|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
Wina i przebaczenie |
Autor |
Wiadomość |
pietruszka
Moderator
Pomogła: 232 razy Wiek: 54 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 5443
|
Wysłany: Nie 18 Wrz, 2011 23:33
|
|
|
Żeglarz napisał/a: | tego nie rozumiem, jak można czuć się winnym sytuacji, której się nie zawiniło? |
czułam się winna, że Pietruszkowy pije. Z łatwością połykałam jak świeże bułeczki jego poczucie winy i brałam na swoje barki. Z opowieści koleżanek z terapii wiem, ze wiele kobiet współuzależnionych tak ma. I właśnie.... Ciekawe... kobiet... u współuzależnionych facetów jakby mniej tego poczucia winy.
Przyczyna? Myślę, że nadodpowiedzialność, tak bolesna cecha współuzależnienia. Odpowiedzialność za czyjeś czyny, zachowania, postępowanie. Tak nas uczono, by dbać o swojego mężczyznę. Bo przecież to wina kobieta, gdy chodzi głodny, nieodpowiednio ubrany, w pogniecionej koszuli, bo przez pokolenia wpajano, że wizerunek mężczyzny zależy od kobiety przy jego boku, ma kobieta tego swojego chłopa także wspierać psychicznie, pozwolić się rozwijać, nie przeszkadzać, nie ruszać papierów z biurka, bo to jego królestwo, itd... O ilu mężczyznach na przykład wybitnych naukowcach słyszy się, że wspierała go stojąca obok w jego cieniu dzielna żona. Słyszał ktoś, żeby chwalono kiedyś męża jakieś wybitnej kobiety, który to ... Itd... I tak gdzieś ta rola kobiety-opiekunki mężczyzny ciągnie się za nią i w XXI wiek. Bo stereotypy są trwałe. I szkodliwe, gdy czasy się zmieniają.
Bo i dziś można usłyszeć na widok zaniedbanego mężczyzny:" O, żona o niego nie dba, wyprasowałaby mu koszulę". Słyszał ktoś, żeby w podobnym wypadku ktoś powiedział o mężu, że mógłby bardziej zadbać o swoją kobietę? a to, ze czasem ta kobieta ciągnie dwa etaty i jeszcze dom, bo mężuś akurat bezrobotny, bo on za grosze nie pójdzie robić, a ona i owszem, ale weźmie więcej nadgodzin, bo przecież dzieciom trzeba dać jeść, ona od ust sobie odejmie, na fryzjerze zaoszczędzi i jeszcze mu tę koszulę wypracuje, bo sąsiadki powiedzą, że o męża nie dba, to trudno się dziwić, że pije...biedaczek... I taka zaniedbana, do fryzjera by poszła, trudno się dziwić, że ucieka do kolegów. I jeszcze teściowa przygada, bo gdybyś ty była inna, toby mój synek nie musiał pić, a spójrz na siebie. I się kręci karuzela poczucia winy.
Sama byłam bardziej "nowocześnie" wychowana, mniej tych powinności, tych "muszę" i "powinnam" i "trzeba" wobec faceta wyniosłam z domu, nie skakałam zbytnio, nie pieściłam się jak z jajkiem, a i tak długo czułam się odpowiedzialna za jego alkoholizm, a również jego skutki: frasobliwy stosunek do życia, nieodpowiedzialność w prawie każdej sferze życia, bo przecież "powinnam" dopilnować, przypomnieć, zapisać, zadzwonić, a ponieważ było tylko gorzej i gorzej, to i poczucie winy rosło i za zaniedbania wobec siebie jak i zaniedbania jego. Choć bynajmniej nie zaliczam się do tych, co koszule prasują, skaczą, wyręczają, itd.
Pewnie, pewne sprawy mamy jako kobiety bardziej we krwi, tak biologicznie. Bardziej scalamy stado, wijemy gniazdka, no i fajnie, że się różnimy, bo się uzupełniamy.
Tylko chodzi o uzupełnianie, a nie zastępowanie, bo krucha jest granica pomiędzy normalnością (jakkolwiek jej nie znam) a współuzależnieniem i wzięciem odpowiedzialności za było nie było dorosłego człowieka.
Trochę trwało, zanim poprostowałam swoje ścieżki we własnej głowie, odcedziłam sprawy za które jestem odpowiedzialna, a te za które nie. Terapia, terapia i praktyka w życiu, przygryziony język, by nie powiedzieć "a pamiętasz, że masz...", na siłę odwrócenie się, by nie sprawdzać, nie kontrolować, zająć się sobą, zająć się sobą, zająć się sobą, ZAJĄĆ SIĘ SOBĄ, pozwolić mu również zająć się sobą i wziąć za siebie odpowiedzialność.
Bo tam gdzie poczucie odpowiedzialności tam rodzi się poczucie winy.
Chociaż i tak łapię się na tym, że rano przypominam Pietruszkowemu, żeby wziął przepisaną mu przez lekarza tabletkę. Jakoś nie liczę, żeby i on mi przypomniał o moich lekarstwach. Chyba mu zresztą na myśl nie przyjdzie Ale kanapek do pracy mu nie robię I nie dzwonię, czy zjadł I już nie czuje się odpowiedzialna za jego refluks, wrzody czy alkoholizm. I nie mam poczucia winy, gdy ma zgagę (przecież dorosły jest).
Tyle o odpowiedzialności za innych. Własne poczucie winy i własna odpowiedzialność za swoje zachowania to już kolejny temat.
Fajny temat Żeglarzu |
_________________
|
|
|
|
|
Ate
Nimfomanka netowa
Pomogła: 36 razy Wiek: 56 Dołączyła: 06 Paź 2008 Posty: 1869
|
Wysłany: Pon 19 Wrz, 2011 06:50
|
|
|
Tak Pietruszko, te stereotypy o ktorych mowisz ciagle jeszcze sa mocno zakorzenione w spoleczenstwie , sama tego doswiadczam, ktos mi kieys zwrocil uwage ze moj, wtedy 18letni chodzi w wygniecionych ciuchach i dlaczego. Odpowiedzialam : uczylam go wiele razy jak sie prasuje, Bozia raczki dala, a ze mu sie nie chce to wyglada jak wyglada
Teraz jak studiuje, ma dziewczyne dba o siebie i wszystko wyprasowane super. |
_________________ fortes fortuna adiuvat
|
|
|
|
|
evita
[*][*][*]
Pomogła: 75 razy Wiek: 58 Dołączyła: 03 Wrz 2009 Posty: 2895 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Pon 19 Wrz, 2011 09:19
|
|
|
Poczucie winy ? Przebaczenie ?
Tak było :
Skutecznie dałam się zmanipulować przez mena i zgodnie z tym co ON mi kładł do głowy czułam się winna wszystkim jego kolejnym zapiciom i tak właściwie zaczęłam już przepraszać za to, że żyję co gorsza wierzyłam w to tak bardzo, że zaczęłam siebie obwiniać za zło całego świata nieomalże a nie zauważałam krzywdy jaką wyrządzam swoim dzieciom.
Jak jest ?
Jedyne poczucie winy jakie mi zostało to krzywda jaką wyrządziłam moim dzieciom. Rozmawiałam z nimi wiele na ten temat i wiem, że żadne z nich nie ma mi za złe tego, że (za moją zgodą) stworzyłam im piekło na ziemi ale poczucie winy we mnie pozostało A mąż ? Nigdy dotąd nie myslałam o tym czy mu wybaczyć doznane krzywdy ale też i nie czuję takiej potrzeby. Było, minęło i nie wróci . Liczę na to, że kiedyś w końcu dopadnie i jego poczucie winy a wówczas to już będzie jego problemem - przebaczyć sobie czy nie ? Nie wracam już do przeszłości, nie rozpamietuję doznanych krzywd, zamknełam tamten rozdział i basta |
_________________ spragniona niecodzienności,stęskniona do nadzwyczajności ...
|
|
|
|
|
Pati
Gaduła Inna od innych.DDA.
Pomogła: 13 razy Wiek: 46 Dołączyła: 11 Gru 2010 Posty: 927
|
Wysłany: Pon 19 Wrz, 2011 18:31
|
|
|
beata napisał/a: | Wybaczyłam,ale nie zapomniałam. |
Uważam,że wybaczyć to nie znaczy zapomnieć. |
_________________ Najlepszym miejscem pod słońcem jest dom,w którym żyją ludzie ofiarujący sobie w najtrudniejszych chwilach tak rzadki dar,jak wybaczenie. (G.McDonald) |
|
|
|
|
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Pomogła: 69 razy Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Pon 19 Wrz, 2011 23:54
|
|
|
W porządku jest popełniać błędy. (..)
Problem w tym, że mamy tendencję do rozdmuchiwania błędów i zapominania o sukcesach, co tworzy ciężar poczucia winy i przygnębienia. Zamiast tego możemy odnieść się do naszych sukcesów, dobrych uczynków popełnionych w życiu, możemy nazwać to naszą wewnętrzną naturą Buddhy. Jeśli zwrócimy się ku dobrym uczynkom, będą one rosły, jeśli natomiast poświęcimy uwagę błędom, to one urosną. Jeśli rozwodzisz się nad jakąkolwiek myślą lub ciągiem myśli w swojej głowie, będą rosły i rosły, nieprawdaż? Zawróćmy więc nasze serca i zacznijmy rozmyślać o naszych pozytywnych cechach, o czystości, dobroci, o źródle tej bezwarunkowej miłości – tej która chce pomagać, poświęcając nawet własną wygodę dla innej istoty. To jest sposób, w jaki możemy traktować naszą wewnętrzną naturę, nasze serce. Wybaczając wady, rozwodząc się nad szlachetnością tegoż serca, jego czystością i dobrocią. To samo możemy robić z innymi ludźmi, możemy rozpamiętywać ich dobroć i przyglądać się jak wzrasta.
źródło: http://sasana.wikidot.com/o-popelnianiu-bledow |
Ostatnio zmieniony przez Flandria Pon 19 Wrz, 2011 23:55, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Pomogła: 69 razy Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Pią 30 Wrz, 2011 00:23
|
|
|
natknęłam się na coś takiego:
"Poczucie winy wykazuje związek z wysokim mniemaniem o sobie, czyli z pychą, ponieważ pragnienie nieczynienia błędów wyraża tęsknotę za byciem nadczłowiekiem." Hauck
rewelacja |
|
|
|
|
JaKaJA
Trajkotka Niespodzianka!-ja czuję!! ;)
Pomogła: 53 razy Wiek: 46 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 1650 Skąd: Moje miasto
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 14:31
|
|
|
wyciągam- bo temat jakby "szyty" dla mnie teraz Zwłaszcza to co napisałaś pietruszko trafia w samo sedno moich włsnych odczuć-to MOJA wina,że On TO robi bo widocznie zbyt mało o Niego dbam/dbałam,zbyt mało się staram,za mało daje ciepła itd. |
_________________ Cała jestem z miłości |
|
|
|
|
Żeglarz
Gaduła
Pomógł: 31 razy Dołączył: 04 Paź 2010 Posty: 991
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 18:43
|
|
|
Jaka, przecież to przysłowiowa studnia bez dna, albo czarna dziura.
Jak można zaspokoić coś, co jest nie do zaspokojenia.
Niedojrzałe potrzeby nigdy się nie kończą. Zaspokojenie ich trwa tylko małą chwilkę i zaraz potrzebują kolejnej, mocniejszej dawki.
I jak w takiej sytuacji można czuć się winnym, że nie zrobiło się czegoś, czego nie da się zrobić?
Wiem, że emocje są irracjonalne. Współczuję |
|
|
|
|
JaKaJA
Trajkotka Niespodzianka!-ja czuję!! ;)
Pomogła: 53 razy Wiek: 46 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 1650 Skąd: Moje miasto
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 19:30
|
|
|
Paweł na rozum wiem,że to abstrakcja,że nie jestem niczemu winna a tymbardziej nie jestem w stanie zadowolić go w pełni bo ON JEST CHORY w jego głowie nie ma miejsca na związek,nie ma pojęcia bliskości i miłości-Jestem narzędziem i namiastką "normalności" a potrzeby i zachcianki zmieniają się jak w kalejdoskopie dostałam pierwsze zadanie od terapki dziś i odkryłam pewną zależność,dlaczego gdy piłam było w miarę ok. a teraz jest taka masakra-wtedy byłam pijaną kukłą,bezwolną i godzącą się na wiele więcej no i prowokowałam sama potrzebowałam haju więc im wiecej adrenalinki tym lepiej no i przedewszystkim miał powód w jaki mocno wierzyłam to nie jest przypadek że jesteśmy małżeństwem-coraz wyraźniej to widzę |
_________________ Cała jestem z miłości |
|
|
|
|
OSSA
Upierdliwiec
Pomogła: 29 razy Dołączyła: 20 Wrz 2011 Posty: 2272 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 20:14
|
|
|
JaKaJA napisał/a: | to nie jest przypadek że jesteśmy małżeństwem-coraz wyraźniej to widzę |
Jakuś czytam ciebie od pewnego czasu i podasz w straszne skrajności, jednego dnia hura optymizm, mąż cudny, następnego dnia utopiłabyś go w łyżce wody i .
Dlaczego |
|
|
|
|
JaKaJA
Trajkotka Niespodzianka!-ja czuję!! ;)
Pomogła: 53 razy Wiek: 46 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 1650 Skąd: Moje miasto
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 20:17
|
|
|
Ossa bo nie zeskoczyłam jeszcze z tej huśtawy jaką serwuje mi mąż. |
_________________ Cała jestem z miłości |
|
|
|
|
Małgoś
Upierdliwiec Forumoholiczka
Pomogła: 26 razy Wiek: 58 Dołączyła: 30 Kwi 2010 Posty: 2191 Skąd: z miasta mojego
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 20:32
|
|
|
JaKaJA napisał/a: | Ossa bo nie zeskoczyłam jeszcze z tej huśtawy jaką serwuje mi mąż. |
Nie wsiadaj na nią...
Przecież jesteś taką mądrą babeczką!
Tyle dla siebie robisz, nie pozwól sobie psuć komfortu trzeźwego życia |
_________________ Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie |
|
|
|
|
JaKaJA
Trajkotka Niespodzianka!-ja czuję!! ;)
Pomogła: 53 razy Wiek: 46 Dołączyła: 18 Wrz 2010 Posty: 1650 Skąd: Moje miasto
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 20:55
|
|
|
Małgoś juz wsiadłam
Ptero brutalu ja mam w planach z gracją sie z niej zsunąć |
_________________ Cała jestem z miłości |
|
|
|
|
ewa34
Małomówny ewa34
Dołączyła: 18 Wrz 2012 Posty: 81
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 21:06
|
|
|
Baardzo ciekawy temat
Poczucie winy to niesamowicie skuteczna broń naszych partnerów Przez jakieś 13 lat wierzyłam w to, że całe zło, które przytrafiło się mojemu mężowi w życiu było moją sprawką. To było okropne uczucie straaaaszne! Pozwalałam na wszystko wierząc, że jestem do niczego, że powinnam Bogu dziękować za to, że mam takiego męża, że on się nade mną lituje bo jestem taka wstrętna, że nikt inny mnie nie zechce. Podobno zniszczyłam mu życie tym, że urodziłam dziecko i musiał się ze mną ożenić. Wiem teraz, że tak nie myślał, że wszedzie opowiadał o mnie jak o cudzie świata. Chwalił mnie wszędzie za wszystko co robiłam i strasznie bał się, że go zostawię. Dowiedziałam się jednak o tym dopiero 2 lata temu To wywoływanie poczucia winy było jedynie narzędziem, którego używał z powodzeniem by zaspokajać swoje potrzeby emocjonalne!
Od jakiegoś roku uczę się nie reagować na takie teksty i zaczepki. Strasznie to jednak trudne Kiedy mam dobry nastrój to ok jednak kiedy łapie doła to jeszcze do dziś udaje mu się wcisnąć mi każdą brednie na mój temat.
No cóż, ale to się da już radzę sobie coraz lepiej i moje poczucie wartości wzrosło o jakieś pięć pięter
JAKAJA nie daj sobie wciskać "kitu" Jesteś wartościową, piękną kobietą i tego się trzymaj. Przede wszystkim uwierz w to! |
|
|
|
|
OSSA
Upierdliwiec
Pomogła: 29 razy Dołączyła: 20 Wrz 2011 Posty: 2272 Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Pon 21 Sty, 2013 21:15
|
|
|
JaKaJA napisał/a: | Ossa bo nie zeskoczyłam jeszcze z tej huśtawy jaką serwuje mi mąż. |
Fajnie to nazwałaś
Dobrze , że ja powoli odsuwam się od tej "huśtawy" na bezpieczną odległość, czasem jak się za bardzo zbliżam dostaję . |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|