Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
wspomnienia z terapii
Autor Wiadomość
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Pon 13 Paź, 2008 17:03   wspomnienia z terapii

Było to w 2003 konkretnie 20 styczeń-9 kwiecień
najpierw jeszcze w grudniu 2002 jakies rozmowy z terapeutką, która nie bardzo chciała pojąć że nie wypieram się swego alkoholizmu a ja jej że czytalem w encyklopedii medycyny i że jestem alkoholikiem to już wiem, potem coś tam jeszcze gadała, pamiętam tylko że pomyślalem ta durna suka nic nie rozumie.
potem z psychiatrą się spotkałem który udowodnił mi to co już wiedziałem
pierwszy dzień na terapii obserwowałem innych słuchałem jak mądrze gadają .
i oczywiście oceniałem po swojemu. z czasem zacząłem identyfikować się z tym co slyszałem.
tematem pierwszych zajęć było: co to jest uzależnienie?
np to że jesli pijąc alkohol; popadasz w konflikty międzyludzkie prawdopodobnie jesteś alkoholikiem- wszystko się zgadzało
jeśli nie ręczysz za swe zachowanie po rozpoczęciu picia-jesteś alkoholikiem
caly czs jednak myślalem jednak: ja jestem troche innym alkoholikiem tym bardziej jak usłyszalem :postaci choroby alkoholowej jest tyle ilu jest alkoholikow, niemal u każdego przebiega ona inaczej.
po tych pierwszych zajęciach poszedlem na kolejne i kolejne, poznalem współterapeutowanych. ważną rolę odgrywały rozmowy w czasie przerw.
to tyle na temat początku terapii o kolejnych tematach musę sobie przypomnieć
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
Ostatnio zmieniony przez Wiedźma Pon 28 Mar, 2011 12:18, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pon 13 Paź, 2008 17:40   

No nie, ja mam nieco inne wspomnienia z terapii,
trafiłam na ludzi traktujących mnie adekwatnie do mojego stanu.
Niczego mi nie udowadniano, mój program terapii opracowany był pod kątem emocji,
z którymi sobie nie radziłam i poczucia własnej wartości, które leżało w gruzach.
Nawet nie kazano mi sporządzać sławetnego litrażu, bo sobie doskonale zdawałam sprawę
z tego co sie ze mną działo i nie musiałam sobie niczego uświadamiać.

Pamiętam tylko jeden zgrzyt, który teraz wspominam z rozbawieniem -
podczas pierwszej mojej wizyty u psychiatry pan ów zachowywał się tak,
jakby chciał mnie przyłapać na kłamstwie :shock:
Źle sie z tym czułam, bo byłam kurna szczera! Ale go przetrzymałam 8)
udawałam, że tego nie zauważam i grzecznie odpowiadałam na wszystkie pytania :lol:
Przy następnych spotkaniach już nie wyczuwałam jego podejrzliwości,
a nawet był sympatyczny, co bardzo dziwiło moich współtowarzyszy niedoli,
bo facet ma opinię dość ostrego i oschłego.
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Czw 30 Paź, 2008 09:40   

Następny temat z terapii: objawy choroby alkoholowej

dowiedzialem się że kiedy mówię że wódka za mną chodzi to mam tzw. glod alkoholowy- silny wewnętrzny przymus napicia się alkoholu, może byc zpodobny do głodu takiego normalnego , bywało że miałem uczucie ssania w żołądku i zaspokajałem je piwem..zgodnie z tym co mówiła terapka uczucie to pojawiało sie w momentach rozdrażnienia czy niepokoju, w miejscach i okolicznościach, wsród ludzi z którymi piłem. oraz po wypiciu nawet niewielkiej ilości alkoholu. np kiedyś walnąlem kieliszek kropli miętowych na żołądek i po 10 minutach poszedłem po flaszkę.
kolejnym z objawow z którymi sie identyfikowalem okazała sie utrata kontroli nad ilością wypijanego alkoholu, jak również momentem rozpoczęcia i zakończenia picia. ponaglanie towarzystwa do szybszego picia kolejek. miałem tak. dopijanie się w samotności po imprezie- po wyjściu gości zawsze robiłem sobie dożynki, a jak wracałem to po drodze gdzieś musiałem skręcić po flaszkę.
potem usłyszałem o zmianie tolerancji na alkohol i kurde miałem tak, kiedyś mocny łeb, wszyscy padali a ja bym jeszcze pił a teraz coraz mniej mnie rozkladało

sluchałem tego wszystkiego, w głowie sie to układało, ważnym wydaje sie że współuczestnicy też mieli podobnie lub wręcz tak samo.

ciąg dalszy nastąpi
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
utopia
[Usunięty]

Wysłany: Czw 30 Paź, 2008 09:45   

yuraa napisał/a:
dowiedzialem się że kiedy mówię że wódka za mną chodzi to mam tzw. glod alkoholowy


tia a jak jesteś zły to za każdym razem jest nawrót- dla mnie to bzdura- z perspektywy lat stwierdzam ze wszystko można wytłumaczyć chorobą alkoholową bo tak łatwiej- a trudniej stwierdzić ze to po prostu życie które sobie ułatwialiśmy alkoholem-
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Czw 30 Paź, 2008 10:04   

ja do dziś nie wiem czy mialem " nawroty" w znaczeniu terapeutycznym
czasem pomyślalem a pier... to wszystko i iść się napic ale czy to był nawrót???

piszę to by pokazac jak terapia pozwoliła mi zrozumiec istote choroby.
czy wszysttkie prawdy tam głoszone wziąłem do siebie to inna historia
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
rufio 
Uzależniony od netu
rozkojarzony



Pomógł: 57 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 3387
Skąd: Wyższy Śląsk
Wysłany: Czw 30 Paź, 2008 10:13   

Moje pierwsze spotkanie z terapeuta zakończyło sie porazka - raz poszedłem bo byłem zmuszony i szedłem naładowany niechęcia i taka różna agresja - rozmowa - moje myśli ale ona piprzy - co ona tam wie - piprzenie w bambus - wyszedłem i dalej w tany .Ostania próba - w innym ośrodku( udana ) pierwsze spotkanie z inna - pełna determinacja z mojej strony - musi sie udac - ale jak ja zobaczyłem to nie myslałem o tym co ona mówi - tylko laska co ty tu robisz - a moze sie z nia umówic ?Nie mogłem sie skupuć na jej widok - no ale nastepne to juz poszedłem myslami po temacie a nie głupot . I tak dzień po dniu zacząłem słuchac co do mnie mówi i co najwazniejsze zacząłem słyszec - a potem to juz standart po kolei aż do dzis . Nie dawno jej to powiedziałem a ona mi z uśmiechem - było widac i czuc - hehe
_________________
I tak wszyscy skończymy w zupie .
 
     
Jagna 
Gaduła


Pomogła: 16 razy
Wiek: 53
Dołączyła: 09 Paź 2008
Posty: 932
Wysłany: Czw 30 Paź, 2008 10:41   

Moje pierwsze spotkanie z terapeutą i tearpia miały miejsce 6 grudnia 2007 roku.Na postawienie tego kroku duży wpływ miały osoby wypowiadające się na forum 'alko'. Tam usłyszałam, że bez pomocy innych nie dam rady..Wcześniej chadzałam do psychiatry leczyć depresję, tak ja leczyłam żeby nie daj Boże nie uleczyć mojej miłości do alkoholu.
Pierwszy dzień na terapii- a była to terapia stacjonarna, to dzień we łzach.Były to niby łzy smutku i strachu przed ewentualną: utratą pracy, rozłąką z rodziną...no i niby tym, że 5 tygodni, to beze mnie w domu nikt sobie nie poradzi( :wysmiewacz: ), umrą z głodu, kwiatki wyschną a dom będzie zapuszczony. Teraz wiem, że nie jestem niezastąpiona, a wyjazd na 5 tygodniowa terapię to najlepsza decyzja jaką w życiu podjęłam.A te łzy to był żal po stracie, ogromny żal.Krokodyle łzy, niestety.
Początkowo nieco denerwowali mnie terapeuci, bo mówili mi rzeczy, których nie chciałam przyjąć do wiadomości.Tak, czułam się chyba lepszą alkoholiczką od innych.Szybko mi przeszło :roll:
To tam usłyszałam i dotarło do mnie, że przestać pić to nie jest "nie mogę już nigdy się napić, nie wolno mi" ale " Nie chcę pić, dzisij nie piję".
Dowiedziałam się także, że jestem wolna i tylko ja decyduje o sobie i ja ponoszę odpowiedzialność za swoje uczucia i postępowanie. I najważniejsze co zmieniłam- nie jestem ofiarą, sama się nią czyniłam, sama się opłakiwałam- bo nic nie robiłam tkwiąc w marazmie, chyba z wygody i komfortu dalszego picia.Uczyłam się także, jak siebie polubić i wybaczać. Na terapii spędziłam święta i Sylwestra, nigdy nie zapomnę tych specyficznie spędzonych dni i świąt.To najlepsze ferie jakie sobie mogłam zafundować :okok:Inwestycja w życie, MOJE ŻYCIE.
_________________
Rozwój zaczyna się w momencie wyjścia ze strefy wygody.
 
     
taki ósmy 
(konto nieaktywne)
[*][*][*]

Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 204
Wysłany: Czw 30 Paź, 2008 15:34   

Moim najlepszym wspomnieniem z terapii, były czwartkowe flaki jakie podawali na ośrodkowej stołowce :roll:
Gdybym miał pójść na odwyk drugi raz, to tylko dla nich fsdf43t
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Czw 30 Paź, 2008 15:39   

No tak, flaki dobrze mi robiły na kaca, podobnie jak lody...
Chyba dlatego tak je lubię :mniam:
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
Monka
[Usunięty]

Wysłany: Pią 31 Paź, 2008 13:22   

Z terapii wróciłam NAWIEDZONA. :->

Na wszystkich patrzyłam pod kątem ich ,,ewentualnego,, alkoholizmu.
Chciałam ratować świat PRZED zgubnymi skutkami PICIA ALKOHOLU.


Już daaaaaawno mi to minęło. :->
 
     
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pią 31 Paź, 2008 21:33   

Ja dojrzewałam do swojej trochę długo...caly czas sobie wmawiałam, że wcale mi nie jest potrzebna...że przecież zawsze mogę przestać pić, oczywiście jeśli zechcę...tylko jakoś nie chciałam. Kurcze jak sobie przypomnę ten ostatni dzień porzed terapią....brrrrrr
Schlałam się strasznie...ale wzięlam swój tyłek i go tam zawiozłam....

i za cholerę nie żałuję ani jednego dnia...mimo trudnych dni tam przeżytych, wielu łez...A najbardziej bolał mnie dzień kiedy zrozumiałam błędne koło, w które wlazłam pijąc, teraz wiem, że alkohol w niczym nie pomaga, ABSOLUTNIE W NICZYM

i wiecie co jeszcze mnie wkurzyło? to że zawsze siebie uważałam, za wybitnie inteligentną, mądrą...i takie tam zarozumialskie *p****...a tam "dostałam w łeb"...bo okazało się że wcale taka mądra nie jestem

ale mimo to, lubię siebie :-)

Wiedźmo....napisałam:-)
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Pią 31 Paź, 2008 21:36   

Monka napisał/a:
Z terapii wróciłam NAWIEDZONA. :->

Chyba nawrócona ... 8|
Monka napisał/a:
Chciałam ratować świat PRZED zgubnymi skutkami PICIA ALKOHOLU.

To chyba normalne jest,ze chciałaś aby po ukończeniu przez Ciebie terapii ,wszyscy przestali pic... :radocha:
O ile łatwiej byłoby zachować trzeźwość ... :)
 
     
Wiedźma 
Administrator


Pomogła: 193 razy
Dołączyła: 04 Paź 2008
Posty: 9686
Wysłany: Pią 31 Paź, 2008 21:39   

stara@ napisał/a:
Wiedźmo....napisałam:-)

:brawo:

I co? Nie bolało, prawda?
_________________
Anioły dlatego latają, że lekce sobie ważą...
Co Wiedźma robi po godzinach
 
     
stiff 
Uzależniony od netu



Pomógł: 38 razy
Wiek: 64
Dołączył: 05 Paź 2008
Posty: 4912
Wysłany: Pią 31 Paź, 2008 21:44   

stara@ napisał/a:
okazało się że wcale taka mądra nie jestem

A mi to wręcz przeciwnie zadziałało...Uwierzyłem ,ze jednak jestem mądry i mogę przestać pic...
Inaczej bym im udowodnił ,ze żadnym alko nie jestem :evil: pil bym dalej pewnie... :evil2"
_________________
Jesteś taką osobą, jaką decydujesz się być...
 
     
Nik@ 
Towarzyski



Pomogła: 14 razy
Dołączyła: 06 Paź 2008
Posty: 316
Wysłany: Pią 31 Paź, 2008 22:06   

Nie bolało:-)

Widzisz Stiff, teraz tez tak myślę, ale wtedy myślałam z innej perspektywy...tej zalanej...

rozumiesz co chcę napisac?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,46 sekundy. Zapytań do SQL: 13