuje się potrzeby samej Siebie - po latach zajmowania się wszystkim zapomniało się , że jeszcze JA ISTNIEJE . A może wygodnictwo i przyzwyczajenie -zniechęcenie - marazm - po co mi to ? Ja mam przykład w domu - koleżanka małżonka jak stwierdziła , że już przestałem być dużym dzidziusiem i w końcu mogę sobie sam zrobić "amciu" - to zajęła się Sobą - teraz tez Jej nie ma wybyła na babski comber - dała znać , że będzie jutro i mam po Nią przyjechać jak zadzwoni i szafa gra .pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 22:10
Gonzo.pl napisał/a:
A gdzie jest MY?
zwykle to MY trzeba zbudować właściwie od nowa
Sama musiałam nauczyć się wpierw mówić JA, oduczyć się mówienia tak często ON i ON, a na MY trzeba było zapracować od podstaw, a może jeszcze gorzej. Była jeszcze przeszłość, którą trzeba było sobie uporządkować, rozliczyć i odłożyć tam, gdzie jej miejsce. Tu na forum staram się nie używać zaimka MY (choć czasem mi się wymknie), bo wypowiadam się w swoim imieniu, a nie w moim i Pietrucha.rufio - Sob 21 Kwi, 2012 22:11
pietruszka napisał/a:
akurat pisaliśmy o wyjściach na piwko...
To można połączyć z tańcami rufio - Sob 21 Kwi, 2012 22:14 Aby ze zrozumieniem powiedzieć " MY " najpierw trzeba odbudować " JA " .Kiedy moje " JA 'I twoje " JA ' będzie brzmiało bez fałszywej nuty wtedy będzie " MY "Żeglarz - Sob 21 Kwi, 2012 22:17 Nie należy popadać w skrajności. Od współuzależnienia do myślenia wyłącznie o sobie.
Poza tym zdrowie naszego partnera jest jak najbardziej w interesie nas samych. W końcu jeżeli decydujemy się, żeby zostać w związku z trzeźwiejącym partnerem to chyba chcemy, żeby tą trzeźwość faktycznie zachował, bo jest ona nam potrzebna do realizacji samego siebie w związku. Więc narażanie naszego partnera na złamanie trzeźwości może być brzemienne w skutkach dla niego, ale i dla nas.
Czy warta tego jest ta "odrobina przyjemności"?
Ja uważam, że nie.pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 22:19 Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 22:20
matiwaldi napisał/a:
a na pytanie dlaczego ma rezygnować już odpowiadam ...bo nie jest uzależniona ...... więc w czym problem....
Cóż, ja w tym temacie doczytałem się, ze spotkanie z koleżanką = "piwko".
Nie kawa, nie lody, "piwko".
A koleżanka bez "piwka" to tyranizowanie co najmniej.
Dziwić się alkoholikowi, że bez "piwka" nie ma życia...pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 22:20
matiwaldi napisał/a:
na tej 53 ucieszyłem się,że poznam Pietruszkę na zlocie....a teraz cieszę się, że to napisałem....
Też się cieszę MatiWaldi
matiwaldi napisał/a:
a na pytanie dlaczego ma rezygnować już odpowiadam ...bo nie jest uzależniona ...... więc w czym problem.....
Myślę, że jest to po prostu kwestia wypracowania kompromisu. Dwoje ludzi zwykle będzie miała jakieś punkty zapalne... Czasem może być to sposób wyciskania tubki do zębów, kwestia wyboru papieru toaletowego, koloru ręczników, itd... Myślę, że w trzeźwiejącym związku przede wszystkim warto rozmawiać - dla mnie kompromis to obopólna decyzja, nie wymuszona jakimiś powinnościami, naciskami jednej ze stron. Oczywiście o ile myśli się o partnerskim związku. Bywa, że związek wcale nie jest partnerski i...ludziom też jest właśnie dobrze z tym, że ktoś kimś kieruje, rządzi, itd.cool - Sob 21 Kwi, 2012 22:22
Gonzo.pl napisał/a:
Cóż, ja w tym temacie doczytałem się, ze spotkanie z koleżanką = "piwko".
pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 22:22
rufio napisał/a:
Aby ze zrozumieniem powiedzieć " MY " najpierw trzeba odbudować " JA " .Kiedy moje " JA 'I twoje " JA ' będzie brzmiało bez fałszywej nuty wtedy będzie " MY "
podoba mi się, co napisałeś Rufik rufio - Sob 21 Kwi, 2012 22:37
Żeglarz napisał/a:
Ja uważam, że nie.
W/g mnie mylisz się przyjacielu - ta odrobina przyjemności jest tak samo ważna jak to żeby partner/ka żyła normalnie .To co masz na myśli a ja zrozumiałem to jest podporządkowanie się drugiej osobie - jej słabością możenie tyle jej a jej sposobu życia - a tu jest w/g mnie błąd .
Gonzo.pl napisał/a:
ja w tym temacie doczytałem się, ze spotkanie z koleżanką = "piwko".
A nawet gdyby - co to zmienia ?OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 22:38
Gonzo.pl napisał/a:
Cóż, ja w tym temacie doczytałem się, ze spotkanie z koleżanką = "piwko".
Nie kawa, nie lody, "piwko".
A koleżanka bez "piwka" to tyranizowanie co najmniej.
Nie przeginaj, Izzy nic takiego nie napisała.matiwaldi - Sob 21 Kwi, 2012 22:45 rufio, bardzo uważnie Cię czytam i szanuję,ale.....
rufio napisał/a:
ta odrobina przyjemności jest tak samo ważna jak to żeby partner/ka żyła normalnie
nie zgadzam się z tą tezą,przy założeniu,że ta odrobina przyjemności ,to picie alko.....
gdyby dotyczyła ta przyjemność innego zachowania (robienie na drutach, wycieczka w góry,teatr,cz kino) to i owszem,ale picie alko.....?Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 22:46
Izzy napisał/a:
a wczorajsze wyjście z koleżanką na piwko było strzałem w 10 humor lepszy i jakoś fajnie mi;
Izzy napisał/a:
czasami jednak fajnie wyjść sobie z koleżanką;
Być może Ossa Ty to widzisz inaczej. Ja natomiast widzę, co Ty wypisujesz, więc z dyskusji z Toba zrezygnuję. pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 22:59
Gonzo.pl napisał/a:
Izzy napisał/a:
a wczorajsze wyjście z koleżanką na piwko było strzałem w 10 humor lepszy i jakoś fajnie mi;
Izzy napisał/a:
czasami jednak fajnie wyjść sobie z koleżanką;
Być może Ossa Ty to widzisz inaczej. Ja natomiast widzę, co Ty wypisujesz, więc z dyskusji z Toba zrezygnuję.
Gonzo z całym szacunkiem, ale zauważyłam, że alkoholicy nawet w tekście mającym 10 tysięcy znaków zauważą i zwrócą szczególną uwagę na jedno słowo - alkohol. Ot taka natura Waszej choroby, ja tam widzę jeszcze inne słowa: koleżanka, wyjście, fajnie, humor... Izzy nie jest alkoholiczką - dlaczego według Ciebie nie może wyjść sobie z koleżanką? A w czasie takiego wyjścia wypić alkohol? Myślisz, że dla jej męża jej wyjście i jej picie alkoholu poza domem może być wyzwalaczem? A może to raczej żal po stracie?OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 23:03
Gonzo.pl napisał/a:
Ty to widzisz inaczej. Ja natomiast widzę, co Ty wypisujesz, więc z dyskusji z Toba zrezygnuję.
Masz rację ja to widzę zupełnie inaczej, dla mnie nie ma najmniejszego problemu, że Izzy wyszła z koleżanka na piwo.
Jest dorosła nie jest uzależniona, zostawiła dzieci pod opieką ojca, ma prawo spędzać czas jak chce.Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 23:07 Powtórzę więc...
Z postów Izzy wynika DLA MNIE, że jej myślenie stawia znak równości między koleżanką i alkoholem.
Ty to potwierdzilaś dodając jeszcze
pietruszka napisał/a:
koleżanka, wyjście, fajnie, humor.
Izzy nie wyobraża sobie relaksu bez alkoholu.
Tyle.pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 23:10
Gonzo.pl napisał/a:
Izzy nie wyobraża sobie relaksu bez alkoholu.
a ja myślę, że to nadinterpretacjarufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:12
matiwaldi napisał/a:
nie zgadzam się z tą tezą,przy założeniu,że ta odrobina przyjemności ,to picie alko.....
Przy tym rozumowaniu kłania się nasze uzależnienie należy rozróżnić co można i komu ,i kiedy, i jak . Coś co dla jednego jest przyjemnością to dla drugiego jest zgubą i na odwrót . Nie można a przynajmniej nie należy patrzeć przez pryzmat swych ograniczeń .Bo jeżeli ja nie boje się wysokości i skaczę z spadochronem a moja żona nie tzn , że już mi nie wolno tego robić bo Ona nie potrafi ? To , że ja nie mogę/chcę/powinienem pic alkoholu to już mojej partnerce nie wolno wyjść w towarzystwie na "małe jasne" ja nie muszę się znajdować w tym samym miejscu i czasie . Zostawmy trochę wolności innym i niech robią to na co w danym momencie mają ochotę . I dalej będe twierdził jeżeli partner będzie miał swój kawałek podłogi i ja tez to będziemy mieć ładny parkiet .OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 23:12
Gonzo.pl napisał/a:
Izzy nie wyobraża sobie relaksu bez alkoholu.
Gonzo.pl napisał/a:
Ja natomiast widzę, co Ty wypisujesz, więc z dyskusji z Toba zrezygnuję.
Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 23:14
Śmiem twierdzic, że własnie takie schematy spędzania wolnego czasu dominują w swiadomości młodych osób.rufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:14
Gonzo.pl napisał/a:
Z postów Izzy wynika DLA MNIE, że jej myślenie stawia znak równości między koleżanką i alkoholem.
Ty to potwierdzilaś dodając jeszcze
pietruszka napisał/a:
koleżanka, wyjście, fajnie, humor.
Izzy nie wyobraża sobie relaksu bez alkoholu.
Tyle.
Gonzo zacznij myśleć racjonalnie - i przestań rozumować monotematycznie - co ma piernik do wiatraka przeczytaj powyżej to co napisałem do Matiego .rufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:17
Gonzo.pl napisał/a:
własnie takie schematy spędzania wolnego czasu dominują w swiadomości młodych osób.
Przestań pipczyć - a Ty byłeś inny ? Skąd wzięło się Twe uzależnienie ? A picia oranżady w proszku ? A może wody z staturatora ?Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 23:17
rufio napisał/a:
Gonzo zacznij myśleć racjonalnie - i przestań rozumować monotematycznie
Nie musisz, czytać, to proste
rufio napisał/a:
Przestań pipczyć - a Ty byłeś inny ? Skąd wzięło się Twe uzależnienie
A to jest o mnie temat, Rufio?
Napisz cos madrego i juz....cool - Sob 21 Kwi, 2012 23:17
Gonzo.pl napisał/a:
Izzy nie wyobraża sobie relaksu bez alkoholu.
Tyle.
pietruszka napisał/a:
a ja myślę, że to nadinterpretacja
czytając to zgadzam się z pietruszką że to nadinterpretacja a jestem uzależniony rufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:19
Gonzo.pl napisał/a:
Nie musisz, czytać, to proste
Fakt nie muszę - ale to mi pomaga aby nie wpaść w skrajność .Żeglarz - Sob 21 Kwi, 2012 23:22 Nie wiem jak silnym wyzwalaczem dla osoby uzależnionej jest widok partnera pod wpływem i jak duże w związku z tym jest zagrożenie dla utraty trzeźwości. Chyba dużym skoro tyle pisze się na forum o unikaniu wyzwalaczy.
Jeżeli tak jest, to wg mnie jest nie w porządku narażanie partnera na tego typu zagrożenie zdrowia, a w konsekwencji może również życia dla własnej przyjemności.
W związku nie tylko ważna jest wolność, ale również odpowiedzialność za partnera. A narażanie partnera uważam za nieodpowiedzialne.OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 23:24
Gonzo.pl napisał/a:
:bezradny:
Śmiem twierdzic, że własnie takie schematy spędzania wolnego czasu dominują w swiadomości młodych osób.
Nie zgadzam się z tobą, nie wiem skąd czerpiesz tą wiedzę.
Śmiem twierdzić , że swoje schematy spędzania wolnego czasu chcesz wmówić innym. matiwaldi - Sob 21 Kwi, 2012 23:28
rufio napisał/a:
Bo jeżeli ja nie boje się wysokości i skaczę z spadochronem a moja żona nie tzn , że już mi nie wolno tego robić bo Ona nie potrafi ?
nie,oczywiście,że nie z tego powodu,ale gdyby wyraziła prośbę,żebym nie skakał,bo narażam rodzinę na niebezpieczeństwo w razie mojej śmierci ....to wziąłbym taki argument pod uwagę......
rufio napisał/a:
To , że ja nie mogę/chcę/powinienem pic alkoholu to już mojej partnerce nie wolno wyjść w towarzystwie na "małe jasne" ja nie muszę się znajdować w tym samym miejscu i czasie
tak,ale potem lądujemy w tym samym łóżku ......i jestem zmuszony do inhalacji.....
rufio napisał/a:
I dalej będe twierdził jeżeli partner będzie miał swój kawałek podłogi i ja tez to będziemy mieć ładny parkiet .
cztery lata tak właśnie myślałem zanim doszło do decyzji o rozwodzie .......
nie twierdze ,że wszystkie związki alko z koalko muszą się kończyć rozwodem.....
mój się skończy,bo zaczął się w relacji ofiary z dominantem/później katem,a w partnerstwie się nie sprawdził .....niestety .......pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 23:28
Żeglarz napisał/a:
Nie wiem jak silnym wyzwalaczem dla osoby uzależnionej jest widok partnera pod wpływem i jak duże w związku z tym jest zagrożenie dla utraty trzeźwości. Chyba dużym skoro tyle pisze się na forum o unikaniu wyzwalaczy.
Jeżeli tak jest, to wg mnie jest nie w porządku narażanie partnera na tego typu zagrożenie zdrowia, a w konsekwencji może również życia dla własnej przyjemności.
W związku nie tylko ważna jest wolność, ale również odpowiedzialność za partnera. A narażanie partnera uważam za nieodpowiedzialne.
Jutro wyrzucę Pietrucha za okno, bo sobie papierosy skręca na biurku, na MOIM widoku, a JA PRZECIEŻ trzy lata nie palę. Jak on śmie mnie narażać na takie wyzwalacze i jeszcze codziennie go widzę pod wpływem nikotyny. A przed chwilą, egoista jeden zżarł na moich oczach batonika w czekoladzie, a ja przecież się odchudzam
Ech, Żeglarzu, przecież nie piszemy tutaj o jakimś upijaniu się codziennym na umór... OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 23:29
Żeglarz napisał/a:
W związku nie tylko ważna jest wolność, ale również odpowiedzialność za partnera. A narażanie partnera uważam za nieodpowiedzialne.
Tylko czemu ten parter nie chce wziąć odpowiedzialności za własne życie Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 23:30 Dzisiaj sobotni wieczór Ossa, przejdź sie po prostu na miasto. zajrzyj do pubów, dyskotek.
Co Ty mozesz wiedziec jak ja czas spedzałem, lub o moich zwyczajach picia. Znowu swoje wymysly wypisujesz.
Cytat:
Tylko czemu ten parter nie chce wziąć odpowiedzialności za własne życie
To o kim?rufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:32
Żeglarz napisał/a:
ale również odpowiedzialność za partnera. A narażanie partnera uważam za nieodpowiedzialne.
Jak najbardziej tylko nie dajmy się zwariować - oczywiście odpowiedzialny partner który chce powrotu do normalności nie pójdzie się napić kiedy jego partner jest w " przedszkolu " w każdym bądź razie z nim , przy nim . Ale do cholery ten co się leczy to tez powinien sam za siebie odpowiadać a nie tylko zwalać odpowiedzialność na innych .cool - Sob 21 Kwi, 2012 23:32
Żeglarz napisał/a:
W związku nie tylko ważna jest wolność, ale również odpowiedzialność za partnera.
z tą częścią jak najbardziej się zgadzam , a wolność polega na dokonywaniu wyborów
Żeglarz napisał/a:
A narażanie partnera uważam za nieodpowiedzialne.
zależy od punktu widzenia , ale partner nie uzależniony ma prawo spędzić czas nawet w lokalu przy piwie , w rozsądny sposóbGonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 23:35
nawrocik napisał/a:
ale partner nie uzależniony ma prawo spędzić czas nawet w lokalu przy piwie , w rozsądny sposób
A w nierozsądny nie? Dlaczego? przeciez moze robic co chce, nie przejmując sie partnerem.pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 23:36
matiwaldi napisał/a:
tak,ale potem lądujemy w tym samym łóżku ......i jestem zmuszony do inhalacji.....
a to już jest insza inność... chwilę po tym, jak Pietruch przestał pić, byłam na imprezie firmowej, w ciągu całego wieczora wypiłam kilka kieliszków wina, wtedy jeszcze nie byłam świadoma, że może to wywołać u Pietrucha takie skutki. Ja obudziłam się OK. Pietruch miał suchego kaca. Wyglądał, jakby pił całą noc. wtedy postanowiłam, że nie będę go na coś takiego narażać. I jeśli piję alkohol, to śpię na kanapie w drugim pokoju. A że lubię się w nocy przytulić do Pietrucha, więc na prawdę rzadko piję alkohol rufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:37
matiwaldi napisał/a:
potem lądujemy w tym samym łóżku ......i jestem zmuszony do inhalacji.....
Nie jesteś - jedną noc dasz rade przespać się sam .
matiwaldi napisał/a:
cztery lata tak właśnie myślałem zanim doszło do decyzji o rozwodzie .......
Oprócz alkoholu mogą zagrać jeszcze inne sprawy , które spowodują rozstanie i nie demonizuj , że rozstanie jest spowodowane , że małżonka sobie coś wypiła .pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 23:37 Masz nauczkę Iza żeby byle czego nie pisać, bo zaraz niektórzy fani trzeźwości absolutnej na stos Cię zawloką za "kuszenie" biednego alkoholika, któremu uniemożliwiasz trzeźwienie, wypijając ALKOHOL, tak moje dziecko, ALKOHOL na spotkaniu z koleżanka a potem ośmielasz się wracać do domu, gdzie w czoła pocie trzeźwieje Twój alkoholik i zionąć owym, wypitym przez Ciebie alkoholem. Śmieszne to dla mnie jest................
Bzdury piszecie moim zdaniem rzecz jasna..........Miłych i bynajmniej nie alkoholowych snów rufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:39
Gonzo.pl napisał/a:
A w nierozsądny nie? Dlaczego? przeciez moze robic co chce, nie przejmując sie partnerem.
Znowu skrajność - nie potrafisz wypośrodkować ?rufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:39
pterodaktyll napisał/a:
Bzdury piszecie moim zdaniem rzecz jasna.
Wszyscy ?Żeglarz - Sob 21 Kwi, 2012 23:40
pietruszka napisał/a:
Jutro wyrzucę Pietrucha za okno
Nie rób tego, bo będę miał go na sumieniu
pietruszka napisał/a:
przecież nie piszemy tutaj o jakimś upijaniu się codziennym na umór...
To chyba nie ma żadnego znaczenia w jak stopniu spożywamy, tylko jaki wpływ ma to na naszego trzeźwiejącego partnera?
Jeżeli palący Pietruch nie wyzwala w Tobie chęci palenia to przecież nie ma żadnego problemu.cool - Sob 21 Kwi, 2012 23:41
Cytat:
A w nierozsądny nie? Dlaczego? przeciez moze robic co chce, nie przejmując sie partnerem.
bo nierozsądny może być gy partner urżnie sie że mu nogi trzeba przestawiać dla mnie niebezpieczny ,spoglądam z perspektywy swojego związku , może to po części mechanizm ale nie żyje na bezludnej wyspie i widzę ludzi pijących ,jadących mpk z wyziewam alko. i co wtedy ???? to zależy moim zdaniem od mojego nastawienia i myślenia dlaczego idąc do lokalu potańczyć z moniką nie zwracam uwagi na tych co piją ,bo idę tańczyć i sie bawić ale to moje zdaniematiwaldi - Sob 21 Kwi, 2012 23:42
pterodaktyll napisał/a:
Bzdury piszecie moim zdaniem rzecz jasna
każdy ma prawo do własnego zdania......Ty też .......rufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:43
Żeglarz napisał/a:
Jeżeli palący Pietruch nie wyzwala w Tobie chęci palenia to przecież nie ma żadnego problemu.
I to działa również przy pijącym partnerze - zasada jest taka sama .OSSA - Sob 21 Kwi, 2012 23:43
Gonzo.pl napisał/a:
Dzisiaj sobotni wieczór Ossa, przejdź sie po prostu na miasto. zajrzyj do pubów, dyskotek.
Co w tym złego?????????????????????
Sama jak byłam młoda chodziłam na dyskoteki , pubów nie było , moi synowie też chodzą, ale oprócz tego studiują, pracują, chodzą do kina, teatru, na basen, spotykają się z kolegami i koleżankami. Nawet czasem wypiją piwo są dorośli nie mam zamiaru ich pilnować , ani niczego zabraniać .Żeglarz - Sob 21 Kwi, 2012 23:44
pterodaktyll napisał/a:
Śmieszne to dla mnie jest................
Bzdury piszecie moim zdaniem rzecz jasna..........
Czy w takim razie wszystko co na forum zostało napisane o wpływie wyzwalaczy na trzeźwość uzależnionych to też jest śmieszne i są to bzdury?Gonzo.pl - Sob 21 Kwi, 2012 23:47
rufio napisał/a:
Znowu skrajność - nie potrafisz wypośrodkować ?
Co Ci tak zalezy na mnie? Żeglarz - Sob 21 Kwi, 2012 23:47
rufio napisał/a:
Żeglarz napisał/a:
Jeżeli palący Pietruch nie wyzwala w Tobie chęci palenia to przecież nie ma żadnego problemu.
I to działa również przy pijącym partnerze - zasada jest taka sama .
Czy z tego można wysnuć wniosek, że to, że partner wypije nie jest wyzwalaczem dla alkoholika?
Jeżeli tak to cała ta dyskusja jest bez sensu i trzeba to było napisać na samym początku.cool - Sob 21 Kwi, 2012 23:51
Żeglarz napisał/a:
że partner wypije nie jest wyzwalaczem dla alkoholika?
jest tyko zależy jak alko. się do tej sytuacji myślowo ustawi , gorzej jakby te picie miało być za częstorufio - Sob 21 Kwi, 2012 23:51
Żeglarz napisał/a:
partner wypije nie jest wyzwalaczem dla alkoholika?
To czy jest czy nie zależy od osoby uzależnionej - jeżeli na to pozwoli - padło tu dużo rozwiązań jak można tego uniknąć -pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 23:52
Żeglarz napisał/a:
Czy w takim razie wszystko co na forum zostało napisane o wpływie wyzwalaczy na trzeźwość uzależnionych to też jest śmieszne i są to bzdury?
Nie, nie wszystko, tylko na litość boską naucz się rozróżniać pewne sprawy. Świat nie jest biało czarny i stosunki międzyludzkie też nie są.Każde zdarzenie, każdy fakt, niesie za sobą tyle rozmaitych implikacji, że rozpatrywanie tego w kategorii białe-czarne nie ma najmniejszego sensu..........pietruszka - Sob 21 Kwi, 2012 23:52
Żeglarz napisał/a:
to, że partner wypije nie jest wyzwalaczem dla alkoholika?
bywa wyzwalaczem złości, że "ja nie mogę, a ona może" - byłam świadkiem takiej reakcji
Myślę, że większym wyzwalaczem jest sam zapach alkoholuŻeglarz - Sob 21 Kwi, 2012 23:53
nawrocik napisał/a:
jakby te picie miało być za często
Za często tzn jak często?pterodaktyll - Sob 21 Kwi, 2012 23:54
matiwaldi napisał/a:
każdy ma prawo do własnego zdania......Ty też .......
Toteż z korzystam z tego............cool - Sob 21 Kwi, 2012 23:58 [quote="Żeglarz"]
Żeglarz napisał/a:
Za często tzn jak często?
na jak sobie dziewczyna raz na dwa tygodnie wypije browara ,to co mi szkodziŻeglarz - Sob 21 Kwi, 2012 23:58
pterodaktyll napisał/a:
Świat nie jest biało czarny i stosunki międzyludzkie też nie są.Każde zdarzenie, każdy fakt, niesie za sobą tyle rozmaitych implikacji, że rozpatrywanie tego w kategorii białe-czarne nie ma najmniejszego sensu..........
Dokładnie tak samo myślę.
pterodaktyll napisał/a:
tylko na litość boską naucz się rozróżniać pewne sprawy.
Włącza Ci się Ptero ton mentorski Żeglarz - Nie 22 Kwi, 2012 00:00
nawrocik napisał/a:
raz na dwa tygodnie wypije browara ,to co mi szkodzi
A gdyby raz na tydzień to by Ci to zaszkodziło?pterodaktyll - Nie 22 Kwi, 2012 00:01
Żeglarz napisał/a:
Włącza Ci się Ptero ton mentorski
Cóż chcesz, 30 lat pracy w tym pięknym zawodzie musi pozostawiać jakieś ślady w psychice i sposobie wypowiedzi cool - Nie 22 Kwi, 2012 00:03
Żeglarz napisał/a:
A gdyby raz na tydzień to by Ci to zaszkodziło?
powiem ci szczerze że nie wiem sama mi ostatni powiedziała że jej musi przyjść ochota wypić ,fakt że jeżeli ja się gorzej czuje to i wytrzyma bez niema problemuŻeglarz - Nie 22 Kwi, 2012 00:04
pterodaktyll napisał/a:
Cóż chcesz
Liczę na dobry przykład OSSA - Nie 22 Kwi, 2012 00:05
Żeglarz napisał/a:
Czy w takim razie wszystko co na forum zostało napisane o wpływie wyzwalaczy na trzeźwość uzależnionych to też jest śmieszne i są to bzdury?
Jeśli zależy mi na partnerze to rezygnuję z picia w jego obecności, nie wracam do domu pijana, ale nie przeginajmy w drugą stronę.
Osoba uzależniona też ma rozum i powinna kierować własnym życiem. Nie mam mocy sprawczej by zniknął alkohol z całej dzielnicy, bo przypadkiem men pójdzie do sklepu i zobaczy butelkę lub swoich "kolegów" pod sklepem.Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 00:07
OSSA napisał/a:
Nie mam zamiaru swoich kontaktów towarzyskich ograniczać do klubu trzeźwości.
Też utożsamiasz kontakty towarzyskie z alkoholem?pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 00:09
Gonzo.pl napisał/a:
OSSA napisał/a:
Nie mam zamiaru swoich kontaktów towarzyskich ograniczać do klubu trzeźwości.
Też utożsamiasz kontakty towarzyskie z alkoholem?
Gonzuś, czy Tobie się przypadkiem nie chce pić? Serio pytam.pterodaktyll - Nie 22 Kwi, 2012 00:10
Gonzo.pl napisał/a:
Też utożsamiasz kontakty towarzyskie z alkoholem?
Ty to lepszy już jesteś, niż Święta Inkwizycja Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 00:12
pietruszka napisał/a:
Gonzuś, czy Tobie się przypadkiem nie chce pić? Serio pytam.
Dobrze sie bawie. Żeglarz - Nie 22 Kwi, 2012 00:13
OSSA napisał/a:
Osoba uzależniona też ma rozum i powinna kierować własnym życiem
Dlaczego w takim razie
OSSA napisał/a:
rezygnuję z picia w jego obecności, nie wracam do domu pijana
Izzy - Nie 22 Kwi, 2012 06:12 no więc piękna dyskusja się wywiązała, dziękuję za nią; wszystko na wagę złota i każde kopnięcie tyż
Pietruszko ja sama pochowałam szkło, wywaliłam dawno temu alkohol, nie zapraszam do siebie na piwo znajomych; ostatnio poszliśmy do kuzynów, doszli znajomi i widzę piwo- pytanie do męża a raczej stwierdzenie- no chyba nie będzie ci przeszkadzac... pomyślałam sobie, że pewnie, że będzie i wymyśliłam wykręt i wyszliśmy
nie chcę, żeby go kusilo, robie tak, żeby pokazać mu ile fajnych rzeczy można robić i spędzać czas bez alkoholu-kiedyś nie potrafił, teraz dobrze się bawi; to nie jest tak, że go sama zostawiam z problemem, jak piszą inni; kocham go i chcę, żebyśmy byli razem
Gonzo a po cholere mam iść na DDA? i gdzie tu widzisz pozory, pozory, pozory?
pozory czego? tego, że chcę być z mężem?
swoją drogą to co Cię obchodzi ile razy byłam na terapii, spotkaniach itp; nie ma związku z tym co poruszyłam!
nastukaliście tyle stron, że muszę odpowiedzi na części podzielić...Izzy - Nie 22 Kwi, 2012 06:31 a koleżanka wcale nie równa się piwko;
koleżanka równa się wiele inny rzeczy, ale piwko też (ja lubię piwko jak wiele innych osób); odmawiam sobie, ale raz na jakiś czas i ja mam ochotę posiedzieć w barze;
Gonzo dziękuję Ci bardzo za ograniczenie mojej osoby wydaje mi się, że gdybym rzeczywiście nie wyobrażała sobie spędzania czasu bez alkoholu- to byłabym wiekszą alkoholiczką niż mój mąż proszę Cię, mało wiesz o mnie, żeby takie stwierdzenia pisaćIzzy - Nie 22 Kwi, 2012 06:41 poza tym mąż nie prosił mnie, abym razem z nim żyła w trzeźwości nie ustaliliśmy, że nie mogę wypić piwa, on po prostu powiedział, że to on idzie spać na kanapę; nie stawiał warunku- jak wypijesz to śpię na kanapie
zdaję sobie sprawę, że nie jest to dla niego przyjemne- bo on nie może wypić a ja tak; ale nie stawiam go w takiej sytuacji aż tak często- dosłownie 2 wyjścia były od 2 miesięcy
no chyba nie uważacie, że mam problem z alkoholem Izzy - Nie 22 Kwi, 2012 06:42
Gonzo.pl napisał/a:
Co Ty mozesz wiedziec jak ja czas spedzałem, lub o moich zwyczajach picia. Znowu swoje wymysly wypisujesz.
i vice versa Gonzokosmo - Nie 22 Kwi, 2012 06:46
Cytat:
Masz nauczkę Iza żeby byle czego nie pisać, bo zaraz niektórzy fani trzeźwości absolutnej na stos Cię zawloką za "kuszenie" biednego alkoholika, któremu uniemożliwiasz trzeźwienie, wypijając ALKOHOL, tak moje dziecko, ALKOHOL na spotkaniu z koleżanka a potem ośmielasz się wracać do domu, gdzie w czoła pocie trzeźwieje Twój alkoholik i zionąć owym, wypitym przez Ciebie alkoholem. Śmieszne to dla mnie jest................
Bzdury piszecie moim zdaniem rzecz jasna..........Miłych i bynajmniej nie alkoholowych snów
Moim też... Izzy - Nie 22 Kwi, 2012 06:47
pterodaktyll napisał/a:
Masz nauczkę Iza żeby byle czego nie pisać, bo zaraz niektórzy fani trzeźwości absolutnej na stos Cię zawloką za "kuszenie" biednego alkoholika, któremu uniemożliwiasz trzeźwienie, wypijając ALKOHOL, tak moje dziecko, ALKOHOL na spotkaniu z koleżanka a potem ośmielasz się wracać do domu, gdzie w czoła pocie trzeźwieje Twój alkoholik i zionąć owym, wypitym przez Ciebie alkoholem. Śmieszne to dla mnie jest................
i za to Cię Ptero lubię :):)
no ale zobacz ile osób mnie odwiedziło tutaj i podzieliło się swoimi przemyśleniemi; a już myślałam, że jestem niewidzialna
a tak mam lekturę przy porannej kawusi Izzy - Nie 22 Kwi, 2012 06:54 jak bym chciała zaprosić Was do siebie na kawusię i herbatkę, to byśmy sobie pogadali
miłej niedzieli życzę wszystkim kosmo - Nie 22 Kwi, 2012 06:59
Izzy napisał/a:
zdaję sobie sprawę, że nie jest to dla niego przyjemne- bo on nie może wypić a ja tak
Klasyczny przykład współ...
On już swoje wypił, jeśli chce się leczyć, to zadba o swoją trzeźwość, właśnie choćby spaniem na kanapie...
Ty nie powinnaś mieć żadnych, ale to żadnych wyrzutów sumienia, poczucia winy, czy innych takich d***...
On trzeźwieje dla siebie...
Ale tak w ogóle uważam, że za wcześnie zamieszkaliście znowu razem, ale obym się myliła... Babeta35 - Nie 22 Kwi, 2012 07:01
Izzy napisał/a:
dosłownie 2 wyjścia były
Izzy dałaś się wpędzić w poczucie winy, alkohol jest dla ludzi co prawda tylko dla tych którzy nie są od niego uzależnieni
To Twoja sprawa co robisz w swoim wolnym czasie poza domem.W domu nie pijesz czyli nie kusisz swojego męża, zrobiłaś to co mogłaś i chciałas dla jego komfortu życia w trzeźwości.Nie tłumacz się i nie czuj winna.dlugixp - Nie 22 Kwi, 2012 07:18 Alko czynny, czy nie jeśli będzie miał ochotę to i tak pójdzie w długą.
I będzie bez znaczenia, czy wyjdziesz raz na dwa tygodnie, czy na dwa lata.
Będzie bez znaczenia, czy czuć od Ciebie piwo, czy fiołki.
Jeśli ja złamię nogę, nie każę swojej partnerce chodzić o kulach
Jeśli alko będzie chciał o siebie zadbać, to zadba.
I tak zrobił Twój mąż - przeniósł się na kanapę dla swojego "bezpieczeństwa".
Świadomy, dojrzały wybór.
To nie jest dziecko, przed którym zabezpieczasz gniazdka elektryczne.
To jest dorosły facet, który chcąc być trzeźwy będzie wiedział co ma robić.
Podsumowując niektóre wypowiedzi, przydałoby się zanim wyjdziecie na wspólny spacer, żebyś zrobiła rekonesans na ulicy.
Czy nie leżą butelki, puszki na drodze.
Czy ktoś nie stoi w bramie i nie pije.
No i sprzątnąć wystawy sklepowe oraz zasłonić reklamy Izzy - Nie 22 Kwi, 2012 07:18 dzięki dziewczyny
Kosmo długo nad tym myślałam i wierzę, że się uda...chciałam pół roku wytrzymać, ale ciężko mi było patrzeć jak cierpi z dala od domu, tęskniliśmy za sobąOSSA - Nie 22 Kwi, 2012 07:36
Izzy napisał/a:
długo nad tym myślałam i wierzę, że się uda...chciałam pół roku wytrzymać, ale ciężko mi było patrzeć jak cierpi z dala od domu, tęskniliśmy za sobą
Izzy nie daj się wpędzić w poczucie winy, chciałaś być z mężem starcie się odbudować Wasz związek i to jest najważniejsze.
Miłego dnia
kosmo - Nie 22 Kwi, 2012 07:40
Izzy napisał/a:
ciężko mi było patrzeć jak cierpi z dala od domu
Trzeba być twardym, nie miętkim...
Właśnie dlatego mam nadzieję, że się mylę... Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 09:11
Izzy napisał/a:
pytanie do męża a raczej stwierdzenie- no chyba nie będzie ci przeszkadzac...
Baaaardzo mądry zwrot. Na pewno nie wpędza on alkoholika w poczucie winy..
Dla mnie brzmi on mniej więcej tak samo jak "Ty cieniasie".
Izzy napisał/a:
pomyślałam sobie, że pewnie, że będzie i wymyśliłam wykręt i wyszliśmy
Gdzie w tym wszystkim miejsce na jego decyzję? A choćby na zapytanie go o nią? Po co pytać, jak można matkować.
Izzy napisał/a:
i gdzie tu widzisz pozory, pozory, pozory?
pozory czego?
Izzy napisał/a:
swoją drogą to co Cię obchodzi ile razy byłam na terapii, spotkaniach itp; nie ma związku z tym co poruszyłam!
Cytat:
Gonzo a po cholere mam iść na DDA?
Nie odpowiedziałaś na proste pytanie. Twoje posty wiele mówią o sposobie prowadzenia przez Ciebie rozmów.
Mnie obchodzi? Nie mnie nie obchodzi, co Ty robisz ze swoim życiem i swoim małżeństwem.. Podobno jesteś dorosła.
Przy okazji...Kawusia, masełko, polarek, pieniążki, piwko - to wszystko z Twoich postów, także wcześniejszych, rzuca się w oczy.
Szacunek dla alkoholików na forum wymaga w/g mnie, by zwrotu "piwko" tutaj nie używać. Celowo pisałem je w cudzysłowie, ale ty nadal swoje.
Tylko piwko. Nie nie tylko piwko. Spożywanie alkoholu to się nazywa. Tego uczą na terapii i Al-anon.
Izzy napisał/a:
no chyba nie uważacie, że mam problem z alkoholem
Skąd to pytanie Izzy?
To, że nie masz terapii, nie wiesz nic o współuzależnieniu, nie masz kontaktu z Al-anon nie ma związku z tym, co poruszyłaś? No proszę....
Napisałem kilka miesięcy temu, że na forum załatwiasz jakieś swoje porachunki z mężem, przedstawiasz się inną niż jesteś, manipulujesz, oszukujesz czytających.
Podtrzymuję to zdanie.
Wtedy nie chciałaś przyznać, że Twój mąż leczy się od kilku miesięcy. Burzyło to Twój obraz pokrzywdzonej żony. Teraz w swoich postach dajesz do zrozumienia, że tam uczęszczasz, a nie jest to faktem.
DDA? A. zdawało mi się, że to pomaga zerwać te chore więzi z matką, o których pisałaś.
Sześc postów jeden pod drugim w ciągu kilku minut.....
Jak wygląda Twoja rozmowa Izzy, jeśli tutaj nie potrafisz przemyśleć tego, co masz do powiedzenia.....OSSA - Nie 22 Kwi, 2012 09:32 Gonzo ty masz zły dzień , że postanowiłeś wpędzać Izzy w poczucie winy, czujesz się przez to lepszy.
Gdzie tolerancja, kompromis i wzajemne zrozumienie??????????
Przecież bez tego nie można tworzyć związku !!!!Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 09:37
OSSA napisał/a:
Gonzo ty masz zły dzień , że postanowiłeś wpędzać Izzy w poczucie winy, czujesz się przez to lepszy.
Dziękuję Ci Ossa za diagnozę. Pewnie tę prawdę odnosisz do siebie, a to boli.
Również miłego dzionka życzę.
Cytat:
Gdzie tolerancja, kompromis i wzajemne zrozumienie??????????
No wlaśnie....
Ale właściwie nie wiem, o czym piszesz. Jak zwykle zresztą. Zbyt ciemny jestem....Toffi - Nie 22 Kwi, 2012 09:44
matiwaldi napisał/a:
Cytat:
Jeśli alko będzie chciał o siebie zadbać, to zadba.
prawda .... szczera prawda....
Cytat:
Alko czynny, czy nie jeśli będzie miał ochotę to i tak pójdzie w długą.
prawda..... szczera prawda......
a ja tyko dodam,że masło jest maślane....
czyli alkoholikowi dobrze nie robi picie bliskiej osobydlugixp - Nie 22 Kwi, 2012 09:50
Toffi napisał/a:
czyli alkoholikowi dobrze nie robi picie bliskiej osoby
Alkoholikowi niczyje picie dobrze nie robi...
Ani bliskiej osoby, ani swoje, ani towarzystwa w pracy...itd...itp
Ale trzeba umieć zachować się w danej sytuacji, oraz nie popadać w paranoję...Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 09:50
Cytat:
czyli alkoholikowi dobrze nie robi picie bliskiej osoby
Powiem więcej.
Źle mu to robi.OSSA - Nie 22 Kwi, 2012 09:52
Gonzo.pl napisał/a:
Cytat:
Gdzie tolerancja, kompromis i wzajemne zrozumienie??????????
No wlaśnie....
Ale właściwie nie wiem, o czym piszesz.
Toffi - Nie 22 Kwi, 2012 10:16
OSSA napisał/a:
Gonzo.pl napisał/a:
Cytat:
Gdzie tolerancja, kompromis i wzajemne zrozumienie??????????
No wlaśnie....
Ale właściwie nie wiem, o czym piszesz.
mam wrażenie,że mój máż nie byłby skłonny do takiego,hę,kompromisu,gdyby trzeźwiał dla siebie i rzetelnie przestrzegał zaleceń terapeuty. Nie wiem też czemu miałabym wymagać takiego kompromisu, gdy bardzo mi zależy na tym by mieć trzeźwego męża. O wiele bardziej zależy mi na naszym zwiázku niż na spotkaniach towarzyskich przy alkoholu.Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 10:19
Toffi napisał/a:
gdy bardzo mi zależy na tym by mieć trzeźwego męża.
Niektóre żony wolą mieć zawsze rację. pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 11:16 Gonzo, a czy mógłbyś się podzielić swoimi doświadczeniami z życia w związku trzeźwiejący alkoholik- współuzależniony?
Cytat:
Pietruszko ja sama pochowałam szkło, wywaliłam dawno temu alkohol, nie zapraszam do siebie na piwo znajomych; ostatnio poszliśmy do kuzynów, doszli znajomi i widzę piwo- pytanie do męża a raczej stwierdzenie- no chyba nie będzie ci przeszkadzac... pomyślałam sobie, że pewnie, że będzie i wymyśliłam wykręt i wyszliśmy
nie chcę, żeby go kusilo, robie tak, żeby pokazać mu ile fajnych rzeczy można robić i spędzać czas bez alkoholu-kiedyś nie potrafił, teraz dobrze się bawi; to nie jest tak, że go sama zostawiam z problemem, jak piszą inni; kocham go i chcę, żebyśmy byli razem
Oj Izzy, wciąż to: ja sama, ja sama. Alkoholizm jest chorobą Twojego męża, choćbyś nawet próbowała zdmuchnąć wszystkie pyłki na drodze jego trzeźwości nie zapobiegniesz jego nawrotowi, czy nie daj Boże zapiciu. To jego choroba i to on ma umieć o siebie zadbać, a nie mieć zawsze obok siebie anioła stróża. Ba... często takie pomagierstwo szkodzi: alkoholikowi -dorosłemu człowiekowi odbiera niezależność i poczucie odpowiedzialności, a współuzależnioną wpędza w schematy współuzależnienia.
ja kieliszków, literatek, kufli nie wyrzucałam, Pietruch sam mnie poprosił, czy może je wyrzucić. Sam wyrzucał stare butelki od piwa (o matko- ile tego było ), sam podejmował decyzję o wyjściu z imprezy, itd. Ja go nie ubezwłasnowolniałam. Skutek - mam teraz przy boku dorosłego, dojrzałego i odpowiedzialnego faceta - sam sobie dojrzał w swoim tempie zdrowienia. A ja przynajmniej nie ładowałam się dalej i głębiej we współuzależnienie. Współuzależnienie nie mija z chwilą, gdy partner zaczyna trzeźwieć. Choć nie ukrywam - we łbie kręciłam różne filmy, baaaardzo mu chciałam pomagać, zadbać, by miał co robić w wolnym czasie, nakierować go w szukaniu pracy, ale gryzłam się w język i na siłę "zajmowałam się sobą". Nawet jak mama Pietrucha zachorowała ciężko - terapeutka sugerowała bym nie wtrącała się, nie przejmowała w najmniejszym stopniu opieki, czekała na poproszenie o zawiezienie na wizytę do lekarza, itd. Czułam się jak ostatnia suka, wredna i paskudna, bo wydawało się, że zadbanie o teściową i pomoc Pietruchowi była moją powinnością. A wcale nie prawda - Pietruch poradził sobie, nie zapił, a teraz może być dumny, że poradził sobie w tak trudnej sytuacji.pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 11:27
matiwaldi napisał/a:
ech......szkoda......
bo ja taki samotny.....
no...cóż... nie rozdwoję się
pewnie i na Ciebie czeka jakaś Multiwaldka Izzy - Nie 22 Kwi, 2012 13:01
Gonzo.pl napisał/a:
Przy okazji...Kawusia, masełko, polarek, pieniążki, piwko - to wszystko z Twoich postów, także wcześniejszych, rzuca się w oczy.
niestety nie rozumiem o co Ci chodzi...
przeszkadza Ci nawet z jaką prędkością czytam posty- nie przesadzasz?
nikt mi wcześniej nie zwracał uwagi na słowo "alkohol", jeżeli uraziłam Ciebie i innych alkoholików to bardzo przepraszam
teraz Twoja wypowiedź:
"Napisałem kilka miesięcy temu, że na forum załatwiasz jakieś swoje porachunki z mężem, przedstawiasz się inną niż jesteś, manipulujesz, oszukujesz czytających.
Podtrzymuję to zdanie."--- mój mąż nie czyta tego co tu piszę, nie jest to żaden rozrachunek z nim-mamy umowę; a to że się dowie co napisałam, to albo ode mnie albo niestety od Ciebie- to co mi tu piszesz jakieś bzdury o rozrachunku z nim
tak rzadko się udzielam na forum, że nie mam pojęcia w jaki sposób manipuluję innymi tutaj; i wiesz, rani mnie to co piszesz na mój temat i jest mi przykro; prosiłam, żebyś nie zaglądał do mojego wątku (nie szanujesz mojego zdania, trudno);
to Ty próbujesz mnie rozliczyć ile razy byłam na spotkaniach, nawet mój mąż tego nie robi! poczytaj moje wypowiedzi to będziesz wiedział ile razy gdzie byłam;
poza tym nie uważam, że mam wystarczającą wiedzę na temat współuzaleznienia, alkoholizmu itp w życiu tego nie powiedziałam; ale nie przeszkadza mi to normalnie żyć, wiesz? jestem szanującą osobą, a nie taką jak mnie przedstawiasz;
każdy popełnia błędy i uczy się całe życie; dlatego zwracam się tutaj o pomoc, pytam itd a Ty to potrafisz tylko negować;
a moi rodzice nie mają problemu z alkoholem, żebym chodziła na DDA, z psychologiem też można rozmawiać na takie tematy
weź pod uwagę, że każdy jest inny, ok? do każdej decyzji trzeba dojrzeć; gdy doszłam do wniosku, że jest mi potrzebny Al anon- chodzę kiedy mogę; gdy powiedzieli mi tutaj o terapii, poszłam, ale odesłali mnie z kwitkiem, że nie potrzebuję
teraz poszłam i próbuję znowu...na wszystko przyjdzie czas;
i jeszcze jedno-zanim coś napiszę- myślę, nie mam z tym problemu; a potem nawet czytam jeszcze raz, żeby sprawdzić błędy nawet; z prędkością czytania problemów to ja nie mam; gorzej z błędami ortograficznymi
Pietruszko masz rację, powinnam siedzieć i czekać czy mój mąż sam zaproponuje, żeby wyjść; możne nawet mogłam wypić wino, bo mi proponowali; tylko, że widziałam jego nerwową minę i był bardzo zdenerwowany, dlatego tak się zachowałam (dobrze, ze zwracasz mi uwagę, nie zrobię tego więcej); potem mi podziękował, że wyszliśmy, bo nie czuł się dobrzeGonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 13:33
Cytat:
Gonzo, a czy mógłbyś się podzielić swoimi doświadczeniami z życia w związku trzeźwiejący alkoholik- współuzależniony?
Chybiony "argument" Pietruszko, przykro mi....
Nie jest to temat o mnie, ale jeżeli odczuję potrzebę napisania o swoim małżeństwie, czy innych związkach, to wtedy to zrobię.
Cytat:
"Napisałem kilka miesięcy temu, że na forum załatwiasz jakieś swoje porachunki z mężem,
Przypomnę, mężem, który nadal jest zarejestrowanym użytkownikiem tego forum. Poza tym piszesz w wątku dostępnym nawet dla osób niezalogowanych, choć masz kilka innych.
Izzy napisał/a:
rani mnie to co piszesz na mój temat i jest mi przykro; prosiłam, żebyś nie zaglądał do mojego wątku (nie szanujesz mojego zdania, trudno);
Znasz jakikolwiek powód, bym miał tu nie zaglądać?
Próbujesz to robić, któryś raz, mnie nie da się zmanipulować, zwłaszcza udając biedactwo.
Nie uda się to mężowi alkoholikowi, nie uda współuzależnionej żonie.pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 13:40
Gonzo.pl napisał/a:
Chybiony "argument"
Gonzo, a co rozumiesz przez słowo "argument", bo nie rozumiem? Czy mógłbyś uściślić?Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 13:43
pietruszka napisał/a:
Gonzo, a czy mógłbyś się podzielić swoimi doświadczeniami z życia w związku trzeźwiejący alkoholik- współuzależniony?
To, Pietruszko.
Poza wszystkim, dlaczego chcesz mi odebrac prawo do własnego zdania? Czy ja to czynię?pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 14:05
Izzy napisał/a:
dlatego tak się zachowałam (dobrze, ze zwracasz mi uwagę, nie zrobię tego więcej); potem mi podziękował, że wyszliśmy, bo nie czuł się dobrze
Izzy, ja popełniałam na początku mnóstwo błędów, dla mnie to była tak nowa sytuacja, że gdyby ktoś mi wtedy dał "instrukcję obsługi trzeźwiejącego alkoholika" to bym go całowała po rękach. Dzisiaj wiem, że alkoholika się "nie obsługuje" (jakkolwiek to rozumieć), że wpierw warto znaleźć instrukcję obsługi samej siebie - poznać dokładnie siebie, swoje potrzeby, swoje zalety i wady, ocenić, z czym ma się trudności, wyznaczyć sobie drogę poprawy o własnego rozwoju, a alkoholikowi pozwolić na swoje dojrzewanie.
Tak naprawdę trudno określić, co w konkretnym wypadku jest dobre dla związku i dla każdej z osób indywidualnie. To jest proces takiego docierania się na nowo, czasem bardzo trudny. Dla jednej osoby może być dobre takie "zostawienie go samemu sobie", dla innej być może potrzebne większe zainteresowanie. W moim przypadku sprawdziła się taka twardsza miłość, nawet na etapie początkowego trzeźwienia Pietrucha. W środku miałam zbyt wiele żalu, poczucia krzywdy, że próba udawania, że wszystko jest OK - byłoby nieszczerym udawaniem z mojej strony. Najważniejsze to być w zgodzie ze sobą. Wtedy powolutku ścieżki się prostują. Izzy - nie wiem czy już ktoś Ci polecał te książki- mi (oprócz terapii i Al-anonu) bardzo pomogły: "Trzeźwieć razem" - Anny Dodziuk, i "Problemy w małżeństwie z alkoholikiem" - to książka z literatury Al-anon. Nie wiem, może coś jeszcze w ostatnich latach wyszło na ten temat.
A mi swojego czasu bardzo pomógł ten tekst, który podsunęła mi moja psycholożka:
to fragment "Proroka" poety Khalila Gibrana. Może i coś tam znajdziesz dla siebie?
Cytat:
Zrodziliście się razem i razem na zawsze pozostaniecie.
Pozostaniecie razem, aż białe skrzydła śmierci rozwieją wasze dni.
Zawsze pozostaniecie razem, nawet w milczącej pamięci Boga.
Lecz zachowajcie wolną przestrzeń w waszej wspólnocie.
I niech niebiańskie wiatry pląsają między wami.
Miłujcie się nawzajem, lecz nie narzucajcie pęt swej miłości.
Niech raczej falujące morze powstanie pomiędzy brzegami waszych dusz.
Napełniajcie nawzajem wasze kielichy, lecz nie pijcie z jednego kielicha.
Dzielcie się chlebem, lecz nie pożywajcie tego samego bochenka.
Śpiewajcie, tańczcie ze sobą i bądźcie weseli, lecz niech każde z was pozostanie samotne.
Tak jak struny lutni pozostają samotne, choć każda drga tą samą melodią.
Obdarzajcie się sercami, lecz nie bądźcie ich strażnikami.
Bo tylko ręka Życia może zawrzeć wasze serca.
Stójcie obok siebie, lecz nie nazbyt blisko jedno drugiego;
Albowiem filary świątyni stoją oddzielnie,
A dąb ani cyprys nie rosną jeden w cieniu drugiego
pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 14:09
Gonzo.pl napisał/a:
pietruszka napisał/a:
Gonzo, a czy mógłbyś się podzielić swoimi doświadczeniami z życia w związku trzeźwiejący alkoholik- współuzależniony?
To, Pietruszko.
Nadinterpretujesz, myślałam, że masz w tym względzie swoje własne doświadczenie, nie znam na pamięć historii Twojego życia.
Gonzo.pl napisał/a:
Poza wszystkim, dlaczego chcesz mi odebrac prawo do własnego zdania? Czy ja to czynię?
A gdzież to czynię? Masz jakąś manię prześladowczą, czy co? Obsesję na swoim punkcie? Każde zdanie traktujesz jak atak na siebie? czytasz miedzy wierszami tego, czego nie ma? OSSA - Nie 22 Kwi, 2012 14:09
Gonzo.pl napisał/a:
Niektóre żony wolą mieć zawsze rację.
Na szczęście nie jestem już niczyją żoną, mam dorosłych synów i nareszcie mogę robić co chce. Kiedy byłam w związku nigdzie nie wychodziłam, nie piłam w domu ani poza nim.
Co wcale nie doprowadziło do trwałej trzeźwości mojego ex męża, bo on nigdy tak naprawdę nie chciał wytrzeźwieć, terapię, detoksy, były tylko po to by utrzymać pracę i rodzinę.
Cytat:
gdy bardzo mi zależy na tym by mieć trzeźwego męża.
problem w tym, że to jemu powinno zależeć,Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 14:16
pietruszka napisał/a:
Nadinterpretujesz, myślałam, że masz w tym względzie swoje własne doświadczenie, nie znam na pamięć historii Twojego życia.
Otóż mam, jak pisze nie od dziś, a co według mnie usiłowałaś podważyć.
pietruszka napisał/a:
Masz jakąś manię prześladowczą, czy co? Obsesję na swoim punkcie? Każde zdanie traktujesz jak atak na siebie? czytasz miedzy wierszami tego, czego nie ma?
Jak Ty się zachowujesz? pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 14:18
Gonzo.pl napisał/a:
Jak Ty się zachowujesz?
a co zawsze muszę być grzeczna i poprawna politycznie? I przyjrzyj się też sobie...pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 14:18
Gonzo.pl napisał/a:
a co według mnie usiłowałaś podważyć.
fakt, według siebie...Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 14:22 Pogody ducha Pietruszko i tolerancji dla innego zdania niż Twoje. pietruszka - Nie 22 Kwi, 2012 14:23
Gonzo.pl napisał/a:
Pogody ducha Pietruszko i tolerancji dla innego zdania niż Twoje.
Nawzajem Gonzo.plLinka - Nie 22 Kwi, 2012 14:28 pytanie, a kto powiedział, że Izzy musi chodzić na terapię czy Al-anon? może to zrobić dla siebie
znam mnóstwo trzeźwiejących alkoholików których żony nigdy na terapii nie były i nie chcą być.
i jeszcze jedno, nie spotkałam jeszcze współuzależnionego męża, który by zastanawiał się jak pomóc żonie alkoholiczce ani tu, ani w Al-anon a przecież to nie oznacza, że kobiety nie piją.
Owszem z podobnego forum które śledzę trochę dłużej niż to mogę podać przynajmniej 3 przykłady kobiet które trzeźwieją pomimo że ich mężowie piją.
Gdzie ci mężczyźni, czyżby oni nie byli współuzależnieni?
dlaczego ciężar trzeźwienia tak łatwo wrzucacie na barki współuzależnionych a my ten ciężar tak ochoczo dźwigamy?
Pamiętam jak kilka lat temu na mitingu otwartym AA słuchałam wypowiedzi, która mnie zmroziła.Pokrótce, on zostawił patrnerke z dziećmi , które już zaczęły go jak ojca traktować bo najważniejsze było jego trzeźwienie, terapia, AA (on tylko tym żył). Facet który nie pił już kilkanaście lat ortodoks
i spotkałam go znowu niedawno i słuchałam jego wypowiedzi jakże innej od tamtej.
Mówił, że owszem trzeźwienie jest w dalszym ciągu ważne ale nie zwalnia go to z obowiązków wobec rodziny.Linka - Nie 22 Kwi, 2012 15:00 • Staraj się unikać miejsc, w których kiedyś piłeś
to jest jedno z zaleceń dla trzeźwiejących alkoholików.
Ni mniej ni więcej znaczy to, że tacy jak mój mąż, pijący w domu powinien się z tego domu wyprowadzić? że nie powinien wchodzić do kotłowni, na strych czy nawet do łazienki?
a może ten który ma w każdej bramie kumpli od kieliszka ma się przeprowadzić na inne osiedle tylko pytam za co?
Nie popadajmy w paranoję myślę że każde zalecenie trzeba dostosować do swojej sytuacji i możliwościmatiwaldi - Nie 22 Kwi, 2012 15:04
Linka napisał/a:
nie spotkałam jeszcze współuzależnionego męża, który by zastanawiał się jak pomóc żonie alkoholiczce ani tu
jestem tu krócej ,ale już czytałem tutaj takiego męża....Linka - Nie 22 Kwi, 2012 15:08
matiwaldi napisał/a:
jestem tu krócej ,ale już czytałem tutaj takiego męża...
żona żeglarza nie jest alkoholiczkąGonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 15:10 Tu nie ma się z czego nabijać, ani konfabulować.
Nikt do niczego nie zmusza. Każdy zna swój model picia i robi, co dla niego najlepsze (albo i nie).
Sam znam osoby, które przemalowały mieszkanie, przestawiły meble.
Moja koleżanka przeniosła komputer do innego pokoju, ponieważ tamto miejsce kojarzyło jej się z piciem.
Co ja o tym sądzę?
Że lepiej nie sprowadzać zaleceń do kpin i absurdu, tylko stosować się do nich na ile to możliwe.Linka - Nie 22 Kwi, 2012 15:12
Cytat:
Tu nie ma się z czego nabijać, ani konfabulować.
daleko mi do śmiechu jest wręcz przeciwnieGonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 15:14 Ok matiwaldi - Nie 22 Kwi, 2012 15:14
Linka napisał/a:
żona żeglarza nie jest alkoholiczką
mea culpa,mea culpa,PRZEPRASZAM .
Ciebie Żeglarzu również !!!
OSSA - Nie 22 Kwi, 2012 15:21 Moim zdaniem ten temat powinien być wydzielony z wątku IZZY,Izzy - Nie 22 Kwi, 2012 18:12 powód Gonzo dla Ciebie- nie mam ochoty czytać już Twoich komentarzy na mój temat; tylko tyle wystarczy?
masz wiele innych wątków, na których możesz się rozpisywać i dzielić swoim doświadczeniem; a tutaj nie musisz; i fajnie by było gdybyś to przyjął i nie pisał, jeżeli ktoś kto założył wątek nie ma ochoty na czyjąś obecność; oczywiście chylę czoło, bo masz do tego prawo
i daleko mi do biedactwa, oj daleko, biedactwo zostało daleko za mną gdy zdecydowałam się zostawić męża;
czy mam kilka wątków, które założyłam? ciekawe, ciekawe; mam ten- bo chciałam, żeby mi ktoś pomógł i mam pamiętnik; inny wątek jest niezwiązany z problemami; a piszę i tu i tu;
a to co piszę nie jest manifestacją dla męża, już Ci pisałam, tak nisko bym nie upadła; szanujemy się z mężem i ustaliliśmy, że nie czytamy swoich wątków; jestem w dziale dla współuzależnionych jakbyś nie zauważył- Ty też niekoniecznie pewnie wszystko wiesz na temat ale to nie moja sprawa...i oczywiście podkreślam,ze możesz tu wejść bo przecież masz do tego prawo, pewnie że masz; a to czy moj mąż łamie słowo i czyta...i czy czyta, to już inna sprawa-to jego sprawa; odbudowujemy swoje zaufanie i mu ufam, że tego nie robi; dlaczego mam mu nie wierzyć?OSSA - Nie 22 Kwi, 2012 18:27
Izzy napisał/a:
daleko mi do biedactwa, oj daleko, biedactwo zostało daleko za mną gdy zdecydowałam się zostawić męża;
Izzy wydaje mi się, że cała dyskusja zeszła na nie właściwy tor i moim zdaniem powinna zostać wydzielona z tego wątku, ale oczywiście to twój temat i twoja decyzja.Gonzo.pl - Nie 22 Kwi, 2012 18:31
Cytat:
powód Gonzo dla Ciebie- nie mam ochoty czytać już Twoich komentarzy na mój temat; tylko tyle wystarczy?
Jakoś mnie to nie dziwi, Izzy.
Izzy napisał/a:
a tutaj nie musisz; i fajnie by było gdybyś to przyjął i nie pisał, jeżeli ktoś kto założył wątek nie ma ochoty na czyjąś obecność;
Myślę, ze warto, byś Ty dostosowała się do zasad panujących na forum, a nie narzucała swoje. To nie przedszkole, Izzy, to życie.
Izzy napisał/a:
a to co piszę nie jest manifestacją dla męża, już Ci pisałam, tak nisko bym nie upadła;
Wiesz, juz to pisałaś kilka miesięcy temu.OSSA - Nie 22 Kwi, 2012 18:44 Gonzo dziewczyna 15 stron temu napisała, że wyszła z koleżanką i jako osoba nie uzależniona wypiła piwo , a ty ciągle drążysz ten temat i za wszelką cenę chcesz coś udowodnić.
Tylko zastanawiam się jaki masz w tym cel, ja nie mam pojęcia co czują alk. jak idę na otwarty miting to słucham, jak czytam forum alk. nie zajmuję stanowiska, nie oceniam , nie krytykuję, bo po prostu nie mam o tym pojęcia.
Tak samo ty nie wiesz co czuję osoba współuzależniona, ile własnych lęków i obaw musiała przełamać, by dla ratowania rodziny wrócić do męża, powoli dobudowywać wzajemne zaufanie.
Dlatego nie widzę powodu byś Izzy krytykował, oceniał i wpędzał ją w poczucie winy.rufio - Nie 22 Kwi, 2012 21:16 Jeżeli nie interesuje to po kiego grzyba komentujesz ? Czekaja zarazo wkrótce Cie dorwę a wtedy - cienka twa blaszka !esaneta - Pon 23 Kwi, 2012 14:01 Przeczytałam wszystkie weekendowe wpisy, a było ich niemało - grubo ponad 100.
Temat interesujący. No własnie, czy partnerka współ*** w związku z trzeźwiejącym alko
(nie)powinna spożywać alkoholu.
Najbliżej mi do zdania Pietruszki, Rufia i Pterka.
Sama podczas ostanich świąt miałam podobne doświadczenie.
Chętnie się nim podzielę.
Święta spędzałam u swojej rodziny. Mój mąż też pojechał ze mną i dziećmi.
Od jakiegos czasu utrzymuje (a raczej wymusza na sobie) abstynencję.
Jego sprawa.
W trakcie biesiadowania podszedł do mnie dyskretnie kuzyn i zapytał,
czy może postawić butelkę wina, czy nie będę aby zła.
Zamarłam - uświadomiłam sobie jak to przed laty było.
Taką mnie zapamiętała rodzina i w dalszym ciągu tak reagowała jak przed laty.
Tylko, że ja już sie nieco zmieniłam, więc odpowiedziałam zgodnie z prawdą,
że nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Poczym zajęłam się rozmową z babcią.
Gdy wróciłam do stołu biesiadnego kuzyn zapytał, czy się napiję.
Przez ułamek sekundy pojawiła się myśl: nie powinnaś draznic męża - jeszcze się zezłości i napije, ale równie błyskawicznie skarciłam się za tę myśl i odpowiedziałam: tak, poproszę.
W tym momencie oderwał mnie telefon, więc na kilka chwil zajęłam się rozmową.
Kiedy wróciłam do stołu zapomniałam o całej sprawie z alkoholem i najzwyczajniej w świecie wspominalismy stare dobre czasy.
Dopiero przed snem uświadomiła sobie, że był alkohol, że ja też piłam.
Nie wzbudził we mnie uczucia wściekłości jak przed laty,
własciwie nie wzbudził żadnych emocji - tak,
jakby ta butelka była jednym z elementów wyposażenia stołu.
Kiedyś kłuła mnie w oczy a ja się jeżyłam i obrażałm na flaszkę
zamiast cieszyć z bycia z bliskimi wciąż kołatała mi się myśl po głowie -
czy mąż się napije czy nie? albo: odbije sobie to zapewne po świętach?
Było to dla mnie tak naturalne, żadnego kontrolowania jego, siebie - zupełny spontan.
I nie miałam żadnego dyskomfortu z tego powodu, dla mnie to najważniejsze Izzy - Wto 24 Kwi, 2012 12:04 dzięki Esaneto za podzielenie się doświadczeniem
codziennie uczę się czegoś nowego; zaskakujące jest to, że zaczynam widzieć w sytuacji coś nad czym powinnam się zastanowić i zrobić inaczej; no ale nie od razu Rzym zbudowali, jestem na początku drogi
dostałam książkę z Al anon z przemyśleniami na każdy dzień, podoba mi się
czy ktoś był na warsztatach z Al anon? mają być w czerwcu i dziewczyny zachęcają, żeby pojechaćDanaN - Wto 24 Kwi, 2012 17:18
Izzy napisał/a:
warsztatach z Al anon? mają być w czerwcu i dziewczyny zachęcają, żeby pojechać
własnie od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pomysł by brać udział w warsztatach (Al-anon lub innych przydatnych współ... ) a nie wiem jak je wynaleźć? Kto je organizuje?
Szukałam w internecie, ale jakoś nie bardzo udało mi się znaleźć.Klara - Wto 24 Kwi, 2012 18:52
DanaM napisał/a:
nie wiem jak je wynaleźć? Kto je organizuje?
Najlepiej dowiadywać się na mityngu.
Możesz też zadać pytanie mailowo lub telefonicznie: http://www.al-anon.org.pl/yuraa - Wto 24 Kwi, 2012 18:58
DanaM napisał/a:
jak je wynaleźć? Kto je organizuje?
wlaśnie trwa dyżur on-line
po prostu zadaj pytanie
http://www.al-anon.org.pl/DanaN - Wto 24 Kwi, 2012 19:18
dziękuję Wam - Klaro i JurkuIzzy - Śro 25 Kwi, 2012 05:21 u nas właśnie na mitingu powiedzieli i pokazali zaproszenie ze szczegółami; Klaro byłaś na takich warsztatach?Klara - Śro 25 Kwi, 2012 06:56
Izzy napisał/a:
Klaro byłaś na takich warsztatach?
Nie byłam, ale wszyscy którzy korzystali wyrażają się o nich bardzo pozytywnie.
Zachęcam Cię do udziału Izzy, bo jeśli nie sprawdzisz, nie będziesz wiedziała.Izzy - Śro 25 Kwi, 2012 13:48 w sumie masz rację, zobaczę jak to wyjdzie