Forum Wolnych od Alkoholu

[Jonesy]

No cóż, dawajmy drugie szanse. Nagle zaczęli rozmawiać, mniej przeklinac, nawet dobranoc jeden powiedział jak spać szedł.
Zaprawdę istny tu dom wariatów

Tymczasem z mojej inicjatywy po przepustce:

[Wiedźma]

[Jonesy]

Małe fikusy zanim dorosną tak mają że są malutkie
I taka anegdotka. Kierowniczka oddziału stwierdziła że na 35 lat pracy terapeutycznej pierwszy raz w jej karierze pacjent prosi o zgodę na wniesienie roślinki na oddział. Nie wiedziała co powiedzieć, poszła się konsultować z siostrą przełożona...

[Wiedźma]

[pietruszka]

Na alkoholizmie się nie znam, ale wiem, że ludzie ze strachu różnie się zachowują. Jedni obśmiewają, inni zachowują się agresywnie, inni uciekają w "innych (zajmowanie się innymi), inni intelektualizują...

Może Ciebie Jonesy aż tak wiele nie dzieli od kolegów?

Trzymam kciuki

[tomcio.]

Cześć @Jonesy!
robiłem porządek na kompie w linkach i trafiłem znowu do Was Zerkam, przeglądam wątek - kilka stron wstecz i szok. Pamietam zaczynaliśmy razem odstawianie alko i jak pamiętam Ty się trzymałeś, ja jeszcze kilka lat musiałem przepić, aby się dobić i w końcu ogarnąć.

Co się stało, że dałeś się odizolować na 2 miesiące? odnotowałem jakiś wpis o "spadku nastroju" (że życie jest do du** itd), ale nic poza tym... mam nadzieję, że nie popłynąłeś?
Kryzys wieku średniego to nie koniec świata i zarazem mylne postrzeganie przez ludzi jako 'oglądanie się za "laskami" i przesiadka z kombi do cabrio' .... własnie koło 40 przychodzi moment gdy szukamy wartości i sensu w tym co robimy, to czas gdy mimowolnie wlącza się strach, jest poczucie, że koniec jest może nie bliski, ale że stajemy się kolejnym pokoleniem... tak więc jest to też moment na wgląd w siebie i jednak poszukanie sensu... takie mam przemyślenia.

pozdawiam serdecznie

[Jonesy]

Na dwa miesiące jednak nie dałem się zamknąć. Wyleczyli mnie w dwa tygodnie. Na pewno ze złudzeń.
Na odchodnym usłyszałem tylko że no szkoda, bo już już i mieli się za mnie zabrać... Niech tam leczą tych co im to bardziej potrzebne ode mnie.

[jal]

[Janioł]

[Jonesy]

Jestem trzeźwy proszę szanownego Pana. Na 18-ta jadę na mityng, bo grupa wsparcia ma dzisiaj wolne.
Plus jedna wizyta u psychiatry za mną, a jutro do psychoterapeuty uzależnień jestem umówiony prywatnie. Generalnie to już tylko do przodu mam opcje iść, bo wszystkie inne furtki mogłem, świadomie mniej lub bardziej, pozatrzaskiwac.
Ale na oddział wracać nie chce.

[Janioł]

Ok. Szanowny Panie ! Pozdro !

[Wiedźma]

Łoj...

[Jonesy]

Ano Łoj.
Tymczasem wróciłem z meetingu.

[Wiedźma]

Ale co to się stało, że tak się stało jak się stało?
Nic się nie dzieje bez przyczyny. Fikus komuś nie pasował, czy co?

[Jonesy]

Ewa, no napiszę szczerze (i krew niejednego zaleje). Nie czułem się tam ani odrobinę. Nie miałem ani w miarę komfortu tam (dymy w pokoju, skargi na mnie podczas gdy ja cierpliwie wszystko znosiłem i na nikogo nie skarżyłem, brak jakiegokolwiek zajęcia przez 2 tygodnie, niejasne zasady pracy terapeutycznej - innymi słowy chłopczykowi się nie podobało), a z drugiej strony młody w domu znowu chory z gorączką, Iwona zajechana, ciągłe kombinowanie kto teraz przyjedzie do niego, proszenie się innych o pomoc też nie pozwalało mi siedzieć i się koncentrować na zadaniach. No a przepustki do domu, gdzie mam 5km zaledwie, więc korzystałem, kompletnie rozpierniczyły mi system.
Dosyć że jak się wymixowałem to byłem psychicznie po prostu wykończony. A fizycznie zajechany też kompletnie, bo z powodu braku zajęcia zarżnąłem się biegając codziennie, a ostatni tydzień to jeszcze dołożyłem wieczorami rowerek treningowy. Czyli *j**** im pod nosem dokładnie to, o co prosiłem żeby mi zdiagnozowali i zahamowali. Kompulsywne zachowania i szukanie ucieczki w sporcie.

Ale w sumie może po prostu jeszcze nie byłem gotowy na tę formę? Tylko że tak na prawdę to z tych 65 ludzi nie widziałem ani jednego który byłby gotowy i chciał, autentycznie chciał pracować nad sobą. Ale może być też tak, że widziałem to co chciałem widzieć. I nie widziałem bo nie chciałem tego, co mogłoby mi pomóc tam zostać. Nie wiem.

Znaczy myślę że wiem, ale piszę że nie wiem żeby się Wam przypodobać. Bez sensu.

Fikus został. Może jakoś im trochę kultury kolor zielony rozpali.