Strona Główna Forum Wolnych od Alkoholu
"DEKADENCJA"

czyli rozmowy o alkoholizmie oswojonym i nie tylko...


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  Chat  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
jeszcze tyle musze się nauczyć o życiu...
Autor Wiadomość
malami 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 03 Paź 2012
Posty: 21
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 14:41   jeszcze tyle musze się nauczyć o życiu...

Dwa lata temu wzięłam ślub. Wcześniej znaliśmy się pięć lat. Na początku znajomości mąż pił, w końcu po różnych perypetiach przestał. Sam przestał. Poukładaliśmy sobie życie na nowo i było wszystko dobrze. Nie pije już sześć lat z kawałkiem ale też nie chodzi na żadne terapie czy AA. Pojawiło się dziecko, córka ma 21 miesięcy. Mąż jest dla niej dobrym ojcem, choć od pewnych obowiązków się miga np. nie wstaje w nocy do dziecka mimo tego że oboje pracujemy.
Od czasu pojawiania się córki zaczęło się psuć między nami. W chwili obecnej mąż śpi w innym pokoju już od około roku, sypiamy ze sobą raz na ok 2 miesiące, co chwile są awantury o *p****. Mąż strasznie się odsunął. Nie wychodzimy razem właściwie nigdzie, nawet na spacer z dzieckiem. Nie chodzi ze mną do rodziców, nie chce by jego rodzice do nas przyjeżdżali (mieszkają 70 km od nas, córka widziała ich raptem może 6 razy). Strasznie reaguje na jakiekolwiek zwrócenie mu uwagi. Nie rozmawiamy o nas, tylko o dziecku lub kupnie nowego auta. Nikt nas nie odwiedza, do nikogo nie chodzimy. Dzień zazwyczaj spędzamy osobno, „każdy sobie”, tzn. ja z dzieckiem a on osobno swoje. Już nawet moich obiadów nie je…
Żeby coś mu powiedzieć to trzeba się z nim obchodzić jak z jajkiem, by go nie urazić. Cały czas tylko słyszę że on się nie da „wychowywać” (np. jak mu zwrócę uwagę by na łóżku w pościeli nie siedział z kapciami na nogach i ściągnął je też córce- o to była dziś poważna awantura). Jestem już zmęczona tą atmosferą w domu. Częściej też mąż zostaje u swoich rodziców (wtedy nie wiem co się z nim tam dzieje, ktoś mi powiedział że przecież może tam pić a mama go nigdy nie zdradzi przecież). Nie, nie podejrzewam go o picie, nie było nigdy podejrzeanej sytuacji. Ale kto wie...?
Słyszałam że tak przejawia się następna faza alkoholizmu. Pomimo, że człowiek nie pije to choroba nadal walczy a w tej chwili tak walczy, że mąż w końcu może nie dać rady. Tym bardziej, że nie robi z tym nic, żadnej terapii.
Co o tym sądzicie? Czy to, o czym piszę to nasze zwykłe problemy rodzinne, małżeńskie, czy ma z tym coś wspólnego alkoholizm męża?
Macie na pewno sporo więcej doświadczenia ode mnie, więc proszę o radę.
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 14:52   

witaj malami,
co ja tu widzę ?
nie pije a jakby lepiej było jak pił ?
malami napisał/a:
nie robi z tym nic, żadnej terapii.

on ma swój świat, może dobrze się w nim czuje
a to Ty się źle czujesz i
robisz z tym coś ? cały czas w napięciu by nie urazić,
schudniesz z tej zgryzoty i włosy Ci wylezą a jego nie zmienisz.
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 14:54   

Witaj Malami :)
Zaraz tu pewnie nasze kochane współuzależnione "wsiądą Ci na głowę" i przefasonują Twoje życie ale w tajemnicy Ci powiem, że mają duuużo racji w tym co mówią. Same to przecież przeżyły. Witaj na pokładzie :)
_________________
:ptero:
 
     
malami 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 03 Paź 2012
Posty: 21
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:06   

a przydałoby się schudnąć;)

Wiem, że to co piszę to moje i tylki moje odczucia i to ja mam z nimi problem...
Wiem, że mężowi jest dobrze tak jak jest (ma duzo spokoju, spędza se czas jak chce, za duzo bobwiązków nie ma itd)
Wiem że nas obu męczy sytuacja, jaka jest między nami

Dzis porozmawiałam z mężem konkretnie, nie wiem co z tego wyniknie. Chyba otworzyłam mu oczy, że sypie się nam małżeństwo i musimy walczyć o siebie, jeżeli chcemy dalej byc rodziną


Wiem że mąż ze mną na terapie nie pójdzie i wiem ze jak na razie sama też nie pójdę (zwyczajnie brakuje mi czasu, a może to i jakaś wymówka jest z mojej strony)

Najeżdżajcie na mnie (oczywiście grzecznie:)) bym mogła niektóre sprawy przemyslec, uporządkować w sobie bo wiem ze od tego muszę zacząć

Czasem osoby z boku potrafią pomóc (mimo że opowiedziana sytuacja nie jest obiektywna, bo opowiedziana jedynie przeze mnie)

Pozdrawiam Was
 
     
malami 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 03 Paź 2012
Posty: 21
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:10   

A....
I WIEM, ZE NIE DOSTANE OD WAS GOTOWYCH ROZWIĄZAŃ


Ale od czegoś muszę zacząć, więc dlaczego nie spróbować tutaj szukać pomocy...
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:12   

malami napisał/a:
przydałoby się schudnąć;)

yuraa napisał/a:
schudniesz z tej zgryzoty i włosy Ci wylezą

Chyba nie takiego efektu oczekujesz myśląc o schudnięciu :mgreen:
_________________
:ptero:
 
     
yuraa 
Moderator


Pomógł: 111 razy
Wiek: 61
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4274
Skąd: Police
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:14   

malami napisał/a:
Wiem, że mężowi
malami napisał/a:
Wiem że nas

malami napisał/a:
Wiem że mąż

no to zacznij od zmiany myslenia ( to nie terapia, nie mam uprawnień ;) )
NIE WIESZ nic o tym co dzieje sie w głowie drugiego człówieka
mozesz wyrażać tylko swoje mysli
_________________
:yura:
żaden tam niezaszczepiony.
Po prostu obywatel czystej krwi
 
 
     
Klara 
Uzależniony od Dekadencji


Pomogła: 264 razy
Dołączyła: 24 Lis 2008
Posty: 7861
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:15   

Witaj Małami :)

Nie mam doświadczenia z "nowym", czyli trzeźwym alko w domu, ale była już kiedyś rozmowa na ten temat, więc polecam Ci przejrzenie tego wątku: http://komudzwonia.pl/vie...24493e7c670cd86
malami napisał/a:
Wiem że mąż ze mną na terapie nie pójdzie

Tak, bo on powinien sam chcieć.
Jak troszkę się poedukujesz, to będziesz wiedziała, że nie możesz zmienić drugiego człowieka, ale możesz zmienić SIEBIE.
malami napisał/a:
wiem ze jak na razie sama też nie pójdę (zwyczajnie brakuje mi czasu

Tak! To Z PEWNOŚCIĄ tylko wymówka :beba:
_________________
"Kiedy się przewracasz, nigdy nie wstawaj z pustymi rękami." /przysłowie japońskie/
 
     
Janioł 
Uzależniony od netu
Uśmiech to pół pocałunku



Pomógł: 70 razy
Wiek: 58
Dołączył: 06 Paź 2008
Posty: 4556
Skąd: Łódź
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:16   

malami napisał/a:

Wiem że mąż ze mną na terapie nie pójdzie i wiem ze jak na razie sama też nie pójdę (zwyczajnie brakuje mi czasu, a może to i jakaś wymówka jest z mojej strony)
NIE MA POJĘCIA "BRAKU CZASU" JEST TYLKO KWESTIA WYBORU
_________________
P.S. Janioł może być tylko jeden ;) chociaż też czasem w coś walnie aureolką ;) by: Pietruszka
 
     
pterodaktyll 
Moderator
.....zmieniłem narodowość, jestem alkoholikiem....


Pomógł: 204 razy
Dołączył: 17 Mar 2009
Posty: 15070
Skąd: z...mezozoiku
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:21   

No.......zaczęło się.........

malami napisał/a:
Najeżdżajcie na mnie (oczywiście grzecznie:)


Proszę wziąć pod uwagę prośbę nowej userki :mgreen:
_________________
:ptero:
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:28   

Witajmalami, :)

Nawrót to czy powrót? :mysli: oto jest pytanie
 
     
malami 
Małomówny


Wiek: 41
Dołączyła: 03 Paź 2012
Posty: 21
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:37   

Olgo, pojęcia oznaczaja to samo.
Nie wiem, czy u "trzeźwego alkoholika" są takie stany, gdzie choroba po czasie bardzo zmienia osobę, czy to jest poprostu "zwykły" małżeński kryzys

Nie wiem jak mam z tym walczyć, od czego zacząć. Nie wiem, czy mam rozwalić rozinę aby dać mężowi kopniaka na opamiętanie, czy wręcz przeciwnie. Jak pił, to właśnie podziałało, po którymś razie odeszłam od niego i wtedy on się za siebie wziął. Przestał pić, dzięki temu przewartościował swoje zycie i dużo popracował nad sobą.

Teraz nie wiem czy znów "wkraczam" na ścieżkę wojenną z demonem alkoholem czy po prostu psuje się bo się psuje a alko nie ma z tym nic wspólnego
 
     
Małgoś 
Upierdliwiec
Forumoholiczka



Pomogła: 26 razy
Wiek: 58
Dołączyła: 30 Kwi 2010
Posty: 2191
Skąd: z miasta mojego
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:40   

Ja myślę, że autorka ma bardzo często pojawiające się u młodych małżeństw problemy. I nie są one koniecznie związane z alkoholem, choć alkohol z problemami jak najbardziej.
Dziecko. trwały związek to duża zmiana, to nawał nowych obowiązków. Nagle okazuje się, że życie bywa trudne, noce niedospane bo jest dziecko, seksu mało bo jest dziecko, żona już nie taka sama bo jest dziecko... A ON chciałby zachować swój stary świat, tam było wygodniej. :roll:
_________________
Tylko ja jestem odpowiedzialna za swoje życie
 
     
staaw 
Uzależniony od Dekadencji


Pomógł: 125 razy
Wiek: 52
Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 9025
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:46   

Witaj Małami.

malami napisał/a:
dać mężowi kopniaka na opamiętanie, czy wręcz przeciwnie. Jak pił, to właśnie podziałało

Kiedy gorzała mi już trochę ze łba wyparowała, corraz częściej zastanawiałem się patrząc na swoją żonę " skąd ja tę panią znam?"
Poważnie. Na trzeźwo to była CAŁKOWICIE inna osoba od tej z którą się ożeniłem.
Ona również miała kłopot jak żyć z facetem, który zamiast spać po robocie, miesza się do życia spokojnego, lub przynajmniej przewidywalnego, domu.

To że nadal jesteśmy razem wynika z tego że OBOJE robiliśmy (i robimy nadal)) coś dla związku...

Zmienić możesz tylko SIEBIE, on zrobi co zechce. O dziwo, po trzeźwemu będzie bardziej zdecydowany, nie przestraszysz go tak łatwo tupnięciem w podłogę...
_________________
Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Nie martw się, jeżeli nie rozumiesz tego posta, nie był do Ciebie :)
 
     
olga 
Uzależniony od netu



Pomogła: 77 razy
Dołączyła: 01 Wrz 2011
Posty: 4353
Skąd: Hagen
Wysłany: Śro 03 Paź, 2012 15:56   

malami napisał/a:
Olgo, pojęcia oznaczaja to samo.


Nie. Nie oznaczaja to samo.

malami napisał/a:
Teraz nie wiem czy znów "wkraczam" na ścieżkę wojenną z demonem alkoholem czy po prostu psuje się bo się psuje


Właśnie to oznaczają. Czy też pić mu się chce, czy powrócił do starych, wyuczonych w domu rodzinnym zachowań, gdzie każdy sobie żyje. Nic nie pisałaś o domu Twojego męża, więc nie wiem jak tam jest. A może właśnie tak jest?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Google
WWW komudzwonia.pl

antyspam.pl


Alkoholizm, współuzależnienie, DDA. Forum wsparcia
Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 11