Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
decydujący wpływ na moje niepicie
Autor Wiadomość
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 42
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2389
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 10:03   

blanet napisał/a:
Jonesy, dzięki rzeczywiście tak bywało, może nie identycznie ale schemat prawie ten sam - jeszcze raz dzięki za radę. Pozdrawiam ...


Zapewne w szoku będziesz, jak i ja byłem, gdy dowiedziałem się że nie byłem taki unikatowy.
Schemat zawsze jest ten sam, najgorsze jest to, że nie tylko możemy go powielić, ale też pociągnąć dalej. Czego ani Tobie ani sobie ani nikomu innemu nie życzę.

Jakie masz najbliższe plany? Co chcesz dla siebie zrobić?
 
     
blanet 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 45
Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 187
Skąd: łódzkie
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 10:13   

Jonesy, Jaki mam plan ?? - bardzo prosty wstąpiłem do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka (w wolnej chwili możesz poczytać http://www.kwc.oaza.pl/ ). Po za tym jestem tym szczęśliwcem, że mam jak mi się wydaje sporą wiarą w Boga - i tak na prawdę na Jego barki zrzuciłem swoje pijaństwo - jak na razie odciąża mnie bardzo solidnie, choć jak pisałem już wcześniej pokus nie brakuje.
Kolejny krok to rozmowa z najbliższymi o moim problemie, chęci picia, itp. Szczerość i rozmowa z samym sobą - uświadomienie sobie krzywdy jaką wyżądzam sobie i najbliższym ...
_________________
Jesus is the ONE WAY all over the world ....
 
     
blanet 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 45
Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 187
Skąd: łódzkie
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 10:16   

* wyrządzam oczywiście - sorry za ort. ale podczas pisania na klawiaturze jakoś niekiedy zdarza mi się strzelić gafę ....
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 42
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2389
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 10:21   

No i pięknie. Tak trzymać - małymi kroczkami, ale trzeba pamiętać żeby zawsze do przodu. Zawsze coś jeszcze.
A napisz coś więcej o tej Krucjacie? Co tam robicie? Kto w tym uczestniczy? To spotkania są jakieś cotygodniowe? O co w tym wszystkim chodzi?

Czy mi się dobrze wydaje, czy ta krucjata, to taki ruch internetowy???
Ostatnio zmieniony przez Jonesy Czw 12 Maj, 2011 10:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
blanet 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 45
Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 187
Skąd: łódzkie
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 11:06   

Jonesy, Krucjata to sposób na życie, ale najogólniej rzecz biorąc KWC to:

KWC została powołana przez ks. Franciszka Blachnickiego i Ruch Światło-Życie w odpowiedzi na apel Ojca Świętego Jana Pawła II skierowany do Polaków u progu pontyfikatu:

„Proszę abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa, co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła”.


Krucjata została uroczyście ogłoszona w obecności Ojca Świętego, Jemu oddana i przez Niego pobłogosławiona podczas 1. Pielgrzymki do Polski 8 czerwca 1979 r. w Nowym Targu.

Jakie znaczenie w KWC ma abstynencja?

Abstynencja od alkoholu w Krucjacie to osobisty dar, podjęty dobrowolnie z pobudek miłości i odpowiedzialności za dobro drugiego człowieka. Dla członków Krucjaty abstynencja to:

- czyn osobistej wolności
- zadośćuczynienie za grzechy pijaństwa,
- wyraz miłości do ludzi uzależnionych, dla których zupełna abstynencja jest jedynym warunkiem trzeźwości,
- skuteczny środek przemiany obyczajów,
- sposób pracy nad sobą i kształtowania charakteru,
- ważny środek profilaktyczny i wychowawczy,
- znak miłości do Ojczyzny.

Przez abstynencję Krucjata Wyzwolenia Człowieka rozumie całkowite i dobrowolne wyrzeczenie się alkoholu jako napoju pod wszelką postacią i we wszelkiej ilości. Definicja ta nie obejmuje używania alkoholu w innym charakterze np. jako lekarstwa (jeśli alkohol występuje jako składnik prawdziwego lekarstwa) lub w celach liturgicznych. Również spożywanie alkoholu w potrawach (np. w tortach) lub w cukierkach zasadniczo nie podpada pod pojęcie abstynencji. Z tak określonej definicji abstynencji wynika, że nie chodzi tu o zwalczanie alkoholu jako takiego, ale o zwalczanie zwyczaju picia alkoholu. Abstynencja jest środkiem do osiągnięcia celu, jakim jest przywrócenie trzeźwości w Polsce i wychowanie dzieci i młodzieży w zdrowych obyczajach.

Przez abstynencję wielu do trzeźwości wszystkich!

Dopiero życie dużej części społeczeństwa wolnej od lęku, zakłamania, ulegania złym obyczajom, może zaowocować skuteczną przemianą stylu życia całego narodu i chrześcijańskim poczuciem odpowiedzialności za życie rodzinne i zaangażowanie społeczne.

Ale żeby poznać całą filozofię KWC wejdź na ich stronę (którą podałem CI wcześniej) ...
Pozdrawiam
_________________
Jesus is the ONE WAY all over the world ....
 
     
blanet 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 45
Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 187
Skąd: łódzkie
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 11:10   

Jeśli zaś chodzi o spotkania to uczęszczam na cotygodniowe spotkania Odnowy w Duchu Świętym. Wiem, że uczestniczą w nich także osoby uzależnione od alkoholu, ale niepijące już od kilkunastu lat - właśnie dzięki przystąpieniu do KWC. Jednakże tematem tych spotkań nie jest alkohol .... bynajmniej odkąd ja tam chodzę raczej nigdy tematem przewodnim nie był ....
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 42
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2389
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 11:23   

Ty potrzebujesz teraz kontaktu z żywym alkoholikiem i to najlepiej w liczbie mnogiej. A takich znajdziesz na mitingu. I tam rozmawiają o alkoholiźmie. I o problemach z nim związanych. I o tym jak sobie z tymi problemami radzić. Te wszystkie ruchy, są na pewno dobre i dają Ci siłę, podobnie jak coniedzielna msza daje siły na każdy tydzień katolikowi. Dla ciebie taką mszą coniedzielną powinno być cotygodniowe spotkanie z kimś innym trzeźwiejącym. Na mitingu albo na grupie wsparcia. Mnie miting nie podpasował, to używam "awaryjnie" póki co, ale mam spotkania w grupie i co tydzień jeżdżę - ot włąśnie w czwartki, i nie dałbym się za żadne skarby odwieśc od jeżdżenia tam.

Nie rób ruchów pozoracyjnych - działaj stanowczo i konsekwentnie. Właśnie zacząłeś walczyć o SWOJE Życie. Wież mi nie chcesz przegrać tej walki.
 
     
blanet 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 45
Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 187
Skąd: łódzkie
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 11:49   

Jonesy, Prawdopodobnie masz rację .... poprzestanę jednak na razie na spotkaniach w których uczestniczę .... Tak jak pisałem wcześniej wiem, że są tam osoby które mają problem z alkoholem, ale nie piją, nie uczestniczą przy tym w spotkaniach AA itp. Nie będę więc pionierem, postaram się i wierzę w to głęboko że mi się uda. Dzięki za rozmowę z Tobą i wskazówki - są dla mnie bardzo cenne.
Pomimo silnego postanowienia, wiary w Boga i trzeba mieć także trochę wiary w siebie optymizmu i humoru na co dzień Drogi Przyjacielu - tak mi się przynajmniej wydaje. I dzięki temu mam zamiar osiągnąć sukces.
Choć z drugiej strony kontakt z drugim alkoholikiem bardzo pomaga - dowodem jest dzisiejsza nasza rozmowa na forum - wczoraj chodziły mi po głowie różne kosmate my\śli związane z alkoholem, a dziś po rozmowie z Tobą nabrałem jakichś nowych sił do działania ...
_________________
Jesus is the ONE WAY all over the world ....
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 42
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2389
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 12:05   

Przyjacielu, ja Ci nie pomogę, sam nie piję od 2 miesięcy dopiero. Po prostu piszę u Ciebie, to co sam przechodziłem niedawno (poczytaj mój wątek, będziesz wiedział o co chodzi). To nie czas na optymizm teraz a na radykalne kroki i zmiany w życiu o 180 stopni.
Pisanie na Dekadencji pomaga, a jeszcze bardziej czytanie innych wątków - każdy wątek to czyjaś historia, każdy wątek to czyjaś droga do trzeźwości, usiana klęskami, zrywami optymistycznymi i tak dalej.
Wszystko jest w Twoich rękach, my tylko możemy dać Ci wskazówki i próbować nakierować w dobrą stronę. Ale nikt na siłę nie będzie Cię nakłaniał do niczego.
Jest mi za to niezwykle miło, że mogłem chociaż w tak niewielkim stopniu pomóc komuś moją gadaniną, tym bardziej, że to właśnie tu znalazłem sam pierwszą pomoc i pokazano mi ścieżkę, którą staram się iść.

Jak chcesz możemy się umówić tak, że robisz po swojemu, przecież nikt nie twierdzi, że to co robisz nie ma sensu ani szansy na powodzenie. Wręcz przeciwnie, ja gorąco wierzę że Ci się uda, że będzie dobrze. Ale gdyby jednak poszło nie tak jak byś chciał, to przemyślisz jeszcze raz co Ci pisałem - o mitingach i terapii.

Aha, jeszcze jedno - nie zwalaj wszystkiego na barki innych. Nie zawierzaj trzeźwienia Bogu - bo on Ci nie polewał i piwa nie kupował, to też i on za Ciebie nie wytrzeźwieje. Sam musisz to zrobić. Do Boga jedynie możesz się modlić i z Nim rozmawiać. Podobnie myślałeś zapewne o terapii zamkniętej - zapiszesz się, pojedziesz, posiedzisz 6 tygodni i wrócisz naprawiony. Nic bardziej mylnego - oni tam dadzą Ci narzędzia i pokażą jak sobie radzić. Ale to od Ciebie będzie zależeć, co dalej z tym zrobisz.
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 60
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4272
Skąd: Police
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 12:05   

Blanecie, temat z powitaniowego sie zrobil dość powazny, proponuję przeniesienie części do działu alkoholizm, pod tytulem:
blanet napisał/a:
decydujący wpływ na moje niepicie

chyba że chcesz inny
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
blanet 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 45
Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 187
Skąd: łódzkie
Wysłany: Czw 12 Maj, 2011 13:48   

yuraa, OK, ale czy to ja mam tam przenieść swój wątek ??
_________________
Jesus is the ONE WAY all over the world ....
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 42
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2389
Wysłany: Pią 13 Maj, 2011 12:26   

No kolego blanet i jak się czujesz w nowym miejscu na forum?
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
 
     
blanet 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 45
Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 187
Skąd: łódzkie
Wysłany: Pią 13 Maj, 2011 12:59   

spoko, spoko ..... na forum OK, tylko pogoda nie nastraja optymistycznie, choć jutro mam imieniny córki i po pracy będę jej szykował prezent w postaci boiska do siatkówki - oczywiście nie pełnowymiarowego - martwi mnie trochę żeby nie padało ...
 
     
Jonesy 
Upierdliwiec



Pomógł: 41 razy
Wiek: 42
Dołączył: 28 Lut 2011
Posty: 2389
Wysłany: Pią 13 Maj, 2011 14:05   

blanet napisał/a:
Jaki mam plan ?? - bardzo prosty wstąpiłem do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka (w wolnej chwili możesz poczytać http://www.kwc.oaza.pl/ ). Po za tym jestem tym szczęśliwcem, że mam jak mi się wydaje sporą wiarą w Boga - i tak na prawdę na Jego barki zrzuciłem swoje pijaństwo - jak na razie odciąża mnie bardzo solidnie, choć jak pisałem już wcześniej pokus nie brakuje.


Wiara w Boga nikogo jeszcze z alkoholizmu nie uleczyła. I nie masz co zrzucać swojego problemu ani na Boga ani na Oddział Zamknięty. Czego sam nie zdziałasz, tego nie będziesz miał.

blanet napisał/a:
Kolejny krok to rozmowa z najbliższymi o moim problemie, chęci picia, itp. Szczerość i rozmowa z samym sobą - uświadomienie sobie krzywdy jaką wyżądzam sobie i najbliższym ...


I jak te rozmowy? Odbyte? Czy poprzestałeś na rozmowie ze sobą, a rodziny postanowiłeś nie drażnić ani załamywać, bo przecież tak pięknie jest teraz?

No i nie rozumiem, dlaczego na Ruch Odnowy możesz chodzić a na miting lub terapię nie? Wstydzisz się tego kim jesteś? A nie wstydziłeś się jak piłeś? Jak kładłeś się nawalony koło żony to wstydziłeś się?
Piszesz o optymizmie i humorze na co dzień? Właśnie zdałeś sobie sprawę z tego, że jesteś alkoholikiem, którego to określenia nie lubisz za bardzo, zdałeś sobie sprawę, że niszczysz swoje życie i swojej rodziny, a mimo wszystko piszesz mi o podchodzeniu do życia z humorem i optymizmem?
Ja mam optymizmu wiele w sobie a i humoru też. Ale w tym konkretnym przypadku, czuję wciąż respekt, obawę, pokorę i nadzieję. Na optymizm pozwalam sobie co wieczór przed snem, gdy dziękuję za kolejny trzeźwy dzień.

Zaś Ty? Ty na razie się wstydzisz tego że jesteś alkoholikiem. A od zawstydzenia do zaprzeczenia jest króciutka droga.
No ale tu się wezmą za Ciebie ostro. Ale tylko jeśli będziesz chciał.

Aha, jeszcze jedna kwestia, która mnie zainteresowała:

blanet napisał/a:
Mam 33 lata, piję od szkoły średniej, raz częściej, raz rzadziej - generalnie zauważam że tego nie kontroluję. Na niniejsze forum natrafiłem dziś rano. Mam nadzieję, że dam radę i za jakiś czas będę się mógł pochwalić pierwszymi sukcesami .... Pozdrawiam wszystkich serdecznie ...


blanet napisał/a:
staaw, Bo tak jak pisałem wcześniej nie jestem w stanie kontrolować jak to opisujesz picia napoju bogów - zdarza mi się pić po 3-4 dni takie ilości alko, że później muszę kolejne 5 dochodzić do siebie żeby w miarę wyglądać na"gębie" nie mówiąc już o samopoczuciu jaki temu towarzyszy, a jeśli chodzi o żonę - to cóż widzi mnie jak się męczę kiedy muszę się doprowadzić "do porządku" bo trzeba iść do pracy .... to jej chyba najnormalniej w świecie mi pomóc


No to jak pijesz? Raz częściej raz rzadziej czy ciągami? Bo powiem Ci szczerze, że przez całe moje chlanie od liceum do teraz nie zdarzyło mi się nigdy osiągnąć stanu w wyniku którego dochodziłbym dłużej do siebie niż do popołudnia. I gębowo też wyglądałem zawsze niczego sobie. A mimo to od dobrych dwóch - trzech lat chodziło za mną że mam problem, z czego od roku wiedziałem że jestem alkoholikiem.
_________________
Nemo vir est qui mundum non reddat meliorem
Ostatnio zmieniony przez Jonesy Pią 13 Maj, 2011 14:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
blanet 
Towarzyski



Pomógł: 1 raz
Wiek: 45
Dołączył: 25 Kwi 2011
Posty: 187
Skąd: łódzkie
Wysłany: Pią 13 Maj, 2011 14:21   

Jonesy,
Jonesy napisał/a:
Wiara w Boga nikogo jeszcze z alkoholizmu nie uleczyła. I nie masz co zrzucać swojego problemu ani na Boga ani na Oddział Zamknięty. Czego sam nie zdziałasz, tego nie będziesz miał.

Jonesy wiara nie tylko czyni cuda ale też pomaga żyć, a mnie osobiście dodatkowo nastraja bardzo optymistycznie - stąd moje wcześniejsze sformułowanie o optymiźmie i humorze. Ciebie odpowiednio nastraja i motywuje terapia, mityngi, itp. Mnie to nie kręci i uważam, że jest mi to niepotrzebne.
Jeśli zaś chodzi o przyznanie się do alkoholizmu to owszem przyznałem się do niego przede wszystkim przed sobą - BO UŚWIADOMIENIE SOBIE TEGO JEST MOIM ZDANIEM NAJWAŻNIEJSZE, ale także powiedziałem o tym najbliższym, tzn. rodzinie i znajomym. Innym mniej zainteresowanym nie "chwaliłem się o tym". Nie będę przecież chodził wszędzie z plakietką na piersiach pt. jestem alkoholikiem - przepraszam, że ją noszę i psują ci nią humor ale jeśli nie będę o mojej chorobie informował wszystkich dookoła to zacznę pić ....
_________________
Jesus is the ONE WAY all over the world ....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 11