|
Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"
czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...
|
My matki |
Autor |
Wiadomość |
esaneta
Moderator
Pomogła: 94 razy Wiek: 52 Dołączyła: 12 Lip 2011 Posty: 3397
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 11:06 My matki
|
|
|
Do założenia tego wątku skłoniły mnie ostatnie wydarzenia w moim życiu.
Tak bardzo jestem skupiona teraz na dzieciach, ze wręcz powiedziałam terapce, że aktualnie to "gryzą" mnie moje dzieci.
Tyle piszemy/mówimy - mój mąż to, tamto, bla, bla, bla....
A co z naszymi dziecmi?
Gdzie one sa w tym wszystkim?
Alkoholicy, którzy "oddają sie" latami swojej chorobie i my współuzaleznione, cierpiące matki, żony... A ONE?
A one są tam gdzieś, cichutkie, albo zbuntowane, domagające sie uwagi, akceptacji,
miłosci.
Ja twierdziłam latami, że kocham swoje dzieci, ale przez wiele lat im tego nie mówiłam a uczucie to okazywałam troszcząc sie o nie "technicznie" - piorąc, gotując, sprzatając, chodząc na wywiadówki.
I wciąż czułam sie niedoceniona, umęczona - "ja sobie zyły wypruwam, a tu taka niewdzięczność", żadnego współczucia, wsparcia
Wiele razy zdarzało mi sie odreagowac swoje współuzaleznienie na dzieciach ,
potrafiłam nawet obwinic je za picie ich ojca - "widzisz, co narobiłaś/eś - przez ciebie ojciec się napił"
Potem szczere moje zdziwienie, ze moje dzieci mnie nie lubią - ja się TAK staram, a one takie niewdzięczne, żadnej wyrozumiałości z ich strony a ojciec, wystarczy, ze im głupiego lizaka, pijak jeden, przyniesie a juz sie do niego łaszą i tulą.
Temat rzeka, zapraszam do dyskusji - jak to u Was było/jest? |
_________________ I Love gołąbki Klarci.
|
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 11:46
|
|
|
W swoim imieniu mogę powiedzieć tylko tyle, że ZAWSZE obiecywałam sobie, że NIE BĘDĘ jak moja matka, dzięki temu nie wyżywałam się na synach (szczególnie na starszym Krzysiu, bo z nim wiele przeszliśmy, ma 15 lat, drugi Kajtuś ma roczek - dlatego nie mówię tu o nim) ale sobie zarzucam, mimo, że byłam chora 8 lat temu na depresję, jednak zarzucam - że niedostatecznie nim się zajęłam wtedy. Zamiast skoncentrować się na nim, na jego emocjach i potrzebach zapadałam się w depresję i alkohol. Na szczęście jak na ironię, słowa mojej rodzonej matki "że odbierze mi prawa do syna" natychmiast mnie przywróciły do życia. Mam jeszcze jedno wspomnienie tego beznadziejnego okresu - zamiast wrócić do dzieciaka do domu, poszłam do sklepu, kupiłam mu jakieś ubrania. Niby nic nadzwyczajnego, wszystko normalne, ale motywacja jaką miałam to mój wyrzut sumienia. Chciałam zagłuszyć mu brak matki prezentem. Nie umiałam czuć i okazywać uczuć. Bzdura jaką popełniała moja matka.
Zostałam strasznie źle przygotowana do roli matki przez swoją, ale jestem jednak z siebie dumna. W swoich oczach popełniłam jednostkowe błędy, które widzę i przeżywam. Nie wiem co na to Krzyś, ale jest mi oddany i mimo trudnego wieku mamy dobry kontakt.
Co do Kajtka, jestem sporo starsza, jakby to nie zabrzmiało - mądrzejsza, znacznie bardziej doświadczona, bardziej skoncentrowana na rozwoju i zmianie, w lepszym okresie swojego życia.
Mam nadzieję, że zrehabilitowałam się w Krzysia oczach i sercu. Mam nadzieję, że wobec Kajtka będę już dojrzałą mamą.
Przybliżając alkoholowe sprawy w mojej rodzinie obecnej czy byłej, nie zapominałam w swoich współuzależnieniowych amokach o żadnym z synów. Tylko w swojej chorobie.... dzięki Bogu na chwilę.
Dzięki tym przeżyciom jestem wyczulona na swoje stany psychiczne i nie boję się i nie waham przed pomocą psychiatry. Trzy razy korzystałam z pomocy leków i jestem pewna, że jakby coś pójdę znów. Niedawno, dwa tygodnie temu konsultowałam swój stan, okazało się że póki co w porządeczku.
Zdarzało mi się jednak traktować Krzysia jak powiernika, co jest błędem.
Nie wiem na ile mój starszy syn jest "w problemie", sama nie umiem tego wydedukować, do psychologa nie chce iść, staram się być czujna, ale łatwiej zobaczyć cudze błędy i ich wpływ na dzieci niż swoje i ich konsekwencje. |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
|
|
|
|
esaneta
Moderator
Pomogła: 94 razy Wiek: 52 Dołączyła: 12 Lip 2011 Posty: 3397
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 11:50
|
|
|
smokooka napisał/a: | zapadałam się w alkohol. |
Co to znaczy? Też piłaś? |
_________________ I Love gołąbki Klarci.
|
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 11:54
|
|
|
Tak. 8 lat temu przez półtora miesiąca z depresją. |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
Ostatnio zmieniony przez smokooka Pon 26 Mar, 2012 11:58, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
esaneta
Moderator
Pomogła: 94 razy Wiek: 52 Dołączyła: 12 Lip 2011 Posty: 3397
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 12:10
|
|
|
smokooka napisał/a: | Zdarzało mi się jednak traktować Krzysia jak powiernika |
eh....mnie też |
_________________ I Love gołąbki Klarci.
|
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 12:18
|
|
|
Na całe szczęście od jakichś dwóch lat jakoś się zbieram na temat współuzależnienia, trwa to strasznie powoli, półtora miesiąca temu dopiero do zaprzestałam walki, zaczęłam chodzić na al-anon, na terapię indywidualną, grupową, postanowiłam wreszcie dojrzeć, dowiedzieć się kim jestem, dlatego tak reaguję, jakie mam mechanizmy. O kurde! Jakież ja mam te mechanizmy to Normalnie zero myślenia, same mechanizmy, a to dopiero parę wizyt u terapeutki.
Dam radę, będę lepszym człowiekiem. Uwierzyłam w to. |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
|
|
|
|
esaneta
Moderator
Pomogła: 94 razy Wiek: 52 Dołączyła: 12 Lip 2011 Posty: 3397
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 12:20
|
|
|
smokooka napisał/a: | to dopiero parę wizyt u terapeutki. |
żeby Cie podnieść na duchu - ja właściwie dopiero po rocznej terapii indywidualnej
zaczęłam wprowadzac zmiany |
_________________ I Love gołąbki Klarci.
|
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 12:27
|
|
|
Dziękuję
Ja mogę tylko być wdzięczna Sile Wyższej, że od uzależnienia od alkoholu mnie uchroniła. Dzięki instynktowi samozachowawczemu pojęłam na czas, co do mnie mówiła. Więcej szczęścia niż rozumu. I tak całe życie tylko emocje, od dzieciństwa przez trzydzieści parę lat. Fajnie jest poczuć, że powoli bierze się swoje życie w świadome ręce, a zabliźnić muszę sporo ran zadanych mi przez innych i przez siebie.
Oby tylko Krzyś skorzystał z nieco mądrzejszej już mamusi zanim wyfrunie. |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
|
|
|
|
esaneta
Moderator
Pomogła: 94 razy Wiek: 52 Dołączyła: 12 Lip 2011 Posty: 3397
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 12:33
|
|
|
smokooka napisał/a: | Oby tylko Krzyś skorzystał z nieco mądrzejszej już mamusi zanim wyfrunie |
Życzę Ci tego z całego serca
dzieciaki w tym zaczarowanym kole cierpia chyba najbardziej.... i to niezawinienie zupełnie. Potem wchodzą w dorosłe zycie z takim garbem i cierpia dalej, nieudane związki, rózne uzaleznienia, niezaradność życiowa etc....
Mnie pełnokrwiste DDA omineło (pomimo, że ś.p. tata był alkoholikiem), na szczęście
zanim choroba alkoholowa na dobre się u niego rozwinęła wyprowadziłam sie juz z domu rodzinnego. Ale mój młodszy brat niestety "oberwał" tym DDA po całości.
Nie chcę by któres z moich dzieci powiedziało kiedyś : Nazywam się A, jestem DDA |
_________________ I Love gołąbki Klarci.
|
|
|
|
|
Flandria
Uzależniony od netu DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)
Pomogła: 69 razy Dołączyła: 28 Mar 2009 Posty: 3233
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 12:39
|
|
|
esaneta napisał/a: | Nie chcę by któres z moich dzieci powiedziało kiedyś : Nazywam się A, jestem DDA |
??
ale to nieuniknione ...
tzn. każdy kto wychowywał się w domu z alkoholem w tle jest DDA
Pytanie tylko czy będzie borykał się z problemami syndromu DDA - depresjami, nerwicami, zaburzeniami osobowości, chorobami psychicznymi, nieumiejętnością adaptacji, kiepskimi relacjami z innymi ludźmi, uzależnieniami itd |
|
|
|
|
esaneta
Moderator
Pomogła: 94 razy Wiek: 52 Dołączyła: 12 Lip 2011 Posty: 3397
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 12:42
|
|
|
Flandria napisał/a: | Pytanie tylko czy będzie borykał się z problemami syndromu DDA - depresjami, nerwicami, zaburzeniami osobowości, chorobami psychicznymi, nieumiejętnością adaptacji, kiepskimi relacjami z innymi ludźmi, uzależnieniami itd |
no więc własnie tego bym nie chciała.... |
_________________ I Love gołąbki Klarci.
|
|
|
|
|
smokooka
Uzależniony od netu
Pomogła: 100 razy Wiek: 52 Dołączyła: 22 Lut 2012 Posty: 4059
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 12:44
|
|
|
No ja właśnie po sobie widzę jak współuzależniona, niepokorna, uparta i jędzowata matka potrafi zawirować całe moje życie, mimo, że nie żyje od ponad trzech lat. Paradoksalnie, między innymi dzięki temu, że nie żyje zaczęłam intensywniej myśleć o jej wpływie na moje życie, im dłużej tym intensywniej. Jak żyła to "zajęta" byłam odczuwaniem tego co odstawia, a nie myśleniem. Mogę śmiało powiedzieć, że zmieniała mój stan świadomości od urodzenia, leczę się bardziej póki co z niej niż z uzależnionych od alkoholu ojca, pierwszego męża i drugiego partnera. Mechanizmy choroby jak u uzależnionego od alkoholu.
Dziękuję Ci Esaneta, bo dzięki tej rozmowie, tu w wątku o dzieciaczkach, porównanie siebie do uzależnionej osoby prawdopodobnie mi pomoże w wygrzebywaniu się z uzależnienia od matki. Zyskuję nowe spojrzenie - dałabym Ci buziaka w realu choć mam ogromne problemy w relacjach z kobietami |
_________________ Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
ka |
|
|
|
|
olga
Uzależniony od netu
Pomogła: 77 razy Dołączyła: 01 Wrz 2011 Posty: 4353 Skąd: Hagen
|
Wysłany: Pon 26 Mar, 2012 17:13
|
|
|
Ja miałam przy sobie osoby, które przechodziły przez to samo co ja. Jedna z nich to DDA więc miałam wiadomości z pierwszej ręki dotyczące tego co przechodzą dzieci w takich rodzinach. Chyba było mi łatwiej bo wiedziałam czego się wystrzegać. Moje dzieci nigdy nie musiały tatusia pilnować, nigdy nie wysyłałam z tatusiem na spacerek coby ten się nie napił, nie musiały chodzić na paluszkach żeby go nie obudzić. Jednakże nie ochroniłam ich przed skutkami tego całego bajzlu. Córka wylądowała w psychiatryku, długo była na lekach, syn też. U obojga stwierdzone zaburzenia adaptacyjne i nerwica lękowa.
Ja starałam się przez całe lata stwarzać pozory normalności żeby dzieci miały jak najwięcej ze swojego dzieciństwa. Jeździliśmy na wycieczki, zwiedzaliśmy, co roku na wczasach nad morzem, wspólne uprawianie sportu. To wszystko oczywiście jeszcze ze starym alko. Dzieci jednak nie głupie, stwierdziły, że to jakieś sztuczne jest i same się wycofały.
Starałam się z nimi jak najwięcej rozmawiać, być blisko nich. Tylko, że niestety tym sposobem zaczęłam je obciążać sprawami dorosłych, wiedziały za dużo to było wielkie obciążenie dla nich. Syn stał się moim powiernikiem, przyjął męską rolę w domu, rolę opiekuna dla mnie i siostry. Zaczął się panicznie o mnie bać, bał się, że zachoruję, bał się o nasz byt.
Była i jest między nami więź, co doskonale widać teraz gdy alko już z nami nie ma. Bardzo dobrze się razem czujemy. Nasza trójka. Ślady w ich psychice pozostaną na długo. Pewnie będzie potrzebna terapia DDA. Na razie nie chcą uczestniczyć w terapii, pewnie nie są do tego dojrzałe, przyjdzie czas. W każdym razie funkcjonują znacznie lepiej. |
|
|
|
|
Gaja
Towarzyski
Wiek: 49 Dołączyła: 23 Mar 2012 Posty: 415 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Wto 27 Mar, 2012 10:47
|
|
|
mam na imię Basia. Temat dzieci uruchamia we mnie tyle emocji, ze w głowie rozpoczyna się . Do dzisiaj nie wiem jak mogłam nie zauważyć co się dzieje z moim mężem, ale nie zauważyłam. A może nie chciałam zauważyć?? Tak, teraz myślę, że celowo uciekłam w pracę łudząc się że problem samoistnie się rozwiąże. Skutek opłakany, bo problem sam nie znikał, ja nie wiedziałam co mam z tym zrobić i chyba łatwiej było wierzyć w te jego bajeczki wyjaśniające jego niedomagania. Kręciłam się w kółko jak pies za własnym ogonem. Dzieci stały z boku patrząc na to wszystko. Musiało się wiele złego wydarzyć, abym zaczęła szukać pomocy a kiedy znalazłam to poczułam złość na siebie że nie zrobiłam niczego wcześniej, że z niewiedzy tylko pomagałam mu w podtrzymywaniu jego komfortu picia, że tak ucierpiały dzieci. Nic nie stało się od razu, jeszcze dużo przed nami. Rok temu brutalnie zerwano zasłonę, którą sama sobie utkałam aby nie widzieć tego co się dzieje. W ciągu dwóch minut zeszłam na ziemię za pomocą pewnej pani doktor przy Oddziale uzależnień. Zapisałam się na terapię dla współuzależnionych, zaczęłam chodzić na al-anon i nieporadnie zaczęłam stosować twardą miłość. Konsekwentnie wcielałam w życie swoje groźby. Pokazałam mu, że potrafię sama zająć się trójką dzieci. Konsekwencje picia są dotkliwe: od września mieszka sam na drugim końcu Polski. 25 grudnia była sprawa rozwodowa, która skończyła się na jednym przesłuchaniu. Mam zasądzone wysokie alimenty dla dzieci. Ale właśnie są DZIECI. I gdyby nie one zamknęłabym sprawę uznając, że to pomyślny dla mnie finał. Ale dzieci zasługują na kontakty z ojcem. A stało się coś niewiarygodnego. Przez ten czas kiedy on był zupełnie sam zrozumiał w końcu, że ja niczego nie muszę znosić. Dotknął swego dna zawodowego tracąc pracę i dna rodzinnego tracąc rodzinę. I nagle zaczął walczyć. Z własnej woli AA, terapia, trzeźwienie. Obecnie już trzeci miesiąc nie pije... A dzieciaki ?? Trochę szkoda, że ocknął się po rozwodzie, ale biorę co mi życie daje a życie jak to życie pisze najlepsze scenariusze. |
_________________ Śmiejcie się nie czekając, aż będziecie szczęśliwi, inaczej bowiem umrzecie, nie roześmiawszy się ani razu. /Pierre La Mure/
|
|
|
|
|
Gaja
Towarzyski
Wiek: 49 Dołączyła: 23 Mar 2012 Posty: 415 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Wto 27 Mar, 2012 11:33
|
|
|
Dodam jeszcze, że bardzo przyglądam się moim dzieciom. Ostatnio bardziej najstarszemu, który ma 16 lat. Kiedy było bardzo źle, ja byłam w pracy a tata nachlany to on przejął opiekę nad małą, która miała 3 lata. Najmłodszy urodził się w trakcie szukania rozwiązania Prawda jest taka, że gdyby nie on nie poszłabym na terapię, ani na al-anon. rozumiał, że to potrzebne i zajmował się w tym czasie dziećmi. Zaufał, że to co robię jest dla nich dobre. Ale relacje zostały zachwiane, stał się jedynym mężczyzną w domu , traktowałam go chyba trochę bardziej po partnersku odpuszczając mu wiele. Teraz ojciec jest trzeźwy więc odzyskuje swoje ojcowskie rewiry a on się w stosunku do mnie buntuje. Dojdę do tego co go boli, bo jestem zwolenniczką mówienia o tym co czujemy. Próbowałam wczoraj. Dowiedziałam się, że się zmieniłam, ale się wycofał. Dzisiaj podrążę głębiej. Bo to fajny dzieciak, ale chciałabym aby dzieciakiem jeszcze trochę pozostał Kupił sobie gitarę i brzdąka w pokoju, pięknie rysuje (choć cieszę się kiedy tego nie robi, bo tak ucieka od stresu), ma zainteresowania związane ze szkołą, dobrze się uczy (nie wymagam niemożliwego). Staram się podchodzić z dystansem. Bycie matką jest takie trudne |
_________________ Śmiejcie się nie czekając, aż będziecie szczęśliwi, inaczej bowiem umrzecie, nie roześmiawszy się ani razu. /Pierre La Mure/
|
Ostatnio zmieniony przez Gaja Wto 27 Mar, 2012 11:38, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
|