To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...

DOROSŁE DZIECI ALKOHOLIKÓW – DDA - Trudne współżycie DDA ze współuzależnioną matką

Zagubiona - Sob 04 Sty, 2014 14:41
Temat postu: Trudne współżycie DDA ze współuzależnioną matką
Co jakiś czas wychodzą na wierzch coraz to nowe "kwiatki" z mojego dzieciństwa. W związku z tym wzrasta napięcie między mną i mamą. A fakt, że jestem w terapii i wychodzę ze schematów działania współ. powoduje kolejne ataki. Myślę, że to dlatego, że brat się wyprowadził, więc tylko nade mną mama miała kontrolę, a teraz i ja nie pozwalam się kontrolować.

Dziś już nie wytrzymałam i powiedziałam mamie w prost, że nie pozwolę sobą manipulować, że mam swoją rodzinę i większy obowiązek (choć to złe słowo, bo to jakby przymus, a ja nie traktuję tego jak przymus) wobec syna i to na nim się skupiam i nie mam ochoty zajmować się jej bardziej lub mniej prawdziwymi "problemami"- czas się pogodzić z faktem, że choruje na taką, a nie inną chorobę.

Od pewnego czasu nie mogę znaleźć z mamą wspólnego języka i wiem że spora część odpowiedzialności za to leży po mojej stronie i póki nie poukładam w sobie swojego dzieciństwa widoki na poprawę relacji z mamą są nikłe :bezradny:

endriu - Sob 04 Sty, 2014 14:44

a Ty mieszkasz z nią?
Zagubiona - Sob 04 Sty, 2014 14:51

endriu napisał/a:
a Ty mieszkasz z nią?

Tak, głównie z poczucia obowiązku. Szkoda tylko, że zostaje to dość mocno nadużywane.

endriu - Sob 04 Sty, 2014 14:56

to się wyprowadź
Zagubiona - Sob 04 Sty, 2014 15:04

endriu napisał/a:
to się wyprowadź

No dzięki za radę. Jak myślisz jakby to było takie proste, to męczyłabym się dalej?

Poza tym póki nie poukładam swojego dzieciństwa to mimo braku kontaktu żal i negatywne emocje będą.

pietruszka - Sob 04 Sty, 2014 16:01

Nie.anioł napisał/a:
Poza tym póki nie poukładam swojego dzieciństwa to mimo braku kontaktu żal i negatywne emocje będą.

fakt, okres terapii dzieciństwa to był trudny czas w relacjach z moimi rodzicami... mam to szczęście, że mieszkam samodzielnie, więc mogłam sobie pozwolić na ograniczenie w tamtym czasie... kontaktów do niezbędnego minimum
Trochę mi pomogło takie podzielenie (zabrzmiało, jakbym rozkawałkowała matkę na części :szok: ale nie umiem tego trafniej nazwać ) mamy na dwie osoby: niedojrzałej emocjonalnie mamy, jaką pamiętam z dzieciństwa nieradzącej sobie z obowiązkami i współczesnej, starszej o blisko czterdzieści lat, która ma jednak kolejne doświadczenia życiowe za sobą, ma nadal różnego rodzaju trudności, ale jednak... to już trocha inna osoba. W jakiś sposób symbolicznie oddzieliłam przeszłość od teraźniejszości. Mi to osobiście pomagało...

Zagubiona - Sob 04 Sty, 2014 16:19

Pietruszko, masz rację takie oddzielenie pomaga spojrzeć też z dystansu. Myślę, że w ostatnich dniach właśnie tego mi najbardziej brakuje.
Coraz poważniej zastanawiam się nad terapią DDA- tylko nie wiem czy to nie za wcześnie, bo jeszcze trochę chwiejnie stoję na nogach. Z drugiej strony może tak buja to zamknięte dzieciństwo :mysli:

szika - Sob 04 Sty, 2014 16:50

Szkoda Pietruszko że wykasowałaś część postu, bo bardzo dużo dzięki temu co tu było zrozumiałam.
pietruszka - Sob 04 Sty, 2014 16:54

szika napisał/a:
Szkoda Pietruszko że wykasowałaś część postu, bo bardzo dużo dzięki temu co tu było zrozumiałam.

nic nie kasowałam tylko poprawiłam literówkę :szok: chyba, że coś uciekło przy okazji...

pietruszka - Sob 04 Sty, 2014 17:05

szika napisał/a:
Ale nie ma co się spierac co było, a czego nie.

Nie mam niestety mocy, by przywrócić poprzednią wersję, wydawało mi się, że tylko poprawiałam literówkę... tutaj... o agresji... pisałam w temacie perełki

szika - Sob 04 Sty, 2014 17:13

Upssss. przepraszam Cię najmocniej! :) Moje gapiostwo :) Wieeelkie sorki :)
miesza mi sie, wybacz mi :skromny:

pietruszka - Sob 04 Sty, 2014 17:42

szika napisał/a:
Upssss

nic nie szkodzi :beba: pomyślałam tylko, czy przypadkiem czegoś nie wykasowałam przypadkiem i zaczęłam się zastanawiać, czy aby dobrze z moją pamięcią, bo nie mogłam sobie przypomnieć, czy pisałam coś więcej i co :shock: :rotfl: :rotfl: :rotfl: też odetchnęłam z ulgą... to nie zaniki pamięci :rotfl: :rotfl: :rotfl:

a też mi się czasem miesza, kto i gdzie napisał...

wampirkowa - Sob 04 Sty, 2014 20:43

A ja na mitingu w częstochowie poraz pierwszy usłyszałam, że mogę ojca czy matke nie kochać czy nawet nie nawidzieć, po tym wielogodzinnym mitingu pozwoliłam sobie odczuwać te własnie emocje, bo przecież wszyscy wokoło mi wbijali nie możesz nie nawidzieć, nie możesz się gniewać,

Ja ram nie miałam żadnych relacji z ojcem, Mamami no cóż, byłam na nie zła że nic nie zrobiły z moim ojcem, a ze nie było tej prawdziwej zaawsze było gorzej

Zagubiona - Sob 04 Sty, 2014 22:17

wampirkowa, nienawiść to uczucie negatywne, a według mnie pielęgnowanie takich uczuć zatruwa życie. Ale to moje zdanie.
Ojcu wybaczyłam jakiś czas temu- paradoksalnie było mi łatwiej, co nie żyje prawie 16 lat.
Ale wobec mamy dopiero teraz pojawił się żal i pewnie minie jeszcze trochę czasu zanim będę w stanie jej wybaczyć. Ale na dłuższą metę nie chcę żywić wobec niej uczuć negatywnych. Może nie będą one serdeczne ale nie chcę aby były negatywne. Przez ostatnie kilka dni widzę jak negatywne emocje mnie niszczą i sypie się cała praca jaką włożyłam w siebie na terapii.

wampirkowa - Sob 04 Sty, 2014 22:46

a dla mnie ma negatywnych uczuc s atylko te przyjemne i nieprzyjemne, ja jako zamrożony człowiek, przez wiele lat unikałam uczuć wobec swojego ojca i swoich mam,

Ja narazie nie umiem nie potrafię wybaczyć ojcu, słyszłam ze wybaczenie ojcu ma pomóc mnie a nie jemu ale nie potrafię,
jest ku temu wiele przyczyn, i jakoś nie chcę tu ich pisać bo to nie mój watek,

ja już nie mam rodziców, i chyba dobrze, nie chciałabym sie nimi opiekować na starość,

bo robiłabym to z musi i z niekrywanym obrzydzeniem.

ale i ten brak rodziców, też mi nie pomaga w rozmowach z terapeutą bo nie mam już odniesienia,

Zagubiona - Sob 04 Sty, 2014 22:59

Widzisz, każdy jest inny.

Dziś wieczorem spróbowałam spojrzeć na mamę jako na osobę chorą (mam tu na myśli współuzależnienie) i napięcie puściło na tyle, że jak pomagałam się jej umyć to nie czułam złości czy przykrego obowiązku, a zwyczajną kolej rzeczy u osoby chorej na Parkinsona :bezradny:

Ale myślę, że mama też się trochę zreflektowała, że przegięła ostatnio, bo zdecydowanie rzadziej próbuje mi wbić przysłowiową szpilę :roll:

wampirkowa - Sob 04 Sty, 2014 23:12

podziwiam,

dlatego ten świat jest tak piękny, że każdy jest inny,

O śmierci mojego ojca poinformował mnie MOPS, pracownik socjalny zapytał się czy zrobię mu pogrzeb, i czy jeśli to oni zrobią, czu mam jakiś grób rodzinny
zrobiłam pogrzeb, uszanowąłm jego rodzinę, nie skremowałąm go , by mogli sie nim pożegnać, ale tylko tyle co mogłam zrobić dla tego człowieka,

on dawno temu wybrał alkohol zamiast swojej córki, została pochowany obok swej 3 żony, powime szczeże że obawiam się że dla mnie by tego nie zrobił.

ech za dużó pisze w twoim watku sorki już zmyka i już milkne,

Zagubiona - Sob 04 Sty, 2014 23:16

:luzik: jeśli Ci to pomaga- pisz, może ja coś z tego wyciągnę dla siebie.
wampirkowa - Sob 04 Sty, 2014 23:20

nie bo nastraja mnie to niefajnie,

ja mam swoje bagno piekielne bagno i chyba pomimo to, że chetnie, nie chciąłbym być w nim sama" czyli chętnie bym kogoś w nim utopiła,nto raczej to nie jakoś dziś nie chcę tęgo robić.

Jestem wampirem i wysysam wszystko co dobre z innych ale dziś jak już mi niefajnie to niechcę utaplać w moich żygach innych

Maciejka - Nie 05 Sty, 2014 08:27

Nienawiśc bywa czasem wybawieniem pod warunkiem , ze nie trwa zbyt długo . Ja nie miałam prawa nienawidzieć sewgo ojca jako dziecko a musiałm byc mu wdzięczna i co zrobilam z tą swoją nienawiścią do jego zachowań...schowałm ją głęboko w sobie , zepchnęłam , wyparlam a po latach jak zobaczyłam w jaki sposób funkcjonował mój ojciec , w jaki sposób postępowal i co mi zrobił to ta nienawiśc wybuchnęła ze zdwoją siłą ale po kontakcie z na , daniu sobie prawa do czucia tej nienawiści w sobie to uczucie minelo nie żżera mnie od środka . Wszystkie uczucia sa potrzebne , pełniąjakś funkcje i nie szkodą nam jeśli ich się nie podsyca nie żyje sie nimi , nie trwają w nieskonczonośc.
szika - Nie 05 Sty, 2014 08:36

wampirkowa napisał/a:
Jestem wampirem i wysysam wszystko co dobre z innych ale dziś jak już mi niefajnie to niechcę utaplać w moich żygach innych

Maryś a ja to odbieram jako potrzebę aby towarzyszył Ci ktos w niedoli, a to jest przeciez zupełnie naturalne. Okrutnie sie sama krytykujesz :pocieszacz:

Nie.aniołku przepraszam Cie za wczorajszy zamęt w Twoim watku, mam nadzieję, że się nie gniewasz. Może moderacja to powygasza.

Chcę Ci powiedziec, że moja matka choruje na depresje i ma wyuczoną bezradność, stale stawia się w roli ofiary oczekując od świata, że to świat się nią zajmie. Ma powazne dysfunkcje, które może są różne od współuzaleznienia, jednak równie mocno rzutują na moja relację z nią.
To co mnie jest trudno zaakceptować to moje podobieństwo do niej. I tu łapię się na tym, że to co mnie w niej irytuje to sa te rzeczy, które - niestety mnie bardzo czesto zdarza się robic.
Pomimo terapii i pracy nad sobą ciagle jeszcze mam skłonności do "zamierania" czyli marazmu, wyłączenia się ze świata realnego, odizolowania i takiego "nicnierobienia". Gdy myślę o matce, że przeciez wystarczyłoby aby to lub tamto zrobiła sama, niewiele wysiłku, o wiele lżej by jej się zyło i nie nękałaby sobą mnie. I zonk - ja robie bardzo podobne rzeczy... :(
Już wiele razy myslałam nad tym, że dla mnie byłoby lepiej jesli zaakceptuje te własnie kawałki siebie, w których jest to podbieństwo - ale to jest bardzo trudne, czasem wydaje mi się, że już juz mi się to udało, a jednak wraca...

Zagubiona - Pią 10 Sty, 2014 14:10

Przed chwilą w kolejnej wymianie zdań z mamą, dotknęłam sedna problemu w moich z nią relacjach. Bo to że tym problemem nie był alkoholizm taty to wiem. Bo jego alkoholizm mógł zaważyć na moich relacjach z nim, a na relacje z mamą wpływ ma jej postawa i zachowania.

No więc jak brat stanął w mojej obronie to mama powiedziała: tyle co ja to mało, która matka wytrzymała. I tu pojawiło się sedno, że jak ojciec żył, to nie trzeba było wytrzymywać tylko to przerwać. Powiedziałam o tym mamie słowami "właśnie o to chodzi, że nie trzeba było wytrzymywać tylko przerwać". Po czym nastąpiło święte oburzenie i pytanie "może miałam się rozwieść?". Cóż powiedziałam, że powinna zrobić cokolwiek aby chronić siebie i dzieci.

Cóż dużo zła się wydarzyło i dużo pracy czeka mnie zanim będę mogła zamknąć etap życia zwany dzieciństwem.

wampirkowa - Pią 10 Sty, 2014 16:17

na swej drodze spotkałam terapeutkę, która była dda, świetna osoba, niestey jest teraz w angli, ech

opwiedziała mi jedną historię, ze swojego życie, Kiedyś mama postanowiła sie rozwieść, i poinformowała o tym dzieci, wszyscy się cieszyli, rozpłakał się tylko kilkuletni chłopiec, Jej mama nie zapytała się dlaczego płacze, tylko uznała, że płacze z powdu tego że chce się rozwieść i do rozwodu nie doszło trwał toksyczny związek do śmierci ojca, a praeda była inna Jej brat się rozpłakał ze szczęścia, że w końcu mama chciała odejść, wykrzyczła jej to po wielu latach.
MNie strsznie boli jak słyszę nie mogę odejśc dla dzieci, bo dzieci muszą mieć ojca Smutno mi się robi jak na dzieci się zwala się swoją odpowiedzilność na życie,
rozwód bywa traumą ale czasem bywa mniejszym złem,

Byłam kiedyś na spotkaniu w skoczowie z ks, Zązlem z Kamesznicy zresztą duszpasteż abstynentów, i jednaz pań sie zapytała proszę księdza co mam zrobić przysięgałam przed bogiem, ale już nie mogę mój mąż, pomimo moich strań i walki o moja rodzine i o niego nie chce się leczyć pije i bije.
A on z rozbrajającą szczerością, mówi tak proszę pani że tu juz dawno została złaman przysięga małżenska z pani męża strony nie w tej przysiędze, że będę cię bić, że nie dam ci wolności, że niepozwolę ci chodzić do koleżanek, do sasiadek, że gdy będziedzchora to ci nie podam herbaty, nie ma tam że w razie kłoptów pójde do knajpy się napić, nie ma tam by wychowywac dzieci w duchu strachu i lęku, i na koniec trzeba czasem odejść rozwięść się by ratować siebie i dzieci.
po tym była konstarnacja i oklaski

Zagubiona - Pon 27 Sty, 2014 22:00

Dziś robiąc kolację uświadomiłam sobie, że jutro nikt mi się nie będzie wcinał do obiadu (mama z bratem jadą do lekarza) i złapałam "zaciesz" jak głupi z bateryjki. Jak to niewiele do szczęścia potrzeba, kiedy relacje z mamą są napięte jak struna :bezradny:

Najciężej jest mi wyegzekwować aby mama zrozumiała, że jak będę potrzebowała pomocy to poproszę. Nie cierpię jak ktoś mi się wcina do roboty (bez znaczenia cz to obiad, czy pranie, czy sprzątanie), a mama zawsze swoje. Niby w dobrej wierze ale ja jasno komunikuję, że w tym i w tym nie potrzebuję pomocy, a mama za każdym razem swoje. :bezradny:

Dziś to nawet zwykłe pranie spowodowało, że krew we mnie zawrzała- no naprawdę potrafię włączyć wirówkę w pralce :luzik:

margo - Pon 27 Sty, 2014 22:34

Nie.anioł napisał/a:
Nie cierpię jak ktoś mi się wcina do roboty


Najgorzej, jak się wcina a nie ma o tym bladego pojęcia :) Moja mama wcina się w moje studia, o których wie tyle co nic... :bezradny: Strasznie irytująca sprawa...

Trzymam za Ciebie kciuki Aniołku, wiem co czujesz... :pocieszacz:

Zagubiona - Pon 27 Sty, 2014 22:37

margo, dziękuję :buzki:
wampirkowa - Pon 27 Sty, 2014 22:44

przeraszam bo zgupiałam hi hi
ale posty się potraciły albo mi sie śniło, ze tu cosik pisałam hehe

już znaazłam pogubiłam wątki ech normalnie maryska musi iść spać sorki za śnmiecenie

wampirkowa - Pon 27 Sty, 2014 22:48

oj oj
kurcze bo nie mogłam się zalogowac jakas techniczna przerwa była, więc se pomyślałam ze cosik się zepsuło

ale wsio juz wiem

Zagubiona - Pon 27 Sty, 2014 22:55

wampirkowa, pisałaś tu 10 stycznia i to jest. Nic nie zginęło.
wampirkowa - Pon 27 Sty, 2014 23:07

wiem wiem wszystko jasne, spokojnie poprostu pomyliłm wątki Nie aniołku lepiej by mi się pisało aniołku bez tego przedrostka nie hi hi hi
:glupek: ze mnie ;)

Zagubiona - Pon 27 Sty, 2014 23:09

wampirkowa, jak Ci wygodniej to pisz bez "nie" :luzik: sporo osób tak tu pisze :tak:
Zagubiona - Pią 07 Lut, 2014 17:24

Dziś mama pojechała na trzy tygodnie do szpitala na rehabilitację. To może być szansa zarówno na odpoczynek jak i na poprawę naszych relacji.

Może to będzie czas, w którym zrozumiem/zaakceptuję/pogodzę się z przeszłością i relacjami między mną i mamą.

Zobaczymy.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group