Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Wewnętrzne dziecko.
Autor Wiadomość
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
  Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 12:27   Wewnętrzne dziecko.

Każdy ma w sobie swoje wewnętrzne dziecko, taki rdzeń osobowości, niosący sobą ładunek uczuć, emocji, nagromadzonych w dzieciństwie. Znałam ten termin wcześniej, ale traktowałam temat pobieżnie, bez zagłębiania się w siebie. Dziś "dostałam po łbie" podczas wizyty u terapeutki. Poryczałam się, oczywiście powstrzymując to, tłumacząc, że jak już się popłaczę to wpadnę w histerię. Nie umiem płakać.
Ten nagromadzony ładunek pączkuje w nas całe życie, póki nie odkryjemy, że to nasze dziecko jest. Właśnie - jakie jest Twoje wewnętrzne dziecko, co czuje? Czego mu brakuje? Kto mu to może dać? Jak mu to dać?
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 12:35   

Moje wewnętrzne dziecko jest strasznie niedokochane, nie wie dlaczego nie zasługuje na czułość, jest smutne, samotne, pozbawione skrzydeł.
Czuje, że żeby się nie wiem jak starało, nie zostanie to dostrzeżone, jest zaniedbane emocjonalnie, niewidoczne, nie docenione, beznadziejne. Brak mu całusków, przytulania, zrozumienia, pocieszenia, miłości, bycia ważnym, mądrym, utalentowanym, zauważonym, brak mu pieszczot i spełnienia marzeń.
Na pytania kto może mu to dać i jak nie umiem odpowiedzieć, znaczy - domyślam się, że ja sama mogę nakarmić swoje wewnętrzne dziecko tym czego nie dostało w dzieciństwie od rodziców, od kogokolwiek, ale jak to zrobić nie mam pojęcia.
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
Ostatnio zmieniony przez smokooka Śro 28 Mar, 2012 12:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 12:52   

smokooka napisał/a:
ale jak to zrobić nie mam pojęcia.

Niby wiedziałam, że to wewnętrzne dziecko istnieje i że trzeba je w sobie dopieszczać, ale gdy próbowałam w myślach odpowiedzieć na Twoje pytanie, to w żaden sposób nie wychodziła mi żadna spójna odpowiedź, więc jak to w takich razach bywa - sięgnęłam po ściągawkę: http://www.eneteia.pl/ind...id=276&Itemid=1
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
yul-ya 
Towarzyski
DDA, uzależniona od chorej miłości



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 227
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 12:52   

Moje wewnętrzne dziecko jest bardzo podobne do Towjego smokooka i też nie mam pojęcia kto mu to wszystko, czego mu brakuje, może dać. Do tej pory myślałam, że mężczyzna (zastępczy ojciec??), ale to oczywiście nieprawda bo ono jest nienasycone i chce więcej i więcej. Studnia bez dna. Efektem moich poszukiwań było wplątywanie się w coraz bardziej niszczące układy i niemożność uwolnienia się z nich.
Również nie mam pojęcia jak mogę się sama nim (tym mom dzieckiem) zaopiekować. Może trzeba było zacząć nad tym pracować zaraz po usamodzielnieniu się? Niestety wiele lat polegających na poszukiwaniu tej opieki w kolejnych facetach utrwaliło mi się jak jakiś nawyk, którego nie umiem zmienić. I mimo tego, że teraz od jakiegoś czasu jestem sama i bardziej świadoma wszystkiego, niewiele zmienia, bo nadal nie mam innego pomysłu i wciąż tęsknię za bliskim związkiem.
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 13:00   

Takie "biedne" wewnętrzne dziecko wiąże się z dużą niedojrzałością emocjonalną dorosłego, a ten "biedny" dorosły usiłuje stworzyć coś z niczego. Nie mając odpowiedniego wzorca na łapu capu, po omacku tworzy nowe związki, daje życie, wpada w problemy, mota się, a wszystko dlatego, że sam siebie nie kocha, nauczony przez opiekunów takiego traktowania siebie.
Mam nadzieję, że terapeutka nauczy mnie, powie jak pokochać siebie, ale faktem jest, że byłam raptem na paru spotkaniach z nią, (wydawało mi się i trochę nadal mi się wydaje, że co ona tam wie) a ja odkrywam wciąż nowe prawdy o sobie dzięki niej, dzięki jej pytaniom i akceptacji. Uczy mnie też zrozumieć i zaakceptować wszystkie trudne sprawy. Zakładam, że to taki startowy etap, żeby zabliźnić te cholerne rany i odzyskać świadomość.
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 13:02   

Polecam książkę A. Quinna tego aktora od "Greka Zorby " tytuł " Grzech pierworodny " rewelacyjne studium dziecka w ciele dorosłego mężczyzny - jest to jego autobiografia .
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 13:03   

ja na początku kiedy myślałam o swoim wewnętrznym dziecku widziałam niemowlę albo dziewczynkę tak głęboko schowaną, że absolutnie nie miałam do niej dostępu. Jak nawiązać kontakt z kimś kto nie ma nawet na to ochoty?
z czasem zaczęło mi to iść trochę łatwiej, kiedy w sytuacjach, w których było mi smutno oczami wyobraźni przytulałam i pocieszałam tę małą-mnie. Czułam się dzięki temu lepiej :)
 
     
smokooka 
Uzależniony od netu


Pomogła: 100 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 22 Lut 2012
Posty: 4059
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 13:10   

Moja dziewczynka siedzi na podłodze po turecku, bawi się sama i mówi do siebie w swoim języku. Czasem siedzi za choinką i robi na drutach szalik. Sama. nikomu nie potrzebny szalik.

A tak w ogóle, to nie umiem się bawić z dziećmi. Swoimi dziećmi, nie znajduję w tym dla siebie zabawy. Oczekuję, że same się sobą zajmą. Oczywiście staram się to likwidować, siadam i bawię się, ale ciężko mi to przychodzi. Nikt mi nie pokazał jak to się robi cf2423f
Uczę się. Starszy syn trochę już zostanie zaniedbany "podłogowo" bo ma 15 lat ale z młodszym rocznym maluchem siadam na tej podłodze uparcie, ale parzy mnie skubana w du**sko. Staram się mimo wszystko RAZEM się bawić. Kocham ich. Będę pokonywać swoich rodziców. Nie zostawię tak moich synów jak ja byłam pozostawiona sama sobie,
_________________
Nie mąć tego co przejrzyste. (by Kami)
:smok: :oczyska: ka
 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 13:11   

smokooka napisał/a:
domyślam się, że ja sama mogę nakarmić swoje wewnętrzne dziecko tym czego nie dostało w dzieciństwie od rodziców, od kogokolwiek, ale jak to zrobić nie mam pojęcia.

przestać oczekiwać ... :nerwus:
zacząć zauważać :okok:
ja dzieciństwo miałem ,spełnione w otoczeniu miłości
choć nie miałem ojca za to miałem mamę i dziadków
a wiesz kto mnie dawał najwięcej oznak miłości ??? tak :tak: to była mama
a wiesz do kogo czułem największe uczucie miłości ???
to była kobieta,która najwięcej mnie ganiła,różne uwagi zwracała
i nie zauważyłem tego gdy byłem dzieciakiem,ale zrozumiałem będąc już młodziencem
ze te czy inne uwagi były dane z miłości o zamartwianie się o mnie
nawet tak bardzo lubiane prze zemnie słodycze za które mnie ganiła - "wszystko musiałeś zjeść a inni jeszcze mają"
"zęby ci się od tego słodkiego psują" "znowu przyniosłeś złe stopnie"
tą kobietą była moja Babunia
to ona przez to podejście nauczyła mnie doceniać siebie i patrzeć na świat i innych z innej perspektywy - jakim było darzenie uczucia miłości
to dzięki temu dziś wiem że choć moja żona nie mówi mnie słowa "kocham cię" ,nie oznacza ze jest oziębła na to uczucie
po prostu w śród zagonionych obowiązków i starań jakie czyni - wiem że jestem i w nich ja
powtórzę więc słowa
przestać oczekiwać ... :nerwus:
zacząć zauważać :okok:
smokooka napisał/a:
zrozumienia,

eeetam :beba: ja cię rozumiem
smokooka napisał/a:
pocieszenia

:pocieszacz:
smokooka napisał/a:
całusków, przytulania

:buzki: :buziak: :buzki:
smokooka napisał/a:
i spełnienia marzeń.

marzenia są piękne ,,,czasem piękniejsze aniżeli się okazują speunione
marzenia należy mieć ,,, i nie koniecznie je spełniać
spełnione rozczarowują,nie są takie jak oczekujemy
dlatego nigdy z nich nie rezygnuję
czasem po prostu je mam ,wiedząc że mnie nie stać na nie
a czasem mnie cieszy że mogę spełnić je komuś
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
Ostatnio zmieniony przez Jacek Śro 28 Mar, 2012 13:18, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 13:31   

Szukanie opieki nad własnym wewnętrznym dzieckiem na zewnątrz zwykle się źle kończy. Tylko ja (a raczej dorosły i rodzic we mnie) potrafi się nim zaopiekować, zatroszczyć o jego potrzeby, a czasem i przywołać do porządku. A najważniejsze to przede wszystkim dostrzec, zauważyć w sobie tę cząstkę osobowości, bo to ona jest spontaniczna, ciekawa, chce się bawić, bywa smutna, czasem płacze. Kobiety mają łatwiej - mają intuicję i jeśli jej tylko zaufają potrafią odnaleźć w sobie to wewnętrzne dziecko. I intuicyjnie się nią zaopiekować.
Mnie moja psycholożka w kółko męczyła "trzema krzesłami". Jedno krzesło reprezentowało dziecko, drugie dorosłego, trzecie rodzica (opiekuńczego bądź karzącego). I w kółko musiałam na nich siadać i wczuwać się, jak na daną rolę reagują te części osobowości. Trochę się na nią wściekałam (znaczy się na moją psycholog) bo ile można, ale można... aż dotrze się i zaakceptuje swoją każdą cząstkę. To nie znaczy, że to wewnętrzne dziecko przestanie się złościć, że przestanie płakać, gdy będzie mu źle, przestanie dostawać głupawki ze śmiechu - wręcz przeciwnie... choć można sprawić, że będzie miało mniej powodów do złości czy płaczu.

Swoją drogą to trudniej było mi w sobie zaakceptować tego rodzica, a dokładnie te aspekty osobowości, które dostałam niejako w bagażu od własnych rodziców, a szczególnie tego surowego, wymagającego, czasem dowalającego, złośliwego wręcz "wewnętrznego rodzica" tym bardziej, gdy doszłam do punktu, że nie wszystko można w sobie zmienić - niektóre cechy charakteru są wyryte jak w kamieniu - i czasem trzeba też zaakceptować te mniej lubiane cząstki osobowości, te takie mniej ładne, bo "dziecko" ma prawo sobie takie być, od "rodzica" wymaga się więcej, a on nie zawsze jest taki doskonały, ale jest. I cały ambaras w tym, by "dorosły" w nas też rósł w siłę, bo on powie spokojnie do rodzica "uspokój się", do dziecka "widzę Cię i zauważam".

Ze swojej strony polecam "Żyć w rodzinie i przetrwać" John Cleese, Robin Skynner, akurat swojego czasu słuchałam sobie audiobooka. Super do słuchania w czasie stania w korkach w samochodzie. Też jest o wewnętrznym dziecku.
Klara napisał/a:
sięgnęłam po ściągawkę:

Hmmm... tej książki nie czytałam - wydaje się ciekawa, a ten list do siebie:
Cytat:
Drogi Duży Ryszardzie!
Przyjdź, proszę, i zabierz mnie. Od czterdziestu lat siedzę w szafie. Jestem przerażony. Potrzebuję cię.
Mały Ryszard

Cudeńko
_________________

 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 13:34   

Jacek napisał/a:
marzenia są piękne ,,,czasem piękniejsze aniżeli się okazują speunione
marzenia należy mieć ,,, i nie koniecznie je spełniać
spełnione rozczarowują,nie są takie jak oczekujemy
dlatego nigdy z nich nie rezygnuję
czasem po prostu je mam ,wiedząc że mnie nie stać na nie
a czasem mnie cieszy że mogę spełnić je komuś

Jacuś Ty jesteś jak miód na moje serce :kwiatek:
Ostatnio zmieniony przez pietruszka Śro 28 Mar, 2012 13:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Flandria 
Uzależniony od netu
DDA (Dzielna, Dobra, Aktywna)



Pomogła: 69 razy
Dołączyła: 28 Mar 2009
Posty: 3233
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 13:45   

smokooka napisał/a:
A tak w ogóle, to nie umiem się bawić z dziećmi.

ja mam odwrotnie
dzieci do mnie ciągną (czasem nawet zdarzało się, że jeśli pojawiałam się gdzieś ja i mama dziecka to dziecko biegło najpierw do mnie, później do swojej mamy)

jest taki dosyć prosty sposób na to, żeby potrafić bawić się jak dziecko, ja tę swoją pozytywną dziecięcość rozwijałam w ten sposób, a mianowicie: robić coś pierwszy raz
To może być jakakolwiek bzdura typu wrócić do domu inną drogą niż zwykle, w restauracji zamówić coś czego się wcześniej nie jadło/nie piło itp itd
Przy takiej postawie wyrabia się w samym sobie taką dziecięcą ciekawość świata i ekscytację tym co nieznane :) Polecam :)
 
     
szymon 
Uzależniony od netu



Pomógł: 112 razy
Dołączył: 23 Sty 2011
Posty: 4907
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 14:19   

Flandria napisał/a:
:) Polecam :)


a ja się utożsamiam z dzieckiem i zachowuję się podobnie jak ono, myślę jak ono (łatwo mi to przychodzi :p )
wtedy dziecko bawi się najlepiej, moim zdaniem.
 
     
pietruszka 
Moderator


Pomogła: 232 razy
Wiek: 54
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 5443
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 14:22   

szymon napisał/a:
a ja się utożsamiam z dzieckiem

Widać Szymek jeszcze nie zgubiłeś tego "wewnętrznego dziecka w sobie". A jak z dorosłym? Z tego co widzę, również się rozwija :tak:
_________________

 
     
Jacek 
Uzależniony od Dekadencji
...jestem alkoholikiem...


Pomógł: 133 razy
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 7326
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: Śro 28 Mar, 2012 14:23   

pietruszka napisał/a:
Jacuś Ty jesteś jak miód na moje serce :kwiatek:

to miłe że mogłem komuś sprawić przyjemność
a wiesz na czym polegają moje marzenia ???
miło jest marzyć ,ale za nic w świecie za nimi ganiać
za młodu marzył mnie się samochód ... był drogi
dziś w miarę swych upodobań skromnych ... był by dostępny
ale i tak była by to gonitwa ... a zaś za jego utrzymaniem
nie,nie,nie chcę :nie:
dlatego jest marzenie,tak skromne i tak ulotne,i tak pociągające jak potrzeba wypicia kieliszka alkoholu dla funkcjonowania w mym życiu
ani samochód,ani alkohol nie są już w mych marzeniach
jedyne prawdziwe marzenie za którym ganiałem ostatnio
było odzyskanie tom co stracił przez alkohol
udało mnie się tego dokonać
i wiem ile to kosztuje starań ,aby znów nie stracić ,aby było takie jakie jest teraz
przynajmniej od czasu do czasu trza coś dołożyć
trzeba rozpalać ,aby nie przygasało,aby nigdy nie wygasło
cheba nie muszę mówić że mowa o moich dziewczynach
i wcale nie muszę dawać tak wiele w ten wkład
gdyż dziś wcale nie dla mnie jest męczące bycie ojcem,mężem
mam jeszcze jedno ciche marzenie :skromny:
i coraz częściej o nim myślę :pies:
_________________
"Boże pomóż mi być takim człowiekiem, za jakiego uważa mnie mój pies.."
... (Janusz L Wiśniewski )
:skromny: :pies:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,47 sekundy. Zapytań do SQL: 11