To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - Nena

nena - Pon 07 Sty, 2013 01:45

witam, moja mama umarla, byla alkoholiczka, gdy byla pijana zawsze mnie wyganiala , ( odwiedzilam ja we wloszech), bardzo jej pomoglam w ostanich miesiacach choroby, bardzo mi jej brakuje,
jestem slabego charakteru, taka do du**, albo bez jaj jak to mowia, przepraszam za mocne slowa, tak bardzo mi brakuje mamy, ale ona powiedziala do mnie. wiem ze sie bede smarzyc w piekle, , 3 razy mi to powiedziala. milczalam, nie wiedzialam co powiedziec, nie martw sie?, nie bedziesz sie smarzyc w piekle?, chcilam cos powiedziec ale nie wiedzilam co,a teraz juz jej nie ma, i bardzo cierpie.umarla na raka pluc.. duzo palila. ja tez palilam 21 lat, teraz juz nie pale.
nie wiem co napisac, to tak na poczatek, witam was,

Borus - Pon 07 Sty, 2013 06:43

Cześć Nena... :pocieszacz:
piotr7 - Pon 07 Sty, 2013 06:59

Witaj
szymon - Pon 07 Sty, 2013 07:45

mam dobrą informację na początek:
piekła tam nie ma

cześć 4g5

Agulka76 - Pon 07 Sty, 2013 08:03

Nena witaj :papa2:
Rozumiem Twoje cierpienie. Moja mama zmarła dawno, bo 19 lat temu, a ja do tej pory się z tym nie pogodziłam. Do tego mam wyrzuty sumienia ze zmarła przeze mnie, bo nie byłam zbyt posłuszna,grzeczna ( miałam 17 lat) , chciałam mieć swoje zdanie... Ona chorowała na schizofremię, a zmarła na wylew... Nie było jej w najważniejszych chwilach mojego życia, tak naprawdę nie było jej w większości mojego życia, a tak bardzo mi jej brakuje..

Słoneczko - Pon 07 Sty, 2013 11:13

Witaj nena, :kwiatek:
pterodaktyll - Pon 07 Sty, 2013 11:16

Witam :)
KICAJKA - Pon 07 Sty, 2013 12:55

Witaj nena :)
bunia - Pon 07 Sty, 2013 13:34

Witaj Nena :buziak: :)
pietruszka - Pon 07 Sty, 2013 15:10

Witaj Neno :)
nena napisał/a:
jestem slabego charakteru, taka do du**, albo bez jaj jak to mowia,

Ech... w kryzysie to zwykle każdy tak się czuje, ale prawda jest taka: jak mawia nasz forumowy kolega "każda z nas jest niepowtarzalną śnieżynką" :)

Krzysztof 41 - Pon 07 Sty, 2013 18:19

Witaj :)
Enja - Pon 07 Sty, 2013 18:26

nena, witam Cię :pocieszacz:
leon - Pon 07 Sty, 2013 18:36

Czesc
Linka - Pon 07 Sty, 2013 18:36

witaj neno :pocieszacz:
staaw - Pon 07 Sty, 2013 18:40

Witaj Neno :kwiatek:

pietruszka napisał/a:
"każda z nas jest niepowtarzalną śnieżynką"


Eeeeeej..... to ja miałem powiedzieć......

Stanisław...

Duszek - Pon 07 Sty, 2013 19:21

Witaj :)
Jacek - Pon 07 Sty, 2013 21:03

cześć Nena :)
NANA - Pon 07 Sty, 2013 21:05

Witaj Nena ... :)
rybenka1 - Pon 07 Sty, 2013 22:04

Witaj Nana .
ewa29 - Pon 07 Sty, 2013 22:15

Witaj Nena :) :pocieszacz: :buziak:
Jo-asia - Pon 07 Sty, 2013 22:36

Witaj nena, :)
:pocieszacz:

nena - Wto 08 Sty, 2013 23:55

dziekuje wszystki za mile przyjecie.
generalnie w moim domu zawsze odkad pamietam byly imprezy, pozniej klotnie, ktorych jak kazde dziecko sie panicznie balam. Ojciec poszedl na inny sposob picia, mama, na inny, bardziej ukryty (wino schowane pod lozkiem, albo w piwnicy itp.)mama gdy byla niedopita, albo chcialam wyrzucic jej gosci, wtedy byla bardzo agresywna w stosunku do mnie( ojciec juz z nami wtedy nie mieszkal),chcialam uwolnic já od zlego towarzystwa i znalazlam jej prace we wloszech( o naiwnosci!), Tam to dopiero poszla po calosci, zakolegowala sie z lumpami, potem starcila z nia kontakt.po kilku latach jednak chcialam já odszukac, znalazlam, zawiozlam walizke jedzenia polskiego, papierosow, itd, bylo fajnie, ale za dwa dni sie opila bardzo i juz bylo do mnie :spier.......
plakalam z zalu. w sumie to raczej zawsze bylam blizej z ojcem( ale to tez juz tak po 20 roku zycia) po roku zadzwonila do mnie mama zebym przyjechala,ze nie pija juz od 3 miesiecy itd. pojechalam, jednak partner ja wkurzyl, nie wytrzymala i tak pila znowu.
w koncu znow stracilysmy kontakt, i 6 lat temu rozstalysmy sie bardzo zle,
zadna z nas nie szukala kontaktu, jednak okazalo sie jesienia 2011 ze ma raka pluc, nie chciala sie leczyc, chciala byc w domu, szczerze mowiac nie docierala do mnie chyba ta informacja, ze jest chora. dotarla gdzy pojechalam do niej do domu i zobaczylam polowe czlowieka, zniszczonà i bardzo chuda,w sekundzie wybaczylam wszsytko, i zaczelam sie niá opiekowac, kápac ( nie byla w stanie wejsc sama do wanny), kupowac najlepsze przysmaki,sprowadzilam lekarza i pielegniarke z opieki paliatywnej, poniewaz wlasciwie nie miala lekarza, jako ze nie zglosila sie juz do szpitala na zadne badania. kkilka razy do mnie powiedziala jak wspomnailam wczesniej, ze wie ze skonczy w piekle. ja nie wierze w pieklo ani w niebo, moze bardziej w przeszle i przyszle zycia. moglam powiedziec : cos ty, nie ma piekla,ale nie powiedzilam nic, wlasciwie nigdy w tym momencie nie rozmawialysmy o przeszlosci, istnialo tu i teraz,dane mi bylo odzyskac mame na 3 miesiace, potem zmarla. dziekuje bogu ze moglam sie nia opiekowac, chociaz rodzina (oprocz mego brata) raczej mnie krytykowala, ojciec: a coz ty sie tak matka opiekujesz, ona nigdy sie martwila dziecmi, a co tak nagle zmienilas zdanie i tak przezywasz?.itd,
przyznam ze dobijalo mnie to jeszcze bardziej,
w ostatnich dniach gdy nie moglam przy niej byc, ( zyje i pracuje w innym miescie)dzwonilam codziennie mowiac ze ja bardzo kocham, .umarla a znia umarla jakas czesc mnie.myslalam ze swiat sie skonczyl, wylam i wylam do poduszki, i niech mnie kroja na kawalki, wspominam tylko dobre rzeczy,nawet te z choroby, jak razem pilysmy kawe, i ona chodzila juz o wozku,jak jà karmilam, mylam, ubieralam, przynosilam kwiaty,i dziekuje Bogu za to wszsytko, ze moglam przy niej byc, wiem ze byla bardzo slaba psychicznie,
codziennie o niej mysle, pozbieralam sie jakos chociaz to wszystko mnie troche rozwalilo, probowalam u psychologa, na nic, wiec teraz leki przeciwdepresyjne, uspokajajce na noc, zeby moc spac, . wlasciwie to moge o tym porozmawiac z moim bratem, ciocia udaje ze nie ma tematu, ojciec czasem dowali cos w stylu : bo ta pijaczka, a sam cale zycie pil,( inaczej ," bardziej elegancko," nie raz ladowal w szpitalu, a to na odtruciu, a to bo serduszko siadalo.moj maz nie ma bladego pojecia ze jestem z takiej rodziny, wiec nie bardzo jest gdzie czasem wylac lzy.
o moim niezbyt mocneym charakterze swiadczy fakt ze czasem miewalam przejawy autodestrukcji. i stad teraz musze zawsze miec dlugi rekaw, zeby nie bylo widac blizn, ( ludzie moga pomyslec, ze jestem swir, . wiec w pracy zawodowej na pewno by mi to nie pomoglo.)nie lubie jak ktos podnosi glos , bo najzwyczajniej w swiecie sie boje, zreszta lèki towarzysza mi od dluzszego czasu.jak to mowi moj ojciec: mam slaby charakter.

przepraszam za moje wywody zbyt dlugie, i dziekuje wszystkim za przywitanie i za odpowiedzi.
dziekuje za dobra nowine ze piekla nie ma, zabrzmialo to optymistycznie :)

Borus - Śro 09 Sty, 2013 06:52

Nie przepraszaj Neno, bo to tak,
jakbyś przepraszała za to, że żyjesz i odczuwasz... :pocieszacz:

pietruszka - Czw 10 Sty, 2013 00:00

Pisz Neno, to pomaga...
Pati - Czw 10 Sty, 2013 15:39

Witam Cię Neno :)
nena napisał/a:
nie lubie jak ktos podnosi glos , bo najzwyczajniej w swiecie sie boje, zreszta lèki towarzysza mi od dluzszego czasu

Rozumiem bo ja też się boję jeszcze czasami,gdy na mnie ktoś krzyczy.
A czasami wzbudza to we mnie agresję i gotowość do boju lub ataku.
Czuję się wtedy jak mała dziewczynka w niebezpieczeństwie.
To moje poczucie braku bezpieczeństwa mnie jeszcze dopada stąd ten lęk i obawa jakie odczuwam.

nena - Pią 18 Sty, 2013 19:01

, czesto mi wstyd , z tego powodu, bo wlasnie tak mam , ktos podniesie glos a ja sie boje jak gowniarz, i zapewne to widac, a nie lubie jesli ktos przyuwazy moja slabosc, z drugiej strony mam jak Ty, ze gdy np, maz podniesie glos, czuje to jak jak atak na moja osobe i dostaje szalu, i jestem gotowa jak mowisz do "ataku".
ciezko gdy nie potrafisz kontrolowac swoich emocji, i wiem ze zawsze wtedy przegrywam, bo nie bylam twarda, zimna, i ze uleglam emocjom,

nena - Pią 18 Sty, 2013 19:06

[
To moje poczucie braku bezpieczeństwa mnie jeszcze dopada stąd ten lęk i obawa jakie odczuwam.[/quote]

cale zycie brakuje mi poczucia bezpieczenstwa, tym bardziej jest trudniej ufac ludziom, bo juz w moim pierwszym malzenstwie wykorzystano to przeciwko mnie ze jestem :" z rodziny gdzie wodka sie lala strumieniami, "codziennie slyszalam ze moi rodzice to skorwy......oczywiscie reagowalam agresja,

nena - Pią 18 Sty, 2013 19:09

Borus napisał/a:
Nie przepraszaj Neno, bo to tak,
jakbyś przepraszała za to, że żyjesz i odczuwasz... :pocieszacz:


nie odpowiadalam bo odebralam to jak atak i wysmiewanie sie ze mnie, ale mysle ze nie taki byl Twoj zamiar. :roll:

Borus - Pią 18 Sty, 2013 19:15

nena napisał/a:
nie odpowiadalam bo odebralam to jak atak i wysmiewanie sie ze mnie, ale mysle ze nie taki byl Twoj zamiar.

Oczywiście, że to nie był żaden atak... :skromny:

nena - Pią 18 Sty, 2013 19:26

aaa wlasnie , to takie zwichniecie, ale mysle sobie, gosciu z tak symaptycznym imieniem (Borys, ) i tak symaptycznym avatarem, czy jak tam sie to zwie, nie jest taki..... ;)
nena - Pią 18 Sty, 2013 20:36

pozdrowienia dla biszkopta, jest bardzo fotogeniczny:)
Borus - Pią 18 Sty, 2013 21:02

Dziękuję w jego imieniu... :)
nena - Nie 20 Sty, 2013 01:24

zadzwonilam dzis do brata, bo ostatnio byl dosyc negatywny, ciagle cos przypominal sobie z przeszlosci, a to glosna muzyka w nocy, a to ochrzan, przy znajomych, itp, stwierdzil ze wszsytkie nieszczescia jakie sie wydarzyly od smierci naszej mamy to jej wina, np, to ze o maly wlos nie uleglismy wypadkowi( tzw, czolowka) po pogrzebie, ja mysle za nasza mama nas uratowala , bo to byl cud, nawet nie sekundy, ale sekunda. on ma tez zle sny, ze mama cos mu mowi nieprzyjemnego, np, ze jest bardzo chory, itd, wiec dzis zadzwonilam do niego i mowie ze jestem na takim forum, ze jest bardzo duzo ludzi ktorzy przeszli podobne sparwy w dziecinswie, albo duzo gorsze, ze jest terapia DDA,( Notabene kiedys na nia trafilam ale po pierwszym spotkaniu z kobieta, ona mi mowi ze : na ten moment nie nadajesz na terapie DDa, bo jestes zbyt slaba, bo jestes w depresji itd, muszisz sie wzmocnic itd,) a na to moj brat glosem podniesionym, ze teraz to trzeba walczyc o przyszlosc, o prace, o terazniejsze sprawy, a nie patrzec do tylu i rozdrapywac rany, i analizowac to i wspominac itd, szczeka mi opadla bo ostatnio to on ciagle wypominal pijanstwo naszych rodzicow, nie rozmawial z naszym ojcem, majac duzo zalu do niego, i caigle cos mi opowiadal z przeszlosci ze ojciec to to czy tamto. widzialam ze to w nim tkwi bardzo mocno, ten zal za przeszlosc, i bol. a on mi wyskakuje : bo sobie weszlas na forum DDA, ze on nie ma czasu na *p**** i glupoty, I PO CO SIE TYM zajmowac, krotko mowiac zrabal mnie . ja mu mowie: przeciez ostanio to ty ciagle cos opowialaes z przeszlosci, wiec znaczy ze cie to gryzie, ( chcialam pomoc powiedziec ze jest duzo takich ludzi , i ze tez cierpia)
poczulam sie manipulowana i jak glupek. .....odwrocil kota ogonem.... mowi: mozna grzebac sie w przeszlosci i wspominac zle, a potem rozmawiac z ojcem jak gdyby nigdy nic , i palic glupa ze nigdy nic sie nie wydarzylo ( cyt.:)albo sie nie odzywac do ojca wclae i zerwac kontakt ( on nie rozmawial z ojcem od wielu miesiecy, teraz zaczal sie kontaktowac znow), ja mu odpowiedzialam : tak , ale mozna tez po prostu wybaczyc i juz, i rozmawiac, bo czlowiek ( nasz ojciec) jest i b. chory, i od lat wlasciwie nie pije( czasem sie zdarzy tydzien slabosci)
brat mowi: bo ty z jednej strony jestes na forum , szukasz takich ludzi rozdrapujesz, to , a drugiej usprawiedliwiasz matke z jej bledow, a wogole, to nie jest pora na takie rozmowy.8 i tak sie wsciekal przez ten telefon,
zycie jest chore czasami, nie bede dzwonic, pieprze.... :nie:

nena - Nie 20 Sty, 2013 01:49

nie moge o tym pogadac z mezem, bo on nie ma bladego pojecia o tym wszystkim, o alocholu, itd, mowi mi tylko ze ja czesto zyje w innym swiecie, czyli ze nie kontroluje niczego , zapominam, bzdety,,,,,niewazne. tak sobie mysle ze gdyby sie o tym dowiedzial to:
1. stracilby do mnie szacunek( z taaaakiej rodziny, wiec coz warta jest...)
2. wypominalby mi to na przy kazdej okaji, jak moj pierwszy maz,
jak teraz powiedziec ze moj swietny , wyksztalcony tata chlal, ze go zawozilam na odtrucie, bo sie konczyl, po miesiacu picia.
jak powiedziec ze w domu mojej mamy spaly lumpy, ze bedac za granica, spala na dworcu....padlby trupem...

pietruszka - Pon 21 Sty, 2013 04:58

nena napisał/a:
nie moge o tym pogadac z mezem

może szkoda... bo tylko szczerość może Was rzeczywiście zbliżyć

nena napisał/a:
tak sobie mysle ze gdyby sie o tym dowiedzial to

nie wiesz, co dzieje się w jego głowie... może wie więcej, niż się domyślasz... ale może rzeczywiście jeszcze nie czas na taką rozmowę?

Bratem się nie przejmuj... każdy ma swój czas... widać ty już potrzebujesz pomocy, bo jej szukasz... znam takie rodzeństwa, gdzie jedno przeszło terapię DDA, a drugie zaprzecza, że w ogóle byl problem w rodzinie... Ja z moim bratem nie rozmawiałam o dzieciństwie, no ale nie jesteśmy sobie bliscy... a nawet jeśli... to już oduczyłam się zbawiać świat, wiem, że mogę pomóc tylko sobie... a czasem... ktoś obserwując mnie i zmiany w moim zachowaniu zaczyna się dopytywać, bo zaczyna szukać pomocy dla siebie... wtedy dam telefon do poradni, pójdę na miting z kimś pierwszy raz... ale tylko wtedy, gdy ktoś poprosi o pomoc... i bardzo lubię to zdanie : Daj przykład nie wykład...

trzymaj się nena

nena - Pon 21 Sty, 2013 23:53

pietruszka napisał/a:
nena napisał/a:
nie moge o tym pogadac z mezem

może szkoda... bo tylko szczerość może Was rzeczywiście zbliżyć

niby jestesmy juz pare lat ze soba, ale mimo wszystko pamietam jak pierwszy maz w sadzie wrzeszczal ze jestem z rodziny gdzie wóda sie lala strumieniami.(przesadza), wiec jakos tak mam uraz.

nena napisał/a:
tak sobie mysle ze gdyby sie o tym dowiedzial to

nie wiesz, co dzieje się w jego głowie... może wie więcej, niż się domyślasz... ale może rzeczywiście jeszcze nie czas na taką rozmowę?
moze kiedys.... kiedys o maly wlos cos tam chcialam powiedziec , ale sie opamietalam,

Bratem się nie przejmuj... każdy ma swój czas... widać ty już potrzebujesz pomocy, bo jej szukasz... znam takie rodzeństwa, gdzie jedno przeszło terapię DDA, a drugie zaprzecza, że w ogóle byl problem w rodzinie... Ja z moim bratem nie rozmawiałam o dzieciństwie, no ale nie jesteśmy sobie bliscy... a nawet jeśli... to już oduczyłam się zbawiać świat, wiem, że mogę pomóc tylko sobie... a czasem... ktoś obserwując mnie i zmiany w moim zachowaniu zaczyna się dopytywać, bo zaczyna szukać pomocy dla siebie... wtedy dam telefon do poradni, pójdę na miting z kimś pierwszy raz... ale tylko wtedy, gdy ktoś poprosi o pomoc... i bardzo lubię to zdanie : Daj przykład nie wykład...

trzymaj się nena


my jestesmy z bratem blisko, wlasciwie jak mam jakis problem w pracy, czy z mezem sie pokloce to dzwonie wlasnie do brata.generalnie ja tez wiem sporo o jegy zyciu, wiem ze czasami mial sklonnosc do wywracania kota ogonem, i traktowalam to jako jego slabosc i juz,on nie rozmawial z ojcem od wielu miesiecy, zreszta ojciec tez nie szukal kontaktu, bo jak to powiedzial: jestem spokojnieszy jak twojego brata nie widze, bo nie da sie znim porozmawiac spokojnie.
wiec ja , jako ze rozmawialam i z jednym i z drugim, od jakiegos czasu zaczelach ich delikatnie naklaniac, ze trzeba miec kontakt z rodzina itd,

owszem nasza mama narobila balaganu przez ostanich kilka lat, ale omowilismy to po jej smierci, ze byla slaba, infantylna, ja jej wybaczylam, i wierze ze czuwa nad nami, natomiast moj brat, od nowa polska ludowa.. najpierw przez wiele miesiecy nie zostawil suchej nitki na ojcu, a teraz jakby sie wszsytko odwrocilo, teraz na matke .. ze byla taka i taka, ze moj brat choruje teraz przez nia, wiem ze taka zlosc go zje od srodka, wiesz zdurnialam bo poczulam sie manipulowana, i nienawidze jak na mnie podnosi glos, :[ co do terapii, to jak go znam w zyciu by sie nie wybral, a powinien, bo jest baaaaaaaaaaaaardzo nerwowy, i nie pamietam kiedy sie szczerze usmiechal, tak od serca..... mielismy przechlapane oboje, ale i tak zawsze to ja bylam ta gorsza ( tak na marginesie), choc.
po latach sie to moze troszke zmienilo.

dziekuje Ci za odpowiedz.

pietruszka - Wto 22 Sty, 2013 00:05

nena napisał/a:
ze trzeba miec kontakt z rodzina itd,

na wszystkie trzeba, należy, powinno się... mam alergię od czau terapii... często kryją się tam bardzo szkodliwe przekonania... nam szkodzą a i inni je słysząc reagują jak byk na widok czerwonego koloru ... bo takie nakazy rodzą bunt...

nena - Wto 22 Sty, 2013 21:50

, no tak ja terapii nie przeszlam, akurat bylam w trakcie innej i nie dalo rady :D
moze rzeczywiscie nie zawsze : trzeba, nalezy, powinno sie .....po prostu sobie mysle ze nie chce kiedys zalowac ( gdy np. jak strace ostatniego rodzica), ze unikalam kontaktow . tak podobnie bylo z mama, nie utrzymywalam kontaktow z nia przez kilka lat, a potem maz mnie namawial abym skontaktowla sie znia, jak juz byla w szpitalu, zwlekalam dlugo. i mysle ze moglam sie z nia skontaktowac pare miesiecy wczesniej.
wiec nie chce znow zalowac, nie wiem, to trudne tak ocenic..... :mysli:

na dzien dzisiejszy jestem " wkurzona na brata " i nie dzwonie.,

nena - Pią 01 Lut, 2013 00:13

nie wytrzymalam i zadzwonilam do brata, najpierw chlodno, z nim rozmawialam, ale potem juz normalnie,mowie mu: wysle ci link, do bardzo ciekawej strony( taki link podala JO-asia), i mowie podala mi go dziewczyna na forum, domyslil sie na jakim forum, i juz dawaj: po co ty to rozdrapujesz, po co wchodzisz miedzy ludzi, ktorzy przeszli przez cos podobnego, trzeba zamknac te drzwi i juz ich nie otwierac....., g.....o, prawda -sobie mysle, nigdy nic nie zmienie w swoim zyciu jesli bede udawala ze jest cacy, i ze bede palia .,"tzw. glupa",. . poszlam dzis do lekarza, bo poniewaz zwiekszylam sobie dawke nocna tabletki zbyt szybko mi sie skonczyly, przepisal mocniejsze na noc, na dzien kontynowac jak bylo i tyle,,
wlasnie ide je wziac, bo jak wezme za pozno, to rano wygladam starsznie, spuchnieta, , przechodzi to okolo poludnia, ale rano ludzie dziwnie misie przygladaja, dobranoc

Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 00:28

nena, dbaj o Siebie
jak przestałam pić, zobaczyłam co zrobiłam dzieciom
to temat mojej córki http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?t=7342
chciałam jej pomóc..pokazać, czym bardziej się starłam tym bardziej się zamykała..
odpuściłam, zajęłam się sobą i swoim leczeniem
z czasem i ona zaczęła się otwierać..zmieniać
okazało się, że mój przykład był bardziej skuteczny, niż próby zmiany jej
tak to właśnie działa
próba zmieny jej..wynikał też z braku akceptacji jej, takiej jaka jest
jak ją zaakceptowałam..jej wybory i decyzje..ona też to zrobiła i robi
jestem z niej dumna i jak tylko mogę, to jej o tym przypominam

nena - Pią 01 Lut, 2013 18:58

Jo-asiu, jakie to szczescie ze moglyscie dojsc do tego co jest TERAZ...po tym co bylo WCZESNIEJ.
Chyba jest tak jak mowiá, ze trzeba byc samemu w srodku w porzadku, pogodzonym i uporzadkowanym z samym soba., a potem probowac naprawiac i/o budowac na nowo kontakty z bliskimi.
my z moja mamá, juz nie dalysmy rady, braklo czasu, :(ale przynajmniej bylam z nia , i nie mysle juz o niej ze zloscia , jak to bylo wczesniej , calymi latami.hmmm.po prostu wszytsko jej wybaczylam.

nena - Pią 01 Lut, 2013 19:45

Mam maly problem,.. od ponad miesiaca pije codziennie, ktos mnie zdenerwowal, sasiadka poczestowla wiec lampka alkoholu,, i poczulam dyskoteke w mozgu.
Cos takiego przytrafia mi sie pierwszy raz, ( miesieczne picie), poczulam taki spokoj , jakiego nie czulam od roku( caly zeszly rok byk koszmarny), wiec zaczelam dozowac sobie, kupowac, czésc pic na miescie, po barach( roznych , zeby nie wzbudzac podejrzen)
i potem w domu za przyzwoleniem meza, no kurcze, tylko 1,czy 2 lampeczki, mysle ze robila sie z tego prawie butelka, nadszedl moment ze od godziny 14 , juz myslalam zeby sie wprawic znowu w stan luzu, i tak sobie to trwalo, po 30 dniach, czulam sie fatalnie, serce wariowalo, i chodzilam jak kot po kaluzy, ( stápajá a nie chodzac normalnie) mowie sobie DOSC, ale wieczorem jak juz mi przeszly dolegliowsci znow cos tam sie napilam, ale tylko troche,
wczoraj nie pilam nic, procha i spac, - bo lekarz mi powiedzial wczoraj albo pijesz albo leki, razem to mieszanka , troche niekorzystna, wiec wczoraj proch,

dziwi mnie to wszystko, bo zwsze bylam wrogiem alkoholu, bo w moim domu ma nie byc alkoholu, moja corka nigdy mnie nie widziala pijaná,
wiec nie wiem co mnie napadlo, mam nadzieje ze to tylko taki okres, po tym ciezkim roku.czy ktos mi cos odpowie? :?

staaw - Pią 01 Lut, 2013 19:50

Znalazłaś lekarstwo na swoje kłopoty, tak zaczyna się alkoholizm.
Ja nigdy nie lubiłem smaku alkoholu a piłem 25lat. Lekarstwo ma to do siebie że nie zawsze smakuje, ważne że działa...

Janioł - Pią 01 Lut, 2013 19:51

jak na moje oko trzy co najmniej objawy osiowe są :
koncentracja życia wokół picia
nena napisał/a:
nadszedl moment ze od godziny 14 , juz myslalam zeby sie wprawic znowu w stan luzu, i tak sobie to trwalo,

picie ciągami
nena napisał/a:
od ponad miesiaca pije codziennie,

objawy odstawienne
nena napisał/a:
czulam sie fatalnie, serce wariowalo, i chodzilam jak kot po kaluzy

zmiana tolerancji
nena napisał/a:
tylko 1,czy 2 lampeczki, mysle ze robila sie z tego prawie butelka,

picie w ukryciu
nena napisał/a:
wiec zaczelam dozowac sobie, kupowac, czésc pic na miescie, po barach( roznych , zeby nie wzbudzac podejrzen)
i brak kontroli nad ilością wypijanego alkoholu
smokooka - Pią 01 Lut, 2013 19:56

Nena, ja na terapii współuzależnienia skonfrontowałam się ze swoim alkoholizmem. Nie pierwsza i nie ostatnia. Nie nazwałabym tego małym problemem, ale można sobie z nim poradzić. Trzymam kciuki za dobre decyzje.
Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 20:19

nena,
dużo by opowiadać..
Twoje myślenie, zachowanie, przypomina moje..

ja codziennie piłam co najmniej 2 lata..w tym 10 miesięcy wiedziałam, że jestem uzależniona
piszę, co najmniej, bo nie pamiętam..dokładnie
dbaj o Siebie

myślę, że Janioł ma dużo racji..

Janioł - Pią 01 Lut, 2013 21:12

nena napisał/a:
bo zwsze bylam wrogiem alkoholu,
też kiedys byłem i lałem go w mordę ile wlezie aż się czasami ulało ;)
nena - Pią 01 Lut, 2013 21:44

Glupio , sie czuje, ze wyszlo to tak, mam ndzieje ze pewne osoby nie poczujá sie oszukane, ( weszla i udaje swietá), ale pomyslalam sobie ze bedac miedzy Wami nie chce klamac, nie bede mowic tylko o moim problemie DDA, i problemach w zaadaptowaniu sie w spoleczenstwie, w grupie znajomych.

zreszta zaczelam dostrzegac ze wiele osob pije sobie lampeczke wina do obiadu, czy kolacji, i nie ma problemu, wiec sobie mysle, : masz 40 lat, za stara jestes na nalogi, jak do tej pory nie weszlas w to , ( choc mozliwosci bylo mnostwo, pierwszy narzeczony , baaardzo sobie poczynal z alkoholem), wiec generalnie nic ci nie grozi.

ale czy to mozliwe ze czlowiek sie uzalezni w ciagu miesiaca?,

nena - Pią 01 Lut, 2013 21:48

mam corke , i nie chce zeby cierpiala, choc wlasciwie jest juz dorosla ,i studiuje gdzie indziej, wlasnie jade do niej jutro, spedzimy 3 dni razem, wiec pewnie nie bedzie sytuacji sprzyjajacej do napicia sie.eh cf2423f

i boje sie tego wszystkiego,boje...... :(

ja przeciez rzucilam palenie po 21 latach, i 2 lata nie pale, wiec skad taka chec.zawsze pozeram ksiazki tonami, a teraz? ....nie wiem nie moge sie skupic,

Janioł - Pią 01 Lut, 2013 21:49

nena napisał/a:
ale czy to mozliwe ze czlowiek sie uzalezni w ciagu miesiaca?,
a ten miesiąc to nie przypadkiem taka kumulacja dzięki której zauważyłas że coś nie tak ?
nena napisał/a:
ale czy to mozliwe ze czlowiek sie uzalezni w ciagu miesiaca?,
zależy jaki człowiek ale mając predyspozycje genetyczne , społeczne to jest możliwe
Janioł - Pią 01 Lut, 2013 21:51

nena napisał/a:
i boje sie tego wszystkiego,boje......
na razie nie pij , może w Twoim przypadku to tylko faza ostrzegawcza , nie pij po prostu nie pij a czas pokaże co dalej i nie panikuj bo stres to dobry pretekst do picia
smokooka - Pią 01 Lut, 2013 21:52

Różnie się może zaczynać...
ja - Pią 01 Lut, 2013 21:53

nena napisał/a:
tylko o moim problemie DDA

DDA rzutuje na nasze widzenie świata. I chociaż ja nic z uzależnieniem nie mam wspólnego to pamiętam jak ostatnio mnie nosiło bo chciałam się napić piwa. Bo było mi źle jak nigdy. A skąd mam znać inne sposoby rozwiązywania problemów, radzenia sobie z emocjami jak tylko widziałam takie ? Na szczęście ja jestem bardzo niezależna (pomijając oczywiście współuzależnienie) i jakoś nie po drodze mi z takim kolegą, który będzie decydował za mnie.

nena - Pią 01 Lut, 2013 21:56

Janioł napisał/a:
nena napisał/a:
ale czy to mozliwe ze czlowiek sie uzalezni w ciagu miesiaca?,
a ten miesiąc to nie przypadkiem taka kumulacja dzięki której zauważyłas że coś nie tak ?
nena napisał/a:
ale czy to mozliwe ze czlowiek sie uzalezni w ciagu miesiaca?,
zależy jaki człowiek ale mając predyspozycje genetyczne , społeczne to jest możliwe


napilam sie 28 grudnia, dzien wczesniej nie mialam pojecia, ze cos takiego zsie zdarzy....
wczesniej nie pilam, , 8|

Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 22:04

nena napisał/a:
Glupio , sie czuje, ze wyszlo to tak, mam ndzieje ze pewne osoby nie poczujá sie oszukane, ( weszla i udaje swietá), ale pomyslalam sobie ze bedac miedzy Wami nie chce klamac, nie bede mowic tylko o moim problemie DDA, i problemach w zaadaptowaniu sie w spoleczenstwie, w grupie znajomych.

cieszę się, że to zrobiłaś..znaczy opowiedziałaś
mam nadzieję, że wyciągniesz wnioski...
dobrze, że jedziesz do córki....
:pocieszacz:

nena - Pią 01 Lut, 2013 22:08

Jo-asia napisał/a:
nena,
dużo by opowiadać..
Twoje myślenie, zachowanie, przypomina moje..

ja codziennie piłam co najmniej 2 lata..w tym 10 miesięcy wiedziałam, że jestem uzależniona
piszę, co najmniej, bo nie pamiętam..dokładnie
dbaj o Siebie

myślę, że Janioł ma dużo racji..


Bosze, nie wiem, obstawilam sie wczoraj w nocy butelkami wody, zeby cos w siebie wlewac, tu nie mam do kogo sie zglosic,

dlaczego przypomina Twoje Jo-asiu?

nena - Pią 01 Lut, 2013 22:14

cieszę się, że to zrobiłaś..znaczy opowiedziałaś
mam nadzieję, że wyciągniesz wnioski...
dobrze, że jedziesz do córki....
:pocieszacz: [/quote]

dziekuje :)
, jade bo z corká mamy tak naprawde tylko siebie, niby ja mam rodzine , ale wiecie, kazdy sobie, a jakby cos to okrzykná: czarna owca!
a rodzina meza?- to drugi maz, wiec to juz wlasciwie nie rodzina, wiadomo....

Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 22:14

nena napisał/a:

dlaczego przypomina Twoje Jo-asiu?

to co piszesz o pracy, ojcu, bracie...tak widziałam świat kiedyś..nie tylko jak piłam
i myślę, że zatraciłam w tym całkowicie siebie..unieszczęśliwiałam siebie..
i znalazłam pocieszenie..w alkoholu

nena - Pią 01 Lut, 2013 22:15

cholera, znowu zle zacytowalam, przepraszam,
nena - Pią 01 Lut, 2013 22:25

Jo-asia napisał/a:
nena napisał/a:

dlaczego przypomina Twoje Jo-asiu?

to co piszesz o pracy, ojcu, bracie...tak widziałam świat kiedyś..nie tylko jak piłam
i myślę, że zatraciłam w tym całkowicie siebie..unieszczęśliwiałam siebie..
i znalazłam pocieszenie..w alkoholu


wiec co jest niewlasciwe, w moim postrzeganiu, ojca, brata, praca,- byc moze pracoholiczka,
co zrobic jak zmienic., ?

powiedzialam ostatnio do mojej przyjaciojki, ze ja rozumiem moja mame teraz, ze uciekla od realnego swiata, ze byc moze czula sie w nim zle, ona nawet zaginela ze tak powiem na jakis czas , i chyba moge to zrozumiec, chociaz gdy po pijanemu powiedziala mi ze szkoda ze nie zdechlam jak sie rodzilam, bo on mnie nie chciala, to zaniemowilam, na 5 lat.wiec tez czasem mam ochote tak isc w dluga, i nie wrocic, mysle ze corka mnie trzyma ,,,,,,

nena - Pią 01 Lut, 2013 22:28

Janioł napisał/a:
nena napisał/a:
i boje sie tego wszystkiego,boje......
na razie nie pij , może w Twoim przypadku to tylko faza ostrzegawcza , nie pij po prostu nie pij a czas pokaże co dalej i nie panikuj bo stres to dobry pretekst do picia


tak... ja siedze teraz i mnie ssie, no ale to moze stres ogolny,
jeszcze máz sie nie odzywa , bo facet mi dzis podarowal roze, tak po prostu, zrobilo mi sie milo, bo go nie znam, taki mily gest, a ten siedzi juz naburmuszony, boszze, co za atmosfera..

Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 22:34

nena napisał/a:
co zrobic jak zmienic., ?

co mnie pomogło? terapia...
od co najmniej 20 lat, mój świat kręcił się wokoło innych..w ten sposób budowałam swoje poczucie wartości, niestety nieskutecznie
próbowałam innych uszczęśliwiać "niby", nie chcąc niczego w zamian a chciałam akceptacji

dzisiaj wiem, że nie potrzebuję opinii..oceny innych aby czuć się dobrze
dzisiaj wiem, że jestem wartościowa nawet gdy ktoś inny mi tego nie mówi
dzisiaj wiem, że aby ktoś ze mną był szczęśliwy, najpierw siebie muszę pokochać

wiem też, że bardzo boję się odrzucenia

część z tych rzeczy narazie wiem..nie wszystko czuję
i to pewnie część..a wiele przede mną

rufio - Pią 01 Lut, 2013 22:35

Idiota zamiast sie cieszyc i byc dumny - ech zreszta ja to z autopsji znam - do bani a Ty zrób sobie kapiel i książka cos o Wojaku Szwejku .
nena - Pią 01 Lut, 2013 22:51

rufio napisał/a:
Idiota zamiast sie cieszyc i byc dumny - ech zreszta ja to z autopsji znam - do bani a Ty zrób sobie kapiel i książka cos o Wojaku Szwejku .
ç
wiesz gdybym wiedzila ze tak zareaguje to bym powiedzilaze sobie já kupilam,i juz,

kolo lozka mojego leza trzy ksiazki, wszsytkie 3 zaczete, i nie daje rady teraz.
ja? nalogowiec ksiazek?co jest? :bezradny:

nena - Pią 01 Lut, 2013 23:01

Jo-asia napisał/a:
nena napisał/a:
co zrobic jak zmienic., ?

co mnie pomogło? terapia...
od co najmniej 20 lat, mój świat kręcił się wokoło innych..w ten sposób budowałam swoje poczucie wartości, niestety nieskutecznie
próbowałam innych uszczęśliwiać "niby", nie chcąc niczego w zamian a chciałam akceptacji

dzisiaj wiem, że nie potrzebuję opinii..oceny innych aby czuć się dobrze
dzisiaj wiem, że jestem wartościowa nawet gdy ktoś inny mi tego nie mówi
dzisiaj wiem, że aby ktoś ze mną był szczęśliwy, najpierw siebie muszę pokochać

wiem też, że bardzo boję się odrzucenia

część z tych rzeczy narazie wiem..nie wszystko czuję
i to pewnie część..a wiele przede mną


czy sadzisz ze osoba, ktora sobie ze tak powiem uszkadzala rece, jest w stanie sie pokochac,?pamietam jak rzucilam palenie, i przybylo mnie troche, chyba z 5 moze 6 kg, to jak namydlalam w wannie, i czulam te ohydne obtluszczoen plecy to rzygac mi sie chcialo., teraz juz schudlam, a szczegolnie przez ostatani okres gdy zylam na wodzie i bananach. a jaka oszczednosc w wydatkach..

to takie trudne, czuc sie wartosciowym , jak cie cale zycie w rodzinie krytykuja, ,to takie trudne,wierzyc w siebie, mowilam to psychologowi, a on nato: zeby sie nie martwic na zapas jesli nie sprawdzilam jaka jest rzeczywictosc i prawdziwa odpowiedz, jakos nie przkonywal mnie wiec zrezygnowlama z niego.
.

czy wieku 40 lat mozna to zmienic,,,tak bym chcialal

pterodaktyll - Pią 01 Lut, 2013 23:05

nena napisał/a:
czy wieku 40 lat mozna to zmienic,,,tak bym chcialal

Ja zmieniłem wszystko mając o kilkanaście lat więcej od Ciebie...........Można, pod warunkiem, że chce się tego naprawdę.

Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 23:08

nena napisał/a:
czy wieku 40 lat mozna to zmienic,,,tak bym chcialal

da się, ja zaczęłam mając 42...i do tego nałóg na karku :)
głowa do góry...

nena - Pią 01 Lut, 2013 23:09

pterodaktyll napisał/a:
nena napisał/a:
czy wieku 40 lat mozna to zmienic,,,tak bym chcialal

Ja zmieniłem wszystko mając o kilkanaście lat więcej od Ciebie...........Można, pod warunkiem, że chce się tego naprawdę.


no niezle , gratuluje, trzeba miec duzo sily wewnetrznej,

pterodaktyll - Pią 01 Lut, 2013 23:10

Cytat:
trzeba miec duzo sily wewnetrznej,

Trzeba mieć odpowiednią motywację

nena - Pią 01 Lut, 2013 23:12

Jo-asia napisał/a:

wiem też, że bardzo boję się odrzucenia
Cytat:


no to jest chyba dla mnie najwiekszy problem, i zawsze byl od dziecka, moja piéta achillesowa....

Jo-asia - Pią 01 Lut, 2013 23:14

nena napisał/a:
Jo-asia napisał/a:

wiem też, że bardzo boję się odrzucenia
Cytat:


no to jest chyba dla mnie najwiekszy problem, i zawsze byl od dziecka, moja piéta achillesowa....

tak, niedawno to poczułam,
teraz gdy odczuwam strach, zaraz przypominam sobie dlaczego i łatwiej mi go pokonać :)

nena - Pią 01 Lut, 2013 23:15

Moi,kochani, pies moj chce isc na sikanie, bo mnie làpá zaczepia, pozegnam sie Wami, dziekuje za odpowiedzi i dobrych snow wszystkim, ja potem tableteczka i lulu :papa2:
nena - Sob 02 Lut, 2013 12:17

pterodaktyll napisał/a:
Cytat:
trzeba miec duzo sily wewnetrznej,

Trzeba mieć odpowiednią motywację


jedyna motywacja o jakiej od razu pomyslalam to moja corka..bo wiem az do zywego miesa, do kosci, jak moze brakowac milosci matki( i jej normalnosci)

staaw - Sob 02 Lut, 2013 12:22

nena napisał/a:

jedyna motywacja o jakiej od razu pomyslalam to moja corka..bo wiem az do zywego miesa, do kosci, jak moze brakowac milosci matki( i jej normalnosci)

Kiepska motywacja. Córka powie Ci w złości że Cię nienawidzi za (tu wpisz co złego zrobiłaś) a Ty pójdziesz do baru?

Dziubas - Sob 02 Lut, 2013 12:30

nena napisał/a:
jedyna motywacja o jakiej od razu pomyslalam to moja corka.

Na początek każda dobra, a później robisz to dla siebie.

nena - Sob 02 Lut, 2013 12:47

staaw napisał/a:
nena napisał/a:

jedyna motywacja o jakiej od razu pomyslalam to moja corka..bo wiem az do zywego miesa, do kosci, jak moze brakowac milosci matki( i jej normalnosci)

Kiepska motywacja. Córka powie Ci w złości że Cię nienawidzi za (tu wpisz co złego zrobiłaś) a Ty pójdziesz do baru?


wiesz no w sumie, to nie ma mnie za co nienawidziec: njapierw mi mowila ze jestem nudna, jak przez 2 lata trulam ze trzeba sobie stawiac wysokie poprzeczki w zyciu, byc super wyksztalconym,
teraz juz mi mowi: mamus kocham cie.-i super studiuje..), fakt raz oszalala na punkcie faceta-nieopdowiedniego, i chcialam já zabic, i darlam sie na niá, ona na mnie, ale i tak postawila na swoim,dzis mnie przeprasza za to bo wie, ze to ja mialam racje.
wiec chyba nie ma za co mnie nienawidziec.

no tak, troche zaskoczka, , :mysli: , gdyby sie odsunela ode mnie na zawsze z jakis tam powodow, no mam to juz w d*** wszystko, i chyba bym poszla w dluga, moze na jakis czas, niie wyobrazam sobie ,byc moze sie myle.

nena - Sob 02 Lut, 2013 12:50

Jo-asia napisał/a:
nena napisał/a:
Jo-asia napisał/a:

wiem też, że bardzo boję się odrzucenia
Cytat:


no to jest chyba dla mnie najwiekszy problem, i zawsze byl od dziecka, moja piéta achillesowa....

tak, niedawno to poczułam,
teraz gdy odczuwam strach, zaraz przypominam sobie dlaczego i łatwiej mi go pokonać :)


ja gdy odczuwam strach, wiem dlaczego i wcale nie jest latwiej mi go pokonac.
albo tabletka i spac, i nie ma mnie,

nena - Sob 02 Lut, 2013 13:00

ale od tabletek to juz sie nie wygrzebe, ale to juz lepsze niz alkohol.
staaw - Sob 02 Lut, 2013 13:05

nena napisał/a:
ale od tabletek to juz sie nie wygrzebe, ale to juz lepsze niz alkohol.

Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.
Na szczęście nie jestem ekspertem od tabletek i temat znam z drugiej ręki...

nena - Sob 02 Lut, 2013 13:28

ach, to juz naprawde musialabym zaczac medytowac, autorelax, zmienic chip, ale zeby zmienic to potrzeba..nie wiem,


Pare ladnych lat temu doszlam do tego ze po wzieciu typowj tabletki na spanie( lekarz mowi- wziac i klasc sie do lózka, eeee tam, najprzykemniejsze bylo wziac tableteke, i lazic po domu, a to wstawicpralke, cos sprzatnac, albo ogladac telewizje, szlam spac jak widzilalam po czwornie( tak- jest to mozliwe)
albo juz miesnie tak zwiotczaly, ze szlam zgieta w pol trzymajac sie sie sciany,,
i nie ukrywam ze czekalam na ten moment TOTALNEGO luzu, moja Pani terapeutka, mowila mi: przeciez to tak jak bys codziennie sie nawalala alkoholem...wiec byly leki przeciwlékowe, na spanie, i na rozbudzenie rano, bo mialam zawroty glowy, ciagle, , lekarz powiedzil ze nie ma pojecia dlaczego, blednik ok, otd.

po jakims czasie pomalultku zaczelam odstawiac, ( dzielenie tabletki na 2,potem,3 az do 8 czesci)

bylo ciezko,ale bylam silniejsza niz teraz , tak mysle.

nena - Sob 02 Lut, 2013 14:05

gdybym potrzebowala ukojenia , to juzwole tabletki,

ale mysle sobie, ze jesli postawic sobie takie ultimatum: tylko 1 lampka wieczorem do kolacji, i nic wiecej, w sumie dobre wino jest dla ludzi. to mysle ze nie bylby to problem.
no bo to ze pilam miesiac, duzo wiecej,
to byla glupota -przyznaje,
ale tak powiedziec ze juz nigdy i nic? po prostu przystopowac temat do ilosci normalnych.

Janioł - Sob 02 Lut, 2013 14:19

nena napisał/a:
po prostu przystopowac temat do ilosci normalnych.
a co to jest według Ciebie ?
nena - Sob 02 Lut, 2013 14:52

1 lampka wina do kolacji.
staaw - Sob 02 Lut, 2013 15:12

nena napisał/a:
1 lampka wina do kolacji.

Można...
Haczyk jest w tym po co Ci to wino?
Jeżeli dla poprawienia nastroju, to mózg jest tak zaprogramowany by przyjemność brać do końca. Jeżeli wypijesz lampkę wina i resztę schowasz, pojawi się poczucie krzywdy.
A co nauczyłaś się zażywać w razie gorszego samopoczucia?
Teraz możesz wrócić do początku posta...

nena - Sob 02 Lut, 2013 15:31

nie wiem,nie wiem.

pogubilam sie.

zbieram sie do corki mojej, kochani,milego weekendu zycze wszystkim :papa2:

nena - Wto 05 Lut, 2013 17:08

hej, wrocilam od corki , naladowana pozytwna energia, abrdzo dobrze sobie radzi, przyjelo mnie moje dziecko obiadem, a jakze :)
latalam za sprawunkami jak nekrecona, porobilam zakupy, posprzatalam jej pokoj,, bo troszke miala desorden, pokupowalam rzeczy do mieszkania, zeby miala bardziej przytulnie i przyjemnie, spedzilysmy czas superowo, spacery i wogole.czas spedzilam moj aktywnie.). SUPEROWO!
nawet nie pomyslalam o lampce wina( no moze przez sekunde)
jedynie przed wyjazdem napilam sie TYLKO jedna lampke, podroze jakiekolwiek mnie zawsze bardzo stresuja( mam czesto ataki paniki) a tak to bylam spokojna.
jestem duzo spokojniejsza, po spedzeniu czasu z nia, nie mowie ze nagle odstawie tabletki, ale jak narazie ogarnal mnie wewnetrzy spokoj, wiec tez nie ciagnie mnie tak do alkoholu,

Jo-asia - Wto 05 Lut, 2013 19:23

nena napisał/a:
wrocilam od corki , naladowana pozytwna energia,

cieszę się..
znam to uczucie, ja jutro mam popołudnie z wnuczką i już się nie mogę doczekać
:)

nena - Śro 06 Lut, 2013 14:32

chyba bede do nie czesciej jezdzic, chociaz to koszt wiadomo, ale dawno sie tak dobrze nie czulam,
wczoraj przed snem wypilam tylkojedna mala lampke wina, tak na trawienie, mysle ze to nie problem?
czuje sie teraz duzo lepiej, i nie mam juz ochoty do dyskoteki w mozgu, tak jest dobrze, :radocha:

rufio - Śro 06 Lut, 2013 20:39

nena napisał/a:
wypilam tylkojedna mala lampke wina, tak na trawienie

Ja - ychy :bezradny:

olga - Czw 07 Lut, 2013 00:52

Ja też mam ostatnio problemy z trawieniem ale lampka wina nie przyszła mi do głowy.......piję herbatę ziołową, Verdina to się chyba nazywa :roll:
Linka - Czw 07 Lut, 2013 06:05

olga napisał/a:
Ja też mam ostatnio problemy z trawieniem ale lampka wina nie przyszła mi do głowy.......piję herbatę ziołową, Verdina to się chyba nazywa


mam tak samo....moja jakaś ekologiczna jest :)

nena - Czw 07 Lut, 2013 15:56

rufio napisał/a:
nena napisał/a:
wypilam tylkojedna mala lampke wina, tak na trawienie

Ja - ychy :bezradny:


no ale zobacz :] ja mysle ze wypijanie butelki wina , czy popijanie od poludnia to problem.

ale jesli ktos nie ma ochoty sie uwalic, czy odplynac jak kto woli, tylko 1 lampka przed snem, i nic wiecej, .

w naszej kulturze polskiej chyba wino sie pilo tylko po to zeby odplynac,
moj maz, jako ze nie jest polakiem, mowi: ja nie rozumiem jak mozna tak wypic butelke wina, jak wode,
no chyba ze do obiadu lub kolacji, lampke.
i nikt kogo znam z jego rodziny nie jest alkoholikiem, hm... czyli mozna sie napic, lampka i spadam do domu. :)
, nie mowie ze mnie Bog oswiecil, i juz nie mam grzesznych mysli, np, teraz dzien ponury, nie ma pracy, taka lampka by rozgrzala, ale nie:, wieczorkiem po pracy 1, TYLKO.

nena - Czw 07 Lut, 2013 16:00

olga napisał/a:
Ja też mam ostatnio problemy z trawieniem ale lampka wina nie przyszła mi do głowy.......piję herbatę ziołową, Verdina to się chyba nazywa :roll:



hej, ziolowe pije na sniadanie, jakis rumianek, itp,
wczesniej pilam tez na kolacje jakies tam mieszanki , sa rozne, ,
to zalezy od dnia, czasem pije po prostu duzo wody.

tak serio to naprawde czerwone wino ( lampka) zeby mnie ktoso cos nie posadzil:)
jest dobra na trawienie , szczegolnie gdy jemy mieso, lub duzo i tlusto. dziala.dlatego poludniowcy zawsze do miesa podaja czerwone wino. :>

smokooka - Czw 07 Lut, 2013 16:05

nena napisał/a:
tak serio to naprawde czerwone wino ( lampka) zeby mnie ktoso cos nie posadzil:)
jest dobra na trawienie , szczegolnie gdy jemy mieso, lub duzo i tlusto. dziala.dlatego poludniowcy zawsze do miesa podaja czerwone wino.


a Ty prowadzisz jakiś portal promujący spożycie tego wina, czy jak?

nena - Czw 07 Lut, 2013 16:08

, no cos Ty . :lol:

po prostu mysle ze jak sprawa jest pod kontrola, to nie jest grozna,

smokooka - Czw 07 Lut, 2013 16:11

Nena, a nie myślisz, że jesteś uzależniona od tych prochów które bierzesz i pakujesz się w alkoholizm na dodatek? Komu zdrowemu tak zależy na ograniczaniu picia, na piciu tylko tyle a nie więcej itd?
nena - Czw 07 Lut, 2013 16:12

byc moze to nie miejsce, na takie opinie., absolutnie ja nigdy nikogo nie namawiam
nena - Czw 07 Lut, 2013 16:19

prochy musze brac, bo przez x miesiecy wstawalam i zalowalam ze jest nowy nastepny dzien, teraz tak nie mam, mam plany ,nowe pomysly jesli chodzi o prace, ,
ze spaniem tez lepiej, nawet nie wyobrazasz sobie jak sie czlowiek czuje, gdy przez miesiac , czy dwa, nie moze sie normalnie przespac, bo go budzá léki,lub temu podobne rzeczy.

smokooka - Czw 07 Lut, 2013 16:28

nena napisał/a:
bo przez x miesiecy wstawalam i zalowalam ze jest nowy nastepny dzien
Wyobrażam sobie - chorowałam na depresję. Też brałam leki. Równocześnie piłam - dziś jestem alkoholiczką. Na szczęście nie lekomanką.
nena - Czw 07 Lut, 2013 16:36

smokooka, nie chcialabym sie rozpic, bo nie chce zeby moja corka, czula to co ja czulam przez cale zycie, mysle ze bylam w miare dobra matká, i chce to utrzymac. , leki, owszem powoduja czasem problemy z koncentracja, lub z pamieciá, , moja mama siegnela dna, bo doszlo do tego ze czasem spala pojakis wagonach, lub w czym z desek przysposobionym na dom. nie chcialabym abym to kiedys zrobila swojej corce.
smokooka - Czw 07 Lut, 2013 16:40

To zostaw to g***o, nie tłumacz sobie, że to na trawienie, nie oszukuj siebie samej. Nawet jeśli miałabyś być wyłącznie koneserką, smakoszką, degustatorką, kiperką, to gra jest nie warta świeczki. Sama widziałaś na przykładzie najbliższej osoby, jaki syf alkohol robi z życia. Wygoń go ze swojej głowy. Ze swojego domu, ze swojego życia. Jak chcesz oczywiście tego co piszesz w ostatnim zdaniu...
Dziubas - Czw 07 Lut, 2013 17:01

nena napisał/a:
mysle ze jak sprawa jest pod kontrola,

jeżeli trzeba ją kontrolować, to moim zdaniem już jest problem

nena - Czw 07 Lut, 2013 18:12

smokooka napisał/a:
To zostaw to g***o, nie tłumacz sobie, że to na trawienie, nie oszukuj siebie samej. Nawet jeśli miałabyś być wyłącznie koneserką, smakoszką, degustatorką, kiperką, to gra jest nie warta świeczki. Sama widziałaś na przykładzie najbliższej osoby, jaki syf alkohol robi z życia. Wygoń go ze swojej głowy. Ze swojego domu, ze swojego życia. Jak chcesz oczywiście tego co piszesz w ostatnim zdaniu...



probuje zmienic swoj sposob, myslenia, postrzegania, zeby sie uwolnic od negatywnych mysli, zeby przezyc to zycie inaczej, zeby miec sile przezyc inaczej. czytam np. to,

http://zenforest.wordpres...09/hello-world/
niby mowie, no tak , oczywiscie, racja, ale to jakby przelatuje, TYLKO przelatuje,
nie chce prochow, chce sie cieszyc zyciem , chce sie nauczyc cieszyc zyciem,
:/

staaw - Czw 07 Lut, 2013 18:16

nena napisał/a:

po prostu mysle ze jak sprawa jest pod kontrola, to nie jest grozna,

Ja myślę że już sama potrzeba kontroli jest groźna.
Jem kiedy jestem głodny, przestaję kiedy się nasycę, jeżeli zaczynam liczyć kalorie oznacza to że mój naturalny system regulacji szwankuje...

Małgoś - Czw 07 Lut, 2013 22:32

nena, Coś Ci tu napiszę, choć nie chce mi się dokładniej analizować calego wątku. Wystarczy mi to co pobieżnie zauwazyłam.
Jest tu na forum pewna użytkowniczka z innego forum (Ona nie wie że ja ją rozpoznałam, ale mniejsza z tym bo to nie istotne).
Na tamtym forum pije się dużo sporo w celach nazwijmy to zbijania indeksu glikenicznego, a potrawy tłuszczowe musowo okrasza się lampka czerwonego wytrawnego. Od siebie dodam, że mi ta dieta nie pasowała absolutnie, nie lubię wytrawnego wina.
Ale wracając do tematu.... tamta dziewczyna pisze czasem tu na forum, i nie zarejestrowała się jako DDA, czy Alkaida... Po prostu zwyczajnie w świecie sama ma problem z alko.
Czy lampka na sen, czy dla trzewi, czy dla "wzmocnienia" podczas anemii to są bzdury moim zdaniem. Nie daj się wciągnąć w te mity o "piciu dla zdrowia". Na trawienie możesz sobie zjeść garść majeranku... :]

nena - Pią 08 Lut, 2013 00:07

smokooka napisał/a:
nena napisał/a:
bo przez x miesiecy wstawalam i zalowalam ze jest nowy nastepny dzien
Wyobrażam sobie - chorowałam na depresję. Też brałam leki. Równocześnie piłam - dziś jestem alkoholiczką. Na szczęście nie lekomanką.


czy jest jakies wyjscie pomiedzy?

Janioł - Pią 08 Lut, 2013 01:12

nena napisał/a:
czy jest jakies wyjscie pomiedzy?
pomiędzy alkoholem a lekami ? chyba tylko narkotyki albo nie, życie bez nałogów to jest najlepsze wyjście pomiędzy , bez polepszaczy nastroju , trawienia .
smokooka - Pią 08 Lut, 2013 08:22

nena napisał/a:
czy jest jakies wyjscie pomiedzy?
abstynencja, terapia, mitingi.
staaw - Pią 08 Lut, 2013 08:24

smokooka napisał/a:
nena napisał/a:
czy jest jakies wyjscie pomiedzy?
abstynencja, terapia, mitingi.

To nie jest wyjście pomiędzy...

smokooka - Pią 08 Lut, 2013 08:27

No fakt, ale jest to wyjście :mgreen: a nawet trzy w jednym, albo jedno w trzech. A pomiędzy to się można podrapać Nena :)
nena - Pią 08 Lut, 2013 12:07

Janioł napisał/a:
nena napisał/a:
czy jest jakies wyjscie pomiedzy?
pomiędzy alkoholem a lekami ? chyba tylko narkotyki albo nie, życie bez nałogów to jest najlepsze wyjście pomiędzy , bez polepszaczy nastroju , trawienia .


narkotyki jakos nie bardzo, nigdy mnie ciagnely , wiec odpada :D

bez polepszaczy nastroju?, ciezko jest,, a juz nie mowie o spaniu bez tableletek, ze 3 lata temu misie udalo , chyba na jakis czas, ale wrocilo gdy mama zaczele umierac, to juz prawie rok minál, od tamtej pory nie da rady bez tabletek, dzis kurcze znow spalam do kitu, pomimo tableetek troszke mocniejszych, , nie to ze sie zale , ale sie poczulam wczoraj przez co poniektorych, zaatakowana,. a ja nie taki diabel , jak go rysuja :P

nena - Pią 08 Lut, 2013 12:08

rufio napisał/a:
nena napisał/a:
czy jest jakies wyjscie pomiedzy?

Transalkoholizm ;)


Boszsze, a co to?

smokooka - Pią 08 Lut, 2013 12:08

nena napisał/a:
sie poczulam w
No właśnie to Ty poczułaś, ale to nie znaczy, że ktoś atakował.
nena - Pią 08 Lut, 2013 12:12

smokooka napisał/a:
nena napisał/a:
czy jest jakies wyjscie pomiedzy?
abstynencja, terapia, mitingi.



czy sádzisz ze u mnie jest potrzeba pojscia na miting( tu go kurcze nie znajde)
po jednym miesiacu ? tylko miesiacu?

jakos przeraza mnie ze to mogloby tak pojsc szybko, rany boskie, pamietam kolezanki mojej mamy, z lat mlodosci z ktorymi sie czasem imprezowala, i nic im nie jest, zyja dobrze, rodzina,praca, kariera, sraty pierdaty, wszytsko gra, i w nic nie wpadly...

no dobra i gdzie mam sie podrapac? podrape lepiej mojego psa za uchem, :pies: .

nena - Pią 08 Lut, 2013 12:18

To nie jest wyjście pomiędzy...[/quote]

ale cos musze zrobic, bo cos szwankuje, jednegodnia euforia, praca pali mi sie w rekach, na drugi dzien du**, nic z tego nie bedzie,. :[

Jo-asia - Nie 10 Lut, 2013 23:49

nena, co się nie odzywasz?...co u Ciebie?...
pomachaj chociaż :prosi:
pozdrawiam :buzki:

nena - Pon 11 Lut, 2013 00:38

Jo-asia napisał/a:
nena, co się nie odzywasz?...co u Ciebie?...
pomachaj chociaż :prosi:
pozdrawiam :buzki:
czesc Jo-asiu, :> musialam troche poczytac, popracowac, duzo pracy , wiec jak przychodze to kolacja i spac, czytalam sobie tez na roznych stronach, i ogladalam na you tubie rozne reportaze, tak to nazwe, na temat swiadomosci, mocy swiadomosci, emocji, i o kontroli wszechobecnej na swiecie, itd, zeby nie zwariowac, ze o to ja juz w wieku 40 lat stalam sie alkoholiczka, po miesiacu picia,i wogole krzyz na droge.czytalam tez tu na forum wiele postow, zeby wogole sie zorientowac , kto jest kto, jak to funkcjonuje, posmialam sie ze s:mietnika, :lol2: byc moze ktos mnie skrytykuje, ale nie zrezygnowlam z mojej jednej lampki wina wieczorem, nie wypijam ani butelki, ani pol, wieczorem po pracy jedna lampka wina , a dzis'tylko pol szklanki piwa,(wiec slabszy napoj).i tak sobie je pije juz ze 3 godziny, i nie mam ochoty na wiecej, nie kombimuje, nie szukam, byc moze nic sie napije przez tydzien, zeby sprawdzic , czy jest wszytsko o.k, POzatym wiem ze to nie o alkohol chodzi w tym wszystkim, chodzi o zmiane swijego toku myslenia,
Dziekuje za zapytanie. A jak TWoja wizyta u wnuczki?Naladowana pozytywna energia?czy to wypada kobiecie wyslac calusa?niewazne, wysylam i dziekuje :buziak:

Jo-asia - Pon 11 Lut, 2013 08:26

nena napisał/a:
, byc moze nic sie napije przez tydzien, zeby sprawdzic , czy jest wszytsko o.k, POzatym wiem ze to nie o alkohol chodzi w tym wszystkim, chodzi o zmiane swijego toku myslenia,

dobrze kombinujesz ;) spróbuj przez tydzień...
ja pamiętam jak przeprowadzałam u siebie taką próbę...nie wytrzymałam..o stałej porze wystąpiły objawy..wtedy tłumaczyłam je sobie..przeziębieniem, grypą :(
a co do zmiany myślenia...tak, u mnie tu jest "pies pogrzebany"...i jeszcze jedno..może i mój tok myślenia uległ..ulega zmianie, za to działanie ....no właśnie...nadal stoję w miejscu
pozdrawiam :)
moja wnusia jest, jak słoneczko na niebie..jeśli ma dobry nastój dzieli całuskami na około...więc jeśli ona może, to dlaczego nie ja?..Ty?... :buziak:

nena - Pon 11 Lut, 2013 23:40

Jo-asia napisał/a:
nena napisał/a:
, byc moze nic sie napije przez tydzien, zeby sprawdzic , czy jest wszytsko o.k, POzatym wiem ze to nie o alkohol chodzi w tym wszystkim, chodzi o zmiane swijego toku myslenia,

dobrze kombinujesz ;) spróbuj przez tydzień...
ja pamiętam jak przeprowadzałam u siebie taką próbę...nie wytrzymałam..o stałej porze wystąpiły objawy..wtedy tłumaczyłam je sobie..przeziębieniem, grypą :(
a co do zmiany myślenia...tak, u mnie tu jest "pies pogrzebany"...i jeszcze jedno..może i mój tok myślenia uległ..ulega zmianie, za to działanie ....no właśnie...nadal stoję w miejscu
pozdrawiam :)
moja wnusia jest, jak słoneczko na niebie..jeśli ma dobry nastój dzieli całuskami na około...więc jeśli ona może, to dlaczego nie ja?..Ty?... :buziak:


wiec dzis nic, to piwo w lodowce otwarte wczoraj wietrzeje, nie weszlam do zadnego baru,, zrobilam sobie super kolacyjke, i narazie ok,:)
I TO jest wlasnie TO, zmieniamy ,myslenie , niby sprawy okazuja sie oczywiste, , Jo- asiu, ile ja mam planow na zycie , na zmiany w pracy, czytam i czytam o tej swiadomosci, itd. ale ciezko to wprowdzic w dzialanie. codziennie sobie przyzekam, pojde na joge, albo thai.chi, albo gdzies tam babka robi medytacje z misami buddyjskimi, podobno super, , gimnastyki ani zadnych cwiczen nie znosze( podobno zwiekszaja produkcje serotoniny), wiem ze sila tkwi w umysle, ale jeszcze nie moge dojsc do tej sily, zycze Tobie i sobie tej sily,

Jesli zmienil sie tok myslenia to juz chyba nie jest stanie w miejscu? :buziak:

nena - Wto 12 Lut, 2013 19:53

dzis, rowniez nic, ( choc do wieczora daleko:))
czasem przejdzie mysl, ze nie moge, NIC
ale mysle ze to dlatego, ze sobie czytam forum, zeby zaznajomic sie z ta choroba, wiedziec wiecej, znac jej procesy. nie wiem czy to dobrze, czy to nie powoduje ze temat alkoholu gdzies tam jest obok mnie,.

dzwonie do przyjaciolki, lekko spanikowana, ona mowi dziwne, nigdy nie chccialas sie napic nawet w sylwestra.
narazie tylko moge powiedziec, ze rozumiem mojá mame i jej chorobe troche bardziej. .

nena - Czw 14 Lut, 2013 00:51

Kurcze mam potrzebe porozmawiania z kims, ale z kim,nikt mnie odwiedzil, :beczy:
Jestem w szoku, moj brat zawsze wszechmocny i podpora rodziny( zawsze jak byl problem , to kazdy po niego dzwonil,). Nie powiem ze ja sie nie udxielalam, zmusilam ojca do pobytu w szpitalu , to byl chyba detoks, a potem terapia, szpital byl zamkniety, jakos tak wyszlo , ze brat podpisal dokumet, lub dal ojcu do podpisu, nie pamietam jak to bylo,wiec ojciec powiedxial ze nihdy nam nie wybaczy , ze go do takiego bagna, z menelami wyslalismy. . a nie bylo juz wyjscia bo pil bez przerwy chyba z 1,5 miesiaca, cud ze nie odjechal, przy chorobach, ktore, ma. Juz byl w oktopnym stanie.
Zmienilam temat, wie brat zawzsze byl ten mocny, co to zwsze dawal rade, a tu jest coraz gorzej, totalna hipochondria, a to mu wyszlo jakkes schorzenie, a to drugie, ja mowie , a co chciales byc zwsze piekny, mlody i wysoki, no nie ma tak lekko, ja sie starzeje, i ty tez,probuje. Zartowac, ppodaje domowe metody nawyleczeni tego i owego, wiecie takie babcine sposoby, prubuje nim potrzasnac, ale on jest ....... bez zycia, bezwlady, nie poznaje moego brata, czy smierc naszej mamy, tak nas pozbawila sily?.co sie dzieje, jak pomoc, jemu , sobie,
Ojcu narazie nic i mowie. Bo co mu powiem, on jest zajety swoimi chorobami, zreszta jakby chcial porozmawiac to by wlaczyl skypa, aby zobaczyc , czy jestem moze dostepna , zeby pogadac, ja b, czesto tak roie, albo mam skypa wlaczonego caly czas, jakby chcal dryndnac.
:/ dobranoc.

pietruszka - Czw 14 Lut, 2013 09:23

nena napisał/a:
?.co sie dzieje, jak pomoc, jemu , sobie,

Wpierw pomóż sobie... Osobiście jestem zwolenniczką poglądu, że dobry przykład działa bardziej, niż jakikolwiek wykład, tzw. dobre rady. Czyli "daj przykład, nie wykład".

Nawet dzisiaj widzę, że to co najcenniejsze wyniosłam z dzieciństwa, to nie to, co mi gadali rodzice, ale to, co rzeczywiście robili. ba... samo gadanie, nakazywanie, "dobro-radzenie" zwykle wywoływało (i wywołuje czasem i teraz, chociaż już rzadziej, bo mam świadomość tych mechanizmów) po prostu bunt, bo w jakimś stopniu było ograniczaniem mojej wolności. Tak było w moim przypadku.
Neno, a czy ty potrafisz zadzwonić do przyjaciółki, znajomej, kogoś z rodziny z prośbą o spotkanie i czas, bo masz ochotę pogadać? Czy umiesz prosić o pomoc?
Inna sprawa, że w pewnych kwestiach wolę juz pogadać z ludźmi, którzy mają podobne problemy jak ja, bo wiem, że moge liczyć na rozmowę bez oceniania, bez potępienia, a zarazem, mam większą pewność, ze zostanę zrozumiana. Dlatego tak cenne są dla mnie znajomości z Al-anonu, czy tu z forum.

nena - Czw 14 Lut, 2013 15:42

pietruszka napisał/a:
nena napisał/a:
?.co sie dzieje, jak pomoc, jemu , sobie,

Wpierw pomóż sobie... Osobiście jestem zwolenniczką poglądu, że dobry przykład działa bardziej, niż jakikolwiek wykład, tzw. dobre rady. Czyli "daj przykład, nie wykład".

Nawet dzisiaj widzę, że to co najcenniejsze wyniosłam z dzieciństwa, to nie to, co mi gadali rodzice, ale to, co rzeczywiście robili. ba... samo gadanie, nakazywanie, "dobro-radzenie" zwykle wywoływało (i wywołuje czasem i teraz, chociaż już rzadziej, bo mam świadomość tych mechanizmów) po prostu bunt, bo w jakimś stopniu było ograniczaniem mojej wolności. Tak było w moim przypadku.
Neno, a czy ty potrafisz zadzwonić do przyjaciółki, znajomej, kogoś z rodziny z prośbą o spotkanie i czas, bo masz ochotę pogadać? Czy umiesz prosić o pomoc?
Inna sprawa, że w pewnych kwestiach wolę juz pogadać z ludźmi, którzy mają podobne problemy jak ja, bo wiem, że moge liczyć na rozmowę bez oceniania, bez potępienia, a zarazem, mam większą pewność, ze zostanę zrozumiana. Dlatego tak cenne są dla mnie znajomości z Al-anonu, czy tu z forum.


staram sie pokazac bratu , ze sila tkwi w naszym umysle, pokazac ze jestem silna, i" damy rade") ale , jest to utrudnione bo kontakty mamy tylko telefoniczne, gdyz mieszkam daleko od rodziny. , wlasciwie mam tylko brata, moj dwie jedyne i prawdziwe przyjaciolki, ktore tez sá daleko, z nimi rozumialam sie zawsze najlepiej, bo osoba z rodziny patologicznej zrozumie drugá z takiej samej rodziny.

tu nie mam tak naprwde przyjaciolki, wiesz to sá takie kolezeñstwa, ze nie mozesz wpasc do ich w nocy o polnocy, jak masz problem, tutaj na wizyte musze sie zaanonsowac, moge porozmawiac, ale one sá z innej bajki, i pozatym im nie ufam, sá dobre na kawe, wiem ze nie beda mi bliskie sercem jak moje jedyne przyjaciolki, ktore sa daleko. odczulam to nieraz, tak jak wspomnialam wczesniej máz nie wie nic o tym z jakiej rodziny pochodze, pozatym nigdy nie widzial mojej mamy( bo na nia wystarczylo spojrzec i wiadomo ze pije cale zycie). codziennie czytam posty na tym forum, prubójác zrozumiec, odpowiedziec sobie na wiele pytan, ale jest trudno, do tego jeszcze ten alkohol, ktory sie przyplátal( wiem, wiem to moja wina, i ja jestem za to odpowiedxilana, ze chce sie napic)
chodzilam do psychologa, powiedzilam mu , rodzina z alkoholem, ze szpital , bo leki idepresja uniemozliwily, zycie. po prostu nadszedl dzien , kiedy nie bylam wstanie wypowiedziec slowa, cf2423f , ale jego sposob pracy ze mna nic mi nie dawal,Przypuszczam, ze tu nie ma mitingow, spotkan, itd, ze jak masz chec sie napic( np, gdy jest problem z alkocholem, to biegne do ludzi ktorzy mnie zrozumieja, bo oni mieli lub majá to samo)

Pietruszka, nie chce sie uzalac, ale jakos tak lekko nie bylo. po prostu.

Prosic? MY chyba z bratem nigdy o nic nie prosilismy. zostalo mi do tej pory, nigdy o nic nie prosze mojego meza, mam na mysli sprawy powazniejsze, niz kupno chleba. to jest tak jakby takie podejscie: jesli czegos nie chcesz mi dac/ podarowac/pomoc od siebie , to i tak nie ma sprawy. to wyszlo z tego chyba , ze nawet jak mielismy dziurawe ubrania to nigdy nie poprosilismy rodzicow o to ze potrzebujemy nowe.
dziekuje za odpowiedz na posta.

Klara - Czw 14 Lut, 2013 16:06

nena napisał/a:
Przypuszczam, ze tu nie ma mitingow, spotkan

Może jednak sprawdź: http://www.aagalicja.crac...wI.html#AUSTRIA
Jeśli znasz język kraju w którym mieszkasz, to z pewnością znajdziesz w internecie adresy.

nena - Czw 14 Lut, 2013 17:39

nie ma, ja mieszkam, na pieprzonym koncu swiata, ale zadzwonie i zapytam gdzie najblizej moze cos takiego byc.
dziekuje Ci bardzo. :buziak:

pietruszka - Pią 15 Lut, 2013 00:05

nena napisał/a:
nigdy nie poprosilismy

ja też nie umiałam prosić, ale tego się można nauczyć :)

pterodaktyll - Pią 15 Lut, 2013 11:26

nena napisał/a:
ja mieszkam, na pieprzonym koncu swiata,

A na którym, bo niedaleko ode mnie jest już jeden :mysli:

nena - Sob 16 Lut, 2013 22:04

Klara napisał/a:
nena napisał/a:
Przypuszczam, ze tu nie ma mitingow, spotkan

Może jednak sprawdź: http://www.aagalicja.crac...wI.html#AUSTRIA
Jeśli znasz język kraju w którym mieszkasz, to z pewnością znajdziesz w internecie adresy.


dzwonilam, odebrala kobieta , sympatyczna, jej máz zajmuje sie spotkaniami, ale nie bylo w ttym momencie. dzwonilam na drugi telefon, ale nikt nie odbieral.bede dzwonic - problem w tym ze te grupy dzialaja w stolicach i duzych miastach, a ja mieszkam w malym miescie , daleko od czegokolwiek. ale zadzwonie jeszcze raz.

nena - Sob 16 Lut, 2013 22:45

mialam spróbowac nie pic tydzien. nie wyszlo, sroda troche, czwartek ciut wiecej, a wczoraj do upadlego. pojawily sie tez mysli samobójcze, chyba mi glowa fiksuje. od jutra spóbuje jeszcze raz-zostawic to, przestalo byc przyjemne.
dzis nie poszlam do pracy, bo mnie trzeslo, koszmar. cf2423f
dzwonie do brata, ale on jest jak nieobecny, niezywy duchem, mowie mu: przyjedz do mnie, Ale wiem ze to nie tak latwo.chyba zadzwonie do ojca zeby sie moze zainteresowal synem..

staaw - Sob 16 Lut, 2013 22:48

Neno... może czas spojrzeć prawdzie w oczy?
Jo-asia - Sob 16 Lut, 2013 22:53

Neno czy do tego bierzesz jeszcze leki?
Martwię się o Ciebie...jeśli chcesz pisz na pw

nena - Sob 16 Lut, 2013 23:24

staaw napisał/a:
Neno... może czas spojrzeć prawdzie w oczy?

Ale co ja ma zrobic?wstaje rano z postanowieniem koniec z tym. i po poludniu cos sie zaczyna dziac. jeszcze niedawno zwykle po pludniu robilam sobie kawe, cos na przekáske, a teraz , chce mi sie wymiotowac za przeproszeniem na mysl o kawie. mysle o czym innym. jeszcze w grudniu bylo inaczej, a teraz ? jest luty.

pterodaktyll - Sob 16 Lut, 2013 23:26

nena napisał/a:
mysle o czym innym. jeszcze w grudniu bylo inaczej, a teraz ? jest luty

Ta granica jest tak niepostrzegalna............ :bezradny:

nena - Sob 16 Lut, 2013 23:38

Jo-asia napisał/a:
Neno czy do tego bierzesz jeszcze leki?
Martwię się o Ciebie...jeśli chcesz pisz na pw


dwa dni teraz nie bralam lekow ,bo sie balam. bylam u lekarza, gdy mi sie konczyly leki, jakies 2 tygodnie temu, powiedzialam mu ze zaczelam pic, nagle, z dnia na dzien, i ze sie zle czuje, powiedzial mi to albo bierzesz leki, albo pijesz, a jak bedzie cie nachodzila chec na picia sie po poludniu, to tabletke, która masz na noc wez tez po poludniu.
Tu nie ma takich jak w Polsce, centrow pomocy rodzinie. na psychologa czekam od listopada. jesli chce szybciej ,moge prywatnie, ale to jest bardzo drogo.
dobranoc . dziekuje Wam za posty.

nena - Sob 16 Lut, 2013 23:43

pterodaktyll napisał/a:
nena napisał/a:
mysle o czym innym. jeszcze w grudniu bylo inaczej, a teraz ? jest luty

Ta granica jest tak niepostrzegalna............ :bezradny:


ale jak to jest mozliwe, ?z dnia na dzien, ?poczestowala mnie sasiadka z pracy, JEDEN RAZ, i to juz postawilo na mnie wyrok?Boze. 8|

Jo-asia - Sob 16 Lut, 2013 23:45

nena napisał/a:
dwa dni teraz nie bralam lekow ,bo sie balam

bo już czułaś...że będziesz pić :(
nena napisał/a:
Tu nie ma takich jak w Polsce, centrow pomocy rodzinie. na psychologa czekam od listopada

pomóż sobie sama...przynajmniej spróbuj...wyrzuć alkohol i go nie kupuj..mieszka ktoś z Tobą?

pterodaktyll - Sob 16 Lut, 2013 23:46

nena napisał/a:
ale jak to jest mozliwe, ?z dnia na dzien, ?poczestowala mnie sasiadka z pracy, JEDEN RAZ,

Ano właśnie tak się to zaczyna.........

nena - Nie 17 Lut, 2013 12:40

wybaczylam mojej mamie, gdy umierala, i teraz znow jej wybaczylam, ja widze , tu czytajac na forum ze to jest straszna choroba, i podstepna, pamietam jak sie to zaczynalo, chowanie wina, podpijanie , niby trzezwa, ale na malym haku, wesola, krzátajáca sie po domu, ale pamietam, jak brala leki na sen, na uspokojenie, czyli miala jakies problemy. moja mama przez wiele lat dozowala sobie, potem juz byly ciági, a reszta zycia to 3 miesiace trzezwa, 2,3 miesiace picia,
wymusilam na niej pobyt w szpitalu dla alkoholikow, ale wyszla po chyba 2 miesiacach, bo sie okazalo ze ma gruzlice, i musi isc do innego szpitala, a potem znow poszlooo.....naiwna bylam sadzac, ze po 30 prawie latach picia da sie cos z tym zrobic, szkoda ze nikt nie probowal jej pomoc wczesniej,

staaw - Nie 17 Lut, 2013 12:45

Neno, a Ty sobie pozwolisz pomóc?
Jo-asia - Nie 17 Lut, 2013 12:47

nena napisał/a:
szkoda ze nikt nie probowal jej pomoc wczesniej,

tu nic nie daje, chęć pomocy z zewnątrz...przeważnie..tu trzeba chcieć samemu
mój ojciec nadal pije..i choć nie wiem jakbym mu chciała pomóc...on nie chce i tyle :bezradny:

pomóc może, choć i też nie musi...jedynie "twarda miłość", której alkoholik nie odbiera jako pomoc

nena - Nie 17 Lut, 2013 16:05

staaw napisał/a:
Neno, a Ty sobie pozwolisz pomóc?


Tak, pojde w poniedzialek, do przychodni, i zapytam, moze rzeczywiscie maja takie grupy, cokolwiek,kurcze musza miec.

nena - Nie 17 Lut, 2013 16:12

.przeważnie..tu trzeba chcieć samemu
mój ojciec nadal pije..i choć nie wiem jakbym mu chciała pomóc...on nie chce i tyle :bezradny:

pomóc może, choć i też nie musi...jedynie "twarda miłość", której alkoholik nie odbiera jako pomoc[/quote]

chyba tak, pamietam jak mama tam byla ( w osrodku) i ja jezdzilam do niej zawozilam jej papierosy, itd, i ona mowi do mnie : ty wiesz , ze nawet terapeutka, zapytala: po co ty tutaj jestes, ty nie powinnas tu byc, ( znaczy sie miedzy alkoholikami), tak to odebrala moja mama, no zbaranialam: mysle sobie rany boskie, czy ty nie widzisz , ze juz jestes prawie wrakiem czlowieka, , kupilam ciuchy, zaprowadzilam do fryzjera, , wygládala jak podreperowana , ale zniszczona kobieta. czyli ze nic tam do niej nie dotarlo. w tym osrodku,chyba tez nie chciala.
blizej popoludnia, zaczyna mnie bolec glowa,, chyba wychodzi zmeczenie,

nena - Nie 17 Lut, 2013 16:18

wydaje mi sie ze , nie wiem 15, lat temu, nie bylo takiej pomocy jak teraz, w modzie byla wóda, wóda albo kawa, to byly srodki pomocnicze zeby cos zalatwic. to tez chyba nie ulatwialo sprawy, no moze wiekszy wstyd, przyznac sie do tego, chociaz teraz to tez nie jest latwo, chyba sie odrzuca troszke takich w spoleczenstwie,
nena - Nie 17 Lut, 2013 16:29

ide na spacer, dotlenic mozg, kolezanka mowi ze chetnie sie ze mná powloczy, i pies skorzysta. :]
nena - Pon 18 Lut, 2013 15:32

witam, kochani, poszlam dzis do przychodni, zeby sie wywiedziec na temat, ale pracownik socjalny byl chyba bardzo zajety, wyczekalam sie i nic, sprobuje jutro rano. dzis dlugi spacer zeby sie zméczyc, máz zaproponowal. a moze pojedziemy odwiedzic x?
jak pomyslalam o butelkach wina, ktore ma x. w domu ( jest smakoszem-ze wzgledu na swoje tradycje), o nie, lepiej nie bede ryzykowac, i mówie do méza , lepiej nie jedzmy, jeszcze nie teraz.
i chyba zrozumial ze jakis problem istnieje, po prostu na mysl o siedzeniu tam ,ze swiadomoscia ze nie powinnam sie dac ugoscic ani 1 lampka wina- poczulam niepokoj,
, kolejny dzien BEZ. :]

nena - Pon 18 Lut, 2013 22:05

dzis zrozumialam po telefonie corki, ze kiedy mam niepokoj, strach, zlosc- emocje raczej te negatywne, to przebiega mysl-USMIERZYC, ZEBY NIE CZUC.
nie ze corka mnie zdenerwowala, po prostu poszla do mojej tesciowe j(, ktora rzecz jasna nie jest jej babciá), odebrac jakies swoje rzeczy , i ta czarownica( tesciowa,) przygadala jej cos bardzo niesymaptycznie( bez powodu, z czystej zlosliwosci), poczulam skurcz w zoládku i jakby strach. Bo ta czarownica sporo nam ( mnie i mojej corce), upsula nerwów .Naprwde byly to ciezkie chwile.
Wiec w tym momencie cialo mi zdretwialo i strach, w sumie przed czym?ale tak reaguje moje cialo, cos nie tak i w sekundzie mnie paralizuje .
No i chyba tu jes pies pogrzebany, ze nie radze sobie z emocjami, a jak sobie nie radze , to chce je usmierzyc,( wiadomo czym) cf2423f zeby nie czuc nic, zeby nie bolalo.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group