Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
trudne życiowe wybory - prośba o wsparcie
Autor Wiadomość
Zosia 
Małomówny


Dołączyła: 04 Lip 2011
Posty: 23
Skąd: Polska
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 00:49   trudne życiowe wybory - prośba o wsparcie

Witajcie.
To forum wciąga jak chodzenie po bagnach :-) Zarwałam 4 ostatnie noce przy lekturze... i postanowiłam opisać moją historię.

Postaram się jak najkrócej :-(
6 lat temu poznałam "ponownie" mojego kolegę z liceum. Znaliśmy się z korytarza, tak na "cześć, co słychać", po liceum każdy poszedł w swoją stronę.
Po 15 latach przerwy spotkaliśmy się znowu i wybuchła wielka miłość, taka, co myślałam że mi się już nie zdarzy. Jak dwie połówki (sorry :mgreen: ) jabłka.
Oboje w tym czasie byliśmy po nieudanych związkach, które trwały 5 lat.
Jego picie w tamtym czasie nie było dla mnie niepokojące. Pił, jak większość mojego towarzystwa - na imprezach. Nie upijał się.
Na samym początku powiedział mi że ma chorobę afektywną dwubiegunową z jednym epizodem maniakalnym (długim, bo nie leczonym).
Gdy zaczęlismy się spotykać nie miał pracy, ewentualnie jakieś pojednycze zastrzyki gotówki.
Po paru miesiącach wspólnego życia wymyślił, że może uda mu się coś zdziałać w nieruchomościach. Niestety kilka tematów wlokło się w nieskończoność,
a nie mogąc wytrzymać presji i stresu, zaczął popijać. I tak popijał przez rok, codziennie. A ja, DDA, zapewne mu w tym nieźle pomagałam.
Mieszkał u mnie, miał oprane i posprzątane, Rodzice dawali mu pieniądze, które szły na papierosy i wódkę. I wtedy moja koleżanka, terapeutka, otworzyła mi oczy i namówiła na terapię. Oczywiście poszłam z nadzieją, że tam powiedzą mi co zrobić, żeby on nie pił (sic!)
Może sam fakt mojej terapii, może zmiany jakie we mnie i moim postępowaniu spowodowały, że problem na jakiś czas przestał istnieć, mój ukochany nie pił prawie pół roku.
Potem zaczęły się sporadyczne imprezy - pił umiarkowanie. Zarządziłam dom bez alkoholu, dostosował się. Sytauacja na tyle się unormowała, że 4 lata temu podjęliśmy decyzję o dziecku.
Jak byłam w piątym miesiącu zaliczył drugi epizod maniakalny. Dla tych co nie wiedzą: pobudzenie, euforia, maksymalne nakręcenie, 100 pomysłów na minutę, nie ma rzeczy niemożliwych. Mózg na najwyższych obrotach. Do tego brak snu i po kilku dniach, pomomimo euforii, zmęczenie, bo organizm wykończony niesutanną aktywnością. No i ten stan według niego najlepiej było zacząć "pacyfikować" alkoholem.
Nic bardziej mylnego - to tylko nakręcało jeszcze bardziej. Po 5 dniach jazdy non-stop poprosił żeby zawieźć go do szpitala psychiatrtycznego.
Posiedział wtedy chyba ze 3 tygodnie. Przez jakiś czas stronił od alkoholu. Otworzyliśmy małą firmę, miał zajęcie, jakieś zarobki. Ale z czasem zaczęło się okazyjne popijanie.
Trzeci epizod był 1,5 roku temu. wytrąciła go pewna rzecz z równowagi, sięgnął po alkohol, no i się znów nakręcił. W drugi dzień tej "jazdy" wezwałam w nocy pogotowie. Było dziecko, a wiedziałam że w nocy nie pośpię przy tej jego jeździe... no bo stres: co on wymyśli nowego, i przecież będzie pić do upadłego (wychodził pić na miasto i wracał) a przecież od rana będę musiała zająć się małym i być "w formie".
No i dziecku chciałam oszczędzić... widoków.
Siedział w szpitalu około 3 tygodni. Zapowiedziałam, że w dalszym ciągu dom jest bez alkoholu, że jak wróci pijany to nie wpuszczę.
Przez jakiś czas nie pił, potem zacżęły się pojednycze wypady. W firmie było dużo pracy, więc przysporzyło mu to także dużo stresu. Jak sam mówi, niegdy nie umiał sobie z nim radzić.
Chciałam żeby dziecko jak najczęściej było na wsi. Zaczęłam wyjeżdżać z małym, a on miał pracować w spokoju. W ciągu mojego pierwszego, 10-cio dniowego wyjazdu
zaliczł dwa ciągi po kilka dni. Drugi mój wyjazd także poświęcił pracy - nad flaszką. Trzeci także. W sumie zwisało mi to czy on pije czy nie, z jednym wyjątkiem. Bałam się że
np. spali mieszkanie. Zaśnie z papierosem, coś się zapali. Przez ten lęk miałam spieprzone wyjazdy. Przez cały rok był z nami tylko raz, na weekend. Udało mu się nie pić. Potem przyszła jesień, i maksymalne spiętrzenie pracy. Nie pił, ale się zajechał pracą. W styczniu i lutym był wykończony. Przez te ostatnie 1,5 roku on pracował właściwie na okrągło, tylko ja zajmowałam się dzieckiem.
Przestaliśmy spędzać ze sobą czas, trochę się nam "rozeszło". Z końcem zimy nagle zmarł mój Tata. Na trzeci dzień po kilkudniowym ciągu. To był szok. Wiosną przyszła kontrola skarbowa - wtedy mój alko poszedł w kilkudniowy ciąg, zostawił mnie z papierami i firmą o której nie miałam zielonego pojęcia, bo on wszystko prowadził. Przez kilka nocy wgryzałam się sama w temat, żeby móc jakoś odpowiadać na trudne pytania Pań z US (firma jest na mnie). Sporo zdrowia i nerwów mi to zjadło, oj sporo. Ponieważ pił wtedy w domu - nie mogłam go wyrzucić bo był mi potrzebny żeby w ogóle jakoś ogarnąć sprawy firmy, i chwilach trzeźwienia coś się dowiedzieć, odnaleźć papiery - zobaczyłam rzecz niemieszczącą się w głowie: leżał, wimiotował do miski, i popijał czystą
wódką. Jak już skończył ciąg zapowiedziałam - jeszcze jeden ciąg alkoholowy, i daję Ci 2 tygodnie na wybranie terapii. Jeśli tego nie zrobisz - zgłaszam sprawę o sądowy nakaz leczenia. Nie musiałam długo czekać, następny ciąg był po 3 tygodniach.
Odczekałam 2 tygodnie, zapytałam czy idzie się leczyć. Obśmiał się ze mnie. Na drugi dzień poszłam go zgłosić. Przyszło wezwanie z terminem. Nie stawił się. Niedługo pewnie przyjdzie kolejne...

Jest jeszcze inna strona tej sytuacji. Od 3 lat mój alko zażywa (...). Początkowo dostawał go na swoją chorobę jelit. Ale zasmakowało, oj zasmakowało.
A dawki coraz większe. Od jesieni brał (...) na śniadanie, obiad i kolację. Pomiędzy także. Jednym z efektów jest brak łaknienia. Więc dochodzi nieregularne odżywanie. Nie raz bywało tak, że po całym dniu tylko na (...), wieczorem szedł pić. Od grudnia stosunki stały się coraz bardziej napięte, przestał panować nad nerwami, traktował mnie jak psa, wyśmiewał że czegoś nie wiem, itp. Nie raz przepraszał za swoje wybuchy złości, ale po kilku dniach znów było piekło. Częściowo składam to na karb (...), ale poskładało się na to wszystko.
Miesiąc temu odstawił z dnia na dzień(...). Cały czas go namawiam na leczenie, bo po takich dawkach jakie brał, objawy odstawienia ma bardzo silne. I łaknienie narkotyku będzie sobie zaspokajał właśnie alkoholem. Obecnie jest wrakiem, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Nie ma na nic siły, nie mogę na niego liczyć w żadnej kwestii.

W kwietniu było wydarzenie, które mnie dość mocno zdenerwowało. Pojechałam z dzieckiem na całą niedzielę. Jak wróciłam, leżał pijany w łóżku, a na drewnianym stoliku była wypalona dziura i resztki filtra. Pod stolikiem sterta gazet. Bez komentarza.

Niedawno zaproponowałam wyjazd na weekend na wieś w trójkę i bez alkoholu. Przychylił się do pomysłu, pojechaliśmy w piątek. W sobotę o 22.00 oświadczył że wraca do domu. Wiadomo po co.

Ma duże kłopoty ze snem. Twierdzi że od liceum tak już ma. Że były już w szkole stresy, z którymi sobie na radził. Ale w dorosłym życiu zaczął sobie to spanie regulować alkoholem.
Alkohol jest w jego ocenie lekiem na wszelkie jego dolegliwości. Na chorobę afektywną, na chorobę jelit, na depresję, na bezsenność. Jakie to proste: kupić flaszkę, napić się, zapomnieć o problemach i w końcu się wyspać! Cały czas powtarza, że nie ma leków, które by na niego działały bo prawie wszystko już sprawdzał, nie ma lekarzy, którzy by byli mu w stanie pomóc. Już w to nie wierzę.

Od marca nagminnie wnosi pomimo zakazu alkohol do domu, na dodatek zaczął mnie okłamywać w tym temacie. Dodam, że przez 6 lat nigdy nie złapałam go na żadnym kłamstwie, nigdy także nie ukrywał alkoholu. A teraz doszło do tego że zostawił flaszkę na klatce i wychodził popijać. I co ja się czepiam - przecież nie wniósł wódki do domu :-)))

Od marca nadaje się do dłuższego pobytu w psychiatryku, gdyż praktycznie po każdym wypiciu wpada w dziwnie stany. Albo płacze, snuje opowieści o końcu świata, albo znów wpada w euforię, co w jego przypadku może rozhulać się do manii. Na wszelkie moje komentarze oświadcza, że ja mu chcę odebrać jego wolność... I taka jest prawda - alkohol jest jego lekarstwem na zło tego świata, jego odskocznią, jego wolnością.

Zaproponował 2 tygodnie temu wyjazd na wieś. Pomyślałam, super. Jednakże poprosił o dyspensę w kwestii picia, mówiąc "będę sobie delikatnie sączyć". Był w nawet dobrym humorze, więc ostatecznie się zgodziłam, wiedząc że jak pojadę sama, to on będzie pił w domu, a ja się znów będę denerwować czy nie zaśnie z papierosem.
W pierwszy wieczór było miło. Potem już tylko pił i spał. Od środy do niedzieli wypił 4,5 litra wódki, zaliczając zerwanie filmu w ostatni dzień. Na szczęście młody już spał...

Dziecko zmienia optykę. Po historii ze stolikiem, oraz kilku dziwnych stanach emocjonalnych po wypiciu, no i po cudownym ostatnim wyjeździe na wieś powiedziałam sobie - koniec. Podjęłam decyzję że musi się wyprowadzić. Warunkiem powrotu jest chęć podjęcia terapii alkoholowej oraz jej widoczne efekty, zmiana postawy życiowej. Nie wchodzi w rachubę samo podjęcie terapii. Na coś takiego się nie dam nabrać.
Nie było szans na rozmowę po powrocie ze wsi, a we czwartek oświadczył że idzie pić. W piątek rano znalazłam go pijanego przed kompem, słuchającego muzyki (właśnie głośna muzyka mnie obudziła). Przyznał, że przyniósł do domu alkohol. Więc powiedziałam że ma się ubrać i wyjść, zanim przyjdzie niania i obudzi się dziecko.
A on że nigdzie nie idzie. Skończyło się telefonem na pogotowie. Trochę nakłamałam, że ma zaczątki manii, ale nie widziałam innego wyjścia, żeby się go pozbyć. Zresztą jak znalazłam e-maile, które mi napisał temtej nocy, to raczej właśnie był na granicy manii...
Tak więc od piątku jest w szpitalu. Wczoraj kazał sobie spakować rzeczy, i wiem od jego rodziców że zamierza u nich mieszkać, jutro chce wypisać się ze szpitala.
Niestety nie jestem w stanie teściów nakłonić do zmiany opiekuńczej postawy. To ludzie wiekowi, i trudno im coś wytłumaczyć. Matka jest moim zdaniem współuzależniona, tyle że psychicznie, gdyż ojciec dawał im popalić. I to pomimo że w tamtym domu nigdy nie było alkoholu. Więc przyjmą go, a jest ryzyko, że niestety nie będą mu bardzo utrudniać picia. Choć światełko jest w tunelu - teściowa poprosiła o adres poradni. Mam nadzieję że pójdzie i znajdzie tam potwierdzenie wszystkiego tego co jej mówiłam.

Dziś uważam, że źródłem wszelkich jego chorób jest właśnie alkohol (no może za wyjątkiem choroby jelit). Od jego psychiatry wiem, że chorobę afektywną, w tak łagodnym przebiegu jak u niego, da się z powodzeniem tradycyjnie leczyć. Ale leczenie to wyklucza alkohol.
Podjęłam decyzję i już jej nie cofnę. Dość. Przelało się. Chcę mieć spokój, i nie czekać czy przyjdzie pijany czy tylko podpity, czy wniesie do domu alkohol czy nie, czy znów coś spali, czy nie. Chcę móc wyjechać na tydzień czy dwa do znajomych lub na wieś, bez wizji płonącego mieszkania.

Z jednej strony już bardzo tęsknię i zdaję sobie sprawę że postawiłam na szali mój związek, przyszłość mojej rodziny, z drugiej strony czuję ulgę, że w końcu podjęłam tak trudną decyzję. Pewnie się tak będę jeszcze jakiś czas miotać, ale już widzę że trochę odetchnęłam przez te kilka dni.
Młody już pyta o tatę - mówię że musiał wyjechać. Te pytania się pewnie będą pojawiać. To trudne, bo wiem że trzylatkowi tego nie wytłumaczę. Starsze dziecko pewnie obwini mnie o brak taty, dopiero dorosłe będzie w stanie zrozumieć. Ale temat dziecka to już będą pytania do mojego terapeuty.

Mój partner to człowiek o ponadprzeciętnej inteligencji, bardzo wrażliwy, o ogromnej wiedzy o świecie i biznesie.
Kocham go, i chciałabym z nim być do końca życia. Ale nie za taką cenę.
Wielokroć słyszałam od niego przez te wszystkie lata, że jestem z młodym wszystkim co on ma, że bardzo nas kocha, że nie wyobraża sobie życia bez nas.
Teraz z ciekawością małpy patrzę na moją sytuację, zadając sobie pytanie, jak to będzie z tą miłością...

Proszę was o wsparcie w tych trudnych dla mnie chwilach.


Zgodnie z naszym regulaminem usunęłam nazwę leku.
Klara
Ostatnio zmieniony przez Klara Wto 05 Lip, 2011 07:14, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 01:33   

Witaj Zosiu :)

Nocka późna już jest i wszyscy śpią - ja też właśnie się zwijam do łóżka.
Ale jutro (a właściwie dziś, ale za dnia) wpadną tu nasze dziewczyny współuzależnione
i będziesz miała z kim pogadać. A tymczasem spróbuj zasnąć - rano świat wyda się trochę fajniejszy.
Nowy dzień, nowe szczęście - jak mawia któryś z nas 8)

Dobrej nocy Ci życzę
Ewa - alkoholiczka i lekomanka
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 04:12   

Zosia napisał/a:
nie wyobraża sobie życia bez nas
i bez alkoholu...
jeżeli ten światowiec wystawia alkohol za drzwi to jest naprawdę źle, oszukuje siebie i ciebie... im szybciej zrozumie że ma problem tym lepiej dla niego.
 
     
Borus 
Trajkotka
uzależniony



Pomógł: 35 razy
Wiek: 66
Dołączył: 03 Wrz 2009
Posty: 1843
Skąd: wielkopolskie
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 05:34   

Cześć Zosiu... :)
_________________
zostało mi podarowane drugie życie...
 
 
     
Marc-elus 
Uzależniony od netu


Pomógł: 69 razy
Wiek: 45
Dołączył: 07 Paź 2008
Posty: 3665
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 06:09   

Witaj Zosiu, Tomek, miłośnik sznapsa, się kłania :)
 
     
ZbOlo 
[*][*][*]
Ojciec Chrzestny


Pomógł: 35 razy
Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 2713
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 06:20   

Zosia napisał/a:
Witajcie.

...witaj Zosiu, ZbOlo alkoholik...
Zosia napisał/a:
To forum wciąga jak chodzenie po bagnach :-)

...nigdy nie chodziłem po bagnach, ale się domyślam, bo Dekadencja mnie też wciąga... ;)
_________________
Homines soli animalium non sitientes, bibimus
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 06:44   

Cześć Zosiu :)
_________________

 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 07:24   

Witaj Zosiu :)

Zosia napisał/a:
zdaję sobie sprawę że postawiłam na szali mój związek, przyszłość mojej rodziny

Pomyśl sobie tak "na trzeźwo", czy Twoją rodzinę w tej sytuacji jaka była, czekała dobra przyszłość?
Zosia napisał/a:
Starsze dziecko pewnie obwini mnie o brak taty,

Jeśli byś tego związku nie przerwała, obwini Cię za to, że nie odeszłaś od taty (przerobiłam na własnej skórze :( )
Nie ma dobrego wyjścia, ale mniejszym złem jest uniknięcie eskalowania patologii.
Trzymaj się Zosiu!
Dasz radę :pocieszacz:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
Ostatnio zmieniony przez Klara Wto 05 Lip, 2011 07:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
evita 
[*][*][*]


Pomogła: 75 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 03 Wrz 2009
Posty: 2895
Skąd: wielkopolska
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 08:11   

Witaj Zosiu :)
Przeczytałam twoją historię z zapartym tchem i muszę przyznać, że podobnie jak Zbolo
ZbOlo napisał/a:
..nigdy nie chodziłem po bagnach
tak i ja nie ale ty weszłaś w niezłe bagno w tym twoim związku. Teraz podążasz jedyną słuszną drogą choć grunt pod twoimi nogami nadal jest grząski poprzez chwile zwątpienia ale wiem, że dasz radę więc życzę powodzenia i nie zbaczaj już nigdzie z tej obranej trasy ;)

Ewa - współuzależniona
_________________
spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
 
 
     
Ibik 
Małomówny
uświadomiony w chorobie


Pomógł: 1 raz
Wiek: 55
Dołączył: 11 Cze 2011
Posty: 68
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 09:29   

Zosia napisał/a:
nie wyobraża sobie życia bez nas.

i niestety alkoholu...
Witaj Zosiu.Jest szansa na ten związek,jak pozostaniecie w nim we trójkę,bez tego czwartego,bo to dominator.
Pozdrawiam Ibik,alkoholik.
_________________
Na trzeźwo widzę jaki głubi byłem-teraz pora na mądrość-dziś nie piję!
 
     
Mysza 
Gaduła



Pomogła: 41 razy
Dołączyła: 03 Mar 2010
Posty: 830
Skąd: Wrocek
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 09:50   

witaj :)
Zosia napisał/a:
moja koleżanka, terapeutka, otworzyła mi oczy i namówiła na terapię.

skoro byłaś na terapii to wiesz już, że najważniejsze co powinnaś zrobić to zadbać o siebie, bo szczęśliwa Ty, to jest podstawa do twoich dobrych relacji z innymi.
Zosia napisał/a:
Podjęłam decyzję i już jej nie cofnę. Dość. Przelało się. Chcę mieć spokój,

podobną decyzję podjęłam pół roku temu....pomogła i mnie i mężowi jak się teraz okazuje :)
trzymam kciuki i za Ciebie :kciuki:
_________________
"Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie" - Mahatma Gandhi
 
     
bunia 
Towarzyski



Pomogła: 5 razy
Dołączyła: 26 Maj 2011
Posty: 222
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 09:58   

Witaj Zosiu :) :) :)
 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 13:13   

Zosia napisał/a:
I tak popijał przez rok, codziennie. A ja, DDA, zapewne mu w tym nieźle pomagałam.
tu chyba jest poczatek
Zosia napisał/a:
Matka jest moim zdaniem współuzależniona
to tak jak ty. Juz wkręciłas sie w mechanizmy współuzależnienia.
Zosia napisał/a:
Z jednej strony już bardzo tęsknię
o właśnie
Zosia napisał/a:
Kocham go
ciekawe za co? Za oszukiwanie, kłamstwa, brak oparcia,
Zosia napisał/a:
postawiłam na szali mój związek, przyszłość mojej rodziny
jaki związek, jaka rodzina????
On jest związany z flaszką, jest dla niego najważniejsza, ważniejsza niz ty. Woli byc uchlany niż być z tobą, dzieckiem.... więc i "rodziny" tez nie ma.
Jest za to jakiś chory układ, w którym ty starasz się znaleźć równowagę.
Zosia napisał/a:
Od marca nagminnie wnosi pomimo zakazu alkohol do domu
jak to!!! przeciez zabroniłaś!!! Gdzie twoja konsekwencja? Czy dla niego twoje słowo, decyzja..... nie ma znaczenia? nie liczy się?
Widzisz??? robi z tobą co chce, co mu sie podoba.
Zosia napisał/a:
I wtedy moja koleżanka, terapeutka, otworzyła mi oczy i namówiła na terapię. Oczywiście poszłam z nadzieją,
i to jest budujące, daje nadzieję, szansę na zmiany w twoim życiu.

A jego.... pies drapał. Niech robi co chce.
pozdr
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
Ostatnio zmieniony przez kahape Wto 05 Lip, 2011 13:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Pati 
Gaduła
Inna od innych.DDA.



Pomogła: 13 razy
Wiek: 46
Dołączyła: 11 Gru 2010
Posty: 927
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 13:59   

Witaj Zosiu :)
Uważam,że podjęłaś najlepszą decyzję dla Ciebie i dziecka.
Wiem,że wieeele przeszłaś a i teraz nie jest Ci łatwo.
Tylko myślę,że źle to już było a teraz już może być tylko lepiej.
Zosia napisał/a:
Podjęłam decyzję i już jej nie cofnę. Dość. Przelało się. Chcę mieć spokój, i nie czekać czy przyjdzie pijany czy tylko podpity, czy wniesie do domu alkohol czy nie, czy znów coś spali, czy nie. Chcę móc wyjechać na tydzień czy dwa do znajomych lub na wieś, bez wizji płonącego mieszkania.

Rozumiem doskonale :)
:pocieszacz:
_________________
Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald)
 
 
     
kahape 
Towarzyski
koalka



Pomogła: 10 razy
Wiek: 66
Dołączyła: 13 Lis 2009
Posty: 369
Wysłany: Wto 05 Lip, 2011 14:21   

Zosia napisał/a:
Oboje w tym czasie byliśmy po nieudanych związkach, które trwały 5 lat.
rozpadł się twój pierwszy związek
Zosia napisał/a:
Podjęłam decyzję i już jej nie cofnę. Dość. Przelało się.
ten pewnie także.

Wg jakiego klucza wybierasz partnerów? Jak ich namierzasz, celujesz????
Zosia napisał/a:
Po 15 latach przerwy spotkaliśmy się znowu i wybuchła wielka miłość........ Jak dwie połówki (sorry :mgreen: ) jabłka.
jasne!!! DDA i alkoholik. Komplet, widzisz to Zosieńko?,

Wiesz o tym, że masz "skrzywiony celownik"???? (to chyba Tomoe)
Zosia napisał/a:
Dziś uważam, że źródłem wszelkich jego chorób jest właśnie alkohol
a co jest źródłem twojej choroby?
Bo w warunkach w jakich ty żyjesz, zdrowy człowiek nie wytrzymałby długo, zwyczajnie by uciekł. A ty zostałaś, trwasz i jeszcze sie nad nim zastanawiasz.
Uważasz, że to jest..... normalne?
pozdr
_________________
"Nigdy, przenigdy, nikt i nic nie będzie dostosowywało się do Twoich oczekiwań". Ameise
Ostatnio zmieniony przez kahape Wto 05 Lip, 2011 14:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 12