|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
PISZEMY WSPÓLNIE OPOWIADANIE :) |
Autor |
Wiadomość |
Tomoe
(banita)
Dołączyła: 01 Cze 2009 Posty: 4791 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 15:00
|
|
|
|
|
|
|
|
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 15:01
|
|
|
dzięki |
|
|
|
|
Tomoe
(banita)
Dołączyła: 01 Cze 2009 Posty: 4791 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 15:02
|
|
|
Przepraszam za opóźnienie.
Trochę byłam zajęta.
Tworzę właśnie kolekcję autografów znanych artystek.
Zdobyłam już jeden. |
|
|
|
|
Wiedźma
Administrator
Dołączyła: 04 Paź 2008 Posty: 9686
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 15:52
|
|
|
Tomoe napisał/a: | znanych artystek. |
|
_________________ Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach |
|
|
|
|
milutka
Trajkotka
Wiek: 45 Dołączyła: 19 Lut 2010 Posty: 1705
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 17:45
|
|
|
Halibut napisał/a: | Muszę z żoną spróbować.
Ciekaw jestem czy mnie przytuli. | ...Tym sposobem myślenia możesz wylądować w szpitalu ....ja proponuję nie próbować tylko zmienić scenariusz tego opowiadania bo jest kompletnie bez sensu ..milutka nie jest aż tak milutka |
|
|
|
|
beata
Szefowa Al-Kaidy współuzależniona,ddd
Wiek: 47 Dołączyła: 07 Sty 2009 Posty: 2806 Skąd: 51°38'51N
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 22:12
|
|
|
Kiwi samotnie wędrowała po plaży rozmyślając o tym jakie życie jest piękne. Każdy dzień jest tak cudowny i jestem taka szczęśliwa - myślała. Jeszcze tylko dwa tygodnie i jeden dzień do ... o chole*a zapomniałam do czego. Co to miało być za dwa tygodnie ? Przecież po coś prowadzę ten kalendarz ? Zdenerwowana Kiwi poczuła, że traci sens życia i wiarę w siebie.
Nagle nieomalże znikąd pojawiła się pomoc pod postacią Jacka - Plackożercy.
Jacuś poprosił Kiwi,aby postawiła Mu lody,bo On umiera z głodu.
Lody oczywiście o smaku kiwi w polewie truskawkowej. "...ale czy ja się tym najem..." - pomyślał Jacek.
- Gdyby tak golonka duszona w liściach kiwi... na pewno bym się nasycił. A lody... wolę batona...
- Co ty mówisz Jacuś ! Jakie liście kiwi ! ja z tych nielotów jestem co to choć nie latają ale szczęściem unoszę się w powietrze - wyprostowała Plackożercę Kiwi .
- Aha, rozumiem... no to może golonko z Kiwi, albo chociaż duszone skrzydło nielota... proszę! Muszę jakieś mięso zjeść, bo czuję się nie mięski...
- Ty zboczeńcu ! - wrzasnęła Kiwi jednoczesnie zdzielając Jacusia w łeb swoją parasolką przeciwnsłoneczną - ja ci dam skrzydełko !
- Łaaaaa - wrzasnął Jacuś - Ja Święty jestem i bić jesteś nie godna... dawaj choć nóżkę...
"Chcę oglądać twoje nogi, nogi, nogi, nogi" ze śpiewem na ustach wkroczył między zwaśnionych Grześ-Summer.
- A kto Ty jesteś i skąd się tu wziąłeś...? Zaskoczony i zdębiały Jacek stanął jak wryty...
- Jam jest Summer ! Summer4best ! moja specjalnośc to muza , mógłbym śpiewać i śpiewać a jak się już znudzę to z nudów sobie jeszcze raz zawsze zaśpiewam - odpowiedzaił Summer.
- No dobra Elvis, zanuć mi "Balladę o Leszczu" z repertuaru Mietka Fogga... muszę się wyluzować... bo Kiwi nie chcę mi dać nóżki...
Summer już się przymierzał do wydania z siebie gardłowego głosu ale ... Mieciu ? Jaki ku**a Mieciu ? Fogg ? o czym on mi tu mówi ? Czuję jakiś spisek ! Muszę się zaszyć... w Odessie.
- Summer! Tylko nie w Odessie... tam bardziej odsysają niż zaszywają... poza tym tam jest ruska mafia - wiem bo mi mówił ZbOlo "Sycylijczyk spod Zgierza... uważaj na Siebie...
- Nie mam innego wyjścia - zrezygnowany odpowiedział Summer - byłem już nawet na końcu świata ale tam już Stiff i Hali na fali się bujali . Jestem zmuszony dać sie odessać, wyssać i zassać dla dobra sprawy.
- No widzę, że jesteś zdesperowany i przyparty do muru... w kiepskim stanie jesteś. Może pogadasz z Kiwi... jakby chciała Ci coś odessać... by Ci ulżyło. Ale musisz uważać - ja chciałem tylko nóżkę, a dostałem w łeb parasolką...
- Ja ! ja ! ja jestem chętna ! - nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak nagle zjawiła się Beatka - Ja mogę ssać wszystko ! wssysam nawet ogniska w Kurowicach .
- Beti, ale czy Ty, taka.... niedoświadczona i łagodna... potrafisz takie rzeczy robić...??? Zdębiał po raz wtóry Jacek, aż aureola nad Jego głową zabłysła na różowo...
Niczym z zaświatów odezwał się głos :
- Beti jest dobra w te klocki ! Ja to wiem ! Wiem też, że Ptero oblewa wiechę na trzeźwo a budowlańcy z goła odwrotnie ! To byłem ja - GŁOS Z ZAŚWIATÓW !
- O ku***, mam już halucynacje słuchowe... słyszałeś coś Jacek??
- Tak, to głos z zaświatów... mówił, że Beti lubi bawić się w Lego... kolego, więc nici z ssania... Summer zmarkotniał i zaczął myśleć o onanozaszyciu...
Jacuś zamknął oczy i w wyobraźni zobaczył wielką blachę lekko przypieczonego placka ze śliwkami, posypanego delikatną kruszonką... Aż poczuł jego zapach...
Nie był to jednak twór jego wyobraźni bo tuż obok zjawiła się cud-dziewczyna z blaszką rzeczonego kruszonego śliwkowego placka.
- Poczułem wstręt do padliny... nóżki, skrzydełka i golonki precz... placki to jest to Summer... pamiętaj P L A C K I...
Beti podskoczyła do cud-dziewoi, wyrwała jej blachę z plackiem i ... z całym impetem walnęła dziewczę metalową blachą, aż wokoło rozsypała się jak kawałki kryształu rumiana kruszonka. _ Zostaw mojego Jacusia!
- Beti jeśli masz ochotę to walnij mnie jeszcze raz ! mi to nie przeszkadza bo jam jest miła Milutka i lubię się przytulać więc walnij mnie a ja cię przytulę .
Nie wywarło to wielkiego wrażenia na cud-dziewczynie ponieważ blacha z ciastem odbila się od ronda nowego modelu kapelusza.
Tymczasem w świecie bez środków psychoaktywnych, ludzie kosili swoje trawniki i zastanawiali się, dolewając paliwa do zbiornika, czy coś ich nie omija.
Być moze brakowało im starej i dobrej dekadencji.
Dekadencja to wszak nie tylko mutanty jakie się tam zagnieździły niczym autochtoni na rykowisku ale również koła gospodyń wiejskich ... rzadki to i niespotykany już widok. Dzisiaj siedzą i wyplatają misternie Wiechę dla Pterodaktyla, zręcznie wplatając tu i ówdzie szklane kamienie pod czujnym okiem Wiedźmy. No i wśród takich gospodyń to polepać jest po czym - pomyślał Jacuś - może jak dobrze poklepię to się laski odwdzięczą jakimś placuszkiem . Jak pomyślał tak też i zrobił.
Nagle poczuł tępe uderzenie w głowę i zaczęły go łaskotać kropelki krwi spływające po twarzy - w powietrzu unosił się zapach placka. I tylko resztą świadomości usłyszał jakieś głosy, z których niewiele nie rozumiał
- fajowsko,mam swój rozdział, ale do jasnej ciasnej czy musiał to być horror ???
-...Jacuś toć Beatka to robi z zazdrości o Ciebie ....horror to by był jakbym jej oddała - to chyba głos Milutkiej - Szkoda tylko ,że to się tak mało romantycznie skończyło
- przepraszam to placek mojego autorstwa- chyba tupnęła Pietrucha
- no tak ale czy tam ten udział plaska musiał być tak drastyczny - jęknał ostatkiem sił Jacuś -okey ,jesteś mniem dłużna blache placka
i zapadł się sam w sobie.
I tylko wiatr szumi: "...a gdzie ZbOlo... a gdzie ZbOlo...???"
-....musisz się niestety obyć smakiem ....Beti Ci upiecze jeszcze jeden .........ja bym Ci upiekła ale znowu mi sie dostanie ...a nie mam zamiaru sie nadstawiać - mruknęła Milutka, ścierając swoją woalką z kapelusza krew z twarzy nieprzytomnego Jacusia.
Zrobił się straszny rwetes, każdy się przekrzykiwał, ktoś chciał kogoś walnąć, ktoś kogoś przytulić, a w kąciku cichutko popłakiwała Evita. Wszyscy zapomnieli, ze szykuję wiechę dla Pterodaktyla. I żeby nie było to tamto więc gwoli wyjaśnienia - Wiecha to taka fajna laska co nie pije, nie posyła swego lubego czyt. Pterodaktyla po wódę do sklepu a i budowlańców potrafi zabawić.
Evitka wciąż pochlipując ruszyła w stronę sklepu,lecz w pewnym momencie Jej buziunię rozjaśnił radosny uśmiech,bo zobaczyła wielką artystkę w dziedzinie szydełkowania,która rozdawała autografy. |
_________________
"Każdy ranek daje szansę na to, by wieczorem móc powiedzieć, że to był dobry i szczęśliwy dzień… "
Miłego dnia życzę wszystkim.
|
|
|
|
|
pterodaktyll
Moderator .....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....
Dołączył: 17 Mar 2009 Posty: 15070 Skąd: z...mezozoiku
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 22:36
|
|
|
beata napisał/a: | Kiwi samotnie wędrowała po plaży rozmyślając o tym jakie życie jest piękne. Każdy dzień jest tak cudowny i jestem taka szczęśliwa - myślała. Jeszcze tylko dwa tygodnie i jeden dzień do ... o chole*a zapomniałam do czego. Co to miało być za dwa tygodnie ? Przecież po coś prowadzę ten kalendarz ? Zdenerwowana Kiwi poczuła, że traci sens życia i wiarę w siebie.
Nagle nieomalże znikąd pojawiła się pomoc pod postacią Jacka - Plackożercy.
Jacuś poprosił Kiwi,aby postawiła Mu lody,bo On umiera z głodu.
Lody oczywiście o smaku kiwi w polewie truskawkowej. "...ale czy ja się tym najem..." - pomyślał Jacek.
- Gdyby tak golonka duszona w liściach kiwi... na pewno bym się nasycił. A lody... wolę batona...
- Co ty mówisz Jacuś ! Jakie liście kiwi ! ja z tych nielotów jestem co to choć nie latają ale szczęściem unoszę się w powietrze - wyprostowała Plackożercę Kiwi .
- Aha, rozumiem... no to może golonko z Kiwi, albo chociaż duszone skrzydło nielota... proszę! Muszę jakieś mięso zjeść, bo czuję się nie mięski...
- Ty zboczeńcu ! - wrzasnęła Kiwi jednoczesnie zdzielając Jacusia w łeb swoją parasolką przeciwnsłoneczną - ja ci dam skrzydełko !
- Łaaaaa - wrzasnął Jacuś - Ja Święty jestem i bić jesteś nie godna... dawaj choć nóżkę...
"Chcę oglądać twoje nogi, nogi, nogi, nogi" ze śpiewem na ustach wkroczył między zwaśnionych Grześ-Summer.
- A kto Ty jesteś i skąd się tu wziąłeś...? Zaskoczony i zdębiały Jacek stanął jak wryty...
- Jam jest Summer ! Summer4best ! moja specjalnośc to muza , mógłbym śpiewać i śpiewać a jak się już znudzę to z nudów sobie jeszcze raz zawsze zaśpiewam - odpowiedzaił Summer.
- No dobra Elvis, zanuć mi "Balladę o Leszczu" z repertuaru Mietka Fogga... muszę się wyluzować... bo Kiwi nie chcę mi dać nóżki...
Summer już się przymierzał do wydania z siebie gardłowego głosu ale ... Mieciu ? Jaki ku**a Mieciu ? Fogg ? o czym on mi tu mówi ? Czuję jakiś spisek ! Muszę się zaszyć... w Odessie.
- Summer! Tylko nie w Odessie... tam bardziej odsysają niż zaszywają... poza tym tam jest ruska mafia - wiem bo mi mówił ZbOlo "Sycylijczyk spod Zgierza... uważaj na Siebie...
- Nie mam innego wyjścia - zrezygnowany odpowiedział Summer - byłem już nawet na końcu świata ale tam już Stiff i Hali na fali się bujali . Jestem zmuszony dać sie odessać, wyssać i zassać dla dobra sprawy.
- No widzę, że jesteś zdesperowany i przyparty do muru... w kiepskim stanie jesteś. Może pogadasz z Kiwi... jakby chciała Ci coś odessać... by Ci ulżyło. Ale musisz uważać - ja chciałem tylko nóżkę, a dostałem w łeb parasolką...
- Ja ! ja ! ja jestem chętna ! - nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak nagle zjawiła się Beatka - Ja mogę ssać wszystko ! wssysam nawet ogniska w Kurowicach .
- Beti, ale czy Ty, taka.... niedoświadczona i łagodna... potrafisz takie rzeczy robić...??? Zdębiał po raz wtóry Jacek, aż aureola nad Jego głową zabłysła na różowo...
Niczym z zaświatów odezwał się głos :
- Beti jest dobra w te klocki ! Ja to wiem ! Wiem też, że Ptero oblewa wiechę na trzeźwo a budowlańcy z goła odwrotnie ! To byłem ja - GŁOS Z ZAŚWIATÓW !
- O ku***, mam już halucynacje słuchowe... słyszałeś coś Jacek??
- Tak, to głos z zaświatów... mówił, że Beti lubi bawić się w Lego... kolego, więc nici z ssania... Summer zmarkotniał i zaczął myśleć o onanozaszyciu...
Jacuś zamknął oczy i w wyobraźni zobaczył wielką blachę lekko przypieczonego placka ze śliwkami, posypanego delikatną kruszonką... Aż poczuł jego zapach...
Nie był to jednak twór jego wyobraźni bo tuż obok zjawiła się cud-dziewczyna z blaszką rzeczonego kruszonego śliwkowego placka.
- Poczułem wstręt do padliny... nóżki, skrzydełka i golonki precz... placki to jest to Summer... pamiętaj P L A C K I...
Beti podskoczyła do cud-dziewoi, wyrwała jej blachę z plackiem i ... z całym impetem walnęła dziewczę metalową blachą, aż wokoło rozsypała się jak kawałki kryształu rumiana kruszonka. _ Zostaw mojego Jacusia!
- Beti jeśli masz ochotę to walnij mnie jeszcze raz ! mi to nie przeszkadza bo jam jest miła Milutka i lubię się przytulać więc walnij mnie a ja cię przytulę .
Nie wywarło to wielkiego wrażenia na cud-dziewczynie ponieważ blacha z ciastem odbila się od ronda nowego modelu kapelusza.
Tymczasem w świecie bez środków psychoaktywnych, ludzie kosili swoje trawniki i zastanawiali się, dolewając paliwa do zbiornika, czy coś ich nie omija.
Być moze brakowało im starej i dobrej dekadencji.
Dekadencja to wszak nie tylko mutanty jakie się tam zagnieździły niczym autochtoni na rykowisku ale również koła gospodyń wiejskich ... rzadki to i niespotykany już widok. Dzisiaj siedzą i wyplatają misternie Wiechę dla Pterodaktyla, zręcznie wplatając tu i ówdzie szklane kamienie pod czujnym okiem Wiedźmy. No i wśród takich gospodyń to polepać jest po czym - pomyślał Jacuś - może jak dobrze poklepię to się laski odwdzięczą jakimś placuszkiem . Jak pomyślał tak też i zrobił.
Nagle poczuł tępe uderzenie w głowę i zaczęły go łaskotać kropelki krwi spływające po twarzy - w powietrzu unosił się zapach placka. I tylko resztą świadomości usłyszał jakieś głosy, z których niewiele nie rozumiał
- fajowsko,mam swój rozdział, ale do jasnej ciasnej czy musiał to być horror ???
-...Jacuś toć Beatka to robi z zazdrości o Ciebie ....horror to by był jakbym jej oddała - to chyba głos Milutkiej - Szkoda tylko ,że to się tak mało romantycznie skończyło
- przepraszam to placek mojego autorstwa- chyba tupnęła Pietrucha
- no tak ale czy tam ten udział plaska musiał być tak drastyczny - jęknał ostatkiem sił Jacuś -okey ,jesteś mniem dłużna blache placka
i zapadł się sam w sobie.
I tylko wiatr szumi: "...a gdzie ZbOlo... a gdzie ZbOlo...???"
-....musisz się niestety obyć smakiem ....Beti Ci upiecze jeszcze jeden .........ja bym Ci upiekła ale znowu mi sie dostanie ...a nie mam zamiaru sie nadstawiać - mruknęła Milutka, ścierając swoją woalką z kapelusza krew z twarzy nieprzytomnego Jacusia.
Zrobił się straszny rwetes, każdy się przekrzykiwał, ktoś chciał kogoś walnąć, ktoś kogoś przytulić, a w kąciku cichutko popłakiwała Evita. Wszyscy zapomnieli, ze szykuję wiechę dla Pterodaktyla. I żeby nie było to tamto więc gwoli wyjaśnienia - Wiecha to taka fajna laska co nie pije, nie posyła swego lubego czyt. Pterodaktyla po wódę do sklepu a i budowlańców potrafi zabawić.
Evitka wciąż pochlipując ruszyła w stronę sklepu,lecz w pewnym momencie Jej buziunię rozjaśnił radosny uśmiech,bo zobaczyła wielką artystkę w dziedzinie szydełkowania,która rozdawała autografy. |
Okazało się jednak, że był to Pterodaktyll, który postawiwszy wreszcie tą cholerną wiechę, powrócił na łono Dekadencji |
_________________ |
|
|
|
|
Kulfon
Trajkotka pacjent nie z tej ziemi
Dołączył: 02 Lip 2009 Posty: 1271
|
|
|
|
|
stiff
Uzależniony od netu
Wiek: 64 Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 4912
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 22:51
|
|
|
pterodaktyll napisał/a: | powrócił na łono |
Natury, chyba, bo chaty jeszcze nie ma... |
_________________ Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być... |
|
|
|
|
pterodaktyll
Moderator .....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....
Dołączył: 17 Mar 2009 Posty: 15070 Skąd: z...mezozoiku
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 22:52
|
|
|
stiff napisał/a: | Natury, chyba, bo chaty jeszcze nie ma. |
Nieważne na jakie ważne, że jest gdzie łeb Pterodaktylli przytulić |
_________________ |
|
|
|
|
stiff
Uzależniony od netu
Wiek: 64 Dołączył: 05 Paź 2008 Posty: 4912
|
Wysłany: Pią 25 Cze, 2010 23:00
|
|
|
pterodaktyll napisał/a: | że jest gdzie łeb Pterodaktylli przytulić |
Leb może, ale pomyśl o głowie... |
_________________ Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być... |
|
|
|
|
evita
[*][*][*]
Wiek: 58 Dołączyła: 03 Wrz 2009 Posty: 2895 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Sob 26 Cze, 2010 09:17
|
|
|
CZĘŚĆ V
Kiwi samotnie wędrowała po plaży rozmyślając o tym jakie życie jest piękne. Każdy dzień jest tak cudowny i jestem taka szczęśliwa - myślała. Jeszcze tylko dwa tygodnie i jeden dzień do ... o chole*a zapomniałam do czego. Co to miało być za dwa tygodnie ? Przecież po coś prowadzę ten kalendarz ? Zdenerwowana Kiwi poczuła, że traci sens życia i wiarę w siebie.
Nagle nieomalże znikąd pojawiła się pomoc pod postacią Jacka - Plackożercy.
Jacuś poprosił Kiwi,aby postawiła Mu lody,bo On umiera z głodu.
Lody oczywiście o smaku kiwi w polewie truskawkowej. "...ale czy ja się tym najem..." - pomyślał Jacek.
- Gdyby tak golonka duszona w liściach kiwi... na pewno bym się nasycił. A lody... wolę batona...
- Co ty mówisz Jacuś ! Jakie liście kiwi ! ja z tych nielotów jestem co to choć nie latają ale szczęściem unoszę się w powietrze - wyprostowała Plackożercę Kiwi .
- Aha, rozumiem... no to może golonko z Kiwi, albo chociaż duszone skrzydło nielota... proszę! Muszę jakieś mięso zjeść, bo czuję się nie mięski...
- Ty zboczeńcu ! - wrzasnęła Kiwi jednoczesnie zdzielając Jacusia w łeb swoją parasolką przeciwnsłoneczną - ja ci dam skrzydełko !
- Łaaaaa - wrzasnął Jacuś - Ja Święty jestem i bić jesteś nie godna... dawaj choć nóżkę...
"Chcę oglądać twoje nogi, nogi, nogi, nogi" ze śpiewem na ustach wkroczył między zwaśnionych Grześ-Summer.
- A kto Ty jesteś i skąd się tu wziąłeś...? Zaskoczony i zdębiały Jacek stanął jak wryty...
- Jam jest Summer ! Summer4best ! moja specjalnośc to muza , mógłbym śpiewać i śpiewać a jak się już znudzę to z nudów sobie jeszcze raz zawsze zaśpiewam - odpowiedzaił Summer.
- No dobra Elvis, zanuć mi "Balladę o Leszczu" z repertuaru Mietka Fogga... muszę się wyluzować... bo Kiwi nie chcę mi dać nóżki...
Summer już się przymierzał do wydania z siebie gardłowego głosu ale ... Mieciu ? Jaki ku**a Mieciu ? Fogg ? o czym on mi tu mówi ? Czuję jakiś spisek ! Muszę się zaszyć... w Odessie.
- Summer! Tylko nie w Odessie... tam bardziej odsysają niż zaszywają... poza tym tam jest ruska mafia - wiem bo mi mówił ZbOlo "Sycylijczyk spod Zgierza... uważaj na Siebie...
- Nie mam innego wyjścia - zrezygnowany odpowiedział Summer - byłem już nawet na końcu świata ale tam już Stiff i Hali na fali się bujali . Jestem zmuszony dać sie odessać, wyssać i zassać dla dobra sprawy.
- No widzę, że jesteś zdesperowany i przyparty do muru... w kiepskim stanie jesteś. Może pogadasz z Kiwi... jakby chciała Ci coś odessać... by Ci ulżyło. Ale musisz uważać - ja chciałem tylko nóżkę, a dostałem w łeb parasolką...
- Ja ! ja ! ja jestem chętna ! - nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak nagle zjawiła się Beatka - Ja mogę ssać wszystko ! wssysam nawet ogniska w Kurowicach .
- Beti, ale czy Ty, taka.... niedoświadczona i łagodna... potrafisz takie rzeczy robić...??? Zdębiał po raz wtóry Jacek, aż aureola nad Jego głową zabłysła na różowo...
Niczym z zaświatów odezwał się głos :
- Beti jest dobra w te klocki ! Ja to wiem ! Wiem też, że Ptero oblewa wiechę na trzeźwo a budowlańcy z goła odwrotnie ! To byłem ja - GŁOS Z ZAŚWIATÓW !
- O ku***, mam już halucynacje słuchowe... słyszałeś coś Jacek??
- Tak, to głos z zaświatów... mówił, że Beti lubi bawić się w Lego... kolego, więc nici z ssania... Summer zmarkotniał i zaczął myśleć o onanozaszyciu...
Jacuś zamknął oczy i w wyobraźni zobaczył wielką blachę lekko przypieczonego placka ze śliwkami, posypanego delikatną kruszonką... Aż poczuł jego zapach...
Nie był to jednak twór jego wyobraźni bo tuż obok zjawiła się cud-dziewczyna z blaszką rzeczonego kruszonego śliwkowego placka.
- Poczułem wstręt do padliny... nóżki, skrzydełka i golonki precz... placki to jest to Summer... pamiętaj P L A C K I...
Beti podskoczyła do cud-dziewoi, wyrwała jej blachę z plackiem i ... z całym impetem walnęła dziewczę metalową blachą, aż wokoło rozsypała się jak kawałki kryształu rumiana kruszonka. _ Zostaw mojego Jacusia!
- Beti jeśli masz ochotę to walnij mnie jeszcze raz ! mi to nie przeszkadza bo jam jest miła Milutka i lubię się przytulać więc walnij mnie a ja cię przytulę .
Nie wywarło to wielkiego wrażenia na cud-dziewczynie ponieważ blacha z ciastem odbila się od ronda nowego modelu kapelusza.
Tymczasem w świecie bez środków psychoaktywnych, ludzie kosili swoje trawniki i zastanawiali się, dolewając paliwa do zbiornika, czy coś ich nie omija.
Być moze brakowało im starej i dobrej dekadencji.
Dekadencja to wszak nie tylko mutanty jakie się tam zagnieździły niczym autochtoni na rykowisku ale również koła gospodyń wiejskich ... rzadki to i niespotykany już widok. Dzisiaj siedzą i wyplatają misternie Wiechę dla Pterodaktyla, zręcznie wplatając tu i ówdzie szklane kamienie pod czujnym okiem Wiedźmy. No i wśród takich gospodyń to polepać jest po czym - pomyślał Jacuś - może jak dobrze poklepię to się laski odwdzięczą jakimś placuszkiem . Jak pomyślał tak też i zrobił.
Nagle poczuł tępe uderzenie w głowę i zaczęły go łaskotać kropelki krwi spływające po twarzy - w powietrzu unosił się zapach placka. I tylko resztą świadomości usłyszał jakieś głosy, z których niewiele nie rozumiał
- fajowsko,mam swój rozdział, ale do jasnej ciasnej czy musiał to być horror ???
-...Jacuś toć Beatka to robi z zazdrości o Ciebie ....horror to by był jakbym jej oddała - to chyba głos Milutkiej - Szkoda tylko ,że to się tak mało romantycznie skończyło
- przepraszam to placek mojego autorstwa- chyba tupnęła Pietrucha
- no tak ale czy tam ten udział plaska musiał być tak drastyczny - jęknał ostatkiem sił Jacuś -okey ,jesteś mniem dłużna blache placka
i zapadł się sam w sobie.
I tylko wiatr szumi: "...a gdzie ZbOlo... a gdzie ZbOlo...???"
-....musisz się niestety obyć smakiem ....Beti Ci upiecze jeszcze jeden .........ja bym Ci upiekła ale znowu mi sie dostanie ...a nie mam zamiaru sie nadstawiać - mruknęła Milutka, ścierając swoją woalką z kapelusza krew z twarzy nieprzytomnego Jacusia.
Zrobił się straszny rwetes, każdy się przekrzykiwał, ktoś chciał kogoś walnąć, ktoś kogoś przytulić, a w kąciku cichutko popłakiwała Evita. Wszyscy zapomnieli, ze szykuję wiechę dla Pterodaktyla. I żeby nie było to tamto więc gwoli wyjaśnienia - Wiecha to taka fajna laska co nie pije, nie posyła swego lubego czyt. Pterodaktyla po wódę do sklepu a i budowlańców potrafi zabawić.
Evitka wciąż pochlipując ruszyła w stronę sklepu,lecz w pewnym momencie Jej buziunię rozjaśnił radosny uśmiech,bo zobaczyła wielką artystkę w dziedzinie szydełkowania,która rozdawała autografy.
Okazało się jednak, że był to Pterodaktyll, który postawiwszy wreszcie tą cholerną wiechę, powrócił na łono Dekadencji.
KONIEC CZĘŚCI V |
|
|
|
|
evita
[*][*][*]
Wiek: 58 Dołączyła: 03 Wrz 2009 Posty: 2895 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Sob 26 Cze, 2010 09:23
|
|
|
CZĘŚĆ VI
Dekadencja wreszcie doczekała się upragnionego weekendu... Wszyscy bez wyjątku ucieszyli się na nadchodzące, wyjątkowo upalne dni. Każdy z nich zaplanował sobie jak spędzić najbliższe, wolne godziny. Jedni będą się napawać widokiem nijakiej, bliżej nieznanego pochodzenia Wiechy, jeszcze inni w wygodnym fotelu zajmą się robótkami ręcznymi a co niektórzy będą dalej toczyć walkę z procentami. |
_________________ spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
|
|
|
|
|
yuraa
Moderator
Wiek: 61 Dołączył: 06 Paź 2008 Posty: 4274 Skąd: Police
|
Wysłany: Sob 26 Cze, 2010 09:32
|
|
|
Dekadencja wreszcie doczekała się upragnionego weekendu... Wszyscy bez wyjątku ucieszyli się na nadchodzące, wyjątkowo upalne dni. Każdy z nich zaplanował sobie jak spędzić najbliższe, wolne godziny. Jedni będą się napawać widokiem nijakiej, bliżej nieznanego pochodzenia Wiechy, jeszcze inni w wygodnym fotelu zajmą się robótkami ręcznymi a co niektórzy będą dalej toczyć walkę z procentami.
Yuraa na przykład rowerkiem z żoną synem na działkę , kaszanke z grilla skonsumować, ogólnie na swieżym powietrzu czas spędzić, syn dół kopie, już po drabinie do niego wchodzic musi.Mówi Yuraa: co mnie obchodzi ta w ziemi dziura, żona ze zgrozą patrzy. |
_________________
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi |
|
|
|
|
evita
[*][*][*]
Wiek: 58 Dołączyła: 03 Wrz 2009 Posty: 2895 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Pon 28 Cze, 2010 08:46
|
|
|
Dekadencja wreszcie doczekała się upragnionego weekendu... Wszyscy bez wyjątku ucieszyli się na nadchodzące, wyjątkowo upalne dni. Każdy z nich zaplanował sobie jak spędzić najbliższe, wolne godziny. Jedni będą się napawać widokiem nijakiej, bliżej nieznanego pochodzenia Wiechy, jeszcze inni w wygodnym fotelu zajmą się robótkami ręcznymi a co niektórzy będą dalej toczyć walkę z procentami.
Yuraa na przykład rowerkiem z żoną synem na działkę , kaszanke z grilla skonsumować, ogólnie na swieżym powietrzu czas spędzić, syn dół kopie, już po drabinie do niego wchodzic musi.Mówi Yuraa: co mnie obchodzi ta w ziemi dziura, żona ze zgrozą patrzy.
Evita miała balować na weselichu do białego rana a zakończyła już o 22 bo ... nie dało się bawić z takimi sztywniakami, których głównym zajęciem oprócz chlania było tępe wpatrywanie się w sufit za to nadrobiła zaległości bawiąc się przez dwa dni biesiadując "po śląsku" na wiejskim festynie i było naprawdę cudownie. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|