To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

WSPÓŁUZALEŻNIENIE - Związek z uzależnionym od alkoholu

Anonymous - Nie 23 Lut, 2020 14:30
Temat postu: Związek z uzależnionym od alkoholu
Witam. Jestem tu dzisiaj pierwszy raz.
Rok temu związałam się z alkoholikiem. Zamieszkaliśmy razem i wpadłam we współuzależnienie. Objawiało się to ciągłym zastanawianiem się jak przekonać go do terapii i jak oderwać chociaż na jeden dzień od picia. Po kilku miesiącach tej katorgi wyprowadziłam się od niego i poczułam ulgę, ale nadal jesteśmy razem, chociaż spotykamy się tylko wtedy gdy jest trzeźwy. Wiem, że dopóki nie zerwę z nim kontaktu to nie podejmie leczenia, bo ciągle ma nadzieje, że uda mu się mnie przekonać do powrotu do jego domu. Groził już samobójstwem i wyjazdem za granice. Chcę przerwać ten kontakt. Nie odbierać telefonu. Nie odpisywać na smsy ale tęsknota jest silniejsza od rozsądku.
Jak sobie pomóc? Na terapie nie mogę iść z powodu braku czasu.

evita - Nie 23 Lut, 2020 14:43

Witaj Karina, :luzik:

Karina napisał/a:
Rok temu związałam się z alkoholikiem

Świadomie ? Wiedziałaś w jaki związek się pakujesz czy może po drodze wyszło na jaw uzależnienie Twojego partnera ?

Anonymous - Nie 23 Lut, 2020 15:34

evita napisał/a:
Witaj Karina, :luzik:

Karina napisał/a:
Rok temu związałam się z alkoholikiem

Świadomie ? Wiedziałaś w jaki związek się pakujesz czy może po drodze wyszło na jaw uzależnienie Twojego partnera ?


Tak świadomie. Zakochałam się i uznałam, że jak będę w tym związku postępować tak jak zalecają specjaliści od uzależnień to takim zachowaniem skłonie go do leczenia. Tak więc nie robiłam awantur, mówiłam mu o swoich uczuciach, potrzebach. Potem też okazywałam obojętność. W końcu uznałam że czas wyprowadzić się i tak zrobiłam, ale to nie przyniosło rezultatu. On uważa, że nie jest chory i nie musi się leczyć.

olga - Nie 23 Lut, 2020 16:15

O matko boska na co Ci to? :szok:

Witaj Karina :)

Na Twoim miejscu bym spieprzała od niego jak najpredzej

pterodaktyll - Nie 23 Lut, 2020 16:15

Cytat:
On uważa, że nie jest chory i nie musi się leczyć.


To właściwie załatwia sprawę. Uciekaj dziewczyno jak najdalej możesz. Na jednej szali Twoje uczucia a na drugiej kilkanaście o ile nie kilkadziesiąt lat spapranego całkowicie życia. Co wybierzesz?



Zapewne nic, bo będziesz się łudzić, że on się w końcu pod Twoim wpływem zmieni, a Tobie w międzyczasie przybędzie zmarnowanych lat, zmarszczek na twarzy, nieprzespanych nocy i zszarganych nerwów. Warto?

Wiedźma - Nie 23 Lut, 2020 16:16

olga napisał/a:
Na Twoim miejscu bym spieprzała od niego jak najpredzej

Wszystko się zgadza, ale serce nie sługa :bezradny:

olga - Nie 23 Lut, 2020 16:16

Jaka tęsknota dziewczyno?
To się nazywa współuzależnienie... I jest przyczyną wielu groźnych chorób

pterodaktyll - Nie 23 Lut, 2020 16:18

Karina napisał/a:
Jak sobie pomóc? Na terapie nie mogę iść z powodu braku czasu.

Lepiej dla Ciebie będzie, jeśli jednak znajdziesz czas...............

Anonymous - Nie 23 Lut, 2020 16:20

olga napisał/a:
Jaka tęsknota dziewczyno?
To się nazywa współuzależnienie... I jest przyczyną wielu groźnych chorób


Tęsknota za nim trzeźwym.
Kiedy jest pijany nie widujemy się.

olga - Nie 23 Lut, 2020 16:26

Jeśli on pije nałogowo to on nigdy tak naprawdę nie jest trzeźwy... To iluzja...
evita - Nie 23 Lut, 2020 17:47

Karina napisał/a:
uznałam, że jak będę w tym związku postępować tak jak zalecają specjaliści od uzależnień

a specjaliści od uzależnień zalecają odciąć się od uzależnionego :bezradny:
Wejdź na forum współuzależnionych, poczytaj nasze historie ze zrozumieniem i spróbuj odnaleźć tam choć jedną taką która zakończyła się szybko i szczęśliwie. Statystyki nie kłamią a ty karmisz się złudzeniami. Poniekąd rozumiem Ciebie bo też tak miałam wieki temu i teraz tylko żałuję, że wówczas nie posłuchałam porad i tkwiłam w tym bagnie zamiast żyć pełnią życia.

Anonymous - Nie 23 Lut, 2020 19:15

evita napisał/a:
Karina napisał/a:
uznałam, że jak będę w tym związku postępować tak jak zalecają specjaliści od uzależnień

a specjaliści od uzależnień zalecają odciąć się od uzależnionego :bezradny:
Wejdź na forum współuzależnionych, poczytaj nasze historie ze zrozumieniem i spróbuj odnaleźć tam choć jedną taką która zakończyła się szybko i szczęśliwie. Statystyki nie kłamią a ty karmisz się złudzeniami. Poniekąd rozumiem Ciebie bo też tak miałam wieki temu i teraz tylko żałuję, że wówczas nie posłuchałam porad i tkwiłam w tym bagnie zamiast żyć pełnią życia.


Chcieliśmy być razem. Mówił mi że chce żyć normalnie, bez alkoholu. Pomyślałam, że jak zamieszkamy razem, a potem odejdę to poczuje stratę i to zmotywuje go do leczenia. Zanim zamieszkaliśmy razem nieczęsto mogliśmy się widywać.

evita - Nie 23 Lut, 2020 19:49

Karina napisał/a:
Mówił mi że chce żyć normalnie, bez alkoholu

Być może jest tak jak mówił choć nie koniecznie. Równie dobrze chciał uśpić Twoją czujność wychodząc z założenia, że się Tobie pokaże jaki to on biedny i sponiewierany przez los człowiek, pragnący normalnego, trzeźwego życia przy Twoim boku. I faktycznie ty go takiego właśnie ujrzałaś. Biedactwo wymagające stałej opieki bo sam nie daje rady ze sobą, z prawem powielania swoich błędów czyli kolejnych ciągów alkoholowych.
Dobrze, że jesteś na początku drogi. Masz większe szanse na wyjście z tego impasu niż większość z nas. Zostaw go samemu sobie. Zerwij kontakt. Zajmij się sobą. Wbrew pozorom wyjdzie to Tobie na dobre. Albo bez niego zaczniesz układać sobie nowe życie albo (co jest wysoce prawdopodobne) on zrobi coś ze sobą i wytrzeźwieje.

olga - Nie 23 Lut, 2020 19:49

Ta stratę ....
Stratę to on poczuje jak mu flaszkę zabierzesz

pterodaktyll - Nie 23 Lut, 2020 19:52

olga napisał/a:
Stratę to on poczuje jak mu flaszkę zabierzesz

Nie flaszkę tylko komfort picia, ale na razie to jakoś tego nie widzę..........

Anonymous - Pon 02 Mar, 2020 16:56

Przez ostatni weekend pił. Nie odbierałam od niego telefonu. Dzisiaj gdy dzwonił też nie odebrałam wiec zezłościł się i napisał mi że wyjeżdża z miasta do swojej rodziny. Potem zadzwonił i powiedział że mam o nim zapomnieć a po kilku godzinach zadzwonił znów i zapytał czy już tęsknie za nim. Z jednej strony boję się ze już nie wróci a z drugiej wiem, że nie mogę dać się szantażować i okazywać że tęsknie. Może zrozumie że nie dam mu szansy dopóki nie podejmie leczenia i zdecyduje sie na nie? Ciągle biję się z myślami.
Janioł - Pon 02 Mar, 2020 17:10

Cytat:
. Może zrozumie
nie liczyłbym na to ! pijana głowa nie rozumie zbyt wiele poza tym co prowadzi do kolejnego picia
Karina napisał/a:
Ciągle biję się z myślami
szkoda się katować
Maciejka - Pon 02 Mar, 2020 18:17

Karina napisał/a:
Przez ostatni weekend pił. Nie odbierałam od niego telefonu. Dzisiaj gdy dzwonił też nie odebrałam wiec zezłościł się i napisał mi że wyjeżdża z miasta do swojej rodziny. Potem zadzwonił i powiedział że mam o nim zapomnieć a po kilku godzinach zadzwonił znów i zapytał czy już tęsknie za nim. Z jednej strony boję się ze już nie wróci a z drugiej wiem, że nie mogę dać się szantażować i okazywać że tęsknie. Może zrozumie że nie dam mu szansy dopóki nie podejmie leczenia i zdecyduje sie na nie? Ciągle biję się z myślami.



A po co rozmawiać z pijanym?
Krótko. Piłeś- nie gadam z tobą.

jal - Pon 02 Mar, 2020 18:29

Karina napisał/a:

Może zrozumie że nie dam mu szansy dopóki nie podejmie leczenia i zdecyduje sie na nie? Ciągle biję się z myślami.


Jedynie konsekwencja w zmniejszaniu komfortu picia (przybliżenie dna) może przyczynić do jakiejś zmiany. Alkoholik na słowa nie reaguje, tylko na czyny.

Klara - Pon 02 Mar, 2020 20:15

Witaj Karino! :)
Karina napisał/a:
Może zrozumie że nie dam mu szansy dopóki nie podejmie leczenia i zdecyduje sie na nie?

Dużo wskazuje na to, że CZYNNY alkoholik jest wyposażony w szósty zmysł, którym wyczuwa grę.
On po prostu czuje, że Ty chcesz na niego wpłynąć. Wie, że Ty i tak do niego wrócisz, bo jesteś silnie współuzależniona.
Dopóki sama nie będziesz miała tego wszystkiego dość i dopóki za wszelką cenę nie będziesz się chciała od niego uwolnić, dopóty on nic ze sobą nie zrobi.
Być może nie przestanie pić nawet wtedy, jeśli go definitywnie zostawisz samemu sobie, ale jest na to większa szansa niż w obecnej sytuacji.
W naszej "branży" jest takie powiedzenie: "Puść, niech się rozsypie. Jeśli było Twoje, wróci. Jeżeli nie wróci, nigdy Twoje nie było."

pietruszka - Śro 04 Mar, 2020 09:55

Karina napisał/a:
Jak sobie pomóc? Na terapie nie mogę iść z powodu braku czasu.

A ile energii i czasu poświęcasz na myślenie o nim i jego chorobie?
Ten czas można lepiej wykorzystać.

I tak hipotetycznie wiesz, jak będzie wyglądać Twoja przyszłość?

1. on nie przestaje pić, ale Ty się miotasz i nie potrafisz odejść "tak całkiem". Może po drodze, on ma chwile, próby kontrolowania, ograniczania, może nawet na jakiś czas udaje mu się zachować abstynencję, nie daj Boże w takim stanie pobieracie się i... zaczyna się jazda w dół (jeśli jeszcze pojawią się dzieci to... hmmm...) TERAPIA będzie Ci potrzebna jeszcze bardziej... ale im bardziej zaawansowane współuzależnienie tym czasem trudniej z tego wyjść... a życie już sobie po drodze upłynęło

2. Udaje Ci się odejść od niego,ale... kolejny związek, w jaki się wpakujesz... ma też duże prawdopodobieństwo, że będzie toksyczny. Współuzależnienie zwykle nie rodzi się w związku z alkoholikiem, jego źródeł zwykle można doszukać się w dzieciństwie i skrzywionych schematach... Aby zatem wyprostować celownik... potrzebna jest TERAPIA

3. Jakimś cudem on przestanie pić. Cudem, bo trwale podejmujących abstynencję alkoholików naprawdę jest niewielu statystycznie. No ale dobra, zdarza się. MI się akurat ten CUD zdarzył, ale bez TERAPII to ani on by nie miał wsparcia w swojej abstynencji, ani ja nie potrafiłabym żyć obok. Bardzo często związki takie, gdzie trzeźwiejący alkoholik pracuje nad sobą, a współuzależniona nic nie robi - rozpadają się. A poza tym TERAPIA zwykle pomaga się nie pozabijać nawzajem. I piszę to bardzo serio, bo z własnego doświadczenia. Zycie z niepijącym alkoholikiem to też żaden raj, miód i orzeszki...osobiście bez terapii nie poradziłabym sobie.

A tak przy okazji zapytam, czy nie jesteś przypadkiem DDA lub DDD? Bo zwykle taka chęć ratowania beznadziejnych przypadków jest wręcz wpisana w określone doświadczenia z dzieciństwa. zdrowe kobiety, ze zdrowym instynktem samozachowawczym zwiewają od trudnych przypadków. Sama miałam wyjątkową skłonność do trudnych związków. Takie lepiej rokujące na przyszłość... wydawały mi się kiedyś... nudne... No to sobie zafundowałam wieczne rodeo. :wysmiewacz:

Janioł - Śro 04 Mar, 2020 12:30

pietruszka napisał/a:

Karina napisał/a:
Jak sobie pomóc? Na terapie nie mogę iść z powodu braku czasu.

A ile energii i czasu poświęcasz na myślenie o nim i jego chorobie?
Ten czas można lepiej wykorzystać.
NIE MA POJĘCIA - "BRAKU CZASU" - JEST TYLKO KWESTIA WYBORU !!!! - jako rzecze Większa z Wielkich i Dobrych Ksiąg
Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 20:19

pietruszka napisał/a:


A tak przy okazji zapytam, czy nie jesteś przypadkiem DDA lub DDD? Bo zwykle taka chęć ratowania beznadziejnych przypadków jest wręcz wpisana w określone doświadczenia z dzieciństwa. zdrowe kobiety, ze zdrowym instynktem samozachowawczym zwiewają od trudnych przypadków. Sama miałam wyjątkową skłonność do trudnych związków. Takie lepiej rokujące na przyszłość... wydawały mi się kiedyś... nudne... No to sobie zafundowałam wieczne rodeo. :wysmiewacz:


Dawno wyleczyłam się z ''DDA''. Nie czuję jakiejś potrzeby ratowania związku za wszelką cenę. Nie chcę być jego ''wybawcą'', wyprowadziłam się od niego, nie mam kontaktu z nim kiedy jest pod wplywem alkoholu i jest mi o wiele lepiej tak żyć. Wolałabym nawet zostać ''starą panna'' niż znowu zamieszkać z czynnym alkoholikiem.

Janioł - Śro 04 Mar, 2020 20:22

Karina napisał/a:

Dawno wyleczyłam się z ''DDA''.
to można ? myślałem że pewne zachowania, przekonania zostają do końca życia ...zwłaszcza te poza naszą świadomością
Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 20:35

[quote="Karina"]
pietruszka napisał/a:




Dawno wyleczyłam się z ''DDA''. Nie czuję jakiejś potrzeby ratowania związku za wszelką cenę. Nie chcę być jego ''wybawcą'', wyprowadziłam się od niego, nie mam kontaktu z nim kiedy jest pod wplywem alkoholu i jest mi o wiele lepiej tak żyć. Wolałabym nawet zostać ''starą panna'' niż znowu zamieszkać z czynnym alkoholikiem.
.
Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 20:37

[quote="Karina"]
pietruszka napisał/a:




Dawno wyleczyłam się z ''DDA''. Nie czuję jakiejś potrzeby ratowania związku za wszelką cenę. Nie chcę być jego ''wybawcą'', wyprowadziłam się od niego, nie mam kontaktu z nim kiedy jest pod wplywem alkoholu i jest mi o wiele lepiej tak żyć. Wolałabym nawet zostać ''starą panna'' niż znowu zamieszkać z czynnym alkoholikiem.
.
olga - Śro 04 Mar, 2020 20:38

Gdybyś się wyleczyła to nie byłoby Ciebie tutaj bo nie miałabyś tego problemu z którym tu przyszłaś
Poza tym alkoholik któremu chwilowo wyparowały promile to ani partner do rozmowy ani do czegokolwiek innego...a Ty tego nie widzisz....

Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 20:38

[quote="Karina"]Przez ostatni weekend pił. Nie odbierałam od niego telefonu. Dzisiaj gdy dzwonił też nie odebrałam wiec zezłościł się i napisał mi że wyjeżdża z miasta do swojej rodziny. Potem zadzwonił i powiedział że mam o nim zapomnieć a po kilku godzinach zadzwonił znów i zapytał czy już tęsknie za nim. Z jednej strony boję się ze już nie wróci a z drugiej wiem, że nie mogę dać się szantażować i okazywać że tęsknie. Może zrozumie że nie dam mu szansy dopóki nie podejmie leczenia i zdecyduje sie na nie? Ciągle biję się z myślami.[/quot

To jak to jest? Wyleczyłam się z roli wybawcy czy tylko tak môwisz?

Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 20:39

Janioł napisał/a:
Karina napisał/a:

Dawno wyleczyłam się z ''DDA''.
to można ? myślałem że pewne zachowania, przekonania zostają do końca życia ...zwłaszcza te poza naszą świadomością


Tak można. Przeszłam terapie psychodynamiczną. Dzięki niej dowiedziałam się czego wyparłam się w dzieciństwie i zrozumiałam że to do czego dązę nie da mi poczucia bezpieczeństwa. Dlatego przestałam do tego dążyć.

olga - Śro 04 Mar, 2020 20:41

No to po co Ci związek z czynnym alkoholikiem? Do tego dążysz?
olga - Śro 04 Mar, 2020 20:43

A może chłopak raz na jakiś czas wyskoczy na browara z kolegami a Ty mówisz, że nadużywa?
Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 20:44

olga napisał/a:
No to po co Ci związek z czynnym alkoholikiem? Do tego dążysz?


Ograniczam kontakt z nim żeby odczuł konsekwencje picia i podjal leczenie.

Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 20:44

A może txw normalni faceci są nudni i nie ma adrealinki albo tego co znajome czyli niedojrzałość ...
Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 20:46

[quote="Karina"]
olga napisał/a:
No to po co Ci związek z czynnym alkoholikiem? Do tego dążysz?


Ograniczam kontakt z nim żeby odczuł konsekwencje picia i podjal leczenie.[/quote

Czyli chcesz go uratowac. A jak nie podejmie leczenia? Albo zrobi to na odxzape a potem jak już załagodzi sprawę to znów wróci do picia?

Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 20:48

[quote="Maciejka"]
Karina napisał/a:
olga napisał/a:
No to po co Ci związek z czynnym alkoholikiem? Do tego dążysz?


Ograniczam kontakt z nim żeby odczuł konsekwencje picia i podjal leczenie.[/quote

Czyli chcesz go uratowac. A jak nie podejmie leczenia?


Jak nie podejmie leczenia to zerwe kontakt całkowicie i poszukam sobie faceta bez nałogów.

Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 20:51

A moja dda córka mówiła że niedojrzali faceci to ja nieinteresuja i znalazła sobie zdrowego faceta. A pochodzi sama z rodziny alkoholowej.
Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 20:53

Maciejka napisał/a:
A moja dda córka mówiła że niedojrzali faceci to ja nieinteresuja i znalazła sobie zdrowego faceta. A pochodzi sama z rodziny alkoholowej.


Moj partner nie jest niedojrzały. Pochodzi z rodziny w której nie było ani alkoholizmu ani innej dysfunkcji. Kiedy jest trzezwy jest odpowiedzialny dopóki nie wypije.

Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 20:55

A wiesz czym się różni alkoholik od osoby naduzywajacej alkohol?
Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 20:56

Maciejka napisał/a:
A wiesz czym się różni alkoholik od osoby naduzywajacej alkohol?

Niczym

Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 20:58

Osoba , która nadużywa alkoholu może przestać pić kiedy chce, alkoholik nie ma takiego wyboru, on bezpowrotnie utracił kontrolę nad piciem. Jaka terapię skończyłaś , że nie masz podstawowej wiedzy?
Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 21:00

Maciejka napisał/a:
Osoba , która nadużywa alkoholu może przestać pić kiedy chce, alkoholik nie ma takiego wyboru, on bezpowrotnie utracił kontrolę nad piciem. Jaka terapię skończyłaś , że nie masz podstawowej wiedzy?

Nie bylam na terapii uzaleznien bo nie jestem alkoholiczką a ze wspoluzaleznienia sie nie leczylam i wiem ze alkoholik utracil kontrole nad piciem wiec o co ci w tym momencie chodzi?

Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 21:02

Pisałaś, że skończyłaś jakaś terapię, Jaka?
Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 21:03

Liznelam trochę terapii dda i tam mówili coś na temat rodziny alkoholowej i ról jaką odgrywają min. Dzieci.
olga - Śro 04 Mar, 2020 21:04

Nie masz potrzeby ratowania a ratujesz....
Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 21:05

Maciejka napisał/a:
Pisałaś, że skończyłaś jakaś terapię, Jaka?
Psychodynamiczną. W dzieciństwie przejełam postawę ''od ludzi''
Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 21:07

Wytłumacz doktorze lepiej koleżance zamiast z nas zartowac :p
Maciejka - Śro 04 Mar, 2020 21:15

Karina napisał/a:
Maciejka napisał/a:
Pisałaś, że skończyłaś jakaś terapię, Jaka?
Psychodynamiczną. W dzieciństwie przejełam postawę ''od ludzi''


Czyli coś się wydarzyło. Proponuję poczytać tu na forum o cechach dda, o tym kto to jest alkoholik i wiele innych ciekawych tematów. Łudzisz się nadzieja, że jak zrobisz co trzeba to partner zawalczy o wasz związek dla Ciebie. Gdybyś miała zdrowy celownik to zainteresował by Cię dostępny emocjonalnie facet a nie osoba co szuka rozwiązania problemu w alkoholu

olga - Śro 04 Mar, 2020 21:20

Cytat:
Ale żeście wsiadły na tą nieboraczkę.

A bo następna niereformowalna co wie lepiej :beba:

pterodaktyll - Śro 04 Mar, 2020 21:40

Maciejka napisał/a:
Wytłumacz doktorze lepiej koleżance zamiast z nas zartowac

Dobrze..........


Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz, jak powiada.........Dobra Księga. ;)
Nasza młoda koleżanka właśnie usiłuje się przewrócić i nikt, ale to absolutnie nikt, nie jest w stanie jej w tym przeszkodzić.

olga napisał/a:
następna niereformowalna co wie lepiej

:rotfl:
Lepiej przypomnij sobie co Ty wyprawiałaś :milczek:
To co ona robi to właściwie pikuś przy tym :milczek:


O pardon. Pan Pikuś :mgreen:

Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 21:47

Maciejka napisał/a:
Karina napisał/a:
Maciejka napisał/a:
Pisałaś, że skończyłaś jakaś terapię, Jaka?
Psychodynamiczną. W dzieciństwie przejełam postawę ''od ludzi''


Czyli coś się wydarzyło. Proponuję poczytać tu na forum o cechach dda, o tym kto to jest alkoholik i wiele innych ciekawych tematów. Łudzisz się nadzieja, że jak zrobisz co trzeba to partner zawalczy o wasz związek dla Ciebie. Gdybyś miała zdrowy celownik to zainteresował by Cię dostępny emocjonalnie facet a nie osoba co szuka rozwiązania problemu w alkoholu


Nie musze czytac o dda bo z tego wyszlam. Żądziły mną chore mechanizmy. Nie bede tu o nich pisac bo to jest forum o wspoluzaleznionych. Wspoluzalezniona stalam sie juz po terapii. Wspoluzaleznionymi staja sie rowniez osoby wychowane w zdrowych rodzinach.
Łudzę się nadzieją że przestanie pić bo wielu alkoholikom to sie udało. Znam ich kilku. Kazdy z nich dosięgnął swojego dna i podniosl sie. Wiem że kazdy alkoholik moze z tego wyjsc. Nie ma wyjątków. Niektorym tylko trzeba pomoc dosiegnac tego dna. Mowi o tym np ks. Marek Dziewiecki. Nie musze pomagac. Nie czuje przymusu, ale chce zeby wyzdrowial. Poprostu.

olga - Śro 04 Mar, 2020 21:46

Żeby młodzi chcieli czerpać z mądrości starszych i doświadczonych....
Ehhhh rozmarzyłam się 23r

olga - Śro 04 Mar, 2020 21:49

Nie możesz sobie zdrowego poszukać zamiast tracić czas na przybliżanie dna komuś na kogo możesz się nie doczekać?
Anonymous - Śro 04 Mar, 2020 21:57

olga napisał/a:
Nie możesz sobie zdrowego poszukać zamiast tracić czas na przybliżanie dna komuś na kogo możesz się nie doczekać?


Cięzko teraz byloby mi spotykac sie z kims innym bo ciagle mysle o tamtym. Wspominam wspolne chwile.

Maciejka - Czw 05 Mar, 2020 06:05

Karina, nie każde dziecko alkoholika jest dda ale każde dda jest wspôłuzaleznione. Gdybyś wyszła z dda to nie probowalabys uratować kogoś kto tego ratunku nie chce.
Miałaś jakaś terapię doraźną ale masz cechy dda. Może mylisz litość z miłością. Osoba co wyszła z dda nie będzie ratować innych wbrew ich woli.

Maciejka - Czw 05 Mar, 2020 06:07

Mam wrażenie, że nie chcesz poczytać o dda bo boisz się, że zobaczysz czy s czego za wszelką cenę nie chcesz zobaczyć i okaże się, że trzeba popracować nad sobą.
Ten szuka pomocy co jej potrzebuje.

Maciejka - Czw 05 Mar, 2020 06:20

Wiesz co to jest współuzależnienie? To nadodpoqiedzialnosc i nadkontrola. Jest ono oparte na wstydzie, na mechanizmie iluzji i zaprzeczania. Osoba czynnie wspôłuzaleznione zajmuje się życiem innych zamiast swojego. W terapii dda są też tematy że współuzależnienia.
Moja terapeutka mawiała , że praca nad sobą nigdy się nie kończy. Na terapię chodzi się przez jakiś czas ale życie czasem sprawdza, stawia przed kolejnymi wyzwaniami i albo się z tym człowiek zmierzy albo idzie w destrukcję, bywa , że na krótko a bywa , że brnie w to bagno i w nim zostaje.

Maciejka - Czw 05 Mar, 2020 07:03

Przez telefon nie umiem wstawiać linków. Poczytaj sobie w tym dziale ,niezbędnik współuzależnionych i w dda, niezbędnik dda . Potem zobacz czy masz cechy dda czy nie
jal - Czw 05 Mar, 2020 07:08

olga napisał/a:
Gdybyś się wyleczyła to nie byłoby Ciebie tutaj bo nie miałabyś tego problemu z którym tu przyszłaś
Poza tym alkoholik któremu chwilowo wyparowały promile to ani partner do rozmowy ani do czegokolwiek innego...a Ty tego nie widzisz....


Dokładnie... warto zająć się sobą.

evita - Czw 05 Mar, 2020 07:43

Karina napisał/a:
olga napisał/a:
Nie możesz sobie zdrowego poszukać zamiast tracić czas na przybliżanie dna komuś na kogo możesz się nie doczekać?


Cięzko teraz byloby mi spotykac sie z kims innym bo ciagle mysle o tamtym. Wspominam wspolne chwile.

najlepszym lekarstwem na chorą miłość jest kolejna miłość więc rozejrzyj się wokół siebie i otwórz oczy na świat a nie na jego "pępek" ;) :pocieszacz:

pietruszka - Czw 05 Mar, 2020 12:10

Mam takie wrażenia, Karina, że myślałaś, że jak się wyprowadzisz, to nim tak wstrząśnie, że przestaniepić. Przerabiałam to kilka razy. To rodzaj gry w szantażowanie, ech... kiedyś bym się za nic do tego nie przyznała. U mnie nawet na chwilę, a nawet kilka tygodni działało, zanim sprawa nie przyschła. A potem zabawa (jak dla kogo) zaczynała się od nowa.

Zastanawiam się Karina, czy ty odeszłaś, bo chciałaś go ratować, czy odeszłaś, żeby siebie ratować? Nie musisz tu odpowiadać, sobie odpowiedz.

I czy teraz ot po prostu jesteś w żałobie po związku, czy... nadal wzdychasz do niego?

A tak na marginesie, sama jestem DDD. I mimo terapii ten syndrom ma nawroty... W chwili osłabienia, kryzysu, stare mechanizmy się odzywają. I wcale nie chodzi mi tylko o mechanizm ratowania innych. I chyba mam w sobie też zgodę na to, ze tak ukształtowała się moja osobowość i pewne jej cechy. Nie tylko zresztą negatywne. Najważniejsze jest to samopoznanie i świadomość, jak reaguję w relacjach z innymi ludźmi. No i narzędzie by zapobiegać krzywdzeniu samej siebie, przez innych ale przede wszystkim przez samą siebie.

I nie dziw się dziewczynom z forum, że tak starają się Ciebie uratować. Każda z nas chciałaby innym zaoszczędzić tego piekła, które się wiąże z życiem z czynnym alkoholikiem. Nie jesteśmy po dwóch różnych stronach barykady. Jesteśmy po tej samej.

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 10:31

Maciejka napisał/a:
Mam wrażenie, że nie chcesz poczytać o dda bo boisz się, że zobaczysz czy s czego za wszelką cenę nie chcesz zobaczyć i okaże się, że trzeba popracować nad sobą.
Ten szuka pomocy co jej potrzebuje.


haha Nawet nie próbuj bawic sie ze mną w psychologa. Lata temu czytałam wiele o wpływie dzieciństwa na dorosłe życie i przeszłam terapie. Skutecznie. Leczyłam sie wtedy z z czegoś co nazywają ''postawą od ludzi'' ale nie ze współuzależnienia, bo nie przejawiałam takich cech wtedy. Nie byłam w związku z alkoholikiem. Może współuzależnienie to także cos co da sie określić jako DDA. Nie wiem. W każdym razie nie boję się czytać o tym.

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 10:40

[quote="pietruszka"Zastanawiam się Karina, czy ty odeszłaś, bo chciałaś go ratować, czy odeszłaś, żeby siebie ratować?
.[/quote]

Chciałam ratować i siebie i jego.
Ktoś napisał że mylę miłość z litością, ale czy osoba która kocha nie namawia na leczenie? Zostawia i patrzy bezczynnie jak alkoholik zabija się powoli?
Czy matka która namawia syna alkoholika na leczenie nie kocha go tylko przemawia przez nią litość?
Czy namawianie osoby bliskiej na leczenie raka jest objawem współuzależnienia?

pterodaktyll - Pią 06 Mar, 2020 10:44

Karina napisał/a:
Czy namawianie osoby bliskiej na leczenie raka jest objawem współuzależnienia?

Na pewno nie jest, ale to akurat nie jest dobry przykład.

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 10:48

Wydaję mi się że nie przemawia przeze mnie litość. Na poczatku znajomości nie chciałam się wiązać ale pomyślałam wtedy ''nie będę rezygnować z faceta ze względu na jego alkoholizm, ludzie z tego wychodzą'' Wydawało mi się że jak będę zachowywać się w tym zwiazku tak jak zalecają specjaliści od uzależnień to taką postwą nakłonie go do podjecia leczenia. Nie czułam nigdy przymusu pomagania mu.
Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 10:48

Karina, mój tato nie pił ale był silnie wspoluzakezniony w najgorszym wydaniu tej dysfunkcji. Nie bawię się w psychologa. Żeby być wspoluzakezniony nie trzeba żyć z osobą uzależniona.
Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 10:50

pterodaktyll napisał/a:
Karina napisał/a:
Czy namawianie osoby bliskiej na leczenie raka jest objawem współuzależnienia?

Na pewno nie jest, ale to akurat nie jest dobry przykład.


Dlaczego niedobry. Alkoholizm to też choroba.
Porównajmy to więc do schizofrenii albo nerwicy. Człowiek chory męczy się i jego choroba odbija się również na bliskich. Czy bliscy w tej sytuacji mają bezczynnie patrzeć? To jest miłość?

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 10:58

Ksiądz Marek Dziewiecki specjalizujący się uzależnieniem twierdzi, że rola środowiska jest decydująca w chorobie alkoholowej.

TU.......

pterodaktyll - Pią 06 Mar, 2020 11:01

Karina napisał/a:
Dlaczego niedobry.

Ano dlatego, że alkoholizmu człek nabawia się na własne życzenia, a nowotworu już raczej nie.......
Karina napisał/a:
Człowiek chory męczy się i jego choroba odbija się również na bliskich.

Jak najbardziej.....

Karina napisał/a:
Czy bliscy w tej sytuacji mają bezczynnie patrzeć?

Oczywiście, że nie......czy słyszałaś coś o tzw. "twardej miłości"? Słyszałaś coś o tzw. "małpiej miłości"? Co wiesz na temat mechanizmów choroby alkoholowej?

Karina napisał/a:
To jest miłość?

Miłość to bardzo szerokie i ogólne pojęcie. Dla jednego miłość będzie równoznaczna z poświęceniem i rezygnacją z jakiejś części siebie, w imię dobra związku, dla innego będą to inne priorytety, itd itp. Wiesz coś na temat dysfunkcyjności we związkach?
Mógłbym się tak jeszcze długo wymądrzać, ale to nie zmieni faktu, że decyzję podejmiesz Ty kierując się swoimi emocjami i uczuciami i Twoje będą również jej konsekwencje. Podstawowe pytanie brzmi, czego ja chcę i po co mi to jest. :buzki:

pterodaktyll - Pią 06 Mar, 2020 11:08

Karina napisał/a:
Ksiądz Marek Dziewiecki specjalizujący się uzależnieniem twierdzi, że rola środowiska jest decydująca w chorobie alkoholowej.

Fajnie tak wyrwać jedno zdanie z kontekstu.......... :mgreen:

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 11:09

pterodaktyll napisał/a:
Karina napisał/a:
Dlaczego niedobry.

Ano dlatego, że alkoholizmu człek nabawia się na własne życzenia, a nowotworu już raczej nie.......

Mylisz się. Nikt nie uzaleznia sie specjalnie. Kazdy kto zaczyna pić myśli że nie wpadnie w pułapkę uzależnienia. Ja zaczynając palić papierosy w wieku kilkunastu lat byłam przekonana że nie będę nigdy wypalać 20 papierosów dziennie tak jak moi rodzice. Człowiek który zaczyna jeść żeby poprawić sobie nastrój jest przekonany, że nie będzie obżerał się do tego stopnia że utyje do 100 kg.

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 11:11

pterodaktyll napisał/a:
Karina napisał/a:
Ksiądz Marek Dziewiecki specjalizujący się uzależnieniem twierdzi, że rola środowiska jest decydująca w chorobie alkoholowej.

Fajnie tak wyrwać jedno zdanie z kontekstu.......... :mgreen:


Rozumiem sens tej wypowiedzi i tak własnie postąpiłam jak radzi ten ksiądz. Zostawiłam uzaleznionego by nim wstrzasnac.

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 11:13

pterodaktyll napisał/a:

Mógłbym się tak jeszcze długo wymądrzać, ale to nie zmieni faktu, że decyzję podejmiesz Ty kierując się swoimi emocjami i uczuciami i Twoje będą również jej konsekwencje. Podstawowe pytanie brzmi, czego ja chcę i po co mi to jest. :buzki:


Nie chcę kierować się emocjami a rozsądkiem.

Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 11:29

Mamy podobnie Karina ja też jak jestem czegoś pewną to nawet czołg mnie nie przekona. Z jedną różnicą, biorę pod uwagę , że mogę nie mieć racji. Jak zaboli porządnie a mój pomysł mi szkodzi to zastanawiam się czy nie zobaczyć czy nie mam jednak ogona z tyłu. Jeśli jednak się mylę to zmieniam zdanie i próbuje innego sposobu. Pomimo , że walkowalam manipulacje to zdarza się, że daje się na nią złapać i niekoniecznie alkoholikowi tylko np. biednej młodej mamie, słabej starszej pani albo innej tzw, zdrowej osobie.
Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 11:31

Maciejka napisał/a:
Mamy podobnie Karina ja też jak jestem czegoś pewną to nawet czołg mnie nie przekona. Z jedną różnicą, biorę pod uwagę , że mogę nie mieć racji. Jak zaboli porządnie a mój pomysł mi szkodzi to zastanawiam się czy nie zobaczyć czy nie mam jednak ogona z tyłu. Jeśli jednak się mylę to zmieniam zdanie i próbuje innego sposobu. Pomimo , że walkowalam manipulacje to zdarza się, że daje się na nią złapać i niekoniecznie alkoholikowi tylko np. biednej młodej mamie, słabej starszej pani albo innej tzw, zdrowej osobie.


Ale o co ci teraz chodzi?
Ja wiem ze jestem wspoluzaleniona.

pterodaktyll - Pią 06 Mar, 2020 11:44

Karina napisał/a:
Mylisz się.

Chciałbym, ale moje doświadczenie mówi co innego
Karina napisał/a:
postąpiłam jak radzi ten ksiądz. Zostawiłam uzaleznionego by nim wstrzasnac.

A co zrobisz jeśli będzie tylko zmieszany, a nie wstrząśnięty. Trudno zakładać wyłącznie ten najlepszy? scenariusz....
Karina napisał/a:
Nie chcę kierować się emocjami a rozsądkiem.

Rozsądek to też pewnego rodzaju emocja. Co zrobisz jeśli te inne emocje wezmą górę? Masz jakiś plan awaryjny?

Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 12:39

Chodzi mi, że upierasz się przy swoim i nie przyjmujesz innego zdania
Linka - Pią 06 Mar, 2020 12:59

Myśle, jak to napisać....jedyną osoba, którą możesz zmienić jesteś Ty sama.
Jeżeli czujesz, ze Twoim obowiązkiem , albo tez misją , albo tez tym, co sprawia Ci przyjemność, jest ratowanie innych, to masz dużo do przepracowania.
Jeżeli odruch ucieczki od kogoś , kto nadużywa alkoholu, kłamie, jest niesłownym, nie jest Twoim naturalnym odruchem, to możesz go sobie wypracować.

Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 13:32

A ja dodam. Skoro wiesz , że jesteś wspôłuzaleznione to co i czy w ogóle coś zamierzasz z tym zrobić?
Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 14:27

Linka napisał/a:
Myśle, jak to napisać....jedyną osoba, którą możesz zmienić jesteś Ty sama.
Jeżeli czujesz, ze Twoim obowiązkiem , albo tez misją , albo tez tym, co sprawia Ci przyjemność, jest ratowanie innych, to masz dużo do przepracowania.
Jeżeli odruch ucieczki od kogoś , kto nadużywa alkoholu, kłamie, jest niesłownym, nie jest Twoim naturalnym odruchem, to możesz go sobie wypracować.


Już pisałam, nie czuję obowiązku, ani misji ratowania go. Po prostu chcę żeby był zawsze trzeźwy bo wtedy czuję się przy nim dobrze. Nie mam też żadnych wyrzutów sumienia kiedy nie odzywam się do niego za to że zapił.

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 14:35

Cytat:
Chciałbym, ale moje doświadczenie mówi co innego

Choroby się nie wybiera. Można tylko próbować z niej wyjść. A jak mówił ksiądz Dziewiecki ''Uzależniony sam z siebie nie zrobi pierwszy kroku.''

Cytat:
A co zrobisz jeśli będzie tylko zmieszany, a nie wstrząśnięty. Trudno zakładać wyłącznie ten najlepszy? scenariusz....

Będę musiała zapomnieć o nim i ułożyć sobie życie z kimś innym.

Cytat:
Rozsądek to też pewnego rodzaju emocja. Co zrobisz jeśli te inne emocje wezmą górę? Masz jakiś plan awaryjny?

Myślę że jestem na tyle silna że nie poddam się emocjom.Kiedy wyprowadzałam się od niego emocje też podpowiadały co innego ale rozsądek był górą.

Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 14:40

Czyli nie jesteś wspôłuzaleznione. Czego oczekujesz od nas, ludzi z forum?
Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 14:45

pterodaktyll napisał/a:
Karina napisał/a:
Dlaczego niedobry.

Ano dlatego, że alkoholizmu człek nabawia się na własne życzenia, a nowotworu już raczej nie.......


No i tu też się mylisz bo na nowotwór można zachorować przez palenie tytoniu, solarium, złe odżywianie. Wielu ludzi zdaje sobie z tego sprawę a mimo to zatruwają swój organizm bo liczą na to że ich nie spotka żadna groźna choroba. Tak samo jest z alkoholizmem. Czlowiek najpierw popija tylko na wieczór. Rodzina ostrzega przed nałogiem, ale człowiek nie dopuszcza do tego że może ''wpaść'' i co ci wszyscy ludzie którzy ostrzegają przed rakiem i namawiają do zdrowego trybu życia nie kochają swoich bliskich tylko robią to z litości? Nie twierdzę że każdy wspóluzależniony kocha partnera alkoholika ale nie mówcie mi że dodtyczy to wszystkich.

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 14:46

Maciejka napisał/a:
Czyli nie jesteś wspôłuzaleznione. Czego oczekujesz od nas, ludzi z forum?


Jestem współuzależniona.

Janioł - Pią 06 Mar, 2020 14:51

Karina napisał/a:
o prostu chcę żeby był zawsze trzeźwy bo wtedy czuję się przy nim dobrze.
ZAWSZE …..to pojęcie dla alkoholika zbyt abstrakcyjne ale dla tzw. normalsów ….tylko generalizacja czyli słowa którego lepiej nie nadużywać, i dużo w tym Twoim stwierdzeniu ….marzeń ,,,,,,,Ty byś chciała ale on nie koniecznie.
Karina napisał/a:
A jak mówił ksiądz Dziewiecki ''Uzależniony sam z siebie nie zrobi pierwszy kroku.''
tu pozwolę się nie zgodzić, kto ma ten krok zrobić ? przecież kiedy używasz słowa zawsze to ono w pierwszej kolejności składa się z pierwszego kroku i tego z nomenklatury AA ( pewnikiem o to księdzu chodziło) ale i z tego pierwszego kroku czyli pierwszego dnia trzeźwości, nikt za alkoholika nie wytrzeźwieje i nikt za niego nie zrobi tego kroku i pierwszego i ostatnieg
Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 14:51

A czego od nas oczekujesz? Masz na wszystko odpowiedź, wszystko potrafisz wytłumaczyć, podważyć. Nie wiem czego od nas oczekujesz? Czy w ogóle ma jakiś sens pisanie do Ciebie. Co zamierzasz zrobić ze swoim problemem. To nie minie bo wiesz co robić. To nie katar, nie grypa. Ciężko pracowałam żeby być głęboko wspôłuzaleznione a potem jeszcze ciężej żeby z tego wyjść. Na dziś nawet jak dam się komuś zmanipulować, szybko się orientuje i wychodzę z relacji która mnie niszczy.
Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 14:56

Maciejka napisał/a:
A czego od nas oczekujesz? Masz na wszystko odpowiedź, wszystko potrafisz wytłumaczyć, podważyć. Nie wiem czego od nas oczekujesz? Czy w ogóle ma jakiś sens pisanie do Ciebie. Co zamierzasz zrobić ze swoim problemem. To nie minie bo wiesz co robić. To nie katar, nie grypa. Ciężko pracowałam żeby być głęboko wspôłuzaleznione a potem jeszcze ciężej żeby z tego wyjść. Na dziś nawet jak dam się komuś zmanipulować, szybko się orientuje i wychodzę z relacji która mnie niszczy.


Ja nie daję się zmanipulować. Nie wierzę mu kiedy mówi że nie będzie już pił i nigdy w to nie wierzyłam. Moim problemem jest to że ciągle zastanawiam się co jeszcze mogę zrobić żeby zrozumiał że bez terapii sobie nie poradzi.

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 15:00

Janioł napisał/a:
Karina napisał/a:
o prostu chcę żeby był zawsze trzeźwy bo wtedy czuję się przy nim dobrze.
ZAWSZE …..to pojęcie dla alkoholika zbyt abstrakcyjne ale dla tzw. normalsów ….tylko generalizacja czyli słowa którego lepiej nie nadużywać, i dużo w tym Twoim stwierdzeniu ….marzeń ,,,,,,,Ty byś chciała ale on nie koniecznie.
Karina napisał/a:
A jak mówił ksiądz Dziewiecki ''Uzależniony sam z siebie nie zrobi pierwszy kroku.''
tu pozwolę się nie zgodzić, kto ma ten krok zrobić ? przecież kiedy używasz słowa zawsze to ono w pierwszej kolejności składa się z pierwszego kroku i tego z nomenklatury AA ( pewnikiem o to księdzu chodziło) ale i z tego pierwszego kroku czyli pierwszego dnia trzeźwości, nikt za alkoholika nie wytrzeźwieje i nikt za niego nie zrobi tego kroku i pierwszego i ostatnieg


On mówi że chce przestać pić a kiedy sięga po alkohol mówi ''przeciez jednym piwem sie nie upije'' a potem traci kontrole i wypija wiecej. Ksiądz Dziewiecki mówi że alkoholikowi trzeba pozwolić cierpieć wtedy odczuje konsekwencje własnego picia i to może skłonić go do leczenia.

Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 15:12

Aha czyli oczekujesz od nas recepty żeby przestał pić. Nie ma takiej recepty. Jedyne co możesz zrobić to zająć się własnym życiem i nie dawać mu komfortu picia. Tyle i aż tyle.
Klara - Pią 06 Mar, 2020 15:13

Karina napisał/a:
Ksiądz Dziewiecki mówi że alkoholikowi trzeba pozwolić cierpieć wtedy odczuje konsekwencje własnego picia i to może skłonić go do leczenia.

To prawda, ale do czasu, gdy alkoholik zacznie cierpieć z powodu picia może minąć wiele lat, bo to mityczne "dno" każdy ma na innym poziomie.
Może się też zdarzyć, że nigdy nie dopuści do siebie uczucia, że ma dosyć.
Nie szkoda Ci życia na czekanie na coś, co być może nigdy nie nastąpi?

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 15:19

Klara napisał/a:
Karina napisał/a:
Ksiądz Dziewiecki mówi że alkoholikowi trzeba pozwolić cierpieć wtedy odczuje konsekwencje własnego picia i to może skłonić go do leczenia.

To prawda, ale do czasu, gdy alkoholik zacznie cierpieć z powodu picia może minąć wiele lat, bo to mityczne "dno" każdy ma na innym poziomie.
Może się też zdarzyć, że nigdy nie dopuści do siebie uczucia, że ma dosyć.
Nie szkoda Ci życia na czekanie na coś, co być może nigdy nie nastąpi?


Szkoda mi ale kiedy chcę już odpuścić i zerwać kontakt ogarnia mnie tęsknota i samotność. Myślę wtedy że może cośjeszcze mogę zrobić żeby zaczął bardziej cierpieć przez swoje picie, bo jakieś straty już ponosi.

Klara - Pią 06 Mar, 2020 15:29

Karina napisał/a:
Myślę wtedy że może cośjeszcze mogę zrobić żeby zaczął bardziej cierpieć przez swoje picie, bo jakieś straty już ponosi.

Przypuszczam, że te straty widzisz tylko Ty.

Coś (Ty) możesz zrobić, żeby bardziej cierpiał przez picie - nie widzisz braku sensu wy tym zdaniu? Myślisz, że takie Twoje myślenie jest zgodne z logiką?

Anonymous - Pią 06 Mar, 2020 15:37

Klara napisał/a:
Karina napisał/a:
Myślę wtedy że może cośjeszcze mogę zrobić żeby zaczął bardziej cierpieć przez swoje picie, bo jakieś straty już ponosi.

Przypuszczam, że te straty widzisz tylko Ty.

Coś (Ty) możesz zrobić, żeby bardziej cierpiał przez picie - nie widzisz braku sensu wy tym zdaniu? Myślisz, że takie Twoje myślenie jest zgodne z logiką?


Może ja już nic nie mogę zrobić.
On ma wciąż komfort picia i do tego przyczyniają się też inni ludzie. W pracy często jest nieobecny i jego szef nic z tym nie robi. Jego matka również wie o problemie i jedynie czasem pokrzyczy, a potem zaprasza go do siebie i nie ma tematu.

jal - Pią 06 Mar, 2020 15:40

"Szkoda mi ale kiedy chcę już odpuścić i zerwać kontakt ogarnia mnie tęsknota i samotność. Myślę wtedy że może cośjeszcze mogę zrobić żeby zaczął bardziej cierpieć przez swoje picie, bo jakieś straty już ponosi."

Nie jesteś odosobnionym przypadkiem osoby współuzależnionej,której trudno zrozumieć istotę problemu...

Może wypisz sobie:
- co Ci daje związek z pijącym partnerem,
- a na drugiej kartce co tracisz na skutek tej toksycznej relacji.

Bo może jest tyle plusów ,że się ten związek po prostu opłaca ciągnąć ?

Klara - Pią 06 Mar, 2020 15:50

Jeśli alkoholik pije, jest to WYŁĄCZNIE jego wybór. "Inni ludzie" zawsze się znajdą, bo on zawsze sobie poszuka odpowiedniego towarzystwa.
Matka nie wyrzeknie się swojego dziecka, więc też trudno ją obarczać winą, choć jeśli byłaby stosownie wyedukowana i konsekwentna, mogłaby zdziałać sporo. To prawda.
Karina napisał/a:
Może ja już nic nie mogę zrobić.

Właśnie NIC NIE MOŻESZ ZROBIĆ.
Możesz "tylko" pozwolić mu nadal pić, ale już bez Twojego angażowania się w jego życie.
Jeśli mu na Tobie bardzo zależy, to być może się ocknie, ale na to bym specjalnie nie liczyła, bo jak mówią tutejsi koledzy (trzeźwi) alkoholicy, jedynym co alkoholik naprawdę kocha jest flaszka.

Maciejka - Pią 06 Mar, 2020 16:11

Ja tylko dodam, że zwykle osoby wspôłuzaleznione szukają recepty co zrobić żeby on przestał pić. Bywa, że on przestaje w końcu i taka osoba WSPol nic nie robi ze sobą i ,,,,,zaczyna się koszmar. On przestał pić, chce mieć głos w tym co sobie wzięła wspol i jest jeszcze gorzej jak on pił.
To poczucie winy , że jak nic nie zrobię to on przeze mnie się zapije jest potężną bronią ale alkoholika. On piję bo jest alkoholikiem a ja nie mam supermocny żeby on pić przestał

pietruszka - Pią 06 Mar, 2020 16:48

Karina napisał/a:
Może ja już nic nie mogę zrobić.

Możesz zrobić dla siebie...
-----------
Wiesz, ja metodę - odchodzę to może się ocknie, przerabiałam chyba setki razy, na spokojnie i z nerwem, z pakowaniem wyrzucaniem, zmianą zamków, ale zawsze było gdzieś tam, we mnie było: "a może coś do niego dotrze?"

A potem były kwiaty, zaklęcia, czekania godzinami na schodach, smsy, listy, obietnice, a nawet chwile błogiego braku alkoholu w domu i... wcześniej czy później cyrk zaczynał się na nowo...

Właściwie... to jak podjęłam decyzję o odejściu, o ratowaniu samej siebie, bez tych ukrytych intencji zmiany, to on mi wyciął numer i zaczął się leczyć... Ale to już była jego decyzja, jego krok, jego terapia. Akurat wtedy gdzieś dobił do swojego dna (matka mu też zapowiedziała, że do chaty nie wpuści).
Długo nie wierzyłam, bo statystyki są okrutne, trwałą trzeźwość osiągają naprawdę nieliczni.

No ale taki był jego czas, jego dno, a potem jego praca nad sobą. Nie mam prawa przypisywać sobie jakiejkolwiek roli w jego trzeźwieniu. na szczęście sama zajęłam się sobą, żeby mu nie przeszkadzać (na przykład nie miałam czasu na kontrolowanie go, czy chodzi do poradni, a miewałam jeszcze głupsze współuzależnione pomysły :wysmiewacz: , wtedy jakbym mogła to bym pewnie za niego tę terapię zrobiła, łącznie z pisaniem prac. Dzisiaj to mi się wydaje kuriozalne, ale tak miałam już zryty mózg przez lata współuzależnienia)

jedyne, co teraz możesz zrobić - to to magiczne "zająć się sobą". Cokolwiek ostatecznie zdecydujesz - czy odejść, czy zostać, będzie to z korzyścią dla Ciebie. Poznasz siebie, swoje potrzeby i jeśli będziesz gotowa na nowy związek, nie wpakujesz się w kolejne... bagno.

olga - Pią 06 Mar, 2020 16:59

Cytat:
co jeszcze mogę zrobić żeby zrozumiał że bez terapii sobie nie poradzi.


Nic nie możesz zrobić. Z mojego doświadczenia wynika, że przybliżanie dna alkoholikowi powoduje spadanie na dno współuzależnienia. Jedna się odbije a druga tam zostanie razem z alkoholikiem. Masz ochotę na dno które nazywa się załamanie nerwowe, utrata pracy, bezsenność, brak apetytu, izolacja społeczna?...

czerwonamila - Sob 07 Mar, 2020 13:01

Byłam z chłopakiem uzależnionym przez 4 miesiące. Uświadomiłam sobie i uciekłam. Po co Ci uzależniony facet jeśli jest mnóstwo normalnych trzeźwych ? Szkoda czasu alkoholik pijący nie pijący to zawsze bąbel na wodzie. :roll:
Maciejka - Sob 07 Mar, 2020 13:30

czerwonamila napisał/a:
Szkoda czasu alkoholik pijący nie pijący to zawsze bąbel na wodzie. :roll:

A to już krzywdząca opinia. Alkoholik jest chory do końca życia ale nie osoba z miejsca skresloną. Jeśli pracuje nad sobą to wdg mnie jest bardziej " normalny" niż tzw. zdrowi bez tego problemu. Po prostu żyje z choroba. Uważam, że to wartościowi i wrażliwi i mądrzy ludzie.

czerwonamila - Sob 07 Mar, 2020 13:46

Maciejka napisał/a:
czerwonamila napisał/a:
Szkoda czasu alkoholik pijący nie pijący to zawsze bąbel na wodzie. :roll:

A to już krzywdząca opinia. Alkoholik jest chory do końca życia ale nie osoba z miejsca skresloną. Jeśli pracuje nad sobą to wdg mnie jest bardziej " normalny" niż tzw. zdrowi bez tego problemu. Po prostu żyje z choroba. Uważam, że to wartościowi i wrażliwi i mądrzy ludzie.


Może ja staram się nie pchać w takie relacje, chodź mam duże predyspozycje i może też to być jakieś tam moje przeznaczenie. Jak na razie jestem sama i nie widzę zmian i pewnie długo ich nie zobaczę :)

Maciejka - Sob 07 Mar, 2020 14:03

Ja mam za sobą związek z czynnym alkoholikiem. Znam wielu trzeźwiejacychch alkoholików, sama nie wiem czy bym zaryzykowała kolejny związek z trzeźwiejacym alkoholikiem. Wiem, że jest też wiele osób niedostępnych emocjonalnie i bez uzależnienia. Na dziś nie chce żadnego związku. Natomiast wrzucanie wszystkich alkoholików do jednego worka i mierzenie ich jedna miarę jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Oni nie są trędowaci.
Maciejka - Sob 07 Mar, 2020 14:04

Ja mam za sobą związek z czynnym alkoholikiem. Znam wielu trzeźwiejacychch alkoholików, sama nie wiem czy bym zaryzykowała kolejny związek z trzeźwiejacym alkoholikiem. Wiem, że jest też wiele osób niedostępnych emocjonalnie i bez uzależnienia. Na dziś nie chce żadnego związku. Natomiast wrzucanie wszystkich alkoholików do jednego worka i mierzenie ich jedna miarę jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Oni nie są trędowaci.
pietruszka - Sob 07 Mar, 2020 20:55

Podzieliłam temat, żeby Karinie nie mieszać w jej temacie: https://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=910749#910749
Anonymous - Pon 09 Mar, 2020 09:45

Maciejka napisał/a:
Ja tylko dodam, że zwykle osoby wspôłuzaleznione szukają recepty co zrobić żeby on przestał pić. Bywa, że on przestaje w końcu i taka osoba WSPol nic nie robi ze sobą i ,,,,,zaczyna się koszmar. On przestał pić, chce mieć głos w tym co sobie wzięła wspol i jest jeszcze gorzej jak on pił.
To poczucie winy , że jak nic nie zrobię to on przeze mnie się zapije jest potężną bronią ale alkoholika. On piję bo jest alkoholikiem a ja nie mam supermocny żeby on pić przestał


Właśnie obawiam się że nawet jak on przestanie pić to i tak nie odzyskam spokoju bo będę martwić się że znowu zacznie. W każdym razie nie namawiam już na terapię bo to nie ma sensu. On wie że nie będzie między nami normalnie jak nie skończy z piciem. Ostatni weekend spędziliśmy razem. Pierwszy od dawna kiedy nie upił się. Nie wspominałam o terapii. Nie przypominałam ze nie będziemy razem jak znowu zacznie pić i nie mówiłam nawet "jak dobrze kiedy jesteś trzeźwy" bo wiem że żadne moje słowo nie sprawi że pójdzie się leczyc.

pietruszka - Wto 10 Mar, 2020 19:36

Karina napisał/a:
Właśnie obawiam się że nawet jak on przestanie pić to i tak nie odzyskam spokoju bo będę martwić się że znowu zacznie.


No nie ukrywam, trochę trwał ten strach. Wymagało to trochę pracy, by się pozbyć natrętnych myśli.

jal - Wto 10 Mar, 2020 21:26

Karina napisał/a:
Ostatni weekend spędziliśmy razem. Pierwszy od dawna kiedy nie upił się. Nie wspominałam o terapii. Nie przypominałam ze nie będziemy razem jak znowu zacznie pić i nie mówiłam nawet "jak dobrze kiedy jesteś trzeźwy" bo wiem że żadne moje słowo nie sprawi że pójdzie się leczyc.


Fajnie, tylko że takie postępowanie nie jest zmniejszaniem komfortu picia ale akceptacją zastanej sytuacji.

evita - Śro 11 Mar, 2020 06:24

Karina napisał/a:
On wie że nie będzie między nami normalnie jak nie skończy z piciem

A ja obstawiam coś zupełnie przeciwnego. On wie, że jak się postara to uśpi Twoją czujność i jego przytakiwanie Tobie jest tylko częścią gry :bezradny: obym się myliła ale przeszłam przez to wszystko i doskonale pamiętam jak się miotałam pomiędzy tymi wszystkim zagrywkami. I jaką bym nie obrała strategię to każda wydawała mi się jedyna słuszna a życie i tak poszło sobie zupełnie inną drogą.
Powodzenia i słusznych wyborów :okok:

Anonymous - Sob 28 Mar, 2020 22:32

Chyba stracilam nadzieje ze pojdzie na leczenie. Juz nie prosze go o to. Wczoraj wyszlam od niego bo zaczal pic przy mnie. Dzisiaj tak samo. Gdy obiecywal poprawe mowilam otwarcie ze nie wierze i ze nie mam na niego wplywu. Pomyslalam zeby zerwac kontakt tak jak planowalam ale nasunelo mi sie pytanie ''tylko po co? to nic nie zmieni'' Co o tym mysleć? Czy to normalne ze zaczelam byc obojetna czy moze to objaw depresji?
pterodaktyll - Sob 28 Mar, 2020 22:55

Karina napisał/a:
Pomyslalam zeby zerwac kontakt tak jak planowalam ale nasunelo mi sie pytanie ''tylko po co? to nic nie zmieni''

Owszem zmieni i to bardzo wiele, a przede wszystkim Twoje życie, ale..........najpierw trzeba tą decyzję podjąć i wytrwać przy niej..........

pietruszka - Sob 28 Mar, 2020 23:07

Karina napisał/a:
Pomyslalam zeby zerwac kontakt tak jak planowalam ale nasunelo mi sie pytanie ''tylko po co? to nic nie zmieni''

zdrowe jest zacząć żyć samej, zająć się własną terapią, zdrowieniem, własnym zdrowiem, własnymi zainteresowaniami, relacjami z innymi ludźmi, itd... wtedy się wszystko zmienia.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 10:22

pietruszka napisał/a:
Karina napisał/a:
Pomyslalam zeby zerwac kontakt tak jak planowalam ale nasunelo mi sie pytanie ''tylko po co? to nic nie zmieni''

zdrowe jest zacząć żyć samej, zająć się własną terapią, zdrowieniem, własnym zdrowiem, własnymi zainteresowaniami, relacjami z innymi ludźmi, itd... wtedy się wszystko zmienia.


Tylko co właściwie oznacza być zdrową w sensie nie być współuzależniona? Nie mieć ochoty na kontakt z uzależnionym nawet kiedy fizycznie jest trzeźwy? Zrozumiałam już że żadne moje słowo nie sprawi że on pojdzie sie leczyc. Wyprowadzka nic nie zmieniła i nie zmieni. On ma nadzieje że jak kilka dni nie wypije to uwierze mu że definitywnie skonczyl z tym, ale ja nie wierze w jego obietnice. A co jeżeli zerwę kontakt a on rzeczywiscie podejmie leczenie i bedzie trwal w trzezwosci ? Czy jako osoba wolna, po terapii nie bede juz zainteresowana zwiazkiem z nim?

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 10:29

Zdrowym oznacza żyć swoim życiem , zajmować się swoimi sprawami, tworzyć zdrowe, funkcjonalne relacje, podejmować decyzje racjonalne nie na emocjach. Być zdrowym oznacza że biorę pod uwagę co mówią inni ale mam własne zdanie, podejmuje własne decyzje, jestem oddzielna, świadoma, dorosła osoba co żyje w sposób odpowiedzialny. Moje poczucie własnej wartości jest sterowane od wewnątrz, nie szukam za wszelką cena akceptacji, aprobaty środowiska w którym żyje.
Po terapii zaczęłam być ważna dla siebie, zaczęłam liczyć się ze sobą, moje relacje stały się bardziej funkcjonalne, problemy nie zniknęły ale zyskałam nowe światło, nową perspektywę. Życie stało się lżejsze, łatwiejsze, spokojniejsze

pterodaktyll - Nie 29 Mar, 2020 10:34

Karina napisał/a:
Tylko co właściwie oznacza być zdrową w sensie nie być współuzależniona?

Bardzo dobrze tłumaczy to Biblia, mówiąc "kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Ni więcej ni mniej, tylko dokładnie na ile kochasz samą siebie, tyle miłości jesteś w stanie dać drugiemu człowiekowi. Współuzależnienie charakteryzuje się min tym, że ponad swoje potrzeby przekładasz potrzeby tego drugiego i właściwie Ciebie nie ma, bo cały czas zajmujesz się partnerem i tylko jego potrzeby są ważne. I właśnie tak cały czas postępujesz, a potem pytasz:
Karina napisał/a:
Czy jako osoba wolna, po terapii nie bede juz zainteresowana zwiazkiem z nim?

Nikt nie siedzi w Twojej głowie i nikt Ci nie odpowie na takie pytanie a zresztą skoro wreszcie zrobisz coś naprawdę tylko dla siebie i wreszcie pójdziesz na tą terapię, to odpowiedź sama przyjdzie w odpowiednim czasie.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 11:40

pterodaktyll napisał/a:
Karina napisał/a:
Tylko co właściwie oznacza być zdrową w sensie nie być współuzależniona?

Bardzo dobrze tłumaczy to Biblia, mówiąc "kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Ni więcej ni mniej, tylko dokładnie na ile kochasz samą siebie, tyle miłości jesteś w stanie dać drugiemu człowiekowi. Współuzależnienie charakteryzuje się min tym, że ponad swoje potrzeby przekładasz potrzeby tego drugiego i właściwie Ciebie nie ma, bo cały czas zajmujesz się partnerem i tylko jego potrzeby są ważne. I właśnie tak cały czas postępujesz, a potem pytasz:
Karina napisał/a:
Czy jako osoba wolna, po terapii nie bede juz zainteresowana zwiazkiem z nim?

Nikt nie siedzi w Twojej głowie i nikt Ci nie odpowie na takie pytanie a zresztą skoro wreszcie zrobisz coś naprawdę tylko dla siebie i wreszcie pójdziesz na tą terapię, to odpowiedź sama przyjdzie w odpowiednim czasie.


I znowu nie znajduję w tym siebie bo jego potrzeby nie są dla mnie na pierwszym miejscu. Gdyby tak było nie wyprowadziłabhm się od niego. Mieszkam sama i jest mi z tym dobrze. Chociaż on prosi bym wróciła nie ulegam bo ważniejszy jest dla mnie mój spokój.
Nie jestem osobą która za wszelką cenę szuka akceptacji i aprobaty. Przed terapią psychodynamiczną wypierałam się potrzeby miłości. Dążyłam do samowystarczalności i doskonałości we wszystkim co robiłam. Bliżej było mi do osobowości schizoidalnej niż zależnej (m.in. wycofywanie się z kontaktów emocjonalnych) Uważałam że tylko bycie niezależną i samowystarczalną da mi poczucie bezpieczeństwa. W tamtym czasie byłam zauroczona w innym chłopaku i nie mogłam się z tym pogodzić, starałam się wyprzeć te uczucie. Czułam, że związek emocjonalny z drugą osobą to mój upadek. Na terapii zrozumiałam że nigdy nie będę samowystarczalna, że jest we mnie konflikt emocji - pragnienie miłości którego sie wyparłam i złudne poczucie samowystarczalności. Nie osiągnę szczęścia w pojedynkę. Pogodziłam się z tym i nie chcę znowu wracać do tego co było. Są osoby którym mówię o tym co czuję, zwierzam się i to jest fajne. Nie zamykam się już przed światem. Nie zajmuję tylko sobą, ale też nie poświęcam swojego dobra dla innych. Kiedyś straciłam bliską koleżankę przez swoją samolubność. Dla niej byłam kimś ważnym a ja tego nie doceniałam. Nie obchodziły mnie jej problemy. Wolałam zamknąć się w domu i zadowalać tym jaka jestem niezależna i samowystarczalna.
Oczywiście naprościej być z kimś kto nie ma nałogów,ale nie jest łatwo teraz zapomnieć o tamtym i związać się z innym. A nie chcę wypierać się uczuć tak jak kiedyś to robiłam.

olga - Nie 29 Mar, 2020 12:12

Myślę, że dorabiasz ideologię do współuzależnienia.
Potrzebujesz miłości?... Jak każdy człowiek. Nic dziwnego.
Tyle, że najpierw pokochaj siebie. Jeśli nie będziesz kochać siebie nie dasz jej drugiemu człowiekowi bo jej w Tobie nie ma.
Zastanów się na tym co znaczy "kochać siebie".
Przemyśl i napisz...a potem będziemy się zastanawiać co dalej...

olga - Nie 29 Mar, 2020 12:28

A co jest powodem, że nie chcesz iść na terapię współuzależnienia?
Pomogłaby Ci zrozumieć wiele okołowspoluzaleznieniowych i alkoholowych problemów

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 12:54

olga napisał/a:
Myślę, że dorabiasz ideologię do współuzależnienia.
Potrzebujesz miłości?... Jak każdy człowiek. Nic dziwnego.
Tyle, że najpierw pokochaj siebie. Jeśli nie będziesz kochać siebie nie dasz jej drugiemu człowiekowi bo jej w Tobie nie ma.
Zastanów się na tym co znaczy "kochać siebie".
Przemyśl i napisz...a potem będziemy się zastanawiać co dalej...


Nie dorabiam żadnej ideologii. Po prostu opisałam historie swojej choroby którą pokonałam. Czytając wasze wiadomości wnioskuję że wasze współuzależnienie było następstwem osobowości zależnej lub borderline. Moje zaburzenie było skrajnie inne dlatego wasze rady do mnie nie trafiają.
Co znaczy dla mnie kochac siebie? Przede wszystkim moje dobre samopoczucie jest dla mnie najważniejsze, ale nie kosztem innych. Jestem też lojalna. Szybko się odwdzięczam. Nie jestem podatna na wpływy i potrafie ''wyczuć'' innych ludzi. Jestem ambitna. Wiem że dopóki mam zdrowie nie zginę. Zawsze zarobie sama na wlasne utrzymanie.
Mysle ze tyle wystarczy

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 12:59

olga napisał/a:
A co jest powodem, że nie chcesz iść na terapię współuzależnienia?
Pomogłaby Ci zrozumieć wiele okołowspoluzaleznieniowych i alkoholowych problemów


Chcialam isc ale z braku czasu nie moge. Pracuje w każdym dniu tygodnia do pozna. Nie mam wplywu na to kiedy bede miala wolne.

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:01

Moje współuzależnienie było wyniesione z domu rodzinnego. Ojciec był ptzemovowcem ale niealkoholikiem. Nie miałam tzw, zdrowego wzorca ani żony, ani matki, ani dziecka. Nie wiedziałam co znaczy być szczesliwa, co to jest normalność. Dla mnie normalność to było to co w domu rodzinnym było normalne.
Nie ma stuprocentowo zdrowych rodzin. Tyle ode mnie w temacie mojego współuzależnienia.
Ty piszesz, że nie potrzebujesz terapii a jednak uważasz, że jesteś wspôłuzaleznione.
Skoro wiesz co robić to dlaczego nie wyjdziesz że współuzależnienia?

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:03

Maciejka napisał/a:
Moje współuzależnienie było wyniesione z domu rodzinnego. Ojciec był ptzemovowcem ale niealkoholikiem. Nie miałam tzw, zdrowego wzorca ani żony, ani matki, ani dziecka. Nie wiedziałam co znaczy być szczesliwa, co to jest normalność. Dla mnie normalność to było to co w domu rodzinnym było normalne.
Nie ma stuprocentowo zdrowych rodzin. Tyle ode mnie w temacie mojego współuzależnienia.
Ty piszesz, że nie potrzebujesz terapii a jednak uważasz, że jesteś wspôłuzaleznione.
Skoro wiesz co robić to dlaczego nie wyjdziesz że współuzależnienia?


W którym miejscu napisałam ze nie potrzebuje terapii?

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:03

A współuzależnienie to nadodpoqiedzialnosc i nadkontrola. Starczy tak nie postępować i człowiek zdrowy Zastąpić chore zachowania zdrowymi i już
Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:05

Karina napisał/a:
Maciejka napisał/a:
Moje współuzależnienie było wyniesione z domu rodzinnego. Ojciec był ptzemovowcem ale niealkoholikiem. Nie miałam tzw, zdrowego wzorca ani żony, ani matki, ani dziecka. Nie wiedziałam co znaczy być szczesliwa, co to jest normalność. Dla mnie normalność to było to co w domu rodzinnym było normalne.
Nie ma stuprocentowo zdrowych rodzin. Tyle ode mnie w temacie mojego współuzależnienia.
Ty piszesz, że nie potrzebujesz terapii a jednak uważasz, że jesteś wspôłuzaleznione.
Skoro wiesz co robić to dlaczego nie wyjdziesz że współuzależnienia?



W którym miejscu napisałam ze nie potrzebuje terapii?

Ok. Nie chcesz z niej skorzystać, nie możesz. Jak piszemy zwrotki na czym polega współuzależnienie to dajesz kontrargumenty, że jest inaczej i nie widzisz tego. Ja i inni dzielimy się swoim doświadczeniem. Od terapii i leczenia są psychoterapeuci

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:09

Maciejka napisał/a:
A współuzależnienie to nadodpoqiedzialnosc i nadkontrola. Starczy tak nie postępować i człowiek zdrowy Zastąpić chore zachowania zdrowymi i już


Nadodpowiedzialna już nie jestem ale często sprawdzam telefonicznie czy jest trzezwy pomimo swiadomości że nawet jak będzie trzeźwy to tylko na chwile. Jak trzeźwy to jesst szansa że spotkamy się. Jak nietrzeźwy to wiem że nic z tego.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:12

[quote="Maciejka"][quote="Karina"]
Maciejka napisał/a:
Jak piszemy zwrotki na czym polega współuzależnienie to dajesz kontrargumenty, że jest inaczej i nie widzisz tego. Ja i inni dzielimy się swoim doświadczeniem. Od terapii i leczenia są psychoterapeuci


Bo tak jak pisałam wy przejawiałyście osobowość borderline a ja nie.
Jeżeli mi nie wierzysz to po prostu napisz i wszystko będzie jasne.

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:13

Karina napisał/a:
Nadodpowiedzialna już nie jestem ale często sprawdzam telefonicznie czy jest trzezwy pomimo swiadomości że nawet jak będzie trzeźwy to tylko na chwile. Jak trzeźwy to jesst szansa że spotkamy się. Jak nietrzeźwy to wiem że nic z tego.


To jest nadkontrola a nie nadodpowiedzialnosc. Filar współzależnienia.
Nadkontrola to dwonienie żeby sprawdzić np; czy jest trzeźwy, liczenie kieliszków, co robi, gdzie przebywa, z kim się spotyka.
Te filary wspołuzaleznienia maja szereg przeróznych zachowań i to jest do zrobienia na terapii.

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:18

Karina napisał/a:

Bo tak jak pisałam wy przejawiałyście osobowość borderline a ja nie.

Terapeuta powiedział że mam cechy ddd a nie zaburzenia osobowosci. Jesteś z branzy żeby stawiać takie diagnozy?
Psychiatrzy przestrzegają żeby ne diagnozować i nie szufladkowac ludzi bo krzywde można komus tym zrobić.
Spokojnie mi jej nie zrobisz bo ja dawno zdiagnozowana przez specjalistów. Moge Ci jeszcze napisać że mam tez zdiagnowaną wiekszy poziom lęku niz inni bo mam taki temperament i tak juz mi zostanie. Przyjęłamto do wiadomosci, zaakceptowałam i umiem sobie z tym radzić.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:18

Maciejka napisał/a:
Karina napisał/a:
Nadodpowiedzialna już nie jestem ale często sprawdzam telefonicznie czy jest trzezwy pomimo swiadomości że nawet jak będzie trzeźwy to tylko na chwile. Jak trzeźwy to jesst szansa że spotkamy się. Jak nietrzeźwy to wiem że nic z tego.


To jest nadkontrola a nie nadodpowiedzialnosc. Filar współzależnienia.
Nadkontrola to dwonienie żeby sprawdzić np; czy jest trzeźwy, liczenie kieliszków, co robi, gdzie przebywa, z kim się spotyka.
Te filary wspołuzaleznienia maja szereg przeróznych zachowań i to jest do zrobienia na terapii.


Tak wiem.
Miałam napisać : ''Nadodpowiedzialna juz nie jestem ale nadkontroluje. Czesto sprawdzam...'

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:22

Jest taki tekst w necie wyjaśnaijacy co to jest nadodpowiedzialnosc. Taka tabelka; gdy czuje odpowiedzialna wobec innych i to są zdrowe zachowania i gdy czuję się odpowiedzialna za innych i to jest wąłśnie nadodpowiedzialnosc do zmiany zachowań.
Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:25

Maciejka napisał/a:
Karina napisał/a:

Bo tak jak pisałam wy przejawiałyście osobowość borderline a ja nie.

Terapeuta powiedział że mam cechy ddd a nie zaburzenia osobowosci. Jesteś z branzy żeby stawiać takie diagnozy?
Psychiatrzy przestrzegają żeby ne diagnozować i nie szufladkowac ludzi bo krzywde można komus tym zrobić.
Spokojnie mi jej nie zrobisz bo ja dawno zdiagnozowana przez specjalistów. Moge Ci jeszcze napisać że mam tez zdiagnowaną wiekszy poziom lęku niz inni bo mam taki temperament i tak juz mi zostanie. Przyjęłamto do wiadomosci, zaakceptowałam i umiem sobie z tym radzić.


Przepraszam. Przesadziłam. U mnie też nie stwierdzono zaburzen osobowości ale ja często myśląc o sobie sprzed lat nazywam to zaburzeniem osobowości. Mówienie o kimś że jest DDD jest bezsensu moim zdaniem. Rozmawiałam o tym kiedyś z psychiatrą i powiedział mi że DDD/DDA to ogólna nazwa wszystkich problemów emocjonalnych wynikających z doświadczeń z dzieciństwa. Dlatego ja osobiście nie lubie tego określenia. Karen Horney nazywa to nerwicą charakteru https://pl.wikipedia.org/wiki/Karen_Horney

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:30

A ja lubię takie okreslenie i kazde DDD/DDA ma pewne cechy w mniejszym stopniu a inne w większym. Psychiatrzy też są rózni a ja mam rózne doswiadzenia z lekarzami tej specjalnosci nie konieczne przyjemne. Psychoterapeuci tez są rózni jeden konkrtnej osobie podpasuje a inny nie.
Na dzis po terapii wspóluzaleznienia, terapii częsciowej DDD i pisania na forum i autoterapii uwazam sie za osobe dosc zdrową i emocjonalnie a umysłowo to zaden leakrz psychaiatra nie stwierdził ządnej choroby u mnie także jest ok. Po prostu mozna powiedziec że jestem wyleczonym osobnikiem.z przytupem. :mgreen:

jal - Nie 29 Mar, 2020 13:38

Karina wygląda na to że wszytko wiesz lepiej... skoro jest tak fajnie do dlaczego jest byle jak ?
Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:44

Maciejka napisał/a:
A ja lubię takie okreslenie i kazde DDD/DDA ma pewne cechy w mniejszym stopniu a inne w większym. Psychiatrzy też są rózni a ja mam rózne doswiadzenia z lekarzami tej specjalnosci nie konieczne przyjemne. Psychoterapeuci tez są rózni jeden konkrtnej osobie podpasuje a inny nie.
Na dzis po terapii wspóluzaleznienia, terapii częsciowej DDD i pisania na forum i autoterapii uwazam sie za osobe dosc zdrową i emocjonalnie a umysłowo to zaden leakrz psychaiatra nie stwierdził ządnej choroby u mnie także jest ok. Po prostu mozna powiedziec że jestem wyleczonym osobnikiem.z przytupem. :mgreen:


Własnie kazdy DDD ma pewne cechy neurotyczne ale nie identyczne. Moje problemy tak jak pisałam pod schizoidalizm podchodziły. Mam kolezanke z cechami borderline wiec zupelne przeciwieństwo. Nie wyobrażam sobie wspólnej terapii dla tak różnych osob.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:48

jal napisał/a:
Karina wygląda na to że wszytko wiesz lepiej... skoro jest tak fajnie do dlaczego jest byle jak ?


Odnieś sie konkretnie do jakiejs mojej wypowiedzi bo nie wiem co masz na mysli. Napisalam przeciez ze jestem wspoluzalezniona, ze nadmiernie kontroluje.

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:49

Karina napisał/a:
Nie wyobrażam sobie wspólnej terapii dla tak różnych osob.


Właśnie i tu jest problem, nie widzisz siebie na terapii. Jest jescze terapia indywidualna.
łyknełas terapii i teraz wiesz lepiej od specjalistów co jest dla Ciebie dobre a co nie.
Ja nie wiem lepiej. Skoro w rozmowie ze mną psychiatra czy terapeuta mówi , ze nie widzi choroby , problemu to uważam , ze tego nie potrzebuje. Jeśli jednak terapeuta zaproponował by mi jakś terapie to pewnie bym nad tym pomyślała i pewnie bym tego spróbowała,

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:51

Maciejka napisał/a:
Karina napisał/a:
Nie wyobrażam sobie wspólnej terapii dla tak różnych osob.


Właśnie i tu jest problem, nie widzisz siebie na terapii. Jest jescze terapia indywidualna.
łyknełas terapii i teraz wiesz lepiej od specjalistów co jest dla Ciebie dobre a co nie.
Ja nie wiem lepiej. Skoro w rozmowie ze mną psychiatra czy terapeuta mówi , ze nie widzi choroby , problemu to uważam , ze tego nie potrzebuje. Jeśli jednak terapeuta zaproponował by mi jakś terapie to pewnie bym nad tym pomyślała i pewnie bym tego spróbowała,


A to wy jestescie specjalistami?

olga - Nie 29 Mar, 2020 13:52

Gdybyś nie miała żadnych problemów emocjonalnych, gdybyś była całkiem zdrowa to uciekłabyś od alkoholika w sensie emocjonalnym nie tylko fizycznym bo wyprowadzka to za mało....kręcisz się cały czas wokół niego, myślisz o nim, pragniesz by nie pił, uważasz, że jego niepicie rozwiązałoby wszystkie Twoje problemy....a tak to nie działa....to Ty musisz rozwiązać swoje problemy, zadbać o swój komfort psychiczny...
Chcesz mieć kogoś kto będzie zajmował Twój czas i myśli i kto będzie Ci sprawiał trochę problemów? Przygarnij psa albo kota. Znacznie przyjemniej jest sprzątać psie kupy i siki jak partnera alkoholika, który powinien być dla Ciebie oparciem a nie balastem...

Wiesz jak ja się poczułam gdy ostatecznie wyrzuciłam z domu mojego już wtedy byłego męża?
Jakbym zrzuciła z pleców wór zgniłych śmierdzących kartofli i mogła wreszcie nabrać głęboko świeżego powietrza w płuca

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 13:56

olga napisał/a:
Gdybyś nie miała żadnych problemów emocjonalnych, gdybyś była całkiem zdrowa to uciekłabyś od alkoholika w sensie emocjonalnym nie tylko fizycznym bo wyprowadzka to za mało....kręcisz się cały czas wokół niego, myślisz o nim, pragniesz by nie pił, uważasz, że jego niepicie rozwiązałoby wszystkie Twoje problemy....a tak to nie działa....to Ty musisz rozwiązać swoje problemy, zadbać o swój komfort psychiczny...
Chcesz mieć kogoś kto będzie zajmował Twój czas i myśli i kto będzie Ci sprawiał trochę problemów? Przygarnij psa albo kota. Znacznie przyjemniej jest sprzątać psie kupy i siki jak partnera alkoholika, który powinien być dla Ciebie oparciem a nie balastem...

Wiesz jak ja się poczułam gdy ostatecznie wyrzuciłam z domu mojego już wtedy byłego męża?
Jakbym zrzuciła z pleców wór zgniłych śmierdzących kartofli i mogła wreszcie nabrać głęboko świeżego powietrza w płuca


A moze to po prostu milosc i dlatego kręcę się wokół niego?

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 13:57

Sama piszesz, ze jesteś wpołuzalezniona a jak prponuje ktos z nas iakas terapie to zaprzeczasz.
Ja nie ejstem specjalistą, może xle sformułowałam wypowedź.
Chodziło mi o to mniej wiecej co napisał jal, że skoro wiesz lepiej to dlaczego jest takzle.
Skoro nie widzisz siebie z innymi osobami an grupie to jest jeszcze terapia indywidualna, Można nawet przez internet to zrobić. Tylko podpowiedź .
Zasugerowałam, ze jak nie pójdę przynajmniej na konsultację to nie wiem czy potrzebuję terapii czy nie. O to mi chodziło.
Nie osoba z forum stawia tylko specjalista. My dzielimy się tylko doswiadczeniem.

olga - Nie 29 Mar, 2020 13:57

Karina, wszystkie osoby współuzależnione przejawiają zespół wspólnych zachowań i na terapii współuzależnienia nad tymi zachowaniami się pracuje....
olga - Nie 29 Mar, 2020 14:00

Karina, prawdziwa miłość nie niszczy....
Nie widzisz, że ta "miłość" Ciebie niszczy?
Napisz co rozumiesz pod pojęciem "miłość" i jak sobie wyobrażasz związek dwojga ludzi

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 14:00

W takim razie skonsultuje sie z terapeutą zeby dowiedziec się w czym tkwi problem.
pterodaktyll - Nie 29 Mar, 2020 14:00

Karina napisał/a:
A moze to po prostu milosc i dlatego kręcę się wokół niego?

W takim razie bardzo Ci współczuję takiej miłości..........

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 14:00

Karina napisał/a:
A moze to po prostu milosc i dlatego kręcę się wokół niego?

Skoro ppracowałaś nad relacjami to zakładam, ze wiesz jak wyglada albo masz wyobrażenie zdrowej relacji. Wiesz co to jest osoba dostepna emocjonalnie.

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 14:02

Karina napisał/a:
W takim razie skonsultuje sie z terapeutą zeby dowiedziec się w czym tkwi problem.


O nareszcie konstruktywna wyppowieź.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 14:02

olga napisał/a:
Karina, prawdziwa miłość nie niszczy....
Nie widzisz, że ta "miłość" Ciebie niszczy?
Napisz co rozumiesz pod pojęciem "miłość" i jak sobie wyobrażasz związek dwojga ludzi


Ta milosc daje mi szczescie na chwile kiedy jest trzezwy a potem cierpie i wolalabym juz nie kochac,

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 14:05

Karina napisał/a:
Ta milosc daje mi szczescie na chwile kiedy jest trzezwy a potem cierpie i wolalabym juz nie kochac,



Nieczytany post


Nie to nie miłósc, to współuzaleznienie. Moje samopoczucie zalezy od tego co zrobi alkoholik. Jak jest trzęźwy to czuje śie swietnie jak jest pijany to mam poczucie porazki. To wspóluzaleznienie a nie miłosć.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 14:07

Maciejka napisał/a:
Karina napisał/a:
Ta milosc daje mi szczescie na chwile kiedy jest trzezwy a potem cierpie i wolalabym juz nie kochac,



Nieczytany post


Nie to nie miłósc, to współuzaleznienie. Moje samopoczucie zalezy od tego co zrobi alkoholik. Jak jest rzęźwy to czuje śie swietnie jak jest pijany to mam poczucie porazki. To wspóluzaleznienie a nie miłosć.


Czyli osoba ktora kocha na prawde nie cierpi gdy bliska osoba jest pijana?

olga - Nie 29 Mar, 2020 14:07

Pobujasz się jeszcze trochę na tej emocjonalnej huśtawce i kiedyś zapragniesz z niej zeskoczyć...przynajmniej ja tak miałam...
Nie masz czasami wrażenia, że jest ich dwóch? Jeden ten cudowny, który potrafi być trzeźwy a drugi ten pijak, który chce Cię wpędzić do grobu? Który jest prawdziwy? A może to Ty masz schizofrenię?

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 14:10

Karina napisał/a:
Czyli osoba ktora kocha na prawde nie cierpi gdy bliska osoba jest pijana?

Osoba , która kocha potrafi zadbac o swoje samopoczucie i nie stara się wybawaiac ani leczyc ani nainczyć dorosłego faceta. Osoba zdrowa emocjonalnie. Facet to patrner nie dziecko przerosniee, nie beidny misiaczek.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 14:10

olga napisał/a:
Pobujasz się jeszcze trochę na tej emocjonalnej huśtawce i kiedyś zapragniesz z niej zeskoczyć...przynajmniej ja tak miałam...
Nie masz czasami wrażenia, że jest ich dwóch? Jeden ten cudowny, który potrafi być trzeźwy a drugi ten pijak, który chce Cię wpędzić do grobu? Który jest prawdziwy? A może to Ty masz schizofrenię?


Mam takie wrazenie ale nie tylko ja tak go postrzegam. Znajomi również.

olga - Nie 29 Mar, 2020 14:13

Karina, czasami ludzie spożywają alkohol, nawet zdarza im się upić...jeśli nie są uzależnieni to problem taki, że na drugi dzień mają kaca i to oni cierpią a nie ich partnerzy...

Zobacz....8 lat minęło jak rozstałam się z alkoholikiem i zaskoczyło mnie Twoje pytanie, w pierwszym momencie nie wiedziałam o co Ci chodzi.... Jak można cierpieć z powodu tego, że partner się upił...

olga - Nie 29 Mar, 2020 14:16

Karina napisał/a:
olga napisał/a:
Pobujasz się jeszcze trochę na tej emocjonalnej huśtawce i kiedyś zapragniesz z niej zeskoczyć...przynajmniej ja tak miałam...
Nie masz czasami wrażenia, że jest ich dwóch? Jeden ten cudowny, który potrafi być trzeźwy a drugi ten pijak, który chce Cię wpędzić do grobu? Który jest prawdziwy? A może to Ty masz schizofrenię?


Mam takie wrazenie ale nie tylko ja tak go postrzegam. Znajomi również.


I nie masz z tego powodu dyskomfortu?

Ja się obawiałam, że jak tego nie przerwę to sama znajdę się na psychiatrii

Maciejka - Nie 29 Mar, 2020 14:17

Olga normalnie ; on jest pijany aja mam laca...emocjonalnego i moralnego.
Jak to kiedyś z dzisiejszej perspktywy niekoniecznie zdrowo/ madrze się myślało. Napisałm o sobie te ostatnie zdanie.

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 15:00

olga napisał/a:


I nie masz z tego powodu dyskomfortu?

Ja się obawiałam, że jak tego nie przerwę to sama znajdę się na psychiatrii


Przeszkadza mi to chociaż już nie przeraża mnie tak bardzo myśl o tym że nigdy nie przestanie pić jak przerażała mnie kiedyś. Może dlatego że nie mieszkamy już razem i nie często widzę go pijanego. Przyzwyczaiłam się do takiego związku. Nie wiem czy to miłość czy zwykłe zakochanie ale mam nadzieję że kiedyś to uczucie minie. Jak nie dzieki terapii to z biegiem czasu i nie będzie mi brakować go. Dowiedziałam się od znajomych że mówił im że jest pewny że wrócę do niego bo go kocham. Czyli nie obchodzi go to że cierpię z powodu jego pijaństwa.

Linka - Nie 29 Mar, 2020 15:20

Karina napisał/a:
Nie wiem czy to miłość czy zwykłe zakochanie ale mam nadzieję że kiedyś to uczucie minie.

Miłość nie jest uczuciem. Nie umiem tego sama wytłumaczyć, ale może poczytaj tu https://zwierciadlo.pl/seks/czy-milosc-jest-uczuciem

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 23:15

Zadałam sobie pytanie ''Jak odejdę on może zmotywować się do podjecia leczenia, czemu więc nie odchodzę?'' Na początku tłumaczyłam to lękiem przed tęsknotą ale potem zrozumiałam że tak na prawde nie chcę go zranić. Nie chcę żeby cierpiał. Jestem nadopiekuńcza.
Znalazłam taką wypowiedz psychoterapeutki : Współuzależnienie może rozwinąć się na podstawie jednego niewielkiego deficytu, jednak jakaś postawa musi być. Wystarczy obniżona samoocena czy wpojony w procesie wychowania altruizm. Osoby uzależnione szukają czułych punktów i w nie uderzają manipulacyjnymi zagrywkami. Oczywiście nie robią tego celowo, lecz pod wpływem nałogu. Jednak takie zachowanie powoduje, że stan tej drugiej osoby się pogarsza i coraz bardziej staje się ona uwikłana.źródło


Chociaż miło byłoby wierzyć, że ludzie pomagają sobie nawzajem wyłącznie powodowani miłością bliźniego, wiele aktów miłosierdzia wynika z czysto egoistycznych pobudek. Często pomagamy innym nie z dobrego serca, ale dlatego, że dzięki takiemu postępowaniu możemy coś zyskać. Minimalna korzyść z udzielenia komuś pomocy to poprawienie sobie samopoczucia i uniknięcie poczucia winy, które dręczyłoby nas, gdybyśmy odmówili wsparcia. Z punktu widzenia teorii autoprezentacji jedna z korzyści płynących z pomagania innym polega na tym, że tego typu uczynki – ogólnie rzecz biorąc – sprawiają dobre wrażenie. Dlatego też czasami wyrządzamy komuś przysługę, dajemy prezent czy udzielamy pomocy innego rodzaju po to, by wywrzeć pozytywne wrażenie albo zyskać uznanie.
źródło

Anonymous - Nie 29 Mar, 2020 23:39

Jakiś czas temu powiedział mi że kiedy ja i jego mama nie odzywamy się do niego pojawiają się myśli samobójcze.
Wiem że powinien poczuć konsekwencje swojego alkoholizmu ale kiedy stawiam na swoim nie mogę znieść myśli że cierpi. Od dziecka uczono mnie że nie należy nikogo krzywdzić, że trzeba wybaczać. Dawać szanse.

jal - Nie 29 Mar, 2020 23:39

Karina napisał/a:
Zadałam sobie pytanie ''Jak odejdę on może zmotywować się do podjecia leczenia, czemu więc nie odchodzę?'' Na początku tłumaczyłam to lękiem przed tęsknotą ale potem zrozumiałam że tak na prawde nie chcę go zranić. Nie chcę żeby cierpiał. Jestem nadopiekuńcza.


Przez zaniechanie pomagasz mu w chlaniu... nie stosujesz twardej miłości lecz naiwną.
Starasz się być specjalistką od swojego współuzależnienia - niestety to nie tędy droga.

Maciejka - Pon 30 Mar, 2020 05:04

Karina napisał/a:
Jakiś czas temu powiedział mi że kiedy ja i jego mama nie odzywamy się do niego pojawiają się myśli samobójcze.
Wiem że powinien poczuć konsekwencje swojego alkoholizmu ale kiedy stawiam na swoim nie mogę znieść myśli że cierpi. Od dziecka uczono mnie że nie należy nikogo krzywdzić, że trzeba wybaczać. Dawać szanse.


Innym dajesz szansę a sobie samej? Czy sama siebie można krzywdzić?

Anonymous - Pon 30 Mar, 2020 09:43

Maciejka napisał/a:
Karina napisał/a:
Jakiś czas temu powiedział mi że kiedy ja i jego mama nie odzywamy się do niego pojawiają się myśli samobójcze.
Wiem że powinien poczuć konsekwencje swojego alkoholizmu ale kiedy stawiam na swoim nie mogę znieść myśli że cierpi. Od dziecka uczono mnie że nie należy nikogo krzywdzić, że trzeba wybaczać. Dawać szanse.


Innym dajesz szansę a sobie samej? Czy sama siebie można krzywdzić?


Wiem że krzywdze siebie i nie chce tego ale moja chora nadwrażliwość na innych jest silniejsza. Będę z tym walczyć.

Anonymous - Pon 30 Mar, 2020 09:47

jal napisał/a:
Karina napisał/a:
Zadałam sobie pytanie ''Jak odejdę on może zmotywować się do podjecia leczenia, czemu więc nie odchodzę?'' Na początku tłumaczyłam to lękiem przed tęsknotą ale potem zrozumiałam że tak na prawde nie chcę go zranić. Nie chcę żeby cierpiał. Jestem nadopiekuńcza.


Przez zaniechanie pomagasz mu w chlaniu... nie stosujesz twardej miłości lecz naiwną.
Starasz się być specjalistką od swojego współuzależnienia - niestety to nie tędy droga.


Terapia psychodynamiczna nauczyła mnie tego by ''zagłębiać się w siebie'', bo człowiek w wiekszym stopniu kieruje sie podświadomością niż świadomością i tylko odkrycie tego co leży w podświadomości może na prawde wyzwolić z cierpienia.

jal - Pon 30 Mar, 2020 10:11

Karina jesteś odporna na sugestie... skoro wiesz lepiej , to poco bić pianę ?
Powodzenia...

Maciejka - Pon 30 Mar, 2020 13:08

Karina napisał/a:


Wiem że krzywdze siebie i nie chce tego ale moja chora nadwrażliwość na innych jest silniejsza. Będę z tym walczyć.


A ja nie walczę ze swoją nadwrażliwością. Nauczyłam się z niej korzystać i czerpać ile wlezie. Więcej widzę , mocniej czuje i głębiej i jestem szczęśliwa choć czasem pobolewa głową bo forsycja pyli :mgreen:

Maciejka - Pon 30 Mar, 2020 13:12

[quote="Karina"

Terapia psychodynamiczna nauczyła mnie tego by ''zagłębiać się w siebie'', bo człowiek w wiekszym stopniu kieruje sie podświadomością niż świadomością i tylko odkrycie tego co leży w podświadomości może na prawde wyzwolić z cierpienia.[/quote]

A mnie wyzwoliło z cierpienie solidne przyłożenie się do terapii, wybaczenie sobie i światu, akceptacja tego co było i jest i zgoda na bycie sobą taka jaką jestem i zgoda żeby inni żyli jak chcieli wdg swojego widzimisię.

olga - Pon 30 Mar, 2020 13:48

Karina za dużo teoretyzuje i tym sposobem usprawiedliwia swoje zachowania zamiast wziąć się solidnie za terapię dla współuzależnionych.
pterodaktyll - Pon 30 Mar, 2020 14:31

olga napisał/a:
Karina za dużo teoretyzuje

Karina przede wszystkim gra w ulubioną grę współuzależnionych pt "Tak, ale........."

Anonymous - Pon 30 Mar, 2020 16:15

Maciejka napisał/a:


A ja nie walczę ze swoją nadwrażliwością. Nauczyłam się z niej korzystać i czerpać ile wlezie. Więcej widzę , mocniej czuje i głębiej i jestem szczęśliwa choć czasem pobolewa głową bo forsycja pyli :mgreen:


Przez moją nadwrażliwość jestem wykorzystywana. On nie chce się leczyć i jest pewien że prędzej czy poźniej i tak wrócę bo mam miękie serce.

Linka - Pon 30 Mar, 2020 16:32

Karina napisał/a:
Przez moją nadwrażliwość jestem wykorzystywana

To nie jest nadwrażliwość, to jest współuzależnienie.

Maciejka - Pon 30 Mar, 2020 16:33

To nie nadwrażliwość tylko współuzależnienie. Przymus pomagania innym na siłę, uleganie manipulacjom.
Anonymous - Pon 30 Mar, 2020 16:39

Maciejka napisał/a:
To nie nadwrażliwość tylko współuzależnienie. Przymus pomagania innym na siłę, uleganie manipulacjom.


Tak współuzależnienie które objawia się nadwrażliwością, nadopiekuńczością. Przytoczyłam wcześniej fragment, wypowiedz terapeutki Współuzależnienie może rozwinąć się na podstawie jednego niewielkiego deficytu, jednak jakaś postawa musi być. Wystarczy obniżona samoocena czy wpojony w procesie wychowania altruizm.
Ulegam, bo czuję przymus pomagania, bo tak wypada. Tak mi wpojono.

Anonymous - Pon 30 Mar, 2020 16:41

Najdziwniejsze jest to że wiem że robie źle, że powinnam pozostawić go samemu sobie. W końcu tego boi się najbardziej, ale nie umiem. Lituję się nad nim.
Maciejka - Pon 30 Mar, 2020 16:42

I co z tym wpojeniem zrobisz? A wiesz co to jest racjonalizacja? A zaprzeczanie, wyparcie, mechanizm iluzji i zaprzeczania?
Maciejka - Pon 30 Mar, 2020 16:42

Karina napisał/a:
Najdziwniejsze jest to że wiem że robie źle, że powinnam pozostawić go samemu sobie. W końcu tego boi się najbardziej, ale nie umiem. Lituję się nad nim.

A jakie masz z tego korzyści?

Anonymous - Pon 30 Mar, 2020 16:46

Maciejka napisał/a:
Karina napisał/a:
Najdziwniejsze jest to że wiem że robie źle, że powinnam pozostawić go samemu sobie. W końcu tego boi się najbardziej, ale nie umiem. Lituję się nad nim.

A jakie masz z tego korzyści?


Brak wyrzutów sumienia bo nie pozostawiłam go samego. Jednak potem czuję złość do siebie że nie jestem konsekwentna.

Maciejka - Pon 30 Mar, 2020 16:59

To jak z tymi wyrzutami sumienia/ z poczuciem winy skoro jesteś zła na siebie?
Taki mechanizm nazywa się ...zamienianiem jednego uczucia na inne bo ....złość wolno czuć ale poczucie winy...a niby dlaczego skoro ratuje biednego dużego chłopca....

jal - Pon 30 Mar, 2020 16:59

Karina napisał/a:
Najdziwniejsze jest to że wiem że robie źle, że powinnam pozostawić go samemu sobie. W końcu tego boi się najbardziej, ale nie umiem. Lituję się nad nim.


Pomagasz w chlaniu... gdybym miał takie warunki stworzone przez moją żonę to bym pił do dziś albo raczej już bym nie żył.

Klara - Pon 30 Mar, 2020 17:11

Karina!
Przeczytaj (krótki) wątek Luski: https://www.komudzwonia.p...der=asc&start=0
Ona miała 8 lat dobrego życia, ale wszystko się zmieniło, bo uzależnienie wzięło górę.
Ty nawet tego nie będziesz miała. Ten chłopak jest ciągle pijany, a alkoholizm ulega pogłębieniu. Jeśli nie wyobrażasz sobie jak może za kilka lub kilkanaście lat wyglądał, to poszukaj bezdomnego na pierwszym z brzegu dworcu i mu się przyjrzyj, oraz wyobraź sobie siebie żyjącą w pobliżu takiego człowieka.

pietruszka - Wto 31 Mar, 2020 03:23

Karina napisał/a:
bo mam miękie serce.

Kto ma miękkie serce, ten powinien mieć twardą d***.

Alkoholizm to taka choroba, której miękkim sercem się nie uleczy. A nawet jest wręcz odwrotnie.
I trzeba naprawdę kochać, by umieć za stosować twardą miłość, zostawić, puścić, pozwolić dorosnąć, a nawet pozwolić walnąć łbem o posadzkę, czy gorzej... pozwolić komuś walnąć od środka w wieko trumny. Trzeba naprawdę ogromnej miłości, by zgodzić się by ktoś upadł na własne dno, upodlił się do granic własnej możliwości. Trzeba ogromnej wiary i siły, by wzruszyć ramionami, gdy alkoholik bredzi o próbach samobójczych i samozaparcia, by zadzwonić i oddać takiego delikwenta odpowiednim służbom, by zajęły się niedoszłym samobójcą, odstawiając go do psychiatryka, gdzie jego miejsce. Trzeba mieć mało wrażliwe powonienie, by zostawić alkoholika w kałuży własnych wymiocin. Tu kończy się wcześniej czy później romantyzm, choć zwykle właśnie na początku alkoholicy wydają się tacy atrakcyjni, czasem nawet szalenie romantyczni, bo i kwiatki przyniesie (na przeprosiny) i raj obieca.
Mój ulubiony współuzależnieniowy cytat?

Kopciuszek to tylko bajka. Twój królewicz będzie prawdopodobnie wymiotował w Twój szklany pantofelek [Janet G. Woititz]

Czy zdrowa emocjonalnie osoba może być zainteresowana takim związkiem? Czy raczej brak jej instynktu samozachowawczego?

:

Maciejka - Wto 31 Mar, 2020 07:16

Karina a co takiego wydarzyło się na terapii, która kiedyś była albo po niej , że nie chcesz brać pod uwagę żadnych sugestii tylko wiesz po prostu lepiej?
Wiem , że jak ktoś się sparzył na jednej pomocy specjalistów , terapeutów nie ludzi z forum to potem opornie idzie skorzystać z innej pomocy oferowanej przez innych terapeutów.

Whiplash - Wto 31 Mar, 2020 07:36

Karina napisał/a:
Lituję się nad nim.

Zabijasz go. :bezradny:
Karina napisał/a:
Brak wyrzutów sumienia

:mysli:
Karina napisał/a:
Jednak potem czuję złość

jal napisał/a:
Pomagasz w chlaniu... gdybym miał takie warunki stworzone przez moją żonę to bym pił do dziś albo raczej już bym nie żył.

W punkt :okok:

Anonymous - Wto 31 Mar, 2020 16:43

Maciejka napisał/a:
Karina a co takiego wydarzyło się na terapii, która kiedyś była albo po niej , że nie chcesz brać pod uwagę żadnych sugestii tylko wiesz po prostu lepiej?
Wiem , że jak ktoś się sparzył na jednej pomocy specjalistów , terapeutów nie ludzi z forum to potem opornie idzie skorzystać z innej pomocy oferowanej przez innych terapeutów.


Terapia bardzo mi pomogła ale wtedy leczylam się z zaburzeń nerwicowych. Dokładnie z tego co można podpisać po schizoidalne zaburzenie osobowości choć terapeutka tak tego nie nazwała. Może moje objawy nie były aż tak nasilone.
Skonsultuje swoje wspoluzaleznienie z terapeutą w najbliższym czasie.

Maciejka - Wto 31 Mar, 2020 16:56

Przez internet można to zrobić. Jak nic z tym nie zrobisz to będzie tylko gorzej. Jak w tym powiedzeniu: Głodno , chłodno i do domu daleko.
A teraz to wytłumaczę:
Głodno bo nie dostaniesz ani miłości ani zrozumienia .
Chłodno bo zamiast ciepła poczujesz mróz i chłód emocjonalny. Będą Cię kręcić faceci z problemami.
Do domu daleko bo będziesz wszędzie tylko nie blisko siebie. Trudno będzie Ci dotrzeć do swoich potrzeb, pragnień, itp. Pomimo wcześniejszej terapii.
Chcesz tak żyć?

Anonymous - Śro 01 Kwi, 2020 12:23

pietruszka napisał/a:


Czy zdrowa emocjonalnie osoba może być zainteresowana takim związkiem? Czy raczej brak jej instynktu samozachowawczego?

:

Nie chce takiego związku i wolę żyć w samotności ale tak jak pisałam wcześniej nie potrafię zostawić go nie dlatego że boję się własnych emocji tylko dlatego bo nie chce żeby cierpiał
Chociaż wiem że musi cierpieć bo inaczej nie dosiegnie dna a ja nie mogę poświęcać swojego spokoju dla jego dobra.

Maciejka - Śro 01 Kwi, 2020 12:58

Karina napisał/a:
a ja nie mogę poświęcać swojego spokoju dla jego dobra.

A co rozumiesz przez to zdanie? Co jest dobre dla niego wdg Ciebie?

Anonymous - Śro 01 Kwi, 2020 15:10

Maciejka napisał/a:
Karina napisał/a:
a ja nie mogę poświęcać swojego spokoju dla jego dobra.

A co rozumiesz przez to zdanie? Co jest dobre dla niego wdg Ciebie?

Właściwie powinnam była napisać dla "jego komfortu"
Jego komfort picia = moje cierpienie

Maciejka - Śro 01 Kwi, 2020 15:16

W laśnie na tym polega min, współuzaleznienie. On jest pijany ja cierpię. Odpowiedziaoność wobec innych to ; Ty piłeś - Ty cierpisz i ponosis tego konsekwencje te emocjonakne tez.
Kęcenie się wokół innych to min, odpowiedzialnosc za czyjes postępowanie. Tylko za dzieci jesteśmy odpowiedialni i za siebie. Dieci też jak mają skonczone 23 lt to mogą juz częściowo decydowac o sobie.
Napisałas tak jak myślisz, nie wiem co Ty powinnaś ale ja mam wybór, jestem wolna, mało w moim słowniku jest słów ; musze , powinnam, nie wypada. Za to jest sporo typu; wybieram , decyduję się an to, wolaąłbym, mogę,, chce itp.

Miąłm kiedyś znajomą, jej maz pił a ona była szcęsliwa pomimo picia. Mnie nosiło, trzęśło mna , nie mogłam spać. Zapytałam jej co robi że tak wyglada. Powiedziała mi , ze skonczyła terapie dla wspóluzalenionych i jest panią własnego zycia a maż jest dorosły i sam ma to co wybrał.

Maciejka - Śro 01 Kwi, 2020 18:46

Skończone 13 lat miało być.
Anonymous - Czw 09 Kwi, 2020 22:11

Zarzucacie że współuzależnienie = niedojrzałość, Tutaj jest wywiad z żoną alkoholika. Kobieta jest po terapii. Mówi że w jej domu rodzinnym nie było alkoholu. Przed terapią nie wiedziała jak postępować kiedy mąż pił bo i skąd taka osoba ''nieuczona'' ma o tym wiedzieć? Skąd ktoś taki ma wiedzieć że rodzina nie powinna wylewać alkoholu, nie wpuszczać do domu itp. Ja sama dostawałam kiedyś rady od kolegi ''wylewaj mu piwo, tłumacz mu''. Ludzie myślą że to zadziała czy to znaczy że oni wszyscy łącznie z kobietą która udzielala wywaidu są niedojrzali emocjonalnie?
Maciejka - Czw 09 Kwi, 2020 22:26

Nie chcesz iść na terapię, leczyć się . To nie idź. Twoja sprawa. Po co szukać dowodów na kogoś. Powodzenia
Anonymous - Czw 09 Kwi, 2020 22:31

Maciejka napisał/a:
Nie chcesz iść na terapię, leczyć się . To nie idź. Twoja sprawa. Po co szukać dowodów na kogoś. Powodzenia



?????
Zadałam konkretne pytanie. Nie znasz odpowiedzi - nie odpowiadaj. Nie zarzucaj mi czegos bo nie znasz mnie i moich mysli.

Anonymous - Czw 09 Kwi, 2020 22:33

Po drugie nie wiesz nawet czy kontaktowalam sie z terpeutą wiec lepiej nie pisz juz w moim wątku jak masz zarzucac mi takie durnoty.
jal - Pią 10 Kwi, 2020 06:26

Karina napisał/a:

Ludzie myślą że to zadziała czy to znaczy że oni wszyscy łącznie z kobietą która udzielala wywaidu są niedojrzali emocjonalnie?


Nie znam osobiście... ludzi poznaje się nie po tym co mówią, tylko jak żyją.

Mało jest ludzi dojrzałych emocjonalnie... ja niestety takich nie spotkałem, sam w tej materii mam bardzo dużo do zrobienia.

Anonymous - Pią 10 Kwi, 2020 08:43

jal napisał/a:


Nie znam osobiście... ludzi poznaje się nie po tym co mówią, tylko jak żyją.

Mało jest ludzi dojrzałych emocjonalnie... ja niestety takich nie spotkałem, sam w tej materii mam bardzo dużo do zrobienia.


Ok ale ta osoba wie tylko o moich relacjach z partnerem alkoholikiem. Nie wie jednak jak funkcjonuję ogólnie w społeczeństwie. Współuzależnienie często idzie w parze z osobowością zależną i z tego co piszą kobiety na tym forum o swoich doświadczeniach, nie trudno stwierdzić że taką osobowość miały. Ja nie. Byłam kiedyś na terapii i takiej przypadłości u mnie nie stwierdzono. Leczyłam się z czegoś zupełnie innego.
Terapeuci utożsamiają współuzależnienie także z osobowością paranoidalną, zaburzeniami adaptacyjnymi i czymś tam jeszcze.
Mnie nie wystarczy diagnoza WSPÓŁUZALEŻNIENIE bo definicji tej przypadłości jest wiele i szukam w sobie deficytu który to współuzależnienie spowodował.

Swoją drogą przechodziłam kiedyś badanie przez biegłych sądowych i stwierdzono '' okoliczności życiowe i brak wsparcia rodziców spowodowały że badana szybko usamodzielniła sie..''

Anonymous - Pią 10 Kwi, 2020 08:58

Maciejka napisał/a:
Karina, nie każde dziecko alkoholika jest dda ale każde dda jest wspôłuzaleznione. Gdybyś wyszła z dda to nie probowalabys uratować kogoś kto tego ratunku nie chce.
Miałaś jakaś terapię doraźną ale masz cechy dda. Może mylisz litość z miłością. Osoba co wyszła z dda nie będzie ratować innych wbrew ich woli.





W związek, który przekształca się w patologiczny, może wejść zarówno osoba z problemami osobistymi i zaburzeniami emocjonalnymi, jak i osoba zdrowa. O tym, czy stanie się współuzależniona, będzie decydował fakt, czy potrafi zmienić lub opuścić ten układ czy też się do niego przystosuje.
źródło

Koleżanka myśli że wie lepiej od specjalistów.

olga - Pią 10 Kwi, 2020 09:05

Karina, ja jestem i zawsze byłam niezależna a jednak wkrecilam się we współuzależnienie....niańczyłam alkoholika jak niemowlaka....ale może dzięki takiej osobowości łatwiej mi było go wykopać z domu?....
Anonymous - Pią 10 Kwi, 2020 09:08

olga napisał/a:
Karina, ja jestem i zawsze byłam niezależna a jednak wkrecilam się we współuzależnienie....niańczyłam alkoholika jak niemowlaka....ale może dzięki takiej osobowości łatwiej mi było go wykopać z domu?....


Mam ten sam problem że lituję się, a on dla mnie nie ma litości.

Linka - Pią 10 Kwi, 2020 09:57

Karina napisał/a:
. Współuzależnienie często idzie w parze z osobowością zależną i z tego co piszą kobiety na tym forum o swoich doświadczeniach, nie trudno stwierdzić że taką osobowość miały. Ja nie.

Ja tez nie. A wspoluzalezniona byłam tragicznie.
Stało się ...dlaczego ? do dziś nie wiem. I już nie szukam.
Ja wiem, co powinnam w sobie zmienić, uczę się jak powinna zachować się zdrowa kobieta. Tylko tyle i aż tyle. Bez rozmieniania wszystkiego na drobne.

Anonymous - Nie 26 Kwi, 2020 15:14

Ostatnio próbuje wzbudzić we mnie poczucie winy. Mówi "gdybyś mnie kochała nie zostawiłabys mnie" , "dobra, wypiłem ale teraz jestem trzeźwy". Co powinnam odpowiadać w takiej sytuacji? Mówilam mu że nie będę mieszkać z facetem który upija się co tydzień, ale do niego to nie dociera. On uważa że kobieta która kocha powinna być przy mężczyźnie mimo wszystko. Kiedyś zapytałam go co jego zdaniem zrobiłaby jego matka gdyby jego ojciec zaczął nadużywać alkoholu. Odpowiedział że nie byłaby z nim. Dodam że ma on duży szacunek do swojej matki.
pietruszka - Nie 26 Kwi, 2020 16:11

Wiesz Karino, co mi przyszło na myśl, po przeczytaniu Twoich słów?

Karina napisał/a:
Co powinnam odpowiadać w takiej sytuacji?


---------
Nie gadać, działać.

Boże jak ja sama chciałam wszystko "obgadywać", "przedyskutować", przeprowadzać rozmowy, co by mu wytłumaczyć, co by go naprowadzić na rozsądny tok myślenia ("taki po mojemu"). W tych cudownych rozmowach, co to miały na niego wpłynąć, nim wstrząsnąć, sprowadzić na dobrą drogę... Ileż to energii na to poszło... :shock: I nic strzępiłam sobie język, a on dalej swoje, po swojemu, według jego widzimisię...

jest taki związek frazeologiczny: "gadanie po próżnicy". Tak - to chyba dobrze oddaje sens gadania z czynnym alkoholikiem (czasem tez z takim, co ma czas abstynencji - no ale to inna sprawa ;) ).

"Czyny, nie słowa". "Daj przykład, nie wykład" - to były (i są nadal) dwa moje, chyba najważniejsze, drogowskazy. Skończyłam z 'rozmowami naprawczymi". One nie maja sensu. dziś gadamy o sztuce, muzyce, o ważnych dla nas wartościach, ale już nie ma tych "rozmów umoralniających", czy jak je tam nazwać. Z jednej strony bardziej szanuję go jako indywidualnego człowieka, który ma prawo do swojej indywidualności (chociaż może mi to czasem nie pasować - trudno). A jak mi przychodzi na myśl go naprawiać pod jakimkolwiek względem - zamiast tego - staram się zabrać za siebie. Czasem mówię i swoich uczuciach, że jakieś zachowanie mnie irytuje, martwi, rani, smuci... Czasem proszę, by tego nie robił, ale to jego wybór.

Nie zawsze tak wyglądała nasza komunikacja. Wcześniej sporo było niedomówień, mówienia nie wprost, intrygowania, manipulowania, wchodzenia na poczucie winy, niepotrzebnego tłumaczenia... Oczywiście nie zawsze jest tak idealnie, ale oboje po terapiach dobrze wiemy, gdzie popełniamy błędy... Ale terapia i różne zajęcia (np z asertywności) na pewno ułatwiły nam komunikację.

Nie zastanawiam się na przykład, co "powinnam" a czego "nie powinnam" w tej relacji. Ale jest to mi znajome, też tak miałam. Hmmm... jakby określić te zmianę? Działam bardziej z siebie, z serca. Chyba lepiej sama siebie znam i sobie ufam.

jal - Nie 26 Kwi, 2020 18:35

Karina napisał/a:
Ostatnio próbuje wzbudzić we mnie poczucie winy. Mówi "gdybyś mnie kochała nie zostawiłabys mnie" , "dobra, wypiłem ale teraz jestem trzeźwy". Co powinnam odpowiadać w takiej sytuacji? Mówilam mu że nie będę mieszkać z facetem który upija się co tydzień, ale do niego to nie dociera. On uważa że kobieta która kocha powinna być przy mężczyźnie mimo wszystko. Kiedyś zapytałam go co jego zdaniem zrobiłaby jego matka gdyby jego ojciec zaczął nadużywać alkoholu. Odpowiedział że nie byłaby z nim. Dodam że ma on duży szacunek do swojej matki.


Chcesz gadać z pijanym na sucho ( bo trzeźwym to on nie jest,bo do tego trzeba zmian we wszystkich sferach a nie tylko kilkudniowej abstynencji) ... to rozmawiaj... efektu z tego żadnego nie będzie poza następnym zapiciem.
Manipuluje Tobą jak tylko mu się podoba... :(

Anonymous - Pon 25 Maj, 2020 09:24

Witam. Dawno mnie tu nie było. Jakis czas temu poczułam że nie mam już sił na całą sytuację w jakiej się znalazłam i odpuściłam całkowicie. Przestałam się litowac nad nim. Zerwałam kontakt a on pojechał na zabieg wszywki alkoholowej i nie pije. Boi się. Dałam znów szanse ale zapowiedziałam że jak wróci do picia Odrazu koniec ze zwiazkiem. Teraz żałuję że tak dług byłam naiwna i żyłam iluzja że mogę go przekonać do terapii oraz że miałam tyle chorej litości.
Maciejka - Pon 25 Maj, 2020 09:45

A ja niczego nie żałuję. Wszystko w życiu jest po coś. Kiedyś też to zrozumiesz. :pocieszacz:
A z ta wszywka to bym tak się nieekscytowala. To tylko straszak. Wielu alko sobie to wyrywa albo zapija.

jal - Pon 25 Maj, 2020 11:43

Karina - dobre i to... ale wszywka niczego nie leczy.

Tylko tyle,że może przez jakiś czas będzie wystraszony i nie będzie łykał,do czasu gdy mu koledzy podpowiedzą jak można "zapić" wszywkę.

Sama abstynencja nie wystarczy aby się w głowie poukładało, często taki stan nazywa się "Pijany na sucho".
Mimo że się nie pije to myślenie o świecie,życiu,wartościach pozostaje takie samo jak w okresie picia. ( obym nie wykrakał...)

pterodaktyll - Pon 25 Maj, 2020 11:43

Karina napisał/a:
pojechał na zabieg wszywki alkoholowej i nie pije.

Większość z nas przerabia ten etap, że za pomocą wszywki w d**ę usiłuje leczyć chorą głowę, co oczywiście ma się nijak do trzeźwienia, ot........taki straszak żeby przeczekać.........sam to robiłem ileś tam razy........... :milczek:

Anonymous - Pon 25 Maj, 2020 15:27

Wiem że wszywka to nie wszystko i że można ją przebić. On też o tym wie ale nie w każdym przypadku jest to możliwe. Poza tym terapia również nie daje 100% gwarancji na abstynencje. Są akoholicy którzy leczą się przez lata i wracają do picia. Osobiście znam alkoholika który nie pije od lat a nigdy nie miał wszywki ani nie chodził na terapie więc nie ma reguł. Ja w każdym razie nie będę zyc z pijacym facetem. Zdałam sobie sprawę że nie mogę wpłynąć na to że kogokolwiek oświeci i pójdzie się leczyc.
Janioł - Pon 25 Maj, 2020 15:30

Karina napisał/a:
że można ją przebić.
ewentualnie przepić, jedna literka a jednak różnica
Anonymous - Pon 25 Maj, 2020 16:15

Janioł napisał/a:
Karina napisał/a:
że można ją przebić.
ewentualnie przepić, jedna literka a jednak różnica


Widzę że celem tego forum jest gnojenie człowieka. Wy po terapii jesteście guru ale ktoś kto walczy z problemem w inny sposób jest na starcie przegrany.
Wcześniej parę osób próbowało mi wmówić że jestem dda choć pisałam że przeszłam terapię ale oczywiście według was coś co nie nazywa się terapia 12 kroków to nie terapia.
Jak to ktoś "mądry " napisal "gdybyś się wyleczyla, nie byłoby cię tutaj".

Maciejka - Pon 25 Maj, 2020 16:19

Aha już rozumiem. Wiesz lepiej i nie chcesz informacji zwrotnych zwłaszcza tych co nie po Twojej myśli.
Ja się wyleczyłam ale cisgle nad sobą pracuje a inne zdanie to inne zdanie albo się z nim zgadzam albo nie, albo biorę coś z tego albo odrzucam. I tyle. Trzymaj się swoich chmur i idź swoją drogą tsk jak Ci pasuje.

Janioł - Pon 25 Maj, 2020 16:31

Karina napisał/a:
Widzę że celem tego forum jest gnojenie człowieka.
Brawo !!!
Jak na to wpadłaś ? Jeśli w ten sposób reagujesz na zwrócenie Ci uwagi co do prostego błędu to chyba faktycznie potrzebujesz pomocy.

Anonymous - Pon 25 Maj, 2020 16:46

Janioł napisał/a:
Karina napisał/a:
Widzę że celem tego forum jest gnojenie człowieka.
Brawo !!!
Jak na to wpadłaś ? Jeśli w ten sposób reagujesz na zwrócenie Ci uwagi co do prostego błędu to chyba faktycznie potrzebujesz pomocy.
jakiego błędu?
Linka - Pon 25 Maj, 2020 16:46

Karina napisał/a:
ale ktoś kto walczy z problemem w inny sposób jest na starcie przegrany.

My o tym wiemy ( piszę o wszywce) a Ty prędzej, czy później się przekonasz.
Wszywka nie leczy choroby alkoholowej.

Anonymous - Pon 25 Maj, 2020 16:58

Linka napisał/a:
Karina napisał/a:
ale ktoś kto walczy z problemem w inny sposób jest na starcie przegrany.

My o tym wiemy ( piszę o wszywce) a Ty prędzej, czy później się przekonasz.
Wszywka nie leczy choroby alkoholowej.


Ja o tym również wiem. Wiem też że 12 kroków nie leczy. Pomaga jedynie utrzymywać abstynencje poprzez silną wolę. Mentalnie nadal jesteście uzależnieni. Wydaje wam się że alkohol coś wam "dawał". Jak to powiedział pewien alkiholik na meetingu "alkohol -moj lek"
Powstrzymujecie się od picia bo wiecie że jak zaczniecie to nie będzie końca.

Maciejka - Pon 25 Maj, 2020 17:02

Alkoholik nie ma silnej woli. 12 kroków to program zdrowienia z którego można korzystać. To od pracy konkretnej osoby zależy czy utrzyma trzeźwość czy nie. Alkoholizm to choroba nawrotów tak mi mówili na mojej terapii wspoluzaleznienia-
pterodaktyll - Pon 25 Maj, 2020 17:10

Karina napisał/a:
jakiego błędu?


Karina napisał/a:
przebić.

Literkowego moje dziecko, literkowego :p

jal - Pon 25 Maj, 2020 17:15

Karina napisał/a:

Powstrzymujecie się od picia bo wiecie że jak zaczniecie to nie będzie końca.


Nie piję bo zasmakowałem nowego trzeźwego,świadomego życia... skorzystałem z pomocy innych alkoholików jak i specjalistów na wielu terapiach,warsztatach i w końcu studiach.

ps.to że przeszłaś terapię DDA wcale nie znaczy że już nie jesteś dzieckiem alkoholika.
lepsza jest terapia grupowa bo można się tam spotkać z wieloma przypadkami i usłyszeć prawdę o sobie w lustrze przeżyć innych a nie tylko czarować się wzajemnie z jednym terapeutą.

Janioł - Pon 25 Maj, 2020 17:27

Karina napisał/a:
Pomaga jedynie utrzymywać abstynencje poprzez silną wolę.
silna wola i alkoholizm ? po raz kolejny, rozważ proszę, może warto zahaczyć o jakąś literaturę lub spotkanie z terapeutą ?
Janioł - Pon 25 Maj, 2020 17:27

:mysli:
olga - Pon 25 Maj, 2020 17:46

"Zeżarliście" dziewczynę i poszła w diabły cieszyć się, że chłop zaczął trzeźwieć za pomocą wszywki...za kilka miesięcy wróci i napisze "mieliście rację"i będzie się radzić jak pozbyć się go pijącego z domu...
Mój był "lepszy"bo zgłosił się dobrowolnie na terapię zamkniętą i też nie umiałam wyrzucić go z domu...a mogłam posłuchać i po terapii go nie wpuszczać.... Każda musi przerobić wszystko na własnej du***...i albo czara goryczy się przeleje albo nie....różnie to bywa....

Anonymous - Pon 25 Maj, 2020 18:07

jal napisał/a:
Karina napisał/a:

Powstrzymujecie się od picia bo wiecie że jak zaczniecie to nie będzie końca.


Nie piję bo zasmakowałem nowego trzeźwego,świadomego życia... skorzystałem z pomocy innych alkoholików jak i specjalistów na wielu terapiach,warsztatach i w końcu studiach.

ps.to że przeszłaś terapię DDA wcale nie znaczy że już nie jesteś dzieckiem alkoholika.
lepsza jest terapia grupowa bo można się tam spotkać z wieloma przypadkami i usłyszeć prawdę o sobie w lustrze przeżyć innych a nie tylko czarować się wzajemnie z jednym terapeutą.


Tak. Jestem dziecka alkoholika ale nie mam zaburzeń psychicznych które wy nazywacie DDA/DDA. Przeszedles terapię psychodynamiczna że wiesz że jest gorsza?

Anonymous - Pon 25 Maj, 2020 18:09

olga napisał/a:
"Zeżarliście" dziewczynę i poszła w diabły cieszyć się, że chłop zaczął trzeźwieć za pomocą wszywki...za kilka miesięcy wróci i napisze "mieliście rację"i będzie się radzić jak pozbyć się go pijącego z domu...
Mój był "lepszy"bo zgłosił się dobrowolnie na terapię zamkniętą i też nie umiałam wyrzucić go z domu...a mogłam posłuchać i po terapii go nie wpuszczać.... Każda musi przerobić wszystko na własnej du***...i albo czara goryczy się przeleje albo nie....różnie to bywa....

Zgadzam się z tym że może znowu zacząć pić ale czy ukończenie 12 kroków daje gwarancję ze alkoholik nie wróci do alkoholu? Nie

pterodaktyll - Pon 25 Maj, 2020 18:11

Karina napisał/a:
czy ukończenie 12 kroków daje gwarancję ze alkoholik nie wróci do alkoholu? Nie

Na tym nienajlepszym ze światów pewne jest tylko to, że wszyscy kiedyś umrzemy. Cała reszta jest tylko prawdopodobna ;)

Anonymous - Pon 25 Maj, 2020 18:16

pterodaktyll napisał/a:
Karina napisał/a:
czy ukończenie 12 kroków daje gwarancję ze alkoholik nie wróci do alkoholu? Nie

Na tym nienajlepszym ze światów pewne jest tylko to, że wszyscy kiedyś umrzemy. Cała reszta jest tylko prawdopodobna ;)


Dlatego nie rozumiem czemu niektórzy są tacy pewni siebie.
Mój kolega przeszedł 3 takie terapię i dzisiaj pije. Inny znajomy nie przeszedł żadnej a nie pije od kilku lat.

Janioł - Pon 25 Maj, 2020 18:28

Karina napisał/a:
Inny znajomy nie przeszedł żadnej a nie pije od kilku lat.
a w Ameryce to murzynów biją ! Prawdopodobnie !
porzucona36 - Pon 25 Maj, 2020 18:53

Nie bardzo rozumiem cel jaki chciałaś osiągnąć pisząc tutaj? Oczekiwałaś że wszyscy pogratuluja ze twój alko zrobił sobie wszywkę i zapewnia że to mu pomoże, żebyś utwierdziła się ze tak będzie? Bo jest nadzieja, ale jedno o czym się przekonałam na tym forum to fakt, że tutaj nikt nie czaruje i nie mówi tego co chcemy usłyszeć tylko prawdę która znają z doświadczenia. Więc korzystaj z tej wiedzy wyciągnij wnioski póki czas.
pterodaktyll - Pon 25 Maj, 2020 19:12

Karina napisał/a:
Dlatego nie rozumiem czemu niektórzy są tacy pewni siebie.

Dlatego że brak im pokory i dystansu do choroby? :milczek:

pietruszka - Wto 26 Maj, 2020 06:11

Karina napisał/a:
Poza tym terapia również nie daje 100% gwarancji na abstynencje.

Sama abstynencja to pikuś. Alkoholik, aby dało się z nim żyć w miarę normalnie... , uczy się niejako na nowo życia. Całe swoje dojrzewanie, uczenie odpowiedzialności zwykle przepił (dotyczy to nawet alkoholików tzw. wysokofunkcjonujących). Terapia czy też program 12 kroków (albo jedno i drugie razem) to dopiero narzędzia, które otrzymuje alkoholik, aby sobie radzić w trzeźwym życiu. Czy nauczy się z nich korzystać praktycznie- zależy od jego woli, chęci i zapewne od stopnia zniszczenia mózgu.

Oczywiście. da się żyć nawet z takim alkoholikiem na wymuszonej abstynencji (strach przed konsekwencjami zaszycia wszywki, strach przed powrotem do więzienia, dalszej utraty zdrowia, Aizheimera, itd.). Da się, oczywiście, szczególnie jeśli jest to akurat osobowość sterowalna. Wtedy można się nawet wygodnie urządzić, manipulując u niego poczuciem winy, strachem, itd. Znam kobiety, którym to pasuje... :/ Tylko czy to jest związek? Raczej mniej lub bardziej świadomy układ człowieka pogrążonego w nałogu i partnerki/partnera wykorzystującego chorego człowieka. Zdarzający się zresztą nie tylko w rodzinach alkoholowych, ale takie dysfunkcje zdarzają się wszędzie, gdzie jedna osoba staje się zależna od drugiej, szczególnie fizycznie, bo w przypadku alkoholizmu to zwykle ogranicza się do manipulowania przemocowego psychicznego.

Bywają jednak i plusy w przypadku wszywki dla rodziny. Czasem zaszyty idzie do pracy, więcej zarabia (zakładając, ze nie wydaje na inne używki, czy hazard, panienki, itd), mniej się wala butelek i puszek po chacie, czasem coś tam przebije się do nieco odtrutej mózgownicy... że można jednak żyć normalnie. W większości jednak wypadków widziałam tylko kalendarzyki ze skreślanymi datami do ... możliwości pójścia w tango.

Mnie osobiście, na szczęście, karuzela z zaszywaniem się, ominęła, chociaż wtedy, w trakcie czynnego alkoholizmu Pietrucha, to byłam gotowa nawet zasponsorować wszywkę :wstyd:

Z dzisiejszego punktu widzenia, kiedy zaznałam względnej normalności (mój partner od kilkunastu już lat jest trzeźwy), samo tylko wspomnienie pierwszych dwóch lat naszego "zdrowienia" działa na mnie jak sole trzeźwiące ( :rotfl: ). Oscylowanie na tej adrenalinowej kolejce wysokogórskiej pomiędzy nadzieją, lękiem, rozczarowaniami... nie to zdecydowanie nie dla mnie... Cenię sobie to spokojne życie, które sobie wypracowałam. Nie... nieustające skoki na bungee, rodeo to już nie dla mnie.

jal - Wto 26 Maj, 2020 06:29

Karina napisał/a:

Tak. Jestem dziecka alkoholika ale nie mam zaburzeń psychicznych które wy nazywacie DDA/DDA. Przeszedles terapię psychodynamiczna że wiesz że jest gorsza?


Muszę Cię zmartwić ,z tego co opisujesz masz nadal szereg cech DDA : nadwrażliwość,upór,nadodpowiedzialność ,brak zaufania do innych,wypieranie innych poglądów niż swoje,naiwność,dręczenie się przeszłością i inne.


Z terapią powyższą spotkałem się na studiach w UŁ na "profilaktyce uzależnień" gdzie próbowano nam przedstawić tą formę terapii poprzez udział w warsztatach dla prowadzących.
Stąd wiem o dobrych i negatywnych stronach owej.

Anonymous - Wto 26 Maj, 2020 08:16

jal napisał/a:
Karina napisał/a:

Tak. Jestem dziecka alkoholika ale nie mam zaburzeń psychicznych które wy nazywacie DDA/DDA. Przeszedles terapię psychodynamiczna że wiesz że jest gorsza?


Muszę Cię zmartwić ,z tego co opisujesz masz nadal szereg cech DDA : nadwrażliwość,upór,nadodpowiedzialność ,brak zaufania do innych,wypieranie innych poglądów niż swoje,naiwność,dręczenie się przeszłością i inne.


Z terapią powyższą spotkałem się na studiach w UŁ na "profilaktyce uzależnień" gdzie próbowano nam przedstawić tą formę terapii poprzez udział w warsztatach dla prowadzących.
Stąd wiem o dobrych i negatywnych stronach owej.


Brak zaufania do innych, naiwność??
dreczenie sie przeszloscia- skad mozesz wiedziec skoro mnie nie znasz? ani razu nie napisalam na tym forum nic co by na to wskazywalo.
wypieranie pogladow innych niz swoje- jestem otwarta i nie potepiam terapii 12 krokow i mitingow AA. Nie twierdze tez ze inne metody leczenia uzaleznien są w 100% dobre
nadodpowiedzialna juz nie jestem. zrozumialam swoje błedy i nie popelniam ich wiecej.
z nadwrazliwoscia sie zgodze, ale na pewno jestem mniej wrazliwa niz przed terapia.

Anonymous - Wto 26 Maj, 2020 08:25

Ktos napisal że wszywka nie uleczy chorej glowy. Wiadomo, nadal mysli o alkoholu i jest to dla niego jakis ciezar. Wczesniej zalezalo mi zeby chodzil na terapie by poczuł sie lepiej, ale czemu ma mi na tym zalezec?? to jego zycie i to on sie meczy a nie ja. Dla mnie wazne jest że nie jest pijany. Zachowuje sie normalnie. Ja juz nie przejmuje się jego problemem. Czy to nie jest objaw zdrowienia? wczesniej pisaliscie zeby przestac zajmowac sie problemem alkoholika.
Maciejka - Wto 26 Maj, 2020 08:30

Moj tata nie pił a piekło q domu zgotował lepsze jak alkoholik pijany. Zakręcic butelke to za malo, tu trzeba pracy and sobą. Zobaczysz jak bedzie sie na Tobie wyżywał jak zacznie go nosić. wszystko bedzie nie tak. Zachowania bedą te same tylko bez smrodu alkoholu z ust.
Anonymous - Wto 26 Maj, 2020 08:36

Maciejka napisał/a:
Moj tata nie pił a piekło q domu zgotował lepsze jak alkoholik pijany. Zakręcic butelke to za malo, tu trzeba pracy and sobą. Zobaczysz jak bedzie sie na Tobie wyżywał jak zacznie go nosić. wszystko bedzie nie tak. Zachowania bedą te same tylko bez smrodu alkoholu z ust.

Jeżeli tak bedzie nie bede z nim. Nie bede juz starala się przekonac do terapii.

Linka - Wto 26 Maj, 2020 12:38

Karina, ty nadal nie rozumiesz, ze facet nie podjął żadnej pracy nad sobą.
ta wszywka, skądinąd ,chyba nawet nielegalna, nijak nie sprawi, ze on wytrzeźwieje. Nadal będzie miał problem z emocjami, bo uzależnienie tkwi w głowie, a nie du***.
A tobie niestety daje nadzieje, której mieć w tej sytuacji nie powinnaś.

Anonymous - Wto 26 Maj, 2020 13:03

Linka napisał/a:
Karina, ty nadal nie rozumiesz, ze facet nie podjął żadnej pracy nad sobą.
ta wszywka, skądinąd ,chyba nawet nielegalna, nijak nie sprawi, ze on wytrzeźwieje. Nadal będzie miał problem z emocjami, bo uzależnienie tkwi w głowie, a nie du***.
A tobie niestety daje nadzieje, której mieć w tej sytuacji nie powinnaś.


czemu zakladasz ze jest nielegalna?
jego problemy z emocjami nie musza odbijac sie na mnie.

pietruszka - Wto 26 Maj, 2020 13:16

Linka napisał/a:
chyba nawet nielegalna

Dis*** jest już znów produkowany, Linka. Byl moment, że wycofano się z jego produkcji w Polsce. W wielu innych krajach jest nadal nielegalny.

A taka ciekawostka... po wszywce ponoć nie powinno się prowadzić pojazdów? To może być ważna informacja dla pasażerów ;) Jazda z osoba ze wszywka na własne ryzyko.

Anonymous - Śro 10 Cze, 2020 15:10

jal napisał/a:
Karina napisał/a:

Tak. Jestem dziecka alkoholika ale nie mam zaburzeń psychicznych które wy nazywacie DDA/DDA. Przeszedles terapię psychodynamiczna że wiesz że jest gorsza?


Muszę Cię zmartwić ,z tego co opisujesz masz nadal szereg cech DDA : nadwrażliwość,upór,nadodpowiedzialność ,brak zaufania do innych,wypieranie innych poglądów niż swoje,naiwność,dręczenie się przeszłością i inne.


Z terapią powyższą spotkałem się na studiach w UŁ na "profilaktyce uzależnień" gdzie próbowano nam przedstawić tą formę terapii poprzez udział w warsztatach dla prowadzących.
Stąd wiem o dobrych i negatywnych stronach owej.


Niedawno byłam na wizycie u psychiatry. Powiedział że DDA to ogólna nazwa wszystkich zaburzeń nerwicowych i osobowosciowych które powstały na skutek wychowywania się w rodzinie dysfunkcyjnej. Nie stwierdził u mnie takich zaburzeń ale gdy opowiedziałam o swoim zachowaniu wobec alkoholika powiedział że jest to wspoluzaleznienie.

Maciejka - Śro 10 Cze, 2020 15:18

Skoro masz diagnozę to co dalej?
Anonymous - Śro 10 Cze, 2020 15:28

Maciejka napisał/a:
Skoro masz diagnozę to co dalej?


Teraz myślę inaczej niż wcześniej. Wiem że nie mogę wpłynąć na nikogo w taki sposób że przestanie pić. Myślę też że byłam bardzo zakochana i dlatego tak bardzo Zależało mi żeby mój chłopak przestał pić. Zobojetnialam.

Maciejka - Śro 10 Cze, 2020 15:30

Wylecxylas się że współuzależnienia?
Anonymous - Śro 10 Cze, 2020 17:08

Maciejka napisał/a:
Wylecxylas się że współuzależnienia?


Czuję się dobrze. Pogodziłam się z faktem że nie namowie go na leczenie. Przestałam się litowac i rozmyślać nad tym co zrobić, jaki film na youtubie pokazać żeby uświadomić mu że jest chory i że terapia może mu pomóc. Wiem że jeżeli rozstaniemy się to nie będzie to koniec świata. Dawno temu straciłam kontakt z moim rodzeństwem które bardzo kocham a jednak nie wpadłam w depresję . Nie zabiegam o kontakt. Pogodziłam się z tym chociaż na początku było mi bardzo ciężko. Czemu miałoby być inaczej go stracę chłopaka?
Myślę że czas pokaże czy nadal jestem w pułapce wspoluzaleznienia.

Maciejka - Śro 10 Cze, 2020 17:21

A przejmujesz się co inni powiedzą? Co sobie pomysla? Czy musisz mieć racje? Czy musisz udowadniać swoją rację? Umiesz sobie radzić z krytyka? A siebie umiesz kochać? A zaopiekować się sobą? A jaki masz kontakt ze sobą, uczuciami, potrzebami, pragnieniami? Potrafisz stawiać funkcjonalne granice? A relacja ze sobą, z innymi?
To wszystko jest współuzależnienie.

Maciejka - Śro 10 Cze, 2020 17:24

Jak wygląda Twoja mapa świata? Masz dla siebie czas? A prawa, obrona ich, asertywność?
Anonymous - Czw 11 Cze, 2020 10:34

Maciejka napisał/a:
A przejmujesz się co inni powiedzą? Co sobie pomysla? Czy musisz mieć racje? Czy musisz udowadniać swoją rację? Umiesz sobie radzić z krytyka? A siebie umiesz kochać? A zaopiekować się sobą? A jaki masz kontakt ze sobą, uczuciami, potrzebami, pragnieniami? Potrafisz stawiać funkcjonalne granice? A relacja ze sobą, z innymi?
To wszystko jest współuzależnienie.


Nie muszę "być kimś " w oczach innych.
A nieumiejętność zaopiekowania się sobą i dążenie do podporządkowania się innym to raczej nie wspoluzaleznienie tylko uzależnienie od innych ludzi, osobowość zalezna.

Maciejka - Czw 11 Cze, 2020 10:37

Osobowość zależna czyli współuzależnienie. Ta dysfunkcja jest przenoszona na inne relacje nie tylko z partnerem. A poczucie własnej wartości to u Ciebie sterowane jest od wewnątrz czy od zewnątrz? A samoocena?
Anonymous - Czw 11 Cze, 2020 10:48

Maciejka napisał/a:
Osobowość zależna czyli współuzależnienie. Ta dysfunkcja jest przenoszona na inne relacje nie tylko z partnerem. A poczucie własnej wartości to u Ciebie sterowane jest od wewnątrz czy od zewnątrz? A samoocena?


Wspoluzaleznionymi nie są tylko ludzie z osobowością zależną a moje poczucie własnej wartości nie opiera się na tym jak widzą mnie inni i nigdy tak nie było. Pisałam o tym już wcześniej.

Anonymous - Czw 11 Cze, 2020 10:53

https://stopuzaleznieniom.pl/artykuly/czy-jestem-uzalezniony/osobowosc-zalezna-i-predyspozycje-do-uzaleznienia/
Maciejka - Czw 11 Cze, 2020 11:05

Nie napisałam, że tylko z osobowością zalezna się wspoluzaleznieniaja. Mam wrażenie, że obkulas się na definicjach, jaka jest osobowość, zależna, co to współuzależnienie, inne zaburzenia osobowości i patrzysz tunelowo zamiast wrzucić na dystans , odejść troszeczkę dalej od środka problemu i popatrzeć x innej perspektywy.
Jak Cię czytam to widzę mur taki jak blok postawiony i nic nie widać przez niego. Można rozwinąć w sobie cechy ddd właśnie jak matka była zimną, porzuciła dziecko, oddała, zniknęła, itp. Wspoluzaleznienia- współuzależnieniu nie równe bo osoba wspol każda może mieć ta dysfunkcje w różnym stopniu podobnie jak każdy ma subiektywne poczucie krzywdy, sukcesu, porażki , ma swój prog bólu i ....swoje za uszami.

Ja po terapii współuzależnienia obkulam się na uciekło mi słowo. Chodzi mi o projekcje, systemy obronne i murek sobie postawiłam ale z dziurami, coś tam docieralo do mnie, dopuszczałam że nie jestem ani nieomylną ani wszechwiedząca i nie zawsze mam rację. Mogę być w błędzie. Czyjeś zdanie to tylko opinia a nie prawda absolutna i niepodważalną.
Dyskusja z Tobą nie ma sensu. Co miał do powiedzenia to napisałam.

Anonymous - Czw 11 Cze, 2020 11:26

Maciejka napisał/a:
Nie napisałam, że tylko z osobowością zalezna się wspoluzaleznieniaja. Mam wrażenie, że obkulas się na definicjach, jaka jest osobowość, zależna, co to współuzależnienie, inne zaburzenia osobowości i patrzysz tunelowo zamiast wrzucić na dystans , odejść troszeczkę dalej od środka problemu i popatrzeć x innej perspektywy.
Jak Cię czytam to widzę mur taki jak blok postawiony i nic nie widać przez niego. Można rozwinąć w sobie cechy ddd właśnie jak matka była zimną, porzuciła dziecko, oddała, zniknęła, itp. Wspoluzaleznienia- współuzależnieniu nie równe bo osoba wspol każda może mieć ta dysfunkcje w różnym stopniu podobnie jak każdy ma subiektywne poczucie krzywdy, sukcesu, porażki , ma swój prog bólu i ....swoje za uszami.

Ja po terapii współuzależnienia obkulam się na uciekło mi słowo. Chodzi mi o projekcje, systemy obronne i murek sobie postawiłam ale z dziurami, coś tam docieralo do mnie, dopuszczałam że nie jestem ani nieomylną ani wszechwiedząca i nie zawsze mam rację. Mogę być w błędzie. Czyjeś zdanie to tylko opinia a nie prawda absolutna i niepodważalną.
Dyskusja z Tobą nie ma sensu. Co miał do powiedzenia to napisałam.

Właśnie to co napisałaś przekazałam tu już dawno.
Wspoluzaleznienie wspoluzaleznieniu nie równe a ty sugerowałas mi zależność od innych.

Maciejka - Czw 11 Cze, 2020 11:33

Opinia to nie wyrok albo się , z nią zgadzam albo częściowo się zgadzam albo odrzucam a nie szukam i udowadniam kto ma rację. Skoro jest tak dobrze to czego oczekujesz od forum?
Anonymous - Czw 11 Cze, 2020 11:41

Maciejka napisał/a:
Opinia to nie wyrok albo się , z nią zgadzam albo częściowo się zgadzam albo odrzucam a nie szukam i udowadniam kto ma rację. Skoro jest tak dobrze to czego oczekujesz od forum?



Zrozum. Piszesz o sobie że po terapii wzięłaś odpowiedzialność za swoje życie, nie szukasz już kogoś kto weźmie odpowiedzialność za twoje życie i radzisz mi to samo. Odpisałam ci że nie mam takich problemów jakie ty mialas, że moje wspoluzaleznienie opiera się na czymś innym a ty zarzucasz mi że wypieram się problemu, przejmuje się krytyka a na koniec przyznajesz że "wspoluzaleznienie wspoluzaleznieniu nie równe"

OSSA - Czw 11 Cze, 2020 15:34

Karina, dobrze, że jesteś. :okok:
Widzisz forum, internet, rządzi się swoimi prawami tu każdy może pisać co chcę, często najbardziej "pomocni" są ci , którzy mają bajzel w swoim własnym życiu.

Nie przejmuj się, nie bierz wszystkiego tak osobiście, poczytaj i wybierz tyle informacji zwrotnych na ile w danej chwili jesteś gotowa. :pocieszacz:

Maciejka - Czw 11 Cze, 2020 15:51

Wiesz co Karina. .. dla mnie związek to relacja gdzie jest miejsce dla mnie, ewentualnie dla ciebie i dla nas. Na razie wybrałam samość bo mi tak dobrze. Może kiedyś jednak z kimś się zwiąże ale na zdrowych zasadach a nie na uszczęśliwianie innych. Moje życie jest jasne i klarowne . Prowadzę je tak jak chcę. Ty odwracasz kota ogonem. Jak sobie poscielesz tak się wyśpisz. Ja mam dobre relacje i z rodzeństwem i rodzicami i dziećmi i wnukami i otoczeniem. Sama to sobie wypracowałam.
Współuzależnienie to nie kochanie siebie, zajmowanie się życiem innych zamiast swoim. Roxnicr da takie tylko. Że jedni siedzą w tym mniej a inni mocniej.
Pisze na forum bo mam czas akurat ale co kto z tym zrobi to ke o sprawa. Mi facet pijany jest obojętny jeśli mnie nie zaczepia , gdyby darł się pod oknem to numer na policję znam. Niech sobie jeżdżą choćby i co pół godziny. Co mnie to interesuje.

Maciejka - Czw 11 Cze, 2020 15:52

Nie podoba mi się, że szukasz na mnie haka. Mam to w nosie czy go znajdziesz czy nie. Nie czytam swoich wcześniejszych wpisów. Mam prawo zmienić zdanie. Tyle w temacie.
pterodaktyll - Czw 11 Cze, 2020 16:13

Czy Wy naprawdę nie macie nic innego do roboty poza udowadnianiem sobie, że moja racja jest najmojsza, a kto ma inne zdanie tego na pal!!! :p

:figielek:

Anonymous - Czw 11 Cze, 2020 16:32

OSSA napisał/a:
Karina, dobrze, że jesteś. :okok:
Widzisz forum, internet, rządzi się swoimi prawami tu każdy może pisać co chcę, często najbardziej "pomocni" są ci , którzy mają bajzel w swoim własnym życiu.

Nie przejmuj się, nie bierz wszystkiego tak osobiście, poczytaj i wybierz tyle informacji zwrotnych na ile w danej chwili jesteś gotowa. :pocieszacz:


Jestem gotowa na krytyke, oczywiscie, ale gdy ktos sugeruje mi ze powinnam leczyc cos co mnie nie dotyka to mowie o tym wprost Fakt, wpadłam we wspoluzaleznienie i powinnam to przepracowac ale widząc co sie dzieje na tym forum nie skorzystam na pewno z terapii grupowej bo nie chce byc diagnozowana wlasnie przez takich ''specjalistów''

Anonymous - Czw 11 Cze, 2020 16:34

Maciejka napisał/a:
Nie podoba mi się, że szukasz na mnie haka. Mam to w nosie czy go znajdziesz czy nie. Nie czytam swoich wcześniejszych wpisów. Mam prawo zmienić zdanie. Tyle w temacie.


Nie szukam haka tylko udowadniam ci twoje błędy. Dobrze ze sie tym nie przejmujesz. :lol2:

pterodaktyll - Czw 11 Cze, 2020 16:41

Karina napisał/a:
widząc co sie dzieje na tym forum nie skorzystam na pewno z terapii grupowej

Powiada Dobra Księga, jak ktoś czegoś naprawdę chce, szuka sposobu, jeśli nie chce szuka powodu :milczek:
Karina napisał/a:
nie skorzystam na pewno z terapii grupowej bo nie chce byc diagnozowana wlasnie przez takich ''specjalistów''

Otóż na terapii grupowej nikt Cię nie ocenia, co najwyżej terapeuta i to w taki sposób żebyś przypadkiem nie poczuła się oceniana. Otworzyć się przed grupą ludzi, to jest sztuka i naprawdę trzeba chcieć sobie samemu pomóc. To zresztą najtrudniejsza (i najbardziej efektywna metoda terapii), żeby tak de publicis mówić o swoich intymnych sprawach. O wiele łatwiej rozmawiać face to face z terapeutą o swoich problemach Terapeuta to trochę taki "spowiednik". Najłatwiej jest w tym śmietniku zwanym internetem. Człowiek czuje się taki anonimowy i bezkarny.......prawda? :mgreen:

OSSA - Czw 11 Cze, 2020 17:11

Karina ja do dziś utrzymuję bliskie kontakty z osobami poznanymi kiedyś na terapii grupowej, początkowo rozmawiałyśmy o alkoholizmie naszych partnerów. Teraz spotykamy się na kawę , chodzimy do kina, na spacer, spędzamy wspólnie wolny czas. Jesteśmy współuzależnione, ale przede wszystkich jesteśmy kobietami, rozmawiamy na poważne tematy, ale często tak zwyczajnie o tym co kogoś uwiera, co go cieszy, smuci.

Ot normalne życie. Nie odrzucaj terapii grupowej tak od razu idź zobacz, zanim powiesz nie to nie dla mnie. Powiesz o sobie tylko tyle ile będziesz w danej chwili chciała , nikt nie będzie ciebie zmuszał do mówienia, jeśli sama nie będziesz na to gotowa.

Maciejka - Pią 12 Cze, 2020 05:39

A bycie DDA do przestepstwo? Jak zorientowałam się, że zachowuje, reaguje jak przerośnięty dzieciak to dotąd pracowałam nad sobą żeby było jak dorosła osoba zachowanie. Teraz podchodzę jeszcze inaczej. Jak coś mi nie służy to zmieniam to co mi nie służy. Szufladki kiedyś były potrzebne żeby złapać poczucie bezpieczeństwa, że wiem co mnie boli. Teraz wolę posłuchać co emocje mówią mi o granicach, potrzebach, pragnieniach. Jak pojawia się jakiś brak to zastanawiam się jak go zapelnic.
Mi jest w życiu dobrze. Kiedyś nie lubiłam rozmawiać z ludźmi, siebie też nie lubiłam. Teraz wstaje rano , patrzę w lustro i widzę ładna , dojrzała twarz i z uśmiechem witam nowy dzień z lekkim oczekiwaniem co mi przyniesie. Lubię pogadać z ludźmi a oni chętnie mnie zaczepiają.
Szłam ulica pierwszy raz i jakaś kobieta zapytała mnie czy dobrze idzie. Chyba jej dobrze powiedziałam a córka miała ubaw. Mamuśka wzbudza zaufanie u ludzi. :rotfl:

pietruszka - Pią 12 Cze, 2020 16:17

Największe zmiany, a raczej największe rozpoznanie siebie i problemów, które warto zmienić, właśnie u mnie dokonały się na terapii grupowej. I często nie działo się wcale, po jakichś przedgrupowych wyznaniach, wywlekaniu swojego wnętrza na zewnątrz. Czasem to było olśnienie, że ktoś ma podobnie jak ja, że podobnie reagował, czasem po prostu możliwość przejrzenia się jak w lustrze w zachowaniach, emocjach, przemyśleniach innych.
Właściwie, to dawka życzliwości i wsparcia, jaką dostałam od współtowarzyszek i współtowarzyszy (bo u nas zdarzali się też panowie) naprawdę mnie zaskoczyła pozytywnie.

Bałam się terapii grupowej. Chyba najbardziej blokowały mnie: wstyd, lęk przed oceną/krytyką i lęk przed publicznym okazywaniem uczuć.
Wstyd minął, gdy zrozumiałam, że nikt tam nie przyszedł szpanować, jak mu dobrze w życiu. Spotkałam tam naprawdę mądre, często wykształcone i zaradne kobiety, które nie mogły zrozumieć, jak wpakowały się w taką sytuację i... też się wstydziły.

Zamiast oceniania się i krytyki były odpowiedzi zwrotne. To zupełnie inna sprawa usłyszeć, jak ktoś się poczuł po wysłuchaniu mojej opowieści, zwykle spotkałam się z dużą dawką pozytywnych informacji zwrotnych, nie potępiających moje działania i duuuużo wsparcia w trudniejszych momentach.

Chyba najtrudniej było mi, osobiście, poradzić sobie z lękiem z okazywaniem uczuć. To mój problem wyniesiony z dzieciństwa, z mojego DDD, bo u mnie był zimny chów, zabraniający zewnętrznego okazywania uczuć, nie tylko był zakaz płakania, ale także gwałtownego okazywania radości (nie wypada śmiać się tak głośno, nie śmiej się, bo jeszcze dziś zapłaczesz, niemądrze wyglądasz, jak się tak śmiejesz, itd.) No ale raz we mnie tak emocje wezbrały (przecież tak często blokowane!) że jak wpadłam w takie spazmy, to skończyło się, że uciekam i schowałam się w łazience. I co? Nikt się ze mnie śmiał, pozwolono mi się wyryczeć, uszanowano moje uczucia (co było dla mnie nowe), dostałam wtedy dużo wsparcia, poczułam ogromna ulgę i to był jeden z ważniejszych zwrotów w mojej terapii.

Nie, terapia (i grupowa i indywidualna) nie zmieniła mnie i moich zachowań o 180 stopni. Nie stałam się chodzącą doskonałością. Wcale nie każde moje zachowanie nie powiela szablonów z najlepszych psychologicznych podręczników. Bywam równie niedoskonała jak przed terapią. Ale poznałam lepiej siebie, zrozumiałam (po części) zachowania innych bliskich mi ludzi, mam w sobie zgodę na to, kim jestem i mam wytyczoną dalszą ścieżkę swojego rozwoju. Terapia to nie koniec, to początek. Samorozwoju, ale nie tego dla innych, według ich "widzi-mi-się", ale rozwoju zgodnego z moją osobowością, umiejętnościami, trudnościami. Poznałam sama siebie lepiej, zajrzałam do tych rejonów duszy, własnej emocjonalności, które wypierałam.

Maciejka - Pią 12 Cze, 2020 16:49

Nóż kuźwa dziewczyna pisze, że niepotrzebna jej terapia a tu forum na nią się uwzięli i na siłę chce leczyć zdrowego człowieka.
Może naprawdę nie potrzebuje Karina terapii a my wszyscy w błędzie jesteśmy włącznie ze mną. Ja wychodzę z założenia , e moich wpisach widać z czym mam problem ale czasem bywa , że wiem swoje i dobrze na tym wychodzę. Wychodzę z założenia, że nie ma dymu bez ognia i co mnie dotyka to mnie dotyczy.
Taka uwaga mi się nasunęła. Moje dziecko też lyknelo terapii, ma naukowa wiedze o różnych zaburzeniach psychicznych i emocjonalnych i nie chce terapeuty i też uważa, że to inni się mylą a ona wie lepiej co jej dolega i jak inni powinni myśleć" naukowo i logicznie po jej myśli" . Taka analogia mi i porównanie mi się nasunęła.

OSSA - Pią 12 Cze, 2020 17:43

pietruszka napisał/a:
Zamiast oceniania się i krytyki były odpowiedzi zwrotne. To zupełnie inna sprawa usłyszeć, jak ktoś się poczuł po wysłuchaniu mojej opowieści, zwykle spotkałam się z dużą dawką pozytywnych informacji zwrotnych, nie potępiających moje działania i duuuużo wsparcia w trudniejszych momentach.


Wiele lat temu weszłam na forum w najtrudniejszym momencie mojego życia, waliło się wszystko niczym domek z kart.

W tamtym czasie dostałam tu dużo wsparcia, zresztą była taka niepisana zasada by nie atakować nowego/ej. Teraz przeczytałam wątek Kariny od początku i gdybym był nowa uciekłabym z forum, gdzie pieprz rośnie.

Osobiście kiedy jestem w emocjonalnym dołku najbardziej wkurzają mnie osoby, które mówią zrób to, tamto, ja bym sobie na to nie pozwoliła. Chcą w ten sposób pokazać, że on/ona jest lepsza, bo nie godzi się na taką, czy inną podłość? :mysli:

Pewnie chce dobrze, ale dobrymi radami piekło jest wybrukowane. Na mnie takie rozkazy, nakazy, krytyka działa jak płachta na byka i zamiast pomocy odbieram to jak atak na siebie. Każdy ma swoje tempo i każdy sam powinien samodzielnie podejmować decyzję, czy pójdzie na terapię teraz, może dopiero za jakiś czas.

Poza tym punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, kiedy jesteś w samym centrum burzy inaczej odbierasz zagrożenie , niż ktoś to siedzi w wygodnym fotelu, w ciepłym słonecznym pokoju.

pietruszka - Pią 12 Cze, 2020 17:56

Maciejka napisał/a:
Nóż kuźwa dziewczyna pisze, że niepotrzebna jej terapia a tu forum na nią się uwzięli i na siłę chce leczyć zdrowego człowieka.

A ja nie wiem, czy Karina potrzebuje terapii, czy nie... Podzieliłam się swoim doświadczeniem i swoimi lękami, jakie miałam w związku z terapią grupową. I tym, czy (w moim przypadku) warto było te lęki przezwyciężyć.
Mam świadomość, że są osoby, które: nie potrzebują/ są niezdolne/ nie poradzą sobie na terapii grupowej. Każdy ma wybór. Terapia grupowa jest trudna i nie każdy też jest emocjonalnie na nią gotowy. To kawał ciężkiej pracy nad sobą. Mi akurat pomogło i tym się dzielę. A co Karina z tego weźmie, to jej sprawa, prawda Karino?
Kiedy potrzebuje się zmiany, coś uwiera i jest niewygodnie, to szuka się narzędzi do zmiany. Dla jednego będzie to terapia, dla drugiego religia. Może komuś innemu pomogą masaże, bieganie maratonów, zatrudnienie się na misji w Afryce...Nie ma przecież ogólnego nakazu zmiany, można sobie tkwić w miejscu. I też fajnie. (Chyba?)

Maciejka - Pią 12 Cze, 2020 17:58

Pietruszka ja też nie wiem czy potrzebuje. Ztobilam podobnie i nastąpił atak złości na mnie. Odechciało mi się cokolwiek pisać i dawać zwrotki jak to odbieram.
pietruszka - Pią 12 Cze, 2020 18:10

Maciejka napisał/a:
Jak Cię czytam to widzę mur taki jak blok postawiony i nic nie widać przez niego.

Maciejko, tak z ręką na sercu? Czy to aby nie ocena? Nie lepiej napisać o swoich uczuciach? Że Cię smuci, złości lub irytuje zachowanie Kariny? Może Ci żal, że nie słyszy, czy nie rozumie Twoich intencji? Co czujesz Maciejko, bo tych emocji rzeczywiście ostatnio u Ciebie nieco buzuje. Martwi mnie, że aż tak się angażujesz.

Maciejka - Pią 12 Cze, 2020 18:25

Tak z rękę na sercu to czesciowo masz rację, za duzo sie udzielam, zaduzo tu gadam, a u mnie nuda zwyczajna nuda. Przyzwyczaiłam się do tego forum i włazę sobie bo mi sie nudzi. Uspokoje się. Mam bogate doswiadczenie i wiedze zdobytą i przerobioną na sobie to gadam jak nakecona ale faktycznie pora wyhamowac.
pietruszka - Pią 12 Cze, 2020 18:30

Maciejka napisał/a:
za duzo sie udzielam, zaduzo tu gadam

Na forum nigdy nie ma "za dużo się udzielam" :) Potrzebujących pomocy ostatnio mniej. Do kawiarenki marsz! Melisę zaparzyć. Zrób coś dla siebie, Maciejko :) Jak wrócę ze sklepu do z przyjemnością na melisę dołączę.

Maciejka - Pią 12 Cze, 2020 18:34

Dla siebie to nie wiem, kogoś do pogadania normalnego potrzebuje nie tylko babke z demencj askoncentrowaną na sobie.
A melisę Tobie mogę zrobić , ja nie potrzebuję . Nie ma we mnei we mnie emocji, jest spokój, robawieie, nuda, stagnacja taka i trochę strachu nagonionego przez bank, ale juz sobie z nimi pogadałam. Zade bank nie bedzie mnei straszył. :rotfl: :mgreen:

pietruszka - Pią 12 Cze, 2020 18:46

A ja melisę po prostu lubię. :p
Maciejka - Pią 12 Cze, 2020 18:49

A ja lubie wode zadne herbaty, melisy, mięty, rumianki, kawa moze byc jedna rano ale wyłacznie woda niegazowana. Żeby być spokojna nie potrzebuję ani ziół ani tabletek. Wyieram spokój i dobre samopoczucie i tk się czuję. :mgreen:
Przekora mi została i pogadanie sobie z nudów, i obserwacja jak inni to odbierają, bo moz e w komunikacji coś do poprawienia sie znajdzie. Wszak raz rozpoczeta praca nad soba nigdy nie ustaje. :mgreen:

Anonymous - Pią 12 Cze, 2020 19:26

Maciejka napisał/a:
Nóż kuźwa dziewczyna pisze, że niepotrzebna jej terapia a tu forum na nią się uwzięli i na siłę chce leczyć zdrowego człowieka.
Może naprawdę nie potrzebuje Karina terapii a my wszyscy w błędzie jesteśmy włącznie ze mną. Ja wychodzę z założenia , e moich wpisach widać z czym mam problem ale czasem bywa , że wiem swoje i dobrze na tym wychodzę. Wychodzę z założenia, że nie ma dymu bez ognia i co mnie dotyka to mnie dotyczy.
Taka uwaga mi się nasunęła. Moje dziecko też lyknelo terapii, ma naukowa wiedze o różnych zaburzeniach psychicznych i emocjonalnych i nie chce terapeuty i też uważa, że to inni się mylą a ona wie lepiej co jej dolega i jak inni powinni myśleć" naukowo i logicznie po jej myśli" . Taka analogia mi i porównanie mi się nasunęła.

Po rAz kolejny napisze ci. Nigdy nie napisałam że nie potrzebuje terapii.
Napisałam tylko że nie mam cech osobowości zależnej.

Maciejka - Pią 12 Cze, 2020 19:32

Moge pobawić sie tak jak Ty wczoraj w udowadnianie , ze jednak to napisałaś ale nie mam ochoty z Toba dyskutować. Byłas w terapii, wiesz gdzie isć jak widzisz problem i podejmujesz własne decyzje i poniesiesz ich konsekwencje tak jak każdy czlowiek.
dromax - Sob 23 Sty, 2021 22:47

:/ Związek z uzależnionym od alkoholu nie ma żadnego sensu! No chyba, że wzięło się ślub i od razu nie było uzależnienia lub nie było to ujawnione.
:oops: Czynnego alkoholika należy natychmiast się pozbyć - bo taki alkoholik będzie ściemniał do oporu! Należy takiego wystrzelić w KOSMOS najlepiej z czwartą prędkością kosmiczną (130 km/s) - w ten sposób opuści on naszą galaktykę i już nigdy do niej nie wróci!

Wiedźma - Nie 24 Sty, 2021 00:23

dromax napisał/a:
Należy takiego wystrzelić w KOSMOS najlepiej z czwartą prędkością kosmiczną (130 km/s)

Od lat nieustająco mnie rozbawiasz tym zdaniem, Dromcio :ohoho:

dromax - Nie 24 Sty, 2021 16:51

Wiedźma napisał/a:
dromax napisał/a:
Należy takiego wystrzelić w KOSMOS najlepiej z czwartą prędkością kosmiczną (130 km/s)

Od lat nieustająco mnie rozbawiasz tym zdaniem, Dromcio :ohoho:

:roll: Cieszy mnie to! Dzięki!
:/ Pod Zieloną Górą jest takie miasteczko CZERWIEŃSK. Tam na cmentarzu jest taki napis na pomniku jednego ze zmarłych: Całe życie pił i mnie bił! Teraz już nie pije i mnie nigdy już nie zbije!

baca350 - Pon 15 Mar, 2021 23:05

Wiedźma napisał/a:
Wszystko się zgadza, ale serce nie sługa

Witaj. Serdecznie. Mądrzył sie będę. Jak zwykle.

Chcącemu nie dzieje sie krzywda. Głupiemu też.
To przekleństwo kobiet że nie reagują na to ze chałupa płonie a one siedzą w niej do końca.
Jesteście jakies inne.
Wiozłem kiedys na stopa panią co była bita i lżona. Zapytałem dlaczego go nie otruje, a ona ze to grzech. Ale jak w koncu rzekła zachlał sie na śmierć i to był jej najszczęśliwszy dzień w życiu.

A Bicz Boży jest ?
H.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group